Lubuszanin nr 5

20
1 „Lubuszanin.org.pl” nr 5(5) lipiec 2008

description

Lubuszanin nr 5

Transcript of Lubuszanin nr 5

Page 1: Lubuszanin nr 5

11111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

Page 2: Lubuszanin nr 5

22222

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

Grzegorz Idziak

Zaszczyt czy obciach? .................. 3

Marcin Florkowski

Dobroæ przekuta w pracê .............. 7

Anna Sydor

Najlepszy rok w moim ¿yciu ........ 11

Anna Bensz-Idziak

Pomagaæ na emeryturze ............... 13

S³awomir Grelewicz

Urlop od Polski ............................. 15

Renata Wcis³o

JadŸka mia³a iskierkê nadziei ........ 16

Aneta Kowalska

„Mój Anio³ek przyszed³…” ........... 18

Wydawca:Lubuskie CentrumAktywizacji i Wsparcia „Verte”

Adres wydawnictwa i redakcji:ul. Ciesielska 1,65-059 Zielona Góra,tel.: 068 453 24 77,fax: 068 459 33 36,www.verte.org.pl,www.lubuszanin.org.pl,e-mail:[email protected],[email protected]

Redaktor naczelny:Jakub Sakrajda

Sekretarz redakcji:Anna Sydor

Sk³ad:Mamert Janion

Drukarnia:DEM-DRUK,ul. Reymonta 2, 68-300 Lubsko

SPIS TREŒCI

„Lubuszanin”nr 5(5) lipiec 2008

Page 3: Lubuszanin nr 5

33333

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

GrzegorzGrzegorzGrzegorzGrzegorzGrzegorzIdziakIdziakIdziakIdziakIdziakOd 10 lat zastêpcadyrektora CaritasDiecezji Zielonogór-sko-Gorzowskiej,wspó³twórcazielonogórskiegoCentrumWolontariatu, trenerprowadz¹cyszkolenia z zakresuwolontariatu

i dzia³alnoœci organizacjipozarz¹dowych.

Zaszczytczy obciach?

Grzegorz IdziakGrzegorz IdziakGrzegorz IdziakGrzegorz IdziakGrzegorz Idziak

Wolontariat to s³owo, które jest u¿ywane coraz czêœciej w polskiej rzeczywi-stoœci. Kojarzone jest z dzia³alnoœci¹ spo³eczn¹, ale ju¿ coraz rzadziej zeznanym z poprzedniego systemu politycznego i wyœmiewanym „czynem spo-

³ecznym”. Co jednak oznacza s³owo „wolontariat”? Czy ka¿dy mo¿e zostaæ wolonta-riuszem? Czy bycie wolontariuszem to zaszczyt czy raczej obciach?

S K O R Z Y S T A J Z S Z A N S Y N A R O Z W Ó J O S O B I S T Y I Z A W O D O W Y„Zaszczyt czy obciach?” – Grzegorz Idziak

1) organizacji pozarz¹dowych oraz pod-miotów wymienionych w art. 3 ust. 3(m.in. organizacje koœcielne – przyp.autora) w zakresie ich dzia³alnoœci sta-tutowej, w szczególnoœci w zakresiedzia³alnoœci po¿ytku publicznego,

2) organów administracji publicznej, zwy³¹czeniem prowadzonej przez niedzia³alnoœci gospodarczej,

3) jednostek organizacyjnych podleg³ychorganom administracji publicznej lubnadzorowanych przez te organy, z wy-³¹czeniem prowadzonej przez te jed-nostki dzia³alnoœci gospodarczej.”

Na podstawie powy¿szych zapisówustawowych mo¿emy stwierdziæ, ¿e wmyœl polskiego prawa „wolontariuszemjest ka¿da osoba (fizyczna), która dobro-wolnie (ochotniczo) i bez wynagrodzeniawykonuje œwiadczenia na rzecz uprawnio-nych organizacji i instytucji na zasadachokreœlonych w Ustawie”. Definicja ta za-wiera zatem elementy zbie¿ne z definicj¹wypracowan¹ 10 lat wczeœniej w projek-cie Centrum Wolontariatu (dobrowolnoœæ,bezp³atnoœæ), jednoczeœnie jednak wpro-wadza precyzyjne okreœlenie podmiotówuprawnionych do korzystania ze œwiad-czeñ wolontariuszy. Na szczególna uwagêzas³uguje fakt, ¿e wœród tych podmiotównie ma osób fizycznych. Mo¿na im jednak

DefinicjeDefinicjeDefinicjeDefinicjeDefinicjewolontariatuwolontariatuwolontariatuwolontariatuwolontariatu

Czy wszyscy wiedz¹, co tak naprawdêsiê kryje siê za s³owem wolontariat?

Internetowe wydanie encyklopediiPWN podaje krótk¹ definicjê okreœleniawolontariat jako „nieodp³atne, œwiadomei dobrowolne dzia³anie na rzecz innychosób, spo³ecznoœci czy organizacji”. We-d³ug tej publikacji, samo s³owo „wolonta-riat” pochodzi od ³aciñskiego voluntarius,znacz¹cego tyle, co „dobrowolny”, „chêt-ny”.

W Polsce okreœlenie wolontariusz ro-zumiano jednak przez lata bardzo ró¿no-rodnie. Uznawano, ¿e oznacza ono wojsko-wego, ochotnika lub praktykanta ucz¹ce-go siê zawodu i pracuj¹cego bez wynagro-dzenia, a nawet wprost lekarza-sta¿ystêpracuj¹cego bezp³atnie w szpitalu w celuodbycia praktyki. Dopiero kiedy w roku1993 przy Biurze Obs³ugi Ruchu InicjatywSpo³ecznych (BORIS) w Warszawie roz-poczêto realizacjê projektu pod nazw¹ Cen-trum Wolontariatu zaczêto pracowaæ nadnadaniem nowego znaczenia s³owu „wo-lontariat”. Wypracowana wówczas defini-cja mówi³a, ¿e „wolontariat to bezp³atne,œwiadome, dobrowolne dzia³anie na rzeczinnych, wykraczaj¹ce poza wiêzi rodzinno-kole¿eñsko-przyjacielskie”.

Istotne dla twórców tej definicji by³ostwierdzenie, ¿e dzia³alnoœæ wolontary-styczna wykracza poza relacje z najbli¿-szymi i rozró¿nienie dzia³añ podejmowa-nych z obowi¹zku bycia cz³onkiem rodzi-ny czy z powodu przyjaŸni lub kole¿eñ-

stwa od dzia³añ podejmowanych na rzeczosób spoza tego krêgu. Bez tego rozró¿-nienia praktycznie ka¿de nieprzymusowedzia³anie mo¿na by³oby nazwaæ wolonta-riatem.

WWWWWolontariatolontariatolontariatolontariatolontariata przepisy prawnea przepisy prawnea przepisy prawnea przepisy prawnea przepisy prawne

Pomimo wypracowania definicji s³o-wa „wolontariat” w ramach warszawskie-go projektu Centrum Wolontariatu, wci¹¿nie istnia³y w polskim systemie prawnymregulacje dotycz¹ce wolontariuszy i wyko-nywanej przez nich pracy. Regulacje takiepojawi³y siê dopiero w roku 2003 wraz zwejœciem w ¿ycie Ustawy z dnia 24 kwiet-nia 2003 r. o dzia³alnoœci po¿ytku publicz-nego i o wolontariacie. Og³oszono j¹ 29maja 2003 roku, a czêœæ jej przepisów (tak-¿e ta dotycz¹ca wolontariatu) zaczê³a obo-wi¹zywaæ od 29 czerwca 2003.

Okreœlenie, kim jest wolontariusz wrozumieniu wspomnianej Ustawy, znajdu-jemy w art. 2 pkt 3. Czytamy w nim, ¿ewolontariuszem jest osoba, „która ochot-niczo i bez wynagrodzenia wykonujeœwiadczenia na zasadach okreœlonych wustawie”. Dzia³ III Ustawy w ca³oœci zo-sta³ poœwiêcony zagadnieniom dotycz¹-cym zasad wspó³pracy wolontariuszy ipodmiotów uprawnionych do korzystaniaz ich pracy. W art. 42 pkt 1 znajdujemyzapis, który brzmi nastêpuj¹co: „Wolon-tariusze mog¹ wykonywaæ, na zasadachokreœlonych w niniejszym rozdziale,œwiadczenia, odpowiadaj¹ce œwiadczeniupracy, na rzecz:

Page 4: Lubuszanin nr 5

44444

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

S K O R Z Y S T A J Z S Z A N S Y N A R O Z W Ó J O S O B I S T Y I Z A W O D O W Y„Zaszczyt czy obciach?” – Grzegorz Idziak

pomagaæ wolontarystycznie, ale za poœred-nictwem podmiotów instytucjonalnych.Wykluczona jest tak¿e praca wolontarystycz-na w ramach prowadzonej przez uprawnio-ny podmiot dzia³alnoœci gospodarczej.

Kto mo¿eKto mo¿eKto mo¿eKto mo¿eKto mo¿ezostaæ wolontariuszem?zostaæ wolontariuszem?zostaæ wolontariuszem?zostaæ wolontariuszem?zostaæ wolontariuszem?

Wolontariuszem mo¿e zostaæ ka¿daosoba fizyczna, która œwiadomie, dobro-wolnie i nieodp³atnie bêdzie wykonywaæpracê na rzecz wymienionej w Ustawie or-ganizacji pozarz¹dowej lub instytucji.Mog¹ to byæ osoby niepe³noletnie, ale po-winny mieæ zgodê rodziców na wykony-wanie takiej pracy.

Czêsto kandydaci na wolontariuszypytaj¹ o to, jakie powinni posiadaæ kwali-fikacje, uprawnienia, cechy osobowoœcio-we. Tego typu oczekiwania wobec wolon-tariuszy okreœlaj¹ organizacje, które chc¹z nimi wspó³pracowaæ i s¹ one dostoso-wane do rodzaju wykonywanej pracy. In-nych kwalifikacji oczekuje siê od osoby,która ma pomagaæ przy ³ó¿ku chorego whospicjum ni¿ od osoby, która ma pomócw sk³adaniu czy roznoszeniu ulotek.

Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e nie wszyst-kie kwalifikacje i uprawnienia wymagane odwolontariuszy mog¹ byæ dowolnie okreœla-ne przez organizacjê. W szczególnych przy-padkach to przepisy prawne z góry okre-œlaj¹ wymagania odnosz¹ce siê do wyko-nywania okreœlonej pracy. Oczywiste jest,¿e jeœli ktoœ chce jako wolontariusz prowa-dziæ samochód organizacji, w której pracu-je, to musi posiadaæ prawo jazdy. Jeœli zaœktoœ chce byæ wychowawc¹ na kolonii dladzieci, to musi mieæ ukoñczony specjalnykurs potwierdzony stosownym zaœwiadcze-niem. Nale¿y zawsze upewniæ siê, ¿e danywolontariusz posiada odpowiednie upraw-nienia, by wykonywaæ dla organizacji zada-nie, które ta jemu powierza.

Mo¿na wiêc powiedzieæ, ze wolonta-riuszem mo¿e byæ ka¿dy, ale nie ka¿dymo¿e jako wolontariusz wykonywaæ ka¿d¹pracê.

PracaPracaPracaPracaPracawolontarwolontarwolontarwolontarwolontarystycznaystycznaystycznaystycznaystyczna

Co mog¹ robiæ wolontariusze? Prak-tycznie wszystko, co stanowi dzia³alnoœæstatutow¹ organizacji, dla której pracuj¹,

oczywiœcie pod warunkiem posiadania od-powiednich uprawnieñ.

Specjalne uprawnienia nie s¹ jednakwymagane przy ka¿dej pracy. Wrêcz prze-ciwnie, jest wiele zajêæ dla wolontariuszy,do których nie potrzeba ¿adnego szcze-gólnego przygotowania.

Osoby, które ochotniczo pracuj¹ w or-ganizacjach, zajmuj¹ siê przeró¿nymi rze-czami. Czêsto, zw³aszcza na pocz¹tku ichpracy, powierzane im s¹ proste zadania.Zale¿nie od charakteru organizacji, z któr¹wspó³pracuj¹ s¹ to np. pomoc w prowa-dzeniu zbiórki pieniê¿nej czy rzeczowej ipomoc w segregowaniu i dystrybucji ze-branych darów, drobne prace biurowe i or-ganizacyjne, pomoc przy opiece nad dzieæ-mi w œwietlicy. Wolontariusze pomagaj¹tak¿e przy tworzeniu i redagowaniu stroninternetowych i innych publikacji, wy-je¿d¿aj¹ z dzieæmi na kolonie, opiekuj¹ siêstarszymi osobami, prowadz¹ szkolenia,czy nawet odpowiadaj¹ za ksiêgowoœæ or-ganizacji. W wielu ma³ych organizacjachtak¿e funkcje w ich zarz¹dzie s¹ pe³nionewolontarystycznie.

Czêsto niedoceniana jest praca wolon-tariuszy wykonywana samotnie, niejedno-krotnie w domu lub zaciszu biura. Wiele

Page 5: Lubuszanin nr 5

55555

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

S K O R Z Y S T A J Z S Z A N S Y N A R O Z W Ó J O S O B I S T Y I Z A W O D O W Y„Zaszczyt czy obciach?” – Grzegorz Idziak

organizacji bezskutecznie poszukuje np.wolontariuszy do pomocy przy prowadze-niu dokumentacji i ksiêgowoœci, czyli dopracy ma³o efektownej, ale za to odpowie-dzialnej i niezbêdnej do normalnego funk-cjonowania organizacji.

Ka¿dy wolontariusz mo¿e zaofero-waæ organizacji tyle swojego zaanga¿o-wania, na ile go staæ. S¹ tacy wolonta-riusze, którzy regularnie anga¿uj¹ siê wpracê organizacji przychodz¹c co kilkadni czy co kilka tygodni i wykonuj¹cswoje zadania. S¹ te¿ tacy, którzy w³¹-czaj¹ siê w dzia³ania organizacji okazjo-nalnie, np. podczas du¿ych akcji, takichjak np. zbiórki darów.

OdpowiedzialnoϾOdpowiedzialnoϾOdpowiedzialnoϾOdpowiedzialnoϾOdpowiedzialnoϾwolontariuszawolontariuszawolontariuszawolontariuszawolontariusza

Czasami zdarza siê s³yszeæ od wolonta-riusza stwierdzenie, ¿e od niego nie mo¿nawymagaæ, poniewa¿ swoj¹ pracê wykonujebezp³atnie. Najczêœciej takie uwagi kierowa-ne s¹ do osób zatrudnionych w organizacjina p³atnych stanowiskach. S¹ to niew¹tpli-wie przykre uwagi, a w dodatku nies³uszne.

Ka¿dy wolontariusz, decyduj¹c siê napracê w organizacji, przyjmuje na siebiezadania i obowi¹zki. S¹ one okreœlone wporozumieniu zawieranym miêdzy nim aorganizacj¹. Porozumienie mo¿e mieæ cha-rakter ustny lub pisemny w zale¿noœci odwoli obu stron, z wy³¹czeniem sytuacji, gdyzawierane jest na okres d³u¿szy ni¿ 30 dni.W tej sytuacji wymagana jest forma pisem-na porozumienia.

Takie porozumienie jest podstawow¹do egzekwowania wzajemnych zobowi¹-zañ (tak¿e zobowi¹zañ wolontariusza!).Warto zatem zadbaæ, aby porozumienie zo-sta³o zawarte i by precyzyjnie okreœla³o, cojest obowi¹zkiem wolontariusza, a co obo-wi¹zkiem organizacji.

Pomijaj¹c jednak formalny kontekstwspomnianych wy¿ej porozumieñ, nale¿y

cja³u, chce zdobywaæ nowedoœwiadczenia i umiejêtno-œci, rozwijaæ swoje zainte-resowania. Poszukuje no-wych kontaktów i znajomo-œci, ma potrzebê bycia wgrupie. Chce siê w czymœsprawdziæ, szuka dla siebiemiejsca w ¿yciu, potrzebu-je czegoœ, z czym mo¿e siêuto¿samiaæ. Jest ciekawatego, co nowe i otwarta nainnych. Zazwyczaj anga¿u-je siê w wolontariat, bo takrobi¹ kole¿anki, koledzy lub

Wykaz spodziewanych po-trzeb kandydatów na wolon-tariuszy, który zosta³ opraco-wany przez ekspertów pracyz wolontariuszami w ramachprojektu „Wolontariat wOœrodkach Pomocy Spo³ecz-nej” realizowanego przez Sto-warzyszenie Centrum Wolon-tariatu z Warszawy. Dokonalioni podzia³u potencjalnychwolontariuszy na grupy wie-kowe:

„M³odzie¿ – ma du¿o wol-nego czasu, energii i poten-

rodzice, czêsto tak¿e z po-wodu prze¿yæ osobistych, aczasem po prostu po to, byzyskaæ darmowe wakacje,wyjazd za granicê itp.

Osoby w œrednim wieku –chc¹ podzieliæ siê wiedz¹ idoœwiadczeniami, podnieœæswoja pozycjê zawodow¹(awans), potrzebuj¹ przeby-waæ miêdzy ludŸmi. Chc¹ siêrozwijaæ, realizowaæ swojepasje, podtrzymywaæ aktyw-noœæ. Pragn¹ czuæ siê po-trzebni i docenieni. Czêsto

poszukuj¹ zajêcia, które da-³oby im poczucie satysfakcji,bo nie spe³niaj¹ siê w pracyzawodowej. Czasami anga-¿uj¹ siê w wolontariat, byoderwaæ siê od trudnej co-dziennoœci, zapomnieæ nachwilê o problemach osobi-stych, przezwyciê¿yæ kryzyswieku œredniego lub sp³aciæjakiœ moralny d³ug.

Seniorzy – maj¹ du¿o wol-nego czasu, potrzebuj¹ za-istnieæ w œrodowisku, chc¹dzieliæ siê umiejêtnoœciami i

doœwiadczeniem, potrze-buj¹ zmiany w ¿yciu. Decy-duj¹ siê na wolontariat tak-¿e z pobudek religijnych lubdlatego, ¿e chc¹ w ten spo-sób sp³aciæ d³ug. Czêstochc¹ siê sprawdziæ i rozwi-jaæ swoje pasje, przed³u¿a-j¹c w ten sposób swoj¹ ak-tywnoœæ zawodow¹, dziêkiczemu czuj¹ siê potrzebni.Potrzebuj¹ kontaktu z inny-mi i samorealizacji, boj¹ siêizolacji, chc¹ dawaæ dobryprzyk³ad.”

zauwa¿yæ, ¿e ka¿dezobowi¹zanie, nawetto realizowane bezwynagrodzenia, wy-maga powa¿negopotraktowania wyni-kaj¹cego z szacunkudo siebie samego ido ludzi, którym zo-sta³o z³o¿one. Ta re-gu³a nie omija wo-lontariuszy.

CzyCzyCzyCzyCzybezp³atniebezp³atniebezp³atniebezp³atniebezp³atnieto znaczyto znaczyto znaczyto znaczyto znaczybezintere-bezintere-bezintere-bezintere-bezintere-sownie?sownie?sownie?sownie?sownie?W Centrum Wo-

lontariatu w ZielonejGórze, prowadzo-nym przez CaritasDiecezji Zielonogór-sko-Gorzowskiej, or-ganizowane s¹ spe-cjalne szkolenia „Ja,wolontariusz” dlakandydatów na wolontariuszy. Bior¹ w nimudzia³ osoby w ró¿nym wieku, które chc¹wspó³pracowaæ jako wolontariusze z ró¿-nymi organizacjami. Prowadz¹cy szkoleniezadaj¹ im m.in. pytanie o to, dlaczego chc¹pracowaæ spo³ecznie. Rozwa¿ane jest tak-¿e stwierdzenie, ¿e wolontariat jest prac¹bezp³atn¹, ale nie bezinteresown¹, ponie-wa¿ ka¿dy, kto podejmuje taki wysi³ek, nieotrzymuje zap³aty finansowej, ale spo-dziewa siê odnieœæ jakieœ korzyœci niema-terialne.

Organizacje anga¿uj¹ce wolontariuszyb¹dŸ koordynuj¹ce wspó³pracê innych or-ganizacji z wolontariuszami (np. CentraWolontariatu) przytaczaj¹ wiele powodów,dla których osoby w ró¿nym wieku podej-

muj¹ prace w cha-rakterze wolontariu-sza.

Motywem zaan-ga¿owania w wolon-tariat s¹ czêsto prze-konania moralne, re-ligijne i polityczne,czêœæ wolontariuszyanga¿uje siê w pra-cê licz¹c na odwza-jemnienie pomocy wprzysz³oœci, inni wo-lontariusze szukaj¹przyjemnoœci z takiejformy aktywnoœci, ajeszcze inni po pro-stu nie umiej¹ od-mawiaæ, kiedy zo-stan¹ poproszeni opomoc.

Istniej¹ jednakrównie¿ inne po-wody zaanga¿owa-nia w wolontariat.Osoby zg³aszaj¹cesiê do CentrówWolontariatu jakomotywacjê byciawo lon ta r i us zemwymieniaj¹ chêæ

pomocy ludziom, chêæ zdobycia no-wych umiejêtnoœci, chêæ posiadaniazajêcia, chêæ poznania nowych ludzi,próbê sp³aty d³ugu wdziêcznoœci za uzy-skan¹ wczeœniej pomoc, poszukiwaniew³asnej satysfakcji, wykorzystanie wol-nego czasu. Wolontariat jest czêstoodskoczni¹ od codziennej rutyny nawetdla osób pracuj¹cych zawodowo, któ-rzy chc¹ jednak robiæ coœ bardziej sa-tysfakcjonuj¹cego ni¿ codzienne zawo-dowe obowi¹zki. Wolontariat pozwalazaspokoiæ potrzebê kontaktów z inny-mi czy potrzebê samorealizacji. Pracu-j¹c w ró¿nych organizacjach wolonta-riusze mog¹ czuæ siê ich czêœci¹ i mieæpoczucie wp³ywu na ich dzia³alnoœæ.

Wiele organi-zacji bezsku-tecznie poszu-kuje wolonta-riuszy do po-mocy przy pro-wadzeniu do-kumentacji iksiêgowoœci,czyli do pracyma³o efektow-nej, ale za toodpowiedzial-nej i niezbêd-nej do normal-nego funkcjo-nowania orga-nizacji.

Page 6: Lubuszanin nr 5

66666

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

S K O R Z Y S T A J Z S Z A N S Y N A R O Z W Ó J O S O B I S T Y I Z A W O D O W Y„Zaszczyt czy obciach?” – Grzegorz Idziak

POLECAM:• www.wolontariat.org.pl

• www.wolontariat.ngo.pl

• Jak zgodnie z prawem wspó³praco-waæ z wolontariuszem?, opr. DariuszPietrowski, Rados³aw Skiba, seria3W (warto wiedzieæ wiêcej), Warsza-wa 2004.

Szkolenia sta³e prowadzonew Centrum Wolontariatu Caritas„Ja, wolontariusz” – szkolenie przygotowu-j¹ce kandydatów na wolontariuszy do pod-jêcia pracy w charakterze wolontariusza.

„Wolontariusz skarbem organizacji” – szko-lenie przygotowuj¹ce organizacje do i sku-tecznej wspó³pracy z wolontariuszami.

„Wolontariusz w œwietle prawa” – szkole-nie z zakresu przepisów prawnych dotycz¹-cych wolontariatu.

Centrum Wolontariatu Caritasul. Bema 32-34 65 – 170 Zielona Góratel. 068 411 02 80, 509 395 934,[email protected] (dzia³ wolontariat)

Wolontariat daje mo¿liwoœæ wypró-bowania w³asnych si³, sprawdzenia swo-jego potencja³u, szans¹ zdobycia wiedzyi doœwiadczenia oraz wdziêcznoœci in-nych. Daje przy tym mo¿liwoœæ poczu-cia siê potrzebnym poprzez proponowa-nie w³asnych rozwi¹zañ problemów lubosobiste zaanga¿owanie w realizacjê po-mys³ów innych. Wolontariat to zarównookazja do rozwoju cech osobowoœcio-wych, jak równie¿ szansa na rozwój za-wodowy. Wolontariusz mo¿e nauczyæ siêpracy w zespole, poznaæ swoje mocne is³abe strony, zdobyæ praktyczne umie-jêtnoœci czy przejœæ fachowe szkolenie.Istotne jest równie¿ przyjmowanie nasiebie okreœlonych obowi¹zków, z któ-rych póŸniej wolontariusz zostaje rozli-czony. Czêsto na tej podstawie udziela-na jest cenna informacja zwrotna o tym,co dana osoba robi dobrze, a nad czympowinna jeszcze popracowaæ.

Praca w charakterze wolontariusza jestzatem bezp³atna, ale wcale nie bezintere-sowna.

Organizacje anga¿uj¹ceOrganizacje anga¿uj¹ceOrganizacje anga¿uj¹ceOrganizacje anga¿uj¹ceOrganizacje anga¿uj¹cewolontariuszywolontariuszywolontariuszywolontariuszywolontariuszy

Z wczeœniejszych akapitów tego arty-ku³u mo¿na siê dowiedzieæ, jakie organi-zacje i instytucje oraz w jakim zakresiemog¹ korzystaæ z pracy wolontariuszy.

Warto jednak podkreœliæ, ¿e spe³nia-nie kryteriów ustawowych nie gwarantu-je, ¿e wolontariusze bêd¹ chcieli przyjœæ ipozostaæ na d³u¿ej w danej organizacji.Niestety, bardzo czêsto pojawiaj¹ siê sy-tuacje, w których jednostronne oczekiwa-nia organizacji i brak autentycznej troski owolontariusza powoduj¹, ¿e nie tylko re-zygnuje on z pracy w tej organizacji, aletrwale zniechêca siê do bycia wolontariu-szem.

Korzystanie z pracy wolontariuszytraktowane jest przez czêœæ organizacji,jako siêganie po zasób „darmowej” si³yroboczej. Potrzeba jednak sporo wysi³-ku, aby praca ta by³a satysfakcjonuj¹cadla obu stron. Pomoc w przygotowaniuorganizacji do wspó³pracy z wolontariu-szami oferuj¹ ró¿ne instytucje, w tymzielonogórskie Centrum WolontariatuCaritas, które prowadzi specjalne szko-lenia zatytu³owane „Wolontariusz skar-bem organizacji”, podczas którychuczestnicy weryfikuj¹ swoje wyobra¿e-nia o wolontariacie, ucz¹ siê pozyskiwaæwolontariuszy i organizowaæ dla nichpracê, a tak¿e towarzyszyæ wolontariu-szom w okresie wspó³pracy.

Z punktu widzenia organizacji ko-rzystaj¹cych z pracy wolontariuszy bar-dzo wa¿na jest znajomoœæ podstawo-wych przepisów prawnych reguluj¹cychten aspekt dzia³alnoœci. Pomoc w tymzakresie mo¿na znaleŸæ w ró¿nego ro-dzaju poradnikach (drukowanych lubinternetowych). Mo¿na tak¿e skorzystaæze szkoleñ i porad w Centrum Wolon-tariatu.

Pod krótkim s³owem wolontariat kry-je siê ogromna iloœæ treœci, któr¹ nie spo-sób zawrzeæ na kilku stronach tekstu. Za-interesowanych tym tematem zachêcamdo poszukiwania szerszych i bardziejszczegó³owych informacji, które bez tru-du mo¿na odnaleŸæ zarówno w Internecie,jak i w coraz liczniejszych publikacjach naten temat. Zapraszam tak¿e do odwiedza-nia i korzystania z kilkuletniego doœwiad-czenia zielonogórskiego Centrum Wolon-tariatu, w którego powstanie wnios³emtak¿e swój wk³ad.

Odpowiadaj¹c na pytanie postawionew tytule, mogê z ca³ym przekonaniem po-wiedzieæ, ¿e bycie wolontariuszem to niejest obciach. Jest to zaszczyt, który same-mu wolontariuszowi przynosi wiele korzy-œci. Na szczêœcie osób podzielaj¹cych tenpogl¹d jest naprawdê du¿o.

Page 7: Lubuszanin nr 5

77777

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

C Z Y W O L O N T A R I A T J E S T P R Z E J A W E M D O J R Z A £ E G O E G O I Z M U ?„Dobroæ przekuta w pracê” – Marcin Florkowski

Dobroæprzekuta w pracê

Marcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin Florkowski

Wolontariusz pracuje za darmo dla obcych ludzi. Dlaczego to robi? Jakie s¹motywy wolontariusza? Dlaczego w tym samym czasie nie zarabia pieniê-dzy albo nie leniuchuje?

Wolontariat jestjedn¹ z form uczest-niczenia w ¿yciuspo³ecznym. Ludziezbieraj¹ datki dlaswoich partii,uczestnicz¹ w ¿yciukoœcio³a, pomagaj¹w pracach osiedlo-wych, przeznaczaj¹swój czas na za³a-twienie spraw szko-³y czy przedszkola,udzielaj¹ darmo-wych korepetycji itp.itd.

W dojrza³ych,zachodnich demo-kracjach, wolonta-riat jest szalenie po-pularny. Niektóreakcje spo³eczne s¹oparte jedynie (lub przede wszystkim) odzia³alnoœæ wolontariuszy. Tak jest np. zWikipedi¹ czy Wielk¹ Orkiestr¹ Œwi¹tecz-nej Pomocy. Jednak w Polsce prawie czte-ry razy mniej ludzi uczestniczy w jakiejœformie wolontariatu (szacuje siê, ¿e ok. 2mln ludzi) ni¿ w dojrza³ych, zachodnichdemokracjach. Polacy, którzy jako naróds¹ „na dorobku”, nie szafuj¹ z tak¹ ³atwo-œci¹ wolnym czasem, nie ma u nas te¿tradycji wolontariatu, który w czasachPRL nazywany by³ „spo³ecznictwem” iskutecznie obrzydzony ze wzglêdu najego polityczne zaanga¿owanie. W Polsceobecnie popularny jest raczej ”wolonta-riat merkantylny”, czyli taki, dziêki które-mu mo¿na uzyskaæ dodatkowe doœwiad-czenie, korzystny wpis do ¿yciorysu za-wodowego, czy zdobyæ kontakty zawodo-

we. Wolontariat czê-sto traktowany jestjako coœ na kszta³tpraktyki.

Jakkolwiek wo-lontariat definiuje siêprzede wszystkimjako „pracê za darmona rzecz osób ob-cych”, to wiele maon wspólnego z al-truizmem.

W pewnych oko-licznoœciach ludzieca³kowicie poœwiê-caj¹ swoje wysi³kina rzecz bliskich, zktórymi nie maj¹¿adnych zwi¹zkówpokrewieñstwa i nieodnosz¹ z tego oso-bistych korzyœci

(lub wrêcz ponosz¹ straty). Archetypo-wym przyk³adem jest Jezus, który umie-ra po to, aby uratowaæ tych, którzy bêd¹¿yli nawet dwa tysi¹ce lat po nim. Swoje¿ycie innym poœwiêcili tak¿e np. JanPawe³ II, Matka Teresa, Albert Schweit-zer i ca³e rzesze œwiêtych. Ludzie, którzynie musz¹ troszczyæ siê o osobisty byt,czêsto zaczynaj¹ przeznaczaæ swój czas iwysi³ki na rzecz innych ludzi. Bill Gateszmieni³ siê ze znienawidzonego monopo-listy, który w³ada³ œwiatem aplikacji kom-puterowych w jednego z najwiêkszych fi-lantropów.

Nie trzeba jednak siêgaæ do a¿ tak ja-skrawych przyk³adów. Wielu ludzi robi coœna rzecz innych, poœwiêca siê, a dobroæjest po prostu popularna. Ludzie dbaj¹ oto, czy za sto lat zabraknie ropy naftowej,

ograniczaj¹ emisjê dwutlenku wêgla, chc¹ochroniæ czapy lodowe i d¿ungle amazoñ-skie, dbaj¹ o dzieci, wspomagaj¹ biednych,starych i bezradnych. Sk¹d siê to wszyst-ko bierze?

„Altruizm altruistyczny”„Altruizm altruistyczny”„Altruizm altruistyczny”„Altruizm altruistyczny”„Altruizm altruistyczny”Wolontariusz przeznacza swój czas i

wysi³ek na rzecz pracy za darmo, choæ wtym czasie móg³by – teoretycznie – robiæcoœ bardziej op³acalnego i egoistycznego.Z pewnej perspektywy ponosi wiêc osobi-ste szkody, choæ inni ludzie czerpi¹ korzyœæz jego wysi³ków. Psychologom trudno jestwiarygodnie wyjaœniæ motywy takiego za-chowania.

Dotyczy to zw³aszcza psychologówewolucyjnych, którzy zak³adaj¹, ¿e za-chowanie cz³owieka jest w takim samymstopniu uwarunkowane przez geny, jakjego wygl¹d. Pojawia siê tu zagadka: wy-dawa³oby siê bowiem, ¿e w toku ewolu-cji altruiœci (i wolontariusze) powinni zo-staæ skutecznie wyeliminowani. Gdy al-truista umiera (lub ponosi szkodê), ra-tuj¹c czyjeœ ¿ycie, to w ostatecznym roz-rachunku oznacza, ¿e jego geny znikaj¹,

MarcinMarcinMarcinMarcinMarcinFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiUkoñczy³ studiapsychologiczne naUniwersytecie im.Adama Mickiewiczaw Poznaniu orazpiêcioletni¹ szko³êpsychoterapiipsychodynamicznejw Krakowie. Od2003 r. doktorpsychologii. Pracujejako wyk³adowca naUniwersytecieZielonogórskim orazdiagnosta –

terapeuta w PoradniPsychologiczno-Pedagogicznej. Piszeartyku³y popularno-naukowe z zakresupsychologii.

...„gen altru-izmu” wcalenie musia³ byæprzez ewolu-cjê wyelimino-wany. Prze-ciwnie, móg³przynosiæ bar-dzo wiele ko-rzyœci swoimnosicielom.

Page 8: Lubuszanin nr 5

88888

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

C Z Y W O L O N T A R I A T J E S T P R Z E J A W E M D O J R Z A £ E G O E G O I Z M U ?„Dobroæ przekuta w pracê” – Marcin Florkowski

pozostaj¹ genytych, których urato-wa³. W ten sposóbw ci¹gu milionówlat „gen altruizmu”powinien zanikn¹æzupe³nie.

Nic takiego jed-nak nie obserwujemy– ludzie nadal s¹ do-brzy i dzisiaj, tak jaktysi¹ce i miliony lattemu, poœwiêcaj¹ siêdla innych, broni¹siebie nawzajem itroszcz¹ siê o bliŸ-nich. W Polsce wo-lontariat staje siê co-raz bardziej popular-ny.

Przy g³êbszymnamyœle, musimyjednak dojœæ downiosku, ¿e „gen al-truizmu” wcale niemusia³ byæ przezewolucjê wyelimino-wany. Przeciwnie, móg³ przynosiæ bardzowiele korzyœci swoim nosicielom. Gdy sta-ry rodzic poœwiêca ¿ycie, aby ratowaæ swo-je dzieci sprawia, ¿e jego geny przetrwaj¹.Gdyby by³ egoist¹ i wola³ ratowaæ siebie,wtedy jego geny by znik³y: swoich dziecinie uratowa³by, a sam by³by ju¿ za stary¿eby mieæ nowe. Bez altruizmu, zgin¹³bybezpotomnie.

Czy ma to jakiœ zwi¹zek z wolonta-riatem? Ogromny! Cz³owiek pierwotnynie zna³ siê przecie¿ na genetyce i niewiedzia³, kto jest z nim spokrewniony.Jeœli jednak pomaga³ tym, którzy s¹ doniego podobni i tym, którzy s¹ blisko, zdu¿ym prawdopodobieñstwem pomaga³w przetrwaniu swoim krewnym (a wiêcswoim genom). Tak wiêc geny mog³ymotywowaæ do pomocy ludziom bliskimi podobnym.

Pokrêtne to rozumowanie, ale jestwiele badañ, potwierdzaj¹cych, ¿e bez-interesownej, a nawet kosztownej pomo-cy udziela siê raczej ludziom podobnymdo nas ni¿ niepodobnym (przy tym cho-dzi o bardzo szeroko definiowane podo-bieñstwo – w kolorze skóry, pogl¹dach,wygl¹dzie, sposobie ubierania siê, oso-bistych doœwiadczeniach, charakterzeitp.) oraz bliskim a nie odleg³ym (przytym tak¿e chodzi o szeroko pojmowan¹bliskoœæ – bliskoœæ fizyczn¹ i psycholo-giczn¹).

Na przyk³ad w pewnym eksperymen-cie do ludzi podchodzi³ badacz ubrany „postudencku” lub „po robotniczemu” i pro-

si³ ich o danie mudrobnej kwoty, którejrzekomo mu zabra-k³o. Gdy rozmawia³ zosob¹, do której by³podobnie ubrany,jego proœbê spe³nia-³o 2/3 proszonych.Kiedy jednak rozma-wia³ z osob¹ ubran¹w odmiennym stylu,nawet po³owa niezgadza³a siê daæ mupieniêdzy. Przyk³ada-mi z ¿ycia wziêtymimo¿e byæ np. to, ¿eBarack Obama zmo-bilizowa³ „czarnyelektorat”, czego nieuda³o siê zrobiæ odlat bia³ym kandyda-tom. Polacy wiêcejpieniêdzy przeznacz¹na pomoc ofiarompowodzi w Polsceni¿ na S³owacji, ajeszcze mniej ofia-

rom suszy w Bangladeszu. Przyk³adówmo¿na mno¿yæ: podobieñstwo jest jed-nym z wa¿niejszych czynników wywo³u-j¹cym lubienie i sk³onnoœæ do niesieniapomocy. Pomagamy chêtniej ludziom po-dobnym do nas. Przy tym podobieñstwoto mo¿e byæ zarówno faktyczne jak tylkowyobra¿one.

Ta zasada dzia³a równie¿ odnoœniekrzywdzenia innych. £atwiej jest skrzyw-dziæ czy byæ obojêtnym wobec kogoœ,kogo w ogóle nie znamy (psychologicznieodleg³a osoba) ni¿ cz³owieka znajomegolub tego, którego rozumiemy (bliskoœæpsychologiczna). W skrajnym przypadku:³atwiej jest zabiæ muchê czy ¿abê ni¿ np.nietoperza, psa lub ma³pê, najtrudniej zaœcz³owieka. To makabryczny przyk³ad, aleodzwierciedla dobrze sk³onnoœæ do inne-go traktowania istot bliskich i niepodob-nych do nas samych.

Psychologowie ewolucyjni t³umacz¹ tefakty istnieniem genetycznego pod³o¿ask³onnoœci do pomagania. Czy sprawdzasiê to jako motyw dzia³ania wolontariuszy?Jak najbardziej, prace, które wykonuj¹ wo-lontariusze czêsto dotycz¹ bliskiego oto-czenia spo³ecznego i ludzi, który¿ s¹ w jakiœsposób podobni.

Odwo³anie siê do genetycznego uwa-runkowania dzia³añ prospo³ecznych po-zwala wyt³umaczyæ jeszcze jeden fakt:wiek wolontariuszy. Jeœli faktycznie ist-nieje coœ na kszta³t „genu altruizmu” topowinien on uaktywniaæ siê zw³aszcza uludzi w œrednim wieku. Wtedy bowiem

zaczyna siê dbaæ o potomstwo. Faktycz-nie, odkryto, ¿e w wieku œrednim normal-nie rozwijaj¹cy siê ludzie zaczynaj¹ od-czuwaæ nasilon¹ potrzebê uczestniczeniaw ¿yciu spo³ecznym i robienia czegoœ narzecz innych ludzi, przysz³ych pokoleñoraz wykraczania swoj¹ aktywnoœci¹ pozaosobisty interes (szczegó³owo opisywa³to wybitny psycholog rozwojowy ErikErickson).

„Altruizm egoistyczny”„Altruizm egoistyczny”„Altruizm egoistyczny”„Altruizm egoistyczny”„Altruizm egoistyczny”Powy¿sze wywody wydawaæ siê

mog¹ jednak nieco naci¹gane. Jeœli bo-wiem udziela siê komuœ pomocy – np.student daje darmowe korepetycje s³ab-szym uczniom w szkole, to przecie¿ niedlatego, ¿e czuje ku temu jakiœ nieodpar-ty „zew krwi” i nie zawsze dlatego, ¿e samby³ s³abym uczniem, w zwi¹zku z czymczuje siê podobny do tych, którym po-maga. Udzielenie pomocy jest przewa¿-nie poprzedzone podjêciem œwiadomejdecyzji. Zw³aszcza jeœli chodzi o udziela-nie d³ugotrwa³ej pomocy, tak jak w wo-lontariacie. Czêœæ psychologów twierdzi,¿e takie dzia³anie jest zawoalowanym,dojrza³ym egoizmem.

Pomaganie innym przynosi przecie¿szereg korzyœci spo³ecznych, na przyk³adwdziêcznoœæ, uznanie i szacunek innychludzi. Wolontariusz nie otrzymuje coprawda finansowej zap³aty, co nie ozna-cza, ¿e musi byæ bezinteresowny.

Pomaganie innym mo¿na traktowaæjako swoist¹ inwestycjê. Przewa¿nie oka-zuje siê ona bardzo op³acalna. Klasycz-nym przyk³adem mo¿e stworzony przezFrancisa Coppolê Ojciec Chrzestny, któryofiarowywa³ pomoc innym ludziom, zy-skuj¹c w ten sposób kapita³ wdziêczno-œci, z którego na ró¿ne sposoby potemkorzysta³. W ostatecznym rozrachunkuprzynosi³o mu to o wiele wiêcej korzyœcini¿ koszt pierwotnej inwestycji – ofiaro-wania pomocy.

Ukrytym motywem udzielania innymludziom pomocy i uczestniczenia w wo-lontariacie mo¿e byæ tak¿e polepszenie do-brego mniemania na swój temat lub pod-niesienie nastroju. Wdziêcznoœæ jest bar-dzo przyjemna i pozwala pomyœleæ: „je-stem naprawdê dobrym cz³owiekiem”. Ak-ceptacja, podziw i zazdroœæ innych osóbma moc podnoszenia w³asnej samooce-ny, tote¿ ludzie wiele s¹ w stanie zrobiæ poto, aby tê akceptacjê uzyskaæ. Z tego po-wodu kupuje siê markowe samochody,zegarki czy inne gad¿ety. Ich zadaniem jestwzbudzenie w sobie przekonania, ¿e inninas podziwiaj¹, bo ów podziw (niezale¿-nie czy jest faktyczny, czy tylko wyobra¿o-

Jeœli faktycz-nie istnieje coœna k s z ta ³ t„genu altru-izmu” to powi-nien on uak-tywniaæ siêzw³aszcza uludzi w œred-nim wieku.Wtedy bo-wiem zaczy-na siê dbaæ opotomstwo.

Page 9: Lubuszanin nr 5

99999

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

C Z Y W O L O N T A R I A T J E S T P R Z E J A W E M D O J R Z A £ E G O E G O I Z M U ?„Dobroæ przekuta w pracê” – Marcin Florkowski

ny) podnosi z kolei w³asn¹ samoocenê. Wtym sensie bycie wolontariuszem mo¿ebyæ bardzo dojrza³¹ prób¹ podnoszeniaswojej samooceny i tworzenia szacunkudo siebie.

stan przykrego pobudzenia. Psychologo-wie nazywaj¹ to empati¹ – zdolnoœci¹ dowczucia siê w po³o¿enie drugiej osoby irozumienia (a tak¿e odczuwania) jej uczuæ.Empatia ma g³êbokie emocjonalne pod³o-

pobudzenia. Wolontariusz mo¿e byæwiec osob¹, która mocno wspó³czujeinnym ludziom, „czuje ich nieszczêœcie”i stara siê im pomóc, aby ów nieprzy-jemny stan u siebie zredukowaæ.

Jeszcze innym interesuj¹cym moty-wem dzia³ania wolontariusza mo¿e byæpragnienie unikniêcia przykrych emocji iwyrzutów sumienia, zwi¹zanych z zanie-chanie udzielenia pomocy.

Widok cudzego nieszczêœcia i wiedzao tym, ¿e komuœ potrzebne jest np. wspar-cie, u wiêkszoœci ludzi wywo³uje bowiem

¿e, które rozwija siê w ludzkiej istocie ju¿w czasie ¿ycia prenatalnego oraz wpierwszych miesi¹cach po urodzeniu.Sprawia ona, ¿e widok potrzebuj¹cegolub wiedza o tym, ¿e ktoœ potrzebujepomocy, motywuje do jej udzielenia. Ta-kie zachowanie – dzia³anie na rzecz in-nych – redukuje stan nieprzyjemnego

Niestety, okazuje siê, ¿e mo¿na zre-dukowaæ owo nieprzyjemne wspó³czu-cie o wiele proœciej – np. w ten spo-sób, ¿e siê potrzeb i cierpienia innychludzi w ogóle nie zauwa¿a. Jest toszczególnie interesuj¹ce, bowiem pro-wadzi do paradoksalnego wniosku: lu-dzie, którzy maj¹ wysoki poziom em-

Page 10: Lubuszanin nr 5

1010101010

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

C Z Y W O L O N T A R I A T J E S T P R Z E J A W E M D O J R Z A £ E G O E G O I Z M U ?„Dobroæ przekuta w pracê” – Marcin Florkowski

patii, bêd¹ silnie motywowani do tego,aby unikaæ wiedzy o potrzebach innychludzi. W ostatecznym rozrachunkumog¹ zachowywaæ siê równie aspo³ecz-nie co ludzie zupe³nie pozbawieni em-patii, obojêtni na potrzeby innych ludzii spo³ecznoœci, w której ¿yj¹. Badaniapotwierdzaj¹ to rozumowanie: silnaempatia zmniejsza, a nie zwiêkszask³onnoœæ do niesienia innym ludziompomocy!

Altruizm jako winaAltruizm jako winaAltruizm jako winaAltruizm jako winaAltruizm jako winaDarmowa praca na rzecz innych ludzi

mo¿e byæ motywowana poczuciem winy.W pewnym eksperymencie wywo³ywanopoczucie winy u przypadkowych obserwa-torów (aran¿owano w supermarkecie sy-tuacjê, w której byli przekonani, ¿e uszko-dzili jakieœ drogie urz¹dzenie – np. aparatfotograficzny). Okaza³o siê, ¿e te osobyby³y potem o wiele bardziej sk³onne po-magaæ starszej kobiecie, której wysypa³ysiê zakupy ni¿ wtedy, gdy nie wywo³ano unich uprzednio winy.

Wolontariat mo¿e byæ sposobem naodkupienie swoich rzeczywistych lub rze-komych win. Koresponduje z tym fakt, ¿ewolontariusze czêsto motywowani s¹wzglêdami religijnymi.

Nie oznacza to jednak, ¿e ludzie bar-dzo wstydliwi lub prze¿ywaj¹cy perma-nentne poczucie ni¿szoœci s¹ bardziej

sk³onni do pomagania innym. Przeciwnie!Wstyd, smutek, poczucie ni¿szoœci (wprzeciwieñstwie do poczucia winy) niepodnosz¹ sk³onnoœci do pomagania, a ciktórzy pomagaj¹ innym zwykle s¹ szczê-œliwi.

Jest tak dlatego, ¿e poczucie winy po-siada swoj¹ specyfikê. Wina jest œciœlezwi¹zana z jakimœ konkretnym zdarzeniem,cz³owiek czuje, ¿e zrobi³ coœ z³ego, wie coi jest mu z tego powodu Ÿle. Skoncentro-wanie swojej uwagi na zdarzeniu, w któ-rym post¹pi³o siê np. niemoralnie, tworzymotywacjê do zmienienia swojego zacho-wania.

Natomiast wstyd czy poczucie ni¿szo-œci s¹ uczuciami „rozlanymi” – rzadkowynikaj¹ z konkretnych zdarzeñ, a czêœciejstanowi¹ pewien „klimat osobowoœci”,nastrój, którego siê doœwiadcza. Dlategote uczucia nie motywuj¹ do konkretnychdzia³añ, nie wp³ywaj¹ na chêæ niesieniapomocy innym ludziom ani robienia cze-goœ na rzecz spo³ecznoœci w której siê ¿yje.Raczej sk³aniaj¹ do ucieczki przed ludŸmilub obracaj¹ siê w agresjê przeciw nim,która ma charakter obronny („najlepsz¹obron¹ jest atak”).

Gdyby pokusiæ siê o stworzenie pro-filu psychologicznego wolontariusza wy-gl¹da³by mniej wiêcej tak. Jest to osobadojrza³a i uspo³eczniona. Jej egoistycz-ne motywy takie jak pragnienie dobregosamopoczucia, podniesienia mniemania

o sobie czy polepszenie nastroju prze-tworzone s¹ w zachowania prospo³ecz-ne, czyli bardzo dojrza³e. Wolontariuszjest sk³onny do altruizmu i posiada prze-ciêtny poziom empatii – rozumie innychludzi, potrafi wczuæ siê w po³o¿enie in-nych (np. przysz³ych pokoleñ), ale jed-noczeœnie nie wzbudzaj¹ siê w nim silnenegatywne uczucia zwi¹zane z obserwo-waniem czy rozmyœlaniem o ludziachcierpi¹cych i potrzebuj¹cych. Takie uczu-cia potrafi tolerowaæ. Wolontariuszowinie jest obce poczucie winy, które wyni-kaæ mo¿e np. z rozmyœlañ o w³asnychzaniedbaniach, potkniêciach czy niedo-ci¹gniêciach. Na przyk³ad myœlenie ow³asnej edukacji, czy lenistwie mo¿emotywowaæ go do zdobywania nowegodoœwiadczenia i podejmowania pracy wcharakterze wolontariusza. Ludzie, któ-rzy z w³asnej woli pracuj¹ bez finanso-wej zap³aty doœwiadczaj¹ te¿ dobregonastroju i czêœciej odczuwaj¹ przyjem-ne uczucia ni¿ przykre. Na koniec wartodorzuciæ, ¿e do wolontariatu (definiowa-nego jako bezinteresowne dbanie o przy-sz³e pokolenia, innych ludzi i otoczeniespo³eczne) motywowane s¹ zw³aszczaosoby w œrednim wieku (choæ wydawa-³oby siê, ¿e raczej m³odzie¿ uczestniczyw wolontariacie). Na co byæ mo¿e wp³ywmaj¹ geny (gen „opieki nad innymi” uru-chamia siê raczej w œrednim wieku ni¿w m³odym).

Page 11: Lubuszanin nr 5

1111111111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

ALTRUISTA W AKCJ I , CZYL I WSZYSTKO, CO POWINNIŒCIE WIEDZ IEÆ O WOLONTARIACIE EUROPEJSKIM„Najlepszy rok w moim ¿yciu” – Anna Sydor

Mija³y dni, miesi¹ce, lata, a moje na-stoletnie idea³y zosta³y przygniecione pro-blemami dorastaj¹cej dziewczyny. Nic niewskazywa³o na to, ¿e coœ siê zmieni, alejak to w ¿yciu bywa „Nigdy nie mów ni-gdy”.

Na pocz¹tku 2004 r. dowiedzia³amsiê o Wolontariacie Europejskim - pro-gramie, który skierowany jest do m³o-dych ludzi chc¹cych poœwiêciæ rok, pra-cuj¹c dla potrzebuj¹cych. Postanowi³amskorzystaæ z tej oferty, gdy¿ dawa³a miona mo¿liwoœæ samodzielnego wyboruprojektu i kraju, w którym mog³abym gozrealizowaæ. Mój wybór pad³ na pracê wwalijskim Domu Opieki Spo³ecznej. I takpo 6 miesi¹cach starañ, przejœciu szko-leñ przedwyjezdnych organizowanychprzez Narodow¹ Agencje Programu M³o-dzie¿ w Dzia³aniu 1 wrzeœnia 2004 r. ogodz. 23.00 mój samolot wyl¹dowa³ nalotnisku Heathrow w Londynie. Mojemarzenie sta³o siê realne, a ja by³amzmêczona, przestraszona i ciekawa tego,co przynios¹ najbli¿sze miesi¹ce. Trafi-³am do domu opieki nad osobami star-szymi w niewielkiej miejscowoœci Pe-narth, 6 mil za Cardiff.

Mój typowy dzieñ pracy rozpoczyna³siê o 7.30 przygotowaniem œniadania dlamieszkañców domu, podczas któregopodawa³am pyszn¹ owsiankê ze skon-densowanymi œliwkami. Godziny przed-po³udniowe spêdza³am na prowadzeniuzajêæ muzycznych, plastycznych, spor-towych. O godz. 12.00 by³ serwowanylunch, podczas którego rozdawa³am co-dzienn¹ prasê. Zajêcia popo³udnioweskupia³y siê zazwyczaj na grze w bingo i

Najlepszy rokw moim ¿yciu

Anna SydorAnna SydorAnna SydorAnna SydorAnna Sydor

Kilka lat temu, przegl¹daj¹c jedno z kolorowych czasopism, natknê³am siê nacytat, który zmieni³ bieg mojego ¿ycia: „Je¿eli ka¿dy mieszkaniec naszej pla-nety poœwiêci³by tylko rok ¿ycia pracy dla innych, œwiat sta³by siê znacznie

lepszy”. Ta myœl sta³a siê moim celem, który postanowi³am zrealizowaæ, nie wie-dz¹c jak, kiedy i gdzie.

wspólnych dyskusjach. Pracê koñczy³amo 15.30. Podczas projektu mia³am przy-dzielonego mentora, z którym bardzodobrze mi siê wspó³pracowa³o. Mia³amw nim du¿e wsparcie i zawsze mog³am znim porozmawiaæ. W czasie mojegowolontariatu mia³am tak¿e mo¿liwoœæzwiedzenia wielu ciekawych miejsc wWielkiej Brytanii, dziêki czemu pozna-³am ten piêkny i bardzo interesuj¹cy kraj.Czas spêdzony na projekcie okaza³ siêwspania³ym Ÿród³em informacji o samejsobie. Nieuœwiadomione w³aœciwoœcipsychiczne sta³y siê tymi uœwiadomio-nymi, czego konsekwencj¹ by³o przebu-dowanie w pewnym stopniu obrazu w³a-snej osoby.

WWWWWolontariat Europejskiolontariat Europejskiolontariat Europejskiolontariat Europejskiolontariat Europejskiod podszewkiod podszewkiod podszewkiod podszewkiod podszewki

Wolontariat Europejski (EVS) jestdruga akcj¹ Programu M³odzie¿ w Dzia-³aniu adresowan¹ do m³odzie¿y w wieku18-30 lat. Akcja ta oferuje m³odzie¿y re-alizowanie ró¿nych projektów (w zale¿-noœci od zainteresowañ wolontariusza)w okresie od kilku tygodniu do roku wró¿nych interesuj¹cych krajach Europy inie tylko (istnieje równie¿ mo¿liwoœæ wy-jazdu do wybranych krajów ameryki³aciñskiej, Azji i Afryki). Wolontariuszeuczestnicz¹cy w tej akcji nie otrzymuj¹wynagrodzenia ale maj¹ zapewnione wy-¿ywienie, zakwaterowanie, indywidualn¹opiekê oraz drobne kieszonkowe. Pro-gram M³odzie¿ pokryje równie¿ koszty

niezbêdnych szkoleñ (w tym podstawo-wego kursu jêzykowego), podró¿y iubezpieczenia.

Udzia³ w projekcieUdzia³ w projekcieUdzia³ w projekcieUdzia³ w projekcieUdzia³ w projekcieWWWWWolontariatuolontariatuolontariatuolontariatuolontariatu

Europejskiego to:Europejskiego to:Europejskiego to:Europejskiego to:Europejskiego to:- wyzwanie,- rozwój osobisty: lepsze poznanie siebie,- pomoc ludziom w potrzebie,- nowa wiedza,- szansa wykorzystania w³asnych umie-

jêtnoœci,- rozwiniêcie zainteresowañ,- zdobycie doœwiadczeñ w nowych dzie-

dzinach,- poznanie jêzyka obcego i innej kultury,- nowi przyjaciele z ró¿nych zak¹tków

œwiata.

Jak zostaæ uczestnikiemJak zostaæ uczestnikiemJak zostaæ uczestnikiemJak zostaæ uczestnikiemJak zostaæ uczestnikiemEVS (krok po kroku)?EVS (krok po kroku)?EVS (krok po kroku)?EVS (krok po kroku)?EVS (krok po kroku)?

Krok 1: ZnajdŸ projekt. Zajrzyj do interne-towej bazy danych. Tam znajdziesz orga-nizacje i opisy opracowanych przez nieprojektów dla wolontariuszy z zagranicy.Jeœli znasz jêzyk angielski, zapoznaj siê ztymi propozycjami i zanotuj numery inte-resuj¹cych Ciê projektów.

Anna SydorAnna SydorAnna SydorAnna SydorAnna SydorPracuje wStowarzyszeniuVerte. Jestsekretarzem redakcji„Lubuszanina”.

Page 12: Lubuszanin nr 5

1212121212

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

ALTRUISTA W AKCJ I , CZYL I WSZYSTKO, CO POWINNIŒCIE WIEDZ IEÆ O WOLONTARIACIE EUROPEJSKIM„Najlepszy rok w moim ¿yciu” – Anna Sydor

Krok 2: ZnajdŸ Organizacjê Wysy³aj¹c¹.Mo¿e ni¹ byæ ka¿da instytucja, której dzia-³alnoœæ nie jest nastawiona na zysk, którama osobowoœæ prawn¹ i posiada akredy-tacjê. Jednak jeœli nie znasz takiej organi-zacji, która chcia³aby Ciê w tym wesprzeæ,to mo¿esz skontaktowaæ siê z któr¹œ z or-ganizacji, które ju¿ maj¹ w tym doœwiad-czenie. Jej pracownicy pomog¹ Ci w zna-lezieniu i za³atwieniu wszystkich formal-noœci zwi¹zanych z Twoim wyjazdem.

Krok 3: Zg³oœ swoj¹ kandydaturê, jeœli zna-laz³eœ projekt, który Ciê interesuje. Terazmusisz przekonaæ Organizacjê Goszcz¹c¹,¿e bêdziesz doskona³ym wolontariuszem.Wyœlij wymagan¹ dokumentacjê (zazwy-czaj jest to ¿yciorys oraz list motywacyj-ny) i czekaj na odpowiedŸ. Jeœli bêdzie od-mowna, nie za³amuj r¹k. ZnajdŸ inny pro-jekt i spróbuj jeszcze raz. Wytrwa³oœæ tojedna z cech bardzo po¿¹danych u kandy-datów na wolontariuszy.

Krok 4: Zosta³eœ wybrany. Organizacja, doktórej siê zg³osi³eœ, zaakceptowa³a Twoj¹kandydaturê. Organizacje Goszcz¹ca i Wy-sy³aj¹ca wspólnie decyduj¹, która z nichsk³ada wniosek na sfinansowanie projek-

tu. Musicie zd¹¿yæ przed jednym z piêciuterminów. Pamiêtajcie, ¿e od momentuwype³nienia wniosku do wyjazdu musz¹up³yn¹æ minimum 3 miesi¹ce.

Krok 5: Czekaj cierpliwie. Decyzjê o finan-sowaniu wyjazdów wolontariuszy podej-muj¹ Narodowe Agencje Programu M³o-dzie¿ w Dzia³aniu. Decyzja zapada w okre-sie do 8 tygodni od momentu z³o¿eniawniosku w Narodowej Agencji. Okaza³o siê,¿e jesteœ zakwalifikowany na wolontariat?Mo¿esz przygotowywaæ siê do wyjazdu!

Krok 6: Za³atw formalnoœci. Od momentuzakwalifikowania Ciê do chwili wyjazduup³ynie co najmniej 6 tygodni. Ten czaspotrzebny jest na za³atwienie wszelkich for-malnoœci, czyli na podpisanie umowy, wy-robienie paszportu, wizy, itp. Przed wyjaz-dem przejdziesz równie¿ specjalne szko-lenie miêdzykulturowe organizowane przezNarodow¹ Agencjê. Pomo¿e Ci ono przy-gotowaæ siê do pobytu za granic¹. Szko-lenie to jest obowi¹zkowe!

Krok 7: I po wolontariacie Narodowa Agen-cja Programu M³odzie¿ w Dzia³aniu zaprosiCiê na seminarium ewaluacyjne. Spotkasztam innych wolontariuszy EVS, którzy

ukoñczyli swoje projekty. Bêdziesz mia³okazje podzieliæ siê wra¿eniami i pomys³a-mi.

Rok, który spêdzi³am na wolontaria-cie, by³ jak dot¹d najlepszy w moim ¿yciu,nauczy³am siê wiele, odkry³am na nowosiebie, pozna³am wielu ciekawych ludzi. Anajwa¿niejsze jest to, ¿e zaczê³am wierzyæw marzenia - w koñcu one s¹ po to, aby jerealizowaæ, a Wolontariat Europejski po-móg³ w realizacji moich.

Zachêcam wszystkich m³odych cieka-wych œwiata ludzi do wziêcia udzia³u w tymprogramie. Daje on szanse wykorzystaniaw³asnych umiejêtnoœci, pomaga w rozwi-janiu zainteresowañ, zdobyciu doœwiad-czeñ w nowych dziedzinach, poznania jê-zyka obcego i innej kultury. To dobra za-bawa i okazja na spêdzenia roku poza do-mem, roku, który zmieni wasze ¿ycie nalepsze.

Wiêcej informacjio Wolontariacie Europejskim

mo¿ecie znaleŸæ na stroniewww.mlodziez.org.pl,

lub dzwoni¹c pod numer 068 475 13 33.

Podczas pobytu w Anglii opiekowa³am siê starszymi osobami. To by³ najlepszy rok w moim ¿yciu.

Page 13: Lubuszanin nr 5

1313131313

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

W S P Ó £ C Z E Œ N I E M E R Y C I S ¥ P E £ N I E N E R G I I , P O M Y S £ Ó W I C H Ê C I„Pomagaæ na emeryturze” – Anna Bensz-Idziak

W wielu sytuacjach cz³owiek koñczykarierê zawodow¹, bo tak przewiduje usta-wa. Posiadane umiejêtnoœci i zdobywanaprzez lata wiedza coraz czêœciej nie pozo-staj¹ zamkniête w czterech œcianach eme-ryckiego mieszkania, ale s³u¿¹ innym lu-dziom. Wspó³czeœni emeryci, s¹ pe³ni ener-gii, pomys³ów i chêci, by dzieliæ tym, coposiadaj¹. Wœród organizacji skupiaj¹cychnajwiêcej wolontariuszy jest Caritas. We-d³ug ubieg³orocznego raportu Caritas Pol-skiej Parafialne Zespo³y Caritas dzia³aj¹ wponad 4 tys. polskich parafiach i skupiaj¹blisko 39 tys. wolontariuszy. Wiêkszoœæ znich to emeryci.

WWWWWolontariatolontariatolontariatolontariatolontariatw Caritasw Caritasw Caritasw Caritasw Caritas

Zadaniem Caritas – koœcielnej organi-zacji charytatywnej – jest zarówno niesie-nie pomocy osobom potrzebuj¹cym, jakrównie¿ zachêcanie poszczególnych osóbdo czynnego w³¹czania siê w bezintere-sown¹ dzia³alnoœæ na rzecz innych. Jedn¹z form takiego zaanga¿owania jest w³aœniewolontariat.

W Caritas Diecezji Zielonogórsko-Go-rzowskiej wolontariusze najczêœciej zaan-ga¿owani s¹ w prace Parafialnych Zespo-³ów Caritas (PZC). Dzia³aj¹ oni jako cz³on-kowie PZC, maj¹c wówczas statutowowiêksze uprawnienia i dodatkowe obo-wi¹zki lub jako wolontariusze pracuj¹cy wplacówkach PZC, czy bior¹cy udzia³ w po-szczególnych akcjach.

W celu usprawnienia wspó³pracy z wo-lontariuszami w paŸdzierniku 2004 r. po-wo³ane zosta³o Centrum Wolontariatu Ca-

Pomagaæna emeryturze

Anna Bensz-IdziakAnna Bensz-IdziakAnna Bensz-IdziakAnna Bensz-IdziakAnna Bensz-Idziak

Pojêcie wolontariatu kojarzone jest najczêœciej z prac¹ cz³owieka m³odego, zdo-bywaj¹cego doœwiadczenie, przygotowuj¹cego siê do pracy zawodowej. Tym-czasem doskona³¹ chwil¹ na podjêcie pracy wolontariackiej jest emerytura.

ritas z siedzib¹ w Zielonej Górze. Z pomo-cy centrum korzystaæ mog¹ nie tylko wo-lontariusze Caritas, ale tak¿e wolontariu-sze innych organizacji oraz osoby, którechc¹ pracowaæ w charakterze wolontariu-sza.

Parafialny Zespó³ Caritas tworzy gru-pa wolontariuszy bezpoœrednio zaanga-¿owanych w dzia³alnoœæ charytatywn¹ wswojej parafii. Ich zadaniem jest miêdzyinnymi: realizowanie i koordynowanie –w miarê mo¿liwoœci i œrodków – inicja-tyw i zadañ stawianych przez Caritas Die-cezji Zielonogórsko-Gorzowskiej oraz za-dañ pojawiaj¹cych siê w spo³ecznoœciparafialnej. Do zadañ PZC nale¿y tak¿emobilizowanie innych parafian do pomo-cy drugiemu cz³owiekowi i kultywowa-nia parafialnych i rodzinnych zwyczajówcharytatywnych. Praca PZC skupia siêg³ównie na indywidualnej pomocy kon-kretnej osobie znajduj¹cej siê w potrze-bie. Pomoc ta nie musi oczywiœcie byætylko pomoc¹ materialn¹. Niejednokrot-nie wa¿niejsze s¹ drobne gesty ¿yczli-woœci, obecnoœæ przy chorym, czy roz-mowa z samotnym...

WWWWWolontariat w PZColontariat w PZColontariat w PZColontariat w PZColontariat w PZCZ Caritas Diecezji Zielonogórsko-Go-

rzowskiej wspó³pracuj¹ dziœ wolontariuszewykonuj¹cy swoje zadania w ParafialnychZespo³ach Caritas i œwietlicach profilak-tyczno-wychowawczych dla dzieci.

Parafialny Zespó³ Caritas przy pa-rafii pw. œw. Micha³a Archanio³a w Je-ninie (wieœ w powiecie gorzowskim,gmina Bogdaniec), powsta³ piêæ lattemu w lutym. Ju¿ w lipcu 2003 r.

pierwsze dzieci pojecha³y na koloniewakacyjne, a w paŸdzierniku otwartazosta³a tu œwietlica dla dzieci. Dzia³aniaPZC od pocz¹tku istnienia zespo³u za-czê³y przynosiæ owoce dziêki zaanga¿o-waniu – najpierw kilku, z czasem kilku-dziesiêciu osób – które poœwiêcaj¹ swójczas i energiê na rzecz drugiego cz³o-wieka.

Jedn¹ z osób stoj¹cych u powsta-nia jeniñskiego PZC jest Janina Cytlak– emerytowana nauczycielka, maj¹cadoœwiadczenie 33-letniej pracy z dzieæ-mi – w tym 28 lat w Zespole Szkó³ Spe-cjalnych w Gorzowie Wlkp., gdzie pe³-ni³a funkcjê wicedyrektora placówki. Or-ganizatorka wielu form wypoczynku itwórczoœci dzieci niepe³nosprawnych.Wiceprezes Parafialnego Zespo³u Cari-tas oraz kierownik œwietlicy profilak-tyczno-wychowawczej dla dzieci „Rado-sna”. Laureatka nagrody Biskupa Die-cezjalnego „Cz³owiek cz³owiekowi2008” oraz wyró¿niona przez w kate-gorii „œwiadectwo Caritas” przez kapi-tu³ê ogólnopolskiej nagrody „Ubi Cari-tas 2008” – za dzia³alnoœæ na polu cha-rytatywnym.

РPraca w naszym Parafialnym ZespoleCaritas to wielka radoϾ z niesienia pomo-

AnnaAnnaAnnaAnnaAnnaBensz-IdziakBensz-IdziakBensz-IdziakBensz-IdziakBensz-IdziakAbsolwentkaKatolickiegoUniwersytetuLubelskiego,dziennikarka„Aspektów” -Katolickiego PismaDiecezji Zielonogór-sko-Gorzowskiej,Dodatku doTygodnikaKatolickiego

„Niedziela”. Od kilku latzajmuje siê tematyk¹wolontariatu.

Page 14: Lubuszanin nr 5

1414141414

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

W S P Ó £ C Z E Œ N I E M E R Y C I S ¥ P E £ N I E N E R G I I , P O M Y S £ Ó W I C H Ê C I„Pomagaæ na emeryturze” – Anna Bensz-Idziak

cy bliŸniemu – mówi Janina Cytlak. – Kie-ruj¹c siê mi³oœci¹ bliŸniego podejmujemyszereg dzia³añ skie-rowanych do dru-giego cz³owieka. Po-magamy najubo¿-szym rodzinom –programem tym ob-jêtych jest ok. 350osób. Organizujemyfestyny rodzinne in-tegruj¹ce miejscow¹spo³ecznoœæ, spo-tkania z chorymi,niepe³nosprawnymii seniorami, zapra-szamy cz³onkówGrona Wspieraj¹-cych Ubogich, przy-jació³ i sponsorów.Modlimy siê z nimi iza nich. Wykonuje-my kartki œwi¹tecz-ne, stroiki, palmy.Pozyskujemy œrodkifinansowe na re-monty i doposa¿eniekolejnych pomiesz-czeñ PZC, na cieka-we realizowanie pro-gramu œwietlicy, napomoc ubogim.Prowadzimy ta¿ bi-bliotekê oraz rozpro-wadzamy ¿ywnoœæ i odzie¿ u¿ywan¹.

WWWWWolontariatolontariatolontariatolontariatolontariat- drugie ¿ycie- drugie ¿ycie- drugie ¿ycie- drugie ¿ycie- drugie ¿ycie

Wraz powo³aniem PZC pojawi³ siê po-mys³ uruchomienia w przyparafialnej saliœwietlicy profilaktyczno-wychowawczej dladzieci, do której mog³yby uczêszczaæ dziecipo zakoñczeniu zajêæ w szkole. Czas nanaukê, odrabianie lekcji, gry i zabawy, po-si³ek – o to wszystko postanowili zadbaæwolontariusze. W pierwszym roku dzia³al-noœci w pracê œwietlicy zaanga¿owa³o siêju¿ 25 wolontariuszy. Do œwietlicy mo¿e

przyjœæ ka¿de dziecko, bo wie, ¿e czekaj¹na nie dobrzy ludzie – wolontariusze.

Janina Cytlak jakoza³o¿ycielka i kierow-niczka „Radosnej”dba nie tylko o to, byœwietlica by³a piêknaczysta i kolorowa –anga¿uj¹c w praceswoich najbli¿szych– ale równie¿ przyja-zna dzieciom. – Na-sza œwietlica jestczynna w ka¿dydzieñ roboczy za wy-j¹tkiem wakacji –opowiada Janina Cy-tlak. Organizujemyferie zimowe, wyjaz-dy do teatru, kina, nabasen. Wysy³amyrokrocznie licznegrupy dzieci na wa-kacyjne kolonie let-nie. Zabiegamy ostypendia dla naj-z d o l n i e j s z y c huczniów z najubo¿-szych rodzin. Pro-gram pracy œwietlicywzbogacamy owarsztaty prowadzo-ne przez animatorów

z zewn¹trz, a dotycz¹ce zagadnieñ m.in.radzenia sobie z agresj¹, wyborem przy-sz³ego zawodu, autoprezentacj¹. Realizu-jemy programy og³aszane przez organa ad-ministracji pañstwowej i Caritas DiecezjiZielonogórsko-Gorzowskiej.

Czas pracy Janiny Cytlak okreœlany jestprzez jej wspó³pracowników: „od rana dowieczora”. Osobom ubogim mieszkaj¹cymna terenie parafii pomaga od kilkunastu lat,jednak od lat piêciu jest to jej codziennoœæ.– Pomoc jest jej drugim ¿yciem – mówiks. Zbigniew Bujanowski, proboszcz pa-rafii. – Najwiêcej radoœci sprawia mi pra-ca z m³odymi ludŸmi – przyznaje JaninaCytlak. Przyjemnie jest patrzeæ na kartkikroniki i porównywaæ je ze stanem dzisiej-

Parafialne Ze-spo³y Caritasstaj¹ siê corazczêœciej nowo-czesnymi orga-n i z a c j a m i .Swoj¹ dzia³al-noœæ opieraj¹siê nie tylko oofiary i nieograniczaj¹ siêwy³¹cznie doprzeprowa-dzania sponta-nicznych akcji.

szym. Piêæ lat to niby niewiele, ale nietrud-no zauwa¿yæ pozytywne zmiany. Piêkniej¹sale, poprawia siê wyposa¿enie, ale naj-piêkniejsze s¹ dzia³ania dzieci i m³odzie¿yinspirowane przez œwietlicê. Bardzo cen-nym jest dal nas fakt jest, ¿e zawi¹za³a siêgrupa m³odych wolontariuszy bêd¹cychwychowankami œwietlicy. Pomagaj¹ m³od-szym kolegom, tworz¹ wspólnie dzie³a nio-s¹ce radoœæ innym, dziel¹ siê swymi umie-jêtnoœciami i talentem. S¹ wzorem dlam³odszych. Radoœnie jest w „Radosnej”im. œw. Jana Bosko, bo ³¹czy nas wiêŸ,dziêki której stanowimy wspólnotê. Niemo¿emy jednak poprzestaæ na posianiukilku ziaren, chcemy przez ca³e ¿ycie bu-dowaæ i tworzyæ dobro dla drugiego cz³o-wieka.

Uznanie i nagrody, którymi za swoj¹pracê honorowana jest Janina Cytlak trak-tuje jako wyró¿nienie dla ca³ego zespo³uoraz jako dodatkowy bodziec do dalszej,jeszcze lepszej s³u¿by dla drugiego cz³o-wieka.

Parafialne Zespo³y Caritas staj¹ siêcoraz czêœciej nowoczesnymi organizacja-mi. Swoj¹ dzia³alnoœæ opieraj¹ siê nie tyl-ko o ofiary i nie ograniczaj¹ siê wy³¹czniedo przeprowadzania spontanicznych akcji.Wiele z nich systematycznie zdobywaœrodki na dzia³alnoœæ ubiegaj¹c siê o do-tacje, otrzymuj¹c œrodki na swoj¹ dzia³al-noœæ z urzêdów rz¹dowych i samorz¹do-wych, fundacji, ró¿nych instytucji publicz-nych (w 2004 r. wp³ywy PZC z dotacji zurzêdów publicznych przekroczy³y wp³y-wy z ofiar). Planuj¹ swoj¹ dzia³alnoœæ iposzukuj¹ rozwi¹zañ najbardziej potrzeb-nych dla spo³ecznoœci, w której funkcjo-nuj¹. Czêsto s¹ to rozwi¹zania zwi¹zane zsystematyczn¹ d³ugotrwa³¹ pomoc¹ takie,jak œwietlice dla dzieci, magazyny pomocy¿ywnoœciowej i rzeczowej i inne placówkipomocowe.

PZC s¹ swoistym „przed³u¿eniem r¹k”Caritas diecezjalnej w parafiach. Bez wie-dzy i pracy ich wolontariuszy pomoc nieprzebiega³aby tak sprawnie i nie przynosi-³aby oczekiwanych efektów.

Page 15: Lubuszanin nr 5

1515151515

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

W Y £ ¥ C Z A M T E L E W I Z O R , R A D I O , T E L E F O N , N I E K U P U J Ê G A Z E T, U N I K A M R O Z M Ó W Z S ¥ S I A D A M I . . .„Urlop od Polski” – S³awomir Grelewicz

Urlop od PolskiOstatkiem si³ spojrza³em mglistym ju¿ wzrokiem ku niezmierzonej bieli hory-

zontu. W dole, w miejscu gdzie jeszcze niedawno lœni³a b³êkitna tafla wody,teraz tysi¹ce kolorowych drobin pokrywa³y jej taflê. Chwila przerwy. Kilka g³ê-

bokich oddechów i ponowna próba powstania. Znów nieudana. Kolana b³yskawicz-nie wykona³y polecenie mózgu i ugiê³y siê. D³onie kurczowo chwyci³y siê krawêdzi.¯o³¹dek wsiad³ do windy szybkobie¿nej i po sekundzie mia³ pal¹ce rendez-vous zprze³ykiem. Chwila przerwy. Wyba³uszonymi oczyma urzêdnika, który na wczoraj musiprzejrzeæ trzysta stron wniosku o dofinansowanie, na bagatela, 4 mln euro, wpatrujêsiê w nieskaziteln¹ i wypielêgnowan¹ biel porcelany. Dostrzegam napis – Kolo. Faj-ny jesteœ Kolo – myœlê sobie, zawsze widzisz mnie z zupe³nie innej strony, a tymrazem twarz. Moja siedmioletnia muszla. Bliskie spotkania z nieo¿ywion¹ natur¹staj¹ siê ju¿ powoli przedwakacyjn¹ tradycj¹.

S³awomir GrelewiczS³awomir GrelewiczS³awomir GrelewiczS³awomir GrelewiczS³awomir Grelewicz

sztuka w niebycie, to wieczne przepicie,to wieczny kac, napisa³em ja. Po wymia-nie serdecznoœci opuszczam budynek.

Ze spuszczon¹ g³ow¹ powoli... bo brzuchze szczêœcia ju¿ boli, zmierzam w kierun-ku swej wioski, za plecami zostaj¹ me tro-ski, lecz nie wszystkie tak ³atwo porzuciæ,kilka gnieŸdzi siê w g³êboko w trzewiach,tymi zaj¹æ bêdê siê musia³ póŸniej.

A potem, tryumfalnie niczym Odys, sta-jê w drzwiach domu i nawet przygotowanyprzez moj¹ Penelopê kube³ek œmieci dowyniesienia nie jest w stanie zabiæ we mniepoczucia superbohatera, o którym ¿adne-mu homarowi jeszcze siê nie wyœni³o.

A wieczorem zamykam drzwi swej ka-biny dŸwiêkoch³onnej (polecam do roz-mów Panu Prezydentowi i Panu Ministro-wi) i tak w pokorze pochylony, otulonycisz¹ oczekujê na ostatni skowyt umêczo-nej duszy.

Myœlê o kumplach z dawnych lat, z³¹-czonych wspóln¹ ide¹, wówczas tak¿ywych i wra¿liwych, a teraz w imiê tejPolski, o któr¹ walczyli gotowych utopiæsiê wzajemnie w ³y¿eczce wody.

Myœlê o ludziach zdesperowanych iwychodz¹cych na ulicê w walce o godne¿ycie i o tych, którzy tak œwietnie odnaleŸlisiê w nowej rzeczywistoœci, bo rêka rêkêmyje, a noga nogê kopie.

I myœlê tak¿e o tym, ¿e na bia³oczer-wonej szachownicy figury poruszaj¹ siê wbez³adzie, kierowane prywat¹ i krótko-wzrocznoœci¹, bez strategii, a pionki otu-manione i zapomniane stoj¹ w miejscu.Bojê siê, ¿e w koñcu og³oszony zostanieogólnonarodowy pat.

A¿ wreszcie, gdy wszystko z siebie wy-rzucê czujê, ¿e jestem gotowy. Uœwiêconypustk¹ wewnêtrzn¹ i wolny od trosk, mogêzmierzyæ siê z nadejœciem Wielkiego Za-s³u¿onego „U”. Zaczynam urlop. Wy³¹czamtelewizor, radio, telefon, nie kupujê gazet,unikam rozmów z s¹siadami... proszê mnienie niepokoiæ, nie zaczepiaæ na ulicy, niedziwiæ siê, ¿e nie poznaje, ¿e nie pozdra-wiam, bo wówczas jestem na urlopie.

Urlopie od Polski.

Doœæ starannie przygotowujê siê dourlopu. Zaraz na pocz¹tku stycznia kupujêmiarkê krawieck¹ i no¿yczki (konieczniemusz¹ byæ nowe), a potem odliczam skru-pulatnie sto dni i gdy nadchodzi ten mo-ment, zaczynam swoistego rodzaju i opartyna wojskowej tradycji final countdown.Pocz¹tkowo bez wiêkszych emocji. Po pro-stu, wieczorem, tu¿ przed snem, na o³ta-rzyku Wielkiego Zas³u¿onego „U”, doko-nujê rytualnego ciach, na pod³ogê fruniekolejny prze¿yty dzieñ, a nieuchronne na-dejœcie Wielkiego Zas³u¿onego „U” oznaj-mia coraz krótsza tasiemka. Nie do koñcazosta³y zbadane przyczyny takiego stanurzeczy, ale faktem jest, ¿e do pewnegomomentu dni wlok¹ siê niczym planowa-nie planów na zaplanowanie wstêpnegoprojektu makiety stadionu na Euro 2012.A potem w ostatnim tygodniu, wszystkowali siê na g³owê, a my próbuj¹c wybrn¹æz miliona problemów zrobimy tak, jak tozostanie uczynione za kilka lat. Ka¿da po-lna drogê i leœny dukt mianowane zostan¹do rangi autostrady. Dokonamy legaliza-cji. Przed wjazdem na polno- i leœnostra-dy postawimy tablice, ¿e pieni¹dze wy³o-

¿yliœmy my i UE. I kto nam podskoczy?Nikt. Przynajmniej na razie. A potem jakprzyjd¹ i zapytaj¹, kto to tak spartoli³, ktoœkompetentny odpowie, ¿e przecie¿ nie on,bo on dopiero od 6 miesiêcy sprawujeobowi¹zki. Owo spartolenie to dzie³o po-przednika. Z wielkim prawdopodobieñ-stwem, zgodnie ze œwiñskim cyklem, po-przednik pojawi siê znów 4 lata i nadziwiæsiê nie bêdzie móg³, ¿e tyle szkód naro-biono podczas jego nieobecnoœci.

Tymczasem uspokajam kole¿eñstwo,mówi¹c, ¿e wszystko jest pod kontrol¹.Aby u³atwiæ im przetrwanie w chlubnymstanie zastêpstwa mej, jak¿e skromnej oso-by wszelkie ewentualne ruchy „przeciwni-ka” przewidujê i na kartce papieru pozo-stawiam gotowe wzorce odpowiedzi i za-chowañ.

A potem wychodzê z pracy z tym dziw-nym wyrazem niezdecydowania na twarzy.Udawaæ zatroskanego czy te¿ cieszyæ nie-zmiernie?

Na stwierdzenia typu - masz fajnie,idziesz ju¿ na urlop, a my tu musimy dalejpracowaæ, odpowiadam, moduluj¹c przytym twarz jak Wiœniewski, gdy uprawiaj¹csamozachwyt œpiewa³ Keine Grenzen, ajednoczeœnie memu g³osowi nadajê tonpêkniêtego dzwonu – eeeeeee, urlop, a tutyle spraw do za³atwienia... Dramatyczniezawieszam g³os oraz g³êboko i ze smut-kiem wzdycham... eeeech. Wówczas, cobardziej szczery i przyjazny udaje zmar-twionego i uprawia trudn¹ sztukê empatii.¯ycie to nie teatr – napisa³ raz kiedyœEdward Stachura, a praca to nie ¿ycie, to

S³awomirS³awomirS³awomirS³awomirS³awomirGrelewiczGrelewiczGrelewiczGrelewiczGrelewiczJest pracownikiemLubuskiegoOddzia³uPañstwowegoFunduszuRehabilitacji OsóbNiepe³nosprawnych.

Page 16: Lubuszanin nr 5

1616161616

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

P O P R O S T U C Z U £ A M , ¯ E C H C Ê T A M P R Z Y C H O D Z I Æ . O N I C Z E K A L I N A M N I E„JadŸka mia³a iskierkê nadziei” – Renata Wcis³o

– Modna lubiê byæ – puszcza³a oko, a bez-zêbny uœmiech nie znika³ z jej twarzy. Wy-gl¹da³a na 70 lat, ale pewnie mia³a du¿omniej. Kiedy pada³ deszcz, ubrania cho-

JadŸka mia³aiskierkê nadziei

Renata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³o

JadŸka. Lubi³a siê stroiæ. Na starym, pordzewia³ym ogrodzeniu wisia³y futro,ko¿uch, dwa jesienne p³aszcze... Podje¿d¿a³a na wózku inwalidzkim do tej swojejszafy pod go³ym niebem, œci¹ga³a garderobê z wieszaków, zak³ada³a.

wa³a do kana³u ciep³owniczego. W³az znaj-dowa³ siê przy p³ocie, w wysokiej trawie,obok œcie¿ki, która kiedyœ by³a skrótem dopobliskich bloków. Odk¹d zamieszka³a tu

JadŸka i jej czterej kompani, prawie niktju¿ têdy nie chodzi³. Strach podobno. Bur-del, melina, smród, krymina³.

To by³a dzia³ka „niczyja”, dlatego j¹sobie „wybrali”:

– Adoptowali – tak to siê mówi? ¯eœmy j¹przygarnêli po prostu, zaopiekowali siê ni¹.

Page 17: Lubuszanin nr 5

1717171717

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

P O P R O S T U C Z U £ A M , ¯ E C H C Ê T A M P R Z Y C H O D Z I Æ . O N I C Z E K A L I N A M N I E„JadŸka mia³a iskierkê nadziei” – Renata Wcis³o

problematykaspo³eczna, pasj¹ s¹góry i jaskinie.Za³o¿ycielka parkulinowego pod¯aganiem.

RenataRenataRenataRenataRenataWcis³oWcis³oWcis³oWcis³oWcis³oStudiowa³apolitologiê naUniwersytecieJagielloñskim iZielonogórskim.Dziennikarka GazetyKrakowskiej, potemGazety Lubuskiej.By³a rzeczniczka¿agañskiego urzêdumiejskiego.Wspó³pracuje zczasopismami,pisze, redaguje.Interesuje j¹

Przy Wiœle, na ty³ach redakcji i dru-karni jednej z codziennych gazet. Obokby³ jeszcze jeden zak³ad i stare bloki.Okolica postindustrialna. Ma³o malow-nicza, ale zaciszna. Nikt ich st¹d nie wy-rzuca³, nie kontrolowa³. I by³o czym roz-paliæ ognisko w ch³odne dni. Stare ga-zety za darmo. Ca³e sterty.

Pi³o siê sporo. W³aœciwie ca³y czas.Denaturat i jabole. Kiedy przysz³am donich pierwszy raz, ukryli alkohol, ale wi-daæ by³o, ¿e sporo ju¿ w siebie wlali.Poczêstowa³am papierosami, dali siêprzekonaæ na rozmowê.

– Do tej gazety? – Jacek wskaza³ pal-cem na budynek redakcji. – Po co?

Mimo i¿ próbowa³am zaprzyjaŸniæsiê z nimi, przekonaæ do siebie, choæcoœ tam mówili o sobie, nie bardzomia³am o czym wtedy pisaæ. O tym, ¿e¿ycie jest z³e, ka¿dy z nich dosta³ nie-Ÿle w d..ê, ¿ona wyrzuci³a z domu,dzieci siê nie przyznaj¹ i taki los, to siêpije czasami? ¯e siê grzeje w kanale?Tak naprawdê nie powiedzieli nic wiê-cej ponad to, co widzia³am. To nie wy-starczy³o, by zrobiæ reporta¿. A oni bylinieufni. Pi lnowali siê, uwa¿ali , comówi¹.

Drugi raz spotkaliœmy siê po parudniach. Przysz³am z gazet¹, bo coœ jed-nak o nich napisa³am. Na zdjêciu by³aJadŸka grzebi¹ca w swojej „szafie”.Adam, Jacek, Staszek, Marek spojrzelina mnie podejrzliwie i zabrali siê do czy-tania. To by³a dla mnie próba. Czy ktoœus³ysza³by tu moje wo³anie o pomoc?

– Ty, no fajnie ¿eœ to napisa³a! Tak jest,jak tu czytamy! – stwierdzi³ najm³odszyz nich, Jacek. Mia³ ponad 30 lat. W³a-œnie znów wyszed³ z krymina³u. Dodomu nie ma co wracaæ. Zamki siostrawymieni³a, ojciec, matka – nie chc¹ goznaæ.

– Ty, Renia – powiedzia³ do mnie. – Daj-¿e jakieœ parê groszy, skoczê po wino.Oblaæ to trzeba!

Jabol z plastikowego kubka smako-wa³ ohydnie. Do tego „sporty”, bo dziœ– w ramach rewan¿u – papierosami czê-stowa³ Adam. Bra³o mnie na wymioty,ale odmówiæ nie mog³am. By³am swojaczy nie? Nie, nie brata³am siê ju¿ z nimipo to, by to opisaæ. Tekst ju¿ przecie¿powsta³ , teraz by³ dalszy ci¹g historii…Prawdziwych opowieœci. Podczas któ-regoœ ze spotkañczeka³ na mnie pre-zent. Jacek „wysê-pi³” pod spo¿yw-czym wiêcej pieniê-dzy i kupi³ „Marl-boro”.

– Takie lubisz –powiedzia³ domnie.

Zna³am wieleszczegó³ów z ich¿ycia, oprowadzalimnie po okolicy,radzili. Ich popl¹tane ¿yciorysy, niespe³-nione marzenia, dziesi¹tki grzechów iwin, które trzeba zapiæ, by zapomnieæ,to by³by dopiero reporta¿! Ale nie po-trzebowa³am tego. Po prostu czu³am,¿e chcê tam przychodziæ. I oni czekalina mnie.

Ale strach oblecia³ mnie, kiedy pew-nego grudniowego dnia Adam postano-wi³ oprowadziæ mnie po ich podziem-nym królestwie. W ch³odne dni w³az dokana³u by³ odsuniêty, by ciep³o wydo-stawa³o siê na zewn¹trz. Przy otworzeby³ stó³ z desek, przy nim, w jednym zeswoich futer grza³a siê JadŸka na wóz-ku. Próbowa³am siê przemóc i zejœæ nadó³. Widzieli, jak walczê ze sob¹.

– Sama chcia³aœ. Nie musisz tam wcho-dziæ – mówi³ Staszek. Po g³owie cho-dzi³y myœli: a mo¿e jednak nie jesteœmykumplami, zamkn¹ mnie tam, zaciu-kaj¹… Sta³am ju¿ na drabince, kiedyzrezygnowa³am. Zrozumieli. A ja wie-dzia³am , ¿e te spotkania z nimi to tak-¿e przekraczanie granic w moim ¿yciu.Nauka pokory, szacunku, tolerancji.

Z tego w³aœnie kana³u w styczniustra¿acy wyci¹gnêli cia³o Adama.

Ale jeszcze wczeœniej zd¹¿yliœmy zjeœærazem Wigiliê.

– To moja pierwsza od kilku lat – po-wiedzia³.

Ta Wigilia to by³ pomys³ mojej mamy.Przygotowa³a j¹. Sma¿one karpie, bi-

gos, czerwony barszcz z uszkami, ma-karon z makiem...

– ZawieŸ nowym znajomym – wrêczy-³a mi paczkê.

Œwiêtowaliœmy pod go³ym niebem. Za-paliliœmy œwiece.

– Iskierka nadziei… Chyba znów jamam – JadŸkê wziê³o na refleksjê. Onajedyna nie schodzi³a na noc do kana³u.Adam parê razy próbowa³ j¹ znieœæ, alemêczy³a siê. Zamarz³a noc¹, na wózku,

dwa miesi¹ce poWigilii. Jacek znówtrafi³ do krymina³u,pewnie za kradzie-¿e. Nie mog³am od-naleŸæ Staszka,Marka. Napisa³amtekst o tym, ¿e niema ju¿ JadŸki, Ada-ma, ¿e na dzia³cepusto… Na nastêp-ny dzieñ odebra³amtelefon w redakcji:

- O tej kur…. , copier…³a siê z tymi brudasami, pisaæ?Jeden za drugim j¹ tam na wózku bra³,w bia³y dzieñ. Wstydzilibyœcie siê wogóle ich wspominaæ ! Wreszcie spo-kój jest w okolicy.

***************Nie wiem, czy to, co napisa³am, ma

zwi¹zek z wolontariatem. Ale wspó³od-czuwanie na pewno jest do niego drog¹.Myœlê sobie, ¿e dziennikarstwo tegow³aœnie mnie nauczy³o. Kiedyœ pisa³amo ch³opaku ¿ebrz¹cym na wózku inwa-lidzkim. Wpad³ pod poci¹g, straci³ rêkê,nogê. Po pijaku. Mia³ wtedy 17 lat. Te-raz zbiera³ na protezy. Artyku³ zatytu³o-wa³am: „Tañcz¹cy na wózku”.

– Przegiê³aœ – powiedzieli znajomi. –Z inwalidy siê nabijasz.

A przecie¿ on naprawdê tañczy³ nawózku. A potem, kiedy ludzie pomogli imia³ nowe koñczyny, to dopiero obra-ca³ panny w tañcu! Ma³o która oriento-wa³a siê, ¿e ch³opak ma sztuczn¹ nogê.Lew¹ rêk¹, t¹ z protez¹, nie obœciski-wa³ dziewczyn:

– ¯eby nie myœla³y, ¿e jakiœ Edward No-¿ycorêki jestem.

***************Cudownie patrzeæ, kiedy ktoœ, kto

nie mia³ nadziei w ¿yciu, znów j¹ odzy-ska³.

Cudownie pa-trzeæ, kiedyktoœ, kto niemia³ nadziei w¿yciu, znów j¹odzyska³.

Page 18: Lubuszanin nr 5

1818181818

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

„Mój Anio³ekprzyszed³…”

Aneta KowalskaAneta KowalskaAneta KowalskaAneta KowalskaAneta Kowalska

O swoim wolontariacie mówi bardzo skromnie: - Oprócz tego, ¿e poœwiêcamswój czas, nie robiê niczego wielkiego. Prozaiczna czynnoœæ, do której niemuszê mieæ super umiejêtnoœci.

S Y L W E T K A „ L U B U S Z A N I N A ”„Mój Anio³ek przyszed³…” – Aneta Kowalska

Kasia ma 17 lat. Jest uczennic¹ drugiejklasy IV L.O. w Zielonej Górze. Mieszka wNowogrodzie Bobrzañskim. Od roku zaan-ga¿owana jest w wolontariat sta³y, polega-j¹cy na systematycznej pomocy na rzeczinnej osoby.

Mówi o sobie, ¿e jest optymistk¹. Lubiwyznaczaæ cele i d¹¿yæ do nich, lubi pozna-waæ œwiat przez ksi¹¿ki, ale i nowych ludzi.Czasem jest melancholijna, ale zawszeotwarta i uœmiechniêta. Chce zmieniaæ œwiatma³ymi krokami, stawiaj¹c drugiego cz³o-wieka w centrum, dbaj¹c o jego dobro.

TTTTTak to siê zaczê³o…ak to siê zaczê³o…ak to siê zaczê³o…ak to siê zaczê³o…ak to siê zaczê³o…Jej historia z wolontariatem rozpoczê-

³a siê trzy lata temu. Zaczyna³a w Szkol-nym Kole Caritas (SKC) w NowogrodzieBobrzañskim, w³aœciwie uczestniczy³a wjego tworzeniu, w gimnazjum, do które-go wówczas uczêszcza³a. We wspó³two-rzonym SKC pe³ni³a funkcjê sekretarza.Pierwsze doœwiadczenia jej wolontary-stycznej s³u¿by wi¹¿¹ siê z corocznie or-ganizowan¹ przez Caritas Diecezji Zielo-nogórsko-Gorzowskiej Wielkanocn¹Zbiórk¹ ¯ywnoœci. By³o to w 2005 r. Dla

Kasi by³y to zupe³nie nowe dzia³ania, któ-re zaowocowa³y chêci¹ dalszego anga¿o-wania siê w pracê dla dobra innych.

Kilka miesiêcy póŸniej zosta³a wolon-tariuszk¹ w œwietlicy pod patronem Para-fialnego Zespo³u Caritas w NowogrodzieBobrzañskim. Z podopiecznymi œwietlicyspotyka³a siê systematycznie; raz, dwa razyw tygodniu, na kilka godzin. Pomaga³a imw odrabianiu lekcji, przygotowywaniu po-si³ków, organizowaniu zabaw. S³u¿y³a imswoim czasem, zainteresowaniem, zaanga-¿owaniem. Okres ten wspomina z senty-mentem. Z¿y³a siê z dzieæmi, polubi³a pra-cê wolontariuszki dzieciom. Dziœ, gdy je od-wiedza, obdarowuj¹ j¹ ciep³ym s³owem iuœmiechem.

Pod koniec nauki w gimnazjum, SKC,do którego nale¿a³a Kasia, zorganizowa³ow miejscowym przedszkolu Dzieñ Dziecka.To kilkugodzinne spotkanie z dzieæmi, choæniezwykle absorbuj¹ce, pokaza³o, jak wieleradoœci i zadowolenia mo¿na przynieœæ in-nym. - Przez niewiele czasu, tak wiele mo¿-na zrobiæ dla innych - wspomina Kasia. Towydarzenie utwierdzi³o j¹ w przekonaniu,¿e chce rozwijaæ swój wolontariat.

Nauka w liceum w Zielonej Górze po-stawi³a Kasiê przed koniecznoœci¹ rozsta-nia siê z prac¹ wolontariuszki w œwietlicy wNowogrodzie Bobrzañskim. Z wolontary-stycznej s³u¿by nie zamierza³a jednak rezy-gnowaæ.

Nowe doœwiadczenieNowe doœwiadczenieNowe doœwiadczenieNowe doœwiadczenieNowe doœwiadczenieNa organizowanych w ubieg³ym roku

dla SKC warsztatach w Myœliborzu Kasiadowiedzia³a siê o dzia³alnoœci Centrum Wo-

lontariatu w Zielonej Górze. Kilka tygodnipóŸniej trafi³a do niego, gdzie zapozna³a siêz ofertami pracy wolontarystycznej. Zdecy-dowa³a siê na wolontariat indywidualny, wktórym mia³aby pomagaæ starszej osobiew codziennych czynnoœciach. Od tamtejpory Kasia raz, dwa razy w tygodniu, pozajêciach szkolnych, odwiedza pani¹ Mariê,pomaga jej w codziennych czynnoœciach;robi jej zakupy, sprz¹ta mieszkanie, rozma-wia - towarzyszy, ofiaruje swój czas wolny.

Dzisiaj wspomina, ¿e pocz¹tki bywa³y trud-ne: - Trzeba by³o zmierzyæ siê z barieramiobu stron, pokonaæ uprzedzenia, wynika-j¹ce z kontaktu z drug¹ osob¹.

Kasia po raz pierwszy pracowa³a zestarszym podopiecznym, w dodatku windywidualnym kontakcie. Choæ poma-gaj¹c w œwietlicy dobrze sobie radzi³a,chcia³a sprawdziæ, czy sprosta, pomaga-j¹c komuœ, kto myœli, dzia³a zupe³nie ina-czej ni¿ ona i jej rówieœnicy. Taka kon-frontacja okaza³a siê dla niej bardzoowocna i zachêca³a do coraz mocniej-szego anga¿owania siê w œwiadczon¹pomoc.

WWWWW¹tpliwoœci…?¹tpliwoœci…?¹tpliwoœci…?¹tpliwoœci…?¹tpliwoœci…?O innych trudnoœciach w pracy wolon-

tariuszki mówi niewiele. Podkreœla, ¿e chcei koncentruje siê na rzeczach dobrych i mi-³ych, a reszt¹ nie nale¿y siê przejmowaæ.Przyznaje, ¿e czasem pojawiaj¹ siê drobnekryzysy, zw³aszcza gdy zbierze siê zbyt du¿ospraw, zadañ jednoczeœnie - wtedy pojawiasiê dylemat, czy iœæ z pomoc¹ innym, czyzadbaæ o swoje sprawy. Ale, jak mówi Ka-sia: - Trzeba wtedy zacisn¹æ pasa, wtedyjest lepiej. Wolontariat uczy dobrej organi-zacji czasu. Tego, ¿eby nie robiæ wszystkie-go na ostatni¹ chwilê. Wtedy zawsze siêpodo³a.

AnetaAnetaAnetaAnetaAnetaKowalskaKowalskaKowalskaKowalskaKowalskaPedagog.Pracownik CentrumWolontariatuw Zielonej Górze.

Page 19: Lubuszanin nr 5

1919191919

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8

S Y L W E T K A „ L U B U S Z A N I N A ”„Mój Anio³ek przyszed³…” – Aneta Kowalska

Nigdy nie myœla³a o tym, ¿eby zrezy-gnowaæ z wolontariatu. Na pytanie, czy zde-cydowa³aby siê po raz kolejny na podjêciawolontariatu, stanowczo i bez wahania od-powiada: - Jasne! Co to za pytanie?!

Dla niej wolontariat „to pomoc - drob-na i du¿a”, to sposób na poznanie nowychludzi, sytuacji, sposób na sprawdzenie, jakporadziæ sobie w nowych okolicznoœciach.Nie przeszkadza jej to, ¿e za swoj¹ pracê wczasie wolnym, nie dostaje pieniêdzy. Odpani, któr¹ siê opiekuje mia³a nawet tak¹propozycjê finansow¹, ale stanowczo od-mówi³a: - Lepiej, ¿e robi siê to z potrzebyserca, wówczas motywacja jest inna. Po-magam, bo mam ochotê, a nie dlatego, ¿emuszê.

Dzisiaj Kasia spêdza z Pani¹ Mari¹coraz wiêcej czasu, przychodzi nie tylkow ustalonych terminach, czasem odwie-dza j¹ niezapowiedzianie, wpadnie, choæna chwilê, w wolnej chwili. Mimo du¿ejró¿nicy wieku, wytworzy³a siê miêdzynimi niæ porozumienia i wzajemnego za-ufania.

Kasia z sentymentem wspomina s³owa,jakie kilka miesiêcy temu us³ysza³a od PaniMarii. Gdy z powodu swojej choroby przezd³ugi czas nie mog³a odwiedzaæ swojej pod-opiecznej, pewnego dnia ponownie nieza-powiedzianie, stanê³a w jej drzwiach, us³y-sza³a: „Mój Anio³ek przyszed³…!” StarszaPani opowiedzia³a jej wówczas historiê otym, ¿e na ziemi ka¿dy ma swojego Anio³aStró¿a, a ona jest nim w³aœnie dla niej. Tes³owa wywar³y na Kasi ogromne wra¿e-nie. Uœwiadomi³y, ¿e ktoœ na ni¹ czeka, ¿edla kogoœ, jej obecnoœæ jest wa¿na, ¿e to,corobi, ma g³êboki sens. Te s³owa na pewnona d³ugo zostan¹ w jej pamiêci, a w chwi-lach w¹tpliwoœci, przejœciowego kryzysu,przypominaj¹ o s³usznoœci idei wolonta-riatu.

Sk¹d ta si³a…?Sk¹d ta si³a…?Sk¹d ta si³a…?Sk¹d ta si³a…?Sk¹d ta si³a…?- Dla mnie to takie naturalne – mówi Kasia.- Ludziom starszym nale¿y siê pomoc odm³odych, maj¹cych wiêcej si³y. Poza tymod ludzi starszych mo¿na wiele siê nauczyæ,ubogaciæ siê przez obcowanie z „chodz¹c¹histori¹”. To ciekawe doœwiadczenie, touczenie siê pozytywnego podejœcia do ¿ycia.Kontakt z Pani¹ Mari¹ zmienia mnie na lep-sze, bo jeœli widzisz dobro, te¿ stajesz siêlepszy, a ta Pani nale¿y do osób z dobrymserduchem. Moja postawa wynika te¿ zmojej wiary, jest to zgodne z zasadami, którewyznajê. Wierzê, ¿e jeœli ja jestem dobra, tolos kiedyœ siê do mnie uœmiechnie i inni te¿

mi pomog¹. Mo¿e, kiedy bêdê starsza, znaj-dzie siê dziewczynka, która mi pomo¿e.

Znajomi Kasi dziwi¹ siê czasem, ¿e wtym „zaganianym ¿yciu”, mo¿e znaleŸæ jesz-cze czas dla innych. - Ale jak siê wszystkodobrze zaplanuje, to siê udaje - zapewnia.Mimo zaanga¿owania w wolontariat, Kasiaznajduje czas na wszystkie inne zajêcia, ty-powe dla jej rówieœników: ma czas na dobr¹ksi¹¿kê, muzykê, na spotkania ze znajomy-mi, kino, teatr czy zajêcia plastyczne. Do-daje, ¿e wolontariat zmienia j¹ na lepsze;uczy otwartoœci, pogody ducha, pozwalawierzyæ w ludzi, ufaæ im, daj¹c przy tym tylesatysfakcji, ¿e ktoœ mo¿e skorzystaæ z two-jej pomocy. To niezwyk³e doœwiadczenia,które, ucz¹c otwartoœci, dawania siebie, po-zwalaj¹ tak po¿ytecznie wykorzystaæ czas.

Mo¿na tyle pomóc, zmieniæ, naprawiæ,wywo³aæ uœmiech na twarzy innych, spra-wiæ, by œwiat wygl¹da³ trochê inaczej, by³ bar-dziej pogodny dla innych - dla tych, którzybardziej od nas potrzebuj¹ pomocy, wspar-cia, uœmiechu, podania rêki, towarzyszenia.Wolontariat zmienia. Zmienia na lepsze. Roz-wija wgl¹d w siebie, rozwija cz³owieczeñstwoi zmusza do refleksji, do dostrze¿enia, ¿e wœwiecie zmieniaj¹cych siê wartoœci, moral-nego relatywizmu, niejasnych zasad, w œwie-cie, w którym tak du¿o myœli siê o sobie, s¹m³odzi ludzie, którzy potrafi¹ jeszcze bezin-teresownie zrobiæ coœ dla innych, m³odzi lu-dzie, dla których drugi cz³owiek, jest warto-œci¹ sam¹ w sobie, którzy potrafi¹ daæ in-nym kawa³ek siebie, sprawiæ, by tym innym,¿y³o siê trochê lepiej.

Kasia Sumiñska ma 17 lat, mieszka w Nowogrodzie Bobrzañskim. Od oko³o roku wolontarystyczniepomaga Pani Marii.

Page 20: Lubuszanin nr 5

2020202020

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 5 ( 5 ) l i p i e c 2 0 0 8