Magazyn shiploverski „Na kotwicy” · ORP „Żbik”. Obecny Dywizjon Okrętów Podwodnych...

18
Magazyn shiploverski „Na kotwicy” Magazyn shiploverski „Na kotwicy” NR 5, 5, MAJ MAJ 2007 2007 Karol Olgierd Borchardt

Transcript of Magazyn shiploverski „Na kotwicy” · ORP „Żbik”. Obecny Dywizjon Okrętów Podwodnych...

Magazyn shiploverski „Na kotwicy”Magazyn shiploverski „Na kotwicy”

NNRR 5, 5, MAJMAJ 2007 2007

Karol Olgierd Borchardt

SŁOWO WSTĘPNE

Piąte wydanie magazynu otwiera fotografia Michała Rynkiewicza zrobiona w porcie gdyńskim, gdzie u Nabrzeża Francuskiego cumowała eskadra Marine Nationale goszcząca w Gdyni. Ponadto zamieszczony zostanie szkic jednej z bitew floty Austro-Węgier w Cieśninie Otranto autorstwa Krzystofa Janikuli aktywnego uczestnika forum warships.pl oraz FOW i wielkiego miłośnika spraw morskich oraz śródlądowych, czyli... shiplovera! Ponadto tradycyjnie już tematy związane z PMW oraz literaturą morską, bo tej jakby brak. W tym wydaniu zaprezentowany zostanie m.in. fragment nowej powieści o torpedowcu ORP Kresowiak. Mam nadzieję, że czytelnicy przyjmą z zadowoleniem magazyn i z ciekawością przeczytają jego zawartość.

Spis treściAktualności:

1.Baza wojenno morska NATO w Świnoujściu.2.Rocznica okrętów podwodnych.3.Nowy komendant Akademii Marynarki Wojennej.

Magazyn historyczny:1.II Bitwa w Cieśninie Otranto „Rajd szybkich krążowników” – Krzystof Janikula.2.Pierwszy atak torpedowy w WW2.3.380 lat floty pełnomorskiej w Polsce.

Magazyn literacki:1.Kresowiak w bazie zapasowej na Małym Morzu – fragment powieści Karola Keane.2.Fragment powieści K.O.Borhardta.

Aktualności

1. Nowa baza NATO

Portal Morski informuje o modernizacji portu wojennego w Świnoujsciu: Sojusz północnoatlantycki buduje za 200 mln złotych potężną bazę morską w Świnoujściu. Walka o największy dotychczas kontrakt NATO w Polsce była zacięta. Wygrało ją konsorcjum z Energopolem Szczecin na czele.

W latach 60. i 70. Energopol budował instalacje ówczesnego portu wojennego. - Dziś wiele z nich przed rozpoczęciem modernizacji świnoujskiej bazy musieliśmy wyburzyć - mówi Wojciech Bartoszewski, prezes Energopolu Szczecin. Firma i jej partner Polimex-Mostostal Siedlce budują nowoczesne nabrzeża, drogi i lądowisko, zmodernizują falochrony, pogłębią akweny, położą instalacje niezbędne do istnienia portu, w którym obok naszych zacumują okręty wojenne sojuszników.

2. Rocznica okrętów podwodnychStrona MW RP informuje o ciekawej rocznicy we flocie: 75 lat temu, 1 maja, 1932 roku w Polskiej Marynarce Wojennej utworzono Dywizjon Okrętów Podwodnych. Od tego czasu okręty podwodne nieprzerwanie służą pod biało-czerwoną banderą. Wsławiły się w działaniach II Wojny Światowej. Dzisiaj są obecne w najbardziej elitarnych

ćwiczeniach i operacjach NATO na Bałtyku, Morzu Północnym, Morzu Śródziemnym i Oceanie Atlantyckim.

okręt podwodny ORP Krakowiak, rys. Czesław Greszkiewicz

ORP Ryś, pierwszy okręt podwodny fot. Wikipedia

ORP Orzeł, fot. Wikipedia

Dywizjon został utworzony Zarządzeniem Szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej z dniem 1 maja 1932 roku po podniesieniu polskiej bandery na trzech okrętach podwodnych: ORP „Ryś”, ORP „Wilk” i ORP „Żbik”. Obecny Dywizjon Okrętów Podwodnych wchodzi w skład 3 Flotylli Okrętów w Gdyni i tworzą go następujące

okręty: okręt podwodny typu „Kilo” – ORP „Orzeł” oraz cztery okręty podwodne typu „Kobben” – ORP „Bielik”, ORP „Sęp”, ORP „Sokół” i ORP „Kondor”.

3.Nowy komendant

W czwartek, 26 kwietnia, odbyła się uroczystość przekazania obowiązków komendanta Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte w Gdyni. Nowym komendantem uczelni został kontradmirał Czesław Dyrcz. Dotychczasowy komendant, kontradmirał Zygmunt Kitowski, w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego, przechodzi do rezerwy, jak głosi komunikat portalu MW RP. Nowy komendant jest doktorantem w dziedzinie hydrografii od 4 kwietnia 2007. Znany jest w środowisku żeglarskim, jako grotmaszt, czyli szef Kaphornowców.

fot. z Żołnierz Polski

Magazyn historyczny

1. Rajd szybkich krążowników – Krzysztof Janikula

„Rajd szybkich krążowników”

W 1916 roku rozwinęła się ofensywa austro-węgierskich okrętów podwodnych, poważną przeszkodą w tych działaniach były linie dozoru i zapory przeciw okrętom podwodnym w Cieśninie Otranto. Żeby temu przeciwdziałać zorganizowano operację mającą na celu zniszczenie blokady alianckiej, plan operacji zakładał wysłanie przeciwko trawlerom tworzącym linię dozoru 3 krążowników typu Novara z zadaniem zniszczenia jak największej liczby wrogich okrętów. Równolegle miały działać dwa kontrtorpedowce Balaton i Csepel mające za zadanie zniszczenie transportowców w rejonie góry Elias.

S.M.T. Csepel

Plan działania zakładał że krążowniki wypłyną w morze o godzinie 19:45 podążą razem z prędkością 21 węzłów do punktu rozdzielenia się. Następnie na pozycji odległej o 10 mil od przylądka Pelascia rozpoczną samodzielne działanie, okręty miały kolejno zająć pozycję: Flagowa Navara o 14 mil na zachód od wyspy Fano Saida o 28 mil na zachód od wyspy Fano Helgoland 42 mile na zachód od wyspy Fano Po zatopieniu jak największej liczby jednostek alianckich będących na dozorze krążowniki miały ponownie połączyć się w jeden zespół na pozycji 17 mil od

przylądka Linguette. Współdziałające kontrtorpedowce będące w pobliżu miejsca działania Helgolanda otrzymały kategoryczny zakaz przecinania kursu krążownika by uniknąć tragicznych pomyłek.

S.M.S. Helgoland, szybki krążownik Wszystkie te działania miały osłaniać u-booty wysłane pod włoskie bazy. Akcja austro-węgierskich krążowników rozpoczęła się zgodnie z planem, jedynym zgrzytem było zbyt wczesne przybycie na miejsce akcji krążownika Saida, okręt ten po półgodzinnym oczekiwaniu o 4:20 rozpoczął ostrzał alianckich trawlerów będących na linii dozoru przeciwko okrętom podwodnym. Po paru wystrzałach trawler spoczął na dnie. Natychmiast przeniesiono ogień na następne dozorowce, z których jeden po eksplozji kotła zatonął a drugi został ciężko uszkodzony. Ale nie tylko Saida natrafił na swe cele, jeszcze większe żniwo zebrały pozostałe krążowniki. Pociski Novary zatopiły 5 trawlerów, a Helgolanda 8 alianckich jednostek. Tym razem małe jednostki stawiły opór C-K krążownikom, dwa pociski trafiły flagowy krążownik, w boju tym odznaczył się dryfter Gowan Lea. W trwającej 2 godziny walce uległa praktycznie zagładzie cała blokada Cieśniny Otranto, sieci przeciw okrętom podwodnym uległy zniszczeniu, zapory rozbite, a 16 trawlerów zatopionych. Zginęło na nich 50 brytyjskich marynarzy a 72 dostało się do niewoli. Zgodnie z planem o godzinie 7:00

krążowniki ponownie połączyły się w jeden zespół. Również dwa wspomniane wcześniej kontrtorpedowce odniosły sukces w tropieniu transportowców włoskich, około godziny trzeciej nad ranem w okolicy góry Elias napotkały konwój złożony z 3 transportowców włoskich i jednego kontrtorpedowca tej samej bandery. Konwój uległ prawie całkowitej zagładzie, już na początku walki pociski drugiej salwy Csepela zniszczyły przewody parowe kontrtorpedowca Borea unieruchamiając go i skazując na zagładę, zatonął płonąc o 5:20.

zatopiony niszczyciel Borea

Balaton w tym czasie zatopił kolejno dwa transportowce, Veritę i Corroccio. Trzeciemu statkowi o nazwie Barsagliere mimo ciężkich uszkodzeń udało się uciec do portu w Valonie. Po tych sukcesach kontrtorpedowce zajęły pozycję oddaloną o 20 mil od krążowników na ich lewej flance stanowiąc ich ubezpieczenie. Była godzina 7:30, w tym momencie pojawili się nowi aktorzy na scenie, z północy nadciągały brytyjskie krążowniki w asyście włoskich kontrtorpedowców. Zespół składał się z krążowników Bristol i Dartmouth w osłonie kontrtorpedowców Aquila, Acerbi, Antonio Mosto, Rosolino Pilo, i Simone Schiaffiano. Gdy ukazałaby się dymy tych okrętów obydwa C-K okręty zwiększyły prędkość do 29 węzłów nie osiągalną dla brytyjskich krążowników. Ale ta prędkość nie uchroniła ich od starcia z szybkimi włoskimi kontrtorpedowcami, te mając znaczną przewagę nie potrafiły jej wykorzystać. Dużo lepiej wyszkoleni artylerzyści z Balatona i Csepela już po krótkiej walce wyeliminowały z walki

flagowy kontrtorpedowiec Włochów, Aquila trafiona w pierwszy komin zastopowała i przerwała walkę tracąc 7 ludzi z załogi. W trwającej prawie 2 godziny bitwie kontrtorpedowców żaden z włoskich pocisków nie trafił cesarskich okrętów. W owym czasie do akcji włączyło się austro-węgierskie lotnictwo morskie, łódź latająca K 153 krążyła nad miejscem bitwy i korygowała ogień okrętów. O godzinie 9:15 ta część bitwy zakończyła się, okręty włoskie przerwały ogień i wycofały się, przyczyną tego było zbytnie zbliżenie się do akwenu kontrolowanego przez baterię nadbrzeżną pod Durazzo. Manewr ten wykorzystały C-K kontrtorpedowce oddalając się w stronę bazy do której dotarły o 13:45. C-K krążowniki cały czas informowane o sytuacji przez kontrtorpedowce podążały całą mocą maszyn z prędkością 25 węzłów do swej bazy, mimo że mogły osiągnąć maksymalną prędkość 27 węzłów ograniczał ich krążownik Saida mogący rozwinąć o dwa węzły mniej. O godzinie 8:15 na okrętach zauważono z kierunku dziobu dymy brytyjskich krążowników, prawie równocześnie odparto nalot włoskich samolotów. Mając nadzieje na powiększenie sukcesu kmdr Horthy o godzinie 9:05 nadał do bazy w Cattaro o pojawieniu się brytyjskich krążowników, natychmiast z bazy wyszedł w morze krążownik pancerny Sankt Georg, było to możliwe, gdyż okręt ten cały czas stał w pogotowiu bojowym.

Uczestnik bitwy krążownik S.M.S. Sankt Georg

Dwadzieścia minut potem okręty brytyjskie otwierając ogień rozpoczęły nową fazę bitwy, wykorzystując swój kaliber 152 mm prowadziły ogień do C-K krążowników same będąc poza zasięgiem ich 100 mm dział. Kmdr Horthy pod osłoną zasłony dymnej wykonał manewr pozwalający na zbliżenie się do Brytyjczyków i już o 9:30 mógł odpowiedzieć ogniem swych dział. Równocześnie C-K krążowniki musiały odpierać ataki włoskich i francuskich kontrtorpedowców Comendante Riviere, Mimbello, Bisson i Cimeterre. Żadna z torped nie trafiła w krążowniki, jednak rozpoczęty równocześnie ostrzał z dział spowodował straty na C-K krążownikach. Jeden z pocisków eksplodował na pokładzie Navary zmiatając do wody obsługę jednego z dział. O godzinie 9:50 krążowniki brytyjskie odnotowały pierwszy sukces w walce artyleryjskiej, pierwszy pocisk trafił w krążownik Helgoland, kolejny również został ulokowany w tym krążowniku wzniecając pożar który został szybko opanowany, stało się to o 10:04. W tym samym czasie Navara została trafiona pociskiem małego kalibru w pomost bojowy, pocisk ten zabił dowódcę okrętu kmdr ppor. Roberta Szuboritsa. O 10:10 kolejny raz zostaje trafiony pomost bojowy na Navarze ciężko raniąc dowódcę zespołu kmdr Horthyego, gdy ten stracił przytomność dowodzenie okrętem przejął oficer artylerii, Polak kapitan Stanisław Witkowski. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna również Saida została trafiona w dziób, ale w najgorszej sytuacji znalazła się Navara o 10:30 pocisk z brytyjskiego krążownika trafił w rufową maszynownię. Spowodował uszkodzenia, które o 10:50 spowodowały utratę mocy i zastopowały okręt. W zaistniałej sytuacji pozostałe okręty rozpoczęły działania mające na celu uratowanie okrętu. Saida usiłowała wziąć uszkodzony krążownik na hol, a Helgoland ruszył w stronę brytyjskich krążowników starając się

ściągnąć ogień na siebie i dać osłonę pozostałej dwójce. W tej krytycznej sytuacji pomocy krążownikom udzieliły łodzie latające, dwie z nich K 177 i K 179 atakowały brytyjskie krążowniki, dwie kolejne K 205 i K 206 zmusiły do zejścia w głębiny francuski okręt podwodny Bernouilli szykujący się do ataku na C-K krążowniki. Ostatnie dwie atakowały wezwany przez Brytyjczyków zespół krążownika Marsala. Ale wszystkie te działania lotnictwa miały miejsce krótko przed fatalnym trafieniem Navary, teraz zespół C-K krążowników mogło uratować tylko szybkie przybycie wezwanych na pomoc okrętów. Z bazy wyszły dwa zespoły floty, pierwszy w składzie krążownik pancerny Sankt Georg kontrtorpedowce Warasoliner i Tatra, wsparte przez 4 torpedowce 84F, 88F, 99M, 100M. Drugim zespole znajdowały się: stary pancernik Budapeszt i 3 torpedowce 86F, 91F, 95F, wszystkie te okręty wyszły w morze zaraz po otrzymaniu sygnału z Navary, po wykryciu brytyjskich krążowników. Z racji małej prędkości starego pancernika drugi z zespołów nie był w stanie w tym okresie odegrać jakiejkolwiek roli. Ale zanim mogło przybyć wsparcie Navara i usiłująca wziąć ją na hol Saida były wystawione na ataki brytyjskich krążowników i kontrtorpedowców. Helgoland podjął walkę z krążownikami pozostałe okręty odpierały ataki torpedowe mniejszych okrętów. Po godzinie 11 groźny atak kontrtorpedowca Acerbi załamał się w ogniu wspomnianych krążowników.

Kontrtorpedowiec włoski Acerbi Brytyjskie krążowniki walczące do tej pory na kontrkursie osiągnęły punkt, w którym musiały przerwać ogień i dokonać zwrot, podczas tego manewru dołączył do nich krążownik Marsala z pozostałymi okrętami. Ponownie otwarto ogień do uszkodzonego okrętu, ale wkrótce musiano go przerwać, od jakiegoś czasu od strony bazy w Cattaro były widoczne dymy zbliżających się okrętów, o 12:07 rozpoznano groźnego przeciwnika którym był C-K krążownik pancerny, natychmiast przerwano ogień i alianckie okręty wycofały się w stronę swych baz, zespoły austro-węgierskich krążowników połączyły o 12:25. Ale nie był to koniec wydarzeń tego dnia na Adriatyku, powracający zespół brytyjskich krążowników czekała niemiła niespodzianka. O godzinie 13:35 został storpedowany krążownik Dartmouth, sprawcą tego był niemiecki okręt podwodny UC 25. Uszkodzenia okazały się tak poważne że załoga opuściła pokład okrętu, jednak po krótkim czasie część załogi powróciła na pokład i podjęła próbę ratowania okrętu co im się udało. Ale nie była to ostatnia ofiara tego u-boota, na minie postawionej przez ten okręt zatonął francuski kontrtorpedowiec Boutefeu idący na pomoc krążownikowi. Zginęło 42 ludzi a rannych zostało 45. Operacja C-K okrętów pozwoliła na w miarę spokojną działalność u-bootów do jesieni 1917 roku.

Przypisy redakcji:-C-K oznacza cesarsko-królewski, gdyż Austro-Węgry znajdowały się pod władaniem cesarza Austrii, który jednocześnie był królem Węgier,-fotografie dostarczyli Zulu von Auffen i Pitt35,-Autor podał informacje o dalszych losach Polaka z mostka Navary: Stanisław Marceli Witkowski po tej bitwie został awansowany do stopnia kmdr ppor. I został dowódcą kontrtorpedowca Velebit, po wojnie od listopada 1918 roku w PMW w stopniu komandora, był komendantem portu wojennego w Modlinie, w późniejszym okresie szefem Przedstawicielstwa Wojskowego przy Komisariacie Generalnym RP w Gdańsku w latach 1920-1923. Po przejściu w stan spoczynku został mianowany dyrektorem spółki armatorskiej Polbryt, zwolniony następnie za niegospodarność.

2. Pierwszy atak torpedowy w WW2.Portal marynarkawojenna.pl w taki sposób opisuje pierwszy atak alianckiego okrętu podwodnego w Drugiej Wojnie Światowej:2 września 1939 O godz. 04.35 okręt zanurzył się i patrolował swój sektor. Około godz. 08.07 dostrzeżono dwa niemieckie samoloty bombowe, a trzy minuty później dwa następne. Później przez peryskop zauważono niemiecki niszczyciel, który płynął zygzakując, "Sęp" rozpoczął manewr zbliżania się do niego. Po zbliżeniu się na odległość 400 metrów przystąpiono do ataku torpedowego na niszczyciel, który rozpoznano jako typ Leberecht Maass nosił on znak taktyczny "14", który był wymalowany na burtach. Torpedę odpalono o godz. 12.38 po czym "Sęp" zrobił zwrot i zwiększył prędkość.

Niemiecki okręt wymanewrował torpedę i przystąpił do ataku bombami głębinowymi.

Z14 Friedrich Ihn (1945), plan z german-navy.de

Spisany w Centralnym Archiwum Wojskowym (1799/91/126 Akta Marynarki Wojennej) dziennik działań ORP Sęp lapidarnie wspomina, że pościg za celem (Z 14 – Friedrich Ihn) odbywał się także na podstawie namiarów hydroakustycznych z podsłuchu podwodnego, a pojedyncza torpeda została wystrzelona z wyrzutni rufowej okrętu. (dane CAW dostarczył kol. Wicher z warships.pl)

3. 380 lat floty pełnomorskiej w Polsce

17 maja 1627 roku eskadra Floty Królewskiej, pierwszy regularny zespół okrętów wojennych pod polską banderą stoczyła bitwę morską w eskadrą szwecką zdążającą do Pilawy (dzisiejszy Baltijsk).

Bitwa ze Szwedami w 1627 roku z pokładu polskiego galeonu.

Złożona z galeonów Król Dawid i Wodnik, pinki Arka Noego i okrętu pomocniczego

przynależnego do wielkiego galeonu Św. Jerzy (jednomasztowa fregata) eskadra polska napotyka sześć galeonów przeciwnika we wspomnianym wcześniej konwoju.

Galeon Wodnik, ryc. z koga.net

Dowodzący wyprawą na Południowy Bałtyk admirał Jakub Murrey wydaje polecenia okrętowi pomocniczemu na natychmiastowy powrót do Wisłoujscia i poinformowania wojsk królewskich o groźnym konwoju, sam zdecydował się na stoczenie walki artyleryjskiej z galeonami eskorty, aby osłonić marsz fregaty.

Znaki okrętowe polskich żaglowców.Źródło http://www.old.modelarstwo.org.pl

Replika galeonu Wodnik w wykonaniu Wiesława Ostrowskiego http://www.galeon.yoyo.pl

Dane żaglowców z pierwszej bitwy na otwartym morzu za http://www.zaglowce.ow.plKról Dawid

galeon wyporność 400 t. załoga 60 marynarzy i 100 żołnierzy dział 31.Zwodowany w 1623 r. 1-2 kwietnia 1627 r. wspierał atak Pucka przez wojska lądowe (polskie, bo to było odbicie Pucka). Brał udział w potyczce z okrętami szwedzkimi koło Łeby (Helu, gdyż bitwa odbyła się na kursie konwoju szweckiego do Pilawy, przyp.red.) 17 maja 1627 r. i pod Białogórą 18 maja 1627 r. Uczestniczył w bitwie pod Helem i koło Gdańska podczas przerwania szwedzkiej blokady Gdańska, a także w bitwie pod Oliwą 28 listopada 1627 r. Internowany przez lubeczan w 1630 r.

Wodnik galeon wyporność 200 t. załoga 45 marynarzy i 80 żołnierzy dział 18.Zwodowany w 1623 r. 1-2 kwietnia 1627 r. wspierał atak Pucka przez wojska lądowe (patrz przyp. Król Dawid). Brał udział w potyczce z okrętami szwedzkimi koło Łeby (Helu, patrz przyp. Król Dawid) 17 maja 1627 r. i pod Białogórą 18 maja 1627 r. Uczestniczył w bitwie pod Helem i koło Gdańska

podczas przerwania szwedzkiej blokady Gdańska, a także w bitwie pod Oliwą 28 listopada 1627 r. Zdobyty przez Szwedów w Wismarze w 1632 r.

Arka Noego pinka wyporność 180 t. załoga 35 marynarzy i 70 żołnierzy dział 16.Zwodowana w 1625 r. 1-2 kwietnia 1627 r. wspierała atak Pucka przez wojska lądowe (patrz przyp. Król Dawid). Brała udział w potyczce z okrętami szwedzkimi koło Łeby (Helu, patrz przyp. Król Dawid) 17 maja 1627 r. i pod Białogórą 18 maja 1627 r. Uczestniczyła 25 maja 1627 r. w bitwie pod Helem i koło Gdańska podczas przerwania szwedzkiej blokady Gdańska, a także w bitwie pod Oliwą 28 listopada 1627 r. Zdobyta przez Szwedów w Wismarze w 1632 r.

Magazyn literacki

1. Kresowiak w bazie zapasowej na Małym Morzu – Karol Keane

ORP Kresowiak, rys. Seawolf

Karpatczyk uzyskał sporo ponad godzinę luzu, aż do momentu spotkania z wracającymi ze Środkowego Bałtyku okrętami dywizjonu. W tej sytuacji jego dowódca postanowił zastopować i użyć urządzeń podsłuchowych, aby podejrzeć wszelki ruch przeciwnika i nie tylko wokół siebie. Podczas pokoju okręty dywizjonów torpedowych standardowo ćwiczyły ten element operacji na morzu, gdyż w ten sposób wyobrażano sobie wysunięty dozór morski. Wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania był dowódca Dywizjonu Szkolnego kapitan marynarki Rutkowski. To dzięki jego inicjatywie torpedowce dysponowały hydrofonami i dwiema tubami do podsłuchów przestrzeni powietrznej w koło okrętu, które teraz Karpatczyk mógł wykorzystać czekając w akwenie dozoru na OORP Kresowiak i Sowa. Po zastopowaniu maszyn i ogłoszeniu ciszy na okręcie, podsłuchy podwodny i powietrzny rozpoczęły pracę. Obsługa bardzo szybko zlokalizowała dość odległe patrole morskie przeciwnika, które jednak były na pobliskich akwenach. Wykryty też został samolot latający nad nimi, ale o nim akurat było wiadomo, że to pucki wodnosamolot typu RWD. Hydrofon uchwycił też podwodne echo, które w pewnym momencie zamieniło się na nawodne! Nieświadomy groźnego dozoru w pobliżu podwodnik wynurzył się i odpłynął wolno w namiarze północnym. Meldunek o nim został wysłany drogą radiową, bo znajdował się na linii kursu awizowanego Kresowiaka. Użycie przez

nich radiostacji ożywiło też aktywność przeciwnika kilkanaście mil dalej na wysokości Jastarni, tak bynajmniej sądzono na torpedowcu początkowo, bo późniejsze użycie bomb głębinowych przez przeciwnika świadczyło o zupełnie innej motywacji dla tej aktywności. Wreszcie podsłuch podwodny usłyszał własne okręty płynące niemal wprost na nich, co dowodziło dobrej pracy nawigatora Kresowiaka. W stosownej odległości niebieska lampa sygnałowa wywołała bliźniaczy torpedowiec, a maszyny okrętowe ruszyły i rozpoczęły rozkręcanie Karpatczyka. Po przyjęciu sygnałów torpedowiec płynnie wszedł na czoło linii okrętów i poprowadził zespół do zapasowej bazy morskiej opodal Jastarnii.

Poranek zastał Kresowiaka na beczce cumowniczej wśród płycizn Depki. Przybył tu za Karpatczykiem o zmroku i zaraz doń podpłynęła lichtuga z elementami maskującymi, które na Kresowiaku sprawna załoga okrętu pomocniczego założyła po ciemku.

Zamaskowany torpedowiec, fot. zdws.org.pl

W tej bazie zastali jeszcze holownik marynarki i motorówkę patrolową Straży Granicznej zmobilizowaną do służby we flocie. Jej rolę dowódcy okrętów poznali w ciągu dnia, gdy na jej pokładzie wyruszyli do oddalonej o kilka mil bazy drugiej, gdzie cumował flagowy torpedowiec 2 Dywizjonu torpedowo-minowego ORP Kurp.

Motorówka patrolowa Straży Granicznej, rys. R. Łakomski

Od świtu widoczne były ciężkie naloty na bazę i port na Helu (od strony Gdańska słyszalna też była ciężka artyleria niemieckiego pancernika). Płynąc motorówką patrolową Ślązak na odprawę dowódcy okrętów mogli zobaczyć, jakim wyczynem był spokojny rejs na redę postojową za rufą Karpatczyka. Kręta i wąska droga wodna robiła spore wrażenie za dnia, tym bardziej, że oznakowanie stanowiły nieoświetlone boje, a Karpatczyk nie używał reflektora. W oddali też okazało się, że torpedowce i pozostałe okręty są zamaskowane w sposób tak skuteczny, że trudno było je nawet dostrzec obserwatorom zorientowanym o ich pozycji postojowej. Kapitan z ORP Sowa został poinformowany, że to nie jest jego miejsce postoju, gdyż minowce mają swoją kryjówkę znacznie dalej w głąb Małego Morza, ale Karpatczyk miał zbyt mało czasu na doprowadzenie minowca do flagowego Puchacza bazującego już w swoim porcie. Jednocześnie dowódca Karpatczyka wyraził zdumienie faktem wprowadzenia Gryfa, Wichra i kanonierek do portu helskiego, gdyż tam prawie nie było elementów maskowania okrętów, podobnie zresztą było z 1 Dywizjonem Minowców, który zasiedział się w porcie jastareńskim tylko nieznacznie się maskując. Także spora część Dywizjonu Okrętów Pomocniczych znajdowała się w tym porcie. Zgodnie z poglądami 2 Dywizjonu torpedowo-minowego, takie postępowanie przyciąga tylko niepotrzebnie naloty bombowców niemieckich, bo w skuteczność rozpoznania i operacji lotniczych nikt już nie wątpił po śmierci OORP Mazur i

Nurek, które miały pecha zacumować pierwszego września przy pirsie okrętów podwodnych, przy którym to kilka godzin wcześniej niemieckie samoloty widziały Wilka i Orła. 2 Dyon miał tak dobrze przemyślane zapasowe bazy w Zatoce Puckiej, że nawet paliwo, aprowizacja i amunicja znajdowały się w nich na lichtugach oraz kutrach, ponadto dowódca Kresowiaka dostrzegł w pobliżu co najmniej jeden zamaskowany wodnosamolot z Pucka, ale tylko dzięki temu, że patrolowiec Straży Granicznej zbliżył się do dobrze ukrytego pod siatkami maskującymi samolotu, bo inaczej porucznik nie wypatrzyłby charakterystycznego kształtu dziobu z silnikiem gwiaździstym. Gdy już Ślązak znalazł się na otwartych wodach, przeleciał nad nimi niemiecki wodnopłat, ale tak małym celem nie wykazał zainteresowania. Również widoczny w pobliżu holownik rzeczny i nieco oddalony kuter rybacki nie zainteresowały lotników, którzy wyraźnie szukali innych obiektów na wodzie. Dowódca motorówki patrolowej powiedział im, że pogłoska mówi o niemieckich poszukiwaniach okrętu podwodnego Orzeł. Według niego zawiera ona w sobie ziarno prawdy, gdyż nawet spotkany minowiec Czapla nie zainteresował wcześniej innego samolotu patrolowego. Na otwartych wodach w namiarach na Gdynię widoczne były dwa okręty płynące do portu gdyńskiego, wielki holownik marynarki Smok i okręt hydrograficzny Pomorzanin, które miały tak charakterystyczne sylwetki, że nie było wątpliwości kto to.

ORP Smok, rys. R. Łakomski

ORP Pomorzanin, fot. z odkrywca.pl

Za to na wodach przyportowych Helu kręcił się jedna z kanonierek, co wykluczało wcześniejszą informacje o odstawieniu obydwu na Helu. Ponadto w połowie drogi między Helem, a Gdynią znajdował się mały statek pasażerski Jadwiga lub Wanda w eskorcie niszczyciela Wiatr. Oprócz ich Ślązaka na wodach Zatoki Puckiej był w ruchu ścigacz graniczny Batory, którym na odprawę płynął dowódca Puchacza. Mając ten obraz w pamięci, dowódca Kresowiaka wspinał się po trapie Kurpa.

ORP Kurp, rys. Seawolf

Gdy w gronie innych dowódców okrętów czekał na pokładzie do momentu przybycia dowódcy minowca Puchacz, odezwały się działa kalibru głównego Gryfa z portu helskiego. Zza linii horyzontu, gdzieś spod Gdańska odpowiedziały mu działa podobnego kalibru, prawdopodobnie niszczycieli niemieckich, co wywołało też reakcję Wichra, zacumowanego również na Helu.

2. Fragment powieści K.O. Borhardta „Znaczy kapitan”

Birbante rocca

Kilka już lat pełnił na naszych transatlantykach funkcję asystenta pokładowego o szumnej nazwie Szóstego Oficera. Na mahoniowej desce górnej szuflady swej koi miał zamiar jak na sarkofagu wyryć zdanie:Tu spoczywa zapomniany przez dyrekcję asystent pokładowy.Asystent pokładowy, jeżeli spojrzeć na niego z punktu uprawnień i obowiązków oficera pokładowego w marynarce handlowej, był hermafrodytą. Był oficerem, ale nie przysługiwało mu prawo myślenia o umundurowaniu, był „załogą”, ale bez prawa myślenia o płatnych nadgodzinach.Nasz asystent pokładowy w mesie oficerskiej stanowił postrach oficerów-mechaników. Zadawał im skomplikowane pytania z matematyki, fizyki, mechaniki, nawet z maszynoznawstwa, na które wielu z nich nie umiało odpowiedzieć. Toteż bano się go i unikano z nim spotkań na terenie mesy. Była to z jego strony zemsta za nieustający strach, jakiego doznawał przed kapitanem.Poza tym cytował z przyjemnością przysłowia łacińskie i nieszkodliwie, na przyzwoitą odległość, czarował pasażerki, które w nieznany nam sposób przekazywały sobie z rejsu na rejs nadany mu przez kobiety przydomek PAŹ. Lubił również popisywać się deklamowaniem na pamięć długich urywków z „Pana Tadeusza”. Szczególnie wypowiedź hrabiego o wyczynach pod Birbante-rocca była jego umiłowanym fragmentem. To Birbante-rocca przylgnęło do niego na statku razem z nazwą HRABIA, z której był bardzo dumny.Niepowodzenia Hrabiego w pełnieniu służby nazywaliśmy Birbante-rocca. Hrabia, wszystko to, co go w służbie nie interesowało, określał zdaniem: „To przesądy, światło ćmiące!”.

***Przy podchodzeniu do Jaffy na mostku stali kapitan i Hrabia.Było mglisto i mżyło.Kapitan kazał Hrabiemu zmierzyć głębokość sondą mechaniczną. Tak nam potem opowiadał o tym wydarzeniu sternik:- Pan asystent krzyknął: „Tak jest!” i położył się na mokrym pokładzie. Po piętnastu minutach przyszedł i powiedział, że sondowanie potrwa jeszcze długo, ponieważ trzeba będzie nawinąć nowy drut na bęben. Pan kapitan zrezygnował z sondowania sondą mechaniczną, kazał panu asystentowi przygotować sondę ręczną i zasondować nią przed rzuceniem kotwicy na redzie Jaffy. „Znaczy, może się pan postara tej sondy nie utopić!” powiedział do pana asystenta.Sztuka sondowania sondą ręczną nie jest wcale sztuką zawiłą. Rzuca się do wody ciężar, przyczepiony do linki, która w pewnych odstępach ma wplecione różnokolorowe szmatki lub skórki; z nich właśnie można odczytać głębokość.Ciężarek sondy rzuca się ze specjalnej platforemki po uprzednim rozhuśtaniu go w ręku. Należy rzucić jak najdalej w kierunku ruchu statku, by w momencie opadnięcia ciężarka na dno linka wyprężyła się tuż przy platforemce; wtedy można prawidłowo odczytać głębokość.Kapitan z mostku z uwagą śledził poczynania Hrabiego. W pewnym momencie jednak, gdy na chwilę przeniósł wzrok przed dziób statku, usłyszał głośny krzyk sternika, który wołał:- Panie asystencie, tak nie można, bo się pan utopi!Kapitan spojrzał w dół i zobaczył Hrabiego leżącego na linkach obramowania platforemki. Sternik trzymał go za poły płaszcza. Hrabia miał dookoła szyi owiniętą linkę sondy: jak tego dokonał, trudno było dociec. Ciężarek zbyt silnie rzucony do góry pociągnął Hrabiego za burtę.Nie ulegało wątpliwości, że gdyby nie przewidująca czujność sternika, Hrabia

urządziłby kapitanowi dodatkowy manewr: „Człowiek za burtą”.

***Przy podejściu do Aleksandrii Hrabia znalazł się ponownie w pułapce bez wyjścia. Był znów na mostku razem z kapitanem. Biegał jak szalony po drabince na mostek pelengowy, na. którym umieszczony był kompas główny, i brał namiary latarń i innych obiektów na lądzie. Wykreślał pozycje. Kapitan i Hrabia doskonale wiedzieli, w jakim miejscu statek się znajduje, ale kapitan chciał wypróbować dokładność wykreślania przez Hrabiego pozycji z namiarów na lądzie.Pozycje, które Hrabia wykreślał na mapie, według kapitana do niczego się nie nadawały:- Znaczy, statek tam nigdy nie był i nie będzie! W momencie gdy Hrabia znajdował się przy głównym kompasie, kapitan podszedł do drabinki i spytał:- Znaczy, proszę pana, znaczy, jak wygląda latarnia Ras-el-Tin?Hrabia przyłożył dwa palce do daszka swej kawaleryjskiej czapy, trzasnął obcasami i zapiał:- Tak jest, panie kapitanie!- Znaczy, ja pana proszę, żeby mi pan powiedział, jak wygląda latarnia Ras-el-Tin, którą pan już kilka razy namierzał przed chwilą?Hrabia znów przyłożył palce do daszka i strasznym głosem zawołał:- Tak jest, panie kapitanie!Następnie ruszył do drabinki, by zejść na dół, wpaść do nawigacyjnej, wyczytać w locji wygląd latarni i potem dać odpowiedź kapitanowi. Własnym oczom Hrabia nie wierzył.Okazało się, że kapitan przewidział ten manewr Hrabiego, gdyż stanął jedną nogą na szczeblu drabinki i trzymając się rękami poręczy zagrodził mu drogę:- Znaczy, jak to „tak jest”? Znaczy, ja się pana wyraźnie pytam, jak wygląda latarnia Ras-el-Tin, którą pan przed chwilą namierzał siedem razy. Znaczy, jak

ona wygląda? Znaczy, pan ją widzi? Znaczy, niech mi pan odpowie na pytanie, jak wygląda latarnia Ras-el-Tin?Hrabia nie odejmował już dwóch palców od daszka swej wspaniałej czapki, prężył się jak automat i jak automat mówił:- Tak jest, panie kapitanie! Tak jest, panie kapitanie!- Znaczy, ja nie rozumiem tego, co pan mówi. Znaczy, pan przecież tę latarnię widzi i namierza. Znaczy, co pan namierza?- Tak jest, panie kapitanie!- Znaczy, pan widzi tę latarnię?- Tak jest, panie kapitanie!- Znaczy, ja żądam, żeby pan odpowiedział mi na pytanie, jak wygląda latarnia Ras-el-Tin?- Tak jest, panie kapitanie! - słabym już głosem mamrotał Hrabia.Dwóch oficerów nawigacyjnych, zwolnionych przez lekarza z łóżka na cumowanie w Aleksandrii, przyglądało się w milczeniu zmaganiom kapitana z Hrabią. Kapitan nie spostrzegł stojących za nadbudówką oficerów i odszedł na skrzydło mostku, dając tym samym możność Hrabiemu przedostania się do nawigacyjnej. Kapitan zdjął czapkę z głowy, złożył obie ręce na piersiach i wznosząc oczy do nieba powiedział: - Chryste! Znaczy, cierpliwości!

MS Piłsudski jeden ze statków pasażerskich, na których pływał Autor, fot. z Wikipedia.

Notka biograficzna:Kapitan żeglugi wielkiej Karol Olgierd Borchardt urodził się 25 marca 1905 r. w Moskwie. Jego ojciec był lekarzem, twórcą nowych metod leczenia gruźlicy i raka, który w stolicy Rosji znalazł lepszą pracę i lepsze warunki życia. Jednakże rodzice przyszłego kapitana szybko się rozstali i kapitan jako mały chłopiec z matką wyjechał do Paryża. Tam matka pracowała jako projektantka przedmiotów użytkowych. Borchardt szybko przyswajał sobie język francuski zapominając przy okazji język ojczysty. Szybko powrócił z matką w rodzinne strony. Tam szybko nadrobiono zaległości, kapitan ukończył szkołę i zdał maturę, już w wolnej, niepodległej Polsce. W 1928 r. ukończył Szkołę Morską w Tczewie, a osiem lat później uzyskał dyplom kapitana żeglugi wielkiej. W czasie II wojny światowej pływał na transportowcach, przeżył zatopienie "Piłsudskiego" i "Chrobrego". Był organizatorem, a potem dyrektorem polskiego gimnazjum i liceum morskiego w Landwood w Anglii. Opracowywał programy nauczania, wykładał nawigację, matematykę, astronawigację, oceanografię. W Anglii spędził wiele czasu po katastrofie Piłsudskiego, walcząc z urazami spowodowanymi uderzeniem w głowę podczas ewakuacji statku. Kapitan cierpiał wówczas min. na bezsenność. W 1949 r. wrócił do kraju na pokładzie statku m/s "Batory", pełniąc funkcję I oficera. Od tej chwili rozpoczął pracę w Gdyni w Państwowym Centrum

Wychowania Morskiego, a następnie w Szkole Rybołówstwa Dalekomorskiego i Wyższej Szkole Morskiej jako wykładowca astronawigacji, nawigacji i oceanografii. Pracował jako kapitan w Stoczni im. Komuny Paryskiej, wyprowadzając statki w rejsy próbne. Od 1958 r. K. O. Borchardt zaczął publikować artykuły w czasopismach "Morze", "Tygodniku Morskim". W 1960 r. wydana została jego książka "Znaczy Kapitan". Autor otrzymał za nią wiele nagród i wyróżnień, uznano ją za najlepszą książkę marynistyczną XX - lecia PRL, wielokrotnie wznawiano, przełożono na język czeski, a fragmenty na rosyjski i bułgarski. Została też nagrana na taśmę przez Polski Związek Niewidomych. Zdobyła takie nagrodę im M. Zaruskiego, Czerwonej Róży, Złotego Kłosa.Wielką popularnością wśród czytelników cieszyły się i cieszą do dzisiaj również pozostałe książki Borchardta :- "Krążownik spod Samosierry" (1963)- "Szaman morski" (1986).Już po śmierci pisarza wydane zostały: - "Pod czerwoną różą",- "Znaczy równik na rumbie"- "Potem, potem". Poza nauczaniem i pracą literacką Karol Olgierd Borchardt interesował się plastyką, malował akwarele i rzeźbił, występował w programach telewizyjnych "Gawędy wilków morskich" i "Latający Holender", pracował nad słownikiem morskim w wersji polsko - angielskiej. Za swe czyny i liczne zasługi otrzymał m.in. Srebrny medal "Za zasługi dla obronności kraju", Krzyż Walecznych, Order Sztandaru Pracy I i II klasy, Medal Komisji Edukacji Narodowej.

Wybrano go również na Gdańszczanina roku 1966, a w roku 1970 przyjęto w poczet członków Klubu Znamienitych Kapitanów, przy Moskiewskim Radio i Telewizji, jako pierwszego cudzoziemca, współcześnie żyjącego. Dotąd jedynymi honorowymi członkami - cudzoziemcami byli Robinson Cruzoe i Joseph Conrad. Zmarł 20.V.1986 r. Pochowany został na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni. Notatka za www.moje-morze.pl

Stopka redakcyjna

Karol Keane, numer Gadu-Gadu 2765211, E-mail: [email protected]

Krzysztof Janikula, E-mail: [email protected]

Magazyn shiploverski „Na kotwicy” –Magazyn shiploverski „Na kotwicy” – nabrzeże hobbysty.nabrzeże hobbysty.

Okręt logistyczny ORP Xawery Czernicki w fotografii AdamaOkręt logistyczny ORP Xawery Czernicki w fotografii Adama WożniczkaWożniczka

Współczesne marynarki wojenne opierają swoje działanie na logistyce, co nie jest czymś odkrywczym, ale trendem powstałym w czasie ostatniej wojny światowej jest budowanie specjalnych okrętów logistycznych, takich właśnie jak X.Czernicki w MW RP.

Patron okrętu:Kontradmirał Xawery Czernicki uznawany jest za twórcę zaplecza logistycznego i służb technicznych polskich Sił Morskich. Należy do grona najbardziej zasłużonych dla Polski Morskiej. Był przewodniczącym Komisji Nadzorczej przy budowie okrętów we Francji dla Polskiej Marynarki Wojennej. W 1931 roku został za to wyróżniony przez Francję Legią Honorową.Z inicjatywy Xawerego Czernickiego w 1934 roku podjęto pracę nad projektem budowy Stoczni Marynarki Wojennej.19 marca 1938 roku Xawery Czernicki, szef Służb Kierownictwa Marynarki Wojennej, za zasługi wniesione w budowę morskich sił zbrojnych otrzymał stopień kontradmirała.W 1940 roku kontradmirał Xawery Czernicki został zamordowany w Katyniu.

W 1993 roku - rozkazem Ministra Obrony Narodowej imię kontradmirała inż. Xawerego Czernickiego nadano Centralnej Składnicy Marynarki Wojennej. W 2001 roku imię to przyjął nowoczesny okręt wsparcia logistycznego, który stacjonuje w Świnoujściu.

Opis znaleziony na Balt-Expo Military