Mój Tarot

171
Mój Tarot przewodnik po kartach Artur Mikuła Warszawa, 2010-2012

description

Opis metody samodzielnej nauki Tarota, wraz z przykładem użycia.

Transcript of Mój Tarot

Page 1: Mój Tarot

Mój Tarotprzewodnik po kartach

Artur Mikuła

Warszawa, 2010-2012

Page 2: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Spis treści

Spis treści.....................................................................................................2Wstęp..........................................................................................................4Tarot? To brzmi groźnie.....................................................................................5Czy można ‚nauczyć się’ Tarota?..........................................................................8Zakup kart....................................................................................................9Metoda samokształcenia..................................................................................10Medytacje z Tarotem......................................................................................12Przykład metody w działaniu ............................................................................13Wędrówkę czas zacząć....................................................................................15Mag czy iluzjonista?........................................................................................17Galopujące emocje........................................................................................19Matki, żony, kochanki......................................................................................21Macho z Florydy............................................................................................23Pasterz bez owiec..........................................................................................25Osiołkowi w żłoby dano...................................................................................27Bomba w górę proszę Państwa...........................................................................29Tego się ludziom nie robi.................................................................................31Synowie Szymona..........................................................................................33A jednak się kręci..........................................................................................35Nec Hercules contra plures...............................................................................37Always look on the bright side of life!..................................................................39Danse macabre.............................................................................................41Przez cnotę upadając......................................................................................43Diabeł tkwi w szczegółach................................................................................45Metropolis...................................................................................................47Laura i Filon.................................................................................................49Dokąd prowadzi królicza nora?...........................................................................51Sol Invictus..................................................................................................53Eschatologia w pigułce....................................................................................55Axis mundi..................................................................................................57Życie płynie zwyczajnie...................................................................................59Bo w tym cały jest ambaras …...........................................................................61Na krańcu świata...........................................................................................63Teatime......................................................................................................65Może zostać tylko jeden..................................................................................67Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem..................................................................69Milczenie owiec............................................................................................71Z wiatrem i pod wiatr.....................................................................................73Jak wygląda ostrokół?.....................................................................................75Sztuka przetrwania........................................................................................77ADHD, mania, czy dojrzewanie?.........................................................................79Stachanowca 500% normy.................................................................................81Żelazna dama...............................................................................................83Jestem mężczyzną.........................................................................................85W oczekiwaniu na deszcz.................................................................................87Dewaluacja..................................................................................................89Pełnia szczęścia............................................................................................91Piąte koło u wozu..........................................................................................93Mój własny Matrix..........................................................................................95Cnota egoizmu..............................................................................................97Nibylandia...................................................................................................99

strona 2

Page 3: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Pomieszanie z poplątaniem.............................................................................101‚Obrońca’ krzyża i innych wartości....................................................................103Wakacje....................................................................................................105Młodzi junacy..............................................................................................107Sir Lancelot z Jeziora....................................................................................109Jej czarne oczy...........................................................................................111Mentor......................................................................................................113Koniec degrengolady.....................................................................................115Równowaga wewnętrzna................................................................................117Punkt widzenia............................................................................................119Wyśpisz się w piachu pod kombinatem................................................................121Tanie dranie...............................................................................................123Gorączka...................................................................................................125Juma........................................................................................................127Smoki i dziewice..........................................................................................129Okrucieństwo bezsenności...............................................................................131Umarł król — niech żyje król!...........................................................................133Małpa z brzytwą...........................................................................................135Fratres Militiae Templi...................................................................................137Elizabeth...................................................................................................139Facet w lustrze............................................................................................141Tajemniczy ogród.........................................................................................143Taniec pingwina na szkle................................................................................145Praca........................................................................................................147Twierdza...................................................................................................149Wiatr w oczy...............................................................................................151Gangsterzy i filantropi...................................................................................153Siedem życzeń............................................................................................155Konik polny i mrówka....................................................................................157Harmonia...................................................................................................159Tam i z powrotem.........................................................................................161Wieczny student..........................................................................................163Kroniki Riddicka...........................................................................................165Wiedźma...................................................................................................167Argonauci..................................................................................................169Prawa autorskie...........................................................................................171

strona 3

Page 4: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Wstęp

Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopo-glądzie metafizycznym — twojej duchowości? Niby odpowiedź powinna być oczywista i prosta, a określić się w trybie ekspresowym powinienem bez problemu. To jednak co oczywiste w pierwszej sekundzie przestaje być tak jasne po dziesięciu minutach myślenia. Po godzinie ma się tę nieznośną świadomość, że w prostych słowach się tego opisać nie da. I bęc. To nagle do-ciera. To, że jest się poganinem. Z krwi i kości. Nie jakimś tam kultystą agrarnym, przyrodni-czym, astralnym a nawet, popularnym ostatnimi czasy, filozoficzno-etycznym. Jestem zwy-czajnym ‚wieśniakiem’ w kwestiach ‚ważnych’ — klasycznym ‚poganinem’.

Mój świat to asfalt, kamienie, cegły, beton, stal, szkło i szybka komunikacja międzyludzka. Jestem nastawionym na zdobywanie sprawdzalnej i odtwarzalnej wiedzy materialistą. Może w związku z tym przestały mnie pociągać pomysły na duchowość synajskich pastuchów biegają-cych po pustyniach; palestyńskich biedaków, rybaków i cieśli; arabskich watażków plemien-nych; animistów wszelkiej maści; gości medytujących pod drzewami; oraz ich naśladowców i kontynuatorów w historii. Niewiele mi mogą zaoferować mimo, iż korzystam ze spuścizny kul-turowej, którą ukształtowali. Jeszcze mniej oferują mi w tej materii wszelkiej maści restora-cjoniści czy ‚neoludki’, którzy w XIX i XX wieku zbiorowo wpadali na pomysł podróży w czasie bez przemieszczania się w nim i kształtowali duchowość i rzeczywistość, własną, oraz obcą wedle zasady ‚widzę misia’.

W takim świecie żyjąc stykam się nieustannie z symbolami. Otaczają mnie tak jak kiedyś in-nych spośród powyżej wymienionych. Poczynając od znaków drogowych, przez zdjęcia w ga-zetach i filmy, na obrazach kończąc. Żyję nimi, z nimi, wewnątrz nich i pośród, poddany ich wpływowi. Część z nich odczytuję w sposób świadomy, części nie. Gdy je dostrzegam (bez względu na stopień świadomości) odczytuję z nich informacje; tez zaś przekładają się wprost na moje zachowania, emocje, uczucia, gesty. Na to kim jestem i co sobą reprezentuję. W pewnym momencie życia Tarot stał się dla mnie takim właśnie skondensowanym zbiorem sym-boli uniwersalnych; narzędziem, które zacząłem wykorzystywać do rozwoju własnej duchowo-ści, traktując ten termin w kategoriach egzystencjalnych (wpływ nadmiaru lektury dzieł P.Til-licha), co oznacza, że zazwyczaj mówiąc o wykorzystaniu kart odwołuję się do terminów ta-kich jak — samorealizacja, świadomy rozwój, autokreacja czy transgresja.

I tak, będąc w pełni uduchowionym, stuprocentowym racjonalistą, poruszam się po świecie kart Tarota, i innych jego użytkowników, co prowadzi w konsekwencji, i czasami, do sytuacji pełnych komizmu. Nieporozumienia wynikają z tego, że jako poganin korzystam swobodnie ze wszystkich osiągnięć cywilizacji, nie krępując się szczególnie przesądami odnośnie wyboru, i posiadania, jednej tylko ścieżki życia, ani nie krygując się na przedstawiciela jedynej (bo mo-jej) prawdy — funkcjonalnej, naukowej czy religijnej.

• • •

Niniejsza opracowanie jest, moim zdaniem, dobitnym tego przykładem. Jest przewodnikiem, zapisem pracy własnej, noszącym silne piętno indywidualne, którego celem jest ukazanie talii Tarota wpisanej w moje codzienne doświadczenia na przestrzeni szeregu miesięcy. Jest to także jedyny cel, który sobie postawiłem, zatem nie znajdziecie w tym opracowaniu zbyt wie-lu faktów z zakresu karcianych teorii, dogmatów, historii kart, jak też wiedzy o charakterze encyklopedycznym.

strona 4

Page 5: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Tarot? To brzmi groźnie

Na pudełku z kartami Tarota, na każdy z nich, powinno znaleźć się ostrzeżenie dla potencjal-nych użytkowników. Treść owego winien moim zdaniem opracować ktoś, kto rozumie, kto czu-je potencjalne zagrożenia wynikające z jego użytkowania. I nie chodzi mi tutaj o urojenia fa-nów rozmaitych systemów religijnych, dla których wszystko co nie jest ‚ich ścieżką’ musi fi -nalnie okazać się ‚zwiedzeniem’, ‚szeptem diabła’, czy tylko ‚grzechem’.

W chrześcijaństwie, które stanowi przewodni nurt duchowości w naszym kraju, Tarot jest Tabu. Złamanie go, lub choćby naruszenie, skutkować będzie określonymi konsekwencjami na-tury osobistej, z którymi niektórzy sobie nie poradzą, w żadnej formie.

Długo szukałem stosownych słów, którymi chciałem opisać to zjawisko. Ostatecznie zdecydo-wałem się na sięgnięcie po cytat z bloga Szuflada Nocnego Grajka, którego autorowi chciał-bym w tym miejscu podziękować za uważność:

Często w mediach katolickich spotykamy świadectwa ludzi, którzy odeszli od Kościoła, by kontakt z transcendencją utrzymywać za pomocą niechrześcijańskich metod: wróżbiar-stwo, magię lub praktyki związane z religiami Wschodu. Ludzie ci przeżywają psychiczne katusze, wewnętrzny chaos i kompletne rozbicie, by później wrócić na łono Kościoła i do-piero wtedy zaznać spokoju. Ostrzegają oni innych przed pułapką, jaka kryje się na innych duchowych obszarach niż te zajęte przez chrześcijaństwo.Stosunek do takich świadectw bywa zazwyczaj dwojaki: jedni mówią, że są one wyssane z palca lub nawet spreparowane przez niedobrą katolicką mafię w celach propagandowo-indoktrynersko-konkwistadorskich, inni zaś powielają je i propagują, by pokazać jak bez-pieczna i dobra jest droga Kościoła, a jak zwodnicze i zgubne są drogi inne.I tu Was zaskoczę: mimo tego, że nie jestem katolikiem, natomiast buddyzm, zen i psy-chologia alternatywna są mi bardzo bliskie, przychylam się bardziej do zwolenników prawdziwości omawianych świadectw. Nie mam powodu, by wątpić w ich szczerość. A to, że są one publikowane w mediach katolickich, a nie np. we „Wróżce” czy na Buddyzm.pl, jest zupełnie zrozumiałe. Jakby nie było, świadectwa te są prokatolickie. Choć moim zda-niem nie powinny być one publikowane nigdzie. Szkalują one niesłusznie wiele wspania-łych tradycji duchowych, a i chrześcijaństwu – jako narzędzie misjonarskie – nie przynoszą zaszczytu.Bo czy naprawdę jednak wynika z nich to, że inne metody, praktyki, doktryny, religie sta-nowią pułapkę? Pułapkę dla ludzi głęboko wierzących (w rozumieniu chrześcijańskim) na pewno. Ale nie polega owa pułapka na tym, że oto Szatan mieszka we wszystkim, co nie zostało pokropione wodą święconą, lecz na głębokim dysonansie poznawczym i na prostym prawie, mówiącym, że kto nieuważnie stąpa, łatwo się przewróci.[...]Schemat świadectw zawsze jest taki sam: chrześcijaństwo – fascynacja „innym” – bardzo głębokie wejście w „inne” – załamanie i upadek – powrót do chrześcijaństwa. Brak jakich-kolwiek świadectw ludzi, którzy „innym” zajmowali się od początku – wyrosłych w buddyj-skich, jogicznych lub po prostu ateistycznych rodzinach.Świadectwa takie publikowane są wyłącznie w źródłach związanych z konkretną droga du-chową (u nas jest to głównie chrześcijaństwo). Próżno ich szukać w mediach neutralnych, nawet tych życzliwie nastawionych do katolicyzmu.Gdy zauważyć te cztery fakty, okazuje się, że świadectwa wcale nie pokazują tego, że niechrześcijańskie praktyki są same w sobie niebezpieczne, nawet jeśli autor sam tak twierdzi. Niebezpieczne jest zajmowanie się nimi przez chrześcijan. Myślę, że pułapki, przed którymi ostrzegają autorzy świadectw są rzeczywiste wyłącznie dla osób, które głę-boko wierzą w osobowego Boga, takiego, jakim przedstawia go chrześcijaństwo. Czasem tacy ludzie buntują się przeciw swojej religii, a w innych tradycjach nadal szukają wła-

strona 5

Page 6: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

śnie tego Boga, wiarę w istnienie którego wyssały z mlekiem matki. I nie zawsze zdają so-bie sprawę z tego, że choć obrały inną drogę, spodziewają się w niej tego samego. Czasem ich poszukiwania wydają się być dla nich zupełnie niezależne od chrześcijaństwa: ulegają fascynacji i idą beztrosko w kierunku nowego, nie licząc się z konsekwencjami porzucenia dotychczasowych dogmatów, a nawet nie zdając sobie sprawy ze sprzeczności pomiędzy nowym, a starym.[...]Samo chrześcijaństwo ostrzega, nie da się służyć jednocześnie dwóm panom. Tymczasem ani zen, ani buddyzm, ani zapewne Tarot nie prowadzi do chrześcijańskiego Boga. Autorzy świadectw, którzy głęboko w sobie mają w takiego Boga wiarę, wstępując na inną ścieżkę idą wprost i nieuchronnie ku głębokiemu dysonansowi poznawczemu, który bardzo łatwo może się źle skończyć dla psychiki. Chrześcijaństwo z innymi tradycjami może się spoty-kać tam, gdzie znika religia, a zaczyna się Duch – tam, gdzie dostęp mają najbardziej urzeczywistnieni. Lecz doktryna Boga Ojca i Trójcy Św. jest NIE DO POGODZENIA z doktry-ną pustki czy wiarą w panujące nad życiem ludzkim demony i anioły. (więcej o buddyzmie i koncepcji Boga pisałem tutaj).Człowiek sam jest odpowiedzialny za swoje życie i działania. I mówi o tym każda z wiel-kich religii. Zrzucanie winy za swoje nieprzemyślane kroki na Buddę, Krisznę, czy nawet sąsiada, małżonka, rodziców jest ucieczką od tej odpowiedzialności i przykrym jest, że opisy doświadczeń ludzi ocalonych przed popełnionymi przez siebie błędami są w tak opaczny sposób interpretowane i wykorzystywane do propagowania chrześcijaństwa, zu-pełnie jakby nie było ono warte uwagi ze względów znacznie szlachetniejszych.Nie umiem dopatrzeć się w nauce Buddy niczego demonicznego, szkodliwego czy niebez-piecznego, chociaż sama duchowość w ogóle jest ryzykowna i niebezpieczna – wymaga od-ważnych decyzji i zaufania. Natomiast wejście wyznawcy jakiejś religii w praktyki ducho-we pochodzące skądinąd bez upewnienia się czy nie są one z jego religią sprzeczne rzeczy-wiście mogą skończyć się opisywanymi w świadectwach nieszczęściami i obłędem.Dlatego drodzy chrześcijanie: jeżeli nie chcecie wyrzec się Boga, Chrystusa i Ducha Św., zostańcie przy tym, co oferuje Wam Wasza religia, a oferuje ona naprawdę dużo. Wystar-czy poszukać. Badanie obcych ścieżek duchowych wymaga buddyjskiej wręcz uważności, i to na każdym kroku :)

Tarot nie jest narzędziem chrześcijańskiej duchowości. Nie jest także narzędziem buntu wo-bec niej. Jeśli bytem, systemem, odrębnym. Niezależnym, uczącym samodzielności, wymaga-jącym.

• • •

Zwróćcie jednak swoją uwagę na to, że przeciętny człowiek, który nabędzie talię kart Tarota i najczęściej przypadkowy podręcznik (w sumie dowolny, bo większość z wydanych i dostępnych na rynku odróżnia jedynie okładka i nazwisko autora), z wypiekami na twarzy tasuje karty, miesza, rozkłada, i stara się coś z tego co widzi zrozumieć oraz przełożyć na życie własne oraz bliźnich samego siebie mając za co najmniej ‚tarocistę’. Skutek jest taki, jakiego można oczekiwać w takich okolicznościach — może nie zawsze od razu tragiczny, ale stwarzający pewne, i w mojej subiektywnej ocenie poważne, zagrożenia.

strona 6

Page 7: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Beztroska. Zerowe przygotowanie i takież doświadczenie. Poczucie misji dziejowej i inne za-pędy z bezkresów megalomanii. Do tego nieograniczone pokłady entuzjazmu ... a potem czy-tamy świadectwa osób, których życie legło w w gruzach ‚przez karty’. I nie ma znaczenia fakt, że sami sobie uczynili krzywdę, na własne życzenie, że u jej podstaw legła zwyczajna głupota, bo inaczej, z pełnym szacunkiem dla przyczyny ich problemu, nie da się tego na-zwać.

Chodzi mi po głowie taki oto kawałek Trylogii Husyckiej Andrzeja Sapkowskiego (tom III):

– Trzy palce złamane – odrzekła zimno Rixa. – Drobiazg. Do wesela się zagoi.– Do jakiego wesela? A kto by cię zechciał? Stara, pyskata, usposobienie gwałtowne, goto-wać te nie umiesz, założę się o co chcesz, choćby o własny tałes. Ty daj rękę, sziksa. Jehe sz’meh raba mewarach l’alam ul’almej almajja!Na oczach zdumionego Reynevana palce Rixy wyprostowały się, momentalnie zniknęła z nich opuchlizna, rozpłynęły się w nicość krwiaki. Dziewczyna westchnęła, poruszywszy dłonią. Reynevan pokręcił głową.– No, no – powiedział wolno. – Jestem medykiem, rabbi Maizl, nieobce są mi te artes ma-gicae. Ale żeby tak gładko wyleczyć wyłamane stawy... Pełen jestem podziwu.Ciekawym, gdzie mo na się tego nauczyć? – U mnie – odrzekł sucho rabbi. – Będziesz miał wolne siedem lat, wpadnij. Nie zapo-mniawszy wpierw się obrzezać.

Chciałbym czasami powiedzieć komuś kto mając lat ‚naście’ (i nie chodzi mi tutaj o wiek fi -zyczny) sięga po karty, to samo co rzeczony rabbi — jeśli będziesz miał parę lat wolnego mo-żesz przewrócić stronę i czytać dalej, zobaczymy czego można Cię nauczyć.

strona 7

Page 8: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Czy można ‚nauczyć się’ Tarota?

Jak to właściwie jest?

Praktycznie każdy może sięgnąć po karty Tarota. Każdy może zapamiętać znaczenia owych kart pojedynczo i w rozkładzie. Każdy może nauczyć się kilku rozkładów kart, na różne oko-liczności i potrzeby, oraz stosować je na użytek własny, rodziny, przyjaciół i obcych. Dosłow-nie każdy1.

Nie wszyscy jednak posługują się kartami z taką samą łatwością. Jak w każdej dziedzinie, tak i tutaj, predyspozycje osobowe, w pierwszym rzędzie, decydują o umiejętnościach (w kolej-nych zaś wiedza i doświadczenie — to takie oczywiste). Dlatego też spotkać można tarocistów, którzy okażą się pełnymi finezji i pasji ekspertami, ale można także trafić na ‚dyplomowa-nych’ specjalistów o subtelności lecącej cegły. Wpływu na to nie mamy żadnego, a intuicja nie zawsze działa tak jak byśmy tego od niej oczekiwali.

No dobrze, to czy mogę zacząć naukę Tarota?

Możesz. Oczywiście. Metod na jego poznanie jest bardzo dużo, różnorodnych. Cieszy Cię prze-bywanie w grupie? Znajdź sobie jakiś kurs w okolicy. Wolisz uczyć się korespondencyjnie? Nie ma problemu ESKK prowadzi stosowną ścieżkę szkoleniową. Wolisz zajęcia indywidualne? Za-pisz się na spotkania u najbardziej znanego specjalisty zagadnienia Jana Witolda Suligi (nawet nie kosztują tak drogo). Wolisz uczyć się samodzielnie? Biblioteki stoją otworem dla każdego chętnego. Księgarnie sprzedają książki. Wystarczy odrobina samozaparcia. Jeśli zaś jesteś fa-nem szkolnictwa klasycznego i chcesz chodzić do szkoły z workiem na kapcie i plecakiem zaj-rzyj do Instytutu Psychologii Stosowanej na zajęcia z psychotroniki. W tym ostatnim możesz także uzyskać dyplom z wiedzy o Tarocie i to niezależnie od wybranej metody nauki.

Sam widzisz, że to tylko kwestia miejsca, sposobu i ceny. Oczywiście to także kwestia wybo-ru, determinacji, czasu, który zechcesz poświęcić.

Propozycja

Jako, że niniejsze opracowanie ma charakter przewodnika, chciałbym zaproponować Ci meto-dę nauki kart, którą określam mianem ‚nauki przez zrozumienie’. Metodę tę oparłem w cało-ści na technice medytacji kart, będącej rozwinięciem prac, które prowadziłem z gronem przy-jaciół w latach 2000-2001 w ramach internetowej grupy dyskusyjnej Lotos.

1 Jakkolwiek karty te są przeznaczone dla ludzi dojrzałych (emocjonalnie i psychicznie).

strona 8

Page 9: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Zakup kart

Jaką talię nabyć?

Przy wyborze jaki oferują nam obecnie sklepy jesteśmy jak ten osiołek co to ‚dano mu w żło -by’, z tym, że on miał do wyboru tylko dwie potrawy, my zaś mamy do wyboru jedną spośród kilkudziesięciu dostępnych typów talii.

Najpierw dobrze jest sobie karty obejrzeć. Różne talie. Można za pomocą internetu. Można osobiście w sklepie. Dobrze jest przy tym zabrać ze sobą kogoś kto nam pomoże. Jeśli takiej osoby nie znacie powinniście wziąć pod uwagę następujące kwestie:

• każda karta w talii powinna zawierać prezentację graficzną możliwych znaczeń — weź pod uwagę, że zaczynasz swoją przygodę z Tarotem i nauka z kartami o niejasnym, nieintuicyjnym przekazie mogą Ci tę naukę utrudniać,

• karty powinny posiadać format stosowny do warunków nauki, którymi dysponujesz — możesz kupić karty zbyt duże, wymiarowo, aby ze spokojem rozłożyć je na biurku, albo zbyt małe i męczące wzrok, oraz ‚uciekające’ Ci z rąk,

• karty powinny być dobrze wykonane — ostatnimi czasy słabej jakości wydawnictwa są wypierane z rynku, ale wszystko może się zdarzyć; karty to Twoje docelowe narzędzie pracy więc należy przed zakupem poprosić o prezentację wykonania — zbyt cienkie, zbyt śliskie, źle wykonane — zrezygnuj z zakupu talii, na którą padł wybór.

Nie kupuj talii szczególnie ‚udziwnionych’ lub radykalnie ‚uproszczonych’ (poznasz je bez tru-du, gdy tylko zobaczysz). Po co mają zbierać kurz na półce? Jeśli o mnie idzie uważam, że do-brze jest zakupić jedną z dwóch talii stworzonych do samodzielnej nauki — talię Rider-Waite'a lub Thotha. Ta ostatnia oprócz symboliki posiada jeszcze opis karty (jednowyrazowy) przy kar-tach Małych Arkanów. Bywa to bardzo pomocne w okresie nauki.

Gdzie można kupić talię?

Metody są dwie. Można osobiście udać się do sklepu. Hipermarkety raczej odpadają. Podobnie urzędy pocztowe i niektóre księgarnie (ale zajrzeć można, albowiem różne cuda się zdarzają). EMPIK powinien pomóc, ale tam często trafić można na talię zdekompletowaną za sprawą ‚fa-nów’. Najlepiej jest odwiedzić tzw. sklep ezoteryczny. Gdzie go znaleźć? Uruchom wyszuki-warkę Google i wpisz hasło „sklep ezoteryczny” oraz dodaj do tego nazwę miasta, w którym chcesz owego zakupu dokonać. Powinno pomóc. A jako, że dotarliśmy do internetu wymienia-my szybko drugą metodą zakupu, czyli sklep internetowy. Spośród moich ulubionych wymie-nię:

• osiem.com.pl • czarymary.pl • fraida.pl

strona 9

Page 10: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Metoda samokształcenia

Teraz, gdy posiadasz już swoją talię Tarota, docieramy do właściwego momentu opracowania, do prezentacji metody pracy, która zapewni nam zajęcie na najbliższe miesiące.

Technika samokształcenia w szczegółach

• Znajdujemy wolną chwilę w ciągu dnia — to nie jest trudne — 30 minut można wygo-spodarować wieczorem przed snem, rano przed wyjściem do pracy, w czasie przerwy śniadaniowej;

• Sięgamy po karty zaczynając od karty Głupca — kartę kładziemy w miejscu, w którym będzie rzucała się nam w oczy, przy komputerze, na biurku, na regale z pamiątkami, wkładamy w antyramę i wieszamy na ścianie; technik jest wiele warunek jeden — po-winniśmy móc szybko uzyskać z nią kontakt wzrokowy;

• Pierwszego dnia patrzymy na kartę — obserwujemy, przyglądamy się, uczymy się tego co przedstawia; zapamiętujemy kolory, układ postaci; nie robimy notatek;

• Drugiego dnia opisujemy kartę — opisujemy to co zapamiętaliśmy dnia pierwszego i nowe doświadczenia z dnia bieżącego; zapisujemy uczucia oraz wrażenia jakie na nas wywarła a także skojarzenia, które wzbudziła;

• Trzeciego dnia czytamy i uzupełniamy notatki — dopiero teraz możecie poszukać w sieci, lub w książkach, opisu karty autorstwa innych ludzi; w razie potrzeby uzupeł-niacie swoje notatki wyraźnie zaznaczając, iż zapisane informacje nie są waszymi własnymi doświadczeniami z kartą; jeśli w czasie spędzonym nad opracowaniem danej karty doświadczysz jakiegoś ciekawego zdarzenia w życiu opisz je także;

• Czwartego dnia sięgamy po kolejną kartę — oczywiście procesy opisane mogą trwać dłużej; czasami zabraknie nam 10 minut w ciągu dnia, będziemy zmęczeni, czy zajęci życiem, ale to nie jest reżim i jeden czy dwa dni przerwy w niczym nam nie przeszko-dzą;

• Proces powtarzamy 78 razy — czyli osobno dla każdej karty z talii

Ile czasu zajmie mi nauka Tarota tą metodą?

Nauka kart, ich znaczeń, przesłania różni się znacząco od nauki tabliczki mnożenia. Owszem możecie podejść do zagadnienia w ten właśnie sposób. Wydrukować sobie krótki opis kart na karteczce i wbić go w głowę ‚na pamięć’. Potem niczym Neo w Matrixie stwierdzicie ‚umiem Tarota’ i problemy zaczną się dokładnie wtedy, gdy ktoś rzuci wam hasłem ‚pokaż’. Przygoto-wana przeze mnie metoda nauki wymaga poświęcenia jej czasu. Średnio licząc potrzebujecie roku (plus minus kilku miesięcy) przy założeniu prac rozłożonych na maksymalnie trzy godziny pracy w tygodniu.

Potrzebuję roku?

Tak. Potrzebujesz roku (plus/minus kilka miesięcy) aby zrozumieć karty.

Zrozumieć? Przecież miałem się ich nauczyć?

Dokładnie. Jeśli chcesz czerpać przyjemność z przebywania z kartami, z pracy z nimi, musisz

strona 10

Page 11: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

je zrozumieć. Na tym polega ‚uczenie się Tarota’. Jedna z moich koleżanek mawiała:

Nie jest według mnie dobrze zaczynać naukę tarota od obkuwania znaczeń wróżebnych poszczególnych kart z książki. Daj sobie czas na swobodne obejrzenie wszystkich kart, za-stanowienie nad nimi bez sugerowania się opisami, zapisz w dzienniku własne odczucia i przemyślenia dotyczące każdej z nich. Takie swobodne zapoznawanie się z talią może się rozciągnąć na miesiące. Nie zaczynaj od wróżenia sobie według układów opisanych w książkach i odczytywania znaczenia wróżby poprzez kartkowanie opisów znaczeń. Jeśli już cię kusi do wróżenia, zaczynaj od losowania jednej lub trzech kart i próby odczytania ich przesłania według intuicyjnych odczuć, przed odwołaniem się do wiedzy encyklopedycz-nej.2

2 Za nieistniejącym już serwisem acheront.net.

strona 11

Page 12: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Medytacje z Tarotem

Obserwując ludzi zajmujących się kartami Tarota w naszym kraju doszedłem do wniosku, iż pojęcie ‚medytować z tarotem’ ma dla znacznej części tej grupy ludzi znaczenie co najmniej pejoratywne.

W środowisku istnieje wiele nieporozumień dotyczących terminu ‚medytacja’ (w kontekście kart), związanych z faktem funkcjonowania mnogości szkół i technik, niewiedzą, ostracy-zmem społecznym i lękiem (przyczyniają się do tego organizacje przeciwdziałające psychoma-nipulacji oraz kultom destrukcyjnym), czy też za sprawą prozaicznej różnicy kulturowej jako, że zazwyczaj ‚sprzedaje się’ ten termin w powiązaniu z obcą nam duchowością (tzw. wschod-nią lub stylizowaną).

Osobiście zakładam, że medytacja z kartami to proces, w którym obrawszy pojedynczą kartę, czy też układ kart, osoba medytująca wycisza się i koncentruje na obrazie, rozważa go, w skupieniu analizuje, dzięki czemu uzyskuje możliwość lepszego zrozumienia znaczenia karty, lub rozkładu. Pisząc o lepszym zrozumieniu mam na myśli swoistą głębię znaczeniową, wycho-dząca poza wiedzę nabytą poprzez studiowanie literatury tematu czy też pochodzącą z kur-sów.

Z uwagi na ulotność myśli i wrażeń stoję na stanowisku, iż dobrze jest utrwalać je prowadząc notatki na bieżąco (w miarę możliwości). Dobrze sprawdza się w tym przypadku np. blog. Dzięki publikowaniu informacji uzyskujemy dwie rzeczy:

• werbalizujemy myśli dla innych co sprzyja ich precyzowaniu,• zyskujemy grupę osób, które w razie potrzeby skorygują lub rozwiną nasze pomysły.

Ps. Czasami używam także terminu ‚kontemplacja’ jako równoważnika terminu ‚medytacja’.

strona 12

Page 13: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Przykład metody w działaniu

W trakcie pracy z kartami, która zaowocowała udostępnieniem tej publikacji stanąłem przed szeregiem wyborów, które musiałem podjąć.

Wybór talii

Zdecydowałem się na to, iż talią przewodnią mojej pracy będzie talia Hello Kitty (autorstwa Joe Rosales), bazującą na talii Rider-Waite. O moim wyborze zdecydowały kolejno klarowność i spójność talii; jej zdecydowanie popkulturowy charakter (odwołanie do kultowej kreskówki); odcięcie się od stereotypu ‚głębokiej a mrocznej ezoteryki’; fakt, iż jest to jedyna ze znanych mi, objęta zakazem publikacji (w tym sensie ‚zakazana’), talia kart (o co zadbali, wyrokiem sądu, autorzy postaci kreskówki).

Zastosowanie techniki samokształcenia

W czasach rozlicznych kursów, dyplomów, szkoleń zbiorowych, praca własna, wymagająca wy-łącznie samodyscypliny rozłożonej w czasie, wydała mi się najlepszą z metod. Przy okazji uznałem, że docelowo dobrze jest także zaprezentować jak może wyglądać efekt jej użycia w praktyce. Starałem się przy tym, w trakcie pracy nie robić zbytnich wyjątków, od przyjętej metody pracy, niemniej należy powiedzieć jasno, że:

• w trakcie pracy nad poszczególnymi kartami sięgałem po różne talie kart, porównywa-łem je,

• w międzyczasie doszedłem do wniosku, iż włączę do tego cyklu samokształcenia także elementy o podłożu stricto biblijnym; stąd też, przy każdej karcie znajdziecie cytaty z Biblii w wydaniu Warszawsko-Praskim, które w szczególny sposób synchronizowały w moim odczuciu treść poszczególnych kart z obrazowymi sytuacjami z Pisma Świętego,

• cykl medytacji, spisywania tekstów, pracy z kartami, wydłużył się do około dwóch lat, niemniej wynikało to wyłącznie z faktu zmiany w pewnym momencie nośnika zapisu (rozpoczynałem spisywanie wniosków w systemie blogowym by ostatecznie przenieść się na system typu WIKI), oraz odkrywania dodatkowych potrzeb własnych rodzących się w tym okresie, a będących wynikiem prowadzonej pracy.

Publikacja właściwa

Skłamię, jeśli napiszę, że nie planowałem opublikowania wyników mojej pracy gdy zaczyna-łem ten cykl samokształcenia. Przygotowywałem się do niego. Tworzyłem rozliczne prace wstępne. Kilka takich prób znalazło swoje odbicie w sieci, gdzie prawdopodobnie możecie znaleźć moje pierwsze próby podzielenia się wynikami cząstkowymi prowadzonej pracy.

• • •

Ostateczną wersję niniejszym publikuję. Mam nadzieję, że lektura, którą Wam udostępniam przyczyni się do pogłębienia Waszej wiedzy na temat możliwych sposobów wykorzystania kart Tarota z większym dla siebie pożytkiem; wprowadzi nową jakość do pracy z nimi; zachęci Was do dzielenia się wynikami Waszej pracy z innymi ludźmi, którzy podzielają naszą wspólną pa-sję — Tarota.

strona 13

Page 14: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ocenę końcową, co do wartości tej pracy, pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy, niemniej niech będzie mi wolno wyrazić nadzieję, iż pomoże Wam ona poszerzyć nieco horyzonty w za-kresie możliwych zastosowań kart Tarota.

Umysł głupka sprowadza filozofię do szaleństwa,Naukę do zabobonu,

a sztukę do pedanterii.Stąd uniwersyteckie wykształcenie.

strona 14

Page 15: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Głupiec

Wędrówkę czas zacząć

Początki zawsze bywały podobne. Któregoś dnia myśli pły-nęły spokojnie i w ukierunkowany sposób każda kończyła przy słowie: Tarot. Następnego dnia patrzyłem w niebo a księżyc dopowiadał: Czas się nim zająć. Po kilku dniach w nocy lampy uliczne nie pozwalały zasnąć a w tyłek gryzło coś zjadliwie, szepcząc: No zabierzesz się w końcu do robo-ty leniwcu jeden ty? No dobrze już dobrze. Zabieram się.

Z medytacjami z tarotem jest tak, że nigdy nie wiadomo było dokąd mnie zaprowadzą tym razem. Owszem plan wę-drówki jest gotowy, plecak spakowany, droga słoneczna, prognozy doskonałe, ale trzeba być cholernym głupcem (ups! przecież nim jestem), lub człowiekiem pokroju Dyzia marzyciela, aby wierzyć, że tym razem wycieczka odbywać się będzie bez niespodzianek. Bo przecież patrz. Gdzie ‚mrok’? Gdzie ‚ezoteryczna głębia’? Gdzie się podziały ‚tra-dycje magiczne’, ‚szkoły tarota’, ‚uświęcona przez zakony wiedza dywinacyjna’? Przecież twoja karta to kpina. Jakiś cholerny Prosiaczek, jak ta Pyza na polskich dróżkach. I ma jedno uszko ‚bardziej’.

A właśnie o to chodzi. O Pyzę i Prosiaczka. O to wędrowanie, którego żaden rozsądny człowiek nie zaczyna od lektury banalnego przewodnika. Bo widzisz, na tej drodze chodzi się bez prze-wodnika, gwarancji wsparcia i świadomości istnienia GOPR’u. Bez mądrych książek z działu ezoteryki; bez porad wróżki Balbiny, czerwonych świec, krwawych ofiar. Tego wędrowania nie można zakuć a potem zdać. Nie istnieje potrzeba oprawiania go w obrzędowość, zadymiania kadzidłem, kropienia woskiem i mieszania z jelitami kurcząt. Wiesz o co chodzi? Nie wiesz. Przykro mi. Źle trafiłeś :)

Tutaj należy pomyśleć. Zechcieć otworzyć się na obraz. Obejrzeć treści w nim zawarte bez względu na to jaką formę przybierze tym razem stary, dobrze znany symbol. W końcu zaś na-leży pozwolić symbolowi by stał się Twoim przewodnikiem na nadchodzące minuty, godziny, dni a może nawet miesiące. W sumie nigdy tego nie wiesz gdy zaczynasz. Może okazywać się w tym czasie, że i słowa są zbyteczne, bo nie wszystko daje się opisać.

Zatem ‚hyc’. Jestem na drodze i jest mi wesoło. Będę pisał.

• • •

Kiedy myślę o karcie Głupca zawsze towarzyszy jej myśl o BHP. Przeciętny fan nadprzyrodzo-nych doświadczeń widząc przepaść na początku drogi pomyśli sobie coś w stylu ‚duchy, ciała astralne, myślokształty, bogowie, cały ten kipiący życiem wszechświat stawił się aby mnie wesprzeć w drodze; stawił się by podziwiać początek mojej drogi, mój wspaniały start; zaś ta przepaść jest ułudą pięciu zmysłów; pułapką na wędrowca, ale nie dam się zwieść’. Chwilę potem zrobi krok do dziury i … skończy swoją przygodę z kartami. Często swoją przygodę ze wszystkim. Bo widzisz — głupiec to nie idiota, który wskakuje bezmyślnie do każdej napotka-nej dziury. Pakuje się w kabałę dla zasady. Wsadza palce w maszynkę do mielenia mięsa. Jest ciekawy świata, ale nie jest bezmyślny. Zachował rozsądek przynależny ludziom prostych i chociaż głęboko wierzy w możliwość lotów na miotle, to na wszelki wypadek zakłada spado-chron zanim na miotłę wsiądzie. BHP. Dlatego też nie mam zamiaru wkraczać w przepaść in-

strona 15

Page 16: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

wokując. Zamierzam ją pokonać. Zwyczajne zejść po ścianie. I tutaj kończę. Dzisiaj pobędę jeszcze chwilę Głupcem. Nacieszę się wolnością. Przyrodą. Światem dookoła. I dopiero jutro stanę się zadufanym w sobie dupkiem — (arcy) magiem we własnej osobie.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „The Fool on the Hill” grupy The Beatles.

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 19:

(16) A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i powiedział: Nauczycielu, co dobrego po-winienem uczynić, żeby osiągnąć życie wieczne? (17) Jezus odpowiedział: Czemu Mnie py-tasz o to, co dobre? Jest tylko jeden Dobry. A jeśli chcesz wejść w posiadanie życia, zacho-wuj przykazania. (18) A on zapytał: Które? Jezus zaś odpowiedział: Te oto: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie dawaj fałszywego świadectwa. (19) Czcij ojca twego i matkę twoją, a bliźniego twego kochaj jak siebie samego. (20) A młodzieniec ów powiedział: Wszystko to czyniłem. Czegóż mi jeszcze brak? (21) Jeśli chcesz być doskonałym — powie-dział Jezus — idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. A potem przyjdź i pójdź za Mną. (22) Usłyszawszy te słowa, młodzieniec odszedł zasmucony, jako że posiadał wielkie dobra. (23) Wtedy Jezus powiedział do swych uczniów: Zaprawdę mówię wam, że człowiekowi bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego.

strona 16

Page 17: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Mag

Mag czy iluzjonista?

Ledwo zszedłem z góry i już mi się w głowie poprzewraca-ło. Mam fikuśne nakrycie głowy, frak, kociołek, sztylet, zło-tego denara (z pentagramem!) a nawet różdżkę. No tylko jeszcze śnieżna sowa Hedwiga (SRSLY?) i istny ze mnie Har-ry Potter — będę czarował was i dzieci wasze. Dobrze. Oszukiwałem. Jestem tutaj po to by czynić swą wolę całym prawem (najlepiej waszym). Pewnie zastanawiacie się w jakim celu stoję przed wami w szlafroku w kaczorki i z czarną świecą? Sam nie wiem, ale podobno lepiej to wyglą-da niż stać w samych gaciach. I tak ‚dookoła Macieju’. Je-steś poważny, traktujesz świat poważnie, takoż ludzi — uważają Cię za czarusia iluzjonistę. Zachowujesz się jak czaruś iluzjonista? Niechybnie uznają, że jesteś wielkim, mrocznym wcieleniem kogoś bardzo potężnego.

Bywają takie chwile, w których nie mam ani potrzeby ani chęci porównywania się z innymi ludźmi. Nie mam nawet potrzeby dostrzegania ich wokół siebie. Świat skurczył się do moich rozmiarów. Mam świadomość własnych możliwości i umiejętności. Jestem archetypem karty ‚Mag’. Czasem w takich okolicznościach przyrody pogardzam innymi ludźmi. Mniej świadomymi. Mniej pewnymi własnej wartości. Czasami daję im to odczuć. Oni reagują. Spirala się rozkręca. Nie będę jed-nak zbyt głęboko wchodził w świat dygresji. Sprawa dotyczy mnie.

Bywają chwile, gdy odczuwam głęboką potrzebę porównywania się z … nie nie z ludźmi, ale z samym sobą z wyżej opisanych okresów życia. I gdy nie znajduję siebie takim jakim bywałem mam skłonność do teatralizacji. Odgrywam więc sam przed sobą scenkę rodzajową pt. ‚Je-stem zajebiaszczy’. Po jednodniowym teatrzyku okazuje się, że jestem doprawdy taki jak na-pisałem (zwłaszcza gdy teatr jednego aktora jest równolegle teatrem jednego widza) i nabie-ram nagle chęci do wystawienia kolejnych 500 spektakli, albowiem łatwiej jest grać niż żyć. I nadal jestem archetypem karty. Karty ‚Iluzjonista’.

Dobrze się domyślasz, to ten sam obraz. Różnica leży we mnie. Widzę w danej chwili dokład-nie to kim jestem — aktorem czy człowiekiem, którego gra. W obu przypadkach jestem per-fekcyjny. Nieziemski. Nieludzki. Nieskończenie doskonały. Wszystkomający. Samowystarczalny.

• • •

Jeśli zastanawiasz się nad kartą mówiącą o kwintesencji samczości, co przekłada się na kom-pleks postaw poczynając od szturmu Moskwy na zabawie kolejką elektryczną kończąc, dość ciekawie możesz zareagować na zdarzenie, w którym, ktoś stara się wyrządzić Ci krzywdę. Specyfika reakcji polega na tym, że przyjmujesz ze spokojem starania wrogiej osoby patrząc na nią wzrokiem kogoś, kto odwiedza ZOO i w terrarium dostrzegł egzotyczne stworzenie. Gdy planujesz rewanż wiesz, że dysponujesz stosowną siłą pozwalającą Ci zniszczyć życie jednost-ce, ale zastanawiasz się czy warto. Ostatecznie zamiast podciągać artylerię robisz natarczy-wemu stworzeniu delikatny żart a ono nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż właśnie otarło się o Armagedon ;) Ciekawe — prawda?

strona 17

Page 18: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Urokliwie zastanawiam się nad tym czy killer to jednak killer czy tylko popierdółka :)

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 7:

(8) Jahwe powiedział do Mojżesza i Aarona: (9) Jeśli faraon zażąda od was, dla potwier-dzenia waszego posłannictwa, jakiegoś znaku, to ty powiesz do Aarona, żeby wziął swoją laskę i rzucił ją na ziemię przed faraonem. Laska zamieni się w węża. (10) Kiedy Mojżesz i Aaron przyszli do faraona, uczynili wszystko tak, jak im polecił Jahwe: Aaron rzucił swoją laskę pod nogi faraona i jego służących, a laska przemieniła się w węża. (11) Wtedy fara-on kazał przywołać mędrców, zaklinaczy i jasnowidzów egipskich i ci, za pomocą swoich sztuczek, uczynili to samo: (12) każdy z nich rzucił na ziemię laskę i wszystkie laski prze-mieniły się w węże. Ale laska Aarona pochłonęła wszystkie laski wróżbitów.

strona 18

Page 19: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Najwyższa kapłanka (arcykapłanka)

Galopujące emocje

Kochamy przeczucia, palpitacje, emocje. Ten uwznioślony uczuciami stan pobudzenia. ‚Czuję, że jeśli nie napiszę ko-lejnego wpisu na blogu, to wszystkie wielkie czakramy padną i tak będą leżały jak padły’. No w każdym razie emocje rzecz święta i mieć je należy bezwzględnie. I niech kicają jak króliczki. I niech się mnożą i niech nam wszyst-kim będzie dobrze. Bo przecież każdy je odczuwa i dzięki temu, w towarzystwie nikt nie czuje się wyobcowany.

No właśnie. Tyle, że Najwyższa Kapłanka nie jest Jolą Ruto-wicz. Emocjonalne zagrania, efekciarskie sztuczki i inne ‚pokazówki’ nie mają na nią żadnego wpływu. Kreatywne działanie umysłu na zaawansowanym poziomie abstrakcji już tak. I to jest to co należy o niej wiedzieć. Polega na in-tuicji twórczej, odkrywczej i wartościującej. Planuje i przewiduje łącząc wszystkie świadome i podświadome dzia-łania własnej jaźni. Wydaje się przez to raczej zimną suką niż gorącą kotką. Cholera … przez całe życie nie spotkałem takiej kobiety3. Znajdowałem natomiast nieustannie jej przeciwieństwa. Przeintelektualizowane. Tworzące wraże-nie niedostępności. Obojętne. Bezmyślne. Podczas gdy Ona jest tak nieobojętna jak i zmyśl-na.

Patrząc na jej obraz i rozważając jego znaczenia przypominam sobie podstawy prowadzenia ‚Dziennika intuicji’. Współczesnego odpowiednika grymuarów, o którym wiedzę przejęli, lecz stosują w sposób ograniczony, specjaliści z branży motywacyjnej i goście od programowania neurolingwistycznego. Dochodzę do wniosku, że czas najwyższy wykonać i spisywać tę księgę na własne potrzeby. Przedmiot magiczny metodą jego użycia.

• • •

Spotkanie z Najwyższą ustawia wewnętrzny świat na głowie jednocześnie porządkując go. Wprowadza w życie dualizm form, poglądów, postaw i równolegle usuwa go. Łącząc przeciw-ności uwypukla różnice ucząc je koegzystencji. Spotkanie takie zawsze uważać będę za atrak-cyjne.

• • •

Księga Przysłów, rozdział 8:

(12) Ja, mądrość, bliska jestem roztropności, ja odkrywam poznanie i udzielam rad do-brych. (13) Bojaźń Boża żąda, by zła nienawidzić. Nie znoszę więc pychy i wszelkiej wy-niosłości, złego postępowania i obłudnej mowy. (14) Ja służę radą i pomocą, u mnie jest rozwaga i siła. (15) Dzięki mnie rządzą królowie, a władzę mający czynią to, co słuszne. (16) Dzięki mnie sprawują władzę przywódcy, wszyscy przełożeni i prawa stróże. (17) Ko-cham wszystkich, którzy mnie kochają, i pozwalam się znaleźć tym, co mnie szukają. (18) U mnie bogactwo i sława, dobra rozległe i szczęście. (19) Owoce, które ja wydaję, cen-niejsze są od najszczerszego złota, a korzyści ze mnie — droższe niż srebro. (20) Drogami

3 Z jednym wyjątkiem; ta, którą spotkałem jest obecnie moją żoną.

strona 19

Page 20: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

sprawiedliwości chodzę, samym środkiem prawości wiodą moje ścieżki, (21) a wszystko po to, by miłującym mnie dóbr przysporzyć i napełnić po brzegi ich skarbce. (22) Pan mnie stworzył na początku dróg swoich, przed wiekami, nim jeszcze cokolwiek uczynił. (23) Na samym początku zostałam stworzona, na początku, zanim ziemia powstała. (24) Jeszcze nie było oceanów, kiedy się rodziłam, ani źródeł bogatych w wodę (25) Nim wyłoniły się szczyty górskie i nim wzgórza powstały — już byłam.

strona 20

Page 21: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Cesarzowa

Matki, żony, kochanki

O tym kim mężczyzna staje się w życiu decydują: jego mat-ka, żony i kochanki. Mistrzynie wywierania wpływu świado-me swojej przewagi nad samcem. Przewagi wynikającej z faktu relacji krwi, przyrzeczenia, tajemnicy. “Jeden znak, a już nie wiecie sami; Co i jak, wzdychacie godzinami: Ech! Uch! Och! Ach! Słychać wciąż po całych dniach”.

Jestem typem, który lubi wywierać wpływy. Sprawować władzę. Jest też tak, że chętnie przekazuję obowiązek de-cydowania innym gdy tylko mam możliwość zachowania po-zorów tyranii. Niedostrzegalnej tyranii. Najlepiej spełniam się w roli szarej eminencji.

Pozory. Mam pełną kontrolę nad własnym życiem. Nie ule-gam wpływom, szantażowi, manipulacji. Jestem oazą roz-tropności i samodzielnej niezależności. Nie ulegam fascyna-cjom. Żądzy. Nie poddaję się dyskretnemu wpływowi osób bez względu na poziom pokrewieństwa ciała czy duszy, oraz rzeczy bez względy na to jak dalece użyteczne czy ele-ganckie wydają się być. To wszystko brzmi tak doskonale, iż można odnieść wrażenie, że jest równie piękne co sztuczne. Pomyślmy: Ile osób wiedząc, iż poddam się wpływom, o ile zachowam pozory, podejmie się próby wywarcia na mnie wpływu w imię partykularnych interesów?

Ten medal ma także drugą stronę. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, abym to ja był mat-ką, żoną i kochanką :) Abym to ja wywierał wpływy mając świadomość tego, że ludzie chętnie mi ulegną jeśli zachowają przeświadczenie o tym, że kontrolują sami własne życie; że są sa-modzielni. Wystarczy znaleźć sposób i dopasować go do osoby. Pochlebstwem, prezentem, obietnicą przyjemności przejąć inicjatywę. Uzależnić. Związać. Czerpać korzyści w czasie nie objętym granicami. Wszystko w zamian za stosownie przyjazną wizję rzeczywistości. Taką, którą tylko ja potrafię zapewnić.

• • •

W przypadku Cesarzowej nie można pominąć jednego elementu, który na tym wyobrażeniu karty pozostaje w pełni ukryty. Mam na myśli drugorzędowe i trzeciorzędowe cechy płciowe. Dochodzimy tym samym do pewnego rozdźwięku pomiędzy tą a kartą poprzednio rozważaną. Arcykapłanka jest atrakcyjna pięknym wnętrzem. Cesarzowa wyglądem zewnętrznym i dojrza-łością. To za nią wędrują oczy. To ona patrzy na nas z rozkładówek Playboya. To o niej śnimy na jawie. To w jej towarzystwie chcemy się pokazywać. To z nią chcemy uprawiać seks. To ona rodzi nasze dzieci. To ostatnie jest dość istotne. Wzorem mormońskiej żony pozostaje istotą wiecznie ciężarną.

Ps. Lub tylko zapładnia nasze męskie umysły taką właśnie myślą …

• • •

Nieustająco kojarzyła mi się Adele, w utworze Rolling in The Deep z Cesarzową.

strona 21

Page 22: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Sędziów, rozdział 16:

(15) Powiedziała znów do niego: Jak ty możesz mówić, że mnie kochasz, skoro twoje serce jest tak daleko ode mnie? Oto już trzy razy zakpiłeś sobie ze mnie i nie powiedziałeś mi, w czym tkwi twoja niezwykła siła. (16) I tak nękała go każdego dnia i natarczywie niepo-koiła. W końcu obrzydło mu już życie. (17) Otworzył przed nią swoje serce i powiedział jej: Nigdy dotychczas brzytwa nie dotknęła mojej głowy, bo jestem nazirejczykiem Boga od łona mojej matki. Gdybym się pewnego dnia ogolił, opadłbym natychmiast z sił i stał -bym się jak każdy inny człowiek. (18) Dalila uznała, iż tym razem rzeczywiście otworzył jej swoje serce. Wezwała więc do siebie przywódców filistyńskich i powiedziała im: Chodźcie teraz! Tym razem już rzeczywiście otworzył mi swoje serce. Przyszli tedy przy-wódcy filistyńscy, przynosząc ze sobą w rękach obiecaną zapłatę. (19) Ona zaś uśpiła Sam-sona na własnych kolanach, po czym wezwała człowieka i poleciła mu wystrzyc w siedmiu miejscach włosy na głowie Samsona. Potem poczęła go poruszać i [stwierdziła, że] uszła z niego siła. (20a) Wtedy zawołała: Samsonie, nad tobą Filistyni!

strona 22

Page 23: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Cesarz

Macho z Florydy

Pamiętasz na pewno taki monolog Ala Pacino z filmu ‚Adwo-kat diabła’ — Nie zadzieraj nosa. Nieważne, jak dobry je-steś. Nie ściągaj na siebie uwagi. Tu tkwi tajemnica, przy-jacielu. Musisz być skromny. Nieszkodliwy. Niezauważalny. Rozumiesz: głupek, prostaczek, naiwniaczek. Spójrz na mnie. Niedoceniany od samego początku. Nigdy byś nie po-wiedział, że jestem panem wszechświata — prawda? To je-dyna słabość, jaką do tej pory u ciebie zauważyłem. — Ke-anu Reeves zapytał — Co takiego? — i usłyszał w odpowiedzi — Twój wygląd. Macho z Florydy.

Przez całe dorosłe życie uczyłem się jak pozostawać w cie-niu zdarzeń i ludzi. Na uboczu, skromnie, nieszkodliwie. Niemniej bycie panem i władcą kusi. Kusi świadomość wie-dzy. Kusi chęć potwierdzania jej przydatności. Kusi kon-frontacja. Zazwyczaj wygląda to tak, że na horyzoncie zda-rzeń pojawia się osoba silnie akcentująca swoją obecność — rozpoczyna serial w odcinkach pt. ‚Lans bez granic’ — a ja miast wyrozumiałości wykazuję się jedynie irytacją, a poirytowanym będąc testuję granice cudzego lansu. W jakiś czas potem automatycznie włączają się fanfary i tylko po głowie telepie się świadomość tego, że zwycięstwo z niegodnym konfrontacji, gdyż od początku słabszym, przeciwnikiem to w istocie spektakularna klapa. Ale co tam. Za Keanu powtarzam ‚Ja nie przegrywam!’ (od siebie dodaję: nigdy) i w odpowiedzi słyszę, że zafascynowanie samym sobą to najsilniej działający naturalny narkotyk :)

W trakcie trwania tej wędrówki chcę zmienić nastawienie. Mam zamiar pozostać ‚panem świata’ lecz rozstać się z pozą ‚hegemona’. Odpowiedzialnie i z szacunkiem, lecz jednak ba-wić się władzą, rzeczywistością, życiem, żywiołami, wiedzą. Przekonać się i doświadczyć jak to jest gdy podchodzi się do rzeczy poważnych z przymrużonym okiem, z uśmiechem na twa-rzy, a mimo to bez nonszalancji (tak typowej dla ‚rozrywkowych’ ludzi).

Czas rozstać się z postawą ‚macho z Florydy’ nie stając się przy tym metroseksualnym, bez wyrazu, padalcem. Rzekłem!

• • •

W Cesarzu zawsze cenię jego samczość i jej atrybuty — siłę, zdecydowanie, wolę i ojcostwo, które nieodwołalnie i w każdych okolicznościach z niego się wyłaniają. Historyczna rola tego ostatniego, razem ze słowami ‚Pan Ojciec’, zaciera się mocno w obecnych realiach.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „Ballada o cysorzu” Tadeusza Chyły.

strona 23

Page 24: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Samuela, rozdział 16:

(1) Powiedział Jahwe do Samuela: Jak długo jeszcze będziesz rozpaczał z tego powodu, że pozbawiłem Saula władzy królewskiej nad Izraelem? Napełnij twój róg oliwą i ruszaj w drogę. Pójdziesz do Betlejemity Jessego, bo pośród jego synów upatrzyłem sobie króla. (2) Rzekł na to Samuel: Jakże ja mam tam pójść? Przecież zaraz dowie się o tym Saul i mnie zabije. Odpowiedział mu Jahwe: Weźmiesz ze sobą jedną jałowicę i będziesz mówił: Przychodzę, żeby złożyć ofiarę na cześć Jahwe. (3) Zaprosisz też na uroczystość składania ofiary Jessego, a Ja powiem ci wtedy, co masz czynić dalej. I namaścisz Mi na króla tego, którego ci wskażę. (4) Uczynił Samuel wszystko tak, jak mu nakazał Jahwe, i udał się do Betlejem. Zaniepokojeni tym starsi miasta wyszli mu naprzeciw i powiedzieli: Czy twoje przybycie przynosi nam pokój? (5) A on odpowiedział: Przynoszę wam pokój. Przychodzę, żeby złożyć ofiarę na cześć Jahwe. Oczyśćcie się i pójdźcie ze mną złożyć ofiarę. Sam do-konał oczyszczenia Jessego oraz jego synów i zaprosił ich do udziału w składaniu ofiary. (6) Kiedy przybyli na miejsce, zobaczył [Samuel] Eliaba. I powiedział sobie zaraz: To z pewnością ten stoi przed Jahwe jako Jego pomazaniec. (7) Lecz Jahwe rzekł do Samuela: Nie bierz pod uwagę ani jego wyglądu, ani wysokiego wzrostu. Ja też nie jego wybrałem. Nie jest ważne to, co widzi człowiek. Człowiek patrzy na wygląd, Jahwe czyta w sercu. (8) Następnie zawołał Jesse Abinadaba i pokazał go Samuelowi, ale Samuel powiedział: Nie tego wybrał sobie Jahwe. (9) Potem wezwał Szammę, lecz Samuel znów oświadczył: To jeszcze nie ten, którego wybrał sobie Jahwe. (10) I tak Jesse przedstawił Samuelowi sied-miu swoich synów, lecz Samuel powiedział: Żadnego z tych nie wybrał Jahwe. (11) Następ-nie zapytał Samuel: Czy byli tu już wszyscy twoi młodzieńcy? A on odpowiedział: Jest jesz-cze najmłodszy, który pilnuje teraz stada owiec. Powiedział Samuel do Jessego: Poślij po niego. Nie zasiądziemy do stołu, dopóki on tu nie przyjdzie. (12) Posłał tedy Jesse kogoś po niego, żeby go poszukano. Był on rudy i miał piękne oczy i pociągający wygląd. Wtedy powiedział Jahwe: Wstań i namaść tego. To on. (13) Wziął więc Samuel róg napełniony oli-wą i namaścił owego młodzieńca pośród jego braci.

strona 24

Page 25: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Arcykapłan (papież)

Pasterz bez owiec

Czasami można odnieść wrażenie, że w naszej czasoprze-strzeni obraz kapłana uległ barbaryzacji. Patrzysz i widzisz kapłanów na stanowiskach aktywistów politycznych czy biz-nesowych. Kapłanów hołdujących światopoglądowej ‚cepe-lii’, ludycznym rozrywkom oraz ludowej teologii. Kapłanów wchodzących w rolę ‚bogów na ziemi’, pakujących się ‚z butami’ w życie współwyznawców. Kapłanów, którzy wła-snym przykładem nie inspirują, nie pociągają do niczego. Którzy w większości przypadków budzą wyłącznie Twoje obrzydzenie.

Jakiś czas temu cytowałem Tomasza Piątka, i dzisiaj znowu powtórzę za nim: “… pogańska pseudo-laicyzacja oznacza odejście od bardziej tradycyjnych form życia i pójście za konsumpcją, za blichtrem, blaskiem i błyskiem, za ostrymi przyprawami i różowymi majteczkami. Czci się przedmio-ty, a jeszcze bardziej obrazy, telewizyjne, błyszczące, wdzierające się do mózgu i nie pozwalające na refleksję. Człowiek w takim stanie ducha nie zwróci się wprost do Boga, ani też się od Boga nie odwróci. Nie jest zdolny do tak poważnych wyborów. Raczej spróbuje rozwiązać ten problem w sposób dziecinny. Spróbu-je zepchnąć całą sprawę na „starszych i mądrzejszych”. Niech ktoś inny zajmuje się Bogiem i załatwia to za mnie, żebym ja mógł się spokojnie bawić.” Niemniej dodam od siebie, że w medytacji karta kapłana jest tą kartą, która mówi mi: nie musisz niczego delegować, spychać na starszych i mądrzejszych. To Ty jesteś starszym i mądrzejszym.

Cóż więc pozostało. Pobawiłem się cesarzem będąc i szybko zostałem skorygowany. W świecie medytacji nad tarotem tak właśnie się zdarza, że gdy już podejmiesz decyzję, wydawać by się mogło, że z konsekwencjami na wieki, okazuje się ona czymś niezwykle eterycznym, ulot-nym, tymczasowym. Karty bowiem nie determinują życia, nie wpływają na nie w żaden inny sposób niż pobudzając do refleksji i działania. Stanowią pomoc wizualną, której celem jest zachęcić mnie do rozważań nad własną naturą. Wzbudzić chęć poszukiwania mądrości, głębi w sobie. Nie ograniczają mnie jednak tylko do rozważań. Jeśli za owymi nie staną konkretne zachowania, postawy, wybory życiowe rozważania tracą rację bytu. Wiedza staje się sztuką dla sztuki. Zaczyna budzić wyłącznie obrzydzenie brakiem przełożenia na codzienność.

W ten sposób nie będąc dłużej kapłanem z wyboru ludzi pozostaję nim z racji tego, co tworzę łącząc refleksję z praktyką w tradycyjnych sferach, formach życia.

Ps. Dodam — wiki się do nich nie zalicza :)

• • •

Wolność i nieustanna podległość. Wolność i nie kończące się posłuszeństwo. Wolność i trwałe wyrzeczenie się. Ciemna esencja życia duchownego. Zagęszczają ją wydatnie brak prywatno-ści, nieustanna gotowość do pracy, zwyczajna niechęć i zazdrość otoczenia ‚bo przecież du-chownemu wszystko przychodzi tak łatwo’.

To wszystko czego nie widać a jest.

strona 25

Page 26: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 14:

(17) Kiedy Abram wracał po zwycięstwie nad Kedorlaomerem i sprzymierzonymi z nim kró-lami, wyszedł mu na spotkanie aż ku dolinie Szawe, czyli Królewskiej, król Sodomy. (18) Melchizedek zaś, król Szalem, wyszedł mu naprzeciw, niosąc ze sobą chleb i wino. Będąc kapłanem Boga Najwyższego, (19) błogosławił on Abramowi i mówił: Niech spłynie na Abrama błogosławieństwo od Boga Najwyższego, Stwórcy nieba i ziemi. (20) Niech będzie uwielbiony Bóg Najwyższy za to, że wydał w twoje ręce wszystkich wrogów twoich. Wtedy Abram złożył w ofierze dziesiątą część wszystkiego, co posiadał.

strona 26

Page 27: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Kochankowie

Osiołkowi w żłoby dano

W jeden owies, w drugi siano. Uchem strzyże, głową kręci I to pachnie, i to nęci. Od którego teraz zacznie, Aby sobie podjeść smacznie? Trudny wybór, trudna zgoda Chwyci siano, owsa szkoda, Chwyci owies, żal mu siana. I tak stoi aż do rana, A od rana do wieczora; Aż nareszcie przyszła pora, Że oślina pośród jadła Z głodu padła.

Tak swego czasu Aleksander hrabia Fredro opisał był rozter-ki posiadania, męczarnie wyboru. Dlaczego o nich wspomi-nam?

Gdy zaczynałem medytacje z tarotem spodziewałem się tego, iż w pewnym momencie pisania spadnie mi na głowę nadmiar. Znajomych. Zaproszeń do projektów. Propozycji wyjazdów. Planów. Wszystkiego. Dużo i naraz. Jak wiadrem woda w lany poniedziałek. I każdy oczekuje. I kusi. I nęci. Tylko rzuć w cholerę to pisanie o tarocie bo się marnujesz. Z nami osiągniesz wyżyny, kupią Cię przedsiębiorstwa rozrywkowe. Wypłyniesz w prasie ogólnopol-skiej. Będziesz sławny. Pożądany. Tylko się zdecyduj. I nie zawiodłem się. Falanga atakuje z uporem godnym lepszej sprawy już któryś dzień z rzędu. Aż mi się nie chce skrzynki poczto-wej otwierać.

Rzecz w tym moje drogie dzieci, że ja już nie jestem osłem z wierszyka. Po kilku latach mil -czenia stałem się zgoła odmiennym gatunkiem tego długouchego czworonoga. Tym upartym, irytującym konsekwencją, mającym plan i wolę realizowania projektów pojedynczo. Zatem pozostało mi jeszcze 78 minus 7 wpisów w tym blogu (wartość minimalną policzcie sami doda-jąc jakiś niewielki margines jeśli pojawi się jakaś myśl uboczna warta publikacji).

I tak oto dokonałem wyboru. Własnej ciężkiej ale pewnej pracy nad współpracę wynikającą z przypomnienia się światu. I wpisałem się (nie) przypadkowo w treść ukochanej karty.

• • •

Dotarły do mnie głosy o tym, iż to takie nieosobiste i nie związane z drugim człowiekiem, gdy pisze się o własnych wyborach pomiędzy ‚rzeczami’. Wszystkim negującym moje podejście zaręczam, iż oburzenie wywołane odmową wzięcia udziału w jakimś projekcie budzi emocje o charakterze nieomal wyłącznie osobistym ;) Nie wierzycie? Powiedzcie ‚nie’ komuś kto ocze-kuje, iż odpowiecie mu ‚tak’ na pytanie :)

• • •

Księga Liczb, rozdział 22:

(21) Wstał tedy wczesnym rankiem Baalam i osiodławszy swoją oślicę, ruszył w drogę ra-zem z przywódcami moabickimi. (22) Lecz to, że ruszył w drogę, rozgniewało Jahwe. Anioł

strona 27

Page 28: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Jahwe wyszedł tedy naprzeciw, żeby zagrodzić im drogę. Baalam jechał na oślicy, towa-rzyszyli mu dwaj słudzy. (23) I oto oślica zobaczyła anioła Jahwe stojącego na drodze z mieczem w ręku. Kiedy zboczyła z drogi i skręciła na pole, Baalam biciem chciał ją zmusić do powrotu na drogę. (24) Wtedy anioł Jahwe stanął na wąskiej dróżce wiodącej między dwiema winnicami ogrodzonymi murem. (25) Zobaczywszy anioła Jahwe, oślica skręciła i zbliżyła się tak bardzo do muru, że Baalam ocierał sobie o mur nogę. Znów więc zaczął ją bić. (26) Tymczasem anioł Jahwe odszedł jeszcze dalej i zatrzymał się w miejscu tak zwę-żonym, że nie było gdzie ustąpić mu z drogi, ani z lewej, ani z prawej strony. (27) Oślica, widząc anioła Jahwe, padła pod siedzącym na niej Baalamem. Rozgniewał się więc Baalam i znów zaczął ją bić kijem. (28) Ale Jahwe sprawił, że oślica tak przemówiła do Balaama: Cóż ci zrobiłam, że bijesz mnie już po raz trzeci? (29) Balaam odpowiedział oślicy: To dla-tego, że kpisz sobie ze mnie. Gdybym miał pod ręką miecz, zabiłbym cię natychmiast. (30) Rzekła tedy oślica do Balaama: Czyż nie jestem tą twoją oślicą, której dosiadasz ciągle aż dotąd? Czy kiedykolwiek tak się zachowywałam wobec ciebie? A on odpowiedział: Rzeczy-wiście, nie! (31) I otworzył Jahwe oczy Baalama, i zobaczył Baalam anioła Jahwe stojące-go na drodze z wyciągniętym mieczem. Skłonił się, a potem upadł na twarz.

strona 28

Page 29: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Rydwan

Bomba w górę proszę Państwa

Ostatnio spędzam czas produkując się na różnych forach dyskusyjnych. W tematyce ‚duchowego rozwoju’ ma się ro-zumieć (znajomy zwrócił mi uwagę, że termin ezoteryka jest ostatnio źle widziany). Wspominam o tym by zwrócić uwagę na ‚kanon’ czy też ‚dogmat’ owego rozwoju, który wyraża się w takim oto dialogu:

P: Dlaczego wiedza i rozwój duchowy nie mogą iść w parze? O: Mogą i zwykle idą. Przychodzi jednak moment, w którym wiedza przestaje mieć już znaczenie. Takie są prawa duchowego rozwoju.

Popatrz na kartę obok. Widzisz to? Łódź płynie portem. Cią-gną ją symetrycznie dwie rybcie. Poddane kontroli. Tresu-rze. Szkoleniu. Posłuszne komuś. Odpowiada za to ten gość z kijem. I, jak sądzę, właśnie taki gość z kijem przydałby się większości współczesnych ezoteryków. Rzecz w tym, że oni nie poddają się kontroli (nawet własnego umysłu, o roz-sądku nie wspomnę), nie potrafią wykazać się żadnym po-słuszeństwem, nie posiadają autorytetów zewnętrznych, determinacja i reżim systematycznej pracy są im obce. Liczy się jedno — aby słowa były ide-alnie śliskie i okrągłe — jak kulki analne w wazelinie — przyjemne i o oczywistym zastosowa-niu.

Wracam do własnego życia. Kiedyś, dawno temu na fali fascynacji Ασκητική, zachwycały mnie słowa:

Nie jestem dobry, nie jestem prawy, nie jestem łagodny. Moje szczęście, moje nieszczę-ścia trudne są do zniesienia. Pełno we mnie bełkotliwych dźwięków i ciemności, pławię się w łzach i krwi w ciepłym korycie ciała. Boje się mówić. Ustrojony w sztuczne pióra wołam, śpiewam, płaczę, by zagłuszyć niemiłosierny krzyk serca. Nie jestem światłem. Jestem nocą, lecz jakiś płomień przenika me wnętrze i je trawi. Jestem nocą trawiona światłem. Zagrożony, niecierpliwiąc się, zataczając w ciemności, usiłuję otrząsnąć się ze snu i stojąc przetrwać parę – tyle, ile wytrzymam – chwil. Male, nieokiełznane tchnienie beznadziej-nie walczy we mnie, by zwyciężyć szczęście, zmęczenie, śmierć. Ćwiczę ciało jak bojowe-go konia. Dbam by zawsze było silne, skromne, gotowe. Hartuje je i mu współczuję. Inne-go konia nie mam. Dbam, by mój umysł był zawsze czujny, bystry, bezlitosny. Daje mu swobodę, niech zmaga się nieustannie, niech on – światło – pozera mrok mego ciała. Inne-go narzędzia, by uczynić światło z ciemności nie posiadam. Zachowuje serce płomienne, odważne, niespokojne. Czuje w nim wszystkie burze, sprzeczności, radości i smutki życia. Staram się jednak uczynić je uległym porządkowi doskonalszemu niż mój umysł i tward-szemu niż ono samo – porządkowi Wszechświata, który nieustannie podąża w górę.

Do dzisiaj zaszły w tym wyznaniu pewne zmiany. Nie potrzebuję już tak wzniosłych słów do wyrażania prostych prawd. Nie oddzielam już tak ostro, zdecydowanie i wyraźnie ciała od umysłu. Jestem tym, który je koordynuje w swoim człowieczeństwie. Zarządza nimi i cieszy się z efektów ich harmonijnej współpracy — niekoniecznie na drogach duchowego rozwoju — choć także :)

strona 29

Page 30: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Niektórzy ludzie z mojego otoczenia mają dziwne tendencje — zapominają mianowicie, że serce i rozum nie muszą toczyć ze sobą ciągłej wojny, że to różne odsłony ich samych.

• • •

Druga Księga Królewska, rozdział 2:

(5) Synowie proroków przebywających w Jerychu przyszli do Elizeusza i powiedzieli mu: Czy ty wiesz, że Jahwe uniesie dziś twego pana w górę, ponad twoją głową? A on odpowie-dział: Tak, ja również to wiem, ale zachowajcie spokój! (6) Potem Eliasz powiedział: Zo-stań tutaj, proszę cię, gdyż Jahwe wysyła mnie nad Jordan. Odpowiedział Elizeusz: Na ży-cie Jahwe i na twoje życie, nie opuszczę cię nigdy! I poszli obaj razem. (7) Pięćdziesięciu spośród synów prorockich szło za nimi. Zatrzymali się w pewnej odległości naprzeciwko ich, a oni stanęli nad brzegiem Jordanu. (8) Wtedy Eliasz wziął swój płaszcz, zwinął go i uderzył nim o wodę, tak że wody się rozdzieliły, a oni obaj przeszli suchą nogą na drugą stronę. (9) Kiedy już przeszli na drugą stronę, Eliasz powiedział: Powiedz, co chcesz, że-bym ci uczynił, zanim zostanę zabrany od ciebie. Elizeusz odpowiedział: Niech twój duch zstąpi na mnie w podwójnej mierze! (10) Eliasz powiedział: Żądasz ode mnie rzeczy bar-dzo trudnej. Ale stanie ci się to, jeśli będziesz mnie widział w chwili, gdy będę się z tobą rozstawał; natomiast nie spełni się twoje życzenie, jeśli nie będziesz mnie wtedy widział. (11) Kiedy ruszyli w dalszą drogę, rozmawiając ze sobą, nagle rydwan ognisty, zaprzężony w dwa ogniste rumaki, rozdzielił ich i Eliasz, spowity trąbą powietrza, został zabrany do nieba.

strona 30

Page 31: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Sprawiedliwość

Tego się ludziom nie robi

W dniu dzisiejszym łamiemy przepis na talię. Łamiemy, przywracając Sprawiedliwości należne jej, z zasady, miej-sce. W końcu taka już jej rola. ‚Sprawiedliwie’ nie zawsze oznacza ‚zgodnie z naszym poczuciem sprawiedliwości’ — lub poprawniej — nieomal nigdy tego nie oznacza. Nie chcę jednak odpływać w dygresje, do czego miewam skłonność, ale o tym sza! ;)

Jestem surowym sędzią. Czasami bardzo surowym, ale nig-dy sadystycznym. Zdecydowanie oceniam świat, tak ludzi jak i zdarzeń, z którym się stykam. Stanowcze wydaję wy-roki nigdy nie mając względu na osobę. Z przyjemnością ustalam, planuję i realizuję swoje zadania. Korekcja poglą-dów i zajmowanego stanowiska nigdy nie zajmuje mi czasu. Widząc błąd w zachowaniu, w podejściu, reguluję go nie-chybnie, a jeśli sytuacja tego wymaga, przyznaję się do owego błędu. Bez zwlekania i przeciągania w czasie. Kieru-ję się przy tym tak rozsądkiem jak i emocjami. Umysłem i sercem (wybaczcie mi ten naiwny slogan, ale nie mogłem mu się oprzeć) pospołu w równych proporcjach. Poruszając się po drodze środka ale nie czyniąc ustępstw rozsądku oraz umysłu na rzecz emocji i serca (w odwróconej kolejności także). W równowadze. Wbrew opiniom innych nie zamykam oczu. Czyniąc siebie samego miarą, nie czynię siebie kanonem bezwzględnym każdego człowieka. Nie porównując się z innymi ludźmi wiem, że jestem tylko małym kaczorkiem, który bez względu na to jak dalece na drodze własnego rozwoju się znajdzie cały czas będzie widział horyzont, do którego warto podążać. Do którego warto zmierzać. Taki jestem. Taka jest moja sprawiedliwa ocena. Taki mój osąd i zdanie.

Czytając to co piszę musisz pamiętać, że silne poglądy, czy zdecydowane opinie są w modzie. Zawsze i bez wyjątku pozostają atrakcyjne. Zwłaszcza w rzeczywistości świata bez autoryte-tów. Nie daj się zatem skusić korzyściom. Pozostań pośrodku kręgu. Ze swoim sądem. Z wyro-kiem. I z wykonaniem go.

• • •

Kolejna z cyklu zapomnianych definicji. Zapomnianych i zdewaluowanych. Czasami aż do przesady.

• • •

Ewangelia Łukasza, rozdział 6:

(31b) […] postępujcie z ludźmi tak, jak chcielibyście, żeby ludzie postępowali z wami. (32) Jeśli bowiem kochacie jedynie tych, którzy was miłują, jakież w tym z waszej strony dobrodziejstwo? Czyż i grzesznicy nie okazują miłości tym, którzy ich kochają? (33) A jeże-li dobrze czynicie tylko tym, którzy i wam dobrze czynią, to cóż to za dobrodziejstwo z waszej strony? Przecież grzesznicy tak samo postępują. (34) Lub jeżeli pożyczacie tylko tym, o których wiecie, że wam dług oddadzą, to cóż za dobrodziejstwo z waszej strony? Przecież grzesznicy także pożyczają grzesznikom, żeby tyle samo otrzymać. (35) Raczej

strona 31

Page 32: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego w zamian nie spo-dziewając się, a wtedy wielka będzie wasza zapłata i będziecie synami Najwyższego, bo On również okazuje swoją łaskawość niewdzięcznikom i złym. (36) Bądźcie tedy miłosier-ni, bo i Ojciec wasz jest miłosierny. (37) I nie sądźcie też innych, to i sami nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, to i wy nie będziecie potępieni. Przebaczajcie innym, to i wam będzie przebaczone. (38) Dawajcie innym, to i wam będzie dane: dadzą wam w zanadrza wasze miarę sprawiedliwą, ubitą, potrzęsioną [i pełną] po same brzegi. Bo jaką miarą wy mierzycie, taką i wam odmierzą.

strona 32

Page 33: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Eremita (pustelnik)

Synowie Szymona

My, synowie i córki Szymona Eremity, zwanego dalej Słupni-kiem, wiedziemy życie pełne wyrzeczeń. A to poszukiwanie oświecenie wygoni nas na 40 dni na pustynię. A to wdrapu-jemy się wzorem taty na jakiś słup. A to siedzimy pod drze-wem i doznajemy oświecenia. I tak całe życie upływa nam na praktykowaniu ascezy, oraz odkrywaniu duchowych głę-bi. Kultywujemy zdrowy brud upokarzając ciało. Przed deszczem i słońcem chroni nas kaptur. Żywimy się tym co nam dostarczą ludzie. Ze słupa głosimy kazania i przyjmu-jemy pielgrzymów.

A teraz dosyć smutku moi drodzy czas na zabawę. Gdy piel-grzymi nas wkurzą możemy ich obrzucić kałem. Możemy? Możemy. Więc rzucamy. Jeśli mamy dobry dzień tylko plu-jemy im na głowy. Przychodzą do nas po porady? Przycho-dzą. Udzielamy więc im porad abstrakcyjnych i durnych. Wypełniają je co do joty (już słyszę ten chichot) i przycho-dzą po więcej. I tak oto my, rozmawiający z wróbelkami i zapładniający bałwanki, zaczynamy decydować się o losie innych. Nie tylko o sprawach trzeciorzędnych i duchowych. Zaczynamy decydować o wszystkim.

Pokazałem pełen obraz? Bynajmniej. Pominąłem sporo i uczciwie to przyznaję. Skrajne posta-wy w życiu eremity czynią z niego idealnego świętego i takiegoż samego szubrawca. Wzór do naśladowania jak i straszaka na niegrzeczne dzieci. W czym więc leży sedno wywodu? W tym, że spotykając takiego gościa nie wiesz z kim się zetknąłeś. Nie wiesz czy to kolejny Francesco Forgione czy może następny Ryszard Matuszewski. Idealnie bury kubrak, postawa życiowa, mądry wyraz twarzy, deklaracja o poszukiwaniu mądrości i głębi na ustach. I właśnie dałeś się wystrychnąć na dudka.

Wniosek z tego jeden. Eremita, nie eremita, należy uważać na ludzi, którzy pretendują do miana świętości. Kart to także dotyczy. Pustelnik nie zawsze wydobywa ze swej torby dobre rzeczy a jego pojawienie się nie zawsze zwiastuje możliwość pogłębionego rozwoju duchowe-go.

• • •

Pustelnik jest osobą aktywną. Pełną pasji, zapału, ideałów. Gotową do działania i podejmują-cą je. Zwracam na to szczególną uwagę gdyż nader często mówiąc o nim ulegam stereotypowi leniwego mnicha ;)

strona 33

Page 34: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 11:

(16) Do czegóż mam przyrównać to pokolenie? Jest ono podobne do dzieci, które znalazł-szy się na placu, czynią innym wymówki: (17) Graliśmy wam na flecie, a wyście nie tań-czyli; śpiewaliśmy pieśni smutne, a wy nie uderzaliście się w piersi! (18) Kiedy bowiem przyszedł Jan, nie jadł i nie pił — to powiedziano: Opętany. (19a) A kiedy przyszedł Syn Człowieczy, kiedy jadł i pił, to powiedziano: Oto obżartuch i pijak, przyjaciel celników i grzeszników!

strona 34

Page 35: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Koło fortuny

A jednak się kręci

Koło fortuny kołem się toczy. I fakt ten jest wybitnie nie na miejscu w naszym statycznym świecie. Jest herezją obrzy-dliwą przeciwko ładowi i umowom społecznym. I należy mu przeciwdziałać. Najlepiej zamykając usta poruszającym te-mat.

W Twoim życiu wszystko się zmienia. Tempo jest błyska-wiczne. Od radości do smutku. Od euforii do depresji. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. To nie wpływ Koła fortuny. To zwyczajna do granic, popularna ostatnio, choroba afektyw-na dwubiegunowa. Odpowiednia dawka litu i odzyskasz równowagę.

W Twoim życiu nic się nie zmienia. Ciągle musisz zmagać się z przeciwnościami losu. Żadnej odmiany. Żadnej różno-rodności. Przeciwieństwo. Opór. Przeszkoda. Dół. Dla Cie-bie mam złą wiadomość. To nie wpływ Koła fortuny. Jesteś fatalistą. Wyznajesz determinizm więc to co Cię spotyka to jedynie spełnienie Twoich oczekiwań. Wizyta w sklepie sie-ci be-Smart lub skakanie nago przez ognisko przy pełni księżyca przywróci Ci radość życia.

Twoje życie to pasmo sukcesów. Poświęciłeś się rozwojowi duchowemu a rozwój duchowy od-wdzięczył Ci się najpiękniejszą żoną we wiosce, rezydencją z basenem, ‚helikoptrem’, limu-zyną i masą wielbicieli. Jesteś na szczycie, ale to także nie jest wpływ Koła fortuny. I wiesz. Mam dla Ciebie aż dwie dobre wiadomości. Masz kolosalny kredyt do spłacenia i nie zalegasz z bieżącymi ratami ;)

Czy już rozumiesz czym nie jest Koło fortuny? A czy domyślasz się czym może być?

Ps. Nie będę trzymał Cię w niepewności. A wyznając zasadę, że obraz przemawia lepiej niż słowo podrzucę Ci podpowiedź:

- co do której żywię przeświadczenie, iż zrozumiesz ją bez nadmiaru słów, dzięki czemu nie będę musiał narażać się na ostracyzm, zamykanie siłą ust, areszt domowy i inne temu podob-ne (nie)przyjemności.

strona 35

Page 36: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Nieustanne, oczywiste koleje losu. Krąg zmian. Dziejące się przy zgodzie uczestniczących w nich równie sprawnie jak przy ich sprzeciwie.

Ich, zdarzeń życia, atrakcyjność chwilami blaknie, chwilami rozpala się. Bezwzględnie. Konse-kwentnie. W sposób nieunikniony. Nie można na chwilę ‚stanąć obok nich’. Zawsze jest się w środku.

• • •

Księga Ezechiela, rozdział 1:

(4) I oto widziałem, jak wicher gwałtowny nadchodził od północy. Niósł ze sobą wielki ognisty obłok, rozświetlający wszystko dokoła. W samym środku ognia błyszczało coś jak najszlachetniejsze złoto. (5) Wśród płomieni ognistych widać było jakby cztery istoty żywe, podobne z wyglądu do ludzi. (6) Każda z tych istot miała cztery twarze i cztery skrzydła. (7) Nogi miały wyprostowane, zaś ich stopy przypominały stopy ogromnego ciel-ca, a lśniły tak jak brąz starannie wygładzony. (8) Spod skrzydeł, ze wszystkich czterech stron, wystawały ludzkie ręce. [Miały oblicze i skrzydła owe cztery istoty]. (9) Ich skrzydła dotykały siebie nawzajem. Kiedy się poruszały te istoty, nie odwracały się w żadną stronę: każda zmierzała w tym kierunku, jaki jej wyznaczało własne oblicze. (10) Oblicza te zaś wyglądały tak: z przodu każda z czterech istot miała twarz ludzką, z prawej strony u każ-dej z nich był widoczny lew, po lewej stronie każdej z czterech istot wystawał łeb wołu, a z tyłu każdej z nich widać było głowę orła. (11) Skrzydła ich były uniesione ku górze w ten sposób, że dwa stykały się ze sobą, a dwa okrywały całe ciało. (12) Każda z tych istot po-suwała się w kierunku wskazanym przez jej oblicze. Szły zaś tam, dokąd je duch prowa-dził, nie zbaczały nigdzie ze swej drogi. (13) W samym środku, między tymi istotami wi-dać było jakby rozżarzone węgle albo pochodnie, które się poruszały na wszystkie strony. Ogień rozświetlał wszystko dokoła, z ognia też wychodziły błyskawice. (14) Owe żywe isto-ty biegały tam i z powrotem jakby błyskawice. (15) Przypatrzyłem się dokładnie owym istotom żywym i zobaczyłem, że obok każdej z nich znajdowało się na ziemi jedno koło. (16) Koła wyglądały tak, jakby były zrobione z chryzolitu. Wszystkie cztery były dokładnie do siebie podobne, a były tak zrobione, jakby jedno obracało się wewnątrz drugiego. (17) Mogły się one poruszać we wszystkie cztery strony, nie zbaczając przy tym nigdzie z obra-nej drogi. (18) Rozmiary tych kół były tak ogromne, że aż mnie przerażały. Wszystkie czte-ry koła na swych obręczach miały pełno oczu. (19) Gdy istoty żywe zaczynały się poruszać, wówczas posuwały się do przodu także i koła. (20) Posuwały się zaś tam, dokąd istoty były prowadzone przez ducha. Koła podnosiły się z miejsca razem [z owymi istotami], bo duch tych istot był również w kołach. (21) Gdy istoty żywe posuwały się do przodu, szły z nimi także koła, kiedy zaś się zatrzymywały, koła również stawały. Gdy któraś z istot podnosiła się z ziemi, podnosiły się także koła, bo duch istot żywych był również w kołach. (22) Po-nad głowami wszystkich istot żywych znajdowało się coś na kształt sklepienia, strasznego z wyglądu, jakby jeden ogromny kryształ unoszący się w górze nad ich głowami. (23) Pod sklepieniem były rozpostarte ich skrzydła tak, że jedno dotykało drugiego. Dwa skrzydła zaś okrywały ciała każdej z żywych istot. (24) Słyszałem także szum ich skrzydeł. Był to jakby szum wód potężnych albo jak głos Wszechmocnego. Kiedy ruszały z miejsca, słychać było odgłosy pochodzące z jakiegoś wojskowego obozu. Kiedy zaś przystawały, skrzydła ich opadały ku ziemi. (25) Szum dochodził także sponad sklepienia znajdującego się nad ich głowami. Kiedy przystawały, skrzydła ich opadały ku ziemi. (26) Ponad sklepieniem, nad ich głowami, znajdowało się coś na kształt szafirowego tronu. Na owym wzniesieniu po-dobnym do tronu zasiadała postać, przypominająca wyglądem postać ludzką. (27) Wokół jakby bioder zobaczyłem jasność z samego środka błyszczącego złota, niczym wieńca z pło-mieni. Spod tego zaś, co kształtem przypomina biodra, wydostawał się ogień, rzucający swój blask dokoła.

strona 36

Page 37: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Siła (moc)

Nec Hercules contra plures

Myślisz sobie, czytając tytuł wpisu, mizernie się zapowiada ciąg dalszy. Bo przecież już wiesz, że przeciwności losu nie chodzą parami ale poruszają się w dobrze zorganizowanych stadach. I jeszcze ten Herkules. Po jakimś czasie strach sparaliżuje każdą próbę działania, każdą chęć podjęcia tru-du pracy. Zanim do tego dojdzie dobrze jest przypomnieć sobie starą, często powtarzaną przez rozmaite tradycje, zasadę, którą naszej kulturze przypomniał Anthony de Mel-lo:

To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz.

A jeśli już do tego dojdzie, że zapomnę? Cóż. Właśnie Ci przypomniałem. Zawsze znajdziesz kogoś kto Ci o tym przy-pomni. A jeśli będzie to tylko karta medytacyjna to czy uczyni Ci to jakąś różnicę? To bez znaczenia. Już wiesz.

Zazwyczaj nie cytuję Biblii. Cenię jednakże niektóre księgi (głównie te z grupy tzw. mądrościowych), szanuję mądrość ich autorów. Pozwól zatem, iżbym fragmentem jednej z nich streścił dzisiejszy wywód:

Wszystko ma swój czas. Dla wszystkiego, co dzieje się pod słońcem, jest czas wyznaczony. Jest czas przychodzenia na świat i czas umierania, czas sadzenia i czas zbierania zasadzo-nych roślin. Jest czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania. Jest czas płaczu i czas śmiechu, czas żałoby i czas radosnego tańca. Jest czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pocałunków i czas powstrzymywania się od nich. Jest czas szuka-nia i czas gubienia, czas przygarniania i czas odrzucania. Jest czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia. Jest czas miłowania i czas nienawidzenia, czas wojny i czas pokoju. […] Każdy czyn ma swój czas wyznaczony. A o wszystkich ludziach po-myślałem sobie, że Bóg pozwala im tak postępować, żeby zobaczyli sami, jakimi są, i żeby się przekonali, że nie różnią się od zwierząt. Taki sam bowiem jest los człowieka, jak i zwierzęcia: podlegają tym samym prawom. Schodzą z tego świata tak jedni, jak drudzy. Oddychają tym samym powietrzem. W niczym tu człowiek nie przewyższa zwierzęcia. I człowiek, i zwierzę — to marność. I człowieka, i zwierzę czeka ten sam koniec: z prochu powstali i w proch się obrócą. Bo któż wie, czy to prawda, że życie z człowieka ulatuje ku górze, podczas gdy ze zwierzęcia zstępuje do otchłani ziemi? Tak więc powiedziałem sobie w końcu: Nie ma innego szczęścia, jak tylko to, które człowiek może sobie sam stworzyć własnymi rękami. Taki jest los człowieka.

Dzisiaj stworzyłem z mocą własny los. Zbudowałem go własnymi rękami. W stosownym czasie. Teraz spoczywa na moich kolanach i śpi. A ja idę się puszyć, w końcu udało mi się osiągnąć rzecz niemożliwą — stare przysłowie straciło swoje złowieszcze znaczenie :)

• • •

Czuję Moc — nic więcej — dawno temu nakleiłem taką naklejkę na swojej Biblii — zapewniała mi poczucie nieposkromionej siły, z którą, jak wierzyłem natenczas, obcowałem a mnie same-go stawiała w roli swoistego ‚tresera’. Dzisiaj także czuję moc tyle, że nauczyłem się odczu-wać także coś więcej niż ją samą, a mianowicie różne jej aspekty.

strona 37

Page 38: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Post factum okazuje się, że nie cytując Biblii dość często do niej wracam.

• • •

Księga Objawienia, rozdział 18:

(4b) Ludu mój, opuść tę [Nierządnicę], byś nie miał udziału w jej grzechach i nie musiał być dotknięty żadną z tych plag, które ją czekają. (5) Jej grzechy narosły bowiem aż do nieba i nie zapomniał Bóg o jej występkach. (6) Odpłaćcie jej tak, jak ona kiedyś płaciła. Za każdy swój czyn niech otrzyma podwójną zapłatę. Kielich, z którego was poiła, napeł-niajcie teraz w dwójnasób. (7) Na ile kiedyś pławiła się w przepychu i zbytkach, na tyle niech teraz będą obliczone jej uciski i cierpienia. Mówiła sobie kiedyś: Zasiadam na tronie jak królowa, nie jestem wdową i nigdy nie zaznam żałoby. (8) Otóż teraz w ciągu jednego dnia spadną na nią rozliczne plagi: śmierć, żałoba i głód. I będzie ogniem spalona, bo mocny jest Pan Bóg, który wydał na nią wyrok potępienia. (9) A kiedy zobaczą dymy jej pożaru, płakać będą i biadać królowie ziemscy, którzy uprawiali z nią nierząd i żyli w przepychu. (10) I stojąc daleko z bojaźni przed jej katuszami, będą mówić: Biada, biada, wielka stolico, Babilonie, stolico potężna! Oto w jednej godzinie sąd spadł na ciebie.

strona 38

Page 39: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Wisielec

Always look on the bright side of life!

Ostatnio wspominałem w gronie znajomych zjawisko nie-zwykłe, za które uznaję Kursy Alfa. Niezwykłe, albowiem doprowadziło do swoistej rewolucji w kościołach strefy an-glosaskiej. Czym się do tego przyczyniło? Podejściem. Za-cznijmy od nazwy. W języku polskim kurs o nazwie Alfa brzmi poważnie, sztywno, wręcz apokaliptycznie. Co robią w tym czasie Anglosasi?

• A – Anyone interested in the Christian faith — ścią-gają wszystkich zainteresowanych wiarą na sposób chrześcijański,

• L – Learning and Laughter — uczą się śmiejąc, z żartem, z biglem, z latającym cyrkiem Monty Py-thona,

• P – Pasta, the symbol of eating together — w ra-mach spotkań jedzą wspólnie, wspólnie przyrządza-ją posiłki, o zgrozo nie brakuje przy nich piwa, wina i innych trunków, nawet zapalić sobie można (jeśli ktoś chce) co sprzyja zacieśnianiu relacji,

• H – Helping one another — pomagają sobie nawzajem,

• A – Ask anything. No question is off-limits — na spotkaniach nie istnieją tematy tabu, chcesz rozmawiać, zapytać, poddać temat dyskusji? Nie ma sprawy.

Tam działa. Wpadnij jednak na taki kurs organizowany na terenie ograniczonym Bałtykiem, Tatrami, Odrą i Bugiem. Martyrologiczna szopka. W punkcie pierwszym witają ciepło zaintere-sowanych … (np.) katolicyzmem; o śmiechu można zapomnieć albowiem wiarę się cierpi; zjeść możesz w MacDonald’s po spotkaniu jeśli uda Ci się kogoś wyciągnąć, o piwie zapomnij; w kwestiach pomocy króluje raczej zakamuflowane życzenie ‚żeby mu się córka z czarnym’; a pytania są ‚animowane’, najczęściej składasz je w szkatułce przed rozpoczęciem spotkana ;)

Ten urok polskiego chrześcijańskiego stosunku do życia wiary przenika strefę medytacji z Ta-rotem. Przenika świat ezoteryków. Przenika świat ludzi zajętych rozwojem duchowym. Przeni-ka kartę wisielca. Bo jak można medytować nad taką karta w Wielki Piątek? Przecież to profa-nacja! Profanacja symbolu. Art. 196 KK. Krzyk, wrzask i lament. Ale tak już jest. To ta karta. Powiesili tłustą, wesołą świnkę z aureolą zamiast semickiego herosa o nordyckich rysach. Na domiar złego powiesili zwierzaka do góry nogami. I co myśli przeciętny tubylec? Czegóż mi te-raz życzy?

Oto wznoszę swoje modły, do Boga, Marii i Syna — zniszczcie tego skurwysyna. Mojego ro-daka sąsiada, tego wroga, tego gada. Żeby mu okradli garaż, żeby go zdradzała stara, żeby mu spalili sklep, żeby dostał cegłą w łeb, żeby mu się córka z czarnym, i w ogóle żeby miał marnie. Żeby miał AIDSa i Raka […].

Dlaczego jest w stosunku do mnie tak uprzejmy? Bo pokazałem mu, że można z radosnym dy-stansem zmagać się z poważnymi tematami i złamałem tabu.

strona 39

Page 40: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Więc zastanówcie się co w sprawie tej karty chcecie osiągnąć moi drodzy, a ja tutaj utożsa-mię się z prosiaczkiem. Wystrugam sobie drugi krzyż obok i powiszę razem z nim. Tyle czasu ile będzie trzeba bym sam nabrał dystansu do dystansem nie dysponujących, w tym i samego siebie :)

Ps. Na zakończenie zaproponuję pomoc audiowizualną sprzyjającą tej konkretnej medytacji.

• • •

Medytacja odbyła się w okresie świąt Wielkanocnych.

Ps. Nader często moje myśli zaprząta chęć, choćby przymusowego, wypoczynku. Spowolnie-nia, za które jestem gotowy zapłacić dowolną cenę. Choćby ‚zawieszenia za jedną nóżkę i do góry nogami’.

• • •

Pomocną w pracy była scena finałowa filmu Żywot Briana, z utworem Always look on the bri-ght side of life!

• • •

List do Hebrajczyków, rozdział 11:

(1) Wierzyć zaś — to znaczy być pewnym, że się otrzyma to, czego się oczekuje; to znaczy być przekonanym o rzeczywistym istnieniu tego, czego się nie widzi. (2) Chlubne świadec-two takiej wiary zostawiali nasi ojcowie. (3) To właśnie na drodze wiary możemy stwier-dzić, iż wszechrzeczy stworzone słowem Bożym, to wszystko, co oczyma widzimy, powsta-ło kiedyś nie z rzeczy widzialnych. (4) Wiarą powodowany Abel złożył Bogu ofiarę cenniej-szą od ofiary Kaina i uzyskał wskutek tego świadectwo męża sprawiedliwego. Świadectwo takie wydał sam Bóg ze względu na dary [Abla]. Dlatego przez wiarę swoją przemawia Abel nawet spoza grobu. (5) Dzięki wierze Henoch został zabrany z tego świata, by nie za-znał śmierci. Nikt go już więcej nie oglądał, ponieważ Bóg zabrał go do siebie. Już przed-tem jednak — jak mówi Pismo znalazł Bóg w nim upodobanie. (6) A bez wiary nie można podobać się Bogu. Kto bowiem pragnie dojść do Boga, musi najpierw uwierzyć, że Bóg ist-nieje i że nagradza tych, którzy Go szukają. (7) Noe, choć o tym otrzymał pouczenia, cze-go jeszcze nie można było ujrzeć oczyma, to jednak już powodowany światłem wiary i na-pełniony bojaźnią przystąpił do budowy arki, mając w ten sposób ocalić cały ludzki ród. Idąc również za głosem wiary wzgardził światem i osiągnął to, że został uznany za spra-wiedliwego w oczach Bożych. (8) Wiarą powodowany Abraham usłuchał wezwania Bożego i wyruszył do ziemi, którą [według obietnicy Boga] miął wziąć jako dziedzictwo. Wyruszył w drogę, choć nie wiedział, dokąd idzie. (9) Słuchając głosu wiary przybył do ziemi obieca-nej jako cudzoziemiec i mieszkał pod namiotami, podobnie jak Izaak i Jakub, którzy otrzymali taką samą obietnicę [od Boga]. (10) Oczekiwał bowiem na osiedlenie się w mie-ście o niewzruszonych fundamentach, w mieście, którego budowniczym i twórcą jest sam Bóg. (11) Dzięki wierze również Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc zrodzenia po-tomstwa. Była bowiem przekonana, że można uwierzyć Temu, który jej dal obietnicę. (12) I tak właśnie z jednego męża — i to już prawie obumarłego — zrodziło się potomstwo licz-ne jak gwiazdy na niebie, jak piasek niezliczony nad brzegiem morza.

strona 40

Page 41: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Śmierć

Danse macabre

Od soboty wszyscy jesteśmy ekspertami w temacie śmierci. Dysponujemy wiedzą równie rozległą co patetyczną. W tym samym stopniu systematyczną co emocjonalną. Przekrojo-wo od agonii po zagadnienia funeralne. Dysputujący o prze-wagach mors repentina nad ars bene mierienti. My — sztu-ka w sztukę Leon zawodowiec, kanapowy, ze szklanką trun-ku w garści, przed monitorami naszych komputerów, tele-wizorami, od siedmiu i więcej boleści, gardłujący.

Ubi sunt qui ante nos fuerunt?4

Odpłynąłem w kierunkach łacińskich więc czas do kart wró-cić. Mój Ghost Rider tarota jest istotą spokojną, która do-brze wczuła się w graną rolę. Przybyła, przestraszyła, prze-goniła, zatrzymała, pogroziła i zastygła. Wypełniła swoją rolę dając mi tym samym możliwość pomyślenia o konse-kwencjach rzeczy nieoczekiwanych i nieodwołanych. Jasno oddzieliła świat ‚przedtem’ od świata ‚potem’. I właśnie tego czasami potrzebuję. Klienta z zewnątrz, który pozwoli mi ocenić, która z rzeczy, o których sądzę iż je posiadłem, faktycznie do mnie przynależy. Które z rzeczy, co do których byłem przekonany, iż faktycznie do mnie przynależą, są już tylko przeszkodą w dalszej drodze. I tak, ja, człowiek zachłanny i łasy, o duszy i naturze zbieraczej, muszę oczyścić tobołek, wytrząsnąć go i pozbyć się zby-tecznego ciężaru nim ruszę w dalszą drogę. I uwierzysz mi lub nie, nie w smak mi ta rewolu-cja. Więc walczę czasami o dotychczasowy stan posiadania. Przypomina to nieco grę kompu-terową. Zrobiłem level. Moja postać zebrała na nim jakiś stuff. Chętnie bym go sprzedał, ale nie mam gdzie. Tymczasem zdobywam nowe dobra. Droższe, ciekawsze, o lepszych parame-trach. I by je zabrać muszę oddać to o co walczyłem wcześniej. To co wcześniej zdobyłem, niejednokrotnie z potężnym, trudem. O ile w grze komputerowej przychodzi mi to dość łatwo to w życiu … nie jest to aż tak proste.

Gdy mija czas a ja pogodziłem się już ze stratami, okazuje się, że mimo poczucia żalu nic nie straciłem. Zyskałem rzeczy nowe. Czy lepsze? To się dopiero okaże. Ale rokowania, jak słońce na horyzoncie, wydają się korzystne więc tak chcę myśleć o przyszłości — optymistyczny reali-sta ze mnie w tym korowodzie — nie sądzisz? :)

• • •

Medytacja odbyła się w tydzień po wypadku samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem – a wspomniany Danse Macabre trwa nieprzerwanie od tamtej pory. Wije się niczym hydra pomię-dzy umysłami ludzkimi. Co ktoś obetnie jej jedną głowę na jej miejsce wyrasta kolejnych sie-dem — równie szkaradnych co poprzednia.

• • •

Pomyślałem, że warto w tym miejscu wspomnieć pewien dokument, a mianowicie opracowa-nie dr Jacka Kwaśniewskiego Tabu śmierci. Dlaczego powstało, dlaczego gaśnie. (format PDF, ~740kB)

4 Gdzie są ci, którzy byli przed nami?

strona 41

Page 42: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Daniela, rozdział 12:

(1) Za dni owych pojawi się Michał, wielki książę, opiekun synów twojego ludu. Będzie to czas ucisku, jakiego dotąd jeszcze nigdy nie było, odkąd istnieje ten naród. Ale synowie narodu twego ocaleją w dniach owych: ci wszyscy, którzy są zapisani w księdze. (2) Obudzi się wtedy wielu spośród tych, którzy spoczywają w prochu ziemi: jedni pójdą na życie wieczne, inni zaś na pohańbienie i wieczną zagładę. (3) Wtedy mądrzy zajaśnieją jak blask firmamentu, a ci, co wielu nauczali sprawiedliwości, już po wszystkie czasy błyszczeć będą jak gwiazdy. (4) Lecz ty, Danielu, przestań mówić i zapieczętuj księgę aż do dni osta-tecznych. Wielu odda się poszukiwaniom to tu, to tam; tymczasem niegodziwość wciąż będzie rosła. (5) Ja, Daniel, patrząc dalej zobaczyłem dwu innych ludzi, którzy stali nad rzeką, jeden na brzegu z tej strony, a drugi na brzegu z tamtej strony. (6) Jeden z nich powiedział do męża odzianego w lnianą szatę, znajdującego się również nad brzegiem rzeki: Jak długo jeszcze mamy patrzeć na te przedziwne rzeczy? (7) I usłyszałem, jak mąż odziany w lniane szaty i stojący nad brzegiem rzeki zaczął mówić, podniósłszy przedtem obydwie ręce, prawą i lewą, ku niebu i poprzysiągłszy w ten sposób na Odwiecznie Żyjące-go: Gdy upłynie czas, czasy i pół czasu, dopełni się to wszystko, a ten, który niszczy moc świętego ludu, zostanie zgładzony. (8) Słyszałem te słowa, ale ich nie rozumiałem. A po-tem sam zapytałem: Panie mój, a jaki będzie ten koniec? (9) Wtedy on powiedział: Odejdź, Danielu! Słowa te muszą pozostać zamknięte i zapieczętowane, dopóki nie nadej-dą dni ostateczne. (10) Bardzo wielu będzie obmytych, wybielonych, oczyszczonych. A przewrotni nadal będą czynić zło; bezbożni nie zrozumieją niczego. Zrozumieją to tylko mądrzy. (11) Od czasu zniesienia ofiary wiecznotrwałej i ustawienia posągu ohydy wieją-cej pustką upłynie tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. (12) Błogosławiony ten, kto się ostoi i wytrwa aż do dnia tysiąc trzysta trzydziestego piątego. (13) A ty idź i odpocznij trochę, i nic nie mów, dopóki nie nadejdą dni ostateczne.

strona 42

Page 43: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Umiarkowanie

Przez cnotę upadając

Angielski poeta napisał Jedni przez grzech się wznoszą, inni przez cnotę upadają. A po takim dictum mi się tutaj umiarkowanie na głowę zwaliło z całym dorobkiem inwen-tarza.

W podróży tak już bywa, że gdy przezwycięży się wszelkie trudności faktyczne, urojone, obiektywne, dowolne; to do-kładnie od tej chwili można kontrolować wszystko. Z do-skonałą precyzją wykonywać obowiązki i z wielką przyjem-nością oddawać się rozrywce. Wznieść się na wyżyny, na szczyty, własnej podzielności. Tam siedząc oddzielać rzeczy nadzwyczajne od przeciętnych. Pożyteczne długotermino-wo od przyjemnych doraźnie. A przy tym cieszyć się zwy-czajnością i codziennością. Obejmować wzrokiem zarówno perspektywę dotychczasowych osiągnięć jak i planowanych dróg. Innymi słowy dostrzec jakie ‚grzechy’ wniosły mnie do tego miejsca pełnego cnoty kardynalnej — wstrzemięźli-wości i umiaru.

Rabindranath Tagore oddał ten stan ducha i ciała słowami wiersza, którego tytułu nie pamiętam, lecz jedynie, a i to dość mgliści treść, więc wybaczcie mi jeśli cytuję ją niezbyt dokładnie lecz mniemam, że oddam przesłanie:

Nie ma nadziei nie ma trwogi w Tobie, Słowo nie doleci, ni szept ni krzyk Jest tylko własnych Twych skrzydeł dwoje I niebios bezdroże

To jest właśnie to. Ten stan. Wzniesiony upadkiem spoglądam na świat z wysokości korony zie-mi i zastanawiam się gdzie się podziewają upadli cnotliwi. Jak sądzisz? Dokąd się udali?

Ps. Odwiedzimy ich niebawem :)

• • •

Praktykuję umiarkowany optymizm, odpoczynek, obżarstwo, opilstwo. Gdzie się nie spojrzę wszędzie widzę umiarkowanie. W poglądach, w słowach, we wszystkim co robię i kim jestem. Pół kilo, a niech … stać mnie cały na kilogram (a choćby i na dwanaście) — radykalizmu mi trzeba!

• • •

Dzięki koledze el colgado z forum http://imladis.p2a.pl dotarłem do cytowanego wiersza w wersji anglojęzycznej:

Though the evening comes with slow steps and has signalled for all songs to cease; Though your companions have gone to their rest and you are tired; Though fear broods in the dark and the face of the sky is veiled; Yet, bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. That is not the gloom of the leaves of the forest, that is the sea swelling like a dark black snake.

strona 43

Page 44: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

That is not the dance of the flowering jasmine, that is flashing foam. Ah, where is the sunny green shore, where is your nest? Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. The lone night lies along your path, the dawn sleeps behind the shadowy hills. The stars hold their breath counting the hours, the feeble moon swims the deep night. Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. There is no hope, no fear for you. There is no word, no whisper, no cry. There is no home, no bed for rest. There is only your own pair of wings and the pathless sky. Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings.

Wiersz pochodzi ze zbioru “Ogrodnik”.

• • •

List do Rzymian, rozdział 14:

(13) przestańmy przeto osądzać jedni drugich. Postanówcie sobie raczej nie czynić niczego takiego, co by braciom waszym dawało sposobność do upadku lub zgorszenia. (14) Jestem najzupełniej przekonany, z racji mojego zjednoczenia z Panem Jezusem, że nie istnieje nic, co byłoby nieczyste samo w sobie. Rzecz staje się nieczysta tylko dla tego, kto ją za taką uważa. (15) Jeżeli twoją postawą wobec pokarmów, które spożywasz, sprawiasz przykrość twemu bratu, to nie postępujesz zgodnie z miłością. Nie możesz przez to, co jesz, ściągać zagłady na tego, za którego umarł Chrystus. (16) Niech więc to, co jest dla was dobrem, nie będzie powodem do bluźnierstwa. (17) Królestwo Boże — to nie sprawa jedzenia i picia; jego istota — to sprawiedliwość, pokój i radość, którą daje Duch Święty. (18) Kto w ten sposób służy Chrystusowi, ten jest miły Bogu, a u ludzi cieszy się uzna-niem. (19) Zabiegajmy tedy o to, co pożyteczne dla zachowania pokoju i co przyczynia się do wzajemnego zbudowania [w wierze]. (20) Twoją postawą wobec pokarmów nie możesz niszczyć [zbawczego] dzieła Bożego. To prawda, że można jeść wszystko, ale nie jest do-brze, jeśli przez to, że ja jem wszystko, brat mój dopuszcza się grzechu. (21) Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina, i odmówić sobie w ogóle tego wszystkiego, co mogłoby stać się przyczyną upadku lub zgorszenia dla bliźniego. (22) Twoje własne przekonanie w tej sprawie zachowaj dla siebie samego [do obrachunków] przed Bogiem. Szczęśliwy człowiek, któremu nic nie wyrzuca sumienie, gdy bada siebie samego [w tym względzie]. (23) Nato-miast na potępienie u Boga zasługuje ten, kto mając wątpliwości co do niektórych pokar-mów, decyduje się jednak na ich spożywanie. Nie postępuje zgodnie z wiarą, a każdy czyn, który nie pochodzi z wiary, jest grzechem.

strona 44

Page 45: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Diabeł

Diabeł tkwi w szczegółach

Przestaliście we mnie wierzyć, oczywiście, wiem o tym. Wiem o tym, a rzecz mi jest obojętna. Wierzycie we mnie czy nie wierzycie, to nie moja sprawa, to wasza sprawa i tylko wasza. Rozumiecie, panowie? Jest mi to obojętne bezgranicznie, najzupełniej, albo, jeśli zacie-kawi czasem, to tak tylko, jak umysł badacza bywa po-ciągnięty przez jakieś curiosa przyrody. Umysł, powia-dam, bo we wszystkim, co czynię, we wszystkim, czego doświadczam, rzecz jest bez znaczenia, bez najmniej-szego znaczenia. Nie drażni to mojej próżności, że od-mawiacie mi istnienia, albowiem nie ma we mnie próż-ności, nie chcę przecie wydać się wam lepszym, niż je-stem, ani nawet takim jakim jestem, bo chcę być czym jestem i więcej nic. Wasza niewiara nie narusza żadne-go z moich pragnień, bo wszystkie moje pragnienia są spełnione. Nie zależy mi na tym, by moje istnienie było uznane, zależy mi na tym, by dzieło niszczenia nie osła-bło. Wiara albo niewiara w mój byt nie wpływa na roz-miar mojej surowej pracy.

Cytat wyszedł mi dość długi. Nigdy bowiem nie mogłem oderwać się od stenogramu z metafi-zycznej konferencji prasowej Demona w Warszawie dnia 20 grudnia 1963, autorstwa Leszka Kołakowskiego. Światy chtoniczne, religijne, filozoficzne. A wszystko po to by opisać mnie. Człowieka renesansu. Zaczynasz się zastanawiać? Tak. Jestem idealnym diabłem. Doskonale upadłym bytem. I nie musisz we mnie wierzyć. Wystarcza mi, iż wiem, że jestem kompetent-nym pracownikiem otchłani, i lubię właśnie tak o sobie, z pełną świadomością megalomanii, myśleć.

Moje wady? Kontrolować wszystko. Wszystkich, w tym samego siebie. Każdy aspekt życia. Każ-dą myśl, każdy gest, każdy uśmiech i łzę uronioną. I zasnuć to wszystko zasłoną milczenia. Niedopowiedzenia. Pojawiać się niepostrzeżenie i znikać nim minie pierwsze wrażenie. Bez wiary. Bez nadziei. Bez wyrzutów sumienia. Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Starannie przebrani, niektórzy nanizani na nitkę, inni nabici na szpilki. W kolekcji szklanych pudełek. Wartościowe zabawki. Potraktowane utylitarnie. Bez konsekwencji. Czy to w istocie wady? Czy tylko kolejny stopień duchowego rozwoju? ;)

Diabeł tradycyjnie, i na ludową nutę, tkwi w szczegółach. “Tam dopiero w pełni objawia się […], gdzie niszczenie nie ma poza sobą innego celu, okrucieństwo dla okrucieństwa się speł -nia, upokorzenie dla upokorzenia, śmierć dla śmierci, cierpienie bez celu – albo gdzie cel jest tylko wtórnie przybraną maską racjonalizującą głód niszczycielski. Tam dopiero, choćby w nieznacznej porażce bytu, objawia się wam lodowata przemoc, której nie potraficie do ni-czego sprowadzić, niczym wytłumaczyć, niczym usprawiedliwić. Ona jest, bo jest, bo jest rzeczą jak rzecz. To wam dostrzec najtrudniej. Wszelkiemu złu, które ma racje, możecie jego racje odbierać, możecie świat inaczej urządzać. Ale zła, które samo dla siebie jest racją jako zło właśnie – tego zła nie potraficie pozbawić żywotności. Daremnie je sprowadzać do przejawu tej lub owej siły, która „sama w sobie” miałaby być nieszkodliwa czy dobra, czy ku dobru dająca się pokierować, czy też byłaby zwichnięciem przypadkowym, odchyleniem, aberracją, monstrualnością — niekorzystnym przejawem racjonalnego urządzenia w niewła-ściwych warunkach działającego.”

strona 45

Page 46: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Próżność to mój ulubiony grzech. Ten cytat chodzi mi ostatnio po głowie. Nieustająco obija się od czaszki. Z drugiej strony zastanawiam się nad brakiem decyzyjności, nad niezaradno-ścią, nad oczekiwaniem (i pragnieniem) aby ktoś, ktoś inny, nie ja, wziął w karby moje życie.

• • •

Księga Hioba, rozdział 1:

(6) Lecz oto pewnego razu zdarzyło się, że gdy przyszli, aby stanąć przed Panem, synowie Boga, pojawił się także wśród nich szatan. (7) I zapytał Pan szatana: Skąd przychodzisz? A szatan odpowiedział Panu: Przemierzyłem całą ziemię wzdłuż i wszerz. (8) Powiedział tedy Pan do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na sługę mojego, Hioba? Drugiego takiego nie ma nigdzie na ziemi. Jest to mąż niezwykle szlachetny i sprawiedliwy, żyje bogobojnie, unikając wszelkiego zła. (9) Szatan zaś odpowiedział Panu mówiąc: A czy to tak bez powo-du żyje Hiob bojaźnią Bożą? (10) Czyż nie dlatego jest taki, że otaczasz opieką cały jego dom i wszystko, co posiada? To Ty błogosławieństwem darzysz wszystkie dzieła rąk jego i sprawiasz, że jego posiadłości rozciągają się na cały kraj. (11) Ale spróbuj tylko podnieść Twoją rękę na niego, spróbuj dotknąć tego, co posiada, a zapewne będzie Ci w oczy zło-rzeczył. (12) Powiedział tedy Pan do szatana: Dobrze! Daję ci władzę nad całą jego majęt-nością. Tylko jego samego nie wolno ci dotknąć! Wtedy odszedł szatan sprzed oblicza Pana.

strona 46

Page 47: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Wieża

Metropolis

Der Mittler zwischen Hand und Hirn sei das Herz5

Wszędzie z wyjątkiem wieży pomieszania i zamętu. Tutaj drogi Rąk i Rozumu rozchodzą się ostatecznie. Tutaj traci się Serce. To idealny koniec. Doskonały upadek. Perfekcyj-ny napis “The End” na horyzoncie zdarzeń, poza którym nie ma nic więcej.

I to jest właściwy problem. Jak pisać o pustce? Jak pisać o upadku? Jak pisać o tym na co nie ma się żadnego wpływu? Jak odnosić się do systemu, który nie daje możliwości inte-rakcji? Przy którym pozostają wyłącznie pytania, przy któ-rym pozostaje wyłącznie niemoc i bezsilność? No jak?

Medytacja z tą kartą to jedno z najtrudniejszych doświad-czeń na drodze z tarotem. Przynajmniej dla mnie. Przyjem-ność z niej płynącą porównuję je do zabiegu operacyjnego; do informacji o nieuleczalnej chorobie własnej lub członka rodziny; do zaproszenia na pogrzeb. Jest zwyczajnym obo-wiązkiem. Punktem kontrolnym na drodze. Nie jest jednak formalnością.

Czesław Miłosz zapytał: Co jest samym sednem w doświadczeniach dwudziestego wieku?; i odpowiedział sam sobie: Niewątpliwie bezsilność jednostki. Wszystko naokoło dzieje się, roz-wija się, zmierza ku, przebiega, a wpływ na to poszczególnego człowieka jest prawie żaden. Z tą właśnie lekcją jest mi się pogodzić najtrudniej. Jeszcze chwilę temu decydowałem o świecie i własnym losie. Ja sam. Teraz pozbawiono mnie prawa głosu. Mogę wyłącznie oczeki-wać. Decyzję w mojej sprawie podejmie ślepy los. Poddanie się takim kolejom rzeczy nie leży w mojej naturze a mimo to wszystko co mogę zrobić to czekać. Więc czekam.

• • •Pamiętam fragment z filmu ‚Grek Zorba’. Ten w którym Zorba mówi, że to co się właśnie stało to był taki piękny upadek. Jednocześnie dostrzegam wiele podobieństw sceny z tego filmu z własnym życiem. Gdy coś się albo już zawaliło, albo właśnie wali, tak łatwo jest upaść pod ciężarem, dać się przygnieść, albo usiąść z boku i płakać. Trudniej, realnie, jest tańczyć, pić wino i podziwiać piękno upadku :)

• • •

Tu zaszła zmiana. Spadanie stało się sztuką.

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 11:

(1) Ludzie zamieszkujący całą ziemię mieli [początkowo] jeden tylko język i posługiwali się tymi samymi słowami. (2) Wyruszywszy ze wschodu, dotarli do rozległej równiny w krainie zwanej Szinear i tam się osiedlili. (3) I tak zaczęli mówić między sobą: Chodźmy,

5 Pomiędzy rękoma i rozumem pośredniczy serce.

strona 47

Page 48: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

narobimy cegieł z gliny i wypalimy je w ogniu. Cegły miały im służyć za materiał budowla-ny, a smoła za zaprawę wiążącą kamienie. (4) Potem powiedzieli: Chodźmy, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał samego nieba. W ten sposób stanie-my się sławni, a imię nasze nigdy nie zaginie na całej ziemi. (5) Lecz oto Bóg zstąpił na ziemię, żeby zobaczyć miasto i wieżę, budowane przez ludzi. (6) I powiedział: Wszyscy ci stanowią jeden lud i posługują się wspólnym językiem. I to jest główny powód ich wspól-nego działania. Na przyszłość przeto wszystko, co tylko zamierzą, wyda się im możliwe. (7) Chodźmy i pomieszajmy ich język tak, aby jeden nie rozumiał już mowy drugiego. (8) I rozproszył ich Bóg po całej ziemi, i zaprzestali budowy swego miasta.

strona 48

Page 49: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Gwiazda

Laura i Filon

Kilka, trudnych (medytacyjnie) przygód za mną. I znowu z deszczu pod rynnę wpadam. Z deszczu niemocy w czasie przeszłym pod rynnę sielankowych widoczków na czas te-raźniejszy i przyszły.

I już widzę te wszystkie pola zbożem malowane, strumienie i rzeczki mazowieckie, wierzby płaczące, stadniny koni, krowy, świnie, gęsi, koguty o poranku … cały ten rozrywko-wy staff wsi spokojnej i wesołej oglądanej oczami straszne-go mieszczanina.

Pławiąc się w optymizmie nie myślę o niczym więcej. Roz-ważam najwyżej możliwość medytacji przeniesionej na łono natury. Aura wydaje się odpowiednia. Warunki ogólne sprzyjają. Planujmy zatem. Nie istnieją dla nas, w tym mo-mencie, żadne przeszkody. Więc … śpiewajmy razem z mi-strzem gatunku Franciszkiem Karpińskim:

Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły, I coś tam klaszcze za borem. Pewnie mnie czeka mój Filon miły, Pod umówionem jaworem. Nie będę sobie warkocz trefiła, Tylko włos zwiążę splątany; Bo bym się bardziej jeszcze spóźniła, A mój tam tęskni kochany. Wezmę z koszykiem maliny moje, I tę plecionkę różowę: Maliny będziem jedli oboje; Wieniec mu włożę na głowę. Prowadź mię teraz, miłości śmiała! Gdybyś mi skrzydła przypięła! Żebym najprędzej bór przeleciała, Potem Filona ścisnęła!

Wiosna, optymizm, frywolność, przyjemność, spokój ducha. To właśnie my na drodze — tu i teraz.

Ps. To gdzie podziała się ta stodoła z sianem? Coś mi podpowiada, że … :)

• • •

Szalenie lubię erotyczny wydźwięk tej karty. Starannie zamiatany pod dywan.

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 16:

(4) Zbliżył się Abram do Hagar i ta stała się brzemienna. Kiedy Hagar spostrzegła, że jest brzemienna, przestała okazywać należny szacunek swojej pani. (5) Wtedy Saraj powie-działa do Abrama: To twoja wina, że doznaję takiej krzywdy. Sama dałam ci moją własna

strona 49

Page 50: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

niewolnicę. Tymczasem ona, skoro tylko spostrzegła, że jest brzemienna, zaczęła mnie lekceważyć. Niech więc sam Jahwe rozsądzi teraz naszą sprawę. (6) Na to rzekł Abram: Oto masz, bierz sobie swoją niewolnicę. Niech pozostanie w twoich rękach. Rób sobie z nią, co chcesz. Od tego czasu Saraj zaczęła traktować Hagar tak surowo, że ta od niej uciekła. (7) I oto anioł Jahwe spotkał Hagar na pustyni, koło pewnego źródła, przy drodze wiodącej do Szur. (8) I zapytał ją: Hagar, niewolnico Saraj, skąd przychodzisz i dokąd idziesz? A ona odpowiedziała: Uciekłam od mojej pani, Saraj. (9) Wtedy powiedział do niej anioł Jahwe: Wracaj do swojej pani i staraj się być jej posłuszna we wszystkim! (10) Po-nadto anioł Jahwe dodał: Twoi potomkowie będą tak liczni, że nikt nie zdoła ich poracho-wać. (11) I wreszcie powiedział anioł Jahwe: Jesteś brzemienna i porodzisz syna, któremu nadasz imię Izmael, to znaczy: Jahwe słyszy — bo wysłuchał cię Jahwe, gdy byłaś w ucisku. (12) Będzie [twój syn] niczym dziko żyjące zwierzę. Będzie walczył z wszystkimi, a wszy-scy z nim; i wszystkim jego braciom obrzydnie jego oblicze. (13) Wtedy [Hagar] tak ode-zwała się do Jahwe: Bóg [jest] wszystkowidzący, to znaczy: Bóg, który wejrzał we mnie. Po czym dodała: Czyż nie patrzyłam tu na Tego, który wejrzał na mnie? (14) Dlatego źró-dło, przy którym znajdowała się Hagar, nazwano Studnią Lachaj-Roj [Studnia Boga Żywe-go, który wejrzał na mnie]. Studnia ta znajduje się między Kadesz i Bered.

strona 50

Page 51: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Księżyc

Dokąd prowadzi królicza nora?

Dzisiaj nie będę produkował wpisu. Zamiast tego podrzucę kawałek tekstu autorstwa Andrzeja Sapkowskiego:

Alicja Liddell powiodła po nas zainteresowanym spoj-rzeniem swych ciemnych oczu, jak gdyby oczekiwała, że faktycznie w coś się zamienimy. – Na czym to ja stanę-łam? — zastanowiła się, nie doczekawszy żadnej meta-morfozy. — Aha, już wiem. Na ciasteczkach. Tych, które miały napis: “Zjedz mnie”, ślicznie ułożony z czerwo-nych porzeczek na żółtym kremie. Ach, jakże smaczne były te ciasteczka! Naprawdę czarowny miały smak! I były czarodziejskie, w samej rzeczy. Gdy zjadłam kawa-łek, zaczęłam rosnąć. Przeraziłam się, sami rozumiecie… I prędko ugryzłam drugie ciasteczko, rów-nie smaczne, jak to pierwsze. Wtedy zaczęłam maleć. Takie to były czary, ha! Mogłam raz być duża, a raz mała. Mogłam się kurczyć, mogłam się rozciągać. Jak chciałam. Rozumiecie? – Rozumiemy — rzekł Kapelusznik i zatarł dłonie. — No, Archie, twoja kolej. Słuchamy. – Sprawa jest jasna — oświadczył dumnie Marcowy Zając. — Majaczenie ma podtekst erotyczny. Zjadanie ciasteczek to wyraz typowo dziecięcych fa-scynacji oralnych, mających podłoże w drzemiącym jeszcze seksualizmie. Lizać i ciamkać, nie myśląc, to typowe zachowanie pubertalne, chociaż, przyznać trzeba, znam takich, którzy z tego nie wyrośli do późnej starości. Co do spowodowanego jakoby zjedzeniem ciasteczka kurczenia się i rozciągania, to nie będę chyba zbyt odkrywczy, gdy przypomnę mit o Prokruście i Prokrustowym łożu. Chodzi o podświadome pragnienie dopasowania się, wzięcia udziału w misterium wtajemniczenia i wkroczenia do świata dorosłych. Ma to również podłoże seksualne. Dziewczynka pragnie… – Na tym więc polega wasza zabawa — stwierdziłem, nie zapytałem. — Na psychoanalizie mającej dociec, jakim cudem ona się tu znalazła. Szkopuł wszakże w tym, że u ciebie, Archie, wszystko ma podłoże seksualne. To zresztą typowe dla zająców, królików, łasic, nutrii i innych gryzoni, którym tylko jedno w głowie. Powtarzam jednak moje pytanie: co w tym jest zabawnego? – Jak w każdej zaba-wie — powiedział Kapelusznik — zabawne jest zabicie nudy. – A fakt, że kogoś to nie bawi, bynajmniej nie dowodzi, że ten ktoś jest wyższą istotą — warknął Archie. — Nie uśmiechaj się, Chester, nikomu tu nie zaimponujesz twoim uśmiechem. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że choćbyś nie wiem jak się wymądrzał, nikt z tu obecnych nie obdarzy cię boską czcią? Nie jesteśmy w Bubastis, ale w Krainie… – Krainie Czarów? — wtrąciła Alicja, wodząc po nas spojrzeniem. – Dziwów — poprawił Kapelusznik. — Kraina Czarów to Faërie. To jest Wonderland. Kraina Dziwów.

Tekstem zauroczony powtórzę, iż karta ta odsłania istny Wonderland. Krainę urojeń i dziwów. By w niej przetrwać jeden dzień trzeba mieć coś więcej niż farta. O szczegółach dowiecie się sięgając po opowiadanie ‚Złote popołudnie’.

• • •

Świat terapii. Oddziałów otwartych centrów psychoterapeutycznych i zamkniętych w szpita-lach neuropsychiatrycznych. Na własne życzenie? Niestety tak. Jako wynik, konsekwentny i nieuchronny ucieczki przed samym sobą. Podatne na kojące działanie ‚księżycówki’. Potem

strona 51

Page 52: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

życie na pograniczu świadomości. Niekiedy poza nią. Rozciągnięte w czasie. Trwające tygo-dniami. Miesiącami. Życie, o którym zaciera się pamięć. Na wiecznym podtrzymywaniu.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „White Rabbit” grupy Jefferson Airplane.

• • •

Księga Jeremiasza, rozdział 50:

(31) Wychodzę ci, zuchwalcze, naprzeciw — wyrocznia Pana i Boga Zastępów — bo dzień twój już wreszcie nadszedł, nadszedł czas twojej kary. (32) I oto potyka się zuchwalec, i pada, i nikt nie próbuje go podnieść. Pod każde ich miasto podłożę ogień, co strawi wszystko dokoła. (33) Pan Zastępów tak mówi: ucisk synowie Izraela cierpią razem z wszystkimi synami Judy. Trzymają ich ci, co w niewolę ich wzięli, nikt ich nie puszcza na wolność. (34) Lecz pełen mocy jest ich Wybawiciel, na imię, Mu: Pan Zastępów w swe ręce silnie chwyci waszą sprawę, by całej ziemi zapewnić pokój, a mieszkańców Babilonu na-pełnić trwogą. (35) Miecz nad Chaldejczykami zawisł — wyrocznia Pana — i nad Babilonu mieszkańcami wszystkimi, nad książętami i mędrcami jego. (36) Miecz nad wróżbitami, by wróżyć zaczęli, miecz nad wojownikami, by uciekali w popłochu. (37) Miecz nad jego koń-mi i nad rydwanami, i nad znajdującą się w nim mieszaniną narodów, która zniewieścieje! Miecz nad skarbami, które będą złupione. (38) Miecz nad wodami, które wyschną zupeł-nie. Bo jest to ziemia pełna figur bożków, pyszniąca się ciągle brzydotami swymi. (39) Psy zdziczałe i hieny błąkać się tam będą, zagnieżdżą się tam także strusie. Nikt już tam nie zamieszka, na wieki będzie tam pustkowie. (40) Jak zniszczył Bóg kiedyś Sodomę i Gomo-rę, i miasta sąsiednie — Pan mówi — tak sprawi On, że tam już nikt nie będzie mieszkał i żaden człowiek żył już tam nie będzie.

strona 52

Page 53: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Słońce

Sol Invictus

Medytacja słońca jako esencji życia ma tak długą tradycję, iż nie sposób nie odwołać się do niej w tym miejscu.

Ukazujesz się piękny na wschodnim widnokręgu niebios, żyjący, któryś jest początkiem życia. Kiedy wschodzisz na widnokręgu wschodnim, urodą swoją napełniasz świat cały. Tyś jest piękny, i wielki, i lśniący, wznosisz się ponad całym światem, a promienie twoje obejmują wszystkie krainy, wszystko coś stworzył. Tyś jest słonce, ty sięgasz aż po krańce świata i wiążesz je dla syna swego umiłowanego, i choć jesteś daleko, promienie twoje sięgają ziemi. Kiedy zstępujesz ma widnokrąg za-chodni, ziemia pogrążą się w ciemności, jakby umarła. Ludzie śpią w domu z nakrytymi głowami i nikt nikogo nie widzi. Gdyby nawet skradziono im wszystko spod głowy, też by się nie spostrzegli. Lew wychodzi ze swo-jej kryjówki, gady kąsają. Ziemia milczy, bo ten, który ją stworzył, spoczywa w widnokręgu swoim. Tyś wze-szedł na widnokręgu, jaśniejesz słońcem dnia, przepę-dzasz ciemności, rozdajesz swoje promienie. Oba kraje radują się, ludzie wstają, kiedy ich przebudził, myją się i ubierają, i wzniesionymi ramio-nami chwałę oddają twojemu ukazaniu się. Bydło zadowolone jest z trawy, drzewa i zioła zielenią się, ptaki wylatują ze swych gniazd i skrzydłami oddają chwałę duchowi twoje-mu. Zwierzyna skacze, a wszystko, co lata i fruwa, odżywa, kiedyś ty wzeszedł. Statki przepływają to w jedną, to w drugą stronę i każda droga otwarta, kiedyś ty się pojawił. Ryby z rzeki wyskakują przed twoim obliczem. Twoje promienie przenikają nawet morską toń. Ty, który powołujesz do życia syna w łonie matki i uspokajasz go, aby nie płakał, tyś mu piastunką w żywocie, ty, który dajesz powietrze, by ożywić wszelkie stworzenia. A kiedy wyjdzie z żywota na świat w dniu swoich narodzin, otwierasz mu usta i dajesz wszystko, co trzeba. Pisklę w jajku piszczy w skorupce, ty bowiem dajesz mu powietrze w jej wnętrzu, aby żyć mogło. Ty mu dajesz siłę, by przebiło ją i wydostało się z jajka, i po -suwa się na nóżkach, gdy się już zeń wydobyło. Świat stworzyłeś według serca swego, ty jedyny, wraz z ludźmi, bydłem i wszelką zwierzyną, wszystkim, co jest na ziemi, co stąpa nogami, co fruwa i lata na skrzydłach. Tyś stworzył niebiosa dalekie, abyś wschodził na nich, abyś widział wszystko, co stworzyłeś. Tyś jest jeden jedyny, lecz wschodzisz w wielu postaciach jako Aton żywy, objawiony i lśniący, daleki, a przecież bliski. W tobie jednym jest milion postaci…6

Tak opisał je jeden z pierwszych monoteistycznych systemów w historii myśli i doświadczenia religijnego. Podobnie na użytek własny i ja dzisiaj opisuję tak samo słońce. Przedstawiam je jako Źródło. Porządek naszego świata, jego początek i przyczynę. Jego światło rozjaśnia ścieżki mojej podróży.

6 Tekst Hymnu do Atona w tłumaczeniu Tadeusza Andrzejewskiego.

strona 53

Page 54: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

I jeszcze drobna uwaga ‚z życia’, będąca wynikiem rozmowy ze znacznie starszym kolegą, z obcego kontynentu:Słońce przynosi nie tylko życie, słońce przynosi także śmierć, ale skąd wy, europejczycy, mielibyście o tym wiedzieć?

• • •

Psalm 104:

(1b) Jak wielki jesteś, Panie mój i Boże, jesteś przyodziany w wielkość i potęgę. (2) Świa-tłem jesteś okryty jak płaszczem, niebo całe rozpostarłeś jak namiot. (3) Wzniosłeś swój dom nad wodami, Twoim rydwanem są obłoki, a poruszasz się na skrzydłach wichru silne-go. (4) Wiatry uczyniłeś swymi posłańcami, służą ci również ogniste płomienie. (5) Położy-łeś ziemie na jej fundamentach, po wszystkie wieki nie zachwieje się nigdy. (6) Jak szatą okryły ją wody potopu, wody znalazły się aż na samych górach. (7) Lecz ustąpiły gdy im zagroziłeś, pierzchły wszystkie na głos Twoich grzmotów. (8) Podniosły się góry i spadły w doliny na miejsca, które im wyznaczyłeś. (9) Wodom też wytyczyłeś granice, których nie przekroczą, aby ponownie zalać całą ziemię. (10) Źródłom kazałeś wytrysnąć w dolinach, by popłynęły pomiędzy górami (11) i służyły za napój wszystkim polnym zwierzętom; dzi-kie osły również tam gaszą pragnienie. (12) Nad ich brzegami gnieździ się niebieskie ptac-two, którego śpiew dobywa się spośród gałęzi. (13) Górom zsyłasz z Twoich komnat wodę, ziemia zaś syci się tym, co spada z obłoków. (14) Ty sprawiasz, że trawa rośnie dla bydła, a dla ludzi — rośliny przez nich zasadzone. I tak ziemia dostarcza człowiekowi chleba (15) i wina, co cieszy jego serce. On sobie twarz rozjaśnia oliwą, a chlebem umacnia swoje ludzkie serce. (16) A drzewa Pana piją wodę do syta, zwłaszcza cedry Libanu, zasadzone przez Niego. (17) Na nich ptaki swe gniazda budują, a na cyprysach siadają bociany. (18) Do kozic należą wysokie góry, borsuki wśród skał znajdują schronienie. (19) I księżyc stwo-rzyłeś, aby czas odmierzał, i słońce, co zna godzinę swojego zachodu. (20) Ty zsyłasz ciem-ności, które nocą się stają, i wtedy ruszają na łowy zwierzęta leśne. (21) Lwy młode ry-cząc łupu szukają, od Boga pożywienia żądają. (22) A kiedy słońce zaświeci, wracają na swoje ukryte leże. (23) Wtedy człowiek wychodzi do codziennej pracy, by trudzić się aż do wieczora. (24) O Panie, jak rozliczne są Twoje dzieła, z jakąż mądrością uczyniłeś wszyst-ko, wypełniając ziemię stworzeniami Twymi. (25) Tu oto jest morze, wielkie i rozległe, w nim niezliczone istoty żywe, i małe, i duże. (26) Po morzu pływają okręty i Lewiatan tam żyje przez Ciebie stworzony, aby w morzu igrał. (27) Wszystko to czeka na Ciebie, by do-stać pokarm we właściwym czasie. (28) Gdy dajesz im jeść, wszyscy biorą, gdy dłoń swą otwierasz, pod dostatkiem mają wszystkiego. (29) Gdy skrywasz swe oblicze, ogarnia ich niepokój, gdy oddech im odbierasz, marnieją i stają się prochem ziemi. (30) Gdy ducha swojego wysyłasz, stwarzasz ich na nowo, odnawiasz tym samym oblicze całej ziemi. (31) Niechaj na wieki trwa wielkość Pana i niech radują Pana zawsze jego dzieła. (32) Drży zie-mia, gdy na nią spogląda, płoną góry, gdy ich dotknie.

strona 54

Page 55: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Sąd (ostateczny)

Eschatologia w pigułce

Nastał w końcu moment dość przyjemny w wędrówce. Prze-budzenie ze słowami w tle:

Piekło jest na ziemi, jest w każdym człowieku i każdy z nas może stanąć przed jakimś wewnętrznym sądem ostatecz-nym. I zmartwychwstać z niego innym, nowym człowie-kiem.

Więc się przebudzam. Rodzę na nowo. Nowym człowie-kiem. Nowym stworzeniem.

Cholera … jakoś nadal tego nie czuję. Patrząc w lustro wi-dzę te same zmęczone oczy; tą samą zarośniętą twarz. Za oknem szaro. Deszczowo. Istny Ragnarök i Götterdamme-rung. Koniec świata a nie początek życia. Zwłaszcza nowe-go — ekstraordynaryjnego. Miało być pięknie a tutaj nas agent ewidentnie oszukał sprzedając najniższej jakości ‚last minute’ w restauracji na końcu świata. Nastrój skoczył mi tak radykalnie, że każdemu aniołkowi z trąbką o poran-ku miałbym zamiar przypomnieć skąd wziął się zwyczaj za-mieszczania aniołka na czubku świątecznego drzewka.

Rzeczy ostatecznie nie mogą być piękne i miłe. O co to to nie. Miłe bywają wyłącznie w teolo-gii i innych utopijnych systemach. Więc mówisz ‚odeszli do Pana’ zamiast ‚szlag ich w końcu trafił’, i tylko westchnięcie — ‚nareszcie’ — na końcu zdania, podpowiada właściwy stosunek.

Po ostatnich słowach wstałem od komputera i poszedłem pod prysznic. Rzeczywistość mi cią-żyła. Ogoliłem się. Ubrałem do wyjścia. Założyłem mundurową kurtkę. Czapkę. I wyszedłem … pod ciężkie krople wiosennego deszczu. Idąc ulicą pośród burzy miałem wrażenie jakbym wę-drował przed wiekami, z moim plemieniem, płaską, porośniętą trawą, równiną. Gdy wchodzi-łem do bramy kamienicy za plecami miałem piękną tęczę na tle czarnych chmur zza których nieśmiało przebijało wiosenne słońce. Usiadłem z powrotem do kart.

Armagedon prywatny. Własny koniec świata. Wewnętrzne piekło. Sąd. Zmartwychwstanie i nowe życie. Mimo pozytywnych rezultatów doświadczenie przygnębiające w trakcie trwania. Tak nieznośnie niezrozumiałe. Jak drzazga. Jak otarta pięta. Jak burza, po której wschodzi słońce. Być może złamię zasadę dotyczącą łączenia ze sobą obcych tradycji, ale … w sumie po śmierci, zmartwychwstałemu, niech wolno mi będzie ten jeden jedyny raz zaintonować:

strona 55

Page 56: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Na tamtym świecie będzie lepiej — to zdanie powtarzają ludzie, których ten świat ignoruje, dyskryminuje, odsuwa. Faktycznie i w sferze urojeń. Tutaj nie spotyka ich już nic co mogłoby im sprawić radość, poruszyć emocje, duszę, inspirować rozum. Czekają. Powiada się czasami, że ‚wszyscy chcą do raju tylko nikt nie chce umierać’ — jest w tym dużo racji.

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 25:

(31) Kiedy Syn Człowieczy przyjdzie w chwale w otoczeniu wszystkich aniołów swoich, za-siądzie na tronie chwały (32) i wszystkie narody zgromadzą się przed Nim. A On oddzieli jednych ludzi od drugich, tak jak pasterz zwykł oddzielać owce od kozłów. (33) I zbierze owce po prawej stronie, a kozły po lewej. (34) A potem powie Król do tych, co są po pra-wej stronie: Przyjdźcie, błogosławieni Ojca mego, weźcie w posiadanie królestwo, które dla was było przygotowane od początku świata. (35) Byłem głodny, a daliście Mi jeść; by-łem spragniony, a daliście Mi pić; byłem obcy, a przyjęliście Mnie. (36) Byłem nagi, a przy-odzialiście Mnie; byłem chory, a nawiedziliście Mnie; byłem więźniem, a przyszliście do Mnie. (37) Wtedy odpowiedzą Mu sprawiedliwi: Panie, kiedyż to widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Cię, spragnionym i daliśmy Ci pić? (38) Kiedyż widzieliśmy Cię obcym i przy-jęliśmy Cię, nagim i przyodzialiśmy Cię, (39) albo chorym i w więzieniu i poszliśmy Cię odwiedzić? (40) A Król odpowie im tak: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu spośród najmniejszych braci moich, uczyniliście Mnie samemu. (41) A potem po-wie do tych z lewej strony: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygoto-wany diabłu i aniołom jego. (42) Byłem bowiem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spra-gniony, a nie daliście Mi pić. (43) Byłem bez domu, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i uwięziony, a nie przyszliście do Mnie. (44) A wtedy ci znów zapytają Go: Panie, kiedyż widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, bezdom-nym albo nagim, chorym lub uwięzionym, a nie przyszliśmy Ci z pomocą? (45) A On im od-powie: Zaprawdę mówię wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu spośród najmniej-szych, nie uczyniliście tego i Mnie. (46) I pójdą stamtąd: ci na wieczne potępienie, a spra-wiedliwi do życia wiecznego.

strona 56

Page 57: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Świat

Axis mundi

Dotarłem w końcu do stref poza czasem. Do miejsca spo-tkania przeszłości i przyszłości. Epicentrum wszechświata, jego środka, osi. Do jego miejsca świętego opiewanego w starożytnych legendach. I co z tego, że znamy prawie wy-łącznie te ezodendrologiczne? Z aniołami, wężami (czasem nawet pierzastymi i w locie), przykazaniami, owocami na drzewach i bogami wychylającymi głowy zza byle pagórka, czy krzewu płonącego, miotających przykazaniami na pra-wo i lewo? Mi to bynajmniej nie przeszkadza. Mi tutaj jest dobrze. Ja tutaj właśnie wędrowałem. Bo to była moja dro-ga do przejścia i moja nagroda (jakże ja kocham dwuznacz-ności) na jej końcu wydaje się być w pełni zasłużoną.

Ale co Ty tutaj robisz? Gapisz się? Spało się na filmie ‚Zgro-madzenie’, i się nie wie jaka ‚nagroda’ czeka na bezmyśl-nych podglądaczy, co? :) Przykro mi to mówić w tym mo-mencie, ale podle wkręciłem Cię w śledzenie tej podróży za jeden uśmiech.

Możesz podglądać mnie w drodze. Możesz obejrzeć poza moją jeszcze tysiąc podobnych wędrówek. Możesz przeczytać dwa tysiące książek tematycz-nych i poświęcić lata na przyswojenie zawartej w nich wiedzy. Możesz nabyć pięć tysięcy róż-nych talii tarota i wytapetować nimi swój dom. Możesz zdobyć i powiesić na ścianie swojego gabinetu świadectwa ukończenia tarotowych kursów wszystkich stopni zaawansowania jakie tylko zdołasz wymyślić. Możesz zrobić to wszystko. I nie uczynisz przy tym ani jednego kroku do poznania kart, do poznania się z kartami. Do odkrycia stojącej za nimi rzeczywistości. Mo-żesz. Tak długo jak długo nie udasz się w podróż, którą ja właśnie odbyłem. Samodzielnie. Z własnymi przygodami po drodze. Z tobołkiem własnych doświadczeń. Jeśli się na nią zdecydu-jesz spotkamy się w tym miejscu. Bo ja zamierzam zostać w nim przez jakiś czas.

A kiedy piszę, że wrobiłem Cię podle mam na myśli to tylko … nie nie napiszę Ci tego by pobu-dzić Twój apetyt do wędrówki. Czekam w ogrodzie. Nadal będę pisał (listy) — au revoir!

• • •

Ostatnio regularnie wpadam na drzewa. Życia. Poznania dobra i zła. Osi świata. Oraz zwyczaj-ne — zielone. Istna zmora. Kuszą mnie. Przyzywają. Na szczęście nie próbują przejmować władzy nad światem jak w opowiadaniach o Jakubie Wędrowyczu. Po prostu są. I na nie wpa-dam. Lub one na mnie ;)

• • •

Księga Objawienia, rozdział 12:

(1) A potem ukazał się na niebie znak wielki: Niewiasta obleczona w słońce. Miała pod sto-pami księżyc, a na głowie koronę z dwunastu gwiazd. (2) Była brzemienna i jęczała w mę-kach i bólach rodzenia. (3) Ukazał się również inny znak na niebie: Smok wielki barwy ognistej. Miał siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach — siedem diademów. (4) Ogo-nem zmiótł trzecią część gwiazd niebieskich i strącił je na ziemię. I stanął Smok przed Niewiastą, która miała rodzić, żeby, gdy porodzi, pożreć jej dziecię. (5) I porodziła Syna,

strona 57

Page 58: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

który miał panować żelaznym sceptrem nad wszystkimi narodami. Zostało też jej dziecię uniesione do Boga, przed Jego tron. (6) Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie sam Bóg przygotował jej miejsce. Tam miała być żywiona przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. (7) I doszło do walki na niebie. Michał i jego aniołowie rozpoczęli zmaganie ze Smokiem. Wystąpił do walki także Smok i jego aniołowie, (8) lecz nie zdołał się obronić i od tego czasu nie było już dla nich miejsca w niebie. (9) Został więc strącony wielki Smok, ów wąż dawny, zwany diabłem i szatanem. Został strącony na ziemię ten, który zwodził całą ludz-kość, on sam, a z nim wszyscy jego aniołowie. (10) Wówczas dał się słyszeć w niebie głos donośny, który wołał: Oto teraz nastąpiło zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego. Posiadł władzę Jego Pomazaniec, bo został strącony oskarżyciel braci naszych, ten, który występował przeciwko nim wobec Boga we dnie i w nocy. (11) Oni zaś odnieśli zwycięstwo dzięki krwi Baranka oraz dzięki słowu swojego świadczenia. Nie trzymali się uporczywie swojego życia, lecz [dobrowolnie] poszli na śmierć. (12) Dlatego radujcie się, niebiosa i wszyscy ich mieszkańcy, a ziemi i morzu biada, bo zstąpił na was diabeł, pałający wielkim gniewem; wie bowiem, że niewiele zostało mu czasu. (13) A kiedy Smok spostrzegł, że zo-stał strącony na ziemię, począł nękać Niewiastę, która porodziła Syna. (14) Wówczas dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by mogła polecieć do swego miejsca na pustynię, gdzie też jest żywiona przez czas i czasy, i połowę czasu z dala od węża. (15) Wtedy wąż wypuścił ze swego pyska strumień wody jak rzekę, żeby woda pochłonęła Niewiastę. (16) Ale Niewieście przyszła z pomocą ziemia: otworzyła swe czeluści i pochłonęła rzekę, która wypływała z gardzieli Smoka.

strona 58

Page 59: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

As buław

Życie płynie zwyczajnie

Śpiewał całkiem niedawno Grzegorz Turnau o wschodzie, że życie tam płynie zwyczajnie, nawet jeśli trudno to wschod-nie życie czasem wytrzymać. A mi przyszło dzisiaj wędro-wać na wschód po moim ogrodzie marzeń. Ku wiośnie. Ku nowemu, rodzącemu się życiu. Ku kolebce cywilizacji. Ku krzewom płonącym żywym ogniem. Więc wędruję i zmie-rzam gdzie mi pora.

Przyznam, że to dość niezwykłe dla mnie doświadczenie. Wędrować po tym ogrodzie. Podglądać go i pisać o tym. Po-dobnie jak wielu innych przede mną zwykłem raczej do-świadczać, przeżywać i koncentrować się na życiu we-wnątrz siebie. Tymczasem mój przyrodni, a może tylko na-byty, introwertyzm przekształca się powoli w ekstrawer-tyzm, więc i pracować mi przyjdzie nieco ciężej nad pozo-staniem w sferze równowagi. Z jednej strony aktywnemu, rozgorączkowanemu umysłowi trudno jest pozostać w niej na stałe. Z drugiej, rozpoczętego raz procesu zmian nie po-winno się zatrzymywać, przerywać działania, nawet jeśli należy go kontrolować. Stabilność życiowa, także emocjo-nalna, nęci i kusi bardziej niż niezwykłość otaczających wydarzeń i ludzi. Dążąc do niej, w procesie przemian, wytyczam granicę wschodnią mojego centrum wszechświata na straży jej stawiając ogień. Niech strawi to, co spłonąć powinno.

Czy mi się tylko wydaje czy też faktycznie słyszę we własnym głosie tony podniosłe i mistycz-ne? Chyba mi się nie wydaje. Patrząc na to z drugiej strony pytam sam siebie: Co złego jest w podniosłym mistycyzmie, poza oczywistą chęcią wyeliminowania z niego wszystkich elemen-tów radosnych? I odpowiadam: Nic. Zachowując świadomość działania praw przyczyny rodzą-cej skutek dam sobie radę także z odrobiną wzniosłości :)

• • •

Samoświadomość siebie w działaniu. Teoretycznie wszyscy wiedzą wszystko w tym temacie. Czasami udają, że wiedzą. Niekiedy wydaje im się, że wiedzą.

Brutalność metod. Czysta konfrontacja. Dominacja. Narzucenie woli. W świecie pełnych miło-ści altruistów magia staje się szaleństwem.

• • •

Księga Izajasza, rozdział 11:

(1) Wyrośnie różdżka ze szczepu Jessego, wydadzą odrośl jego korzenie. (2) To na nim spocznie duch Pana, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. [I upodoba sobie w bojaźni Bożej]. (3) Nie będzie sądził według pozorów, nie bę-dzie wyrokował według zasłyszanych wieści, (4) lecz o sprawiedliwość pełną zatroszczy się dla biednych, na rzecz potrzebujących zawyrokuje słusznie. Jego słowo jest rózgą gwał-townika karcącą, zaś tchnienie Jego warga niegodziwca zabija. (5) Sprawiedliwość jest Mu pasem u bioder, a wierność — przewiązaniem łona. (6) Wtedy wilk będzie przebywał ra-zem z barankiem, pantera położy się obok koźlęcia, wół i młody lew paść się będą razem a

strona 59

Page 60: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

pilnować ich będzie całkiem młode chłopię. (7) Krowa zaprzyjaźni się z niedźwiedziem, ich małe będą leżeć razem. Lew będzie jadł słomę jak bawół, (8) niemowlę będzie się za-bawiać przy samej jamie kobry, a dzieci wkładać będą ręce do gniazd ze żmijami. (9) Nikt już nie będzie czynił zła ani działał podstępnie na całej mej górze świętej, bo kraj jest na-pełniony mądrością Pana, tak jak morze jest napełnione wodą. (10) W dniu owym korzeń Jessego ukaże się jako znak dla narodów Będą o niego wypytywać narody a jego mieszka-nie będzie pełne chwały.

strona 60

Page 61: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dwójka buław

Bo w tym cały jest ambaras …

To jest tak. Zawsze. Dzwoni telefon. Głos przyjaciela po drugiej stronie i pytanie ‚co dzisiaj robisz o 20:00’ i odpo-wiedź, jedna z wielu, prawdziwa ‚pracuję’.

Czas na odpoczynek z przyjaciółmi i znajomymi jest tym czego mi nie zbywa. Odczuwam w tym zakresie deficyt i niedosyt. W dniu wczorajszym doświadczyłem tego w spo-sób szczególny, na firmowej imprezie integracyjnej. Dla-czego? Otóż abym mógł się na nią udać musiałem uzyskać polecenie służbowe opuszczenia miejsca pracy przed cza-sem. Dlaczego tak oficjalnie? Otóż jestem porządnym do granic komunistą, takim, który w firmie jest pół godziny przed czasem i nie wlicza procesu parzenia kawy do dniów-ki.

Ogólnie poważnie traktuję obowiązki. Poza tym chyba je-stem pracoholikiem. Z wyboru. Z przymusu. Jakkolwiek. Jestem. Czasu wolnego wystarcza mi na sen, rozmowy z żoną, odrobinę, izolowanej, zamkniętej, częstokroć cztere-ma ścianami mieszkania, rozrywki.

Dostrzegasz jakieś podobieństwa? Jeśli tak to witaj w moim świecie! Ale skoro je dostrzegasz, to wiesz już także, że to kwestia wyborów. Moich wyborów. Mojego, jasnego, przejrzystego stwierdzenia ‚tego właśnie sobie życzę’. Więc w gruncie rzeczy nawet narzekać nie powinie-nem i tego nie robię. Stawiam jednakże przed sobą określony cel. Współpracę z innymi, współpracę z Tobą, dla naszego wspólnego dobra, nie tylko zawodową, ale głównie rozrywko-wą, rekreacyjną. Mając nadzieję na realizację maksymy ”… żeby dwoje chciało na raz”.

• • •

Uświadomiłem sobie, iż istnieje pewien zasadniczy problem w tym ‚dwoje naraz’: korporacyj-ne wyścigi szczurów albo już zamordowały w nas, albo właśnie mordują, chęć współpracy z innymi dla dobra stada. A co jeśli będę z kimś współpracował a potem on zagra nie fair, i po-zbawi mnie należnych mi profitów? A co jeśli okaże się w tej współpracy jednostką warto-ściowszą niż ja? A co jeśli mu kazali współpracować ze mną dla swoich korzyści?

Pytania rodzą pytania; kolejne pytania rodzą podejrzliwość; podejrzliwość rodzi niechęć; a brak chęci prowadzi do marazmu.

I to także jest coś z czym trzeba sobie umieć poradzić.

• • •

Psalm 110

Powiedział Pan do mojego Pana: Usiądź po mojej prawej stronie, a ja Twoich wrogów po-łożę jako podnóżek dla stóp Twoich. (2) Niech Bóg uniesie z Syjonu berło swojej mocy, (i niech powie): Władzę masz pośród Twych wrogów! (3) Twoje jest panowanie za dni mocy Twojej, gdy przyodziejesz się w święte, kosztowne szaty Twoje. Zrodziłem Cię przed naj-wcześniejszą jutrzenką, (na świat cię wydałem) jako pierwszą rosę. (4) Pan złożył przysię-

strona 61

Page 62: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

gę i nie cofnie jej nigdy, że jesteś Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. (5) Pan stoi po Twojej prawicy, unicestwia królów w dzień swojego gniewu. (6) Będzie sądził narody, wzniesie trupów stosy, roztrzaska im głowy po całej ziemi. (7) Napije się ze strumienia po drodze i dlatego na nowo podniesie głowę.

strona 62

Page 63: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Trójka buław

Na krańcu świata

Jak szybko przeszedłem od obaw do współpracy. Z innymi. Pro publico bono. Siedząc na brzegu, dobrze się bawiąc lub tylko odpoczywając, patrzę na stawik i myślę o byciu ‚Pa-nem i władcą na krańcu świata’.

Planuję swoją przyszłość. Z jednej strony uczę się żyć z ka-lendarzem, z komórką synchronizującą listę zadań z kom-puterem. Ustaliwszy warunki godziwej egzystencji ‚tu i te-raz’ nie osiadam na laurach. Szukam. Stagnacja jest tym, czego nie mogę znieść, czego znosić nie chcę. Stanowi za-grożenie dla przyszłości. Wzbudzam zatem w sobie pragnie-nie dążenia. Wszak nie o to chodzi by złowić króliczka ale by gonić go — prawda? Z drugiej istnieją takie obszary ży-cia, w których celowo i świadomie rezygnuję z tego co wielkie, wzniosłe, godne uwagi. Zadowala mnie prostota, małość, naturalizm, ubóstwo czy wręcz prymitywizm, a ja sam krążę po własnym życiu i jego okolicach niczym Niko-for po Krynicy. Stefan Kisielewski napisał kiedyś takie sło-wa:

Czasem drogą do wielkości bywa przestawanie na małym, czasem dążenie do osiągnięcia wielkiego. O wymiarach człowieka decyduje nie wybór drogi, lecz konsekwencja i dosko-nałość w posuwaniu się po niej. Czai się tu niebezpieczeństwo relatywizmu moralnego, toteż do dziś nie wiemy na pewno, czy Napoleon był wielkim człowiekiem, czy wielkim zbrodniarzem. Nie jest zresztą wykluczone, że i jednym i drugim — przypuszczenie niepo-kojące, choć mieści się ono bez reszty w koncepcji dualizmu moralnego i wszechobecnego skażenia natury ludzkiej.

Konsekwencja i doskonałość w gonieniu króliczka? Tak. Jak najbardziej. Po kraniec wszech-świata, i o jeden krok dalej (parafrazując Jerzego Owsiaka).

• • •

Oceniam rzeczywistość. Obserwuję ją. Reaguję na zdarzenia. Biorę w nich udział. Takim wy-daje mi się życie, jawi się jako akt zaangażowany. Uporządkowywanie go jest wtórnym do ilo-ści zdarzeń, pojedynczych, ‚małych’, aktów życia. Nie staję już obok wydarzeń tak jak miało to miejsce kiedyś. Poznałem nowe słowo, pochodną obserwacji,zaangażowanie.

Tzw. karta przejścia.

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 32:

(15) A Mojżesz zstąpił z góry, trzymając w rękach dwie Tablice Świadectwa, zapisane w dwóch kolumnach i po obydwu stronach. (16) Całe tablice były dziełem Boga, pismo wyry-te na tablicach też było pismem Boga. (17) Tymczasem Jozue, usłyszawszy krzyki wznoszo-ne przez lud, powiedział do Mojżesza: Z obozu dochodzą okrzyki wojenne. (18) A Mojżesz odrzekł: Nie jest to ani okrzyk zwycięstwa, ani głos rozpaczy po klęsce. Słyszę głosy ludz-kiego śpiewu. (19) Kiedy zaś zbliżył się do obozowiska, zobaczył cielca i ludzi tańczących. I zapłonął Mojżesz gniewem. Wypuścił z rąk tablice, które się rozbiły u stóp góry. (20) Po-

strona 63

Page 64: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

tem kazał zabrać cielca, którego sobie uczynili, i rzucić go do ognia. A gdy spłonął cały i rozsypał się w pył, rozrzucił ten pył na wodę i kazał ją pić synom Izraela.

strona 64

Page 65: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Czwórka buław

Teatime

Stereotyp angielskiego stylu życia, który niezależnie od okoliczności ma swój, uświęcony tradycją, czas na herbat-kę bez względu na okoliczności, ma się dobrze. Nad podziw dobrze.

Jako Polak nie potrafię odpoczywać. Chlanie do oporu wódy, wina, piwska. Żarcie ‚do urzygu’. 72 godziny przed ekranem (mniejsza o to czy telewizyjnym czy komputero-wym). Zasypianie nad ranem. Wałkowanie materaca do 17:00. Długie ‚polaków rozmowy’. Bycie ekspertem w każ-dej sprawie. I znowu to samo. Na okrągło. Każdy weekend. Wolne popołudnie. Urlop. Jako Polak nie potrafię się bawić. Umiem uprawiać polactwo. I uprawiam.

Kolejny stereotyp. Prawdziwy jak wszystkie tak długo jak długo za taki go uznaję. Dlaczego więc się nimi zajmuję? Ponieważ ludzi nie interesują fakty, czyste suche fakty. Lu-dzie fascynują się wyobrażeniami, przypuszczeniami, do-mysłami a stereotyp jako taki doskonale wpisuje się w tę konwencję. Więc trafimy na sytuację, w której nie znaj-dziemy wspólnego mianownika dla pewnych, wydawać by się mogło, że oczywistych, tema-tów.

Wspólna herbatka na plaży jest jednym z nich. Jest, albowiem każde z nas inaczej zwykło ce-lebrować ważne dla siebie dni (o różnicach kalendarzy nie wspomnę). Albowiem każde z nas inaczej postrzega wypoczynek. Odmienne odnosi się do idei świętowania. A świat, zwłaszcza współczesny, nie lubi odmienności. Kocha konformistów. Koncepcja, iż — „Zawsze może ist-nieć kilka różnych a słusznych poglądów na jedną i tę samą sprawę. Poglądy te nie muszą z sobą walczyć, bo leżąc na różnych płaszczyznach nie przecinają się: są to linie wichrowate.” — nie znajdzie więc w nim zrozumienia. Cóż. Podejdę do tego z dystansem jaki daje mi nie-kończący się horyzont morza oglądany spod baldachimu na plaży, i nawet jeśli ja jestem Tom a ty jesteś Jerry, to teraz znikają uprzedzenia i pojawiają się czas oraz miejsce na relaks. I nic więcej nam nie trzeba w budowaniu relacji na płaszczyznach wichrowatych ;)

• • •

Odpoczynek. Sztuka odnajdywania się w czasie bez obowiązków. Błogostan, przechodzący chwilami w lenistwo. Dystans. W pogoni za szczęściem (rozumianym dowolnie) czas niedziała-nia, który odpowiednio rozsądnie spożytkowany, przynosi wyłącznie korzyści. Uczę się nie-ustannie odnajdywać go i rozpoznawać. Bo sztuką jest rozsądne obchodzenie się z nim i w czasie nabywa się tej umiejętności.

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 25:

(1) Wówczas z królestwem niebieskim będzie tak, jak z dziesięcioma pannami, które wziąwszy swe lampy wyszły na spotkanie oblubieńca. (2) Pięć z nich było mądrych, a pięć głupich. (3) Otóż owe głupie, wziąwszy ze sobą lampy, nie zabrały oleju; (4) mądre zaś, biorąc lampy, zabrały również i olej w naczyniach. (5) A gdy oblubieniec się opóźniał,

strona 65

Page 66: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

wszystkie ogarnęło znużenie i posnęły. (6) Lecz o północy dał się słyszeć krzyk: Oto oblu-bieniec! Wychodźcie naprzeciw. (7) Obudziły się tedy wszystkie panny i poczęły opatrywać swoje lampy. (8) I powiedziały panny głupie do mądrych: Dajcie nam oleju, bo gasną nam lampy. (9) Ale te odpowiedziały: Nie, bo może nie starczyć ani dla nas, ani dla was. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie. (10) A gdy one odeszły, nadszedł oblubieniec. Wówczas te, które były gotowe, weszły z nim do sali biesiadnej i zamknięto drzwi.

strona 66

Page 67: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Piątka buław

Może zostać tylko jeden

Najpierw – powoli – jak żółw – ociężale, ruszyła – maszy-na – po szynach – ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i kręci się, kręci się koło za kołem, i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, i dudni, i stuka, łomo-ce i pędzi …

Dość bajek. Pamiętasz film Showgirls? Czego nie robi się dla spektaklu? Dla sukcesu? Dla kasy? Czy w ogóle czegoś się nie robi? Gdy maszyna już ruszy co zostało? Godność? Mo-ralność? Miłość? Równość? Nie. Tych rzeczy już nie ma. Li-czy się tylko i wyłącznie sukces. Więc nie mam wyboru. Wygrywam lub ustępuję miejsca innym. Bardziej zdetermi-nowanym. Mającym większe parcie. Chyba, że to ja okażę się tym być tym najważniejszym, najzręczniejszym, naj-wspanialszym. Godnym podziwu i zazdrości. Tym, który zo-stał na placu boju i krzyknął ‚może być tylko jeden’. Tym, który zebrał laury, odbywa tryumf. Tym do którego należą Twoje dobra ruchome, nieruchome, trzoda, sakwy, majątek i, rzecz jasna, kobiety. Ja wygrałem! Mi się należy! Jest moje!

Czy konkurując z innymi tracisz czasami dystans do prowadzonego współzawodnictwa? Do swoich partnerów w grze, rozrywce? Czy w ogóle pamiętasz, że to tylko zabawa? Że świat się na niej ani nie zaczyna ani nie kończy? Ja czasami zapominam (nawet jeśli lepiej brzmiałoby: zapominałem). Mając, jak by się mogło wydawać, świetne rozeznanie w istocie sprawy daję się mimo wszystko porwać emocjom i … zabijam zamiast się bawić. Jak dziecko. Bez cienia dystansu. Bez chwili refleksji. Bo tak! Gdy w końcu ochłonę i liczę ofiary okazuje się, że jed-nak nie było warto albowiem bilans strat wyższym jest niż bilans zysków. W ferworze walki nie byłem jednak w stanie tego faktu dostrzec. Post factum to może zaboleć.

Z drugiej strony. Czy wiesz jakie korzyści przynosi rozsądna zabawa? Zdrowa konkurencja? Kie-dyś odpowiedziałem sam sobie na to pytanie słowami:

Takie, których w idy marcowe nie przerwie mi gwałtownie Brutus z kolegami.

• • •

Przemoc, agresja, siła. To czasami jedyne rozwiązanie, jedyne wyjście (skuteczne) z sytuacji. Ugładzeni ludzie uważają jednakowoż, że wszelkie działania zdecydowane i stanowcze świad-czyć muszą o słabości, niedojrzałości, braku umiejętności dyplomatycznych i innych. Czasami tak właśnie jest, ale nie jest to zasada programowa. W niektórych przypadkach trzeba być zdecydowanym, stanowczym i walczyć, stosować przemoc, narzucać przekonania, forsować rozwiązania.

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 17:

(8) A kiedy do Refidim przybyli Amalekici, żeby zaatakować Izraelitów, (9) powiedział Mojżesz do Jozuego: Wybierz sobie [odpowiednich] ludzi i stań do walki z Amalekitami. Ja sam pokażę się jutro na szczycie wzgórza, mając ze sobą laskę Bożą. (10) I uczynił Jozue

strona 67

Page 68: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

tak, jak mu rozkazał Mojżesz: przystąpił do walki z Amalekitami, natomiast Mojżesz, Aaron i Chur weszli na szczyt góry. (11) Jak długo Mojżesz miał wzniesione ręce, przewaga była po stronie Izraela, a gdy tylko ręce opuszczał, górę brali Amalekici. (12) Gdy Mojże-szowi zdrętwiały ręce, przyniesiono głaz i posadzono na nim Mojżesza. Jego ręce podtrzy-mywali Aaron i Chur, jeden z prawej, drugi z lewej strony, tak że aż do zachodu słońca miał wzniesione ręce. (13) W ten sposób pokonał Jozue swoim ostrym mieczem samego Amaleka i jego wojsko.

strona 68

Page 69: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Szóstka buław

Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem

Respiciens post te, hominem memento te; cave, ne ca-das7

Gdy wódz świętował triumf obowiązkiem niewolnika było trzymając laur nad jego głową powtarzać mu te właśnie słowa. Wieszcze, przypominające triumfującemu, iż fortu-na kołem się toczy, że dzisiaj z tarczą a jutro na tarczy może zostać przywrócony swojemu światu.

Z perspektywy patrząc to pożyteczna maksyma i dobre ostrzeżenie. Dobry los. Łut szczęścia. Owszem. Wszystko może mi się udać. Do wszystkiego mogę dojść ciężką i sys-tematyczną pracą. Gdy osiągam cel, gdy realizuję marze-nia, gdy wieńczę dzieło — w każdej z tych sytuacji oczeki-wanie pochwały jest dla mnie stanem naturalnym, przyro-dzonym. Wielkim zawodem jest jej, pochwały, brak. Uświa-domienie sobie, że nikt nie docenił mojego poświęcenia, mojej tytanicznej pracy, wszystko to sprawia, iż odczuwam wręcz fizyczny ból. To naturalne. Z drugiej strony patrząc, nadmiar pochwał i nagród, przyzwyczajenie się do nich, sprawia, że moje oczekiwania rosną. Osiągają gargantuiczne, absurdalne i niczym nieuzasad-nione, rozmiary. Niezależnie od tego co zrobię, jak do tego dojdę, oczekuję, że spotka mnie, nie ‚jakaś tam’ nagroda, ale najwyższe zaszczyty. Te nie przychodzą. Staję się rozgoryczony. Kapryśny. Zbuntowany. Obrażam się na świat. Burczę na ludzi, który ‚powinni’. Nonsensownie. Głupio. Dziecinnie. Kocham skrajności.

I tak, aby nie paść ich ofiarą oglądam się za siebie w chwilach przyjemnych. Staram się nie stracić z oczu tej prawdy, iż jestem tylko człowiekiem. Pilnuję, strzegę, bacznie przyglądam się własnym krokom — by nie upaść u szczytu właściwej sławy, by nie stać się ofiarą ego po-śród chwały urojonej.

• • •

Żyję na pograniczu dwóch światów. W pierwszym sukces został całkowicie zdominowany przez skromność i pokorę w stopniu, w którym mówienie o własnych osiągnięciach jest wręcz uwa-żane za faux pas. W drugim sukces został zdewaluowany podniesieniem do rangi osiągnięć czynności codziennych, wynikających z powinności, obowiązku czy zwyczajnie życia. Pierwszy zaludniają głównie ludzie świata ezoteryki, drugi biznesu.

7 Oglądając się za siebie, pomnij, iżeś człowiekiem. Strzeż się, iżbyś nie upadł.

strona 69

Page 70: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Jana, rozdział 12:

(12) Dnia następnego zaś ludzie, którzy wielkim tłumem przybyli na święto, usłyszawszy, że Jezus zbliża się do Jerozolimy, (13) pobrali gałązki palmowe i wybiegli Mu naprzeciw wołając: Hosanna, błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie, oraz: Oto Król izrael-ski! (14) A kiedy Jezus znalazł osiołka, dosiadł go, zgodnie z tym, co napisane: (15) Nie bój się, Córo Syjonu! Oto zbliża sig ku tobie twój Król, siedząc na oślęciu. (16) Z początku uczniowie Jego nie rozumieli tego wołania, lecz kiedy już Jezus został uwielbiony, wtedy przypominali sobie, że to do Niego odnosiły się te słowa i to, co Mu uczyniono. (17) Tak więc dawała świadectwo ta rzesza, która była z Nim wtedy, kiedy wywołał z grobu i zmar-twychwskrzeszał Łazarza. (18) Ludzie właśnie dlatego wyszli Mu na spotkanie, że dowie-dzieli się o cudzie, który uczynił. (19) A faryzeusze mówili jeden do drugiego: Patrzcie, niepotrzebnie się trudzicie! Cały świat idzie za Nim.

strona 70

Page 71: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Siódemka buław

Milczenie owiec

Ponadprzeciętna inteligencja (także emocjonalna). Roz-winięta osobowość. Poczucie estetyki na poziomie nie-dostępnym przeciętnemu człowiekowi. Szlacheckie po-chodzenie. Nienaganne maniery. Świetne wykształcenie. Zawód z grupy zawodów społecznego zaufania. Imponu-jący dorobek życia.

Clarice, jak widzisz samokontrola przynosi korzyści każde-mu, kto nie życzy sobie mierzyć się z bogiem psychoterapii — własnym dzieciństwem. Posiadając wiedzę o tym, co nie zaskakuje, ludzie nie są w stanie zrozumieć moich upodo-bań. Nie są w stanie przewidywać moich pragnień i reakcji. Nie są gotowi by spotkać się ze mną w miejscu, w którym wychodzę im na spotkanie. Statystyczny członek tłumu od-czuwa przede mną respekt. Nie ma innego wyjścia. Uwa-runkowano go tak, by znał swoje miejsce w społeczeństwie a to oznacza traktowanie ze stosowną atencją jednostek takich jak ja. Odmiennych. Ten przymusowy szacunek bier-nych i miernych budzi we mnie najgłębsze obrzydzenie. W nich samych zaś rodzi sprzeciw. Sprzeciw nieodmiennie prowadzi do zachowań nieobliczalnych. Gdy więc odwiedzasz mnie i widzisz, że mój aparta-ment liczy sobie zaledwie siedem metrów kwadratowych powierzchni i mieści się w piwnicy, wszystkie sprzęty są przyśrubowane do podłogi, zamiast ściany frontowej mam kuloodporną szybę, a wjazdu do mojej rezydencji pilnują kamerdynerzy z bronią, nie okazuj zaskoczenia. Przyjmij za pewnik, iż ktoś nie zrozumiał moich upodobań kulinarnych i uznał, że, mimo wzmiankowanej atencji, lepiej będzie mnie odseparować od społeczeństwa. Jako zaprzecze-nie popkultury mógłbym stanowić dla niego zagrożenie, a każdy zdrowy gatunek unika, albo, jeśli uniknąć nie jest w stanie, eliminuje zagrożenia. Ja także wpisuję się w ten schemat z tym wyjątkiem, iż rozpoznaję potencjalne źródła problemów zanim jeszcze awansują do tej rangi. I miłosiernie je usuwam. Na tajemnych szlakach Dobra i Zła działanie to nosi jednako-woż znamiona skończoności i jest krótkotrwałe a na błogosławiony spokój trzeba zapracować. A potem jeszcze raz i jeszcze, i tak bez końca. Nie zamierzam jednak składać Ci wizyty, uzna-jąc świat z Tobą za bardziej interesujący niż bez Ciebie. Pewien jestem, że wyświadczysz mi tę samą grzeczność.

Śpij głęboko i słodko, spowita w milczenie owiec.

Hannibal Lecter

• • •

Walczę. Walczę o różne wartości ze świata materii i metafizyki. Dla dobra własnego i innych. Dla niektórych waleczność jest cnotą kardynalną, dla innych grzechem ciężkim. Dla mnie zaś powinnością, codziennością, ekwiwalentem terminu ‚życie’.

strona 71

Page 72: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Samuela, rozdział 17:

(33) Rzekł więc Saul do Dawida: Nie możesz stanąć do walki z tym Filistynem, bo przecież ty jesteś jeszcze dzieckiem, on natomiast jest wojownikiem od najwcześniejszej młodo-ści. (34) Powiedział na to Dawid: Kiedy sługa twój pilnował owiec swojego ojca i zdarzało się, że przychodził lew albo niedźwiedź i porywał jakąś owcę ze stada, (35) to ruszałem w pościg [za dziką bestią], atakowałem ją i wydzierałem owcę z jej pyska. Jeżeli dzikie zwierzę broniło się, chwytałem je za gardło, zadawałem cios i zabijałem je. (36) Sługa twój zabijał już i lwy, i niedźwiedzie. To samo uczyni z tym filistyńskim nieobrzezańcem za to, że ośmielił się urągać zastępom Boga żywego. (37) Na koniec Dawid dodał: Jahwe, który wyrwał mnie z paszczy lwa i niedźwiedzia, wyzwoli mnie również z rąk tego Filisty-na. Rzekł tedy Saul do Dawida: Idź, niech cię prowadzi Jahwe! (38) Saul przyodział Dawida w swoje własne szaty, założył mu na głowę hełm z brązu, a ciało jego okrył zbroją. (39) Potem przypasał Dawid, już na szaty, miecz i spróbował, czy będzie mógł się poruszać, bo brak mu było wprawy. I zrzuciwszy z siebie zbroję, (40) wziął w rękę swój kij, wybrał ze strumienia pięć gładkich kamyków, włożył je do pasterskiej torby, która służyła mu za kie-szeń. Potem w drugą rękę wziął procę i ruszył w stronę Filistyna.

strona 72

Page 73: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Ósemka buław

Z wiatrem i pod wiatr

Bywają takie momenty, w których moje życie tym różni się od filmu akcji, że fabuła filmu jest przewidywalna i rozwija się powoli, zwroty akcji poprzedza stosownie natężona mu-zyka a bohaterowie nigdy nie odnoszą ran. Akceptuję taki, zmienny, stan rzeczy uważając go za naturalny, a chwilami wręcz za pożądany, przeciwdziałający stagnacji. Gdy pa-trzę jednak na własny entuzjazm i oczekiwania, gdy kon-frontuję własną postawę z postawą innych mam pewność, że istnieją ludzie, którym nie jest dane oczekiwać zmian. Dla których każda zmiana równoznaczna jest z Armageddo-nem. Którzy kulą się w sobie, maleją, na sam dźwięk tego słowa. Tacy, którzy starają się wytrwać na wietrze, które-mu ja dawno już dałem się porwać.

Poniżej pewnego poziomu życia wytwarza się w czło-wieku coś w rodzaju fatalistycznego przywiązania do swojej doli, coś w rodzaju gorzkiego doświadczenia, że każda zmiana może być tylko zmianą na gorsze.

Spróbuj kiedyś rzucić w powietrze, na wiatr, garść zapałek. Rozsypią się. Część z nich spadnie zupełnie blisko, część zaś tak daleko, iż uznasz ten fakt za nieprawdopodobny. Wszystkie leżeć będą w nieładzie.

Kiedy kierunek zmian jest nieprzewidywalny. Gdy nie poddaje się sterowaniu. Gdy nie można nad nim zapanować, niemożność ta, owa niemożliwość przewidzenia skutków, prowadzić może do lęku. Brak możliwości wpływania na rozwój akcji sprawia, że i ja postrzegam ją cza-sem jak zagrożenie. Bo zapałki zawsze lecą z wiatrem, nigdy pod wiatr. I to wiatr zmienia kie-runek lotu, nie zapałki. A ja nie przepadam za zdaniem się na to co przynoszą mi kaprysy losu. Gdy tracę możliwość kontroli. Nie zawsze a jedynie poniżej pewnego poziomu życia. Powy-żej tego progu to jak wieje wiatr i dokąd mnie to zaniesie nie ma już takiego znaczenia. Liczy się sam fakt bycia w centrum toczącej się akcji.

• • •

Nie czekać. Podjąć decyzję. Konsekwentnie i szybko działać. Wykonać założony plan i iść da-lej.

Ludzie nie potrafią tak działać. Nie w grupie. 1000 dni na omówienie kwestii ‚czy warto’. Po-tem wybranie ‚rady’ (kolejny 1000 dni). Powołanie urzędu ‚sprawdzającego postępy’ (j.w.). W międzyczasie stawienie czoła opozycji (przez cały czas). Zazwyczaj wewnętrznej.

NIE

Działam sam. Nie uzależniam własnego działania od innych. Biorę na siebie całą odpowiedzial-ność za podjęte decyzje i będące ich konsekwencją czynności. Nie tłumaczę się z nich.

strona 73

Page 74: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Królewska, rozdział 18:

(1) Po dłuższym czasie, w trzecim roku [suszy] Jahwe tak powiedział do Eliasza: Idź, pokaż się Achabowi, gdyż postanowiłem zesłać deszcz na ziemię. […] (21) I podszedł do całego ludu Eliasz, i powiedział: Jak długo jeszcze będziecie się tak słaniać na dwie strony? Jeżeli Bogiem jest Jahwe, to idźcie w końcu za Nim, a jeżeli Baal — to jego się trzymajcie. Cały lud nic na to nie odpowiedział. (22) Rzekł wtedy Eliasz do całego ludu: Ocalałem tu jako jedyny spośród proroków Jahwe, mam zaś przed sobą czterystu pięćdziesięciu proroków Baala. […] (37) Wysłuchaj mnie, o Jahwe, wysłuchaj mnie! Niech lud ten uzna, że Ty, Jah-we, jesteś Bogiem i że to Ty właśnie sprawiasz, że nawracają się ludzkie serca. (38) I wte-dy ogień Jahwe zstąpił [z góry] i strawił ofiarę, drwa, kamienie i ziemię, a nadto wchłonął jakby w siebie wodę, która wypełniała rów. (39) Kiedy ludzie to zobaczyli, upadli na twarz i wołali: Jahwe jest Bogiem! Jahwe jest Bogiem! (40) Wtedy powiedział im Eliasz: Po-chwyćcie proroków Baala, niech żadnemu z nich nie uda się umknąć. Kiedy wszyscy zostali ujęci, kazał ich Eliasz sprowadzić nad potok Kiszon, gdzie wszystkich zabito. (41) Eliasz powiedział do Achaba: Idź już, jedz i pij, bo słyszę szum padającego deszczu. (42) Poszedł tedy Achab, żeby jeść i pić. Eliasz zaś wszedł na sam szczyt góry Karmel, pochylił się ku ziemi i wtulił twarz pomiędzy kolana. (43) Potem powiedział do swego sługi: Podejdź no tu i popatrz w stronę morza. Podszedł sługa, ale po chwili wpatrywania się w niebo nad morzem powiedział: Nie ma tam nic. Na to Eliasz rzekł: Zrób to samo siedem razy. (44) Za siódmym razem sługa wróciwszy powiedział: Zobaczyłem obłoczek, nie większy niż dłoń ludzka, unoszący się ponad morzem. Tedy rzekł mu Eliasz: Idź i powiedz Achabowi: Za-przęgaj [osła] i odjeżdżaj czym prędzej, żeby cię deszcz nie zaskoczył. (45) W krótkim czasie niebo pociemniało od chmur, bo zerwał się wiatr i zaczął padać ulewny deszcz. Achab wsiadł na swój wóz i udał do Jizreel. (46) Eliasza zaś wspierała ręka Jahwe: Przepa-sawszy sobie biodra, biegł przed Achabem aż do bram Jizreel.

strona 74

Page 75: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziewiątka buław

Jak wygląda ostrokół?

Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć jak wygląda ostrokół!

Pamiętasz te słowa poirytowanego osła? Ja pamiętam, al-bowiem dostałem w życiu po głowie nieskończoną ilość razy; wiem, że po głowie dostać można nader łatwo i od byle kogo; więc aby zapewnić sobie spokój ‚od ludzi’, od czasu do czasu uciekam gdzieś ‚na bok’ (co czasami ozna-cza miejsce, a czasami stan), i tam, na owym boku, klepię sobie z desek niedostępną twierdzę. Mój ‚tajemniczy ogród’; mój ‚Malbork’. Że klepię owo schronienie byle czym, i z byle czego, bo deski przecież, także impregnowa-ne ogniotrwało, szczególnie trwałe z zasady nie są, więc wznoszę je niczym swoiste zamek na piasku. Wystarcza deszcz, wystarcza wiatr, burza, jeden barbarzyńca (bo przecież nie hordy) — zamek był — zamku nie ma. Ot co!

I właśnie wtedy, po malowniczym upadku (z komentarzem Zorby o upadkach pięknych), zadaję sobie pytanie: W jakim celu chłopie poniosłeś ten cały wydatek energetyczny, inte-lektualny, i wzniosłeś to ‚coś’? Z powodu jednego guza? Z powodu plastra? Ze strachu? Braku zaufania? Po co?

Gdy tylko zadam sobie to pytanie już wiem, że to była praca, z szerszej perspektywy, pozba-wiona sensu. Działanie dla samego działania. Tymczasowe. W odruchu obronnym. Takie … śli -macze. Bo przecież jeszcze nie raz ktoś nabije mi w życiu guza. Nie raz nastąpi na palec. To pewne. Pewnym też wydaje mi się i to, że zatęsknię za moją, na boku, pustelnią. Nieuniknio-ne wydają się kolejne próby ukrycia się w przyszłości. Jak zatem pogodzić świadomość naiw-ności z pragnieniem podporządkowania się jej?

Perspektywą. Spojrzeniem z zewnątrz. Szerokim horyzontem. Jak stwierdził pewien rumuński autor „Każde nieszczęście, widziane z zewnątrz, wydaje się znikome bądź niezrozumiałe. Tę właśnie perspektywę trzeba przyjąć, jeśli chce się znieść życie”. Gdy więc pytam sam siebie ‚Jak wygląda ostrokół?’ wiem, że zamiast przymierzać się do budowania go winienem szybko wdrapać się na jakąś sosnę, by stamtąd spojrzeć z dystansem na otaczającą mnie rzeczywi-stość.

• • •

Stawiając sobie różnorodne cele, realizując je, łatwo jest o ‚wypadki’. Czasami o ich zaistnie-niu decyduje splot okoliczności, na który nie mamy wpływu. Czasami zaś są one wyłącznie wy-nikiem naszej beztroski i brawury. Opowiedziałem niedawno koledze historię, którą on podsu-mował słowami:

Hihi. Kolega właśnie przyniósł relację godną notki Gospodarza: otóż przed chwilą przecho-dził obok pana, który rozbierał niewielki murek, kryty od góry jakąś dachówką. Zabrał się do tego metalowym młotkiem. Puk raz — ręka mu odskoczyła, jakby dachówka była z gumy. Młotek świsnął mu tuż obok głowy (kask? jaki kask!). No to więc puk numer dwa, z większym wektorem — ręka odskoczyła bardziej, na dachówce nie zrobiło to większego wrażenia. Pan zastanowił się solidnie i wziął w obie łapki kryty gumą młot nieco większe-

strona 75

Page 76: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

go kalibru, taki do wyrównywania kostki brukowej, po czym… tak, dobrze zgadujecie — przyłożył oburącz, z całej siły, w oporną dachówkę. Młot odskoczył z odpowiednio większą, niż w poprzednich przypadkach siłą, trafiając pana centralnie w środek czoła. Osobnik padł na wznak po czym zerwał się na równe nogi, wyraźnie nie orientując się — co się sta -ło i dlaczego mu tak w uszach szumi…

• • •

Pierwszy List do Koryntian, rozdział 9:

(1) Czyż nie jestem wolny? Czyż nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana mojego? Czyż nie jesteście moim dziełem w Panu? (2) Jeżeli nawet nie jestem apostołem dla innych, dla was na pewno nim jestem. Albowiem wy jesteście pieczęcią mego aposto-łowania w Panu. (3) Oto moja obrona wobec tych, którzy mnie potępiają. (4) Czyż nie mamy prawa skorzystać z jedzenia i picia? (5) Czyż nie wolno nam brać ze sobą niewiasty-siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas? (6) Czy tylko mnie samemu i Barnabie nie wolno nie zarobkować? (7) Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską pozostając na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spo-żywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem? (8) Czyż mó-wię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także Prawo? (9) Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu. Czyż o woły troszczy się Bóg, (10) czy też powiedział to przede wszystkim ze względu na nas? Bo prze-cież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz — [młócić] ufając, że będzie miał coś z tego. (11) Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? (12) Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemuż raczej nie my? Nie korzystaliśmy jednak z tej moż-ności, lecz znosimy wszystko, byle nie stwarzać żadnych przeszkód Ewangelii Chrystuso-wej. (13) Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w [ofiarach] ołtarza? (14) Tak też i Pan posta-nowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię. (15) Lecz ja z żadnego z tych praw nie skorzystałem. Piszę zaś to, nie żeby coś osiągnąć w ten sposób. Wolałbym raczej umrzeć, niż… Nikt mnie nie pozbawi mojej chluby.

strona 76

Page 77: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziesiątka buław

Sztuka przetrwania

Rozebrałem ostrokół, dzieło rąk moich. Kije zawsze do cze-goś się przydadzą. A to do zabawy, a to do pracy … praco-holizm wyłazi ze mnie ostatnio tak, że czuję się jak dziura-wy kubek. Robić — bije serce; robić — woła umysł; robić — krzyczą zmysły; robić — odpowiada ciało pomimo zmęcze-nia; robić — w pracy, na wakacjach, na spacerze w parku; robić — bez względu na koszta; robić cały czas — cokol-wiek, coś; robić — z uśmiechem na ustach i pieśnią.

Czym jest życie? Jest czymś znacznie więcej niż odde-chem w nozdrzach, krwią tętniącą w żyłach, reakcją na fizyczne bodźce. Owszem, wszystko to są rzeczy istotne dla ludzkiego życia, lecz same z siebie nie konstytuują tego życia w całej jego pełni. Człowiek może posiadać to wszystko, a wciąż być idiotą. Ktoś, kto tylko oddy-cha, je, śpi i pracuje bez świadomości, bez celu i bez własnych poglądów nie jest prawdziwym człowiekiem. Życie, tylko w tym czysto fizycznym sensie, jest tylko nieobecnością śmierci. Tacy ludzie nie żyją, lecz wege-tują.

I tylko pytanie, po słowach Tomasza Mertona, kołacze się w głowie: Czy pracoholizm, świado-my, z celem, poglądami to już życie czy tylko aktywna wegetacja? Retoryczne pytanie bo od-powiedź jest oczywista. Przynajmniej dla pracoholika aktywność zawodowa jest kwintesencja życia, a każda inna odpowiedź jawi się jako zasługująca na potępienie herezja. Naręcz niesio-nych resztek ostrokołu przyda się do rozpalenia ogniska pod takim, który sugeruje, że praca zabawną nie jest.

Coś bym zrobił, aby to zmienić. Odczynić urok. I mimo, iż powtarzam za Leszkiem Kołakow-skim, że:

Odczynianie uroku przez stukanie w drzewo nieheblowane jest przesądem niewinnym. Je-śli wierzymy, że możemy tymi dziwnymi siłami czasem kierować, to, czy nasze zabiegi są złe albo dobre, zależy od ich celu; nawet gdy są nieskuteczne, są złe, jeśli mają zło czynić innym ludziom. Wiara zaś, że są moce nadprzyrodzone sprzyjające nam i naszym godzi-wym zamiarom jest pewnie pożyteczna, bo wzmacnia naszą gotowość, by te zamiary przy-rodzonymi siłami spełniać.

Nadal zastanawiam się ile pracy trzeba włożyć w to aby przestać być pracoholikiem? Dlaczego trzeba ‚robić’ aby przestać?

• • •

Rewolucja! Panom stosy i cepy; panom, ich sługom i księdzom.

Z rewolucji pozostała muzyka. Trochę bałaganu w książkach od historii. Trupy ofiar rewolucji, i rewolucjonistów, upchnięte po dołach. Co pozostaje po rewolucji? Chaos, zmiana władz. Ucisk ostatecznie pozostaje. Jak dowodził George Orwell w Folwarku zwierzęcym, niektóre jego formy akceptujemy wierząc, że będą służyły dobru wspólnemu, oraz, że mają charakter przejściowy. ‚Dobro wspólne’ zawsze okazuje się w konsekwencji synekurą jednostki. ‚Przej-ściowość’ zawsze ma charakter stały. Do kolejnej rewolucji.

strona 77

Page 78: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

R.U.T.A. — Batracka Dola — warto posłuchać gdy ktoś nas zmusza do pracy ;)

• • •

Księga Objawienia, rozdział 2:

(9) Znam twoje udręki i ubóstwo — wiedz jednak, że jesteś bogaty. Wiem też, jakimi obe-lgami obrzucają cię ci, którzy uważają się za Żydów, ale w rzeczywistości nie są Żydami, lecz społecznością szatańską. (10) Nie poddawaj się przerażeniu, gdy pomyślisz o tym, co będziesz musiał wycierpieć. [Bądź przygotowany na to, że] diabeł wtrąci niektórych spo-śród was do więzienia, by poddać was szczególnej próbie. Ucisk będzie trwał dziesięć dni. Jeśli wytrwasz w wierności aż do śmierci, dam ci w nagrodę wieniec życia. (11) Kto ma uszy do słuchania, niech słucha, co mówi Duch do Kościołów: Zwycięzcy owa druga śmierć na pewno nie wyrządzi już żadnej szkody.

strona 78

Page 79: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Paź buław

ADHD, mania, czy dojrzewanie?

Na pierwszej z szalek wagi kładę Wikipedię, i jej wstępną a skróconą definicję ‚Zespołu nadpobudliwości psychorucho-wej’ czyli ‚grupę zaburzeń charakteryzujących się wcze-snym początkiem (zazwyczaj w pierwszych pięciu latach życia), brakiem wytrwałości w realizacji zadań wymagają-cych zaangażowania poznawczego, tendencją do przecho-dzenia od jednej aktywności do drugiej bez ukończenia żadnej z nich oraz zdezorganizowaną, słabo kontrolowaną nadmierną aktywnością’. Na drugiej szalce wagi stawiam manię. I znowu podpierając się encyklopedycznymi danymi wymieniam ciągiem: brak wglądu w chorobę, gonitwę my-śli, odhamowanie seksualne, podniecenie psychoruchowe, przymus mówienia i pisania, trudności w koncentracji, za-wyżoną samoocenę, zmniejszenie krytycyzmu (podejmowa-nie lekkomyślnych działań), zmniejszoną potrzebę snu (lub kilkudniowy całkowity brak potrzeby snu), zwiększenie energii. Całość oddaję w ręce młodzieńcze. Z uwzględnie-niem jej żywotności, ruchliwości i ciekawości; jej pasji od-krywania; pełnego zaufania do świata i stanu posiadania wzniosłych ideałów (włącznie z oburzeniem).

Obraz namalowany. Różnymi barwami. Czy stykając się z kimś takim jestem bezpieczny? Czy mam gwarancję czegokolwiek? A gdy sam staję się częścią obrazu? Co daję innym? Jaką przy-szłość? A z drugiej strony kim bym się stał, gdzie bym dzisiaj był, gdybym nie miał ideałów, nie ufał światu i nie ‚parzył’ sobie przy tym rąk? Gdzie bym się znalazł bez pasji, żywotnej ruchli -wości i ciekawości świata?

Znalezienie drogi środka nie jest łatwą sztuką, gdy znajduję w sobie tak wiele cech dziecka. Mistrza sił połączonych konformizmu i egoizmu. Skorego do dyrygowania wszystkimi. W działa-niu poznającego skutki własnej aktywności. Wodzireja waletów podświadomie niechętnego dojrzewaniu.

• • •

Położyłem na szali Wikipedię i blog zamienił się w Wiki. Zacny pomysł pomimo trudności towa-rzyszących wykonaniu.

Czasami dobrze jest działać a potem określać przyczyny działania i precyzować ‚co zawiniło’ gdy wszystko co należało zrobić jest już zrobione.

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 2:

(11) Lata płynęły i Mojżesz stał się z czasem dojrzałym mężczyzną. Pewnego dnia przy-szedł do swoich braci i zastał ich przy bardzo ciężkiej pracy. Zobaczył też, jak pewien Egipcjanin znęcał się nad jednym Hebrajczykiem, jego współziomkiem. (12) Mojżesz rozej-rzał się na wszystkie strony, a kiedy się przekonał, że nie ma tam nikogo więcej, zabił Egipcjanina i zagrzebał jego ciało w piasku. (13) Kiedy następnego dnia znów przyszedł do swoich, zobaczył, jak dwaj Hebrajczycy kłócili się ze sobą. I rzekł do tego, który wydawał

strona 79

Page 80: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

mu się winnym: Dlaczego znęcasz się nad swoim bratem? (14) A on odpowiedział: A któż to ustanowił cię naszym nadzorcą i sędzią? Czy myślisz, że uda ci się zgładzić i mnie, tak jak zgładziłeś owego Egipcjanina? Przeraził się Mojżesz i pomyślał: A więc wszystko się wyda-ło! (15) Faraon dowiedział się o wszystkim i polecił zabić Mojżesza, ale ten uciekł. Moj-żesz postanowił osiąść w Madianie i zatrzymał się tam przy pewnej studni. (16) A miejsco-wy kapłan madianicki miał siedem córek. Przyszły one pewnego dnia [do tej studni], aby napełnić naczynia na wodę i napoić trzody swego ojca. (17) Lecz oto nadeszli pasterze i chcieli je stamtąd odpędzić. Powstał tedy Mojżesz, przyszedł im z pomocą i napoił ich trzody. (18) A kiedy wróciły do swego ojca Reuela, on zapytał je: Dlaczego to tak szybko wróciłyście dzisiaj? (19) A one opowiedziały, jak to pewien Egipcjanin wziął je w obronę przed pasterzami i jak następnie sam zaczerpnął wody i napoił ich trzody.

strona 80

Page 81: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Rycerz buław

Stachanowca 500% normy

Za sprawą ‚dni ostatnich’ stałem się przodownikiem pracy. Człowiekiem z żelaza i marmuru. Po zamknięciu bloga po-święconego tarotowi odkrywałem każdego dnia, iż nie chcę porzucać samego tarota. Nie chcę porzucać kart, chcę ukończyć raz rozpoczęte dzieło, dokończyć przerwany pro-ces medytacji oraz utrwalić skutki. Bierność i bezwolność wobec wydarzeń wydały mi się zachowaniem zupełnie nie na miejscu. Usiadłem więc i porzuciwszy dzieło małe za-cząłem ‚strugać’ znacznie większe.

Chwilowo przygotowuję w ukryciu to co dotychczas robiłem jawnie. Dlaczego? Pokonała mnie święta trójca nadmierne-go entuzjazmu, pychy i niedomówień. Pozostał jednak etos stachanowca. Wyśmiany etos idealisty, który mając plan i pracę do wykonania podnosi się z upadku (nawet jeśli sam go sobie zgotował), gotowy pracować ponad siły, przy sprzeciwie otoczenia. Mój własny, współczesny, rycerski etos, etos ‚zakutego łba’. Albert Einstein napisał kiedyś: Każdy z nas zawdzięcza pożywienie i dach nad głowa wysił-kowi innych członków społeczeństwa, musimy zatem uczci-wie spłacić ten dług, wykonując nie tylko taką pracę, która nam samym daje satysfakcje, ale i taką, którą według powszechnego przekonania służy innym. W przeciwnym wypadku staje-my się pasożytami, niezależnie od tego, jak skromne są nasze potrzeby.

To stąd, przede wszystkim, wypływa moja potrzeba pracy z kartami. Z zaufania, które pokła-dali we mnie przez lata inni ludzie. Z własnej niechęci do zawiedzenia tego zaufania (dziwnie silnie odczuwam ostatnio potrzebę wyjaśnienia powodów i motywów pracy z kartami). Z po-trzeby zaspokojenia własnych potrzeb z silnym akcentem służby innym. Całość wstrząśnięta, niezmieszana.

Cytowany już Einstein napisał także: Za młodu, wszystko, czego chciałem i oczekiwałem od życia, to siedzieć sobie cicho w jakimś kąciku, zajmować się swoją pracą i nie zwracać na sie-bie niczyjej uwagi. Obecnie, za sprawą przyjętej metodologii pracy, ja także siedzę w kącie. Zwróciłem już jednak na tym co robię uwagę przynajmniej kilku osób. Albert, który dokonał tej sztuki w stopniu znacznie większym niż mi się to udało, dokończył swoją myśl stwierdze-niem: I popatrzcie tylko, co się ze mną stało.

Ja, wyłącznie okopując grządki, we własnym ogródku, zostałem przodownikiem pracy. Wyko-nuję 500% normy, a i to tylko dlatego, że nie chciało mi się od początku pracować jak należy. Teraz już to wiem i nadal zwiedzam dzikie wschodnie krainy poznając innych dzielnych i pra-cowitych ludzi.

• • •

W duecie koń i jeździec, który jest ważniejszy? Koń? Jeździec? A może duet, harmonia tych obu?

Post factum dochodzę do wniosku, że istotny jest ‚powalający efekt’, a co się na niego złoży-ło jest dla mnie sprawą wtórną :)

strona 81

Page 82: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 18:

(13) Następnego dnia zasiadł Mojżesz, aby sądzić lud. I stała wielka rzesza przed Mojże-szem od rana aż do wieczora. (14) Gdy teść Mojżesza zobaczył, jak Mojżesz poświęca się dla ludu, powiedział: Co ma znaczyć to wszystko, co czynisz dla tego ludu? Czemu siedzisz tu sam jeden, a takie rzesze muszą wyczekiwać od rana do wieczora? (15) A Mojżesz odpo-wiedział swojemu teściowi: Ludzie przychodzą do mnie, aby znaleźć wolę Bożą. (16) Gdy zdarza się wśród nich jakiś spór, przychodzą do mnie. Ja rozsądzam ich spory i przekazuję im prawa i pouczenia Boże. (17) A teść Mojżesza na to: Źle postępujesz! (18) Zamęczasz i siebie samego, i cały lud, który wokół ciebie stoi. To zbyt uciążliwe dla ciebie. Sam jeden nie możesz temu podołać. (19) Posłuchaj! Chcę ci dać pewną radę, a Bóg też będzie z tobą. Ty sam przedstawiaj Bogu sprawy całego ludu (20) i przekazuj ludziom prawa i po-uczenia Boże. Mów im, jak mają żyć i co robić. (21) Ale wyszukaj sobie wśród ludu mężów rozumnych, bogobojnych, a nie przekupnych, gardzących nieuczciwym zyskiem, i postaw ich na czele grup złożonych z tysiąca, stu, pięćdziesięciu czy dziesięciu ludzi! (22) Oni to właśnie powinni być sędziami ludu na każde zawołanie. Tylko ze sprawami bardzo ważny-mi powinni przychodzić do ciebie, wszystkie zaś błahsze niech rozsądzają sami. Zdejmij z siebie jakąś odpowiedzialność! (23) Jeśli tak postąpisz, jeśli uznasz, że taka jest wola Boża, to i obowiązkom twoim podołasz, i wszyscy ludzie będą wracać do siebie zadowole-ni.

strona 82

Page 83: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Królowa buław

Żelazna dama

Dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie. A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce. Gdy płacze, to histeryzuje i jest nie-wdzięczna. Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna. Gdy się cieszy, to się wygłupia, albo jest pija-na. Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy się kimś zainteresuje, to się puszcza. Gdy się wstydzi, to jest głupia, a gdy się nie wstydzi to jest bezwstydna. Gdy się przy czymś upiera, to przesadza, a gdy się nie upiera, to nie wie czego chce. Jak kocha, to jest naiw-na, a jak nie kocha, to jest zimna. Gdy ma ochotę na seks, to jest suką, a gdy nie ma ochoty na seks, to też jest suką. Jeśli chce być kimś – to znaczy, że przewróci-ło się jej w głowie, a jak nie chce być kimś, to jest głu-pią kurą. Jeśli jest sama, to znaczy, że nikt jej nie chciał, a jeśli jest z kimś, to znaczy, że cwana. Wtedy też będzie wiedzieć, że gdy dostaje furii – to jej się tyl-ko tak zdaje. W każdym razie, może być pewna, że nie ma żadnych prawdziwych powodów do gniewu i powinna udać się po poradę do psychoterapeuty.

Tyle każda kobieta wie o sobie samej co napisze o niej mężczyzna. Psychoterapeucie zaś musi wierzyć, albowiem ten Ci jest synem najwyższego, który przekazuje jej wiedzę. Chwilami można wręcz powiedzieć, że gynefobia mężczyzn przypomina arachnofobię kobiet, z tym, że tam gdzie one krzycząc uciekają, on otwiera usta i zaczyna mówić. I mówi. I usta mu się nie zamykają. I tak cały czas. Zmęczył mnie ten niekończący się monolog mężczyzn. Ten, nigdy nie gasnący chór głosów. Postanowiłem więc posłuchać kobiety. Konkretnie Jolanty Borowiec, szefowej Polsat Cafe, która tak oto zaadresowała program prowadzonej stacji:

… Liczyłam, że będzie to kobieta przede wszystkim ŚWIADOMA! Świadoma własnej warto-ści, opartej o rzeczywiste walory charakteru, a więc kobieta idąca przez życie z podnie-sioną głową. Świadoma swoich pasji i realizowanych na co dzień zainteresowań – a zatem kobieta nowoczesna, choć niekoniecznie „przebojowa” za każdą cenę. Kobieta świadomie poszukująca, otwarta na nowe idee i wyzwania – a przez to, paradoksalnie pewna siebie – choć niekoniecznie w feministycznym znaczeniu tych przymiotów. Kobieta świadoma tego, że jest właśnie kobietą – i potrafiąca atrybuty swojej kobiecości właściwie eksponować w życiu rodzinnym czy zawodowym. Można zapytać: czy nie za wiele tych wymagań od jed-nej „ziemskiej istoty” – nazwanej również „puchem marnym”? Nie! – bo tylko świadoma kobieta ma rzeczywiste szanse na szczęście i samorealizację we współczesnym świecie opartym o „męski punkt widzenia”.

Kobieta świadoma. Przyczyna męskich fobii, lęków, nerwic, alkoholizmu i innych uzależnień. Zła kobieta świadoma jest jednocześnie przedmiotem marzeń większości z nas — w tym moim. I wyzwań, z których głównym wydaje się być próba złamania jej charakteru, tak jakby oddanie w związku było równoznaczne z niewolniczym poniżeniem. Zamykam więc oczy … dzisiaj chcę być podobny do mojej żony, chcę być nią. Chcę czuć świat jej sercem. Patrzeć na niego jej oczyma. Odbierać jej zmysłami. I cieszyć się nim.

strona 83

Page 84: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Poszukiwanie kobiety świadomej mężczyzna uznaje za akt równie doniosły w życiu co dążenie do doskonałości. Coś do czego się dąży zazwyczaj bowiem pozostaje w sferze nieosiągalnej. Tym sposobem typowy samiec mija codziennie tabuny świadomych niewiast i nawet tego nie zauważa, a gdy już zauważy dochodzi do wniosku, że ‚łyżka nie istnieje’ ;)

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 2:

(1) Pewien mąż z pokolenia Lewiego wziął sobie za żonę niewiastę z tego samego pokole-nia. (2) Stała się ona brzemienna i urodziła mu syna. Zobaczywszy, że było to bardzo pięk-ne dziecko, ukrywała je przez trzy miesiące. (3) Kiedy już nie mogła go dłużej ukrywać, wzięła kosz upleciony z łodyg papirusów, pokryła go żywicą i smołą, włożyła weń dziecko i umieściła w zaroślach na brzegu Nilu. (4) Jego siostra stała w pobliżu i obserwowała, co się będzie działo. (5) W pewnej chwili przyszła, aby się wykąpać w Nilu, córka faraona. Jej służące przechadzały się tymczasem wzdłuż Nilu. Nagle córka faraona zobaczyła po-śród sitowia kosz. Kazała tedy służącej przynieść kosz, (6) a gdy go odkryła, ujrzała pła-czące w nim dziecko. Wzruszyła się szczerze i powiedziała: To dziecko hebrajskie. (7) Wtedy siostra tego niemowlęcia powiedziała do córki faraona: Jeśli chcesz, to pójdę do kobiet hebrajskich i sprowadzę jedną z nich, żeby nakarmiła dziecko. (8) Córka faraona odrzekła: Dobrze, idź! Poszła tedy dziewczyna i sprowadziła matkę niemowlęcia. (9) A córka faraona powiedziała do niej: Weź to dziecko i karm je własną piersią. Ja ci to wyna-grodzę. Wzięła więc kobieta dziecko i karmiła je. (10) Gdy chłopiec już nieco podrósł, od-dała go z powrotem córce faraona. A ta przyjęła go jak własnego syna, nadała mu imię ‚Mojżesz’, bo jak powiedziała: Wydobyłam go z wody.

strona 84

Page 85: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Król buław

Jestem mężczyzną

Nie jestem lwem kanapowym. Spartakusem fotela na bie-gunach. Tanim draniem. Nie miewam wyrzutów sumienia z tego powodu, iż nie hołubię żeńskiej strony mojej natury, ani wewnętrznego dziecka. Jestem mężczyzną. Silnym, dojrzałym, stanowczym, a przy tym troskliwym, czułym, opiekuńczym i romantycznym. Tak, mam warstwy.

Hołdując wielu instynktom przez lata ignorowałem ten fakt. Dojrzałość i świadomość własnej roli zdobywałem z wiekiem. Uczyłem się ich, także, a może przede wszyst-kim, na błędach. Zmagałem się z własnymi słabościami. Identyfikowałem je. Ulegałem im. Upadałem pod ich cięża-rem. Podnosiłem się z upadku. Chodziłem po granicach wtedy, gdy inni spędzali swój czas pośrodku świata. Zdoby-wałem wiedzę. Pomnażałem doświadczenia. Stałem się tym kim jestem.

Czy żałuję? Nie. Nie żałuję niczego. Ani młodzieńczej bra-wury i głupoty. Ani buntu trzydziestolatka. Z podniesionym czołem wyglądam przyszłości. Tego czego mnie nauczy. Tego co przyniesie i doda do mnie.

Jedno wiem na pewno. Nie jestem mężczyzną przez porównanie — z innym mężczyzną, z ko-bietą. Jedyną miarą mnie jestem ja sam. Nie opisują mnie aforyzmy. Przemilczają mnie me-dia. Nie gram w filmach. Patrząc prosto w oczy świata stałem się kimś więcej niż filozofem badającym jego głębię; kimś więcej niż atletą czy aktorem zabiegającym o poklask — stałem się świadomym swojej wartości człowiekiem. Samcem człowieka. Mężczyzną.

• • •

Analiza porównawcza wydaje się typowym wręcz zajęciem przeciętnego człowieka. Porównu-jemy więc wszystko co da się porównać wprost, a także to, czego żadną miarą porównać się nie da. Potem analizujemy. Następnie dochodzimy do zaskakujących wniosków. Aby je po-twierdzić znowu porównujemy. Tym razem rzeczy nieporównywalne. I budujemy teorie opie-rając je na koszmarnym zlepku logiki i ‚praktycznych’ doświadczeń. Zupełnie nie wiem w ja-kim celu. Słyszałem, że to modne zajęcie. Może dlatego?

• • •

Księga Powtórzonego Prawa, rozdział 34:

(1) Ruszył zatem Mojżesz z równiny Moabu i udał się na górę Nebo. Wszedł na szczyt Pisga, położony na wprost Jerycha. Jahwe pokazał mu wtedy rozległą krainę: cały Gilead aż po Dan, (2) ziemię Neftalego, kraj Efraima i Manassesa, całą krainę Judy aż po Morze Za-chodnie, (3) Negeb, okolice położone wzdłuż Jordanu, dolinę Jerycha, czyli Miasta Palm, aż do Soaru. (4) I powiedział Jahwe do niego: Oto tam znajduje się ziemia, którą poprzy-siągłem Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi tymi słowami: Dam ją waszemu potomstwu. Bę-dziesz ją już widział własnymi oczami, ale nie wejdziesz do niej. (5) Sługa Jahwe, Moj-żesz, zmarł tam, w krainie moabickiej, według postanowienia Jahwe. (6) Pochowano go w dolinie, w kraju moabickim, naprzeciw Bet-Peor. [Lecz] nikt nie wie [dokładnie] aż po

strona 85

Page 86: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

dzień dzisiejszy, gdzie znajduje się jego grób. (7) Umierając, miał Mojżesz sto dwadzie-ścia lat, ale wzrok jego nie był jeszcze przyćmiony i wcale nie opuściły go siły. […] (10) Nie było już potem nigdy w Izraelu proroka tak wielkiego jak Mojżesz, zarówno dlatego, że Jahwe patrzył na niego twarzą w twarz, jak i dlatego, (11) że Bóg dokonał przez niego wielu znaków i cudów, posyłając go do ziemi egipskiej, aby pokonał faraona, wszystkich jego poddanych i cały jego kraj. (12) Jego też obdarzył potężną prawicą i sprawił, że do-konał Mojżesz tylu rzeczy, tak ogromnych i strasznych, na oczach całego Izraela.

strona 86

Page 87: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

As kielichów

W oczekiwaniu na deszcz

Zakończywszy wycieczkę po wschodnich rubieżach ogrodu wybrałem się na zwiedzanie jego południowej ćwiartki. Ku bramie kielichów. Ku słońcu w zenicie, południowym ryt-mom, gorącym temperamentom, pięknym kobietom i takim samym mężczyznom, czerwonemu winu i flamenco. Pro-stym przyjemnościom życia. Podstawowym emocjom. Świa-tu, który zazwyczaj maskuje się w natłoku przyziemnej co-dzienności.

Odkrywanie karty rozpocząłem od nadmiaru słońca w zeni-cie. To przyjemne, ciepłe i wyczekiwane miesiącami, zja-wisko ciepłego lata okazało się w tym roku zjawiskiem ‚na wyrost’ oczekiwań i moich fizycznych możliwości. 33 stop-nie Celsjusza w pomieszczeniu mieszkalnym, ze spadkiem do 29 stopni w godzinach nocnych. To wystarczyło aby na-syciwszy się nadmiarem zmienić obiekt westchnień. Ocze-kiwać na deszcz, który pojawił się, z niewielkim opóźnie-niem, łagodząc udrękę.

Małe zmiany. Zmiany ku lepszemu — to coś, czego oczekuję od życia nieomal każdego dnia. Powtarzam to w myślach, mniej lub bardziej świadomie, co-dziennie, jak modlitwę lub mantrę. Bez błagalnego poniżenia zaklinam los aby był mi łaskawy. Tak bym mógł koncentrować się nie tylko na walce o byt. Bym mógł zajmować się ukrytymi wymiarami mojego życia. Rozwojem wewnętrznym w sferze duchowej, uczuciowej, emocjo-nalnej; dla siebie, oraz innych w relacjach, zwłaszcza zaś w tej, którą uważam za kluczową w życiu, czyli dla małżeństwa. Przypomina mi to cytat z jakiegoś opowiadania SF:

„W pewnym sensie małżeństwo przypomina solidny złoty zegarek dziedziczony od poko-leń. Patrzy się na niego i się go po prostu ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy, zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszcze-nia, ani przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, a raz po raz zanosić do zegarmistrza, żeby przeczyścił mechanizm… Taki piękny zegarek to oczywiście rzadkość, ale przecież gu-mowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu. Kłopot z zegarkiem ‚dwudziestodolarowym’ polega na tym, że pewnego dnia po prostu przestaje działać. Moż-na go wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy.”8

Od kilku lat o wiele większą wartość przedstawia dla mnie ten pierwszy model. Tego drugiego także zakosztowałem i zgodnie z opisem któregoś dnia wszystko przestało działać. Tak po pro-stu. Spełnione życie emocjonalne lat ostatnich okazuje codziennie swoją wartość. I wymaga troski. Czułej pieszczoty. Prostych przyjemności życia. Podstawowych emocji. Umiejętności ich okazywania. Umiejętnego mówienia o nich w dialogu. Tak by nadmiar nie stał się udręką, lecz pozostał tym czym jest — pełnią, która udziela się postronnym obserwatorom. Pięknem, które zachwyca wytrzymując próbę czasu.

8 Jonathan Carroll

strona 87

Page 88: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Zimna woda, zwyczajna do granic, choćby i z kranu — w upalny dzień smakuje jak nektar i ambrozja (wstrząśnięte, nie mieszane).

W pogoni za ‚ptasim mleczkiem’ uciekają mi czasami rzeczy proste, prozaiczne, codzienne, zwyczajne. Dostrzegać ich wartość, dostrzegać i docenić. Lekcja prosta z definicji i tak skom-plikowana w praktyce.

• • •

Pasja flamenco do mnie przemawia — swoim zaangażowaniem.

• • •

Psalm 116:

(7) Uspokuj się więc, moje serce, bo Pan uczynił ci tak wiele dobrego. (8) Uratował mnie przecież przed śmiercią, łzy na mej twarzy osuszył, a nogi chronił przed upadkiem. (9) Kroczyć więc będę moją drogą przed Panem w krainie żyjących. (10) Ufać nie przestałem, nawet gdy mówiłem, że jestem tak bardzo przybity, (11) i gdy w mym przygnębieniu na-rzekałem, że wszyscy ludzie kłamią. (12) Jak zdołam odpłacić Panu za wszystko, za wszel-kie dobro, które mi uczynił? (13) Podniosę kielich zbawienia i wzywać będę imienia Pań-skiego. (14) A wypełnię przyrzeczenia, które Panu złożyłem, jawnie wobec ludu całego.

strona 88

Page 89: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dwójka kielichów

Dewaluacja

Miłość, jako słowo, uczucie i zachowania, dewaluuje się we współczesnym świecie. Sprowadzona została do stanu po-siadania na własność drugiego człowieka. Zgodnie ze sche-matem na początek należy go ‚złowić’; następnie ‚wyrów-nać’ do obrazu ‚idealnej’ drugiej połówki; finalnie uzależ-nić od siebie i wystruganej wizji ‚perfekcyjnego’ związku. Literatura, nieomal od zawsze, do tego właśnie zdawała się sprowadzać pojęcie miłości. Rozmaici wielcy i mali opisują-cy relacje uczuciowe najpierw twierdzili, że:

• Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota.9

• Fala nas ciągle unosi, takie jest życie. Nie można tego zrozumieć ani osądzić, należy się dać unosić fali.10

• Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miło-ści.11

Jednocześnie, gdy relacja się spełniała np. w formie mał-żeństwa, nagle zmieniali zdanie:

• Małżeństwo doprowadza do tego, że ludzie zaczynają traktować siebie nawzajem jak przedmioty, będące ich własnością, a nie jak wolne osoby.12

• Małżeństwo — w wielu wypadkach długoletni podwójny areszt bez okresu próbnego i odroczenia kary, zaostrzony przez post i wspólne legowisko.13

• Spośród wszystkich wymyślonych przez człowieka sposobów zadawania bólu sobie sa-memu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił, dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. Żyjemy samotnie, jeśli nikt nas nie ko-cha: mając żonę lub męża, czynimy z małżeństwa niewolę.14

Utrwaliło to dość kontrowersyjną wizję ‚związku’, ‚miłości’, ‚partnerstwa’. Dokładnie o nią pytają się, w trakcie sesji z tarotem, rozmaici ludzie. Chcą wiedzieć czy uda im się przejąć kogoś na własność, a następnie zdominować.

Ja także szczególnie nie odstawałem od kanonu w historii życia. Łowiłem, wyrównywałem, uzależniałem. Idealizm zastępowałem jego przeciwieństwem. Przez lata nie miałem odwagi powiedzieć ‚dość’, ani choćby nazwać wprost tego co robiłem. Któregoś dnia to wszystko się skończyło. Stałem się partnerem a nie dominatem związku. Stałem się jego częścią. Poszuki-wania zajęły mi jednak sporo czasu niemniej warto było zaczekać na akt tak pełny i tak wza-jemny.

9 Albert Einstein10 Jean-Paul Sartre11 Paulo Coelho12 Albert Einstein13 Jean-Paul Sartre14 Paulo Coelho

strona 89

Page 90: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Dzięki komuś, za sprawą relacji z tą osobą, osiągać pełnię własnego jestestwa. Nie uzależnia-jąc przy tym własnej wartości od wartości drugiej osoby. Odczuwając realnie tę relację, jej szczyty i niziny, głębie i mielizny, oraz wszelkie stany pośrednie.

Sztuka wymiany ‚dla dwojga’. Zarezerwowana dla takiej właśnie relacji.

• • •

Pierwszy list do Koryntian, rozdział 13:

(1) Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. (2) Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę i wiarę taką, iż góry bym przenosił, ale miłości bym nie miał — byłbym niczym. (3) I choćbym rozdał na jałmużnę całą moją majętność, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. (4) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; (5) nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; (6) nie cie-szy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. (7) Wszystko znosi, wszystkie-mu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. (8) Miłość nigdy nie ustaje, mimo, że proroctwa się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie. (9) Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. (10) Gdy zaś przyj-dzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko cząstkowe. (11) Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mę-żem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. (12) Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; lecz wtedy [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję częściowo, wtedy będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. (13) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy: naj-większa z nich [jednak] jest miłość.

strona 90

Page 91: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Trójka kielichów

Pełnia szczęścia

Przypomniał mi się ulubiony serial żony, a od pewnego mo-mentu wyświetlania, także mój. Grey's Anatomy — znany lepiej w Polsce pt. Chirurdzy. Głosem lektora usłyszałem słowa:

„Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyli-ście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze ży-cie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamy-kaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzy-liście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki — byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pew-nego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą. […] Pod koniec dnia, wiara to zabaw-na rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne „długo i szczęśliwie”, ale „szczęśliwie” teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zasko-czy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach.”

Zdumiewa mnie to za każdym razem, albowiem człowiek, lub, nie daj boże, cała grupa ludzi, zaskakuje mnie (zazwyczaj) w taki sposób, iż pogrążam się w myślach nad przyczynami powo-dów ludzkiej głupoty. Tymczasem obraz tej karty ukazuje ludzi w relacjach, które zapierają dech w piersiach tym jak bardzo stały się pozytywne. Przez brak egoizmu, przez wspólnotę dusz (niekoniecznie poglądów), poprzez przyjemność płynącą we współuczestniczeniu we wzajemnym relacjach ku szczęściu realizującym się między nimi tutaj i teraz. Co znamienne wesołość, do której prowadzą nie przekłada się na głupotę w postaci ‚balangi’ czy ‚waletu’. Nie skutkuje nadużywaniem płynów, ani zawiązywaniem relacji romantycznych czy też seksu-alnych. W takich momentach siła wspomnianej w cytacie iskry nadziei rozpala się nawet jeśli baśń różni się od jej wcześniejszych wyobrażeń, nawet jeśli nie ma dookoła księżniczek ‚ze’ bajki, karet z dyni, dobrej wróżki i pałacu, oraz finalnego ‚żyli długo i szczęśliwie’.

• • •

Przynależność do grupy. Bycie jej integralną częścią. Czerpanie przyjemności a także korzyści z tego właśnie faktu — ale także odpowiedzialność za innych jej członków, za ich przyjemność i korzyść. Współodczuwanie. Współodpowiedzialność. Połączone.

• • •

Dzieje Apostolskie, rozdział 10:

(1) W Cezarei żył pewien człowiek imieniem Korneliusz. Ten setnik kohorty zwanej italską (2) był człowiekiem pobożnym i bogobojnym. Taki też był cały jego dom. Bardzo hojnie wspomagał ubogich żydowskich i modlił się nieustannie do Boga. (3) Pewnego dnia po po-łudniu miał widzenie: Zobaczył anioła Pańskiego, który rzekł do niego: Korneliuszu! (4) A

strona 91

Page 92: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

on przypatrując się mu z lękiem zapytał: Co, Panie? Anioł zaś odpowiedział: Twoje modli-twy i dobre uczynki wyświadczane ubogim dotarły do Boga niczym miła Mu ofiara. (5) Po-ślij więc teraz do Jafy swoich ludzi, żeby tu sprowadzili niejakiego Szymona, zwanego również Piotrem. (6) Mieszka on u pewnego garbarza Szymona, który ma swój dom nad morzem. (7) Kiedy anioł powiedziawszy to zniknął, zawołał [Korneliusz] dwóch domowni-ków i jednego spośród swoich podwładnych, pobożnego żołnierza. (8) Przedstawił im wszystko i posłał ich do Jafy. (9) A nazajutrz, kiedy oni już byli w drodze i zbliżali się do miasta, Piotr wyszedł na dach, aby się pomodlić. Było już około godziny szóstej. (10) Za-czął odczuwać głód i chciał coś zjeść. Kiedy zaś przygotowywano mu posiłek, miał widze-nie: (11) Zobaczył niebo otwarte i coś na kształt wielkiego płótna czterema końcami opa-dającego ku ziemi. (12) Znajdowały się na nim wszelkie zwierzęta czworonożne, płazy i ptaki. (13) Potem dał się słyszeć głos: Zabijaj to, Piotrze i jedz! (14) Lecz Piotr odpowie-dział: O nie, Panie! Nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego. (15) Ale głos odezwał się po raz wtóry: Nie uważaj za nieczyste tego, co Bóg już oczyścił. (16) To samo powtórzyło się trzykrotnie, po czym tajemnicze płótno uniosło się ku górze i znikło. (17) Kiedy Piotr zaczął się zastanawiać, co może oznaczać to wszystko, co widział, wysłannicy Korneliusza, dopytawszy się o dom Szymona, stanęli przed bramą (18) i zapytali głośno: Czy jest tu Szymon, zwany Piotrem? (19) Tymczasem Piotr ciągle jeszcze zastanawiał się nad swoim widzeniem. I wtedy Duch rzekł do niego: Poszukują cię trzej ludzie. (20) Wyjdź do nich i pójdź z nimi, dokąd cię poproszą, bo to Ja ich posłałem.

strona 92

Page 93: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Czwórka kielichów

Piąte koło u wozu

Gdy osiągam poziom życia, w którym żywię przekonanie, iż jestem kompletny, iż moje potrzeby duchowe, emocjonal-ne i materialne są zaspokojone (z pewnym domiarem); gdy tak właśnie się dzieje próba dodania czegokolwiek do mo-jej pełni traci rację bytu. Staje się próbą dodania piątego koła do wozu. Czynnością, która dowodzi, że nadmiar ni-czemu nie służy.

Postawy. Mające poparcie w stanie faktycznym, jak i te wy-imaginowane. Te w pełni uzasadnione, jak i te, którą wy-łącznie odzwierciedlają stan, jaki chciałbym osiągnąć. Pozy. Mniej lub bardziej uzasadnione. Maski. Noszone co dnia i odświętne. Zdejmowane w zaciszu domowym i zakła-dane właśnie wtedy, gdy nikt, poza mną samym, nie patrzy. Na użytek własny. Na końcu zaś ludzie stykający się z po-stawami, pozami i maskami. Ludzie traktowani bez szacun-ku, uprzejmości, życzliwości. Niechętnie. Mogący odczytać jak bardzo są zbyteczni w każdym nieomal geście i słowie. Zbyteczni lub tylko, a zaledwie tolerowani. Jak komary.

Seneka Młodszy dowodził: „Jak nie ma różnicy, czy położysz chorego na drewnianym albo zło-tym łożu – gdziekolwiek go bowiem umieścisz, zabierze ze sobą chorobę – tak i bez znaczenia jest to, czy chora dusza przebywa wśród bogactw czy też w ubóstwie. Choroba wszędzie się za nią powlecze”. Miał przy tym rację. Przekonanie o własnej kompletności, własnym bogac-twie, wyjątkowości czy w końcu wiedzy będzie rozwijało się w każdych okolicznościach. Naj-częściej urojonych.

W tym cyklu medytacji szczególnie mocno odczuwam i doświadczam zjawiska megalomanii. Jej przejawów w postawie własnej jak i cudzej. Zawyżona (bezzasadnie) samoocena jest tak oczywista gdy przyglądam się jej z boku. Z dystansem. Także ta, którą sam uprawiam. Mogę swobodnie powiedzieć, że po raz pierwszy zaczynam reagować ostrzej na przejawy owej w moim życiu, niż miało to miejsce dotychczas, gdy zauważałam ją wyłącznie poza sobą. To dość ciekawe i trudne. Trudne, gdyż pozwala dostrzec blizny z przeszłości i ślad ran obecnych zadanych/zadawanych innych i sobie samemu. Ciekawe albowiem uczę się jak objąć to do-świadczenie rozumem i uczuciem. Jak z nim żyć.

• • •

My name is Durden, Tyler Durden. So … where is my mind? Dobrze, dosyć spikania. Idee pro-dukcji mydła i totalnej destrukcji nie są mi obce.

Świat dąży do ‚samodoskonalenia’. I masturbuje się nim. Na okrągło. Mam. Jestem. Znaczę. Dążę. Staram się. Muszę osiągać. To rodzi frustrację. Budzi gniew. Kumuluje złość. W końcu wybucha.

Budzę się i kpię z tego. Z doskonalenia i z frustracji. Staję się cyniczny.

strona 93

Page 94: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Jana, rozdział 1:

(35) Nazajutrz Jan znów znajdował się na tym samym miejscu, a z nim dwaj jego ucznio-wie. (36) Gdy zobaczył przechodzącego obok Jezusa, powiedział: Oto Baranek Boży! (37) A dwaj uczniowie, skoro tylko usłyszeli te słowa, poszli za Jezusem. (38) Jezus zaś obróciw-szy się zobaczył, że idą za Nim, i powiedział do nich: Czego szukacie? Tedy oni odrzekli: Rabbi — to znaczy: Nauczycielu — gdzie mieszkasz? (39) A Jezus odpowiedział: Chodźcie i zobaczcie! Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka. I pozostali już tego dnia u Niego. Była wtedy godzina może dziesiąta. (40) Jednym z dwóch, którzy usłyszawszy słowa Jana poszli za Jezusem, był Andrzej, brat Szymona Piotra. (41) To on właśnie spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa. (42) I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: Tyś jest Szymon, syn Jony, ale bę-dziesz się nazywał Kefas — to znaczy Piotr. (43) Następnego dnia Jezus postanowił udać się do Galilei. Spotkawszy Filipa, powiedział do niego: Pójdź za Mną! (44) Filip pochodził z Betsaidy, z miasta, w którym mieszkali Andrzej i Piotr. (45) Gdy Filip spotkał Natanaela, rzekł do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał i Mojżesz w Prawie, i prorocy. Jest to Je-zus, syn Józefa z Nazaretu. (46) A na to odpowiedział Natanael: Czyż może być coś dobre-go z Nazaretu? I rzekł Filip: Chodź i zobacz! (47) A gdy Jezus ujrzał zbliżającego się Nata-naela, powiedział: Oto prawdziwy Izraelita! Nie ma w nim żadnego podstępu. (48) Wtedy Natanael zapytał Go: Skąd mnie znasz? A Jezus na to: Zanim zawołał cię Filip, widziałem cię, jak siedziałeś pod drzewem figowym. (49) Odpowiedział tedy Natanael: Rabbi, Ty je-steś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela! (50) A Jezus na to: Czy dlatego uwierzyłeś, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz o wiele więcej niż to.

strona 94

Page 95: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Piątka kielichów

Mój własny Matrix

Pozostając pod wpływem filmu „Matrix — Reaktywacja” przypominam sobie słowa Architekta:

Jak już mówiłem, to Ona (Wyrocznia) odkryła, że 99% ba-danych akceptuje program póki ma wybór, choćby czuli to na poziomie podświadomości. Ta metoda działała, ale mia-ła skazę. Stąd powstała anomalia systemowa, mogąca za-grażać całości. Ci, którzy odrzucali program byli w mniej-szości, ale niekontrolowani byli rosnącym zagrożeniem.

Mogą się one wydawać swoistym truizmem, ale od czasu do czasu wypada wygłosić takowy by jasno zdeklarować swoją postawę czy pogląd. Należy także przyznać, że zazwyczaj oznacza to także wyartykułowanie tego, co stanowi kwinte-sencję myśli i uczuć nieujawnianych publicznie, istnieją-cych na poziomie podświadomym. Dla mnie osobiście jest to niezwykle istotne w doświadczaniu straty, szczególnie zaś straty emocjonalnej, rozstania, śmierci kogoś bliskiego — innymi słowy, tych wszystkich sytuacji i zdarzeń, na któ-re nie mam wpływu, tych, które niezależnie od moich wy-borów i decyzji wymagają dodatkowo decyzji drugiej osoby lub też wynikają ze zdarzeń loso-wych.

Jako, że dość często wspominam o potrzebie czy chęci kontrolowania zdarzeń, przypomnę jeszcze jeden, tym razem dialog, z Matrixa:

Morfeusz – Wierzysz w przeznaczenie, Neo?Neo – Nie.Morfeusz – Dlaczego nie?Neo – Nie podoba mi się pomysł, że coś rządzi moim życiem.

Mi także nie podoba się idea ‚przeznaczenia’. To ja, i nikt inny, mam być kowalem swojego losu. Mam mieć go w rękach. Mam go kontrolować, kształtować, nadawać mu kierunek. Czasa-mi, paradoksalnie, oznacza to pogodzenie się ze skutkami tych wszystkich zdarzeń, na których pojawienie się jednak nie miałem (bo nie mogłem) wpływu. Niezależnie od tego pozostałem ‚anomalią systemową’ odrzucającą program wymagający ode mnie godzenia się z zastaną rze-czywistością także wtedy, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż jednak schylam głowę przed światem. W tym znaczeniu staję się niebezpieczny proporcjonalnie do głębokości skłonu własnej głowy — i co gorsza — gotowy jestem krzykiem wyrażać swoje nie-zadowolenie.

• • •

Rozczarowania są natywnym elementem życia. Przyrodzonym. Jako takie są nie do uniknięcia, chyba, że przyjmie się cyniczną zasadę i zrobi założenie, że każdy spotkany na naszej drodze człowiek jest idiotą, po którym nie należy spodziewać się niczego, z wyjątkiem niechęci i zło-śliwości. Rzecz w tym, że w naszej naturze leży także zaufanie. I problem gotowy :)

Tzw. karta przejścia.

strona 95

Page 96: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 41:

(1) W dwa lata później sam faraon miał taki oto sen: Znajdował się nad brzegiem Nilu (2) i widział, jak z rzeki wychodziło siedem pięknych, dobrze odżywionych krów, które zaczęły paść się na przybrzeżnej trawie. (3) A po nich wyszło z Nilu siedem innych krów, ale te wyglądały bardzo nędznie i były chude. Zatrzymały się one obok stada [krów] już pasącego się nad brzegiem Nilu, (4) po czym te źle wyglądające krowy pożarły siedem pięknych, do-brze odżywionych. I w tym momencie przebudził się faraon. (5) Potem ponownie zasnął i miał drugie widzenie senne. Oto zobaczył siedem pięknych, dorodnych kłosów, wyrastają-cych z jednej łodygi. (6) Po nich zaczęło wyłaniać się siedem innych kłosów, ale te były bez ziaren i wysuszone wschodnim wiatrem. (7) Kłosy piękne i dorodne zostały wchłonięte przez owych siedem kłosów pozbawionych ziarna i wysuszonych. I znów przebudził się fa-raon. Taki był [ten drugi] sen. (8) Rano czuł się bardzo nieswojo. Polecił sprowadzić do siebie wszystkich wróżbitów i mędrców z całego Egiptu. Gdy przybyli, opowiedział im o swoich snach, ale nikt z obecnych tam nie mógł mu powiedzieć, co mogłyby owe sny ozna-czać. (9) Wtedy to przełożony służby stołowej powiedział do faraona: Muszę dziś wyznać moje przewinienie. (10) Kiedy faraon rozgniewał się na swoje sługi, wtrącił do lochu w domu naczelnika straży przybocznej mnie i głównego piekarza. (11) Mieliśmy tam obaj tej samej nocy sny, które dla każdego z nas miały inne znaczenie. (12) Był z nami w więzieniu pewien Hebrajczyk, niewolnik naczelnika straży przybocznej. Opowiedzieliśmy mu nasze sny, a on wyłożył nam ich znaczenie. W obydwu przypadkach jego przepowiednia się sprawdziła. (13) Stało się wszystko tak, jak nam przepowiedział: mnie przywrócono mój dawny urząd, tego drugiego zaś powieszono.

strona 96

Page 97: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Szóstka kielichów

Cnota egoizmu

Od czasu do czasu warto powrócić do czasów młodzieńczo-dziecięcych i dokarmić tkwiącego w środku beztroskiego egoistę — samego siebie. Dzieci mają tę cudowną właści-wość, iż nawet nie podejmują się próby maskowania tego stanu rzeczy. Ja sam, dojrzewając, z czasem zatracałem egoizm. Coraz częściej i ochoczo porzucałem własny inte-res, własne dobre, poświęcając je w imię troski o potrzeby i oczekiwania innych osób. Z biegiem lat coraz częściej kar-miłem się poczuciem winy jeśli zdarzyło mi się stanąć po stronie egoizmów przeciwko altruizmom.

Tak dopieszczana ‚bańka’ iluzji któregoś dnia musi pęk-nąć z głośnym hukiem.

Przecież nie mogę przez całe życie oszukiwać innych uda-jąc kogoś kim nie jestem, lub kierować się zasadami altru-izmu odwzajemnionego. Stać mnie na to, by jasno i precy-zyjnie stwierdzić — w gruncie rzeczy liczę się Ja, moje po-trzeby, moje pragnienia, moje oczekiwania — i nie ma rze-czy ważniejszej niż ich zaspokojenie. I nie, nie ma tym gra-ma egotyzmu, oportunizmu czy narcyzmu. Tak wygląda rzeczywistość. Tak wygląda życie moje i innych (nawet jeśli solennie zaprzeczają, iżby tak właśnie być miało). Zaprzeczanie i nega-cja oznaczają w tym momencie wyparcie i odrzucenie części niezbywalnej, integralnej, same-go siebie. Po co więc to robić? Dzieci nie przejmują się taką abstrakcją. Mimowolnie świat musi kręcić się wokół nich. Nie istnieje w żadnym innym celu. One są najważniejsze.

W tym miejscu dobrze jest sięgnąć po jakieś opracowanie tematyczne. Osobiście polecam książkę Ayn Rand pt. ‚Cnota egoizmu’. W wstępie książki znajdują się takie oto słowa:

W popularnym znaczeniu słowo „egoizm” jest synonimem „zła”; towarzyszy mu wyobraże-nie morderczej bestii depczącej po trupach, by osiągnąć swój cel, brutala nie troszczące-go sie o żadną żywą istotę i nie dążącego do niczego poza natychmiastowym zaspokaja-niem wymyślnych zachcianek. A przecież dokładna i podręcznikowa definicja słowa „ego-izm” brzmi: troska o własny interes. Pojęcie nie zawiera oceny moralnej, nie mówi, czy troska o swój interes jest dobra czy zła, nie określa też, co stanowi rzeczywisty interes człowieka. Odpowiedź na te pytania należy do etyki.

A ja dzisiaj nie zamierzam zajmować się etyką. Przywracam sobie szacunek i godność w dąże-niu do własnej przyjemności.

• • •

Czynienie rzeczy przyjemnymi. Dawanie przyjemności. Oferowanie jej z wykluczeniem men-talności sklepikarza (dałem tobie, teraz Ty daj mnie). Odczuwanie przyjemności z dawania przyjemności. Dzielenie się nią. Wspólne doświadczanie, przeżywanie.

Mam dość erotyczne skojarzenia związane z przeżywaniem wspólnie orgazmu.

strona 97

Page 98: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

List do Rzymian, rozdział 12:

(4) Jak na całość ludzkiego ciała składają się organa o niejednakowym przeznaczeniu, (5) tak też i my wszyscy, choć tak liczni, jesteśmy w Chrystusie jednym organizmem, a każdy z nas pełni funkcje oddzielnego organu. (6) Każdy też z racji udzielonej nam łaski posiada inny dar. Ci, co cieszą się darem przekazywania innym woli Bożej, powinni zeń korzystać zgodnie z zasadami wiary; (7) ci, którzy zostali obdarzeni darem posługiwania, niech po-sługują innym, a ci, co posiadają dar nauczania, niech korzystają zeń nauczając. (8) Po-dobnie też niech umacnia innych ten, kto z łaski Bożej potrafi podnosić innych na duchu. Ten, kto dzieli się z innymi tym, co posiada, niech czyni to szczerym sercem, a temu, kto wydaje rozkazy, niech towarzyszy przy tym troska o dobro podwładnych; ten, kto okazuje innym miłosierdzie, niech czyni to radośnie. (9) Miłość powinna być szczera. Wystrzegaj-cie się zła, zabiegajcie o dobro. (10) Miłujcie jedni drugich, bądźcie sobie życzliwi i jeden przed drugim okazujcie sobie nawzajem szacunek. (11) Niech wasza gorliwość nigdy nie słabnie, bądźcie pełni zapału ducha, poddani Panu. (12) Ożywieni radosną nadzieją, cier-pliwie znoście uciski, módlcie się z wytrwałością. (13) Pomagajcie waszym braciom, gdy znajdą się w potrzebie, bądźcie gościnni dla tych, którzy do was przyjdą. (14) Błogosław-cie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie ich, a nie złorzeczcie im. (15) Radujcie się z tymi, którzy się radują, płaczcie z tymi, którzy płaczą. (16) Żyjcie we wzajemnej zgo-dzie, nie wynoście się jedni ponad drugich, lecz bądźcie skromni. Nie uważajcie się za zbyt mądrych. (17) Nikomu nie odpłacajcie złem za złe; przeciwnie, wszystkim ludziom dobrze czyńcie. (18) Dokładajcie wszelkich starań, aby, o ile to od was zależy, z wszystki-mi żyć w zgodzie. (19) Najmilsi, nie dopuszczajcie się żadnej zemsty; niech Bóg sam okaże swoje zagniewanie zgodnie z tym, co napisane: Do Mnie należy dokonywanie pomsty, Ja będę udzielal zapłaty — mówi Pan. (20) Jeżeli nieprzyjaciel twój jest głodny, daj mu jeść; jeżeli jest spragniony, daj mu pić. Postępując w ten sposób będziesz gromadził rozżarzone węgle [skruchy] na głowie twego nieprzyjaciela. (21) Nie daj się pokonać złu, lecz sam do-brem zwyciężaj zło.

strona 98

Page 99: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Siódemka kielichów

Nibylandia

Jest taki świat, który oferuje mi wszystko:

Wszystko. Cokolwiek. Czego chcesz? Może rozkosz na po-czątek? Nieustanną. Rozkosz na skinienie. Rozkosz pod każ-dą postacią. Jak pierwszorzędna kokaina. Jak nieznajoma w sypialni. Znasz to uczucie?

Znam. Podobnie jak kraj, który oferuje mi to wszystko. Czasami śpiewam przecież:

Są krainy cudne, gdzie wszystko można miećNic tam nie jest trudne. Nie trzeba nawet chciećMożna tam do woli bez pracy jeść i pićAlbo, jeśli wolisz, o dyrdymałach śnić- Czemu nas tam nie ma, gdzie za darmo wszystko dają ?- Czemu was tam nie ma, gdzie się wszystkie sny speł-niają ?- Czemu nas tam nie ma ? Nad płynącą miodem rzeką...- Czemu was tam nie ma ? Czy to może za daleko ?Są krainy takie, gdzie nie pobrudzisz rąkŚwieże bułki z makiem na drzewach rosną w krągZ nieba wciąż spadają gołąbki wprost na stółDobre wróżki dbają, byś lepiej wciąż się czuł- Czemu nas tam nie ma, gdzie za darmo wszystko dają ?- Czemu was tam nie ma, gdzie się wszystkie sny spełniają ?- Czemu nas tam nie ma ? Nad płynącą miodem rzeką...- Czemu was tam nie ma ? Czy to może za daleko ?

To moja Nibylandia, z tym, że jako starszemu nieco ‚chłopcu’ tekst piosenki wydaje się nad wyraz ubogi np. w warstwie erotycznej. Podobnie jak sama Nibylandia. Cóż to za przyjemność być tam i nie posiąść Dzwoneczka? ‚Zgniły chłopiec’ złośliwy, inteligentny i zepsuty do szpiku kości.

Tak właśnie wygląda mentalna projekcja mnie jako urojonego bytu. Takim bywałem także fak-tycznie w swojej przeszłości. Wspominam to bez wyrzutów sumienia i nostalgii. W celach kro-nikarskich albowiem moją przeszłość obraz tej karty oddaje perfekcyjnie.

• • •

Po orgazmie rozpusta. Wszystko. Na wyciągnięcie ręki. Gotowe do użycia od już. Gotowe do wykorzystania teraz. Jak w sennym marzeniu. Chcę, pragnę, mam. Bez oczekiwania. Bez przebierania nogami i dreptania w miejscu z ekscytacji. Takie spełnienie sprawia, że czyny i przedmioty tracą swój ekskluzywny charakter; że tracą charakter w ogóle. Co pozostaje? Roszczeniowość. Przekonanie, że ‚wszystko mi się należy — bo tak’.

• • •

Drugi list Piotra, rozdział 2:

(4) Bóg nie oszczędził bowiem upadłych aniołów, lecz wtrącił ich do ciemności piekielnych,

strona 99

Page 100: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

gdzie oczekują na sąd; (5) nie darował również dawnemu światu zsyłając na bezbożnych groźny potop, z którego uratował jedynie Noego, głosiciela sprawiedliwości, i jego sied-mioro towarzyszy. (6) Na zagładę skazał również miasta Sodomę i Gomorę zniszczywszy je ogniem. Była to przestroga dla tych, którzy chcieliby kiedykolwiek żyć bezbożnie. (7) Oca-lił tylko Lota sprawiedliwego, który znosił prawdziwe udręki wskutek rozpustnego postę-powania ludzi bezbożnych. (8) Przebywając wśród nich jako sprawiedliwy z każdym dniem odczuwał w swej duszy coraz większe udręczenie, gdy patrzył na niecne postępowanie lu-dzi lub gdy o nim słyszał. (9) Tak to potrafił Pan wyrwać sprawiedliwych z największych niebezpieczeństw, a bezbożnych zatrzymać aż do dnia sądu na ukaranie. (10) Kara spotka przede wszystkim tych, którzy ulegając nieczystym pragnieniom własnego ciała, lekcewa-żą sobie powagę Boga. Są to zuchwalcy ośmielający się znieważać istoty niebieskie. (11) Tymczasem nawet aniołowie, którzy przecież mogą o wiele więcej niż owi pseudonauczy-ciele, nie mają odwagi wydawać na nich przed Panem wyroków potępienia. (12) Ci zaś za-chowują się niczym nierozumne zwierzęta, które niejako z natury swej przeznaczone są na to, by je chwytać i zabijać. Bluźnią bowiem przeciwko temu, czego wcale nie znają. Zginą jak owe zwierzęta, (13) a kara, którą otrzymają, będzie sprawiedliwą zapłatą za ich niegodziwości. Znajdują przyjemność w zaspokajaniu — w biały dzień — swych cielesnych pragnień. Przebywając zaś z wami przy wspólnym stole są dla was prawdziwym pohańbie-niem, zwłaszcza gdy oddają się swym wyuzdanym rozkoszom. (14) Oczyma gonią ciągle za rozpustnymi kobietami i nigdy nie mogą się nasycić swymi grzechami. Zwabiają ku sobie osoby słabe, kierując się chęcią zysku. Ci prawdziwi synowie przekleństwa (15) zeszli z drogi prawdy i błądzą po manowcach idąc za Balaamem, synem Bosora, którego ponosiła żądza zdobywania pieniędzy przez niecne uczynki. (16) Ale, nie minął go wyrok potępie-nia: nierozumne zwierzę bowiem, przemówiwszy, powstrzymało proroka przed urzeczy-wistnieniem niemądrego zamiaru. (17) Ludzie ci są jak wyschłe źródła lub jak obłoki nie-sione wichrem. Przeznaczeniem ich — mroki ciemności. (18) To, co głoszą, jest pełne wy-niosłości, lecz pozbawione jakiejkolwiek treści. Swoim poddawaniem się żądzom ciele-snym i wszelkim wyuzdaniem uwodzą tych, którzy dopiero co zdołali wydostać się spod wpływów ludzi pozostających w grzechach. (19) Obiecują im wolność, podczas gdy sami są niewolnikami zepsucia. Bo przecież człowiek jest niewolnikiem tego, czemu dobrowolnie ulega.

strona 100

Page 101: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Ósemka kielichów

Pomieszanie z poplątaniem

Czasami bywa i tak, że medytując nad określoną kartą nie mogę w żaden sposób rozstać się z zaczerpniętymi z litera-tury tematu i z wypowiedzi autorytetów opisami karty. Te zaś podpowiadają mi, iż powinienem właśnie spotkać Ere-mitę w Małych Arkanach, ja zaś patrzę i widzę wyłącznie Głupca w świetle Księżyca. Klienta, który porzuca i odrzuca świat idealnie skrojony na jego potrzeby, albowiem uroiło się mu, iż życie chce mu oferować coś zdecydowanie cie-kawszego. Lepszą pracę, lepszą żonę, lepsze dzieci, lepszy samochód, lepszy światopogląd — wszystko lepsze. I nie ma dla niego znaczenia, to że właśnie przekreślił swoją prze-szłość i pogrzebał teraźniejszość. On ma wizję i zrealizuje ją bez względu na konsekwencje.

Ten pęd dostrzegałem w sobie w dość szczególnych momen-tach życia. Pociągała mnie w przeszłości i bezkompromiso-wo duchowość. Uwznioślona. Elitarystyczna. Pociągały nowe doświadczenia emocjonalne, stany zakochania, za-uroczenia. Pociągały nowe idee i pomysły w sferze intelek-tualnej. I faktem pozostaje, że to w moim przypadku stan naturalny, codzienny. Jedno tylko stało mi ciągle na przeszkodzie. Negacja dotychczasowych osiągnięć. Któregoś dnia postawiłem sobie pytanie o to czy doświadczając rzeczy nowych ko-niecznie muszę porzucać bagaż dotychczasowych doświadczeń. W praktyce okazało się, że można mieć lepsze, nie pozbywając się przy tym dobrego, że mogę pogodzić te dwa światy z pożytkiem dla siebie (i innych). Zatrzymać wróbla w garści i przejąć gołębie sąsiada na dachu.

Mądrzy ludzie nazywają tę cechę umiejętnością odnalezienia złotego środka. Mądrzy i wy-kształceni dodają, że to najzwyklejszy w świecie arystotelizm. Jedni i drudzy wskazują na to, iż bezrozumnie nie sposób go odnaleźć, oraz, że istnieją ścieżki, na których wskazać go nie sposób (takie jak morderstwo, kradzież, kłamstwo czy cudzołóstwo). Odnalezienie go przekła-da się na jakość życia, jakość relacji w życiu — skutkując jej wzrostem i umiejętnością doce-nienia tego stanu. Przynajmniej w moim przypadku tak to zadziałało.

Spoglądając na kartę z ośmioma kielichami pozostanę przy swoim zdaniu twierdząc, nawet je-śli ktoś zarzuci mi indolencję, iż nie można pomylić Eremity z Głupcem w świetle Księżyca.

• • •

Gdy jedyną reakcją człowieka na spotykającą go przeciwność losu jest ucieczka, oznacza to dla mnie, iż ma przed sobą jeszcze długą drogę do odbycia zanim przestanie uciekać.

Tzw. karta przejścia.

• • •

Pierwsza księga Królewska, rozdział 3:

(5) W Gibeonie ukazał się Salomonowi nocą we śnie Jahwe. Wówczas to Bóg tak odezwał się do Salomona: Powiedz, co chcesz, żebym ci dał. (6) A Salomon odpowiedział: Raczyłeś okazać wielką życzliwość słudze Twojemu, ojcu mojemu, Dawidowi, za to, że był Ci wier-

strona 101

Page 102: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

ny i sprawiedliwy w prostocie swego serca. Ponadto wyświadczyłeś mu także tę wielką ła-skę, że obdarzyłeś go synem, który obecnie zasiada na jego tronie. (7) To Ty również, Jah-we, Boże mój, władzę po ojcu moim, Dawidzie, przekazałeś mnie, Twojemu słudze. A ja jestem jeszcze całkiem młody i nie bardzo wiem, jak postępować. (8) Żyje Twój sługa wśród ludu, w którym Ty sobie upodobałeś. Jest to naród wielki; nie sposób go ani zliczyć, ani ocenić, tak jest wielki. (9) Zechciej tedy dać słudze Twemu serce pełne mądrości, aby mógł rozsądzać sprawy Twojego ludu, starannie odróżniając dobro od zła. Jakże tu bo-wiem rozsądzać sprawy Twojego ludu tak licznego? (10) I podobało się Panu, że Salomon właśnie o to Go prosił. (11) Powiedział mu tedy Bóg: Ponieważ taką przedstawiłeś Mi proś-bę, a nie pragnąłeś ani długiego życia dla siebie, ani żadnych bogactw; nie domagałeś się również zguby twoich nieprzyjaciół, a prosiłeś jedynie o mądrość potrzebną do sprawiedli-wego rządzenia, (12) oto czynię zadość twojej prośbie: daję ci serce mądre i przenikliwe, takie, jakiego nie miał jeszcze nikt przed tobą i nikt w przyszłości mieć nie będzie. (13) Co więcej, dam ci także i to, o co Mnie wcale nie prosiłeś: bogactwo i sławę, tak iż wśród obecnie sprawujących władzę nie będziesz miał sobie równego przez cały czas twojego pa-nowania. (14) A jeśli będziesz się trzymał moich dróg, jeśli będziesz przestrzegał moich praw i nakazów, tak jak to czynił ojciec twój, Dawid, to przedłużę również dni twojego życia.

strona 102

Page 103: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziewiątka kielichów

‚Obrońca’ krzyża i innych wartości

Jestem fanem tradycji. Czystej, odrobinę wstrząśniętej, niemieszanej. Na imię mam Artur. Artur M. Powiało Ianem Flemingiem? Dobrze. Tak właśnie planowałem. Książka i po-stać agenta 007 dobrze utrwaliły się w mojej świadomości. Rzecz w tym, że książka jest jednak już trochę antyczna, więc i bohater winien spędzać czasy współczesne na wy-spach, z kieliszkiem czegoś zimnego w dłoniach i pod para-solem — czyli — tak jak lubię (bez względu na wiek biolo-giczny odpowiada mi forma) — czyli, kontynuując — winien się ustatkować na stare lata. Odwiesić na kołku gadżety. Medale i puchary wywiesić na ścianie. Usiąść wygodnie i zgnuśnieć snując do samej śmierci opowieści o tym jak to dawniej bywało. A w to, że bywało świetnie nikt nie wątpi. Co najwyżej tłum słuchaczy rzednie, gdy opowiada się tę samą historię doktora No po raz … któryś. Po jakimś czasie ukrywający nam wszystko stary Niemiec sprawi, że nie bę-dziemy na to zwracali uwagi, najmniejszej, i snuć będzie-my opowieści kombatanckie bez stresu. Z uwagi na wiek obecność przedstawicielek płci pięknej nie będzie już kwe-stią najwyższej wagi. Przegrają, z dobrą bambusową laską i pledem, tocząc nierówną walkę.

Ta okropna wizja wynikająca z literackiej fikcji jako jej naturalna kontynuacja ma także swój odpowiednik w Polskiej rzeczywistości. W naszym kraju starość staje się przekleństwem. Czło-wiek, pozbawiony godziwej zapłaty za pracę w przeszłości, pozbawiony został w czasach współczesnych owoców swojej pracy oddawanych dawniej ubezpieczycielowi. Zjadło je pań-stwo. I cóż zostało staruszkowi? Różaniec, toruńska rozgłośnia i krzyż przed Pałacem Namiest-nikowskim. Jedyne przedmioty i miejsca, w którym może zostać zauważony, w których może opowiedzieć o swojej faktycznej historii. Jedyny sposób aby przypomnieć sobie o własnej godności, powadze i ważności. Przykry sposób.

Nie wiem czy zauważasz to co ja w tej chwili. Nie umiem rozmawiać o szczęściu. Nie dostrze-gam szczęścia, ani obecnego, ani przyszłego, nawet jeśli się o nie potykam. Jestem typowym przedstawicielem gatunku dotkniętego wirusem nadwiślańskiego czarnowidztwa. Jestem ślepy na wszystkie przejawy dobrego losu. Niedowidzę kolorów. Żyję w czarno-białym świecie. W skali szarości. O szczęściu ośmielam się marzyć dopiero w zaciszu domowym a i to jedynie opowiadając losy innych, książkowych bohaterów, a nie mój własny. Tak mnie wychowano, tu-taj jest taka tradycja. Niemniej myślę, że czas ją zmienić. Najwyższy czas! I dostrzec to o co codziennie się potykam. Podnieść i docenić. Naturalnym gestem.

• • •

Ilu osób byśmy nie zapytali o definicję szczęścia i spełnienia każda przedstawi inną, własną, skrojoną na miarę. Często, tak sformułowana definicja spełnia się wyłącznie za sprawą nie-szczęścia innych (wprost i bez upiększania). Moje spełnienie realizowane kosztem cudzego niespełnienia. Moja radość spełniająca się kosztem cudzej krzywdy.

Zadowolenie niezależne. Nie uwarunkowane zadowoleniem lub niezadowoleniem innych. To cel właściwy.

strona 103

Page 104: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Kaznodziei Salomona, rozdział 8:

(1) Któż więc jest jak mędrzec, kto potrafi wyjaśnić trudność? Mądrość czyni człowieka pogodnym i sprawia, że zmienia się jego surowe oblicze. (2) A ja mówię na to: Wypełniaj rozkazy króla ze względu na przysięgę, jaką złożyłeś Bogu. (3) Nie staraj się oddalać sprzed jego oblicza. Nie upieraj się tak bardzo, gdy zdarzy się coś złego, bo on i tak uczy-ni, co zechce. (4) Do króla należy ostatnie słowo i nikt nie może mu powiedzieć: co robisz? (5) Kto zachowuje przykazania, wolny jest od wszelkich nieszczęść. Człowiek rozumny wie dobrze o tym, że przyjdzie czas oznaczony i sąd. (6) Bo jest przewidziany czas i godzina osądu wszystkiego. Człowiek ryzykuje bardzo wiele. (7) Nikt przecież nie wie, co się ma zdarzyć, a gdy już będzie miało się zdarzyć, kto zdoła to zapowiedzieć? (8) Nie ma czło-wieka, który miałby władzę nad wiatrem, tak żeby mógł go zatrzymać. Nikt też nie może sobie wyznaczyć dnia swojej śmierci. W czasie wojny nie ma czasu na odpoczynek. Wy-stępki nie są w stanie uratować ich sprawcy. (9) Wszystko to stwierdziłem, gdy badałem, co się dzieje tu na ziemi, gdzie człowiek panuje nad człowiekiem na jego nieszczęście. (10) Na domiar złego widziałem, jak po złożeniu bezbożnych do grobu, oddawano im cześć w całym mieście bez względu na to, czego się dopuszczali. To także marność! (11) Ponie-waż nie wykonano natychmiast wyroku, który go skazywał za jego złe postępowanie, lu-dzie stają się coraz bardziej skłonni do czynienia zła. (12) Bo w rzeczywistości bezbożnik, który sto razy źle czynił, nadal spokojnie żyje. Ja jednak wiem, że szczęście, które spotka bogobojnych, będzie im dane dlatego, iż boją się Boga.

strona 104

Page 105: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziesiątka kielichów

Wakacje

Urlop patrzy na mnie zza kalendarza i mówi mi, że wakacje zaczynają się już jutro. Po kilku latach doświadczeń, w czasie których zdarzyło się nam zawrzeć ślub (po szalonych perypetiach, dwukrotnym przekładaniu terminu, mi tydzień po zdjęciu szwów po zabiegu operacyjnym, a mojej żonie z kołnierzem ortopedycznym po wypadku samochodowym), poklepać biedę (przez rok żywiąc się czym się dało i dora-biając do budżetu metodami dowolnymi, głównie doryw-czymi, mając niejednokrotnie 100 zł na przeżycie tygodnia), zastać kilka razy wyłączony prąd po powrocie z wyjazdu (na normalne wakacje nie było nas stać, za to na bilet do rodziny, czy przyjaciół owszem), znaleźć porządną i stałą pracę (dzięki czemu odbiliśmy od przysłowiowego dna), wygrać sprawę z urzędem gminy, który wymyślił so-bie, że nas wyeksmituje (za ‚niezamieszkiwanie’ bo opłaty mimo problemów wnosiliśmy na czas). Innymi słowy, po tych latach doświadczeń wszelakich, które kosztowały nas dużo stresu, niejednokrotnie nerwów, stanów depresyj-nych, chęci rzucenia wszystkiego w cholerę, po raz pierw-szy od poznania się wyjeżdżamy razem, za własne pieniądze, na trzy tygodnie w świat. Wy-jeżdżamy nie martwiąc się tym co zastaniemy po powrocie, planując jedynie wypoczynek i dobrą zabawę na wyjeździe, a martwiąc się najwyżej o to czy aura będzie nam przychylna, oraz czy pod koniec sierpnia będą już grzyby w lesie :)

Przerwę rozważania i powrócę do nich po powrocie z wakacji po to by móc opisać jak praktycznie realizowało się nasze wspólne szczęście.

Wstawaliśmy ok. 7. rano, potem kawa, karmienie kur, kaczek gołębi, spacer, pływanie w Świ-drze, śniadanie, wędrówka po okolicy, znowu pływanie, podrzucanie smakołyków psom i ko-tom, dokarmianie źrebaka, obiad, sjesta, kawa, spacer, cielaki w oborze, kąpiel, golenie, smarowanie ran, suszenie głowy, wieczorny papieros i spać przed 22. wieczorem — w między-czasie rozmawialiśmy nieomal nieustannie — dwie gadające głowy. I tak przez piętnaście dni. Tak wyglądało nasze ‚szczęście we dwoje’. Tak się ucieleśniło. Tym razem przybrało taką, a nie inną, cieszącą nas, sprawiającą przyjemność, formę.

• • •

W tym roku wakacji nie ma. Co prawda są i mają się świetnie, tyle, że nie mają wyjazdowego charakteru. Spełniamy się stacjonarnie i odrobinę wirtualnie. Wirtualność polega na wspólnym graniu w gry komputerowe (sieciowe); a wspólność oznacza nas jak i innych naszych znajo-mych.

Zwracam przy tym uwagę na przelotność znajomości wirtualnych. Na ich, par excellence, do-słowną ‚wirtualność’, co z jednej strony nie czyni ich w żaden sposób nieatrakcyjnymi, acz-kolwiek z drugiej skraca czas ich trwania tak, że bywa niczym żywot motyla, czy tęcza na nie-bie, (obiektywnie) krótki.

• • •

Lista Jakuba, rozdział 4:

strona 105

Page 106: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

(1) A skądże biorą się wśród was wojny i kłótnie? Tylko stąd, że różne pożądliwości zmaga-ją się nawzajem w waszych członkach. (2) Ciągle czegoś pożądacie, a nie możecie tego po-siąść; posuwacie się aż do morderstw i nienawiści i też nie osiągacie celu waszych dążeń, a wszystko dlatego, że źle się modlicie. (3) A jeśli się modlicie o coś i mimo to nie otrzy-mujecie, to dlatego, że się źle modlicie, myśląc ciągle o zaspokojeniu tylko własnych pra-gnień. (4) Cudzołożnicy, czyż nie wiecie, że przyjaźnić się z tym światem to znaczy być w nieprzyjaźni z Bogiem? Pamiętajcie więc: gdyby ktoś zapragnął być miłośnikiem świata, tym samym stanie się nieprzyjacielem Boga. (5) A może powiecie, że Pismo Święte na próżno mówi: [Bóg] zazdrośnie sam pożąda tego ducha, któremu pozwolił w was zamiesz-kać? (6) Otóż Bóg udziela nam jeszcze większej łaski i dlatego Pismo mówi: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś okazuje swoją łaskawość. (7) Bądźcie tedy posłuszni Bogu, dia-błu zaś nie poddawajcie się, wtedy sam od was odstąpi. (8) Zbliżcie się do Boga, to i On przybliży się do was. Grzesznicy, oczyśćcie swoje ręce, małoduszni, uświęćcie wasze serca. (9) Zechciejcie przyznać się do waszej nędzy, niech was to prawdziwie zasmuca i prowadzi do łez. Śmiech wasz niech się zamieni w smutek, a radość w przygnębienie. (10) Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy. (11) Bracia, nigdy nie mówcie źle jedni o drugich! Kto bowiem oczernia bliźniego lub wydaje nań wyroki potępienia, ten uwłacza Prawu i osądza samo Prawo. Lecz jeśli pozwalasz sobie na osądzanie Prawa, to przestajesz być tym, który je wypełnia, i czynisz się jego sędzią. (12) Tymczasem jest tylko jeden Prawo-dawca i Sędzia i tylko On może zbawić człowieka albo go zatracić. Ty zaś [człowiecze] kim jesteś, że odważasz się sądzić bliźniego? (13) Albo wy, którzy mówicie: Dziś lub może ju-tro udamy się do tego to a tego miasta, pozostaniemy tam przez rok, będziemy się zajmo-wali handlem i w ten sposób zbierzemy niemało pieniędzy. (14) A skądże wy wiecie, co może was spotkać jutro? Czymże jest wasze życie? Jesteście niczym lekki podmuch wiatru, który pojawia się i za chwilę znika. (15) Powinniście mówić raczej tak: Jeżeli Pan zechce i pozostawi nas przy życiu, to zrobimy to i owo.

strona 106

Page 107: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Paź kielichów

Młodzi junacy

Idealiści. Cudowni ludzie oderwani od świata zdarzeń co-dziennych. Pełni wzniosłych celów i zadań. Ze wzrokiem mętnym, hipnotycznie wpatrzonym w złotą rybkę z baśni. To oni. To my. To ja. Ja? Jak to?

Otóż, bywam idealistą. Wzrok mi się co prawda nieco wy-ostrzył, czemu zaprzeczyć nie jestem w stanie. W złote rybki, podobnie jak w jaskiniowe trolle, przestałem wie-rzyć już dawno temu. Wzniosłe cele i zadania realizuję ‚na wczoraj’. Cuda na ‚za godzinę’. I bywam oderwany od świata zdarzeń codziennych nawet jeśli dole i niedole bytu nie dają o sobie zapomnieć. Bywam idealistą skończonym co sprawia, iż czasami staram się realizować zamierzenia z gruntu nierealne. Czytasz to co piszę? Nie powinno tego tu być, ale to czytasz. Wiesz dlaczego? Bo nikt mi nie powie-dział, że ‚tego nie da się zrobić’, a ja nie wiedząc o tym zrobiłem co należało. Zrobiłem to dla siebie, być może pra-ca ta przypadnie do gustu kilku podobnych mi zapaleńcom i pasjonatom. Może dlatego, iż mam takie a nie inne zamiło-wania. Może dlatego, że wpadłem w szał tworzenia. Może dlatego, że liczę na laury. Dzisiaj trudno jest mi to ocenić, ale jedno wiem na pewno — przyj-mując i realizując swoje cele nie byłem i nie jestem bezkrytyczny.

Idealista krytyczny względem samego siebie, względem wyznawanych wartości, względem głoszonych poglądów? Ta mieszanka sprawia, iż zadaję sam sobie pytania o skłonności maso-chistyczne. Niemniej życie idealisty nie może się bez krytycyzmu obejść. Jeśli się obejdzie zazwyczaj idealista pada ofiarą różnorodnych pasożytniczych bytów, które na gruzach jego idei budują swoją utylitarystyczną rzeczywistość. Dlaczego na gruzach? Niszcząc idealizm ‚za-chęcają’ go do wzmożonego wysiłku, czasami utwierdzając w przekonaniu o prawdziwości wy-znawanych przez niego tez. Nie wierzysz? Popatrz na grupę znaną pod nazwą ‚obrońcy krzyża’. Idealiści pozbawieni ideałów. Wykorzystywani. Przekonani o słuszności własnych ra-cji. Bezkrytyczni. Komedia dla realisty.

Podsumuję zbór myśli maksymą:

Owo […] skomplikowane pytanie o rację bytu psychopaty, owo straszliwe i wstrząsające pytanie, czy w pewnych warunkach historycznych i kulturowych nie jest godniej, szlachet-niej i słuszniej zostać psychopatą, niż dostosować się do tych warunków za cenę poświęce-nia wszystkich swoich ideałów […].

• • •

Istna bajka o złotej rybce. Dajesz? Mało. Dajesz więcej? Też mało i można, oraz należy, chcieć więcej — ale to ciągle za mało. W bajce kończy się to doświadczeniem edukacyjnym, a doma-gający się więcej i więcej, zostają z tym co mieli na początku. I cierpią. Boli ich strata. Z dru-giej strony podobnie zabawna historyjka o rolnikach modlących się o wodę, których wioski zmyła fala powodzi i wychowawczym stwierdzeniu ‚dostaliście tyle, o ile prosiliście, a tak wam nie odpowiada’.

strona 107

Page 108: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Samuela, rozdział 16:

(17) Rzekł tedy Saul do swoich sług: Dobrze, poszukajcie człowieka dobrze grającego na harfie i sprowadźcie go tu. (18) Wówczas jeden ze sług odezwał się w te słowa: Spotkałem kiedyś jednego z synów Jessego Betlejemity. Gra on pięknie na harfie, jest silny i bardzo odważny w walce, a przy tym pięknie przemawia. Ma poza tym pociągający wygląd i Jah-we jest z nim. (19) Wysłał zatem Saul swoich ludzi do Jessego z prośbą, żeby mu przysłał swego syna Dawida, który pasł wtedy owce. (20) Wziął Jesse jednego osła, nieco chleba, bukłak wina oraz jedno koźlątko i przez swego syna Dawida wszystko to posłał Saulowi. (21) Kiedy [Dawid] przybył i stanął przed Saulem, uściskał go Saul z całą serdecznością i uczynił swoim giermkiem. (22) Potem posłał Saul swoich ludzi z prośbą do Jessego, żeby Dawid został u niego, gdyż bardzo mu się spodobał. (23) Kiedy duch wysłany przez Boga zaczynał nękać Saula, wtedy Dawid brał harfę i grał na niej. Saul zazwyczaj wtedy odzy-skiwał spokój, zaczynał czuć się lepiej i odstępował od niego zły duch.

strona 108

Page 109: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Rycerz kielichów

Sir Lancelot z Jeziora

W legendach arturiańskich celem życia porządnego chłopa na koniu i w zbroi jest poszukiwanie zaginionego Graala. Cudownego przedmiotu, który zostanie w końcu w historii utożsamiony z kielichem, z którego Chrystus pił wino w czasie Ostatniej Wieczerzy, a różni, wielcy i mali, wywiodą z tego faktu wniosek, iż przedmiot ten, gdyby udało się go odnaleźć, mógłby służyć do czynienia potężnych ‚hokus po-kusów’ i innych, wzniosłych, ‚czarów marów’. Niezawodnie jednak Graal jest przedmiotem godnym pożądania i poszu-kiwania przez całe życie. Jako samiec typowy wspomnę ta-kowoż walczenie z wiatrakami, oraz uwodzenie niewiast nieprzystępnym stylem życia i posiadaniem wytrawnego celu.

Sądzę, że zaczynasz się już domyślać, iż każdy może mieć własnego Graala. Swój legendarny, acz wyimaginowany, punkt przeznaczenia, cel ziemskiej wędrówki.

Mimo swoistego romantyzmu, oraz zdeklarowanego ideali-zmu, nigdy nie ‚dorobiłem się’ własnego Graala. Cele mi się zmieniały. Jako dziecko chciałem dorosnąć. Jako młodzieniec stać się mężczyzną. Jako męż-czyzna dojrzeć. Jako dojrzały mężczyzna stać się mężem. Jako mąż własnej żony stać się dla niej partnerem. Jako partner … same, nudne, realne, możliwe do zrealizowania plany. Znam jednak osobniki (obojga płci), których planowanie życia było stuprocentową utopią. Co cieka-we, a dostrzegam to dopiero z perspektywy teraźniejszości, nawet najbardziej nudne i rze-czywiste plany potrafili odrzeczywistnić. Zasadniczo bolało mnie to wyłącznie wtedy, gdy przypadkowo stałem się częścią takich planów, więc ostatecznie przestawało boleć, gdy jasno i wyraźnie grzebałem cudze urojenia. Możesz mi uwierzyć na słowo, albo nie, ale reakcje na zburzony świat marzeń bywają gwałtowne. By się nie stresować unikam ludzi opisanej prowe-niencji preferując postacie literackie np. taką:

- A Graal? — spytał wreszcie. — Co z Graalem? - Co to jest Graal? - Coś, czego się szuka — Galahad uniósł na poetę swoje rozmarzone oczy. — Coś, co jest najważniejsze. Coś, bez czego życie traci sens. Coś, bez czego jest się niepełnym, niedo-kończonym, niedoskonałym. Poeta wydął wargi i spojrzał na rycerza swym słynnym spojrzeniem, wzrokiem, w którym wyniosłość mieszała się z wesołą życzliwością. - Cały wieczór — powiedział — siedziałeś obok twego Graala, matołku.

Czyż poeta, pijak i hulajdusza, nie miał racji? ;)

strona 109

Page 110: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Trafiłem rankiem na tekst (antyczny) w Magazynie Esencja poświęcony Matrixowi. Szczególnie utkwiły mi w pamięci słowa:

Matrix ostrzega nas przed światem idei — jednocześnie zerwaniem więzi ze światem rze-czy. Wydawać by się to mogło paradoksalne w odniesieniu do społeczeństw konsumpcyj-nych, określanych również jako społeczeństwa rzeczy.

Adekwatnie do zapisu z medytacji tej karty. Utrata więzi świata i świata umysłu. Ciekawe.

• • •

Pierwsza Księga Samuela, rozdział 23:

(9) Dawid zaś, wiedząc, że Saul knuje takie zło przeciw niemu, powiedział do kapłana Abiatara: Przynieś mi tu efod. (10) I zaraz dodał: Jahwe, Boże Izraela! Sługa Twój się do-wiedział, że Saul próbuje dotrzeć do Keili i zamierza — z mego powodu — zniszczyć całe miasto. (11) Czy mieszkańcy Keili wydadzą mnie w jego ręce? Czy Saul rzeczywiście przyj-dzie, tak jak to słyszał Twój sługa? O Jahwe, Boże Izraela, zechciej powiedzieć to Twoje-mu słudze. I odpowiedział Jahwe: Tak, przyjdzie. (12) Znów tedy zapytał Dawid: A miesz-kańcy Keili czy wydadzą mnie i moich ludzi w ręce Saula? Odpowiedział Jahwe: Tak, wyda-dzą. (13) Wstał więc Dawid razem ze swymi ludźmi — łącznie było ich około sześciuset — i wyszli z Keili, i chodzili tu i tam bez celu. Saul dowiedziawszy się, że Dawid uciekł z Keili, poniechał marszu na to miasto. (14) Tymczasem Dawid pozostawał na pustyni, w miej-scach niedostępnych i pośród wzniesień pustyni Zif. Szukał go Saul przez cały czas, ale Bóg nie wydał Dawida w ręce Saula. (15) Dawid wiedział dobrze, że Saul czynił wszystko, aby pozbawić go życia. Dlatego pozostawał na pustyni Zif, ukrywając się po lasach. (16) [Wte-dy to] Jonatan, syn Saula, wstał i poszedł, żeby spotkać się w Chorsza z Dawidem. Umoc-nił tam w Bogu jego prawicę, mówiąc: (17) Nie lękaj się niczego, bo nie dosięgnie cię ręka mojego ojca, Saula. Ty będziesz kiedyś królem całego Izraela, a ja będę drugim po tobie. Mój ojciec Saul również wie o tym dobrze.

strona 110

Page 111: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Królowa kielichów

Jej czarne oczy

Śnią się czarne oczy … to ten model, ta kobieta. Spojrzałeś Meduzie, córce Forkosa, prosto w oczęta i po tobie chłopa-ku. Spojrzałeś i skamieniałeś a przecież to istna Matka Bo-ska — czuła, wrażliwa, oddana, troskliwa, tolerancyjna, lo-jalna, zaangażowana emocjonalnie a mimo to zrównoważo-na, i, co najważniejsze, gotowa do związku. Tylko czy Ty dojrzałeś do relacji z taką kobietą? Gdyż zauważ, że to nie będzie przelotna znajomość, dwa spotkania na kawie, przy-padkowy i okazjonalny seks a na końcu ‚nara’. To zjedno-czenie a nie układ. Orgazm mentalny. Połączenie umysłów, dopiero potem ciał. Więc jak? Jesteś gotowy?

Jeśli się zastanawiasz, to znaczy to tylko i wyłącznie jedno — nie jesteś gotowy. Idź i zajmij się czymś innym. Lepie-niem babek z piasku na przykład.

A jeśli jestem kobietą? Cóż. Jeśli nią jesteś, ale nie osią-gnęłaś jeszcze jej poziomu rozwoju, módl się aby albo on okazał się być jednak ‚dużym chłopcem’, albo by ona była jego siostrą, matka lub psychoterapeutka. Jeśli to inna, za-sadniczo obca, ‚baba’, on, niezależnie od poziomu rozwoju osobistego, uzna ją za kanon i za-cznie inne kobiety przyrównywać. Nie chcesz wiedzieć jak to się skończy, bo to nigdy nie koń-czy się dobrze, chyba, że zostaniecie przyjaciółkami. Jeśli z Twojej strony przyjaźń będzie szczera ‚on’ nie ma u niej szans, najmniejszych, a Ty zyskałaś kogoś bliskiego na lata.

Niemniej uwaga — najlepsze na koniec — ona może równie dobrze tylko stroić się w cudze piórka. Udawać kogoś kim nie jest. Wtedy czeka na was jedynie nutka perwersji, skrajnych zachowań, radykalnych póz. Krótko pisząc, prawdziwy bałagan w życiu. Czyli, jak zawsze, na-leży uważać i rozważnie postępować aby samemu sobie na głowę nie ściągnąć problemu, któ-ry początkowo uznało się za sympatyczne zauroczenie atrakcyjną osobowością. W tych ostat-nich okolicznościach ‚Czarne oczy’ warte wspomnień odnajduje się wyłącznie w rosyjskiej po-ezji XIX wiecznej:

Niezliczone gwiazdy nocy -Czemu, pani, ty masz tylko dwie? Południowe! Czarne oczy! To spotkanie w złe wypadło dnie. Kto bądź spyta, gwiazdy nocy Rajskie szczęście wróżą mu co krok. W waszych gwiazdach, czarne oczy, Sercu memu raj i piekła mrok. Południowe! Czarne oczy! W was miłości wyrok dopadł mnie. Dnia gwiazdami — lecz i nocy Dla mnie odtąd — wy, gwiazdeczki dwie!

strona 111

Page 112: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Mimo starań medytacja była nieco bezpłciowa. Zupełnie ‚poza’ moim światem. Próba wskrze-szenia przeszłości oglądana z perspektywy dobrego, zrealizowanego, pełnego i satysfakcjonu-jącego związku.

• • •

Pierwsza Księga Królewska, rozdział 1:

(1) Król Dawid był już stary, w podeszłym wieku. Nawet gdy go okrywano, odczuwał zim-no. (2) Jego słudzy mówili: Trzeba będzie poszukać dla króla jakiejś młodej dziewczyny, niech będzie zawsze przy królu, niech dba o niego, niech w razie potrzeby śpi na jego ło-nie, rozgrzewając w ten sposób naszego pana i króla. (3) I szukano po całym Izraelu dziewczyny, która byłaby dostatecznie piękna. Znaleziono w końcu pewną Szunemitkę, imieniem Abiszag, i przyprowadzono ją do króla. (4) Dziewczyna ta była rzeczywiście bar-dzo piękna. Troszczyła się o wszystko dla króla i obsługiwała go. Król jednak nie zbliżał się do niej.

strona 112

Page 113: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Król kielichów

Mentor

Znasz z pewnością to zdanie:

Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel

W świecie doskonałym będzie to człowiek powściągliwy, opanowany, o twórczym podejściu do życia, posiadający dystans do samego siebie, niejednokrotnie spore poczucie humoru, oraz mądrość wynikającą z wiedzy i doświadcze-nia. Idealny mentor dla kogoś takiego jak my — gotowego do nauki.

Na mojej drodze życia spotkałem takich ludzi. Niektórzy okazali się dla mnie doskonałymi nauczycielami, nauczyli mnie jak łowić ryby. Inni byli nauczycielami dobrymi, ale mało wymagającymi, dawali mi ryby gdy ich potrzebowa-łem. Dla innych nie byłem wystarczająco atrakcyjnym uczniem więc nie zapraszali mnie nawet nad rzekę. Po ja-kimś czasie zacząłem odkrywać, że to wokół mnie także gromadzą się początkujący wędkarze. Tych starałem się uczyć tego czego nauczyli mnie moi mentorzy, uczyłem ich jak łowić ryby. Niektórzy okazali się niezdolni do przyswa-jania określonych technik łowienia, z tymi dzieliłem się rybami. Byli także tacy, z którymi nie chciałem mieć nic wspólnego. Hałaśliwi, wszędobylscy, przemądrzali, niechętni by poddać się dyscyplinie. Omijałem ich.

Odkąd pamiętam zataczałem to koło nieustająco. Uczyłem się będąc nauczycielem, mistrzem, mentorem, guru, pastorem, księdzem itd. itp. Weryfikowałem wiedzę. Zdobywałem doświad-czenie. Przekazywałem to czego się nauczyłem innym. Uznałem, że to proces nie mający koń-ca. Pamiętam jednakże te wszystkie momenty życia, w których buntowałem się przeciwko tej rzeczywistości. Pamiętam te wszystkie momenty, gdy okazywałem się być wrednym sukinsy-nem dla moich uczniów, gdy wykorzystywałem ich zaufanie do zgoła nieprzyjaznych celów. Pamiętam wszystkie niechlubne momenty życia w tym kręgu. Pamięć tę zachowuję. Pomaga mi zrozumieć powody własnego buntu. Pomaga nie wspinać się na piedestał. Pomaga nie sta-wać w świetle reflektorów. Dzięki pamięci pozostaję w cieniu ucząc się skromności i pokory względem samego siebie, i dopiero potem innych.

Z wiekiem coraz staranniej i wszechstronniej oceniam potencjalnych uczniów. Sam także je-stem, w sposób bardziej wymagający, oceniany przez tych, których autorytet sobie cenię, na których wiedzy i doświadczeniu się opieram.

W zakończeniu dodam: Nie każdy nauczyciel jest mentorem.

• • •

Spór o nauczyciela. Spór o ucznia. Spór o pryncypia. Im dłużej mu się przyglądam, im silniej doświadczam tym bardziej przybiera on prześmiewczą pozę stwierdzenia:

Wszyscy chcą do raju tylko nikt nie chce umierać.

strona 113

Page 114: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Królewska, rozdział 2:

(1) Przewidując, że już wkrótce umrze, Dawid wydał takie oto polecenie swojemu synowi, Salomonowi: (2) Ja już kończę drogę [wszystkich istot ziemskich]. Bądź odważny, jak przy-stało na mężczyznę! (3) Pamiętaj, służ Jahwe, twojemu Bogu, chodząc Jego drogami, przestrzegając Jego praw, przykazań i zarządzeń, poleceń, tak jak to jest napisane w pra-wie Mojżesza, aby ci się wiodło we wszystkim, co będziesz czynił, i dokąd tylko się udasz. (4) W ten sposób wypełnią się na tobie słowa wypowiedziane do mnie przez Jahwe: Jeżeli twoi synowie będą Mi wierni z całego swojego serca i z całej swojej duszy, nigdy nie za-braknie ci potomka, zasiadającego na tronie izraelskim. (5) Sam wiesz, co uczynił mi Joab, syn Serui; co uczynił dwom dowódcom oddziałów wojskowych Izraela, Abnerowi, sy-nowi Nera, i Amasie, synowi Jetera: jak ich pozabijał, przelewając krew w czasie pokoju, jak gdyby to było w czasie wojny; jak splamił krwią pas, którym był przepasany, i sandały, które miał na nogach. (6) Będziesz się kierował w działaniu własną roztropnością i nie do-puścisz, żeby [nie pomszczony] dożył starości i z siwą głową odszedł w zaświaty, do ojców. (7) Natomiast synom Barzillaja Gileadczyka okażesz wiele łaskawości i zaliczysz ich do tych, którzy będą zasiadać z tobą do wspólnego stołu. Oni bowiem w ten właśnie sposób też okazali mi życzliwość, gdy uciekałem przed twoim bratem Absalomem. (8) Jest tu bli-sko ciebie Szimei, syn Gery, Beniaminita z Bachurim. Obrzucał on mnie ohydnymi wyzwi-skami, kiedy byłem w drodze do Machanaim. Ponieważ jednak wyszedł mi potem na spo-tkanie aż do Jordanu, przysiągłem mu na Jahwe, że nie zginie od miecza. (9) Ale ty nie musisz go oszczędzać. Jesteś rozsądny i będziesz wiedział, jak należy z nim postąpić. Niech jego bielejąca głowa zaczerwieni się krwią w dniu jego śmierci.

strona 114

Page 115: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

As mieczy

Koniec degrengolady

Dogoniła mnie w końcu cywilizacja świata zachodniego. Wschód był dziki. Południe leniwe. Zachód wydaje się wy-magający już na starcie. Intelektualny. Precyzyjny. Umysło-wy. Asertywny. Ma wszystko to co lubię. W każdym aspekcie to moje miejsce na ziemi. Miejsce do życia zapewniające mi optymalne warunki rozwoju.

Przez najbliższe tygodnie będę zatem cieszył się filozofią, prawem rzymskim, a jeśli słuchać i poważnie traktować Fe-liksa Konecznego, będzie ta moja radość czerpać także z dorobku myśli chrześcijańskiej (przynajmniej w zakresie etyki). Metodycznie będę odkrywał to czego nie wiem o so-bie. Przypominał sobie to o czym zapomniałem. Powinie-nem także odkryć wszechobecny i legendarny zachodni du-alizm oraz zmierzyć się z nim. Jeśli w jakimś aspekcie życia nie posiadam wystarczającej samodzielności to tutaj wła-śnie, w ogrodzie mieczy, powinienem się jej nauczyć po-przez stałe obcowanie.

Jako, że nauka bywa eksperymentem bolesnym powinie-nem także doświadczyć bólu zmagania i konfliktu wewnętrznego. W relacjach zewnętrznych … cóż, spór przenieść się powinien także na nie. Jedyną bronią, którą dysponuję w tej lekcji będzie wewnętrzna dyscyplina (jakże przydatna w tych okolicznościach), zdolność celnego osądu, słowa precyzyjne choć ostre, umiejętność rozstrzygania i podejmowania decyzji (czyli, de facto, mam do dyspozycji arsenał środków zaradczych).

Cóż mogę napisać więcej niż to, że zbliżają się ciekawe czasy? Niewiele. A jako, że nadal nie przekonałem się o tym, jakoby karty niosły w sobie przesłanie determinujące życie i jego przypadki więc patrzę spokojnie w nadchodzącą przyszłość. Jak mawiał Stanisław Jerzy Lec „Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy — precyzyjnego bełkotu”. I tym optymistycznym akcentem podsumuję swój wywód, mowę otwierającą spotkanie ze światem zachodnim krainy Tarota. Niech wolno mi będzie przy tym wyrazić nadzieję, iż zachowując precyzję ustrzegę się bełkotu.

• • •

Fascynował mnie zawsze Mahatma Gandhi i pojęcie biernego oporu; zasada nie stosowania przemocy. W każdym okresie historycznym, z każdego punktu widzenia, wyjątkowa. Stosowa-na przez Gandhiego konsekwentnie, ale i elastycznie — mądrze, rozważnie, z wyczuciem i uwzględnieniem zmieniających się warunków. Te ostatnie są dla mnie kluczowe, albowiem Gandhi udowodnił, iż w określonej sytuacji można i należy stawić czynny opór rzeczywistości, o czym często zapominają ‚uduchowieni naiwni’.

• • •

Wracam, do myśli o filmie Pluton i fragmentu utworu w nim wykorzystanego, z melodią mar-szową (z lekka). Zanurzam się przy tym w świat mieczy.

strona 115

Page 116: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 3:

(22) Potem powiedział Jahwe: Tak więc stał się człowiek taki jak My. Teraz już zna zło i dobro. Niech więc przynajmniej nie wyciąga już ręki po owoc z drzewa życia łudząc się, że gdy go spożyje, będzie żył na wieki. (23) I wydalił Jahwe człowieka z ogrodu Eden, aby od-tąd uprawiał ziemię, z której został uczyniony. (24) Po usunięciu człowieka [z ogrodu] po-stawił Bóg przed nim cherubów z mieczami o połyskujących ostrzach, aby strzegły dostępu do drzewa życia.

strona 116

Page 117: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dwójka mieczy

Równowaga wewnętrzna

Od pewnego czasu zastanawiam się nad zafundowaniem so-bie sesji w komorze deprywacyjnej. Jest to, podobno, dość ciekawe doświadczenie, które w zależności od czasu trwa-nia i predyspozycji psychicznych osoby poddanej deprywa-cji może skutkować odczuciami w skali od pełnego odprę-żenia, relaksacji, aż do odczuwania fizycznego bólu, czy wręcz tortur. Do czasu podjęcia decyzji, i znalezienia sto-sownego ośrodka w miejscu zamieszkania, pozostaje mi medytacja jako środek zastępczy. Mogę także do woli eks-perymentować z tzw. efektem Ganzfelda.

Gdybym miał narysować obraz oddający przebieg ostatnie-go eksperymentu dwójka mieczy stanowiłaby kwintesencję tej wizualizacji. Noc. Zasłonięte oczy. Skąpe światło księży-ca. Jednostajny szum wody. Wiatr wiejący we włosach. Dwa nagie miecze w ręku. Skala emocji rysujących się na twarzy … Zauważ jak różnią się między sobą talie. Zależnie od uzyskanego efektu twarz postaci na karcie uśmiecha się tajemniczo do swoich wizji, lub wyraża dezaprobatę dla nich. Czasami jednak, i najczęściej, mimika nie oddaje żadnej emocji wewnętrznej. Przy stanie równowagi ducha, równowagi emocjonalnej, ta ostatnia reakcja wydaje mi się najbardziej oczywista. Naturalna.

Efekt Gaznfelda może wywołać rozmaite wizje u osoby, która go wykonuje. Medytacja może zawieść w rejony dotychczas nieznane, przez co groźne. Eksperyment w komorze deprywacyj-nej przynieść może wielorakie i nieprzewidywalne skutki. Karta tarota może wskazywać na różne zjawiska pozytywne bądź negatywne, może odwoływać się do różnych archetypów, uru-chomić zmienne reakcje. Sztuką w każdej z tych dziedzin jest umiejętność znalezienie mą-drego kompromisu w działaniu. Kompromisu, w którym to nie decyzja czy dylemat stanowią o moich reakcjach. Konsensusu, w którym górę bierze nie bezkompromisowe żądanie, lecz aser-tywna równowaga. Momentu, w którym mogę podjąć decyzję o działaniu zebrawszy komplet informacji o skutkach. Ani zbyt wcześnie, ani za późno. Dokładnie w czas.

Uzyskanie tej umiejętności wymaga treningu. Trening wymaga czasu. Długotrwały trening cierpliwości. Cierpliwość wymaga treningu. Koło się zamknęło. Równowaga została zachowa-na.

• • •

Sprawiedliwość jest ślepa, ale bać się jej należy wtedy, gdy miast wagi uzbroi się w drugi miecz, albowiem bywa wytrawnym szermierzem.

Jeśli więc, któregoś dnia przyniesie Ci pokój na ostrzu miecza …

• • •

Dwa miecze … dziwnie kojarzą mi się z helikopterem oraz sceną porannego ataku, w filmie Czas Apokalipsy, przy dźwiękach Wagnera.

strona 117

Page 118: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 10:

(24) Uczeń nie jest ponad mistrzem ani sługa nie przewyższa swego pana. (25) Wystarczy, że uczeń będzie dorównywał swemu nauczycielowi, a sługa panu. A jeżeli Pana domu uznali za Belzebuba, to o ileż bardziej uczynią to samo z domownikami Jego! (26) A za-tem nie lękajcie się ich! Nic bowiem nie jest zakryte, co by nie miało być odsłonięte, nic też nie pozostaje w takiej tajemnicy, by nie miało być ujawnione. (27) Co mówię wam w ciemności, opowiadajcie w pełni dziennego światła, a co posłyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach. (28) Nie bójcie się więc tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą! Bójcie się raczej Tego, który może wtrącić do piekła i duszę, i ciało. (29) Czyż nie sprzedaje się dwu wróbli za jednego asa? A jednak żaden z nich nie spada na ziemię bez woli Ojca. (30) A wy? Przecież wszystkie włosy wasze są policzone! (31) Nie bójcie się więc: jesteście warci więcej niż mnóstwo wróbli. (32) Ktokolwiek opowie się za Mną wobec ludzi, Ja ze swej strony opowiem się za nim przed Ojcem moim, któ-ry jest w niebie. (33) Lecz kto się Mnie wyprze przed ludźmi, tego i Ja wyprę się przed Ojcem moim, który jest w niebie. (34) Nie myślcie, że przyszedłem, by zaprowadzić pokój na ziemi. Nieprzyszedłem, by przynieść pokój, ale — miecz. (35) Przyszedłem bo-wiem, aby przeciwstawić człowieka jego własnemu ojcu, córkę — jej własnej matce, a synową — matce jej męża. (36) I tak (staną się] nieprzyjaciółmi człowieka domownicy jego.

strona 118

Page 119: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Trójka mieczy

Punkt widzenia

Nieomal każdy doświadczył w życiu jakiejś straty. Nieomal każdy zna ból rozstania. Nieobce są nam (mi także) towa-rzyszące temu emocje. Emocje skrajne — afektywne dwu-biegunowe — i takież zachowania. Irracjonalne niezależnie od tego jak do nich nie podchodzić. Gdy dzisiaj patrzę na wszystkie rozstania których doświadczyłem, na ‚złamane serca’, stwierdzam, że zasadniczo nie spotkało mnie nic złego. Dzięki nim określiłem jasno moje potrzeby. Nauczy-łem się je artykułować i komunikować. Wiem jak rozma-wiać o nich z ludźmi, także tymi najbliższymi. Jednakże gdy zdarzenia były żywe, gdy działy się na moich oczach nie potrafiłem zachować obecnego dystansu. Nie potrafi-łem spojrzeć na nie szerzej, z innego punktu widzenia, z perspektywy.

Cierpienie, ból, przeciwności losu, smutek, doświadczenie straty, prześladowanie. Sumując to do wspólnego mianow-nika słowami ‚nic przyjemnego’ odkrywam przy okazji, iż każde z tych doświadczeń zamyka człowieka. Zamyka na perspektywę silnie angażując w przeżywanie emocji w da-nej chwili, koncentrując myśli i czyny na okolicznościach zdarzenia w czasie jego wystąpie-nia, zaburzając nie tylko zdrowie psychiczne ale także i fizyczne. Dopiero praktyka uczy jak nie dać się pochłonąć własnym myślom i uczuciom. Jak zachować równowagę pomiędzy cia-łem a duchem. Pomaga także pomoc zewnętrzna i stosowanie swoistego dekalogu w relacjach pomiędzy nimi. Wygląda on tak15:

• wierzę w swoje możliwości,• zachowuję równowagę między użytecznością a przyjemnością,• ćwiczę sprawność komunikacji intrapersonalnej i interpersonalnej,• uczę się otwartości i akceptacji własnego i cudzego istnienia,• wnikliwie podejmuję decyzję i ponoszę odpowiedzialność za własne decyzje,• nabywam umiejętności współdziałania i kooperacji,• trenuję samokontrolę i samoocenę percepcji, myślenia, emocji i intuicji,• koncentruję uwagę na własnej drodze do celu, a nie tylko na samym celu,• ćwiczę dozę optymizmu w nastawieniu do życia i istnienia,• mam nadzieję na realizację piękna i szczęścia.

Pisząc krótko — najtrudniejszą z lekcji życia jest ta, w której należy się nauczyć spojrzenia na siebie z różnych punktów widzenia i dostrzec pozytywne aspekty w sytuacjach, w których, na pierwszy rzut oka, ich nie ma.

15 http://www.eid.edu.pl/archiwum/2000,98/maj,159/miedzy_sercem_a_rozumem,998.html

strona 119

Page 120: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Nie rozumiem ludzi, którzy boją się smutku; bojąc unikają go; unikając popadają w depresję, gdy ich jednak dosięga.

Wartość doświadczeń granicznych uczy spokoju, pokory, uniżenia. Smutek jest w nich jasnym sygnałem emocji. Spełnia swoją funkcję pedagogiczną.

• • •

Oczy anioła i utwór Nature Boy w wykonaniu Jona Hassella perfekcyjnie nieomal oddają kli-mat tej karty.

• • •

Druga Księga Samuela, rozdział 11:

(2) Pewnego wieczoru Dawid, wstawszy z łóżka i przechadzając się po tarasie królewskie-go pałacu, zobaczył z góry pewną kobietę, która się kąpała. Kobieta ta była bardzo pięk-na. (3) Na pytanie Dawida, kim ona jest, odpowiedziano mu: To Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty. (4) Dawid kazał ją sobie sprowadzić. Kiedy przybyła do niego, po-szedł z nią spać. Potem obmyła się od swojej nieczystości i wróciła do własnego domu. (5) Gdy okazało się, że jest brzemienna, powiadomiła o tym Dawida, mówiąc: Jestem brze-mienna! (6) Wtedy Dawid wydał polecenie Joabowi, żeby mu przysłał Uriasza Chetytę. Po-słał tedy Joab Uriasza do Dawida. […] (14) Nazajutrz rano Dawid napisał list i posłał go przez Uriasza Joabowi. (15) Napisał w owym liście tak: Każcie Uriaszowi stanąć tam, gdzie walka będzie najbardziej zacięta, a potem sami się cofnijcie, by on został [wprost] zaata-kowany i żeby zginął. (16) Joab, który właśnie prowadził oblężenie miasta, posłał Uriasza na odcinek, o którym wiedział, że będzie atakowany przez najgroźniejszych wojowników [nieprzyjaciela]. (17) Mieszkańcy miasta, wydostawszy się na zewnątrz [ murów], żeby za-atakować Joaba, zabili wielu ludzi także spośród sług Dawida. Poległ również Chetyta Uriasz. (18) Natychmiast posłał Joab gońca, żeby powiadomił Dawida o wszystkim, co się stało podczas bitwy. (19) Ponadto goniec ów otrzymał takie polecenie: Gdy skończysz opo-wiadać królowi o tym, jak przebiegała walka, zobacz, jak król się zachowa: Jeśli się roz-gniewa i zacznie cię pytać: (20) Dlaczego zbliżyliście się do miasta tak bardzo, że doszło do bitwy? Nie wiedzieliście, że oblegani mogą strzelać z murów? (21) Kto zabił Abimeleka, syna Jerubbaala? Czyż nie była to kobieta, która ugodziła go z wysokiego muru kamieniem od żaren, tak że zginął w Tebes? Dlaczego więc podeszliście tak blisko murów? [Otóż gdyby tak mówił], ty mu odpowiesz: Twój sługa, Uriasz Chetyta, poległ także. (22) Goniec wyru-szył w drogę, a gdy przybył na miejsce, opowiedział Dawidowi wszystko, tak jak mu naka-zał Joab. (23) Kończąc powiedział wysłannik Dawidowi: Ci ludzie, o wiele silniejsi od nas, zrobili przeciwko nam wypad aż do obozowiska, ale odparliśmy ich ku bramie miasta. (24) Wtedy ich łucznicy zaczęli strzelać z murów do twoich sług i wielu spośród sług króla pole-gło. Zginął także twój sługa Uriasz Chetyta. (25) Powiedział Dawid do owego gońca: Oto, co doniesiesz ode mnie Joabowi: Nie martw się tak bardzo tym, co się stało. Miecz ma bo-wiem to do siebie, że godzi raz w tego, innym razem w drugiego. Nasilcie wasze ataki na miasto i zniszczcie je. Ty sam dodaj mu odwagi!

strona 120

Page 121: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Czwórka mieczy

Wyśpisz się w piachu pod kombinatem

O tym jak ważnym dla nas jest sen, nie muszę nikogo prze-konywać (tak sądzę). O tym jak bardzo wpływa on na nasze zdrowie, nie tylko fizyczne, napisano tomy literatury, a jako, że Repetitio est mater studiorum, więc nawet jeśli nikogo do tych prawd przekonywać nie muszę to powtórzę za encyklopedią16, iż niedobory odpoczynku sennego prze-kładają się na:

• zaburzenia nastroju,• utrudnione skupienie uwagi,• spowolnienie reakcji,• długotrwała (ok. tygodnia) deprywacja (tj. pozba-

wienie) snu lub zaburzenia fazy REM mogą prowa-dzić do stanów zbliżonych do psychozy, halucynacji (np. pacjent widzi ogień, itp.), oraz stanów parano-idalnych. Zaburzenia fazy REM występują także przy alkoholizmie,

• upośledzenie aktywności układu immunologicznego – zaburzenia w liczbie białych krwinek, upośledzenie aktywności limfocytów w tym cytotoksycznych typu natural killer, które normalnie zwalczają nieprawidłowe komórki: zarażone wirusem lub zmienione nowotworowo.

Obawiając się piętna osoby leniwej czasami lekceważę powyższą listę ostrzeżeń. Niejedno-krotnie zmusza mnie do tego aktywność zawodowa, jako iż wykonuję pracę zmianową, nie-jednokrotnie pełniąc tzw. telefoniczny dyżur nocny, co sprowadza się do tego, iż muszę reago-wać na dzwoniący telefon lub przychodzący SMS. Często bezsenność podyktowana jest ko-niecznością zajęcia się potomstwem (zwłaszcza w okresie niemowlęctwa, i to mnie osobiście nie dotknęło), czy bliskimi, których dotknęła choroba. Niezależnie od wszystkiego ważną umiejętnością, której nabyłem z czasem, okazała się umiejętność znalezienia czasu i miejsca na wypoczynek, zwłaszcza, gdy wypadki losowe z jakichś względów mnie go pozbawiły. Jeśli sen mimo wszystkich podejmowanych starań nie przychodzi wspomagam się nieinwazyjnie ziołami o działaniu uspokajającym, czasami alkoholem w umiarkowanej ilości ku odprężeniu, stosowną dietą, unikaniem sytuacji stresogennych. Jeśli mimo tych starań snu nadal mi braku-je idę do lekarza. Nowoczesne środki psychoaktywne, dobrze dobrane, wręcz czynią cuda. De-cyduję się więc na nie albowiem wbrew temu co mówią słowa popularnej piosenki, oraz pra-gnieniu identyfikacji z legendą, najlepiej śpi mi się jednak we własnym łóżku, gdy zawijam się w ciepły koc.

• • •

Nie można walczyć cały czas. Czasami trzeba przestać dla nabrania oddechu, wyspania się, odzyskania sił w inny sposób. Czasami trzeba zwolnić. Przyzwyczajeni do zdarzeń, do działa-nia, do ciągłych emocji cierpią katusze w takich momentach. Boją się ich. Uważają za ‚nie-bezpieczne i groźne’.

16 http://pl.wikipedia.org/wiki/Sen

strona 121

Page 122: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

No właśnie tak nie chcę skończyć, z drugiej strony człowiek zajmujący się tarotem przypomi-na inżyniera z Petrobudowy, czasami.

• • •

Pierwszy List do Koryntian, rozdział 15:

(51) Oto ogłaszam wam tajemnicę: Nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmie-nieni. (52) W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby — zabrzmi bowiem trąba umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. (53) Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w to, co niezniszczalne, a to, co śmiertelne, aby się odziało w nieśmiertelność. (54) A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w nie-zniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. (55) Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?

strona 122

Page 123: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Piątka mieczy

Tanie dranie

Zrobiło się muzycznie. Kolejna karta z podkładem dźwięko-wym w tle. Słowami autorstwa Jeremiego Przybory, z muzy-ką Jerzego Wasowskiego, w wykonaniu Wiesława Michni-kowskiego i Mieczysława Czechowicza — czyli — niezapo-mniany utwór o tanich draniach.

Za świństewko drobne, proszępani, płaci pani grosze.I za świństwo większej skalibudżet panu nie nawali.Stosujemy zniżek systemza abonamenty świństew- kto rąk nie chce kalać,zań je pokala tani drań.

Ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że w świecie ludzi ezoterycznych, zaangażowanych w duchowy rozwój, zagi-nął szereg pojęć. Nie ma w nim magii. W zamian istnieje biała magia i czarna magia. Zniknęła z niego energia. Za-stępują ją energia pozytywna i energia negatywna. Podob-nie jest z emocjami. Pozostały wyłącznie dobre emocje i złe emocje. A, że wszyscy wiemy czego wymaga stereotyp, więc mamy całkiem biały, pozy-tywny i dobry tłumek, który odrzuca czarność, wskazuje szkodliwość negatywów i koncentruje się na tym co dobre. Ostatecznie przypomina to zabawę w Gwiezdne Wojny, w której nikt nie chce zostać Mrocznym Lordem Sithów. Toteż gdy trafiasz na tę kartę w kanonicznym podręcz-niku Tarota dowiadujesz się, że jest ona nad wyraz mroczna i że wieści wyłącznie klęski, po-rażki i straty. W świecie pozbawionym kolorów nie może wieścić niczego innego. W świecie tym bowiem nie istnieją złe charaktery, a jeśli już się pojawiają muszą pozostać jednoznacz-ne. Tymczasem …

Wielokrotnie byłem draniem — tanim draniem — jeśli mam być szczery. Budzącym sympatię i to niezależnie oddokuczania radiem z góry, czy też uwiedzenia córki w poście. Tam, gdzie inni rąk sobie nie kalali moje były uwalane po łokcie. W każdym aspekcie. Gdy patrzę na ten złośliwie radosny język zwycięzcy zakładam, że może należeć do mnie. Gdy widzę paskudną facjatę, z odrażającym uśmiechem nie zaprzeczam, że może to być moja rozradowana gęba. Gdy widzę niewłaściwie odwrócony pentagram dopuszczam, że to może być logo mojej dzia-łalności. Gdy widzę smutnych ludzi oddalających się w żalu nie identyfikuję się z nimi. Dobrze się czuję obserwując Całą listę takich dań, które oferuje tani drań. Zamiast bać się, czy drżeć przed pomyśl czy Ty także nie posiadasz pełnego zestawu cech drańskich.

• • •

W pojedynkach samurajów remisy zdarzały się dość często i kończyły zgonem obydwu walczą-cych. Ot niesprawiedliwość jawna, iż pokonany nie odchodził ze spuszczoną głową, a zwycięz-ca nie miał się czym chełpić. Porażka, strata innych. Nic nie budzi w nas, zawistnikach, więk-szych i radośniejszych emocji.

strona 123

Page 124: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

List do Rzymian, rozdział 11:

(2) Nie odrzucił Bóg swego ludu, tego, który już przedtem poznał. Czyż nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, o tym, jak się uskarżał przed Bogiem na Izraela? (3) Panie — mówił pozabijali Twoich proroków, powywracali Twoje ołtarze. Tylko ja sam się uratowałem, a i na moje życie też czyhali. (4) I cóż usłyszał w odpowiedzi? Zostawiłem sobie siedem tysię-cy mężów, którzy nie ugięli swych kolan przed Baalem. (5) Tak więc i za naszych czasów dzięki wybraniu przez łaskę reszta ocalała. (6) A jeżeli przez łaskę, to już nie wskutek uczynków, bo inaczej łaska nie byłaby łaską. (7) Cóż więc? Izrael nie osiągnął tego, czego tak szukał. Tylko wybrani osiągnęli to, a inni zostali zaślepieni, (8) zgodnie z tym, co mówi Pismo: Zesłał na nich Bóg ducha odrętwienia; dał im oczy po to, aby nie widzieli, a uszy po to, aby nie słyszeli aż po dzień dzisiejszy. (9) A Dawid mówi: Niech stół ich stanie się dla nich sidłami i pułapką, i powodem do zgorszenia i zapłatą. (10) Niech zaćmią się ich oczy, aby nie widzieli, i niech będą zawsze zgięci we dwoje. (11) Pytam więc, czy aż tak się potknęli, że odpadali? Ależ nie! Przeciwnie, ich upadki posłużyły za okazję do zba-wienia dla pogan i w ten sposób w nich samych obudziła się [szlachetna] zazdrość. (12) A jeśli ich upadek okazał się skarbem dla świata, ich zaś pomniejszenie — bogactwem dla pogan, to czymże się okaże ich ubogacenie?

strona 124

Page 125: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Szóstka mieczy

Gorączka

Z tytułowego filmu szczególnie mocno utkwił mi w pamięci poniższy cytat:

Nie wolno przywiązywać się do czegoś, czego w razie wpadki nie porzucisz w ciągu 30 sekund.

Ile posiadam takich rzeczy? Rzeczy do których jestem przy-wiązany tak, iż konieczność ich porzucenia uznałbym za niepowetowaną stratę? Ile takich osób znajduje się w moim otoczeniu? Moja natura zbieracko-łowiecka wyklucza istnie-nie takich rzeczy oraz osób. Emocje nie pozwalają mi już tak łatwo jak kiedyś rezygnować z ludzi. Przywiązanie uza-leżniło mnie od otoczenia. Otoczenia pełnego przydatnych (z mojej perspektywy) sprzętów i takich samych ludzi. Obecnie nie dziwi mnie już, wyrażony w ostatnim zdaniu, permanentny utylitaryzm odniesiony do człowieka.

Jakkolwiek bym się zarzekał i twierdził, że opierać się chcę o tradycję kontynentalną (to ona determinuje utylitaryzm) tym razem muszę wpleść w rozważania wątek buddyjski:

W buddyzmie rozumie się przywiązanie jako nastawienie polegające na tym, że przeceniamy dobre strony jakiejś osoby albo przypisujemy jej zalety, których nie ma, i wiążemy się z nią emocjonalnie. Kiedy jesteśmy przywiązani, troszczymy się o innych, ponieważ są dla nas mili. Dają nam prezenty, chwalą nas, pomagają i podtrzymują na duchu. Kiedy kochamy, pra-gniemy, aby wszystkie żywe istoty osiągnęły szczęście i jego przyczyny, ponieważ są takie same jak my. Przez pryzmat przywiązania nie widzimy innych takimi, jacy są naprawdę, więc obciążamy ich wieloma oczekiwaniami, myśląc że powinni być tacy, a nie inni, i robić to, a nie tamto. A kiedy nie żyją według naszego scenariusza, czujemy się zranieni, rozczarowani i wściekli. Kiedy kochamy innych, nie oczekujemy niczego. Akceptujemy ludzi takimi, jacy są, i staramy się im pomagać, nie oczekując w zamian żadnych korzyści. Prawdziwa miłość nie za-zdrości, nie jest zaborcza ani ograniczona do kręgu bliskich osób. Jest bezstronna i ogarnia wszystkich.17

W buddyzmie kładzie się nacisk na: nie-przywiązanie. Nie przywiązywanie się jest ważne szczególnie gdy umieramy. Możemy sobie pomyśleć: „Świetnie, w takim razie nie będę przy-wiązany.” Jednak, pomimo naszych najlepszych intencji szybko przekonujemy się, że w rze-czy samej jesteśmy przywiązani. Jak możemy zacząć rozwijać postawę braku przywiązania wobec uwarunkowanych zjawisk pojawiających się w naszym życiu? Możemy kontemplować prawdę, że wszystkie zjawiska są ze swej natury iluzoryczne, są projekcjami. Oraz są nie-trwałe. Gdy rozważymy te prawdy, wtedy oczywiście na poziomie rozumu jest dla nas jasne, że nie należy się przywiązywać. Ale jak często w naszym życiu tak naprawdę przydatne oka-zują się dla nas filozoficzne rozważania?18

To pytanie jest pytaniem kluczowym. Można znać właściwą ścieżkę i świadomie nigdy na nią nie wstąpić. Wtedy konieczność porzucenia dotychczasowych uwarunkowań w 30 sekund prze-staje być tak oczywistą i łechcącą umysł. Akceptacja nie przychodzi już z taką łatwością. Bez-stronność zanika. Z tej lekcji pozostaje wyłącznie rezygnacja. Nawet jeśli radykalna zmiana ostatecznie wychodzi nam na dobre.

17 http://www.khandro.pl/dets/det_bud4p.html 18 http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=906

strona 125

Page 126: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Manele na pakę, dzieciaki w pieluchy, żona w futro i ruszamy. Tam musi być jakaś cywilizacja, a podróże kształcą, zwłaszcza te odbywane boso przez świat. O!

Tzw. karta przejścia.

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 2:

(13) Po odejściu ich anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi i powiedział mu: Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uciekaj do Egiptu. Pozostaniesz tam tak długo, aż ci dam znak [po-wrotu]. Herod będzie bowiem szukał Dziecięcia, aby Je zabić. (14) Wstał zatem Józef, wziął jeszcze w nocy Dziecię i Matkę Jego i udał się do Egiptu, (15) gdzie też został aż do śmierci Heroda. W ten sposób miało się wypełnić słowo Pańskie powiedziane przez Proro-ka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. (16) Tymczasem Herod, widząc, że został zwiedziony przez Mędrców, popadł w straszną złość i rozkazał pozabijać w Betlejem i w okolicy wszystkie dzieci nie mające jeszcze dwu lat, zgodnie z rachubą czasu podaną mu przez Mędrców. (17) I tak wypełniła się przepowiednia proroka Jeremiasza, który mówił: (18) Usłyszano w Rama krzyk, lament i płacz przejmujący. To Rachel opłakuje swoich synów i nie chce, by ją pocieszano, bo nie ma ich już. (19) A kiedy Herod zakończył swe życie, anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie jeszcze w Egipcie (20) i powiedział: Wstań, weź Dziecię i matkę Jego i wróć do ziemi izraelskiej. Nie żyją już bowiem ci, którzy zagrażali życiu Dziecięcia.

strona 126

Page 127: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Siódemka mieczy

Juma

Niektórzy spośród żyjących między nami miewają osobliwy stosunek do praw własności. Osobliwość tę charakteryzuje najdobitniej termin ‚załatwić’. Otóż potrafią oni ‚załatwić’ wszystko. Część wszystkiego załatwiają średnio legalnie, czasami na bakier z prawem stanowionym, naturalnym czy ‚boskim’. W naszym kręgu kulturowym bywają bohaterami legend, że wspomnę chociażby takiego słowackiego herosa gór, Janosika, którego zajumaliśmy dla podkreślenia etosu prawdziwego zbója z ‚Polskich Tater’. Nic dodać, nic ująć. Hołubimy ludzi obrotnych. Ludzi posiadających wrodzoną smykałkę do robienia przekrętów. Podziwiamy ich. Nie je-stem w tym względzie wyjątkiem. Fascynuje mnie chociaż-by Derren Brown — ba — wręcz jestem fanem psychologicz-nego iluzjonizmu, który uprawia. I wszystko jest fajnie. Do czasu. Kres zachwytowi kładzie zawsze sytuacja, w której sam padam łupem jakiegoś, teraz już nie bohatera lecz, wrednego bandyty.

Każdej sprawie przyglądam się jednak z wielu stron. Nie jest mi także obca etyka Kalego oraz jej założenie główne czyli zdanie: ‚Kali być zwinąć z pola krowa sąsiada — bardzo wielkie dobrze’. Nie jest mi obca także przeciwieństwo tej tezy: ‚Sąsiad zabrać krowa Kali — bardzo niedobra zbrodnia, sąsiad zawisnąć, Kali szczęśliwy duże’. Czyli — tam gdzie jest mi to wygodne dostrzegam przekręt i wołam o pomstę do nieba. Tam gdzie ów przekręt działa na moją korzyść jestem gotowy po-godzić się z moralną niedoskonałością natury ludzkiej (swojej własnej). Tak to się kręci, a że nikt nie wkłada pręta w mechanizmy ruchome więc kręcić się będzie po kraniec świata, i to, nie ukrywajmy, przy moim własnym, aktywnym współudziale.

Pozostaje więc odpowiedzieć sobie samemu na pytanie zasadnicze: Dlaczego w ogóle akcep-tuję taki stan rzeczy?

Odpowiem filozoficznie: Albowiem jestem nieomal stuprocentowym aniołem z pełnym poten-cjałem, zarówno ku zwiastowaniom jak i wycinania w pień narodów.

• • •

Wzbogacenie się kosztem innych uprawiane nie na drodze wymiany, ale zwykłego zawłaszcze-nia dóbr, idei, pomysłów. Plagiat, kradzież tożsamości. Niby oczywistym jest, że każdy ma na swoim koncie taki epizod, ale można się wykazać wyższością i wyrazić pogardę. To wzmacnia poczucie konformizmu. I daremno mówić, oraz pisać, że ‚to wcale nie jest tak’, skoro jest.

• • •

Pierwsza Księga Samuela, rozdział 15:

(1) Powiedział Samuel do Saula: To mnie posłał Jahwe, żebym cię namaścił na króla Izra-ela, Jego ludu. Posłuchaj tedy, co mówi Jahwe. (2) To mówi Jahwe Zastępów: Widziałem wszystko, co Amalekici uczynili Izraelitom, zagradzając im drogę, gdy wychodzili z Egiptu. (3) Idźcie teraz, zaatakujcie Amalekitów i obłóżcie klątwą całe ich mienie. Nie miejcie nad nimi żadnej litości. Wymordujcie wszystkich mężczyzn i kobiety, młodzież i niemowlę-

strona 127

Page 128: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

ta jeszcze przy piersi, woły i owce, wielbłądy i osły. […] (7) Tymczasem Saul poraził Ama-lekitów w okolicy od Chawila aż po Szur, które leży po wschodniej stronie Egiptu. (8) Żyw-cem wziął do niewoli Agaga, króla Amalekitów, a na cały lud rzucił klątwę, zabijając wszystkich ostrzem swojego miecza. (9) Saul, a z nim cały lud, ulitował się jednak nad Agagiem, nad najlepszymi sztukami owiec, wołów, drobniejszych zwierząt, baranów i wszystkiego, co było bardziej dorodne. Postanowili nie rzucać na to klątwy. Natomiast wszystkie sztuki o mniejszej wartości lub całkiem bezwartościowe obłożyli klątwą. […] (13) Kiedy Samuel już się spotkał z Saulem, Saul powiedział: Jahwe niech cię błogosławi! Wypełniłem wszystkie słowa Jahwe. (14) A Samuel na to: Tak? A co to za beczenie owiec dochodzi do moich uszu? A co to za woły, których porykiwanie słyszę? (15) Rzekł na to Saul: Zwierzęta te zostały zabrane Amalekitom. Ludzie oszczędzili bowiem najlepsze sztuki spośród owiec i wołów, aby złożyć je na ofiarę dla Jahwe, twojego Boga. Na całą resztę rzuciliśmy klątwę.

strona 128

Page 129: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Ósemka mieczy

Smoki i dziewice

Legendy i baśnie pełne są smoków i dziewic. Smoki, według specyfikacji dietetycznej, dzielą się na:

• smoki zjadające dziewice ochoczo i wbrew sprzeci-wom prawych rycerzy pędzących im na ratunek,

• smoki młode, które jak twierdzą niektórzy, lubią ba-wić się jedzeniem,

• smoki dojrzałe, dla których dziewictwo przekąsek jest sprawą drugorzędną,

• smoki, w menu których, dziewice nie występują (by-najmniej nie za sprawą braku tych ostatnich).

Wspominam o tym, albowiem patrząc na tę kartę mam wrażenie, iż ktoś uznał mnie za poczwarę i wystawił przede mną, w jego mniemaniu, wystawny, i teoretycznie pogo-dzony ze swoim losem, posiłek. Nic tylko wylądować i schrupać. Rzecz w tym, że mając zgoła odmienne upodoba-nia upodobania kulinarne, dziewicami się nie pasjonuję. Zwierzęcy instynkt podpowiada mi, że o wiele ciekawsze rzeczy znajdę w zamku na skale, tym, które w zamyśle au-tora obrazu pierwszoplanowe atrakcje mają mi przysłonić. Zniechęcić do eksploracji przez podrzucenie stereotypowego bonusu.

Dziewice, według smoczego rozeznania, podzielić można na archetypy archetypy:

• pogodzona z losem i gotowa do konsumpcji (będzie cierpieć ‚za miliony’ czy ‚ku chwa-le’ czegoś nieistotnego),

• powierzchownie pogodzona z losem, gotowa w dowolnym momencie okazać się nader waleczną osóbką (w końcu dookoła tyle broni, którą można rozpłatać bestię),

• powierzchownie pogodzona z losem, oczekująca iż za chwilę pojawi się cny rycerz i uwolni ją z łap gada,

• niepogodzona z losem.W gruncie rzeczy, z mojego punktu widzenia, tylko ta ostatnia jest w jakiś sposób atrakcyjna. Rzecz w tym, że tutaj jej nie ma, zwłaszcza, że i ja na dziewicę nie wyglądam.

Stereotypy. Wszędzie ich pełno. Zewsząd wystawia głowy hydra oczekiwań przeświadczona o tym, iż zagram przypisaną mi rolę bezrefleksyjnie, że scalę ze stereotypem. Rzecz w tym, iż jestem niechętny takiemu przyjmowaniu mojej roli w świecie. Jako smok nie jadam dziewic. Gdy już zidentyfikuję się z dziewicą nie godzę się z przeznaczeniem jaki mi los i ludzie gotu-ją.

• • •

‚Pomożecie Towarzysze?’ pytał Edward Gierek? Po chwili konsternacji Towarzysze odpowie-dzieli ‚pomożemy’. Zaangażowanie w życie nie własne? No w sumie … ale nie oczekujcie ode mnie zbyt wiele. Ja tutaj sobie postoję i tak będę ‚wspierał’.

Tzw. karta przejścia.

strona 129

Page 130: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Dziwnie brzmią mi w uszach słowa: Aforyzmem może się najeść tylko nasycony wiedzą.

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 32:

(25) Potem Jakub został sam. I ktoś zaczął się z nim zmagać aż do wschodu słońca. (26) Ów ktoś, nie mogąc pokonać Jakuba, w pewnym momencie ugodził go w staw biodrowy. I wyskoczyła Jakubowi kość ze stawu podczas dalszej walki. (27) W końcu ów ktoś zawołał: Puść mnie, bo już świta! A Jakub na to: Nie puszczę cię, dopóki mnie nie pobłogosławisz. (28) Wtedy tamten zapytał: Jak się nazywasz? A on odpowiedział: Jakub. (29) Tamten zaś rzekł: Od tej pory już nie będziesz się nazywał Jakub, tylko Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i odniosłeś zwycięstwo. (30) Wtedy rzekł Jakub: Powiedz mi teraz, jak ty się nazywasz? Ale [nieznajomy] odrzekł: Dlaczego mnie pytasz, jak się nazywam? [Potem nic nie mówiąc] pobłogosławił go na tym samym miejscu.

strona 130

Page 131: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziewiątka mieczy

Okrucieństwo bezsenności

Bezsenność wpisana jest w wykonywany przeze mnie za-wód. Pośrednio. Bardziej chodzi bowiem o stałą gotowość świadczenia usług w tych dniach, w których pełnię dyżury całodobowe. Co to oznacza w praktyce? To mianowicie, iż niezależnie od pory dnia i nocy, jeśli otrzymam powiado-mienie za pośrednictwem poczty elektronicznej (dzień), telefonu lub SMS'a (noc), muszę, niezależnie od nastroju, chęci, stanu ducha itd. itp., przystąpić do pracy. Gotowość do pracy utrzymuję średnio przez pięć dni w miesiącu. In-teresujące, z dzisiejszej perspektywy, jest też i to, że praktycznie przez całe moje dorosłe życie, w każdym wyko-nywanym zawodzie, występował ten właśnie wymóg, co może oznaczać, że preferuję taki styl funkcjonowania — nocny. Dodam także do zestawu informacji i tę, że mój ‚re-kord bezsenności’ to 54 godziny ciągłego funkcjonowania wliczając w to przelot przez pół Europy.

Wszystkie te doświadczenia składają się na fakt nabycia przeze mnie pewnej odporności na deprywację senną oraz jej skutki. Mimo to, nawet ona nie jest w stanie uchronić mnie przed konsekwencjami długotrwałej bezsenności będącej np. skutkiem doświadczeń emocjonalnych, traumatycznych doświadczeń i przeżyć. Następstwem zawsze jest znaczący spadek wydajności umysłowej i fizycznej. Stany zaniżonej odporności psychicznej i fizycznej wiodą zaś, nieodmiennie, do jednostek chorobowych — od przeziębień poczynając na głębo-kiej depresji kończąc.

W takim świetle bezsenność jawi się jako forma wyrafinowanego okrucieństwa natury wobec jednostki, i zupełnie inaczej postrzega się jej wykorzystywanie jako narzędzia tortur.

Bezsenność nadal jednak będzie wpisana w wykonywany przeze mnie zawód. Mój szacunek do niej nadal utrzymywać się będzie na wysokim poziomie. Nadal będę stosował środki zapobie-gawcze aby nie ulegać jej w okresach niewynikających z racji pełnionej profesji. Nie zamie-rzam także ustanawiać nowego rekordu aktywności ciągłej. Myślę, że wielkimi krokami zbliża się pora, w której będę musiał przemyśleć kwestię uregulowania pór aktywności i ogranicze-nia jej w godzinach nocnych. Możliwość zamiany sowy w skowronka pozytywnie mnie dziś na-straja.

• • •

Ktoś nie śpi by mógł spać ktoś. Ktoś pracuje by nie pracować mógł ktoś. Zawsze ktoś robi coś, doświadcza czegoś, aby inni nie musieli. Guzik. Jak w powiedzonku babci, tak długo jak długo się nie oparzysz nie wiesz co to ogień i nie wiesz czego unikać.

• • •

Zapoznałem się właśnie z pojęciem ‚kołysanki prenatalnej’. Podobno dobrze nastraja, uspoka-jając, nienarodzonych.

strona 131

Page 132: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Ezechiela, rozdział 11:

(5) Potem zawładnął mną Duch Pański i powiedział do mnie: Powiedz im, że tak oto mówi Pan: Tak oświadczyliście wy, synowie Domu Izraela, a ja wiem dobrze, co kryje się w wa-szych sercach. (6) Wymordowaliście wielu ludzi w tym mieście, jego ulice zasialiście tru-pami. (7) Dlatego tak oto mówi Pan Bóg: Mięsem są ciała poległych, których wymordowali-ście w samym mieście, a całe miasto jest jednym kotłem. Was zaś Ja sam z tego miasta wypędzę. (8) Miecz was przeraża i dlatego właśnie miecz na was sprowadzę. Tak mówi Pan Bóg. (9) Usunę was z tego miasta, wydam was w ręce obcych, i przeprowadzę nad wami sąd. (10) I tak poginiecie od miecza, a sądził was będę na granicy Izraela. I wtedy przeko-nacie się, że Ja jestem Panem.

strona 132

Page 133: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziesiątka mieczy

Umarł król — niech żyje król!

Przychodzą takie momenty w życiu, gdy coś, zazwyczaj w dramatycznych i gwałtownych okolicznościach, kończy się. Mawiam wtedy ‚cóż — wypadki chodzą po ludziach’ i prze-chodzę nad tym do porządku dziennego. Czasami powta-rzam za opowiadaniem ”[…] i było coś, co było bezgłośnym krzykiem, i świat przestał istnieć, coś się skończyło i coś się zaczęło, i coś trwało, i była cisza, cisza i spokój. I zachwy-cenie.”, a kiedy indziej po prostu wołam „umarł król — niech żyje król”. Po prostu. Czasami niezależnie od faktu, iż dotknęło to mnie. Niezależnie od kosztów, bilansu strat, konsekwencji. Niezależnie od tego odczuwam pewną trud-ność w pisaniu o zakończeniach, w których nie widać happy end'u, a jedyny optymizm sytuacyjny to ten, który w takich okolicznościach, zdołam z siebie wykrzesać.

Problemem doświadczeń granicznych w kulturze współcze-snej wydaje się być to, że pełniące funkcję przygotowaw-czą praktyki społeczne (rytuały, obrzędy i inicjacje) zostały zaniechane, lub nadmiernie uproszczone, albo też skomer-cjalizowane (upopkulturowione). Czasami jest też tak, że wydają się nam one przestarzałe, nie przystające do warunków współczesnych. Dlatego dość często, miast odwołać się do dobrych wzorców przeszłości w tym zakresie i posługiwać się go-towymi narzędziami, eksperymentujemy z nowymi formami inicjacji mającymi nas na owe do-świadczenia przygotować. Stawiamy się tym samym w pozycji zwierzęcia doświadczalnego i żywimy optymistycznie nadzieję, że dany środek, mimo braku wiedzy na temat długofalowych skutków jego działania, mimo wszystko nam nie zaszkodzi. Ponadto mocno podkreślany we wszelkich nurtach duchowego rozwoju indywidualizm oddzielił doświadczenia graniczne od transkulturowych przez co zatraciły one swoje znaczenie w kontekście szerszym niż tylko in-dywidualny. Mówiąc wprost — na własne życzenie odrzuciliśmy możliwość przechodzenia przez doświadczenia graniczne w towarzystwie innych ludzi i zostaliśmy z nimi w relacji ‚sam na sam’, źle znosząc tę sytuację. Nasza transformacja w takich okolicznościach jest tak utrud-niona jak i niebezpieczna, nie mamy bowiem na czym wesprzeć się w konfrontacji z rzeczywi-stością. Kryzys duchowy i kryzys tożsamości w takich warunkach staje się wyzwaniem często przekraczającym nasze możliwości. Zmiana świadomości i rozwój osobisty oraz społeczny wy-daje się być, w konsekwencji, misją, nieomal, samobójczą.

Zamiast okrzyku ‚umarł król — niech żyje król’ wołamy więc zazwyczaj ‚umarł król — to trage-dia, co my teraz zrobimy’. A możemy zrobić tylko jedno — opanować emocje związane z dra-matem sytuacji, zaakceptować gwałtowność zdarzeń i przemian, oraz krzyczeć — ‚niech żyje król’ — wiedząc, że zmiana ta wyjść nam może tylko na dobre, o ile zachodzące w nas dzięki temu zdarzeniu procesy przejdziemy w pełni świadomie.

• • •

Niektóre rzeczy pozostają niezmienne i nieodwracalne. Doświadczam tego na pogrzebach i po nich, gdy uświadamiam sobie, że ktoś był i nie ma go już. A jeśli jest to można z nim, najwy-żej w myślach, porozmawiać. Zaakceptowałem to.

strona 133

Page 134: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Chyba powiedziałem sam sobie kazanie. Niemniej dość ważne. Zdałem sobie bowiem sprawę z rozdarcia, odcięcia od korzeni, w jakim postawiły mnie moje własne wybory i eksperymenty z przeszłości.

• • •

Księga Powtórzonego Prawa, rozdział 32:

(8) Gdy Najwyższy wyznaczał narodom ich dziedzictwo i oddzielał synów ludzkich [jednych od drugich], wtedy też wytyczył granice między ludami według liczby synów Izraela. (9) Bo cząstką Jahwe jest Jego lud, a Jakub — Jego szczególnym dziedzictwem. (10) Odnalazł go bowiem na ziemi bezludnej, na pustkowiu wśród wycia dzikich zwierząt; otoczył go opieką, zatroszczył się o niego i pilnował go jak źrenicy własnego oka. (11) Podobny do orła, co gniazda pilnuje, krążąc nad pisklętami, rozpostarł Jahwe swoje skrzydła, uchwycił Izraela i niósł go pod swymi piórami. (12) Jahwe sam go przeprowadził, nie było z nim boga obcego. (13) Wprowadził go na wyżyny tego kraju i żywił Izraela owocami pola. Spra-wił też, że miód ssali ze skały i dobywali oliwę z najtwardszych kamieni. (14) Śmietanę mieli od krów, mleko od owiec. Łój z baranów baszańskich i z kozłów jedli z najlepszą pszenicą. Pili krew winnych jagód — wyborne wino. (15) Utył Jeszurun i zaczął wierzgać — tłusty się stałeś, gruby i otyły — oddalił się od Boga, który go uczynił, i wzgardził Skałą swego ocalenia. (16) Zazdrość w Nim wzbudzili o bogów cudzych, ich obrzydliwości gniew w Nim roznieciły. (17) Składali ofiary demonom, nie Bogu, bożkom, których wcale nie zna-li; bożkom nowym, świeżo powstałym, takim, przed którymi nie drżeli ich ojcowie. (18) Odeszliście od Skały, która was zrodziła, zapomnieliście o Bogu, co was na świat wydał. (19) I zobaczył to Jahwe, i poczuł się wzgardzony przez własnych synów i córki. (20) I po-wiedział: Ukryję przed nimi me oblicze i zobaczę, jaki będzie ich koniec, bo jest to poko-lenie przewrotne, synowie, w których nie masz dobrej wiary. (21) Pobudzili Mnie do za-zdrości przez tego, który nie jest bogiem, do gniewu Mnie przywiedli swymi czczymi boż-kami. Otóż Ja teraz pobudzę ich do zazdrości przez tego, który nie jest ludem, do gniewu ich przywiodę przez naród nierozumny. (22) Bo gniew mój wybuchł już wielkim płomie-niem i trawi wszystko aż do dna szeolu, niszczy ziemię i wszystkie jej plony, kruszy nawet gór podwaliny. (23) I zgromadzę nad nimi różne nieszczęścia, wypuszczę w ich stronę moje strzały, (24) będą ginąć z głodu, od gorączki i śmiertelnej zarazy. Poślę przeciwko nim be-stie mocno uzębione oraz gady jadowite, co pełzają po ziemi. (25) Na zewnątrz będą ginę-ły ich dzieci od miecza, wewnątrz wszystkich napełni przerażenie: zarówno młodego męż-czyznę, jak młodą kobietę, dziecko przy piersi i starców. (26) I powiedziałbym im, że wy-tracę ich jednym moim tchnieniem i sprawię, iż zaginie o nich wszelka pamięć wśród lu-dzi. (27) Ale mam wzgląd na zarozumiałość ich wrogów i nie chcę, żeby ich przeciwnicy uniesieni pychą mówili: To nasza prawica była tak potężna, nie Jahwe uczynił to wszystko. (28) Gdyż jest to naród niemądry, wszyscy są pozbawieni rozwagi. (29) Gdyby byli mą-drzejsi, zrozumieliby, jaki czeka ich koniec.

strona 134

Page 135: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Paź mieczy

Małpa z brzytwą

Czy poznaliście kiedyś człowieka młodego, zafrapowanego światem, gotowym odkrywać go, podbijać, zdobywać? Czy zetknęliście się kiedyś ze skutkami jego żarliwej prawości i idealizmu? Ja owszem. We własnym życiu. Z sobą w rolach głównych. Dwadzieścia lat temu. Efekciarski. Krótkofalowy. Nastawiony na wywołanie wrażenia, zazwyczaj dobrego pierwszego wrażenia. Jeśli coś mi nie pasowało krótkie — ciach! — kończyło sprawę. Nie przejmować się — to zaleta i cecha młodości. Mówienie sobie ‚zawsze będziesz miał na to czas’, lub ‚zdążysz do tego wrócić, a nawet jeśli nie nie ma czym się martwić’. Po latach okazało się, że życie to nie salamandra, oraz, że rzeczy i sprawy raz odcięte, nie tylko nie odrastają, ale i przyszyć się ich nie da. Rzeczy i sprawy po latach nie stanowią problemu. Takowym są lu-dzie. Utraceni ‚w międzyczasie’. Takowymi są emocje, a także świadomość możliwości zagubionych. Po latach wszystko wydaje się odmienne. Wtedy jednak niezdecydo-wane zdecydowanie było naturalne, oczywiste i, ponad wszelką wątpliwość, przyjemne.

Wspomnienia wywołują nostalgię. Nostalgia przynosi pokusę, by wrócić do dawnych schema-tów działania. Z wielką przyjemnością przeniósłbym przeszłość w ‚tu i teraz’. Korci mnie cza-sami bardziej niż bardzo ta chęć ponowienia dawnych eksperymentów. Przecież teraz, po la-tach, z bagażem doświadczeń, na pewno nie powtórzyłbym starych błędów. Czy na pewno?

Tego ostatniego nie jestem pewien. Teoretyzować o sobie w przeszłości, przy obecnej wiedzy, można do woli. Bez problemu i z dużą swobodą można rozważać warianty różnych zachowań i sytuacji, oraz analizując skutki decydować o tym co można było zrobić lepiej, czy tylko ina-czej. W mojej ocenie analiza taka jest niezbędna. Zbędnym natomiast wydaje się być pra-gnienie powrotu. Użyję mocniejszego słowa — to podejście infantylne. Ale rozejrzyj się do-okoła. Ile osób przez lata popełnia te same błędy? Ile osób nigdy nie zastanawia się nad skut -kami swoich zachowań mając za nic siwe włosy na własnej głowie? Ile osób niczego życie nie nauczyło?

Definicja ‚małpa z brzytwą’ to obrazowy opis sytuacji, w której istota nieodpowiedzialna po-siada niebezpieczny przedmiot i pewnym jest, iż się nim posłuży. Praktycznie ani ona sama, ani nikt w jej otoczeniu nie może poczuć się bezpiecznie. Stąd gdy widzę ‚młodego’ człowieka z mieczem, gotowego podbić świat, żarliwego (także intelektualnie) i prawego, omijam go szerokim łukiem. Czasami tylko z daleka krzyknę mu ‚gościu — stanowisz zagrożenie dla mnie’ — a w myślach dodaję ‚i dla siebie, ale jeszcze nie masz o tym pojęcia’. Wiem, że jeśli się nie nadzieje parę razy na ostry przedmiot niczego się nie nauczy i powiększy szeregi orszaku Pana z Manczy. Więc daję mu szansę, ale skutki wolę obserwować z dystansu.

• • •

Na jakże ja kocham młodych gniewnych, pewnych siebie, wiedzy i umiejętności. Wszystko wi-dzieli, wszystkiego doświadczyli, wszystko wiedzą (oczywiście lepiej). Wejdź takiemu w drogę a zabije Cię bez litości. W imię postępu, prawdy, wiedzy, prawości. W imię zasad skurwysynu (usłyszysz przed zejściem).

strona 135

Page 136: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Pierwsza Księga Królewska, rozdział 3:

(16) Pewnego dnia przyszły do króla dwie nierządnice, stanęły przed nim (17) i jedna z nich powiedziała: Litości, panie mój! Ta oto kobieta i ja mieszkamy pod jednym dachem. Ja, przebywając w pobliżu niej, urodziłam dziecko. (18) W trzy dni po urodzeniu dziecka przeze mnie ta kobieta również wydała na świat dziecko. Byłyśmy razem tylko we dwie, nikogo oprócz nas nie było w domu. W całym domu byłyśmy tylko my dwie. (19) Otóż w nocy zmarło dziecko tej kobiety, ponieważ przygniotła je we śnie. (20) Wtedy wstała w środku nocy, wzięła moje dziecko ode mnie, gdy służebnica twoja spała, i położyła je na własnym łonie, natomiast swoje nieżywe dziecko położyła przy mnie. (21) Kiedy wstałam rano i chciałam nakarmić moje dziecko, zobaczyłam, że było martwe. Ale potem, przyglą-dając mu się dokładniej, spostrzegłam, że to nie było dziecko, które ja urodziłam. (22) Wtedy druga kobieta zawołała: Nie, to moje dziecko żyje, a nieżywe jest twoje. Lecz pierwsza na to: Ależ nigdy, to twoje nie żyje, moje zaś żyje. I tak spierały się w obecności króla. (23) Powiedział tedy król: Jedna z was twierdzi: Dziecko, które żyje jest moje, na-tomiast to, które nie żyje, jest twoje. Druga zaś mówi: Żadną miarą! To, które nie żyje, jest twoje; moje dziecko jest to, które żyje. (24) Zarządził więc król: Przynieście mi tu miecz. Kiedy przyniesiono królowi miecz, powiedział: (25) Przetnijcie mieczem to żywe dziecko na połowy i dajcie jedną połowę jednej kobiecie, a drugą — drugiej. (26) Wtedy jednak kobieta, której dziecko żyło, wzruszyła się do głębi nad własnym dzieckiem i po-wiedziała do króla: Ach, panie mój! Niech już ona weźmie to żywe dziecko, byleby go nie zabijano. Tymczasem ta druga się na to nie zgadzała, tylko mówiła: Niech nie mam ani ja, ani ona! Przecinajcie je! (27) Rozkazał tedy król: Żyjące dziecko oddajcie tej pierwszej kobiecie. Nie zabijajcie dziecka! Ona jest jego matką. (28) Gdy dowiedziano się w Izraelu o wyroku wydanym przez króla, zaczęto się go bać, bo wiedziano, że rozstrzyga sprawy według mądrości Bożej.

strona 136

Page 137: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Rycerz mieczy

Fratres Militiae Templi

Gdy myślę o rycerzach miecza nieomal natychmiast przy-chodzą mi się na myśl Templariusze.

Szaleńca rozpoznaje się natychmiast. To głupiec, który nie ma pojęcia o sztuczkach. Głupiec próbuje dowieść swojej tezy, ma logikę wykoślawioną, ale ma. Nato-miast szaleniec nie ma żadnej logiki, zdąża od jednego krótkiego spięcia do drugiego. Dla szaleńca wszystko stanowi dowód wszystkiego. Szaleniec ma idee fixe i cokolwiek wpadnie mu w ręce, służy potwierdzeniu tej idei. Szaleńca rozpoznaje się po swobodnym podejściu do sprawy dowodu, po gotowości do szukania objawień. I wyda się to panu zapewne dziwne, ale szaleniec prę-dzej czy później zawsze wyciąga z rękawa templariu-szy.19

Zakony. Różokrzyże. Tradycje mniej lub bardziej mętne. Ezoteryczne. Wzniosłe. Nawołujące.

Czy widzieliście kiedy pluton rekrutów po odbyciu mar-szu? Opowiedziałem to wszystko, żebyście zrozumieli, jakie sprzeczności tkwiły w templariuszu. Miał być mistyczny, ascetyczny, nie jeść, nie pić, nie pieprzyć, ale kroczyć przez pustynię, ucinać głowy nieprzyjaciołom Chrystusa, a im więcej ich zetnie, tym więcej będzie miał kuponów do raju; śmierdzi, jest na co dzień ku-dłaty, a poza tym Bernard żąda, żeby po zdobyciu miasta nie rzucał się na dziewczynki czy staruszki i żeby w bezksiężycowe noce, kiedy, jak wiadomo, samum wieje przez pustynię, nie korzystał z drobnej przysługi ze strony swego ulubionego komiltona. Jak być mnichem i zabijaką, rozpruwać brzuchy i recytować Ave Maria; nie masz prawa spojrzeć na oblicze swojej kuzyneczki, a potem, po wielu dniach oblężenia, wkraczasz do miasta, wspaniałe Sulamitki odsłaniają piersi i mówią weź mnie, weź, ale zachowaj przy życiu… Nic z tego, templariusz musi pozostać twardy, śmierdzący, rozkudłany, jak chciał tego święty Ber-nard, i odmawiać kompletę…20

Czyżbym musiał dobitniej nakreślić ramy tak skonstruowanego świata?

Wyobraźcie sobie tylko tego rodzaju facetów, […] w dniu kiedy królewski bajliw aresztuje ich i pokazuje im rozpalone żelaza? Gadaj, nicponiu, wyznaj, że wtykacie go sobie w za-dek! My? Nie rozśmieszaj mnie swoimi cęgami, nie wiesz, do czego jest zdolny templa-riusz, mogę go wetknąć w zadek tobie, papieżowi, a nawet królowi Filipowi, jeśli nawinie mi się pod rękę!21

Odczuwasz już ciążący nad Tobą nimb rycerstwa? Jego kult, historię, kodeksy? Obdarty ze złu-dzeń świat baśni? Doskonale. Co wybierasz dla siebie z tego świata? Legendę czy prozę? Ideał czy bruk kodeksów honorowych? Który z modeli rycerstwa?

19 Wahadło Foucaulta, Umberto Eco20 tamże21 tamże

strona 137

Page 138: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Nic nie utrzymuje ludzkiej wyobraźni w takim rozkwicie jak mit, spisek, tajne bractwa i prze-jęcie władzy nad światem. To do nas zwyczajnie przemawia. Istnienie innych, złych, podstęp-nych, przebiegłych — jakże ono cudownie grzeje głupotę i naiwność; jak dziarsko się trzyma.

• • •

W tym świecie żyję i ja i możesz polegać na mnie jak na Zawiszy moja Dulcyneo. A że jakiś wiatrak zdemoluję? Cóż. Pośród wiatraków także spotkać można istne potwory.

• • •

Pierwsza Księga Królewska, rozdział 7:

(1) Swój własny pałac budował Salomon — licząc wszystkie roboty wykończeniowe — trzy-naście lat. […] (13) Po jakimś czasie polecił Salomon sprowadzić do siebie Hirama z Tyru. (14) [Hiram] był synem pewnej wdowy z pokolenia Neftalego. Jego ojciec pochodził z Tyru i był z zawodu brązownikiem. Był to człowiek mądry, bystry i umiejący robić najrozmait-sze przedmioty z brązu. Przybył on do Salomona i wykonał wszystkie zlecone mu prace. […] (40) Hiram sporządził ponadto zbiorniki, łopatki i kropielnice. W ten sposób doprowa-dził do końca wszystkie roboty, które Salomon zlecił mu w świątyni Jahwe. (41) Wykonał więc dwie kolumny, dwie owalne głowice, znajdujące się na szczytach tych kolumn, i dwa jakby z siatki pokrycia dwóch owalnych głowic na szczytach kolumn; (42) czterysta owo-ców granatu do obydwu pokryć, po dwa rzędy owoców granatu na każde pokrycie owal-nych głowic, znajdujących się na szczytach kolumn; (43) dziesięć naczyń [poruszających się na kółkach] i dziesięć zbiorników umieszczonych na tych naczyniach; (44) morze, posą-gi dziesięciu wołów podtrzymujących morze; (45) poza tym zbiorniki, łopatki i kropielni-ce. Wszystkie te przedmioty, które Hiram wykonał na polecenie Salomona dla świątyni Jahwe, były z polerowanego brązu. […] (51) Takie to prace wykonał król Salomon w świą-tyni Jahwe. Ponadto kazał Salomon dostarczyć to wszystko, co ofiarował na świątynię jego ojciec […].

strona 138

Page 139: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Królowa mieczy

Elizabeth

Gdybym chciał wprowadzić Cię w klimat tego obrazu mu-sielibyśmy poświęcić kilka godzin na obejrzenie dwóch fil-mów:

• Elizabeth • Elizabeth: Złoty wiek

Dzięki nim poznalibyśmy charakter postaci, jej oczekiwania i pragnienia (także niespełnione), lęki i radości. Zabrakłoby nam tylko okresu końcowego życia, a więc tego, którego jeszcze nie nakręcono, a który poznać można w trakcie me-dytacji nad tą kartą. Przemierzylibyśmy jednak razem z nią drogę od dzieciństwa do kobiecości. Towarzyszylibyśmy jej w zmianie kobiety w królową, oraz przeistoczeniu się mo-narchy w symbol. Cała ta droga dostarczyłaby nam wiedzy o tym jak wiele masek może przybrać osoba doświadczona przez życie. Jakim dystansem może się wykazać. Poznaliby-śmy także wiedzę, którą byłaby gotowa nam przekazać, o ile byłaby gotowa i chętna by się nią z nami podzielić.

Dlaczego może nie być, zapytasz? Myślę, że bywają takie chwile w jej życiu, kiedy nie ma już ani potrzeby, ani ochoty, aby udzielać komuś nowemu lekcji. Lekcji, którą powtarzała wielokrotnie. Jest zmęczona, a to sprawia, że wygląda na nie-chętną światu. Wyniosłą i niedostępną. Wysoką i daleką. Przyzwyczaiła się już do tej roli.

Czy możesz ją sobie zjednać? Możesz. Jeśli szczerze okażesz jej szacunek, a okazując go wy-każesz się dojrzałością. Gdy traktować ją będziesz jak partnera z odpowiednio wyższym statu-sem jej niechęć stopniowo będzie ustępować zdystansowanej życzliwości. Gdyby jednak oka-zało się, że Twój szacunek był nieszczery, dojrzałość nieprawdziwa, a partnerstwo miało na celu uzyskanie przez Ciebie korzyści (jej kosztem)… cóż. Współczesna Elżbieta nie wyśle Cię do Tower, a Twoja głowa nabita na włócznię nie przyozdobi wjazdu do miasta, ale Twoje życie zamieniać się będzie powoli w przedsionek piekła. Powoli, albowiem w jej świecie rewanż jest tym, co smakuje się w należytych warunkach. Czym sycić się należy na spokojnie i z wy-rachowaniem. Na trzeźwo.

• • •

Wielu ludzi odczuwa naturalny respekt przed majestatem wynikającym z roli pełnionej przez innego człowieka w społeczeństwie. Serce drży im na widok policjanta, polityka, duchowne-go, celebryty. I niczym za czasów Piotra Wielkiego większość ludzi ‚wstyda się majestatu’ przybierając wygląd ‚lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć’, naj-częściej urojonego, obiektu kultu.

• • •

XIII Stoleti z utworem Elizabeth. W tym miejscu? Czemu by nie :)

• • •

Druga Księga Kronik, rozdział 9:

strona 139

Page 140: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

(1) Królowa Saby dowiedziawszy się o sławie, jaka otaczała Salomona, przybyła do niego do Jerozolimy, pragnąc za pomocą różnych zagadek przekonać się o jego mądrości. Towa-rzyszył jej wspaniały orszak, a liczne wielbłądy dźwigały ogromne ilości wonności, złota i drogich kamieni. Stanęła przed Salomonem i zaczęła z nim rozmawiać o wszystkim, co le-żało jej na sercu. (2) Salomon odpowiadał wyczerpująco na wszystkie jej pytania i nie było sprawy, której nie potrafiłby jej wyjaśnić. (3) Kiedy królowa Saby przekonała się już sama, że Salomon jest rzeczywiście bardzo mądry; kiedy obejrzała zbudowany przez niego pałac; (4) kiedy zobaczyła, co jada i jak mieszkają jego urzędnicy; jakie mają pomieszcze-nia i szaty jego słudzy; kiedy przyjrzała się ofiarom, jakie składano w świątyni Jahwe, wprost nie posiadała się ze zdumienia. (5) Wreszcie powiedziała do króla: Tak więc praw-dą jest to wszystko, co słyszałam w swoim kraju o twoich dziełach i o twojej mądrości! (6) Nie wierzyłam w to, co mówiono, dopóki nie przyszłam tu i nie zobaczyłam wszystkiego na własne oczy. Otóż widzę teraz, że nawet połowy nie opowiedziano mi o twojej mądrości. Przewyższasz po wielekroć to wszystko, co o tobie się opowiada. (7) Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy, którym dane jest być zawsze przy tobie i podziwiać twoją mądrość! (8) Niech będzie błogosławiony Jahwe, twój Bóg, za to, że znalazł upodobanie w tobie i posadził cię na tronie jako króla (służącego) Jahwe, twojemu Bogu. Twój Bóg usta-nowił cię królem nad całym Izraelem, abyś przestrzegał prawa i sprawiedliwości, dlatego że miłuje On ten naród i pragnie, żeby trwał na wieki.

strona 140

Page 141: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Król mieczy

Facet w lustrze

Część interpretatorów sugeruje powiązania tej karty z kar-tami Cesarza i Sprawiedliwości w Wielkich Arkanach.

Patrząc w lustro chciałbym powiedzieć sobie „jestem doj-rzały, od dzisiaj nie muszę już nic w tym kierunku robić”.

Tymczasem dojrzałość to proces. Seria zdarzeń uwzględnia-jąca ‚tu i teraz’. Świadomość, że jeszcze zostało mi coś do zrobienia, do poprawienia w sobie. Proces przynoszący spo-kój wewnętrzny, opanowanie, dystans i umiar. Pozwalający zrozumieć siebie, przeżywane emocje, odczucia i myśli. Dający świadomość możliwości ale także wad i ułomności. Proces na życie — nie zaś jednorazowo osiągany, na wieki wieków, stan.

I niby wszystko jest jasne. Wszyscy wszystko rozumieją, po-takują głowami i … gdy tylko nikt nie patrzy hyc na tron (fotel, kanapę, krzesło) zestaw podręczny ‚przedmiotów władzy’ (w moim przypadku to kawa i klawiatura, ale sły-szałem także o wariancie z piwem, oraz ‚że kto ma pilota ten ma władzę’) w łapę i ‚rządzimy’. Poprawiamy świat. Ferujemy wyroki podrzucając w przestrzeń trafne podsumowania sytuacji. Jak mawiał pewien wieczny dyrektor: Ja mogę przemawiać, owszem, ogólnie, ja mogę naświetlić sytuację mię-dzynarodową, ale w tych szczegółach Marysia to wszystko musi wyjaśnić.22 Razem z nim liczę na pomoc swojej Marysi. W tych szczegółach mniej ogólnych i w tych sytuacjach niekoniecz-nie międzynarodowych. Poza tym jestem ekspertem, ‚dyrektorem z zawodu’ i upodobania. Czasami łaskawie podzielę się samozadowoleniem z przedstawicielem innej kanapowej loży czy koterii. Znasz to prawda?

Skoro znasz wiesz, przed czym się chronić. Wiesz czego unikać i nad czym rozważać. Ja także już wiem, że patrząc w lustro o poranku widzę faceta, który nie pójdzie na emeryturę, nie spocznie na laurach, nie zadowoli się zasiadaniem na tronie, nawet jeśli owo zasiadanie w ja-kimiś momencie słusznie mu się będzie należało. Oglądam twarz dojrzałego człowieka. Patrzę mu uważnie w oczy i widzę czekający go proces zmian. Znam jego wartość, wiem jakie ma możliwości. Wiem, że podoła temu co ma zrobić i osiągnąć. Pozwolę mu zatem działać. Po-zwolę mu na popełnianie błędów i świętowanie sukcesów. Pozwolę mu być człowiekiem speł-nionym. Władcą w podróży.

• • •

Dzierżę władzę. Jakikolwiek byłby mój los. Dzierżę ją i nie dzielę się nią tak długo, jak długo nie uznam godności innego człowieka, jak długo, za godnego współwładzy, go nie uznam. I wbrew obiegowym opiniom jestem cholernie wymagający. Od innych oczekuję tego czego wy-magam od siebie.

22 Poszukiwany, poszukiwana – polska komedia z 1972 roku w reżyserii Stanisława Barei

strona 141

Page 142: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Bardzo sympatyczna karta. Nad wyraz przyjemnie odbyłem z nią podróż w głąb siebie i na ze-wnątrz. Popatrzyłem na siebie w kontekście. Poczułem się jak pączek w maśle i zrobiłem so-bie dobrze. Odsłoniłem także to, co stwarza problemy. Rozebrałem to na czynniki pierwsze. Zrozumiałem. Mam nowe cele nad którymi warto pracować :)

• • •

Druga Księga Kronik, rozdział 9:

(22) Bogactwami i mądrością przewyższał król Salomon wszystkich władców ziemi. (23) Wszyscy królowie ziemi odwiedzali Salomona, aby móc podziwiać mądrość, którą Bóg wło-żył w jego serce. (24) Każdy przekazywał mu wtedy podarki ze srebra i złota, cenne szaty, broń, wonności, konie i muły. I tak bywało każdego roku. (25) Miał Salomon stajnie na cztery tysiące koni, przeznaczonych do ciągnienia rydwanów, dwanaście tysięcy jeźdźców, którzy byli rozmieszczeni zarówno po miastach, gdzie znajdowały się rydwany, jak i w po-bliżu króla, w Jerozolimie. (26) Podlegali mu wszyscy ówcześni władcy, od Rzeki aż po krainę Filistynów i po granice z Egiptem. (27) Doprowadził król do tego, że w Jerozolimie złota było tyle co zwykłych kamieni, a cedrów tyle co sykomor rosnących na Szefeli. (28) Konie dla Salomona sprowadzano z Egiptu i ze wszystkich innych krajów. (29) Pozostałe dzieje Salomona, zarówno te wcześniejsze, jak i późniejsze, są opisane w Kronikach pro-roka Natana, w Proroctwie Achiasza z Szilo oraz w Widzeniach ‚widzącego’ Jeddo w spra-wie Jeroboama, syna Nebata. (30) Salomon sprawował w Jerozolimie władzę nad całym izraelem przez lat czterdzieści.

strona 142

Page 143: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

As denarów

Tajemniczy ogród

Jest takie miejsce na ziemi. Ci, którzy je odkryli pozostają pod jego niezatartym urokiem. Gdy spotykają na swojej drodze ludzi otwartych na nowe doświadczenia dzielą się z nimi tym odkryciem. Jednych wpuszczają z korzyścią dla ogrodu. Innych przymuszają do odwiedzin. Dobrze czytasz — siłą lub manipulacją zmuszają ich do poznania tego miej-sca. Są też tacy ludzie, którzy świadomie o nim zapomnieli. Zamknęli go przed światem, i wyrzucili klucz.

Ogród to najbezpieczniejsze miejsce […]. Przestrzeń w umyśle, choć zarazem między wymiarami. Trudno mi to dobrze wytłumaczyć. Kiedy nauczysz się otwierać ogród, zrozumiesz sama. Najważniejsze, że musisz umieć tam wejść w każdej chwili. Bez zastanowienia, natychmiast. Uciekając przed niebezpieczeństwem, w momencie zagrożenia, kiedy czujesz się słaba lub zosta-niesz ranna. W ogrodzie nic ci nie grozi, jeśli nie pozo-stajesz tam zbyt długo. Na razie musisz nauczyć się wi-dzieć swój ogród tak realnie jak pokój, w którym mieszkasz. Musisz go lubić, stworzyć według własnych reguł, wyposażyć we wszystko, co kojarzy ci się z radością, spokojem i bezpieczeństwem. To twoje wymarzone miejsce, Miriam. Dom. Niemalże raj. […] ogród powstaje spontanicz-nie. Nie możesz go wymyślić. Pozwól mu zaistnieć. Odpręż się, […] myśl o czymś przyjem-nym, wtedy pozwoli ci się odkrywać. Nie siłuj się z tym. Stracisz tylko czas. Dowiesz się, co stoi w kącie pokoju i leży w szufladach biurka, jeśli stworzysz szansę, żeby tam cokol-wiek powstało, rozumiesz?23

I tak wylądowałem na miejscu startu. Przed wejściem do ogrodu. Zaskoczony w trakcie zwie-dzania. Brama w ogrodzie do ogrodu. Brama tam, gdzie spodziewałem się pozostać zwyczaj-nym turystą. Wiodąca do czegoś ukrytego pośrodku. Budząca zmysł odkrywcy lub grabieżcy. Ty być może właśnie zastanawiasz się nad tym, dlaczego fantastyka nagle rozgościła się w tym miejscu. Odpowiedzią jest plac zabaw przed wejściem. Znaki i cuda na ziemi i niebie, które tam kuszą. Gdy przejdziesz przez ten miraż złudzeń, gdy nauczysz się ignorować igrzyska, znajdujesz Wejście, Bramę, Siebie, Raj. Ja stoję przed nią w tej chwili i się waham. Powta-rzam sobie ‚ja już tam kiedyś byłem’, i pytam ‚dlaczego wtedy wyrzuciłem klucz’?

Tym razem wejdę do środka. Stworzę szansę. Pozwolę zaistnieć. Odkryję. Dowiem się. Tym razem będę odkrywcą. Czasy konkwisty już minęły.

• • •

Załączyły mi się motywy szamańskie. Archaiczne. Axis mundi po raz kolejny.

Tzw. karta przejścia.

23 Zakon Krańca Świata, tom 1, powieść (Fabryka Słów, lipiec 2005); Maja Lidia Kossakowska

strona 143

Page 144: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 7:

(14) Lecz brama, przez którą wchodzi się do życia, jest ciasna, a droga, która tam wie-dzie, jest wąska. I tak niewielu ją znajduje ! (15) Strzeżcie się fałszywych proroków, tych, co to przychodzą do was w owczej skórze, ale wewnątrz są to wilki drapieżne. (16) Po ich owocach rozpoznacie ich. Bo czyż zbiera się winogrona z cierni albo figi z ostu? (17) Tak więc każde drzewo dobre — rodzi owoce dobre, a drzewo złe — złe owoce rodzi. (18) Do-bre drzewo nie może nawet rodzić złych owoców, a złe drzewo nie może rodzić owoców dobrych. (19) Wszelkie drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, zostanie wycięte i wrzuco-ne do ognia. (20) Po ich owocach poznacie ich. (21) Do królestwa niebieskiego wejdzie nie ten, kto mówi: Panie, Panie, lecz ten, kto czyni wolę Ojca Niebieskiego. (22) Wielu będzie mówić dnia owego: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imię Twoje? Czyż nie w imię Twoje wyrzucaliśmy czarty? Czyż nie dokonaliśmy w imię Twoje wielu cudów? (23) A wtedy powiem im otwarcie: Nigdy was nie znałem; odejdźcie ode Mnie, wy, którzy się dopuszcza-cie nieprawości.

strona 144

Page 145: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dwójka denarów

Taniec pingwina na szkle

Życie na boki mnie kiwa. I byle dalej, i byle więcej, byle jakoś ułożyć wszystko co powinno zostać ułożone. Bez chwili wytchnienia. Kusym truchcikiem załatwiam sto spraw. I jeszcze jedna, i jeszcze, balansując pomiędzy nimi staram się zaspokoić bieżące potrzeby. Ważąc sprawy, ich jakość, ważność, porządkuję, zmieniając nieustannie hie-rarchię widzę jak rośnie mi, od trosk, łysina. Zakładam ka-pelusz i udaję, że nie było problemu. Rozliczne koleje losu, rozliczne zdarzenia, okoliczności, wpływy, relacje, stosun-ki. Bez względu na to czy o tylko burza w brodziku czy też oceaniczne tornado. To cały mój sen na peronie pod wiatr. Moja własna magia równowagi.

W świecie, w którym żyję, nie istnieją sprawy nieważne. Nie istnieją wybory proste. Nie istnieją alternatywy oczywi-ste. Nie istnieje białe i czarne. Wszystko znajduje się w ciągłym ruchu. Stan trwały, constans, wydaje się baśnią o kwiecie paproci. I to nie dotyczy bynajmniej tylko spraw ważkich, bo tych nie dotyczy on zazwyczaj wcale, więc nie zadaje sobie pytań abstrakcyjnych o to jak mieć ciastko i zjeść ciastko. Dotyczy rzeczy i kwestii codziennych, przyziemnych z definicji ale nie trywial-nych. Bez tego całego zabiegania, zapewniania warunków bytowych. Bez tego instynktu prze-trwania, nie obywa się nic w moim świecie.

Dobrze jest jednak czasami zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na skutki. Obejrzeć je. Za-chwycić się nimi. Wyrazić ten zachwyt. Nabrać pewności, że taniec pingwina na szkle ma sens wbrew bezsensowi. Wbrew szarości kamienic. Wbrew twarzom bez wyrazu mijanym na mie-ście. Wbrew nijakiemu, bezimiennemu nic.

Otaczają mnie bezimienne pingwiny. Zabiegane, rozkrzyczane, zajęte sobą, swoim życiem, swoim kiwaniem na bogi. Każdy posiada inną magię równowagi. W niej to miejsce, w którym odpoczywa. Odnajduje się. Trwa. Jest. Tańczy swój szalony taniec. Dzisiaj jednak obchodzi mnie wyłącznie moje własne terytorium. I tylko nim będę się zajmował.

• • •

Będąc wężem zjeść swój własny ogon. Będąc psem gonić z nim. Zamknąć świat wokół jednej, prostej, czynności, wartości, idei. Zamknąć się w niej i zostać. Niezmiennie.

• • •

Księga Hioba, rozdział 14:

(1) Z niewiasty urodzony człowiek krótko i niespokojnie żyje. (2) Jak kwiat wyrasta i więdnie zaraz, znika jak cień, który trwa przez chwilę. (3) A jednak nie spuszczasz go z oczu, i każesz mu stanąć przed sądem. (4) Czy może nieczysty zrodzić czystego? O, zapew-ne nigdy! (5) A kiedy wyznaczysz kres dni jego, kiedy określisz liczbę jego miesięcy, gdy życiu jego wytyczysz granice, których nie wolno mu będzie przekroczyć, (6) to zostaw go już w spokoju, niech choć jak robotnik najemny cieszy się swoim życiem. (7) Nawet drze-wo ma jeszcze nadzieję, bo ścięte znów wypuszcza pędy i jego młoda odrośl już nie ob-

strona 145

Page 146: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

umiera. (8) Korzenie w ziemi mogą się zestarzeć, w piasku nawet pień jego zacznie ob-umierać, (9) lecz gdy je woda ożywi, znów rośnie, i pędy wypuszcza jak młoda sadzonka. (10) A gdy człowiek umiera, nic zeń nie zostaje. Bo gdzie się znajduje, gdy zejdzie z tego świata? (11) Wody w morzu zabraknie, rzeki wyschną i znikną, (12) a nie powstanie czło-wiek z miejsca swego spocznienia, Niebiosa przeminą, a on się nie zbudzi i już ze snu swe-go nie powstanie. (13) Gdybyś tak ukrył mnie w zaświatach i zachował przed Twoim gnie-wem; gdybyś mi trochę czasu zostawił i dopiero potem wrócił do mnie! (14) Lecz czy ożyje ten, kto umarł? Czekałbym przez wszystkie dni mego bojowania na tę chwilę, kiedy po-wstanę.

strona 146

Page 147: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Trójka denarów

Praca

Lew Tołstoj napisał, że ”pożyteczna praca jest zawsze ci-cha i niezauważalna”. Zapominam o tym zapatrzony w schematy. Wyrażam podziw dla wielkich ludzi. Tytanów pracy. Artystów fachu. Podziwiam ich. W tym podziwie ła-two jest mi zachwycić się artyzmem jakiegoś dzieła i zapo-mnieć o tym, iż na sukces autora pracowała rzesza anoni-mowych robotników wykwalifikowanych. Architekt stworzył plany, malarz namalował obraz, inżynier zaprojektował su-perkomputer, rakietę kosmiczną … ale to nie architekt zbu-dował konstrukcję, nie malarz utkał płótno, nie inżynier zbudował cud techniki. Największy wkład w ich stworzenie mieli anonimowi, cisi i niezauważalni ludzie.

Być może nie posiadają oni wizji obejmującej wszelkie aspekty tworzonego dzieła i koncentrują się na osiągnięciu perfekcji w realizowaniu zadań cząstkowych i mocno spe-cjalizowanych. Nie tylko koncentrują się. Poświęcają czas i siły w osiągnięciu mistrzostwa świata (i okolic) w rzeczy małej. Celowo, świadomie, żmudnie, często bez perspekty-wy bycia nie tylko docenionym, ale w ogóle dostrzeżonym. W upływem lat zauważam, że właśnie takich ludzi cenię bardziej niż wybitnych ekspertów ‚od wszystkiego’. Po prostu cenię rzemieślników, dla których liczy się ich praca, pasja i kunszt, a nie uznanie ze strony innych ludzi.

Myślę, że podobnie do mnie zauważasz, że obecnych czasach człowiek zajmujący się tarotem otrzymuje solidną dawkę wiedzy nadmiarowej. Sięgasz po dowolną książkę, słuchasz wykładu, i dowiadujesz się, że tarot to nie tylko karty, ale że to „karty+” astrologia, numerologia lub gematria, nauka o żywiołach, magia, thelema, kabała, objawienia, aniołowie, czakry, energie itd. itp. lista jest długa. Tak długa jak lista archetypów, które można odnaleźć w kartach. W pewnym momencie gdy starasz się zrozumieć dowolny ich aspekt autorytety nieomal natych-miast zmuszają Cię do używania narzędzi dodatkowych. Abym nie okazał się człowiekiem go-łosłownym opiszę to zjawisko na podstawie technik określania czasu w kartomancji. Nie spo-tkałem się dotychczas w publikacjach z jasnym stwierdzeniem, iż czas w kartach jest sumą dwóch składników — pytania zadanego kartom i rozkładu, który sugeruje kolejność zdarzeń w odpowiedzi. Spotkałem się natomiast z sugestiami odwołania się do astrologii i przypisania znaków zodiaku do kart, z ich wartością numeryczną lub literową (kabała), odwołaniem do ży-wiołów, czy kolorystyki. Innymi słowy spotkałem się z wiedzą nadmiarową, z mojego punktu widzenia zbyteczną, i to niezależnie od jej walorów ‚artystycznych’. Nie tylko spotkałem się. Sam jej uległem i sporo czasu zajęło mi (i nadal zajmuje) stopniowe odchodzenie od tej nad-miarowości. Odchodzenie, w którym koncentruję się na kartach a nie na wiedzy dodatkowej podsuwanej przez rozmaite źródła. Na tym polega ostatnio moja praca, do tego sprowadza się ‚niekanoniczność’ prowadzonej medytacji.

• • •

Klimaty zawodowe mocno dają mi się we znaki. Spieszę się by domknąć rozpoczęte kiedyś projekty. Jeden po drugim. By domknąwszy je zwieńczyć w jakiś sposób rozpoczęte kiedyś dzieło. Choćby cząstkowo.

strona 147

Page 148: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Wyjścia, rozdział 26:

(1) Zrobisz także przybytek, używając do tego dziesięciu rodzajów tkanin: przede wszyst-kim użyjesz bisioru kręconego, purpury fioletowej, purpury czerwonej oraz karmazynu, z podobiznami cherubów, wykonanymi przez najlepszego tkacza. (2) Tkaniny powinny mieć dwadzieścia osiem łokci długości i cztery łokcie szerokości. Każda tkanina powinna mieć takie same wymiary. (3) Pięć spośród tych tkanin należy połączyć w jedną całość, pięć w drugą. (4) Do brzegów tkaniny tworzącej pierwszą całość przyszyjesz wstążki z purpury fioletowej, to samo uczynisz z tkaniną tworzącą drugą całość. (5) Ponadto przyszyjesz pięćdziesiąt wstążek do pierwszej tkaniny [z pierwszej całości] oraz pięćdziesiąt wstążek do tkaniny ostatniej [z drugiej całości], tak żeby sobie nawzajem odpowiadały. […] (30) Cały przybytek wykonasz dokładnie według wzoru, który został ci pokazany na górze.

strona 148

Page 149: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Czwórka denarów

Twierdza

Pamiętam dwa filmy, których tytuł przetłumaczono polskim terminem ‚twierdza’. Pierwszy, lepiej znany, The Rock (1996), opowiada historię, która koncentruje się na proble-mach w dostaniu się do więzienia Alcatraz w nader szczyt-nym celu ochrony ludzi przed szaleńcem. Drugi, starszy i mniej znany, The Keep (1983), opowiada historię rumuń-skiej twierdzy, w której murach uwięzione zostało zło.

Wspominam o nich w tym miejscu, albowiem istnieją dwa sposoby odizolowania się od świata. Pierwszy zakłada świa-domą i samodzielną decyzję. Mam wybór odnośnie tego czym chcę się zająć, tym na czym chcę się skoncentrować, tym do co chcę osiągnąć. I znam drogę; wiedzie ona przez pustelnię, choćby w czterech ścianach własnego domu. Mogę bronić tego wyboru wszelkimi sposobami, które znam, które są mi dostępne. Drugi nigdy nie jest decyzją podjętą samodzielnie. Jest wynikiem działania czynników zewnętrznych. Decyzja o odosobnieniu nie należy do mnie. Nie mam na nią żadnego wpływu. Jestem zamknięty, odizo-lowany, a jedyne co mi pozostaje do dyspozycji to właśnie ten wewnętrzny świat. Z jednej strony to jedyna sfera mojej wolności i niezależności, z dru-giej zaś więzienie. W teorii brzmi to na tyle dobrze, że nie odczuwam żadnego dyskomfortu. Jestem w stanie zracjonalizować obie sytuacje, wskazać je we własnym życiu. Ocenić, choćby w przybliżeniu, korzyści i straty, które mi przynoszą.

Na filmie i w teorii zawsze widać wyraźną granicę. W życiu, pomiędzy przyjemnością a przy-musem, granice te nie są już tak chirurgicznie precyzyjne. Wybór i brak wyboru mieszają się ze sobą w rozmaitych, nierzadko wybuchowych, proporcjach. Oddzielenie ich często graniczy z cudem. Pozostaje skutek — izolacja, odosobnienie, oddzielenie od innych. Z trzeciej strony istnieje taki świat, który wydaje się kwintesencją opisanych skutków. Świat, o którym napisa-no:

• Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W Sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zu-pełnej szczerości.24

• W sieci można udawać wszystko, z wyjątkiem tego, co się naprawdę liczy. Nie możesz udawać inteligencji, poczucia humoru ani błyskotliwości… złośliwości, przewrotności, ani całej reszty twojej paskudnej, fascynującej osobowości.25

To świat, w którym opisuję moje doświadczenia z kartami — internet.

24 Janusz Leon Wiśniewski, S@motność w Sieci25 Antonina Liedtke

strona 149

Page 150: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ta karta wydaje mi się dobrym odzwierciedleniem idei internetu, traktowanego jako zjawisko społeczne. Miejsca, w którym pośród milionów użytkowników człowiek finalnie skazany jest na oddzielenie i samotną podróż przez życie.

• • •

Ewangelia Mateusza, rozdział 4:

(1) Duch zaprowadził kiedyś Jezusa na pustynię, aby był poddany kuszeniu przez szatana. (2) Poszcząc tam przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, począł Jezus odczuwać głód. (3) Zbliżył się wtedy do Niego kusiciel i powiedział Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż tym kamieniom, żeby się zamieniły w chleby. (4) Lecz On mu odpowiedział: Napisane jest: Człowiek żyje nie samym chlebem, lecz wszelkim słowem, które pochodzi z ust Boga. (5) Wtedy zaprowadził Go diabeł do Miasta Świętego, umieścił Go na szczycie świątyni (6) i powiedział Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się na dół; napisane jest przecież: Dla Cie-bie wyda On rozkaz swoim aniołom i będą Cię nosili na rękach, abyś nie zranił swej stopy o jakiś kamień. (7) A Jezus odpowiedział: Jest także napisane: Nie będziesz kusił Pana, Boga twego. (8) Jeszcze raz przystąpił do Niego diabeł i zaprowadził Go na bardzo wysoką górę; pokazał Mu wszystkie królestwa tego świata z całym ich blaskiem (9) i powiedział Mu: Dam Ci to wszystko, jeśli tylko upadłszy złożysz mi hołd. (10) Wtedy Jezus odpowie-dział: Odejdź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Ty będziesz składał hołdy Panu, Bogu twemu, i tylko Jemu będziesz cześć oddawał (11) Wówczas dopiero diabeł Go opuścił, a zbliżyli się aniołowie i służyli Mu.

strona 150

Page 151: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Piątka denarów

Wiatr w oczy

Fragment wywiadu Doroty Wodeckiej z Andrzejem Stasiukiem dobrze oddaje to o czym w tej chwili myślę, to co w tej chwili czuję:

Długie lata żyliśmy z Moniką w dość malowniczej nędzy. Przez całe miesiące nie oglądaliśmy gotówki. We wszystkich okolicznych sklepach mieliśmy pozaciągane długi na jedzenie. Raz na miesiąc listonosz przynosił przekaz z „Tygodnika Powszechnego” albo z „Gazety Wyborczej” i wtedy się je spłacało. To była jednak ma-lownicza nędza, którą romantycznie można wspominać. Nie miała wiele wspólnego z dotkliwością prawdziwej. Może czasami tylko, jak musieliśmy dzieci do szkoły wy-prawić albo kiedy nie było na buty, a trzeba było jechać do większego miasta. Bo do Gorlic to się w gumofilcach jechało. Byliśmy młodzi, mieliśmy mnóstwo zajęć, pisa-liśmy książki, i ta nędza była niewygodą, ale też sma-kiem życia. Nigdy nie przyszedł Monice do głowy po-mysł, że mam pójść do pracy i zarabiać pieniądze. Masz pisać — powtarzała. Nasza nędza była ceną wolności. Nie byliśmy w nią uwikłani, osadzeni, bez wyjścia. Nie wstawaliśmy, myśląc, że jesteśmy nędzarzami, i nie kładliśmy się spać z taką myślą. Ta bieda nie była też tak dotkliwa, bo świat nie atakował nas bogactwem i pokusą materialną.

Teraz ta dotkliwość jest większa?- Tak, bo teraz część nie ma tej kasy, a kiedyś wszyscy nie mieli. Ale dziś w jej braku naj-bardziej boli, że nie można mieć tego całego gówna, którego ludzie tak naprawdę nie po-trzebują. Że nie mogą mieć tej przysłowiowej plazmy.26

Początki mojego małżeństwa opisuje doskonale termin ‚bieda’. Budżet, w którym 100 złotych starczało na tydzień życia. Każda możliwość zarobku łapana była bez chwili zastanowienia. I czas. Wspólnie spędzany, aktywny, bezcenny. Czas, który związał nas na życie. „Bieda jest lepszym spoiwem niż szczęście” pisał Remargue. Wtedy protestowałbym. Dzisiaj doceniam te słowa, i tylko mimochodem narzekam czasami na wspomniany przez Stasiuka ‚brak plazmy’.

• • •

Lęk przed biedą dotyka nas szczególnie mocno w okresie przemian, kryzysów, wojen, upadku biur podróży, parabanków itd. itp. Ostatnio poświęciłem chwilę czasu książce Naomi Klein ‚Doktryna szoku’. Zastanowiło mnie to jak wiele rzeczy można zrobić z człowiekiem, który czegoś się lęka. Na jak wiele zgadza się on aby zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa.

26 Idę, będąc nieco gruby, 2009-09-11

strona 151

Page 152: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Ewangelia Łukasza, rozdział 16:

(19) Był kiedyś pewien bogaty człowiek. Ubierał się w purpurę i bisior i ucztował hucznie każdego dnia. (20) A przed bramą jego [domu] leżał biedak, imieniem Łazarz, cały pokryty wrzodami. (21) Jakże chętnie posiliłby się on choćby okruchami ze stołu bogacza! Lecz tyl-ko psy przychodziły i lizały jego rany. (22) I oto umarł żebrak. Wtedy pojawili się anioło-wie i zanieśli go na łono Abrahama. Potem umarł także bogacz i został pochowany. (23) A znajdując się w Otchłani i cierpiąc bardzo, podniósł oczy, zobaczył w oddali Abrahama i Łazarza na jego łonie. (24) I zawołał: Ojcze Abrahamie, zlituj się nade mną i przyślij Łaza-rza, żeby choć umoczył koniec swojego palca w wodzie i zwilżył mi język, bo strasznie cierpię w tym ogniu. (25) Abraham zaś powiedział: Synu, przypomnij sobie, jakie to wiel-kie dobra otrzymałeś za życia swego, podczas gdy Łazarz doznawał równie wielkiej nędzy. Teraz jest na odwrót: on doznaje pociechy, a ty cierpisz męki. (26) Istnieje przy tym ogromna przepaść między nami i wami, tak że ci, którzy chcieliby stąd przejść do was — nie mogą, ani stamtąd nikt nie może tu przybyć.

strona 152

Page 153: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Szóstka denarów

Gangsterzy i filantropi

Nie wszyscy potrafią dzielić się z innymi tym co posiadają. Dobrami materialnymi, uwagą, czasem, czy wiedzą i do-świadczeniem. Niektórzy wprost nie zauważają potrzeb in-nych. Nie mają instynktu ani odruchu pochylenia się nad lo-sem drugiego człowieka, choćby nawet im bliskiego. Nie wszyscy także potrafią przyjąć dar od obcej im osoby, a co dziwne także, a może przede wszystkim, od osoby bliskiej. Niektórzy wprost myślą przy tym, i zachowują się tak, jak ‚bohaterka’ poniższego dowcipu:

Pewien bogobojny Żyd, żyjący z rodziną w skrajnej bie-dzie, napisał list do Pana Boga, przedstawiając mu cały ogrom swej nędzy. Kopertę zaadresował: „Do Pana Boga” i wyrzucił ją przez okno. Traf chciał, że w owej chwili przechodził ulicą sekretarz bankiera Kona. Sekre-tarz zaniósł kopertę swemu pryncypałowi. Ten, wzru-szony treścią listu, daje sekretarzowi 100 zł, każe za-nieść biednym ludziom i powiedzieć, że on, Kon, jest z Bogiem w stałym kontakcie i że to właśnie Bóg przeka-zał wiadomość o ich losie. Sekretarz wypełnił skrupulat-nie polecenie szefa. — Masz pojęcie — mówi żona biednego Żyda — jeżeli Kon dał nam z polecenia Pana Boga 100 zł, to ile musiał zatrzymać dla siebie za pośrednictwo!

Spotkałem się także z jeszcze jedną ‚klasą’, dla odmiany, filantropów — ludźmi kalkulującymi korzyści mogące wyniknąć z ich ‚altruistycznych’ gestów i zachowań. Na tym zakończę klasyfi-kację. Wiem, że pominąłem w niej szereg zachowań pośrednich. Nie chcę się w tej chwili na nich skupiać, lecz jedynie zasygnalizować różnorodność motywów kierujących ‚dawcami’ i ‚biorcami’.

W moim osobistym podejściu do świata miarą sukcesu, który chciałbym osiągnąć, jest nie sta-nie się famem. Co to jest fam zapytasz? Już wyjaśniam:

Famom zdarzają się nader wspaniałomyślne gesty, na przykład: gdy fama spotyka biedną upadłą nadzieję u stóp palmy kokosowej, zabiera ją do automobilu, wiezie do siebie, for-sownie ją odżywia i dostarcza rozrywek tak długo, aż nadzieja nabierze sił i odważy się po raz drugi wdrapać na palmę kokosową. To wykonawszy fama czuje się bardzo szlachetny i w rzeczywiści jest szlachetny, tyle że nie przychodzi mu do głowy, że za parę dni nadzieja znów będzie leżała u stóp palmy. Podczas gdy nadzieja znów leży u stóp palmy, fama w swoim klubie czuje się bardzo szlachetny wspominając, jak to pomógł upadłej nadziei.27

• • •

Sukces nie boli. Nigdy. Jakkolwiek fałszywa skromność każe go czasami umniejszyć. Podobno tak jest lepiej. Podobno tak podany bywa łatwiejszy do zaakceptowania przez obserwatorów zewnętrznych. Podobno gdy się z nim nie obnosimy eliminujemy tym samym zawiść. Podobno…

Tzw. karta przejścia.

27 Julio Cortázar — Opowieści o kronopiach i famach

strona 153

Page 154: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Psalm 122:

(1) […] Szczęśliwy człowiek, który się lęka i czci Pana, i cieszy się przykazaniami Jego. (2) Jego potomstwo będzie potężne na ziemi, błogosławione będzie pokolenie prawych. (3) Dobrobyt i bogactwo wypełnią domy jego, a sprawiedliwość jego nigdy nie przeminie. (4) Prawym rozbłyśnie jak światłość w ciemnościach człowiek dobry, miłosierny i prawy. (5) Błogosławiony mąż dobry i skory do wspomagania innych, […] i układający wszystko wedle sprawiedliwości. (6) Taki nie zachwieje się nigdy, a pamięć o nim przetrwa na wieki. (7) Nie przerazi go nigdy zła nowina, mocne jest jego serce, bo zaufało Panu. (8) Niezachwia-ne jest jego serce, nie boi się niczego, a na swoich ciemięzców zawsze patrzy z góry. (9) Hojnie obdarza ubogich, w swej sprawiedliwości będzie trwał na wieki, możny jest szano-wany przez wszystkich.

strona 154

Page 155: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Siódemka denarów

Siedem życzeń

Planuję życie. Nauczyłem się tego w czasie. Planuję aby nie zaskakiwały mnie skutki podejmowanych działań, tak sukcesy będące ich wynikiem jak i niepowodzenia. Jestem realistą, który stara się mieć wszystko pod kontrolą, co nie zawsze wychodzi mi ‚na dobre’. Dlaczego? Plany, nawet najlepsze, oczekiwania, także realne, praca włożona w ja-kiś projekt, konkretna, poświęcenie, zaangażowanie, czas — wszystko to może zostać przekreślone jedną nieprzemy-ślaną, podjętą na szybko, niezbędną, decyzją. Jak w wier-szu wieszcza Adama:

Już był w ogródku, już witał się z gąską;Kiedy skok robiąc wpadł w beczkę wkopaną,Gdzie wodę zbierano;Ani pomyślić o wyskoczeniu. […]Inny zwierz pewno załamałby łapy I bił się w chrapy,Wołając gromu, ażeby go dobił:Nasz lis takich głupstw nie robił;Wie, że rozpaczać jest to zło przydawać do zła.

Trzeba więc znowu zakasać rękawy. Ponownie planować. Przeliczać siły na możliwości i od-wrotnie. Wykonywać swoją pracę i wypatrywać, czy przyniesie w końcu jakieś wymierne ko-rzyści. Oczekiwać spełnienia marzeń. Wypowiadać i realizować życzenia tak długo, aż się spełnią.

W tym procesie kształtowania otaczającego nas świata jest coś z mitologicznego obrazu to-czącego kamień pod górę Syzyfa — wiecznego optymisty, zaradnego i sprytnego, a jednak ma-rzyciela — który swoje niepowodzenia potrafi przekształcić, i sprzedać innym jako elegancko opakowany towar luksusowy zwany ‚doświadczeniem życiowym’. Ta właśnie umiejętność, moim zdaniem, odróżnia niepowodzenie od porażki, i jakkolwiek karkołomnym pomysłem może Ci się to wydać … ten mechanizm działa bardzo skutecznie gdy wszystkie inne drogi osiągnięcia sukcesu zawiodą.

• • •

Świat życzeń, zwłaszcza tych określanych mianem życzeń pobożnych, jest nad wyraz pociąga-jący. Najzabawniej jest wtedy gdy dając się omamić celowi owych, jednocześnie działam na szkodę samego siebie każdym czynem, gestem, słowem, oddalając się od ich spełnienia. Od-rzucenie aktu woli i zdanie się na mrzonkę. Idealna metoda minięcia się z celem. Na własne życzenie :)

• • •

Księga Powtórzonego Prawa, rozdział 28:

(16) Będziesz przeklęty w swoim domostwie, przeklęty będziesz także na swoich polach. (17) Przeklęty będzie twój kosz i twoja dzieża. (18) Przeklęty będzie owoc twojego łona, owoce twojej ziemi oraz przychówek twoich dużych i małych zwierząt. (19) Będziesz prze-klęty wchodząc do twego domu, będziesz przeklęty z niego wychodząc. (20) Jahwe ześle

strona 155

Page 156: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

na ciebie przekleństwo; będziesz żył w zamęcie i niepokoju o wszystko, co poczniesz, tak że będziesz marniał coraz bardziej wkrótce ulegniesz całkowitej zagładzie z powodu swo-jego przewrotnego postępowania, które cię oddaliło ode mnie. (21) Jahwe ześle na ciebie zarazę, a ona zetrze cię z powierzchni ziemi, do której masz wejść, żeby wziąć ją w po-siadanie. (22) Doświadczy cię Jahwe ogólnym osłabieniem, gorączką, różnymi zapalenia-mi, odparzelinami, suszą, a twoje zboże zwiędnie od nadmiaru słońca i zniszczy je śnieć: wszystkie te plagi będą cię nękać aż do ostatecznej zagłady. (23) Niebo nad twoją głową będzie jakby z brązu, a ziemia pod twoimi stopami jakby z żelaza. (24) Zamiast deszczu Jahwe będzie zsyłał na twoją krainę pył ziemi i [lotny] piasek w takiej ilości i tak długo, aż całkowicie wyginiecie. (25) Jahwe również sprawi, że będziesz ulegał wszystkim twoim wrogom. Będziesz im wychodził jedną drogą, ale uchodzić będziesz przed nimi siedmioma drogami. Będą cię wspominać z odrazą wszyscy władcy na ziemi. (26) Trupy wasze staną się pastwą ptactwa powietrznego i dzikich bestii i nic nie zdoła ich od was odstraszyć. (27) Jahwe porazi was plagą wrzodów egipskich, hemoroidów, świerzbem i grzybicami, których nie będziecie mogli uleczyć. (28) Dotknie was Jahwe także obłędem, ślepotą i nie-pokojem serca. (29) W biały dzień będziecie chodzić po omacku jak ślepi w gęstych ciem-nościach, nie mogąc odnaleźć zgubionej drogi; będziecie nękani i obdzierani ze wszystkie-go każdego dnia i nikt nie przyjdzie wam z pomocą. (30) Zaręczysz się z jakąś kobietą, a oto ktoś inny weźmie ją za żonę. Zbudujesz sobie dom, ale nie będziesz mógł w nim za-mieszkać. Będziesz uprawiał winnicę, ale nawet nie zakosztujesz z niej owoców.

strona 156

Page 157: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Ósemka denarów

Konik polny i mrówka

Niepomny jutra, płochy i swawolny,Przez całe lato śpiewał konik polny.Lecz przyszła zima, śniego, zawieruchy —Gorzko zapłakał biedaczek.„Gdybyż choć jaki robaczek.Gdyby choć skrzydełko muchyWpadło mi w łapki… miałbym bal nie lada!”To myśląc, głodny, zbiera sił ostatki,Idzie do mrówki sąsiadkiI tak powiada:„Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta;Da Bóg doczekać przyszłego zbioru,Oddam z procentem — słowo honoru!”Lecz mrówka skąpa i nieużyta(Jest to najmniejsza jej wada)Pyta sąsiada:„Cóżeś porabiał przez lato,Gdy żebrzesz w zimowej porze?”„Śpiewałem sobie.” — „Więc za toTańcujże teraz, nieboże!”28

Świat koników polnych. Niekończąca się impreza. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Przez cały ten czas być w centrum zain-teresowania — rzucać się w oczy i w uszy. Jednocześnie typowa odpowiedź ‚konika’ na dowol-ne, zadane mu pytanie? ‚Nie wiem’, ‚nie umiem’, ‚pierwsze słyszę’, ‚nie zajmuję się tym’, ‚nie leży to w gestii moich zainteresowań’. Świat mrówek po drugiej stronie. Nie widać ich i nie słychać. Nie rzucają się w oczy a jednak na wszystkim się znają, a jeśli się nie znają uczą się. ‚Mrówki’ wszystko potrafią, a jeśli nie potrafią, wiedzą jak się tego nauczyć. ‚Mrówki’ zajmują się wszystkim i wszystko leży w gestii ich zainteresowań. Myślą o przyszłości. Zabez-pieczają ją jak potrafią. Pracują ciężko, wytrwale, solidnie. Co jakiś czas pojawia się na ich drodze kolejny ‚konik’. Roszczeniowy, leniwy, konsumpcyjny. Z zerowym szacunkiem dla ich pracy i osiągnięć. ‚Daj’, ‚pomóż’, ‚zrób to za mnie’. Bezrefleksyjne, bezczelne domaganie się. Dziwne, że większość ludzi tego nie zauważa, twierdząc przy tym, z pełnym przekona-niem, że to właśnie ‚mrówka’ jest istotą bezduszną i ma wiele wad. Dlaczego? Jedną z na-szych cech narodowych jest pragnienie równości specyficznie dość pojmowanej — najlepiej aby wszyscy mieli równo — najlepiej nic. Ktoś, kto własną, ciężką pracą osiągnął sukces staje się ‚wrogiem publicznym nr 1’, obiektem zawiści i niechęci. Mimo to warto być ‚mrówką’ i pracować roztropnie na swoją przyszłość nie rzucając się przy tym w oczy.

• • •

Pomagam od pewnego czasu komuś, kto zwyczajnie mnie wykorzystuje i nadużywa mojej do-brej woli. Czy gdy powiem mu ‚nie’ nagle nabierze pewności siebie? Czy nauczy się myśleć? Czy zacznie działać na własną korzyść? Czy może znajdzie sobie kogoś innego na moje miej-sce, na kim zacznie ‚żerować’? Nie wiem. Ale nie odczuwam, też potrzeby opiekowania się potencjalnymi ofiarami jego działania.

28 Konik polny i mrówka , Jean de La Fontaine, Przekład: Władysław Noskowski.

strona 157

Page 158: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Przypowieści, rozdział 8:

(1) Czyż mądrość nie woła głośno, czy nie podnosi głosu roztropność? (2) Na umocnieniach miast i na ulicach, na skrzyżowaniach dróg stoi; (3) obok bram, u wejścia do miasta, przy progach domów woła głośno: (4) Was, ludzi, wszystkich zapraszam, mój głos kieruję do każdego człowieka! (5) Wy, niedoświadczeni, bądźcie rozsądni, a, wy, niemądrzy, zdobądź-cie się na rozwagę! (6) Posłuchajcie! Będę wam mówiła o sprawach ważnych, słuszne jest to wszystko, co wyjdzie z ust moich. (7) Mój język mówi tylko prawdę, odrazą dla ust mo-ich jest wszelkie fałszerstwo. (8) Samą prawdą są wszystkie moje słowa, w żadnym z nich nie ma zakłamania ani fałszu. (9) Dla rozsądnych — wszystkie są jasne i słuszne dla tych, co posiedli mądrość. (10) Niech te pouczenia będą ci drogie jak srebro, a dar rozumienia cenniejszy niż najczystsze złoto!

strona 158

Page 159: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziewiątka denarów

Harmonia

Harmonia w codziennym życiu to marzenie większości lu-dzi, w tym moje. Dążę do niej. Poszukuję proporcji między elementami życia. Dążę do decydowania o jego kształcie. Staram się zachować równowagę pomiędzy życiem osobi-stym, rozwojem w owym życiu, a kształtowaniem harmo-nijnych relacji z innymi. Buduję i rozwijam ścieżki kariery zawodowej. Zachowuję właściwe relacje, proporcje, po-między sukcesem i potrzebą jego osiągnięcia, a troską o związki międzyludzkie. Seneka Młodszy określił to słowami: Cała harmonia tego świata składa się z elementów sprzecz-nych. Jego słowa przypominają mi czytaną kilka lat temu książkę i jedno ze stwierdzeń w niej zawartych — Czy wiesz co to jest szczęście? Szczęście to zgodność z samym sobą, to harmonia wewnętrznych demonów.29

Harmonia wewnętrznych demonów, istot budzących lęk, niechęć i obrzydzenie, wewnętrznych sprzeczności. Czy w ogóle jest możliwa? Kilkanaście lat temu zapisałem w no-tatniku:

W moim ciele mężczyzna i kobieta obejmują się, kochają i nienawidzą, walczą. Mężczyzna woła wiedziony popędem: muszę wydostać się ponad konieczność, prawo, zniszczyć ciało, zwyciężyć śmierć. Jestem nasieniem. Inny, głęboki, wabiący głos kobiecy odpowiada mu łagodnie i pewnie: siedzę ze skrzyżowanymi nogami na ziemi. Zapuszczam korzenie głębo-ko w groby, nieruchomo przyjmuje nasienie i karmie je, pełna mleka, zawsze potrzebna. Wstrzymuje, zniewalam oddech, nie pozwalam mu ulecieć. Nienawidzę płomienia, który się wznosi. Jestem łonem. Nasłuchuję obu głosów. Oba są moje. Obydwoma się cieszę i żadnemu nie zaprzeczam. Mowie sobie – jeśli jesteś kobietą – kochaj! Z całą bezwzględno-ścią wybierz spośród wszystkich mężczyzn ojca swoich dzieci. Wypełnij obowiązek pełen goryczy, miłości, odwagi. Oddaj swoje ciało pełne krwi. Wołam – ten, którego trzymam przy piersi, którego karmię, zbawi Boga. Twoja krew i Twój ród nie robią na mnie wraże-nia. Gorący, kochany, znajomy, pachnący jak moje ciało jest Wszechświat. Miłość i wojna zarazem, niepokój i upór, i niepewność. Niepewność i strach. W chwili gwałtownej jak błyskawica uświadomisz sobie: na najwyższym szczycie sił obejmują się Strach i Cisza – najmniej oczekiwana, najbardziej przerażająca para. Pomiędzy nimi stoję Ja wyprostowa-ny – na wysokości nie ma granic.

Po latach stwierdzam, że nic się w tej materii nie zmieniło, na wysokości nie ma granic.

• • •

W mitologii greckiej występują dwie boginie miłości — Afrodyta i Harmonia. Pierwsza jest ni-czym kurtyzana, oddana wszystkim, druga patronuje miłości realizowanej w małżeństwie (co ciekawe zwanej przez greków miłością prawdziwą), i jest personifikacją porządku, zgody, ładu i łagodności w relacjach. Dopiero obie w pełni zaspokajają potrzeby człowieka w zakre-sie zjawiska jakim jest miłość w relacjach.

Tzw. karta przejścia.

29 Tomasz Tryzna, Panna Nikt

strona 159

Page 160: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Psalm 131:

(1) […] O Panie, moje serce wcale się nie wynosi, nie patrzę z góry na innych. Nie gonię za posiadaniem rzeczy, które są dla mnie zbyt niezwykłe i wielkie. (2) Pozwalam mojej duszy trwać w spokoju i ciszy. Jak małe dziecko u stóp matki, tak we mnie przebywa ma dusza.

strona 160

Page 161: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Dziesiątka denarów

Tam i z powrotem

Istnieje pewna opowieść, rzekłbym ludowa, i stosunkowo dobrze znana fanom Nachmana z Bracławia, Martina Bube-ra, jak ich kopisty i popularyzatora historii — Paulo Coelho. Opowieść ta wygląda tak oto:

Po latach ubóstwa, które to nigdy nie zachwiały jego wiarą w Boga, przyśnił mu się ktoś, kto podpowiedział mu, aby udał się do Pragi i szukał skarbu pod mostem królewskim. Kiedy sen powtórzył się po raz trzeci, rabin Izaak, syn Jekla, przygotował się do podróży i przybył do Pragi. Ale most był strzeżony dzień i noc i nie zdołał rozpocząć kopania. Niemniej przychodził tu każdego ranka i spacerował do wieczora, wyczekując okazji. Wreszcie kapitan straży, który go zauważył, zapytał grzecznie, czy szuka tutaj czegoś, czy może czeka na kogoś. Rabin Izaak opowiedział mu o tym, co mu się przyśniło i przywiodło z daleka. Kapitan roześmiał się: „I to z powodu snu, biedaku, zdarłeś buty, aby przybyć tutaj! Gdybym i ja uwierzył w to, co mi się przyśniło, wyruszyłbym się w poszukiwaniu skarbu do Krakowa i kopałbym pod piecem w pokoju jakiegoś Żyda — Izaaka, syna Jekla, tak się nazywa! Izaak, syn Jekla! Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wędruję od domu do domu i poszukuję kogoś, kto w połowie nazywa się Izaak, a w drugiej połowie Jekl”. I zaśmiał się po raz drugi. Ra-bin Izaak skłonił się, wrócił do domu i wykopał skarb spod swojego pieca…

Decydując się na podróż w nieznane z kartami wyznaczyłem na początku drogi, podświado-mie, cel podróży. Byłem przekonany, że gdy dotrę do jej końca, gdy osiągnę to co zamierzy-łem zdobędę dokładnie to czego poszukiwałem — odpowiedzi. Tymczasem przy końcu drogi okazuje się, że chodziło o sam fakt odbycia podróży. Dzięki niej poznałem siebie, swoje umie-jętności, zdolności, możliwości. Nauczyłem się jak żyć z kartami. Jak stawiać czoła trudno-ściom i jak cieszyć się z sukcesów. Jak zapobiegać problemom, i jak postępować, gdy mimo wszystko się pojawią. Dzięki samodzielnej pracy przez ostatni rok osiągnąłem to, czego nie byłbym w stanie zdobyć gdybym się jej nie podjął i nie sprawdził praktycznie posiadanej wie-dzy. To trochę jak z podróżą wspomnianego rabina do Pragi. Współcześnie można odbyć ją z dobrym przewodnikiem turystycznym w ręku, czy z kursorem na ekranie w Google Maps i Stre-et View. Jednak taka ‚podróż’ daje tylko fragmentaryczną wiedzę — pomnaża teorię.

Wrócę teraz do punktu wyjścia. Wewnętrznie zintegrowany, lepiej rozumiejący mechanizmy zachodzące we mnie, oraz te dotyczące relacji z innymi. Zakochany w żonie, oddany przyja-ciołom, przyjaźniejszy znajomym i nieznajomym. Droga ‚z powrotem’ jest równie fascynująca co droga wiodąca ‚tam’.

• • •

Jest to ostatnia z tzw. karta przejścia Małych Arkanów; zazwyczaj wyobraża kabalistyczne Drzewo Życia i utożsamiana jest z kartą Świat z Wielkich Arkanach.

Podoba mi się ta idea, idea drzewa życia, jakkolwiek płasko bywa przestawiana w kabalistyce okultystycznej. Poświęcam jej mimo to swój czas, aczkolwiek sięgam do korzeni. Ostatnio po-grążając się w lekturze ‚Księgi stworzenia’.

strona 161

Page 162: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Objawienia, rozdział 22:

(2) W środku ulicy Miasta, w środku rzeki, po obu jej brzegach rosło drzewo życia. Wydaje ono owoce dwanaście razy: każdy miesiąc przynosi swoje owoce. Liście tego drzewa służą do leczenia narodów. (3) Nie będzie już odtąd nic przeklętego. Tron Boga i Baranka pozo-staną w nim, a słudzy Jego będą Mu oddawali cześć. (4) Będą patrzeć na jego oblicze, a Jego imię będzie widniało na ich czołach. (5) Nie będzie już odtąd nocy, nie będzie po-trzebne ani światło lampy, ani jasność słońca, gdyż Pan Bóg będzie ich światłością, a oni będą panować na wieki wieków. (6) I powiedział do mnie: Są to słowa wiarygodne i praw-dziwe. Pan, który jest Bogiem duchów proroków, posłał swojego anioła, aby doniósł Jego sługom, co miało stać się niebawem. (7) Już wkrótce przyjdę! Błogosławiony, kto prze-strzega słów proroctwa tej księgi. (8) Ja, Jan, słyszałem to wszystko i widziałem. A kiedy przestałem już słuchać i patrzeć, upadłem do stóp aniołowi, który mi to wszystko ukazał, aby się mu pokłonić. (9) Lecz on powiedział do mnie: Nie czyń tego, bo ja również jestem sługą, podobnie jak ty, twoi bracia, prorocy i wszyscy, którzy przestrzegają słów tej księ-gi. Bogu samemu oddaj cześć! (10) A potem dodał: Nie kładź już pieczęci na słowach pro-roctwa tej księgi! Czas jest bowiem bliski. […] (18) Oznajmiam każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: gdyby ktoś dorzucił do nich coś od siebie, dorzuci mu Bóg do plag, które są opisane w tej księdze. (19) A jeśliby ktoś pominął coś ze słów tej księgi proroc-twa, pozbawi go Bóg opisanego w tej księdze dostępu do drzewa życia i cząstki w Mieście Świętym.

strona 162

Page 163: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Paź denarów

Wieczny student

[…] przyczyna studiowania przez wiele lat, może mieć aspekt psychologiczny. Studencki świat bowiem może pod wieloma względami stanowić swoistą oazę spokoju i radości, dzięki której świat zewnętrzny pod wieloma względami brutalny, staje się żakom odległy. Wraz z ukończeniem studiów niemal natychmiastowo jesteśmy zobowiązani do szukania pracy, mieszkania. Co za tym idzie, dla wielu osób wraz z nowym dorosłym etapem życia, kończy się materialne wsparcie ze strony rodzi-ców. Dodatkowo, praca nie pozostawia wyboru iść czy nie iść, jak to bywa ze studenckimi wykładami. Ciężko obarczać uczelnię o spóźnienia czy nieprzygotowanie do pracy, gdy się nie studiuje. Czas na zabawę zostaje sta-nowczo ograniczony z przyczyn finansowych jak i z nad-miaru dodatkowych obowiązków. Świat po studiach bywa pociągający, ale też odpychający. Chociaż można powiedzieć, że ryzyko podjęcia dorosłego życia jest ko-nieczne, to wieczni studenci podświadomie zdają się walczyć z tą koleją rzeczy.30

Odkryłem tę granicę zbliżając się do końca cyklu medytacji. W głowie zabrzmiało pytanie ‚co dalej’ i chwilowy brak odpowiedzi spowodował, że wstrzymałem swoje działania. Podświado-mość sugerowała, że zakończenie cyklu oznacza konieczność podjęcia decyzji i kroków zapla-nowanych wstępnie; czyli tych wszystkich działań, których chwilowo podejmować nie mam zamiaru. Mechanizm zadziałał bezbłędnie. Udając, że nie ma problemu zacząłem odkładać kwestię dodania kolejnego opisu.

Uczenie się nie jest czymś złym lub niewłaściwym. Okres pomnażania wiedzy nie jest ani błę-dem ani stratą czasu. Zajęcie się sobą, w ciszy i skupieniu, przynieść mi może wyłącznie ko-rzyści. Istnieje jednak punkt zwrotny — moment zakończenia danego etapu życia. Gdy ten czas nastaje należy umieć go rozpoznać i wykonać kolejny krok po to iść dalej. Wieczny stu-dent nigdy tego nie zrobi. W zamian będzie się koncentrowała na przedłużeniu czasu nauki, zastanawiał nad unikaniem przejścia w dorosłość. Będzie znajdował dobre wymówki, a najlep-szą z nich zawsze będzie ta, która sugerować będzie, że w gruncie rzeczy on chce jedynie po-głębić lub ugruntować wiedzę. Przecież z tendencją taką nie można walczyć. Nie można mieć do kogoś pretensji o to, że dba o swoje dobro i dobro tych, którym jego wiedza ma służyć. To tak szlachetna motywacja, iż nie sposób z nią dyskutować. A jednak przychodzi taki moment, w którym należy powiedzieć ‚dość’ i popchnąć człowieka ‚w dorosłość’. Najtrudniej jednak jest zrobić to z samym sobą.

• • •

Popularne poradniki wypowiadają się o tej karcie nad wyraz pozytywnie. W moim przekonaniu bezpodstawnie, gdyż jej atrybutami zdają się być niechęć i pogarda wobec innych występują-ce pod auspicjami bezpodstawnego poczucia wyższości.

30 Wieczny Student — Anatomia zjawiska

strona 163

Page 164: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 37:

(2) […] Józef jeszcze jako siedemnastoletni chłopiec, wraz ze swymi braćmi, synami żon jego ojca, Bilhy i Zilpy, pasł trzody i donosił też ojcu o złym postępowaniu swoich braci. (3) Izrael kochał Józefa najbardziej ze wszystkich swoich synów, może dlatego, że urodził się on, gdy Jakub był już w podeszłym wieku. Sprawił mu też piękną szatę z długimi ręka-wami. (4) I wtedy to bracia Józefa, widząc, że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli z nim już zamienić żadnego życzliwego słowa. (5) Pew-nego dnia miał Józef sen. Gdy opowiedział o tym śnie swoim braciom, ci znienawidzili go jeszcze bardziej. (6) Tak bowiem mówił do nich: Posłuchajcie, co mi się śniło. (7) Wiązali-śmy razem snopy na polu. W pewnej chwili mój snop się podniósł i pozostał tak, w pozycji stojącej. Tymczasem wasze snopy otoczyły mój snop i zaczęły się nisko przed nim kłaniać. (8) Powiedzieli na to jego bracia: Czy ma to oznaczać, że chcesz być naszym królem albo rządzić nami niczym jakiś władca? I nienawidzili go coraz bardziej z powodu jego snów i tego, co im powiedział. (9) Miał też jeszcze inny sen. Opowiedział o nim również swoim braciom. Mówił tak: Śniło mi się ponadto, że słońce, księżyc i jedenaście gwiazd składały przede mną głęboki ukłon. (10) Gdy opowiedział o tym swojemu ojcu i swoim braciom, oj-ciec skarcił go tymi słowami: Cóż to ma oznaczać ten sen? Czy mamy wszyscy, to znaczy ja, twoja matka i twoi bracia, przychodzić i kłaniać ci się aż do ziemi?

strona 164

Page 165: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Rycerz denarów

Kroniki Riddicka

Silni ludzie. Ludzie walczący o swój byt i byt bliskich. Za-prawieni w tej walce. Doświadczeni. Pewni swoich umiejęt-ności i świadomi tego, iż „prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju”. Znasz takich ludzi? Stykasz się z nimi poza salą filmową, lub ekra-nem telewizora?

Jestem jednym z nich, tych, którzy zawsze wracają ‚z tar-czą’. Z tych, którzy nie zakładają porażki. Tych, którzy mu-szą wygrać, po prostu są na to skazani. Tak wygląda moja twarda rzeczywistość — zawsze staję do walki, zawsze wy-chodzę naprzeciw wyzwaniom losu przekonany, że każdemu dam radę sprostać. Niemniej mój wewnętrzny wojownik, odziany w stal i ambitny heroizm, wskazuje mi czasami inne, alternatywne, zgoła niewzniosłe rozwiązania. Wska-zuje miejsca bezpiecznego schronienia przed wrogami. Uświadamia, że istnieją sytuacje, w których walka nie ma sensu, lub tylko te, w których skala i intensywność zdarzeń mnie przerastają. Ostatecznie zaś takie, w których trzeba wykazać się siłą tylko po to, by zobaczyć, i uznać, swoją własną słabość.

Pierwszym trudnym odkryciem, jakiego dokonałem w życiu było przyznanie się wobec samego siebie, że „nie mam obowiązku by zawsze zwyciężać, by zawsze stawać na wysokości zadania”. Kolejne, brzmiało jak zarzut „ja także mam prawo wrócić ‚na tarczy’”. I następne, prawie dręczące, „mam prawo do okazywania własnych uczuć bez obawy o to, że ktoś wyko-rzysta moje ‚uniesienia’ by podstępnie mnie zranić”. Doznawszy tego nauczyłem się, że bez względu na konieczność mam prawo do słabości, bezradności, odczuwania cierpienia, okazy-wania uczuć, i tego, co wydawało mi się najtrudniejsze, proszenia o pomoc innych. W proce-sie oswajania się z tą świadomością przestałem być herosem a stałem się człowiekiem. W koń-cu, i tylko (lub: aż), człowiekiem. Kimś, kto uznał własne słabości. Uznał, zrozumiał i nie uległ rozpaczy.

Kultura narzuciła mi wzorce postępowania. Popkultura dostarczała kanonów możliwych reak-cji. Religijnie ukształtowane sumienie skrępowało wolę. Życie służyło za poligon. Któregoś dnia porzuciłem wzorce, odszedłem od kanonów, zadałem pytanie po co dźwigam ten wór ka-mieniu i opuściłem pole ćwiczeń. Ustąpiłem miejsca innym. Przegrałem? Wręcz przeciwnie. Dojrzałem do tego, by przestać się ‚spinać’, by przestać galopować na ‚złamanie karku’, by spokojnie przystanąć i niezależnie od zamieszania przyjrzeć się temu, co dla mnie najdroższe, własnemu życiu.

• • •

Siła wojownika tkwi w jego umyśle — brzmiałby cytat z jakiegoś filmu karate klasy B, lub dal -szej.

Powtarzany w nieskończoność fakt staje się z biegiem czasu frazesem. Przestaje pełnić swoją rolę. Dewaluuje się.

strona 165

Page 166: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 41:

(29) Nadejdzie najpierw siedem lat wielkiego dobrobytu w całym Egipcie. (30) Potem na-stanie siedem lat dotkliwego głodu, tak że w całym Egipcie zupełnie zapomni się o owym dobrobycie, a głód będzie wyniszczał kraj do ostatnich granic. (31) Z powodu długotrwałe-go głodu zniknie wszelki ślad po dawnym dobrobycie. Głód bardzo da się ludziom we zna-ki. (32) A to, że faraon miał aż dwa podobne sny, oznacza, iż postanowienie Boże jest nie-wzruszone i już niebawem zacznie się urzeczywistniać. (33) Niech więc teraz faraon upa-trzy sobie jakiegoś mądrego i przezornego męża i ustanowi go rządcą nad całym Egiptem. (34) Powinien też faraon ustanowić specjalnych pełnomocników i rozesłać ich po całym kraju, żeby jedną piątą corocznych zbiorów z całego kraju przez siedem lat urodzaju gro-madzili na zapas. (35) Pełnomocnicy owi winni bardzo starannie gromadzić podczas sied-miu lat urodzajnych wszelkie zboże przeznaczone na chleb; niech nim rozporządzają tylko według poleceń faraona, zabezpieczając utrzymanie dla miast i strzegąc w nich jego zapa-sów. (36) Nagromadzone tak zapasy zboża będą stanowić zabezpieczenie na siedem lat klęski głodowej, która nawiedzi Egipt. W ten sposób może uda się uratować kraj przed głodową zagładą. (37) Wszystko to, co powiedział Józef, podobało się zarówno faraonowi, jak i jego dworzanom. (38) Zapytał więc faraon: Czy znajdziemy kogoś, kto mógłby mu do-równać? Kogoś takiego, w kim mieszkałby duch Boży? (39) A potem rzekł do Józefa: Ponie-waż Bóg obdarzył cię taką mądrością, nie znajdujemy nikogo, kto byłby równie jak ty mą-dry i przezorny. (40) Ciebie więc ustanawiam zarządcą całego mojego domu i twojemu sło-wu będzie posłuszny cały naród. I tylko ja, jako że zasiadam na tronie, będę przewyższał ciebie.

strona 166

Page 167: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Królowa denarów

Wiedźma

Nie mieszka pośród lasu, w chacie na kurzej łapce czy dom-ku z piernika. Krzywy nos, kudłaty pieprzyk, i dziwny ubiór nie stanowią jej atrybutów. Nie porywa dzieci. Nie zadaje lubczyku, ani nie przyprawia ligaturą o zanik członka mę-skiego. Nie lata na miotle na Łysą, czy inną, górę. Zwyczaj-ną, a jednak odmienną, spotkać ją możesz dosłownie wszę-dzie. Rozmaici autorzy mówiąc o niej zastanawiają się kim, lub czym, właściwie jest. Niektórzy wprost stwierdzają:

Postać czarownicy uosabia rodzaj powszechnego mitu, tłumaczącego wiele psychicznych doświadczeń, które od wieków musiały ludzi zadziwiać i niepokoić. Czarownica jest mitycznym uosobieniem zarówno męskiego lęku przed kobietą, jak i kobiecej niewiary w samą siebie. Reprezentuje kobiecą wolność, kobiecą moc, kobiecą seksualność, ale tortury i płonący stos obrazują również konsekwencje wykorzystania przez kobiety swej wolno-ści, mocy i seksualności. Czarownica uosabia męskie fantazje o nieokiełzanej kobiecej seksualności, ale rów-nocześnie jest symbolem natychmiastowej i okrutnej kary, jaką kobiety muszą zwykle za tę seksualność ponosić. Jest potężnym archetypem, gdyż w jednej postaci mieści tyle wyobrażeń. W świecie, gdzie obie płci uczone są, by bać się kobiecej niezależności i odmawiać należnych kobietom praw, czarownica staje się ide-alnym symbolem kobiecej zbrodni i kary — symbolem, który przemawia równie silnie do kobiet, jak i do mężczyzn.31

Także w tym opisie widać owo historyczne przeakcentowanie, które z ‚mądrej baby’, wiedź-my, uczyniło, obcującą z ciemnymi siłami, czarownicę. Gdzieś na pograniczu folkloru pojawia się czasami jako ‚dobra’ czarownica, i jako taka występuje zasadniczo a wyłącznie w literatu-rze dla dzieci ku podkreśleniu, iż w przewadze są jednak te ‚złe’.

Wiele mądrych i trudnych słów, mniej lub bardziej trafnych określeń, historycznych aluzji — wszystko to po to by powiedzieć ‚kobieta’ i zachwycić się nią. Wszystko po to by ją zrozumieć i odkryć to czym różni się od mężczyzny. Odebrać te, z mojej, samczej perspektywy, ulotne i niezrozumiałe sygnały, które wysyła i przełożyć je na jakiś znany mi język. Ostatecznie, by zrozumiawszy ją stać się dla niej równorzędnym partnerem w świecie, w którym„ma miliony naturalnych wrogów: wszystkich głupich mężczyzn”.32

• • •

Jak chcą rozliczni komentatorzy — Mag Małych Arkanów — a dla mnie zwyczajna wiedźma. I jakkolwiek kocham wiedźmy muszę powiedzieć wprost — czasami trzeba wiedzieć, kiedy po-wiedzieć wiedźmie ‚nie’. Tak, aby to zrozumiała i zaakceptowała.

31 Erica Jong, Czarownice, Wyd.: Zysk i S-ka, Poznań 200332 za: Marie von Ebner-Eschenbach

strona 167

Page 168: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

W drodze do domu przemyślałem kwestię relacji milionów głupich mężczyzn do jednej głupiej kobiety. Doszedłem do wniosku, że bywają sytuacje, w których wspomniane miliony owej jed-nej ‚do pięt’ nie dorastają.

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 39:

(6) Potifar pozostawił w rękach Józefa całą swoją majętność i dopóki Józef tam był, trosz-czył się tylko o to, aby się [jak najlepiej] najeść. A Józef był mężczyzną bardzo pięknym. (7) Po pewnym czasie zwróciła na Józefa uwagę żona Potifara i zaczęła go namawiać, aby poszedł z nią do sypialni. (8) Lecz on nie zgodził się, mówiąc do żony swego pana: Wiesz dobrze, że pan mój, odkąd przebywam w jego domu, jest o wszystko spokojny, bo całą swoją majętność powierzył mojej pieczy. (9) On sam nie czuje się w tym domu większy ode mnie i niczego nie zatrzymuje tylko dla siebie, prócz ciebie jednej, gdyż ty jesteś jego żoną. Jakżeż więc mógłbym dopuścić się tak wielkiej niesprawiedliwości [względem niego] i grzechu wobec Boga? (10) I chociaż nakłaniała go dzień po dniu, aby zechciał pójść z nią do sypialni i zrobić, co ona zechce, on jej nie ulegał. (11) Aż oto pewnego dnia, gdy wszedł Józef do domu i zamierzał rozpocząć swoją zwykłą pracę, a w domu nie było niko-go, dopadła go, (12) chwyciła za szaty i zawołała: Chodź ze mną do sypialni. Ale on wy-rwał się i uciekł, zostawiając w jej rękach swoje odzienie. (13) Gdy zobaczyła, że pozosta-wił w jej rękach część ubrania i uciekł, (14) zwołała domowników, krzycząc: Popatrzcie, sprowadzono do naszego domu tego Hebrajczyka, a on pozwala sobie na takie zuchwal-stwo! Przyszedł do mnie i chciał mnie zgwałcić, ale ja głośno zaczęłam wzywać pomocy. (15) Kiedy usłyszał, że zaczęłam krzyczeć i wzywać pomocy, zostawił w moich rękach część swojego ubrania i uciekł z domu. (16) Zatrzymała ową część ubrania u siebie aż do powro-tu jego pana, (17) któremu też opowiedziała całą tę historię — jak to sługa, Hebrajczyk, którego sprowadzono do ich domu, przyszedł do niej z zuchwałą propozycją, (18) ale gdy ona zaczęła głośno wołać o pomoc, pozostawił w jej rękach część swojego ubrania i uciekł z domu. (19) Kiedy pan Józefa usłyszał opowieść żony o tym, czego rzekomo dopuścił się ów sługa, zapłonął gniewem, (20) po czym kazał pochwycić Józefa i wtrącić do więzienia, w którym przebywali już inni więźniowie królewscy. I tak oto znalazł się Józef w więzie-niu.

strona 168

Page 169: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Król denarów

Argonauci

Wyruszyliśmy po ‚złote runo’. Dokonaliśmy bohaterskich czynów — pokonaliśmy własne słabości, walczyliśmy z zie-jącymi ogniem bykami, podstępem zwyciężaliśmy armie, usypaliśmy smoki. W drodze powrotnej mieliśmy trochę problemów za sprawą pewnej czarownicy, ale ogólnie po-szło dobrze. Pozostały nam kombatanckie wspomnienia, szybka, wojskowa, emerytura i dużo czasu na opowiadanie, chętnym do słuchania, o własnych przygodach. Od czasu do czasu siadamy też za stołem i rozmawiamy o innych ‚mło-dych gniewnych’. Śmiejąc się z ich radosnych pomysłów na życie śmiejemy się z siebie. Z naszej hucznej młodości. Z tych wszystkich świec, ofiar, przepowiedni i zbytecznej brawury. Bo przecież było ‚fajnie’. Wszechświat należał do nas, a nasze losy zajmowały tak ludzi jak bogów.

Gdy zaczynałem podróż z kartami przez talię spodziewałem się wszystkiego i zakładałem jedno — to miała być całkowi-cie moja własna podróż. Wyłącznie własne doświadczenia i spostrzeżenia zapisane w dzienniku podróży. Dzisiaj, z dumą stwierdzam, że udało mi się to osiągnąć. Powoli i sys-tematycznie, czasami z przyjemnością a kiedy indziej z nieukrywanym mozołem, podróżowa-łem od karty do karty; od historii do historii; od jednego doświadczenia do drugiego. Moim najważniejszym przyjacielem w podróży był zdrowy rozsądek. Okazał się pomocny. Rozmaite ‚mroki’, ‚ezoteryczne głębie’, ‚tradycje magiczne’, ‚szkoły tarota’, ‚właściwe talie’ oraz ‚uświęcona przez okultystyczne zakony wiedza dywinacyjna’ nieustannie, mniej lub bardziej świadomie, starały się wejść mi na głowę pojedynczo lub w różnych konfiguracjach; zawłasz-czyć doświadczenia, lub tylko skierować je w innym, niż założony, kierunku. W gruncie rzeczy walczyłem także cały czas o specyficzną nieporadność języka i takie opowiedzenie medytacyj-nych przygód, które, przy minimalnej dozie wiedzy i wyobraźni, mógłby zrozumieć każdy. Sta-rałem się pokazać, że można inaczej, nieomal przyziemnie, pracować z kartami. Umieścić je w codzienności, znajdując dla nich miejsce pomiędzy pracą, rozrywką i obowiązkiem. I zno-wu, z mojej perspektywy, udało mi się ten cel osiągnąć. Kończąc podróż nie zamierzam jed-nakże spocząć na laurach. Owszem ‚puszę się’ z dumy oglądając finał podróży. Siedząc na tro-nie własnego ego rozpieram się na nim wygodnie zadowolony z siebie. Mam ku temu pełne prawo.

Niemniej, także w tej chwili, wewnętrzny Prosiaczek i ‚Pyza na polskich dróżkach’, podpowia-dają mi, że chcą więcej; że podróż się jeszcze nie skończyła. To prawda. Zostało mi do prze-pracowania jeszcze kilka rzeczy związanych z kartami, ale dzisiaj chcę już tylko być emeryto-wanym kombatantem szczęśliwym z dokonanego dzieła. Świadomym takiego połączenia bra-wury, głupoty, rutyny i frajdy, które skutkuje szczęśliwym ukończeniem dzieła.

• • •

Ostatni gasi światło. Ostatni wielki. Ten, który wytrwał i osiągnął zamierzony cel. Ja sam? Tak. Utożsamienie osiągnęło już stosowny poziom.

strona 169

Page 170: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

• • •

Księga Rodzaju, rozdział 45:

(3) W końcu powiedział Józef do swoich braci: Ja jestem Józef. Czy żyje jeszcze mój oj -ciec? Ale jego bracia nie byli w stanie wypowiedzieć nawet jednego słowa, tak bardzo się przerazili. (4) Rzekł tedy Józef do swoich braci: Podejdźcie wreszcie bliżej. Kiedy się zbli-żyli, powiedział: Ja jestem Józef, wasz brat, którego sprzedaliście do Egiptu. (5) Ale nie martwcie się już więcej i nie trapcie się tym, żeście mnie sprzedali. Bóg mnie tu przysłał przed wami, żeby wam uratować życie. (6) Już dwa lata klęska głodu nęka cały kraj. Upły-nie jeszcze pięć lat, zanim można będzie zacząć orać i zbierać plony. (7) Bóg posłał mnie przed wami, aby przynajmniej część spośród was uratować w waszym kraju i pomóc wam doczekać powszechnego ocalenia. (8) Tak więc nie wyście mnie tu wysłali, ale Bóg. On to uczynił mnie jakby ojcem samego faraona, zarządcą jego domu, a nawet władcą całego Egiptu. (9) Wracajcie szybko do mojego ojca i powiedzcie mu tak: Twój syn Józef to ci ma do przekazania: Bóg uczynił mnie władcą całego Egiptu. Przybywaj co rychlej do mnie, nie zatrzymując się nigdzie! (10) Będziesz mógł osiąść w ziemi Goszen, blisko mnie. Możesz ze sobą zabrać swoich synów razem z ich dziećmi, stadami owiec, kozłów i bydła oraz cały dobytek, który do ciebie należy. (11) Tam [w ziemi Goszen] będę miał pieczę nad tobą; klęska głodu będzie bowiem trwała jeszcze pięć lat. W ten sposób ani ty z całą rodziną, ani cały twój dobytek nie poniesiecie żadnej szkody. (12) Tak więc wy sami, a także mój brat Beniamin, widzicie teraz na własne oczy, że ja z wami rozmawiam. (13) Opowiedzcie mojemu ojcu o wysokim urzędzie, jaki piastuję w Egipcie, i o wszystkim, coście tu widzie-li. Pośpieszcie się też, żeby co prędzej sprowadzić tu mojego ojca.

strona 170

Page 171: Mój Tarot

Mój Tarot — Artur Mikuła

Prawa autorskie

Udostępnienie i licencja

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa -- Użycie niekomercyjne -- Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Oznacza to, że wolno:

1. Kopiować i rozpowszechniać zawarte tutaj teksty,2. Tworzyć na ich podstawie utwory zależne,3. Na następujących warunkach:

Uznanie autorstwa — w przypadku wykorzystania zawartych tutaj tekstów, w miejscu ich wykorzystania należy wyraźnie podać imię i nazwisko autora,Użycie niekomercyjne — nie wolno używać tekstów tutaj zawartych w celach komer-cyjnych,Na tych samych warunkach — jeśli zmieniacie lub przekształcacie teksty tutaj za-warte, lub tworzycie własne na ich podstawie, możecie rozpowszechniać powstały w ten sposób materiał tylko na podstawie takiej samej licencji.

Licencja ta obejmuje wyłącznie teksty mojego autorstwa i w żadnym przypadku nie odnosi się do użytych, i jasno oznaczonych, materiałów innych licencjodawców.

Kontakt z autorem

Jeśli ktoś z odwiedzających chciałby wykorzystać materiały zawarte w tym opracowaniu w celach komercyjnych proszony jest o kontakt z autorem w celu ustalenia warunków ich użycia. Preferowana forma kontaktu za pośrednictwem poczty elektronicznej pod adre-sem: [email protected]

strona 171