OD REDAKTORA - gazeta.michalowo.eugazeta.michalowo.eu/images/numery_archiwalne/02_2012.pdf ·...

28

Transcript of OD REDAKTORA - gazeta.michalowo.eugazeta.michalowo.eu/images/numery_archiwalne/02_2012.pdf ·...

Gazeta Michałowa Luty 2012

3

OD REDAKTORA Mamy jeden z najkrótszych miesię-

cy w roku. Czyli luty. Ten akurat ma 29 dni.

Znam osobiście kilka osób urodzonych wła-

śnie 29 lutego.

Rozmawiałem z koleżanką Teresą.

- Urodziny, bardzo uroczyście

obchodzę co cztery lata. Właśnie w tym roku

29 lutego będą moje kolejne urodziny. Bę-

dzie hucznie. Skład i łamanie „Gazety Mi-

chałowa” robimy w GOK-u, czyli na miejscu

w Michałowie. Pierwsze koty za płoty, kolej-

ne numery „GM” mogą być tylko lepsze.

Zebrałem sporo pochwał za ostatni

wywiad z naszym burmistrzem. Przypomnę,

że była to nietypowa rozmowa. Dziękuję

wszystkim za dobre słowa, za otuchę.

Również słów krytycznych bardzo

uważnie wysłuchuję. Pisanie lokalnej gazety

nie jest łatwe, to ciągłe igranie z ogniem,

taniec na linie. Obraziły się na mnie bardzo

miłe kobiety z michałowskiego WIM-u. Da-

libóg, nie chciałem nikogo obrazić. Wręcz

przeciwnie, element humoru to część nasze-

go życia. Nasi mieszkańcy bardzo cenią fa-

chową obsługę klientów w WIM-ie. Część

załogi chciała przychodzić do pracy w spód-

nicach, to naprawdę wspaniały pomysł.

Szczególnie dla klientów płci męskiej.

Uśmiech to element naszego życia. I tego się

trzymajmy.

P a m i ę t a m j a k ś p i e w a l i

„Trubadurzy” – Uśmiech dziewczyny zmie-

nia pogodę… Proszę przypomnieć teksty

starych przebojów.

W głębokim socjalizmie przyjechał

do nas wujek z Zachodu. Poszliśmy do mi-

chałowskiego najlepszego sklepu (obecny

WIM). Młodym czytelnikom powiem, że

naprawdę mało było towaru w sklepie. Pod-

szedł wujek do stoiska z butami. Kiedyś

między sprzedawcą a klientem była lada.

Klient nie mógł osobiście dotknąć towaru.

Sprzedawca, jak chciał – to podał, itd.

Wujek rzekł: Poproszę buty nr 8.

Pani o pokaźnej tuszy, nawet nie wstała.

Tylko siedząc odpowiedziała: Nie ma i nie

będzie. Wujek nie mógł zrozumieć, dlaczego

taka pani jeszcze tu pracuje. U nas (na Za-

chodzie) nie pracowałaby nawet 3 minut.

Dożyliśmy czasów, że o tym co się

kupuje decyduje właśnie klient. I tak ma być.

Wróćmy do teraźniejszości.

Wszystkie panie (i panowie) pracujące w

WIM-ie są po prostu stworzone do handlu.

Pracują jak mrówki, są sympatyczne i

uśmiechnięte. I tak trzymać. Gdzieś przeczy-

tałem, że został przeprowadzony ranking

pięciu największych wynalazków ostatniego

półwiecza, które zmieniły nasze życie i świa-

tową gospodarkę. Oto wyniki: laser, układ

scalony i mikropocesor, komputer osobisty,

internet i telefon komórkowy.

Zaiste ciekawe zestawienie. Chcę

powiedzieć, że żyjemy w szalenie interesują-

cych czasach. Moje pokolenie żyje bez woj-

ny. To rzadki przypadek w historii Polski.

Moje babcie przeżyły dwie wojny światowe.

Mama i tata jedną, a ja szczęśliwie bez woj-

ny. Wojen domowych nie liczę.

Internet zmienił świat. Ten wynala-

zek uczynił z kuli ziemskiej jedną globalną

wioskę. Przed chwilą wysłałem kilka zdjęć

zimowych panu Mieczysławowi Kosteckie-

mu. Przebywa on z żoną u syna w Bangkoku

i może w internecie zobaczyć swoją zimową

posesję w Michałowie.

Prahistoria internetu sięga końca

lat 60-tych ubiegłego wieku, kiedy naukowcy

z amerykańskiej wojskowej agencji badaw-

czej DARPA dostali zlecenie opracowania

systemu łączności, który przetrwałby trzecią

wojnę światową.

Internet pod koniec XX wieku

trafił pod strzechy głównie dzięki genialnej

przeglądarce www, którą stworzył w ośrodku

jądrowym CERN pod Genewą Tim Berner-

Lee. Szczerze mówiąc trudno żyć bez telewi-

zji, ale bez internetu wręcz niemożliwe. Ta-

kie ciekawe czasy.

Jeszcze kilka lat temu człowiek

idący ulicą w Michałowie i mówiący sam do

siebie zostałby uznany za wariata. Teraz

rzeczą normalną jest widok ludzi rozmawia-

jących przez telefon komórkowy na ulicy, w

sklepie, czy na przystanku autobusowym.

Ludzie (i bardzo dobrze) wyłączają jeszcze!!!

telefony w świątyni, kinie i teatrze. Telefon

służy do rozmawiania, słuchania muzyki,

robienia zdjęć. To mały komputer, który

może obsługiwać mnóstwo użytecznych

programów umożliwiających m.in. surfowa-

nie po internecie, prowadzenie kalendarza,

orientowanie się w terenie za pomocą wirtu-

alnych map i GPS.

Co jeszcze człowiek wymyśli?

Obyś żył w ciekawych czasach – to

jedno z powiedzeń sprawdza się.

Wracając na michałowskie po-

dwórko, to mamy piękne, zimowe ferie. Tak

długo oczekiwana zima nareszcie przyszła.

Mroźno było, nawet do –30 C nocą.

22 stycznia odbyły się wybory

uzupełniające do Rady Miejskiej. Radną

została pani Halina Ławreszuk, która uzyska-

ła 118 głosów. Serdecznie gratuluję.

Panią Halinę znam od wielu lat.

Bardzo rozsądna, mądra kobieta. Należy

zauważyć, że na 15 radnych mamy 7 kobiet.

To bardzo dobry wynik. Leszek Gryc otrzy-

mał 39 głosów. Nasze społeczeństwo wyka-

zało się znajomością rzeczy i zagłosowało na

swojego mieszkańca, a nie na człowieka z

desantu.

Pani Halina mieszka wśród swoich

wyborców. Zna ich problemy i oczekiwania.

Tak właśnie jest w dojrzałych demokracjach.

Pani Halino, życzę powodzenia na nowej

drodze życia. Radny to człowiek łącznik

między ludźmi a władzą. Reprezentuje inte-

resy i potrzeby zwykłych ludzi.

Nasza gmina jest dość rozległa.

Bardzo dobrze, że radna pani Halina mieszka

wśród swoich wyborców. Taki przedstawi-

ciel ludzi ma ogromne pole do popisu. W

przypadku radnego najważniejszy jest bezpo-

średni kontakt z wyborcą. Chyba już skoń-

czyły się czasy, że radny był „przywożony w

teczce”. Nie miał czasu ani chęci służyć

mieszkańcom. Zresztą w poprzednim ustroju,

w socjalizmie, gdzie rządzili sekretarze Ko-

mitetów PZPR (Polska Zjednoczona Partia

Robotnicza) przywiezienie władzy z ze-

wnątrz było na porządku dziennym. W latach

70. krążył po Polsce dowcip. Sekretarzy KW

PZPR (Komitet Wojewódzki) przywożono w

„teczkach”. Województw wówczas było 49.

Jedynym wyjątkiem był sekretarz w Pile.

Tam przywieziono sekretarza w... klatce.

Dlaczego? Bo nosił nazwisko Niedźwiedź i

pochodził z naszej Nowej Woli.

Szanowni nasi Czytelnicy „Gazety

Michałowa”, bardzo jest mi miło i pozosta-

łym członkom redakcji, że reagujecie pań-

stwo spontanicznie na to o czym piszemy. To

nas tylko cieszy i zachęca do dalszej lepszej

pracy. Każdy mieszkaniec powinien znaleźć

coś dla siebie. Otrzymuję różne sygnały i

pomysły od Was. To dobrze. Są zwolennicy,

aby w każdej gazecie podawać przepisy na

gotowanie. Inni mówią, że za mało sportu. Są

sympatycy historii i starych wspomnień. Ja

staram się wybierać to, co moim zdaniem jest

najlepsze, najciekawsze.

Bardzo dobrze są przyjmowane

materiały przesyłane ze szkół i przedszkola.

Po styczniowej lekturze „Gazety Michałowa”

zostałem zasypany lawiną pytań o tym dla-

czego nasi radni (Wowk, Konończuk) oraz

radny powiatowy Jan Kaczmarek nie chcą

wypowiadać się na łamach lokalnej gazety.

Pewnie nie mają nic do powiedzenia .

Radni reprezentują społeczeństwo,

startują w wyborach z własnej, nieprzymu-

szonej woli itd. To ich wręcz obowiązek

mówić to, co robią, czego chcą dokonać,

jakie mają plany itp. Mam podobne zdanie.

Zapraszam do śmiałych wypowiedzi, pole-

mik, dyskusji. Obiecuję, że słowa nie skreślę.

Radni, wybrańcy naszego społeczeństwa,

łamy naszej gazety na was czekają. Nie bój-

cie się ludzi, swoich wyborców. Spełnijcie

swój obywatelski obowiązek.

Podaję kontakt – gazetamichalo-

[email protected] , tel. 507 182 039.

Obserwowałem, jak pięknie bawi

się młodzież na feriach. W GOK-u pełno

młodych ludzi, konkursy i zabawy. Widzia-

łem sporo kuligów, jazdy na sankach. To

wprost znakomicie, że nasze społeczeństwo

aktywnie spędza czas.

Była studniówka. Przypomniałem

swoją. Wówczas zabawy studniówkowe

odbywały się w Michałowie w naszym Li-

ceum. Ta tradycja już dawno upadła, szkoda.

Teraz młodzież bawi się w białostockich

restauracjach. Życzę młodzieży owocnej

pracy. Wszak do matury zostało 100 dni.

Przed chwilą zadzwonił z Tajlandii

pan Mieczysław. Śle pozdrowienia naszym

Czytelnikom „GM”. Dziękujemy.

Nasz korespondent „Korek” z

Warszawy napisał: Czy wyobrażasz drogi

czytelniku– Michałowo leżące na… równiku.

Przyjemnej lektury Mikołaj Greś

Gazeta Michałowa Luty 2012

4

Wywiad z radnym Markiem Charytoniukiem

Gazeta Michałowa: Panie radny,

która to już pana kadencja?

To już moja trzecia kadencja jako

radnego Gminy Michałowo . Mandat

sprawowałem w latach 1998-2002, 2006

-2010 i obecna kadencja.

Całkiem dobry wynik. Czy nie

uważa pan, że radny powinien być tylko

przez dwie kadencje jak np. Prezydent? Panie redaktorze trzecia kadencja

to wynik zaufania wyborców do moich

działań a także działań Małej Ojczyzny,

której jestem członkiem. Zgadzam się z

panem- to dobry wynik.

Porównanie kadencji radnego i

prezydenta to duże nieporozumienie.

Prezydent to funkcja reprezentatywna,

przynajmniej w RP. Ja bym radę miejską

porównał raczej do parlamentu, organu

ustawodawczego, który kreuje politykę.

Dobrego kierownika się nie zmie-

nia ,czego wyraz mamy w naszej konsty-

tucji . Posłem można być dożywotnio

pod warunkiem, że mamy zaufanie wy-

borców. Tak też jest na najniższym

szczeblu władzy w gminie.

Minął rok od wyborów, jaka ta

nowa rada? Większością są radni Małej

Ojczyzny. Opozycji brak i cała odpowie-

dzialność za losy gminy spada na Was.

Faktycznie, po roku czasu można

pokusi się o pewne refleksje. Większość

w radzie miejskiej mają radni Małej Oj-

czyzny i to oni są kreatorami polityki

gminy – to ogromna odpowiedzialność ,

od której nie uciekamy. Władzy nie

uzurpowaliśmy, a przywilej ten dali nam

wyborcy utożsamiając się z naszymi

działaniami.

Co do opozycji – nie zgadzam

się, że jej nie ma. To, że jest „spokojnie”

na sesjach, radni nie skaczą sobie do

oczu, nie obrzucają inwektywami nie

znaczy, że opozycji nie ma. Może

spójrzmy inaczej - zdaje się, że jest to

opozycja bardziej dojrzała czego brako-

wało w poprzedniej kadencji. Zdarzają

się jeszcze protesty dla samego protesto-

wania ,ale coraz więcej jest merytorycz-

nej dyskusji. Kwestii, które tak napraw-

dę nas różnią jest niewiele. Świadczą o

tym wyniki głosowań.

Zresztą w naszym kręgu radnych MO

też nie zawsze jest słodko. Mogliśmy się

przekonać o tym na niejednej sesji. My

staramy się przedyskutować wszelkie

sporne kwestie na posiedzeniach komi-

sji, wypracować wspólne większościowe

stanowisko. To tam dochodzi często do

ostrej walki, wymiany poglądów. Na

zewnątrz stanowimy jedność i w tym

nasza siła. Tylko tak można zmieniać

rzeczywistość, coś zbudować – czyli

kłótnie i dyskusje przed podjęciem decy-

zji, a potem wspólne działania dla reali-

zacji celu. Zdarza się czasami, że radni

w posiedzeniach komisji nie uczestniczą

i starają się dojść swoich racji, nie zaw-

sze właściwych, podczas sesji i robi się

„gorąco” co nie sprzyja podejmowaniu

wcale lepszych rozwiązań. Nie zawsze

podejmuje tylko łatwe i korzystne ze

społecznego punktu widzenia decyzje.

Czasami, tak jak teraz – w czasach kry-

zysowych – decyzje są trudne i nie zaw-

sze popularne, ale podejmując je stara-

my się by wszystkich traktować równo i

sprawiedliwie. To znaczy z dobro-

dziejstw powinien korzystać ogół miesz-

kańców, ale i koszty w trudnych chwi-

lach też powinni ponosić wszyscy.

Po ostatnich obradach Sesji i

ciężkiej pracy w komisjach wszędzie

ostro ograniczono wydatki. Czy dobrze

jest prowadzona polityka finansowa

gminy Michałowo? Panie redaktorze, dobry gospo-

darz stara się wybiegać w przyszłość

planując swoje działania. W trudnych

czasach stara się wprowadzać działania

profilaktyczne, a nie krótkowzroczną

politykę chirurgicznych cięć. Takie dzia-

łania profilaktyczne wprowadza nasza

gmina. Nie rozumiem skąd u pana taki

pesymizm i kto panu naopowiadał o

ostrych cięciach. Budżet gminy nie zo-

stał jeszcze uchwalony, jest w trakcie

tworzenia. Mogę uchylić rąbka tajemni-

cy – wydatki jednostek budżetowych

gminy zostają na poziomie z roku 2010.

Proszę porównać wydatki sąsiednich

gmin na poszczególne działania, na kul-

turę, oświatę i tak panu bliską bibliotekę

– wtedy porozmawiamy o ostrych cię-

ciach. Oczywiście pewne kwestie wyma-

Oświata i wychowanie Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego

Gospodarka komunalna, mieszkaniowa i ochrona

środowiska

Kultura fizyczna i sport Pozostałe (ochrona zdrowia, polityka

społeczna, edukacyjna

opieka wychowawcza, urzędy państwowe)

6 263 200 zł

3 794 446 zł

2 892 213 zł2 528 000 zł

1 930 000 zł 1 866 786 zł1 615 000 zł 1 234 293 zł

1 097 732 zł

Wydatki Gminy Michałowo

Gazeta Michałowa Luty 2012

5

gają regulacji, dostosowania do nowej, kryzysowej w skali

całego kraju, rzeczywistości. Dać jednej grupie to zabrać in-

nym – takie są realia ekonomii. Pytam komu zabrać by innym

dać – nauczycielom, przedsiębiorcom, emerytom?

Co do przeinwestowania – pytam, która inwestycja jest

chybiona. Uważam, że żadna. Chociaż w obecnej sytuacji kry-

zysu gospodarczego niektóre inwestycje na pewno przesunęli-

byśmy w czasie. Chciałbym zauważyć i podkreślić, że więk-

szość wielkich inwestycji prowadzona była lub jest przy udzia-

le środków unijnych. Pozyskaliśmy więcej środków niż włoży-

liśmy. Wszystkie nasze działania były i są perspektywiczne,

mają służyć mieszkańcom teraz i w przyszłości poprawiając

bezpieczeństwo i standard życia w wielu dziedzinach. Mam tu

na myśli np. krytą pływalnię, sprowadzenie karetki pogotowia,

sieć ośrodków zdrowia, zmodernizowana i doposażona OSP,

umiejscowienie całodobowego komisariatu policji i wiele in-

nych o drogach już nie wspominając. W zanadrzu mamy jesz-

cze wiele pomysłów co do inwestycji, po których realizacji

Michałowo jeszcze bardziej się rozwinie. Jak widać zarządza-

nie zasobami gminy to nie proces jednorazowy ale wieloletni,

wybiegający w przyszłość. Myślę, że 9 lat działań Małej Oj-

czyzny wyniosło nasze Michałowo, gminę na wiodące miejsce

w regionie. Pozwolę tu przytoczyć słowa posła Tyszkiewicza

„ze wsi, o której nikt nie słyszał zrobiło się miasto, o którym

głośno”. Prezydent Białegostoku zadeklarował zaś „gdybym

miał mieszkać gdzieś indziej to wybrałbym Michałowo”.

Każda inwestycja wykonana pozostaje. Pieniądze przeznaczo-

ne na coś trwałego, służącego społeczeństwu teraz i w przy-

szłości to pieniądze dobrze wydane. Prawda, można było je

„przejeść” zyskując politycznie, ale mieszkańcom z tego po-

wodu nie żyłoby się wcale lepiej.

Jakie – pana zdaniem – są najważniejsze priorytety

Michałowa na najbliższy rok i lata? Rozwój i jeszcze raz rozwój. Nie dać się kryzysowi.

Utrzymać dotychczasowy stan zatrudnienia i stwarzać warunki

do powstania nowych miejsc pracy, np. poprzez zwiększanie

oferty działalności naszych instytucji.

Pozwoli pan, że w ty miejscu odniosę się do domniemanej

budowy „Biedronki” w Michałowie. Nasuwa się pytanie czy ta

inwestycja będzie służyć rozwojowi naszego miasta i gminy

czy też przyczyni się do stagnacji a może recesji. Czy fakt tań-

szych zakupów będzie miał wpływ na rozwój? A może finan-

sowy drenaż naszego lokalnego rynku, odpływ kapitału za

granicę (przecież „Biedronka” to obcy kapitał) spowoduje coś

odwrotnego – recesję. Miejscowi przedsiębiorcy tu mieszkają,

z Michałowem są związani emocjonalnie, duchowo. Zarobione

pieniądze inwestują tu na miejscu między innymi dla naszego

dobra tworząc nowe miejsca pracy, płacąc podatki tu w gmi-

nie. A co z firmami rodzinnymi? Co z piekarniami? W konku-

rencji ze sklepem „sieciowym” ostaną się nieliczni, ci najwięk-

si. I tu w imię tańszych zakupów rodzi się widmo wzrostu bez-

robocia, widmo pustych budynków po upadłych firmach i w

konsekwencji brak konkurencji ,na którą w tej chwili chyba nie

możemy narzekać .

Ostatnio odbyliśmy spotkanie z inwestorem, na którym

usłyszeliśmy, że „Biedronka” tak i tak powstanie ponieważ

kwestia ta nie jest w gestii gminy. Jednak skoro inwestor zwró-

cił się do nas z prośbą w pewnych kwestiach to uważam, że

my jako radni powinniśmy robić wszystko aby każda inwesty-

cja, tak jak i ta, wpływała korzystnie na nasz lokalny rynek.

Aby powstawały, a nie ubywały nowe miejsca pracy, aby in-

westycja nakręcała koniunkturę a nie ją dusiła, aby pieniądze

wpływały do gminy a nie z niej uciekały. To jest przedmiotem

naszej troski i rozmów z inwestorem, a nie czy „Biedronka „

powstanie czy też nie.

Powszechnie wiadomo, że młodzi ludzie masowo wy-

jeżdżają z Michałowa. Już coraz mniej młodzieży z Michało-

wa uczy się w naszej szkole średniej. Pan i ja jesteśmy absol-

wentami LO. Kończą studia i praktycznie nikt nie wraca do

Michałowa. Co może zrobić gmina? Czym zachęcić młodzież

do powrotu? Czy o tym myślą radni MO? Czy mają jakiś po-

mysł? Bo sytuacja jest bardzo zła. A ile ludzi mieszka i pracu-

je w Belgii, Holandii, Anglii czy USA? Panie redaktorze, nikt i nic nie może zabronić młodym

ludziom szukania lepszego jutra, przyszłości poza granicami

Michałowa. Trzeba tylko spojrzeć prawdzie w oczy, ta emigra-

cja rozpoczęła się nie rok, dwa temu ale dużo wcześniej. Ma-

sowe odejście młodych do miasta miał miejsce jeszcze w la-

tach PRLu, w czasach wzmożonej urbanizacji. Kolejny prze-

łom to wstąpienie do UE. Powód emigracji był zawsze ten sam

– poszukiwanie atrakcyjnej pracy, dobrze płatnej. Pod tym

względem nasz miejscowy rynek jest ograniczony. Proszę za-

uważyć, że nawet miasto Białystok boryka się z podobnym

problemem odpływu młodych, zdolnych ludzi za granicę czy

też do Warszawy.

Pomimo tego trendu wiele naszych działań idzie w kie-

runku tworzenia nowych miejsc pracy i lepszych warunków

życia. Nie znajdzie pan gminy w najbliższej okolicy, w której

tak wiele działań proinwestycyjnych jest podjętych. Poczyna-

jąc na uchwalonych czy też będących w opracowaniu planach

przestrzennego zagospodarowania gminy na zadaniach czysto

inwestycyjnych kończąc. Jak bumerang wróciła kwestia lotni-

ska - nie dużo mamy w tej kwestii do powiedzenia, ale podjęli-

śmy działania na wypadek niekorzystnej dla naszej gminy de-

cyzji. W ramach Suwalskiej Strefy Ekonomicznej utworzona

byłaby podstrefa w Topolanach. Staramy się szukać inwesto-

rów solidnych, którzy nie będą aktorami jednego spektaklu ale

na stałe wpiszą się w krajobraz ekonomiczny gminy. Tak so-

lidnych jak WOKAS, WIM, SIS, Unia – zagospodarowali mie-

nie po upadłych reliktach przeszłości i wciąż inwestują tu w

gminie dając zatrudnienie naszym mieszkańcom i wpływy do

budżetu gminy. Nasi dotychczasowi drobni przedsiębiorcy

także się rozwijają zwiększając swoją ofertę i zatrudnienie, np.

nowa stacja diagnostyczna, Centrum „Lesanka”, myjnia, Le-

wiatan itp. Proszę ich się zapytać czy polityka gminy, dbałość

o lokalny rynek im nie sprzyjały a tym samym naszym miesz-

kańcom.

Panie redaktorze u nas w mieście , już od dobrych paru lat,

sytuacja demograficzna ustabilizowała się na poziomie 3200 –

3300 mieszkańców. U sąsiadów zaś 2200-2300 i ciągle spada.

Oczywiście chcieliby się aby było jeszcze lepie, by nas przy-

bywało i do tego dążymy.

Też ubolewam nad kondycją naszego liceum. Kto i

kiedy popełnił błędy - dużo można by dyskutować. Z miłą

chęcią poznalibyśmy stanowisko pana starosty. Niech on odpo-

wie jakie są plany co do szkoły, a może ich wcale nie ma. My

radni „MO” od problemu nie uciekamy choć nie wiele mamy

Gazeta Michałowa Luty 2012

6

Zestawienie liczby mieszkańców na 31 grudnia 2011 Sporządził: Kierownik USC w Michałowie

/-/Agnieszka Ancipiuk

Lp.

Miejscowość

Ilość mieszkań-

ców

Ilość urodzeń

Ilość zgonów

Przyrost na-

turalny

1. Bachury 60 - 1 -1

2. Bagniuki 20 - - -

3. Barszczewo 60 - - -

4. Bieńdziuga 30 - - -

5. Bondary 39 - 2 -2

6. Budy 1 - 1 -1

7. Cisówka 98 2 1 +1

8. Ciwoniuki 49 - 2 -2

9. Dublany 16 - - -

10. Gonczary 4 - - -

11. Gorbacze 7 - - -

12. Hieronimowo 126 3 2 +1

13. Hoźna 26 - - -

14. Jałówka 276 2 11 -9

15. Julianka 14 - - -

16. Juszkowy Gród 122 1 3 -2

17. Kalitnik - - - -

18. Kamienny Bród 20 - - -

19. Kazimierowo 170 6 4 +2

20. Kituryki 21 - - -

21. Kobylanka 119 - 1 -1

22. Koleśne 11 - 1 -1

23. Kondratki 27 - - -

24. Kopce 47 - 1 -1

25 Kowalowy Gród 12 - 2 -2

26. Krugły Lasek 29 1 - +1

27. Krukowszczyzna 6 - - -

28. Krynica 23 - - -

tu do powiedzenia. Staramy się wspierać zespół o ile to możli-

we, np. współfinansowaliśmy budowę parkingów i ogrodzenia.

Proponowaliśmy także staroście współfinansowanie budowy

„orlika” przy budynku na ul. Sienkiewicza – propozycja nie

spotkała się ze zrozumieniem. Deklarujemy także znaczącą

pomoc w przyszłości o ile zapadną decyzje mające uatrakcyj-

nić ofertę edukacyjną szkoły.

Jest pan radnym z terenu mało zamieszkałego i odle-

głego od stolicy Michałowa. Jak się tam mieszka, jak miesz-

kają zwykli ludzie i czego oczekują od władzy w Michałowie?

Wieś się starzeje i wyludnia, młodych ludzi jest niewie-

lu. W związku z tym żyjemy tu problemami ludzi starszych.

Ich potrzeby są niewielkie choć bardzo istotne z ich punktu

widzenia, np. łatwy dostęp do lekarza, sklepu itp. Samorząd

gminy Michałowo od wielu lat stara się tym potrzebom wy-

chodzić naprzeciw. Jako jedni z nielicznych utrzymujemy sieć

wiejskich ośrodków zdrowia. Sukcesywnie utwardzamy na-

wierzchnię dróg prowadzących do naszych miejscowości, bu-

dujemy sieć wodociągową. W dobie nagminnego likwidowa-

nia linii przez PKS współfinansujemy niektóre z nich na tere-

nie gminy zapewniając w ten sposób połączenie z Michało-

wem. Wielu mieszkańców korzysta z pomocy lekowej finanso-

wanej przez samorząd. Osoby będące w trudnej sytuacji mate-

rialnej korzystają także z pomocy żywnościowej organizowa-

nej prze Gminne Koło Emerytów i Rencistów z którym gmina

współpracuje. Jak widać samorząd gminy stara się by nasi se-

niorzy nie czuli się opuszczeni, niepotrzebni.

Co chciałby pan radny dodać, uzupełnić. Jak ocenia

pan naszą lokalną „Gazetę Michałowa”?

Panie redaktorze „Gazeta Michałowa” wpisała się już

na stałe w życie naszej gminy. Trudno wyobrazić sytuację, że

jej nie ma. A ocenę wydają sami czytelnicy, przecież nakład

rozchodzi się jak przysłowiowe świeże bułeczki.

W tym miejscu chciałbym panu pogratulować wyróżnienia ( II

miejsce)jakie zdobyła ostatnio Gazeta Michałowa w konkursie

organizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Prasy Lokalnej.

Panie Marku czy nigdy nie namawiano pana na studia

medyczne i jakie są aktualne hobby, zainteresowania?

Marzeniem mego ojca było bym poszedł w jego ślady.

Ja miałem inne plany. Aby go nie urazić zdawałem na akade-

mię medyczną, ale na przekór woli taty nie na kierunek lekar-

ski a na stomatologię. Zabrakło mi dosłownie kilku punktów

abym został studentem tej uczelni. Z perspektywy czasu żałuję

swej decyzji. Tym bardziej, że do egzaminu się nie przygoto-

wywałem, a zabrakło tak niewiele. Zawiodłem też tatę i to był

największy ból, ale przyszedł dużo za późno.

Aktualne hobby – historia wojskowości, lotnictwo z perspekty-

wy nielota. Bardziej praktycznie motoryzacja – jestem po od-

budowie motocykla i szukam kolejnego do odbudowy.

Za rozmowę dziękuje Mikołaj Greś

Gazeta Michałowa Luty 2012

7

29. Kuchmy-Kuce 13 - 1 -1

30. Kuchmy-Pietruki 13 - - -

31. Kuryły 3 - 1 -1

32. Leonowicze 48 - - -

33. Lewsze 73 - - -

34. Maciejkowa Góra 18 - - -

35. Majdan 10 - - -

36. Michałowo 3257 27 22 +5

37. Michałowo-Kolonia 49 1 2 -1

38. Mostowlany-Kolonia 76 - - -

39. Mościska 64 - - -

40. Nowa Łuplanka 34 - - -

41. Nowa Wola 312 1 4 -3

42. Nowe Kuchmy 2 - - -

43. Nowosady 176 1 2 -1

44 Odnoga-Kuźmy 37 2 1 +1

45 Osiedle Bondary 222 1 1 0

46. Oziabły 61 1 1 0

47. Pieńki 78 1 4 -3

48. Planty 50 1 1 0

49. Potoka 54 - 1 -1

50. Pólko 4 - - -

51. Romanowo 6 - 1 -1

52. Rybaki 25 - 1 -1

53. Sacharki 6 - - -

54. Sokole 130 1 3 -2

55. Stara Łuplanka 45 - - -

56. Stare Kuchmy 5 - 1 -1

57. Supruny 17 - - -

58. Suszcza 41 - - -

59. Szymki 215 3 9 -6

60. Tanica Dolna 20 - - -

61. Tanica Górna 28 - 2 -2

62. Tokarowszczyzna 3 - - -

63. Topolany 156 2 5 -3

64. Tylwica 45 - 1 -1

65 Tylwica-Kolonia 14 - 1 -1

66. Tylwica-Majątek 31 1 - +1

67. Zajma 8 - - -

68. Zaleszany 58 - 5 -5

69 Brzezina 2 - - -

70. Żednia 146 1 - +1

RAZEM 7088 59 102 -43

Gazeta Michałowa Luty 2012

8

„Biedroneczko leć do nieba,

Nie zabieraj mego chleba” B iedro nka - ma ły ,

wszystkim znany owad, czer-

wone łuseczki pokryte czer-

wonymi kropkami, pod nimi

skrzydełka. Biedronka jest

dobrze kojarzona jako poży-

teczne stworzenie, które

oprócz urody kryje wiele cie-

kawych cech- zabija szkodni-

ki, zjada mszyce będące zmo-

rą hodowców kwiatów i wa-

rzyw. Nawet małe dzieci uczy

się szacunku do tego owada

potocznie nazywając ją „bożą

krówką” i zapoznając z, wszystkim znaną, rymowanką:

„Biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”.

Tylko czy biedronka to nam ten chleb przynosi czy odbiera?

A mowa tu o zgoła innej Biedronce- molochu sieci

sklepów detalicznych będących własnością portugalskiej firmy

Jeronimo Martins Dystrybucja S.A. Na polski rynek weszła w

1995r. i w chwili obecnej posiada 1650 placówek znajdujących

się w blisko 700 dużych i małych miastach. Firma Jeronimo

zatrudnia ok. 30 tys. pracowników i tylko w 1 półroczu 2011

przybyło 63 nowych sklepów a w 24 już istniejących działają-

ce imperium, które nieustannie powiększa regiony wpływów.

Z całą pewnością można stwierdzić, że każdy z nas robił tam

kiedyś zakupy lub robi je stale podczas wizyty w dużym mie-

ście- w naszym przypadku w Białymstoku. I nikt przedtem nie

kwestionował istnienia 1,2,3 czy nawet 5-ciu Biedronek w

Białymstoku, ale sytuacja przybiera inny wymiar gdy Bie-

dronka chce wejść na nasz rynek, rynek Michałowa.

Dnia 25 listopada na X posiedzeniu Sesji Rady Miej-

skiej w Michałowie został odczytany list/petycja do władz

miasta o wstrzymanie/zablokowanie powstania sklepu siecio-

wego Biedronka w Michałowie poprzez niesprzedawanie

działki pod działalność gospodarczą. Petycje podpisało 13

przedsiębiorców i ok. 120 osób prywatnych. Swym protestem

chcą zapobiec powstaniu sklepu bo jak twierdzą zniszczy on

sprawnie działający, mechanizm gospodarki w naszej gminie.

Pojawiają się pytania: czy nasze obecne sklepy wytrzymają

konkurencję? Czy jeśli jej nie wytrzymają i będą zmuszone

zamknąć działalność nie spowoduje to reakcji lawinowej za-

trudnienia i nie pogorszy sytuacji ludzi w gminie w dobie kry-

zysu? Czy nie spadnie zatrudnienie gdy obroty spadną? Czy

wejście tanich produktów z produkcji masowej (jak np. dmu-

chany chleb z piekarni warszawskich) nie spowoduje zmniej-

szenia produkcji naszych rodzimych zakładów (tu 2 lokalne

piekarnie zatrudniające w sumie ok. 30 osób) Czy Biedronka

otworzy rachunek bankowy w naszym lokalnym Banku Spół-

dzielczym? Czy będzie udzielać się charytatywnie i promocyj-

nie wspierając działania na rzecz mieszkańców tak jak to robią

właściciele innych sklepów? Czy właściciele Biedronki wyda-

dzą zarobione pieniądze w gminie Michałowo budując np.

domy, posyłając swoje dzieci do tutejszych szkół? Czy też

zasilimy kieszeń współudziałowców koncernu Jeronimo w

Portugalii?

Znany jest opór społeczny małych i średnich gmin, któ-

re podobnie stanęły przed problemem wpuszczenia sklepów

Biedronki na swój rynek. Wystarczy przejrzeć w Internecie

kilka forum dyskusyjnych o tej tematyce. Są tam słowa racjo-

nalne, wyważone, poważne argumenty, jak i ociekające jadem

i goryczą płytkie zarzuty.

Oczywiście po przeciwnej stronie niewiadomych są

inne zagadnienia:

- tak, sklep zatrudni nową kadrę- najprawdopodobniej rekrutu-

jąc z ludności Michałowa, ale gwarancji nie ma

- tak, sklep będzie płacił podatek od nieruchomości i działalno-

ści (ok. 20 tys. zł rocznie) wzbogacając dochody gminy

- tak, sklep będzie miał ten sam towar co i inne sklepy Bie-

dronki w kraju, których jakość jednym odpowiada innym nie.

I tu rodzi się pytanie- czy mamy prawo jako społeczeń-

stwo ingerować w mechanizmy wolnego rynku, gdzie cena i

jakość kreuje popyt i podaż? Czy odbieranie prawa wolnego

wyboru konsumenta nie kłóci się z demokracją o która tak wal-

czyliśmy? Czy interes grupy zagrożonych przedsiębiorców i

ich pracowników jest interesem nas wszystkich? Czy oni to my

i od tego jak im będzie się powodzić zależy pośrednio każdy z

nas? Czy jedziemy razem na tym „wózku” czy tez każdy od-

dzielnie? Czy hamując otwarcie Biedronki nie hamujemy in-

nych potencjalnych inwestorów i czy w gruncie rzeczy jeste-

śmy w stanie realnie zawetować otwarcie tego sklepu? Może

on powstanie czy to się komuś podoba czy nie. A może jest to

kwestia skali? Może mała Biedronka dużej nierówna? Może

blokując, za poparciem społecznym, sklepu o powierzchni

700m2 przyczynimy się do powstania czegoś o połowę mniej-

szego i nie tak już groźnego w skutkach? Co to jest sprawiedli-

wa i zdrowa konkurencja?

Czy gmina i społeczność na tym zyska czy straci?

Zapraszam do dyskusji.

Julita Niepłoch- Sitnicka

Trzeba tak mierzyć,

Aby godnie przeżyć.

* * *

Dziś szczególnie jak się zdaje,

Marzą mi się ciepłe kraje.

Edward Kuczyński

(Korek)

LUTY Śniegu iskra o poranku

Srebrne sople wiszą z ganku

Pył diamentów wiatr unosi

Cichuteńko drzewa rosi

Trzaska mrozem lód z jeziora

To lutego mroźna pora

Kulig jedzie, dzwonią sanie

Sarny przed nim niespodzianie

W zdziwieniu zamarły chwilę

Potem nieme jak motyle

Znikły w bieli gęstej lasu

Natura kompasem czasu

Dym z komina w mgle się ściele

Księżyc w nowiu na kościele

Zaraz uśnie Michałowo

Wiosną zbudzi się na nowo

Julita Niepłoch-Sitnicka

Gazeta Michałowa Luty 2012

9

Trzydzieści lat minęło, ale nie na darmo. „Tak mówi duch: powinniście odpocząć od swoich trudów, gdyż Wasze czyny pójdą za Wami.”

Święty Jan Ewangelista (14;13)

Przeczytałem tekst podpisany

pseudonimem „Obserwator” w numerze

1 (151) Gazety Michałowa ze stycznia

2011(?) roku zatytułowany „30 lat minę-

ło”. Tekst bardzo poruszający. Powodem

podstawowym mojego poruszenia są

treść i ton tego tekstu twardo zderzające

się z całkiem niedawnym wyrokiem (z

12 stycznia 2012) Sądu Okręgowego w

Warszawie. Na mocy tego orzeczenia

autorzy stanu wojennego zostali uznani

za winnych udziału w związku przestęp-

czym o charakterze zbrojnym i zbrodni

komunistycznej. Ponieważ teksty GM z

numeru 1(151) zostały złożone do druku

w dniu 19 styczna 2012, zarówno

„Obserwator” jak i Redakcja GM powin-

ni o tym wiedzieć. Jeżeli nie, to z całą

pewnością powinni wiedzieć o orzecze-

niu Trybunału Konstytucyjnego z 16

marca 2011 uznającym dekrety wprowa-

dzające stan wojenny za nielegalne i

całkowicie niezgodne nawet z ówcze-

snym komunistycznym prawodaw-

stwem, nie mówiąc już o prawie cywili-

zowanym. Na mocy tych orzeczeń każda

ofiara stanu wojennego jest ofiarą zbrod-

ni. Porównywanie ofiary życia tych lu-

dzi do przypadkowych ofiar wypadków

drogowych jest grubym nadużyciem.

Kłóci się z prawem ludzkim i boskim.

Jest niemoralne. Autora tekstu można

usprawiedliwić: nie każdy musi być roz-

sądny a umiejętność czytania ze zrozu-

mieniem (na przykład wyroków sądów i

orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego)

nie jest wśród lewicowych żurnalistów

specjalnie rozpowszechniona. Ale postę-

powania Redakcji GM nie potrafię

usprawiedliwić: zamieszczenie takiego

tekstu bez żadnego komentarza redak-

cyjnego świadczy o potraktowaniu go

jako prawdy zgodnej z linią polityczną

pisma i ogłaszanej na łamach. Czy to

jest linia politycznej publicystyki wiele-

kroć już zapowiadanej? Bo tekst jest

poniżej poziomu „Trybuny Ludu” albo

też „Nie”. Tylko czekać na teksty uza-

sadniające tępienie północnoamerykań-

skich Indian podczas kolonizacji ich

ziem słuszną koniecznością pozyskania

pól pod uprawę kukurydzy. Bo przecież

kukurydza niezbędna jest…i.t.d. O

słuszności wymordowania z różnych

powodów sporej części ludności Polski z

różnych słusznych powodów podczas

zaborów, powstań, wojny w 1920 i obu

wojen światowych nie wspominając.

Chciałbym uwierzyć, że to tylko „balon

próbny” mający wywołać taką jak moja

odosobnioną reakcję albo może chóralny

aplauz dla skonkretyzowanej linii poli-

tycznej Redakcji GM.

Dywagacje na temat możliwości

wkroczenia Sowietów do Polski czy też

ich ataku rakietowego na Polskę przypo-

minają prasowe teksty z końca lat 40-

tych dwudziestego wieku (młodzieży

przypominam, że połową Europy rządził

wtedy niejaki Soso używający też ksywy

Koba) o tym co będzie, kiedy Stalin za-

pali fajkę. Albo „Obserwator” czytał to

w oryginale, albo jest nieświadomym ale

zdolnym naśladowcą.

„Obserwator” mija się z prawdą

przypisując autorstwo Okrągłego Stołu

Wojciechowi Jaruzelskiemu. Prawdziwe

przyczyny zjawiska zwanego Okrągłym

Stołem nie zostały dotąd i nie wiadomo

czy kiedykolwiek zostaną upublicznio-

ne. Stawianie takiej tezy nie mówiąc już

o kolejnej, dotyczącej Tadeusza Mazo-

wieckiego świadczy znowu o braku roz-

sądku autora tekstu.

„Obserwator” całkowicie mija się

z prawdą przypisując autorstwo stanu

wojennego wyłącznie Wojciechowi Ja-

ruzelskiemu. Widać tu znowu brak

umiejętności czytania ze zrozumieniem.

We wszystkich poważnych źródłach

można przeczytać, że stan wojenny

(powtórzmy: całkowicie bezprawnie)

wprowadziła Rada Państwa. Wojciecho-

wi Jaruzelskiemu przypadło w udziale

ogłoszenie tego faktu w telewizji. Co do

jego udziału w wypracowaniu tej decyzji

wypowie się, miejmy nadzieję, sąd i

dopiero wtedy wszelkie teksty dotyczące

winy, żalu i przeprosin będą w jakiś spo-

sób uprawnione.

Należy jeszcze pochylić się nad

używaniem przez „Obserwatora” pojęcia

„polskie społeczeństwo”. Według niego

popiera ono zarówno stan wojenny jak i

jego autorów. Tu znowu widać zarówno

brak umiejętności czytania ze zrozumie-

niem jak i brak rozsądku. Wystarczy

przeczytać akty prawne Sejmu i Senatu.

Wybrani przez to społeczeństwo senato-

rowie w dniu 21 grudnia 2011 potępili

uchwałą Senatu wprowadzenie stanu

wojennego (Monitor Polski nr 118 poz.

1194 z 2011roku). Posłowie wybrani

przez to samo społeczeństwo ogłosili

uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej Pol-

skiej z dnia 6 grudnia 2002 r. dzień 13

grudnia dniem pamięci ofiar stanu wo-

jennego (Monitor Polski nr 59 poz. 799

z 2002 roku). Również uchwała Sejmu

Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15

grudnia 1995 r. w sprawie uczczenia

ofiar stanu wojennego (Monitor Polski

nr 67 poz. 753 z 1995 roku) nie powstała

z poparcia stanu wojennego. A uchwała

Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia

1 lutego 1992 r. w sprawie uznania de-

cyzji o wprowadzeniu stanu wojennego

za nielegalną (Monitor Polski nr 5 poz.

23 z 1992 roku) nie pozostawia żadnych

wątpliwości. Czy należy rozumieć, że

Sejm i Senat nie reprezentują polskiego

społeczeństwa?

Mam propozycję dla Redakcji

GM: proszę o wysłanie tekstu

„Obserwatora” do kilku (kilkunastu,

kilkudziesięciu) tytułów prasowych z

prośbą o publikację jak również umiesz-

czenie na kilku (kilkunastu, kilkudziesię-

ciu) forach internetowych jako głos w

dyskusji o stanie wojennym. Informacje

co działo się potem będą świetnym ma-

teriałem do co najmniej kilku numerów

GM. Może na fali poparcia społecznego

dla stanu wojennego i jego autorów GM

i „Obserwator” wypłyną na wody ogól-

nopolskiej żurnalistyki? Trybuny Ludu i

kilku podobnych tytułów już nie ma,

konkurencja będzie niewielka. Wspo-

mniany w tekście „Obserwatora” Lech

Wałęsa twierdził, że oprócz prawej nogi

potrzebna jest też lewa. Może ktoś aktu-

alnie wpływowy stwierdzi potrzebę ist-

nienia dwóch kolejnych? Na czterech

będzie jeszcze stabilniej.

Na koniec wytłumaczenie użycia

w tym tekście motta ze Świętego Jana

Ewangelisty. Wytłumaczenie przezna-

czone jest głównie dla „Obserwatora” z

powodu jego braku umiejętności czyta-

nia ze zrozumieniem. Święty Jan dawał

wskazówkę wiernym u progu życia

wiecznego: cokolwiek zrobicie dobrego,

pójdzie za wami do wieczności i da

świadectwo o was, a wy nie będziecie

musieli trudzić się udowadnianiem wa-

szego prawa do wiecznej szczęśliwości.

Wasze uczynki mówić za was będą. Jest

w tym urywku, jak to zwykle u Świętego

Jana, podtekst: uczynki nie zawsze są

dobre, ale zawsze będą szły za wami.

Używanie i udostępnianie łamów praso-

wych do wypisywania nieprawdy odbie-

rającej na dokładkę godność innym lu-

dziom jest złym uczynkiem. Pal licho

pamięć ludzką bo ta jest ułomna tak sa-

mo jak u poniektórych rozsądek. Ale to

co jest zapisane tam w górze… Kolejny

tekst „Obserwatora” ukaże się prawdo-

podobnie pod innym pseudonimem

(Kibic, Klakson, i.t.p.) ale proszę o wy-

jaśnienie, może być od redakcji, sensu

dopisania starego Jerzego Giedroycia po

stronie stanu wojennego w Polsce. Dla

Gazeta Michałowa Luty 2012

10

mnie to tak, jakby Nelsona Mandelę dopisać do apartheidu w

RPA oczywiście po stronie białych. Wiadomo, że tylko krowa

nie zmienia poglądów co szczególnie widać u Lecha Wałęsy,

ale skądinąd wiadomo też, że co za dużo to i świnie nie zjedzą.

Można zawsze powiedzieć, że na bezrybiu to i rak ryba.

Jednak bezkrytyczne publikowanie tekstów propagujących

nieprawdę i pokazywanie tego jako linii politycznej lokalnego

i przeznaczonego dla małego kręgu odbiorców pisma jest błę-

dem. Sądzę (można zrobić badania) że czytelników bardziej

zainteresują miejscowe plotki niż wielka polityka. Konkurs na

najładniej pomalowany płot będzie miał większe wzięcie od

głębokich przemyśleń Wojciecha Jaruzelskiego. To wszystko

kwestia skali. Tekst ostro krytykujący (wychwalający) politykę

władz Wenezueli będzie dla czytelników GM tak samo zajmu-

jący jak graniczny konflikt Meksyku i Stanów Zjednoczonych.

Zejdź redakcjo na ziemię i w piśmie kupowanym i dofinanso-

wywanym (dofinansowanie pochodzi przecież z podatków)

przez mieszkańców tej pięknej ziemi pisz o nich i o niej. Me-

andry wielkiej polityki są finansowane przez wielkich i niech

tak pozostanie.

(N)

POLSKIE DZIECI SYBIRU

ŻYCIE W PRL Motto:

Nie łam się, bo i tak cię wyprostują

(S.J. Lec – „Myśli nieuczesane”)

Pamięci mej MATKI

Michalinie KALINOWSKIEJ z d. Dąbrowskiej

– poświęcam.

POWRÓT DO KRAJU Wróciliśmy do POLSKI, jako repatrianci ze Związku

Radzieckiego. Miałem podówczas osiem lat. Cieszyłem się

bardzo z jazdy pociągiem i z tego, że przy mnie była MAMA!

Co tu dużo ukrywać, mimo tej radości, bałem się trochę.

Wszystko przecież było jakieś inne i nieznane! Każdy gdzieś

się śpieszył, coś załatwiał z kolejarzami... Po cichu, w grup-

kach, prowadzono jakieś rozmowy. Jako mały „brzdąc”, mia-

łem okazję podsłuchać wiele, mrożących krew w żyłach, roz-

mów.

Oto stoi koło wagonu grupka ludzi i rozmawiają pół-

głosem. Najstarszy zwraca się do wszystkich:

- Mówię wam, ludzie, nie jedźcie na Zachód! Tam

Niemcy napadają na Polaków w nocy i wszystkich mordują!

Słyszałem, jak jeden opowiadał, że mu żonę i troje dzieci żyw-

cem spalono w domu!

- O, Jezu, że też jeszcze Pan Bóg nie pokarał tych

Szwabów! - Jęknęła któraś z kobiet. - Nie pojadę nigdzie. Wo-

lę umierać na swojej ziemi i w swoich stronach! Zawsze są to

przecież swoi - Polacy! No, nie?

- Paniusiu! Polacy niektórzy są teraz gorsi od Niem-

ców! - dorzucił inny. - I w Białostockiem też grasują bandy!

Mojej siostry męża, wyprowadzili na podwórko i zastrzelili za

to, że nie chciał do nich przystąpić. Powiedział, że się wojna

skończyła, a on nowej nie chce! Ma rodzinę, dom, żonę i dzie-

ci i dla nich chce spokojnie na ziemi pracować! A oni –

„bandyci” mu przeszkadzają... No i wyprowadzili go z miesz-

kania. Huknął strzał i...

„Herszt” powiedział do jego żony, że chciał, sukin syn, na zie-

mi robić, to teraz będzie musiał ją... „gryźć”!

Nie wytrzymałem, słysząc te słowa i zapytałem:

- I za to go zabili?

- A ty, tu czego, smarku?

- Ja? Ja nic, tylko tak... My też chcemy jechać na Za-

chód! Tam dadzą nam ziemię, konia i nowy dom, i...

Musiałem w tej chwili błyskawicznie uskoczyć przed

wymierzonym mi kopniakiem! Oczywiście przez tego odra-

dzającego jazdę na Zachód!

Przybiegłem do swego wagonu bydlęcego, bo w ta-

kich również wracaliśmy do Polski! Nie były one jednak za-

drutowane, zaplombowane i nie było wartownika. Za to były

umajone brzózkami i miały białe napisy patriotyczne! „WITAJ

POLSKO!”. „Wracamy do POLSKI”! itp. Z płaczem opowie-

działem wszystko MAMIE. Nic mi nie odpowiedziała. Zapa-

trzyła się tylko gdzieś przed siebie, zaszkliły Jej się oczy. Po-

gładziła mnie po głowie mówiąc:

- Nie płacz, synku, nie trzeba! No, nie płacz! Już wy-

starczy łez!

Przykucnęliśmy oboje w kącie wagonu. Oparłem gło-

wę na matczy-nych kolanach i... usnąłem. Tak mi było dobrze!

Taki się czułem bezpieczny i odważny, że gdyby ten „drab”

ONI RZĄDZILI MICHAŁOWEM

Lata 70-te.

Od prawej:

Stanisław Gajewski– I sekretarz Komitetu Gmin-

nej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Zenon Bezubik– Naczelnik Gminy

Eugeniusz Oziabło– II sekretarz KG PZPR

Kwiaty władzy wręcza młodzież Zespołu Szkół

w Michałowie

Gazeta Michałowa Luty 2012

11

WALENTYNKI

Walentynki??!! O cię w mordę!

Lecę kupię kwiatów horbę

To mi stara spuści z tonu

Żem cham taki bez pardonu

Może na salonach nie był

Ale z tym to nie ma biedy

Salonowca puścić umiem

Kto w temacie- ten zrozumie

Żadna mi arystokracja

Ja żem szlachcić- pełna gracja

Walentynki?! Też mi sobie!

Jak zechcę to lepsze zrobię!

Polak chce- Polak potrafi!

Obama i pół parafii

Niech spływają z swym zacho-

dem

My tu mamy polską modę

Durnoty z głowy wybiję

Jak nie pałką to go kijem

Bo też to rozjuszy chłopa

Że go mają za jełopa

Baba miejsce znać powinna

Pracowitością być słynna

Czekoladki?! Serca?! Kwiaty?!

Normalnie szkoda wypłaty!

……co mówiłaś? Tak, już lecę

Tak pod nosem sobie plecę

Walentyno serce moje

Już całuje rączki Twoje!

A teraz powiedz kochanie

Co Ci zrobić na śniadanie?

Julita Niepłoch-Sitnicka

chciał jeszcze raz mnie kopnąć lub ude-

rzyć – nie uciekałbym! Rzuciłbym się na

niego z pięś-ciami i gryzłbym, i..., i... w

ogóle.

Śniło mi się, że jedziemy na Zachód!

Pociąg przeraźliwie gwiż-dże... Wagon

się kołysze... ludzie, ze strachem spoglą-

dają na siebie. Czego się boją? Rozglą-

dam się dokoła i... aż mi tchu zabrakło!

Oto stoi przede mną Niemiec (wiem na

pewno, że to był Niemiec) z kara-binem

wymierzonym w moją MATKĘ! Strasz-

nie się ten Niemiec śmiał.! Zrozumia-

łem! On chce zastrzelić naszą MAMĘ!

Rzucam się na karabin, szarpię, chcę go

wyrwać... Krzyczę!...

- Nie dam!... Nie dam!... Nie dam!...

MAMO - uciekajcie!... Mamo! Mamo!

Obudziłem się. Przestraszona MATKA

pyta:

- Co ci jest, synku?... Coś ci się śniło?...

A, ja?... Ja, z tej radości, że MAMA jest

przy mnie znów się... roz-beczałem.

Działo się to wszystko wiosną

(czerwiec) 1946 roku. Wagon nasz stał

na małej stacyjce WALIŁY, koło Gód-

ka, w powiecie biało-stockim.

MATKA i troje starszego rodzeństwa,

siedziała w wagonie i czekało na przy-

bycie krewnych, którzy się mieli nami

zaopiekować.

Nie pojechaliśmy „na Zachód”! MAT-

KA - zadecydowała:

- Tu, moje dzieci, zostaniemy! Wrócimy

do naszej wioski NOWA WOLA! Tam

mamy przecież swój dom, swoją zie-

mię!... Ojciec wróci z wojny do nas i

będziemy jakoś żyć!... A do tego czasu

najbliżsi krewni nam dopomogą i nie

dadzą zginąć!

Biedna MATKA! Widocznie

też słyszała o tym, co się dzieje „na Za-

chodzie”. Miłość do dzieci i do rodzin-

nej ziemi - zwyciężyły! Została!

O, gdyby wiedziała, co będzie

potem przeżywać, na pewno nie uczyni-

łaby tego! Wierzyła jednak w trwałość

więzów dalszej rodziny. Obcy był Jej

fałsz i zakłamanie! Obca dwulicowość i

obłuda! Za swoje przywiązanie do ro-

dzinnych stron otrzymała gorzką zapła-

tę!...

Wróćmy jednak jeszcze do wagonu.

Widzę to jeszcze, jakbym oglądał jakiś

stary film. Najstarsza siostra - Stasia -

stoi oparta o rozsunięte drzwi bydlęcego

wagonu i o czymś myśli. Druga siostra,

młodsza od niej - Marysia, zawiązuje

kolejny tobołek. Starszy ode mnie, brat -

Janek udaje, że się mało tym wszystkim

przejmuje i wesoło sobie wygwizduje

melodię „Katiuszy”. Cóż, ma prze-cież

już 14 lat i czuje się prawie dorosłym

mężczyzną. Wsadził, nied-bale ręce w

kieszenie parcianych spodni i szurając

nogami po podłodze wagonu, wznieca

tumany kurzu.

Wiem, że też jest podniecony i mimo wszystko zdenerwowany! Co chwila

spogląda na mnie i uśmiecha się, chcąc w ten sposób dodać nam obu odwagi.

Kurz wierci w nosie! W końcu, na prośbę MATKI, przykucnął na tobołku,

wsparł się ręką pod brodę i... znieruchomiał. Ja, przytulony do MAMY, trzymam się

Jej spódnicy i nie pozwalam nig-dzie odejść. Chodzę za Nią krok w krok. Ciągle mi

się jeszcze wydaje, że Niemiec z karabinem może stać za wagonem. Muszę więc bro-

nić MATKI, a w razie czego Ją ostrzec!

Wszyscy, niecierpliwie, czekamy przyjazdu Cioci - Michaliny Mojsak, z

mężem. Ciocia bowiem, jest rodzoną siostrą naszego ojca - Michała, i mieszka w

Gródku Białostockim, odległym od stacji Waliły - kilometr.

Czas dłuży się niemiłosiernie! Zjadamy resztki sucharów przy-wiezionych

jeszcze ze wsi Astrachanka, Siewiero-Kazachstanskoj Obłasti, w Związku Radziec-

kim, na Syberii. Dużo musiała ich nasuszyć, skoro przez trzy tygodnie jazdy, jeszcze

nam zostały do dziś! Co chwila, któraś z rodzin, „naszego eszałonu”, żegnając się z

nami, odjeżdża z krewnymi. Zostaje nas w końcu trzy rodziny. Później dwie... Potem

już tylko my sami. Pusto! Cicho! Zniknęli gdzieś kolejarze! Rozeszli się ciekawscy!

Pierwszy dostrzegł furmankę - Janek! Wyskoczył, jak z procy, z wagonu i

pędem wybiegł na spotkanie nadjeżdżającym. Intuicyjnie wyczuwał, że to „nasza”

furmanka. Do kogóż by innego jechała skoro zostaliśmy tylko my sami? Widocznie

jednak ta pewność jego nie była zbyt wielką. Po chwili bowiem zwolnił biegu, potem

poczuł iść wolnym krokiem, aż w końcu za-trzymał się! Nie znał przecież nikogo z

krewnych. Furmanka - minęła go i... pojechała dalej! Wrócił zrezygnowany do wago-

nu i splunął ze złości w kurz, na podłodze! Wyglądał, jak zbity psiak, który podkuliw-

szy ogon, zaszywa się w jak najciemniejszy kąt, by lizać obolałe boki!

Tak było i z bratem - Jankiem! Nawet nie chciał wyjść z wagonu i wówczas,

gdy naprawdę już po nas przyjechała Ciocia Michalina Mojsak ze swym mężem. Nie

chciał jeszcze raz przeżywać rozczarowania. Uwierzył, gdy zobaczył, jak MAMA, ze

łzami w oczach, całują się z siostrą naszego ojca - Michaliną. Wstąpił w niego nowy

duch! Począł wynosić tobołki z wagonu i ładować na wóz. Czynił to niezdarnie! Nie-

które tobołki były dla niego za ciężkie! Mimo to, nie chciał ich oddać nikomu! Dziwi-

łem się, skąd u niego tyle sił i w duchu byłem dumny ze swego brata! Podziwiałem

jego „męskość” i zazdrościłem mu siły!

Gdy wszystkie nasze rzeczy znalazły się na wozie, MAMA posadziła mnie

na ten wóz i ruszyliśmy w drogę! Dla mnie droga ta była drogą w nieznane. Drżałem

cały z podniecenia! Wierciłem się na wozie, rozglądałem i chciałem wszystko zoba-

czyć. Za ciekawość jednak trzeba nieraz drogo zapłacić. A ponieważ MAMUSIA

mówiła mi kiedyś, że się nie urodziłem pod szczęśliwą gwiazdą, więc sprawdziły się

Jej słowa. Oto, zza którymś tam razem z kolei obrotem, znalazłem się pod wozem!...

Cdn. Paweł Kalinowski

Gazeta Michałowa Luty 2012

12

TAJLANDIA (SYJAM) Po raz drugi w Tajlandii.

Kraj ten zafascynował mnie, a w szczególności

jego stolica Bangkok. Postanowiłem więc podzielić się wie-

dzą o tym kraju z michałowianami, może zaciekawi?

Już kilka godzin w powietrzu. Świt. Najpierw uj-

rzeliśmy na wschodzie wspaniałą zorzę. To fantastyczne

zjawisko do dzisiaj pozostało w mojej wzrokowej pamięci.

Po kilkunastu minutach zaczęło się pojawiać słońce. I

wreszcie jego złota kula w całości wyłoniła się zza horyzon-

tu i coraz szybciej zbliżała się do nas, bowiem nasz pod-

niebny wehikuł do obrotowej szybkości Ziemi dodawał

swój tysiąc kilometrów na godzinę. Także po godzinie słoń-

ce wisiało już prawie nad nami, a my nad Bangkokiem. Po-

woli schodzimy w dół, zaś żołądek unosi się w górę, dalej

lot poziomy, a następnie znowu w dół. Wreszcie lądowanie.

Kapitanowi bijemy brawa. Udało się.

Tajlandia jest jedynym krajem Azji południowo-

wschodniej, któremu mimo okresu kolonializmu udało się

uzyskać niepodległość i zachować narodową tożsamość.

Tylko podczas II wojny światowej doświadczyła krótkiego

okresu okupacji japońskiej. Ogromna część dziedzictwa jej

kultury została nietknięta.

Upalny, monsunowy, wilgotny klimat służy upra-

wom południowych owoców i płodów rolnych. Podstawą

gospodarki jest rolnictwo – kukurydza, trzcina cukrowa,

juta, maniok, ananasy i banany. W produkcji kauczuku zaj-

mują trzecie miejsce w świecie. Mocno rozwinięta hodowla

bydła, bawołów i trzody chlewnej. Eksploatacja lasów, z

kopalin to ruda cyny oraz rybołówstwo i turystyka.

Tajlandia liczy 514 tys. km kw., prawie 62 milio-

nów ludności. Głównie Tajowie. Z mniejszości to: Chińczy-

cy i Malajowie. Stolica Bangkok, około 12 mln mieszkań-

ców. Główna i największa rzeka to Caopraya (Czaraja).

Religia – buddyjska, śladowo katolicka i ewangelicka. Na

południu kraju muzułmanie.

Bangkok (stolica) leży ok. 50 km od zatoki Taj-

landzkiej, jest prężnie rozwijającym się centrum gospodar-

czym z dobrze prosperującym przemysłem stoczniowym,

samochodowym i elektronicznym, a także (z powodu swo-

jego położenia nad rzeką) jednym z największych portów

morskich. Bangkok jest też największym miastem na pół-

wyspie Indochińskim, głównym ośrodkiem kultury i nauki

w tym kraju. Ogromny port lotniczy ostatnio został oddany

do eksploatacji, prawdopodobnie jest największym portem

na świecie.

Wrażenie, jakie zrobiło na nas miasto zaraz po wyj-

ściu z lotniska było ogromne. Miasto mnie zafascynowało a

zarazem przeraziło. Kolos nieporównywalny do żadnego z

miast w naszym kraju, a nawet w Europie. I w swojej archi-

tekturze nie podobny do miast europejskich. Bangkok opa-

sany jest wzdłuż i wszerz autostradami naziemnymi, a także

nadziemnymi. Posiada też kilkunastokilometrową autostra-

dę podziemną. Tą ostatnio oddano do użytku 2 maja 2005

roku. Setki wieżowców. Panorama miasta widziana z okna

nadziemnej autostrady jest niesamowita. Miasto od hory-

zontu do horyzontu to prawie 100 kilometrów.

Dlaczego nas to miasto zadziwiło? Jest tam prawie

wszystko dziwne, przede wszystkim dziwni są ludzie. Może

to złudzenie, ale śmiem twierdzić, że wszyscy są podobni

do siebie. Niskiego wzrostu, nie spotkałem ludzi wysokich.

Mój syn Robert bardzo się wyróżniał wśród nich. Są to też

ludzie stale uśmiechnięci, pogodni, uczynni, cierpliwi i

przyjacielscy. Nie spotkaliśmy tam ponuraków ani ludzi

zafrasowanych. Witając się życzliwie uśmiechają i kłaniają

ze złożonymi dłońmi jak do modlitwy. Na „sawadzi

kap” (dzień dobry) odpowiadają: „kap, kap” (tj. dobry, do-

bry). Taksówkarze są nadzwyczaj rozmowni i cierpliwi.

Gdy jakiś cudzoziemiec nieznający języka tajskiego zawile

tłumaczy łamanym angielskim, gdzie chce jechać, kierowca

z uwagą słucha, by petenta zrozumieć, wreszcie dogadują

się z wyrazem zadowolenia rusza w drogę. W czasie jazdy

rozmowa. W taksówce przy kierownicy wizytówka kierow-

cy i nazwa firmy, jeśli to samochód firmowy.

W Bangkoku są niesamowite korki, na rozładowa-

nie, których czeka się kilkanaście minut. Na twarzy taksów-

karzy nie widać cienia grymasu, ospale czekają na rozłado-

wanie korka. Polski kierowca w takich okolicznościach zde-

nerwowany narzeka na wszystko i wszystkich i głośno wy-

raża swe niezadowolenie słowami na „k”. Sygnalizacja jest

bardzo rzadko, bowiem tylko na niektórych główniejszych

ulicach krzyżujących się z bocznymi, wąskimi uliczkami.

Gdyby na każdym skrzyżowaniu zamontowano światła,

jazda główną drogą wydłużyłaby się potrójnie i byłby to

paraliż w ruchu. W tym mieście są miliony pojazdów, z

czego 50% to skutery i motocykle. Prowadzący je przeci-

skają się do przodu między samochodami, starając się jak

najszybciej dojechać do skrzyżowania. Przed każdym z nich

na zielone światło czeka kilkadziesiąt motocykli i gdy ono

się zapali cała kawalkada z ogromnym rykiem o mocy de-

cybeli startującego odrzutowca rwie do przodu. Na następ-

nym skrzyżowaniu identyczna sytuacja. Skutery i małej

pojemności motocykle są rodzimej produkcji, relatywnie

tanie, aby ograniczyć import motocykli japońskich. Benzy-

na jest znacznie tańsza niż w Polsce. Litr benzyny w przeli-

czeniu na złotówki kosztuje 1,40 zł. W ostatnim czasie mo-

toryzacja w tym państwie rozwinęła się na niespotykaną

skalę.

W Bangkoku w ciągu dnia na ulicach ludzi bardzo

mało, po pierwsze z powodu ogromnych upałów, a po dru-

gie z racji niskich cen biletów w miejskiej komunikacji.

Jedynie bilety na przejazdy metrem są stosunkowo drogie.

Główne ulice są bardzo szerokie, przeważnie dwupasmowe.

Na ulicach, począwszy od tych peryferyjnych aż po cen-

trum, rozstawione są kuchenki gazowe, gdzie gotuje się

jedzenie dla potencjalnych konsumentów. Przy stolikach

można zaspokoić pragnienie, zjeść posiłek, można nawet

zrobić drinka, w dzień i w nocy. Gablota z napojami wysko-

kowymi stoi na ulicy. Właściciele tych barków serdecznie

zapraszają do konsumpcji. Na ulicy można kupić różne

owoce, można naprawić buty, załatać dziurę w rękawie,

naprawić samochód, motocykl. Widziałem też jak wetery-

narz robił zastrzyk choremu pieskowi.

Powietrze w całym mieście jest nasycone ostrym

zapachem chińsko-tajskich przypraw. Osobiście do tych

ostrych zapachów nie mogłem się przyzwyczaić. Posiłki

jedliśmy przeważnie w dużych barach, gdzie wybór potraw

był duży i gdzie są one smaczne, jest czysto i schludnie.

Robert lubił często przekąsić sobie na ulicy i z Tajką lub

Tajem podyskutować.

A jak wyglądają tam chodniki? Otóż, są bardzo

Gazeta Michałowa Luty 2012

13

wąskie i zajęte przez handlowców. Idąc więc pieszo trzeba

dosłownie omijać bary, kioski uliczne i warsztaty różnych

specjalności. Nieraz konieczne jest wejście na jezdnię, co

przy szalonym ruchu pojazdów jest niebezpieczne. Ziryto-

wały mnie wysokie krawężniki. Chwila nieuwagi i można

złamać nogę lub rozbić głowę. Szczególnie niebezpiecznie

wieczorem. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego zwoje róż-

nych przewodów elektrycznych i telefonicznych zwisają

bezładnie pomiędzy słupami tak nisko, prawie nad głowami

przechodniów. Można do nich sięgnąć ręką. Ten nieporzą-

dek i niechlujstwo cywilizacyjne stwarzające niebezpie-

czeństwo przechodzącym chodnikami o dziwo nigdy nie

były przyczyną awarii wskutek zwarcia.

Wszystkie boczne uliczki przecinające główną lub

dochodzące do głównych są bardzo wąskie z parterowymi

domami, okolone murem i z pięknie utrzymanymi ogródka-

mi. Miałem wrażenie, że jestem w Chinach. Tu też są skle-

piki, kioski i kuchenki uliczne. Jednak są one dwukierunko-

we. Mijające się samochody z ledwością przejeżdżają obok

siebie, prawie się ocierając. Takie są całe ogromne dzielnice

i gdyby były jednokierunkowe, obcy kierowca nigdy by z

tego labiryntu się nie wydostał.

Co w tym mieście przeraża? Straszny upał, brak

przewiewu i cyrkulacji powietrza. Sporo, szczególnie w

centrum miasta, żebraków, pokrzywdzonych przez los, bez

nóg, bez rąk, ze straszliwie pokręconymi korpusami, niewi-

domych. Siedzą na chodnikach, stopniach, krawężnikach i

proszą o wspomożenie. Czasami coś dostają. Często poży-

wiają się pozostałościami z talerzy przy ulicznych kuchen-

kach. W kraju wielkiego wzrostu gospodarczego sprawy

społeczne i emerytalne są na poziomie XIX wieku. Bez-

domni mają znacznie lepiej aniżeli w naszym kraju, bo przy

takim upale bezdomny rozkłada w parku matę lub kawałek

tektury i śpi. Nie potrzebuje okrycia. Wystarczy koszula i

spodnie. W ciągu dnia dostanie jałmużnę i w parku nad sta-

wem odpoczywa. Nikt go nie niepokoi. Śpią też bezdomni

na ulicach w czasie dnia, chowając głowę w cieniu.

Miasto nad kanałami – Stary Bangkok. Ludzie żyją

tak jak ich przodkowie. Po obu stronach kanału domki, ra-

czej altanki, wiele jest zbudowanych na palach, bez ścian.

Jest im tam dobrze, z głodu nie umierają. Każdy ma jakiś

interes. Jedni handlują na ulicy inni zajmują się handlem

obwoźnym (raczej pływającym). Można wszystko kupić do

jedzenia, także suweniry. Wielu jest właścicielami łódek

motorowych oraz gondoli. Za nasze 100 zł pływaliśmy tymi

kanałami kilka godzin. Trzeba też wiedzieć, że nad kanała-

mi znajdują się eleganckie i bogate wille. Odstrasza tylko ta

śmierdząca woda pełna szczurów. Ale dziatwa tam się kąpie

i jest wesoła, uśmiechnięta. O jałmużnę nie proszą.

Niespotykana jest gdzie indziej uprzejmość sprze-

dawców. Swój towar uprzejmie i cierpliwie reklamują. Je-

żeli klient z zakupu rezygnuje, ekspedient kłania się z

uśmiechem, tak jakby dziękował za to, że klient nic nie ku-

pił.

W tym prawie dwunastomilionowym mieście jest

więcej wieżowców aniżeli w innych stolicach świata. I wła-

śnie to i ten rozmach w budownictwie wzbudza zachwyt.

Najwyższy, osiemdziesięciopiętrowy budynek góruje nad

miastem. W każdym wieżowcu są baseny i ogródki kwiato-

we. W mieście tym na każdym kroku świątynie buddyjskie

różnej wielkości. Są małe kapliczki oraz wielkie kolorowe z

posągami Buddy, twórcy buddyzmu.

Zadziwia też sterylna czystość w blokach mieszkal-

nych. Tajowie są nadzwyczaj spokojnym narodem. Kra-

dzieże i rozróby zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Bez oba-

wy można walizkę pozostawić na ulicy lub plaży i ona nie

zniknie, chyba, że policja ją zabierze. Są dobrymi sąsiada-

mi.

Tajlandia, Bangkok! Można go zwiedzać miesiąca-

mi i zawsze znajdzie się coś ciekawego. W czasie naszego

pobytu zobaczyliśmy może jedną setną tego, co warte jest

zobaczenia. Podróże kształcą– jak mawiał Melchior Wań-

kowicz. Warto pojechać i zobaczyć jak żyją inni ludzie.

Mieczysław Kostecki

Gazeta Michałowa Luty 2012

16

Wieści z buszu Na wstępie

pozwolę sobie w

imieniu Justyny i

własnym, hurtowo

podziękować za

wszystkie życzenia

okazjonalne, słane

wszelkimi możliwy-

mi "kanałami".

SMS-y odbierane w

środku buszu, kiedy

akurat wiatr zawiał i

"zasięg" łapał jedną

kreskę, czy lawina e

-maili, które wczoraj

wieczorem przestu-

diowaliśmy skrupu-

latnie, to ogromna

frajda. Fajnie jest

mieć poczucie, że

pomimo tych odległości, różnic w czasie i generalnie tego, że

my tutaj stoimy "na głowie" to, jak to mawiał pewien mój ser-

deczny przyjaciel: "znamy się i lubimy". Serdeczne dzięki!!!!!

Od środy byliśmy na "gościnnych występach". Ruszy-

liśmy "down-south", w okolice Margaret River, tutejszego

kurortu i centrum zachodnioaustralijskiego zagłębia winiar-

skiego. Szukajcie na butelkach!!! Markus, koleś Justyny z krę-

gu swing-dance były komandos, generalnie człowiek orkiestra,

bo będący również instruktorem tańca, organizuje dla koleżeń-

stwa, kilka razy w roku, takie wypady. W programie abseiling,

kajakowanie i "jaskiniowanie". Wszystko pełna profeska, wła-

sny sprzęt "bossa", od parkietu i sprzętu nagłaśniającego do

tańca (a jakże!!!), przez takie duperele jak wszelkie liny, haki,

kajaki, aż po telefony satelitarne i kosmiczny sprzęt GPS.

Pierwszego dnia zaczęliśmy od abseilingu. Wasz wysłannik w

"pierwszym kroku" popełnił jeden podstawowy błąd, bo na

"oślej skałce" w buszu (raptem 20 m), "dał ciała" i spojrzał w

dół i na ten raz było "po ptokach". Zapewne po części był to

skutek nie do końca rozumianych, szybko padających komend,

bo później przyglądając się innym szybko załapałem gdzie

jeszcze popełniałem błędy . Profesjonalizm Markusa objawił

się i w tym, że nie było żadnych prób przełamywania mnie "na

siłę", a jedynie stwierdzenie, że w sobotę spróbujemy ponow-

nie, bo wszystko jest "w normie" i spodziewał się takiego pro-

blemu.

Niestety w sobotę nad Oceanem mocno wiało i mimo

mojej gotowości usłyszałem ogólnowojskowe "no way". Spró-

buję następnym razem, bo muszę przyznać, że zapał reszty

uczestników, którzy w nieskończoność wdrapywali się mozol-

nie na skały, żeby potem kilkanaście sekund pobujać się na

linie , wzbudził mój ogromny szacunek, ale i po prostu za-

zdrość. Potem powędrowaliśmy do jednej z jaskiń. Miejsce

ciekawe, bo wejście tylko z profesjonalnym instruktorem

(Markus, a jakże) po uzyskaniu specjalnego pozwolenia. Bez

kombinezonu ani rusz. Czasem trzeba się czołgać, czasem

wspinać, a sama "zawartość" też niczego sobie!!! Piątek to

dzień kajakowania. Szczerze mówiąc kiedy latem 2010 byli-

śmy na spływie Krutynią było ciekawiej. Przynajmniej krajo-

brazowo. Oczywiście nie żeby było nudno. Zanotowałem

"wypad" do wody, kiedy poprawiałem sobie ręcznik podłożo-

ny pod tyłek. Tutaj pełen "szacun" dla Markusa, bo on widząc

aparaty fotograficzne w rękach stanowczo odradził ich zabiera-

nie, przewidując takie przypadki. I nie pomylił się. Stąd brak

zdjęć z tego epizodu. Dla mnie skutek był jeszcze taki, że mo-

kre szorty ślizgały mi się po siedzisku w kajaku, więc nie dość,

że trzeba było wiosłować to i walczyć z "prawami fizyki", któ-

re bezlitośnie zmuszały mnie do utrzymywania właściwej po-

zycji w kajaku. Lekko nie było, oj nie!

Wszystkie wieczory także organizował Markus. Mu-

szę przyznać, że początkowo byłem trochę sceptyczny, bo ja-

koś mi się to kojarzyło z przysłowiową działalnością

"kaowców", ale nic z tych rzeczy. Były więc i lekcje swing

dance czy fokstrota, gra w piłkę, jakieś zajęcia zręcznościowe i

wszystko z głową tak, że nawet taki "sceptyk" jak ja szybko się

wciągnął. Do tego świadomość, że parkiet taneczny i "plac

zabaw" są w środku buszu, słychać jakąś zwierzynę, a z po-

między krzaków błyskają oczami kangury, to też ciekawe

"kolorystycznie". Sobota to główny punkt programu. Wypra-

wa nad sam Ocean i "starcie" z tamtejszymi skałami. Jak już

pisałem mi pozostało tylko kibicowanie i noszenie sprzętu, ale

wrażenia niezapomniane. Powalająca natura, skaczące delfiny,

niestety zbyt daleko, żeby je uchwycić, ochrona przed słońcem

pod krzewami rosnącymi w sposób jakby przyroda stworzyła

je właśnie do tego celu. No, pełen odjazd. Nie ukrywam, że

obserwując sprawność i zapał Justyny w zmaganiach z przyro-

dą, znów odczułem coś między bezgranicznym podziwem i

zazdrością. No i na tym polu kobita mi się udała!!! Zdjęcia nie

oddają tego w pełni, ale przynajmniej namiastką jakowąś są.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o przydrożny punkt sprze-

daży lokalnej dziczyzny. Wybór dobra wszelakiego taki, że "w

mieście" trudno trafić, a wątróbka krokodyla wygląda tak samo

jak cielęca czy wieprzowa, ale mnie najbardziej zafascynował

miejscowy specjał "Chilli cola". Kiedy z Justyną łyknęliśmy

po pierwszym łyku to jak na komendę zakrzyknęliśmy: prze-

cież to "nasza' polo-cocta z dodatkiem chilli. Musi "nasi tu

byli" lub miejscowi przynajmniej oglądali filmy Machulskie-

go. Wpadliśmy też do punktu "wyszynku" kawy. Specyfika

lokalna, przybytek w tym akurat miejscu, jeden z najmniej

spodziewanych, a jednak jest i nawet dla mnie, średniego ama-

tora kawy, dobre espresso z widokiem na kangury i emu to coś

innego.

Wieczór Sylwestrowy spędziliśmy oczywiście w grupie. Aus-

sie po przyjęciu mikstury winno-piwnej bardzo się wyluzowa-

li, choć i na co dzień są to ludzie bez żadnej napinki. Były

więc i tańce grupowe i "występy indywidualne", a dla mnie

fajnym doświadczeniem był prościutki konkurs, w którym

każdy prezentował "migowo" tytuł jakiegoś filmu czy książki

lub czynność, a widzowie musieli odgadnąć "w czym rzecz".

Gazeta Michałowa Luty 2012

17

DEMENTI

-Czy to prawda, że stołówka w Szkole Podstawowej ma być zamknięta?

- Nie. Burmistrz przez 3 tygodnie nie mógł spać spokojnie. I znalazł rozwiązanie. Koszty zostaną obniżone o połowę. Przedtem

dokładało się 200 tys. zł rocznie, teraz będzie tylko 100 tys. zł.

***

- Czy to prawda, że starosta powiatu białostockiego nie może, nie chce… ogłosić (już od kilku lat ) przetargu na sprzedaż nieru-

chomości przy ulicy Gródeckiej?

- Tak, to prawda. Mieszkańcy Michałowa już tracą cierpliwość.

***

- Czy to prawda, że pan Nazarko wybudował zamek w Tykocinie?

- Tak, to prawda. Tylko zrobił to nie Marek a Jacek Nazarko.

***

- Czy to prawda, że na ostatniej Sesji Rady Miejskiej była telewizja z TVN? Kiedy będzie pokazane w TVN?

- Tak. To prawda. Jak dotąd nie było emisji, bo ktoś!!! nie dokładnie poinformował panią redaktor. Temat to mieszkanka Sokola i

dowóz dzieci do szkoły. Była 2 osobowa ekipa, kręciła materiał i okazało się… że Urząd postępuje zgodnie z prawem. Czekamy

na emisję. Naszym zdaniem jej nie będzie. Jeszcze poczekamy...

***

- Czy to prawda, że nowo wybrana pani radna dokładnie pasuje alfabetycznie do listy 15 radnych?

- Zdecydowanie tak. Na miejsce pana Matwiejczyka wpisujemy panią Halinę Ławreszuk i nie trzeba nikogo ,,przesuwać" na inne

miejsce. Pani Halino! Nasze gratulacje.

***

- Czy to prawda, że ostatni turniej halowej piłki nożnej był imprezą międzynarodową?

- Można tak powiedzieć, gdyż sędziowała pani Magda Łotysz (nazwisko).

Niezbyt to wyszukane, ale absolutnie pasujące do miejsca, czasu i nastroju. Ogromna zaleta także i językowa. Oczywiście nie

było mowy o jakimkolwiek 'zwolnieniu" mnie ze względu na "zasób słów" Nieskromnie zauważę, że oboje z Justyną pierwsi

odgadliśmy "Mission Impossible", a ja samodzielnie to nawet "Pszczółkę Maję". A co!!! Nieźle natomiast się namęczyłem

"grając" rolę pt. "Pies Baskerwilów". Zaznaczam, że w oryginale to nie "dog", ale "hound". Udało się kiedy załapano, że pokazu-

ję faceta z fajką w specyficznym kapeluszu, czyli Sherlocka Holmesa. Tak doczekaliśmy północy i już przed 1-szą było "po ba-

lu".

I tak nam zleciały te 3 dni. Rano wspólne pakowanie sprzętu wszelakiego, zwijanie parkietu, kawka w Margaret River i

tyle. I tak jakoś leci.

Perth-Australia Jacek Marcoń

Zima w Bibliotece „Jest zima to musi być zimno! Takie jest odwieczne prawo natury” – tłuma-

czył w „Misiu” palacz- meliniarz kierowniczce namawiającej go do podkręce-

nia ogrzewania. Czasem bywa jednak zimniej niż zwykle. Kiedy temperatury

spadają poniżej -20, -30 C zaczynają się problemy.

Szkoły ogłaszają dni wolne od nauki, bo nie da się dojechać do szkoły lub

temperatury w salach spadają zbyt nisko, zamarza woda w rurach, pękają wodo-

mierze, centralne ogrzewanie odmawia posłuszeństwa. A funkcjonować trzeba,

pracować trzeba. Gorzej kiedy wszystkie te nieszczęścia zbiegną się pod jednym

dachem- a mam tu na myśli konkretny dach- dach byłego Urzędu Gminy przy uli-

cy Wąskiej 1. Obecnie rezyduje tu Gminna Biblioteka. Budynek ten ma lata świet-

ności zdecydowanie za sobą, jednakże śmiem powątpiewać w jego „świetna”

funkcjonalność nawet w dzień po oddaniu do użytku w latach 80-tych. Pilśniowe

ściany, obite szalówką, zwichrowane okna, wiatr w dziurach hula, dodać do tego

kulejące centralne ogrzewanie i mamy pełnię obrazu. Wyrazy podziwu należą się

urzędnikom gminy, którzy pracowali tam przez ostatnie 30 lat. Jak oni mogli to wytrzymać? Nie wspominam o ciasnocie gdzie w

pokoju 3x4 siedziało 3 osoby - musiało być okropnie ciasno (choć może dzięki temu trochę cieplej niż dzisiaj). Panie bibliotekar-

ki rezydują na Wąskiej dwa lata a już pomstują szpetnie bo w tak zimnej „psiarni’ pracować się nie da. „Można siedzieć w

płaszczu ale i tak ręce grabieją”- żali się pani Ania bibliotekarka. „ A niedawno to nam nawet woda w rurach zamarzła, o roz-

grzewającej herbatce to pomarzyć można, chyba że się termos z domu przyniesie”- żartuje pan dyrektor- ale jakoś nikomu nie do

śmiechu. Całe szczęście, że to ostatnia zima w tym budynku. Dzięki pomysłowi i przyzwoleniu Rady Miejskiej szykuje się nowa

i nowoczesna placówka przy ulicy Białostockiej. „Ta myśl rozgrzewa. Byle do wiosny”- dodaje pani Ania.

P.S. Red. W sierpniu, wrześniu b.r. planowane jest przeniesienie biblioteki do budynku byłej świetlicy fabrycznej przy ul. Biało-

stockiej 30a gdzie w ramach projektu Biblioteka + ma powstać nowoczesna placówka na miarę XXI wieku. Miejmy nadzieję,

że tam zima nie dokuczy naszym bibliotekarzom. Julita Niepłoch-Sitnicka

Gazeta Michałowa Luty 2012

18

„Jak się czuję” Kiedy ktoś zapyta, jak się dziś czuję

Grzecznie mu odpowiem, że dobrze, dziękuję.

To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,

Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką.

Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata...

Lecz dobrze się czuję, jak na moje lata.

Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,

Choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.

W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,

Ale przyjdzie ranek...znów się dobrze czuję.

Mam zawroty głowy, pamięć "figle" płata,

Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata.

Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi.

Że kiedy starość i niemoc przychodzi,

To lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości

I nie opowiadać o swojej starości.

Zaciskając zęby z tym losem się pogódź

I wszystkich wkoło chorobami nie nudź!

Powiadają: "Starość okresem jest złotym".

Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym...

"Uszy" mam w pudełku, "zęby" w wodzie studzę.

"Oczy" na stoliku, zanim się obudzę...

Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:

"Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?"

za czasów młodości (mówię bez przesady)

Łatwe były biegi, skłony i przysiady.

W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,

Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą...

A teraz na starość czasy się zmieniły,

Spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły.

Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:

Niech zacisną zęby i z życia się śmieją.

Kiedy wstaną rano, "części" pozbierają,

Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają.

Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,

To znaczy, że ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ.

Wisława Szymborska

SPORT KLASYFIKACJA KOŃCOWA

Rodzinnego Turnieju Siatkówki o Puchar Przewodni-

czącego Rady Miejskiej w Michałowie 2012 I miejsce – Szymki (Awruk Alina, Skiepko Dawid, Skiepko

Piotr, Onopryjuk Artur)

II miejsce – Nr 1 (Wowk Andrzej, Wowk Michał, Waśko

Adrian, Matwiejczyk Andrzej)

III miejsce – Wersal Taxi (Suchodoła Michał, Szpilko Jaro-

sław, Baranowski Krzysztof, Gilewski Łukasz)

IV miejsce – OJOJOJ

V miejsce – Gryc

VI miejsce – Greś

VII miejsce – Straż Graniczna Bobrowniki I

VIII miejsce – ZIP

IX-XII miejsce - Straż Graniczna Bobrowniki II, Są Gorsi,

Straż Pożarna, No i co

XIII-XIV miejsce - Młody KS, Biała Mewa

Najlepszy zawodnik: Dawid Skiepko (Szymki)

Najlepszy atakujący – Andrzej Matwiejczyk (Nr 1)

Najstarsza drużyna – Straż Graniczna Bobrowniki I

Puchary i nagrody wręczali:

- Przewodniczący Rady Miejskiej w Michałowie – Bogu-

sław Ostaszewski

- Dyrektor Gimnazjum w Michałowie – Jan Łuksza

- Członek Zarządu Klubu Sportowego Michałowo – Tade-

usz Gawina

KLASYFIKACJA KOŃCOWA

Rodzinnego Turnieju Piłki Nożnej o Puchar Burmi-

strza Michałowa 2012 I miejsce – RODZINA GORBACEWICZÓW (Gorbacewicz

Cezary, Gorbacewicz Emil, Suszyński Andrzej, Suszyński

Adrian, Suszyński Paweł, Rutkowski Dariusz, Rutkowski Se-

bastian

II miejsce – SZYBKIE STRZAŁY (Doroszko Dawid, Do-

roszko Emil, Doroszko Paweł, Doroszko Bartosz, Drozdowicz

Kamil, Wroceński Mateusz, Frąckiel Kamil

III miejsce – MIRO – CAR Karanowski Maciej, Gryc Patryk,

Kazberuk Krzysztof, Matwiejczyk Andrzej, Tomaszuk To-

masz, Wowk Andrzej, Grygorczuk Piotr

IV miejsce – GWIZDKI

V miejsce – KS MICHAŁOWO

VI miejsce – STRAŻ POŻARNA

VII miejsce – PIERWSZAKI

VIII miejsce – SĄ GORSI

IX miejsce – CHŁOPCY Z PGR

X miejsce – KOJOTY

XI miejsce – ANDRUSZA

XII miejsce – PODARTE DRESY

Najlepszy zawodnik – Dawid Doroszko

Najlepszy strzelec – Cezary Gorbacewicz (14 goli)

Najlepszy bramkarz – Piotr Grygorczuk

Drużyna Fair Play – Chłopcy z PGR

Puchary i nagrody wręczali:

Burmistrz Michałowa Marek Nazarko

Dyrektor Gimnazjum – Jan Łuksza

Organizatorzy dziękują za sprawne przeprowadzenie zawo-

dów sędziom, opiece medycznej, dziewczynom z Gimnazjum

(Natalia Konończuk, Maria Monach, Beata Siemionow),

Waldemarowi Kwiatkowskiemu oraz tym wszystkim, którzy

wnieśli wkład w przygotowanie i przeprowadzenie tej imprezy.

Dziękujemy Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów

Alkoholowych za sfinansowanie pucharów i nagród.

Zapraszamy za rok.

Gazeta Michałowa Luty 2012

19

Mistrzostwa Gimnazjum im. Leszka Nosa w Michałowie w dniu 20 stycznia 2012 r. zorganizowane przez

MOSiR Michałowo

Puchary i medale zostały zakupione ze środków Gminnej Komisji Rozwiązywania

Problemów Alkoholowych w Michałowie, zaś nagrody rzeczowe ufundował MOSiR

Michałowo. Wręczenia dokonali:

1. Burmistrz Michałowa - Marek Nazarko

2. Przewodniczący Rady Gminy Michałowo – Bogusław Ostaszewski

3. Dyrektor Gimnazjum w Michałowie – Jan Łuksza

4. Dyrektor MOSiR w Michałowie – Dariusz Golak

Od Redakcji: Szczególne podziękowania za sprawne przeprowadzenie imprez

sportowych składamy organizatorom – Dariuszowi Golakowi i Stanisławowi

Malesińskiemu.

Styl dowolny dziewcząt 25 m.

1. Łukasik Kamila IIb – 16,49 (el. 16,35)

2. Szymusiuk Anna – Ia – 22,93 (el. 22,86)

3. Rybińska Dorota – Ib – 24,17

4. Doroszko Milena – Ib – 24,18

5. Wojciechowska Karolina – Ib – 25,65 (el. 24,25)

6. Chociej Magdalena – Ib – 25,99 (el. 24,02)

Udział brało 7 dziewcząt

Styl klasyczny dziewcząt 25m.

1. Łukasik Kamila – IIb – 21,87

2. Rybińska Dorota – Ib – 23,18

3. Szymusiuk Anna – Ia – 29,13

4. Doroszko Milena – Ib – 36,81

5. Rusak Monika – IIIa – 38,70

6. Chociej Magdalena – Ib – 40,77

Startowało 6 zawodniczek

Styl dowolny chłopców 25m.

1. Wroceński Paweł – IIb – 16,70

2. Gąsowski Przemysław – IIc – 16,85

3. Nazarko Mateusz – IIa – 17,32 (el. 16,98)

4. Strzeszewski Wojciech – IIIc – 17,91 (el. 17,26)

5. Sawicki Dawid – IIIc – 19,30

6. Gościk Adrian – IIIc – 20,38 (el. 19,17)

Startowało 10 chłopców

Styl klasyczny chłopców 25m.

1. Brumer Sebastian – IIIb – 20,30

2. Nazarko Mateusz – IIa – 21,58

3. Strzeszewski Wojciech – IIIc – 24,50

4. Kazberuk Przemysław – IIIb – 24,91

5. Rusel Szymon – IIIb – 28,70

6. Sokołowski Artur – IIa – 37,33 (el. 30,63)

Udział brało 7 chłopców

Sztafeta 4x25m stylem dowolnym dziewcząt

1. Ib

2. Ia

Sztafeta 4x25m stylem dowolnym chłopców

1. IIa

2. IIIb

3. IIIc

4. Ib

WYBORY ZAKOŃCZONE Dnia 22/01/2012r. odbyły się wybory uzupełniające do Ra-

dy Miejskiej w Michałowie z okręgu wyborczego nr 5 obejmujące-

go- Juszkowy Gród, Ciwoniuki, Barszczewo, Gorbacze, Julianka,

Kalitnik, Kowalowy Gród, Kuchmy – Kuce, Kuchmy- Pietruki,

Kuryły, Lewsze, Nowe Kuchmy, Odnoga- Kuźmy, Planty, Sachar-

ki, Stare Kuchmy.

Do wyborów stanęło 2 kandydatów: pani Halina Ławreszuk

i pan Leszek Gryc. Wyborcy/mieszkańcy okręgu nr 5 zadecydowa-

li, że ich faworytką jest pani Halina Ławreszuk. Gratulujemy no-

wej radnej. Otrzymała 118 głosów poparcia. Jej konkurent Leszek

Gryc otrzymał 39 głosów.

Wybory zaintrygowały mieszkańców i obudziły obywatelski

obowiązek odpowiedzialności za losy naszej gminy- cieszyła fre-

kwencja na wyborach gdzie przy 391 osób uprawnionych do głoso-

wania znakomita część ( 158 osób- w tym jeden głos nieważny)

czyli 40,41% stawiła się przy urnach wyborczych.

Zaprzysiężenie nowej radnej- Haliny Ławreszuk odbędzie

się na najbliższej sesji Rady Miejskiej.

Niech dobre wyniki wyborcze przełożą się na owocną i peł-

ną udanych pomysłów kadencję Pani Haliny.

JUL

Halina Ławreszuk Leszek Gryc

75,16%

24,84%

Wynikiwyborów

Gazeta Michałowa Luty 2012

20

Ekspresem ze Szkoły Podstawowej w Michałowie

Witamy po feriach zimowych. Były śnieżne, białe i bardzo mroźne.

Nie zawsze zachęcały do wyjścia na sanki czy łyżwy. Na szczęście szkoła

przygotowała dzieciom i młodzieży dużo cieplejsze atrakcje: zabawy na

basenie, zajęcia sportowe, gry edukacyjne, wyjazd do kina, zajęcia

w ramach programu „Dzieciaki górą” oraz hit – wycieczkę w ramach tego

programu do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.

Zadbano też o rozwój intelektualny i zorganizowano zajęcia dla

chętnych uczniów klas trzecich i szóstych, które przygotowywały do

sprawdzianów zewnętrznych.

Wypoczęci i pełni zapału do pracy rozpoczynamy drugi semestr

nauki.

A przed nami Walentynki. Dużo miłości kochani i zakochani. Oby do wiosny…

W imieniu społeczności szkolnej

Aniela Monach

Ferie

Wczoraj było głośno

Dziś cicho przed szkołą

To ferie się zaczęły

Po śniegu hasam wesoło

Zeszyty, książki odkładam

Z uśmiechem na twarzy

Od lekcji sobie odpocznę

Bo tylko o tym marzę

Na dworze ciągle mróz

I wszędzie zima biała

Na sanki, łyżwy i narty

Ta pora jest wspaniała.

Julita Gryko VIa

Wyznania walentynkowe

Jesteś moją miłością

W pięknym życiu mym

A serce me z radości

Tęskni za sercem twym

Płyną płyną dni

Przemija szybko czas

Lecz chyba nikt i nigdy

Już nie rozłączy nas.

Bo los nam podał ręce

Zakwitły białe bzy

A całe nasze szczęście

To Ja i Ty.

Julita Gryko VIa

W Centrum Nauki

Nauka gry w szachy Ferie na basenie

Gminny Ośrodek Kultury w Michałowie,

Polskie Radio Białystok zapraszają na specjalne warsztaty

gitarowe i perkusyjne, które odbędą się dnia 17 i 18 lutego

2012r. w GOKu w Michałowie.

Warsztaty przeznaczone są dla osób średnio za-

awansowanych i zaawansowanych.

Grupę gitarową poprowadzi Krzysztof Misiak: gi-

tarzysta Agnieszki Chylińskiej, SOS, Meduza, dzienni-

karz, pedagog muzyczny, laureat pierwszego miejsca

w kategorii "Najlepszy Gitarzysta Rock" w plebiscycie

czytelników magazynu Gitara i Bas + Bębny w 2004 roku.

Więcej informacji na: www.gokmichalowo.pl

Zapraszam,

Paweł Oziabło

GOK w Michałowie

Gazeta Michałowa Luty 2012

21

Pragnę na łamach naszej michałowskiej gazety bar-

dzo serdecznie podziękować pani Alicji Brumer za urato-

wanie mi życia. Byłem na przystanku PKS przy ulicy Wą-

skiej w Michałowie i nagle zasłabłem. Pani Alicja zadziała

błyskawicznie i wezwała karetkę pogotowia.

Dzięki pani Alicji żyję.

Dziękuję bardzo.

Sergiusz Kondratowicz

Michałowo i Wołkowysk, podobnie jak Białystok i

Grodno to miasta wyjątkowo splątane wspólną historią i przez

całe stulecia podobnie zróżnicowane kulturowo. Do 1939 roku

w tych czterech ośrodkach funkcjonowały świątynie różnych

wyznań: katolickie, prawosławne, żydowskie i protestanckie.

Jeszcze większe było zróżnicowanie narodowościowe: Polacy,

Białorusini, Żydzi, Niemcy, Rosjanie a nawet Litwini mieli

swój wkład w oblicze tych miast.

Na przestrzeni dziejów zmieniały swoją przynależność

państwową, dziś rozdziela je nowa granica: Michałowo i Bia-

łystok znajdują się w Unii Europejskiej, podczas gdy Wołko-

wysk i Grodno są poza nią. Niemniej jednak wspólna historia,

bliskie sąsiedztwo, język, wielopokoleniowy dorobek ich

mieszkańców zobowiązujе do tworzenia partnerskich więzi i

wymiany doświadczeń, a nie utrwalania stanu izolacji. Temu

właśnie służyło nasze skromne przedsięwzięcie, w którym

wątek Michałowa i Wołkowyska organizatorzy konferencji

chcieli szczególnie wyeksponować.

Konferencję otworzył profesor Uniwersytetu w Białym-

stoku, dr hab. Oleg Łatyszonek ciekawym wystąpieniem po-

święconym średniowiecznemu księstwu wołkowyskiemu i

jego sąsiadom. Przypomnijmy, że w skład księstwa wchodziła

także ziemie michałowska.

Następnie dr Hienadź Siemianczuk z Grodzieńskiego Uniwer-

sytetu Państwowego im. Janka Kupały (wykładowca także

Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie opowiedział o świą-

tyniach Michałowa i Wołkowyska w XIX - na początku XX).

Z kolei dr Siarhiej Tokć (GUP im. J.Kupały) mówił o majątku

Michałowo w połowie XIX wieku.

Po nim dr Ina Sorkina (GUP im. J.Kupały) omówiła dokumen-

ty związane z Michałowem w zbiorach Litewskiego Państwo-

wego Archiwum Historycznego w Wilnie i Narodowego Ar-

chiwum Historycznego Białorusi w Grodnie.

O sytuacji Michałowa w przededniu i podczas I wojny świato-

wej opowiedział dr Wital Karnialuk (GUP im. J.Kupały), a po

nim mgr Taciana Kasataja z Grodna skupiła się na kulturze i

oświacie w Michałowie i okolicach w XIX - początku XX wie-

ku.

Na koniec o niezwykłej twórczości księdza i białoru-

skiego poety Jana Siemaszkiewicza - proboszcza parafii kato-

lickich m.in. w Jałówce i Michałowie opowiedziała rodowita

Michałowianka, dr Helena Głogowska z Uniwersytetu w Bia-

łymstoku.

Projekt został zrealizowany dzięki wsparciu finansowe-

mu Marszałka Wojewodztwa Podlaskiego

Dialog wielokulturowy: Białystok - Grodno, Michałowo –

Wołkowysk. Materiały z konferencji ukażą się w publikacji

„Zeszyty Naukowe BTH”.

***

Apel do mieszkańców Ziemi Michałowskiej

Mieszkańcy Michałowa wiedzą, że w naszym mieście powsta-

je Pracownia Filmu, Dźwięku i Fotografii (PFDF), która zaj-

mować się będzie między innymi upowszechnianiem dziedzic-

twa kulturowego ziemi michałowskiej. Władze miasta podjęły

logiczną decyzję, aby PFDF działała w ramach istniejącego

GOK-u nie zaś jako samodzielna instytucja. To spowoduje

spore oszczędności funkcjonowania projektu.

Jednym z zadań PFDF będzie gromadzenie oraz eksponowanie

starych fotografii, dokumentów, map jak również wszelkich

wytworów lokalnego rękodzieła. Apelujemy do mieszkańców

Ziemi Michałowskiej o przekazywanie takich materiałów w

postaci użyczenia (materiał pozostaje nadal własnością rodzin-

ną) lub darowizny. Będziemy je eksponować w sposób szcze-

gólny. Każdy taki rekwizyt będzie podpisany w języku pol-

skim, białoruskim, angielskim oraz opatrzony notką z czyich

zbiorów pochodzi. Na obecnym etapie – PFDF jest w trakcie

powstawania – takie materiały prosimy przekazywać do Gmin-

nego Ośrodka Kultury w Michałowie.

Serdecznie Dziękujemy

Tomasz Wiśniewski, PFDF

Konferencja międzynarodowa w Michałowie „Dialog wielokulturowy: Białystok - Grodno, Michałowo – Wołkowysk” pod takim zawoła-

niem 17 grudnia 2011 w Michałowie odbyła się niecodzienna konferencja naukowa, której

towarzyszyła prezentacja multimedialna oraz wystawa starych fotografii.

Gazeta Michałowa Luty 2012

22

Bajeczne ferie z GOK-iem

GOK wyjątkowo odjazdowo choć jak co roku zorganizował ferie zimowe z myślą o

dzieciach, które z różnych powodów nie wyjeżdżały na wypoczynek zorganizowany. Na-

szym głównym celem było zaoferowanie atrakcyjnego, bezpiecznego i niezapomnianego

wypoczynku tymże dzieciom.

Przygotowaliśmy zróżnicowane warsztaty wokalne, taneczne, naukę gry na instrumentach

oraz wspólne gry i zabawy.

Pracownia plastyczna przygotowała konkurs prac inspirowa-

nych muzyką - wirtuoza gitary Jasona Beckera oraz jego ojca artysty

malarza Garego Beckera. Prace są wystawione w holu Gminnego

Ośrodka Kultury na pierwszym piętrze.

W każdą środę ferii odbywały się zajęcia wokalne pod kierow-

nictwem Jerzego Ostapczuka, podczas których uczestnicy śpiewali pio-

senki białoruskie.

W piątki zajęcia muzyczno - wokalne poprowadził pan Lech

Mazurek. Efekty warsztatów będziemy mogli podziwiać podczas imprez

organizowanych przez GOK.

Warsztaty gitarowe Akademii Gitary Hard GOK, które popro-

wadził Paweł Oziabło, odbywały się w poniedziałki i czwartki. Podczas

ferii chłopaki z akademii wyjeżdżali do Warszawy, gdzie mieli okazję do

zaprezentowania swoich umiejętności przed jury programu „Must Be

The Music”. Z niecierpliwością czekamy na zakwalifikowanie się zespołu do półfinału tego słynnego programu.

Od 30 stycznia do 2 lutego zajęcia wokalne dla dzieci młodszych poprowadziła Anna Bagińska. Dzieci przygotowywały

repertuar na II Regionalny Konkurs Piosenki Walentynkowej w Goniądzu. Trzymamy kciuki!

Instruktor tańca- Elżbieta Bura przez dwa dni prowadziła warsztaty tańca nowoczesnego. Zawitała u nas również in-

struktor Żaneta Żynel, która nauczyła dzieci tańczyć „House” i „Hip-Hop”. Grupa SzejkGOK przygotowywała się do Karnawa-

łu Tanecznego organizowanego przez WOAK w Białymstoku. Życzymy sukcesu!

Po kilku latach nieobecności w michałowskim GOK-u do prowadzenia

zajęć powróciła pani Małgorzata Knot, która w dniach od 23 do 26

stycznia uczyła śpiewu młodzież gimnazjalną i licealną.

W poniedziałkowych i czwartkowych warsztatach modelarskich uczest-

nicy mogli poznać arkana klejenia modeli samolotów pod czujnym

okiem Krzysztofa Gryniewicza.

W każdy wtorek zasiadaliśmy do gier stolikowych: monopol, tabu, war-

caby, szachy, chińczyk i innych.

We środy każdy mógł spróbować swoich sił w śpiewaniu podczas zaba-

wy "Karaoke dla każdego". Główną gwiazdą imprezy okazał się Paweł

Makarewicz. Pokochały go dwie nowe fanki : Iza Sołowiej oraz Agata

Czaban.

Ferie zakończyliśmy wspólnym ogniskiem.

Uczestnicy

„Było niesamowicie i czekam na następne ferie! Spodobało mi

się bardzo gdy na karaoke śpiewał Paweł Makarewicz. Z chę-

cią bawiłam się w rytm muzyki.”

Agata Czaban

„Ferie w GOK-u bardzo mi się podobały. Chętnie tańczyłam

przy śpiewie Pawła Makarewicza podczas karaoke. Codzien-

nie miło spędzałam tu czas.”

Iza Sołowiej

„Było bardzo fajnie. Nigdy ich nie zapomnę. Ja chcę jeszcze

raz! Uuuu… Będzie co opowiadać wnukom.”

Magda Tarasewicz

„Ferie wypadły znakomicie, ponieważ było wiele zabaw i kon-

kursów. Najbardziej podobały mi się warsztaty taneczne. Bę-

dzie mi ich brakowało.”

Michał Kulesza

„Było fajnie. Nie nudziłem się, chciałem tu przychodzić bo

było wesoło. Będzie mi smutno jak zacznie się szkoła i będę

tęsknił za szachami.”

Szymon Moroz

„Ferie w GOK-u były bardzo fajne. Odbywały się ciekawe

zajęcia. Nauczyłam się nowych tańców na warsztatach tanecz-

nych. Gdyby nie GOK na pewno nudziłabym się w domu.”

Julia Czaban

Wypowiedzi uczestników ferii:

Gazeta Michałowa Luty 2012

23

Szanowny Redaktorze Mikołaju,

Gratuluję nowego nabytku do grona redaktorskiego naszej

gazety. Doszły mnie słuchy, że młoda dziewczyna z GOK- u

zajęła się łamaniem tekstów. Brawo! Super posunięcie! O to

przecież chodzi, aby wykorzystywać potencjał młodych drze-

miący gdzieś i czekający na odkrycie. Gazeta jest fajna i po-

czytna ze względu na treści ( bo z szatą graficzną to różnie

bywało) ale teraz gdy nasza graficzka rozwinie skrzydła to ho,

ho! A szczerze powiedziawszy to uprzednio myślałam, ze to

Pan się wszystkim zajmował… to i inne ciekawe szczegóły

dało się wyczytać w wywiadzie z burmistrzem. Jak to mówią

medal ma dwie strony. A burmistrzowi należą się oklaski za

zręcznie odbitą piłeczkę. Życzę powodzenia młodym ludziom,

aby było ich w Michalowie jak najwięcej- do nich bowiem

należy przyszłość. Teresa

-Drzwi redakcji zawsze są otwarte. Zapraszam (red)

Drogi Redaktorze,

Pierwszy raz odważyłam się napisać do Gazety, do Pana i do

czytelników. Jestem wiernym fanem Gazety Michałowa, swoje

przemyślenia mam, ale czasem odwagi zabraknie. Teraz jed-

nak muszę podzielić się refleksami bo pęknę. Otóż mieliśmy

wybory- było dwóch kandydatów. Wygrała pani Halina Ła-

wreszuk choć startowała pierwszy raz. Znam ją osobiście, to

osoba godna zaufania publicznego. Drugi kandydat pan Gryc-

przegrał a startował do gminy po raz bodajże czwarty! I tym

razem również doświadczenie kampanii wyborczej go zawio-

dło, cóż zostaje pogratulować uporu! Ten fakt jednakże poka-

zuje, że ludzie zdanie swoje mają i choćby ktoś drzwiami i

oknami lazł to zdania nie zmienią. Mam też wrażenie, że opie-

kuńcze duchy mają gminę w swej opiece bo to już trzeci raz

kiedy pan Gryc próbuje zająć miejsce w radzie po zmarłym

radnym ( Św.P. Andrzej Sidorski, Św.P. Jan Sakowicz, Św.P.

Eugeniusz Matwiejczyk) a jednak nie wyszło. Już wcześniej

jednemu z radnych kaktusy rosły na dłoniach a teraz mamy

walkę z zaświatami. To dopiero ciekawa gmina!

Pozdrawiam Gienek

Panie Redaktorze!

Przeczytałem styczniowy numer „Gazety Michałowa”. Po-

wiem tak: okładka – rewelacja, po prostu – super. Bardzo od-

ważny wywiad przeprowadził pan burmistrz z panem redakto-

rem. Szczególne słowa uznania panu redaktorowi za konkretne

i śmiałe odpowiedzi. Wierzę, że pan redaktor jest niezależny.

To znakomita nowina.

Bardzo podobało mi się zdjęcie „Szury” z konikiem. Wszyscy

wiedzą w Michałowie kim jest „Szura”. Powiem tak – miała

być Biedronka w Michałowie i jest już od dawna. A że obwoź-

na? To pewna forma nowoczesności, ku radości klienta.

A propos łamania, składu gazety... Wiem, że robiła to pracow-

nica GOK-u. Powiem tak, rozumiem, że to debiut i następne

będą tylko lepsze. Odwagi i śmiałości, a będzie dobrze.

Śmiałem się sam do siebie – Miała być Biedronka i jest już

Biedronka. Ha, ha, ha… A, że obnośna?

Janek

Od redaktora

Dziękuję bardzo, panie Janie. W ramach oszczędności łamanie

i skład gazety od stycznia robimy w GOK-u. Podzielam pana

pogląd, że kolejne numery mogą być tylko lepsze.

Redaktorze,

Proszę o wyjaśnienie. W poprzednim numerze wyczytałam

groźne wieści o podwyżkach podatku rolnikom o całe 100%.

Ja jestem emerytem. Czytam dalej gdzie wynika, że przeciętnie

rolnik zapłaci średnio ok. 286 zł podatku rocznie, a są jeszcze

przecież zwolnienia i umorzenia. Ja stary emeryt, o naprawdę

głodowej emeryturze 800zł ,płacę rocznie za dom, garaż i po-

dwórko ponad 400zł…On wytwarza, ma dochody (już nieopo-

datkowane) a ja stary, u schyłku życia płacę o tyle więcej?

Gdzie tu sens, gdzie logika, gdzie sprawiedliwość? A rolnicy

jeszcze narzekają.

Emeryt z Michałowa

Redaktorze!

Rzeczywiście w tym roku długo czekaliśmy na zimę. W końcu

przyszła. Bo świat bez zimy jakiś taki szary. Tu chcę pochwa-

lić nasze służby odśnieżające drogi. Mimo, iż są ferie, to drogi

są odśnieżone. I tak ma być.

Olek

Redaktorze!

Chcę podpowiedzieć panu temat do napisania artykułu. Kiedyś

nasi rodzice wozili do tej mleczarni w Michałowie mleko. Pra-

cowało tam sporo ludzi. Dzisiaj, jak przejeżdżam obok obiek-

tów byłej mleczarni to trafia mnie szlag. Nie o taką prywatyza-

cję chodziło. Panuje tu bałagan. Boję się, że mogą mieć tam

swoje legowiska szczury i myszy. Ktoś tym powinien się za-

jąć. Może np. Sanepid lub inne służby, bo to brzydko wygląda,

a wiosną będzie śmierdzieć. Proszę o działanie.

Czytelnik

Drogi Mikołaju Redaktorze,

Proszę podziękować pani Julicie Niepłoch- Sitnickiej za jej

ostatni artykuł pt. Powroty. Do tej pory łzy mi się cisną do

oczu. Sama mam córkę za granica i ciężko znoszę rozłąkę. Nie

przyzwyczaję się nigdy, że widzę córkę i wnuki tylko od świę-

ta…człowiek się starzeje, lata lecą, czas ucieka…czy me wnu-

ki mnie zapamiętają? Ciężko mi samej. Ale takie czasy. Dlate-

go cieszę się, że są tacy co wracają. Dają przykład. Gratuluję

odwagi pani Julicie, życzę siły i zaparcia, niech Bóg ma Panią

w opiece. Niech sławi Pani imię naszej gminy i rozwija talent.

Mama Iwony

Redakcjo!

Bardzo podoba mi się michałowska pływalnia. Praktycznie

jestem tu z córką co drugi dzień. Z Gródka do Michałowa na-

prawdę blisko. Widzę tu sporo osób. Co drugi michałowianin

przychodzi z torbą „Małej Ojczyzny”. Minął rok jak były wy-

bory, a torby wyborcze są ciągle w użyciu. To był dobry po-

mysł.

Pływalnia Na Fali ma naprawdę piękne logo. Obsługa bardzo

miła i uprzejma.

Mirek

Dębno, dn. 30.09.2011

Po przestudiowaniu „Dziejów Michałowa w fotografii” pra-

gnęłabym podzielić się kilkoma refleksjami na temat albumu.

Pani Nina Gorbacz, a także współtwórcy pracy „Dzieje Micha-

łowa w fotografii” pan Aleksander Apiecionek i pan Mikołaj

Greś zaprosili nas – ludzi XXI w. na niezwykłą wędrówkę ku

przeszłości a zarazem spacer po współczesnym Michałowie.

Dzięki pięknym zdjęciom i opisom autorzy chcieli zapewne

zachęcić współczesnych mieszkańców Michałowa, jak również

ludzi związanych z tym rejonem, do odkrywania historii swo-

LISTY, OPINIE, WYPOWIEDZI...

Gazeta Michałowa Luty 2012

24

OGŁOSZENIA Fundacja Podlaskie Hospicjum Onkologiczne powstała przy parafii w Nowej Woli. Zagospodarowaliśmy

budynek po dawnej szkole w Nowej Woli i utworzyliśmy Warsztat Terapii Zajęciowej dla osób niepełno-

sprawnych. Obejmujemy opieką 30 niepełnosprawnych z regiony, 15 osób znalazło pracę (13 osób z naszej

Gminy). Obecnie walczymy o kontrakt z NFZ na rejestrację

Hospicjum Domowego.

Zwracamy się do ludzi dobrej woli o wsparcie w ramach rozliczenia podatku- PROSIMY O 1 %.

W rozliczeniu PIT wystarczy wpisać:

Nr KRS: 0000328837

Może czytelników Gazety Michałowa zainteresuje informacja, że w Internecie na YouTube można obejrzeć kilka krót-

kich filmów na temat przedwojennego Michałowa. Są to wspomnie-

nia Pani Niny Gorbacz i Pana Mieczysława Kosteckiego, a także in-

formacje zebrane i przedstawione przez uczniów ZS w Michałowie.

Filmy te nie tylko mówią o historii naszego miasta, ale też dokumen-

tują zmiany ostatnich lat. Zostały one nakręcone między jesienią

2006 a wiosną 2008 roku i pokazują ulice Michałowa, które od tam-

tej pory bardzo się zmieniły. Widzimy np. pusty plac na którym

obecnie stoi Ratusz, jest ulica Hieronimowska przed wyłożeniem

kostką brukową, itp.

Zachęcam do obejrzenia filmów w sieci - proszę wpisać "Michałowo

we wspomnieniach" na www.youtube.com.

Serdecznie zapraszam,

Edyta Rosiak

jej małej ojczyzny.

Niewątpliwie walorem albumu są urzekające zdjęcia dawnych

mieszkańców ziemi podlaskiej, przyrody oraz udokumentowa-

ny fotograficznie rozwój nowoczesnego miasta.

Bardzo istotne jest to, że propozycja albumu nie składa się z

samych zdjęć. Zawarte w nim opisy i podpisy, czytane z roz-

rzewnieniem pozwalają uzyskać informacje o życiu mieszkań-

ców niewielkiej, lecz różnorodnej wspólnoty.

Jestem pełna uznania dla pracy pani Niny Gorbacz i jej współ-

pracowników, którzy włożyli mnóstwo trudu i poświęcili swój

czas, aby dotrzeć do zdjęć i informacji potrzebnych do powsta-

nia tak cennego albumu. Przedstawienie wszystkich zdjęć

związanych z Michałowem byłoby prawdopodobnie niezmier-

nie trudne, wręcz niemożliwe. Dlatego też tym bardziej należy

podziwiać zapał i pracę ludzi oddanych tej idei. Można śmiało

powiedzieć, że album jest uhonorowaniem wysiłków pracy

pani Niny Gorbacz. Dobrze by było gdyby inni mieszkańcy

polskich miast mogli pochwalić się tak obszerną dokumentacją

swojej własnej historii.

Godna podkreślenia jest wyjątkowa jakość i wykonanie same-

go albumu – duży format, kredowy papier, twarda okładka,

załącznik mapy dawnego Michałowa oraz opis w trzech języ-

kach.

W czasach zalewu informacji, w czasach kolorowych pism,

internetu i tabloidów warto zatrzymać się na chwilę i sięgnąć

do „Dziejów Michałowa”, spojrzeć wstecz, ale i docenić

współczesne przedsięwzięcia podnoszące walory miasta.

Ludziom takim jak pani Nina Gorbacz należy się od nas

ogromna wdzięczność za pamięć ocaloną od zapomnienia,

która na pewno przyniesie dobre plony. Elżbieta Krosuń

mieszkanka Dębna, woj. zachodniopomorskie, związana

pamięcią z Michałowem.

Panie Redaktorze!

W końcu i nareszcie mamy wspaniałą i mroźną zimę. Wolę

mróz od chlapaniny. Widziałam ludzi na saniach. Kuligi przy-

pomniały mi stare, dobre i młode czasy. Ludzie wyszli z do-

mów na świeże powietrze.

Chcę pochwalić pana redaktora za śmiałe i mądre wypowiedzi

w rozmowie z burmistrzem. A swoją drogą, fajny pomysł od-

wrócenia ról. Pan redaktor ma dużo racji, chociażby w sprawie

Galerii Filmu i Starej Fotografii, wyposażenia sali kinowej w

wygodne krzesła itd.

Tym bardziej dziwię się, że radny największego powiatu w

Polsce odmawia wypowiedzi na łamach gazety. Jan Kaczma-

rek, to bardzo sympatyczny i mądry człowiek. Tym razem nie

rozumiem jako radnego. Czego się boi? Nic nie ma do powie-

dzenia? Nie chce? A jeśli nie chce, to dlaczego? itd.

Panie Janku, głosowałem na pana! Bardzo proszę powiedzieć,

co pan robi jako radny powiatu białostockiego? Co pan zrobił

dla mieszkańców Michałowa? Proszę pamiętać, że pan starosta

to stary gracz polityczny. Ma dobre stanowisko i zabiega o

radnych. Zresztą z uwagą przeczytałam wywiad ze starostą w

ostatniej „Gazecie Michałowa”.

Panie Janie! Odwagi i śmiałości. Nigdy nie pomyślałam, że

tego panu brakuje. Teraz zaczynam mieć wątpliwości. Proszę

je rozwiać.

Maria

507-182-039-słucham: Panie redaktorze, bardzo śliska droga

między Nową Wolą a Suszczą. Samochody „lądują” w rowach.

Prosimy o interwencję.

Renata

Gazeta Michałowa Luty 2012

25

OGŁOSZENIE

Burmistrz Michałowa w ramach „Planu ochrony przed szkodliwością azbestu i pro-

gram usuwania wyrobów zawierających azbest z terenu Gminy Michałowo na lata 2009 –

2032” zamierza w roku 2012 przygotować wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony

Środowiska i Gospodarki Wodnej w Białymstoku o dofinansowanie kosztów związanych z

usuwaniem i unieszkodliwianiem wyrobów zawierających azbest.

Zgodnie z regulaminem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki

Wodnej w Białymstoku dofinansowanie może wynieść do 100% kosztów kwalifikowanych

zadania. Do kosztów kwalifikowanych zalicza się koszty demontażu pokrycia lub innych

wyrobów zawierających azbest, transportu odpadu niebezpiecznego z miejsca rozbiórki do

miejsca unieszkodliwienia poprzez składowanie a także unieszkodliwiania poprzez składo-

wanie odpadu niebezpiecznego na składowisku.

Koszty związane z zakupem i wykonaniem nowego pokrycia dachowego ponosi

właściciel nieruchomości.

Dofinansowanie mogą otrzymać osoby fizyczne, które posiadają tytuł prawny do nie-

ruchomości znajdujących się na terenie Gminy Michałowo, planujące w 2012 r. usunięcie

wyrobów zawierających azbest ze swoich posesji.

Więcej informacji można uzyskać w siedzibie Urzędu Miejskiego w Michałowie

w referacie inwestycyjno – geodezyjnym.

Elżbieta Rosińska

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zaprasza do odwiedzenia strony internetowej www.krus.gov.pl, na której

dostępny jest kalendarz wydarzeń prewencyjnych. Stanowi on źródło informacji o podejmowanych działaniach prewencyjnych

przez jednostki organizacyjne Kasy, m.in. Oddział Regionalny KRUS w Białymstoku i Placówki Terenowe KRUS z terenu woje-

wództwa podlaskiego.

Kalendarz Wydarzeń Prewencyjnych jest elektroniczną wyszukiwarką powiązaną graficznym odnośnikiem ze stroną

KRUS. Umożliwia łatwe i szybkie odnalezienie informacji na temat konkretnych działań prewencyjnych realizowanych na wy-

branym terenie, poprzez wybór np. daty, województwa, powiatu, gminy lub hasła tematycznego.

W kalendarzu zamieszczane są zapowiedzi szkoleń, konkursów, imprez wystawienniczych, spotkań środowiskowych oraz

innych działań inicjowanych przez KRUS. Zapowiedzi te są następnie uzupełniane informacjami o realizacji działań, w tym zdję-

ciami lub nagraniami video.

Zainteresowanych użytkowników Internetu zapraszamy do korzystania z wyszukiwarki www.wydarzenia-

prewencyjne.krus.gov.pl.

Sporządzenie odesłania do kalendarza wydarzeń prewencyjnych KRUS ze stron lokalnych (miejskich, gminnych, środowi-

skowych) umożliwi dotarcie informacji o działaniach prewencyjnych do większej liczby osób zainteresowanych bezpieczną pracą

w rolnictwie.

Iwona Nagórka

Powiatowy Urząd Pracy

zaprasza na Największe Targi Pracy w Regionie.

Forum odbędzie się 21 marca 2012 roku w godzinach 10-14.30

w Hali Sportowej Uniwersytetu w Białymstoku, ul. świerkowa 20A.

Gazeta Michałowa Luty 2012

26

OGŁOSZENIA DROBNE

Sprzedam 2 ha ziemi zasadzonej lasem - 533 106 300

Dom Pogrzebowy -Tadeusz Gawina - 609 777 073 lub

609 777 074

Warsztat Samochodowy - Mirek Gryko -504 113 022

Przewozy Pasażerskie Karol Burak - 509 188 976

Halina Koźmian upiecze tort na każdą okazję tel.604357907

NAPRAWA I PODWYKONANIE PROTEZ

Michałowo, ul. Żwirki i Wigury 24

tel. d. 85 718 9921 lub. kom. 511 265 091

Sprzedam dom w bardzo atrakcyjnym miejscu - Stacja Waliły

tel. 668 230 984

Sprzedam opałowe drewno olchowe tel. 695 461 771

Super okazja. Sprzedam tanio meble młodzieżowe w bardzo

dobrym stanie. tel 604 471 611

Sprzedam 2 ha ziemi zalesionej - 533 106 300

Usługi budowlano-remontowe - Robert Paszko 501 136 706

SKR ul Gródecka 42 tel. 85 7189 035, 605 437 807. Wymiana

opon, wulkanizacja.

Z dniem 01.10.2011 aktualny numer telefonu posterunku Poli-

cji w Michałowie to : 85 6 704 153

Sprzedam 2 pokojowe mieszkanie (42 m2), garaż oraz działkę

z altanką-tel. 505 202 752 (po 17-tej)

Agencja PKO zaprasza od pon. do piątku w godz.8-16.

Michałowo (budynek GOK-u) - (85) 7 179 012.

Kancelaria Adwokacka- Michałowo ul.Plac 11 Listopada 15/2

tel. 501 468 687 lub 534 004 024

Usługi remontowo-budowlane tel. 513 914 328

Sprzedam albę chłopcu - 606 999 002

Język angielski – korepetycje dla dzieci, młodzieży i osób do-

rosłych. Studentka ostatniego roku filologii angielskiej udzieli

korepetycji osobom w różnym wieku i na różnym poziomie.

Przygotuje do sprawdzianu, egzaminu gimnaz-jalnego i matury.

Zapewnia profesjonalne materiały i miłą atmosferę nauki. Za-

praszam, tel. 792 967 822 cena – 1 godzina – 25 zł

GRUPA AA „RAZEM” spotyka się w budynku Gminnej Bi-

blioteki w Michałowie ul. Wąska 1 w każdy czwartek w godz.

17-19

Wszystkim, którzy byli z nami blisko w tak trud-

nych dla nas chwilach i wzięli udział w ostatniej

drodze Naszego kochanego Męża, Ojca i Dziadka

Śp.Aleksandra Bielskiego

serdeczne Bóg zapłać.

Dziękujemy Rodzinie, sąsiadom, znajomym i

mieszkańcom Pieniek za udział w pogrzebie.

Cześć Jego Pamięci!

Pogrążona w bólu Rodzina.

Wyrazy głębokiego współczucia z powodu

śmierci Taty i Teścia

Piotrowi i Ani Paleckiej

składają pracownicy GOK-u

i Gminnej Biblioteki.

Wyrazy współczucia Rodzinie z powodu śmierci

Śp. Aleksandra Bielskiego

składają mieszkańcy wsi Pieńki.

Odszedł od Nas wspaniały człowiek, zawsze

uśmiechnięty, aktywny działacz społeczny i do-

bry kolega.

Cześć Jego Pamięci!

Mieszkańcy wsi Pieńki.

Wszystkim, którzy byli z nami w trudnych

chwilach rozstania z kochanym Mężem, Ojcem

i Dziadkiem

Śp. Aleksandrem Paleckim

składamy serdeczne podziękowania: sąsiadom,

znajomym, przyjaciołom (a szczególnie pani Basi

Kulbińskiej za opiekę nad chorym) oraz wszyst-

kim, którzy towarzyszyli w ostatniej drodze i

wzięli udział w uroczystościach pogrzebowych.

Pogrążona w żałobie rodzina

Wydawca: Gminny Ośrodek Kultu-

ry w Michałowie, Towarzystwo

Przyjaciół Ziemi Michałowskiej.

Pismo zrzeszone w Polskim Stowa-

rzyszeniu Prasy Lokalnej z siedzibą w Krakowie. Ukazuje się

raz w miesiącu w Michałowie i okolicy. Redaktor naczelny:

Mikołaj Greś (tel. 85 7189 591, 507 182 039). Współpraca:

parafie prawosławna i katolicka, GOK, szkoły, przedszkole,

Magda Hajduczenia, Cezary Krysztopa, Emilia Korolczuk, Ni-

na Gorbacz, Mieczysław Kostecki, Roman Kalinowski

(zdjęcia), Paweł Kalinowski (Żagań), Edward Kuczyński

(Warszawa), Julita Niepłoch-Sitnicka, Dorota Worona, Aneta

Putko, Magdalena Lewszuk. Adres redakcji: „Gazeta Michało-

wa”, ul. Wąska 1, 16-050 Michałowo. Tel./fax 85 7189 591, tel.

kom. 507 182 039. E-mail: [email protected] Nu-

mer złożono 10.02.2012r. Wydrukowano w drukarni ARES w

Białymstoku.

Nakład 600 egz.

Michałowa gazeta

Bardzo serdecznie dziękujemy znajomym, sąsia-

dom i rodzinie za wsparcie w chwilach rozstania z

kochanym Mężem, Ojcem i Dziadkiem

Śp. Mikołajem Klimowiczem.

Pogrążona w bólu Rodzina.

Wyrazy współczucia z powodu

śmierci Taty i Teścia

Śp. Mikołaja Klimowicza

Markowi i Barbarze Klimowicz

składają pracownicy GOK-u

i Gminnej Biblioteki.

1 marca (czwartek) w godzinach od 9:00 do 15:00 w Agencji

Banku PKO BP w Michałowie odbędzie się spotkanie ze spe-

cjalistą do spraw kredytów mieszkaniowych i hipotecznych,

panią Anną Wasilewską. Zapraszamy wszystkich potencjalnie

zainteresowanych wzięciem w przyszłości kredytu mieszkanio-

wego do przybycia i zadawania pytań. Z przyjemnością udzie-

limy na nie odpowiedzi. tel: 517 315 444