Lipowiec – miejsce naznaczone krwią Polaków i...

20
Wrzesień 2015 nr 9 (38) Honor żołnierza aK - FranciszeK niepoKólczycKi z żytomierza Gdy nie ma wroGa, trzeba Go wymyślić - doKumenty, wsKazujące na bezpośrednicH winowajców ludobójstwa polaKów w latacH 30. XX w. nieśwież z polsKim ducHem. Kościół pw. bożeGo ciała i pałac radziwiłłów s. 11 s. 15 s.18 Lipowiec – miejsce naznaczone krwią Polaków i Ukraińców W czerwcu 1920 roku podczas przerwania linii frontu w pobliżu Lipowca przez 1 Armię Konną Budionnego poległo ponad kilkudziesięciu polskich i ukraińskich żołnierzy. 25 września 2015 roku w miejscu ich bohaterskiej śmierci został odsłonięty kamień upamiętniający to wydarzenie. U pamiętnienia walk Polaków na Kresach w miejscach, gdzie się toczyły, postawili sobie za cel działacze środowiska polskiego na Ukrainie. Niestru- dzenie budują kolejne pomniki po- wstańcom styczniowym i poległym w walkach z bolszewikami w roku 1920 żołnierzom WP. Powstają one w miastach, miasteczkach i na wsiach. Wydobyte z zapomnienia fakty historyczne 25 września w miasteczku re- jonowym Lipowiec na Podolu od- słonięto pomnik, na którym napis w języku polskim i ukraińskim głosi: „Żołnierzom Wojska Polskiego i Armii Ukraińskiej Republiki Lu- dowej, którzy polegli w walkach z bolszewicką Rosją pod Lipowcem w czerwcu 1920 roku”. Na uroczystość przybyli liczni goście z Winnicy, Żytomierza, Ki- jowa oraz Polski. Z Warszawy przy- jechał poseł na Sejm RP Michał Dworczyk, z Kijowa rzecznik amba- sady RP Karol Jazowski. Konsulat RP w Winnicy reprezentował konsul Wojciech Mrozowski, władze ob- wodowe – Natalia Solejko i Alicja Ratyńska. Rok 2015 mija na Ukrainie pod znakiem upamiętnienia 95. rocznicy paktu Piłsudski-Petlura. W kwietniu w Winnicy odbyła się konferencja historyczna, poświęcona wspólnej walce Polaków i Ukraińców z bol- szewikami, w maju odsłonięto wy- stawę na kijowskim Majdanie za- tytułowaną „Za naszą i waszą wol- ność”. Pod koniec września przyszedł czas na Lipowiec. Idea upamiętnie- nia bohaterów poległych w walkach z bolszewicką Rosją w Lipowcu po- jawiła się, kiedy odkryto ciekawy i zarazem tragiczny fakt z historii tej miejscowości. Otóż broniący się tutaj oddział polskiej piechoty z 13 Dywizji Piechoty zabaryka- dował się w wiejskich chałupach i otoczony przez budionnowców za- ciekle odpierał kolejne ataki. Kiedy jednak żołnierzom skończyły się naboje, bolszewicy wyciągali ich jednego po drugim z chaty i ścinali im głowy. W taki sposób zginęło kilkudziesięciu bohaterów walki za naszą i waszą wolność. Według miejscowego historyka Rogowego, zostali oni pochowani na cmentarzu lipowieckim. Mszę żałobną odpra- wili wtedy księża rzymskokatolicki i prawosławny. Wspólna pamięć łączy i wzmacnia W czasach komunizmu wszystkie ślady walki Polaków i Ukraińców z buddionowcami były zacierane. Zniknęły z podręczników historii, a z czasem z ludzkiej pamięci. Do- piero po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości temat polsko-ukra- ińskiego sojuszu z 1920 roku został wydobyty z szuflady i mieszkańcy Centralnej Ukrainy nagle dowie- dzieli się, że ich miast: Berdy- czowa, Winnicy, Lipowca, Kijowa i Żytomierza, Nowej Uszycy czy Brahiłowa, bronili polscy żołnie- rze. Jak grzyby po deszczu zaczęły w tych miejscowościach pojawiać się cmentarze wojskowe i znaki pa- mięci. – My, Polacy i Ukraińcy, mamy szansę skutecznie bronić swoich in- teresów w obliczu stałego zagroże- nia ze strony Rosji, tylko jeżeli bę- dziemy razem, wspólnie będziemy rozumieć potrzebę jednoczenia się w ważnych sprawach, które dotyczą obydwu naszych narodów – mówił przed odsłonięciem tablicy poseł na Sejm Michał Dworczyk. Funda- cja Wolność i Demokracja razem z Radą Ochrony Pamięci Walk i Mę- czeństwa dofinansowały budowę upamiętnienia w Lipowcu oraz wielu innych podobnych pomników na Ukrainie. Tutaj ginęli i Polacy, i Ukraińcy Uroczystość odsłonięcia pomnika poprzedziły wystąpienia przedsta- wicieli władz i gości z Polski. Miej- scowa młodzież recytowała wiersze w języku ukraińskim i śpiewała pa- triotyczne piosenki. Taras Siwajew, uczeń 7 klasy z Winnicy, przeczytał w języku polskim wiersz Cypriana Kamila Norwida „Moja ojczyzna”. Zaszczyt odsłonięcia pomnika ku czci obrońców Kresów z 1920 roku przypadł w udziale przewodniczą- cemu Rady Miasta Mykole Majda- niukowi, wicekonsulowi polskiego konsulatu w Winnicy Wojciechowi Mrozowskiemu oraz posłowi Dwor- czykowi. Następnie w obecności ponad dwustu lipowczan i gości z innych miast odbyło się nabo- żeństwo w intencji dusz Polaków i Ukraińców zabitych w 1920 roku przez bolszewików. Następnie uroczystości przenio- sły się na plac w centrum miasta, na którym zainstalowano wystawę „Za naszą i waszą wolność”, opowiada- jącą o kulisach polsko-ukraińskiego sojuszu militarnego i drogach, które do niego doprowadziły Ukraińców i Polaków. O obronie lipowieckiego odcinka frontu szczegółowo opowiedział miejscowy krajoznawca Rogowy. – Przez Lipowiec przebiegała linia frontu wojsk polsko-ukraińskich, którą w tym miejscu ochraniała ar- mia Omelianowicza-Pawlenki. Po- lacy i Ukraińcy zacięcie bronili się aż do 15 czerwca 1920 roku, kiedy na innych odcinkach bolszewicy po- szli daleko do przodu. Dlatego tym bardziej nasze miasto zasługuje na taki pomnik, bowiem tutaj ginęli i Polacy, i Ukraińcy – ocenił. Historyk z Winnicy Walery Franczuk przeczytał list od prezesa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Na- rodowej. Podsumowaniem oficjalnej czę- ści obchodów 95. rocznicy polsko- -ukraińskiego sojuszu w Lipowcu było wystąpienie rzecznika amba- sady w Kijowie Karola Jazowskiego i występ miejscowego chóru, który zaśpiewał pieśń: „Boże wełykyj, jedynyj, Polszu-Ukrainu chrany”. Potem gospodarze, lokalni samorzą- dowcy, zaprosili gości na smaczny obiad i lampkę wina. Słowo Polskie Konsul Wojciech Mrozowski, burmistrz Lipowca Mykoła Majdaniuk, poseł na Sejm Michał Dworczyk i przewodniczący Rady Rejonowej Jurij Naumenko odsłaniają tablicę ku czci Ukraińców i Polaków poległych w walce z bolszewikami Fot. Serhij Olijnyk

Transcript of Lipowiec – miejsce naznaczone krwią Polaków i...

Wrzesień 2015 nr 9 (38)

Honor żołnierza aK - FranciszeK niepoKólczycKi z żytomierza

Gdy nie ma wroGa, trzeba Go wymyślić - doKumenty, wsKazujące na bezpośrednicH winowajców ludobójstwa polaKów w latacH 30. XX w.

nieśwież z polsKim ducHem. Kościół pw. bożeGo ciała i pałac radziwiłłów

s. 11 s. 15 s.18

Lipowiec – miejsce naznaczone krwią Polaków i Ukraińców W czerwcu 1920 roku podczas przerwania linii frontu w pobliżu Lipowca przez 1 Armię Konną Budionnego poległo ponad kilkudziesięciu polskich i ukraińskich żołnierzy. 25 września 2015 roku w miejscu ich bohaterskiej śmierci został odsłonięty kamień upamiętniający to wydarzenie.

Upamiętnienia walk Polaków na Kresach w miejscach, gdzie się toczyły, postawili

sobie za cel działacze środowiska polskiego na Ukrainie. Niestru-dzenie budują kolejne pomniki po-wstańcom styczniowym i poległym w walkach z bolszewikami w roku 1920 żołnierzom WP. Powstają one w miastach, miasteczkach i na wsiach.

Wydobyte z zapomnienia fakty historyczne

25 września w miasteczku re-jonowym Lipowiec na Podolu od-słonięto pomnik, na którym napis w języku polskim i ukraińskim głosi: „Żołnierzom Wojska Polskiego i Armii Ukraińskiej Republiki Lu-dowej, którzy polegli w walkach z bolszewicką Rosją pod Lipowcem w czerwcu 1920 roku”.

Na uroczystość przybyli liczni goście z Winnicy, Żytomierza, Ki-jowa oraz Polski. Z Warszawy przy-jechał poseł na Sejm RP Michał Dworczyk, z Kijowa rzecznik amba-sady RP Karol Jazowski. Konsulat RP w Winnicy reprezentował konsul Wojciech Mrozowski, władze ob-wodowe – Natalia Solejko i Alicja Ratyńska.

Rok 2015 mija na Ukrainie pod znakiem upamiętnienia 95. rocznicy paktu Piłsudski-Petlura. W kwietniu w Winnicy odbyła się konferencja historyczna, poświęcona wspólnej walce Polaków i Ukraińców z bol-szewikami, w maju odsłonięto wy-stawę na kijowskim Majdanie za-tytułowaną „Za naszą i waszą wol-ność”.

Pod koniec września przyszedł czas na Lipowiec. Idea upamiętnie-nia bohaterów poległych w walkach z bolszewicką Rosją w Lipowcu po-jawiła się, kiedy odkryto ciekawy i zarazem tragiczny fakt z historii tej miejscowości. Otóż broniący się tutaj oddział polskiej piechoty z 13 Dywizji Piechoty zabaryka-dował się w wiejskich chałupach i otoczony przez budionnowców za-ciekle odpierał kolejne ataki. Kiedy jednak żołnierzom skończyły się naboje, bolszewicy wyciągali ich jednego po drugim z chaty i ścinali im głowy. W taki sposób zginęło kilkudziesięciu bohaterów walki za naszą i waszą wolność. Według miejscowego historyka Rogowego, zostali oni pochowani na cmentarzu lipowieckim. Mszę żałobną odpra-wili wtedy księża rzymskokatolicki i prawosławny.

Wspólna pamięć łączy i wzmacnia

W czasach komunizmu wszystkie ślady walki Polaków i Ukraińców z buddionowcami były zacierane. Zniknęły z podręczników historii, a z czasem z ludzkiej pamięci. Do-

piero po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości temat polsko-ukra-ińskiego sojuszu z 1920 roku został wydobyty z szuflady i mieszkańcy Centralnej Ukrainy nagle dowie-dzieli się, że ich miast: Berdy-czowa, Winnicy, Lipowca, Kijowa i Żytomierza, Nowej Uszycy czy Brahiłowa, bronili polscy żołnie-rze. Jak grzyby po deszczu zaczęły w tych miejscowościach pojawiać się cmentarze wojskowe i znaki pa-mięci.

– My, Polacy i Ukraińcy, mamy szansę skutecznie bronić swoich in-teresów w obliczu stałego zagroże-nia ze strony Rosji, tylko jeżeli bę-dziemy razem, wspólnie będziemy rozumieć potrzebę jednoczenia się w ważnych sprawach, które dotyczą obydwu naszych narodów – mówił przed odsłonięciem tablicy poseł na Sejm Michał Dworczyk. Funda-cja Wolność i Demokracja razem z Radą Ochrony Pamięci Walk i Mę-czeństwa dofinansowały budowę upamiętnienia w Lipowcu oraz wielu innych podobnych pomników na Ukrainie.

Tutaj ginęli i Polacy, i Ukraińcy

Uroczystość odsłonięcia pomnika poprzedziły wystąpienia przedsta-wicieli władz i gości z Polski. Miej-scowa młodzież recytowała wiersze w języku ukraińskim i śpiewała pa-triotyczne piosenki. Taras Siwajew, uczeń 7 klasy z Winnicy, przeczytał w języku polskim wiersz Cypriana Kamila Norwida „Moja ojczyzna”.

Zaszczyt odsłonięcia pomnika ku czci obrońców Kresów z 1920 roku przypadł w udziale przewodniczą-cemu Rady Miasta Mykole Majda-niukowi, wicekonsulowi polskiego konsulatu w Winnicy Wojciechowi Mrozowskiemu oraz posłowi Dwor-czykowi. Następnie w obecności ponad dwustu lipowczan i gości z innych miast odbyło się nabo-żeństwo w intencji dusz Polaków i Ukraińców zabitych w 1920 roku przez bolszewików.

Następnie uroczystości przenio-sły się na plac w centrum miasta, na którym zainstalowano wystawę „Za naszą i waszą wolność”, opowiada-jącą o kulisach polsko-ukraińskiego sojuszu militarnego i drogach, które

do niego doprowadziły Ukraińców i Polaków.

O obronie lipowieckiego odcinka frontu szczegółowo opowiedział miejscowy krajoznawca Rogowy. – Przez Lipowiec przebiegała linia frontu wojsk polsko-ukraińskich, którą w tym miejscu ochraniała ar-mia Omelianowicza-Pawlenki. Po-lacy i Ukraińcy zacięcie bronili się aż do 15 czerwca 1920 roku, kiedy na innych odcinkach bolszewicy po-szli daleko do przodu. Dlatego tym bardziej nasze miasto zasługuje na taki pomnik, bowiem tutaj ginęli i Polacy, i Ukraińcy – ocenił.

Historyk z Winnicy Walery Franczuk przeczytał list od prezesa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Na-rodowej.

Podsumowaniem oficjalnej czę-ści obchodów 95. rocznicy polsko--ukraińskiego sojuszu w Lipowcu było wystąpienie rzecznika amba-sady w Kijowie Karola Jazowskiego i występ miejscowego chóru, który zaśpiewał pieśń: „Boże wełykyj, jedynyj, Polszu-Ukrainu chrany”. Potem gospodarze, lokalni samorzą-dowcy, zaprosili gości na smaczny obiad i lampkę wina.

Słowo Polskie

Konsul Wojciech Mrozowski, burmistrz Lipowca Mykoła Majdaniuk, poseł na Sejm Michał Dworczyk i przewodniczący Rady Rejonowej Jurij Naumenko odsłaniają tablicę ku czci Ukraińców i Polaków poległych w walce z bolszewikami

Fot.

Ser

hij O

lijny

k

2Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieSerfując po ukraińskim Internecie

Nielegalni poszukiwacze bursztynu zablokowali drogęPo próbie powstrzymania przez funkcjonariuszy nielegalnego wy-dobycia bursztynu w rejonie ma-niewickim na Wołyniu setki osób zablokowały „warszawkę”, tj. trasę międzynarodową łączącą przejście graniczne Jagodyn z Kijowem. Mi-licja zatrzymała cztery samochody i 17 osób, którym zarekwirowano sprzęt specjalistyczny, bursztyn i pieniądze.

– Puśćcie nas! Przecież nie mamy innej pracy oprócz wydobywania bursztynu – tłumaczą się nielegalni kopacze.

Kilogram bursztynu na czarnym rynku na Ukrainie kosztuje około 1500 USD, w Polsce – 2500 USD, w Chinach – 3000 USD.

Czubarow: blokada energetyczna Krymu w październikuRefat Czubarow, przewodniczący Medżlisu Tatarów krymskich, ogło-sił, że drugim etapem blokowania Krymu będzie ograniczenie dostaw energii elektrycznej na półwysep. – Przewiduję, że odbędzie się to w październiku – powiedział Czu-barow w wywiadzie dla 5 kanału.

Od 20 września trwa beztermi-nowa akcja blokowania przejść z Krymem dla samochodów cięża-rowych, podjęta z inicjatywy Me-dżlisu. Samorząd tatarski chce, by Ukraina zniosła przepisy o specjal-nej strefie ekonomicznej na półwy-spie, które jego zdaniem sprzyjają procederowi przepompowywania przez Krym do Rosji dziesiątek ty-sięcy ton ukraińskich towarów war-tych setki milionów dolarów.

Bajka o „ruskim Krymie”Rosyjskie władze zorganizowały dla grupy uczniów z Polski – laureatów konkursu wiedzy o literaturze rosyj-skiej – wycieczkę na zaanektowany w marcu 2014 roku Krym. Młodzi Polacy spotkali się z przedstawicie-lami separatystycznych władz oku-pacyjnych. Zwiedzili także muzea i miejsca, w których bywali znani rosyjscy pisarze i poeci. O ponad 60-letniej historii Krymu w grani-cach Ukrainy nie wspomniano ani słowa.

Głównym organizatorem kon-kursu i fundatorem nagrody jest Rosyjsko-Polskie Centrum Dialogu i Porozumienia. Dyrektor Centrum Jurij Bondarienko tłumaczy pomysł zabrania polskich uczniów na Krym chęcią pokazania im niezwykłych miejsc związanych z historią Rosji. Jego zdaniem nie ma to nic wspól-nego z polityką. „Uważam Polskę za kraj demokratyczny, w którym ludzie mają prawo sami oceniać sy-tuację” – powiedział.

Po wizycie na Krymie polscy uczniowie dwa dni spędzili w Mo-skwie.

Szef NATO: Ukraina ma prawo aplikować o przyjęcie do Sojuszu21 września sekretarz generalny Organizacji Paktu Północnoatlan-tyckiego Jens Stoltenberg po raz pierwszy w historii Ukrainy brał udział w posiedzeniu Rady Bez-pieczeństwa Narodowego. Byli na nim obecni także ukraiński prezy-dent Petro Poroszenko oraz pre-mier Arsenij Jaceniuk. Wcześniej Soltenberg uczestniczył w otwarciu ćwiczeń Rapid Trident (Szybki trój-ząb) z udziałem żołnierzy krajów członkowskich NATO i ukraińskich. Ćwiczenia, prowadzone na Ukrainie od 2006 roku, odbywały się na daw-nym polskim poligonie z czasów II RP w obwodzie lwowskim, w Jawo-rowie.

– Wspieramy waszą niepod-ległość i nienaruszalność granic. Jeżeli po wdrożeniu wszystkich re-form Kijów złoży wniosek o człon-kostwo w NATO, ten wniosek ma takie same szanse, jak wszystkich innych państw. Nie widzę dzisiaj żadnego z tym problemu – powie-dział szef NATO.

Prezydent Petro Poroszenko obiecał zachodnim partnerom, że Ukraina w najbliższym czasie do-stosuje swoje standardy militarne do wymogów Sojuszu.

Film o Majdanie doceniony przez publiczność na festiwalu w TorontoNa 40. Międzynarodowym Festi-walu Filmowym w Toronto ukra-iński film „Zima w ogniu” Eugena Afiniejewskiego otrzymał nagrodę publiczności w kategorii film do-kumentalny. Na tym przeglądzie, uznawanym za jeden z najważniej-szych na świecie, zaprezentowano 300 produkcji z 60 krajów.

– Chcę podziękować za wsparcie i wyrazy uznania dla naszego filmu, jako ważnej pamiątki historycznej,

poświęconej patriotyzmowi i jed-ności ukraińskiego narodu – powie-dział Afiniejewski.

Od 9 października „Zimę w ogniu” będzie można obejrzeć w serwisie Netflix.

W Toronto zaprezentowano także inny ukraiński film: „Pieśń pieśni” w reżyserii Ewy Nejman.

Uchodźcy z Syrii spowolnią wprowadzenie trybu bezwizowego dla Ukraińców?„Kryzys migracyjny w Europie może wpłynąć na wprowadzanie re-żimu bezwizowego między Ukrainą a UE” – oświadczył były szef pol-skiej dyplomacji Radosław Sikor-ski.

Jako przykład zmiany polityki państwa w stosunku do migran-tów przytoczył Stany Zjednoczone, które po aktach terrorystycznych 11 września 2001 roku wycofały się z pomysłu liberalizacji polityki migracyjnej wobec państw Ameryki Południowej i Meksyku. „Niektóre historie, niezwiązane bezpośred-nio z Ukrainą, mogą kardynalnie zmienić społeczne nastroje. Społe-czeństwo będzie gorzej postrzegać ideę wolnego przemieszczenia się cudzoziemców w Europie i w USA” – zaznaczył Sikorski.

Scorpions i Boney M. nie wystąpią na KrymieFestiwal „Dyskoteka ’80”, który powinien był się rozpocząć w Sym-feropolu 13 września o godz.18, po raz kolejny został przeniesiony bez-terminowo z powodu nieobecności głównych gości z zagranicy. Tym razem nie pojawił się zespół Bo-ney M. Organizatorzy jako powód nieprzybycia grupy podali sankcje krajów Zachodu i USA wobec Ro-sji. Nieformalnie miejscowe media donosiły, że artyści odmówili przy-jęcia zaproszenia z powodu okupa-cji półwyspu przez Rosję.

Podobnie postąpili wcześniej członkowie zespołu Scorpions, na-zywając Krym i Sewastopol „teryto-rium, budzącym wątpliwości”.

1500 osób chce do winnickiej policjiW pierwszym dniu przyjmowania zgłoszeń do nowo powstałej służby tysiąc winniczan wysłało formula-rze przez Internet, a 438 osobiście stawiło się w holu winnickiej filhar-monii, gdzie znajdował się punkt rekrutacyjny dla przyszłych poli-cjantów.

Tylko 6,6 proc. z tych, którzy aplikują do nowej formacji, praco-wało w organach MSW, 58 proc. ma wykształcenie wyższe, 33 proc. to kobiety. Szansę przyjęcie ma 260 osób.

Ukraińców charakteryzuje bez-precedensowe zaufanie do nowej policji. Jak pokazuje doświadczenie Kijowa – niebezpodstawnie. Efek-tywność ich pracy jest dwukrotnie wyższa niż zwykłych milicjantów.

Ukraina i Polska planują zwiększyć liczbę punktów celnychOba kraje planują w najbliższym czasie rozpocząć rozmowy o po-większeniu liczby wspólnych punk-tów kontroli celnej na granicy do ośmiu i podpisać odpowiednią umowę. Na razie podpisały umowę kredytową, która przewiduje udzie-lenie przez Polskę kredytu Ukrainie w wysokości 100 mln euro na reali-zację projektów w zakresie rozwoju przygranicznej infrastruktury dro-gowej i zagospodarowania przejść granicznych na ukraińsko-polskiej granicy. Do podpisania umowy do-szło podczas wizyty ukraińskiej delegacji rządowej w Warszawie 9 września z premierem Arsenijem Jaceniukiem.

Pielgrzymka chasydów do HumaniaDwa tysiące pielgrzymów z Izraela w dniach 9-10 września wylądo-wało na winnickim lotnisku Haw-ryszowka i następnie autokarami wyruszyło do Humania. Tam przy mogile cadyka Nachmana chasydzi powitali nowy 5776 rok. Żydowski Nowy Rok – święto Rosz ha-Szana, którego wigilia rozpoczęła się 13 września, trwa dwa dni. Chasy-dzi wrócą do domu 16-18 września.

Rosyjscy śledczy na „czeczeńskim tropie” premiera UkrainyUkraińscy internauci zrywają boki, oglądając kolejne wiadomości w sprawie „premiera, walczącego w Czeczenii”, jednak Komitet Śled-czy Federacji Rosyjskiej całkiem serio traktuje oświadczenia swo-jego przewodniczącego Aleksandra Bastrykina na temat rzekomego

udziału Arsenija Jaceniuka w wojnie w Czeczenii w latach 1994-1995 po stronie antyrosyjskich rebeliantów.

– Udział znanego ukraińskiego polityka Arsenija Jaceniuka w dzia-łaniach bojowych na terenie Czecze-nii potwierdziło pięciu ukraińskich nacjonalistów przetrzymywanych w areszcie śledczym Piatigorska. Czekają na rozprawę sądową – ko-mentuje słowa Bastrykina rosyjska telewizja LifeNews.

Szef Komitetu Śledczego twier-dzi, że Jaceniuk miał brać udział w minimum dwóch potyczkach: 31 grudnia 1994 roku i w lutym 1995 roku w Groznym oraz w tortu-rowaniu i rozstrzeliwaniu rosyjskich żołnierzy w styczniu 1995 roku, też w Groznym.

Razem z Jaceniukiem rosyjscy śledczy oskarżają także Dmytra Korczyńskoho, Dmytra Jarosza i Oleha Tiahnyboka.

– W trakcie śledztwa ustalono, że Arsenij Jaceniuk walczył pod dowództwem Aleksandra Muzyczki w oddziałach Argo i Wiking – po-wiedział Bastrykin.

Sekretarz prasowy ukraińskiego premiera poradził rosyjskim śled-czym odwiedzić psychiatrę.

Ukraińcy najbardziej lubią Polaków i BiałorusinówAmerykański Międzynarodowy In-stytut Republikański i Rating Group Ukraine przeprowadziły badanie opinii publicznej na temat stosunku obywateli Ukrainy do mieszkań-ców sąsiednich krajów. Największą sympatią cieszą się u Ukraińców Polacy: 13 proc. uznało stosunek do mieszkańców Polski za bardzo ciepły, 42 proc. – ciepły, 38 proc. – neutralny, mniej niż 1 proc. traktuje Polaków chłodno.

Na drugim miejscu znaleźli się Białorusini. 12 proc. mieszkańców Ukrainy odnosi się do swoich pół-nocnych sąsiadów bardzo ciepło, 43 proc. – ciepło, 38 proc. – neutral-nie. Bardzo pozytywnie postrzegani są także Gruzini, Kanadyjczycy i Litwini.

Żywie Biełaruś!Z takim hasłem na ustach miesz-kańcy Lwowa witali gości z Biało-rusi, którzy przybyli na mecz kwa-lifikacyjny w ramach eliminacji do Euro 2016. Białorusini odwdzię-czyli się zaśpiewaniem piosenki o Putinie: „Putin ch...ło” oraz odda-niem krwi na potrzeby ukraińskiego wojska.

3 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Perspektywy rozwoju oświaty polskiej na UkrainieW dniach 9-11 września w Domu Pielgrzyma w Brzuchowicach koło Lwowa odbyły się warsztaty z cyklu „Strategia rozwoju oświaty polskiej na Ukrainie” dla nauczycieli języka polskiego.

Program ma na celu podniesienie poziomu nauczania języka pol-skiego i wiedzy o Polsce poprzez wspieranie rozwoju oświaty pol-skiej na Ukrainie oraz budowa-nie skutecznego, długofalowego i transparentnego systemu wspar-cia oświaty polskojęzycznej, uwzględniającego specyficzne po-trzeby Polaków i osób polskiego pochodzenia, pomagającego w za-chowaniu tożsamości narodowej.

Zajęcia prowadzili trenerzy Ośrodka Doskonalenia i Kształ-cenia Ustawicznego „PARTNER” z Zabrza (Polska) Cecylia Nawrot, Marta Wołosiewicz oraz Andrzej Pery. Uczestniczący w nich na-uczyciele pracowali w grupach, których zadaniem było opracowa-nie celów strategicznych. Uznano, że przez najbliższe pięć lat należy się skupić na: wspieraniu nauczy-cieli i szkoły, pobudzaniu motywa-cji uczniów do uczenia się języka polskiego i poznawania polskiej kultury, zachęcaniu do wspólnego

uczenie się języka w rodzinie (przez dzieci i rodziców), współ-pracy szkoły i rodziny, budowaniu systemu doradztwa nauczyciel-skiego, stworzeniu stacjonarnego centrum metodycznego służącego pomocą nauczycielom i wymia-nie doświadczeń, organizowaniu szkoleń dla nauczycieli, pomo-cach dydaktycznych.

Ważnym elementem warszta-tów była możliwość podzielenia się doświadczeniem w nauczaniu języka polskiego przez uczestni-ków.

Obwodową organizację spo-łeczną „Studencki Klub Polski” reprezentowała nauczycielka mgr Julia Nowicka.

Wicedyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w MSZ Joanna Ko-zińska-Frybes, która na chwilę pojawiła się w Brzuchowicach, życzyła wszystkim owocnej pracy i tego, by wyniki tych spotkań do-tarły do MSZ.

Na zakończenie uczestnicy otrzymali od organizatora warsz-tatów – Fundacji Wolność i De-mokracja – podręczniki i mate-riały metodyczne do nauczania języka polskiego.

Studencki Klub Polski w Żytomierzu

Wydarzenia

W Zbarażu odnowiono pomnik Mickiewicza

W ostatnich latach na Ukra-inie odnowiono kilka pomników polskiego

wieszcza narodowego Adama Mic-kiewicza. 29 sierpnia w Zbarażu w obwodzie tarnopolskim odsłonięto kolejny. Monument z 1898 roku był już odnawiany czterokrotnie.

W uroczystości odsłonięcia po-mnika wznoszącego się przed zam-kiem Zbaraskich wziął udział am-basador RP na Ukrainie Henryk Li-twin, przewodniczący Tarnopolskiej Administracji Obwodowej Stepan Barna, mer Zbaraża Roman Poli-krowskyj, konserwator zabytków prof. dr hab. Janusz Smaza, mece-nasi i prezesi organizacji polskich z Podola, Wołynia i Galicji Wschod-niej, przedstawiciele ukraińskiej inteligencji oraz polskich i ukraiń-skich mediów.

– Ten pomnik pokazuje, że mo-żemy wspólnie odtwarzać nasze dziedzictwo kulturowe. Cieszę się z tak licznej obecności na tej uro-czystości Polaków z kraju i Ukra-iny w miejscowości, która zajmuje godne miejsce zarówno w świado-mości Polaków, jak i Ukraińców – powiedział przed odsłonięciem pomnika ambasador RP Henryk Li-twin.

Oprócz przedstawicieli środowi-ska polskiego z terenów byłej II RP do Zbaraża przyjechali Polacy z Ki-jowa, Winnicy, Warszawy, a nawet z Bolesławca na Dolnym Śląsku.

– Opieramy się na wartościach, które łączą, a nie dzielą ludzi – do-dał profesor Smaza. – W tej kultu-

rze jest nisza – kultura materialna. Od wielu lat badamy i odnawiamy tę kulturę. Szczególnie dotyczy to polskich cmentarzy i miejsc czynu zbrojnego związanych z historią Rzeczypospolitej.

Mieczysław Szustakowski z Fa-milijnego Stowarzyszenia Zbarażan w Polsce przypomniał zebranym ży-ciorys urodzonego w Nowogródku (obecnie na Białorusi) Adama Mic-kiewicza i okoliczności powstania jego pomnika w Zbarażu. Następnie Ambasador Henryk Litwin razem z przewodniczącym Administracji Obwodowej Stepanem Barną do-konali odsłonięcia obelisku. Miej-scowa młodzież recytowała frag-ment „Pana Tadeusza” i poezje Ta-rasa Szewczenki. Piosenkę „Szumi leszczyna” wykonał zespół senio-rów z Bolesławca.

Następnie w sali organowej zamku w Zbarażu odbyły się obrady okrągłego stołu poświęcone ochro-nie zabytków na terenie Ukrainy Zachodniej, z udziałem polskich i ukraińskich historyków, działa-czy kultury i przedstawicieli władz. Dyskusję moderował dziennikarz Jurij Rudnicki. Obecnych powitał ambasador Litwin.

Większość wystąpień była po-święcona renowacji pomnika Adama Mickiewicza oraz postaci polskiego wieszcza w kontekście recepcji jego poezji na Ukrainie. O twórczości poety, jego roli w ukraińskiej kultu-rze oraz o tłumaczach wierszy Mic-kiewicza na język ukraiński opowie-dział znany translator i publicysta Andrij Pawłyszyn.

Publicysta Radia Wnet Piotr Dmitrowicz podkreślił, że do-strzega różnicę między Ukrainą, którą poznał kilkanaście lat temu, i tą, którą widzimy dzisiaj. Tatiana Szeptycka poruszyła temat wojny na wschodzie Ukrainy i swojej pracy w Narodowym Muzeum Pamięci Historycznej Bykowniańskie Mo-giły. Apelowała, by nie zapominać o polskim cmentarzu wojennym pod Kijowem, ufundowanym za polskie pieniądze i do dziś nieprzekazanym formalnie stronie ukraińskiej (nie wyznaczono instytucji, która mia-łaby się nim opiekować).

– Los tego pomnika jest bardzo tragiczny i ciekawy zarazem – po-wiedział o obelisku Adama Mic-kiewicza profesor Akademii Sztuk Pięknych Janusz Smaza. – Na jego renowację przyszła kolej, kiedy od-nowiliśmy ogromną liczbę nagrob-ków na Cmentarzu Łyczakowskim, pomnik husarii w Hodowie i inne. Planujemy także popracować na Cmentarzu Janowskim we Lwowie.

Tetiana Jeżykiwska z NAN Ukrainy zaprezentowała książkę „Wieszcz i pomniki”, opisującą m.in. inne upamiętnienia w kamie-niu Adama Mickiewicza, które po-jawiły się na Ukrainie w latach jej niepodległości. Krótko o polskich zabytkach na Ukrainie opowiedział także Ireneusz Skrzypczak z Funda-cji Longinus.

Organizatorami konferencji w Zbarażu były Ministerstwo Kul-tury i Dziedzictwa Narodowego, Ambasada RP w Kijowie, Konsulat RP w Łucku przy wsparciu władz lokalnych, Stowarzyszenia Przed-siębiorców Polskich na Ukrainie, firmy Plastics, Fundacji Mosty.

Jerzy Wójcicki

Ambasador RP na Ukrainie Henryk Litwin oraz przewodniczący Tarnopolskiej Rady Obwodowej Stepan Barna przecinają wstęgę podczas odsłonięcia pomnika polskiego wieszcza. W tle zespół artystyczny seniorów z Dolnego Śląska

– Ten pomnik pokazuje, że możemy wspólnie odtwarzać nasze dziedzictwo kulturowe – powiedział ambasador RP Henryk Litwin podczas uroczystości odsłonięcia monumentu, do czego przyczyniły się instytucje z Polski i Ukrainy.

Poloniści w trakcie warsztatów

Polski Sejm uhonorował Paderewskiego11 września posłowie przyjęli przez aklamację przygotowaną przez Prezydium Sejmu uchwałę, w której oddali hołd politykowi, wybitnemu pianiście i kompozytorowi.

„Wytężona praca Ignacego Jana Paderewskiego dla Ojczyzny, szczególnie w momencie odzyski-wania niepodległości – gdy stał na czele rządu, jak i w czasie podję-cia walki o wolność – gdy objął przewodnictwo polskiego parla-mentu na uchodźstwie podczas II wojny światowej, a także bogata działalność filantropijna, stawiają

Go w rzędzie osób najbardziej za-służonych dla Polski, które swym życiem i działaniem zapisały się na trwałe w historii naszej Ojczy-zny” –czytamy w uchwale.

6 listopada tego roku przypada 155. rocznica urodzin Ignacego Jana Paderewskiego. Ów mąż stanu przyszedł na świat w Kury-łówce na Podolu niedaleko Win-nicy. Zmarł 29 czerwca 1941 roku. w Nowym Jorku. Przeszło 50 lat później jego prochy zostały spro-wadzone do Polski i złożone w krypcie archikatedry św. Jana w Warszawie.

Na podstawie informacji sejm.gov.pl

Fot.

Red

akcj

a

Fot.

Stu

denc

ki K

lub

Pol

ski

4Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieObwód żytomierski

Z Domem Polskim w nowy rok szkolny

Od 5 września w żytomier-skim Domu Polskim ru-szyły zajęcia Sobotnich Kó-

łek Twórczych dla Dzieci. W nowym roku szkolnym do udziału w pro-jekcie zgłosiło się około dwustu dzieci w wieku 6-13 lat. Uczniowie 1-4 klas pracują w pięciu grupach (dwie zaawansowane i trzy począt-kujące) pod opieką nauczycielki Jany Kamińskiej-Kurnosowej. Star-szą grupą młodzieży – 5-8 klasa – opiekuje się Julia Nowicka. Grupy zaawansowane oprócz języka pol-

skiego będą się uczyć podstaw hi-storii Polski oraz poznawać litera-turę polską.

Uczestnicy Kółek chętnie biorą udział także w zajęciach rysunku, prowadzonych przez Annę Dutową--Fedorczenko, oraz zajęciach wo-kalnych, które odbywają się pod kierunkiem Łarysy Bojko.

Młodzież angażuje się w różne projekty. 5 września odbyła się ak-cja charytatywna, podczas której zbierano pieniądze dla uczestni-ków operacji antyterrorystycznej na

Pierwsze zajęcia w ramach Kółek Twórczych w Domu Polskim

Żytomierz obchodził 1131-lecie istnieniaW świętowaniu tej doniosłej rocznicy wzięła udział delegacja z partnerskiego miasta Płocka.

Z okazji 1131. rocznicy powstania Żytomierza w dniach 11-12 września odbywały się Dni Miasta. W sobotę 12 września na placu Sobornym wy-stąpiły orkiestry wojskowe i zespoły choreograficzne Zorianycia i Sło-neczko. W ich programie artystycz-nym znalazły się elementy kultury polskiej i polskie tańce ludowe.

Występ orkiestr odbywał się w ramach pierwszego Krajowego Festiwalu Orkiestr Wojskowych. W imprezie udział wzięły Hono-rowa Orkiestra Pułku Prezydenc-kiego z Kijowa, orkiestry wojskowe Wojsk Lądowych Ukrainy, Akade-

mii Wojskowej im. Sahajdacznego ze Lwowa, Wojskowego Instytutu im. Korolowa z Żytomierza i inne.

Swoją obecnością Dni Mia-sta Żytomierza zaszczycili m.in. p.o. burmistrza Lubow Cymbaluk,

przewodniczący Rady Obwodowej Witalij Francuz, zastępca przewod-niczącego Administracji Obwodo-

wschodzie Ukrainy. Akcję zorgani-zowała kawiarnia Lwowska Manu-faktura Czekolady. Oprócz Domu Polskiego swój „koszyk charyta-tywny” prezentowało Zjednoczenie Szlachty Polskiej.

W I semestrze młodzież weźmie udział w konkursie recytatorskim. Jego laureaci dostaną się do regio-nalnych eliminacji konkursu „Kresy 2015” w Kijowie. Tradycyjnie Dom Polski w Żytomierzu nie zapomni o Narodowym Święcie Niepodle-głości Polski. Wiele niespodzianek i podarków przygotuje dla dzieci na święta Bożego Narodzenia.

Irena Perszko

Ponad 200 osób w wieku 6-13 lat zapisało się na zajęcia Sobotnich Kółek Twórczych dla Dzieci.

wej Jarosław Łaguta. W uroczysto-ściach wzięła udział także delegacja z Płocka (Polska), które to miasto od kilku lat ma umowę partnerską z Ży-tomierzem w ramach współpracy międzynarodowej.

Władze obwodu i miasta chętnie korzystają z możliwości nawiązania nowych znajomości z polskimi part-nerami. Chętnie im w tym pomagają miejscowi Polacy, zrzeszeni w orga-nizacjach społecznych.

W listopadzie na żytomierzan i gości czekają kolejne dni kultury polskiej, które odbędą się pod zna-kiem 155. rocznicy urodzin Igna-cego Jana Paderewskiego.

Słowo Polskie

Polskie tańce ludowe na centralnym placu Żytomierza

Święto młodych katolików w Małej Warszawie I Karmelitańskie Dni Młodzieży zorganizowano w Gwozdawie. Ich hasłem było „Ty dałeś mi Ciało”.

20-23 sierpnia życie Kościoła ka-tolickiego w obwodzie żytomier-skim najmocniej tętniło w Gwoz-dawie, niewielkiej miejscowości między Żytomierzem a Berdyczo-wem. W tych dniach odbyły się tu-taj bowiem pierwsze Karmelitań-skie Dni Młodzieży (KDM). Na patrona duchowego imprezy wy-brano świętą Teresę od Dzieciątka Jezus. W tym roku obchodzimy 500. rocznicę jej urodzin.

Do Gwozdawy przybyło 100 młodych katolików z Char-kowa, Łucka, Tarnopola, Kijowa, Korostyszewa, Chmielnika, Ber-dyczowa, Żytomierza i wielu innych miejscowości. Przygoto-wano dla nich spektakl o świętej Teresie od Dzieciątka Jezus, kilka ciekawych konferencji i warsz-taty tematyczne. Oczywiście od-

prawiono msze św., a młodzież z Łucka przygotowała drogę krzy-żową.

Uroczyste otwarcie i zakoń-czenie KDM odbyło się w sanktu-arium maryjnym w Berdyczowie.

Na pamiątkę spotkania z Bo-giem każdy uczestnik Dni Mło-dzieży otrzymał gwóźdź z napi-sem I.H.S. (Iesus Hominum Sa-lvator – Jezus zbawca ludzkości), podkreślający mistyczną jedność św. Teresy z Jezusem Chrystusem.

I Karmelitańskie Dni Mło-dzieży w Gwozdawie zorganizo-wali o. karmelici i ss. karmelitanki oraz terezjanki.

Gwozdawa jest nazywana przez mieszkańców tej miejsco-wości i okolicznych wiosek „Małą Warszawą” ponieważ jeszcze nie tak dawno – przed represjami bol-szewickimi – w większości była zamieszkana przez Polaków.

Leon Mały

Liturgia na otwartym powietrzu w Gwozdawie, niedaleko Berdyczowa

Fot.

Dom

Pol

ski w

Żyt

omie

rzu

Fot.

cred

o-ua

.org

Fot.

z-t.r

ada.

gov.

ua

5 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Polonijni liderzy wciąż się szkolą Metody przygotowywania i realizacji projektów przez organizacje pozarządowe młodzież z obwodu żytomierskiego poznawała na stażu zorganizowanym w Lublinie na przełomie sierpnia i września.

Był to III etap realizacji pro-jektu „Szkoła Polonijnych Liderów Lokalnych”. Pod-

czas pierwszego uczestnicy po-dzielili się na 3-4-osobowe zespoły i wybrali organizację, w której przez dwa tygodnie mieli odbywać staż. Jesienią grupy będą tworzyć i realizować własne miniprojekty w swoich miejscach zamieszkania na Ukrainie. W ich realizacji będą im pomagać mentorzy z Polski.

Trzeci etap projektu polega na zdobywaniu wiedzy praktycznej – uczestnicy mogą osobiście się prze-konać, jak polskie organizacje reali-zują projekty, oraz wykorzystać naj-ciekawsze pomysły i doświadczenia w tworzeniu własnych projektów.

Organizacje, w których odby-wają staże, specjalizują się w róż-nych dziedzinach: pomocy osobom ubogim, ludziom ze szczególnymi potrzebami, dzieciom, uchodźcom, obronie praw kobiet. Realizują projekty integracyjne, międzyna-rodowe, zajmują się popularyzacją i rozwojem kultury.

Olesia Bondarczuk, wykładow-czyni na Żytomierskim Państwo-wym Uniwersytecie im. Iwana Franki i członek Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie, jest jedną z pierwszych osób, które pojechały na staż. Ze swą grupą stażową, w której są: Alina Dembicka, Anna Milkiwska i Mykhajło Tolstow, była na prak-tyce w lubelskim Stowarzysze-

Młodzież z obwodu żytomierskiego odbywająca staż w Stowarzyszeniu Centrum Wolontariatu zajmowała się m.in. organizacją czasu dla dzieci z Czeczenii, opiekowała się grupą z Gruzji

niu Centrum Wolontariatu, które współpracuje z krajami UE, z Gru-zją, Kubą i Ukrainą. Ta istniejąca od 15 lat organizacja ma blisko 400 wolontariuszy.

Centrum Wolontariatu prowa-dzi projekty integracyjne, pomaga ubogim, osobom, które odbywały kary więzienia, organizuje zajęcia dla dzieci i młodzieży w różnych rejonach Lublina. Zajmuje się ko-ordynacją pracy wolontariuszy i po-pularyzacją idei wolontariatu, uru-chamia dla chętnych lekcje języka polskiego.

Nasi stażyści zajmowali się orga-nizacją czasu dla dzieci z Czeczenii i Ukrainy z ośrodka dla uchodźców w Bezwoli koło Radzynia Podla-skiego. Pomagali tym, którzy po-trzebują opieki i pomocy. Oprócz tego grupa brała udział w akcji roz-dawania pielgrzymom odblasków i towarzyszyła grupom z Gruzji,

Polski i Ukrainy podczas wycie-czek.

Zdaniem uczestników stażu Cen-trum Wolontariatu w Lublinie przy-pomina dużą rodzinę. Potwierdza to relacja Olesia Bondarczuk. – Jeden z projektów, w którym braliśmy udział, dotyczył integracji dzieci i młodzieży z Gruzji, Ukrainy i Pol-ski – opowiada. – Stowarzyszenie przygotowało dla nich różne wy-cieczki, dyskotekę, wieczór kultury. Pracowaliśmy przeważnie z grupą z Gruzji, w której były dzieci z ro-dzin poszkodowanych w powodzi z czerwca tego roku w Tbilisi. Członkowie Centrum przygotowy-wali dzieciom śniadania, obiady i kolacje. My też w tym pomagali-śmy. Pewnego razu zobaczyliśmy, jak prezes organizacji Jacek Wnuk razem z pomocnikami własnoręcz-nie przygotował kolację dla nich, a po jej zakończeniu pomagał sprzą-

tać. Właśnie wtedy zrozumiałam, kim jest wolontariusz. Wolonta-riusz to człowiek, który całkowicie oddaje się innym, nie myśląc, że ta praca nie pasuje do jego statusu. Człowieczeństwo, poszanowanie zasad, dobroć, miłosierdzie i miłość bliźniego to podstawy ideowe, któ-rymi kieruje się organizacja w swo-jej działalności. Wolontariuszom pomagają sponsorzy, niekiedy wła-dze, lecz główną pracę wykonuje grupa osób. Projekty nie mogłyby być zrealizowane, gdyby nie było ludzi zainteresowanych pomocą i zmienianiem świata na lepszy, czyli wolontariuszy.

Staż w Stowarzyszeniu Centrum Wolontariatu w Lublinie odbywał się w dniach 3-16 sierpnia.

Alina Dembicka, tłumaczenie Anna Denysiewicz

Wizyta polonistów z Ukrainy na KULW dniach 9-19 sierpnia grupa nauczycieli języka polskiego wzięła udział w zajęciach z metodyki nauczania języka polskiego oraz w cyklu wykładów z historii i kultury Polski, które odbyły się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Zajęcia z metodyki nauczania pro-wadziła mgr Marzena Porębska, która ze Szkołą Języka i Kultury Polskiej KUL jest związana od 2008 roku. Jej zainteresowania za-wodowe oscylują wokół zagadnień metodyki nauczania języka pol-skiego jako obcego, zwłaszcza me-tody komunikacyjnej, metod pracy z kinestetykami (czuciowcami) oraz wykorzystania gier i zabaw. Na zajęciach nauczyciele w praktyce ćwiczyli wszystkie metody interak-

cyjne, więc ucząc się, zarazem ba-wili się jak uczniowie. W ten sposób można lepiej zrozumieć, jak uczy-nić naukę języka polskiego bardziej atrakcyjną, wprowadzając słuchanie

piosenek, omawianie obejrzanych filmów, wykorzystanie obrazków oraz zorganizowanie gier i konkur-sów. Poza tym ważnym elementem zajęć było wzajemne dzielenie się

doświadczeniem i nawiązywanie kontaktów.

Dziesięcioosobowa grupa kur-santów, w której przeważali nauczy-ciele z obwodu żytomierskiego, swój czas poświęcała nie tylko nauce. Zwiedziła najciekawsze za-kątki Lublina, m.in. znajdujące się w zamku w Lublinie Muzeum Lu-belskie z Kaplicą Trójcy Świętej, jednym z najcenniejszych i najcie-kawszych zabytków sztuki średnio-wiecznej w Polsce i Europie. Spacer po lubelskiej starówce pozwolił za-topić się w atmosferę czasów roz-kwitu Rzeczpospolitej Obojga Na-rodów.

Grupą cały czas opiekowała się serdecznie Patrycja Burba. Zorga-nizowała m.in. wycieczkę po KUL, podczas której przybliżyła historię tej uczelni, wielkie postaci z nią związane, od założyciela ks. Idziego Radziszewskiego przez wykła-

dowcą etyki i profesora Jana Pawła II po doktora honoris causa uniwer-sytetu Stefana kardynała Wyszyń-skiego.

Nauczyciele mieli okazję spotkać się z władzami uniwersytetu i po-dziękować im za gościnność i wspa-niały pobyt: Annie Tarnowskiej--Waszak, dyrektor Uniwersytetu Otwartego KUL, która umiejętnie pokierowała zorganizowaniem wi-zyty i planowaniem zajęć, oraz pro-rektorowi ds. Nauki i Rozwoju dr hab. Marcinowi Tkaczykowi OFM-Conv., który uroczyście wręczył im dyplomy.

Wizyta została zorganizowana przez Uniwersytet Otwarty we współpracy ze Szkołą Języka i Kul-tury Polskiej oraz przy wsparciu Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie.

Jana Laskowska

Uczestnicy zajęć po ich zakończeniu zostali uhonorowani dyplomami

Katolicy Berdyczowa – żołnierzom W berdyczowskim Sanktuarium Matki Boskiej Szkaplerznej od roku działa stowarzyszenie wolontariuszy niosące pomoc walczącym w obronie niezależności Ukrainy.

Członkowie stowarzyszenia „Katolicy Berdyczowa – żołnierzom Ukrainy”, skupiającego wiernych parafii rzymskokatolickich miasta, udzielają wsparcia walczącym w strefie ATO w rozmaity sposób. Pomagają rannym, przekazują na front i do szpitali wojskowych leki i sprzęt medyczny, kupują przedmioty codziennego użytku, artykuły spożywcze oraz środki higieny dla żołnierzy, pomagają w ich rehabilitacji po operacjach.

Przez rok swojej działalności berdyczowscy wolontariusze zebrali około 70 000 hrywien na pomoc dla ukraińskiego wojska, część pieniędzy przekazano rodzinom poległych żołnierzy walczących na wschodzie kraju.

Staraniem berdyczowskich katolików udało się wyprodukować trzy piece polowe, tzw burżujki, oraz przekazać 20 balonów gazowych do ogrzewania i gotowania jedzenia. Broniącym Ukrainy przed rosyjską agresją przekazano również modlitewniki, a katolicy z Berdyczowa cały czas wspierają ich modlitwą.

– Chciałabym życzyć żołnierzom siły, odwagi i opatrzności Bożej. Wojna uczyniła nas wszystkich braćmi i siostrami – powiedziała wolontariuszka, siostra zakonna Antonina Puchalska.

Maksym Żeleznicki

Fot.

Red

akcj

a

Fot.

Red

akcj

a

6Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieObwód winnicki

Goście z Kielc na Dniach Winnicy 5-6 września w święcie miasta uczestniczyli kielecki radny Tomasz Bogucki i były naczelnik Delegatury IPN Leszek Bukowski.

Po raz pierwszy Winnica świętowała Dni Miasta w 1993 roku. Wówczas to

miejscy deputowani zdecydowali, że będą one obchodzone w każdą pierwszą sobotę i niedzielę wrze-śnia. W tych dniach odbywają się koncerty, warsztaty artystyczne, uliczne wystawy i festyny. Do mia-sta przyjeżdżają liczni goście, rów-nież z odległych Kielc (Polska), partnerskiego miasta Winnicy.

Tak było również w tym roku. W polskiej delegacji byli radny rady miasta Kielce Tomasz Bogucki i były naczelnik Delegatury Insty-tutu Pamięci Narodowej w Kielcach Leszek Bukowski. Goście uczest-niczyli w polskiej mszy w kościele Kapucynów, złożyli kwiaty i wieńce pod pomnikiem św. Jana Pawła II, pod tablicą Józefa Piłsudskiego oraz na terenie zniszczonego cmentarza rzymskokatolickiego, gdzie teraz znajduje się miejski park.

Stojąc pod tablicą upamiętniającą tysiące ofiar represji politycznych reżimu komunistycznego, która zdobi fasadę starej cmentarnej ka-

pliczki w parku, Leszek Bukowski powiedział do zgromadzonych Po-laków: – Te ziemie, które zamiesz-kujecie, były częścią Rzeczypospo-litej, tej wielkiej Rzeczypospolitej XVI-XVII wieku. Będziemy chcieli razem z Kielcami i wami stworzyć wspólny wielki program zachowa-nia pamięci o Kresach. Jesteśmy gotowi wdrażać go w życie bez

względu na koszty. Myślę, że pre-zydent Andrzej Duda, który jest na-szym i moim prezydentem, a także wielkim patriotą, poprze te nasze poczynania.

Ulewny deszcz nie przeszko-dził w realizacji programu pobytu polskich gości w Winnicy. O godz. 12 w budynku Szkoły nr 4 odbyła się

inauguracja nowego roku szkolnego w działającej przy Konfederacji Po-laków Podola szkółce polskiej. Jan Glińczewski, który pełni funkcję honorowego prezesa tej organizacji, podziękował delegacji z wojewódz-twa świętokrzyskiego za wsparcie dla jej członków.

Słowo Polskie

Kielczanie podczas swoich przyjazdów do Winnicy nie zapominają o uszanowaniu pamięci rodaków, pochowanych na miejscowym polskim cmentarzu, zniszczonym w latach 30. z rozkazu NKWD

Po wakacjach z dyplomem i nową wiedząPod koniec sierpnia 30 uczestników drugiego bezpłatnego wakacyjnego kursu języka polskiego w Winnicy uhonorowano dyplomami z okazji jego ukończenia.

Przez trzy tygodnie trzy grupy uczniów pod opieką Wiktorii Ko-nowałowej oraz Inny Sandiuk wy-trwale poznawały zawiłości polsz-czyzny. Teraz po ukończeniu kursu każdy z nich może porozumieć się na ulicach polskich miast z ich mieszkańcami i przeczytać wiado-mości na polskich portalach infor-macyjnych.

– Taki właśnie cel sobie postawi-liśmy jako organizatorzy, zaprasza-jąc chętnych na ten bardzo krótki cykl zajęć. Staraliśmy się odsłonić troszeczkę przed naszymi uczniami świat języka i kultury polskiej. My-ślę, że część naszych podopiecz-nych będzie nadal kontynuowała tę naukę – podsumował wspólną polsko-ukraińską inicjatywę Jerzy Wójcicki.

Wręczenie dyplomów poświad-czających ukończenie kursu uroz-maiciły gratulacje złożone jego ab-solwentom przez prezesa Stowarzy-szenia Integracja Europa-Wschód Krzysztofa Kalitę, organizatora kursu. Zaprosił on wszystkich na wyjazdową szkołę języka polskiego, którą SIEW poprowadzi na Podolu

i Żytomierszczyźnie od 7 września. Jego wypowiedź odtworzono z na-grania wideo.

Kurs odbywał się w pracowni polonistyki w winnickiej Szkole „Aist”. Oprócz nauki języka ucznio-wie zdobywali wiedzę o kulturze i historii polskiej, a przy okazji po-znawali się nawzajem. Część z nich chętnie zostawała na zajęcia innej

grupy. Poziom wiedzy uczestników był zróżnicowany, niektórzy pre-zentowali dobrą znajomość polsz-czyzny.

Wakacyjny kurs języka polskiego jest jednym z działań polsko-ukraiń-skiego projektu „PL+UA=UE. Pol-sko-ukraińskie spotkania na szlaku do Zjednoczonej Europy”, współ-finansowanego przez Ministerstwo

Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2015”.

Partnerem medialnym pierw-szego i drugiego bezpłatnego waka-cyjnego kursu języka polskiego jest portal, gazeta oraz program telewi-zyjny „Słowo Polskie”.

Jerzy Wójcicki

Zadowoleni uczniowie po zakończeniu cyklu zajęć z języka polskiego w ramach projektu „PL+UA=EU. Polsko-ukraińskie spotkania na szlaku do Zjednoczonej Europy”, wręczyli swojej nauczycielce Wiktorii Kolesnyk bukiet róż

Jezuici nad BohemO bytności zakonu w mieście świadczą budynki dawnego kościoła i klasztoru, mieszczące dziś instytucje świeckie.

Początek misji jezuickiej w Winnicy datuje się na 1611 rok. Choć pożar, który strawił znaczną część miasta, zmusił zakonników do wyjazdu, wkrótce starosta winnicki ufundował jezuitom dom misyjny. W roku 1619 przemieniono go na rezydencję, a w roku 1630 przy rezydencji założono szkołę. W 1642 roku powstało kolegium jezuickie, znane na całym Podolu i Bracławszczyźnie. Podczas powstania Chmielnickiego (1648) kolegium zostało doszczętnie zniszczone. Dopiero na początku następnego stulecia w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się ruiny winnickiego zamku i drewniany kościół z lat 1610--1619, zrujnowany również w wyniku wojen kozackich, zbudowano nowy kościół, kolegium oraz klasztor.

Kiedy w 1773 roku zakon jezuitów został skasowany, parafią zaopiekowali się dominikanie. Pięć lat później kościół znów ucierpiał od pożaru. Po trzecim rozbiorze Polski (1795) władze rosyjskie zamieniły go na magazyn wojskowy. W roku 1907, adaptując kościół na gimnazjum, zmieniono fasadę budowli. W latach 1918-1930 był on wykorzystywany jako cerkiew „Światłokazańska” Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej. W latach 1930--1936 do chwili zamknięcia należał on do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Podczas okupacji „autokefaliści” znów otworzyli cerkiew „Światłokazańską”, w 1947 roku ponownie ją zamknięto. Budynek wykorzystywano potem jako salę gimnastyczną klubu sportowego „Dynamo”.

Dziś budynki byłego kościoła i klasztoru jezuickiego zajmują Obwodowe Archiwum Państwowe i Obwodowe Muzeum Krajoznawcze, znaczną część ekspozycji którego stanowią eksponaty, należące niegdyś do polskiej magnaterii, mieszkającej w swoich posiadłościach na Podolu.

Na podstawie informacji pallotyni.kiev.ua

W byłym klasztorze jezuitów dziś mieści się archiwum obwodowe

Fot.

Sło

wo

Pol

skie

Fot.

Inte

rnet

Fot.

Red

akcj

a

7 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Bohdan Taranenko i Arina Gocyk, Donieck:

– Przyjechaliśmy z Doniecka. W ubiegłym roku zosta-liśmy zmuszeni razem z całą naszą uczelnią do ucieczki na Podole. W Winnicy zaczęliśmy nowe życie i naukę języka polskiego. Zajęcia prowadzi u nas dziekan filo-logii Włodzimierz Mozgunow, który zainteresował nas wspaniałą kulturą i historią polskiego narodu. Przy jego

wsparciu i Stowarzyszenia Polonijnego „Kresowiacy” zorganizowano nam wyjazd do Polski. Pobyt w Stawiskach był fascynujący! Sama idea i cel warsztatów jest dla nas – uchodźców ze wschodniej Ukrainy, bardzo ważny. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy tak mocno potrzebujemy wsparcia ze strony na-szych partnerów w Europie. Polska, Litwa, Białoruś i Ukraina to państwa, które mają wspólne korzenie i tożsamość. Przez cały czas spędzony tutaj i podczas rozmów z rówieśnikami czuliśmy się braćmi i siostrami. Dzięku-jemy wszystkim. To było wspaniałe przeżycie!

Walery Priażencew, Winnica:

– Podczas pobytu w Stawiskach nabyłem dużo nowych umiejętności. Byłem najmłodszy w grupie i odczuwałem wsparcie kolegów ze wszystkich krajów uczestniczących w projekcie. Nauczyłem się gry w piłkę, tenisa, dowie-

działem się, jak się kręci film i robi dobre zdjęcia. Poza tym po raz pierwszy odwiedziłem Polskę! Dziękuję bardzo!

- Kocham Cię moja Ojczyzno, za to, że Polską się zowiesz, za twoje pola i lasy. Kocham Cię po wszystkie czasy - tymi słowami Marii Sarnackiej chcę podsumować swoje wrażenia z wyjazdu do Polski.

Walentyna Mazur, Peczora

– Po raz pierwszy byłam za granicą, dlatego moje wrażenia trudno opisać w jednym zdaniu. Cały czas żyję w napięciu z powodu wydarzeń w mojej ojczyźnie, do-brze więc, że nadarzyła mi się okazja wyjazdu do Polski.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to stacje kolejowe z dostępem do gniazdek 220V i darmowy Wi-Fi. Po tru-dach przekroczenia granicy trochę się zdziwiłam, że

w pociągu są miejsca siedzące, a nie kuszetki. Ale wszystko było czyste i schludne, także ubikacje z papierem i mydłem. Jadąc pociągiem, poznawa-łam polskie krajobrazy. Trasa podróży wiodła z południa na północ, dzięki czemu miałam możliwość zobaczyć wiele regionów i miast.

Poranny Gdańsk zaprosił nas na kawę do KFC. Potem znowu w drogę i nareszcie – witajcie Stawiska! Tam przeżyłam najlepsze dni mojego życia, wypełnione wspaniałymi wrażeniami, zdobywaniem nowej wiedzy, pozna-waniem przyjaciół.

Warsztaty teatralne to było doświadczenie, które przyda się na całe ży-cie. Poza tym dowiedziałam się ciekawych faktów z historii Ukrainy oraz z mało znanych mi dziejów Litwy i Białorusi.

Rowery wodne, fitness, piłka ręczna, wspólne śniadania i kolacje, prze-glądy filmów i kręcenie własnych, z nami jako aktorami w rolach głównych, śpiewanie przy gitarze, kąpiele w jeziorze – to zaledwie część atrakcji, które czekały na nas na Pomorzu.

Wieczorny Gdańsk zachwyca, wieczorny Gdańsk może zaczarować i rozbudzić wyobraźnię. Spacer po tym mieście był bardzo ciekawy i poka-zał bogactwo kulturowe Polski, kraju, który zdołał połączyć i zaopiekować się wszystkimi mniejszościami narodowymi i wydobyć najlepsze strony ze wszystkich kultur, które rozwijały się na jego terenie.

Dziękuję serdecznie wszystkim organizatorom: Krzysztofowi Kaczmar-kowi i jego córce Agacie, Ewie Rudnik, Barbarze Całko i innym działaczom z Gdańskiej Fundacji Dobroczynności, jak również winnickiemu SP „Kre-sowiacy”, które jako pierwsze pokazało mi świat języka i tradycji polskiego narodu.

Pobyt w Stawiskach młodzieży z trzech krajów, należących niegdyś do wielkiej Rzeczypospolitej, zaowocował nowymi znajomościami i przyjaź-niami. Młodzi ludzie z Ukrainy, Litwy i Białorusi zrozumieli, że mają dużo wspolnego, a najbardziej łączą ich wspólne dążenia do poznawania czegoś nowego.

Ukraina, Litwa i Białoruś – razem w EuropieW warsztatach służących jednoczeniu młodzieży polonijnej z Kresów i zachęceniu jej do współdziałania uczestniczyło 15 osób polskiego pochodzenia z Ukrainy.

W drugiej połowie sierp-nia młodzież z Ukrainy, Litwy i Białorusi wzięła

udział w projekcie integracyjnym „Razem w Europie”, zorganizo-wanym w Stawiskach na Pomorzu przez Gdańską Fundację Dobro-czynności. Jego celem jest zjedno-czenie młodzieży polskiej zamiesz-kałej na Kresach i zachęcanie jej do dalszej współpracy. Podstawą tych działań jest łącząca wszystkie trzy kraje wspólna historia.

Przez dwa tygodnie młodzi lu-dzie w wieku 15-27 lat poznawali się nawzajem, uczyli wspólnej hi-storii Kresów, I, II i III RP, zadając kłam propagandzie telewizyjnej o rozbieżności politycznych poglą-dów i braku przyjaźni.

Projekt „Razem w Europie” obej-mował warsztaty i zajęcia teatralne. Pod koniec pobytu młodzież miała za zadanie zorganizować dwa kon-certy: na głównym placu w Koście-rzynie i w ratuszu w Gdańsku, oraz zmontować trzy krótkie filmiki. Te-matem przewodnim obydwu przed-

Zgrany ukraińsko-białorusko-litewski zespół uczył się wspólnie realizować zadania, stawiane przez organizatorów wyjazdu

Wiersze Szewczenki w Winnicy po polskuW przededniu zbliżającego się Dnia Niepodległości Ukrainy na placu Bohaterów Niebiańskiej Sotni w Winnicy zorganizowano akcję czytania poezji ukraińskiego wieszcza narodowego, przyjaciela wielu Polaków, także powstańców listopadowych.

Wiersze deklamować mógł każdy. Chętnych nie ograni-czano ani w czasie, ani w wy-borze języka, w którym czytali strofy poety. W recytacji poezji Tarasa Szewczenki wzięli udział także członkowie Winnickiego Obwodowego Stowarzyszenia Dobroczynnego „Świetlica Pol-ska”. Przedstawiciele polskiego środowiska sięgnęli po wier-sze „Do Gogola” – po polsku, „Dumka”, „Iwan Pidkowa”, „Szwaczka”, „Lileja” i inne.

– Wierszy ukraińskiego wieszcza w języku polskim nauczyliśmy się, kiedy w listo-padzie 2014 roku obwodowe kuratorium oświaty zorgani-zowało konkurs recytatorski im. Tarasa Szewczenki – mówi 11-letnia Monika Białoszycka. – Jeden z wierszy tego po-ety trzeba było przygotować w tłumaczeniu na język polski. W konkursie wzięło udział kilka osób z naszej szkoły sobotniej przy Stowarzyszeniu „Świetlica Polska”. Recytowałam wierz „Do Gogola” i w konkursie zajęłam 3. miejsce, niestety dy-plomu do dzisiaj mi nie przeka-zano. Pamiętam, że wtedy wielu nauczycieli w szkołach dziwiło się, że w Roku Szewczenki nie przeprowadzono konkursu recy-tatorskiego w języku ukraińskim – ani miejskiego, ani obwodo-wego!

Poza polskim i ukraińskim uczestnicy akcji recytowali Szewczenkę także po rosyjsku.

Świetlica Polska

Monika Białoszycka pred występem

Fot.

Wik

a D

racz

uk

Fot.

Wal

ery

Isto

szyn

sięwzięć było zdanie z piosenki Marka Grechuty: „Świecie nasz, daj nam wreszcie zgodę”.

Podstaw gry aktorskiej uczyli młodych Kresowian aktorzy – Krzysztof i Agata Kaczmarkowie. O historii Kresów opowiedzieli im Witalij Bohatyrewicz ze swoją mał-żonką.

Każdy dzień wypełniony był pozytywnymi emocjami, młodzież

chętnie uczestniczyła w zajęciach. O jej dobre samopoczucie dbała Ewa Rudnik. Robiła wszystko co możliwe i niemożliwe, by te trzy różne grupy uczestników warszta-tów się zintegrowały.

Z Ukrainy przyjechało na Po-morze 15 osób – z Podola, Woły-nia, Bukowiny i wschodniej Ukra-iny. Aktualnym i zrozumiałym dla wszystkich przebywających w Sta-

wiskach tematem, była konieczność wsparcia młodzieży z okupowanego Donbasu, którzy ewakuowali się razem z Donieckim Uniwersytetem Narodowym do Winnicy.

Warsztaty odbyły się dzięki wsparciu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Wiktoria Draczuk

8Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieObwód chmielnicki

Polacy z Kamieńca Podolskiego mają własną siedzibęDzięki wsparciu finansowemu polskiego konsulatu w Winnicy i miejscowej parafii udało się wyremontować i wyposażyć dawną kotłownię.

W Kamieńcu Podolskim od 25 lat działa Polskie Sto-warzyszenie Kulturalno-

-Oświatowe. W wyniku starań pro-boszcza katedry kamienieckiej ks. Romana Twaroga, wiceprezesa sto-warzyszenia Stanisława Nagórniaka oraz KG RP w Winnicy 1 sierpnia w podziemiach Domu Biskupiego uroczyście otwarto siedzibę polskiej organizacji.

Jak wyjaśnił Stanisław Nagór-niak, który zajmuje się przede wszystkim sprawami organizacyj-nymi i kulturalnymi, ma to być miejsce spotkań młodzieży i człon-ków zarządu stowarzyszenia. Będą się tam również odbywały próby zespołu wokalnego Kwiat na Ka-mieniu.

Dzięki wsparciu finansowemu konsulatu i parafii pomieszczenie

po dawnej kotłowni zostało grun-townie wyremontowane i wyposa-żone w polskie książki oraz sprzęt

audiowizualny. Będą z niego mogli korzystać wszyscy chętni i oglądać na przykład polskie filmy. W lokalu

może przebywać swobodnie ok. 30 osób, tyle też znajduje się tam krzeseł.

Podczas uroczystości otwarcia siedziby stowarzyszenia, którą po-święcił ks. bp Leon Dubrawski, odbyło się wręczenie Kart Polaka oraz dyplomów osobom polskiego pochodzenia z Kamieńca. Obecny na uroczystości ks. Roman Twaróg skonstatował, iż Karta Polaka to nie tylko prawa, ale i obowiązki. Powinnością wszystkich, którzy ją otrzymali, jest bycie wiernym praw-dzie oraz sumieniu. Wartość takich ludzi jest największa, i to właśnie oni będą budować przyszłość Polski i Ukrainy.

Uroczystość uświetniły występy artystyczne miejscowej młodzieży, poczęstunek oraz projekcja filmu z pobytu dzieci na obozie w Tar-nowie. Sergiusz Borkowski z Pol-skiego Stowarzyszenia Naukow-ców przybliżył historię powstania warszawskiego i przypomniał, że to właśnie 1 sierpnia 1944 roku o go-dzinie „W” wybuchły walki prze-ciwko Niemcom.

Stanisław Nagórniak bardzo ser-decznie podziękował ks. Twarogowi za moralną, fizyczną i finansową pomoc w otwarciu siedziby, a także wszystkim, którzy w jakimkolwiek zakresie się do tego przyczynili.

Przemysław Harupa

Stanisław Nagórniak dziękuje władzom kościelnym za udostępnienie pomieszczenia dla celów polskiego stowarzyszenia

Czy Chmielnicki będzie się nazywał Proskurów?Mieszkaniec Chmielnickiego zwrócił się do prezydenta Ukrainy z wnioskiem o zmianę nazwy miasta.

Wkrótce po uruchomieniu na stro-nie internetowej Petra Poroszenki president.gov.ua możliwości zgłaszania petycji obywatelskich chmielniczanin Jurij Ligomina zwrócił się z prośbą o to, by sto-lica obwodu chmielnickiego mo-gła wrócić do poprzedniej nazwy – Proskurów.

– Historyczna nazwa miasta Chmielnicki brzmi Proskurów – twierdzi Jurij Ligomina. – Obecną nazwę nasze miasto otrzymało w 1954 roku, kiedy Związek So-wiecki uroczyście świętował 300. rocznicę zjednoczenia Ukrainy z Rosją (rocznica ugody pereja-sławskiej z 1654 roku, zawartej między Hetmanatem i Bohda-nem Chmielnickim a Moskwą, na mocy której Ukraina została

poddana władzy cara Rosji). To jedno z najbardziej haniebnych wydarzeń w historii budowania ukraińskiej państwowości. Skutki tej ogromnej geopolitycznej po-myłki odczuwamy do dzisiaj. Ja z szacunkiem traktuję postać Boh-dana Chmielnickiego, jego wkład w walkę o niepodległość narodu ukraińskiego, ale uważam, że miasto Chmielnicki powinno się nazywać Proskurów.

Sądząc po słabym poparciu dla wniosku chmielniczanina, nie ma on szans zebrać 25 tys. podpisów elektronicznych w ciągu trzech miesięcy – a tyle musi, jeśli pe-tycja ma być rozpatrzona. Może warto byłoby wrócić do prawdzi-wej historycznej nazwy miasta, czyli „Płoskirów”, która według „Słownika geograficznego Kró-lestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” pochodzi „od ujścia rzeki Płoski do Bohu”.

Franciszek Miciński

Artyści z Kresów na koncertach w MałopolsceMłodzież z Kamieńca Podolskiego i Wołoczysk wystąpiła na 39. Międzynarodowych Targach Sztuki Ludowej w Krakowie.

Wspaniałe wakacje w Beskidzie Sądeckim, w ośrodku wypoczynko-wym „Edyta”, spędzali członkowie zespołów tańca Suzirja oraz Kwiat na Kamieniu (jest częścią zespołu tanecznego Apelsyn). Sierpniowe upały sprzyjały letniemu wypo-czynkowi. Młodzież zwiedziła Górę Parkową w Krynicy-Zdroju, Ogrody Biblijne, ruiny zamku i inne zabytki historyczne w Muszynie i okoli-cach. Jednak celem ich przyjazdu był przede wszystkim udział w kon-certach.

Młodzi artyści z Kresów przy-wieźli do Polski rozmaite kompozy-cje choreograficzne oraz ukraińskie tańce ludowe. Ich występy nagra-dzano owacjami zarówno w trakcie ich trwania, jak i po nich. Szcze-gólnie miła atmosfera panowała na festiwalu im. Jana Kiepury w Kry-nicy-Zdroju. Półtoragodzinny kon-cert minął w mgnieniu oka.

Jednak największe wrażenie na młodzieży z Kresów zrobił wyjazd do Krakowa, gdzie trwały 39. Mię-dzynarodowe Targi Sztuki Ludo-

wej. Występ podczas targów jest dla wszystkich artystów wielkim zaszczytem. 27 sierpnia Rynek Główny – miejsce trwania targów – rozbrzmiewał muzyką ludową pol-ską i ukraińską. Zespoły taneczne z różnych regionów Polski i Ukra-iny prezentowały swój folklor. Śpie-wały pieśni i tańczyły tradycyjne tańce ludowe. Obydwa podolskie zespoły i soliści za swój występ otrzymały dyplomy i zostały nagro-dzone burzą oklasków.

Po raz kolejny chcemy przekazać naszym polskim przyjaciołom słowa wdzięczności za to, że nie zapomi-nają o naszej młodzieży i starają się czynić wszystko, by mogła jak naj-więcej dowiedzieć się o Polsce, jej kulturze i tradycjach. Ten wyjazd z pewnością zaowocuje w przy-szłości lepszą integracją młodzieży z ukraińskich Kresów z europejską wspólnotą.

Tetiana Fortuna

Kompozycja taneczna w wykonaniu kresowej młodzieży, symbolizująca polskie barwy narodowe

Fot.

Prz

emys

ław

Har

upa

Fot.

Red

akcj

a

Fot.

petit

ion.

pres

iden

t.gov

.ua

9 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Ukraina niepokonana w rugby W międzynarodowym turnieju rugby, który został rozegrany 13 września w Chmielnickim, wzięły udział drużyny z Ukrainy, Białorusi i Polski.

Do rozgrywek mimo zapro-szenia nie dołączyła dru-żyna z Mołdawii. Ogółem

w turnieju wystartowało dziesięć drużyn, w tym siedem z Ukrainy.

Spotkanie odbyło się na stadionie Podilla (Podole). Sportowcy wal-czyli o prestiżową nagrodę – Puchar Przyjaźni Narodów. Faworytami turnieju były aktualny mistrz Ukra-

iny Olimp z Charkowa, chmielnicki Evolution Sevens oraz zespół Bu-dowlani Lublin.

W pojedynku o brąz reprezenta-cja Polski w Rugby 7 zmagała się z kijowskim Rebelsem i zwyciężyła. Mińska Stepianka 300 zajęła siódme miejsce. W finałowej rozgrywce zwyciężyła drużyna gospodarzy – chmielnicki Evolution. Charkowski

Olimp musiał zadowolić się drugim miejscem.

Ostateczna klasyfikacja prezen-tuje się następująco: 1. Evolution 7’s Chmielnicki; 2. Оlimp Char-ków; 3. Reprezentacja Polski; 4. Rebelianci Kijów; 5. Politechnika Kijów; 6. RK Chmielnicki; 7. Ste-pianka 300 Mińsk; 8. Podolskie Dziki Chmielnicki (Weterani); 9. Bastion Kremenczuk; 10. Budow-lani Lublin.

Franciszek Miciński, opracowanie Inna Sandiuk

Zwycięzcą zawodów została Evolution Sevens z Chmielnickiego

Polskie inwestycje w NetiszynieBlisko 300 milionów euro w ciągu czterech lat zamierzają zainwestować w rozwój miasteczka przedsiębiorcy z Polski.

Netiszyn znany jest przede wszyst-kim z Chmielnickiej Elektrowni Atomowej. Trudno się zatem dzi-wić, że to oddalone o ok. 200 km od granicy z Polską miasteczko w obwodzie chmielnickim wzbu-dza zainteresowanie potencjalnych inwestorów. Polscy przedsiębiorcy przyjeżdżają tu już po raz czwarty. Zamierzają m.in. wybudować za-kład przetwarzania odpadów, przed-siębiorstwo produkcji wyrobów betonowych i ceramiki budowlanej, domki jednorodzinne.

Grupa biznesmenów z Polski przybyła do Netiszyna 2 września. Podczas rozmów z władzami mia-sta ustalono, że w ramach działań

inwestycyjnych zostaną również zorganizowane spotkania, konferen-cje oraz targi dla przedsiębiorców z Polski i Ukrainy. Pierwszą kon-ferencję zaplanowano na 2-3 paź-dziernika w Rzeszowie, a następną 15 października w Netiszynie.

Z pieniędzy przeznaczonych na przyszłe inwestycje zostaną sfinan-

sowane miesięczne warsztaty dla miejscowych pracowników.

Burmistrz Netiszyna Aleksander Supruniuk mówił także o inwesty-cjach w oświatę i sport, m.in. w park rozrywki. Przypomniał o projekcie „Energetyczny most Ukraina – UE”, w ramach którego powstanie linia energetyczna do Polski.

Sergiusz Tolstichin

Przedsiębiorcy z Polski podczas rozmów z władzami Netiszyna

Emeryt – uczeń chętny i pilnyGrupa seniorów z Chmielnickiego ukończyła bezpłatny kurs języka polskiego trwający od początku lata do 27 sierpnia.

Przez trzy miesiące chmielniccy emeryci uczyli się słownictwa i gramatyki, przyswajali zasady pisowni i ortografii oraz przypomi-nali sobie czasy siedzenia w szkol-nych ławkach. Zajęcia prowadziło trzech polonistów z Ukrainy i Pol-ski, kursanci mieli więc naprawdę szerokie możliwości poznania języka polskiego. Najlepszą re-komendacją tego kursu jest to, iż prawie cała grupa zdecydowała się na kontynuację nauki, już na zasa-dach odpłatności.

Jak powiedział jeden z wy-kładowców Sergiusz Tołstichin, zaawansowani wiekiem ucznio-

wie zaskoczyli go tempem przy-swajania wiedzy. – Na początku myślałem, że będziemy uczyli się w żółwim tempie, jednak szybko dostrzegłem u moich podopiecz-nych o wiele większą determina-cję do nauki niż w niejednej młod-szej grupie – relacjonuje Sergiusz Tołstichin, prowadzący kurs na zasadach wolontariatu już po raz trzeci.

Jak zapowiadają organizato-rzy szkolenia, niedługo zacznie się nowa edycja. Tym razem do bezpłatnej nauki zostaną zapro-szone dzieci żołnierzy walczących w strefie ATO.

Organizatorami kursu jest Stowarzyszenie Samopomoc w Chmielnickim oraz Szkoła Ję-zykowa OLA.

Słowo Polskie – Chmielnicki

Zaawansowani wiekiem uczniowie zaskoczyli nauczycieli tempem przyswajania wiedzy

Nowy rok szkolny w Gródku PodolskimPonad 300 uczniów, nauczyciele, rodzice i liczni goście zebrali się 1 września w Szkole Ogólnokształcącej z Polskim Językiem Nauczania na uroczystej inauguracji nowego roku szkolnego.

Uroczystość odbyła się pod pa-tronatem biskupa Leona Dubraw-skiego, wieloletniego opiekuna szkoły. Wśród gości byli m.in. proboszcz kościoła św. Stanisława o. Wiktor Łutkowski, przedstawi-ciele duchowieństwa i miejsco-wych władz.

Od tego roku szkolnego w pla-cówce w Gródku został urucho-miony kolejny gabinet multi-medialny, wyposażony dzięki

wsparciu Fundacji Wolność i De-mokracja. Tablica multimedialna, komputery i nowoczesny sprzęt mają sprzyjać lepszemu przyswa-janiu wiedzy przez uczniów pol-skiej szkoły i pokazaniu, że Polska nie zapomina o swoich młodych rodakach za granicą.

O wysokim poziomie nauczania w tej placówce najlepiej świadczą liczby. – Ponad 80 proc. naszych absolwentów dostaje się na stu-dia w Polsce – zaznaczyła Irena Perchajło, zastępca dyrektora do spraw wychowania podczas uro-czystości rozpoczęcia roku szkol-nego.

Placówka w Gródku Podolskim jest jedyną na Podolu szkołą z pol-skim językiem nauczania.

Słowo Polskie - Chmielnicki

Pierwszoklasiści jedynej na Podolu szkoły z polskim językiem nauczania

Fot.

Inte

rnet

Fot.

Fran

cisz

ek M

iciń

ski

Fot.

ye.u

a

Fot.

Ser

gius

z To

lstic

hin

10Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieNieznana Ukraina

Kamienne twierdze ziemi tarnopolskiejNa terenie obwodu tarnopolskiego zachowało się na tyle dużo rezydencji, zamków i twierdz, że dziś jest on uważany za najbogatszy w zabytki obwód Ukrainy. W pierwszej kolejności obejrzymy zamki w Skałacie, Tokach i Zbarażu.

Obwód tarnopolski przez po-nad sto lat leżał to w gra-nicach Austro-Węgier, to

Rosji. Po roku 1921 wszedł w skład odrodzonej II Rzeczypospolitej. Polacy odbudowywali tutaj swoją państwowość do 1939 roku. Kiedy nastali w nim Sowieci, zawzięcie niszczyli wszystko, co „pańskie”, co zostało po I i II wojnie światowej. Część polskich posiadłości znisz-czyła również UPA. Zwłaszcza na Wołyniu. Mimo to na terenie ob-wodu tarnopolskiego zachowało się na tyle dużo rezydencji, zamków i twierdz, że dziś jest on uważany za najbogatszy w zabytki obwód Ukra-iny.

Doskonale zachowany zamek znajduje się w Skałacie. Budowla o czterech pięciobocznych wieżach, przykrytych ostrosłupowymi heł-mami stoi centrum miasta. Według jednych źródeł wznieśli go Sieneń-scy w 1600 roku, według innych, powszechniejszych, wybudował go galicyjski miecznik halicki Krzysz-tof Wichrowski około 1630 roku.

Na przestrzeni wieków zamek był wielokrotnie zdobywany i nisz-czony przez Kozaków oraz Turków. Ostatni atak z 1675 roku okazał się wyjątkowo niszczycielski. W XVIII wieku nowa właścicielka miasta Maria z hr. Wodzickich Scypio-nowa wyremontowała twierdzę, przekształcając ją w rezydencję, do której wiodła przepiękna brama ba-rokowa. Informowała o tym tablica z podziękowaniem hrabinie za ura-towanie zamku przed ruiną. Kolejni właściciele, Poniatowscy, w Skała-cie już nie mieszkali. Jako przemy-słowcy, założyli w zamku fabrykę potażu (surowca wykorzystywanego do produkcji m.in. mydła, szkła czy wyrobów ceramicznych).

Po I wojnie światowej zabytek był już w znacznym stopniu zrujno-wany. W okresie międzywojennym stacjonowały tutaj polskie jednostki pograniczne (KOP). To wtedy wy-remontowano wszystkie wieże, dobudowując w nich drugie piętro i hełmy, i rozebrano łączące je mury. W wyniku pokrycia ścian tynkiem wieże straciły pierwotny charakter. Aktualnie zamek jest intensywnie rewitalizowany przez Narodowy Rezerwat Zamki Tarnopolszczyzny: uporządkowano jego teren, odno-wiono hełmy (pokryto je imitacją dachówki), oczyszczono z gruzów podziemne zamkowe korytarze, łą-

czące wszystkie wieże. Niedaleko zamku wznosi się nowy kościół, wy-budowany na miejscu zniszczonego przez komunistów w 1963 roku. W Skałacie stoi również synagoga z XVII wieku, mocno przerobiona w czasach sowieckich.

Następnym miejscem, które warto odwiedzić, są Toki. By tam dojechać, trzeba dotrzeć do trasy Chmielnicki-Tarnopol, po drodze mijając Stary Skałat i Chmieliska. Następnie skręcić w prawo w kie-runku Podwołoczysk. Stamtąd drogą na Zbaraż dojedziemy do Skoryków. We wsi koniecznie trzeba obejrzeć ikonostas w drewnianej cerkwi Jana Chryzostoma, ofiarowany jej przez Bohdana Chmielnickiego. Ale nie cerkiew jest naszym celem, więc nie zabawiając tu dłużej, kierujemy się przez Medyń i Worobijówkę do zamku w Tokach.

Forteca umiejscowiona była na cyplu wydłużonej wysepki otoczo-nej starorzeczami i rozlewiskami Zbrucza. Wybudował ją pod koniec XVI wieku wojewoda bracławski Janusz Zbaraski, który pobliską wieś nazwał Nowym Zbarażem, lecz nazwa ta nie przetrwała. Twier-dza stała na rozdrożu szlaków: Czar-nego i Kuczmańskiego (szlakami tymi Tatarzy najeżdżali ziemie Rze-czypospolitej), dlatego często była oblegana. Kilka ataków tatarskich przetrwała, ale w 1648 (lub 1649) roku zdobyli ją Kozacy. Nie udało się także odeprzeć nacierających Turków i Tatarów w 1675 roku.

Po Zbaraskich Toki przejęli Wi-śniowieccy. Książę Michał Serwacy Wiśniowiecki (1680-1744) wyre-montował fortyfikację i w jednej z trzech wież urządził kościół. Po jego śmierci na krótki czas twierdza była siedzibą kasztelana bracław-

zamek zaczęli wznosić w 1620 roku bracia Krzysztof i Jerzy Zbarascy, ale już na nowym miejscu. Tam, gdzie była stara osada, dziś jest wieś Stary Zbaraż.

Książęta Zbarascy mieli wspa-niałe wykształcenie, zdobyte na Uniwersytecie Krakowskim i innych uczelniach. Krzysztof Zbaraski był przyjacielem Galileusza i przez ja-kiś czas mieszkał w jego domu. Na-wiązawszy znajomość z weneckim architektem Vincenzem Scamoz-zim, autorem pracy „Idea uniwer-salnej architektury”, książę zamówił u niego projekt warowni. Ponieważ Scamozzi wkrótce zmarł, obiekt wy-budował holenderski architekt Hen-rik van Peene, pod pilnym okiem Jerzego Zbaraskiego, który odzie-dziczył miasto po śmierci bezżen-nego i bezdzietnego Krzysztofa. Był ostatnim przedstawicielem rodu. Po nim Zbaraż przeszedł w ręce Wi-śniowieckich, najpierw ks. Janusza, a po jego śmierci majątek odziedzi-czył jego małoletni syn Dymitr Je-rzy.

W imieniu Dymitra zamkiem za-rządzał jego stryj i opiekun książę Jeremi Wiśniowiecki. Wzmocnił twierdzę. Mimo to, gdy w 1648 roku szturmowali ją kozacy Chmielnic-kiego, zdobyli zamek prawie bez walki. Rok później sytuacja była zgoła odmienna. Bohaterska obrona księcia Jeremiego, kiedy to piętna-stotysięczna armia polska oparła się około dwustutysięcznej nawale ta-tarsko-kozackiej, stała się inspiracją dla Henryka Sienkiewicza do napi-sania Trylogii.

Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka

skiego Jana Antoniego Czarnec-kiego, jednak od XIX wieku nikt w niej nie mieszkał i powoli podupa-dła. Na początku I wojny światowej z trzech wież pozostały dwie, z któ-rych jedną rosyjscy żołnierze roze-brali na budowę drogi Wołoczyska--Podwołoczyska. Reszty zniszcze-nia dokonali po wojnie miejscowi włościanie, którzy potraktowali pozostałości zamku jako magazyn materiałów budowlanych. Do dziś przetrwała tylko południowa wieża i część muru.

W roku 2005 miałem szczęście być wśród wolontariuszy pewnej polskiej firmy turystycznej i wzią-

łem udział w oczyszczaniu zabytku ze śmieci, krzaków i drzew. Wtedy też wieżę zakonserwowano beto-nową zaprawą.

Z Toków wracamy do Medynia i drogą Т 2010 jedziemy do Zba-raża. Po 31 km jesteśmy na miejscu.

Zamek w Zbarażu wybudował kniaź Dymitr Korybut pod koniec XIV wieku. Jeden z jego potomków – Bazyli Nieświcki w 1474 roku, nie mogąc obronić się przed Tata-rami chana Ajdora, spłonął w nim z całą załogą. Zamek odbudowano, ale Tatarzy jeszcze kilkakrotnie go oblegali. Ostatecznie w 1589 roku twierdza została zniszczona. Nowy

Zamek Korybuta-Zbaraskich w Zbarażu z 1620 roku

Fragment fortyfikacji w Skałacie

Fot.

Dm

ytro

Ant

oniu

k

Fot.

Dm

ytro

Ant

oniu

k

11 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie Ludzie z Kresów

Honor żołnierzaFranciszek Niepokólczycki mógł uniknąć procesu, zostać generałem i otrzymać order Virtuti Militari. Wybrał wierność złożonej przysiędze, dlatego trafił na ławę oskarżonych. Otrzymawszy karę śmierci, nie poprosił o ułaskawienie.

Historia pochodzącego z Ży-tomierza Polaka, pułkow-nika Wojska Polskiego, pre-

zesa Zrzeszenia Wolność i Nieza-wisłość (WiN) to przykład tego, jak w chwili najwyższej próby zacho-wuje się człowiek honoru, żołnierz Polski niepodległej. Franciszek Niepokólczycki w momencie aresz-towania przez UB 22 października 1946 roku, stanął przed wyborem: współpracować ze śledczymi, którzy w zamian proponowali mu awans generalski, Order Virtuti Militari IV klasy oraz stanowisko w urzędzie Polski Ludowej, czy pozostać wier-nym ideałom, za które walczył i za które był gotów oddać życie.

Podczas pokazowego procesu, toczącego się od 11 sierpnia do 10 września 1947 roku przed Re-jonowym Sądem Wojskowym w Krakowie przeciwko II Zarzą-dowi Głównemu WiN i działaczom PSL, płk Franciszek Niepokólczycki oświadczył, że jako żołnierz służył narodowi i wypełniał rozkaz. „Nie wysługiwałem się obcym”, podkre-ślił. Został skazany na karę śmierci, odmówił jednak zwrócenia się do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta z prośbą o ułaskawienie. Ostatecznie wyrok zamieniono mu na dożywocie, a potem – 12 lat wię-zienia. Na wolność wyszedł na fali

tzw. odwilży, 22 grudnia 1956 roku. Nie wystąpił do władz z prośbą o re-habilitację. Do końca inwigilowany przez służby.

Franciszek Niepokólczycki uro-dził się 27 października 1900 roku w Żytomierzu jako syn stolarza An-toniego i Pauliny z Sielskich. Naj-pierw uczył się w miejscowym gim-nazjum rosyjskim, a od 1918 roku w Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej im. Tadeusza Czackiego. W tym samym czasie wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej na Żytomierszczyźnie. O jego dalszym losie zadecydowało uczestnictwo w tajnej szkole oficerskiej przy Ko-mendzie Naczelnej III POW. Szybko awansował i w 1919 roku został ko-mendantem POW w okręgu żyto-mierskim w stopniu podchorążego. O dobrych podstawach, jakie dała mu ta szkoła, niejednokrotnie wspo-minał, pisząc, że przedstawiono

mu prawdziwą twarz imperium ro-syjskiego. „Cele polityki rosyjskiej w stosunku do Polski aż za dobrze były mi znane, jak również znałem sam bolszewizm (wszak wywodzę się z KN-III POW), a tam dobrze odczuliśmy wszystko na własnej skórze”, wspominał w liście do jed-nego z przyjaciół.

Po zajęciu Ukrainy przez bol-szewików został schwytany przez Czeka. Do legendy przeszła jego brawurowa ucieczka z aresztu. Wal-czył w wojnie polsko-bolszewickiej jako dywersant i wywiadowca. Do-służył się funkcji zastępcy dowódcy oddziału partyzanckiego przy sze-fostwie frontu ukraińskiego. Było to w czasach, kiedy Symon Petlura wycofał się z armią do Rzeczy-pospolitej w celu przegrupowa-nia oddziałów i wznowienia walki z bolszewikami. Na Ukrainie zo-stały wtedy sformowane oddziały

partyzanckie, które miały wspierać nową ofensywę.

Atak niemiecko-bolszewicki na Polskę w 1939 roku zastał majora Niepokólczyckiego w Warszawie w szeregach Armii „Modlin” – był dowódcą 60 batalionu saperów.

Stanął na czele grupy przygoto-wującej zamach na Adolfa Hitlera, który 5 października odbierał de-filadę zwycięzców w pokonanej stolicy Polski. Jednak ładunki tro-tylu nie zostały zdetonowane, bo wcześniej Niemcy usunęli cywilów z centrum miasta. W 1940 roku zo-stał mianowany dowódcą Związku Odwetu Związku Walki Zbrojnej. Kierował m.in. sabotażem prze-mysłowym i akcjami dywersyjno--bojowymi. W 1943 roku był już zastępcą szefa Kedywu (Kierow-nictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej) Augusta „Nila” Fieldorfa. Brał udział w powstaniu

Proces sądowy nad akowcem z Żytomierza Franciszkiem Niepokólczyckim, wrzesień 1946 r.

Józef Piłsudski w BerdyczowieSpotkanie Naczelnego Wodza z atamanem Symonem Petlurą przypieczętowało polsko-ukraińską współpracę wojskową. Jednak nie zagwarantowało Ukrainie niepodległości.

1920 rok w historii Ukraińskiej Republiki Ludowej był szczególny chociażby dlatego, że był ostatnim rokiem istnienia niepodległej Ukra-iny. Także dlatego, że w tym roku ukształtował się ukraińsko-polski sojusz międzypaństwowy. Niemal w centrum tych wydarzeń znalazło się nieduże miasteczko Berdyczów, bo właśnie tu spotkali się przy-wódcy obydwu zaprzyjaźnionych państw. W sowieckiej historiografii fakt spotkania w Berdyczowie mar-szałka państwa polskiego Józefa Pił-sudskiego i prezydenta Ukraińskiej Republiki Ludowej, naczelnego ata-mana Symona Petlury jest opisany w jednym wersie. Dlaczego bowiem – rozumują sowieccy historycy – przypominać o istnieniu niezależnej Ukrainy? Dzisiaj można odrzucić

motywy polityczne i opowiedzieć o tym wydarzeniu dokładniej.

21 kwietnia 1920 roku kierownic-two URL i Polski podpisało umowę warszawską, której częścią była konwencja wojskowa. Na jej mocy oba państwa stawały się sojuszni-kami w walce z Rosją Sowiecką. Pretekstem do podpisania umowy była chęć Ukraińców pozyskania sojusznika w obronie niepodległości swojego kraju.

Cztery dni później połączone wojska polsko-ukraińskie (20 tys. polskich i 15 tys. ukraińskich żoł-nierzy) przekroczyły Zbrucz i roz-poczęły ofensywę w kierunku Ki-jowa. Już 27 kwietnia zdobyły Ber-dyczów. 2 maja do miasta wkroczyła 6. Dywizja Strzelców URL. Na cześć tego wydarzenia w Berdyczo-wie została odprawiona msza święta i odbyła się parada wojskowa.

5 maja na dworcu kolejowym do-szło do spotkania marszałka Piłsud-skiego i Symona Petlury. Pierwszy przybył do miasta Józef Piłsudski. Rozmowa obydwu polityków odby-wała się w pociągu polskiego mar-

szałka. Oto jak opisał to spotkanie polski prozaik i publicysta Juliusz Kaden-Bandrowski: „Podali sobie ręce, skłonili głowy i pocałowali się. Mnie wydarzyło się, że na tym po-całunku, jak na czułej wadze zawisł horror całej krwi atamanów i ich pomocników, cały ból długotrwałej walki, ból dróg i bezdroża, pożarów i zniszczeń, umowności i rozejmów (...)”.

Po oficjalnych rozmowach Sy-mon Petlura i Józef Piłsudski wyszli z wagonu i jeszcze długo omawiali warunki współpracy. Zachowana fotografia pokazuje ich na tle kole-jowej wieży wodociągowej. W tym dniu ataman Petlura przeprowadził przegląd składu osobowego dywizji siczowych, które przebywały tu na półtoramiesięcznych ćwiczeniach wojskowych, po czym wręczył do-wódcom kozackie malinowe ubra-nia ze złotym tryzubem w niebie-skim trójkącie z hasłem: „Za wy-zwolenie Ukrainy”.

W tym dniu odbyła się także na-rada polskiego sztabu. Marszałek nie krył swych obaw: „Postawiłem

na kartę ostatnią możliwość zrobie-nia czegoś na korzyść Polski i osła-bienia potęgi Rosji w przyszłości. Kiedy uda się pomóc utworzyć nie-podległą Ukrainę, która stanie się przeponą między nami i Rosją, ta ostatnia przez wiele lat nie będzie nam zagrażała (...) Lecz problem w tym, czy Ukraina powstanie, czy ma ona dość sił i ludzi, żeby się zor-ganizować. My nie możemy tutaj być zawsze, dlatego zwracam się do miejscowych Polaków, żeby mnie zrozumieli i pomogli. To jest w ich interesie, nie zajmować się sabota-żem, a razem z Ukraińcami tworzyć państwo.

Granic z 1772 roku odnawiać nie będę, jak kiedyś pragnąłem. Polska nie potrzebuje tych ziem (...) Innego wyjścia nie ma, jak stworzyć samo-dzielną Ukrainę. Niestety, Petlura nie odgrywa tutaj żadnej roli. Jest tylko narzędziem, nic więcej. Kiedy nie uda się tutaj nic zrobić, zosta-wimy ten chaos na pastwę losu.... A co będzie dalej, pokaże przy-szłość”.

Społeczność miasta radośnie witała wodzów ukraińskiego i pol-skiego. Po zakończeniu uroczysto-ści obie delegacje wraz z wojskami przemaszerowały ulicą Białopolską (dziś Europejska) od dworca kole-jowego, obok kościoła św. Barbary, do klasztoru Karmelitów Bosych. Podczas marszu berdyczowianie ob-sypywali ich kwiatami. Na koniec, jak wspominali starzy mieszkańcy, Piłsudski wszedł do klasztoru na mszę świętą.

Czy spotkanie w Berdyczowie miało jakieś znaczenie dla Ukrainy? W znaczeniu wojskowym na pewno tak. Wydarzenia na froncie ukraiń-skim rozwijały się dość szybko i już 7 maja wojsko polskie wraz z od-działami ukraińskimi zajęło Kijów. Co prawda bez walk, ponieważ Ar-mia Czerwona w pośpiechu uciekła ze stolicy i polska załoga dojechała od Puszczy-Wodycy do Kijowa tramwajem.

Na podstawie artykułu Jerzego Melnyka w Mozaice Berdyczowskiej

(nr 2, 2014 rok)

warszawskim jako szef wydziału sa-perów. Po jego upadku dostał się do niewoli, gdzie przebywał do stycz-nia 1945 roku.

Wstąpił do powstałej 2 września w Warszawie antykomunistycz-nej organizacji niepodległościowej Ruch Oporu bez Wojny i Dywer-sji „Wolność i Niezawisłość”. Jej twórcy chcieli w ten sposób zama-nifestować niezgodę podziemia na bezwarunkową kapitulację wobec komunistów w Polsce, oraz dać mo-ralne wsparcie pozostającym w kon-spiracji żołnierzom AK. Pierwszy prezes WiN płk. Jan Rzepecki zo-stał wkrótce (listopad 1945) aresz-towany. Ufając, obietnicom władz, wezwał swoich podwładnych do ujawnienia się i zaprzestania walki, wysyłając do nich na prywatne ad-resy listy. To wywołało falę areszto-wań. Niepokólczyckiemu udało się w ostatniej chwili uciec – wysko-czył przez okno mieszkania. Stanął na czele organizacji. Jako prezes II Zarządu Głównego WiN odbudował struktury Zrzeszenia, zorganizował wywiad i nawiązał łączność z za-granicą. Wpadł po roku. W jednym z konspiracyjnych listów wysłanych przez kuriera do Londynu wspomi-nał, że został zdradzony przez bliską osobę: „Zaledwie zacząłem dobie-rać przede wszystkim ludzi i szkolić jako tako kadry, sam poszedłem za kraty, i to, zawdzięczając wskazów-kom jednego z dawnych moich zna-jomych towarzyszy, które to wska-zówki przysłał z więzienia. Stało się to 22 października 1946 r., kiedy to [dyrektor Wydziału Śledczego MBP mjr Józef] Różański zjawił się u mnie w lokalu w towarzystwie ko-goś z naszych”.

W więzieniu Franciszek Nie-pokólczycki spędził 122 miesięcy. Po wyjściu imał się różnych za-jęć. Zmarł 11 czerwca 1974 roku w Warszawie. Nawet po śmierci był groźny dla komunistów. Władze za-broniły wszelkich publikacji na jego temat, by nie dopuścić do powstania legendy o bohaterze. Nie wolno było publikować nawet jego nekrologów.

Jan Matkowski

Fot.

Inte

rnet

12Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieProza kresowa / Ludzie z kresów

Joseph Konrad- -Korzeniowski

(1857-1924)

PROZA KRESOWA

Joseph Conrad (właśc. Józef Teodor Konrad Korzeniow-ski) urodził się w 1857 roku

w Berdyczowie na Kresach I RP, jako jedyny syn Apolla Korzeniowskiego oraz Ewe-liny z Bobrowskich. Oboje po-chodzili z rodzin ziemiańskich. Ojciec przyszłego pisarza był zaangażowany w działalność niepodległościową, za co został 21 października 1861 roku aresz-towany i zesłany w głąb Rosji razem z całą rodziną. Niedługo potem matka Konrada umarła na gruźlicę. Osieroconym chłop-cem opiekował się ciężko chory ojciec. Wkrótce również zmarł, zaraz po zwolnieniu z zesłania. Po stracie ojca chłopak trafił pod opiekę wuja Tadeusza Bo-browskiego, z którym mieszkał w Krakowie i Lwowie.

Życie siedemnastoletniego Korzeniowskiego uległo zmianie po 13 października 1874 roku, kiedy wyjechał do Marsylii, by zaciągnąć się do marynarki. Przez cztery lata służył we flocie francuskiej, jednak jako poddany cara podlegał służbie wojskowej i aby pływać pod francuską ban-derą, musiał mieć pozwolenie władz rosyjskich. W 1878 roku zaciągnął się do służby w bry-tyjskiej marynarce handlowej. Po ośmiu latach otrzymał tytułu kapitana żeglugi oraz obywatel-stwo brytyjskie. Odbył liczne rejsy, m.in.: do Indonezji, Indii oraz Australii.

W związku z upowszech-nieniem się parowców, wyma-gających nie tak licznej załogi, coraz trudniej było o pracę. W 1890 roku przyjął posadę w Kongo, gdzie służył, jako ka-

pitan na statku rzecznym. Z po-wodu choroby wrócił do Anglii i objął spadek po wuju Tadeuszu Bobrowskim.

Zajął się pisarstwem. Pierw-szą powieść „Szaleństwo Almay-era” ukończył w roku 1895. Rok później ożenił się z Jessie Geo-rge, z którą doczekali się dwóch synów: Borysa Alfreda i Johna. Pisał kolejne powieści i nowele, z reguły dobrze przyjmowane przez krytykę, ale niezbyt popu-larne wśród czytelników.

Trzy razy odwiedzał Polskę (1890, 1893 oraz 1914). W póź-niejszych latach wielokrotnie wypowiadał się w publicystyce o sprawach swojej pierwszej ojczyzny. Choć pisał po angiel-sku, w kontaktach z Polakami posługiwał się wyłącznie języ-kiem polskim. Zmarł 3 sierpnia 1924 roku w Bishopsbourne, po-chowano go w pobliskim Canter-bury. Na grobie pisarza widnieje nazwisko w polskim brzmieniu: Józef Teodor Konrad Korze-niowski.

Słowo Polskie

Fragment opowiadania

„Jądro ciemności” (1899)Jol krążowniczy „Nellie” ob-

rócił się na kotwicy bez trzepotu żagli i stanął nieruchomo. Przy-pływ się skończył, wiatr ucichł prawie zupełnie, a że jacht kiero-wał się w dół rzeki, nie pozosta-wało nic innego, tylko zatrzymać się i czekać odpływu.

Przymorski obszar Tamizy rozciągał się przed nami jak po-czątek nieskończonego wodnego szlaku. Morze i niebo w oddali spajały się z sobą bez śladu, a w świetlistej przestrzeni wy-suszone na słońcu żagle szkut dryfujących w górę z przypły-wem zdawały się tkwić spokoj-nie w kępkach czerwonych, ostro zakończonych płócien, błyska-jąc pokostowanymi rozprzami. Mgła stała na niskich brzegach, ścielących się ku morzu coraz cieńszą warstwą. Powietrze było ciemne nad Gravesend, a jeszcze dalej w głąb zdawało się zgęsz-czać w ponury mrok, skupiony w posępnym bezruchu nad naj-bardziej rozległym i najpotęż-niejszym miastem świata.

Naszym kapitanem i gospo-darzem był Dyrektor różnych to-warzystw. Wszyscy czterej spo-

glądaliśmy ku niemu serdecznie, gdy stał na dziobie tyłem do nas patrząc w stronę morza. Na ca-łej rzece me było widać nic, co wyglądałoby tak bardzo po wod-niacku. Przypominał pilota, który dla marynarza jest wcieleniem tego, co zasługuje na najwyższe zaufanie. Trudno było sobie wy-obrazić, Ze teren jego pracy nie leży het, tam, u świetlanego uj-ścia rzeki, lecz w górze Tamizy, wśród posępnego mroku.

Jednoczyła nas – jak już gdzieś powiedziałem – więź mo-rza. Nie tylko nie pozwalała, aby-śmy o sobie zapomnieli w czasie długich okresów rozstania, ale uczyła nas wzajemnej pobłażli-wości dla naszych opowiadali, a nawet poglądów. Prawnik – najmilszy z towarzyszy – miał ze względu na pokaźną ilość lat i cnót jedyną poduszkę na po-kładzie i leżał na jednej derce. Księgowy wydobył już pudełko z dominem i zabawiał się usta-wianiem domków z kostek. Marlow siedział skrzyżowawszy nogi, w głębi rufy, oparty o be-zanmaszt(...)

Polski filantrop z Kijowa

Na przełomie XIX-XX stule-cia powszechna była opinia, iż nie ma drugiego takiego

miasta, gdzie byłaby tak rozwinięta dobroczynność, jak Kijów. Funk-cjonowało tu około stu instytucji opieki, komitetów i towarzystw filantropijnych zajmujących się pomocą niezamożnym warstwom ludności. Istniały bezpłatne schro-niska dla bezdomnych i przytułki dla starców, domy miłosierdzia i ta-nie jadłodajnie, kamienice z tanimi mieszkaniami i wiele innych podob-nych obiektów.

Towarzystwa charytatywne i pry-watne osoby na własny rachunek or-ganizowały i utrzymywały szpitale i ambulatoria, przedszkola, żłobki i dzienne przytułki dla dzieci robot-ników, szkoły powszechne i tech-nika.

Kijów zamieszkiwali przedsta-wiciele różnych narodowości i wy-znań. Nie wszyscy czuli się dobrze w ogólnodostępnych placówkach

medycznych, zwłaszcza kiedy reli-gia obligowała ich do przestrzegania specyficznych reguł dotyczących choćby odżywiania. Dlatego mniej-szości utrzymywały własne obiekty lecznicze. Niektóre przetrwały do naszych czasów.

W historii dobroczynności Ki-jowa ważną rolę odegrali także Po-lacy. Jednym z nich był Stanisław Karol Syroczyński h. Jelita. Ten wła-ściciel ziemski założył w 1906 roku razem z Romanem Dmowskim Stronnictwo Pracy Narodowej na Rusi. W sporze romantycznego re-wolucjonizmu z pozytywistycznym pragmatyzmem wybrał ten drugi kierunek i zdecydował się kandy-dować do Rady Państwa – wyższej izby parlamentu rosyjskiego, do której wybory ogłosił car w celu zła-godzenia nastrojów rewolucyjnych. 17 kwietnia 1906 roku Syroczyński został posłem z guberni kijowskiej i tę funkcję pełnił do 1909 roku.

Ważną inicjatywą Stanisława Syroczyńskiego był pomysł bu-dowy w Kijowie polskiego szpi-tala. Na ten cel przeznaczył za ży-cia i w testamencie 150 tys. rubli (ogólny koszt budowy wyniósł 222 tys. rubli). Rozpoczął także zbiórkę funduszy na ten cel, która była kontynuowana po jego śmierci. W nekrologu zamieszczonym w ga-zecie polskiej „Dziennik Kijowski” żona, powołując się na ostatnią wolę męża, zamieściła prośbę, aby za-miast kwiatów składać ofiary na bu-dowę szpitala. Dzięki ofiarności pol-skiego filantropa i wielu kijowskich Polaków w okolicy Łukjanowki (obecnie przy ul. Manuilskiego 32) zbudowano szpital rzymskokato-licki według projektu innego Polaka Karola Iwanickiego. Został oddany do użytku w 1914 roku i nosił imię Syroczyńskiego. Ale o tym wiedzą dziś już tylko historycy.

Niecały zespół obiektów szpital-nych dotrwał do dnia dzisiejszego. W jednym z ocalałych budynków mieści się Instytut Neurochirurgii. Przetrwał też blok ambulatorium.

Irina Geraszczenkowa, Dmytro Małakow

W historii dobroczynności miasta złotymi zgłoskami zapisał się właściciel ziemski i działacz społeczny, członek Rady Państwa Imperium Rosyjskiego – Stanisław Syroczyński.

Przebudowane ambulatorium szpitala katolickiego w Kijowie

Nowy konsul z wizytą w Żytomierzu10 września konsul generalny RP w Winnicy Tomasz Olejniczak spotkał się z prezesami organizacji polskich w obwodzie żytomierskim.

Celem spotkania było zapoznanie się z działalnością polskich organi-zacji oraz przekazanie informacji o współpracy z nimi Konsulatu RP. Omówiono również przygotowanie uroczystości z okazcji Dni Kultury Polskiej w Żytomierzu, trudności z zapisaniem się na rozmowę na Kartę Polaka i złożenia wniosków wizowych.

Na podstawie informacji ŻOZPUKonsul generalny Tomasz Olejniczak (trzeci od lewej) i konsul Krzysztof Rosiński (drugi z lewej) podczas spotkania z żytomierskimi Polakami i duchowieństwem

Fot.

Red

akcj

aFo

t. ŻO

ZPU

13 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie Gorący temat

Rząd Ewy Kopacz nie słyszy apeli Polaków z Donbasu o ewakuację Polscy mieszkańcy Mariupola od dłuższego czasu sygnalizują polskim władzom chęć przyjazdu do ojczyzny przodków. Słowa premier Kopacz wygłoszone w połowie sierpnia bardzo ich zdziwiły.

Premier Ewa Kopacz w drugiej połowie sierpnia zapewniała, że polski konsulat w Charko-

wie jest w stałym kontakcie z Polo-nią na wschodzie Ukrainy i że je-śli dotrą tam sygnały, że ktoś chce przyjechać do Polski, poprzez kon-sulat trafią do ministra spraw zagra-nicznych.

– Dzisiaj o takich sygnałach nic nie wiem. Będziemy kontynuować pomoc, którą do tej pory czynimy. Zarówno w formie stypendiów, ale i w formie pomocy material-nej, którą ślemy w poszczególnych transportach – podkreśliła szefowa rządu.

Artykuł z powyższymi słowami premier Kopacz, opublikowany na stronie Polskiego Radia, trafił przed oczy Polaków z Mariupola. Jakież było ich zdziwienie, kiedy po mie-siącach bezskutecznego pukania do wszystkich urzędów, słania listów

i apelowania, dowiedzieli się, że pani premier nic o tym nie wie!

Zarząd Polsko-Ukraińskiego Sto-warzyszenia Kulturalnego w Mariu-polu z prezesem Andrzejem Iwasz-kiem postanowili przygotować list do Kancelarii Prezydenta, Premiera i sejmowej Komisji Łączności z Po-lakami za Granicą i senackiej Ko-misji Spraw Emigracji i Łączności

z Polakami za Granicą, w którym sformalizowaliby te apele Polaków z Mariupola. Czytamy w nim m.in.:

„My, Polacy z Mariupola, nie mamy wygórowanych wymagań, jesteśmy gotowi pracować społecz-nie za bezpieczny dach nad głową i sprzątać ulice w razie potrzeby na terenie naszej historycznej Ojczy-zny. Słuchając zapewnień, że Polska

jest gotowa przyjąć setki uchodź-ców – muzułmanów, ubolewamy, że dla nas – katolików, potomków represjonowanych Polaków, dzieci i wnuków przymusowo wywiezio-nych przez NKWD z Podola i te-renów byłej II RP do Donbasu pol-skich żołnierzy, nauczycieli, urzęd-ników, nie ma miejsca w naszej historycznej Ojczyźnie”.

Pogrzeb ofiar ostrzału dzielnic mieszkaniowych w Mariupolu przez prorosyjskich terrorystów w styczniu. Następnym razem w takich trumnach mogą leżeć także Polacy

Tymczasem polski rząd chwali się sukcesem pierwszej fali ewa-kuacji. – Cieszę się, że dzięki po-mocy samorządów, przedsiębiorców oraz organizacji pozarządowych udało nam się dotrzymać danego w styczniu słowa i zapewnić prawie 200 osobom ewakuowanym z Don-basu mieszkania i pracę – powie-działa szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Teresa Piotrowska.

Osoby ewakuowane 10 stycznia z Doniecka i Ługańska przez sześć miesięcy miały zapewniony pobyt w ośrodkach i całodzienne wyży-wienie. W tym czasie przeszły akli-matyzację, uczyły się języka pol-skiego i przygotowywały do osie-dlenia w Polsce. Dzieci od początku chodziły do polskich szkół. Obecnie rodziny opuściły już ośrodki i roz-poczęły samodzielne życie.

Ewakuowani zamieszkali w loka-lach zaproponowanych przez wła-dze miejskie i w mieszkaniach wynajmowanych, m.in. w Nowym Sączu, Warszawie, Szczecinie, Wałbrzychu, Poznaniu, Gdańsku, Bydgoszczy. Osoby te zostały za-trudnione m.in. w ośrodku szkole-niowym Straży Granicznej, Uczelni Łazarskiego, a także w prywatnych firmach zajmujących się produkcją m.in. instalacji grzewczych i sani-tarnych.

Jerzy Wójcicki

Polski obywatel od 4 lat jest więziony w OdessieCzłonkowie oficjalnej misji Sejmu RP, posłowie Małgorzata Gosiewska (PiS) i Marcin Święcicki (PO), obserwowali kolejną rozprawę sądową dziennikarza Aleksandra Orłowa. Obrońcy praw człowieka uważają, że jest on przetrzymywany w areszcie śledczym, ponieważ walczył z korupcją na Ukrainie.

Rozprawa przed odeskim sądem, która odbyła się 19 sierpnia, była już setna z kolei. Aleksander Or-łow, obywatel Polski, jest oficjalnie oskarżony o zlecenie i współudział w zabójstwie inspektora Inspekcji Transportu Samochodowego Ser-giusza Mroczki. Jednak według polskich organizacji pozarządowych tak naprawdę chodzi o zamknięcie mu ust w sprawach, którymi zajmo-wał się jako dziennikarz śledczy: opisywanie przypadków korupcji na Ukrainie. On sam nie przyznaje się do winy.

Orłow pracował jako redaktor naczelny portalu Nabat, zajmu-jącym się nadużyciami władzy. Opisywał m.in. sprawę zaginięcia dziennikarza Georgija Gongadze, działania korupcyjne w odeskich portach, prokuraturze, współpracę

milicji z międzynarodowymi gru-pami przestępczymi, korupcję ode-skich oligarchów, m.in. Serhija Ki-wałowa, który jako przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej był odpowiedzialny za fałszowanie wyników wyborów prezydenckich w 2004 roku, co doprowadziło do wybuchu rewolucji pomarańczo-wej. Kiwałow – symbol korupcji na Ukrainie – do dziś nie stracił wpły-wów, jest deputowanym do Rady Najwyższej i przewodniczącym Ko-misji Sprawiedliwości RN.

Dziennikarz został aresztowany w 2011 roku i od tego czasu prze-bywa w areszcie śledczym. Od 4 lat nie widział swoich córek (8 i 13 lat),

niedawno przeszedł poważną ope-rację nerek. Mimo fatalnego stanu zdrowia i zaawansowanego wieku (60 lat) jest przetrzymywany w fatalnych warunkach – w celi jest brud, robactwo, przegniłe materace. Parę razy został pobity przez współ-osadzonych. Jak czytamy na portalu Fundacji Otwarty Dialog, „wobec Orłowa wielokrotnie stosowano tortury oraz wywierano presję na ro-dzinę. […] Już na samym początku adwokat poinformował go, że śled-czy żądają 500 tys. dolarów za »za-łatwienie sprawy«”.

Sąd 19 sierpnia po raz kolejny odroczył rozprawę, tym razem z powodu nieobecności obrońcy społecznego jednego z dwóch współoskarżonych. Są to członko-wie gangu przestępczego, których odnaleziono dopiero po czterech latach. Oskarżenie opiera się wła-śnie na ich zeznaniach. Zatrzymani sprawcy zabójstwa najpierw zezna-wali na niekorzyść Orłowa, później jeden z nich zmienił zeznania.

Decyzja sądu wywołała protest zgromadzonej publiczności, wśród której było kilkudziesięciu ukraiń-skich i polskich działaczy związa-nych z organizacjami walczącymi o prawa człowieka. Ich zdaniem to klasyczne przeciąganie postępowa-nia przy słabym materiale dowo-

dowym. Protestujący nie pozwalali przez dłuższy czas, aby sędziowie opuścili salę rozpraw. Tym udało się to dopiero po pół godzinie. Alek-sandra Orłowa musiała zaś wypro-wadzić specjalna jednostka policji. Obrońcy praw człowieka okupowali salę jeszcze dwie godziny i odczyty-wali policjantom fragmenty konsty-tucji Ukrainy.

Rozprawę obserwowali delegaci polskiego Sejmu posłowie Mał-gorzata Gosiewska (PiS) i Marcin Święcicki (PO). Byli także przedsta-wiciele Konsulatu Generalnego RP w Odessie, obserwatorzy z polskiej Fundacji Otwarty Dialog (ODF) i historyk Kazimierz Wóycicki, członek zarządu fundacji Krzyżowa.

„Z poseł Małgorzatą Gosiewską i konsulami odwiedziliśmy wcze-śniej naczelnika aresztu, zastępcę przewodniczącego sądu i oczywi-ście samego Orłowa, spotkaliśmy się też z jego żoną. Władze uprzej-mie nas przyjmowały i informo-wały, że wszystko jest zgodne z pra-wem, Orłow sam żąda dodatkowych czynności, co rzekomo jest główną przyczyną przedłużania sprawy, cztery lata bez wyroku to długo, ale sprawa jest złożona, a Orłow po zmianie środka zapobiegawczego z aresztu na obowiązek meldowania się na milicji może być groźny dla...

sędziów” – napisał na swojej stronie w FB poseł Święcicki.

Pisma z interwencjami doty-czącymi Aleksandra Orłowa wy-stosowali wcześniej do swoich od-powiedników były już prezydent Bronisław Komorowski i marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

Kłopoty Orłowa zaczęły się 15 lat temu. W 2000 roku został oskarżony o nielegalne posiadanie narkotyków. Mimo że sądy różnych instancji uniewinniały go lub sprawę uma-rzały. Sąd Apelacyjny za każdym razem (trzy razy) uchylał te orze-czenia i przekazywał sprawę do po-nownego rozpatrzenia. Europejski Trybunał Praw Człowieka ostatecz-nie uznał, że w sprawie Orłowa czas trwania postępowania był zbyt długi i orzekł odszkodowanie w wysoko-ści 3000 euro. Jednak jego sprawa nie została umorzona.

Aleksander Orłow jest członkiem Związku Dziennikarzy Ukrainy, obrońcą praw człowieka i ojcem trojga dzieci, w tym dwojga mało-letnich.

Słowo Polskie

Aleksandra Orłowa poddawano torturom – twierdzą obrońcy praw człowieka

Fot.

Kaz

imie

rz W

oyci

cki

Fot.

gosc

.pl

14Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskieWydarzenia

Objazdowa Szkoła Języka Polskiego

Na pierwszych zajęciach prezes Stowarzyszenie In-tegracja Europa-Wschód

(SIEW) Krzysztof Kalita, wolon-tariusze oraz Natalia Szumlańska opowiedzieli blisko stu młodym żytomierzanom o polskiej kultu-rze i tradycjach, sprawdzili poziom ich znajomości języka polskiego, a najbardziej aktywnych nagrodzili ciekawymi upominkami. Lekcja od-była się w Szkole nr 36 im. Dąbrow-skiego, której dyrekcja nawiązała współpracę z SIEW.

Lekcje w Objazdowej Szkole Języka Polskiego nie polegają na wysłuchiwaniu nudnych wykładów, lecz są interaktywną i zachwycającą zabawą z nagrodami i ciekawymi

opowieściami na temat Polski, Unii Europejskiej i Ukrainy jako członka europejskiej rodziny.

Żytomierz, Korosteń, Owrucz, Malin, Radomyśl, Brusiłów, Koro-styszew, Marianówka, Nowograd Wołyński, Popielnia i Berdyczów to trasa szkoły objazdowej SIEW na terenie centralnego i wschodniego Wołynia. W obwodzie winnickim kielczanie zorganizowali już ponad dwadzieścia podobnych spotkań.

– Naszym celem jest poszukiwa-nie nowych partnerów do współ-pracy. Ciekawi nas, jaką popularno-ścią cieszy się język polski w tych obwodach Ukrainy, gdzie mieszka najwięcej Polaków. Chcemy przy-

gotować grunt dla naszych kolej-nych przyjazdów, mamy nadzieję, że Objazdowa Szkoła z Języka Pol-skiego posłuży zwiększeniu zain-teresowania ukraińskich placówek szkolnych i organizacji społecznych odkrywaniem nowych horyzontów dla realizacji swoich własnych ma-rzeń i projektów – mówił Krzysztof Kalita.

Od 14 do 20 września SIEW od-wiedzi szkoły oraz inne instytucje w obwodzie żytomierskim, zainte-resowane nawiązaniem współpracy przy realizacji wspólnych polsko--ukraińskich projektów. Kieleckie stowarzyszenie wdraża swoje pomy-sły nie tylko w dziedzinie edukacji, lecz także proponuje innowacyjne rozwiązania gospodarcze i organi-zuje warsztaty dla przedstawicieli ukraińskiego biznesu w Polsce.

Słowo Polskie

14 września została przeprowadzona inauguracyjna lekcja języka polskiego, rozpoczynająca cykl zajęć promujących język i kulturę polską w obwodzie żytomierskim. Projekt zorganizowało Stowarzyszenie Integracja Europa-Wschód.

Krzysztof Kalita (w białym podkoszulku) i ekipa wolontariuszy SIEW w żytomierskiej Szkole nr 36

Szkolenie medialne dla redaktorów portaliPrzy wsparciu Fundacji Solidarności Polsko- -Czesko-Słowackiej od 9 do 22 sierpnia odbyły się szkolenia w ramach programu Wsparcie Niezależnych Wydawnictw w Eurazji.

W pierwszym etapie szkoleń udział wzięło pięcioro przedstawicieli or-ganizacji pozarządowych z Ukrainy, Rosji, Białorusi i Gruzji. Ukrainę reprezentowała przedstawicielka obwodu żytomierskiego Walentyna Szyszuk.

Program Wsparcie Niezależnych Wydawnictw w Eurazji ma na celu przede wszystkim ułatwienie pojed-nania i współpracy między różnymi narodami w Europie Środkowej

i Wschodniej. Głównym jego za-daniem jest pomoc organizacjom, które przygotowują się do walki z wszelkimi próbami kontroli pań-stwa nad myślą i słowem. Ma on

służyć organizacjom, dla których wolność słowa oznacza nie tylko wolność polityczną, ale również szansę porozumienia się z innymi krajami.

Szkolenie trwało dwa tygodnie i w większości było poświęcone na-byciu umiejętności budowania stron internetowych za pomocą progra-mów Adobe Photoshop CC, Adobe Dreamweaver CC, Adobe Muse CC, Adobe Edge Reflow, Adobe Edge Animate. Podczas zajęć uczestnicy otrzymali bardzo cenną wiedzę, opanowali umiejętności obsługi po-pularnych programów graficznych. Dowiedzieli się więcej o projekto-waniu stron internetowych i zasa-dach korzystania z CSS.

Program Wsparcie Niezależ-nych Wydawnictw w Eurazji prze-widywał: naukę tworzenia wła-snych stron WWW zawierających niezbędne elementy, w tym teksty i grafikę; zdobycie wiedzy w dzie-dzinie projektowania własnych wi-tryn, umieszczenia ich na serwerze

i zarządzania ich zawartością; na-ukę optymizowania wszystkich ele-mentów graficznych, skutecznego umieszczania informacji.

Uczestnicy mieli okazję odwie-dzić warszawską redakcję ogólno-polskiego dziennika „Gazeta Wy-borcza” oraz redakcję bezpłatnej miesięcznej gazety „Gazeta Połu-dniowa” we Wrocławiu. Podczas pobytu w Polsce zobaczyli, jak funkcjonują stacje: ogólnopolska TVN i niezależna telewizja białoru-ska Biełsat.

Goście z krajów byłego ZSRS nie tylko nauczyli się podstawowych zasad pracy w redakcji, lecz także zwiedzili najciekawsze miejsca Warszawy.

Studencki Klub Polski w Żytomierzu

Warsztaty praktyczne w polskich mediach

Młodzi Polacy z Ukrainy będą się uczyć w PolsceDwie osoby polskiego pochodzenia dzięki stypendium przyznanemu przez powiat nowosądecki zostały uczniami Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Starym Sączu.

– Powiat podjął decyzję o ma-terialnym wsparciu Polaków na Ukrainie – mówi Marek Pławiak, starosta nowosądecki. W ten spo-sób samorząd włączył się w dzieło pomocy ukraińskim Polakom, którzy znaleźli się w trudnej sy-tuacji.

Jak zapowiedział starosta Pławiak: – Od 1 września w Ze-spole Szkół Ponadgimnazjalnych w Starym Sączu rozpocznie naukę dwóch uczniów polskiego pocho-dzenia z Ukrainy. Otrzymają na ten cel stypendium. Będą miesz-kać w internacie międzyszkol-nym, a ich utrzymanie zostanie pokryte z przyznanego stypen-dium. Opłacą z niego pobyt i wy-żywienie, a także dostaną kie-szonkowe.

Podjęcie tej decyzji przez samorząd umożliwiła przyjęta

podczas ostatniej sesji Rady Po-wiatu Nowosądeckiego uchwała w sprawie określenia szczegóło-wych warunków, form, zakresu i trybu udzielania pomocy mate-rialnej uczniom szkół ponadgim-nazjalnych, dla których powiat nowosądecki jest organem prowa-dzącym. W uzasadnieniu uchwały czytamy: „Jednostka samorządu terytorialnego może przeznaczyć środki własne, a także środki pu-bliczne na realizację lokalnych programów, w tym jako stypen-dia dla osób niebędących oby-watelami polskimi, z przeznacze-niem na ich pobyt w placówkach oświatowych”.

Lata 2014 i 2015 były prze-łomowe, jeśli idzie o zwiększe-nie ilości ukraińskiej młodzieży w polskich szkołach średnich i uczelniach wyższych. Teraz do Polski w celu podjęcia nauki jadą nie tylko osoby polskiego pochodzenia z Kartą Polaka, ale także Ukraińcy, gotowi zapłacić niemałe pieniądze za europejski dyplom i wysoki poziom wiedzy praktycznej i teoretycznej.

Konstanty Leszek

Posiedzenie nowosądeckiej Rady Powiatowej w sprawie przyznania dwóm uczniom polskiego pochodzenia z Ukrainy stypendium

Fot.

Red

akcj

aFo

t. W

alen

tyna

Jus

upow

a

Fot.

Kon

stan

ty L

esze

k

15 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie Zbrodnie komunizmu

Gdy nie ma wroga, trzeba go wymyślićW latach 30. ubiegłego wieku przez Związek Sowiecki przetoczyła fala terroru rozpętana przez Stalina, pragnącego zachować pełnię władzy. Jej ofiarą padli niedawni towarzysze i współpracownicy genseka.

Lata 1936-1938 przeszły do hi-storii jako „wielka czystka”, w wyniku której została

wyniszczona w Związku Sowiec-kim elita polityczna, partyjna i in-telektualna. W trakcie tych działań zlikwidowano niemal wszystkich komisarzy ludowych, prawie cały korpus oficerski Armii Czerwonej, m.in. trzech z pięciu marszałków, w tym Michaiła Tuchaczewskiego, niemal cały średni i wyższy aparat partyjny. Nie oszczędzono rodzin zgładzonych. Bolszewicko-komuni-styczna machina tworzyła obraz do-mniemanego wroga. Pretekstem do wykonania wyroków śmierci były wyimaginowane winy oskarżonych, np. spiskowanie przeciwko Stali-nowi. Potężna operacja likwidacji najbardziej aktywnych warstw spo-łeczeństwa sowieckiego została roz-szerzona na przedstawicieli innych narodów zamieszkujących ZSRS. W tym celu Nikołaj Jeżow wskrzesił w aktach dawno już rozwiązaną Pol-ską Organizację Wojskową

Przez dwa lata NKWD z rozkazu Jeżowa i Stalina konsekwentnie mordowała Ukraińców, Polaków, Białorusinów, Rosjan i Niemców. W ramach tzw. operacji polskiej od Zbrucza do Moskwy funkcjonariu-sze NKWD zabili ponad 120 tys. mężczyzn i kobiet polskiego po-chodzenia. Nie oszczędzono nawet Polaków komunistów, którzy do-browolnie uciekli z II RP z powodu przekonań ideologicznych. Bilans ogólny wielkiej czystki to około miliona straconych, parę milionów aresztowanych i zesłanych do ła-grów.

Wojna Stalina przeciwko wła-snemu narodowi rozpoczęła się od listu Jeżowa.

List przewodni do rozkazu Jeżowa nr 00485 z dnia 11.08.1937 r.

Ściśle tajnePrzesyłamy razem z niniejszym

rozkazem tajny dokument o faszy-stowsko-powstańczej, szpiegow-skiej, dywersyjnej, defetystycznej i terrorystycznej działalności wy-wiadu polskiego w ZSRS, a także materiały ze śledztwa w sprawie POW, które ujawniają obraz długo-letniej i stosunkowo bezkarnej dzia-łalności dywersyjno-szpiegowskiej wywiadu polskiego na terytorium Związku Sowieckiego.

Z materiałów tych widać, że wy-wrotowa działalność wywiadu pol-skiego była i nadal jest prowadzona, że bezkarność tej działalności można wyjaśnić jedynie złą pracą organów

Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego i brakiem należytej uwagi czekistów wobec tego zagro-żenia.

Nawet teraz praca nad likwi-dacją polskich grup dywersyjno--szpiegowskich i organizacji POW w terenie nie rozwinęła się w pełni. Tempo i skala śledztwa są skrajnie małe. Podstawowe kontyngenty wywiadu polskiego nie zostały na-wet zewidencjonowane (z ogólnej masy zbiegów z Polski, liczącej około 15 tys. ludzi, zarejestrowano w całym Związku Sowieckim tylko 9 tys. osób). W zachodniej Syberii spośród znajdujących się na jej te-rytorium ok. 5 tys. zbiegów zareje-strowano nie więcej niż 1 tys. Taka sama sytuacja jest z ewidencją emi-grantów politycznych z Polski. Jeśli zaś chodzi o pracę agenturalną, to jej prawie zupełnie brak. Co więcej, istniejąca agentura z zasady jest po-dwójna, podstawiona przez polski wywiad.

Niewystarczająco zdecydowana likwidacja kadr wywiadu polskiego jest bardzo niebezpieczna. Zwa-żywszy że kiedy zostało rozbite moskiewskie centrum POW i aresz-towano wielu najaktywniejszych jego członków, wywiad polski, przewidując nieuchronność dal-szych wpadek, próbuje uruchomić, a w poszczególnych przypadkach już uruchamia, nową siatkę dywer-syjną w systemie gospodarki ZSRS, a przede wszystkim w obiektach o charakterze obronnym.

W związku z tym podstawo-wym zadaniem organów GZBP jest w chwili obecnej rozbicie antysowieckiej działalności wy-wiadu polskiego i pełna likwidacja nietkniętych dotąd szerokich dy-wersyjno-powstańczych komórek POW i podstawowych kontyngen-

5. Wszystkich aresztowanych, w miarę ujawniania ich winy w trak-cie śledztwa, dzielić na dwie kate-gorie:

a. pierwsza kategoria, do której należy cała szpiegowska, dywer-syjna, szkodnicza i powstańcza ka-dra polskiego wywiadu, podlega rozstrzelaniu;

b. druga kategoria – mniej ak-tywni z nich – podlegają karze wię-zienia lub obozu na okres od 5 do 10 lat. [...]

6. Z zaliczonych w toku śledztwa do pierwszej i drugiej kategorii co 10 dni sporządzać spisy z krótkim przedstawieniem materiałów śled-czych i agenturalnych, charakteryzu-jących stopień winy aresztowanego; spisy kierować do ostatecznego za-twierdzenia przez Komisariat Lu-dowy Spraw Wewnętrznych ZSRS. Zaliczenia do pierwszej lub drugiej kategorii na podstawie analizy ma-teriałów śledczych i agenturalnych dokonuje komisarz ludowy spraw wewnętrznych republiki, szef za-rządu NKWD obwodu lub kraju wspólnie z odpowiednim prokura-torem republiki, obwodu lub kraju.

Spisy mają być kierowane do NKWD ZSRS, podpisane przez komisarza ludowego spraw we-wnętrznych republiki, szefa zarządu NKWD oraz prokuratora odpowied-nich republik, krajów i obwodów.

Po zatwierdzeniu spisów w NKWD ZSRS i przez prokura-tora Związku Sowieckiego wyrok natychmiast podlega wykonaniu, tj. skazani pierwszej kategorii są roz-strzeliwani, a skazani drugiej kate-gorii kierowani do więzień i obozów zgodnie z kontyngentami NKWD ZSRS.

7. Zaprzestać zwalniania z wię-zień i obozów po zakończeniu odby-wania kary skazanych z oskarżenia o szpiegostwo polskie. O każdym z nich przedstawić materiał do roz-patrzenia przez Specjalne Kolegium NKWD ZSRS.

8. Całą pracę nad rozbiciem POW i wszystkich pozostałych kontyngentów wywiadu polskiego umiejętnie i przemyślanie wykorzy-stać do pozyskania nowej agentury po polskiej stronie.

Przy doborze agentury zwrócić szczególną uwagę na środki zabez-pieczające organy NKWD przed przeniknięciem do sieci podwój-nych agentów wywiadu polskiego.

Spisy przeznaczonych do zwer-bowania agentów z wyczerpującą ich charakterystyką kierować do za-twierdzenia przez szefa Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwo-wego tow. Frinowskiego.

9. O przebiegu operacji donosić telegraficznie co 5 dni, tj. 1, 5, 10, 15, 20, 25 i 30 każdego miesiąca.

Komisarz ludowy spraw we-wnętrznych ZSRS generalny komisarz bezpieczeństwa państwowego N. Jeżow. Z zgodność z oryginałem: sekretarz operacyjny GZBP ZSRR kombryg Ulmer.

Jan Matkowski

Sowiecki plakat propagandowy z lat 20. ubiegłego wieku

tów ludzkich wywiadu polskiego w ZSRS.

Rozkaz operacyjny Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS nr. 00485, Moskwa 11 sierpnia 1937 roku

Rozkazuję:1. Od 20 sierpnia 1937 rozpocząć

szeroką operację w celu pełnej likwi-dacji lokalnych organizacji POW, a przede wszystkim jej kadry dywer-syjno-szpiegowskiej i powstańczej w przemyśle, komunikacji, w sow-chozach i kołchozach. Cała operacja powinna zostać zakończona w ciągu 3 miesięcy, tj. do 20 listopada 1937.

2. Aresztowaniu podlegają:a. ujawnieni w trakcie śledztwa

i dotychczas nieodszukani najak-tywniejsi członkowie POW, według załączonej listy;

b. wszyscy pozostali w ZSRS jeńcy wojenni Wojska Polskiego;

c. uciekinierzy z Polski, niezależ-nie od czasu przybycia do ZSRS;

d. emigranci polityczni i wy-mienieni z Polską więźniowie poli-tyczni;

e. byli członkowie PPS i innych polskich antysowieckich partii poli-tycznych;

f. najaktywniejsza część miej-scowych antysowieckich nacjona-listycznych elementów z polskich rejonów.

3. Operację aresztowań przepro-wadzić w dwóch turach:

a. w pierwszej kolejności areszto-waniu podlegają wymienione wyżej kontyngenty pracujących w orga-nach NKWD, Armii Czerwonej, zakładach zbrojeniowych, na wy-działach zbrojeniowych wszystkich innych zakładów, w komunikacji kolejowej, śródlądowej, morskiej i lotniczej, w gospodarce energe-tycznej wszystkich przedsiębiorstw przemysłowych, w zakładach rafi-neryjnych i gazowniczych;

b. w drugiej kolejności areszto-waniu podlegają wszyscy pozostali pracujący w przedsiębiorstwach przemysłowych niemających zna-czenia dla obronności kraju, w sow-chozach, kołchozach i urzędach.

4. Równocześnie z aresztowa-niami rozpocząć pracę śledczą. Podstawowy nacisk w śledztwie kłaść na całkowite zdemaskowanie organizatorów i kierownictwa grup dywersyjnych w Rejonie im. Juliana Marchlewskiego na Ukrainie przy granicy z Polską i Kojdanowskim Polskim Rejonie Narodowościo-wym im. Feliksa Dzierżyńskiego na Białorusi. Wszystkich ujawnionych w zeznaniach osób aresztowanych szpiegów, szkodników i dywersan-tów – natychmiast aresztować. Do prowadzenia śledztwa wydzielić grupę specjalną pracowników ope-racyjnych.

Przez dwa lata NKWD z rozkazu Jeżowa i Stalina konsekwentnie mordowała Ukraińców, Polaków, Białorusinów, Rosjan i Niemców. W ramach tzw. operacji polskiej funkcjonariusze NKWD zabili ponad 120 tys. mężczyzn i kobiet polskiego pochodzenia.

16Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo PolskiePodróże

Kraj przodków oczami polskiej mło dzieży z Baru

Polacy w Barze zaczęli się zrzeszać po 1989 roku. Za-łożyli organizację, która

z każdym rokiem stawała się coraz potężniejsza. Tak powstało Barskie Rejonowe Kulturalno-Oświatowe Stowarzyszenie im. Konfederatów Barskich. Dążenie miejscowych Po-laków do pogłębienia więzi z Ma-cierzą było tak ogromne, że w końcu zaowocowało licznymi ofertami współpracy, głównie w dziedzinie kultury i oświaty. Już prawie 20 lat minęło od nawiązania pierwszych kontaktów z przedstawicielami Kwidzyna, Rybnika, Poznania, Sta-rachowic. Do dziś mamy tam przy-jaciół, którzy wspierają nas w naszej działalności.

Lato 2015 wyjątkowo obfitowało w zaproszenia do Polski. Ponad 200 członków stowarzyszenia mo-gło odwiedzić podczas wakacji kraj przodków. Kilkoro z nich zechciało się z nami podzielić wrażeniami z pobytu.

Tego lata odkryłam dla siebie nowe miasto – Wrocław

Wrocław jest cudownym mia-stem, w którym się zakochujesz od pierwszego wejrzenia. Zauroczenie starymi kamieniczkami, zielonymi parkami, ratuszem, rzeką Odrą i za-bawnymi figurkami krasnoludków, zaludniającymi najmniej oczeki-wane miejsca, nie mija do teraz. Kiedy przyjeżdżasz na wrocławski dworzec kolejowy, od razu czujesz, że jesteś w Europie. Wieczorem po prostu fascynuje.

Po przybyciu do Wrocławia mo-gliśmy oglądać Odrę, jedną z pięciu rzek przecinających miasto, nie li-cząc wielu kanałów i fos. Wrocław często nazywają miastem mostów, ponieważ jest ich tu ponad 100. Nie są one szare i zardzewiałe, jak na Ukrainie. Te mosty to prawdziwe dzieła sztuki.

Celem naszego przyjazdu był udział w Festiwalu Kultury Kreso-wej, który odbywał się w ramach Święta Wrocławia. W związku z tym mieliśmy liczne występy w kościo-łach i domach kultury.

Wszędzie byliśmy ciepło przyj-mowani i gorąco oklaskiwani. Po występach, zwłaszcza w kościołach, często zapraszano nas na poczęstu-nek. Ogromnie zaskoczyło nas to, że ludzie mogą być tak mili i życzliwi. Mieszkańcy Wrocławia są bardzo aktywni, o czym świadczy udział ok. 10 tysięcy osób w nocnym pół-maratonie, w którym pokonali trasę o długości 21,0975 km.

W ogóle Wrocław jest prze-piękny. Każda jego dzielnica. Nikt nie znajdzie w nim obdartej chałupy albo brudnych ulic. Po zwiedzeniu Uniwersytetu Wrocławskiego każdy z nas po cichu zaczął marzyć o stu-diach w tym mieście. Rynek miasta jest bardzo podobny do lwowskiego.

Jeszcze długo nie zapomnimy wyjazdu do Pragi, jednego z najład-niejszych miast Europy. Największe wrażenie wywarła na mnie katedra św. Wita. Gdy po raz pierwszy wstę-pujesz do tej świątyni, czujesz nie-ziemską kosmiczną wielkość. Byli-śmy także na moście Karola, który jest swoista galerią rzeźb. Most oczarowuje swoim pięknem, subtel-nością i mistrzostwem rzeźbiarza.

Gorąco pragnę podziękować wrocławianom, którzy zorganizo-wali dla nas tę wycieczkę. W imie-niu młodzieży z zespołu Młode Liście i Aksamitki pragnę w spo-sób szczególny podziękować pani Bożenie Słupskiej. Ta miła kobieta jest uosobieniem energii, mądrości i oddania siebie na rzecz innych. Chcemy również podziękować panu Zdzisławowi Piłce, prezesowi Sto-warzyszenia Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, od którego dostaliśmy zaproszenie do Wrocławia, a także panu Wło-dzimierzowi Dąbrowskiemu i pani Marcie. Jeśli Wrocław jest miastem spotkań, to mam pewność, że spo-tkamy się jeszcze raz.

Iwanna Goculak

Polonia w duszy śpiewaNaszym marzeniem od zawsze

było trafić do Koszalina na Świa-towy Festiwal Chórów Polonijnych. Przy barskim stowarzyszeniu Po-laków działają dwa zespoły arty-styczne: dziecięco-młodzieżowy chór Młode Liście oraz chór ka-meralny Cantica Anima (dyrygent Ludmiła Chalabuda). W repertuarze mają wiele utworów sakralnych, klasycznych i ludowych. Chętnie występujemy zarówno na Ukra-inie, jak i w Polsce. Każdy wyjazd czy występ oznacza nowe przeży-cia, spotkania z ciekawymi ludźmi, kształcenie, ćwiczenia itd.

Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy dowiedzieliśmy się, że chór Cantica Anima został zakwalifikowany do udziału w XV Światowym Festi-walu Chórów Polonijnych. Wystą-pili na nim także: Polski Amatorski Chór Kameralny im. Juliusza Za-rębskiego z Żytomierza (dyrygent Jan Krasowski), Chór Reprezenta-cyjny Związku Śpiewaków Polskich w Ameryce (USA, dyrygent Izabela Kobus-Salkin), Polski Zespół Śpie-waczy Hutnik z Trzyńca (Czechy, dyrygent Cezar Drzewiecki), Chór Dyrygentów Polonijnych Ojczyzna (dyrygent prof. Elżbieta Wtorkow-ska) i Chór Warsztatowy Repetitio (dyrygent mgr Oleksandra Pałka).

Jestem przekonana, że nasze spo-tkania, wspólne ćwiczenia, próby i występy pozostaną w pamięci każdego uczestnika na długie lata. A także emocje, jakie towarzyszyły nam podczas wykonania przez połą-czone chóry utworów: „Ojczyzna, psalm 136 »Jeruzalem«” Feliksa Nowowiejskiego, „Stabat Mater” Andrzeja Koszewskiego, „Moja Piosnka” C.K. Norwida/ Józefa Świ-

dra, „Hymn Chórów Polonijnych” Tadeusza Żukowskiego/ Zbigniewa Kozuba i „Gaude Matter Polonia”.

Podczas naszego pobytu wy-stępowaliśmy podczas koncertów w kościele pw. Ducha Świętego w Koszalinie, w Dygowie i Koło-brzegu.

Kulminacją festiwalu był koncert galowy w Filharmonii Koszaliń-skiej. W pierwszej jego części każdy zespół zaprezentował najlepsze utwory z własnego repertuaru. Czu-liśmy niezwykły kontakt z publicz-nością. Sala filharmonii była wypeł-niona po brzegi. Oklaski dodawały nam otuchy i utwierdzały w przeko-naniu o własnych umiejętnościach.

Nigdy nie zapomnimy bardzo oryginalnych warsztatów pani Elż-biety Wtorkowskiej, magicznych ruchów i spojrzeń pana dr. Włu-czaka, delikatnych, pełnych wirtu-ozerii ruchów rąk mgr Grażyny Ney, niezwykłych i mocnych dźwięków organów pana mgr. Macieja Bolew-skiego. I oczywiście najważniej-szej postaci – dziekana Akademii Muzycznej w Poznaniu, dyrektora artystycznego Polonijnej Akademii Chóralnej pana Przemysława Pałki. Jego dyrygenckie gesty, emocje, od-danie się bezgranicznej miłości do muzyki, jej wyczucie i interpretacja są godne podziwu.

Podsumowaniem naszego pobytu w Koszalinie jest: doskonalenie umiejętności śpiewania w chórze, słuchania siebie podczas śpiewu, doświadczenia artystyczne, a naj-ważniejsze – poczucie, że jesteśmy cząstką wielkiej Polskiej Rodziny, gdzie wszyscy mogą podać sobie nawzajem dłonie.

Ludmiła Chalabuda

Moje serce zawsze biło szybciej, kiedy myślałam o mojej drugiej Ojczyźnie

Polska znów otworzyła swoje niezwykle gościnne podwoje i za-prosiła mnie do Lublina na letni kurs dla nauczycieli polonijnych języka polskiego.

Po sześciogodzinnej podróży pociągiem znalazłam się we Lwo-wie: wąskie, pachnące kawą uliczki, przez które przemawia do nas bo-gata historia, przepiękna dawna ar-chitektura, a w tle szybki rytm du-żego miasta.

Wysiadłam na dworcu i już po-czułam pierwsze nutki słodkiego aromatu, prawie tak samo pachnie moja druga Ojczyzna, już blisko... Jeszcze kawałek drogi i jestem na granicy, krótkie formalności i już – witaj Polsko!

Do Lublina dotarłam w nocy. Wysiadłam z autobusu Przemyśl – Warszawa na dworcu PKS, tak-sówką dojechałam do DS „Babilon”. Portierka dała mi klucz do pokoju, wsiadłam do windy i pojechałam na spotkanie z nowymi wydarzeniami i nową wiedzą z otwartym sercem i umysłem.

Przyjmująca nas organizacja – Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców Uni-wersytetu Marii Curie-Skłodow-skiej w Lublinie – przygotowała bardzo interesujący program.

Dzień pierwszy rozpoczął się od poznawania miasta. Oprowadziły nas po nim koordynatorki projektu dr Katarzyna Sobstyl i prof. Agata Małyska. Szybko nauczyłyśmy się orientować w Lublinie. Potem po-kazano nam, gdzie będą się odby-wać wykłady i zajęcia. W sali nr 206 poznaliśmy się bliżej. Każdy z nas przedstawił krótką informa-cję o sobie, po czym przystąpiliśmy do testu kwalifikacyjnego. Trochę byłam przestraszona. To dopiero początek mojej kariery nauczyciel-skiej, w szkole pracowałam zaled-wie od trzech miesięcy, bałam się popełnić błędy. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują, Test na poziomie B2 okazał się wcale nie-trudny. Pierwszy dzień zrobił na mnie miłe wrażenie i nie zawiódł moich oczekiwań.

Zajęciach, które zaczęły się dru-giego dnia, były prowadzone przez najlepszych wykładowców. Podzi-

wiam ich rozmach i poziom organi-zacji. To nie jest prosta praca, bar-dzo trudno uczyć ludzi, którzy już mają sporą wiedzę. Niektórzy kur-sanci z prawie 40-osobowej grupy z 4 krajów (Ukraina, Kazachstan, Białoruś i Rosja) byli naprawdę na bardzo wysokim poziomie wiedzy, ponieważ sami są wykładowcami na uczelniach.

Poznałam sporo nowych, cieka-wych i przydatnych w pracy rze-czy. Uważam, że warto kształcić się przez całe życie, każdy z nas czuł się jak w szkole i przypomniał so-bie, że czasem nawet dobry nauczy-ciel popełnia błędy.

Codziennie mieliśmy kontakt z użytkownikami języka, a to bar-dzo ważne. Między sobą też rozma-wialiśmy po polsku. Nawiązałam kontakty z wieloma ludźmi. Myślę, że większość z nich też jest zadowo-lona z kursu.

Program kulturalny był także świetnie pomyślany: interesujące wycieczki do Kozłówki, Kazimie-rza Dolnego, Zamościa, fascynujące koncerty (festiwal organowy, 15. rocznica CJKP UMCS, koncert ze-społu ludowego i uroczysta kolacja). Ognisko integracyjne naprawdę się udało!

Został także zorganizowany quiz „Wiedza o Polsce” i wieczór, na którym trzeba było przedstawić swój kraj – bawiliśmy się świetnie! Codziennie o 19.00 mieliśmy moż-liwość oglądać najlepsze polskie filmy.

Dwadzieścia dni minęło jak je-den i już jestem w domu, oglądam zdjęcia i opowiadam swojej rodzinie o kulturze, tradycjach i gościnności ziemi lubelskiej.

Ten kurs dał mi bardzo wiele. Te-raz na pewno wiem, jakie jest moje przeznaczenie w życiu. Wiem, ja-kie metody stosować w nauczaniu języka polskiego dla różnych grup wiekowych, jak w formie gry pro-wadzić ciekawe zajęcia, jakie pod-ręczniki stosować.

Młodzi barczanie w miejscowości Junoszyno nad Bałtykiem

Ponad 200 członków Rejonowego Kulturalno-Oświatowego Stowarzyszenia im. Konfederatów Barskich odwiedziło podczas wakacji Polskę.

Fot.

Red

akcj

a

17 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Rodzi się nowe chrześcijaństwo

Wywiad

Kraj przodków oczami polskiej mło dzieży z Baru

Już z niecierpliwością czekam na wrzesień. Pragnę pokazać swoim uczniom nową siebie. Przez te dwa-dzieścia dni zrozumiałam, że za-wsze warto się uczyć!

Maria Cyciurska

Jestem pod ogromnym wrażeniem Polski

Każda podróż to wrażenia, emo-cje i pozytywne chwile. Ale zacznę od podziękowania wszystkim tym, którzy ją zorganizowali. Wyjeżdża-jąc za granicę po raz pierwszy, mia-łam lekką tremę. Ale wiedziałam, że jadę spełnić swoje marzenie i cieszę się, że tym pierwszym zagranicz-nym krajem była Polska.

Przyjechaliśmy do małej miejsco-wości Junoszyno w nocy. Tam cze-kała na nas pani Jadwiga, kierownik ośrodka wypoczynkowego. A już następnego wspaniałego poranka spotkaliśmy się z dziećmi z Biało-rusi i Polski. Po śniadaniu poszliśmy nad morze. Bardzo spodobał nam się Bałtyk – biały z dużymi falami.

Przez dziesięć dni mieliśmy kilka wycieczek. Pierwsza była do Gdań-ska. Najpierw zwiedziliśmy Wester-platte – miejsce, w którym zaczęła się II wojna światowa. Potem poje-chaliśmy do Muzeum Morskiego, gdzie nie mniej ekscytująco przed-stawiono nam różne ciekawostki dotyczące historii Pomorza. Archi-tektura Gdańska jest bardzo ciekawa i przyciąga turystów swoim pięk-nem. Gdańsk jest jedynym miastem w Europie, w którym są trzy ratusze. Obok jednego z nich stoi symbol Gdańska – fontanna Neptuna. Cha-rakterystyczną cechą zabytkowych

kamienic są przedproża z rzeźbami. Ich wygląd fascynuje turystów.

W następnym dniu pojechaliśmy do Kwidzyna. Ale zanim tam do-tarliśmy, po drodze zatrzymaliśmy się przy zamku krzyżackim w Mal-borku. Zachwycił nas swoją wielko-ścią i potęgą.

Kwidzyn to miasto, które ma w sobie i romantyczne akcenty, i powściągliwość. Katedra i mu-zeum przy zamku jest również czę-ścią wielkiej historii Zakonu Krzy-żackiego na Pomorzu. Poza tym Kwidzyn jest miastem, w którym mieszkają serdeczni ludzie, nasi przyjaciele, dzięki nim mieliśmy możliwość wspaniale wypocząć nad Bałtykiem.

Wiemy, że Kwidzyn od lat jest partnerskim miastem Baru na Po-dolu. Współpraca między miastami odbywa się także dzięki staraniom stowarzyszeniu Polaków w Ba-rze. Korzystając z okazji, pragnę z całego serca podziękować bur-mistrzowi miasta Kwidzyna panu Andrzejowi Krzysztofiakowi, panu Kazimierzowi Gorlewiczowi, prze-wodniczącemu Rady Miasta i całej ekipie samorządowców za to, że o nas pamiętają, że dbają o to, by młodzież polska i ukraińska się in-tegrowała.

Osobiście jestem pod ogrom-nym wrażeniem Polski. Podczas wycieczki mogłam lepiej poznać kraj i ludzi, którzy tam mieszkają. Dowiedziałam się więcej o kultu-rze i obyczajach Polaków. Poza tym była to świetna okazja do praktycz-nej nauki języka polskiego. Ten wy-jazd na długo pozostanie w mojej pamięci.

Jana Szelwińska

Muzyka łączy młodzieżPod koniec sierpnia pojechaliśmy

z chórem do Starachowic na zapro-szenie Starostwa Powiatu Staracho-wickiego. Dwa lata temu gościliśmy w Barze zespoły ze Starachowic. Wspólnie organizowaliśmy pro-jekt „Muzyka i taniec wschodniego Podola i regionu świętokrzyskiego wczoraj i dziś”. Celem naszej re-wizyty była integracja dzieci i mło-dzieży poprzez wspólne zajęcia ze-społów oraz udział w Święcie Mia-sta.

24 sierpnia przyjechaliśmy do Polski. W następnym dniu zwiedza-liśmy Muzeum Przyrody i Techniki. Wieczorem na terenie muzeum go-spodarze zorganizowali ognisko: kiełbaski z grilla, wspólne gry i za-bawy, śpiewy, tańce polskie i ukra-ińskie. Wszyscy świetnie się bawili. Przy ognisku powitał nas starosta starachowicki pan Dariusz Dąbrow-ski. Pytał o podróż, życzył miłego pobytu w Polsce.

W środę pojechaliśmy do Kra-kowa. To miasto zrobiło na nas ogromne wrażenie. Wawel, kościół Mariacki, Sukiennice, Uniwersy-tet Jagielloński pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Przewodnik dużo opowiadała o historii Polski, zwłaszcza Krakowa.

W czwartek i piątek mieliśmy wspólne warsztaty z Chórem Ka-meralnym Portamento. Potem mło-dzież została zaproszona do rodzin polskich. W piątek rozpoczęło się trwające trzy dni Święto Miasta. Byliśmy tego dnia w centrum na koncercie zespołów Tonam&Sy-nowie oraz The Chance – finaliście programu X-Factor. Ich występy były wspaniałe, a program ciekawy i rozrywkowy!

Wspólnym koncertem, który odbył się na rynku w sobotę, za-kończył się nasz pobyt w Staracho-wicach. Końcowym akordem była pożegnalna kolacja, podczas której dzieliliśmy się wrażeniami, śpiewa-liśmy pożegnalne piosenki na znak wdzięczności dla naszych staracho-wickich przyjaciół.

Współpraca między stowarzysze-niem Polaków a starostwem trwa już ponad 10 lat. Bardzo cieszymy się z tego i mamy nadzieję, że niedługo spotkamy się w Barze.

Igor Chalabuda

Nasi Drodzy Przyjaciele, dzięki wam wszystkim wkrótce zosta-nie zrealizowane nasze marzenie – zostaną ukończone prace przy budowie Domu Kultury Polskiej w Barze. Długą drogą szliśmy ramię w ramię mimo przeciwności losu ku wspólnemu celowi. Przez lata dostrzegaliście nasze starania i dzia-łania w sprawie odrodzenia kultury i tradycji polskich, języka polskiego w Barze.

Widzieliśmy ogromne zaintere-sowanie młodzieży nawiązaniem stałych kontaktów z Polską. Jestem wam wszystkim bardzo wdzięczna za wszelką pomoc, którą nam okazu-jecie, a zwłaszcza za wasze ogromne zaangażowanie się w sprawy po-wstania Domu Polskiego w Barze. Do zobaczenia na uroczystościach z okazji jego otwarcia!

Małgorzata Miedwiediewa

Na Światowych Spotkaniach Chórów Polonijnych w Koszalinie

W Lublinie na „Letnim kursie dla nauczycieli języka polskiego”

Przełożony prowincjalny Prowincji Iberyjskiej pw. św. Teresy od Jezusa o. Miguel Márquez Calle był gościem honorowym tegorocznych uroczystości odpustowych Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie. Redaktorzy „Polskiego Radia Berdyczów” przeprowadzili z nim wywiad.O. Miguel Márquez Calle z Hisz-panii został wybrany na pierw-szego przełożonego prowincjal-nego nowo powstałej Prowincji Iberyjskiej pw. św. Teresy od Jezusa, która została utworzona w wyniku połączenia dotychcza-sowych pięciu prowincji hiszpań-skich: Burgos, Kastylii, Andaluzji, Aragon-Walencji i Katalonii. W jej skład wchodzi blisko 300 zakon-ników z Hiszpanii, Ameryki Ła-cińskiej i Afryki.

Podczas mszy odpustowej ku czci Matki Bożej Szkaplerznej o. Miguel Márquez wygłosił wspa-niałą homilię, w czasie której podkreślił: „Szkaplerz to maryjny dywan na drodze ku ratunkowi człowieka. Wszystkie bogactwa świata są niczym w porównaniu z Maryją, znającą najgłębsze za-kamarki naszej duszy. Są cztery maryjne wskazówki dla czło-wieka: ciesz się, pozostaw swój smutek, nie bój się, powiedz tak Bogu, przecież u Boga nie ma nic niemożliwego”.

Półwysep Iberyjski był i pozostaje potężnym ośrodkiem chrześcijańskim. Jaka jest zdaniem ojca różnica między katolikami na Ukrainie i w Hiszpanii?o. Miguel Márquez Calle: – Uczucie, którego doświadczam teraz, w tym mieście, to uczucie wielkiej żywotności, bardzo przekonujące. W Hiszpanii chrześcijaństwo liczy wieleset lat, lecz po perypetiach rewolucyjnych dopiero teraz powoli zaczyna odzyskiwać swoją pozycję, z trudnością na nowo ożywa.

W Europie daje się zauważyć proces sekularyzacji.

W jaki sposób w tych nowych czasach warto na co dzień umacniać swoją tożsamość charyzmatyczną i więź z Bogiem?– Historia jest cykliczna, a teraz, po dwóch wielkich wojnach, przechodzimy przez kolejny proces, który jest obserwowany zwłaszcza w Europie. Jednak w innych częściach świata, na innych kontynentach wiara rośnie. Chrześcijaństwo aktywnie rozpowszechnia się na przykład w Azji.

Jak możemy się oprzeć sekularyzacji? - Wierzę, że mimo trudności, jakie napotykamy, możemy naszą wiarę w Boga ocalić. Wcześniej chrześcijaństwo istniało jako polityka, integrowało się z rządami. Teraz to czysta wiara, doświadczenie, poszukiwania... Tak jak tutaj, po Rosji, człowiek musi odzyskać wiarę w jakikolwiek inny sposób. Takim źródłem nie jest liczba, nie zwyczaje i tradycje, ale potrzeba komunikacji z Bogiem jako istotna konieczność. Rodzi się nowe chrześcijaństwo. Myślę, że bardzo ciekawym elementem jest duchowość, głębia w modlitwie otwierającej na Boga. To chrześcijaństwo, które jest bardzo blisko ludzi, czuje i słyszy ich, tak jak Jezus, który żył pośród trudności i bólu. Kościół bardziej pokorny, zdolny przeżywać trudności, słuchać i wysłuchiwać ludzi, tworząc komunię. Może narodzić się zupełnie nowy Kościół.

Jerzy Sokalski, prezes „Polskiego Radia Berdyczów”

O. Miguel Márquez Calle jest autorem wielu artykułów publikowanych w różnych czasopismach i popularnych książek: „Hacia dónde mirar. Espiritualidad en la vida cotidiana” (W którą stronę patrzeć. Duchowość życia codziennego), „Amar no es acertar. Espiritualidad para náufragos” (Kochać to nie zgadywać i innych.

o. Miguel podczas audiencji u papieża Franciszka

Fot.

Red

akcj

aFo

t. R

edak

cja

Fot.

Inte

rnet

18Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

We Lwowie pamiętają o Baczewskich

Z historii Kresów / Wydarzenia

Nieśwież z polskim duchemWąskie uliczki wijące się między średniowiecznymi murami, budowle z XVI-XVIII wieku i przede wszystkim rezydencja Radziwiłłów pozwalają odczuć klimat I Rzeczypospolitej.

Szary i smutny Mińsk mocno kontrastuje z zachodnią częścią Białorusi, gdzie

w dwudziestoleciu międzywojen-nym tętniło życie II RP. Im bardziej posuwamy się na zachód byłego województwa nowogródzkiego, tym bardziej czujemy ducha sta-rej Europy. Wąskie uliczki, zabyt-kowe średniowieczne kościoły… Nic dziwnego, że serce Polaka za-bije mocniej, kiedy przyjedzie do Nieświeża, oddalonego zaledwie o 140 km od stolicy Białorusi.

Co powinniśmy wiedzieć o Nie-świeżu? Oprócz tego, że był stolicą księstwa Radziwiłłów i że wzno-siła się tu ich przepiękna rezyden-cja, w mieście znajduje się jeden z najpiękniejszych pojezuickich kościołów, ufundowany przez księ-cia Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotkę”. Dzisiaj jest on jedną z najcenniejszych budowli sakral-nych na terenie Białorusi. Od czasu kasaty klasztoru jezuitów (1773) stał się świątynią parafialną i tak jest do teraz. Kościół pw. Bożego Ciała zachował się w kształcie nienaru-szonym od ostatniej przebudowy w XVIII wieku. Wnętrze zdobią ta-blice z polskimi napisami, upamięt-niające Radziwiłłów oraz tablica ku czci poety Władysława Syrokomli (1823-1862). W podziemiach ko-ścioła jest krypta, w której pocho-wano ponad 102 członków rodu Ra-dziwiłłów. Dziesiątki drewnianych trumien są ustawione tak blisko jedna drugiej, że nie ma już miejsca na nowe.

Nieśwież to także miasto ma-jące w swej historii kartę niepod-ległościową: w 1919 roku jego mieszkańcy wzniecili powstanie przeciwko bolszewikom, w czasie II wojny światowej był stolicą VIII obwodu Armii Krajowej Okręgu Nowogródzkiego.

Wąskie uliczki Nieświeża, wijące się między średniowiecznymi mu-rami, przypominają bardziej Galicję Wschodnią niż zindustrializowaną Białoruś. Ogromne wrażenie na tu-rystach, zwłaszcza polskiego pocho-dzenia, robi zespół pałacowo-zam-kowy Radziwiłłów z 1583 roku. Otoczony głęboką fosą pałac został trzy lata temu po renowacji oddany do użytku. Dzięki temu, że nieświe-ska rezydencja została przez władze białoruskie uznana za narodowy po-mnik historii oraz że wpisano ją na listę światowego dziedzictwa UNE-SCO, nie powtórzyła smutnego losu wszystkich polskich rezydencji na Ukrainie, których opłakany stan nikogo nie martwi. Rekonstrukcja, choć krytykowana ze względu na nieuzasadnione prace i dopuszczenie do zniszczeń, w ostatecznym kształ-

cie wzbudza podziw – poczynając od najdrobniejszych szczegółów, a kończąc na lustrach i złoconych sufitach. Niestety w trakcie prac pałac w Nieświeżu został totalnie zdepolonizowany, usunięto z niego wszystkie wizerunki orła w koronie. O okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów i II RP przypomina je-dynie kilka napisów pod szkicami Urszuli Radziwiłłówny. Natomiast eksponatów mogą byłemu zamkowi Radziwiłłów pozazdrościć wszyst-kie polskie zamki i zameczki znaj-dujące się na Ukrainie. Wydane na zwiedzenie zabytku 100 tys. rubli (około 160 hrywien, tj. 7,5 USD) są tego warte.

Mieszane uczucia towarzyszą podróżowaniu po Białorusi. Z jed-nej strony przypominają się nie tak dawno rozpędzane demonstracje w obronie demokracji, z drugiej widzimy miliony euro zainwesto-wane w opiekę nad zabytkami przy współpracy z funduszami UNE-SCO, w drogi, szpitale, szkoły czy przydrożne toalety.

Jerzy Wójcicki

Kościół pw. Bożego Ciała i pałac Radziwiłłów w Nieświeżu na Białorusi

Nieśwież na mapie II Rzeczypospolitej

Na Cmentarzu Łyczakowskim odsłonięto odnowioną kaplicę rodową właścicieli znanej na całym świecie fabryki wódek i likierów.

Rodzina Baczewskich była naj-większym producentem alkoholu w Polsce i jednym z najwięk-szych w środkowej Europie.

– Wódka Baczewskich zawsze słynęła z bardzo wysokiej jako-ści. Na wystawie w Londynie uzyskała złoty medal. Dostar-czano ją nawet na dwór cesarza Franciszka-Józefa. Żadna inna lwowska marka nie słynęła na świecie tak jak fabryka Baczew-skich. Ich zakład funkcjonował tutaj od 1782 roku – powiedział podczas uroczystości lwowski historyk Igor Lylo. – Warto także wiedzieć, że Baczewscy wło-żyli ogromnie dużo pieniędzy w rozwój architektury miejskiej, wspierali kulturę i sztukę oraz działalność dobroczynną.

Pięknym zabytkiem, jaki po sobie zostawili, jest kaplica na-grobna, jedna z największych na Cmentarzu Łyczakowskim. Zbudował ją na ich zamówienie znany polski architekt Jan Schultz

w 1883. Kaplica jest jedynym obiektem na łyczakowskiej ne-kropolii, który widać z Wyso-kiego Zamku.

Uroczystości odsłonięcia od-nowionej kaplicy towarzyszyła prezentacja książki o tym znanym w całej Europie rodzie polskich przedsiębiorców mecenasów oraz filmu krótkometrażowego „Ostatnia butelka”, opowiadają-cego o człowieku, który zacho-wał ostatnią butelkę wódki Ba-czewskiego, wyprodukowaną we Lwowie. Prezentacja odbyła się w szklarni przy restauracji Ba-czewskich.

Fabryka Baczewskich w 1939 roku została splądrowana i zniszczona przez Niemców i Sowietów. Prawie całą rodzinę wymordowano. Ci, którzy prze-żyli, odrodzili markę Baczewski w Austrii, a teraz sukcesywnie podbijają rynek amerykański.

W 2015 roku Baczewscy wró-cili do Lwowa. Od niedawna w stolicy Wschodniej Gali-cji działa restauracja Baczew-skich. Znajduje się obok domu, w którym przed II wojną świa-tową mieszkała ta znana rodzina.

Specjalnie dla Słowa Polskiego Igor Gałuszczak, Lwów

Odnowiona kaplica rodowa Baczewskich we Lwowie

Chlebograj w Berdiańsku40 gatunków chleba mieli do wyboru mieszkańcy miasta uczestniczący w zorganizowanym po raz pierwszy Święcie Chleba.

Mnóstwo ludzi przyszło 12 wrze-śnia na główny plac miasta, gdzie mogli podziwiać inscenizację ukraińskiego obrzędu weselnego i bogaty program artystyczny pierwszego Święta Chleba. Dla mieszkańców Ukrainy, która przeżyła Wielki Głód i kilkakrot-nie sztucznie wywoływane niedo-bory w zaopatrzeniu w żywność, chleb ma nie tylko wartość od-żywczą, ale też wymiar symbo-liczny.

Do udziału w święcie zapro-szono mieszkających w Berdiań-sku Polaków. Imprezę rozpoczęła młodzież z Polskiego Kółka Te-atralnego w Berdiańsku, która zaprezentowała zaadaptowany na scenę wiersz sławnego Kresowia-

nina Kazimierza Wierzyńskiego „Msza żałobna w katedrze nowo-jorskiej”.

Wątek wspólnego domu i wartości społeczeństwa wielo-kulturowego obecne w wierszu polskiego poety z Drohobycza jak najbardziej pasowały do idei Święta Chleba.

Goście mogli spróbować po-nad 40 gatunków chleba. Nie zabrakło też słynnych polskich pączków. Święto się udało. Z nie-cierpliwością czekamy na „Chle-bograj 2016”.

Lew Aleksy Suchomłynow

Berdiańscy Polacy aktywnie uczestniczą w życiu swojego miasta

Fot.

Red

akcj

aFo

t. In

tern

et

Fot.

Igor

Gał

uszc

zak

Fot.

Lech

Ale

ksy

Suc

hom

łyno

w

19 Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Letnia Akademia Liderów „Ku demokracji”

Społeczeństwo

Jak zdobyć pieniądze na działalność organizacjiSeminarium dla prezesów polskich stowarzyszeń z obwodu żytomierskiego poświęcone sposobom pozyskiwania funduszy na swoje projekty odbyło się 29 sierpnia w Domu Polskim w Żytomierzu.

Na szkoleniu zatytułowanym „Pomoc w znalezieniu do-datkowych źródeł finanso-

wania organizacji” zaprezentowano programy Unii Europejskiej oraz projekty dotyczące wsparcia organi-zacji mniejszości narodowych, rów-nież przez administrację ukraińską, oraz możliwości szukania dodatko-wych źródeł ich finansowania. Do udziału w nim zaproszono liderów środowiska polskiego z Żytomierza i innych miast obwodu oraz nieza-leżnych ekspertów w dziedzinie przepisów prawnych i księgowości dotyczących NGO.

Na początek prezesi wysłuchali wykładu „Fundraising. Europejskie programy oraz fundacje wspierające projekty w Ukrainie”. Prowadzący opowiedział o zasadach działalności fundraisingowej, czyli planowego,

etycznego i skutecznego zdoby-wania funduszy na cele społeczne, o podstawowych źródłach finanso-wania projektów oraz o najwięk-szych światowych fundacjach i in-nych podmiotach, które sponsorują i wspierają działalność organizacji pozarządowych na Ukrainie. Naj-większe zainteresowanie uczestni-ków wzbudziła informacja o euro-pejskich programach skierowanych

głównie na wsparcie i rozwój mniej-szości narodowych, m.in. Wyso-kiego Komisarza OBWE do spraw Mniejszości Narodowych, unijnych Organizacji Ochrony Mniejszo-ści Narodowych (Minority Rights Group).

„Zasady pisania wniosków o granty. Obsługa prawna organi-zacji społecznych oraz administro-wanie projektami” − z takim refera-

tem wystąpił dyrektor wykonawczy Spółki „Rada Społecznych Inicja-tyw” z Kijowa Rustam Jusupow. Dzieląc się własnymi doświadcze-niami w zakresie pisania wniosków, m.in. do fundacji europejskich, sku-pił się na etapie szukania pomysłu na projekt. Przedstawił też kolejne etapy tworzenia wniosku, by unik-nąć błędów, zgodnie z zasadą: do-brze napisany wniosek co prawda

Prezentacja nowych możliwości pozyskiwania kosztów dla polonijnych liderów

nie uratuje złego pomysłu, ale wnio-sek źle napisany może zabić nawet najlepszy.

Główny księgowy i konsultant ds. sprawozdawczości finansowej orga-nizacji społecznych Aleksander Ge-rasymczuk z Żytomierza w wykła-dzie „Sprawozdawczość finansowa działalności organizacji społecz-nych. Budżet wniosku na realizację projektu” zreferował podstawy pro-wadzenia księgowości i sprawoz-dawczości finansowej w organiza-cjach społecznych. Szczegółowo omówił rodzaje sprawozdawczości i dotyczące jej zasady prawne, m.in. kiedy należy składać sprawozdania w urzędzie. Ten praktyczny aspekt sprawił, że temat cieszył się ogrom-nym zainteresowaniem uczestni-ków. Niektórzy prezesi otrzymali specjalistyczną poradę w zakresie prowadzenia księgowości swojej or-ganizacji.

Na zakończenie rozdano wszyst-kim ankiety satysfakcji, w których uczestnicy ocenili poziom semina-rium, aktualność poszczególnych tematów oraz przedstawili swoje propozycje. Większość uczestni-ków uznała, że podobne seminarium warto zorganizować w przyszłości.

Projekt był współfinansowany ze środków finansowych otrzyma-nych od Ministerstwa Spraw Za-granicznych RP w ramach konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 roku” przy wsparciu Fun-dacji „Pomoc Polakom na Wscho-dzie”, a zrealizowany przez orga-nizację społeczną Studencki Klub Polski w Żytomierzu.

Studencki Klub Polski w Żytomierzu

W Okunince koło Włodawy odbyła się druga edycja polsko-ukraińskiej szkoły liderów. Jej celem jest wsparcie rodzącej się demokracji na Ukrainie.

Przez tydzień, od 21 do 28 sierp-nia, na Pojezierzu Łęczyńsko- -Włodawskim (Polska), ukraińscy i polscy studenci uczestniczyli w szkoleniach, zajęciach i warsz-tatach, w trakcie których nabywali umiejętności komunikacyjnych, kompetencji liderskich, uczyli się zarządzania ludźmi w organiza-cji, nowoczesnych form promo-cji i fundraisingu (pozyskiwania sponsorów). Poznawali trudną,

wspólną historię obu narodów. Wszystko to ma im pomóc w bu-dowaniu ukraińskiej demokracji.

Młodzież miała czas i na rekre-ację, i dyskusje o działalności spo-łecznej, wymianę doświadczeń oraz wiedzy. Na koniec wszyscy otrzymali upominki.

Studencki Klub Polski w Żyto-mierzu reprezentowali Jakow Ma-twijenko i Walenty Kotelnikow.

Projekt Ku Demokracji jest organizowany przez polskie or-ganizacje: Fundację Inicjatyw Młodzieżowych oraz Niezależne Zrzeszenie Studentów.

Studencki Klub Polski w Żytomierzu

Podczas warsztatów nie zabrakło czasu na aktywny wypoczynek

Polska finansuje produkcję biogazu we LwowieW ramach projektu „Produkcja biogazu w oczyszczalni ścieków – wsparcie programu miasta Lwowa” do stolicy Galicji Wschodniej przybyła grupa polskich ekspertów z Fundacji – Agencja Rozwoju Regionalnego w Koszalinie.

Celem projektu jest wsparcie pla-nowanego do realizacji przez Radę Miejską Lwowa programu produk-cji biogazu w miejskiej oczysz-czalni ścieków. Jego wykonanie przewiduje zbadanie możliwości produkcyjnych biogazu, a także przekazanie miejscowym samorzą-dom wiedzy z zakresu gospodarki komunalnej.

Polscy eksperci spotkali się z przedstawicielami Lwowskich Wodociągów oraz specjalistami z Miejskiej Oczyszczalni Ścieków. W panelu dyskusyjnym wzięli też udział naukowcy z Politechniki Lwowskiej, którzy przedstawili re-zultaty badań i własną metodę pro-dukcji biogazu.

– Ścieki spływają do oczyszczalni już od lat 60. XX wieku i zajmują

dzisiaj teren ponad 22 ha. Widzimy, że pojawia się problem z ich gro-madzeniem z powodu braku miej-sca – mówi dr nauk technicznych Wołodymyr Żuk z Politechniki Lwowskiej. – Dzięki wspólnemu z Polakami projektowi możemy roz-wiązać nie tylko problem produkcji energii elektrycznej i biogazu z tych ścieków, lecz także zmniejszyć ilość substancji organicznych w namule o 50 proc.

Jak zaznaczył koordynator pro-jektu Jarosław Marek Gopek: – Pro-jekt został wyceniony na 230 tys. zł. Za część tej kwoty zostanie za-

kupiony sprzęt badawczy w postaci linii technologicznej do produkcji biogazu.

Wszystkie badania są finan-sowane z funduszy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Polski. Pod koniec roku dowiemy się, ile bio-gazu będzie można wyprodukować ze ścieków we Lwowie. Wtedy Lwów zwróci się o kredyt do Euro-pejskiego Banku Odbudowy i Roz-woju, by przeprowadzić całkowitą rekonstrukcję oczyszczalni ścieków w mieście.

Igor Gałuszczak, Lwów

Oczyszczalnia ścieków we Lwowie

Fot.

Igor

Gał

uszc

zzak

Fot.S

tiden

cki K

lub

Pol

ski

Fot.

Sru

denc

ki K

lub

Pol

ski

20Wrzesień 2015 nr 9 (38) – Słowo Polskie

Młody katoliku, czas działać

Z życia Kościoła katolickiego

REDAKCJA:а/c 1847, м. Вінниця, 21021Adres gazety: Winnica, ul. Drużby, 30tel. redakcji +38067 366-50-50email: [email protected]

Skład redakcji:Jerzy Wójcicki: redaktor naczelnyTetiana DenisiewiczEwelina Nawrocka Julia Wiśniewska, Ania Szłapak

Stale współpracują: Halina Wojnarska, Aliaksej Salej, Franciszek Miciński,Anna Denysiewicz,Sergiusz Tolstichin

Kolportaż odbywa się w obwodach winnickim, żytomierskim i chmielnickim.

Wydawcą pisma jest Fundacja Wolność

i Demokracja

Świadectwo o rejestracji seria KW numer 19942-9742P (КВ 19942-9742Р)

Projekt jest współfinansowany ze środków finansowych otrzymanych z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015

Konsulat Generalny RP w Winnicyul. Kozickiego 51(wejście od ulicy Sobornej 24)

21050 Winnica tel. (+380) 432 507 413, faks. (+380) 432 507 414

e-mail: [email protected]

INFORMACJA WIZOWA (+380) 432 507 411

INFORMACJA - KARTA POLAKA(+380) 432 507 412

Urząd pracuje od poniedziałku do piątku

od 8.15 do 16.15

600 przedstawicieli młodzieży katolickiej z różnych miejscowości Podola wzięło udział w XV Diecezjalnych Dniach Młodzieży w Chmielnickim.

Gospodarzem wydarzenia była pa-rafia pw. Chrystusa Króla Wszech-świata, gdzie od 21 do 23 sierp-nia młodzi katolicy uczestniczyli w warsztatach, brali udział w eu-charystii, tańczyli i integrowali się. Hasłem tegorocznych DDM było „Czas działać!”.

W diecezjalnym święcie mło-dzieży uczestnikom towarzyszyli biskup ordynariusz diecezji ka-mieniecko-podolskiej Leon Du-brawski oraz biskup pomocniczy Radosław Zmitrowicz. Odprawiali msze święte i razem z młodymi katolikami słuchali konferencji, modlili się, jedli i rozmawiali.

Tematem pierwszego dnia była odpowiedzialność i potrzeba wspólnych aktywnych działań na rzecz budowy mocnego chrze-ścijańskiego państwa. O. Edward Kawa OFMConv opowiadał o braku odpowiedzialności, obo-jętności i odrzucaniu Boga.

Najważniejszym momentem dnia była modlitwa w duchu Taizé – rozważanie Słowa Bożego, mo-dlitwa o pokój, za sprawy świata i Kościoła, modlitwa w ciszy, śpiew kanonów – oraz świadec-twa siły modlitwy w czasie wojny na wschodzie przekazane przez kapłana o. Aleksandra Kociura,

żołnierza Denysa Bileckiego oraz matki jednego z obrońców Ukra-iny Ludmiły Hołubińskiej.

Najbardziej intensywny był drugi dzień, wypełniony mszą, modlitwami, konferencjami, scen-kami, spotkaniami w grupach i masą innych ciekawostek, ak-tywnie podchwytywanych przez młodzież.

Hymn jubileuszowych Diece-zjalnych Dni Młodzieży „Działać już czas!”, napisany przez kleryka Mykołę Bystryckiego, wykonały połączone chóry z różnych parafii diecezji. Stał się apelem nie tylko dla uczestników spotkania, lecz także dla wszystkich tych, którzy go słyszeli.

Po bogatym w wydarzenia dniu odbył się koncert z udziałem ze-społów Weremij (Kijów), Światło Miłości (Dnieprodzierżyńsk) oraz Otwarci (Chmielnicki).

W tym roku było parę zmian. Jak powiedział proboszcz para-fii, która gościła DDM, o. Ana-tol Biłowus, w organizacji Dni Młodzieży pomagały inne parafie z Chmielnickiego i okolic. Zmie-niono system rozdawania posił-ków – wydawano je po okazaniu specjalnych talonów i w oddziel-nych kontenerach.

I jeszcze jedno – znacznie ob-niżył się wiek uczestników DDM. Tegoroczne spotkanie młodzieży było mocno odmłodzone.

Słowo Polskie, na podstawie informacji credo-ua.org

Tegoroczne Diecezjalne Dni Młodzieży znacznie się „odmłodziły”

Berdyczowskie dożynki

Po upalnych dniach lata pora-nek 5 września powitał gości i parafian Sanktuarium Matki

Bożej Szkaplerznej przyjemnym chłodem. Mżył deszcz. Wszystko wokół się ożywiło. W odświętnie ozdobionym kościele zgromadziło się wielu ludzi. Jedni przynieśli ze sobą snopy zboża, drudzy inne płody rolne jako podziękowanie Panu Bogu za ukończenie żniw i prac polowych i zebranie owoców swej ciężkiej pracy.

Mszę dziękczynną celebrowali ojcowie karmelici bosi – proboszcz Rafał Myszkowski, Paweł Ferko i Krzysztof Urbański. Wierni w tym

dniu modlili się szczególnie za wszystkich rządzących oraz ludzi, którzy ciężko pracują, aby z łaski Pana mogli cieszyć się plonami tej ziemi.

W kazaniu o. Paweł porównał plony ziemi i plony duchowe. Przy-pomniał, że Bóg dał ludziom zie-mię, aby korzystali z niej dla swoich potrzeb. Zwrócił również uwagę na osobę św. Jana Pawła II, przypo-minając, że wszędzie, gdzie się za-trzymywał, uklęknąwszy, całował ziemię. A kiedy już nie był w stanie uklęknąć, prosił, żeby przyniesiono mu ziemię. Całował ją, wyrażając w ten sposób szacunek.

Po eucharystii ojcowie karmelici zaprosili wiernych do dolnego ko-ścioła, aby podzielić się pachnącymi plonami ziemi, a przede wszystkim chlebem – korowajem. Parafianie cieszyli się z przyjaznej rodzinnej atmosfery. Najbardziej cieszyły się dzieci, które, mamy nadzieję, będą kontynuowały tę wspaniałą ludową tradycję.

Dożynki – święto plonów – ob-chodzone są od czasów przedchrze-ścijańskich. Są poświęcone tego-rocznym zbiorom, za które dziękuje się Bogu i prosi o jeszcze lepsze w przyszłym.. Przypadają zwykle w jedną z niedziel września po za-kończeniu żniw.

Leon Mały, opracowanie Irena Rudnicka

Procesja wokół sanktuarium maryjnego w Berdyczowie z okazji dożynek

Wierni przynieśli do Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej symboliczne plony, by podziękować Panu Bogu za ukończenie żniw i prac polowych.

Srebrny jubileusz zakonnej profesjiSiostry ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny obchodziły ćwierćwiecze złożenia ślubów zakonnych.

25 lat temu w żytomierskiej katedrze św. Zofii cztery młode dziewczyny z Żytomierza składały swoje pierw-sze śluby w Zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Siostry Regina i Julia Chodakowskie, Antonina Swiderska i Zofia Węglowska odpowiedziały na potrzebę czasu i służyły w swojej charyzmie tam, gdzie była potrzeba.

Na uroczystość ich jubileuszu do Żytomierza przybyło wielu gości:

sióstr zakonnych, parafian z parafii, gdzie siostry pracują, Siostry Nie-pokalanego Serca Maryi z przeło-żoną generalną z Polski, duchowni, którzy współpracowali z siostrami. Mszę świętą celebrował arcybiskup Piotr Malczuk i biskupi Stanisław Szyrokoradiuk i Leon Dubrawski.

Podczas homilii arcybiskup podkreślił, że siostry jubilatki wy-brały Jedynego, Jezusa i Jemu od-dały swoje życie przez serce Maryi z pragnieniem naśladowania Boga. Maryja, jedyna wierna, z sercem pełnym miłości, jest przykładem do naśladowania. Zwrócił uwagę, że ludzkie serce, które dzieląc się miło-

ścią, odpowiada na potrzeby innego serca, otrzymuje stokroć więcej.

Po wyznaniu wiary siostry odno-wiły swoje śluby zakonne i otrzy-mały z rąk arcybiskupa wianek, krzyż i różaniec wileński. Właśnie w Wilnie pojawiły się pierwsze for-macje Sióstr Niepokalanego Serca Maryi.

Wiele ciepłych słów podzięko-wania padło z ust sióstr, które razem z zebranymi chwaliły Boga za dar życia, powołania i za 25 lat życia w czystości, posłuszeństwie i ubó-stwie.

Anna Denysiewicz

Fot.

cred

o-ua

.org

Fot.

cred

o-ua

.org