Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

5
Niesłyszące więźniarki, które przeżyły piekło w obozie koncentracyjnym w Ravensbrucku Od 6 sierpnia do 10 października 1944r na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Pruszkowie (17 km od Warszawy) działał niemiecki nazistowski obóz przejściowy dla ludności cywilnej wypędzanej ze swoich domów w czasie i po upadku Powstania Warszawskiego DURCHGANGSLAGER 121 PRUSZKÓW (nazwany w skrócie DULAG 121). Przez Dulag 121 przeszło w ciągu trzech miesięcy około 650 tysięcy ludzi - w tym 550 000 warszawiaków oraz 100 000 cywilów z miejscowości podwarszawskich. Stamtąd po selekcji więźniów wywieziono ok. 165 tysięcy osób zdolnych do pracy na przymusowe roboty do III Rzeszy, ponad 350 000 mieszkańców Warszawy i jej okolic do innych miast na terenie Generalnego Gubernatorstwa a 50 000 trafiło do niemieckich obozów koncentracyjnych, m.in. do Auschwitz - Birkenau, Sachsenhausen, Mauthausen- Gusen, Ravensbruck.

description

Od 6 sierpnia do 10 października 1944r na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Pruszkowie (17 km od Warszawy) działał niemiecki nazistowski obóz przejściowy dla ludności cywilnej wypędzanej ze swoich domów w czasie i po upadku Powstania Warszawskiego DURCHGANGSLAGER 121 PRUSZKÓW (nazwany w skrócie DULAG 121). Przez Dulag 121 przeszło w ciągu trzech miesięcy około 650 tysięcy ludzi - w tym 550 000 warszawiaków oraz 100 000 cywilów z miejscowości podwarszawskich. Stamtąd po selekcji więźniów wywieziono ok. 165 tysięcy osób zdolnych do pracy na przymusowe roboty do III Rzeszy, ponad 350 000 mieszkańców Warszawy i jej okolic – do innych miast na terenie Generalnego Gubernatorstwa a 50 000 trafiło do niemieckich obozów koncentracyjnych, m.in. do Auschwitz - Birkenau, Sachsenhausen, Mauthausen-Gusen, Ravensbruck. Oto wspomnienie niesłyszącej więźniarki (nr obozowy 63315) Wandy Włoskiewicz z d. Żeglińska ur.1926r, która przeszła przez piekło hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrucku (leżącego na północ od Berlina 80 km). (Więcej: w publikacji)

Transcript of Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Page 1: Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Niesłyszące więźniarki, które przeżyły piekło

w obozie koncentracyjnym w Ravensbrucku

Od 6 sierpnia do 10 października 1944r na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru

Kolejowego w Pruszkowie (17 km od Warszawy) działał niemiecki nazistowski obóz

przejściowy dla ludności cywilnej wypędzanej ze swoich domów w czasie i po upadku

Powstania Warszawskiego DURCHGANGSLAGER 121 PRUSZKÓW (nazwany w skrócie

DULAG 121).

Przez Dulag 121 przeszło w ciągu trzech miesięcy około 650 tysięcy ludzi - w tym 550 000

warszawiaków oraz 100 000 cywilów z miejscowości podwarszawskich.

Stamtąd po selekcji więźniów wywieziono ok. 165 tysięcy osób zdolnych do pracy na

przymusowe roboty do III Rzeszy, ponad 350 000 mieszkańców Warszawy i jej okolic –

do innych miast na terenie Generalnego Gubernatorstwa a 50 000 trafiło do niemieckich

obozów koncentracyjnych, m.in. do Auschwitz - Birkenau, Sachsenhausen, Mauthausen-

Gusen, Ravensbruck.

Page 2: Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Oto wspomnienie niesłyszącej więźniarki (nr obozowy 63315) Wandy Włoskiewicz

z d. Żeglińska ur.1926r, która przeszła przez piekło hitlerowskiego obozu koncentracyjnego

w Ravensbrucku (leżącego na północ od Berlina 80 km).

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, miałam 18 lat.

Mieszkałam z rodzicami na Dolnym Mokotowie.

20 sierpnia po zaciętych walkach na Mokotowie powstańcy

wycofali się. Niemcy kazali nam opuścić domy, zabrać tylko

niezbędne rzeczy.

W konwoju uzbrojonych żołnierzy maszerowaliśmy do

Wilanowa, a następnie przez 3 dni z krótkimi przerwami

maszerowaliśmy do obozu przejściowego dla ludności

Warszawy w Pruszkowie. Tutaj po selekcji załadowano nas

do bydlęcych wagonów i zamknięto bez jedzenia i wody.

Za Berlinem pociąg zatrzymał się i kazano wszystkim

mężczyznom, w tym mojego ojca, opuścić wagony

i odwieziono ich do obozów koncentracyjnych do

Sachsenhausen. Nas, kobiety, zawieziono do obozu

koncentracyjnego w Ravensbrucku.

Obóz koncentracyjny dla kobiet

w Ravensbruck

Był to początek września 1944r. Po wypchnięciu z wagonów

zaprowadzono nas na plac, gdzie otoczyły nas esesmanki

i zaprowadziły do baraku. Tam kazano nam rozebrać się do naga.

Wszystkie ubrania i rzeczy osobiste nam zabrano. Fryzjerki obcięły nam

włosy, w łaźni kazano się umyć i dano nam płócienne pasiaki szaro-

niebieskie. Następnym etapem było wpisanie naszych nazwisk oraz

personaliów do księgi.

Dostałyśmy numery ewidencyjne na wyszywanej na piersi pasiaka z

czerwonym trójkątem z literą "P" określającą narodowość. Stałam się

więźniem nr 63315 obozu koncentracyjnego. Zaprowadzono nas do

drewnianego baraku, który nazywał się blokiem nr 28.

Page 3: Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Stały tam trzypoziomowe prycze. Spałyśmy z

matką na górnej pryczy, która zamiast siennika

miała wygniecioną słomę, a za okrycie służył nam

dziurawy koc.

Funkcję dozorczyni, tzw. "kapo", pełniła Niemka,

która była sadystką. Rano trzeba było wstawać o

godzinie 5 rano i stawić się na apelu. Po odliczeniu i

sprawdzeniu nas, więźniarek, było śniadanie

składające się z kawy zbożowej i kromki chleba.

To samo było wieczorem po całodziennej pracy.

Potem maszerowałyśmy poza obóz do warsztatów, gdzie pracowałyśmy przez 12 godzin przy

wytwarzaniu części do mundurów dla żołnierzy niemieckich.

Między 13 a 14 była przerwa na obiad - zupa z brukwi lub innych warzyw i znów praca

ponad siły. Wieczorem wracałyśmy wyczerpane do bloku.

W obozie panowały nieludzkie warunki, wyniszczająca

praca, głód, bestialstwo załóg obozowych i srogie warunki

klimatyczne.

Wszystko to wpływało na niezwykle wysoką śmiertelność

wśród moich współtowarzyszek niedoli.

Page 4: Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Ciała zmarłych palono w krematorium.

Gdy zbliżała się zima, nie miałam nic ciepłego do założenia na siebie, więc zmuszone

byłyśmy obie z matką oddawać pół kromki chleba ze śniadania lub kolacji kobiecie,

która pracowała w magazynie, aby przemyciła dla nas sweter lub ciepłe ubranie.

W obozie razem ze mną przebywały dwie niesłyszące koleżanki z Warszawy - Stefania

Rudzińska i Krystyna Kotewa z d.Płoska wzajemnie pomagałyśmy sobie, jak mogłyśmy.

Gdy otworzyła się brama obozu i wjechali rosyjscy żołnierze na czołgach , z radości

wszystkie płakałyśmy, całowałyśmy się, modliłyśmy się, tańczyłyśmy z radości, że

jesteśmy wolne. Następnie zaczęłyśmy ubierać się w ubrania, które były w magazynie,

choć moich ubrań nie znalazłam.

Byłam zupełnie osłabiona i wyczerpana ciężką pracą.

W następnych dniach przyjechała misja amerykańska, która stacjonowała niedaleko nas.

Przywieźli nam żywność i lekarstwa. Dostałyśmy przepustki upoważniające do

stołowania się i leczenia w ich strefie.

W późniejszym czasie przyjechali przedstawiciele Szwedzkiego Czerwonego Krzyża

i opiekowali się nami. Zaproponowali nam wyjazd do Szwecji na leczenie, ale moja

matka, ja i większość współtowarzyszek tęskniła za domem w Polsce.

Do Warszawy wróciłam z matką na początku listopada 1945r. Zastałyśmy nasz dom

spalony. Tymczasowe noclegi znalazłyśmy w PCK.

Page 5: Niesłyszące więźniarki Ravensbrucka

Byłam fizycznie i psychicznie wyczerpana przeżyciami obozowymi, co wymagało w

dalszych latach leczenia sanatoryjnego – byłam na aż 20 pobytach.

Krystyna Płoska (później Kotewa), ur.1926r zm. 2011r, w obozie była przeznaczona na tzw. „królika

doświadczalnego” i tylko cudem uniknęła strasznego losu. W czasie pobytu w obozie Krystyna dostawała

kilka zastrzyków przeciwko „tyfusowi”, jak jej mówili, i po nich traciła pamięć. Nie wiedziała co

to jest i co robili lekarze w czasie zabiegu operacyjnego do badań pseudomedycznych.

Niesłyszące więźniarki miały w obozie szczególnie ciężko, m.in. z tego powodu, że nie słyszały i

nie rozumiały rozkazów SS-manek. W trakcie apelu Krystyna Płońska się ustawiała koło jej cioci,

która stojąc obok dawała po cichu znaki (np. lekko trącała ją ręką gdy trzeba było się obrócić). Tak

samo robiła Wanda Włoskiewicz ze swoją matką. Krystyna Płońska spała w pryczy ze swoją ciocią,

żeby wiedzieć, kiedy się obudzić (o 5 nad ranem na rozkaz trzeba było natychmiast wstać i zejść z

pryczy). Stefania Rudzińska także się trzymała z nimi w nocy (zajmowały te same piętrowe

prycze). Krysia się bardzo zaprzyjaźniła ze Stefanią. Stefania w trakcie przebywania w obozie

zachorowała ciężko na tyfus, w międzyczasie zaczęła cierpieć na bóle głowy (które się później

utrzymały aż do jej śmierci w latach 80-tych).

W kwietniu 1945r hitlerowcy ewakuowali dziesiątki tysięcy więźniarek, które pozostały w obozie w

kierunku północno-zachodnim w tzw. „marszach śmierci”.

30 kwietnia 1945r obóz Ravensbruck został wyzwolony przez Armię Czerwoną. Zostały w nim tylko

ciężko chore więźniarki (około 2 tysięcy) oraz personel lekarski i pielęgniarki.

Od sierpnia do upadku Powstania Warszawskiego 12 tysięcy kobiet z Warszawy zostało przywiezionych do

obozu Ravensbruck.

Miejsce Pamięci Obozu Ravensbruck

Opracowanie na podstawie materiałów źródłowych:

Barbara Jędryszczak