Mariusz Prokopowicz Zagadnienie subsystencji w … esse, pragnie zanalizować w jego świetle...

36
1 PIERWODRUK: M. GOGACZ (RED.), SUBSYSTENCJA I OSOBA WEDŁUG ŚW. TOMASZA Z AKWINU, „OPERA PHILOSOPHORUM MEDII AEVI. TEXTUS ET STUDIA”, T. 8, ATK, WARSZAWA 1987, S. 67-105. Mariusz Prokopowicz Zagadnienie subsystencji w tekstach św. Tomasza z Akwinu Wstęp 1. Ogólne wprowadzenie Podjęcie w tej pracy ciekawego i filozoficznie ważnego zagadnienia subsystencji zawdzięczam dr Tadeuszowi Klimskiemu, ponieważ to na jego seminarium ujawniła się konieczność bliższego zainteresowania się problemem subsystencji. Na seminarium analizowaliśmy traktat „De potentia” św. Tomasza od strony metodologicznej i merytorycznej. Ponieważ problem osoby zasadniczo dotyka zagadnienia substancji, należało doprecyzować różne sposoby określenia jej przez św. Tomasza. Substancja wiąże się z hipostazą i właśnie subsystencją. Właściwe określenie subsystencji napotkało różnego rodzaju trudności, szczególnie w kwestii płaszczyzny decydującej o zjawianiu się tego problemu. Czy subsystencja to subsystencja wyłącznie bytu osobowego?; czy jej zadaniem jest określenie jednostki jako jednostki?; jak się ma do aktu esse, przypadłości i quidditas?; czy wiąże się z momentami aktualnymi, czy łącznościowymi bytu?; czy jest w płaszczyźnie skutków, czy przyczyn?; czy właściwe jest tłumaczenie jej jako podbytowanie” i co miałoby to oznaczać? Takie i inne trudności kazały mi sięgnąć do niektórych tekstów św. Tomasza.

Transcript of Mariusz Prokopowicz Zagadnienie subsystencji w … esse, pragnie zanalizować w jego świetle...

1

PIERWODRUK: M. GOGACZ (RED.), SUBSYSTENCJA I OSOBA

WEDŁUG ŚW. TOMASZA Z AKWINU, „OPERA

PHILOSOPHORUM MEDII AEVI. TEXTUS ET

STUDIA”, T. 8, ATK, WARSZAWA 1987, S. 67-105.

Mariusz Prokopowicz Zagadnienie subsystencji w tekstach

św. Tomasza z Akwinu

Wstęp

1. Ogólne wprowadzenie

Podjęcie w tej pracy ciekawego i filozoficznie ważnego zagadnienia subsystencji

zawdzięczam dr Tadeuszowi Klimskiemu, ponieważ to na jego seminarium ujawniła się

konieczność bliższego zainteresowania się problemem subsystencji. Na seminarium

analizowaliśmy traktat „De potentia” św. Tomasza od strony metodologicznej i merytorycznej.

Ponieważ problem osoby zasadniczo dotyka zagadnienia substancji, należało doprecyzować

różne sposoby określenia jej przez św. Tomasza.

Substancja wiąże się z hipostazą i właśnie subsystencją. Właściwe określenie

subsystencji napotkało różnego rodzaju trudności, szczególnie w kwestii płaszczyzny

decydującej o zjawianiu się tego problemu. Czy subsystencja to subsystencja wyłącznie bytu

osobowego?; czy jej zadaniem jest określenie jednostki jako jednostki?; jak się ma do aktu esse,

przypadłości i quidditas?; czy wiąże się z momentami aktualnymi, czy łącznościowymi bytu?; czy

jest w płaszczyźnie skutków, czy przyczyn?; czy właściwe jest tłumaczenie jej jako

„podbytowanie” i co miałoby to oznaczać?

Takie i inne trudności kazały mi sięgnąć do niektórych tekstów św. Tomasza.

2

Jednocześnie okazało się, że opracowań na ten temat jest niezmiernie mało, co

ostatecznie zadecydowało o konieczności wnikliwszej analizy tego zagadnienia i podjęcia próby

napisania pracy. Zarazem, wydaje się, że problem ten jest ważny dla metafizyki, skoro dotyczy

substancji będącej właściwym przedmiotem jej zainteresowania.

2. Szczegółowa problematyka

Substancję można ujmować w różnych aspektach. Metafizyka realistyczna, po wykryciu

aktu esse, pragnie zanalizować w jego świetle pozostałe komponenty bytu przygodnego. Taka

metoda pozwala odróżnić różne porządki analiz. Jeżeli w centrum uwagi jest esse bytu, to trzeba

ustalić, o jakim bycie mówimy, jak jest zbudowana jego substancja, jak się ma w stosunku do

procesu stwarzania, które decyduje o tym, że byty bytują w ten a nie inny sposób.

Ukonstytuowanemu bytowi przysługuje samodzielne działanie, można zatem pytać,

gdzie są źródła takiej samodzielności, co jest samodzielne i jakie są tego skutki.

Wielopłaszczyznowość ujęcia bytu każe prześledzić funkcjonowanie różnego typu

metafizyk. Zarazem konieczna jest konfrontacja z odpowiednimi odpowiedziami innych

autorów. Dla tego typu badań należy znaleźć adekwatną metodę.

3. Uwagi metodyczne

3.1. Uzasadnienie planu pracy

Plan pracy jest wyznaczony przez określoną problematykę. Skoro subsystencja wiąże się

z substancją, należało zbadać odpowiednie porządki obszaru substancjalnego. Jeżeli decydujący

dla metafizyki jest aspekt esse, postanowiłem wyróżnić porządek stwarzania, w którym

najwyraźniej widać pozycje esse w substancjach bytów przygodnych. Zarazem to, że byt bytuje

we właściwym dla siebie obszarze, pozwala rozpoznawać rzeczywistość z punktu widzenia

porządku bytowania. Ostateczne sformułowanie definicji subsystencji w oparciu o różne,

niespójne teksty św. Tomasza, okazało się niemożliwe w jednej metodologii. Dlatego każda z

badanych prac Akwinaty ma swój oddzielny paragraf.

3.2. Uwagi o języku

W pracy używam różnego rodzaju latynizmów i neologizmów. Chodzi tu przede

wszystkim o precyzyjność języka filozoficznego, w którym niejednokrotnie brak odpowiedniej

polskiej terminologii.

3

1. Zagadnienie substancji

Problem subsystencji jest częścią problemu substancji, a ten z kolei wprowadza w całe

zagadnienie bytu.

Byt aspektywnie ujęty jest właściwym przedmiotem metafizyki. „Subsystencja” jako

zagadnienie jest problemem metafizycznym, dotyczącym bytu jako bytu.

1.1. Byt a substancja

Użyte przez Arystotelesa sformułowanie „byt jako byt”, określające przedmiot

zainteresowania metafizyki - filozofii pierwszej, jest u Tomasza niewątpliwie rozumiane nieco

inaczej, zgodnie z odmiennym rozumieniem rzeczywistości. Jeżeli mówimy o innej koncepcji

bytu, to tym samym - o innej koncepcji substancji. Jest tak, skoro „nazwa byt odnosi się w sposób

absolutny i pierwszy do substancji, a wtórnie do przypadłości”1. Coś nie może być bytem, o ile

nie jest substancją. Jednak, czy nazwy „byt” i „substancja” można traktować zamiennie?

Zagadnienie nie jest łatwe.

Rozwiązanie modemy otrzymać przez wprowadzenie bardzo ważnego dla metafizyki

odróżnienia na porządek poznawczy i porządek ontyczny. Poznawcze ujecie jakiegokolwiek

przedmiotu nie jest tym samym, co jego bytowanie, lub inaczej mówiąc - coś nie bytuje tak, jak

jest poznawane.

Jeżeli metafizykę interesują głównie substancjalne aspekty bytu, to ma się prawo używać

tych terminów zamiennie, ponieważ mówiąc o substancji mówi się o bycie w aspektach

ostatecznych. Problem komplikuje się wtedy, gdy okaże się, że substancja nie jest tym, co

ostatecznie wyjaśnia strukturę bytu jako bytu.

Jeżeli metafizyk chce mówić o bycie szukając dla niego warunków, dzięki którym jest w

ogóle bytem, to:

a) Gdy substancja jest czymś, co dotyczy istotowych elementów bytu, bez których rzecz

nie byłaby bytem, to odróżnienie na byty proste i złożone, substancje proste i złożone, nie

zmienia tego, że mówiąc o substancji mówimy o bycie. To jest najwyraźniej porządek

poznawczy, o ile mówimy o fakcie poznawania bytu, ale zarazem i ontyczny, o ile rzeczywiście -

niezależnie od poznawczego ujęcia - substancja warunkuje bytowanie. Przecież „bytować”,

według realistycznej metafizyki, to istnieć niezależnie od poznawania.

Dlatego jakakolwiek klasyfikacja bytów będąc zabiegiem poznawczym, nie wyklucza, że

jeżeli to byt jest warunkiem informacji o sobie ujawniając to, na mocy czego jest bytem, i jeżeli

1 „Sed quia ens absolute et per prius dicitur de substantiis et per posterius et quasi secundum quid de accidentibus”. De ente, 10.

4

tym jest substancja, to przysługując każdemu bytowi może być - terminologicznie - używana z

nią zamiennie.

Porządek bytowania wyznacza tutaj porządek poznawczy.

b) Jeżeli substancja jest tym, przez co byt bytuje „per se”, to samodzielność bytowa

(niektórzy powiedzą samoistność) wskazuje, że dzięki substancji byt posiada te racje, z powodu

których bytuje niezależnie od czegoś innego, (np, od przypadłości), a także - co ważne w tej

analizie - niezależnie od poznawania. Zauważmy, że gdyby poznanie było warunkiem bytowania,

to wykluczone byłoby posiadanie przez byt substancji, która nie byłaby wtedy „per se”, lecz

tylko „przez poznanie” nie będąc wtedy substancją samodzielną.

To ukazuje, że poznawczo ujęty porządek bytowania, ma swoje korzenie w

substancjalności bytu.

Podkreślany przez idealistów fakt, że o bycie można mówić tylko wtedy, gdy jest

poznany - przez co odróżnienie na porządek poznania i bytowania jest absurdalne - jest

konsekwencją niedostrzeżenia przez nich, że to byt sprawia możliwość orzekania o nim, a

zarazem - że poznanie jest czymś, co przysługuje bytowi, ale na sposób relacji.

c) Jeżeli substancja jest podmiotem (podłożem) przypadłości, to mówiąc o

przypadłościach nie można nie mówić o substancji, jako że przypadłości nie mogą bytować, o ile

nie są zapodmiotowane. Jeżeli mówimy, że byt „ten oto” jest złożeniem substancji i przypadłości,

to byt jest „czymś więcej” niż substancja, (o ile jest takim bytem). Ontycznie wiec nie są tym

samym. Natomiast w ujęciu poznawczym (na gruncie metafizyki) orzekanie o przypadłościach

implikuje orzekanie o substancji. Rzecz jednak w tym, że odnosi się to do bytu „tego oto”, a nie

do innego, np. Boga, który nie ma przypadłości. Dlatego metafizyk ma prawo powiedzieć, że

warunkiem bycia bytem (a nie poznania bytu) nie są przypadłości. W poznaniu uwyraźnia się

więc porządek ontyczny. Bytowanie umożliwia poznawanie, ale nie odwrotnie. Wykrycie

istnienia Boga dokonuje się dzięki poznaniu, ale nie dzięki poznaniu poznania, lecz z powodu

poznania bytowania.

Warunki ontyczne bytu nie są warunkami poznawczymi. Jeżeli więc metafizyk mówi o

„bycie jako bycie”, to chce mówić właśnie o elementach ontycznych bytu, nie koniecznie

będących kompletnym jego uposażeniem jako „tego oto”, ale takich, które powodują sam fakt

bycia bytem.

W takim rozumieniu, mówiąc o substancji mówimy o bycie i Wice Wersa. Jest to o tyle

słuszne, o ile substancja (porządek istotowy) jest ostatecznym powodem bycia bytem. Ta

wcześniej sygnalizowana komplikacja jest uzasadniona właśnie przy badaniu Tomaszowego

rozumienia bytu. Jeżeli u Arystotelesa substancję, każdy byt, komponowały ostatecznie forma i

materia, to egzystencjalne rozumienie bytu u Tomasza powoduje „wciśnięcie” esse w inny

porządek, ale czy to znaczy, że w porządek pozasubstancjalny?

5

Cenna merytorycznie i metodologicznie jest uwaga Gilsona, iż „można rzeczywiście

twierdzić, że cała jego (Tomasza) koncepcja bytu nosi na sobie znamię podstawowego

rozróżnienia między porządkiem „bytu jako bytu”, to jest porządkiem substancji, a porządkiem

przyczyny „bytu jako bytu”, to jest porządkiem istnienia (...) Zależnie od tego, czy położymy

nacisk na jeden czy na drugi aspekt doktryny, dojdziemy do dwóch bardzo różnych interpretacji

tomizmu”2.

Zatem zamienne używanie terminów „byt” i „substancja” jest wykluczone, o ile

substancja ma określać wyłącznie porządek istotowy.

1.2. Substancja a esse

1.2.1. Rozumienie substancji

Tomasz z Akwinu przy definiowaniu substancji posługuje się arystotelesowskim

ujęciem: substancję rozumie się dwojako3:

- jako istotę rzeczy (w znaczeniu quidditas)

- jako podmiot lub podłoże (suppositum)

Substancja jako podmiot utożsamia się z istotą (w znaczeniu essentia) w substancjach

prostych; natomiast w substancjach złożonych, sama jest złożona, stanowiąc podmiot dla

przypadłości4. Substancji przysługuje to, że jest „per se”, bytuje samodzielnie, a nie w czymś

drugim. Tomasz operuje więc terminami Arystotelesa: forma, materia, przypadłości, istota,

substancja. W jakim porządku znajduje się esse i czy właściwe jest mówienie o substancji z

pominięciem istnienia?

1.2.2. Porządek egzystencjalny i esencjalny

E. Gilson proponuje, aby „wszelką taką ontologię, czyli naukę o bycie, w której pojęcie

substancji jest równoważne z pojęciem bytu, nazwać „ontologią esencjalną”. Powiemy wtedy, że

w „ontologii esencjalnej” składnik stanowiący dopełnienie substancji jest ostatecznym

elementem rzeczywistości. Sprawa będzie inaczej się przedstawiała w „ontologii

egzystencjalnej” w której byt określa się w zależności od istnienia”5.

Jak widać, w porządku esencjalnym pominięte jest esse. Być może, że rządzą tutaj racje

historyczne. Tomasz budował swoją metafizykę posługując się całą bogatą tradycją, którą chciał

przekształcić w jej własnych ujęciach. Ostatecznie wyprowadzi inne wnioski.

2 E. Gilson: Byt i istota, 77. 3 „Uno modo dicitur substantia quidditas rei, quam significat definitio (...) alio modo dicitur substantia subiectu vel suppositum”. Sum. Theol. I, 29, 2, c. 4 „Aliud vero est quod est fundamentum accidentibus”. De potentia, IX, 1. 5 E. Gilson: Tomizm, 53.

6

Być może, mamy prawo - rozumiejąc przeinterpretowanie Tomasza - mówić o substancji,

której jednym z elementów jest esse. Powiedzielibyśmy wtedy, że istnienie jest aktem istoty,

uzasadniającym fakt takiego, a nie innego bytowania substancji. Z drugiej strony, oddzielenie

powyższych dwóch porządków jest cennym zabiegiem dydaktycznym, ustawiającym myśl

Tomasza w całym kontekście historycznym. Ostatecznie wiec, porządek esencjalny jest

substancjalny, o ile ten ostatni odnosimy do istotowych składników bytu. Takie ujecie jest

prawomocne tylko dydaktycznie.

1.2.3. Porządek aktu w substancji

Przez akt rozumie się coś, co jest zrealizowane, co jest czymś, o czym można orzekać

(odnośnie do bytów). Akt jest czymś lub akt jest aktem6. Aktem jest coś, co istnieje, bytuje,

subsystuje itp. W porządku ontycznym akt przeciwstawia się możności7, możność może ulec

aktualizacji. Racją aktu jest bycie w akcie. Akt w jednym porządku jest aktem, w innym -

możnością.

Można powiedzieć, że być w akcie to mieć w sobie dostateczne powody do istnienia jako

byt lub „coś” w przeciwieństwie do możności.

Esencjologiczne potraktowanie substancji wskazuje na formę, która jest aktem. W tym

ujęciu zmożnościowana przez materię forma stanowi istotę bytu. Tomasz powie, że forma jest

„completum substantiae”8 (dopełnieniem substancji). Będąc aktem w porządku esencjalnym, jest

tym, dzięki czemu substancja jest tym, czym jest. Przy utożsamieniu bytu z substancją zanika

esse. Jednocześnie, skomponowanie istoty nie może dokonywać się bez esse; tym samym

porządki egzystencjalne i esencjalne są nieoddzielone.

Egzystencjalne potraktowanie substancji wskazuje na istnienie jako akt w stosunku do

istoty. Będąc „aktem w stosunku do”... istnienie każe potraktować istotę jako możność.

Częściowe rozwiązanie tych trudności znajdujemy w Tomaszowym oddzieleniu

porządku dwu aktów w substancjach złożonych. Tomasz mówi, że „w substancjach zaś

złożonych z formy i materii jest podwójne złożenie z aktu i możności; po pierwsze - z samej

substancji, która jest złożona z materii i formy, po drugie - z substancji już ukomponowanej i z

esse; co zatem możemy nazwać, że są z tego, czym są (quod est) i z esse, albo z tego, czym są

(quod est) i że są (quo est)”9.

6 Sformułowanie „akt jest aktem” jest bardzo precyzyjne, aczkolwiek może wzbudzić sprzeciw logików, nie zawsze idących ścieżkami zgody z interpretacjami metafizyków. 7 Możność to nie możliwość. Możność odnosi się do tego, co realne; możliwość jest w porządku poznawczym. 8 Cont. Gent., II, 54. 9 „In substantiis autem, compositis ex materia et forma est duplex compositio actus et potentiae: prima quidemipsius substantiae, quae componitur ex materia et forma; secunda vero ex ipsa substantia iam composita et esse; que etiam potest dici ex quod est et esse; vel ex quod est et quo est”. Cont. Gent., II, 54.

7

W wypowiedzi Tomasza mamy do czynienia z dwojakim rozumieniem terminu

substancja: raz jest ona złożeniem z formy i materii (za Arystotelesem), drugi raz jest substancją

wziętą w znaczeniu tradycyjnym i posiada esse. Próba przekroczenia Arystotelesa jest niełatwa,

powoduje też trudności terminologiczne.

Pozostając przy porządku dwóch aktów możemy zapytać, czym jest to coś, co powoduje,

że byt jest w akcie? Wcześniej sygnalizowałem, że w porządku esencjalnym forma jest aktem,

jest tym, co powoduje, że substancja „jest tym, czym jest”. Przypisanie formie wyłączności w

procesie aktualizowania może sugerować jej tożsamość z esse lub pominięcie jego roli.

W „Summie Teologii”, gdzie Tomasz posługuje się często terminem esse, powie on o

Bogu, że jest formą w tym sensie, że nie jest złożeniem10. Jednocześnie forma w Nim jest tym

samym, co istota i istnienie11. Tego typu twierdzenia są - oczywiście - skutkiem metody

Tomasza: są poszukiwaniem przyczyn przez skutki, dostępne dla władz poznawczych człowieka.

Powyższe trzeba mieć na uwadze szczególnie tam, gdzie Tomasz chce mówić o

aktualności elementów bytowych nie używając terminu esse z powodu korzystania z ujęć innych

autorów. Arystotelesowskie, czy nawet boecjańskie opisanie bytu dokonuje się przeważnie w

obszarze terminów mających wyrazić aktualizację np. formy. Jeżeli forma wyjaśnia to, „czym byt

jest” (uściślając - czym substancja jest), to nie odpowiada „dlaczego jest”. To powodowało

konieczność wprowadzenia dwóch aktów. Skoro powód „dlaczego” tkwi w bycie, to mógłby

podpadać pod to, „czym on jest”. W takim przypadku rozdział nie wydaje się sensowny.

Wchodzimy tutaj w dyskutowane wciąż odróżnienie na istotę i istnienie.

Tomasz Sutton, uczeń Tomasza z Akwinu, powie, że cały problem realizmu zasadza się

na zagadnieniu esse i essentia12. Dla naszego tematu jest to o tyle ważne, że subsystencja odnosi

się do substancji w jej „podwójnym” wymiarze, właśnie istoty i istnienia.

1.2.4. Istota i istnienie

Jeżeli w rozpoznawaniu struktury bytów stwierdzamy konieczność posiadania przez nie

istoty, to - oczywiście - powodem, dla którego ją posiadają, nie jest nasze poznanie. Mamy prawo

zapytać, co jest przyczyną tego, że coś jest istotą?13.

Rozpoznając strukturę istoty powiemy, że jest ukomponowana z momentu aktualnego: z

formy i z momentu możnościowego, jednostkującego byt: z materii. Przyjmijmy, że istota (forma

i materia) wyznacza porządek substancjalny. Byt przygodny posiada dające się poznać

przypadłości, które z racji swej zmienności, nieistotności, domagają się podmiotu. Ten podmiot

10 „Est igitur per essentiam suam forma, et non compositus ex materia, et forma”. Sum. Theol. I, 3, 2, c. 11 Sum.Theol. I, 3, 3, c. 12 Tomasz Sutton: De esse et essentia, cap. I, 5. 13 Jest tu pewne przesuniecie z „mieć” na „być”, bo przecież „bycie” jest warunkiem posiadania.

8

nazywamy substancją. Stąd istota jawi się jako złożenie substancjalne. Należy dostrzec, że

rozpoznanie takiej kompozycji nie jest jej uzasadnieniem w aspekcie przyczynowym, jest jej

uzasadnieniem co najwyżej strukturalnym. Jeżeli tak, to przyczyną istoty jest albo ona sama,

bądź jeden z jej elementów, albo żaden z nich, a tylko „coś z zewnątrz”14.

Problem jest ciekawy, bo przecież przyczyną tego, że istota jest tym, czym jest, jest

właśnie złożenie15. Jeżeli złożenie jest jakąś relacją, to powiemy, że przyczyną złożenia jest

relacja, a ponieważ relacja jest wtedy relacją, gdy ma kresy, ostatecznie - przyczyną byłyby jej

kresy. W tym przypadku kresami są takie elementy, jak forma i materia. Można dalej pytać o

powody wejścia formy i materii w relacje. Powodem takim nie może być materia jako możność,

jako że możności nie przysługuje działanie16. Forma jest aktem, wiec mogłaby być właściwą

przyczyną istoty. Jednakże aby tak było, musiałaby istnieć. Można odpowiedzieć, że musi istnieć,

skoro jest aktem, bowiem być aktem, to być czymś lub po prostu być.

Nie wolno jednak zapominać, że jest to analiza bytów naturalnych z tej racji, że są one

dostępne władzom poznawczym. Jest to na razie porządek rozpoznawania elementów bytu tak,

jak są nam dostępne, ale - co nadal chcę podkreślić - stwierdzenie, że coś jest, nie wyjaśnia

ostatecznie - dlaczego jest. Takie odróżnienie jest sensowne u Tomasza właśnie z racji

rozpatrywania bytów, które gdzieś i kiedyś zostały zapoczątkowane.

Jeżeli dotychczas wykryliśmy formę, o której powiemy, że jest aktem, będącym (na razie)

właściwą przyczyną bytowania istoty, to konsekwentnie trzeba zapytać o powód istnienia

formy. „Ta oto” właściwa „temu oto” bytowi przygodnemu forma nie może być ostateczną jego

przyczyną, ponieważ sama musi domagać się przyczyny tego, że jest (o ile odnosi się do bytu

uprzyczynowanego). Forma zatem nie może być przyczyną tego, czym jest substancja, i zarazem,

że ona jest. Stąd nie może być zarazem powodem jej aktualizowania i urealniania.

Racja bycia formy w akcie jest poza nią - tkwi w esse. To esse powoduje realność formy.

Forma dzięki esse jest w akcie realnym, a dzięki temu, czym jest - w akcie substancjalnym. Czy

akt substancjalny (esencjalny) bytu jest dzięki esse, czy na mocy samodzielnej działalności

formy?17.

Esse urealniające jest czymś właściwym dla bytu przygodnego, jest istnieniem

zmożnośoiowanym. A skoro tak, to domaga się przyczyny (jako złożenie) w czystym esse - Bogu.

Bóg zatem stwarza istnienie bytu przygodnego.

14 Podobną analizę i choć nie tak dokładnie rozdzielając przeprowadza Tomasz w Summie: I, 3, 4, c. 15 Każde złożenie jest późniejsze od swoich komponentów i zależne od nich. Por. Sum. Theol. I, 3, 4, c. 16 Tomasz powie: „co jest w możności, nie może być sprowadzone do aktu inaczej niż przez byt w akcie”. Tamże. 17 Pytanie to znajdzie później odpowiedź.

9

Dosięgnęliśmy tutaj najtrudniejszych spraw, związanych ze strukturą bytu,

najtrudniejszych już chociażby dlatego, że jak Tomasz pisze, „o rzeczach prostych nie możemy

mówić inaczej, jak tylko w ten sposób, jak gdyby były złożone, z których czerpiemy poznanie”18.

W dotychczasowej analizie postępowaliśmy następująco:

1. Rozpoczynaliśmy badania od bytów przygodnych - poznanie dotyczy „ciągu” skutek -

przyczyna.

2. Przyjęliśmy, że substancja daje się rozpoznać jako złożenie z formy i materii, stanowiącej

istotę.

3. Złożenie istotowe domaga się przyczyny, którą musi być akt, a więc forma substancjalna.

4. Problem, czy forma „dopełnia” byt, tym samym - czy byt jest skończony w granicach tak

rozumianej substancji.

5. Stwierdzenie konieczności przyczyny dla formy, którą jest esse bytu przygodnego.

6. Bóg racją aktu istnienia bytu stworzonego.

7. Przesuniecie jednoczesne analizy w obszary Bóg - byty stworzone, a więc analiza odwrotna od

dotychczasowej, właściwej dla sposobu poznawania.

Najważniejsza dla dalszego badania jest uwaga w punkcie 7. Spojrzenie „od strony Boga”

jest - jak się wydaje - niezwykle istotne dla zrozumienia ujęć Tomasza. Zarazem to spojrzenie

dokonuje się dopiero po uzasadnieniu konieczności istnienia Boga19. Myślenie przyczyna -

skutek jest naświetleniem zagadnień w aspekcie esse20.

Tu najwyraźniej widać, dlaczego można mówić o substancji pomijając esse i go nie

pomijając; dlaczego właściwe jest mówienie zarazem w porządku esencjalnym i

egzystencjalnym. Jeżeli docieramy do zagadnienia esse, to wkraczamy w problematykę Boga.

Gilson właściwie ujął sprawę pisząc, że „wszyscy zgadzamy się, że nie posiadamy pojęcia esse21.

Nie posiadamy w tym sensie, że adekwatną „odpowiedzią” na esse jest tylko esse. Spotkanie

bowiem z Bogiem jest spotkaniem z esse. Spotkanie z człowiekiem znaczy spotkanie ze

złożeniem, a jak wiadomo złożenie nie dotyczy obszaru aktu istnienia z racji jego całkowitej

prostoty.

Z powyższego wynika ponowne podkreślenie konieczności odróżnienia porządku

poznawczego od ontycznego. Porządek esse jest porządkiem ontycznym, a „cofanie się do

przyczyn” jest w porządku poznawczym, co nie znaczy, że jest on równoznaczny z

dydaktycznym22.

18 „Quod est simplex, et unum, non potest repraesentari, nisi per multa”. Sum. Theol., I, 3, 4, 1. 19 Ze względu na temat, nie wydawało się konieczne drobiazgowe prześledzenie Tomaszowych „dróg”. 20 Stąd dowody na istnienie Boga można właściwie nazwać „drogami”, gdyż osiągnięcie ich celu pozwala „spojrzeć” od esse sprawiającego. 21 E. Gilson, Byt i istota, 97. 22 Ujęcie dydaktyczne jest aspektem ujęcia poznawczego na gruncie każdej nauki. Metafizykę specyfikuje inny typ odróżnień. Wejście „w krąg” esse jest właściwym ontycznym spojrzeniem.

10

Dla pełniejszego wejścia w problematykę, właściwą naszemu tematowi, potrzebne jest

krótkie prześledzenie teorii przyczyn u św. Tomasza.

1.2.5. Problem przyczyn

O przyczynie mówimy wtedy, gdy pytamy, na mocy czego coś jest czymś. Jak więc widać,

nasze wcześniejsze analizy dosięgały tego zagadnienia. Mówiąc, że substancja jest złożeniem,

określamy jej wewnętrzne, przyczynujące ją elementy: formę i materię. Formą nazywa się

przyczynę formalną, materię - przyczynę materialną.

Jeżeli istota domaga się przyczyn poza tymi, które ją stanowią, a domaga się w pytaniu o

powód istnienia, o sprawczość, to esse nazywamy przyczyną sprawczą. O wewnętrznym

ukomponowaniu dynamicznego aktu i możności (w obszarze substancji) w „tę oto”, a nie inną

istotę, decydują przyczyny celowe23. Przyczyny celowe to byty (np. słońce, pokarm, rodzice)

wyznaczające typ istoty danego bytu, aktualizujące (choć nie urealniające) możnośoiowe

istnienie substancji.

Kompletny byt przygodny, ukonstytuowany jest z dwóch przyczyn wewnętrznych

(formalnej i materialnej), zależnych od dwóch zewnętrznych (sprawczej i celowej). Jest to

mówienie o bycie w aspekcie sprawczym, bo bytowo ujęte przyczyny wewnętrzne są nie tyle

przyczynami, co komponentami, wewnętrznie stanowiącymi istotę bytu.

Wydaje się, że mówienie o porządku przyczynowym może dokonywać się w dwóch

obszarach:

1. Przez pytanie przyczynowe typu „dlaczego”? Jest to pewna refleksja poznawcza, prawomocna

na terenie wielu nauk.

Metafizykę wyróżnia pytanie „dlaczego coś jest tak a tak”. Metafizyk powinien wyjaśnić

specyficzne znaczenie terminu „istnieje”, które nie zawsze może być zastąpione przez „jest”,

„bytuje”, „egzystuje” i „subsystuje” itp.24

2. Przez opisywanie i wyjaśnienie komponowania się bytów w akcie sprawczym. Jest to ujęcie

nie tyle poznawcze, ile ontyczne. Wcześniej sygnalizowałem to odróżnienie, sprowadzające się

(w pewnym momencie) do spojrzenia „od strony Boga”. Tym samym jest to badanie od strony

przyczyny sprawczej, od esse, decydującego o właściwym rozumieniu konstytuowania się bytu.

Znalezienie granic tych porządków pozwoli wyjaśnić wiele nieporozumień, tak co do

metody metafizyki, jak i wniosków, wyprowadzonych z analizy bytów.

Ważne jest to, że do właściwego porządku bytowania warto - i chyba trzeba - docierać

przez porządek stwarzania, który poprzedzony jest właściwym i również adekwatnym dla bytu

23 Przyczyn celowych nie wolno utożsamiać z osiem. Cele są wyznaczone przez podmioty, nie wchodząc w strukturę istotową. 24 Terminy te będą dalej wyjaśnione.

11

porządkiem poznawania. Znaczy to, że z poznawczego pytania „dlaczego”, przejdziemy do

podobnego -ontycznego. Z tego względu sensowne wydaje się postawienie zagadnienia

subsystencji w porządku stwarzania, prowadzącym do porządku bytowania.

W definicjach subsystencja określana jest jako substancja aspektywnie ujęta.

W analizach porządku sprawczego będę starał się pokazać ten element substancji, dzięki

któremu ona subsystuje. Nazwie się go subsystencją, co jest sensowne o tyle, o ile jest to

porządek sprawczy.

Dodatkowym uzasadnieniem jest to, że Tomasz oddziela rzeczownikowe ujęcie

(subsistentia) od czasownikowego (subsistere). Rzeczownikowo będę mówił właściwie o

elemencie bytu, decydującym o subsystowaniu, czyli terminem subsystencja określę to, co

powoduje subsystowanie. Subsystowanie wyraźnie wskazuje na „przejaw bytowania”, dlatego

może być jasno opisane dopiero z pozycji bytowania.

1.2.6. Jedność bytu

Dotychczas używałem terminologii: byty proste i złożone. Jeżeli Tomasz mówi o

jakimkolwiek złożeniu, to chce wskazać na fakt posiadania przez byt możności. W każdym

złożeniu da się wyróżnić porządek aktu i możności, coś ontycznie poprzedza coś, jest

aktualizowane dzięki czemuś. To, co jest aktualizowane, to możność, która jako coś realnego

„nastawiona” jest na aktualizowanie. Byt niezależnie od tego, czy jest prosty, czy złożony, jest

bytem i w tym sensie powiemy, że jest bytem niepodzielnym (ens indivisum), co wskazuje, że jest

jednością (unum). W takim rozumieniu „unum convertitur cum ente”25, a to, co nie przynależy do

bytu, jest poza nim.

Właściwą racją jedności jest esse, w pierwszym rzędzie powodujące to, że byt jest bytem,

czyli jednością. „Esse jako esse” jest ostatecznym warunkiem poznawczym i pierwszym

warunkiem ontycznym.

2. Określenie subsystencji i trudności

Chciałbym podać tutaj te określenia „subsystencji”, w których termin ten jest względnie

wyraźnie definiowany. Będzie to zarazem wskazanie na znaczenia terminu „substancja”. Jest tak

dlatego, że definicja subsystencji jest uwikłana w definicję substancji.

25 „Unum enim nihil aliud significat, quam ens indivisum. Et ex hoc ipso apparet, quod unum convertitur cum ente. Nam omne ens aut est simplex, aut compositum”. Sum. Theol. I, II, l, c.

12

2.1. W „Sumie Teologii” czytamy, że według Arystotelesa substancję rozumie się

dwojako. Po pierwsze, nazywa się substancją istotę rzeczy (quidditas), którą oznacza definicja,

odpowiednio do tego mówi się, że definicja oznacza substancję rzeczy. Grecy tę substancję

nazywają „usia”, a my możemy ją nazwać istotą (essentia). Po drugie - substancja to podmiot lub

podłoże, które subsystuje w zespole (genere) substancji. To przyjmując, ogólnie można stosować

także nazwę oznaczającą odniesienie; w ten sposób nazywa się podłożem. Nazywa się także

trzema nazwami rzecz oznaczającymi, odnośnie do trojakiego rozważania tak zwanej substancji.

Są to: rzeczywistość, subsystencja, hipostaza. Nazywa się subsystencją według tego, że

substancja bytuje (existere) per se, a nie w czymś drugim. Mówimy subsystować, gdy nie w

czymś drugim, lecz w sobie bytuje. Nazywa się rzeczywistością według tego, że jest podłożem

jakiejś natury powszechnej, tak jak ten człowiek należy do rzeczywistości ludzkiej. Nazywa się

hipostazą lub substancją według tego, że jest podłożem dla przypadłości”26.

2.2. W „De potentia” czytamy, że „w substancjach prostych nie ma różnicy miedzy

podmiotem i istotą (essentia), bowiem nie ma w nich materii jednostkującej, lecz sama istota w

nich jest subsystencją” (...) Substancja zaś, która jest podmiotem, ma dwa znaczenia:

- Po pierwsze, nie potrzebuje zewnętrznego podłoża, w którym byłaby podtrzymywana,

lecz jest podtrzymywana przez samą siebie i to nazywamy subsystowaniem, bo bytuje

(existere) quasi per se, a nie w czymś drugim.

- Po drugie, jest podłożem przypadłości znajdując się pod nimi, dlatego nazywa się

substare (czymś, co znajduje się pod).

„Tak więc substancja, która jest podmiotem, o ile subsystuje, nazywa się „usiosis” albo

subsystencją, o ile zaś „substat” (jest pod) nazywa się hipostazą według Greków albo substancją

pierwszą według łacinników”27.

26 „...secundum philosophum, in V Metaphys., substantia dicitur dupliciter. Uno modo dicitur substantia quidditas rei, quam significat definitio, secundum quod dicimus quod definitio significat substantiam rei, quam quidem substantiam Graeci usiam vocant, quod nos essentiam dicere possumus. Alio modo dicitur substantia subiectum vel suppositum quod subsistit in genere substantiae. Et hoc quidem, communiter accipiendo, nominari potest et nomine significante intentionem, et sic dicitur suppositum. Nominatur etiam tribus nominibus significantibus rem, quae quidem sunt res naturae, subsistentia et hypostasis, secundum triplicem considerationem substantiae sic dictae. Secundum enim quod per se existit et non in alio, vocatur subsistentia, illa enim subsistere dicimus, quae non in alio, sed in se existunt. Secundum vero quod supponitur alicui naturae communi, sic dicitur res naturae; sicut hic homo est res naturae humanae. Secundum vero quod supponitur accidentibus, dicitur hypostasis vel substantia”. Sum. Theol. I, 29, 2, c. 27 „In substantiis vero simplicibus, nulla est differentia essentiae et subiecti, cum non sit in eis materia individualis naturam communem individuans, sed ipsa essentia in eis est subsistentia. Et hoc patet per philosophum et per Avicennam, qui dicit, in sua metaphysica, quod quidditas simplicis est ipsum simplex. Substantia vero quae est subiectum, duo habet propria: quorum primum est quod non indiget extrinseco fundamento in quo sustentetur, sed sustentatur in seipso; et ideo dicitur subsistere, quasi per se et non in alio existens. Aliud vero est quod est fundamentum accidentibus substentans ipsa; et pro tanto dicitur substare. Sic ergo substantia quae est subiectum, in quantum subsistit, dicitur ousiosis vel subsistentia; in quantum vero substat, dicitur hypostasis secundum Graecos, vel substantia prima secundum Latinos”. De potentia IX, 1, c.

13

Powyższe definicyjne określenia subsystencji, które spotyka się u Tomasza, będą

uzupełnione wieloma innymi (już raczej kontekstowymi) w trakcie dalszych analiz. Jednak już w

tych, wydawałoby się najwyraźniejszych tekstach, pojawia się szereg trudności

terminologicznych, takich jak:

1) brak terminu „esse”, co może prowadzić na drogę esencjalnej interpretacji,

2) użycie „trudnego” terminu „existere” i „per se”,

3) wieloznaczność terminu „substancja”.

Ad 1) Brak terminu esse może mieć przynajmniej dwa powody: historyczne lub ontyczne.

Historyczne widziałbym w tym, że Tomasz posługuje się w analizie poglądami Arystotelesa:

konsekwentnie pomija (w tych partiach) nieadekwatny dla Filozofa termin „esse”. Skądinąd

Tomasz posługuje się nim w innych partiach tekstów, również w kontekście „subsistere”. Nie

jest i nie może być wierny sobie wierząc tradycji.

Z metafizycznego punktu widzenia, termin „esse” może być mu niepotrzebny, o ile

„pracuje” w „ontologii esencjalnej”, czyli w obszarze samej istoty. Trzeba zauważyć, że mówiąc w

„De potentia” o substancjach prostych, odnosi do nich termin „forma”. Dlatego wydaje się, że

„zagadnienie esse” występuje w tych tekstach, ale uwikłane w historyczno-esencjalne ujęcia.

Ad 2) Potrzeba określenia „stanu bytowego” rozważanych substancji każe wprowadzić

termin „existere”. W tym miejscu ważne jest podkreślenie różnic terminologicznych wyrazów,

którymi będziemy się dalej posługiwali:

a) „Existere” tłumaczę przez „bytować”, ponieważ - jak wynika z całokształtu tekstów

Tomasza - używa go na oznaczenie „pozycji istnienia” czegoś, co jest w akcie. Ponieważ w

akcie (czy aktem) jest zarówno esse, jak i forma, istota, przypadłości, wobec tego

„existere” odnosi się do całokształtu bytu (byty przygodne łącznie z przypadłościami).

b) Można zauważyć, że Tomasz bardzo pilnuje, aby o bycie przygodnym nie powiedzieć,

że istnieje, w terminologii „essendi”. Essendi oznacza tylko Boga. Tomasz co najwyżej

podkreśli, że byt przygodny „ma esse”, ale „nie jest esse”28.

Ad 3) Trudności związane z tym terminem były omawiane wyżej w tej pracy.

Wieloznaczność jest tutaj podwójna:

a) ta, na którą wskazuje sam Tomasz,

b) aspekty esencjalne, czy egzystencjalne analiz.

Nie bardzo wiadomo, czy terminowi „quasi” w odniesieniu do bytowania samoistnego

substancji (z „De potentia”) przypisywać, czy nie przypisywać dużego znaczenia. Takie i inne

podobne trudności terminologiczne wynikają z możliwie różnego typu interpretacji

filozoficznych. Pewną pomocą mogą być analizy filologiczne, ważne szczególnie dla terminu

„subsistere”.

28 Por. Sum. Theol., I, 3, 4, c.

14

Tłumaczenia etymologiczne29:

a) „subsisto, - ere”: stanąć, trwać, bytować samoistnie, istnieć,

b) „sisto, - ere”: stawić się, zjawić się, ujawnić, stać, trwać, przebywać,

c) można przeanalizować, czy nie mamy tu do czynienia ze zbitką „sub-existere”. Gdyby

była to zbitka, wtedy powiedzielibyśmy, że sub-systować (już interpretując) to „być

podłożem dla bytowania”!

d) „subsistentia” występuje obok greckiego terminu „usiosis”, który można by

przetłumaczyć jako - „bodziec powodujący do istnienia (bytowania)”, czy też „to, co prze

do wcielenia istnienia (bytowania)”.

Jak widać, trudności z ujednoznacznieniem są duże. Ważne jest to, że najwyraźniej

„subsystencja” występuje w obszarze problemu substancji oraz wiąże się z zagadnieniem

podłoża i bytowania. Ujawnienie właściwej strony znaczeniowej może dokonać się przez

konkretną analizę, zgodną z wcześniej zaproponowanym modelem.

3. Subsystencja w porządku stwarzania

3.1. Stworzenie „ex nihilo” a emanacja

Rozważania o stwarzaniu są tu konieczne nie tylko z powodu wcześniej wskazanych

potrzeb metodologicznych., lecz także dlatego, że „sub-systencja” zjawia się u Tomasza często w

trakcie pokazywania komponowania się bytów jako skutku procesu stwarzania.

Jeżeli coś jest „per se”, to niekoniecznie „e se”. Łącznie, te dwa określenia możemy

odnieść tylko do Boga. Byty przygodne nie będąc „a se” domagają się przyczyny, dzięki której -

odnośnie do substancji - są per se. Oczywiście, żeby bytować, byt przygodny musi zostać

stworzony.

Koncepcja stwarzania, radykalnie odcinająca się od emanacyjnej, powinna być

analizowana w świetle struktury bytów przygodnych.

W emanacyjnym ujęciu byt stworzony posiada esse „rozlane” przez Boga i w tym sensie

ma Jego esse. Rozumowanie wydawałoby się - poprawne - jest takie, że skutek zawiera to, czego

udziela przyczyna. Jednak poprawna droga poznawcza nie pokrywa się z ontyczną, przynajmniej

w tym sensie, że jest nieadekwatna do tego wycinka badań. Jeżeli byt przygodny posiada esse

absolutum, to nie może być przygodny, a dodatkowo - Bóg stwarzałby siebie, co jest

absurdalne30. Być może, że przyczyną tego typu błędów jest uznanie, iż stwarzanie jest relacją w

29 Alojzy Jougan: Słownik kościelny łacinsko-polski, KSW, Poznań-Warszawa-Lublin 1958. Słownik łacińsko-polski, oprac. K. Kumaniecki, PWN, Warszawa 1976. 30 Por. M. Gogacz: Istnieć i poznawać, 136-140.

15

płaszczyźnie Bóg - człowiek. Jeżeli Bóg jest „ipsum esse”, to nie może wchodzić z nami ani w

relacje kategorialne, ani transcendentalne. W pierwszym przypadku musiałby posiadać

przypadłości (relacja jest przypadłością) i nie musi być wtedy czystym aktem, w drugim

przypadku - musiałby udzielić swojego esse, co prowadzi do wcześniej wskazanych trudności.

Można jednak powiedzieć, że relacje zachodzą w płaszczyźnie człowiek - Bóg i tylko z tej

pozycji można mówić o stwarzaniu jako relacji (przez ujecie poznawczo-ontyczne bytów

przygodnych do przyczynowo-ontycznego bytu pierwszego). Jeżeli wykrywamy w bytach

stworzonych konieczność posiadania przez nie aktu esse, jako powodu ich realności, to możemy

powiedzieć, że:

1) akt ten nie jest czysty, absolutny, skoro jest zmożnościowany. Jest to - poznawczo

biorąc - ujecie jakby „od dołu” konieczne o tyle, o ile byt nie jest samym esse;

2) akt esse jako akt nie może być niczym (realnie) poprzedzony i w tym sensie mówimy,

że jest „ex nihilo” - z niczego, o ile jest to rozpatrywane „od góry” w porządku stwarzania.

Sens powiedzenia z „niczego” jest prawomocny odnośnie do esse nie wymagającego

przyczyny.

Możemy powiedzieć że byt stworzony jest od razu dany jako compositum istnienia i tego,

co je „osłabia”, „uszkadza”, co w terminologii Arystotelesa nazywamy materią pierwszą, a lepiej

możnością31.

Metafizycznie biorąc, aktem jest wyłącznie esse i ono będzie pierwszym i właściwym

powodem (choć nie jedynym będąc jedną z przyczyn) dalszego komponowania się bytów.

Powyższe rozważania odnosiły się do aktu esse w bytach przygodnych, które jest

urealnione (w procesie stwarzania) przez samoistny akt istnienia. Bóg stwarza przygodne akty

esse zarazem podtrzymując je w istnieniu32. Stwarza akt esse bytu przygodnego33, ale nie

zapoczątkowuje go. Stwarzać, to powoływać do istnienia przez udzielenie esse. Zapoczątkowanie

powoduje powołanie do bytowania czegoś jako realnego poprzez porządek relacyjny, co jest

wykluczone w odniesieniu do esse Boga. Dlatego też zapoczątkowanie wymaga związania esse z

możnością. Tym samym urealnienie przez akt esse bytu przygodnego jako zapoczątkowanie, jest

inne od urealnienia przez esse Boga (stwarzanie)34.

3.2. Urealnienie a aktualizowanie35

31 Termin „materia” może wprowadzić dużo nieporozumienia, szczególnie odnośnie do pierwszeństwa wobec „materii drugiej” (tej, która jest związana z formą i dzięki formie). Inne problemy są stawiane w związku z istnieniem materii pierwszej, które - w realistycznym ujęciu - przysługuje jej wyłącznie w tym sensie, że jest realna, o ile jest związana z aktem. Bezwzględnie „jako taka” samodzielnie nie istnieje. 32 M. Gogacz, tamże, 109. 33 Dokładne analizy, ukazujące konieczność odróżnienia aktów esse. Por. M. Gogacz, tamże, 92-106. 34 Tamże, 109. 35 Odróżnienie proponowane przez M. Gogacza. Tamże, 92-106.

16

Zagadnienie to nie tylko wyjaśnia dalej powyższe odróżnienia, ale także jest zasadnicze

dla rozwiązania problemu subsystencji. Ściśle ujmując, jest to w moim przekonaniu jedyna droga

do poprawnego ustawienia zagadnienia subsystencji w porządku stwarzania. Mieczysław

Gogacz pisze: „Urealnienie oznacza zaistnienie czegoś, spowodowanie egzystencjalnego statusu

bytu. Aktualizowanie oznacza spowodowanie w bycie tego, że czynnik uniedoskonalający dany

akt powoduje skutki doskonalące, (...) inaczej mówiąc aktualizowanie sprowadza się przede

wszystkim do przyjmowania przez byty skutków obecnej w nim możności. Różni się od

urealnienia, które wobec tego polega na przyjmowaniu przez byt skutków obecności w nim aktu

istnienia, stwarzanego przez przyczynę sprawczą”36. Sądzę, że takie odróżnienie ma swoje

źródło w dwuaspektowym spojrzeniu na akt esse bytu przygodnego:

1) spoglądając „od góry”, akt esse jako akt jest prosty i w tym sensie mógłby odnosić się

do czystego esse Boga, przynajmniej tak, że będąc „wyabstrahowany” poznawczo jest

niemożliwy do odróżnienia;

2) spoglądając „od dołu” akt esse jest zmożnościowany jako „ten oto”, co powoduje

konieczność szukania dla niego przyczyny. Dlatego powiemy, że byt jest urealniony w

procesie stwarzania. Jednocześnie możność współstanowi z aktem właśnie „ten akt”;

dlatego możność jest czymś realnym, przez co umożliwia właśnie aktualizowanie, czyli

„wypełnianie się” bytu na miarę wyznaczoną przez możność.

Jeżeli aktualizowanie powoduje skutki doskonalące, to nie przez urealnienie, gdyż inaczej

byt aktualizowałby tylko esse będąc wtedy wyłącznie czystym esse, co jest niemożliwe z racji

posiadania możności. Realna możność właśnie przez to, że jest realna, umożliwia

aktualizowanie, a ponieważ jest możnością, nie może aktualizować esse. Jednocześnie powodem

realności możności jest esse, dlatego w sensie właściwym - to ono będąc powodem realności i

możności umożliwia aktualizowanie. Można zatem powiedzieć, że:

1) czysty akt esse urealnia stwarzając, ale nie aktualizuje skoro nie posiada możności,

2) akt esse bytu przygodnego -

- urealnia, zapoczątkowując (co nie znaczy konstytuując), powoduje bytowanie

- aktualizuje (konstytuuje) w obszarze możnościującej go materii pierwszej, czyli dzieje

się to dzięki niej (dzięki realnej możności);

3) aktualizująca rola aktu esse inaczej działa w bytach osobowych i nieosobowych, stąd

sensowne jest takie odróżnienie.

3.3. Rola aktu istnienia w bytach osobowych i nieosobowych37

36 Tamże, 98-100. 37 Tamże, 98-100.

17

Temat ten ukazuje w inny sposób funkcjonowanie formy w bytach przygodnych

osobowych i nieosobowych i pozwala pokazać rolę subsystencji w wykrywaniu różnicy między

istotą a istnieniem.

Powodem odróżnienia bytów osobowych od nieosobowych jest fakt posiadania przez nie

rozumności. Byt osobowy określa Tomasz jako jednostkę w rozumnej naturze38. Ze względu na

istotną odmienność struktury bytowej osoby można mówić o odmiennym sposobie

funkcjonowania w niej aktu esse.

Stwierdzamy, że:

1. Akt esse bytu osobowego urealnia cały porządek substancjalny

a) rozumność wskazuje (poznawczo) na samodzielność porządku substancjalnego w

bycie osobowym,

b) samodzielność ma źródła w tym, przez co byt jest tym, czym jest (formą),

c) forma duchowa w bycie osobowym nie może urealniać z racji ontycznej budowy, jej

działanie przejawia się w zdolności do samodzielnego aktualizowania porządku

substancjalnego (istotowego),

d) forma w porządku stwarzania uzyskuje samodzielność - zdolność do aktualizacji „per

se” we właściwej dla danego bytu realności możności, która to realność jest

gwarantowana przez esse.

Dzięki uzyskanej realności, zaktualizowana przez esse forma aktualizuje (per se)

substancję.

Ostatecznie, akt esse jest powodem realności bytu i aktualizacji formy, a tym, dzięki

czemu aktualizuje się porządek substancjalny uzyskując samodzielność, jest forma

posiadająca „moc” działania per se.

2. Akt esse bytu nieosobowego urealnia i aktualizuje porządek substancjalny:

a) substancjalność cechuje brak samodzielności (rozpoznawanie braku rozumności),

b) brak samodzielności ma źródła w formie, niezdolnej do aktualizowania „per se”

porządku substancjalnego,

c) forma nie aktualizuje, akt esse jest powodem zarówno urealniania, jak i aktualizowania

całego porządku bytu. Musi tak być, skoro forma nie posiada samodzielności.

3.4. Skutki „dopuszczenia esse”

3.4.1. Skomponowanie elementów bytowych

Wspominałem już, że esse bytu przygodnego ma moc urealniania na sposób

zapoczątkowywania w odróżnieniu od stwarzania (gdyby stwarzało, udzielałoby ponownie 38 „hoc nomen persona, est speciale nomen individui rationalis naturae”. De potentia XX, 2.

18

esse). Dlatego zapoczątkowywanie odnosi się zarazem do urealniania i aktualizowania. W

obszarze urealnionej niedoskonałości (możność) następuje aktualizacja. Aktualizuje się

oczywiście to, dzięki czemu byt jest tym, czym jest, czyli kształtuje się porządek substancjalny.

Precyzyjniej mówiąc, aktualizują się te przyczyny, które będą stanowiły istotę bytu, co dokonuje

się w obszarze podłoża.

Wcześniej zauważono, że realna możność istnienia aktu przygodnego, określana

terminem materia pierwsza, jest podłożem (podmiotem) dla aktualizacji.

Podłoże jest tym, dzięki czemu jest możliwa aktualizacja, a więc jest czymś

zmożnościowanym i realnym. To bardzo ważny moment dla zrozumienia myśli świętego

Tomasza.

Jeżeli definiuje on substancję jako podłoże39, to definicja jest pozornie arystotelesowska,

ponieważ substancja musi posiadać możność, co tym samym wymaga dla niej aktu, którym

ostatecznie jest esse. Skoro na podłożu materii pierwszej aktualizuje się to, przez co byt jest tym,

czym jest, wobec tego czymś pierwszym (nie ma tu „momentów czasowych”) zaktualizowanym

jest forma. Jest tak, bo przecież komponowanie nie może być czymś przypadkowym, ale od razu

wyznaczonym przez „momenty gatunkowe”; a zarazem dokonuje się to w obliczu przyczyn

celowych, zewnętrznych, podobnie jak przyczyna sprawcza pomagających w realizowaniu się

bytu „na jego miarę”. Zaktualizowana w polu podłoża forma jest natychmiast urealniana

(kształtuje się w realnej możności) przez esse (esse gwarantuje realność materii pierwszej -

możności). Forma jest wiec jednostkowana przez materię (materię pierwszą w sensie

właściwym jako składnik istoty) aktualizując istotę, skutkiem czego aktualizuje się ciało40. Istotę

jednostkuje materia, to ona (jako materia druga) zasadniczo wyznacza „cosiość”, miarę „tego

oto” bytu.

W innej terminologii można powiedzieć, że aktualizowanie się formy „per se” i „in se” -

przecież dynamiczne - „uwalnia” relację transcendentalną, umożliwiającą (o ile formę urealni

esse) zmożnościowanie formy w istotę bytu, urealnioną przez esse.

Podsumowując trzeba powiedzieć, że substancja aktualizuje się w obszarze realności

możności, która to realność jest możliwa dzięki aktowi esse, stanowiącym zarazem o jedności

compositum. W tak zarysowanej koncepcji widać wyraźnie konieczność odróżnienia istoty od

istnienia.

Boecjańskie przedzielenie „quo est” i „quod est” najpełniej funkcjonuje w Tomaszowym

ujęciu. Jak zobaczymy, dalsze partie pracy będą zasadniczo dotyczyły struktury bytów

osobowych.

39 Sum. Theol. I, 29, 2, c. 40 Dotyczy to wyłącznie bytów osobowych.

19

3.4.2. Rola subsystencji w odróżnieniu istoty i istnienia

Tezę można sformułować następująco: urealnianie przez akt esse bytu przygodnego musi

być czymś różnym od aktualizowania porządku istotowego przez formę w bycie osobowym.

Pokazuje to tekst Tomasza, który jest uważany za jeden z najbardziej uwyraźniających

konieczność oddzielenia porządku esse i essentia41.

„Wszystko, co jest w zespole substancji, jest złożono jako realna kompozycja przez to, co

należy do grupy substancji, jest z powodu swojego esse subsystujące i trzeba, aby jego esse było

inne niż ono (to). Inaczej nie mogłoby się różnić co do esse z tymi, z którymi jest zgodne co do

swej istoty (quidditas), gdyż zawarte we wszystkich, które są wprost w grupie substancji, jest

złożone zarazem z esse i z tego, co jest. Są jednak niektóre w grupie substancji, przez

przynależenie (reductionem), jak zasady substancji subsystującej, w których omawiana

kompozycja nie zachodzi. Bowiem nie subsystują i stąd właściwego esse nie mają. Podobnie dla

przypadłości, ponieważ nie subsystują, esse nie jest ich własne, lecz jakiś podmiot jest na ich

miarę. Stąd słusznie możemy powiedzieć, że bardziej należą do bytu niż są bytami”42.

W analizie tekstu przeprowadzonej z punktu widzenia porządku stwarzania

stwierdzamy:

1. Tomasz odróżnia porządek substancji od porządku esse (esse właściwego dla danego

bytu) wskazując na realność kompozycji.

2. Być w grupie substancji to być zarazem czymś złożonym z esse (esse jest warunkiem

tego, że coś jest substancją).

3. Substancja subsystuje z powodu esse, co ma oznaczać, że forma aktualizując powoduje

skutki dzięki esse.

4. Subsystencja wymaga „posiadania” właściwego dla siebie esse.

5. Przypadłości nie subsystują.

Twierdzenia te są zgodne z wcześniej pokazywanym odróżnieniem na „quod est” i „quo

est”. Znaczy to, że to, dzięki czemu byt jest, realne różni się od tego, co powoduje, że on jest. W

pierwszym przypadku mamy do czynienia z formą (porządek stwarzania), która na mocy

właściwej sobie aktualizacji komponuje substancję. W drugim przypadku esse uzasadnia

41 Por. M.A. Krąpiec, Struktura bytu, 329-339. E. Gilson: Byt i istota, 91 przyp. 42 „Omne quod est in genere substantiae, est compositum reali compositione; eo quod id quod est in praedicamento substantiae est in suo esse subsistens, et oportet quod esse suum sit aliud quam ipsum, alias non posset differre secundum esse ab illis cum quibus convenit in ratione suae quidditatis; quod requiritur in omnibus quae sunt directe in praedicamento: et ideo omne quod est directe in praedicamento substantiae, compositum est saltem ex esse et quod est. Sunt tamen quaedam in praedicamento substantiae per reductionem, ut principia substantiae subsistentis, in quibus praedicta compositio non invenitur; non enim subsistunt, ideo proprium esse non habent. Similiter accidentia, quia non subsistunt, non est eorum proprie esse; sed subiectum est aliquale secundum ea; unde proprie dicuntur magis entis quam entia”. Qu. disp. de veritate, 27, 1, ad 8.

20

realność kompozycji będąc aktem dla substancji. Można wiec mówić o porządku aktualizowania

różnym od urealniania.

Tomasz dla określenia formy aktualizującej używa terminu subsystencja43, natomiast

skutkiem takiego działania będzie subsystowanie bytu.

Właściwym powodem subsystowania jest forma, której aktualizująca rola sprawi, że

ukomponowana substancja będzie bytowała per se (subsystowała). Esse jest warunkiem

bytowania substancji w tym sensie, że jest powodem jej realności (a nie aktualności), dlatego

Tomasz napisze że „to, co należy do grupy substancji, jest z powodu swojego esse

subsystujące”44. Esse (stworzone - właściwe bytowi) aktualizuje i urealnia formę, dzięki czemu

„to, co jest w grupie substancji” (porządek istotowy), może aktualizować - (odnośnie do formy;

jest to porządek stwarzania). I dlatego esse musi być różne od istoty (formy). Inaczej mówiąc, to,

co aktualizuje porządek substancjalny, musi być różne od tego, co urealnia.

Subsystowanie wymaga „posiadania” właściwego dla siebie esse, ponieważ forma, będąca

zasadą „specyfikującą” bytowość bytu, odnosi się do bytu „tego oto”, czyli zawierającego suum

esse. Ważne jest to, że subsystowanie powoduje samodzielność bytową, skoro dotyczy formy

samodzielnie działającej w funkcji aktualizacji.

Przypadłości nie subsystują, ponieważ nie posiadają samodzielności, skoro nie mogą

aktualizować. Są skutkiem aktualizacji, ale niesamodzielnym.

W rozdziale 1 (pkt 2, d) tej pracy sygnalizowałem, że esse przygodne bytu (osobowego)

nie może być przyczyną jego urealniania i zarazem aktualizowania. Ma to oznaczać, że nie może

ono aktualizować porządku istotowego (substancjalnego!), ponieważ substancja utraciłaby

samodzielność tracąc duchową formę. Forma nie subsystuje, o ile byt nie posiada właściwego dla

siebie esse (nie powoduje skutków aktualizacji), czyli nie jest subsystencją.

Przy innym tłumaczeniu tekstu, „to, co należy do grupy substancji, jest w swoim esse

subsystując”, należy rozumieć (określenie „w swoim esse” jako „w obszarze esse”. Obszar esse nie

przynależy do formy. Skoro ta należy do substancji, jest wiec czymś „poza” substancją (istoty),

ale w obszarze bytu będąc „swoim esse”.

Obszar esse byłby tu obszarem realności, różnym od aktualizacji zachodzącej w

substancji.

Zatem tłumaczenia te nie wykluczają się (pierwsza interpretacja wyraźniej odnosi się do

porządku stwarzania). Ostatecznie, skoro subsystencja to forma aktualizująca, a esse w bytach

osobowych nie posiada mocy aktualizacji, to różnią się z punktu widzenia działania, co wskazuje

na odmienność wewnętrznego ukomponowania.

43 Nie należy zapominać, że jest to analiza w porządku stwarzania, porządek bytowania będzie określony inną terminologią. 44 Qu. disp. de veritate, tamże.

21

3.5. „Subsystencja” w świetle traktatu „De ente et essentia”

We fragmencie traktatu, centralnym - wydają się - dla problemu subsystencji św. Tomasz

pisze:

„zaś między formami substancjalnymi a przypadłościowymi zachodzi taki związek, że tak

jak forma substancjalna nie posiada per se absolutnego esse oprócz tego, do którego dochodzi,

tak też (nie ma go) to, do czego dochodzi, mianowicie materia i dlatego wzajemne połączenie

obydwu dopuszcza to esse, dzięki któremu subsystuje per se. Wskutek tego sama przez się jest

jednością. Dzięki temu ich połączeniu powstaje jakaś istota. Stąd forma, jakkolwiek

rozpatrywana, sama w sobie nie jest zupełną racją istoty. Lecz to, do czego przypadłość

dochodzi, jest bytem pełnym, subsystującym w swoim esse, które to esse w sposób naturalny

poprzedza przypadłość, która doń dochodzi. Dlatego dochodząca doń przypadłość nie sprawia

na mocy przyłączenia z tym, do czego dochodzi, tego esse, w którym rzecz subsystuje, przez co

rzecz jest bytem per se, lecz sprawia jakby esse secundum, bez którego rzecz subsystująca może

być poznana tak, jak to, co pierwsze może być poznane bez tego, co wtórne. Dlatego z połączenia

przypadłości z podmiotem nie powstaje jakaś jedność per se, lecz jedność przypadłościowa. A

wiec z ich połączenia nie wynika jakaś istota, tj. połączenie materii z formą, ponieważ nie

zawiera racji bycia pełną istotą, ani nie jest częścią istoty pełnej, lecz tak jak jest bytem ze

względu na substancje, tak też posiada istotę ze względu na substancję”45.

Z analizy tekstu w „porządku sprawczym” wynika, że:

1) jest to opis konstytuowania się złożeń bytowych.

2) analiza formy substancjalnej,

a) forma substancjalna nie jest związana z absolutnym esse, ale ze swoim esse,

b) forma „dochodzi” do „swojego” esse.

Dojście do „swojego” esse można rozumieć dwojako:

- forma jest urealniona dzięki obszarowi istnienia (esse),

- forma ma moc aktualizowania, przez co nabiera ontycznego charakteru - bytując (esse).

45 „Sed tamen inter formas substantiales et accidentales tantum interest, quia sicut forma substantialis non habet per se esse absolutum sine eo cui advenit, ita nec illud cui advenit, scilicet materia. Et ideo ex coniunctione utriusque relinquitur illud esse, in quo res per se subsistit, et ex eis efficitur unum per se; propter quod ex coniunctione eorum relinquitur essentia quaedam. Unde forma, quamvis in se considerata non habeat completam rationem essentiae, tamen est pars essentiae completae. Sed illud, cui advenit accidens, est ens in se completum, subsistens in suo esse. Quod quidem esse naturaliter praecedit accidens quod supervenit. Et ideo accidens superveniens ex coniunctione sui cum eo cui advenit non causat illud esse, in quo res subsistit, per quod res est ens per se, sed causat quoddam esse secundum, sine quo res subsistens intelligi potest esse, sicut primum potest intelligi sine secundo. Unde ex accidente et subiecto non efficitur unum per se, sed unum per accidens. Et ideo ex eorum coniunctione non resultat essentia quaedam, sicut ex coniunctione formae ad materiam. Propter quod accidens neque rationem completae essentiae habet neque pars essentiae completae est, sed sicut est ens secundum quid, ita et essentiam secundum quid habet”. De ente, 25.

22

Wydaje się, że ta druga interpretacja jest prawdziwa. Tomasz bada przecież posiadanie

esse (per se) przez formę. Forma posiada esse per se, tylko w ten sposób, że posiada moc

aktualizującą, stąd esse powinniśmy tłumaczyć jako „bytowanie”. Dochodzenia materii

(podobnie jak formy) do esse nie można inaczej rozumieć jak „aktualizowanie jej”. W tym

sensie „esse” to skutek aktualizacji - bytowania. Dodajmy, że forma nie może posiadać

esse (istnienia) będąc możnością w stosunku do niego; może natomiast posiadać esse

(bytowanie) skoro jest aktem.

Ważne jest to, że dopiero połączenie formy i materii „dopuszcza” esse, zupełnie jakby

elementy komponujące istotę były poza obszarem esse. I rzeczywiście - są poza nim,

skoro „esse” to „bytować”.

c) Zmożnościowanie formy przez materię powoduje, że rzecz subsystuje per se dzięki

bytowaniu (esse). W porządku sprawczym forma jako akt aktualizuje porządek

substancjalny, przez co substancja nabiera charakteru ontycznego - bytując. Esse jest

skutkiem formy. Na mocy aktualizacji rzecz jest bytem per se,

3) Analiza przypadłości

a) przypadłości „dochodzą” do tego, co subsystuje,

b) bytowanie bytu (esse substancji) poprzedza przypadłość,

c) przypadłość nie posiada mocy aktualizującej (jest skutkiem aktualizacji), stąd nie

może być bytem „per se”. Konsekwentnie, połączenie przypadłości z substancją stanowi

jedność przypadłościową, a zarazem przypadłość bytuje „ze względu na substancję”

powiadając quasi „drugi rodzaj bytowania”.

Wydaje się, że przedstawione analizy dotyczą porządku substancjalnego, na co Tomasz

zwraca uwagę już w pierwszym przytoczonym zdaniu (bada różnicę między formą a

przypadłością). Zagadnienie samodzielności rozwiązuje subsystencja - aktualizacja. W takim

ujęciu subsystencji - w porządku stwarzania - okazuje się, że istota „dochodzi” do bytowania

(esse).

Inne fragmenty potwierdzają powyższe rozumowanie:

1. Inteligencje są „formami per se subsystującymi”46, co ma wyrażać - w przyjętym teraz

porządku badania - że formy są powodem aktualizacji „per se” - samodzielnej.

2. „Bóg jest taką „rzeczą”, która jest samym esse w taki sposób, że na mocy ipsum esse jest

subsystująca. Esse jej nie przyjmuje, więc żadnego zróżnicowania, gdyż nie byłoby tylko

esse, lecz oprócz tego jakąś formą. Tym bardziej nie przyjmuje zróżnicowania

46 „Unde illae formae, que sunt propinquissimae primo principio, sunt formae per se sine materia subsistentes”. Tamże, 20.

23

materialnego, gdyż nie byłoby esse subsystującym, lecz materialnym. Wynika więc, że

taka rzecz, która jest swoim esse, może być tylko jedna”47.

„Esse” w tym wypadku tłumaczymy jako „istnienie”, co wskazuje, że na mocy samego

istnienia Bóg subsystuje. Czy można jednak o Bogu mówić w porządku stwarzania pomijając to,

co stworzone? Sądzę, że tak, pod warunkiem, że porządek ten będzie dotyczył „wewnętrznego

życia Boga”. Subsystowania nie można tłumaczyć przez aktualizowanie, skoro Bóg nie posiada

elementów możnościujących. Mówiliśmy wtedy o urealnianiu i to wyłącznie swojego obszaru.

Bóg więc urealnia siebie (może podtrzymuje) na mocy samego esse.

Dlatego wykluczone jest złożenie esse z formą, gdyż wtedy urealnianie dosięgałoby

formy powodując złożenie bytu, co - odnośnie do Boga - jest niemożliwe. Jednocześnie, gdyby

Bóg przyjmował zróżnicowanie materialne, to, aby utrzymać prostotę, byłby bytem wyłącznie

materialnym, co wykluczałoby możliwość subsystowania.

Wygląda na to, że esse (we właściwym znaczeniu - „istnienie”) odnosi się wyłącznie do

Boga, natomiast użycie tego terminu dla bytów przygodnych wskazywałoby wyłącznie na

substancjalny porządek bytowania, a nie istnienia.

Problem jednak nie jest prosty. M. Gogacz - odnośnie do tego traktatu - stwierdza, że

„Tomasz dokonuje przebudowy tezy neoplatońskiej, że istnienie jest czymś uzyskanym przez

formę”48. Dlatego badając tekst, trzeba zwracać uwagę na różne metafizyki, którymi Tomasz

uzupełnia erudycję i dzięki którym wprowadza nowe rozwiązania. Inny, interesujący dla

naszego zagadnienia fragment, zdaje się potwierdzać tę tezę: „a ponieważ quidditas inteligencji

jest sama owa inteligencja, zatem istota albo quidditas jest tym, czym jest ona sama, a jej esse,

przyjęte od Boga, jest tym, dzięki czemu subsystuje w rzeczywistości; i stąd niektórzy mówią, że

tego rodzaju substancje, złożone są z tego „dzięki czemu są”, oraz tego „czym są”; albo tego, jak

mówi Boecjusz „czym są” i „esse”49.

Wyraźnie widać, że porządek sprawczy ułatwia Tomaszowi odróżnienie „quo est” i „quod

est”.

1. Tomasz oddziela istoty od esse Boga i esse bytu stworzonego.

2. „Swoje esse” powoduje subsystowanie inteligencji, co można rozumieć dwojako:

a) esse przygodne aktualizuje porządek istotowy. W tym rozumieniu esse jest skutkiem

działalności formy.

47 „Si autem ponatur aliqua res, quae sit esse tantum ita, ut ipsum esse sit subsistens, hoc esse non recipiet additionem differentiae, quia iam non esset esse tantum, sed esse, et praeter hoc forma aliqua; et multo minus recipiet additionem materiae, quia iam esset esse non subsistens sed materiale. Unde relinquitur, quod talis res, quae sit suum esse, non potest esse nisi una”. Tamże, 21. 48 M. Gogacz, Zawartość problemowa traktatu „De ente et essentia” Tomasza z Akwinu, 89. 49 „Et quia, ut dictum est, intelligentiae quidditas est ipsam intelligentia, ideo quidditas vel essentia eius est ipsum quod est ipsa, et esse suum, receptum a Deo, est id quo subsistit in rerum natura; et propter hoc a quibusdam dicuntur huiusmodi substantiae compositae, ex quo est et quod est, vel ex quod est et esse, ut Boetius dicit”. Tamże, 81.

24

b) esse powoduje, że zaktualizowana forma (dzięki esse) ma moc subsystowania

(wprowadzania skutków aktualizowania) różnego od skutków esse.

Druga interpretacja byłaby „po stronie realizmu”. Inteligencja składałaby się wtedy z

tego, „czym jest” - istota, ukomponowana dzięki aktualizacyjnej mocy formy oraz z tego, „że jest”,

esse, powodującego realność bytu. W tym wypadku Tomasz oddzielałby porządek bytowania

substancji od porządku sprawczego, wskazującego na konieczność przyjęcia esse. Ostatecznie

jednak interpretacja taka nie jest w pełni uzasadniona.

Może ktoś zarzucić tym analizom, że skoro Tomasz rozumie byt jeszcze w porządku

esencjalnym, więc tłumaczenie terminu „subsystencja” jako „aktualizacyjna rola formy” mija się

z celem, nawet w porządku sprawczym. Myślę, że uwaga taka byłaby słuszna. Skoro, esse w

ujęciach esencjalistycznych jest skutkiem złożenia istotowego, a złożenie (w porządku

sprawczym) dokonuje się dzięki formie (jako aktowi), tej przysługuje formie rola urealniania

tożsama z rolą aktualizowania. Ostatecznie, z tekstów wynika, że powołać do aktu to zarazem

urealniać, a zatem aktualizowanie to urealnianie.

To przesunięcie znaczeniowe chyba jest słuszne, a zarazem przeinterpretowujące

rozumienie wszystkich, a zarazem, ostatniego, tak ważnego cytatu.

W tym rozumieniu subsystencji, ostatni z cytowanych fragmentów przedstawia się

następująco:

1) istota inteligencji jest tym, czym ona jest,

2) esse stworzone powoduje subsystowanie substancji.

Ma to oznaczać, że esse zarazem urealnia i aktualizuje, substancja zatem składa się z tego

„dzięki czemu jest” (esse stworzone) i „czym jest” (istota).

Wobec tego można powiedzieć, że byt ukomponowany jest w porządku esencjalnym i

egzystencjalnym. Najciekawsze jest to, że Tomasz wychodząc z wcześniej „zniekształconego”,

innego znaczenia terminu „subsystencja”, używa go w takim rozumieniu, gdzie nabiera sensu i

uzasadnia realizm. Tu najwyraźniej potwierdza się wcześniej sygnalizowana teza, że ten tekst

Tomasza należy „obserwować” z pozycji różnych metafizyk.

Rozwiązanie wydaje się poprawne, skoro Tomasz wyraźnie oddziela esse stworzone jako

akt w stosunku do substancji. Odróżnienie to znajduje dzięki dostrzeżeniu urealniającej roli esse

bytu przygodnego. Zarazem jednak, subayatowanie jeat bezpośrednim skutkiem esse inteligencji

i dzięki esse byt subsystuje. Sądzę, że Tomasz uciekając od tezy głoszącej, że forma urealnia,

pominął jej aspekt aktualizacji (w bytach osobowych).

Ostatecznie więc, subsystencja - w porządku sprawczym odnosi się do:

25

1. Formy urealniającej i aktualizującej porządek substancjalny, dzięki czemu substancja

bytuje (dochodzi do niej esse). „Esse” oznacza bytowanie50.

2. Esse bytu przygodnego, osobowego, urealniającego i aktualizującego porządek

substancjalny, a tym samym różny od esse. „Esse” oznacza istnienie51.

3. W Bogu subsystencja to urealnianie (nie w sensie zapoczątkowywania lub stwarzania)

samego siebie w swoim obszarze52.

Jak widać, ze względu na niejednolitość tekstu „subsystencja” nie jest terminem,

jednoznacznym. Należy ją badać uwzględniając różne aspekty esse. Dlatego sensowne jest

wyróżnienie dwóch definicji.

1. Subsystencja - to forma w bycie osobowym, urealniająca i aktualizująca porządek

substancjalny, dzięki czemu byt nabiera charakteru ontycznego - bytując. Subsystować -

to być skuutkiem urealniania i zarazem aktualizowania substancji.

2. Subsystencja - to akt istnienia bytu osobowego, urealniający właściwy dla siebie i

zaktualizowany porządek substancjalny. Subsystować - to być skutkiem urealniania i

aktualizowania tego, czym byt jest (substancji).

O Bogu można orzekać na podstawie drugiej definicji, stąd Bóg „urealniając to, czym jest,

urealnia siebie, czyli jest tym, czym jest: samym esse.

3.6. „Subsystencja” w „Summie Teologii”

Rolę subsystencji w „Summie” pokażę na przykładzie bytów przygodnych:

3.6.1. Byty przygodne

„Subsystowanie” odnosi się do bytów osobowych ze względu na jego związek z

samodzielnością substancjalną, gwarantowaną przez aktualizującą rolę formy. Byt przygodny

jest bytującym złożeniem, gdyż „u nas nie subsystują inne rzeczy inaczej jak tylko jako

kompozycje”53.

Tomasz przez to chce pokazać sposób bytowania bytu. Natomiast interesujący nas

porządek stwarzania wskaże, że aktualizująca rola zasadniczo przypada formie, decydującej o

tym, czym jest byt. Oczywiście, forma domaga się (inaczej niż w inteligencjach) materialnego

zmożnościowania jednostkującego byt, co jest również warunkiem pełnego orzekania o nim jako

„tym oto”. Ponieważ aniołowie są inteligencjami - co uwyraźnia ich osobową naturę - Tomasz

bardzo często używa terminu subsystencja w odniesieniu do tych bytów.

50 Tamże, 25. 51 Tamże, 21. 52 Tamże. 53 Summa Theol. I, 3, 3, 1,

26

Chciałbym zwrócić uwagę na tekst doprecyzywujący problem esse, poruszony odnośnie

do traktatu „De ente et essentia”: „Jeżeli jest jakaś forma stworzona, nie przyjęta do materii, lecz

subsystuje per se, jak było powiedziane o aniołach (...), jeżeli forma stworzona tak subsystując

posiada esse i niw jest swoim esse, konieczne jest, aby to jej esse zostało przyjęte i zacieśnione

przez określoną naturę”54.

Św. Tomasz wyraźnie odróżnia esse formy i „suum esse”. Esse formy powoduje

subsystowanie; w tym rozumieniu określa właściwą dla formy moc aktualizacji. Ponieważ nie

jest to wystarczającym powodem bytowania bytu, konieczne jest przyjęcie suum esse, istnienia

właściwego dla danego bytu. Jest to analiza poznawcza „od dołu”, co oznacza, że w

rozpoznawaniu bytów należy przyjąć esse. Ostatecznie jednak - w porządku sprawczym -

urealnione esse wymaga, z racji zmożnościowania, aktualizującej roli formy, konstytuującej

samodzielność substancjalną (odnośnie do bytów osobowych), Ważne jest to, że nie forma jest

tutaj powodom realności, ale właśnie domagając się jej, uzasadnia (poznawczo) przyjęcie

właściwego dla siebie istnienia.

Bardzo ciekawe wydaje się prześledzenie roli subsystencji dla realizmu poznawczego.

Św. Tomasz pisze: „Gdyby poznanie umysłowe aniołów było ich substancją, trzeba by było, aby

to poznanie subsystowało. Subsystujące poznanie umysłowe może być tylko jedno, tak samo jak

coś oderwanego subsystującego. Stąd substancja jednego anioła nie różniłaby się od substancji

Boga, który jest samym poznaniem subsystującym, ani nie różniłoby się od substancji innego

anioła”55.

Jeżeli subsystowanie wiąże się z aktualizowaniem od strony formy, powodującym

samodzielność substancjalną, to zaktualizowane „formy poznawcze” w ten sposób nie mogą

bytować. Trzeba by w innym wypadku przyjąć, że relacja intelekt - byt jest relacją urealniającą,

skoro uzyskanie samodzielności ontycznej wymaga dopuszczenia esse. Dlatego poznanie

subsystujące dotyczy tylko Boga.

3.6.2. Bóg

„Bóg jest samym istnieniem subsystującym per se”56, albo: „Bóg jest w najwyższym

stopniu bytem, o ile nie ma esse zdeterminowanego przez jakąś naturę, do której by się

przyłączał, lecz jest ipsum esse subsystującym, pod każdym względem nieokreślonym”57.

54 „Si autem sint aliquae formae creatae non receptae in materia, sed per se subsistantes, ut uidam de Angelis opinantur (...) sed quia forma creata sic subsistens habet esse, et non est suum esse, necesse est, quod ipsum esse sit raceptum, et contractum ad terminatam naturam”. Tamże, I, 7, 2, c. 55 „si intelligere angeli esset sua substantia, oportet, quod intelligere angeli esset subsistens. Intelligere autem subsistens non potest esse nisi unum, sicut nec aliquod abstractum subsistens. Unde unius angeli substantia non distinqueretur neque a substantia Dei, quae est ipsum intelligere subsistens, neque a substantia alterius angeli”. Tamże, I, 44, 1, c. 56 „Deus est ipsum esse per se subsistens”. Tamże, I, 34, 1, c.

27

Mówiąc o subsystencji Boga wskazuje się na urealniającą rolę esse w swoim obszarze.

Esse subsystujące to ipsum esse, zakreślające pole realności wokół siebie i dlatego takie esse

może być tylko jedno. „Esse subsistens non potest esse nisi unum”58.

Rozstrzygający w tym względzie jest tekst św. Tomasza: „mówiąc o Bogu, używamy

imion konkretnych, abyśmy mogli oznaczyć Jego subsystencję”59. Imiona konkretne to:

„boskość”, „życie” itp. Subsystencja zatem określa wewnętrzne (z racji prostoty) życie Boga,

sposób Jego przejawiania się. Zauważmy, że o bycie przygodnym św. Tomasz też powie, że

subsystuje per se, jednak odniesie to do porządku substancjalnego, do formy, do tego, co jest

powodem złożenia. Olbrzymia precyzja tekstów św. Tomasza nie pominie i tego momentu.

Przecież o Bogu też można powiedzieć, że jest formą, ale formą tożsamą z esse i tożsamą z istotą.

Jawi się tu możliwość zastosowania filozofii do uzasadnień teologicznych. Trzy osoby w

Bogu to trzy subsystencje, albo trzy relacje subsystujące60. Bóg więc - ujmowany z pozycji

porządku - to trzy urealnienia (urealniające siebie) zarówno relacyjne, jak strukturalne, będące

zarazem jednością.

„Subsystencja” w „Summie” jest wiec związana z formą bytów osobowych, przy czym nie

pominięta jest rola esse jako powodu realności.

3.6.3. Ostateczne określenia i definicja subsystencji

Doprecyzuję powyższe analizy wykorzystując „definicyjne” opisanie subsystencji,

podane w rozdziale IX (tej pracy).

Subsystencja to substancja bytująca „per se”. Subsystować to bytować „in se”. Określenia

„in se” i „per se” wskazują, że „nie w czymś drugim”61.

Wspominałem, że oddzielenie formy czasownikowej (subsistere) od rzeczownikowej

(subsistentia) ma uwyraźnić, że termin ten, dotyczy zarówno ontycznego stanu „sposobu

ujawniania bytowania” jak i jego „pozycji bytowej”.

W trakcie badania sprawczego porządku, w którym dochodzi do konstytuowania się

substancji pisałem:

l) o aktualizowaniu, decydującym o subsystowaniu jako „sposobie ujawniania

bytowania”. Jest to czasownikowe ujęcie;

2) o formie będącej źródłem aktualizacji, z racji jej „pozycji bytowej”. Jest to

rzeczownikowe określenie;

57 Tamże, I, 11, 4, c. 58 Tamże, I, 34, 1, c. 59 „de Deo loquentes utimur nominibus concretis, ut significemus eius subsistentiam”. Tamże, I, 3, 3, 1. 60 Tamże, I, 30, 1, 2; I, 30, 2, c. 61 Tamże, I, 29, 2, c; por. tekst łac., przypis 26.

28

3) o bytach osobowych, posiadających samodzielność substancjalną, dzięki aktualizującej

roli formy;

4) o esse urealniającym możność, w obszarze której zachodzi aktualizacja.

W świetle definicji z „Summy” można powiedzieć, że:

1) subsystencja to forma aktualizująca per se substancję,

2) subsystowanie to skutek aktualizowania „in se” czyli w obszarze tego, przez co byt jest

tym, czym jest (forma) lub w obszarze tego, czym jest (istota),

3) subsystencja dotyczy bytów osobowych określając specyfikę ich formy,

4) subsystowanie w bycie dokonuje się w obszarze jemu właściwego esse, czyli - esse

zmożnośoiowanego,

5) subsystowanie w Bogu związane jest z urealnianiem, subsystencja dotyczy formy

tożsamej z esse.

Podsumowując te ujęcia można twierdzić, że:

subsystencja - to forma bytu osobowego, samodzielnie aktualizująca lub urealniająca

właściwy dla siebie porządek substancjalny w obszarze realności zmożnościowanego

esse lub samego esse.

Subsystowanie - to skutek aktualizowania lub urealniania porządku substancjalnego

przez formę bytu osobowego.

Definicja jest alternatywna, ponieważ dotyczy zarazem Boga i bytów przygodnych.

Oczywiście do Boga odnosi się urealnianie, do bytów przygodnych - aktualizowanie.

3.7. „Subsystencja” w „De potentia”

Ma trudności związane z tekstami „De potentia” zwracałem uwagę w rozdziale II tej

pracy. Wydaje się, że powodem niewystępowania tam terminu esse, jest badanie przez św.

Tomasza wyłącznie obszaru substancjalnego bytów przygodnych, osobowych. Dodatkowo św.

Tomasz korzysta z ujęć Boecjusza, rozwiązujących esencjalizująco strukturę bytową. Zatem w

centrum zainteresowania jest substancja, o której można w różny sposób orzekać. Zasadniczo

subsystencja oznacza formę: „subsistentia significat formam”62. W porządku sprawczym forma

jest racją zaktualizowania substancji i dlatego nazwy subsystencja używa się dla formy jako

quasi zasady istotowej63.

Zastanawiający jest termin „quasi”, użyty również w „definicyjnym” określeniu (patrz

rozdział II). Może on wskazywać na to, że forma nie jest kompletnym powodem aktualizowania

substancji ze względu na związek z materią; bądź na to, że esse jest pierwszą racją sił

aktualizujących formę. 62 De pot. XX, 1; contra. 63 Tamże, ad oppositum.

29

Warto zauważyć, że „nazwy hipostaza używa się dla materii jako pierwszej zasady bycia

podłożem, dzięki której substancja pierwsza jest podłożem dla przypadłości”64.

Dzięki podłożu coś jest w czymś zawarte, stąd można mówić o jego charakterze

możnościowym. W tym sensie materia (podobnie jak forma) jest również „zasadą istotową”.

Woźnica polegałaby na roli aktualizującej, która przysługuje wyłącznie aktowi. Samo

aktualizowanie dokonuje się w obszarze możności, dlatego subsystencja i hipostaza to nie to

samo. Aktualizowanie dzięki formie jest per se (bo dotyczy aktu), stąd hipostaza w odróżnieniu

od substancji nie jest - w sensie właściwym - per se. Subsystencja związana jest więc z

aktualizującą rolą formy. Brak terminu esse ryzykuje przypisanie formie mocy urealniania.

W definicyjnym określeniu subsystencji wskazywałem na występowanie terminu

„existere”:

„Substancja nie potrzebuje zewnętrznego podłoża, w którym jest podtrzymywana, lecz

byłaby podtrzymywana in se ipso. To nazywamy subsystowaniem, bo quasi per se, a nie w czymś

drugim existens”65.

W traktacie „De ente” dla bytowania św. Tomasz czasami używał terminu „esse”. W „De

potentia” nie ma tej niekonsekwencji, ale brak terminu esse (w tych fragmentach) może

wskazywać, że „existere” trzeba tłumaczyć jako „istnieje” (a nie „bytuje”, odnośnie do aktu). Nie

byłoby to jednak poprawne stwierdzenie, skoro św. Tomasz wyraźnie oddziela substancje

proste od złożonych ze względu na ich budowę: „w substancjach prostych (...) sama istota jest

subsystencją”.

Termin subsystencja występuje w kontekście zagadnienia „podtrzymywania”. Jak

wcześniej podkreślałem, substancja w bytach osobowych jest aktualizowana dzięki

samodzielności formy. Ta samodzielność ma tutaj wyrażać podtrzymywanie. „Substancja, która

jest podmiotem, o ile subsystuje, nazywa się subsystencją”66. Forma, spełniająca taką funkcję, to

forma aktualizująca, czyli taka, która „sama w sobie” posiada zasadę działania.

Subsystencja jest skutkiem subsystowania, ale tylko poznawczo. Ontycznie biorąc, byt

subsystuje, o ile jest czymś.

Zostawiając nie rozstrzygnięty problem „esse”, uwikłany tutaj w boecjańską

terminologię, zdefiniuję subsystencję następująco:

subsystencja - to forma w bycie osobowym, aktualizująca porządek substancjalny na

mocy samodzielnego podtrzymywania jej w sobie.

subsystować - to powodować, że substancja nie jest podtrzymywana w czymś drugim.

Zgodnie z określeniami św. Tomasza definicja jest pozytywna i negatywna.

64 Tamże. 65 Tamże, 1, c; por. tekst łac., przypis 27. 66 Tamże.

30

3.8. Podsumowanie

Z przedstawionych analiz trzech tekstów św. Tomasza wynika, że zagadnienie

subsystencji nie jest jednoznaczne. Subsystencja to:

1) forma lub esse przygodnego bytu osobowego

2) czyste esse Boga

3) to, co aktualizuje, lub to, co urealnia zarazem aktualizując. Oczywiście, takie określenie

subsystencji nie są w pełni właściwe.

Rozumiejąc subsystencję jako formę, esse, czy to, co aktualizuje, podaję właściwe

przyczyny bycia subsystencją-subsystowania. Dlatego termin „subsystencja” można zastąpić

sformułowaniem „powody subsystowania” czyli bycia subsystencją jako skutkiem.

4. Subsystencja w porządku bytowania

4.1. Wprowadzenie

Bytuje coś, co jest skutkiem aktualizowania i urealniania. Porządek bytowania jako

porządek (ordo) jest właściwy dla bytu stworzonego. To pokazanie bytu w porządku stwarzania

bezpośrednio ujawnia sposób jego bytowania.

W drugim rozdziale wskazywałem na terminologiczne rozróżnienie „esse” i „existere”.

„Esse” - istnieć, dotyczy samego aktu w bycie stworzonym lub Boga, który jest samym „Esse”.

„Existere” - bytować, dotyczy tego, co urealnione i zaktualizowane. Bytowanie zatem dotyczy

zarówno porządku substancjalnego, przypadłości jak i samego „esse” stworzonego.

Skutkiem aktualizującej roli esse bytu przygodnego (realności możności) jest

uobecnienie, zaktualizowanie czynników istotowych bytu (formy i materii). W przygodnym

bycie osobowym forma samodzielnie aktualizuje porządek substancjalny powodując pojawienie

się ciała. Samodzielność formy, to formy „tej oto” zmożnościowanej, a zatem jest to compositum

formy i materii określające substancję, której samodzielność jest gwarantowana:

1) dzięki formie jako aktowi, urealnionemu przez esse

2) dzięki materii jednostkującej, będącej polem dla aktualizacji; samodzielnego działania

formy.

W porządku sprawczym rozważając subsystencję pisałem niemal wyłącznie o formie.

Było to o tyle uzasadnione, że porządek stwarzania jest, zasadniczo, porządkiem aktu. Esse

stworzone powoduje realność możności i aktu, dzięki czemu mówimy o przyczynie formalnej i

materialnej. Bytowanie jest „porządkiem esse”, odnoszącym się do aktu i możności.

31

4.2. Sformułowanie definicji subsystencji w „Summie”

Wykorzystując definicję sformułowaną w porządku bytowania, można stwierdzić, że:

1) forma bytu osobowego „swoją miarą” aktualizująca możność, komponuje istotę, dzięki

czemu aktualizuje się ciało. W tym sensie mówimy o formie jako o duszy (akcie) różnej

od zaktualizowanego skutku ciała,

2) skomponowana istota jest realna dzięki zapoczątkowującej roli aktu esse bytu

przygodnego,

3) porządek substancjalny (istotowy) bytuje samoistnie będąc:

a) urealniony przez esse

b) „podtrzymywany w sobie” dzięki samodzielnej roli formy,

4) mówimy „bytuje”, ponieważ odnosi się to do całego compositum bytu.

Subsystowanie - to samoistne bytowanie substancji bytu osobowego, będące

skutkiem aktualizującej roli formy i urealniającej funkcji esse bytu

przygodnego.

Subsystencja - to substancja bytująca samoistnie.

Uwagi;

1. Termin „samoistność” wskazuje na:

a) samodzielne działanie formy, która „podtrzymuje”, to, co urealnione przez esse bytu

przygodnego,

b) niebytowanie w czymś drugim,

c) bytowanie „per se” i „in se”, co ma wskazywać na formę, skoro ona jest powodem tego,

„przez co byt jest tym, czym jest”; na esse bytu przygodnego, skoro bytowanie formy i

substancji jest niemożliwe bez jego urealniającej roli, powodującej zarazem jedność;

materię jako realny komponent bytu.

2. Mówiąc o substancji należy:

a) akcentować rolę tak aktu, jak możności,

b) wskazywać na realność porządku istotowego.

3. „Bytowanie substancji jest skutkiem...”, co wskazuje na przejście porządku stwarzania

w porządek bytowania.

Konfrontując ujęcia z tekstami:

1. Substancja bytuje samoistnie, to znaczy „per se” i „in se”, a nie „w czymś drugim”67.

2. forma bytuje samoistnie, o ile jest stworzona, a zatem powód stworzenia nie tkwi w

formie; subsyjstowanie wymaga esse68,

67 Sum. Theol. I, 39, 2, c. 68 Tamże, I, 2, c.

32

3. byty przygodne subsystują jako złożenia69,

4. poznaniu bytów złożonych nie przysługuje samoistne bytowanie, gdyż inaczej, byty te

nie mogłyby się różnić między sobą70,

5. Bóg jest samym esse istniejącym samoistnie, co przysługuje tylko jednemu bytowi;

wynika to oczywiście z tego, że nie jest On niczym zmożnościowany71, a trzy osoby w

Nim to trzy byty samodzielne, istniejące jako byty i zarazem jako relacje72.

4.3. Sformułowanie definicji subsystencji w „De potentia”73

1. Forma i materia wyznaczają istotę. Forma jest zasadą aktualizującą,

2. formie przysługuje samodzielność w tym sensie, że nie będąc w „czymś drugim” podtrzymuje

się sama (odnośnie do bytów osobowych),

3. Tak pojęta substancja bytuje samodzielnie (existere).

Subsystowanie - samodzielne bytowanie substancji dzięki samopodtrzymującej roli

formy bytu osobowego.

Subsystencja - substancja samodzielnie bytująca.

Uwagi

1. Trudno ustalić związek „esse” z formą, skoro termin ten nie występuje w „De potentia”.

2. Samopodtrzymująca rola formy wyraża się w jej dynamizmie aktualizacyjnym i zarazem w

związaniu z esse.

3. Użyłem - dla odróżnienia z definicją z „Summy” - terminu „samodzielnie” a nie „samoistnie”,

aby podkreślić mniej wyraźne aspekty „esse”.

4.4. Sformułowanie definicji subsystencji w „De ente et essentia”

Ogólne rozumienie porządku bytowania było już przedstawione w części 3 tej pracy, aby

rozwiązać trudny problem esse.

A. Subsystowanie - samodzielne bytowanie substancji bytu osobowego dzięki urealniającej i

aktualizującej roli formy, współkonstytuującej z materią właściwy dla

siebie porządek esse (bytowania)

Subsystencja - substancja samodzielnie bytująca

B. Subsystowanie - samoistna bytowanie substancji bytu osobowego dzięki urealniającej i

aktualizującej roli esse bytu przygodnego. 69 Tamże, I, 3, 3, 1. 70 Tamże, 44, 1, c. 71 Tamże, I, 34, 1, c; I, 11, 4, c. 72 Tamże, I, 3, 3, 1; 30, 1, 2; I, 30, 2, c. 73 De potentia, IX, 1.

33

Subsystencja - substancja samodzielnie bytująca.

Uwagi

1. Sformułowałem dwie definicje, adekwatnie do występujących subsystencji w porządku

bytowania (rozdz. III, 5. tej pracy).

2. Oddzielenie samodzielności od samoistności ma swój powód w dwuznaczności terminu „esse”

(bytowanie lub istnienie).

3. Substancja bytuje jako złożenie formy i materii74 (def. A).

4. Substancja bytuje jako złożenie istoty i esse (def. B), przy czym św. Tomasz nie sygnalizuje

samodzielności formy opisując strukturę komponowania się bytów osobowych75.

5. Do Boga odnosi się definicja B, z pominięciem aktualizującej roli esse, niemożliwej dla tego

bytu76.

4.5. Ogólne ujęcie roli subsystencji

Ujęcie subsystencji w porządku sprawczym jest naświetlone zagadnieniem esse.

W analizie skutków subsystencji trzeba ukazać jej związek z porządkiem istotowym (o

ile jego dotyczy), a pośrednio - z porządkiem esse (o ile on występuje).

Subsystencja będąc powodem samodzielności czy samoistności substancjalnej jest

źródłem:

a) Jedności bytu dzięki aktowi esse77, albo jedności istoty dzięki uprzyczynowaniu przez

nią bytowania78. Jedność taka powoduje zarazem, że substancja nie utożsamia się z

przypadłościami, którym z tego powodu przysługuje „esse secundum”.

b) Podtrzymywania elementów istotowych w bycie. W tym sensie można powiedzieć, że

subsystencja jest czymś, co zakreśla cały obszar istotowy bytu, dotyczący esse, formy i materii.

Mówimy zatem o formie zmożnościowanej, urealnionej przez esse różne od istoty („Summa”),

bądź tożsame z nią („De ente...”). Tym samym subsystencja pokazuje wzajemne zależności

porządków substancjalnych.

c) Aktualizowania przypadłości, należących już do innego porządku, z powodu którego

nie subsystują. Musi tak być, skoro subsystencja odnosi się do aktualnych momentów w bycie, a

więc do formy. Skoro forma jest zmożnościowana, to jest w istocie pole do dalszej aktualizacji.

To wyraża niezwykle dynamiczny aspekt bytu osobowego. Można zrozumieć, dlaczego w

74 De ente, 25. 75 Tamże, 21. 76 Tamże. 77 Por. definicja B, odnośnie do De ente (pkt. 4 tego rozdziału). 78 Por. definicja A, tamże.

34

pewnych partiach „De ente...” esse jest skutkiem aktualizacyjnej roli formy79. Są to oczywiście

awiceniańskie naleciałości, powodowane erudycyjnym wyposażeniem tekstu80.

d) Wskazywania na specyficzne dla danego bytu działanie, zależne od struktury.

Subsystowanie aniołów ma inne źródła niż człowieka czy Boga. W człowieku subsystowanie

dosięga formy i materii; u aniołów - formy; u Boga - samego esse.

e) Uwyraźnienia różnicy miedzy esse i essentia.

Subsystencja zatem opisuje różne właściwości obszaru istoty, albo z punktu widzenia jej

samej, albo dzięki esse różnie rozumianego.

4.6. Podsumowanie

Ważne jest zwrócenie uwagi na to, że w podanych trzech typach definicji zawsze

określałem subsystencję jako substancje samodzielnie czy samoistnie bytującą.

S. Swieżawski pisze, że: „niezależność w bytowaniu od podłoża i od innych bytów bywa

określana mianem technicznym subsistentia czyli samoistność”81.

Proponowane przeze mnie odróżnienie na „samodzielność” i „samoistność” ma swoje

uzasadnienie w tym, że byt można rozumieć w aspekcie esencjalnym (samodzielność) lub

egzystencjalnym (samoistność). Rola esse jest przecież decydująca dla rozumienia terminu „byt”.

Niejednoznaczność tego terminu wprowadza wieloznaczność w moich definicjach.

Z podanych czterech rozumień terminu subsystancja najbliższa realizmowi

filozoficznemu wydaje się być definicja wypracowana w oparciu o „Summę”. Akcentuje ona oba

„porządki bytu” ze szczególnym uwyraźnieniem roli esse, różnego od essentia.

Chciałbym też pokazać zalety interpretacyjne takiego rozumienia subsystencji.

1. Subsystencja ujawnia konieczność ujmowania substancji w innym aspekcie odnośnie

do bytów osobowych. Jest ona czymś innym niż hipostaza i byt (completum). Subsystowanie to

nie to samo, co bytowanie (jest jego aspektem) i istnienie (jako akt). Subsystencja zatem, to

substancja ujęta w specyficznym dla niej punkcie widzenia:

- bytowania (existere - odnośnie do złożenia całego bytu)

- istnienia (we właściwym ujęciu - akt; dotyczy każdego bytu)

- subsystowania (samodzielne i samoistne bytowanie substancji bytów rozumnych).

2. Subsystencja wskazując na samoistność każe przeinterpretować esencjalizujące ujęcie

substancji przez spojrzenie na byt od strony esse i zarazem istoty.

79 Tamże. 80 Dla Awicenny istnienie jest przypadłością. 81 S. Swieżawski, Byt, 209.

35

3. Subsystencja wymaga odróżnienia różnych typów „esse” ze względu na sposób ich

funkcjonowania. Specyfika subsystencji ma źródło w odpowiedniej roli aktu esse bytów

rozumnych.

4. Samoistność bytowa wymaga zarazem odróżnienia aktualizowania i urealniania, bez

którego wydaje się niemożliwe właściwe naświetlenie zagadnienia.

5. Subsystencja jest źródłem do analizy problemu duszy, skoro jest związana z

samodzielnością formy. W „Summie” św. Tomasz pyta: „Czy dusza ludzka jest czymś

subsystującym?”82. Na pytanie „Czy dusza ludzka podlega zniszczeniu?” odpowiada: „Niemożliwe

jest, żeby forma była oddzielona od samej siebie, stąd niemożliwe, żeby forma subsystując

porzuciła esse83.

6. W związku z tym subsystencja stanowi jedno z centralnych zagadnień problemu

osoby.

7. Ciekawe byłoby przebadanie wzajemnych zależności: subsystowania i

podtrzymywania; subsystowania i partycypacji.

Zaproponowane przeze mnie rozumienie zagadnienia subsystencji nie rości sobie

pretensji do rozwiązania ostatecznego. Jest tylko próbą spojrzenia na problem w dwu

zasadniczych porządkach, które wydawały mi się dobre dla ukazania wieloaspektowości tego

terminu. Sądzę, że stają się teraz jaśniejsze filologiczne analizy (rozdz. II). Byłbym skłonny

przypuszczać, że:

a. „Subsistere” to wtórna zbitka od „sub-existere” (być podłożem dla bytowania).

b. Tłumaczenie greckiego „usiosis” jako tego, „co powołuje do bytowania”, czy tego „co prze do

wcielenia bytowania”, również wydaje mi się być niedalekie od przedstawionego ujęcia.

BIBLIOGRAFIA

1. Literatura podstawowa

1. Sancti Thomae Aąuinatis: Summa Theologica, t. 1, Editio altera Romana, Forzani, 1984.

2. S. Thomae de Aquino, Doctoris Angelici: Summa Contra Gentiles, Romae 1934.

3. S. Thomae Aquinatis Opusculum: De ente et essentia, wyd. W. Seńko, „Opera Philosophorum

Medii Aevi”, t. 2, ATK, Warszawa 1978, 9-28.

4. S. Thomae Aquinatis: Quaestiones disputatae. De Veritate, Marietti, Taurini 1914.

5. S. Thomae Aquinatis: De potentia, IX - De personis divinis, Marietti, Taurini 1953, wyd. 9, 225-

252.

82 Sum. Theol. I, 75, 2. 83 Tamże, I, 75, 6, c.

36

6. Brunon J. Ruciński: Struktura bytu i struktura metafizyki w świetle „De ente et essentia”

Tomasza z Akwinu, w: „Opera Philosophorum Medii Aevi”, t. 1, ATK, Warszawa 1976, 109-197.

2. Literatura pomocnicza

1. M. Gogacz, Istnieć i poznawać, PAX, Warszawa 1976.

2. M. Gogacz, Zawartość problemowa traktatu „De ente et essentia”, w: „Opera Philosophorum

Medii Aevi”, t. 1, ATK, Warszawa 1976, 9-109.

3. Tomasz Sutton, Tractatus de esse et essentia, w: Studia Mediewistyczne”, 11(1970) 235-59.

4. E. Gilson, Byt i istota, tłum. P. Lubicz, J. Nowak, PAX, Warszawa 1963.

5. E. Gilson, Tomizm, tłum. J. Rybałt, PAX, Warszawa 1960.

6. M.A. Krąpiec, Struktura bytu - charakterystyczne elementy systemu Arystotelesa i Tomasza z

Akwinu, KUL, Lublin 1963.

7. S. Swieżawski, M. Jaworski, Byt - zagadnienia metafizyki tomistycznej, KUL, Lublin 1961.