Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie Rok 16, Boże ... · Ojca Dominika, w 1222 r., w wieku...

16
Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie Rok 16, Boże Narodzenie 2010 Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie Nr 61 Odnalezienia Nowonarodzonego i wytrwałego podążania Jego śladami, każdemu Czytelnikowi Dominika, życzą dominikanie Narodziny Słowa ........... s. 3 Przepis na kolędę ...... s. 4 W służewskim Boeingu ......... s. 6 Konkurs Dominika ... s. 13 Patron uporządkowa- nego życia .... s. 2 W ostatnim czasie ............ s. 8

Transcript of Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie Rok 16, Boże ... · Ojca Dominika, w 1222 r., w wieku...

Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie

Rok 16, Boże Narodzenie 2010

Pismo Parafii św. Dominika w Warszawie

Nr 61

Odnalezienia Nowonarodzonego i wytrwałego podążania Jego śladami,każdemu Czytelnikowi Dominika,

życzą dominikanie

Narodziny Słowa ........... s. 3

Przepis na kolędę ...... s. 4

W służewskimBoeingu ......... s. 6

KonkursDominika ... s. 13

Patron uporządkowa-nego życia .... s. 2

W ostatnim czasie ............ s. 8

2

W ciągu dwóch lat w istotny sposób przyczynił się do rozwoju zakonu w Europie. Po tym czasie ustąpił z urzędu, uznając swoją misję za wypełnioną. Był bowiem przekonany, że wyko-rzystał już swoje talenty dla dobra braci, a teraz może je pomnażać w innych rodzajach działalności.

Razem ze św. Piotrem Nolasco i królem Aragonii, Jakubem I, organizował liczne zbiórki kosztowności oraz wyprawy mające

na celu wykupienie chrześci-jan z niewoli saraceńskiej. Podczas jednej z nich doszło do sporu pomiędzy Rajmundem a królem, który nie posłuchał swojego kapelana, wzywa-jącego go do nawrócenia. Nie chcąc przebywać w towa- rzystwie grzeszącego władcy, Rajmund opuścił zamek i na swym zakonnym płaszczu przepłynął przez Morze Śród-ziemne z Majorki do Barcelony. Wydarzenie to doprowadziło do nawrócenia króla i wielu marynarzy, naocznych świad- ków tego wydarzenia. Obraz upamiętniający tę podróż wisi w zakrystii naszego kościoła (zob. zdjęcie obok).

Rajmund był człowiekiem wielkiego formatu; służył nie tylko intelektem, ale także dawał wzór pobożności i po-kuty. Nie stawiał na spekta-kularne sukcesy, ale przez całe życie rzetelnie i solidnie pra-

cował, porządkując prawo. Warto uczyć się od niego codzien-nego zaangażowania w pomnażanie talentów i troski o ład w naszym życiu.

Zmarł w Barcelonie 6 stycznia 1275 r. Jego relikwie spoczy-wają w katedrze barcelońskiej. Modlitwę za jego wstawien- nictwem polecamy szczególnie prawnikom i studentom prawa, których jest patronem. Jego orędownictwu powierzamy też spowiedników, którym Rajmund pozostawił szczegółowe wska- zówki pomocne w posłudze w konfesjonale.

Święty Rajmund naprawdę chętnie przychodzi z pomocą i opiekuje się tymi, którzy go o to proszą.

Piotr Andrzej Górski i Sławomir Kowalski

Patron uporządkowanego życiaŚw. Rajmund z Peñafort jest postacią mało znaną, choć to

jeden z najwybitniejszych przedstawicieli pierwszego pokole-nia dominikanów i znacząca osobistość przełomu XII i XIII w. Podczas prawie stuletniego (!) życia, pracując jako zakonnik, prawnik, spowiednik oraz doradca władców i papieża, odcisnął trwały ślad w historii Europy, Kościoła i prawa.

Urodził się ok. 1175-1180 roku w Peñafort, nieopodal Barcelony. Pochodził ze szla-checkiej, katalońskiej rodziny, dzięki której otrzymał sta-ranne wykształcenie. Świa- domy otrzymanych od Boga darów chętnie się dzielił swoją wiedzą. Już w wieku 20 lat wy-kładał filozofię w Barcelonie. U swoich uczniów starał się for-mować zarówno intelekt, jak i serce.

W 1220 r. biskup Bar-celony zaprosił do miasta nowo powstały Zakon Braci Kaznodziejów. Rajmund szybko się z nimi zaprzyjaźnił i osiem miesięcy po śmierci świętego Ojca Dominika, w 1222 r., w wieku ponad 40 lat, wstąpił do założonego przez niego za-konu. Realizując charyzmat do- minikański, kontynuował włas- ne studia. Miał niezwykły ta-lent do kompilowania treści po-chodzących z różnych źródeł i tworzenia syntetycznych opra- cowań. W ten sposób powstały monumentalne dzieła, zbierające dużą część ówczesnej wiedzy: Summa pastoralna, Summa prawa i Summa nauki.

Na polecenie papieża Grzegorza IX w 1230 r. Rajmund przybył do Rzymu, by objąć funkcję papieskiego spowiednika i doradcy. Na prośbę papieża zebrał wszystkie obowiązujące wówczas dekrety papieskie w jednym dziele – powstał w ten sposób jeden z pierwszych zbiorów prawa kanonicznego, zwany Dekretałami.

Po powrocie do ukochanej Barcelony kapituła generalna do-minikanów wybrała Rajmunda na drugiego w historii generała zakonu. Od początku święty Katalończyk z właściwą sobie ener- gią podjął wysiłek przeredagowania Konstytucji zakonnych.

7 stycznia,św. Rajmunda z Peñafort

fot. M. Kopczyńska

3

Narodziny SłowaPiękna jest tradycja Świąt Bożego Narodzenia. Pachnąca

lasem choinka, Wigilia, sianko pod obrusem, biały opłatek, życzenia, prezenty, a w kościele: żłóbek, stajenka, pastusz-kowie, kolędy, jasełka – to wszystko stwarza niepowtarzalny nastrój, który działa na uczucia i trwale zapisuje się w pamięci. Nawet przedświąteczne zabieganie, przygotowania i zakupy, włączają się już w atmosferę bożonarodzeniowego święta.

To dobrze, że te Święta mają bogatą oprawę. Tyle znaków mówiących, jak bardzo Bóg staje się bliski człowiekowi. Sym-bolika włączona w obchód Świąt Bożego Narodzenia jest tak fascynująca, że nawet ludzie areligijni chętnie ją przejmują, bo dzięki niej staje się miło, nastrojowo, rodzinnie. Daje odskocznię od szarości i trudu codzienności; sprawia, że nie da się tych Świąt nie zauważyć. Ale ta powszechność znaków sprawia również, że coraz bardziej tracą one swoje religijne odniesienie i stają się zachowaniami świeckimi. Ot, chociażby kolędy od początku Adwentu rozbrzmiewające w supermar-ketach albo rozprowadzane w handlu opłatki. Przecież kolęda nie wypowiada charakteru Adwentu, a opłatek nabywany w markecie nie jest znakiem łączności ze wspólnotą wie-rzących, ani znakiem przychodzącego Chrystusa, a tym bardziej wyrazem pojednania z bratem, które zaczyna się od pojednania otrzymanego w Kościele od Boga.

Aby nie tracić religijnej wymowy Bożego Narodzenia warto i trzeba dążyć do odsłonięcia rzeczywistości, którą używane symbole skrywają. Próbować dotrzeć do ich źródła, którym jest liturgia i słowo Biblii. Kiedyś bardzo było mi potrzebne wyjaśnienie, dlaczego tak wiele w jasełkach i kolędach mówi się o wołu i ośle, skąd św. Franciszek – twórca wizualnych przedstawień Narodzin Jezusa – te zwierzaki przyprowadził. I wtedy, czytając Pismo Święte, trafiłem na słowa proroka Iza-jasza, które dały wyczerpującą odpowiedź. Oto one:

Wół rozpoznaje swego panai osioł żłób swego właściciela,

i ich medytacja może prowadzić do zbawiennych owoców. Patrząc na moją drogę z Jezusem, widzę, jak ważne jest też,

by w przeżywaniu Świąt nie pozostawać na poziomie uczuć. Jeszcze w dzieciństwie odkryłem czwartą zwrotkę, zawsze śpie-wanej w domu rodzinnym kolędy Wśród nocnej ciszy:

I my czekamy, na Ciebie Pana. A kiedy przyjdzesz na głos kapłana, padniemy na twarz przed Tobą, wierząc, żeś jest pod osłoną chleba i wina.

Zafascynowała mnie ukryta w tej pieśni zaskakująca i prosta zarazem aktualizacja Bożego Narodzenia w Eucharystii. Pokazała, że śpiewana kolęda do Eucharystii ma prowadzić.

Pamiętam moją pierwszą Pasterkę w klasztorze, w nowi-cjacie w Poznaniu. Jakże odkrywczy i dotykający stał się dla mnie fragment zaczerpnięty ze starotestamentalnej Księgi Mądrości, który o. Jan Góra, kaznodzieja tamtej Pasterskiej Mszy, zastosował do wydarzenia wigilijnej Nocy:

Gdy głęboka cisza zalegała wszystko,a noc w swoim biegu dosięgała połowy,wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy,jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz,jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi.

(Mdr 18,14-15) Te słowa o całe niebo przekraczają sielankowość Bożo-

narodzeniowych Świąt. Trafiają w samą istotę zbawczych wydarzeń świętej Nocy. Wskazują na wysiłek Boga, by odna-leźć zagubionego człowieka i walczyć o niego mieczem słowa. Znakomicie wypowiadają to życzenia, które przed kilku laty otrzymałem sms-em. Zaczynały się słowami: Boże Narodzenie to nie kartka w kalendarzu, ale wydarzenie w ludzkim sercu... Naprawdę o nasze serce tutaj chodzi.

Izrael na niczym się nie zna,lud mój niczego nie rozumie. (Iz 1,3)Myślę, że każdy, w miarę wykształ-

cony chrześcijanin, jeśli chce rozpoznać Przychodzącego, musi próbować wejść w ta- jemnicę Biblii. Od św. Hieronima wiemy, że „nieznajomość Pisma Świętego jest nie- znajomością Chrystusa”. A Jan Paweł II dopo-wiada: „Zachowując więź z Pismem Świętym, otwieramy się na działanie Ducha” (Novo millennio ineunte, 17). To Duch Święty działający w nas daje nam odnaleźć Jezusa, którego szukamy i odnajdujemy poprzez znaki. Warto zauważyć, że słowa tradycyjnych polskich kolęd są mocno zanurzone w Biblii

fot. St. Górski OP

ciąg dalszy na s. 4 >

4

Przepis na kolędę Po Bożym Narodzeniu, w czasie, kiedy wspominamy przyjście Boga na ziemię, rozpoczynają się wizyty duszpasterskie w naszych domach, czyli tak zwana kolęda. Dla duszpasterzy i wiernych jest ona doskonałą okazją ku temu, aby lepiej się poznać, przełamać anonimowość, wymienić uwagi i spostrzeżenia dotyczące życia parafialnego, czy też życia konkretnej rodziny. Jest okazją do tego, aby porozmawiać o wątpliwościach, odpowiedzieć na pytania dotyczące wiary i życia religijnego. Podczas kolędy najważniejsza jest obustronna serdeczność i otwartość. Modlitewne spotkanie kolędowe stanowi świadectwo wiary rodziny. Dlatego ważna jest troska, by zgromadziło wszystkich domowników.

Nieco historiiTradycja kolędowania sięga dalekiej przeszłości. Już we

wczesnośredniowiecznych dokumentach kościelnych natra-fiamy na ślady kolędowania w okresie Świąt Bożego Narodze-nia, jako formy bezpośredniego kontaktu z wiernymi w bardzo rozległych wtedy obszarowo parafiach. Uzasadnienia tej prak-tyki doszukiwano się m. in. w zapisie Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 2,2). Czytamy tam, że mędrcy, oddawszy pokłon narodzo- nemu Jezusowi, wracali inną drogą do swoich krajów. Legen-da poszerzyła ten zapis o informację, że wracając, odwiedzali różne miasta i wioski, rozgłaszając wieść o Bogu narodzonym w ludzkiej postaci. Zapis u św. Łukasza mówi, iż Chrystus poleca swoim siedemdziesięciu dwóm uczniom, aby szli do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść miał (Łk 10,1-12). W starożytnym Rzymie odwiedzano się w styczniowe kalen-dy (od łac. calendae – pierwszy dzień miesiąca w kalendarzu juliańskim). Wiadomo też, że słowo kolęda, które do Polski dotarło za pośrednictwem Czechów, pierwotnie oznaczało pieśń noworoczną śpiewaną podczas odwiedzania z tej okazji wiejskich gospodarzy. Kościół zaadaptował te ludowe zwy-czaje, łącząc je z błogosławieństwem domów w uroczystość Trzech Króli. A że nie dało się tego dnia odwiedzić wszystkich, wizyta została rozłożona na dłuższy czas poświąteczny.

Niemiecka i polska tradycja z okazji uroczystości Trzech Króli każe na drzwiach domów napisać poświęconą kredą: K + M + B (lub C + M + B) oraz datę roczną. Zazwyczaj uważa się, że litery są skrótem tradycyjnych imion Trzech Króli:

ciąg dalszy ze s. 3

Liturgia tych niesamowitych Świąt idzie dalej biblijnym tropem. Po wigilijnej wieczerzy i po nocy cudów Ewangelia Mszy Świętej, głoszona w dzień Bożego Narodzenia, wznosi się bardzo wysoko. W świetle dnia, jakby z perspektywy orła, przygląda się wydarzeniu narodzin Jezusa i korzystając z Pro-logu św. Jana, sięga samych początków: Na początku było Słowo. I dalej: Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo (J 1,1). Oznajmia najpierw, że Jezus–Słowo był od zawsze, a po drugie, że przez wcielenie Słowa, czyli narodzenie Jezusa jako człowieka, w Trójcy Świętej nic się nie zmieniło. Wiele natomiast zmieniło się dla nas: Słowo, Druga Osoba Boska, zstąpiło na ziemię – Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami (J 1,14). Zamieszkało – to znaczy zaczęło mieszkać i nadal mieszka. Nie w zaświatach i już nie w pod-

betlejemskiej szopie, stajni czy grocie, ale między nami, między braćmi, między tymi, którzy Je przyjęli.

Ślady, które zauważamy na okładce naszego czasopisma, prowadzą do ludzkich siedzib. To tam Jezus dzisiaj się ob-jawia i tam można Go odnaleźć. On przecież powiedział: Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich (Mt 18,20). To nie jest tak, że kiedy nas trzech się spotka, to On do nas dołącza – jest odwrotnie: nasze spot-kanie staje się możliwe dlatego, że On już jest między nami. Jest w każdym z nas. Odkrycia i potwierdzenia tej prawdy – w spotkaniach z bliskimi – w zbliżającym się bożona-rodzeniowym czasie, życzę Tobie, który to czytasz.

Stanisław Górski OP

fot. D. Romaniuk

Kacper, Melchior, Baltazar. Ich pochodzenie można też wy-prowadzić od łacińskich słów: Christus Mansionem Benedicat(Chryste Mieszkanie Błogosław). Takie tłumaczenie napisu łą-czy się z treścią starych chrześcijańskich modlitw kolędowych: Niech Chrystus błogosławi temu mieszkaniu. Sam fakt uczy-nienia napisu jest również nawiązaniem do wydarzeń Starego Testamentu, gdzie oznaczenie drzwi krwią baranka pas-chalnego chroniło dom i jego mieszkańców od nieszczęścia,

5

a także było publicznym wyznaniem przynależności do wspól-noty Ludu Wybranego. Chrześcijanie, którzy przyjmują kapłana z wizytą duszpasterską dają świadectwo swojej przynależności do Kościoła.

Szczypta praktykiOdwiedziny duszpasterskie mają charakter domowej litur-

gii. Rozpoczynają się obrzędem błogosławieństwa rodzin, wspólną modlitwą i wysłuchaniem Słowa Bożego. Witając się słowami Pokój temu domowi, kapłan życzy, aby zawsze w tym domu był obecny Chrystus, który przychodząc na świat, przyniósł ludziom pokój. Po tym pozdrowieniu następuje modlitwa o błogosławieństwo Boże dla całej rodziny i obrzęd błogosławieństwa mieszkania z pokropieniem wszystkich obecnych wodą święconą.

Zapewne zapytamy, jak się do takiego spotkania przygo-tować. Myślę, że bardzo ważny jest podwójny charakter przy- gotowania: duchowy i zewnętrzny. Duchowy, to szczere wej-ście w modlitwę, uświadomienie sobie przyjścia i obecności sa- mego Boga a zewnętrzny, to stół nakryty białym obrusem, krzyż, świece, Pismo Święte, woda święcona i kropidło. Te dwie płaszczyzny przygotowań: czyste serce i wymiecione mieszka-nie, dadzą przestrzeń, w której prawdziwie może narodzić się Jezus Chrystus.

Odrobina spostrzeżeńKościół powierza kapłanom piękną misję, aby szli z rado-

ścią do domów głosić Dobrą Nowinę - aby rozmawiając o sen- sie życia, dzielili się prawdą, miłością i nadzieją w Jezusie Chrystusie. Ile rodzin, tyle różnych kolędowych historii. Czasem potrzeba w dialogu ostrego i radykalnego powie-dzenia prawdy, która wyzwala, prowokuje do przemyśleń i refleksji. Bywa, że rozmowa doprowadzi do rachunku sumie- nia, zaowocuje czystym jak łza żalem, zetknięciem się z miło-sierdziem, szczerą spowiedzią. Kolędowe spotkanie, to także wsłuchiwanie się w skargi małżonków, ból ludzi samotnych i chorych. Kolędujący duszpasterz może być jak sam Pan Jezus, który obchodził całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie, lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. (Mt 4,23) Zazwyczaj parafianie z radością czekają na przybycie dusz-pasterza, goszcząc go w progach swojego domu. Niestety, zdarza się też podczas kolędy trafić na zamknięte drzwi – chociaż nie zawsze oznaczają one niechęć do księdza ze strony mieszkańców. Najczęstszym tego powodem jest dzisiaj praca i różne obowiązki, które uniemożliwiają wspólne spotkanie. Dlatego warto pamiętać, że jeśli ktoś nie może być obecny w domu, a ma życzenie wizyty duszpasterskiej, może skontaktować się, osobiście lub nawet telefonicznie z proboszczem parafii, aby umówić się na kolędę w innym dogodnym terminie.

Nuta wspomnień kolędników...Jeden z dominikanów tak opowiada o kolędzie: Kiedy myślę

o kolędzie, najpierw pojawia mi się obraz kolęd z dzieciństwa,

z domu rodzinnego. Było to na wsi, w Wielkopolsce, kolęda przypadała zawsze w dniu roboczym, między Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem i zawsze przed południem. Oznaczało to tyle, że nigdy w czasie kolędy nie było w domu ojca, a ponieważ jakoś częściej był wtedy śnieg, do mnie należało oczyszczenie przed księdzem dróżki od sąsia- da do naszej posesji. Przygotowania w domu należały do mamy i siostry. Zawsze były zapalone świece, krzyż, kropidło, woda święcona i nasze zeszyty z religii. I wydawało mi się, że tak musi być zawsze – przed przyjściem księdza. Jakież było moje rozczarowanie i zdziwienie, kiedy, już jako ksiądz, spotkałem rzeczywistość całkowicie inną... Na przykład zupełnie obez-władniające rozmowy z mieszkańcami przez domofon. Para-fianie są przez nas dobrze poinformowani: termin kolędy jest ogłaszany w kościele, w internecie, dużo wcześniej wywieszony w każdym wejściu do bloku mieszkalnego, w przeddzień zapowiedziany przez ministrantów. I nierzadko zdarza się, że przez głośno mówiący domofon, umieszczo-ny na zewnątrz budynku, trwa dialog z kolędnikiem: “A to już? Dzisiaj? Ojej, nie jesteśmy gotowi, nikt nie powiedział. A można by później?’’. Na zewnątrz wtedy już jest ciemno. Zwłaszcza ostatniej zimy minus 20 stopni, biała cisza wokół - i miałem wówczas wrażenie, że całe osiedle nas słucha!...

Ale bywają też kolędowe spotkania, po których zostają dobre wspomnienia. Kiedy naprawdę żarliwie i z potrzeby serca wspólnie się modlimy, albo gdy jakąś starszą osobę wyspowiadam. Pamiętam odwiedziny małżonków, którzy po ponad dziesięciu latach małżeństwa nie doczekali się jeszcze dziecka. Byli dość mocno zapracowani, zabiegani. Zapytałem, czy postrzegają dziecko jako dar od Pana Boga, czy Pana Boga proszą o potomstwo. Wyglądało na to, że nie. Wywiązała się dłuższa, dobra rozmowa. Odniosłem wrażenie, że małżonkowie dostrzegli wartość kontaktu z Panem Bogiem i praktyczną potrzebę modlitwy w życiu. Zapamiętałem to mieszkanie – i za rok znowu tam poszedłem. Przyjął mnie sam mężczyzna. Od razu, od progu powiedział, że tego dnia jego żonę zabrano właśnie na porodówkę...

fot. I. Serzysko

ciąg dalszy na s. 6 >

6

W służewskim BoeinguRozmowa z o. Pawłem Barszczewskim OP, przeorem Klasztoru św. Józefa

W marcu 2010 r. bracia z klasztoru na Służewie wybrali Ciebie na przeora; pełniłeś wówczas funkcję przełożonego klasztoru w Tarnobrzegu. Czy długo zastanawiałeś się nad przyjęciem wyboru?Nasze Konstytucje przy każdym wyborze dają wybranemu

szansę: czas na przemyślenie i możliwość przyjęcia, albo odrzucenia wyboru. Gdy bracia z klasztoru na Służewie wybrali mnie na swojego przełożonego, dobiegał końca ósmy rok mojej pracy w Tarnobrzegu, a piąty jako przeora i proboszcza. Oznaczało to, że za rok, po upływie drugiej kadencji, praw-dopodobnie pożegnałbym Tarnobrzeg. Dlatego po namyśle i przemodleniu zdecydowałem się przyjąć wybór w Warszawie i trochę wcześniej pożegnać się z Tarnobrzegiem.

A nie żal Tobie Tarnobrzegu?Oczywiście, że żal. Osiem lat to wystarczająco długo, aby

zżyć się ze wspólnotą braci i z ludźmi, z którymi pracowałem. Tarnobrzeg był moim pierwszym miejscem pracy po świę-ceniach. Tam uczyłem się pracy duszpasterskiej. Na początku, jako wikariusz parafii i katecheta – uczyłem sześć lat w gim-nazjum – a później jako proboszcz i przełożony klasztoru. Mogę powiedzieć, że Tarnobrzeg był miejscem mojego roz-woju i dojrzewania. Stopniowo otrzymywałem coraz bardziej odpowiedzialne funkcje, co pozwalało mi rozwijać talenty, którymi mnie Pan Bóg obdarzył.

Wracając do pytania, żal było mi opuszczać Tarnobrzeg, ale w dojrzewanie i rozwój jest też wpisany moment zostawienia

czegoś. Myślę, że lata tam przeżyte to był dobry i piękny czas; a teraz trzeba pójść dalej. Oczywiście, zawsze będę ciepło i do-brze wspominał Tarnobrzeg, tamtejszy klasztor, parafię i ludzi, z którymi pracowałem i którym bardzo wiele zawdzięczam.

ciąg dalszy ze s. 5

...i własnych wspomnieńW moim rodzinnym domu, z radością oczekiwaliśmy wizy-

ty duszpasterza. Tata wychodził przed dom, aby jako pierwszy powitać nadchodzącego kolędnika, następnie już wszyscy ra-zem witaliśmy go w progu domu. Wizyta przebiegała zawsze w atmosferze serdeczności i radości z tego spotkania. Szcze- gólnie jednak mam w pamięci jedną, warszawską kolędę. Pewnego roku, w okresie Bożego Narodzenia, zdarzyło mi się wprowadzić się do nowego mieszkania. Pierwsze noce tam spędzone były bardzo niespokojne, właściciel umarł na przełomie października, i listopada. Był ponury, stycz-niowy dzień. Ledwie zdążyłam wrócić do mieszkania, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy okazało się, że to kolędu-jący kapłan, trudno było zebrać myśli. Z jednej strony wielka radość, z drugiej ogromny wstyd, ponieważ nie miałyśmy nawet wody święconej, ani kropidła. Ku mojemu zdziwieniu

i mimo zewnętrznych niedociągnięć, całe spotkanie przebiegło z uśmiechem, pod znakiem modlitwy, rozmowy, ogromnej serdeczności i humoru. Ojciec pobłogosławił to miejsce, mod-lił się za nas, za dusze, które z tego domu odeszły i za moją koleżankę, która leżała w gorączce. Zaprosił nas do wspólnoty parafian. Był jak posłaniec z nieba, który zjawił się o właściwej porze, przynosząc Dobrą Nowinę – rozdając obficie miłość i nadzieję. A wszystko za „Bóg zapłać”.

I – oczekiwanie Czas kolędy to czas szczególnej łaski, chociaż gotowego przepisu na nią nie ma. Proporcje zależą od nas, a całość należy obficie skropić miłością. Niech słowa z Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 18,20) – Gdzie są dwaj, albo trzej zebraniw imię moje, tam jestem pośród nich - staną się mottem naszego oczekiwania na kolędowe spotkanie. Błogosławionej kolędy...

Iwona Serzysko

fot. Z. Pajda OP

7

Kiedy zmieniałeś Tarnobrzeg na Warszawę, Twój ówczes- ny biskup, sandomierski, zauważył, że to tak, jakbyś przesiadł się z awionetki na Boeinga. Minęło już pół roku za sterami Boeinga... Rzeczywiście, mój poprzedni biskup ordynariusz, kiedy

żegnaliśmy się w Sandomierzu, w ten sposób sobie za-żartował. Nie chodzi tu jednak o niedocenianie miejsca czy roli, jaką pełni nasz klasztor w Tarnobrzegu. Mimo że wspólnota braci jest tam o wiele mniejsza niż w Warszawie, jednak klasztor i dominikańska parafia pełnią ważną rolę w mieście i środowisku. Po drugie, mniejszym zespołem ludzi można kierować bardziej bezpośrednio. Mniej czasu zabierają kapituły, łatwiej szukać kompromisów, mniej spraw trzeba rozstrzygać i mniej trudnych decyzji podejmować. W dużym klasztorze akcent przenosi się bardziej na wypraco-wanie zasad i struktur, dzięki którym wspólnota będzie dobrze funkcjonować. To rzeczywiście trochę jak w Boeingu, gdzie już nie bezpośrednio pilot poprzez drążek sterowniczy, ale komputery prowadzą samolot. Większa wspólnota to większa odpowiedzialność, ale chyba też większa satysfakcja, kiedy uda się coś dobrego wspólnie osiągnąć.

Czy masz oczekiwania wobec nas, mieszkańców służew-skiego klasztoru?Trudno mówić o oczekiwaniach, zwłaszcza o oczekiwaniach

w stosunku do kogoś. Wszystko jest dobrze, gdy ludzie na te oczekiwania odpowiadają; gorzej, kiedy oczekiwania nie zos-taną spełnione. Wtedy może przyjść zniechęcenie czy rozcza- rowanie. Dlatego na początku postanowiłem przede wszyst-kim słuchać współbraci, stopniowo ich poznawać i do- piero na bazie tej wiedzy stawiać cele wspólnocie. Jedyną rzeczą, której na początku oczekiwałem, była chęć współpracy. Muszę powiedzieć, że bracia w klasztorze bardzo dobrze mnie przyjęli, okazali nie tylko chęć współpracy, ale i wiele dobra dla nowego przełożonego.

Jakie są priorytety Twojego nam przeorowania?Trochę boję się takiego ustawienia akcentu. Uważam,

że to wspólnota ma określone priorytety, dotyczące pracy dusz-pasterskiej czy życia wspólnego. Priorytety trzeba wypracować wspólnie, poprzez rozmowy, dyskusję, szukanie optymalnych rozwiązań. Niekiedy łatwiej jest powiedzieć: niech przełożony zdecyduje. Będzie szybciej, sprawniej. Owszem, ale wtedy traci-my coś, co jest wielką wartością – wspólne decydowanie o na-szym życiu. Dlatego przyznaję, że przyjechałem do Warszawy bez gotowych planów i priorytetów. Przyjechałem tutaj, by ra-zem z braćmi te plany tworzyć i wspólnie je realizować.

Pamiętasz o jakiej pracy duszpasterskiej myślałeś podczas wstępowania do nowicjatu?Nie miałem wtedy konkretnych planów dotyczących mojej

pracy w przyszłości. Ucząc się i studiując w Poznaniu, sporo

słyszałem o dominikanach, miałem też kontakt z naszym klasztorem. Jednak o tym, czy w przyszłości będę duszpas-terzem, naukowcem czy przełożonym – nie myślałem. Na po-czątku mojej drogi zakonnej było przede wszystkim pragnienie oddania życia Bogu i zakonowi.

Tamto pragnienie pozostało? Mam nadzieję. Chociaż z biegiem lat okazuje się, że oddać

całe swoje życie Bogu wcale nie jest łatwo. Życie w klasz-torze, we wspólnocie braci, niesie ze sobą wiele trudności; przeżywamy w klasztorze nie tylko piękne chwile, ale i te trudne. W każdym powołaniu liczy się wierność tej pierwszej miłości, o której pisze św. Jan w Apokalipsie. Mam nadzieję, że tej pierwszej miłości, temu zaproszeniu, które skierował do mnie Pan Bóg, będę wierny.

Jaka praca daje Tobie satysfakcję, poczucie spełnienia?Praca duszpasterska, czyli praca z drugim człowiekiem.

I czy są to współbracia w klasztorze, czy ludzie na zewnątrz klasztoru, do których jesteśmy posłani, jest to sprawa drugorzędna. Towarzyszenie ludziom w życiu, w ich poszuki-waniu drogi do Pana Boga, to dla mnie najpiękniejszy wymiar pracy duszpasterskiej. Oczywiście to zabiera wiele czasu i ener- gii, ale myślę, że po to zostałem dominikaninem, aby żyć dla innych i w tym znaleźć swoje spełnienie.

A Twoje hobby? Wiem, że bieganie w maratonie ulicznym.Dałeś się poznać także jako zapaleniec w zbieraniu grzybów...Wyjawiasz moje sekrety. Tak, lubię zbierać grzyby, chyba

od zawsze. W minionym sezonie wspólnie z nowicjuszami byliśmy na grzybobraniu. Pochodzę z Wielkopolski, a tam jest sporo lasów – i zawsze las lubiłem. Szczególnie w dzieciństwie, kiedy do lasu wybieraliśmy się całą rodziną, nie tylko na spacer, ale na jagody, maliny czy na grzyby.

Natomiast bieganie to sprawa ostatnich paru lat. W Tarno- brzegu biegacze z Klubu Witar zaprosili mnie, abym wziął udział w pielgrzymce biegowej na Jasną Górę. Chodziło nie tylko o odprawienie Mszy świętej czy powiedzenie konferencji. Trzeba było też parę kilometrów z nimi przebiec. I tak się zaczęło. Biegam, na ile czas mi pozwala i zapewniam, że jest to świetny sposób na wypoczynek, fizyczny i duchowy. Podczas biegu można też się modlić, można układać kazanie czy przemyśleć jakieś trudne sprawy. Jest to też najlepwszy środek na zachowanie dobrej kondycji, szczególnie w okresie jesien-no-zimowym. Nie trzeba odwiedzać lekarza.

Może jeszcze specjalne słowo do czytelników „Dominika”?Czytelników Dominika nad Dolinką chcę prosić o modlitwę

i wsparcie – nie tylko dla mojej posługi jako przełożonego, ale dla całej wspólnoty braci. Jesteśmy tutaj dla Was, modlę się za Was, ale również my potrzebujemy Waszej modlitwy i wsparcia.

rozmawiał o. Stanisław Górski OP

8

Wizytacja biskupia

Niedziela Chrystusa KrólaUroczystość Chrystusa Króla wprowadził do liturgii papież

Pius XI encykliką Quas Primas z 11 grudnia 1925 r. na zakoń-czenie roku jubileuszowego. Nakazał wtedy, aby tego dnia, po głównym nabożeństwie odmówić we wszystkich kościołach, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu. Początkowo uroczystość obchodzono w ostatnią niedzielę października. Reforma so-borowa przeniosła jej termin na ostatnią niedzielę roku litur-gicznego.

W ostatnim czasie

Witold wręczył Jego Ekscelencji klucze do kościoła oraz stułę kapłańską, po czym nasz czcigodny gość, ucałowawszy re- likwie św. Jacka, wszedł wraz z pro-cesją liturgiczną do prezbiterium. Tam powitali go świeccy przedstawiciele naszej parafii oraz członkowie wspól-noty koreańskiej, a ojciec proboszcz przedstawił krótkie sprawozdanie z życia parafii.

Rozpoczęła się celebracja Mszy świę-tej pod przewodnictwem księdza bis-kupa, który wygłosił homilię o królo- waniu Chrystusa według przedziwnej logiki Krzyża – nasz Pan nie sprawił, że cierpienie i śmierć rzestały istnieć, aleje zwyciężył i przemienił, cierpiąc i umierając wraz z człowiekiem. Po Ko-munii świętej koreańskie dzieci ubrane

fot. M. Kopczyńska

fot. A. Cereniewicz

W niedzielę Chrystusa Króla (21 listopada br.) naszą parafię wizytował ksiądz biskup Marian Duś. Przed Mszą świętą

w tradycyjne stroje zaśpiewały w swoim ojczystym języku, czym ujęły serca wszystkich zgromadzonych – rozległy się gromkie brawa. Po Mszy świętej ksiądz biskup spotkał się z członkami wspólnoty koreańskiej, a następnie pobłogosławił dzieci, które przyszły na Mszę o godzinie 1100.

Podczas spotkania o godz. 1700 w Auli o. Jacka Woronie-ckiego przedstawiciele poszczególnych grup i wspólnot przed-stawili swoją działalność i złożyli sprawozdania na ręce hie-rarchy. Spotkanie odbyło się w sympatycznej i ciepłej atmo- sferze. Nasz gość miał dla każdego dobre słowo i życzliwą zachętę, a także drobny upominek książkowy.

Następnie ksiądz biskup przewodniczył w kościele uroczy-stym nieszporom, po których – kończąc wizytację – złożył na ręce o. proboszcza klucze i stułę, powierzając parafię jego opiece. Na pożegnanie nasz czcigodny gość udzielił wszystkim zebranym uroczystego błogosławieństwa.

OW

o godz. 930 został powitany przed kościołem przez proboszcza – o. Witolda Słabiga oraz przeora – o. Pawła Barszczewskiego. O.

9

Jezus Chrystus jest Królem, bo jest Bogiem-Człowiekiem, Stworzycielem i Odkupicielem. Z tego właśnie tytułu ma absolutną władzę. Aby to powszechne władztwo Jezusa podkreślić, liturgia dodała do tytułu „Król” dopełniacz „Wszechświata”.

Bóg nie tylko stworzył świat, ale ciągle go stwarza i nimwłada. Królestwo Jezusa jest czymś zupełnie różnym od wszyst- kich królestw ziemskich. Dotyczy ono wszystkich narodów, wszystkich miejsc i wszystkich czasów. Ono już istnieje w Koś-ciele, choć jeszcze nie zostało do końca wypełnione. Dlatego właśnie w codziennej modlitwie, którą zostawił nam sam Chrystus, wołamy z nadzieją: Przyjdź królestwo Twoje!

Niedziela Chrystusa Króla to święto patronalne mini-strantów. Tego dnia, na Mszy świętej o godzinie jedenastej, ministranci, prowadzeni przez o. Krzysztofa Michałowskiego, odnowili przyrzeczenia ministranckie. Ojciec Krzysztof, zwra-cając się do swoich podopiecznych, przypomniał, że bycie ministrantem to nie tylko honor i zaszczyt, ale również zobowiązanie. Grupa ministrancka liczy 40 osób.

Bywały czasy, kiedy w grupie było nawet dwustu mini-strantów. Opiekę nad nimi sprawował wówczas br. Paweł Leszcz, który w historii parafii zapisał się jako wychowawca paru pokoleń ministrantów. Spotkanie byłych wychowanków br. Pawła miało miejsce w naszym klasztorze 5 listopada.

On sam zapytany kiedyś, jak to się stało, że liczba powierzonych jego opiece ministrantów, była tak duża - odpowiedział: Traktowałem ich z szacunkiem i zrozumie-niem, ale jednocześnie stanowczo i po męsku. Jak chłopak na przykład nie przyszedł na zbiórkę, to nie mógł być w niedziele przy ołtarzu. Największą karą było niedopuszcze-nie do ołtarza. Taka kara mogła odnosić skutek tylko wśród osób zaprzyjaźnionych z Panem Bogiem. Dlatego na te sprawy zwracałem szczególną uwagę.

KD

Gaudete in DominoOd 26 do 28 listopada 2010 r. w naszym klasztorze

odbyły się Warsztaty Śpiewu Liturgicznego. Pomysłodawczy-niami i organizatorkami warsztatów były Ula Rogala i Dorota Dąbrowska, na co dzień zajmujące się prowadzeniem scholi akademickiej w naszym kościele oraz muzycznym przygoto-waniem braci nowicjuszy.

W warsztatach wzięło udział ponad 100 osób, które przyjechały z całej Warszawy i jej okolic. Dzięki wielogodzin-nym ćwiczeniom, słuchaniu głoszonych przez ojców krótkich konferencji oraz wspólnej modlitwie miały one okazję świa-domie rozpocząć czas Adwentu. Wśród wybranych do nauki pieśni znalazły się także nowo powstałe kompozycje i opraco- wania autorstwa Uli Rogali.

Uczestnicy warsztatów, oprócz doskonalenia techniki i poznawania melodii, mogli także modlić się śpiewem pod-czas Mszy świętej w niedzielę, 28 listopada, o godz. 1400.Ponadto wzięli udział w uroczystej Wigilii I Niedzieli Adwentu, którą dzień wcześniej wraz ze wspólnotą ojców i braci rozpoczęliśmy czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana.

Jak powiedziała Kasia, jedna z uczestniczek warsztatów, śpiewy dominikańskie mają w sobie coś niepowtarzalnego – i może dlatego stają się coraz bardziej znane. Kasia na co dzień modli się i śpiewa w jednej z żoliborskich parafii, ale jak mówi, lubi przyjechać czasem do dominikanów na Służew, by zaczerpnąć tu nowego ducha do modlitwy śpiewem.

Paweł, mieszkaniec Pragi, zapisał się na warsztaty, bo niedawno odkrył radość z dawania siebie innym właśnie poprzez muzykę. Był wdzięczny za rzetelną pracę i przyja- cielską atmosferę, która panowała podczas zajęć i obiecał, że z pewnością zgłosi się na kolejne.

PAG

fot. A. Zymnin

10

Rorate cæli desuper et nubes pluant justumNiebiosa rosę, spuśćcie nam z góry,

Sprawiedliwego wylejcie chmury

Roraty – to pierwsza Msza święta rozpoczynająca się przed świtem w okresie Adwentu. Nazwa Mszy świętej pochodzi od antyfony śpiewanej na rozpoczęcie rorat. Antyfona Roratecæli składa się z czterech zwrotek. W pierwszym tygodniu Adwentu śpiewana jest tylko pierwsza zwrotka wraz z re-frenem. W każdym następnym tygodniu śpiewa się o jedną zwrotkę więcej. Zatem w ostatnich dniach przed Bożym Narodzeniem śpiewana jest antyfona w całości.

W czasie rorat zapalona jest specjalna świeca, nazywana roratką. Umieszczana bywa w pobliżu ołtarza lub tabernaku-lum - wyłącznie w czasie Adwentu. Świeca ta jest symbolem Najświętszej Maryi Panny, wraz z którą czekamy na Narodzenie Syna Bożego. Osoby przychodzące na roraty przynoszą ze sobą świece, które zapalają przy wejściu do kościoła. W ten sposób cały kościół staje się rozświetlony ich światłem.

W naszym kościele roraty zaczynają się o godzinie 600 rano. Na początku Mszy świętej (jako pieśń na wejście) śpiewamy pieśń Zawitaj, ranna Jutrzenko. Przy wejściu do nawy głównej kościoła stoi koszyczek, do którego można składać swoje prośby. We wszystkich powierzonych intencjach modliliśmy się w czasie tegorocznych rorat, a niektóre z nich były odczytane poczas modlitwy wiernych. Po roratach można było również zabrać ze sobą jedną z intencji, by w ciągu dnia wspierać ją własną modlitwą.

MK

fot. M. Skowroński OP

Spotkania chorych i niepełnosprawnych

Idea spotkań dla niepełnosprawnych i chorych w naszej parafii powstała w nawiązaniu do prowadzonej przy Filharmonii Narodowej akcji Via Spei – spotkań osób niepełnosprawnych ruchowo (poruszających się na wózkach inwalidzkich lub o kulach), a także osób niepełnosprawnych intelektualnie. Pierwsze takie spotkanie odbyło się w lutym 2009 roku z okazji Światowego Dnia Chorego. Spotkania, w auli ojca Jacka Woronieckiego, w każdą drugą sobotę miesiąca, przygotowuje Grupa Charytatywna św. Marcina de Porres.

Plan spotkania jest zawsze podobny. Rozpoczyna się Mszą świętą o godzinie 1230 w intencji osób chorych przychodzących na te spotkania oraz ich opiekunów. Po Mszy świętej jest przygotowany poczęstunek. Jest okazja do zjedzenia czegoś słodkiego i porozmawiania z innymi osobami przy kawie lub herbacie.

Na drugą część spotkania o. Proboszcz zaprasza gościa specjalnego. Czasami odbywa się koncert niespodzianka (gościliśmy np. Jacka Kowalskiego i Antoninę Krzysztoń), czasami można wysłuchać opowieści o wspaniałych podróżach po trudno dostępnych zakątkach świata (o swoich podróżach w Andy opowiadała nam pani Monika Rogozińska – członkini The Explorers Club).

Na spotkania przyjeżdżają nie tylko osoby z dominikańskiej parafii, ale z terenu całej Warszawy. Pani Teresa, poruszająca się na wózku, która na te spotkania przychodzi od chwili ich pow-stania, podkreśla, że dla niej ważnych jest kilka elementów:

11

Koniec starego roku i początek nowego to czas ważnych wydarzeń w życiu naszej parafii.

W tym roku, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, 26 grudnia, obchodzimy święto Świętej Rodziny. Podczas Mszy świętej o godz. 1100 wszyscy małżonkowie, a szczególnie obchodzący w tym roku większe czy mniejsze jubileusze, będą mieli okazję odnowić swoje przyrzeczenia – zapraszam nie tylko samych małżonków, ale także ich rodziny i najbliższych.

Od pierwszych dni stycznia rozpoczniemy tradycyjnie wizytę duszpasterską w Waszych domach, tzw. kolędę.Szczegółowy harmonogram zostanie podany na plakatach i na stronie internetowej. Już teraz zachęcam do zastanowienia się, czym chcielibyście się z nami podczas tych spotkań podzielić – jakie są Wasze troski, co chcielibyście poprawić w naszej parafii, o co jeszcze bardziej zadbać. Jesteśmy ciekawi Waszych pomysłów i czekamy na Waszą pomoc. Za każde otwarte drzwi, a przede wszystkim za Wasze otwarte serca – już teraz dziękuję.

Po raz pierwszy po długiej przerwie będziemy w tym roku cieszyć się dniem wolnym od pracy w uroczystość Objawie-nia Pańskiego (Trzech Króli) – 6 stycznia. Zapraszamy tego dnia na Msze święte, które będziemy sprawować według porządku niedzielnego. Uczcijmy Chrystusa, który objawia się światu jako Pan całego stworzenia i Zbawca! Niech otrzymane

Co nas czeka?w tym dniu kadzidło, palone w naszych domach, przypomni nam, że także w nich mamy wznosić naszą modlitwę; ozna-czone kredą drzwi niech będą zewnętrznym znakiem naszej wiary i przyjęcia Chrystusa do swojego życia. Tego też dnia zapraszamy na spektakl Kolęda na cztery głosy w wyko-naniu Towarzystwa Teatralnego Pod Górkę i wspólne kolędowanie – o godz. 1830, w budynku klasztornym.

Przed rokiem po raz pierwszy, z inicjatywy Parafialnej Rady Duszpasterskiej, odbył się Bal Charytatywny. W opinii wszystkich uczestników bal był bardzo udany, mile wspomina-my wspaniałą zabawę do późnej nocy. Tym bardziej zapraszam na tegoroczny bal – 29 stycznia. Dochód z jego organizacji zostanie przekazany na dofinansowanie wakacyjnego wypo-czynku dzieci z niezamożnych rodzin.

12 lutego obchodzić będziemy w naszej parafii Dzień Chorego. Na Mszę świętą o godz. 12oo połączoną z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych oraz wspólną agapę zapra-szam wszystkich chorych i niepełnosprawnych mieszkańców naszej parafii. Jak zawsze na wszystkich przybyłych będzie czekała artystyczna niespodzianka. Dołóżmy starań, aby chorzy mogli bez przeszkód dotrzeć na to spotkanie i otoczmy ich wszystkich modlitwą – jak i oni pamiętają o nas na co dzień.

Niech te i inne wydarzenia służą naszemu wzrastaniu w wierze!

o. Witold Słabig OP, proboszcz parafii

Przede wszystkim możliwość przy- stąpienia do sakramentu spowiedzi. Po drugie udział w Eucharystii. Trzecim elementem jest wspólnota. Możliwość spotkania z innymi osobami niepeł- nosprawnymi, a także z tymi, którzy chcą się włączyć we wspólne spędzanie czasu. Dla chorych bardzo ważna jest obecność drugiej osoby. Potrzebne są też osoby, które pomogą w przybyciu na spotkanie i powrocie do domu – nie trzeba mieć własnego samochodu, wystarczy odrobina chęci i chwila czasu. Przyjdź, oni czekają na Ciebie - zaprasza pani Teresa.

MK

fot. M. Kopczyńska

Zmiany personalne w klasztorze

W grudniu 2010 r. wspólnotę braci i ojców Klasztoru św. Józefa opuszcza o. Piotr Lichacz OP. O. Piotr pracował u nas w Instytucie Tomistycznym, obecnie przenosi się do klasztoru dominikanów we Fryburgu Szwajcar-skim, by na tamtejszym uniwersytecie katolickim prowadzić wykłady z teologii moralnej.

W tym samym czasie do wspólnoty naszego klasztoru dołącza o. Cezary Jenta OP. O. Cezary przez ostatnie 6 lat był przeorem klasztoru w Szczecinie. U nas podejmuję prace w zespole ojców zajmujących się parafią – będzie można go spotkać podczas odwiedzin kolędowych.

SG

12

16 sierpnia 1936. Kilka tercjarek przyszło rano wyspo-wiadać się i wysłuchać Mszy świętej (o godz. 8-ej). To pier-wsze spowiedzi w kolegium – wczoraj cieśla zrobił właśnie konfesjonał.

W parafii na Służewcu ks. proboszcz święcił sztandary ludowcom, którzy potem w liczbie około 2000 szli pochodem przed bramą klasztoru, śpiewając „O cześć wam panowie...”. Następnie ½ km stąd odbył się więc pod gołym niebem. Zajść nie było, policja eskortowała pochód w dość znacznej liczbie.

17 sierpnia 1936, poniedziałek. Wczoraj o 12-tej w nocy przyjechał przewielebny ojciec Prowincjał Henryk Jaku-biec, który mimo słabego zdrowia niezmordowanie opiekuje się budową. P.O. Prowincjał zamieszkał w Domu Katolickim przy ul. Nowogrodzkiej 49 i dziś rano o g. 9-tej przyjechał do Służewa, gdzie przeglądnął rachunki, zwiedził budowę i wydał zarządzenia. Następnie z o. Innocentym odjechał do Warszawy. W Warszawie udali się obaj do dyrektora W. Starkiewicza w K.K.O. Miasta St. Warszawy celem omówienia sprawy kredytu hipotecznego w wysokości 50.000,- zł, która jest na dobrej drodze po wstępnych rokowaniach o. Inno- centego. Od dyr. Starkiewicza pojechał P.O. Prowincjał do no-tariusza, p. Dudkiewicza, stamtąd do Banku Polskiego, gdzie z dyr. Sanderem omawiał sprawę kupna placu w Poznaniu za 130.000,- zł, wreszcie do Banku Rolnego. O. Innocenty w czasie ostatniej interwencji odwiedził Hr. Henryka Borkom-skiego w M.S.Z. i omówił z nim sprawę przyjazdu N.O. Generała Gillet (N.O. – najprzelewiebniejszy ojciec – przyp. sg). Po spożyciu obiadu w „Domu Katolickim” P.O. Prowincjał zwiedził gimnazjum żeńskie, własność Prowincji przy ul. Piusa XI.

Z kroniki klasztoru

W Służewie odeszła dziś pierwsza kucharka, na jej miejsce przyszła siostra III Zakonu S.O.D. (Św. Ojca Dominika – przyp. sg)

18 sierpnia 1936. P.O. Prowincjał wyjechał dziś o godz. 15-tej pociągiem do Lwowa, skąd uda się niebawem na Synod Ogólnopolski do Częstochowy.

19 sierpnia 1936, środa. Dziś zaskle-piano ostatni strop nad suterenami. Zgod-nie ze wskazaniami P.O. Prowincjała zamiast ściany, która ma dzielić refektarz od długiego korytarza wzdłużnego, mają stanąć 4 kolumny żelbetowe, tak aby powstała jedna wielka hala, która posłuży tymczasem za kaplicę. Inżynierowie Iwanicki i Polkowski dyskutowali wiele o objętości tych kolumn. Inż. Iwanicki chciałby 30 cm przekroju – inż. Polkowski

fot. Archiwum

dowodzi, że to za mało i żąda 40 cm. Postanowili zdać się na sąd inż. Krupy, specjalisty.

22 sierpnia 1936, sobota. Dziś na części A osiągnięto z 2 stron zrąb górny parteru. Mury parteru rosną wszędzie. Za to rano jeden z murarzy, delegat Zw. Zawodowego, zerwał ogłoszenie o zwolnieniu wszystkich robotników na d. 22/08. Technik chciał go wyrzucić – ale inż. Polkowski uznał, że lepiej zignorować fakt.

28 sierpnia 1936. Bardzo powoli idą frontowe okna – 15 – które są wszystkie u góry sklepione, ale gotowych jest już 12. Gotowe są też potężne zwoje żelaza na kościec 4 kolumn do kaplicy, ale fundamentów jeszcze nie ma.

3 września 1936. Dwa ważne wypadki w budowie: 1. przy-szła wiadomość o przyznaniu przez Komunalną Kasę Oszczęd- ności m. stoł. Warszawy kredytu rocznego w wysokości 50.000,- zł. Ta wiadomość rozstrzyga o możliwości dociągnię-cia budowy w tym roku po dach włącznie. 2. zawarto umowę z inż. Malinowskim na budowę pompy, motoru, hydroforu i rezerwuaru.

12 września 1936, sobota. Wczoraj przybył do WarszawyO. Magister Jacek Woroniecki, były rektor Uniwersytetu Lubelskiego i Magister Studiów „Angelicum”, dr teologii i dr nauk przyrodniczych, który zaprasza gości na poświęcenie (kamienia węgielnego nowego Kolegium Zakonu – przyp. sg). Klasztor Służewski jest w znacznej części dziełem jego inicjatywy i pracy.

SG

13

Odpowiedź na pytanie zadane w poprzednim Konkursie Dominika brzmi:Widoczna na fotografii figurka znajduje się w krużgankach kościoła. Przed-stawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus wręczającą różaniec św. Domini-kowi.

Aby prawidłowo odpowiedzieć na kolejne pytanie Dominika, należy tak, jak poprzednio, po zakończonej Mszy świętej zwiedzić kościół i przyjrzeć się wszystkiemu uważnie. Teraz już możecie odpowiedzieć na pytanie: Co przedstawia zdjęcie? Gdzie ten przedmiot się znajduje?

Odpowiedź napiszcie na kartce lub poproście o to kogoś dorosłego. Kartki z odpowiedziami (podpisane imieniem i nazwiskiem uczestnika konkursu) wrzucajcie do pudełka, ustawionego pod tablicą ogłoszeń Duszpasterstwa „Wyspa” (przy wejściu do kościoła – po prawej stronie). Losowanie zwycięzców odbędzie się w niedzielę 6 lutego, po Mszy świętej o godz. 1100. ZAPRASZAMY!

Chwila refleksjiMyślę, że człowiek, który nie słucha należycie Słowa

Bożego, nie będzie zbawiony. Skądże bowiem miałby wiedzieć, jakie środki prowadzą do zbawienia? Dla człowieka znającego Słowo Boże zawsze jest ratunek. Może się w życiu zagubić na przeróżnych ścieżkach, lecz zawsze jest nadzieja, że wcześ-niej czy później wróci do Boga, choćby nawet w chwili śmierci. Ten jednak, kto nie zna Słowa Bożego, żyje jakby stale był w agonii, i to utraciwszy przytomność – nie widzi ani rozmiarów swoich grzechów, ani piękna własnej duszy, ani wartości cnót; nurza się w grzechach jak ścierka, którą zbiera się błoto z podłogi. (…)

Nasz Zbawiciel, który sam jest Prawdą, taką samą czcią nakazuje otaczać swoje słowa, co swoje Ciało [w Eucharystii]. Nie wiem, co jest gorsze – ulegać rozproszeniu podczas Mszy świętej czy podczas kazania. Nie widzę różnicy. Jeśli ulegamy rozproszeniom podczas Mszy świętej, tracimy zasługi płynące z męki i śmierci Zbawiciela, a jeśli zdarza się

fot. St. Górski OP

fot. Archiwum

to nam podczas słuchania kazań, tracimy samo Słowo. Święty Augustyn mówi, że to taka sama strata, jakbyśmy wylali sobie pod nogi zawartość kielicha mszalnego po konsekracji.

Powyższy fragment pochodzi z książki Alfreda Monnin SJ: „Zapiski z Ars. Notatki naocznego świadka kazań, homilii i roz-mów św. Jana Marii Vianneya” (przekł. Lilla Danilecka, Promic, Warszawa 2009, ss. 103-105). Alfred Monnin (1823-1886) pracował w Ars, kiedy proboszczem był tam św. Jan Maria Vianney. Swoje zapiski wzbogacił komentarzami i opisami zdarzeń, które tchną świeżością osobistego spotkania ze Świętym.

SG

14

Książki warte przeczytaniaProsta modlitwa o. Joachim Badeni OPWydawnictwo m,Kraków 2010

Lew i baranek O duchowości mężczyznyks. Adam RybickiWydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej GAUDIUM,Lublin 2008

Przedostatnia książka o. Joachima jest nie tyle poradni-kiem, czy przewodnikiem po modlitwie, co świadectwem żywej modlitwy i doświadczenia Boga. O. Badeni, który był znany jako mędrzec i mistyk, snuje w swej książce gawędę o tym, że modlitwa wcale nie musi być czymś skomplikowanym i trudnym, że bycie blisko Boga jest możliwe dla każdego z nas. Z typowym dla siebie poczuciem humoru okrasza swoje opowiadanie anegdotami i przykładami wziętymi z życia codziennego. Książeczkę tę czyta się z niebywałą lekkością, gdyż jest prosta jak sama modlitwa – i trafia prosto do serca. Wisienką na torcie są przezabawne ilustracje o. Tomasza Rojka OP. Prosta modlitwa to lektura, którą można polecić każdemu, niezależnie od wieku czy wykształcenia.

OW

Spośród biblijnych obrazów duchowości Jezusa dwa pojawiają się najczęściej: lew i baranek. Jezus jest tak określany w Apokalipsie (np. Ap 5,5-6). Ciekawe jest spot-kanie tych dwóch cech osobowości, ich wzajemna relacja i uzupełnianie się. Dlatego warto wpatrywać się w mężczy-znę-Jezusa jako lwa-baranka. Książka to właśnie czyni, podejmując refleksję nad istotą, charakterem i powołaniem mężczyzny dzisiaj. Autor pyta o męską duchowość, mocno osadzając ją w kontekście biblijnym i kulturowym, ale zarazem na gruncie europejskim i polskim. Nazywa i analizuje negatywne posta- wy, wynikające z zamykania się i przyjmowania strategii przetrwania po stratach (np. wieczne dziecko, Don Juan, play-boy, inkwizytor, macho, mężczyzna-encyklopedia) i ukazując postaci biblijne, promuje pozytywne wzorce świętości dla prawdziwego mężczyzny (np. wojownik, przywódca, zain-teresowany kobietami, ogień-prorok, mędrzec, cierpiący sprawiedliwy, skała). Z dużym zrozumieniem i delikatnością mówi o męskiej depresji i przedstawia ścieżki wydostania się z niej. Przesłanie książki jest bardzo czytelne: wzorem dla współczesnego mężczyzny jest Jezus. Połączenie dwu najważniejszych cech Jego duchowości – lwa i baranka – to jedyna droga do osiągnięcia pełni męskości.

SG

Szabat Abraham Joshua HeschelWydawnictwo Esprit, Kraków 2009

Rabin A. J. Heschel to wybitny żydowski teolog i my-śliciel, a Szabat to jedna z jego najpiękniejszych książek, w której zawarte rozważania na temat znaczenia szabatu dla współczesnego człowieka, wprowadzają nas w niezwykły świat tradycji judaizmu. Autor w sposób malowniczy i uroczysty opowiada o świętowaniu czasu, ubarwiając przemyślenia rabi-nistycznymi przypowieściami. Warto sięgnąć do żydowskich korzeni naszej wiary, aby odnowić spojrzenie na chrześcijań- stwo i lepiej je zrozumieć. Zwłaszcza, jeśli można przy tym rozkoszować się pięknem opisów i drzeworytów Ilyi Schora, ilustrujących tę książkę.

OW

Konto Parafii i Klasztoru:

OO. Dominikanie – Klasztor św. Józefaul. Dominikańska 2, 02-741 Warszawa

15 2130 0004 2001 0419 4064 0001

Za wszystkich, którzy duchowo i finansowo wspierają nasz kościół i klasztor, wspólnie modlimy się w pierwszą niedzielę każdego miesiąca podczas Mszy świętej o godz. 930.

15

Kilka słów dotyczących życia parafii i naszej działalności: W niedzielnych Mszach świętych uczestniczy ok. 6000 wiernych, 50% mieszkań przyjmuje wizytę duszpasterską. Z naszej posługi korzysta też wiele osób spoza parafii – głównie z posługi słowa i konfesjonału oraz duszpasterstw specjali- stycznych; znacząca liczba to studenci związani z Duszpas-terstwem Akademickim Studnia.

W niedzielę sprawujemy w kościele 10 Mszy świętych, w tygodniu – 5. Najliczniejsza Msza święta w niedzielę, to Msza akademicka o godz. 2015. Codziennie odmawiamy wspólnie różaniec, nieszpory, dwukrotnie w dzień powszedni można adorować Najświętszy Sakrament.

Stały dyżur w konfesjonale w dni powszednie trwa od 1730 do 2000 i podczas każdej Mszy św. przez cały tydzień. Cykli-czne nabożeństwa to:

- wieczór modlitwy uwielbienia (1. czwartek miesiąca)- śpiew Akatystu (1. sobota miesiąca)- dzień fatimski (13. dzień miesiąca)- Msza z modlitwą o uzdrowienie (3. niedziela miesiąca)Centrum roku liturgicznego w naszej świątyni stanowi

Triduum Paschalne; jego liturgia przygotowywana jest przez cały Wielki Post i uczestniczą w nim rzesze wiernych. Szcze-gólny charakter mają też adwentowe Roraty sprawowane o godz. 600 rano.

W ciągu każdego roku chrzest przyjmuje ok. 260 osób, ślub zawiera ponad 100 par, bierzmowanie przyjmuje ok. 160 osób, do Pierwszej Komunii św. przystępuje ok. 130 dzieci. Pogrzebów mamy ok. 150 rocznie.

Każdego roku organizujemy w kościele kilkanaście serii rekolekcji; w ubiegłym roku również misje parafialne.

Na przełomie maja i czerwca, już od 11 lat, organizujemy Jarmark św. Dominika.

Nowe inicjatywy to m.in. cykle wykładów: Wiara i okolice,Oto Matka twoja, Studium Chrześcijańskiego Wschodu i Szkoła Pisania Ikon, Warszawski Dzień Modlitwy Różań-cowej, Doba Różańcowa, Różaniec Rodziców, Apostolat Maryi Królowej Trzeciego Tysiąclecia, comiesięczne spotkania nie-pełnosprawnych i chorych, a także rodziców dziecka utra-conego.

Przy parafii i klasztorze działa ponad 20 wspólnot, grup i duszpasterstw. Istnieje 15-osobowa Parafialna Rada Dusz-pasterska. Pomocą ofiarnie służy ubogim Fundacja św. Mar-cina de Porres. Działają też grupy wsparcia i samopomocowe dla uzależnionych, Ośrodek Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, poradnia psychologiczna i prawna.

Na terenie parafii znajdują się cztery szkoły i cztery przedszkola. Katechizuje w nich 9. katechetów.

W ostatnim czasie przeprowadziliśmy następujące inwestycje: oddanie do użytku kaplicy Matki Bożej i kaplicy Jezusa Miłosiernego oraz parkingu, renowacja dzwonnicy i dzwonów, zagospodarowanie i oświetlenie terenu przy kościele, oddanie do użytku pomieszczeń Duszpasterstwa Akademickiego, nałożenie kamiennej okładziny betonowych schodów do kościoła, budowa podjazdu dla niepełnospra-wnych, drewniany łącznik z klasztoru do kościoła oraz dobu-dowa klatki schodowej i windy do budynku duszpasterskiego oraz nagłośnienie kościoła, projektor i ekran.

Jestem świadomy, że słowa i liczby wielu rzeczy nie opiszą i nie da się wypowiedzieć – szczególnie tego, co dzieje się w sercach osób, którzy przybywają do naszego kościoła.

Chętnych zapraszamy do współpracy - prosimy o kontakt z członkami Redakcji

Parafia w liczbachObszerny fragment relacji o. Proboszcza, składanej ks. biskupowi Marianowi Dusiowi przed Mszą świętą konwentualną, w uroczystość Chrystusa Króla, 21.11.2010 r.

Dominik nad DolinkąZespół redakcyjny:Agnieszka Kosińska [email protected] Serzysko [email protected] Dobrzeniecka [email protected]łgorzata Kopczyńska [email protected] Wachowski [email protected] Andrzej Górski [email protected]ław Górski OP [email protected]

Na okładce - ogród przy klasztorze dominikanów, fot. St. Górski OP

Skład: Andrzej Cereniewicz www.fotoartprint.pl

Druk: Grzegorz Wiśniewski Foto-druk

W NIEDZIELE:Msze święte: 700, 830, 930 – konwentualna; 1100 – dzieci; 1230, 1400, 1730, 1900 – młodzież szkół średnich;2015 – studenci i młodzież pracująca

Inne nabożeństwa: 800 – Godzinki, 1700 – różaniec, 1830 – nieszpory (w kaplicy Matki Bożej)

Spowiedź św.:15 min. przed każdą Mszą świętą i od 1715 do 2115

W DNI POWSZEDNIE: Msze święte: 700, 800, 1200, 1800 – konwentualna, 1930

(w pierwszy piątek miesiąca o 1715 – z dziećmi,w kaplicy Matki Bożej)

Inne nabożeństwa: 1730 – różaniec, 1845 – nieszpory (w kaplicy Matki Bożej)

Spowiedź św.: podczas każdej Mszy świętej i od 1730 do 2000 (w pierwszy piątek miesiąca od 1630)

Adoracja Najświętszego Sakramentu:730 - 800 (w kaplicy Matki Bożej) i 1845 - 1930 (w kościele)

Parafia św. Dominikaul. Dominikańska 2, 02-741 Warszawahttp://www.parafiadominika.pltel. 22 543 99 00

Podczas kolędy, w styczniu 2011 r. kancelaria parafialna czynna: w poniedziałki, wtorki, czwartki i soboty, w godz 1000 - 1200.

fot. St. Górski OP

Ewangelia o narodzeniu Jezusa– do odczytania podczas wieczerzy wigilijnej (Łk 2,1-14)W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augus-

ta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawido-wego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam

radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania»