M. Heidegger, Czas światoobrazu

16
Biblioteka ALETHEIA Greckie słowo ALETHEJA oddawane jest zazwyczaj za pomocą łacińskiego "veritas" oraz jego odpowiedników w językach nowożytnych. Znaczy więc tyle, co "prawda", jednakże zgodnie ze swoją etymologiąALETHEJA ma seps negatywny, bo jest rzeczownikiem zaprzeczonym. Będący jej podstawą przymiotnik ALETHES składa się z partykuły przeczącej A - i z rdzenia słownego, który w najczystszej postaci widoczny jest w LETHO, homeryckim wariancie ogólno greckiego LANTHANO "ukrywam", a także w LETHE "zapominanie", "zapomnienie" oraz w LATHOS "zapomniany" (Theocr. 23,24), i znaczy "nie ukryty", "nie zatajony". W swym źródłowym znaczeniu ALETHEJA to - "to, co nieskrywane", "to, co niezatajone", bądź we współczesnej wykładni Martina Heideggera - "nieskrytość" . Martin Heidegger Drogi lasu PRZEŁOŻYLI: JERZY GIERASIMlUK, ROBERT MARSZAŁEK, JANUSZ MIZERA, JANUSZ SIDOREK, KRZYSZTOF WOLlCKl Fundacja ALETHEIA Warszawa 1997

Transcript of M. Heidegger, Czas światoobrazu

Page 1: M. Heidegger, Czas światoobrazu

Biblioteka ALETHEIAGreckie słowo ALETHEJA oddawane jest

zazwyczaj za pomocą łacińskiego "veritas"oraz jego odpowiedników w językach nowożytnych.Znaczy więc tyle, co "prawda", jednakże zgodnie

ze swoją etymologiąALETHEJA ma seps negatywny,bo jest rzeczownikiem zaprzeczonym.

Będący jej podstawą przymiotnik ALETHES składa sięz partykuły przeczącej A - i z rdzenia słownego,

który w najczystszej postaci widoczny jest w LETHO,homeryckim wariancie ogólno greckiego LANTHANO

"ukrywam", a także w LETHE "zapominanie","zapomnienie" oraz w LATHOS "zapomniany"

(Theocr. 23,24), i znaczy "nie ukryty", "nie zatajony".W swym źródłowym znaczeniu ALETHEJA to -

"to, co nieskrywane", "to, co niezatajone",bądź we współczesnej wykładni Martina Heideggera -

"nieskrytość" .

Martin HeideggerDrogilasu

PRZEŁOŻYLI:

JERZY GIERASIMlUK, ROBERT MARSZAŁEK,JANUSZ MIZERA, JANUSZ SIDOREK,

KRZYSZTOF WOLlCKl

Fundacja ALETHEIAWarszawa 1997

Page 2: M. Heidegger, Czas światoobrazu

CZAS ŚWIATOOBRAZU

Metafizyka jest miejscem namysłu nad istotą bytu i rozstrzyga-nia o istocie prawdy. Metafizyka ustanawia epo gdy w okreś-lony sposób wykładając byt i ujmując prawdę aj;Jpodłoże epocew jej istotnym kształcie. Jest ono dominantą we wszystkichzjawiskach, które tę epokę wyróżniają. I odwrotnie, uprzytam-niając sobie te zjawiska w dostatecznej mierze, nieuchronnierozpoznaje się ich metafizyczne podłoże. Namysł to odwagazakwestionowania przede wszystkim prawdy własnych założeńi przestrzeni własnych celów (1).'

Do istotnych zjawisk nowożytności należy nauka. Równieważnym rangą zjawiskiem jest technika maszynowa. Nie należy jejwszakże interpretować mylnie jako zwykłego zastosowania w pra-ktyce nowożytnego matematycznego przyrodoznawstwa. Tech-nika maszynowa jest takim samodzielnym przekształceniem prak-tyki, że ta wymaga właśnie stosowania matematycznego przyrodo-znawstwa. Technika maszynowa pozostaje do dziś najlepiej wido-czną odroślą nowożytnej techniki w jej istocie, która jest identycz-na z istotą nowożytnej metafizyki.

Trzecie równie istotne zjawisko w nowożytności polega naprocesie przesuwania się sztuki w pole widzenia estetyki. Znaczyto: -dzielo sztuki staje się przedmiotem przeżywania, a sztukę,odpowiednio, uw~ię za wyraz ludzkiego życia.

Czwarte zjawisko nowożytne przejawia się w tym, że działanieludzkie pojmowane jest i realizuje się jako kultura. Kultura jestwobec tego urzeczywistnieniem najwyższych wartości dzięki opie-ce nad najwyższymi dobrami człowieka. Leży w istocie kultury, żetak opiekuńcza sama siebie bierze pod opiekę i w ten sposób stajesię polityką kulturalną.

Piątym zjawiskiem nowożytności jest odbóstwienie [Enrgot-terung). Wyrażenie to nie oznacza po prostu usunięcia bogów,prostackiego ateizmu. Odbóstwienie jest procesem o dwóch aspe-ktach, jako że z jednej strony obraz świata chrystianizuje się w tej

• Zob. Dopiski na końcu tego eseju.

Page 3: M. Heidegger, Czas światoobrazu

68 Drogi lasu

mierze, w jakiej podłożu swiata przypisuje się nieskończoność,bezwarunkowość i absolutność, z drugiej natomiast chrześcijańst-wo reinterpretuje swój chrystianizm czyniąc z niego światopogląd(światopogląd chrześcijański) i w ten sposób przystosowuje się donowożytności. Odbóstwienie jest stanem nierozstrzygania o Bogui bogach. W doprowadzeniu do niego chrześcijaństwo ma naj-większy udział. Lecz odbóstwienie wcale nie wyklucza religijno-ści; do tego stopnia, że raczej dopiero wskutek odbóstwieniastosunek do bogów przekształca się w przeżywanie reli iine.Kiedy do tego dochodzi, wówczas bogowie już UCleK l. Powstałąpustkę zastępuje historyczne i psychologiczne badanie mitu.

Jakie ujęcie bytu i jaka wykładnia prawdy tkwią u podłoża tychzjawisk?

Ograniczamy pytanie do pierwszego z wymienionych zjawisk,nauki.

W czym tkwi istota nowożytnej nauki?Jakie ujęcie bytu i prawdy jest podstawą tej istoty? Jeśli uda się

dotrzeć do metafizycznego podłoża, na którym opiera się naukajako nauka nowożytna, to wówczas na pewno będzie można z jegoperspektywy rozpoznać istotę nowożytności w ogóle.

Kiedy używamy dziś słowa "nauka", oznacza ono coś istotnieróżnego od doctrina i scientia średniowiecza, a także od greckiejtmmfJWI. Nauka grecka nigdy nie była nauką ścisłą, to zaśmianowicie dlatego, że z istoty swej ścisła być nie mogła i być niepotrzebowała. W ogóle bezsensowna jest przeto opinia, jakobynauka nowożytna była bardziej ścisła niż nauka w starożytności.Zatem nie można też twierdzić, że doktryna Galileusza o swobod-nym spadku ciał jest prawdziwa, natomiast doktryna Arystotelesa,który uczy, że lekkie ciała dążą ku górze, jest fałszywa; u Greków;bowiem ujęcie istoty ciała i miejsca oraz stosunku ich obu opierasię na innej wykladni bytu i warunKlljeprzeto odpowiednio innysposób widzenia procesów przyrodniczych i pytania o nie. Nikt bynie zdobył się na twierdzenie, że poezja Szekspira jest bardziejzaawansowana niż poezja Ajschylosa. Większą jeszcze niemoż-liwością jest jednak twierdzić, jakoby nowożytne ujęcie bytusluszniejsze bylo niż greckie. Skoro więc chcemy pojąć istotęnowożytnej nauki, musimy uwolnić się najpierw od nawykujedynie stopniowego, z perspektywy postępu, wydobywania kont-rastów pomiędzy nauką nowszą i dawniejszą.

Istotą tego, co dziś nazywa się nauką, jest badanie [dieForschung]. Na czym zasadza się istota badania?

Na tym, że poznawanie samo siebie organizuje jako postępo-wanie w pewnym obszarze bytu, w przyrodzie czy w dziejach.

Czas sunatoobrazu 69

Postępowanie oznacza tu nie tylko metodę, procedurę [das Ver-fahren]; wszelkie bowiem postępowanie wymaga już otwartejdziedziny, w której się porusza. Otóż właśnie otwarcie takiejdziedziny jest podstawowym zabiegiem [der Vorgang] badaw-czym. Dokonuje się go w ten sposób, że w pewnym obszarze bytu,na przykład w przyrodzie, projektuje się określony schematprocesów przyrodniczych. Projekt wytycza sposób, w jaki po-stępowanie poznawcze ma być powiązane z otworzoną właśniedziedziną. To powiązanie stanowi rygor badania. Projektującschemat i określając rygor, postępowanie zapewnia sobie w ob-rębie bytowego obszaru dziedzinę przedmiotową. Rzut oka nafizykę matematyczną, najwcześniejszą i zarazem miarodajną naukęnowożytną, uwyraźni, o co tu chodzi. Istota sprawy, ku której tuwyłącznie zdążamy, dotyczy także współczesnej fizyki atomowejw takiej mierze, w jakiej jest ona jeszcze fizyką.

Fizyka nowożytna nazywa się matematyczną, ponieważ z zasa-dy posługuje się całkiem określoną matematyką. Atoli może onafunkcjonować jedynie matematycznie, gdyż w głębszym sensie jestjuż matematyczna. Ta. f ta 9 'fXlara oznacza dla Greków to, coczłowiekowi obserwującemu byt i obcującemu z rzeczami wiado-me jest z góry: cielesność ciał, roślinność roślin, zwierzęcośćzwierząt, człowieczeństwo [das Menschenartige] człowieka. Pozaprzytoczonymi, do tego, co z góry wiadome, tzn. matematycznie,należą również liczby. Znajdując trzy jabłka na stole rozpo-znajemy, że jest ich trzy. Ale liczbę trzy, trójność, już znamy. Tooznacza: liczba jest czymś matematycznym. Jedynie dlatego, że zewszystkiego, co jest od-zawsze-już-znane, liczby są poniekądnajbardziej natrętne i zatem najlepiej znane wśród rzeczy matema-tycznych, wnet zarezerwowano tę nazwę właśnie dla tworówliczbowych. Wcale jednak nie jest tak, by istotę tego, co matema-tyczne, określało to, co liczbowe. Fizyka jest ogólnie poznaniemprzyrody, w szczególności zatem poznaniem cielesności material-nej w ruchu; tę cielesność bowiem okazuje bezpośrednio i po-wszechnie, acz w rozmaity sposób, wszystko, co przyrodnicze.Skoro więc fizyka przybiera wyraźnie kształt matematyczny, zna-czy to: przez nią i dla niej coś zostaje w specjalny sposóbustanowione a priori jako już-znane. Ustanowienie dotyczy nimniej, ni więcej, tylko samego projektu tego, co dla poszukiwane-go poznawania przyrody ma być w przyszłości przyrodą: za-mkniętym w sobie układem ruchu punktów masy odniesionych doprzestrzeni i czasu. Do tego założonego jako pewny schematuprzyrody wnosi się między innymi następujące rozstrzygnięcia:Ruch oznacza zmianę miejsca. Zaden ruch ani kierunek ruchu nie

Page 4: M. Heidegger, Czas światoobrazu

70 Drogi lasu

jest wyróżniony' spośród innych. Każde miejsce jest równe każ-demu innemu. Zadnej chwili nie uprzywilejowuje się ponad inne.Każdą siłę określa się wedle tego - tzn. że jest ona tylko tym- jakie są jej skutki dla ruchu, to zaś znaczy - dla wielkościzmiany miejsca w jednostce czasu. W tym schemacie przyrodytrzeba ulokować każdy rozpatrywany proces. Proces przyrodniczystaje się widoczny dopiero w polu widzenia schematu. Gwarancjęuzyskuje ten projekt przyrody dzięki temu, że badanie fizykalnez góry wiąże się z nim przy każdym z kolejno stawianych pytań.To powiązanie, rygor badawczy, w każdym przypadku ma zgod-nie z projektem własny charakter. Rygorem matematycznegoprzyrodoznawstwa jest ścisłość. Tutaj wszystkie procesy, jeśliw ogóle mają być przedstawione jako procesy przyrodnicze,muszą być z góry określone jako wielkości ruchu w przestrzenii czasie. Określenia dokonuje się mierząc za pomocą liczbyi rachunku. Lecz matematyczne przyrodoznawstwo nie dlategojest ścisłe, ze dokładnie rachuje, przeciwnie - musi tak rachować,ponieważ jego powiązanie z własną dziedziną przedmiotowącechuje ścisłość właśnie. Natomiast wszystkie nauki humanistycz-ne [die Geisteswissenschaften], a nawet wszystkie nauki o życiu,chcąc przestrzegać rygoru muszą być nieuchronnie nieścisłe. Moż-na wprawdzie również żywe twory ujmować jako wielkości ruchuw przestrzeni i czasie, ale ujmowane w ten sposób nie są już żywe.Nieścisłość historycznych nauk humanistycznych nie jest bynaj-mniej brakiem, lecz tylko \\o/.,pełnieniem pewnego istotnego dlatego rodzaju badań postulatu. ;Zapewne, w naukach historycznychnie tylko inaczej projektuj się i zabezpiecza dziedzinę przed-miotową, lecz jest to także o wiele trudniejsze przedsięwzięcie niżrealizacja rygoru nauk ścisłych.

Badaniem staje się nauka projektując i zabezpieczając projektrygorem w postępowaniu. Projekt wszakże i rygor wykształcają siędopiero w procedurze. Procedura stanowi drugą istotną cechębadania. Jeśli zaprojektowana dziedzina ma być uprzedmiotowio-na, należy spowodować, by ukazała nam przy spotkaniu całąwielorakość swych uwarstwień i splotów. Trzeba więc postępującmieć oczy otwarte na zmienność tego, co wychodzi nam naspotkanie. Pełnia tego, co szczególne, pełnia faktów ukazuje siętylko w polu widzenia obejmującym to, co jest coraz-inne w zmia-nie. Lecz fakty winny być uprzedmiotowione. Postępując trzebawięc przedstawiać to, co zmienne w zmienności, unieruchomićzatem - a przecież zachować ruch jako ruch. Tym, co nierucho-me w faktach, oraz stałością ich przemiany jako takiej - jestreguła. Tym, co stałe w zmianie w konieczności jej przebiegu

71Czas sunatoobrazu

- jest prawo. Dopiero z perspektywy reguły i prawa fakty jakotakie, jakimi są, stają się jas~ Badanie. faktów w. obszarzeprzyrody jest samo w sobie stanowieniem I sprawdzaniem regułi praw. Procedura, która pozwala nam przedstawić sobie dziedzi-nę przedmiotową, ma charakter objaśniania mocą jasności wyjaś-niania. Ma zawsze dwa aspekty. Coś nieznanego uzasadnia czymśznanym, zarazem zaś owo znane sprawdza nieznanym. Wyjaś-nien~e osiąga się dociekając; w naukach przyrodniczych, w zależ-ności od terenu dociekań i zamierzonego wyjaśnienia, dociekaniedokonywa się w drodze eksperymentu. Ale to nie dzięki eks-perymentowi dopiero przyrodoznawstwo staje się badaniem- przeciwnie, fksperyment staje się możliwy dopiero tam i tylkotam, gdzi~ pozname rzyrodyy,rzekształciło się w badanie. Tylko

ate o, -re est w swe iStOcie matemalyczna fizyka nowożytnab c ek leLymclltalna. Natomiast ani średniowieczna doct-

ri~a, ani grecka Emo.'nl/11J nie jest nauką w sensie badania i dlategotez, me dos~ło w nich do eksperymentu. Arystoteles wprawdziepojął jako pierwszy, co znaczy E/17rE1pia (experientia): obserwacjarzeczy samych, ich własności i zmian pod wpływem odmieniają-cych Się warunków, a zatem wiedza o sposobie, w jaki z regułyrzeczy Się zachowują. Atoli obserwacja zmierzająca do takiejWiedzy, experimentum, różni się istotnie od eksperymentu bada-wcze~o ,właściwego nauce jako badaniu; także wtedy, gdy ant y-czn~ I średniowieczne obserwacje posługują się liczbą i miarą;takze tam, ~dzle obserwujący dopomagają sobie przyrządamiI narzędziami, Powszechnie bowiem brak wówczas tego, co jestw eksperymencie decy~ując:. Podstawą do rozpoczęcia ekspery-mentu jest hl oteza Jakle os rawa. Przystąpić do eksperymentuznac::y przedstawić warunek, zgodnie z którym można prześledzićokreslon~ ,układ ru,chu w konieczności jego przebiegu, a to znaczy- uczynic go z gory możliwym do rachunkowego opanowania.Pr~wo zaś postuluje się ze względu na schemat dziedziny przed-ml?towet Do tego schematu jako do miary odnosi się i nim jestzwiązane owo antycypujące przedstawienie warunku. Coś sobietym ,sposobem przedsta",:ić - a tak właśnie i dzięki temu wszczy-na Się eksperyment - me znaczy bynajmniej dowolnie sobie cośwyobrażać. T=Newton mówił: hypotheses non fingo, hipotezyme są samow?lnym wymysłem. Wyprowadza się je z planuprzyrody, w ktory są wpisane. Eksperyment jest właśnie procedu-rą, której założenia i. realizacja opierają się na hipotetycznymprawie I kierują Się 111mpo to, by dostarczyć faktów potwier-dzaJą~ych prawo lub odmawiających mu potwierdzenia. Im ściślejzaprojektowany jest schemat przyrody, tym ściślejszy jest możliwy

Page 5: M. Heidegger, Czas światoobrazu

72 Drogi lasu

eksperyment. Wielokrotnie przytaczany średniowieczny scholas-tyk Roger Bacon nie może więc być w żadnym razie poprzed-nikiem nowożytnego badacza-eksperymentatora, lecz jest jedynienastępcą Arystotelesa. Tymczasem bowiem chrześcijaństwo prze-kazało prawdę w posiadanie religii - wierze w słowo Pismai doktrynę Kościoła. Najwyższym poznaniem i doktryną jestteologia jako wykładnia objawionego słowa Bożego, które jestspisane w Piśmie i które głosi Kościół. Teraz poznawanie nie jestbadaniem, lecz prawidłowym rozumieniem miarodajnego słowai autorytetów, które je głoszą. Dlatego w działalności poznawczejśredniowiecza pierwszeństwo przypada roztrząsaniu słów i po-glądów doktrynalnych rozmaitych autorytetów. Componere scri-pta et sermones, argumentu m ex verbo decydują, i w tym równieżpowód, że przyjęta od Platona i Arystotelesa filozofia musiała sięstać scholastyczną dialektyką. jeśli więc Roger Bacon dopominasię o experimentum - a dopomina się - nie myśli o eksperymen-cie nauki jako działalności badawczej, lecz domaga się argurnen-tum ex re zamiast argumentum ex verbo, obserwowania rzeczysamych zamiast roztrząsania poglądów doktrynalnych, tzn. doma-ga się Arystotelejskiej euxetpia.

Nowożytny eksperyment badawczy wszakże nie jest jedyniedokładniejszą co do stopnia i zakresu obserwacją, lecz istotniodmienną co do rodzaju procedurą sprawdzania praw w ramachi na usługach ścisłego projektu przyrody. Eksperymentowi w ba-daniu przyrodniczym odpowiada w historycznych naukach huma-nistycznych krytyka źródeł. Nazwą tą obejmujemy tutaj calo-kształt poszukiwań źródłowych, selekcji źródel, ich zabezpiecza-nia, oceny, przechowywania i interpretacji. Opierając się nakrytyce źródeł wyjaśnianie historyczne nie sprowadza po praw-dzie faktów do praw i reguł. Ale też nie ogranicza się do zwykłegosprawozdania o faktach. Procedura w naukach historycznychzmierza tak samo jak w przyrodniczych do przedstawienia tego,co stałe, i przekształcenia dziejów w przedmiot. UprzedmiotO\;ićmożna tylko dzieje minione. Stałe w minionym, to stale, na ktorehistoryczne wyjaśnienie przerachowuje jednorazowość i wielo-rakość w dziejach, jest tym, co zawsze-już-kiedyś-bylo, co porów-nywalne. W toku stalego porównywania wszystkiego ze wszyst-kim, wyrachowuje się to, co zrozumiałe, i jako schemat dziejówsprawdza i utwierdza. Dziedzina badania historycznego rozciągasię tylko tak daleko, jak daleko sięga historyczne wyjaśnienie. Nic,co w dziejach jedyne, rzadkie, proste, jednym słowem - wielkie,nie jest nigdy samo przez się zrozumiałe i przeto pozostajeniewyjaśnione. Badanie historyczne nie przeczy wielkości w dzie-

Czas sioiatoobrazu 73

jach, lecz wyjaśnia ją jako wyjątek. Tak WYJaśniając, mierzy sięwielkość zwykłością i przeciętnością. Inaczej jednak wyjaśniaćhistoria nie jest w stanie, dopóki wyjaśniać znaczy sprowadzaćdo tego, co zrozumiałe, oraz dopóki historia pozostaje bada-niem, tzn. wyjaśnianiem. Ponieważ historia jako badanie proje-ktuje i uprzedmiotawia przeszłość w sensie możliwego do wyja-śnienia i ogarnięcia układu oddziaływań, przeto domaga siękrytyki źródeł jako instrumentu uprzedmiotowiania. W miaręjak historia zbliża się do publicystyki, zmieniają się miernikikrytyczne.

Każe ika jest jako badanie ufundowana na projekcieodgraniczo~j_dziedziny przedmiotowej i przeto jest nieodzownienau ą szczegółową, W miarę jak stosując własną proceduręwykształca swój projekt, nauka nieuchronnie koncentruje się naokreślonych polach dociekań .. Atoli taka koncentracja (specjaliza-cja) wcale nie jest tylko przykrym zjawiskiem towarzyszącymwciąż pogłębiającej się nieprzejrzystości wyników badawczych.Jest nie złem koniecznym, lecz istotną koniecznością nauki jakobadania. Specjalizacja stanowi nie rezultat, lecz podstawę postępuwe wszelkim badaniu. Stosu', c sw rocedurę badanie nie roz-pras~a się bowiem w dowolnych docieka~ch, w których mogło-Dy Się zagu IC n zytną nau ę o reśla wszak trzeci zasadniczyproces: eks loa5Cp er etneb] (2).

a początek będziemy przez to rozumieć takie oto zjawisko:nauka, ~rzyrodnicza bądź humanistyczna, dopiero WÓwczas osią-15a n~lezyty wygląd nauki, gdy możliwa staje się jej instytuc-jonalizacja. Badanie nie dlatego jednak jest eksploatacją, że pracebadawcze prowadzi się w zakładach naukowych; to zakłady temezbędne są dlatego, że nauka sama ma jako badanie charaktereksploatacji. Procedura, dzięki której dokonuje się podboju po-szczególnych dziedzin przedmiotowych, nie jest zwykłym groma-dz~niem wyników. Raczej sama się z ich pomocą przygotowuje zakazdym ra:zem do dalszego postępowania. W instalacji potrzebnejfizyce, która chce dokonać rozbicia atomu, tkwi cala fizyka~o,tychczasowa. Odpowiednio, w badaniu historycznym zapasyzrode~ ~tedy dopiero można wykorzystać do wyjaśnienia, kiedysame źródła zostaly zabezpieczone na podstawie wyjaśnień histo-rycznych. W procesach tych wyniki naukowe wyznaczają hory-zonty procedury. Procedura nastawia się w coraz większej mierzena możliwości. postępowania, które sama otworzyła. Taki przy-mus nastawurna SJę na własne wyniki jako szlaki i środki rozwojuprocedury Jest istotą eksploatacyjnego charakteru badania. Tenzaś stanowi wewnętrzne podłoże nieodzownej instytucjonalizacji.

Page 6: M. Heidegger, Czas światoobrazu

74 Drogi lasu

Projekt dziedziny przedmiotowej dopiero przez eksploatacjęzostaje wbudowany w byt. Wszelkie przedsięwzięcia, które ułat-wiają planowe łączenie procedur, sprzyjają wzajemnej kontrolii przekazywaniu wyników oraz regulują wymianę sił roboczych,nie są bynajmniej, jako środki, jedynie zewnętrznym rezultatemrozrostu i rozgałęziania się pracy badawczej. Stanowią raczej znakz głębi a dogłębnie jeszcze nie zrozumiany, że nowożytna naukawkracza właśnie w rozstrzygającą fazę swoich dziejów. Terazdopiero bierze ona w posiadanie pełnię własnej istoty.

Co się dzieje w procesie rozrostu i utwierdzania się insty-tucjonalizacji nauk? Jest to, ni mniej ni więcej, zabezpieczaniepierwszeństwa procedury przed bytem (przyrodą i dziejami),który w danym czasie podlega uprzedmiotowieniu przez badanie.Dzięki swojemu eksploatacyjnemu charakterowi nauki nadająsobie stosowną łączność wzajemną i jedność. Dlatego badaniehistoryczne czy archeologiczne, uprawiane instytucjonalnie, jestw sposób istotny bliższe odpowiednio zorganizowanemu badaniufizykalnemu niż jakiejś dyscyplinie z własnego humanistycznegofakultetu, która tkwi jeszcze nadal w fazie zwykłej uczonościerudycyjnej. Stąd też decydujący rozwój nowożytnej eksploa-tacyjności nauki urabia ludzi odmiennego pokroju. Znika uczo-ny-erudyta. zastępuje go badacz, którego sprawą są przedsję-wzięcia badawcze. One to właśnie, nie zaś kultywowanie erudycji,nadają smak jego pracy. Badaczowi nie jest już potrzebna domowabiblioteka. Ponadto jest stale w drodze. Rozprawia na sym-pozjach, uczy się na kongresach. Uzależnia się od zamówieńwydawców. Oni współdecydują teraz o tym, jakie książki trzebanapisać (3).

Badacz sam z siebie dąży nieodparcie ku sferze istoczenia się,w której przybiera postać technika w istotnym rozumieniu. Tylkow ten sposób badacz zachowuje zdolność oddziaływania i przetopozostaje, w pojęciu swej epoki, kimś rzeczywistym. gdzieniegdziei jeszcze przez pewien czas może się prócz tego utrzymać roman-tyka uczonej erudycji i uniwersytetu, wiotczejąca i coraz bardziejjałowa. Skuteczna jedność i tym samym rzeczywistość uniwer-sytetu nie polega jednak na tym, jakoby on właśnie karmił,przechowywał i przeto promieniował duchową moc jednoczenianauk u źródła. Uniwersytet jest rzeczywisty jako organizacja,która umożliwia jeszcze i uwidocznia rozdzielanie się nauk w tokuspecjalizacji wraz ze szczególną jednością w eksploatacji, czyni tozaś w sposób jedyny w swoim rodzaju, gdyż w formie administ-racyjnie zamkniętej. Ponieważ istotne siły właściwe nowożytnejnauce dochodzą bezpośrednio i jednoznacznie do głosu w eks-

Czas su/iatoobrazu

ploatacji, zatem wyłącznie samorodne eksploatacje badawcze po-trafią same z siebie planować i organizować stosowną dla nichwewnętrzną jedność z innymi.

Rzeczywisty system nauki zasadza się na tym, że dzięki plano-waniu postępowanie i nastawienie względem uprzedmiota ianiabytu są za każdym razem dopasowane. Postulowaną zaletą tegosystemu nie jest jakaś wymyślona, sztywna jedność co do treściw relacjach pomiędzy zakresami przedmiotowymi, lecz maksyma-lna, swobodna, acz regulowana ruchliwość w przedstawianiui inicjowaniu badań zgodnie z przewodnimi w danym momenciezadaniami. Im wyłączniej dominuje w nauce rozdrobnienie w imięcałkowitego opanowania jej procesu roboczego i nadania mucharakteru w pełni eksploatacyjnego, im mniej iluzji towarzyszyprzenoszeniu tych eksploatacji do wyodrębnionych zakładówbadawczych i wyspecjalizowanych badawczo uczelni, tym bardziejnieodparty staje się proces uzyskiwania przez nauki pełni ichnowożytnej istoty. Z im bezwzględniejszą wszakże powagą naukai badacze traktują nowożytny kształt własnej istoty, tym jednozna-czniej - i w sposób tym bardziej bezpośredni - oddać się mogądo dyspozycji pospólnemu dobru, ale też tym mniej wolno imbędzie mieć zastrzeżeń, gdy przyjdzie cofnąć się w cień publicznejnieuwagi, która przypada każdej pożytecznej dla ogólu pracy.

Nauka nowożytna opiera się na projektach określonych dzie-dzin przedmiotowych i zarazem rozdrabnia w nich. Projekty tekształtują się w odpowiedniej zabezpieczonej rygorem procedu-rze. Każda obowiązująca w danym czasie procedura organizuje sięw eks~loatację. Projekt i rygor, procedura i eksploatacja, potrzeb-ne sobie nawzajem, składają się na istotę nowożytnej nauki czyniąją badaniem. '

Za.stanawi.amy się nad istotą nowożytnej nauki, aby rozpoznaćw niej metafizyczne podłoże. Jakie ujęcie bytu i jakie pojęcieprawdy stanowią, że nauka staje się badaniem?

P~)Z~aw~nie )ak.o badan~e żąda od bytu rozrachunku, w jakisposob I w jakiej mierze mozna sprawić, by przedstawianie mogłonim rozporządzać. Badanie rozporządza bytem, gdy umie go bądźwyrachO\.~ać z góry w jego przyszłym biegu, bądź porachowaćJak~ miniony. Wyrachowując ustanawia się niejako przyrodę,"': hlstorycz.nym zaś ~o;a~~unku - dzieje. Przyroda i dzieje stająSIę przedmiotem wYJasnl~]ącego przedstawiania. Przedstawiającrachuje SIę na przyrodę I rachuje się dziejami. Jest, uchodzi zabytujące jedynie to, co w ten sposób staje się przedmiotem. Naukajako badanie pojawia się dopiero wtedy, gdy bycia bytu poszukujesię w takiej przedmiotowości.

Page 7: M. Heidegger, Czas światoobrazu

76 Drugi lasu

Uprzedmiotowienie bytu dokonuje się przed-stawianiu [Vor--stellen], w którym zmierza się do tego, by wszelki byt ustawićprzed sobą w taki sposób, aby rachując czlowiek mógł miećpewność bytu, to znaczy być pewnym. Nauka jako badaniepojawia się dopiero wtedy i tylko wtedy, gdy prawda przekształ-ciła się w pewność przedstawiania. Byt został po raz pierwszyokreślony jako rzedmiotowość przedstawiania, a prawda jakojego pewność metafizyce Descartes'a. Tytuł jego głównegodzieła brzmi: Meditationes de prima philosophia, Rozważaniao pierwszej filozofii. Ilpdnn rplAoaorp{a jest ukutym przez Arys-totelesa terminem dla oznaczenia tego, co potem nazwano metafi-zyką. Cała nowożytna metafizyka, włącznie z Nietzschem, ta masię zainicjowanej przez Descartes'a interpretacji bytll-Lprawdy41+-

Skoro więc nauka jako badanie jest istotnym dla nowożyrnościzjawiskiem, w takim razie to, co składa się na metafizycznepodłoże działalności badawczej, już pierwej i na długo z góryokreśliło bez wątpienia istotę nowożytności w ogóle. Istoty nowo-zytności można się dopatrywać w tym, że wyzwalanie się człowie-ka ze średniowiecznych więzi jest wyzwalaniem się do siebie. Atolijest to charakterystyka powierzchowna, choć słuszna. Pociąga zasobą blędy, które przeszkadzają ująć istotne podłoże nowożytno-ści i z tej dopiero perspektywy ogarnąć jej istotę w pełnymzasięgu. Zapewne, w ślad za wyzwoleniem człowieka nowożyr-ność prom je subiektywizm i indywidualizm. Równie jednakpewne jest, że żadna wcześniejsza epoka nie stworzyła obiektywiz-mu dającego się porównać z nowożytnym oraz że nigdy przedtemto, co nieindywidualne, nie uzyskało znaczenia pod postaciąkolektywności. stotria tu jest nieunikniona rzernienność subiek-tywizmu i obiektywizmu. Właśnie je nak to wzajemne uwarun-kowanie wskazuje na głębsze procesy.

Nie to jest decydujące, że człowiek wyzwala się z dotych-czasowych więzi do siebie, lecz to, że gdy człowiek staje siępodmiotem, przekształca się w ogóle jego istota. Słowo subiecturntrzeba nam oczywiście rozumieć jako przykład greckiegounoxeiuevov, Nazywa się tak to, co leży-pierwsze [das Vor--liegende] i co jako podłoże gromadzi na sobie wszystko. Tometafizyczne znaczenie pojęcia podmiotu nie pozostaje zrazuw żadnym wyraźniejszym stosunku z człowiekiem i w ogólew żadnym - z Ja.

Kiedy jednak człowiek staje się pierwszym i właściwym subiec-tum, wówczas znaczy to: człowiek staje się tym bytem, na którymze względu na swoje bycie i swoją prawdę opiera się wszelki byt.Człowiek staje się ośrodkiem odniesienia bytu jako takiego. To

Czas sioiatoobrazu 77

zaś możliwe jest tylko, jeśli przekształca się ujmowanie bytuw całości. W czym ujawnia się taka przemiana? Co jest, stosowniedo niej, istotą nowożyrności?

Kiedy zastanawiamy się nad nowożytnością, pytamy o-fiowo-żyrny światoobraz, Charakteryzujemy go przez kontrast ze świato-obrazem średniowiecznym i antycznym. Dlaczego jednak inter-pretując epokę dziejów pytamy o światoobraz? Czy każda epokaw dziejach ma swój światoobraz i to mianowicie tak, że się zakażdym razem o niego stara? Lub może samo pytanie o światoob-raz cechuje wyłącznie nowożytny rodzaj przedstawiania?

Cóż to jest - światoobraz? Najwidoczniej - obraz świata. Aleco tutaj znaczy świat? Co się rozumie przez obraz? Świat wy-stępuje tutaj jako nazwanie bytu w calości. Nazwa nie ograniczasię do kosmosu, przyrody. Do świata należą także dzieje. Lecznawet przyroda i dzieje, i jedno i drugie pospołu, przenikające sięwzajemnie tak, że jedno w drugie się wkrada i nakłada na niezarazem, nie wyczerpuje jeszcze świata. Określeniem tym obe-jmuje się nadto zasadę świata, wszystko jedno jak pomyślany jestjej związek ze światem (5)., Słowem obraz myśli się najpierw o zobrazowaniu czegoś.Swiaroobraz byłby więc poniekąd podobizną bytu w całości. Atoliświatoobraz mówi coś więcej. Mamy tu na myśli świat sam, bytw całości, taki, jakim jest, miarodajny dla nas i zobowiązujący.Obraz nie oznacza tutaj odbitki, lecz to, co pobrzmiewa w zwro-cie: mamy obraz czegoś. Chcemy przez to powiedzieć: sprawy takwłaśnie stoją, jak stoją dla nas, przed nami. Zyskać obraz czegośznaczy postawić przed sobą sam byt, takim właśnie, jak z nim stoisprawa, i w ten sposób postawiony stale mieć przed sobą. Ale braktu jeszcze określenia decydującego o istocie obrazu. "Mamy obrazczegoś" znaczy nie tylko, że byt został' nam w ogóle przed-stawiony, lecz że stoi przed nami ze wszystkim, co do niego należyi co jest w nim zestawione, jako system. "Mieć obraz" - w tymdźwięczy też: rozeznanie, gotowość i odpowiednie nastawienie.Tam, gdzie świat czyni się obrazem, byt w całości zakłada się jakocoś, na co człowiek się nastawia i co chce zatem pozwać przedsiebie, mieć przed sobą i w ten sposób w zdecydowanym sensiepostawić przed sobą (6). Światoobraz w rozumieniu istotnym nieoznacza więc obrazu świata, lecz świat pojmowany jako obraz.W tym ujęciu byt w calości bytuje dopiero i tylko o tyle, o ilepostanawia go człowiek, który przedstawia i dostawia, wytwarza.Tam, gdzie powstaje światoobraz, zapada istotna decyzja o byciew całości. Bycia bytu poszukuje się i znajduje się je w tym, że jeston przedstawiany [in der Vorgestclltheit des Seienden].

Page 8: M. Heidegger, Czas światoobrazu

78 Drogi lasu

Natomiast wszędzie tam, gdzie nie interpretuje się bytu w tymsensie, świat nie może przemieścić się w obraz: nie może tam byćświatoobrazu. To, że byt bytuje jako przedstawiany, czyni epokę,w której to następuje, epoką nową w porównaniu z poprzednią.Zwroty "światoobraz nowożytności" i "nowożytny światoobraz"mówią dwa razy to samo sugerując coś, czego nigdy przedtem byćnie moglo, mianowicie światoobraz średniowieczny i światoobrazantyczny. To nie światoobraz zmienia się z niegdyś średniowiecz-nego w nowożytny, to sam fakt, że świat staje się obrazem,znamionuje istotę nowozytności Dl' nio iecza natomiast bytjest ens creatum, stworzonym przez osobowego Boga-stwórcęjako najwyższą przyczynę. Być bytem znaczy wówczas: stać najakimś zawsze określonym stopniu w porządku stworzenia i jakocoś w ten sposób spowodowanego odpowiadać przyczynie stwór-czej (analogia entis) (7). Nigdy jednak bycie bytu nie polegawówczas na tym, że byt jako coś przedmiotowego zostaje po-zwany przed człowieka, postawiony w obszarze jego rozeznaniai dyspozycji i że w ten tylko sposób bytuje.

Crecii n . tna ~yykładnia bytu jest jeszcze bardziej obca.Jedna z najdawniejszych wypowiedzi greckiej myśli o Bycie bytugłosi: To vap atno VOEtV eativ TE xal Eivat. Zdaniem tymParmenides chce wyrazić, że odbiór [das Vernehmen] bytu należydo bycia, ponieważ właśnie bycie żąda go i określa. Byt jest tym,co unosi się i otwiera, co wyistaczając się ogarnia wyistaczające O-się człowieka, tzn. człowieka, który sam staje otworem ku ista-czającemu się, kiedy je odbiera [vernimmt]. Byt nie dzięki temudopiero bytuje, że człowiek spogląda na niego, przez co rozumiesię nawet, że go sobie przedstawia na sposób subiektywnej percep-cji. To raczej człowiek jest tym, na którego spogląda byt i któregoowo Orwierające się skupia na wyistaczanie przy sobie. Być tym,na którego spogląda byt', wprowadzonym w jego otwarcie,zatrzymanym w nim i unoszonym, oplecionym sprzecznościamibytu, naznaczonym jego rozterką - oto jest istota człowiekaw czasach greckiej wielkości. Dlatego, aby zadośćuczynić swejistocie, człowiek ten musi Otwierające się zebrać (UyEIV) i ocalić(aw~Elv), uchwycić i zachować, nie uchylając się przed wszelkimrozdwajającym się zamętem (o).:r/9 EllV). Grecki człowiek jestjako odbiorca bytu i dlatego dla Greków świat nie może stać sięobrazem. Natomiast to, że dla Platona bytość bytu określona jestjako elćo; (wygląd, widok), stanowi zapewne daleko wcześniej

l 1 wydanie z 1950 r.:'którego nachedzi bycie jako wyistaczanie quaelóo~. '-- - -

Czas su/iatoobrazu 79

udzieloną, przez długi czas rządzącą pośrednio i w ukryciuprzesłankę tego, że świat obrazem stać się musi (8).

Zupełnie coś innego niż grecki odbiór znaczy nowożytnerzedstawianie, którego sens wyrażono najwcześniej słowem re-

praesentatio. Przedstawiać oznacza tu: coś, co istnieje, stawiaćnaprzeciw siebie, odnosić do siebie-przedstawiającego i wtłaczaćw takie odniesienie jako miarodajny obszar. Tam, gdzie tak siędzieje, człowiek zyskuje obraz bytu. Kiedy jednak człowiek w tensposób obraz uzyskuje, sam przenosi się na scenę, tzn. w otwartykrąg tego, co przedstawiane, powszechnie i publicznie. Tymsamym człowiek czyni z siebie scenę, na której byt musi się odtądprzed-stawiać, prezentować, tzn. być obrazem. Człowiek staje sięreprezentantem bytu w sensie czegoś przeciwstawnego.

Nowość tego procesu nie polega jednak wcale na tym, żepozycja człowieka pośród bytu jest teraz po prostu inna niżw średniowieczu i starożytności. Rozstrzygające jest to, że czło-wiek sam umyślnie zajmuje tę pozycję jako obraną przez siebie, żezajętej przestrzega z rozmysłem i że zabezpiecza ją jako podstawęmożliwego rozwoju ludzkości. W ogóle teraz dopiero ma miejscecoś takiego jak pozycja człowieka. Człowiek uzależnia od siebiesamego sposób, w jaki ma się ustawić wobec bytu jako czegośprzedmiotowego. Pojawia się ów rodzaj bycia człowiekiem, kiedyto sadowimy się w obszarze możności ludzkich jako w przestrzeni,w której i wedle miary której dokonać się ma opanowanie bytuw całości. Epoka, która się tym zajściem określa, jest nowaw orównaniu z poprzednią nie tylko dla spoglądającego wsteczobserwatora: sama siebie stanowi nową i czyni to z rozmysłem.Być nowym jest cechą świata, który stał się obrazem.

Skoro obrazowy charakter świata uwyraźniliśmy jako przed-stawioność [die Vorgestelltheit] bytu, musimy konsekwentnie, abyuchwycić w pełni jej nowożytną istotę, wytropić w wytartymsłowie i pojęciu "przedstawiać" pierwotną moc nazywania: od-stawiać przed siebie i przystawiać do siebie. Byt nieruchomiejewskutek tego jako przedmiot i dopiero wtedy przyjmuje pieczęćbycia. Jest to jeden i ten sam proces: że świat staje się obrazem i żeczłowiek staje się pośród bytu subiectum (9).

Tylko dlatego i tylko w takiej mierze, w jakiej człowiek stał sięw ogóle i istotnie subiectum, nieuchronnie wyłania się z koleiprzed nim wyraźne pytanie, czy podmiotem, którym już jest jakoistota nowożytna - chce i musi być jako ograniczone do własnejdowolności i pozostawione własnej samowoli Ja czy też jako Myspołeczeństwa; jako jednostka czy jako wspólnota; jako osobo-wość we wspólnocie czy tylko jako człon zbiorowego ciała; jako

Page 9: M. Heidegger, Czas światoobrazu

80 Drogi lasu

państwo i naród [die NationJ i jako lud [das Volk] czy też jakopowszechna ludzkość nowożytnych ludzi. Jedynie tam, gdzieczłowiek jest już z istoty podmiotem, istnieje możliwość ześliź-nięcia się w wynaturzenie subiektywizmu w sensie indywidualiz-mu. Ale też jedynie tam, gdzie człowiek pozostaje podmiotem, masens pozytywna walka przeciw indywidualizmowi, o wspólnotęjako docelowe pole wszelkich dokonań i pożytków.

Rozstrzygające o istocie nowożyrności krzyżowanie się obuprocesów - gdy świat staje się oh razem, a człowiek subiecturn- rzuca zarazem światło na podstawowy proces dziejów nowoży-tnych, który na pierwsze wejrzenie wydaje się niemal absurdalny.Im mianowicie szerszy jest zakres dyspozycyjności podbitegoświata, im jest ona radykalniejsza, im obiektywniejszy pojawia sięobiekt - tym subiektywniej, tzn. natrętniej wywyższa się subiec-tum, tym bardziej niepowstrzymanie obserwacja świata i nauka[die Lehre] o świecie przekształcają się w nau cę o człowie u,antropologię. Nic dziwnego, że humanizm dopiero tam wyp ywana wierzch, gdzie świat staje się obrazem. I tak samo jak w wiel-kich czasach Grecji niemożliwe były zjawiska w rodzaju świaroob-razu, tak samo nie mógł wówczas dojść do znaczenia humanizm.\Y./ węższym historycznym sensie humanizm jest zatem niczyminnym jako moralno-estetyczną antropologią. Nazwa ta nie okreś-la tu jakichkolwiek przyrodoznawczych badań nad człowiekiem.Nie oznacza też doktryny o człowieku stworzonym, upadłymi zbawionym, ustanowionej w kręgu teologii chrześcijańskiej.Charakteryzuje takie właśnie filozoficzne rozumienie człowieka,które wyjaśnia i ocenia byt w całości, wychodząc od człowiekai do człowieka go odnosząc (10).

Od końca XVIII stulecia interpretacja świata zakorzenia sięcoraz wyłączniej w antropologii, co znajduje wyraz w tym, żezasadnicze stanowisko człowieka wobec bytu w całości określa sięjako światopogląd [die Weltanschauung]. Właśnie od tamtegoczasu słowo to wchodzi w potoczne użycie. Skoro tylko świat stajesię obrazem, pozycję człowieka pojmuje się jako światopogłąd.Słowo światopogląd może wprawdzie łatwo wywołać nieporozu-mienie, jakohy chodziło jedynie o bezczynną kontemplację świata.Dlatego już w XIX stuleciu podkreślano słusznie, że światopoglądznaczy również i nawet przede wszystkim - pogląd na życie.'Fakt, że słowo światopogląd utrzymuje się jednak jako nazwapozycji człowieka pośród bytu, poświadcza, jak stanowczo obra-

• Die Lebcnsanschauung, co tłumaczono też często jako postawężyciową (przyp. rlurn.).

Czas sioiatoobrazu 81

zem stał się świat, gdy tylko człowiek nadał swemu życiu ujętemujako subiectum naczelną rangę ośrodka odniesienia. Znaczy to:byt uchodzi za bytujący o tyle tylko i w takiej mierze, w jakiej jestw to życie wnoszony i do niego odnoszony, tzn. w jakiej jestprze-żywany i staje się prze-życiem. Tak jak wszelki humanizm byłz konieczności nie na miarę Greków, tak jak niemożliwością byłświatopogląd średniowieczny, tak nonsensem jest światopoglądkatolicki. Tak jak nieuchronne i prawidłowe jest, że dla nowożyt-nego człowieka wszystko musi się stawać przeżyciem, gdy kształ-tując własną istotę przekracza on coraz dalsze granice, tak teżpewne jest, że Grecy na uroczystościach w Olimpii nigdy żadnychprzeżyć mieć nie mogli.

Podstawowym procesem nowożytności jest podbój świata jakoobrazu. Słowo obraz znaczy teraz: wytwór przedstawiającegodostawiania [das Gebild des vorstellenden Herstellens]. Tak dosta-wiając człowiek walczy opozycję, na której może być tym bytem,co wszelkiemu bytowi nadaje miarę i wytycza kierunek. Ponieważtę pozycję zabezpiecza się, artykułuje i wyraża jako światopogląd,więc też rozwój, który rozstrzyga o nowożytnym stosunku do bytu,czyni zeń spór światopoglądów, i to nie dowolnych, lecz wyłącznietych, które już z najwyższą stanowczością obsadziły naj dalejwysunięte zasadnicze pozycje ludzkości. W tej walce światopoglą-dów, zgodnie z jej sensem, człowiek angażuje nieograniczonąpotęgę kalkulacji, planowania i hodowli wszystkich rzeczy. Naukajako badanie jest niezbędną formą tego urządzania się w świecie,jednym z torów, po których nowożytność pędzi ku spełnieniuswojej istoty z szybkością niewiadomą uczestnikom. Walką świato-poglądów nowożytność wkracza dopiero w rozstrzygający i przy-puszczalnie najdłużej trwać mogący rozdział swoich dziejów (11).

Oznaką tego procesu jest ogromność manifestująca się wszę-dzie, pod najrozmaitszymi postaciami i przebraniami. Ogromwystępuje przy tym również po stronie coraz mniejszego. Pomyśl-my o liczbach fizyki atomowej. Ogrom narzuca się w formie,w której na pozór ginie: jako niweczenie wielkich odległości przezsamolot, jako dowolne, wytwarzane jednym ruchem dłoni przed--stawianie przez radio obcych i odległych światów w ich codzien-ności. Zbyt powierzchownie myśli wszakże ktoś, kto mniema, żeogrom jest jedynie nieskończenie rozciągniętą pustką tego, coilościowe tylko. Zbyt krótkowzrocznie myśli ktoś, kto znajduje, żeogrom pod postacią nieustannego tego-jeszcze-nigdy-nie-było wy-nika wyłącznie ze ślepej pasji przesady i rywalizacji. A w ogóle niemyśli ten, kto sądzi, że wytłumaczył manifestowanie się ogromno-ści słówkiem "amerykanizm" (12).

Page 10: M. Heidegger, Czas światoobrazu

82 Drogi lasu

Ogrom jest raczej właśnie tym, przez co ilościowe staje ~pewną osobną jakością i w ten sposób wyróżnionym rodzajemwielkości. Każda epoka w dziejach jest nie tylko różnej wielkościw porównaniu z innymi; ma ona również własne za każdym razempojęcie wielkości. Atoli gdy tylko ogromność w planowaniu,kalkulacji, organizowaniu i zabezpieczaniu obraca się nagle z tego,co ilościowe, w osobną jakość - wówczas ogrom oraz to, co napozór jest całkowicie i w każdej chwili podatne rachunkowi, stajesię nie do obrachowania właśnie wskutek tego przeskoku. Jest toniewidoczny cień, który wszędzie pada na wszystkie rzeczy, gdyczłowiek stał się subiectum, świat zaś obrazem (13).

Cieniem tym świat nowożytny sam kładzie się w przestrzeńniedostępną przedstawieniu i w ten sposób użycza temu, co jestnie do obrachowania, swoistej określoności i niepowtarżalnościdziejowej. Cień wszakże zapowiada coś innego jeszcze, ale nam,ludziom dzisiejszym, wiedza o tym jest odmówiona (14). A prze-cież człowiek nie zdoła nawet tego, co odmówione, doświadczyćani też rozważyć, dopóki błąka się negując po prostu epokę.Ucieczka w tradycję, mieszanina pokory i pychy, nie może sama>w sobie nic więcej sprawić, jak tylko to, że ludzkie oczy.ll d nadziejowy moment zamknięte i ślepe.

Człowiek dowie się tego, co jest nie do obrachowania - tzn.doniesie je w jego prawdę - tylko w pytaniach i kształtachtwórczości, płynących z rzetelnego namysłu. Przenosi on przy-szłego człowieka w owo Porniędzy, gdzie należy on do bycia,a przecież w bycie jest na obczyźnie (15). Wiedział o tymHolderlin. Jego wiersz, zatytułowany Do Niemców, kończy się:

Wohl ist enge begranzt unsere Lebenszeit,Unserer Jahre Zahl sehen und zahlen wir,Doch die Jahre der Vólker,Sah ein sterbliches Auge sie?

Wenn die Seele dir auch iiber die eigne ZeitSich die sehnende schwingt, trauernd verweilest duDann am kalten GestadeBei den Deinen und kennst sie nie.'

, Zaiste, ciasne są granice czasu życia naszego, widzimy liczbę latnaszych i liczymy, lecz ludów lata - czy dojrzał je śmiertelny wzrok? Gdyponad czas własny dusza stęskniona się wzbija, i ty wówczas w smutkuprzebywasz nad zimnym brzegiem morza wśród swoich i nie rozpoznajeszich wcale.

Czas stoiatoobrazu 83

Dopiski

(1) Taki namysł ani jest dla wszystkich niezbędny, ani dla każdegowykonalny czy choćby możliwy do zniesienia. Przeciwnie: okreś-lonym stopniom wykonawstwa i działalności przynależy powsze-chnie brak namysłu. Pytania zrodzone z namysłu nigdy jednak niedegradują się do bezpodstawnych i bezspornych, gdyż są z założe-nia pytaniami o bycie. Bycie jest dla nich stale tym, o conajbardziej warto pytać. W nim namysł natyka się na najwyższyopór, który zachęca go do powagi wobec bytu wsuniętego w świa-tło swego bycia. Namysł nad istotą nowożytności stawia myśleniei osąd w krąg działania sił właściwych istocie epoki. Te zaśdziałają tak, jak działają, niewzruszone wobec wszelkich ocenpotocznych. Wobec nich pozostaje tylko jedno z dwojga: albogotowość do ugody, albo unik w bezdziejowe. Atoli nie dość jestprzy tym na przykład aprobować technikę lub też, stwierdziwszyzaistnienie "totalnej mobilizacji", absolutyzować ją, co byłobyzresztą rezultatem postawy nieporównanie bardziej istotnej. Cho-dzi przede wszystkim i zawsze o to, by istotę epoki pojmowaćz perspektywy rządzącej w niej prawdy bycia, gdyż tylko w takisposób doświadcza się zarazem tego, o co najbardziej warto pytaći co z zasady niesie twórczość ponad to, co obecne, w przyszłośći wobec niej zobowiązuje, zaś przemiana człowieka staje siękoniecznością wynikającą z samego bycia", Zadnej epoki niemożna usunąć nakazem negacji. Ta zmiata z areny jedynie negują-cego. Aby natomiast udało się kiedyś sprostać nowożytności w jejistocie, wymaga ona, na mocy tej istoty właśnie, namysłu sięgają-cego tak głęboko do źródeł i tak daleko, że my ludzie dzisiejsipotrafimy może coś niecoś dla niego przygotować, ale podołać musami w żadnym razie nie zdołamy.

(2) Słowa eksploatacja nie używa się tutaj w znaczeniu ujemnym.Ponieważ jednak badanie jest w swej istocie eksploatacją, więc teżprzedsiębiorczość [die Betriebsamkeit] w eksploatacji czystej, za-wsze możliwa, sprawia wrażenie czegoś w najwyższym stopniurzeczywistego, tymczasem zaś pod tym przykryciem dokonuje sięjałowienie pracy badawczej. Eksploatacja staje się czystą eks-ploatacją, gdy przestaje być w swej procedurze otwarta dzięki stalenowym realizacjom projektu, gdy przeciwnie, projekt jako danytraci z oczu i już go nawet nie potwierdza, uganiając się raczej

2 l wydanie z 1950 r.: użytek.

Page 11: M. Heidegger, Czas światoobrazu

84 Drogi lasu

wyłącznie za wynikami, które gromadzi i przerachowuje. Eks-ploatację czystą trzeba zawsze zwalczać właśnie dlatego, ze bada~nie jest w swej istocie eksploatacją. Jeśli naukowości naukidopatrywać się jedynie w cichej erudycyjnej uczoności, wówczas,oczywiście, wygląda na to, że odmowa eksploatacji oznaczarównież negację eksploatacyjnego w istocie charakteru badania.W rzeczy samej, im bardziej badanie staje się eksploatacją i w tensposób dochodzi do swoich rezultatów, tym nieustanniej nar.astaw nim zagrożenie przedsiębiorczością. Ostatecznie dochodzi dostanu, w którym odróżnienie eksploatacji od eksploatacji stało sięnie tylko poznawczo niemożliwe, lecz wręcz nie odpowiadarzeczywistości. \'V'łaśnie taki stan zrównania istoty z bezistociern,w przeciętnej oczywistości utrwala badanie. jako po.stać nau.ki- a w ten sposób nowożytność w ogóle. Gdzie wszakze badanie,które eksploatuje, znajduje przeciwwagę dla czystej eksploatacji?

(3) Rosnące znaczenie wydawnictw spowodowane jest nie tylkotym, że wydawcy (być może, za pośrednictwem księgarstwa)"wyczulili się na potrzeby publiczności lub że lepiej radzą sobiez interesami niż autorzy. Rzecz raczej w tym, że ich praca ma formępostępowania planującego, nastawionego na potrzebę nadawaniaświatu postaci obrazu dla publiczności i utrwalania u niej tegoobrazu, a to poprzez zamknięty proces wydawania na zamówienieksiążek i pism. Dominacja dziel zbiorowych, serii książkowychi tematycznych oraz edycji kieszonkowych jest już skutkiem tejpracy wydawniczej, która odpowiada też intencjom badaczy, jakoże ci dzięki seriom i edycjom zbiorowym nie tylko łatwiej i szybciejdochodzą do sławy i uznania, lecz również w takim szerszymfroncie natychmiast wywierają zamierzony wpływ.

(4) Gdy chodzi o zasadnicze stanowisko metafizyczne, Descartesopiera się, w sensie dziejowym, na metafizyce platońsko-arys-totelejskiej i, choć zaczyna na nowo, porusza się w kręgu tegosamego pytania: co to jest byt? Fakt, że w Meditationes Descar-tes'a pytanie to nie zostało sformułowane, dowodzi jedynie, w jakistotny sposób odmienna odpowiedź na nie określa samo stanowi-sko zasadnicze. Dopiero dzięki kartezjańskiej wykladni bytu i pra-wdy możliwa w zalożeniu staje się teoria poznania, czyli metafizy-ka poznania. Dopiero dzięki Descartes'owi realizm jest w staniedowieść realności zewnętrznego świata i ocalić byt w sobie.

Istotne przeksztalcenia zasadniczego stanowiska Descartes'a,których od Leibniza dopracowała się myśl niemiecka, bynajmniejgo nie przezwyciężają. Są właśnie jego rozwinięciem w całej

Czas sioiatoobrazu 85

donioslości metafizycznej i stwarzają przesłanki XIX stulecia,ciągle jeszcze najmroczniejszego ze wszystkich dotychczas stulecinowozytności. Pośrednio przekształcenia te utrwalają zasadniczestanowisko Descartes'a w formie, w której one same są nie dopoznania, lecz przez to nie mniej rzeczywiste. Natomiast samascholastyka Descartes'a i jej racjonalizm utraciły wszelką silę, jeślichodzi o dalsze kształtowanie nowożytności. Od Descartes'arozpoczyna się dla zachodniej metafizyki czas pełnego dokonania.Ponieważ jednak dokonanie takie znowu możliwe jest tylko jakometafizyka, myśl nowożytna posiada własną wielkość.

Interpretując człowieka jako subiectum Descartes stwarza me-tafizyczną przeslankę przyszłej antropologii wszelkiego rodzajui kierunku. Kiedy wypływają na wierzch antropologie, Descartesświęci swój najwyższy triumf. Antropologia inicjuje przejściemetafizyki w proces, w którym wszelka filozofia po prostu ustajei zostaje porzucona. Fakt, że Dilthey wypierał się metafizyki, że jejpytania już w gruncie rzeczy nie pojmował, a wobec logikimetafizycznej stawał bezradny, jest wewnętrzną konsekwencjąjego antropologicznego stanowiska zasadniczego. Jego "filozofiafilozofii" jest elegancką formą antropologicznej likwidacji, nie zaśprzezwyciężenia filozofii. Dlatego też każda antropologia, którawprawdzie wedle uznania posługuje się filozofią, lecz jako filozo-fię uznaje ją za zbędną, ma tę zaletę, że widzi w sposób klarowny,co się wlaściwie postuluje afirmując antropologię. Dzięki temuwyklarowuje się sytuacja duchowa, podczas gdy preparowaniew żmudnym trudzie wyrobów tak nonsensownych, jak filozofienarodowosocjalistyczne, wnosi tylko zamęt. Światopoglądowiprzydatna jest wprawdzie filozoficzna erudycja, którą się po-sługuje, filozofii jednak nie potrzebuje, ponieważ jako światopo-gląd podjąl własną wykładnię bytu i na własny sposób go kształ-tuje. Jednego oczywiście nie potrafi również antropologia. Niezdoła przezwyciężyć Descartes'a czy choćby powstać przeciwniemu; jakżeby bowiem następstwo mogło się zwrócić przeciwpodstawie, na której się opiera?

Descartes'a przezwyciężyć można tylko przezwyciężając to, coon właśnie ufundował - metafizykę nowożytną, tzn. zarazemmetafizykę Zachodu. Atoli przezwyciężyć tłumaczy się tutaj:pytać pytaniem pierwszym o sens, tzn. o zakres projektu i tymsamy o prawdę bycia, które to pytanie odsłania się zarazem jakopytanie o bycie prawdy.

(5) Pojęcie świata takie, jakie rozwinięte zostało w Sein und Zeit,jest zrozumiale wyłącznie w perspektywie pytania o "bycie przy to-

Page 12: M. Heidegger, Czas światoobrazu

86 Drogi lasu

mne", to zaś pytanie mieści się ze swej strony w pytaniu pod-stawowym o sens bycia (nie bytu).

(6) Do istoty obrazu należy zestawność, system. Nie chodzi tujednak o sztuczne zewnętrzne poklasyfikowanie i zestawienietego, co dane, lecz o jedność konstrukcji przed-stawionego jakotakiego, wykształcającą się z projektu przedmiotowości bytu.W średniowieczu systemu być nie może: tam bowiem istotny jestwyłącznie porządek odpowiedniości, mianowicie porządek bytuw sensie stworzonego przez Boga i jako Boży twór przewidziane-go. Jeszcze bardziej obcy jest system Grekom, aczkolwiek mawiasię w nowożytności, lecz zupełnie niesłusznie, o systemie platońs-kim i arystoteleskim. Eksploatacja w badaniu jest określonymukształtowaniem i organizacją tego, co systematyczne; przy czymw takim wzajemnym związku to, co systematyczne, określa zara-zem organizację. System zapanowuje, i to nie tylko w myśleniu,tam, gdzie świat staje się obrazem. Wszelako tam, gdzie przewodzisystem, istnieje też zawsze możliwość zwyrodnienia w formalność,w system spreparowany tylko i zesztukowany. Tak się dzieje, gdyzabraknie pierwotnej mocy projektu. Nie pojęto jeszcze niepo-wtarzalności systematyk u Leibniza, Kanta, Fichtego, Heglai Schellinga, skądinąd różnych. Ich wielkość polega na tym, żeinaczej niż u Descartes'a nie są wywiedzione z subiectum jako egoi substantia finita, lecz bądź z monady, jak u Leibniza, bądź, jaku Kanta, z tego, co transcendentalne, z istoty skończonegorozumu zakorzenionej w wyobraźni, bądź z nieskończonego Jau Fichtego, bądź z ducha jako absolutnej wiedzy u Hegla, bądź,jak u Schellinga, z wolności jako konieczności każdego bytu, któryjako taki jest określony przez rozróżnienie podstawy i egzystencji.

Dla nowożytnej wykładni bytu równie istotne jak system jestprzedstawienie wartości. Dopiero tam, gdzie byt stał się przed-miotem przed-stawiania, jest on w pewien sposób wyzuty z bycia.Wyczuwa się tę utratę niejasno i dość niepewnie, toteż odpowied-nio szybko nadrabia się ją, przyznając mianowicie wartość przed-miotowi i tak rozumianemu bytowi oraz w ogóle rozmierzając bytpodług wartości, z nich samych zaś robiąc cel wszelkich poczynań.Ponieważ poczynania te pojmuje się jako kulturę, wartości stająsię wartościami kulturalnymi, te zaś w ogólności wyrazem najwyż-szych celów działania w imię samozabezpieczenia człowieka jakosubiectum. Stąd już tylko jeden krok do zrobienia z wartościprzedmiotów samych w sobie. Wartość jest uprzedmiotowieniemcelów związanych z potrzebami przedstawiającego urządzania sięw świecie jako obrazie. Wartość zdaje się wyrażać, że odnosząc się

Czas su/iatoobrazu 87

do niej zabiegamy o to właśnie, co najwartościowsze, tymczasemzaś jest ona bezsilnym, wyszarzałym przebraniem przedmiotowo-ści bytu, która stała się płaska i pozbawiona głębi. Nikt nie umieradla czystych wartości. Aby wyjaśnić XIX stulecie, zwróćmy uwagęna osobliwe pośrednie stanowisko Hermanna Lotzego, którynadawał ideom Platona sens wartości, a zarazem podjął "próbęantropologii" zatytułowaną Mikrokosmos (1856), gdzie podwzględem szlachetności i prostoty sposobu myślenia czerpał jesz-cze z ducha niemieckiego idealizmu, ale otwierał również swąmyśl na pozytywizm. W przedstawieniu wartości więźnie myślNietzschego, dlatego musi on to, co u niego naj istotniejsze,wyrażać w formie zwróconej wstecz, jako przewartościowaniewszystkich wartości. Dopiero gdy potrafimy pojąć myśl Nie-tzschego niezależnie od przedstawienia wartości, osiągamy pozy-cję, z. której dzieło ostatniego myśliciela metafizyki okazuje sięzadan~em dla p~tań, zaś opozycja Nietzschego wobec Wagnerastaje Się zrozumiałą koniecznością naszych dziejów.

(7) Zgodność, pomyślana jako główny rys bycia bytu, wytyczaplan całkiem określonych możliwości i sposobów wprawianiaprawdy tego bycia w działanie wewnątrz bytu. Średniowiecznedzi~ło sztuki i nieobecność światoobrazu w tej epoce są ze sobązwiązane.

(8). Czyż jedn.ak pewien sofista z czasów Sokratesa nie poważył siętwierdzić: miarą wszystkich rzeczy jest człowiek, bytujących żesą, niebytujących, że nie są? Czy to zdanie Protagorasa nie brzmijak gdyby mówił De~cartes? Czy nie Platon pojął bez reszty byciebytu jakoto, na co Się spogląda, iMa? Czy stosunek do bytu jakotakl~go me jest dla Arystotelesa 9 Ewjm, czystym oglądem? Jed-nak.ze owo sofIstyczne zdanie Protagorasa tak samo nie jestsuble~tywlzmem, pk dokonanie Descartesa nie mogło być tylkoodwróceniem myśli greckie]. Zapewne, w myśli Platona i w pyta-niach Arystotelesa następuje zmiana wykładni bytu i człowieka- rozstrzygająca, niemniej ciągle jeszcze mieszcząca się wewnątrzzasadniczego greckiego doświadczenia bytu. Właśnie jako walkaz sofistyką? a przeto w zależności od niej, wykładnia ta jest aż takro~strzygaJąca, ze stal11~ Się kresem Grecji, ten zaś przyczyni siępośrednio do umożliwienia nowożytności. Dlatego w później-szych czasach, me tylko w średniowieczu, lecz przez calą dotych-c~asową nowożytność również, myślenie platońskie i arysrotelejs-kle, m~gło uchodzi~ z~ myśl grecką po prostu, zaś wszelkiemyślenie przedplatońskie - wyłącznie za przygotowanie do Pla-

Page 13: M. Heidegger, Czas światoobrazu

88 Drogi lasu

tona. Ponieważ wskutek długotrwałego nawyku patrzy się naGreków poprzez nowożytną wykładnię humanistyczną, przetobycia, które otwierało się starożytnym Grekom, nie jest nam d~neprzemyśliwać w taki sposób, by nie odbierać mu tego, co SWOistei osobliwe. Zdanie Protagorasa głosi: JUivrwv XPy/I,uJ.rwVuetpoveottv av S pwnor;rwv usv ovrwv wr; tan, rwv O/; ft11ovrwv wr; OVX

eouv (por. Platon, Teajtet 152a)."Wszystkich rzeczy {których mianowicie człowiek używa i po-

trzebuje, a więc stale ma je wokół siebie, XP~flara xpfJa9 w}est(obecny w danej chwili) człowiek miarą, wyistaczających się.ze taksię wyistaczają, jak się wyistaczają, tych zaś, którym me dane.lest Sl~wyistoczyć, że się nie wyistaczają". Byt, o którego ?YCLU SIę tutajrozstrzyga jest rozumiany jako to w okolicy człowieka, co samoz siebie wyistacza się w tym obszarze. Któż to jednak jest_ człowiek? Platon informuje o tym w przytoczonym miejscu, gdywkłada Sokratesowi w usta słowa: Ovxovv ovrw no»; Uyn, wr; olauev Exaara euo: «aivetcu TOlG.Vra flEV tOTtV euoi, o~a O/; ooi,rOlG.Vra Ot: aiJ aot'av9 pomoće av TExai tyw. "Czy me rozumieon (Protagoras) tego jakoś tak, że jak mi się w dan.ej c~wilicokolwiek ukazuje to jest tego (właśnie) wyglądu dla mrue, zas Jaktobie, takie jest zn6w dla ciebie? Ale człowiekiem jesteś, tak jak j.a."-

Człowiekiem jest tu wobec tego każdy obecny [der jeweilige],ja i ty, i on, i ona. I takie tyw mialoby się ni~ pokrywać z egocogito Descartesa? Otóż na pewno me; albowiem wszystko, coistotne i co z równą koniecznością określa oba zasadnicze stano-wiska metafizyczne, Protagorasa i Descartes'a - jest różne.Istotne dla zasadniczego stanowiska metafizycznego są:1. Rodzaj i sposób, w jaki człowiek j~st człowieki~m, tzn. sobą:

jakiego rodzaju jest istota tego, ze człowiek Jest sobą [dieSelbstheit], która bynajmniej nie zbiega się z tym, ze czło":lekjest "ja" [die Ichheit], lecz określa się poprzez związek z byciemjako takim; . ..

2. Wykładnia bycia bytu ze względu na istoczerue SIę;3. Projekt istoczenia się prawdy;4. Sens, w jakim człowiek jest tu i tam miarą·, .

Żadnego z wymienionych istotnych momentow metafizycz-nego stanowiska zasadniczego nie można pojmować w oderwaniu

• W tłumaczeniu W. Witwickiego zdania te brzmią: " ...że miarąwszystkich rzeczy jest człowiek, istniejących, że są, i nieistniejących, że niesą (... ) Nieprawdaż, tak jakoś powiada,. ze Jak SIę kazda rzecz 1l111lewydaje,taką też jest i dla mnie, a jak się wydaje robie, taką Jest znowu dla ciebie.Człowiek ty i człowiek ja". (przyp. tłum.).

Czas stoiatoobrazu 89

od innych. Każdy znamionuje od razu całokształt takiego stanowi-ska. Dlaczego i jak dalece te właśnie cztery momenty są już z górypodstawą zasadniczego stanowiska metafizycznego jako takiegoi nadają mu spójność - ani o to z perspektywy metafizykii metafizycznie nie można pytać, ani też na to odpowiedzieć niesposób. O tym mówi się już przezwyciężając metafizykę.

Dla Protagorasa byt jest wprawdzie odniesiony do człowiekajako tyw. Jakiego rodzaju jest to odniesienie do Ja? 'Evi» przeby-wa w kręgu tego, co nieskryte, przydzielonym mu każdorazowojako temu właśnie tvoi, W ten sposób wszystko, co wyistacza sięw takim kręgu, tyw odbiera jako bytujące. Przebywanie wewnątrzkręgu nieskrytości [die Unverborgenheit) stanowi podstawę dlaodbioru tego, co się wyistacza. Przynależność Ja do tego, co sięwyistacza, jest przez przebywanie przy nim. Ta przynależność dotego, co otwarte i wyistaczające się, odgranicza je od odistaczają-cego się [das Abwesende). Z granicy tej człowiek czerpie i dziękiniej zachowuje miarę dla tego, co się wy- i odistacza. W zacieś-nieniu do tego, co w danej chwili nieskryte, udziela się człowieko-wi miara, która każdorazowo do czegoś, tego czy innego, jaźń [dasSelbst) ogranicza. Miary, do której miałby się stosować wszelkibyt w swoim byciu, człowiek nie ustanawia z pozycji wyodręb-nionego Ja. W zasadniczym greckim stosunku do bytu i jegonieskrytości człowiek jest ućtpov (miarą) o tyle, o ile z umiar-kowaniem godzi się na ścieśniony wokół Ja krąg nieskrytości,a tym samym uznaje skrytość bytu i niemożność rozstrzyganiao jego wyistaczaniu się bądź odistaczaniu, w tym również i o wy-glądzie istoczącego się. Toteż Protagoras powiada (Diels, Frag-rnente der Vorsokratiker, Protagoras B, 4): nep; {t€v 9 i;ooovx txwfiMvw,oiJ9 wr; eioiv, oiJ9 wr; oi»: eioiv, oiJ9 ono/Ot tive; iOEav',,0 bogach, oczywista, nie jestem w stanie wiedzieć (tzn. pogrecku: zobaczyć "na oczy") ani że są, ani że ich nie ma, ani jacy sąw swym wyglądzie (tMa)".

nOAAa vap ta xWAvovra eiććvai, fJt' aOy/AórY/r;xai {3paxiJr; wvo {3for; rov av9 pll8ov. "Wiele przeszkadza bowiem odbierać bytjako taki: zarówno niejawność (skrytość) bytu, jak też krótkośćdziejowej drogi człowieczej".

Czyż więc mamy się dziwić, ż Sokrates zważywszy na tęroztropność Protagorasa powiada o nim (Platon, Teajtet 152b):fixor; ućvioi ootpov avćpa !ti7 Ay/pElV. "Przypuszczać należy, żejako roztropny mąż (Protagoras) nie gada tak sobie" {wypowiada-jąc owo zdanie o człowieku jako {tErpov).

Zasadnicze stanowisko metafizyczne Protagorasa zawęża jedy-nie, ale to przecież znaczy także - zachowuje, zasadnicze stano-

Page 14: M. Heidegger, Czas światoobrazu

90 Drogi lasu

wisko Heraklita i Parmenidesa. Sofistyka możliwa jest jedyniena gruncie aotpia, tzn. greckiej wykładni bycia jako wyistaczaniasię i prawdy jako nieskrytości, ta zaś sama jest sięgającymistoty określeniem bycia, toteż wyistaczające się określa poprzeznieskrytość, a wyistaczanie - poprzez nieskryte jako takie.O ile natomiast oddalony jest Descartes od zarania myśli greckieji jak odmienna jest wykładnia człowieka, kiedy przedstawiasię go jako podmiot? Właśnie dlatego, że w pojęciu subiectumdźwięczy jeszcze echo greckiej istoty bycia, vJwxEla9 a/owegoVJWXElj1EVOV w formie wyistaczania się, mianowicie czegoś staleobecnego [das standig Vorliegende], wyistaczania się, które jestteraz nie do poznania i bezproblematyczne - można w tympojęciu dostrzec istotę przemiany, jakiej uległo zasadnicze sta-nowisko metafizyczne.

Zachować ścieśniony za każdym razem krąg nieskrytości dzię-ki odbiorowi tego, co się wyistacza (człowiek jako ućtpov) - tojedno. Co innego zaś - wyrachowując przedstawialne, każdemudostępne i dla wszystkich zobowiązujące, postępować naprzódw pozbawionej odgraniczenia dziedzinie możliwego uprzedmioto-wterua.

W greckiej sofistyce niemożliwy jest jakikolwiek subiekty-wizm, gdyż człowiek nigdy nie zdoła tu być subiectum; nie zdoła,gdyż bycie jest tutaj wyistaczaniem się, zaś prawda nieskrytością.

W nieskrytości wydarza się [ereignet sich] ipavtaaia, tzn.wyistaczające się jako takie zjawia się człowiekowi, który wyis-tacza się ku temu, co się zjawia. Natomiast jako przedstawiającypodmiot człowiek fantazjuje, tzn. porusza się w imaginatio o tyle,o ile jego przedstawianie wobrazowuje byt jako coś przedmioto-wego w świat jako obraz.

(9) Jak w ogóle dochodzi do tego, że byt w zaznaczony tu sposóbinterpretuje siebie jako subiectum i że w konsekwencji zapanowu-je to, co subiektywne? Albowiem aż do Descartes'a i jeszczew obrębie jego metafizyki byt o tyle, o ile jest bytem, jestsub-iectum (vno - XElj1EVOV), czymś, co samo z siebie leży przed,i co jako takie leży u podstawy - zarazem własnych stałychwłaściwości i zmiennych stanów. Prymat wyróżnionego, gdyżw istotnym względzie nieuwarunkowanego sub-iectum (jako pod-stawy tego, co leży u podstawy) wypływa z uroszczenia człowiekado fundamentu m absolutum inconcussum veritatis (do spoczywa-jącej w sobie, niezachwianej podstawy prawdy w sensie pewności).Dlaczego i w jaki sposób uroszczenie to urasta do roli takrozstrzygającej? Jest ono rezultatem owego wyzwolenia człowie-

Czas sunatoobrazu 91

ka, kiedy to wyzwala się on ze zobowiązań chrześcijańskiejprawdy Objawienia i doktryny kościelnej, aby samemu nadawaćsobie prawa prawodawstwem, które się opiera na sobie samym.Wskutek takiego wyzwolenia istotę wolności, tzn. więzi z tym, cozobowiązuje, stanowi się na nowo. Ponieważ jednak podług tejwolności wyzwalający się człowiek sam stanowi o tym, co jestzobowiązujące, można je odtąd określać rozmaicie. Zobowiązują-cy może być rozum ludzki i jego prawo albo mocą tego rozumuurządzony i przedmiotowo uporządkowany byt, albo też nieuporządkowany jeszcze chaos, któremu uprzedmiotowienie po-winno dopiero podołać, a który w pewnej epoce wyzywającodopomina się opanowania.

Atoli jest to ciągle jeszcze, choć bezwiednie, wyzwalanie sięz więzi prawdy objawionej, w której człowiekowi zapewnianoi gwarantowano zbawienie duszy. Wyzwolenie ze zgodnej z Ob-jawieniem pewności zbawienia musiało więc, już w sobie, byćwyzwoleniem ku takiej pewności [die Gewissheit], w którejczłowiek zagwarantowuje sobie to, co prawdziwe, jako wiadome[das Gewusste] jego własnej wiedzy. Było to wykonalne jedynietak, że wyzwalający się człowiek sam poręczał pewność tego, comożna wiedzieć. Dziać się tak mogło tylko w takiej mierze,w jakiej człowiek sam z siebie i dla siebie rozstrzygał, co możewiedzieć oraz co by znaczyć miała wiedza i zagwarantowaniewiadomego, tzn. pewność. Oto więc, co stało się metafizycznymzadaniem Descartes'a: dać metafizyczną podstawę wyzwoleniuczłowieka ku wolności jako pewnemu siebie samego samookreś-leniu. Jednakże podstawa ta nie tylko winna była być sama pewna,lecz zarazem koniecznie takiego rodzaju, by istotę żądanej wolno-ści udało się dzięki niej ustanowić jako pewność samego siebie,gdyż wszelkie mierniki z innych dziedzin były zakazane. Wszelako~szystko, co pewne samo z siebie, musi zarazem gwarantowaćJako pewny ów byt, dla którego pewna jest taka wiedza i przezktóry ma być zagwarantowane wszystko, co wiedzieć można.Fu~damentum,. podstawa wolności, to, co leży u jej podstawy,s~blectum, musI. by.ć tak właśnie pewne, by spełnione były wymie-ruone wymagania Istotne. Wyróżnione z tych wszystkich wzglę-dów subiectum staje się konieczne. Co jest tak właśnie pewne,podstawotwórcze i podstawodawcze? Ego cogito (ergo) sum.Tym, co pewne, jest zdanie oznajmiające, że równocześnie (razemi równotrwale) z myśleniem człowieka wyistacza się ponad wszel-ką wątpliwość on sam, tzn. teraz: jest sobie wspóldany. MyślenieJest przed-stawia~iem, przedstawiającym stosunkiem do przed-stawianego (Idea Jako perceptio).

Page 15: M. Heidegger, Czas światoobrazu

92 Drogi lasu

Przedstawiać oznacza tutaj: samemu z siebie coś przed sobąpostawić i postawione jako takie podstawić, zabezpieczyć [vonsich hel' etwas vor sich stellen und das Cestellte ais ein solchessicherstellen]. Tego rodzaju podstawienie jest nieodzownie ob-rachunkiem, gdyż tylko obliczalność tego, co ma być przed-stawione, gwarantuje, że możemy go być z góry i stale pewni.Przedstawianie nie jest już odbiorem tego, co się wyistacza i doczego nieskrytości należy sam odbiór, mianowicie jako swoistyrodzaj wyistaczania się ku temu, co wyistacza się nieskryte.Przedstawianie nie jest już odkrywaniem się dla ... , lecz ujmowa-niem i pojmowaniem [Ergreifen und Begreifen] czegoś. Niewyistaczające się rządzi, lecz panuje agresja [der Angriff]. Stosow-nie do nowej wolności przedstawianie jest teraz samodzielnympostępowaniem w głąb rejonu tego, co zapewnione, rejonu, którytrzeba sobie dopiero zapewnić. Byt nie jest czymś, co się wyis-tacza, lecz czymś, co dopiero w przedstawieniu zostaje postawio-ne naprzeciw, czymś przeciw-stawnym. Przed-stawianie jest po--stępującym [vor-gehende], opanowującym u-przed-miotowia-niem [Vor-gegen-standlichung]. Tak to przedstawianie spędzawszystko w jedność tak przeciwstawianego. Przedstawianie jestcoagitatio.

Każdy stosunek do czegoś -- chcenie, zajmowanie stanowiska,doznawanie -- jest już a priori stosunkiem przedstawiania, jestcogitans, co tłumaczy się jako "myślący". Toteż Descartes możewszystkie odmiany voluntas i affectus, wszystkie actiones i pas-siones objąć zadziwiającą zrazu nazwą cogitatio. W ego cogitosum rozumie się cogitare w tym istotnym, nowym sensie. Subiec-tum, pewność podstawowa, jest to zapewnione o każdym czasiewspółprzedstawienie przedstawiającego człowieka wespół z czło-wieczym czy nie człowieczym bytem przedstawionym, tzn. wespółz tym, co przedmiotowe. Pewność podstawowa jest to ponadwszelką wątpliwość o każdym czasie przedstawialne i przed-stawione me cogitare = me esse. Oto podstawowe równaniewszelkiego rachunku w przedstawieniu, które zapewnia samosiebie. Pewnością podstawową człowiek upewnia się, że jakoprzed-stawiający we wszelkim przed-stawieniu, a zatem jakoobszar wszystkiego, co przedstawione i, tym samym, obszarkażdej pewności prawdy, sam jest zabezpieczony, podstawiony,tzn. teraz: że jest. Dopiero dlatego, że w podstawowej pewności(w fundamentum absolutum inconcussum owego me cogitare= me esse) człowiek jest tym sposobem nieodzownie wspólprzed-stawiony, tylko dlatego, że miejscem wyzwalającego się w po-wrocie do siebie człowieka jest nieodzownie subiectum tej wolno-

Czas su/iatoobrazu 93------------------------------------------------------ści -- jedynie dlatego człowiek może i człowiek ten musi stać sięsarn bytem wyróżnionym, takim subiectum, które ze względu napierwszy prawdziwy (tzn. pewny) byt bierze ~rym wśród wsz~l~kich subiecra. Fakt, ze w podstawowym rownamu pewnoseri następnie we właściwym subiecturn wymienia się ego, nieoznacza, by człowiek był teraz określony jako Ja i ego. Fakt tenoznacza tylko tyle: być podmiotem to teraz znamię człowieka jakoistoty myśląco-przedstawiającej. Ludzkie "ja" zostaje postawionew służbę tego subiecturn. Pewność leżąca u podstaw subiectumjest wprawdzie jako taka subiektywna, tzn. panuje w jego istocie,ale nie egoistyczna. Pewność jest zobowiązująca dla każdego Jajako takiego, tzn. jako subiecrurn. Zarazem wszystko, co przed-stawiające uprzedmiotowienie ma zapewnić, zabezpieczyć i tymsamym ustalić jako bytujące -- zobowiązuje każdego. Takiemu zaśuprzedmiotowianiu, które jest jednocześnie wyrokowaniemo tym, co powinno za przedmiot uchodzić, nic wymknąć się niemoże. Bezwzględne zniesienie odgraniczeń obszaru, w którymuprzedmiotowienie jest możliwe i w którym ma się prawo o nimwyrokować, należy do istoty subiektywności subiectum i człowie-ka jako podmiotu.

Teraz jasne jest również, w jakim sensie człowiek jako pod-miot chce i musi być miarą i ośrodkiem bytu, tzn. obiektów,przedmiotów. Człowiek nie jest już teraz ućtpov w sensie umiar-kowanego odbioru obejmującego każdorazowo krąg nieskrytościwyistaczającego się, ku któremu każdy człowiek za każdym razemsię wyistacza. Jako subiectum człowiek jest co-agitatio ego. Czło-wiek ustanawia sam siebie jako miarę wszystkich miar, którymi sięod- i wymierza (przerachowuje) to, co może uchodzić za pewne,tzn. prawdziwe, tzn. bytujące. Wolność jako wolność subiectumjest czymś nowym. Wyzwolenie człowieka do nowej wolnościotrzymuje w Meditationes de prima philosophia swą podstawę,subiectum. Wszelako ani wyzwolenie nowożytnego człowieka nierozpoczyna się dopiero od ego cogito ergo sum, ani też metafizykaDescartes'a nie jest tylko późniejszym uzupełnieniem tej wolności,a więc zewnętrzną przybudówką metafizyczną w sensie ideologii.W co-agitatio przedstawianie gromadzi wszystko, co przedmioto-we, w razem przedstawianego. Dla ego w tym cogitare istotąbycia-przedstawianym jest teraz sarnozabezpieczające się Wespół,con-scientia. Jest to przedstawiające zestawienie przeciwstawnegoz przedstawiającym człowiekiem w chronionym przez niego kręgutego, co przedstawiane. Z con-scientia wszystko, co się wyistacza,otrzymuje sens i rodzaj swego wyistoczenia, taki mianowicie, jakima obecność [die Praesenz] w repraesentatio. Con-scientia ego

Page 16: M. Heidegger, Czas światoobrazu

94 Drogi lasu

jako subiectum owej coagitatio określa jako subiektywność wyróż-nionego w ten sposób subiectum bycie bytu.

Meditationes de prima philosophia dają wzór ontologii subiec-tum ze względu na subiektywność określoną jako conscientia.Człowiek stał się subiectum. Dlatego może określać istotę subiek-tywności i zadośćczynić jej wedle tego, jak sam siebie pojmujei jakim sam siebie chce. Człowiek jako istota rozumna epokiOświecenia jest w nie mniejszym stopniu podmiotem niż czło-wiek, który pojmuje siebie jako naród, chce siebie jako lud, hodujesiebie jako rasę, a na koniec oglasza się' pełnomocnym panemziemskiego globu. Przy każdym z tych zasadniczych stanowisksubiektywności możliwe są jednak rozmaite rodzaje Ja i egoizmu,ponieważ człowiek określany jest ciągle jako ja i ty, my i wy.Subiektywny egoizm, przy którym, na ogól bezwiednie, Ja wy-znaczane jest najpierw jako podmiot, może zostać pognębionyprzez wcielenie Ja w My. Subiektywność zyskuje przez to tylko nasile. W planetarnym imperializmie technicznie zorganizowanegoczłowieka subiektywizm człowieczy osiąga najwyższy szczyt,z niego zaś zejdzie na równinę zorganizowanej równomiernościi tam się urządzi. Równomierność staje się najpewniejszym narzę-dziem całkowitego, mianowicie technicznego panowania nadZiemią. Nowożytna wolność subiektywności rozpuszcza się cał-kowicie w stosownej dla niej obiektywności. Tego, co jest udzia-łem jego nowożytnej istoty, człowiek sam z siebie nie potrafi aniporzucić, ani powstrzymać suwerennym nakazem. Potrafi jednak,wybiegając myślą, pomyśleć, że człowiecze bycie podmiotem aninie stanowiło nigdy jedynej możliwości dla poczynającej się istoryczłowieka dziejowego, ani też nigdy stanowić nie będzie. Przelot-ny cień chmury nad ukrytym polem, oto czym jest pomroka, którąowa prawda jako pewność subiektywności, przygotowana chrześ-cijańską pewnością zbawienia, okrywa wydarzenie; doświadczyćgo jest jej odmówione.

(10) Antropologia stanowi taką wykładnię człowieka, przy którejwiadomo już w zasadzie, czym człowiek jest, i która nigdy przetonie może pytać, kim być miałby. Zadając to pytanie musiałabybowiem samą siebie uznać za zachwianą i przezwyciężoną. Jakże-by spodziewać się tego po niej, gdy przecież zadaniem ant-ropologii, umyślnym i wyłącznym, jest zabezpieczać dodatkowosamozabezpieczenie subiectum?

(11) Teraz bowiem dokonująca się w pełni istota nowoźytnościprzetapia się w oczywistość. Dopiero z chwilą gdy zostało to

Czas su/iatoobrazu 95

światopoglądowo zabezpieczone, pierwotna problematycznośćbycia odnajduje pożywny grunt i otwiera się dzięki niej pole dlarozstrzygnięć, czy bycie raz jeszcze zdolne jest do boskości, czyistota prawdy bycia ugodzi istotę człowieka dogłębniej, u korzeni.Przyszłe dzieje przygotowuje się jedynie tam, gdzie nowożytnośćw pełni się dokonuje osiągając bezwzględnie właściwą sobiewielkość.

(12) Amerykanizm jest czymś europejskim. Stanowi on nie zro-zumianą jeszcze odmianę rozpasanej jeszcze ogromności, którejźródłem wcale nie jest jeszcze skupiona w swej pełni metafizycznaistota nowożytności. Amerykańska interpretacja amerykanizmuprzez pragmatyzm pozostaje jeszcze poza obrębem metafizyki.

(13) W potocznym mniemaniu cień jest zaledwie brakiem światła,jeśli nie wręcz jego zaprzeczeniem. Naprawdę zaś cień jest jaw-nym, a jednak nieprzenikalnym świadectwem skrytego świecenia.Zgodnie z takim pojęciem cienia, tego, co nie do obrachowania,doświadczamy jako czegoś, co wymyka się przedstawianiu, a prze-cież jest w bycie powszechnie jawne i wskazuje na bycie skryte.

(14) Cóż jednak, gdyby to sama odmowa stała się nieuchronnienajwyższym i najsurowszym objawieniem bycia? Odmowa, skrytaistota bycia, pojmowana z perspekrywy metafizyki (tzn. z perspek-tywy pytania o bycie przybierającego postać: co to jest byt?)odsłania się najpierw jako nie-byt po prostu, jako Nic. WszelakoNic jest jako nicościowość [das Nichthafte] bytu najskrajniejsząopozycją nic nie znaczącego. Nic nigdy nie jest niczym, a podob-nie nie jest też czymś, w sensie jakiegoś przedmiotu; jest samymbyciem, którego prawdzie człowiek zostaje darowany wówczas,gdy przezwyciężył siebie jako podmiot, tzn. gdy nie przedstawiajuż bytu jako obiektu.

(15) Tym otwartym Pomiędzy jest bycie-przytomne, przez corozumie się ekstatyczny obszar odkrywania się i skrywania bycia.

Przełożył Krzysztof Wolicki