Platynowy Laureat Pałuckie Pióro 2008 DIAGNOSTYCZNY · w domu wiąże się ze swe-go rodzaju...

8
16 KLIK 4/95 2012/2013 Tam, gdzie mieszkają kra- snoludki, panuje dobrobyt i porządek. Oczywiście pomoc ta opiera się na pewnych zasadach, w za- leżności od rodzaju i tem- peramentu krasnoludka. Pracują zazwyczaj nocą lub podczas nieobecności go- spodarzy. Obecność krasnoludka w domu wiąże się ze swe- go rodzaju „umową” obo- wiązującą obie strony. Kra- snoludek pomnaża majątek gospodarza, ten zaś powi- nien się troszczyć o swoje- go niewielkiego pomocnika. Jeżeli gospodarz zaniedba swoje obowiązki, krasnolu- dek odejdzie, nierzadko zabierając ze sobą cały majątek. We Wrocławiu krasnale występują w pojedynkę, np.: Edukacjusz, Cho- dziarz, Wrocklik (!). Cza- sem można spotkać ich we dwójkę, np. Ogrodnika i Kierownika, Ogorzałka i Opiłka, Syzyfki pchające tę samą kulę w dwie prze- ciwne strony. A przy fon- tannie obok Teatru Lalek jest cała ich grupa, którą tworzą tak zwane krasnale wodne (Puszczający Sta- teczki, Karmiący Ptaki, Ogrodnik, Aktor, Parasol- nik, Zbierający Wodę). Nie- stety, jak dotąd, nie udało się spotkać wśród nich Diagnostyka. Zaprojekto- wanie takiego Krasnala oraz wędrówka po Wrocła- wiu w celu zgromadzenia fotografii z tymi skrzatami – potomkami Pomarańczo- wego Majora – dowódcy twierdzy Wrocław, to świet- na zabawa. Zachęcamy do patrzenia pod nogi. Redakcja: Małgorzata Szkodna (redaktor naczelny), Hanna Okupska, Victoria Gna- houi, Miłosz Chełchowski, Alicja Wójcik, Sylwia Gajda, Ola Majkut, Paulina Kę- drzyńska, Joasia Spyra, Kamila Ratajczak, Jakub Berlik, Marcin Sapuń. Korekta: Małgorzata Szkodna Fotografie: Alicja Wójcik, Hanna Okupska. Opiekun: Zofia Dembska-Pierzchała. Adres: Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum, ul. Czeska 40, 51-112 Wrocław E-mail: [email protected] www.klik.gimnazjum27.wroc.pl WROCLOVE 4/95 2012/2013 KLIKGazetka Samorządu Uczniowskiego GIMNAZJUM NR 27 im. Ossolineum we Wrocławiu Platynowy Laureat 17 Forum Pismaków 2012 Pałuckie Pióro 2008 nr 4/95 2012/2013 DIAGNOSTYCZNY WYDANIE SPECJALNE nr 3 - 22.09.2012 XVIII Krajowa Konferencja Polskiego Towarzystwa Diagnostyki Edukacyjnej Wrocław 2012 Sylwia Gajda, Ola Majkut, 3b Perfekcyjny Wrocław Perfekcyjnie zrobiona konferencja! Trudno jest wymagać, aby każdemu uczestnikowi konfe- rencji (tym bardziej w przypadku, gdy jest ich tak wielu), podobało się takie spotkanie. A jednak – być może dlate- go, że zaproszeni goście naprawdę mają wiele wspólnego z problemami polskiej edukacji - byli zadowoleni. A wy- wnioskować to można z wypowiedzi uczestników. Wypo- wiedzi perfekcyjnie pozytywnych.

Transcript of Platynowy Laureat Pałuckie Pióro 2008 DIAGNOSTYCZNY · w domu wiąże się ze swe-go rodzaju...

16 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

Tam, gdzie mieszkają kra-snoludki, panuje dobrobyt i porządek. Oczywiście pomoc ta opiera się na pewnych zasadach, w za-leżności od rodzaju i tem-peramentu krasnoludka. Pracują zazwyczaj nocą lub podczas nieobecności go-spodarzy. Obecność krasnoludka w domu wiąże się ze swe-go rodzaju „umową” obo-wiązującą obie strony. Kra-snoludek pomnaża majątek gospodarza, ten zaś powi-nien się troszczyć o swoje-go niewielkiego pomocnika.

Jeżeli gospodarz zaniedba swoje obowiązki, krasnolu-dek odejdzie, nierzadko zabierając ze sobą cały majątek. We Wrocławiu krasnale występują w pojedynkę, np.: Edukacjusz, Cho-dziarz, Wrocklik (!). Cza-sem można spotkać ich we dwójkę, np. Ogrodnika i Kierownika, Ogorzałka i Opiłka, Syzyfki pchające tę samą kulę w dwie prze-ciwne strony. A przy fon-tannie obok Teatru Lalek jest cała ich grupa, którą tworzą tak zwane krasnale

wodne (Puszczający Sta-teczki, Karmiący Ptaki, Ogrodnik, Aktor, Parasol-nik, Zbierający Wodę). Nie-stety, jak dotąd, nie udało się spotkać wśród nich Diagnostyka. Zaprojekto-wanie takiego Krasnala oraz wędrówka po Wrocła-wiu w celu zgromadzenia fotografii z tymi skrzatami – potomkami Pomarańczo-wego Majora – dowódcy twierdzy Wrocław, to świet-na zabawa. Zachęcamy do patrzenia pod nogi.

Redakcja: Małgorzata Szkodna (redaktor naczelny), Hanna Okupska, Victoria Gna-houi, Miłosz Chełchowski, Alicja Wójcik, Sylwia Gajda, Ola Majkut, Paulina Kę-drzyńska, Joasia Spyra, Kamila Ratajczak, Jakub Berlik, Marcin Sapuń. Korekta: Małgorzata Szkodna

Fotografie: Alicja Wójcik, Hanna Okupska. Opiekun: Zofia Dembska-Pierzchała. Adres: Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum, ul. Czeska 40, 51-112 Wrocław E-mail: [email protected] www.klik.gimnazjum27.wroc.pl

WROCLOVE

4/95 2012/2013 KLIK▐

Gazetka Samorządu Uczniowskiego

GIMNAZJUM NR 27 im. Ossolineum

we Wrocławiu

Platynowy Laureat 17 Forum Pismaków 2012

Pałuckie Pióro 2008

nr 4

/95

20

12/2

013

DIAGNOSTYCZNY WYDANIE SPECJALNE nr 3 - 22.09.2012

XVIII Krajowa

Konferencja Polskiego

Towarzystwa Diagnostyki Edukacyjnej

Wrocław 2012

Sylwia Gajda, Ola Majkut, 3b

Perfekcyjny Wrocław Perfekcyjnie zrobiona konferencja! Trudno jest wymagać, aby każdemu uczestnikowi konfe-rencji (tym bardziej w przypadku, gdy jest ich tak wielu), podobało się takie spotkanie. A jednak – być może dlate-go, że zaproszeni goście naprawdę mają wiele wspólnego z problemami polskiej edukacji - byli zadowoleni. A wy-wnioskować to można z wypowiedzi uczestników. Wypo-wiedzi perfekcyjnie pozytywnych.

2 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

Zaproszeni goście - właści-wie z całej Polski - spotkali się w budynku Dolnoślą-skiej Szkoły Wyższej przy ulicy Strzegomskiej we Wrocławiu. Nasi rozmówcy mieszkają na co dzień da-leko: w Gdyni i Krakowie, Poznaniu i Gnieźnie, Ko-szalinie, Łomży, Warsza-wie, Lublinie i Opolu czy Katowicach, zatem mieli-śmy do czynienia z publicz-nością międzywojewódzką i ogólnopolską. Wszyscy elegancko ubrani, przyjaź-nie nastawieni i ogarnięci ogólną radością, między innymi z tego powodu, że - jak zauważyłyśmy - na spo-tkaniu spotkali wielu swych dobrych znajomych, także takich, których nie widzieli od dawna. Wraz ze stopniowym zbie-raniem się uczestników konferencji nasi dziennika-rze gromadzili od nich co-raz więcej opinii. Dowie-dzieliśmy się na przykład, że pewna pani z Sopotu przyjechała dlatego, że jej mąż jest organizatorem imprezy. Inna właściwie z poczucia obowiązku – po prostu na co dzień pracuje w wydziale diagnostyki edukacyjnej, a tym właśnie tematem wszyscy tu będą się zajmować. Dyrektorzy szkół chcieli wiedzieć, w którą stronę zmierzają wymagania określające warunki pracy polskich szkół – egzaminy są prze-

cież sprawdzianami dla nas uczniów, ale też dla szkół i nauczycieli. Naukowiec z Polskiej Akademii Nauk w Warszawie wyjaśnił, że interesuje go wszystko. Jako naukowca interesuje go świat... Dla jednych Konferencja będzie więc okazją do uzupełnienia wiedzy zawodowej dla co-dziennej pracy, dla innych sposobem na zobaczenie świata z innej perspektywy, a więc poszerzenia wła-snych horyzontów. Dla wszystkich bez wątpienia będzie okazją do spotkania z innymi ludźmi, co nam wydaje się najbardziej zro-zumiałe. Na konferencji chyba nie było żadnych nowicjuszy. Wszyscy zapytani twierdzi-li, że bywają systematycz-nie na tego typu spotka-niach. I można w to wie-rzyć, gdyż praktycznie każ-dy otoczony był aurą pew-ności siebie, każda osoba bez lęku wchodziła na salę, witała się ze znajomymi, zajmując miejsce najchęt-niej obok dobrego znajo-mego z drugiego końca Polski. Wyrażając się kolo-kwialnie – panował luz, ty-powy dla spotkania do-brych znajomych. Ze szczególną przyjemno-ścią odnotowaliśmy wypo-wiedź pewnej miłej pani, która, zapytana o to, jak podoba jej się samo przy-gotowanie konferencji, od-powiedziała, że uważa, iż jest perfekcyjne, tak jak cały Wrocław, a nawet cały Dolny Śląsk. To dopiero może być dla nas wszyst-kich satysfakcja!

A jakie wrażenie wywarł na uczestnikach nasz „Klik”? Oczywiście perfekcyjne. Jak mogłoby być inaczej! Goście byli nim naprawdę zachwyceni. Całokształ-tem. Podobała im się jego szata graficzna, pomysło-wość klikowego logo, stwierdzali, że artykuły są ciekawe. Byli pod wraże-niem tego, iż „tak młodzi ludzie mają odwagę i zdol-ność do bardzo odważnego wypowiadania się”. I z nie-cierpliwością czekają na kolejne wydania gazetki. To wszystko potwierdziły też gromkie brawa dla gazetki i jej redaktorów.

Perfekcyjna konferencja

4/95 2012/2013 KLIK▐ 15

Można powiedzieć, że wro-cławskie Krasnale, sympa-tyczny element krajobrazu naszego miasta, to potom-kowie Majora Waldemara Fydrycha, wodza Pomarań-czowej Alternatywy z cza-sów „Solidarności”. Tworzą przedziwną kolekcję wszę-dobylskich stworków blisko przytulonych do ścian wro-cławskich kamienic. Na początku lat osiemdzie-siątych XX wieku w stolicy Dolnego Śląska powstał ruch młodzieżowy - Poma-rańczowa Alternatywa. Po-

kazywała ona wrocławia-nom absurdalność otacza-jącego ich świata, głosząc w swym manifeście idee surrealizmu socjalistyczne-go: „każdy milicjant na ulicy stanowi dzieło sztuki, a wszyscy proletariusze są piękni”. Major odwoływał się do słów Marii Konopnic-kiej: „…bo czy chcecie, czy nie chcecie, krasnoludki są na świecie”. „Pomarańczowi” bez użycia siły walczyli z zakłamaniem PRL–u. Swoje akcje i hap-peningi prowadzili głównie

we Wrocławiu, ale zdarzały im się gościnne występy” w Łodzi, Warszawie czy Lublinie. Grupa Fydrycha brawuro-wo sabotowała działania milicji, zamalowującej farbą antykomunistyczne napisy. Członkowie ekipy Majora na plamach farby domalo-wywali właśnie krasnoludki. Stały się one od tego czasu symbolem Pomarańczowej Alternatywy, a sam Fydrych podczas pobytu na komisa-riacie w Łodzi wyłożył swo-ją żartobliwą teorię, według której pierwotny napis na murze wyrażał tezę, zama-lowanie napisu – antytezę, a krasnal na plamie – synte-zę. A może krasnale były we Wrocławiu na długo nim ktokolwiek usłyszał o Po-marańczowej Alternatywie, komunizmie i ZOMO? Ba-dacze skrzaciej genealogii dotarli do Kroniki Krasno-ludków, w której znaleźli zaskakującą notkę: pierw-szy krasnal, jakiego widział świat pojawił się właśnie na wrocławskiej ziemi! Nikt nie wie, skąd tutaj przywędro-wał, ale to właśnie na Dol-nym Śląsku postanowił się osiedlić. Krasnoludki i im podobne istoty zalicza się do du-chów opiekuńczych. Mali to opiekunowie, ale bardzo skuteczni i życzliwi. Według wierzeń ludowych, głów-nym zadaniem krasnolud-ków było pomagać człowie-kowi w pracach domowych i pomnażać jego majątek.

WROCLOVE

WROCŁAWSKIE KRASNALE

14 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

rozwiązania. A trochę na takim cofaniu się polega właśnie zagłębianie się w naszej książce.

Czego może się nauczyć uważny czytelnik z materiałów konferencyjnych PTDE? Rozważamy różne kwestie. Wszystkie dys-kusje wymagają dogłębnych analiz, wszystkiemu trzeba poświęcić tak napraw-dę spory szmat czasu. Mimo to, nawet wyniki, które przetwarzamy (zebrane i usystematyzowane w badaniach osią-gnięcia poszczególnych polskich uczniów – przyp. red.) są obarczone dozą niepewno-ści. Uważny czytelnik, zagłębiając się w głosy konferencji, wsłuchany i uważny, nauczyć się może sporo. Na spotkaniach staramy się wytłumaczyć i przybliżyć nowe informacje. Czytelnik może i przećwiczyć swoją wiedzę i poznać zupełnie nowe aspekty tej problematyki.

Zatem konferencja na pewno jest bardzo ciekawa. Czy pani zdaniem diagnostykę można nazwać modą, czy koniecznością? Nie, to nie jest moda. Myślę, że diagnosty-ka to coś o wiele szerszego. Mówimy o potrzebie diagnozy, jako rozpoznaniu stanu, w jakim znajduje się uczeń, jego umiejętność uczenia się, co zmierza do odpowiedniego zaplanowania dla niego ścieżki rozwoju. Wiadomo, że dla każdego z osobna jest to trudno zrobić, szczególnie, gdy ma się liczną klasę. Można więc rzec, że konferencja służy refleksji i wymianie doświadczeń między nauczycielami. Uczy-my się jak minimalizować tę grupę uczniów, która niemal od razu zostaje wy-kluczona, np. przez to, że nie wyrywa się do odpowiedzi, ale potrzebuje dłuższego czasu na dobranie odpowiednich słów, a nauczyciel myśli, że się po prostu nie uczy. Diagnostyka to edukacyjna koniecz-ność, która ma służyć dobru ucznia, zwięk-szać jego szanse.

A może to moda, która jest koniecznością? W końcu trwa moda na samą naukę. A kiedy uczeń może stać się diagnostą? Co musi osiągnąć, jakie wykształcenie

zdobyć, by oceniać tych, którzy jeszcze niedawno oceniali jego? Nieco zaskoczona pytaniem pani Krystyna Szmigiel szybko znajduje odpowiedź. - Myślę, że uczeń jest przygotowywany przez swoich nauczycieli, w tym sensie, że od czasu do czasu organizuje się zajęcia na zasadzie - oceń siebie sam. Zwykle uczniowie bardzo szybko takie oceny o sobie wystawiają. Zresztą nie tylko sobie, ale również swoim nauczycielom. Tu jed-nak czasami, nie rozumiejąc różnych za-chowań nauczycielskich, są - jak przystało na młodych ludzi - bardzo krytyczni. Na-uczyciele niekiedy też nie rozumieją zacho-wań swych uczniów, które, z początku kwalifikują negatywnie, tymczasem bywa, że służą do lepszego zrozumienia treści lekcji i aktywnego w nich uczestnictwa. Uczniowie muszą nauczyć się postępować strategicznie z każdym nauczycielem, a nauczyciel musi starać się poznać swo-ich uczniów, choćby przez przyglądanie się im w różnym świetle, w różnych sytu-acjach, różnych rolach. To nie jest łatwe. Niektórzy rodzice mają problem z wycho-waniem jednego dziecka, a co dopiero ma powiedzieć nauczyciel, który zajmuje się jednocześnie kształceniem trzydziestu? Dziecko nie jest gąbką, która może po pro-stu nasiąknąć wiedzą. Ono musi, poprzez własne działanie, włączyć nową rzeczywi-stość, o której się uczy i której musi się nauczyć.

Niestety, wielu nauczycieli zapomina o tym, że uczniowie gąbkami nie są i pró-bują za wszelką cenę wlewać w nich jak najwięcej… Cóż. Podsumowując nasze spotkanie zapytam jeszcze czy lubi pani swoją pracę? Bardzo lubię swoją pracę - śmieje się. - Zarówno wieloletnią pracę nauczyciela liceum ogólnokształcącego, jak i później-sze - pracownika ośrodka metodycznego z dziedziny pomiaru dydaktycznego. Teraz pracuję w OKE w Krakowie. Lubię swoją pracę i towarzyszy mi głęboka refleksja nad tym, co takiego właściwie robię i po co to robię.

DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 3

dr Małgorzata Kosińska-Pułka Obrady plenarne

DZIEŃ PIERWSZY W piątek podczas konferencji padło wiele cennych zdań. Sesję plenarną prowadzili prof. dr hab. Bolesław Niemierko i dyrektor OKE we Wrocławiu Wojciech Małecki. Wy-stąpienia referentów trafiły do publikacji PTDE Regionalne i lokalne diagnozy edu-kacyjne, pod redakcją Bolesława Niemierki i Marii Szmigiel. Można się już z nimi zapo-znać. Hasłem konferencji są badania regionalne – projekty międzyszkolne, gminne, powiato-we lub wojewódzkie, będące inicjatywą

lokalną, choć zwykle w powiązaniu z insty-tucjami centralnymi. Chodzi o takie proce-dury planowania, organizacji i interpretacji wyników badań, które mogą być zastoso-wane przy ograniczonym budżecie i mniej-szej liczbie specjalistów pomiaru, ale za-chowują ogólną poprawność i są podatne na problematykę lokalną. O tym dowiaduje-my się z referatów prof. Leszka Korporowi-cza oraz dra Jana Herczyńskiego, dr Marii Krystyny Szmigel i dr Marii Sobczak. Grupa młodych socjologów i pedagogów z Instytutu Badań Edukacyjnych, pod kie-runkiem prof. Romana Dolaty i dra Henry-ka Szaleńca, sięga po teorie psychome-tryczne w wydaniu anglosaskim i je adap-tuje do potrzeb naszego systemu eduka-cyjnego. Większość członków PTDE anali-zuje problemy pomiarowe w ujęciu przed-miotowo-sprawdzającym, wykorzystując

DZIEŃ PIERWSZY

4 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

liczby do zestawień procentowych. Przed-stawiciele pierwszej grupy chcieliby budo-wać testy z zadań o optymalnych parame-trach probabilistycznych (IRT). Na podsta-wie założenia o zmiennej ukrytej interesuje ich względny poziom ogólnie określonej umiejętności. Przedstawiciele drugiej grupy odwołują się do podstawy programowej, rejestrują „wykonalność” (łatwość zadania, atrakcyjność dystraktorów), ale już moc różnicująca poszczególnych odpowiedzi, a zatem i rzetelność narzędzia oraz błąd pomiaru, wydają się w raportach z badań mniej ich interesować. Tematykę trafności pomiaru dydaktyczne-go otwiera prezentacja dra Macieja Jaku-bowskiego „W obronie testomanii, czyli o przydatności i ograniczeniach standary-zowanych testów” (materiały konferencyjne zawierają jedynie skrót referatu). Autor przypomina o nieustannych bojach zwolen-ników i przeciwników egzaminów testo-wych w wielu krajach, w tym również w Polsce. Zapowiada argumenty na rzecz trafności prognostycznej obecnej postaci standaryzowanych testów osiągnięć szkol-nych i dalsze prace nad poszerzeniem

pomiaru o dziedziny motywacyjno-społeczne. Metodologicznie studium prof. Leszka Kor-porowicza „O stałej potrzebie przełamywa-nia redukcji w pojmowaniu badań ewalu-acyjnych w edukacji” zawiera jasny wykład głównych modeli i procedur ewaluacji zwieńczony tezą o szkodliwości redukcji celów, technik i rodzajów interpretacji wyni-ków ewaluacji ze względu na jej pożądaną sprawność administracyjną. Redukcja pro-wadzi do wypaczeń, których oryginalny katalog powinien być przestrogą dla obec-nych i przyszłych ewaluatorów. Autor za-chęca do refleksji instytucjonalnej nad ewaluacją w edukacji. W referacie „Jawne i ukryte błędy pomiaru dydaktycznego” prof. Bolesław Niemierko twierdzi, że błąd pomiaru jest nieunikniony z powodu upraszczania rzeczywistości, po to, by można ją było ją łatwiej ogarnąć i kształtować. Zdaniem autora referatu, czas na pełną jawność niedoskonałości diagnoz edukacyjnych. Prof. Roman Dolata i dr Artur Pokropek są autorami studium zatytułowanego „Czy warto urodzić się w styczniu? Wiek biolo-

DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 13

PUBLIKACJE SĄ POTRZEBNE Rozmowa Aleksandry Majkut Sylwii Gajdy (3b) z dr Krystyną Szmigel, wicedyrektorem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie Redakcja: Jakie znaczenie mają publikacje zawierające materiały pokonferencyjne? Krystyna Szmigiel: W moim głębokim prze-konaniu są one bardzo ważne. Uczestnicy konferencji wyjeżdżają z niej nie tylko z bagażem pozytywnych emocji, ale - mam nadzieję - także z materiałami, do których będą potem wracać w swojej pracy. Wra-cają, przypominając sobie zarówno konfe-rencję, jak i dyskusje, które jej towarzyszy-ły. Czas wystąpienia jest dla każdego dość ograniczony z racji liczby referatów. A wiadomo, że nawet najbardziej uważny słuchacz, po kilku wystąpieniach, nie jest w stanie zapamiętać nawet najważniej-szych kwestii. - uśmiecha się. - Myślę, że

emocje, które towarzyszą wystąpieniom i dyskusje przez nie wywołane, napędzają potrzebę sięgnięcia potem po materiały. Uczestnikami Konferencji są zarówno pra-cownicy wyższych uczelni jak i nauczyciele różnych poziomów nauczania. Są oczywi-ście także pracownicy OKE. Tematyka w poruszanych referatach jest bardzo róż-na i jest to takie spotkanie – powiedziała-bym - teoretyków z praktykami, no i z tymi, którzy starają się sprawdzić, co udało się w tych szkołach osiągnąć. Jest to więc dialog - okazja, aby porozmawiać o wielu sprawach merytorycznych, które dotyczą różnych stanowisk systemu edukacji. Przygotowałam osiem takich materiałów konferencyjnych, takich jak na przykład tegoroczna książka. Praca taka nie należy do najłatwiejszych, bo też o sprawach oświatowych nie jest łatwo pisać, obojętne czy to będzie refleksja nad własną pracą, czy przygotowanie jakiegoś referatu. Naj-częściej autorzy wykorzystują własne urlo-py do tego, aby podzielić się z innymi swo-imi doświadczeniami i wynikami pracy ba-dawczej, a ja wyrywam ich z urlopu, - śmie-je się – ponaglam, mobilizuję, by wszystko terminowo dostarczyli. To też jest trudne. Ostatni oddany do druku tekst dotarł do mnie mniej więcej w końcu sierpnia, a mi-mo to macie państwo przed sobą tę ponad pięćsetstronicową książkę. To chyba na-prawdę jest rekord – znów śmieje się. Najlepiej zapytajcie uczestników o ich wra-żenia – czy są zadowoleni, że książkę przy-wiozą do domu. Praca nad redakcyjnym przygotowaniem referatów wymaga wiele pracy. Ale czy taka książka przyda się później-szym pokoleniom? Nie jest to, wyrażając się nieco kolokwialnie, trochę taka praca bez sensu? Twarde pytanie. Ale rzeczywiście nie wia-domo czy książka przetrwa próbę czasu i przyda się w przyszłości. Życie tak szybko się toczy, a czasu jest zbyt mało, by trafia-jąc na problem, zawsze spoglądać wstecz, sprawdzać, czy już kiedyś nie znaleziono

DZIEŃ PIERWSZY

12 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

chodzą do innej szkoły, czy są z innego osiedla. To jest jeszcze temat otwarty. W każdym razie dotyczy to grupy rówieśni-czej w klasie, jeżeli zastosuje się odpo-wiednie metody statystyczne. Wielu ludzi używało błędnych metod, narzędzi. W da-nych statystycznych wychodzi na to, że twoja indywidualność wygrywa nad tym bytem w klasie. Skąd wziął pan inspirację dla podjęcia te-matu ? Z wyborem doktoratu jest różnie. Ja mia-łem swego profesora Romana Dolata, któ-ry mnie bardzo dużo nauczył. Właśnie z nim rozmawiałem o różnych sprawach, o tym, co jest ciekawe, co jest do sprawdze-nia. No i on podsunął mi ten temat. Mówił, że jest taki problem o rówieśnikach. Nikt tego wcześniej porządnie nie zbadał. No i jakoś te dyskusje sprawiły, że wziąłem ten temat. Spędziłem nad tym dwa lata. Czerpał pan swoją wiedzę z wyników eg-zaminacyjnych. Z czego jeszcze ? Duża część pracy to przegląd literatury, bardzo dużej ilości tekstów, przede wszyst-kim naukowych, no i niestety, trzeba było to wszystko przeczytać, porównać w sen-sie merytorycznym, skonsumować. Jak to wszystko przepracowałem, musiałem przejść głębiej do literatury, która jest sta-

tyczna i uporać się z metodami badawczy-mi innych ludzi. Doszedłem do tego, że nie były słuszne, bo zawierały pewne błędy. Usprawniłem więc te metody, które polega-ją na liczeniu. Dalej siedziałem z danymi egzaminacyjnymi. Bierze się komputer, samemu programuje się algorytmy. Prze-gląd literatury, analiza i krytyka, a potem dużo pracy z danymi egzaminacyjnymi. Dużo czasu zajęło Panu napisanie dokto-ratu ? Trudno to określić. Studia doktoranckie trwają chyba cztery lata. Trzy lata zajęło mi czytanie, zdobywanie jakieś wiedzy. Samo pisanie to około dziesięciu miesięcy. Gdy przeczyta się większość tego, czego się chce, co uważa się za ważne, czy poświęci się na to trzy lata, pojeździ się na jakieś konferencje, porozmawia się o tym z ludź-mi, to później wyznacza się jakieś zajęcia, ma już wtedy plan. Przez te ostatnie osiem miesięcy ta praca jest taka smutna - jak w ciemnicy, z dużą ilością kawy (śmieje się). Czy w pana pracy jest coś, co mogłoby się przydać gimnazjalistom, co może uspraw-nić pracę szkół? Jest kilka kwestii politycznych, jeśli chodzi o pracę szkół. Niekoniecznie jest tak, że sprawdza się segregowanie uczniów do klas bardzo dobrych i słabych. Czasami jest tak, że są takie niby dobre klasy z języ-kiem angielskim, a tymczasem okazuje się, że jest taka trochę słabsza. No i z tych analiz wynika, że nie ma to sensu. Jeżeli chodzi o wyniki egzaminów gimna-zjalnych, w konfrontacji z elementami psy-chologicznymi - z samopoczuciem, jakie masz mniemanie o sobie…, to okazuje się, że takie segregacje wpływają negatywnie. Uczniowie w „gorszych” klasach, mają złe samopoczucie, złą opinie o sobie i nie wpływa to pozytywnie na ich wyniki. Wyda-je się, że zasadne jest wypowiedzenie, że taka organizacja szkoły nie jest fajna, że jednak lepiej tworzyć klasy mieszane, gdy są ludzie bardzo zdolni i słabi. Takie roz-wiązanie wydaje się praktyczne . Jeszcze raz gratuluję i życzę dalszych suk-cesów. DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 5

giczny a wyniki egzaminacyjne”. Wykorzy-stując krajowe dane z lat 2009-2011 do analizy regresji wyników sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego względem wieku rejestrowanego w miesiącach życia, dowo-dzą, że różnice wieku mają niewielki, ale istotny statystycznie wpływ na te wyniki. Ta różnica wzrośnie po obniżeniu wieku obo-

wiązku szkolnego. Mamy więc dodatkowe źródło błędu diagnozy rozwojowej osią-gnięć ucznia, a do rozważenia jest publiko-wanie testowych norm wieku. W raporcie zatytułowanym „O możliwości wykorzystania zrównanych wyników egza-minu gimnazjalnego w szkolnej diagnozie” dr Henryk Szaleniec przedstawia dotych-

DZIEŃ PIERWSZY

6 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

czasowy dorobek szeroko zakrojonych (lata 2002-2010, trzy poziomy egzaminu zewnętrznego) badań prowadzonych w Instytucie Badań Edukacyjnych. Ogólno-krajowe wahania trudności egzaminu gim-nazjalnego wyniosły w części humanistycz-nej około 15% odchylenia standardowego, ale w części matematyczno-przyrodniczej już około 30% odchylenia standardowego. Autor raportu zachęca szkoły do refleksji nad zmiennością ich wyników w kolejnych latach. Referat prof. Jarosława Górniaka „Edukacja a rozwój Polski – wybrane wy-zwania w kontekście wyników projektu badawczego Bilans Kapitału Ludzkiego” wprowadza nas w najważniejsze zagadnie-nia obecnej polityki oświatowej. Zdaniem autora sukces edukacyjny Polski w okresie transformacji jest niewątpliwy, ale czekają nas już nowe wyzwania: podniesienie inno-wacyjności i kreatywności absolwentów, przedłużenie wieku kształcenia się („uniwersytety drugiego wieku”), priorytet potrzeb rynku pracy, a nawet „finansowanie od strony popytowej”. To może wręcz wymagać drugiej transformacji ustrojowej w kierunku dostosowania edu-kacji systemowej i nieformalnej do możli-wości zatrudnienia. „Bilans Kapitału Ludz-kiego” wskazuje kierunek tych zmian. Wykład prof. Stanisława Walukiewicza na temat kapitału niematerialnego społe-czeństw jest zatytułowany „Kapitał spo-łeczny w edukacji”. Nawiązując do swojego nowego podręcznika, autor próbuje odpo-wiedzieć na pytanie, jak zwiększyć kapitał społeczny uczniów w szkole i tym samym lepiej ich przygotować do wejścia na rynek pracy? W raporcie badawczym „Waloryzacja edu-kacyjna województwa małopolskiego na podstawie wyników egzaminacyjnych” dr Maria Krystyna Szmigel przeanalizowała jeden z rodzajów kapitału ludzkiego, a mia-nowicie – wartość wykształcenia w układzie terytorialnym województwa małopolskiego. Zastosowała dwa główne wskaźniki osią-gnięć uczniów: bardzo wysokich kompe-

tencji (8-9 staninów) i „wykluczenia spo-łecznego” (1-2 staniny). Referat prof. Jarosława Jagieły „Analiza transakcyjna jako metoda diagnozy peda-gogicznej” wprowadza do teorii analizy transakcyjnej (AT), która objaśnia układy komunikacji interpersonalnej. Trud przestu-diowania tekstu z pewnością się opłaci, gdyż modele „rodzic – dziecko”, „dorosły – dorosły” i „dziecko – dorosły” świetnie na-dają się do interpretacji nauczycielskich stylów kształcenia oraz jego wyników, zwłaszcza w dziedzinie emocjonalnej. Au-tor dokłada starań, by swe ujęcie AT dosto-sować do potrzeb diagnostyki edukacyjnej.

DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 11

poszczególnych prac, 3. Indywidualne jawne głosowanie na

każdą z prac. Kapituła stwierdziła wysoki poziom nade-słanych prac. Nagrodę za najlepszą pracę doktorską otrzymał dr Artur Pokropek za rozprawę pt. Efekt rówieśników w nauczaniu szkolnym (promotor dr hab. Roman Dolata). Nagrodę za najlepszą pracę magisterską otrzymała Beata Iwona Justa za pracę pt. Funkcja informacyjna oceny szkolnej w perspektywie ucznia (promotor dr Graży-na Szyling) Gratulujemy laureatom!

RAZEM CZY OSOBNO? Rozmowa Karola Bobela (2e) z doktorem Arturem Pokropkiem laureatem konkursu PTDE Karol Bobel: Gratulujemy otrzymania na-grody za pana pracę. Jaki był jej temat? Artur Pokropek: Dziękuję bardzo. Temat odnosił się do wpływu rówieśników na na-uczanie szkolne. Czy umiałby pan przedstawić swoją pracę tak, aby gimnazjaliści mogli ją zrozumieć? Mogę spróbować. Jest takie utarte przeko-nanie, że jeżeli chodzi się do klasy, w któ-rej mamy rówieśników, którzy się uczą i starają, działa to tak jakby wpływało to pozytywnie na podnoszenie i naszego po-ziomu. Pojawia się konkurencja i wyzwala współzawodnictwo, nauczyciele bardziej się angażują w lekcje, wszystkim milej się pracuje. Jeżeli natomiast trafimy do klasy, w której uczniowie nie przykładają się do nauki lub im to z różnych powodów jakoś nie wychodzi, to automatycznie motywacja do nauki jest mniejsza, a i nauczyciele inaczej do tego podchodzą, obniża się poziom i wymagania. Teorie, które przeglądałem, jednoznacznie

wskazują, że jeśli idziesz do dobrej klasy, dostajesz dobre wyniki i układa ci się wszystko lepiej. Jeżeli z tymi samymi umie-jętnościami, trafiasz do gorszej klasie za-chowujesz jednak swoje umiejętności, swoje wyposażenie genetyczne, swoją inteligencję, walory i wychodzi ci to lepiej. Jest wiele przekonujących dowodów, ta-kich teoretycznych, że tak jest, choć wyda-je się to irracjonalne. Wielu osobom się to

udaje. Czy dane z badań to potwierdzają? W mo-im doktoracie pokazałem, że dane. które mamy, przynajmniej z egzaminu gimnazjal-nego, pokazują, że jeżeli masz coś w sobie i dobrze się uczysz, jesteś inteligentny i trafiasz do gorszej klasy, to nie psuje to później twojego wyniku końcowego. To były tylko dane opracowane na wynikach egzaminu końcowego, odnoszące się do grupy rówieśniczej jako klasy czyli niepeł-nej. Główny wniosek dotyczy egzaminów. To, z jakimi osobami chodzisz do klasy, nie wpływa, że twoją indywidualność - twoje umiejętności i predyspozycje wygrywają z otoczeniem rówieśniczym. To nie jest oczywiście do końca jednoznaczne. Na pewno tak jest, jeżeli chodzi o klasę i część grup rówieśniczych, np. przyjaciół, którzy

DZIEŃ PIERWSZY

10 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

psychologia z edukacją idą ręka w rękę, a edukacja jest w psychologii, choć mamy na to nadzieję. […] Zaplanowany przez zarząd główny konkurs na prace magisterskie i doktorskie z zakre-su edukacji diagnostycznej przyniósł pierw-sze owoce i są to słodkie owoce. Wpraw-dzie zgłoszone zostały tylko po trzy prace w każdej z kategorii, ale za to jakie to pra-ce! Zespół, który przyjął nazwę Kapituły, określił poziom wszystkich sześciu prac jako wysoki. Ich charakter jest zadziwiają-co różnorodny. Wybór najlepszych z nich był bardzo trudny, ale udało nam się uzy-skać jednomyślność. WYNIKI KONKURSU PTDE USTALONE! Na ogłoszony konkurs, którego celem było upowszechnienie wiedzy i diagnostyce edukacyjnej jako dziedzinie pedagogiki jej teorii oraz praktycznych zastosowań, na-płynęło 6 prac, w tym 3 prace doktorskie i 3 prace magisterskie.

Konkurs miał charakter otwarty. Mogli w nim wziąć udział wszyscy absolwenci studiów magisterskich oraz doktoranci szkół wyższych i instytutów naukowych w Polsce, którzy obronili swoją pracę dy-plomową. Zgodnie z regulaminem konkursu ZG PTDE powołał Kapitułę, której powierzono zadanie wyłonienia najlepszej pracy w każ-dej kategorii: Skład kapituły: - prof. dr hab. Bolesław Niemierko – prze-wodniczący, - prof. dr hab. Leszek Korporowicz – wice-przewodniczący, - Wojciech Małecki – członek Zarządu PTDE, - dr Maria Krystyna Szmigiel – członek Za-rządu PTDE, Praca kapituły przebiegała w trzech eta-pach: 1. Indywidualne zapoznanie się z treścią

prac przez poszczególnych członków Kapituły,

2. Wymiana poglądów na temat wartości

DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 7

Kiedy człowiek ma kilka lat, inspiruje go niemal wszyst-ko. Robaczki, bo się rusza-ją a nie mają w środku sprężynek, tylko jakiś męt-

ny sok. Szkiełko z rozbitej butelki, bo wypełnione wo-dą z kałuży zmienia się w soczewkę i wypala w kartce papieru smolistą dziurę. Dziewczyny, bo śmiesznie biegają odsta-wiając stopy na boki. Książ-ki, gdyż świetne z nich można budować bazy dla plastikowych figurek boha-terów z obcych galaktyk. Wreszcie zwykła bateria szczypiąca w język, gdy polizać oba bieguny na raz, nie wiadomo dlaczego. Potem człowiek doczytuje o ogniwie Galvaniego i nie wkłada nigdzie jęzora, tylko kuje do późnej nocy, żeby nie dostać pałki z fizyki. Plastikowe figurki w karto-nie na stryszku pokrywa kurz, a zdjęcia z Marinera 4 przekonują go, że na Marsie nie ma życia i opo-wieści o kosmitach można między bajki włożyć. Dziewczyny podrastają i zaczynają doganiać na setkę mężczyzn, co prawda najczęściej przy pomocy dopingu, ale zawsze. So-czewkę z butelki zastępuje banalna zapalniczka, zaś robaki trafiają do muzeum etnograficznego. Potem człowiek dorasta i prawie nic go już nie inspi-ruje. Poeci młodości umie-

rają przedwcześnie albo piszą coraz gorsze wiersze i eksplorują listy przebojów muzyki pop. Filozofowie oraz ideolodzy, bohatero-wie wielu bezsennych nocy spadają z pomników albo trafiają na t-shirty jako iko-ny, lecz nikt ich już nie czy-ta. Dziewczyny mają pre-tensje, że się na nich nie poznaliśmy – ani my, ani świat. Praca nuży. Sny są niespokojne. Rachunki bankowe pustoszeją w najmniej stosownej chwi-li. Jeśli macie szczęście, spo-tkacie po latach małego człowieka. Nie bardzo po-trafi wymówić wasze imię. Używa prostych sylab: ba-ba, ta-ta, acia. Unosi palu-szek i pokazuje trzepocą-cego skrzydłami motyla, pytając: co jest to? Mówi ko na kota, i ho-ho na psa. Płacze i śmieje się z równie niepojętych powodów. Przewraca się i wstaje rów-nie niezgrabnie. Aż zrozu-miecie, że to jest najwięk-sza inspiracja waszego życia. Język, który już nie może być prostszy. Gesty, które nie mogą być oczy-wistsze. Uczucia niekłama-ne. Wtedy pojawia się w was głębokie poczucie, że cały ten kosmos, cywilizacja i historia mieszczą się w tym maluchu jak w kropli wody albo nie ma ich wca-le. I to jest naprawdę inspi-rujące, choć wymaga czasu i cierpliwości.

Felieton Leszek Pułka, profesor w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, Medioznawca, dziennikarz, krytyk

INSPIRACJA

8 ▐ KLIK 4/95 2012/2013

KONFERENCJA ROZPOCZĘŁA SIĘ OD WYSTĄPIEŃ WPROWADZAJĄCYCH W TEMAT. OTO NOTATKI Z KILKU Z NICH. Dr Maciej Jakubowski, Ministerstwo Edukacji Narodowej

W obronie testomanii Przybywamy tu, by podzielić się radością symbiozy, jaka wytworzyła się pomiędzy Polskim Towarzystwem Diagnostyki Edu-kacyjnej i Instytutem Badań Edukacyjnych. Symbioza ta zacieśnia się i przynosi nam swego rodzaju wartość dodaną. Bardzo się cieszę, że tak licznie możemy tu wystąpić z referatami i nie mogę sobie odmówić przyjemności, żeby przy tej okazji na po-czątku złożyć podziękowanie Henrykowi

Szaleńcowi, który tę młodzież organizuje, przywiódł ich tutaj jak również prof. Roma-nowi Donacie, że robi to samo w Instytucie. Instytut przywiązuje olbrzymią wagę do dobrej diagnozy: systemowo ugrupowanej, super poprawnej i na światowym poziomie. Cieszymy się ze znakomitej współpracy z Centralną Komisją Egzaminacyjną i Okręgowymi Komisjami Egzaminacyjny-mi. Po raz drugi w tym roku będziemy przepro-wadzali wspólnie diagnozę umiejętności gimnazjalistów, poprowadzimy też labora-torium nauk przyrodniczych dla szkół poli-cealnych. Jest coraz więcej działań syste-mowo ukierunkowanych […] Na pewno będziemy przybywali na kolejne zjazdy równie licznie i będziemy starać się zapraszać do współpracy każdego, kto będzie tę pracę wspierał. Serdecznie dzię-kuję za tę inicjatywę. Chciałbym również złożyć wyrazy uznania dla pana profesora Bolesława Niemierki, bez którego aktywno-ści nie mielibyśmy tego wszystkiego.

DZIEŃ PIERWSZY

4/95 2012/2013 KLIK▐ 9

Dr Mariola Konopka przewodnicząca rady egzaminacyjnej

Diagnozy mikro i makro Z ogromną przyjemnością znalazłam się tu, we Wrocławiu. Przed konferencją za-częłam pilnie śledzić tematy, zagadnienia, które dziś czy pojutrze staną się udziałem państwa analiz i dyskusji. Pomyślałam sobie jak pięknie zmienia się i łączy świat makrodiagnozy ze światem mikrodiagnozy, która jest gdzieś, właśnie w szkołach, kla-sach organizowana. I mało tego, że się spotyka, ale i przenika się, wypełnia, a przecież o to nam wspólnie chodzi. Po-wędrowałam dalej po tych Państwa pla-nach na dzisiaj, jutro i pojutrze i pomyśla-łam, że grupa ludzi - gospodarze dzisiej-szego spotkania, cudowni, mądrzy ludzie, stawiający sobie mądre cele - namawiają coraz szerszą grupę osób do tego, żeby podążać w ślad myśli, analiz, dyskusji, przyglądania się właśnie po to, aby młody człowiek coraz lepiej odnajdywał się w rzeczywistości, najpierw szkolnej, a po-tem życiowej. Życzę aby najbliższe trzy dni były świetną okazją i znakomitym zdarze-niem pełnym nie tylko pięknych i mądrych wędrówek intelektualnych, ale też emocjo-nalnych. Dr Artur Pokropek, Tomasz Żółtak, Instytut Badań Edukacyjnych

Nowe modele jednorocznej EWD Co nowego czeka nas w kalkulatorze EWD? 1. Sześć różnych wskaźników, odpowia-

dających nowej strukturze egzaminu gimnazjalnego

2. Posługiwanie się znormalizowanymi skalami wyników.

3. Uwzględnienie we wskaźnikach jedno-rocznych uczniów o toku kształcenia wydłużonym o rok.

Ważne pytania: Czy cztery wyniki egzaminacyjnie mogą

stać się podstawą dla czterech oddziel-nych miar EWD?

Czy możliwe jest łączenie wyników z testów i budowanie wskaźników EWD?

Prof. Bolesław Niemierko, Wyższa Szkoła Morska w Gdyni

Trzy sukcesy Konferencja zaczęła się od trudnego mo-mentami sukcesu. Pierwszy - to sukces integracyjny. Drugi sukces jest to sukces frekwencyjny. Jest nas dużo na tej sali i mam nadzieję, że do końca prawie wszy-scy z nas tu będą. To jest sukces dyrektora Małeckiego i jego zespołu. Trzeci sukces to sukces wydawniczy. Przygotowanie materiałów przed konferencją wymaga wielkiej odporności psychicznej i fizycznej. Poszczególne materiały docierają późno, czasem w nieidealnym stanie, a jednak udaje się je zapewnić państwu już na obra-dy i już z Wrocławia mogą je państwo ze sobą zabrać do domu. Traktujemy to jako naszą powinność. Integracja jest pięknym pojęciem, ale akcją niełatwą. Tu, obok wiodącej problematyki diagnoz - terenowych, średniego i większe-go zasięgu - mamy przed sobą takie wła-śnie zadanie. Mamy silną, dwudziestooso-bową, zintegrowaną grupę. Dlaczego to nie będzie łatwe, mimo wielkiej chęci obu stron? Otóż dlatego, że język psychometrii nie jest językiem popularnym. Ta grupa będzie na pewno chciała swój dorobek przedstawić. Wciąż jednak nie jest tak, że

DZIEŃ PIERWSZY