Nasze Życie 117 eprenumerata mały

36
2 Upodobnieni

description

Słaba jakość

Transcript of Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Page 1: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

2Upodobnieni

Page 2: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

1 Nasze ycie nr 1/2015 (117)

Z wielką radością oddajemy do Waszych rąk kolejny numer seminaryjnego czasopisma „Nasze Życie”. Od pierwszej Niedzieli Adwentu 2014 r., z woli Ojca Świętego Franciszka, rozpoczęliśmy Rok Życia Konsekrowanego. Mottem przewodnim tego roku są słowa: „Ewangelia, proroctwo, nadzieja – życie konsekrowane w Kościele dzisiaj” . Na całym świecie żyje obecnie około 950 tysięcy osób konsekrowanych – sióstr zakonnych, braci i ojców, osób należących do Instytutów Świeckich i do Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego. W Polsce mamy 35 tysięcy osób konsekrowanych. Statystycznie co tysięczny Polak i Polka jest osobą konsekrowaną. Żyją obok nas i między nami. Swoją modlitwą, pracą i świadectwem ubogacają życie Kościoła i społeczności. Dlatego Rok Życia Konsekrowanego – jak wspomniał w swoim Liście apostolskim papież Franciszek – dotyczy nie tylko osób konsekrowanych, ale całego Kościoła. W tym czasie mamy m.in. dziękować Bogu i przypominać sobie o otrzymanych darach, które nadal otrzymujemy za pośrednictwem świętości założycieli oraz wierności charyzmatowi tak wielu osób konsekrowanych. W Roku Życia Konsekrowanego mamy uświadomić sobie dar, jakim jest obecność osób konsekrowanych, spadkobierców wielkich świętych. W tym czasie chcemy spojrzeć w przeszłość z wdzięcznością. Pragniemy powrócić do historii poszczególnych Zakonów i zgromadzeń zakonnych. Wszystko po to, aby zachować żywą tożsamość, przeżywać teraźniejszość z pasją, jaka charakteryzowała założycieli i spoglądać w przyszłość z nadzieją.

U progu tego Roku Papież Franciszek zachęca nas, abyśmy na nowo odkryli wartość pójścia za Chrystusem drogami rad ewangelicznych i całkowitego oddania się na własność Bogu.

W tym miejscu każdemu z Was pragnę podziękować osobiście za Wasze wsparcie duchowe, wyrażone w modlitwie oraz w wymiarze materialnym.

Mając świadomość daru, jakim jest Rok Życia Konsekrowanego zachęcam wszystkich Czytelników do modlitwy w intencji osób życia konsekrowanego. Niech w tym roku nie zabraknie modlitwy za tych, którzy realizują swoje powołanie w zakonach. Módlmy się za tych, którzy rozeznają swoją drogę powołania i stają przed wyborem drogi życiowej. Naszą modlitwą ogarnijmy także przygotowujących się na poszczególnych etapach formacji do życia zakonnego. Proszę każdego z Was o modlitwę w intencji członków Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. W sposób szczególny ogarnijcie swoją modlitwą wspólnotę naszego franciszkańskiego seminarium w Łodzi Łagiewnikach. Prośmy, aby z tego seminarium wychodzili święci Bracia – mający odwagę żyć radami ewangelicznymi dla Chrystusa.o. Piotr Matuszak

Rektor WSD

Page 3: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

8

12

20

23

26

br. Łukasz Sołtysiakredaktor naczelny

www.seminariumfranciszkanskie.pl/nasze–zycieNasze ycie nr 1/2015 (117)

W numerze:

Także w numerze:

Zakon – radość Ewangelii czy zmarnowane życie?

Szukając Boga na pustyni

Życie konsekrowane w Polsce

o. Paulin Sotowski – posłaniec św. Antoniego

Sakrament małżeństwa

Akatyst

MI 3: Być totalnie Jej

Po co w ogóle istnieją zakony?

O początkach życia zakonnego w Kościele

W rozmowie z br. Mateuszem Orłowskim

Powołanie i łaska

Nabożeństwo ku czci „Walecznej Hetmanki”

Prawdziwy rycerz poświęca całe swoje życie...

Temat numeru

Temat numeru

Temat numeru

Z naszego życia

Rycerstwo Niepokalanej

Bądź na bieżąco

Kalendarium Patrioty; IV przykazanie kościelne; Kronika; Fotokronika: Jak powstaje Nasze Życie; Franciszkanie - wojownicy Pana; Klasztory: Siedlce; Rafał Chyliński jakiego nie znamy

Wiara dojrzała

14

24

Pismo kleryków franciszkańskichwww.seminariumfranciszkanskie.pl/nasze–zycieAdres redakcji: WSD oo. Franciszkanów, Łódź Łagiewniki, ul. Okólna 185, 91–520 ŁódźTelefon: (42) 61 61 600Email: [email protected]: Wydawnictwo oo. Franciszkanów Niepokalanów (WOF)

Redaktor naczelny: br. Łukasz M. SołtysiakSekretarz redakcji: br. Kamil PiotrowskiRedaktorzy: br. Bartłomiej Ewertowski Grafika i skład: br. Daniel M. Śliwiński, br. Konrad M. WudarczykFotograf: br. Karol WesołowskiKolporter: br. Łukasz Jankowski, br. Adrian ZalewskiPromocja: br. Adrian ZalewskiStali współpracownicy: o. Jerzy Szyran, o. dk. Karol Adamczewski, o. dk. Grzegorz Owsianko, br. Mateusz Orłowski, br. Andrzej Jaworski, br. Krzysztof Kogut

Opiekunowie gazety: o. Piotr Sielużycki, o. Piotr MatuszakKorekta: WOF Niepokalanów

Numer zamknięto: 25.02.2015 r.Nakład: 6000 szt.Cena: ofiara dobrowolna

ISSN 1731–9757

Upodobnieni 3

Wstęp

Każdy z nas jest wyjątkowy, inny, niepowta-rzalny. Na całym świecie nie ma dwóch takich sa-mych ludzi i dwóch takich samych dróg do Boga. Choć wszyscy mamy jeden cel, którym jest świę-tość, to jednak Pan Bóg każdemu z nas wytycza inną ścieżkę. Naszym życiowym zadaniem jest to, by odszukać mapę, którą On dla nas przygotował, i wyruszyć w drogę po śladach, które nam zosta-wił.

Na tym mniej więcej polega życie i powołanie człowieka, które od wieków toczy się w Kościele – naszej rodzinie. Większość z nas żyje pięknym po-wołaniem małżeńskim i rodzinnym. W Kościele są też jednak obecni duchowni: biskupi, prezbi-terzy (księża) i diakoni, którzy żyjąc w celibacie, głoszą innym Ewangelię i sprawują sakramenty święte. Są tu również ludzie, którzy nigdy nie za-łożyli swoich rodzin i żyjąc jako świeccy, poświę-cają się służbie innym. W końcu w Kościele jeste-śmy również my – zakonnicy i zakonnice, osoby życia konsekrowanego, którzy staramy się żyć dla Boga i upodabniać się do Niego. Trwający obecnie rok papież Franciszek ogłosił Rokiem Życia Konsekrowanego. Z tej okazji na łamach „Naszego Życia” pragniemy się z Wami, Kochani, podzielić radością naszego powołania. O tym, jaka jest istota życia zakonnego, przeczytacie w ar-tykule pt. „Zakon – radość Ewangelii czy zmar-nowane życie?”. Z obecnego numeru dowiecie się również, jakie były początki życia zakonnego w Kościele. Zachęcamy również do lektury świa-dectwa naszego Czytelnika Andrzeja, który spo-tkał Chrystusa… w zakładzie karnym.

Choć żyjemy na wiele różnych sposobów, to jednak wszyscy jesteśmy wspólnotą. Musimy się więc nawzajem wspierać. Pamiętając o Was w mo-dlitwie, jako franciszkanie z „Naszego Życia” również ośmielamy się o nią prosić zwłaszcza te-raz – w Roku Życia Konsekrowanego.

Drodzy Czytelnicy!

Page 4: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.:

pho

toxp

ress

.com

Nasze ycie nr 1/2015 (117)4

Znalezione w skrzynce

Do naszej redakcji przy-chodzi wiele listów. Jednym z Czytelników, z którymi utrzy-mujemy stały kontakt, jest Andrzej, który przebywa aktualnie w zakła-dzie karnym w Rzeszowie. Zgodził się on podzielić z nami świadec-twem swojego nawrócenia.

Drodzy Przyjaciele – Czytelnicy „Naszego Życia”, chciałbym podzie-lić się z Wami świadectwem mojego spotkania z Jezusem. Nazywam się Andrzej Sebastian Guba, mam 38 lat i obecnie przebywam w więzieniu. Jest to mój piąty pobyt w takim miejscu, lecz tym razem z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że trafiłem tu teraz, mimo że na wolności miałem wszyst-ko: pracę, mieszkanie, dobre zarobki, nowoczesne sprzęty itp. To wszystko były jednak bzdury, bo tak naprawdę byłem zawsze więźniem na wolności. Liczyła się kasa i dobrobyt. Żyłem jed-nak bez Boga. Dopiero tu doznałem całkowitej przemiany duchowej, tu znalazłem moją górę Tabor, tu spo-tkałem przyjaciela Piotra, który zabrał mnie na spotkanie grupy Odnowy w Duchu Świętym i na Mszę świę-tą. Od niego dostałem mój pierwszy w życiu różaniec. Teraz nie wyobra-żam sobie życia bez modlitwy różań-cowej, codziennie odmawiam wszyst-kie cztery tajemnice. Jest to dla mnie błogosławieństwo, gdyż zamieniłem kajdanki policyjne na kajdanki Boże. Często spotykam się z opinią, jak moż-na „klepać” te „zdrowaśki” i przerzu-cać koraliki. Kiedyś myślałem podob-nie. Uważałem wręcz, że jest to dobre dla starszych kobiet, a dziś bez tego nie wyobrażam sobie życia. Teraz mogę powiedzieć, że nie można żyć bez Boga i modlitwy. Wiem, że wiele osób powie, że w więzieniu nie można się nawró-cić, i wiecie co? Ja też kiedyś tak myśla-łem i śmiałem się z tych, którzy modlili się w więzieniu. Dzisiaj to ze mnie się śmieją i kpią. Byłem nawet wyzywany,

używano wobec mnie strasznych wul-garyzmów. Dzisiaj uznaję to za do-świadczenie i łaskę Bożą. Wielu z Was zapewne może powiedzieć o sobie, że żyje wiarą od dziecka. Ja w tej wierze nie żyłem, pomimo chrztu świętego, Komunii, bierzmowania oraz kateche-zy. Nie czułem tej mocy. Dopiero tu w więzieniu Bóg uderzył we mnie całą swoją mocą, wywrócił moje życie do góry nogami. I to jest piękne. Niestety Pan Bóg nie miał innego wyjścia jak „zaatakować mnie” w taki sposób. Wiedział, że inaczej nie przyniesie to skutku. Pokazał mi, że wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Mam tu na myśli dary – talenty Boże. Zwyczajne, ale jakże piękne. Okazuje się, że mam talent plastyczny – robię pewne ozdo-by na kartkach i ludziom się one podo-bają. Również mam talent kulinarny (bardzo lubię gotować), lubię i potrafię szyć, bardzo lubię czytać książki i re-cytować. Sam nawet napisałem w wię-zieniu dwie książki o mojej przemianie duchowej. Napisałem też własne roz-ważania tajemnic różańcowych. Teraz wiem, że nic nie jest ode mnie, lecz od Boga wszystko pochodzi.

Kilka miesięcy temu, a w sumie to już rok temu, bo w marcu 2014 r., zmarła moja mama. Nie mogłem się z nią pożegnać ani porozmawiać. To jest przykre, ale uważam i wiem to, że moja mama jest z Bogiem. Poprzez jej śmierć dokonało się moje całkowite uzdrowienie duchowe. Wiem, że jest szczęśliwa i dumna, że w końcu jej syn po długiej tułaczce powrócił do domu Ojca, gdyż żyć z Bogiem to być w Jego domu. Muszę jeszcze nadmie-nić, że w związku ze śmiercią mamy

straciłem wszystko: mieszkanie i cały dobytek. I tak czuję się szczęśliwy, po-nieważ wiem, że nic na tym świecie nie jest w stanie zastąpić mi Bożej miło-ści. Dzisiaj, będąc w więzieniu, czuję się w końcu człowiekiem wolnym i to pomimo siatek, krat i murów. Nie czu-ję tych ograniczeń, bowiem prawdzi-wa wolność to żyć w pełni z Bogiem. Mimo iż za chwilę wychodząc na wol-ność, będę bezdomnym, to cieszę się, bo lepiej dla mnie umrzeć na wolności jako bezdomny i biedny katolik i chrze-ścijanin, niż żyć w tej ułudzie bez mojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Umiem dziś wybaczyć nawet najwięk-szemu wrogowi, kochać ludzi całym sercem. Ciężko przychodzi, ale jak pięknie z tym żyć. Nie potrafię w pełni oddać w tych kilku słowach moich od-czuć i przeżyć w związku z moim nawróceniem, więc jeśli ktokolwiek miałby do mnie jakieś pytania czy wąt-pliwości, to proszę napisać. Postaram się odpowiedzieć na każdy list.

Oto mój adres: Andrzej Sebastian Guba,

ul. Załęska 76, 35-322 Rzeszów – Załęże.

Wiem, że nie jestem idealny, przede mną jeszcze daleka droga. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali moje słowa. Zachęcam Was do modlitwy, idźcie przez życie z Chrystusem. Życzę Wam wszystkim Bożego błogo-sławieństwa oraz opieki Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Niech Bóg bę-dzie z Wami!

Serdecznie pozdrawiam,Rycerz Niepokalanej,

Andrzej Sebastian Guba

Jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że trafiłem tu teraz , mimo że na wolności miałem wszystko (...) tak naprawdę byłem zawsze więźniem na wolności.

Świadectwo zza krat

Page 5: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 5

4 kwietnia 1794 Victoria pod RacławicamiJest rok 1794: dwa lata od drugiego rozbioru Polski, rok przed ostateczną likwidacją państwowości nasze-

go kraju. 24 marca na rynku krakowskim gen. Tadeusz Kościuszko został ogłoszony Naczelnikiem Polskiego Wojska, przejmując dowództwo nad powstaniem. 1 kwietnia wyruszył wraz ze swymi siłami w kierunku Warszawy i Wilna, by zachęcić do przyłączenia się do powstania inne części kraju. Dowiedziawszy się o tym, rosyjski gen. Fiodor Denisow postanowił natychmiast uderzyć na wojska polskie. Podzielił własne siły na dwie części, by móc okrążyć oddziały przeciwnika. Kościuszko, zawczasu dowiedziawszy się o tym manewrze (przez zeznania rosyjskiego jeńca), postanowił zmienić trasę marszu wojsk tak, by pierwszą bitwę stoczyć z połową sił rosyjskich. I tak około południa w Dziemierzycach w majątku racławickim stanął naprzeciw gen. Tormasowa, który dysponował 3000 piechoty, 400 jezdnymi i 12 działami. Ten, licząc na szybkie przybycie drugiej części sił gen. Denisowa, ruszył do ataku, posyłając jazdę z częścią piechoty na skrzydła, co okazało się decydujące dla lo-sów bitwy. Wojska gen. Denisowa spóźniły się, a osłabiony rosyjski środek z artylerią został zdobyty przez bra-wurowy atak polskich kosynierów. Wśród nich wyróżnili się odznaczeni później polscy chłopi, m.in. Wojciech Bartosz. Zdobyto wszystkie działa i mnóstwo amunicji. Bitwa, choć nie posiadała znaczenia strategicznego, przyczyniła się do podniesienia morale polskich oddziałów.

Kalendarium Patrioty

W jednej ze sWoich publikacji dotyczących eWolucji Michał heller przytacza sta-re poWiedzenie: „od historii Można się Więcej i skuteczniej nauczyć niż odkryWając jeszcze raz na Własnej skórze to, co inni już kiedyś przeżyli”. jeśli W rozWażaniach naukoWo-filozoficznych jest Miejsce dla tej praWdy, Może i ono, W MniejszyM bądź WiększyM stopniu, znaleźć się W prozie naszego codziennego życia.

7 czerwca 1492 w Grodnie zmarł król Kazimierz Jagiellończyk Kazimierz Andrzej Jagiellończyk był najmłodszym synem Władysława Jagiełły. Urodził się w 1427 r. W wieku

13 lat, gdy na tronie polskim zasiadał jego starszy brat Władysław, nazwany później Warneńczykiem, Kazimierz został wybrany przez bojarstwo litewskie na Wielkiego Księcia Litewskiego. Gdy w bitwie pod Warną (1444 r.) zginął król Polski, magnateria polska zapragnęła, by następcą jego został książę Litwy, Kazimierz. Oba kraje znów połączyłaby unia personalna. W zamyśle polskich elit należało jednak stworzyć unie, w której Wielkie Księstwo miało być podporządkowane Koronie. Przeciwstawiał się temu młody władca, obejmując tron polski dopiero w 1447 r., po uznaniu przez szlachtę równości obu krajów. Pod rządami Kazimierza Jagiellończyka powierzone mu państwa rozwijały się bardzo energicznie – kwitł handel, rozrastały się miasta, poszerzone zo-stały granice. To właśnie za rządów Jagiellończyka miała miejsce wojna trzynastoletnia z Zakonem Krzyżackim i ostateczne odzyskanie dawno utraconych ziem i dostępu do morza (II Pokój Toruński – 1466 r.).

11 czerwca 1694 Zwycięska obrona HodowaU schyłku wieku XVII, wieku wojen, przeciwko Rzeczpospolitej po raz kolejny wystąpiła Turcja. Część jej

sił stanowili Tatarzy. Wiosną 1694 r. 40 tys. Tatarów przekroczyło granicę polską. Pod Lwowem natknął się na wojska tatarskie oddział polskiej husarii w liczbie ok. 400. Widząc przeważającą liczbę wroga Polacy wycofali się do wsi Hodów, położonej ok. 80 km od Lwowa, czyniąc z niej punkt oporu. Za barykady posłużyły wozy, meble i wszelkie sprzęty domowe, nadające się do tego celu. Choć stosunek sił wynosił 100:1, „polska reduta” wytrzymała tatarskie oblężenie: po 6 godzinach przeciwnicy odstąpili. Nie byli w stanie wykorzystać głównego atutu swej armii, tj. konnicy, a nadto dysponowali gorszą bronią. Sukcesem obrony Hodowa było załamanie im-petu tatarskich oddziałów i spowodowanie ich odwrotu, co osłabiło stronę turecką. Choć dziś zwycięstwo nie jest często wspominane, w ówczesnych czasach zostało docenione: sam król Jan III Sobieski ufundował pomnik na upamiętnienie tej ważnej bitwy.

br. Mateusz Orłowski, kurs V

Page 6: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)6

Katecheza

br. Andrzej Jaworskikurs IV

Pytanie

Dzień zapowiadał się prze-pięknie. Słońce delikatnie rozgrze-wało ziemię wciąż jeszcze wilgot-ną i zmarzniętą po chłodnej nocy. Lekkie podmuchy wiatru wplą-tywały się we włosy Jezusa, spra-wiając, że falowały na Jego głowie jak wody jeziora, które niedaw-no uciszył jednym tylko słowem. Uczniowie, jak zwykle zgromadze-ni wokół Niego, rozmawiali z prze-jęciem między sobą o ostatnich cu-downych wydarzeniach, których byli świadkami. Nagle podeszła do nich grupa ascetycznie ubranych mężczyzn. Twarze mieli skupione, ale nie było w nich widać gniewu czy wrogości, lecz chęć rozwiąza-

nia jakiejś sprawy, która ich trapiła. Gdy byli już blisko, stało się jasne – to uczniowie Jana Chrzciciela. Podeszli do Jezusa i zapytali:

– Dlaczego my i faryzeusze

dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?

On im odpowiedział: – Czy go-ście weselni mogą się smucić, do-póki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą po-ścić…

O co chodzi?

Ta sytuacja, trochę przeze mnie zmieniona, opisana jest w Ewangelii według św. Mateusza (Mt 9,14-16) i dotyczy tematu, któ-ry chcemy podjąć w tym nume-rze, czyli czwartego przykazania kościelnego. Obecnie brzmi ono tak: „Zachowywać nakazane po-sty i wstrzemięźliwość od pokar-

mów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzy-mywać się od udziału w za-bawach”. Jaki jest tego sens? Czy chodzi o odmawianie sobie jedzenia dla zasady, bo ktoś tak ustalił? Czym róż-ni się post od wstrzemięźli-wości? Co jest takiego złego w „udziale w zabawach”? Na te pytania postaram się odpowiedzieć.

Podstawa – relacja

Jezus wspomniał, że uczniowie będą pościć, gdy „zabiorą im pana młodego”. Widać więc, że mówi o osobach, które mają z Nim relację.

Przecież nie zaprasza się na wese-le ludzi, których się nie zna, lecz tych, którzy są bliscy. Chodzi więc o postawę, jaką przyjmujesz wobec Jezusa, i co jest jej podstawą. Czy masz relację z Jezusem? Czy On jest kimś naprawdę ważnym w Twoim życiu? Jeśli nie odpowiesz sobie szczerze na te pytania lub jeśli jest to dla Ciebie kompletnie obojęt-ne, to nie zrozumiesz sensu postu i chyba nie masz po co dalej czy-tać tego artykułu. A może właśnie szukasz takiej relacji? Chcesz, żeby Jezus zaprosił Cię na swoje wesele w niebie? w takim razie pójdźmy dalej.

Chyba nikt nie urządza weso-łych tańców na pogrzebie kogoś bliskiego. Jest to raczej moment zastanowienia się, wspominania, kim był ten zmarły, przypomina-nia różnych sytuacji z jego życia, momentów radosnych i smut-nych, wspólnych rozmów i czasu spędzonego razem. Podobnie jest właśnie z postem. Nie przypad-kowo Kościół zaleca go w mo-mentach, w których wspominamy wydarzenia, kiedy „zabrano nam pana młodego”. Rozróżnia się post (czasem określany „ścisłym”), czyli przyjęcie w ciągu dnia tyl-ko jednego posiłku do syta oraz

IV przykazanie kościelne:

Post

Właśnie post, czyli świadome uznanie własnej

niewystarczalności, bo czuję głód, ale nie jem,

pomaga odkryć, że tym, kogo najbardziej w życiu potrzebujemy, jest Bóg

Page 7: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Katecheza

wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, czyli po prostu nie je-dzenie w tym dniu mięsa. Według wskazań Kościoła dniem postu jest środa popielcowa oraz Wielki Piątek i obowiązuje wszystkich między 18. a 60. rokiem życia. Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje również w środę popielcową oraz w piątki całego roku z wyjątkiem uroczy-stości, które ją znoszą. Dotyczy ona wszystkich, którzy ukończyli 14. rok życia. Uzasadniona niemoż-liwość zachowania wstrzemięźli-wości w piątek powinna być zastą-piona inną formą pokuty. Ponadto istnieje w Polsce tradycja przyj-mowania jakichś postanowień po-stnych na okres Wielkiego Postu oraz Adwentu, a także niejedze-nie mięsa w Wigilię Narodzenia Pańskiego.

Pewnie brzmi to trochę sztywno i nazbyt prawnie, ale ma swój sens. Wyobraź sobie, że masz wszyst-kiego pod dostatkiem, niczego ci nie brakuje i nic ci nie dolega. Czy taka sytuacja sprzyjałaby odkryciu prawdy, że potrzebujesz w swym życiu Boga? Chyba nie… Właśnie post, czyli świadome uznanie wła-snej niewystarczalności, bo czuję głód, ale nie jem, pomaga od-

kryć,

że tym, kogo najbardziej w życiu potrzebujemy, jest Bóg. Jak ciało potrzebuje jedzenia, by przeżyć, tak dusza potrzebuje Boga. Pokarm jest darem Bożym i wyrazem Jego opieki. Jak wielu jest takich, któ-rym go brakuje! Gdyby ci, którzy nadużywają tych dobrodziejstw, umieli pościć, to może potrafiliby się nimi podzielić z potrzebują-cymi. Człowiek sam w sobie jest kruchy i delikatny, choć niektórzy próbują udowodnić sobie i światu, że są twardzi. Bez wody i jedzenia nikt nie byłby w stanie sam z siebie przeżyć, nawet jeśli byłby najbar-dziej samodzielną osobą na świe-cie. Dlatego warto, a nawet trzeba połączyć post z modlitwą, bo to kontakt z Bogiem jest jego istotą. Bóg troszczy się o ciebie, czy ty za-troszczysz się o relację z Nim?...

Taniec taki zły?

Pozostaje nam jeszcze kwestia udziału w zabawach. Dziś tak wielu ludziom wydaje się, że żyją po to, by się „dobrze zabawić”. W samej zabawie, tańcu, radości nie ma nic złego, chyba

że z góry

zakłada ona jakieś niemoralne za-chowania. Jednak jest czas zabawy i czas powstrzymania się od niej. Właśnie takim czasem jest Wielki Post, kiedy cały Kościół wspo-mina mękę i śmierć Jezusa, któ-rą podjął dla naszego zbawienia. Powstrzymanie od zabaw sprzyja opanowaniu instynktów i uzy-skaniu wolności serca (zob. KKK 2043). Trzeba się więc zatrzymać w tym pędzie codzienności, na chwilę przestać się bawić w życie, by dostrzec, że prawdziwe ży-cie jest w Jezusie. On cierpiał, by oczyścić Ciebie z grzechu i ofiaro-wać Ci całą wieczność w swoim Królestwie. To wszystko wyłącz-nie z miłości do Ciebie. Czy tak wielkim wyzwaniem jest ofiaro-wanie Mu w tym szczególnym cza-sie Wielkiego Postu daru naszego małego postu? w niebie zabawy nam nie zabraknie. Tam dopiero będzie prawdziwy taniec i radość na weselu „pana młodego”. Nawet sama nazwa „wesele” oznacza by-cie wesołym, szczęśliwym. Zaproś więc Jezusa, jeśli chcesz, do swo-jego życia i uczyń Go jego Panem, a On z pewnością nie zapomni o Tobie, gdy przyjdzie zwołać go-ści na ucztę w Domu swego Ojca. „Powierz Panu swą drogę, zaufaj

Mu, a On sam będzie działał” (Ps 37, 5). ■

Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego

Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach

Page 8: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.:

Arc

hiw

um se

min

ariu

m Zakon – radość Ewangelii czy zmarnowane życie?

Czystość

Ubóstwo

Posłuszeństwo

Page 9: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 9

Temat numeru

cieMne, puste, długie korytarze. cisza i ten unoszący się Wszędzie zapach kadzidła… tak często ludzie Wy-obrażają sobie klasztor. czy śpicie W truMnach? – to pytanie czasaMi słyszą zakonnicy i zakonnice od ludzi, którzy nie zetknęli się nigdy z życieM zakonnyM, któ-re W jakiMś sensie jest dla Wielu egzotyczne, tajeMnicze. trWający obecnie rok ojciec śWięty franciszek ogłosił W całyM kościele rokieM życia konsekroWanego. jest to dobra okazja do tego, by zastanoWić się, czyM ono tak napraWdę jest.

br. Łukasz Sołtysiakkurs III

Czystość

Ubóstwo

Posłuszeństwo

Konsekrowany = Poświęcony

O zakonnikach i zakonnicach mówimy często, że są to „osoby ży-cia konsekrowanego”. Samo słowo konsekracja kojarzy się pewnie bar-dziej z Mszą świętą, w czasie której kapłan konsekruje chleb i wino tak, iż stają się one później prawdzi-wym Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Czasami słyszy-my, że w jakimś nowo wybudo-wanym kościele biskup konsekro-wał ołtarz… Słowo konsekracja pochodzi od łacińskiego consecra-re, tzn. uświęcić, poświęcić. Jest to więc całkowite oddanie kogoś lub czegoś Panu Bogu. W ten sposób Bóg staje się jedynym „prawowi-tym właścicielem” i Panem danej osoby lub rzeczy.

Ślubuję…

W kościele od zawsze byli i są ludzie, którzy poświęcili całko-wicie swoje życie na służbę Bogu. Konsekracja dokonuje się poprzez publiczne i dobrowolne złożenie ślubów (profesji zakonnej). Są one oparte na trzech radach ewange-licznych: ubóstwa, czystości i po-słuszeństwa.

Czystość

Samo słowo „czystość” wydaje się być dziś trochę archaiczne i nie-popularne, a jednak Ewangelia za-chęca do życia w czystości. Jest ona czymś więcej niż tylko powstrzy-mywaniem się od stosunków sek-sualnych. Ma ona w sobie napraw-dę głęboką wartość. Poprzez ślub czystości osoby konsekrowane oddają się całkowicie Bogu „nie-podzielnym sercem”. Odtąd Jezus ma być zawsze na pierwszym miej-scu w życiu człowieka. To miejsce jest należne tylko Jemu w każdej sytuacji i w każdym momencie życia. Gdy naprawdę spotykam w moim życiu Chrystusa i On staje się dla mnie najważniejszy, jestem dla Niego w stanie zrezygnować nawet z tych najpiękniejszych rze-czy, jak choćby małżeństwo czy rodzina. Ślub czystości nie oznacza

tylko i wyłącznie celibatu. On ma się stać całą postawą życiową oso-by konsekrowanej. Ma przenikać myśli, słowa i czyny zakonnika. Jest to wyraz miłości człowieka do Boga i odpowiedź na Jego miłość do nas.

Ubóstwo

Gdybyśmy spytali kogoś na ulicy: Wolałbyś być bogaty czy ubogi? Jaką odpowiedź byśmy usłyszeli? Prawdopodobnie więk-szość ludzi odpowiedziałaby, że woli być bogatymi. W dzisiejszych czasach to właściwie normalna po-stawa. Każdy chciałby mieć wię-cej... Jednak Boża ekonomia jest inna. Jezus mówi w Ewangelii: Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, (...) potem przyjdź i choć za Mną (Mt 19,21) Dziwne? Jak to rozumieć? Odpowiedź znajduje

Konsekracja dokonuje się poprzez publiczne i dobrowolne złożenie ślubów

(profesji zakonnej). Są one oparte na trzech radach ewangelicznych:

ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.

Page 10: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)10

Temat numeru

Szukając Boga na pustyni

się w samym słowie „ubóstwo”. Być ubogim, czyli mieć wszystko u Boga. To oddać całą swoją docze-sność Jemu. W ubóstwie ewange-licznym nie chodzi o biedę czy o żebranie na ulicy. Ubóstwo polega na tym, że mam to, czego potrze-buję do normalnego funkcjonowa-nia, ale bez niepotrzebnego zbyt-ku. Ubóstwo to też zaufanie Bożej Opatrzności. On wie, czego po-trzebuję, i nie pozwoli mi zginąć. Dzięki ubóstwu nic nie przysłania osobie konsekrowanej twarzy sa-mego Boga.

Posłuszeństwo

Współczesny człowiek bardzo ceni sobie wolność. Faktycznie jest ona jedną z najcenniejszych warto-ści, jakie posiadamy. W imię czego więc osoby konsekrowane rezy-gnują z wolności i decydują się zło-żyć ślub dozgonnego posłuszeń-stwa? Sam Chrystus mówił, że Jego „pokarmem jest pełnić wolę Ojca” (J 4,34). Skoro sam Pan w prze-dziwnej tajemnicy Trójcy Świętej chciał być posłuszny Bogu Ojcu, to czy my, ludzie, moglibyśmy chcieć inaczej? Mając ufność w to, że ko-chający Bóg pragnie dla nas tego, co najlepsze, osoby konsekrowane poddają swoją wolę Jego Woli. Jak

ją rozeznają? w modlitwie i przez wydarzenia dnia codziennego. Oczywiście posłuszeństwo Bogu

wyraża się również przez posłu-szeństwo przełożonym zakonnym.

Ogród pełen kolorowych kwiatów

Tak w przenośni można by określić życie konsekrowane w Kościele. Nie jest ono bowiem żadnym monolitem. Na świecie jest ok. 746814 zakonnic i 54956 zakonników. Ile jest zakonów i zgromadzeń? Niektórzy żartują, że tego nie wie nawet sam papież. W Polsce aktualnie jest obecnych 61 zakonów męskich, a w nich ok. 12000 zakonników, oraz 101 zako-nów żeńskich z prawie 20000 sióstr zakonnych. Każdy zakon ma swoją historię, regułę i swój charyzmat.

Monastycyzm i życie za klauzurą

Zakony monastyczne – mnisze w Kościele Łacińskim to te, które opierają swoje życie głównie na re-gule św. Benedykta. Powszechnie uważa się ją za najsurowszą regu-łę na Zachodzie. Według niej żyją takie zakony, jak benedyktyni czy cystersi. Stosują ją również zakony kontemplacyjne, a wśród nich te, których życie jest najbardziej su-rowe kameduli, trapiści i kartuzi.

W zakonie kame-dulskim możliwe jest do dziś życie w całkowitym od-osobnieniu, czyli rekluzja. W Polsce jest kilkadziesiąt klasztorów klau-zurowych (tzw. zamkniętych) m.in. klarysek i karme-litanek bosych. Jaki jest sens życia

kontemplacyjnego? Jest to wyjście „na pustynię”, szukanie Boga w ci-szy i kontemplacji. Mnisi i mniszki

modlą się w intencji całego świata. Wiedz, że również teraz, gdy czy-tasz ten artykuł, ktoś modli się wła-śnie za Ciebie.

Życie kontemplacyjno-czynne

Większość zakonów to te, które prowadzą różnoraką działalność apostolską: prowadzą parafie (np. franciszkanie, dominikanie), reko-lekcje (np. oblaci), szkoły (np. je-zuici, salezjanie, s. niepokalanki), szpitale (np. kamilianie, bonifra-trzy), domy pomocy, domy dziec-ka (np. s. Franciszkanki Rodziny Maryi), prowadzą działalność me-dialną (np. redemptoryści, fran-ciszkanie, Franciszkanki Rycerstwa Niepokalanej) itd. W męskich wspólnotach zakonnych żyją za-równo zakonnicy, którzy przyj-mują święcenia kapłańskie (nazy-wa się ich zazwyczaj ojcami lub zwyczajnie księżmi), jak i ci, któ-rzy nie są kapłanami, czyli bracia zakonni (istnieją zakony, których członkami są tylko bracia, np. al-bertyni, doloryści czy Bracia Serca Jezusowego). Każdy zakon ma swój strój, czyli habit. Funkcjonują również zakony, których członko-wie nie noszą żadnego habitu, i nie wyróżniając się wśród tłumu, są ci-chym znakiem Chrystusa w świe-cie (są to np. siostry obliczanki lub Mali Bracia Jezusa). Życie poświę-cone Bogu w Kościele prowadzą również dziewice i wdowy konse-krowane.

Każde powołanie: do życia w małżeństwie, samotności, ka-płaństwie czy zakonie jest równie piękne. W Kościele wszyscy jeste-śmy rodziną. Wspierajmy się wza-jemnie. Módlmy się za siebie do Boga i prośmy Go, by ci, których wzywa do swojej winnicy, nie bali się wyruszyć w drogę... ■

Każde powołanie: do życia w małżeństwie, samotności, kapłaństwie

czy zakonie jest równie piękne.

Page 11: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.:

pho

toxp

ress

.com

Szukając Boga na pustyni

Życie zakonne było od początku związane z pragnieniem zachowania sposobu życia pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej z czasów apostolskich. W Dziejach Apostolskich św. Łukasz napisał: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (2,42).

czytaj dalej s. 12

Page 12: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)12

Temat numeru

Za tym pragnieniem poszło tysiące młodych mężczyzn i kobiet w czwartym wieku,

gdy skończyły się prześladowania Kościoła w Cesarstwie Rzymskim. Praktykowanie ascezy, której no-wotestamentalnym przykładem był św. Jan Chrzciciel, w czasach prześladowań nie miało tak sze-rokiego zasięgu, bo samo wyzna-wanie wiary w Chrystusa było wtedy wyzwaniem. Asceza jest próbą charakteru, bo w ogniu do-świadczenia hartuje się charakter człowieka, aby z gliny podatnej na zniekształcenia stać się odpornym na atmosferę otoczenia. Gdy usta-ły próby zewnętrzne, groźby prze-śladowców, rzesze młodych ludzi podejmują próby najpierw indywi-dualnie, jako pustelnicy, a potem wspólnotowo jako cenobici (pro-wadzący życie wspólne).

Św. Antoni Pustelnik... czyli 20 lat w samotności!

Przykład jednego z pierw-szych pustelników, św. Antoniego Pustelnika, pociągnął wielu naśla–dowców, jak pisze św. Atanazy: „Blisko dwadzieścia lat przeżył w ten sposób, ćwicząc się w asce-zie, ani nie wychodząc, ani nie będąc widywanym przez innych. Z czasem przyszło wielu, którzy pragnęli gorliwie naśladować jego ascezę, a także inni znajomi, i wy-ważywszy drzwi siłą, otworzyli je”1. Św. Atanazy przedstawia tu-taj św. Antoniego jako wzór ascety

o nienaruszalnym spokoju, zacho-wującym umiar i powściągliwość w sprawach materialnych, który w swym czystym sercu rozpoznaje obecność i działanie swego Pana: „Wyszedł Antoni, jakby z najskryt-szej części świątyni, wtajemniczo-ny w misteria i natchniony przez Boga. (...) Oni, gdy go zobaczyli, zdziwili się, widząc, że jego ciało jest takie, jak było, i nie jest ani oty-łe jak u kogoś, kto nie ćwiczy, ani nie jest wychudzone przez posty i walki z demonami, ale takie, ja-kie widzieli przed jego odejściem. Dusza jego była ciągle czysta – ani nie nękana smutkami, ani wynisz-czona przez rozkosze, nie dręczona ani śmiechem, ani zawstydzeniem. Ani nie zmieszał się, widząc tłum, ani nie cieszył się, gdy był przez nich ściskany. Cały czas był taki sam, kierując się rozumem i zacho-wując zgodnie z naturą”2.

Abba, rzeknij słowo...

Wspólnotowa forma życia za-konnego rozpowszechniła się szeroko w czwartym wieku za sprawą św. Bazylego Wielkiego, który praktykując ascezę ze św. Grzegorzem z Nazjanzu, napisał

wiele reguł życia ascetycznego – „Wielki Asketikon”, dziś znanych jako „Reguły dłuższe” i „Reguły krótsze”. W formie dialogu mię-dzy uczniem, który pyta, i Ojcem (Abba), który odpowiada, zacho-wana została charakterystyczna dla życia pustelniczego relacja mi-strza do ucznia. Na praktyczne py-tania ucznia Abba zawsze znajdu-je odpowiedź w Piśmie Świętym, które nieustannie rozważa. Uczeń, naśladując swego mistrza, dąży do osiągnięcia jego cnót, które są źródłem postępowania. Stąd jego pytania o miłość do Boga i do bliź-niego, o bojaźń Bożą, o skupienie wewnętrzne, o życie w odosob-nieniu i we wspólnocie, o posta-wę wyrzeczenia i dobra material-ne, o wstrzemięźliwość itd. Życie wspólne w klasztorze pozwalające codziennie wypełniać pierwsze i najważniejsze przykazanie miło-ści, było dla św. Bazylego pod wie-loma względami pożyteczniejsze: „Jednostka – pisze – nie jest zdol-na przyjąć wszystkich duchowych darów, gdyż Duch udziela się każ-demu według głębi jego wiary. We wspólnym życiu dar udzielony jed-nemu staje się zarazem wspólnym dobrem tych, którzy z nim żyją.

o. Piotr Sielużycki

Page 13: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.: photoxpress.com

Upodobnieni 13

Jednemu jest dany dar mądrości, innemu umiejętność poznawania, innemu wiara, innemu proroko-wanie, innemu znów dar uzdra-wiania chorych i tak dalej. Każdy zaś otrzymuje swój dar nie tyle dla siebie samego, ile raczej na pożytek drugich. Tak więc w życiu wspól-nym moc Ducha Świętego udzielo-na jednemu siłą rzeczy przechodzi równocześnie na wszystkich. Kto zaś żyje samotnie, ten być może posiada któryś z darów, lecz czyni go bezużytecznym, gdyż nie robi zeń użytku, zakopawszy go w so-bie samym”3.

Życie w laurze – razem, ale samotnie

W piątym wieku w Palestynie, za sprawą św. Saby rozszerzyło się życie zakonne w laurach, któ-re zachowywały wspólnotową Eucharystię i indywidualną mo-dlitwę godzin. Indywidualne życie mnichów wypełnione modlitwą i pracą toczyło się pod kierownic-twem przełożonego laury, trosz-czącego się o ich duchowy rozwój. Cyryl ze Scytopolis, biograf św. Saby, kreśli sylwetkę świętego w słowach: „Ojciec nasz Saba był

opanowany, jeśli chodzi o uspo-sobienie, łagodny, jeśli chodzi o zachowanie, prostego charakte-ru i pełen duchowego rozeznania i rozsądku. Zachował nieudawa-ną i szczerą miłość do wspomnia-nego wcześniej błogosławionego abby Teodozjusza, który taką samą szczerość zachował wobec ojca na-

szego Saby. Prawdziwie obaj byli synami światłości i synami dnia, ludźmi Bożymi i wiernymi sługa-mi, źródłami światła w świecie, trzymającymi się mocno Słowa Życia, filarami i podporą prawdy. Obaj byli ludźmi wyższych pra-gnień. Oni to wiedli wszystkich mnichów do królestwa niebieskie-go”4. Przyjęcie kandydata do lau-ry poprzedzone było jego długim

pobytem w klasztorze, ponieważ uważano, że życie w samotności wymaga duchowej dojrzałości.

Patrzeć w oczy Boga

Rozwój duchowy jest dziełem Ducha Świętego, który umacnia człowieka do walki z myślami

i skłonnościami pochodzą-cymi z ośmiu wad cha-rakteru: pychy, próżności, chciwości, nieczystości, zazdrości, nieumiarkowa-nia, gniewu i lenistwa. Jego darem jest mądrość i zro-zumienie, rada i męstwo, poznanie i pobożność oraz bojaźń Boża. Z tych sied-miu darów Ducha Świętego wyrasta życie duchowe i z nich czerpie siłę rozwoju.

W każdym z trzech sposobów ży-cia zakonnego odnajdujemy peł-nych duchowej mocy i dojrzałości świętych, którzy w trudzie i wysił-ku, we łzach nad grzechem, w po-rywie serca ku pięknu Bożemu osiągali stan wewnętrznej ciszy (hezychii). Celem życia zakonnego było zawsze oglądanie Boga czy-stym sercem, wolnym od zepsu-tych myśli i pragnień. ■

Uczeń, naśladując swego mistrza, dąży do osiągnięcia jego

cnót, które są źródłem postępowania.

1 Żywot św. Antoniego, 14, tł. E. Dąbrowska w: Święty Antoni, Żywot, Pisma ascetyczne, Kraków 2008, s. 87.2 Tamże, s. 87-88.3 św. Bazyli Wielki, Reguły dłuższe, 7, tł. J Naumowicz, w: św. Bazyli Wielki, Pisma ascetyczne, t 2, Kraków 2011, s. 85-86.4 Cyryl ze Scytopolis, Żywot świętego Saby, 65, tł. E. Dąbrowska, w: Cyryl ze Scytopolis, Żywoty mnichów palestyńskich, Kraków 2011, s. 366-367.

Page 14: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.:

flic

kr.co

mTemat numeru

Życie konsekrowane w Polsce

„…kto nie miłuje brata swego, którego widzi,

nie może miłować Boga, którego nie widzi”

(1 J 4,20b)

Page 15: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 15

Temat numeru

br. Konrad Wudarczykkurs I

Zdaję sobie sprawę z tego, że ten temat jest ogromny i na tych paru stronicach nie uda

mi się wszystkiego powiedzieć, dlatego zmuszony jestem skupić się na tym, co się dzieje w Polsce. To, co najważniejsze, postaram się przedstawić w przystępny sposób.

Trochę liczb

W poprzednim artykule była co prawda poruszona kwestia liczb, ale wiemy, że pamięć jest krótka, i pozwolę sobie jesz-cze raz przybliżyć nasze dane. Męskich Zgromadzeń zakonnych i Stowarzyszeń życia apostolskie-go w Polsce jest 61. Gromadzą one ok. 12000 osób, z czego zde-cydowana większość, bo ponad 9500, to kapłani, resztę stanowią bracia zakonni oraz klerycy, no-wicjusze i postulanci na forma-cji. Najbardziej liczebni są Bracia Mniejsi OFM – 1323, a zaraz za nimi Salezjanie – 1110. Jeśli chodzi o żeńskie zgromadzenia, to liczby idą zdecydowanie w górę – 101 zakonów i prawie 20000 członkiń. Takie liczby robią wrażenie.

Co robimy?

Istnieje obiegowa opinia, że zakonnicy nic innego nie robią, jak tylko się modlą. Kiedyś, bę-dąc dzieckiem, sam tak myślałem, ale nie jest to do końca prawda.

Oczywiście, istnieją zakony kon-templacyjne, takie jak kameduli czy wśród żeńskich zgromadzeń kla-ryski, których głównym zadaniem jest modlitwa, ale nie wszystkie za-kony są przecież kontemplacyjne. Zakony prowadzą przedszkola, szkoły podstawowe, zawodowe, technika, gimnazja, licea. Jest wie-le placówek kierowanych przez zgromadzenia zakonne. 365 przed-szkoli i 251 szkół. Jak na całą Polskę może nie jest to dużo, ale nie jest to przecież lista zamknięta i z roku na rok wciąż powstają nowe szkoły.

Co dalej? Św. Jan Apostoł w swoim liście napisał: „…kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”(1 J 4,20b). Kościół ni-gdy o tym nie zapomniał. Zakony w Polsce posiadają 82 domy dziec-ka, 157 domów opieki społecznej i 40 szpitali. W każdym człowieku jest obraz Boga, każdy człowiek jest darem i jest chciany przez Boga, nieważne, czy jest stary lub młody, chory lub zdrowy. Należy mu się szacunek i opieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Nikt też nie za-pomniał o tych, którzy pogubili się w życiu i dali się zniewolić przez różne używki – zakony prowadzą

W poprzednich artykułach doWiedzieliśMy się co nie-co o historii życia konsekroWanego oraz czyM W ogóle jest i na czyM polega życie konsekroWane. W zgłębianiu inforMacji na ten teMat pozostało naM już tylko zoba-czyć, jak to Wszystko Wygląda Współcześnie.

też wiele ośrodków uzależnień, czy wspierają wiele grup AA w Polsce. Za przykład mógłbym podać nasze franciszkańskie dwa takie ośrodki w Chęcinach i Połańcu, czy też pro-wadzony przez Marianów ośro-dek w Licheniu. Wszystkie dzia-łania podejmowane przez osoby życia konsekrowanego wynikają z umiłowania Chrystusa. Skoro On oddał za nas swoje życie, „my także winniśmy oddać życie za braci”(1 J 3,16c). To właśnie miłość Chrystusa przynagla. Jego Serce pełne miłości, wciąż wzywa do

przekazywa-nia tej miłości innym. Skoro ja jej do-świadczyłem, to dlaczego

nie miałbym przekazać jej innym? w skrócie można powiedzieć, że zakonnik jest takim jakby kanałem przepływowym dla miłości pomię-dzy Bogiem a człowiekiem.

Charyzmat a praca

To, czym się zajmuje dany za-kon, zależy od jego charyzmatu, od tego, na czym skupił się za-łożyciel, i jak on odczytał wolę Bożą dla siebie oraz dla tych, któ-rzy przyszli do niego, i tak jak on chcieli służyć Bogu. Zakony czy stowarzyszenia życia apostolskie-go powstawały w różnych okre-sach historii i w każdym były inne

Istnieje obiegowa opinia, że zakonnicy nic innego nie robią, jak tylko się modlą.

Page 16: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)16

Temat numeru

potrzeby. Św. Franciszek zachwy-cił się Chrystusem ubogim, pro-stym i kochającym, wpatrując się w Niego, zaczął Go głosić całemu światu: „Miłość nie jest kocha-na…”, a przecież powinna być. Tak powstał nasz Zakon. Do dziś stara-my się głosić właśnie takiego Boga, nie tylko poprzez kazania w ko-ściołach, ale przez pomoc ubogim, organizując jadłodajnie czy punk-ty żywnościowe dla najbiedniej-szych. Św. Dominik Guzmán żyją-cy w tym samym okresie, pragnąc przybliżać Boga światu i walczyć z powstającymi herezjami, założył Zakon Kaznodziejski zwany od jego imienia dominikanami. Św. Jan Bosko w swoim okresie historii widział ogromną potrzebę opieki nad dziećmi i młodzieżą. Pragnąc, aby dzieło, które zapoczątkował, przetrwało, założył Towarzystwo św. Franciszka Salezego zwa-ne teraz w skrócie – salezjanami. Bardzo podobnie czynił w Polsce bł. Edmund Bojanowski. Zakładał ochronki dla dzieci – coś w rodza-ju przedszkoli. Dlaczego? Za jego czasów panowała epidemia chole-ry, a on pełen troski o najmłodsze pokolenia z zarażonych domów, w których często rodzice już nie żyli, wyciągał dzieci, aby i one nie zachorowały, i opiekował się nimi. Później właśnie z tych dzie-ci powstało Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny, do dziś spełniają one wolę założyciela, zakładając i pracując w swoich ochronkach. Nie muszę tu chyba mówić o Matce Teresie, jej ogromnym pragnieniu opieki nad chorymi i biednymi, czy o sari, któ-re także i na polskich ulicach moż-na zobaczyć.

W habicie czy nie?

No właśnie habit… Właśnie on bardzo często wyróżnia zakonni-

ka na tle innych osób duchownych. Ale wchodzimy na przykład do ko-ścioła salezjańskie-go i… widzimy sutannę? Chyba coś tu nie gra… Ksiądz czy zakon-nik? Odpowiedź jest prosta – za-konnik, ale jego habitem jest sutan-na kapłańska. Po prostu św. Janowi Bosko zależało na uwypukleniu jed-ności z Kościołem katolickim i nie chciał wymyślać jakiegoś skompli-kowanego i wyróż-niającego się stroju zakonnego. Św. Franciszkowi zale-żało na upodobnie-niu się do najbied-niejszych – stąd chodził w worku przepasany powrozem. Podczas zaborów bł. Honorat Koźmiński zakładał bezhabitowe zgromadze-nia, między innymi (pisząc już ję-zykiem potocznym): marylki, ho-noratki, czy służki, aby ukryć je przed władzą, która likwidowała zakony. Wiele z nich istnieje do dzisiaj, a siostry bez szczególnego stroju zakonnego robią świetną ro-botę. Nie ważne tak naprawdę, czy w habicie czy bez: „nie może się przecież ukryć miasto położone na górze”(Mt 5,14b).

Na zakończenie

Na początku mojej drogi za-konnej usłyszałem, że jesteśmy na froncie, daltego chciałbym po-prosić każdego czytelnika o krót-ką modlitwę. Wystarczy nawet „zwykła zdrowaśka”. Nie zapo-mnijcie proszę o modlitwie za nas, abyśmy mogli pod koniec życia powiedzieć za św. Pawłem: „w do-brych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.” (2 Tm 4,7). ■

„(...)w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (2 Tm 4,7).

Modlitwa o powołaniaDo Ciebie się zwracamy, Matko Kościoła. Do Ciebie, której „fiat” otworzyło drzwi

dla obecności Chrystusa w świecie, w historii i w duszach;

do Ciebie, która przyjęłaś z pokornym milczeniem i całkowitym oddaniem się wezwanie Najwyższego.

Spraw, by liczni mężczyźni i kobiety potrafili dziś znów rozpoznawać zapraszający głos

Twojego Syna: „Pójdźcie za Mną” Spraw, by znaleźli odwagę potrzebną,

aby opuścić swoje rodziny, zajęcia, ziemskie nadzieje i pójść za Chrystusem drogą przez Niego wyznaczoną.

Wyciągnij swoją, matczyną rękę nad misjonarzamirozproszonymi po całym świecie,

nad zakonnikami i zakonnicami pomagającymi starszym, chorym, niepełnosprawnym, sierotom;

nad zaangażowanymi w nauczanie, nad członkami instytutów świeckich,

będących cichym zaczynem dobrych dzieł; nad tymi, którzy w klauzurze żyją wiarą i miłością,

wypraszając zbawienie świata. Amen.św. Jan Paweł II

Page 17: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 17

Z naszego życia

Kronika

Kronikarz: br. Bartłomiej Ewertowski

6 XII Rozpoczęcie Roku Życia KonsekrowanegoArchidiecezja łódzka miała uroczyste rozpoczęcie tego szczególnego roku w katedrze. Mszy świętej o godz.

12.00 przewodniczył abp Marek Jędraszewski, obecnych było wiele osób zakonnych, a nasza wspólnota zajęła się asystą liturgiczną.

7 XII AkatystPo raz drugi odbyło się nabożeństwo Akatystu ku czci Bogarodzicy NMP. Tym razem miało ono miejsce

w naszym łagiewnickim sanktuarium o godz. 19.00, w wypełnionym wiernymi kościele. Przewodniczył diakon Rafał Antoszczuk, a śpiewem zajął się w całości seminaryjny chór.

8 XII Śluby wieczysteTradycyjnie w uroczystość niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny odbyły się śluby wieczyste

braci: Mateusza Orłowskiego i Pawła Romańczuka z kursu piątego. Śluby zostały złożone na ręce o. Wiesława Pyzio, ministra prowincjalnego prowincji warszawskiej. Nie zabrakło na tym wydarzeniu rodziny neoprofesów oraz braci z klasztorów.

6 i Kolęda i AMBOObjawienie Pańskie to czas, kiedy w naszym klasztorze odbywa się poświęcenie cel zakonnych (pokoi),

w których mieszkamy, i sal wspólnego użytku. Przy tej okazji zbieramy fanty, które można zdobyć podczas wieczornej, tradycyjnej, zakonnej gry planszowej AMBO.

Akatyst

19 i Dzień skupieniaPierwszy w nowym roku dzień skupienia przeprowadził dla nas bp Grzegorz Ryś. Swoje rozważania oparł

o fragment z Dziejów Apostolskich dotyczący nawrócenia Szawła z Tarsu.

3–12 II Sesja egzaminacyjnaNa korytarzach pustki, w pokojach zapach herbaty, biurka zapełnione książkami… a to oznaczało, że koń-

czyliśmy w tych dniach pierwszy semestr zajęć. Najwięcej emocji udzielało się braciom z roku pierwszego, dla których sesja to nowe doświadczenie (nawet dla tych, którzy już kiedyś studiowali).

Kolęda

Dzień skupienia

Page 18: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Jak powstaje „Nasze Życie”

poMysł na kolejny nuMer „naszego życia” poWstaje

W głoWie redaktora naczelnego :) Wszystkie noWe poMysły

oMaWiaMy na spotkaniu redakcji

jak dotrzeć do naszych czytelnikóW? noWych sposobóW

szukają bracia kolporterzy

tło.:

phot

oxpr

ess.c

om

Nasze ycie nr 1/2015 (117)18

Fotokronika

Page 19: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Jak powstaje „Nasze Życie”

Wszystkie noWe poMysły oMaWiaMy na spotkaniu redakcji

nasza redakcja (od leWej):br. łukasz jankoWski, br. konrad Wudarczyk, br. adrian zaleWski,

br. łukasz sołtysiak, br. bartłoMiej eWertoWski, br. daniel śliWiński

bracia graficy pracują nad noWyM nuMereM „naszego życia”

Upodobnieni 19

Fotokronika

Page 20: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)20

Z naszego życia

br. Mateusz Orłowski: Drogi Ojcze, przypatrując się Ojca życio-rysowi, okazuje się, iż jest Ojciec szczególnie związany z kilkoma osobami. Pierwszą z nich jest św. Franciszek z Asyżu. Czy mógł-by nam Ojciec powiedzieć, jak to się stało, iż postanowił Ojciec zostać jego duchowym synem. Czy to właśnie osoba Biedaczyny z Asyżu Ojca zachwyciła?

Ojciec Paulin Sotowski: Moje powołanie jest bardzo zwyczajne. Nie przypominam sobie, bym przeżył jakikolwiek wstrząs, bym usłyszał jakiś głos. Byłem słabo rozwiniętym chłopcem. W pewne wakacje – było to chyba po czwar-tej klasie szkoły podstawowej – kleryk, może już diakon, Adam Łęcki, mój daleki kuzyn, postano-wił nauczyć kilku chłopców służyć do Mszy świętej. Nie pamiętam już dobrze, jak to się stało, że i ja do nich się przyłączyłem. Może już wcześniej próbowałem służyć do Mszy świętej. A może to ks. Adam zaproponował mi dopiero, abym został ministrantem? w mo-jej rodzinnej miejscowości nie było wówczas parafii. W 1943 r. mieszkańcy przerobili na kaplicę dotychczasową remizę strażacką. Wikary z parafii dojeżdżał do niej w każdą niedzielę, aby o godz. 10.00 odprawić Mszę świętą. On też uczył nas religii w szkole, ale ja w ogóle nie uczyłem się dobrze. Kaplica była oddalona od naszego domu około 100 m. Na pewno od tych wakacji, kiedy to nauczyłem się łacińskiej ministrantury, stałem

o. paulin sotoWski jest osobą rozpoznaWaną nie tylko przez franciszkanóW. Wieloletni redaktor „posłańca śW. antoniego”, WydaWca Pism śW. MaksyMiliana, bibli-sta oraz częsty gość katolickich rozgłośni jest dobrze znany Wielu. W rozMoWie z redakcją „naszego życia” opoWiedział nieco o sWoiM poWołaniu oraz o kilku Waż-nych dla niego osobach.

– posłaniec św. Antoniego w rozmowie z br. Mateuszem Orłowskim

fot.:

Arc

hiw

um se

min

ariu

m

Page 21: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 21

Z naszego życia

się jednym z najwierniejszych ministrantów. Po tych samych wakacjach brat ks. Adama, z dwoma innymi kolegami, wy-jechał na naukę do Niższego Seminarium Duchownego w Niepokalanowie. W następnych latach udawali się tam kolejni chłopcy z mojej miejscowości. Ale tylko jeden z nich poszedł do nowicjatu i został kapłanem – dzisiejszy o. Michał Łęcki.

Gdy kończyłem szkołę podsta-wową, stało się czymś oczy-wistym, że i ja udałem się do Niepokalanowa. Do dziś jest dla mnie tajemnicą, dlaczego mnie tam przyjęto, bo podobno odrzucano chłopców z lepszy-mi świadectwami. W Niższym Seminarium Duchownym poja-wiłem się w końcu sierpnia 1950 r., nie mając nawet pełnych 13 lat. I tam dopiero zetknąłem się nieco bliżej z postaciami św. Franciszka i o. Maksymiliana Kolbego.

Wspomniałem wcześniej, że by-łem chłopcem słabo rozwiniętym, tak fizycznie, jak i psychicznie. Trudno się zatem dziwić, że nie pasjonowały mnie jeszcze posta-cie świętych. Zresztą w Niższym Seminarium trudno mi było poprawić trójkę z religii, dobrze pamiętam, że zupełnie nie trzy-mały się mojej głowy wiadomości z historii Kościoła. Pod koniec drugiej klasy NSD, czyli szkoły średniej, trzeba było się zdecydo-wać na nowicjat albo na pożegna-nie NSD. Cieszyłem się, że będąc

tak młodym, nie muszę jeszcze po-dejmować tej decyzji, pozwolono mi bowiem kontynuować naukę w NSD. Ale Bóg zrządził ina-czej. W lipcu władze państwowe zlikwidowały Niższe Seminarium Duchowne. Pewien franciszkanin przywiózł mi do domu papiery oraz informację, że mimo mło-dego wieku, mogę się starać o przyjęcie do nowicjatu. Decyzję podjąłem natychmiast. Przyjęto mnie i 31 sierpnia 1952 r. rozpo-cząłem nowicjat w Łagiewnikach.

Tu dopiero poznałem bliżej postać św. Franciszka. I choć obowiązko-wo zapoznałem się z obszernym i poważnym jego życiorysem, pisanym przez R. P. Cuthberta, w sercu utrwalił mi się jego obraz z Kwiatków jako Bożego wesołka. Jest to obraz tak trwały, że przez całe następne lata, właściwie do dziś dokonuję korekty tego obra-zu. Jest to bardzo dziwne przeży-cie, ponieważ w św. Franciszku ciągle znajduję coś nowego, albo odkrywam, „jak to z nim było naprawdę”. Dzięki temu postać świętego naszego Ojca jest dla mnie wciąż świeża, ciągle coś z jego drogi rozumiem lepiej.

MO: Życie zakonne, zapewne jak każda inna droga życiowe-go powołania, nie jest usłane samymi różami. Czy łatwo jest być wiernym Franciszkowym ideałom? Czy gdy Ojciec patrzy na historię swojego powołania, może powiedzieć, iż u jego począt-ków było łatwiej bądź trudniej?

OPS: Wspomniane coraz głęb-sze poznawanie św. Franciszka uświadamia mi, że tak napraw-dę wcale nie jestem wierny jego ideałom. Często czuję się pełen winy, że wciąż daleki jestem od jego drogi, od jego miłości wobec Boga i ludzi.

A jak to jest z latami? Bywa ła-twiej, bo starszemu łatwiej jest znaleźć usprawiedliwienie, a rów-nocześnie trudniej, bo trudniej się czegoś wyrzec czy nagiąć się.

MO: Drugą postacią szczególnie bliską Ojcu jest św. Paweł. Od wie-lu lat wykłada Ojciec w naszym Seminarium Nowy Testament i dzieli się z nami swoją fascy-nacją osobą Apostoła Narodów. Skąd ta szczególna sympatia do tego Świętego i w ogóle do Pisma Świętego, bo myślę, że te dwie kwestie są u Ojca powiązane?

OPS: Do tego też należałoby dać dłuższe wprowadzenie, ale nie wolno utrudniać pracy re-dakcji, której nie będzie łatwo zmieścić ten materiał. Fascynacja św. Pawłem – i nie uważam tego określenia za przesadne – zaczęła się w Seminarium. Nasz wykła-dowca, o. Zdzisław Rzeszutek, kapucyn, zupełnie beznamięt-nym cichym głosem opowie-dział nam niezwykły życiorys św. Pawła, streszczając pewną niemiecką biografię. Treść tej opowieści, ilustrowana Listami Apostoła, przekonała mnie, że św. Paweł jest wszechstronnym wzorem wyznawcy i głosiciela Jezusa Chrystusa. I zawsze pra-gnąłem go coraz lepiej pozna-wać i choć trochę naśladować.

Łaska Boża oraz elementarna kon-centracja nad tym, czym żyję i co robię, przyczyniły się do jakiegoś

o. Paulin Sotowski – posłaniec św. Antoniego

w rozmowie z br. Mateuszem Orłowskim

Page 22: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Z naszego życiamojego rozwoju. Gdy kończy-łem WSD przeznaczono mnie do odbycia wyższych studiów uni-wersyteckich. Równocześnie pod koniec seminaryjnych studiów lekarze przekonali mnie, że byłem chory, stąd święcenia kapłańskie przyjąłem w nastroju eschatolo-gicznym, z gorącą wdzięcznością, że Bóg pozwala mi na odprawie-nie kilku Mszy świętych. Dlatego, choć kierowano mnie na inną specjalność, poprosiłem sam o możliwość studiowania Pisma Świętego, bo tylko zgłębianie Słowa Bożego wydawało mi się zajęciem sensownym. Oczywiście, nie zawsze o tym pamiętałem, ale to przekonanie powraca....

MO: Kolejna „ważna osobi-stość” obecna w życiu Ojca to św. Maksymilian Kolbe. W 1986 r. uczestniczył Ojciec w kapitule generalnej naszego zakonu, która duchowość o. Kolbego przyjęła jako własne dziedzictwo; następ-nie w latach 1989 – 1992 był Ojciec gwardianem Niepokalanowa – klasztoru założonego przez Maksymiliana; przygotował Ojciec pełne wydanie Pism Świętego (wydane w 2008 r.);

wygłosił Ojciec o nim cykl au-dycji w Radiu Niepokalanów, a także często nawiązywał do jego osoby przy wielu okazjach (głoszonych rekolekcji, homilii). Zna więc Ojciec Maksymiliana bardzo dobrze. Czy nie jest on przez nas nieco zapomniany?

OPS: Pragnąc być dowcip-nym, żartuję czasem, że św. Maksymilian mnie „najął”, gdy zabrakło mu wiernych i lepszych robotników na uprawianym przez niego polu. Naprawdę trudno jest czasem pogodzić sposób myślenia biblisty z dro-gą Rycerza Niepokalanej, jakim był i jest św. Maksymilian. Choć zaniedbywałem i czasem nadal zaniedbuję studium nad słowem Bożym, zajmuję się postacią i dziedzictwem św. Maksymiliana, bo został porzucony przez tych, którzy za nim i na jego wezwa-nie poszli. Niestety, moje wysiłki niewiele dają, być może dlate-go, że mając inne, bliższe sercu zainteresowania, odwalam tę pracę dla niego jak najemnik.

MO: No i ta czwarta postać to Św. Antoni. Na przełomie

2014 i 2015 r. nastąpiły znaczą-ce zmiany w redakcji polskiej wersji językowej „Posłańca Św. Antoniego”. Właśnie zakończył Ojciec pełnić funkcję redaktora naczelnego, którą sprawował od 1995 r. Proszę nam powiedzieć, jak Ojciec wspomina ten czas? w pierwszym numerze zamie-ścił Ojciec artykuł o znamien-nym tytule: Dlaczego św. Antoni. Stwierdził Ojciec w Nim, iż wła-śnie to, czego przykład dał nam św. Antoni: zwyczajna modlitwa, kroczenie drogą ewangeliczną, może być „receptą na bolączki tego świata”. Czy po kilkunastu latach powtórzyłby Ojciec te same słowa dzisiejszemu człowiekowi?

OPS: Oczywiście, że nadal tak wierzę. Przecież na tym polega cała nasza droga. Gdybyśmy tak nie wierzyli, życie wielu z nas nie miałoby żadnego sensu. Nie tylko w tamtym wstępnym artykule tak pisałem. Podobnie mówiłem przez całe te prawie 20 lat. Na różne sposoby Bóg się nami posługu-je, ale przecież zawsze w tym celu, abyśmy pomagali ludziom kroczyć ewangeliczną drogą. MO: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Page 23: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni 23

Bądź na bieżąco

Sakrament małżeństwa

Źródło łask...

Kana Galilejska...

W poprzednim artykule na łamach „Naszego Życia” została przedstawiona

kwestia związana z przygotowa-niem się do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Trzeba mieć świado-mość, iż przygotowanie do tego wyjątkowego sakramentu nie jest kwestią kilku spotkań. Kościół podkreśla, iż formacja i przygoto-wanie do niego właściwie zaczyna się już od najmłodszych lat. Z tego powodu wzrastanie i odkrywa-nie wartości powołania do życia w małżeństwie powinno dokony-wać się w rodzinie, ale też w szko-le oraz Kościele. Chodzi o to, by decyzja o założeniu wspólnoty na całe życie była przemyślana, doj-rzała i przede wszystkim podykto-wana miłością przyszłych małżon-ków. W tym kontekście ważna jest również świadomość kandydatów do małżeństwa, iż ich małżeństwo zawierane w Kościele zyskuje wy-jątkowy status – sakramentu.

Może być, jeśli tego zapragną, źródłem wielu łask oraz radości już w ziemskim życiu. Stąd też w ramach bezpośredniego przy-gotowania do zawarcia sakramen-tu małżeństwa istotne jest także przygotowanie pod kątem litur-gicznym. Może ono się dokonać na przykład przez wybór i refleksję odpowiednich tekstów liturgicz-nych. Tak, by Słowo Boże i cała

Bardzo często, uczestnicząc w uroczystości zawierania sa-kramentu małżeństwa, słyszymy fragment z Ewangelii św. Jana o weselu w Kanie Galilejskiej. Apostoł opisuje wesele, które sta-nowi wymowny obraz i symbol miłości małżeńskiej. Fragment ten może być dla przyszłych małżon-ków źródłem nieustannej ducho-wej inspiracji oraz stanowić swego rodzaju drogowskaz na drodze małżeńskiego pielgrzymowania. Ukazuje bowiem, iż w obliczu trudności oraz różnego rodzaju problemów małżonkowie nie są pozostawieni samym sobie. Jest bowiem z nimi Ktoś, kto doskona-le rozumie ich sytuację oraz stan ich serc. Tą osobą jest Matka Boża. Na weselu w Kanie potrafiła do-strzec prozaiczny brak wina i na-tychmiast prosić o pomoc swego Syna w uzdrowieniu tej sytuacji. Uczyniła tak, by pomóc młodym oraz by chwała Jej Syna się obja-wiała. Sytuacja ta powinna uzmy-sławiać małżonkom, iż w obliczu sytuacji trudnych mogą z ufnością

Mając tego świadomość, przy-szli małżonkowie za przyczy-ną Maryi mogą wypraszać łaski w swoim małżeństwie oraz swą miłością jeszcze pełniej objawiać innym Bożą Chwałę. Ważne, by uwierzyli i chcieli budować mi-łość, której nie zdołają ugasić wiel-kie wody, i nie pozwolili, by rzeki codzienności zatapiały i pochłania-ły ją. Tak by, każdego dnia mogli wzajemnie sobie powtarzać szcze-rze i z oddaniem słowa z Pieśni nad Pieśniami: Mój miły jest mój, a ja jestem jego. Ich urzeczywistnia-nie oraz potraktowanie jako życio-wego przesłania, może stanowić gwarancję usłyszenia kiedyś od samego Chrystusa, przy spotkaniu z Nim twarzą w twarz, słów wy-powiedzianych w Ewangelii przez starostę weselnego: Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. ■

o. dk. Karol Adamczewski

Dobre wino...

fot.:

flic

kr.c

om

liturgia stanowiły mocne odniesie-nie oraz przesłanie na wspólne ży-cie małżeńskie.

prosić Maryję o pomoc i interwen-cję u Jej Syna. Skoro Chrystus wy-słuchał na pozór prozaicznej proś-by o pomnożenie wina, to dlaczego miałby nie spełniać próśb dotyczą-cych ważnych spraw małżeńskie-go życia?

Page 24: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)24

Wiara dojrzała

Akatyst

Witaj, Oblubienico dziewicza…

Miejscem powstania najstar-szego i jednego z najpiękniej-szych hymnów maryjnych jest Konstantynopol. Osoba autora wzbudza nieustanne kontrowersje, jednak duża część badaczy przy-pisuje autorstwo św. Romanowi Melodosowi (Romanowi Pieśnia-rzowi), który był archiwistą i zakrystianem kościoła Hagia Sophia w latach między 515 a 556. Przebywając w centrum ży-cia politycznego i religijnego na Wschodzie, napisał Akatyst ku czci Bogarodzicy. Ze wspomnianym wy-darzeniem wiąże się legenda, mó-wiąca, że Matka Boża w śnie obja-wiała się św. Romanowi i dała do spożycia zwój. Po przebudzeniu Roman wyśpiewał całą treść zawar-tą w zwoju i był to hymn na cześć Bogarodzicy. Akatyst, po grecku ακάθιστόσ, oznacza „hymn śpie-

wany na stojąco” lub inaczej „nie siedzieć”. Należy zaznaczyć, że oprócz Akatystu ku czci Bogarodzicy na przestrzeni wieków powstawa-ły inne hymny określane również akatystami, na przykład: Akatyst Jezusa Najsłodszego, Akatyst św. Pawła i inne. Z tej przyczyny, mó-wiąc o Akatyście ku czci Bogarodzicy, należy używać całej nazwy.

Akatyst ku czci Bogarodzicy za-wiera 24 strofy, rozpoczynające się od kolejnych liter alfabetu grec-kiego. Strofy zawierają kondiakio-ny kończące się „alleluja” i iko-sy kończy się inkantacją „Witaj, Oblubienico dziewicza”. Warto podkreślić, iż dzieli się on na dwie części: pierwsza przedstawia histo-rie z życia Maryi od Zwiastowania do Ofiarowania Jezusa w Świątyni, zaś druga jest kontemplacją ta-jemnicy Wcielenia, rozważa ona Boską i ludzką naturę Chrystusa oraz dziewictwo Maryi. Całe na-

bożeństwo odprawia się przed ikoną Matki Boskiej. W cerkwi pra-wosławnej i grekokatolickiej pod-czas nabożeństwa kapłan i diakon opuszczają ołtarz przez Carskie Wrota i udają się na środek świąty-ni przed ikonę, zaś Wrota są otwar-te przez całą ceremonię. Warto jed-nak przybliżyć okoliczności, które spowodowały rozwój wspomnia-nego nabożeństwa, jak również, powód powrotu hymnu z VI wie-ku po zapomnieniu w okresie od-rodzenia.

Kto nas obroni? Waleczna Hetmanka!

W 626 roku Konstantynopolowi zagrażały wojska Awarów. W sierpniu wspomnianego roku miasto zostało oblężone i dozna-ło intensywnych ataków. Sytuacja była trudna i skomplikowana, jednak na pomoc swemu ludo-wi przybyła Bogarodzica, która

coraz częściej Można usłyszeć o nabożeństWie „akatyst ku czci bogarodzicy”, które, jak się Wydaje, przeżyWa sWoją „epokę renesansoWą” W liturgii kościołóW za-róWno Wschodniego, jak i zachodniego. ponoWne zainteresoWanie nabożeństWeM Ma-ryjnyM uWidacznia się poprzez organizoWane Warsztaty Muzyczne pośWięcone przy-gotoWanioM WokalnyM nabożeństWa lub uroczyste celebroWanie go W Maryjnych sanktuariach, M.in. W każdą sobotę W sanktuariuM Matki bożej W częstochoWie. MiMo Wszystko Można się spotkać z niezrozuMienieM tego nabożeństWa, a jeszcze częściej z błędnyM określanieM i nazeWnictWeM. dlatego, by nie Wzbudzać niepo-trzebnych negatyWnych eMocji Wśród osób znających się na hyMnologii i kontakio-nach, Warto rozjaśnić peWne kWestie.

br. Paweł Romańczukkurs V

Page 25: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

przez gwałtowny huragan roz-pędziła nieprzyjacielską flotę, rzucając statki na wybrzeże przy sanktuarium Deipara – Matki Bożej w Blachernach, to jest dziel-nicy Konstantynopola. Ludność zamieszkująca miasto w podzię-kowaniu Maryi za cud przez całą noc śpiewała na stojąco hymn ku czci Bogarodzicy. W hołdzie wdzięczności do nabożeństwa dodano dedykację „O Waleczna Hetmanko”, którą do dzisiaj śpie-wają w Akatyście. W VIII wieku nabożeństwo zostało przeniesione na Zachód przez Wenecjan, zaś w krótkim czasie zostało ono prze-tłumaczone na łacinę. Na język polski dokonał tłumaczenia jezu-ita Mieczysław Bednarz w 1965 r. Na powrót do celebracji Akatystu ku czci Bogarodzicy wpływ miał św. Jan Paweł II, który 25 marca 1988 wygłosił homilię na temat nabo-żeństwa, zaś w roku 2000 8 grud-nia przewodniczył Akatystowi. Matka Boża odgrywa znaczącą rolę w życiu każdego człowieka. Tak jak mieszkańcom Konstantynopola Matka przyszła na ratunek, tak również i nam spieszy z pomocą, gdy zagraża nam nieprzyjaciel du-szy. Wystarczy do Niej się zwrócić, a cuda zaczną się dziać w naszym życiu. ■

fot.:

Arc

hiw

um se

min

ariu

m

Page 26: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Rycerstwo Niepokalanej

s. Agnieszka M. Nosek SFMI

MI 3: być totalnie Jej

MI 3 to jeden z trzech możliwych stopni przynależności do

Rycerstwa Niepokalanej. Tworzą ją Rycerze Niepokalanej, którzy dla Maryi pragną oddać całych sie-bie. Ich serca poruszone łaską Bożą czują się zaproszone do szczegól-nej bliskości z Nią. Dla Niej wy-konują wszystkie prace, poświę-cają cały swój czas, siły i zdrowie. Dążą do tego, aby ich oddanie było CAŁKOWITE, ZUPEŁNE i BEZ ŻADNYCH ZASTRZEŻEŃ. To życie osób tak rozkochanych w Niepokalanej, że pragnących niejako żyć pod Jej „dyktando”, jako użyteczne narzędzia w Jej ręku dla ratowania dusz biednych grzeszników. Miłość swoją chcą oni potwierdzić naśladowaniem Maryi w codziennym życiu. Tak

jak Ona, wsłuchują się oni w głos Boga, aby wiernie pełnić Jego wolę i w ten sposób oddać Bogu jak naj-większą chwałę. Te osoby posłu-gują w Niepokalanowach, w cen-tralach kierowniczych Rycerstwa Niepokalanej, pracują w domach maryjnych, męskich i żeńskich in-stytutach bądź zgromadzeniach o inspiracji kolbiańskiej.

Niepokalanów żeński w Strachocinie.

Wymienione wyżej znamio-na przynależności do MI–3 są realizowane w Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej, tzw. Niepokalanowie Żeńskim. W przyszłości wypada założyć zgromadzenie żeńskie, które pracowałoby wyłącznie w duchu Rycerstwa Niepokalanej – mówił kiedyś św. Maksymilian

do swoich współbraci misjona-rzy w Japonii. Pragnienie to zre-alizował wierny uczeń Szaleńca Niepokalanej, o. Mieczysław Maria Mirochna, wieloletni przełożo-ny Niepokalanowa japońskiego. Po wybuchu bomby w Nagasaki w 1945 r. misjonarze franciszkań-scy roztoczyli opiekę nad licznymi sierotami. W tym dziele pomaga-ło im kilka dziewcząt japońskich, które o. Mirochna formował w du-chu MI. Utworzyły one pierw-szą wspólnotę zatwierdzonego 8 grudnia 1949 r. Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej. Klasztory naszego Zgromadzenia powstały także w Korei Południowej, a po latach gorącej modlitwy Ojca Założyciela i sióstr w Japonii, 17 września 1988 r. powstały także w Polsce, rozpoczynając od głównego Domu w Strachocinie koło Sanoka.

Page 27: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

fot.:

Arc

hiw

um si

óstr

Rycerstwo Niepokalanej

Charyzmat

Nasze Zgromadzenie na-leży do rodziny franciszkań-skiej i realizuje charyzmat św. Maksymiliana Marii Kolbego, na-zywanego ,,św. Franciszkiem XX wieku”. Wypełniając testament Założyciela zakonu szerzył on cześć Matki Bożej wszelkimi moż-liwymi sposobami. Dlatego też za-łożył Rycerstwo Niepokalanej (MI) i klasztor Niepokalanów, których duchowość oparł na franciszkań-skim dziedzictwie Niepokalanego Poczęcia NMP. Sam oddał się bez-granicznie Niepokalanej, by być świętym jak największym, i pra-gnął dla Niej zdobyć wszystkie du-sze, które są i kiedykolwiek będą. Idąc w ślady św. Maksymiliana, siostry oddają się Niepokalanej całkowicie w duchu MI, starają się nieustannie pogłębiać swoją miłość do Niej i zdobywać dla Niej in-nych. Szczególnym rysem naszego Zgromadzenia, odróżniającym nas od innych wspólnot zakonnych, są właśnie te dwa słowa: PRZEZ NIEPOKALANĄ.

Działalność

Niepokalanów to miejsce obra-ne przez Niepokalaną i przeznaczo-ne wyłącznie do szerzenia Jej czci. Wszystko, cokolwiek jest i będzie w Niepokalanowie, to Jej własność. My również zostaliśmy wybrani przez Niepokalaną, a przez to wy-braństwo staliśmy się Jej własnością. Wsłuchując się w te powyższe sło-wa św. Maksymiliana, każda sio-stra franciszkanka MI czyni przede wszystkim swoje serce miejscem czci i miłości Niepokalanej, a tam, gdzie Niepokalana nas posyła, wszystko czynimy na Jej wzór, z Jej

Powróć do pierwotnej miłości, to słowa, które usłyszałam w czytaniu pod-czas Mszy świętej. Zmobilizowały mnie one do rozmyślania na temat tego, jak to wszystko się zaczęło. Z początkiem listopada 1999 r. przyjechałam do Strachociny. Stało się to możliwe dzięki ofiarności mojego taty. Chcąc mi pomóc w rozeznawa-niu drogi życia, wiózł mnie przez pół Polski na tzw. koniec świata (o ile o takim można mówić). Przez ponad dwa dni intensywnie modliłam się, zastanawiałam, rozmawiałam z siostrami. Owocem tego wszystkiego była moja decyzja – wstępuję do zakonu! Dla postronnych osób podjęta z dnia na dzień, szybko, bez przemy-ślenia. Dla mnie natomiast była to prosta konsekwencja całego dzieła, które Bóg i Niepokalana dokonywali w moim sercu. Kilka dni później 21 listopada, przybyw-szy ze skromnym bagażem do Sióstr w Strachocinie, zadzwoniłam do furty klasz-tornej i zostałam na dobre. Zanim doszło do tego świadomego i radykalnego pójścia za Panem, trzeba było doświadczyć Jego żywej obecności, stoczyć wiele walk ducho-wych i w moim przypadku całe życie wzrastać pod troskliwą opieką Niepokalanej i św. Maksymiliana w parafii Niepokalanów. W dzieciństwie uczęszczałam na niedzielne Msze święte, nabożeństwa majowe i październikowe. Pod koniec szko-ły podstawowej dzięki kazaniom, które słyszałam w bazylice niepokalanowskiej, zapragnęłam częstszego wsłuchiwania się w treści wyjaśniające różne zagadnienia związane z naszą wiarą. Pan Bóg postawił na mojej drodze wielu wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi rozeznać powołanie. Bardzo dyskretnie towarzyszyła mi jedna z sióstr ze zgromadzenia, w którym teraz jestem. To dzięki tej delikatności i wolności, którą mi dawała odczuć podczas każdego spotkania, mogłam po pro-stu dokonać wyboru. Młody człowiek szuka autentyczności i chce być wolny. Nie lubi, kiedy mu się coś narzuca. Wybrałam służbę w tym zgromadzeniu, ponieważ tak wewnętrznie odczytałam wolę Pana Boga. Wiem, że nie mogłam realizować mojego powołania gdzieś indziej. Skoro Pan Bóg chciał, bym wzrastała pod okiem Niepokalanej, tu gdzie żył i pracował św. Maksymilian, to moim miejscem na ziemi nie może być żadne inne jak tylko Niepokalanów Żeński.

s. Patrycja M. Danecka

pomocą i dla Niej. Wierzymy za św. Maksymilianem, że wtedy Bogu oddamy jak największą chwałę. Zgodnie z jego pragnieniem, aby dla sprawy Niepokalanej wyko-rzystać wszystkie godziwe środki, siostry podejmują różne prace apostolskie zgod-nie z obecnymi potrzebami Kościoła. Współpracują na polu edukacji, posługi cho-rym i potrzebującym oraz wy-dawnictwa. W Strachocinie siostry organizują rekolekcje dla dziewcząt. ■

Franciszkanki Rycerstwa NiepokalanejSzczegóły na temat najbliższych terminów rekolekcji

można znaleźć na naszej stronie internetowej: siostrymi.pl a także pod numerem telefonu: (13) 46 26 262. Serdecznie

zapraszamy wszystkie dziewczęta, które pragną pogłębić swoją wiarę i bardziej poznać Niepokalaną.

Page 28: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

S i e d l c eK a p l i c a

ś w . M a k s y m i l i a n a

Nasze ycie nr 1/2015 (117)28

Klasztory

br. Kamil Piotrowskikurs II

Siedlce to duże miasto położone na wschód od Warszawy. Leży ono na granicy Mazowsza i Podlasia, a więc na terenach mocno trzyma-jących się tradycji. Jednak każde miasto potrzebuje dziś ewangeliza-cji. Dlatego nasz Zakon jest obecny również i w tym miejscu. Klasztor nie jest jednak, jak zazwyczaj, po-łożony w centrum miasta, lecz na obrzeżach. Wychodząc z kaplicy, patrząc w jedną stronę, ujrzymy znak z napisem Siedlce, a w drugą – z napisem Żabokliki.

Krótka historia

Franciszkańska historia w Siedlcach nie jest jednak dłu-ga. Jako początek działalności franciszkanów uważa się przeka-zanie im wiosną 1993 r. W daro-wiźnie działki przez ks. prof. dr. hab. Mariana Myrchę, który był profesorem prawa kanonicznego w ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Widać więc, że obecność naszego Zakonu w tym mieście sięga dopiero 23 lat. Dnia 1 lipca, jako pierwszy fran-ciszkanin, na miejsce przybył br. Stefan Banaszczuk z położonego stosunkowo niedaleko Stoczka. Rozpoczął on remont przekaza-nego nam domu. Na początku września 1993 r. dołączył do nie-go o. Rajmund Mazur, aby podjąć duszpasterstwo w tymczasowej kaplicy w dwóch pokojach na par-terze. Parę dni później bp Wacław Skoromucha, w obecności o. pro-

wincjała Józefa Łapińskiego, po-święcił kaplicę. O. Rajmund Mazur od nowego roku rozpoczął na-uczanie religii w Zespole Szkół Rolniczych. Po półrocznych stara-niach uzyskano zgodę na budowę nowej, obecnej kaplicy. Wszystkie prace prowadził br. Stefan razem z okolicznymi mieszkańcami. W nowo wybudowanej kaplicy pierwszą Mszę świętą odprawiono w Boże Narodzenie tego samego roku. Równo dwa lata po poświę-ceniu poprzedniej kaplicy bp Jan Mazur, ordynariusz siedlecki, po-święcił nową kaplicę, która za pa-trona uzyskała św. Maksymiliana, a później utworzył przy niej para-fię. Dekretem prowincjała dnia 13 stycznia 1998 r. został erygowany klasztor. W ostatnich dniach paź-dziernika 2014 r. został zburzony dom (dotychczasowy klasztor sie-dleckich franciszkanów) ofiarowa-ny przez prof. Mariana Myrchę, natomiast zakonnicy zamieszkali w nowym budynku.

Działalność duszpasterska

Parafia liczy niewiele, bo około 2600 osób. Jednak z roku na rok przybywa parafian, którzy osie-dlają się na tym terenie. Swoim zasięgiem obejmuje kilka siedlec-kich ulic oraz sześć pobliskich wsi. Oprócz pięciu Mszy świętych niedzielnych odprawianych w sie-dleckiej kaplicy, jeden z francisz-kanów jeździ dwa razy w miesiącu odprawić Mszę świętą w świetlicy

Page 29: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Msze święteNiedziela7.009.0010.3012.0018.00

Dni powszednie7.00 18.00

K a p l i c a ś w . M a k s y m i l i a n a

Upodobnieni 29

Klasztory

w Golicach. Zakonnicy bardzo ak-tywnie udzielają się duszpaster-sko. Bracia posługują w dwóch szkołach. Przy parafii istnieje wie-le wspólnot, jak: Franciszkański Zakon Świeckich, Rycerstwo Niepokalanej, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. Prężnie działają także inne wspólnoty. Przykładowo Franciszkańskie Duszpasterstwo Młodzieżowe po raz kolejny zorga-nizowało bezalkoholową zabawę sylwestrową. Krąg biblijny zajmu-je się zgłębianiem tajników Pisma Świętego, a spotkania odbywają się w prywatnych domach. Ciekawą grupą jest schola „Dwie Korony”, która liczy około 40 osób w wieku od 4 do 19 lat. Animuje ona śpiew na Mszach niedzielnych, prowa-dzi warsztaty muzyczne, a parę lat temu wydała płytę z kolędami. Schola zdobywa również wiele różnych wysokich nagród na fe-stiwalach muzycznych. U synów św. Franciszka nie może zabrak-nąć działalności charytatywnej. Zajmuje się tym specjalna grupa zwana Zespołem Charytatywnym. Zespół ten ma pod opieką kilkana-ście rodzin, którym niesie pomoc poprzez przekazywanie ubrań, żywności, środków czystości itp. Dary te są zbierane przez para-fian, ale przede wszystkim pocho-dzą z instytucji charytatywnych – Caritas, Bank Żywności. Dba się tu również o formację liturgiczną. Poza ministrantami w parafii ist-nieje Grupa Liturgiczna, która liczy 20 osób, a zajmuje się zgłębianiem

wiedzy o sakramentach świętych, uczestniczeniem w Liturgii Godzin i opra-wą liturgiczną Mszy świę-tych. Niedawno powstał również chór i grupy Szkoły Ewangelizacji Niepokalanej. Ostatnio franciszkańską kapli-cę ogłoszono Kościołem Stacyjnym w Roku Życia Konsekrowanego, a do parafii wprowadzono reli-kwie św. Jana Pawła II. Widać za-tem, że parafia żyje i rozwija się coraz prężniej, mimo swego mło-dego wieku. Trwają teraz przygo-towania do budowy kościoła, któ-ry jeszcze bardziej przyczyni się do formacji wiernych.

Ciekawostki

Ciekawostką jest, iż klasztor należy do nielicznych klasztorów franciszkańskich w Polsce, gdzie funkcja gwardiana, czyli przeło-żonego wspólnoty zakonnej, jest oddzielona od funkcji proboszcza, czyli głównego duszpasterza i ad-ministratora parafii. Interesujący jest również fakt szybkiego tempa budowy kaplicy, klasztoru i ko-ścioła, co jest niewątpliwą zasługą wiernych w tej małej parafii. Innym ciekawym wydarzeniem jest fakt, że klasztor w Siedlcach od dwóch lat organizuje Olimpiadę Wiedzy o św. Maksymilianie, która swo-im zasięgiem obejmuje szkoły we wszystkich polskich diecezjach. ■

Page 30: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)30

Na świecie nasza liczba sięga ponad 4000 zakonników, w tym 18 biskupów, ok. 3000 kapłanów i 13 diakonów stałych, resztę za-konników stanowią bracia zakon-ni. Posługujemy w 664 domach zakonnych w 35 prowincjach. Jesteśmy obecni w 66 krajach: 7 afrykańskich, 17 amerykańskich, 10 azjatyckich, 31 europejskich i w Australii. Jesteśmy zapraszani przez biskupów z różnych krajów świata, aby tam rozpocząć, orga-nizować bądź podtrzymać życie religijne i katolickie. Polscy fran-ciszkanie posługują za granicą w takich krajach, jak m.in.: Kenia, Kanada, Uganda, Uzbekistan, Szwecja, Ekwador, Peru, Burkina Faso, Tanzania, Niemcy. Nie tylko ewangelizujemy je, ale prowadzi-my szkoły, szpitale, ośrodki cha-rytatywne. Polacy stanowią jedną czwartą zakonu, posługujemy od Gdyni po Kraków i jesteśmy trze-cim co do liczebności największym zakonem w kraju. W ciągu wieków z naszego Zakonu zostali wynie-sieni na ołtarze m.in.: św. Józef z Kupertynu, św. Franciszek Antoni Fasani, bł. Jakub Strzemię (relikwie jego znajdują się we Lwowie), bł. Rafał Chyliński (jego relikwie są w Łodzi Łagiewnikach), czy znany na całym świecie św. Maksymilian

Maria Kolbe, kapłan – wzór odda-nia się Maryi. Nazwa franciszkanie pochodzi od założyciela naszego Zakonu, św. Franciszka z Asyżu, który jest znany i szanowany przez różne grupy chrześcijan, jak rów-nież wyznawców innych religii. Jako jego duchowi synowie, prze-chodząc przez kolejne stopnie for-macji postulanckiej, nowicjackiej, seminaryjnej czy juniorackiej, sta-ramy się nieść ludziom zbawienie. Karmiąc się Słowem Pana na modli-twie i kontemplacji (Regułą nasze-go życia jest właśnie Ewangelia), z naszych wspólnot wyruszamy do człowieka, by zanieść mu Jezusa. W Polsce istnieją trzy Prowincje Zakonu: Prowincja Krakowska św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię, Prowincja Warszawska Matki Bożej Niepokalanej, oraz Prowincja Gdańska św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Niesiemy ludziom Pokój i Dobro!

Nasze apostolstwo skupia się na działalności duszpasterskiej i cha-rytatywno-kulturalnej. Otwarci

na powiew Ducha Świętego włączamy nowe formy ewan-gelizacji i czerpiemy z doświad-czenia współczesnych ruchów odnowy Kościoła (Ruch Światło-Życie, Neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym). Szerzymy także różne formy duchowości francisz-kańskiej, takie jak Franciszkański Zakon Świeckich czy Rycerstwo Niepokalanej. Ponadto duchowość franciszkańska kładzie nacisk na wierność Kościołowi Świętemu, będącą fundamentem prawdziwe-go życia w wierze. Włączamy się także w starania o jedność Kościoła zgodnie ze słowami Jezusa: „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posła-łeś (Ewangelia św. Jana 17,21)”. Zarówno w Polsce, jak i na świe-cie prowadzimy liczne parafie, w których pełnimy posługę sakra-mentalną, zwłaszcza sakrament spowiedzi świętej (jednając ludzi z Bogiem). Nasi ojcowie są także katechetami w licznych szkołach. Prowadzimy także szkoły kato-lickie, np. gimnazjum i liceum

nazWa franciszkanie często kojarzy się ludzioM W polsce z zakonnikaMi, którzy noszą habity brą-zoWe, lecz oprócz braci Mniejszych ofM czy braci Mniejszych kapucynóW ofMcap istniejeMy My, bracia Mniejsi konWentualni ofMconv, którzy nosiMy czar-ne habity, a W krajach Misyjnych popielate.

br. Adrian Zalewskikurs I

Wojownicy Pana – Franciszkanie

Franciszkanizm

Page 31: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Upodobnieni

Franciszkanizm

ogólnokształcące w Legnicy, gimnazjum w Niemczech, szko-ły w Stanach Zjednoczonych, Tanzanii, Kenii i innych krajach. Prowadzimy ośrodek opieki zdro-wotnej leczenia uzależnień od środków psychoaktywnych „San Damiano” w Chęcinach, w Kenii dom dziecka, ośrodki zdrowia, Centrum Kobiet św. Antoniego. Ciekawą inicjatywą jest Dom Pojednania i Spotkań w Gdańsku, który zajmuje się współpracą mło-dzieży polsko-niemieckiej, a także z młodzieżą ze Wschodu (Rosja, Ukraina itp.). Zakonnicy włączają się również w działalność naukową na wyższych uczelniach, np. KUL (Katolicki Uniwersytet Lubelski) czy Papieska Biblioteka Antoniańska w Padwie, anga-żujemy się w apostolat z wyko-

rzystaniem środków ma-sowego przekazu, gdzie sztandarowym dziełem jest telewizja internetowa Franciszkanie TV, a także wy-dajemy pisma np.: „Posłaniec Św. Antoniego”, „Rycerz Niepokalanej”. Prowadzimy wydawnictwa, (Wydawnictwo

Ojców Franciszkanów Niepoka-lanów, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Bratni Zew), drukarnie, np. W Kenii Kolbe Press, oraz stację radiową Radio Niepokalanów. Organizujemy spo-tkania ewangelizacyjne, np. Max Festiwal, i włączamy się w duszpa-sterstwa akademickie.

Maryja – wzór naszego życia

Prowadzimy także sank-tuaria między innymi ma-ryjne (np. Gniezno, Poznań, Niepokalanów, Radziejów, Kal-waria Pacławska i inne), ponieważ Maryja dla każdego chrześcijani-na, a zwłaszcza dla zakonnika, jest wzorem pokory i bezgranicznego

zaufania Panu Bogu, dlatego czci-my Niepokalaną, jako Tą, która prowadzi i ukazuje nam drogę do Zbawiciela, która mówi do każde-go z nas jak w Kanie Galilejskiej: „zróbcie wszystko cokolwiek wam powie.” Opiekujemy się po-wierzonymi zakonami żeńskimi, a zwłaszcza naszymi siostrami kla-ryskami (Miedniewice, Skaryszew, Stary Sącz, Zamość), które nie opuszczając klasztoru, żyjąc w ukryciu i kontemplacji, wyprasza-ją swoją modlitwą i postami licz-ne łaski i błogosławieństwa dla całego świata. Jako Bracia Mniejsi Konwentualni poprzez wypisa-ne powyżej dzieła i wiele innych szerzymy Królestwo Boże na zie-mi, aby każdy usłyszał i poznał tę Dobrą Nowinę, jaką jest JEZUS CHRYSTUS. Dlatego prosimy czę-sto ludzi o modlitwę za nowe po-wołania do Zakonu, za zakonni-ków o świętość życia dla nich oraz w intencji misji i misjonarzy posłu-gujących w ciężkich warunkach, często oddających życie za wiarę. Niech Pan obdarza Was swoim po-kojem i dobrem. ■

fot.:

Arc

hiw

um se

min

ariu

m

Spotkanie braci odbywających formację początkową z Europy środkowej i wschodniej.

Asyż 2012

Czcimy Niepokalaną, jako Tą, która prowadzi

i ukazuje nam drogę do Zbawiciela.

Page 32: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Spotkanie ze świętym

Nie dokonałem jakiegoś re-wolucyjnego odkrycia, które by dotychczasową

wiedzę o bł. Rafale z Łagiewnik przewracało o 180 stopni. Jednakże myśląc o tym, że w dobie coraz większego zainteresowania kremo-waniem zwłok, prawdopodobnie za 200 czy 300 lat (o ile wcześniej nie przybędzie Pan nasz na sąd) nie będziemy mieli okazji mówić o re-likwiach nowych świętych. A póki co w obecnych czasach są miejsca, w których przechowuje się relikwie wielu świętych i błogosławionych, będących celem licznych pielgrzy-mek. Jednym z nich jest nasza franciszkańska świątynia – sank-

tuarium św. Antoniego z Padwy i bł. Rafała Chylińskiego w Łodzi Łagiewnikach. Poza wyjątkowymi okazami architektury barokowej, prawdziwym skarbem jest kaplica wspomnianego bł. Rafała, gdzie w ołtarzu znajduje się widoczna dla wiernych trumna z jego ciałem. Jeśli kiedykolwiek mieliście okazję ją widzieć, to może zastanawiali-ście, się jak wygląda ten nasz bł. Rafał? Pewną przysługę tej kwestii odda poniższy artykuł.

Co się stało z ciałem?

Po śmierci naszego Błogosła-wionego (2 grudnia 1741 r.), jak

podają świadectwa, ciało prze-niesiono do kościoła, aby wierni mieli okazję pożegnać swojego pa-sterza, spowiednika, kierownika duchowego i opiekuna ubogich. Pochowano go w krypcie pod oł-tarzem św. Franciszka, do któ-rej prowadziło oddzielne zejście. Świadkowie procesu beatyfikacyj-nego z XVIII wieku zauważają, że przez lata można było to ciało wi-dzieć, co świadczyłoby o niepocho-waniu go w ziemi. Dodatkowym spostrzeżeniem było to, że nie ule-gło ono rozkładowi. Nadawano temu zjawisku rangę Bożej nagro-dy za cnotliwe życie. W 1762 r. pry-mas Polski nakazał ciało (wówczas

Rafał Chyliński jakiego nie znamy

br. Bartłomiej Ewertowskikurs IV

fot.:

Arc

hiw

um In

styt

utu

Fran

cisz

kańs

kieg

o

Page 33: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Spotkanie ze świętym

jedynie Czcigodnego Rafała) ubrać w nowy habit i złożyć do dębowej trumny, z jednoczesnym zakazem chowania w tej samej krypcie ko-gokolwiek innego. Nadal istniała możliwość oglądania ciała Rafała, bowiem w świadectwie uzdro-wienia niejakiego Jana Zygmunta Staniszewskiego z roku 1764 za-pisane jest, że ten człowiek rozpo-znał w krypcie postać, która obja-wiła mu się we śnie, zapewniając o odzyskaniu zdrowia. Nie wiado-mo, kiedy ostatecznie zamknięto trumnę.

Jak wygląda nasz Błogosławiony?

Proces beatyfikacyjny zakłada rekognicję, a więc otwarcie trum-ny, rozpoznanie i zobaczenie stanu zwłok kandydata na ołtarze. Takie wydarzenie miało miejsce kilka razy w związku z procesem Rafała Chylińskiego. Mamy odnotowa-

ne, że odbyło się takie rozpozna-nie w latach 1906 i 1949, a ostatnie w roku 1991, przed samą beatyfi-kacją. Pomimo dwóch wieków od śmierci ciało nie uległo zupełne-mu rozkładowi. Niebezpiecznym czasem była okupacja niemiecka, podczas której na szczęście ciało Rafała nie ucierpiało. Penetrowano kryptę, a nawet i samą trumnę, zapewne dla znalezienia jakichś skarbów. Hitlerowcy jednak nie znaleźli niczego, a stratą jest jedy-nie dokumentacja rekognicji z roku 1906. W 1949 r. zmierzono długość ciała i wynosiła 182 cm, natomiast 40 lat później pomiar wykazał 172 cm. Dlaczego tak? Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Bardzo ciekawe są zapiski stanu zacho-wania tegoż ciała. Odnajdujemy tam informacje o tym, że w więk-szości ciało jest pokryte zasuszo-ną skórą (nawet twarz, dłonie i stopy, które nieokryte są habi-tem), na twarzy Błogosławionego

znajdują się brwi i rzadki zarost, dłonie mają paznokcie, zachowa-ły się również zęby. Obok ciała o. Rafała, w kaplicy z jego reli-kwiami, wystawione są pamiątki pozostałe po Błogosławionym, a pośród nich pas pokutny tego zakonnika. Natomiast w zbio-rach Instytutu Franciszkańskiego w Łagiewnikach przechowywany jest w relikwiarzu pasek zakonny bł. Rafała z trzema węzłami sym-bolizującymi śluby, które składają zakonnicy.

Relikwie świętych mają nam pomóc w wierze. Możemy zmysła-mi dostrzec tych, w których ciele mieszkał Boży Duch i inspirował do działania dla zbawienia innych. Niech bł. Rafał Chyliński swoim przykładem i tym niezwykłym świadectwem, którym zostało ob-darzone jego ciało, przekonuje nas o obecności Boga. ■

fot.:

Arc

hiw

um In

styt

utu

Fran

cisz

kańs

kieg

o

Page 34: Nasze Życie 117 eprenumerata mały

Nasze ycie nr 1/2015 (117)34

KARTA ODPOWIEDZI

117

A B C D3 A B C D5A B C D4A B C D1 A B C D2A B C D8 A B C D10A B C D9A B C D6 A B C D7

Imię i nazwisko........................................................................Adres.........................................................................................Wiek.....................

Test biblijny

1. Do którego z Kościołów jako pierwszego skierowa-ny jest list w Apokalipsie św. Jana?A. W Smyrnie.B. W Filadelfii.C. W Efezie.D. W Pergamonie.

2. W którym rozdziale Ewangelii według św. Łukasza znajduje się przypowieść o zabłąkanej owcy?A. Trzynastym.B. Piętnastym.C. Szesnastym.D. Dwudziestym.

3. W której miejscowości uleczył Jezus niewidomego z 8. rozdziału Ewangelii według św. Marka?A. Betsaida.B. Sychem.C. Cezarea.D. Jerycho.

4. Dokończ zdanie Prologu Ewangelii Janowej: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc:A. „...aby głosili Ewangelię całemu światu”.B. „...aby wyznali swoje grzechy”.C. „...aby się stali dziećmi Bożymi”.D. „...aby poszli za Jezusem”.

5. Kogo spotkał Filip po spotkaniu z Jezusem według J 1,35–51?A. Natanaela.B. Piotra.C. Judasza.D. Macieja.

6. Który z fragmentów nie podaje katalogu imion Dwunastu Apostołów?A. Mt 10,2-4.B. Mk 3,16-19.C. Łk 6,13-16.D. J 18,1-4.

7. Jakimi słowami pozdrawia Jezus niewiasty w Ewangelii według św. Mateusza (roz. 28)?A. Witajcie!B. Bądźcie pozdrowione!C. Czemuście Mnie szukały?D. Czekałem na was.

8. Czym żywił się Jan Chrzciciel na pustyni?A. GrzybamiB. Zieloną trawąC. SzarańcząD. Rybami

9. Mieszkańcy którego miasta powstaną na Sądzie Ostatecznym „przeciw temu plemieniu” (Łk 11)?A. Niniwy.B. Jerozolimy.C. Dekapolu.D. Cezarei.

10. „Łaska Pana naszego, Jezusa Chrystusa, niech bę-dzie z duchem waszym, bracia! Amen”. Tymi słowa-mi kończy się List św. Pawła do:A. Tesaloniczan.B. Efezjan.C. Filipian.D. Galatów.

oprac. br. B. EwertowskiNa rozwiązania czekamy do 31 maja 2015 r.

Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres redakcji WSD OO. Franciszkanów

ul. Okólna 185, 91–520 Łódź Łagiewnikiz dopiskiem na kopercie: KONKURS BIBLIJNY

lub na mail: [email protected]

Nagrody z nr. 116 otrzymali: Grażyna Łapińska z Gdyni, Bartłomiej Tyl ze Smardzewicoraz J. Stanisz, D. Siuda, M. Gałązka i I. Dynek z Łodzi

Nagroda za rozwiązanie

testu z nr. 117:

3 x 10.30 u Maksymiliana

autorstwa ks. M

ichała Hellera

Page 35: Nasze Życie 117 eprenumerata mały
Page 36: Nasze Życie 117 eprenumerata mały