Marshall Berman, Przygody z marksizmem

20
Marshall Berman Przygody z marksizmem S S A B-R Wydawnictwo Krytyki Politycznej WARSZAWA

description

fragment książki Marshalla Bermana

Transcript of Marshall Berman, Przygody z marksizmem

Page 1: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

Marshall Berman

Przygody z marksizmem

!"#$%&'(% S$)*+,-*. S#(/*0+1-!"#$2/&3* A4*,* B-$5-1-R&)+&.

Wydawnictwo Krytyki PolitycznejWARSZAWA 6786

Page 2: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

Marshall Berman, Przygody z marksizmemWarszawa 6786

Tytu9 orygina9u: Adventures in Marxism

Copyright © Marshall Berman, 1999Copyright © for the Foreword by Agata Bielik-Robson, 2012Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2012

Supported by a grant from the Open Society Foundations.Ksi:;ka ukazuje si< przy wsparciu Open Society Foundations.

Wydanie pierwsze

ISBN =>?-?@-A6BA>-C6-C

Wydawnictwo Krytyki PolitycznejSeria Idee 33

Page 3: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

Dla Murraya, mojego ojca,orazdla Eliego i Danny’ego, moich synów

Page 4: Marshall Berman, Przygody z marksizmem
Page 5: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

Agata Bielik-‐Robson

O body swayed to music, O brightening glance,How can we know the dancer from the dance?

W.B. Yeats, Among School Children

On – najm<drszy, on – wybraniec, Ga9gan z brzydk: mord: psa Pozna9 taniec, pozna9 taniec, Hopsa, hopsa, hopsa-sa!!!

Julian Tuwim, Sokrates ta!cz"cy

Kiedy pisz< t< przedmow<, zDuchylonego hotelowego okna dobiega mnie wrzask londyEskich maklerów, którzy na podwórcach koroporacyjnych wie;owców urz:dzaj: codzienne licytacje towarów i pracowników. Nad w:wozem budynków, które w londyEskim City zaciemniaj: wszystkie uli-ce, tak ;e rzadko kiedy dociera tu Fwiat9o dnia, góruje Jajo W<;a: owalne monstrum gie9dy towarów metalowych, ogromna konstrukcja zDb9<kitne-go szk9a i zimnej stali, wygl:daj:ca jak zdesantowany w Frodku miasta sta-tek kosmiczny zDodleg9ej przysz9oFci. U podnó;a tego zamczyska zDmetalu tuli si< ma9y normaEski koFció9ek, który w latach =7. wysadzi9a w powie-trze bomba IRA. Za chwil< Jajo W<;a opustoszeje i maklerzy wylej: si< na ulice, by zasi:FG do lunchu na Lead Market Streat, gdzie przy szybkiej kawie i papierosie b<d: omawiaG kolejne interesy.

City of London, wci:; jeszcze stolica Fwiatowego kapitalizmu, t<tni sw: codzienn: niespo;yt: energi:: energi: uncanny, niesamowit:, tre-mendum et fascinans, przera;aj:c: i fascynuj:c: zarazem, która sprofano-wa9a wszystko, co Fwi<te, by za chwil< wznieFG swoje Fwi:tynie. Kipi i bu-rzy si<, steruj:c nieFwiadomymi ludzkimi masami, bez wyraHnego celu, ku swej w9asnej autotelicznej chwale. Tu, w tym „ciemnym miejscu na Ziemi”, w tym prawdziwym „j:drze ciemnoFci”, jakiemu patronuje dru-idyczny Smok, istotnie rz:dz: „podziemne si9y”, które przejmuj: kontrol< nad ka;dym „uczniem czarnoksi<;nika” chc:cym nieopatrznie je wyko-

Page 6: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,8

rzystaG. To sam reaktor, mroczne serce Fwiata pe9nego energii ulatniaj:cej w mia9ki py9 wszystko, co sta9e – a zarazem samo centrum alienacji, punkt najwi<kszego oddalenia od rzeczywistoFci sensu. Innymi s9owy, platoEski koszmar: ruch stawania si< tak intensywny, ;e nic nawet przez chwil< nie mo;e tu staG si< naprawd<, zaistnieG i nabraG znaczenia. Ruch, stawanie si<, czysta energia, wznoszenie i rujnowanie, ob9<dna dynamika sama dla siebie – i, jakby powiedzia9 Blake, not even one grain of meaning, nawet jednego ziarna sensu.

Znaki ulicy

Oto signs in the street, „znaki ulicy”, jakie towarzysz: mi przy czytaniu Marshalla Bermana, który od zawsze pisa9 pod dyktando ulicznych zna-ków – przes9aE. Znaki ulicy nieprzypadkowe: ju; prawie dwa wieki temu Marks, inspirowany nimi, napisa9 swój najwi<kszy poemat, Manifest komunistyczny, w którym odmalowa9 pi<kno i groz< w9aFnie co rozp<-dzaj:cego si< kapitalizmu. Marshall Berman jest pierwszym komenta-torem Marksa, który dostrzeg9 w nim poet< i, podobnie jak Baudelaire w Constantinie Guysie, „malarza ;ycia nowoczesnego”. Obie jego ksi:;ki, Wszystko, co sta#e, rozp#ywa si$ w powietrzu oraz Przygody z%marksizmem, kr:;: wiernie wokó9 natchnionej modernistycznej wizji Marksa, któr: wci:; potwierdzaj: kolejne nowe „znaki ulicy”.

TwórczoFG Bermana – doFG sk:pa, ale intensywna, sk9adaj:ca si< zaledwie zD kilku ksi:;ek1 – jest sokratycznym przeciwieEstwem teorii powstaj:cej w akademickich wie;ach zDkoFci s9oniowej czy, jak kto woli, campusowych obl<;onych twierdzach. ChoG sam uwa;a si< za spad-kobierc< europejskiego modernizmu, nic nie jest mu bardziej obce ni; maksyma samowsobnoFci: sztuki, myFli i teorii „samej dla siebie”. Nigdy nie powiedzia9by jak Flaubert: „Zamkn:9em si< w wie;y zDkoFci s9onio-

1 W kolejnoFci: &e Politics of Authenticity: Radical Individualism and the Emergence of Modern Society (8=>7); All &at Is Solid Melts Into Air: &e Experience of Moderni-ty (8=?6), wydane w Polsce jako „Wszystko, co sta#e, rozp#ywa si$ w powietrzu: Rzecz o do'wiadczeniu nowoczesno'ci”, prze9. Marcin Szuster, Kraków: Universitas 677A (z moj: przedmow:); Adventures in Marxism (8===); On the Town: One Hundred Years of Spectacle in Times Square (677A); oraz antologia tekstów wydana wspólnie z Brianem Bergerem: New York Calling: From Blackout to Bloomberg (677>).

Page 7: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 9

wej, ale fale gówna bij: o Fcian<”. Powiedzia9by raczej: „Otwar9em swo-je okno na odg9osy ulicy, nawet te najbardziej gówniane, ;eby znaleHG w nich sens, którego tak bardzo im brakuje”. Jego misja to podnoszenie ka;dego, najbardziej nawet niepozornego fragmentu Fwiata zD upadku alienacji; ze stanuDrozproszenia w odFrodkowym p<dzie nowoczesnoFci do momentalnego skupienia w reIeksji. Jak dla Baudelaire’a, jednego zDnajbardziej ulubionych bohaterów Bermana, takim antyruchem dez-alienacji by9a w modernitas sztuka, dla autora Przygód z% marksizmem jest nim myFlenie. MyFl krytyczna ma w istocie dostarczyG tego, czego, wbrew nostalgicznym ;yczeniom platoEskich konserwatystów, rzeczy-wistoFG nowoczesna nie dostarczy ju; nigdy: elementarnej sta9oFci, któ-ra mo;e oprzeG si< maelsztromowi i stworzyG podwaliny sensu, jakkol-wiek kruche i tymczasowe.

W misji tej Berman bardzo przypomina Waltera Benjamina, które-go sam bardzo trafnie nazwa9 „anio9em w wielkim mieFcie”. Benjamin, anielski Ianeur, kr:;y9 po paryskich pasa;ach w poszukiwaniu iskier niezniszczalnego ;ycia, które tli si< we wszystkim2, nawet w najbardziej zrujnowanych skrawkach miejskiej materii – dziF dodalibyFmy: nawet w Jaju W<;a i wylewaj:cych si< zeE maklerskich t9umach. Nie wiem, czy Bermana, w koEcu zadeklarowanego myFliciela starej dobrej Nowej Le-wicy, nieufaj:cego asocjacjom teologicznym, ucieszy9oby to porównanie, ale zwa;ywszy na wschodnioeuropejsko-;ydowskie pochodzenie jego rodziny, mo;emy je chyba zaryzykowaG, zw9aszcza ;e technika „podno-szenia iskier” nie by9a obca samemu Benjaminowi. Powiedzmy wi<c, ;e Berman jest jak zsekularyzowany chasyd w wielkim mie'cie, który zamiast wypatrywaG Fwi<tych iskier w kontemplacji listków i kwiatków, ws9uchu-je si< pilnie w signs of the street, w napieraj:ce zewsz:d „fale gówna”, tej codziennej nicoFci i niewa;koFci ;ycia nowoczesnego, sk:d cierpliwie wyczytuje sensy, orientacje, sugestie. Nadaje imiona temu, co zD pozoru beznadziejnie bezimienne.

2 Fraza „niezniszczalnoFG najwy;szego ;ycia we wszystkich rzeczach” pojawia si< u Benjamina w Pasa(ach, prze9. Ireneusz Kania, Wydawnictwo Literackie, Kraków: 677C, N 8 a, B.

Page 8: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,10

Tym dla Bermana jest myFlenie. Berman jest wielkim entuzjast: myFlenia, które jednoczeFnie realnie praktykuje, w ten sposób zadaj:c k9am kondy-cji bezreIeksyjnoFci, jak: narzuca nam póHny kapitalizm, podobnie jak przyroda Fwietnie czuj:cy si< w atmosferze bezsensu, ze swoim, jak to nazywa Slavoj JiKek, Denkverbot, „zakazem myFlenia”. Entuzjazm myFle-nia – nazywania bezimiennego – jest dla Bermana synonimem ulubionej przezeE postawy modernistycznej: wyros9ej zD nowoczesnoFci, a jedno-czeFnie subwersywnej wobec jej inercyjnej sk9onnoFci do rozpraszania wszystkich znacz:cych i osuwania si< w bezsens czysto mechanicznego ruchu, który imituje samowsobne falowanie natury. MyFlenie jest wi<c w tym sensie podstawow: dzia9alnoFci: rewolucyjn:, bez której nie mo;e powieFG si< ;adna zmiana spo9eczna: tylko myFlenie bowiem jest w stanie przeciwstawiG si< kapitalizmowi jako „drugiej naturze” i wyrwaG nowo-czesnoFG zDabsurdu „historii naturalnej”3. Tylko myFlenie mo;e okie9znaG ruch modernitas, by nadaG mu sensown: orientacj<.

I tak jak dla Kanta oFwiecenie to wyjFcie zDsamozawinionej niedojrza-9oFci ku rozumnej autonomii, tak dla Bermana modernizm to wyjFcie ze stanu inercyjnej bezmyFlnoFci ku myFleniu, które to, co wczeFniej wyda-wa9o si< naturalne, podaje w w:tpliwoFG, otwieraj:c tym samym ludzk: „histori< naturaln:” na przysz9: celow: zmian<. MyFlenie jako fundamen-talna cecha postawy modernistycznej jest wi<c bardziej Fwietlistym du-blem nowoczesnej realnoFci, któr: znamy pod nazw: kapitalizmu. Ono tak;e chce sprofanowaG wszystko, co Fwi<te, i rozpuFciG w powietrzu wszystko, co sta9e, stanowe i zakrzep9e – ale nie po to, by rozproszyG reszt-ki ludzkiego sensu jako „feudalne iluzje” i rozp<taG ruch niekontrolowa-nych zmian, na podobieEstwo erogenez, eksplozji supernowych czy in-nych hiperenergetycznych fenomenów natury. JeFli myFl modernistyczna uczestniczy w tym profanacyjnym ruchu modernitas, to po to, by doko-

3 Poj<cie historii naturalnej tak;e wywodzi si< od Waltera Benjamina, który w swojej niedosz9ej pracy habilitacyjnej o niemieckim dramacie barokowym krytykuje history-cyzm, wskazuj:c na fakt, ;e ludzkie dzieje nie wysz9y jeszcze zD kr<gu oddzia9ywania przyrody i nadal naFladuj: organiczny cykl powstawania i i gini<cia. Por. Walter Benja-min, Ursprung des deutschen Trauerspiels, Suhrkamp: Frankfurt am Main 8=>?.

Page 9: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 11

naG jeszcze silniejszej, jeszcze wyrazistszej denaturalizacji: wyprowadziG cz9owieka zDdomu niewoli zwanego przyrod: i pozwoliG mu ustanowiG nowe warunki ;ycia, w którym ;ycie to ju; wi<cej nieograniczane przez pozorne koniecznoFci wejdzie na drog< „nieskoEczonego samorozwoju”. Od samego pocz:tku zatem w nowoczesnoFci toczy si< wojna o stawk< tego energetycznego wybuchu, który zapocz:tkowa9 modernitas, odparo-wuj:c naraz wszystko, co sta9e: podczas gdy kapitalizm reprezentuj:cy tu przewa;aj:ce si9y realnego poniós9 ten ruch w stron< przyrodniczej kra-iny bezsensu, niepowstrzymywany przez ;adn: aur<, halo, Fwi<toFG i inne oporne znacz:ce – myFlenie reprezentuj:ce tylko garstk< modernistycz-nych entuzjastów (w tym Marksa i Bermana) domaga si< nowych znaczeE, sensów obywaj:cych si< bez dawnych aureoli, ludzkich, dotykalnych, ca9kowicie zdezalienowanych. Podczas gdy dla kapitalizmu marksowska profanacja to idealny pretekst do ponownej naturalizacji ludzkoFci – dla myFlenia odwrotnie, to szansa na absolutn: denaturalizacj<, gdzie Fwiat ludzki stanie si< w koEcu jasny, przejrzysty, przenikalny dla reIeksji, wol-ny od mrocznych zale;noFci, od niezbadanych wyroków Realnego.

W istocie dla Bermana myFlenie jako takie mo;liwe jest tylko w epo-ce nowoczesnej. Przedtem substancja myFli nie by9a dostatecznie lotna, dostatecznie verdamp), by móc poruszaG si< zDrówn: swobod: w nowo ods9oni<tym ;ywiole mo;liwoFci. St:d u Bermana ma9o odniesieE do phi-losophia perennis; prawdziwa myFl zaczyna si< wraz zDcezur: modernitas, która ustanawia ca9kowicie now: epok< w dziejach, kiedy to myFlenie od-wa;nie ods9ania „rzeczywiste warunki ;ycia”, ale po to tylko, by je zmie-niG. Przedtem myFl tylko interpretowa9a i jedna9a si< zD tym, co zastane – teraz, w epoce nowoczesnej, myFlenie po raz pierwszy kreuje projekty, w których centrum stoi ludzkie ;ycie widziane w perspektywie „nieskoE-czonego rozwoju”.

Marshall Berman nieustannie deklaruje swoj: przynale;noFG do tej modernistycznej visionary company, a jednoczeFnie wci:; do niej zapra-sza: swoich czytelników, s9uchaczy i uczniów zDCUNY, tego najbardziej street-wise zDnowojorskich uniwersytetów, na który studenci przychodz: dok9adnie prosto „z ulicy”, by po raz pierwszy odkryG magiczn: mo;li-woFG, jak: jest „myFlenie” (jednym s9owem, absolutne przeciwieEstwo amerykaEskiej Ligi Bluszczowej, gdzie, tak jak we wszystkich innych kor-poracjach na Fwiecie, nikt ju; myFlenia ani nie odkrywa, ani nie upra-

Page 10: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,12

wia). Wszystkie jego teksty pe9ne s: biograLcznych odniesieE – jak po raz pierwszy spotka9 (to wa;ne s9owo dla Bermana) Marksa, Lukácsa, Benja-mina i jakim objawieniem (to te; wa;ne s9owo) by9y dla niego marksow-skie R$kopisy albo Historia i 'wiadomo'* klasowa. MyFlenie jest tu ;yciem, ;ycie jest myFleniem, w czym bardzo przypomina swego ziomka zDBronk-su Harolda Blooma, który równie; deklaruje, ;e nie ma dla niego ;ycia poza rozmyFlaniem o literaturze, zw9aszcza modernistycznej. Jego eseje to wi<c jednoczeFnie model egzystencjalny, pokazuj:cy, na czym polega ;y-cie prawdziwego modernisty; jako „malarz ;ycia nowoczesnego” Berman sam jest jego najbardziej witaln: cz<Fci:.

Taniec z Marksem

Pasj: bermanowskiego myFlenia jest Marks. Nie marksizm, lecz Marks. Karol Marks, cz9owiek i pisarz, jeden zDnajwi<kszych modernistów wszech czasów, którego Berman stawia obok Mallarmégo, Joyce’a i KaMi. Marks humanistyczny, pe9en „zmys9owego ciep9a i duchowej g9<bi”4, jeszcze nie-przes9oni<ty przez machin< terroretyczn", w której terror teorii w jej naj-zimniejszym mandaryEskim wydaniu à la Althusser zdominuje i wyprze wszystko, co ludzkie. Marks, autor tak romantyczno-humanistycznych R$-kopisów i ju; bardziej odczarowanego Kapita#u, które to dzie9a czyta Ber-man jako wizjonerskie ods9ony, pe9ne precyzyjnych wgl:dów w natur< ;y-cia nowoczesnego na miar< Szekspira i Dickensa, lecz ju; znacznie mniej stabilne w sferze projektów. Czyli, jak sugeruje tytu9 jednego zD esejów, robi:cy aluzj< do znanego wiersza Yeatsa: Marks tancerz, którego da si< mimo wszystko odró;niG od taEca zwanego marksizmem. Wi<cej jeszcze: Marks naprawd< ta!cz"cy – Marks zakochany, Marks zmys9owy, Marks upojony erotyk:, Marks zdegustowany prymitywizmem „wolnej mi9oFci” paryskich komunardów, Marks po;:daj:cy ciep9a stosunków mi<dzyludz-kich, od których zawsze czu9 si< oddzielony, Marks pragn:cy szcz<Fcia. Czyli Marks faustyczny, Marks wcielony i robi:cy u;ytek ze swojego cia-9a N a nie tylko i nie przede wszystkim Marks jako „kamienne spojrzenie” teorii, które zgodnie zDmarksistowsk: hagiograL: ujrza9o nowoczesnoFG na sposób niemal boski, poza uwarunkowaniem przez ideologi<.

4 Zob. w tym tomie, s. BB.

Page 11: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 13

Sta9: ambicj: Bermana, która ujawni9a si< ju; w jego pierwszej wa;nej ksi:;ce, All &at Is Solid Melts into Air, jest dokonaG syntezy Marksa jako klasyka modernizacji zDmodernistyczn: tradycj: literack:, przy pewnym wymini<ciu marksizmu jako teorii traktuj:cej Marksa wy9:cznie jako „Llozofa aktualnoFci”. W najwa;niejszym eseju ksi:;ki, b<d:cym czymF w rodzaju sequela do poprzedniej ksi:;ki, Wszystko, co sta#e, rozp#ywa si$ w powietrzu: Marks, modernizm i modernizacja, Berman tak oto opisuje ow: melting vision, któr: ewokuje s9ynna fraza zDManifestu komunistycz-nego: „Alles Stehende und Ständische verdampO” N

Kosmiczna skala i wizjonerska wielkoFG tego obrazu, jego niezmiernie skonden-sowana i dramatyczna si9a, jego niewyraHnie apokaliptyczny podtekst, wielo- znacznoFG jego punktu widzenia – ciep9o, które niszczy, jest równie; nadmia-rem energii, zalewem ;ycia – wszystkie te cechy maj: rzekomo byG znakami rozpoznawczymi modernistycznej wyobraHni. S: to tego rodzaju rzeczy, któ-re spodziewamy si< spotkaG u Rimbauda, Nietzschego, Rilkego albo Yeatsa „Wszystko w rozpadzie, w odFrodkowym wirze”.5

I chwil< póHniej:

Tak wi<c w pierwszej cz<Fci Manifestu Marks przedstawia przeciwieEstwa, któ-re b<d: kszta9towaG i wprawiaG w ruch kultur< modernizmu w nadchodz:cym stuleciu: w:tek nienasyconych pragnieE i pop<dów, permanentnej rewolucji, nieskoEczonego rozwoju, nieustannego tworzenia i odnawiania ka;dej sfery ;ycia; oraz jego radykaln: antytez<, w:tek nihilizmu, nienasyconej destrukcji, wstrz:sów i przesileE ;ycia, j:dra ciemnoFci, grozy.6

Inaczej jednak ni; Rimbaud, Nietzsche, Rilke i Yeats Marks gruntuje swo-j: „topniej:c: wizj<” w realnych przemianach spo9eczno-ekonomicznych, nie pozwalaj:c, by modernistyczny kwiat zbuntowa9 si< przeciw swym modernizacyjnym korzeniom. Tak zatem, jak Marksowi przydaje si< po-winowactwo zDwyboru zDnajwi<kszymi poetami nowoczesnoFci, wychwa-laj:cymi nadobLtoFG ;ycia uwolnionego zD okowów fa9szywych koniecz-noFci – tak te; poetom tym nale;y si< przypomnienie, ;e nie uprawiaj:

5 Tam;e, s. 87=. 6 Tam;e, s. 86C.

Page 12: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,14

oni art for art’s sake, lecz wypowiadaj: warunki spo9ecznej egzystencji, w których uczestnicz: na równi zDpogardzanymi przez siebie mieszczu-chami i niewyedukowanym proletariatem.

Bermana g9ównie jednak zajmuje sam Marks i jego modernistyczna, wysoce dialektycza melting vision „wizja rozp9ywania si<”7. Natychmiasto-wym efektem tego silnego misreading Marksa (jakby powiedzia9 ziomal zDBronksu Harold Bloom) jest jego „zmieszczanienie”: przesuni<cie punk-tu ci<;koFci zDprofetycznych wykrzykników na temat wykl<tego ludu pro-letariackiego w stron< apologii nowoczesnego „tu i teraz”, czyli bur;uazji. Jak ka;dy modernista Marks w opowieFci Bermana jest cz9onkiem klasy Fredniej i ca9a Bermanowska analiza tak Manifestu, jak i Kapita#u sprzyja wyraHnie dowartoFciowaniu mieszczaEstwa jako nadal najbardziej rewo-lucyjnej klasy w dziejach, która jako pierwsza pokaza9a, do czego zdolna jest ludzka aktywnoFG:

Co zaskakuj:ce, na nast<pnych kilku stronach – pisze Berman o konstruk-cji Manifestu komunistycznego (który w istocie nale;a9oby nazywaG, przy-najmniej w cz<Fcie pierwszej, Manifestem kapitalistycznym) – wydaje si<, ;e Marks nie zamierza grzebaG bur;uazji, lecz j: wychwalaG. Pisze nami<tn:, entuzjastyczn:, cz<sto liryczn: pochwa9< dzie9, idei i osi:gni<G bur;uazji. Istotnie, na tych stronach jego pochwa9y przewy;szaj: zdecydowaniem i si9: wszystkie peany, jakie formu9owali pod jej adresem przedstawiciele samej bur;uazji.8

Paradoks polega tu na tym, ;e najwi<ksz: oLar: dialektyki nowoczesnoFci okazuje si< w9aFnie samo mieszczaEstwo, które jako klasa panuj:ca nie posiada ;adnej legitymizacji (jak pami<tamy, wszystko, co sta9e, w tym ka;de „prawo naturalne” uzasadniaj:ce dominacj< jednej klasy nad drug:, w mi<dzyczasie wyparowa9o…), dlatego te; w zgodzie zDw9asn: ideologi: powinno znieFG warunki spo9eczne oparte na nierównoFci i panowaniu. To zatem, co decyduje o wielkiej pochwale bur;uazji u Marksa, jest jedno-czeFnie tym, co bur;uazj< w koEcu najprawdopodobniej „pogrzebie” – jak twierdzi Berman, wy9:cznie dla jej w9asnego dobra.

7 Tam;e, s. 887. 8 Tam;e, s. 88@.

Page 13: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 15

Berman skupia si< na zjawisku, które ju; György Lukács w Historii i 'wiadomo'ci klasowej nazwa9 „antynomiami myFli mieszczaEskiej”: po-k9ada nadziej< nie tyle w rewolucyjnej sile outsidera, czyli proletariatru, ile raczej w autosubwersywnych tendencjach samej bur;uazji i kapita-lizmu jako formacji wewn<trznie sprzecznej i niestabilnej. Pisze wi<c: „Kapitalizm jest przera;aj:cy w9aFnie dlatego, ;e wspiera ludzk: energi<, spontaniczne uczucie, rozwój cz9owieka tylko po to, by je zmia;d;yG, oszcz<dzaj:c nielicznych zwyci<zców na szczycie”9.

„Problem z kapitalizmem polega na tym, ;e tutaj podobnie jak gdzie indziej niszczy on ludzkie mo;liwoFci, które sam tworzy. Wspie-ra, a w istocie wymusza samorozwój wszystkich – jednak ludzki rozwój mo;e byG tylko ograniczony i zniekszta9cony”10. „[Bur;uazja], ta najbar-dziej kreatywna klasa, odcina si< od swojej w9asnej kreatywnoFci”11. Albo jeszcze w innym miejscu: „Spo9eczeEstwo bur;uazyjne traktuje swoich robotników jak przedmioty, a jednak rozwija ich podmiotowoFG”12. No-woczesne mieszczaEstwo tworzy koncepcj< jednostkowej emancypacji, praw cz9owieka, odkrywa nieznane dot:d g9<bie duchowe indywiduum w romantycznej teorii Bildung, otwiera nadzieje na nieskoEczony samo-rozwój i zindywidualizowane d:;enie do szcz<Fcia, decyduje si< na ob9<d-ne ryzyko „innowacji przez permanentn: autodestrukcj<” – a jednocze-Fnie odbiera sobie wolnoFG w „kapitalistycznej religii”, w której k9ania si< nowemu bóstwu praw rynku traktowanych zD równym nabo;eEstwem co niegdysiejsze prawa boskie. „Fikcja Prawa Naturalnego – która wy-korzystuje wszystkie wieloznacznoFci zarówno «natury», jak i «prawa» i za spraw: której dyskurs opisowy i normatywny ulegaj: rozmazaniu – z niezmiern: si9: przykuwa ludzi do ich ról”13 – pisze Berman, wskazuj:c na samoograniczaj:cy si< charakter bur;uazyjnej rewolucji, która rozpo-czyna si< od ulotnienia wszystkiego, co obowi:zuj:ce, by chwil< póHniej zatrzymaG si< na odtworzeniu sztywnej granicy przestrzeganej w formie iFcie religijnego kultu. Rozdzia9 o fetyszyzmie towarowym zDKapita#u po-

9 Tam;e, s. @C–@A. 10 Tam;e, s. 88>–88?. 11 Tam;e, s. 86@. 12 Tam;e, s. B7. 13 Tam;e, s. AC.

Page 14: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,16

kazuje t< drug:, „kultow:” stron< bur;uazyjnej dzia9anoFci ekonomicz-nej, w której – jak to póHniej ujmie Benjamin w swoim s9ynnym eseju – kapitalizm, niegdyF si9a wszechprofanuj:ca, sam wyst<puje jako nowa religia14. Fanatyzm, zD jakim kapitalista akumuluje kapita9 i zD jakim fety-szyzuje wartoFG dodatkow:, która sakralizuje wytworzony przezeE towar, jest zdaniem Marksa FciFle religijnego pochodzenia: wykazuje wszystkie cechy uzale;nienia ludzkiego umys9u od jego w9asnego wytworu, który si< wyalienowa9 od swego twórcy. O ile jednak Marks (podobnie jak ca9a marksistowska ortodoksja) uwa;a mieszczaEstwo za formacj< sprzeczn: bezp9odnie i ja9owo, na zawsze skazan: na quasi-religijn: s9u;b< wyobco-wanemu bóstwu Kapita9u, i inwestuje w now: klas<, proletariat – o tyle Berman lokuje swoje nadzieje w bur;uazji w9aFnie, s:dz:c, ;e rozsadzaj:-ce je napi<cie doprowadzi w koEcu do zwyci<stwa tendencji profanacyj-nej. A wówczas, jak twierdzi, nast:pi przejFcie od kapitalizmu jako reli-gijnej heteronomii do kapitalizmu jako autonomii samorealizacji, gdzie…

Ludzie nie czuj: si< ju; zmuszeni do spe9niania niekoEcz:cych si< ;:daE obcej Woli – s: wolni przynajmniej na tyle, ;eby myFleG o sobie… Jednak, powia-da Marks, mimo tego wszystkiego „pragnienie zabawy” w jego czystej formie, gdy tylko zostanie rozniecone, nigdy nie mo;e zostaG st9umione; dlatego ludzie nigdy nie pozwoliliby, by ich wolnoFG znów ca9kowicie znik9a, a „faustowski konIikt” – b<dzie trwa9 i modyLkowa9 kapitalizm tak d9ugo, jak on sam b<dzie trwa9.15

Ta inwestycja w nowoczesne mieszczaEstwo, które w koEcu rozwi:;e fau-stowski dylemat – „Dwie dusze ;yj: w piersi mej!” – na rzecz swobodnego poszukiwania szcz<Fcia, to najbardziej charakterystyczny rys Bermanow-skiej interpretacji Marksa, najsilniej chyba oddalaj:cy j: od klasycznej marksistowskiej ortodoksji, wiecznie poszukuj:cej outsidera i alternatywy dla bur;uazji16. Podobnie jak Adorno i Horkheimer, którzy w Dialektyce

14 Por. Walter Benjamin, Capitalism as Religion, [w:] Selected Writings vol. I, trans. W. Jennings, Harvard University Press, Cambridge Mass. 8==A. 15 Tam;e, s. >8, >6. 16 Berman ma tu tak;e swoich prekursorów, przede wszystkim Adorna, który nigdy nie zaprzesta9 pracy nad „FwiadomoFci: mieszczaEsk:”, ale tak;e, co sam podkreFla, Herberta Marcusego, którego Eros i cywilizacja opowiada o przejFciu od kapitalizmu

Page 15: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 17

o'wiecenia deklaruj:, ;e b<d: broniG oFwiecenia przed nim samym, od-wo9uj:c si< do jego lepszej, „obiecanej” wizji, tak samo u Bermana Marks „ma nadziej< na zaleczenie ran nowoczesnoFci dzi<ki pe9niejszej i g9<b-szej modernizacji”17. Chce ocaliG modernitas przez przepracowanie N iFcie freudowskie Durcharbeiten N skonIiktowanej wewn<trznie psyche jedy-nej klasy b<d:cej rzeczywistym noFnikiem nowoczesnej dynamiki, czyli bur;uazji. Marks Bermana nie jest wi<c jednolicie „lewacki”; jest w nim tak;e spora doza „romantycznego liberalizmu”, zDktórym Bermanowi (za jego nauczycielem Lionellem Trillingiem) bardzo po drodze. Niech<tny wszelkiemu kolektywizmowi, który, jak s:dzi, zniszczy9 marksistowsk: ortodoksj<, Berman usi9uje wy9owiG zDMarksa aspekt humanistyczny, ro-dem zDniemieckiego romantyzmu:

Tym, co tak bardzo uderzy9o mnie w esejach Marksa z 8?BB roku – pisze w eseju poFwi<conym jego odkryciu wczesnych r<kopisów Marksa – a czego w ogóle si< nie spodziewa9em, by9a jego wra;liwoFG na jednostk<. Te wczesne eseje wyra;aj: konIikt mi<dzy Bildung i wyalienowan: prac:. Bildung jest podstawow: ludzk: wartoFci: w liberalnym romantyzmie… obejmuje ono ca9: rodzin< idei takich, jak „subiektywnoFG”, „odnalezienie samego siebie”, „dorastanie”, „to;samoFG”, „samorozwój” i „stawanie si< tym, kim si< jest”. Marks sytuuje ten idea9 w hi-storii nowo;ytnej i przedstawia teori< sytuuj:c: go w kontekFcie spo9ecznym.18

Bermanowski Marks siedzi wi<c bardzo mocno w okopach mieszczaE-skiego humanizmu, zDjego Iagowym poj<ciem Bildung, które towarzyszy europejskiej bur;uazji nieprzerwanie od Goethego po Rorty’ego, od Wil-helma Meistra po Ironi$, przygodno'*, solidarno'*. MieszczaEska Bildung pojmowana jest przezeE ca9kowicie demokratycznie (jak trafnie zauwa-;a, prawdziwym mistrzem bildungsroman jest Bruce Springsteen): ka;dy mo;e zostaG cz9onkiem klasy Fredniej, która „robi si< sama”; ka;dy mo;e podj:G ten wysi9ek samostanowienia w projekcie „nieskoEczonego samo-rozwoju”; i ka;dy mo;e opuFciG tradycjonalne pielesze „idiotyzmu ;ycia wiejskiego”, by staG si< mieszczaEskim modernist:, którego ;ywio9em jest

prometejskiego, skupionego represyjnie na wytwarzaniu, do spo9eczeEstwa postproduk-cyjnego, orLckiego i narcystycznego, skupionego na poszukiwaniu szcz<Fcia. 17 Zob. w tym tomie, s. 867. 18 Tam;e, s. @B–@C.

Page 16: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"!#! $%&'%(-)*$+*,18

myFlenie. Bur;uazja musi tylko zrozumieG, czym jest, czyli najbardziej rewolucyjn: klas: w dziejach, dla której kapitalizm jest narz<dziem, nie panem; zamiast imitowaG feudaln: arystokracj<, musi przyj:G w pe9ni Fwiadomie to;samoFG, jak: projektuje dla niej Marks w Manife'cie.

W Bermanowskim uj<ciu Marksa nie znajdziemy wi<c Fladu anty-humanizmu, tak typowego dla systematycznej terror-theory spod znaku Lukácsa czy Althussera. Nie znajdziemy go, choGby dlatego, ;e Berman nie widzi najmniejszego powodu, by nowoczesne myFlenie mia9o pod-dawaG si< wymogom rzeczywistoFci kapitalistycznej. Antyhumanizm jest bowiem dok9adnie tym, czego chce kapitalizm jako wyalienowana machina paseudonaturalistycznych praw: „automatu [który] posiada w osobie kapitalisty FwiadomoFG i wol< – Frodek pracy jest wi<c o;y-wiony d:;noFci:, aby zredukowaG do minimum opór przeciwdzia9aj:-cej mu, lecz elastycznej natury ludzkiej”19. Dehumanizacja wspó9czesnej „LlozoLi aktualnoFci” – linia ci:gn:ca si< w póHnonowoczesnej myFli od Nietzschego, przez Heideggera, po Althussera i Deleuze’a, Lacana i Ji-Kka – okazuje si< tu alienacyjn: tendencj: samego kapitalizmu, której przeciwstawiG si< mo;e tylko jedna bariera, wprawdzie plastyczna, ale jednak stawiaj:ca opór: cz9owiek.

Jako marksowski humanista Berman nie ma ani zrozumienia, ani cierpliwoFci dla ca9ej XX-wiecznej myFli, która, jak s:dzi, uleg9a „reli-gii kapitalistycznej”, porzucaj:c cz9owieka albo dla automatów, albo dla Übermenscha N tego, co nieludzkie i ponadludzkie N a co w istocie wy-chodzi na jedno. Ju; we Wszystko, co sta#e, rozp#ywa si$ w powietrzu so-lidaryzowa9 si< zDDuchem Ziemi, który naFmiewa si< zDFausta, ;e ten ju; marzy o byciu istot: nadludzk:, kiedy jeszcze tak naprawd< nigdy nie sta9 si< cz9owiekiem. Tak samo w tej ksi:;ce. W eseju o Izaaku Bablu Ber-man Fwietnie wychwytuje nietzscheaEski moment nowoczesnej polityki, jakim jest „wywo9ywanie barbarzyEców”: karnawa9owy Iirt zDprzemoc:, który znosi melancholijn:, wewn<trznie skonIiktowan: FwiadomoFG mieszczucha, by zast:piG j:, choGby na moment, siln: i bezreIeksyjn: wol: p9owej bestii, zdoln: do ka;dego, najbardziej nawet gwa9townego aktu. I podczas gdy JiKek i Badiou b<d: nas dziF przekonywaG, ;e ten rodzaj „nowych narodzin” (bo jest to po prostu quasi-religijna formu9a

19 Tam;e, s. A6.

Page 17: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

!"#$% &"'()*(+ 19

born again) dopiero daje akces do prawdziwej subiektywnoFci, okreFlonej odt:d tylko przez fanatyczne oddanie Sprawie, Berman spokojnie weHmie stron< Babla, który wyleczy9 si< zDfascynacji prost: si9: i doceni9 kompli-kacje mieszczaEskiego podmiotu, lepiej czuj:cego si< w ;ywiole w:tpli-woFci ni; w stanie wiernopoddaEczej interpelacji.

W eseju Od Pary(a po Gda!sk ten antyfanatyczny ton jest jeszcze wy-razistszy. Berman krytykuje tu Jamesa Billingtona i jego Fire in the Minds of Men za infantyln: rewolucyjn: egzaltacj<, która ka;e mu zachwycaG si< Leninem jako „najbardziej m<skim zDreformatorów” zdolnym do „na-g9ej ch9odnej depersonalizacji”20. Gdy diagnozuje ten typ rewolucyjnoFci jako „desperacki skok w jednowymiarow: wiar<”21, to jest to jednocze-Fnie najlepsza charakterystyka „lewicy lacanowskiej”, która dziF przej<9a sztafet< „nieludzkiego” po Lukácsu i Althusserze. Tak;e kiedy pisze o Lu-kácsu, choG zDwielkim szacunkiem i niezwyk9: wprost wyrozumia9oFci: (jakiej osobiFcie nie podzielam), podkreFla fanatyczno-religijny wymiar jego „nawrócenia na komunizm”, ironicznie stwierdzaj:c, ;e w ten sposób marksizm nabawi9 si< swojego Tertuliana i Augustyna zDich nienaruszal-nym przez fakty credo quia absurdum.

Wszystkie te przejawy dehumanizacji, depersonalizacji i quasi-reli-gijnego samooLarowania, jakie Berman zD niepokojem Fledzi na lewicy, s: dla niego tylko kolejnymi Lgurami kapitalistycznej alienacji, jedynie wzmagaj:cymi najgorsze antyhumanistyczne tendencje kapitalizmu; w ;adnym zaF sensie nie mog: one stanowiG oparcia dla sensownej sub-wersji. Powracaj:c do odwiecznej formu9y wiernopoddaEczego oddania, grzebi: one to, co najcenniejsze w rewolucji nowoczesnoFci: odwag< my-Flenia, które wypowiedzia9o wojn< wszelkiej alienacji, nie chc:c ju; wi<-cej s9u;yG – ani Bogu, ani Obcej Woli, ani Partii, ani Sprawie. Jedynym sloganem nowoczesnego podmiotu jest i ma pozostaG: non serviam! Ka;-dy rodzaj s9u;by, upodmiotowienia przez poddanie (sujetion, jak mawia Lacan, podkreFlaj:c t< dwuznacznoFG) – czy to bogom rynku, czy boskiej sprawie rewolucji – jedynie zawraca nas zDdrogi modernitas. A tego Ber-man, wierny pierwszemu wielkiemu entuzjaFcie nowoczesnoFci Markso-wi, absolutnie nie chce.

20 Tam;e, s. >=. 21 Tam;e.

Page 18: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

SPIS RZECZY

Agata Bielik-Robson Marks ta!cz"cy # $%&'()*+, -.+$%*+,(&'/0' W samym 1rodku zam2tu. Przygody z marksizmem -3

4 Marks: tancerz i taniec 56- Wolno17 i fetyszyzm 89. Wci": czekam na dworcu #8; Studs Terkel: :ycie na muralu 96< Ludzie w Kapitale =>? Wszystko, co sta@e, rozp@ywa si2 w powietrzu: Marks, modernizm

i modernizacja 6AB3 Znaki na ulicach 68#C Od Pary:a po Gda!sk 6#6D Kosmiczna hucpa Györgya Lukácsa 6#94E Izaak Babel: czekaj"c na barbarzy!ców BA644 Meyer Schapiro: obecno17 podmiotu B6>4- Walter Benjamin: anio@ w mie1cie BBF4. Melodia uwolniona z okowów B5A

0/('GH -<<

Page 19: Marshall Berman, Przygody z marksizmem
Page 20: Marshall Berman, Przygody z marksizmem

T!umaczenie: Sebastian Szyma"skiRedakcja: Katarzyna To#koKorekta: Joanna DzikProjekt ok!adki: Hanna Gill-Pi$tek, Tomasz Pi$tekna podstawie koncepcji gra%cznej grupy two&ywoProjekt typogra%czny: Sk!ad:

Druk i'oprawa: www.opolgraf.com.pl

Wydawnictwo Krytyki Politycznejul. Nowy (wiat )*++-+,- [email protected]

Ksi$&ki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dost.pne s$ w promocyjnej cenie w CK Nowy Wspania!y (wiat (Nowy (wiat )*, Warszawa), (wietlicy KP w /odzi (ul. Piotrowska 0+0, /ód1), (wietlicy KP w Trójmie#cie (Nowe Ogrody *2, Gda"sk) oraz ksi.garni internetowej KP (www.sklep.krytykapolityczna.pl), a w cenie detalicznej w sieci Empik i dobrych ksi.garniach na terenie ca!ej Polski.