Książka o Zagrodnie

108

Transcript of Książka o Zagrodnie

Razem zrobimy więcej.

Agnieszka Szyd³owska-Szczeciñska

Legnica

Agnieszka Szydłowska-SzczecińskaGmina Zagrodno i jej okolice

Fotografie: Zenon Bernacki, Krzysztof Sikora, Katja Andersson, Archiwum Urzędu Gminy Zagrodno

Korekta: Helena Lazarowicz

Skład i łamanie: „Lena”, Wrocław

Copyright © 2008 by Urząd Gminy Zagrodno

Copyright for this edition by Agnieszka Szydłowska-Szczecińska

ISBN 978-83-924321-3-5

Wydawnictwo AG Legnica

Druk i oprawa:„Kontra”

ul. Chabrowa 5 52-200 Wysoka

SPIS TREŚCI

Zagrodno zaprasza .............................................................................................. 7

Rozdział I

Charakterystyka gminy ................................................................................................ 8

Rozdział II

Dzieje Zagrodna i okolic

1. W zamierzchłych wiekach ...................................................................... 132. W zmiennych kolejach losu ................................................................... 173. O miejscowościach gminy w przekazach historycznych ....................... 24

Rozdział III

Grodziec – perła Dolnego Śląska ............................................................................. 30

Rozdział IV

W baśni i legendzie .................................................................................................... 42

6

Rozdział V

Czasy współczesne

1.Osadnicy i ich problemy .......................................................................... 492. Lata odbudowy ....................................................................................... 553. Tylko w Zagrodnie! ................................................................................ 60

Rozdział VI

Samorząd gminy po roku 1989

1. Nadrabianie zapóźnień cywilizacyjnych ............................................... 672. Ich wybieraliśmy ..................................................................................... 71

Rozdział VII

Nasze miejscowości .......................................................................................... 77

Rozdział VIII

Perspektywy rozwoju gminy

1. Nasze atuty ............................................................................................ 832. Sąsiedzi i partnerzy ............................................................................... 87

Rozdział IX

Gmina od A do Z. Fakty, liczby, ciekawostki ...................................................... 89

Bibliografia i źródła ........................................................................................ 97

7

ZAgrodno ZAprASZA

Wkraczając na teren naszej gminy możecie być Państwo pewni, że chociaż na dolnośląskiej ziemi spotkacie wiele gmin zamożniejszych, to niewiele z nich ma do zaoferowania tyle, co spokojna, rolnicza gmina Zagrodno. Już z daleka przyby-sza wita widok zamku Grodziec. To nasza „perełka”, która mimo ograniczonych funduszy gminy w ostatnich latach stała się znaczącym ośrodkiem kulturalnym, rzucającym blask na całą okolicę. Oprócz mnóstwa imprez, które na stałe weszły do kalendarza zamku Grodziec, mamy do zaoferowania także inne, ciekawe zabytki, trasy turystyczne, a także – co niemniej ważne – gościnnych i przyjaznych tury-stom mieszkańców. Nasi mieszkańcy pielęgnują piękne polskie obyczaje i tradycje wyniesione z kresów i innych regionów kraju, cenią dobrą kuchnię i smaczny napitek i właśnie na Grodźcu prezentują często swoje specjały.

Niezwykłe spotkania z historią, ba – nawet z duchami, które lubią postraszyć przybyszów, zdrowa żywność i nieskażone środowisko, przepiękne krajobrazy i wspaniałe pomniki przyrody – to tylko niektóre uroki naszej gminy. A tym, którzy poznają i docenią miejscowe atrakcje, oferujemy możliwość osiedlenia się w spokojnej i pięknej okolicy, a także możliwość prowadzenia na naszym terenie działalności gospodarczej w naszej Gminnej Strefie Ekonomicznej..

Po staropolsku i serdecznie zapraszamy!

Przewodniczący Rady Gminy Wójt

Stanisław Olechowski Mieczysław Słonina

8

RoZDZIAł I

Charakterystyka gminy

P ogórze Kaczawskie od wieków słynie ze swoich bogactw: przede wszystkim złota, od którego wzięła nazwę Złotoryja, a także cennych minerałów, jakie i dziś jeszcze można znaleźć, penetrując okoliczne wzg ó-

rza. To stąd pochodzą najpiękniejsze, wielobarwne agaty. Amatorzy pieszych wędrówek mają do wybo-ru tajemnicze jaskinie, wygasłe wulkany, malowni- cze skałki i obfitujące w pstrągi potoki. Zasoby na-turalne wraz z interesującymi zabytkami stwarzają wspaniałe warunki turystom.

Gmina Zagrodno należy do powiatu złoto-ryjskiego, graniczącego od wschodu z powiatem jaworskim, od północy z powiatem legnickim, od zachodniej strony bolesławieckim oraz lwówec-kim, a na południu z powiatem jeleniogórskim. Jest to obszar zróżnicowanego krajobrazu, gdyż północna część powiatu leży na Nizinie Śląskiej, środkowa to Pogórze Kaczawskie, a południowa – Góry Kaczawskie. Obok gminy Zagrodno w skład powiatu wchodzą miasta Złotoryja i Wojcieszów, miasto i gmina Świerzawa, gminy Pielgrzymka i Złotoryja. Powiat złotoryjski zajmuje obszar 575 km2 i zamieszkiwany jest przez około 48 tysięcy obywa-teli, a Złotoryja liczy obecnie 16,5 tys. mieszkańców. Stolica powiatu oddalona jest od Warszawy o 370 km,

od Berlina – 225 km, Pragi – 160 km, Wiednia – 324 km. Przez powiat złotoryjski przebiega autostrada A4 i droga łącząca Zieloną Górę i Legnicę z Jelenią Górą oraz trasami wiodącymi do Czech.

Na obszarze gminy sąsiadują dwie krainy geogra-ficzne – malowniczy krajobraz Pogórza Kaczawskiego i równina Wysoczyzny Chojnowskiej. Dzieli je uskok tektoniczny, nazywany przez geologów uskokiem brzeżnym sudeckim. Przez gminę przepływa rzeka Skora, prawobrzeżny dopływ Czarnej Wody. Skora o stromych brzegach dzieli gminę na dwie części, z których część wschodnia pozbawiona jest wody w postaci strumieni i rzek. Rzeka Skora ma cechy rzeki górskiej, jest bardzo kapryśna i charakteryzuje się dużymi zmianami poziomu wód w zależności od warunków atmosferycznych. Do Skory wpadają rzeka Brochotka, potoki Kraśnik i Zimnik. Rzeka ma długość 48,6 km, jej dorzecze zajmuje obszar 278,1 km2. Źródło rzeki znajduje się między wsiami Bełczyna i Rząśnik w gminie Świerzawa, a rzeka kończy bieg w pobliżu Grzymalina (gmina Miłkowice), gdzie wpada do Czar-nej Wody, dopływu Kaczawy.

Nad Skorą leżą wsie Modlikowice, Uniejowice, Jadwisin i siedziba gminy Zagrodno. Wymienio-ne miejscowości mają długie tradycje osadnicze. Około 990 roku znalazły się w granicach państwa

9

Mieszka I i odtąd dzieliły swoje losy z historią Zie-mi Dolnośląskiej. Ale oprócz losów wspólnych, są w zakamarkach przeszłości tutejsze miejsca, ludzie i zdarzenia, które obrosły legendą. Nie bez powodu: tędy przebiegały pradawne szlaki handlowe, w po-bliżu znajdowano od niepamiętnych czasów grudki lśniącego, żółtego metalu, a także, w czasach nam bliższych, wypłukiwano drobiny złota z piasku Ka-czawy. Tu wreszcie króluje nad okolicą zamek Gro-dziec – wielokrotnie oblegany, palony, niszczony, a przecież wciąż dumny i pełen blasku. Gościł królów i książąt, był siedzibą szubrawców i zło-czyńców, do dziś rozpala wyobraźnię artystów i poszukiwaczy skarbów.

A skarby na Ziemi Zagrodzieńskiej rzeczywiś-cie znajdowano. W Uniejowicach i w Grodźcu odkryto skarby złotych monet z XVI -XVIII wieku. W 1967 roku na zboczu góry Grodziec, przy ścieżce prowadzącej na Jurków, pod konarami zwalonego drzewa bawiące się dzieci znalazły garnek z wytła-czanej ceramiki o wąskiej szyjce, który zawierał 491 monet z XIV i XV wieku. Skarb czekał na odkrywcę prawdopodobnie całe pięćset lat! Podobno szczero-złotych skarbów jest więcej, zwłaszcza na Grodźcu i wciąż czekają na szczęściarzy. Znaleźć je niełatwo, bo splamionego krzywdą ludzką złota strzegą całe zastępy pokutujących zjaw, lecz trafiają się i inne rarytasy: w 2003 roku, przy pogłębianiu zamkowej fosy, pracownicy zatrudnieni przez gminę w ramach robót interwencyjnych natrafili na leżący płytko pod ziemią średniowieczny miecz i buzdygan. W tym samym roku państwo Dorota i Zbigniew Drzałowie z Olszanicy przy kopaniu stawu na swojej posesji odkryli niezwykłą budowlę: zamek złej sławy rycerza rabusia Krzysztofa Czarnego. Wykopane skarby – w tym średniowieczny kufel i ceramikę, toporki, fragmenty odzieży skórzanej – zinwenta-

ryzował archeolog Mariusz Łesiuk, który mieszka w Radziechowie, a przejęło Muzeum Ceramiki z Bole-sławca. Jednak największe bodaj skarby odnaleziono w Zagrodnie po wojnie. Skarby ulotne i kruche, lecz bezcenne dla kultury narodowej. Znalazły się w Zagrodnie, gdyż pod koniec wojny był to region nie nękany nalotami alianckimi i na Śląsku depo-nowano całe transporty, zawierające nieznanego pochodzenia i zawartości skrzynie. W samym zamku w Grodźcu znalazły schronienie zbiory Biblioteki Pruskiej, w pałacu – Biblioteki Uniwersytetu Wro-

Mapa gminy Zagrodno

Gmin

a Zło

tory

ja

Gmina Chojnów

Gmina Pielgrzymka

Gmina Warta

Bol.

10

cławskiego, a w stajniach fol-warku w Zagrodnie – tysiące tomów Biblioteki Narodowej, Ossolineum i innych bibliotek narodowych. Ten ostatni skarb pieczołowicie zebrali i wywieźli z Zagrodna do Warszawy polscy bibliotekarze już w 1945 roku. Potem (informacje na ten temat są bardzo skąpe i enig-matyczne) w jednym domów w Zagrodnie odnalazł się jesz-cze jeden bezcenny skarb: rękopis „Pana Tadeusza”… A najnowszy „skarb” z Za-grodna, mosiężny żeton o no - minale 50 fenigów, został nie-dawno sprzedany na aukcji internetowej za 407 złotych. Żeton, o średnicy 26 mm, prawdopodobnie pochodzi z przedwojennej gospody w Adelsdorf (czyli Zagrod-nie), o nazwie „Drei Linden” („Trzy Lipy”).

Ale i bez skarbów nie brak tu atrakcji, które zachwy-cają przyjezdnych. W gminie Zagrodno turysta ma do zwiedzania wiele interesujących zabytków architek-tury, poczynając od średniowiecznego budownictwa świeckiego. Największym magnesem dla zwiedzają-cych jest zamek Grodziec, lecz na uwagę zasługują także inne budowle sakralne i świeckie. Współcześnie na zamku Grodziec odbywają się ciekawe imprezy, np. Ogólnopolskie Biesiady Zespołów Kresowych Zamek Grodziec – Pielgrzymka, doroczne Święta Miodu i Wina, a nawet turnieje rycerskie, przypominające śre-dniowieczne obyczaje. We wsi znajduje się zabytkowy

pałac barokowy, otoczony rozległym parkiem, są też ukryte wśród drzew ruiny zameczku myśliwskiego i pieca wapienniczego. Na sąsiedniej Mniejszej (lub Mnisiej) Górce znajduje się stary kamieniołom bazaltu i fundamenty nieznanej budowli – wieży, a może szubienicy… Oprócz tego w Grodźcu Fundacja Zamki Polskie remontuje zakupiony niedawno zabytkowy folwark, który stanie się kolejną atrakcją turystyczną gminy.

W Brochocinie, Olszanicy i Radziechowie warto zwrócić uwagę na kościoły, zbudowane w stylu gotyckim i renesansowym. Brochocin i Uniejowice to wsie, gdzie zachowały się świadectwa ponurych zbrodni sprzed wieków – czyli kapliczki i krzyże pokutne. W Zagrodnie i Modlikowicach klasycystyczne świątynie zawierają elementy prze - niesione z wcześniejszych, już nieistniejących budow-li. W Radziechowie zachowały się mury wiatraka holenderskiego z XIX wieku.

Przez obszar gminy biegnie autostrada A4 (relacji Wrocław – Olszyna), oraz drogi wojewódzkie 363 (Złotoryja – Bolesławiec) i 328 (Złotoryja – Chojnów). Drogi powiatowe łączą miejscowości gminy i gmin sąsiadujących: droga nr 580 Zagrodno – Grodziec, nr 585 Modlikowice – Brochocin, nr 517 Zagrodno – Pielgrzymka, nr 583 Olszanica – Grodziec, nr 588 Olszanica – Radziechów, nr 587 Modlikowice – Woj-ciechów, nr 516 Krzywa – Janczary, nr 579 Uniejo-wice – Złotoryja, nr 584 Zagrodno – Modlikowice, nr 593 Okmiany – Radziechów, nr 582 Grodziec – Raciborowice, nr 586 Brochocin – Wojciechów i nr 510 Łukaszów – Gierałtowiec. Nieczynne są obecnie linie kolejowe relacji Złotoryja – Chojnów (stacje PKP Brochocin i Zagrodno) oraz Lwówek – Bolesławiec (stacja PKP Grodziec Zamek).

Interesującą, choć mało znaną powszechnie ofertą dla turystów są pomniki przyrody w oko licach Za-

Skarb narodowy – rękopis „Pana Tadeusza”, odnaleziony w Zagrodnie

11

grodna. Tu spotkamy najokazalsze i najpiękniejsze na Dolnym Śląsku lipy – najstarsza z nich liczy sobie około 400 lat i ma obwód 900 cm!1 Tę i inne imponu-jące lipy podziwiać można w alei lipowej w Grodź-cu: Aleja ta przebiega od pałacu w Grodźcu w kierunku północno-zachodnim. Przez około 1000 m biegnie nią szosa do wsi Olszanica. Pozostałe 500 m tworzy szpaler, kończący się w lesie (…) Naliczono w alei 190 dorodnych i sędziwych lip wąskolistnych (Tilia cordata Milli). We-dług szacunkowej oceny co najmniej 50 z nich przekracza (niekiedy znacznie) wymagane minimum obwodu, upraw-niające do uzyskania statusu pomnika przyrody.2 Aleja lip przed II wojną światową była otoczona opieką, o czym świadczą solidne, betonowe plomby „kon-serwujące” niektóre drzewa. Niestety – po woj-nie aleja, wraz z pałacem i parkiem, zbyt późno, gdyż dopiero w 1977 roku (nomen omen 13 maja) została ujęta w rejestrze wojewódzkiego konser-watora zabytków jako zabytek historyczny, objęty kompleksową ochroną prawną. Ciekawostką są nazwy, pod jakimi figurują dwie z lip: największa w alei lip zarejestrowana jest jako „Lipa Kosynie-rów”, natomiast lipa rosnąca w parku pałacowym w Grodźcu nosi wdzięczną nazwę „Markiza”. Ozdo-bą parku w Grodźcu jest też przepiękny tulipanowiec amerykański – drzewo ma 545 cm w obwodzie i jest o 95 cm grubsze, niż uznawany za najokazalszy tuli-panowiec w Polsce okaz rosnący w Sichowie3. Dwie imponujące wiekiem i wielkością lipy rosną także w Olszanicy. W Zagrodnie i okolicach znajduje się też kilka innych, szczególnie pięknych drzew innych gatunków. Okazały dąb szypułkowy o obwodzie 420 cm rośnie w Zagrodnie na lewym brzegu Skory, (naprzeciw transformatora), a nieco mniejszy dąb, o obwodzie 405 cm znajduje się w Wojciechowie, w parku w pobliżu ruin pałacu. W Zagrodnie ro-śnie też jedna z najokazalszych na Dolnym Śląsku

czarna magnolia, a wieś Brochocin pochwalić się może aleją dębową, w której najstarsze drzewa liczą sobie 130-140 lat. Powstanie alei związane jest z dawnym przypałacowym naturalistycznym parkiem z XIX wieku, a oprócz kilku odmian dębów (dąb szypułkowy, dąb błotny, dąb czerwo- ny) rosną w niej inne gatunki drzew: platan klonolist-ny, jedlica Douglasa, jesion wyniosły, klon pospolity, kasztanowiec biały i buk.

Łagodne stoki bazaltowego wzgórza Gro-dziec porasta las z przewagą drzew liściastych, takich jak buki, dęby, jawory i lipy. W poszyciu lasu rosną paprocie szczelinowe i naskalne: pa-

1 Por. W. Urbaniak, Drzewa zabytkowe w okolicach Chojnowa, (w:) Szkice Legnickie, t. XIV, Wrocław 1990.2 Tamże, str. 122.3 Por. „Gazeta Wrocławska” z 9 stycznia 2002 r.

Malownicza Skora

Fot

. Jan

usz

Pap

rzyc

ki, z

djęc

ie z

e st

rony

inte

rnet

owej

PZ

W

12

protka zwyczajna, zanokcica północna i skalna oraz paprotnik kolczysty. Na zachodnim zboczu rosną krzewy jeżyny bruzdowanej, róż – alpej-skiej, jabłkowatej, rdzawej i dzikiej, trzmieliny i irgi zwyczajnej. Z roślin rzadko występujących spotkać można: perłówkę jednokwiatową, rojnik pospolity, pięciornik siwy, szczodrzeniec czernie-jący, groszek czerniejący, bodziszek kosmaty, trzy odmiany wyki, gorysz pagórkowy, żebrzycę roczną, krzyżownicę górską, dziurawiec skąpolistny, ułudkę leśną, siódmaczek leśny, sit chudy, koniczynę kre-skowaną, ożankę pierzastosieczną, czyściec kosmaty, paproć zachyłka Roberta, roszpunkę bruzdkowaną i inne. Z rzadkich okazów fauny, w gronie licznie występujących na wzgórzu ślimaków żyje pięknie ubarwiony pomrów nakrapiany.

Przez teren gminy biegnie jeden z najatrakcyjniej-szych szlaków turystycznych Dolnego Śląska: Szlak wygasłych wulkanów (znaki żółte) o długości 85 km. Szlak przebiega wyjątkowo malowniczą trasą przez Pogórze Kaczawskie i Park Krajobrazowy „Chełmy”, łącząc stożkowe wzniesienia dawnych wulkanów. Ze względu na podgórski charakter szlak pokony-wać można pieszo i na rowerach górskich. Przebieg szlaku: Legnickie Pole – Mikołajowice – Pawłowice – Snowidza – Jawor – Rataj – Myślibórz – rezerwat przyrody „Wąwóz Myśliborski – Myślinów – Czar-towska Skała – Pomocne – Kondratów – Gozdno – Sędziszowa – Sokołowiec – Proboszczów – rezerwat przyrody „Ostrzyca Proboszczowicka” – Twardocice – Czaple – Nowa Wieś Grodziska – Grodziec – Unie-jowice – Wojcieszyn – Złotoryja.

Na zamku Grodziec kończy się inny bardzo ciekawy szlak turystyczny: Szlak zamków piastow-

skich (kolor zielony), prowadzący przez piętnaście piastowskich warowni i ruin zamków. Zaczyna się przy zamku Grodno w Zagórzu Śląskim, prowa-dzi przez największy zamek śląski Książ, zamek w Bolkowie, zamek Bolczów, Jelenią Górę, Wleń do zamku Grodziec. Przebieg szlaku: Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim – Myślęcin – Złoty Las – Modli-szów – Pogorzała – Witosz – Lubiechów – Zamek Książ – Zamek Cisy – Chwaliszów – Pietrzyków – Twardota – Kłaczyna – Zamek Świny – Zamek Bolków – Pastewnik – Płonina – Turzec – Janowice Wielkie – Zamek Bolczów – Wojanów – Dabrownica – Strupice – Jelenia Góra – Siedlęcin – zapora Jeziora Pilchowickiego – Maciejowiec – Radomice – Klecza – Zamek Wleń – Ostrzyca Proboszczowicka – Twar-docice – Czaple – Grodziec – Zamek Grodziec.

Przez gminę biegnie także rowerowy Szlak Miedzi i Kamienia (kolor czerwony). Długość szlaku to 68,1 km, a trasa prowadzi przez następujące miej-scowości: Bolesławiec – Wartowice – Raciborowice Dolne – Jurków – Grodziec – Olszanica – Radziechów – Olszanica – Garnczary – Iwiny – Lubków – To-maszów Bolesławiecki – Kraśnik Górny – Kraśnik Dolny – Dąbrowa – Krępnica.

Obecnie obszar gminy wynosi 122,46 km kwadrato-we. Do gminy należy dziesięć wsi o funkcjach sołeckich, z tym, że od 16 grudnia 1992 roku własne sołectwo posiada także Osiedle Zagrodno. W 2005 roku gmina liczyła 5 821 mieszkańców, obecnie (stan z 30.06.2008 r.) liczy 5716 osób posiadających stałe zameldowanie na terenie gminy. Gmina Zagrodno ma charakter rolni-czy. Użytki rolne stanowią 80% jej powierzchni (i są to w przeważającej części gleby o dobrej bonitacji), lasy – 9%, a nieużytki zaledwie 0,4%.

134 Por. Tadeusz Kaletyn, Z pradziejów powiatu złotoryjskiego, (w:) Szkice Legnickie, t. V, Wrocław 1969.

RoZDZIAł II

Dzieje Zagrodna i okolic

1. W zamierzchłych wiekach

N ajstarsze ślady osadnictwa w powiecie złotoryjskim pochodzą sprzed 180 000 lat, czyli ze starszej epoki kamiennej

(paleolitu), gdy na Dolnym Śląsku zamieszkiwali neandertalczycy. Wątpliwe jest jednak, czy owe gromady ludzi pierwotnych prowadziły tutaj osia-dły tryb życia. Prymitywnych ludzi neandertalskich na ziemi śląskiej, podobnie jak w innych częś ciach Europy, wyparli następnie „nowocześniejsi” ludzie współcześni. To zresztą niezbyt precyzyjne określe-nie, gdyż neandertalczycy i przedstawiciele Homo sapiens prawdopodobnie toczyli między sobą krwa-we walki o dominację i przetrwanie.

Gromady osiadłych rolników pojawiły się na terenie powiatu złotoryjskiego w okresie neolitu, czyli młodszej epoki kamiennej (około 4 tys. – 1800 lat p.n.e.), o czym świadczą wykopane w kilkunastu miejscowościach narzędzia kamienne i fragmenty naczyń. Były to przypadkowe znaleziska, podobnie jak „skarby” pochodzące z epoki brązu. Jednym z bardziej znaczących odkryć jest wyorana w 1926 roku na polu w pobliżu Chojnowa spiralna bransoleta z drutu miedzianego sześciometrowej długoś-

ci4, należąca do plemienia kultury unietyckiej (zamieszkującego na Śląsku ok. 1700-1450 p.n.e.). Znacznie bogatsze znaleziska dotyczą osadnictwa prasłowiańskich plemion należących do kultury łużyckiej (1300-400 p.n.e.). Pozostałości dawnych osad, cmentarzysk i odkopane skarby (czyli cenne przedmioty, ukryte w ziemi przez dawnych właści-cieli) dają nam wyobrażenie o kulturze materialnej na tym terenie w epoce brązu i wczesnej epoce żelaza. Możemy więc przypuszczać, że teren dzisiejszej gminy Zagrodno należał do słabo zaludnionych, a mieszkańcy nielicznych osad zajmowali się my-ślistwem, rybołówstwem i uprawą roli. Czy wiedli życie spokojne, dostatnie i bez lęku, co przyniesie dzień następny? Z bogatego wyposażenia grobów w naczynia ceramiczne, przedmioty z metalu i ozdo-by sądzić możemy, że tak. Jedno z takich cmenta-rzysk znajdowało się w dzisiejszych Modlikowicach, a ściślej – na zachód od tej miejscowości. Zapewne już wówczas szczyty wzniesień Pogórza Kaczawskiego były ośrodkami kultu i praktyk religijnych. Taką rolę pełniły prawdopodobnie Ostrzyca Proboszczowska, Wilcza Góra i Grodziec.

145 Złotoryja jako pierwsze polskie miasto otrzymała lokację na prawie magdeburskim.

spornym, że Śląsk był dzielnicą bardzo prężnie się rozwijającą, a osadnictwu sprzyjały bogate w zwierzynę lasy, rybne stawy i rzeki, żyzna ziemia i liczne bogactwa naturalne. Ziemia Dolnośląska zaczęła podupadać dopiero po śmierci Bolesława Krzywoustego w 1138 roku, gdy stała się jedną z odrębnych dzielnic, która zaczęła się rozpadać na coraz liczniejsze księstwa i księstewka. Krainę zrujnował najazd Mongołów w 1241 roku, a spu-stoszone miasta i osady z trudem dźwigały się z pożogi wojennej. Nie sprzyjały temu braterskie spory i waśnie kilkunastu udzielnych władców (w latach 1327-30 na Dolnym Śląsku istniało aż 17 księstewek!).

Z powodu obecności złota książę Henryk Bro-daty w 1211 roku nadał osadzie górniczej Aurum prawa miejskie5. Książę Henryk Brodaty dbał także o budowę grodów kasztelańskich. Kilka z nich po-wstało przy Wielkiej Drodze (zwanej też Wysoką lub Górną Drogą) – trakcie handlowym prowadzącym z Lipska do Wrocławia i dalej na wschód, aż na ziemie ruskie. Złotoryja i Grodziec znajdowały się na trasie południowej odnogi tego szlaku, przebiegającego przez Legnicę, Lwówek, Lubań i Zgorzelec. Poło-żenie przy szlakach handlowych dostarczało wielu korzyści, nie tylko ze względu na dochody płynące z komór celnych. Kupcy zobowiązani byli na przy-kład do wystawiania na sprzedaż swoich towarów w położonych przy szlaku miastach (prawo skła-du), a przy rogatkach, mostach, groblach lub przy wjeździe do miasta pobierano myto, czyli opłatę za przewóz towarów.

Także w XIII wieku, chociaż osada na tym miej-scu istniała zapewne już wcześniej, rozwinął się ośrodek feudalny w Chojnowie. Dokument z roku 1272 roku wspomina o Haynow, występującym także w formie Hajnovia i Hajnau, inny dokument z 1288

W okresie rzymskim tędy prowadziły szlaki handlowe na północ. We wczesnym śred niowie-czu (od VI w. naszej ery) powstają nowe osady, czemu sprzyjają żyzne ziemie i bogate w zwie-rzynę lasy. Nie jest do końca jasne, czy podczas następnej fali osadnictwa, około połowy IX wieku, na terenie, jaki zajmuje gmina Zagrodno osiedli-li się Bobrzanie czy Trzebowianie – jest zresztą możliwe, że plemiona te sąsiadowały ze sobą. O zamieszkiwaniu wokół Grodźca tych właśnie ple-mion dowiadujemy się z tak zwanego Dokumentu praskiego, datowanego na 1086 rok i wystawionego przez cesarza Henryka IV z okazji przyłączenia diecezji morawskiej do diecezji praskiej. Cennych informacji o stosunkach społeczno-politycznych na Śląsku w IX wieku dostarczają z kolei zapiski zaty-tułowane „Opis grodów i ziem z północnej strony Dunaju” autorstwa frankijskiego mnicha, zwanego Geografem Bawarskim.

W czasach jednoczenia ziemi śląskiej w obrębie wpływów Piastów do wzrostu znaczenia okolicy przyczyniło się złoto, wypłukiwane z piasków rzecznych w dolinie Kaczawy, a najobfitsze pokłady piasku znajdowano na terenie dzisiejszej Złotoryi. W sferze przypuszczeń jest kwestia, na ile Zagrodno i wsie z terenu gminy korzystały z owego Eldorado. Możliwe, że jakiś związek z płukaniem złotonoś-nego piasku miał Łukaszów, tak przynajmniej można sądzić, wywodząc pochodzenie niemieckiej nazwy wsi: Seifersdorf (seifen – umyć, czyścić – np. kruszec). Złoto znajdowano w okolicy Złotoryi znacznie wcześniej, niż powstała osada, a potem miasto. Gall Anonim, pisząc o czasach Mieszka I odnotował, że złoto za jego czasów tak było w powszech-nym posiadaniu u wszystkich, jak srebro, srebro zaś było tak tanie, jak słoma. Kronikarza poniosła chyba w tym wypadku wyobraźnia, ale faktem jest bez-

15

Mieli ich chronić przed obcą konkurencją i zachłannością gołyszów, zwłaszcza niższych stanów. Ściągali też podatki i nakładali kary na miesz-czan za nie wywiązywanie się z obowiązków. Pomocnymi w zarządzaniu sprawami gos-podarczymi miasta byli starsi cechów, którzy reprezentowa- li rzemiosło, podejmowali de - cyzje na tzw. zebraniach poran-nych, a z kolei postanowienia te przedstawiali do aprobaty radzie miejskiej. Chojnowska rada pro-wadziła stopniowo, ale konsekwentnie, politykę niezależ-ności ekonomicznej. Wykupiła więc w 1318 roku Michów, a w 1325 Gołaczów, jak również dalsze posiadłości ziem-skie, między innymi w 1386 roku ziemię w Wojcieszynie6. W strefie wpływów miasta pozostawały także osady dzisiejszej gminy Zagrodno. Niektóre zapiski (np. z 1357 roku) wskazują, że pod Chojnowem istniała także kopalnia złota, choć chyba nie prosperowała zbyt dobrze. Ale złoto, choć w niewielkich ilościach, wydobywano dość długo, bo jeszcze w 1505 roku wspomina się oddane mieszczanom w zastaw płuczkarki złota.

Jedną z książęcych rezydencji była położona w bezpośrednim sąsiedztwie Złotoryi Rokitnica. Bliskość dworu książęcego i książęcej admini-stracji oraz ruchliwa, kupiecka droga sprzyjała osadnictwu i rozwojowi rzemiosła. Dodatkowym atutem dla osiedlających się na żyznych ziemiach rolników było poczucie bezpieczeństwa w bez-pośrednim zasięgu władzy książęcej. Tak jednak było tylko wówczas, gdy książę pan był władcą gospodarnym, sprawiedliwym i sprawnie zarzą-

roku wymienia Chojnów jako civitas, a dokument z 1292 pozwala nam poznać z imienia ówczesnego kasztelana – Bronisława. W pierwszej połowie XIV wieku na miejscu kasztelańskiego grodu powstał gotycki murowany zamek, co dowodzi wzrostu znaczenia Chojnowa. Pierwsze prawa miejskie otrzy-mał Chojnów od Henryka V Grubego w 1288 roku, potwierdzone w rok później, a pełny status miejski oparty na prawie magdeburskim nadał miastu Bo-lesław III w 1293 roku. Dochodziły do tego kolejne przywileje, stymulujące rozwój rzemiosła i handlu, a zarazem umożliwiające szybkie bogacenie się miasta. Chojnów, jak większość miast w owym czasie, szybko zorganizował własny samorząd miejski na wzór in-nych miast. Znamy sposób wybierania i kompetencje dawnego samorządu Chojnowa: W skład rady miejskiej wchodziło pięciu członków, wybieranych corocznie w każdą środę popielcową. Dwóch z nich pochodziło z patrycjatu (seniorzy), a trzech z rzemieślników. Byli oni wybierani „według dostojeństwa osób i czasu”. Na czele rady stał bur-mistrz, wybierany spośród rajców i przez rajców co roku. W mieście ustalił się też zwyczaj, że nie mógł zostać rajcą ten, kto nie sprawował urzędu ławnika. Natomiast gdy rajca miał być wybrany ławnikiem musiał odczekać dwa lata. Wkrótce więc miastem zaczęła rządzić elita, zmienia-jąca urząd ławniczy na radziecki i odwrotnie. Obok ławy i rady istniały organy kolegialne. Należy do nich zaliczyć ogólne zebrania, złożone wyłącznie z bogatego kupiectwa, a z czasem także rzemieślników. Miały one wpływ na wybór rady miejskiej oraz sprawowały kontrolę finanso-wą nad jej działalnością (…) Radni zajmowali się także reprezentacją i organizowaniem miejskich i kościelnych uroczystości. Przede wszystkim dbali o bezpieczeństwo przybywających tu kupców, o uczciwość transakcji han-dlowych i rzetelną wagę. Do ich obowiązków należała również ochrona interesów cechowych istniejących związ-ków: krawców, piekarzy, rzeźników, czy też sukienników.

6 Henryk Szoka, Opowieści o Chojnowie, Legnica 1987, str. 19.

Samorodek złota na kwarcu znaleziony w Skorze

167 K.R. Prokop, Miasta księstwa legnickiego w polityce ekonomicznej książąt Bolesława III i Wacława I, (w:) Szkice Legnickie,

T. XXVII, Legnica 2006.8 R. Stelmach, Praskie archiwum komendy joannitów w Złotoryi, (w:) Szkice Legnickie, t. XXVI, Legnica 2005, str. 189.9 Tamże, str. 190.

dzającym swoimi dobrami. Jak wiemy, różnie z tym bywało. Dobra książęce były często przecież zastawiane i dzierżawione, toczono o nie walki i pustoszyły toczące się wojny. Ponadto sławna ze złota okolica i karawany bogatych kupców kusiły przeróżnych awanturników i rozbójników. Jak wie-my, zbójeckim rzemiosłem parali się także rycerze, a bywało, że i rezydujący w książęcych warowniach kasztelanowie, czego przykładem jest zamek Gro-dziec. Dla śląskich książąt problem stanowiła kwestia zabezpieczenia wędrujących kupców przed napadami rabusiów. Zagadnienie to było szczególnie drażliwe, jeśli zważyć, że rozbojem na drogach parały się czasami osoby z najwyższych szczebli drabiny hierarchicznej średnio-wiecznego społeczeństwa. Przypadek księcia legnickiego Władysława, łupiącego ze swojego zameczku w Rogowcu nie tylko zresztą kupców bynajmniej nie był odosobnio-ny7. Samorządy miejskie łączyły się więc często dla obrony przed rozbójnikami. W 1337 roku książę Bolesław III wydał przywilej zezwalający miastom na tworzenie konfederacji dla obrony prawa i kilka lat później do jednego z takich związków na tere-nie Śląska przyłączyły się także miasta Chojnów i Złotoryja.

Bolesław III należał do władców bardziej dba - łych o swoją książęcą kiesę (a przy tym dziu rawą jak sito, bo na brak gotówki cierpiał nieustannie), niż dobro poddanych. Za to Ludwik I, Sprawied- liwym zwany (1338-1395), był dobrym gospodarzem księstwa, świetnym budowniczym i administratorem dóbr, a oprócz tego człowiekiem o dużej kulturze umysłowej, kochającym książki, światłym mecena-sem nauki i sztuki.

Pewne szczegóły dotyczące życia mieszkańców dzisiejszego powiatu złotoryjskiego znane są dzię-ki doskonale zachowanemu archiwum komendy

joannitów w Złotoryi. Przechowywane były one w Pradze, w centralnym archiwum w siedzibie prze-ora i wynika z nich, że joannici zostali sprowadzeni do miasta około połowy XIII wieku, w niedługi czas po nadaniu Złotoryi praw miejskich. Nas jednak w mniejszym stopniu niż historia komturii interesują ówcześni mieszkańcy. I tak z jednego najstarszych dokumentów, pochodzącego z 1328 roku wynika, że niejaki Apeczko z Grodźca był wówczas członkiem rady miejskiej Złotoryi, gdyż jego imię widnieje obok podpisu burmistrza i innych rajców. Rajcami Złotoryi byli wówczas także Pecold z Nowej Wsi Złotoryjskiej i Piotr z Proboszczowa8. W dokumencie z 13 kwietnia 1329 roku, dotyczącym sporu o ziemię nadaną joannitom przez złotoryjskiego mieszczani-na Adolfa, mieszczan złotoryjskich reprezentowali oprócz burmistrza radni Piotr z Proboszczowa, oraz Ticzko Renewek i Mikołaj z Brochocina9. Jak wynika z tych dokumentów, ówczesna rada miejska Złoto-ryi miała w swoim gronie nie tylko mieszczan, ale także okolicznych kmieci, wójtów dziedzicznych, sołtysów i zapewne także właścicieli i dzierżawców podzłotoryjskich wsi. Mieszkańcy (czy też właści-ciele) otaczających Złotoryję wsi poprzez udział w samorządzie miejskim współdecydowali więc o sprawach dotyczących bezpieczeństwa, porządku publicznego, praworządności i kasy miejskiej. Do-dać tu także trzeba, że komturia joannitów, tocząca z miastem częste spory majątkowe i systematycznie powiększająca swoje posiadłości miała duże znacze-nie dla rozwoju okolicy. Wierni swojej regule joannici pozyskiwane licznie fundacje przeznaczali na rozwój szpitali. Tak też było w Złotoryi, gdzie zakonnicy założyli utrzymywany przez siebie szpital, a ponadto to oni zapewne opiekowali się szkołą, funkcjonującą w mieście prawdopodobnie od początku XIV wieku.

1710 Książę pobierał, oprócz stałego podatku w wysokości 80 grzywien od Złotoryi i 60 grzywien z Chojnowa także np. podatek

menniczy, ustalony dla Złotoryi na15, a Chojnowa – 7 i 1/2 grzywny rocznie.

2. W zmiennych kolejach losu

P ustki w skarbcu Piastów legnickich były częstą przyczyną dążenia do zwiększa-nia podatków i zastawiania dóbr, czemu książęce miasta opierały się ile sił. Wiecz-nie zadłużony książę Bolesław III starał

się wyciągnąć od mieszczan Legnicy, Chojnowa i Złotoryi jak najwięcej złota10. Gdy i to nie starczało, książę pożyczał pod zastaw – na przykład w 1339 roku zastawił u mieszczan wrocławskich prawa zwierzchnie dla Legnicy i Chojnowa wraz z okręgami, a w następnych latach Złotoryja i Chojnów wraz z okręgami były jeszcze dwukrotnie przedmiotem zastawu, najpierw za 5000 grzywien, następnie książę zastawił Chojnów za 4000, a Złotoryję za 3000 grzy-wien. Książę Wacław, który otrzymał w spadku Zło-toryję, Chojnów i Lubin, nie zadowolił się spadkiem i usunął brata Ludwika z Legnicy, stając się właścicie-lem wszystkich kopalń złota – cóż jednak z tego, skoro chciwość księcia nie szła w parze z gospodarnością i książę nieustannie tonął w długach. Słabość eko-nomiczną książąt legnickich wykorzystywali miesz-czanie wspomnianych miast, uzyskując w zamian za ustępstwa finansowe przywileje ograniczające władzę książęcą. W XIV wieku mieszczanie w Złotoryi otrzymali między innymi przywilej warzenia piwa i sukiennictwa, w następnych stuleciach rozwinęło się także płóciennictwo i garbarstwo. Okoliczni rolnicy mieli więc w pobliżu rynek zbytu dla uprawianego zboża, chmielu, lnu i pozyskiwanej z hodowli owiec wełny oraz skóry. Zarówno Złotoryja, jak Chojnów, konsekwentnie zdobywały także przywileje poszerza-jące zakres samorządności, co znacząco wpływało na życie ludności wiejskiej w pobliżu obu miast.

Dobrym przykładem uniezależniania się miast od władzy książęcej jest dążenie mieszczan do ogra-niczenia kompetencji wójta prowincjonalnego (zwa-nego z niemiecka landwójtem) na rzecz zwiększenia uprawnień rajców miejskich. Landwójt, podobnie jak komes grodowy (kasztelan), sprawował na da-nym terenie władzę administracyjną, gospodarczą i sądowniczą. Urzędy te zapewniały prawo do czę-ści pobieranych na rzecz księcia podatków, udział w cłach i mytach, a także prawo do pobierania części kar sądowych, co samorządom miejskim zupełnie się nie podobało. Lokowane na prawie niemieckim miasta (magdeburskim, średzkim i chełmińskim) miały własną organizację urzędniczą, w postaci rady miejskiej i burmistrza, udział w podejmowaniu decyzji miały także cechy rzemieślnicze i kramarze. Aby uniezależnić się od jurysdykcji wójtów prowin-cjonalnych miasta zabiegały o przywileje zwiększa-jące ich kompetencje sądownicze, lub dzierżawiły a nawet wykupywały w swoim okręgu wójtostwa prowincjonalne i wójtostwa dziedziczne we wsiach lokowanych na prawie niemieckim. Ponieważ za-równo Chojnów, jak Złotoryja uzyskały wreszcie landwójtostwo w dzierżawę wieczystą, oba miasta, a zwłaszcza Złotoryja, posiadająca silne gwarec-two, monopol sukienniczy i browarniczy mogły sprawować pełną kontrolę nad lokalnym rynkiem. Na przykład w 1352 roku rajcy złotoryjscy uzyskali kolejny przywilej, który zabraniał mieszkańcom wsi w dystrykcie złotoryjskim ustanawiania nieko-rzystnych dla mieszczan cen sprzedaży żywności i innych produktów rolnych. Jeżeli dodamy do tego zagwarantowane dla cechów prawo pierwszeństwa

1811 M. Olczak podaje datę 5 października 1513 roku. On też podaje, ze kompanem Czarnego Krzysztofa był rycerz Wawrzyniec von

Stewitz.

się Czarny Krzysztof z Olszanicy, wymieniany pod nazwiskiem von Zeydlitz a czasem jako kasztelan Grodźca. Jak opisuje go Mariusz Łesiuk, mieszkają-cy w Radziechowie archeolog, ponura sława otaczała Krzysztofa i jego kompanów, Stefana von Rotkirch, pana Pątnowa i Antona. Jego imię znane było nawet wrocławia-nom, jednak najwięcej doświadczyli z jego ręki mieszczanie Złotoryi i Lwówka Śląskiego, czyli ci, którzy znajdowali się najbliżej jego zbójeckiego siedliska – Olszanicy. We-dle tradycji w Dolnej Olszanicy (…), zwanej wówczas Tschetschkenau, pośród podmokłych łąk stał zbudowany na dębowych palach drewniany zameczek (…) Ulubionym miejscem „pracy” był dla Krzysztofa Las Złotoryjski (Ha-newald). Tam, pośród dających dobre schronienie świer-ków i sosen, Krzysztof i jego kompani zabierali pieniądze i precjoza tym, którzy mieli to nieszczęście wpaść w ich zbó-jeckie sidła. Do historii przeszedł zuchwały napad Krzysz-tofa na powracających z wrocławskiego targu lwóweckich kupców. Podczas tej łupieżczej eskapady zabito trzech podróżnych, m.in. burmistrza Lwówka Tschoertnera. Sporne wydaje się miejsce dokonania napadu. Bergemann podawał w swym opisie Grodźca i okolic z lat 20-tych XIX w., że zbrodni dokonano niedaleko Płakowic Natomiast w „Heimat Bildzie” z 1928 r. wyraźnie stwierdzono, że napadu dokonano niedaleko karczmy w Choińcu (…) Akta miasta Złotoryi roiły się zapewne od skarg na niepokornego pana Olszanicy, dosyć wspomnieć jedną uwagę z roku 1504, mówiącą, iż drogi wiodące przez Las Złotoryjski stały się niebezpieczne, a to za sprawą Krzysztofa i jego rabusiów (…) Krzysztof oraz jego druh Anton często bywali u pewnej wdowy nazwiskiem Bar-kischin z Czernikowic, niedaleko Rokitek. Zawitali tam m.in. po łupieżczym wypadzie do Zagrodna. Jednak to nie owa wdówka okazała się femme fatale naszego bohatera. Podług znanej legendy pewna niewiasta, której uczucie Krzysztof odrzucił, wprowadziła mieszczan złotoryjskich tajemnym przejściem do zamku rabusia (…) Stało się to

zakupu we wsiach surowców do produkcji, to jest oczywiste, że silny samorząd miejski, dbając o dobro-byt mieszczan, działał zdecydowanie na niekorzyść mieszkańców okolicznych wsi. Rozkwit sukiennic-twa i tkactwa w Złotoryi i Chojnowie rekompenso-wał jednak częściowo ową „dyktaturę” obu miast wobec okolicznych wsi, które mogły się rozwijać dostarczając miejskim cechom wełnę i len.

Historia powiatu złotoryjskiego i samej gminy Zagrodno obfituje we wzmianki o ryce rzach ra-busiach. Postacie owych złoczyńców w rycerskich zbrojach obrosły przez wieki legendą i nieraz trudno jest oddzielić prawdę od fantazji. W gronie zbójców – postrachów okolicy i karawan kupieckich wyróżnia

Schwytany Czarny Krzysztof

1912 Mariusz Łesiuk, Czarny Krzysztof z Olszanicy, „Gazeta Złotoryjska” nr 11 (297). Inne źródła podają nazwisko Krzysztofa jako

von Reisewitz.13 M. Olczak, Grodziec, op. cit. str. 18. 14 Henryk Szoka, Opowieści o Chojnowie, op. cit. str. 35.15 Legnica, pr. zborowa pod red. S. Dąbrowskiego, Wrocław – Legnica 1998, str. 154. 16 W Chojnowie tamtejszy kościół, przy którym działała szkoła parafialna, od 1535 roku stał się kościołem parafialnym gminy

protestanckiej i jednym ze znanych ośrodków ruchu protestanckiego.

uciekając przed pościgiem chcieli wymknąć się południową furtą zwaną „Łaziebną”. Tu jednak dopadli ich wrogowie i wymordowali a ucięte ich głowy wyrzucili za mury14.

A wojny husyckie stanowiły przecież dopiero preludium wyniszczających, bratobójczych wojen re- ligijnych, jakie gnębiły Dolny Śląsk w następnych stuleciach. Wystąpienie Marcina Lutra w 1518 roku lotem błyskawicy dociera na Śląsk, gdzie zosta- je przyjęte z szeroką aprobatą. Szerzeniu się refor- macji sprzyjają Piastowie. W księstwie legnickim, po przyjęciu protestantyzmu przez księcia Frydery- ka II, została ogłoszona wolność wyznania. Nowin-kom religijnym towarzyszył nowy, otwarty sposób myślenia, a z religijnymi prądami reformatorskimi splatały się idee Odrodzenia. Złotoryja była emanują-cym na okolicę ośrodkiem kulturalnym. Największy okres świetności złotoryjskiej szkoły przypada na początek XVI stulecia, gdy promieniowała nie tylko na najbliższy region, ale także na całe księstwo, a nawet Śląsk15. Tutejszą szkołą kierowali znani i otwarci na reformę kształcenia pedagogowie: utrzymujący rozległe kontakty z umysłami polskiego Odrodzenia Hieronim Guertler (bardziej znany jako Aurimontanus), jego następcy Bernard Fagilucus i Jerzy Hilmrich, a wreszcie najwybitniejszy przed Janem Amosem Komeńskim pedagog Walenty Trotzendorf, wybrany rektorem szkoły w 1527 roku. To czas, gdy na Śląsk dotarła nauka Lutra, a na Dolnym Śląsku myśl protestancką rozwijał twórczo Kaspar Schwenckfeld. Rychło jednak okazało się, że Schwenckfeld, zwolennik tolerancji w zakresie obrzę-dowości religijnej, ma na wiele kwestii teologicznych i społecznych poglądy odmienne od nauki Lutra.

Pierwsze kazanie protestanckie w Złotoryi wygłoszone zostało w kościele Św. Marii w 1522 roku16, czyli po pięciu latach od słynnego wystą-pienia Marcina Lutra, a wkrótce w mieście działało

25 września 1512 roku. Jeńców powiedziono do Legnicy, gdzie rok później 31 października 1513 na szafocie zawisł Krzysztof von Zeydlitz przez wszystkich zwany Czarnym Krzysztofem12.

Kolejne szczegóły o rozbójnickich wyczynach Czarnego Krzysztofa podaje M. Olczak: Jego zamek znajdował się w Górnej Olszanicy (…) w miejscu zwanym przez miejscowych Erlicht. Przebierał się on podczas swo-ich eskapad w stroje chłopskie, mieszczańskie, rzemieślnicze i inne maskujące jego prawdziwy wygląd. Napadał na zam-ki, dwory, plebanie, karczmy i jarmarki. Z jego najbardziej znanych napadów należy wymienić przede wszystkim ten z roku 1506, kiedy w leżącej pośrodku lasu pobliskiej miejscowości Choinie (Hainwald) pomiędzy Złotoryją i Lwówkiem obrabował konwój kupców lwóweckich wra-cających z jarmarku we Wrocławiu (…) W 1504 napadł w tym samym miejscu rabując innym kupcom dwa wozy i cztery konie. W pobliżu Bolesławca i Chojnowa zaznaczył się w pamięci zwłaszcza mieszkańców Raciborowic, a także Zagrodna, Grodźca i Strzyżowca13.

Wiek XV przyniósł śląskiej ziemi wojny husyckie. Z obu stron walczono z wielką zaciętością. Wojska katolic-kie tępiły bezwzględnie heretyków. Kronika notuje, że gdy wrocławianie zdobyli Oławę „zabili tamże licznych here-tyków i napełnili nimi studnie”. Z drugiej strony oddziały husyckie pustoszyły i plądrowały posiadłości walczących z nimi miast, książąt i panów, a zwłaszcza niszczyły klasztory. Cechą charakterystyczną wojen husyckich jest wielka zajadłość i okrucieństwo obu walczących stron (…) jakby na to nie patrzeć husyci nie obeszli się łagodnie z mieszkańcami Chojnowa. Po zdobyciu grodu w 1430 roku poczęli palić i niszczyć miasto. Część mieszczan schroniła się w wieży chojnowskiej fary, gdzie mieli ponoć ukrytą głęboka studnię, a nawet piec piekarniczy (podobnie jak w Złotoryi). Tylko proboszcz i ministranci pozostali na dole, odprawiając mszę świętą przy głównym ołtarzu. Tak ich zastali husyci, którzy głowy im poucinali. Inni

2017 Por. R. Gorzkowski, K. Maciejak, Złotoryja i okolice, Złotoryja 1992.18 J. Kucharski, Rowerem do źródła Skory, Chojnów 2005, str. 44.19 Po rozporządzeniu cesarza Karola VI, które dawało im alternatywę: konwersja lub wygnanie, kilkadziesiąt rodzin

szwenkfeldystów po dalszej tułaczce osiedliło się w Stanach Zjednoczonych. Oni to zadbali o uczczenie przod-ków, wystawiając w 1863 roku na cmentarzu w Twardocicach, w zagajniku przy Drodze Bydlęcej, gdzie pocho-

„heretyków” nie wolno było chować po chrześcijań-sku, w poświęconej ziemi. Miejsce ich pochówku wyznaczono na polach we wsiach Dłużec, Bielanka i Twardocice. Zwłaszcza cmentarz w Twardocicach był bardzo upokarzający, gdyż wyznaczono nań miejsce przy Bydlęcej Drodze, gdzie pochowano w 1704 roku zabójczynię Sybillę Adolf, ściętą za utopienie dziecka, a w 1715 – samobójczynię. Po kilku latach prześladowań blisko dwustu szwenk-feldystów porzuciło swoje domostwa i udało się na dobrowolne wygnanie do Saksonii i Brandenburgii19. Prześladowania protestantów słabną stopniowo, a ustają zupełnie po zagarnięciu Śląska przez Prusy.

Przyłączenie Śląska do Prus zmieniło dostatnią prowincję w peryferyjny region ekspansywnego państwa pruskiego. Śląsk stracił chłonny rynek zbytu sukna i tkanin w Czechach, Austrii i na Węgrzech. Podupadli miejscowi słynni sukiennicy i tkacze, a wraz z nimi hodowcy owiec i rolnicy prowadzący uprawy lnu. Władze pruskie starały się temu zara-dzić, wspierając rozwój tkactwa i sukiennictwa, lecz i Złotoryja, i Chojnów długo zdobywały nowe rynki zbytu w Niemczech.

Wiek XVII przynosi okolicom Złotoryi wojny i klęski żywiołowe. Czerwony kur upodobał sobie szczególnie Chojnów, który płonął kilkakrotnie. Po pożarze w 1503 roku miasto zostało zwolnione na osiem lat ze świadczeń na rzecz Kościoła, szkody wyrządzone przez ogień musiały więc być bar-dzo znaczne. Wielkie pożary wybuchały w 1581, 1583,1586 i 1613 roku, a podczas wielkiego pożaru w 1651 roku ogień strawił aż 150 domów! Następne pożary wydarzyły się w 1762 i 1767 roku – spłonęło w nich 116 domów, a w międzyczasie 713 miesz-kańców miasta zmarło w czasie zarazy w 1613 roku (przed wojną trzydziestoletnią miasto liczyło około

(jedno z czterech na Dolnym Śląsku) protestanckie gimnazjum humanistyczne17, zamierzano nawet założenie uniwersytetu. Za przykładem Złotoryi protestantyzm rozpowszechnił się w całej okolicy. Zagrodno stało się silnym ośrodkiem protestantyzmu. W latach 1536-1563 nauczał tu uczeń Marcina Lutra, Paul Lemberk18.

Spory między zwolennikami Lutra i Schwenck-felda osłabiały siłę protestantyzmu, co przyniosło smutne konsekwencje w okresie kontrreformacji. Zwolennicy nauki Schwenckfelda byli liczni w po-wiecie złotoryjskim, a chętny posłuch znajdowały poglądy reformatora zarówno w kwestiach religij-nych, jak dotyczących życia społecznego. Kaspar Schwenckfeld (1489-1561) nawoływał do tolerancji i zdecydowanie potępiał prześladowanie kogokol-wiek za poglądy religijne, był zwolennikiem roz-działu władzy świeckiej i duchownej, a ponadto po-wszechnego dostępu do edukacji i zrównania praw kobiet i mężczyzn. Hasła takie nawet w światłej epo-ce Odrodzenia wzbudzały oburzenie zarówno katoli-ków, jak luteran, zwolennicy reformatora doznawali więc szykan z obu stron. Prześladowania schwenk-feldystów nasiliły się w końcu XVII i na początku XVIII stulecia, a najbardziej po tym, jak w 1719 roku w Twardocicach osiadła misja jezuitów. Okoliczni protestanci – szwenkfeldyści byli zaciekle zwal-czani zarówno przez współwyznawców – luteran, jak i przez katolików. Małżeństwa udzielane przez duchownych szwenkfeldystów uznano za nie-ważne, „heretykom” zakazano kupna i sprzedaży gospodarstw, zawierania małżeństw z luteranami oraz posiadania zakazanych książek, surowe kary groziły także za uporczywe trwanie w herezji. A gdy nie pomagały grzywny pieniężne, pręgierz i tortury, opornych więziono w lochach zamku ksią-żęcego w Legnicy, Jaworze lub w Grodźcu. Zmarłych

21wano ponad 200 szwenkfeldystów, pomnik zwany Viehweg. Odwiedzający po raz kolejny odnowiony pomnik po-tomkowie szwenkfeldystów z USA odwiedzili także Grodziec – miejsce, gdzie więziono ich przodków (Por. artykuł B. Myszkowskiej, magazyn „Na Szlaku” , październik 2003).

20 Cyt. za M. Olczak, Grodziec, op. cit, str. 39.

kolorowe miasto. Ten Śląsk jest rajem. Wszystkie domy są zbudowane z kamienia. Chłopi są bogaci. Nas wspaniale witali. Meble, łóżka, jedzenie, kawa, owoce, piwo, wino wspaniałe. Jaka różnica między naszym i tym krajem. Ubiór wieśniaczek jest ładny, spódnice krótkie, nogi dość odsłonięte, wystarczająco na szczy-panie ich (…) Wyczerpujący marsz, lecz dobre kwatery u miłych ludzi. Podróż z płk. Protasowem do Grodźca, ładne ruiny (…) Zabrało nam pół godziny na wejście. Słońce właśnie zachodziło. Widok rozległej równiny z wsiami rozrzuconymi wokół poruszył nas. Karkonosze były na prawo. Wróciliśmy z żalem20.

Po wojnach napoleońskich, które mocno doświad-czyły miejscową ludność i spauperyzowały okolicę, a także po następnej fali upadku złotoryjskiego su-kiennictwa, wielu sukienników wraz z rodzinami opuściło miasto, emigrując do Królestwa Polskiego i nawet do Rosji. Złotoryja, po kolejnych pożarach, z trudem odrabiała poniesione straty i znów ubyło jej mieszkańców. Zubożenie okolicznych miast nie ozna-czało dla ludności wiejskiej niczego dobrego. Kurczył się rynek zbytu produktów rolnych, lnu i wełny.

W wieku XIX okolicznym rolnikom przybyła nowa uprawa. Gospodarze, oprócz jęczmienia i chmielu dla miejscowego browaru, zaczęli upra-wiać tytoń dla zaopatrzenia założonej w mieście fabryki papierosów, produkowanych pod marką „Trotzendorf”.

W XIX wieku Złotoryja była niewielkim miastem powiatowym nie odgrywającym większej roli go-spodarczej. W mieście urzędował landrat, za którym osiedlili się w mieście urzędnicy władz powiatowych wraz z rodzinami. W połowie XIX wieku powiat złotoryjski opuściło wielu mieszkańców. Migracja wynikała z przyczyn ekonomicznych: emigrujący mieszkańcy powiatu osied lali się w bardziej uprze-mysłowionych regionach Prus i Niemiec, poszukując

tysiąca mieszkańców). Wielka powódź w 1608 roku pochłonęła w samej tylko Złotoryi przynajmniej 50 ofiar, później ponad pięćset domów spłonęło w wielkim pożarze, podczas wojny trzydziestoletniej spłonął zamek Grodziec, a cała okolica była bezlito-śnie łupiona i plądrowana przez wojska cesarskie dowodzone przez Wallensteina. Armia Wallensteina dała się mocno we znaki okolicy i była powszechnie znienawidzona. Na rozkaz cesarskiego generała miej-scowi chłopi przyczynili się do rozbiórki i zdewasto-wania twierdzy, w której kwaterował generał wraz z całym sztabem. Podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648) najbardziej ucierpiały wsie Modlikowice, Łukaszów i Radziechów. Splądrowane i zdewasto-wane zostały też majątki dwu najbardziej znaczących na tym terenie rodów Zeydlitzów i Schellendorfów. Po wojnie zubożała miejscowa ludność, a Złotoryja i Chojnów podupadły gospodarczo.

Okolicę nawiedzały też powodzie, a nawet trzę-sienia ziemi. Wstrząsy w roku 1592 nie wyrządziły szkód, natomiast trzęsienie ziemi w roku 1677 było tak silne, że oprócz budynków mieszkalnych w sa-mej Złotoryi uszkodzone zostały otaczające miasto mury. Okolica zaczęła jednak stopniowo dźwigać się z upadku, do czego przyczynił się powtórny rozkwit sukiennictwa (gdy w roku 1733 produko-wano 3700 sztuk sukna, to w 1791 roku już 16 tys. sztuk), a wyrabiane tu sukno znajdowało nabywców w Lipsku, Berlinie, Szczecinie i Kaliszu. Koniunktura gospodarcza spowodowała przyrost ludności na przełomie XVIII i XIX wieku: w 1752 roku miasto liczyło 3816 mieszkańców, po wojnie siedmioletniej (1756-1763) i przejściu pod panowanie Prus – 3413, a przed wojnami napoleońskimi już ponad sześć tysięcy osób.

We wspomnieniach oficera pułku rosyjskich kirasjerów z 1813 roku Chojnów to małe, schludne,

2221 Por. Zbigniew Kwaśny, Ludność Wojciechowa w 1855 r., (w:) Szkice Legnickie, t. XVII, Legnica 1995.22 Tamże, str. 191-192.

też pojedyncze osoby, pracujące również w folwarku. Poza ludnością związaną bezpośrednio z dworem i folwarkiem we wsi znajdowało się 110 rodzin, w tym 80 rodzin gospodarzy. Pozostałe rodziny mieszkały w cudzych domach22.

XIX wiek, wiek pary i elektryczności przynosi zmiany które zdumiewają, szokują, napawają po-dziwem. Elektryczność, telegraf, telefon, radio, samochód, kolej żelazna… To nowe słowa, które zawierają konkretną treść, treść namacalną. Pierwszy listonosz pojawił się w Złotoryi w roku 1839, w 1862 roku uruchomiono stację telegraficzną, a w 1900 roku w mieście pojawił się pierwszy telefon. Połączenie kolejowe Złotoryja uzyskała najpierw z Legnicą, w 1884 roku, w 1896 ze Świerzawą, Marciszowem i Lwówkiem, a w 1906 z Chojnowem. To były dla mieszkańców regionu wydarzenia epokowe, przeży-cia niezapomniane. Oto jak przyjmowano otwarcie kolejowego połączenia w Chojnowie: Największą rolę odegrała kolej żelazna. Bardzo poruszyła ona umysły ludzi, bowiem dla Chojnowa uzyskanie połączenia kolejowego stanowiło wręcz zwrotny punkt jego dziejów. Wiadomość o otwarciu linii i uroczystym wjeździe pierwszego pociągu z Wrocławia do Bolesławca lotem błyskawicy obiegła ulice. Ludzie zaczęli się gromadzić przed dworcem, oczekując w trwożnym podnieceniu na oficjalny przyjazd pociągu. Działo się to w 1845 roku. W 1896 miasto uzyskało połą-czenie ze Złotoryją, Jaworem i Legnicą. Spowodowało to ożywioną działalność gospodarczą i komunalną. Między innymi zbudowano: sieć kanalizacyjną w 1848, gazową w 1867, elektrownię w 1912 roku23.

Nowe środki komunikacji to także nowe formy komunikowania się, zmniejszające odległości między-ludzkie. Wpływają na życie mieszkańców powiatu złotoryjskiego. Stają się zalążkiem nowoczesności tak-że w sposobie myślenia, upowszechniają nowe formy gospodarowania, maszyny i urządzenia zastępujące pracę rąk ludzkich. Choć mieszkańcy wsi dolnoślą-

lepszych warunków życia. Tak więc w czasie, gdy Wrocław i Legnica przeżywały okres boomu gospo-darczego, powiat złotoryjski wyludniał się i ubożał. Wzmocnił się nieco gospodarczo Chojnów, który pod koniec wojny trzydziestoletniej (1645 r.) liczył zale-dwie 126 mieszkańców, w 1742-1400, w 1800-2314, a w 1900 już 10 tysięcy obywateli.

Żyzne ziemie w gminie Zagrodno sprzyjały rolnikom. Oprócz majątków ziemskich w gmi-nie było wielu zamożnych gospodarzy, którzy zatrudniali parobków i służące. Przekrój społecz-ności wiejskiej w XIX stuleciu dobrze ilustruje opisany – w oparciu o spis mieszkańców – skład demograficzny ludności Wojciechowa21. W połowie XIX wieku we wsi znajdował się pałac i folwark, szkoła ewangelicka, młyn, wiatrak, karczma i 81 domów chłopskich. Według przeprowadzonego 3 grudnia 1855 roku spisu ludności wsi, którego dokonał miejscowy sołtys wraz z ławnikiem, w Woj- ciechowie mieszkały 623 osoby. Mieszkająca we dworze rodzina właściciela (Krischke, 39 lat) składała się z 5 osób: żony (22), syna (1/3) i dwóch wychowanków (7 i 16). Ponadto był nauczyciel domowy (26), pokojówka (21), kucharka (23) i piastunka (34). Z nauczycielem wiejskim (38) i jego żoną (28) mieszkał też jej brat (12). W innym domu, obok emerytowanego nauczyciela (67), gos-podyni (53) i służącej (25), mieszkała jeszcze jedna kobieta (73), która nie była związana z gospodarstwem nauczyciela. Natomiast w gminnym domu dla ubogich przebywało 8 osób, w tym 3 wdowy oraz czasowo wyrobnik z żoną. Najmłodszy z ubogich miał 52 lata, a pozostali 61-78. W zabudowaniach folwarcznych znalazły pomieszczenie 93 osoby, a w indywidualnych gospodarstwach chłopskich 506 osób (…) Wśród ewangelickich mieszkańców wsi było zaledwie 5 katolików. Osoby pracujące w folwarku mieszkały w domach, w których znajdowało pomieszczenie przeważnie po kilka rodzin. Często z daną rodziną mieszkały

2323 H. Szoka, Opowieści o Chojnowie, op. cit. str. 87.24 S. Dąbrowski, Migracje i osadnictwo na Dolnym Śląsku w latach 1945-1948, (w:) Szkice Legnickie, t. XIX, Legnica 1997, str. 94-95.

skiej zajmowali się głównie uprawą roli i hodowlą, ułatwiające życie „nowinki” techniczne wkraczały stopniowo pod dachy gospodarstw chłopskich, stając się częścią ich codziennego życia i pracy.

W kilka lat po zakończeniu I wojny świato-wej nadeszły dla okolic Złotoryi lepsze czasy. W 1925 roku powierzchnia powiatu złotoryjskiego wynosiła 60 936,8 ha, a liczba mieszkańców – 53 954 (w tym 17 701 – 32,8% stanowiła ludność miejska). W rezultacie zmian administracyjnych w 1932 roku (zlikwidowano wówczas powiat świerzawski i przy-łączono go do powiatu złotoryjskiego, trzy gminy przyłączone zostały także z powiatu jaworskiego,

a od powiatu złotoryjskie go odpadły tylko Siedliska, na rzecz powiatu legnickiego) powierzchnia powiatu uległa zwiększeniu o ponad 13 tys. ha. Powiat złotoryjski zajmo-wał wówczas 84 106 ha i pod względem wielkości znajdo-wał się na siódmym miejscu w rejencji legnickiej. W roku 1937 liczył 71 578 mieszkańców i również utrzymywał się na siódmym miejscu. Nadal jednak notowano duży odpływ ludnoś - ci: gdy w latach 1910-1925 po-wiat opuściło na stałe 3,5 tys. to w latach 1925-1939 aż 7,4 tysięcy osób.

W szczególny sposób jedność ekonomiczną ziem nad Odrą, Nysą Łużycką i Bałtykiem z ob-

szarami położonymi na wschód od wymienionych regionów potwierdzał proces określony przez Niem-ców mianem „Ostflucht”. Było to zjawisko trwałe, którego początek przypadł na okres intensywnego uprzemys łowienia przede wszystkim Niemiec zachodnich w 2 połowie XIX w. W tym to okresie rozpoczął się przepływ z terenów wschodnich ówczesnej II Rzeszy (utworzonej w 1871 r.) ludności do Niemiec zachodnich, gdzie znajdowała ona zatrudnienie na dogodniejszych warunkach (…) Również w latach międzywojennych trwał proces żywiołowego przemieszczania ludności z ówczesnych wschodnich terenów Niemiec na zachód24.

Widokówka z przedwojennego Chojnowa

24

3. o miejscowościach gminy w przekazach historycznych

N ajliczniejszych wzmianek historycznych w dawnych kronikach doczekał się za-mek Grodziec, perła dawnej architektury obronnej na skalę europejską, co nie

znaczy, że brak przekazów o dziejach Zagrodna i okolicznych miejscowości. Ich losy zbiegały się zwykle z losami rdzennych władców tej ziemi, czyli Piastów śląskich. Ale Grodziec to nie tylko założona na szczycie wzniesienia kasztelania, lecz także dwie osady: Groedizberg i Groeditz poło-żone w pobliżu zamku. Najwcześniej wymienia-ny jest sam zamek – najpierw w bulli papieskiej z 23 kwietnia 1155 roku, następnie jako miejsce, gdzie Bolesław Wysoki w 1175 roku wystawił dokument fundacyjny dla klasztoru cystersów w Lubiążu. Zamek rozkwitł za czasów Frydery- ka I i Fryderyka II, gdy pełnił rolę reprezentacyjnej rezydencji książęcej. Wówczas rozrosły się wsie leżące u stóp zamku lub w jego pobliżu, a w nich książęce folwarki. Ludny i rojny zamek potrzebo-wał zaopatrzenia w jadło, napitek i spyżę dla koni, a musiały to być potrzeby niemałe! Stałym odbiorcą płodów rolnych była załoga warowni, która przecież musiała także gromadzić solidne zapasy na wypadek oblężenia. Zamek nie był samowystarczalny, a przy dłuższym oblężeniu i odcięciu od świata zewnętrz-nego mógł mieć problemy nawet z zaopatrzeniem w wodę. Na przykład w czasie wojny trzydziestoletniej,

w 1630 roku, na podzamczu znajdowały się dwie wieże, z których stojąca przy karczmie służyła za prochownię. Karczma składała się z dwóch sal, kamiennej kuchni, dwóch pokoi i stajni. Pieczę nad całością trzymał leś-niczy Melchior Eberlin. Przed wejściem do karczmy znajdował się pierwszy zamkowy staw o dużej głębo-kości, zwany małą cysterną. Był on bardzo głęboki. Z kolei duża cysterna była nieco dalej w kierunku mostu. Naprzeciwko stawu stał drewniany dom należący do wójta (…) Pomiędzy zamkiem i folwarkiem stała szopa z sąsiekami, której używał karczmarz ze wzgórza. W pobliżu znajdował się również wapiennik25.

Warownia służyła także za więzienie. W 1590 roku do lochów zamku Grodziec wtrącono pierw-szych „heretyków” szwenkfeldystów skazanych za trwanie w herezji i więziono ich przez długie lata. Natomiast najgorsze czasy przyszły na zamek w czasie wojny trzydziestoletniej. W nocy z 5 na 6 października 1633 roku zamek zdobyli żołda-cy Wallensteina. Kwaterunek wojsk cesarskich był ogromnym obciążeniem dla całej okolicy, na wieśniaków nakładano olbrzymie kontrybucje, a ponadto wojsko dopuszczało się rabunków i gwałtów. W 1642 roku zamek zdobyli Szwedzi (jak się zdaje, z pomocą okolicznych chłopów) i kwaterowali tam przez rok, do czasu powtórnego zdobycia Grodźca przez wojska cesarskie. Wówczas nakazano okolicznej ludności zburzyć warownię, a do tej pracy zatrudniono przymusowo złotoryj-skich mieszczan i mieszkańców okolicznych wsi. Pod koniec XVIII wieku miejscowa ludność nie darzyła warowni szczególnym sentymentem, bo jak wspomi-na pastor Adam J. Hensel z Nowej Wsi Grodziskiej: Mury były także rujnowane przez miejscową ludność, która brała kamienie z zamku do budowy swych domostw. W połowie XIX wieku, po przeprowadzonych pracach renowacyjnych, zamek staje się atrakcją turystyczną,

25 M. Olczak, Grodziec, op. cit. str. 29.

2526 Niemieckie dokumenty sołectwa w Goredizbergu z lat 1929-43 znalazł w 1999 roku Wiesław Surówka na strychu starego budynku

remizy strażackiej. W 2000 roku dokumenty przejęło Archiwum Akt Nowych w Warszawie. 27 R. Gorzkowski, Najdawniejsze dzieje Złotoryi, Złotoryja 1986, str. 35-36.

rozpropagowaną na widokówkach, opisywaną w przewodnikach i coraz liczniej odwiedzaną.

W roku 1939 Grodziec liczył 676 mieszkańców. Na terenie gminy mieszkali także nieliczni Polacy – jeden z dokumentów niemieckich z lat 1929-43 wymienia mieszkańca Groedizberga Władysława Młynarczyka26. W 1943 roku, czyli jeszcze długo przed zakończeniem wojny, do pałacu w Grodźcu została przewieziona licząca 50 tysięcy woluminów Biblioteka Uniwersytetu Wrocławskiego. Po ucieczce von Dirksena 21 lutego 1945 roku (jeśli wierzyć jego pamiętnikom, przedostał się do Austrii z pomocą specjalnie wysłanego oddziału Wehrmachtu) NKWD wywiozła znajdujące się w pałacu archiwum, a rosyj-scy żołnierze doszczętnie obrabowali i zdemolowali pałacowe wnętrza – nie przepuścili też zamkowej piwnicy, a w parku znaleźli zakopane kosztow-ności i srebra. Biblioteczne zbiory uniwersyteckie mocno ucierpiały. Ocalała część zbiorów trafiła w październiku 1945 roku do pałacu Paulinum w Jeleniej Górze.

Miejscowość Zagrodno to stara wieś szlachecka, wzmiankowana w dawnych kronikach w 1217 roku, chociaż istnieją przypuszczenia, że osadnicy frankoń-scy osiedlili się tu już pod koniec XII wieku. Znana jest z nazwy od 1245 roku, gdy po raz pierwszy poja-wia się nazwa Adelsdorf, którą czasem wywodzi się od imienia pierwszego właściciela. Natomiast doku-ment biskupa wrocławskiego Tomasza, datowany na 9 stycznia 1268 roku wymienia tutejsze wsie: villa Alberti (Wojciechów), Luzkersdorf (Uniejowice), Adlungsdorph (Zagrodno), villa Hartmanni (Racibo-rowice) i nova villa australis (Nowa Wieś Grodziska). Około roku 1300 wieś przeszła w ręce rodu von Schellendorfów. W 1360 roku Zagrodno uzyskało przywileje księcia legnickiego Wacława I. Pamiętać jednak musimy, że średniowieczne wsie były mocno

uzależnione od miast pod względem gospodar-czym. Osady otaczające miasto zobowiązane były także odwoływać się do niego po porady prawne. Powstał w ten sposób tzw. weichbild, tj okręg sądowo-administracyjny z centrum w Złotoryi. W drugiej połowie XIII w. miasto otrzymało przywilej zwany „prawem mili”. Na jego mocy, w promieniu jednej mili od miasta nie mogły istnieć żadne warsztaty rzemieślnicze, karczmy i targi. Tak więc oko-liczni mieszkańcy musieli korzystać z usług złotoryjskich rzemieślników i przybywać na targ27.

W 1318 roku w kronikach pojawia się wzmianka o kościele św. Jana Chrzciciela w Zagrodnie (obecnie kościół parafialny Matki Boskiej Nieustającej Pomo-cy), zbudowanym prawdopodobnie już wcześniej. Nie wiemy dokładnie, kiedy wieś podzieliła się na Zagrodno Dolne (część północna wsi) i Zagrodno

Krzyż pokutny w Uniejowicach

2628 M. Olczak, Grodziec, op. cit., str. 39.29 Tamże, str.40.

Górne. W 1564 roku Zagrodno Górne staje się włas-nością Hansa von Liedlau. W czasie wojny trzydzies-toletniej (prawdopodobnie w 1663 r.) wieś najechały cesarskie oddziały Wallensteina, spustoszyły kościół i domostwa, a przywleczona przez żołdaków dżuma zabiła 469 mieszkańców Zagrodna.

Obecny kościół, o jednonawowym wnętrzu na planie krzyża, został wzniesiony w latach 1789- -1792. Autorem projektu był K.G. Langhans, a wy-konawcą mistrz Mohrenberg z Legnicy.

Gmina mocno ucierpiała nie tylko w czasie wojen husyckich i wojny trzydziestoletniej, ale tak-że w czasie wojen napoleońskich. Pod koniec maja 1813 roku drogą Lwówek – Złotoryja wycofywały się

oddziały Wittgensteina, ścigane przez napoleońskie korpusy. Część z nich zatrzymała się w Grodźcu. Wieczorem 26 maja w Grodźcu stanął dowódca VI Korpusu marszałek Marmont (…) Jeszcze przed rozpoczęciem podpisanego 4 czerwca w Pielaszkowicach zawiesze-nia broni, 27 maja Francuzi założyli pierwsze drewniane zabudowania obo-zu pośród trzech budynków dworskich i domów koło wiatraku. Z kolei pomiędzy wzgórzem zamkowym i Nową Wsią Gro-dziską rozbiła obóz 17 Dywizja gen. Puthod z V Korpusu gen. Lauristona. Kolejne formacje przybywały tu podczas na-stępnych dni. 7 czerwca do Grodźca napłynęło wieczorem 2560 żołnierzy, którzy rozłożyli się we wsi. Jeden z Fran-cuzów zranił bagnetem w ramię żonę właściciela gospodarstwa w Dolnym Grodźcu28. Dalej było już tylko go-rzej. Dla zbudowania 600 baraków z Grodźca musiano dostarczyć 70 kop

słomy, a następnie deski, żerdzie i drewniane ele- menty wyposażenia. Z kolei sami mężczyźni z majątku i wsi musieli codziennie pra cować przy wznoszeniu obozu (19 czerwca w Grodźcu zarządzono kwaterunki szaserów, z którymi były również wozy artyleryjskie. Dzień później zarządzono dostarczanie codziennie do urządzonego świeżo magazynu w Nowej Wsi Gro-dziskiej 100 szefli żyta z małych miejscowości i osad w pobliżu Złotoryi29. Ciągłe przemarsze i potyczki wojsk obu walczących stron ogołociły i zniszczyły zamożną gminę. Zanim obie armie wymaszerowały na zachód pod koniec lipca, dały się mocno we znaki ludności, a pałac w Grodźcu został mocno znisz-czony. Na Grodźcu, gdzie Francuzi szukali złota i skarbów, rozpasane żołdactwo zniszczyło cenne obrazy, w tym wiele portretów cesarskiej rodziny austriackiej.

W XIX wieku w Zagrodnie były dwa dwory i przynależne do nich folwarki, działał browar i olejar-nia. Licznie reprezentowane było rzemiosło: we wsi byli krawcy, kołodzieje, bednarze, stolarze, a ponadto miesz-kał w niej chirurg, weterynarz, farbiarz i introligator. W 1906 roku wieś otrzymała połączenie kolejowe z Chojnowem.

Pierwsza szkoła w Zagrodnie istniała w XV wieku, jako szkoła parafialna. Znamy nazwisko pierwszego nauczyciela: był nim Daniel Blasius (1526 r.) Ponieważ obowiązek utrzymania szko-ły i nauczyciela spadał na rodziców, z powodu ogólnego zubożenia okolicy zniszczona w czasie działań wojennych szkoła nie mogła doczekać się remontu od roku 1655 aż do roku 1805. W 1846 r. do szkoły uczęszczało 114 uczniów. Budynek, w którym mieściła się wówczas szkoła, okazał się z czasem przestarzały i za ciasny. Budowę nowej szkoły rozpoczęto w 1928 roku. Z myślą o szkole wybudowano także most nad rzeką Skorą. Koszt Kościół w Zagrodnie

2730 Wspomnienia Siegfrieda Berndta w tłumaczeniu Barbary Leśniak zaczerpnęłam z internetowej strony http://www.zagrodno.info/

news.php

ka nad hodowlą jedwabnika. Na piętrze w szkole na dużych rozciągniętych stelażach obżerały się tysiące gąsienic przez trzy tygodnie aż do przeobrażenia w poczwarkę. Kokony były odbierane i z nich przęto spadochrony. Nasza praca także podczas ferii polegała na karmieniu tych gąsienic. Do tego należało zebrać listowie z morwy, które zostały zasadzone jako granica placu sportowego. Minusem dla mnie była długa droga do szkoły. Z Górnej Wioski (kościół) do szkoły 3 km marszu na pieszo. Szło się po „dużej i małej stronie” na lewo i prawo Skory, około 45 do 50 minut aż do szkoły. Podczas ostrych zim możliwe było jeździć na łyżwach po Skorze do szkoły. Podczas powodzi nie można było iść „małą stroną” ponieważ brakowało wtedy kilku mostów na rzece30.

Zamek i pałac w Grodźcu, a także pałac w Za-grodnie, należący do dóbr grodzieckich, w 1926 roku odziedziczył po ojcu Herbert von Dirksen. Ostatni dziedzic zamku przejął po spłacie długu hipotecznego pokaźny majątek, składający się z 1100 hektarów ziemi. Na 300 ha uprawiano buraki cukrowe i ziemniaki, 33% gruntów zajmowały sady, w majątku hodowano 120 sztuk bydła i 300 sztuk trzody chlewnej. Pewnym zakłóceniem wiejskiej sielanki było odkrycie w Niecce Grodzieckiej złóż rudy miedzi. Poszukiwania, rozpoczęte w 1936 roku przez geologów niemieckich, doprowadziły do udokumentowania dwu obszarów wydobywczych: Grodziec i Lubichów o powierzchni około 74 km kwadratowych. W związku z tym odkryciem plano-wano nawet budowę wielotysięcznego górniczego miasta, czemu sprzeciwiał się von Dirksen. W 1938 roku powstało Górniczo-Hutnicze Towarzystwo Ak cyjne (Berg und Huetten Aktiengesellschaft – BUHAG) we Wrocławiu. W tym też roku podjęto pierwsze roboty górnicze na terenie synkliny gro-dzieckiej przy głębieniu szybu K-II (należącego do późniejszych Zakładów Górniczych „Konrad”

budowy sięgnął stu tysięcy marek, a o tym, jaka to była szkoła, opowiada jej dawny uczeń, pan Siegfried Berndt, mieszkaniec Zagrodna do roku 1947, kiedy został wraz z rodziną wysiedlony do Niemiec. Siegfried Berndt rozpoczął naukę w szko-le 1 kwietnia 1935 roku, a więc w „nowej” szkole: Ta wiejska szkoła była zawsze jedną z piękniejszych i nowoczesnych szkół w tamtym okresie. W roku 1939 Zagrodno (Adelsdorf) liczyło 1356 mieszkańców. Do okręgu szkolnego należały Uniejowice Dolne łącznie z kolonią Grodziską. Od zielonego mostu do baronowej Pfeil rozciągało się na przestrzeni około 5 kilometrów. Wioska po lewej i prawej stronie Skory, zamożne go-spodarstwa rolne i duże majątki. Biorąc pod uwagę zamożność i wielkość miejscowości nie dziwi fakt, iż można było pozwolić sobie na budowę nowego budynku. Szkoła posiadała 6 pomieszczeń klasowych, salę rysun-ków, pomieszczenie dla dyrektora i pokój nauczycielski. W budynku obok znajdowały się mieszkania nauczycie-li, mieszkania woźnego pana Geißlera i pomieszczenia gospodarcza. W piwnicy szkolnej zainstalowane zostało ogrzewanie dla szkoły i szkoły gimnastycznej. Duża sala sportowa z boiskiem sportowym, ogrodem szkolnym, sta-cja meteorologiczna i dziedziniec szkolny okalały szkołę. Naukę pobierało tutaj 250 uczniów od 6 nauczycieli przez szkolnych 8 lat. Klasy liczyły około 30 uczniów. Niektórzy uczniowie uczęszczali po 4 klasie do Gimnazjum w Złoto-ryi. Przez pierwsze cztery lata moją wychowawczynią była panna Wanderscheck, nauczycielami innych przedmiotów byli pan Schmidt, panna Wandrach, panna Fiedler i pan Burkhardt. Dyrektor, pan Lubrich nauczał wyższe klasy nie-mieckiego, matematyki, geografii i śpiewu. Podczas niedziel-nej mszy grał na organach w kościele. Był on bardzo ostry, ale u niego uczono się bardzo intensywnie. W czasie wojny pozmieniali się nauczyciele. Pan Lubrich przejął posadę dyrektora w szkole w Legnicy. W roku 1942 przybył pan Scholz jako dyrektor. Do obowiązków uczniów należała opie-

2831 M. Olczak, op. cit. str 62.32 Por. J. Domański, Polskie nazwy miejscowe powiatu złotoryjskiego, (w:) Szkice Legnickie, t. III, Wrocław 1966, str. 164 i następne.

w Iwinach). Szyb K-II, dwukrotnie zalewany przez wodę, został zatopiony pod koniec wojny.

Herbert von Dirksen zapisał w pamiętnikach, że pod koniec wojny w wielkiej sali starego zamku przecho-wywano 232 skrzynie ze zbiorami manuskryptów i książek Berlińskiej Biblioteki Państwowej, zwanej berlinką. Z kolei w pałacu składowano ponad 50 000 woluminów książek z Instytutu Europy Wschodniej Uniwersytetu Wrocław-skiego. Pilnowało jej kilku bibliotekarzy31. Dziwnym zbiegiem okoliczności do samego Zagrodna niedługo przed końcem wojny Niemcy przewieźli wywiezione z Polski bezcenne zbiory rękopisów, starodruków i książek zrabowane z bibliotek polskich. Wiadomoś-ci na ten temat, jak się wydaje, są nadal rozproszone i nie do końca spisane, a nawet sprzeczne, gdyż np. J. Kucharski podaje, że w 1944 roku zbiory lwowskie-go Ossolineum ukrył w Zagrodnie kustosz Grund-mann. On też podaje, że rękopis „Pana Tadeusza” odkrył jeden z pierwszych osadników, Wiesław Manecki, w zajętym przez siebie domu.

Jedną z najwcześniej wymienianych z nazwy osad są dzisiejsze Modlikowice, wspominane w 1253 roku jako Modelconici, w 1264 roku pod nazwą Modlicoviz, a następnie jako: Modlici villa (1335), Modeligisdorf (1353) i Modlainsdorf (1410), a wreszcie – Modelsdorf32. Kościół parafialny (obec-nie pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej) wymieniany jest po raz pierwszy w 1335 roku. Pierwotna budowla gotycka została w późniejszych wiekach przebudowana i poddana restauracji. W 1939 r. wieś liczyła 828 mieszkańców.

W 1305 roku wymieniony został jako Martini villa dzisiejszy Radziechów, który w 1361 ro- ku przybrał nazwę Radechow, zapewne forma dzierżawcza od imienia Radech. W późniejszym czasie wieś nosiła nazwę Märzdorf. Z 1400 roku pochodzi pierwsza wzmianka o kościele filialnym, a obecny kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny pochodzi z przełomu XV i XVI wieku. Zbudo-wany w stylu gotyckim, został odrestaurowany najpierw w 1856, a na-stępnie w 1915 roku. W latach 1797-1799 we wsi zbudowany został także kościół ewange-licki, a w XVI wieku wzniesiono kamienny dwór (zamek?) otoczo-ny fosą. W 1939 roku wieś zamieszkiwało 827 osób.

Łukaszów jako no-va villa Sifridi wzmian-kowany był w doku-mentach w 1268 roku. Z czasem przyjęła się

Kościół i szkoła w Modlikowicach na starej pocztówce

Drewniany kościół w Ra-dziechowie, lata 30. XX w.

29

nazwa Seifersdorf, co być może związane było z płukaniem złotego piasku. W 1939 roku Łukaszów zamieszkiwało 281 osób.

Ludną i dużą miejscowością, o ciekawych dziejach, jest wieś Olszanica, przed wojną no-sząca nazwę Alzenau. Wieś wzmiankowana była w 1280 roku jako własność Zeydlitzów. Miejscowy kościół filialny wymieniany jest w kronikach z 1335 roku, natomiast obecny kościół został zbudowany w stylu gotyckim na początku XVI wieku. W 2003 roku na terenie należącym do Doroty i Zbigniewa Drzałów odkryte zostały resztki średniowieczne-go „zamku na wodzie”, należącego do jednego z rozpowszechnionych w tamtych czasach rycerzy – rabusiów, prawdopodobnie straconego w 1513 roku w Legnicy Czarnego Krzysztofa z rodu von Zeydlitz lub Reisewitz. W 1939 roku wieś wraz z przysiółkami Neuschweinitz (Świdniczka) i Toeppendorf (Garn-czary) liczyła 1177 mieszkańców.

Wieś Uniejowice wymieniana jest w 1268 roku jako Luzkersdorf, później występowała pod nazwą Leisersdorf. Ciekawostką jest, że jeden z właścicieli wsi, Marcin Bożywój, potomek rycerza Swolo Bożywoja, pana na Grodźcu od 1320 roku, walczył w 1410 roku w bitwie pod Grunwaldem w armii Zakonu Krzyżac-kiego. Na początku XVI wieku wieś była własnością Georga von Borowiza. W 1578 roku część wsi kupił Nicolas von Geisler i odtąd ta część wsi nosiła nazwę Uniejowic Górnych, a po wojnie trzydziestoletniej wieś była podzielona na cztery części: Dolne, Środ-kowe, Górne i Górne Dolne. W latach 1730-1740 we wsi funkcjonowała witriolejnia założona przez von Schellendorfa, do której surowiec pozyskiwano ze złoża na Mniszej Górce. Przed wybuchem II wojny światowej wieś Uniejowice liczyła 1127 mieszkańców, a Wojciechów (pierwotna nazwa – Alberti villa, wymie-niana w 1268 roku, późniejsza nazwa wsi – Woitsdorf)

550 osób. Ciekawostką jest, że ludność Wojciechowa zmniejszyła się od połowy XIX stulecia – w 1855 roku liczyła bowiem 623 osoby. Jak wynika z ówczesnego spisu ludności, społeczność wsi składała się w du-żej mierze z osób, które przekroczyły 60. rok życia, a dzieci stanowiły w niej niewielki odsetek.

Kościół filialny w Brochocinie (dawna nazwa wsi – Brockendorf, dzielony na Ober i Nieder, czyli Górny i Dolny) pod wezwaniem Matki Boskiej Bole-snej wymieniany jest w źródłach kronikarskich w 1368 roku. W XV wieku wzniesiony został na tym miejscu kościół w stylu gotyckim, który przebudowywano po 1634 roku, a w 1880 poddano restauracji. W 1773 roku we wsi wzniesiony został niewielki, późnobarokowy pałac dla Siegmunda Teichmana. Przy pałacu istniał folwark i ogród gospodarczy, przekształcony w drugiej połowie XIX w. w park naturalistyczny, a jego przedłu-żeniem była istniejąca do dziś aleja dębów.

Wojciechów na przedwojennej pocztówce

30

RoZDZIAł III

Grodziec – perła Dolnego Śląska

H istoria zamku i jego mieszkańców mogłaby stanowić temat niejednej powieści sensa-cyjno-kryminalnej, a wielu poszukiwaczy skarbów jeszcze współcześnie próbuje

odnaleźć ukryte w zakamarkach zamkowych murów złoto i drogocenne klejnoty. Należał do nich także podobno jeden z ostatnich „kasztelanów” – malarz i rzeźbiarz Mieczysław Żołądź, który zamieszkiwał w ruinach zamku od 1966 roku do połowy lat 70. Pan Mieczysław był niewątpliwie jednym z „dobrych kasztelanów” na Grodźcu, a dzięki jego opiece i stara-niom pod koniec lat 60. w zamku rozpoczęły się prace konserwatorskie. Ale zacznijmy od początku…

Leżąca w odległości 13 km od Złotoryi ba zaltowa góra już w czasach prehistorycznych była miejscem kultu osiadłych wokół Grodicy słowiańskich ple-mion. Odprawiano tu obrzędy religijne, składano ofiary bóstwom, otaczano czcią rozłożyste, wiekowe dęby. Przyjęcie chrztu przez Mieszka I nie zmieniło obyczajów i wierzeń miejscowej ludności. Kłaniali się starym bogom także wówczas, gdy w odległym Wrocławiu pojawił się biskup Jan, a towarzyszący mu misjonarze rozproszyli się po Dolnym Śląsku by szerzyć słowo Boże. Dotarli także do Grodicy, lecz zostali obrzuceni kamieniami i przegnani precz. Mimo tępienia pogańskich obyczajów na górze jeszcze przez długi czas oddawano cześć dawnym

bóstwom. Kres temu położyło założenie grodu wa-rownego, najpierw drewnianego, otoczonego często-kołem, a później zamienionego na solidną twierdzę, otoczoną kamiennym murem. W X-XI wieku zamek zostaje podniesiony do rangi kasztelanii, co wynikało z jego usytuowania na ważnym trakcie handlowym prowadzącym przez Złotą Górę (Złotoryję) i osadę Haynow (Chojnów) kupców wiozących towary z Niemiec na wschód i aż do Kijowa. Wzmianki o Grodźcu znajdujemy w najstarszych dokumentach pisanych Śląska. Castellum Grodiz wymieniony jest w rejestrze pogranicznych kasztelanii śląskich w bulli papieża Hadriana IV z 1155 roku i w bulli papieża Innocentego IV z 1245 roku, a w 1250 roku wymie-niony jest z imienia kasztelan Jan z Grodźca. Wiemy, że w 1175 roku książę Bolesław Wysoki podejmował w zamku swego stryja, księcia Mieszka Starego, wraz z całym dworem. Wówczas książę wystawił dokument fundacyjny dla cystersów w pobliskim Lubiążu.

Pierwotnie warownia była budowlą drewnianą, otoczoną owalnym wałem. Zbudowano go na wzór innych grodów w ówczesnej Polsce. Wał, stano-wiący główny element obronny grodu składał się z przylegających do siebie drewnianych skrzyń, wy-pełnionych ziemią lub kamieniami, a dodatkowym wzmocnieniem były hakowato zakończone kłody

31

pozostawali tylko z na-zwy, rozzuchwalili się tak dalece, że rabowali miasta i wsie w okolicy Złotoryi, Lwówka, a na-wet Bolesławca. Gnębie-ni mieszczanie, nie znaj-dując sprawiedliwości u księcia, sami zorgani-zowali zbrojną wyprawę na Grodziec i pokonali rabusiów.

Przez następne lata na losy zamku wpływają waśnie i walki Piastów śląskich. W 1294 roku Grodziec przechodzi na własność głogowskiego księcia Henryka III, któ- ry po uwięzieniu wro-cławskiego księcia Hen- ryka V przejmuje za-mek jako zastaw za jego życie. Warownię rychło odzyskuje opiekun ma-łoletnich synów Henry-ka V Grubego, Bolko I Świdnicki, i rozpoczyna jej rozbudowę. Z chwi-lą śmierci Bolka Świd-nickiego w 1301 roku budowa zostaje jednak wstrzymana i to na długi czas. Zajęci waśniami i bratobójczymi walkami książęta śląscy nie przy-dają blasku ani swemu

drewna, ułożone prostopadle do kierunku wału. Nie natrafiono jednak dotąd na ślady pierwotnego grodu Bobrzan, ani obronnego grodu z czasów Bolesława Krzywoustego. Rozbudowę warowni zawdzięczamy księciu Henrykowi Brodatemu. Książę był dobrym gospodarzem swojej ziemi, dbałym o pokój i bez-pieczeństwo poddanych, a wznoszone budowle w razie napaści służyły także za bezpieczne schronie-nie okolicznym mieszkańcom. Na zamku w Grodźcu gościła też pobożna małżonka księcia, Jadwiga, która prawdopodobnie ufundowała niewielki kościółek u stóp góry. Dwukrotnie spalony, ostatecznie kościół zyskał eklektyczną oprawę i został powiększony o dobudowaną pod koniec XVIII wieku kaplicę grobową rodu Schoellendorfów.

Przed najazdem Mongołów Śląsk przeżywał okres pokoju i dobrobytu, z którego korzystali wszy-scy jego mieszkańcy. Zwłaszcza książęta Henryk Bro-daty i Henryk Pobożny hojnie obdarowywali klasz-tory, fundowali kościoły i budowali warowne grody. Wznoszone przez nich budowle były budowane z kamienia i cegły, Można przypuszczać, że Grodziec, na którym Henryk Pobożny wraz z małżonką Anną gościł przynajmniej raz, w 1228 roku, również znaj-dował się w centrum zainteresowania księcia jako ważny gród obronny. Książę, ożeniony z córką króla Czech Otokara, miał dalekosiężne plany polityczne, które zniweczył najazd Mongołów i śmierć księcia w bitwie pod Legnicą w 1241 roku. Jego następca, Bo-lesław II zwany Rogatką, zajął się głównie trwonie-niem spadku i walką z braćmi, co nie pozostało bez wpływu na losy ziemi śląskiej i jej mieszkańców. Nie-mieccy najemnicy, którzy w czasach Rogatki zawład-nęli Grodźcem, stali się inspiracją licznych legend o kasztelanach – rozbójnikach, gdyż głównym ich zajęciem było plądrowanie okolicy i napaść na prze-jezdnych kupców. Rycerze owi, którzy rycerzami

32

urządzić w duchu renesansu i uczynić z niej praw-dziwie książęcą rezydencję. Niektóre rozwiązania podpowiadał księciu Fryderykowi namiestnik księ-cia głogowskiego książę Zygmunt (późniejszy król Polski Zygmunt I), zaś architektem zamku książę mianował Wendela Roskopfa ze Zgorzelca. Zgodnie z życzeniem księcia architekt zaplanował budynki mieszkalne w zachodniej części zamku, a od północy i południa – dwie potężne baszty obronne. Umocnio-ny i urządzony w renesansowym stylu zamek stał się ulubioną rezydencją księcia i chociaż w 1523 roku wielki pożar zniszczył część budynków, to wyrzą-dzone przez ogień szkody w krótkim czasie usunięto. W 1524 roku zamek przyjmował dostojnych gości: po raz pierwszy przybyła na Grodziec druga małżonka Fryderyka II, księżna Zofia z Hohenzollernów, po kądzieli wywodząca się z rodu Jagiellonów. Piękna Zofia kochała polowania, biesiady i turnieje i odtąd Grodziec tętnił życiem dworskim. Kronikarze od-notowali, że w 1549 roku w turnieju rycerskim (już za panowania Fryderyka III, gdyż Fryderyk II zmarł w 1547 roku) wzięło udział ponad stu rycerzy!34 A że na zamku gościły dobrze urodzone damy, mu-zykanci przygrywali do tańca, aktorzy wystawiali swoje sztuki, biesiadne stoły uginały się od jadła i napitków, więc na zamek przybywali często i tłum-nie prześwietni rycerze ze Śląska, z Polski i Prus, a nawet odległej Brandenburgii. Jak podają niektóre źródła, w czasach panowania Fryderyka II zamek Grodziec na krótko opanowali rycerze rozbójnicy: W roku 1528 na Grodźcu zatrzymała się przez pewien czas banda rycerzy rabusiów, którzy na drodze w kierunku Iwin łupili kupców. Po jednym z zamachów pozostała do dzisiaj pamiątka w postaci kamiennego krzyża35.

Po rozrzutnym Fryderyku III na zamku rezydo-wali jego następcy: lekkomyślny Henryk XI i jego młodszy brat Fryderyk IV. Fryderyk III wpadł

rodowi, ani ziemi, nad którą panują. A sam Grodziec traci na znaczeniu, gdy nowe szlaki handlowe omi-jają teren dzisiejszej gminy Zagrodno. W 1320 roku Bolesław III Szczodry (nazywany także Rozrzutnym) sprzedaje zamek rycerzowi Swolo pochodzącemu z osiadłej w Niedźwiedzicach i Chojnowie rodziny Bożywojów. Ród Bożywojów (Budziwojów) zwią-zany był prawdopodobnie z Niedźwiedzicami już od X wieku i znany w okolicy. Bożywojowie, którzy w późniejszych czasach nazywają się von Busvoy, znani są między innymi jako fundatorzy kościoła w Niedźwiedzicach, a Wolf von Busevoy w koń-cu XV stulecia ufundował w tamtejszym kościele skrzydłowy ołtarz główny przedstawiający „Zdjęcie z krzyża”33. Bożywojowie władają zamkiem wraz z okolicznymi wsiami, lasami, łąkami i przyległościa-mi przez kilkadziesiąt lat, po czym podupadła mocno warownia staje się znów siedliskiem rozbójników. Niedostatecznie opatrzona twierdza uległa dalszemu zniszczeniu w czasie wojen husyckich (1427-1431), a lepsze dni dla zamku nastały dopiero pod koniec XV stulecia (w 1473 lub 1475 r.), gdy Grodziec odkupił od Bożywojów książę legnicki Fryderyk I. Książę zlecił rozbudowę zamku cieszącym się sławą mistrzom murarskim: Błażejowi Rose z Wrocławia, Bartoszowi Bloeschuchowi z Legnicy i Hansowi Trauernichtowi ze Zgorzelca.

Fryderyk I osobiście doglądał projektu rozbudo-wy Grodźca. Według niego zamek miał mieć kształt sześcioboku, w narożnikach znajdować się miały baszty, a na teren warowni prowadzić wieża bramna zbudowana na planie kwadratu. Budowę przerwała w 1488 roku śmierć księcia, ale sprawująca rządy w imieniu nieletnich synów księżna Ludmiła, córka króla czeskiego, zadbała o kontynuowanie budowy. Fryderyk II, który przejął księstwo w 1505 roku, za-stał okazałą, kamienną warownię, którą postanowił

33 Por. M. Chociej, Tryptyk „Zdjęcie z krzyża” z Niedźwiedzic, (w:) Szkice Legnickie, Legnica 2003.34 W turnieju wzięło udział dokładnie 102 rycerzy i 99 knechtów, a walki turniejowe, oprócz licznej rzeszy gapiów, podziwiały 123

damy dworu. 35 M. Olczak, Grodziec, Warszawa 2008, str. 17.

33

zamku złocie książę Henryk zajął podstępem dzier-żawiony przez Leonarda Skopa Grodziec. Niestety, zamiast złota odkrył w Grodźcu tylko zapasy zboża! Książę sprzedał zboże, aby kupić wino i uzbroić za-mek: na konto niewypłaconego zasiłku złupił książęce stawy rybne w Miłkowicach, wycinał lasy, zagarnął składowane we wsiach zapasy wełny… Poczynał sobie niczym rycerze – rabusie, a brat, Fryderyk IV, nie znajdował sposobu, by ukrócić te wyczyny. I nie wiadomo, jak by się owa braterska awantura zakończyła, gdyby pełen temperamentu Henryk nie znudził się wreszcie głodowaniem w zimnych zam-kowych komnatach. W 1578 roku książę pociągnął w szeroki świat, a Grodziec pozostawił pod opieką von Zeydlitza.

Jan von Zeydlitz to postać, której warto poświęcić nieco uwagi. Pochodził z cieszącego się sławą rodu rycerskiego, prawego i lojalnego wobec władców, którym służyły kolejne pokolenia, powierzano im też wiele wysokich urzędów. Piastom śląskim służyli wiernie już od XII wieku. Jan von Zeydliz miał jednak pecha, gdyż służba u księcia Henryka XI do łatwych nie należała. Księstwo legnickie nie miało z Henrykiem łatwego życia. Oczywiście najwięcej miał z nim kłopotów jego doradca, Jan von Zeydlitz (…) Dowódcą zamku w Grodźcu był wspomniany Jan von Zeydlitz. Gdy Henryk XI wyruszył w podróż przez Halle, Berlin do Rostoku, wówczas Jan von Zeydlitz nie mogąc sprostać oblężeniu oddziałów cesarskich poddał zamek. Henryk po powrocie do kraju kazał za ten czyn aresztować Zeydlitza i osadzić go w więzieniu. To posunięcie ściągnęło na Henryka XI powszechny gniew nie tylko mieszczan legnickich, ale i okolicznej szlachty, bo Jan von Zeydlitz był człowiekiem wyjątkowo uczciwym i w ogóle cieszył się wielkim mirem w swoim środowisku36.

Szczegóły pobytu na zamku księcia Henryka zna my dość dobrze dzięki pamiętnikom jego przy-

w takie tarapaty finansowe, że w 1588 roku w imieniu Henryka XI Złotoryję, Grodziec i Lubań przejął jego stryj Jerzy II, książę brzeski. Z kolei Henryk, który do odziedziczonych po ojcu długów dodał własne, naraził się cesarzowi i został usunięty z tronu książę-cego. Położenie Henryka stało się szczególnie przykre, gdy brat Fryderyk IV przestał mu wypłacać należny zasiłek. Dając wiarę pogłoskom o zgromadzonym na

36 F. Sikorski, Rody Olszewskich i von Zeydlitzów, (w:) Szkice Legnickie, t. XV, Legnica 1994, str. 185.

34

3537 http://www.zamkipolskie.com/index.html, podstrona Grodziec.

on wszystkie zdeponowane na zamku kosztowności, a odchodząc puścił go z dymem.37

Od czasu, jak dowódca obrońców, Tschering, zapisał w księdze raportów: Książęcy dom Grodziec przez cesarskie wojska zdradą został zdobyty, zamek na kilka lat (1633-1646) stał się siedzibą zdobywców. W 1642 roku na rozkaz Wallenstei na saperzy podłoży-li ładunki wybuchowe pod baszty i bramy, a ludnoś-ci kazano rozbierać mury. Spalony, zrujnowany i splądrowany, nie przypominał już niczym wspa-niałej książęcej rezydencji, a co ostało się za czasów Wallensteina, obrócili w perzynę kolejni zdobywcy zamku – wojska protestanckie, wspierane przez okoliczną ludność. Miejscowi chcieli w ten sposób zemścić się na okupujących zamek wojskach cesar-skich, a jak mówi przysłowie – gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Z pożogi wojennej ocalał jedynie główny budynek mieszkalny i fragmenty murów.

W 1663 roku na polecenie księcia Christiana przystąpiono do odbudowy zamku. Murarski mistrz z Legnicy, Albrecht Fellgiebel zamierzał przywrócić warowni wygląd z końca XV stulecia, lecz po śmierci księcia prace zostały przerwane. W tym kształcie ruina zamku, z niewielkimi przerób-kami, górowała nad okolicą przez kolejne stulecia. Co prawda ostatni z Piastów, książę Jerzy Wilhelm, który odwiedził Grodziec w 1675 roku również planował odbudować dawną piastowską warownię i rezydencję, lecz wkrótce zmarł, a cesarz austriacki Leopold I, który po śmierci ostatniego Piasta został właścicielem Grodźca, w 1684 roku oddał zamek pod zastaw hrabiemu Walterowi von Gallas. Odtąd Grodziec często zmieniał właścicieli. W 1700 roku zamek przejął jako zastaw baron Hans Wolf von Frankrenberg, w 1708 roku majątek Grodziec, w tym ruinę zamku oraz górę zamkową kupił hrabia Johan-nes Wolfgang von Frankenberg, który zrezygnował

jaciela i kompana, Jana Schweinichena, natomiast o niektórych panach na Grodźcu nie wiemy dosłownie nic. Wielu z nich zresztą nie zasługuje na wdzięczną pamięć. Jedną z osób, które wyjątkowo źle zapisały się w losach zamku, jest dwórka o imieniu Meta. Ona to miała przyczynić się do zdobycia zamku w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) i jego ogromnej dewastacji: Kiedy podczas wojny trzydziestoletniej poja-wiły się na ziemi legnickiej dowodzone przez Albrechta Wallensteina i Hansa Ulrycha Schaffgotscha wojska cesarskie, powiało grozą. Bogaci mieszczanie z Legnicy, Złotoryi i innych ośrodków z rozpaczą wyszukiwali miejsc, gdzie mogliby ukryć przed żądnym pieniędzy najeźdźcą niemały dorobek całego swojego życia. Zamek Grodziec wydawał się doskonałym azylem: był dobrze przygotowany do obrony, miał świetnie wyszkoloną załogę, nie brakowało więc chętnych, którzy lokowali tutaj swoje skarby. Gdy tyl-ko marszałek Wallenstein dowiedział się, że przewieziono tam ogromną sumę cennych przedmiotów, również wypo-sażenie legnickich kościołów i okolicznych klasztorów, los warowni był właściwie przesądzony. Wallenstein ruszył ze swym wojskiem do Grodźca i stacjonując w położonej nie-opodal Pielgrzymce przygotowywał się do natarcia. Pech chciał, że ówczesny burgrabia zamku Kasper von Schindel miał słabość do pewnej żądnej pieniędzy nałożnicy o imie-niu Meta. Ta, zmamiona spodziewaną nagrodą, zgłosiła się do kwatery oddziałów cesarskich i przebywającym tam oficerom zdradziła sposób dostania się do twierdzy. W nocy z 5 na 6 października 1633 niewielka grupa uzbrojonych ludzi przedostała się po spuszczonej przez Metę linie na dolny dziedziniec. Stamtąd udało im się opanować basztę bramną, przez którą wtargnął większy oddział i rozpoczęła się rzeź. Podobno wymordowano wszystkich obrońców (łącznie z jędzą) oprócz burgrabiego, który w obliczu nieuchronnej klęski obsłużył się sam skacząc z okna na skały. Autorem i wykonawcą planu zajęcia Grodźca był pułkownik von Sparr – po zakończeniu walk zrabował

3638 Według relacji zamieszczonej w „Konkretach” z 18 sierpnia 2004, w 1998 roku Grodziec odwiedzili pracownicy norweskiej firmy

Christiana von Benecke: Sześć lat temu śladami „Pana na Grodźcu”, bo takiego tytułu używał po nobilitacji, wędrowała sześcio-osobowa grupa z norweskiej miejscowości Modum (oddalonej o 50 km od Oslo). Okazało się bowiem, że oprócz posiadłości w Grodźcu, Benecke był również właścicielem huty szkła i kopalni kobaltu w Norwegii to w szczytowym okresie jej rozwoju.Kopalnia, która pokrywała w latach 40. XIX wieku 80 procent światowej produkcji i zapotrzebowania na niebieski pigment, dzisiaj działa jedynie jako skansen i centrum wypoczynku, a uczestnicy wyprawy byli jego pracownikami.

39 Por. R. M. Łuczyński, Zamki i pałace Dolnego Śląska, Wrocław 1998, str. 85.

z odbudowy zamku, a dla siebie wybudował w Grodźcu w latach 1718-1727 przepiękny, późnoba-rokowy pałac. W 1749 roku zamek i pałac kupił feld-marszałek pruski Friedrich Leopold von Gessler, czte-ry lata później – królewski szambelan hrabia Johann Karl von Schellendorf, w 1800 roku właścicielem gro-dzieckich dóbr zostaje Hans Heinrich von Hochberg, właściciel zamku Książ, miłośnik przyrody i antyków, który próbował zamek Grodziec odbudować. Wojny napoleońskie przyniosły Grodźcowi dalszą dewasta-cję. W 1806 (według innych źródeł w 1813) roku zamek został po raz kolejny w swojej historii splądrowany, a obrazy i sprzęty spłonęły po podpaleniu ocalałej części mieszkalnej warowni. Od 1823 do 1893 roku właścicielem zamku i pałacu była bankierska rodzina Benecke38 z Berlina: stara warownia książęca przeszła w ręce berlińskiego bankiera Wilhelma Christiana Benecke, który otrzymał od króla Fryderyka Wilhelma III szlachec-two z predykatem von Groedizberg. W roku 1841 malarz Ferdynand von Rayski uwiecznił na obrazie olejnym świeżo nobilitowanego, przedstawiając go w pełnej postaci na tle ruin zamkowych39.

Z nazwiskiem tego właściciela zamku wiąże się historia bardzo cennych grodzieckich witraży. Bankier pałac przeznaczył na swoją letnią rezydencję, a w odbudowanym z ruin XIV- wiecznym zamku urządził małe muzeum, które wkrótce stało się ulubionym celem pieszych wycieczek okolicznego towarzystwa. Zwiedzanie ułatwiały tablice informacyjne, a na znużonych wspi-naczką na zamkową górę czekało zimne piwo w zamkowej gospodzie. Dla ozdoby pomieszczeń i podkreślenia staro-dawnego charakteru siedziby Christian Benecke (wzorem angielskiej i niemieckiej arystokracji) zakupił w 1829 r. od nieznanego z nazwiska strasburskiego Żyda, za sumę 1500 talarów, kolekcję witraży. Benecke prawdopodobnie nie wiedział, że był to zbiór należący wcześniej do Johanna Martina Usteriego, zmarłego w 1827 r. szwajcarskiego po-

Witraż z przedstawieniem Johannesa Heggenzera von Wasserstelz, Lucas Zeiner, 1508 r.

3740 A. Gola, M. Ławicka, Kolekcja witraży z Grodźca na tle innych śląskich kolekcji witrażowych, (w:) Szkice Legnickie, t. XXV, Legnica

2004, str. 190.41 Tamże, str. 193.42 Tamże, str. 193-194. Powrót kolekcji do Szwajcarii powitano z ogromnym entuzjazmem, i już w kwietniu 1994 r pokazywano je

na specjalnie zorganizowanej wystawie. 43 Być może hrabina nie wiedziała o nich, gdyż zdobiły kaplicę u stóp zamku. Jeden był w bardzo złym stanie, a właściwie w stanie

szczątkowym, inny, przedstawiający Sen Jakuba zaginął prawdopodobnie w czasie wojny, z pozostałych pięciu trzy zostały skradzione w latach 70. ubiegłego stulecia.

mistrza joannickiego Johannesa Heggenzera znalazł się w pałacu w Grodźcu w prywatnym pokoju Beneckego, podczas gdy stanowiący do niego parę witraż z patronem św. Janem Chrzcicielem, umieszczono w Sali Rycerskiej zamku41.

W latach 1893-1899 Grodziec należał do Henckela von Donnermarck ze Świerklańca, a wdo wa po nim sprzedała zamek wraz z przyległymi dobrami cesar-skiemu tajnemu radcy, Willibaldowi von Dirksen. Wcześniej jednak dama owa, pochodząca ze znanego rodu von Parry, sprzedała angielskim handlarzom antykami średniowieczne witraże, zdobiące zamko-we okna i drzwi… Ich wyprzedaż zaczęła się w lutym 1894 r. w berlińskim domu aukcyjnym J. Gruenefelda. Wystawiono wówczas anonimowo 18 witraży (…) Wiosną 1894 r. Landesmuseum w Zurychu i fundacja Gottfrieda Kellera odkupiły wspólnie za 80 tys. marek kolejne 108 witraży42. Na Grodźcu pozostało zaledwie siedem witraży43.

Dopiero kolejny właściciel, Willibald von Dirk-sen, przeprowadził w latach 1906-1908 gruntowną odbudowę i przebudowę zamku. Pod kierunkiem znanego wówczas konserwatora, Bodona Ebhardta (który zaprojektował między innymi rekonstrukcję zamku Czocha), zrekonstruowany został zamek wraz z wieżami i murami obronnymi. Po odbudowie w zamku powstało muzeum, a zamek udostępniono zwiedzającym. Otwarcia muzeum dokonał 9 czerwca 1908 roku cesarz Wilhelm II, w asyście ministrów i licznego dworu. Von Dirksen oddał zamek pod opiekę jednego ze śląskich towarzystw historycznych (Towarzystwu Miłośników Historii i Starożytnoś ci), które organizowało w zamkowych murach konferen-cje, spotkania i wystawy (z ciekawszych imprez – tu obchodzono 90. urodziny Aleksandra Humboldta), a przybywający na zamek goście bardzo chwalili so-bie tamtejszą kuchnię, z jakiej słynąć zaczęła zamko-

ety i starożytnika. Kolekcja zgromadzona przez Usteriego, dziś uważana przez specjalistów za jedną z cenniejszych w Europie, obejmowała wyłącznie dzieła szwajcarskiego witrażownictwa od końca XV do początków XVIII stule-cia. Ze sporządzonego w 1829 r. inwentarza wiadomo, że do Grodźca trafiło 156 witraży40.

Nowy właściciel wyjątkowej kolekcji traktuje ją dość niefrasobliwie, przycinając i sztukując witraże do kształtu okien, uszkadzając je przy tym. Podczas takiego montażu ucierpiały zwłaszcza witraże z klasztoru Au-gustianów w Zurychu. Właściciel nie zważał także, aby zachować w całości poszczególne zespoły. I tak np. jeden z najcenniejszych w kolekcji witraż z przedstawieniem

Szwajcarski witraż chłopski z przedstawieniem Hansa Lier i jego żony, Michael Müller z Zug, 1682 r.

3844 M. Olczak, Grodziec, op. cit., str. 54. 45 Wszystkie zniknęły z Grodźca po wejściu Rosjan w 1945 roku.46 M. Olczak, Grodziec, op. cit., str. 54-55.

i datą 1508, wczesnogotycka dębowa figura Madonny z Dzieciątkiem, późnogotycka figura świętego z mszałem, niewielki gotycki tryptyk ze sceną Narodzenia, Zwia-stowania, oraz postaciami św. Anny i św. Joachima. Ostatni niewielki tryptyk pochodził z Holandii, z końca XVI wieku, a przedstawiał Zwiastowanie, Narodzenie i Pokłon Trzech Króli46.

Opis cennych zbiorów muzeum na Grodźcu, należących do najwspanialszych na Dolnym Śląsku, można byłoby ciągnąć jeszcze długo. Stanowiły one ozdobę stylowych wnętrz i zachęcały do zwiedzania zamku. W 1926 roku zamek odziedziczył cesarski minister Herbert von Dirksen, w następnych latach zwolennik nazizmu i dyplomata III Rzeszy. Ostatni właściciel Grodźca mieszkał w pałacu (gdzie miał ogromne archiwum i wspaniałą bibliotekę) i bywał w zamku częstym gościem, także podczas II wojny światowej. W jego pałacu na Grodźcu zastali go Rosjanie w lutym 1945 roku.

Właściciel zamku ocalił głowę i przedostał się na teren Rzeszy, natomiast zamek został po raz kolejny w swojej historii splądrowany przez Rosjan, którzy po barbarzyńskim ograbieniu wnętrz z cennych zbiorów bibliotecznych oraz ze wszystkiego, co przedstawiało dla nich jakąś wartość, podłożyli w warowni ogień. Płomienie strawiły dachy palatium i wież, a dzieła spustoszenia dokończyli szabrowni-cy. W 1959 roku przeprowadzono pierwsze prace zmierzające do rekonstrukcji Grodźca: wykonano nowy dach palatium, drewniane schody, przejścia i most oraz wzmocniono nadwerężone sklepienia budynku głównego. Przez kilka lat Grodźcem opiekował się wspomniany wyżej artysta malarz Mieczysław Żołądź, który dzielnie i z wielką pasją działał na rzecz prowadzenia prac remontowych i konserwatorskich na zamku. W latach 1975-1978 zamek użytkował słynny Instytut Aktora Teatru La-

wa restauracja, w której podawano także doskonałe likiery, reńskie wina i dobre piwo.

Po ukończeniu prac Ebhardta zamek ponownie prze-żywa renesans zainteresowania. Turyści napływają tutaj z całego Śląska i Niemiec. Organizowane są różnego ro-dzaju spotkania, przedstawienia i konferencje. Restauracja cieszy się dużym zaufaniem, a reklamuje się w lokalnych periodykach. W latach 20-tych prowadziła ją niejaka pani Goerner, a polecająca codziennie piwo, wino, oraz dobre obiady i posiłki. Jednocześnie na rynku księgarskim ukazu-je się szereg publikacji opisujących dzieje warowni44.

Znajdujące się na Grodźcu muzealne zbiory liczyły wówczas 700 eksponatów45. Były wśród nich eksponaty wykopane przez Ebhardta podczas rekon-strukcji zamku, pochodzące sprzed wielu stuleci. Były to detale wyposażenia zamku, różne rodzaje broni i zbroje rycerskie, a nawet cenne meble. Oprócz tego wnętrza zdobiły liczne obrazy i dzieła sztuki: liczne ob-razy przedstawiały kolejnych władców Niemiec począwszy od Fryderyka Wielkiego (…) Był tu jeden obraz Cranacha. W pokoju księżnej wisiała mapa Śląska z XVI wieku z zaznaczonym Grodźcem, obraz Marii Magdaleny przed Chrystusem autorstwa Otto von Beena, portret jednego z burgrabiów Grodźca, stare dzwonki z XVI wieku i zdobiona miedziorytami księga z 1677 roku. W kolejnym pomieszczeniu prezentowano portret Jana von Schweini-chena, a także oryginalny dokument z jego podpisem i pie-częcią. Bogate wyposażenie miała również kaplica. Ponad wejściem wisiał obraz ze szkoły włoskiej z XVII wieku. Z 1540 roku pochodziło płótno z wizerunkiem Trzech Króli, a z 1530 roku tryptyk mistrza z Antwerpii ze sce-nami adoracji Dzieciątka, obrzezania i hołdu Trzech Króli. W oknach za ołtarzem umieszczono wizerunki świętych – po lewej Jana z kielichem i orłem, św. Andrzeja i po prawej św. Piotra. Stało w kaplicy także cynowe naczynie z XIII wieku, biblia z Lueneburga z 1690 roku, późnogotyckie ramy z ozdobnymi płycinami, figurka Madonny z herbem

39

boratorium Jerzego Grotowskiego, następnie PTTK, w latach 1981-1988 gospodarzem była Cementownia „Podgrodzie” w Raciborowicach, która urządziła w zamku… hotel robotniczy. Gdy Cementownia wycofała się z mecenatu latem 1988 roku, przez pe-wien czas znów zaopiekowali się zamkiem artyści. Najpierw na Grodźcu zamieszkali Jolanta i Dariusz Dziennikowie z Bolesławca, później rezydował w nim kolejny artysta: plastyk Michał Sabadach. Jest to istotne wydarzenie nie tyle dla historii zamku, ile dla Michała Sabadacha i jego dalszych losów. Oddajmy zresztą głos narratorowi portalu interne-towego, przedstawiającego znane na całym Dolnym Śląsku Prywatne muzeum Ludowego Wojska Polskiego i pamiątek po Armii Czerwonej Michała Sabadacha w Uniejowicach:

Dawno, dawno temu (ale to nie bajka, to historia), w romantycznych ruinach zamku Grodziec, dzisiejszy właściciel muzeum Michał Sabadach miał pracownię plastyczną. Pewnego dnia, ku zaskoczeniu wszystkich tam obecnych, na dziedziniec zamku wjechała kawalkada czarnych, eleganckich samochodów, z których wysiedli radzieccy dyplomaci i wyżsi dowódcy wojskowi Armii Czerwonej. Okazało się, że na zamku Grodziec była prze-chowywana w czasie II wojny światowej dokumentacja Planu Barbarossa, czyli agresji hitlerowców na Związek Radziecki47.

Ku zdziwieniu przybyszów gospodarz zamku powitał ich w najczystszym języku Puszkina i Lermontowa – i od tej chwili pękły wszelkie lody. Na stół wjechała dziczyzna i kawior, w towarzystwie olbrzymiej ilości mocniejszych napitków. Zaczęła się słowiańska biesiada…Od tej pory radzieccy oficerowie coraz częściej przyjeżdżali do zam-ku, a z czasem i do domu Michała48. Dodajmy, że przy muzeum działa ekipa poszukiwawcza, która tropi ślady przeszłości w lasach regionu legnickiego. Po-szukiwania bywają owocne, odkrywcom zdarzyło się

w lasach między Rudną a Lubinem znaleźć resztki czołgu i szczątki poległego żołnierza. W 2000 roku prywatne muzeum wypożyczyło wiele rekwizytów Teatrowi Modrzejewskiej w Legnicy, w którym re-żyser Jacek Głomb przygotowywał słynną „Balladę o Zakaczawiu”. W rewanżu aktorzy teatru w maju 2001 roku uświetnili happeningiem obchodzony w muzeum Dzień Zwycięstwa.

Wieść o tym, że na Grodźcu przechowywana była dokumentacja Planu Barbarossa jest mało prawdopo-dobna i nie potwierdzają jej inne źródła. To raczej za-czątek kolejnej legendy o zamku… Dziwna rzecz, jak to miejsce pobudza fantazję. Obok dawnych legend o duchach i zjawach ukazujących się na zamkowym wzgórzu, krążą współczesne relacje o spotkaniach z nimi. Jedną z osób, które zetknęły się z widmem był

47 Przechowywania dokumentacji Planu Barbarossa na Grodźcu nie potwierdzają żadne dokumenty źródłowe.48 http://sabadach.blog.onet.pl/

Sala Rycerska na zamku w Grodźcu.

40

tego Grodziec, nawet w stanie dalekim od wystroju z XVI czy pierwszej połowy XX wieku, jest urzekającą i unikalną warownią, o ogromnych walorach archi-tektonicznych, pięknie wpisaną w okoliczny pejzaż, jednym z najatrakcyjniejszych na Dolnym Śląsku pomników średniowiecznej architektury świeckiej. Obecnie zespół zamkowy składa się z zamku górne-go i zalesionego podzamcza. Zamek górny tworzy nieregularny sześciobok, z obszernym pałacem głównym, monumentalną wieżą południową, wieżą

„kasztelan” Mieczysław Żołądź, który tak wspomina pierwsze noce na Grodźcu:

Bez światła i wody, z pohukującymi w nocy pusz-czykami… Tylko wariat mógł się zdobyć na coś takiego. A ja pochłaniałem wszystko co tylko mogłem o tym zam-ku wyszperać w książkach. Czytałem długo w noc przy blasku świecy. To czytanie podyktowane było również swego rodzaju bojaźnią, aby uniknąć upiornych snów. Urządziłem przecież swe pierwsze locum w dawnym areszcie zamkowym, tuż nad salą rycerską. Po czterech nocach czuwania, kiedy nie mogłem zasnąć, wiedziałem, że coś się musi stać… Ale wreszcie zmęczenie wzięło górę i późno w noc zasnąłem. Śni mi się, że jestem w zamku i nagle, od strony sali rycerskiej, słyszę kroki. Kto? Skąd? Przecież wejście podparłem kołkiem. Wyskakuję z posłania, chwytam latarkę. Wybiegam. Widzę upiorną postać Białej Damy w powłóczystej szacie. Niesamowite, fascynujące oczy. Coś mnie pcha w kierunku zjawy, która patrzy na mnie nieruchoma. Wtem postać odwróciła się, podeszła do jednego z obrazów i zerwała go ze ściany. Obudził mnie brzęk tłuczonego szkła. Dokładnie tak samo jak we śnie, łapię latarkę i biegnę do sali rycerskiej. Obraz, ten sam, który w moim śnie zerwała Biała Dama, leżał na posadzce. Mocno widać szarpnięto, bo żyłka nylonowa była silna. Dopiero wtedy się opamiętałem…49

Od 1993 do 2002 roku zamek dzierżawił prywat-ny inwestor. Dzierżawę rozwiązano po długotrwa-łym procesie i w kwietniu 2002 roku zamek Grodziec znów przeszedł pod opiekę gminy Zagrodno. Władze gminy powołały Zakład Usług Turystycz-nych „Zamek Grodziec” i mianowały kolejnego kasztelana, który opiekuje się dawną piastowską rezydencją i stara się przywrócić jej dawną świetność. Nie jest to łatwe, gdyż od połowy lat 60. ubiegłego stulecia prace zabezpieczające i rekonstrukcyjne były prowadzone połowicznie i nieregularnie, a środki przeznaczane na ten cel – niewystarczające. Mimo

49 Urszula i Aleksander Wiąckowie, Opowieści o Grodźcu, Legnica 1985, str. 10.

41

z prostokątnymi blankami i otworami strzelniczymi. Komunikacja między wieżami a palatium odbywała się poprzez drewniane tarasy i zbudowane na murach ganki, a malowniczy zespół uzupełniały od wschodu mniejsze budynki, zamykające przestrzeń nieregularnego dziedziń-ca o powierzchni prawie 3.200 metrów kwadratowych. Obronność założenia zwiększały wysunięte basteje i ka-poniery, natomiast flankowane dodatkowymi wieżyczkami przedzamcze zapewniało bezpieczeństwo sąsiadującej z nim rezydencji. Tutaj też zlokalizowano budynki pomoc-nicze i gospodarcze, których pozostałości odnaleźć można wśród zdziczałej zieleni.50

północną i zachowanym w pierwotnym kształcie palatium: Załamane pod kątem 30 stopni palatium jest jedną z nielicznych na Śląsku zachowanych w pierwotnym kształcie książęcych siedzib. Charakteryzuje się ono dużą różnicą grubości murów: w przyziemiu mierzą one prawie 5 metrów, podczas gdy na pierwszym piętrze wielkość ta redukuje się do niespełna 2 metrów. W dolnej kondygnacji budynku znajduje się zbiornik z wodą pitną oraz piwnice, w których dawniej funkcjonowała piwiarnia, spiżarnia oraz jadalnia dla służby. Pierwsze i drugie piętro pełniły funkcje rezydencjalne, o czym świadczą wielkie zdobione otwory okienne (niegdyś wypełnione witrażami). Parter przeznaczony był pierwotnie na pokoje gościnne, a po przebudowie znajdowała się tam gospoda dla turystów oraz kuchnia. Obok mieści się pokryta tynkiem Wielka Sala i mniejsza komnata z gotyckim kominkiem, na którym straszą fantastyczne stwory stylizowane na lwy. W północnej części drugiej kondygnacji usytuowano pokój księcia, przekształcony później w niewielką kaplicę, sąsiadującą z Salą Rycerską – najbardziej reprezenta-cyjnym pomieszczeniem na zamku. Z Sali Rycerskiej do przyległych komnat prowadzą dwa gotyckie, mocno już dzisiaj zniszczone bliźniacze portale – w komnatach tych mieściły się dawniej pokoiki przeznaczone dla księżnej i jej dworu. Najwyższe piętro pałacu zajmuje (niedostępny dla turystów) blankowany ganek obronny. W południowej części zespołu obronnego stoi masywna wieża, donżon, dziś już tylko częściowo zachowana. Ta największa i naj- potężniejsza wieża na Grodźcu służyć miała przede wszystkim obronie głównego wejścia do zamku. Zbudo-wana została na planie kwadratu o podstawie 16 metrów, a jej wysokość pierwotnie przekraczała 26 metrów, na które składało się sześć kondygnacji. Druga, dwukrotnie mniejsza od donżonu wieża, zwana starą znajduje się w północnej części dziedzińca. Wieńczy ją czterospadowy dach, u podstawy którego umiejscowiono ganek obronny

50 http://www.zamkipolskie.com/index.html, podstrona Grodziec.

42

RoZDZIAł IV

W baśni i w legendzie

G órujące nad okolicą majestatyczne umocnie-nia zamku Grodziec od dawien dawna pobu-dzały wyobraźnię miejscowych i przybyszów z dalekich stron. Szeptano sobie różności o gospodarzach zamczyska, złocie zakopa-

nym w zimnych lochach, zjawach i upiorach snują-cych się w blasku księżyca… A jeśli owym legendom wierzyć, to duchów w Grodźcu szczególna obfitość i to najróżniejszego autoramentu. Mamy więc kilka rodzajów upiornych dam: białą i czarną, a jakby tego było mało, plącze się po zamku także duch krwawej Elfriedy i przynajmniej jednej niewiernej kochan-ki. Dla równowagi, spokoju wiecznego nie może zaznać także co najmniej kilku męskich lokatorów Grodźca, a między nimi duch Czarnego Krzysztofa z rodu Siedliczów, widmo rycerza w szkarłatnym płaszczu oraz cień nieszczęśliwie zakochanego rycerza Kmity.

Opowieści o okrutnych kasztelanach, rycerzach rozbójnikach, zdradzieckich kochankach i ukrytych skarbach nie wzięły się znikąd. Historia zamku i jego mieszkańców obfituje w zdarzenia tragiczne, a nawet budzące zgrozę. Opowiadam o nich w in-nych rozdziałach książki, lecz pozostawmy chwilo-wo na uboczu suche fakty oraz daty i dajmy się ocza-rować romantycznym baśniom, którym sprzyjają

szczególnie letnie wieczory na zamkowym wzgórzu. Gdy zapadnie nocny chłód, a zimny blask księżyca posrebrzy dziedziniec zamku, łatwo wyobrazić sobie wyłaniające się z krużganka eteryczne zjawy. A może błąkają się one po zamczysku naprawdę? Są przecież tacy, co gotowi są przysiąc, że stanęli z nimi oko w oko…

Tu stanie grodziecWedług jednej z legend powstanie zamku

Grodziec datuje się na czasy Bolka Krzywouste-go. Książę polował ze swoją drużyną w tych okolicach, aż jego uwagę zwrócił dorodny jeleń, zręcznie umykający pogoni. Chociaż zapadał już zmrok, książę Bolesław nie zamierzał prze-rwać polowania. Pozostawił za sobą czeladź, a sam, w towarzystwie jednego tylko druha, Piotra Własta, pomknął za jeleniem, aż po długim i bez-owocnym pościgu dotarł na szczyt porośniętej lasem góry. Tu już trzeba było zatrzymać się na nocleg, bo noc zapadła ciemna i łatwo było zbłądzić, czy stoczyć się ze zbocza. Rozpalili więc myśliwi ogień i układać się zaczęli do snu, gdy nagle, w blasku płomieni, coś zabłysło w konarach rosnącego opodal, potężnego dębu. Tam, w zagłębieniu pnia, między splątanymi konarami dojrzeli starosłowiański posąg – znak, że

4351 Por. Urszula i Aleksander Wiąckowie, Opowieści o Grodźcu, Legnica 1985.

tu ongiś pogańskim bóstwom cześć oddawano… A skoro nadszedł ranek, książę raz jeszcze obejrzał kamienny szczyt wzgórza, na którym widniały ślady ofiarnego ołtarza i z wysokości góry przypatrzył się okolicy. Miejsce to wyśmienite na warownię! A że ów gród warowny, który książę Bolko nakazał zbu-dować, „zagrodzić” miał drogę pogańskim bóstwom, przeto warownię „Grodźcem” nazwano51.

Dobry uczynek księżnej JadwigiDziało się to dawno, dawno temu, gdy kasztelan

Jan gościł na Grodźcu księcia Henryka Brodatego i jego pobożną małżonkę Jadwigę. Księżna spędzała na zamku czas bardzo miło, w towarzystwie uroczej córki kasztelana, Sławy. I to właśnie Sława, mimo za-kazu ojca, który zabronił niepokoić pobożną księżnę opowieściami o zjawach, wyznała księżnej, że nocą u stóp zamku natknąć się można na zjawę rycerza w zbroi. Ani chybi, duszy pokutującej i potrzebują-cej pomocy... A nocą Sława cichcem zaprowadziła księżnę w miejsce, gdzie zwykła spacerować zjawa… Cierpliwie czekały, wpatrując się w cienie na zboczu góry, aż gdy nadeszła północ, księżna ujrzała przed sobą przezroczystą, z mgły utkaną zjawę rycerza w pełnej zbroi…Tylko oczy ducha jarzyły się niczym węgle, a z piersi dobywał się cichy jęk. Widok księż-nej snadź jednak przywrócił mu mowę, bo odezwał się do niej głosem dźwięcznym i młodzieńczym. Ba, przedstawił się nawet i opowiedział księżnej pani swoją smutną historię. Rycerz zwał się Paweł z Legnicy, a pokutę odbywał dokładnie w tym miej-scu, w którym pozbawił życia pogańskiego kapłana i ślubował zbudować kościółek. Kościółka jednak nie zbudował, ślubu nie spełnił, więc błąka się od śmierci u stóp wzgórza. Dla potwierdzenia prawdzi-wości swoich słów rycerz wyciągnął na dłoni małą, drewnianą rzeźbę, przedstawiającą model kościoła.

A księżna Jadwiga? Cóż, łatwo zgadnąć, że z ochotą dopomogła pokutującej duszy chrześcijańskiej i dla spełnienia ślubu i zbawienia duszy owego rycerza ufundowała u stóp wzgórza kościółek, który przez wiele stuleci służył mieszkańcom zamku.

Powstanie Pięknej StudniDziało się to przed wiekami, gdy

Ziemią Dolnośląską władał dobry Henryk Brodaty. Książę był to poboż-ny, łaskawy, a wolał poddanych na-gradzać, niż karać. A jeśli już to czynił, to nie z pomocą katowskiego topora, lecz pozwalając zmazać złe uczynki pobożną pracą przy budowie świątyń i klasztorów. Tak było też wówczas, gdy przed oblicze księcia przypro-wadzono jednego z domowników, młodziutkiego rycerza, co z buty i burd różnych słynął, a wreszcie podczas jakiejś sprzeczki po zbawił życia druha swego najserdeczniejszego. W pierw-szym odruchu książę Henryk kata wołać kazał, lecz wkrótce zmitygował się i za radą kasztelana Jana z Grodźca nakazał, by ów rycerz do Grodźca się udał, gdzie dopóty karę odbywać musi, aż w litej skale wykopie studnię na dnie której pokaże się woda. Ko-pał więc studnię ów rycerz lata całe, w spiekocie i w chłodzie, drążąc kilo-fem mozolnie kamienną skałę okruch po okruchu. A gdy już stracił wszelką nadzieję, nagle praca jego nadspodziewane przynosić zaczęła rezultaty, a lity kamień kruszył się pod jego kilofem jak zwykła glina… Aż na koniec ujrzał zjawę – Białą Damę, która udzieliła mu ścisłych instrukcji,

Piękna Studnia. Na pierwszym planie rzeźba Wendelina

4452 Urszula i Aleksander Wiąckowie, Opowieści o Grodźcu, op. cit. str. 33. Z wymienionej książeczki pochodzi większość przedsta-

wionych tu legend o Grodźcu. 53 Bardzo podobną, lecz uboższą w szczegóły wersję tej legendy zamieszcza K. Kwaśniewski, jako opowieść o Czarnej Prababce

ze srebrnym krzyżem na piersiach ukazującej się członkom możnego rycerskiego rodu zamieszkującego niegdyś Grodziec.

jej niedoszłemu mężowi. Po awanturze, jaką zrobił kasztelanowi, zamierzał natychmiast opuścić zamek, przeszkodziła mu w tym jednak niezwykle gwał-towna burza, jak rozszalała się nad zamkiem. Gość udał się więc na spoczynek, a kasztelanowi znów ukazała się czarna zjawa, która tym razem podała mu należącą do gościa sakiewkę. Złote monety, jakie w niej się znajdowały nosiły ślady krwi i kasztelan pojął nareszcie, że pochodzą ze zbójeckiego proce-deru. Uwięziony w lochu i poddany zwyczajowym torturom przybysz z Meklemburgii przyznał się z czasem do licznych zabójstw i rabunków, a kaszte-lan nie tylko wybaczył jedynaczce nieposłuszeństwo i ucieczkę z zamku, ale jeszcze wyraził zgodę na poślubienie wybranka jej serca i wyprawił młodym huczne weselisko. I ja tam byłam miód i wino piłam, a koniec tej opowieści jest taki, że nowi gospodarze zamku, po długim i szczęśliwym pożyciu, otrzymali od Czarnej Damy ów niezwykły, srebrny krzyż, który stanowił relikwię rodzinną aż do wojny trzy-dziestoletniej, gdy zrabowali go buszujący po zamku żołdacy armii Wallensteina53.

Knowania „krwawej Elfriedy”Dawno temu, gdy hordy tatarskie przyciągnęły

pod Legnicę, do obrony księstwa wyruszył rycerz Boguchwał z Grodźca. Rycerz, jak wielu innych dzielnych wojaków i sam książę Henryk poległ w bi-twie pod Legnicą, osierocając młodziutką żonę Annę i córeczkę Rosildę, a następca Pobożnego, Bolesław Rogatką zwany, na męża owdowiałej Anny wyzna-czył jednego ze swych niemieckich sług, Georga von Waldeichen. A chociaż narzeczony gburowaty był i źle mu z oczu patrzyło, biedna Anna musiała ulec woli księcia. Nastąpiły więc zrękowiny i huczne weselisko, a w rok później kasztelanowa urodziła drugą córeczkę, której nowy pan na Grodźcu dał

jak przed wydobyciem wykopanego na dnie gruzu skoczyć ma na szalę, uderzywszy uprzednio kilofem o dno studni. Co gdy rycerz uczynił, ledwie umknąć ze studni zdołał, gdyż z ogromnym hukiem studnia napełniła się spienioną, źródlaną wodą. Studnię ową, stojącą do dziś na dziedzińcu zamkowym, pięknie ocembrowano i ozdobiono, przez co zyskała nazwę „Pięknej Studni”…

Pod opieką Czarnej DamyWarownia w Grodźcu, oprócz innych zjaw,

nawiedzana jest podobno przez Czarną Damę, opiekunkę rodu Zeidlitz (dawniej Siedlicz): Wszyscy członkowie rodu Siedliczów twierdzili, że wywodzą się z zamku na szczycie Grodźca i że kiedyś posiadali rodzin-ne widmo, które pod postacią kobiety ubranej w czarny strój ze srebrnym krzyżem na szyi, zamieszkiwało w tym zamczysku i ukazywało się nocami swym krewniakom. Widmo to nie czyniło nikomu żadnej krzywdy, a jedynie blaskiem swego krzyża wskazywało czy goście przybywa-jący tutaj są ludźmi dobrymi i szlachetnymi, czy też posia-dają czarne charaktery. Rzekomo, gdy ktoś przyjeżdżał na Grodziec ze złymi zamiarami względem właściciela i jego rodziny, noszony przez czarne widmo krzyż tracił swój blask i nakazywał w ten sposób czujność panu zamku52. Tak stało się także wówczas, gdy na zamek przybył bogato odziany i szastający złotem młodzieniec z dalekiej Meklemburgii. Panu na Grodźcu tak dalece zaimponował ów nieznany przybysz, że postanowił wydać za niego swą córkę, nie bacząc, że dziewczyna zakochana była w kim innym. Kasztelan nie przejął się także nocną wizytą Czarnej Damy, która ukazała mu się w przeddzień ślubu z pociemniałym krzyżem na piersiach, a dłonią wskazała komnatę, w której nocował gość z dalekiej Meklemburgii. I zapewne doszłoby do ślubu, gdyby nie to, że kasztelanka uciekła tej samej nocy z zamku. Nie spodobało się to

45

ło mu się przed zakończeniem zbożnego dzieła. W chwili jego śmierci z trzaskiem i hukiem ogrom-nym zawaliło się także sklepienie lochu, w którym przez wiele lat więziona była kasztelanowa Anna i w którym kasztelan ponoć ukrył nieprzebrane skarby… Powiadają ludzie, że od tej pory w zimowe, bez księżycowe noce, tak samo jak w noc śmierci rycerza von Waldeichen, w pobliżu wejścia do lochu krąży duch Elfriedy, strzegącej skarbów swego ojca i czyniącej pokutę za grzechy.

Duch rycerza w szkarłatnym płaszczu W czasie, gdy po wojnach i pożarach za-

mek Grodziec stał zdziczały i opuszczony przybył z dalekich stron rycerz, którego nie przerażały opowieści o straszących w zamku zjawach i du-chach. Rycerz ów zamieszkał w zrujnowanym zamku i wkrótce zaczęto szeptać w okolicy, że zapewne dokopał się do zamkowych skarbów, gdyż zardzewiały miecz i podartą opończę zmienił na pozłocistą zbroję, na którą narzucał zazwyczaj bogato zdobiony, szkarłatny płaszcz. Niektórzy jednak twierdzili, że nie skarbami odkrytymi w zamku ów rycerz się wzbogacił, gdyż w okolicy rozmnożyły się niesłychanie napady na podróż-nych i przejezdnych kupców… Wkrótce rycerz w szkarłatnym płaszczu i towarzyszący mu gierm-kowie rozzuchwalili się tak bardzo, że napadali nawet na zagrody chłopskie, a po zmierzchu nikt nie odważał się przejeżdżać w pobliżu zamku. Któregoś jednak wieczora rycerz w szkarłatnym płaszczu spostrzegł ze zdziwieniem, że w stronę Grodźca zmierza para podróżnych. Z daleka być musieli, gdyż bez lęku poczęli wspinać się na wzgórze. Jeden z po-dróżnych nosił mnisi habit, drugi pochodził zapewne z bogatego rodu, o czym świadczył wspaniały bo-jowy rumak i bogaty strój. Rycerz w szkarłatnym

na imię Elfrieda. Nie minęło wiele czasu, a Elfrieda całkowicie zawojowała rycerza von Waldeichen. Ojciec spełniał każde życzenie niesfornej córki, choć życzenia te były coraz dziksze. Przy tym dziew-czynka szczerze nienawidziła matki oraz siostry Rosildy i dokuczała im na różne sposoby. Wreszcie, powodowana zazdrością, doprowadziła do uwię-zienia matki w lochu, fałszywie pomówiwszy ją o zdradę, a siostry pozbyła się z zamku, nakłaniając ojca do wydania Rosildy za mąż za ubogiego rycerza Kwiatka spod Chojnowa. Pozostała jedyną panią na zamku, ale i tego jej było mało! Widząc, że siostra jest szczęśliwą mężatką, zaczęła uwodzić jej męża. A ponieważ rycerz nie chciał porzucić Rosildy, zwabiła siostrę do zamku, kazała ją zamordować, a następnie pogrzebać za murami. Słudzy spełnili wolę kasztelanki, lecz gdy zamierzali pogrzebać Rosildę, stwierdzili, że jest ona tylko ranna. Odnieśli więc Rosildę do chaty dawnej niańki, nie mówiąc o tym swojej pani, a Elfrieda, przekonana o śmierci siostry, zdołała wreszcie namówić rycerza spod Chojnowa by się z nią ożenił. Kasztelan nie potrafił się sprzeciwić zachciance córki, lecz w sprawę wmie-szały się moce nadprzyrodzone: w chwili ślubu grom z jasnego nieba powalił na ziemię narzeczonych. Rycerz Kwiatek wykurował się z czasem, natomiast Elfrieda, po spowiedzi i żalu za grzechy wyzionęła ducha. Duch ten ukazywać się począł kasztelanowi o północy, w powłóczystej czarnej sukni, z jękiem i płaczem żałując popełnionych za życia grzechów. Wystraszony kasztelan zmienił się po spotkaniach z pokutującą zjawą córki niesłychanie. Uwolnił z lochu niesłusznie posądzoną o zdradę żonę Annę i zezwolił na powrót do zamku ocalonej cudem Ro-sildy wraz z mężem. Skruszony rycerz postanowił nawet zburzyć splamioną krwią kaplicę zamkową i na jej miejscu postawić nową, lecz niestety, zmar-

46

do tej pory nie dawał wiary opowieściom o postęp-kach kasztelana, wezwał go do stawienia się przed książęce oblicze. Bożywój jednak rozkazu usłuchać nie zamierzał. Wiedział, że kara go czeka surowa, może głowę dać przyjdzie, a może w zimnym lochu parę lat przesiedzieć o chlebie i wodzie? A z tego, że książę go dostanie, zamek oblegając, tylko się śmiał. Pachołków kasztelan miał dosyć, kusz i innej broni pod dostatkiem, zapasów też co niemiara. Grodziec warownia potężna, której zdobyć nie sposób. Nie miał się czego kasztelan lękać… No, a przy tym, jak nikt inny, znał tajemne przejście, by się z zamku bezpiecznie wymknąć pod osłoną nocy… Już szyko-wał się do ucieczki, gdy drogę zastąpiło mu upiorne widmo… Upiór – kościotrup rycerza w zardzewiałej zbroi za zardzewiały miecz chwycił, jakby z Boży-wojem walkę stoczyć zamierzał. Lecz nie mieczem, a słowem upiorny rycerz pragnął przekonać kasztela-na, by skruchę okazał i w ręce księcia się oddał. Był to bowiem dziad jego, za zbójnickie uczynki na wieczną mękę skazany! Zadrżał kasztelan, gdy mowy upiora wysłuchał, a rankiem w ręce książęcych rycerzy do-browolnie się oddał. Powieźli rycerze Bożywoja do Wrocławia, przed oblicze księcia, po sprawied liwą karę za złe uczynki. Ale książę okazał miłosierdzie. Widząc skruchę Bożywoja, dał mu szansę pokuty i poprawy. Odtąd Bożywój, w pokutnym worku i w mnisim kapturze, przemierzał cały Dolny Śląsk, aby wdowom i sierotom po pomordowanych zrabo-wane złoto z nawiązką zwrócić. A gdy tego dokonał, zamieszkał na sąsiadującej z Grodźcem Niebieskiej Górze, gdzie zbudował pustelniczą chatkę i życie pędził na modlitwie i pobożnych rozmyślaniach, tra-wą i korzonkami się żywiąc. Tam też go pochowano, a Niebieską Górę zwie się odtąd Mniszą Górką54.

płaszczu nie zastanawiał się długo. Powodowany chciwością z mieczem rzucił się na zdrożonych podróżnych, kładąc trupem najpierw mnicha, a na-stępnie młodego rycerza. Niestety – zamiast sakiewki ze złotem, znalazł tylko pergamin… Był to list – list pisany do niego właśnie, od jedynego brata, a wiózł go syn rodzony rycerza! Rycerz w szkarłatnym płaszczu długo wpatrywał się w pismo opatrzone rodową pieczęcią, a potem wolno powlókł się do zamku. Odtąd nikt go nie widział na oczy, a gdy na zamek przybyli słudzy księcia, nie zastali nikogo. Duch rycerza w szkarłatnym płaszczu jednak miesz-ka na zamku do tej pory i ukazuje się czasem tym, co przybywają do zamku szukać ukrytych skarbów oraz chciwcom, co chcieliby się wzbogacić cudzym kosztem i za wszelką cenę…

Nawrócenie kasztelana BożywojaPowiadają, że gdy książę Bolesław Krzywousty

zbudować kazał murowany dworzec otoczony mu-rem na zamkowej górze, osadził na Grodźcu jako kasztelana swego drużynnika Bożywoja. Ciężki był to pan dla okolicy! Nie dbał o sprawiedliwe rządy, lecz rozbojem się zajmował, rabowaniem kupieckich karawan i nawet pątników co zmierzali do Ziemi Świętej nie oszczędzał. Tak samo jak on postępo-wali jego następcy: syn, a później wnuk, również Bożywojem zwany. Ten we dnie wraz ze swoimi pomocnikami brodów i traktów strzegł, a o zmroku w zbója się przemieniał i bezlitośnie łupił tych, co na noc w zajazdach i karczmach na spoczynek się zatrzymywali. Zrabowane złoto i kosztowności Bo-żywój zakopywał w sobie tylko wiadomym miejscu, na dziedzińcu zamku. Aż miarka się przebrała, gdy na posła królewskiego, rycerza Nieszczyca z Cho-bieni Bożywój po zbójnicku napadł i ciężko rannego na gościńcu porzucił. Książę Bolesław Wysoki, który

54 K. Kwaśniewski zamieszcza opowieść pt „Upiór w czerwonym płaszczu”, która stanowi połączenie legendy o rycerzu w szkar-łatnym płaszczu i podania o nawróceniu Bożywoja. Według tej opowieści, Borzywoj (pisany przez „rz”), był panem Grodźca i okolicy około roku 1159 i zyskał złą sławę, napadając ze swoją drużyną na kupców i podróżnych, a nawet rabując i paląc okoliczne wsie. Gdy miara występku się przebrała, oblegli Grodziec liczni rycerze, aby wymierzyć rozbójnikowi sprawiedliwość. Wówczas to, pewnej ciemnej nocy, ukazał się kasztelanowi upiór rycerza w szkarłatnym płaszczu, nawołujący go do skruchy i pokuty. Upiór znikł. Ale słowa jego głęboko zapadły w serce Borzywoja. Nie z mieczem w ręku, ale w worze pokutnym wyszedł nazajutrz na spotkanie ciągnących przeciw niemu rycerzy. Całym mieniem swoim starał się naprawić wyrządzone krzywdy, a zamek oddał córce, szczęśliwie poślubionej swemu ukochanemu. Sam zaś wybudował sobie pustelnię na pobliskim wzgórzu,

47

Czarny Krzysztof i wzgardzona kochanka

Działo się to wówczas, gdy właścicielami Grodź-ca od stu pięćdziesięciu już lat byli burgrabiowie z rodu Siedliczów. Zamożni to byli panowie! Powia-dają, że pierwsi z tego rodu, Michał Tyczką zwany i jego syn Radomir, walcząc u boku legnickich Pia-stów, ogromne łupy zdobyli i cztery wozy pełne złota oraz srebra z wypraw wojennych na Grodziec zwieźli, zamek w posiadanie obejmując. Niestety, ich następcy wsławili się już tylko trwonieniem zło-ta i rodzinnych skarbów, tak, że ostatni z tej gałęzi rodu, Krzysztof Czarny55, nie miał nawet przyzwo-itego przyodziewku, a na zamku bieda wyglądała z każdego kąta. Z zawiścią spoglądał młodzieniec na strojnych rówieśników i kuszące wszelkimi spe-cjałami kupieckie kramy. Nawet o ożenku myśleć nie mógł, bo każda dobrze urodzona panna lekce sobie ważyła jego zaloty. Panią na zamku została więc prosta chłopska dziewka, która podkochiwała się w kasztelanie i zamieszkała z nim w nadziei, że wreszcie zechce przecież pojąć ją za żonę. Ale Czarnemu Krzysztofowi nie żeniaczka z chłopką była w głowie. Dzień i noc przemyśliwał, jak się wzbogacić, aż nareszcie, pospołu z równie ubogim rycerzem Stefanem z Pątnowa uradził, że nocą na traktach czatować będą i łupić kupieckie wozy. Tak też czynić zaczęli, a z czasem rozzuchwalili się tak bardzo, że nawet folwarki i mieszczan poczęli napadać, a ich domostwa z dymem puszczać. Zła sława zaczęła otaczać kasztelana, ten i ów rozpoznał rozbójników i u księcia legnickiego Fryderyka II sprawiedliwości się domagał. Książę czas jakiś przez palce patrzył na zbójecki proceder rycerza, mając na uwadze dawne zasługi rodu, a może poprawy i opamiętania oczekując, ale gdy burmistrz z rajca-mi po raz kolejny skarżyć na kasztelana przyszli,

zwanym Błękitną Górą i wiódł tam żywot tak cnotliwy i pełen umartwień, że pielgrzymi zaczęli się schodzić do tego miejsca, aby uzyskać odeń radę i pociechę. Po śmierci pogrzebano go w jego pustelni, a miejsce to nazwano odtąd Mniszą Górką. A upiór miał się jeszcze pokazać niedawno, w początkach XX wieku, budowniczym zatrudnionym tu przez berlińskiego kupca Hansa Beneckiego i jeszcze w latach siedemdziesiątych M. Żołędziowi, kustoszowi zamku.

55 Krzysztof, rycerz rabuś zwany Czarnym, mógł nie pochodzić z rodu von Zeydlitz, lecz być tylko domownikiem czy gościem tego rodu. Możliwe, że nazywał się von Reisewitz i mieszkał w „zamku na wodzie” w Olszanicy. Pozostałości dawnego zamku obronnego odkryte zostały w 2003 roku przez Dorotę i Zbigniewa Drzałów na ich posiadłości podczas głębienia oczka wodne-

48go. Charakter średniowiecznej budowli, usytuowanej na bagnistym terenie wskazuje na to, że mieszkał tam rycerz rabuś, gdyż ówczesne prawo zabraniało takim rozbójnikom budowy zamków na ziemi i budowali je na wodzie. Więcej informacji o rozbójniku Krzysztofie znajduje się w rozdziale II.

książę wyrzekł rozeźlony: złapcie go więc i powieś-cie! Na to tylko mieszczanie czekali… Najęli ludzi w wojennym rzemiośle biegłych, którzy pod Grodziec pociągnęli i rycerza – rozbójnika w zamku oblegać poczęli. Pod murami, wokół fosy postawili straże i czekali, aż oblężonych głód do poddania się zmusi. I czekać by musieli nie wiadomo, jak długo, gdyby pew-nego wieczora z zamku nie wymknęła się wzgardzona kochanka Czarnego Krzysztofa, owa prosta dziewka, którą kasztelan na zamek sprowadził. Do dowódcy się wieść kazała, a potem dla zemsty wskazała oblegają-cym podziemne przejście, którym się niepostrzeżenie na zamek przedostali. Krzysztofa ujęto, związano i zaprowadzono na szubienicę jak zwyczajnego zbója, a nie rycerza i kasztelana… Ducha jego, krążącego po zamkowych krużgankach i dziedzińcu łatwo rozpo-znać, bo spod białej śmiertelnej koszuli upiora wystają żółte skórzane buty i srebrne ostrogi.

Zakochany kasztelanic

W czasach panowania króla Zygmunta Starego kasztelanem Grodźca był ojciec rycerza Radosława ze śląskiego rodu Kmitów. Ród jego, wywodzący się od wolnego kmiecia, nobilitowanego krótko przed bitwą z Mongołami pod Legnicą, chylił się w owym czasie ku upadkowi. Ostatni z rodu Radosław był biedny, niczym przysłowiowa mysz kościelna, a zamek na Grodźcu nie był już pańską dumną rezydencją, lecz ruiną która nie dawała nawet schronienia przed desz-czem i mrozem. Młody rycerz wyruszył więc w świat szukać szczęścia i sławy. Nie zdobył ani jednego, ani drugiego, choć ponoć pół Europy zjeździł na swoim wysłużonym rumaku, odziany w zbroję, co pradzia-dowi jeszcze pod Grunwaldem służyła. Wreszcie Radosław zawitał do Krakowa, gdzie świetni rycerze z całego kraju gotowali się do wielkiego turnieju ry-cerskiego. Nasz bohater również marzył o zdobyciu

nagrody z rąk królewskich, lecz z ubogim rycerzem na wychudzonej szkapinie żaden rycerz zmierzyć się nie chciał. Walczył więc rycerz Kmita na wawelskim dziedzińcu jeno z niedźwiedziem i sforą wilków, a choć odniósł zwycięstwo, opłacił je ciężkimi ranami. Z pewnością cierpienia jego osłodziła nagroda królew-ska, ale nie tylko ona, bo oprócz królewskiego medyka gojenia się ran troskliwie doglądała jedna z dwórek królowej. Uroda i dobroć Bonery, bo tak zwała się owa panienka, głęboko zapadła w serce rycerza, a Bonera odwzajemniała uczucia rycerza. Niestety – Radosław nie mógł nawet marzyć o poślubieniu ukochanej. Jej ojciec, bogaty krakowski bankier nie tylko nie zgodził się na ślub, ale dla pewności wywiózł córkę do pałacu w podkrakowskich Balicach i strzec jej pilnie przykazał służbie. Rycerz Radosław zdążył jedynie pożegnać ukochaną i wręczyć jej pocztowego gołębia z prośbą, by przesłała tą drogą rycerzowi wiadomość, gdyby kiedyś zapragnęła jego widoku lub pomocy. Ze złamanym ser-cem powrócił teraz Radosław do Grodźca i codziennie spoglądał w niebo, oczekując znaku od ukochanej. Znak taki został rzeczywiście wysłany, lecz niestety – nie do-tarł do Grodźca! Gołębia rozszarpał królewski sokół, a list zakochanej Bonery trafił do rąk ojca bankiera, który kazał podwoić straże przy córce. Nie doczekawszy się wiadomości od ukochanej, rycerz Kmita, zżerany przez tęsknotę, wyruszył jednak w drogę do Krakowa. Ba, udało mu się nawet zmylić straże i porwać ukochaną… Umykając przed pościgiem, gdy już nie było żadnej nadziei ratunku, rycerz skierował rumaka na skalisty brzeg Rudawy. Na moment wierzchowiec zawisł w powietrzu, a potem runął w spienione fale wraz z rycerzem i jego ukochaną… Odtąd w księżycowe noce na murach otaczających Grodziec widać czasem cień rumaka, na którego grzbiecie majaczą dwie nie-wyraźne, splecione w uścisku zjawy rycerza Kmity i wiernej Bonery.

4956 Obszerne wspomnienia zamieszkującego po II wojnie światowej w Niemczech Siegfrieda Berndta można znaleźć na portalu

internetowym Zagrodna.

RoZDZIAł V

Czasy współczesne

W1. Osadnicy i ich problemy

lutym 1945 roku Niemcy wycofali się ostatecznie kolejno z Legnicy, Złotoryi, Chojnowa i przylegających do nich gmin. Jeszcze pod koniec stycznia 1945 r.

władze niemieckie nakazały ewakuację ludności niemieckiej Dolnego Śląska na zachód. Za zlekcewa-żenie zarządzenia groziła kara śmierci, lecz ludność nie kwapiła się do porzucania domów i mienia, często więc po kilku dniach czy tygodniach tułaczki i po wycofaniu się wojsk niemieckich powracała do rodzinnych stron. Tak jak rodzina Siegfrieda Bernd-ta, mieszkająca w Za grodnie: moment przełomowy nastąpił w osobistym życiu wszystkich mieszkańców Adelsdorf dnia 10 lutego 1945. Nic już nie było takie jak wcześniej, wojna przyszła do nas. W ucieczce wozem i końmi przed Rosjanami rodzice moi i ja o 9:30 straciliśmy dom i gospodarstwo i naszą rodzinną wieś. Byliśmy bez ojczyzny i częścią ulicy. Nie chcieliśmy w to uwierzyć. Przybyliśmy po końcu wojny z powrotem do ojczyzny. Gdy przybywały pierwsze polskie rodziny do Zagrodna, mieliśmy wciąż nadzieję, że zostanie przyznane nam prawo do pozostania56. Podobnie myślały dziesiątki tysięcy niemieckich rodzin. Ale za kulisami ostatniej odsło-ny dogorywającego teatru wojny toczyły się targi

o nowe granice w Europie Środkowej. Jeszcze zanim zawarty został Układ Poczdamski (2 VIII 1945 r.) i zwycięskie mocarstwa zaakceptowały formalnie plan osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych, władze polskie w czerwcu 1945 roku zaplanowały osiedlenie do 1 sierpnia 1945 r. około 2,5 mln Polaków, głównie z kresów wschodnich, czyli, jak się powszechnie mówiło, „zza Buga”. Podobnie jak wysiedlanych Niemców, ich również nikt nie pytał, czy chcą opu-ścić rodzinne strony i przenieść się „na zachód”. Osadnicy z kresów wschodnich II Rzeczypospolitej nie stanowili jednak większości ludności osiedleńczej na Ziemiach Zachodnich i Północnych – według statystyk, stanowili oni zaledwie 34% ogółu osadni-ków. Na przejmowanych przez administrację polską terenach osiedlali się co najmniej równie licznie osadnicy z Polski centralnej, a ponadto osadnicy woj-skowi, ludność powracająca z robót przymusowych w Niemczech, reemigranci z Francji, Belgii i Ju-gosławii, a w niedługim czasie (w ramach akcji „Wisła”) także deportowani z okolic Nowego Sącza Łemkowie.

Na teren gminy Zagrodno pierwsi osadnicy dotarli już latem 1945 roku. Byli to głównie prze-

5057 Cytowany fragment pochodzi z wystąpienia wójta Mieczysława Słoniny podczas Uroczystej Sesji Rady Gminy

w Zagrodnie, poświęconej 50. rocznicy osadnictwa na Ziemi Złotoryjskiej która odbyła się 25 listopada 1995 r. 58 S. Dąbrowski, Migracje i osadnictwo na Dolnym Śląsku w latach 1945-1948, op. cit. str. 102-103.59 Ze wspomnień Siegfrieda Berndta, op. cit.

aby z bagażem ręcznym i małym wózkiem pojawić się na placu zbiórki. Na pieszo, w towarzystwie milicji szło się w kierunku granicy do Gőrlitz. Ja sam przeżyłem taki marsz na pieszo razem z moją mamą do Zebrzydowej, to jest około 20 kilometrów przed Gőrlitz, aż pobity pozosta-łem leżąc na poboczu drogi. Po 4 tygodniach mogłem znów chodzić, wtedy wróciliśmy znów do Adelsdorf. Do sierpnia 1945 musieli mieszkańcy Adelsdorf przeżyć trzy takie marsze wypędzenia. Policzyłem w sierpniu 1945 jeszcze 17 niemieckich mieszkańców w Adelsdorf59.

Siegfried Berndt wspomina, że szefem komen-dantury rosyjskiej był Krauczenko (Krautschenko), który rezydował w Uniejowicach, a do raportu do sztabu armii jeździł regularnie w pańskim powozie do Modelkowic. Świta komendanta lubiła „postraszyć” polską milicję, rezydującą w Villa Wilde w Zagrod-nie, strzelając z pistoletów ponad siedzibą poste-runku milicji. Berndt pamięta także, że na polecenie milicji wraz z kolegą szkolnym Lotharem musiał zamalowywać niemieckie napisy na budynkach użyteczności publicznej. Osadnicy, w przeciwień-stwie do Rosjan i milicji, nie demonstrowali wrogości przeciwko ludności niemieckiej. Większość polskich rolników rozumiała nasz los, ponieważ oni sami zostali przesiedleni przez Rosjan. Sam widziałem, że część tych rolników przybywając do Zagrodna mogła zabrać ze sobą tylko to co najpotrzebniejsze. W każdym przypadku mieli ze sobą małe ilości gryki, prosa, konopi i lnu. Często mieli przy sobie kołowrotek.

Jak zaznaczyłam na wstępie, w Zagrodnie wyco-fujący się Niemcy pozostawili zrabowane z Biblioteki Narodowej, Ossolineum i innych polskich bibliotek książki i rękopisy. Szczęśliwym trafem wieść o tym dotarła do Warszawy gdzieś w początkach lata 1945, jak wspomina Bogdan Horodyski, jeden z bibliotekarzy którzy przyjechali do Adelina sprawdzić na miejscu powtarzające się w sferach bibliotecznych mętne a upo-

siedleńcy z kresów: województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego, zamieszkujący między innymi w pobliżu Lwowa, historycznego Zbaraża, sąsiedniego powiatowego miasta Buczacz i w okolicach Barysza. Na podstawie zapisów w księgach meldunkowych, według granic gminy z lat 1945-1947 znajdujących się w archiwum Urzędu Gminy w Za-grodnie, w 1947 roku zamieszkiwało gminę 3 631 osób, z tego 3 321 Polaków i jeszcze 310 Niemców. Osiedleńcy byli przeważnie przesiedleńcami ze wschodu – 2 087 osób, głównie z okolic Lwowa oraz nieliczne rodziny z Wileńszczyzny. Z Centralnej Polski – 249 osób, głów-nie z woj. kieleckiego, w mniejszym stopniu z płockiego i radomskiego. Z zachodu – 105 osób, głównie z Niemiec i Francji57. Wśród ludności niemieckiej znajdowało się osiem rodzin autochtonów – łącznie 28 osób (niektórzy mieszkają w gminie do dziś). Zachował się też raport statystyczny, który sporządził ówczesny wójt gminy Zagrodno Stanisław Schoen w 1948 roku. Wówczas gminę zamieszkiwało 3 910 osób, w tym 1 886 mężczyzn i 2 024 kobiet.

Osadnicy na zajmowanych gospodarstwach czuli się źle i obco. Nie poprawiała im samopoczucia ani obecność wystraszonych rodzin niemieckich, ani wszechwładnych radzieckich komendantur wo-jennych. Komendanci wojenni i podlegające im służby zajmowały się też przygotowaniem i ekspediowaniem transportów do Związku Radzieckiego z tzw. „dobrem trofiejnym”. W zależnoś c i od tego jak pozwalały na to środki transportowe, wywożono do Związku Radzieckiego wszelkie dobra ruchome, przede wszystkim zaś urządzenia przemysłowe, maszyny rolnicze, dzieła sztuki, meble, wy-posażenie pałaców i zamków. Inwentarz żywy (bydło, ko-nie, owce) pędzony był tabunami przez Polskę na wschód58. Rodzina Berndtów ciągle liczyła na to, że pozostanie w rodzinnej wsi, ale były to nadzieje złudne. Prawa wojny są nieubłagane. Dostawało się 2 godziny czasu

51

Dopiero po zakrapianym przyjęciu Rosjanin zgodził się podpisać wydanie zbiorów, które znajdowały się w poroz-bijanych skrzyniach obok porozrzucanych numizmatów. Krótko potem członkowie ekspedycji zostali zawiadomieni przez wójta, że na polach nieopodal folwarku leżą perga-miny oraz powyrywane karty z rękopisów i starodruków, które żołnierze sowieccy używali do celów „sanitarnych”. Przy latrynach oraz w okolicznych dołach znajdowano m.in. edykty królewskie, z miejsca czyszczone z wszel-kiego brudu. Stosunkowo trudno było ustalić dokładnie, w którym z budynków złożono zbiory. Z analizy relacji świadków, jak i źródeł historycznych wynika, że owym opisywanym miejscem był dawny folwark Nieder- Adels-dorf (Dolne Zagrodno) należący w 1945 roku do hrabiów von Pfeil60.

Osadnicy, zwłaszcza przesiedleni z kresów wschodnich, nie byli pewni swego dalszego losu. Ale zbliżała się jesień. Trzeba było zaorać i obsiać pola. Dużą pomocą dla rolników była rozpoczęta jesienią 1945 roku akcja pomocy UNRRA. W ramach pomocy amerykańskiego rządu rolnicy otrzymywali konie, bydło, ziarno na siew, narzędzia i maszyny rolnicze, co umożliwiało im zagospodarowanie się.

Pilne było otwarcie szkół dla dzieci polskich, ale chociaż nie było problemu z siedzibą szkoły, brako-wało nauczycieli, podręczników i podstawowych po-mocy dydaktycznych. Powstanie pierwszej w gminie szkoły wiąże się z datą 28 listopada 1945 roku, gdy „obowiązki służbowe” nauczyciela w Uniejowicach przyjęła pani Helena Szalay. Szkoła w Uniejowicach została otwarta jako pierwsza w gminie. W 1946 roku szkoły na terenie gminy powstawały dosłow-nie jak grzyby po deszczu – praktycznie co miesiąc otwierana była kolejna szkoła! Zapisy uczniów do Szkoły Podstawowej w Zagrodnie przeprowadzone zostały 15 i 16 stycznia 1946 roku. 17 stycznia 1946 roku szkoła w Zagrodnie rozpoczęła już naukę, choć

rczywe pogłoski, które były aż tak precyzyjne, że kazały książek tych szukać w spichrzach i stajniach folwarku hrabiego von Pfeil. Pierwsza wyprawa bibliotekarzy na Dolny Śląsk była bardzo owocna: w Legnicy odnale-ziono aż 240 skrzyń zawierających książki należące do warszawskiej Biblioteki Publicznej. Następna wyprawa, już do samego Adelina, czyli Zagrodna, wyruszyła ze stolicy 10 sierpnia 1945 roku. Wkrótce bibliotekarzy warszawskich wspomogli ich koledzy z Krakowa – według relacji Bogdana Horodyskiego obie ekspedycje, nie wyłączając szoferów, liczące „w czasie najgorętszej pracy” nawet pięćdziesiąt osób, pracowały do 26 sierpnia, a plonem ich ciężkiej i ofiarnej pracy był transport, który zapełnił (wraz z księgozbiorami odnalezionymi w Legnicy) aż osiem wagonów kolejowych.

Owym przypadkowym obserwatorom zawdzię-czamy garść ciekawych notatek na temat gminy i or-ganizującego się na nowo życia. Być może wiadomości do Warszawy dotarły po tym, jak do władz gromadzkich w Zagrodnie ludność zaczęła na przełomie maja i czerwca 1945 roku przynosić egzemplarze polskich książek (…) Po przyjeździe do Zagrodna okazało się, że ludności polskiej było jeszcze niewiele, a obecna była zastraszona przez kwaterujących w folwarkach żołnierzy sowieckich. Kościół był splądrowany, a wewnątrz znajdował się namalowa-ny farbą napis: Zdies byli Ruskie. Miejscowa ludność w ogóle nie orientowała się o przechowywanych w Zagrodnie zbiorach. O sytuacji w Adelinie zdał re-lację szefowi ekspedycji Świerkowskiemu ówczesny wójt Jan Krowicki, który przyjechał z Kresów, gdzie wcześniej w jednej z wsi także pełnił funkcję wójta. Sowietów w folwarku dworskim było jedynie kilku i nie interesowali się zbiorami. Dowodzący nimi oficer rosyjski nie chciał się zgodzić na oddanie zbiorów. Per-traktował z nim osobiście Świerkowski, który zastosował sprawdzoną już „taktykę negocjacyjną” opartą o bimber.

60 M. Olczak, Grodziec, op. cit. str. 72-73.

5261 Por. S. Zajączkowski, Nauczycielskie spółdzielnie księgarsko-papiernicze na Dolnym Śląsku, (w:) Szkice Legnickie, t. XXVI,

Legnica 2005.62 Tamże, str. 223-259.

Pełni zapału i energii zajmowali się wszystkim, od malowania klas i ustawiania ławek poczynając. Wy-kładając własne fundusze lub zaciągając pożyczki, zawiązywali spółdzielnie zajmujące się zaopatrze-niem szkół w najniezbędniejsze podręczniki oraz artykuły szkolne, a ponadto nawet wydawaniem lektur szkolnych. Jako jedna z kilkunastu nauczy-cielskich spółdzielni księgarsko-papierniczych na Dolnym Śląsku w pierwszych latach powojennych w kwietniu 1947 roku powstała Księgarnia Spółdzielcza w Złotoryi, która w 1948 roku liczyła 90 członków61. Celem działalności nauczycielskich spółdzielni księgarsko-papierniczych na Dolnym Śląsku i całym kraju stała się organizacja i prowadzenie usług zaspokajających potrzeby oświatowe uczącej się młodzieży (…) Nauczyciele, na podstawie obserwacji stanu ówczesnych zniszczeń mate-rialnych dóbr kultury i całkowitego braku polskich książek, zdawali sobie doskonale sprawę, jak dużego wysiłku muszą dokonać, aby odbudować to, co zniszczono i wnieść nasze, polskie elementy do rodzącego się szkolnictwa (…) Pod-stawy materialne, umożliwiające organizację spółdzielni jako placówek handlowych, nie obciążały państwowego budżetu. Początkowo, poza udziałami członkowskimi, fundusze spółdzielni zasilane były kredytami zaciąganymi u tychże członków, a następnie wspomagano je pożyczkami w bankach spółdzielczych. Społeczna, zespołowa praca o charakterze ekonomicznym wspierała organizacyjnie oraz metodycznie dydaktykę. Ciężka praca, przy brakach aprowizacyjnych, niedostatecznej komunikacji i znacz-nych migracjach ludnościowych, spełniała również ważną rolę integracyjną62.

Uniejowice były pierwszą wsią w gminie, zasie-dloną przez osadników (pierwszymi jej mieszkańca-mi byli pp. Frydryk i Kamiński). Z Kroniki szkolnej prowadzonej przy SP w Uniejowicach dowiadujemy się wielu szczegółów z życia wsi i organizacji na-

oficjalne otwarcie spóźnionego roku szkolnego i po-święcenie szkoły miało miejsce dopiero 26 i 27 stycz-nia. Poświęcenia szkoły dokonał ksiądz Józef Mróz, pierwszym kierownikiem szkoły została Paulina Dębicka. W lutym 1946 roku otwarta została Szkoła Podstawowa w Olszanicy. Liczyła 76 uczniów, uczących się w czterech oddziałach, kierowniczką szkoły została Maria Głowa. Szkoła mieściła się w budynku, w którym obecnie jest przedszkole. Ko-lejna Szkoła Podstawowa w gminie zorganizowana została w marcu 1946 roku w Brochocinie, pierwszą kierowniczka szkoły została Paulina Piotrowska. W Wojciechowie w 1946 roku w budynku nr 28, gdzie później mieścił się sklep, otwarta została szkoła, którą kierował Edward Kwapisz. Otwarcie Szkoły Podstawowej w Radziechowie nastąpiło wraz z rozpoczęciem roku szkolnego 1946/1947, a kierownictwo szkoły objął Michał Puciało. 13 kwiet-nia 1947 roku otwarta została Szkoła Podstawowa w Grodźcu, pierwszym kierownikiem szkoły został Mikołaj Kołosza, zachowała się także informacja o uroczystym poświęceniu budynku szkolnego przez księdza Mroza. W 1950 roku została otwarta szkoła w Modlikowicach, w budynku obok kościoła, a kierownikiem szkoły była Teodozja Idczak. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego 1959/60 otwarta została szkoła w Łukaszowie, kierowana przez Zofię Szczepan. Powstała także szkoła w Jadwisinie, kiero-wana przez Barbarę Janowską. Szkoły organizowane były przy ogromnym samozaparciu nauczycieli i z dużą pomocą rodziców.

Często zapominamy, jak wiele zawdzięczamy nauczycielom, którzy organizowali naukę w pierw-szych powojennych latach, gdy budynki szkolne były zdewastowane, dotkliwie odczuwalny był brak podręczników, lektur szkolnych, pomocy a nawet podstawowych artykułów piś mienniczych.

53

Fot. G. Spa³a

mieszkańców wsi i gminy wspierających inicjatywy oświatowe w Uniejowicach. Po Leopoldzie Łuka-szewiczu sołtysem Uniejowic został na początku 1946 roku pan Gowula. Po jego rezygnacji sołtysem Uniejowic został M. Koszelowski, a wiosną 1949 r. P. Szozda. Jak wynika z zapisków, szkoła w tej wsi zawsze mogła liczyć na rodziców. W maju 1949 roku szkoła w Uniejowicach zyskuje Komitet Opiekuńczy w osobach pracowników PGR w Zagrodnie: Józefa Opołczyńskiego, Teodora Kozara Bolesława Szczer-bika i Franciszki Płozowskiej.

17 lutego 1946 roku na zebraniu mieszkańców wsi podano do wiadomości, że uzyskany budynek, znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły prze-znaczony /zostanie/ częściowo na szkołę, gdzie odbywać się będzie nauka religii, a częściowo na czytelnię. Obrano zarząd czytelni w którego skład weszli ob. Łukaszewicz L. przewodniczący Wituszyński J. zastępca, Nachojewski P. sekretarz, Koma Stanisław skarbnik65. Kronikarka odno-towała, że jeden z mieszkańców wsi, pan Firlejczyk, złożył dar 400 złotych na rozwój czytelni, a oprócz tego zebrano około tysiąca złotych na cele związane z uczczeniem bohatera walk o niepodległość T. Ko-ściuszki. Z nastaniem wiosny budynek szkolny został wyremontowany z zewnątrz, wewnątrz naprawiony został piec i odmalowane dwie izby lekcyjne oraz korytarz. Pracą kierował Komitet Rodzicielski: Jan Frydryk, J. Szklarski i J. Młynarczyk.

Pierwszy rok szkolny w Uniejowicach zakoń-czyło 28 czerwca 1946 roku już 94 dzieci. Tylko sześcioro nie uzyskało promocji, a jedno dziecko nie było klasyfikowane. 51 dzieci otrzymało promocję do następnej klasy, a 36 przerobiło w ciągu roku materiał dwu klas. Mimo wakacji, nauczycielki pracowały z dziećmi, które miały gorsze wyniki w nauce. Nowy rok szkolny 3 września 1946 roku rozpoczęło 117 dzieci w klasach I – VII. Szkole przybyła trzecia

uczania. Anonimowi autorzy kroniki (pierwszymi zapewne były nauczycielka i kierowniczka szkoły Helena Szalay i jej następczyni Maria Misztal) prowa-dzą zapiski w formie pamiętnika i dostarczają wielu informacji o ludziach i problemach, jakie trzeba było rozwiązywać. Tu należy dodać, że szkoła zaczęła funkcjonować tak szybko tylko dlatego, iż z pomocą nauczycielce pospieszyli osadnicy. Szkołę odebrano w możliwym stanie. Główniejszy remont przeprowadził sołtys gromady ob. Łukaszewicz Leopold, on również postarał się o opał dla szkoły i gorliwie wspólnie z tut. ludnością zajął się zaopatrzeniem mieszkania nauczyciela w niezbędne meble (…) Sprzęty szkolne – ławki, tablice, katedrę zastano na miejscu: niezbyt wybredne, ale są. Brak krzeseł i stołów uzupełni się w krótkim czasie. Pomocy naukowych nie posiada szkoła żadnych. Na razie zajęto się sprawami najpotrzebniejszymi, a to: wstawiono zamki, których brakowało, podorabiano klucze, przeprowadzono naprawę przewodów elektrycznych, przyprowadzono do porządku budynek szkolny wewnątrz oraz cały teren szkolny63. Tempo prac było szybkie, bo już 1 i 2 grud-nia 1945 roku przeprowadzono nabór uczniów. Po sprawdzeniu wiadomości przydzielono dzieci do odpo-wiednich klas. Ogółem zapisanych 64 – z tego I. 27, II. 18, III. 13, IV. 6. Dnia 4 grudnia 1945 roku rozpoczęto regularną naukę. Praca ciężka, wiadomości dzieci mini-malne – nie dziwota, wojna – język okropny. Czas feryj świątecznych przeznaczono na naukę – czas spóźniony, braki znaczne, intensywna praca może wyda kiedyś owoce. Komitet Rodzicielski dogląda szkoły i nauczyciela (…) Z dniem 23. I 1946 objęła obowiązki służbowe naucz. ob. Misztal M. Praca obecnie postąpi naprzód – dziecięta nasze podążają też naprzód. Łączone oddziały znikną, a to ulga znaczna64.

W Kronice szkolnej wymieniane są nazwiska pierwszych sołtysów Uniejowic, pierwszych wój-tów Zagrodna, powiatowych inspektorów oświaty,

63 Por. Kronika szkolna, własność SP w Uniejowicach, L: 6.Dz. II.64 Tamże.65 Tamże.

54

nauczycielka, Maria Nycz (jak się wydaje, wkrótce wyszła za mąż i zmieniła nazwisko na Tokarz), a we wsi zmienił się sołtys. Od 6 grudnia 1946 roku nauczycielkom przybyła nowa praca – wieczorowy kurs nauki czytania i pisania dla dorosłych mieszkań-ców wsi. Kurs zakończył się 30 kwietnia 1947 roku, w tym czasie nastąpiła znów zmiana na stanowisku sołtysa – został nim J. Młynarczyk.

Z zapisków nauczycielek widać, że w szkole dalej bieda – brak oliwy dla zaprawienia podłóg utrudnia utrzymanie ich w czystości, brak tablic dla dwu klas, w sali nauki religii wybite okna zasłonięte są tekturą. Pomogli znów rodzice. Ludność na usilne błagania zlitowała się i ofiarowała kilka szyb.

Kronika odnotowuje też zbrodnię, która wstrzą-snęła mieszkańcami Uniejowic. W nocy z 19 na 20 grudnia 1947 roku na dom jednego z mieszkańców na-padli dwaj pijani osobnicy mordując trzyletnią dziewczynkę i raniąc śmiertelnie jej matkę, która w kilka dni zmarła. Zamordowane to matka i siostra ucznia tut. szkoły. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywarła ta makabryczna wieść na mieszkańcach gromady. Polak morduje Polaka66.

Rodzice uczniów w gminie wspierają nie tylko nowo powstałe i borykające się z brakiem najnie-zbędniejszych pomocy naukowych szkoły, ale także czytelnie, stanowiące zalążek bibliotek i świetlice wiejskie. Książki do czytelni zakupuje się za pienią-dze zebrane przez rodziców i dzieci. Zachowała się wzmianka, że w czerwcu 1948 roku dzieci z klas V i VI SP w Uniejowicach zakupiły za zebrane w kla-sach pieniądze do szkolnej biblioteki jedną książkę za 480 złotych i sześć książeczek po 15 złotych… Szkoła prowadzi też zbiórkę pieniędzy na zakup radia, ale rodzice tym razem nie sypią groszem, tłumacząc się brakiem pieniędzy. I nie była to zapewne czcza wymówka, gdyż w okresie kolektywizacji rolnictwa na wsi polskiej nie żyło się łatwo.

Mimo zakończenia wojny, Armia Czerwona nie zamierzała opuszczać tutejszych ziem. W najgorszej sytuacji znalazła się Legnica, gdzie Rosjanie zajęli centrum miasta i najładniejszą dzielnicę – Tarninów. Oprócz stacjonującego w Legnicy dowództwa Pół-nocnej Grupy Wojsk Radzieckich (PGWAR), koszar i lotniska w Legnicy, Rosjanie posiadali szereg baz na terenie Dolnego Śląska, w tym również wydzielone i niedostępne dla mieszkańców gminy lotnisko w Łu-kaszowie. Lotnisko służyło śmigłowcom rosyjskim, a gmina przejęła je dopiero w 1992 roku67.

66 Tamże.67 Teren po byłym lotnisku zajmuje 300 ha terenu rolniczego. Teren ten jest częściowo uzbrojony. Jego część o powierzchni 29 ha

ma utwardzoną nawierzchnię, doprowadzoną energię elektryczną o dużej mocy, wodę i kanalizację. Po roku 1992 rozważano kilka koncepcji zagospodarowania tego terenu, z których radni wybrali pomysł utworzenia w Łukaszowie Gminnej Strefy Ekono-micznej.

Dzieci ze Szkoly Podstawowej w Uniejowicach

5568 Wystąpienie wójta Mieczysława Słoniny z 25 listopada 1995 r (op. cit).69 Według wspomnień bibliotekarzy w monografii M. Olczaka „Grodziec” w sierpniu 1945 roku wójtem Zagrodna był Jan Krowicki.70 Zarówno daty, jak kolejność sprawowania stanowisk wójtów opracowane zostały na podstawie Kroniki szkolnej SP w Uniejowi-

cach. 71 Por. Wystąpienie wójta M. Słoniny… op. cit.

1945 roku utworzono w Złotoryi sta-rostwo powiatowe i powiat złotoryjski. Powiat złotoryjski stanowił Obwód 31 w podziale Dolnego Śląska. W skład powiatu weszły miasta: Złotoryja, Choj-

nów i Świerzawa oraz sześć gmin: Krzywa, Nowy Kościół, Pielgrzymka, Rząśnik, Strupice i Zagrodno. Pełnomocnikiem Rządu do tworzenia polskiej ad-ministracji w powiecie złotoryjskim został Antoni Skowron (1VI 1945 – XII 1945), a po nim Franciszek Herbut (I 1946-17 IV 1946), pierwszymi zaś starosta-mi powiatu byli Franciszek Barski (19 IV 1946- IX 1946) i Zygmunt Jaśkiewicz (X 1946 – 30 VI 1949). Stanowisko pierwszego inspektora szkolnego w po - wiecie złotoryjskim objął Jan Stępień (pełnił on tę funkcję przez kilka lat, z przerwą od maja 1946 roku do lata 1949 roku, gdy inspektorem oświaty był Sta-nisław Król, a po nim Franciszek Reda).

W 1945 r. ludność powiatu wynosiła około 27 tysięcy osób. Tuż po wojnie Zagrodno nosiło przez blisko rok wdzięczną nazwę Adelin, a obszar administracyjny gminy obejmował wsie: Zagrodno (Adelin), Uniejowice (Liszkowice), Modlikowice (Modelkowice), Olszanicę (Adamów), Nową Wieś Złotoryjską, Osetnicę (Kamie-nica), Jadwisin, Pyskowice (Pyzowice), Radziechów, Łukaszów (Mydlinki) i Brochocin. Skoro o zmienianiu nazw miejscowości mowa, nie od rzeczy będzie przy-pomnieć, że Złotoryja nosiła po zakończeniu II wojny światowej nazwę Złota Góra, zmienioną następnie na Złotoria.

W pierwszych latach powojennych wójtowie w gminie byli zmieniani niczym przysłowiowe rękawiczki i obecnie bardzo trudno jest odtworzyć ich kolejność. Według informacji zebranych przez

2. Lata odbudowy

Wobecnego wójta, Mieczysława Słoninę, pierwszym wójtem został Kazimierz Mazurek. Kolejnymi wójtami i przewodniczącymi gromadzkich rad narodowych byli panowie: Walasek, Badiusza, Speiser, Dziedzic, Radzisz, Czajkowski, Bartkiewicz, Krowicki, Blachura, Turkiewicz, Haremza, Wozowczyk, Bigos, Jas, Szklarczyk, Dziadek, Schoen, Duszyński, Karst, Wozowczyk, Gola, Hadała, Kunecki, Jaszczuk i najdłużej sprawujący funkcję prze-wodniczącego Prezydium GRN pan Ludwik Kotylak. Przyznać należy, że brakuje nam kilku nazwisk. Natomiast naczelnikami gminy w Zagrodnie byli w kolejności pano-wie: Wołoszczuk, Radomski, Wozowczyk, Siwakowski, Ka-sprzak, a przewodniczącymi GR byli Józef Blacha, Edward Pląskowski, Eugeniusz Sowa i Michał Baranowski68.

Z kolei według notatek nauczycielki Heleny Szalay pierwszym wójtem gminy został Piotr Wala-sek69. We wrześniu 1946 roku wójtem gminy został K. Mazurek, a już wiosną 1947 roku zastąpił go p. Badiusz. W listopadzie 1947 roku wójtem został pan Czajkowski, który także długo się nie nawójtował, gdyż już wiosną (prawdopodobnie w kwietniu 1948 roku) tymczasowym (?) wójtem zostaje Stanisław Schoen, a 17 maja 1948 roku – Marian Speiser. I ten wójt sprawował swoją funkcję bardzo krótko, gdyż zmarł 14 lipca 1948 roku. Wójt Władysław Dziedzic rządził gminą chyba również tymczasowo, bo we wrześniu 1949 roku (a może nawet wcześniej) stano-wisko wójta piastował Tadeusz Blachur70.

Działalność władz gminnych to przede wszystkim zasiedlenia opuszczonych przez Niemców gospodarstw rolnych, udzielanie pomocy w zagospodarowaniu, a następnie organizacja życia społecznego, szkolnictwa, życia kulturalnego, oświaty rolniczej. Powoływano różne komitety, np. komitet pomocy w odbudowie Warszawy czy wiejskie pogotowie energetyczne (w każdej wsi typowano osobę, która cokolwiek znała się na elektryczności by mogła świadczyć pierwszą pomoc energetyczną lub poradę)71.

5672 Por. K. Pudło, Zasiedlanie Dolnego Śląska, Rocznik Dolnośląski, t. IX. 73 Wystąpienie wójta M. Słoniny… op. cit.

Ksiądz Mróz przybył do Zagrodna pod koniec 1945 roku, gdyż już na Boże Narodzenie odpra-wił dla osadników uroczystą Mszę Św. Parafia obejmowała wsie Zagrodno, Brochocin, Olszanicę, Grodziec, Radziechów, Modlikowice i Wojcieszyn. Zdaje się jednak, że w pierwszych latach osadnic-twa ks. Mróz obejmował opieką duszpasterską obszar wykraczający poza teren swojej parafii. W 1954 roku wieś Radziechów została przypisana do parafii Okmiany, natomiast we wrześniu 1958 roku powstała parafia w Modlikowicach, która objęła zasięgiem także Wojciechów, Jadwisin i Osetnicę. Proboszczem parafii został ks. Henryk Ćwikowski. Od 1970 roku odrębną parafię stanowi Olszanica, do której należy Grodziec (wikariat w Olszanicy ustanowiono wcześniej, bo w roku 1967).

W gminie już 17 lipca 1945 roku zaczyna funkcjono-wać Poczta Polska, jej naczelnikiem zostaje pan Leonard Łupkowski. Pierwsza przesyłka pocztowa nadeszła w roku 1947 z pociągu relacji Złotoryja – Chojnów (…) 10 lipca 1946 roku powstaje Związek Samopomocy Chłopskiej z sie-dzibą w Uniejowicach. Prezesem zostaje pan Michał Flak. 28 lipca 1948 roku spółdzielnia zostaje przeniesiona do Za-grodna, a zarząd stanowią Leopold Łukaszewicz, Klemens Bajoński, Henryk Konikiewicz, Marian Wójcicki i Alojzy Jankowski. W czerwcu 1947 r. powstaje Bank Spółdzielczy w Złotoryi, który w dwa lata później otwiera w Zagrodnie punkt kasowy. Pierwszym kasjerem był pan Henryk Ko-nikiewicz73. W skład zarządu BS wchodzili Zygmunt Szlachciak, Franciszek Milczarek i Józef Jasek. Punkt kasowy BS w Zagrodnie, czynny od 1949 roku, mie-ścił się w budynku znajdującym się przy plebanii (obecnie jest to budynek szkolny). Pierwszym skle-pem, jaki powstał w gminie, był sklep wielobranżowy w Zagrodnie. Sklep zorganizował miejscowy „GS” na placu przy obecnym ośrodku kultury, a pierw-szym kierownikiem sklepu był Michał Flak.

Wydaje się, że zmieniający się nader często wójtowie niewiele mogli zdziałać przez krótki czas urzędowania. A pilnych spraw, które wymagały pomocy władz nie ubywało. Na całym Dolnym Śląsku podczas wojny zniszczone zostały nie tylko miasta i zakłady przemysłowe, ale także tereny wiejskie i pola uprawne: według statystyk w ruinie znajdowała się połowa mostów, ¼ dróg bitych, 70% torów kolejowych, ponad 30% zabudowań wiejskich. Także w 30% zaminowane lub pocięte okopami były pola, pogłowie koni zmniejszyło się o 80% procent, bydła o 85%, a trzody chlewnej aż o 98%72. Według pierwszego spisu rolnego w gminie Zagrodno, przeprowadzonego w 1946 roku, w całej gminie było 27 koni, 87 sztuk bydła i 143 sztuki trzody chlewnej. W tym samym roku budżet gminy Adelin zamykał się kwotą 349 162 złotych, z czego na naprawę dróg przeznaczono 194 925 złotych, a 15 tys. zł – na opiekę społeczną.

Po trzech latach pionierskiej pracy Helena Szalay składa podanie o przeniesienie i opuszcza gminę Zagrodno. Po niej kierowniczką SP w Uniejowicach zostaje dotychczasowa nauczycielka Maria Misztal. W Szkole Podstawowej w Zagrodnie w 1948 roku przeprowadzono remont i nawet zainstalowano centralne ogrzewanie.

W 1960 roku nową szkołę otrzymała Olszanica Osiedle. Istniejąca we wsi od 1946 roku szkoła była za mała, by pomieścić uczniów i do 1980 roku w Olsza-nicy istniały dwie szkoły podstawowe. Szkoła Pod-stawowa na Osiedlu znana jest poza gminą między innymi z powodu bardzo ciekawej Izby Pamięci, która powstała w latach 70. a harcerze – uczniowie szkoły z dużym zaangażowaniem zgromadzili eksponaty do szkolnego „muzeum”.

Pierwszym proboszczem Parafii Rzymsko-katolickiej w Zagrodnie był ksiądz Józef Mróz.

57

roztopy. Wezbrana fala zalała drogi, pozrywała mosty, podtopiła wiele budynków. Wiosną 1948 roku mieszkańcy gminy brali udział w ogólnopol-skiej akcji – święcie sadzenia drzewek, a 1 maja tego roku w Zagrodnie uroczyście obchodzono Święto Pracy i Święto Oświaty. Na uroczys tości w Złotoryi dzieci szkolne z gminy Zagrodno wyjeżdżają… furmankami, których użyczyli rodzice. W Zagrod-nie organizowane są także imprezy kulturalne i sportowe. W „biegach narodowych” bierze udział młodzież i dziatwa szkolna. Młodzież wyjeżdża także na obchody Święta Ludowego do Legnicy i na pierwsze krajoznawcze wycieczki szkolne. W ramach wycieczek szkolnych dzieci zwiedzały Dolny Śląsk (pierwsze wycieczki organizowano do Jeleniej Góry i Cieplic). Były także dalsze wyjazdy – np. do Warszawy, Gdańska i Gdyni. W czerwcu roku 1964 wydarzeniem szkolnym w gminie była wycieczka do Czechosłowacji, którą zorganizował, mimo wielu przeszkód nauczyciel Radziejewski ze SP w Grodźcu. Na wycieczkę pojechały dzieci starszych klas ze szkół w Zagrodnie, Grodźcu i Uniejowicach. W tamtych latach dla większości uczestników wycieczki był to pierwszy w życiu wyjazd zagraniczny.

W gminie nie powstają zakłady przemysłowe. Jedyny wyjątek stanowi Upadowa Grodziec, nale-żąca do Zakładów Górniczych „Konrad” w Iwinach. Prace nad odwodnieniem kopalni i uruchomieniem wydobycia rozpoczęły się w 1950 roku, w 1953 roku wydobyto pierwsze tony rudy miedzi, lecz do peł-nej zdolności eksploatacyjnej kopalnia dochodziła jeszcze przez szereg lat, praktycznie do roku 1958. W obszarze Grodziec ruda była relatywnie uboga (od 0,6 do 0,98% miedzi w rudzie, podczas gdy w ob-szarze Lubichów ruda zawierała 0.95-1,2% miedzi). Zakłady Górnicze „Konrad” rozrastały się jednak,

Początkowo Urząd Pocztowy w Zagrodnie obsłu-giwał także wsie Uniejowice i Kolonia, Modlikowice, Wojciechów i Jadwisin. Od roku 1949 funkcjono-wał Urząd Pocztowy w Olszanicy, zachowała się informacja, że w 1953 roku jego naczelnikiem była Genowefa Wójcicka. Urząd Pocztowy w Brochocinie otwarty został w 1951 roku, a jego naczelnikiem był Tomasz Stanowski.

Zanim powstał ośrodek zdrowia, pomocy me-dycznej w gminie udzielała felczerka Jadwiga Turek. Punkt felczerski mieścił się w Zagrodnie najpierw w domu Stefanii Gorczyca (od 1953 do 1958 roku), a następnie u p. Samborskich (do 1963 roku). W la-tach 1953-1958 funkcjonował także punkt felczerski w budynku zajmowanym obecnie przez policję, a przez kilka powojennych lat felczer przyjmo-wał również w Radziechowie. Ośrodek Zdrowia w Zagrodnie powstał w 1963 roku i mieścił się w budynku obok plebanii do 1984 roku. 22 lipca 1984 roku uroczyście otwarto Gminny Ośrodek Zdrowia w Zagrodnie.

Zarządy gmin, działające w oparciu o dekret PKWN o samorządzie terytorialnym74 z listopada 1944 roku i powoływane przez Gminne Rady Naro-dowe zostały rozwiązane w 1950 roku. Także w 1950 roku zniesiono starostwa, a organami władzy szczebla powiatowego stały się Powiatowe Rady Narodowe. W 1954 roku na terenie gminy powstały trzy Gromadz-kie Rady Narodowe: w Zagrodnie, Radziechowie i Bro - chocinie. W tym roku powstaje także Rolnicza Spół-dzielnia Produkcyjna w Zagrodnie, której przewod-niczącym został Michał Szelepajło. Spółdzielnia pro-dukcyjna funkcjonowała trzy lata i została rozwiązana w 1957 roku, podobnie jak większość spółdzielni utwo-rzonych w kraju w ramach kolektywizacji rolnictwa.

W połowie marca 1947 roku teren gminy Zagrod-no nawiedziła powódź, wywołana przez wiosenne

74 Dekret PKWN z 23 listopada 1944 o organizacji i zakresie działania samorządu terytorialnego za podstawową jednostkę samo-rządu terytorialnego przyjmował gminy, kierowane przez wójtów i zarządy gminy. Przyjęta 20 marca 1950 r. ustawa o terenowych organach jednolitej władzy państwowej zlikwidowała zarządy gmin powoływane przez gminne rady narodowe, natomiast ustawa z 25 listopada 1954 r. o reformie podziału administracyjnego państwa i powołaniu gromadzkich rad narodowych stanowiła pod-stawę prawną podziału gmin na mniejsze jednostki administracyjne (gromady).

5875 Tamże.

dzięki pomocy komitetów rodzicielskich, wzbogaci-ły się również o aparaty radiowe, które w tamtych czasach były takim oknem na świat, jak dziś Internet. Absolwenci szkół podstawowych w znacznej mierze kontynuowali naukę w szkołach średnich. W 1952 powstało LO w Złotoryi, co znacznie ułatwiało zdolnej młodzieży dalszą edukację. W 1956 roku w Za-grodnie powstaje Komitet Odbudowy Domu Ludo-wego w Zagrodnie i… łaźnia publiczna: zorganizo-wano łaźnie publiczną i aby zachęcić do korzystania z niej, w dniach 28 i 29 kwietnia kąpiel była bezpłatna75.

Pierwszy posterunek Milicji Obywatelskiej mieścił się w tym samym budynku, co obecnie. Po kilku la-tach posterunek przeniesiono do budynku, w którym obecnie znajduje się Urząd Gminy, po czym nastą-piła kolejna przeprowadzka – do dawnej siedziby. Pierwszymi milicjantami w gminie byli Władysław Woźniak, Tadeusz Blachura, Ćwiok i Marchel.

W 1947 roku została założona Powiatowa Biblio-teka Publiczna w Złotoryi. Gminna Biblioteka Pu-bliczna w Zagrodnie powstaje w 1949 roku, jako jedna z dziewięciu bibliotek gminnych na terenie powiatu złotoryjskiego. Początkowo księgozbiór jest bardzo skromny, liczy zaledwie 290 woluminów i cała biblio-teka mieści się w jednym pokoju o powierzchni 20 m2 w budynku Gminnej Rady Narodowej. Bibliotekarką została Emilia Kawulka, w 1949 roku z biblioteki korzystało 117 czytelników. W 1962 roku biblioteka zostaje przeniesiona do Wiejskiego Domu Kultury w Zagrodnie. Tam otrzymuje lokal o powierzchni 66 m2, w którym znalazło się także miejsce na czy-telnię. Kierowniczką biblioteki zostaje Irena Lenarto-wicz, legitymująca się ukończoną średnią szkołą bi-bliotekarską. W następnym roku biblioteka liczy 3559 woluminów. Z księgozbioru korzysta 558 czytelni-ków, którzy w 1963 roku wypożyczyli 7748 książek. W 1970 roku z księgozbioru liczącego 6457 wolu-

w latach 60. dając zatrudnienie 3 300 pracownikom. Znaczna ich część rekrutowała się z mieszkańców gminy Zagrodno i Warta Bolesławiecka.

Przez kilka powojennych lat w Zagrodnie, jako siedzibie gminy, 1 Maja odbywają się pochody i akademie dla uczczenia Święta Pracy. Pierwsza po-łowa lat 50. upływa – jak w całym kraju – pod znakiem przeróżnych haseł i akcji, z których na przypomnienie zasługuje walka z analfabetyzmem. Kursy nauki czy-tania i pisania dla dorosłych organizowały wszystkie szkoły wiejskie. Przy szkołach wiejskich organizowane były także wieczorowe „podstawówki” dla dorosłych i kursy rolnicze. W październiku 1947 roku w gmi- nie powołany został Komitet do pomocy w odbudowie Szpitala Powiatowego w Złotoryi. W latach 50. szkoły,

Dzień seniora 1976

59

Gołąbek, Stefan Hałacha, Stanisław Janczyszyn (naj-lepszy napastnik), Michał Kamiński, Leszek Kaliciak, Henryk Kotylak, Jan Nahajewski, Czesław Tyburczy, Jan Wanat (najlepszy obrońca), Stanisław Zawiślak.

Pierwsze Kółko Rolnicze w Zagrodnie założone zostało 10 września 1961 roku przez 11 rolników, a wpisane do rejestru Stowarzyszeń i Związków zostało 30 września 1961 r. Początkowo KR dyspono-wało trzema ciągnikami i pługami, a w późniejszych latach zakupiło również kombajn. Prezesem KR zo-stał Marian Stokłosa, skarbnikiem Amelia Gasińska, sekretarzem – Kazimierz Tryszpiotr a członkami (oprócz wyżej wymienionych): Zygmunt Boradyn, Maria Boradyn, Ludwik Kobylak, Łucja Pietras, Anastazja Uroda, Piotr Szozda, Karolina Tryszpiotr i Czesław Tyburczy.

Pierwsze Koło Gospodyń Wiejskich powstało 16 maja 1951 roku w Olszanicy, z inicjatywy Cecylii Ro-bak a jego przewodniczącą została Paulina Bakalska. Kolejne koła zakładały panie: Zenobia Berezowska w Brochocinie (na przełomie roku 1961/1962), Maria Boradyn w Zagrodnie (1961/1962), Rozalia Brył-kowska w Uniejowicach (1961/1963), Julia Prokop w Grodźcu (1961/1963), Kazimiera Pogońska w Woj- ciechowie (1961/1963), Maria Mysłowska w Radziecho-wie, Maria Stęplowska w Łukaszowie, Helena Schoen w Modlikowicach i Maria Kulik w Jadwisinie (1969).

W latach 50. i jeszcze 60. kilkakrotnie życie co-dzienne dezorganizują wyjątkowo ostre zimy. Na przełomie 1953/54 roku z powodu silnych mrozów nawet nauka szkolna odbywała się nieregularnie. Sroga zima 1962/63, nazywana zimą stulecia, spa-raliżowała środki komunikacji, a za miecie śnieżne odcięły od świata pojedyncze wsie i osiedla. Przy mrozach dochodzących nawet do 36 stopni Celsjusza, awariach ciepłowni i elektrowni oraz braku wystar-czających zapasów opału nieczynne były urzędy,

minów korzysta już 759 czytelników. W 1994 roku Gminna Biblioteka Publiczna, wraz z filiami w Bro-chocinie, Olszanicy, Radziechowie i Uniejowicach liczy 35 976 woluminów i ma 1654 czytelników.

Filia biblioteczna w Brochocinie powstała w 1949 roku, jako punkt biblioteczny Powiatowej Biblioteki Publicznej w Złotoryi. Otrzymała wówczas 100 ksią-żek, mieściła się w pomieszczeniu o powierzchni 16 m2, a książki wypożyczała opłacana w formie ryczał-tu Faustyna Ejgird. Także jako filie PBP w Złotoryi funkcjonują początkowo biblioteki w Radziechowie (od 1955 r.) i Olszanicy (od 1966 r.) Bibliotekarzem w Radziechowie był wówczas Stanisław Cisakowski, a biblioteką w Olszanicy, mieszczącą się w domu prywatnym, zawiadywała Cecylia Robak.

W gminie powstawały organizacje społeczne. Jako pierwszy zorganizował się Związek Osadników Woj-skowych, którego pierwszym prezesem został p. Balik. W 1946 roku powstają jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, lecz oficjalna inauguracja OSP w Zagrodnie nastąpiła w 1948 roku, a w 1949 roku zorganizowano straże pożarne w Radziechowie i Olszanicy.

Wkrótce organizują się też pierwsze amatorskie zespoły sportowe (LZS) w Uniejowicach, Zagrod-nie i Olszanicy oraz zespoły folklorystyczne. LZS w Uniejowicach powstał w 1950 roku, w Olszanicy – w 1951 roku, a klub sportowy w Zagrodnie zareje-strowany został w 1952 roku. Pierwsze boisko, na któ-rym rozgrywano mecze piłki nożnej znajdowało się w Uniejowicach (nad rzeką), a w Zagrodnie pierwszym boiskiem, funkcjonującym od 1954 roku był plac, gdzie znajduje się dziś hydrofornia. Na mecze zawodnicy i kibice wyjeżdżali rowerami i zaprzęgami konnymi. Pierwszym przewodniczącym LZS w gminie był Ma-rian Stokłosa, który był także sędzią podczas meczów piłki nożnej. Pionierami rozwoju sportu w gminie są: Ludwik Bryłkowski, Stanisław Frydryk, Eugeniusz

60

szkoły i nawet zakłady pracy. Ci mieszkańcy gminy, którzy do-jeżdżali do pracy, nie mogli tam dotrzeć. Tu wspomnieć należy, że wielu mieszkańców gminy Zagrod-no dojeżdżało wówczas do pracy w Zakładach Górniczych „Konrad” w Iwinach. Niemniej surowa była zima 1969/70. Bardzo obfite opady i silne wichury, przy trzydziesto-stopniowych mrozach również sparaliżowały komunikację. Po-ciągi i autobusy albo miały ogrom-ne opóźnienia, albo w ogóle nie wyruszały na wyznaczone trasy.

W roku 1975, w wyniku reformy samorządu terytorialnego zlikwi-dowano powiaty i wprowadzono dwustopniowy podział admi-nistracji (województwo – gmina) w miejsce trójstopniowego podziału

(województwo – powiat – gmina)76. Wówczas gmina Zagrodno znalazła się administracyjnie w wojewódz-twie legnickim. Oprócz tego, że Zagrodno stało się powtórnie siedzibą władz gminnych, gmina niewiele skorzys tała w nowym układzie administracyjnym. Władze wo jewódzkie w Legnicy całą uwagę kon-centrowały na rozwoju samej Legnicy i budowanego z rozmachem Nowego Zagłębia Miedziowego. Gminy rolnicze nie mogły liczyć na dofinansowanie inwes-tycji związanych z poprawą infrastruktury, budową sieci gazowych, kanalizacji, oczyszczalni ścieków czy lepszych dróg. Życie w cieniu przemysłu miedzio-wego miało dla lokalnej społeczności tę tylko zaletę, że ominęły ją negatywne skutki uprzemysłowienia i związana z przemysłem miedziowym w latach 60. i 70. degradacja środowiska naturalnego.

ą w gminie Zagrodno miejsca i ludzie, ja-kich nie spotkacie nigdzie indziej. Wśród miejscowych atrakcji niewątpliwie palmę pierwszeństwa dzierży zamek Grodziec. Kiedyś u stóp zamkowej góry znajdo-

wała się jeszcze inna atrakcja – przynajmniej była taką dla mnie, gdy w czasie wakacji z dzieciakami z sąsiedztwa wędrowałam przez lasy – „na skróty” na zamek Grodziec. Na dziedzińcu zamku dłubał w drewnie pan Żołądź, krzywo spoglądając na zakłócającą mu spokój bandę smarkaczy, więc szybko zbiegaliśmy na dół, gdzie rozciągał się nie mający początku ani końca (tak mi się przy-najmniej wówczas zdawało) należący do PGR-u sad śliwkowy. Ach, cóż to były za pyszne śliwki! W latach 80. co roku przyjeżdżaliśmy do tutejszego sadu całą rodziną, jak wielu mieszkańców woje-wództwa legnickiego. Wchodziliśmy na dziedziniec zamku, podziwialiśmy roztaczający się z warowni widok, a potem zbiegaliśmy na dół – i do sadu. W sadzie sprzedawano śliwki bardzo tanio, w dodatku można je było własnoręcznie zerwać. Niestety, sadu już nie ma, po nagrzanych słońcem, aromatycznych węgierkach i renklodach zostało tylko wspomnienie. Za to zamek Grodziec odżywa z rokiem każdym. W ostatnich latach warownia wspaniale promuje nie tylko gminę, ale także cały region. Gmina Zagrodno i sąsiednie gminy, zwłaszcza z powiatów złotoryj-skiego i bolesławieckiego rozumieją to świetnie i wy-korzystują coraz lepiej, organizując liczne imprezy z dumnym kasztelem w tle. Gmina otrzymuje także corocznie mnóstwo ofert od firm zainteresowanych długoletnią dzierżawą zamku, lecz jak na razie sa-morząd wyraża jedynie zgodę na kilkumiesięczne

3. Tylko w Zagrodnie!

S

Kopalnia „Konrad”

76 Ustawa z 28 maja 1975 o dwustopniowym podziale administracyjnym państwa oraz o zmianie ustawy o radach narodowych.

61

które przecież były, istniały i nie da się ich już wymazać z kart historii. Wiele z nich ląduje dziś na wysypiskach śmieci lub jest przetapianych na złom. Nasz gospodarz postanowił zaopiekować się również nimi. Na honorowym miejscu w ogrodzie stoi dziś trzymetrowy pomnik marszał-ka Konstantego Rokossowskiego, uratowany przed dekapi-tacją (tak, złomiarze usiłowali uciąć mu głowę!), pomnik, który przez blisko 40 lat zdobił dziedziniec przed gmachem legnickiego Domu Oficera (obecnie kuria biskupia). Michał Sabadach sam wykonał postument z piaskowca, na którym pomnik spoczął. Fakt, spoczął trochę krzywo – ale jak sam gospodarz wspomina – ustawiali go wraz z operatorem dźwigu, wzmocniwszy się uprzednio kilkoma „głęb-szymi” (…)Poza muzeum Michał Sabadach prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, też niezwykłe. Zdarzało się, że goście pragnący zwiedzić muzeum i przenocować jedną noc – zostawali na tydzień i dłużej. Niektórzy z nich, widać o bardziej odpornej wątrobie, przyjeżdżają tu regularnie. A wszystko to przez niesamowite talenty gawędziarskie gospodarza, który potrafi tak zainteresować swą opowieścią, że nie wiadomo kiedy za oknami wstaje świt. Każdy kto tu przyjedzie jest traktowany zgodnie z zasadą: „Gość w dom, Bóg w dom”. A i butelczyna za-wsze jakaś się znajdzie, by smutki precz odegnać…

Nie dość na tym. Michał Sabadach jest działaczem Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, dlatego też trzy razy w roku, w Dzień Zwycięstwa (9 maja), w rocznicę przysięgi żołnierzy I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki (22 lipca) i Dzień Ludowego Wojska Polskiego (12 października) organizuje uroczystości, na które zjeżdżają setki kombatantów z całego świata. Częstymi gośćmi są również dyplomaci i woj-skowi z różnych krajów. Kombatanci, po uroczystości oficjal-nej, rozkładają na stołach przywiezione wiktuały, biesiadują, dzielą się wspomnieniami, tańczą i śpiewają. Wrażenie niesa-mowite. Dlatego warto tu przyjechać właśnie w czasie jednego z tych świąt. Żal tylko, że czas w Uniejowicach upływa tak szybko…77

dzierżawy (np. dla producentów filmowych), które jednak mają ten mankament, że ograniczają dostęp do zamku licznie przybywającym turystom.

Są w tej gminie i inne osobliwości, takie cho-ciażby, jak muzeum Michała Sabadacha w Uniejo-wicach, noszące długą nazwę: Prywatne muzeum Ludowego Wojska Polskiego i pamiątek po Armii Czerwonej:

W muzeum są oczywiście militaria. Począwszy od oryginalnej pepeszy z czasów II wojny światowej, przez karabiny, granaty, aż do pocisków większego kalibru. Ciekawostką jest komplet tajnych pieczęci Północnej Grupy Wojsk, warty w latach 80-tych grube pieniądze, gdyby komuś oczywiście udało się przemycić je na zachód (chętnych nie było).

Jednak największą atrakcją są mundury. Mundury przeróżne, od podoficerskich przez generalskie, aż do ga-lowego uniformu generała Dubynina, ostatniego dowódcy wojsk radzieckich w Polsce. Każdemu zwiedzającemu nie tylko wolno taki mundur założyć na siebie ale gospodarz wręcz gorąco do tego namawia. Jest to żelazny punkt wi-zyty w muzeum (i oczywiście obowiązkowa fotografia).

Kto tu nie bywał?! Generałowie, pułkownicy, mini-strowie, dyplomaci, do dziś cała sień domu jest obwieszona fotografiami ludzi, których los zawiódł do Uniejowic (…) Gdy tych „pamiątek” zebrało się już kilkaset gospodarz zaczął myśleć o stworzeniu dla nich stałej ekspozycji. Co zamierzył – to wykonał. A gdy jeszcze w podarunku otrzymał wyposażenie baru z kantyny oficerskiej oraz kom-pletny gabinet szefa KGB w Legnicy – muzeum ruszyło pełną parą. Gospodarz żałuje dziś tylko, że nie przyjął w podarunku czołgu jaki chciał mu ofiarować jeden z gene-rałów. (…) Zwykle w gospodarstwach agroturystycznych gospodarze w ogródku sadzą warzywa. Michał Sabadach sadzi… pomniki! Pomniki niechciane, odrzucone, mające upamiętniać ludzi, do których dziś niewielu już chce się przyznawać. Ale pomniki te są świadectwem zdarzeń,

77 http://sabadach.blog.onet.pl/

6278 Według innych informacji Izba Pamięci powstała w 1970 roku. 79 Cyt. za K. Sikora, „Gazeta Piastowska” nr 3 (10) z 18 stycznia 2007.80 Dolnośląska Izba Rolnicza wysłała do ministra finansów list w tej sprawie. 24 kwietnia 2008 r. oczekiwana ustawa została przyjęta

przez Sejm 10 lipca 2008 r. (por. str. 93).

z popiersiami Lenina, banknoty, monety, kartki na benzynę i mięso. Jest też i sprzęt RTV, gramofony, radia i telewizory lampowe. Eksponaty, które znalazły się w Izbie były na nowo odkrywane przez uczniów przeczesujących strychy swoich domów79.

Kolejną atrakcją gminy są… miód i wino. Za-równo gmina Zagrodno, jak okoliczne gminy słyną z pszczelarzy, nie brak też znawców domowych przepisów na wina, miody pitne i nalewki produ-kowane w oparciu o uprawiane w gospodarstwach winorośle. Na razie władze gminy, w porozumieniu z innymi samorządami, zabiegają o dostosowanie polskich przepisów do przepisów UE, umożliwiają-cych przydomowym producentom sprzedaż swoich wyrobów okolicznym turystom80. Ale już teraz na Grodźcu trwa promocja nowej „specjalizacji” okolicz-nych gospodarzy, która jednocześnie służy promocji samego Grodźca i gminy Zagrodno – czyli coroczne (od 2005 roku) „Święto Wina i Miodu Pitnego”, w którym uczestniczą wystawcy z województwa dol-nośląskiego, lubuskiego i wielko-polskiego, goście zza Odry, liczne zespoły folklorystyczne, przed-stawiciele władz lokalnych, re-gionalnych i wojewódzkich. Pomysł pięknie uzupeł-nia zainicjowany i wy- myślony przez pana Lesz- ka Telatyńskiego z Lu-bina Agroturystyczny Szlak Winno-Miodowy „Grodziec”, pod hasłem: Grodziec miodem i winem płynący.

Szczegółowy opis szlaku (łącznie z kilkoma trasami

Muzeum Michała Sabadacha nie jest jedynym na terenie gminy. Własne małe muzeum – co nie zna-czy, że mniej ciekawe – posiada Szkoła Podstawowa w Olszanicy, gdzie od 196978 roku istnieje Izba Pa-mięci. Eksponaty do Izby Pamięci gromadzone były przy wsparciu nauczycieli przez harcerzy należących do Szczepu im. Pawła Edmunda Strzeleckiego, którym udało się zgromadzić wiele cennych pamiątek (głów-nie dokumentów i fotografii prywatnych) z czasów II wojny światowej i lat powojennych, dokumentujących losy i osiągnięcia mieszkańców wsi.

Izbę Historyczną w Gimnazjum w Zagrodnie tworzyli sami uczniowie, zachęceni przez swojego nauczyciela historii Czesława Leśniaka. Oficjalne otwarcie izby miało miejsce 1 kwietnia 2004 roku, a zgromadzone zbiory są niezwykle ciekawe i dosko-nale wspierają naukę historii. Jak podaje Krzysztof Si-kora, w Izbie udało się zebrać przeszło trzysta eksponatów (…) Przypatrując się ekspozycji można dostrzec perełki mające szczególną wartość historyczną. Pierwszą z nich jest niewątpliwie dobrze zachowany sztylet, szpada z XIX wieku i Biblia. W zbiorach nie zabrakło też fragmentów naczyń ceramicznych pochodzących z grodu Czarnego Krzysztofa w Olszanicy. Nie brakuje też kolekcji sprzętów gospodarstwa domowego jak np. dawne żelazka, lampy naftowe i młynki do kawy. W zbiorach znalazły się też dokumenty m. in. nadania ziemi z 1947 r., z komisji lekar-skiej, obligacja z 1946 r. czy też niemiecki dowód osobisty. Interesującym eksponatem jest też dobrze zachowany sabot (tak zwany drewniak) noszony dawniej na wsi, czy też hełm górniczy wykonany ze skóry, najprawdopodobniej używany w kopalni miedzi w Iwinach. Są także pojem-niki na perfumy lub oryginalne butelki przypominające żarówki w których do czasu, zależnie od możliwości właś-ciciela, przechowywano mocniejsze trunki. Nie brakuje też eksponatów z okresu PRL. Plakaty propagandowe

63

Krzysztofa Dzido oraz apiterapia u p. Krupskich). W Krzeniowie u p. Zielińskich można próbować wędkowania, a z Pielgrzymki możemy wybrać się do Wojcieszyna (rancho „Pod Strusiami” Ewy Wolak) lub przez Czaple (pasieka Leszka Barskiego) dociera-my do Nowej Wsi Grodziskiej (pasieki p. Poznara i p. Sokoła), skąd już tylko krok do Grodźca – początku naszej wędrówki.

Kresowe tradycje podtrzymywane są w gminie poprzez organizowane corocznie Ogólnopol-skie Biesiady Zespołów Kresowych Grodziec – Pielgrzymka. Występom zespołów ludowych towarzyszą ciekawe wystawy, pokazy i konkur-sy: np. wystawy kresowego rzemiosła, pokazy

walk rycerskich, konkursy na najlepsze potrawy i trunki sporządzane według receptur prababci. W biesiadach corocznie bierze udział wiele zespołów folklorystycznych, głównie z Dolnego Śląska, choć w imprezie uczestniczą także zespoły zagraniczne, a najwięcej entuzjazmu wzbudzają przygotowane do degustacji potrawy i znakomite nalewki. Oto jak jedną z takich biesiad relacjonowała lokalna prasa: Kilkaset osób degustowało na zamku w Grodźcu przy skocznych przyśpiewkach smakołyki wschodniopolskiej kuchni serwowane podczas dziewiątej biesiady kresowej (…) Komisja „kulinarna”, którą tworzyli m.in. wójtowie gmin Złotoryja i Pielgrzymka oraz sekretarz Urzędu Gminnego w Zagrodnie, nagrodziła dziewięć zespołów, w tym Podgrodzianki z Raciborowic za sałatkę ziemnia-

do wyboru) zamieścił w Internecie pan Leszek Telatyński i za nim podaję skrócony jego opis. Naj-ważniejszym punktem szlaku jest zamek Grodziec, z którego wędrujemy np. do Uniejowic (gospodar-stwo M. Sabadacha i jego muzeum), potem przez Złotoryję do Wilkowa (gospodarstwo agroturys-tyczne i pracownia artystyczna p. Olszowy), słynnej z Dymarek Kaczawskich Leszczyny (pod nr. 15 zatrzymujemy się w gospodarstwie „Bacówka”), wsi Pomocne (pod nr. 80 w gospodarstwie „Monte Christo” staropolski chleb, wycieczki bryczką). Stąd już blisko do Jawora, gdzie mamy do wyboru kilka tras i gospodarstw agroturystycznych: w Mściwo-jowie gospodarstwo pani Stanisławy Kosak, lub przez Paszowice do Bolkowic, gdzie p. Olszewski prowadzi pasiekę albo też – jak kto woli, przez Myślibórz, Myślinów i Muchów do Starej Kraśnicy. Wybierając kierunek Bolkowa wędrujemy do Grobli (gospodarstwo „Muflon” p. Nawarów), Pogwizdowa p. Marek Sowa), a następnie Bolkowa (gospodarstwo p. Pekalskiego i pasieka p. Sułkowskich). Dalej szlak prowadzi do Jastrowca („Chata Morgana” p. Chaju-tin), Lipy i Dobkowa (Ekomuzeum Rzemiosła). Tu warto zatrzymać się dłużej, bo mamy kilka gospo-darstw: Bogusławy Rudnickiej (nr 104), Elżbiety Te-latyńskiej (nr 14) i p. Rozpędowskich („Villa Greta”), a także możliwość zakupu wyrobów pszczelarskich i innych wiejskich specjałów. A jeśli dotrzemy do Sta-rej Kraśnicy, warto zajrzeć do p. Kikułów. Inna trasa wiedzie z Jawora przez Myślibórz (Centrum Edukacji Ekologicznej „Salamandra” i p. Halina Kumik), Myślinów i Muchów do Świerzawy, Sędziszowa (agaty porfirokwarcowe, organy wielisławskie i go-spodarstwo „Wielisławka” Krystyny Zdziechowicz), Proboszczowa „Zaczarowany Ogród” p. Kurela) do Pielgrzymki, lub Nowego Kościoła (ośrodek hipoterapi „Bretania” Małgorzay Dobru i „Fabio”

64

przez Urząd Gminy w Zagrodnie i Radę Sołecką Zagrodno Osiedle, a od 2007 r. przez Stowarzysze-nie Promocji Kultury „Teraz- Zagrodno”. Oprócz amatorskich zespołów ludowych biorą w nim coraz liczniejszy udział zespoły dziecięce z całego powiatu złotoryjskiego, prezentując jasełka i inne spektakle bożonarodzeniowe. Trudno przy tym wyobrazić sobie udaną imprezę gminną bez występu Zespołu Folklorystycznego „Macierzanka” z Wojciechowa i Zespołu „Swojacy” z Zagrodna. A gminę szczegól-nie upodobały sobie też okoliczne zespoły folklory-styczne, które często i chętnie występują w gminnych festynach, przeglądach, konkursach i przy innych okazjach: są to „Polanki” z Nowej Wsi Grodziskiej, „Pielgrzymianki” z Pielgrzymki, „Czaplanki” z Cza-pli, „Podgrodzianki” z Raciborowic, „Macierzanki” z Twardocic, „Jarzębina” ze Skorzynic, „Sami Swoi” z Wojcieszyna i wiele innych.

Grodziec ma swoich dzielnych obrońców – do-wodzoną przez Arkadiusza Stępnia Chorągiew Księstwa Legnicko-Brzeskiego. Rycerze od lat orga-nizują na dziedzińcu zamku turnieje rycerskie i poka-zowe walki dla turystów. Doroczne Śląskie Turnieje Rycerskie cieszą się ogromnym zainteresowaniem zarówno stanu rycerskiego (bywa, że liczba zgłoszeń przewyższa możliwości organizatorów – np. w 2003 roku do udziału turnieju zgłosiło się ponad 150 ryce-rzy), jak szerokiej publiczności. Na turnieje zjeżdżają tradycyjnie zaprzyjaźnione bractwa z Bolesławca, Opola, Będzina, Wrocławia, Ogrodzieńca, a oprócz kilkunastu reprezentacji kwiatu rycerstwa spod polskich znaków trafiają się też rycerze z Czech, Bia-łorusi, Skandynawii i Bałkanów. W czasie turniejów rozgrywane są zawody łucznicze, odbywają się uczty przy stołach zastawionych staropolskimi potrawami, a towarzyszące rycerzom damy proszone są do tań-ca przy dawnej muzyce. Rycerze z Grodźca często

czaną, fasolkę szparagową i śliwowicę, Twardomianki za pępkówkę oraz Krzeczynian z Lubina za zapiekankę ukraińską z czosnkiem, pierogi pieczone drożdżowe i wi-śniówkę. Hreczniakiem, czyli plackiem z kaszy gryczanej zabłysnęli Sami Swoi z Wojcieszyna, którzy przywieźli ze sobą również zdradliwą nalewkę o nazwie Wściekłe Mleko (…) Jurorom smakowały też cienkie placuszki. Ale najwięcej wyróżnień zebrały Polanki z Nowej Wsi Grodziskiej – aż cztery: za zapiekankę bieszczadzką, na-lewkę z róży, nalewkę wschodnią i śniadanie kosiarza. Ta ostatnia potrawa to prowiant przygotowywany dawniej na co najmniej tydzień dla chłopów, którzy szli kosić łąki na podmokłych terenach – m.in. zasuszony ser, masło i sok brzozowy, który świetnie gasi pragnienie81.

Inną cykliczną imprezą, przyciągającą gości nawet z daleka, jest Regionalny Przegląd Zespo-łów Kolędniczych, organizowany początkowo

81 „Gazeta Złotoryjska”, nr 3 z 18 08. 2004.

Przyjęcie z okazji Dnia Kobiet w roku 1977

65

opuszczają rodzimą warownię, by występować w szrankach i zdobywać laury na innych zamkach. W maju 2004 roku drużyna Księstwa Legnicko- -Brzeskiego zajęła pierwsze miejsce w sztafecie rycerskiej i trzecie w turnieju łuczniczym podczas turnieju o Miecz Kasztelana zamku Kliczków, a drugie miejsce w walkach bojowych w międzyna-rodowym turnieju w Byczynie.

Najdłużej posługę kapłańską na terenie gmi-ny pełni proboszcz Parafii Rzymsko-Katolickiej w Modlikowicach ksiądz kanonik Bronisław Tar-czyński, który objął parafię 2 lipca 1970 roku. Łatwo obliczyć, że proboszcz Tarczyński rozpoczął już 39 rok służby na rzecz Parafii! Jednym z wymiernych dokonań księdza Tarczyńskiego jest wybudowanie kościoła filialnego w Wojciechowie. Chociaż czasy były niesprzyjające, budowa kościoła zakończyła się w roku 1988.

Tylko od lipca 1986 r. do 2001 roku proboszczem Parafii w Olszanicy był ks. Zdzisław Żmudziński, lecz czas ten zapisał się głęboko w pamięci para-fian. Posługę kapłańską księdza Żmudzińskiego przerwała śmierć, a zgodnie z jego ostatnią wolą, został pochowany na miejscowym cmentarzu, w Olszanicy.

Ksiądz Roman Zoń jest proboszczem parafii w Zagrodnie już 28 lat. Z jego inicjatywy parafia w niecodzienny sposób świętuje kolejne rocznice wizyty Ojca Świętego w Legnicy. Dla upamiętnie-nia wizyty Ojca Świętego od 2001 roku proboszcz corocznie zaprasza parafian w wyznaczoną niedzielę na mszę, a po niej na wyścig rowerowy, w którym nagrodą dla zwycięzcy jest rower, ufundowany przez sponsorów. W tym roku w wyścigu wzięło udział 165 zawodników i amatorów (w tym kilku aż ze Szczecina!), czterech uczestników otrzymało nagrody w postaci rowerów, a pozostali książki,

albumy i nagrody pocieszenia.Drugą inicjatywą księdza Zonia, rozsławiającą Zagrodno, są orga-nizowane przez niego koncerty muzyki poważnej w kościele parafialnym, posiadającym organy o pięknym brzmieniu. Przez wiele lat ten szlachetny instrument, jeden z najlepszych na Dolnym Śląsku, pozostawał w cieniu i dopiero zainicjowane przez proboszcza koncerty zwróciły uwagę znawców na wspaniałe brzmienie tutejszych organów.

Wiesław Surówka zna w Grodźcu każdy ka-mień – tak przynajmniej o nim piszą dziennikarze. Jego pasją jest historia tutejszych zabytków, ale można go też śmiało nazwać ich niestrudzonym strażnikiem. To dzięki niemu do pałacu w Grodźcu powróciły kamienne barany, które poprzedni wła-ściciel wywiózł do Bolesławca; to on przez wiele lat alarmował konserwatora zabytków, władze gminy i dziennikarzy, gdy zabytki niszczały, a z ich wnętrz ginęły cenne detale. Inicjator powstania i prezes To-warzystwa Miłośników Grodźca „Kasztelania”, jest Wiesław Surówka człowiekiem niezwykle upartym i konsekwentnym. Towarzystwo „Kasztelania” skupia obecnie blisko 40 osób – nie tylko miesz-kańców Grodźca, ale także przyjaciół tej niezwykłej miejscowości z Legnicy, Złotoryi i nawet Wrocławia, wydaje własnym sumptem drukowane na zwykłej drukarce pismo – ukazujący się nieregularnie „Nasz Grodziec”, ma też własną stronę internetową. Wie-sław Surówka należy oczywiście do rycerskiego bractwa: Chorągwi Księstwa Legnicko-Brzeskiego. Jak przystało na rycerza całą gębą, dosiada własnej klaczy, a gdy zajdzie taka potrzeba – zamienia się w artylerzystę i strzela z repliki armatki, którą wy-konał jego brat kowal.

Obecny kasztelan zamku Grodziec, Zenon Bernacki, to również postać nietuzinkowa. Przez wiele lat był dyrektorem i instruktorem w Gminnym

66

Tarnowska z Radziechowa, wówczas 14-letnia uczen-nica II klasy Gimnazjum w Zagrodnie, zasłynęła w powiecie jako autorka trzystustronicowej powieś-ci. Wydanie książki sponsorowali rodzice.

Jedną z „wizytówek” gminy jest także Zygmunt Sarna, rolnik z Olszanicy, od czasu emisji programu telewizyjnego „Rewolwer Kulturalny” zrealizo-wanego w TVP Wrocław w 2007 roku określany przydomkiem „Nikifora z Olszanicy”. W konkursie telewizji wrocławskiej uczestniczyło ponad pięćdzie-sięciu twórców–pasjonatów, samouków z Dolnego Śląska, a ich prace oceniane były przez rektora ASP we Wrocławiu. Pan Zygmunt może więc być dumny z odniesionego zwycięstwa. Wydaje się jednak, że najbardziej cieszy go dorobek artystyczny, a jest on naprawdę imponujący, gdyż artysta maluje, rzeźbi, kuje w metalu i zajmuje się sztukaterią od 16 roku życia. Jeden z jego pierwszych obrazów, przedsta-wiający zamek Grodziec, znajduje się w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Pan Zygmunt zajął też pierwsze miejsce w Wojewódzkim Przeglądzie Plastyki Amatorskiej w Legnicy w 1989 roku i w nagrodę pojechał na plener do Szklarskiej Poręby. Namalowana przez niego kopia obrazu „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci zdobi jedną ze ścian kościoła w Olszanicy. Jak twierdzi pan Zygmunt, ośmiometrowej długości fresk powstał w cztery dni, podczas gdy mistrz Leonardo malował swój obraz aż trzy miesiące… Zygmunt Sarna nadal ma wiele pomysłów twórczych, a ponadto pragnie stworzyć we własnym domu na poddaszu galerię, gdzie wy-stawialiby prace także inni artyści. Chętnie prezentuje swoje prace w zamku Grodziec. Są jednak takie prace, których na wystawę przenieść się nie da: na przykład jeden z namalowanych przez niego widoków zamku Grodziec zdobi ścianę wnętrza domu artysty.

Ośrodku Kultury i Sportu w sąsiedniej Pielgrzymce, a gmina zawdzięcza mu wypromowanie Pielgrzymki jako prężnego ośrodka folklorystycznego. Zamek Grodziec – jak większość okolicznych mieszkańców – zna od dziecka. Kiedy dostał pracę na zamku pomyślał, że spełniają się jego dziecięce marzenia. Mimo że Bernacki kocha zamek, mówi, że ta miłość to czasem cierpienie. Dla turystów i warowni poświęca weekendy, pozostałe dni zabiera mu załatwianie tysięcy spraw związanych z Grodź-cem. A do tego jeszcze jest członkiem zarządu powiatu złotoryjskiego, prezesem Towarzystwa Miłośników Gmi-ny Pielgrzymka i tak można jeszcze długo wymieniać82. Pomysłów na rewitalizację zamku kasztelanowi nie brakuje i ciągle zaskakuje otoczenie nowymi pomy-słami. Ostatnio – w maju tego roku – zaprosił na kilkudniowy plener grupę malarzy z Lubina i jego okolic zrzeszonych w Stowarzyszeniu Twórców Kul-tury. Kasztelan, miłośnik malarstwa gościł artystów po staropolsku, a oni odwdzięczyli się gospodarzowi warsztatami plastycznymi dla dzieci z Grodźca i częścią „plonów” kilkudniowej pracy.

W opiece nad zamkiem wspierają kasztelana pracownicy Zakładu Usług Turystycznych, w tym Krzysztof Sikora, z zawodu informatyk, pasjonu-jący się historią. Krzysztof Sikora jeszcze w szkole średniej współpracował z lokalnymi pismami, jako pracownik Urzędu Gminy współtworzył pierwszą stronę internetową gminy, gorliwie dokumentuje wydarzenia gminne na portalach internetowych i w prasie lokalnej, a poza tym jest twórcą portalu Zamek Grodziec. W lipcu 2008 roku wraz z dzienni-karzami z Dolnego Śląska i Ziemi Lubuskiej uczest-niczył w studyjnym pobycie z Brukseli, podczas którego miał okazję zapoznać się z funkcjonowaniem Parlamentu i Komisji Europejskiej i odbyć wiele cie-kawych spotkań. Przy okazji wspomnę, że z gminy wywodzi się więcej ludzi pióra, a w 2001 roku Ewa

82 J. Lamparska, Szwedzi na zamku, w „Gazeta Wrocławska” z 2 kwietnia 2004 r.

67

RoZDZIAł VI

Samorząd gminy po roku 1989

J1. Nadrabianie zapóźnień cywilizacyjnych

ak zaznaczyłam wyżej, Zagrodno, jako gminę rolniczą, w latach powojennych omijały hojne dotacje na budowę infrastruktury technicz-nej, nowe budownictwo, luksusowe domy kultury, placówki oświaty, sportu i zdrowia.

Tak jak w pierwszych powojennych latach (co widać po cytowanych wyżej zapiskach nauczycieli uniejo-wickiej szkoły), mieszkańcy gminy przez całe pół-wiecze musieli rozwiązywać problemy społeczności nie oglądając się na łaskawość władz wojewódzkich i powiatowych. Ograniczone możliwości budżetu gminnego sprawiają, że okres samorządności to także ciągłe borykanie się z brakiem wystarczających funduszy na niezbędne inwestycje. Ambicją władz gminnych jest budowa pełnej infrastruktury, tak, by życie mieszkańców uczynić lżejszym i wygodniej-szym. Ale jest to praca, która rozkłada się na lata, bo w okres samorządności gmina wkraczała z chudą kasą i długą listą koniecznych wydatków.

W 1989 roku gminę zamieszkiwało 6 469 osób, z których 1 189 było zatrudnionych w gospodarce uspołecznionej. Oprócz dobrej jakości gleb i potencjal-nych możliwości zagospodarowania złoża kruszywa naturalnego w Radziechowie nie dopatrzono się

innych atutów rozwojowych gminy. Zastój gos-podarczy widać było po niewielkiej ilości placówek handlowo-usługowych – znacznie mniejszej, niż w gminach sąsiednich. W 1991 roku, gdy kraj aż huczał od przeróżnych inicjatyw biznesowych, a kto żyw, za-kładał własną firmę, w całej gminie Zagrodno działało zaledwie 20 sklepów i pięć zakładów gastronomicz-nych, z czego jeden zakład gastronomiczny i siedem sklepów należało do miejscowego GS „Samopomoc Chłopska”. Tu dodać koniecznie trzeba, że obecnie gmina Zagrodno jest jedną z nielicznych, w których miejscowa Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłop-ska” nie tylko przetrwała, ale ma się całkiem dobrze!

Do grudnia 2002 r. działała Spółdzielnia Kółek Rolniczych w Zagrodnie. Powstała ona 1 X 1975 r. z połączenia Międzykółkowych Baz Maszynowych w Wojciechowie, Uniejowicach i Zagrodnie.

Po zakończeniu eksploatacji rud miedzi w rejonie „Upadowa – Grodziec” wchodzącej w skład Zakła-dów Górniczych „Konrad” w Iwinach, a następnie likwidacji „Konrada” w najbliższej okolicy prak-tycznie nie było miejsc pracy. Nie stanowił atrakcji turystycznej mocno zaniedbany zamek Grodziec i nie przewidywano rozwoju gminy jako terenów

6883 Gmina Zagrodno – miejscowy plan ogólny zagospodarowania przestrzennego, zatwierdzony uchwałą nr. VII/28/89 Gminnej

Rady Narodowej, Opis planu, Legnica – Zagrodno wrzesień 1989, str. 10.84 Wystąpienie wójta M. Słoniny, op. cit.

Pozostałe zamierzenia inwestycyjne dotyczyły re-zerwacji terenów pod budownictwo wielorodzinne i jednorodzinne, budowy magazynów przy PGR w Brochocinie i w Łukaszowie, strażnic OSP w Bro- chocinie, Olszanicy i Grodźcu, rozbudowy szkół w Brochocinie i Zagrodnie, budowy przedszkoli w Zagrodnie i Olszanicy, rozbudowy GOK i budowy świetlic wiejskich, budowy ośrodka zdrowia w Ra-dziechowie i pawilonów handlowo-usługowych na terenie gminy. Do innych zamierzeń inwestycyjnych, jednakże bez wskazania jakichkolwiek terminów, na-leżały też takie inwestycje infrastrukturalne, jak budo-wa urządzeń ujęcia i uzdatniania wody pitnej w Modlikowi-cach i Zagrodnie, budowa urządzeń oczyszczania ścieków w Olszanicy, Uniejowicach i Zagrodnie83.

W styczniu 1993 na sesji RG przedstawiony został projekt Programu rozwoju gminy na rok 1993 i następne. Co roku na inwestycje przeznaczano 1/3 budżetu gminy. W latach 1991-96 wybudowano 63 km wodo - ciągów, oczyszczalnię ścieków w Brochocinie wraz z kanalizacją wsi: Brochocin, Wojciechów i Łuka-szów. Ukończono budowę wodociągu w Uniejowicach, wspólnie z gminą Chojnów wybudowano wodociąg zasilający w dobrą wodę wsie Radziechów, Jadwisin, Modlikowice i Wojciechów. Wybudowano oczyszczalnię ścieków i kolektory ściekowe w Brochocinie, a także dwa z prawdziwego zdarzenia wysypiska śmieci. Wybudowano remizę OSP w Olszanicy i zmodernizowano w pozostałych wsiach. Remontujemy szkoły i podobnie wspieramy służbę zdrowia. Wyremontowaliśmy kilometry dróg gminnych w oparciu o tłuczeń i zatrudniając bezrobotnych, przy dużym zaangażowaniu użytkowników. Adaptujemy obiekt pokościelny na salę gimnastyczną w Radziechowie. Roz-poczęliśmy telefonizację gminy, co jest inwestycją bardzo drogą, ale dziś telefon to nie luksus84.

1 stycznia 1996 roku gmina przejęła na swoim terenie placówki oświatowe. Spowodowało to koniecz-

o walorach turystycznych. Zarówno w uspołecznio-nych, jak indywidualnych gospodarstwach rolnych dominowała uprawa zbóż, buraków cukrowych i ziemniaków oraz hodowla bydła i trzody chlewnej. Sieć wodociągową posiadały wsie Olszanica i Gro-dziec, częściowo także Zagrodno, i Brochocin, a z gazu przewodowego korzystali tylko mieszkańcy osiedla w Zagrodnie. Jeszcze w maju 1989 roku Gminna Rada Narodowa w Zagrodnie uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który stanowić miał podstawę dalszego rozwoju gminy. Zapisano w nim między innymi instalację centrali telefonicznej w Zagrodnie i rozbudowę sieci telekomunikacyjnej (do roku 1995), konieczność budowy sieci gazu przewodowego (ale tylko dla Olszanicy i Zagrodna – w terminie do 1995 roku), budowy trzech wysypisk śmieci (w Zagrodnie, Wojciechowie i Radziechowie) oraz budowę zbiornika retencyjnego „Modlikowice” (z podaniem terminu: prawdopodobnie po roku 1995!).

Instruktorki ZHP: Maria Kalinowska, Emilia Gnas, Teresa Pietruszewska

69

roku 1989 wsie w gminie, z wyjątkiem osiedla Za-grodno, nie posiadały sieci gazowej, chociaż przez gminę przebiega magistrala gazu ziemnego. W 1992 roku została opracowana koncepcja gazyfikacji gmi-ny, lecz kosztowną inwestycję, ze względu na niskie dochody gminy, trzeba było odłożyć na wiele lat.

Gmina nie ma zbyt wielu bogactw naturalnych, które umożliwiałyby rozwój przemysłu. Udokumen- towane złoża, to kruszywo naturalne w Radziecho-wie, według dokumentacji geologicznej posiadające zasobność 14,7 tys. ton. Nieudokumentowane są przypuszczalne złoża srebra, jako kopaliny towa-rzyszącej rudom miedzi na terenie gmin Warta Bolesławiecka, Pielgrzymka i Zagrodno. Dawny użytkownik złoża – KGHM Polska Miedź SA zanie-chał eksploatacji złoża w latach 70. i 80. ze względu na niską zawartość miedzi w rudzie, znacznie niż-szą, niż na terenie Nowego Zagłębia Miedziowego. Srebra, jako pierwiastka towarzyszącego miedzi, wówczas jeszcze koncern miedziowy nie produ-kował, bo dopiero od początku lat 90. uruchomił produkcję srebra i złota ze szlamów anodowych powstających jako produkt odpadowy w procesie produkcji miedzi. Trudno więc oszacować znaczenie przemysłowe zasobów kruszcu znajdujących się w Niecce Grodzieckiej.

Rzeka Skora, stanowiąca jeden z dopływów Czarnej Wody, w 1996 roku miała wody pozakla-sowe, co wynikało stąd, że do rzeki trafiały ścieki pochodzenia rolniczego i komunalnego. Część obszaru gminy narażona była nieustannie na wyle-wy rzeki. Szczególne szkody wyrządziła pamiętna w całym kraju powódź w lecie 1997 roku. W 1999 roku długość wałów przeciwpowodziowych na rzece wynosiła 4,7 km. Dla ochrony przed wyle-wami rzeki istotne było podjęcie decyzji o budo-wie zbiorników retencyjnych w Modlikowicach

ność większego niż dotychczas zasilania szkół przez budżet gminy. Ważnym zadaniem stało się dożywianie dzieci. Np. w 2001 roku z ogólnej liczby 870 dzieci uczęszczających do gminnych szkół podstawowych i gimnazjum akcją dożywiania zostało objętych 174 dzieci z 79 rodzin. Koszt dożywiania – 30 tys. złotych – pokryła gmina w połowie z dotacji celowej wojewody i własnego budżetu. Wydatki na akcję dożywiania dzie-ci stanowią od lat stałą pozycję w budżecie gminy. Co roku organizowane są także prace interwencyjne, które tradycyjnie przeznaczone są dla osób poszukujących pracy. W ramach prac interwencyjnych prowadzona jest konserwacja rowów melioracyjnych, naprawa dróg, porządkowanie przystanków autobusowych, prace naprawcze na zamku Grodziec a także remonty szkół i innych obiektów gminnych.

W latach 1996-97 wybudowano nową sieć tele-foniczną i rozbudowano centralę telefoniczną w Za - grodnie do pojemności 1000 numerów. W 1995 roku na terenie gminy zarejestrowanych było 112 firm, z czego działalność produkcyjną prowadziło dzie-sięć, a najwięcej, bo aż 48, zajmowało się handlem i naprawami. Po upadku PGR i PUT w gminie po-jawił się problem bezrobocia. Do znaczących pod-miotów gospodarczych należy Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” (w 2007 roku miejscowy GS obchodził 60. rocznicę istnienia!), który chociaż prze-trwał, to w okresie transformacji również przeżywał trudności ekonomiczne i ograniczał zatrudnienie.

W 1999 roku dochody gminy Zagrodno były prawie dwukrotnie niższe od średnich dochodów gmin wiejskich (323,9 zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca, średnia gmin wiejskich w wojewódz-twie – 655,2 zł). W strukturze gospodarstw indywi-dualnych dominują gospodarstwa o powierzchni do 5 ha. Zalesienie gminy jest niewielkie, mimo że Zagrodno jest gminą bez obecności przemysłu. Po

7085 Gmina Zagrodno. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, Legnica 1999, str. 54.86 Tamże.

i Zagrodnie. W 1992 roku gmina wybudowała dwa wysypiska odpadów komunalnych w Wojciechowie i Zagrodnie. Obecnie oba wysypiska postawiono w stan likwidacji jako nie odpowiadające normom Unii Europejskiej. Także w 1999 roku gmina nie-wiele mogła zaoferować potencjalnym inwestorom: w Łukaszowie przy drodze Złotoryja – Chojnów, w odległości czterech km od autostrady, teren uzbrojony o powierzchni 23,57 ha po byłym lotnisku JAR, część bazy po PUT – stawy rybne w Modlikowi-cach, złoża kruszywa w Radziechowie i restaurację w Zagrodnie. Opracowane wówczas „Studium uwarunkowań i kie runków zagospodarowania prze-strzennego” tak określało słabe strony gminy:l brak skutecznego zainteresowania gminą kapitału zagra-

nicznego,l niewielkie zasoby naturalne, słaba baza ekonomiczna,l zaostrzone rygory użytkowania terenu w strefie chro-

nionego krajobrazu „Grodziec”,l zaostrzone rygory dotyczące zabudowy w rejonie

rezerwowanym pod budowę zbiornika retencyjnego „Modlikowice” oraz zbiornika „Zagrodno”,

l niski stopień zalesienia gminy,l niepełne wyposażenie gminy w systemy infrastruktury

technicznej (brak gazu i kanalizacji),l upadek uspołecznionych gospodarstw rolnych i sfery

obsługi rolnictwa,l nieuregulowane stosunki własnościowe na wsi,l rozdrobnienie indywidualnych gospodarstw rolnych,l niski potencjał ekonomiczny sektora prywatnego,l niska przedsiębiorczość ludności,l brak zabezpieczeń przeciwpowodziowych gminy85.

Poskromienie Skory nie jest rzeczą łatwą, rzeka jest wyjątkowo uparta i krnąbrna. Nie dalej jak w mar- cu 2006 roku groziła Zagrodnu kolejna powódź, choć skończyło się na podtopieniu piwnic wodami spły-wającymi z pól. Ale wróćmy do wizji rozwoju gminy

z 1999 roku. Szanse rozwoju gminy upatrywano w następujących atutach:l czyste środowisko naturalne,l dobre gleby,l złoże kruszywa naturalnego „Radziechów”, które

można wykorzystać przy modernizacji autostrady A4,l strefa chronionego krajobrazu z zamkiem Grodziec

oraz zabytki wysokiej klasy, jako czynnik dla rozwoju turystyki,

l budowa zbiorników „Modlikowice” i „Zagrodno” stanowi szansę dla rozwoju funkcji rekreacyjnych w gminie, poprawę stanu środowiska naturalnego,

l posiadanie terenów w Łukaszowie stanowiących własność gminy, nadających się na różne działalności gospodarcze (Gminna Strefa Ekonomiczna) a także zabudowę mieszkaniową jednorodzinną86.Trudnym do rozwiązania problemem była dzier-

żawa zamku w Grodźcu. Po kilku latach od zawarcia umowy władze gminy stwierdziły, że dzierżawca nie wywiązuje się z przyjętych zobowiązań i przystąpiły do długotrwałej procedury rozwiązania umowy dzierżaw-nej, którą ostatecznie rozstrzygnął wyrok sądowy. „Od-zyskanie” zamku pozwoliło gminie na przyjęcie nowej koncepcji wykorzystania walorów cennego zabytku jako centrum turystycznego i kulturalnego regionu. Przyjęto założenie, że powołany do opieki nad zamkiem Zakład Usług Turystycznych wypracowywać będzie środki na konieczną renowację zabytku. Utrzymanie i remont zamku są jednak bardzo kosztowne i gmina zabiega też o fundusze na ten cel. W setną rocznicę rekonstrukcji zamku gminie udało się pozyskać sto tysięcy złotych z Urzędu Marszałkowskiego na remont dachu bramy wjazdowej, ganku hurdycji i dachu łączników między wieżami. Potrzeby finansowe na renowację zamku są oczywiście znacznie większe, nie wspominając już o takim choćby drobiazgu, że od wielu lat na solidną naprawę czeka też droga dojazdowa na zamek.

7187 „Wójtowe Wieści” nr 6/2007, str. 9.

Ponadto – jak to w życiu bywa – gmina musiała ponieść nieoczekiwane wydatki, gdy w 2002 roku po katastrofie hydrogeologicznej w podziemiach daw-nej kopalni ZG „Konrad” sieć wodociągowa została zanieczyszczona. Woda z wodociągu nie nadawała się do spożycia, co potwierdziły badania PPSSE w Złotoryi. Dobrą wodę dla mieszkańców sześciu wsi gmina dostarczała beczkowozami przez pra-wie pół roku. W tym czasie KGHM wybudował wodociąg z Bolesławca do Iwin, do którego została podłączona gmina Zagrodno. Przedsięwzięcie to nie poprawiło zdecydowanie jakości wody we wsi Olszanica. W związku z tym w 2005 roku podjęto decyzję o przebudowie wodociągu i wymiany rur wody pitnej w Olszanicy. Co prawda KGHM Polska Miedź SA przeznaczył na wymianę rur wodociągo-wych dotację w wysokości 440 tysięcy złotych, ale gmina dołożyła do inwestycji dwa razy tyle.

W 2007 roku zrealizowaliśmy dwie inwestycje drogowe, tj. w Grodźcu i w Olszanicy o łącznej długości 1,5 km oraz kontynuowaliśmy przebudowę wodociągu wsi Olszanica (…) Opracowaliśmy koncepcję kanalizacji gminy Zagrodno w wersji dla Gminy Zagrodno i wspól-nie z gminą Pielgrzymka. Przyłożyliśmy skutecznie rękę do rozpoczęcia tak potrzebnej budowy chodnika we wsi Olszanica. Wartość tej inwestycji zamknie się kwotą ok. 5 mln. Prowadziliśmy skuteczne rozmowy z ZG Lubin i z Energetyką Lubin w sprawie uniezależnienia się od wody z Bolesławca. Efektem tego jest wykonanie opra-cowania „Zmiana systemu zaopatrzenia w wodę gminy Zagrodno z wykorzystaniem lokalnych ujęć wodnych”. Opracowanie zostało wykonane przez Centrum Badaw-czo-Rozwojowe Cuprum we Wrocławiu87. W roku 2008 priorytetową inwestycją gminną są prace związane z budową ujęcia wody pitnej (wraz ze stacją uzdatnia-nia wody) w Olszanicy, do którego przyłączonych będzie docelowo sześć wsi z terenu gminy.

W2. Ich wybieraliśmy

1989 roku przewodniczącym Gminnej Rady Narodowej był Eugeniusz Sowa, a przewodniczącymi rad sołeckich byli Kazimierz Pieczajko (Zagrodno), Józef

Gagorowski (Grodziec), Janina Przewoźnik (Olsza-nica), Tadeusz Turkiewicz (Radziechów) Henryk Bielecki (Jadwisin), Józef Szmuc (Modlikowice), Tadeusz Kinach (Wojciechów), Józef Śliski (Brocho-cin) i Jan Terlecki (Łukaszów). W czerwcu 1989 roku społeczeństwo polskie, wybierając swoich przed-stawicieli do Sejmu i Senatu, zmieniło podstawy ustrojowe kraju, który odtąd buduje demokratyczne podstawy swojego bytu. W rok później, w 1990 roku, wybrane zostały nowe samorządy gminne, które w znacznie większym stopniu decydują o sprawach najważniejszych dla mieszkańców na swoim tere-nie. A oto składy władz samorządowych kolejnych kadencji:

rAdA gMInY ZAgrodno – kadencja 1990-1994 r.

JAN BARTKIEWICZ (Zagrodno) przewodniczący Komisji Pomocy Społecznej i Bezrobocia, członek Zarządu Gminy MAREK FRĄCZEK (Łukaszów)radny do 6.04.1994 r. (mandat wygasł z powodu śmierci)JAN HOŁDA (Radziechów)EDWARD KACHNIARZ (Olszanica) przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska i Porządku Publicznego, członek Zarządu Gminy TADEUSZ KINACH (Wojciechów)członek Zarządu Gminy od 23.09. 1992 r.

72

STANISŁAW KARKOWSKI (Zagrodno Osiedle) do 28.12.1995 r. (uchwała o wygaśnięciu mandatu na skutek zrzeczenia się) PAWEŁ KEKLAK (Olszanica)HENRYK KOTYLAK (Zagrodno)delegat do Sejmiku Samorządowego w Legnicy od 6.07. 1994 r., przewodniczący Komisji Finansów i Budżetu od 15.07. 1994 r. do 19.09. 1994 r. JÓZEF KOWAL (Brochocin)BRONISŁAW KUNECKI (Zagrodno) wiceprzewodniczący Rady Gminy (26.06. 1996 odwołany z powodu złożenia rezygnacji z pełnienia funkcji), członek Zarządu Gminy, przewodniczący Komisji Rol-nictwa i Ekologii BAZYLI OLEŚNIEWICZ (Jadwisin) ALEKSANDER PYRA (Modlikowice) członek Zarządu Gminy, przewodniczący Komisji Finan-sów i Budżetu od 20.09. 1994 r. ANTONINA RYSTAU (Wojciechów) MIECZYSŁAW SŁONINA (Uniejowice) wójt gminy, przewodniczący Zarządu GminyJAN SIEMIANOWSKI (Radziechów) członek Zarządu Gminy WIESŁAW SIEMIANOWSKI (Uniejowice) (od 1997 r. w miejsce Jana Torończaka)STANISŁAW SKUŁA (Radziechów) przewodniczący Komisji RewizyjnejBRONISŁAW SOCHA (Zagrodno) RYSZARD STALSKI (Zagrodno Osiedle)JAN TOROŃCZAK (Uniejowice) (mandat wygasł wskutek śmierci radnego) FRANCISZEK WÓJCICKI Olszanica) członek Zarządu Gminy, przewodniczący Komisji Sa-morządowej BOGUMIŁA ZDAŃSKA (Zagrodno Osiedle) (od 24.03. 1996 r. w miejsce Stanisława Karkowskiego), wiceprzewodnicząca Rady Gminy od 26.06. 1996 r.

BARBARA KOŁODZIEJ (Zagrodno) przewodnicząca Rady Gminy od 7.06.1990 do 7.02.1992 r., delegat do Sejmiku Samorządowego w Legnicy JAN KORCZOWSKI (Olszanica)MIECZYSŁAW KOZDROWSKI (Zagrodno) przewodniczący Komisji Rozwoju Gminy i Inicjatyw Gospodarczych, członek Zarządu Gminy od 18.06. 1990 r. do 8.06. 1993 r.HENRYK KOTLARZ (Modlikowice)przewodniczący Komisji Rewizyjnej od 3.03. 1993 r.CZESŁAW LEŚNIAK (Uniejowice) przewodniczący Komisji Informacji, Szkolenia i Doradz-twa Rolniczego od 18.06.1990 r., członek Zarządu Gminy od 18.06. 1990 r. do 23 września 1992 r., przewodniczący Rady Gminy od 16.04. 1992 r. GRZEGORZ ŁUC (Grodziec) JÓZEF KOWAL (Brochocin) STANISŁAW PIECZAJKO (Zagrodno) MARIA PRONKIEWICZ (Olszanica)wiceprzewodnicząca Rady Gminy, przewodnicząca Ko-misji Budżetu, członek Zarządu GminyIGNACY RADZISZEWSKI (Jadwisin)RYSZARD STALSKI (Zagrodno Osiedle)członek Zarządu Gminy ANTONI TARNOWSKI (Radziechów)JAN TOROŃCZAK (Uniejowie)

rAdA gMInY ZAgrodno – kadencja 1994-1998

ANDRZEJ CHMIELEWSKI (Łukaszów)członek Zarządu GminyGRZEGORZ ŁUC (Grodziec)członek Zarządu Gminy, przewodniczący Komisji Działań Społecznych EDWARD KACHNIARZ (Olszanica)przewodniczący Rady Gminy

73

rAdA gMInY ZAgrodno – kadencja 2002-2006

STANISŁAW BACHMATIUK (Uniejowice) (od 2005 r. w miejsce Czesława Leśniaka) HELENA CEGLARSKA (Zagrodno Osiedle)JADWIGA CYBIN (Brochocin)przewodnicząca Komisji Oświaty i Zdrowia TERESA DOKTOR (Olszanica)przewodnicząca Komisji Budżetu i Rozwoju Gminy ZBIGNIEW DRZAŁ (Olszanica)EDWARD KACHNIARZ Olszanicaprzewodniczący Rady Gminy od 18.07. 2003 r. JÓZEF KOZIK (Uniejowice)wiceprzewodniczący Rady Gminy, przewodniczący Ko-misji Rolnictwa i Infrastruktury Gminy JÓZEF KOWAL (Brochocin)GRZEGORZ KUNECKI (Zagrodno)

rAdA gMInY ZAgrodno – kadencja 1998-2002 r.

HELENA CEGLARSKA (Zagrodno Osiedle)przewodnicząca Komisji Samorządowej JAN CZEKANYK (Brochocin)LUDWIK DRYGAJŁO (Radziechów)przewodniczący Komisji Rewizyjnej GRZEGORZ HANISZEWSKI (Radziechów)HENRYK JURZAK (Grodziec)przewodniczący Komisji Działań SpołecznychEDWARD KACHNIARZ (Olszanica)przewodniczący Rady Gminy PAWEŁ KEKLAK (Olszanica)przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ekologii BRONISŁAW KUNECKI (Zagrodno)członek Zarządu GminyJERZY KWAPISZ (Wojciechów) członek Zarządu Gminy (10.06.2002 mandat wygasł wskutek śmierci radnego) STANISŁAW PIECZAJKO (Zagrodno)przewodniczący Komisji Finansów i Budżetu ALEKSANDER PYRA (Modlikowice)członek Zarządu GminyWIESŁAW SIEMIANOWSKI (Uniejowice) MIECZYSŁAW SŁONINA (Uniejowice)wójt gminy, przewodniczący Zarządu GminyMARIA STRECKER (Zagrodno)członek Zarządu GminyWALENTYNA TKACZYSZYN (Łukaszów)LEON WIJATYK (Jadwisin)członek Zarządu GminyFRANCISZEK WÓJCICKI (Olszanica)członek Zarządu GminyBOGUMIŁA ZDAŃSKA (Zagrodno Osiedle)wiceprzewodnicząca Rady Gminy

Podpisanie umowy partnerskiej z gminą Rossau

74

WYKAZ SOŁTYSÓW od grudnia 1990 r.:Brochocin: Józef Kowal (1990-1994), Józef Kowal (1994-2003), Walenty Luszniewski (2003-2007), Krzysztof Rudziak ( od 2007 r.);Grodziec: Grzegorz Łuc (1990-2003), Andrzej Kali-ciak (2003-2007), Sabina Orzech (od 2007 r.);Jadwisin: Leon Wijatyk (1990- 2003), Helena Ole-śniewicz (2003-2007), od 2007 r. ponownie Leon Wijatyk;Łukaszów: Tadeusz Łesiuk (1990-1994), Tadeusz Łesiuk (1994 -2001), Stanisława Zygmunt (od 22.02 2001 do 2006), Andrzej Orłowski (od 23.02 2006 r.) i od 2007 r. nadal;Modlikowice: Józef Szmuc (1990-1994), Jan Zapał (1994-2003), Stanisława Sokołowska (2003-2007), Józef Kuźniar (od 2007 r.);Olszanica: Franciszek Wójcicki (1990-1994), Franci-szek Wójcicki (1994-2003), Zenon Kurasz (2003-2007), Anna Lisowska (od 2007 r.);

CZESŁAW LEŚNIAK (Uniejowice) przewodniczący Rady Gminy (30.06. 2003 r. uchwała w sprawie przyjęcia rezygnacji z pełnienia funkcji, 28.04. 2005 wygaśnięcie mandatu wskutek zrzeczenia się) GRZEGORZ ŁUC (Grodziec)ALEKSANDER PYRA (Modlikowice)ANTONINA RYSTAU (Wojciechów)STANISŁAW SKUŁA (Radziechów)przewodniczący Komisji Rewizyjnej MARIA STRECKR (Zagrodno)TADEUSZ SUCHECKI (Zagrodno)

rAdA gMInY ZAgrodno – kadencja 2006-2010

STANISŁAW BACHMATIUK (Uniejowice)HELENA CEGLARSKA (Zagrodno Osiedle)WALDEMAR CHUDZIŃSKI (Zagrodno)JADWIGA CYBIN (Brochocin)TERESA DOKTOR (Olszanica)przewodnicząca Komisji Budżetu i Rozwoju GminyJADWIGA JANKOWSKA (Zagrodno)przewodnicząca Komisji Oświaty i Zdrowia ANDRZEJ KALICIAK (Grodziec)JÓZEF KOZIK (Uniejowice)wiceprzewodniczący Rady Gminy DANUTA KRAŚNICKA (Olszanica)STANISŁAW OLECHOWSKI (Olszanica)przewodniczący Rady Gminy ANTONINA RYSTAU (Wojciechów)STANISŁAW SKUŁA (Radziechów)przewodniczący Komisji Rewizyjnej TADEUSZ SUCHECKI (Zagrodno)przewodniczący Komisji Rolnictwa i Infrastruktury Gminy WALENTYNA TKACZYSZYN (Łukaszów)LEON WIJATYK (Jadwisin) Majówka na zamku, 2008

75

Po roku 1990 przewodniczący-mi Rady Gminy byli Barbara Ko-łodziej (obecnie wiceprzewodni-cząca Rady Powia-tu Złotoryjskiego), Czesław Leśniak i Edward Kach-niarz. Obecny prze-wodniczący Rady Gminy Stanisław Olechowski po-chodzi z Olszanicy, w której po wojnie osiedlili się jego rodzice (mama po-chodzi z okolic Lwowa, ojciec z okolic Łańcuta) i jest z zawodu górnikiem. Od 1975 roku pracował w ZG „Konrad” w Iwinach, a od 1989 roku do czasu przejścia na emeryturę w Kopalni Gipsu i Anhydrytu

ZAGRODNOPiotr Janczyszyn – sołtysLeopold GajewskiMaria StreckerBronisław KuneckiHenryk KotylakZAGRODNO – OsiedleJoanna Imielińska – sołtysPaweł AmbrożyKrzysztof SabadachEwa SitkoMirosław KowalczukOLSZANICAAnna Lisowska – sołtysJózef CharęzaDanuta KraśnickaRyszard SikoraDorota SkibaRADZIECHÓWJan Siemianowski – sołtysGrzegorz HaniszewskiLesław Mitura

Henryk SadowskiJan SawaGRODZIEC Sabina Orzech – sołtysAlicja ŁucElżbieta NarożnaPaweł TylutkiZenona ZawiślakUNIEJOWICEStanisław Bachmatiuk – sołtysBeata TorończakRyszarda WolskaJan SzozdaKazimierz KowczMODLIKOWICE Józef Kuźniar – sołtysBarbara PuszAneta SokołowskaTadeusz JózefówAleksander Pyra

Radziechów: nieprzerwanie od 1990 r. Jan Siemia-nowski;Uniejowice: Czesława Torończak (1990-1999), Sta-nisław Bachmatiuk (od 1999 r. i nadal);Wojciechów: od 1990 nieprzerwanie Antonina Rystau;Zagrodno: Julian Kroczak (1990-1994), Czesław Kaczyński (1994-2003), Maria Wolska (2003-2007), Piotr Janczyszyn (od 2007 r.);Zagrodno Osiedle: Arnold Hochuł (1992-1994), Helena Ceglarska (1994-2007), Joanna Imielińska (od 2007 r.)

WOJCIECHÓWAntonina Rystau – sołtysGrzegorz LaszkiewiczJadwiga Paszkowska-RakusRyszard SadlakJanina WolskaJADWISIN Leon Wijatyk – sołtysBarbara KulińskaStefan KulikTomasz ChowaniecIgnacy Radziszewski

BROCHOCIN Krzysztof Rudziak – sołtysJózef KowalPiotr SzczepanowskiJan CzekanykJacek AndrzejczakŁUKASZÓWAndrzej Orłowski – sołtysOlga KoleraAnna HajdukRenata ĆwiokWalentyna TkaczyszynRada sołecka – kadencja 2007-2011

Siedziba Urzędu Gminy

76

Wrocławiu i studia podyplomo-we na Akademii Rolniczej we Wrocławiu ze specjalnością wy-cena nieruchomości oraz studia podyplomowe w zakresie samo-rządu terytorialnego i gospodar-ki lokalnej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Posiada też uprawnienia państwowe do-radcy uzyskane w Centrum Do-radztwa Rolniczego w Brwino-wie. Społecznie pracuje na rzecz Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Jest Prezesem Zarządu Powiatowego ZOSP RP w Złotoryi i Prezesem Zarzą-du Gminnego ZOSP RP w Za-grodnie. Z Gminą Zagrodno jest związany od roku 1969. W 1970 roku został kierownikiem SP w Uniejowicach, gdzie rozpoczę-ła pracę także jego żona Danuta. W 1975 roku został przeniesiony na stanowisko wicedyrektora Zbiorczej Szkoły Gminnej w Za - grodnie. Interesuje się moto-ryzacją, zajmuje się ogrodem, w wolnym czasie wybiera się wraz z żoną na wycieczki w na- szym regionie. Ma troje do-rosłych dzieci. Wójt urzęduje w pokoju nr 13, w domu nr 13, najtrudniejsze sprawy rozwią-zywał w piątek 13 i uważa, że „trzynastka” przynosi mu szczęś-

cie… O sposobie sprawowania funkcji gospodarza gminy mówi: – Drzwi do mojego gabi-netu są zawsze otwarte. Nie odkła-damy spraw na później. Działamy tak, by petenci byli przekonani, że to my jesteśmy dla nich, a nie odwrotnie.

Waldemar Matoliniec pełnił funkcję wójta gminy w latach 2002-2006, a radnym powiatu złotoryjskiego został z listy Polskiego Bractwa Ko-paczy Złota. Z wykształcenia elektryk – energetyk, zaraz po studiach przyjął propozycję pracy w szkole w Księgienicach Wielkich pod Wrocławiem. Po czterech latach wraz z żoną przeniósł się do Radziechowa. Waldemar Matoliniec pełnił funkcję dyrektora Zespołu Szkół w Zagrodnie, a także dyrek-tora Gimnazjum w Zagrod-nie. Obecnie nadal pracuje w Gimnazjum w Zagrodnie, gdzie uczy matematyki i fizyki. Bardzo lubi matematykę i uwa-ża, że efekty nauczania tego przedmiotu zależą w głównej mierze od nauczyciela. Jedna z jego uczennic znalazła się wśród laureatów wojewódzkiej olimpiady matematycznej.

Majówka na zamku, 2008

„Lubichów” w Lubkowie. Poza pracą był przewodniczącym zakładowego Związku Zawodowego Pracow-ników Przemysłu Miedziowego, a prywatnie – zawodnikiem piłkar-skiego Klubu Sportowego „Olimpia” Olszanica. Nadal interesuje się spor-tem, jest prezesem klubu „Olimpia” oraz przewodniczącym Rady Sportu przy Gminie Zagrodno. Stanisław Olechowski jest żonaty i ma trzech dorosłych synów.

Wójt Mieczysław Słonina z wy-kształcenia jest nauczycielem i inżynie-rem rolnikiem. Ukończył Liceum Pe-dagogiczne i Studium Nauczycielskie w Legnicy, Akademię Rolniczą we

77

RoZDZIAł VII

Nasze miejscowościBRoCHoCIN

Wieś zajmuje powierzchnię 9,58 km kwadrato-wych. W 1947 roku Brochocin liczył 158 mieszkań-ców, którzy przybyli głównie z terenów wschodnich dawnej Rzeczypospolitej – 103 osoby to dawni mieszkańcy Zarudzia, Kościatyna, Monasterska i miej-scowości Jacowce. Z Kielecczyzny pochodziło 10 osób, z woj. krakowskiego i rzeszowskiego 43, dwie osoby wróciły z terenu Niemiec. W 1999 roku Brochocin liczył 439 mieszkańców, a w 2005 roku 483 mieszkań-ców. W gotyckim kościele filialnym pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej (kościół był remontowany w 1958 roku) uwagę zwracają dwie płyty nagrobne z pierwszej połowy XVIII wieku i rokokowy nagro-bek z 1761 roku. W Brochocinie warto wybrać się na spacer śródpolną aleją dębową i obejrzeć pozostałości parków dworskich z XIX w. We wsi znajduje się su-szarnia. Jest 37 gospodarstw rolnych, kościół, stacja uzdatniania wody i oczyszczalnia ścieków. Działa Filia Gminnej Biblioteki Publicznej w Zagrodnie.

U schyłku XX wieku dla mieszkańców Brochoci-na najważniejszą i bardzo wyczekiwaną inwestycją była budowa sieci gazowej oraz modernizacja dróg i ulic.

We wsi istnieje Szkoła Podstawowa im Janusza Korczaka, licząca 74 uczniów, a dyrektorką szkoły jest Katarzyna Kądzielska. Aktywnie działają koła

zainteresowań, w tym także koło ekologiczne. Oprócz innych inicjatyw (np. obchody Dnia Ziemi), uczniowie mogą się poszczycić tym, że własnoręcz-nie zasadzili drzewka wokół swojej szkoły i staran-nie pielęgnują teraz swoich „zielonych przyjaciół”. W 2007 roku szkoła zgłosiła udział w konkursie MEN w ramach Programu wycieczek edukacyjnych dla dzieci i młodzieży do miejsc pamięci narodowej „Podróże histo-ryczno-kulturowe w czasie i przestrzeni” z projektem zatytułowanym „Śladami kaźni narodu polskiego Międzynarodowy Zlot Treblinka 2007” i otrzymała z MEN grant na realizację programu. Sponsorem programu był również Bank Spółdzielczy w Zło-toryi, a uczestnicząca w programie młodzież miała okazję odbyć kilka niezapomnianych i pouczających wycieczek (np. podczas pobytu w Warszawie grupa uczniów zwiedziła parlament, Łazienki i Stare Mia-sto oraz obejrzała koncert charytatywny z udziałem gwiazd polskiej sceny). Dodatkowo plonem wyciecz-ki była szkolna wystawa fotograficzna „Warszawa w oczach dziecka”.

GRoDZIECWieś zajmuje powierzchnię 13,48 km kwadrato-

wych, w 1947 roku liczyła 348 mieszkańców. Przybyli oni: ze wschodu – 5 osób, z woj., kieleckiego – 37, z woj. krakowskiego, rzeszowskiego – około 226,

78

dachowej, zadbali o nowe pokrycie dachu i rozpo-częli prace remontowe zabytkowego wnętrza.

W najbliższych latach wyremontowany zostanie także zabytkowy folwark u podnóża zamku Gro-dziec, zakupiony przez Fundację „Zamki i Pałace Polski”. Remont XVI-wiecznych budynków wesprze unijny Fundusz Dziedzictwa Kulturalnego, a w wy-remontowanym folwarku planowane jest utworzenie centrum rzemiosł średniowiecznych.

JADWISINWieś, położona nad brzegiem Skory, zajmuje

obszar 3,44 km kwadratowych, a jej mieszkańcy pochodzą: z okolic Lwowa – 46 osób, z okolic no-wosądeckiego i centralnej Polski – 89 osób. W 1947 roku wieś liczyła 135, w 1999 roku 134, a w 2005 – 125 mieszkańców. Znajdują się w niej 32 gospodarstwa rolne. Obecnie na obszarze Jadwisina zlokalizowana została częściowo kopalnia kruszywa naturalnego „Radziechów”.

łUKASZÓWWieś zajmuje powierzchnię 7,71 km kwadrato-

wych. W 1947 roku zamieszkiwało ją 67 osób, z któ-rych 65 przesiedlonych zostało na Ziemie Zachodnie z miejscowości Żnibrody (woj. lwowskie). W 1999 roku liczyła 199, a w 2005 roku 189 mieszkańców. Znajduje się w niej tylko 20 gospodarstw rolnych, działa przedsiębiorstwo rolne, transportowe i Za-kład Poligraficzno-Introligatorski. Zachował się też częściowo dawny park pałacowy, a na gruntach po dawnym lotnisku JAR powstała Gminna Strefa Ekonomiczna, w której pojawili się już inwesto-rzy. Położony w odległości 5 km od autostrady Łukaszów oferuje także tereny pod budownictwo jednorodzinne.

z terenu Niemiec i Francji – 75 osób. W 1999 roku Gro-dziec liczył 513, a w 2005 – 479 mieszkańców. We wsi są 92 gospodarstwa rolne, gorzelnia i strażnica OSP. U stóp zamku Grodziec znajduje się kościół Narodze-nia NMP, który powstał prawdopodobnie za czasów Henryka Brodatego. Na jego gruzach wybudowano następnie kościół w stylu gotyckim, a gdy i on został zniszczony w czasie wojny trzydziestoletniej, odbu-dowaną w latach 1684-1688 świątynię powiększono o wieżę. W 1826 r. kościół poddano przebudowie. We wnętrzu zachowały się dwa witraże z 1648 roku, przywiezione ze Szwajcarii, przedstawiające „Dawida z Jonatanem” i „Sen Jakuba”. Po prawej stronie ołtarza widnieje płaskorzeźba z 1689 roku przedstawiająca szlachcica, warto zwrócić też uwagę na murowaną kropielnicę z 1685 roku i dobudowaną do kościoła w 1685 roku owalną kaplicę cmentarną rodu Schoellendorfów. Kościół w latach 1684-1688 został powiększony o wieżę, a poddany gruntownej konserwacji w 1826 roku.

W Grodźcu zachował się pałac w stylu baroko-wym, otoczony rozległym parkiem krajobrazowym, wybudowany w latach 1718-1727 dla nowego właś-ciciela zamku w Grodźcu. Pałac ma kształt podko-wy, a jego skrzydła skierowane są na rozległy park o powierzchni 25 ha. Architektem pałacu o szlachet-nej i harmonijnej bryle był prawdopodobnie J. B. Peit-ner, a w pierwszej połowie XIX uległo przebudowie jedynie wnętrze pałacu. Pałac, podobnie jak zamek, został ograbiony już po II wojnie światowej, stąd zachowały się w nim jedynie te elementy, których nie udało się wynieść: płaskorzeźby i fresk na suficie w sali na piętrze, kolumnowa sień z wytwornymi stiukami i imponująca klatka schodowa. W latach 90. pałac zakupił prywatny właściciel, który sprzedał go w 2001 roku nowym nabywcom. Nowi właściciele pałacu jak dotąd przeprowadzili naprawę stolarki

79

wywodzili się głównie z Wierchomli Wielkiej i No-wosądecczyzny. W 1999 roku wieś zamieszkiwały 1074 osoby, a w 2005 roku Olszanica liczyła 1047 mieszkańców. We wsi jest 154 gospodarstw rolnych, Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna, poczta i strażnica OSP, a także filia biblioteki gminnej. Najważniejszym problemem wsi w 1999 roku była budowa obwod-nicy wiejskiej, sieci kanalizacyjnej i gazowej. W 2008 r. wieś zyskała tak potrzeby chodnik, wzdłuż drogi wojewódzkiej numer 363.

Znajduje się tu ciekawy gotycki kościół parafialny pod wezwaniem Serca Pana Jezusa, inkastelowany, odrestaurowany w 1900 roku, w którym warto zwró-cić uwagę na XVI-wieczne malarstwo, kamienną chrzcielnicę z połowy XVI w., renesansowy portal z 1516 roku oraz barokowy ołtarz i ambonę z 1716 roku.

Szkołą Podstawową w Olszanicy kierowała w roku szkolnym 2007/2008 Elżbieta Koryluk-Sowa. Szkoła znana jest poza gminą, gdyż w dawnych cza-sach zaliczana była do osiągających najlepsze wyniki dydaktyczne i wychowawcze w woj. legnickim. Jak wspomina Maria Pronkiewicz, poprzednia dyrek-torka szkoły, która przepracowała w szkole 37 lat, Szkoła Podstawowa w Olszanicy Osiedle prowadziła dzia-łalność edukacyjną, wychowawczą i szeroki wachlarz zajęć pozalekcyjnych, a uczniowie zdobywali wiedzę i umie-jętności umożliwiające im udział w akcjach, konkursach i uroczystościach środowiskowych na szczeblu gminnym, wojewódzkim i centralnym. Rozwijała patriotyzm lokal-ny. Dzięki akcjom ZHP powstała Izba Pamięci, w której zgromadzono eksponaty z czasów II wojny światowej, odznaczenia, zaświadczenia i dyplomy rolników, górników i nauczycieli mieszkających i pracujących na terenie wsi. Szczep ZHP im. Pawła Edmunda Strzeleckiego skupiał nauczycieli i uczniów, którzy uczestniczyli w alertach, obozach i zlotach ogólnopolskich. Współpracujący z Ośrod-

MoDLIKoWICEModlikowice zajmują powierzchnię 12,75 km.

kwadratowych. W 1947 roku wieś liczyła 205 miesz-kańców. Najwięcej osadników pochodziło z woj. rze-szowskiego (okolice Łańcuta) – 112 osób. Pozostali wywodzą się z miejscowości Radotycze, Martynów, Nowy Tenetnik („zza Buga”) – 75 osób, z woj. płoc-kiego – 12 osób, a 6 osób powróciło do kraju z terenu Niemiec. W 1999 roku wieś zamieszkiwało 384, a w 2005 roku 383 osób. Przez Modlikowice przepły-wa Skora i jej dopływ – Zimnik. We wsi znajduje się 47 gospodarstw rolnych.

U zarania dziejów wieś była własnością klasztor-ną – zachowała się wzmianka z 1253 roku, według której Modlikowice przyznane zostały wrocławskie-mu klasztorowi św. Wincentego. Następna wzmian-ka, z 1385 roku, wymienia tutejszego proboszcza i kościół. Miejscowy kościół parafialny, zbudowany pierwotnie w stylu gotyckim, został w XVIII wieku gruntownie przebudowany. We wnętrzu kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej za-chował się ołtarz z 1728 roku, renesansowy nagro-bek i barokowe epitafia. Przy wjeździe na plebanię znajduje się krzyż pokutny, wykonany z zaprawy cementowej, na którym widnieje wizerunek miecza – narzędzia zbrodni. W murze cmentarnym kościoła znajdują się też dwa inne, odnalezione niedawno krzyże pokutne, na jednym z nich wyryta jest kusza lub łuk. We wsi jest gospodarstwo agroturystyczne, prowadzone przez Urszulę Sadlak-Rajczakowską.

oLSZANICA Olszanica zajmuje powierzchnię 16,99 km kwa-

dratowych. W 1947 roku wieś liczyła 645 mieszkań-ców: 448 osób przybyło z miejscowości: Zarudzie, Wałachówka, Pańkowce, 17 z okolic Piotrkowa i Kielc, 74 osoby z terenu Niemiec i Francji, pozostali

80

Organizowane są imprezy sportowe, w tym gminny turniej piłki nożnej dla dziewcząt, tradycją szkoły jest też coroczna organizacja gminnego konkursu historycznego, tematycznie związanego z historią i zabytkami gminy Zagrodno. Uczniowie uczest-niczą także w konkursach ogólnopolskich, m.in. w konkursie „Krąg”, a w pracy pozalekcyjnej wy-różnia się działalność koła muzycznego.

UNIEJoWICEUniejowice zajmują obszar 14,89 km kwadrato-

wych. W 1947 roku zamieszkiwały ją 584 osoby: 326 osadników z terenów wschodnich (Buczacz, Barysz, Pyszkowce, Jacowce), 75 z okolic Kielc, Częstocho-wy i Radomia, 82 z woj. rzeszowskiego i Górnego Śląska, 101 z terenu Niemiec i Francji. W 1999 r. wieś zamieszkiwało 698 osób, a w 2005 roku wieś liczyła 695 mieszkańców. We wsi znajduje się młyn, świetlica wiejska, filia biblioteki gminnej. Z dawnych czasów w Uniejowicach zachował się park krajobra-zowy. Oprócz tego gości zaprasza do gospodarstwa agroturystycznego i prywatnego muzeum plastyk Michał Sabadach.

Szkoła Podstawowa w Uniejowicach jest najstar-szą w gminie, bo zaczęła funkcjonować już w 1945 roku. Obecnie uczy się w niej 52 uczniów. Dyrektorką szkoły jest Barbara Feńków (po odejściu na emerytu-rę długoletniej dyrektor Danuty Słoniny). Uczniowie szkoły z zapałem podtrzymują tradycje kronikarskie, zapoczątkowane przez pierwszą nauczycielkę tej szkoły. Warto tu nadmienić, że klasa IV otrzymała w ubiegłym roku jako nagrodę w konkursie „Wiem i umiem” właśnie kronikę! Dwa razu z rzędu uczniowie szkoły zajęli pierwsze miejsce w gminie w kwietniowym sprawdzianie klas VI. Podobnie jak w pierwszych powojennych latach ich dziadkowie, uczniowie organizują zbiórkę książek i zabawek dla

kiem Doradztwa Rolniczego w Piotrowicach i Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa we Wrocławiu klub „4H” propagował ekologię, zdrowe żywienie, folklor i rękodzieło. Szkołę odwiedzał często poseł Tadeusz Sam-borski w towarzystwie poetów, pisarzy, aktorów i artystów estrady. Obecnie szkoła liczy 60 uczniów.

RADZIECHÓWWieś zajmuje obszar 12,64 km kwadratowych.

W 1947 roku zamieszkiwało ją 419 osadników, głównie z terenów wschodnich Rzeczypospolitej – 363 osoby przybyły z miejscowości Huta Nowa, Tenetniki, Zasławce, Martynów Nowy i Izabela. W 1999 roku Radziechów liczył 558, w 2005 roku 557 mieszkańców. Posiada 119 gospodarstw rolnych, remizę Ochotniczej Straży Pożarnej, świetlicę wiejską i filię Gminnej Biblioteki Publicznej. W bibliotece znajduje się pracownia komputerowa, w której mieszkańcy wsi mogą korzystać z bezpłatnego do-stępu do internetu. We wnętrzu gotyckiego kościoła pod wezwaniem Nawiedzenia NMP zachowały się dwa późnogotyckie portale kamienne i renesansowe nagrobki z początków XVII wieku.

W 2007 roku w tutejszych złożach kruszywa naturalnego została zlokalizowana żwirownia „Ra-dziechów”.

Szkoła Podstawowa w Radziechowie liczy 86 uczniów i kierowana jest przez Edytę Ewertowską. Po latach oczekiwania, szkoła wzbogaciła się o salę gimnastyczną zaadaptowaną z budynku dawnego kościoła ewangelickiego. Uroczyste przekazanie sali gimnastycznej uczniom nastąpiło 31 stycznia 2008 roku, a tej okazji w tej właśnie sali obradowała na sesji wyjazdowej Rada Gminy z udziałem grona pedagogicznego, uczniów, ich rodziców i zapro-szonych gości. W szkole bardzo aktywnie działa Uczniowski Klub Sportowy „Junior” i „Baszta”.

81

ferie zimowe dla dzieci w wieku szkolnym, imprezy wakacyjne i konkursy czytelnicze.

We wsi znajduje się pałac z XVIII w. oraz zabyt-kowy folwark z XVI wieku (chociaż w stanie posu-niętej dewastacji, gdyż wpisany został do rejestru zabytków dopiero w 2002 roku). Budynki stajni mają sklepienia zbudowane z piaskowcowych ciosów, co jest dość nietypowym rozwiązaniem technicznym. Dwór z XVI wieku przebudowany został w XIX wie-ku, dobrze zachowane są sgrafitta i portal renesan-sowy. Zdewastowany park z XIX wieku zdobi wiele cennych okazów, w tym magnolia i czarna sosna.

Kościół św. Jana Chrzciciela, wzmiankowany w 1318 r. istniał znacznie wcześniej. Ze starszego, kamiennego kościoła zachowała się jedynie bardzo piękna, zdobiona ornamentem renesansowa chrzciel-nica z 1552 roku. Obecny kościół MB Nieustającej Pomocy po zburzeniu starego zbudowano w latach 1789-1792 według projektu sławnego architekta śląskiego K. G. Lanhansa, a zrealizowanego przez mistrza Mohrenberga z Legnicy. Późnobarokowy kościół o załamanym, mansardowym dachu zbu-dowany został na planie krzyża greckiego, z wieżą od wschodu. We wnętrzu kościoła uwagę zwracają trzypiętrowe empory, wsparte na potężnych kolum-nach. W kaplicy grobowej Reibnitzów na cmentarzu znajdują się dwa kamienne sarkofagi z końca XVIII w. W kościele znajdują się wspaniałe organy o bardzo pięknym brzmieniu. Za kościołem, przy drodze do Uniejowie, znajduje się pomnik poległych w I wojnie światowej.

Szkoła Podstawowa w Zagrodnie istnieje od 1946 roku, a rok szkolny 2007/2008 zakończyło w niej 143 uczniów. Dyrektorką szkoły jest Małgorza-ta Szewczyk. Uchwałą Rady Gminy z dnia 23 stycz-nia 2008 r. patronem szkoły został Ojciec Święty Jan Paweł II. Uroczystości związane z nadaniem szkole

Domu Dziecka w Wilkowie, a w akcji „Góra Gro-sza” zbierali pieniądze dla Fundacji na Rzecz Osób Niepełnosprawnych. Uczniowie uczestniczyli też w turniejach szachowych, konkursach recytatorskich i zawodach sportowych.

WoJCIECHÓWWojciechów zajmuje powierzchnię 9,96 km

kwadratowych. W 1947 roku wieś liczyła 343 miesz-kańców, z których większość to zabużanie (241 osób z miejscowości Nowosławce, Monasterzysko, Pań-kowce). Z woj. rzeszowskiego (głównie miejscowość Wola Zarzycka) przybyło 87 osób, z woj. kieleckiego 9, a z zachodu Europy – 6 osób. W 1999 roku we wsi mieszkało 358 osób, w 2005 – 369 osób. We wsi jest 77 gospodarstw rolnych i strażnica OSP. Zachował się pałac z XVIII wieku i park pałacowy. W 1988 roku we wsi wybudowany został kościół filialny parafii w Modlikowicach.

ZAgrodnoWieś zajmuje obszar 19,46 km kwadratowych,

w 1947 roku we wsi mieszkało 727 osób. Osadnicy przybyli głównie z terenów wschodnich – 415 osób (głównie Barysz, Buczacz, Maćkowce). 122 osadni-ków przyjechało z woj. rzeszowskiego, krakowskie-go i Górnego Śląska, 77 z okolic Kielc i Piotrkowa, 123 z terenu Niemiec. W 1999 roku wieś liczyła 1641 mieszkańców. W 2005 roku w samej wsi zamieszki-wało 1081 osób, a na Osiedlu Zagrodno – 500 osób. We wsi jest 169 gospodarstw rolnych, Gminna Biblio-teka Publiczna, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, Gminny Ośrodek Zdrowia, apteka, Bank Spółdziel-czy, Zakład Usług Komunalnych, piekarnia. Gminna Biblioteka Publiczna oprócz wypożyczania książek i udostępniania mieszkańcom czytelni czasopism oferuje dostęp do bezpłatnego internetu, organizuje

82

ży historią również owocuje udziałem w konkursach w tej dziedzinie. Obecnie uczniowie koła historycz-nego przygotowują pracę o zabytkach swojej gminy. Podkreślić również należy osiągnięcia gimnazjalistów w dziedzinie edukacji ekologicznej. Nie jest to wiedza tylko teoretyczna, gdyż gimnazjaliści wyróżnili się w zbiórce makulatury (szkoła otrzymała w nagrodę dwa mikroskopy) i zbiórce aluminiowych puszek po napojach (za osiągnięcia w recyklingu do „zielonej szkoły” w Niemczech pojechały dwie uczennice i nauczycielka pani Chmielewska). Szkoła pozyskała też środki unijne na wyposażenie pracowni kompu-terowej – niestety, cenny sprzęt padł łupem złodziei. Samorząd uczniowski uczestniczy w akcjach chary-tatywnych, organizuje konkursy i zabawy szkolne. Jedną z inicjatyw uczniów w ostatnim roku szkolnym była sprzedaż widokówek na rzecz osób niepełno-sprawnych i zbiórka na wspomożenie Domu Dziecka w Wojcieszowie.

W remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Zagrod- nie działa „Internetowe Centrum Edukacyjno-Oświa-towe”, w którym mieszkańcy gminy Zagrodno mogą nauczyć się obsługi komputera.

imienia odbyły się 19 maja 2008 r. Jedną z ciekawych inicjatyw szkoły jest współpraca z Lubuskim Biurem Koncertowym, która kształtuje wrażliwość muzycz-ną uczniów. Szkoła uczestniczy w ogólnopolskim programie ekologicznym. Za udział w programie recyklingu Fundacja RECAL nagrodziła dwoje uczniów i nauczycielkę Katarzynę Jurzak pobytem w „zielonej szkole” w woj. świętokrzyskim. Nagrody indywidualne otrzymują też uczniowie za udział w innych programach, np. „Czyste Sudety – dołącz do nas”. Młodzież licznie uczestniczy w szkolnych i międzyszkolnych konkursach plastycznych i zawo-dach sportowych. Także Uczniowski Klub Sportowy „Herkules” przy SP w Zagrodnie organizuje zawody sportowe w różnych dyscyplinach sportowych, w tym również zawody międzyszkolne dla wszyst-kich szkół z terenu gminy.

Gimnazjum w Zagrodnie na koniec roku szkol-nego 2007/2008 liczyło dwustu uczniów. Szkołą kieruje Bożena Sienkiewicz, a tutejsze Gimnazjum pięknie rozwija uzdolnienia i zainteresowania swo-ich uczniów, rozbudzone przez szkoły podstawowe. Działają koła zainteresowań: historyczne, plastycz-ne i biologiczno-chemiczne oraz uczniowski Klub Sportowy.

Uzdolniona artystycznie młodzież zamieniła nieomal w galerię sztuki korytarz szkolny i sale dydaktyczne swojego Gimnazjum, przyozdabiając je pod kierunkiem nauczyciela plastyki wykonanymi przez siebie pracami. Młodzież zdobywa nagrody w konkursach plastycznych w kraju i zagranicą: uczestnicy konkursów otrzymywali laury w Niem-czech, na Litwie i w Stanach Zjednoczonych. Od kilku lat uczniowie Gimnazjum są także laureatami ogólnopolskiego konkursu pod patronatem prezy-denta RP „Europa w szkole”. Wyżej opisywałam już tutejszą Izbę Historyczną, a zainteresowanie młodzie-

Gimnazjum w Zagrodnie

83

RoZDZIAł VIII

Perspektywy rozwoju gminy

101. Nasze atuty

czerwca 2008 roku na zamku Grodziec w uroczystej sesji Rady Gminy z okazji setnej rocznicy odbudowy zamku uczest-niczyli obok innych gości przedstawiciele okolicznych samorządów i wójtowie sąsiednich gmin. Ta niecodzienna sesja

w baśniowej scenerii tajemniczego zamku, której gospodarzem był przewodniczący Rady Gminy Stanisław Olechowski, zorganizowana została przez Urząd Gminy w Zagrodnie, kasztelana Grodźca, Fundację Zamki i Pałace Polski oraz Darkstone & Cardinal Busines Group, co ładnie pokazuje, w jaki sposób gmina potrafi wykorzystać swoją „perłę” do podkreślenia prestiżu gminy i promowania jej atutów.

Przypomnienie historycznego wydarzenia, jakim była dokonana przed stu laty rekonstrukcja zamku, to także – a może przede wszystkim – powrót do idei Grodźca jako tętniącego życiem ośrodka kulturalne-go i turystycznego. Roman Gorzkowski, historyk ze Złotoryi i autor licznych opracowań na temat historii regionu, wygłosił na ten temat bardzo interesujący wykład, w którym postulował promowanie zamku

Grodziec jako „zamku domowego”, co wydaje się pomysłem bardzo trafnym.

Ideę tę zaczerpnął historyk ze swoich doświad-czeń badacza historii i kultury Złotoryi i jej okolic. Przed laty mieszkańcy Złotoryi mieli „swoją” „Górę Domową”, czyli Hausberg (dziś Wilcza Góra), którą obowiązkowo „zdobywał” każdy obywatel miasta, gdy tylko nauczył się chodzić. Gdy rozmawiałam z mieszkańcami gminy okazało się, że w dzieciństwie robili oni takie wyprawy właśnie na Grodziec. Ale nie tylko oni – Grodziec, widoczny z daleka z od-ległości wielu kilometrów, przyciągał jak magnes (oprócz niesfornej i umorusanej dzieciarni), artystów, historyków i turystów z całej okolicy. Na Grodziec wyprawiają się całe rodziny. Jak zauważył inny historyk, pochodzący z Bolesławca Mariusz Olczak, autor książki o Grodźcu, zamek leży dokładnie w środku czworoboku utworzonego przez Złoto-ryję (12 km), Lwówek (13 km), Bolesławiec (16 km) i Chojnów (16 km). Ponieważ urodziłam się i miesz-kałam w pobliżu, Grodziec to także w pewnym sensie „mój” zamek. Po raz pierwszy byłam na zamkowej górze prawie przed półwieczem, z upływem czasu po krzywych schodach na zamkową górę wspinały się często moje dzieci a po nich moje wnuki. Wów-czas zamek nie oferował jeszcze atrakcji w postaci

84

dencja „starzenia się” społeczności w gminie jest dość wyraźna. Jeżeli młode pokolenie miałoby wiązać swoją przyszłość z rodzinnymi stronami, potrzeba czegoś więcej, niż wizja uprawy odziedziczonej po rodzicach roli. Czy takie perspektywy powstaną? Władze gminy przywiązują duże znaczenie do stworzenia swoim mieszkańcom dobrych warun-ków do życia, a istniejącym w gminie szkołom jak najlepszych warunków do kształcenia uczniów. Zarówno w formie bezpośrednich dotacji z Urzę-du Gminy, jak poprzez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zadbano o to, by w trudnych dla wielu rodzin latach kurczącego się rynku pracy dzieci szkolne otrzymywały ciepłe posiłki. Oprócz mleka, które dostają wszyscy uczniowie na koszt gminy, gmina finansuje dożywianie części dzieci szkolnych. Fundusze gminne umożliwiają też dzieciom z rodzin o najniższych dochodach korzystanie z wyjazdów na ferie zimowe i kolonie letnie.

Przypomnijmy, że Zagrodno jest gminą położoną zaledwie pięć km od autostrady A4, w odległości ośmiu km od Złotoryi i 20 km od Legnicy. Znaj-dujące się w Łukaszowie tereny po lotnisku JAR – w sumie 173 ha – to możliwość ulokowania nie tylko działalności gospodarczej, ale również działki pod zabudowę jednorodzinną. Miejsca pod budowę gmina zachwala jako ustronne, przytulne i atrakcyjne krajobrazowo. Przygotowywane są działki pod bu-downictwo jednorodzinne na terenie 20 ha. Oprócz tego – Grodziec staje się coraz chętniej odwiedzany dzięki ogromnej ilości atrakcji turystycznych.

Niewykorzystany potencjał posiadają miejscowe gospodarstwa, z których dotąd niewiele jeszcze nastawiło się na agroturystykę i usługi dla licznie odwiedzających gminę turystów. Zapotrzebowanie na takie usługi będzie prawdopodobnie wzrastało w najbliższych latach. To szansa także dla rozwoju

rodzinnych prywatnych imprez ani noclegów, jak to jest obecnie. Dawniej zamek kochali głównie artyści i to oni głównie utożsamiali się z jego majestatyczną urodą, dziś Grodziec może stać się cząstką rodzinnej historii każdego, kto tego zapragnie. A można to uczynić, zapraszając najbliższych na okolicznościo-we przyjęcie w zamku, a nawet na huczne wesele. Stylowe wnętrza podkreślą rangę każdej imprezy, miejsca starczy dla wszystkich.

Dzisiejsza oferta zamku to niesłychane bogactwo stałych imprez, które odbywają się na Grodźcu: Śląski Turniej Rycerski, Śląskie Święto Pieśni, Regionalny Kon-kurs Wiedzy o Górach i Pogórzu Kaczawskim, Biesiady Zespołów Kresowych, Zloty motocykli. Oprócz tego jest mnóstwo imprez odbywających się nieregularnie: wystawy twórców regionalnych, sympozja, konfe-rencje, żywe lekcje historii, imprezy integracyjne i przyjęcia prywatne.

Na „ożywieniu” zamku korzysta już obecnie wieś położona u jego stóp, a skorzystać może cała gmina. Turystyka to szansa dla okolicy na rozwój agroturystyki i usług. Tereny pod budownictwo jednorodzinne stanowią ofertę dla osób pragnących zamieszkać z dala od dużych aglomeracji, w nieska-żonym środowisku i otoczeniu przyrody.

Problemem gminy jest struktura wieku ludności – obecnie Zagrodno jest gminą o odpływie ludności w wieku produkcyjnym i niewielkim przyroście naturalnym. W 1995 roku liczba miejsc w szkołach przewyższała ilość uczniów: na 999 miejsc, było tylko 838 uczniów. Według prognoz demograficz-nych z 1999 roku liczba dzieci w wieku szkolnym w 2000 roku zmniejszyć się miała do 637, w 2005 – do 555 uczniów. W roku szkolnym 2007/2008 liczba uczniów we wszystkich szkołach podstawowych (wraz z oddziałami przedszkolnymi) i Gimnazjum przekroczyła co prawda liczbę sześciuset, lecz ten-

85

l rozwój gminnej strefy ekonomicznej w Łukaszowie która stworzy nowe miejsca pracy w gminie, poprzez system podatkowy podniesie dochody budżetu gminy

l utworzenie strefy budownictwa jednorodzinnego w Łukaszowie

l rozwój agroturystyki w strefie chronionego krajob razu (Grodziec)

l dostosowanie rolnictwa w gminie do wymogów rynku i UE

l zachowanie istniejących walorów środowiska.89 Teraz Zagrodno krok po kroku zmierza do umie -

jętnego wykorzystania swoich walorów. Prioryte-tem inwestycyjnym nowej kadencji Rady Gminy (2006-2010) stała się budowa spójnej sieci kanalizacyj-nej i oczyszczalni ścieków dla całej gminy, odbudowa ujęcia wody w Olszanicy, modernizacja wodociągów i sieć gazowa dla Łukaszowa. Inne podstawowe zada-nie obecnej kadencji to poprawa stanu dróg. W 2007 roku powstała nowa nawierzchnia dróg w Uniejowi-cach i Olszanicy. W 2008 roku, po ukończeniu drogi w Uniejowicach, rozpoczęły się naprawy nawierzchni dróg w Zagrodnie i Radziechowie. Plany gminy na najbliższe lata zakładają dalszą, sukcesywną moder-nizację istniejących dróg i budowę kilku odcinków dróg gminnych i dojazdowych do pól.

W gminie pojawił się długo oczekiwany inwestor – firma EPA ze Szczecina, specjalizująca się w budo-wie elektrowni wiatrowych. W Zagrodnie, Łukaszo-wie i w Modlikowicach powstaną farmy wiatrowe, liczące razem 28 elektrowni wiatrowych, które będą produkowały ekologiczną energię, zasilając przy tym gminę odprowadzanymi do jej budżetu podatkami. Umowę z inwestorem poprzedziło sprawdzanie jego wiarygodności. Na zaproszenie firmy EPA w gminie Wolin, gdzie działają już wiatrowe farmy, gościli radni Gminy Zagrodno.

szeregu innych usług, nastawionych na turystów. Kto wie, czy nie zrobią europejskiej kariery specjal-ności tutejszej kuchni i słynne już nalewki, likiery czy wina – wszystko według sekretnych przepisów, przechowywanych i udoskonalanych przez kilka pokoleń?88 W promowaniu gminy władze mają wielu sprzymierzeńców. O Grodźcu już mówiłam, w Zagrodnie działa Stowarzyszenie Promocji Kultu-ry Teraz Zagrodno. W czerwcu 2008 przedstawiciele stowarzyszenia wzięli udział w spotkaniu w Męcince beneficjentów Programu „Działaj Lokalnie VI” fi-nansowanego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności i realizowanego przez Akademię Rozwo-ju Filantropii w Polsce. Spotkanie zorganizowała Lokalna Organizacja Grantowa – Stowarzyszenie Kaczawskie wspólnie z pracownikami Urzędu Gminy w Męcince. Głównym celem spotkania było przygotowanie grantobiorców, w szczególności tych, którzy pierwszy raz otrzymali dotację do prawidłowej realizacji dofinansowanych projektów oraz przygotowywania poprawnych raportów i sprawozdań. Stowarzyszenie jest organizatorem Regionalnych Przeglądów Zespołów Kolędniczych „Z Kolędą po Kresach” i współorganizatorem innych imprez kulturalnych w gminie.

U progu XX wieku gmina określiła kluczowe problemy dalszego rozwoju:l pełna kanalizacja gminyl pełna gazyfikacja gminyl zabezpieczenie gminy przed powodziąl modernizacja układu komunikacyjnegol rozwiązanie problemów gospodarki odpadamil rozwój usług związanych z otoczeniem rolnictwal rozwój przetwórstwa rolno-spożywczegol przygotowanie terenów dla różnych działalności

gospodarczych

88 10 lipca 2008 r. Sejm znowelizował ustawy o akcyzie oraz tzw. ustawę winiarską, umożliwiając tym samym legalną produkcję wina w małych winnicach. Nowelizacja zmienia ustawy o podatku akcyzowym oraz o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich, obrocie tymi wyrobami i organizacji rynku wina. Dotychczasowe przepisy nie uwzględniały specyfiki małych winnic i nakładały na nie takie same obowiązki, jak na wielkich importerów wina. Główną barierą uniemożliwiającą małym winnicom legalną działalność była ko-nieczność produkcji i magazynowania wina w składzie podatkowym i obowiązek posiadania przez winnice specjalnego laboratorium. Nowelizacja ustawy o akcyzie ma na celu zwolnienie małych winiarni – wytwarzających rocznie do 1000 hl wina gronowego z wino-gron pochodzących z własnych upraw – z obowiązku uzyskania statusu składów podatkowych. Zmiana w „ustawie winiarskiej” znosi obowiązek posiadania laboratorium.

89 Tamże, str. 54-55.

86

Najbardziej liczące się w gminie firmy związane są w większości z rolnictwem. Należą do nich:– Agropartner spółka z o.o. Olszanica;– Agro-Tak B. Tabisz i L. Kachnarz – spółka jawna Modlikowice;– Przedsiebiorstwo Rolne „Łukaszów” sp. z o.o. Łukaszów;– Gorimex Grodziec (gorzelnia);– Przedsiebiorstwo Handlowo-Usługowe AGRO-FARMER sp. z o.o. Zagrodno;– Grupa Producencka Ziarna Zbóż Zrzeszenie Pro-ducentów Rolnych „Agro-Zagrodno”;– Młyn Uniejowice sp. z o.o. Uniejowice;– „WALBET” A.D.K. Walkowiak spółka jawna z Miejskiej Górki, eksploatująca złoża kruszywa naturalnego w Radziechowie.

Z inicjatywą wspólnego opracowania progra-mu zagospodarowania odpadów wyszła Legnica,

co gmina jednak musi dokładnie rozważyć, biorąc pod uwagę wszystkie argumenty za i przeciw takiej wspólnej inwestycji. Ponadto w 2007 roku prawie 14 ha gruntów w Łukaszowie zakupiła za ponad 2,14 mln złotych warszawska firma Delio Investmens.

Za pieniądze unijnego Funduszu Dziedzictwa Kulturalnego uda się wreszcie wymienić dach w fol-warku u podnóża zamku Grodziec. Folwark nabyła Fundacja „Zamki i Pałace Polski”, a właścicielem folwarku został Szkot Arkadiusz Maciąg de Bruce. We wrześniu 2007 roku projekt remontu folwarku zatwierdził konserwator zabytków, a Fundacja zamierza także zatrudniać na stałe miejscowych... rycerzy. Mają oni w umowach o pracę mieć wpisany zawód wykonywany: rycerz, a przy tym w ramach obowiązków rycerskich zamieszkiwać w koszarach, czyli folwarku. Fundacja zamierza też utworzyć w gminie centrum rzemiosł średniowiecznych.

Święto straży pożarnej

87

2. Sąsiedzi i partnerzyroku 1998 ponownie powrócono do trój-stopniowego podziału administracyjne-go i utworzono po raz kolejny powiat złotoryjski. Gminę Zagrodno, jako nale-

żącą do tego właśnie powiatu również w przeszłości, łączą ze Złotoryją bliskie związki kulturalne.

Gmina od chwili powstania utrzymywała dobro-sąsiedzkie stosunki z pobliskimi miejscowościami. Leżące obok siebie gminy zbliżały wspólne proble-my, ale także inicjatywy i imprezy. Tak się bowiem składa, że mieszkańców sąsiadującej ze sobą Ziemi Złotoryjskiej, Ziemi Chojnowskiej i Ziemi Bolesła-wieckiej łączy pielęgnowanie tradycji, gościnność, dobra kuchnia, oraz zamiłowanie do wspólnego biesiadowania. W czasach samorządności kontakty sąsiedzkie stały się jeszcze bliższe. Zagrodno chętnie uczestniczy w inicjatywach dotyczących powiatu złotoryjskiego i swojej najbliższej okolicy, a sąsiedzi chętnie tu zaglądają i biorą udział w licznych im-prezach sportowych, kulturalnych i rekreacyjnych – zwłaszcza gdy odbywają się na Grodźcu. Jedną z bardziej głośnych wspólnych inicjatyw jest Ogól-nopolska Biesiada Zespołów Kresowych, która od siódmej edycji odbywa się w dwu miejscowościach: Pielgrzymce i Grodźcu. Tradycyjnie impreza zaczyna się w sobotę w Pielgrzymce, od korowodu biesiad-nego i występów zaproszonych zespołów, aby następnego dnia zakończyć się wspólną (i huczną) zabawą na zamku Grodziec.

Zgodnie z zamierzeniami władz gminnych zamek stał się obecnie kulturalnym centrum regio-nu. Sąsiedzi wiedzą, że mogą liczyć na gościnność mieszkańców gminy i organizują na Grodźcu własne imprezy – czy to aby się promować, czy też dla samej

przyjemności spotkania w scenerii zamku. Okazji nie brakuje, a jak wiadomo – najmilej czas upływa przy śpiewach, biesiadach i w dobrej kompanii. Stąd, obok konkursów kulinarnych, odbywają się tu rów-nież pokazy folklorystyczne i degustacje specjałów kuchni regionalnej przygotowywane przez sąsiednie gminy. Mieszkańcy powiatu bolesławieckiego (gdzie zamieszkało wielu reemigrantów z Bośni i Hercego-winy) prezentowali na zamku bałkańską muzykę i potrawy („Biesiada Bałkańska”), kulturę śród-ziemnomorską przybliżyli publiczności imigranci z Grecji, swój folklor – Górale Czadeccy i liczne zespo-ły ludowe z terenu Dolnego Śląska. Oprócz walorów kulturowych prezentacje na Grodźcu mogą mieć też znaczący walor gospodarczy: jest tego zwiastunem prezentacja wyrobów regionalnych towarzysząca pierwszemu Świętu Wina i Miodu Pitnego. Miody i wina wystawiali wówczas „Wrzosowa kraina” z Gromadki, Centrum Eko z Wrocławia, Pasieka „Wilki” z gminy Wąsosz, Stowarzyszenie Kaczaw-skie, Winiarze z Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego i pasieka „Malinka” ze Złotoryi.

Różnorodność imprez jest ogromna i można je wymieniać długo: zloty motocyklistów, turnieje łucznicze, podsumowanie dorocznych „Dymarek Kaczawskich” i złotoryjskich zawodów w płukaniu złota, Śląskie Święto Pieśni, „Lato z Radiem”… W gminie działają zespoły sportowe. W 1992 roku Rada Gminna LZS zrzeszała 216 członków w 4 ogniwach, wszystkie cztery zespoły znajdo-wały się w klasie „A” i Zagrodno ubiegało się o awans w klasie okręgowej. Trzy zespoły LZS były wielosekcyjne, w Radziechowie – jednosekcyjny. Dominującą dyscypliną sportową jest piłka nożna, następnie tenis stołowy i piłka siatkowa. Obecnie w klasie A walczą zespoły sportowe „Orzeł” Zagrod-no, „Skora” w Jadwisin i „Olimpia” Olszanica.

W

88

Od lat biesiady na Grodźcu zamykają legnickie Międzynarodowe Konkursy Rysunku Satyrycznego Satyrykon. Władze samorządowe i firmy z regionu również chętnie urządzają w Grodźcu festyny, majów-ki, spotkania i przyjęcia, a stylowe wnętrza podnoszą rangę każdej imprezy. Dla uczniów na Grodźcu od-bywają się Regionalne Konkursy Wiedzy pt. „Pozna-jemy Góry i Pogórze Kaczawskie”, ciekawe wystawy i spotkania z historią. Gmina podtrzymuje kontakty z gminami Pogórza Kaczawskiego w ramach inicjaty-wy „Partnerstwo Kaczawskie”, zrzeszającego, oprócz Zagrodna gminy: Bolków, Krotoszyce, Męcinka, Mści-wojów, Paszowice, Świerzawa, Złotoryja, Wądroże Wielkie, Jawor, Pielgrzymka i Wojcieszów. Gmina Zagrodno należy do tego porozumienia samorządów od czerwca 2007 roku. Inicjatywa „Partnerstwo Ka-czawskie” ma za cel zintegrowanie działań instytucji, stowarzyszeń oraz samorządów lokalnych na rzecz zrównoważonego rozwoju oraz ochrony dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego regionu.

Dobrze układa się od wielu lat współpraca gminy z Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Piotrowicach. Nie brak też w gminie laureatów konkursów wiedzy rolniczej – należy do nich, między innymi, Tadeusz Kinach z Wojciechowa.

„Nasze kulinarne dziedzictwo – Smaki Regio-nów” to następna impreza, w której bierze udział gmina Zagrodno. VIII edycja tego konkursu połączo-na została z konkursem gastronomicznym, którego celem jest jeszcze szersze promowanie lokalnych tradycji kulinarnych, nawet na rynkach unijnych.

7 lipca 2007 roku gmina Zagrodno zawarła umowę partnerską z gminą Rossau w Niemczech. Obie gminy postanowiły wymieniać doświadczenia na płaszczyźnie komunalnej, a szczególną wagę przywiązują do pielęgnowania tradycji i obyczajów działających na ich terenie straży pożarnych.

Turniej rycerski na zamku Grodziec

Biesiada Kresowa w Grodźcu

89

Bezrobocie w gminie – która przez kilkanaście lat była objęta strukturalnym bezrobociem – zmniejszyło się znacznie w ostatnich latach, gdy młodzi miesz-kańcy zaczęli wyjeżdżać do pracy w krajach UE. Teraz sytuacja się odwraca i brakuje ludzi nawet do prac interwencyjnych…

Biblioteka gminna – GBP w Zagrodnie posiada filie w Brochocinie, Olszanicy i Uniejowicach. Oprócz niej opieką gminy objęta jest Biblioteka Publiczno-Szkolna w Radziechowie. Tylko w roku 1998 biblio-teki te wypożyczyły 68 649 książek, 8208 udostępniły w czytelni i zarejestrowały 1581 czytelników.

Chłopi śląscy zostali zwolnieni z poddań-stwa zarządzeniem króla pruskiego już w 1807 roku, a dalsze ich uwłaszczenie wpro-wadziły zarządzenia z 1811 i 1816 roku.

Czedlice to jedna z dawnych nazw rodu Zeydlit-zów, dawnych kasztelanów zamku Grodziec, posia-dających również inne dobra w gminie Zagrodno. Pierwsze wzmianki o służbie Zeydlitzów na dworze księcia czeskiego Bolesława I Okrutnego pochodzą z 938 roku. W Niemczech sprawowali wysokie urzędy dworskie, a ich nazwiska wymieniane są często w kronikach średniowiecznych również na

Anna Dymna, Michał Bajor, Marek Bu-kowski, Jolanta Fraszyńska, Daniel Ol-brychski, Władysław Komar, Zbigniew Zamachowski, Michał Żebrowski… Lista artystów, którzy występowali w scenerii

Grodźca jest bardzo długa. A to tylko część znanych artystów, którzy występowali na Grodźcu lub uczest-niczyli w realizowanych tu filmach.

Aż sześć jednostek ochotniczej straży pożarnej zrzeszającej 134 strażaków ma gmina Zagrodno. Dwie z nich – w Zagrodnie i Olszanicy – wchodzą w skład krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, co jest potwierdzeniem ich profesjonalizmu. Strażacy z Zagrodna współpracują ze strażakami z Czech (w Mimoniu), a strażacy z Olszanicy i Grodźca ze strażakami z Niemiec (Rossau).

Józef Banaszek ze Złotoryi jest właścicie-lem chyba największej kolekcji pocztówek przedstawiających zamek Grodziec. Li-czący blisko 50 widoków zbiór pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. W 2003 roku

kolekcję widokówek i starych zdjęć J. Banaszka i Ze-nona Bernackiego prezentowała Biblioteka Gminna w Zagrodnie.

RoZDZIAł IX

Gmina od A do Z Fakty, liczby, ciekawostki

A

BC

90

remontu sali książęcej. Kolejne realizacje filmowe to także zatrudnienie dla okolicznych mieszkańców.

Fundusze na remont Grodźca zawsze były nie-wystarczające, a choć VIP-y goszczą na zamku czę-sto i chętnie, na obietnicach pomocy zazwyczaj się kończy. Jednym z nielicznych, którzy sypnęli kiesą jest marszałek województwa dolnośląskiego Leszek Ryk, który przeznaczył na ten cel w 2003 roku 30 tys. złotych. Gmina się dołożyła i za 70 tys. złotych zachodnia wieża w zamku zyskała nową dachówkę.

Fundacja Zamki i Pałace Polski działa od nie-dawna, a jej celem jest ratowanie zabytków. Zaku-puje obiekty znajdujące się w bardzo złym stanie i zagrożone dewastacją, aby je rekonstruować i odbu-dowywać. W Grodźcu prowadzi projekt „Folwark”. Projekt zakłada, że w folwarku, oprócz stajni na 40 koni, powstanie sala konferencyjna, szkoła szer-mierki i centrum dawnego rzemiosła. Oprócz tego zamieszka tu rekrutowana w całej Europie drużyna rycerska, otrzymująca regularny żołd wypłacany przez fundację. Gerda, renomowany producent zamków patentowych, należała do firm zaintereso-wanych kupnem zamku Grodziec.

Gimbusa do przewozu dzieci szkol-nych otrzymała gmina z MEN po długich staraniach w czerwcu 2005 roku. Do tego czasu do trzech szkół w gminie dzieci dowożone były przez prywatnego przewoźnika i PKS, u któ-rego gmina wynajęła dodatkowe kursy. Na szkolny autobus dzieci czekały trzy lata, witano więc pojazd bardzo uroczyście. Gimbus został także poświęcony, a do kluczyków proboszcz Roman Zoń przyczepił breloczek z wizerunkiem św. Krzysztofa, patrona kierowców.

Gdy 27 maja 1523 roku na zamku Grodziec książę Fryderyk II gościł Jerzego, księcia branden-

Śląsku, dokąd przywędrowali z Łużyc (brali udział w bitwie pod Legnicą w 1241 roku). W śląskich do-kumentach występują także jako Siedlicze, Silicze, Silize oraz Zeidlicze. Krzysztof von Zeydlitz był wychowawcą ostatniego legnickiego Piasta, księcia Jerzego Wilhelma.

Czterdziestu wiernych uczestniczyło w pierwszej po II wojnie światowej mszy na zamku Grodziec, odprawionej w zamkowej kaplicy w czerwcu 2003 roku przez ks. dr. Jana Pazgana, duszpasterza śro-dowisk akademickich.

„Długą Drogą” (Lange Gasse) nazywano dawniej trasę łączącą wsie położone nad Skorą – od Modlikowic do Pielgrzymki.

Dwieście tysięcy złotych strat spowo-dował pożar dachu Domu Kultury w Zagrodnie we wrześniu 2003 roku.

Dyrektorką Liceum Ogólnokształcącego w Zło - toryi jest dawna mieszkanka gminy Barbara Men-docha.

„Elle”, „Twój Styl”, „Viva” to tytuły magazy-nów mody, w których ukazywały się zdjęcia modelek z zamkiem Grodziec w tle. Fantazjadą nazwana została te-renowa gra fabularna, wymyślo-

na przez członków Wrocławskiego Klubu Realizatorów, rozgrywana corocznie w scenerii Grodźca.

Folklorystyczny zespół „Jarzębina”, któremu patronowało Koło Gospodyń Wiejskich założyła w 1982 roku osadniczka wojskowa Janina Skibińska z Uniejowic. Zespół nagrywał utwory dla Polskiego Radia, a w 1988 roku uczestniczył w przeglądzie zespołów folklorystycznych w Bydgoszczy.

Firmy z terenu gminy Zagrodno, a także z Piel-grzymki, Bolkowa, okolic Złotoryi i Legnicy zacierały ręce, gdy skandynawska telewizja dołożyła się do

D

EF G

91

nad Łabą rozpoczęły się jednak bratobójcze walki o podział łupów, a książę Redarów Rybinem zwany wraz z rodziną umknął aż w rejon Gór Izerskich, dając początek rodowi, który przez wiele lat władał Grodźcem.

Jeszcze w latach 60. w kościele u stóp zamku Grodziec znajdowało się pięć bardzo cennych witra-ży szwajcarskich, z których trzy zostały skradzione pod koniec lat 70. Niedawno jeden z zaginionych witraży, przedstawiający Dawida w jaskini z lwami, odnaleziony został w prywatnej kolekcji Hillsboro-ugh w USA.

Jeśli turniej rycerski, to koniecznie „Trubadu-rzy”! Tak było przynajmniej na majówce na Grodźcu w 2002 roku.

Każdy kasztel musi mieć swoich obroń-ców, a zamkowa drużyna – odpowiednie wyposażenie. Miejscowy kowal, Piotr Surówka kuje więc miecze niezgorsze niż

dawni mistrzowie, a w swoim kowalskim warsz-tacie wykonał nawet armatę! Ze zdobyciem zbroi dzisiejsi rycerze mają większy kłopot, bo zakup rycerskiego rynsztunku to wydatek kilku tysięcy złotych. Nic dziwnego więc, że w przerwach mię-dzy walką na ubitej ziemi zajmują się płatnerstwem i szyciem. Liczy się pomysłowość i oryginalność. Na przykład Artur Stępień przez kilka miesięcy wyplatał kolczugę z… podkładek sprężynowych.

Krystyna Skulska z Uniejowic zwyciężyła w 2004 roku w konkursie gminnym na najładniej-szą zagrodę. Drugie miejsce zajęli Teresa i Edward Pokładowscy z Wojciechowa, a trzecie Kazimiera Czarnowska z Zagrodna.

Lekcje historii w szkołach gminnych zyska-ły nieoczekiwanie nowe „wsparcie”, gdy kasztelan Zenon Bernacki zaproponował młodzieży wcielenie się w życie średnio-

burskiego i karniawskiego oraz jego brata, księcia Wilhelma, wybuchł groźny pożar, który strawił połowę zamku.

Gimnazjaliści z Zagrodna pod opieką Lesława Wanickiego przygotowali w marcu 2004 roku wy-stawę prac w Ośrodku Dokumentowania Dziejów Ziemi Złotoryjskiej w Złotoryi.

Grono Pedagogiczne Szkoły Podstawowej w Za-grodnie na jubileusz 60-lecia, obchodzony 15 grudnia 2006 roku zaprosiło wielu gości, w tym nauczycieli i absolwentów szkoły w latach 1946-1962. Wspo-mnienia pedagogów i absolwentów ilustrowały wystawy prezentujące m.in. bogate zbiory zdjęć archiwalnych i kroniki szkoły, a pamiątkową tablicę upamiętniającą jubileusz odsłonił wraz z dyrektorką szkoły i przedstawicielką Kuratorium Franciszek Chmielowski, pierwszy absolwent szkoły.

Grupę 40 dzieci z Ukrainy gościli mieszkańcy gminy podczas wakacji w 2003 roku.

Hans von Schweinichen, marszałek ksią- żąt legnickich, znany na Śląsku i w Niem-czech autor bardzo ciekawych pamiętni-ków, urodził się na Grodźcu 25 czerwca 1552 roku.

Imię Janusza Korczaka nosi SP w Brochocinie. Jak podaje K. Kwaśniewski, na zam-ku Grodziec obok herbów piastowskich i herbów rodziny Czedliców, widniała również rzeźba przedstawiająca głowę Jana Żiżki, bohaterskiego przywódcy czeskich hu-sytów.

Jedna z opowieści o Grodźcu przypisuje za-łożenie warowni księciu z plemienia Redarów, należącego do Związku Wieleckiego, który powstał w czasach panowania pierwszych Piastów dla obro-ny przed margrabiom niemieckim. Po zwycięstwie nad wojskami margrabiego Wilhelma w bitwie

HJ I

K

L

92

Monika Jaruzelska w lipcu 2002 roku przygoto-wywała na Grodźcu sesję zdjęciową dla Włochów do magazynu „Demi Cler”.

Mury szkolne w Zagrodnie od 1946 do 2006 roku opuściło ponad dwa tysiące absolwentów. W tym czasie wiedzę przekazywało 149 nauczycieli, a szkołą kierowało 16 dyrektorów i ośmiu wicedyrektorów.

Nagrodę w wysokości sześciu tysięcy złotych na sfinansowanie wycieczki uczniów do Brukseli otrzymało w 2003 roku Gimnazjum w Zagrodnie w kon-

kursie „Europa w szkole 2003”. Dodatkowo Justyna Olszańska i Agnieszka Muczyn otrzymały po trzy tysiące złotych od prezesa TVP oraz po 500 zł zniżki na wyjazd do stolicy UE.

Niezwykłymi i bardzo cennymi dokumentami najnowszej historii gminy są kroniki szkolne. Naj-starsza z nich powstała w Uniejowicach i obejmuje kalendarium wydarzeń szkoły od 28 listopada 1945 do 21 sierpnia 1978 roku.

Na terenie gminy działa pięć klubów sportowych: KS „Orzeł” w Zagrodnie, KS „Olimpia” w Olszanicy, KS „Skora” w Jadwisinie, KS „Radziechowianka” w Radziechowie i Ludowy Klub Sportowy „Brocho-cin” w Brochocinie. Uczniowskie Kluby Sportowy działają przy Szkole Podstawowej w Brochocinie („Helios”), przy Szkole Podstawowej w Zagrodnie („ Herkules”), przy Szkole Podstawowej w Ra-dziechowie („Junior”), przy Szkole Podstawowej w Olszanicy („Sokół”) i przy Gimnazjum w Zagrod-nie („Spartakus”).

Około dwadzieścia tysięcy osób zwiedza corocznie zamek Grodziec.

Opowieści o zakopanym w podzie-miach Grodźca złocie jeszcze dziś przy-

ciągają poszukiwaczy skarbów. Ale na śmiałków czyhają różnorodne pułapki i niebezpieczeństwa:

wiecznych mieszkańców Grodźca. Pierwszy „eks-peryment” przeprowadzono w zamku podczas ferii w 2002 roku. Pomysłowy kasztelan szybko jednak wzbogacił ofertę dla szkół z całej okolicy, proponując dwudniowe edukacyjne realisty show, w którym młodzież jednego dnia poznaje smak życia biedoty z podzamcza, a drugiego – książęce luksusy.

„Lubię moją gminę” – w plebiscycie „Gazety Wrocławskiej” w 2000 roku na gminę Zagrodno za-głosowało 88 mieszkańców (z ogólnej liczby 6045), co zapewniło gminie 8 miejsce w rankingu gazety.

Lubiński poseł Ryszard Zbrzyzny wystarał się o nowe okna dla Szkoły Podstawowej w Radzie-chowie. Z jego inicjatywy KGHM Polska Miedź SA przekazał też szkole 10 komputerów do pracowni szkolnej. Oprócz tego w 2005 roku miedziowy kon-cern przekazał szkole 50 tys. złotych na urządzenie zaplecza sali gimnastycznej.

Łupem rabusiów i złodziei zamek i pałac w Grodźcu stawały się wielokrotnie. Niestety, nadal zdarza się, że złodzieje kradną lub usiłują ukraść jakiś cenny detal – zazwyczaj

„na zlecenie”. W 2001 roku Wiesław Surówka, prezes „Kasztelanii” odkrył na przykościelnym cmentarzu w Grodźcu kradzież fragmentów grobowców ponie-mieckich. Natomiast ślad po skradzionych w latach 70. witraży kościoła filialnego w Grodźcu odkryty został przypadkiem w 2004 roku aż… w Waszyngtonie, gdzie na reprodukcję witrażu w katalogu amerykańskiej galerii natrafił historyk z Wrocławia.

Robert Makłowicz, znany z kulinarnych podróży po najpiękniejszych zakątkach Europy, jeden z programów kulinar-nych zrealizował na zamku Grodziec.

W scenerii zamku mistrz kuchni zaprezentował tele-widzom przepis na flaki z szafranem, pierś z kaczki w malinowym sosie oraz perliczkę z jabłkami.

L

M

N

O

93

Pawła II ksiądz Roman Zoń uczcił w 2002 roku orga-nowym koncertem dedykowanym Ojcu Świętemu.

Violetta Piętoń – skarbnik gminy, dba o jej finanse od 2005 roku.

Podkowę, przynoszącą szczęście, najłatwiej zdo-być na zamku Grodziec, pod warunkiem, że ma się łut szczęścia i trafi się na jedną z imprez, w czasie których zwiedzającym oferuje się takie atrakcje, jak bicie monet, pokazy walk rycerskich i odlewanie podków szczęścia.

Po opuszczeniu gminy przez pierwszą nauczy-cielkę, Helenę Szalay, tak jej pracę podsumowano w Kronice szkolnej: Ludność gromady i dzieci szkolne z żalem żegnały swą długoletnią wychowawczynię – przyjaciółkę, która zawsze spieszyła z pomocą i dobra radą i nie skąpiła nigdy swego trudu, gdy szło o dobro szkoły. Ileż to razy zmierzyła pieszo drogę Uniejowice – Złotoria, nie bacząc na zimno, śnieżyce i własne zmęczenie! Obowiązkowość, sumienność i punktualność cechowały ją w pracy zawodo-wej, a dzieci, które wyszły na świat spod jej wpływu wy-chowawczego nie zrobiły wstydu szkole w Uniejowicach przodując innym dobrym przykładem w nauce, bądź to w szkołach zawodowych, bądź też ogólnokształcących.

Podobno na początku XX wieku, po rekonstrukcji zamku Grodziec, istniał podziemny tunel, łączący zamek ze znajdującym się u stóp góry kościółkiem.

Podczas pierwszego „Święta wina i miodu pit-nego” na zamku Grodziec w listopadzie 2007 roku szacowna komisja rozstrzygnęła trzy konkurencje. W Konkursie Win główne miejsca zdobyły kolejno: „Winnica nad Cybiną” (wino Seyual Blanc), Roman Wolniewicz (wino Traminer) i „Zaczarowany Ogród” (wino gronowe półwytrawne). W Konkursie Miodów Pitnych I miejsce zajęła „Winnica u Michała”, drugie Przemysław Karwowski, a trzecie „Pielgrzymianki” z Pielgrzymki. W Konkursie Produktów i Potraw z Miodu i Wina zwyciężył Zespół „Macierzanki”

opowiadają, że tylko jeden raz, dwieście lat temu, jakiś pocztylion z Rybnicy ośmielił się kopać w ru-inach zamku i ponoć natrafił na jakiś duży, złoty przedmiot w ziemi, ale gdy zaczął go odgrzebywać, by przekonać się co to jest, wygrzebał ludzką czaszkę, z oczodołu której wypełzła dużych rozmiarów biała żmija. Pocztylion znieruchomiał na jej widok, a żmija powolnie podpełzła ku niemu i ukąsiła go w nogę powyżej cholewy buta. Zmarł ten odważny człowiek jeszcze tego samego dnia w wielkich boleściach, ale zdążył opowiedzieć swemu sąsiadowi o całym wydarzeniu Natychmiast udał się on do ruin zamku, by szukać śladów kopania. Nie znalazł jednak niczego poza łopatą, używaną przez pocztyliona, ze śladami świeżo kopanej ziemi90.

Oprócz innych mieszkańców, Grodziec polubiły koty – zarówno należące do kolejnych gospodarzy zamku, jak bezpańskie dachowce. Poza tym na zamkowym dziedzińcu spotkać można także in-nych czworonożnych mieszkańców: psy, jagnięta, i urocze kózki, bardzo ciekawskie i chętne do za-bawy .

Ostatni Piastowicz, książę Jerzy Wilhelm, przy-był na Grodziec 26 sierpnia 1675 roku, na krótko przed przedwczesną śmiercią. Piętnastoletni władca obiecał odbudować twierdzę, a na koniec wizyty zaprosił mieszkańców okolicznych wsi „na ucztę z grajkami”. Wówczas na cześć księcia jego imionami nazwano wieś Jurków (Geor genthal) i Sędzimirów (Wilhelmsdorf).

Panoramiczny widok, jaki ma przed sobą turysta zwiedzający zamek Grodziec przy bezchmurnym niebie pozwala z wy- sokości 389 m podziwiać krajobraz, od

góry Ślęży poczynając, poprze Sudety Zachodnie ze Śnieżką i Góry Łużyckie.

Piątą rocznicę poświęcenia kościelnych dzwo-nów dla kościołów w gminie przez papieża Jana

P90 Więckowie U. i A., Opowieści o Grodźcu, op. cit. str. 12.

94

Rozgrywki sportowe w gminie o „Puchar Wójta” stały się już stałym elementem tradycji. W 1991 roku Puchar Wójta w piłce nożnej seniorów zdobył zespół LZS „Skora” Jadwisin, a w kategorii juniorów – LZS „Orzeł” Zagrodno.

Ruiny zamku Grodziec stanowiły natchnienie dla poety niemieckiego, Ernsta Moritza Arndta, który podziwiał malownicze pozostałości warowni 22 sierpnia 1813 roku.

Sekretarz Urzędu Gminy, Urszula Łabędz-ka, jest w urzędzie nazywana „Mrówką”, co zapewne sugeruje zarówno jej filigranowa figura, jak pracowitość. Tę drugą cechę mo-

głam zaobserwować, korzystając z udostępnionych przez panią sekretarz dokumentów urzędu przy pisaniu książki.

Skora nosiła pierwotnie nazwę Schnelle Deichsa lub Schnelle Deisel, w 1945 roku nadano jej na krótko nazwę Dzikiej Rzeki. W Zagrodnie, na prawobrzeż-nym przyczółku mostu w pobliżu Urzędu Gminy znajduje się punkt pomiaru stanów wody na rzece, gdzie codziennie dokonywane są pomiary stanu wody. Obserwacje wskazują, że rzeka potrafi być nieobliczalna i w ciągu kilku godzin jej poziom może się podnieść o kilka metrów.

Starosta Powiatu Złotoryjskiego Ryszard Rasz-kiewicz i radny powiatowy z Czapli Zenon Bernacki (obecny kasztelan Grodźca) ufundowali latem 2003 roku wycieczkę do Aquaparku w Polkowicach dla 25 dzieci z Grodźca, ujęci akcją mieszkanki Grodźca, Kasi Chudy, prowadzącej dla miejscowych dzieci przez całe wakacje czwartkowe zabawy plastyczne.

Sześć jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej na te-renie gminy corocznie ratuje życie i mienie mieszkań-ców gminy. Np. w 2007 roku strażacy wzywani byli 164 razy i gasili 24 pożarów, ratując mienie wartości ponad 2.357 tys. złotych( podano aktualne dane).

z Twardocic (gruszki w miodzie i winie), drugie miejsce zajęli „Swojacy” z Zagrodna (skrzydełka w miodzie), a trzecie „Czaplanki” z Czapli (żeberka).

Powrót turniejów rycerskich na Grodziec na-stąpił w 1988 roku, jako impreza towarzysząca sesji naukowej studentów Uniwersytetu Wrocławskiego. Obecnie „najazdy” średniowiecznych rycerzy na zamek powtarzają się kilka razy w roku.

Producenci telewizji szwedzkiej, którzy wybrali Grodziec spośród kilkuset europejskich zamków na tło do reality show pt. „Riket” („Królestwo”) i wydzierżawili w 2004 roku na trzy miesiące za-mek Grodziec, pozostawili po sobie na zamkowym wzniesieniu kilka szałasów i ogrodzenie z groźnie wyglądającymi krzyżówkami świń z dzikami.

Pruskie reformy administracyjne i gospodarcze w pierwszej połowie XIX wieku przyniosły wiele korzyst- nych zmian także dla ludności Dolnego Śląska. Oprócz uwłaszczenia chłopów w 1808 roku wprowadzono samorząd miejski, zrównujący w prawach miasta kró-lewskie (wolne) i prywatne (podległe), a w 1810 roku zapoczątkowano sekularyzację dóbr kościelnych.

Przewodniczący Rady Powiatu w Złotoryi, Jan Kotylak, rozpoczynał edukację w naszej gminie i jest absolwentem SP w Zagrodnie.

Razem zrobimy więcej – to hasło z kampa-nii wyborczej wójta Mieczysława Słoniny, które posłużyło także jako motto tej oto książki.

Rękopis „Pana Tadeusza” odkryto w jednym z domów w Zagrodnie po II wojnie światowej, w 1945 roku. Należał on do rękopisów pisarzy i poetów pol-skich zrabowanych przez hitlerowców we Lwowie. Niestety, obecnie nie sposób odtworzyć drogi, jaką przebyły strofy pióra naszego Wieszcza, zanim trafiły właśnie do Zagrodna. Obecnie ta cenna pamiątka znajduje się w zbiorach Ossolineum we Wrocławiu.

R

S

95

czym, produkowanym z miejscowego surowca. Wy-twarzano ją ze zgorzeli utworzonej na powierzchni skał bazaltowych w wyniku ich wietrzenia. Zgorzel, zawierająca minerały ilaste: montmorylonit, kaolinit i illit, służyła do wyrobu pigułek, na których odci-skano pieczęć. W lecznictwie znajdowała szerokie za-stosowanie jako środek przeczyszczający, czyszczący krew, w zatruciach i chorobach zakaźnych (nawet w leczeniu dżumy!), chorobach serca i melancholii.

Trzy drukarnie działały w kilkutysięcznej Zło-toryi już na początku XIX wieku, a obok książek drukowały także lokalne gazety i czasopisma.

Uczennice SP w Olszanicy w roku szkol-nym 1991/92 uczestniczyły w dwu bar-dzo ciekawych szkoleniach: haft Ri-chelieu, wiązania makramy, elementy

ozdobne mieszkań, stroiki bożonarodzeniowe i wielkanocne oraz przyjęcia okolicznościowe dla dzieci. Szkolenia prowadzone były przez specjalist-ki Wiejskiego Gospodarstwa Domowego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Piotrowicach. Wiele prac wykonanych podczas takich szkoleń posłużyło do dekoracji szkoły.

Wanda Chotomska, Joanna Papuzińska i Heidi Hassenmueller w czerwcu 2005 roku gościły na spotkaniach z najmłod-szymi czytelnikami w gminie Zagrodno

w ramach spotkań „Książki na walizkach”. Wojna trzydziestoletnia, która przyczyniła się

do spustoszenia całej Ziemi Złotoryjskiej i ruiny Grodźca, spowodowała także upadek i wyludnienie Chojnowa. Jeszcze w 1657 roku, a więc dziewięć lat po zakończeniu wojny, miasto liczyło zaledwie 180 mieszkańców. Opustoszały i zrujnowany Chojnów przedstawiał w tym czasie opłakany widok.

Wielka powódź nawiedziła okolicę w 1804 roku. Wojny napoleońskie, jakie po niej nastąpiły, wyrzą-

Szwoleżerowie przebywali w okolicach Złotoryi w czasie wojen napoleońskich w roku 1807 i 1813. W 1813 roku w potyczce pod Wilczą Górą i w Zło-toryi Francuzi odnieśli zwycięstwo nad wojskami pruskimi.

Szwedzi, przymierzając się do realizacji „Króle-stwa” mogli sparafrazować Szekspira zawołaniem: „Królestwo za krowę!”, gdyż mieli ogromne kłopoty ze skompletowaniem przewidzianych w scenariu-szu zwierząt. Ostatecznie kozy pożyczył proboszcz z Pielgrzymki, konie wypożyczono z Jaroszówki, a krowa znalazła się w gospodarstwie pani Ur-szuli Buchowskiej. Z wypożyczeniem krowy był największy kłopot, bo, jak wiadomo, trzeba ją rano i wieczorem wydoić, jej właścicielka musiała więc mieszkać blisko zamku.

Średniowieczne prawo złoża stanowiło, że znajdu-jące się w ziemi minerały należały do władcy, który poprzez swoich urzędników nadawał zezwolenie górnicze i koncesję na poszukiwanie oraz wybieranie złóż na wyznaczonej działce. Za uzyskane pozwolenia gwarkowie musieli płacić podatek – tak zwaną olborę, stanowiącą zazwyczaj ósmą część zysku górnika.

Adam Terlecki – ks. kanonik, od 1987 r. jest proboszczem Parafii w Okmianach, która funkcjonuje (być może jako jedyna w Polsce) na terenie trzech powiatów:

bolesławieckiego, legnickiego i złotoryjskiego oraz trzech gmin: Zagrodno, Warta Bolesławiecka i Choj-nów. Ksiądz kanonik jest inicjatorem i budowniczym widocznego z odległości wielu kilometrów Krzyża Milenijnego w Wilczym Lesie, a ponadto Hono-rowym Członkiem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP, odznaczonym srebrnym i złotym medalem „Za zasługi dla Pożarnictwa”

Terra sigillata, czyli ziemia pieczętna, była w XVI – XVIII wieku bardzo cenionym środkiem leczni-

T W

U

96

Zmniejsza się liczba mieszkańców gminy. W 1999 roku gmina liczyła 5 991, a w 2005 roku już tylko 5 821 mieszkańców. Z tej liczby 1885 to ludzie młodzi, 3228 osób stanowili ludzie w wieku produkcyjnym, 884 osoby w wieku emerytalnym. Zarejestrowanych bezrobotnych było 622, w tym 289 kobiet.

Zobaczyć jedno z błądzących po zamku widm w ostatnim czasie udało się ponoć uczestniczącej w realizacji „Królestwa” Szwedce. Dziewczyna była blisko finału „Królestwa”, miała szansę na 250 tys. euro nagrody, ale jednej nocy zobaczyła ducha. Powiedziała, że nie spędzi w zamku ani jednej nocy więcej i wycofała się z programu91.

Związki z „małą Ojczyzną” kultywują Towarzy-stwo Przyjaciół Grodźca „Kasztelania” i Stowarzy-szenie Promocji Kultury Teraz Zagrodno.

Zygmunt Sarna nie jest jedynym w gminie artystą – samoukiem. Rzeźby w drewnie Stanisława Fary-niarza z Grodźca były wysoko oceniane w latach 80., a w 1988 roku można je było podziwiać na wystawie miejscowych twórców w Gminnym Ośrodku Kul-tury w Zagrodnie. Natomiast pani Wanda Leśniak z Uniejowic tka obrazy – portrety i pejzaże.

Żywe lekcje historii są w szkołach gminy Zagrodno bardzo popularne i ciekawe, gdyż mieszkają w niej ludzie pielęgnujący wyniesione z rodzinnych domów tradycje i obyczaje. Jednym z mieszkańców gminy zapraszanym na lekcje historii jest Włady-

sław Fryc z Grodźca, weteran II wojny światowej.

dziły jeszcze więcej szkód, gdyż kwaterujące wojska niczym szarańcza bezlitośnie grabiły ludność.

Zamek Grodziec jest coraz częściej wy-pożyczany przez producentów filmo-wych, nie tylko rodzimych, ale także ze Szwecji, Francji, Belgii, Holandii i Rosji. Malownicze wzniesienie z górującym nad okolicą zamkiem służyło jako sceneria

filmowej wersji „Romea i Julii”, filmów „Wiedźmin”, „Przyłbice i kaptury”, „Fanny Hill”, „Kwiat diabła”, reality show „Riket” („Królestwo”), „Le Royaume”, „De saga van Oberona” i „Imperium”. Oprócz tego na zamku realizowano wiele programów telewi-zyjnych, m.in. „Groch i kapusta”, „Para w Polskę”, „Letnie szorty”, „Labirynty kultury”, „Rower”, „Nie do wiary”, „Ziarno” i „Podróże kulinarne Roberta Makłowicza”.

Zatrudnienie w 2006 roku miało 387 osób z terenu gminy, w tym 193 kobiety. Bez pracy pozostawało 619 osób. Corocznie gmina zatrudnia sezonowo kilkudziesięciu bezrobotnych w ramach prac inter-wencyjnych.

Zanim radni zatwierdzili herb gminy, w 2003 roku w gminnych szkołach zorganizowano konkurs na projekty herbu. Spośród uczniowskich propo-zycji komisji konkursowej najbardziej spodobały się pomysły Kamila Streckera, Bożeny Olszańskiej, Justyny Olszańskiej, Rity Matoliniec i Judyty Wro-niak, a wszystkie zgłoszone do konkursu prace były wystawiane na zamku Grodziec.

Z

Z.

91 W tym zamku jest skarb, „Tina”, 8 czerwca 2005.

97

Bibliografia i źródła

l Drabina J., Miasta śląskie w średniowieczu, Ka-towice 1987.

l Gmina Zagrodno. Studium uwarunkowań i kierun-ków zagospodarowania przestrzennego, Legnica 1999.

l Gluziński W., Wykopaliska w Chojnowie i rene-sansowe kafle piastowskiego zamku, (w:) Szkice Legnickie, t III, Wrocław 1966.

l Gorzkowski R., Najdawniejsze dzieje Złotoryi, Złotoryja 1986.

l Gorzkowski R., Maciejak K., Złotoryja i okolice, Złotoryja 1992.

l Helsztyński S., Apokryf śląski przez Bernarda Pruzię spisany A.D.1400, Warszawa 1981.

l Historia Śląska, Pr. zb. Pod red. M. Czaplińskie-go, Wrocław 2002.

l http://www.zagrodno.info/news.phpl http://sabadach.blog.onet.pl/ l http://www.e-piastowska.pl/news.php l http://www.zagrodno.info/articles.phpl Janczak J., Legendy zamków śląskich, Wrocław

1995.l Kozłowski M., Stare Zagłębie Miedziowe, Wro-

cław 1985.

l Kucharski J., Rowerem do źródła Skory, Chojnów 2005.

l Kwaśniewski K., Podania dolnośląskie, Wrocław 1999.

l Legnickie. Zabytki, przyroda, trasy turystyczne, imprezy, Chojnów 1997.

l Łuczyński R.M., Zamki i pałace Dolnego Śląska, Wrocław 1998.

l Olczak M., Grodziec, Warszawa 2008.l Okolice szkolnych schronisk młodzieżowych woje-

wództwa legnickiego, Legnica 1986.l Paździora J., Polskie Zagłębie Miedziowe, Bolesła-

wiec 1995.l Pilch J., Zabytki architektury Dolnego Śląska,

Wrocław 1978.l J. Sarosiek, K. Sembrat, A. Wiktor, Sudety, War-

szawa 1975.l Steinborn B., Zabytki Sztuki Regionu, Wrocław

1959.l Szoka H., Opowieści o Chojnowie, Legnica 1987.l Wiąckowie U.A., Opowieści o Grodźcu, Legnica

1985.l Wystąpienie wójta M. Słoniny podczas Uroczystej

Sesji Rady Gminy w Zagrodnie poświęconej 50. rocznicy osadnictwa na Ziemi Złotoryjskiej (25 listopada 1995).

98Zabytkowe wizytówki gminyNa górze: kościół w Brochocinie; kaplica w ZagrodnieNa dole: pałac w Godźcu; kościół w Radziechowie

99 Kościół w olszanicy; kościół w Grodźcu; zamek w Grodźcu w jesiennej szacie; kościół w Modlikowicach

100Zamek Grodziec

101 Imprezy w Grodźcu: 1) stulecie odbudowy zamku; 2) delegacja niemiecka; 3) zjazd harlejowców; 4) i 5) realizacja programu „Riket”

u v w

x y

102Święto miodu i wina Przegląd zespołów kolędniczych

103 Zawody strażackie

104Gminne dożynki w Zagrodnie, 2005 r.

105 Dożynkowe wieńce, 2007 r.

106„Macierzanka” z Wojciechowa

107 „Swojacy” z Zagrodna

108Uroczysta sesja Rady Gminy Zagrodno na zamku Grodziec