Nowoczesna bajka Młody książe postanowił szukać przygód i zabić smoka – tak dla zabawy.
Okoliczności nadania Katowicom ordynacji miejskiej, czyli...
Transcript of Okoliczności nadania Katowicom ordynacji miejskiej, czyli...
Okoliczności nadania Katowicom ordynacji miejskiej, czyli jak Katowice miastem się stały.
Na północ od Rawy, przy drodze do Michałkowic, a współcześnie pomiędzy rynkiem i
Rondem Sztuki, w końcu 14 wieku powstała zatrudniająca kilka osób kuźnica. Zbudowano ją
na "boguckim gruncie", dlatego też w czasach nowożytnych potocznie nazywano ją kuźnicą
bogucką. Przez wieki kuźnica ta wielokrotnie zmieniała właścicieli (Go sławscy, Kamińscy,
Promnitzowie, Schwellengrebelowie, Mleczkowie, Weddingowie). Jeden z nich, Andrzej,
zwany oczywiście Bogucki, po drugiej stronie rzeki Roździanki (Rawy) około 1590 roku
osadził kilkanaście chłopskich rodzin, dając im pod uprawę półłanowe gospodarstwa. Właśnie
to niewielkie osiedle (14 rodzin) dało początek Katowicom. Pierwsi katowiczanie nosili
swojsko brzmiące nazwiska: Martinek, Krawiec, Gajda, Aleksander, Botok i Poliwka.
Z czasem, liczba osiadłych tu rodzin wzrosła do 73. Nowe gospodarstwa powstały w
wyniku wykarczowania pozostałości lasu lub w wyniku objęcia pod uprawę nieużytków. W
początkach XIX wieku, w wyniku trwającego, a właściwie pełzającego uwłaszczenia oraz
reform państwa pruskiego, katowiccy chłopi stali się właścicielami części uprawianej ziemi,
w związku z tym stworzyli gminę wiejską. Na czele tej gminy stał sołtys. W tym czasie po
drugiej stronie Rawy kolejnym właścicielem kuźnicy, a raczej już huty, został Franz Winkler.
Ten bogaty przemysłowiec postanowił właśnie tu, na północnym brzegu Rawy usytuować
zarząd swojego rozwijającego się majątku. Co więcej, używając swoich wpływów,
doprowadził do wioski kolej żelazną. Te dwa wydarzenia (zarząd i kolej) stały się początkiem
zmian.
Przedzielone Rawą istniały obok siebie, dwa światy: po południowej stronie spokojny,
stabilny - może i niezmienny - wiejski, w którym prym wiodła w latach 30.-60 rodzina
Skibów. Aż 4 jej przedstawicieli było sołtysami (była to pierwsza i jedyna chłopska dynastia
w Katowicach). Z drugiej strony Rawy szybko zmieniające się otoczenie - rozwój przemysłu
i coraz liczniej przyjeżdżający osadnicy-robotnicy. Po kilku latach przyjezdnych było więcej
niż chłopów, byli oni też coraz bardziej wykształceni i zamożni. Różnice stawały się coraz
większe. Decyzje w sprawie rozwoju gminy leżały w kompetencji przysięgłych i sołtysa.
"Goście" mówiący po niemiecku często znacznie zamożniejsi od Skiby, nie mieli wpływu na
decyzje, ponieważ prawo nie pozwalało im głosować. Kazało im za to płacić podatek. Aż do
14 kwietnia 1856 roku. Odtąd głosować mogli także ci, którzy nie posiadali ziemi, ale za to
mieli pieniądze lub warsztat czy fabryczkę przynoszącą określony dochód. Wtedy właśnie, w
1856 roku nastąpiła swoista rewolucja. Władzę w gminie Katowice przejęli nowi mieszkańcy.
Zrobili to jednak legalnie. Wtedy też zaczęła się kariera młodego jeszcze lekarza Richarda
1
Holzego. Przedstawiciele katowickich rolników pozostali w Radzie, nie mieli już jednak
takiej siły, jak w ostatnich dziesięcioleciach. Przez najbliższe 10 lat faktyczną władzę w
gminie sprawowali: wybrany właśnie, nowy, pochodzący z Kotlarni, sołtys - Luis Troll,
lekarz, radny i społecznik - R. Holtze oraz zarządca majątku Franza Winklera - Friedrich
Grundmann. Wszyscy byli ewangelikami, dwaj pierwsi - Górnoślązakami.
Nowa władza zaczęła niebawem wpływać na wygląd centrum, powstał m.in plan
zabudowy przestrzennej gminy, wytyczono nowe ulice i place. Nie obyło się bez ostrych
dyskusji i trudnych chwil. Niektóre z postulatów można uznać za zabawne, np. propozycję
brukowania ulic radni chłopscy odrzucili zalecając PANOM chodzenie w kaloszach. Tyle
tylko, że przez pół roku po wiejskich traktach brodziło się w błocie po kolana. Na brak
oświetlenia ulic zalecano nie postawienie latarni, lecz albo siedzenie w domu, albo spacer
(dodajmy w kaloszach) z latarką. Nie tak jednak chcieli żyć urzędnicy.
Tu spotkały się problemy językowe, kulturowe, religijne i... wszystkie inne.
Prawdziwą wojnę wywołała sprawa podwyżki pensji dla adjuwanta zatrudnionego w
szkole, który miał uczyć siedemdziesięcioro troje dzieci niemieckich mieszkańców Katowic.
Okazało się, że już wtedy zarabiał on więcej niż chłopski parobek, zatem podwyżka taka
zdaniem chłopskich radnych była niemożliwa. Kiedy Rada doszła już do jakiegoś
porozumienia, okazało się, że niechętni zmianom nie podpisali protokołu. I znów trzeba było
zacząć wszystko od początku. Jeden z radnych - czy Skiba nie ma pewności - zasłynął z
często i głośno powtarzanego zdania "nie chca".
Zmiany jednak następowały. Józef Lompa w 1855 r. pisał ,już dzisiaj zasługują
Katowice na imię miasta i mają ku temu warunki, różniąc się mało od innych miejsc miastami
zwanych" i dalej "Tu jest kamień mędrców znaleziony; panujący porządek, wiadomości i
praca - to jest prawa kompozycja, która żelazo w złoto przemienić zdoła". Ten pochlebny
bardzo tekst, opublikowany w 1856 r. zapewne był ważnym argumentem w dyskusjach
gminnych. Wydaje się jednak, że większym wsparciem dla środowiska dążącego do zmian
była wizyta następcy tronu, wówczas 26-letniego księcia Fryderyka Hohenzolema. Odwiedził
on latem 1857 roku Katowice. Z całą pewnością był w gminie ewangelickiej, zajrzał do
hotelu Welta i trzymał w kościele katolickim do chrztu dziecko Heinricha Knappe -
księgowego majątku Wincklera.
Wsparcie to jednak nie wystarczyło i dopiero porozumienie z chłopami z Brynowa,
którzy za cenę odłączenia się od Katowic, skłonni byli popierać niektóre postulaty radnych
dążących do zmian. Od początku lat 60. XIX wieku rozpoczęły się prace zmierzające do
2
przyjęcia ordynacji miejskiej. Najpierw 6 kwietnia 1861 roku odłączono od Katowic Brynów
i Hałdę Katowicką, następnie wszczęto procedurę mającą na celu nadanie samej ordynacji.
Rejencja opolska jako organ władzy państwowej popierała zamiar utworzenia miasta.
Stanowisko swoje wyraziła w piśmie z dnia 2 kwietnia 1864 r. Trzy tygodnie później, w dniu
26 kwietnia 1864 roku sprawa nadania praw miejskich była przygotowana i uzgodniona. Na
sesji Rady Gminy, która odbyła się w tym dniu obecny był przedstawiciel rejencji opolskiej i
oraz starosta bytomski Hugo Solger. Wniosek zapadł większością 65 głosów wobec 28
przeciwnych. Głosy "za" udało się częściowo pozyskać obiecując, że podatki jednak nie będą
podniesione oraz przyznając właścicielom gruntów odszkodowanie w kwocie 300 talarów -
każdemu! Ciekawe, że argumentem za nadaniem statutu miejskiego była obawa przed
wpływami powstania styczniowego. Wniosek do króla został wystosowany 18 lutego 1865 r.
Niejako symbolem czekającej Katowice przemiany było zawalenie się w tym rokukarczmy-,
miejsca spotkań katowickich zagrodników.
Siedem miesięcy później, w dniu 11 września 1865 roku w godzinach
przedpołudniowych król Prus - Wilhelm Hohenzolern - podpisał stosowny dokument. Zrobił
to na zamku Babelsberg w Poczdamie. Zamku przeznaczonym na letnią rezydencję króla, a
zaprojektowanym przez Karla Friedericka Schinkla. Można powiedzieć stało się !
Nadanie niewielkiej ludzkiej osadzie na peryferiach państwa, tuż przy granicy z carską
Rosją, praw miejskich było zgodne z polityką królewską. Wilhelm słynął m.in. z " posiadania
niezachwianego przekonania o konieczności posiadania niezwyciężonej armii". Jak wiadomo,
armia potrzebuje żelaza, a to właśnie żelazo dawał mu Górny Śląsk, także Katowice. Rok
przed nadaniem Katowicom praw miejskich Prusy pokonały Danię, rok po nadaniu
Katowicom praw miejskich Wilhelm I pokonał Austrię w wielkiej bitwie pod Sadową. Miał
wtedy 69 lat i osobiście dowodził armią. Zaraz potem najechał i pokonał Francję. W styczniu
1871 roku w sali lustrzanej Wersalu powołał do życia cesarstwo niemieckie, samemu
koronując się na cesarza.
Nadzór nad wykonaniem "woli królewskiej" (odnośnie praw miejskich dla Katowic)
powierzono pochodzącemu z Wielkopolski ministrowi spraw wewnętrznych w rządzie
Bismarcka - Friedrichowi Albrechtowi von Eulenburgowi.
W chwili powstania miasto liczyło niespełna 6 tys. mieszkańców.
Wielu chłopów nie chciało pogodzić się z nieuchronnym oraz z... większymi podatkami.
Skiba ostentacyjnie przeniósł się na południową stronę, za tory. To było wszakże wszystko,
co mógł zrobić.
3
Tymczasem rozpoczęły się przygotowania do wyboru władz. Po raz pierwszy wybory
do Rady Miasta odbyły się 5 marca 1866 roku. W przyjętej ordynacji wyborczej założono, że
wybierani jak i wybierający muszą posiadać określone dochody. Radnych wybierano na 6 lat,
jednak co dwa lata ustępowała jedna trzecia składu, a na ich miejsce wybierano nowych.
Pierwsza Rada liczyła 18 członków, z czasem ich liczba rosła i już w 1913 roku było ich 42.
Przeglądając nazwiska pierwszych radnych, zauważymy od razu że nie ma tam Skibów,
Grządzieli, Lubinów, Wypiorów, Zająców, Brodów. Byli za to:
1. Richard Holtze (Niemiec, ewangelik),
2. Louis Troll (Niemiec, ewangelik),
3. Paul (lsrael?) Glaser (Żyd),
4. Salamon Hammer (Żyd),
5. Haase (Niemiec),
6. Moritz EIsner (Żyd),
7. Schnapka (Niemiec),
8. Louis Knopf (Żyd),
9. Carl Welt (Niemiec),
10. Toepitz (Niemiec),
11. Simon Schalscha (Żyd),
12. Ignatz Grunfeld (Żyd),
13. Georg Paul (Niemiec),
14. Hermann Katz (Żyd),
15. Salomon Konigsberger (Żyd),
16. Adolf Goldstein (Żyd),
17. Schultz (Niemiec),
18. Baumgart (Niemiec),
Obrady Rady Miasta rozpoczęły się 14 maja 1866 r.
Prezydent Rejencji opolskiej wprowadził pierwszego burmistrza (Luisa Diebla) na urząd 28
grudnia 1866 r.
Nowa rada oraz kolejni burmistrzowie wykonali ogromną pracę (choć z wielkimi
nieraz problemami). Zbudowali murowane miasto, powołali do życia liczne urzędy, ale też i
wiele stowarzyszeń kulturalnych (niemieckich i żydowskich). Mieli też wielkie wsparcie od
rodziny Wincklerów.
Działania ich przyniosły efekt. Już osiem lat po nadaniu praw miejskich, w 1873 roku
młodziutkie miasto stało się stolicą powiatu. Tak więc trwający kilka lat spór o przywództwo
4
w gminie rozstrzygnięty został na korzyść przyjezdnych, mówiących po niemiecku,
ewangelików, żydów. Ludność rodzima, chłopi, stracili władzę po zmianie prawa w 1856
roku. Niespełna dekadę później mieliśmy już "małe wielkie miasto". Następne pokolenie
katowickich chłopów z znacznej większości odnalazło się jednak w nowej rzeczywistości.
Krótkie podsumowanie z uwzględnieniem psychologicznego podejścia katowickich zagrodników donowego ...
5