Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie...

85
Mój Tarot przewodnik po kartach Artur Mantyka Warszawa, 2010-2012

Transcript of Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie...

Page 1: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot przewodnik po kartach

Artur Mantyka

Warszawa, 2010-2012

Page 2: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 2

Spis treści

Spis treści ............................................................................................. 2

Wstęp .................................................................................................. 5

Wędrówkę czas zacząć .............................................................................. 7

Mag czy iluzjonista? .................................................................................. 8

Galopujące emocje .................................................................................. 9

Matki, żony, kochanki ............................................................................... 10

Macho z Florydy ..................................................................................... 11

Pasterz bez owiec ................................................................................... 12

Osiołkowi w żłoby dano............................................................................. 13

Bomba w górę proszę Państwa .................................................................... 14

Tego się ludziom nie robi ........................................................................... 15

Synowie Szymona .................................................................................... 16

A jednak się kręci ................................................................................... 17

Nec Hercules contra plures ........................................................................ 18

Always look on the bright side of life! ........................................................... 19

Danse macabre ...................................................................................... 20

Przez cnotę upadając ............................................................................... 21

Diabeł tkwi w szczegółach ......................................................................... 22

Metropolis ............................................................................................ 23

Laura i Filon .......................................................................................... 24

Dokąd prowadzi królicza nora? .................................................................... 25

Sol Invictus ........................................................................................... 26

Eschatologia w pigułce ............................................................................. 27

Axis mundi ............................................................................................ 28

Życie płynie zwyczajnie ............................................................................ 29

Bo w tym cały jest ambaras … ..................................................................... 30

Na krańcu świata .................................................................................... 31

Teatime ............................................................................................... 32

Może zostać tylko jeden ............................................................................ 33

Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem ........................................................... 34

Milczenie owiec ...................................................................................... 35

Z wiatrem i pod wiatr .............................................................................. 36

Jak wygląda ostrokół? .............................................................................. 37

Sztuka przetrwania ................................................................................. 38

ADHD, mania, czy dojrzewanie? .................................................................. 39

Stachanowca 500% normy .......................................................................... 40

Page 3: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 3

Żelazna dama ........................................................................................ 41

Jestem mężczyzną .................................................................................. 42

W oczekiwaniu na deszcz .......................................................................... 43

Dewaluacja ........................................................................................... 44

Pełnia szczęścia...................................................................................... 45

Piąte koło u wozu ................................................................................... 46

Mój własny Matrix ................................................................................... 47

Cnota egoizmu ....................................................................................... 48

Nibylandia ............................................................................................ 49

Pomieszanie z poplątaniem ........................................................................ 50

‚Obrońca’ krzyża i innych wartości ............................................................... 51

Wakacje ............................................................................................... 52

Młodzi junacy ........................................................................................ 53

Sir Lancelot z Jeziora ............................................................................... 54

Jej czarne oczy ...................................................................................... 55

Mentor ................................................................................................ 56

Koniec degrengolady ................................................................................ 57

Równowaga wewnętrzna ........................................................................... 58

Punkt widzenia ...................................................................................... 59

Wyśpisz się w piachu pod kombinatem ........................................................... 60

Tanie dranie .......................................................................................... 61

Gorączka .............................................................................................. 62

Juma .................................................................................................. 63

Smoki i dziewice ..................................................................................... 64

Okrucieństwo bezsenności ......................................................................... 65

Umarł król — niech żyje król! ..................................................................... 66

Małpa z brzytwą ..................................................................................... 67

Fratres Militiae Templi .............................................................................. 68

Elizabeth.............................................................................................. 69

Facet w lustrze ...................................................................................... 70

Tajemniczy ogród .................................................................................... 71

Taniec pingwina na szkle ........................................................................... 72

Praca .................................................................................................. 73

Twierdza .............................................................................................. 74

Wiatr w oczy ......................................................................................... 75

Gangsterzy i filantropi .............................................................................. 76

Siedem życzeń ....................................................................................... 77

Konik polny i mrówka ............................................................................... 78

Page 4: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 4

Harmonia ............................................................................................. 79

Tam i z powrotem ................................................................................... 80

Wieczny student ..................................................................................... 81

Kroniki Riddicka ..................................................................................... 82

Wiedźma .............................................................................................. 83

Argonauci ............................................................................................. 84

Prawa autorskie ..................................................................................... 85

Page 5: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 5

Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym — twojej duchowości? Niby odpowiedź powinna być oczywista i prosta, a określić się w trybie ekspresowym powinienem bez problemu. To jednak co oczywiste w pierwszej sekundzie prze-staje być tak jasne po dziesięciu minutach myślenia. Po godzinie ma się tę nieznośną świadomość, że w prostych słowach się tego opisać nie da. I bęc. To nagle dociera. To, że jest się poganinem. Z krwi i kości. Nie jakimś tam kultystą agrarnym, przyrodniczym, astralnym a nawet, popularnym ostatnimi czasy, filozoficzno-etycznym. Jestem zwyczajnym ‚wieśniakiem’ w kwestiach ‚ważnych’ — klasycznym ‚poganinem’. Mój świat to asfalt, kamienie, cegły, beton, stal, szkło i szybka komunikacja międzyludzka. Jestem nastawionym na zdobywanie sprawdzalnej i odtwarzalnej wiedzy materialistą. Może w związku z tym przestały mnie pociągać pomysły na duchowość synajskich pastuchów biegających po pustyniach; pa-lestyńskich biedaków, rybaków i cieśli; arabskich watażków plemiennych; animistów wszelkiej maści; gości medytujących pod drzewami; oraz ich naśladowców i kontynuatorów w historii. Niewiele mi mogą zaoferować mimo, iż korzystam ze spuścizny kulturowej, którą ukształtowali. Jeszcze mniej oferują mi w tej materii wszelkiej maści restoracjoniści czy ‚neoludki’, którzy w XIX i XX wieku zbiorowo wpa-dali na pomysł podróży w czasie bez przemieszczania się w nim i kształtowali duchowość i rzeczywistość, własną, oraz obcą wedle zasady ‚widzę misia’. W takim świecie żyjąc stykam się nieustannie z symbolami. Otaczają mnie tak jak kiedyś innych spośród powyżej wymienionych. Poczynając od znaków drogowych, przez zdjęcia w gazetach i filmy, na obra-zach kończąc. Żyję nimi, z nimi, wewnątrz nich i pośród, poddany ich wpływowi. Część z nich odczytuję w sposób świadomy, części nie. Gdy je dostrzegam (bez względu na stopień świadomości) odczytuję z nich informacje; tez zaś przekładają się wprost na moje zachowania, emocje, uczucia, gesty. Na to kim jestem i co sobą reprezentuję. W pewnym momencie życia Tarot stał się dla mnie takim właśnie skondensowanym zbiorem symboli uniwersalnych; narzędziem, które zacząłem wykorzystywać do roz-woju własnej duchowości, traktując ten termin w kategoriach egzystencjalnych (wpływ nadmiaru lek-tury dzieł P.Tillicha), co oznacza, że zazwyczaj mówiąc o wykorzystaniu kart odwołuję się do terminów takich jak — samorealizacja, świadomy rozwój, autokreacja czy transgresja. I tak, będąc w pełni uduchowionym, stuprocentowym racjonalistą, poruszam się po świecie kart Tarota, i innych jego użytkowników, co prowadzi w konsekwencji, i czasami, do sytuacji pełnych komizmu. Nieporozumienia wynikają z tego, że jako poganin korzystam swobodnie ze wszystkich osiągnięć cywi-lizacji, nie krępując się szczególnie przesądami odnośnie wyboru, i posiadania, jednej tylko ścieżki życia, ani nie krygując się na przedstawiciela jedynej (bo mojej) prawdy — funkcjonalnej, naukowej czy religijnej.

Page 6: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 6

Umysł głupka sprowadza filozofię do szaleństwa, Naukę do zabobonu,

a sztukę do pedanterii. Stąd uniwersyteckie wykształcenie.

Page 7: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 7

Głupiec

Wędrówkę czas zacząć

Początki zawsze bywały podobne. Któregoś dnia myśli płynęły spokoj-nie i w ukierunkowany sposób każda kończyła przy słowie: Tarot. Na-stępnego dnia patrzyłem w niebo a księżyc dopowiadał: Czas się nim zająć. Po kilku dniach w nocy lampy uliczne nie pozwalały zasnąć a w tyłek gryzło coś zjadliwie, szepcząc: No zabierzesz się w końcu do ro-boty leniwcu jeden ty? No dobrze już dobrze. Zabieram się.

Z medytacjami z tarotem jest tak, że nigdy nie wiadomo było dokąd mnie zaprowadzą tym razem. Owszem plan wędrówki jest gotowy, ple-cak spakowany, droga słoneczna, prognozy doskonałe, ale trzeba być cholernym głupcem (ups! przecież nim jestem), lub człowiekiem po-kroju Dyzia marzyciela, aby wierzyć, że tym razem wycieczka odbywać się będzie bez niespodzianek. Bo przecież patrz. Gdzie ‚mrok’? Gdzie ‚ezoteryczna głębia’? Gdzie się podziały ‚tradycje magiczne’, ‚szkoły tarota’, ‚uświęcona przez zakony wiedza dywinacyjna’? Przecież twoja karta to kpina. Jakiś cholerny Prosiaczek, jak ta Pyza na polskich dróż-kach. I ma jedno uszko ‚bardziej’.

A właśnie o to chodzi. O Pyzę i Prosiaczka. O to wędrowanie, którego żaden rozsądny człowiek nie zaczyna od lektury banalnego przewodnika. Bo widzisz, na tej drodze chodzi się bez przewodnika, gwarancji wsparcia i świadomości istnienia GOPR’u. Bez mądrych książek z działu ezoteryki; bez porad wróżki Balbiny, czerwonych świec, krwawych ofiar. Tego wędrowania nie można zakuć a potem zdać. Nie istnieje potrzeba oprawiania go w obrzędowość, zadymiania kadzidłem, kropienia woskiem i mieszania z jelitami kurcząt. Wiesz o co chodzi? Nie wiesz. Przykro mi. Źle trafiłeś :)

Tutaj należy pomyśleć. Zechcieć otworzyć się na obraz. Obejrzeć treści w nim zawarte bez względu na to jaką formę przybierze tym razem stary, dobrze znany symbol. W końcu zaś należy pozwolić symbo-lowi by stał się Twoim przewodnikiem na nadchodzące minuty, godziny, dni a może nawet miesiące. W sumie nigdy tego nie wiesz gdy zaczynasz. Może okazywać się w tym czasie, że i słowa są zbyteczne, bo nie wszystko daje się opisać.

Zatem ‚hyc’. Jestem na drodze i jest mi wesoło. Będę pisał.

• • •

Kiedy myślę o karcie Głupca zawsze towarzyszy jej myśl o BHP. Przeciętny fan nadprzyrodzonych do-świadczeń widząc przepaść na początku drogi pomyśli sobie coś w stylu ‚duchy, ciała astralne, myślo-kształty, bogowie, cały ten kipiący życiem wszechświat stawił się aby mnie wesprzeć w drodze; stawił się by podziwiać początek mojej drogi, mój wspaniały start; zaś ta przepaść jest ułudą pięciu zmysłów; pułapką na wędrowca, ale nie dam się zwieść’. Chwilę potem zrobi krok do dziury i … skończy swoją przygodę z kartami. Często swoją przygodę ze wszystkim. Bo widzisz — głupiec to nie idiota, który wskakuje bezmyślnie do każdej napotkanej dziury. Pakuje się w kabałę dla zasady. Wsadza palce w maszynkę do mielenia mięsa. Jest ciekawy świata, ale nie jest bezmyślny. Zachował rozsądek przyna-leżny ludziom prostych i chociaż głęboko wierzy w możliwość lotów na miotle, to na wszelki wypadek zakłada spadochron zanim na miotłę wsiądzie. BHP. Dlatego też nie mam zamiaru wkraczać w przepaść inwokując. Zamierzam ją pokonać. Zwyczajne zejść po ścianie. I tutaj kończę. Dzisiaj pobędę jeszcze chwilę Głupcem. Nacieszę się wolnością. Przyrodą. Światem dookoła. I dopiero jutro stanę się zadufa-nym w sobie dupkiem — (arcy) magiem we własnej osobie.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „The Fool on the Hill” grupy The Beatles.

Page 8: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 8

Mag

Mag czy iluzjonista?

Ledwo zszedłem z góry i już mi się w głowie poprzewracało. Mam fiku-śne nakrycie głowy, frak, kociołek, sztylet, złotego denara (z penta-gramem!) a nawet różdżkę. No tylko jeszcze śnieżna sowa Hedwiga (SRSLY?) i istny ze mnie Harry Potter — będę czarował was i dzieci wa-sze. Dobrze. Oszukiwałem. Jestem tutaj po to by czynić swą wolę ca-łym prawem (najlepiej waszym). Pewnie zastanawiacie się w jakim celu stoję przed wami w szlafroku w kaczorki i z czarną świecą? Sam nie wiem, ale podobno lepiej to wygląda niż stać w samych gaciach. I tak ‚dookoła Macieju’. Jesteś poważny, traktujesz świat poważnie, ta-koż ludzi — uważają Cię za czarusia iluzjonistę. Zachowujesz się jak czaruś iluzjonista? Niechybnie uznają, że jesteś wielkim, mrocznym wcieleniem kogoś bardzo potężnego.

Bywają takie chwile, w których nie mam ani potrzeby ani chęci porów-nywania się z innymi ludźmi. Nie mam nawet potrzeby dostrzegania ich wokół siebie. Świat skurczył się do moich rozmiarów. Mam świado-mość własnych możliwości i umiejętności. Jestem archetypem karty ‚Mag’. Czasem w takich okolicznościach przyrody pogardzam innymi ludźmi. Mniej świadomymi. Mniej pewnymi własnej wartości. Czasami daję im to odczuć. Oni reagują. Spirala się rozkręca. Nie będę jednak zbyt głęboko wchodził w świat dygresji. Sprawa dotyczy mnie.

Bywają chwile, gdy odczuwam głęboką potrzebę porównywania się z … nie nie z ludźmi, ale z samym sobą z wyżej opisanych okresów życia. I gdy nie znajduję siebie takim jakim bywałem mam skłonność do teatralizacji. Odgrywam więc sam przed sobą scenkę rodzajową pt. ‚Jestem zajebiaszczy’. Po jed-nodniowym teatrzyku okazuje się, że jestem doprawdy taki jak napisałem (zwłaszcza gdy teatr jednego aktora jest równolegle teatrem jednego widza) i nabieram nagle chęci do wystawienia kolejnych 500 spektakli, albowiem łatwiej jest grać niż żyć. I nadal jestem archetypem karty. Karty ‚Iluzjonista’.

Dobrze się domyślasz, to ten sam obraz. Różnica leży we mnie. Widzę w danej chwili dokładnie to kim jestem — aktorem czy człowiekiem, którego gra. W obu przypadkach jestem perfekcyjny. Nieziemski. Nieludzki. Nieskończenie doskonały. Wszystkomający. Samowystarczalny.

• • •

Jeśli zastanawiasz się nad kartą mówiącą o kwintesencji samczości, co przekłada się na kompleks po-staw poczynając od szturmu Moskwy na zabawie kolejką elektryczną kończąc, dość ciekawie możesz zareagować na zdarzenie, w którym, ktoś stara się wyrządzić Ci krzywdę. Specyfika reakcji polega na tym, że przyjmujesz ze spokojem starania wrogiej osoby patrząc na nią wzrokiem kogoś, kto odwiedza ZOO i w terrarium dostrzegł egzotyczne stworzenie. Gdy planujesz rewanż wiesz, że dysponujesz sto-sowną siłą pozwalającą Ci zniszczyć życie jednostce, ale zastanawiasz się czy warto. Ostatecznie za-miast podciągać artylerię robisz natarczywemu stworzeniu delikatny żart a ono nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż właśnie otarło się o Armagedon ;) Ciekawe — prawda?

• • •

Urokliwie zastanawiam się nad tym czy killer to jednak killer czy tylko popierdółka :)

Page 9: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 9

Najwyższa kapłanka (arcykapłanka)

Galopujące emocje

Kochamy przeczucia, palpitacje, emocje. Ten uwznioślony uczuciami stan pobudzenia. ‚Czuję, że jeśli nie napiszę kolejnego wpisu na blogu, to wszystkie wielkie czakramy padną i tak będą leżały jak padły’. No w każdym razie emocje rzecz święta i mieć je należy bezwzględnie. I niech kicają jak króliczki. I niech się mnożą i niech nam wszystkim będzie dobrze. Bo przecież każdy je odczuwa i dzięki temu, w towa-rzystwie nikt nie czuje się wyobcowany.

No właśnie. Tyle, że Najwyższa Kapłanka nie jest Jolą Rutowicz. Emo-cjonalne zagrania, efekciarskie sztuczki i inne ‚pokazówki’ nie mają na nią żadnego wpływu. Kreatywne działanie umysłu na zaawansowanym poziomie abstrakcji już tak. I to jest to co należy o niej wiedzieć. Po-lega na intuicji twórczej, odkrywczej i wartościującej. Planuje i prze-widuje łącząc wszystkie świadome i podświadome działania własnej jaźni. Wydaje się przez to raczej zimną suką niż gorącą kotką. Cho-lera … przez całe życie nie spotkałem takiej kobiety1. Znajdowałem natomiast nieustannie jej przeciwieństwa. Przeintelektualizowane. Tworzące wrażenie niedostępności. Obojętne. Bezmyślne. Podczas gdy Ona jest tak nieobojętna jak i zmyślna.

Patrząc na jej obraz i rozważając jego znaczenia przypominam sobie podstawy prowadzenia ‚Dziennika intuicji’. Współczesnego odpowiednika grymuarów, o którym wiedzę przejęli, lecz stosują w sposób ograniczony, specjaliści z branży motywacyjnej i goście od programowania neurolingwistycznego. Do-chodzę do wniosku, że czas najwyższy wykonać i spisywać tę księgę na własne potrzeby. Przedmiot magiczny metodą jego użycia.

• • •

Spotkanie z Najwyższą ustawia wewnętrzny świat na głowie jednocześnie porządkując go. Wprowadza w życie dualizm form, poglądów, postaw i równolegle usuwa go. Łącząc przeciwności uwypukla różnice ucząc je koegzystencji. Spotkanie takie zawsze uważać będę za atrakcyjne.

1Z jednym wyjątkiem; ta, którą spotkałem jest obecnie moją żoną.

Page 10: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 10

Cesarzowa

Matki, żony, kochanki

O tym kim mężczyzna staje się w życiu decydują: jego matka, żony i kochanki. Mistrzynie wywierania wpływu świadome swojej przewagi nad samcem. Przewagi wynikającej z faktu relacji krwi, przyrzeczenia, tajemnicy. “Jeden znak, a już nie wiecie sami; Co i jak, wzdychacie godzinami: Ech! Uch! Och! Ach! Słychać wciąż po całych dniach”.

Jestem typem, który lubi wywierać wpływy. Sprawować władzę. Jest też tak, że chętnie przekazuję obowiązek decydowania innym gdy tylko mam możliwość zachowania pozorów tyranii. Niedostrzegalnej tyranii. Najlepiej spełniam się w roli szarej eminencji.

Pozory. Mam pełną kontrolę nad własnym życiem. Nie ulegam wpły-wom, szantażowi, manipulacji. Jestem oazą roztropności i samodziel-nej niezależności. Nie ulegam fascynacjom. Żądzy. Nie poddaję się dyskretnemu wpływowi osób bez względu na poziom pokrewieństwa ciała czy duszy, oraz rzeczy bez względy na to jak dalece użyteczne czy eleganckie wydają się być. To wszystko brzmi tak doskonale, iż można odnieść wrażenie, że jest równie piękne co sztuczne. Po-myślmy: Ile osób wiedząc, iż poddam się wpływom, o ile zachowam pozory, podejmie się próby wywarcia na mnie wpływu w imię partykularnych interesów?

Ten medal ma także drugą stronę. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, abym to ja był matką, żoną i kochanką :) Abym to ja wywierał wpływy mając świadomość tego, że ludzie chętnie mi ulegną jeśli zachowają przeświadczenie o tym, że kontrolują sami własne życie; że są samodzielni. Wystarczy zna-leźć sposób i dopasować go do osoby. Pochlebstwem, prezentem, obietnicą przyjemności przejąć ini-cjatywę. Uzależnić. Związać. Czerpać korzyści w czasie nie objętym granicami. Wszystko w zamian za stosownie przyjazną wizję rzeczywistości. Taką, którą tylko ja potrafię zapewnić.

• • •

W przypadku Cesarzowej nie można pominąć jednego elementu, który na tym wyobrażeniu karty po-zostaje w pełni ukryty. Mam na myśli drugorzędowe i trzeciorzędowe cechy płciowe. Dochodzimy tym samym do pewnego rozdźwięku pomiędzy tą a kartą poprzednio rozważaną. Arcykapłanka jest atrak-cyjna pięknym wnętrzem. Cesarzowa wyglądem zewnętrznym i dojrzałością. To za nią wędrują oczy. To ona patrzy na nas z rozkładówek Playboya. To o niej śnimy na jawie. To w jej towarzystwie chcemy się pokazywać. To z nią chcemy uprawiać seks. To ona rodzi nasze dzieci. To ostatnie jest dość istotne. Wzorem mormońskiej żony pozostaje istotą wiecznie ciężarną.

Ps. Lub tylko zapładnia nasze męskie umysły taką właśnie myślą …

• • •

Nieustająco kojarzyła mi się Adele, w utworze Rolling in The Deep z Cesarzową.

Page 11: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 11

Cesarz

Macho z Florydy

Pamiętasz na pewno taki monolog Ala Pacino z filmu ‚Adwokat diabła’ — Nie zadzieraj nosa. Nieważne, jak dobry jesteś. Nie ściągaj na siebie uwagi. Tu tkwi tajemnica, przyjacielu. Musisz być skromny. Nieszko-dliwy. Niezauważalny. Rozumiesz: głupek, prostaczek, naiwniaczek. Spójrz na mnie. Niedoceniany od samego początku. Nigdy byś nie po-wiedział, że jestem panem wszechświata — prawda? To jedyna słabość, jaką do tej pory u ciebie zauważyłem. — Keanu Reeves zapytał — Co takiego? — i usłyszał w odpowiedzi — Twój wygląd. Macho z Florydy.

Przez całe dorosłe życie uczyłem się jak pozostawać w cieniu zdarzeń i ludzi. Na uboczu, skromnie, nieszkodliwie. Niemniej bycie panem i władcą kusi. Kusi świadomość wiedzy. Kusi chęć potwierdzania jej przydatności. Kusi konfrontacja. Zazwyczaj wygląda to tak, że na ho-ryzoncie zdarzeń pojawia się osoba silnie akcentująca swoją obecność — rozpoczyna serial w odcinkach pt. ‚Lans bez granic’ — a ja miast wyrozumiałości wykazuję się jedynie irytacją, a poirytowanym będąc testuję granice cudzego lansu. W jakiś czas potem automatycznie włą-czają się fanfary i tylko po głowie telepie się świadomość tego, że zwy-cięstwo z niegodnym konfrontacji, gdyż od początku słabszym, przeciwnikiem to w istocie spektaku-larna klapa. Ale co tam. Za Keanu powtarzam ‚Ja nie przegrywam!’ (od siebie dodaję: nigdy) i w odpo-wiedzi słyszę, że zafascynowanie samym sobą to najsilniej działający naturalny narkotyk :)

W trakcie trwania tej wędrówki chcę zmienić nastawienie. Mam zamiar pozostać ‚panem świata’ lecz rozstać się z pozą ‚hegemona’. Odpowiedzialnie i z szacunkiem, lecz jednak bawić się władzą, rzeczy-wistością, życiem, żywiołami, wiedzą. Przekonać się i doświadczyć jak to jest gdy podchodzi się do rzeczy poważnych z przymrużonym okiem, z uśmiechem na twarzy, a mimo to bez nonszalancji (tak typowej dla ‚rozrywkowych’ ludzi).

Czas rozstać się z postawą ‚macho z Florydy’ nie stając się przy tym metroseksualnym, bez wyrazu, padalcem. Rzekłem!

• • •

W Cesarzu zawsze cenię jego samczość i jej atrybuty — siłę, zdecydowanie, wolę i ojcostwo, które nieodwołalnie i w każdych okolicznościach z niego się wyłaniają. Historyczna rola tego ostatniego, razem ze słowami ‚Pan Ojciec’, zaciera się mocno w obecnych realiach.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „Ballada o cysorzu” Tadeusza Chyły.

Page 12: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 12

Arcykapłan (papież)

Pasterz bez owiec

Czasami można odnieść wrażenie, że w naszej czasoprzestrzeni obraz kapłana uległ barbaryzacji. Patrzysz i widzisz kapłanów na stanowi-skach aktywistów politycznych czy biznesowych. Kapłanów hołdują-cych światopoglądowej ‚cepelii’, ludycznym rozrywkom oraz ludowej teologii. Kapłanów wchodzących w rolę ‚bogów na ziemi’, pakujących się ‚z butami’ w życie współwyznawców. Kapłanów, którzy własnym przykładem nie inspirują, nie pociągają do niczego. Którzy w większo-ści przypadków budzą wyłącznie Twoje obrzydzenie.

Jakiś czas temu cytowałem Tomasza Piątka, i dzisiaj znowu powtórzę za nim: “… pogańska pseudo-laicyzacja oznacza odejście od bardziej tradycyjnych form życia i pójście za konsumpcją, za blichtrem, bla-skiem i błyskiem, za ostrymi przyprawami i różowymi majteczkami. Czci się przedmioty, a jeszcze bardziej obrazy, telewizyjne, błysz-czące, wdzierające się do mózgu i nie pozwalające na refleksję. Czło-wiek w takim stanie ducha nie zwróci się wprost do Boga, ani też się od Boga nie odwróci. Nie jest zdolny do tak poważnych wyborów. Ra-czej spróbuje rozwiązać ten problem w sposób dziecinny. Spróbuje ze-pchnąć całą sprawę na „starszych i mądrzejszych”. Niech ktoś inny zajmuje się Bogiem i załatwia to za mnie, żebym ja mógł się spokojnie bawić.” Niemniej dodam od siebie, że w medytacji karta kapłana jest tą kartą, która mówi mi: nie musisz niczego delegować, spychać na starszych i mądrzejszych. To Ty jesteś starszym i mądrzejszym.

Cóż więc pozostało. Pobawiłem się cesarzem będąc i szybko zostałem skorygowany. W świecie medy-tacji nad tarotem tak właśnie się zdarza, że gdy już podejmiesz decyzję, wydawać by się mogło, że z konsekwencjami na wieki, okazuje się ona czymś niezwykle eterycznym, ulotnym, tymczasowym. Karty bowiem nie determinują życia, nie wpływają na nie w żaden inny sposób niż pobudzając do refleksji i działania. Stanowią pomoc wizualną, której celem jest zachęcić mnie do rozważań nad własną naturą. Wzbudzić chęć poszukiwania mądrości, głębi w sobie. Nie ograniczają mnie jednak tylko do rozważań. Jeśli za owymi nie staną konkretne zachowania, postawy, wybory życiowe rozważania tracą rację bytu. Wiedza staje się sztuką dla sztuki. Zaczyna budzić wyłącznie obrzydzenie brakiem przełożenia na co-dzienność.

W ten sposób nie będąc dłużej kapłanem z wyboru ludzi pozostaję nim z racji tego, co tworzę łącząc refleksję z praktyką w tradycyjnych sferach, formach życia.

• • •

Wolność i nieustanna podległość. Wolność i nie kończące się posłuszeństwo. Wolność i trwałe wyrze-czenie się. Ciemna esencja życia duchownego. Zagęszczają ją wydatnie brak prywatności, nieustanna gotowość do pracy, zwyczajna niechęć i zazdrość otoczenia ‚bo przecież duchownemu wszystko przy-chodzi tak łatwo’. To wszystko czego nie widać a jest.

Page 13: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 13

Kochankowie

Osiołkowi w żłoby dano

W jeden owies, w drugi siano. Uchem strzyże, głową kręci I to pachnie, i to nęci. Od którego teraz zacznie, Aby sobie podjeść smacznie? Trudny wybór, trudna zgoda Chwyci siano, owsa szkoda, Chwyci owies, żal mu siana. I tak stoi aż do rana, A od rana do wieczora; Aż nareszcie przyszła pora, Że oślina pośród jadła Z głodu padła.

Tak swego czasu Aleksander hrabia Fredro opisał był rozterki posiada-nia, męczarnie wyboru. Dlaczego o nich wspominam?

Gdy zaczynałem medytacje z tarotem spodziewałem się tego, iż w pewnym momencie pisania spadnie mi na głowę nadmiar. Znajomych. Zaproszeń do projektów. Propo-zycji wyjazdów. Planów. Wszystkiego. Dużo i naraz. Jak wiadrem woda w lany poniedziałek. I każdy oczekuje. I kusi. I nęci. Tylko rzuć w cholerę to pisanie o tarocie bo się marnujesz. Z nami osiągniesz wyżyny, kupią Cię przedsiębiorstwa rozrywkowe. Wypłyniesz w prasie ogólnopolskiej. Będziesz sławny. Pożądany. Tylko się zdecyduj. I nie zawiodłem się. Falanga atakuje z uporem godnym lepszej sprawy już któryś dzień z rzędu. Aż mi się nie chce skrzynki pocztowej otwierać.

Rzecz w tym moje drogie dzieci, że ja już nie jestem osłem z wierszyka. Po kilku latach milczenia stałem się zgoła odmiennym gatunkiem tego długouchego czworonoga. Tym upartym, irytującym kon-sekwencją, mającym plan i wolę realizowania projektów pojedynczo. Zatem pozostało mi jeszcze 78 minus 7 wpisów w tym blogu (wartość minimalną policzcie sami dodając jakiś niewielki margines jeśli pojawi się jakaś myśl uboczna warta publikacji).

I tak oto dokonałem wyboru. Własnej ciężkiej ale pewnej pracy nad współpracę wynikającą z przypo-mnienia się światu. I wpisałem się (nie) przypadkowo w treść ukochanej karty.

• • •

Dotarły do mnie głosy o tym, iż to takie nieosobiste i nie związane z drugim człowiekiem, gdy pisze się o własnych wyborach pomiędzy ‚rzeczami’. Wszystkim negującym moje podejście zaręczam, iż obu-rzenie wywołane odmową wzięcia udziału w jakimś projekcie budzi emocje o charakterze nieomal wyłącznie osobistym ;) Nie wierzycie? Powiedzcie ‚nie’ komuś kto oczekuje, iż odpowiecie mu ‚tak’ na pytanie :)

Page 14: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 14

Rydwan

Bomba w górę proszę Państwa

Ostatnio spędzam czas produkując się na różnych forach dyskusyjnych. W tematyce ‚duchowego rozwoju’ ma się rozumieć (znajomy zwrócił mi uwagę, że termin ezoteryka jest ostatnio źle widziany). Wspomi-nam o tym by zwrócić uwagę na ‚kanon’ czy też ‚dogmat’ owego roz-woju, który wyraża się w takim oto dialogu:

P: Dlaczego wiedza i rozwój duchowy nie mogą iść w parze? O: Mogą i zwykle idą. Przychodzi jednak moment, w którym wie-dza przestaje mieć już znaczenie. Takie są prawa duchowego roz-woju.

Popatrz na kartę obok. Widzisz to? Łódź płynie portem. Ciągną ją sy-metrycznie dwie rybcie. Poddane kontroli. Tresurze. Szkoleniu. Po-słuszne komuś. Odpowiada za to ten gość z kijem. I, jak sądzę, właśnie taki gość z kijem przydałby się większości współczesnych ezoteryków. Rzecz w tym, że oni nie poddają się kontroli (nawet własnego umysłu, o rozsądku nie wspomnę), nie potrafią wykazać się żadnym posłuszeń-stwem, nie posiadają autorytetów zewnętrznych, determinacja i reżim systematycznej pracy są im obce. Liczy się jedno — aby słowa były idealnie śliskie i okrągłe — jak kulki analne w wazelinie — przyjemne i o oczywistym zastosowaniu.

Wracam do własnego życia. Kiedyś, dawno temu na fali fascynacji Ασκητική, zachwycały mnie słowa:

Nie jestem dobry, nie jestem prawy, nie jestem łagodny. Moje szczęście, moje nieszczęścia trudne są do zniesienia. Pełno we mnie bełkotliwych dźwięków i ciemności, pławię się w łzach i krwi w ciepłym korycie ciała. Boje się mówić. Ustrojony w sztuczne pióra wołam, śpiewam, płaczę, by zagłuszyć niemiłosierny krzyk serca. Nie jestem światłem. Jestem nocą, lecz jakiś płomień przenika me wnętrze i je trawi. Jestem nocą trawiona światłem. Zagrożony, niecierpliwiąc się, zataczając w ciemności, usiłuję otrząsnąć się ze snu i stojąc przetrwać parę – tyle, ile wytrzymam – chwil. Male, nieokiełznane tchnienie beznadziejnie walczy we mnie, by zwyciężyć szczęście, zmęczenie, śmierć. Ćwiczę ciało jak bojowego konia. Dbam by zawsze było silne, skromne, gotowe. Hartuje je i mu współczuję. Innego konia nie mam. Dbam, by mój umysł był zawsze czujny, bystry, bezlitosny. Daje mu swobodę, niech zmaga się nieustannie, niech on – światło – pozera mrok mego ciała. Innego narzędzia, by uczynić światło z ciemności nie posiadam. Zachowuje serce płomienne, odważne, niespokojne. Czuje w nim wszystkie burze, sprzeczności, radości i smutki życia. Staram się jednak uczynić je uległym porządkowi doskonalszemu niż mój umysł i twardszemu niż ono samo – porząd-kowi Wszechświata, który nieustannie podąża w górę.

Do dzisiaj zaszły w tym wyznaniu pewne zmiany. Nie potrzebuję już tak wzniosłych słów do wyrażania prostych prawd. Nie oddzielam już tak ostro, zdecydowanie i wyraźnie ciała od umysłu. Jestem tym, który je koordynuje w swoim człowieczeństwie. Zarządza nimi i cieszy się z efektów ich harmonijnej współpracy — niekoniecznie na drogach duchowego rozwoju — choć także :)

• • •

Niektórzy ludzie z mojego otoczenia mają dziwne tendencje — zapominają mianowicie, że serce i rozum nie muszą toczyć ze sobą ciągłej wojny, że to różne odsłony ich samych.

Page 15: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 15

Sprawiedliwość

Tego się ludziom nie robi

W dniu dzisiejszym łamiemy przepis na talię. Łamiemy, przywracając Sprawiedliwości należne jej, z zasady, miejsce. W końcu taka już jej rola. ‚Sprawiedliwie’ nie zawsze oznacza ‚zgodnie z naszym poczuciem sprawiedliwości’ — lub poprawniej — nieomal nigdy tego nie oznacza. Nie chcę jednak odpływać w dygresje, do czego miewam skłonność, ale o tym sza! ;)

Jestem surowym sędzią. Czasami bardzo surowym, ale nigdy sadystycz-nym. Zdecydowanie oceniam świat, tak ludzi jak i zdarzeń, z którym się stykam. Stanowcze wydaję wyroki nigdy nie mając względu na osobę. Z przyjemnością ustalam, planuję i realizuję swoje zadania. Korekcja poglądów i zajmowanego stanowiska nigdy nie zajmuje mi czasu. Widząc błąd w zachowaniu, w podejściu, reguluję go niechyb-nie, a jeśli sytuacja tego wymaga, przyznaję się do owego błędu. Bez zwlekania i przeciągania w czasie. Kieruję się przy tym tak rozsądkiem jak i emocjami. Umysłem i sercem (wybaczcie mi ten naiwny slogan, ale nie mogłem mu się oprzeć) pospołu w równych proporcjach. Poru-szając się po drodze środka ale nie czyniąc ustępstw rozsądku oraz umysłu na rzecz emocji i serca (w odwróconej kolejności także). W równowadze. Wbrew opiniom in-nych nie zamykam oczu. Czyniąc siebie samego miarą, nie czynię siebie kanonem bezwzględnym każ-dego człowieka. Nie porównując się z innymi ludźmi wiem, że jestem tylko małym kaczorkiem, który bez względu na to jak dalece na drodze własnego rozwoju się znajdzie cały czas będzie widział horyzont, do którego warto podążać. Do którego warto zmierzać. Taki jestem. Taka jest moja sprawiedliwa ocena. Taki mój osąd i zdanie.

Czytając to co piszę musisz pamiętać, że silne poglądy, czy zdecydowane opinie są w modzie. Zawsze i bez wyjątku pozostają atrakcyjne. Zwłaszcza w rzeczywistości świata bez autorytetów. Nie daj się zatem skusić korzyściom. Pozostań pośrodku kręgu. Ze swoim sądem. Z wyrokiem. I z wykonaniem go.

• • •

Kolejna z cyklu zapomnianych definicji. Zapomnianych i zdewaluowanych. Czasami aż do przesady.

Page 16: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 16

Eremita (pustelnik)

Synowie Szymona

My, synowie i córki Szymona Eremity, zwanego dalej Słupnikiem, wie-dziemy życie pełne wyrzeczeń. A to poszukiwanie oświecenie wygoni nas na 40 dni na pustynię. A to wdrapujemy się wzorem taty na jakiś słup. A to siedzimy pod drzewem i doznajemy oświecenia. I tak całe życie upływa nam na praktykowaniu ascezy, oraz odkrywaniu ducho-wych głębi. Kultywujemy zdrowy brud upokarzając ciało. Przed desz-czem i słońcem chroni nas kaptur. Żywimy się tym co nam dostarczą ludzie. Ze słupa głosimy kazania i przyjmujemy pielgrzymów.

A teraz dosyć smutku moi drodzy czas na zabawę. Gdy pielgrzymi nas wkurzą możemy ich obrzucić kałem. Możemy? Możemy. Więc rzucamy. Jeśli mamy dobry dzień tylko plujemy im na głowy. Przychodzą do nas po porady? Przychodzą. Udzielamy więc im porad abstrakcyjnych i dur-nych. Wypełniają je co do joty (już słyszę ten chichot) i przychodzą po więcej. I tak oto my, rozmawiający z wróbelkami i zapładniający bał-wanki, zaczynamy decydować się o losie innych. Nie tylko o sprawach trzeciorzędnych i duchowych. Zaczynamy decydować o wszystkim.

Pokazałem pełen obraz? Bynajmniej. Pominąłem sporo i uczciwie to przyznaję. Skrajne postawy w życiu eremity czynią z niego idealnego świętego i takiegoż samego szu-brawca. Wzór do naśladowania jak i straszaka na niegrzeczne dzieci. W czym więc leży sedno wywodu? W tym, że spotykając takiego gościa nie wiesz z kim się zetknąłeś. Nie wiesz czy to kolejny Francesco Forgione czy może następny Ryszard Matuszewski. Idealnie bury kubrak, postawa życiowa, mądry wyraz twarzy, deklaracja o poszukiwaniu mądrości i głębi na ustach. I właśnie dałeś się wystrychnąć na dudka.

Wniosek z tego jeden. Eremita, nie eremita, należy uważać na ludzi, którzy pretendują do miana świę-tości. Kart to także dotyczy. Pustelnik nie zawsze wydobywa ze swej torby dobre rzeczy a jego poja-wienie się nie zawsze zwiastuje możliwość pogłębionego rozwoju duchowego.

• • •

Pustelnik jest osobą aktywną. Pełną pasji, zapału, ideałów. Gotową do działania i podejmującą je. Zwracam na to szczególną uwagę gdyż nader często mówiąc o nim ulegam stereotypowi leniwego mni-cha ;)

Page 17: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 17

Koło fortuny

A jednak się kręci

Koło fortuny kołem się toczy. I fakt ten jest wybitnie nie na miejscu w naszym statycznym świecie. Jest herezją obrzydliwą przeciwko ładowi i umowom społecznym. I należy mu przeciwdziałać. Najlepiej zamyka-jąc usta poruszającym temat.

W Twoim życiu wszystko się zmienia. Tempo jest błyskawiczne. Od ra-dości do smutku. Od euforii do depresji. Mam dla Ciebie dobrą wiado-mość. To nie wpływ Koła fortuny. To zwyczajna do granic, popularna ostatnio, choroba afektywna dwubiegunowa. Odpowiednia dawka litu i odzyskasz równowagę.

W Twoim życiu nic się nie zmienia. Ciągle musisz zmagać się z prze-ciwnościami losu. Żadnej odmiany. Żadnej różnorodności. Przeciwień-stwo. Opór. Przeszkoda. Dół. Dla Ciebie mam złą wiadomość. To nie wpływ Koła fortuny. Jesteś fatalistą. Wyznajesz determinizm więc to co Cię spotyka to jedynie spełnienie Twoich oczekiwań. Wizyta w skle-pie sieci be-Smart lub skakanie nago przez ognisko przy pełni księżyca przywróci Ci radość życia.

Twoje życie to pasmo sukcesów. Poświęciłeś się rozwojowi duchowemu a rozwój duchowy odwdzięczył Ci się najpiękniejszą żoną we wiosce, rezydencją z basenem, ‚helikoptrem’, limuzyną i masą wielbicieli. Jesteś na szczycie, ale to także nie jest wpływ Koła fortuny. I wiesz. Mam dla Ciebie aż dwie dobre wiadomości. Masz kolosalny kredyt do spłacenia i nie zalegasz z bieżącymi ratami ;)

Czy już rozumiesz czym nie jest Koło fortuny? A czy domyślasz się czym może być?

Ps. Nie będę trzymał Cię w niepewności. A wyznając zasadę, że obraz przemawia lepiej niż słowo podrzucę Ci podpowiedź:

- co do której żywię przeświadczenie, iż zrozumiesz ją bez nadmiaru słów, dzięki czemu nie będę musiał narażać się na ostracyzm, zamykanie siłą ust, areszt domowy i inne temu podobne (nie)przyjemności.

• • •

Nieustanne, oczywiste koleje losu. Krąg zmian. Dziejące się przy zgodzie uczestniczących w nich rów-nie sprawnie jak przy ich sprzeciwie.

Ich, zdarzeń życia, atrakcyjność chwilami blaknie, chwilami rozpala się. Bezwzględnie. Konsekwentnie. W sposób nieunikniony. Nie można na chwilę ‚stanąć obok nich’. Zawsze jest się w środku.

Page 18: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 18

Siła (moc)

Nec Hercules contra plures

Myślisz sobie, czytając tytuł wpisu, mizernie się zapowiada ciąg dalszy. Bo przecież już wiesz, że przeciwności losu nie chodzą parami ale po-ruszają się w dobrze zorganizowanych stadach. I jeszcze ten Herkules. Po jakimś czasie strach sparaliżuje każdą próbę działania, każdą chęć podjęcia trudu pracy. Zanim do tego dojdzie dobrze jest przypomnieć sobie starą, często powtarzaną przez rozmaite tradycje, zasadę, którą naszej kulturze przypomniał Anthony de Mello:

To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz.

A jeśli już do tego dojdzie, że zapomnę? Cóż. Właśnie Ci przypomnia-łem. Zawsze znajdziesz kogoś kto Ci o tym przypomni. A jeśli będzie to tylko karta medytacyjna to czy uczyni Ci to jakąś różnicę? To bez znaczenia. Już wiesz.

Zazwyczaj nie cytuję Biblii. Cenię jednakże niektóre księgi (głównie te z grupy tzw. mądrościowych), szanuję mądrość ich autorów. Pozwól zatem, iżbym fragmentem jednej z nich streścił dzisiejszy wywód:

Wszystko ma swój czas. Dla wszystkiego, co dzieje się pod słońcem, jest czas wyznaczony. Jest czas przychodzenia na świat i czas umierania, czas sadzenia i czas zbie-rania zasadzonych roślin. Jest czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania. Jest czas płaczu i czas śmiechu, czas żałoby i czas radosnego tańca. Jest czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pocałunków i czas powstrzymywania się od nich. Jest czas szukania i czas gubienia, czas przygarniania i czas odrzucania. Jest czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia. Jest czas miłowania i czas nienawidzenia, czas wojny i czas pokoju. […] Każdy czyn ma swój czas wyznaczony. A o wszystkich ludziach pomyślałem sobie, że Bóg pozwala im tak postępować, żeby zobaczyli sami, jakimi są, i żeby się przekonali, że nie różnią się od zwierząt. Taki sam bowiem jest los człowieka, jak i zwierzęcia: podlegają tym samym prawom. Schodzą z tego świata tak jedni, jak drudzy. Oddychają tym samym powietrzem. W niczym tu człowiek nie przewyższa zwierzęcia. I człowiek, i zwierzę — to marność. I człowieka, i zwierzę czeka ten sam koniec: z prochu powstali i w proch się obrócą. Bo któż wie, czy to prawda, że życie z człowieka ulatuje ku górze, podczas gdy ze zwierzęcia zstępuje do otchłani ziemi? Tak więc powiedziałem sobie w końcu: Nie ma innego szczęścia, jak tylko to, które człowiek może sobie sam stworzyć własnymi rękami. Taki jest los człowieka.

Dzisiaj stworzyłem z mocą własny los. Zbudowałem go własnymi rękami. W stosownym czasie. Teraz spoczywa na moich kolanach i śpi. A ja idę się puszyć, w końcu udało mi się osiągnąć rzecz niemożliwą — stare przysłowie straciło swoje złowieszcze znaczenie :)

• • •

Czuję Moc — nic więcej — dawno temu nakleiłem taką naklejkę na swojej Biblii — zapewniała mi po-czucie nieposkromionej siły, z którą, jak wierzyłem natenczas, obcowałem a mnie samego stawiała w roli swoistego ‚tresera’. Dzisiaj także czuję moc tyle, że nauczyłem się odczuwać także coś więcej niż ją samą, a mianowicie różne jej aspekty.

• • •

Post factum okazuje się, że nie cytując Biblii dość często do niej wracam.

Page 19: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 19

Wisielec

Always look on the bright side of life!

Ostatnio wspominałem w gronie znajomych zjawisko niezwykłe, za które uznaję Kursy Alfa. Niezwykłe, albowiem doprowadziło do swoi-stej rewolucji w kościołach strefy anglosaskiej. Czym się do tego przy-czyniło? Podejściem. Zacznijmy od nazwy. W języku polskim kurs o na-zwie Alfa brzmi poważnie, sztywno, wręcz apokaliptycznie. Co robią w tym czasie Anglosasi?

• A – Anyone interested in the Christian faith — ściągają wszyst-kich zainteresowanych wiarą na sposób chrześcijański,

• L – Learning and Laughter — uczą się śmiejąc, z żartem, z bi-glem, z latającym cyrkiem Monty Pythona,

• P – Pasta, the symbol of eating together — w ramach spotkań jedzą wspólnie, wspólnie przyrządzają posiłki, o zgrozo nie brakuje przy nich piwa, wina i innych trunków, nawet zapalić sobie można (jeśli ktoś chce) co sprzyja zacieśnianiu relacji,

• H – Helping one another — pomagają sobie nawzajem, • A – Ask anything. No question is off-limits — na spotkaniach

nie istnieją tematy tabu, chcesz rozmawiać, zapytać, poddać temat dyskusji? Nie ma sprawy.

Tam działa. Wpadnij jednak na taki kurs organizowany na terenie ograniczonym Bałtykiem, Tatrami, Odrą i Bugiem. Martyrologiczna szopka. W punkcie pierwszym witają ciepło zainteresowanych … (np.) katolicyzmem; o śmiechu można zapomnieć albowiem wiarę się cierpi; zjeść możesz w MacDonald’s po spotkaniu jeśli uda Ci się kogoś wyciągnąć, o piwie zapomnij; w kwestiach pomocy króluje raczej za-kamuflowane życzenie ‚żeby mu się córka z czarnym’; a pytania są ‚animowane’, najczęściej składasz je w szkatułce przed rozpoczęciem spotkana ;)

Ten urok polskiego chrześcijańskiego stosunku do życia wiary przenika strefę medytacji z Tarotem. Przenika świat ezoteryków. Przenika świat ludzi zajętych rozwojem duchowym. Przenika kartę wisielca. Bo jak można medytować nad taką karta w Wielki Piątek? Przecież to profanacja! Profanacja symbolu. Art. 196 KK. Krzyk, wrzask i lament. Ale tak już jest. To ta karta. Powiesili tłustą, wesołą świnkę z aureolą zamiast semickiego herosa o nordyckich rysach. Na domiar złego powiesili zwierzaka do góry nogami. I co myśli przeciętny tubylec? Czegóż mi teraz życzy?

Oto wznoszę swoje modły, do Boga, Marii i Syna — zniszczcie tego skurwysyna. Mojego rodaka są-siada, tego wroga, tego gada. Żeby mu okradli garaż, żeby go zdradzała stara, żeby mu spalili sklep, żeby dostał cegłą w łeb, żeby mu się córka z czarnym, i w ogóle żeby miał marnie. Żeby miał AIDSa i Raka […].

Dlaczego jest w stosunku do mnie tak uprzejmy? Bo pokazałem mu, że można z radosnym dystansem zmagać się z poważnymi tematami i złamałem tabu.

Więc zastanówcie się co w sprawie tej karty chcecie osiągnąć moi drodzy, a ja tutaj utożsamię się z prosiaczkiem. Wystrugam sobie drugi krzyż obok i powiszę razem z nim. Tyle czasu ile będzie trzeba bym sam nabrał dystansu do dystansem nie dysponujących, w tym i samego siebie :)

Ps. Na zakończenie zaproponuję pomoc audiowizualną sprzyjającą tej konkretnej medytacji.

• • •

Medytacja odbyła się w okresie świąt Wielkanocnych.

Ps. Nader często moje myśli zaprząta chęć, choćby przymusowego, wypoczynku. Spowolnienia, za które jestem gotowy zapłacić dowolną cenę. Choćby ‚zawieszenia za jedną nóżkę i do góry nogami’.

Page 20: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 20

Śmierć

Danse macabre

Od soboty wszyscy jesteśmy ekspertami w temacie śmierci. Dysponu-jemy wiedzą równie rozległą co patetyczną. W tym samym stopniu sys-tematyczną co emocjonalną. Przekrojowo od agonii po zagadnienia fu-neralne. Dysputujący o przewagach mors repentina nad ars bene mie-rienti. My — sztuka w sztukę Leon zawodowiec, kanapowy, ze szklanką trunku w garści, przed monitorami naszych komputerów, telewizorami, od siedmiu i więcej boleści, gardłujący.

Ubi sunt qui ante nos fuerunt?2

Odpłynąłem w kierunkach łacińskich więc czas do kart wrócić. Mój Ghost Rider tarota jest istotą spokojną, która dobrze wczuła się w graną rolę. Przybyła, przestraszyła, przegoniła, zatrzymała, pogroziła i zastygła. Wypełniła swoją rolę dając mi tym samym możliwość pomy-ślenia o konsekwencjach rzeczy nieoczekiwanych i nieodwołanych. Ja-sno oddzieliła świat ‚przedtem’ od świata ‚potem’. I właśnie tego cza-sami potrzebuję. Klienta z zewnątrz, który pozwoli mi ocenić, która z rzeczy, o których sądzę iż je posiadłem, faktycznie do mnie przynależy. Które z rzeczy, co do których byłem przekonany, iż faktycznie do mnie przynależą, są już tylko przeszkodą w dalszej drodze. I tak, ja, człowiek zachłanny i łasy, o duszy i naturze zbieraczej, muszę oczyścić tobołek, wytrząsnąć go i pozbyć się zbytecznego ciężaru nim ruszę w dalszą drogę. I uwierzysz mi lub nie, nie w smak mi ta rewolucja. Więc walczę czasami o dotychcza-sowy stan posiadania. Przypomina to nieco grę komputerową. Zrobiłem level. Moja postać zebrała na nim jakiś stuff. Chętnie bym go sprzedał, ale nie mam gdzie. Tymczasem zdobywam nowe dobra. Droż-sze, ciekawsze, o lepszych parametrach. I by je zabrać muszę oddać to o co walczyłem wcześniej. To co wcześniej zdobyłem, niejednokrotnie z potężnym, trudem. O ile w grze komputerowej przychodzi mi to dość łatwo to w życiu … nie jest to aż tak proste.

Gdy mija czas a ja pogodziłem się już ze stratami, okazuje się, że mimo poczucia żalu nic nie straciłem. Zyskałem rzeczy nowe. Czy lepsze? To się dopiero okaże. Ale rokowania, jak słońce na horyzoncie, wydają się korzystne więc tak chcę myśleć o przyszłości — optymistyczny realista ze mnie w tym koro-wodzie — nie sądzisz? :)

• • •

Medytacja odbyła się w tydzień po wypadku samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem – a wspomniany Danse Macabre trwa nieprzerwanie od tamtej pory. Wije się niczym hydra pomiędzy umysłami ludzkimi. Co ktoś obetnie jej jedną głowę na jej miejsce wyrasta kolejnych siedem — równie szkaradnych co poprzednia.

• • •

Pomyślałem, że warto w tym miejscu wspomnieć pewien dokument, a mianowicie opracowanie dr Jacka Kwaśniewskiego Tabu śmierci. Dlaczego powstało, dlaczego gaśnie. (format PDF, ~740kB)

2Gdzie są ci, którzy byli przed nami?

Page 21: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 21

Umiarkowanie

Przez cnotę upadając

Angielski poeta napisał Jedni przez grzech się wznoszą, inni przez cnotę upadają. A po takim dictum mi się tutaj umiarkowanie na głowę zwaliło z całym dorobkiem inwentarza.

W podróży tak już bywa, że gdy przezwycięży się wszelkie trudności faktyczne, urojone, obiektywne, dowolne; to dokładnie od tej chwili można kontrolować wszystko. Z doskonałą precyzją wykonywać obo-wiązki i z wielką przyjemnością oddawać się rozrywce. Wznieść się na wyżyny, na szczyty, własnej podzielności. Tam siedząc oddzielać rzeczy nadzwyczajne od przeciętnych. Pożyteczne długoterminowo od przy-jemnych doraźnie. A przy tym cieszyć się zwyczajnością i codzienno-ścią. Obejmować wzrokiem zarówno perspektywę dotychczasowych osiągnięć jak i planowanych dróg. Innymi słowy dostrzec jakie ‚grze-chy’ wniosły mnie do tego miejsca pełnego cnoty kardynalnej — wstrzemięźliwości i umiaru.

Rabindranath Tagore oddał ten stan ducha i ciała słowami wiersza, któ-rego tytułu nie pamiętam, lecz jedynie, a i to dość mgliści treść, więc wybaczcie mi jeśli cytuję ją niezbyt dokładnie lecz mniemam, że od-dam przesłanie:

Nie ma nadziei nie ma trwogi w Tobie, Słowo nie doleci, ni szept ni krzyk Jest tylko własnych Twych skrzydeł dwoje // I niebios bezdroże

To jest właśnie to. Ten stan. Wzniesiony upadkiem spoglądam na świat z wysokości korony ziemi i zastanawiam się gdzie się podziewają upadli cnotliwi. Jak sądzisz? Dokąd się udali?

• • •

Praktykuję umiarkowany optymizm, odpoczynek, obżarstwo, opilstwo. Gdzie się nie spojrzę wszędzie widzę umiarkowanie. W poglądach, w słowach, we wszystkim co robię i kim jestem. Pół kilo, a niech … stać mnie cały na kilogram (a choćby i na dwanaście) — radykalizmu mi trzeba!

• • •

Dzięki z pewnego forum dotarłem do cytowanego wiersza w wersji anglojęzycznej:

Though the evening comes with slow steps and has signalled for all songs to cease; Though your companions have gone to their rest and you are tired; Though fear broods in the dark and the face of the sky is veiled; Yet, bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. That is not the gloom of the leaves of the forest, that is the sea swelling like a dark black snake. That is not the dance of the flowering jasmine, that is flashing foam. Ah, where is the sunny green shore, where is your nest? Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. The lone night lies along your path, the dawn sleeps behind the shadowy hills. The stars hold their breath counting the hours, the feeble moon swims the deep night. Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings. There is no hope, no fear for you. There is no word, no whisper, no cry. There is no home, no bed for rest. There is only your own pair of wings and the pathless sky. Bird, O my bird, listen to me, do not close your wings.

Wiersz pochodzi ze zbioru “Ogrodnik”.

Page 22: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 22

Diabeł

Diabeł tkwi w szczegółach

Przestaliście we mnie wierzyć, oczywiście, wiem o tym. Wiem o tym, a rzecz mi jest obojętna. Wierzycie we mnie czy nie wierzycie, to nie moja sprawa, to wasza sprawa i tylko wasza. Rozumiecie, panowie? Jest mi to obojętne bezgranicznie, najzupełniej, albo, jeśli zaciekawi czasem, to tak tylko, jak umysł badacza bywa po-ciągnięty przez jakieś curiosa przyrody. Umysł, powiadam, bo we wszystkim, co czynię, we wszystkim, czego doświadczam, rzecz jest bez znaczenia, bez najmniejszego znaczenia. Nie drażni to mojej próżności, że odmawiacie mi istnienia, albowiem nie ma we mnie próżności, nie chcę przecie wydać się wam lepszym, niż jestem, ani nawet takim jakim jestem, bo chcę być czym jestem i więcej nic. Wasza niewiara nie narusza żadnego z moich pragnień, bo wszystkie moje pragnienia są spełnione. Nie zależy mi na tym, by moje ist-nienie było uznane, zależy mi na tym, by dzieło niszczenia nie osła-bło. Wiara albo niewiara w mój byt nie wpływa na rozmiar mojej surowej pracy.

Cytat wyszedł mi dość długi. Nigdy bowiem nie mogłem oderwać się od stenogramu z metafizycznej konferencji prasowej Demona w Warszawie dnia 20 grudnia 1963, autor-stwa Leszka Kołakowskiego. Światy chtoniczne, religijne, filozoficzne. A wszystko po to by opisać mnie. Człowieka renesansu. Zaczynasz się zastanawiać? Tak. Jestem idealnym diabłem. Doskonale upadłym bytem. I nie musisz we mnie wierzyć. Wystarcza mi, iż wiem, że jestem kompetentnym pracownikiem otchłani, i lubię właśnie tak o sobie, z pełną świadomością megalomanii, myśleć.

Moje wady? Kontrolować wszystko. Wszystkich, w tym samego siebie. Każdy aspekt życia. Każdą myśl, każdy gest, każdy uśmiech i łzę uronioną. I zasnuć to wszystko zasłoną milczenia. Niedopowiedzenia. Pojawiać się niepostrzeżenie i znikać nim minie pierwsze wrażenie. Bez wiary. Bez nadziei. Bez wyrzu-tów sumienia. Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Starannie przebrani, niektórzy nanizani na nitkę, inni nabici na szpilki. W kolekcji szklanych pudełek. Wartościowe zabawki. Potraktowane utylitarnie. Bez konsekwencji. Czy to w istocie wady? Czy tylko kolejny stopień duchowego rozwoju? ;)

Diabeł tradycyjnie, i na ludową nutę, tkwi w szczegółach. “Tam dopiero w pełni objawia się […], gdzie niszczenie nie ma poza sobą innego celu, okrucieństwo dla okrucieństwa się spełnia, upokorzenie dla upokorzenia, śmierć dla śmierci, cierpienie bez celu – albo gdzie cel jest tylko wtórnie przybraną maską racjonalizującą głód niszczycielski. Tam dopiero, choćby w nieznacznej porażce bytu, objawia się wam lodowata przemoc, której nie potraficie do niczego sprowadzić, niczym wytłumaczyć, niczym usprawiedliwić. Ona jest, bo jest, bo jest rzeczą jak rzecz. To wam dostrzec najtrudniej. Wszelkiemu złu, które ma racje, możecie jego racje odbierać, możecie świat inaczej urządzać. Ale zła, które samo dla siebie jest racją jako zło właśnie – tego zła nie potraficie pozbawić żywotności. Daremnie je spro-wadzać do przejawu tej lub owej siły, która „sama w sobie” miałaby być nieszkodliwa czy dobra, czy ku dobru dająca się pokierować, czy też byłaby zwichnięciem przypadkowym, odchyleniem, aberracją, monstrualnością — niekorzystnym przejawem racjonalnego urządzenia w niewłaściwych warunkach działającego.”

• • •

Próżność to mój ulubiony grzech. Ten cytat chodzi mi ostatnio po głowie. Nieustająco obija się od czaszki. Z drugiej strony zastanawiam się nad brakiem decyzyjności, nad niezaradnością, nad oczeki-waniem (i pragnieniem) aby ktoś, ktoś inny, nie ja, wziął w karby moje życie.

Page 23: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 23

Wieża

Metropolis

Der Mittler zwischen Hand und Hirn sei das Herz3

Wszędzie z wyjątkiem wieży pomieszania i zamętu. Tutaj drogi Rąk i Rozumu rozchodzą się ostatecznie. Tutaj traci się Serce. To idealny koniec. Doskonały upadek. Perfekcyjny napis “The End” na horyzoncie zdarzeń, poza którym nie ma nic więcej.

I to jest właściwy problem. Jak pisać o pustce? Jak pisać o upadku? Jak pisać o tym na co nie ma się żadnego wpływu? Jak odnosić się do sys-temu, który nie daje możliwości interakcji? Przy którym pozostają wy-łącznie pytania, przy którym pozostaje wyłącznie niemoc i bezsilność? No jak?

Medytacja z tą kartą to jedno z najtrudniejszych doświadczeń na dro-dze z tarotem. Przynajmniej dla mnie. Przyjemność z niej płynącą po-równuję je do zabiegu operacyjnego; do informacji o nieuleczalnej chorobie własnej lub członka rodziny; do zaproszenia na pogrzeb. Jest zwyczajnym obowiązkiem. Punktem kontrolnym na drodze. Nie jest jednak formalnością.

Czesław Miłosz zapytał: Co jest samym sednem w doświadczeniach dwudziestego wieku?; i odpowie-dział sam sobie: Niewątpliwie bezsilność jednostki. Wszystko naokoło dzieje się, rozwija się, zmierza ku, przebiega, a wpływ na to poszczególnego człowieka jest prawie żaden. Z tą właśnie lekcją jest mi się pogodzić najtrudniej. Jeszcze chwilę temu decydowałem o świecie i własnym losie. Ja sam. Teraz pozbawiono mnie prawa głosu. Mogę wyłącznie oczekiwać. Decyzję w mojej sprawie podejmie ślepy los. Poddanie się takim kolejom rzeczy nie leży w mojej naturze a mimo to wszystko co mogę zrobić to czekać. Więc czekam.

• • • Pamiętam fragment z filmu ‚Grek Zorba’. Ten w którym Zorba mówi, że to co się właśnie stało to był taki piękny upadek. Jednocześnie dostrzegam wiele podobieństw sceny z tego filmu z własnym życiem. Gdy coś się albo już zawaliło, albo właśnie wali, tak łatwo jest upaść pod ciężarem, dać się przygnieść, albo usiąść z boku i płakać. Trudniej, realnie, jest tańczyć, pić wino i podziwiać piękno upadku :)

• • •

Tu zaszła zmiana. Spadanie stało się sztuką.

3Pomiędzy rękoma i rozumem pośredniczy serce.

Page 24: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 24

Gwiazda

Laura i Filon

Kilka, trudnych (medytacyjnie) przygód za mną. I znowu z deszczu pod rynnę wpadam. Z deszczu niemocy w czasie przeszłym pod rynnę sie-lankowych widoczków na czas teraźniejszy i przyszły.

I już widzę te wszystkie pola zbożem malowane, strumienie i rzeczki mazowieckie, wierzby płaczące, stadniny koni, krowy, świnie, gęsi, ko-guty o poranku … cały ten rozrywkowy staff wsi spokojnej i wesołej oglądanej oczami strasznego mieszczanina.

Pławiąc się w optymizmie nie myślę o niczym więcej. Rozważam naj-wyżej możliwość medytacji przeniesionej na łono natury. Aura wydaje się odpowiednia. Warunki ogólne sprzyjają. Planujmy zatem. Nie ist-nieją dla nas, w tym momencie, żadne przeszkody. Więc … śpiewajmy razem z mistrzem gatunku Franciszkiem Karpińskim:

Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły, I coś tam klaszcze za borem. Pewnie mnie czeka mój Filon miły, Pod umówionem jaworem. Nie będę sobie warkocz trefiła, Tylko włos zwiążę splątany; Bo bym się bardziej jeszcze spóźniła, A mój tam tęskni kochany. Wezmę z koszykiem maliny moje, I tę plecionkę różowę: Maliny będziem jedli oboje; Wieniec mu włożę na głowę. Prowadź mię teraz, miłości śmiała! Gdybyś mi skrzydła przypięła! Żebym najprędzej bór przeleciała, Potem Filona ścisnęła!

Wiosna, optymizm, frywolność, przyjemność, spokój ducha. To właśnie my na drodze — tu i teraz.

Ps. To gdzie podziała się ta stodoła z sianem? Coś mi podpowiada, że … :)

• • •

Szalenie lubię erotyczny wydźwięk tej karty. Starannie zamiatany pod dywan.

Page 25: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 25

Księżyc

Dokąd prowadzi królicza nora?

Dzisiaj nie będę produkował wpisu. Zamiast tego podrzucę kawałek tekstu autorstwa Andrzeja Sapkowskiego:

Alicja Liddell powiodła po nas zainteresowanym spojrzeniem swych ciemnych oczu, jak gdyby oczekiwała, że faktycznie w coś się za-mienimy. – Na czym to ja stanęłam? — zastanowiła się, nie docze-kawszy żadnej metamorfozy. — Aha, już wiem. Na ciasteczkach. Tych, które miały napis: “Zjedz mnie”, ślicznie ułożony z czerwo-nych porzeczek na żółtym kremie. Ach, jakże smaczne były te cia-steczka! Naprawdę czarowny miały smak! I były czarodziejskie, w samej rzeczy. Gdy zjadłam kawałek, zaczęłam rosnąć. Przeraziłam się, sami rozumiecie… I prędko ugryzłam drugie ciasteczko, równie smaczne, jak to pierwsze. Wtedy zaczęłam maleć. Takie to były czary, ha! Mogłam raz być duża, a raz mała. Mogłam się kurczyć, mogłam się rozciągać. Jak chciałam. Rozumiecie? – Rozumiemy — rzekł Kapelusznik i zatarł dłonie. — No, Archie, twoja kolej. Słu-chamy. – Sprawa jest jasna — oświadczył dumnie Marcowy Zając. — Majaczenie ma podtekst erotyczny. Zjadanie ciasteczek to wyraz typowo dziecięcych fascynacji oralnych, mających podłoże w drzemiącym jeszcze seksualizmie. Li-zać i ciamkać, nie myśląc, to typowe zachowanie pubertalne, chociaż, przyznać trzeba, znam takich, którzy z tego nie wyrośli do późnej starości. Co do spowodowanego jakoby zjedzeniem ciasteczka kurczenia się i rozciągania, to nie będę chyba zbyt odkrywczy, gdy przypomnę mit o Prokruście i Prokrustowym łożu. Chodzi o podświadome pragnienie dopasowania się, wzięcia udziału w miste-rium wtajemniczenia i wkroczenia do świata dorosłych. Ma to również podłoże seksualne. Dziew-czynka pragnie… – Na tym więc polega wasza zabawa — stwierdziłem, nie zapytałem. — Na psycho-analizie mającej dociec, jakim cudem ona się tu znalazła. Szkopuł wszakże w tym, że u ciebie, Archie, wszystko ma podłoże seksualne. To zresztą typowe dla zająców, królików, łasic, nutrii i innych gryzoni, którym tylko jedno w głowie. Powtarzam jednak moje pytanie: co w tym jest za-bawnego? – Jak w każdej zabawie — powiedział Kapelusznik — zabawne jest zabicie nudy. – A fakt, że kogoś to nie bawi, bynajmniej nie dowodzi, że ten ktoś jest wyższą istotą — warknął Archie. — Nie uśmiechaj się, Chester, nikomu tu nie zaimponujesz twoim uśmiechem. Kiedy wreszcie zrozu-miesz, że choćbyś nie wiem jak się wymądrzał, nikt z tu obecnych nie obdarzy cię boską czcią? Nie jesteśmy w Bubastis, ale w Krainie… – Krainie Czarów? — wtrąciła Alicja, wodząc po nas spojrzeniem. – Dziwów — poprawił Kapelusznik. — Kraina Czarów to Faërie. To jest Wonderland. Kraina Dziwów.

Tekstem zauroczony powtórzę, iż karta ta odsłania istny Wonderland. Krainę urojeń i dziwów. By w niej przetrwać jeden dzień trzeba mieć coś więcej niż farta. O szczegółach dowiecie się sięgając po opo-wiadanie ‚Złote popołudnie’.

• • •

Świat terapii. Oddziałów otwartych centrów psychoterapeutycznych i zamkniętych w szpitalach neu-ropsychiatrycznych. Na własne życzenie? Niestety tak. Jako wynik, konsekwentny i nieuchronny ucieczki przed samym sobą. Podatne na kojące działanie ‚księżycówki’. Potem życie na pograniczu świadomości. Niekiedy poza nią. Rozciągnięte w czasie. Trwające tygodniami. Miesiącami. Życie, o którym zaciera się pamięć. Na wiecznym podtrzymywaniu.

• • •

Utworem przewodnim karty był utwór „White Rabbit” grupy Jefferson Airplane.

Page 26: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 26

Słońce

Sol Invictus

Medytacja słońca jako esencji życia ma tak długą tradycję, iż nie spo-sób nie odwołać się do niej w tym miejscu.

Ukazujesz się piękny na wschodnim widnokręgu niebios, żyjący, któryś jest początkiem życia. Kiedy wschodzisz na widnokręgu wschodnim, urodą swoją napełniasz świat cały. Tyś jest piękny, i wielki, i lśniący, wznosisz się ponad całym światem, a promienie twoje obejmują wszystkie krainy, wszystko coś stworzył. Tyś jest słonce, ty sięgasz aż po krańce świata i wiążesz je dla syna swego umiłowanego, i choć jesteś daleko, promienie twoje sięgają ziemi. Kiedy zstępujesz ma widnokrąg zachodni, ziemia pogrążą się w ciemności, jakby umarła. Ludzie śpią w domu z nakrytymi głowami i nikt nikogo nie widzi. Gdyby nawet skradziono im wszystko spod głowy, też by się nie spostrzegli. Lew wychodzi ze swojej kryjówki, gady kąsają. Ziemia milczy, bo ten, który ją stworzył, spoczywa w widnokręgu swoim. Tyś wzeszedł na widnokręgu, jaśniejesz słońcem dnia, przepędzasz ciemności, rozdajesz swoje promienie. Oba kraje radują się, ludzie wstają, kiedy ich przebudził, myją się i ubierają, i wzniesionymi ramionami chwałę oddają twojemu ukazaniu się. Bydło zadowolone jest z trawy, drzewa i zioła zielenią się, ptaki wylatują ze swych gniazd i skrzydłami oddają chwałę duchowi twojemu. Zwierzyna skacze, a wszystko, co lata i fruwa, odżywa, kiedyś ty wzeszedł. Statki prze-pływają to w jedną, to w drugą stronę i każda droga otwarta, kiedyś ty się pojawił. Ryby z rzeki wyskakują przed twoim obliczem. Twoje promienie przenikają nawet morską toń. Ty, który powo-łujesz do życia syna w łonie matki i uspokajasz go, aby nie płakał, tyś mu piastunką w żywocie, ty, który dajesz powietrze, by ożywić wszelkie stworzenia. A kiedy wyjdzie z żywota na świat w dniu swoich narodzin, otwierasz mu usta i dajesz wszystko, co trzeba. Pisklę w jajku piszczy w skorupce, ty bowiem dajesz mu powietrze w jej wnętrzu, aby żyć mogło. Ty mu dajesz siłę, by przebiło ją i wydostało się z jajka, i posuwa się na nóżkach, gdy się już zeń wydobyło. Świat stworzyłeś według serca swego, ty jedyny, wraz z ludźmi, bydłem i wszelką zwierzyną, wszystkim, co jest na ziemi, co stąpa nogami, co fruwa i lata na skrzydłach. Tyś stworzył niebiosa dalekie, abyś wschodził na nich, abyś widział wszystko, co stworzyłeś. Tyś jest jeden jedyny, lecz wschodzisz w wielu postaciach jako Aton żywy, objawiony i lśniący, daleki, a przecież bliski. W tobie jednym jest milion postaci…4

Tak opisał je jeden z pierwszych monoteistycznych systemów w historii myśli i doświadczenia religij-nego. Podobnie na użytek własny i ja dzisiaj opisuję tak samo słońce. Przedstawiam je jako Źródło. Porządek naszego świata, jego początek i przyczynę. Jego światło rozjaśnia ścieżki mojej podróży.

• • •

I jeszcze drobna uwaga ‚z życia’, będąca wynikiem rozmowy ze znacznie starszym kolegą, z obcego kontynentu: Słońce przynosi nie tylko życie, słońce przynosi także śmierć, ale skąd wy, Europejczycy, mielibyście o tym wiedzieć?

4Tekst Hymnu do Atona w tłumaczeniu Tadeusza Andrzejewskiego.

Page 27: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 27

Sąd (ostateczny)

Eschatologia w pigułce

Nastał w końcu moment dość przyjemny w wędrówce. Przebudzenie ze słowami w tle:

Piekło jest na ziemi, jest w każdym człowieku i każdy z nas może sta-nąć przed jakimś wewnętrznym sądem ostatecznym. I zmartwych-wstać z niego innym, nowym człowiekiem.

Więc się przebudzam. Rodzę na nowo. Nowym człowiekiem. Nowym stworzeniem.

Cholera … jakoś nadal tego nie czuję. Patrząc w lustro widzę te same zmęczone oczy; tą samą zarośniętą twarz. Za oknem szaro. Desz-czowo. Istny Ragnarök i Götterdammerung. Koniec świata a nie począ-tek życia. Zwłaszcza nowego — ekstraordynaryjnego. Miało być pięknie a tutaj nas agent ewidentnie oszukał sprzedając najniższej jakości ‚last minute’ w restauracji na końcu świata. Nastrój skoczył mi tak radykalnie, że każdemu aniołkowi z trąbką o poranku miałbym zamiar przypomnieć skąd wziął się zwyczaj zamieszczania aniołka na czubku świątecznego drzewka.

Rzeczy ostatecznie nie mogą być piękne i miłe. O co to to nie. Miłe bywają wyłącznie w teologii i innych utopijnych systemach. Więc mówisz ‚odeszli do Pana’ zamiast ‚szlag ich w końcu trafił’, i tylko wes-tchnięcie — ‚nareszcie’ — na końcu zdania, podpowiada właściwy stosunek.

Po ostatnich słowach wstałem od komputera i poszedłem pod prysznic. Rzeczywistość mi ciążyła. Ogo-liłem się. Ubrałem do wyjścia. Założyłem mundurową kurtkę. Czapkę. I wyszedłem … pod ciężkie krople wiosennego deszczu. Idąc ulicą pośród burzy miałem wrażenie jakbym wędrował przed wiekami, z moim plemieniem, płaską, porośniętą trawą, równiną. Gdy wchodziłem do bramy kamienicy za plecami miałem piękną tęczę na tle czarnych chmur zza których nieśmiało przebijało wiosenne słońce. Usiadłem z powrotem do kart.

Armagedon prywatny. Własny koniec świata. Wewnętrzne piekło. Sąd. Zmartwychwstanie i nowe życie. Mimo pozytywnych rezultatów doświadczenie przygnębiające w trakcie trwania. Tak nieznośnie niezro-zumiałe. Jak drzazga. Jak otarta pięta. Jak burza, po której wschodzi słońce. Być może złamię zasadę dotyczącą łączenia ze sobą obcych tradycji, ale … w sumie po śmierci, zmartwychwstałemu, niech wolno mi będzie ten jeden jedyny raz zaintonować:

• • •

Na tamtym świecie będzie lepiej — to zdanie powtarzają ludzie, których ten świat ignoruje, dyskrymi-nuje, odsuwa. Faktycznie i w sferze urojeń. Tutaj nie spotyka ich już nic co mogłoby im sprawić radość, poruszyć emocje, duszę, inspirować rozum. Czekają. Powiada się czasami, że ‚wszyscy chcą do raju tylko nikt nie chce umierać’ — jest w tym dużo racji.

Page 28: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 28

Świat

Axis mundi

Dotarłem w końcu do stref poza czasem. Do miejsca spotkania prze-szłości i przyszłości. Epicentrum wszechświata, jego środka, osi. Do jego miejsca świętego opiewanego w starożytnych legendach. I co z tego, że znamy prawie wyłącznie te ezodendrologiczne? Z aniołami, wężami (czasem nawet pierzastymi i w locie), przykazaniami, owocami na drzewach i bogami wychylającymi głowy zza byle pagórka, czy krzewu płonącego, miotających przykazaniami na prawo i lewo? Mi to bynajmniej nie przeszkadza. Mi tutaj jest dobrze. Ja tutaj właśnie wę-drowałem. Bo to była moja droga do przejścia i moja nagroda (jakże ja kocham dwuznaczności) na jej końcu wydaje się być w pełni zasłu-żoną.

Ale co Ty tutaj robisz? Gapisz się? Spało się na filmie ‚Zgromadzenie’, i się nie wie jaka ‚nagroda’ czeka na bezmyślnych podglądaczy, co? :) Przykro mi to mówić w tym momencie, ale podle wkręciłem Cię w śle-dzenie tej podróży za jeden uśmiech.

Możesz podglądać mnie w drodze. Możesz obejrzeć poza moją jeszcze tysiąc podobnych wędrówek. Możesz przeczytać dwa tysiące książek tematycznych i poświęcić lata na przyswojenie zawartej w nich wiedzy. Możesz nabyć pięć tysięcy różnych talii tarota i wytapetować nimi swój dom. Możesz zdobyć i powiesić na ścianie swojego gabi-netu świadectwa ukończenia tarotowych kursów wszystkich stopni zaawansowania jakie tylko zdołasz wymyślić. Możesz zrobić to wszystko. I nie uczynisz przy tym ani jednego kroku do poznania kart, do poznania się z kartami. Do odkrycia stojącej za nimi rzeczywistości. Możesz. Tak długo jak długo nie udasz się w podróż, którą ja właśnie odbyłem. Samodzielnie. Z własnymi przygodami po drodze. Z tobołkiem własnych doświadczeń. Jeśli się na nią zdecydujesz spotkamy się w tym miejscu. Bo ja za-mierzam zostać w nim przez jakiś czas.

A kiedy piszę, że wrobiłem Cię podle mam na myśli to tylko … nie nie napiszę Ci tego by pobudzić Twój apetyt do wędrówki. Czekam w ogrodzie. Nadal będę pisał (listy) — au revoir!

• • •

Ostatnio regularnie wpadam na drzewa. Życia. Poznania dobra i zła. Osi świata. Oraz zwyczajne — zielone. Istna zmora. Kuszą mnie. Przyzywają. Na szczęście nie próbują przejmować władzy nad świa-tem jak w opowiadaniach o Jakubie Wędrowyczu. Po prostu są. I na nie wpadam. Lub one na mnie ;)

Page 29: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 29

As buław

Życie płynie zwyczajnie

Śpiewał całkiem niedawno Grzegorz Turnau o wschodzie, że życie tam płynie zwyczajnie, nawet jeśli trudno to wschodnie życie czasem wy-trzymać. A mi przyszło dzisiaj wędrować na wschód po moim ogrodzie marzeń. Ku wiośnie. Ku nowemu, rodzącemu się życiu. Ku kolebce cy-wilizacji. Ku krzewom płonącym żywym ogniem. Więc wędruję i zmie-rzam gdzie mi pora.

Przyznam, że to dość niezwykłe dla mnie doświadczenie. Wędrować po tym ogrodzie. Podglądać go i pisać o tym. Podobnie jak wielu innych przede mną zwykłem raczej doświadczać, przeżywać i koncentrować się na życiu wewnątrz siebie. Tymczasem mój przyrodni, a może tylko nabyty, introwertyzm przekształca się powoli w ekstrawertyzm, więc i pracować mi przyjdzie nieco ciężej nad pozostaniem w sferze równo-wagi. Z jednej strony aktywnemu, rozgorączkowanemu umysłowi trudno jest pozostać w niej na stałe. Z drugiej, rozpoczętego raz pro-cesu zmian nie powinno się zatrzymywać, przerywać działania, nawet jeśli należy go kontrolować. Stabilność życiowa, także emocjonalna, nęci i kusi bardziej niż niezwykłość otaczających wydarzeń i ludzi. Dą-żąc do niej, w procesie przemian, wytyczam granicę wschodnią mojego centrum wszechświata na straży jej stawiając ogień. Niech strawi to, co spłonąć powinno.

Czy mi się tylko wydaje czy też faktycznie słyszę we własnym głosie tony podniosłe i mistyczne? Chyba mi się nie wydaje. Patrząc na to z drugiej strony pytam sam siebie: Co złego jest w podniosłym misty-cyzmie, poza oczywistą chęcią wyeliminowania z niego wszystkich elementów radosnych? I odpowia-dam: Nic. Zachowując świadomość działania praw przyczyny rodzącej skutek dam sobie radę także z odrobiną wzniosłości :)

• • •

Samoświadomość siebie w działaniu. Teoretycznie wszyscy wiedzą wszystko w tym temacie. Czasami udają, że wiedzą. Niekiedy wydaje im się, że wiedzą.

Brutalność metod. Czysta konfrontacja. Dominacja. Narzucenie woli. W świecie pełnych miłości altru-istów magia staje się szaleństwem.

Page 30: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 30

Dwójka buław

Bo w tym cały jest ambaras …

To jest tak. Zawsze. Dzwoni telefon. Głos przyjaciela po drugiej stronie i pytanie ‚co dzisiaj robisz o 20:00’ i odpowiedź, jedna z wielu, praw-dziwa ‚pracuję’.

Czas na odpoczynek z przyjaciółmi i znajomymi jest tym czego mi nie zbywa. Odczuwam w tym zakresie deficyt i niedosyt. W dniu wczoraj-szym doświadczyłem tego w sposób szczególny, na firmowej imprezie integracyjnej. Dlaczego? Otóż abym mógł się na nią udać musiałem uzyskać polecenie służbowe opuszczenia miejsca pracy przed czasem. Dlaczego tak oficjalnie? Otóż jestem porządnym do granic komunistą, takim, który w firmie jest pół godziny przed czasem i nie wlicza pro-cesu parzenia kawy do dniówki.

Ogólnie poważnie traktuję obowiązki. Poza tym chyba jestem praco-holikiem. Z wyboru. Z przymusu. Jakkolwiek. Jestem. Czasu wolnego wystarcza mi na sen, rozmowy z żoną, odrobinę, izolowanej, zamknię-tej, częstokroć czterema ścianami mieszkania, rozrywki.

Dostrzegasz jakieś podobieństwa? Jeśli tak to witaj w moim świecie! Ale skoro je dostrzegasz, to wiesz już także, że to kwestia wyborów. Moich wyborów. Mojego, jasnego, przejrzystego stwierdzenia ‚tego właśnie sobie życzę’. Więc w gruncie rzeczy nawet narzekać nie po-winienem i tego nie robię. Stawiam jednakże przed sobą określony cel. Współpracę z innymi, współ-pracę z Tobą, dla naszego wspólnego dobra, nie tylko zawodową, ale głównie rozrywkową, rekreacyjną. Mając nadzieję na realizację maksymy ”… żeby dwoje chciało na raz”.

• • •

Uświadomiłem sobie, iż istnieje pewien zasadniczy problem w tym ‚dwoje naraz’: korporacyjne wyścigi szczurów albo już zamordowały w nas, albo właśnie mordują, chęć współpracy z innymi dla dobra stada. A co jeśli będę z kimś współpracował a potem on zagra nie fair, i pozbawi mnie należnych mi profitów? A co jeśli okaże się w tej współpracy jednostką wartościowszą niż ja? A co jeśli mu kazali współpracować ze mną dla swoich korzyści?

Pytania rodzą pytania; kolejne pytania rodzą podejrzliwość; podejrzliwość rodzi niechęć; a brak chęci prowadzi do marazmu.

I to także jest coś z czym trzeba sobie umieć poradzić.

Page 31: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 31

Trójka buław

Na krańcu świata

Jak szybko przeszedłem od obaw do współpracy. Z innymi. Pro publico bono. Siedząc na brzegu, dobrze się bawiąc lub tylko odpoczywając, patrzę na stawik i myślę o byciu ‚Panem i władcą na krańcu świata’.

Planuję swoją przyszłość. Z jednej strony uczę się żyć z kalendarzem, z komórką synchronizującą listę zadań z komputerem. Ustaliwszy wa-runki godziwej egzystencji ‚tu i teraz’ nie osiadam na laurach. Szukam. Stagnacja jest tym, czego nie mogę znieść, czego znosić nie chcę. Sta-nowi zagrożenie dla przyszłości. Wzbudzam zatem w sobie pragnienie dążenia. Wszak nie o to chodzi by złowić króliczka ale by gonić go — prawda? Z drugiej istnieją takie obszary życia, w których celowo i świa-domie rezygnuję z tego co wielkie, wzniosłe, godne uwagi. Zadowala mnie prostota, małość, naturalizm, ubóstwo czy wręcz prymitywizm, a ja sam krążę po własnym życiu i jego okolicach niczym Nikofor po Krynicy. Stefan Kisielewski napisał kiedyś takie słowa:

Czasem drogą do wielkości bywa przestawanie na małym, czasem dążenie do osiągnięcia wielkiego. O wymiarach człowieka decyduje nie wybór drogi, lecz konsekwencja i doskonałość w posuwaniu się po niej. Czai się tu niebezpieczeństwo relatywizmu moralnego, toteż do dziś nie wiemy na pewno, czy Napoleon był wielkim człowiekiem, czy wielkim zbrodniarzem. Nie jest zresztą wykluczone, że i jednym i drugim — przypuszczenie niepokojące, choć mieści się ono bez reszty w koncepcji duali-zmu moralnego i wszechobecnego skażenia natury ludzkiej.

Konsekwencja i doskonałość w gonieniu króliczka? Tak. Jak najbardziej. Po kraniec wszechświata, i o jeden krok dalej (parafrazując Jerzego Owsiaka).

• • •

Oceniam rzeczywistość. Obserwuję ją. Reaguję na zdarzenia. Biorę w nich udział. Takim wydaje mi się życie, jawi się jako akt zaangażowany. Uporządkowywanie go jest wtórnym do ilości zdarzeń, pojedyn-czych, ‚małych’, aktów życia. Nie staję już obok wydarzeń tak jak miało to miejsce kiedyś. Poznałem nowe słowo, pochodną obserwacji,zaangażowanie.

Tzw. karta przejścia.

Page 32: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 32

Czwórka buław

Teatime

Stereotyp angielskiego stylu życia, który niezależnie od okoliczności ma swój, uświęcony tradycją, czas na herbatkę bez względu na oko-liczności, ma się dobrze. Nad podziw dobrze.

Jako Polak nie potrafię odpoczywać. Chlanie do oporu wódy, wina, piw-ska. Żarcie ‚do urzygu’. 72 godziny przed ekranem (mniejsza o to czy telewizyjnym czy komputerowym). Zasypianie nad ranem. Wałkowanie materaca do 17:00. Długie ‚polaków rozmowy’. Bycie ekspertem w każdej sprawie. I znowu to samo. Na okrągło. Każdy weekend. Wolne popołudnie. Urlop. Jako Polak nie potrafię się bawić. Umiem uprawiać polactwo. I uprawiam.

Kolejny stereotyp. Prawdziwy jak wszystkie tak długo jak długo za taki go uznaję. Dlaczego więc się nimi zajmuję? Ponieważ ludzi nie intere-sują fakty, czyste suche fakty. Ludzie fascynują się wyobrażeniami, przypuszczeniami, domysłami a stereotyp jako taki doskonale wpisuje się w tę konwencję. Więc trafimy na sytuację, w której nie znajdziemy wspólnego mianownika dla pewnych, wydawać by się mogło, że oczy-wistych, tematów.

Wspólna herbatka na plaży jest jednym z nich. Jest, albowiem każde z nas inaczej zwykło celebrować ważne dla siebie dni (o różnicach kalendarzy nie wspomnę). Albowiem każde z nas inaczej postrzega wypoczynek. Odmienne odnosi się do idei świętowania. A świat, zwłaszcza współczesny, nie lubi od-mienności. Kocha konformistów. Koncepcja, iż — „Zawsze może istnieć kilka różnych a słusznych po-glądów na jedną i tę samą sprawę. Poglądy te nie muszą z sobą walczyć, bo leżąc na różnych płaszczy-znach nie przecinają się: są to linie wichrowate.” — nie znajdzie więc w nim zrozumienia. Cóż. Podejdę do tego z dystansem jaki daje mi niekończący się horyzont morza oglądany spod baldachimu na plaży, i nawet jeśli ja jestem Tom a ty jesteś Jerry, to teraz znikają uprzedzenia i pojawiają się czas oraz miejsce na relaks. I nic więcej nam nie trzeba w budowaniu relacji na płaszczyznach wichrowatych ;)

• • •

Odpoczynek. Sztuka odnajdywania się w czasie bez obowiązków. Błogostan, przechodzący chwilami w lenistwo. Dystans. W pogoni za szczęściem (rozumianym dowolnie) czas niedziałania, który odpowied-nio rozsądnie spożytkowany, przynosi wyłącznie korzyści. Uczę się nieustannie odnajdywać go i rozpo-znawać. Bo sztuką jest rozsądne obchodzenie się z nim i w czasie nabywa się tej umiejętności.

Page 33: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 33

Piątka buław

Może zostać tylko jeden

Najpierw – powoli – jak żółw – ociężale, ruszyła – maszyna – po szy-nach – ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i kręci się, kręci się koło za kołem, i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, i dudni, i stuka, łomoce i pędzi …

Dość bajek. Pamiętasz film Showgirls? Czego nie robi się dla spektaklu? Dla sukcesu? Dla kasy? Czy w ogóle czegoś się nie robi? Gdy maszyna już ruszy co zostało? Godność? Moralność? Miłość? Równość? Nie. Tych rzeczy już nie ma. Liczy się tylko i wyłącznie sukces. Więc nie mam wyboru. Wygrywam lub ustępuję miejsca innym. Bardziej zdetermino-wanym. Mającym większe parcie. Chyba, że to ja okażę się tym być tym najważniejszym, najzręczniejszym, najwspanialszym. Godnym po-dziwu i zazdrości. Tym, który został na placu boju i krzyknął ‚może być tylko jeden’. Tym, który zebrał laury, odbywa tryumf. Tym do którego należą Twoje dobra ruchome, nieruchome, trzoda, sakwy, majątek i, rzecz jasna, kobiety. Ja wygrałem! Mi się należy! Jest moje!

Czy konkurując z innymi tracisz czasami dystans do prowadzonego współzawodnictwa? Do swoich partnerów w grze, rozrywce? Czy w ogóle pamiętasz, że to tylko zabawa? Że świat się na niej ani nie zaczyna ani nie kończy? Ja czasami zapominam (nawet jeśli lepiej brzmia-łoby: zapominałem). Mając, jak by się mogło wydawać, świetne rozeznanie w istocie sprawy daję się mimo wszystko porwać emocjom i … zabijam zamiast się bawić. Jak dziecko. Bez cienia dystansu. Bez chwili refleksji. Bo tak! Gdy w końcu ochłonę i liczę ofiary okazuje się, że jednak nie było warto albo-wiem bilans strat wyższym jest niż bilans zysków. W ferworze walki nie byłem jednak w stanie tego faktu dostrzec. Post factum to może zaboleć.

Z drugiej strony. Czy wiesz jakie korzyści przynosi rozsądna zabawa? Zdrowa konkurencja? Kiedyś od-powiedziałem sam sobie na to pytanie słowami:

Takie, których w idy marcowe nie przerwie mi gwałtownie Brutus z kolegami.

• • •

Przemoc, agresja, siła. To czasami jedyne rozwiązanie, jedyne wyjście (skuteczne) z sytuacji. Ugła-dzeni ludzie uważają jednakowoż, że wszelkie działania zdecydowane i stanowcze świadczyć muszą o słabości, niedojrzałości, braku umiejętności dyplomatycznych i innych. Czasami tak właśnie jest, ale nie jest to zasada programowa. W niektórych przypadkach trzeba być zdecydowanym, stanowczym i walczyć, stosować przemoc, narzucać przekonania, forsować rozwiązania.

Page 34: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 34

Szóstka buław

Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem

Respiciens post te, hominem memento te; cave, ne cadas5

Gdy wódz świętował triumf obowiązkiem niewolnika było trzymając laur nad jego głową powtarzać mu te właśnie słowa. Wieszcze, przy-pominające triumfującemu, iż fortuna kołem się toczy, że dzisiaj z tar-czą a jutro na tarczy może zostać przywrócony swojemu światu.

Z perspektywy patrząc to pożyteczna maksyma i dobre ostrzeżenie. Dobry los. Łut szczęścia. Owszem. Wszystko może mi się udać. Do wszystkiego mogę dojść ciężką i systematyczną pracą. Gdy osiągam cel, gdy realizuję marzenia, gdy wieńczę dzieło — w każdej z tych sy-tuacji oczekiwanie pochwały jest dla mnie stanem naturalnym, przy-rodzonym. Wielkim zawodem jest jej, pochwały, brak. Uświadomienie sobie, że nikt nie docenił mojego poświęcenia, mojej tytanicznej pracy, wszystko to sprawia, iż odczuwam wręcz fizyczny ból. To natu-ralne. Z drugiej strony patrząc, nadmiar pochwał i nagród, przyzwy-czajenie się do nich, sprawia, że moje oczekiwania rosną. Osiągają gargantuiczne, absurdalne i niczym nieuzasadnione, rozmiary. Nieza-leżnie od tego co zrobię, jak do tego dojdę, oczekuję, że spotka mnie, nie ‚jakaś tam’ nagroda, ale najwyższe zaszczyty. Te nie przychodzą. Staję się rozgoryczony. Kapryśny. Zbuntowany. Obrażam się na świat. Burczę na ludzi, który ‚powinni’. Nonsensownie. Głupio. Dziecinnie. Kocham skrajności.

I tak, aby nie paść ich ofiarą oglądam się za siebie w chwilach przyjemnych. Staram się nie stracić z oczu tej prawdy, iż jestem tylko człowiekiem. Pilnuję, strzegę, bacznie przyglądam się własnym krokom — by nie upaść u szczytu właściwej sławy, by nie stać się ofiarą ego pośród chwały urojonej.

• • •

Żyję na pograniczu dwóch światów. W pierwszym sukces został całkowicie zdominowany przez skrom-ność i pokorę w stopniu, w którym mówienie o własnych osiągnięciach jest wręcz uważane za faux pas. W drugim sukces został zdewaluowany podniesieniem do rangi osiągnięć czynności codziennych, wyni-kających z powinności, obowiązku czy zwyczajnie życia. Pierwszy zaludniają głównie ludzie świata ezoteryki, drugi biznesu.

5Oglądając się za siebie, pomnij, iżeś człowiekiem. Strzeż się, iżbyś nie upadł.

Page 35: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 35

Siódemka buław

Milczenie owiec

Ponadprzeciętna inteligencja (także emocjonalna). Rozwinięta oso-bowość. Poczucie estetyki na poziomie niedostępnym przeciętnemu człowiekowi. Szlacheckie pochodzenie. Nienaganne maniery. Świetne wykształcenie. Zawód z grupy zawodów społecznego zau-fania. Imponujący dorobek życia.

Clarice, jak widzisz samokontrola przynosi korzyści każdemu, kto nie życzy sobie mierzyć się z bogiem psychoterapii — własnym dzieciń-stwem. Posiadając wiedzę o tym, co nie zaskakuje, ludzie nie są w stanie zrozumieć moich upodobań. Nie są w stanie przewidywać moich pragnień i reakcji. Nie są gotowi by spotkać się ze mną w miejscu, w którym wychodzę im na spotkanie. Statystyczny członek tłumu od-czuwa przede mną respekt. Nie ma innego wyjścia. Uwarunkowano go tak, by znał swoje miejsce w społeczeństwie a to oznacza traktowanie ze stosowną atencją jednostek takich jak ja. Odmiennych. Ten przy-musowy szacunek biernych i miernych budzi we mnie najgłębsze obrzy-dzenie. W nich samych zaś rodzi sprzeciw. Sprzeciw nieodmiennie pro-wadzi do zachowań nieobliczalnych. Gdy więc odwiedzasz mnie i wi-dzisz, że mój apartament liczy sobie zaledwie siedem metrów kwadratowych powierzchni i mieści się w piwnicy, wszystkie sprzęty są przyśrubowane do podłogi, zamiast ściany frontowej mam kuloodporną szybę, a wjazdu do mojej rezydencji pilnują kamerdynerzy z bronią, nie okazuj zaskoczenia. Przyjmij za pewnik, iż ktoś nie zrozumiał moich upodobań kulinarnych i uznał, że, mimo wzmiankowanej atencji, lepiej będzie mnie odseparować od społeczeństwa. Jako zaprzeczenie popkultury mógłbym stanowić dla niego zagrożenie, a każdy zdrowy gatunek unika, albo, jeśli uniknąć nie jest w stanie, eliminuje zagrożenia. Ja także wpisuję się w ten schemat z tym wyjątkiem, iż rozpoznaję potencjalne źródła problemów zanim jeszcze awansują do tej rangi. I miłosiernie je usuwam. Na tajemnych szlakach Dobra i Zła działanie to nosi jednakowoż znamiona skończoności i jest krótkotrwałe a na błogosławiony spokój trzeba zapracować. A potem jeszcze raz i jeszcze, i tak bez końca. Nie zamierzam jednak składać Ci wizyty, uznając świat z Tobą za bardziej interesujący niż bez Ciebie. Pewien jestem, że wyświadczysz mi tę samą grzeczność.

Śpij głęboko i słodko, spowita w milczenie owiec.

Hannibal Lecter

• • •

Walczę. Walczę o różne wartości ze świata materii i metafizyki. Dla dobra własnego i innych. Dla nie-których waleczność jest cnotą kardynalną, dla innych grzechem ciężkim. Dla mnie zaś powinnością, codziennością, ekwiwalentem terminu ‚życie’.

Page 36: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 36

Ósemka buław

Z wiatrem i pod wiatr

Bywają takie momenty, w których moje życie tym różni się od filmu akcji, że fabuła filmu jest przewidywalna i rozwija się powoli, zwroty akcji poprzedza stosownie natężona muzyka a bohaterowie nigdy nie odnoszą ran. Akceptuję taki, zmienny, stan rzeczy uważając go za na-turalny, a chwilami wręcz za pożądany, przeciwdziałający stagnacji. Gdy patrzę jednak na własny entuzjazm i oczekiwania, gdy konfrontuję własną postawę z postawą innych mam pewność, że istnieją ludzie, którym nie jest dane oczekiwać zmian. Dla których każda zmiana rów-noznaczna jest z Armageddonem. Którzy kulą się w sobie, maleją, na sam dźwięk tego słowa. Tacy, którzy starają się wytrwać na wietrze, któremu ja dawno już dałem się porwać.

Poniżej pewnego poziomu życia wytwarza się w człowieku coś w rodzaju fatalistycznego przywiązania do swojej doli, coś w rodzaju gorzkiego doświadczenia, że każda zmiana może być tylko zmianą na gorsze.

Spróbuj kiedyś rzucić w powietrze, na wiatr, garść zapałek. Rozsypią się. Część z nich spadnie zupełnie blisko, część zaś tak daleko, iż uznasz ten fakt za nieprawdopodobny. Wszystkie leżeć będą w nieładzie.

Kiedy kierunek zmian jest nieprzewidywalny. Gdy nie poddaje się sterowaniu. Gdy nie można nad nim zapanować, niemożność ta, owa niemożliwość przewidzenia skutków, prowadzić może do lęku. Brak możliwości wpływania na rozwój akcji sprawia, że i ja postrzegam ją czasem jak zagrożenie. Bo zapałki zawsze lecą z wiatrem, nigdy pod wiatr. I to wiatr zmienia kierunek lotu, nie zapałki. A ja nie przepa-dam za zdaniem się na to co przynoszą mi kaprysy losu. Gdy tracę możliwość kontroli. Nie zawsze a jedynie poniżej pewnego poziomu życia. Powyżej tego progu to jak wieje wiatr i dokąd mnie to zaniesie nie ma już takiego znaczenia. Liczy się sam fakt bycia w centrum toczącej się akcji.

• • •

Nie czekać. Podjąć decyzję. Konsekwentnie i szybko działać. Wykonać założony plan i iść dalej.

Ludzie nie potrafią tak działać. Nie w grupie. 1000 dni na omówienie kwestii ‚czy warto’. Potem wy-branie ‚rady’ (kolejny 1000 dni). Powołanie urzędu ‚sprawdzającego postępy’ (j.w.). W międzyczasie stawienie czoła opozycji (przez cały czas). Zazwyczaj wewnętrznej.

NIE

Działam sam. Nie uzależniam własnego działania od innych. Biorę na siebie całą odpowiedzialność za podjęte decyzje i będące ich konsekwencją czynności. Nie tłumaczę się z nich.

Page 37: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 37

Dziewiątka buław

Jak wygląda ostrokół?

Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć jak wygląda ostrokół!

Pamiętasz te słowa poirytowanego osła? Ja pamiętam, albowiem do-stałem w życiu po głowie nieskończoną ilość razy; wiem, że po głowie dostać można nader łatwo i od byle kogo; więc aby zapewnić sobie spokój ‚od ludzi’, od czasu do czasu uciekam gdzieś ‚na bok’ (co cza-sami oznacza miejsce, a czasami stan), i tam, na owym boku, klepię sobie z desek niedostępną twierdzę. Mój ‚tajemniczy ogród’; mój ‚Mal-bork’. Że klepię owo schronienie byle czym, i z byle czego, bo deski przecież, także impregnowane ogniotrwało, szczególnie trwałe z za-sady nie są, więc wznoszę je niczym swoiste zamek na piasku. Wystar-cza deszcz, wystarcza wiatr, burza, jeden barbarzyńca (bo przecież nie hordy) — zamek był — zamku nie ma. Ot co!

I właśnie wtedy, po malowniczym upadku (z komentarzem Zorby o upadkach pięknych), zadaję sobie pytanie: W jakim celu chłopie po-niosłeś ten cały wydatek energetyczny, intelektualny, i wzniosłeś to ‚coś’? Z powodu jednego guza? Z powodu plastra? Ze strachu? Braku zaufania? Po co?

Gdy tylko zadam sobie to pytanie już wiem, że to była praca, z szerszej perspektywy, pozbawiona sensu. Działanie dla samego działania. Tymczasowe. W odruchu obronnym. Takie … ślimacze. Bo prze-cież jeszcze nie raz ktoś nabije mi w życiu guza. Nie raz nastąpi na palec. To pewne. Pewnym też wydaje mi się i to, że zatęsknię za moją, na boku, pustelnią. Nieuniknione wydają się kolejne próby ukrycia się w przyszłości. Jak zatem pogodzić świadomość naiwności z pragnieniem podporządkowania się jej?

Perspektywą. Spojrzeniem z zewnątrz. Szerokim horyzontem. Jak stwierdził pewien rumuński autor „Każde nieszczęście, widziane z zewnątrz, wydaje się znikome bądź niezrozumiałe. Tę właśnie per-spektywę trzeba przyjąć, jeśli chce się znieść życie”. Gdy więc pytam sam siebie ‚Jak wygląda ostrokół?’ wiem, że zamiast przymierzać się do budowania go winienem szybko wdrapać się na jakąś sosnę, by stamtąd spojrzeć z dystansem na otaczającą mnie rzeczywistość.

• • •

Stawiając sobie różnorodne cele, realizując je, łatwo jest o ‚wypadki’. Czasami o ich zaistnieniu de-cyduje splot okoliczności, na który nie mamy wpływu. Czasami zaś są one wyłącznie wynikiem naszej beztroski i brawury. Opowiedziałem niedawno koledze historię, którą on podsumował słowami:

Hihi. Kolega właśnie przyniósł relację godną notki Gospodarza: otóż przed chwilą przechodził obok pana, który rozbierał niewielki murek, kryty od góry jakąś dachówką. Zabrał się do tego metalowym młotkiem. Puk raz — ręka mu odskoczyła, jakby dachówka była z gumy. Młotek świsnął mu tuż obok głowy (kask? jaki kask!). No to więc puk numer dwa, z większym wektorem — ręka odskoczyła bar-dziej, na dachówce nie zrobiło to większego wrażenia. Pan zastanowił się solidnie i wziął w obie łapki kryty gumą młot nieco większego kalibru, taki do wyrównywania kostki brukowej, po czym… tak, dobrze zgadujecie — przyłożył oburącz, z całej siły, w oporną dachówkę. Młot odskoczył z od-powiednio większą, niż w poprzednich przypadkach siłą, trafiając pana centralnie w środek czoła. Osobnik padł na wznak po czym zerwał się na równe nogi, wyraźnie nie orientując się — co się stało i dlaczego mu tak w uszach szumi…

Page 38: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 38

Dziesiątka buław

Sztuka przetrwania

Rozebrałem ostrokół, dzieło rąk moich. Kije zawsze do czegoś się przy-dadzą. A to do zabawy, a to do pracy … pracoholizm wyłazi ze mnie ostatnio tak, że czuję się jak dziurawy kubek. Robić — bije serce; robić — woła umysł; robić — krzyczą zmysły; robić — odpowiada ciało po-mimo zmęczenia; robić — w pracy, na wakacjach, na spacerze w parku; robić — bez względu na koszty; robić cały czas — cokolwiek, coś; robić — z uśmiechem na ustach i pieśnią.

Czym jest życie? Jest czymś znacznie więcej niż oddechem w noz-drzach, krwią tętniącą w żyłach, reakcją na fizyczne bodźce. Owszem, wszystko to są rzeczy istotne dla ludzkiego życia, lecz same z siebie nie konstytuują tego życia w całej jego pełni. Czło-wiek może posiadać to wszystko, a wciąż być idiotą. Ktoś, kto tylko oddycha, je, śpi i pracuje bez świadomości, bez celu i bez własnych poglądów nie jest prawdziwym człowiekiem. Życie, tylko w tym czysto fizycznym sensie, jest tylko nieobecnością śmierci. Tacy lu-dzie nie żyją, lecz wegetują.

I tylko pytanie, po słowach Tomasza Mertona, kołacze się w głowie: Czy pracoholizm, świadomy, z celem, poglądami to już życie czy tylko aktywna wegetacja? Retoryczne pytanie bo odpowiedź jest oczywista. Przynajmniej dla pracoholika aktywność zawodowa jest kwinte-sencja życia, a każda inna odpowiedź jawi się jako zasługująca na potępienie herezja. Naręcz niesio-nych resztek ostrokołu przyda się do rozpalenia ogniska pod takim, który sugeruje, że praca zabawną nie jest.

Coś bym zrobił, aby to zmienić. Odczynić urok. I mimo, iż powtarzam za Leszkiem Kołakowskim, że:

Odczynianie uroku przez stukanie w drzewo nieheblowane jest przesądem niewinnym. Jeśli wie-rzymy, że możemy tymi dziwnymi siłami czasem kierować, to, czy nasze zabiegi są złe albo dobre, zależy od ich celu; nawet gdy są nieskuteczne, są złe, jeśli mają zło czynić innym ludziom. Wiara zaś, że są moce nadprzyrodzone sprzyjające nam i naszym godziwym zamiarom jest pewnie poży-teczna, bo wzmacnia naszą gotowość, by te zamiary przyrodzonymi siłami spełniać.

Nadal zastanawiam się ile pracy trzeba włożyć w to aby przestać być pracoholikiem? Dlaczego trzeba ‚robić’ aby przestać?

• • •

Rewolucja! Panom stosy i cepy; panom, ich sługom i księdzom.

Z rewolucji pozostała muzyka. Trochę bałaganu w książkach od historii. Trupy ofiar rewolucji, i rewo-lucjonistów, upchnięte po dołach. Co pozostaje po rewolucji? Chaos, zmiana władz. Ucisk ostatecznie pozostaje. Jak dowodził George Orwell w Folwarku zwierzęcym, niektóre jego formy akceptujemy wierząc, że będą służyły dobru wspólnemu, oraz, że mają charakter przejściowy. ‚Dobro wspólne’ zaw-sze okazuje się w konsekwencji synekurą jednostki. ‚Przejściowość’ zawsze ma charakter stały. Do kolejnej rewolucji.

• • •

R.U.T.A. — Batracka Dola — warto posłuchać gdy ktoś nas zmusza do pracy ;)

Page 39: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 39

Paź buław

ADHD, mania, czy dojrzewanie?

Na pierwszej z szalek wagi kładę Wikipedię, i jej wstępną a skróconą definicję ‚Zespołu nadpobudliwości psychoruchowej’ czyli ‚grupę za-burzeń charakteryzujących się wczesnym początkiem (zazwyczaj w pierwszych pięciu latach życia), brakiem wytrwałości w realizacji za-dań wymagających zaangażowania poznawczego, tendencją do prze-chodzenia od jednej aktywności do drugiej bez ukończenia żadnej z nich oraz zdezorganizowaną, słabo kontrolowaną nadmierną aktywno-ścią’. Na drugiej szalce wagi stawiam manię. I znowu podpierając się encyklopedycznymi danymi wymieniam ciągiem: brak wglądu w cho-robę, gonitwę myśli, odhamowanie seksualne, podniecenie psychoru-chowe, przymus mówienia i pisania, trudności w koncentracji, zawy-żoną samoocenę, zmniejszenie krytycyzmu (podejmowanie lekkomyśl-nych działań), zmniejszoną potrzebę snu (lub kilkudniowy całkowity brak potrzeby snu), zwiększenie energii. Całość oddaję w ręce mło-dzieńcze. Z uwzględnieniem jej żywotności, ruchliwości i ciekawości; jej pasji odkrywania; pełnego zaufania do świata i stanu posiadania wzniosłych ideałów (włącznie z oburzeniem).

Obraz namalowany. Różnymi barwami. Czy stykając się z kimś takim jestem bezpieczny? Czy mam gwarancję czegokolwiek? A gdy sam staję się częścią obrazu? Co daję innym? Jaką przyszłość? A z drugiej strony kim bym się stał, gdzie bym dzisiaj był, gdybym nie miał ideałów, nie ufał światu i nie ‚parzył’ sobie przy tym rąk? Gdzie bym się znalazł bez pasji, żywotnej ruchliwości i ciekawości świata?

Znalezienie drogi środka nie jest łatwą sztuką, gdy znajduję w sobie tak wiele cech dziecka. Mistrza sił połączonych konformizmu i egoizmu. Skorego do dyrygowania wszystkimi. W działaniu poznającego skutki własnej aktywności. Wodzireja waletów podświadomie niechętnego dojrzewaniu.

• • •

Położyłem na szali Wikipedię i blog zamienił się w Wiki. Zacny pomysł pomimo trudności towarzyszących wykonaniu.

Czasami dobrze jest działać a potem określać przyczyny działania i precyzować ‚co zawiniło’ gdy wszystko co należało zrobić jest już zrobione.

Page 40: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 40

Rycerz buław

Stachanowca 500% normy

Za sprawą ‚dni ostatnich’ stałem się przodownikiem pracy. Człowie-kiem z żelaza i marmuru. Po zamknięciu bloga poświęconego tarotowi odkrywałem każdego dnia, iż nie chcę porzucać samego tarota. Nie chcę porzucać kart, chcę ukończyć raz rozpoczęte dzieło, dokończyć przerwany proces medytacji oraz utrwalić skutki. Bierność i bezwol-ność wobec wydarzeń wydały mi się zachowaniem zupełnie nie na miejscu. Usiadłem więc i porzuciwszy dzieło małe zacząłem ‚strugać’ znacznie większe.

Chwilowo przygotowuję w ukryciu to co dotychczas robiłem jawnie. Dlaczego? Pokonała mnie święta trójca nadmiernego entuzjazmu, py-chy i niedomówień. Pozostał jednak etos stachanowca. Wyśmiany etos idealisty, który mając plan i pracę do wykonania podnosi się z upadku (nawet jeśli sam go sobie zgotował), gotowy pracować ponad siły, przy sprzeciwie otoczenia. Mój własny, współczesny, rycerski etos, etos ‚za-kutego łba’. Albert Einstein napisał kiedyś: Każdy z nas zawdzięcza po-żywienie i dach nad głowa wysiłkowi innych członków społeczeństwa, musimy zatem uczciwie spłacić ten dług, wykonując nie tylko taką pracę, która nam samym daje satysfakcje, ale i taką, którą według powszechnego przekonania służy innym. W przeciwnym wypadku stajemy się pasożytami, niezależnie od tego, jak skromne są nasze potrzeby.

To stąd, przede wszystkim, wypływa moja potrzeba pracy z kartami. Z zaufania, które pokładali we mnie przez lata inni ludzie. Z własnej niechęci do zawiedzenia tego zaufania (dziwnie silnie odczuwam ostatnio potrzebę wyjaśnienia powodów i motywów pracy z kartami). Z potrzeby zaspokojenia własnych potrzeb z silnym akcentem służby innym. Całość wstrząśnięta, niezmieszana.

Cytowany już Einstein napisał także: Za młodu, wszystko, czego chciałem i oczekiwałem od życia, to siedzieć sobie cicho w jakimś kąciku, zajmować się swoją pracą i nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Obecnie, za sprawą przyjętej metodologii pracy, ja także siedzę w kącie. Zwróciłem już jednak na tym co robię uwagę przynajmniej kilku osób. Albert, który dokonał tej sztuki w stopniu znacznie większym niż mi się to udało, dokończył swoją myśl stwierdzeniem: I popatrzcie tylko, co się ze mną stało.

Ja, wyłącznie okopując grządki, we własnym ogródku, zostałem przodownikiem pracy. Wykonuję 500% normy, a i to tylko dlatego, że nie chciało mi się od początku pracować jak należy. Teraz już to wiem i nadal zwiedzam dzikie wschodnie krainy poznając innych dzielnych i pracowitych ludzi.

• • •

W duecie koń i jeździec, który jest ważniejszy? Koń? Jeździec? A może duet, harmonia tych obu?

Post factum dochodzę do wniosku, że istotny jest ‚powalający efekt’, a co się na niego złożyło jest dla mnie sprawą wtórną :)

Page 41: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 41

Królowa buław

Żelazna dama

Dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie. A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce. Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna. Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cy-niczna. Gdy się cieszy, to się wygłupia, albo jest pijana. Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy się kimś zainteresuje, to się puszcza. Gdy się wstydzi, to jest głupia, a gdy się nie wstydzi to jest bezwstydna. Gdy się przy czymś upiera, to przesadza, a gdy się nie upiera, to nie wie czego chce. Jak kocha, to jest naiwna, a jak nie kocha, to jest zimna. Gdy ma ochotę na seks, to jest suką, a gdy nie ma ochoty na seks, to też jest suką. Jeśli chce być kimś – to znaczy, że przewróciło się jej w głowie, a jak nie chce być kimś, to jest głupią kurą. Jeśli jest sama, to znaczy, że nikt jej nie chciał, a jeśli jest z kimś, to znaczy, że cwana. Wtedy też będzie wiedzieć, że gdy dostaje furii – to jej się tylko tak zdaje. W każdym razie, może być pewna, że nie ma żadnych prawdziwych powodów do gniewu i powinna udać się po poradę do psychoterapeuty.

Tyle każda kobieta wie o sobie samej co napisze o niej mężczyzna. Psychoterapeucie zaś musi wierzyć, albowiem ten Ci jest synem najwyższego, który przekazuje jej wiedzę. Chwilami można wręcz powie-dzieć, że gynefobia mężczyzn przypomina arachnofobię kobiet, z tym, że tam gdzie one krzycząc ucie-kają, on otwiera usta i zaczyna mówić. I mówi. I usta mu się nie zamykają. I tak cały czas. Zmęczył mnie ten niekończący się monolog mężczyzn. Ten, nigdy nie gasnący chór głosów. Postanowiłem więc posłuchać kobiety. Konkretnie Jolanty Borowiec, szefowej Polsat Cafe, która tak oto zaadresowała pro-gram prowadzonej stacji:

… Liczyłam, że będzie to kobieta przede wszystkim ŚWIADOMA! Świadoma własnej wartości, opartej o rzeczywiste walory charakteru, a więc kobieta idąca przez życie z podniesioną głową. Świadoma swoich pasji i realizowanych na co dzień zainteresowań – a zatem kobieta nowoczesna, choć nieko-niecznie „przebojowa” za każdą cenę. Kobieta świadomie poszukująca, otwarta na nowe idee i wyzwania – a przez to, paradoksalnie pewna siebie – choć niekoniecznie w feministycznym znacze-niu tych przymiotów. Kobieta świadoma tego, że jest właśnie kobietą – i potrafiąca atrybuty swojej kobiecości właściwie eksponować w życiu rodzinnym czy zawodowym. Można zapytać: czy nie za wiele tych wymagań od jednej „ziemskiej istoty” – nazwanej również „puchem marnym”? Nie! – bo tylko świadoma kobieta ma rzeczywiste szanse na szczęście i samorealizację we współczesnym świe-cie opartym o „męski punkt widzenia”.

Kobieta świadoma. Przyczyna męskich fobii, lęków, nerwic, alkoholizmu i innych uzależnień. Zła ko-bieta świadoma jest jednocześnie przedmiotem marzeń większości z nas — w tym moim. I wyzwań, z których głównym wydaje się być próba złamania jej charakteru, tak jakby oddanie w związku było równoznaczne z niewolniczym poniżeniem. Zamykam więc oczy … dzisiaj chcę być podobny do mojej żony, chcę być nią. Chcę czuć świat jej sercem. Patrzeć na niego jej oczyma. Odbierać jej zmysłami. I cieszyć się nim.

• • •

Poszukiwanie kobiety świadomej mężczyzna uznaje za akt równie doniosły w życiu co dążenie do do-skonałości. Coś do czego się dąży zazwyczaj bowiem pozostaje w sferze nieosiągalnej. Tym sposobem typowy samiec mija codziennie tabuny świadomych niewiast i nawet tego nie zauważa, a gdy już zau-waży dochodzi do wniosku, że ‚łyżka nie istnieje’ ;)

Page 42: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 42

Król buław

Jestem mężczyzną

Nie jestem lwem kanapowym. Spartakusem fotela na biegunach. Tanim draniem. Nie miewam wyrzutów sumienia z tego powodu, iż nie hołu-bię żeńskiej strony mojej natury, ani wewnętrznego dziecka. Jestem mężczyzną. Silnym, dojrzałym, stanowczym, a przy tym troskliwym, czułym, opiekuńczym i romantycznym. Tak, mam warstwy.

Hołdując wielu instynktom przez lata ignorowałem ten fakt. Dojrzałość i świadomość własnej roli zdobywałem z wiekiem. Uczyłem się ich, także, a może przede wszystkim, na błędach. Zmagałem się z własnymi słabościami. Identyfikowałem je. Ulegałem im. Upadałem pod ich cię-żarem. Podnosiłem się z upadku. Chodziłem po granicach wtedy, gdy inni spędzali swój czas pośrodku świata. Zdobywałem wiedzę. Pomna-żałem doświadczenia. Stałem się tym kim jestem.

Czy żałuję? Nie. Nie żałuję niczego. Ani młodzieńczej brawury i głu-poty. Ani buntu trzydziestolatka. Z podniesionym czołem wyglądam przyszłości. Tego czego mnie nauczy. Tego co przyniesie i doda do mnie.

Jedno wiem na pewno. Nie jestem mężczyzną przez porównanie — z innym mężczyzną, z kobietą. Jedyną miarą mnie jestem ja sam. Nie opisują mnie aforyzmy. Przemilczają mnie media. Nie gram w filmach. Patrząc prosto w oczy świata stałem się kimś więcej niż filozofem badającym jego głębię; kimś więcej niż atletą czy aktorem zabiegającym o poklask — stałem się świadomym swojej wartości człowiekiem. Samcem człowieka. Mężczyzną.

• • •

Analiza porównawcza wydaje się typowym wręcz zajęciem przeciętnego człowieka. Porównujemy więc wszystko co da się porównać wprost, a także to, czego żadną miarą porównać się nie da. Potem anali-zujemy. Następnie dochodzimy do zaskakujących wniosków. Aby je potwierdzić znowu porównujemy. Tym razem rzeczy nieporównywalne. I budujemy teorie opierając je na koszmarnym zlepku logiki i ‚praktycznych’ doświadczeń. Zupełnie nie wiem w jakim celu. Słyszałem, że to modne zajęcie. Może dlatego?

Page 43: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 43

As kielichów

W oczekiwaniu na deszcz

Zakończywszy wycieczkę po wschodnich rubieżach ogrodu wybrałem się na zwiedzanie jego południowej ćwiartki. Ku bramie kielichów. Ku słońcu w zenicie, południowym rytmom, gorącym temperamentom, pięknym kobietom i takim samym mężczyznom, czerwonemu winu i flamenco. Prostym przyjemnościom życia. Podstawowym emocjom. Światu, który zazwyczaj maskuje się w natłoku przyziemnej codzien-ności.

Odkrywanie karty rozpocząłem od nadmiaru słońca w zenicie. To przy-jemne, ciepłe i wyczekiwane miesiącami, zjawisko ciepłego lata oka-zało się w tym roku zjawiskiem ‚na wyrost’ oczekiwań i moich fizycz-nych możliwości. 33 stopnie Celsjusza w pomieszczeniu mieszkalnym, ze spadkiem do 29 stopni w godzinach nocnych. To wystarczyło aby nasyciwszy się nadmiarem zmienić obiekt westchnień. Oczekiwać na deszcz, który pojawił się, z niewielkim opóźnieniem, łagodząc udrękę.

Małe zmiany. Zmiany ku lepszemu — to coś, czego oczekuję od życia nieomal każdego dnia. Powtarzam to w myślach, mniej lub bardziej świadomie, codziennie, jak modlitwę lub mantrę. Bez błagalnego po-niżenia zaklinam los aby był mi łaskawy. Tak bym mógł koncentrować się nie tylko na walce o byt. Bym mógł zajmować się ukrytymi wymiarami mojego życia. Rozwojem wewnętrznym w sferze duchowej, uczuciowej, emocjonalnej; dla siebie, oraz innych w relacjach, zwłaszcza zaś w tej, którą uważam za kluczową w życiu, czyli dla małżeństwa. Przypomina mi to cytat z jakiegoś opowiadania SF:

„W pewnym sensie małżeństwo przypomina solidny złoty zegarek dziedziczony od pokoleń. Patrzy się na niego i się go po prostu ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy, zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszczenia, ani przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, a raz po raz zanosić do zegarmistrza, żeby przeczyścił mechanizm… Taki piękny zegarek to oczywiście rzadkość, ale przecież gumowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu. Kłopot z zegarkiem ‚dwudziestodolarowym’ polega na tym, że pewnego dnia po prostu przestaje działać. Można go wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy.”6

Od kilku lat o wiele większą wartość przedstawia dla mnie ten pierwszy model. Tego drugiego także zakosztowałem i zgodnie z opisem któregoś dnia wszystko przestało działać. Tak po prostu. Spełnione życie emocjonalne lat ostatnich okazuje codziennie swoją wartość. I wymaga troski. Czułej pieszczoty. Prostych przyjemności życia. Podstawowych emocji. Umiejętności ich okazywania. Umiejętnego mó-wienia o nich w dialogu. Tak by nadmiar nie stał się udręką, lecz pozostał tym czym jest — pełnią, która udziela się postronnym obserwatorom. Pięknem, które zachwyca wytrzymując próbę czasu.

• • •

Zimna woda, zwyczajna do granic, choćby i z kranu — w upalny dzień smakuje jak nektar i ambrozja (wstrząśnięte, nie mieszane).

W pogoni za ‚ptasim mleczkiem’ uciekają mi czasami rzeczy proste, prozaiczne, codzienne, zwyczajne. Dostrzegać ich wartość, dostrzegać i docenić. Lekcja prosta z definicji i tak skomplikowana w praktyce.

• • •

Pasja flamenco do mnie przemawia — swoim zaangażowaniem.

6Jonathan Carroll

Page 44: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 44

Dwójka kielichów

Dewaluacja

Miłość, jako słowo, uczucie i zachowania, dewaluuje się we współcze-snym świecie. Sprowadzona została do stanu posiadania na własność drugiego człowieka. Zgodnie ze schematem na początek należy go ‚zło-wić’; następnie ‚wyrównać’ do obrazu ‚idealnej’ drugiej połówki; fi-nalnie uzależnić od siebie i wystruganej wizji ‚perfekcyjnego’ związku. Literatura, nieomal od zawsze, do tego właśnie zdawała się sprowa-dzać pojęcie miłości. Rozmaici wielcy i mali opisujący relacje uczu-ciowe najpierw twierdzili, że:

• Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota.7

• Fala nas ciągle unosi, takie jest życie. Nie można tego zrozu-mieć ani osądzić, należy się dać unosić fali.8

• Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.9

Jednocześnie, gdy relacja się spełniała np. w formie małżeństwa, na-gle zmieniali zdanie:

• Małżeństwo doprowadza do tego, że ludzie zaczynają traktować siebie nawzajem jak przed-mioty, będące ich własnością, a nie jak wolne osoby.10

• Małżeństwo — w wielu wypadkach długoletni podwójny areszt bez okresu próbnego i odroczenia kary, zaostrzony przez post i wspólne legowisko.11

• Spośród wszystkich wymyślonych przez człowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu naj-gorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił, dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. Żyjemy samotnie, jeśli nikt nas nie kocha: mając żonę lub męża, czynimy z małżeństwa niewolę.12

Utrwaliło to dość kontrowersyjną wizję ‚związku’, ‚miłości’, ‚partnerstwa’. Dokładnie o nią pytają się, w trakcie sesji z tarotem, rozmaici ludzie. Chcą wiedzieć czy uda im się przejąć kogoś na własność, a następnie zdominować.

Ja także szczególnie nie odstawałem od kanonu w historii życia. Łowiłem, wyrównywałem, uzależnia-łem. Idealizm zastępowałem jego przeciwieństwem. Przez lata nie miałem odwagi powiedzieć ‚dość’, ani choćby nazwać wprost tego co robiłem. Któregoś dnia to wszystko się skończyło. Stałem się part-nerem a nie dominatem związku. Stałem się jego częścią. Poszukiwania zajęły mi jednak sporo czasu niemniej warto było zaczekać na akt tak pełny i tak wzajemny.

• • •

Dzięki komuś, za sprawą relacji z tą osobą, osiągać pełnię własnego jestestwa. Nie uzależniając przy tym własnej wartości od wartości drugiej osoby. Odczuwając realnie tę relację, jej szczyty i niziny, głębie i mielizny, oraz wszelkie stany pośrednie.

Sztuka wymiany ‚dla dwojga’. Zarezerwowana dla takiej właśnie relacji.

7Albert Einstein 8Jean-Paul Sartre 9Paulo Coelho 10Albert Einstein 11Jean-Paul Sartre 12Paulo Coelho

Page 45: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 45

Trójka kielichów

Pełnia szczęścia

Przypomniał mi się ulubiony serial żony, a od pewnego momentu wy-świetlania, także mój. Grey's Anatomy — znany lepiej w Polsce pt. Chi-rurdzy. Głosem lektora usłyszałem słowa:

„Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wie-rzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki — byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwiera-cie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą. […] Pod koniec dnia, wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne „długo i szczę-śliwie”, ale „szczęśliwie” teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach.”

Zdumiewa mnie to za każdym razem, albowiem człowiek, lub, nie daj boże, cała grupa ludzi, zaskakuje mnie (zazwyczaj) w taki sposób, iż pogrążam się w myślach nad przyczynami powodów ludzkiej głupoty. Tymczasem obraz tej karty ukazuje ludzi w relacjach, które zapierają dech w piersiach tym jak bardzo stały się pozytywne. Przez brak egoizmu, przez wspólnotę dusz (niekoniecznie poglądów), poprzez przyjemność płynącą we współuczestniczeniu we wzajemnym relacjach ku szczęściu realizującym się między nimi tutaj i teraz. Co znamienne wesołość, do której prowadzą nie przekłada się na głupotę w postaci ‚balangi’ czy ‚waletu’. Nie skutkuje nadużywaniem płynów, ani zawiązywaniem relacji roman-tycznych czy też seksualnych. W takich momentach siła wspomnianej w cytacie iskry nadziei rozpala się nawet jeśli baśń różni się od jej wcześniejszych wyobrażeń, nawet jeśli nie ma dookoła księżniczek ‚ze’ bajki, karet z dyni, dobrej wróżki i pałacu, oraz finalnego ‚żyli długo i szczęśliwie’.

• • •

Przynależność do grupy. Bycie jej integralną częścią. Czerpanie przyjemności a także korzyści z tego właśnie faktu — ale także odpowiedzialność za innych jej członków, za ich przyjemność i korzyść. Współodczuwanie. Współodpowiedzialność. Połączone.

Page 46: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 46

Czwórka kielichów

Piąte koło u wozu

Gdy osiągam poziom życia, w którym żywię przekonanie, iż jestem kompletny, iż moje potrzeby duchowe, emocjonalne i materialne są zaspokojone (z pewnym domiarem); gdy tak właśnie się dzieje próba dodania czegokolwiek do mojej pełni traci rację bytu. Staje się próbą dodania piątego koła do wozu. Czynnością, która dowodzi, że nadmiar niczemu nie służy.

Postawy. Mające poparcie w stanie faktycznym, jak i te wyimagino-wane. Te w pełni uzasadnione, jak i te, którą wyłącznie odzwiercie-dlają stan, jaki chciałbym osiągnąć. Pozy. Mniej lub bardziej uzasad-nione. Maski. Noszone co dnia i odświętne. Zdejmowane w zaciszu do-mowym i zakładane właśnie wtedy, gdy nikt, poza mną samym, nie patrzy. Na użytek własny. Na końcu zaś ludzie stykający się z posta-wami, pozami i maskami. Ludzie traktowani bez szacunku, uprzejmo-ści, życzliwości. Niechętnie. Mogący odczytać jak bardzo są zbyteczni w każdym nieomal geście i słowie. Zbyteczni lub tylko, a zaledwie to-lerowani. Jak komary.

Seneka Młodszy dowodził: „Jak nie ma różnicy, czy położysz chorego na drewnianym albo złotym łożu – gdziekolwiek go bowiem umieścisz, zabierze ze sobą chorobę – tak i bez znaczenia jest to, czy chora dusza przebywa wśród bogactw czy też w ubóstwie. Choroba wszę-dzie się za nią powlecze”. Miał przy tym rację. Przekonanie o własnej kompletności, własnym bogac-twie, wyjątkowości czy w końcu wiedzy będzie rozwijało się w każdych okolicznościach. Najczęściej urojonych.

W tym cyklu medytacji szczególnie mocno odczuwam i doświadczam zjawiska megalomanii. Jej prze-jawów w postawie własnej jak i cudzej. Zawyżona (bezzasadnie) samoocena jest tak oczywista gdy przyglądam się jej z boku. Z dystansem. Także ta, którą sam uprawiam. Mogę swobodnie powiedzieć, że po raz pierwszy zaczynam reagować ostrzej na przejawy owej w moim życiu, niż miało to miejsce dotychczas, gdy zauważałam ją wyłącznie poza sobą. To dość ciekawe i trudne. Trudne, gdyż pozwala dostrzec blizny z przeszłości i ślad ran obecnych zadanych/zadawanych innych i sobie samemu. Cie-kawe albowiem uczę się jak objąć to doświadczenie rozumem i uczuciem. Jak z nim żyć.

• • •

My name is Durden, Tyler Durden. So … where is my mind? Dobrze, dosyć spikania. Idee produkcji mydła i totalnej destrukcji nie są mi obce.

Świat dąży do ‚samodoskonalenia’. I masturbuje się nim. Na okrągło. Mam. Jestem. Znaczę. Dążę. Staram się. Muszę osiągać. To rodzi frustrację. Budzi gniew. Kumuluje złość. W końcu wybucha.

Budzę się i kpię z tego. Z doskonalenia i z frustracji. Staję się cyniczny.

Page 47: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 47

Piątka kielichów

Mój własny Matrix

Pozostając pod wpływem filmu „Matrix — Reaktywacja” przypominam sobie słowa Architekta:

Jak już mówiłem, to Ona (Wyrocznia) odkryła, że 99% badanych akcep-tuje program póki ma wybór, choćby czuli to na poziomie podświado-mości. Ta metoda działała, ale miała skazę. Stąd powstała anomalia systemowa, mogąca zagrażać całości. Ci, którzy odrzucali program byli w mniejszości, ale niekontrolowani byli rosnącym zagrożeniem.

Mogą się one wydawać swoistym truizmem, ale od czasu do czasu wy-pada wygłosić takowy by jasno zdeklarować swoją postawę czy pogląd. Należy także przyznać, że zazwyczaj oznacza to także wyartykułowa-nie tego, co stanowi kwintesencję myśli i uczuć nieujawnianych pu-blicznie, istniejących na poziomie podświadomym. Dla mnie osobiście jest to niezwykle istotne w doświadczaniu straty, szczególnie zaś straty emocjonalnej, rozstania, śmierci kogoś bliskiego — innymi słowy, tych wszystkich sytuacji i zdarzeń, na które nie mam wpływu, tych, które niezależnie od moich wyborów i decyzji wymagają dodatkowo decyzji drugiej osoby lub też wynikają ze zdarzeń losowych.

Jako, że dość często wspominam o potrzebie czy chęci kontrolowania zdarzeń, przypomnę jeszcze jeden, tym razem dialog, z Matrixa:

Morfeusz – Wierzysz w przeznaczenie, Neo? Neo – Nie. Morfeusz – Dlaczego nie? Neo – Nie podoba mi się pomysł, że coś rządzi moim życiem.

Mi także nie podoba się idea ‚przeznaczenia’. To ja, i nikt inny, mam być kowalem swojego losu. Mam mieć go w rękach. Mam go kontrolować, kształtować, nadawać mu kierunek. Czasami, paradoksalnie, oznacza to pogodzenie się ze skutkami tych wszystkich zdarzeń, na których pojawienie się jednak nie miałem (bo nie mogłem) wpływu. Niezależnie od tego pozostałem ‚anomalią systemową’ odrzucającą program wymagający ode mnie godzenia się z zastaną rzeczywistością także wtedy, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż jednak schylam głowę przed światem. W tym znaczeniu staję się niebezpieczny proporcjonalnie do głębokości skłonu własnej głowy — i co gorsza — gotowy jestem krzy-kiem wyrażać swoje niezadowolenie.

• • •

Rozczarowania są natywnym elementem życia. Przyrodzonym. Jako takie są nie do uniknięcia, chyba, że przyjmie się cyniczną zasadę i zrobi założenie, że każdy spotkany na naszej drodze człowiek jest idiotą, po którym nie należy spodziewać się niczego, z wyjątkiem niechęci i złośliwości. Rzecz w tym, że w naszej naturze leży także zaufanie. I problem gotowy :)

Tzw. karta przejścia.

Page 48: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 48

Szóstka kielichów

Cnota egoizmu

Od czasu do czasu warto powrócić do czasów młodzieńczo-dziecięcych i dokarmić tkwiącego w środku beztroskiego egoistę — samego siebie. Dzieci mają tę cudowną właściwość, iż nawet nie podejmują się próby maskowania tego stanu rzeczy. Ja sam, dojrzewając, z czasem zatra-całem egoizm. Coraz częściej i ochoczo porzucałem własny interes, własne dobre, poświęcając je w imię troski o potrzeby i oczekiwania innych osób. Z biegiem lat coraz częściej karmiłem się poczuciem winy jeśli zdarzyło mi się stanąć po stronie egoizmów przeciwko altrui-zmom.

Tak dopieszczana ‚bańka’ iluzji któregoś dnia musi pęknąć z gło-śnym hukiem.

Przecież nie mogę przez całe życie oszukiwać innych udając kogoś kim nie jestem, lub kierować się zasadami altruizmu odwzajemnionego. Stać mnie na to, by jasno i precyzyjnie stwierdzić — w gruncie rzeczy liczę się Ja, moje potrzeby, moje pragnienia, moje oczekiwania — i nie ma rzeczy ważniejszej niż ich zaspokojenie. I nie, nie ma tym grama egotyzmu, oportunizmu czy narcyzmu. Tak wygląda rzeczywistość. Tak wygląda życie moje i innych (nawet jeśli solennie zaprzeczają, iżby tak właśnie być miało). Zaprzecza-nie i negacja oznaczają w tym momencie wyparcie i odrzucenie części niezbywalnej, integralnej, sa-mego siebie. Po co więc to robić? Dzieci nie przejmują się taką abstrakcją. Mimowolnie świat musi kręcić się wokół nich. Nie istnieje w żadnym innym celu. One są najważniejsze.

W tym miejscu dobrze jest sięgnąć po jakieś opracowanie tematyczne. Osobiście polecam książkę Ayn Rand pt. ‚Cnota egoizmu’. W wstępie książki znajdują się takie oto słowa:

W popularnym znaczeniu słowo „egoizm” jest synonimem „zła”; towarzyszy mu wyobrażenie mor-derczej bestii depczącej po trupach, by osiągnąć swój cel, brutala nie troszczącego sie o żadną żywą istotę i nie dążącego do niczego poza natychmiastowym zaspokajaniem wymyślnych zachcia-nek. A przecież dokładna i podręcznikowa definicja słowa „egoizm” brzmi: troska o własny interes. Pojęcie nie zawiera oceny moralnej, nie mówi, czy troska o swój interes jest dobra czy zła, nie określa też, co stanowi rzeczywisty interes człowieka. Odpowiedź na te pytania należy do etyki.

A ja dzisiaj nie zamierzam zajmować się etyką. Przywracam sobie szacunek i godność w dążeniu do własnej przyjemności.

• • •

Czynienie rzeczy przyjemnymi. Dawanie przyjemności. Oferowanie jej z wykluczeniem mentalności sklepikarza (dałem tobie, teraz Ty daj mnie). Odczuwanie przyjemności z dawania przyjemności. Dzie-lenie się nią. Wspólne doświadczanie, przeżywanie.

Mam dość erotyczne skojarzenia związane z przeżywaniem wspólnie orgazmu.

Page 49: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 49

Siódemka kielichów

Nibylandia

Jest taki świat, który oferuje mi wszystko:

Wszystko. Cokolwiek. Czego chcesz? Może rozkosz na początek? Nieu-stanną. Rozkosz na skinienie. Rozkosz pod każdą postacią. Jak pierw-szorzędna kokaina. Jak nieznajoma w sypialni. Znasz to uczucie?

Znam. Podobnie jak kraj, który oferuje mi to wszystko. Czasami śpie-wam przecież:

Są krainy cudne, gdzie wszystko można mieć Nic tam nie jest trudne. Nie trzeba nawet chcieć Można tam do woli bez pracy jeść i pić Albo, jeśli wolisz, o dyrdymałach śnić - Czemu nas tam nie ma, gdzie za darmo wszystko dają ? - Czemu was tam nie ma, gdzie się wszystkie sny spełniają ? - Czemu nas tam nie ma ? Nad płynącą miodem rzeką... - Czemu was tam nie ma ? Czy to może za daleko ? Są krainy takie, gdzie nie pobrudzisz rąk Świeże bułki z makiem na drzewach rosną w krąg Z nieba wciąż spadają gołąbki wprost na stół Dobre wróżki dbają, byś lepiej wciąż się czuł - Czemu nas tam nie ma, gdzie za darmo wszystko dają ? - Czemu was tam nie ma, gdzie się wszystkie sny spełniają ? - Czemu nas tam nie ma ? Nad płynącą miodem rzeką... - Czemu was tam nie ma ? Czy to może za daleko ?

To moja Nibylandia, z tym, że jako starszemu nieco ‚chłopcu’ tekst piosenki wydaje się nad wyraz ubogi np. w warstwie erotycznej. Podobnie jak sama Nibylandia. Cóż to za przyjemność być tam i nie posiąść Dzwoneczka? ‚Zgniły chłopiec’ złośliwy, inteligentny i zepsuty do szpiku kości.

Tak właśnie wygląda mentalna projekcja mnie jako urojonego bytu. Takim bywałem także faktycznie w swojej przeszłości. Wspominam to bez wyrzutów sumienia i nostalgii. W celach kronikarskich albo-wiem moją przeszłość obraz tej karty oddaje perfekcyjnie.

• • •

Po orgazmie rozpusta. Wszystko. Na wyciągnięcie ręki. Gotowe do użycia od już. Gotowe do wykorzy-stania teraz. Jak w sennym marzeniu. Chcę, pragnę, mam. Bez oczekiwania. Bez przebierania nogami i dreptania w miejscu z ekscytacji. Takie spełnienie sprawia, że czyny i przedmioty tracą swój eksklu-zywny charakter; że tracą charakter w ogóle. Co pozostaje? Roszczeniowość. Przekonanie, że ‚wszystko mi się należy — bo tak’.

Page 50: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 50

Ósemka kielichów

Pomieszanie z poplątaniem

Czasami bywa i tak, że medytując nad określoną kartą nie mogę w żaden sposób rozstać się z zaczerpniętymi z literatury tematu i z wy-powiedzi autorytetów opisami karty. Te zaś podpowiadają mi, iż powi-nienem właśnie spotkać Eremitę w Małych Arkanach, ja zaś patrzę i widzę wyłącznie Głupca w świetle Księżyca. Klienta, który porzuca i odrzuca świat idealnie skrojony na jego potrzeby, albowiem uroiło się mu, iż życie chce mu oferować coś zdecydowanie ciekawszego. Lepszą pracę, lepszą żonę, lepsze dzieci, lepszy samochód, lepszy światopo-gląd — wszystko lepsze. I nie ma dla niego znaczenia, to że właśnie przekreślił swoją przeszłość i pogrzebał teraźniejszość. On ma wizję i zrealizuje ją bez względu na konsekwencje.

Ten pęd dostrzegałem w sobie w dość szczególnych momentach życia. Pociągała mnie w przeszłości i bezkompromisowo duchowość. Uwznio-ślona. Elitarystyczna. Pociągały nowe doświadczenia emocjonalne, stany zakochania, zauroczenia. Pociągały nowe idee i pomysły w sferze intelektualnej. I faktem pozostaje, że to w moim przypadku stan na-turalny, codzienny. Jedno tylko stało mi ciągle na przeszkodzie. Nega-cja dotychczasowych osiągnięć. Któregoś dnia postawiłem sobie pytanie o to czy doświadczając rzeczy nowych koniecznie muszę porzucać bagaż dotychczasowych doświadczeń. W praktyce okazało się, że można mieć lepsze, nie pozbywając się przy tym dobrego, że mogę pogodzić te dwa światy z pożytkiem dla siebie (i innych). Zatrzymać wróbla w garści i przejąć gołębie sąsiada na dachu.

Mądrzy ludzie nazywają tę cechę umiejętnością odnalezienia złotego środka. Mądrzy i wykształceni dodają, że to najzwyklejszy w świecie arystotelizm. Jedni i drudzy wskazują na to, iż bezrozumnie nie sposób go odnaleźć, oraz, że istnieją ścieżki, na których wskazać go nie sposób (takie jak morderstwo, kradzież, kłamstwo czy cudzołóstwo). Odnalezienie go przekłada się na jakość życia, jakość relacji w życiu — skutkując jej wzrostem i umiejętnością docenienia tego stanu. Przynajmniej w moim przypadku tak to zadziałało.

Spoglądając na kartę z ośmioma kielichami pozostanę przy swoim zdaniu twierdząc, nawet jeśli ktoś zarzuci mi indolencję, iż nie można pomylić Eremity z Głupcem w świetle Księżyca.

• • •

Gdy jedyną reakcją człowieka na spotykającą go przeciwność losu jest ucieczka, oznacza to dla mnie, iż ma przed sobą jeszcze długą drogę do odbycia zanim przestanie uciekać.

Tzw. karta przejścia.

Page 51: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 51

Dziewiątka kielichów

‚Obrońca’ krzyża i innych wartości

Jestem fanem tradycji. Czystej, odrobinę wstrząśniętej, niemiesza-nej. Na imię mam Artur. Artur M. Powiało Ianem Flemingiem? Dobrze. Tak właśnie planowałem. Książka i postać agenta 007 dobrze utrwaliły się w mojej świadomości. Rzecz w tym, że książka jest jednak już tro-chę antyczna, więc i bohater winien spędzać czasy współczesne na wy-spach, z kieliszkiem czegoś zimnego w dłoniach i pod parasolem — czyli — tak jak lubię (bez względu na wiek biologiczny odpowiada mi forma) — czyli, kontynuując — winien się ustatkować na stare lata. Odwiesić na kołku gadżety. Medale i puchary wywiesić na ścianie. Usiąść wygod-nie i zgnuśnieć snując do samej śmierci opowieści o tym jak to dawniej bywało. A w to, że bywało świetnie nikt nie wątpi. Co najwyżej tłum słuchaczy rzednie, gdy opowiada się tę samą historię doktora No po raz … któryś. Po jakimś czasie ukrywający nam wszystko stary Niemiec sprawi, że nie będziemy na to zwracali uwagi, najmniejszej, i snuć będziemy opowieści kombatanckie bez stresu. Z uwagi na wiek obec-ność przedstawicielek płci pięknej nie będzie już kwestią najwyższej wagi. Przegrają, z dobrą bambusową laską i pledem, tocząc nierówną walkę.

Ta okropna wizja wynikająca z literackiej fikcji jako jej naturalna kontynuacja ma także swój odpo-wiednik w Polskiej rzeczywistości. W naszym kraju starość staje się przekleństwem. Człowiek, pozba-wiony godziwej zapłaty za pracę w przeszłości, pozbawiony został w czasach współczesnych owoców swojej pracy oddawanych dawniej ubezpieczycielowi. Zjadło je państwo. I cóż zostało staruszkowi? Różaniec, toruńska rozgłośnia i krzyż przed Pałacem Namiestnikowskim. Jedyne przedmioty i miejsca, w którym może zostać zauważony, w których może opowiedzieć o swojej faktycznej historii. Jedyny sposób aby przypomnieć sobie o własnej godności, powadze i ważności. Przykry sposób.

Nie wiem czy zauważasz to co ja w tej chwili. Nie umiem rozmawiać o szczęściu. Nie dostrzegam szczęścia, ani obecnego, ani przyszłego, nawet jeśli się o nie potykam. Jestem typowym przedstawi-cielem gatunku dotkniętego wirusem nadwiślańskiego czarnowidztwa. Jestem ślepy na wszystkie prze-jawy dobrego losu. Niedowidzę kolorów. Żyję w czarno-białym świecie. W skali szarości. O szczęściu ośmielam się marzyć dopiero w zaciszu domowym a i to jedynie opowiadając losy innych, książkowych bohaterów, a nie mój własny. Tak mnie wychowano, tutaj jest taka tradycja. Niemniej myślę, że czas ją zmienić. Najwyższy czas! I dostrzec to o co codziennie się potykam. Podnieść i docenić. Naturalnym gestem.

• • •

Ilu osób byśmy nie zapytali o definicję szczęścia i spełnienia każda przedstawi inną, własną, skrojoną na miarę. Często, tak sformułowana definicja spełnia się wyłącznie za sprawą nieszczęścia innych (wprost i bez upiększania). Moje spełnienie realizowane kosztem cudzego niespełnienia. Moja radość spełniająca się kosztem cudzej krzywdy.

Zadowolenie niezależne. Nie uwarunkowane zadowoleniem lub niezadowoleniem innych. To cel wła-ściwy.

Page 52: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 52

Dziesiątka kielichów

Wakacje

Urlop patrzy na mnie zza kalendarza i mówi mi, że wakacje zaczynają się już jutro. Po kilku latach doświadczeń, w czasie których zdarzyło się nam zawrzeć ślub (po szalonych perypetiach, dwukrotnym przekła-daniu terminu, mi tydzień po zdjęciu szwów po zabiegu operacyjnym, a mojej żonie z kołnierzem ortopedycznym po wypadku samochodo-wym), poklepać biedę (przez rok żywiąc się czym się dało i dorabiając do budżetu metodami dowolnymi, głównie dorywczymi, mając niejed-nokrotnie 100 zł na przeżycie tygodnia), zastać kilka razy wyłączony prąd po powrocie z wyjazdu (na normalne wakacje nie było nas stać, za to na bilet do rodziny, czy przyjaciół owszem), znaleźć porządną i stałą pracę (dzięki czemu odbiliśmy od przysłowiowego dna), wygrać sprawę z urzędem gminy, który wymyślił sobie, że nas wyeksmituje (za ‚niezamieszkiwanie’ bo opłaty mimo problemów wnosiliśmy na czas). Innymi słowy, po tych latach doświadczeń wszelakich, które kosztowały nas dużo stresu, niejednokrotnie nerwów, stanów depresyjnych, chęci rzucenia wszystkiego w cholerę, po raz pierwszy od poznania się wy-jeżdżamy razem, za własne pieniądze, na trzy tygodnie w świat. Wy-jeżdżamy nie martwiąc się tym co zastaniemy po powrocie, planując jedynie wypoczynek i dobrą zabawę na wyjeździe, a martwiąc się najwyżej o to czy aura będzie nam przychylna, oraz czy pod koniec sierpnia będą już grzyby w lesie :)

Przerwę rozważania i powrócę do nich po powrocie z wakacji po to by móc opisać jak praktycznie realizowało się nasze wspólne szczęście.

Wstawaliśmy ok. 7. rano, potem kawa, karmienie kur, kaczek gołębi, spacer, pływanie w Świdrze, śnia-danie, wędrówka po okolicy, znowu pływanie, podrzucanie smakołyków psom i kotom, dokarmianie źrebaka, obiad, sjesta, kawa, spacer, cielaki w oborze, kąpiel, golenie, smarowanie ran, suszenie głowy, wieczorny papieros i spać przed 22. wieczorem — w międzyczasie rozmawialiśmy nieomal nieustannie — dwie gadające głowy. I tak przez piętnaście dni. Tak wyglądało nasze ‚szczęście we dwoje’. Tak się ucieleśniło. Tym razem przybrało taką, a nie inną, cieszącą nas, sprawiającą przyjemność, formę.

• • •

W tym roku wakacji nie ma. Co prawda są i mają się świetnie, tyle, że nie mają wyjazdowego charak-teru. Spełniamy się stacjonarnie i odrobinę wirtualnie. Wirtualność polega na wspólnym graniu w gry komputerowe (sieciowe); a wspólność oznacza nas jak i innych naszych znajomych.

Zwracam przy tym uwagę na przelotność znajomości wirtualnych. Na ich, par excellence, dosłowną ‚wirtualność’, co z jednej strony nie czyni ich w żaden sposób nieatrakcyjnymi, aczkolwiek z drugiej skraca czas ich trwania tak, że bywa niczym żywot motyla, czy tęcza na niebie, (obiektywnie) krótki.

Page 53: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 53

Paź kielichów

Młodzi junacy

Idealiści. Cudowni ludzie oderwani od świata zdarzeń codziennych. Pełni wzniosłych celów i zadań. Ze wzrokiem mętnym, hipnotycznie wpatrzonym w złotą rybkę z baśni. To oni. To my. To ja. Ja? Jak to?

Otóż, bywam idealistą. Wzrok mi się co prawda nieco wyostrzył, czemu zaprzeczyć nie jestem w stanie. W złote rybki, podobnie jak w jaski-niowe trolle, przestałem wierzyć już dawno temu. Wzniosłe cele i za-dania realizuję ‚na wczoraj’. Cuda na ‚za godzinę’. I bywam oderwany od świata zdarzeń codziennych nawet jeśli dole i niedole bytu nie dają o sobie zapomnieć. Bywam idealistą skończonym co sprawia, iż cza-sami staram się realizować zamierzenia z gruntu nierealne. Czytasz to co piszę? Nie powinno tego tu być, ale to czytasz. Wiesz dlaczego? Bo nikt mi nie powiedział, że ‚tego nie da się zrobić’, a ja nie wiedząc o tym zrobiłem co należało. Zrobiłem to dla siebie, być może praca ta przypadnie do gustu kilku podobnych mi zapaleńcom i pasjonatom. Może dlatego, iż mam takie a nie inne zamiłowania. Może dlatego, że wpadłem w szał tworzenia. Może dlatego, że liczę na laury. Dzisiaj trudno jest mi to ocenić, ale jedno wiem na pewno — przyjmując i realizując swoje cele nie byłem i nie jestem bezkrytyczny.

Idealista krytyczny względem samego siebie, względem wyznawanych wartości, względem głoszonych poglądów? Ta mieszanka sprawia, iż zadaję sam sobie pytania o skłonności masochistyczne. Niemniej życie idealisty nie może się bez krytycyzmu obejść. Jeśli się obejdzie zazwyczaj idealista pada ofiarą różnorodnych pasożytniczych bytów, które na gruzach jego idei budują swoją utylitarystyczną rzeczy-wistość. Dlaczego na gruzach? Niszcząc idealizm ‚zachęcają’ go do wzmożonego wysiłku, czasami utwierdzając w przekonaniu o prawdziwości wyznawanych przez niego tez. Nie wierzysz? Popatrz na grupę znaną pod nazwą ‚obrońcy krzyża’. Idealiści pozbawieni ideałów. Wykorzystywani. Przekonani o słuszności własnych racji. Bezkrytyczni. Komedia dla realisty.

Podsumuję zbór myśli maksymą:

Owo […] skomplikowane pytanie o rację bytu psychopaty, owo straszliwe i wstrząsające pytanie, czy w pewnych warunkach historycznych i kulturowych nie jest godniej, szlachetniej i słuszniej zostać psychopatą, niż dostosować się do tych warunków za cenę poświęcenia wszystkich swoich ideałów […].

• • •

Istna bajka o złotej rybce. Dajesz? Mało. Dajesz więcej? Też mało i można, oraz należy, chcieć więcej — ale to ciągle za mało. W bajce kończy się to doświadczeniem edukacyjnym, a domagający się więcej i więcej, zostają z tym co mieli na początku. I cierpią. Boli ich strata. Z drugiej strony podobnie za-bawna historyjka o rolnikach modlących się o wodę, których wioski zmyła fala powodzi i wychowaw-czym stwierdzeniu ‚dostaliście tyle, o ile prosiliście, a tak wam nie odpowiada’.

Page 54: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 54

Rycerz kielichów

Sir Lancelot z Jeziora

W legendach arturiańskich celem życia porządnego chłopa na koniu i w zbroi jest poszukiwanie zaginionego Graala. Cudownego przedmiotu, który zostanie w końcu w historii utożsamiony z kielichem, z którego Chrystus pił wino w czasie Ostatniej Wieczerzy, a różni, wielcy i mali, wywiodą z tego faktu wniosek, iż przedmiot ten, gdyby udało się go odnaleźć, mógłby służyć do czynienia potężnych ‚hokus pokusów’ i in-nych, wzniosłych, ‚czarów marów’. Niezawodnie jednak Graal jest przedmiotem godnym pożądania i poszukiwania przez całe życie. Jako samiec typowy wspomnę takowoż walczenie z wiatrakami, oraz uwo-dzenie niewiast nieprzystępnym stylem życia i posiadaniem wytraw-nego celu.

Sądzę, że zaczynasz się już domyślać, iż każdy może mieć własnego Graala. Swój legendarny, acz wyimaginowany, punkt przeznaczenia, cel ziemskiej wędrówki.

Mimo swoistego romantyzmu, oraz zdeklarowanego idealizmu, nigdy nie ‚dorobiłem się’ własnego Graala. Cele mi się zmieniały. Jako dziecko chciałem dorosnąć. Jako młodzieniec stać się mężczyzną. Jako mężczyzna dojrzeć. Jako dojrzały mężczyzna stać się mężem. Jako mąż własnej żony stać się dla niej partnerem. Jako partner … same, nudne, realne, możliwe do zrealizowania plany. Znam jednak osob-niki (obojga płci), których planowanie życia było stuprocentową utopią. Co ciekawe, a dostrzegam to dopiero z perspektywy teraźniejszości, nawet najbardziej nudne i rzeczywiste plany potrafili odrze-czywistnić. Zasadniczo bolało mnie to wyłącznie wtedy, gdy przypadkowo stałem się częścią takich planów, więc ostatecznie przestawało boleć, gdy jasno i wyraźnie grzebałem cudze urojenia. Możesz mi uwierzyć na słowo, albo nie, ale reakcje na zburzony świat marzeń bywają gwałtowne. By się nie stresować unikam ludzi opisanej proweniencji preferując postacie literackie np. taką:

- A Graal? — spytał wreszcie. — Co z Graalem? - Co to jest Graal? - Coś, czego się szuka — Galahad uniósł na poetę swoje rozmarzone oczy. — Coś, co jest najważ-niejsze. Coś, bez czego życie traci sens. Coś, bez czego jest się niepełnym, niedokończonym, nie-doskonałym. Poeta wydął wargi i spojrzał na rycerza swym słynnym spojrzeniem, wzrokiem, w którym wynio-słość mieszała się z wesołą życzliwością. - Cały wieczór — powiedział — siedziałeś obok twego Graala, matołku.

Czyż poeta, pijak i hulajdusza, nie miał racji? ;)

• • •

Trafiłem rankiem na tekst (antyczny) w Magazynie Esencja poświęcony Matrixowi. Szczególnie utkwiły mi w pamięci słowa:

Matrix ostrzega nas przed światem idei — jednocześnie zerwaniem więzi ze światem rzeczy. Wyda-wać by się to mogło paradoksalne w odniesieniu do społeczeństw konsumpcyjnych, określanych rów-nież jako społeczeństwa rzeczy.

Adekwatnie do zapisu z medytacji tej karty. Utrata więzi świata i świata umysłu. Ciekawe.

Page 55: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 55

Królowa kielichów

Jej czarne oczy

Śnią się czarne oczy … to ten model, ta kobieta. Spojrzałeś Meduzie, córce Forkosa, prosto w oczęta i po tobie chłopaku. Spojrzałeś i ska-mieniałeś a przecież to istna Matka Boska — czuła, wrażliwa, oddana, troskliwa, tolerancyjna, lojalna, zaangażowana emocjonalnie a mimo to zrównoważona, i, co najważniejsze, gotowa do związku. Tylko czy Ty dojrzałeś do relacji z taką kobietą? Gdyż zauważ, że to nie będzie przelotna znajomość, dwa spotkania na kawie, przypadkowy i okazjo-nalny seks a na końcu ‚nara’. To zjednoczenie a nie układ. Orgazm mentalny. Połączenie umysłów, dopiero potem ciał. Więc jak? Jesteś gotowy?

Jeśli się zastanawiasz, to znaczy to tylko i wyłącznie jedno — nie jesteś gotowy. Idź i zajmij się czymś innym. Lepieniem babek z piasku na przykład.

A jeśli jestem kobietą? Cóż. Jeśli nią jesteś, ale nie osiągnęłaś jeszcze jej poziomu rozwoju, módl się aby albo on okazał się być jednak ‚du-żym chłopcem’, albo by ona była jego siostrą, matka lub psychotera-peutka. Jeśli to inna, zasadniczo obca, ‚baba’, on, niezależnie od po-ziomu rozwoju osobistego, uzna ją za kanon i zacznie inne kobiety przyrównywać. Nie chcesz wiedzieć jak to się skończy, bo to nigdy nie kończy się dobrze, chyba, że zostaniecie przyjaciółkami. Jeśli z Twojej strony przyjaźń będzie szczera ‚on’ nie ma u niej szans, najmniejszych, a Ty zyskałaś kogoś bliskiego na lata.

Niemniej uwaga — najlepsze na koniec — ona może równie dobrze tylko stroić się w cudze piórka. Udawać kogoś kim nie jest. Wtedy czeka na was jedynie nutka perwersji, skrajnych zachowań, rady-kalnych póz. Krótko pisząc, prawdziwy bałagan w życiu. Czyli, jak zawsze, należy uważać i rozważnie postępować aby samemu sobie na głowę nie ściągnąć problemu, który początkowo uznało się za sym-patyczne zauroczenie atrakcyjną osobowością. W tych ostatnich okolicznościach ‚Czarne oczy’ warte wspomnień odnajduje się wyłącznie w rosyjskiej poezji XIX wiecznej:

Niezliczone gwiazdy nocy - Czemu, pani, ty masz tylko dwie? Południowe! Czarne oczy! To spotkanie w złe wypadło dnie. Kto bądź spyta, gwiazdy nocy Rajskie szczęście wróżą mu co krok. W waszych gwiazdach, czarne oczy, Sercu memu raj i piekła mrok. Południowe! Czarne oczy! W was miłości wyrok dopadł mnie. Dnia gwiazdami — lecz i nocy Dla mnie odtąd — wy, gwiazdeczki dwie!

• • •

Mimo starań medytacja była nieco bezpłciowa. Zupełnie ‚poza’ moim światem. Próba wskrzeszenia przeszłości oglądana z perspektywy dobrego, zrealizowanego, pełnego i satysfakcjonującego związku.

Page 56: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 56

Król kielichów

Mentor

Znasz z pewnością to zdanie:

Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel

W świecie doskonałym będzie to człowiek powściągliwy, opanowany, o twórczym podejściu do życia, posiadający dystans do samego siebie, niejednokrotnie spore poczucie humoru, oraz mądrość wynikającą z wiedzy i doświadczenia. Idealny mentor dla kogoś takiego jak my — gotowego do nauki.

Na mojej drodze życia spotkałem takich ludzi. Niektórzy okazali się dla mnie doskonałymi nauczycielami, nauczyli mnie jak łowić ryby. Inni byli nauczycielami dobrymi, ale mało wymagającymi, dawali mi ryby gdy ich potrzebowałem. Dla innych nie byłem wystarczająco atrakcyj-nym uczniem więc nie zapraszali mnie nawet nad rzekę. Po jakimś cza-sie zacząłem odkrywać, że to wokół mnie także gromadzą się począt-kujący wędkarze. Tych starałem się uczyć tego czego nauczyli mnie moi mentorzy, uczyłem ich jak łowić ryby. Niektórzy okazali się nie-zdolni do przyswajania określonych technik łowienia, z tymi dzieliłem się rybami. Byli także tacy, z którymi nie chciałem mieć nic wspólnego. Hałaśliwi, wszędobylscy, prze-mądrzali, niechętni by poddać się dyscyplinie. Omijałem ich.

Odkąd pamiętam zataczałem to koło nieustająco. Uczyłem się będąc nauczycielem, mistrzem, mento-rem, guru, pastorem, księdzem itd. itp. Weryfikowałem wiedzę. Zdobywałem doświadczenie. Przeka-zywałem to czego się nauczyłem innym. Uznałem, że to proces nie mający końca. Pamiętam jednakże te wszystkie momenty życia, w których buntowałem się przeciwko tej rzeczywistości. Pamiętam te wszystkie momenty, gdy okazywałem się być wrednym sukinsynem dla moich uczniów, gdy wykorzysty-wałem ich zaufanie do zgoła nieprzyjaznych celów. Pamiętam wszystkie niechlubne momenty życia w tym kręgu. Pamięć tę zachowuję. Pomaga mi zrozumieć powody własnego buntu. Pomaga nie wspinać się na piedestał. Pomaga nie stawać w świetle reflektorów. Dzięki pamięci pozostaję w cieniu ucząc się skromności i pokory względem samego siebie, i dopiero potem innych.

Z wiekiem coraz staranniej i wszechstronniej oceniam potencjalnych uczniów. Sam także jestem, w sposób bardziej wymagający, oceniany przez tych, których autorytet sobie cenię, na których wiedzy i doświadczeniu się opieram.

W zakończeniu dodam: Nie każdy nauczyciel jest mentorem.

• • •

Spór o nauczyciela. Spór o ucznia. Spór o pryncypia. Im dłużej mu się przyglądam, im silniej doświad-czam tym bardziej przybiera on prześmiewczą pozę stwierdzenia:

Wszyscy chcą do raju tylko nikt nie chce umierać.

Page 57: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 57

As mieczy

Koniec degrengolady

Dogoniła mnie w końcu cywilizacja świata zachodniego. Wschód był dziki. Południe leniwe. Zachód wydaje się wymagający już na starcie. Intelektualny. Precyzyjny. Umysłowy. Asertywny. Ma wszystko to co lu-bię. W każdym aspekcie to moje miejsce na ziemi. Miejsce do życia zapewniające mi optymalne warunki rozwoju.

Przez najbliższe tygodnie będę zatem cieszył się filozofią, prawem rzymskim, a jeśli słuchać i poważnie traktować Feliksa Konecznego, będzie ta moja radość czerpać także z dorobku myśli chrześcijańskiej (przynajmniej w zakresie etyki). Metodycznie będę odkrywał to czego nie wiem o sobie. Przypominał sobie to o czym zapomniałem. Powinie-nem także odkryć wszechobecny i legendarny zachodni dualizm oraz zmierzyć się z nim. Jeśli w jakimś aspekcie życia nie posiadam wystar-czającej samodzielności to tutaj właśnie, w ogrodzie mieczy, powinie-nem się jej nauczyć poprzez stałe obcowanie.

Jako, że nauka bywa eksperymentem bolesnym powinienem także do-świadczyć bólu zmagania i konfliktu wewnętrznego. W relacjach ze-wnętrznych … cóż, spór przenieść się powinien także na nie. Jedyną bronią, którą dysponuję w tej lekcji będzie wewnętrzna dyscyplina (jakże przydatna w tych okoliczno-ściach), zdolność celnego osądu, słowa precyzyjne choć ostre, umiejętność rozstrzygania i podejmo-wania decyzji (czyli, de facto, mam do dyspozycji arsenał środków zaradczych).

Cóż mogę napisać więcej niż to, że zbliżają się ciekawe czasy? Niewiele. A jako, że nadal nie przeko-nałem się o tym, jakoby karty niosły w sobie przesłanie determinujące życie i jego przypadki więc patrzę spokojnie w nadchodzącą przyszłość. Jak mawiał Stanisław Jerzy Lec „Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy — precyzyjnego bełkotu”. I tym optymistycznym akcentem podsumuję swój wywód, mowę otwierającą spotkanie ze światem zachodnim krainy Tarota. Niech wolno mi będzie przy tym wyrazić nadzieję, iż zachowując precyzję ustrzegę się bełkotu.

• • •

Fascynował mnie zawsze Mahatma Gandhi i pojęcie biernego oporu; zasada nie stosowania przemocy. W każdym okresie historycznym, z każdego punktu widzenia, wyjątkowa. Stosowana przez Gandhiego konsekwentnie, ale i elastycznie — mądrze, rozważnie, z wyczuciem i uwzględnieniem zmieniających się warunków. Te ostatnie są dla mnie kluczowe, albowiem Gandhi udowodnił, iż w określonej sytuacji można i należy stawić czynny opór rzeczywistości, o czym często zapominają ‚uduchowieni naiwni’.

• • •

Wracam, do myśli o filmie Pluton i fragmentu utworu w nim wykorzystanego, z melodią marszową (z lekka). Zanurzam się przy tym w świat mieczy.

Page 58: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 58

Dwójka mieczy

Równowaga wewnętrzna

Od pewnego czasu zastanawiam się nad zafundowaniem sobie sesji w komorze deprywacyjnej. Jest to, podobno, dość ciekawe doświadcze-nie, które w zależności od czasu trwania i predyspozycji psychicznych osoby poddanej deprywacji może skutkować odczuciami w skali od peł-nego odprężenia, relaksacji, aż do odczuwania fizycznego bólu, czy wręcz tortur. Do czasu podjęcia decyzji, i znalezienia stosownego ośrodka w miejscu zamieszkania, pozostaje mi medytacja jako środek zastępczy. Mogę także do woli eksperymentować z tzw. efektem Ganzfelda.

Gdybym miał narysować obraz oddający przebieg ostatniego ekspery-mentu dwójka mieczy stanowiłaby kwintesencję tej wizualizacji. Noc. Zasłonięte oczy. Skąpe światło księżyca. Jednostajny szum wody. Wiatr wiejący we włosach. Dwa nagie miecze w ręku. Skala emocji rysują-cych się na twarzy … Zauważ jak różnią się między sobą talie. Zależnie od uzyskanego efektu twarz postaci na karcie uśmiecha się tajemniczo do swoich wizji, lub wyraża dezaprobatę dla nich. Czasami jednak, i najczęściej, mimika nie oddaje żadnej emocji wewnętrznej. Przy sta-nie równowagi ducha, równowagi emocjonalnej, ta ostatnia reakcja wydaje mi się najbardziej oczywi-sta. Naturalna.

Efekt Gaznfelda może wywołać rozmaite wizje u osoby, która go wykonuje. Medytacja może zawieść w rejony dotychczas nieznane, przez co groźne. Eksperyment w komorze deprywacyjnej przynieść może wielorakie i nieprzewidywalne skutki. Karta tarota może wskazywać na różne zjawiska pozytywne bądź negatywne, może odwoływać się do różnych archetypów, uruchomić zmienne reakcje. Sztuką w każdej z tych dziedzin jest umiejętność znalezienie mądrego kompromisu w działaniu. Kompromisu, w którym to nie decyzja czy dylemat stanowią o moich reakcjach. Konsensusu, w którym górę bierze nie bezkompromisowe żądanie, lecz asertywna równowaga. Momentu, w którym mogę podjąć decyzję o działaniu zebrawszy komplet informacji o skutkach. Ani zbyt wcześnie, ani za późno. Dokładnie w czas.

Uzyskanie tej umiejętności wymaga treningu. Trening wymaga czasu. Długotrwały trening cierpliwości. Cierpliwość wymaga treningu. Koło się zamknęło. Równowaga została zachowana.

• • •

Sprawiedliwość jest ślepa, ale bać się jej należy wtedy, gdy miast wagi uzbroi się w drugi miecz, albo-wiem bywa wytrawnym szermierzem.

Jeśli więc, któregoś dnia przyniesie Ci pokój na ostrzu miecza …

• • •

Dwa miecze … dziwnie kojarzą mi się z helikopterem oraz sceną porannego ataku, w filmie Czas Apo-kalipsy, przy dźwiękach Wagnera.

Page 59: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 59

Trójka mieczy

Punkt widzenia

Nieomal każdy doświadczył w życiu jakiejś straty. Nieomal każdy zna ból rozstania. Nieobce są nam (mi także) towarzyszące temu emocje. Emocje skrajne — afektywne dwubiegunowe — i takież zachowania. Irracjonalne niezależnie od tego jak do nich nie podchodzić. Gdy dzi-siaj patrzę na wszystkie rozstania których doświadczyłem, na ‚złamane serca’, stwierdzam, że zasadniczo nie spotkało mnie nic złego. Dzięki nim określiłem jasno moje potrzeby. Nauczyłem się je artykułować i komunikować. Wiem jak rozmawiać o nich z ludźmi, także tymi naj-bliższymi. Jednakże gdy zdarzenia były żywe, gdy działy się na moich oczach nie potrafiłem zachować obecnego dystansu. Nie potrafiłem spojrzeć na nie szerzej, z innego punktu widzenia, z perspektywy.

Cierpienie, ból, przeciwności losu, smutek, doświadczenie straty, prześladowanie. Sumując to do wspólnego mianownika słowami ‚nic przyjemnego’ odkrywam przy okazji, iż każde z tych doświadczeń za-myka człowieka. Zamyka na perspektywę silnie angażując w przeży-wanie emocji w danej chwili, koncentrując myśli i czyny na okoliczno-ściach zdarzenia w czasie jego wystąpienia, zaburzając nie tylko zdro-wie psychiczne ale także i fizyczne. Dopiero praktyka uczy jak nie dać się pochłonąć własnym myślom i uczuciom. Jak zachować równowagę pomiędzy ciałem a duchem. Pomaga także pomoc zewnętrzna i stosowanie swoistego dekalogu w relacjach pomiędzy nimi. Wygląda on tak13:

• wierzę w swoje możliwości, • zachowuję równowagę między użytecznością a przyjemnością, • ćwiczę sprawność komunikacji intrapersonalnej i interpersonalnej, • uczę się otwartości i akceptacji własnego i cudzego istnienia, • wnikliwie podejmuję decyzję i ponoszę odpowiedzialność za własne decyzje, • nabywam umiejętności współdziałania i kooperacji, • trenuję samokontrolę i samoocenę percepcji, myślenia, emocji i intuicji, • koncentruję uwagę na własnej drodze do celu, a nie tylko na samym celu, • ćwiczę dozę optymizmu w nastawieniu do życia i istnienia, • mam nadzieję na realizację piękna i szczęścia.

Pisząc krótko — najtrudniejszą z lekcji życia jest ta, w której należy się nauczyć spojrzenia na siebie z różnych punktów widzenia i dostrzec pozytywne aspekty w sytuacjach, w których, na pierwszy rzut oka, ich nie ma.

• • •

Nie rozumiem ludzi, którzy boją się smutku; bojąc unikają go; unikając popadają w depresję, gdy ich jednak dosięga.

Wartość doświadczeń granicznych uczy spokoju, pokory, uniżenia. Smutek jest w nich jasnym sygnałem emocji. Spełnia swoją funkcję pedagogiczną.

• • •

Oczy anioła i utwór Nature Boy w wykonaniu Jona Hassella perfekcyjnie nieomal oddają klimat tej karty.

13http://www.eid.edu.pl/archiwum/2000,98/maj,159/miedzy_sercem_a_rozumem,998.html

Page 60: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 60

Czwórka mieczy

Wyśpisz się w piachu pod kombinatem

O tym jak ważnym dla nas jest sen, nie muszę nikogo przekonywać (tak sądzę). O tym jak bardzo wpływa on na nasze zdrowie, nie tylko fi-zyczne, napisano tomy literatury, a jako, że Repetitio est mater stu-diorum, więc nawet jeśli nikogo do tych prawd przekonywać nie muszę to powtórzę za encyklopedią14, iż niedobory odpoczynku sennego prze-kładają się na:

• zaburzenia nastroju, • utrudnione skupienie uwagi, • spowolnienie reakcji, • długotrwała (ok. tygodnia) deprywacja (tj. pozbawienie) snu

lub zaburzenia fazy REM mogą prowadzić do stanów zbliżonych do psychozy, halucynacji (np. pacjent widzi ogień, itp.), oraz stanów paranoidalnych. Zaburzenia fazy REM występują także przy alkoholizmie,

• upośledzenie aktywności układu immunologicznego – zaburzenia w liczbie białych krwinek, upośledzenie aktywności limfocytów w tym cytotoksycznych typu natural killer, które normalnie zwalczają nieprawidłowe komórki: zarażone wirusem lub zmienione nowotworowo.

Obawiając się piętna osoby leniwej czasami lekceważę powyższą listę ostrzeżeń. Niejednokrotnie zmu-sza mnie do tego aktywność zawodowa, jako iż wykonuję pracę zmianową, niejednokrotnie pełniąc tzw. telefoniczny dyżur nocny, co sprowadza się do tego, iż muszę reagować na dzwoniący telefon lub przychodzący SMS. Często bezsenność podyktowana jest koniecznością zajęcia się potomstwem (zwłaszcza w okresie niemowlęctwa, i to mnie osobiście nie dotknęło), czy bliskimi, których dotknęła choroba. Niezależnie od wszystkiego ważną umiejętnością, której nabyłem z czasem, okazała się umie-jętność znalezienia czasu i miejsca na wypoczynek, zwłaszcza, gdy wypadki losowe z jakichś względów mnie go pozbawiły. Jeśli sen mimo wszystkich podejmowanych starań nie przychodzi wspomagam się nieinwazyjnie ziołami o działaniu uspokajającym, czasami alkoholem w umiarkowanej ilości ku odprę-żeniu, stosowną dietą, unikaniem sytuacji stresogennych. Jeśli mimo tych starań snu nadal mi brakuje idę do lekarza. Nowoczesne środki psychoaktywne, dobrze dobrane, wręcz czynią cuda. Decyduję się więc na nie albowiem wbrew temu co mówią słowa popularnej piosenki, oraz pragnieniu identyfikacji z legendą, najlepiej śpi mi się jednak we własnym łóżku, gdy zawijam się w ciepły koc.

• • •

Nie można walczyć cały czas. Czasami trzeba przestać dla nabrania oddechu, wyspania się, odzyskania sił w inny sposób. Czasami trzeba zwolnić. Przyzwyczajeni do zdarzeń, do działania, do ciągłych emocji cierpią katusze w takich momentach. Boją się ich. Uważają za ‚niebezpieczne i groźne’.

• • •

No właśnie tak nie chcę skończyć, z drugiej strony człowiek zajmujący się tarotem przypomina inży-niera z Petrobudowy, czasami.

14http://pl.wikipedia.org/wiki/Sen

Page 61: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 61

Piątka mieczy

Tanie dranie

Zrobiło się muzycznie. Kolejna karta z podkładem dźwiękowym w tle. Słowami autorstwa Jeremiego Przybory, z muzyką Jerzego Wasow-skiego, w wykonaniu Wiesława Michnikowskiego i Mieczysława Czecho-wicza — czyli — niezapomniany utwór o tanich draniach.

Za świństewko drobne, proszę pani, płaci pani grosze. I za świństwo większej skali budżet panu nie nawali. Stosujemy zniżek system za abonamenty świństew - kto rąk nie chce kalać, zań je pokala tani drań.

Ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że w świecie ludzi ezoterycz-nych, zaangażowanych w duchowy rozwój, zaginął szereg pojęć. Nie ma w nim magii. W zamian istnieje biała magia i czarna magia. Znik-nęła z niego energia. Zastępują ją energia pozytywna i energia nega-tywna. Podobnie jest z emocjami. Pozostały wyłącznie dobre emocje i złe emocje. A, że wszyscy wiemy czego wymaga stereotyp, więc mamy całkiem biały, pozytywny i dobry tłumek, który odrzuca czarność, wskazuje szkodliwość negatywów i koncentruje się na tym co dobre. Ostatecznie przypomina to zabawę w Gwiezdne Wojny, w której nikt nie chce zostać Mrocznym Lordem Sithów. Toteż gdy trafiasz na tę kartę w kanonicznym podręczniku Tarota dowiadujesz się, że jest ona nad wyraz mroczna i że wieści wyłącznie klęski, porażki i straty. W świecie pozbawionym kolorów nie może wieścić niczego innego. W świecie tym bowiem nie istnieją złe charaktery, a jeśli już się pojawiają muszą pozostać jedno-znaczne. Tymczasem …

Wielokrotnie byłem draniem — tanim draniem — jeśli mam być szczery. Budzącym sympatię i to nieza-leżnie od dokuczania radiem z góry, czy też uwiedzenia córki w poście. Tam, gdzie inni rąk sobie nie kalali moje były uwalane po łokcie. W każdym aspekcie. Gdy patrzę na ten złośliwie radosny język zwycięzcy zakładam, że może należeć do mnie. Gdy widzę paskudną facjatę, z odrażającym uśmiechem nie zaprzeczam, że może to być moja rozradowana gęba. Gdy widzę niewłaściwie odwrócony penta-gram dopuszczam, że to może być logo mojej działalności. Gdy widzę smutnych ludzi oddalających się w żalu nie identyfikuję się z nimi. Dobrze się czuję obserwując Całą listę takich dań, które oferuje tani drań. Zamiast bać się, czy drżeć przed pomyśl czy Ty także nie posiadasz pełnego zestawu cech drańskich.

• • •

W pojedynkach samurajów remisy zdarzały się dość często i kończyły zgonem obydwu walczących. Ot niesprawiedliwość jawna, iż pokonany nie odchodził ze spuszczoną głową, a zwycięzca nie miał się czym chełpić. Porażka, strata innych. Nic nie budzi w nas, zawistnikach, większych i radośniejszych emocji.

Page 62: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 62

Szóstka mieczy

Gorączka

Z tytułowego filmu szczególnie mocno utkwił mi w pamięci poniższy cytat:

Nie wolno przywiązywać się do czegoś, czego w razie wpadki nie porzucisz w ciągu 30 sekund.

Ile posiadam takich rzeczy? Rzeczy do których jestem przywiązany tak, iż konieczność ich porzucenia uznałbym za niepowetowaną stratę? Ile takich osób znajduje się w moim otoczeniu? Moja natura zbieracko-łowiecka wyklucza istnienie takich rzeczy oraz osób. Emocje nie po-zwalają mi już tak łatwo jak kiedyś rezygnować z ludzi. Przywiązanie uzależniło mnie od otoczenia. Otoczenia pełnego przydatnych (z mojej perspektywy) sprzętów i takich samych ludzi. Obecnie nie dziwi mnie już, wyrażony w ostatnim zdaniu, permanentny utylitaryzm odniesiony do człowieka.

Jakkolwiek bym się zarzekał i twierdził, że opierać się chcę o tradycję kontynentalną (to ona determinuje utylitaryzm) tym razem muszę wpleść w rozważania wątek buddyjski:

W buddyzmie rozumie się przywiązanie jako nastawienie polegające na tym, że przeceniamy dobre strony jakiejś osoby albo przypisujemy jej zalety, których nie ma, i wiążemy się z nią emocjonalnie. Kiedy jesteśmy przywiązani, troszczymy się o innych, ponieważ są dla nas mili. Dają nam prezenty, chwalą nas, pomagają i podtrzymują na duchu. Kiedy kochamy, pragniemy, aby wszystkie żywe istoty osiągnęły szczęście i jego przyczyny, ponieważ są takie same jak my. Przez pryzmat przywiązania nie widzimy innych takimi, jacy są naprawdę, więc obciążamy ich wieloma oczekiwaniami, myśląc że po-winni być tacy, a nie inni, i robić to, a nie tamto. A kiedy nie żyją według naszego scenariusza, czujemy się zranieni, rozczarowani i wściekli. Kiedy kochamy innych, nie oczekujemy niczego. Akceptujemy ludzi takimi, jacy są, i staramy się im pomagać, nie oczekując w zamian żadnych korzyści. Prawdziwa miłość nie zazdrości, nie jest zaborcza ani ograniczona do kręgu bliskich osób. Jest bezstronna i ogar-nia wszystkich.15

W buddyzmie kładzie się nacisk na: nie-przywiązanie. Nie przywiązywanie się jest ważne szczególnie gdy umieramy. Możemy sobie pomyśleć: „Świetnie, w takim razie nie będę przywiązany.” Jednak, pomimo naszych najlepszych intencji szybko przekonujemy się, że w rzeczy samej jesteśmy przywią-zani. Jak możemy zacząć rozwijać postawę braku przywiązania wobec uwarunkowanych zjawisk poja-wiających się w naszym życiu? Możemy kontemplować prawdę, że wszystkie zjawiska są ze swej natury iluzoryczne, są projekcjami. Oraz są nietrwałe. Gdy rozważymy te prawdy, wtedy oczywiście na po-ziomie rozumu jest dla nas jasne, że nie należy się przywiązywać. Ale jak często w naszym życiu tak naprawdę przydatne okazują się dla nas filozoficzne rozważania?16

To pytanie jest pytaniem kluczowym. Można znać właściwą ścieżkę i świadomie nigdy na nią nie wstąpić. Wtedy konieczność porzucenia dotychczasowych uwarunkowań w 30 sekund przestaje być tak oczywi-stą i łechcącą umysł. Akceptacja nie przychodzi już z taką łatwością. Bezstronność zanika. Z tej lekcji pozostaje wyłącznie rezygnacja. Nawet jeśli radykalna zmiana ostatecznie wychodzi nam na dobre.

• • •

Manele na pakę, dzieciaki w pieluchy, żona w futro i ruszamy. Tam musi być jakaś cywilizacja, a podróże kształcą, zwłaszcza te odbywane boso przez świat. O!

Tzw. karta przejścia.

15http://www.khandro.pl/dets/det_bud4p.html 16http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=906

Page 63: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 63

Siódemka mieczy

Juma

Niektórzy spośród żyjących między nami miewają osobliwy stosunek do praw własności. Osobliwość tę charakteryzuje najdobitniej termin ‚za-łatwić’. Otóż potrafią oni ‚załatwić’ wszystko. Część wszystkiego zała-twiają średnio legalnie, czasami na bakier z prawem stanowionym, na-turalnym czy ‚boskim’. W naszym kręgu kulturowym bywają bohate-rami legend, że wspomnę chociażby takiego słowackiego herosa gór, Janosika, którego zajumaliśmy dla podkreślenia etosu prawdziwego zbója z ‚Polskich Tater’. Nic dodać, nic ująć. Hołubimy ludzi obrot-nych. Ludzi posiadających wrodzoną smykałkę do robienia przekrętów. Podziwiamy ich. Nie jestem w tym względzie wyjątkiem. Fascynuje mnie chociażby Derren Brown — ba — wręcz jestem fanem psycholo-gicznego iluzjonizmu, który uprawia. I wszystko jest fajnie. Do czasu. Kres zachwytowi kładzie zawsze sytuacja, w której sam padam łupem jakiegoś, teraz już nie bohatera lecz, wrednego bandyty.

Każdej sprawie przyglądam się jednak z wielu stron. Nie jest mi także obca etyka Kalego oraz jej założenie główne czyli zdanie: ‚Kali być zwinąć z pola krowa sąsiada — bardzo wielkie dobrze’. Nie jest mi obca także przeciwieństwo tej tezy: ‚Sąsiad zabrać krowa Kali — bardzo niedobra zbrodnia, sąsiad zawisnąć, Kali szczęśliwy duże’. Czyli — tam gdzie jest mi to wygodne dostrzegam przekręt i wołam o pomstę do nieba. Tam gdzie ów przekręt działa na moją korzyść jestem gotowy pogodzić się z moralną niedosko-nałością natury ludzkiej (swojej własnej). Tak to się kręci, a że nikt nie wkłada pręta w mechanizmy ruchome więc kręcić się będzie po kraniec świata, i to, nie ukrywajmy, przy moim własnym, aktywnym współudziale.

Pozostaje więc odpowiedzieć sobie samemu na pytanie zasadnicze: Dlaczego w ogóle akceptuję taki stan rzeczy?

Odpowiem filozoficznie: Albowiem jestem nieomal stuprocentowym aniołem z pełnym potencjałem, zarówno ku zwiastowaniom jak i wycinania w pień narodów.

• • •

Wzbogacenie się kosztem innych uprawiane nie na drodze wymiany, ale zwykłego zawłaszczenia dóbr, idei, pomysłów. Plagiat, kradzież tożsamości. Niby oczywistym jest, że każdy ma na swoim koncie taki epizod, ale można się wykazać wyższością i wyrazić pogardę. To wzmacnia poczucie konformizmu. I daremno mówić, oraz pisać, że ‚to wcale nie jest tak’, skoro jest.

Page 64: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 64

Ósemka mieczy

Smoki i dziewice

Legendy i baśnie pełne są smoków i dziewic. Smoki, według specyfika-cji dietetycznej, dzielą się na:

• smoki zjadające dziewice ochoczo i wbrew sprzeciwom prawych rycerzy pędzących im na ratunek,

• smoki młode, które jak twierdzą niektórzy, lubią bawić się je-dzeniem,

• smoki dojrzałe, dla których dziewictwo przekąsek jest sprawą drugorzędną,

• smoki, w menu których, dziewice nie występują (bynajmniej nie za sprawą braku tych ostatnich).

Wspominam o tym, albowiem patrząc na tę kartę mam wrażenie, iż ktoś uznał mnie za poczwarę i wystawił przede mną, w jego mniema-niu, wystawny, i teoretycznie pogodzony ze swoim losem, posiłek. Nic tylko wylądować i schrupać. Rzecz w tym, że mając zgoła odmienne upodobania upodobania kulinarne, dziewicami się nie pasjonuję. Zwie-rzęcy instynkt podpowiada mi, że o wiele ciekawsze rzeczy znajdę w zamku na skale, tym, które w zamyśle autora obrazu pierwszoplanowe atrakcje mają mi przysłonić. Zniechęcić do eksploracji przez podrzucenie stereotypowego bonusu.

Dziewice, według smoczego rozeznania, podzielić można na archetypy archetypy:

• pogodzona z losem i gotowa do konsumpcji (będzie cierpieć ‚za miliony’ czy ‚ku chwale’ czegoś nieistotnego),

• powierzchownie pogodzona z losem, gotowa w dowolnym momencie okazać się nader waleczną osóbką (w końcu dookoła tyle broni, którą można rozpłatać bestię),

• powierzchownie pogodzona z losem, oczekująca iż za chwilę pojawi się cny rycerz i uwolni ją z łap gada,

• niepogodzona z losem.

W gruncie rzeczy, z mojego punktu widzenia, tylko ta ostatnia jest w jakiś sposób atrakcyjna. Rzecz w tym, że tutaj jej nie ma, zwłaszcza, że i ja na dziewicę nie wyglądam.

Stereotypy. Wszędzie ich pełno. Zewsząd wystawia głowy hydra oczekiwań przeświadczona o tym, iż zagram przypisaną mi rolę bezrefleksyjnie, że scalę ze stereotypem. Rzecz w tym, iż jestem niechętny takiemu przyjmowaniu mojej roli w świecie. Jako smok nie jadam dziewic. Gdy już zidentyfikuję się z dziewicą nie godzę się z przeznaczeniem jaki mi los i ludzie gotują.

• • •

‚Pomożecie Towarzysze?’ pytał Edward Gierek? Po chwili konsternacji Towarzysze odpowiedzieli ‚po-możemy’. Zaangażowanie w życie nie własne? No w sumie … ale nie oczekujcie ode mnie zbyt wiele. Ja tutaj sobie postoję i tak będę ‚wspierał’.

Tzw. karta przejścia.

• • •

Dziwnie brzmią mi w uszach słowa: Aforyzmem może się najeść tylko nasycony wiedzą.

Page 65: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 65

Dziewiątka mieczy

Okrucieństwo bezsenności

Bezsenność wpisana jest w wykonywany przeze mnie zawód. Pośred-nio. Bardziej chodzi bowiem o stałą gotowość świadczenia usług w tych dniach, w których pełnię dyżury całodobowe. Co to oznacza w prak-tyce? To mianowicie, iż niezależnie od pory dnia i nocy, jeśli otrzymam powiadomienie za pośrednictwem poczty elektronicznej (dzień), tele-fonu lub SMS'a (noc), muszę, niezależnie od nastroju, chęci, stanu du-cha itd. itp., przystąpić do pracy. Gotowość do pracy utrzymuję śred-nio przez pięć dni w miesiącu. Interesujące, z dzisiejszej perspektywy, jest też i to, że praktycznie przez całe moje dorosłe życie, w każdym wykonywanym zawodzie, występował ten właśnie wymóg, co może oznaczać, że preferuję taki styl funkcjonowania — nocny. Dodam także do zestawu informacji i tę, że mój ‚rekord bezsenności’ to 54 godziny ciągłego funkcjonowania wliczając w to przelot przez pół Europy.

Wszystkie te doświadczenia składają się na fakt nabycia przeze mnie pewnej odporności na deprywację senną oraz jej skutki. Mimo to, na-wet ona nie jest w stanie uchronić mnie przed konsekwencjami długo-trwałej bezsenności będącej np. skutkiem doświadczeń emocjonal-nych, traumatycznych doświadczeń i przeżyć. Następstwem zawsze jest znaczący spadek wydajności umysłowej i fizycznej. Stany zaniżonej odporności psychicznej i fizycznej wiodą zaś, nieodmiennie, do jednostek chorobowych — od przeziębień poczynając na głębokiej depresji kończąc.

W takim świetle bezsenność jawi się jako forma wyrafinowanego okrucieństwa natury wobec jednostki, i zupełnie inaczej postrzega się jej wykorzystywanie jako narzędzia tortur.

Bezsenność nadal jednak będzie wpisana w wykonywany przeze mnie zawód. Mój szacunek do niej nadal utrzymywać się będzie na wysokim poziomie. Nadal będę stosował środki zapobiegawcze aby nie ulegać jej w okresach niewynikających z racji pełnionej profesji. Nie zamierzam także ustanawiać nowego rekordu aktywności ciągłej. Myślę, że wielkimi krokami zbliża się pora, w której będę musiał przemyśleć kwestię uregulowania pór aktywności i ograniczenia jej w godzinach nocnych. Możliwość zamiany sowy w skowronka pozytywnie mnie dziś nastraja.

• • •

Ktoś nie śpi by mógł spać ktoś. Ktoś pracuje by nie pracować mógł ktoś. Zawsze ktoś robi coś, doświad-cza czegoś, aby inni nie musieli. Guzik. Jak w powiedzonku babci, tak długo jak długo się nie oparzysz nie wiesz co to ogień i nie wiesz czego unikać.

• • •

Zapoznałem się właśnie z pojęciem ‚kołysanki prenatalnej’. Podobno dobrze nastraja, uspokajając, nienarodzonych.

Page 66: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 66

Dziesiątka mieczy

Umarł król — niech żyje król!

Przychodzą takie momenty w życiu, gdy coś, zazwyczaj w dramatycz-nych i gwałtownych okolicznościach, kończy się. Mawiam wtedy ‚cóż — wypadki chodzą po ludziach’ i przechodzę nad tym do porządku dziennego. Czasami powtarzam za opowiadaniem ”[…] i było coś, co było bezgłośnym krzykiem, i świat przestał istnieć, coś się skończyło i coś się zaczęło, i coś trwało, i była cisza, cisza i spokój. I zachwyce-nie.”, a kiedy indziej po prostu wołam „umarł król — niech żyje król”. Po prostu. Czasami niezależnie od faktu, iż dotknęło to mnie. Nieza-leżnie od kosztów, bilansu strat, konsekwencji. Niezależnie od tego odczuwam pewną trudność w pisaniu o zakończeniach, w których nie widać happy end'u, a jedyny optymizm sytuacyjny to ten, który w ta-kich okolicznościach, zdołam z siebie wykrzesać.

Problemem doświadczeń granicznych w kulturze współczesnej wydaje się być to, że pełniące funkcję przygotowawczą praktyki społeczne (ry-tuały, obrzędy i inicjacje) zostały zaniechane, lub nadmiernie uprosz-czone, albo też skomercjalizowane (upopkulturowione). Czasami jest też tak, że wydają się nam one przestarzałe, nie przystające do wa-runków współczesnych. Dlatego dość często, miast odwołać się do dobrych wzorców przeszłości w tym zakresie i posługiwać się gotowymi narzędziami, eksperymentujemy z nowymi formami inicjacji mają-cymi nas na owe doświadczenia przygotować. Stawiamy się tym samym w pozycji zwierzęcia doświad-czalnego i żywimy optymistycznie nadzieję, że dany środek, mimo braku wiedzy na temat długofalo-wych skutków jego działania, mimo wszystko nam nie zaszkodzi. Ponadto mocno podkreślany we wszel-kich nurtach duchowego rozwoju indywidualizm oddzielił doświadczenia graniczne od transkulturowych przez co zatraciły one swoje znaczenie w kontekście szerszym niż tylko indywidualny. Mówiąc wprost — na własne życzenie odrzuciliśmy możliwość przechodzenia przez doświadczenia graniczne w towa-rzystwie innych ludzi i zostaliśmy z nimi w relacji ‚sam na sam’, źle znosząc tę sytuację. Nasza trans-formacja w takich okolicznościach jest tak utrudniona jak i niebezpieczna, nie mamy bowiem na czym wesprzeć się w konfrontacji z rzeczywistością. Kryzys duchowy i kryzys tożsamości w takich warunkach staje się wyzwaniem często przekraczającym nasze możliwości. Zmiana świadomości i rozwój osobisty oraz społeczny wydaje się być, w konsekwencji, misją, nieomal, samobójczą.

Zamiast okrzyku ‚umarł król — niech żyje król’ wołamy więc zazwyczaj ‚umarł król — to tragedia, co my teraz zrobimy’. A możemy zrobić tylko jedno — opanować emocje związane z dramatem sytuacji, zaakceptować gwałtowność zdarzeń i przemian, oraz krzyczeć — ‚niech żyje król’ — wiedząc, że zmiana ta wyjść nam może tylko na dobre, o ile zachodzące w nas dzięki temu zdarzeniu procesy przejdziemy w pełni świadomie.

• • •

Niektóre rzeczy pozostają niezmienne i nieodwracalne. Doświadczam tego na pogrzebach i po nich, gdy uświadamiam sobie, że ktoś był i nie ma go już. A jeśli jest to można z nim, najwyżej w myślach, porozmawiać. Zaakceptowałem to.

• • •

Chyba powiedziałem sam sobie kazanie. Niemniej dość ważne. Zdałem sobie bowiem sprawę z rozdar-cia, odcięcia od korzeni, w jakim postawiły mnie moje własne wybory i eksperymenty z przeszłości.

Page 67: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 67

Paź mieczy

Małpa z brzytwą

Czy poznaliście kiedyś człowieka młodego, zafrapowanego światem, gotowym odkrywać go, podbijać, zdobywać? Czy zetknęliście się kiedyś ze skutkami jego żarliwej prawości i idealizmu? Ja owszem. We wła-snym życiu. Z sobą w rolach głównych. Dwadzieścia lat temu. Efekciar-ski. Krótkofalowy. Nastawiony na wywołanie wrażenia, zazwyczaj do-brego pierwszego wrażenia. Jeśli coś mi nie pasowało krótkie — ciach! — kończyło sprawę. Nie przejmować się — to zaleta i cecha młodości. Mówienie sobie ‚zawsze będziesz miał na to czas’, lub ‚zdążysz do tego wrócić, a nawet jeśli nie nie ma czym się martwić’. Po latach okazało się, że życie to nie salamandra, oraz, że rzeczy i sprawy raz odcięte, nie tylko nie odrastają, ale i przyszyć się ich nie da. Rzeczy i sprawy po latach nie stanowią problemu. Takowym są ludzie. Utraceni ‚w mię-dzyczasie’. Takowymi są emocje, a także świadomość możliwości za-gubionych. Po latach wszystko wydaje się odmienne. Wtedy jednak niezdecydowane zdecydowanie było naturalne, oczywiste i, ponad wszelką wątpliwość, przyjemne.

Wspomnienia wywołują nostalgię. Nostalgia przynosi pokusę, by wrócić do dawnych schematów działania. Z wielką przyjemnością przeniósłbym przeszłość w ‚tu i teraz’. Korci mnie czasami bardziej niż bardzo ta chęć ponowienia dawnych eksperymentów. Przecież teraz, po latach, z bagażem doświadczeń, na pewno nie powtórzyłbym starych błędów. Czy na pewno?

Tego ostatniego nie jestem pewien. Teoretyzować o sobie w przeszłości, przy obecnej wiedzy, można do woli. Bez problemu i z dużą swobodą można rozważać warianty różnych zachowań i sytuacji, oraz analizując skutki decydować o tym co można było zrobić lepiej, czy tylko inaczej. W mojej ocenie analiza taka jest niezbędna. Zbędnym natomiast wydaje się być pragnienie powrotu. Użyję mocniej-szego słowa — to podejście infantylne. Ale rozejrzyj się dookoła. Ile osób przez lata popełnia te same błędy? Ile osób nigdy nie zastanawia się nad skutkami swoich zachowań mając za nic siwe włosy na własnej głowie? Ile osób niczego życie nie nauczyło?

Definicja ‚małpa z brzytwą’ to obrazowy opis sytuacji, w której istota nieodpowiedzialna posiada nie-bezpieczny przedmiot i pewnym jest, iż się nim posłuży. Praktycznie ani ona sama, ani nikt w jej otoczeniu nie może poczuć się bezpiecznie. Stąd gdy widzę ‚młodego’ człowieka z mieczem, gotowego podbić świat, żarliwego (także intelektualnie) i prawego, omijam go szerokim łukiem. Czasami tylko z daleka krzyknę mu ‚gościu — stanowisz zagrożenie dla mnie’ — a w myślach dodaję ‚i dla siebie, ale jeszcze nie masz o tym pojęcia’. Wiem, że jeśli się nie nadzieje parę razy na ostry przedmiot niczego się nie nauczy i powiększy szeregi orszaku Pana z Manczy. Więc daję mu szansę, ale skutki wolę obser-wować z dystansu.

• • •

Na jakże ja kocham młodych gniewnych, pewnych siebie, wiedzy i umiejętności. Wszystko widzieli, wszystkiego doświadczyli, wszystko wiedzą (oczywiście lepiej). Wejdź takiemu w drogę a zabije Cię bez litości. W imię postępu, prawdy, wiedzy, prawości. W imię zasad skurwysynu (usłyszysz przed zej-ściem).

Page 68: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 68

Rycerz mieczy

Fratres Militiae Templi

Gdy myślę o rycerzach miecza nieomal natychmiast przychodzą mi się na myśl Templariusze.

Szaleńca rozpoznaje się natychmiast. To głupiec, który nie ma po-jęcia o sztuczkach. Głupiec próbuje dowieść swojej tezy, ma logikę wykoślawioną, ale ma. Natomiast szaleniec nie ma żadnej logiki, zdąża od jednego krótkiego spięcia do drugiego. Dla szaleńca wszystko stanowi dowód wszystkiego. Szaleniec ma idee fixe i co-kolwiek wpadnie mu w ręce, służy potwierdzeniu tej idei. Szaleńca rozpoznaje się po swobodnym podejściu do sprawy dowodu, po go-towości do szukania objawień. I wyda się to panu zapewne dziwne, ale szaleniec prędzej czy później zawsze wyciąga z rękawa templa-riuszy.17

Zakony. Różokrzyże. Tradycje mniej lub bardziej mętne. Ezoteryczne. Wzniosłe. Nawołujące.

Czy widzieliście kiedy pluton rekrutów po odbyciu marszu? Opowie-działem to wszystko, żebyście zrozumieli, jakie sprzeczności tkwiły w templariuszu. Miał być mistyczny, ascetyczny, nie jeść, nie pić, nie pieprzyć, ale kroczyć przez pustynię, ucinać głowy nieprzyjaciołom Chrystusa, a im więcej ich zetnie, tym więcej będzie miał kuponów do raju; śmierdzi, jest na co dzień kudłaty, a poza tym Bernard żąda, żeby po zdobyciu miasta nie rzucał się na dziewczynki czy staruszki i żeby w bezksię-życowe noce, kiedy, jak wiadomo, samum wieje przez pustynię, nie korzystał z drobnej przysługi ze strony swego ulubionego komiltona. Jak być mnichem i zabijaką, rozpruwać brzuchy i recytować Ave Maria; nie masz prawa spojrzeć na oblicze swojej kuzyneczki, a potem, po wielu dniach oblę-żenia, wkraczasz do miasta, wspaniałe Sulamitki odsłaniają piersi i mówią weź mnie, weź, ale za-chowaj przy życiu… Nic z tego, templariusz musi pozostać twardy, śmierdzący, rozkudłany, jak chciał tego święty Bernard, i odmawiać kompletę…18

Czyżbym musiał dobitniej nakreślić ramy tak skonstruowanego świata?

Wyobraźcie sobie tylko tego rodzaju facetów, […] w dniu kiedy królewski bajliw aresztuje ich i pokazuje im rozpalone żelaza? Gadaj, nicponiu, wyznaj, że wtykacie go sobie w zadek! My? Nie rozśmieszaj mnie swoimi cęgami, nie wiesz, do czego jest zdolny templariusz, mogę go wetknąć w zadek tobie, papieżowi, a nawet królowi Filipowi, jeśli nawinie mi się pod rękę!19

Odczuwasz już ciążący nad Tobą nimb rycerstwa? Jego kult, historię, kodeksy? Obdarty ze złudzeń świat baśni? Doskonale. Co wybierasz dla siebie z tego świata? Legendę czy prozę? Ideał czy bruk kodeksów honorowych? Który z modeli rycerstwa?

• • •

Nic nie utrzymuje ludzkiej wyobraźni w takim rozkwicie jak mit, spisek, tajne bractwa i przejęcie władzy nad światem. To do nas zwyczajnie przemawia. Istnienie innych, złych, podstępnych, przebie-głych — jakże ono cudownie grzeje głupotę i naiwność; jak dziarsko się trzyma.

• • •

W tym świecie żyję i ja i możesz polegać na mnie jak na Zawiszy moja Dulcyneo. A że jakiś wiatrak zdemoluję? Cóż. Pośród wiatraków także spotkać można istne potwory.

17Wahadło Foucaulta, Umberto Eco 18tamże 19tamże

Page 69: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 69

Królowa mieczy

Elizabeth

Gdybym chciał wprowadzić Cię w klimat tego obrazu musielibyśmy po-święcić kilka godzin na obejrzenie dwóch filmów:

• Elizabeth • Elizabeth: Złoty wiek

Dzięki nim poznalibyśmy charakter postaci, jej oczekiwania i pragnie-nia (także niespełnione), lęki i radości. Zabrakłoby nam tylko okresu końcowego życia, a więc tego, którego jeszcze nie nakręcono, a który poznać można w trakcie medytacji nad tą kartą. Przemierzylibyśmy jednak razem z nią drogę od dzieciństwa do kobiecości. Towarzyszyli-byśmy jej w zmianie kobiety w królową, oraz przeistoczeniu się mo-narchy w symbol. Cała ta droga dostarczyłaby nam wiedzy o tym jak wiele masek może przybrać osoba doświadczona przez życie. Jakim dystansem może się wykazać. Poznalibyśmy także wiedzę, którą byłaby gotowa nam przekazać, o ile byłaby gotowa i chętna by się nią z nami podzielić.

Dlaczego może nie być, zapytasz? Myślę, że bywają takie chwile w jej życiu, kiedy nie ma już ani potrzeby, ani ochoty, aby udzielać komuś nowemu lekcji. Lekcji, którą powtarzała wielokrotnie. Jest zmęczona, a to sprawia, że wygląda na niechętną światu. Wyniosłą i niedostępną. Wysoką i daleką. Przyzwyczaiła się już do tej roli.

Czy możesz ją sobie zjednać? Możesz. Jeśli szczerze okażesz jej szacunek, a okazując go wykażesz się dojrzałością. Gdy traktować ją będziesz jak partnera z odpowiednio wyższym statusem jej niechęć stopniowo będzie ustępować zdystansowanej życzliwości. Gdyby jednak okazało się, że Twój szacunek był nieszczery, dojrzałość nieprawdziwa, a partnerstwo miało na celu uzyskanie przez Ciebie korzyści (jej kosztem)… cóż. Współczesna Elżbieta nie wyśle Cię do Tower, a Twoja głowa nabita na włócznię nie przyozdobi wjazdu do miasta, ale Twoje życie zamieniać się będzie powoli w przedsionek piekła. Powoli, albowiem w jej świecie rewanż jest tym, co smakuje się w należytych warunkach. Czym sycić się należy na spokojnie i z wyrachowaniem. Na trzeźwo.

• • •

Wielu ludzi odczuwa naturalny respekt przed majestatem wynikającym z roli pełnionej przez innego człowieka w społeczeństwie. Serce drży im na widok policjanta, polityka, duchownego, celebryty. I niczym za czasów Piotra Wielkiego większość ludzi ‚wstyda się majestatu’ przybierając wygląd ‚lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć’, najczęściej urojonego, obiektu kultu.

• • •

XIII Stoleti z utworem Elizabeth. W tym miejscu? Czemu by nie :)

Page 70: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 70

Król mieczy

Facet w lustrze

Część interpretatorów sugeruje powiązania tej karty z kartami Cesa-rza i Sprawiedliwości w Wielkich Arkanach.

Patrząc w lustro chciałbym powiedzieć sobie „jestem dojrzały, od dzi-siaj nie muszę już nic w tym kierunku robić”.

Tymczasem dojrzałość to proces. Seria zdarzeń uwzględniająca ‚tu i teraz’. Świadomość, że jeszcze zostało mi coś do zrobienia, do popra-wienia w sobie. Proces przynoszący spokój wewnętrzny, opanowanie, dystans i umiar. Pozwalający zrozumieć siebie, przeżywane emocje, odczucia i myśli. Dający świadomość możliwości ale także wad i ułom-ności. Proces na życie — nie zaś jednorazowo osiągany, na wieki wie-ków, stan.

I niby wszystko jest jasne. Wszyscy wszystko rozumieją, potakują gło-wami i … gdy tylko nikt nie patrzy hyc na tron (fotel, kanapę, krzesło) zestaw podręczny ‚przedmiotów władzy’ (w moim przypadku to kawa i klawiatura, ale słyszałem także o wariancie z piwem, oraz ‚że kto ma pilota ten ma władzę’) w łapę i ‚rządzimy’. Poprawiamy świat. Feru-jemy wyroki podrzucając w przestrzeń trafne podsumowania sytuacji. Jak mawiał pewien wieczny dy-rektor: Ja mogę przemawiać, owszem, ogólnie, ja mogę naświetlić sytuację międzynarodową, ale w tych szczegółach Marysia to wszystko musi wyjaśnić.20 Razem z nim liczę na pomoc swojej Marysi. W tych szczegółach mniej ogólnych i w tych sytuacjach niekoniecznie międzynarodowych. Poza tym je-stem ekspertem, ‚dyrektorem z zawodu’ i upodobania. Czasami łaskawie podzielę się samozadowole-niem z przedstawicielem innej kanapowej loży czy koterii. Znasz to prawda?

Skoro znasz wiesz, przed czym się chronić. Wiesz czego unikać i nad czym rozważać. Ja także już wiem, że patrząc w lustro o poranku widzę faceta, który nie pójdzie na emeryturę, nie spocznie na laurach, nie zadowoli się zasiadaniem na tronie, nawet jeśli owo zasiadanie w jakimiś momencie słusznie mu się będzie należało. Oglądam twarz dojrzałego człowieka. Patrzę mu uważnie w oczy i widzę czekający go proces zmian. Znam jego wartość, wiem jakie ma możliwości. Wiem, że podoła temu co ma zrobić i osiągnąć. Pozwolę mu zatem działać. Pozwolę mu na popełnianie błędów i świętowanie sukcesów. Pozwolę mu być człowiekiem spełnionym. Władcą w podróży.

• • •

Dzierżę władzę. Jakikolwiek byłby mój los. Dzierżę ją i nie dzielę się nią tak długo, jak długo nie uznam godności innego człowieka, jak długo, za godnego współwładzy, go nie uznam. I wbrew obiegowym opiniom jestem cholernie wymagający. Od innych oczekuję tego czego wymagam od siebie.

• • •

Bardzo sympatyczna karta. Nad wyraz przyjemnie odbyłem z nią podróż w głąb siebie i na zewnątrz. Popatrzyłem na siebie w kontekście. Poczułem się jak pączek w maśle i zrobiłem sobie dobrze. Odsło-niłem także to, co stwarza problemy. Rozebrałem to na czynniki pierwsze. Zrozumiałem. Mam nowe cele nad którymi warto pracować :)

20Poszukiwany, poszukiwana – polska komedia z 1972 roku w reżyserii Stanisława Barei

Page 71: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 71

As denarów

Tajemniczy ogród

Jest takie miejsce na ziemi. Ci, którzy je odkryli pozostają pod jego niezatartym urokiem. Gdy spotykają na swojej drodze ludzi otwartych na nowe doświadczenia dzielą się z nimi tym odkryciem. Jednych wpuszczają z korzyścią dla ogrodu. Innych przymuszają do odwiedzin. Dobrze czytasz — siłą lub manipulacją zmuszają ich do poznania tego miejsca. Są też tacy ludzie, którzy świadomie o nim zapomnieli. Za-mknęli go przed światem, i wyrzucili klucz.

Ogród to najbezpieczniejsze miejsce […]. Przestrzeń w umyśle, choć zarazem między wymiarami. Trudno mi to dobrze wytłuma-czyć. Kiedy nauczysz się otwierać ogród, zrozumiesz sama. Najważ-niejsze, że musisz umieć tam wejść w każdej chwili. Bez zastano-wienia, natychmiast. Uciekając przed niebezpieczeństwem, w mo-mencie zagrożenia, kiedy czujesz się słaba lub zostaniesz ranna. W ogrodzie nic ci nie grozi, jeśli nie pozostajesz tam zbyt długo. Na razie musisz nauczyć się widzieć swój ogród tak realnie jak pokój, w którym mieszkasz. Musisz go lubić, stworzyć według własnych re-guł, wyposażyć we wszystko, co kojarzy ci się z radością, spokojem i bezpieczeństwem. To twoje wymarzone miejsce, Miriam. Dom. Niemalże raj. […] ogród powstaje spontanicznie. Nie możesz go wymyślić. Pozwól mu zaistnieć. Odpręż się, […] myśl o czymś przy-jemnym, wtedy pozwoli ci się odkrywać. Nie siłuj się z tym. Stracisz tylko czas. Dowiesz się, co stoi w kącie pokoju i leży w szufladach biurka, jeśli stworzysz szansę, żeby tam cokolwiek powstało, rozumiesz?21

I tak wylądowałem na miejscu startu. Przed wejściem do ogrodu. Zaskoczony w trakcie zwiedzania. Brama w ogrodzie do ogrodu. Brama tam, gdzie spodziewałem się pozostać zwyczajnym turystą. Wio-dąca do czegoś ukrytego pośrodku. Budząca zmysł odkrywcy lub grabieżcy. Ty być może właśnie zasta-nawiasz się nad tym, dlaczego fantastyka nagle rozgościła się w tym miejscu. Odpowiedzią jest plac zabaw przed wejściem. Znaki i cuda na ziemi i niebie, które tam kuszą. Gdy przejdziesz przez ten miraż złudzeń, gdy nauczysz się ignorować igrzyska, znajdujesz Wejście, Bramę, Siebie, Raj. Ja stoję przed nią w tej chwili i się waham. Powtarzam sobie ‚ja już tam kiedyś byłem’, i pytam ‚dlaczego wtedy wyrzuciłem klucz’?

Tym razem wejdę do środka. Stworzę szansę. Pozwolę zaistnieć. Odkryję. Dowiem się. Tym razem będę odkrywcą. Czasy konkwisty już minęły.

• • •

Załączyły mi się motywy szamańskie. Archaiczne. Axis mundi po raz kolejny.

Tzw. karta przejścia.

21Zakon Krańca Świata, tom 1, powieść (Fabryka Słów, lipiec 2005); Maja Lidia Kossakowska

Page 72: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 72

Dwójka denarów

Taniec pingwina na szkle

Życie na boki mnie kiwa. I byle dalej, i byle więcej, byle jakoś ułożyć wszystko co powinno zostać ułożone. Bez chwili wytchnienia. Kusym truchcikiem załatwiam sto spraw. I jeszcze jedna, i jeszcze, balansując pomiędzy nimi staram się zaspokoić bieżące potrzeby. Ważąc sprawy, ich jakość, ważność, porządkuję, zmieniając nieustannie hierarchię widzę jak rośnie mi, od trosk, łysina. Zakładam kapelusz i udaję, że nie było problemu. Rozliczne koleje losu, rozliczne zdarzenia, okolicz-ności, wpływy, relacje, stosunki. Bez względu na to czy o tylko burza w brodziku czy też oceaniczne tornado. To cały mój sen na peronie pod wiatr. Moja własna magia równowagi.

W świecie, w którym żyję, nie istnieją sprawy nieważne. Nie istnieją wybory proste. Nie istnieją alternatywy oczywiste. Nie istnieje białe i czarne. Wszystko znajduje się w ciągłym ruchu. Stan trwały, constans, wydaje się baśnią o kwiecie paproci. I to nie dotyczy bynajmniej tylko spraw ważkich, bo tych nie dotyczy on zazwyczaj wcale, więc nie za-daje sobie pytań abstrakcyjnych o to jak mieć ciastko i zjeść ciastko. Dotyczy rzeczy i kwestii codziennych, przyziemnych z definicji ale nie trywialnych. Bez tego całego zabiegania, zapewniania warunków bytowych. Bez tego instynktu prze-trwania, nie obywa się nic w moim świecie.

Dobrze jest jednak czasami zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na skutki. Obejrzeć je. Zachwycić się nimi. Wyrazić ten zachwyt. Nabrać pewności, że taniec pingwina na szkle ma sens wbrew bezsensowi. Wbrew szarości kamienic. Wbrew twarzom bez wyrazu mijanym na mieście. Wbrew nijakiemu, bezi-miennemu nic.

Otaczają mnie bezimienne pingwiny. Zabiegane, rozkrzyczane, zajęte sobą, swoim życiem, swoim ki-waniem na bogi. Każdy posiada inną magię równowagi. W niej to miejsce, w którym odpoczywa. Od-najduje się. Trwa. Jest. Tańczy swój szalony taniec. Dzisiaj jednak obchodzi mnie wyłącznie moje własne terytorium. I tylko nim będę się zajmował.

• • •

Będąc wężem zjeść swój własny ogon. Będąc psem gonić z nim. Zamknąć świat wokół jednej, prostej, czynności, wartości, idei. Zamknąć się w niej i zostać. Niezmiennie.

Page 73: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 73

Trójka denarów

Praca

Lew Tołstoj napisał, że ”pożyteczna praca jest zawsze cicha i niezau-ważalna”. Zapominam o tym zapatrzony w schematy. Wyrażam podziw dla wielkich ludzi. Tytanów pracy. Artystów fachu. Podziwiam ich. W tym podziwie łatwo jest mi zachwycić się artyzmem jakiegoś dzieła i zapomnieć o tym, iż na sukces autora pracowała rzesza anonimowych robotników wykwalifikowanych. Architekt stworzył plany, malarz na-malował obraz, inżynier zaprojektował superkomputer, rakietę ko-smiczną … ale to nie architekt zbudował konstrukcję, nie malarz utkał płótno, nie inżynier zbudował cud techniki. Największy wkład w ich stworzenie mieli anonimowi, cisi i niezauważalni ludzie.

Być może nie posiadają oni wizji obejmującej wszelkie aspekty two-rzonego dzieła i koncentrują się na osiągnięciu perfekcji w realizowa-niu zadań cząstkowych i mocno specjalizowanych. Nie tylko koncen-trują się. Poświęcają czas i siły w osiągnięciu mistrzostwa świata (i okolic) w rzeczy małej. Celowo, świadomie, żmudnie, często bez per-spektywy bycia nie tylko docenionym, ale w ogóle dostrzeżonym. W upływem lat zauważam, że właśnie takich ludzi cenię bardziej niż wy-bitnych ekspertów ‚od wszystkiego’. Po prostu cenię rzemieślników, dla których liczy się ich praca, pasja i kunszt, a nie uznanie ze strony innych ludzi.

Myślę, że podobnie do mnie zauważasz, że obecnych czasach człowiek zajmujący się tarotem otrzy-muje solidną dawkę wiedzy nadmiarowej. Sięgasz po dowolną książkę, słuchasz wykładu, i dowiadujesz się, że tarot to nie tylko karty, ale że to „karty+” astrologia, numerologia lub gematria, nauka o ży-wiołach, magia, thelema, kabała, objawienia, aniołowie, czakry, energie itd. itp. lista jest długa. Tak długa jak lista archetypów, które można odnaleźć w kartach. W pewnym momencie gdy starasz się zrozumieć dowolny ich aspekt autorytety nieomal natychmiast zmuszają Cię do używania narzędzi do-datkowych. Abym nie okazał się człowiekiem gołosłownym opiszę to zjawisko na podstawie technik określania czasu w kartomancji. Nie spotkałem się dotychczas w publikacjach z jasnym stwierdzeniem, iż czas w kartach jest sumą dwóch składników — pytania zadanego kartom i rozkładu, który sugeruje kolejność zdarzeń w odpowiedzi. Spotkałem się natomiast z sugestiami odwołania się do astrologii i przypisania znaków zodiaku do kart, z ich wartością numeryczną lub literową (kabała), odwołaniem do żywiołów, czy kolorystyki. Innymi słowy spotkałem się z wiedzą nadmiarową, z mojego punktu widzenia zbyteczną, i to niezależnie od jej walorów ‚artystycznych’. Nie tylko spotkałem się. Sam jej uległem i sporo czasu zajęło mi (i nadal zajmuje) stopniowe odchodzenie od tej nadmiarowości. Odchodzenie, w którym koncentruję się na kartach a nie na wiedzy dodatkowej podsuwanej przez rozmaite źródła. Na tym polega ostatnio moja praca, do tego sprowadza się ‚niekanoniczność’ prowadzonej medytacji.

• • •

Klimaty zawodowe mocno dają mi się we znaki. Spieszę się by domknąć rozpoczęte kiedyś projekty. Jeden po drugim. By domknąwszy je zwieńczyć w jakiś sposób rozpoczęte kiedyś dzieło. Choćby cząst-kowo.

Page 74: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 74

Czwórka denarów

Twierdza

Pamiętam dwa filmy, których tytuł przetłumaczono polskim terminem ‚twierdza’. Pierwszy, lepiej znany, The Rock (1996), opowiada historię, która koncentruje się na problemach w dostaniu się do więzienia Alca-traz w nader szczytnym celu ochrony ludzi przed szaleńcem. Drugi, starszy i mniej znany, The Keep (1983), opowiada historię rumuńskiej twierdzy, w której murach uwięzione zostało zło.

Wspominam o nich w tym miejscu, albowiem istnieją dwa sposoby odi-zolowania się od świata. Pierwszy zakłada świadomą i samodzielną de-cyzję. Mam wybór odnośnie tego czym chcę się zająć, tym na czym chcę się skoncentrować, tym do co chcę osiągnąć. I znam drogę; wie-dzie ona przez pustelnię, choćby w czterech ścianach własnego domu. Mogę bronić tego wyboru wszelkimi sposobami, które znam, które są mi dostępne. Drugi nigdy nie jest decyzją podjętą samodzielnie. Jest wynikiem działania czynników zewnętrznych. Decyzja o odosobnieniu nie należy do mnie. Nie mam na nią żadnego wpływu. Jestem za-mknięty, odizolowany, a jedyne co mi pozostaje do dyspozycji to wła-śnie ten wewnętrzny świat. Z jednej strony to jedyna sfera mojej wol-ności i niezależności, z drugiej zaś więzienie. W teorii brzmi to na tyle dobrze, że nie odczuwam żad-nego dyskomfortu. Jestem w stanie zracjonalizować obie sytuacje, wskazać je we własnym życiu. Oce-nić, choćby w przybliżeniu, korzyści i straty, które mi przynoszą.

Na filmie i w teorii zawsze widać wyraźną granicę. W życiu, pomiędzy przyjemnością a przymusem, granice te nie są już tak chirurgicznie precyzyjne. Wybór i brak wyboru mieszają się ze sobą w rozma-itych, nierzadko wybuchowych, proporcjach. Oddzielenie ich często graniczy z cudem. Pozostaje sku-tek — izolacja, odosobnienie, oddzielenie od innych. Z trzeciej strony istnieje taki świat, który wydaje się kwintesencją opisanych skutków. Świat, o którym napisano:

• Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W Sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości.22

• W sieci można udawać wszystko, z wyjątkiem tego, co się naprawdę liczy. Nie możesz udawać inteligencji, poczucia humoru ani błyskotliwości… złośliwości, przewrotności, ani całej reszty twojej paskudnej, fascynującej osobowości.23

To świat, w którym opisuję moje doświadczenia z kartami — Internet.

• • •

Ta karta wydaje mi się dobrym odzwierciedleniem idei Internetu, traktowanego jako zjawisko spo-łeczne. Miejsca, w którym pośród milionów użytkowników człowiek finalnie skazany jest na oddzielenie i samotną podróż przez życie.

22Janusz Leon Wiśniewski, S@motność w Sieci 23Antonina Liedtke

Page 75: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 75

Piątka denarów

Wiatr w oczy

Fragment wywiadu Doroty Wodeckiej z Andrzejem Stasiukiem dobrze oddaje to o czym w tej chwili myślę, to co w tej chwili czuję:

Długie lata żyliśmy z Moniką w dość malowniczej nędzy. Przez całe miesiące nie oglądaliśmy gotówki. We wszystkich okolicznych skle-pach mieliśmy pozaciągane długi na jedzenie. Raz na miesiąc listo-nosz przynosił przekaz z „Tygodnika Powszechnego” albo z „Gazety Wyborczej” i wtedy się je spłacało. To była jednak malownicza nę-dza, którą romantycznie można wspominać. Nie miała wiele wspól-nego z dotkliwością prawdziwej. Może czasami tylko, jak musieli-śmy dzieci do szkoły wyprawić albo kiedy nie było na buty, a trzeba było jechać do większego miasta. Bo do Gorlic to się w gumofilcach jechało. Byliśmy młodzi, mieliśmy mnóstwo zajęć, pisaliśmy książki, i ta nędza była niewygodą, ale też smakiem życia. Nigdy nie przyszedł Monice do głowy pomysł, że mam pójść do pracy i zarabiać pieniądze. Masz pisać — powtarzała. Nasza nędza była ceną wolności. Nie byliśmy w nią uwikłani, osadzeni, bez wyjścia. Nie wstawaliśmy, myśląc, że jesteśmy nędzarzami, i nie kładliśmy się spać z taką myślą. Ta bieda nie była też tak dotkliwa, bo świat nie atakował nas bogactwem i pokusą materialną. Teraz ta dotkliwość jest większa? - Tak, bo teraz część nie ma tej kasy, a kiedyś wszyscy nie mieli. Ale dziś w jej braku najbardziej boli, że nie można mieć tego całego gówna, którego ludzie tak naprawdę nie potrzebują. Że nie mogą mieć tej przysłowiowej plazmy.24

Początki mojego małżeństwa opisuje doskonale termin ‚bieda’. Budżet, w którym 100 złotych starczało na tydzień życia. Każda możliwość zarobku łapana była bez chwili zastanowienia. I czas. Wspólnie spędzany, aktywny, bezcenny. Czas, który związał nas na życie. „Bieda jest lepszym spoiwem niż szczę-ście” pisał Remargue. Wtedy protestowałbym. Dzisiaj doceniam te słowa, i tylko mimochodem narze-kam czasami na wspomniany przez Stasiuka ‚brak plazmy’.

• • •

Lęk przed biedą dotyka nas szczególnie mocno w okresie przemian, kryzysów, wojen, upadku biur po-dróży, parabanków itd. itp. Ostatnio poświęciłem chwilę czasu książce Naomi Klein ‚Doktryna szoku’. Zastanowiło mnie to jak wiele rzeczy można zrobić z człowiekiem, który czegoś się lęka. Na jak wiele zgadza się on aby zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa.

24Idę, będąc nieco gruby, 2009-09-11

Page 76: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 76

Szóstka denarów

Gangsterzy i filantropi

Nie wszyscy potrafią dzielić się z innymi tym co posiadają. Dobrami materialnymi, uwagą, czasem, czy wiedzą i doświadczeniem. Niektó-rzy wprost nie zauważają potrzeb innych. Nie mają instynktu ani od-ruchu pochylenia się nad losem drugiego człowieka, choćby nawet im bliskiego. Nie wszyscy także potrafią przyjąć dar od obcej im osoby, a co dziwne także, a może przede wszystkim, od osoby bliskiej. Niektó-rzy wprost myślą przy tym, i zachowują się tak, jak ‚bohaterka’ poniż-szego dowcipu:

Pewien bogobojny Żyd, żyjący z rodziną w skrajnej biedzie, napisał list do Pana Boga, przedstawiając mu cały ogrom swej nędzy. Ko-pertę zaadresował: „Do Pana Boga” i wyrzucił ją przez okno. Traf chciał, że w owej chwili przechodził ulicą sekretarz bankiera Kona. Sekretarz zaniósł kopertę swemu pryncypałowi. Ten, wzruszony treścią listu, daje sekretarzowi 100 zł, każe zanieść biednym lu-dziom i powiedzieć, że on, Kon, jest z Bogiem w stałym kontakcie i że to właśnie Bóg przekazał wiadomość o ich losie. Sekretarz wy-pełnił skrupulatnie polecenie szefa. — Masz pojęcie — mówi żona biednego Żyda — jeżeli Kon dał nam z polecenia Pana Boga 100 zł, to ile musiał zatrzymać dla siebie za pośrednictwo!

Spotkałem się także z jeszcze jedną ‚klasą’, dla odmiany, filantropów — ludźmi kalkulującymi korzyści mogące wyniknąć z ich ‚altruistycznych’ gestów i zachowań. Na tym zakończę klasyfikację. Wiem, że pominąłem w niej szereg zachowań pośrednich. Nie chcę się w tej chwili na nich skupiać, lecz jedynie zasygnalizować różnorodność motywów kierujących ‚dawcami’ i ‚biorcami’.

W moim osobistym podejściu do świata miarą sukcesu, który chciałbym osiągnąć, jest nie stanie się famem. Co to jest fam zapytasz? Już wyjaśniam:

Famom zdarzają się nader wspaniałomyślne gesty, na przykład: gdy fama spotyka biedną upadłą nadzieję u stóp palmy kokosowej, zabiera ją do automobilu, wiezie do siebie, forsownie ją odżywia i dostarcza rozrywek tak długo, aż nadzieja nabierze sił i odważy się po raz drugi wdrapać na palmę kokosową. To wykonawszy fama czuje się bardzo szlachetny i w rzeczywiści jest szlachetny, tyle że nie przychodzi mu do głowy, że za parę dni nadzieja znów będzie leżała u stóp palmy. Podczas gdy nadzieja znów leży u stóp palmy, fama w swoim klubie czuje się bardzo szlachetny wspominając, jak to pomógł upadłej nadziei.25

• • •

Sukces nie boli. Nigdy. Jakkolwiek fałszywa skromność każe go czasami umniejszyć. Podobno tak jest lepiej. Podobno tak podany bywa łatwiejszy do zaakceptowania przez obserwatorów zewnętrznych. Podobno gdy się z nim nie obnosimy eliminujemy tym samym zawiść. Podobno…

Tzw. karta przejścia.

25Julio Cortázar — Opowieści o kronopiach i famach

Page 77: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 77

Siódemka denarów

Siedem życzeń

Planuję życie. Nauczyłem się tego w czasie. Planuję aby nie zaskaki-wały mnie skutki podejmowanych działań, tak sukcesy będące ich wy-nikiem jak i niepowodzenia. Jestem realistą, który stara się mieć wszystko pod kontrolą, co nie zawsze wychodzi mi ‚na dobre’. Dla-czego? Plany, nawet najlepsze, oczekiwania, także realne, praca wło-żona w jakiś projekt, konkretna, poświęcenie, zaangażowanie, czas — wszystko to może zostać przekreślone jedną nieprzemyślaną, podjętą na szybko, niezbędną, decyzją. Jak w wierszu wieszcza Adama:

Już był w ogródku, już witał się z gąską; Kiedy skok robiąc wpadł w beczkę wkopaną, Gdzie wodę zbierano; Ani pomyślić o wyskoczeniu. […] Inny zwierz pewno załamałby łapy I bił się w chrapy, Wołając gromu, ażeby go dobił: Nasz lis takich głupstw nie robił; Wie, że rozpaczać jest to zło przydawać do zła.

Trzeba więc znowu zakasać rękawy. Ponownie planować. Przeliczać siły na możliwości i odwrotnie. Wykonywać swoją pracę i wypatrywać, czy przyniesie w końcu jakieś wymierne korzyści. Oczekiwać spełnienia marzeń. Wypowiadać i realizować życzenia tak długo, aż się spełnią.

W tym procesie kształtowania otaczającego nas świata jest coś z mitologicznego obrazu toczącego kamień pod górę Syzyfa — wiecznego optymisty, zaradnego i sprytnego, a jednak marzyciela — który swoje niepowodzenia potrafi przekształcić, i sprzedać innym jako elegancko opakowany towar luksu-sowy zwany ‚doświadczeniem życiowym’. Ta właśnie umiejętność, moim zdaniem, odróżnia niepowo-dzenie od porażki, i jakkolwiek karkołomnym pomysłem może Ci się to wydać … ten mechanizm działa bardzo skutecznie gdy wszystkie inne drogi osiągnięcia sukcesu zawiodą.

• • •

Świat życzeń, zwłaszcza tych określanych mianem życzeń pobożnych, jest nad wyraz pociągający. Naj-zabawniej jest wtedy gdy dając się omamić celowi owych, jednocześnie działam na szkodę samego siebie każdym czynem, gestem, słowem, oddalając się od ich spełnienia. Odrzucenie aktu woli i zdanie się na mrzonkę. Idealna metoda minięcia się z celem. Na własne życzenie :)

Page 78: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 78

Ósemka denarów

Konik polny i mrówka

Niepomny jutra, płochy i swawolny, Przez całe lato śpiewał konik polny. Lecz przyszła zima, śniego, zawieruchy — Gorzko zapłakał biedaczek. „Gdybyż choć jaki robaczek. Gdyby choć skrzydełko muchy Wpadło mi w łapki… miałbym bal nie lada!” To myśląc, głodny, zbiera sił ostatki, Idzie do mrówki sąsiadki I tak powiada: „Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta; Da Bóg doczekać przyszłego zbioru, Oddam z procentem — słowo honoru!” Lecz mrówka skąpa i nieużyta (Jest to najmniejsza jej wada) Pyta sąsiada: „Cóżeś porabiał przez lato, Gdy żebrzesz w zimowej porze?” „Śpiewałem sobie.” — „Więc za to Tańcujże teraz, nieboże!”26

Świat koników polnych. Niekończąca się impreza. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Przez cały ten czas być w centrum zainteresowania — rzucać się w oczy i w uszy. Jednocześnie typowa odpowiedź ‚konika’ na dowolne, zadane mu pytanie? ‚Nie wiem’, ‚nie umiem’, ‚pierwsze słyszę’, ‚nie zajmuję się tym’, ‚nie leży to w gestii moich zainte-resowań’. Świat mrówek po drugiej stronie. Nie widać ich i nie słychać. Nie rzucają się w oczy a jednak na wszystkim się znają, a jeśli się nie znają uczą się. ‚Mrówki’ wszystko potrafią, a jeśli nie potrafią, wiedzą jak się tego nauczyć. ‚Mrówki’ zajmują się wszystkim i wszystko leży w gestii ich zainteresowań. Myślą o przyszłości. Zabezpieczają ją jak potrafią. Pracują ciężko, wytrwale, solidnie. Co jakiś czas pojawia się na ich drodze kolejny ‚konik’. Roszczeniowy, leniwy, konsumpcyjny. Z zerowym szacunkiem dla ich pracy i osiągnięć. ‚Daj’, ‚pomóż’, ‚zrób to za mnie’. Bezrefleksyjne, bezczelne domaganie się. Dziwne, że większość ludzi tego nie zauważa, twierdząc przy tym, z pełnym przekonaniem, że to wła-śnie ‚mrówka’ jest istotą bezduszną i ma wiele wad. Dlaczego? Jedną z naszych cech narodowych jest pragnienie równości specyficznie dość pojmowanej — najlepiej aby wszyscy mieli równo — najlepiej nic. Ktoś, kto własną, ciężką pracą osiągnął sukces staje się ‚wrogiem publicznym nr 1’, obiektem zawiści i niechęci. Mimo to warto być ‚mrówką’ i pracować roztropnie na swoją przyszłość nie rzucając się przy tym w oczy.

• • •

Pomagam od pewnego czasu komuś, kto zwyczajnie mnie wykorzystuje i nadużywa mojej dobrej woli. Czy gdy powiem mu ‚nie’ nagle nabierze pewności siebie? Czy nauczy się myśleć? Czy zacznie działać na własną korzyść? Czy może znajdzie sobie kogoś innego na moje miejsce, na kim zacznie ‚żerować’? Nie wiem. Ale nie odczuwam, też potrzeby opiekowania się potencjalnymi ofiarami jego działania.

26Konik polny i mrówka, Jean de La Fontaine, Przekład: Władysław Noskowski.

Page 79: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 79

Dziewiątka denarów

Harmonia

Harmonia w codziennym życiu to marzenie większości ludzi, w tym moje. Dążę do niej. Poszukuję proporcji między elementami życia. Dążę do decydowania o jego kształcie. Staram się zachować równo-wagę pomiędzy życiem osobistym, rozwojem w owym życiu, a kształ-towaniem harmonijnych relacji z innymi. Buduję i rozwijam ścieżki ka-riery zawodowej. Zachowuję właściwe relacje, proporcje, pomiędzy sukcesem i potrzebą jego osiągnięcia, a troską o związki międzyludz-kie. Seneka Młodszy określił to słowami: Cała harmonia tego świata składa się z elementów sprzecznych. Jego słowa przypominają mi czy-taną kilka lat temu książkę i jedno ze stwierdzeń w niej zawartych — Czy wiesz co to jest szczęście? Szczęście to zgodność z samym sobą, to harmonia wewnętrznych demonów.27

Harmonia wewnętrznych demonów, istot budzących lęk, niechęć i obrzydzenie, wewnętrznych sprzeczności. Czy w ogóle jest możliwa? Kilkanaście lat temu zapisałem w notatniku:

W moim ciele mężczyzna i kobieta obejmują się, kochają i niena-widzą, walczą. Mężczyzna woła wiedziony popędem: muszę wydo-stać się ponad konieczność, prawo, zniszczyć ciało, zwyciężyć śmierć. Jestem nasieniem. Inny, głę-boki, wabiący głos kobiecy odpowiada mu łagodnie i pewnie: siedzę ze skrzyżowanymi nogami na ziemi. Zapuszczam korzenie głęboko w groby, nieruchomo przyjmuje nasienie i karmie je, pełna mleka, zawsze potrzebna. Wstrzymuje, zniewalam oddech, nie pozwalam mu ulecieć. Nienawidzę płomienia, który się wznosi. Jestem łonem. Nasłuchuję obu głosów. Oba są moje. Obydwoma się cieszę i żadnemu nie zaprzeczam. Mowie sobie – jeśli jesteś kobietą – kochaj! Z całą bezwzględno-ścią wybierz spośród wszystkich mężczyzn ojca swoich dzieci. Wypełnij obowiązek pełen goryczy, miłości, odwagi. Oddaj swoje ciało pełne krwi. Wołam – ten, którego trzymam przy piersi, którego karmię, zbawi Boga. Twoja krew i Twój ród nie robią na mnie wrażenia. Gorący, kochany, znajomy, pachnący jak moje ciało jest Wszechświat. Miłość i wojna zarazem, niepokój i upór, i niepewność. Niepewność i strach. W chwili gwałtownej jak błyskawica uświadomisz sobie: na najwyższym szczy-cie sił obejmują się Strach i Cisza – najmniej oczekiwana, najbardziej przerażająca para. Pomiędzy nimi stoję Ja wyprostowany – na wysokości nie ma granic.

Po latach stwierdzam, że nic się w tej materii nie zmieniło, na wysokości nie ma granic.

• • •

W mitologii greckiej występują dwie boginie miłości — Afrodyta i Harmonia. Pierwsza jest niczym kur-tyzana, oddana wszystkim, druga patronuje miłości realizowanej w małżeństwie (co ciekawe zwanej przez greków miłością prawdziwą), i jest personifikacją porządku, zgody, ładu i łagodności w relacjach. Dopiero obie w pełni zaspokajają potrzeby człowieka w zakresie zjawiska jakim jest miłość w relacjach.

Tzw. karta przejścia.

27Tomasz Tryzna, Panna Nikt

Page 80: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 80

Dziesiątka denarów

Tam i z powrotem

Istnieje pewna opowieść, rzekłbym ludowa, i stosunkowo dobrze znana fanom Nachmana z Bracławia, Martina Bubera, jak ich kopisty i popu-laryzatora historii — Paulo Coelho. Opowieść ta wygląda tak oto:

Po latach ubóstwa, które to nigdy nie zachwiały jego wiarą w Boga, przyśnił mu się ktoś, kto podpowiedział mu, aby udał się do Pragi i szukał skarbu pod mostem królewskim. Kiedy sen powtórzył się po raz trzeci, rabin Izaak, syn Jekla, przygotował się do podróży i przy-był do Pragi. Ale most był strzeżony dzień i noc i nie zdołał rozpo-cząć kopania. Niemniej przychodził tu każdego ranka i spacerował do wieczora, wyczekując okazji. Wreszcie kapitan straży, który go zauważył, zapytał grzecznie, czy szuka tutaj czegoś, czy może czeka na kogoś. Rabin Izaak opowiedział mu o tym, co mu się przy-śniło i przywiodło z daleka. Kapitan roześmiał się: „I to z powodu snu, biedaku, zdarłeś buty, aby przybyć tutaj! Gdybym i ja uwierzył w to, co mi się przyśniło, wyruszyłbym się w poszukiwaniu skarbu do Krakowa i kopałbym pod piecem w pokoju jakiegoś Żyda — Iza-aka, syna Jekla, tak się nazywa! Izaak, syn Jekla! Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wędruję od domu do domu i poszukuję kogoś, kto w połowie nazywa się Izaak, a w drugiej połowie Jekl”. I zaśmiał się po raz drugi. Rabin Izaak skłonił się, wrócił do domu i wykopał skarb spod swojego pieca…

Decydując się na podróż w nieznane z kartami wyznaczyłem na początku drogi, podświadomie, cel podróży. Byłem przekonany, że gdy dotrę do jej końca, gdy osiągnę to co zamierzyłem zdobędę dokład-nie to czego poszukiwałem — odpowiedzi. Tymczasem przy końcu drogi okazuje się, że chodziło o sam fakt odbycia podróży. Dzięki niej poznałem siebie, swoje umiejętności, zdolności, możliwości. Nauczy-łem się jak żyć z kartami. Jak stawiać czoła trudnościom i jak cieszyć się z sukcesów. Jak zapobiegać problemom, i jak postępować, gdy mimo wszystko się pojawią. Dzięki samodzielnej pracy przez ostatni rok osiągnąłem to, czego nie byłbym w stanie zdobyć gdybym się jej nie podjął i nie sprawdził prak-tycznie posiadanej wiedzy. To trochę jak z podróżą wspomnianego rabina do Pragi. Współcześnie można odbyć ją z dobrym przewodnikiem turystycznym w ręku, czy z kursorem na ekranie w Google Maps i Street View. Jednak taka ‚podróż’ daje tylko fragmentaryczną wiedzę — pomnaża teorię.

Wrócę teraz do punktu wyjścia. Wewnętrznie zintegrowany, lepiej rozumiejący mechanizmy zacho-dzące we mnie, oraz te dotyczące relacji z innymi. Zakochany w żonie, oddany przyjaciołom, przyjaź-niejszy znajomym i nieznajomym. Droga ‚z powrotem’ jest równie fascynująca co droga wiodąca ‚tam’.

• • •

Jest to ostatnia z tzw. karta przejścia Małych Arkanów; zazwyczaj wyobraża kabalistyczne Drzewo Życia i utożsamiana jest z kartą Świat z Wielkich Arkanach.

Podoba mi się ta idea, idea drzewa życia, jakkolwiek płasko bywa przestawiana w kabalistyce okulty-stycznej. Poświęcam jej mimo to swój czas, aczkolwiek sięgam do korzeni. Ostatnio pogrążając się w lekturze ‚Księgi stworzenia’.

Page 81: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 81

Paź denarów

Wieczny student

[…] przyczyna studiowania przez wiele lat, może mieć aspekt psy-chologiczny. Studencki świat bowiem może pod wieloma względami stanowić swoistą oazę spokoju i radości, dzięki której świat ze-wnętrzny pod wieloma względami brutalny, staje się żakom odle-gły. Wraz z ukończeniem studiów niemal natychmiastowo jesteśmy zobowiązani do szukania pracy, mieszkania. Co za tym idzie, dla wielu osób wraz z nowym dorosłym etapem życia, kończy się mate-rialne wsparcie ze strony rodziców. Dodatkowo, praca nie pozosta-wia wyboru iść czy nie iść, jak to bywa ze studenckimi wykładami. Ciężko obarczać uczelnię o spóźnienia czy nieprzygotowanie do pracy, gdy się nie studiuje. Czas na zabawę zostaje stanowczo ogra-niczony z przyczyn finansowych jak i z nadmiaru dodatkowych ob-owiązków. Świat po studiach bywa pociągający, ale też odpycha-jący. Chociaż można powiedzieć, że ryzyko podjęcia dorosłego życia jest konieczne, to wieczni studenci podświadomie zdają się walczyć z tą koleją rzeczy.28

Odkryłem tę granicę zbliżając się do końca cyklu medytacji. W głowie zabrzmiało pytanie ‚co dalej’ i chwilowy brak odpowiedzi spowodował, że wstrzymałem swoje działania. Podświadomość sugerowała, że zakończenie cyklu oznacza konieczność podjęcia decyzji i kroków za-planowanych wstępnie; czyli tych wszystkich działań, których chwilowo podejmować nie mam zamiaru. Mechanizm zadziałał bezbłędnie. Udając, że nie ma problemu zacząłem odkładać kwestię dodania ko-lejnego opisu.

Uczenie się nie jest czymś złym lub niewłaściwym. Okres pomnażania wiedzy nie jest ani błędem ani stratą czasu. Zajęcie się sobą, w ciszy i skupieniu, przynieść mi może wyłącznie korzyści. Istnieje jed-nak punkt zwrotny — moment zakończenia danego etapu życia. Gdy ten czas nastaje należy umieć go rozpoznać i wykonać kolejny krok po to iść dalej. Wieczny student nigdy tego nie zrobi. W zamian będzie się koncentrowała na przedłużeniu czasu nauki, zastanawiał nad unikaniem przejścia w doro-słość. Będzie znajdował dobre wymówki, a najlepszą z nich zawsze będzie ta, która sugerować będzie, że w gruncie rzeczy on chce jedynie pogłębić lub ugruntować wiedzę. Przecież z tendencją taką nie można walczyć. Nie można mieć do kogoś pretensji o to, że dba o swoje dobro i dobro tych, którym jego wiedza ma służyć. To tak szlachetna motywacja, iż nie sposób z nią dyskutować. A jednak przy-chodzi taki moment, w którym należy powiedzieć ‚dość’ i popchnąć człowieka ‚w dorosłość’. Najtrud-niej jednak jest zrobić to z samym sobą.

• • •

Popularne poradniki wypowiadają się o tej karcie nad wyraz pozytywnie. W moim przekonaniu bezpod-stawnie, gdyż jej atrybutami zdają się być niechęć i pogarda wobec innych występujące pod auspicjami bezpodstawnego poczucia wyższości.

28Wieczny Student — Anatomia zjawiska

Page 82: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 82

Rycerz denarów

Kroniki Riddicka

Silni ludzie. Ludzie walczący o swój byt i byt bliskich. Zaprawieni w tej walce. Doświadczeni. Pewni swoich umiejętności i świadomi tego, iż „prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzru-szonym spokoju”. Znasz takich ludzi? Stykasz się z nimi poza salą fil-mową, lub ekranem telewizora?

Jestem jednym z nich, tych, którzy zawsze wracają ‚z tarczą’. Z tych, którzy nie zakładają porażki. Tych, którzy muszą wygrać, po prostu są na to skazani. Tak wygląda moja twarda rzeczywistość — zawsze staję do walki, zawsze wychodzę naprzeciw wyzwaniom losu przekonany, że każdemu dam radę sprostać. Niemniej mój wewnętrzny wojownik, odziany w stal i ambitny heroizm, wskazuje mi czasami inne, alterna-tywne, zgoła niewzniosłe rozwiązania. Wskazuje miejsca bezpiecznego schronienia przed wrogami. Uświadamia, że istnieją sytuacje, w któ-rych walka nie ma sensu, lub tylko te, w których skala i intensywność zdarzeń mnie przerastają. Ostatecznie zaś takie, w których trzeba wy-kazać się siłą tylko po to, by zobaczyć, i uznać, swoją własną słabość.

Pierwszym trudnym odkryciem, jakiego dokonałem w życiu było przy-znanie się wobec samego siebie, że „nie mam obowiązku by zawsze zwyciężać, by zawsze stawać na wysokości zadania”. Kolejne, brzmiało jak zarzut „ja także mam prawo wrócić ‚na tarczy’”. I następne, prawie dręczące, „mam prawo do okazywania własnych uczuć bez obawy o to, że ktoś wykorzysta moje ‚uniesienia’ by podstępnie mnie zranić”. Doznawszy tego nauczyłem się, że bez względu na koniecz-ność mam prawo do słabości, bezradności, odczuwania cierpienia, okazywania uczuć, i tego, co wyda-wało mi się najtrudniejsze, proszenia o pomoc innych. W procesie oswajania się z tą świadomością przestałem być herosem a stałem się człowiekiem. W końcu, i tylko (lub: aż), człowiekiem. Kimś, kto uznał własne słabości. Uznał, zrozumiał i nie uległ rozpaczy.

Kultura narzuciła mi wzorce postępowania. Popkultura dostarczała kanonów możliwych reakcji. Reli-gijnie ukształtowane sumienie skrępowało wolę. Życie służyło za poligon. Któregoś dnia porzuciłem wzorce, odszedłem od kanonów, zadałem pytanie po co dźwigam ten wór kamieniu i opuściłem pole ćwiczeń. Ustąpiłem miejsca innym. Przegrałem? Wręcz przeciwnie. Dojrzałem do tego, by przestać się ‚spinać’, by przestać galopować na ‚złamanie karku’, by spokojnie przystanąć i niezależnie od zamie-szania przyjrzeć się temu, co dla mnie najdroższe, własnemu życiu.

• • •

Siła wojownika tkwi w jego umyśle — brzmiałby cytat z jakiegoś filmu karate klasy B, lub dalszej.

Powtarzany w nieskończoność fakt staje się z biegiem czasu frazesem. Przestaje pełnić swoją rolę. Dewaluuje się.

Page 83: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 83

Królowa denarów

Wiedźma

Nie mieszka pośród lasu, w chacie na kurzej łapce czy domku z pier-nika. Krzywy nos, kudłaty pieprzyk, i dziwny ubiór nie stanowią jej atrybutów. Nie porywa dzieci. Nie zadaje lubczyku, ani nie przyprawia ligaturą o zanik członka męskiego. Nie lata na miotle na Łysą, czy inną, górę. Zwyczajną, a jednak odmienną, spotkać ją możesz dosłownie wszędzie. Rozmaici autorzy mówiąc o niej zastanawiają się kim, lub czym, właściwie jest. Niektórzy wprost stwierdzają:

Postać czarownicy uosabia rodzaj powszechnego mitu, tłumaczą-cego wiele psychicznych doświadczeń, które od wieków musiały lu-dzi zadziwiać i niepokoić. Czarownica jest mitycznym uosobieniem zarówno męskiego lęku przed kobietą, jak i kobiecej niewiary w samą siebie. Reprezentuje kobiecą wolność, kobiecą moc, kobiecą seksualność, ale tortury i płonący stos obrazują również konse-kwencje wykorzystania przez kobiety swej wolności, mocy i seksu-alności. Czarownica uosabia męskie fantazje o nieokiełzanej kobie-cej seksualności, ale równocześnie jest symbolem natychmiastowej i okrutnej kary, jaką kobiety muszą zwykle za tę seksualność pono-sić. Jest potężnym archetypem, gdyż w jednej postaci mieści tyle wyobrażeń. W świecie, gdzie obie płci uczone są, by bać się kobiecej niezależności i odmawiać należnych kobietom praw, czarownica staje się idealnym symbolem kobiecej zbrodni i kary — symbolem, który przemawia równie silnie do kobiet, jak i do mężczyzn.29

Także w tym opisie widać owo historyczne przeakcentowanie, które z ‚mądrej baby’, wiedźmy, uczyniło, obcującą z ciemnymi siłami, czarownicę. Gdzieś na pograniczu folkloru pojawia się czasami jako ‚dobra’ czarownica, i jako taka występuje zasadniczo a wyłącznie w literaturze dla dzieci ku podkreśleniu, iż w przewadze są jednak te ‚złe’.

Wiele mądrych i trudnych słów, mniej lub bardziej trafnych określeń, historycznych aluzji — wszystko to po to by powiedzieć ‚kobieta’ i zachwycić się nią. Wszystko po to by ją zrozumieć i odkryć to czym różni się od mężczyzny. Odebrać te, z mojej, samczej perspektywy, ulotne i niezrozumiałe sygnały, które wysyła i przełożyć je na jakiś znany mi język. Ostatecznie, by zrozumiawszy ją stać się dla niej równorzędnym partnerem w świecie, w którym„ma miliony naturalnych wrogów: wszystkich głupich mężczyzn”.30

• • •

Jak chcą rozliczni komentatorzy — Mag Małych Arkanów — a dla mnie zwyczajna wiedźma. I jakkolwiek kocham wiedźmy muszę powiedzieć wprost — czasami trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć wiedźmie ‚nie’. Tak, aby to zrozumiała i zaakceptowała.

• • •

W drodze do domu przemyślałem kwestię relacji milionów głupich mężczyzn do jednej głupiej kobiety. Doszedłem do wniosku, że bywają sytuacje, w których wspomniane miliony owej jednej ‚do pięt’ nie dorastają.

29Erica Jong, Czarownice, Wyd.: Zysk i S-ka, Poznań 2003 30za: Marie von Ebner-Eschenbach

Page 84: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 84

Król denarów

Argonauci

Wyruszyliśmy po ‚złote runo’. Dokonaliśmy bohaterskich czynów — po-konaliśmy własne słabości, walczyliśmy z ziejącymi ogniem bykami, podstępem zwyciężaliśmy armie, usypaliśmy smoki. W drodze powrot-nej mieliśmy trochę problemów za sprawą pewnej czarownicy, ale ogólnie poszło dobrze. Pozostały nam kombatanckie wspomnienia, szybka, wojskowa, emerytura i dużo czasu na opowiadanie, chętnym do słuchania, o własnych przygodach. Od czasu do czasu siadamy też za stołem i rozmawiamy o innych ‚młodych gniewnych’. Śmiejąc się z ich radosnych pomysłów na życie śmiejemy się z siebie. Z naszej hucz-nej młodości. Z tych wszystkich świec, ofiar, przepowiedni i zbytecznej brawury. Bo przecież było ‚fajnie’. Wszechświat należał do nas, a na-sze losy zajmowały tak ludzi jak bogów.

Gdy zaczynałem podróż z kartami przez talię spodziewałem się wszyst-kiego i zakładałem jedno — to miała być całkowicie moja własna po-dróż. Wyłącznie własne doświadczenia i spostrzeżenia zapisane w dzienniku podróży. Dzisiaj, z dumą stwierdzam, że udało mi się to osią-gnąć. Powoli i systematycznie, czasami z przyjemnością a kiedy indziej z nieukrywanym mozołem, podróżowałem od karty do karty; od historii do historii; od jednego do-świadczenia do drugiego. Moim najważniejszym przyjacielem w podróży był zdrowy rozsądek. Okazał się pomocny. Rozmaite ‚mroki’, ‚ezoteryczne głębie’, ‚tradycje magiczne’, ‚szkoły tarota’, ‚właściwe talie’ oraz ‚uświęcona przez okultystyczne zakony wiedza dywinacyjna’ nieustannie, mniej lub bardziej świadomie, starały się wejść mi na głowę pojedynczo lub w różnych konfiguracjach; zawłaszczyć do-świadczenia, lub tylko skierować je w innym, niż założony, kierunku. W gruncie rzeczy walczyłem także cały czas o specyficzną nieporadność języka i takie opowiedzenie medytacyjnych przygód, które, przy minimalnej dozie wiedzy i wyobraźni, mógłby zrozumieć każdy. Starałem się pokazać, że można inaczej, nieomal przyziemnie, pracować z kartami. Umieścić je w codzienności, znajdując dla nich miejsce pomiędzy pracą, rozrywką i obowiązkiem. I znowu, z mojej perspektywy, udało mi się ten cel osiągnąć. Kończąc podróż nie zamierzam jednakże spocząć na laurach. Owszem ‚puszę się’ z dumy oglądając finał podróży. Siedząc na tronie własnego ego rozpieram się na nim wygodnie zadowolony z siebie. Mam ku temu pełne prawo.

Niemniej, także w tej chwili, wewnętrzny Prosiaczek i ‚Pyza na polskich dróżkach’, podpowiadają mi, że chcą więcej; że podróż się jeszcze nie skończyła. To prawda. Zostało mi do przepracowania jeszcze kilka rzeczy związanych z kartami, ale dzisiaj chcę już tylko być emerytowanym kombatantem szczę-śliwym z dokonanego dzieła. Świadomym takiego połączenia brawury, głupoty, rutyny i frajdy, które skutkuje szczęśliwym ukończeniem dzieła.

• • •

Ostatni gasi światło. Ostatni wielki. Ten, który wytrwał i osiągnął zamierzony cel. Ja sam? Tak. Utożsa-mienie osiągnęło już stosowny poziom.

Page 85: Mój Tarot - omen.net.pl · Mój Tarot — Artur Mantyka strona 5 Wstęp Czasami zadaję sobie pytanie: Kim ty chłopie właściwie jesteś jeśli mowa o twoim światopoglądzie metafizycznym

Mój Tarot — Artur Mantyka

strona 85

Prawa autorskie

Udostępnienie i licencja

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa -- Użycie niekomercyjne -- Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Oznacza to, że wolno:

1. Kopiować i rozpowszechniać zawarte tutaj teksty, 2. Tworzyć na ich podstawie utwory zależne, 3. Na następujących warunkach:

Uznanie autorstwa — w przypadku wykorzystania zawartych tutaj tekstów, w miejscu ich wy-korzystania należy wyraźnie podać imię i nazwisko autora, Użycie niekomercyjne — nie wolno używać tekstów tutaj zawartych w celach komercyjnych, Na tych samych warunkach — jeśli zmieniacie lub przekształcacie teksty tutaj zawarte, lub tworzycie własne na ich podstawie, możecie rozpowszechniać powstały w ten sposób materiał tylko na podstawie takiej samej licencji.

Licencja ta obejmuje wyłącznie teksty mojego autorstwa i w żadnym przypadku nie odnosi się do użytych, i jasno oznaczonych, materiałów innych licencjodawców.

Kontakt z autorem

Jeśli ktoś z odwiedzających chciałby wykorzystać materiały zawarte w tym opracowaniu w celach komercyjnych proszony jest o kontakt z autorem w celu ustalenia warunków ich użycia. Prefero-wana forma kontaktu za pośrednictwem poczty elektronicznej pod adresem: [email protected]