KWARTALNIK SERWISU RING GIRLS
Transcript of KWARTALNIK SERWISU RING GIRLS
RINGKWARTALNIK SERWISU SPORTYWALKI.PL
NU
ME
R 7
Równiez: Objętość treningowa w sportach walki SPORTYWALKI.PL
ALISTAIROvereem
RINGGIRLS
Gegard Mousasi: “...jeśli będę cięższy, to będę
walczył częściej w K-1.”KIM JESTGORANRELJIC
UFCza miedzą
.
[2]
Listopad 2010
......................................................................................Aktualności 3
................................................................................UFC za miedzą 4autor: Maciej Gunia
.....................................................................Kim jest Goran Reljic? 7autor: Ola Jurkowska
..................................................Wywiad z Alistairem Overeemem 11autor: Maciej Gunia
...............................................................Latyno(amerykański) sen 14autor: Michał Kiełbik
........................................................................Dziewczyny z ringu 17autor: Michał Wiśniewski
.............................................Geneza japońskiego MMA (część 3) 20autor: MK
.......................................................Wywiad z Gegardem Mousasi 22autor: Maciej Gunia
..........................................................................Świadoma kariera 25autor: Karol Suszczewicz
.........................................Objętość treningowa w sportach walki 29autor: Mateusz Pietrzak
........................................................................MMA i kulturystyka 31autor: Paweł Sawicki
.....................................................................Autocenzura krajowa 33autor: Maciej GuniaSPIS
TR
EŚCI
[3]
Po swojej ostatniej porażce z Brandonem Schaubem na
gali UFC 121, Gabriel Gonzaga został zwolniony z UFC. Była to
2-ga przegrana z rzędu Brazylijczyka, jednak dla wielu fanów
ta decyzja była zaskoczeniem. Co zatem stanie się z Gabirelem
Gonzagą? Sam zawodnik ujawnił, że będzie chciał zawalczyć
znowu w ADCC i na turniejach BJJ. Co z MMA? „Tego nie
wiem. Nie chcę walczyć za małe pieniądze. UFC płaciło mi
dobrze i nie wiem czy inne organizacje zapłacą mi godnie.
Także, nie wiem czy będę walczył w MMA” - powiedział
Gonzaga.
Pat Barry po swoim ostatnim starciu z Mirko Filipovicem
na UFC 115 doznał złamania ręki, jak i kontuzji stopy. Jednak
sympatycznemu zawodnikowi z Luizjany udało się powrócić do
zdrowia i jak sam ogłosił będziemy mogli go zobaczyć 22
stycznia na gali UFC „Fight for the Troops”, która zaplanowana
jest w Fort Hood w Teksasie. Na tej gali Pat Barry ma zmierzyć
się z Joey’em Beltranem.
Zmiana kategorii wagowych nie jest najpopularniejsza
wśród zawodników. Nie wielu decyduje się na taki krok, a gdy
już się zdecydują, to pozostają w danej kategorii wagowej
dłużej. Diego Sanchez ostatnio wyraził ponowną chęć zmiany
kategorii wagowej na niższą (155lbs). Nie będzie to pierwsza
zmiana kategorii wagowej tego zawodnika. Obecnie walczy
w kategorii 170 lbs, a na swoim koncie ma zarówno w kategorii
185, jak i 155, do której chce powrócić.
Andre „Dida” Amade wraz ze swoim bratem Maurcio Veio
zaglądnęli śmierci w oczy. Po wyjściu z klubu treningowego
w Toronto udali się wraz z innymi adeptami do samochodu.
Kiedy wszyscy znaleźli się już w aucie, ich SUV został 2-krotnie
ostrzelany przez uzbrojonego sprawcę. Jedna z kul raniła Didę
w głowę, a druga postrzeliła w ramię adepta z klubu
treningowego siedzącego na tylnym siedzeniu. Na szczęście
obie rany okazały się niegroźne i zakończyło się tylko na
szwach.
AKTUALNOŚCI
Co dalej z Gabrielem Gonzagą?
Pat Barry powraca
Diego Sanchez - znowu zmiany?
Andre Dida uszedł z życiem
[4]
UFC ZA MIEDZĄ
Autor: Maciej Gunia (G_U_M_A)
Mimo faktu, że amerykański gigant UFC staje
się coraz bardziej międzynarodową organizacją i że
organizuje swoje gale poza granicami Stanów
Zjednoczonych, to dla przeciętnego polskiego fana
MMA obecność na gali UFC nie jest zadaniem zbyt
łatwym i z reguły wymaga nakładu większych środków
finansowych. Jeszcze dobrych kilka lat temu jedynym
rozwiązaniem było zakupienie biletu lotniczego i udanie
się do Las Vegas, co dla przeciętnego Kowalskiego
wydaje się być całkowicie utopijnym scenariuszem.
Jednak fakt sporego komercyjnego sukcesu UFC
sprawił, że organizacja ta zapragnęła pozyskiwać inne
rynki i organizować gale poza terenem USA. Począt-
kowo celowano w anglojęzyczne kraje: Anglia, Irlandia,
niedawno Australia. Jednak na liście życzeń znalazł się
nasz zachodni sąsiad - Niemcy. Debiutancka gala
w Niemczech odbyła się 13 czerwca 2009 roku w Kolo-
nii, gdzie walką wieczoru było starcie Richa Franklina
z Wanderleiem Silvą.
Blisko 13.000 tłum fanów wypełnił wówczas halę
Lanxess Arena. Od gali tej minął ponad rok i UFC znów
powraca ze swoim show na niemiecki grunt, by 13
listopada zorganizować galę UFC 122. Dla polskich
fanów MMA jest to dość ciekawa informacja, gdyż
z Polski do Niemiec, jest przysłowiowy „rzut beretem” -
zwłaszcza dla osób mieszkających w zachodniej części
naszego kraju. Dodatkowym plusem jest niemiecka
infrastruktura, która tym bardziej ułatwia i usprawnia
podróżowanie po Niemczech. Z pewnością wśród
zgromadzonych 13 listopada fanów znajdzie się wielu
naszych rodaków. Dlatego chciałbym przedstawić
czego możemy spodziewać się wybierając się na galę
UFC 122.
Gdzie odbędzie się gala?
Druga z kolei gala sygnowana logiem UFC
odbędzie się w mieście Oberhausen położonym
w Zagłębiu Ruhry (jest to Nadrenia Północna-
Westfalia). Oberhausen to stosunkowo młode miasto -
liczy sobie zaledwie 163 lata, a mieszka w nim blisko
215.000 mieszkańców. Na końcu jednej z głównych
ulic centrum Oberhausen - Mülheimerstraße znajduje
się CentrO Neue Mitte Oberhausen. CentrO to duże
centrum handlowo-rozrywkowe liczące ponad 70.000
m² i składające się między innymi z galerii handlowych,
parku rozrywki, muzeum natury wodnej oraz hali König
Pilsener Arena. To właśnie na tej hali odbędzie się gala
UFC 122. Jest to hala mogąca pomieścić 13.000
widzów, która została wybudowana w 1996r., a koszt
jej budowy wyniósł 46 milionów euro (po przeliczeniu
z ówczesnych marek niemieckich). Hala ta jest
miejscem, które miało okazję już niejednokrotnie gościć
w swoich murach duże imprezy...zarówno muzyczne
(koncerty m.in. Metallica, Depeche Mode, Kylie Plakat zapowiadający galę UFC 99 w Kolonii
[5]
Minogue), jak i sportowe (to tu hokejowa drużyna
Revierlöwen Oberhausen rozgrywała swoje mecze
w latach 97-02).
Inne atrakcje
Jednak na fanów UFC, którzy zjadą do
Oberhausen czekają również inne atrakcje, niż te, jakie
gwarantuje sama gala. Wszak to w Oberhausen żyła
znana na całym świecie ośmiornica Paul, która
„przewidywała” wyniki meczów na mundialu w RPA
(zwierze padło 26 października bieżącego roku). Lecz
w Sea Life Center, gdzie znajdował się Paul jest również
sporo innych ciekawych rzeczy do zobaczenia. Każdy,
kto chciałby po /lub przed/ galą odwiedzić Sea Life
Centre nie będzie miał z tym najmniejszego problemu,
gdyż zlokalizowane jest ono w kompleksie handlowo-
rozrywkowym CentrO (tym samym, w którym znajduje
się König Pilsener Arena).
Natomiast dla tych, którzy chcieliby poznać historię
regionu, Oberhausen oferuje Przemysłowe Muzeum
Nadrenii (Rheinisches Industriemuseum) oraz Ludwig-
galerie - obie te atrakcje znajdują się w promieniu 3 km
od CentrO. Z pewnością wartym polecenia jest również
odwiedzenie Gasometer Oberhausen. Licząca sobie
100m konstrukcja niegdyś wykorzystywana była do
gromadzenia gazu, dziś zamieniona została na centrum
wystawiennicze. Goście, którzy przyjadą na galę UFC
nie będą mieli żadnego problemu, by odnaleźć tę
atrakcję turystyczną, gdyż położona jest ona zaledwie
500m od König Pilsener Arena.
Kogo zobaczymy?
Jak to zawsze ma miejsce na galach organizo-
wanych poza USA, obecni są lokalni zawodnicy na
karcie walk. I tak też stało się tym razem. Na gali
w Niemczech pojawi się 3 Niemców - z czego 2: Peter
Sobotta i Dennis Siver będą walczyć w głównej części
gali. Lecz nie tylko Niemcy będą mieli swoich
przedstawicieli na gali. Jest bowiem przygotowany
„słowiański pojedynek” pomiędzy Krzysztofem Soszyń-
skim, a Goranem Relijicem. Także z pewnością polscy
fani powinni być usatysfakcjonowani. Walką wieczoru
ostatecznie jest starcie pomiędzy Yushin Okami,
a Natem Marquardtem (wcześniej w miejsce Mar-
quardta planowany był Vitor Belfort, jednak Brazylijczyk
został „przeniesiony” na walkę z Andersonem Silvą na
galę UFC 126). Na gali UFC 122 pojawią się również
takie nazwiska jak m.in. Vladimir Matyushenko, Jorge
Rivera, Duante Ludwig czy Alessio Sakara. Jednak nie
sposób odnieść wrażenia, że w porównaniu z wcześ-
Hala König Pilsener Arena w Oberhausen
Gasometer Oberhausen
[6]
niejszą galą w Niemczech (UFC 99), to mniej tutaj
gwiazd wielkiego formatu pokroju Silvy, Franklina czy
Velasqueza, których to można było oglądać na gali UFC
99. Jednak należy pamiętać, że same nazwiska nie
walczą...czego najlepszym przykładem była gala UFC
112 odbywająca się w Abu Dhabi.
Jak tam dojechać?
Dostać się do Oberhausen możemy na różne
sposoby. Wszystko zależy od zasobności naszego
portfela. Najszybszym środkiem transportu będzie dla
nas samolot. Fakt, że Oberhausen znajduje się
w Zagłębiu Ruhry jest dość korzystny, gdyż w około
znajdują się duże miasta z lotniskami. Lecąc z Polski
możemy kierować się m.in. na lotnisko w Düsseldorfie
(około 20 km od Oberhausen), Dortmundzie (około 60
km), Mönchengladbach (około 60 km) czy Kolonii (około
70 km). Jednak jeżeli nie dysponujemy odpowiednimi
środkami, bądź też loty w danym dniu nam nie
odpowiadają, to możemy wybrać alternatywne
rozwiązania. Jednym z nich jest podróż autobusowa.
Prywatni przewoźnicy mają szeroką ofertę transportu
do Niemiec. Co najważniejsze, osoby nie mieszkające
w największych miastach Polski mogą liczyć na to, że
autobus przewoźnika będzie jechał przez ich miasto.
Przewoźnicy z reguły zbierają autobusem pasażerów
z południa bądź północy Polski, wioząc ich do
głównego miasta, gdzie znajduje się baza autobusowa i
później po szybkiej przesiadce udajemy się w miejsce
naszej podróży. Oczywiście, gdy dysponujemy własnym
samochodem, to możemy udać się do Oberhausen
autem. Jak wiadomo w Niemczech siatka autostrad jest
bardzo rozwinięta, dlatego podróż samochodem nie
powinna być aż tak męcząca, jak ma to miejsce na
polskich drogach. Oczywiście jak będziemy jechać do
Oberhausen zależy od naszego miejsca zamieszkania.
Ja pozwolę sobie posłużyć się przykładem znanego
przejścia granicznego w Zgorzelcu. Ze Zgorzelca do
Oberhausen mamy blisko 700 km (czyli średnio 6 i pół
godziny drogi). I tak kolejno południowymi autostradami
udajemy się w stronę Oberhausen. Ostatnim zapropo-
nowanym przeze mnie alternatywnym sposobem
dojazdu jest skorzystanie z kolei niemieckiej. Każdy kto
miał okazję korzystać z pociągów Deutsche Bahn wie,
że dysponują one wysokim standardem (znacznie
wyższym niż w naszym rodzimym PKP). Sieć linii
kolejowych jest bardzo dobrze rozwinięta, toteż nie
powinniśmy mieć żadnego problemu z dotarciem do
Oberhausen.
Bilety
Bilety, jak na każdą dużą imprezę dostępne są
do zakupu odpowiednio wcześniej. Czym wcześniej
zamawiamy, tym większe szanse na lepsze miejsce.
Należy pamiętać, że liczba miejsc jest ograniczona i z
reguły tańsze miejsca zostają wykupowane w pierwszej
kolejności. I tak w momencie, kiedy piszę ten artykuł do
dyspozycji fanów jest 5 różnych biletów, z których
najtańszy kosztuje 57 euro, a najdroższy 258 euro (nie
wliczając w to VIP wejściówek połączonych z imprezą
na „backstage’u”). Jednak należy pamiętać, że czym
bliżej imprezy, tym mniejsza dostępność biletów.
Podsumowując, impreza UFC to wielkie
przedsięwzięcie, które z reguły odbywa się w dalekiej
nam Ameryce. Dlatego też, gala w Niemczech to nie
lada gratka, by w miarę tanim kosztem móc obserwo-
wać na własne oczy zmagania zawodników zakontrak-
towanych w obecnie najsilniejszej organizacji MMA na
świecie. W dodatku nasz wyjazd można połączyć ze
zwiedzaniem ciekawego miasta, jakim niewątpliwie jest
Oberhausen. Więc jestem pewien, że dla każdego
z polskich fanów MMA, który uda się na galę UFC 122
będzie to niezapomniane przeżycie, a koszty ponie-
sione na wyjazd zwrócą się w postaci wielu miłych
wspomnień.
Nate Marquardt - jedna z gwiazd gali UFC 122
[7]
KIM JEST GORAN
RELJIC?
Autor: Ola Jurkowska (Anduina)
Goran Reljic już w listopadzie zmierzy się ze
znanym nam w Polsce Krzysztofem Soszyńskim.
O Krzysztofie wiemy dużo. O Goranie, mniej. Może
więc warto poznać go trochę przed tym pojedynkiem?
Goran pochodzi z Chorwacji, kontynuując tym samym
piękną tradycję chorwackiego MMA po Mirku
Filipoviczu (27-8-2) i Igorze Pokrajacu (22-7-0). Nie ma
może jeszcze tylu walk na koncie co jego rodacy, ale
wziąć pod uwagę należy też to, że jest od nich sporo
młodszy. Co jeszcze? Jest perfekcjonistą. Twierdzi, że
póki co jego umiejętności są na poziomie zaledwie
zadowalającym, ale planuje dojść do ideału. Zamiast
telewizji woli czytać. Lubi McDonalda. A żeby się
zrelaksować wieczorem wskakuje sobie czasem do
wody z lodem. Mało?
Goran rozpoczął swoją karierę w zawodowym
MMA w 2004 roku, w wieku zaledwie dziewiętnastu lat.
Zaczął trenować MMA niewiele wcześniej. Jak sam
powiedział, w jednym z wywiadów, przed swoją
pierwszą walką z Bojanem Spalevicem (3-6-0): „znałem
tylko kilka poddań i wejście do dwóch nóg, trochę
wcześniej trenowałem grappling w klubie Crocopa –
powiedzmy jakieś 8 miesięcy.” Mimo tak krótkiego
czasu założył swojemu przeciwnikowi piękną balachę
z dosiadu już w pierwszej rundzie. Ale w stójce nie
pokazał nic a nic.
Od tego momentu jego droga w MMA była pasmem
sukcesów. Pierwsze sześć walk wygrał przed czasem
(trzy balachy, trójkąt, kimura i raz TKO). W siódmej
walce spotkał się z Polakiem - Waldemarem Golinskim
- na Boxing Explosion 2. Jak sam powiedział, był to
jego najtrudniejszy pojedynek na Europejskim gruncie.
Wygrał jednak i tę walkę, nie przed czasem, ale
jednogłośnie.
Po tym siódmym zwycięstwie przyszła pora na
zmianę podwórka. Goranem zainteresowało się UFC.
W 2008 roku Goran i UFC podpisali kontrakt i już
w maju tego roku młody Chorwat zadebiutował
w Oktagonie. Nie obyło się jednak bez niedomówień,
które jak twierdzi Goran, wynikły z tego, że nie miał
czasu na dokładne przeczytanie umowy. Tuż po
podpisaniu kontraktu z UFC, Goran wystartował
w turnieju grapplerskim w Bristolu w Anglii. Nie poinfor-
mował o tym ani swojego managaera, ani organizacji.
UFC uznało to za złamanie warunków kontraktu
i zagroziło pozwaniem Gorana do sądu. Także moi
drodzy, jak będziecie podpisywać umowy z UFC,
czytajcie co wam dają do podpisania. Na szczęście
w tym wypadku obu stronom udało się dogadać i już
24. maja Goran stanął do swojej pierwszej walki dla
UFC. A jak mu poszło w Bristolu, skoro już jesteśmy
przy tym temacie? Wygrał kategorię do 93 kg oraz
open.
Goran Reljic vs Wilson Gouveia
[8]
W Oktagonie jego przeciwnikiem był Wilsona Gouveia,
który wtedy miał już na swoim koncie 10 wygranych
walk i 4 przegrane. Razem 14 walk, z czego 5 w UFC.
Zdecydowanie więc przewyższał Reljica doświad-
czeniem. Różne były spekulacje na temat możliwego
wyniku tej potyczki. Większość nie dawała debiutan-
towi dużych szans. Goran jednak wierzył w swoje
umiejętności. Był przekonany, że jego ciężki trening
przygotował go do tej walki. Stójkę ćwiczył pod okiem
świetnego uderzacza – Mirko Cropopa Filipovica -
„[Stójkę] trenuje z najlepszymi zawodnikami na świecie,
oczekuję że będzie doskonała” - mówił w wywiadzie
przed walką. W tym samym wywiadzie przyznał jednak,
że sprawia mu trudności fakt, że jego trening wymaga
ciągłych podróży. Nic dziwnego, skoro stójkę ćwiczył
w Zagrzebiu, a parter u Rogera Gracie w Londynie.
Poza lataniem z Chorwacji do Anglii, Goran
zdecydował się też zmienić wagę i zejść ze 102 kg (225
Ibs) do 93 kg (205 Ibs). I nie jest to jego ostatnia
zmiana kategorii wagowej. Goran do tej pory walczył
w trzech kategoriach, zaczynał w wadze ciężkiej,
później zszedł do półciężkiej, i dalej do średniej. A na
walkę z Szoszyńskim planuje znów zmienić wagę
i wrócić do kategorii półciężkiej. Ciężki trening
przyniósł rezultaty. 24. maja Goran pokonał Wilsona
Gouveię przez TKO w drugiej rundzie. Goran walczył
w sposób bardzo przemyślany. W jego taktyce nie było
miejsca na bezsensowną wymianą ciosów na zasadzie
nie-ważne-jak-mnie-zmasakruje-przeciwnik-ważne-że-
ja-go-zmasakruje-bardziej. Co to to nie. Większa część
tej walki była w dystansie, Goran szukał sobie miejsca
na swoje uderzenia, kontrował ataki Gouveii. Wypro-
wadzał pojedyncze ciosy i kopnięcia, w praktycznie
każdy cios wkładał pełną siłę. Niestety nie każdy
wchodził. Sypał prawym high-kickiem chyba częściej
niż Mirko, brakowało mu jednak szybkości i efektu
zaskoczenia, bo Wilson blokował, skądinąd bardzo
mocne kopnięcia.
Kiedy Gouveia zaczął dominować walkę w stójce,
Goran złapał go w gardę i przeniósł walkę do parteru.
Również w parterze nie skupiał się jedynie na
blokowaniu Gouveii, ale szukał sposobu, żeby
skończyć walkę poddaniem. Goran myślał cały czas,
również gdy sypał się na niego grad GNP. Widać było,
że myśli, szuka wyjścia, odpoczywa gdzie może.
Nawet gdy sam okładał Gouveię po takedownie, raczej
niż ślepą agresję, widać w nim było dobieranie
odpowiedniej strategii i szukanie odpowiedniego
miejsca dla ciosów. Tym przemyślanym stylem walki
podobny jest właśnie do swojego trenera – Crocopa.
Brakuje mu jednak stanowczo tego timingu i luzu, który
decydował o zwycięstwach Mirka w jego najlepszych
latach. Ma za to definitywnie lepszy parter (purpurowy
pas w BJJ).
Walka z Gouveią zakończyła jednak dobrą
passę Gorana. Pięć miesięcy później, podczas
przygotowywania się do kolejnej walki z Thalesem
Leitesem (17-4-0), doznał poważnej kontuzji pleców.
Musiał poddać się operacji, lekarze mówili mu nawet,
że to już koniec jego kariery, bo na pewno nie będzie
mógł wrócić do klatki. On jednak się nie poddawał.
W wywiadzie dla MMA Manager, tuż przed swoim
powrotem tak wspominał okres rehabilitacji: „Ciężko mi
Goran Reljic i Mirko „Cro Cop” Filipovic
Goran Reljic vs Wilson Gouveia
[9]
nawet o tym myśleć, to było naprawdę trudne doświad-
czenie. Ciągle chodziłem po lekarzach, na operacje, na
rehabilitacje. Kilka razy już było lepiej, zaczynałem
trening i zaraz musiałem wracać do szpitala i zaczynać
wszystko od początku. Najgorszemu wrogowi nie życzę
takich doświadczeń.”
Powrót do Oktagonu zajął mu prawie dwa lata.
Od walki z Gouveią w maju 2008 do lutego 2010, kiedy
to zmierzył się z C.B. Dollawayem. W między-czasie
dał się też poznać jako bohater w swojej ojczystej
Chorwacji. Gazety w całym kraju pisały o tym, jak to
w nocy 15. listopada uratował dwóch mężczyzn, którzy
razem z samochodem wylądowali w Adriatyku
niedaleko domu Gorana. Goran usłyszał hałas i nie
myśląc nawet o kontuzji, wskoczył do wody, wybił
szybę w aucie, wyciągnął najpierw jednego mężczyznę,
a później wrócił po drugiego. Obaj przeżyli. Komentarz
Gorana: „Zrobiłem tylko to, co każdy człowiek zrobiłby
na moim miejscu.”
Kiedy już udało mu się pokonać kontuzję pleców,
powrócił do treningu. Najpierw u siebie w Zadarze,
później w Londynie, a jeszcze później kończył swoje
przygotowania w Las Vegas w klubie Extreme Couture.
A co myślał o treningu z Randym Couturem (19-10-0)?
Na to pytanie odpowiedział w wywiadzie dla
MMAXION: „Mówiłem już kiedyś, jak ważny dla zawod-
ników MMA z Europy jest trening w Stanach. Jeśli chcą
odnieść sukces w tej dziedzinie muszą ćwiczyć
w amerykańskich klubach. Wcale nie chcę obrażać
zawodników z Europy, ale z doświadczenia wiem, że
zarówno metody treningowe, jak i kluby są na o wiele
bardziej zaawansowanym poziomie w Stanach niż na
kontynencie. Możecie mi zaufać, sam to przerabiałem.”
W innym wywiadzie dodał: „Sparuje z Randy Couturem,
Wanderlei Silvą, Forrestem Griffinem, Martinem
Kampmannem, Jayem Whitem, Mikiem Pyle (…).
Ćwiczy się tam świetnie, głównie dlatego, że jest tam
tak wielu bardzo dobrych sparring partnerów. Treningi
są ciężkie, ale to jedyny sposób żeby robić jakieś
postępy i wygrywać.”
Do walki z Dollawayem Goran zdecydował się też
zrzucić kilka kilogramów (z 93 do 84 kg) i zejść
z kategorii półciężkiej do średniej. Pytany o powód
takiej decyzji w wywiadzie dla MMA Manager
odpowiedział: „To długa historia, (…), teraz po prostu
chcę spróbować wagi średniej. Nie mam problemów
z dietą, czuję się świetnie.”
Pomimo wysiłku jaki włożył w przygotowania, nie udało
mu się wygrać walki z C.B. Dollawayem (11-2-0) na
UFC 110. Przegrał decyzją sędziów. Pomimo swojego
„przemyślanego” podejścia do walki, ewidentnie nie
umiał znaleźć sposobu na Dollawaya. Próbował swojej
prawej nogi, próbował kończyć Dollawaya z gardy. Nic
nie wychodziło. Już w drugiej rundzie po Goranie widać
było zmęczenie. Po walce twierdził, że to z powodu
problemów z nogą.
Goran Reljic wraz ze swoimi grapplerskimi trofeami
C.B Dollaway vs Goran Reljic
[10]
Przegrał ewidentnie, ale się nie poddał. Przeciwnie,
w wywiadzie dla MMABay, na dwa tygodnie przed
swoją kolejną walką powiedział: „Jako zawodnik bardzo
zmieniłem się po tej walce. Pracowałem nad moimi
wadami i stałem się lepszym sportowcem. Zawsze
trzeba myśleć pozytywnie.”
Kolejną walkę, tym razem już nie po dwuletniej
przerwie, tylko w lipcu 2010 stoczył z Kendallem
Grovem (12-7-0). Przegrał przez niejednogłośną
decyzję. Walka rzeczywiście była dość wyrównana. Do
arsenału swoich technik, Goran dodał walkę w klinczu,
na klatce, wyniesioną zapewne od Randiego Couture’a.
Pokazał też, że ma mocną głowę. Przyjął piękną
pedeladę i kolano na głowę od Kendalla, ale po
pedeladzie wstał od razu, a kolano chyba w ogóle go
nie obeszło. Udowodnił też, że o ile jego walka
w parterze z pleców jest na wysokim poziomie,
o tyle z góry nie idzie mu tak świetnie. Nie
mógł nic zrobić z góry z gardy, sędzia
musiał wznowić walkę w stójce. Na
koniec trzeciej rundy doszedł nawet do
bocznej, Grove jednak szybko stamtąd
uciekł. Ostatecznie sędziowie zade-
cydowali o zwycięstwie Grovea.
Jeśli miałabym w kilku słowach
opisać styl walki Gorana Reljica
powiedziałabym: myślenie,
prawa noga, silne
u d e r z e n i a ,
uderzenia, pojedyncze ciosy, dobra walka w parterze
z pleców. Czy to wystarczy na Krzyśka Soszyńskiego?
Przekonamy się już niedługo. Nie ulega natomiast
wątpliwości, że dla Gorana jest to być albo nie
być w UFC. Jest to jego ostatnia walka w kon-
trakcie. A biorąc pod uwagę poprzednie dwie
porażki, jeśli przegra i tym razem, to UFC
raczej nie zdecyduje się na przedłużenie
umowy. Krzysztof zaś, ostatnią swoją walkę,
którą stoczył na UFC 116 ze Stephanem
Bonnarem przegrał. Dlatego też na pewno
będzie chciał się zrehabilitować po swojej
ostatniej porażce. Możemy więc
oczekiwać zaciętej walki. Ja
już nie mogę się docze-
kać.
Decyzja: C.B Dollaway vs Goran Reljic
Krzysztof Soszyński: czy tym razem Goran sobie poradzi?
[11]
Alistair „Demolition Man” Overeem to holen-
derski zawodnik MMA wywodzący się z kickboxingu.
Swoją karierę zawodniczą w MMA rozpoczął w 1999
roku występując na gali It’s Showtime. Jednak szerszej
publiczności dał się poznać z występów w legendarnej
organizacji PRIDE FC, gdzie największym jego
osiągnięciem było dotarcie do półfinału turnieju wagi
półciężkiej. Po rozpadzie PRIDE Alistair zaczął
występować zarówno w Azji (DREAM), jak i USA
(Strikeforce), gdzie zdobył pas mistrzowski wagi
ciężkiej. Również wystąpił on na ringu K-1 mierząc się
m.in. z Badrem Hari, Peterem Aertsem czy Remym
Bonjaskym. Overeem klasyfikowany jest przez portal
Sherdog (czerwiec 2010r.) na 8 miejscu najlepszych
zawodników MMA wagi ciężkiej na świecie i legitymuje
się rekordem 33-11-0
- Jak się czujesz po ostatniej szybkiej wygranej
z Edwardsem?
Czuję się świetnie. Walka poszła po mojej myśli i co
więcej nie nabawiłem się żadnych kontuzji. Więc
wszystko jest w porządku.
- Przed walką na internecie można było oglądać
twoje przygotowania do walki w tajlandzkim
oddziale Golden Glory. Powiedz czym różnią się
takie treningi od tych standardowych, jakie masz
w Holandii?
Trening sam w sobie nie różni się tak znacznie. Ale za to
warunki jakie panują w Tajlandii są zupełnie inne. Jest
tam bardzo ciepło i występuje duża wilgotność
powietrza. To sprawia, że treningi tam są inne.
Wielu fanów jako faworytów do finału K-1 stawia
Ciebie i Semmy’ego Schilta. Jak myślisz, które
z Twoich atutów pozwolą Ci osiągnąć wygraną nad
Schiltem?
Nie wiem, po prostu mam przeczucie, że mogę go
pokonać. Sądzę, że z odpowiednią strategią walki jest
to całkiem realny scenariusz.
- Chciałeś walczyć z Fedorem Emelianenko, jako
tym niepokonanym „ostatnim cesarzem”. Jednak
Fedor przegrał swoją ostatnią walkę z Fabricio
Werdumem. Czy dalej chcesz z nim walczyć czy też
przegrana z Werdumem zmieniła Twoje priorytety
i masz kogo innego na celowniku?
Ciągle chciałbym zawalczyć z Fedorem, ale sądzę że
WYWIAD
WYWIAD Z
ALISTAIREM
OVEREEMEMPrzeprowadził i przetłumaczył:
Maciej Gunia (G_U_M_A)
[12]
teraz powinienem w pierwszej kolejności spotkać się
z Werdumem. To on pokonał Fedora i to dzięki tej
wygranej, to on jest pretendentem do pasa mistrzow-
skiego.
- Czy wiadomo przypuszczalnie kiedy zobaczymy
Cię z powrotem w Strikeforce?
Po finałach K-1 być może zawalczę jeszcze na gali
Dynamite. Potem chciałbym zrobić sobie trochę
wakacji, a po nich wrócę do Strikeforce. Nastąpi to
najprawdopodobniej w maju.
- Walczysz zarówno w MMA, jak i na zasadach K-1.
Niektórzy fani twierdzą, że gdybyś koncentrował się
tylko na jednej formule, to osiągnąłbyś znacznie
więcej w danej dziedzinie. Jak odpierasz ten zarzut?
Nie za bardzo rozumiem skąd biorą się takie głosy.
Przecież ciągle wygrywam - zarówno w MMA, jak i K-1.
Więc dlaczego miałbym to zmieniać, skoro to się
sprawdza? Oczywiście, gdybym przegrywał, to
wówczas byłaby inna historia i można by było mówić, że
występy w jednej formule odbijają się na drugiej. Ale
w tym momencie nie widzę powodu, by skupiać się
tylko na jednym sporcie. Mam dzięki temu więcej celów
do osiągnięcia i to podtrzymuje moją motywację.
- Jako dziecko oprócz sportów walki ćwiczyłeś
koszykówkę i lekkoatletykę. Co skłoniło Cię, by
porzucić tamte sporty na rzecz sportów walki?
Koszykówkę, ani lekkoatletykę nigdy nie traktowałem na
poważnie, więc bycie najlepszym koszykarzem czy
lekkoatletą nie było moim celem. Mój brat wziął mnie
kiedyś ze sobą na salę treningową i wkrótce kilka osób
dostrzegło we mnie talent do sportów walki. Zacząłem
walczyć i odnosiłem w tym sukcesy. Więc wybór
sportów walki był bardziej naturalną decyzją, by zostać
zawodowym fighterem.
- Bardzo dużo czasu spędzasz w Azji. Gdzie teraz
lepiej się odnajdujesz - w Europie czy Azji?
Gdy jestem w Azji, to jestem tam, by walczyć lub
spędzam tam moje wakacje. Więc nie można tego
porównywać z domem. Lubię Azję i uwielbiam tam
przyjeżdżać, jednak czym innym jest żyć tam na stałe.
W Europie (Holandii) mam swój dom, moją rodzinę i mój
klub, w którym trenuję. Więc nie da się tego porównać.
- Czego najbardziej Ci brakuje z „normalnego życia”
podczas Twoich ścisłych przygotowań treningo-
wych przed walką?
Najbardziej brak mi możliwości robienia tego, na co ma
się ochotę lub jedzenia tego, co chciałbyś zjeść. Kiedy
jesteś podczas ścisłych przygotowań treningowych
twoje życie bazuje na planach treningowych i planach
żywieniowych. Potrafi to być nieco nużące, ale to jest to
poświęcenie, jakie trzeba zrobić, by stać się mistrzem.
Alistair Overeem vs Brett Rogers obrona pasa mistrzowskiego Strikeforce (15.05.2010r.)
Alistair Overeem wchodzący do ringu
[13]
Jak to jest, gdy musisz walczyć przeciw swojemu
koledze z teamu? Zapominasz podczas walki czy
pozostaje to w podświadomości?
Nigdy nie jest fajnie, gdy musisz walczyć z kolegą
drużyny, bądź swoim przyjacielem. Ja na szczęście nie
musiałem tego robić. Podczas treningów często ze sobą
sparujemy, więc jesteśmy przyzwyczajeni do walki
pomiędzy sobą. Wszyscy przecież jesteśmy profesjo-
nalistami i wiemy, po co tutaj się znajdujemy. Więc
sądzę, że gdybym musiał walczyć z kolegą z drużyny, to
podczas walki bym o tym zapomniał.
- Zarówno Ty i Twój brat ćwiczyliście od małego
sztuki walki. Jakim cudem udało się wam nie
pozabijać na wzajem podczas sprzeczek w domu?
Zdarzały się czasem ostrzejsze chwile w domu, ale
w czasach dzieciństwa mój brat zawsze był silniejszy
ode mnie z racji swojego wieku. Więc wybór bójki z nim
nigdy nie należał do mądrej decyzji. Jednak, jak jest się
braćmi, to zawsze się wie kiedy przestać.
- Skąd masz tę bliznę na policzku?
Gdy byłem młody, to zostałem uderzony potłuczoną
butelką podczas bójki wieczorem na mieście.
- MMA jest odbierane różnie. Niektórzy zarzucają
MMA, że jest zbyt brutalne i powinno zostać
zakazane. Jakie konstruktywne argumenty użyłbyś
w rozmowie z przeciwnikami MMA?
Rozumiem poniekąd głosy przeciwne MMA, ponieważ
jest ono brutalne. Nie da się temu zaprzeczyć. Argument
jakim posłużyłbym się w rozmowie z przeciwnikami
MMA to to, że obaj zawodnicy wchodząc na ring czy do
klatki robią to z własnej woli. Ludzie zawsze chcą
współzawodniczyć ze sobą i sprawdzać, kto jest
silniejszy. Nie jest to coś nowego. Za czasów Imperium
Rzymskiego walki były wielkim sportem, a gladiatorzy
używali nawet broni mierząc się ze sobą. Innym
powodem jest, że ludzie chcą to oglądać, gdyż jest to
dla nich rozrywką. Porównałbym MMA z prostytucją -
oba są tematem debaty, ale oba są bardzo popularne
i istnieją od bardzo dawna. Społeczeństwo potrzebuje
takich rzeczy w życiu.
- Gdzie podział się Twój młot, który pamiętamy
z wyjść do ringu w PRIDE?
Jest u mnie w domu. Trzymam go, jako pamiątkę
z czasów, gdy jeszcze walczyłem w kategorii 205lbs
(około 93kg). Także dbam o niego.
- Osiągnięcie jakiego celu w karierze spowodo-
wałoby, że byś powiedział: „osiągnąłem co
chciałem, mogę odejść w glorii chwały”?
Ciągle są jeszcze cele do osiągnięcia. Chciałbym
wygrać turniej K-1 i chciałbym zostać mistrzem
w organizacji DREAM, no i może któregoś dnia zdobyć
mistrzostwo UFC? Gdybym miał wszystkie te pasy, to
mógłbym odejść jako szczęśliwy człowiek.
- Dziękuję za wywiad i życzę dużo szczęścia
w następnych walkach.
Również dziękuję. Chciałbym pozdrowić wszystkich
moich fanów i zachęcam do odwiedzenia mojej strony
internetowej: www.alistairovereem.com
Alistair Overeem oraz jego brat Valentijn
A. Overeem z pasem mistrzowskim Strikeforce
[14]
Od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego
wieku liczba meksykańskich imigrantów w Stanach
Zjednoczonych sukcesywnie rośnie. W latach siedem-
dziesiątych legalnie przebywało ich tam sześćset
czterdzieści tysięcy, w osiemdziesiątych już przeszło
półtora miliona, dekadę później już niemal dwa i pół.
A to oznacza, że w tym dziesięcioleciu co czwarty
legalnie przybyły pochodził z Meksyku. Dzięki temu
w roku 2000 Meksykanie stanowili już prawie dwa-
dzieścia osiem procent wszystkich mieszkańców
Stanów Zjednoczonych urodzonych za granicą,
a imigranci z Ameryki Łacińskiej - połowę wszystkich
przybywających do USA i jednocześnie dwanaście
procent mieszkańców kraju. Dwa lata później ta
ostatnia liczba wzrosła o jeszcze jeden procent, dzięki
czemu przyjezdni z południa wyprzedzili pod względem
liczebności czarną ludność USA. Tendencja ta jednak
wciąż postępuje i zdaniem demografów w roku 2050
będą oni stanowić jedną czwartą całej populacji
Stanów Zjednoczonych. Nie powinno to dziwić, bo jak
stwierdził historyk jednego z czołowych amerykańskich
uniwersytetów: „Nigdzie indziej na świecie między
dwoma sąsiadującymi krajami nie ma tak ogromnej
dysproporcji dochodów, jak między Stanami Zjedno-
czonymi, a Meksykiem”.
Jednym ze owych gringo, którzy w latach
siedemdziesiątych zdecydowali się poszukać szczęścia
na północy jest Efrain. Próbuje sześć razy, bezsku-
tecznie. Siódme podejście kończy się jednak
sukcesem, udaje się przechytrzyć czujnych (i niebez-
piecznych) strażników granicznych. Wrota nowego,
lepszego świata otwierają się, a za nimi wije się długa
droga. Jak los pokaże, w przypadku Efraina będzie to
droga w dużej mierze usłana różami.
Wkrótce, nieopodal granicy, w mieście skądinąd
znanym miłośnikom westernów o nazwie Yuma,
poznaje Isabel, swą przyszłą żonę. Małżeństwo czyni
go pełnoprawnym obywatelem Stanów Zjednoczonych.
Dobra passa go nie opuszcza i niedługo potem Isabel
rodzi córeczkę, Adelę Garcię, owoc ich miłości.
A następnie chłopca, Efraina juniora. I jeszcze jednego.
Para nie posiada się ze szczęścia, ale to wciąż nie jest
koniec drogi dla poczciwego Efraina, bo właśnie ten
najmłodszy nieborak niemal trzydzieści lat później
przysporzy ojcu powodów do dumy, utwierdzi go
w przekonaniu, że uczynił właściwie opuszczając
ojczyznę. Póki co jednak, nie może mieć co do tego
pewności – przeciwnie, dręczą go raczej poważne
wątpliwości, skoro synowi nadaje, nieco przewrotnie,
imię Cain. Kain, ten gorszy brat, ułomny. Cóż za
spektakularna pomyłka! Chłopiec od małego przejawia
niewątpliwy talent do sportów. Już w szkole średniej –
Kofa High School w Yumie – stacza sto dwadzieścia
(LATYNO)AMERY-
KAŃSKI SEN
Autor: Michał Kiełbik (Kilbian)
Granica pomiędzy USA, a Meksykiem
[15]
walk zapaśniczych z rówieśnikami, tylko po dziesięciu z
nich opuszcza matę z nie podniesioną głową. Dobrze
radzi sobie też w futbolu; w obu dyscyplinach
przewodzi szkolnej drużynie, jako kapitan.
Po czterech latach przychodzi jednak czas
rozstania z rodziną, przychodzi czas college’u i młode-
go Caina czeka długa podróż – blisko tysiąc siedemset
mil na północny wschód, jakie dzieli Yumę od Fort
Dodge w stanie Iowa. Ćwiczy dalej zapasy i wygrywa
krajowe mistrzostwa na poziomie junior college.
Najwidoczniej jednak bardzo tęskni za domem, gdyż
wraca do Arizony, a ściślej rzecz biorąc na uniwersytet
stanowy znajdujący się na przedmieściach Phoenix.
Tam kontynuuje sportową karierę osiągając dwukrotnie
– rok po roku – pozycję w pierwszej piątce zapaśników
w całego skali kraju.
Na uczelni spotyka kilka osób, które zwróciły
jego uwagę na nieco inną dyscyplinę sportu – MMA.
Nie trzeba go namawiać – jak sam mówi, kocha
zapasy, ale czegoś mu w nich brakuje. Tym czymś
okazują się być większe możliwości, jakie dopuszcza
nowa dyscyplina. Zapisuje się do American Kickboxing
Academy, co wiąże się z kolejnymi przenosinami, tym
razem do San Jose. Szybko robi postępy, co w połą-
czeniu ze znakomitymi podstawami zapaśniczymi
przyczynia się do tego, że jeszcze w roku 2006 dostaje
swoją pierwszą szansę na zaistnienie w nowej
dyscyplinie. Przeciwnikiem jest niejaki Jesse Fujarczyk,
zawodnik wysoki, lecz mało doświadczony, legitymu-
jący się trzema wygranymi i jedną porażką – notabene
z kolegą klubowym Caina, Danielem Puderem.
Fujarczyk nie przysparza naszemu młodzianowi
kłopotów, po dwóch minutach jest już po wszystkim.
Chrzest bojowy wypada zatem pozytywnie i dwa
miesiące później odbywa się kolejna walka, z niepoko-
nanym dotąd Jeremiah Constantem. Niepokonanym
nie bez przyczyny – faktycznie umiejętności prezentuje
wyższe niż Fujarczyk, mniej więcej dwukrotnie, bo
i niemal dokładnie dwa razy dłużej czasu się opiera
przed wpisaniem na listę ofiar Caina. Ale, jak mówią,
co się odwlecze to nie uciecze.
Rok 2007 jest czasem wytężonych treningów,
nabierania nowych umiejętności i szlifowania starych.
Nie czas jeszcze na robienie kariery. Ciężka praca
i przynależność do uznanego teamu owocuje jednak
z czasem angażem do UFC.
Dla każdego fightera, zwłaszcza amerykańskiego, jest
to ogromna szansa. Drugiej takiej może już nie być.
Teraz albo nigdy. Być albo nie być. Cain doskonale to
rozumie i rok 2008 zamyka dwoma szybkimi i przeko-
nywującymi zwycięstwami nad Bradem Morrisem
i Jake’m O’Brienem. Kolejne dwie walki ugruntowują
jego pozycję w UFC, zwłaszcza druga – miażdżąca
dominacja nad niebezpiecznym Cheickiem Kongo robi
na wszystkich duże wrażenie. Również na szefostwie
organizacji, gdyż odtąd Cain jest nieoficjalnie na kursie
do walki mistrzowskiej. ierwszym krokiem jest
pokonanie Bena Rothwella. Bułka z masłem – Rothwell
jest równie bezradny jak wcześniej Kongo. A więc to
nie przypadek, ten chłopak naprawdę nikomu nie daje
rozwinąć skrzydeł, podjąć wyrównanej walki. Zamęcza
przeciwników jednego po drugim. Byłoby bardzo
ciekawie skonfrontować go z mistrzem, potężnym
Lesnarem. Czas więc na ostateczny sprawdzian, na
drodze staje były mistrz PRIDE i były posiadacz Jasse Fujarczyk vs Cain Velasquez
Cain Velasquez podczas treningu
[16]
tymczasowego pasa UFC, legendarny już Antonio
Rodrigo Nogueira. Kto wygra, ten zmierzy się
z mistrzem o pas. To już nie przelewki, Nogueira jest
faworytem, potencjalnie lepszym w stójce, na pewno
górującym w parterze, bardzo doświadczonym i wy-
trwałym.
Halę Acer Arena w Sydney kibice wypełniają aż po
brzegi, sędzia Herb Dean daje sygnał do rozpoczęcia
walki…i dwie minuty później zmuszony jest interwenio-
wać, by powstrzymać masakrę. Brazylijczyk pada jak
nieżywy, taka sytuacja ma miejsce dopiero drugi raz
w jego karierze. A Cain triumfuje. I szykuje się na
najważniejszy pojedynek życia.
Presja się go jednak nie ima. Najważniejszy
pojedynek życia? Każdy dotąd taki był, nic nowego.
Trenuje więc zawzięcie, opracowuje strategię. Odcina
się od medialnego szumu. Wie tyle, ile musi. Wie, że
będzie walczył w Anaheim, zaledwie sto mil od sali
treningowej, a więc tyle co nic. Powinien czuć się
niemal jak u siebie. I tak jest rzeczywiście. Potężny
Lesnar rzuca się do ataku, udaje mu się nawet
sprowadzić Caina do parteru, jednak tylko na chwilę.
Mistrz wykorzystuje kolejno wszystkie swoje atuty, na
darmo – nie robi to najmniejszego wrażenia na jego
przeciwniku. Teraz sam musi się bronić, traci siły,
zatacza się. Skąd ten młodzian czerpie tyle sił? Musi
odpocząć, trzeba dotrwać do końca rundy. Nic z tego,
Cain nie zna litości, nie ustaje ani na chwilę. Po
czterech minutach walka zostaje przerwana, Lesnar nie
jest już w stanie inteligentnie się bronić. Raz jeszcze
jesteśmy świadkami jednostronnego widowiska,
absolutnej dominacji, anihilacji przeciwnika.
„Ladies and gentleman, please welcome the new UFC
heavyweight champion of the world, Cain Velasquez!”.
Stary Efrain – dziś już dziadek małej córeczki Caina –
roni łzy ze szczęścia, przepełnia go duma z syna.
Wszystko, co najważniejsze mu się w życiu udało –
przeprawił się przez granicę, poznał kobietę, założył
rodzinę, a dzieci odnoszą wielkie sukcesy. Miłość,
pieniądze, stabilizacja. Kiedyś był biednym gringo,
a dziś nazwisko jego syna – jego własne nazwisko! –
znają i powtarzają miliony. Ludzie z uznaniem kiwają
głowami. Gratulacje, Efrain. Oto, jak spełnia się
latynoamerykański sen.
Forma tuż przed walką z Antonio Rodrigo Nogueirą
Brock Lesnar vs Cain Velasquez
[17]
ROZRYWKA
DZIEWCZYNY Z
RINGU
Autor: Michał Wiśniewski (Mevv)
Gong! Koniec kolejnej rundy - zziajani, zakrwa-
wieni zawodnicy udają się do swoich narożników, by
złapać oddech. Cutmani pracują z całych sił, by
zatamować krew z rozciętych łuków, powiek i rozbitych
nosów. Trenerzy przekazują kolejne wskazówki....jest
mało czasu – przerwa trwa tylko minutę...
Jednak ta minuta należy do kogoś innego. Oczy
wszystkich mężczyzn i większości kobiet przykuwa
piękna i niezwykle skromnie ubrana, długonoga
dziewczyna. Podnosi nad głowę tabliczkę z numerem
rundy i z czarującym uśmiechem okrąża arenę walki.
Tak...ile razy każdy z nas widział powyższą sytuację.
Dziesiątki? Setki? Tysiące? Czas przyjrzeć się
najpopularniejszym dziewczynom ringowym, których
pojawienie się niekiedy budzi owacje równe tym
należnym posiadaczom mistrzowskich pasów.
Skąd się wzięły?
Tak jak wiele elementów współczesnego MMA
dziewczyny ringowe wywodzą się z boksu. Ze względu
na fakt, iż niektóre walki bokserskie trwały nawet
piętnaście rund, obsługa zawodów na początku każdej
rundy okrążała ring z tabliczką podającą numer
następnej rundy nad głową. Ponieważ boks oryginalnie
traktowany był jako męski sport, aż do lat pięć-
dziesiątych dwudziestego wieku rolę tę spełniali
wyłącznie mężczyźni! Zwykle byli to mali chłopcy lub
staruszkowie. Dopiero w Las Vegas i Los Angeles
organizatorzy po raz pierwszy uznali, że kobiety w tej
roli będą dużo bardziej zajmujące. Początkowo ich
obecność była dużym szokiem dla zgromadzonych
i wzbudzała wiele kontrowersji, ale to właśnie one były
prekursorkami obecności kobiet w sportach walki.
Dzisiejsze zawodniczki boksu czy MMA bez wątpienia
zawdzięczają fakt akceptacji kobiecych sportów walki
właśnie pierwszym Ring Girls. Dziś Dziewczyny
Ringowe są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych
osób w MMA, wiele osób zna je i interesuje się nimi
tak, jak interesuje się zawodnikami. Wiele modelek
o światowej sławie na początku swojej kariery
prezentowało swoje wdzięki w ringu, by zyskać
rozpoznawalność i uznanie fanów.
Konkurencja
W kwestii Dziewczyn Ringowych nawet mniej-
sze organizacje nie ustępują potentatowi ze Stanów
Zjednoczonych ani w ilości, ani w jakości prezenterek.
I pomyśleć, że kiedyś rolę Ring Girls spełniali mężczyźni...wyobraźcie to sobie.
[18]
Wystarczy spojrzeć na dziesięć pań
ze Strikeforce, pięć pięknych Azjatek
z Dream czy sześć z Sengoku czy
trzynaście pań z M-1 by zobaczyć,
że tutaj konkurencja jest zażarta,
a niektóre organizacje dysponując
zastępem kilkunastu prezenterek
deklasują UFC. Nawet nasza rodzin-
na organizacja KSW z czwórką Polek
nie ma się czego wstydzić, wszak
uroda naszych rodaczek jest znana
na całym świecie.
Transfery
Tak jak wśród zawodników,
tak i wśród dziewczyn ringowych
zdarzają się niezapomniane odejścia
i transfery. Wielu kibicom utkwiło
w pamięci pojawienie się na UFC 92
nowej dziewczyny. W zastępstwie
innej Ring Girl pojawiła się 19-letnia
Logan Stanton.
Cieszyła nasze oczy aż do UFC 107
zyskując sobie rzesze fanów, którzy
uznawali ją za najpiękniejszą z pre-
zenterek. Niestety, wieść gminna
niesie, że wypowiedzi udzielone
przez Logan i drugą dziewczynę UFC
- Natashę Wicks po UFC 106,
w których twierdziły, że Josh Kos-
check symulował kontuzję oka, tak
rozsierdziły Danę White’a, że ich
kontrakty nie zostały przedłużone po
UFC 107. Ca łe szczęście, nie
załamało to powabnej Amerykanki
i możemy ją obecnie oglądać w rek-
lamach marki odzieżowej Guess czy
producenta strojów kąpielowych
Roxy. Również Carlos Condit to nie
jedyny transfer z organizacji WEC,
także kojarzona z tą federacją 23-
letnia szatynka Brittney Palmer ma
w najbliższym czasie wzmocnić sze-
regi obecnej trójki dziewczyn UFC,
w której króluje Arianny Celeste.
Ja też chcę zostać Ring Girl
Zostać Ring Girl to bardzo
kusząca perspektywa dla wielu
młodych dziewczyn i niedoświad-
czonych modelek. Poszczególne
organizacje organizują konkursy
DZIEWCZYNY RINGOWE
Sengoku
Strikeforce
UFC
Logan Stanton
Arianny Celeste
Bellator
[19]
wyłaniające nowe prezenterki. Tak było w UFC, gdzie
podczas ubiegłorocznej imprezy dla fanów - Fan Expo,
wspólnie z magazynem dla mężczyzn Maxim zorgani-
zowano wybory nowej dziewczyny. Spośród 40
kandydatek wyłoniono jedną, dla której nagrodą poza
kontraktem z UFC była sesja zdjęciowa w magazynie.
Podobne castingi przeprowadziła organizacja M1-
Global, a ostatnio również KSW. Dziewięć naszych
rodaczek zakwalifikowało się do finałowego głosowa-
nia, które odbyło się za pośrednictwem strony
internetowej konfrontacji. Wyniki mogliśmy oglądać
przed i w trakcie KSW 14, na której wystąpiły
zwyciężczynie konkursu.
Chociaż jeden występ w roli Ring Girl, to marzenie
wielu Pań. UFC co jakiś czas umożliwia spełnienie tego
marzenia celebrytką dopuszczając je jednorazowo do
zawodów, jako Guest Octagon Girl.
W tej roli mogliśmy już oglądać króliczka Playboya –
uroczą Holly Madison (UFC 100) i miss magazynu
TransWorld SURF - Brittany Ward (UFC 119). Obie
twierdziły, że było to spełnienie ich snów...trudno się
dziwić. Wszak podczas organizowanych przez UFC
spotkań z fanami, setki ludzi ustawia się w kolejkach
do pięknych dziewczyn, by zdobyć ich autograf czy
zrobić sobie z nimi zdjęcie. Często praca w takim
charakterze pozwala na dalszy rozwój kariery w mo-
dellingu, magazyny dla Panów kuszą propozycjami
sesji zdjęciowych, a organizacje pozwalają nawet na
prowadzenie magazynów informacyjnych o MMA.
Przyszłość
Dziewczyny Ringowe funkcjonują w sportach walki od
ponad pół wieku. Trudno spodziewać się znaczących
zmian lub zaniku tego sympatycznego zajęcia z prostej
przyczyny – ktoś musi zabawiać widzów w trakcie
przerw między rundami oraz tzw. przerw reklamowych.
Pojawiające się co jakiś czas wariacje w stylu Nitro
Girls, a więc grupy tanecznej występującej podczas
World Championship Wrestling będą raczej dodatkiem,
niż zamiennikiem dziewczyn z tablicami. Dziewczyn,
które wraz z ring announcerem tworzą niezapomniany
klimat wokół święta walki, które tak bardzo wszyscy
lubimy.
Nową Octagon Girl zostaje: Natasha – numer 26
Guest Octagon Girl - Holly Madison (w środku)
A tak prezentują się Nitro Girls
[20]
Część drugą naszego artykułu zakończyliśmy na
2007 roku, czyli na upadku PRIDE. Co się działo
potem? Czy po upadku magnata japońskie MMA się
podniosło? Sprawdźcie sami.
Na japońskim rynku wciąż działały: DEEP, ZST,
Pancrase i Shooto. Jednak najlepsza z nich była
organizacja K-1 Hero's, gdzie na dobre rozbłysła
gwiazda JZ Calvana i Kida Yamamoto. W tym samym
roku rozpoczęła swoją działalność organizacja Cage
Force, jedyna która cały czas rozgrywa swoje walki
w klatce. To tutaj świat poznał Takeyę Mizugakiego. Ale
to nie były organizacje, które miały aspirację, by
połączyć cały rynek MMA w Japonii i zagrozić UFC.
Dlatego powstało Dream. Po gali Yarennoka ludzie
z DSE (Pride) oraz FEG (K-1, K-1 Hero's) postanowili
połączyć siły i utworzyli Dream.
Oczywiście nie wszyscy ludzie z DSE zaangażowali się
w nowy projekt, ale tak to zawsze jest, że znajdzie się
kilka osób przeciwnych. Dream przez 16 gal dało nam
kilka ciekawych walk: Kawajiri vs Alvarez, Hansen vs
Alvarez i jeszcze wiele innych. Ponadto dzięki tej
organizacji mieliśmy okazję szerzej poznać takich
zawodników jak: Eddie Alvarez, Gegard Mousasi, Zelg
Galesic, Joe Warren. Niestety Dream popada w coraz
to gorsze tarapaty finansowe i możliwe, że wraz
z nowym rokiem przestaniemy oglądać gale z Japonii
na żywo w języku angielskim i pozostanie nam
oglądnie Shooto, Pancrase i innych organizacji na
Youtube. Jest jeszcze nadzieja w banku inwestycyjnym
PUJI, który stara się pozyskać środki na finansowanie
Dream i K-1.
Sengoku natomiast od początku ogłaszało się
za zbawcę japońskiego MMA i jedyną organizację
z Japonii. O ile Dream starało się iść drogą, którą szło
Pride, o tyle Sengoku ciągnęło w stronę USA.
Organizację stworzyli ludzie ze środowiska zapaśni-
czego i bokserskiego. Ich zdaniem "japońskie MMA
upadnie. Jeśli nie chcecie by tak się stało, oglądajcie
nasze gale” - okazało się być ich mottem. Powołali oni
także ciało o nazwie JMM (Japońska Federacja MMA),
która miała zrzeszać wszystkie mniejsze federacje
MMA. Pierwsza gala z serii Sengoku odbyła się w 2008
roku, a walką wieczoru był pojedynek niezwykle
sławnych w Japonii: Josha Barnetta i Hidehiko Yoshidy.
Interes Sengoku się kręcił, zapraszano legendy Pride
i MMA: Kevina Randlemana, Marcio Cruza, Pawła
Nastulę, ale także odkrywano inne talenty: Blagoia
Ivanova czy Mameda Khalidova.
GENEZA
JAPOŃSKIEGO MMA
Autor: Paweł Sawicki (Zwierzak) CZĘŚĆ 3
Noworoczna gala Yarennoka, która okazała się być wielkim sukcesem
[21]
W połączeniu z gymem GRABAKA oraz z Yoshida Dojo,
Takanorim Gomim dało to solidne zaplecze japońskich
zawodników, którzy przyciągną fanów na trybuny.
Jednak w tym roku stało się coś strasznego. Od World
Victory Road odłączyło się Yoshida Dojo, by wystąpić
na zorganizowanej specjalnie dla Hidehko Yoshidy gali
pożegnalnej słynnego judoki. Całe to przedsięwzięcie
nosiło nazwę ASTRA. Wystąpiło na niej kilku dobrych
zawodników: Michihiro Omigawa, Daisuke Nakamura,
Enson Inoue czy Yoshida. Jednak to był straszny cios
dla Sengoku, które straciło czołowego gwiazdora.
Nadal mieli u siebie Yukiego Kondo czy Sanae Kikutę,
ale to Yoshida był ulubieńcem całej Japonii. Dzisiaj
przyszłość SRC nie jest pewna, ale jest nieco
pewniejsza niż Dream.
Jeśli chodzi o inne organizacje, to mało o nich
wiadomo. Shooto staje się coraz bardziej popularne
wśród ogólnoświatowych mediów, głównie dlatego, że
nigdy nie prowadziło typowo japońskiej polityki MMA,
czyli nie organizowało freak fightów. Niestety, orga-
nizacja ta wciąż zestawia mistrzów z różnymi
zawodnikami, a te walki nie mają statusu walki o pas.
Shooto jednak nigdy nie chciało być wiodącą
organizacją MMA na świecie czy nawet w Japonii.
Chciało utworzyć jednolite zasady walki na całym
świecie. Zawodnicy Shooto są patriotami i niechętnie
walczą poza organizacją, a cóż dopiero mówić poza
Japonią. Oczywiście, czasami łasili się na walki, np.
Yoshiro Maeda zawalczył z Miguelem Torresem
w WEC, ale są to raczej pojedyncze przypadki.
W Shooto walczyła śmietanka brazylijskiego i japoń-
skiego MMA. O wspomnianym w pierwszej części
Ricksonie nie trzeba mówić, ale to tutaj swoje wielkie
kariery rozpoczynali: Vitor 'Shaolin' Ribeiro, Gesias
Calvancante, Alexandre 'Pequeno' Nogueira, Hayato
'Mach' Sakurai, Tatsuya Kawajiri, Norifumi 'Kid'
Yamamoto i wielu innych.
Deep, które wychowało Aokiego, a Kikuno i
Imanari są mistrzami organizacji, podobno negocjuje z
HDNet Fights w sprawie transmisji ich gal w USA.
Jednak nigdy nie była to wiodąca organizacja, która
wzbudzałaby jakiekolwiek zainteresowanie. Oczywiś-
cie, kiedy są jakieś mocniejsze karty z Chonanen,
Masakazu i Kikuno, wtedy świat się tym interesuje, ale
reszta gal pozostaje niezauważona.
ZST, Pancrase i Deep utworzyły swoje kanały na
Youtube, czym chcą zachęcić amerykańskich fanów do
oglądania ich eventów, a raczej do pozyskania
telewidzów i umowy z jakąś amerykańską stacją. W
Pancrase obecnie walczą znakomici zawodnicy Sen-
goku. Marlon Sandro, który jest mistrzem w wadze
piórkowej oraz niezwykle efektowny Maximo Blanco -
Król Pancrase w wadze lekkiej. Mistrzem w kategorii
półciężkiej jest znany z pojedynku z Kevinem
Randlemanem na Sengoku 2, Ryo Kawamura, który
ostatnio został znokautowany w pojedynku nie o pas.
Ponadto w Pancrase wciąż walczą Yuki Kondo i Sanae
Kikuta.
Japońskie MMA przeżywa kryzys, którego końca nie
widać. Zagrożone jest nawet K-1, które jest wiodącą
organizacją kickboxingu od 1994 roku. Dla nas - fanów
sportów walki taki stan rzeczy na pewno nie jest
korzystny. Dlatego mam nadzieję, że wkrótce japońskie
MMA podniesie się z kolan.
Mamed Khalidov na ringu Sengoku
Norifumi „Kid” Yamamoto
[22]
Gegard „the Dreamcatcher” Mousasi - młody,
25-cio letni utalentowany zawodnik, który szturmem
zdobywa ringi MMA. Z pochodzenia Ormianin, jednak
wychowany i wyuczony swojego stylu walki w Holandii.
Gegard swoją przygodę z zawodowymi występami
MMA rozpoczął w 2003r. na gali holenderskiego
promotora 2H2H. Jego talent szybko został dostrze-
żony przez Japończyków i tak Gegard trafił do DEEP,
a później do PRIDE FC. Po rozpadzie PRIDE FC
Gegard dzieli swoje występy pomiędzy Japonią
(DREAM), a Ameryką (Strikeforce). Mimo młodego
wieku ma już na swoim koncie zdobycie 2 pasów
mistrzowskich DREAM (w wadze średniej oraz
w wadze półciężkiej) oraz zdobycie pasa mistrzow-
skiego wagi półciężkiej w organizacji Strikeforce
(obecnie utracił go na rzecz Muhammeda Lawala).
Jego aktualny rekord MMA to: 30-3-1
- Gegard powiedz proszę, jakie są Twoje najbliższe
plany?
Moje najbliższe plany, to walka na noworocznej gali
Dynamite w Japonii. A nieco dalsze plany, to
w następnym roku chciałbym wygrać pas mistrzowski
organizacji Strikeforce.
- Miałeś okazję ćwiczyć zarówno w Holandii, jak i w
Rosji. Czy mógłbyś przedstawić naszym czytel-
nikom czym różnią się od siebie te 2 szkoły
treningowe?
Różnica jest następująca: w Rosji podczas treningów
bardzo widoczny jest wpływ Sambo. Natomiast na
treningach w Holandii widoczny jest wpływ Kick-
boxingu. Można powiedzieć, że rosyjskie treningi są
bardzo ciężkie, a natomiast holenderskie treningi są
wydajne.
- Przygodę ze sportami walki zacząłeś jako ośmio-
latek. Co lub kto skłonił cię do rozpoczęcia
treningów judo?
To mój tata był tą osobą, która zaprowadziła mnie na
pierwsze treningi judo i to dzięki niemu zacząłem
przygodę ze sportami walki.
- Czy brałeś przykład z jakiegoś fightera?
Zawodnik, z którego starałem się brać przykład, to
Fedoro Emelianenko. Brałem z niego przykład nie tylko
dlatego, że jest on świetnym zawodnikiem, ale także
dlatego, że jest to osoba, która posiada dobre serce.
WYWIAD
Gegard Mousasi podczas walki z Muhammedem Lawalem (Strikeforce - Nashville)
WYWIAD Z
GEGARDEM
MOUSASIMPrzeprowadził i przetłumaczył:
Maciej Gunia (G_U_M_A)
[23]
Pierwsza przegrana od ponad 4 lat spotkała Cię
w walce z Muhammedem Lawlem, na gali Strike-
force: Nashville w kwietniu bierzącego roku.
Oceniając na spokojnie tę walkę, jak sądzisz, czego
brakło, by pokonać Amerykanina?
Myślę, że było dużo rzeczy, które źle poszły dla mnie
w tej walce. Jednak sądzę, że największym błędem było
moje nastawienie psychiczne w tej walce. Ta przegrana
wiele mnie nauczyła i wiem nad czym muszę popra-
cować, by takich błędów się wystrzegać.
- Mimo młodego wieku miałeś okazję walczyć
z wieloma znanymi zawodnikami - pokonując ich
przed czasem. Jak jako młody fighter radziłeś sobie
ze stresem związanym z walką ze znanym i do-
świadczonym zawodnikiem?
Patrzę na tych wszystkich zawodników z takiej samej
perspektywy, jak siebie. Wiem o tym, że włożyłem tak
samo dużo energii oraz czasu we wszystkie przygo-
towania przed walką, co oni - więc nie mam czego się
obawiać. To właśnie mój trening sprawia, że czuję się
pewnym wychodząc do walki z zawodnikami o znanych
nazwiskach.
- Który z utytułowanych fighterów sprawił Ci naj-
więcej kłopotów w walce, a który zaskoczył tym, że
wygrana przyszła tak łatwo?
Cóż, walczyłem z kilkoma trudnymi przeciwnikami, ale
miałem to szczęście, że udało mi się zakończyć walkę
dość szybko. Więc, tak mi się to wszystko poukładało,
że walki te nie były aż tak ciężkie, jak się na to
zapowiadało. Jeżeli chodzi o najtrudniejsze walki
w mojej karierze, to chyba wyróżniłbym te, które
kończyły się decyzją sędziowską.
- Walczyłeś na zasadach K-1 z Musashim. Chciałbyś
kiedyś porzucić MMA na rzecz K-1? Czy to była
raczej jednostkowa walka?
Powiem tak, lubię wszelkie wyzwania i lubię też
udowadniać ludziom, że jestem w stanie odnaleźć się
nie tylko w MMA. Więc, jeżeli będę nieco cięższy, to
możliwe że będę walczył częściej w K-1.
- Z racji Twoich osiągnięć wielu fanów widziałoby
Cię w walce z zawodnikami, którzy mają kontrakty
z UFC. Czy kiedykolwiek UFC kontaktowało się
z Tobą i czy byłbyś zainteresowany potencjalnym
kontraktem z UFC?
Gegard Mousasi tuż przed walką
Gegard Mousasi vs Tatsuya Mizuno
[24]
Jestem bardzo zadowolony z mojej obecnej sytuacji
w jakiej się znajduję. Nie wiem, co stanie się w przy-
szłości, jednak chcę pozostać lojalny wobec tych ludzi,
którzy dali mi szansę, bym zaistniał w MMA.
- Gdzie widzisz siebie za 10-15 lat? Czy masz jakiś
plan, jak pokierować swoją karierą i co chciałbyś
robić po jej zakończeniu?
Po zakończeniu kariery zawodniczej chciałbym otworzyć
własną restaurację oraz swój własny klub sportów walki,
gdzie mógłbym trenować innych ludzi. Również
chciałbym mieć swoją farmę i założyć rodzinę. Ale
wiesz, nigdy nie wiadomo, co ci życie przyniesie.
Dlatego też, pozostawiam wszystkie swoje sprawy życiu
i zobaczymy co ono mi przyniesie.
- Co sprawia Ci największą przyjemność z bycia
fighterem, a co jest swoistą udręką?
Największa udręka z faktu bycia fighterem, to ciągłe
podróże. Jesteś praktycznie cały czas w rozjazdach. Nie
lubię, kiedy opuszczam moją rodzinę, mój dom i moich
przyjaciół. Natomiast najlepszą rzeczą jest fakt, że dzięki
swoim występom na ringu jestem w stanie zapewnić
godne życie mojej rodzinie i samemu sobie.
- Walczysz w Strikeforce, organizacji, w której
walczą również kobiety. Jak Ty zapatrujesz się na
ideę kobiecego MMA?
MMA to ciężki sport, a one wkładają tak samo dużo
czasu i energii w ten sport, co my. Szanuję to, bo wiem,
że jest to bardziej „męski sport”.
- Pojawisz się w grze EA MMA. Jak przebiegała
współpraca z twórcami gry?
Tak, zgadza się. Pojawię się w grze EA MMA i jestem
bardzo dumny z tego wyróżnienia. Ludzie z Electronic
Arts bardzo dobrze mnie traktowali. Jednak większość
kontaktów z nimi miał mój manager, który zajmował się
wszystkim kwestiami.
- Masz Armeńskie pochodzenie, czy jakoś ciągnie
Cię do ojczyzny Twoich przodków, odwiedzasz
Armenię lub zgłębiasz jej kulturę?
Jestem dumny z mojego kraju. To był pierwszy kraj,
który zaakceptował chrześcijaństwo. Ostatnio byłem
tam dwa lata temu i w następnym miesiącu wybieram
się do Armenii ponownie z wizytą.
- Dużo podróżowałeś - choćby ze względu na liczne
walki. Który kraj Ci się najbardziej podobał podczas
Twoich podróży i dlaczego?
Z tych wszystkich krajów, które miałem okazję
odwiedzić, to zdecydowanie Japonia. Podoba mi się ten
kraj ze względu na ludzi, kulturę, ich tradycję. Jest to na
prawdę bardzo interesujący kraj.
- Dziękuję za wywiad. Czy chciałbyś przekazać coś
swoim fanom w Polsce?
Dziękuję. Mam kilku dobrych przyjaciół z Polski, którzy
ćwiczą ze mną. Tommy i Kita bardzo dużo mi pomagają.
Również Olo, ale on nie walczy. Chciałbym im
podziękować za wsparcie.
Gegard Mousasi vs Rameau Thierry Sokoudjou
Gegard Mousasi vs Renato Sobral
[25]
Obserwując nowych adeptów Mieszanych
Sztuk Walki zjawiających się na pierwszych klubowych
treningach, częstokroć czuję, jak dotyka mnie
dojmujące uczucie nadziei na bycie naocznym
świadkiem narodzin pięknej zawodniczej kariery. To
niesamowite uczucie odkrywania talentu i nadawania
mu szlifów poprzez metodyczną pracę trenerów
porusza we mnie wrażliwe struny i skłania do głębszej
refleksji nad samym zagadnieniem rozwoju. Przyznaję,
że ciężko jest określić, jak wiele konkretnych
czynników może się składać na sukces zawodnika
sztuk walki i co sprawia, że z młodego stażem
sportowca wyrasta utytułowany zawodnik. Z drugiej
zaś strony ciekawości przysparza pytanie o to, co
powoduje, iż tak wiele osób rezygnuje z podjęcia
ścieżki zawodowej czy też porzuca tą piękną
dyscyplinę po kilkumiesięcznym stażu treningowym?
Dlatego też sprecyzuję, iż celem tego artykułu jest
dostarczenie pewnych wskazówek dotyczących
świadomego rozwoju kariery dla osób, które zdecy-
dowały się lub właśnie stoją przed wyborem ścieżki
zawodowej.
Zanim przejdziemy do szczegółowego opisu
koncepcji rozwoju kariery w oparciu o subiektywnie
postrzegane ryzyko i wartość wyznaczanych celów,
proszę Cię czytelniku, abyś odpowiedział na nastę-
pujące pytania i zachował podjęte decyzje na pewien
czas w swej pamięci:
1.Gdybyś mógł wybrać następnego przeciwnika, to
wybrałbyś:
a) Zdecydowanie lepszego od siebie.
b) Porównywalnego pod względem umieję-
tności i cech fizycznych.
c) Zdecydowanie słabszego.
2. Jaka jest Twoja reakcja po doznanej porażce?
a) Celowo narzucam sobie większe wyz-
wanie, gdyż jedynie w ten sposób mogę
udowodnić swoją wartość.
b) Staram się zmniejszyć tymczasowo swoje
aspiracje.
3. Po osiągnięci zamierzonego celu:
a) Jest mi wszystko jedno czy będę walczył
z bardziej wymagającym zawodnikiem czy
też ze słabszym niż poprzednio, gdyż
w każdej sytuacji czuję się komfortowo.
b) Staram się aby mój następny przeciwnik
był nieco bardziej wymagający.
4. Chętniej rozpamiętuję swoje sukcesy niż porażki?
a) Tak
b) Nie
PSYCHOLOGIA WALKI
ŚWIADOMA KARIERA
Autor: Karol Suszczewicz
[26]
Wiedza wzięta z praktyki
W celu lepszego zrozumienia proponowanej
koncepcji należy cofnąć się w czasie do pierwszej
połowy XX stulecia, w której to amerykański psycholog
David McClelland postawił sobie za cel udzielenie
odpowiedzi na pytanie o to, co szczególnego charak-
teryzuje osoby postrzegane za ludzi sukcesu. W tym
celu przebadał on wielu biznesmenów, sportowców
oraz inne osoby cieszące się życiowym powodzeniem.
Wkrótce po rozpoczęciu przez McClellanda prac
dołączył do niego John Atkinson, który wzbogacił
kształtującą się koncepcję o model matematyczny
pozwalający na ściślejszy opis i rozumienie odkrytych
zależności. Do dnia dzisiejszego dorobek wspólnego
wysiłku obu naukowców dostarcza inspiracji do pracy
naukowej i praktycznego zastosowania koncepcji
nazwanej przez autorów Motywacją Osiągnięć.
Wnioski płynące z badań nad Motywacją
Osiągnięć można wyrazić w kilku twierdzeniach. Po
pierwsze, ludzie różnią się od siebie posiadanym typem
motywacji, który jest zależny od ich życiowych
doświadczeń. Wyróżnia się przez to dwa wzajemnie
przeciwstawne motywy: Motyw Osiągnięcia Sukcesu
oraz Motyw Uniknięcia Porażki. Posiadanie określonego
typu motywacji decyduje o skłonność do podej-
mowania ryzyka, preferencji celów oraz sposobie
zachowania po odniesionym zwycięstwie lub porażce.
Poniżej przedstawiona zostanie charakterystyka obu
typów motywów w kontekście aktywności sportowej.
Proszę więc Czytelnika o zestawienie tychże opisów
z wyborami, jakie dokonał na wstępie do tego artykułu.
Sprawdź swoją motywację
Zawodnicy prezentujący Motyw Osiągnięć
podejmują najchętniej zadania o umiarkowanym
stopniu trudności, a więc takie, których subiektywnie
postrzegane prawdopodobieństwo osiągnięcia kształ-
tuje się w okolicy 0,5. Zawodnik, u którego dominuje
Motyw Osiągnięć, po każdym sukcesie podnosi
poziom swoich aspiracji, natomiast po doznanym
niepowodzeniu zaniża żywione oczekiwania. Charakte-
rystyczne dla sportowca z wysokim Motywem
Osiągnięć jest to, że do zdarzeń przyszłych podchodzi,
jakby miały się wydarzyć znacznie wcześniej, w związ-
ku z tym usilnie angażuje się w przygotowania. Długie
rozpamiętywanie swoich niepowodzeń i ciągłe powra-
canie do zdarzeń niedokończonych jest koleją cechą
osób, których motywacja jest zdominowana przez
Motyw Osiągnięć. Kolejną kwestię stanowi wiara we
własny sukces. Charakteryzowane osoby są pewne
siebie i wierzą w swoje powodzenie. Dodatkowo osoby
z dominującym Motywem Sukcesu bardziej koncentrują
się na zadaniach niż na ludziach, są więc w większej
mierze niezależne, a co za tym idzie bardziej aktywne
zawodowo.
Sportowcy, których motywacja jest wyzna-
czona Motywem Uniknięcia Porażki, obierają sobie cele
o bardzo wysokim lub bardzo niskim stopniu trudności.
Wynika to prawdopodobnie z faktu, iż przekonani są
o wygranej ze znacznie słabszym przeciwnikiem,
z kolei w przypadku walki o znacznie mniejszym
prawdopodobieństwie sukcesu zawsze mogą powie-
dzieć, że i tak stali na z góry straconej pozycji.
Zawodnik chcący uniknąć porażki częstokroć zacho-
wuje się nielogicznie, gdyż po wygranej walce obniża
swoje aspiracje, a po przegranej je podnosi - tak jakby
[27]
chciał w ten sposób zrekompensować sobie utraconą
radość z sukcesu. Koleją rzeczą wspólną osobom
chcącym uniknąć porażki jest tendencja do odkładania
spraw na później. Zawodnik taki przekłada treningi lub
określone zadania treningowe, które mogą sprawiać
mu trudności na późniejszy okres przygotowań, co
często kończy się niewykonaniem planu. W praktyce
może to też wyglądać tak, że trener zmuszony jest do
ciągłego monitoringu pracy zawodnika i wyciągania
ewentualnych konsekwencji wynikających z niedopeł-
nienia powierzonych mu obowiązków. Tendencja do
chętniejszego rozpamiętywania sukcesów niż porażek,
również silnie wiąże się z dominacją Motywu Uniknięcia
Porażki. Jestem przekonany, że czytelnik jest w stanie
przywołać w swej świadomości osobę, która zdaje się
żyć dawną historią swojej okazjonalnej wygranej,
umniejszając w ten sposób znaczeniu szeregu porażek
wynikających chociażby z tendencji do ciągłego
odkładania zadań treningowych na później czy też
złego doboru przeciwników. Kolejną charakterystyczną
cechą dla zawodników o wysokim Motywie Uniknięcia
Porażki jest zaniżanie oceny prawdopodobieństwa
sukcesu, co być może wynika z braku wiary we własne
siły i umiejętności. Do powyższych charakterystyk
należy również dodać uległość, asekuracyjne zacho-
wanie oraz niewygórowane ambicje.
Po dokonaniu oceny własnych wyborów
z powyższymi charakterystykami możemy w przybliżo-
ny sposób określić dominujący typ motywu kierującego
naszym zachowaniem. Oczywiście, aby stwierdzić
u zawodnika występowanie dominacji jednego z dwóch
scharakteryzowanych motywów, nie zachodzi konie-
czność występowania pełnej zgodności opisu z przeja-
wianymi w rzeczywistości symptomami. Dlatego też,
by móc stwierdzić dominację danego motywu wystar-
czy, że symptomy z określonej grupy motywów będą
przeważały.
Pomocne wskazówki
Gdy już wiemy z jakim typem motywacji
zawodnika mamy do czynienia, możemy w bardziej
świadomy sposób oddziaływać na jego osobę, w celu
wspierania jego kariery. To samo dotyczy czynnych
zawodników, którzy zwiększając wgląd we własne
niekorzystne tendencje do zachowania, które mogą
wynikać z posiadania Motywu Uniknięcia Porażki, są
w stanie im przeciwdziałać poprzez pracę nad samym
sobą.
Syntetyzując wiadomości zawarte w tym arty-
kule przedstawiam kilka praktycznych wniosków
mogących pomóc w budowaniu kariery zarówno
początkującego, jak i doświadczonego zawodnika:
1. Należy określić dominujący typ motywacji zawod-
nika. Sportowcy z dominującym Motywem Osiąg-
nięcia Sukcesu lepiej rokują na przyszłość i wymaga-
ją mniejszego nakładu pracy związanego z korektą
niepożądanych charakterystyk Motywu Uniknięcia
Porażki.
2. Najważniejszy dla budowania kariery jest jej
pierwszy etap, w którym zawodnik musi doznać
sukcesów. Zawodnik z dominującym MUP lepiej się
sprawdzi z przeciwnikiem ocenianym przez niego,
jako bardzo łatwy (subiektywne prawdopodo-
bieństwo sukcesu oceniane jest przez zawodnika na
[28]
poziomie od 0,7 do 1), niż w przypadku oponenta
postrzeganego jako godny rywal. Z kolei osoba, której
motywacja jest zdominowana przez MOS lepiej zawal-
czy z przeciwnikiem postrzeganym, jako umiarkowanie
trudny do pokonania.
3. Należy pamiętać, aby w przypadku występowania
możliwość doboru przeciwnika zdecydować się na
tego, który postrzegany jest, jako przeciwnik
najbardziej atrakcyjny. W przypadku osób z dominu-
jącym MOS są to przeciwnicy, z którymi wygrana
postrzegana jest, jako umiarkowanie prawdopo-
dobna, a więc zawierająca się w przedziale od 0.4
do 0.7.
4. Po każdej przegranej zawodnika z MOS należy
zadbać oto, by następny przeciwnik był nieco
słabszy od tego, z którym ostatnio przegrał. Należy
mieć również na uwadze, że osoba z MUP po
doznanej przegranej będzie chciała sprawdzić się
z lepszym przeciwnikiem od ostatniego, co należy jej
wyperswadować.
5. Zawodnicy z MUP powinni pracować nad sumien-
nością i systematycznością w treningu, a ich
trenerzy przykładać wagę do konieczność wzmożo-
nej kontroli nad realizacją planu treningowego.
Świadome zarządzanie karierą jest częstokroć
trudniejsze i bardziej skomplikowane, niż może się to
na pozór wydawać. Założenia, że talent broni się sam,
a ciężka praca na treningach jest gwarancją życiowego
sukcesu zdają się nie wyczerpywać receptury.
Powyższy artykuł miał na celu udzielenie zawodnikom
i trenerom wskazówek, mogących pomóc w złożonym
procesie konstruowania kariery sportowej, co w naj-
większej mierze zostało dokonane poprzez ukazanie
roli, jaką odgrywa uwzględnienie indywidualnych cech
fightera w kontekście doboru przeciwników i pracy nad
zmianą niepożądanych charakterystyk. Kończąc to
opracowanie wyrażam nadzieję, że przyczyni się ono
do rozwoju indywidualnych przypadków kariery i wią-
żącego się z tym wzrostowi satysfakcji z własnej
aktywności sportowej.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na blog
Karola Suszczewicza, który znajduje się pod adresem:
psychologsportu.blogspot.com
Karol Suszczewicz - Psycholog sportowy Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Olsztynie, wykładowca Olsztyńskiej Szkoły Wyższej. Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na kierunku psychologia, Ukończył specjalizację w dziedzinie psychologii sportu pod kierunkiem zespołu naukowego Uniwersytetu Gdańskiego.
Na co dzień współpracuje z zawodnikami ARRACHION MMA FIGHTERS TEAM OLSZTYN. Jego główne zainteresowania to: agresja wsporcie, techniki radzenia sobie ze stresem, trening mentalny, sposoby wzbudzania motywacji oraz psychomotoryka.
Posiada doświadczenia w pracy z zawodnikamitakich sztuk walki jak Taekwondo, Boks i MMA.
O AUTORZE
kontakt:[email protected]
[29]
Witam, chciałem poruszyć kwestie, która jest
owiana cieniem niejasności dla wielu osób uprawiaj-
ących sztuki walki. Gdy chcemy nazbyt szybko nabrać
kondycji czy doświadczenia w walce, czasem odbywa
się to kosztem zdrowia.
"Czy nie porywam się na zbyt wiele treningów
w tygodniu?", "czy organizm da rade się zregenerować
przy tylu treningach w skali tygodnia?” Mam nadzieję,
że po przeczytaniu tego artykułu każdy czytelnik będzie
w stanie odpowiedzieć sobie na te pytania.
Omówię przypadek znajomego, który po kontuzji barku
wznowił treningi SW. Miał kilkumiesięczną przerwę,
ostatnio stwierdził, że staw już jest zaleczony i gotowy
na kontynuacje sportowej "kariery". Zdecydował się na
dwa treningi dziennie - rano boks i wieczorem BJJ, 5-6
razy w tygodniu. Już po kilku dniach takiego przecią-
żania organizmu czuł się mocno przemęczony, waga
zaczęła mu gwałtownie spadać.
Zwykle po wznowieniu treningów zaczynamy
mieć większy apetyt, można to wykorzystać do
rozbudowy czystej masy mięśniowej. Lecz jak
przeładujemy się ćwiczeniami, to efekt jest wprost
odwrotny. Ważne jest, żeby zaczynać stopniowo, nie
„na wariata”, bo tak d ługo nie pociągniemy.
Wydolnościowo do formy sprzed przerwy dochodzimy
po około dwóch-czterech tygodniach. Wiec w okresie
wprowadzenia do treningów nie powinno być ich więcej
niż trzy. W sporcie jest zasada, że aby stale poprawiać
parametry wytrzymałościowo-siłowe, trzeba zwiększać
stopniowo objętość bądź intensywność treningową.
Jak nałożymy na siebie z dnia na dzień 12 treningów
w tygodniu (jak znajomy), to na ile on zamierzał później
zwiększyć ilość treningów? Trzy dziennie? Organizm
jest jednym słowem wyniszczany, nie da rady temu
sprostać. W ten sposób można potrenować maksy-
malnie parę tygodni, ale nie na dłuższą metę. Po tym
czasie musi nastąpić zupełna 1-2-tygodniowa przerwa
od aktywności fizycznej. Na kompleksową regeneracje
składa się odpoczynek dla:
- mięśni;
- stawów;
- centralnego układu nerwowego;
- psychiki;
Dlatego czasem, mimo ze psychika nie wymaga
odpoczynku to pamiętajmy ze nasze ciało jest bardzo
złożone i wypocząć też musi, przecież ma posłużyć
nam jeszcze na wiele lat...
Optymalną ilością treningów w tygodniu jest 3-5
treningów, okresowo można zwiększać objętość, ale
trzeba pamiętać, że prędzej czy później musi przyjść
czas na regenerację. Życzę wszystkim, by sami
wyznaczali ten termin i nie było przerw wymuszonych
przez kontuzję.
SUPLEMENTY I ODŻYWIANIE
OBJĘTOŚĆ TRENINGOWA W SPORTACH WALKIRyzyko przetrenowania
Autor: Mateusz Pietrzak (PePoNeNt)
[30]
Skąd biorą się kontuzje? Wykonując skoki,
kopnięcia, uderzenia, sprowadzenia, nadwyrężamy
stawy, musimy mieć na względzie, że potrzebują one
więcej czasu na regenerację niż mięśnie. Bardzo powoli
dostosowują się do bodźców (w przeciwieństwie do
mięśni). Dla przykładu - jakbyś zaczął biegać po
asfalcie = twarda nawierzchnia, daje Ci maksymalnie
3 miesiące i kolana odmówią posłuszeństwa. Powo-
duje to bardzo wiele mikrouszkodzeń. Amortyzowane
obuwie nie wystarczy. Należy taki wysiłek dozować
z ostrożnością, nie czekać na ból, który jest już oznaką
wystąpienia patologii stawowej. Do takiego obciążenia,
na pozór niewielkiego - brak amortyzacji ze strony
podłoża, nasze chrząstki przystosowują się całymi
latami i po rozpoczęciu takiej przygody łatwo o kon-
tuzję.
Podobnie jest z ciężarami. Siłę mięśni można
ukształtować dużo szybciej niż stawów. Szczególnie,
gdy mamy poprawną dietę i dobrą suplementację.
Dlatego tak często dochodzi do kontuzji. Gdy przyrosty
siły są znaczne w krótkim czasie i idziemy za ciosem
stale podnosząc poprzeczkę i ćwicząc na granicy
możliwości. Po to powstała metoda periodyzacji
treningów, by ustrzec przed takim wyeksploatowaniem
organizmu. Pomiędzy ciężkimi cyklami treningowymi
stosuje się lekkie (np. miesięczne - tzw. roztrenowanie,
trenujemy rzadziej i mniej intensywnie), dające
odpocząć nadwyrężonym stawom, mięśniom, układowi
nerwowemu.
Musimy sobie zdawać sprawę, że zawodowcy,
np. w lidze UFC, którzy mają dużo jednostek
treningowych w tygodniu, mają cały czas zbilansowaną
dietę, suplementację, nierzadko stosują doping
sterydowy. Ma to za zadanie ułatwić sprostanie
założeniom treningowym. Dochodzili do tego przez lata
ćwiczeń.
Kolejną ważną rzeczą, z której musimy sobie zdać
sprawę jest wytwarzanie podczas ćwiczeń wolnych
rodników. Powodują one choroby nowotworowe. Jeśli
do ciężkiej pracy w sali treningowej doszłoby złe
odżywianie, mało owoców i warzyw, to nie jest to
problem, który można zignorować, procesy starzenia
przebiegają przez to dużo, dużo szybciej. Jeśli więc
decydujemy się na częste treningi i dużą aktywność
fizyczną, pamiętajmy o antyutleniaczach, np. witaminie
C - przed i po wysiłku.
Podsumowując, jak chcesz mieć formę mistrza i 3
treningi w tygodniu nie wystarczają Twojej ambicji,
pamiętaj o kilku elementach, aby móc cieszyć się
brakiem kontuzji i zdrowiem na lata:
- stopniowa progresja obciążeń treningowych;
- 5-6 posiłków odpowiednio zbilansowanych (pełno-
wartościowe jedzenie, brak fastfoodów);
- suplementacja okołotreningowa;
* np. olej MCT przed i po treningu,
* napój izotoniczny uzupełniający elektrolity tracone
z potem,
* preparat witaminowo-mineralny - im więcej trenujesz,
tym więcej tego potrzebujesz! Podkreślam szczególnie
znaczenie witaminy C w ochronie przed procesami
starzenia i wolnymi rodnikami,
- sauna i masaże, zmiennocieplne prysznice (ciepły-
zimny);
- odpowiednia ilość snu (7-8h na dobę)
- więcej ruchu = większe zużycie stawów - sprawdzony
zestaw to kolagen (np. chrząstki z kurczaka) + witamina
c + glukozamina, bądź kompleksowy preparat
regenerujący stawy np. Animal FLEX (uważany za najl-
epszy na świecie), bądź tani i skuteczny Nutrend
FLEXIT 400g (oceniłbym go, jako zwycięzcę w stosun-
ku efekt/cena).
Życzę rozwagi w trenowaniu i braku kontuzji!
Zakupy oraz bezpłatna pomoc: www.pepsport.plPytania: [email protected]
[31]
KULTURYSTYKA
I MMA
Autor: Paweł Sawicki (Zwierzak)
Kulturystyka i MMA? Większość czytelników
po przeczytaniu nagłówka artykułu przestało czytać,
inna część puka się w głowę i myśli '”człowieku, czy ty
jesteś poważny?”. Przecież to dwie skrajne rzeczy! Jak
można być tak niekompetentnym.
I tutaj się mylicie. Jeśli nie wiecie, co mają ze sobą
wspólnego ważący 120 kg faceci, którzy na całym ciele
mają żyły i zawodnicy, którzy wylewają z siebie pot
i krew podczas morderczych walk MMA, to zacznijcie
od tego artykułu, który pokaże Wam tylko podstawowy
związek między MMA , a kulturystyką.
Zacznijmy od prostej definicji kulturystyki. Jest to
ulepszanie własnego ciała. Tak ulepszanie. Nikt nie ma
prawa powiedzieć, że facet z 120 kg mięsa nie jest
silniejszy i zdrowszy od człowieka ważącego 80 kg.
Fakt, mógł się koksować i psuć wątrobę, serce i nerki,
ale na odżywkach też się da zbudować taką wagę,
zwłaszcza na masie. Dobrze więc, kulturystyka to
ulepszanie ciała, nie tylko pod względem estetycznym
(bo oprócz tradycyjnej kulturystyki, jest kulturystyka
klasyczna, w której proporcje są najważniejsze), ale
także pod względem siłowo - motorycznym. Ćwiczony
mięsień jest dużo silniejszy i mniej podatny na urazy.
A wyćwiczony zawodnik MMA? Oczywiście jest
trudniejszy do pokonania i kolokwialnie rzecz ujmując,
nie da sobie w kaszę dmuchać podczas ulicznej bójki,
nawet w walce z o wiele większym przeciwnikiem.
Kulturystyka, to sport polegający na przełamywaniu
własnych barier, na dokonywaniu niemożliwego, na
ulepszaniu ciała. MMA to ulepszanie ciała, by stało się
narzędziem idealnym do walki, by przetrwać w świecie
pełnym drapieżników, gdzie na każdym kroku może
zaatakować Cię kilku karków, a to Ty im spuścisz lanie.
W kulturystyce i w MMA trenujemy mięśnie.
Trenujemy, by były silniejsze i wytrzymalsze. Kto z was,
trenujących MMA, nie chodzi na siłownię? Czy siłownia
nie jest częścią treningu MMA? Czy ćwiczenia siłowe
[32]
nie wymyślono m.in. na potrzeby mieszanych sztuk
walki? Nadal nie wiesz, co wspólnego mają ze sobą
kulturystyka i MMA? Jeszcze trochę o treningu. Jeśli
zaczynacie przygodę z ciężarami, TO NAUCZCIE SIĘ
PRAWIDŁOWEJ TECHNIKI WYKONYWANIA ĆWI-
CZEŃ, to tak samo jak z MMA. Jeśli robisz coś źle, to
nie odniesie to zamierzonego efektu. Ponadto nie
bierzcie od razu suplementów, ale o tym później.
Trening opierajcie na własnym ciężarze i na robieniu
wytrzymałości siłowej, bo to jest najważniejsze
w sztukach walki. Mięśnie zrobią się same przy okazji,
jeśli jesteście młodzi, lub przy odrobinie wysiłku, jeśli
jesteście trochę starsi.
Suplementy w sportach walki? Po co? Przecież
trzeba zrobić wagę, a od białka rosną mięśnie. Przecież
liczą się umiejętności, a nie siła. Po co wydawać
niepotrzebnie pieniądze? A jak się czujecie po ciężkim
treningu? Czy następnego dnia jesteście rześcy
i wypoczęci? A co mają powiedzieć w takim razie
zawodowcy trenujący 2 razy dziennie? Oni wiedzą, jak
ważna jest suplementacja i odpowiednia dieta, by
należycie się zregenerować po ciężkim treningu. Oni to
docenili, a TY? A wiesz skąd wiedzą tyle o odżywianiu
i suplementacji? Firmy produkujące odżywki zatrudnia-
ją naukowców, którzy opracowują skład suplementów.
Wielu zawodników MMA (i nie tylko MMA) współpra-
cuje z kulturystami, którzy są ekspertami w dziedzinie
żywienia i treningu. Nawet Marcin Najman przyjaźni się
z jednym bardzo utytułowanym kulturystą. To sprawia,
że do każdej walki jest przygotowany najlepiej, jak
może tylko być. A Pudzian? Czy udałoby mu się
zrzucić tyle kilogramów bez utraty siły, gdyby nie miał
pojęcia o kulturystyce?
Najlepszym przykładem na połączenie MMA i kulturys-
tyki jest Andrzej Wiatr, człowiek Olimpu, trenujący
w Grapplingu Kraków. On jest przykładem, że można
mieć piękną, kulturystyczną sylwetkę i jeszcze dobrze
się bić. Trenuje on kilka razy dziennie i to bardzo
ciężko, a na drugi dzień może zrobić taki sam, albo
nawet cięższy trening. Dlaczego? Nie ogranicza się
i ciągle poszerza swoją wiedzę, co wychodzi mu na
zdrowie. Jeśli chodzi o zawodowe MMA, to Phil Baroni
i Krzysztof Soszyński uprawiali kulturystykę, zanim
zajęli się MMA. Baroni nawet wygrał nowojorskie
zawody w kulturystyce juniorów. Również Thiago
Alves, Gleison Tibau, a nawet GSP.
Czy zbijanie wagi jest związane od zawsze z MMA? Już
Arnol Schwarzenegger zaczął zbijać wagę, czyli robić
rzeźbę na zawody kulturystyczne. Ponadto kulturyści
klasyczni często, by wyrobić limit wagowy muszą się
strasznie odwodnić. Zbijanie wagi, to nie jest domena
zawodników MMA kochani. To kulturystyka jest
związanie nierozłącznie z tym pięknym sportem, jakim
bez wątpienia jest MMA.
Ten artykuł powinien zachęcić Was do
zgłębienia chociaż podstaw kulturystyki. Nie chodzi
jednak o kupowanie suplementów i liczenie, że
magicznie zrobią z Was dużych zawodników.
NAJWAŻNIEJSZA JEST DOBRZE SKOMPONOWANA
DIETA. Przespacerujcie się do fitness klubu, pogadajcie
z instruktorami. Z pewnością doradzą Wam co jeść,
aby po treningu czuć się maksymalnie świeżo i co jeść,
by na treningu nie zabrakło Wam paliwa. To ma Wam
pomóc, a nie zaszkodzić. Na pewno dobrze się
odżywiacie? Nie cierpicie na ból mięśni po treningu?
Jeśli tak, to koniecznie zainteresujcie się kulturystyką.
Bądźcie zdrowi i silni, a ponadto bijcie mocno.
[33]
Cenzura. To słowo przyprawia wielu o dresz-
cze. Zwłaszcza osoby, które żyjąc za czasów
komunizmu w naszym kraju doświadczyły tego na
własnej skórze. Wówczas wszelakie poglądy niezgodne
ze statutem partii lub też niewygodne, niepoprawne
politycznie były skutecznie zwalczane. Jednak te czasy
mamy już za sobą i w naszym kraju panuje „wolność
słowa”. Co prawda, wielu z naszych rodaków
utożsamia pod tym terminem obrażanie i bezpod-
stawne szkalowanie drugiej osoby, jednak nie będzie to
stanowiło głównej materii mojego artykułu. Zatem
w czym tkwi problem? Wszak w Polsce mamy wiele
gazet, wiele programów telewizyjnych, gdzie każde
prezentują swój własny pogląd. Jedni bardziej
wspierają obóz rządzący, inni zaś stają się ostoją
opozycji. Ba, mamy internet, w którym jeżeli uważamy
nasze media za nierzetelne jesteśmy w stanie
przedstawić swoją „wersję wydarzeń”. Chciałbym
w tym krótkim artykule przedstawić mój subiektywny
pogląd na pewne zjawisko, jakie obserwuję od
pewnego czasu i które roboczo nazwałbym „auto-
cenzura krajowa”.
Zjawisko to zacząłem obserwować od kilku lat
i w mojej ocenie pogłębia się ono z kolejnym
miesiącem. Za początek uznałbym rozpoczęcie
konfliktu pomiędzy dwiema aktualnie największymi
partiami - czyli PiS i PO. Zwolennicy PiS o taki stan
rzeczy oskarżają PO, natomiast zwolennicy PO
oskarżają PiS. Moim natomiast zdaniem, obie partie
odpowiedzialne są za obecną sytuację. Dodatkowym,
trzecim graczem w tej układance są polskie media,
które są skutecznym eskalatorem tego konfliktu,
a zarazem przyczyniają się do wcześniejszej „auto-
cenzury krajowej”.
Co to jest ta „autocenzura krajowa”? Przecież
jak wcześniej zostało napisane nie mamy już
oficjalnego biura ds. cenzury czy podobnej instytucji.
Owszem, oficjalnej cenzury nie ma. Możemy jedynie
spotkać pojedyncze przypadki, gdzie ktoś chce zataić
jakąś informację (np. pewna stacja telewizyjna
próbowała zataić nagranie mocno kontrowersyjnego
zachowania jednego ze swoich wiodących dzienni-
karzy). Jednak w przypadku internetu zatajanie
informacji nie jest możliwe na dłuższą skalę, gdyż
usunięcie informacji z jednej strony/serwera powoduje
pojawienie się 2-3 kopii w innym miejscu. Przez pojęcie
„autocenzury krajowej” rozumiem zupełnie inne
zjawisko, które nie jest cenzurą bezpośrednią
i świadomą. Mam tutaj na myśli rolę polityki w naszych
mediach i wypieranie przez nią innych informacji, które
są równie ważne i które mogłyby kształtować nasze
światopoglądy. Niestety, ostatnimi laty wzrost obec-
ności w mediach krajowej polityki powoduję ową
„autocenzurę krajową”.
ZE ŚWIATA
AUTOCENZURA
KRAJOWA
Autor: Maciej Gunia (G_U_M_A)
Studio TVN24 - jedna z aren politycznych sporów polskich polityków
[34]
Jak to wygląda w praktyce? Posłużę się tutaj
przykładem mediów telewizyjnych, które obecnie
docierają do znacznie szerszej grupy odbiorców, niż
media papierowe. Kilka miesięcy temu na własne
potrzeby przeprowadziłem krótki test, który polegał na
odnotowaniu ile czasu z całości serwisu informacyjnego
media poświęcają tematowi: polska polityka. Swój test
oparłem o 2 największe stacje telewizyjne w Polsce i ich
serwisy informacyjne. Wynik tego testu nie był może dla
mnie zaskoczeniem, jednak uświadomił mi skalę
problemu. Średnio serwis informacyjny w polskich
telewizjach trwa 25 minut. Z tego czasu średnio blisko
12-14 minut zajmowała polska polityka. Reszta czasu
pozostawała dla 2 szerokich tematów: informacje
z kraju (nie polityczne) oraz informacje ze świata. Taki
stan rzeczy może nam się wydawać normalny, gdyż
większość serwisów w Polsce obecnie tak wygląda.
Jednak jeżeli znamy obce języki i włączymy sobie
zagraniczne serwisy informacyjne, to zobaczymy
wówczas jak wiele cennych informacji ucieka nam
w związku z tak dużym nasyceniem informacji z polskiej
polityki. Wówczas, gdy dzieją się ważne/interesujące
rzeczy poza granicami naszego kraju, my dusimy się we
własnym sosie (czytaj - sosie sporów politycznych).
Co gorsza, spory te osiągają coraz niższy i prostacki
poziom. Coraz częściej spotykam ludzi mówiących:
„nie oglądam wiadomości, bo nie interesuje się
polityką”. Ale czy wiadomości to tylko polityka? I czy
koniecznie w takim wydaniu?
Dla wielu osób internet stał się alternatywą w
pozyskiwaniu informacji (w tym także ze spraw
bieżących). Jest to medium, które jest najbardziej
odporne na formy cenzury. Mimo prób ocenzurowania
internetu w Chinach istnieją ciągle sposoby, by będąc
w tamtym kraju poczytać o Tybecie czy wejść na serwis
Youtube. Oczywiście, nie jest to tak łatwe, jak w Polsce,
jednak jest to możliwe (mimo z góry nałożonej, oficjalnej
cenzury internetu). W Polsce cenzury internetu w skali
chińskiej nie mamy, jednak problem „autocenzury
krajowej” również po części dotknął też i internet. Za
przykład posłużyć może nam szeroko znany portal
wykop.pl. Portal wzorowany na zagranicznym digg.com
i działający na zasadzie polecania informacji. W prak-
tyce wchodząc na wykop ukazują się nam informacje,
które zostały wykopane przez innych użytkowników.
Czym więcej osób poleca, to informacja trafia na stronę
główną. Ostatnimi czasy serwis ten epatuje do
obrzydzenia tematami politycznymi (oczywiście z pol-
skiej polityki), a za wykopywanie tematów politycznych
odpowiedzialna jest ciągle ta sama grupa osób. W re-
zultacie dzięki „autocenzurze krajowej” wykop.pl utracił
swój pierwotny kształt i stał się podobnym tworem, jak
polskie serwisy informacyjne w telewizji - czyli 70%
polityka, 30% cała reszta.
Czy takie zjawisko jest pożądane? W mojej
subiektywnej ocenie - NIE. Co więcej, uważam, że jest
ono szkodliwe, gdyż zawęża nasze światopoglądy,
które nieustannie krążą przy ulicy Wiejskiej. Powoduje
to, że dusimy się we własnym sosie nie mając
niejednokrotnie pojęcia, co ciekawego dzieje się na
świecie.
Studio informacyjne niemieckiej telewizji ARD
Przesycenie polityką na wykop.pl
łł
[35]
REDAKCJA MAGAZYNU
Redaktor naczelny:- Maciej Gunia
kontakt: [email protected]
Redaktorzy: - Michał Kiełbik
- Karol Suszczewicz
- Michał Wiśniewski
- Mateusz Pietrzak
- Zwierzak
- Ola Jurkowska
Korekta:- Maciej Gunia
- Łukasz Rybski
Projekt graficzny:- Maciej Gunia
ZESPÓŁ ODPOWIEDZIALNY ZA TWORZENIE OBECNEGO NUMERU MAGAZYNU W SKŁADZIE:
[36]