More Maiorum nr 12
-
Upload
alan-jakman -
Category
Documents
-
view
249 -
download
8
description
Transcript of More Maiorum nr 12
M M1 1
Bracia Skarżyńscy – powstańcy styczniowi-
Pisarz z Mazowieckiej 11 i jego przodkowie-
Wileński cmentarz na Zarzeczu-
M M2
M M3 3
M M
Serdecznie zapraszamy na
naszą stronę internetową oraz
fanpage’a na Facebook’u
Od dziecka próbowałem
rozwikłać koneksje rodzinne
o swoich poszukiwaniach genealogicznych,
pracy Towarzystwa Genealogicznego z Czę-
stochowy opowie jego prezes:
Jacek Tomczyk
151. rocznica wybuchu
powstania styczniowego
151 lat temu nasi przodkowie po raz kolejny
próbowali wywalczyć niepodległość. Wśród
wielu tysięcy Polaków byli bracia Skarżyńscy
oraz Edward Machczyński. O powstaniu słów
kilka od:
Alana Jakmana
Pomocnik genealoga
łaciński akt ślubu
Kresowe cmentarze – cmentarz
Bernardyński w Wilnie
Zapraszamy do
współpracy!
Przodkowie poety-
Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego-
M M4
J T
M M
Od jak dawna poszukuje Pan przodków?
Myślę, że od zawsze, bo od dziecka próbowałem rozwikłać
koneksje rodzinne. Tym bardziej, że moja mama też była
Tomczyk z domu. Tak naprawdę przygodę z genealogia za-cząłem jakieś 20 lat temu, to wtedy miałem w ręku pierwszą
księgę metrykalną.
Jakie są wyniki Pańskich poszukiwań przodków?
Wyniki, to już kilka tysięcy osób, związanych z przodkami zarówno po stro-
nie taty jak i mamy. Najstarszy dokument to akt urodzenia z 1670 roku
z parafii Kłobuck, tam pojawia się po raz pierwszy moje nazwisko.
W tym roku odnalazłem kolejnego krewnego, lekarza z Moskwy. Prosił
o pomoc w odnalezieniu rodziny, a okazało się, że w 1725 roku mieliśmy
wspólnego przodka.
Z kolei po stronie babci wiele wskazuje na to, że jej pra-pra … witał króla
Jana III Sobieskiego, kiedy ten po elekcji przybywał do Polski.
Czy udało się Panu kogoś zachęcić do poznawania rodzinnych historii?
Zdecydowanie tak, dzięki Towarzystwu i jego stronie internetowej będzie to
kilkaset osób. Powstało kilkadziesiąt bardzo interesujących drzew genealo-
gicznych, a ja często zapraszany jestem na zjazdy rodzinne. No i oczywiście
coraz więcej rodzinnych stron internetowych.
Co najbardziej Pana zaskoczyło podczas poszukiwań przodków?
Nigdy nie sądziłem, ze dzięki Internetowi przyjdą takie czasy, że siedząc
w domu będzie można odszukać całe pokolenia przodków.
Z jakich terenów pochodzą Pana przodkowie?
Mam dwa takie siedliska po mieczu to parafia Truskolasy - okolice Często-
chowy, po kądzieli to parafie Jabłonka Kościelna i Puchały w Łomżyńskim.
Co ciekawe obie linie połączyły się w Chersonie nad Morzem Czarnym.
Dziadek zawędrował tam z Carską Armią, z kolei babcia chroniła się przed
epidemia cholery u swojego wuja zesłańca.
Jacek Tomczyk ur. 1951
roku, w Sulejówku, syn
Antoniego i Marii z Tom-
czyków, wnuk Franciszka
i Józefy z Janików mał-
żonków Tomczyk, oraz
Stanisława i Pauliny z
Białych małżonków też
Tomczyk, mąż Haliny z
Piskorskich, ojciec Piotra i
Pawła, dziadek Mai i An-
toniego.
Miłośnik Genealogii, za-
łożyciel i prezes Towarzy-
stwa Genealogicznego
Ziemi Częstochowskiej.
Pracuje w Katedrze Od-
lewnictwa Politechniki
Częstochowskiej.
Serdecznie zapraszamy na
stronę TGZCz – link.
» Najstarszy odnaleziony dokument z nazwiskiem Tomczyk, metryka z 1671 roku,
źródło - Księga Metrykalna Parafii Kłobuck Archiwum Archidiecezjalne w Częstochowie sygnatura KM - 449
Fot
. Szy
mon
Gru
ca
M M5 5
Jak wiemy jest Pan prezesem Towarzystwa
Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej. Kiedy
i dlaczego powstało Towarzystwo, jakie są jego
cele?
Towarzystwo powstało osiem lat temu. Głównym
jego celem było zjednoczenie wszystkich gene-
alogów z okolic Częstochowy, wzajemna pomoc
i działalność edukacyjna. Nasze zadania opisane
są w statucie dostępnym na stronie internetowej
Towarzystwa.
Niezaprzeczalnie największym skarbem Towarzy-
stwa jest strona internetowa, tworzona zresztą
wspólnie przez członków Towarzystwa. Mamy
w bazie prawie 400 tys. indeksów. Rozwijają się
inne programy jak np. „Huta Stara”- czyli losy
osadników morawskich, którzy w pierwszej deka-
dzie XIX zakupili ową wioskę i przenieśli się tu
całymi rodzinami. Posiadamy akt kupna wspo-
mnianej wioski. Naszą mocną stroną jest działal-
ność edukacyjna, czyli 80 wykładów o różnej te-
matyce.
Co należy do Pana obowiązków jako prezesa?
Nie mam określonego zakresu obowiązków, sta-
ram się by Towarzystwo trwało i było coraz sil-
niejsze.
Czy jako Towarzystwo Genealogiczne współ-
pracują Państwo z Archiwami Państwowymi,
parafiami? Jakie są efekty współpracy?
Zdecydowanie tak, dyrektorzy obu Archiwów byli
na Zebraniu Założycielskim Towarzystwa. Pra-
cownicy tych instytucji goszczą u nas z wykłada-
mi. Mamy tę szczęśliwą sytuację, że cały zasób
metryk kościelnych jest w jednym miejscu w Ar-
chiwum Archidiecezjalnym. A efekty? Prawie
cały zasób dostępny jest w sieci. Czy trzeba wię-
cej?
Czy zgłaszają się do Państwa zagraniczni gene-
alodzy, których poszukiwania zawędrowały do
Częstochowy? Z jakich regionów są najczęściej
poszukujący? Czy udało się z niektórymi na-
wiązać kontakt?
Tak, jest sporo takich osób. Mamy trzyosobowy
oddział Towarzystwa w Paryżu. Pani Anna Fu-
kushima dostarcza nam mnóstwo informacji
o XIX wiecznej Częstochowie. Pan Markus Ko-
enig z Niemiec badacz osadnictwa pruskiego dzie-
li się z nami swoją wiedzą. Prowadzimy współ-
pracę z Czeskimi Archiwami. A osoby, które pro-
szą o pomoc w odnalezieniu przodków są związa-
ni z wcześniejszą emigracją. I tak Francja i Niem-
cy to potomkowie górników z początku XX wie-
ku. USA i Kanada, to emigracja „za chlebem”. No
i Rosja potomkowie zesłańców. Coraz częściej
pojawia się potrzeba szukania przodków u emi-
gracji tej najnowszej.
Panu Jackowi dziękujemy bardzo za udzielony nam wywiad!
» Cherson, czyli akt ślubu mych dziadków, parafia katolicka w Chersonie, 1918 - oryginał zbiory prywatne p. Jacka Tomczyka
M M6
NASZYM PARTNEREM JEST:
» Dyrektor Archiwum Państwowego w Częstochowie. Przekazanie oryginalnego Aktu Zakupu wsi Huta Stara B przez koloni-
stów morawskich, akt odbiera Pani dyrektor AP Częstochowa Elżbieta Surma-Jończyk (kwiecień 2010), fot Szymon Gruca.
M M7 7
P S
tyczeń to miesiąc, w którym przypada ko-
lejna rocznica powstania styczniowego.
Zostało ono ogłoszone manifestem 22
stycznia 1863 roku wydanym w Warszawie przez
Tymczasowy Rząd Narodowy. Co ważne było to
największe polskie powstanie narodowe – zostało
również poparte przez międzynarodową opinię
publiczną. Mimo początkowych sukcesów zakoń-
czyło się klęską powstańców, z których kilkadzie-
siąt tysięcy zostało zabitych w walkach, blisko
1 tys. straconych, ok. 38 tys. skazanych na katorgę
lub zesłanych na Syberię, a ok. 10 tys. wyemi-
growało1.
W manifeście zapisano:
W pierwszym zaraz dniu jawnego wystąpienia,
w pierwszéj chwili rozpoczęcia świętéj walki,
K. C. N. [komitet centralny narodowy – dopisek
red.] ogłasza wszystkich synów Polski, bez róznicy
wiary i rodu, pochodzenia i stanu, wolnemi i rów-
nemi Obywatelami kraju. Ziemia, którą Lud rolni-
czy posiadał dotąd na prawach czynszu lub pańsz-
czyzny, staje się od téj chwili bezwarunkową jego
własnością, dziedzictwem wieczystém. Właściciele
poszkodowani, wynagrodzeni będą z ogólnych
funduszów Państwa. Wszyscy zaś komornicy i wy-
robnicy, wstępujący w szeregi obrońców kraju,
lub w razie zaszczytnéj śmierci na polu chwały,
rodziny ich otrzymają z dóbr Narodowych dział
obronionéj od wrogów ziemi. Do broni więc, Na-
rodzie Polski, Litwy i Rusi, do broni! bo godzina
wspólnego wyzwolenia juz wybiła, stary miecz
nasz wydobyty, święty sztandar Orła, Pogoni
i Archanioła rozwinięty.
A teraz odzywamy się do Ciebie Narodzie Mo-
skiewski: tradycyjném hasłem naszém jest wolność
i braterstwo Ludów, dla tego téz przebaczamy Ci
nawet mord naszéj Ojczyzny, nawet krew Pragi
1 Trzeciakowski L., Ziemie polskie pod panowaniem państw zaborczych (1815–1918). Powstanie styczniowe, [w:] Dzieje Polski, red. Topolski J., Warszawa 1975, s. 498.
i Oszmiany, gwałty ulic Warszawy i tortury lo-
chów Cytadelli. Przebaczamy Ci, bo i Ty jesteś
nędzny i mordowany, smutny i umęczony, trupy
dzieci Twoich kołyszą się na szubienicach car-
skich, prorocy Twoi marzną na śniegach Sybiru.
Ale jezeli w téj stanowczéj godzinie nie uczujesz
w sobie zgryzoty za przeszłość, świętszych pra-
gnień dla przyszłości, jezeli w zapasach z nami
dasz poparcie tyranowi, który zabija nas a depcze
po Tobie — biada Ci! bo w obliczu Boga i świata
całego, przeklniemy Cię na hańbę wiecznego pod-
daństwa i mękę wiecznéj niewoli, i wyzwiemy na
straszny bój zagłady, bój ostatni Europejskiéj Cy-
wilizacyi z dzikiém barbarzyństwem Azyi.
W powstaniu brali udział bracia Skarżyńscy –
Onufry był pradziadkiem p. Józefa Świątkowskie-
go, który nadesłał nam zdjęcia oraz informacje
o swoich krewnych.
Onufry Skarżyńskich urodził się 19 marca 1818
roku w Bendrach, z kolei Dionizy przyszedł na
świat 18 kwietnia 1820. Bracia byli synami Łuka-
sza Józefa (1792 - 1862) oraz Anny z Michniewi-
czów(1779-1844). Oboje ukończyli gimnazjum
w Sejnach, a następnie wyjechali na studia do
Królewca. Onufry był związany z poznańską Cen-
tralą Towarzystwa Demokratycznego Polskiego.
Utrzymywał kontakty z Michałem, Słomczew-
skim, który jako emisariusz przybył do Wilna
w roku 1845, i podejmował próby przerzutu broni
z Prus. W 1843 roku za zgodą namiestnika Króle-
stwa Polskiego - Iwana Paskiewicza, warszawska
Komisja Wojenno-Śledcza przeprowadziła ‘nagłą’
rewizję w domu braci Skarżyńskich. Nie znale-
ziono jednak żadnych informacji, które potwier-
dzałyby zarzuty jakie stawiał wobec braci jeden
z aresztowanych konspiratorów. W kolejnych la-
tach Dionizy kontaktował się z emisariuszami
patriotycznych środowisk emigracyjnych, m.in.
z Tomaszem Malinowskim i Napoleonem Ka-
mieńskim, aby zacząć przygotowania do powsta-
S
M M8
nia, które miało wybuchnąć w 1846 roku. Zajmo-
wał się też werbowaniem uczestników planowa-
nego powstania. Na działalność obu braci zwróci-
ły uwagę policji zeznania aresztowanych wówczas
spiskowców (m.in. Ludwika Mierosławskiego);
12 listopada 1846 roku Iwan Paskiewicz podpisał
nakaz ich aresztowania. Zostali
uwięzieni początkowo w by-
łym klasztorze dominikanów
w Wilnie, a następnie (od
kwietnia 1847) w Cytadeli
Warszawskiej. Ich ojciec został
oddany pod tajny nadzór poli-
cyjny i obciążony kosztami
śledztwa, które trwało do
sierpnia 1850 roku i skończyło
się wyrokiem bezterminowej
katorgi „za udział w przygoto-
waniach umysłów do buntu”.
Wyrok został konfirmowany
w styczniu 1852 roku, a w lu-
tym tego roku Paszkiewicz
zmniejszył tę karę do trzech lat
robót na Syberii. Onufry w roku
1855 mieszkał w Tobolsku nadal pod nadzorem
policyjnym; pobierał zasiłek skarbowy. Wraz
z bratem, wymieniony był w „Księdze adresowej”
Komitetu Opieki nad Zesłańcami, działającego na
Podolu i Wołyniu pod patronatem Ksawery Gro-
cholskiej i Róży Sobańskiej, z adnotacją: Ci mają
swoje utrzymanie się
Bracia wrócili do kraju w roku 1858, korzystając
z manifestu koronacyjnego w roku 1856. Po po-
wrocie z zesłania Onufry Skarżyński osiadł
w rodzinnym majątku Bendry k/Miroslavia, po-
magał ojcu prowadzić gospodarstwo. Ożenił się
z Salomeyą Żylińską. Z kolei Dionizy początkowo
przebywał w Kownie, gdzie założył i prowadził
Dom Zleceń Rolników Nadniemeńskich, a na-
stępnie przeniósł się do Warszawy. Działał w To-
warzystwie Rolniczym i Towarzystwie Kredyto-
wym Ziemskim oraz należał do stronnictwa „bia-
łych”. W lipcu 1863 roku Dionizemu Skarżyń-
skiemu powierzono stanowisko dyrektora Wy-
działu Skarbu w Rządzie Narodowym Karola Ma-
jewskiego. Główną kasę, za którą był Po wycofa-
niu się ze składu rządu młodszy z braci wyjechał
do Francji i podjął studia w Niemczech. Studiował
prawo w Heidelbergu, uzyskując stopień doktora.
W kolejnych latach (od ok. 1870) przebywał
w Krakowie. Pracował jako czło-
nek dyrekcji w Banku Galicyjskim
dla Handlu i Przemysłu (1872–
1887) i Galicyjskiego Zakładu
Kredytowego Ziemskiego. Onufry
obdarzony był umysłem jasnym
i trzeźwym pracował nad dalszym
kształceniem się, wszystkie prądy
naukowe, literackie i społeczne,
obcymi mu nie były, ale wszędzie
umiał uchronić się od krańcowości,
wyniósłszy z domu rodzinnego
uczucia prawości, szlachetności
i religijnych przekonań, pozostał
wiernym tej tradycji do zgonu. Ob-
darzony zaufaniem współobywate-
li, po trzykroć wybierany na radcę
komitetu Tow. Kred. Ziemskiego,
spędził na tym urzędzie lat 12 pełniąc sumiennie
swoje obowiązki, szanowany przez kolegów, jak
i przez wyborców. Utrata słuchu zmusiła go do
ustąpienia z tegoż stanowiska, odtąd, więc ograni-
czony do życia rodzinnego i sąsiedzkiego, praco-
wał nad agronomią. Na kilka miesięcy przed
śmiercią Onufrego, siły zaczęły go opuszczać,
w końcu przyszła straszna choroba, wśród nie-
zmiernych boleści, przewieziony do Wilna, oto-
czony całą rodziną, troskliwymi staraniami leka-
rzy, po dwutygodniowych męczarniach, opatrzony
sakramentami, skonał na łonie żony w obecności
całej zgromadzonej rodziny. Na odgłos dzwonu
pogrzebowego w kościele miłosławskim, pomimo
ulewnego deszczu, lud okoliczny, krewni, przyja-
ciele i sąsiedzi, niektórzy nawet ze stron dalszych,
przybyli, by oddać hołd zmarłemu i złożyć zwło-
ki, niesione na barkach syna, zięciów i przyjaciół,
do grobu rodzinnego.
» Onufry Skarżyński
M M9 9
Dionizy zmarł 19 czerwca 1903 roku w Dajno-
wie(pow. białostocki). Około 1858 roku, po po-
wrocie do kraju, poślubił Jadwigę z Orłowskich,
która zmarła już w 1862 roku, pozostawszy po
sobie córkę - Annę.
W narodowym zrywie zbrojnym udział wziął
również kapitan Edward Stefan Machczyński –
przodek p. Pawła Wasiaka.
Edward Stefan Machczyński - powstaniec stycz-
niowy spędził swoje dzieciństwo w Płocku.
Mieszkańcy Płocka brali aktywny udział w po-
wstaniu listopadowym w 1830 r. W samym mie-
ście panował silny ruch niepodległościowy. 7
września 1831, gdy Warszawa upadła, do Płocka
przeniosły się władze powstańcze wraz z sejmem.
Tu właśnie odbyła się ostatnia sesja sejmu po-
wstańczego. Machczyńscy byli bardzo zaangażo-
wani w sprawy powstańcze. W ich domu mieścił
się arsenał broni, uprzęży, odzieży, żywności -
z tego zasobu czerpała gwardia miejska. Potom-
stwo Machczyńskich poprzez wychowanie w du-
chu „dobrego Polaka” służyło ojczyźnie. Dzieciń-
stwo Edwarda Stefana wypełnione było opowia-
daniami wojennymi i patriotycznymi. Lubił słu-
chać wspomnień o wuju Aleksandrze Luboradz-
kim, który jako 16- latek poszedł do legionów i
walczył u boku Napoleona. Edwarda interesowały
opowieści o wyprawie belwederskiej, o szkołach
podchorążych i strzałach na ulicach Warszawy.
Machczyńscy podczas powstania 1830 r. przeka-
zali znacznie sumy pieniędzy powstańcom.
Gdy ojciec Edwarda - Marceli, został mianowany
sędzią apelacyjnym, rodzina przeprowadziła się z
Płocka do Warszawy. Edward miał wówczas 14
lat. Jako uczeń warszawskiego gimnazjum był
zdolny, inteligentny i powszechnie lubiany.
Edwarda Machczyńskiego szczególnie intereso-
wały sprawy niepodległościowe. Już w gimna-
zjum czytał zakazaną literaturę. W tajemnicy
przez rodzicami uczęszczał na patriotyczne spo-
tkania z młodzieżą, znajdując się w polu uwagi
Policji. W 1851 r. został aresztowany. Edwardowi
» Kaplica nagrobna Skarżyńskich w Mirosławiu na Litwie – prywatne zbiory p. Jerzego Świątkowskiego
M M10
Machczyńskiemu udowodniono udowodniono czy-
tanie zakazanej literatury i związki z ruchem kon-
spiracyjnym. Jego rodzice bardzo starali się
o uniewinnienie młodocianego syna, jednakże
odwrotu nie było i musiał odbyć surową karę.
Został skierowany w "sołdaty" na Kaukaz.
Machczyński poruszał się pieszo, tak jak inni ze-
słańcy. Szedł z Warszawy do Moskwy, z Moskwy
do Odessy, a z Odessy z korpusem generała Alek-
sandra Ludersa na Kaukaz. W pierwszym etapie
podróży zachorował, dla młodego chłopaka taka
droga była bardzo wyczerpująca. Jego matka po-
przez różnych ludzi zapewniła mu opiekę. Posta-
rała się o to aby jej syn zatrzymał się na kilka dni
w prywatnych domach w czasie wędrówki. Po
dotarciu do Odessy, Edward bardzo był chory,
jego matka nawiązała kontakt Ludersową i jej
siostrą generałową - Lipską (Polkami z pochodze-
nia). Obiecały one pomóc młodemu Edwardowi.
W Odessie został skierowany na kilka miesięcy do
lazaretu. Po powrocie do zdrowia został przydzie-
lony do korpusu Ludersa. Jako dobrze ułożony
młodzieniec zyskał sympatię Ludersowej i został
zaproszony do odwiedzenia jej domu.
Edward Stefan Machczyński, który był poetą ze-
tknął się z innymi polskimi literatami przebywają-
cymi na Kaukazie. W pierwszej połowie XIX w.
było ich ok. 40. Wszyscy byli przygnębieni i pełni
zwątpienia. Polscy poeci - zesłańcy zapoznawali
się ze specyfiką Kaukazu, jego mozaiką narodo-
wościową, religią i obyczajowością. Machczyński
nie przesyłał z Kaukazu do wydawców swoich
utworów, ale był uznawany za utalentowanego
poetę. Był człowiekiem bardzo skromnym. Nie
uważał się za sól ziemi, nosiciela kaganka oświaty
i postępu cywilizacji. Przez cały pobyt Edwarda
na Kaukazie, jego matka starała się o jego zwol-
nienie i prosiła go, by nie pisał wierszy, które mo-
głyby mieć niekorzystny wpływ na załatwienie
sprawy.
W roku 1856 na mocy ukazu cara Aleksandra II
pozwolono wielu zesłańcom na powrót do kraju.
Wśród nich znalazł się nasz płocczanin - Edward
Stefan Machczyński, który po amnestii natych-
miast powrócił do Warszawy. Po powrocie zainte-
resował się romantyczno - narodową literaturą,
w której wątkami była obrona praw narodu i bu-
dzenie miłości ojczyzny, krytyka wad narodowych
i określenie obowiązków Polaka.
W noc wybuchu powstania Machczyński udał się
w mazowieckie lasy w rejon Pułtuska. Do wiosny
zajmował się formowaniem oddziałów partyzanc-
kich i agitacją wśród chłopów. Propagował bez-
płatne nadanie chłopom użytkowanej ziemi na
własność, a dziedzicom odszkodowanie ze skarbu
niepodległej Polski. Od wiosny 1863 Machczyń-
ski walczył w partyzanckich oddziałach zbrojnych
» 1. Karol Chłapowski, 2. Ołyński, 3. Konrad Machczyński, 4. Hipolit Cegielski, 5. Arnd, 6. Antoni Hablewski, 7. Pani Arndt, 8.
Stablewska, 9. Wiktor, 10. Grzybowski, 11. R. v. Hoppen, 12. Chosłowski - źródło
M M11 11
z carską policją. W liście do rodziny, w maju do-
nosił: W maju, przybywszy do oddziału 4-ego,
powiatu pułtuskiego i ostrołęckiego, miałem
udział w bitwie znacznej pod Naguszewem (Nago-
szewem pod Ostrowem Maz.), która tylko
z Bożej woli dość pomyślnym została uwieńczona
skutkiem tu los szczęśliwie pokierował, gdyż kosy-
nierzy w pomieszaniu, spotkawszy z tyłu nieprzy-
jaciela, a mając go atakującym z przodu, poszli
mimo woli przebojem.
Machczyński zgromadził na własną rękę do stu
ochotników, przeszedł z nimi tyralierę moskiew-
ską (tu zabili pod nim konia, a zdobył dwa kozac-
kie i broń) i przedostał się przez Bug. Poeta pisał:
Tam przyjmowałem: garnących się do oddziału
ochotników, na których tymczasowe ukrycie wy-
brałem lesiste i bagniste pobrzeże Bugu; gdyż
ludność tamtejsza, przerażona wieścią o porażce
tak silnych oddziałów nie chciała przyjmować
w domu partyzantów, bojąc się aby Moskale, do-
wiedziawszy się o ukrytych, nie zrabowali i nie
spalili wsi.
Machczyński wyjechał do Paryża, gdzie zaanga-
żował się w Zjednoczenie Emigracji Polskiej. Po
pewnym czasie zdecydował się powrócić do War-
szawy. Odbyło się to późną jesienią 1867 roku.
Wówczas poważnie chorował i liczył 31 lat. Ra-
towaniem jego zdrowia zajmowała się matka
i lekarze. Po półrocznej nieobecności w życiu pu-
blicznym, zdecydował się na pracę zawodową.
Dzięki staraniom rodziny został urzędnikiem
w rządzie gubernialnym. Utrzymywał kontakty
z dawnymi kolegami broni, wracał do wspomnień
kaukaskich, partyzantki 1863 roku oraz emigracji.
Stan jego zdrowia pogarszał się, a sam Mach-
czyński był świadom zbliżającej się śmierci. Od
1870 roku zaczął się izolować i unikał kontaktów
z ludźmi. Zmarł 23 stycznia 1873 roku, nie zało-
żył rodziny. Pochowany został w Warszawie na
Powązkach. Autorem tekstu o Edwardzie Mach-
czyńskim jest p. Paweł Wasiak, wszelkie prawa
zastrzeżone, źródło artykułu
Ciekawostką, o której na pewno warto wspomnieć
jest fakt powołania w czasie powstania stycznio-
wego zbrojnej i dywersyjnej organizacji Sztyletni-
cy. Sztyletnicy z sekcji żandarmerii stałej chronili
władze centralne w stolicy. Z kolei sztyletnicy
z sekcji żandarmerii tajnej mieli za zadanie wyko-
nywać wyroki śmierci na szpiegach, zdrajcach
powstania oraz egzekwować wyroki orzeczone
przez powstańcze sądy narodowe.
Na czele organizacji stanął Ignacy Chmieleński-
syn carskiego generała, składała się z sekcji żan-
darmerii stałej oraz sekcji żandarmerii tajnej.
Mimo że większość tych zamachów była nieuda-
na, to liczbę ofiar sztyletników szacuje się na
1007 osób w tym 951 śmiertelnych. W samej
Warszawie przeprowadzili w latach 1862-1864 47
zamachów. Na obszarach prowincji posuwali się
do pacyfikacji całych wsi, jeśli ich ludność sprzy-
jała Rosjanom (np. wieś Lipie). Sztyletnicy budzi-
li głęboki strach pośród Rosjan, byli mistrzami
kamuflażu używającymi w swych akcjach uni-
formów oficerów, urzędników, policjantów. Ob-
myślając swe akcje nigdy nie powtarzali dwa razy
tego samego planu. » Ignacy Chmieliński - źródło
M M12
K I G
onstanty Ildefons Gałczyński (ur. 23 stycznia
1905r. w Warszawie, zm. 6 grudnia 1953r.
tamże). Poeta. 1926-33 współpracował z Cyru-
likiem Warszawskim, 1928-30 publikował
w Kwadrydze, 1935-39 w Prosto z mostu. Brał udział
w kampanii wrześniowej. W latach 1939-45 był w nie-
mieckiej niewoli. Po wojnie współpracował m.in.
z Przekrojem. Stworzył oryginalny styl liryczny, łącząc
w nim baśniową nastrojową fantazję, wizyjność, rodza-
jowy realizm, absurd i groteskę. Poza liryką osobistą
i refleksyjną (cykl Pieśni Nowa Kultura, 1953) uprawiał
poezję patriotyczną i satyrę na tradycyjne polskie kom-
pleksy narodowościowe i inteligencko-mieszczańskie.
Pisał wiersze propagandowe oraz panegiryczne w po-
etyce realizmu socjalistycznego, m.in. Poemat dla
zdrajcy, pieśni masowe. Autor zbiorów wierszy: Utwory
poetyckie (1937), Zaczarowana dorożka (1948), poema-
tów: Ludowa zabawa (1934), Niobe (1951), Wit Stwosz
(1952), cyklu groteskowych miniatur dram. Teatrzyk
„Zielona Gęś” (1946-50), zbioru felietonów Listy z fioł-
kiem (wyd. 1964) publikowanych w „Przekroju”. Tłu-
maczył też W. Shakespeare’a (m.in. Sen nocy letniej)2.
Konstanty Ildefons Gałczyński przyszedł na świat przy
ulicy Mazowieckiej w Warszawie. Był synem Konstan-
tego Gałczyńskiego i Wandy Cecylii z Łopuszyńskich.
Według akt małżeństwa jego rodziców przy tej samej uli-
cy mieszkała panna młoda, czyli matka poety, więc moż-
na przyjąć, że po ślubie zamieszkali u niej. Co ciekawe, w 1905r. urodziło się dwoje dzieci Konstantego
i Wandy Cecylii Gałczyńskich. Pierwsze – Konstanty Ildefons w styczniu i drugie – Mieczysław Zenon
w grudniu. Niestety księga nie jest dostępna online, stąd brak metryki chrztu poety.
W akcie małżeństwa rodziców zostało zapisane, że pan młody – Konstanty Gałczyński to 28-letni kawaler,
urodzony w „Spetchalu Górnym”, czyli w obecnej wsi Szpetal Górny. Był on synem Mariana Gałczyńskie-
go i Józefy z Wywegrów. Panna młoda – Wanda Cecylia Łopuszyńska to 21-letnia panna, zamieszkała przy
matce w Warszawie (ul. Mazowiecka). Była córką Jana Łopuszyńskiego i Marianny z Paszkowskich. Zwią-
zek małżeński zawarty został w parafii św. Krzyża w Warszawie dnia 21 marca / 3 kwietnia 1904r. w obec-
ności świadków – Józefa Jana Paszkowskiego i Józefa Cieszkowskiego.
2 Konstanty Ildefons Gałczyński - życie i twórczość, [dostęp: 30 grudnia 2013r.], http://galczynski.kulturalna.com/g-28.html
K
» Konstanty I. Gałczyński z rodzicami i bratem,
Moskwa, 1915 - źródło
M M13 13
» Akt ślubu Konstantego Gałczyńskiego i Wandy
Cecylii Łopuszańskiej - źródło
M M14
» Akt urodzenia Konstantego Gałczyńskiego - źródło
Kierując się zapisem z aktu ślubu, aktu chrztu Konstantego Gałczyńskiego należało szukać w Szpetalu Gór-
nym - taki akt faktycznie się tam znajduje. Metrykę można znaleźć w księdze za rok 1876, czyli zgadza się
to z zapisem z aktu małżeństwa (dnia 21 marca / 3 kwietnia mieć miał 28 lat). 29 lutego/ 12 marca 1876r.
(był wówczas rok przestępny) w Szpetalu Górnym stawił się 27-letni Marian Gałczyński, służący i oświad-
czył, że 6 dni wcześniej (tj. 23 lutego/ 6 marca) urodziło się dziecię płci męskiej z jego 23-letniej żony –
Józefy z Wywegrów. Dziecko na chrzcie świętym otrzymało imię Konstanty.
M M15 15
» Akt urodzenia Wandy Cecylii Łopuszańskiej - źródło
Tę samą czynność wykonałem w przypadku aktu chrztu żony Konstantego – Wandy Cecylii Łopuszyńskiej.
Według aktu małżeństwa, w momencie jego zawierania była 21-letnią panną, więc pierwszy rocznik, który
sprawdzam to 1883, ale tam brak tej metryki. Jednak ksiądz mógł być skrupulatny i obliczał wiek według
skończonych lat, stąd sprawdzam jeszcze 1882 rok - i jest! 13/25 grudnia 1882r. w parafii św. Krzyża
w Warszawie stawił się Jan Łopuszyński, szeregowy rezerwy (запасный рядовой), lat 36 i oświadczył, że
dnia 11/23 listopada jego żona – 27-letnia Marianna z Paszkowskich urodziła córkę, która na chrzcie świę-
tym otrzymała imiona Wanda Cecylia.
M M16
» Akt urodzenia Konstantego Gałczyńskiego - źródło
» Akt ślubu Mariana Gałczyńskiego i Józefy Marianny Wieweger- źródło
Następnym krokiem było odnalezienie metryk małżeństw dwóch par dziadków poety. Kierując się wiekiem
można zacząć szukać tych metryk. Oczywiście też przyjmując możliwość, że mogli to być wdowcy. Szybko
okazało się, że Marian Gałczyński i Józefa Marianna Wieweger pobrali się w roku poprzedzającym przyj-
ście na świat ich syna Konstantego, późniejszego ojca poety. Metryka dostarczyła wielu nowych informacji
dotyczących Gałczyńskich i niezbyt polsko brzmiącego nazwiska Wieweger. Marian Gałczyński okazał się
być 26-letnim kawalerem, urodzonym w Chudzewie, zamieszkałym w Szpetalu Górnym. Był on synem Jana
Gałczyńskiego i Teofili z Karpińskich. Nazwisko prababci Gałczyńskiego jest takie samo jakie nosił oświe-
ceniowy poeta – Franciszek Karpiński. Oczywiście może to być zwykły zbieg nazwisk, ale to tak w ramach
ciekawostki. Józefa Marianna Wieweger okazała się być 21-letnią panną, urodzoną w Warszawie, a za-
mieszkałą w Szpetalu Górnym. Była ona córką nieżyjących już Józefa Wiewegera i Agnieszki z Dolińskich.
Ślub miał miejsce w Szpetalu Górnym dnia 20 stycznia/ 1 lutego 1875r.
M M17 17
» Akt ślubu Jana Łopuszańskiego i Marianny Paszkowskiej - źródło
Drudzy dziadkowie polskiego poety Gałczyńskiego – Jan Łopuszyński i Marianna Paszkowska nie pobrali
się rok przed narodzinami córki Wandy Cecylia, a trochę wczesniej, bo do ślubu doszło w warszawskiej
parafii św. Jana Chrzciciela dnia 31 sierpnia/ 12 września 1875r. Pan młody – Jan Łopuszyński był 29-
letnim kawalerem, urodzonym we wsi Szkleniec, guberni płockiej. Był synem zmarłego Jana Łopuszyńskie-
go i żyjącej Karoliny z Trzcińskich. Panna młoda to Marianna Amelia Paszkowska, 20-letnia panna, córka
nieżyjącego już Franciszka Paszkowskiego, mistrza stolarskiego i żyjącej Emilii z Kompińskich, urodzona
i zamieszkała w Warszawie.
M M18
» Akt urodzenia Mariana Gałczyńskiego - źródło
Według informacji z aktu ślubu dziadków (po mieczu) Konstanego Ildefonsa Gałczyńskiego, dziadek Ma-
rian przyszedł na świat w Chudzewie. W chwili ślubu miał 26 lat, a małżeństwo zawarte w 1875r., stąd jako
pierwszy został sprawdzony rocznik 1849, który okazał się być trafiony. Według metryki, dnia 14/26 stycz-
nia 1849 r. przed proboszczem parafii w Mokowie stawił się osobiście 26-letni wyrobnik ze wsi Chudzewa
– Jan Gałczyński. W przytomności świadków, oświadczył on, że dnia wczorajszego (tj. 13/25 stycznia) jego
żona – Teofila z Karpińskich, lat 21 urodziła syna, który na chrzcie świętym otrzymał imię Marian.
M M19 19
» Akt urodzenia Józefy Marianny Vieveger (Wieweger) - źródło
Niestety dalsze poszukiwania przodków z tej linii są niemożliwe, ponieważ księgi nie są dostępne online.
Udało mi się jeszcze ustalić, że Jan Gałczyński i Teofila Katarzyna Karpieńska pobrali się w Mokowie
w 1846 roku (akt małżeństwa nr 4). Według indeksu, Jan miał być wdowcem. Dwa lata wcześniej w tej sa-
mej parafii, Jan Gałczyński ożenił się z Julianną Gumińską, która zmarła w tym samym roku, więc było to
małżeństwo z bardzo krótkim stażem. Opierając się jednak na dostępnych bazach genealogicznych można
znaleźć, że Jan Gałczyński urodził się ok. 1820 roku w parafii Mokowo, zmarł 38 lat później. Rodzicami
Jana byli Szymon Gałczyński oraz Marianna Rutkowska. W Genetece można odnaleźć ich ślub – para po-
brała się w parafii Tłuchowo 2 lutego 1818 roku. Szymon był synem Stanisława i Barbary Listkowskiej, a
Marianna Rutkowska (vel Rudkowska) córką Jana i Agnieszki Domowicz.
Józefa Marianna urodziła się w Warszawie dnia 26 maja 1853 roku jako córka Józefa Vievegera, 30-letniego
czeladnika piwowarskiego i 32-letniej Agnieszki z Dulińskich. Niestety przyszła babcia bardzo szybko zo-
stała półsierotą. Jej matka zmarła trochę ponad miesiąc po skończeniu dwóch lat przez córkę - Józefę Ma-
riannę. W akcie niestety nie wspomniano o przyczynie śmierci, a my możemy się tylko domyślać, czy była
to jakaś przewlekła choroba, czy może powikłania po porodzie.
M M20
» Akt zgonu Agnieszki Vieveger (Wieweger) - źródło
Agnieszka Vieveger nie żyła zbyt długo, to też jej małżeństwo z Józefem również nie trwało zbyt wiele.
Józef August Vieweger i Agnieszka Dulińska pobrali się w parafii św. Aleksandra w Warszawie dnia 24
maja 1846 roku. Według aktu, pan młody był 23-letni czeladnik piwowarski, kawaler, urodzony i zamiesz-
kały w Warszawie, syn zmarłego Amanda Viewegera (również piwowara) i Katarzyny ze Sznickich, za-
mieszkałej w Suwałkach. Panna młoda to wyżej wspomniana Agnieszka Dulińska, 26-letnia panna, za-
mieszkała w Warszawie, urodzona w mieście Mogielnicy. Była córką Łukasza Dulińskiego i nieżyjącej już
Salomei z Mrozowskich. Wszystkie te informacje potwierdzają wypisy, które zostały załączone w alegatach
do tego aktu małżeństwa.
M M21 21
» Akt ślubu Józefa Vievegera i Agnieszki Dulińskiej - źródło
M M22
»Wyciąg z alegat – Józef Vieveger - źródło
M M23 23
»Wyciąg z alegat – Agnieszka Dulińska - źródło
M M24
»Akt zgonu Łukasza Dulińskiego - źródło
»Akt zgonu Salomei Dulińskiej - źródło
Z alegat można wyczytać, że rodzicami Józefa Vievegera byli Amand Vieveger oraz Katarzyna z Sznickich.
Z kolei rodzicami Agnieszki Dulińskiej byli Łukasz Duliński z Salomea z Mrozów.
Józef August Vieweger po śmierci żony – Agnieszki z Dulińskich, ponownie stanął na ślubnym kobiercu
(niecałe 3 miesiące po śmierci pierwszej małżonki). Kolejną żoną, i najprawdopodobniej osobą, która wy-
chowała m.in. córkę Józefa Augusta z pierwszego małżeństwa – Józefę Mariannę, była Antonina z Doliń-
skich.
Łukasz Duliński (ojciec w/w Agnieszki, żony Józefa Augusta Viewegera) zmarł w Mogielnicy dnia 7 wrze-
śnia 1855r. Tym samym przeżył swoją córkę o trochę ponad 2 miesiące. W akcie niestety nie podano imion
rodziców. Wspomniano jednak, że zmarły jest „rodem z Mogielnicy”. Jednym ze zgłaszających był syn –
Ludwik Duliński, 33-letni krawiec z Kłopoczyna.
Łukasz wdowcem został wiele lat wcześniej, ponieważ żona Salomea zmarła w Mogielnicy dnia 10 wrze-
śnia 1827r. W akcie zapisano, że miała 34 lata, jej mąż był szewcem. Niestety brak informacji o pochodze-
niu Salomei. Na samym dole metryki, zostali jeszcze wspomniani rodzice zmarłej – Mikołaj i Marianna.
M M25 25
»Akt zgonu Amanda Viewegera - źródło
»Akt zgonu Anny Katarzyny Vieweger - źródło
Dnia 26 września 1842r. w Warszawie stawił się 25-letni Feliks Górski, urzędnik skarbowy; 24-letni Antoni
Wieweger, nauczyciel gimnazjum drugiego i oświadczyli, że dwa dni wcześniej (tj. 24 września) zmarł
Amandus Vieweger, żonaty, piwowar, lat 54, zamieszkały w Warszawie, urodzony w mieście Frejchan w
Prusach. Zostawił po sobie żonę Katarzynę ze Sznickich, dwóch synów: Antoniego i Józefa, a także trzy
córki: Amalię, Paulinę i Otolię.
Niecałe 18 lat później (dokładniej 4/16 lutego 1860r.) w Suwałkach umiera wdowa po Amandusie (Aman-
dzie) – Anna Ewa Katarzyna ze Sznickich Vieweger, lat 69. Akt niestety ubogi w inne informacje. Brak
informacji o rodzicach i miejscu narodzin.
M M26
»Akt urodzenia Marianny Amelii Paszkowskiej - źródło
Dnia 14 października 1855 r. w Warszawie stawił się 48-letni Franciszek Paszkowski, stolarz i oświadczył
on, że 11 marca jego żona Emilia z Kompińskich, lat 32 urodziła córkę, która na chrzcie świętym otrzymała
imiona Marianna Amelia. Jest to metryka chrztu trzeciej osoby z pokolenia dziadków Gałczyńskiego.
Niestety czwartej na tę chwilę zdobyć nie mogę, ponieważ księgi z parafii, gdzie metryka się znajduje, nie
zostały jeszcze zdigitalizowane. Z linii Łopuszyńskich udało mi się jeszcze odnaleźć metrykę zgonu matki
dziadka po kądzieli – Karoliny z Trzcińskich Łopuszyńskiej. Zmarła ona w Warszawie w 1884 r. W akcie
zapisano, że miała 70 lat, urodziła się we wsi Olesno w powiecie lipnowskim, a rodzicami jej byli Bernard
Trzciński i Małgorzata z Chalińskich.
M M27 27
»Akt zgonu Karoliny Łopuszańskiej - źródło
Dnia 5 października 1847 r. w warszawskiej parafii św. Krzyża zawarte zostało małżeństwo między 40-
letnim wdowcem – Franciszkiem Paszkowskim, stolarzem, synem Józefa Paszkowskiego i Łucji Grabow-
skiej, urodzonym w Wyszogrodzie. Panna młoda to 25-letnia panna – Emilia Osińska, urodzona we wsi Le-
śniowa, córka Józefa i Anastazji Osińskich. Na podstawie Geneteki udało mi się jeszcze ustalić, że Franci-
szek faktycznie urodził się w Wyszogrodzie. W uwagach podana jest data (najprawdopodobniej dzień
chrztu) – 1 grudnia 1806r. W indeksach małżeństw znajduje się jeden dotyczący ślubu Józefa Paszkowskie-
go z Łucją Raróg, dnia 22 października 1798 roku.
M M28
»Akt ślubu Franciszka Paszkowskiego i Emilii Osińskiej - źródło
M M29 29
Konstanty Ildefons
Gałczyński
* 23 sty 1905 w Warszawie
† 6 gru 1953 w Warszawie
Konstanty Gałczyński
* 6 mar 1876 w Szpetalu
Górnym
† 15 mar 1927 w Szpetalu
Górnym
Wanda Cecylia Łopuszańska
* 23 lis 1882 w Warszawie
† 25 gru 1938 W Pradze
Marian Gałczyński
* 25 sty 1849
w Chudzewie
†
Józefa Vieveger
* 24 maj 1853 w
Warszawie
†
Jan Łopuszański
* 1846
†
Marianna Aniela
Paszkowska
* 1855
† 25 gru 1938
Jan Gałczyński
* 1820 w Mokowie
†
Teofila Karpińska
* 1830 w Mokowie
†
Józef August
Vieveger
* 31 sty 1823
w Warszawie
†
Agnieszka Duleńska
* 1820 w Mogielni-
cy
†
Jan Łopuszański
*
† przed 1875
Karolina Trzcińska
* 1814
† 1884 w Warszawie
Franciszek
Paszkowski
* 1807
† przed 1875
Emilia Kompińska
* 1823
† po 1875
M M30
P
Wojna Światowa przyniosła Polsce niepod-
ległość. Dzięki politykom takim jak Józef
Piłsudski i Roman Dmowski sen o wolności
spełnił się. Wymagało to jednak ofiary krwi jaką
złożyli żołnierze polskich formacji wojskowych
walczący na frontach tej wojny. Właśnie im po-
święcony jest ten artykuł.
Był 28 czerwca 1914 roku. Mieszkańcy Sarajewa
wyszli na ulice by witać następcę tronu Austro-
Węgier arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Nagle
padły strzały. Habsburg został zamordowany.
Człowiek, który strzelał nie mógł wiedzieć jakie
skutki będzie miał jego czyn. Był młody, miał
dopiero dwadzieścia lat. Nazywał się Gawriło
Princip. W ciągu następnych czterech lat miało
zginąć 10 mln żołnierzy i cywilów. Rozpoczął się
dramat wojny okopowej. Wybuchła I Wojna
Światowa. Wojna, która miała zmienić Europę
i świat. Zniewolone narody dostały długo wycze-
kiwaną szansę by wybić się na niepodległość.
Jednym z nich byli Polacy, prowadzeni przez Jó-
zefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Mimo
podziałów i ostrych sporów Ci dwaj wielcy Pola-
cy, jako najważniejszą wartość, stawiali wolność
zniewolonej ojczyzny. Drogi do celu były różne,
ale obaj zdawali sobie sprawę, że ścieżka ta bę-
dzie prowadziła przez pola bitewne z całym ich
okrucieństwem i tragizmem.
Na początku XX w. wojna była niemal pewna.
Zadawano tylko pytanie: kiedy? Gawriło Princip
udzielił na nie odpowiedzi. Największe europej-
skie mocarstwa zawarły między sobą system soju-
szy. Austro-Węgry, Niemcy i Włochy (do 1915)
związały się w tzw. trójprzymierzem. Wsparły je
Turcja i Bułgaria. Wielka Brytania i Francja pod-
pisały tzw. entente cordiale (fr. serdeczne poro-
zumienie), u ich boku stanęła chyląca się ku
upadkowi Rosja i kilka mniejszych państw.
Polacy skupieni wokół Józefa Piłsudskiego, po
rewolucji 1905 roku przenieśli się do Galicji,
gdzie zaczęli budować zalążki polskiej armii. Po-
wstał Związek Walki Czynnej, na którego czele
stanął Kazimierz Sosnkowski. W 1910 roku z ini-
cjatywy Piłsudskiego powstały dwie organizacje:
Związek Strzelecki we Lwowie i Towarzystwo
,,Strzelec” w Krakowie. Ich celem było kształce-
nie polskiej młodzieży na żołnierzy i oficerów
przyszłej armii polskiej, która miała walczyć
u boku Austro-Węgier. Piłsudski został komen-
dantem obu Związków Strzeleckich.
PPS nie był sam. ,,Uciekinierzy” z Narodowej
Demokracji Romana Dmowskiego, zwani Zarze-
wiakami, utworzyli Polskie Drużyny Strzeleckie,
które nawiązały bliską współpracę z obozem
proaustriackim.
I
» Działa górskie 7 cm M.75 wspierające II Brygadę Legionów Polskich- źródło
M M31 31
Strzelcy i Drużyniacy mieli stać się podstawą do
tworzenia najbardziej zasłużonej polskiej formacji
wojskowej – Legionów Polskich. Nikt nie mógł
przewidzieć tego, co stało się w Sarajewie. Bieg
wydarzeń był tak szybki, że nie udało się zmobili-
zować wszystkich strzelców. Józef Piłsudski ze-
brał oddział liczący około 150 osób. Powstała
sławna I Kompania Kadrowa. Na jej czele stanął
Tadeusz Kasprzycki, a w jej składzie znalazł się
Bolesław Wieniawa-Długoszowski, poeta i ułan,
jedna z najbarwniejszych postaci II Rzeczypospo-
litej.
6 sierpnia Kompania Kadrowa opuściła krakow-
skie Oleandry kierując się ku granicy z Króle-
stwem Polskim. Jej wymarsz poprzedziło siedmiu
ułanów pod dowództwem porucznika Władysława
Beliny-Prażmowskiego. Był to pierwszy oddział
kawalerii legionowej. Celem I Kompanii było
wywołanie powstania przeciw carowi Mikołajowi
II. Jednak okazało się, że ludność Królestwa nie
zamierza walczyć z Rosjanami. Tego Piłsudski nie
zdołał przewidzieć. Warto zacytować słowa, któ-
rymi Komendant żegnał swoich strzelców:
,,Wybiła godzina rozstrzygająca!
Polska przestała być niewolnicą i
sama chce stanowić o swoim losie,
sama chce budować swoją przy-
szłość, rzucając na szalę wypadków
własną siłę orężną.”
Józef Piłsudski był człowiekiem, który ponad
słowa stawiał czyny. Rozpoczął więc budowę
Legionów Polskich. Organem, który miał odpo-
wiadać za formowanie Legionów był Naczelny
Rząd Narodowy z siedzibą w Krakowie. Był to
jeden z niewielu przypadków, kiedy większość
polskich stronnictw politycznych działała razem.
Austriacy udzielili zgody na utworzenie polskich
oddziałów. Miały powstać dwa polskie oddziały,
Legion Wschodni i Zachodni. Formowanie od-
działu na wschodzie, głównie we Lwowie, zakoń-
czyło się klęską. W Galicji Wschodniej było zbyt
mało ochotników. Natomiast w Krakowie osią-
gnięto zadowalające efekty.
Utworzono pełny pułk, na którego czele stanął
Józef Piłsudski. Polacy przeszli chrzest bojowy
w starciach z Rosjanami pod Nowym Korczynem
» Strzelcy i Drużyniacy I Kompanii Kadrowej (sierpień 1914 r.) - źródło
M M32
i Opatowcem. Polskie oddziały pełniły funkcję
straży tylnej armii austriackiej. Kolejne starcia
z Rosjanami miały miejsce pod Laskami i Anieli-
nem. Nie były to duże bitwy. Miały charakter
walk patroli. Piłsudski sprawdził się jako dowód-
ca w bitwie pod Krzywopłotami (17-18 listopa-
da). 440 legionistów odparło znacznie liczniejsze
siły rosyjskie. Sam Piłsudski nazwał bitwę Krzy-
wopłockimi legionowymi Termopilami, ale jak
wiadomo w historii Polski nie brakuje ,naszych”
Termopil. Później polskie oddziały walczyły
m.in. pod Limanową i Nowym Sączem. 19 grud-
nia 1914 roku Legion Zachodni przekształcono
w I Brygadę Legionów Polskich, najsłynniejszy
polski oddział I wojny światowej. Józef Piłsudski
został jej dowódcą w stopniu brygadiera
Bardzo szybko, bo po trzech dniach od sformo-
wania, I Brygada stoczyła bitwę Łowczówkiem
(22-25 grudnia 1914). W maju 1915 roku armie
państw centralnych podjęły ofensywę. I Brygada
liczyła w tym momencie 5 tys. żołnierzy. Trafiła
na linię frontu pod Konarami. Bitwa trwała
w dniach 16-23 maja. Legioniści nie zapomnieli
o dawnej polskiej fantazji. 22 maja pięcioosobo-
wy patol pod dowództwem sierż. Stanisława Cza-
derskiego natknął się na liczący przeszło 100 żoł-
nierz oddział rosyjski. Sierż. Czaderski przebił
bagnetem jego dowódcę i wziął do niewoli
wszystkich Rosjan. Bohaterski podoficer otrzymał
za ten czyn order Virtuti Militari. Los nie był dla
niego łaskawy. Poległ 1 sierpnia tego samego
roku. Armie Państw Centralnych przełamały opór
Rosjan i posuwały się na wschód, a razem z nimi
I Brygada.
8 maja 1915 roku zostały sformowane II i III
Brygada Legionów. Na czele II brygady stanął
austriacki pułkownik Ferdynand Kuttner. Jeszcze
przed oficjalnym sformowaniem brygada ta wal-
czyła w Karpatach, gdzie zyskała sobie miano
,,karpackiej” lub ,,żelaznej”. Po walkach w górach
II Brygada została podzielona na dwie grupy.
Pierwszą objął gen. Trzaska-Druski. Wzięła on
udział w walkach na Bukowinie. Drugą grupę
objął ppłk Józef Haller. Włączono ją w siły biorą-
ce udział w ofensywie na Stanisławów. Oprócz
Rosjan Legioniści musieli zmierzyć się z 28 stop-
niowym mrozem. Później obie grupy zostały po-
łączone. 13 czerwca 1915 roku w bitwie pod Ro-
kitną polscy ułani zrobili to, czego dokonywała
niegdyś legendarna husaria. 60 ułanów pod do-
wództwem rotmistrza Zbigniewa Dunin-
Wąsowicza zdobyło dwie linie rosyjskich okopów
tracąc 15 żołnierzy i bohaterskiego dowódcę. Nie-
stety austriackie dowództwo nie potrafiło tego
sukcesu wykorzystać. W lipcu 1916 dowództwo
nad całością II Brygady objął awansowany na
pułkownika Józef Haller.
III Brygada sformowana w Piotrkowie Trybunal-
skim. Chrzest bojowy przeszła w bitwie pod Jast-
kowem na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku.
Wszystkie trzy brygady zostały połączone w paź-
dzierniku 1915 roku. Miały wziąć udział w wal-
kach na Wołyniu. 4 czerwca 1916 roku Rosjanie
podjęli największą w tej wojnie ofensywę nazwa-
ną ofensywą Brusiłowa. Do przełamania frontu
rzucono ok. 650 tys. żołnierzy. Trzy brygady za-
jęły pozycje pod wsią Kostiuchnówka, gdzie
w dniach 4-6 lipca stoczyły swoją najsłynniejszą
bitwę. Po rozbiciu wojsk austriackich ciężar walk
spoczął na Legionistach, a w szczególności na
I Brygadzie dowodzonej przez Józefa Piłsudskie-
go. Wchodzący w jej skład 5 Pułk Piechoty odno-
M M33 33
tował straty sięgające ponad 50 proc. stanu. Pola-
cy zatrzymali wielokrotnie liczniejsze wojska
Rosyjskie nie dopuszczając do przełamanie fron-
tu.
We wrześniu 1916 roku Legiony Polskie zostały
przeformowane w Polski Korpus Posiłkowy.
Zmagania na polu bitwy zastąpiły spory między
polskim dowództwem, a austriackimi zwierzchni-
kami. Józef Piłsudski na początku 1917 roku, wi-
dząc, że główny wróg Polaków, carska Rosja zna-
lazła się, za sprawą bolszewików, na skraju upad-
ku, postanowił zmienić taktykę. Jeden zaborca był
na kolanach, pozostali jesz-
cze dwaj. Jak się okazało,
cesarze, niemiecki Wilhelm
II i austriacki Karol I, sami
dostarczyli okazji. W lipcu
1917 r. zażądano, by żołnie-
rze Polskiego Korpusu
Posiłkowego przysięgli
wierności Wilhelmowi II.
Legioniści I i III brygady, z
inspiracji Józefa Piłsudskie-
go, w przeważającej większo-
ści, odmówili. Warto podkreślić, że nie mieli ta-
kich oporów w 1914 r., gdy trzeba było złożyć
podobną przysięgę zmarłemu w 1916 r. cesarzowi
Austro-Węgier Franciszkowi Józefowi i raczej nie
chodziło o szczególne przywiązanie do sympa-
tycznego staruszka.
Plan Piłsudskiego nie powiódł się. Cesarzowie
zdawali sobie sprawę jak wielkim może być za-
grożeniem. Mógł być albo po ich stronie, albo
nigdzie. Komendant i jego najbliższy współpra-
cownik, Kazimierz Sosnkowski, zostali uwięzieni
w twierdzy w Magdeburgu, gdzie przebywali do
końca wojny. Żołnierze polscy, którzy odmówili
złożenie przysięgi zostali internowani w dwóch
obozach. Oficerowie w Beniaminowie, a szere-
gowcy w Szczypiornie. Jako ciekawostkę warto
dodać, że właśnie tam Polacy nauczyli się od
Niemców grać w piłkę ręczną i wymyślili polską
nazwę dla tego sportu – szczypiorniak.
Pozostała II Brygada, która była w mniejszym
stopniu związana z Piłsudskim. Dowodził nią, już
generał, Józef Haller. Jej dzieje wiążą się z inną
polską formacją walczącą u boku państw central-
nych. W 1916 roku władze niemieckie i austriac-
kie wydały akt 5 listopada, który zapo-
wiadał utworzenie niezależnego Króle-
stwa Polskiego. Cel był jasny – potrze-
bowano żołnierzy. Dzięki obietnicy bez
pokrycia chciało zachęcić Polaków do
wstępowania do armii niemieckiej. Jak
się okazało Polacy dość chętnie odpo-
wiedzieli. Powstała Polska Siła Zbrojna
(niem. Polnische Wehrmacht). Właśnie
do niej włączono II Brygadę. Jednostka
ta, a w szczególności jej dowódca, gen.
Haller, miała ,,odwiedzić” wszystkie
główne fronty Wielkiej Wojny.
Czerwona, bolszewicka Rosja nie była w stanie
kontynuować wojny z państwami centralnymi.
W byłym imperium wybuchła krwawa wojna do-
mowa. Bolszewicy chcieli zawrzeć pokój. Toczy-
ły się rozmowy, w których nie potrafiono znaleźć
konsensusu. Na początku 1918 roku dwaj cesarze
zdecydowali się oddać część ziemi byłej Rzeczy-
pospolitej rodzącej się Ukrainie. Żołnierze II Bry-
gady uznali to za zdradę. W tym momencie histo-
ria tej jednostki łączy się z kolejną polską forma-
cją wojskową, o której jeszcze w tym artykule
» Gen. Józef Haller - źródło
M M34
napiszę. Gen. Haller postanowił przebić się na
teren Ukrainy, gdzie korpus polski formował gen.
Józef Dowbor-Muśnicki. Austriacy nie zamierzali
na to pozwolić. Doszło do starcie obu wojski pod
Rarańczą (15-16 lutego). Wojsko austro-
węgierskie internowało sporą część żołnierzy. Na
Ukrainę dotarło 100 oficerów i 1500 szerego-
wych. Gdy Legioniści dotarli do gen. Dowbora-
Muśnickiego, ,,Żelazna” Brygada została prze-
formowana, co oznaczało jej faktyczny koniec.
Żołnierzy przydzielono do 4 i 5 Dywizji
Strzelców Polskich.
Legioniści I i III Brygady albo
siedzieli w obozach, albo dołą-
czyli do Polnishe Wehrmacht.
Józef Piłsudski został uwięziony,
a II Brygada wpadła w chaos
wojny. Można stwierdzić, że był
to koniec Legionów Polskich.
Jednak ich legenda pozostała ży-
wa aż do dziś. Byli legioniści
stworzyli elity wojskowe i poli-
tyczne II Rzeczypospolitej stając
się, nie bez przesady, gwardią Marszałka Józefa
Piłsudskiego.
Pisząc o polskich żołnierzach walczących po
stronie państw centralnych nie można zapominać
o Polskiej Sile Zbrojnej. Jej geneza została wyja-
śniona nieco wyżej, ale należy się tej formacji
trochę więcej słów. Legioniście z trzech brygad
w liczbie ok. 21 tys. mieli stworzyć tą właśnie
formację. Jednak ich losy potoczyły się inaczej.
To co zostało z Legionów, czyli prawie 3 tys. żoł-
nierzy, utworzyło PSZ. Znalazło się też całkiem
sporo rekrutów i do końca wojny Polnishe Wehr-
macht osiągnęła stan 9 tys. żołnierzy. Utworzono
tzw. Inspektoraty, które miały odpowiadać za na-
leżyte funkcjonowanie PSZ. Działała również
żandarmeria. Cała formacja została podporząd-
kowana Radzie Regencyjnej z siedzibą w War-
szawie (tej samej, która 11 listopada 1918 roku
przekazała pełnię władzy w kraju Józefowi Pił-
sudskiemu). W październiku 1918 roku Szefem
Sztabu Wojsk Polskich, czyli nominalnym do-
wódcą PSZ, został gen. Tadeusz Rozwadowski,
który, według niektórych historyków, miał być
właściwym autorem planu Bitwy Warszawskiej.
Czas najwyższy przenieść się na drugą
stronę okopów. Tu przewodnią rolę grała
Narodowa Demokracja Romana Dmow-
skiego, partia kojarzona z ruchem nacjo-
nalistycznym. Endecy, jak zwykło się ich
nazywać, byli opcją prorosyjską. Roman
Dmowski jeszcze przed wojną rywalizo-
wał z Józefem Piłsudskim i jego PPS.
Odwoływał się do postawy polskich kon-
serwatystów, którzy powstania bali się jak
przysłowiowy diabeł wody święconej.
Ponadto uważał, że Niemcy, z powodu wyższości
swojej kultury, są naturalnym wrogiem Polaków
i nie widział możliwość współpracy z nimi.
W momencie wybuchu wojny, jeszcze gdy War-
szawa była w rękach Rosjan, endecy i konserwa-
tyści Królestwa Polskiego założyli Komitet Naro-
dowy Polski. Jego przywódcą został Dmowski.
Dzięki orientacji prorosyjskiej KNP miał pełną
aprobatę Wielkiej Brytanii i Francji. Również tu
pojawiła się idea utworzenia polskiej formacji
wojskowej. Powstał tzw. Legion Puławski.
» Gen. Tadeusz Rozwa-
dowski - źródło
M M35 35
Początek jego formowania to 21 listopada 1914 r.
Miejscem, które wyznaczono na miejsce zgrupo-
wania ochotników były Puławy. Jak nietrudno się
domyślić, stąd nazwa. Początki nie były udane.
Zgłosiło się 70 ochotników. Poprawiło się to na
początku 1915. Dzięki zaangażowaniu kilku woj-
skowych pojawiło się
znacznie więcej chętnych.
Dowódcą został ppłk Anto-
ni Reutt. Zgłosiło się prawie
1000 osób. Udało się nawet
utworzyć dwa szwadrony
ułanów. Rozpoczęto two-
rzenie drugiego legionu
w Lublinie. Główny pro-
blemem Legionu Puław-
skiego był brak zgody na
przeniesienie części Pola-
ków z armii carskiej. Dodat-
kowo pojawiły się plotki o tym, że sztab rosyjski
chce użyć Legionu do walki z Brygadami Legio-
nów Polskich. Spowodowało to znaczne osłabie-
nie morale żołnierzy. Idea polskich oddziałów nie
cieszyła się na rosyjskim dworze i w sztabie zbyt
dużą aprobatą. Możliwe, że ciągle żywa była pa-
mięć o powstaniu listopadowym, w którym armia
polska, będąca pod rosyjskim zwierzchnictwem,
stanęła przeciw wojskom rosyjskim. Car Mikołaj
II kazał przekształcić Legion w regularną jed-
nostkę armii rosyjskiej. Ciągle jednak były na-
dzieje.
Jesienią 1915 r. udało się uzyskać zgodę cara na
utworzenie Brygady Strzelców Polskich. Oddział
ten, mimo nazwy, nie miał żadnej autonomii. Li-
czył 8 tys. żołnierzy, niemal wyłącznie Polaków,
co wyróżniało go spośród innych jednostek armii
rosyjskiej. W 1916 roku Brygada została skiero-
wana na front. Poniosła ciężkie straty. Na począt-
ku 1917 została przeformowana w Dywizję
Strzelców Polskich. W jej skład wszedł dywizjon
ułanów, który oderwał się od dywizji. Wykorzy-
stując chaos w armii rosyjskiej wywołany agitacją
bolszewicką, dywizjon ten przekształ-
cił się w pułk. Został rozbudowany do
czterech szwadronów i przerzucony
pod Stanisławów. 24 lipca 1917 roku
pułk ten stoczył bitwę z wojskami nie-
mieckimi pod wsią Krechowce. Dzięki
odniesionemu zwycięstwu przyjął na-
zwę Pułku Ułanów Krechowieckich.
Nowe nadzieje na formowanie silnych
polskich jednostek w Rosji przyniosło
obalenie caratu. Na terenie byłego Impe-
rium rosyjskiego żyło dużo Polaków, co
dawało spore możliwości organizacyjne. Plano-
wano utworzyć trzy korpusy polskie. I Korpus
miał zostać utworzony na Białorusi pod dowódz-
twem gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, II Kor-
pus gen. Sylwestra Stankiewicza w Besarabii, III
Korpus gen. Eugeniusza de Henning-Michaelisa
na Ukrainie(jego rodzina wywodziła się ze Szwe-
cji). Skomplikowana była sytuacja tych oddzia-
łów. Polacy chcieli być neutralni wobec rządu
bolszewickiego jednocześnie walczyć z Niemca-
mi i Austro-Węgrami po stronie Wielkiej Brytanii
i Francji.
Największy sukces osiągnięto przy formowaniu
I Korpusu Polskiego Dowbora-Muśnickiego. Na
początku 1918 roku osiągnął on stan 29 tys. Kor-
pus ten zawarł umowę z Niemcami, według której
» Gen. Józef Dowbor-Muśnicki
źródło
M M36
był traktowany jako jednostka sprzymierzona.
Żołnierze polscy walczyli z wojskiem bolszewic-
kim na terenie Białorusi. Późną wiosną tego roku
Niemcy przewieźli I Korpus do Warszawy.
II Korpus osiągnął stan 4 tys. żołnierzy. Szybko
doszło do zmiany dowódcy. Funkcję tą objął gen.
Józef Haller. Korpus został otoczony 11 maja
1918 roku przez wojska niemieckie. Doszło do
zaciętej bitwy pod Kaniowem. Zwycięzcami oka-
zali się Niemcy. Haller musiał skapitulować. Po-
lacy poddali się dopiero gdy zabrakło amunicji.
Generał zdołał zbiec z niewoli, by kontynuować
swoją wojenną odyseję.
III korpus gen. Eugeniusza de Henning-
Michaelisa na Ukrainie do początku 1918 roku
osiągnął stan 3 tys. żołnierzy. Formacja ta odegra-
ła ważną rolę w zachodniej części Ukrainy, gdzie
chroniła ludność polską przed Ukraińcami i Bol-
szewikami.
Kolejny oddział polski utworzył gen. Lucjan Że-
ligowski, przyszły zdobywca Wilna. Miejscem
formowania był rejon przedkaukazia, a ową jed-
nostką była Brygada Strzelców Polskich. Szybko
przemianowana w 4 Dywizję Polską i przewie-
ziona do Francji gdzie miała wejść w skład słyn-
nej Błękitnej Armii.
Żadna z wymienionych polskich formacji tworzo-
nych w Rosji nie miała charakteru rewolucyjnego.
Wszystkie te jednostki ścierały się z wojskami
bolszewickimi. Były jednak oddziały Polaków
tworzone przez rewolucyjny rząd bolszewików.
Nie odegrały one jednak żadnej roli w drodze
Polski do niepodległości, a wręcz przeciwnie.
W 1919 r. ruszyły z całą czerwoną masą na pod-
bój Europy, ale to inna historia.
Czas przenieść się na front zachodni, front, który
stał się symbolem I Wojny Światowej. O ile na
wschodzie przez cały okres Wielkiej Wojny była
możliwa wojna manewrowa, to na zachodzie już
po pierwszych miesiącach musiano porzucić pla-
ny szybkich manewrów piechoty, otaczania armii
przeciwnika i rozbijania ich. Front na wschodzie
był dużo dłuższy, więc siłą rzeczy, nie można
było wykopać wielkiego rowu okopów od Zatoki
Fińskiej do Morza Czarnego. Walki na froncie
zachodnim ukazały cały bezsens wojny. Bywały
sytuacje, w których, żeby przesunąć front po 1,5
km potrzebna była ofiara 16 tys. ludzi. Wrócimy
jednak do sprawy polskiej.
Pierwszą polską jednostką na zachodzie był od-
dział tzw. bajończyków (od miejscowości Bayon-
ne). Oddział ten w sile 150 ludzi utworzył 2
kompanię 1 pułku Legii Cudzoziemskiej. 2 kom-
pania wykazała się w czasie walk, a jej sztandar
został udekorowany francuskim odznaczeniem
Croix de Guerre (fr. Krzyż Wojenny).
Po raz kolejny utworzenia polskich formacji wo-
jennych podjął się Komitet Narodowy Polski
Romana Dmowskiego. Po klęsce w Królestwie
Polskim, Dmowski liczył, że KNP stanie się re-
prezentacją Polaków na zachodzie. Tak też się
stało. Endecy przenieśli się najpierw do Lozanny
(Szwajcaria), a potem do Paryża. Sojusznikiem
Dmowskiego stał się Ignacy Jan Paderewski.
Wielka gwiazda ówczesnej sceny muzycznej
i jeden z najbardziej wpływowych Polaków.
Pierwsze oddziały polskie pod patronatem KNP
zaczęto tworzyć po wyrażeniu na to zgody przez
prezydenta Francji Raymonda Poincarégo 4
czerwca 1917 roku. Powstał 1 Pułk Strzelców
M M37 37
Polskich, w którego skład weszli polscy emigran-
ci z USA, Kanady i Francji. Zgłaszali się oni na
apel Paderewskiego. Oficerami 1 PSP byli Fran-
cuzi. Pierwszym dowódcą został gen. Louis Ar-
chinard. 4 października 1918 roku zastąpił go gen.
Józef Haller. Dotarł on do Francji przez Karelię
i Murmańsk, przepływając przez najzimniejsze
tereny Skandynawii, a co ciekawe, nie był to ko-
niec jego wojenny podróży. Czekał go jeszcze
powrót do wolnej Polski.
Pod sam koniec wojny 1 PSP został przekształco-
ny w 1 Dywizję Strzelców Polskich. Armia Halle-
ra nie zdążyła się wykazać na zachodzie, ale nie
to było najważniejsze. Po zakończeniu wojny
i klęsce państw centralnych tysiące polskich jeń-
ców zwolnionych z niewoli zasiliło Błękitną Ar-
mie, która nazwę swą zawdzięcza błękitnym
mundurom armii francuskiej. Formacja ta osią-
gnęła stan 80 tys. żołnierzy. Była najlepiej wy-
szkoloną i wyposażoną polską jednostką. Razem z
nią do Polski trafiły samoloty i tak niedoceniane
w późniejszym okresie czołgi. Śmiało można po-
wiedzieć, że gdyby nie Hallerczycy rok 1920
mógłby być ostatnim rokiem wolnej i niepodle-
głej Polski.
Nie można też zapominać do setkach tysięcy Po-
laków walczących w armiach Rosji, Austro-
Węgier i Niemiec, którzy nie byli żołnierzami
żadnej z wymienionych formacji. To na ich przy-
kładzie widać największy dramat naszego narodu
w latach 1914-1918. Często stawali naprzeciw
siebie oddzieleni cienkim pasem ziemi niczyjej.
Polak przeciw Polakowi, brat przeciw bratu. Oto
największe okrucieństwo i bezsens wojny!
Jak widać Polacy nie pozostali bierni wobec I
Wojny Światowej. Zrobili co mogli. Byli tacy,
którzy stanęli u boku wielkiego człowieka jakim
był Józef Piłsudski i tacy, którzy mieli nieco inną
wizję walki narodu i jego przyszłości. Niestety
niezaprzeczalnym faktem jest, że mimo romanty-
zmu Legionów Polskich i innych polskich forma-
cji, wobec skali wojny, były one tylko małym
trybikiem w olbrzymiej machinie wojny. Ułani
spod Rokitnej i Krechowiec dopisali wspaniałą
kartę w wielkiej księdze polskiej kawalerii, nie-
ugięta piechota spod Kostiuchnówki udowodniła
siłę polskiego oręża, to wszystko to jednak na-
prawdę niewiele wobec ogromu I Wojny Świato-
wej. Nie to było istotą walki. Marszałek Piłsudski
wiedział, że 20-tysięcznymi Legionami wojny nie
wygra. Ważna była walka, ważne było, aby być
na polu bitwy, pokazać, że Polacy walczą tak sa-
mo jak przez wszystkie lata naszego istnienia jako
narodu walczyli i że jeśli będzie taka potrzeba
dalej dzielnie będą stawać przeciw najsilniejsze-
mu nawet wrogowi. To był cel organizowania
tych wszystkich jednostek. Taki właśnie miał sens
wysiłek Strzelców i Drużyniaków, Polaków
w armii niemieckiej i Polaków w Rosji i we Fran-
cji.
Dzięki tej walce wielcy politycy Europy
i świata podjęli zapomniany temat zniewolonego
Narodu Polskiego. Żołnierze na frontach, a poli-
tycy na salonach dyplomatycznych zapewnili nam
miejsce na kongresie pokojowym w Wersalu.
Mieliśmy wpływ na nasze losy według starej
szlacheckiej zasady ,Nic o nas bez nas. Mimo
męk i cierpienia, mimo krwi i łez nie było zwąt-
pienia. Dodawał sił wędrówki kres, a na jej końcu
była wolna Polska.
M M38
Wszystkie polskie formacje, które po woj-
nie wróciły do kraju nie zaznały odpoczynku.
Trzeba było walczyć o granice. Bez tych wszyst-
kich weteranów walka ta była z góry skazana na
niepowodzenie. Niemcy nie zamierzali oddać bez
walki ziem polskich. Przykładem może być gen.
Dowbor-Muśnicki, zwycięski wódz powstania
wielkopolskiego. Największym zagrożeniem była
jednak bolszewicka Rosja. Czerwone łapska ko-
munizmu już niedługo miały sięgnąć Polski.
Jesienią 1918 roku państwa centralne, jedno po
drugim kapitulowały. Pierwsza zrobiła to Bułga-
ria, potem Turcja, na końcu Austro-Węgry,
Niemcy pogrążyły się w rewolucji, która dała po-
czątek Republice Weimarskiej, w Rosji szalał
bolszewicki terror. 11 listopada 1918 roku Niem-
cy podpisały zawieszenie broni w Compiègne.
Tego samego dnia do Warszawy przybył Józef
Piłsudski. Sen o wolnej Polsce stał się rzeczywi-
stością. 123 lata walki, tej na polach bitew kolej-
nych powstań narodowych, tej konspiracyjnej i tej
najmniejszej, w sercu każdego Polaka, przyniosły
wreszcie upragniony skutek. Wojna się skończyła,
zaborcy byli pokonani. Warto przytoczyć słowa
nieugiętego Marszałka:
,Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwy-
ciężyć i spocząć na laurach – to klęska
Żadne słowa nie oddadzą lepiej tego co osiągnęło
pokolenie Polaków, które zdołało wywalczyć nie-
podległość.
Chwała bohaterom!
Bibliografia:
S. Czerep ,,II Brygada Legionów Polskich”, Warszawa 2007
M. Gilbert ,,I Wojna Światowa”, Poznań 2003
E. Kozłowski, M. Wrzosek ,,Dzieje oręża polskiego 1794-1938”, Warszawa 1973
W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914-1918, Kraków 1998
J. Pajewski ,,Odbudowa państwa polskiego 1914-1918”, Warszawa 1978
Autor: Tomasz Wajdzik, student Instytutu Historii UJ, członek Związku Strzeleckiego ,,Strzelec” OSW
» Józef Haller przysięga na sztandar Armii Polskiej - źródło
M M39 39
» Plakat propagandowy Błękitnej Armii - źródło
M M40
W
ilno – dzisiejsza stolica Litwy. Miasto,
które jeszcze nie tak dawno należało
do terenu II Rzeczpospolitej. W Wil-
nie jest dzielnica, trochę zapomniana, na wschód
od Starego Miasta – to Zarzecze. Jest to miejsce,
gdzie znajduje się wiele zakamarków, starych
kamienic, magicznych uliczek. W jednym z bu-
dynków nieczynnego od 1864 roku klasztoru
Sióstr Bernardynek mieszkał Konstanty Ildefons
Gałczyński. To w Wilnie na świat przyszła jego
córka Kira, to tam napisał liryki i poemat Ludowa
zabawa oraz teksty dla Hanki Ordonówny. Gał-
czyńscy mieszkali przy ulicy Młynowej 2 w latach
1934-19363.
Wileńską bohemę z pewnością przyciągała za-
ciszna atmosfera i piękna architektura Zarzecza,
co świadczyło o długich tradycjach tego miejsca.
Pośród starych kamienic znajdują się także uro-
kliwe płace oraz niewielki stojący na Rajskim
Wzgórzu kościół św. Bartłomieja, którego historia
sięga aż 1644 roku.
Zarzecze coraz bardziej zyskuje na popularności
wśród przyjezdnych. Odnawiane są rozpadające
się kamienice, a także jedno z najważniejszych
3 Julian Krzyżanowski (red.): Literatura polska : przewodnik encyklopedyczny. T. 1: A–M., 1984, s. 284.
W
źródło
M M41 41
miejsc w tej części Wilna, czyli Cmentarz Bernar-
dyński.
Zajmuje on obszar prawie 5 hektarów na zboczu
Żwirowej Góry i brzegu rzeki Wilenki. Same po-
czątki istnienia nekropolii są bardzo zawiłe.
Pierwszy cmentarz znajdował się przy kościele
Ojców Bernardynów, przed kościołem św. Anny.
Jednak na wniosek Rzymskokatolickiej Kongre-
gacji Niemieckiej św. Marcina, 25 lutego 1810
roku magistrat wileński wydał decyzję o utworze-
niu nowego cmentarza na
skraju miasta4. Decyzja za-
padła już kilka lat wcześniej
– pod koniec XVIII wieku,
kiedy zabroniono grzebania
zmarłych w pobliżu świątyń.
Władze zostały zmuszone do
przeniesienia zmarłych na
nowy cmentarz5.
Na kaplicy znajduje się ta-
blica przypominająca czas
powstania nekropolii. Wyry-
to w niej napis o następującej
treści: 1810 R. Octobra 14 tu
pomnik postawiony przy zakła-
daniu tutejszego cmentarza należącego do kościo-
ła Ks. Bernardynów Wileńskich. Na tem miejscu
Msza św. Odprawiła się pierwsze, celebrował ks.
Lachurski –Oficjał, kazanie miał ks. Rapieniec –
Bernardyn. Zreparowany niniejszy pomnik i ozdo-
biony przez Dominika Szamotulskiego – Sowietni-
ka w roku 1849 iunis 29, poświęcony przed od-
prawionem nabożeństwie w tymże roku Augusta 9
przez ks. Bernardynów. Mowę miał ksiądz Giedro-
jć.
Stare drzewa, które wynurzają się spomiędzy za-
bytkowych nagrobków tworzą nastrój niczym w
starym parku. Wielu Polaków, którzy urodzili się
w Zarzeczu wspomina, że nie przychodzili tutaj
wyłącznie po to, aby uczcić pamięć przodków, ale
również by pospacerować.
4 Witold Banach, Krzysztof Hejke, Cmentarz Bernardyński w Wilnie, 2010, str. 4 5 Ibid.
Teresa Kaplewska wspomina: To wszystko tu jest
bardziej jak piękny park niż miejsce wiecznego
smutku. Pamiętam, jak w dzieciństwie przychodzi-
łyśmy tu z moją sąsiadką i przyjaciółką pospace-
rować, czasem pobawić się, bo to był taki najbliż-
szych naszych domów park6.
Jadwiga Pietkiewicz, która związana z Cmenta-
rzem Bernardyńskim jest od roku 1940 rozpamię-
tuje: Mąż, któregoś dnia powiedział: wiesz, ja tak
podejrzewam, że te dzwony nam zdejmą, chodź
weźmiemy chociaż jeden. Zdjęliśmy z
wieczora jeden dzwon, a nazajutrz przy-
chodzą i zdejmują te pozostałe. Zabrali
te dwa dzwony, a jeden przez nas scho-
wany ocalał i trafił do jednego z kościo-
łów7
Na cmentarzu tym znajduje się kaplica
cmentarna, która została zbudowana
w latach 1825-1827 według planu Józefa
Poussiera. Pochowani tam są znamienici
mieszkańcy Wilna, a także wnuczka
księcia Karola Radziwiłła8. Z kaplicą
wiąże się także historią Polaków w cza-
sie II wojny światowej. Nie była ona
wówczas miejscem spoczynku zmarłych,
ale w czasie okupacji w jej podziemiach schronie-
nie znajdowali Polacy, którzy najpierw kryli się
przed Niemcami, a później przed żołnierzami so-
wieckimi9.
Na cmentarzu spoczywa m.in. rodzina Jundziłłów.
Bonifacy Jundziłł, zmarły w 1847 roku był profe-
sorem zoologii i botaniki, a także założycielem
Ogrodu Botanicznego w Wilnie. W roku 1791 za
dzieło Opisanie roślin prowincji W.K.L. natural-
nie rosnących Jundziłł otrzymał od samego króla
Stanisława Augusta Poniatowskiego złoty medal.
Jest tutaj również grób Michała Pełki-Polińskiego,
który zmarł w 1848 roku. Był on profesorem ma-
tematyki wyższej stosowanej na Uniwersytecie
Wileńskim, erudyty i księgoznawcy, autora mię-
6 Ibid. 7 Ibid., str. 5 8 Ibid, str. 7 9 Ibid.
» źródło
M M42
dzy innymi pierwszego w polskim piśmiennictwie
dzieła O geodezji oraz Początków trygonometryi.
Oczywiście na wileńskim cmentarzu znajdują się
mogiły żołnierzy, poczynając od tych, którzy
uczestniczyli w wyprawach Napoleona – choćby
oficer ułanów Jan Adamowicz lub chorąży Wojsk
Polskich Maciej Balcewicz. Także uczestnicy po-
wstania styczniowego mają tutaj swoje groby.
Można znaleźć tablice nagrobne Franciszka Skie-
rzyńskiego, który po klęsce powstania został ze-
słany na Sybir i Ignacego Zdanowicza – areszto-
wanego w 1863 roku i powieszonego na placu
Łukiskim. Znajdują się tutaj także groby osób
walczących o Wilno w latach 1919-1921. Sam
generał dywizji Stefan Mokrzecki został pocho-
wany na tymże cmentarzu.
Pośród alei Cmentarza Bernardyńskiego miejsce
spoczynku znalazła również siostra marszałka
Józefa Piłsudskiego, Zofia Kadencowa, zmarła
w 1935 roku. Trumna z ciałem przywieziona zo-
stała ze stolicy II Rzeczypospolitej w specjalnym
pociągu, ozdobionym wieńcami od najwyższych
władz państwowych. W ceremonii pogrzebowej
wzięli udział: premier Leon Kozłowski, ministro-
wie, prezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy
z Rządem Walery Sławek, marszałek Senatu, rek-
tor Uniwersytetu Stefana Batorego. Była to też
ostatnia podróż Naczelnika do Wilna – zmarł trzy
miesiące później10
.
Na cmentarzu można odnaleźć bardzo ciekawe
napisy nagrobne. Formy epifitów, które znajdowa-
ły się we wnętrzach kościołów, zostały wraz
z grobami przeniesione na cmentarze. Pierwsze
napisy zawierały tylko podstawowe dane – imię
nazwisko zmarłego oraz datę śmierci. Później
zaczęto pisać krótkie pożegnania, które wraz z
czasem stawały się coraz bardziej urozmaicane.
Przykładem może być długi ozdobny napis na
grobie Ludwika Sobolewskiego:
D.O.M
Dla
Uczczenia pamiątki
Nieskazitelnego charakteru
10 Ibid., str. 12
Głębokiej Nauki
I rzadkich przymiotów towarzyskich
Ludwika
SOBOLEWSKIEGO
Bibliotekarza
b. Uniwersytetu Wileńskiego
Urodz. 1791r. m. wrześ. d. 8
Zm. 1830r. m. lipca d.10
Czułość dozgonna
Zasmuconych krewnych
Ten głaz nagrobny
Jako pomnik rzetelnego żalu
Poświęciła
Ciekawe są także wiersze, które widnieją na nie-
których grobach. Często niosły z sobą emocje, żal,
ale i nadzieję. Na grobach rodziny Krahelskich
widnieje taki oto wiersz od dzieci:
Rodzice!
Tu leżą wasze zwłoki pod tym zimnym głazem,
I trzech synów podrostków pochowanych razem,
Pięć osób zamyka ponure sklepienie.
Jakaś boleść w naszych duszach, jak ostre cier-
pienie!
Osierocone synowie i córka bez żadnej opieki
Straciła ojca i najmilszą matkę, sierota na wieki!
Przechodniu, który czytasz ten smutny grobowiec,
Użal się jako człowiek I nabożnie powiedz:
O Boże miłosierny daj wieczne zbawienie
Tym duszom, których prochy kryje to sklepienie
Cmentarz Bernardyński, zamknięty w latach 90.
ubiegłego wieku, uznano za zespół zabytkowy
chroniony prawem. Dzięki inicjatywie Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, oraz
współdziałającej z nią polskiej Fundacji Wspiera-
nia Współpracy Polsko-Litewskiej im. A. Mic-
kiewicza, za pieniądze rządu polskiego do dnia
dzisiejszego odrestaurowano około 150 nagrob-
ków. Z funduszy miasta Wilna odbudowano część
ogrodzenia, odrestaurowano bramę i wzmocniono
skarpę11
. Obecnie cmentarz znajduje się na liście
najpiękniejszych europejskich cmentarzy12
.
11 "Znad Wilii", nr 4(44) 2010, s. 135 12 Wileński Cmentarz na liście najpiękniejszych w Europie, [dostęp: 30 grudnia 2013r.], http://bit.ly/1fgRqap
M M44
» Akt urodzenia Zamenhofa - źródło
» Akt urodzenia Zamenhofa - źródło
udwik Łazarz Zamenhof swoje dzieciństwo
spędził w XIX-wiecznym Białymstoku,
czyli mieście będącym wówczas miejscem
zetknięcia się wielu kultur, narodów i języków. To
tam właśnie zauważył, że główną przyczyną nie-
snasek wśród ludzi jest ni emożność skutecznego
porozumiewania się. Postanowił to zmienić
i poświęcił się tworzeniu nowego języka, który
później nazwany został językiem esperanto.
Ludwik Zamenhof przyszedł na świat 15 grudnia
1859 roku w Białymstoku. Właściwie nazywał się
Eliezer Lewi Samenhof. Pochodził z żydowskiej
rodziny. Jego rodzicami byli Markus i Rozalia
z domu Sofer. Miał dziesięcioro rodzeństwa.
W domu posługiwano się głównie językiem ji-
dysz, w drugiej kolejności rosyjskim ( lub też jak
podaję niektóre źródła polskim, bez względu na to
jaka jest prawda Zamenhof z pewnością znał nasz
język biegle). Ojciec Ludwika prowadził szkołę
dla dziewcząt, gdzie uczył niemieckiego i francu-
skiego, po za tym pracował również jako księgo-
wy. W wieku lat 10 Zamenhof napisał dramat pod
tytułem Wieża Babel, czyli tragedia białostocka
w pięciu aktach. Jak widać już wtedy ciążył mu na
duszy problem braku porozumienia między naro-
dami. W wieku lat 14 władał już 6 językami, pod-
jął wtedy pierwsze swoje prace nad stworzeniem
uniwersalnego języka. W roku 1869 po zdanym
pozytywnie egzaminie, Ludwik rozpoczął naukę
w Gimnazjum Realnym. 4 lata później wraz
z rodziną przeniósł się do Warszawy.
Wiele lat później tak Zamenhof wspominał miasto
swojego urodzenia w listach do innego esperanty-
sty pochodzącego z Rosji :
To miejsce mego urodzenia i lat dziecinnych, Bia-
łystok, nadał kierunek wszystkim moim przyszłym
usiłowaniom. Mieszkańcy Białegostoku składali
się z Rosjan, Polaków, Niemców i Żydów. Każdy
z tych elementów był wrogo ustosunkowany do
innych. W takim mieście, bardziej niż gdzie in-
dziej, wrażliwa natura czuje ciężar różnojęzyczno-
ści i wnioskuje na każdym kroku, że różność języ-
ków jest jedyną lub przynajmniej główną przyczy-
ną, która rozdziela ludzką rodzinę na wrogie czę-
ści. Wychowano mnie jako idealistę, nauczono, że
wszyscy ludzie są braćmi, gdy tymczasem na ulicy
i na podwórku wszystko na każdym kroku dawało
mi znać, iż ludzie nie istnieją, istnieją jedynie Ro-
sjanie, Polacy, Niemcy, Żydzi.
W Warszawie Zamenhof trafił do II Gimnazjum
Rządowego. W wolnych chwilach opracowuję
swój pomysł i tworzy pierwszą, prymitywną wer-
sję nowego języka, którą nazwał – Lingwe Uni-
wersala. W latach 1879 – 1881 studiuje medycy-
nę w Moskwie. Pisuje tam do pism związanych
z ruchem asymilatorskim Żydów, między innymi
do Ruskij Jewriej i Moskovskije Vedomosti. Za-
menhof zafascynował się kulturą rosyjską, związał
się również z ruchami syjonistycznymi, które stały
w sprzeczności z jego ideą stworzenia uniwersal-
nego języka. Po zamachu na cara Aleksandra II
w roku 1881 uciekł z Moskwy w obawie przed
antysemickimi pogromami. Postanowił powrócić
do Warszawy by dokończyć studia. Podczas ich
trwania, w roku 1885 skończył pracę nad esperan-
to w formie, którą znamy do dziś. Pierwszą prak-
tykę lekarską otworzył w litewskim miasteczku
Wiejsieje. Dzięki znajomościom ojca wkrótce
jednak powrócił do Warszawy i pracował w szpi-
talu. W roku 1886 odbył w Wiedniu praktykę, aby
lepiej poznać swą specjalizację- okulistykę.
L
M M45 45
» Ludwik Zamenhof - źródło
26 lipca 1887 po dwóch latach szukania wydawcy,
ukazała się jego rosyjskojęzyczna książka pod
tytułem – Język międzynarodowy. Przedmowa
i podręcznik kompletny . Napisał ją jako Doktoro
Esperanto. Druga część tego pseudonimu stała się
wkrótce nazwą nowego języka. Niedługo po tym
Zamenhof poślubił Klarę Silbernik. W niej i w jej
ojcu spotkał najgorętszych orędowników wizji
stworzenia uniwersalnego języka.
Kolejne lata wiązały się z wieloma problemami.
Ludwik Zamenhof zmuszony był do tułania się po
Imperium Rosyjskim w celu zapewnienia swej
rodzinie bytu materialnego. Ze świata za to poczę-
ły spływać informację o wielkim entuzjazmie
z jakim spotkała się publikacja książki przedsta-
wiającej nowy język. Powstało tysiące publikacji
książkowych w esperanto, a także poczęto wyda-
wać czasopisma w tym języku. W całej Europie
powstawały kluby miłośników esperanto. Pierw-
szy powstał w Norymberdze, kolejne wysypały się
jak grzyby po deszczu. Ludwik Zamenhof stał się
postacią popularną wśród europejskiej inteligen-
cji.
W roku 1905 Zamenhof odniósł międzynarodowy
sukces. W Bulogne sur Mer odbył się I Światowy
Kongres Esperanto. Paryż przywitał twórcę espe-
ranto rozświetloną na jego cześć wieżą Eiffla.
Zamenhof otrzymał również od Francji Order Le-
gii Honorowej. Ludwik odtąd uczestniczył we
wszystkich kongresach, głównie dzięki pienią-
dzom, które otrzymywał od esperanckiej gazety
La Revuo. Oto zdanie z przemówienia Zamenhofa
z pierwszego światowego kongresu esperanto :
Miejmy świadomość całej wagi dzisiejszego dnia,
bo dzisiaj w gościnnych murach Bulonii nad Mo-
rzem spotkali się nie Francuzi z Anglikami, nie
Rosjanie z Polakami, lecz ludzie z ludźmi (…)
W następnych latach Zamenhof poświęcił się za-
cieraniu wśród ludzi różnic religijnych. Chciał by
Żydzi odrzucili część swych ortodoksyjnych oby-
czajów i zbliżyli się bardziej do innych po-
wszechnie panujących religii. Jego nowa idea nie
spotkała się jednak z aprobatą ani w środowisku
żydowskim, ani w esperanckim.
W roku 1912 Zamenhof zrezygnował z bycia
przywódcą światowego ruchu esperantystów na
ich kongresie w Krakowie.
W roku 1913 kandydatura Ludwika Zamenhofa
została wysunięta do Nagrody Nobla.
W roku 1914 Ludwika spotkał wielki zawód, wy-
buchła I wojna światowa, będąca zaprzeczeniem
idei w imię której walczył przez całe życie. Jego
reakcją na zaistniałą sytuację był artykuł opubli-
kowany w szwajcarskim piśmie Esperanto, oto
jego fragment :
Kiedy skończy się masowa rzeź wzajemna, która
tak bardzo kompromituje cywilizowany świat, zej-
dą się dyplomaci i będą usiłowali uporządkować
stosunki miedzy narodami. Do was do tych przy-
szłych porządkujących zwracam się obecnie. Czy
zaczniecie po prostu przerabiać i łatać mapę Eu-
ropy? Czy postanowicie, że kawałek ziemi A ma
należeć do narodu X, a kawałek ziemi B do naro-
du Y. Strzeżcie się, aby przerobienie mapy nie
stało się całą istotą waszych prac, ponieważ wtedy
byłyby całkiem bezwartościowe, a krwawe ofiary
daremne. Nic nie osiągniecie dzieleniem mapy, bo
sprawiedliwość w stosunku do jednej nacji będzie
niesprawiedliwością w stosunku do innej. Na każ-
dym dyskutowanym kawałku ziemi pracowała
i przelewała swą krew nie jedna narodowość, lecz
M M46
» 7. Kongres Esperanto, Antwerpia, sierpień 1911 - źródło
również inne. A jeśli wy postanowicie, że ten lub
inny kawałek ziemi ma należeć do tej czy innej
nacji, to nie tylko nie postąpicie sprawiedliwie,
ale i nie zlikwidujecie na tym kawałku ziemi po-
wodu przyszłego zatargu.
Ludwik Zamenhof zmarł 14 kwietnia 1917 roku.
Został pochowany 16 kwietnia na cmentarzu ży-
dowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie. Nie
doczekał końca I wojny światowej. Na jego po-
grzebie rabin Samuel Poznański wygłosił zapada-
jące w pamięć słowa :
Przyjdzie chwila, że cała polska ziemia zrozumie,
jaką promienną sławę dał ten wielki syn swojej
ojczyźnie…
Na koniec warto dodać dlaczego Ludwika Za-
menhofa można uznać za bohatera naprawdę pol-
skiego. Mimo, że pochodził z rodziny żydowskiej
i przeżył fascynację kulturą rosyjską, z którą
chciał się asymilować, można uznać, że był Pola-
kiem. To właśnie na terenie ziem rdzennie Pol-
skich się urodził. Biegle również władał naszym
językiem. Koronnym argumentem jednak jest to,
iż swe dzieci wychował w duch polskości.
Argumenty te jednak są nieistotne w obliczu idei,
której poświęcił swe życie. Biorąc pod uwagę
dzisiejszą wyzierającą zewsząd globalizację nie-
zbyt popularne jest nazywanie kogokolwiek oby-
watelem Europy, czy też obywatelem świata. Te
tytułu przynajmniej przez część społeczeństwa
odbierane są negatywnie. Wydaje mi się, że wolno
jednak użyć tego określenia wobec Ludwika Łaza-
rza Zamenhofa, ponieważ jego podejście do tych
spraw i teorie, które głosił są także dziś jak naj-
bardziej godne wprowadzenia w życie i określe-
nia te najpełniej pokazują jakim był człowiekiem.
Nikt bowiem nie może odmówić wzniosłości
i słuszności uniwersalnemu dziełu Zamenhofa –
chciał on naprawić błąd ludzkości, zburzyć Wieżę
Babel…
Autor: Szymon Luliński. Źródło tekstu: Ludwik Zamenhof – twórca języka esperanto
M M47 47
» Szlachta polska w XVI wieku - źródło
C
o pytanie zadaje sobie niejeden początkujący genealog. Niejednokrotnie poszukiwania własnych
korzeni zaczynają się od domowych opowiastek któregoś z pradziadków czy prababek o przodkach
pochodzących z herbowej rodziny. Jednak szukanie szlachectwa na siłę mija się z celem i może oka-
zać się bardzo rozczarowujące jeśli go nie dowiedziemy. Nasze poszukiwania genealogiczne nie powinny
sprowadzać się jedynie do udowodnienia własnego szlachectwa. Powinniśmy być dumni ze wszystkich na-
szych korzeni i nie ma znaczenia, że z dziada pradziada pochodzimy od chłopów. Trzeba pamiętać, że dzię-
ki tym właśnie ludziom jesteśmy.
Jeżeli nasze poszukiwania zawiodą nas jednak w tym kierunku, powinniśmy posiadać podstawowe informa-
cje na temat pochodzenia herbów i zasad ich dziedziczenia.
Jak zgodnie wskazuje literatura przedmiotu herby wywodzą się ze znaków wojskowych (bojowo-
rozpoznawczych) oraz własnościowych i na początku okresu heraldycznego funkcjonowały równolegle
z nimi. Ich powstawanie na ziemiach polskich spowodowane było m.in. przyjmowaniem zachodnioeuropej-
skiego obyczaju rycerskiego. Herby jako znaki rozpoznawcze rycerstwa umieszczane były na proporcach,
kropierzach i elementach uzbrojenia, głównie na tarczy, która stała się następnie nieodzownym elementem
T
M M48
herbu. Dodatkowo można zgodzić się z B. Brzustowiczem, że to w turniejach rycerskich rozwinęło się zami-
łowanie rycerskie do symboliki barw i znaków, w której szukano swojej tożsamości i wyróżnienia13
.
Proces przechodzenia od znaków kreskowych do herbu był dość długi i trwał nawet trzy pokolenia. Często
zdarzało się, iż jedna gałąź rodu używała znaku kreskowego, a inna już wykształconego herbu. Ostatecznie
jednak cały ród przyjmował herb i to najczęściej tej jego najznamienitszej linii14
. Należy podkreślić, iż
w Polsce, odmiennie niż to było na zachodzie, herby przyjmowane były przez całe rody, nie przez jednostki,
a w początkowym okresie obierane były dowolnie i nie podlegały żadnej ochronie15
.
Na początku, gdy ze stanu rycerskiego i wczesnofeudalnej arystokracji wyłaniała się szlachta w naszym
dzisiejszym rozumieniu oraz po drugiej połowie XIV w., gdy proces formowania się szlachectwa był już na
ukończeniu, aby odziedziczyć szlachectwo wymagane było aby oboje rodzice pochodzili ze stanu szlachec-
kiego. W dalszym okresie wymagania te stawały się bardziej restrykcyjne i np. jednym z dodatkowych wa-
runków, który należało spełnić było posiadanie odpowiedniej wielkości majątku ziemskiego
i zasobnej sakiewki. Zresztą wymagania były różne w różnym okresie historii naszego kraju.
Szlachectwo jak i same herby dziedziczone były zarówno przez synów jak i córki, lecz w przypadku gdy
jeden z małżonków nie był szlachetnie urodzony, ich potomkowie co do zasady, nie byli uważani za szlach-
tę. Podobnie rzecz się miała w przypadku dzieci z nieprawego łoża.
Szlachectwo w Rzeczypospolitej można było otrzymać również drogą adopcji, która polegała na przyjęciu
osoby niższego stanu do rodu szlacheckiego. Adopcje mogły mieć charakter indywidualny jak i zbiorowy.
Jednym z najbardziej znanych przykładów adopcji zbiorowej było przyjęcie szlachectwa przez czterdzieści
siedem polskich rodów rycerskich tyle samo rodów bojarów litewskich i żmudzkich podczas zawierania unii
polsko-litewskiej, co miało miejsce 2 października 1413 r. w Horodle16
.
Kolejną drogą prawną do otrzymania szlachectwa była nobilitacja (uszlachetnienie). Pierwowzorem nobili-
tacji była najstarsza forma wyniesienia do stanu rycerskiego czyli
pasowanie na rycerza17
. Nobilitacja była aktem prawnym wydawa-
nym przez monarchę, mocą którego nadawano osobie niższego
stanu uprawnienia szlacheckie oraz herb18
. Nobilitowano na przy-
kład żołnierzy zasłużonych w walce. Herby rodzin nobilitowanych
zwano często herbami własnymi, gdyż najczęściej nosiły nazwę
danej rodziny. Herbów takich nie traktowano jednak na równi
z herbami odwiecznej szlachty, dlatego też osoby uszlachetnione
często starały się o adopcję i przejście do innego herbu.
Po nadanym przez Zygmunta Augusta przywileju, od 1535 r. szla-
chectwo osobiste otrzymywali też duchowni oraz profesorowie
Akademii Krakowskiej. Spotykało się to jednak z niezadowoleniem
szlachty, która nie widziała uzasadnienia w automatycznej nobilita-
cji wszystkich tych osób, a zwłaszcza ich rodzin .
13 Bogdan W. Brzustowski, Turniej rycerski w Królestwie Polskim w późnym średniowieczu i renesansie na tle europejskim, Wy-dawnictwo DIG, Warszawa 2003, str. 147. 14
Andrzej Znamierowski, Insygnia, symbole i herby polskie, Świat Książki, Warszawa 2003, str. 61. 15 Andrzej Kulikowski, Wielki herbarz rodów polskich, Świat Książki, Warszawa 2005, str. 63. 16 Andrzej Kulikowski, wyd. cit., str. 65. 17 Andrzej Kulikowski, wyd. cit., str. 63. 18 Artur Ornatowski, [dostęp 30.12.2013r.], http://www.ornatowski.com/her-nob.htm
M M49 49
» Herby polskie z herbarza złotego runa -
źródło
Szlachectwo polskie można było przyznać też cudzoziemcowi,
był to tzw. indygenat. Z początku prawo indygenatu posiadał
monarcha a od 1641 wyłącznie sejm walny. Obdarzeni szla-
chectwem polskim składali kanclerzowi przysięgę wierności
Rzeczypospolitej i królowi.19
.
Ostatecznie stan szlachecki w Polsce został zniesiony konstytu-
cją marcową z 1921 r. gdzie art. 96 brzmiał: Wszyscy obywatele
są równi wobec prawa. Urzędy publiczne są w równej mierze
dla wszystkich dostępne na warunkach, prawem przepisanych.
Rzeczpospolita Polska nie uznaje przywilejów rodowych ani
stanowych, jak również żadnych herbów, tytułów rodowych
i innych z wyjątkiem naukowych, urzędowych i zawodowych20
.
[…]
Jakie więc mamy szanse, że w naszej krwi płynie odrobina
krwi szlacheckiej? Biorąc pod uwagę, że 10 do 13 proc. społe-
czeństwa było w Polsce uznawane za szlachtę21
to całkiem spo-
re. Jednakże nie należy sugerować się jedynie zbieżnością na-
zwisk widniejących w herbarzach. Przed osobą chcącą dowieść
posiadanie szlachetnie urodzonych przodków jest ciężka i cza-
sochłonna praca, podczas której należy pamiętać o kilku pod-
stawowych zasadach22
:
szlachectwo osobiste, co do zasady nie podlegało dziedziczeniu,
w wyniku nobilitacji niekiedy pełnię praw uzyskiwano dopiero w trzecim pokoleniu, tzw. niepełne
szlachectwo,
w zaborze austriackim do czasu zapłaty taksy za nadanie szlachectwa nie wolno było posługiwać się
tytułem szlacheckim,
należy zweryfikować czy nie nastąpiła utrata szlachectwa naszego przodka.
Dodatkowo z osobą posiadającą tytuł szlachecki powinna łączyć nas bezpośrednia „nić” złożona z posiada-
nych przez nas aktów metrykalnych.
19 Artur Ornatowski, ]dostęp 30.12.2013r.], http://www.ornatowski.com/her-nob.htm 20 Ustawa z 17 marca 1921 r. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. R. P. nr 44, poz. 267; nr 79, poz. 550; nr 101, poz. 935). 21 Andrzej Znamierowski, wyd. cit. str. 63 22 Na podst. Artur Ornatowski, dostęp 30.12.13, http://www.ornatowski.com/her-nob.htm
Michał Fronczak będzie prowadził dział heraldyki. Kilka słów o nowym redaktorze:
Michał Fronczak – absolwent Akademii Obrony Narodowej oraz Politechniki Warszawskiej,
zawodowo i z zamiłowania związany z lotnictwem, genealog-amator, miłośnik średniowiecz-
nej techniki wojennej, kultury rycerskiej i heraldyki. Prywatnie mąż i młody ojciec.
M M50
» Metryka urodzenia Josefa Turka - źródło
B B
Znani z Bielska i Białej – to nowy dział More Maiorum, w którym będziecie mogli znaleźć krótki opis
dwóch-trzech znanych osób, które żyły w Bielsku i Białej w XIX wieku. Są to głównie przemysłowcy, ale
i burmistrzowie, malarze czy kupcy. Myślę, że dział będzie ciekawy ponieważ większość z tych ludzi nosiła
niemiecko brzmiące nazwiska, byli wyznania ewangelickiego, ich ojczystym językiem był niemiecki, a jed-
nak oba miasta zostały włączone do nowoutworzonej II Rzeczpospolitej.
Josef Turek – urodzony 24 października 1861 roku w Hotzen-
dorf. Z aktu urodzenia możemy odczytać, że jego ojcem był
Georg Turek chałupnik (Häusler), syn Georga i Rosiny, a matką
Marianna Byma, córka Josefa i Julianny. Według jednej z ksią-
żek Georg Turek Jr miał być siodlarzem23
. Josef ukończył biel-
skie ewangelickie seminarium nauczycielskie, po którym wpierw
uczył w Przywozie (cz. Přívoz, dzielnica Ostrawy), a później
w ewangelickiej kolonii Steinau24
. W 1896 roku został nauczycie-
lem w szkole ewangelickiej przy Komorowitzerstraße 11 w Bia-
łej, a już 24 lata później był jej dyrektorem. Po pięćdziesięciu
latach pracy przeszedł na emeryturę25
. Od listopada 1889 roku
żonaty z Elisabeth Konrath (ur. 1873 w Steinau). Elisabeth urodziła Josefowi ośmioro dzie-
ci: Theophil – pastor ewangelicki w Belgradzie, Paul – doktor prawa, adwokat w Grazu (pol.
hist. Grodziec), Josef – inżynier, Else Klara, Hermann Georg, Gustav Adolf, Albert
Oskar – inżynier, Leonie Olga – żona nauczyciela Adolfa Bambergera26
. Josef zmarł 2 lipca
1938 w Białej, a Elisabeth 7 lat wcześniej, również w Białej – oboje pochowani na ewange-
lickim cmentarzu w Białej.
23 Ewa Janoszek, Monika Zemły, Cmentarz Ewangelicki w Białej, Bielsko-Biała 2004, str. 107 24 Ibid. 25 Ibid. 26 Ibid.
M M51 51
» Tablica nagrobna Josefa Turka i jego żony Elisabeth – zdjęcie własne
Peter Michal Bohúň – urodzony 29 września 1822 roku w Wie-
licznej (słow. Veličná). Był synem pastora Jana oraz Johanny
Zofii Ambrozy27
. Edukację rozpoczął w rodzinnej wsi, a następnie
kontynuował naukę w Gemeri, gdzie nauczył się języka węgier-
skiego. Od 1836 roku uczęszczał do ewangelickiego liceum w Le-
woczy28
. Tam zaczął manifestować odrębność własnego narodu od
monarchii habsburskiej, czego efektem było symboliczne przyjęcie
imienia Slavomil. Pięć lat później dostał się na studia w dwuletniej
akademii prawniczej w Kieżmarku29
, gdzie podjął pierwsze próby
malarskie. W latach 1843-1845 studiował na Akademii Sztuk
Pięknych w Pradze. W 1844 roku zmarł ojciec malarza, co pozbawiło Petera środków do dal-
szej edukacji. Z pomocą przyszedł mu wówczas orawski szlachcic Michał Kubin Jr. W 1854
roku osiedlił się w Liptowskim Mikulaszu, gdzie pracował jako nauczyciel w żeńskiej szkole
ewangelickiej30
. Jedenaście lat później, za namową przyjaciela Salomona Krausa, przeniósł
się wraz z rodziną do Lipnika (dzisiejsza dzielnica Bielska-Białej). Najpierw zamieszkał
w Dworze Thomkego – Lipnik 19, a następnie w Lipniku w budynku nr 23 Tworzył tutaj na
zamówienie portrety mieszczan, fabrykantów, malował obrazy o tematyce religijnej. Od 1848
roku żonaty z Zofią Amalią Klonkay, z którą miał sześcioro dzieci. Zmarł w maju 1879 roku
w Lipniku na zapalenie płuc. Pochowany na bialskim cmentarzu ewangelickim.
27 Ibid., str. 143 28 Ibid. 29 Ibid. 30 Ibid.
M M52
» Tablica nagrobna Josefa Turka i jego żony Elisabeth – zdjęcie własne
» Tablica nagrobna Petera Michala Bohuna – zdjęcie własne
M M53 53
» Tablica nagrobna Heinricha i Emilie Bach – Ewa Janoszek, Monika Zemły, Cmentarz Ewangelicki w Białej, str. IX, nr 51
Gottreich Heinrich Bach – urodzony 9 lutego 1828 roku
w Rothenthal, w Saksonii jako syn Carla Gottlieba Bacha –
właściciela zajazdu i mistrza rzeźniczego oraz Caroline Kör-
ner31
. W latach 1843-1847 uczęszczał do seminarium nauczy-
cielskiego w Mildenau, a w marciu 1847 roku zdał egzamin dla
kandydatów i podjął pracę jako nauczyciel pomocniczy w szko-
le męskiej w Mildenau. Między 1847 a 1851 rokiem przeniósł
się do Białej. Od lutego 1851 roku pracował w parafii ewange-
lickiej w Białej jako kantor i organista. Mieszkał przy ulicy
Komorowtzerstraße 16. W 1887 roku założył lipnickie Męskiej
Towarzystwo Śpiewacze (niem. Lipniker Männer – Gesangsve-
rein), którego w pierwszych latach istnienia był przewodniczą-
cym i chórmistrzem. Zapewne każdemu nazwisko Bach kojarzy się z kompozytorem Janem
Sebastianem Bachem – to dobre skojarzenie, bo Gottreich Heinrich był jego dalekim krew-
nym32
.
Od listopada 1859 roku żonaty był z Emilie Louise König, która była o 8 lat starsza od Ba-
cha. Mieli sześcioro dzieci: Else Malwine – żona właściciela dób Oskara Juliusa Haempela,
Gerhardt Erwin, Walter Hugo, Gertrud Hedwig – żona kupca Rudolfa Hoffmanna, Wal-
ter Alfred oraz Hilda Irmgard.
Gottreich Heinrich zmarł 30 marca 1911 w Białej, a jego żona Emilie Louise 17 lat wcześniej
również w Białej. Oboje pochowani na cmentarzu ewangelickim w Białej.
31 Ibid. str. 125 32 Ibid.
M M54
C
kres XIX wieku to dla nieistniejącego wów-
czas państwa polskiego czas, kiedy do du-
żych ośrodków przemysłowych, takich jak
Łódź, Częstochowa czy Bielsko-Biała, przybyło sporo
kolonistów z terenu dzisiejszych Czech, Niemiec i Au-
strii. Wiele osób mających korzenie w okolicach Czę-
stochowy, Poznania, na Dolnym i Górnym Śląsku może
odnaleźć wśród swych przodków czeskich osadników.
Oczywiście czeskich kolonistów możemy znaleźć także
w praktycznie każdym zakątku z terenu dawnej II
Rzeczpospolitej.
W moim przypadku okazało się, że prapradziadek Pa-
weł Jakman przybył do Łodzi wraz z rodzicami, którzy
mieszkali w Kamienicy Polskiej – nieopodal Często-
chowy. Ojciec, dziadek Pawła – Józef Jakman, osiedlił
się na tych terenach przybywając z m. Říčky w Górach
Orlickich. Czescy i niemieccy koloniści kupili od mał-
żeństwa Sadowskich w 1818 roku Kamienicę Polską.
Jednym z przedstawicieli kompani niemieckiej był
kuzyn Józefa – Ignacy Jakman, który reprezentował tę
grupę w różnych sprawach.
Od czego zacząć poszukiwania przodków w Czechach?
Na początku trzeba ustalić z jakiej miejscowości przy-
byli. Czasami może stanowić to problem, bo nasz
przodek mógł zawrzeć związek małżeński jeszcze w
swojej rodzinnej wsi, a dopiero w Polsce rodziły się
dzieci. W akcie zgonu nie zawsze podana jest miej-
scowość urodzenia zmarłego. W akcie zgonu mojego
4xpradziadka Józefa zawarta była tylko informacja o
tym, że urodził się w Czechach.
Jeśli nie możemy w żadnym akcie znaleźć informacji o
pochodzeniu naszego czeskiego przodka można zaj-
rzeć do historii miasta, w którym się osiedlił. Być może
miejsce to było zasiedlone przez większą grupę połu-
dniowych sąsiadów. Wówczas możemy określić przy-
bliżony rejon, a nawet konkretne miejscowości, z któ-
rych pochodzili nasi czescy koloniści.
W tej sytuacji możemy zabrać się za wyszukanie od-
powiednich aktów przodków. Jeśli dzieci rodziły się już
w Polsce, to należy zacząć od wyszukania aktu ślubu.
Dowiemy się od razu, jak nazywali się rodzice pana i
panny młodej, a jeśli jest to druga połowa XVIII wieku
– i później – istnieje możliwość uzyskania informacji o
numerze domu, w którym mieszkali. Może on być
kluczowy w odszukaniu aktu urodzenia przodka. Jeśli
w danym mieście żyło kilka, kilkanaście rodzin o tym
samym nazwisko mogło zdarzyć się tak, że były dwie,
trzy pary o imieniu Jan i Magdalena Sedláček, ale
mieszkali w różnych domach.
Często w metrykach polskich nazwy czeskich miejsco-
wości są przekręcane. Wiele miast miało wówczas (XIX
w. i wcześniej) w użyciu niemieckie nazwy miast. Np.
czeska Nebeská Rybná to po niemiecku Himmlisch
Rybnai, a Kunčina Ves to Kunzendorf. Osoby spisujące
akt w polskich parafiach nie zawsze wiedziały jak zapi-
sać nazwę konkretnej miejscowości. Pisali ze słuchu,
więc o pomyłkę nietrudno. Zapisywano je w polskim
brzmieniu – Rybnaj (tj. Rybná), Ryczka (tj. Říčky), stąd
czasami ciężko się domyślić jaka miejscowość została
zapisana w akcie. Jako przykład mogę podać zamie-
szanie z miejscowością śmierci żony kuzyna mojego
3xpradziadka. Maksymilian Jakman po śmierci Anny
O
M M55 55
Jakel wziął w 1853 roku drugi ślub. W akcie zapisano,
że Anna zmarła we wsi Rapsztain. Do dzisiaj nie mam
stuprocentowej pewności co to za wieś. Na szczęście
Anna nie jest moim bezpośrednim przodkiem, więc
informacja ta nie jest niezbędna.
Jeśli mam już ustalaną dokładną nazwę miejscowości możemy przejść do odnalezienia metryk z parafii. Na początek
przedstawię wyszukiwarkę metryk będących w Archiwum Państwowym w Opawie – strona. W Archiwum są zebrane
metryki z terenu morawsko-śląskiego, od początku XVI wieku do ok. 1910 roku.
Wpisujemy nazwę miejscowości najlepiej
w języku czeskim. Można skopiować ją
np. z Wikipedii Klikamy na ten przycisk i możemy wybrać
graniczne daty, których strona ma nam
wyszukać metryki z parafii. Często akt
jest bardzo dużo, dlatego warto zazna-
czyć okres np. 30-40 lat, który nas intere-
suje
Jeśli znaleźliśmy interesującą nas pozycję
wystarczy nacisnąć na znaczek „lupy.
Tutaj podany jest zakres lat, których do-
tyczą księgi
M M56
Kolejnym archiwum, które zdigitalizowało i opublikowało metryki ze swojego zasobu jest Archiwum Wojewódzkie w
Brnie. Na portalu Actapublica.eu można znaleźć metryki z regionów: południowo-morawskiego, pilzneńskiego, re-
gionu środkowo-czeskiego, z lat 1642-1908.
Warto sprawdzić, czy metryki, które wy-
braliśmy dotyczą tego wyznania, którego
szukamy Wystarczy kliknąć na obrazek księgi,
aby przejść do skanów
Wykaz tego, co zawierają skany
N – urodzenia
O – ślubu
Z - zgony
Wykaz miejscowości należących do parafii
Możemy uściślić, w którym dokładnie ar-
chiwum wyszukiwarka ma znaleźć metryki
Wpisujemy interesującą nas miejscowość, naciskamy Hledat
Przy interesującym nas rekordzie klikamy na lupę, aby
zobaczyć skany
M M57 57
Z kolei jeśli poszukiwania krewnych zaprowadziły nas do stolicy Czech z pomocą przyjdzie nam Archiv hlavního města
Prahy. Aby ograniczyć obszar poszukiwań należy wybrać z jakich parafii poszukujemy metryk (katolickich, ewangelic-
kich lub metryki cywilne).Klikamy na interesujące nas wyznanie, następnie mamy do wyboru vnitřní obvody – czyli
obwody wewnętrzne lub vnější obvody – obwody zewnętrzne. Księgi z obwodu wewnętrznego dotyczą tylko Pragi,
miasto podzielone jest na „osiedla”: Staré Město, Nové Město, Malá Strana, Hradčany, Vyšehrad. Obwód zewnętrz-
ny, to miejscowości, które należą do Archiwum praskiego np. Liboc, Kyje, Chvaly itd.
Kolejnym archiwum, które upubliczniło swoje metryki jest Archiwum w Zamrsku. Znajdują się tu akta z kraju pardu-
bickiego oraz kraju hradeckiego. Są więc to tereny, z którymi graniczy dzisiaj Polska. Wielu kolonistów, którzy osiedlili
się w Kamienicy Polskiej oraz miejscowościach pobliskich, przybyło właśnie z tego regionu. Metryki z tego Archiwum
można pobrać w paczce .zip na swój komputer. Jest to o tyle wygodne, że mamy je zawsze przy sobie, nie musimy
mieć dostępu do Internetu, aby je przeglądać. Plik PDF z wykazem parafii dostępny jest pod tym linkiem. Kiedy otwo-
rzymy PDF wystarczy kliknąć kombinację klawiszy CTRL+F i wpisać nazwę interesującej nas miejscowości. Warto
przeszukać cały plik – nie zatrzymywać się tylko na tym, że znaleźliśmy parafię o tej samej nazwie, co miejscowość.
Wsie należały wcześniej do innych, większych parafii. Ciekawostką jest to, że często metryki sięgają nawet połowy
XVII wieku! Warto również zobaczyć na koniec metryk z konkretnej parafii, czy nie ma do niej przypadkiem indeksów.
Ułatwi to nam poszukiwanie krewnych. Farní úrad – parafia, územní obvod – miejscowości należące do parafii, często
zapisane i po niemiecku, i po czesku, na dole konkretnego opisu metryki znajduje się link w formie
http://195.113.185.42:8083/107-00001.zip.
Warto również zajrzeć na stronę Family Search. Mormoni zdigitalizowali sporo metryk z terenu dzisiejszych Czech -
link.
Na sam koniec jeszcze mały dodatek ułatwiający rozczytywanie czeskiego pisma z forum Genealodzy.pl.
M M58
M M59 59
M M60
Opowiem Wam dzisiaj o tym, jak rozpoczęła sie moja przy-
goda z genealogią… To było cztery lata temu, dokładnie
w dzień 1 listopada. Zanim jednak opowiem o tej historii mu-
szę powiedzieć, że mama mojego ojca nie żyła już, gdy ja
przyszedłem na świat. W dzieciństwie dziwiłem się, dlaczego
mam tylko jedną babcię – tę ze strony mamy. Później pozna-
łem tę niezwykłą historię rodzinną.
Tata opowiedział mi, że jego mama pochodziła z USA. Na-
zywała się Marianna Felau i do Polski przyjechała z jego oj-
cem, wspólnie osiedlili się na Pomorzu. Moi przodkowie
prowadzili normalne życie, urodziło im się czworo dzieci, aż
wreszcie pewnego dnia babcia wyszła z domu i zaginęła. Był
rok 1930. Po jakimś czasie dziadek otrzymał telegram, że Ma-
rianna odnalazła się i przebywa w szpitalu w Świeciu nad Wi-
słą. Oczywiście dziadek pojechał po nią, jednak wrócił samot-
nie, ze szpitala przywiózł tylko jej szal. Opowiadał, że tuż
przed jego przyjazdem wyszła sama ze szpitala i ślad po niej
znowu zaginął... Policja prowadziła śledztwo, które po kilku
tygodniach zostało umorzone, Marianny Felau nigdy nie odnaleziono.
Wracając do początków mojej pasji genealogicznej przenieśmy się do tego 1 listopada sprzed czterech lat.
Tego właśnie dnia pojechałem z moją żoną do Gdańska na cmentarz, gdzie pochowani są członkowie mojej
rodziny. Stojąc nad grobami bliskich, cały czas rozmyślałem o tajemniczym zniknięciu babci i spytałem
tatę, dlaczego nigdy nie upamiętnił jej chociaż symboliczną tablicą.
W odpowiedzi usłyszałem, że nawet o tym nie pomyślał, bo właściwie nic o swojej matce nie wie, nie zna
ani daty jej urodzenia, ani śmierci...
Zaintrygowała mnie ta historia, o babci rozmawialiśmy z żoną przez całą drogę powrotną do domu.
Dalszy ciąg jest nie mniej zadziwiający jak początek mojej opowieści. Kiedy byliśmy już w domu postano-
wiłem wejść pierwszy do pokoju i zgarnąć z biurka stos kartek i książek – efekt mojego nieszkodliwego
bałaganiarstwa. Z papierzyskami w rękach odwróciłem się, ale widząc, że ktoś za mną stoi, zrobiłem gwał-
towny ruch i całość rozsypała mi się na podłogę. Nie był to nikt obcy, ani tym bardziej duch zabłąkany
w ten listopadowy wieczór... okazało się, że to żona podeszła do mnie aby zwyczajnie mi pomoc...Z całej
rozsypującej się w powietrzu sterty zdążyłem złapać tylko jedną książkę, która otworzyła się. Trzymałem ją
w ręku i patrzyłem na rozsypane na podłodze papiery. Żona machnęła ręka na bałagan i zaczęliśmy się
śmiać. Uwagę mojej towarzyszki zwróciła jednak trzymana przeze mnie książka otwarta na stronie z nr 88
(były to Listy terapeutyczne Berta Hellingera, znanego psychologa). Przeczytaliśmy pierwsze zdanie: Bab-
cia jest dobrą siłą. Postawienie jej kamienia nagrobnego przyniesie Ci błogosławieństwo
Zaniemówiłem...czy to mógł być przypadek? Jeszcze tego samego wieczoru usiadłem przy komputerze
i zanurzyłem sie w świecie genealogii…. Gdyby przed laty ktoś opowiedział mi taką historię, uznałbym, że
M M61 61
chyba ma „coś z głową”, dziś jednak myślę, że było to przeznaczenie. Dalsze śledztwo i moje poszukiwania
to już osobna historia.
Ciąg dalszy.
Z czasem poznawałem różne portale, strony Janusza Stankiewicza, Forgen, Genealogów.pl. Czytałem
i uczyłem się z tych stron korzystać. Zbierałem kolejne układanki do mojej rodzinnej łamigłówki. Dowie-
działem się, że na początku okupacji całą rodzinę moich dziadków wysiedlono z Chwarzna koło Starej Ki-
szewy w rejon Siedlec. Pozwolono im zabrać ze sobą po jednym węzełku z ubraniem. Wszystkie pozosta-
wione przez nich dokumenty zostały spalone przez niejakiego Schwartza, człowieka który przejął gospodar-
kę. Jedyną rzeczą, którą tata ocalił, była ślubna fotografia jego mamy. Kolejny trop pojawił się, gdy ustali-
łem, że w latach 50. starsza siostra taty - Genowefa, urodzona jeszcze w Stanach Zjednoczonych, zawierała
małżeństwo i potrzebowała aktu urodzenia. Przysłano jej wówczas kopię tego aktu (New Britain CT). To
był mój punkt zaczepienia. Napisałem do kancelarii kościoła i otrzymałem akt małżeństwa zawartego przez
dziadków na terenie Stanów. Z aktu ślubu wynikała niewiarygodna informacja - babcia Marianna urodziła
się...w Warszawie w parafii Wszystkich Świętych z ojca Juliana Felau i matki Franciszki Kwiatkowskiej.
Moja radość była ogromna !!!
Trzykrotnie jeździłem do Warszawy i przerzucałem księgi kilku parafii, w żadnej jednak nie znalazłem
aktu urodzenia Marianny. Zrezygnowany tym niepowodzeniem postanowiłem sprawdzić czy znajdę jakiś
ślad pacjentów przebywających w latach 30. w szpitalu w Świeciu nad Wisłą, niestety okazało się, że w po
wejściu wojsk niemieckich wszystkich chorych rozstrzelano w pobliskim lesie, a dokumentację spalono.
Czyli znowu nic... Po dwóch latach poszukiwań postanowiłem odrzucić wszystkie założenia i zacząć od
nowa. Może babcia była dzieckiem nieślubnym? Sprawdziłem śluby z lat po urodzeniu Marianny i dzięki
temu trafiłem na metrykę ślubu moich pradziadków. To był kolejny ważny ślad! Okazało się, że prababcia
Franciszka przed ślubem nazywała sie Nowakowska, a to jej matka była z domu Kwiatkowska. To było to!
Dalsze poszukiwania poszły już szybko.
Sprawdziłem pierwszy w kolejności rok - 1901 i ..bingo! 24 stycznia 1901 roku urodziła się Marianna No-
wakowska, córka „bezmożnej” Franciszki. Z dokumentów wynikało więc, że dopiero po dwóch latach jej
rodzice zawarli związek małżeński. W czasie dalszych poszukiwań znalazłem nawet zdjęcia grobów jej ro-
dziców i nawiązałem kontakt z kuzynem z USA .
Następnie zająłem się losami babci po powrocie do Polski. Udało mi się ustalić kiedy wyjechała i kiedy po-
wróciła do kraju. Dowiedziałem się też, od dawnych sąsiadów, że babcia nie zaznała szczęścia u boku swo-
jego męża. Marianna była drobną blondynką i nie dawała sobie rady w ciężkiej pracy na roli. Opowiadali
też, że podobno cierpiała na epilepsję (mogła ona być przyczyną jej pobytu w szpitalu, ale dlaczego tak da-
leko od domu i skąd to jej pierwsze „znikniecie”?) Tata, który kończy 1 marca 90 lat, nie pamięta żeby jego
matka miała jakieś ataki, wspomina ją jako kochającą matkę, która nosiła dzieci na rękach, tuliła je i śpiewa-
ła piosenki …Tym bardziej niezrozumiałe było to,że nagle zniknęła i nigdy już nie wróciła. Mój dziadek nie
życzył sobie mówienia o żonie, był gwałtownym i nieznoszącym sprzeciwu człowiekiem – pamiętam, że
zawsze bałem się jego spojrzenia...
Choć bardzo chciałbym, to może nigdy nie ustalę kto i kiedy wyrządził Mariannie krzywdę, jestem bowiem
przekonany, że jej życie zakończyło się tragicznie...
Moją opowieść zakończę jeszcze jednym cytatem z książki B. Hellingera: O jednym pamiętajcie w Waszej
pracy: O szacunku wobec tajemnicy, która istnieje wszędzie
Autor: Waldemar Chorążewicz – serdecznie dziękujemy za nadesłanie tekstu!
M M62
g
M M63 63
Długoiow Februarius
D[ie] 5 Ejusdem Idem qui supra benedicti Matrimonium praemissis tribus denuncia-tionibus inter Personas videlicet L[aboriosus] Martinum Boroiek de Parochia Odrą-żovien Juvenem ex Salas Nowy et Dorotheam Krolowka de Długoiow Virginem = cum allato Testi monio praesentibus L. Gasparo Lisowski de Długoiow et L. Thoma Adamiec et Philippo Szczesny de Salas ae alias plurimis.
Długojów Luty
Dnia 5 ten sam co wyżej pobłogosławiłem małżeństwo poprzedzone trzema zapowie-dziami pomiędzy osobami to znaczy pracowitym Marcinem Boroikiem z parafii Odro-wąż, kawalerem z Szałasu Nowego i Dorotą Krolowką, panną z Długojowa = w obecności świadków pracowitego Kacpra Lisowskiego z Długojowa i pracowitych Toma-sza Adamca i Filipa Szczesnego z Szałasu i wielu innych.
M M64
Z
Gazeta Lwowska, 4 I 1938, nr 11
Kuryer Codzienny, 13 I 1919, nr 11
Przyjazd Hallera nastąpi w najbliższych dniach.
(Telegram Polskiej Agencyi Telegraficznej)
Warszawa, 11 stycznia. „Kuryer Warszawski” donosi: Z miarodajnego
źródła dowiadujemy się, że wczoraj nadeszła do Warszawy depesza z Paryża, w
której koalicya zapewnia, iż Polacy w najbliższym czasie otrzymają całe zaopatrze-
nie dla swojego wojska, a więc broń, amunicyję i mundury.
Jednocześnie otrzymano wiadomość, że już w bieżącym miesiącu przyje-
dzie do Warszawy korpus Hallera, który będzie pełnił służbę w kraju
jako oddział pomocniczy koalicyi przy komendancie Piłsudskim.
Prześladowania Polaków na Litwie nie ustają
Wilno, 3.1. (PAT.). Naczelnik powiatu kiejdańskiego administracyjnie
ukarał p. Honoriusza Jeleniewskiego grzywną w wysokości 200 litów za
to, że nie posiadający wymaganego cenzusu i zezwolenia nauczał polskie
dzieci ojczystej mowy. Jednocześnie zostali ukarani grzywną po 35 litów
rodzice nauczanych dzieci A. Grajewska, Fr. Moroz, Wł. Krun, M. We-
rykowa, L. Bukowska, M. Ejmontowa i Wł. Korolewicz.
Za podobne przekroczenia kary są na porządku dziennym. Najgorszym
jest to, że zarzutu nieposiadania wymaganego cenzusu, niesposób jest
obalić, gdyż karty są nakładane w drodze administracyjnej, od której nie
ma apelacji.
M M65 65
N
More Maiorum przygotowało dla Was specjalny program w Excelu, dzięki któremu będziecie mogli zobaczyć
ile procent przodków udało Wam się znaleźć! Są dwa możliwości – jedna, gdzie należy wpisać ilość odnale-
zionych przodków w każdym pokoleniu, a następnie program liczy ilu antenatów znaleźliśmy, a ilu łącznie
powinno być. Druga możliwość jest dużo szybsza. Wystarczy wpisać ilość odnalezionych przodków, liczbę
pokoleń i wszystko zostanie policzone. Jeśli mamy tzw. „ubytek przodków” należy wpisać podwoić te osoby
– tak jakby byli to różni ludzie.
W pliku znajduje się instrukcja, którą należy przeczytać. Mamy nadzieję, że taki program będzie ciekawym
podsumowaniem minionego roku.
Program dostępny na naszej stronie internetowej: http://moremaiorumgen.wix.com/moremaiorum#!extra
Do ściągnięcia jest również przygotowany przez nas kalendarz na rok 2014!
Tabella miast, wsi, osad Królestwa Pol-
skiego, z wyrażeniem ich położenia i lud-
ności, alfabetycznie ułożona w Biórze
Kommissyi Rządowéy Spraw Wewnętrz-
nych i Policyi. Tom 2 : M-Z - link
Akta parafii rzymskokatolickich Diecezji
Pińskiej, które w wyniku zmiany granic
znalazły się na terenie Białorusi. Poniżej
znajdziecie szczegółowy wykaz tych ar-
chiwaliów przechowywanych w Archi-
wum Diecezjalnym w Drohiczynie - link
9 497 889! – tyle skanów archiwa państwowe udostępniają w serwisie szukajwarchiwach.pl. Wczoraj Naro-
dowe Archiwum Cyfrowe wprowadziło na platformę ponad 1,6 mln nowych skanów.
W większości są to akta metrykalne i stanu cywilnego, w tym np. akt ślubu Ignacego Mościckiego
(http://szukajwarchiwach.pl/50/155/0/-/130/skan/full/EkUokCP36wIhVeZiKmSOiA).
Po raz pierwszy w serwisie znalazły się materiały z Archiwum Państwowego w Siedlcach oraz Archiwum
Państwowego w Płocku.
Publikowane skany zostały wykonane z mikrofilmów digitalizowanych masowo przez Narodowe Archiwum
Cyfrowe oraz z materiałów oryginalnych skanowanych przez archiwa państwowe. Fundusze na digitalizację
pochodziły z Programu Wieloletniego KULTURA+, środków Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych
oraz środków własnych archiwów.
W Archiwum Narodowym w Krakowie rozpoczęto digita-
lizację "Katastru galicyjskiego", czyli zbioru map i planów
cieszących się dużym zainteresowaniem historyków, etno-
grafów, konserwatorów zabytków, archeologów, geode-
tów.
Skanowanie i przygotowanie katastru do udostępnienia
potrwa do końca 2014 r. Zbiór map katastralnych obejmu-
je dokumenty dotyczące powiatów: bocheńskiego, brze-
skiego, chrzanowskiego, dębickiego, krakowskiego, my-
ślenickiego, nowosądeckiego, tarnowskiego, wadowickie-
go, żywieckiego oraz części powiatów dawnej Galicji
Wschodniej.
M M66
Postać miesiąca Czy wiesz, że 15 stycznia 1876 r. urodził się Jan Piłsudski, brat marszałka Józefa Piłsudskiego? Jan Piłsudski
przyszedł na świat w Wilnie. Był synem Józefa Wincentego Piłsudskiego (1833-1902) i Marii zd. Billewicz
(1842-1884). Uczęszczał do I Gimnazjum w Wilnie, a później przeniósł się do Libawy, gdzie zdawał egzamin
dojrzałości. Studiował na moskiewskim uniwersyteckie, z którego został wydalony. Następnie studiował
prawo na kazańskim uniwersytecie. W latach 1909-1915 główny buchalter Zarządu Miasta Wilna. W
1912/13 uczestniczył z prezydentem Michałem Węsławskim w pozyskaniu w Wielkiej Brytanii obligacyjnej
pożyczki miejskiej na budowę wodociągów i kanalizacji w Wilnie. W 1918 członek Tymczasowej Komisji
Rządzącej w Wilnie. W latach 1919–1920 urzędnik w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej w Warszawie.
Od 1920 sędzia Sądu Okręgowego w Wilnie, następnie sędzia Sądu Apelacyjnego.W 1922 poseł na Sejm
Litwy Środkowej. W latach 1928–1931 poseł na Sejm z listy BBWR. W latach 1930–1931 wicemarszałek
Sejmu. Od 27 maja 1931 do 6 września 1932 minister skarbu w rządzie Aleksandra Prystora, w latach 1932–
1937 wiceprezes Banku Polskiego. Po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 aresztowany w Wilnie przez
NKWD, wywieziony na moskiewską Łubiankę. Uwolniony w wyniku układu Sikorski-Majski latem 1941,
ewakuowany z ZSRR. Od 1941 na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł.
» Jan Piłsudski - źródło
M M67 67
Dnia 31 grudnia 1902r./ 13 stycznia 1903r. w Działoszynie urodziła się Irena, cór-
ka 32-letniego Grzegorza Franciszka Drozdowicza, doktora i 30-letniej Franciszki z
Oksińskich.
Była to późniejsza pisarka – Irena Jurgielewicz, żona Mieczysława (1900-1983).
Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. W 1928 uzyskała sto-
pień doktora za rozprawę Technika powieści Stefana Żeromskiego. Studiowała
pedagogikę na WWP. Debiutowała w 1933 na łamach czasopisma „Wiedza i Życie”
jako eseistka. W okresie okupacji brała udział w tajnym nauczaniu uniwersyteckim.
Była żołnierzem AK. Po powstaniu warszawskim przebywała w obozie jenieckim.
Do kraju wróciła w 1946. W latach 1947–1950 prowadziła wykłady na Uniwersyte-
cie Warszawskim. W latach 1950–1954 była kierownikiem literackim Państwowego
Teatru Nowej Warszawy. Pracę zawodową rozpoczęła jako nauczycielka.
Była członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest autorką m.in. powieści „Ten
Obcy” i jej kontynuacji pt. „Inna?”. Irena Jurgielewicz (zd. Drozdowicz) zmarła w
Warszawie dnia 25 maja 2003r. przeżywszy 100 lat.
» Fot. Działoszyn.com
» Akt urodzenia Ireny Jurgielewicz
M M68
H
XIX wiek i ciekawe anegdoty
po kongresie wiedeński w warszawie
rozwieszano wiele transparentów.
Alojzy Żółkowski rozwiesił swój z
napisem N-A-P-O-L-E-O-N. Donie-
siono o tym wielkiemu księciu Kon-
stantemu, który kazał przyprowadzić
Żółkowskiego do siebie. Artysta wy-
tłumaczył, że jego transparent zawie-
ra skrót ze sformułowania: „Najja-
śniejszy Pan Aleksander Pawłowicz,
Odkupiciel Ludów Europy, Ojciec
Nasz
pewnego dnia Napoleon III wybrał
się do teatru. Po sztuce został zacze-
piony i zapytany na temat swojego
zdania odnośnie sztuki. Odpowie-
dział: „Jak to? Nie dość, że zapłaci-
łem 15 tys. franków za bilet, to jesz-
cze mam coś myśleć?!”
Hrabia Wojciech Dzieduszycki
wzniósł taki toast za Franciszka
Smolkę, długoletniego przewodni-
czącego parlamentu: „Starożytni
Grecy wierzyli, że gdy nowo naro-
dzonego chłopca muza ucałuje w
czoło, to wyrośnie z niego mędrzec,
jeżeli w usta – to znakomity mówca,
a w rękę – to niezawodnie rzeźbiarz.
A gdzież Ciebie, dostojny Jubilacie,
musiała ucałować muza, skoro od
tylu lat zasiadasz na fotelu przewod-
niczącego.”
Napoleon nie mógł dosięgnąć, z racji
swojego niewysokiego wzrostu, ma-
py położonej na mapie. Z pomocą
zaoferował mu się jeden z żołnierzy,
ze słowami, że pomoże wodzowi, bo
jest większy. Napoleon sprostował
jego słowa „Nie większy, ale wyż-
szy”
M M69 69
M MAutorzy tekstów:
Alan Jakman – 151. rocznica powstania styczniowego, Cmentarz Bernardyński w Wilnie, Znani z Bielska i Bia-
łej, Jak poszukiwać w Czechach?; działy - Humor, Nowości, Co słychać w lokalnych TG?,
Marcin Marynicz – Przodkowie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, tłumaczenie łacińskiego aktu ślubu;
działy - Postacie miesiąca, Z pierwszych stron gazet
Michał Fronczak: Czy jestem szlachcicem?
Skład i łamanie tekstu oraz oprawa graficzna - Alan Jakman. Korekta tekstu – Marta Chmielińska.
Kontakt z redakcją: [email protected] lub poprzez formularz kontaktowy.
Bardzo prosimy wszystkich czytelników o wypełnienie tej ankiety - link
Pomorskie TG - Sobota 11 stycznia 2014 o godz. 11:00 - Zapraszamy na nasze kolejne, comie-
sięczne, styczniowe spotkanie.Zapraszamy również na 2-częściowy wykład członka naszego Towa-
rzystwa- Ireny Kucz pt „Błędy i pomyłki w księgach metrykalnych" i "Pozametrykalne źródła po-
mocne w poszukiwaniach genealogicznych” UWAGA! SPOTKANIE ODBĘDZIE SIĘ W NASZEJ
NOWEJ SIEDZIBIE - w salce parafialnej pw. św. Wojciecha, przy kościele p.w. Gwiazdy Morza,
Sopot, ul. Chopina 16A
Świętogen - Dnia 13.01.2014 r. o godz.17.00 zapraszam na kolejne nasze spotkanie do Muzeum
Historii Kielc ul.Św. Leonarda 4. Temat : Duchy w kwerendach i inne inszości. Wykładowca :
Janusz Wilczyński
M M70
M M71 71
M M72
Zapraszamy do współpracy!
M M
Aby mierzyć drogę przyszłą Trzeba wiedzieć,
skąd się przyszło
~Cyprian Kamil Norwid
Współpracują z nami: