KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

23
NR 5 (15)/ NR 5 (15)/ NR 5 (15)/WRZESIEŃ WRZESIEŃ WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK PAŹDZIERNIK PAŹDZIERNIK 2012 2012 2012 DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY ROK SZKOLNY ROZPOCZĘTY ISSN 2299-0607 Cena: 1zł

description

KONTRAST to gazeta pisana przez młodzież o młodzieży i dla młodzieży. Chcemy, aby nasze pismo było dla was nie tylko źródłem żuromińskich informacji, ale także zachęcało do działania i udzielania się w sprawach naszego powiatu. Wszystkich czytelników zachęcamy, by pisali o czym chcieliby przeczytać w naszej gazecie, a także co można jeszcze udoskonalić w KONTRAŚCIE. Mamy nadzieję, że wspólnymi siłami stworzymy porządne pismo młodzieżowe. Spotkania grupy dziennikarskiej KONTRAST w poniedziałki o 16:00 w ŻCK. Dołącz do nas! Kontakt: [email protected]

Transcript of KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Page 1: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

NR 5 (15)/NR 5 (15)/NR 5 (15)/WRZESIEŃWRZESIEŃWRZESIEŃ///PAŹDZIERNIKPAŹDZIERNIKPAŹDZIERNIK 201220122012

DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY

ROK SZKOLNY ROZPOCZĘTY

ISSN 2299-0607

Cena: 1zł

Page 2: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

3

Droga Animatorko,

Chciałabym powitać Cię w nowym roku szkolnym. Jak minęły Ci wakacje? Czy jesteś zdrowa? Czy samopoczucie Ci dopisuje? Nawet nie wiesz, jak bardzo zazdroszczę Ci, że nie musisz już chodzić do szkoły. Też chciałabym nie martwić się o to, czy uda mi się ściągnąć na klasówce albo, czy będę miała od kogo spisać pracę domową... Ale ja zupełnie nie o tym chciałam. Doskonale wiem, jak bardzo stęskniłaś się za naszą zwariowaną dziennikarską bandą, dlatego mam dla Ciebie dobrą wiadomość: WRACAMY! W ŻCK będziemy Cię odwiedzać, tak jak zwykle - w każdy poniedziałek o 16. A tak przy okazji - wszystkie chętne osoby, które oprócz Ciebie przeczytają ten list i chciałyby spróbować swoich sił w KONTRAŚCIE, serdecznie zapraszam! Nie wiem, czy już udało Ci się zauważyć, ale w naszym piśmie postanowiliśmy przeprowadzić drobną rewolucję. Wizualną rewolucję. Chcieliśmy odświeżyć trochę strony KONTRASTU i mamy nadzieję, że się nam to udało. Muszę Ci powiedzieć, że to zasługa naszego grafika. Całkiem ogarnięty koleś i jest dobry w tym, co robi. Postanowiliśmy też polecać naszym Czytelnikom co ciekawsze filmy, gry, książki oraz płyty. Prężnie działamy także w celu wydania III tomiku wierszy „Papilarnie”. Właśnie, może znasz jakichś Młodych Twórców, którzy chcieliby podzielić się swoją twórczo-ścią? Odsyłaj ich pod adres [email protected]. Powoli będę już kończyć, bo goni mnie nauka, ale podzielę się jeszcze z Tobą moją refleksją na temat wielkiego szumu wokół I Nocy Wojów. Jest mi naprawdę przykro, że niektóre osoby nie potrafią zdzierżyć, iż cięższe brzmienia muzycz-ne też mają swoich fanów, a Żurominie, to nawet niezłą rzeszę. O gustach się nie dyskutuje, więc nie rozumiem ludzi, którym Noc Wojów sprawiała jakiekolwiek problemy. Muzyka, jak muzyka. A że różni się tekstowo i brzmieniowo od tej, która na co dzień leci w radiu? Jak widać, nie każdy potrafi to przełknąć. Śmierdzi mi to muzyczną nietolerancją. Może teraz wszyscy „metale” zbojkotują występy zespołów disco polo, które robią tak niebywałą karierę w okolicach? Czy ludzie słuchający muzyki metalowej, rockowej, mają czuć się gorsi, odstający od reszty naszego lokalnego społe-czeństwa? Sama sobie odpowiedz na to pytanie, tymczasem ja uciekam do stosu zadań z matematyki.

STOPKA

Redaktor naczelna: Oliwia Kujawa

Sekretarz: Michał Stępień

Skład: Hubert Redmer

Zdjęcia: Oktawia Pakuła, Artur Stryjewski

Redakcja: Krzysztof Gutowski, Paulina Jarzynka, Kinga Łykowska, Monika Mendowska, Aleksandra Ostrowska, Paulina Prusak,

Izabela Sosnowska, Aneta Strzelec, Magdalena Sygowska, Olga Żurawska

Współpraca: Cezary Dobies, Joanna Królikowska

Opiekun: Karolina Grześkiewicz

Wydawca: Żuromińskie Centrum Kultury

Druk: Courier, Jacek Gronkiewicz,

ul. Szpitalna 21/23

Adres: ŻCK Pl. Piłsudskiego 27 09-300 Żuromin

E—mail: [email protected]

Facebook: www.facebook.com/

KontrastCzasopismoMlodziezowe

NIEC

IE

RP

CE Z

WŁO

KI

Oliwia Kujawa red. naczelna

KONTRAST 5(15)/2012

2

OTWARTA SZAFA - 4

NOC WOJÓW - 4

RECENZJE - 5

PAT - 6

HARCERSTWO - 7

STUDIA - 8-9

FIRESHOW - 10

JAROCIN - 11

CHCĘ DO PŁOCKA! - 12-15

ĆPANIE MNIE NIE JARA! - 15

SCREEN AFTER - 16-17

PIERWSZAKI - 18

MATURZAKI - 19

MŁODZI TWÓRCY - 20-21

PRZEDSZKOLAKI - 22

ONI SĄ STĄD! - 23

SPIS TREŚCI

Page 3: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

3

OTW

AR

CI N

A K

ULT

UR

Ę!

Witaj, Naczelna! Niezmiernie cieszę się, że piszesz do mnie list, formę komunikacji, która w dobie sms-ów, e-maili i innych interneto-wych tworów, jest już chyba mocno zapomniana. Mam nadzieję, że stęskniłaś się nie tylko za KONTRASTEM, ale za nowymi pomysłami i wydarzeniami w ŻCK. Wiesz, ja też zazdroszczę Ci jednej rzeczy - dwumiesięcznych wakacji :-). Ale powróćmy na ziemię. Redakcja KONTRASTU, jak zwykle, stanęła na wysokości zadania i oto przed nami nowy numer naszego młodzieżowego dwumiesięcznika. Jak sama widzisz, nowi dziennikarze już zabrali się do pracy. Nie mogę doczekać się przeczytania relacji z Przystanku PaT („Profilaktyka a Ty”) w Lublińcu, na którym byłam wraz z grupą z Żuromina. Muszę pochwalić wszystkich uczestników za zaangażowanie i wielką pracę. W liście wspomniałaś o tomiku poezji PAPILARNIE III, który jest niezwykle dla mnie ważny, bo w poprzednich edycjach znajdziecie również moje wiersze i fotografie, z czasów liceum. Zachęcam wszystkich do wyjęcia wierszy z szuflady; niech nie leżą uśpio-ne i zapomniane. A cóż to za nowość na ostatniej stronie? Fragmenty „Mantry na każdy kolejny dzień” autorstwa Zbyszka Izdebskiego znanego jako „Z.I.”! My, Przeponiaste (grupa teatralna z Żuromina) zawdzięczamy mu wielką przygodę ze sceną oraz skuteczną pracę nad dykcją. A skoro już mowa o dykcji... Zapewne słyszałaś o powstaniu lokalnej rozgłośni radiowej na Północnym Mazowszu – Radiu7. Pamiętaj, w czwartek o godzinie 22:00 nastawiasz radio na częstotliwość 90,8 FM i słuchasz audycji z Żuromińskiego Centrum Kultury dla mieszkańców Żuromina, okolic i całego świata. Kończę już mój debiut na łamach KONTRASTU. Muszę wraz z grupą fotograficzną ŻCK przygotować wystawę fotogra-fii, wykonanych metodą otworkową, której nauczyli nas Latający Animatorzy z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę" A co do szumu wokół Nocy Wojów, mogę Cię zapewnić, że jesienią, w wydarzeniach w ŻCK, nie zabraknie koncertów o różnorodnych brzmieniach. Ale o tym już w następnym liście...

Karolina Grześkiewicz animator kultury w ŻCK

Żuromińskie Centrum Kultury ogłasza nabór do grup zainteresowań i sekcji

SEKCJA PLASTYCZNA* instr. Beata Sobieraj

OLSZTYŃSKA SZKOŁA TAŃCA*

SEKCJA WOKALNA* instr. Katarzyna Borowska

RYTMIKA* gr. 3-5lat; 6-8 lat instr. Magdalena Jankowska

MŁODZIEŻOWA GRUPA DZIENNIKARSKA - KONTRAST 13-19 lat opiekun Karolina Grześkiewicz

GRUPA. FOTOGRAFICZNA opiekun Karolina Grześkiewicz

CASHFLOW opiekun Karolina Grześkiewicz

KLUB SENIORA opiekun Marzena Lorkowska

ORKIESTRA DĘTA opiekun Tomasz Krzywda

SALA PRÓB MUZYCZNYCH* opiekun Tomasz Krzywda

OGNISKO MUZYCZNE* nauczyciel Halina Rzeplińska, Krystyna Kowalska wtorek, piątek

SZKOŁA MUZYCZNA* Dyrektor Sławomir Żorawski tel. 600 809 589

ZAJĘCIA: wtorek: 12:00-19:00 czwartek 15:00-19:30 środa 9:00-19:00 piątek 9:00-19:00

AEROBIK* instruktor Jolanta Grześkiewicz

BRYDŻ SPORTOWY Pan Andrzej Rutowski

ZAJĘCIA Z GITARY AKUSTYCZNEJ* prowadzący Wojciech Klejnowski

ZUMBA wtorek, czwartek 17:00 prowadząca Dorota Janowicz

ZAPISY w Żuromińskim Centrum Kultury lub pod numerem tel. 23 657 27 99

*Zajęcia płatne.

KONTRAST 5(15)/2012

Page 4: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Wystarczyło przetrząsnąć swoją szafę

dokładnie od góry do dołu, wyciągnąć

z niej ubrania, które już się znudziły,

przyjść z nimi do ŻCK i wziąć w zamian

zupełnie inne. Fajna sprawa, jeśli

weźmiemy pod uwagę to, że niektóre

rzeczy w sklepie bardzo nam się po-

dobają, a kiedy już wrócimy z nimi do

domu, to czar pryska i nagle docho-

dzimy do wniosku, że nie będziemy w

tym chodzić. Oczywiście potem szko-

da taką rzecz wyrzucić, więc masa

zapomnianych przez nas ubrań leży

gdzieś na dnie szafy. Znalazłam kilka

takich rzeczy u siebie, spakowałam je

do torby i poszłam z nimi na wymia-

nę. Gdy weszłam do sali, w której

odbywał się ten handel wymienny, na

wieszakach wisiało już sporo ubrań

różnego typu. Zaczynając od bluzek,

koszul i sukienek, na sweterkach i

beretach kończąc. Tak, jak wiele in-

nych osób i ja znalazłam coś dla sie-

bie. Udało mi się upolować bluzkę z

Audrey Hepburn i śliczny sweterek.

Ubrania rozchodziły się, jak ciepłe

bułeczki. Odświeżyłam swoją garde-

robę nowymi ubraniami, a te, w któ-

rych już nie chodziłam, wziął ktoś

inny. Kolejna „Otwarta szafa” otwo-

rzyła się 21 września i również cieszy-

ła się niemałą popularnością. Mam

nadzieję, że to nie była ostatnia tego

typu akcja. Jeśli gdzieś zobaczycie lub

usłyszycie informacje, że znowu od-

będzie się „Otwarta szafa”, to nie

wahajcie się ani chwili i przychodźcie.

Gorąco zapraszam!

4 5

7 września o godzinie 15.00, w Żuromińskim Centrum Kultury odbyło się wydarzenie,

nie bez przyczyny nazwane „Otwartą szafą”, czyli bezgotówkową wymianą ubrań.

Paulina Jarzynka

AKTUALNOŚCI

22 września, w ramach pierwszej edy-cji Nocy Wojów, odbył się koncert lokalnych zespołów. Na deskach sce-ny muzycznej Żuromińskiego Cen-trum Kultury wystąpili zarówno starzy weterani – Ikarion, Kart i Silverheads, jak i zupełnie świeże zespoły – Screen After czy Harashied. Fani cięższych brzmień, wygłodniali po ostatnim rockowym koncercie, który dał w Żurominie zespół Farben Lehre, ucieszyli się na wieść o Nocy Wojów i, oczywiście, zjawili się, żeby rozerwać się przy żywej muzyce. Znany większości Ikarion, wystąpił jako pierwszy, mając za niewdzięczne zadanie rozgrzanie publiki. Ale hej, wyszło im bardzo dobrze! Najwięk-szym zaskoczeniem wieczoru był Screen After (o którym przeczytacie na stronach (16 - 17) – nieznany, no-wy zespół, który zdecydowanie zdo-był największe uznanie wśród słucha-czy, bo to oni wyciągnęli pod scenę największą rzeszę ludzi. A skoro już ochłonęliśmy… Jeśli to

pierwsza edycja Nocy Wojów, to

może… poczekamy na drugą?

Michał Stępień

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Katarzyna Szydłowska fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Katarzyna Szydłowska

KONTRAST 5(15)/2012

Page 5: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

5

PO

LE

CA

MY

GRA — Guild Wars 2 (2012) 28 sierpnia - dzień, który zmienił wszystko. Wieloletnie czekanie dobiegło końca, nadszedł czas na „Guild Wars 2”! Już 2 tygodnie po premierze dzieło firmy ArenaNet osiągnęło 2 miliony sprzedanych egzemplarzy, a to wszystko bez żadnego abonamentu! Gra należy do gatunku MMORPG, który pozwala bawić się razem tysiącom graczy. Jej twórcy położyli duży nacisk na fabułę, na którą gracz, poprzez swoje decyzje, ma wpływ jeszcze przed postawieniem pierwszego kroku w wirtualnym świecie. Podczas tworzenia postaci odpowiadamy na pytania dotyczące naszego wirtualnego życiorysu. Dotyczą one, m. in. pochodzenia, charakteru oraz wiary. Studio ArenaNet udostępniło nam pięć grywal-nych ras: Asura, Człowiek, Norn, Popielec i Sylvari. Przy kreowaniu postaci gracz wybiera również jedną z ośmiu klas, która ma wpływ na umiejętności, noszony rodzaj pancerza oraz broni. Do wyboru mamy: dwie klasy ciężkozbrojne - strażnika i wojownika, trzy klasy w zbrojach skórzanych - inżyniera, łowcę i złodzieja oraz trzy klasy w szatach - elementalista, mesmer, nekromanta. Świat gry jest dynamiczny i cały czas się zmienia, a kierunek, w jakim zmierza, zależy od graczy. Na pochwałę zasługuje również oprawa graficzna, która inne tytuły MMO zostawia daleko w tyle. Piękne animacje, dosko-nale zaprojektowane lokacje oraz szczegółowe modele postaci sprawiają, że każdy piksel nacieszy nasze oko, a klimatyczna opra-wa dźwiękowa potęguje doznania płynące z rozgrywki. Gra posiada również tryb WvW, czyli wojny światów, na których może walczyć między sobą nawet kilkaset osób. Tryb oprócz biegłości w opanowaniu własnej postaci, wymaga również niemałego zmy-słu taktycznego, potrzebnego do przejmowania wrogich fortyfikacji. Piękna grafika, doskonała muzyka, masa możliwości, ale przede wszystkim świetna zabawa. Wystarczy kilka minut gry, by przeko-nać się, że pieniądze potrzebne do kupienia gry to nie wydatek, a świetna inwestycja. Najwyższy czas przestać się zastanawiać i biec po swoje pudełko. Do zobaczenia w grze! Hubert Redmer

FILM — KOD NIEŚMIERTELNOŚCI, reż. Duncan Jones (2011) Jak często zdarza nam się wylać kawę na siebie? Potłuc szklankę? Czy nawet powiedzieć coś głupiego? A gdyby tak móc cofnąć się w czasie i uniknąć tej sytuacji? Co, gdyby od ostatnich 8 minut życia zależało „być albo nie być” Wasze i wielu innych ludzi? Co, gdyby-ście wiedzieli, że zbliża się katastrofa i możecie jej uniknąć? Jest wiele wyjść. Na przykład ratować siebie. A może próba poświęcenia się i ratowania innych? A gdybyście nie mieli wyjścia, gdyby ktoś zadecydo-wał za Was, co macie zrobić, tak, jak to uczyniono za kapitana Coltera Stevensa, głównego bohatera filmu, który zostaje poddany eksperymentowi pozwalającemu zmienić wszystko? Film „Kod nieśmiertelności” to połączenie fantastyki z realnością. Każde 8 minut, choć jest to ciągłe po-wtarzanie się jednego wydarzenia, które rozpoczyna się, od przebudzenia się Colera w pędzącym pocią-gu, mającego za chwilę wybuchnąć., trzyma w napięciu. Kapitan z każdym przebudzeniem wie coraz więcej, lecz nadal niewystarczająco dużo. Szuka rozwikłania tej ogromnej zagadki w cudzym ciele, do którego został „przeniesiony”, znając każdy gest pozostałych. Wie tyle, ile po poprzednim przebudzeniu był w stanie zaobserwować. Oglądając film, sami zaczynamy się gubić i wpatrywać w każdy nawet naj-drobniejszy znak, który może odmienić bieg wydarzeń, do którego bohater musi doprowadzić. Oglądając, wiemy tyle samo, co kapitan i widzimy to samo, co on, dzięki czemu jesteśmy w niepewności, co do następnych wydarzeń i zakończenia misji. Czy za-kończy się ona sukcesem? Czy kapitan zdoła powstrzymać eksplozję? Czy będzie to kolejne zakończenie w hollywoodzkim stylu z happy endem? A może zaskakująco tragiczne i nieprzewidywalne jak cały film? O tym każdy powinien przekonać się sam ogląda-jąc ten film. Izabela Sosnowska

KSIĄŻKA — „Dziewczyna z pomarańczami” Jastein Gaarder (2003) Po przeczytaniu tytułu tej książki można dojść do wniosku, że to kolejny romans z happy endem. Choć faktycznie pojawia się w niej wątek miłosny, ta książka jest przede wszystkim wzruszającą opowieścią o rodzicielskiej miłości. Bohaterem jest 15-letni Georg, który otrzymuje list od zmarłego kilkanaście lat wcześniej ojca. Chłopak znajduje w nim historię tytułowej dziewczyny z pomarańczami oraz pytania, na które musi spróbować odpowiedzieć, między innymi: „Czy wybrałbyś życie na Ziemi, mając świadomość, że zostaniesz nagle od niego oderwany, może w samym środku najszczęśliwszych chwil? Czy też już w punk-cie wyjścia podziękowałbyś za uczestnictwo w tej bezsensownej zabawie w „dawanie i odbieranie”?” W tej książce mnóstwo jest niedomówień i niewyjaśnionych wątków, które mają swoje rozwiązanie dopie-ro w zakończeniu utworu. Warto wspomnieć, że jej autor, Jastein Gaarder, jest też twórcą bestsellera „Świat Zofii”, bardzo interesującego i przystępnego wprowadzenia do filozofii. Przyznaję się, że „Dziewczynę z pomarańczami” czytałam z zapartym tchem i zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie! Gorąco polecam!

Olga Żurawska

MUZYKA — Madonna „MDNA” (Interscope, 2012) Przyjaciel pisze w SMS-ie: „Co się z tobą dzieje?!" Sprzątaczki w biurowcu KONTRASTU z niepo-kojem plotkują na korytarzach: „dlaczego przestał ją lubić?" Jedna nawet przyszła z troską do mojego biurka, ale uspokoiłem ją: nadal uwielbiam Madonnę, ale coś się u niej popsuło. Nie chodzi o efekty operacji plastycznych, lecz muzykę. Wiecie, z płytami to trochę jak z sukienkami: taka „Madonna” czy „Ray of Light” to kreacja od Jeana Paula Gaultiera, a takie „MDNA” to dwu-krotnie przeceniana stara szmatka z lumpeksu. Potem przynosisz taką do domu, a ona śmierdzi… wszystkim. Te melodie wydają ci się jakby znajome, ale nie wiesz skąd, bo słyszałeś je na tysiącu płyt. Produkcja też wydaje się nowoczesna, szczególnie, jak przypomnisz sobie, co było w radiu 12 lat temu, a zapomnisz o tym, co usłyszałeś wczoraj. O reszcie nie wspomnę, a to znaczy, że nie ma tu dobrej piosenki, a najgorszą trudno wskazać (single zaskakująco blisko pudła!). Po prostu: nie polecam.

Krzysztof Gutowski

KONTRAST 5(15)/2012

Page 6: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Świat bez uzależnień – od narkoty-ków, alkoholu i przestępczości – ta idea przyświeca inspektorowi Grzego-rzowi Jachowi, autorowi programu PaT. Zamiast leczyć, woli zapobiegać. Robi to w atrakcyjnej – dla nas, mło-dzieży – formie. A kulminacją progra-mu jest coroczny Przystanek PaT. Z Żuromina do Lublińca przyjechało 13 osób, w tym redaktorzy KONTRA-STU: Aleksandra Ostrowska, Izabela Sosnowska i niżej podpisany, a także nasza opiekunka z ŻCK – Karolina Grześkiewicz. Mogliśmy wybierać z niezliczonej ilości spektakli i koncer-tów, a także warsztatów, których efekty prezentowaliśmy na gali finało-wej. Najwięcej uczestników z Żuromina wybrało się na warsztaty radiowe. Może zabrzmi to nieskromnie, ale

przeprowadziliśmy wywiady z praw-dziwymi tuzami: ministrem spraw wewnętrznych Jackiem Cichockim, samym (ale wraz z asystentem) Jur-kiem Owsiakiem czy też komendan-tem głównym policji, nadinspektorem Markiem Działoszyńskim, a oprócz tego z dziesiątkami instruktorów i uczestników. Wszystkich można odsłu-chać na stronie www.pat.policja.gov.pl w zakładce „TRAP”. „Nasi” byli rów-nież na warsztatach pracy z aktorem, bębniarskich, kuglarskich i wielu innych. Ta niesamowita atmosfera wywarła na nas tak duży wpływ, że od paź-dziernika startujemy z żuromińską grupą PaTu. Już teraz zapraszamy na jej spotkania, o których dowiecie się niedługo.

6 7

Ż uromińska grupa programu PaT (Profilaktyka a Ty), jak już

od dwóch lat, wzięła udział w siódmym Przystanku PaT,

odbywającym się w Lublińcu na Śląsku.

PA

TTR

OLU

J

Krzysztof Gutowski

Żuromińska grupa podczas PaTu w Lublińcu fot. „Patowiczka”

Grupa radiowa z Żuromina przeprowadza wywiad z Jurkiem Owsiakiem.

fot. K.Grześkieiwcz

Ola na warsztatach kuglarskich fot. K.Grzeskiewicz

KONTRAST 5(15)/2012

Page 7: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

7

PA

SJE

Słyszę: „Chodzenie w mundurze musi być „obciachowe”. To tak, jak w wojsku”. Odpowiadam: Noszenie munduru jest dla harcerza zaszczytem. Nie czyni go tzw. „sztywniakiem”. Wręcz przeciwnie. Harcerze są mili i przyjaź-ni dla społeczeństwa. Słyszę: „A te zbiórki, to muszą być nudne. Taka dodatkowa szkoła”. Odpowiadam: Na zbiórkach panuje luźna, koleżeńska atmosfera. Harce-rze i harcerki z drużyny bądź zastępu słuchają tematu zbiórki, którą prowa-dzi starszy kolega czy koleżanka. Zu-pełnie inaczej niż w szkole, gdzie uczą obce dorosłe osoby. Nauka na zbiór-kach nie jest ciężka, a całkiem przy-jemna. Słyszę: „Pilnują, żeby być wzorowy-mi, nie można się zabawić.” Odpowiadam: Dla harcerzy bardzo ważna jest bezinteresowna pomoc. Harcerz, który raz dziennie nie zrobi czegoś dobrego, nie jest prawdziwym harcerzem. To może być tylko drobna pomoc, która umili i ułatwi komuś życie. Czasem można zauważyć, że harcerz ma zawiązany supeł na chu-ście. Ten supeł ma mu przypominać o dobrym uczynku każdego dnia. Nikt go z jego wykonania nie sprawdza. To osobista sprawa. Kto powiedział, że nie można się bawić przyzwoicie i bez

używek? Ależ można i to bardzo do-brze. Harcerze uwielbiają spotykać się przy ogniskach i świeczkowiskach. Prowa-dzący obrzęd na początku wybiera strażnika ognia, który ma za zadanie dopilnować, aby ogień w żadnym wypadku nie zgasł. Musi dokładać drewno i nie spuszczać ognia z oka. Pełnienie funkcji strażnika ognia jest zaszczytem i ciekawym zajęciem. Zwykle na takim spotkaniu harcerze śpiewają piosenki, bywa, że ktoś gra na gitarze. Składają sobie życzenia. Wszystko odbywa się w bardzo miłej atmosferze. Jeśli ktoś nie ma ochoty śpiewać czy składać życzeń, nie musi tego robić. Byleby zachowywał się przyzwoicie. W harcerstwie nie ma miejsca dla chuliganów. Słyszę: „Wszystko w harcerstwie musi być takie oficjalne?” Odpowiadam: Każde ognisko, świecz-kowisko czy nawet zwykła zbiórka

kończą się zawiązaniem braterskiego kręgu. To nie jest ani oficjalne, ani sztywne. Wystarczy odrobina powagi i szacunku . To braterski krąg, rodzin-ny. Harcerze stają obok siebie z kole. Zakładają lewą rękę na prawą (na krzyż) i łapią się za dłonie. Osoba prowadząca zbiórkę czy ognisko, dru-żynowy, przyboczny, zastępowy czy też zwykły szeregowy puszcza w krąg iskrę przyjaźni. Potem zostaje odśpie-wana pieśń: „Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem. Druh druhowi, druhnie druh. Hasło znaj: Czuj duch!”. Krąg zostaje rozwią-zany bez odrywania rąk i harcerze rozchodzą się w swoje strony, żegna-jąc się hasłem: „Czuwaj!”, którym też się witają. Słyszę: „Dlaczego właśnie czuwaj? Czemu nie „siemano”?” Odpowiadam: Hasło to pochodzi z czasów rycerskich. W czasie nocnej służby strażnicy na murach nawoły-wali się w ten sposób. „ Czuwaj” mó-wi harcerzowi, by był zawsze czujny oraz gotowy do pracy nad sobą oraz służby Bogu i Polsce. W Żurominie funkcjonują obie grupy harcerskie: ZHP i ZHR, które wciąż czekają na nowych członków. Ser-decznie zapraszamy do „GROM-u”, Pierwszej Żuromińskiej Drużyny Har-cerskiej Związku Harcerstwa Polskie-go. Można nas znaleźć w harcówce przy Szkole Podstawowej nr 1 w Żuro-minie, w każdy piątek o godzinie 17.00. Czuwaj!

P ytając wielu przedstawicieli żuromińskiej młodzieży o harcerstwo, możemy często usłyszeć, że to „obciach”, „jest dobre dla kujonów”, „nudne jak szkoła”. Prawie wszystkie takie osoby nie mają

pojęcia, czym jest Związek Harcerstwa Polskiego oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej.

Aleksandra Ostrowska

fot. Aleksandra Ostrowska

fot. Aleksandra Ostrowska

KONTRAST 5(15)/2012

Page 8: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Czy psychologia była Twoim wyma-rzonym kierunkiem studiów? Tak! Zdecydowanie. Od zawsze ma-rzyłam o studiowaniu psychologii, a że jestem zdeterminowaną osobą i dążę do celu, zaczęłam studiować ją wbrew różnym przeszkodom. W ogó-le nie żałuję wyboru. Poza profesjo-nalnymi terminami, teoriami, wzora-mi i definicjami można na tym kierun-ku poznać wiele ciekawych i praktycz-nych wskazówek ułatwiających życie, np. jak polepszyć kontakty z innymi, jak szybciej się uczyć czy też, dlaczego dana osoba zachowuje się tak, a nie inaczej, jakie są tego przyczyny i w jaki sposób można wpłynąć na zmia-nę tej osoby. Czy przedmioty, które należy zdawać na maturze, by móc dostać się na ten kierunek, mają przełożenie na jego naukę? Psychologia jest połączeniem filozofii, biologii i poniekąd matematyki, więc uważam, że część wymaganych przy rekrutacji przedmiotów, czyli m.in. język polski, matematyka, biologia czy filozofia, są jak najbardziej adekwatne do dalszego programu kształcenia. Znając anatomię człowieka, a głównie układ nerwowy i hormonalny, ma się mniejsze problemy z zaliczeniem bio-logicznych podstaw zachowania i psy-chiatrii, a skupiając większą uwagę na teoriach filozoficznych na języku pol-skim, mamy mniejsze problemy z historią filozofii, elementami filozofii czy antropologią i etyką. Co można robić po tym kierunku? Patrząc na to, co dzieje się wokół,

osoby kompetentne po psychologii będą miały duuużo do roboty. Organi-zacje pozarządowe, szkoły, sądy, fir-my marketingowe czy też rekrutacyj-ne, prowadzące różne szkolenia, cze-kają na pracowników z otwartymi ramionami. Jednakże myślę, że więk-szość przyszłych psychologów, w tym ja, ma na celu zostać terapeutą z wła-snym gabinetem psychologicznym ze skórzaną kozetką i regałami wypeł-nionymi naukową literaturą. Ale ku temu jest długa droga po studiach, złożona z różnych szkoleń podyplo-mowych pod okiem autorytetów w tej dziedzinie. Mam nadzieję, że za kilka lat uda mi się zdobyć tytuł psy-choanalityka i będę pracować w tym freudowskim nurcie. Jakich ludzi można tam poznać? Studiuję na UKSW, czyli katolickiej uczelni, jednak wbrew pozorom nie jest to uczelnia wykluczająca osoby o

innych poglądach. Można u nas spo-tkać niesamowitą mieszankę ludzi, zaczynając od studiujących starszych zakonnic, przez ludzi w różnym wieku i pochodzących różnych krajów, a kończąc na osobach z różnych subkul-tur nieutożsamiających się z ideą uczelni. Jaka jest Warszawa poza uczelnią? Warszawa jest genialnym miejscem dla studentów, każdy może znaleźć tu coś dla siebie. Poza zwiedzeniem za-bytków i różnych parków, stolica ofe-ruje m.in. przeróżne kluby, kina (w tym 5D), darmowe imprezy w plene-rze, koncerty, organizacje pozarządo-we, flash moby, genialne kręgielnie, szkoły prowadzące najróżniejsze kur-sy, plażę nad Wisłą, gdzie wieczorami można ze znajomymi odstresować się po całym dniu. Niestety minusem są dość wysokie ceny niemal wszystkie-go w stolicy.

8 9

…zaczyna się od kierunku studiów. Jeżeli nie wiesz, na jakie studia iść, w każdym numerze naszego dwumiesięcznika przybliżać będziemy różne kierunki. W tym artykule będzie to psychologia. Krótkiego wywiadu udzieliła nam Edyta Kwiatkowska, absolwentka Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie, która aktualnie jest studentką psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

STU

DIA

fot. Edyta Kwiatkowska

PSYCHOLOGIA

KONTRAST 5(15)/2012

Page 9: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Co możesz poradzić osobom chcą-cym studiować psychologię? Moją radą dla przyszłych studentów psychologii jest to, żeby nie zniechę-cali się perspektywą nauki niektórych przedmiotów niepotrzebnych w ka-rierze psychologia lub też niesamowi-

cie trudnymi zajęciami, jak np. logika. Początki są trudne, ale później, gdy poznaje się coraz więcej aspektów psychologii, można znaleźć coś dla siebie. I starajcie się czytać nie tylko naukowe księgi polecane przez profe-sorów. Jest multum książek i gazet,

mówiących o zachowaniu i funkcjono-waniu człowieka w przystępny, a przede wszystkim bardzo ciekawy sposób. Uważam, że ten kierunek nie jest dla osób wybierających studia przypadkowo bądź na ostatnią chwilę.

9

Rozmawiała: Monika Mendowska

...naczelną wartością dla psychologa jest dobro drugiego człowieka. Celem jego działalności profesjonalnej jest niesienie pomocy innej osobie w rozwiązy-waniu trudności życiowych i osiąganiu lepszej jakości życia na drodze rozwoju indywidualnych możliwości oraz ulepszaniu kontaktów międzyludzkich.

— Kodeks etyczno-zawodowy psychologa

NIEZBĘDNIK KANDYDATA

PSYCHOLOGIA NA UKSW

przedmioty wymagane

nowa matura:

–język polski pisemny

–język obcy nowożytny pisemny

–przedmiot do wyboru:

biologia, matematyka, fizyka z astronomią, historia, chemia, geografia, filozofia

STU

DIA

fot. Edyta Kwiatkowska

KONTRAST 5(15)/2012

Page 10: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Nim pojechałam na PaT (z którego sprawozdanie znajdziecie na stro-nie ...), nie odróżniałam kija kuglar-skiego od zwykłego mopa. Program „Profilaktyka a Ty" pozwolił mi odkryć nową pasję. Pierwszego dnia warszta-tów słuchałam uważnie, jak odróżniać podstawowe sprzęty: kij – po prostu zwykły, najzwyklejszy kij długości mniej więcej półtora metra, owinięty grubą taśmą i zakończony, na jednym i drugim końcu, materiałem do pod-palania; POI – dwa łańcuchy, każdy na jedną rękę, zakończone najczęściej płonącymi kulkami bądź kostkami. Wybrałam kij. Po dwóch dniach inten-sywnych treningów pozwolono nam po raz pierwszy podpalić sprzęt. Scho-waliśmy włosy w chustach i popędzili-śmy podnieceni zamoczyć końce ki-jów i POIek w parafinie. Potem zosta-ło już tylko delikatnie dotknąć do ognia i po chwili trzymałam w ręku ogniowy kij. Adrenalina, w połączeniu w euforią, dała bardzo przyjemne uczucie, które niemal natychmiast zabiło strach przed podpaleniem. To był łagodny, ujarzmiony ogień, paliła się tylko parafina, która nie mogła wywołać pożaru. Pierwsze ruchy tań-ca z ogniem i towarzyszący im szelest rozdzieranego powietrza sprawił, że zakochałam się w kuglarstwie, a zwłaszcza przepięknej sztuce ognio-wej. Z podstawową wiedzą wybrałam się do Ostródy na Festiwal Ognia, który odbył się w dniach 23 - 27 lipca. Tam spotkałam przeróżnych, mających swój styl ludzi. Byli tam nie tylko ama-torzy, tak jak ja, ale też absolwenci Szkoły Cyrkowej, czy też wręcz

mistrzowie w tym, co robią. Poznałam też wiele nowych sprzętów kuglar-skich: diabolo, wyglądające jak zwykłe jojo; szponiaste wachlarze; kije diabelskie i kwiatowe, te pierwsze wymagające wprawy, dla profesjona-listów, drugie z mnóstwem frędzel-ków; i płonące hula-hop, z parzydeł-kami przyczepionymi od strony zewnętrznej (nie mogłoby przecież płonąć całe). Wystąpiłam w finałowym fireshow festiwalu. Nasze przedstawienie miało pełną fabułę. W skrócie: walka pomiędzy dwiema szkołami magicz-nymi – Dobrą i Złą. Naprawdę, nie trzeba było mieć dużych umiejętności kuglarskich, by wystąpić. Wystarczyło wczuć się w rytm muzyki i rolę. Skakać, piszczeć i, co najważniejsze, tańczyć. Taniec z ogniem wygląda rewelacyjnie, nawet jeśli trzyma się w ręku zwykłą pochodnię. Gdy wróciłam do domu, zastanawia-łam się, czy w okolicach naszego poczciwego Żuromina są osoby zajmujące się kuglarstwem. Dość łatwo znalazłam dwie POIkarki, a mia-nowicie Karolinę i Anię Niderlę. Porozmawiałam z Karoliną, która pierwszy raz z kuglarstwem spotkała się na obozie harcerskim, a potem rozwijała dalej to hobby na Festiwalu Młodych i w domowym zaciszu. Tak jak mi bardzo spodobał jej się taniec z ogniem. Nie zachęcam do spróbowa-nia, ponieważ tego nie robi się na siłę. Kiedy zobaczycie kuglarza z płonącym sprzętem i poczujecie pociąg do ognia, wtedy śmiało spróbujcie. Na-wet, jeśli boicie się ognia. To świetna zabawa.

10 11

PA

SJE

J eśli pytamy o kuglarstwo, mało kto wie, o co chodzi. Jeśli pod-powiemy, że chodzi o sztukę cyrkową, wielu ludzi skojarzy to z

żonglowaniem, chodzeniem po linie i jeżdżeniem na monocyklu. Ale kto powie, czym jest taniec z ogniem? O co chodzi w fireshow? Wygląda na to, że tego zaszczytu dostąpię właśnie ja.

Aleksandra Ostrowska

Karolina Niderla podczas pokazu na pikniku średniowiecznym przed ŻCK

fot. ŻCK.

KONTRAST 5(15)/2012

Page 11: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

11

WA

KA

CJE

W akacje to czas wyjazdów, rozrywki i oczywiście FESTIWALI! W ostatnim czasie w Polsce sporo się ich nagromadziło. Najpopularniejsze to

Open'er Festival, Orange Warsaw Festival, Coke Live Music Festival i, oczywiś-cie, kultowy Woodstock! A czy pamięta ktoś jeszcze o Jarocińskim Festiwalu?

Festiwal w Jarocinie był, a dla niektó-rych wciąż jest, jednym z najważniej-szych wydarzeń muzycznych odbywa-jących się w Polsce. Jest to festiwal z ogromną historią. Może niektórych to zadziwi, ale na początku nie był to zwykły festiwal, na który przyjeżdżały znane i szanowane zespoły. Do Jaroci-na przyjeżdżały zespoły po to, by dopiero stać się gwiazdami. Najpierw nazywano to „Przeglądem Muzyki Młodej Generacji” i kiedy zespół TSA przyjechał, zagrał, wygrał i odjechał, po kilku miesiącach był gwiazdą polskiej sceny muzyki rockowej. Tak więc Jarocin otwierał drzwi do sławy. Początki, jak zawsze, były skromne. Kilka zespołów, grupki fanów i tyle. Jednak kolejne lata przyciągały nie tylko zespoły z różnych stron kraju oraz publiczność, ale też prasę. Po wielu latach Jarocin Festiwal stał się wielką imprezą, na którą przyjeżdżało „wielu dziwnych ludzi z nastroszonymi włosami i agrafkami wpiętymi w poli-czek. Budzili strach, byli odrażający, brudni, źli. To była zapowiedź pun-kowskiej fali” - jak czytamy na oficjal-nej stronie festiwalu w Jarocinie. W tym roku, z dnia na dzień, na scenie pojawiały się coraz to wspa-nialsze zespoły. Pierwszego dnia, warto było pójść na koncert niezastą-pionej Kasi Nosowskiej, która swoim magicznym głosem oczarowała całą publiczność. Po północy pojawiła się legenda polskiej muzyki punkowej KSU, a wraz z nimi pod sceną zawitali najwierniejsi fani. Drugiego dnia, na scenie pojawił się wyczekiwany przez wszystkich Jelonek - muzyk, który grze na skrzypcach nadał metalowe znaczenie. Chwilę po nim na scenę wkroczył holenderski zespół - Within Temptation, który miał tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Ostatniego dnia na jarocińskiej scenie

pojawiły się jedne z najpopularniej-szych zespołów polskiej sceny muzycznej: Voo Voo, Luxtorpeda, Coma i, przede wszystkim, wyczeki-wany przez wszystkich Kult. W tym roku, festiwal obchodził 42. urodziny, a razem z nimi swoje XXX - lecie ob-chodził wcześniej wspomniany Kult! Na ten zespół czekała około dziesię-ciotysięczna publiczność. Kazik wraz ze swoją ekipą wykonał 30 utworów (które wcześniej wybrali fani na ich stronie internetowej) i oczywiście kilka bonusowych, na tak zwany bis. Publiczność bawiła się wspaniale, hucznie obchodząc urodziny Kultu. Wyjazd na punkowy festiwal uświa-domił mi, jak wielkim błędem jest wiara w stereotypy. Co mówi się o punkach? Brudasy, ćpuny, pijacy, bezdomni, margines. Nic bardziej mylnego. Któryś z artystów dobrze podsumował te stereotypy: - Więk-szość punkowców myje się częściej i bardziej dba o swoje włosy niż l udzie, którzy nazwali ich brudasami. Ci, którzy kojarzą się większości z ban-dziorami, to tak naprawdę wyjątkowo mili i uprzejmi ludzie, którzy, gdy tylko upadniesz, podniosą Cię, aby nie

stała Ci się krzywda, a tym, którym zabraknie pieniędzy na jedzenie, pomogą od razu tak, że nie zostaną długo głodni. Klimat, jaki tam panuje, jest wyjątkowy. Każdy zachowuje się, jakby znał innych od zawsze i od tego roku mogę potwierdzić, że Jarocin Festiwal jest to zgromadzenie wszystkich subkultur, uczy tolerancji, która jest bardzo istotna w kontakcie z innymi ludźmi.

Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

KONTRAST 5(15)/2012

Page 12: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Wśród wyborów gimnazjalistów, jeże-li chodzi o szkoły średnie poza Żuro-minem i jego okolicami, prym wiodą takie miasta, jak Płock i Toruń. W kręgu miast, w których gimnazjaliści decydują się kontynuować naukę, znajdują się także m.in. Warszawa, Płońsk, Brodnica, Mława oraz Gródki. Na myśl nasuwają się dwa pytania. Dlaczego młodzież decyduje się na naukę z dala od domu, choć ma ją na wyciągnięcie ręki? I czy sądzi, że po-ziom nauczania w szkołach ponad-gimnazjalnych w powiecie żuromiń-

skim jest niższy niż ten reprezentowa-ny przez placówki z większych miast? Żuromin NIE, bo... - O naszym liceum słyszałam dużo złych opinii - mówi Karolina, która jest dziś maturzystką I Liceum Ogólno-kształcącego w Brodnicy. Z kolei Mag-da, uczennica LO im. Henryka Sienkie-wicza w Płońsku mówi: - Na wybór tego liceum wpłynęła moja miłość do sportu. Poszłam tam po to, żeby mieć jakiś kontakt ze sportem, więcej tre-nować. Na pytanie, czy sądzi, że w

jednej z naszych szkół miałaby mniej-szy kontakt ze sportem, odpowiada: - Może nie, ale tam jest klub sportowy z jakąś historią i pewnymi sukcesami. Najlepszym przykładem jest Adrian (Józefowicz - red.), sięgając wyżej, można podać przykłady Tomasza Ma-jewskiego czy Piotra Małachowskie-go. W tej szkole poznałam sport od profesjonalnej strony, a nie amator-skiej, jak w Żurominie. Inni ludzie, inne pasje, inne zaintere-sowania. - Wszystko zaczęło sie od tego, że pojechałam na dni otwarte

12 13

R okrocznie wielu absolwentów żuromińskich gimnazjów na dalszej drodze swojej edukacji stawia szkoły średnie poza naszym terenem. Czyżby cztery szkoły ponadgimnazjalne w powiecie

żuromińskim przestawały spełniać oczekiwania coraz bardziej wymagających uczniów?

REPORTAŻ

KONTRAST 5(15)/2012

fot. Artur Stryjewski

Page 13: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

do Staszica (LO im. Stanisława Staszi-ca w Warszawie - red.). Zamiar był taki, żeby po prostu się rozerwać, bo i tak nie miałam nic lepszego do robo-ty. Gdy tam pojechałam, okazało się, że Ci ludzie mnie zauroczyli, byli pełni pasji. Tego właśnie brakowało mi w Żurominie - tłumaczy Ola, maturzyst-ka z XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Agata także uczy się w Warszawie, w LXIV Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Ignacego Witkiewicza: - Do żuromińskiego liceum idzie każdy, a próg wynosi potem coś koło 120. Ja uzbierałam tych punktów dość sporo, więc miałam możliwość dosta-nia się do jednej z lepszych szkół w Warszawie. Gdybym miała tych punktów mniej, nie poszłabym do jakiegoś przeciętnego ogólniaka w dużym mieście, ale została w Żuro. - W Żurominie klasy, o ile się nie my-lę, są w okolicach trzydziestu osób, a tu ok. 24. Liczne klasy nie są dobrym pomysłem, bo wystarczy, że połowa uczniów zacznie gadać, to robi sie taki hałas, że siedząc w pierwszej ławce trudno usłyszeć, co nauczyciel mówi. Albo nie będzie zwracał na to uwagi, ale wtedy będą hałasować jeszcze bardziej i staną się jeszcze bardziej bezczelni, albo zacznie ich uspokajać, ale to może trwać bardzo długo i uczniowie, którym zależy na nauce, będą tylko tracili czas. Poza tym, w mojej szkole jest dobrze wyposażona pracownia chemiczna, a z tego, co słyszałam w Żurominie z tą chemią trochę gorzej. Rekrutacji też mogę co nieco zarzucić. Dziwi mnie, że za osią-gnięcia sportowe i artystyczne jest więcej punktów niż za naukowe. Jedynie za laureata i finalistę jest tego więcej - mówi Natalia, maturzystka Liceum Akademickiego w Toruniu. Po drugiej stronie medalu Łukasz - maturzysta Liceum Ogólnokształcące-go im. Marii Dąbrowskiej w Żuromi-nie: - W okręgu nasze LO wyróżnia najwyższy poziom, o szkole gdzieś dalej nie myślałem - wolałem zostać na miejscu, na studiach będę oddalał się od domu i żył na walizkach. Te lata wolę spędzać w rodzinnym mieście. Podobno wyższy poziom kształcenia Osoby, które wybierają inną szkołę niż LO i ZSP w Żurominie, LO Bieżuniu

albo ZSP w Zielonej, są do nich krytycznie nastawione. Twierdzą, że poziom tych placówek jest wyjątkowo niski, a poza tym szkoły te nie pozwa-lałyby rozwijać ich zainteresowań. Oczywiście te informacje nie są wysy-sane z palca. Czerpią je od swoich znajomych, którzy albo już skończyli, albo wciąż są uczniami tutejszych liceów, techników czy zawodówek i, którzy nie mają zbyt pochlebnego zdania na temat ich szkoły. Jednakże progi punktów w czasie rekrutacji i miejsca naszych szkół w różnych ran-kingach też dają wiele do myślenia. - Myślę, że startując z tego liceum (LO im. T. Czackiego w Warszawie - red.), będzie mi łatwiej ze względu na to, że mamy bardzo wyrównany poziom i wszystkim od początku pierwszej kla-sy zależy na tym, żeby dostać się na jak najlepsze studia. Progi punktów podczas rekrutacji były zresztą też sporo wyższe - opowiada reprezen-tantka warszawskiego liceum, Ola. - Poziom jest raczej dość wysoki, chociaż tego nigdy nie wie się do końca. Jeśli chodzi, np. o chemię, to nasze liceum od lat nie wypada poni-żej pierwszej 5. w województwie mazowieckim z matury, więc o nią jestem raczej spokojna. A np. z mate-matyki - w tym roku średnia mojego liceum z matury podstawowej to 92%, więc jest bezpiecznie. Warto jednak zauważyć, że i żuromiń-ski ogólniak ma się czym pochwalić. Matematyczka z tej szkoły, pani Ewa Marzec, komentuje: - W zeszłym roku, nasza szkoła, jeżeli chodzi o maturę podstawową z matematyki, osiągnęła aż 6 wyników, które uzy-skały 100%. 42 osoby zdobyły 90 i więcej procent, a średnia szkoły wy-niosła 74, 43%. Z kolei z poziomu roz-szerzonego, najwyższą oceną było 92%. Było też parę osób, które uzy-skały ponad 70% - czyli bardzo ładne wyniki. Trzeba też wspomnieć o ubiegłorocz-nym fantastycznym wyniku z rozsze-rzonego polskiego(!), który jedna z uczennic zdała na maksymalną liczbę punktów, czyli 100%. Nie sposób też zapomnieć o osobach, które uzyskały ponad 90%. Te doskonałe wyniki sprawiły, że powiat żuromiński zajął 1. miejsce w rankingu punktacji pro-centowej w powiatach województwa

mazowieckiego. Przyjrzyjmy się jeszcze ogólnej zdawalności matury trzech liceów i dwóch techników w powiecie żuromińskim. W tym roku egzamin dojrzałości zdało 98% abitu-rientów żuromińskiego „Ogólniaka". Dla LO w Bieżuniu wskaźnik ten wy-niósł 83, 93%, dla ZSP w Żurominie 77, 55%. Słabo poszło w Zielonej. ZSP im. Batalionów Chłopskich odnotował wskaźnik równy jedynie 56, 45%. - Istotne jest to, co szkoła daje ucznio-wi. Matura jest ważna, ale jeśli ktoś bardzo chce, w każdej szkole da radę się przygotować i zdać z dobrym wynikiem - ripostuje reprezentantka Torunia. Co na to Warszawa? - 98% jest całkiem OK, ale czy już 84% to dobry wynik? Przecież, by zdać egza-min, trzeba napisać tylko na 30%, to naprawdę bardzo mało. Poza tym, jeśli chodzi o moją szkołę, to (biorąc pod uwagę „nową" maturę) nie zda-rzyło się jeszcze, aby ktoś nie zdał z czegokolwiek. Jedna z absolwentek żuromińskiego LO, Agata, ocenia przygotowanie do matury w tej szkole: - Myślę, że samo liceum przygotowuje do matury, ale bez rewelacji. Trzeba samemu dużo pracować, żeby osiągnąć wymarzony wynik. Ale na swój nie narzekam. I przy okazji dziękuję sorkom Króli-kowskiej i Sikut, bo one chyba najbar-dziej przykładały się do tego, aby ten egzamin dojrzałości nam jako tako poszedł. Marcin jest absolwentem liceum w Zielonej i bardzo je chwali: - Na każde pytanie dostawałem kon-kretną odpowiedź. Sądzę, że do matu-ry przygotowali mnie dość solidnie i dobrze; bez większych, mniejszych i pośrednich problemów szybko i sprawnie przemknąłem przez okres matur. A co najważniejsze - zdałem wszystkie egzaminy i to z bardzo dobrym wynikiem, dostałem się tam, gdzie chciałem. Jeżeli mowa o wyż-szym poziomie nauczania, nie sposób zapomnieć o większych wymaganiach nauczycieli od uczniów. W każdej szkole trzeba zapracować na to, aby się w niej utrzymać. Czy w tych, które w rankingach są wyżej od innych, jest ciężej? - Nie jest trudno się utrzymać, trudno zaś jest mieć np. średnią 5.0, ale to wszystko kwestia pracy.

Ciąg dalszy na stronie 14-15

13

REPORTAŻ

KONTRAST 5(15)/2012

Page 14: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Problem ze zdaniem jest, jeśli ktoś idzie do większego miasta głównie imprezować, wtedy niełatwo jest pogodzić to z nauką - mówi Kuba, absolwent I LO w Toruniu. Jak wyglą-da sytuacja w Bieżuniu opowiada Magda, uczennica tamtejszego LO: - Momentami jest lekko, ale wiadomo - uczyć się trzeba. Bo jeżeli nie zapra-cujemy sami na pozytywną ocenę, to tak naprawdę później nic nas nie czeka. Możliwości rozwoju i takie różne Większy dostęp do np. teatrów, kin czy wydarzeń muzycznych - to rozu-mie się samo przez się. Ale nie tylko. Natalia - jak sama siebie określa – „dziecko GiLA (Gimnazjum i Liceum Akademickiego w Toruniu)” - mówi: - Jesteśmy pod, powiedzmy, opieką Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Uczniowie mają prawo uczęszczać na zajęcia organizowane na uniwersytecie tak, jak prawdziwi studenci. W mojej klasie, lekko licząc, połowa uczniów bierze udział w naszej olimpiadzie. Prace badawcze, potrzeb-ne do niektórych olimpiad, można wykonywać na UMK. To bardzo uła-twia zadanie. Korzystanie z profesjo-nalnego sprzętu daje też doświadcze-nie na przyszłość. Na UMK wykonałam swoją pracę badawczą. Teraz poma-gam z koleżanką jednemu doktorowi w prowadzeniu badań. Jestem pewna, że w Żurominie nie miałabym takich

możliwości. Żałuję jedynie, że to już mój ostatni rok w liceum. Kuba, także Toruń: - Zawsze w więk-szym mieście ma się do czynienia z większą liczbą możliwości, zarówno jeśli chodzi o jakieś korepetycje, jak i o możliwości spędzania wolnego czasu. To też ma niebagatelny wpływ na późniejsze wyniki w nauce. Jak się okazuje, nie dla wszystkich. Łukasz postanowił kontynuować swoją naukę w żuromińskim liceum: - Na chwilę obecną aż tak nie ubolewam nad bra-kiem możliwości (choć mogłoby być ich więcej), nie czuję się ograniczany, a wszystkie niedogodności rekompen-suję sobie bliskim sąsiedztwem znajo-mych, rodziny, a także mojej miłości. Nie bywa lekko Wystarczy zajrzeć do portfela. Ucznio-wie szkół z Torunia, Płocka czy też innych miast, często zastrzegają, że koszty przeżycia nie są drogie, ale tak naprawdę, to indywidualna sprawa każdego z nas. Trzeba jednak liczyć się z takim (mniejszym lub większym) obciążeniem dla rodzinnego budżetu. Przypomina mi się też historia mojego kolegi, który, jadąc już z Żuromina do Torunia, gdzie się uczył, zapomniał wziąć od rodziców nowej porcji pieniędzy i cały tydzień musiał przeżyć na łasce kolegów z internatu. A łatwo nie było. Jak kwestia finansowa wyglą-da w Toruniu? - Tutaj trzeba się liczyć z kosztami. Ale można odciążyć rodzi-

ców, pracując w wakacje na przykład. Dofinansowań nie ma, bo „zawsze masz do wyboru internat". Ewentual-nie jakieś stypendia za wyniki w nauce można przeznaczyć na ten cel. Całe szczęście, Toruń nie jest potwornie drogi, to na pewno nie ta liga, co Warszawa - opowiada Kuba. Ale przecież pieniądze to nie wszystko. Ola, która uczy się w liceum Czackiego w Warszawie, mówi: - Trochę bałam się tego, czy dam sobie radę z nauką i czy ludzie mnie zaakceptują, ale na szczęście obawy te okazały się bezpodstawne. Nie zapominajmy też o wczesnej wy-prowadzce z rodzinnego domu i opuszczeniu starych znajomych, co dla niektórych byłoby traumatycznym przeżyciem. Nie da się ukryć jednak, że tak szybki wyjazd z rodzinnego miasta jest też niezłą lekcją samo-dzielności: - Ceniłem sobie niezależ-ność, nauczyłem się gospodarować własnym czasem, czego nie nauczy-łbym się aż w takim stopniu, mając na podorędziu rodziców (musiałem wszystko załatwiać sam) - mówi Kuba, który niedawno zakończył edukację w toruńskim liceum. Koniec końców Zdarzają się jednak takie przypadki, które po jakimś czasie edukacji w „metropolii” wracają tutaj. Dlaczego? Zazwyczaj po prostu sobie nie radzą. Ze względu na niezbyt wysokie

14 15

REPORTAŻ

KONTRAST 5(15)/2012

Fot. Artur Stryjewski

Page 15: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

15

stopnie postanawiają zmienić decyzję i uczyć się na miejscu. Jedna z matu-rzystek żuromińskiego LO ocenia: - Uważam, że w przypadku części tych osób, które stąd wyjeżdżają, jest to po prostu przejaw snobizmu. Maturę, zdałabym w każdej szkole, a jeśli cho-dzi o wynik - to już zależy od własnej pracy. Sądzę, że nowo otwarta hala przy naszym LO może przyciągać potencjalnych kandydatów do pierw-szych klas. Warto byłoby się jednak zastanowić, co zrobić, aby cztery szkoły w naszym powiecie nabrały

większego prestiżu i jeszcze wyższego, który, zdaniem niektórych, jest już w tych placówkach znikomy (co, w konfrontacji ze średnią zdawalnością tychże szkół, wydaje się nieco absur-dalne). Później myśli trzeba zamienić w czyn. Pod uwagę wziąć jednak warto wziąć fakt, że współpracować muszą wszystkie strony: rodzice, uczniowie, nauczyciele, jak i lokalne władze. Bo jak powiedziała jedna z moich rozmówczyń: - Gdyby liceum w Żurominie miało wyższe miejsce w rankingu, to uczniowie przychodziliby

tu z innych miejscowości, nawet znacznie oddalonych. Żeby tak było, potrzebne są dobre wyniki na matu-rze, osiągnięcia w konkursach ogólno-polskich i międzynarodowych, kształ-towanie młodych ludzi tak, by byli kulturalni, mieli wiele zainteresowań, które by rozwijali i nie uważali tego za stratę czasu oraz wiele, wiele innych. To wymaga wielu lat zmian. Najważniejsze jest tu podejście nauczycieli liceum, ale też tych z gimnazjum i rodziców.

W artykule wypowiadali się uczniowie ze szkół, które w rankingu „Perspektyw” zajęły miejsca: Liceum Akademickie w Toruniu - miejsce 1. LXIV LO im. Stanisława Ignacego Witkiewicza - miejsce 8. XXVII Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Czackiego - miejsce 9. I Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza - miejsce 178. I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika - miejsce 325. Licea im. Marii Dąbrowskiej w Żurominie, Zespół Szkół im. Batalionów Chłopskich w Zielonej i Liceum Ogólnokształ-cące im. Władysława Orkana nie zakwalifikowały się do pierwszej 500. szkół z całej Polski. W podobnym rankingu dotyczącym techników, ani żuromińskie ZSP im. Jana Pawła II, ani technikum z Zielonej nie zajęło żadnego miejsca.

Oliwia Kujawa

REPORTAŻ

Z bliża się już kolejna edycja konkursu pod hasłem „ĆPANIE MNIE NIE JARA”, organizowana dla uczniów szkół gimnazjalnych oraz ponadgimnazjalnych z powiatu żuromińskiego

„Ćpanie mnie nie jara” to nie tylko konkurs, ale także projekt, który ma na celu zachęcić młodych do myślenia, zmobi-lizowania się i uświadomienia, że każdy dzień może być piękny bez „wspomagaczy”, które zabijają powolnie i bole-śnie. Promujemy anty-narkotykowy styl życia, czyli zdrowe i radosne, piękne i świadome życie. W poprzednich latach, konkursy odbywały się na wielu płaszczyznach, każdy miał możliwość dołączenia do upo-wszechniania naszego hasła wybierając coś dla siebie. W poprzednich edycjach były trzy kategorie: fotografia, spot reklamowy oraz plakat. I w tym roku, pokazując swój talent i chęci, możesz nam pomóc zachęcać do „czystego” życia.

W tym roku konkurs będzie podzielony na dwie kategorie:

1. Vlepka - projekt graficzny z hasłem " Ćpanie mnie nie jara" lub inny, nawiązujący do tematu;

2. Przypinka, button - projekt graficzny z hasłem "Ćpanie mnie nie jara" lub inny, nawiązujący do tematu.

Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie jeśli tylko zechce ratować ludzi, których narkotyki, dopalacze i różnego rodza-ju używki wciągają w pułapkę. Nie zastanawiajmy się więc i promujmy życie bez narkotyków. Nagrodzone prace - przypinki i buttony zostaną przygotowane, więc jest o co walczyć. Czekamy na Wasze prace do 12 grudnia. Regulamin i plakaty już wkrótce pojawią się na stronie ŻCK. Czekajcie na informacje i do dzieła!

Izabela Sosnowska

KONTRAST 5(15)/2012

Page 16: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

16 17

SKŁAD Najważniejszą sprawą w zespole jest oczywiście to, kto w nim gra: Tomasz Barski - gitara rytmiczna i wokal Kamil Pesta (Krokos) - wokal Daniel Fabiszewski (Fabich) - gitara prowadząca Mateusz Skorupski (Korek) - bas Kasjan Lewandowski - perkusja -Zespoły powstają zazwyczaj tak, że się podkrada muzyków innym grupom. I nie inaczej było w naszym przypadku. Z Fabichem gramy już od dłuższego czasu. Wokół nas się to wszystko buduje. Chłopaków (Kasjana i Krokosa – przyp. red.) wzięliśmy po tym, jak Nothingness się rozpadł. A Korek? Któregoś razu przyszedł na próbę i po prostu został – tak o składzie zespołu mówi Tomasz Barski.

NAZWA Kolejną istotną sprawą jest pytanie: „Skąd wzięła się wasza nazwa?”. A oto odpowiedź: - Dlaczego taka nazwa? Nie wiem… Może z przekory - żeby była inna niż wszystkie? Screen After oznacza zupełnie nic. To jest przypadkowy zlepek słów - po prostu nazwa. Może się gdzieś, kiedyś pojawić i skojarzyć z nami i z nikim innym, tyle. Jeżeli ktoś ma ochotę może dorobić sobie do niej jakąś teorię czy ideologię. Proszę bardzo. Jednak Screen After zupełnie nic nie znaczy. Naprawdę - mówi Barski. Według wielu osób nazwa odgrywa jedną z ważniejszych ról, a jednak nie według nich. Nazwa jak nazwa! MUZYKA Jaką muzykę grają? Czym się inspirują?

Skąd biorą się teksty? Nic już nie ulega wątpliwości: - To jest taka mieszanka… Trochę thrashu, trochę metalcore'u i trochę naszej inwencji twórczej – mówi per-kusista zespołu, Kasjan Lewandowski - Co tam nam w duszy gra! - twierdzi Tomasz Barski, który na pytanie: „Czyli Adele i Lady Gaga?” chętnie odpowiedział: - No właśnie!, a także przyznaje: - Tak poważnie, to więk-szość naszych kawałków jest „wygrzebana” z mojej szuflady, wzię-ta na warsztat i nadana jest im nowa jakość. Każdy daje coś od siebie. PIERWSZY WYSTĘP Niedawno swoje pierwsze urodziny obchodził zespół zaprzyjaźniony z Żuromińskim Centrum Kultury - SOUNDLESS! Na ich przyjęcie poje-chał właśnie Screen After, mając

Ż uromin, jako fabryka kapel muzycznych w bardzo dobrym guście, z których najbardziej znane są Ikarion, Bambi, Sunflowers, a obecnie Kart, „wyprodukował” kolejny ciekawy zespół muzyczny.

Screen After. Skąd wzięła się ich nazwa? Jaką muzykę grają? To i wiele innych informacji znajdziecie właśnie tutaj!

PO

RT

RET

fot. Aneta Strzelec

KONTRAST 5(15)/2012

Page 17: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

17

wystąpić przed publicznością po raz pierwszy. Jak na temat tego koncertu wypowiadają się członkowie? - Graliśmy w okrojonym składzie, koncert wyszedł, jak wyszedł; nagra-nie można obejrzeć w sieci! Pierwszy koncert, wiadomo. Z pierwszym razem jest zwykle tak, że nie zawsze wypada, jak się tego oczekuje. Odbył się i to wszystko, co możemy o nim powiedzieć – mówi najbardziej wciągnięty w rozmowę Barski. Jednak jego słowa nie oddają w zupełności uczuć reszty zespołu, bo według

perkusisty, koncert był udany, a dla potwierdzenia tych słów można zacy-tować jego króciutkie zdanie: - Ja tam jestem zadowolony! PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ Zespół obecnie ma za sobą już dwa koncerty, jeden w Lubawie, drugi na żuromińskiej scenie z okazji I edycji Nocy Wojów. Screen After jest otwar-ty na wszelakie propozycje koncerto-we, a poza tym ma zamiar ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i doskonalić się w tym, co robi.

Będąc na ich koncercie, można było zauważyć, że na występ tego zespołu, czekało wyjątkowo wielu fanów, jak na formację, która dopiero co zaczyna swoją przygodę z muzyką. Szczerze mówiąc, dawno na naszej scenie nie pojawił się zespół, do którego publicz-ność pałała taką sympatią ze względu na muzykę, jaką grają, utwory, które w ciekawy sposób "coverują”, a także dwa wokale, które w specyficzny sposób się dopełniają.

PO

RT

RET

Aneta Strzelec Michał Stępień

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

KONTRAST 5(15)/2012

Page 18: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

I przestrzegają tego, przynajmniej z początku. Bo nie wiedzą, na jak wiele można sobie pozwolić i nie znają siebie nawzajem. Niekoniecznie chcą poznać, skoro profilaktycznie dzielą się na hermetyczne grupki i uważają, żeby przypadkiem nie wplątał się do kółeczka obcy Murzyn. Inni z kolei tak bardzo pokochali swój świat i swoje kredki, że nie wychylają łba zza kartki, chociażby tylko udawa-li, że rysują. Bogu dzięki, nie wszystkie koty są przykładnie apatyczne; niektóre z chęcią podzielą się kłęb-kiem wełny, o ile nie pozbawiono ich języków czy mięśni twarzy. I bardzo fajnie, że często okazują się dobrymi partnerami w zabijaniu czasu. I nie tylko. A kiedy już rozejrzą się dookoła, wyjrzą na chwilę ponad najbliższe otoczenie, co zobaczą? Stada dzikich, złych i brzydkich, których prawdopo-dobnie się spodziewali i co niektórzy obawiali jak ognia? O ile nie noszą na zadartym nosie barwionych okularów z filtrem, znajdą wokół nie barbarzyń-ców, ale cywilizowanych Polaków, każdego innego, ciekawego lub nie, ale z pewnością przystosowanego do współżycia z kotami na równych warunkach. Zresztą, szafki są trochę zbyt ciasne, więc ciężko byłoby w nich zamknąć pierwszoklasistę. Jeśli ktoś spodziewał się atmosfery rodem z amerykańskiej komedii dla nastolat-ków, musi się rozczarować - otocze-nie wydaje się na tyle przyjazne, że masochiści na przerwach umieraliby z nudów, gdyby radiowęzeł grał coś mniej sadystycznego; na przykład muzykę. A kiedy bije dzwonek i wołają do środka, kot kotu wilkiem. Strosząc się,

rozstawiając ramiona i gotując się do morderczego wyścigu, zbijają się w niecierpliwą kupkę i próbują tanimi podstępami dostać się jak najbliżej drzwi. Bo kiedy się otworzą… Szybko! Rzucaj plecakiem, torbą, bluzą, kurt-ką, bielizną, czym tylko się da, żeby zaklepać sobie miejsce w ostatniej ławce. Albo nie rzucaj, jak wolisz; oko Saurona i tak cię dopadnie. A kiedy już usiądą, zamilkną i wlepią wzrok w nauczyciela, często przeży-wają rozczarowanie. Nie zawsze znaj-dują uprzejmy uśmiech na twarzy, rzadko spotykają się z poczuciem humoru, a niekiedy zderzają się z brakiem zrozumienia lub sztuczną życzliwością. Oczywiście nie każdy wodzirej zasługuje na złą opinię; znaleźć można również takich, których wykłady są ciekawe i

przebiegają w atmosferze wzajemne-go szacunku i uprzejmości. Szkoda tylko, że nie wszyscy mają usposobie-nie naznaczone zarówno pogodą ducha, jak i rozwagą. A kiedy porównają swoje gimnazjum z liceum, do którego trafili, zauważą znaczącą różnicę, mimo iż są kom-pletnymi „świeżakami” i nie wiedzą jeszcze, co w murach piszczy. Przede wszystkim tym, co cieszy dużą ich część, jest specyficzny wpływ nowego, doroślejszego otoczenia, za sprawą którego nie czują się już jak dzieci, przynajmniej po części. Bo na hermetyczne grupki zamykane próżniowo zmiana otoczenia nie wpływa w zauważalny sposób, o ile w ogóle odczuwają zmianę. Nie każdy zresztą musi się zmieniać.

18 19

P ierwszego września, po porannej mszy (albo i nie, bo po co?), ubrani w garnitury albo mniej oficjal-ne i bardziej adekwatne dżinsy i koszule, adaptują się grupkami, watahami czy pojedynczo do

nowego otoczenia; oczywiście nie dla wszystkich tak samo dziewiczego. Wlewają się wąskimi drzwiami i ustawiają grzecznie pod ścianą, żeby za chwilę złożyć honorowe śluby, klnąc się na szkolny sztandar i przyrzekając, że będą grzeczni, pilni i szarzy.

PU

NK

T W

ID

ZEN

IA

Michał Stępień

KONTRAST 5(15)/2012

fot. Artur Stryjewski

Page 19: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

19

Doskonale wiem, że to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje, ale zarazem nie jest to rzecz, która Cię przerośnie, chociaż na początku też tak myślałam. Im szybciej mijają kolejne dni, tym bardziej boję się tego roku szkolnego. Nic nie przeraża mnie bardziej niż myśl, że czeka mnie matura. Dostaje drgawek na samą myśl. Co prawda, mam wstępne pomysły, ale nadal nie mogę się zdecydować. Trudno jest wybrać, w tak młodym, niedojrzałym wieku, co chce się robić przez resztę życia! Jest wiele zawodów, które chciałabym w przyszłości wykonywać i właśnie dlatego, że jest ich tak wiele, nie mogę, nie potrafię się zdecydować. Następnym powodem, który wpływa na moje zdruzgotanie emocjonalne, jest czas, a szczerze mówiąc jego brak. Pojęcia nie mam, jak się ogarnę i zdecyduję, tak, żeby później nie żałować swojego wyboru. No dobrze, ale koniec myślenia o matu-rze, w końcu do wszystkiego trzeba umieć podejść z dystansem, bez tego ani rusz!

Szczerze, to myślę, że na koniec roku szkolnego jednak jakaś mała łezka w oku mi się zakręci. Jest wiele powodów, żeby tak sie nie stało, ale chyba jednak przeważają te dobre sytuacje. Jakby nie było, trzy lata to dużo. Człowiek w tym czasie zdąży sie przyzwyczaić, oswoić. Może nie każdy, ale większość, na pewno bę-dzie tęsknić za swoja klasą. Jakby nie było, spędzamy ze sobą ok. ośmiu

godzin dziennie. I nie ma co narzekać, koniec końców nie jest tak źle. Uważam, że w szkole da się przeżyć. Nauczyciele mają dobre serduszka i chcą dla nas jak najlepiej. Musicie zrozumieć, że oni czasem po prostu muszą wykazać się silną wolą oraz być konserwatywni w swoich decyzjach. Ale spokojnie pierwszaczki, ich serduszka miękną już pod koniec pierwszego miesiąca. Dacie radę! Musicie tylko przyłożyć się do nauki, bo kiedyś i Was czeka matura. Nie uciekniecie przed nią. Cóż więcej? Pilnujcie się terminów sprawdzianów, czasem zaglądajcie do książek - to naprawdę pomaga w uczeniu się - rady od starszej koleżanki. Maturzyści! Nie bójmy się, podejdźmy do egzaminu dojrzałości spokojnie, a na pewno będzie dobrze. Nie ma co się stresować, lepiej już teraz cieszyć się nadchodzącymi najdłuższymi wakacjami naszego życia. Wdech i wydech. Będzie dobrze!

PU

NK

T W

ID

ZEN

IA

A tmosfera wielkiego stresu już opadła, w końcu początek roku szkolnego daleko za nami. Równocześnie z początkiem września rozpoczęło się odliczanie nieszczęsnych

dni do wielkiego sprawdzianu umiejętności. Jest już lepiej, niemniej jednak, nie da się zapomnieć, chociaż na chwilę, bo nie pozwoli Ci na to system, który twardo mówi, że na początku roku musisz złożyć wstępną deklarację maturalną.

Kinga Łykowska

fot. Oktawia Pakuła

fot. zbiory prywatne

KONTRAST 5(15)/2012

Page 20: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

20 21

-Uf, to tylko ty. Trochę się juz przestraszyłam… -Zamknij się! - przerywa jej koleżanka i zapala jeszcze więcej świeczek. - O co Ci… -Stul dziób! - Lina wkurza się na swoja przyjaciółkę. Chce jej coś odpowiedzieć, ale zauważa, że w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze. W najciemniejszym kącie stoi jakaś postać. - Mistrzu - Aga zwraca się do tej osoby z czcią - Mam to! - głos jej się trzęsie z podniecenia. - Nie znam nikogo, kto miałby ładniejsze włosy od niej - pokazuje palcem swoją przyjaciółkę. Tajemnicza postać ucisza ją jednym ruchem dłoni. Kieruje się w stronę Karoliny, którą zaczyna irytować zaistniała sytuacja. Podejrzewa, że to wszystko kolejny, głupi pomysł jej świrniętej przyjaciółki. Patrzy przed siebie. Niezidentyfikowana osoba wychodzi z cienia w blask świec. Jest nim chłopak, dwa, może trzy lata od niej starszy. Mierzy go od dołu do góry. „Całkiem przystojny”- myśli sobie. Patrzy na niego jeszcze raz. Od razu rzucają jej się w oczy czerwone trampki Converse, identyczne jak Agniesz-ki. „Czyli to jednak chodzi o niego, dlatego zmieniła styl ubierania” -myśli. Na sobie ma czarne, mocno dopasowane rurki i czerwony sweterek. Na szyi pobłyskuje naszyjnik z wisiorkiem w kształcie litery W. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Twarz ma zwyczajną, ale pociągającą. Większą jej część zasłania blond grzywka. Na prawym policzku tatuaż gitary elektrycznej. Nos prosty. Usta małe. Proporcjonalne, błękitne oczy. Całokształt jest zniewalający. -Idealna - przemawia lekko zachrypniętym głosem. Pokonuje odległość dzielącą go z Karoliną. Drżącą ręką dotyka jej włosów. Zamyka oczy. Przekrzywia głowę. Powoli nachyla się nad nią, jakby chciał ją pocałować. Karolina nie może się ruszyć. Z jednej strony nie chce się z nim całować, bo to chłopak jej przyjaciółki, ale z drugiej strony odrzucenie takiego przystojniaka byłoby grzechem. On natomiast muska nosem jej policzek i głośno wciąga powietrze. Wącha jej włosy. Karolina jest zdziwiona i zawiedziona jednocześnie, odpycha go od siebie. Próbuje zrobić krok w tył, ale nie może ruszyć się z miejsca. Coś trzyma jej nogi. Spogląda w dół. „Lina?” - pierwsze co przychodzi jej na myśl. Przygląda się dokładnie. Nie, to nie jest lina. To są włosy. -Aaaaaaaaaaaaaaaa! - krzyczy przerażona. - O co tutaj chodzi? Agnieszka? Jeżeli to ma być żart, to nie jest on w ogóle śmieszny. Uwolnij mnie z tego czegoś! - Karolina wymachuje ze złością ręką w stronę swojej przyjaciółki. Wtedy ktoś zakleja jej usta taśmą. Wykręca obydwie ręce do tyłu. I czymś oplątuje. Próbuje się wydostać. Kręci się na wszystkie strony. Piszczy. Zza jej pleców wychodzi ukochany Agi. To on jej to wszystko zrobił. Przygląda się jej uważnie. -To mój ulubiony moment - mówi, jednocześnie zakładając jej włosy za ucho. - Jesteś przerażona. Boisz się. Myślisz, że będę chciał Cię zabić albo, co gorsze, zgwałcić - śmieje się jej w twarz - Może to zrobię, a może nie. - Staje za nią i po raz kolejny wącha jej włosy - Pachną cudownie. Idealnie. - Teraz także ich dotyka - Miękkie jak jedwab, zdrowe, bez żadnych porozdwajanych końcówek. Idealne. - Znowu staje przed Karoliną. Patrzy na nią przez dłuższą chwilę. Dziewczyna zaczyna szlochać. Jest przerażona. Nie ma pojęcia, o co chodzi. Dlaczego jest związana? Co to za chłopak? O co mu chodzi? Dlaczego ma obsesję na punkcie włosów? Milion pytań bez odpowiedzi kłębi jej się w głowie. Łzy zaczynają spływać jej po policzkach i wsiąkać w taśmę - Nie płacz, skarbie - chłopak wyciera jej twarz rękawem swojego sweterka. - Chcesz żebym to zrobił szybko? - Karolina kiwa głową. Chce zginąć szybko i bezboleśnie, jeżeli może wybrać swój koniec. Jest jeszcze taka młoda, tyle życia jeszcze przed nią. Kiedy tak rozpacza nad sobą, jeszcze więcej łez napływa jej do oczu. - Jesteś żałosna - szepcze jej do ucha. - Ale dobrze, już Cię nie dręczę. Z kiesze-ni spodni wyciąga nożyczki. Czarne, dość duże. -Zamknij oczy. Karolina słucha rady swojego oprawcy -Policzę od pięciu do jednego. I zacznę. Pięć. "Może powinnam się pomodlić?" - Cztery. "Ojcze nasz, któryś..." - Trzy.. "Nie chcę umierać!" - Dwa... "To już koniec." - Jeden... "Aaaaaaaaaaaaaaaaaa"

P ierwsza część opowiadania ukazała się w poprzednim, 14. numerze KONTRASTU,

ale jej kopie możecie znaleźć między stronami tego wydania.

MŁO

DZ

I T

RC

Y

Jan Włoch

KONTRAST 5(15)/2012

Page 21: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

21

Rysunki wykonała Karolina Malanowska, uczennica Liceum Ogólnokształcącego w Żurominie. Jeśli chcesz zaprezento-wać swoje prace na łamach KONTRASTU - ślij je na adres [email protected].

MŁO

DZ

I T

RC

Y

KONTRAST 5(15)/2012

Page 22: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

22 23

P rzed Wami gremium niepowtarzalnych i niezależnych ekspertów. Przedszkolaki odpowiedzą na każde pytanie. Dlaczego? Bo tylko one mogą spojrzeć na problem bez kilkunastoletniego bagażu

doświadczeń. O szkole i relacjach damsko – męskich – mali eksperci z Przedszkola nr 2 w Żurominie.

Zebrała: Olga Żurawska

MA

LI E

KS

PER

CI

Co się zaczyna we wrześniu? Kuba: Przedszkole! Ania: Przedszkole. Michał: Czasami szkoła. Jakie są szkolne obowiązki? Kuba: Że trzeba się uczyć. Oliwia: Że jak pani coś zada, to trzeba to robić w domu albo w szkole. Paweł: Jak jest w-f to można grać w koszykówkę. Zuzia: Jak pani pozwoli, to można wyjść na przerwę i porozmawiać z kolegami. Igor: Trzeba być grzecznym w szkole. A jakie przybory są potrzebne do szkoły? Michał: Ja! Ja wiem! Plecak, piórnik, książki i zeszyty. Paweł: I gumki... I temperówki. Oliwia: I ołówki! Ania: No i nożyczki jeszcze. Jest małe święto we wrześniu, wie-cie jakie? Michał: Powinienem wiedzieć! Kuba2: Boże Narodzenie? Asia: Wielkanoc! Nie, niedługo będzie Dzień Chłopaka. A jak myślicie, co się robi w takim dniu? Wiktor: Że trzeba dawać prezenty… Ola: Daje się chłopakowi prezent.

Julka: I trzeba dawać całusy chłopa-kom! Natalia: Że mama może się zachwy-cić, że dziecko jest grzeczne. Klaudia: Można pocałować! Wszyscy: <śmiech> Kasia: Można też robić laurki. Ania: Można być miłym. Paweł: Można grać w piłkę z chłopa-kiem. Julka: Skakać na nim. Wszyscy: <śmiech> Zuzia: Można jeździć na rowerze i siadać na nim. Paweł: Można, np. kupić samochoda na pilota. Kuba2: Ciągnik... Albo Lego. Igor: A ja ostatnio miałem urodziny i dostałem taką fajną grę, z takimi karteczkami.. Alex: Ej, ja mam taką grę zainstalowa-ną! Ania2: Ja wiem, ja wiem! Można dać chłopakom czekoladki i kwiaty! Marysia: Przytulić… Ala: Pokochać... Julka2: Misia można… Igor: Można podać „cześć”. Bartek: Piątkę! Ania: Zabrać go na imprezę można. Igor: A ja zaprosiłem Olę do siebie. Macie kogoś, kogo bardzo lubicie, kto jest dla was w jakiś sposób wy-jątkowy?

Ania: Ja mam Adriana. Kuba: A ja mam Alę. I co dla niej robisz? Kuba: Przychodzę do niej. Ania: Całuje ją. Julka: Nie, on całuje Marcelinę. Kuba: Nie. Przychodzę do niej i się bawimy na dworzu. Mateusz: Ja to lubię Marcelinkę. A dlaczego akurat ją? Mateusz: Bo jest ładna jak kwiatek... Paweł: A ja lubię Zuzię i Oliwię i się z nimi bawię. Wiktor: A ja chciałem powiedzieć, że Kamil się całuje z Marcelinką, a tak w ogóle to się w niej podkochuje. Kuba2: A ja bym chciał powiedzieć, że ja najbardziej lubię mojego kolegę Olka, co mieszka obok i się lubię z nim bawić. Ania: A Kuba to bardzo lubi Olę. Kuba3: Nie, bo Ola nie jest dziew-czynką. Ania: Jest dziewczynką! Może ma krótką fryzurę, ale jest dziewczynką, bo zapuszcza włosy! Chłopcy, rozmawiacie ze sobą o dziewczynach? Większość: Nie. Czemu? Kuba: Bo nie mamy. Paweł: Ja tam rozmawiam. Michał: Ja mówię, które są ładne!

fot. Oktawia Pakuła

KONTRAST 5(15)/2012

fot. Oktawia Pakuła

Page 23: KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

fot. Oktawia Pakuła

fot. Oktawia Pakuła

fot. Oktawia Pakuła

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Karolina Grześkiewicz

fot. Karolina Grześkiewicz