Kochać zbyt mocno
-
Upload
wydawnictwo-nowa-proza -
Category
Documents
-
view
221 -
download
0
description
Transcript of Kochać zbyt mocno
CHODŹ TU — MOŻESZ MI TO POTRZYMAĆ?
CHCĘCI COŚ
POKAZAĆ...
Warszawa 2007
Kochaæ zbyt mocno(Kapcie potwora)
czyli o tymjak wygl¹da
przemoc domowa
Rosalind B. Penfold
Prze³o¿y³a Joanna Figlewska
Warszawa 2007
O tym jak wygl¹daprzemoc domowa VIII
Etap pocz¹tkowy SIELANKA 11
Etap zagubienia JEKYLL & HYDE 67
Etap cierpienia WYCZEKIWANIE 111
Etap oswobodzenia UWOLNIENIE 169
Powrót do domu ODNAJDYWANIE SIEBIE 221
Epilog PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ 253
Podziêkowania 256
Pos£owie 258
O tymjak wygl¹da
przemoc domowa
GDY POZNAŁAM BRIANA, zakochałam się w nim bez pamięci. Myślałam, że czeka nas romans jak z bajki. I tak było... krótko... DOPÓKI WSZYSTKO NIE
ZACZĘŁO SIĘ ZMIENIAĆ. Początkowo ignorowałam upokarzanie, poniżenia i wyrafinowaną manipulację; nie chciałam uwierzyć w to, co się dzieje, dopókisię nie pogrążyłam w GRZĄSKIM MULE SŁOWNEJ, EMOCJONALNEJ,
SEKSUALNEJ, i, ostatecznie, PSYCHICZNEJ PRZEMOCY. Uczepiłam się kurczowo obietnic Briana, zamiast wierzyć w to, co widziałam i czego doświadczałam.
Wyparcie i wstyd trzymały mnie przy nim przez dziesięć lat. Cały ten czas spędziłam na zastanawianiu się, co zrobiłam źle i jak mogłabym to naprawić. NIE MOGŁAM CIĄGLE PAMIĘTAĆ o przemocy i upokarzaniu. Nie było żadnego wzorca, który
pozwalałby je przewidzieć, i wyglądało na to, że po każdym takim wydarzeniu miałam mózg wytarty gumką, ponieważ to, co zaszło, nie przystawało do moich wyobrażeń i nadziei. Nie chciałam od niego odchodzić — CHCIAŁAM JEDYNIE, ŻEBY BRIAN SIĘ ZMIENIŁ! Sądziłam, że jestem silna, ale w tym związku zostałam tak bardzo
stłamszona, że ZACZĘŁAM CAŁKOWICIE TRACIĆ ZMYSŁY. Osoby doświadczające przemocy domowej często mylą intensywność z intymnością. To jest intymne, ponieważ jest BARDZO OSOBISTE, intymność jednak wymaga zaufania —
a w związku, w którym panuje przemoc rodzinna, nie ma zaufania. Wzór przebiega następująco: BUZI! KOPA! BUZI! KOPA! BUZI! KOPA! „Czasami myślę, że wstyd, zwyczajne skrępowanie,
bezsensowny wstyd, skuteczniej staje na przeszkodzie dobrym uczynkom i zwykłemu szczęściu niż którakolwiek
z naszych przywar”. — C.S. Lewis
Za każdego kopa dostajemy buziaka, a za każdego buziaka dostajemy kopa. W co chcemy wierzyć? Rzecz jasna, w buziaka. I to właśnie TRZYMA NAS W TYM
UKŁADZIE. Przez te dziesięć wspólnych lat cały czas marzyłam o tym, żeby na suficie były zamontowane kamery. Pisałam dziennik, ale kiedy BRAKOWAŁO
MI SŁÓW, ROBIŁAM RYSUNKI. Pamiętam, że myślałam: „Może mój mózg teraz sobie z tym nie radzi... może kiedy popatrzę później na te rysunki, wszystko nabierze sensu”. Tak się jednak nie stało, a pudło z rysunkami wylądowało w piwnicy. DLACZEGO
BRIAN TAK SIĘ ZACHOWYWAŁ? Zamęczałam się niemal na śmierć, próbując znaleźć wytłumaczenie. Dlaczego od niego nie uciekłam? To ciekawsze pytanie.
Uważałam, że powinno się nadstawiać drugi policzek... Wierzyłam, że on mnie kocha... WIERZYŁAM, ŻE SIĘ ZMIENI... Wierzyłam, że zdołam chronić jego dzieci... Wierzyłam, że moja miłość go odmieni na lepsze... Stosowałam TYLE
WYMÓWEK, by uzasadnić powody, dla których nie odeszłam, żeby nie widzieć prawdy. I pewnego dnia znalazłam SWOJE RYSUNKI. Mój mózg potrafiłto wszystko racjonalizować i zaprzeczać temu, ale sztuka trafiała w sedno prawdy.W końcu dostrzegłam fakt, że NAJBARDZIEJ WSTRZĄSAJĄCĄ PRAWDĄ NIE
BYŁO JEGO ZACHOWANIE, ALE MOJE — ponieważ wciąż byłam z nim i pozwalałam na to, by mnie krzywdził. ZROZUMIAŁAM, ŻE MUSZĘ ODEJŚĆ, ABY SIĘ
BRONIĆ. PRZYJĘCIE NA SIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚCI DODAŁO MI SIŁ. Odejść nie było łatwo, próbowałam kilka razy i nie udawało mi się. Nigdy nie zamierzałam publikować tych rysunków. Pokazywanie swojego prywatnego dziennika
nie należy do zadań łatwych — i zwyczajnie — początkowo — wstydziłam się tego. Ale później doszłam do wniosku, że WSTYD JEST MOIM WROGIEM. Pomyślałam z nadzieją,
że moje rysunki komuś pomogą — choćby jednej osobie — zobaczyć i zrozumieć, jak straszliwe, długotrwałe SZKODY TAKIE ŚRODOWISKO WYRZĄDZA rodzinie. Krytyczne spojrzenie na te rysunki pozwala dojrzeć sporo wstrząsających
szczegółów. Jeśli przyjrzycie się bliżej sekwencji dotyczącej aborcji,
„Czasami myślę, że wstyd, zwyczajne skrępowanie, bezsensowny wstyd, skuteczniej staje na przeszkodzie
dobrym uczynkom i zwykłemu szczęściu niż którakolwiek z naszych przywar”. — C.S. Lewis
to zauważycie, że NARYSOWAŁAM SIEBIE JAKO DZIEWCZYNKĘ, mniej więcej sześcioletnią, kiedy płaczę u lekarza (nie dotykam nawet stopami podłogi), niedojrzałą
dwunastolatkę w przebieralni; i jako osobę dorosłą, gdy wracam do domu. Nawet kreska i styl tych rysunków — jedne miękkie, inne ostre i chropowate — zmieniają
się w poszczególnych okienkach. To wszystko było jednak podświadome! Ciekawe, że O ILE MOJE RYSUNKI DAWAŁY MI PEWIEN DYSTANS, TO
OBCYM OBSERWATOROM UMOŻLIWIAŁY BLIŻSZE SPOJRZENIE. Obrazują one to, co mam na myśli, mówiąc, że sztuka umożliwia dotarcie do prawdy. Chociaż
są to moje osobiste rysunki, to jednak ukazywany przez nie wzór wykorzystywania i przemocy jest, NIESTETY, POWSZECHNY. Musimy lepiej i głębiej zrozumieć, co członkowie rodziny — a zwłaszcza małe dzieci — muszą wytrzymywać. MAM
NADZIEJĘ, ŻE MOJE RYSUNKI POMOGĄ mężczyznom i kobietom rozpoznać ostrzegawcze objawy przemocy. Dopóki ich nie zidentyfikujemy, nie jesteśmy
w stanie ich rozpoznać. Jeśli nie uda się nam ich rozpoznać, wystawiamy się na duże ryzyko. Jeśli dla miłości wyrzekniemy się własnej osobowości i siły, GROZI NAM
STOPNIOWY ROZPAD NASZEJ OSOBOWOŚCI. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy ludzie stosujący przemoc są mężczyznami i nie wszystkie ofiary przemocy
są kobietami, ale swą historię mogę opowiedzieć jedynie z punktu widzenia kobiety i tylko mieć nadzieję, że mężczyźni opowiedzą swoją. Postanowiłam nie podawać do powszechnej wiadomości personaliów prawdziwych uczestników tych
zdarzeń — nie służyłoby tu żadnemu celowi. Jest to książka o zjawisku występującym na całym świecie, a nie o jakiejś konkretnej osobie.
Wszystkie nazwiska, miejsca i daty zostały zmienione, jakiekolwiek zaś podobieństwo fizyczne postaci na rysunkach do osób
rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe. Dziękuję Wam za wzięcie udziału w mojej historii.