LUDOBÓJSTWO PRZED WOJENNĄ ZAGŁADĄ. „OPERACJA...

14
Pamięć.pl - portal edukacyjny IPN http://pamiec.pl/pa/teksty/artykuly/17083,LUDOBOJSTWO-PRZED-WOJENNA-ZAGLADA-OPERACJA-POLSKAquot-NKWD.ht ml 2019-02-27, 12:53 LUDOBÓJSTWO PRZED WOJENNĄ ZAGŁADĄ. „OPERACJA POLSKA" NKWD Zapraszamy do lektury tekstu Marka Klecela z najnowszego „Biuletynu IPN" oraz udziału w konferencji prasowej.

Transcript of LUDOBÓJSTWO PRZED WOJENNĄ ZAGŁADĄ. „OPERACJA...

Pamięć.pl - portal edukacyjny IPNhttp://pamiec.pl/pa/teksty/artykuly/17083,LUDOBOJSTWO-PRZED-WOJENNA-ZAGLADA-OPERACJA-POLSKAquot-NKWD.html2019-02-27, 12:53

LUDOBÓJSTWO PRZED WOJENNĄ ZAGŁADĄ.„OPERACJA POLSKA" NKWDZapraszamy do lektury tekstu Marka Klecela z najnowszego „Biuletynu IPN" oraz udziału w konferencjiprasowej.

Zanim w 1939 r. Adolf Hitler rozpoczął wojnę, Józef Stalin zgładził już lub skazał na powolną eksterminację włagrach kilka milionów własnych obywateli. Zanim w końcu 1938 r. w Niemczech nastąpił pogrom „kryształowejnocy”, w którym zginęło kilkuset Żydów (według oficjalnej wersji – ok. 90), Stalin unicestwił już setki tysięcyswoich obywateli, w tym wielu Żydów. Po Wielkim Głodzie na Ukrainie, który na początku lat trzydziestychpochłonął kilka milionów istnień ludzkich, nastąpił Wielki Terror czystek stalinowskich w latach 1937–1938, awśród nich „operacja polska”. W czasach pokoju rozstrzelano w niej ponad 111 tys. obywateli narodowościpolskiej z ponad 200 tys. aresztowanych, którzy zamieszkiwali głównie tereny Ukrainy i Białorusi. Zbrodnidokonywano tylko z powodu ich polskiego pochodzenia. Wcześniej deportowano z tych terenów na Wschód ok.70 tys. Polaków, przeważnie kobiet i dzieci, głównie do Kazachstanu, gdzie duża ich część zginęła.

„Najbardziej prześladowaną mniejszością w Europie w drugiej połowie lat 30. – napisał amerykański historykTimothy Snyder w książce Skrwawione ziemie – nie było około czterystu tysięcy niemieckich Żydów (którychliczba zmniejszyła się wskutek emigracji), lecz sześćsettysięczna w przybliżeniu grupa sowieckich Polaków(których liczba spadła wskutek egzekucji). Stalin okazał się pionierem masowego mordu na podstawie kryteriównarodowych, a Polacy stali się najważniejszymi ofiarami wśród narodowości sowieckich”[1]. To był początekeksterminacji Polaków w ZSRS, kontynuowanej po likwidacji państwa polskiego w 1939 r. w takich zbrodniachwojennych jak Katyń i w masowych deportacjach do łagrów i więzień – proces zakończony stopniową

sowietyzacją Polski po zakończeniu wojny.

Kuropaty (fot. M. Foks)

Dzierżyńszczyzna i Marchlewszczyzna

Sowiecka klęska pod Warszawą w 1920 r. i upadek ambitnego planu rozniecenia rewolucji komunistycznej wcałej Europie. Konieczność rezygnacji z ideowego internacjonalizmu na rzecz mozolnej budowy „komunizmu wjednym kraju” – wszystko to nastawiało Sowietów wrogo do Polski i Polaków, których ponad 2 mln znalazło siępo traktacie ryskim w 1921 r. w granicach ZSRS. Początkowo, gdy powstawały leninowskie zręby systemusowieckiego, mniejszościom narodowym dano pewną swobodę, pozwolono na zachowanie języka, oświatę iedukację narodową. Dla Polaków, podobnie jak dla innych narodowości, zaczęto tworzyć okręgi autonomiczne,które miały skupiać daną ludność z większych obszarów ZSRS. Na Ukrainie i Białorusi powstały w ten sposóbDzierżyńszczyzna i Marchlewszczyzna – okręgi nazwane tak od nazwisk znanych przywódców komunistycznych.Wkrótce okazało się jednak, że chodziło o szybką i kontrolowaną sowietyzację innych narodowości, a także ogruntowną kolektywizację wsi. Gdy ludność polska okazała się oporna wobec tych zabiegów – albo masowokolektywizowała się, by zarządzać się samodzielnie, co też było podejrzane – wkrótce rozwiązano autonomiczneokręgi, a ich mieszkańców rozproszono, nastąpiły dalsze represje i deportacje na Wschód.

Wielki Głód na Ukrainie w latach 1932–1933 nie był klęską naturalną, lecz wynikiem rabunkowej gospodarkiZSRS, zorganizowanego zaboru wszystkich płodów rolnych, łącznie z zapasami do siewu na następny rok. Wciągu trzech lat doprowadzono do całkowitej ruiny ukraińską republikę mającą najżyźniejszą glebę i takiej klęskigłodu, że dochodziło nawet do nierzadkich wypadków ludożerstwa. W utrwalającym się za Stalina sowieckimsystemie policyjnym i ideologicznym klęska ta została wykorzystana niejako podwójnie i w zaskakujący sposób.Posłużyła do eksterminacji opornego chłopstwa, „kułaków”, „wrogów klasowych”, duchownych,kontrrewolucjonistów i wszelkiego rodzaju – coraz mniej realnych, a coraz bardziej wyimaginowanych –przeciwników, nazwanych zbiorczo „wrogami ludu”, do których można było z czasem zaliczyć każdego. Po

eksterminacji Wielkiego Głodu Stalin, obawiając się zapewne reakcji i krytyki w kręgach partii, NKWD czywojska, rozpoczął walkę z wszystkimi. Po zniszczeniu „wrogów klasowych”, czyli wyimaginowanych już wtedykontrrewolucjonistów, „szkodników” i „sabotażystów”, wziął się za mniejszości narodowe, w których widziałzagrożenie spiskami i wpływami obcych państw. W końcu przystąpił do likwidacji potencjalnych konkurentów dowładzy, których, jak się okazało, wcale nie było. Doprowadził do egzekucji, po procesach pokazowych, starychleninowskich bolszewików i czekistów Feliksa Dzierżyńskiego, najbliższych funkcjonariuszy partyjnych, służbNKWD i niemal całego przywództwa wojskowego. W latach 1937–1938 zginęło w ten sposób ponad 40 tys.współpracowników Stalina. Jak ktoś trafnie zauważył, nikt nie zlikwidował tylu komunistów co Stalin.

Obłędny system stalinowski objawił się najwcześniej w „operacji polskiej” i aferze POW, czyli PolskiejOrganizacji Wojskowej. Jeszcze w czasie Wielkiego Głodu w 1933 r. główny komisarz NKWD na UkrainieWsiewołod Balicki „odkrył”, że przyczyną klęsk i niepowodzeń młodego państwa sowieckiego jest działalnośćpolskiej siatki szpiegowskiej, funkcjonującej na terenach Ukrainy w ramach Polskiej Organizacji Wojskowej.

Organizacja ta rzeczywiście istniała. Założona przez Józefa Piłsudskiego jeszcze w czasie I wojny światowej,wykazała się szczególnie w 1920 r., ale w następnym roku została rozwiązana. Na terenach sowieckiej Ukrainyrozbito POW, w czym brał udział Balicki. Nie przeszkodziło mu to w stworzeniu w latach trzydziestych teoriispiskowej o zagrożeniu polskim szpiegostwem i dalszym niebezpieczeństwie ze strony POW, choć doskonalewiedział, że takie zagrożenie nie istnieje, zwłaszcza po pakcie o nieagresji między Polską a ZSRS, zawartym w1932 r.

Teoria spiskowa nie pozostała teorią, wprowadzono ją w czyn, a praktyka spiskowa okazała się z czasemnieobliczalna również dla jej autorów. Tymczasem komisarz Balicki, rozpracowując pozostałości po POW,„odkrył” rzekomo dalej działającą siatkę POW w Kijowie, skupioną wokół tamtejszego Polskiego InstytutuPedagogicznego, Instytutu Kultury Polskiej, gazety „Sierp”. Tyle że tymi szpiegami, którzy organizowali polskispisek, mieli się okazać kapepowcy, należący niegdyś do Polskiej Partii Socjalistycznej i POW, ale w latachtrzydziestych gorliwi działacze komunistyczni, członkowie ukraińskiej partii komunistycznej, Komsomołu,nierzadko emigrujący z Polski do „ojczyzny proletariatu”. W ten sposób aresztowano ponad 120 Polakówoskarżonych o szpiegostwo, wśród których znalazło się wielu oddanych Ukrainie komunistów, takich jakBolesław Skarbek-Szacki, Henryk Politur-Radzikowki, Józef Teodor, Eugeniusz Ołdakowski, JerzyZadrużny-Fidyk, Leon Rozin vel Józef Koniecki, Wiktor Berman-Stasiak, Janusz Sosnowicz, Nikołaj Karski-Kulik,Oskar Berkowicz. Większość z nich została rozstrzelana w 1937 r., innych skazano na łagry.

Poczucie zagrożenia i okrążenia przez wrogów, szpiegomania, walka z wciąż nowymi przeciwnikami narastałystopniowo i opanowywały główne władze sowieckie w Moskwie. Trudno rozstrzygnąć, na ile poddawano się im,na ile były konstruowane i stymulowane w labiryntach tej władzy, zwłaszcza wśród jej najwyższych czynników.Polski ślad szpiegowski dotknął tam najpierw również polskich komunistów, którzy w najlepszej wierzeprzybywali do Moskwy. Aresztowano ich w 1933 r. jako szpiegów POW. Jak wiadomo, życiem przypłacił nowąwiarę poeta Witold Wandurski, na którym wymuszono przyznanie się do członkostwa w POW; później zostałzamordowany Bruno Jasieński. Znaczący komunista Tomasz Dąbal „przyznał się” w śledztwie do kierowania całąsiatką szpiegowską POW. Inny znany działacz KPP Jerzy Czeszejko-Sochacki wyskoczył przez oknomoskiewskiego więzienia, pozostawiając list o treści: „Do końca pozostaję wierny partii”[2]. Za nimi poszliTadeusz Żarski, Julian Leszczyński-Leński, Witold Matyjewski, Edward Kranc-Zima. Stracono trzy czwarteKomitetu Centralnego KPP, a partię wkrótce rozwiązano jako niebezpieczną, bo zinfiltrowaną przez „polskichszpiegów”. Był to „polski” wstęp zarówno do „operacji polskiej”, jak i do czystki w szeregach bolszewickiej partii,NKWD i armii. Stopniowo rozszerzano kategorię tego przeciwnika, którego rewolucyjne państwo sowieckiewszędzie wietrzyło i zawsze ścigało: kontrrewolucjonisty, wroga klasowego, dywersanta, wykuwając w tej walcejeszcze szerszą kategorię „wroga ludu”, którym mógł być każdy bez względu na poglądy, przynależność czy

pochodzenie, antykomunista, ale i komunista, zwykły obywatel, ale i wyższy funkcjonariusz. Działo się to jednakwedług pewnego klucza, hasła, dyrektywy sformułowanej na szczytach sowieckiej władzy, czyli na Kremlu. Wten sposób po walce z kontrrewolucją i „wrogami klasowymi” nastąpił etap walki z nacjonalizmem, bo takmożna nazwać stopniową likwidację mniejszości narodowych, co najbardziej dotknęło wtedy około milionaPolaków zamieszkujących ZSRS.

"Polakom pomordowanym w Kuropatach 1937-1941" (fot. M. Foks)

„Zniszczyć Polaków”

Balicki, który przyczynił się do sfabrykowania mitu polskiej siatki szpiegowskiej, tak podstępnie działającej, żejuż mogącej opanować państwo radzieckie, wpadł we własną pułapkę. Nie przewidział, że sam uwikła się w siećmisternie utkaną z podejrzeń i donosów, z zeznań wymuszonych w śledztwach. Szef NKWD Nikołaj Jeżowwykorzystał jego spiskową inwencję, metodę i rezultaty i rozwinął ją jako teorię spisku ogólnosowieckiego,przedstawiając ją niezwłocznie Stalinowi na początku 1937 r. Zarzucił zarazem Balickiemu nieudolność, skoronie potrafił zlikwidować polskiego spisku. Ukrainiec Balicki został wkrótce oskarżony o szpiegostwo na rzeczPolski i stracony w listopadzie 1937 r., a z nim I sekretarz partii na Ukrainie Stanisław Kosior, Polak pochodzącyz Podlasia. Podobny los spotkał następców Balickiego, Izraila Leplewskiego, Aleksandra Uspienskiego i LwaRejchmana, gdy wykonali już swe zadania. Na Białorusi komisarz NKWD Borys Berman przeprowadził jeszczeszerszą akcję, dokonując zarazem czystek partyjnych i likwidacji polskiej mniejszości, ścigając jednocześnie„polskich szpiegów” i „białoruskich faszystów narodowych”. W złowrogo później brzmiącej miejscowościKuropaty k. Mińska pogrzebał, na długo przed wojną, tysiące Polaków, ale także Białorusinów i Żydów.

Obowiązywał już wtedy rozkaz numer 00485 Jeżowa z sierpnia 1937 r. o rozpoczęciu „operacji polskiej”,dotyczący „faszystowsko-powstańczej, szpiegowskiej, dywersyjnej, defetystycznej i terrorystycznej działalnościpolskiego wywiadu w ZSRS”. Był to przełomowy moment w polityce represyjnej ZSRS, bo złamano wówczasideologiczne zasady internacjonalizmu, rozpoczynając eksterminację ludności ze względu na pochodzenienarodowe. Rozkaz obejmował nie tylko podejrzanych o wrogą działalność i przynależność do POW, „przedewszystkim jej dywersyjno-szpiegowskich i powstańczych kadr w przemyśle, transporcie, sowchozach ikołchozach”, lecz wszystkich Polaków w ZSRS, którzy nie byli żadnymi przestępcami. Temu rozkazowi podlegalibowiem „wszyscy pozostali w ZSRS jeńcy wojenni z Wojska Polskiego; zbiegowie z Polski, niezależnie od czasuich przejścia do ZSRS; przybyli z Polski emigranci polityczni […]; byli członkowie PPS i innych polskichantysowieckich partii politycznych; najaktywniejsza część lokalnego antysowieckiego elementunacjonalistycznego z polskich rejonów narodowych”[3]. Aresztowaniom, które rozpoczęły się w połowie 1937 r.,podlegali więc wszyscy Polacy bez względu na rolę i dotychczasowe zasługi w państwie sowieckim. Na początkubyło to pewne zaskoczenie nawet dla niektórych służb sowieckich. Kiedy jeden z naczelników NKWD w Moskwie„odczytał rozkaz o aresztowaniu polskich emigrantów politycznych, byłych jeńców wojennych, uciekinierów,członków Komunistycznej Partii Polski, wywołał zdziwienie u swych podwładnych. Czekistom wyjaśniono jednak,że rozporządzenie uzgodnione jest ze Stalinem i Biurem Politycznym i że »trzeba Polaków bić, ile wlezie«”[4].

Operacja była prosta i szybka. Wyznaczono specjalne grupy, które miały „wykrywać Polaków”, czyli ścigać ich iwyłapywać głównie na Ukrainie i Białorusi, a także w wielkich miastach; powiadano, że głównie według nazwiskz książek telefonicznych. Aresztowanych dzielono na dwie kategorie, groźniejsza – „wszystkie szpiegowskie,dywersyjne, szkodnicze i powstańcze kadry” – podlegała od razu rozstrzelaniu, druga, czyli pozostali, karzewięzienia i łagru od pięciu do dziesięciu lat. Wyroki wydawały najpierw „trójki” złożone z miejscowegokomisarza NKWD i prokuratorów, którzy sporządzali listy skazanych, zatwierdzane w Moskwie przez Jeżowa iprokuratora generalnego Andrieja Wyszynskiego. Później dla uproszczenia i przyspieszenia procedury wyrokiwydawały już tylko lokalne „dwójki”: komisarz i prokurator bez żadnego śledztwa i sądów, na podstawieraportów i donosów.

„Operacja polska” zmierzała do eksterminacji całejmniejszości polskiej, do eliminacji wszystkich śladówpolskości w ZSRS. Po aresztowaniu prawie 150 tys.Polaków rozpoczęto represje wobec ich rodzin, „wobec żonzdrajców ojczyzny, członków prawicowo-trockistowskichorganizacji, skazanych przez sąd wojskowy i wojskowetrybunały”, jak podawano w uzupełnieniu rozkazu Jeżowa zjesieni 1937 r. Za urojone winy mężów żony i matki, atakże starsze dzieci skazywano na łagry, młodsze dzieci odbierano rodzinom i wysyłano do specjalnychdziecięcych kolonii i domów dziecka. Skazywano nawet kobiety rozwiedzione, konfiskowano majątki, odbieranomieszkania. Represyjne procedury zostały dopracowane w najdrobniejszych szczegółach: „W stosunku do każdejaresztowanej i każdego niebezpiecznego społecznie dziecka od 15 roku życia wszczyna się postępowanieśledcze […]. Żony zdrajców ojczyzny zostają skazane w zależności od tego, jak bardzo są społecznieniebezpieczne, na minimum 5–8 lat obozu. Niebezpieczne społecznie dzieci skazanych, w zależności od wieku,stopnia niebezpieczeństwa i możliwości poprawy, zostają uwięzione w obozach, koloniach pracy NKWD lub wdomach dziecka o specjalnym reżimie. […] Oskarżone żony zdrajców ojczyzny, które nie zostały aresztowane zpowodu choroby i chorych dzieci, po wyzdrowieniu należy aresztować i skierować do obozu. Żony zdrajcówojczyzny, które karmią piersią, po wydaniu wyroku należy bezzwłocznie aresztować i skierować do obozu. Takteż należy postępować z żonami, które są w podeszłym wieku”[5].

W dokumentach z archiwów ukraińskich, wydanych niedawno przez IPN, znajdują się dziesiątki raportów oowych łapankach dokonywanych na Polaków, przyśpieszonych śledztwach i mechanicznie ferowanych wyrokachśmierci lub łagru. Zarzut był jeden: przynależność do mitycznej POW. Trzeba podkreślić, że ściganie iaresztowanie Polaków było objęte swego rodzaju kontyngentem, wyznaczanym przez władze NKWD w Moskwie.Po prostu lokalni komisarze mieli dostarczyć określoną, rosnącą z czasem liczbę Polaków. Z rozkazu Jeżowaścigano więc wszystkich, którzy nie tylko mienili się Polakami, mieli nawet dalsze polskie pochodzenie, lecz itych, którzy stykali się z Polakami, byli bowiem automatycznie podejrzani o kontakty i konszachty z wrogimpaństwem i jego służbami, spotykali się urzędowo z zarzutami szpiegostwa, dywersji lub szkodnictwa.

Aresztowania objęły wszystkie środowiska, szczególną uwagę zwrócono na wielkie zakłady pracy i przemysłstrategiczny, zbrojeniowy, metalowy, chemiczny, energetykę i transport; skrupulatnie kontrolowano węzłykolejowe, upatrując tam spisków polskich kolejarzy, którzy byli dość liczni. Objęto też aresztowaniami wszelkieinstytucje, w których pracowali Polacy, szkoły, redakcje, wszelkie kategorie ludzi. „Operacyjnie przygotowaneuderzenie – zapowiadał raport Izraila Leplewskiego z Kijowa we wrześniu 1937 r. – skierowane jest przeciwkonastępującym grupom, na których przeciwnik opiera swoją działalność: emigranci polityczni, [ludzie] z wymiany[więźniów] politycznych, uciekinierzy, [osoby mające] kontakt z konsulatem, kręgi kościelno-klerykalne, bylilegioniści, jeńcy i dezerterzy z Wojska Polskiego, byli członkowie PPS, członkowie polskich organizacjinacjonalistycznych, wieloletni pracownicy polskich obszarników, Galicjanie, razwieduprowcy”[6].

Wszyscy Polacy mieszkający w ZSRS tworzyli według wyobrażeń władz sowieckich gigantyczną siećszpiegowską i dywersyjną, która oplotła państwo sowieckie, działając na rzecz wrogiej Polski, sięgała corazwyższych instancji władz państwowych, przeniknęła do partii, służb NKWD, wojska, prowadziła dywersję wzakładach przemysłowych, przyczyniała się do złych wyników w gospodarce i rolnictwie, rozsiewała wrogąpropagandę, dezinformację, plotkę. W śledztwach, jak pokazują dokumenty, większość Polaków przyznaje się dozarzucanej im działalności szpiegowskiej, do przynależności do POW, organizacji wykreowanej na użytekśledztw i procesów, o której wiedziano doskonale, że nie istnieje. Świadczyło to tylko o jednym, że przyznaniesię do winy było wymuszone lub fikcyjne. Z zachowanego dokumentu z przesłuchania lekarza więziennego zŻytomierza, Noama Mordaszenki, już po zakończeniu „operacji polskiej”, jasno wynika, że wiele zgonów

więźniów było spowodowanych pobiciem w czasie śledztw. Z drugiej strony, odgórnie wyznaczane limitywięźniów i skazanych skłaniały do fałszowania danych, a nawet biurokratycznego wydawania wyroków.„Kontrola przeprowadzona w UNKWD obwodu żytomierskiego wykazała m.in. skazywanie tych samych osóbdwa razy, skazywanie osób już rozstrzelanych, liczne rozbieżności w nazwiskach, naruszanie procedur wpracach »trójki« oraz niezapoznawanie się ze sprawami i bez takowego ferowanie najwyższych wyroków.Ponadto kontrola wykazała skierowanie osób na rozstrzelanie nawet bez formalnego zakończenia śledztwa orazmasowy charakter stosowania tortur podczas śledztw”[7] – piszą historycy z IPN we wstępie do wydaniadokumentów „operacji polskiej”.

Kuropaty (fot. M. Foks)

Sowieckie jądro ciemności

Jesienią 1937 r. Stalin podczas prywatnego bankietu wzniósł toast: „Zniszczymy każdego, kto przez swe uczynkii myśli – tak, myśli – zagraża jedności socjalistycznego państwa. Za całkowite zniszczenie wszystkich wrogów,ich samych i ich krewnych!”[8].

Zygmunt Dziewicki był Polakiem pochodzącym z Lublina. Mieszkał w Kijowie z żoną i córką, pracował jakorobotnik w fabryce metalowej. Został posądzony o działalność szpiegowską, ponieważ kontaktował się z polskimkonsulatem w celu wyjazdu do krewnego w Warszawie. Z zachowanych akt tylko tyle wiadomo, że przyznał siędo zarzucanych mu czynów, został skazany i rozstrzelany w październiku 1937 r. Wcześniej aresztowano jegożonę Aleksandrę, która nie była Polką, lecz Ukrainką. Zarzucono jej, że wiedziała o szpiegowskiej działalnościmęża i nie powiadomiła o tym odpowiednich władz. By ją złamać, powiedziano jej o egzekucji męża, gdy tenjeszcze żył. Przyznała się do niepopełnionych nigdy win i została rozstrzelana kilkanaście dni po mężu. Sprawapozostała jednak niejasna, była zapewne bardziej skomplikowana niż podobne morderstwa państwowe ZSRS.

Mąż zginął bowiem nie w ramach „operacji polskiej”, lecz „operacji niemieckiej”, która trwała równolegle, i to wsposób utajniony. Być może był wcześniej wykorzystywany do inwigilacji konsulatu polskiego i niemieckiego.Żona zaś zginęła w ramach „operacji polskiej”, choć była Ukrainką.

W śledztwach i w wydawaniu wyroków nie było żadnych stałych reguł. Wyroki śmierci wydawano zarówno natych, którzy nie przyznali się do winy, jak i na tych, którzy się przyznali. Często skutki owych absurdalnychśledztw i wyroków trwały dziesiątki lat. Fenia Budnicka-Sosnowska, żona Józefa Sosnowskiego, Polaka z Kijowa,rozstrzelanego w listopadzie 1937 r. za antysowiecką propagandę, plotki i dowcipy, także antysemickie, choćbyła Żydówką, na kilka dni przed śmiercią męża została także aresztowana za „współudział” – w istocie za jego„winy”, na skutek donosów i wymuszanych zapewne zeznań, po tym, jak broniła męża. Jednym z zarzutówwobec niej było, że jest córką rabina, choć była córką szewca. Za „działalność kontrrewolucyjną” zostałaskazana na dziesięć lat łagru. Przebywała w nim dwa razy tyle, ponad dwadzieścia lat. Od początku starała się orehabilitację męża, przesłuchano ją już w czasie wojny w 1941 r. na skutek jej odwołań do władz wyższych, alew rezultacie uznano ją za jeszcze bardziej winną i przedłużono wyrok.

Timofiej Kurowski, Polak z pochodzenia, pracujący w fabryce „Czerwony Październik” koło Kijowa, zostałaresztowany za kontrrewolucyjną agitację wśród pracowników. Według wezwanych świadków, miał się takwypowiadać: „Rząd radziecki zaczął rozstrzeliwać własnych ludzi, wszystko im się pomieszało. […] Oszukujeludzi. Tam [w Polsce] ludzie żyją bardzo dobrze, nie ma nacisku na robotników. Polska to dobry kraj”[9]. To, żemówił prawdę – w tym czasie trwały procesy dowódców Armii Czerwonej, rozstrzelano MichaiłaTuchaczewskiego, Jonę Jakira i innych wysokich wojskowych – a także to, że przyznał się, nie zaprzeczał temu,co mu zarzucano, stało się przyczyną wyroku śmierci. Natomiast jego żona, również aresztowana (wedługzasady NKWD stosowania zbiorowej odpowiedzialności), która konsekwentnie zaprzeczała oskarżeniom, zostałazwolniona po roku śledztwa. Zapewne uratowała ją dodatkowa okoliczność – odsunięcie od władzy Jeżowa w1938 r.

Sowiecki system polityczny opierał się na władzy policyjnej, tajnych służbach i sieci ich agenturalnychwspółpracowników, cywilnych informatorów. Werbowano ich często podstępnie, wykorzystując przewagęwładzy. Była to w latach trzydziestych ogromna sieć. Historycy obliczają, że w NKWD pracowało wtedy 366 tys.tajnych funkcjonariuszy, jeden przypadał na 500 mieszkańców. Dla porównania, w gestapo pracowało ich w tymczasie 7,5 tys. (jeden na 10 tys. obywateli), czyli dwadzieścia razy mniej niż w ZSRS. Zasługi dla NKWD,współpraca z jego służbami nie zapewniały wcale bezpieczeństwa tajnym informatorom, jak można by sięspodziewać. W czystkach lat trzydziestych stawiano ich w stan oskarżenia na równi z innymi, traktując ich jakopodejrzanych agentów i oskarżając o szpiegostwo – skoro dostarczali informacji władzom sowieckim, mogli teżdonosić innym krajom. Takie podwójne uwikłanie pokazują niektóre zagmatwane śledztwa prowadzone przezNKWD.

Taki był przypadek Jadwigi Moszyńskiej, Polki zamieszkałej w Kijowie, która była pracownikiem gazety „GłosRadziecki”, polskojęzycznego organu KC Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy, gdzie była tłumaczem iredaktorem. Wcześniej ukończyła Polski Instytut Pedagogiczny (PIP), który uważano za ośrodek kierownictwaPOW. Aresztowano ją w sierpniu 1937 r. z typowymi zarzutami najpierw antysowieckiej agitacji i działalnościkontrrewolucyjnej na szkodę ZSRS, później szpiegostwa na rzecz „obcego kraju”, wreszcie przynależności do„polskiej organizacji faszystowskiej”, czyli POW. Wszystko to z powodu donosów współpracowników w redakcji,że celowo fałszowała tłumaczenia rosyjskich tekstów w gazecie, by szkalować władze i państwo sowieckie, aprzychylnie informować o Polsce. Później jednak śledztwo zmieniło obrót, pojawił się wątek wcześniejszejwspółpracy Moszyńskiej z NKWD. Zgodziła się na taką współpracę jeszcze w PIP, jednakże nie wywiązała się zumowy, nie przekazywała informacji i donosów na kolegów. I to stało się w śledztwie głównym oskarżeniem –zdrada wobec władz ZSRS: nie informowała o wrogiej działalności polskiej agentury w PIP i spisku

organizowanym przez POW. Do tego dołączyły się podejrzenia z tytułu pochodzenia, nie tylko polskiego, ale„religianckiego”, była bowiem córką duchownego unickiego, a także mocne wtedy podejrzenia o antysemityzm,choć jej koleżanka Żydówka, powołana na świadka, informatorka NKWD, nie potwierdziła tych plotek. Pomimoto Moszyńską skazano na karę śmierci i rozstrzelano w wieku 26 lat w końcu 1937 r.

Podobny los spotkał Czesławę Angielczyk, choć była polską Żydówką, pochodzącą z Warszawy. W tym wypadkupochodzenie nie przeszkadzało w oskarżeniu jej o spiskowanie na rzecz Polski. Należała bowiem do tego samegokręgu PIP w Kijowie. Zarzucono jej więc typowe grzechy, jakie dotyczyły tamtejszego polskiego środowiska,uznanego już za agenturę POW ze Skarbkiem na czele. I ona wcześniej, podobnie jak Moszyńska, zostałazwerbowana przez NKWD przy kolejnych zmianach kadry w PIP od 1934 r. z zadaniem informowania owspółpracownikach. I ona, jak Moszyńska, nie wywiązała się z zadania, więcej, niczym prowokatorka – wedługinnych donosów – miała sama występować z krytyką ZSRS i pochwałą rządów w Polsce. Została skazana naśmierć i rozstrzelana we wrześniu 1939 r. Jednak jej śmierć nie wystarczyła. Służby NKWD po egzekucjizniszczyły całą jej korespondencję. Zapewne zacierano wszelkie ślady współpracy, całe świadectwo osobynajpierw wykorzystywanej, później prześladowanej, wreszcie zamordowanej.

Kuropaty (fot. M. Foks)

Krucjata dziecięca i wyrok za nazwisko

Plaga polskiego spisku i kontrrewolucji mającej obalić system ZSRS zataczała coraz szersze kręgi. Z głównegoośrodka na Ukrainie, jakim był PIP w Kijowie, przenikały coraz dalej i promieniowały na cały kraj. W annałachNKWD ów podstępny proceder zyskał rangę żywiołu; od nazwiska Skarbka, przywódcy POW, nazwano go„skarbkowszczyzną”. Nieważne, kto był komunistą, kto faszystą – jeśli miał jakieś związki z Polską, już wydał nasiebie wyrok.

Szczególnie groźni i liczni byli nauczyciele, oni to bowiem najsilniej rozsiewali „polską zarazę”. Emilia

Jackiewicz, podobnie jak Czesława Angielczyk i wielu innych, była nauczycielką w polskiej szkole, wcześniejstudiowała także w PIP, dopóki go nie rozwiązano. Jako osoba z podejrzanego kręgu spotkała się z rutynowymijuż zarzutami, jak kontakty polskie, więc szpiegostwo, agitacja kontrrewolucyjna i faszystowska zarazem.Podczas śledztwa dowiedziała się, że należy do organizacji POW. To wystarczyłoby do wyroku śmierci. Ale dziękigorliwemu świadectwu dyrektora szkoły wyszło także na jaw, że podczas jej lekcji dochodziło do niepokojących,a ukrywanych przez nauczycielkę incydentów. Oto uczniowie dopuszczali się nagannych, wręczkontrrewolucyjnych czynów – niszczenia portretów przywódców komunistycznych, w szczególności przezzamazywanie im oczu i dorysowywanie swastyk. Jak się okazuje, była to dość powszechna plaga w szkołachsowieckich w latach trzydziestych, która nasiliła się po zabójstwie Siergieja Kirowa w roku 1934, dokonanymnajpewniej na polecenie samego Stalina. Pojawiły się wtedy powiedzenia: „Kirow zabity, to za mało, powinienzginąć Stalin”, „Kirow zginął – zniesiono reglamentację; gdy zginie Stalin – ludzie zaczną żyć”.Rozszyfrowywano nazwę Związku Sowieckiego (ros. SSSR) jako „Smiert´ Stalina spasiot Rossiju” – ŚmierćStalina zbawi Rosję”[10]. Naum Korżawin wspominał, że jako uczeń w tym czasie wyrwał z gazety portretKirowa i zaczął z nim biegać po szkolnym korytarzu, krzycząc: „Kirow, Kirow!”. Tylko tyle, lecz jakiśzaniepokojony nauczyciel natychmiast zatrzymał go i zabrał mu gazetę. Przestraszył się, że to może byćnieobliczalna w skutkach demonstracja. Nauczycielka Jackiewicz nie informowała o incydencie, bo chciałaochronić swych uczniów, jednocześnie, jak donosił dyrektor, zdenerwowana wyzywała ich od trockistów.

Trockizm – to był jeden z najcięższych zarzutów, argumentprawie zabójczy wobec przeciwników, ściślej, wobecpotencjalnych konkurentów w ideologii komunistycznej. LewTrocki był w tym czasie największym wrogiem Stalina, którynigdy nie przestał go ścigać. Nie przeszkadzało to Stalinowiposługiwać się jego ideą „rewolucji permanentnej”, nawetjeśli przyjęła ona charakter prawdziwej kontrrewolucji w latach trzydziestych, którą to właśnie zarzucał swymprzeciwnikom. Tym większym absurdem moskiewskich czystek było ściganie wszystkich mających nazwiskoTrocki, choć było wiadomo, że Trocki nazywał się naprawdę Bronstein. Ich wspólnym nieszczęściem było to, żenosili nazwisko, które nadał sobie Lew Dawidowicz Bronstein. Byli wśród nich Żydzi, na przykład Izaak Trocki zOdessy, historyk mieszkający w Leningradzie, skazany za terroryzm na dziesięć lat łagru, zginął w 1937 r. naWyspach Sołowieckich. Byli Ukraińcy, jak Michaił Trocki z Nowgorodu, księgowy mieszkający w Leningradzie,rozstrzelany za terroryzm w końcu 1937 r. I byli Polacy, jak Franciszek Trocki z Berdyczowa, duchownykatolicki, aresztowany już w 1928 r. i skazany na dziesięć lat obozu za antysowiecką, antysemicką i propolskąpropagandę; w obozie dostał wyrok śmierci za spisek katolicki, lecz później wrócił do Polski w ramach wymianywięźniów politycznych. Nieznane są dalsze losy Beniamina Trockiego z Tweru, pochodzącego prawdopodobnie zrodziny duchownego unickiego, który został skazany w 1930 r. na dziesięć lat łagru.

Więcej natomiast wiadomo o Leonidzie Trockim, pochodzącym z Białegostoku, który przeżył obozy stalinowskie;nie ustalono dokładnie, kiedy został zwolniony, zapewne nie wcześniej jednak niż w latach sześćdziesiątych.Wiadomo tylko, że zmarł w 1988 r. w wieku 77 lat, nie doczekawszy rehabilitacji. Sprawa Leonida Trockiegoobjawia inne jeszcze strony obłędnego systemu sowieckiego, który w latach trzydziestych sterroryzowałcałkowicie, od góry do dołu, społeczeństwo rosyjskie. Kary głównej Trocki uniknął raczej przypadkowo, bokończyła się już „operacja polska”, a jego śledztwo wciąż się przedłużało, komplikując coraz bardziej jego los.Wyrok został zmieniony, by tak rzec, z eksterminacji gwałtownej na eksterminację ekstensywną, rozłożoną wczasie, zapadł bowiem na całą przyszłość więźnia. Trocki latami prosił o łaskę, uniewinnienie, rehabilitację.Przeżył epokę Stalina, Chruszczowa, Breżniewa, doczekał Gorbaczowa. Wysyłał do niego listy, opisująceśledztwa i tortury, jakim go poddano, żądając „szalonych, niepojętych wyznań”. Podpisywał w czasie śledztwpuste kartki, które można było zapełniać dowolnymi zeznaniami. Po torturach „płakał jak dziecko nie zfizycznego czy moralnego cierpienia, ale z poczucia moralnej dewastacji i niemożności udowodnienia własnej

niewinności”. Rok przed śmiercią pisał do Gorbaczowa, że nie może dłużej czekać: „nie mam już zupełnie czasu,życie minęło…”. Nie doczekał, rehabilitacja nastąpiła dopiero dwa lata po jego śmierci, w 1990 r.

„Operacja polska – pisze Timothy Snyder – zapisała się pod pewnymi względami jako najkrwawszy rozdziałwielkiego terroru w Związku Sowieckim. Nie była największa, ale ustępowała wielkością tylko tej skierowanejprzeciwko kułakom”. Jak obliczają historycy, Polacy, stanowiący niewielką mniejszość, 0,4 proc. całej ludnościZSRS, byli narażeni czterdzieści razy częściej na śmierć niż inni obywatele sowieccy. Stanowili znaczną częśćprawie 700 tys. ofiar śmiertelnych Wielkiego Terroru lat 1937–1938. Dziś oblicza się, że było to o wiele więcejniż 111 tys. udokumentowanych egzekucji Polaków. ■

Tekst pochodzi z numeru 7–8/2017 „Biuletynu IPN"

[1] T. Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Warszawa 2011, s. 111.

[2] Ibidem…, s. 112.

[3] Wielki Terror. Operacja polska 1937–1938, t. 1, Warszawa – Kijów 2010, s. 65.

[4] Ibidem.

[5] Rozstrzelać Polaków. Ludobójstwo Polaków w Związku Sowieckim w latach 1937–1938,oprac. T. Sommer, Warszawa 2010, s. 125–131.

[6] Wielki Terror. Operacja polska…, s. 559. Razwieduprowcy – od Razwiedywatielnoje uprawlenije (Zarząd Wywiadu).

[7] Ibidem, s. 87.

[8] H. Kuromiya, Głosy straconych, Warszawa 2008, s. 176.