łęł śżą- ćń źflś WyWiad Miesiąca Ze mną jest ... · Hiszpanów mogłoby się uczyć od...

7
42 październik 2012 WYWIAD MIESIąCA WYWIAD MIESIąCA Gdy mieszkał w Hiszpanii, często dostawało mu się za polskie pochodzenie. Po przyjeździe nad Wisłę jako człowiek Zachodu szybko stał się gwiazdą. Ceną była rezygnacja na jakiś czas z polskiej tożsamości. Prezenter Conrado Moreno- -Szypowski teraz może być wreszcie sobą, a przy tym nie traci nic na swej popularności. W rozmowie z Jerzym Mosoniem, opowiada o poszukiwaniu tożsamości, stereotypach i wyjaśnia, dlaczego Hiszpanie sądzą, że pani Moreno Szypowska jest jego siostrą, nie żoną. Wytłumacz proszę, jak to dokładnie jest z Twoim pochodzeniem. Kiedyś byłeś znany jako Conrado Moreno, teraz przedstawiasz się jako Conrado Moreno-Szypowski. Ze mną jest trochę jak z Zorro – staję się More- no dopiero wtedy, gdy założę maskę na scenie lub przed kamerą. Na co dzień jestem Conrado Moreno - Szypowski, a polski człon nazwiska, to dziedzictwo mamy – Polki. Zawsze przedstawia- łem się jako Moreno-Szypowski i nigdy nie ukry- wałem swojego mieszanego pochodzenia. Mimo wszystko to rzadko spotykane, by ktoś posługiwał się również nazwiskiem mamy. Ale nie w Hiszpanii, gdzie się wychowałem. Tam tradycją jest, by używać obu nazwisk. Dla mojej żony nie jest to jednak zabawna historia, bo z ko- lei zgodnie z polską tradycją, po ślubie przybrała moje dwuczłonowe nazwisko, przez co wielu Hiszpanów może myśleć, że jest moją siostrą, nie żoną. Również nasz syn posiada oba człony nazwiska. Dziś jest jeszcze zbyt mały, ale kiedyś w przyszłości Hiszpanie rzeczywiście mogą wziąć Ze mną jest jak Z Zorro

Transcript of łęł śżą- ćń źflś WyWiad Miesiąca Ze mną jest ... · Hiszpanów mogłoby się uczyć od...

42 październik 2012

WyWiad Miesiąca WyWiad Miesiąca

Gdy mieszkał w Hiszpanii, często dostawało mu się za polskie pochodzenie. Po przyjeździe nad Wisłę jako człowiek Zachodu szybko stał się gwiazdą. Ceną była rezygnacja na jakiś czas z polskiej tożsamości. Prezenter Conrado Moreno- -Szypowski teraz może być wreszcie sobą, a przy tym nie traci nic na swej popularności. W rozmowie z Jerzym Mosoniem, opowiada o poszukiwaniu tożsamości, stereotypach i wyjaśnia, dlaczego Hiszpanie sądzą, że pani Moreno Szypowska jest jego siostrą, nie żoną.

Wytłumacz proszę, jak to dokładnie jest z Twoim pochodzeniem. Kiedyś byłeś znany jako Conrado Moreno, teraz przedstawiasz się jako Conrado Moreno-Szypowski. Ze mną jest trochę jak z Zorro – staję się More-no dopiero wtedy, gdy założę maskę na scenie lub przed kamerą. Na co dzień jestem Conrado Moreno - Szypowski, a polski człon nazwiska, to dziedzictwo mamy – Polki. Zawsze przedstawia-łem się jako Moreno-Szypowski i nigdy nie ukry-wałem swojego mieszanego pochodzenia.

Mimo wszystko to rzadko spotykane, by ktoś posługiwał się również nazwiskiem mamy. Ale nie w Hiszpanii, gdzie się wychowałem. Tam tradycją jest, by używać obu nazwisk. Dla mojej żony nie jest to jednak zabawna historia, bo z ko-lei zgodnie z polską tradycją, po ślubie przybrała moje dwuczłonowe nazwisko, przez co wielu Hiszpanów może myśleć, że jest moją siostrą, nie żoną. Również nasz syn posiada oba człony nazwiska. Dziś jest jeszcze zbyt mały, ale kiedyś w przyszłości Hiszpanie rzeczywiście mogą wziąć

Ze mną jest jak Z Zorro

45październik 2012

WyWiad Miesiąca

mojego syna za mojego brata. Przyznaję jednak, że zwyczaj przyjmowania nazwiska męża przez żony to piękna tradycja. Doceniam ten gest mojej żony tym bardziej, że Hiszpanki rzadko kiedy decydują się na przyjęcie nazwiska męża. Dla Polek ważna jest w tym przy-padku tradycja, dla wielu Hiszpanek byłoby to jednak niezgodne z ich poczuciem dumy.

A Polki nie są dumne?Moim zdaniem są jeszcze bardziej dumne od Hiszpanek. Moja mama po spędzeniu dziesięciu lat w  Hiszpanii z  własnej inicjatywy zabrała nas do Polski. Mój Tata po prostu się zgodził, bo wie-dział, jak to jest ważne dla Mamy. W rozmowach z hiszpańskimi kolegami często śmiejemy się, że biorąc sobie za żonę Polkę, wpadamy w pułapkę, bo rzadko kiedy udaje się zamieszkać w Hiszpa-nii. Chodzi o to, że zarówno Polacy jak i Hiszpanie przywiązani są do swoich krajów i  tradycji, ale w tej kwestii Hiszpanie często ustępują pragnie-niom swoich wybranek i finalnie jesteśmy szczę-śliwi z takiego obrotu sprawy.

Jak sądzisz, z czego wynika dominacja Polek? Polki są bardziej przekonywające. Być może Hiszpanki nie mają tylu argumentów, by skłonić swych mężczyzn do ustępstw.

A może lepiej manipulują?Chyba nie o to chodzi. Nawet jeśli - to manipulo-wać, też trzeba potrafić i mieć urok oraz pewien rodzaj magnetyzmu, który Polki skądinąd na pewno mają. Są bardzo kobiece, na swój sposób wrażliwe, ale to absolutnie nie oznacza delikatno-ści. Mój tata – dusza artysty, grafik i malarz – prze-siadywał w  domu i  pracował nocami, a  mama chodziła do biura i  utrzymywała nasz dom. Do dziś tak jest, przenieśli się na Ukrainę, tam miesz-kają od dziesięciu lat. To jest dla mnie potwierdze-nie tego, że Polka potrafi. Potrafi nawet utrzymać dom w  ryzach, nawet jeśli mężczyzna nie jest w  stanie wywiązać się z  tych – bądź co bądź – męskich obowiązków.

A jaki model rodziny przyjąłeś Ty?Bardziej wyważony. Trzeba być mężczyzną, po-dejmować trudne decyzje, czasem ugryźć się w język, chociaż jestem osobą bardzo wrażliwą, co czasami nie pozwala mi iść na pewne kom-promisy. Moja żona Kasia jest z  kolei podobna do mojej mamy, ale tylko w odniesieniu do bycia konkretną osobą. Poza tym to dwie przeciwności. Ja bujam w  obłokach, nie myślę o  jutrze. Moja żona z kolei precyzuje swoje plany.

ConrAdo Moreno-SzyPoWSKi

Urodził się 22 listopada 1981 w Madrycie.

Jest konferansjerem i prezenterem. Wziął

udział w programach „europa da się lubić”, „Taniec z gwiazdami”,

„Gwiazdy tańczą na lodzie”. obecnie jest

jednym z prowadzących Studio Lotto w TVP info.

Jego ojciec jest Hiszpanem, a matka

Polką. dzieciństwo spędził w Hiszpanii.

W wieku 12 lat przeniósł się z rodziną do Polski.

Ma żonę i rocznego synka.

Studiował stosunki międzynarodowe

w Collegium Civitas, jest autorem subiektywnego

przewodnika po Madrycie „Mój Madryt”,

współautorem książki „europa w Kuchni”,

autorem jednej z bajek w wydanej niedawno

„Bajkowa Mozaika”. Wolontariusz, autor

audycji „dobry Uczynek” w radio Warszawa.

Kto kogo upolował?To moja żona mnie upolowała i nie wstydzę się tego. Poznaliśmy się w Poznaniu, niemal wpadli-śmy na siebie. Nigdy w życiu nie czułem czegoś podobnego, ale patrząc jej wówczas w oczy, wie-działem już, że będziemy razem.

Wiedziałeś, że się uda, bo nie zwykłeś ponosić porażek w podbojach?Nie, bo ja nigdy nie byłem typem zdobywcy.

Proszę Cię, porozmawiajmy szczerze… Właśnie jak tu teraz siedzimy, obcięły Cię wzrokiem dwie przemykające panie.Czy nie oceniasz mnie stereotypowo? To jest właśnie sposób klasyfikowania pewnych ludzi poprzez pryzmat pochodzenia. Jeśli jestem Hiszpanem czyli południowcem – to już założe-nie jest następujące – ten ktoś musi być bardzo pewny siebie, spoglądać na każdą kobietę i pra-gnąć każdą zdobyć. Ja taki nie jestem. Zawsze byłem bardzo nieśmiały, błąkałem się po ką-tach, ale i również traktuję każdą kobietę z na-leżnym szacunkiem.

Ale przecież nikt tak bardzo nie działa na kobiety jak nieśmiały facet, wyglądający na macho. Możliwe, nie wiem. Może nie znam psychiki ko-biet i  tego nie rozkładam na czynniki pierwsze. Staram się nie odgadywać intencji nieznanej mi osoby, nie traktować innych jako obiektów ani sie-bie nie odbierać w takich kategoriach, lecz zawsze patrzeć na drugą osobę nie tylko przez fizyczność, ale i  osobowość. Uważam, że najważniejsza jest rozmowa i tak było też w przypadku Kasi. Okazało się, że jest niezwykle wrażliwą, ciepłą i  rodzinną osobą. Moja nieśmiałość została na samym po-czątku przerwana i nasza druga randka wyglądała mniej więcej tak, że ja się po prostu wbiłem nie-malże do jej domu, bo bardzo chciałem poznać jej rodziców. Gdy u niej nocowałem, jej tata niczym Kargul wyjął drzwi z zawiasów, by mieć mnie na oku. Trzecia randka wyglądała tak, że dzień wcze-śniej kupiłem używany samochód, nawet go nie ubezpieczyłem, bo to był 25 grudnia. Ruszyłem w  drogę do Konina, gdzie mieszkała Kasia. Po drodze wpadłem w  poślizg dachowałem. Na szczęście drogą przejeżdżała karetka. Ratowni-cy pomogli mi wysiąść z  samochodu i  udzielili pierwszej pomocy. W porwanym swetrze wzywa-łem Kasię po ratunek, bo nie miałem jak do niej dojechać. Przyjechała po mnie i zabrała do swo-ich rodziców. Niemalże jak żołnierz na polu bitwy zdobywałem serce mojej wybranki, a  po dziś

ConrAdo Moreno-SzyPoWSKi

Urodził się 22 listopada 1981 w Madrycie.

Jest konferansjerem i prezenterem. Wziął

udział w programach „europa da się lubić”, „Taniec z gwiazdami”,

„Gwiazdy tańczą na lodzie”. obecnie jest

jednym z prowadzących Studio Lotto w TVP info.

Jego ojciec jest Hiszpanem, a matka

Polką. dzieciństwo spędził w Hiszpanii.

W wieku 12 lat przeniósł się z rodziną do Polski.

Ma żonę i rocznego synka.

Studiował stosunki międzynarodowe

w Collegium Civitas, jest autorem subiektywnego

przewodnika po Madrycie „Mój Madryt”,

współautorem książki „europa w Kuchni”,

autorem jednej z bajek w wydanej niedawno

„Bajkowa Mozaika”. Wolontariusz, autor

audycji „dobry Uczynek” w radio Warszawa.

46 47październik 2012 październik 2012

WyWiad MiesiącaWyWiad Miesiąca

dzień mam z tego pamiętnego dnia bliznę na ramieniu.

dałeś jej szanse bycia sanitariuszką.Blisko. Moja żona jest przecież stomatologiem.

Skoro już rozmawiamy o kobietach, to co sądzisz o takim, w zasadzie nie polskim, powiedzonku, że kobieta czuje się spełniona, gdy może być dla swego mężczyzny raz kochanką, innym razem pielęgniarką?To bardzo mocne sformuło-wanie - na pewno zawiera się w  tym jakaś potrzeba. Wyda-je mi się jednak, że kobieta musi czuć się również damą. Można też odwrócić to sfor-mułowanie: kim są mężczyźni w  relacjach z  kobietami? Bo na pewno mamy dwa oblicza. Chcemy opiekować się kobie-tą, ale także służyć jej, spełniać jej zachcianki, by również czuły się uszczęśliwione.

Wspomniałeś o stereotypie południowca – zdobywcy, tymczasem masz pewnie świadomość tego, że Włosi czy Hiszpanie są w krajach słowiańskich w uprzywilejowanej pozycji w relacjach z kobietami, w porównaniu z miejscowymi mężczyznami.Tak, i  uważam to za wielką niesprawiedliwość. Po pierw-sze dlatego, że ten obraz jest trochę zakłamany. Hiszpanie nie są tak pewni siebie i bez-pośredni w kontaktach z ko-bietami jak Włosi. Hiszpanie pozostawiają kobietom pew-ną przestrzeń prywatności i własnej niezależności, którą Włosi płci pięknej odbierają, narzucając swój plan działa-nia. Dodatkowo Hiszpanie są moim zdaniem romantyczni,

48 październik 2012

WyWiad Miesiąca

podobnie jak i Polacy. Z drugiej strony, wielu Hiszpanów mogłoby się uczyć od Polaków, jak postępować i zachowywać się względem kobiet – myślę tu o  polskiej kurtuazji, o  ele-ganckim zachowaniu, przepuszczaniu kobiet, podawaniu dłoni przy wysiadaniu z samocho-du – to bardzo eleganckie i imponujące.

Parę lat temu mieliśmy do czynienia z okresem mody na polskiego hydraulika, który sprawił, że pod pewnymi względami wizerunek Polaka stał się bliższy wizerunkowi południowca. To był doskonały pomysł na promocję Polski. Wizerunek polskiego hydraulika odwoływał się właśnie do tych samych emocji co stereotyp go-rącego południowca – bezpośredniego i tempe-ramentnego człowieka. Ale to jest tylko stereotyp.

nie cieszysz się z takiego wizerunku, jakiego dochowali się Hiszpanie?Nie, bo we mnie ważna jest też druga strona - pol-ska, która jest dla mnie jak zwierciadło. Zawsze zadaję sobie pytanie – jak w świecie jest odbiera-na moja polska strona?

Ale Ty możesz sobie wybrać, kim jesteś w zależności od sytuacji. Korzystasz z takiego komfortu?Nie, nie, ja jestem zawsze jednym i drugim. Oczy-wiście, często tak bywa, przeważnie w  świecie medialnym, gdy mam coś skomentować – wów-czas dziennikarze proszą mnie o wypowiedź jako Hiszpana mieszkającego w Polsce.

istnieje takie powiedzenie, że człowiek jest tej narodowości, w jakim języku myśli.Nie zgadzam się z  tym, bo nie jestem w  stanie odpowiedzieć na to pytanie, które skądinąd ze względu na moje mieszane pochodzenie, jest mi zadawane od dzieciństwa. Pewnie wielu języko-znawców by się ze mną nie zgodziło, ale uważam, że myślenie nie zamyka się tylko w języku.

A gdy jesteś za granicą, np. w niemczech, to jak się przedstawiasz?Mówię, że jestem Conrado Moreno-Szypowski. Ja pewnie nie mam tak skomplikowanej sytu-acji jak moi rodzice, którzy zapytani, gdzie jest ich dom, mają kłopot, bo mieszkali w Hiszpanii, w  Polsce, we Francji i  na Ukrainie. Żartujemy z  siostrą, że wystarczy wymyślić sobie nazwę jakiegoś kraju, załóżmy La Polandia i mówić lu-dziom, że pochodzi się właśnie stamtąd. W wie-lu przypadkach zdarza się, że ludzie nie mają

pojęcia, że takiego kraju nie ma i  jest to jakaś wyspa, którą mamy w naszej wyobraźni. Jestem już zmęczony tym, że ludzie nie zrozumieją, że można być zarówno Hiszpanem jak i Polakiem, jak można odczuwać patriotyzm związany z jed-nym i drugim państwem. Czasami przez to sam nie wiem, kim jestem i skąd pochodzę.

Gdzie jest największy problem, jeśli chodzi o otwartość i zrozumienie tych kwestii?Jestem przekonany, że Polacy są bardzo otwarci. Pamiętam taki cytat dotyczący dzieciństwa: „Gdy ktoś cię zapyta, gdzie znajduje się Twoja ojczy-zna, należy odpowiedzieć, że ojczyzna znajduje się w Twoim dzieciństwie.” Zgadzam się z  tym. Podobnie jest z moim pochodzeniem i z moimi doświadczeniami. Dzieciństwo odcisnęło bo-wiem na mnie duże piętno. Gdy chodziłem do szkoły podstawowej w  Madrycie, byłem często wytykany palcami, że nie jestem stamtąd, że jestem Polakiem. Mówiono czasem o  mnie, że jestem głupi jak Polak. To było bardzo obraźliwe, nie wiedziałem, co począć - miałem wtedy prze-cież tylko osiem czy dziewięć lat. Trzeba bowiem mieć świadomość, że Hiszpania sprzed 20 lat, to zupełnie inny kraj od obecnego. Dzisiaj jest tam ogromna ilość imigrantów z Ameryki Łacińskiej i  Afryki. Wtedy, w  szkole, do której uczęszczało wówczas około tysiąca uczniów, byłem jedną z nielicznych osób mającą mieszane pochodze-nie. Przyjeżdżając do Polski w wieku 12 lat skuli-łem ogon, bo ze względu na złe doświadczenia w  Hiszpanii nie wiedziałem z  kolei, jak zostanę przyjęty w  tym kraju. Przyjechałem do Polski i nagle okazało się, że jestem tym człowiekiem Zachodu, że jestem z  Hiszpanii. Zamiast mnie obrażać, tutaj wszyscy byli zafascynowani. Pytali, jak tam jest, jak się żyje, dlaczego przyjechałem do Polski? Spotkałem się z ogromną sympatią, której nie doświadczyłem w Hiszpanii na przeło-mie lat 80. i 90. Jednocześnie okazało się, że Po-lacy są niezwykle marudni i często zakomplek-sieni. Zupełnie niepotrzebnie. W  moich oczach to ludzie wszechstronnie wykształceni, znający więcej języków niż Hiszpanie i otwarci.

nie chciałbym jednak sprowadzać naszej dyskusji do kwestii narodowościowych i jakiejś formy rywalizacji między Polakami a Hiszpanami. Przyjechałeś nad Wisłę prawie 20 lat temu i musiałeś coś robić. Pochodzenie, dwujęzyczność i wygląd dawały Ci dobry wstęp do świata show-biznesu. Jak to się zaczęło?Wszystko zaczęło się od programu „Europa da się

Gdy chodziłem

do szkoły podstawowej

w Madrycie, byłem często

wytykany palcami, że nie jestem

stamtąd, że jestem

Polakiem. Mówiono

czasem o mnie, że

jestem głupi jak Polak. To było bardzo

obraźliwe, nie wiedziałem,

co począć - miałem wtedy przecież tylko

osiem czy dziewięć lat.

Gdy chodziłem

do szkoły podstawowej

w Madrycie, byłem często

wytykany palcami, że nie jestem

stamtąd, że jestem

Polakiem. Mówiono

czasem o mnie, że

jestem głupi jak Polak. To było bardzo

obraźliwe, nie wiedziałem,

co począć - miałem wtedy przecież tylko

osiem czy dziewięć lat.

50 51październik 2012 październik 2012

WyWiad MiesiącaWyWiad Miesiąca

Przyjechałem do Polski i nagle okazało się, że jestem człowiekiem zachodu, że jestem z Hiszpanii. zamiast mnie obrażać, tutaj wszyscy byli zafascynowani. Pytali, jak tam jest, jak się żyje, dlaczego przyjechałem do Polski? Spotkałem się z ogromną sympatią, której nie doświadczyłem w Hiszpanii na przełomie lat 80. i 90.

52 53październik 2012 październik 2012

WyWiad MiesiącaWyWiad Miesiąca

lubić”. Byłem młody, przeszedłem przez casting, bardzo się cieszyłem, ale po części musiałem zrezygnować ze swojego pochodzenia i ze swej autentyczności. Trzeba było skreślić nazwisko, bo co to za Hiszpan, który nazywa się Moreno--Szypowski. Okazało się także, że dobrze by było, żebym był takim tupiącym macho, Hiszpanem, który szaleje na punkcie każdej kobiety i uważa, że jest najlepszy na świecie. A ja taki nie byłem.

Wszedłeś na scenę i od razu okazało się, że to jest to, co powinieneś robić?Na początku w ogóle mi się to nie udawało. By-łem nie do końca szczery wobec siebie. Później zdałem sobie sprawę, że aby odnosić sukcesy przed kamerą, trzeba być autentycznym, nawet jeśli początkowo odnosi się wrażenie, że to, co ma się do powiedzenia, może być mało interesujące.

Podczas poprzedniej rozmowy wspomniałeś, że czułeś się czasem jak marionetka. Możesz to wyjaśnić, co dokładnie miałeś na myśli?Jestem taką osobą, która niektóre rzeczy wpuszcza jednym uchem i wypuszcza drugim, ale są takie treści, które kotłują się w głowie i za-stanawiam się, co z nimi zrobić. Zdarza mi się czasem, że młoda osoba podchodzi do mnie i chce sobie zrobić zdjęcie pamiątkowe. Zazwy-czaj nie odmawiam, ale w  związku z  tym, że jestem kontaktowy, chcę jednocześnie poroz-mawiać, dowiedzieć się czegoś o osobie, z któ-rą mam być na wspólnej fotografii. Któregoś dnia podeszła do mnie dziewczyna i poprosiła o  wspólną fotografię. Zgodziłem się i  zapyta-łem, skąd jest, a ona na to: „Co cię to obchodzi? Ja chcę tylko zdjęcie z tobą” . Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, ale nie powstrzymało przed kontynuowaniem rozmowy, ale i tak nie dowiedziałem się, skąd pochodzi. Może ona zwyczajnie myślała, że ją podrywam i chciała w ten brutalny sposób ukrócić moje sta-rania. Zastrzegam, że w  większości przypadków rozmowy w Polsce są absolutnie miłe albo tworzą dość zabawne sytuacje. Przyzwyczaiłem się do tego, że nazywają mnie Paulo, Stefano albo Cri-stiano – w tym przypadku jest to dla mnie bardzo miłe, bo to piłkarz Realu Madryt, któremu kibicuję. Kiedyś, tuż po przyjeździe do Polski, gościła mnie i tatę pewna pani. Zapytała: „Czy pan jest praw-dziwym Hiszpanem? Mogę Pana dotknąć?” I tak samo jest z  wizerunkiem medialnym – na jed-nych działa on bardziej, na innych mniej. Prowadziłem niedawno także imprezę chary-tatywną i osoba prowadząca powiedziała: „Pan jest takim zwykłym człowiekiem”. I rzeczywiście

my jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy cza-sem stają się marionetkami.

Jest nadal moda na obcokrajowców w polskich show-biznesie czy mediach?Jeśli nadal jest moda na obcokrajowców w życiu publicznym, to bardzo dobrze, bo to oznacza, że Polacy wciąż są ciekawi świata i innych narodów.

A jak to wygląda w drugą stronę - jest jakiś Polak znany w Hiszpanii?Wielu Hiszpanów doskonale zna i  wie, że Jerzy Dudek, Lech Wałęsa i  Andrzej Wajda to Polacy i bardzo cenią ich osiągnięcia. W świecie mediów telewizyjnych, ale i  bardzo rozbudowanej pra-sy brukowej w Hiszpanii jest jeden znany Polak w Hiszpanii, nazywany „Darek El Polaco” (Dariusz Dąbrowski – model i były striptizer). Zaistniał dla-tego, że spotykał się ze znaną hiszpańską aktorką (Aną Obregon – dop. red. ), a dziś występuje w se-rialach i filmach, ale także, co ważniejsze dla Hisz-panek, jest synonimem męskości i uosobieniem ideału faceta.

nie wydaje Ci się, że coraz bardziej zagłębiamy się w rzeczywistość medialną? Tak, ale z  drugiej strony wiele osób uważa, że świat medialny jest „fe” i  broni się przed nim. Twierdzą, że każdy, kto pojawia się w mediach, musi mieć banalną osobowość, a przynależność do świata medialnego nie wiąże się z  szerze-niem kultury czy mówieniem o  wartościach, jak można by było oczekiwać. Słuchając takich opinii, czasem sobie myślę, że jest w tym sporo prawdy i może trzeba by było z tym skończyć, ale to nie jest takie proste. Mam też niedosyt, że medialnie jestem tylko Hiszpanem, który swo-jemu pochodzeniu zawdzięcza mniejszy czy większy sukces medialny. Choć umówmy się, to nie jest nic. Włożyłem też sporo pracy w to, by stać się, kim jestem i mieć za co żyć, ale nie mam jakiejś wielkiej satysfakcji, tym bardziej, że wy-chowałem się w tradycyjnym domu, w którym dużo mówiło się o historii i literaturze. Wiem, że często pomija się niesłusznie osoby, które zrobi-ły dużo ważnych rzeczy. Moja babcia walczyła o pamięć polskiego poety, który 50 lat mieszkał w Hiszpanii. Nazywał się Józef Łobodowski. Zo-stawił żonę w kraju i nigdy więcej jej nie zoba-czył, bo nie mógł wrócić do Polski, a ona z kolei nie mogła z Polski wyjechać. To smutne, drama-tyczne historie, które uzmysławiają, jakie mamy szczęście cieszyć się sobą, ale jednocześnie two-rzą we mnie poczucie zobowiązania, by o tym mówić i propagować tego typu historie.

Mam też niedosyt, że

medialnie jestem tylko Hiszpanem,

który swojemu pochodzeniu

zawdzięcza mniejszy

czy większy sukces

medialny. Choć umówmy

się, to nie jest nic. Włożyłem

też sporo pracy w to, by

stać się, kim jestem i mieć

za co żyć, ale nie mam

jakiejś wielkiej satysfakcji.

55październik 2012

WyWiad Miesiąca

Skoro tak bliskie są Ci wątki historyczne i kulturowe, to co u Ciebie w domu mówiło się o wewnętrznych konfliktach w Hiszpanii? Moreno byli republikanami czy frankistami?I tu jest bardzo istotna różnica w rozumieniu hi-storii przez Polaków i Hiszpanów. W Polsce bar-dzo często zwraca się uwagę na obozowość i jest tak nadal. Mówi się dzieciom i  wnukom „ci byli dobrzy, a tamci źli”. W Hiszpanii jest inaczej, nigdy nie dowiedziałem się od mojej babci w Hiszpanii, czy była za generałem Franco czy za republiką.

Ale chyba kwestia autonomii Katalonii czy Kraju Basków była i jest wciąż żywa?Tak, ale ja jestem zdania, że jeśli Katalończykom zależy na usamodzielnieniu się, to proszę bardzo. Podobnie z  Krajem Basków, o  którym już prze-cież określając ten region mówimy „kraj”. Kłopot w  tym, że choć w  dużej części mają oni auto-nomię, to budżet centralny finansuje tę pewną niezależność. Nie razi mnie, gdy któryś z moich znajomych mówi: jestem Katalończykiem, nie Hiszpanem. Ja z kolei czuję się dumny, że mogę o sobie powiedzieć „jestem Hiszpanem”.

na jakie luksusy sobie pozwalasz? Jeździsz wciąż na skuterze?Przez ostatnie pięć lat od tego wydarzenia przy-wykłem już do tych złośliwości… (Conrado, pod-czas programu „Europa da się lubić” staranował policyjne motocykle – dop. red.) Wyobraź sobie, że poruszam się od czasu do czasu na skuterze i nawet już nie ściągam kasku z głowy po zmroku, gdy już nikt mnie nie rozpozna. Znany filmik na Youtube spowodował, że nasłuchałem się przez te kilka lat wielu dosyć prześmiewczych słów na swój temat i  właściwie to nie ma prawie dnia, bym nie słyszał, jak ktoś się ze mnie śmieje, lub wytyka palcami, ale to jest coś, co mnie bardzo zahartowało. Moim sukcesem nie jest to, że kie-dyś rozwaliłem się na skuterze, choć wiele osób tak myśli. Natomiast dzięki temu wydarzeniu na-brałem do siebie dystansu.

Wcześniej Ci go brakowało?Chyba tak, ale wciąż się uczę nabierać tego dy-stansu. Zawsze bardzo mnie obchodziło, co kto o mnie mówi lub myśli. A że wizerunek medialny jest bardzo ograniczony przez szybę ekranu, to trudno tak naprawdę poznać drugą osobę.Ale miałem mówić o  luksusie, luksusem nie są dla mnie drogie gadżety, lecz spacery i przypad-kowe spotkania z  innymi ludźmi, choćby z au-tostopowiczami. To historie, które urozmaicają nam życie i  poszerzają spectrum poglądu na nie. Ostatnio spotkałem z kolei grupę nastolat-ków z zepsutym Golfem II. Wziąłem linkę holow-niczą, podwiozłem ich 12 km, zbaczając z trasy. Byli zdziwieni, że pomaga im człowiek z telewi-zji. A ja sobie myślę, czemu nie?Jeśli chodzi o gadżeciarstwo, to zupełnie mnie to nie kręci. Co najwyżej mogę powiedzieć, że wciąż

jestem na etapie przerabiania mojej 12-letniej hondy. Biega-nie, rower, trening na siłowni – to są dla mnie luksusy, na któ-re pozwalam sobie kilka razy w tygodniu.

To już tak na koniec - jak czujesz się jako młody ojciec?Wciąż uczę się nim być. Gdy w  pewnym momencie zaczą-łem stawać się zgorzkniałą osobą, to dziecko sprawiło, że zacząłem odkrywać siebie na nowo i cieszyć się życiem.

■■

Fotograf: Agata Mayer Model: Conrado MorenoAsystent Fotografa: Tomas MayerMakijaż/włosy: Ewa LechUbrania: Rage Age by Czapul Podziękowania specjalne kierujemy do: Eurovii Polska oraz Michała Rudnickiego za użyczenie Forda Mustanga 66.Agata Mayer jest fotografem spezcjalizującym się w fashion, zdjęciach reklamo-wych i portretowych. Pracuje w Warszawie i Sztokholmie. Jest współwłaścicielem agencji reklamowej, współpracuje z agencjami modeli, aktorami, celebrytami.

Strona artytyczna: www.agatamayer.com