Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od...

61

Transcript of Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od...

Page 1: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji
Page 2: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

W numerze:

Nowy Dziwny ŚwiatBartłomiej Radziejewski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Polityka oparta na danych czy dane oparte na polityce?Jarema Piekutowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

Niekompetencja wiodąca lud na barykadyKrzysztof Sękowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14

Ciemnogród vs. Scjentopogard Michał Zabdyr-Jamróz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18

Rząd PiS bez Kryształowej KuliStefan Sękowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23

Na romantyzm w polityce niestety nie ma miejscaZ ministrem Krzysztofem Szczerskim rozmawia Marek Wojnar. . . . . . . . . . . . . . 29

Mapy mentalne polityki zagranicznejJacek Bartosiak . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37

Dyktatura przegiętych wyrazistościFilip Memches. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44

Niepewna przyszłość KurdystanuWitold Repetowicz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48

Węgry w półświetle, Węgry w półmrokuWojciech Stanisławski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54

2

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 3: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

3

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Gdy wiosną tego roku warszawskim Śród-mieściem przeszedł kilkusetosobowymarsz Obozu Narodowo-Radykalnego,czołowe media liberalne ogarnęła histeria.Oto jakoby stary, dwudziestowieczny fa-szyzm podniósł wreszcie (zgodnie z ty-siąckrotnymi prognozami Adama Mich-nika) swój parszywy łeb, a obowiązkiemwszystkich miłośników wolności stało sięzwalczanie go. Nic to, że ONR to dziś for-macja marginalna, bez cienia pomysłuna rozwiązanie jakiegokolwiek współczes-nego problemu, nie mająca wsparcia ża-dnej istotnej siły, pozbawiona społecznejemocji, która mogłaby ją ponieść. Tematnie schodził z medialnych czołówek, dającprzy okazji narodowym radykałom dar-mową, ogólnopolską kampanię reklamową.

Tymczasem trzeźwych analiz real-nych, nieskończenie większych zagrożeńdla obywatelskich wolności próżno szukaćna pierwszych stronach gazet. W sprawierewolucji cyfrowej, niezaprzeczalnie czy-niącej nasze życie wygodniejszym a port-fele grubszymi, dominuje na ogół entuz-jazm. Ma ona jednak także dość oczywistą,

ciemną stronę, jaką jest możliwość ma-sowej, precyzyjnej jak nigdy dotąd, inwi-gilacji. Jak często zastanawiamy się nadtym, że każde urządzenie nadawcze jestjednocześnie odbiorczym, a odbiorcą możebyć nie tylko znajomy, ale też anonimowypracownik operatora lub służb specjalnych,i to niekoniecznie w chwili, gdy chcemysię czymkolwiek dzielić? Ile medialnejpresji idzie w kierunku postawienia poli-tykom zapór w korzystaniu z tych, nie-wątpliwie czyniących rządzenie łatwiej-szym, zdobyczy współczesnej techniki?

Dekady zapóźnień

Te pytania retoryczne można powtarzaćwobec kolejnych, głęboko zmieniającychsię dziś dziedzin życia. Nauki społeczneod kilkudziesięciu już lat orane są przezzjawisko określane mianem przewrotuneobehawioralnego: kolejnych odkryćobalających tezę, na której oparł się no-woczesny świat – że człowiek jest zwie-rzęciem racjonalnym. Okazuje się byćjednak o wiele bardziej emocjonalny

Bartłomiej raDziejewskiDyrektor „Nowej Konfederacji”

Żyjemy już w innej rzeczywistości, która nadal gruntownie się zmienia,podczas gdy mówimy o niej językami z poprzednich epok. Odpowiedź najej wyzwania wymaga nowych metod działania

Nowy Dziwny Świat

Page 4: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

i skłonny ulegać zmysłowym bodźcomniż śniło się oświeceniowym filozofom.

Weźmy tylko ekonomię. Podczas gdygłówny spór w tej sferze wciąż toczy sięmiędzy „liberalnymi” neomonetarystamia „socjalistycznymi” neokeynesistami,a podważająca podstawy obu nurtów eko-nomia behawioralna z wolna przebija siędo szerszej świadomości, giganci tegoostatniego kierunku od dawna już pracująw wielkich instytucjach finansowych. Pod-powiadając im, jak skuteczniej nami ma-nipulować, żebyśmy zaciągali kredyty,nabywali instrumenty pochodne, czy bysięgnąć po zwyklejszy przykład, chodzącpo supermarkecie kupowali znacznie wię-cej niż potrzebujemy. Tak oto idea, któraniosła nadzieję na bardziej sprawiedliwągospodarkę, została sprzedana możnymtego świata i służy utrwaleniu status quo.Tymczasem na wyrażenie podstawowejtezy o ograniczonej racjonalności człowiekaw medialnym głównym nurcie przeważnienie starcza czasu antenowego. Mainstrea-mowa debata notuje mniej więcej 40 latzapóźnienia wobec przełomowych ustaleńekonomii, których efekty są już powszech-nie obecne w naszym życiu.

Przewrót behawioralny dalece wy-kracza poza gospodarkę. Cały wachlarzopisanych przez teoretyków tego nurtu„szturchnięć” (nudges), mających skłaniaćmaluczkich do zgodnego z intencjami na-dawcy działania, stosują na co dzień choć-by polityczni spindoktorzy, angażując nasw rozmaite konflikty i dyskusje, bardzozwykle odległe od naszych żywotnych in-teresów. O tych ostatnich znacznie wy-godniej rozmawia się przecież w bardziejkulturalnych i węższych gremiach, „gdydzieci śpią”.

Kilka lat temu udałem się z rekla-macją rachunku za prąd, gdy zużycie napapierze okazało się znacznie wyższe po-

mimo ewidentnego spadku w rzeczywis-tości. Usłyszałem, że ciężko coś z tymzrobić, bo kwoty wylicza teraz komputerza pomocą algorytmu z repertuaru wyższejmatematyki. Skądinąd dowiedziałem się,że szef energetycznego giganta, u któregozaopatruję się w prąd, też nie ma zielonegopojęcia, jak ów wzór działa. Czy nie uzna-libyśmy za szokujące, gdyby premier wy-kazał się brakami elementarnej wiedzyo administracji, czy prezes koncernu zbro-jeniowego – o śmiercionośnych maszy-nach, które sprzedaje?

Masowe rażenie tego rodzaju algo-rytmów – stosowanych już szeroko i corazszerzej także w szkołach, sądach czy nagiełdach - opisała niedawno Cathy O’Neilw książce pod znamiennym tytułem „Bro-nie matematycznego zniszczenia” (omó-wiliśmy ją w Nowej Konfederacji, wrazz pokrewnymi problemami, jeszcze przedpolskim wydaniem). Moc obliczeniowakomputerów niewątpliwie ułatwia życie,a błędy systemu się zdarzają. Jednak ob-darzona potężnym wpływem i nimbemobiektywizmu wyższa matematyka z furtkąna absurdy to także wygodny parawandla arbitralnych decyzji władzy. Znów:ile miejsca poświęcają temu problemowimedia? Ile konstytucjonaliści, niezmor-dowanie drążący na co dzień ustrojowe

4

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Na wyrażenie podstawowej

tezy o ograniczonej

racjonalności człowieka

w medialnym głównym

nurcie przeważnie nie

starcza czasu antenowego

Page 5: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

sposoby na powstrzymanie arbitralnościwładzy, tyle że tej z połowy dwudziestegowieku? Ile komentatorzy polityczni, niewahający się drobiazgowo roztrząsać ko-lejnych, trzeciorzędnych wypowiedzi dru-goligowych polityków?

Fałszywe antynomie

Nowego rodzaju zagrożenia dla wolnościto tylko jeden z wymiarów problemu,o którym mowa. O współczesnych pań-stwach liberalno-demokratycznych roz-mawiamy językiem w najlepszym raziesprzed dekady, częściej tym sprzed 70lat, nie bacząc, że od połowy XX w. straciłylwią część kompetencji, a ich otoczenieradykalnie się zmieniło. Tylko przez ostat-nie 10 lat w Europie powstał nowy ładinstytucjonalny i polityczny, który tylkona zasadzie pastiszu można opisać jako„niemiecką hegemonię”, a naprawiać prze-brzmiałymi koncepcjami „Europy ojczyzn”z jednej, a federalizmu z drugiej strony.

Reszta świata też głęboko się zmieniła.Kto w Polsce słyszał o amerykańsko-irań-skiej wojnie finansowej z lat 2012–13?Odcinając Teheran od międzynarodowychsystemów płatności, Stany Zjednoczonywywołały w tym kraju ciężki kryzys gos-podarczy, czyniąc go – przynajmniej najakiś czas – znacznie bardziej spolegliwym.W polskich szkołach nie uczy się o wojnachfinansowych czy nawet (znacznie starszychi mających miejsce także w odległej prze-szłości) walutowych, nie mamy więc in-telektualnych narzędzi, żeby o tym roz-mawiać. Największe media o nich niemówią, nie mamy więc powodu wątpićw swoje rozumienie rzeczywistości. Jednakniedostrzegane zjawiska jedno po drugimnastępują i zmieniają nasz świat. Czy gdyPolska padnie ofiarą agresji cyberfinan-sowej lub walutowej czołowi dziennikarze

w ogóle to zauważą? Opozycja (ktokolwiekz dzisiejszych graczy będzie zasiadał w jejławach) powie zapewne, że to wszystkowina rządu; być może takie wyjaśnieniewystarczy – do zachowania dobrego sa-mopoczucia.

Współczesne państwa są znaczniemocniejsze, gdy idzie o możliwości kontroliobywateli, ale znacznie słabsze, jeśli chodzio zdolność do zmieniania rzeczywistości,pełnej mediów, organizacji międzynaro-dowych, trybunałów arbitrażowych, wiel-kich korporacji. Ich otoczenie nieustannieewoluuje, pod wpływem przemian spo-łecznych, geopolitycznych, geoekonomicz-nych. Płynie stąd jasny wniosek, że roz-tropna modernizacja państwa powinnadziś oznaczać z jednej strony ograniczeniejego możliwości inwigilacyjnych i repre-syjnych, z drugiej: wzmocnienie jego wła-dzy tam, gdzie nie zagraża wolności,a przeciwnie – może i powinno pomóc jąchronić. Ponownie jednak, wymaga towywrócenia do góry nogami dominującegodyskursu, zafiksowanego na głęboko dwu-dziestowiecznych, płaskich antynomiach:państwo vs. wolność, wolność vs. wspól-nota, obywatel vs. państwo. Potrzebujemydziś jednocześnie więcej państwa, więcejwolności i więcej wspólnotowości. Tyle,że używając zrozumiałych dziś pojęć i od-niesień, nie sposób uzasadnić tej tezypodczas przejażdżki windą.

Przekleństwo specjalizacji

Trzeba dodać, że mówiąc „społeczeństwo”czy „naród” też myślimy przeważnieo czymś, co już w dorozumianym kształcienie istnieje. Czy wraz z kolejnymi postę-pami późnej nowoczesności, z rozpo-wszechnieniem smartfonów i szeroko-pasmowego internetu nie weszliśmy przy-padkiem w epokę „hipermałych nisz kul-

5

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 6: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

turowych” (jak mówi prof. Tomasz Szlen-dak), czy też w „czas plemion” (jak z koleiwyraża się prof. Michel Maffesoli)? Ludziew autobusach nadal stoją obok siebie, alerozmawiają już zwykle z kimś zupełnieinnym. Po powrocie do domu rzadko jużwpadają na kawę do sąsiada, raczej oddająsię w ręce wirtualnych znajomych. To

niby truizmy, ale czy na pewno odrobiliśmylekcje filozoficznych i socjologicznychwniosków z tych przemian, mówiącychm.in., że dawne społeczeństwo jest jużczymś zgoła odmiennym, niebagatelnieprzypominającym plemienność z, na przy-kład, wczesnego średniowiecza?

Krótko mówiąc: żyjemy już w nowymświecie, który nadal gruntownie się zmie-nia, podczas gdy mówimy o nim językamiz poprzednich epok. To świat dość dziwny,w którym gwałtowna ekspansja możliwościkomunikacyjnych i transportowych owo-cuje wzrostem czasu spędzanego przed

telewizorem, bezprecedensowa dostępnośćwiedzy – pandemią fake newsów, a re-kordowe bogactwo – manią zadłużenia.Z pewnością jest to rzeczywistość tyleżfascynująca, co słabo opisana.

Takie sytuacje powtarzają się w his-torii na przełomach epok, w tym sensieto nic nowego. Co jest jednak w takichmomentach – może zwłaszcza w tym,którego doświadczamy, ze względu nawielowymiarowość i szybkość zmian –szczególnie niepokojące, to to, że nie-adekwatność wiedzy do realiów drastycz-nie nie przystaje do konieczności bieżącegodecydowania politycznego. Upływ czasuwymusza rozstrzyganie dylematów, brakdecyzji pozostaje wyborem, a rozziewmiędzy rozumieniem a rzeczywistościąskutkuje nadreprezentacją decyzji błęd-nych, niekiedy katastrofalnych. Dlategojest to czas, w którym bardziej niż kiedy-kolwiek powinniśmy inwestować w wiedzę.

Dotyczy to w stopniu szczególnymPolski – kraju, w którym najlepsze uni-wersytety są trzeciorzędne, think tankizajmują się głównie lobbingiem i networ-kingiem, a media obróbką partyjnego spi-nu i kronikarstwem wypadków, na domiarzłego niezmiennie znajdującego się w trud-nym położeniu geopolitycznym. Jednakpolscy politycy nie cenią wiedzy, od eks-pertów oczekując głównie glejtowania spi-nu, od dziennikarzy – basowania propa-gandzie. Kwalifikację czynu względnieobniża to, że wiedzy nie cenią też u nasspecjalnie ani akademickie katedry, aniredakcje, ani think tanki, zagonione zadrobnym groszem i elementarnym uzna-niem w kręgach wzajemnej adoracji.

Jak również to, że za zmieniającą sięrzeczywistością nie nadąża dziś intelek-tualnie nawet światowa pierwsza liga. Jużw roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewałnad „barbarzyństwem specjalizacji”, czyli

6

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

to świat dość dziwny,

w którym gwałtowna

ekspansja możliwości

komunikacyjnych

i transportowych owocuje

wzrostem czasu spędzanego

przed telewizorem,

bezprecedensowa

dostępność wiedzy –

pandemią fake newsów,

a rekordowe bogactwo –

manią zadłużenia

Page 7: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

rozpadem wiedzy na osobne, niekomu-nikujące się ze sobą światy, co skutkowałokatastrofalnym uwiądem myślenia w ka-tegoriach cywilizacyjnej i narodowej całości(„Bunt mas”). Od tamtego czasu problemznacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszejhiperspecjalizacji – widocznej już nawetwśród mechaników samochodowych czyw telefonicznej obsłudze klienta – tasprzed 90 lat wydaje się niewinnym za-wirowaniem. Wedle Ortegi już ona byłajednym ze zjawisk odpowiedzialnych zatriumfy dwudziestowiecznych totalitaryz-mów. Gdy brakuje poważnych i wyważo-nych syntez, prędzej czy później wygrywająte radykalne bądź wręcz bandyckie.„W kraju ślepców jednooki zostaje kró-lem”, jak powiada Erazm z Rotterdamu.

Warto chyba nadmienić, że z per-spektywy teorii ograniczeń nadmiernaspecjalizacja jest jednym z najbardziejfundamentalnych błędów w zarządzaniu:próbując zaradzić przerastającej nas zło-żoności za pomocą pogłębienia specjali-zacji, nie rozwiązujemy problemu, lecztworzymy nowy.

Czas na thinkzine

Cóż można z tym zrobić? Wezwanie doinwestowania w wiedzę – a zwłaszczaw jej syntezę – jest w tej sytuacji oczy-wistym wnioskiem i obywatelskim impe-ratywem. Ponadto, nie będzie tym razemapelu do sumień ani bardziej szczegóło-wych dywagacji teoretycznych. OferujemyPaństwu ze strony Nowej Konfederacjinamacalny konkret: przekształcenie naszejredakcji w organizację nowego typu. Toefekt wielomiesięcznych przygotowań orazsiedmiu lat przemyśleń i doświadczeń.

Z dniem 6 listopada 2017 r. trans-formujemy Nową Konfederację w pierwszyw Polsce i prawdopodobnie pierwszy na

świecie thinkzine: magazyn publicystycznyi think tank w jednym. Nie jest to zabiegz dziedziny PR-u czy zarządzania marką,ale zmiana formuły organizacyjnej i spo-sobu pracy na taki, który nie tylko zredu-kuje koszty synchronizacji, ale zwiększykomunikację i synergię tak pomiędzy eks-pertami z różnych dziedzin, jak i międzyspecjalistami a ludźmi od całościowegoobrazu rzeczywistości: publicystami i in-telektualistami. Wszystko po to, by – naprzekór barbarzyństwu (hiper)specjali-zacji – przybliżyć się do myślowego okiełz-nania zmieniającej się Polski – i resztyświata.

Na stole leżą gotowe i sprawdzone,niewykorzystywane w Polsce recepty nanarzędzia: wzory najlepszych think tankówzachodnich czy formuła Laboratoriumw rozumieniu Bruno Latoura, a więc in-stytucji tworzącej wiedzę i próbującej zajej pomocą oddziaływać na rzeczywistość.Nie czarujmy się przy tym: za kilkaset ty-sięcy złotych rocznie nie da się zbudowaćlepszej Heritage Foundation (cieszącejsię, w przeliczeniu na złotówki, budżetemponad stumilionowym). Nie będziemy teżopowiadać, że z kilkudziesięcioosobowymśrodowiskiem budujemy już teraz jakąślepszą Polskę. W oparciu o skromne za-soby, którymi dysponujemy, możemyi uruchamiamy procesy takiego zarzą-dzania – tą już zgromadzoną, i tą, poktórą dopiero sięgamy – wiedzą, które

7

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

wezwanie do inwestowania

w wiedzę – a zwłaszcza w jej

syntezę – jest oczywistym

wnioskiem i obywatelskim

imperatywem

Page 8: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

daje nadzieję na wypełnienie powyższejmisji w perspektywie kilku lat.

Jako thinkzine, NK będzie konfede-racyjna: otwarta na inne think tanki i re-dakcje, na osoby nie tylko z Warszawyi Krakowa, ale i z niedocenianych, mniej-szych ośrodków. Niezmiennie, będzieprawdziwie niezależna; jednocześnie pro-państwowa i wolnościowa, obywatelskai prowspólnotowa.

Potrzeba elit percepcyjnych

O dojmującym braku elitotwórczej pracyorganicznej pisał niedawno na naszychłamach prof. Rafał Matyja. „Kluczowąrolę ma zatem krąg, który nazwałbym»elitami percepcji«, nie w sensie preten-sjonalnego pojęcia »arystokracji rozumu«,jakiegoś mandaryńskiego towarzystwawzajemnej adoracji, ale sporego kręguludzi, zdolnych do tego, by stać się »oczamii uszami« państwa, umysłami zdolnymido przewidywania zagrożeń i okazji, two-rzenia alternatywnych scenariuszy, po-ważnego dyskutowania wariantów roz-wojowych obliczonych na lata. Te »elitypercepcji« dziś istnieją co najwyżej w for-mie przetrwalnikowej, obezwładnionebeznadziejną kulturą organizacyjną in-stytucji, które taką pracę intelektualnąpowinny w sposób systematyczny pro-

wadzić. Co więcej, nie mają nawet dobrychkanałów komunikacji. Prasa opiniotwórczastała się w większości stronnicza i pełnifunkcje pożyteczne dla politycznych ple-mion, lekceważąc perspektywę państwajako całości. Fora debaty przekraczającepolityczne podziały zanikają. Nie pełniątych funkcji komunikacyjnych instytucjeakademickie, rzadko wykraczające pozaperspektywę jednej dyscypliny, unikającetrudnych diagnoz »dużych zagadnień«,niedoceniające roli praktyków, zwłaszczaw sferze polityki czy administracji.

W tej sytuacji nie mamy do czynieniaz żadną »elitą« w sensie grupy zdolnejdo komunikowania się, dyskusji i współ-pracy, a jedynie z luźną partyzantką, opie-rającą się na indywidualnych kontaktach,śledzeniu czyichś publikacji, doraźnychrekomendacjach, krążeniu w przestrzeniinternetowej ciekawych tekstów. Brakujeim zatem punktu odniesienia – instytucjipublicznej odpowiedzialnej za korzystaniez potencjału, jaki posiadamy”.

Polityczne desinteressment wobectej potrzeby skłoniło nas do próby stwo-rzenia takiego właśnie punktu odniesieniaw sferze pozarządowej działalności oby-watelskiej. Do takich właśnie elit konfe-derowania i budowania.

Zapraszamy do wspólnej przygody –i misji.

8

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 9: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

9

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Opozycja od dwóch lat gorączkowo za-stanawia się, jak mogło dojść do zwycię-stwa PiS, i podejmuje próby ekspiacji zabłędy. Jedną z tych prób jest wywiadz Michałem Bonim z „Gazety Wyborczej”.Boni spowiada się między innymi z jed-nego z najważniejszych grzechów Plat-formy – z niechęci do korzystania z wiedzyi opierania decyzji na danych, czyli doevidence-based policy.

Boni w wywiadzie tak tłumaczył tęawersję: „Nie było chęci, żeby przyznaćgłośno, że polityka społeczna to dużykoszt dla budżetu i że ten koszt warto po-nieść. (...) W raporcie «Polska 2030» towszystko pisaliśmy”. Donald Tusk wziąłudział w jednej debacie omawiającej ba-dania dotyczące młodzieży, jednak później,jak mówi Boni, „zaczęły się głosy od róż-nych bliskich kolegów premiera, żeby siępuknął w głowę i na to nie chodził (...) Bow raporcie jest za dużo rzeczy, które kry-tycznie coś mówią. I w związku z tym tojest niedobre w okresie kampanii wybor-czej”. Raporty odłożono na półkę. Kilkalat później wybory wygrało Prawo i Spra-

wiedliwość. Wątpliwe jednak, czy to ozna-cza jakąkolwiek dobrą zmianę w podejściupolityków do danych i wiedzy.

Evidence-based policy – z czym to się je

Znamienne jest to, że w Polsce nie przyjętojednego terminu tłumaczącego angielskieokreślenie evidence-based policy. Mówisię o „polityce opartej na dowodach”, „nadanych” czy też „na wiedzy”, jednak okre-ślenia te rzadko pojawiają się w polskimInternecie i publikacjach. Aby mówićo tym zjawisku, należy zacząć od pojęciapolityki publicznej. Piotr Arak słuszniezwraca uwagę na to, że w języku polskimnie mamy anglosaskiego rozróżnienia napolicy i politics. Jedno i drugie nazywanejest u nas „polityką”. Tymczasem w językuangielskim słowo politics oznacza ogółdziałań związanych z rządzeniem (w tympartyjne przepychanki), zaś policy (lubpublic policy, polityka publiczna) – sys-temowe działania na rzecz danego obszaru(np. służby zdrowia czy kultury). Wywiadz Bonim jak w soczewce skupia poważny

jarema PiekutowskiSocjolog, kierownik projektów badawczych, społecznych i kulturalnych

Polscy politycy są bardzo niechętni wobec stosowania evidence-basedpolicy. W swych decyzjach kierują się częściej własnymi domysłamii potrzebami marketingowymi

Polityka oparta na danych czy dane oparte na polityce?

Page 10: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

polski problem – przewagę politics nadpublic policy, działań i rozgrywek partyj-nych i personalnych nad merytokracjąi rozwiązaniami systemowymi.

Harold Lasswell i Abraham Kaplan,współtwórcy nauki o politykach publicz-nych, definiują je jako „planowany pro-gram celów, wartości i działań”. Aby stwo-rzyć taki program, konieczne jest oparciego o rzetelne dane. Tu pojawia się pojęciepolityki opartej na dowodach. Istotą evi-dence-based policy jest, jak pisze RyszardSzarfenberg, „sumienne, bezpośredniei rozważne zastosowanie obecnie najlep-szych dowodów do podejmowania decyzjiw procesie zarządzania organizacją spo-łeczną oraz do podejmowania decyzjio kształcie, treści i innych zasadniczychcechach polityki”. Istnieje wiele sposobówwykorzystania podejścia opartego na wie-dzy w politykach publicznych. Na pierw-szym etapie – identyfikacji problemu i usta-lenia celów – są to m.in. analizy i badaniadiagnostyczne, korzystające z istniejącychdanych statystycznych i opracowań lubzaprojektowane specjalnie na potrzebyrozeznania danej sytuacji. Kolejnym eta-pem jest projektowanie rozwiązań ziden-tyfikowanych problemów. Na tym etapiewykorzystywane są ekspertyzy, paneleeksperckie, pilotażowe testy nowych roz-wiązań, analizy ryzyka, oceny wpływu czyteż kosztów i korzyści społecznych. Ocenazrealizowanych działań i ich efektów jestdokonywana w ramach ewaluacji i moni-toringu (z wykorzystaniem wskaźników).Polityka oparta na dowodach jest prowa-dzona we współpracy z think tankami,instytucjami badawczymi i innymi inte-resariuszami.

Państwem, które w wielu dziedzinachod lat z sukcesem wdraża politykę opartąna dowodach, jest Szwajcaria. Przykła-dowo, w obszarze edukacji i szkolnictwa

wyższego w Szwajcarii wdrażane są sys-temowe rozwiązania – brokerzy wiedzy(instytucje badawcze, think tanki, urzędystatystyczne centralne i z poszczególnychkantonów) dostarczają danych i uczest-niczą w dyskusji na każdym etapie two-rzenia rozwiązań, a rolę koordynatorapełni Szwajcarskie Centrum KoordynacjiBadań w Edukacji działające od 1974 r.

Gruntowna reforma kształcenia matural-nego, zrealizowana w 1995, była następnieewaluowana w sposób systemowy dwu-krotnie, w latach 2002-2004 i 2005-2008(EVAMAR). Wyniki tych badań miałybezpośrednie odzwierciedlenie w kolejnychdziałaniach i tworzonych przepisach –reformę znacząco zmodyfikowano. Szwaj-caria od lat utrzymuje wysokie pozycjew światowych rankingach dotyczącychedukacji. Oczywiście oparcie polityki nadanych jest tylko jednym z wielu czynni-ków wpływających na te efekty, ale z pew-nością służy uporządkowaniu działańi otrzymywaniu bieżącej informacji zwrot-nej, co pozwala na modyfikację stosowa-nych polityk.

Polska polityka oparta nafantazjowaniu

Podobnie systemowa i długotrwała ewa-luacja, dotyczącej kluczowych działańpaństwa, jest w Polsce nadal rzadkością.

10

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Państwem, które w wielu

dziedzinach od lat

z sukcesem wdraża politykę

opartą na dowodach, jest

szwajcaria

Page 11: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Wykorzystania wiedzy brakuje zresztą nietylko na etapie oceny, ale także na każdymwcześniejszym, od diagnozy począwszy.Już od wielu lat specjaliści oceniający tekwestie nie pozostawiają suchej nitki nakolejnych ekipach rządzących. AndrzejZybała w ekspertyzie dla ISP w 2012 r.pisał, że proces projektowania działańpublicznych i ich oceny w Polsce nie jestzracjonalizowany i uporządkowany, a po-dejmowane działania są doraźne i opartena intuicji. W ciągu kolejnych czterechlat, niezależnie od zmiany władzy, sytuacjanie poprawiła się znacząco – w 2016 r.na łamach „Rzeczpospolitej” Zybała znówwskazywał na brak zaplecza eksperckiego,awersję do danych, profesjonalnej analizyi dyskusji, skąd zdaniem profesora SGHbierze się „raczej fantazjowanie, a nie ra-cjonalne myślenie”.

Trzeba przy tym przyznać, że ostatniekilkanaście lat przyniosło zmiany. Dotycząone przede wszystkim trzech form wyko-rzystania wiedzy w polityce – przygoto-wywania ocen wpływu aktów prawnych,diagnoz do strategii oraz ewaluacji działań.Już w 2001 r. wprowadzono koniecznośćtworzenia oceny skutków regulacji – ana-lizy ich wpływu na budżet, rynek pracy,gospodarkę i rozwój regionalny. Jednakna to, że stopień wykorzystania danychwzrósł, wpłynęła w dużej mierze akcesjaPolski do UE. Otrzymanie środków unij-nych wiąże się z koniecznością przedsta-wienia twardych danych i uzasadnień,prowadzenia konsultacji i dialogu z róż-nymi osobami i instytucjami. W wynikunowych standardów unijnych zmieniałysię też polskie akty prawne. Ustawa o za-sadach prowadzenia polityki rozwojuz 2006 r. narzuciła obowiązek przygoto-wania diagnoz sytuacji do dokumentówstrategicznych i programowych. Ponadtowobec strategii i unijnych programów

operacyjnych pojawił się wymóg prowa-dzenia ewaluacji i monitoringu wskaźników.

Czy jednak wprowadzone rozwiązaniasą skuteczne? Brak woli politycznej niejest jedynym problemem. Diagnozy dodokumentów strategicznych często przy-gotowywane są przez nisko opłacanychurzędników z niewielkim udziałem eks-pertów. W wykorzystywaniu danych prze-szkadzają też bariery administracyjne.Często ze względu na zachowawcze po-dejście, lęk przed kontrolą i nieumiejętnośćstworzenia merytorycznych kryteriów wy-boru, instytucje publiczne stosują kryte-rium ceny jako jedno z istotniejszych.Efektem jest wybór tanich ofert, co siłąrzeczy musi odbić się na jakości badań.Innym problemem administracji publicz-nej, zwłaszcza przy przygotowywaniu diag-noz do strategii ogólnokrajowych, jest„silosowość” – diagnozy przygotowywanesą przez różne zespoły, dlatego ich jakośći samo podejście metodologiczne bywaniespójne w różnych częściach dokumentu(co dotyczy choćby Strategii na rzecz Od-powiedzialnego Rozwoju, w której takżeopis sposobu monitorowania i oceny dzia-łań jest dość ogólnikowy). Brakuje koor-dynacji i wymiany wiedzy. W efekcie,mimo szeregu przygotowywanych planówi strategii, brakuje jednej, spójnej myślistrategicznej.

Oceny i rekomendacje? Kto by się przejmował

Samo wdrożenie wymogu oceny wpływuaktów prawnych jest krokiem w dobrąstronę, jednak, jak wskazuje prof. JarosławGórniak z zespołem, często ocena ta trak-towana jest jako czysta formalność i przy-gotowywana jest już po sporządzeniu aktuprawnego. Jako przyczynę Górniak wska-zuje przede wszystkim brak woli poli-

11

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 12: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

tycznej (mamy tu do czynienia z sytuacjąokreślają ironicznie jako policy-basedevidence, czyli z „dowodami opartymi napolityce” – w tym przypadku to zbieranedane służą uzasadnieniu decyzji politycznejzamiast stanowić jej podstawę). Jednakżesama treść dokumentów oceny wpływutakże pozostawia wiele do życzenia, i nie-jednokrotnie nie dostarczają one faktycznieużytecznych danych dla podejmowaniadecyzji.

Prowadzenie ewaluacji działań pub-licznych z pewnością jest potencjalnymwsparciem dla decydentów (choć dotyczyprzede wszystkim działań współfinanso-wanych ze środków UE). Jednak i w tymprocesie występuje wiele niedociągnięć.Przede wszystkim badania tego typu za-mawia sama jednostka oceniana, i to onaprzede wszystkim ma prawo do ocenyraportu z badań, wprowadzania popraweklub obligowania wykonawcy do usunięciadanych wniosków i rekomendacji. Efektemtego jest często „kastracja” raportów oce-niających polityki publiczne z bardziejkrytycznych uwag lub rekomendacji, któ-rych wprowadzenie wymagałoby więk-szego nakładu pracy.

Problemem administracyjnym, którynegatywnie wpływa na wykorzystanie da-nych, jest brak czasu. O ile w krajach za-chodnich polityki publiczne analizowanesą i oceniane w ramach badań długoo-kresowych (trwających nieraz kilkanaście

miesięcy lub dłużej), o tyle w Polsce czasprzeznaczany przez zamawiających na ba-dania ewaluacyjne jest często drastyczniekrótki, rzadko przekraczający 3 miesiące(na nadmierny pośpiech w polityce pub-licznej zwracał też uwagę A.Zybała w cy-towanym wcześniej opracowaniu dla ISP).

W ostatnich latach rozwinęła sięscena polskich think tanków, jednak ichpotencjał nie jest w pełni wykorzystywa-ny – brakuje systemowych rozwiązań,ułatwiających współpracę takich jednostekz decydentami. Politycy nie chcą słuchaćthink tanków lub stosują ich działaniaw sposób korzystny dla siebie (np. pod-pierając się wynikami ich badań uzyskująefekty piarowskie), nie zaś z myślą o wy-korzystaniu ich potencjału merytorycznego.

Co dalej? Krytyka i zalecenia

Rozwijając evidence-based policy w Polscetrzeba mieć na względzie także głosy kry-tyczne wobec tego podejścia. Krytycy prze-de wszystkim argumentują, że proces za-rządzania publicznego nigdy nie będziewolny od polityki i gry interesów. Założeniapolityczne i ideologiczne wpływają już nasam proces projektowania i planowaniabadań. Ideał obiektywności jest mitem –nie ma doskonale obiektywnych eksper-tów. Już na etapie wyboru tematu badańznaczenie mają preferencje ideologicznebadacza, a przede wszystkim – zlecającegobadanie. Także decyzja o tym, co zostanieuznane za priorytetowy problem, nie możebyć wolna od ideologii. Ten koniecznyelement polityczny wyraża się też w tym,o czym pisałem już przy okazji ewaluacji –środki przyznawane na badania częstopochodzą od władzy, a co za tym idzie,ma ona możliwość wpływania na dobórkryteriów, metod badawczych, danychilustrujących dane zjawisko (można np.

12

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

rozwijając evidence-based

policy w Polsce trzeba mieć

na względzie także głosy

krytyczne wobec tego

podejścia

Page 13: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

uzasadniać złą ocenę sytuacji na rynkupracy porównując stopę bezrobocia w ba-danym województwie z innymi wojewódz-twami, a jednocześnie nie wskazać, żew badanym regionie w ostatnich latachten wskaźnik najszybciej spadał), a przedewszystkim na ostateczną prezentację da-nych. Krytykuje się też wykorzystanie ba-dań, zwłaszcza ilościowych, do opisu zja-wisk, których nie da się ująć w liczbach,na przykład w obszarze kultury i sztuki.

Nawet najostrzejsi krytycy nie po-stulują jednak całkowitej rezygnacji z opie-rania się o dane w kształtowaniu politykpublicznych. Zwłaszcza w praktyce pol-skiej – w świetle cytowanych ekspertów –wydaje się, że prawdziwą evidence-basedpolicy mamy dopiero przed sobą. Co moż-na zrobić, by rozwinąć tę działalność?Przede wszystkim konieczne jest tworzeniedalszych rozwiązań systemowych na po-ziomie państwa. Kluczowa jest koordy-nacja działań i stworzenie miejsca debatyekspertów i urzędników oraz przepływuinformacji. Rolę taką pełniło kiedyś Rzą-dowe Centrum Studiów Strategicznych,zlikwidowane jednak w 2006 r. w ramachprogramu „Tanie Państwo”, co miało ka-tastrofalny efekt dla spójności i wykorzy-

stywania wiedzy. Strategie centralne i re-gionalne powinny zawierać nie tylko ogól-nikowe (jak we wspomnianym SOR) opisymonitoringu i ewaluacji, ale powinny jed-noznacznie wskazywać tryb i metodologięprowadzenia takiej ewaluacji. Ocena wpły-wu aktów prawnych powinna być prowa-dzona przed przygotowaniem ich projek-tów i być elementem równoważnym z kon-sultacjami społecznymi. Proces stanowie-nia i monitoringu prawa co prawda mabyć modyfikowany i rozwijany w ramachSOR, jednak zapisy na ten temat powinnybyć mniej ogólnikowe (póki co dotycząprzede wszystkim zapobiegania nadmier-nym obciążeniom prawnym). Istotne jestteż tworzenie i łączenie niezależnychośrodków i miejsc debaty, a także opra-cowywanie rozwiązań ułatwiających trans-fer wiedzy z think tanków do ośrodkówdecyzyjnych, także na poziomie woje-wódzkim. Wszystko to na przestrzeni latpowinno przyczynić się do rozwoju kulturykorzystania z danych. Nieodrobiona lekcjaevidence-based policy może bowiem spo-wodować porażki kolejnych rządzącychobozów. Najgorszym rezultatem jest tujednak niezadowalający stan państwa, zaktóry płacimy wszyscy.

13

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 14: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

14

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Coś jest nie tak z debatą na tematy nau-kowe. Spór wokół wycinek w Puszczy Bia-łowieskiej przyjął iście manichejską formę.Stał się polem bitwy, w której „obrońcydrzew przed kornikiem” i „drzew przedpiłami” stają po dwóch absolutnie różnychstronach bardzo emocjonalnego konfliktu.W tej kwestii wypowiadają się wszyscy.Autorytetami stają się nie tylko naukowcy,ale także celebryci czy artyści. Przykłademmoże być Borys Szyc broniący drzew przedwycinką w „Faktach po Faktach” lub AdamKraśko – uczestnik pierwszej edycji pro-gramu „Rolnik szuka żony”, który udzieliłwywiadu komentując sprawę puszczy dlawpolityce.pl (tym razem krytyka zostaławycelowana w ekologów). Podobnie wy-gląda spór wokół obowiązku szczepień.Przeciwnicy podnoszą często argumentyza tezą o wpływie podawania szczepionekna występowania zaburzeń ze spektrumautyzmu, która przez środowisko naukowejest uznana za sfalsyfikowaną. Powołująsię też na autorytety bez żadnego oparciaw świecie nauki, takie jak Jerzy Zięba,które zarzucają środowisku naukowemu

spiskowe działania na niekorzyść społe-czeństwa. Zwolennicy obowiązku szczepieńzamiast przystawać do dyskusji nad formąobowiązku, przyjęli równie agresywnąpostawę atakującą każde sceptyczne na-pomknienie dotyczące choćby i szczegółówwdrożenia praktyki immunizowania. Autorytetami nakłaniającymi do szcze-pienia także często nie są wcale naukowcy,ale np. aktorzy, jak Magdalena Różczka,która jako ambasador UNICEF-u przyjęłatę rolę.

Skrajne wypowiedzi osób niebędącychspecjalistami w danych dziedzinach (częstoniestety po prostu niekompetentnych)zwykle wybijają się na pierwszy plan opi-niotwórczej rzeczywistości jaką współ-cześnie staje się Facebook czy capslockiempisane tytuły na portalach internetowych.Aktorzy komentujący działania politykisocjalnej, międzynarodowej czy podat-kowej już nie dziwią. Nie dziwi też doradcapersonalny Mateusz Grzesiak, któregowpisy na Facebooku, m.in. podważająceistnienie niektórych zaburzeń i choróbpsychicznych, takich jak depresja, osiągają

krzysztof sękowskiCzłonek Pracowni Filozofii Eksperymentalnej przy Instytucie Filozofii UW

Ochrona Puszczy Białowieskiej, choroby psychiczne, szczepionki –te ważne tematy są ofiarą rewolucji bez idei. Żyjemy w marzeniu PaulaFeyerabenda o anarchizmie metodologicznym w dyskursie naukowym

Niekompetencja wiodąca lud na barykady

Page 15: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

zasięgi w setkach tysięcy. Tworzą tym sa-mym ogromną siłę opiniotwórczą.

Dlaczego więc autorytet naukowcówtak podupada? Dlaczego film PatrykaVegi „Botoks”, który z argumentów aneg-dotycznych tworzy obraz z mocną teządotyczącą degrengolady autorytetów me-dycznych w Polsce, bije rekordy popular-ności w kinach? Być może rzeczywiścienaukowcy i specjaliści nie są więcej warciod szarych, ale realnie zainteresowanychobywateli? Być może rzeczywiście naukajest nie tylko systemowo skażona jak po-kazuje film Vegi, ale tak, jak chce Ziębai wielu innych działaczy bez uznania w śro-dowisku akademickim, w samej swojejnaturze i metodologii jest czymś nieobiek-tywnym?

Przychodzi Relatywizm do Nauki...

Powyższe sytuacje oczywiście nie są czar-no-białe. Tematy, w których pojawiająsię mniej lub bardziej naukowe argumentynie zawsze są oczywiste, a na pewno warteprzedyskutowania. Jednak wspomnianewojny naświetlają inną poważną trudność:problem zaufania do naukowców, eks-pertów – ich roli w dyskusji publicznej,a nawet roli i autorytetu samej naukiw tej dyskusji.

W historii filozofii nauki obiektywnąwartość osiągnięć naukowych zaczętopodważać ponad 50 lat temu. Najpierwtwórca teorii rewolucji naukowych, Tho-mas Kuhn, wskazywał na to, że nie możnamówić o obiektywnym rozwoju w nauceod samego jej zarania. Funkcjonuje onaw cyklach, podczas których istnieje etaptzw. nauki normalnej, w którym, w ramachmetod i ram teoretycznych przyjętego pa-radygmatu, kumulujemy wiedzę i odkry-wamy zasady działania świata. Z czasemjednak uzyskujemy coraz więcej danych

nie pasujących do naszego paradygmatu –wtedy następuje etap kryzysu w nauce,kiedy naciągamy teorie, tworzymy hipotezyad hoc, tak aby wszystko pasowało do za-łożeń paradygmatycznych. Prędzej czypóźniej jednak następuje etap rewolucji,

kiedy pojawia się nowy paradygmat, do-statecznie atrakcyjny, aby obalić poprzed-ni. Wtedy zmieniają się założenia teore-tyczne i metody naukowe, a świat naukifunkcjonuje znowu w etapie nauki nor-malnej. Rozwój ten ma jednak charaktercykliczny i każdy paradygmat musi w koń-cu zostać obalony. Kuhn powoływał sięm.in. na klasyczny przykład z historiifizyki, kiedy to paradygmat newtonowskizostał zastąpiony tym, który powstał wsku-tek odkryć fizyki kwantowej. Główna kon-sekwencja tej teorii jest następująca: roz-

15

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Dlaczego film Patryka Vegi

„Botoks”, który

z argumentów

anegdotycznych tworzy

obraz z mocną tezą

dotyczącą degrengolady

autorytetów medycznych

w Polsce, bije rekordy

popularności w kinach?

Być może rzeczywiście

naukowcy i specjaliści nie są

więcej warci od szarych, ale

realnie zainteresowanych

obywateli?

Page 16: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

wój nauki i wartość odkryć mogą byćmierzone w ramach paradygmatu. Z obiek-tywnej perspektywy są to kwestie względne.

Jeszcze większej intelektualnej re-wolucji w filozofii nauki dokonał jednakPaul Feyerabend. W roku 1975, trzynaścielat po pojawieniu się „Struktury rewolucjinaukowych” Kuhna, wydał on książkę„Przeciw metodzie”, która wywołała po-tężny ferment w środowisku naukowym.Feyerabend opisał w niej swoje stanowiskowobec rozwoju naukowego, metod nau-kowych a także miejscu nauki w społe-czeństwie. Nazwał je wdzięcznie – anar-chizmem metodologicznym.

...i wprowadza Anarchię

Obecna sytuacja chaosu informacyjnegoi upadku autorytetu naukowców wyglądajak spełnienie marzeń Feyerabenda, przy-najmniej w kwestii miejsca nauki w spo-łeczeństwie. Argumentacja Feyerabendajest kilkustopniowa. Przede wszystkim,intuicje Kuhna rozszerza on na funkcjo-nowanie nauki w ogólności. Paradygma-tów jest więcej i funkcjonują one w tymsamym czasie. Nie powinno się czekać,aż jeden zajmie miejsce drugiego. Dlarozwoju nauki najlepsze jest ciągłe ata-kowanie paradygmatów i dopuszczaniedo głosu wszystkich podejść. Feyerabendproponuje metodę kontrindukcji, wska-zując, że dobre dla rozwoju nauki (którejnormatywne cele są zrelatywizowane dozindywidualizowanych potrzeb jednosteki grup, w jakie się łączą) jest np. rozwijaniehipotez niezgodnych z przyjętymi i dobrzepotwierdzonymi teoriami. Powołując sięna przykłady z historii nauki (zwłaszczana przełomy w historii fizyki, takie jakodrzucenie fizyki newtonowskiej czy od-krycia Galileusza) Feyerabend wskazuje,że obalenie dotychczasowej teorii jest bo-

wiem możliwe jedynie za pomocą mate-riału faktycznego, którego odkrycie wy-maga przyjęcia koncepcji teoretycznejniezgodnej z dotychczasową teorią. Po-żądane jest też przyjmowanie hipotez nie-zgodnych z faktami i obserwacjami, po-nieważ same metody i kryteria obserwacjipresuponują określone założenia teore-tyczne. W istocie więc przyjmowanie hi-potez niezgodnych z doświadczeniem jestdopuszczaniem teorii niezgodnych z teoriąobowiązującą, do czego, jak pisałem, takżezachęcał Feyerabend. Konsekwencją tegotypu założeń jest dla niego wizja plura-listycznej nauki, dzięki której w dyskursiejest możliwy maksymalny „ruch myśli”.

Poglądy te mają przełożenie na prak-tyczne rozwiązania społeczne. Feyerabenduznaje naukowców za obrońców konkret-nego porządku i konkretnego języka opi-sującego świat, których uznanie za auto-rytety wstrzymuje rozwój naukowy od-bierając dyskursowi naukowemu plura-lizmu. Do dyskursu naukowego dopusz-czone powinny być wszelkie teorie i po-dejścia, podobnie do edukacji. W ten spo-sób społeczeństwo będzie wzrastało w zro-zumieniu pluralizmu, co zapewni mu ma-ksymalny rozwój wedle potrzeb wyzna-czonych przez samą społeczność.

Permanentna rewolucja bez idei

Feyerabend opisuje też w swojej filozofiitzw. tradycje, które wyznaczają normyfunkcjonowania nauki w społeczeństwie.Może być tradycja racjonalna, jak naszapoczciwa kultura Zachodu, albo np. tra-dycja magiczno-harmonijna, jak w nie-których kulturach pierwotnych. Wykazu-jąc, że nie ma obiektywnej możliwościporównania tych tradycji, ponieważ kry-teria oceny są wyznaczane wewnętrznieprzez daną tradycję, autor „Przeciw me-

16

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 17: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

todzie” proponuje rozwiązanie rewolu-cyjne: dopuścić na równych prawachwszystkie tradycje zarówno do edukacji,jak i do dyskusji. Naukę zaś oddzielić odpaństwa, tak jak religię (zgodnie z po-równaniem, którego sam używał). Społe-czeństwo, kierując się swoimi potrzebami,niemal jak w liberalizmie w wersji sauté,swoją niewidzialną ręką samo wybierzespośród rozwiązań, jakie proponują wszel-kie tradycje – te, które spełniają oczeki-wania ludzi najlepiej.

Jest tu jednak pewien problem. Pro-pozycja Feyerabenda jest w istocie opisemjedynie jednego ze stadiów rozwoju naukiu Kuhna – etapu rewolucyjnego. Różnicapolega na tym, że u Kuhna za rewolucjąszła myśl przewodnia następującej późniejtradycji, mówiąc językiem Feyerabenda.Ten jednak nie chce dopuścić do przyjęcia„myśli przewodniej”, konkretnego odkry-cia, teorii czy metody jako motoru dlaswojej rewolucji, ponieważ musiałaby sięona skończyć. Rewolucja u Feyerabendamusi trwać, nie może zostać zawłaszczonaprzez żadną z tradycji, żadną z grup.

Jesteśmy w momencie właśnie takiejrewolucji bez idei. Rewolucjoniści wyty-

kając niezgodności badań, korupcję w śro-dowiskach eksperckich (np. lekarzy), od-mienne zdania ekspertów (często bez do-kładnego sprawdzenia źródeł i bez ogląduna stanowisko szerszego środowiska nau-kowego wobec danego problemu) po koleiścinają kolejnych królów w postaci auto-rytetów – naukowców. Do niczego to jed-nak nie prowadzi. Prędzej czy późniejjakaś idea musi i powinna się narodzić,aby móc wejść w stadium nauki normalnej.Potrzebujemy jej dzieci, jakimi są uznanemetody, uznane recepty, ugruntowanew czymś rozwiązania. Nauką nie możebyć zwykły pluralizm, który co prawdawzmacnia poczucie wolności i samosta-nowienia u szarych obywateli, ale unie-możliwia zaspokojenie potrzeb, do któregodąży nasza tradycja naukowa – dobrostanuciała i poczucia zrozumienia świata.

Rewolucję można jednak też stłumićpowołując się na wspomniane potrzebyoraz na podstawy naszej tradycji, jaką sąwypracowane metody naukowe, racjona-lizm i struktury uniwersyteckie tworzące,bądź co bądź, autorytety. Nie ma różybez kolców, nie ma stłumienia rewolucjibez strat w wartościach, jakie się z niąwiązały. W tym celu trzeba ściągnąć wodze,również charakterystycznego dla zachodusceptycyzmu, a co za tym idzie – swoistegopluralizmu i poczucia pewnego rodzajuwolności w dyskursach. Od edukacji szkol-nej należy w tym celu wypracowywać za-ufanie do autorytetów naszej tradycji(naukowców) i uczyć obrony przed cichymirewolucjonistami, jakimi są pseudonau-kowcy i kontestatorzy operujący broniamiw postaci fake newsów, artykułów w tzw.predatory journals i, co najgorsze, wyjąt-kowo prostymi, klarownymi i absolutnieniepotwierdzonymi przez naukowców teo-riami.

17

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

trzeba ściągnąć wodze,

również

charakterystycznego dla

zachodu sceptycyzmu, a co

za tym idzie – swoistego

pluralizmu i poczucia

pewnego rodzaju wolności

w dyskursach

Page 18: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

18

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Sprawa rodziców noworodka, którzy wewrześniu zabrali swoje dziecko ze szpitalaw Białogardzie, by uchronić je przed nie-chcianymi procedurami medycznym, jestswego rodzaju mikrokosmosem polskich(i nie tylko) debat społecznych na tematspołecznej pozycji nauki i medycyny, au-torytetów i elit profesjonalnych oraz za-kresu wolności w relacji do zdrowia pub-licznego czy interesu narodowego. Żar-tobliwie uznałbym ten kazus za modelowąbitwę między chorągwiami Ciemnogrodua legionami Scjentopogardu.

Wojownik czy wojowniczka walczącypod sztandarem Ciemnogrodu to stereotypdobrze znany od wieków. To osoba o niż-szym statusie społecznym i wykształceniu,religijna i nieufna względem „szkiełkai oka”, a już szczególnie względem pater-nalistycznych elit i modernistycznej wiel-kiej narracji nauki, która bądź to kolidujez ich wielką narracją bogoojczyźnianą,bądź jest zbyt opresyjna dla pomniejszychplemiennych narracji. To antyszczepion-kowcy i turbolechici. To „pasożyty im-munologiczne”, wierzące w płaską Ziemię,

superchwasty GMO i zamach smoleński.Są uprzedzeni, ksenofobiczni i nietole-rancyjni. Tak przynajmniej wyglądająw opisach bitewnych swoich śmiertelnychwrogów.

Scjentopogard to, tymczasem, siłyPostępu i dobrobytu. Maszerują dzielniew szeregach Armii Nowego Wzoru, niosącrewolucję społeczną, wolności od zabo-bonów, jedynego słusznego boga Naukii Higieny. Inwigilują wrogie szeregi „dlabeki”. Ich bronią jest drwina i pogarda.Nic tak ich nie cieszy jak wspólnie śmiesz-kowanie z głupoty wroga. Używają kos-metyków z resztek nienarodzonych dzieci,które kupują z pieniędzy od Sorosa i Mon-santo.

Konstruktywnie o szczepionkach

Oto wiec mamy dwa obozy serdecznie sięnienawidzące. Wspomniana debata spo-łeczna, czy raczej wojna kulturowa toczysię w Polsce od wieków, ale rozgorzałaz nową siłą wraz z otwarciem frontu szcze-pionkowego. Popularność ruchów anty-

miChał zaBDyr-jamrózPracownik Instytutu Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie

Wojna kulturowa toczy się w Polsce od wieków, ale rozgorzała z nową siłąwraz z otwarciem frontu szczepionkowego. Ma on jednak swoje niebaga-telne podstawy

Ciemnogród vs. scjentopogard

Page 19: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

szczepionkowych i powiększająca się liczbarodziców, którzy nie szczepią swoich dziecito dowody znacznego sukcesu sił Ciem-nogrodu. Sam zajmując się zawodowopolitykami zdrowotnymi i zdrowiem pub-licznym jestem tym bardzo zaniepokojony.

Z racji profesji i przekonań zaliczam siędo plemienia Scjentopogardu, ale w tymmiejscu chciałem zbadać motywy drugiejstrony i zanalizować je w – jak tylko tomożliwe – życzliwy sposób. Co motywujeantyszczepionkowców? Na to pytanie sta-rałem się odpowiedzieć na potrzeby mojejpracy doktorskiej „Deliberatywny modelpolityki”. Punktem odniesienia był dlamnie przykład moderowanej przez HannęZielińską rozmowy radiowej z 2014 rokupt. „Awantura o szczepionki”. Byłą to de-bata między dwiema matkami, aktywnymiw publicznej dyskusji na temat obowiąz-kowego szczepienia dzieci: zwolenniczkitakiego obowiązku, Joanny Grzesiowskieji jego przeciwniczki, Agnieszki Kutyłow-skiej. W moim przekonaniu był to przykładnad wyraz konstruktywnej rozmowy, kon-trastujący z tonem wielu dyskusji w sferzepublicznej.

Zwolenniczka zachowywała się w spo-sób modelowy dla swojego stronnictwa.Pokładała nadzieję w medycynie i w au-torytetach naukowych. Przeciwniczka,tymczasem, dość wyraźnie odbiegała odstereotypu jaki tworzą najbardziej popu-larne relacje osób monitorujących ruchyantyszczepionkowe. Była w stanie z prze-konaniem przywołać (choć bez dokładnegoopisywania) szereg źródeł świadczącycho tym, że szczepionki niosą z sobą wysokieryzyko szkodliwych skutków ubocznych.Odnosiła się tylko do wiedzy eksperckiej,nie odwoływała się do wiedzy anegdo-tycznej. Jej wypowiedź w żadnym punkcienie skłaniała się ku teoriom spiskowym.Była bardzo dobrze przygotowana do roz-mowy, biegła w przedmiocie i zdolna cy-tować różne źródła od ręki. Mimo brakuformalnego wykształcenia, sprawiała wra-żenie ekspertki w temacie. Jej dyskutantkanie była w stanie odeprzeć argumentóww równie rzeczowy sposób. Ostatecznie,to przeciwniczka szczepień wyszła naosobę bardziej krytycznie i samodzielniemyślącą, w przeciwieństwie do tej, która„pokłada wiarę” w szczepienia ochronnei lekarzy. Ten przykład przeczył wizerun-kowi antyszczepionkowców jako moty-wowanych ignorancją i przesądami.

Miejsce dla własnego doświadczenia

Dyskusja radiowa ukazała jeszcze jednąrzecz. Przeciwniczka szczepień wyjaśniła,skąd wzięło się jej zainteresowanie te-matem. A zaczęło się wraz z chorobą jejdziecka, po tym, jak otrzymało ono obo-wiązkowe szczepienie. Sytuację pogarszałydługie kolejki do specjalistycznych badań,a także sami lekarze, którzy nie przeka-zywali matce konkretnych informacji i nieotoczyli jej odpowiednią opieką psycho-logiczną. Zapytana jakie jest źródło jej

19

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Przeciwniczka szczepień

wyjaśniła, że jej

zainteresowanie tematem

zaczęło się wraz z chorobą

jej dziecka, które

doświadczyło poważnych

skutków ubocznych po

obowiązkowym szczepieniu

Page 20: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

informacji, odpowiedziała: „Przede wszyst-kim nie są tym źródłem lekarze”. Wyjaś-niła, że „nie miałam żadnej wiedzy na te-mat szczepień, tak jak większość naszegospołeczeństwa. Zostałam na te szczepieniazapędzona, bo tak trzeba. Dziecko szcze-piłam do trzeciego miesiąca życia […]i niestety zderzyłam się mocno z rzeczy-wistością. Moje dziecko doznało powikłań,które oczywiście nie zostały w ogóle za-uważone przez lekarzy, zdiagnozowaneodpowiednio i zgłoszone do odpowiednichinstytucji”.

Trudne doświadczenie życiowe ge-neruje silne emocjonalne zaangażowaniew sprawę i wytężone poszukiwanie ra-cjonalnych, naukowych argumentów najej rzecz – nawet jeśli są one selektywnei sprzeczne z naukowym konsensem.Większa inteligencja, kompetencje poz-nawcze czy edukacja wcale nie gwarantująodporności na stronniczość, szczególnie,kiedy w grę wchodzą silne polityczne czymoralne przekonania.

Jednakże stronnicza argumentacjawcale nie umniejsza znaczenia problemu,który jest u źródeł takiego zaangażowania.Można ją uznać za próbę podbudowaniaswoich przekonań zestawem racjonalnychargumentów w otoczeniu, które traktujemotywy emocjonalne i osobiste historie

z pobłażliwością. W omawianym przy-padku kluczowe było tu umożliwienieopowiadania personalnych historii, którez angielska zwie się storytelling. Przy-najmniej w tym przypadku, podstawowymmotywem kierującym determinacją prze-ciwniczki szczepień był żal, cierpieniei poczucie niewłaściwego traktowaniaprzez profesjonalistów medycznych. Przed-stawienie sprawy w ten sposób przetarłorównież ścieżkę dla opowieści o znajomymzwolenniczki szczepień. Jego dzieci po-ważnie zachorowały na choroby, którychdałoby się uniknąć, gdyby nie zaniedbałon szczepienia. Teraz aktywnie działa,aby przestrzec innych przed jego własnymbłędem. Przeciwniczka szczepień, mimopersonalnej i uczuciowej motywacji, miałaszansę wyrazić się w sposób poszerzającynasze zrozumienie tematu. Ujawniło togłębsze tło „awantury o szczepionki”. Po-kazało, że dla wielu ruch antyszczepion-kowy znajduje podatny grunt z innychpowodów, niekoniecznie odnoszących siędo samych szczepionek.

Bariery dla upodmiotowieniapacjentów

Jednym z takich problemów tła może byćnapięcie między powoli wdrażaną w Polscekoncepcją praw pacjenta, a bioetycznymmodelem tzw. medycznej deontologii (me-dical deontology, od francuskiego kode-ksu: La code de déontologie medicale) –czyli tradycyjnie obecnego wśród profes-jonalistów medycznych w tej części Europywzorca „medycznego posłuszeństwa” pa-cjentów. Zakłada on, że pacjent ma obo-wiązek podporządkowania się wiedzy eks-perckiej lekarza. W Polsce model deon-tologiczny symbolicznie i nie tylko repre-zentowała praktyka sporządzania doku-mentacji medycznej pacjenta po łacinie.

20

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

stronnicza argumentacja

wcale nie umniejsza

znaczenia problemu, który

jest u źródeł takiego,

pełnego pasji

zaangażowania

Page 21: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Powodem tego – podawanym przez sameIzby Lekarskie – było uniemożliwieniepacjentom samodzielnego odszyfrowaniadokumentacji medycznej. Praktyka spo-rządzania jej w łacinie została zasadniczozniesiona rozporządzeniem Ministra Zdro-wia Zbigniewa Religi z 2006 roku (późniejjednak dozwolona, ale tylko w uzasad-nionych przypadkach). Mimo wielu mi-lowych kroków w prawnej instytucjona-lizacji praw pacjenta w Polsce, modeldeontologiczny wciąż silnie oddziałuje napostawy lekarzy a nawet samych pacjen-tów. Stanowi on wciąż swego rodzaju tra-dycyjny tryb domyślny budowania wza-jemnych relacji między pacjentem a le-karzem. Dobra komunikacja między pa-cjentami i profesjonalistami medycznymiwciąż pozostaje jednym z wyzwań w Pol-sce. Jasnym jest, że ruch antyszczepion-kowy nie jest skutkiem tylko tego kon-kretnie problemu, tym bardziej, że krajereprezentujące znacznie bardziej part-nerski model relacji pacjent-lekarz równieżnie są wolne od antyszczepionkowych na-strojów. W tym przypadku, jednak, pub-liczna debata o szczepionkach ujawniainne, podskórne dylematy systemowe,które stanowić mogą podatny grunt dlaruchów antyszczepionkowych.

Do wspomnianego kontekstu wartododać dość istotną uwagę, że relacja mię-dzy lekarzem a pacjentem jest bardzouzależniona od pozycji społecznej. Anto-nina Ostrowska w artykule „Paternalizmczy partnerstwo? Relacje między pacjen-tami a lekarzami w Europie” zauważa, że„[b]adania zachodnie dostarczają wieluargumentów na rzecz tezy, że sposobykorzystania ze służby zdrowia przez osobyzajmujące niższe pozycje społeczne od-biegają od wzorców klasy średniej i wy-ższej”. Większa szansa osób z klasy średniejna nawiązanie partnerskich relacji z le-

karzem wynika z szeregu możliwych czyn-ników. Ostrowska wymienia m.in. to, że„główne założenia, na których opiera sięstruktura służb zdrowotnych, są zgodnez wartościami, oczekiwaniami i stylamiżycia przede wszystkim klasy średniej”.

Wskazuje też na to, że „pacjenci o pozycjispołecznej zbliżonej do pozycji lekarzamają większą szansę na nawiązanie wspól-nego a jednocześnie bardziej efektywnegostylu komunikacji”. Ponadto „wzory so-cjalizacji w klasie średniej wyposażająjednostkę w umiejętność łatwiejszego rea-lizowania roli pacjenta, rozumienia obiek-tywnej orientacji przedstawicieli służbyzdrowia, minimalizowania skutków nie-wielkiej zresztą różnicy statusu” co „za-pewnia łatwość dopasowania się do ist-niejących form organizacyjnych i funk-cjonowania w strukturach biurokratycz-nych, sprzyja umiejętności werbalizowaniaswoich odczuć, oczekiwań i potrzeb i po-dejmowania negocjacji z lekarzem”.

Powyższe uwagi sugerują, że takżei ruchy antyszczepionkowe mogą miećcechy antyestablishmentowych ruchów

21

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

także i ruchy

antyszczepionkowe mogą

mieć cechy

antyestablishmentowych

ruchów społecznych – buntu

niższych warstw

społecznych przeciw

postawom i dominacji klas

średnich i elit

Page 22: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

społecznych – buntu niższych warstwspołecznych przeciw postawom i dominacjiklas średnich i elit. Kontekstem tego możebyć wzbierająca frustracja i resentyment,kumulowane przez lata rosnących nie-równości społecznych, tj. widocznego ucie-kania do przodu „beneficjentów trans-formacji”.

Błąd Scjentopogardu i upolitycznienieresentymentu

W moim przekonaniu, dość istotnym pro-blemem mojego stronnictwa, grodu Scjen-topogardu, jest niemal religijny kult nauki.Przyjmuje on nawet postać postulatu two-rzenia polityk wyłącznie w oparciu o naukę,co postulował niedawno m.in. Neil de-Grasse Tyson. Jeffrey Guhin określił takiestanowisko mianem „krótkowidztwa scjen-tyzmu”, dostrzegając jego korzenie w qua-si-religijnym kulcie nieomylności nauki.Zdaniem Richarda P. Feynmanna u sa-mych naukowców wiara tego rodzajuprzyjmuje kształt „naukowego kultu cargo”.Zupełnie jak plemiona wysp Oceanu Spo-kojnego, które budują bambusowe lotniskodla przywołania samolotów z dobrami,wielu naukowców jak i laików fascynujesię nauką zapominając o jej istocie. A jestnią zwątpienie i bezlitosny samokrytycyzm,poszukiwanie własnych błędów i szczeremówienie o nich innym. Bez tej pokory,przepełnieni pychą i pewni siebie badacze

i „fani nauki” czynią z nauki pusty rytuał –przesiąknięty myśleniem życzeniowymi ukrytymi pokładami uprzedzeń.

Jest to jednak fenomen stary, a je-dynie wzmagający się w ostatnich latach.Jest on na nieszczęście elementem szerszejpatologii, jaką jest intencjonalne wyko-rzystanie tych zagadnień w sporze poli-tycznym. Niestety rządy Prawa i Spra-wiedliwości zaczęły grać kartą klasowegoi poznawczego resentymentu, antagoni-zując pacjentów wobec lekarzy i generalniewobec nauk medycznych w ramach szer-szej strategii uderzania w elity III RP.Przykładem tego był tzw. „efekt Ziobry”,czyli gwałtowny spadek liczby przeszcze-pów w Polsce jeszcze w roku 2007, przyokazji sprawy Mirosława G. Stosowanywtedy w mediach polityczny dyskurs do-prowadził do nadwątlenia zaufania pa-cjentów do transplantologii i jednocześniewzbudził obawy lekarzy przed fałszywymioskarżeniami. Odpowiedzią na endemicz-ny problem paternalizmu zawodów za-ufania publicznego nie jest czynieniez nich politycznych wrogów w celu ugraniaczy zmobilizowania elektoratu. Stawkąjest tu zdrowie i życie obywateli – szcze-gólnie młodego pokolenia. Walka z pa-ternalizmem nie powinna przyjmowaćtakiej formy i nie powinna być zawłasz-czana przez jedną siłę polityczną. To grabardzo niebezpieczna i politycy powinnisię raczej wykazać w niej roztropnością.

22

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 23: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

23

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Marzeniem niejednego obserwatora życiapolitycznego było to, by w końcu jakiśobóz wygrał samodzielnie wybory i poprzezswoje rządy pokazał, na co go stać. Zawszeistniał jakiś winny tego, że nie udało sięzrealizować wszystkich planów – a tokoalicjant, z którym trzeba się dogadać,a to prezydent wetujący ustawy, a towreszcie wredny Trybunał Konstytucyjny,stwierdzający ich niezgodność z ustawązasadniczą. I oto stało się – dwa latatemu premierem została Beata Szydło,posiadająca za sobą samodzielną większośćw parlamencie. W tak zwanym między-czasie TK skutecznie unieszkodliwiono,a na prezydenta też wstrzymywania po-stępów w „dobrej zmianie” zwalić niemożna (nawet w tak fundamentalnychdla Prawa i Sprawiedliwości kwestiach,jak reforma sądownictwa), ponieważ taksię składa, że i on jest częścią obozu władzy.

Była to zmiana o tyle wartościowapod względem poznawczym, że do władzydoszła formacja kierowana przez JarosławaKaczyńskiego, który z żelaznym uporemi z reguły marnym szczęściem od 1991

roku stara się przejąć rządy w naszymkraju. W końcu udało się, najprawdopo-dobniej na długo. Zatem – mówię: spraw-dzam.

Korzystne wiatry

Często pojawia się argument, że PiS „do-trzymuje obietnic”. Z tym jest pewienproblem, bowiem PiS był w nich dośćmglisty. By je ocenić trzeba odwoływaćsię do strzępków różnych informacji, po-rozsiewanych po różnych dokumentachprogramowych. Intuicyjnie jednak wia-domo, że mówiąc o obietnicach mówimyo zestawie kilku sztandarowych (choć niezawsze konkretnych) zapowiedzi z okresukampanii wyborczej. Do nich nie możnana pewno zaliczyć np. tej formy zmianw sądownictwie, którą PiS próbował prze-prowadzić (nikt nie mówił, że reformabędzie wymagała łamania Konstytucji czyde facto podporządkowania judykatywyministrowi sprawiedliwości). Natomiastna pewno można zaliczyć choćby obniżeniewieku emerytalnego czy wprowadzenie

stefaN sękowskiZastępca Dyrektora „Nowej Konfederacji”, kierownik sekcji Publicystyki

Dwa lata rządów Zjednoczonej Prawicy objawiały się koszmarnym stylemi brakiem systemowego rozwiązywania największych problemów. Rządzą-cym pomaga dobra koniunktura

rząd Pis bez kryształowej kuli

Page 24: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

500+. Tu PiS był słowny – wiele zapo-wiadanych rozwiązań (jak choćby dwapowyższe) wprowadzono. To jednak wielemówi nam o wiarygodności wyborczejdanej partii, mniej o tym, czy dane roz-wiązanie jest sensowne i czy zostało wpro-wadzone dobrze. To, że 500+ udało sięuchwalić i że jego wypłacanie idzie płynnie,nie świadczy o tym, że się „udało”. Z ocenącałych rządów – i poszczególnych posu-nięć – jest trochę jak ze skokami narciar-skimi. Równie dobrze można by powie-dzieć, że Kamilowi Stochowi udał się skok,ponieważ wystartował z belki, narta zaśnie odpięła mu się na rozbiegu. A przecieżmusi jeszcze wybić się z progu i wylądować,i to możliwie najlepiej.

W skokach narciarskich liczy się nietyle prędkość na rozbiegu, co ostatecznieosiągnięta odległość – i styl. Zajmijmysię najpierw tym drugim. A z nim jestkoszmarnie. Ostatnie dwa lata pokazały,że jeśli chodzi o kulturę polityczną, PiSw niczym nie różni się in plus od swoichpoprzedników. Wręcz przeciwnie – tam,gdzie Donald Tusk czy Ewa Kopacz pró-bowali stąpać z gracją, skrobiąc marchewkidobrym obyczajom, praworządności i kon-kurentom, gdy nikt nie widzi (inna sprawa,że wielu odwracało wzrok), Jarosław Ka-czyński i Beata Szydło kopią ciężkimi bu-ciorami bez pardonu. Podczas gdy PO(wraz z PSL) manipulowała przy składzieTK, PiS go zwyczajnie zdemolował. Z ogól-

nopolskiej telewizji publicznej zrobił tubępropagandową o poziomie prorządowegowazeliniarstwa (i antyopozycyjności) nie-spotykanym w III RP. W ten sposób po-zbawił ją wiarygodności. Spółki SkarbuPaństwa nadal pozostają miejscem, w któ-rym stanowiska rozdziela się wedle zasadybierny, mierny, ale wierny, z tą różnicą,że obecnie w większym stopniu swoje dopowiedzenia mają różnego rodzaju oko-łopisowskie kamaryle, wzajemnie się zwal-czające. W tym sensie można powiedzieć,że proces ten uległ dekoncentracji.

Jednak jak każdy niedzielny obser-wator skoków narciarskich zawsze uty-skiwałem na punkty za „styl”, które po-wodują, że ktoś, kto skoczył dziesięć met-rów dalej, może przegrać zawody z kimś,kto skoczył bliżej, ale „piękniej”. Jednoma oczywiście wpływ na drugie (styl Vzwiększa powierzchnię nośną skoczka,cywilizowane relacje polityczne pozwalająutrzymać spokój społeczny i wpływają naskuteczność rządzenia), niemniej podej-dźmy do sprawy czysto cynicznie i załóżmyna chwilę, że liczy się goły efekt. Rządzącychwalą się przede wszystkim wynikamigospodarczymi. Faktycznie, mamy wy-jątkowo niskie bezrobocie (6,9 proc. wewrześniu), wzrost gospodarczy jest takżena dobrym poziomie (ponad 4 procentw II kwartale), szykuje się niski deficytbudżetowy (ok. 30 mld zł). Jednak musimyrządowi Beaty Szydło… obniżyć punktyza wiatr. Ten jest bowiem obecnie wyjąt-kowo dobry, Świat wychodzi już ewident-nie z wieloletniej recesji. Gdy porównamywyniki Polski do sąsiadów z regionu,okaże się, że wypadamy dość przeciętnie,bo na 13 państw, które wstąpiły do UEod 2004 roku, Polska znajduje się, jeślichodzi o wzrost gospodarczy (liczony w IIkwartale 2017 r/r) na 6. miejscu – za Es-tonią, Rumunią czy Czechami, choć przed

24

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

z oceną całych rządów –

i poszczególnych posunięć –

jest trochę jak ze skokami

narciarskimi

Page 25: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Litwą, Bułgarią czy Słowacją. Podsumo-wując: gratulacje, ale są tacy, którym idzielepiej – i nie zapomnijcie podziękowaćzefirkowi, który Was (a i z Wami Nas)tak daleko niesie.

Centralizm ponad wszystko

Wbrew pozorom niejednoznaczny jesttakże bilans „uszczelniania podatków”.Faktem jest, że do budżetu wpływa corazwięcej pieniędzy z newralgicznych podwzględem ściągalności podatków, takichjak np. VAT, ale wiele wskazuje na to, żezawdzięczamy go w dużej mierze dobrejkoniunkturze gospodarczej. Trudno teżjeszcze ocenić skutki uboczne uszczelnia-nia; w końcu, gdzie drwa rąbią, tam wiórylecą, a przyznanie Krajowej AdministracjiSkarbowej potężnych uprawnień od sa-mego początku budziło obawy, czy nieobudzimy się znów w „układzie zamknię-tym”. Zdecydowanie gorzej wygląda sy-tuacja, jeśli spojrzymy na to, czy rząd bu-duje podstawy pod długotrwały i stabilnywzrost. 2 lata po objęciu rządów nadalmamy do czynienia z fundamentalnymii nierozwiązanymi, systemowymi proble-mami. Systemowymi reformami nie sąsztandarowe przykłady podawane przezobóz PiS, takie jak obniżenie wieku eme-rytalnego czy 500+. To pierwsze to tylkoprzesunięcie suwaka, w dodatku mocnokosztowne i nierozwiązujące podstawo-wych problemów naszego systemu eme-rytalnego, jakimi są odwrócona piramidademograficzna i oparcie pozyskiwaniaśrodków na świadczenia z wysokiego opo-datkowania pracy. To drugie nie postawipiramidy na szerszej podstawie, a nawetgdyby jakimś cudem to zrobiło, to i taknadal nie będzie się kalkulować, bowiemsystem ten ma tę cechę, że im więcejbędzie się rodziło dzieci, tym więcej bę-

dziemy potrzebowali pieniędzy na jegorealizację (zdaję sobie sprawę, że te świad-czenia mają także niebagatelne zalety nie-przeliczalne na środki uzyskiwane przezbudżet czy ZUS w przyszłości). MinistrowieMorawiecki i Rafalska nadal nie mogąsię porozumieć, jak ma wyglądać reformasystemu emerytalnego (ostateczna likwi-dacja OFE), czy ma służyć „programowibudowy kapitału”, czy też raczej odciążeniuZUS-u. Braki łatane mają być na bieżąco –postępującym zresztą powolnie – oskład-kowywaniem kolejnych form umów. Bom-bę zegarową wmontowaną w nasz systememerytalny, a szerzej finansów publicznychi patologie rynku pracy – miała rozbroićjednolita danina planowana przez ministraHenryka Kowalczyka. Nie doszła jednakdo skutku; minister próbował łączyć ogieńz wodą, żeniąc ideę „jednolitości” z chęciąnaprawy świata przez system podatkowy,realizując swoiście rozumiane zasady spra-wiedliwości społecznej i nie wylewającprzedsiębiorców z kąpielą.

Podobnie zresztą jest ze StrategiąOdpowiedzialnego Rozwoju. Zewaluowa-na, przedstawiona na licznych konferen-cjach prasowych za pomocą liczących pokilkadziesiąt slajdów prezentacji, w prak-tyce polega głównie na kolejnych zapew-nieniach ministra Morawieckiego, że bu-dujemy „nowy kapitalizm”, fotografowaniusię na tle zielonych strzałek w GPW i kła-dzeniem stępki pod statek, który nie manawet projektu. Oczywiście można po-wiedzieć, że są i „sukcesy”, jak repoloni-zacja banku Pekao S.A. Jednak – abstra-hując od tego, że minister chcąc prowadzić„miękki protekcjonizm” porywa się moimzdaniem z motyką na słońce (opiera sięna milczącym założeniu, że państwo lepiejbędzie rozpoznawać potrzeby rynkowe,niż prywatne firmy) – ambitne planytrudno zrealizować, gdy nie dysponuje

25

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 26: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

się odpowiednimi środkami (gdzie jestten mityczny bilion na rozwój?), a takżegdy się nie ma mocy decyzyjnej. TakąStrategię trzeba by realizować dysponując„mózgiem państwa”, zawiadywanym przezosobę obdarzoną odpowiednimi upraw-nieniami. To wszystko rozbija się jednako podstawowy problem, jakim jest fakt,

iż decydent ostateczny nie jest wcale sze-fem rządu, a „jedynie” szefem partii rzą-dzącej i szeregowym posłem. Mimo tychproblemów PiS realizuje ideał jednoliteji scentralizowanej władzy, podporządko-wując administracji rządowej kolejne sferyżycia. Niewybredne ataki na instytucjespołeczeństwa obywatelskiego ze stronyrządowych propagandystów (zwrócił nanie uwagę nawet Premier Gliński) pod-kopują ich wiarygodność w oczach oby-wateli. Utworzenie Narodowego InstytutuWolności w umiarkowany sposób dajepotencjalnie przewagę tym NGO-som,które mogą iść po linii władzy. Mimo że,jak zgodnie udowadniali na naszych ła-mach Artur Wołek i Elżbieta Hibner, bezzdecentralizowanego samorządu takiekwestie, jak rozdzielanie 500+ czy sprzą-tanie szkód po wichurach, które miałymiejsce tego lata na Pomorzu, byłybyo wiele trudniejsze do ogarnięcia. Tym-czasem PiS stara się przekazać jego kom-petencje rządowi. Ze zmiennym skutkiem.

Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środo-wiska i Gospodarki Wodnej partii Ka-czyńskiego udało się podporządkowaćWarszawie (czytaj: ministrowi JanowiSzyszce i poszczególnym wojewodom),nie tak łatwo poszło z RegionalnymiIzbami Obrachunkowymi, odpowiedniąnowelę zawetował prezydent Duda. Po-dobnie zresztą jak ustawy o Krajowej Ra-dzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym,które oznaczałyby de facto skupieniew ręku ministra sprawiedliwości kontrolęnad jednocześnie prokuraturą i sądami.

Suwerenistyczna propaganda

W tym kontekście można zresztą powie-dzieć, że obóz „dobrej zmiany” sprawujepełną monowładzę w Polsce – nawet fun-damentalne spory rozgrywają się wewnątrzniego. Prezydent Duda coraz częściej pełniobowiązki „konstruktywnej opozycji”, pró-bując aktywnie wpływać na funkcjono-wanie kluczowych dziedzin państwa. Choćostatnio zauważalne jest to przede wszyst-kim w przypadku bezpieczeństwa naro-dowego. Od miesięcy prezydent spierasię z ministrem obrony Antonim Macie-rewiczem, czego symbolem był brak no-minacji generalskich w trakcie tegorocz-nych obchodów Święta Wojska Polskiego.Ten spór ewidentnie nie służy naszejobronności. Nie da się powiedzieć, że Pol-ska jest bezpieczniejsza, niż dwa latatemu. Początek rządów obfitował w opty-mistyczne wydarzenia, takie jak szczytNATO w Warszawie, czy przyjazd wojskamerykańskich do baz w Polsce. TakżeStrategiczny Przegląd Obronny, opubli-kowany w połowie tego roku, rysuje am-bitne plany przed polską armią, a prezy-dent podpisał świeżo ustawę podwyższa-jącą wydatki na wojsko do 2,5 proc. PKB.Diabeł tkwi, oczywiście, w szczegółach –

26

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Pis realizuje ideał jednolitej

i scentralizowanej władzy,

podporządkowując

administracji rządowej

kolejne sfery życia

Page 27: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

tak jak w przypadku Strategii Morawiec-kiego wszystko rozbija się o zasoby, a takżeumiejętność zgrania różnych aspektóww ramach rządu. Na pewno nie pomagatemu zachłanność ministra Macierewicza,starającego się sięgać po wszystko, cochoć trochę może zahaczać o kompetencjeMON (vide długi spór o Strategię Cyber-bezpieczeństwa z minister Streżyńską czyo… wydział lekarsko-wojskowy Uniwer-sytetu Medycznego w Łodzi z ministremzdrowia Konstantym Radziwiłłem). Poli-tyka kadrowa ministra jest katastrofalna –symbolem była niekończąca się opowieśćdotycząca wykorzystywania (braku) kom-petencji Bartłomieja Misiewicza w różnychmiejscach podległych Macierewiczowi.A to był tylko wierzchołek góry lodowej.Ponadto nie najważniejszy, bo karuzelakadrowa dotknęła przede wszystkim ofi-cerów, wielu z nich doświadczonych w mis-jach zagranicznych – niektórzy odeszlina własną prośbę. Polityka MON zasadzasię w dużej mierze na suwerenistycznejpropagandzie: z jednej strony rezygnujesię z zamówień u zagranicznych dostaw-ców, z drugiej wcale nie widać, by istniaławobec nich alternatywa. Propagandowopompuje się Wojska Obrony Terytorialnejjako jednostki, dzięki którym liczebnośćarmii wzrośnie i będziemy mogli czuć siębezpiecznie. Problem w tym, że mówienieo ich sformowaniu czy wręcz gotowościbojowej jest obecnie na wyrost; na ichprzygotowanie potrzeba jeszcze lat, tym-czasem MON zachowuje się, jakbyśmyjuż mieli do czynienia z pełnowartościo-wymi żołnierzami.

Suwerenistyczna propaganda widocz-na jest także w działaniach MSZ. Trudnomi zrozumieć, dlaczego mamy popadaćz jednej skrajności w drugą – od fana-tycznego starania się o miano prymusaEuropy za czasów PO, po buntownika

bez powodu, jak dziś. Co prawda możemypochwalić się wyborem na niestałegoczłonka Rady Bezpieczeństwa NarodówZjednoczonych, ale jednocześnie tracimydyplomatycznie na licznych frontach. Wi-doczne jest to zwłaszcza na arenie unijnej,gdzie Polska jest coraz bardziej spychanana boczny tor. Naszym politykom ewi-dentnie trudniej rozpoznać znaki czasówniż ich kolegom z innych państw „nowejUnii”, którzy zatrzymują się na werbalnymeurosceptycyzmie, jednocześnie prowadzącna brukselskich salonach realną politykę.

Z Niemcami odgrzebujemy stare toporywojenne (reparacje), rozpętując spory,których nie jesteśmy w stanie wygrać,a jednocześnie możemy dużo stracić wewzajemnych relacjach. Obecny rząd zanajwiększego przyjaciela uznaje… USA,i to przede wszystkim rządzone przez Do-nalda Trumpa – państwo, które jest oczy-wiście naszym sojusznikiem, pod kątemobronnym wręcz strategicznym, jedno-cześnie dalekim, o wiele dalszym, niż UE,z której członkami, mimo wielu niesnasek,mamy najlepsze relacje w historii, a takżewspólne interesy. W stosunku do sąsia-dów – Ukrainy, Litwy czy Białorusi – od-bijamy się od wyrażania ogromnej przy-jaźni po nadmiernie twarde stanowisko –i z powrotem. Nie mamy też wypracowa-

27

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Dlaczego mamy popadać

z jednej skrajności w drugą –

od fanatycznego starania się

o miano prymusa europy za

czasów Po, po buntownika

bez powodu, jak dziś?

Page 28: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

nych reakcji na zmieniającą się dyna-micznie rzeczywistość geopolityczną –czy to na Bliskim, czy Dalekim Wschodzie;choć niewiele tam od nas zależy, to jednakmy zależymy od tamtejszych realiów.

Nie jest to więc ciekawy bilans. Jesz-cze PiS unosi się na przednim wietrzeoczekiwań spełnianych za pomocą drogich,choć nie rozwiązujących systemowychproblemów, ruchów, które można podej-mować dzięki dobrej światowej koniun-kturze. Ci, którzy chcieli po prostu takichrządów – umiarkowanie konserwatywnychobyczajowo, przygarniających troskliwieojcowską dłonią każdego, kto chce i po-trzebuje, ale i potrafiących uderzyć, gdytrzeba rozpędzić „komunistów i złodziei”,zarazem zaś romantycznych i samodzielniebiorących się za stery wszystkiego – mogąbyć zadowoleni. Ci, którzy są gdzieś po-

między – a przecież na PiS głosuje nietylko żelazny elektorat – mogą odczuwaćniesmak patrząc na to, jak te rządy wy-glądają. Jednak gdy czyjaś pamięć sięgadalej, niż miesiąc w tył, to może porów-nywać te rządy do poprzedników, do „cie-płej wody w kranie”, do pychy wobecwspółobywateli i uniżoności wobec każ-dego, kto większy na arenie międzynaro-dowej. Gdy to się wspomina, można sięzastanawiać, czy jednak mimo wszystko,nie jest lepiej niż było. To pytanie pozos-tawiam otwarte. Na pewno gdy pomyślisię, że ten rząd nie rozwiązuje właściwieżadnych kluczowych problemów, z jakimisię borykamy, a jeszcze tworzy nowe, towniosek jest następujący: może i zatrium-fuje po czterech latach w wyborach, aleZjednoczona Prawica na Kryształową Kulęjeszcze nie zasługuje.

28

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 29: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

29

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Obóz Prawa i Sprawiedliwości jestczęsto oskarżany, że w politycewschodniej odwrócił się od koncepcjiLecha Kaczyńskiego i prowadzi dzia-łania w duchu neoendeckim. Czy ocenętę można odnieść do działalności pre-zydenta Andrzeja Dudy?

Po pierwsze, należy pamiętać, że politykazagraniczna prowadzona na poziomie pre-zydenckim jest polityką, która w znacznejmierze zależy od osobistych relacji per-sonalnych. Za prezydentami nie stoi wielkamachina administracyjna czy wykonawcza,ich atutem jest natomiast autorytet orazpozycja polityczna. Dlatego też nie możnabezpośrednio porównywać działań podej-mowanych przez dwóch prezydentów dzia-łających w różnych warunkach. PrezydentKaczyński współpracował z innymi przy-wódcami państw niż ci, z którymi współ-pracuje prezydent Duda. Oprócz tego

zmieniły się również rzeczywiste uwarun-kowania prowadzonej polityki. Z całąpewnością jednak prezydentów Dudę i Ka-czyńskiego łączy przekonanie, że o ile naZachodzie rozgrywamy nasze interesy, tona Wschodzie decyduje się kwestia naszegobezpieczeństwa. W tym sensie ich politykazagraniczna zachowuje wspólną logikę,choć w sposób oczywisty jest prowadzonaw odmiennych warunkach.

Po agresji rosyjskiej na Ukrainie poja-wiły się informacje, że Rosja możeanalogiczne środki zastosować wobecKazachstanu. Tymczasem w ostatnichdwóch latach obserwujemy intensyfi-kację polskiej polityki wobec Kaukazui Azji Centralnej. Miały miejsce m.in.wizyty prezydenta Dudy w Kazachstaniei Gruzji. Należy to wiązać tylko z pro-blematyką bezpieczeństwa, a może taaktywność ma szerszy wymiar?

krzysztof szCzerskiSekretarz Stanu, Szef Gabinetu Prezydenta RP, Profesor nadzwyczajny w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego

Jeśli Europa będzie zmuszona wybierać między Kijowem i Moskwą, tozepsucie relacji z partnerami regionalnymi może mieć bardzo złe konsek-wencje dla Ukrainy. Przestrzegam przed tym ukraińskich partnerów

Na romantyzm w polityce niestety nie ma miejsca

z ministrem krzysztofem szczerskim rozmawia marek wojnar

Page 30: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Po kilku latach wyraźnej stagnacji, Polskawraca do aktywności na Kaukazie. Pa-miętajmy, że jedną z pierwszych deklaracjiprezydenta Bronisława Komorowskiegobyło stwierdzenie, że uprzywilejowanarola Gruzji w polskiej polityce się skoń-czyła. Było to dość radykalne sformuło-wanie, biorąc pod uwagę sposób sprawo-wania funkcji przez prezydenta Komo-rowskiego. Tak więc dla zewnętrznegoodbiorcy wizyta prezydenta Dudy w Gruzjipo kilku latach nieobecności była czymśznaczącym. Stanowi to sygnał, że w sensiepolitycznym Polska chce wrócić do rolilatarni morskiej dla Wschodu, kiedy tennawiguje na Zachód. Chcemy przekonać

naszych partnerów, że Warszawa powinnabyć ważnym punktem odniesienia. Tutajdużo problemów sprawiają nam akcje in-spirowane przez opozycję, które pokazująnasz rzekomy konflikt z Unią Europejską.Jest to zauważane także na Wschodzie.Tym samym medialne pompowanie tegodomniemanego konfliktu jawi się jakodziałanie antypaństwowe w sensie czystym.

Jeżeli natomiast chodzi o Kazachstan,stosunki z tym państwem stanowią –według prezydenta – dużą szansę gospo-darczą i infrastrukturalną. Równocześnieintensyfikacja kontaktów na tym odcinkujest próbą pokazania, że możemy miećdobre relacje z wszystkimi dużymi krajamiobszaru poradzieckiego. Kazachstan jestważnym państwem położonym w strate-gicznej części świata. W podobny sposób

można uzasadnić budowanie relacji z Tur-cją, choć tu już wykraczamy poza obszarporadziecki. Reasumując – relacje zeWschodem nie mogą być jedynie funkcjąrelacji z Moskwą.

W upublicznionych informacjach zespotkań prezydenta Dudy z głowamipaństw Kazachstanu czy Gruzji pojawiasię wątek rozwoju współpracy w za-kresie transportu w kontekście chiń-skiego projektów Jednego Pasa, Jed-nego Szlaku. Czy w takim razie relacjez tymi państwami nie są funkcją relacjiz Chinami?

Jeżeli chodzi o relacje z Chinami, prezy-dent Duda dokonał wielkiego wysiłku dy-plomatycznego. Biorąc pod uwagę, że Pe-kin prowadzi politykę w skali globalnej,fakt, że udało się doprowadzić do wizytyprezydenta Dudy w Chinach i szybkiejrewizyty chińskiego przywódcy Xi Jinpingaw Polsce jest znaczący. Za tym krokiempowinien nastąpić wielki wysiłek rząduw obszarach gospodarczych. Moim zda-niem niestety jest on obecnie zbyt mały.

Nie od nas oczywiście będzie zależeć,którędy ostatecznie przebiegnie JedenPas, Jeden Szlak, ale sięgając swoją poli-tyką do krajów, które są partnerami tegoprojektu, sięgamy również do Chin. Po-kazujemy, że posiadamy łańcuch współ-pracy z tymi państwami. Tak więc akty-wizacja naszej polityki na Kaukazie i wAzji Centralnej sprzyja relacjom z Chinami.I vice versa – zaangażowanie we współ-pracę z Pekinem na pewno nie szkodzipolityce na obszarze kaukaskim czy cen-tralno-azjatyckim. Oba te kierunki są odsiebie niezależne, ale mogą się wzajemnieuzupełniać i wzmacniać. Do tego jednakpotrzebne są też konkretne decyzjew kwestiach infrastrukturalnych.

30

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

trójmorze z założenia miało

być środkowoeuropejską

konsolidacją w ramach unii

europejskiej

Page 31: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Jedną z flagowych inicjatyw prezydentajest projekt Trójmorza. W porównaniuz koncepcją Międzymorza widzimy zna-czące przesunięcie na zachód, w kie-runku centrum – w projekcie znalazłosię miejsce dla Austrii, ale nie dlaUkrainy. Ta ostatnia nie została nawetzaproszona na szczyt w Warszawie.Nie mamy tu do czynienia z wycofa-niem się ze Wschodu?

Trójmorze z założenia miało być środko-woeuropejską konsolidacją w ramach UniiEuropejskiej. Chodziło o to, aby projektnie był oskarżany o próbę budowy nowejorganizacji, na którą w przestrzeni euro-pejskiej nie ma obecnie miejsca. Co prawdaPolska zabiegała o obecność Ukrainy w tejczy innej formie na szczycie Trójmorzaw Warszawie, ale nie było na to zgody zestrony większości naszych partnerów, wo-bec czego stwierdziliśmy, że nie ma sensurozbijanie wciąż budowanej jedności środ-kowoeuropejskiej.

Wydarzenie to pokazało natomiastjedną rzecz, o której prezydent Dudamówił podczas swojego wystąpienia skie-rowanego do Korpusu Ambasadoróww Akademii Dyplomatycznej w Kijowiew sierpniu 2016 r. Prezydent zauważyłwówczas, że w następstwie procesu miń-skiego Ukraina wyizolowała się z politykiregionalnej, co może prowadzić do nie-dobrych dla niej konsekwencji. Z pierwsząilustracją tego zjawiska mieliśmy do czy-nienia w przeddzień szczytu Trójmorza,z drugą zaś całkiem niedawno, kiedy Ru-munia, a zwłaszcza Węgry bardzo sta-nowczo zareagowały na ukraińską ustawęoświatową. My z kolei dostrzegamy ne-gatywną ewolucję polityki historycznejUkrainy. Wszystko to powinno to być wy-raźnym sygnałem dla Kijowa, że należywięcej zainwestować w relacje regionalne.

Ukraina ciągle wyraźnie orientuje sięna Berlin, Paryż czy Brukselę.

Mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi,ale dla polityki ukraińskiej może przyjśćmoment „sprawdzam”, kiedy to Europabędzie wybierać między Ukrainą a Rosją.Przy ostrym postawieniu tej kwestii postronie Kijowa mogą opowiedzieć się nie-które państwa naszego regionu, ale niekraje zachodnie. Proces miński jest moż-liwy z punktu widzenia Berlina czy Paryża,bowiem uczestniczy w nim zarówno Ukrai-na, jak i Rosja. Tak więc, jeżeli dojdziedo sytuacji, w której Europa będzie zmu-szona wybierać między Kijowem i Moskwą,to zepsucie relacji z partnerami regional-nymi może mieć bardzo złe konsekwencjedla Ukrainy. Przestrzegam przed tymukraińskich partnerów.

Zabrzmiało poważnie.

Polska popiera niepodległość, integralnośćterytorialną oraz orientację zachodniąUkrainy, ale utrzymanie poparcia spo-łecznego dla takiej polityki staje się coraztrudniejsze w obliczu faktu, że Kijów ig-noruje liczne polskie postulaty. Mowa tuzwłaszcza o kwestii ukraińskiej politykihistorycznej powodującej konflikt z wraż-liwością polską. Te wszystkie sprawy od-kładają się w dłuższej perspektywie. Dziśnie ma już miejsca na politykę wobecUkrainy, która byłaby oparta na „zracjo-nalizowanym” romantyzmie kojarzonymprzez jej apologetów nieco na wyrost z po-stacią Jerzego Giedroycia. Dzieje się toniestety wskutek ewolucji polityki ukra-ińskiej.

Ale czy polska polityka wobec Ukrainyjest jednolita? Pałac Prezydencki wy-konuje dużo przyjaznych gestów, ale

31

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 32: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

już minister spraw zagranicznych Wi-told Waszczykowski wpierw deklarujew ultymatywnym tonie: „z Banderą doEuropy nie wejdziecie”, a następniemówi o naszym strategicznym part-nerstwie. Oprócz tego na politykę za-graniczną zaczyna oddziaływać fak-tycznie Ministerstwo Spraw Wewnętrz-nych i Administracji. Pomysł z umiesz-czeniem ilustracji Cmentarza OrlątLwowskich i Ostrej Bramy w polskimpaszporcie wywołał kontrowersje nietylko na Ukrainie, ale też na Litwie.

Nie komentuję sytuacji wewnętrznej w rzą-dzie. Pomysł paszportów edukacyjnychoceniam jako całkowicie błędny i mamnadzieję, że nie wejdzie on nigdy w życie.Paszport jest dokumentem o charakterzeużytkowym, a nie materiałem edukacyj-nym. Co więcej, sytuacja, w której ofice-rowie graniczni różnych krajów będą przy-bijać pieczątki na wizerunku Matki BoskiejOstrobramskiej, jest profanacją.

Jeżeli natomiast mówimy o kwestiikoordynacji polityki zagranicznej, to należypamiętać, że różne ośrodki władzy mająróżne obowiązki, co może powodowaćwrażenie pewnej rozbieżności. MSWiAzajmuje się nieraz problematycznymikwestiami granicznymi, MSZ musi rea-gować na ekscesy w kwestiach historycz-nych, które inicjowane są przez niektóreinstytucje państwa ukraińskiego. Innaznów jest rola prezydenta, który powinienutrzymywać strategiczną orientację pol-skiej polityki, a tą zawsze będzie niepo-dległa Ukraina. Poza tym należy pamiętać,że prezydent Poroszenko w trakcie wizytyna szczycie NATO w lipcu 2016 r. pokłoniłsię pomnikowi ofiar Wołynia, a niedawnopodczas 75-lecia powstania UPA powie-dział, że formacja ta ma też na swoimkoncie działania obciążające ją pod wzglę-

dem historycznym. Tak więc ze stronysamego prezydenta Ukrainy nie widzimyżadnych oficjalnych działań, które unie-możliwiałyby konstruktywną rozmowę.

Ale wydaje się, że brakuje konkretów.Pojawiały się pomysły zmiany ustawyheroizującej UPA, tak aby wyłączyćz niej osoby, które dokonały zbrodnina cywilach i usunąć z niej punkt o od-powiedzialności karnej względem osóbwykazujących się lekceważącym sto-sunkiem wobec tej formacji. Jak wiemy,to nie nastąpiło. W rozmowach prezy-dentów pojawił się postulat upamięt-nienia Ukraińców ratujących Polakówi Polaków pomagających Ukraińcompodczas konfliktu polsko-ukraińskiego.Była mowa też o powołaniu oddziel-nego centrum dialogu. Tymczasempóki co nie widać efektów.

Kwestia uhonorowania tzw. „sprawiedli-wych” jest w trakcie dyskusji. Pojawiłosię kilka problemów natury czysto tech-nicznej. Największy polega na tym, że

32

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Dziś nie ma już miejsca na

politykę wobec ukrainy,

która byłaby oparta na

„zracjonalizowanym”

romantyzmie, kojarzonym

przez jej apologetów nieco

na wyrost z postacią jerzego

Giedroycia. Dzieje się to

niestety wskutek ewolucji

polityki ukraińskiej

Page 33: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

ustawodawstwa obydwu krajów nie prze-widują istnienia dwupaństwowego od-znaczenia. Stąd też Sejm przyjął ustawęo Krzyżu Wschodnim, która jest jakbypolską odnogą tejże inicjatywy, choć do-tyczy nie tylko mieszkańców Ukrainy.Dziś mówi się już raczej o honorowymtytule, a nie o osobnym odznaczeniu,

które było najbardziej ambitnym kształtemtego uhonorowania. Dyskutowane jestteż zagadnienie centrum dialogu, ale w ob-liczu liczby istniejących już instytucji,jakie powstały na przestrzeni ostatnichlat, których efektywność jest słabo wery-fikowalna, zastanawiamy się, czy nie pójśćraczej w kierunku powołania pewnegorodzaju ośrodka koordynacyjnego. Stronaukraińska z kolei ma pomysł wyznaczeniarocznic kolejnych wydarzeń, które sta-nowiłyby swoiste kroki milowe w dialogu.Nie jest to proste, gdyż niewiele jest w na-szych dziejach epizodów, które nie bu-dziłyby kontrowersji. Nawet sojusz Sy-mona Petlury z Józefem Piłsudskim jestprzez Ukraińców postrzegany w sposóbkrytyczny.

Mówimy o historii, a tymczasem sporośrodowisk nie bez racji zauważa, żeten problem przesłania inne problemyw relacjach polsko-ukraińskich. Takąpalącą sprawą jest kwestia granicypolsko-ukraińskiej, na której przekro-czenie nieraz trzeba czekać wiele go-dzin. Zastanawiam się, czy istniejeszansa, aby z otoczenia głów państwwyszedł impuls prowadzący do unor-mowania tej kwestii. W końcu funk-cjonuje komitet konsultacyjny prezy-dentów Polski i Ukrainy, w którym PanMinister odgrywa ważną rolę.

Jestem zwolennikiem pakietowego roz-patrywania relacji między państwami.Tylko wówczas możliwa jest bowiem wy-miana interesów. Dlatego kwestie gra-niczne, handlowe, unijne, wojskowe i choć-by energetyczne w stosunkach z Ukrainąłączą się ze sobą. Proszę tylko pomyśleć,jak wielkie jest tu pole potencjalnie wspól-nych interesów. Trzeba je realizować prag-matycznie. Ale jednocześnie strona ukra-ińska musi pamiętać, że postęp w tychkonkretnych sprawach musi znajdowaćwsparcie w opinii polskiego społeczeństwa.Poparcie to zaś w dużym stopniu zależyod działań w kwestiach symbolicznychi historycznych. Nie wyobrażam sobie,by jakikolwiek polski premier czy ministerodpowiedzialny za integrację europejskąw latach 90. wykonał tak wrogi wobecważnego państwa UE gest, jakim był nie-dawny udział ukraińskiej wicepremieri minister ds. integracji w odsłonięciu an-typolskiego pomnika (chodzi o udziałIwanny Kłympusz-Cyncadze w odsłonięciukompleksu memorialnego bojownikówSiczy Karpackiej na Przełęczy Wereckiejw Karpatach: na tablicach informacyjnycho rozstrzelanie 600 osób oskarżono KorpusOchrony Pogranicza, działający z rozkazu

33

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

o ile w przypadku Litwy,

ukrainy czy kazachstanu

pewne rzeczy można

rozpoczynać z poziomu

dialogu prezydenckiego, to

w relacjach z Białorusią

stanowiłoby to ostateczną

legitymizację próby nowego

otwarcia

Page 34: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego –przyp. red.). To naprawdę musi się zmienić.

W rocznicę podpisania paktu Ribben-trop-Mołotow był pan w Wilnie i przy-wiózł stamtąd zaproszenie dla prezy-denta Dudy do uczestnictwa w obcho-dach stulecia niepodległości Litwy. Czyoznacza to, że możemy spodziewaćsię nowego otwarcia w relacjach pol-sko-litewskich, a także rozwiązania pro-blemów mniejszości polskiej na Litwie?

Mam taką nadzieję. W relacjach polsko-litewskich od samego początku towarzyszynam to samo pytanie o warunkowanie.A mianowicie – jaki ruch ma warunkowaćjaką reakcję? Tu brakowało nam konsek-wencji. Raz zwyciężała tendencja uzależ-niająca intensywność relacji polsko-li-tewskich od rozwiązania spraw polskiejedukacji na Litwie, pisowni polskich na-zwisk w litewskich paszportach czy zapisunazw ulic w regionach zamieszkałychprzez polską mniejszość. Druga szkołaz kolei mówiła, że dopiero poprzez zwięk-szenie intensywności naszych relacji wza-jemnych możemy doprowadzić do roz-wiązania problemów Polaków na Litwie.Z polityki litewskiej Lecha Kaczyńskiegowyciągnąłem jedną lekcję, którą uważamza uniwersalną. Mianowicie – naszympierwotnym zadaniem w relacjach pol-sko-litewskich jest zbudowanie treściw naszych stosunkach, stworzenie sytuacji,w której obydwa państwa mogą mówićo konkretnych wzajemnych projektach,na tyle ważnych, że ich realizacja leżyw żywotnym interesie obu stron. Dopierogdy uda się nam to osiągnąć, będziemymogli oczekiwać pozytywnego rozwiązaniakwestii praw Polaków na Litwie. Stąd teżinwestycja Orlenu w Możejkach czy roz-

mowy o współpracy energetycznej. Nie-stety ten paradygmat myślenia o polsko-litewskich relacjach uległ zmianie za cza-sów rządu Platformy Obywatelskiej, kiedyminister Radosław Sikorski odnosił sięwzględem Litwinów z nieukrywaną wy-ższością. Dzisiaj pan prezydent Duda starasię – szczególnie w oparciu o politykębezpieczeństwa – wypełnić stosunki pol-sko-litewskie konkretną treścią. Mamypodobną percepcję zagrożeń z kierunkuwschodniego, współpracujemy w ramachNATO i udzielamy sobie wsparcia w ra-

mach wzmacniania potencjału odstrasza-nia na wschodniej flance.

Natomiast prowadząc politykę wzglę-dem Polaków na Litwie musimy pamiętaćo zróżnicowaniu tamtejszej społecznościpolskiej. Istnieją przynajmniej trzy grupyPolaków na Litwie i każda z nich posiadaodmienną strategię działania, podczasgdy do polskich mediów przebijają sięgłównie emocje czy argumenty jednejz tych grup. Podczas diagnozy sytuacjiPolaków na Litwie warto wystrzegać sięstereotypów i uproszczonych schematów.

34

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Nasze stanowisko względem

rosji nie wynika

z uprzedzeń czy rusofobii,

lecz z faktu, że działalność

rosyjska w europie

wschodniej stanowi

zagrożenie dla naszego

bezpieczeństwa

Page 35: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Tylko że w działaniach rządu możnadostrzec kontynuację „doktryny Si-korskiego”. Wiceminister spraw za-granicznych Jan Dziedziczak co prawdaodwiedza Litwę, ale najczęściej niew celu rozmów z Litwinami, tylkoz przedstawicielami niektórych orga-nizacji mniejszości polskiej.

Oczywiste jest akcentowanie przez Polskęodpowiedzialności za sytuację Polakówna Litwie. Niemniej polski minister niemoże dokonywać wyboru i ma obowiązekspotykać się ze wszystkimi. Moim zdaniempozytywna zmiana w położeniu Polakówna Litwie może dokonać się poprzez po-wrót do polityki Lecha Kaczyńskiego.Takie jest też zdanie pana prezydenta.

W stosunkach z Białorusią intensyfi-kacja stosunków na poziomie rządo-wym i parlamentarnym nie powodujeaktywizacji relacji między ośrodkamiprezydenckimi.

Tutaj sytuacja jest nieco inna. O ile w przy-padku Litwy, Ukrainy czy Kazachstanupewne rzeczy można rozpoczynać z po-ziomu dialogu prezydenckiego, to w re-lacjach z Białorusią stanowiłoby to osta-teczną legitymizację próby nowego otwar-cia. Prezydent wnikliwie śledzi i analizujedziałania, jakie w tej sprawie podejmująprzedstawiciele polskiego parlamentu czyrządu. Przyjął też w Pałacu Prezydenckimministra spraw zagranicznych BiałorusiUładzimira Makieja. Niemniej bardzosymboliczne wydarzenie, którym byłobyspotkanie głów obydwu państw, jest jeszczeprzed nami.

A czy Pan Prezydent śledzi spór wokółtelewizji Biełsat?

Tak, oczywiście. Osobiście spotykałemsię z panią Romaszewską w tej sprawie,a Pan Prezydent wysłał list wspierającyTelewizję Biełsat z okazji jej jubileuszu.

Stosunki polsko-rosyjskie praktycznienie istnieją. Ambasador Siergiej And-riejew w wywiadzie dla „Rzeczpospo-litej” twierdzi, że z winy polskiej. Z wy-wiadu ministra Waszczykowskiego dla„Kommiersanta” można odnieść zgołaodmienne wrażenie.

Stosunki polsko-rosyjskie istnieją. Niemamy do czynienia z sytuacją, w którejnp. ambasadorowie byliby odwołani, więcjeżeli jestem pytany o to, jakie są stosunkipolsko-rosyjskie, odpowiadam – istniejąna poziomie dyplomatycznym. Myślę też,że trudno byłoby dojść do wspólnegoopisu tego, kto jest winien obecnego ichstanu. Należy raczej zapytać, która stronamoże wykonać czytelny ruch świadczącyo woli odbudowania dialogu, który dzisiajrzeczywiście nie jest intensywny. I tu jestoczywiste, że ten instrument posiada stro-na rosyjska.

Chodzi o wrak prezydenckiego Tu-154?

Przetrzymywanie wraku Tu-154 jest sym-bolem braku zaufania, który wynika z nie-chęci do współpracy w śledztwie smoleń-skim i zaaresztowania dowodów rzeczo-wych katastrofy. Bez rozwiązania kwestiizaufania nie ma mowy o stworzeniu peł-nowymiarowych relacji polsko-rosyjskich.Strona rosyjska doskonale zna tu naszpunkt widzenia. Podobnie zresztą, jaknasi zachodni partnerzy.

Oprócz tego należy rozumieć, że naszestanowisko względem Rosji nie wynikaz uprzedzeń czy rusofobii, lecz z faktu, żedziałalność rosyjska w Europie Wschodniej

35

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 36: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

stanowi zagrożenie dla naszego bezpie-czeństwa. Granica polsko-ukraińska jestostatnią bezpieczną granicą w kierunkuwschodnim. Dalej mamy zamrożone kon-flikty w Naddniestrzu, Abchazji i OsetiiPołudniowej oraz trwającą ciągle wojnęw Donbasie. Jesteśmy krajem na granicystrefy bezpieczeństwa. Są to kwestie eg-zystencjalne.

Członkostwo Polski w Radzie Bezpie-czeństwa ONZ będzie okazją do częst-szych kontaktów ze stroną rosyjską.Czy może ono nadać też nowy impulsrelacjom z Federacją Rosyjską?

Członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeń-stwa ONZ pozwoli na nowo ustawić terelacje w wymiarze mniej dwustronnym,a bardziej globalnym. Pan Prezydent za-powiedział zresztą, że będzie aktywnieuczestniczył w spotkaniach Rady Bezpie-czeństwa ONZ reprezentując Polskę naniektórych posiedzeniach. Jeżeli do tegododamy fakt, że za czasów naszej kadencjiRada Bezpieczeństwa najprawdopodobniejzajmie się propozycją dotyczącą rozmiesz-czenia sił pokojowych ONZ na UkrainieWschodniej, to widzimy, że tworzy sięnowy kanał komunikacji i nowy układw relacjach polsko-rosyjskich. Mniej dwu-stronny, a bardziej globalny.

36

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

marek wojNarWspółpracownik „Nowej Europy Wschodniej”

Page 37: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

37

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Osoby podejmujące się trudu służby pub-licznej powinny interesować się geopoli-tyką z prostego powodu: geopolityka torzeczywistość, w której poruszają sięwszyscy wykonujący władzę w konkretnejprzestrzeni geograficznej. Zmiany geo-polityczne dokonują się wraz z rozwojemi upadkiem obszarów obfitujących w za-soby i dających władzy politycznej siłęi legitymizację (rynki, sojusznicy, gwa-rancje bezpieczeństwa, obszar prosperity,surowce, centra siły militarnej) i wraz zezmianami prowadzących do nich szlakówkomunikacyjnych, więc geopolityka jestw „ciągłym ruchu”.

Geostrategia jest z kolei interpretacją,konieczną próbą odczytania geopolitykii zarazem stanowi odpowiedź na jej wy-zwania, ale nie jest automatycznie przeznią determinowana, bo wtedy zawsze by-łaby optymalna i skuteczna, a tak przecieżnie jest. To jest właśnie prawdziwe wy-zwanie dla osób będących w służbie pub-licznej: jak należycie odczytywać uwa-runkowania geopolityczne i jak na niereagować, przyjmując odpowiednią stra-

tegię (geostrategię) państwa. Jej istotąjest decyzja, gdzie i w jaki sposób podmiotpolityczny (państwo) kieruje wysiłki woj-skowe i dyplomatyczne w celu poprawieniaswojej pozycji i optymalizacji własnegorozwoju, często kosztem innych.

Ponieważ zasoby są zawsze ograni-czone, najpotężniejsze nawet państwamuszą wybierać, gdzie lokować swoje wy-siłki i gdzie wywierać wpływ (gospodarczy,wojskowy lub oba łącznie), co nadaje geo-graficzny wymiar polityce zagranicznej.Geostrategia jest elastyczna pod względemczasu. Może ulec zmianie nawet w ciągutygodnia lub miesiąca po wydaniu sto-sownej decyzji przez przywódcę politycz-nego. Ważnym dla Polski przykładembyło przyjęcie gwarancji brytyjskich w 1939roku, przystąpienie do NATO i UE, czyniedawne zabiegi o Enhanced ForwardPresence wojsk amerykańskich na wschod-niej flance sojuszu północno-atlantyckiego.Obecnie są to wysiłki mające na celu po-wiązania krajów Trójmorza i Międzymorzaw spójny konstrukt polityczny, lub wiszącaw powietrzu decyzja, czy rozpocząć współ-

jaCek BartosiakStały współpracownik „Nowej Konfederacji”, doktor nauk społecznych

Nie jest łatwo odczytywać geopolitykę i formułować najlepszą geostrate-gię. Stosunek do Rosji, integracji europejskiej, USA i Chin to kilka kwestii,które muszą rozważyć nasi przywódcy

mapy mentalne polityki zagranicznej

Page 38: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

pracę z rosnącymi w siłę Chinami w ra-mach ambitnego, acz wymierzonegow strukturalne przewagi państw morskichi Stanów Zjednoczonych projektu Pasai Szlaku (Nowego Jedwabnego Szlaku),korzystając politycznie i gospodarczo z wy-bitnego położenia geograficznego Polskina jego głównej trasie.

Łatwo o błędy

Jednym z przykładów błędu geostrate-gicznego o dalekosiężnych konsekwen-cjach, jaki popełnili władców Rzeczypo-spolitej w przeszłości, był brak ostatecz-nego wyeliminowania słabszego wówczaspaństwa moskiewskiego przez królów,począwszy od Kazimierza Jagiellończyka,a kończąc na Władysławie IV, gdy na eli-minację konkurenta do całej przestrzenina pomoście bałtycko-czarnomorskimz pozycji znacznie silniejszego graczaRzeczpospolitą było – zdaje się – stać.

Geostrategia nie odpowiada więc au-tomatycznie i samoczynnie na obiektywneprzecież uwarunkowania geopolityki, bomoże być rażąco błędna, chociażby w wy-niku nieprawidłowego odczytania zmie-niających się uwarunkowań. Stąd mówisię, analizując zmiany geopolityczne, żemożna przewidzieć „prawdopodobne” za-chowania państwa, choć zdarzają się prze-cież ludzkie (przywódców, frakcji, grupinteresów, oraz zawsze licznych obrońcówstatus quo) zachowania irracjonalne,błędne, skorumpowane, lub podyktowanekaprysem.

Nie jest po prostu łatwo odczytywaćgeopolityki i w rezultacie formułować naj-lepszą geostrategię. Dwojakie są tutaj do-datkowo trudności: nie ma – co do zasa-dy – perfekcyjnych geopolityków, którzymogliby widzieć sytuację geopolityczną –po pierwsze – bez żadnych innych włas-

nych interesów, lub – po drugie – zanu-rzonych jedynie we własne wizje i czystekonstrukty geopolityczne, bez dystrakcjipercepcyjnej, czyli rozproszenia i odwró-cenia uwagi od istotnych kwestii. Te czyn-niki percepcyjne „wpychają się” międzygeopolitykę i geostrategię.

A właśnie percepcje danego stratega(czasem przecież nietrafne) są kluczowe,ponieważ formułują politykę zagranicznąpaństwa, skupiając atencję strategiczną,zasoby oraz potęgę państwa w obszarach,które uważa się za strategiczne ważne.Każdy człowiek ma swoją mentalną mapę,wynikającą z zasad ideologicznych, wy-chowania, doświadczenia życiowego, presjipolityki wewnętrznej, cenzurowania in-formacji przez otoczenie, lub czasem poprostu z niekompetencji. Problem oczy-wiście pojawia się, gdy percepcja nie od-zwierciedla realności, nie odczytując punk-tów siły, i prowadzi do złej (czyli osłabia-jącej państwo) polityki zagranicznej, sku-piającej się na obszarach nieistotnych lubmniej ważnych, albo inwestując w zasobylub sojuszników nie służących budowaniu

38

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

każdy człowiek ma swoją

mentalną mapę, wynikającą

z zasad ideologicznych,

wychowania, doświadczenia

życiowego, presji polityki

wewnętrznej,

z cenzurowania informacji

przez otoczenie lub czasem

po prostu z niekompetencji

Page 39: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

potęgi lub dalszemu przetrwaniu. Te mapymentalne i percepcje kształtują geostra-tegiczną politykę państwa, lecz nie samageopolitykę, które jest obiektywna, choćtrudna do odczytania.

Druga trudność w formułowaniu geo-strategii leży w naturze zmiany geopoli-tycznej. W przeciwieństwie do geografii,która zmienia się bardzo powoli i prawieniezauważalnie dla ludzkiego oka, geo-polityka jest w nieustannym i dynamicz-nym ruchu, gdy same szlaki stają się bar-dziej ważne niż inne, a stare centra zaso-bowe są zamieniane przez inne, nowe.Te zmiany mają charakter tektonicznyi długoterminowy, a więc jest ciężko je„złapać” i sparametryzować w trakcie,gdy się dzieją, lecz zanim się ostateczniei przekonująco dla wszystkich wydarzą.Ocena opiera się wówczas zazwyczaj naprzykładach historycznych. Całe dekadytrwało, zanim Kaukaz i Bliski Wschódzastąpiły ważnością dla świata Walię,Śląsk i Zagłębie Ruhry. Zmiana zresztąnie była kompletna, gdyż węgiel przecieżwciąż coś jednak znaczy.

Do tego każda epoka niesie za sobąnową geograficzną perspektywę. Toteżo postępowaniu polityków decydują w du-żym stopniu ich wyobrażenia, wypełnioneprzez przeszłe koncepcje i często nie-

aktualne już wyzwania. W tym sensie po-litycy nazbyt często przypominają gene-rałów przygotowujących plan przyszłychwojen na podstawie wojny ostatnio to-czonej, a przecież świat to arena ciągłychzmian, burz i zawirowań. Narody i imperiarozwijają się, kurczą, stare wyzwania tracąna znaczeniu, ustępując miejsca nowym,jeszcze nie w pełni zrozumiałym.

Żyjemy w ciekawych czasach

Oprócz tego dochodzą czynniki niezwią-zane z samymi liderami. Polityczni przy-wódcy nie są bowiem wolnymi aktoramiw swoim działaniu. Funkcjonują, poddanisieci zagranicznych i krajowych uwarun-kowań, wynikających z nich napięć i presji,które powodują, że zachowują się w okre-ślony, raczej przewidywalny i często praw-dopodobny sposób, a wszystko po to, bysięgnąć po te przywódcze pozycje na „sa-mym szczycie”, a potem, aby je utrzymać.Poza tym, pojawiać się może cała gamazachowań wpływających na ich decyzjegeostrategiczne, jak chociażby oddziały-wania grup interesu, no i oczywiście ze-wnętrznych podmiotów, którzy chcą uzys-kać „lewar” na interesach państwa w celuobsługi interesów własnych.

Tym samym wiedza geopolitycznawskazuje jedynie na prawdopodobne kie-runki polityki danego państwa, ale niedaje pewności, że można ją przewidzieć.Choć z drugiej strony historia pokazuje,że rzeczywistość nie toleruje długo za-chowań przywódców, którzy nie odczytująrozkładu sił geopolitycznych i są w wynikutego odsuwani od władzy, bądź ich pań-stwa tracą na znaczeniu, co może prowa-dzić docelowo do tego, że nawet przestająistnieć.

Dlatego przed Rzeczpospolitą czastrudny i wymagający pogłębionej refleksji,

39

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

wiedza geopolityczna

wskazuje jedynie na

prawdopodobne kierunki

polityki danego państwa, ale

nie daje pewności, że można

ją przewidzieć

Page 40: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

acz niezmiernie interesujący z punktu wi-dzenia geostrategii. Zachodzące obecniena świecie zmiany (na wszystkich ważnychdla Polski kierunkach) zmuszą przywód-ców Polski do zmierzenia się z kolejnymidecyzjami i to w zmiennej koincydencjiczasowej w nadchodzących latach. W ry-sowanej na nowo w głowach przywódcówRzeczpospolitej mapie mentalnej wielespraw i kwestii będzie wymagało rozwa-żenia i oceny. Wszystko to po to, by oce-niając zachodzące zmiany geopolityczneprzyjąć właściwą geostrategię, która dawzrost potęgi państwa polskiego i będącejtego rezultatem korzyści społeczeństwu.

Co z Rosją?

Za wcześnie na proponowanie konkret-nych rozwiązań. Natomiast można zary-sować kwestie, wokół których decyzjebędą podejmowane, oraz pokusić sięo podsumowanie, jak na razie Polska donich się ustosunkowała.

Kwestią żywotną jest rywalizacjaRzeczpospolitej z Rosją na pomoście bał-tycko-czarnomorskim i powstrzymaniewzrostu potęgi rewizjonistycznej Rosji,od której to polityki dla podmiotowegopaństwa polskiego nie ma po prostuucieczki. To przynosi z kolei kwestię ocenęroli obecności Stanów Zjednoczonych nakontynencie oraz pojawiające się ryzykobalansowania USA wobec całej Eurazji(wraz z punktową i rotacyjną jedynieobecnością wojskową w Europie Środko-wo-Wschodniej), podobnie jak czyniłaWielka Brytania wobec Europy w XIXwieku, co może nie być korzystne dla par-tykularnych interesów Rzeczpospolitej,polegających zawsze i niezmiennie na po-wstrzymaniu wzrostu potęgi Rosji. Moż-liwe jest bowiem intensywne reagowanieWaszyngtonu wobec rosnących wpływów

Chin, w tym elastyczne postępowanie wo-bec Rosji, co nie jest zgodne z interesemRP. Tutaj trzeba rozegrać bardzo złożonąpartię oraz obserwować szczegóły decyzjiWaszyngtonu (zwłaszcza co do konkretnejdyslokacji wojsk na wschodniej flance),które dużą mówią o intencjach strate-gicznych Ameryki oraz zdolności prowa-dzenia przez nas samodzielnej politykiw czasie ewentualnego kryzysu, a także,

co jeszcze ważniejsze – decyzji USA codo zastosowania przez Waszyngton nie-zbędnych narzędzi geo-ekonomicznychdla wzmocnienia naszego regionu. Łącznieta ocena zadecyduje o oszacowaniu szansna potencjał Międzymorza.

To jest najważniejszy kierunek, któryw głowach naszych politycznych przy-wódców oddziałuje na ich mapy mentalne,obsługujące wszystkie inne kwestie, o któ-rych poniżej. W tym konkretnym przy-padku obciążeniem jest także częsta w Pol-sce kalka myślowa z czasów zimnej wojny,

40

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

trzecia droga: najbardziej

teoretyczna (nigdy jeszcze

nie mierzyliśmy się

z podobną), czyli otwarcie

na współpracę przy

chińskim Pasie i szlaku,

który jest instrumentem

mającym na celu zmienić

bieguny obrotu towarowego

świata i centra zasobowe,

bez rezygnacji z sojuszu

z usa

Page 41: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

gdy Związek Sowiecki był ogromnym im-perium lądowym, okupującym Europę ażpo Łabę, którym Rosja obecna oczywiścienie jest, a Atlantyk był centrum świata,co też odchodzi wyraźnie do przeszłości.Powyższe może spowodować niewłaściwąocenę przez nas sposobu postrzeganiaprzez Amerykanów kwestii budowanianowej równowagi w Eurazji i tym samymroli Polski dla Waszyngtonu.

Póki co rotacyjna i punktowa jedynieobecność USA na wschodniej flanceNATO, zważywszy na geografię teatruoperacyjnego Europy Środkowo-Wschod-niej (nie czas w tym miejscu na szczegóły)oraz brak (na razie przynajmniej) istotnejpomocy gospodarczej dla projektu Mię-dzymorza po to, by upodmiotowić naszregion gospodarczo w Europie, nie sa-tysfakcjonuje interesów RP, ponieważ niedaje możliwości zbudowania w Polsceefektywnego bieguna siły, przyciągającegodługotrwale innych w regionie.

Coraz słabszy Zachód

Na to nakłada się druga ważna kwestia:zjawisko słabnięcia konstruktu geopoli-tycznego Zachodu jako całości, słabnięcieNATO oraz postępująca konsolidacja kon-tynentalnej Europy pod przywództwemNiemiec, które odchodzić będą stopniowood poprzedniej trwającej od II wojnyświatowej orientacji atlantyckiej. PrzedPolską decyzja, co robić z konsolidującymsię obszarem karolińskim (Europa kon-tynentalna orientująca się na Niemcy),potrzeba oszacowania jego siły i potencjałuw przyszłości i ustalenia, czy do niegowchodzimy, czy nie wchodzimy, ponieważna przykład uznajemy, iż jest to zagrożeniedla naszej podmiotowości i z możliwościpodejmowania samodzielnej decyzji (w za-myśle – osiąganie bez obszaru karoliń-

skiego lepszych rezultatów służących bu-dowaniu potęgi RP).

Na razie wygląda na to, że Polskaopowiedziała się przeciw konsolidacji Eu-ropy w tym duchu i postępowaniem swoimsygnalizuje ostatnio raczej gotowość prze-cinania zależności geopolitycznych, któremogłyby nas pchać lub zmuszać w kie-runku tego projektu. W tle tej decyzji jestoczywiście zarysowana powyżej koncepcjaobecności USA w Europie i organizowaniaprzez Polskę przy wsparciu USA prze-strzeni Międzymorza.

To są dwa największe rozstrzygnięciakrótko- i średnioterminowe. Przy ich roz-ważaniu należy pamiętać, że źródłemuprzedmiotowienia Polski w czasach no-wożytnych było zjawisko dualizmu na Ła-bie. Do dziś powoduje ono zależną słabośćwobec państw Zachodu i ogólnie gospo-darczego systemu światowego przy jed-noczesnej słabości militarnej wobec potęgiwojskowej Rosji, co spycha nas z drogipodmiotowości. To w połączeniu z naszymwyjątkowym położeniem geograficznymbyło w ciągu ostatnich 300 lat przekleń-stwem. Musimy coś z tym zrobić, bo po-mimo tysięcy pomysłów teoretycznychi różnych koncepcji współpracy w regionienic się nie wydarzy bez złamania „dualizmuna Łabie”, a obywatele RP będę dalej wy-jeżdżać z kraju w poszukiwaniu sukcesużyciowego lub w poszukiwaniu bezpie-czeństwa.

Jak złamać dualizm?

Nasila się rywalizacja o przebudowę sys-temu światowego pomiędzy USA a Chi-nami oraz emancypacja Europy konty-nentalnej od USA, w tym niewykluczonejest złamanie dotychczasowej globalnejwspółpracy gospodarczej w wyniku słab-nięcia roli USA w tym systemie. Polska

41

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 42: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

zdecydowanie chce dalszej obecności stra-tegicznej Stanów Zjednoczonych i silnychwpływów USA w Europie, a zatem opo-wiadamy się przeciw zmianom, bronimyświata status quo. Pytanie, czy mamywpływ na jego przetrwanie, choć jegobrak będzie dla nas poważnym niebez-pieczeństwem. Stąd nasza postawa.

W celu „złamania dualizmu” są moż-liwe trzy drogi: dużo bliższa współpracaz USA przy amerykańskim istotnymwsparciu geo-ekonomicznym w oparciuo konstrukt Międzymorza, który będzieosłabiał Rosję. Przy czym nie może onbyć oparty tylko na sprawach wojskowo-obronnych. Musi bowiem zmieniać struk-turę ekonomiczną, tak by Polska stała sięodrębnym biegunem siły (gospodarczoi wojskowo) dla regionu. Inaczej będziemyjedynie wciąż strefą zgniotu oraz przed-miotem i – li tylko – narzędziem rywali-zacji mocarstw w tym regionie świata,rozgrywających nas dla korzystnej dlasiebie równowagi i interesów.

Druga droga to europejski projektkontynentalny i „przytulenie się” do gos-podarki zachodniej, kontynentalnej Eu-

ropy, w tym przede wszystkim do Nie-miec – i w ten sposób próba nadrobieniaczasu zabranego nam przez historię, dua-lizm na Łabie i PRL. To może być trudne,zwłaszcza jeśli obecny system światowydalej będzie się załamywać, a Amerykaniebędą się konfliktowali z państwami „eks-portowymi”, czyli Chinami i Niemcami,na co się zanosi. Kłopot będzie wówczaswynikał głównie z bliskości geograficznejNiemiec, które jako silniejsze będą ob-sługiwały wówczas swój interes kosztemnaszego, a na pewno w pierwszeństwieprzed naszym. Acz należy przyznać, że taopcja jest najbardziej realna w sensie ła-twości implementacji, i leży dla nas obec-nie na stole.

Chiny: skok w nieznane

Trzecia droga: najbardziej teoretyczna(nigdy jeszcze nie mierzyliśmy się z po-dobną), czyli otwarcie na współpracę przychińskim Pasie i Szlaku, który jest in-strumentem mającym na celu zmienićbieguny obrotu towarowego świata i centrazasobowe, bez rezygnacji z sojuszu z USA(jak czynią obecnie inni sojusznicy USA –zwłaszcza na Pacyfiku i w Azji). Siłą rzeczynie sposób przewidzieć jednak wszystkichzmiennych – czy powstanie, kiedy, w jakiejformie, co na to Niemcy, USA, czy wzmoc-ni to wobec nas Rosję czy może osłabi.Znów nasze położenie ma tutaj kluczoweznaczenie. Choć nie będzie można w nie-skończoność odwlekać decyzji. Dobrzenie być także pominiętym w tym projekciena zasadzie „ronda”, czego na pewnochcieliby Rosjanie, a także – zdaje się –Niemcy, zwłaszcza gdyby Amerykaniesłabli i ich obecność w Eurazji nie byłapewna lub nie byłoby z ich strony pełnegozaangażowania w obronę dotychczasowegoładu światowego. Wówczas skorzystają

42

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Niewykluczona jest także

dezintegracja rosji i zupełny

chaos na podobieństwo

sytuacji po pokoju brzeskim

w 1918 r., w tym

destabilizacja w państwach

buforowych między Polską

a rosją - ukrainą

i Białorusią

Page 43: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

na naszej bierności Rosja i Niemcy. Przypodejmowaniu tej decyzji będzie miałaznaczenie mapa mentalna naszych przy-wódców w całej rozciągłości, ponieważnie ma porównań historycznych, a wspom-niany wyżej rachunek geostrategicznyw Eurazji jest inny niż podczas zimnejwojny. Chińskie PKB jest ponad 7 razywiększe od rosyjskiego, a Chiny są dalekood Polski. To zupełnie nowa sytuacja, nie-znana od ponad 300 lat, czyli czasów, gdyRosja weszła na drogę imperialną. Do tegoEuropa jako potęga odchodzi do prze-szłości, a ciężar polityczny i gospodarczyświata przesuwa się coraz szybciej z Pół-nocnego Atlantyku na Zachodni Pacyfik.

Na dodatek powyższe procesy mogądoprowadzić do rzeczywistego rozpaduwspólnoty atlantyckiej istniejącej od 1945roku i pojawienia się wzmożonej rywali-zacji o to, kto ustala reguły gry między-narodowej, w tym konkurencji o nowerynki rozwijającej się pod wpływem Chin

Eurazji, o płynące stamtąd inwestycje i onowe wpływy polityczne w Europie Środ-kowo-Wschodniej. Wtedy Stany Zjedno-czone będą potrzebowały „klina” międzyobszarem konsolidacji przestrzeni karo-lińskiej, a Rosją w tle z rosnąca rolą Chinw regionie.

Z powodu tego wszystkiego może teżdojrzeć poważny kryzys z Rosją w naszymregionie. Niewykluczona jest także dez-integracja Rosji i zupełny chaos na podo-bieństwo sytuacji po pokoju brzeskimw 1918 roku, w tym destabilizacja w pań-stwach buforowych między Polską a Ros-ją – Ukrainie i Białorusi. Polska ze względuna swoje żywotne interesy musi mieć sto-sowny potencjał wojskowy, by być czyn-nikiem mającym zdolność do stosownejreakcji w takim scenariuszu. Na razie jejnie mamy. Nie uciekniemy od geografiii potrzebujemy jak najszybciej nowoczes-nych koncepcji operacyjnych dla Sił Zbroj-nych RP, ich rozbudowy i modernizacji.

43

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 44: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

44

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Za każdym razem, kiedy Prawo i Spra-wiedliwość podejmuje jakieś działania,które lewicowo-liberalna część opozycjiodbiera jako kolejne brutalne upokorzenie,można przeczytać lub usłyszeć, że przyjdzieczas zmiany władzy i wtedy PiS zostanieupokorzony jeszcze bardziej. Ten argumentpojawiał się w odniesieniu zarówno dozmian w Trybunale Konstytucyjnym, jaki do prób przeforsowania projektów za-ostrzenia przepisów antyaborcyjnych.

Śledząc media, można odnieść wra-żenie, że mamy obecnie do czynieniaz trwałą obsadą sceny politycznej. Dziśrządzi PiS. W parlamencie atakują goPlatforma Obywatelska i Nowoczesna,a na ulicy – Partia Razem, Komitet ObronyDemokracji, Obywatele RP oraz ruchy fe-ministyczne i gejowskie. Kukiz’15 i PSLzachowują się obrotowo, ale raczej nie sąskore do eskalacji konfliktu z obozem władzy.

Ruchliwa scena polityczna

Przyjdą jednak wybory – samorządowe,parlamentarne, prezydenckie – i sytuacja

się zmieni. PO i Nowoczesna będą musiałysię dogadać. Jak nie za trzy lata, to zalat siedem – prędzej czy później zjedno-czona lewicowo-liberalna opozycja od-sunie PiS od władzy i srogo się na nimzemści.

Rzecz w tym, że nie ma takiej pra-widłowości. Obecna scena politycznaw Polsce przechodzi gruntowną przebu-dowę, choć jeszcze tego nie widać, a i samiuczestnicy tego procesu mogą sobie z nie-go nie zdawać sprawy. To zresztą niepierwsza taka przebudowa – wystarczyprzypomnieć to, co się stało w pierwszejdekadzie XXI wieku: zniknięcie Unii Wol-ności, a potem spadek znaczenia SojuszuLewicy Demokratycznej. Kto jeszcze podkoniec lat 90. ubiegłego stulecia wieszczyłtaki scenariusz?

Wpływ na to, co się w tej chwilidzieje, mają i sprawy międzynarodowe –przede wszystkim kryzys migracyjny, i kie-runek zmian w zbiorowej świadomościPolaków. Głównie chodzi o to, że wielekwestii, które w Polsce lat 90. były tema-tami tabu, dziś nimi nie jest.

fiLiP memChesDziennikarz Polskiego Radia 24. W latach 2012–2017 publicystai redaktor magazynu „Plus Minus”

Polityczna niepoprawność nie jest równoznaczna z PiS. Jeśli ktoś odsunieod władzy partię Kaczyńskiego, to może się okazać, iż będzie dla war-szawki jeszcze bardziej niestrawny niż „dobra zmiana”

Dyktatura przegiętych wyrazistości

Page 45: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Ekscentryk ekspertem

Ktoś, kto w pierwszej dekadzie III RP pe-rorował o postkomunistycznych układach,knowaniach George’a Sorosa, zagrożeniachze strony przybyszów z krajów muzuł-mańskich, musiał się liczyć z tym, że przy-lgną do niego takie etykiety, jak „oszołom”czy „paranoik” i nie zagrzeje miejsca w po-litycznym i medialnym mainstreamie. Tobył czas liberalno-demokratycznego snuo końcu dziejów i wszelkie światopoglą-dowe wyrazistości – szczególnie te pra-wicowej proweniencji – uchodziły za prze-jaw dziwactwa.

W latach 90. demaskowanie „religiiHolokaustu” czy rozważania o „lewackości”Adolfa Hitlera obecne były na łamach ni-szowych periodyków. Teraz z tymi tema-tami można się zetknąć w prasie wyso-konakładowej. Jeszcze trzy lata temu Ma-rian Kowalski – wtedy działacz RuchuNarodowego, obecnie polityk zbyt eks-centryczny nawet jak na to ugrupowanie –uchodził za kogoś, kogo w mainstreamo-wych mediach wypadało pokazywać jakoegzotyczne zjawisko, lecz wstyd było donich zapraszać w charakterze komentatora.Dziś na ekranach telewizorów bryluje onw charakterze osoby opiniotwórczej.

O czym to świadczy? O zmianie obo-wiązującego w politycznym i medialnymmainstreamie dyskursu. Ale tę zmianękreują też ludzie, którzy w ciągu minionychkilkunastu lat dokonali światopoglądowychi środowiskowych wolt, nieraz nawet o 180stopni. Nie brakuje wśród nich zwolen-ników obecnego obozu władzy, dającychtemu wyraz w sposób szczególnie nad-gorliwy. I ta nadgorliwość idzie w parzez przesadną wyrazistością.

Na Facebooku i Twitterze złośliwcyserwują rozmaite kompromaty dotyczącetakich osób, choć nieraz jest to wyłącznieprzypominanie powszechnie znanych fak-tów. I tak okazuje się, że dziś lewicowo-liberalną opozycję najbardziej hejtują –oprócz w gorącej wodzie kąpanej prawi-cowej młodzieży – ludzie, którzy a tomają PZPR-owską lub SLD-owską prze-szłość, a to popierali Lecha Wałęsę w jegokonfrontacji z Porozumieniem Centrum,a to kilkanaście lat temu byli związaniz warszawką, bądź co bądź znaną ze swojejorganicznej awersji do prawicy.

Dziś każdy przekracza granice

Problemem rzecz jasna nie jest w przy-padku takich osób sama wolta, lecz brakpokory wobec własnego życiorysu. W zmia-nie poglądów, w przewartościowaniu swo-ich życiowych wyborów nie ma nic na-gannego, zwłaszcza gdy się to publiczniew sposób zrozumiały uzasadni. Ale neofickanadgorliwość w takiej sytuacji nie przystoi.

Zmiana obowiązującego dyskursuspowodowała też, że prawicowe poglądyzaczęły występować w karykaturalnychformach. Ilustracją tego może być modana „odzież patriotyczną”. Monstrualnejwielkości napisy i emblematy na t-shirtachi bluzach to przecież kicz, by nie ująćrzeczy bardziej dosadnie: obciach i żenada.

45

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

w latach 90. demaskowanie

„religii holokaustu” czy

rozważania o „lewackości”

adolfa hitlera obecne były

na łamach niszowych

periodyków. teraz z tymi

tematami można się zetknąć

w prasie wysokonakładowej

Page 46: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Wreszcie wyłania się kwestia uprosz-czonego przekazu, mówienia „jak jest”.W wypowiedziach Krystyny Pawłowiczi Dominika Tarczyńskiego, Miriam Shadedi Janusza Korwin-Mikkego, WojciechaCejrowskiego i Mariusza Maxa Kolonki –

ludzi, którzy są bohaterami polskich pra-wicowych „internetów” – nie ma miejscana niuansowanie rzeczywistości. Imostrzejsze, im bardziej soczyste słowa pa-dają pod adresem „lewactwa” (a terminten jest bardzo pojemny – może obejmo-wać i działaczy Partii Razem, i resztkikonserwatywnego skrzydła PO), tym jestefektowniej.

Rzecz jasna taka sytuacja stanowipokłosie umasowienia pewnych wyrazis-

tych postaw. W latach 90. hermetycznegrono czytelników „Stańczyka”, sięgającpo ten – redagowany przez Tomasza Ga-bisia, przekraczający wszelkie graniceówczesnej poprawności politycznej –„postkonserwatywny” periodyk, szukałoparadoksów zarówno na lewicy, jak i naprawicy. Teraz target prawicowych „toż-samościowych” mediów oczekuje od nichprostego, zerojedynkowego przekazu.

Stupor opozycji

A jednak, mimo tych wszystkich nega-tywnych tendencji po prawej stronie pol-skiej sceny politycznej, będących skądinądceną, którą przychodzi zapłacić za kon-solidację prawicowego ludu, opozycja le-wicowo-liberalna pozostaje w swoistymstuporze. Można w jej przypadku mówićo paraliżującym uwiądzie intelektualnym.

PiS, wychodząc naprzeciw społecz-nym potrzebom (program „500 plus”)i obawom (niewpuszczanie przybyszówz krajów muzułmańskich), właściwie wy-trącił opozycji lewicowo-liberalnej wszelkioręż z ręki. Ale to tylko jedna strona me-dalu. Drugą są okoliczności obiektywne.Platforma i Nowoczesna to formacje, któremogły odnosić sukcesy w epoce postpoli-tyki – kiedy w Europie różnice międzylewicą a prawicą zanikały, a elity poszcze-gólnych krajów, przekonane o bezalter-natywności liberalnej demokracji, zajmo-wały się bardziej zarządzaniem niż rzą-dzeniem. Wtedy można było uwodzić wy-borców narracją o tym, żeby „nie robićpolityki”, tylko troszczyć się o „ciepłąwodę w kranie”.

Tyle że te czasy już minęły, i tym sa-mym PO i Nowoczesna właściwie straciłyrację bytu. Żeby stanąć do równej rywa-lizacji z prawicą, musiałyby się one staćlepszą wersją PiS, a więc bardziej prze-

46

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Pis, wychodząc naprzeciw

społecznym potrzebom

(program „500 plus”)

i obawom (niewpuszczanie

przybyszów z krajów

muzułmańskich) właściwie

wytrącił opozycji lewicowo-

liberalnej wszelki oręż

z ręki. Polska scena

polityczna będzie się zatem

przesuwać w prawo. to

bynajmniej nie oznacza

wielokadencyjnych rządów

Pis, szczególnie jeśli

z polityki odszedłby

jarosław kaczyński

Page 47: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

konująco i skutecznie niż partia obecnierządząca odpowiedzieć na społeczne po-trzeby i obawy. Wówczas pojawiłaby sięjednak kwestia wiarygodności tych ugru-powań. Tak jak na konwencji Platformyw październiku 2017 roku – GrzegorzSchetyna występujący w roli orędownikaprzywilejów socjalnych wypadł po prostugroteskowo.

O ile Nowoczesna ze względu nasame założenia projektu, jakim jest, sta-nowi postpolityczne ciało obce w świeciepolitycznych wyrazistości, i właściwie prę-dzej czy później powinna zniknąć, o tylePO mogłaby pójść w ślady tych ugrupowańz Europejskiej Partii Ludowej, które wra-cają do konserwatywnych korzeni chadecji.

Kłopot w tym, że próżno w Platformieszukać charyzmatycznego lidera pokrojuchoćby Sebastiana Kurza. Młode pokoleniedziałaczy tej formacji to ludzie o mental-ności tak zwanych lemingów. Dla nichkrytyczna refleksja nad antypisowskimiprzesądami i poprawnością polityczną toniemal bluźnierstwo. Nie sposób sobiewyobrazić, żeby PO zmieniła stosunek doPiS tak, jak Austriacka Partia Ludowazrewidowała swoje nastawienie do anty-systemowych populistów z AustriackiejPartii Wolnościowej. A przecież ugrupo-wanie Jarosława Kaczyńskiego jest bar-dziej umiarkowane w porównaniu z for-macją Heinza-Christiana Strachego.

Zatęsknicie za Kaczyńskim

Dlatego można oczekiwać, że realnym ry-walem PiS stanie się jakaś nowa siła,która mieści się w granicach obecnie do-minującego dyskursu. Pewnym tropemjest tekst Bartłomieja Sienkiewicza „Po-stawmy na Andrzeja Dudę”. Ukazał sięon w „Rzeczpospolitej” w lipcu 2017 roku,tuż przed zawetowaniem przez prezydenta

Polski ustaw o Sądzie Najwyższym i Kra-jowej Radzie Sądowniczej.

Sienkiewicz to błyskotliwy analityk,który stanowi niewątpliwie jeden z nie-licznych wyjątków potwierdzających re-gułę, że Platforma cierpi na uwiąd inte-lektualny. Można zatem przypuszczać, żeopinie byłego ministra spraw wewnętrz-nych okażą się w samej PO wołaniem napuszczy. Niemniej to właśnie Sienkiewiczzrozumiał, że lewicowo-liberalna opozycjapowinna przestać ślepo kontestować obec-ny obóz władzy w imię antypisowskichprzesądów.

Oczywiście tekst czarnego bohateraafery podsłuchowej miał w założeniu za-chęcać Platformę do tego, żeby grała naskłócenie głowy państwa z PiS. I gdybytaki scenariusz się ziścił, stratne byłybyobie zwaśnione strony. Niemniej z opiniiSienkiewicza można wyłowić też myśl, iżz „dobrą zmianą” trzeba wojować, wyko-rzystując jej polityczne zasoby.

Polska scena polityczna będzie sięzatem przesuwać w prawo. To bynajmniejnie oznacza wielokadencyjnych rządówPiS, szczególnie jeśli z polityki odszedłbyJarosław Kaczyński. Bez niego jego ugru-powanie czekają prawdopodobnie ruchytektoniczne.

Ale prawicowość, czy może, ściślejrzecz biorąc, polityczna niepoprawność,która stanowi główną cechę dominującegodyskursu, nie jest równoznaczna z PiS.Dlatego jeśli jakaś siła odsunie od władzypartię Kaczyńskiego, to może się okazać,iż będzie ona dla warszawki jeszcze bar-dziej niestrawna niż „dobra zmiana”. Wy-starczy, że rządy obejmie formacja, któraprzelicytuje PiS w ofercie socjalnej oraztwardym kursie dotyczącym migrantówi uchodźców. Być może więc przyjdzieczas, że „Gazeta Wyborcza” zatęskni zaKaczyńskim.

47

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 48: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

48

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Referendum niepodległościowemu, któreodbyło się w irackim Regionie Kurdystanu25 września, towarzyszyła euforia i en-tuzjazm. Ale od samego początku nic niewskazywało na to, by w najbliższych mie-siącach Kurdystan rzeczywiście ogłosiłniepodległość. Natomiast po zajęciu Kir-kuku i innych tzw. terenów spornychprzez iracką armię perspektywa ogłoszenianiepodległości stała się praktycznie nie-realna. Również reakcja społeczności mię-dzynarodowej, a zwłaszcza najbliższychsąsiadów i federalnych władz irackich niepozostawiała złudzeń. Referendum przy-ćmiło też dwa inne problemy: kwestiętzw. „terenów spornych” i planowane wy-bory parlamentarno-prezydenckie w Kur-dystanie.

Dlaczego więc w ogóle się odbyło?Marzenie o własnym państwie, najlepiejzjednoczonym, wielkim Kurdystanie, jestczymś naturalnym i oczywistym dla każ-dego Kurda. Kurdystan jest dziś podzielonyna cztery części między Irak, Iran, Turcjai Syrię i w każdej z nich sytuacja tego na-rodu jest inna. Najgorsza w Turcji, naj-

lepsza zaś właśnie w Iraku. Wbrew po-wszechnej opinii iracki Region Kurdystanunie ma jednak statusu autonomicznego,lecz jest drugim szczeblem federalnymw Iraku. Teoretycznie mogą tu powstawaćrównież inne regiony, choć obecnie wydajesię to mało realne. Kompetencje władzregionalnych rzeczywiście przypominająautonomię, ponadto język kurdyjski mastatus równoprawny arabskiemu jakojęzyk urzędowy w całym Iraku. Jednaknie daje to szczególnej podmiotowościirackiemu Kurdystanowi. Przed referen-dum Kurdowie, w tym prezydent RegionuMasud Barzani, sugerowali, że mogłabypowstać alternatywa dla niepodległości,ale dotychczas nie została przedstawiona.Nieoficjalnie mówiło się o konfederacjilub innym szczególnym statusie Kurdy-stanu, np. autonomii, z systemowym roz-wiązaniem problemów, które przez ostat-nie kilka lat stanowiły zarzewie konfliktówmiędzy Bagdadem i Irbilem (stolicą Re-gionu) tj. podziału budżetu, sprzedażysurowców i administracji nad terenamispornymi.

witoLD rePetowiCzNiezależny dziennikarz, ekspert ds. międzynarodowych portalu Defence24.pl, prawnik

Marzenie o własnym państwie jest naturalne dla każdego Kurda. Zwycię-stwo w referendum sił chcących secesji irackiego Kurdystanu nie oznaczajednak, że na Bliskim Wschodzie pojawi się nowe państwo

Niepewna przyszłość kurdystanu

Page 49: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Wątpliwości mimo entuzjazmu

Władze Regionu Kurdystanu, gdy ogłosiłyreferendum, podkreślały, że ich aspiracjeniepodległościowe odnoszą się wyłączniedo Iraku, w szczególności zaś, że nie za-mierzają one ingerować w sytuacje w Kur-dystanie tureckim i irańskim. Z jednejstrony miało to wymiar pragmatyczny,mający zabezpieczyć sobie co najmniejneutralność dwóch kluczowych państwregionu: Turcji i Iranu (co jednak się nieudało). Z drugiej jednak strony nie sta-nowiło pełnej realizacji kurdyjskiego ma-rzenia o zjednoczonym Kurdystanie i skło-niło część Kurdów irackich do wyrażaniawątpliwości co do sensu referendum. Niebyły one podnoszone nie dlatego, że prze-ciwnicy referendum byli przeciwni kur-dyjskiej państwowości w ogóle, lecz dla-tego, że kwestionowali realizm przedsta-wionej przez Barzaniego wizji osiągnięciatej państwowości. Uważali również że re-ferendum nie tylko nie doprowadzi doniepodległości, ale pogorszy sytuację Kur-dów w Iraku. W skrócie można by tuprzeprowadzić bardzo daleką analogięz dylematami Polaków wobec powstanialistopadowego. Pełne poparcie dla refe-rendum i niepodległości wyrazili natomiastKurdowie z diaspory oraz ci mieszkającyw Iranie, Turcji i Syrii. Ta demonstracjajedności ma szczególne znaczenie zwa-żywszy na występujące (ale często wyol-brzymiane przez żądne sensacji media)konflikty między poszczególnymi kurdyj-skimi nurtami politycznymi, zwłaszczazwolennikami ideologii więzionego przezTurcję lidera PKK (Partii PracującychKurdystanu) Abdullaha Ocalana oraz zwo-lenników Masuda Barzaniego. ZarównoPKK jak i wszystkie inne partie odwołującesię do Ocalana, czyli obecna w tureckimparlamencie Partją Ludowo-Demokra-

tyczna tj. HDP, czy rządząca w północnejSyrii Partia Jedności Demokratycznej tj.PYD (będąca w ostatnich miesiącachw ostrym konflikcie z Partią Demokra-tyczną Kurdystanu Barzaniego - PDK)poparły referendum. Podziały zaczęły jed-nak odzywać się ponownie po zajęciu Kir-kuku przez armię iracką. Wywołało tobowiem falę krytyki pod adresem MasudaBarzaniego ze strony innych kurdyjskichfrakcji.

W samym Kurdystanie irackim z tąjednością było jednak już od samego po-czątku znacznie gorzej, choć kampanii narzecz głosowania na „nie” w referendumpraktycznie nie było. Ostatecznie też li-derzy wszystkich partii, w tym najbardziejsceptycznie nastawionej do referendumpartii Gorran, wzięli udział w głosowaniu,oświadczając, że głosowali na „tak”. Kam-pania pro-niepodległościowa była wszech-obecna, a entuzjazm ludzi, zwłaszczaw północnej części Regionu Kurdystanu(bardziej sympatyzującej z PDK), auten-tyczny. W takiej atmosferze kurdyjscy po-litycy opowiadający się za głosowaniem

49

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Przed referendum niektórzy

sądzili, że irak znów byłby

gotów zgodzić się na

kurdyjską niepodległość,

pod warunkiem rezygnacji

kurdów z kirkuku. w takim

wypadku dla wielu kurdów

niepodległość traciłaby

jednak sens

Page 50: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

na „nie” byliby skończeni jako zdrajcysprawy narodowej. Ale wyniki referendum(w tym brak oficjalnych wyników szcze-gółowych) wskazują jednak, że nie wszę-dzie poparcie dla odpowiedzi „tak” w re-ferendum było przytłaczające. Dotyczy tow szczególności południowej, sympaty-zującej bardziej z Gorran i PatriotycznąUnią Kurdystanu tj. PUK, części RegionuKurdystanu. Łączne poparcie dla secesjiod Iraku w trzech z czterech prowincjiRegionu Kurdystanu (Erbil, Sulejmanii Halabdża) wyniosło (według jedynychdostępnych danych) 45% uprawnionychdo głosowania. Przyczyną tego nie byłaprzy tym autentyczna niechęć do idei nie-podległości, ale wiara, że referendumprzyniesie więcej szkód niż korzyści i żeprawdziwym jego celem jest umocnieniewładzy rządzącego Kurdystanem odćwierćwiecza Masuda Barzaniego.

Kirkuk kością niezgody

Barzani rzeczywiście wzmocnił swoją po-pularność w wyniku referendum, choćutrzymanie tego stanu po zajęciu Kirkukuprzez siły irackie stało się wątpliwe. Za-planowane na 1 listopada wybory parla-mentarne i prezydenckie zostały odwołane,mimo protestów niektórych partii opo-zycyjnych z Gorranem na czele. Oficjalnympowodem były starcia z federalnymi siłamiirackimi, ale te nie przeniosły się na kon-stytucyjny obszar Regionu Kurdystanu,na którym miały być przeprowadzone wy-bory. Natomiast Barzani, którego drugakadencja prezydencka skończyła się 4 latatemu, nie mógł już startować w wyborachprezydenckich, sugerował też, że niktz jego rodziny nie będzie kandydował.W końcu Masud Barzani ustąpił ze sta-nowiska i ogłosił, że jego kompetencjezostaną rozdzielone między premiera (któ-

rym jest jego bratanek), szefa sądu naj-wyższego oraz przewodniczącego parla-mentu (którym jest członek opozycyjnegoGorranu) ale jednocześnie jego głównydoradca Hemen Hawrami podał, że byłyjuż prezydent Kurdystanu będzie stał naczele Najwyższej Rady Politycznej. To or-gan pozakonstytucyjny, który jednak możefaktycznie sprawować władzę nad Regio-nem Kurdystanu. W celu zatwierdzeniatych zmian zwołano posiedzenie parla-mentu kurdyjskiego w stolicy Kurdystanui Erbilu, w trakcie którego zwolennicyBarzaniego napadli na opozycyjnych de-putowanych i media. Do eskalacji prze-mocy w następnych dniach jednak niedoszło, gdyż strony wewnętrznego kon-fliktu kurdyjskiego zrozumiały, że stano-wiłoby to znacznie poważniejsze zagrożeniedla egzystencji Regionu Kurdystanu niżdomniemane zakusy irackich władz fe-deralnych. W Sulejamani i Halabdzy,w przeciwieństwie do Dahuk i Erbilu, po-parcie dla opozycji jest bowiem znaczniewiększe niż dla Barzaniego, a więc grozi-łoby to podziałem Regionu, co zresztąmiało miejsce w latach 1995–2005.

Innym bardzo ważnym aspektem to-warzyszącym referendum było przepro-wadzenie go na terenach spornych. Obej-mują one część prowincji Niniwa, w tymjazydzki Szengal i w dużej mierze chrze-ścijańską Równinę Niniwy, a także częśćprowincji Salahaddin (Tuz Churmatu)i Dijali (Chanakin). Przede wszystkimjednak obejmują one Kirkuk (bez dystryktuHawidża, który w czasie referendum byłwciąż pod kontrolą Państwa Islamskiego),w którym znajdują się największe w Irakuzłoża gazu i ropy. Ale redukcja sporuo Kirkuk do tamtejszych bogactw natu-ralnych jest niedopuszczalnym uprosz-czeniem. Kurdowie, którzy wierzą, że po-chodzą od starożytnych Medów, przypo-

50

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 51: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

minają, że Kirkuk, w miejscu wcześniej-szego asyryjskiego miasta Arafa, założyłtwórca Imperium Medyjskiego Kjaksaresw VII w. p.n.e. Natomiast od XVI w. dokońca XVIII w. Kirkuk był stolicą naj-większego kurdyjskiego emiratu na tereniedzisiejszego Iraku tj. księstwa Babanui to on, a nie Erbil, uważany był za stolicękurdyjskiego południa. Ale w Kirkukumieszkają też Turkmeni, podzieleni zresztąna szyitów i sunnitów, a także Arabowie.

W latach 80-tych Saddam Husajn dokonałarabizacji Kirkuku poprzez masowe prze-siedlenia, ale po jego obaleniu w dużejmierze przywrócono stan poprzedni.O tym, że problem Kirkuku ma znaczeniekluczowe świadczy to, że Saddam był go-towy zgodzić się nawet na pełną secesjęKurdystanu pod warunkiem, że Kirkukpozostanie w jego rękach. Kurdowie nigdynie chcieli o tym słyszeć i wielu powtarzarównież dziś, że niepodległość bez tegomiasta nie ma sensu. Przy czym przedreferendum niektórzy sądzili, że Irak znówbyłby gotów zgodzić się na kurdyjską nie-podległość, pod warunkiem rezygnacjiKurdów z Kirkuku.

Kurdowie zajęli Kirkuk w 2003 r.,po obaleniu Saddama, ale wycofali sięz niego pod wpływem perswazji Amery-kanów i obietnicy, potwierdzonej w kon-stytucji irackiej, że zostanie tam przepro-wadzone referendum. Miało ono zadecy-

dować o przyłączeniu Kirkuku do Kurdy-stanu. Były premier Iraku Nuri al-Malikizablokował jednak jego przeprowadzenie,a w 2014 r. pod naporem Państwa Islam-skiego armia iracka wycofała się stamtąd.Na jej miejsce wkroczyło kurdyjskie woj-sko, czyli Peszmerga. Wydawało się, żereferendum niepodległościowe może za-stąpić zapisane w art. 140 konstytucjiirackiej referendum dotyczące przyłączeniaterenów spornych do Kurdystanu. Taksię jednak nie stało. Kurdowie oficjalnieogłosili tylko zbiorcze wyniki dla całegoobszaru referendalnego, bez podawaniawyników dla poszczególnych części tere-nów spornych. Stwierdzili również, że todrugie referendum (wynikające z art. 140)nie ma już sensu, bo tereny sporne są jużczęścią Kurdystanu. Tyle że władze irackieuważają całkowicie inaczej, a sami Kur-dowie nie planowali przeprowadzenia wy-borów parlamentarno-prezydenckich pozakonstytucyjnym Regionem Kurdystanu,czyli m.in. w Kirkuku. Była w tym pewnaniekonsekwencja. Po zajęciu Kirkukuprzez armię iracką 16 października sytuacjasię całkowicie zmieniła i zapewne Kur-dowie wrócą do kwestii implementacjiart. 140, będzie to jednak teraz znacznietrudniejsze.

Wyrafinowana gra Rosji

Reakcja międzynarodowa na kurdyjskiereferendum była w zasadzie jednoznacznienegatywna, przy czym wynikało to z róż-nych powodów. W przypadku najważ-niejszego dotychczasowego sojusznikaKurdów, tj. USA, przyczyną była obawaprzed osłabieniem irackiego premieraHajdara al-Abadiego. W kwietniu 2018 r.mają się odbyć w Iraku wybory parla-mentarne, które zdecydują czy do władzydojdzie były premier Nuri al-Maliki. Tego

51

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Poza irackimi władzami

federalnymi najbardziej

przeciw referendum

protestowały iran i turcja

Page 52: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

obawiają się zarówno USA jak i sunnickiepaństwa regionu z Arabią Saudyjską i Zjed-noczonymi Emiratami Arabskimi, gdyżsądzą, że oznaczać to będzie pełne uza-leżnienie Iraku od Iranu. Dlatego te dwapaństwa ociepliły ostatnio swoje stosunkiz Bagdadem, choć wcześniej na poparciez ich strony bardzo liczyli Kurdowie. Jed-nak to Bagdad, a nie Kurdystan czy teżjakiś mglisty projekt „sunnilandu” (czylilansowane w zachodnich mediach teore-tyczne państwo irackich sunnitów), maznaczenie priorytetowe dla państw regionui mocarstw globalnych. Są jednak dwawyjątki. Jednym z nich jest Izrael, któryjako jedyne państwo poparł aspiracje nie-podległościowe Kurdystanu. Wynika toz tego, że jakakolwiek władza by nie byław Bagdadzie to i tak będzie ona co naj-mniej niechętna Izraelowi, podczas gdynie jest tajemnicą, że Kurdowie mają dotego państwa diametralnie odmienny sto-sunek. Drugim wyjątkiem jest natomiastRosja, której stanowisko wobec kurdyj-skiego referendum było znacznie bardziejwyrafinowane.

Dla Rosji to, kto będzie rządził w Bag-dadzie, ma drugorzędne znaczenie, gdyżwyrugowanie wpływów sunnicko-amery-kańskich przez jej regionalnego sojusznikatj. Iran może jedynie wzmocnić jej wpływyw Iraku. I stanie się tak nawet jeśli Rosjajednocześnie poprze Kurdów, gdyż Te-heran nie będzie chciał zrywać sojuszuz Kremlem, a Bagdad będzie za słaby bysię temu przeciwstawić. Dlatego Rosja,choć podkreślała, że jest za jednością te-rytorialną Iraku, to robiła to bardzo zdaw-kowo, jednocześnie dodając, że szanujerównież wolę narodu kurdyjskiego. Klu-czem do zrozumienia tego stanowiska sąnatomiast umowy jakie od początku tegoroku władze Regionu Kurdystanu zawarłyz firmą Rosnieft. Dotyczą one m.in. przed-

płaty w wysokości 1 mld USD na sprzedażkurdyjskiej ropy, a także planów budowygazociągu z Kurdystanu do Turcji. Łączniewartość planowanych inwestycji rosyjskichw Kurdystanie przekracza już 5 mld USD,a strony nie ukrywają, że to nie koniec.

Kurdyjski Piemont?

Najbardziej, poza irackimi władzami fe-deralnymi, przeciw referendum protes-towały Iran i Turcja. Nie może to dziwić,gdyż oba państwa, bez względu na za-pewnienia Kurdów irackich, obawiają się,że secesja Kurdystanu w Iraku doprowadzido powstania „kurdyjskiego Piemontu”i wzmocni tendencje separatystyczne Kur-dów irańskich i tureckich. A ci mają znacz-nie mniej do stracenia niż Kurdowie w Ira-ku. Jednak w gniewnych oświadczeniachtych dwóch państw było więcej dymu niżognia. Dotyczy to zwłaszcza Turcji, któramimo zapowiedzi Erdogana, nie zamknęłagranicy i nie zamierza przestać kupowaćod Kurdów surowców energetycznych.Dla Turcji, która ma coraz większe pro-blemy gospodarcze, miałoby to ogromnenegatywne konsekwencje, m.in. w postaciwzrostu cen ropy i gazu i dalszego uza-leżnienia od Rosji.

Również reakcja federalnych władzirackich była początkowo znacznie bardziejostra werbalnie niż realnie. Parlament,z inicjatywy zwolenników Nuri al-Mali-kiego, przegłosował szereg antykurdyjskichdecyzji, z których najgroźniejszą była za-powiedź ponownego wprowadzenia wojskirackich na tereny sporne, w tym do Kir-kuku. Ale zostało to wprowadzone w życiedopiero 16 października. Premier, nacis-kany przez „jastrzębi”, zażądał wcześniejprzekazania przez Kurdów kontroli nadprzejściami granicznymi, w tym znajdu-jącymi się na lotniskach. Gdy Kurdowie

52

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 53: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

odmówili, Bagdad zawiesił loty między-narodowe do Kurdystanu (lotniska w Er-bilu i Sulejmani), utrzymując jednak po-łączenia krajowe.

Po zajęciu Kirkuku i innych terenówspornych przez siły irackie niepodległośćKurdystanu straciła sens. W dodatku Kur-dowie stracili ważne karty przetargowew negocjacjach z Bagdadem. Jednak walkijakie wybuchły między siłami federalnymia kurdyjską Peszmergą nie były na tyleintensywne by można było mówić o wojnie

domowej i negocjacje wciąż są możliwe.Dotyczyłyby one jednak nie niepodległości,ale praw kurdyjskiego regionu w Irakuoraz częściowego przywrócenia kurdyjskiejadministracji nad terenami spornymi.Wykluczona jest też pełna inwazja armiiirackiej czy milicji szyickich na terytoriumKurdystanu lub likwidacja jego specjalnegostatusu. Wymagałoby to bowiem zmianykonstytucji a tego nikt nie postuluje. Pre-zydentem Iraku jest zaś cały czas KurdFuad Masum.

53

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 54: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

54

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

„Postprawda” ma szansę stać się słowemroku, szczególnie dla mainstreamowychmoralistów. To dzięki niej, jak wiadomo,wygrał Trump, Orbán i Kaczyński, todzięki niej Kim utrzymuje w ryzach swoichpoddanych, a wiekopomne dokonaniaHanny Gronkiewicz-Waltz traktowane sąz niejakim sceptycyzmem. Co nie nasze –to po prostu owoc „postprawdy”. Ach,gdybyż było to takie proste!

A może jest inaczej, może po prostuchodzi o dwa spojrzenia, dwie perspek-tywy? I nie, nie myślę o prostych grachpropagandowych, o wizjach kreowanychz mocną domieszką entuzjazmu, despe-racji, cynizmu: te były zawsze. Polskaopisywana w „Tygodniku Mazowsze” niemiała nic wspólnego z Polską z konferencjiprasowych Urbana, a na kilka lat przednominacją Urbana Janusz Głowacki,w swoim „Powrocie hrabiego Monte Chris-to” (trochę zapomnianym dziś zbiorku,który należy do pereł polskiej mizantropii)opisywał podobne dokonania władzówczesnej RPA. Idzie mi raczej o przesu-nięcia wynikające z różnic samego po-

strzegania (wiadomo, jak inaczej wyglądałąka oczami człowieka i pszczoły, tj. sfo-tografowana w spektrum ultrafioletu)albo trudności ze zintegrowaniem obrazu,jak w starych jak świat, ale zawsze draż-niących „zagadkach psychologicznych”,czyli rysunkach ukazujących jakąś scenkęw formule „albo-albo”: profile dwóchmężczyzn – albo kielich wina. Czy to moż-liwe, że współcześni autorzy już na wstępierezygnują po prostu z próby opisania ca-łego obrazu, warunkowego choćby otwar-cia się na punkt widzenia oponentów,pozostając przy swoim obrazie łąki, kie-licha, kraju?

Hungarofile z Facebooka

Zastanawiałem się nad tym, myśląc nadfenomenem postrzegania w Polsce współ-czesnych Węgier. Jak wiadomo, niełatwotu o „trzecią drogę”: albo Jacek Żakowskiwraz z gronem wychowanków i wyraźne,niestety, problemy z zapowietrzeniem –Budapeszt pokazał drogę Kaczyńskiemu,faszyzm, strzałokrzyżowcy, hurr durr, na

wojCieCh staNisławskiDoktor historii, publicysta

Czytając książkę „Langosz w jurcie” Krzysztofa Vargi i zbiór „Przekracza-jąc uprzedzenia i entuzjazm”, myślę: może na świecie nie ma „postprawd”,może po prostu są dwa spojrzenia na każde zjawisko?

węgry w półświetle, węgry w półmroku

Page 55: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

granicy z Serbią mur – albo facebookowestronki, liczące sobie nieraz, bagatela, dostu tysięcy followersów, w rodzaju „Polak,Węgier dwa bratanki – Lengyel, Magyarkét jó barát”.

Na tę ostatnią jako hungarofil zeszkoły Rzeckiego zaglądam nieraz moty-wowany wyłącznie – cóż, czas to wyznać –politycznym masochizmem. Nie wiem,czy odwiedzali Państwo kiedyś „Két jóbarát”: warto, jeśli ktoś przedkłada gręw trzy karty nad preferansa. Pierwszakarta na tej i innych polskich stronkachhungarofilskich to z reguły rycerz w szy-szaku i kirysie: to może być Warneńczyk,Batory albo inny Korwin (Maciej Korwin),grunt że, panie, łoi Arabów! Druga kartato zwykle przypomnienie, że to szlakiemkolejowym przez Węgry szła amunicjadla Polski w przeddzień Bitwy Warszaw-skiej. Trzecia, taka najbardziej finezyjnai tragiczna, to zdjęcie przybitego premieraPála Telekiego, który, jak wiadomo, za-depeszował do Hitlera, że honor Węgierwyklucza jakąkolwiek akcję przeciwkoPolsce, no a potem odebrał sobie życie.

Są to oczywiście obrazki przejmujące(czasem jeszcze pojawia się Budapeszt’56, ale raczej rzadko, bo wiadomo, Bu-dapeszt ’56 to Woroszylski i inni lewacy),ale i tak, jeśli idzie o hungarofilów z Fa-

cebooka, mam dość okrutne przypusz-czenia: podejrzewam, że po prostu flagaWęgier permanentnie myli im się z bar-wami Legii.

Nie ma co nad tym zbyt wiele ubole-wać, zwłaszcza skoro zjawisko to otwieraświetne perspektywy przed dyplomacjąBułgarii, a w dalszej perspektywie równieżWłoch, ba, Algierii! – ale też nie należypoświęcać mu zbyt wiele uwagi. W po-szukiwaniu bardziej zrównoważonej per-spektywy warto sięgnąć po inne tytuły.Tyle, niestety, że nawet wówczas czekanas dwójmyślenie, dwójczytanie.

Wykałaczką, dłutkiem, floretem

Książka, wydana już w ubiegłym rokuprzez Ośrodek Myśli Politycznej (we współ-pracy z Danube Institute – mocnym, aleposiadającym wyraziste sympatie poli-tyczne budapesztańskim think tankiem),ma dwie zasadnicze wady – co gorsza,obie możliwe do uniknięcia przy większejstanowczości redakcji. Pierwszą okazałsię tytuł: „Przekraczając uprzedzenia i en-tuzjazm” to naprawdę nie jest coś, po cosięga się na półkę, imiesłów w tytuleniemal zawsze okazuje się kamieniemu szyi wydawcy – no, chyba, że jest to„Patrząc” Czapskiego.

Druga wada jest poważniejsza: książ-ka jest mocno nierówna. Pierwszy ze szki-ców, na poły pamflet, na poły esej, „Wę-gierski tygrys” Tibora Fischera napisanyjest tak błyskotliwie, że nie umywają siędo niego analizy politologiczne i ekono-miczne, czy to o „Niekonwencjonalnychrozwiązaniach gospodarczych” (Pétér ÁkosBod), czy o „Demokratycznej transfor-macji” (András Lanczi et al.).

Fischer najpierw rozśmiesza, potemurzeka i pozostawia, by tak rzec, poza-miatane pole. Nie spotkałem się wcześniej

55

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

jeśli idzie o hungarofilów

z facebooka, mam dość

okrutne przypuszczenia:

podejrzewam, że po prostu

flaga węgier permanentnie

myli im się z barwami Legii

Page 56: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

z tym brytyjskim pisarzem pochodzeniawęgierskiego: niewielkie miałem szanse,skoro w Polsce wydał wcześniej jedynieenigmatycznie zatytułowaną powieść „Podżabą”, której szukam od miesiąca w zna-jomych antykwariatach, ale wiem, żegdyby ekipa PiS miała jednego podobnejklasy publicystę, operującego piórem jakwykałaczką, dłutkiem i floretem jedno-cześnie, mogłaby zwolnić dwie dywizjePR-owców, korespondentów i gadaczy te-lewizyjnych, których najważniejszą inspi-racją wydaje się być purchawka.

Fischer w skrótowy, sugestywny, syn-tetyczny sposób szkicuje najpierw pano-ramę intelektualną i polityczną Budapesztukońca lat 80., by ukazać na jej tle naro-dziny Orbána jako działacza politycznego –i robi to z talentem, który obezwładniarecenzenta: każde zdanie jest jak aforyzm.„Węgrzy mają rewolucje mniej więcej razna sto lat. Nie są na tyle poważni, żebybyć Niemcami, ani na tyle twardzi, żebybyć Polakami. (…) Ale Orbán ma polskipoziom twardości i coś z niemieckiej mi-

łości do porządku”. Albo to o postkomu-nistach końca lat 80., doprawdy, nie tylkonaddunajskich – jeszcze lepsze: „Kandy-dowali do kanapeczek w kanadyjskiej am-basadzie, chcieli oglądać cizie w CrazyHorse, degustować to i owo w Dijon, oglą-dać go-go na Goa. Tak naprawdę niechcieli już być komunistami. W ogóle.Pierdolić to. Wiedzieli, jak ponurzy bylisowieccy politycy. Nawet Gorby ze swojąpieprzoną głasnostią. Te ich zęby. Cuch-nący oddech. Anty-Dühring. Te buty.Dzieła Engelsa. Ciężkie słowniki węgier-sko-rosyjskie. Pierdolić to”.

Tylko raz zdarzył się w Budzie psi targ

I w tym samym stylu – podkręcając piłkę,załatwiając odmownie frustratów, karie-rowiczów, cwaniaków, naiwniaków, po-wstały na fali „klimatów okrągłostołowych”Związek Wolnych Demokratów (SzDSz),czyli kwiat opozycji lat 80., który u progulat 90. ochoczo zawarł historyczny kom-promis z postkomunistami („Partia stwo-rzona przez weteranów klubu samizdatuposzła do łóżka z partią, która ich ścigała,wsadzała do więzień, rozstrzelała ich przy-jaciół”) – charakteryzuje drogę do władzyOrbána, który od pewnego momentu mu-siał wygrać. Nie przez swoją pryncypial-ność, konsekwencję czy bezwzględność:ze względu na zgranie pozostałych za-wodników.

Fischer w sposób orzeźwiający, którymógłby być zbawienny dla PR-owcówi korespondentów telewizyjnych wzoru-jących się na tych czy innych grzybach,nie żywi ani nie umacnia złudzeń co dokiksów Orbána i jego ekipy. Sam premierod roku 2010 wie, że „egyszer volt Budankutyavasar”, „tylko raz zdarzył się w Budziepsi targ” – nigdy już nie odniesie takolśniewającego sukcesu, jak zdobywszy

56

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

ja mam kłopot z Vargą,

mam nawet duży kłopot,

ciężko znoszę jego

mizantropię, nieudawaną,

nieostentacyjną, a jednak

rzucającą się w oczy we

wszystkich bez mała frazach,

w ripostach, nawet

w grymasie niechęci do

rodzaju ludzkiego i do siebie

Page 57: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

władzę w roku 2010, droga z Everestuprowadzi tylko w dół. Dzisiejsza ekiparządząca? „Pełno jest eleganckich garni-turów i cymbałów, a także trochę tępaków(…) i ludzi, którym nie dałbym dychy,żeby mi kupili czekoladki za rogiem”.

Tyle że autor „Węgierskiego tygrysa”nie zapomina, jaka jest geneza tej ekipy,jaka istniała dla niej alternatywa, dostrzegateż – ta formuła wraca w całym esejuz kasandryczną regularnością – że „władzajest lekarstwem, które niszczy silnych”.Co nie przeszkadza mu w ostatniej na,bagatela, 40 stronach cudownie podkrę-conej wolcie zauważyć, że „w polityce jestcoś takiego, jak zła popularność. Ale nawetzła popularność nie musi być całkiemzła” – i wszystkim „belgijskim socjalistom,luksemburskim ministrom spraw zagra-nicznych, socjologom z Princeton” napisaćwprost: zostaliście zaprzęgnięci do no-szenia teczki za Orbánem, bez was bowiemnikt w Nowym Jorku, Londynie, Berlinieczy Paryżu nie dowiedziałby się ani o nim,ani o Węgrzech.

Które to zdanie raz jeszcze każe pol-skiemu czytelnikowi pomyśleć o naprawdęgłębokich analogiach.

Pusta puszta

No, i jest Krzysztof Varga. Ten nie miewazłych tytułów, a „Langosz w jurcie” jestpo „Czardaszu z mangalicą” i „Gulaszuz turula” jak trzecia bila wpadająca dołuzy; cieszmy się z tej, kulinarnej tylkoz tytułu, choć rzeczywiście obfitującejw smaczki trylogii o włóczędze po WielkiejNizinie Węgierskiej: czwartego tomu, jakzapowiada autor, nie będzie.

Ja mam kłopot z Vargą, mam nawetduży kłopot, ciężko znoszę jego mizan-tropię, nieudawaną, nieostentacyjną, a jed-nak rzucającą się w oczy we wszystkich

bez mała frazach, w ripostach, nawetw grymasie niechęcią do rodzaju ludzkiegoi do siebie, męczy mnie, że wszystkieteksty Vargi są jak scenariusz do niekoń-czącego się komiksu Jana Kozy, doskwierami nawet jego przeciągana fraza, tak su-gestywna, że tylko czasami parodiuję ją(jak w tym zdaniu) świadomie, częściejpo prostu udziela się, nieuchronnie i nie-uleczalnie, jego nawijka, jego lamentacja,co tylko dowodzi jego talentu, bo talentma Varga wielki, nawet jeśli rozmieniago na antypisowskie heheszki w „DużymFormacie”.

Na szczęście dla hungarofila, pisarz,nie znosząc generaliter wszystkich ludzi,przede wszystkim nie znosi Polaków.„Langosz w jurcie” jest itinerarium podróżypo obwodzie Węgier, które są „jak langoszwłaśnie, najbardziej smakowite, chrupkiei kuszące na brzegach, a w środku płaskie,cienkie, prawie przezroczyste”, ale możnago też czytać jako dziennik ucieczki odtej okropnej, nieznośnej Polski Be, którejpowidoki dopadają autora wszędzie, pod-czas rozważań nad wojennymi losami Bu-dapesztu, podczas przechadzki po deptakusiedmiogrodzkiej Oradei/Nagyváradui podczas zanurzeń w kąpielisku Miskolc-Tapolca. Ci Polacy są jak z satyry na men-talność „Dużego Formatu”, jak z kosz-marów celebrytki, wszyscy jeden w dru-giego cwani, chamscy, tanatocentrycznii tłuści: ale na szczęście dla nas możnasobie te kartki jakoś pozakładać, możeCzarne wyda kiedyś w przyszłości jakąśkosztowną, luksusową edycję „Langosza”dla ojkofilów („Niech bulą naziole!”),w której kartki z jeremiadą na tych plu-gawych Polaków będą wydane w jakimśinnym, niezachęcającym kolorze, na przy-kład akwamarynowym, i można będzieprędzej trafić do tego, co u Vargi najcen-niejsze.

57

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 58: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Oczywiście, nadal wtedy będzie czar-no, czarne będą świnie mangalice, czarnybędzie humor i żarciki, które szokowałypewnie panią od polskiego w podstawówceVargi („Szarvas, ten drugi środek Węgier(…) ciągnął się jak wyprostowane jelitowzdłuż drogi numer 44”), więc czemujeszcze raz nie poczuć się jak Bruno Ja-sieński i nie zasuflować noża w bżuh czy-telnikom, albo nie uraczyć ich turpistycznąrewelacją, że – wyobraźcie sobie państwo– damy epoki Oświecenia rzadko i nie-chętnie się myły, ach!! Skandal, wołajączytelnicy, co za skandal niesłychany, jakpan śmie wypisywać takie bezeceństwa,jakaś dziewica mdleje, a jej ojciec, siwo-wąsy szlachcic, przepycha się przez za-lterowany tłum, by spoliczkować publicystę„Gazety Wyborczej” – ale to wszystko da-remne, bo po prostu jest to i tak świetnaksiążka.

Nigdzie indziej nie przeczytamy tyleo prawdziwej prowincji, a właściwie jużpograniczu węgierskim. O prowincji praw-dziwej, z którą zostawił nas komunizm:nie z odpicowanymi miasteczkami i ce-peliadą odstawianą w puszcie, tylko z ki-lometrami zapylonej pustki, z wioskami,przy których pegieery Pomorza Zachod-niego tętnią życiem i uciechą. CzasemVarga, na szczęście, zapomina o swojejmizantropii, a wtedy pisze z żalem, uwagąi miłością.

Siadając do tego tekstu nie sądziłem,że od rozważań o strategiach Fideszu i za-paści demograficznej przejdę do takiejkategorii jak miłość, chociaż myślę, żekonkluzja ta może ucieszyć apostoła Wę-gier, strąconego z naddunajskiej skałyświętego Gellerta. Zbiór pod redakcjąO’Sullivana i itinerarium Vargi, zderzoneze sobą bezpośrednio, zaprzeczałyby sobiewzajemnie, ich konfrontacja byłaby niczymstalingradzka bitwa na wyniszczenie, oj-kofobia Vargi i zimna pogarda Fischeradla zakochanego w sobie „postsamizdatu”nie znałyby dla siebie nawzajem pardonu.Ale symetrysta (a jest to, jak wiadomo,gatunek ludzi, którzy zawodowo zajmująsię zszywaniem kłębów mgły) może prze-czytać je obie z wielkim pożytkiem – poczym, kierując się typową dla hungarofilanostalgią, po raz kolejny sprawdzić w roz-kładzie pociągów, jak najszybciej możnaznaleźć się na stacji Budapest Keleti.

John O’Sullivan, Kálmán Poczy (red.),„Przekraczając uprzedzenia i entuz-

jazm. Druga kadencja Viktora Orbána”, Ośrodek Myśli Politycznej,

Kraków-Budapeszt, 2016.

Krzysztof Varga, „Langosz w jurcie”,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2016

58

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl

Page 59: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

www.nowakonfederacja.plTHINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017

59

Misja

Świat intelektualny – od uniwersytetów po media – nie nadąża dziś za gwał-townymi przemianami rzeczywistości politycznej, gospodarczej i społecznej,opisując je za pomocą kategorii z poprzednich epok. To zasadniczo obniżajakość rządzenia, które musi rozstrzygać dylematy przy użyciu wiedzy dostępnejw  danej chwili. Deficyt tej ostatniej zwiększa ryzyko decyzji błędnych lubwręcz katastrofalnych, jak również – dominacji fałszywych ideologii. Polskidotyczy to w stopniu szczególnym, ze względu na trudne położenie geopoli-tyczne i słabość intelektualną (uniwersytetów, mediów, think tanków).

Nowa Konfederacja stara się temu kryzysowi myśli przeciwdziałać. Na czteryzasadnicze sposoby:1) Poprzez formułę thinkzine’u: pierwszego w Polsce i prawdopodobnie na

świecie think tanku i magazynu publicystycznego w jednym, umożliwiającąlepszą komunikację i synergię między ekspertami z różnych dziedzin orazmiędzy specjalistami a  publicystami i  intelektualistami; wszystko po to,aby po pierwsze: zwiększać poziom wiedzy specjalistycznej, po drugiei ważniejsze: budować całościowy obraz rzeczywistości

2) Poprzez kształtowanie opinii elit3) Poprzez oddziaływanie na główny nurt debaty za pomocą komentatorstwa

politycznego4) Pełniąc rolę pośrednika między światem ekspercko-akademickim a me-

dialnym.

Działamy w  duchu polskiej tradycji republikańskiej. Uważając ją z  jednejstrony za najbardziej chwalebny dorobek rodzimej polityki, z  drugiej zainspirację do rozwiązywania współczesnych problemów, na czele z fałszywymidylematami: państwo czy wolność, wolność czy wspólnota. Dziś potrzebujemyjednocześnie więcej państwa, więcej wolności i więcej wspólnoty. Wyzwaniatak dla politycznej podmiotowości, jak i wolności są bowiem bezpreceden-sowe – taka musi też być odpowiedź.

Jesteśmy konfederacją – związkiem obywateli dążących razem do dobrawspólnego, w sytuacji gdy inne instytucje zawodzą.

Jesteśmy niezależni tak od partii politycznych, jak i od rywalizacji na klikalność.Jest to możliwe przede wszystkim dzięki hojności naszych Darczyńców. Utrzy-manie niezależności i poziomu merytorycznego oraz dalszy rozwój, przybliżającyrealizację powyższych celów zależą od utrzymania i  rozwoju finansowaniapoprzez bezwarunkowe darowizny na cele statutowe. Jeśli cenisz Nową Kon-federację – wesprzyj ją.

Page 60: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

www.nowakonfederacja.plTHINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017

60

Działalność

Do listopada 2017 r. „Nowa Konfederacja” była pierwszym w Polsce interne-towym miesięcznikiem idei (pierwszych 51 numerów ukazało się w  formule e-tygodnika, między październikiem 2013 a  wrześniem 2014). Dziś „NowaKonfederacja” to prawdopodobnie pierwszy na świecie thinkzine. To nowaforma instytucji eksperckiej i  publicystycznej jednocześnie. Umożliwia toz jednej strony lepsze niż dotąd gromadzenie i tworzenie wiedzy specjalistycznej,z  drugiej: efektywniejszą pracę nad całościowym opisem rzeczywistości publicznej.

Do tej pory podstawowym sposobem prezentacji takich owoców była pub-licystyka, która cały czas odgrywa ważną rolę w naszej działalności. Obecniekażde kolejne wydanie e-miesięcznika zawiera 10 materiałów – artykułówanalitycznych, esejów, wywiadów. Dwa razy w tygodniu publikujemy ko-mentarze reagujące na bieżące wydarzenia. Swoje miejsce ma u nas takżefelieton – wymierający gatunek na pograniczu dziennikarstwa i  literaturypięknej, ukazujący się co najmniej raz w miesiącu.

Od listopada 2017 roku stawiamy także na działalność ekspercką. Specjaliściod spraw ustrojowych, międzynarodowych, prawa, obronności, gospodarki,samorządu i  nie tylko publikują w  Nowej Konfederacji raporty, analizy, ko-mentarze eksperckie.

Zarówno publicyści, jak i eksperci związani z Nową Konfederacją występująw mediach, zarówno pracując w różnych tytułach, jak i występując w nichgościnnie czy komentując dla nich bieżące wydarzenia. Jesteśmy obecni nałamach największych polskich dzienników i  tygodników, w  internecie, nafalach stacji radiowych, regularnie występujemy także w programach tele-wizyjnych, w programach publicznych i prywatnych.

Ważnym elementem naszej działalności są także otwarte debaty, które or-ganizujemy co najmniej raz w  miesiącu w  księgarnio-kawiarni „Tarabuk”w Warszawie. Zaproszeni przez nas goście – naukowcy, politycy i dziennikarze –dyskutują wokół kolejnych naszych publikacji, a  także na bieżące tematyspołeczno-polityczne.

Jesteśmy obecni także w  mediach społecznościowych – na Facebooku,Twitterze czy Youtube.

Page 61: Nowa Konfederacja nr 89 · w roku 1929 Jose Ortega y Gasset ubolewał ... („Bunt mas”). Od tamtego czasu problem znacznie się pogłębił. Wobec dzisiejszej hiperspecjalizacji

Działalność„Nową Konfederację” tworzą

Stali Darczyńcy: Bartłomiej Kachniarz, Piotr Kubiak, Michał Macierzyński, JerzyMartini, „mieszkaniec Bytomia”, Jakub Stychno, Marcin Sławeta, MichałKocur, Remigiusz Iwuć, Piotr Ogiński, Damian Szczerbaty, Szymon Radziszewicz,Krzysztof Szatan oraz Anonimowi Darczyńcy

Pozostali Darczyńcy: Jacek Bartosiak, Piotr Remiszewski, Piotr Woźny, AndrzejDobrowolski, Krzysztof Poradzisz, Marek Nowakowski, Karol Tatara orazAnonimowi Darczyńcy (Lista Darczyńców jest uaktualniana na początku każ-dego miesiąca)

Redakcja: Anna Kiljan (sekretarz), Bartłomiej Radziejewski (redaktor naczelny),Stefan Sękowski (zastępca redaktora naczelnego), Jerema Piekutowski

Zespół: Adam Michalak (Sekretarz zespołu), Jarema Piekutowski, BartłomiejRadziejewski (Dyrektor), Stefan Sękowski (Zastępca dyrektora, kierownik sekcjiPublicystyki), Anna Szczerbata

Stali współpracownicy: Jacek Bartosiak, Paweł Behrendt, Łukasz Kobeszko,Michał Lubina, Stanisław Maksymowicz, Rafał Matyja, Anna Mieszczanek,Andrzej Mikosz, Adam Radzimski, Marek Wojnar, Karol Zdybel

Współpracownicy: Michał Beim, Piotr Celiński, Ludwik Dorn, Błażej Duber,Stanisław Gasik, Tomasz Geodecki, Patryk Gorgol, Tomasz Grzegorz Grosse,Elżbieta Hibner, Maria Libura, Damian Maziarz, Filip Memches, Tomasz Pichór,Radosław Piekarz, Tomasz Pułról, Witold Repetowicz, Jan Rokita, Błażej Sajduk,Krzysztof Sękowski, Witold Sokała, Wojciech Stanisławski, Zbigniew Stawrowski,Barbara Szewczyk, Artur Wołek, Krzysztof Wołodźko

Grafika (okładki): Piotr Promiński

Korekta i redakcja stylistyczna: Jarema Piekutowski, Stefan Sękowski

Skład: Rafał Siwik

Wydawca: Fundacja Nowa Rzeczpospolita

Kontakt: [email protected]

61

THINKZINE, nr 11(89)/2017, 6 listopada–5 grudnia 2017 www.nowakonfederacja.pl