Kobieta-Lider-Mentor

22
Nr 5/7 MAJ 2014 KOMUNIMAGIA KOBIETA NA RYNKU PRACY OBLICZA KOBIET BIZNESMAMA STREFA ROZWOJU OPOWIEŚCI DLA DUSZY ROZWIJAK

description

Maj 2014

Transcript of Kobieta-Lider-Mentor

Page 1: Kobieta-Lider-Mentor

Nr 5/7 MAJ 2014

KOMUNIMAGIA KOBIETA NA RYNKU PRACY

OBLICZA KOBIETBIZNESMAMA

STREFA ROZWOJUOPOWIEŚCI DLA DUSZY

ROZWIJAK

Page 2: Kobieta-Lider-Mentor

Od redakcji

Z ogromną radością witamy w naszym zespole Martę Żubrycką.

Z dumą ogłaszamy, że nasz magazyn objął patronat medialny nad projektem BIZNESMAMA.

W imieniu redakcji życzę inspirującej lektury!

Magdalena Kluszczyk

Redakcja

Magdalena KluszczykRedaktor naczelna

Inga ZawadzkaZastępca redaktora

Anna MrózRedakcja i korekta

Spis treści

3

KOMUNIMAGIA

4 Komunikacja w procesie zmiany 9 Korzystać czy egzekwować?

10 Wąsy tygrysa

KOBIETA NA RYNKU PRACY

12 Jak znaleźć pracę?

OBLICZA KOBIET

16 Kobieta z pasją

BIZNESMAMA

18 Projekt BiznesMama

STREFA ROZWOJU

24 Projekt healthy lifestyle 28 Trzy strategie wzmacniające pewność siebie i poczucie własnej wartości

30 W zgodzie ze sobą 31 Burgundzkie smaki

32 W maju odwiedźmy muzeum

OPOWIEŚCI DLA DUSZY

33 Potwory łóżkowe

36 ROZWIJAK

Page 3: Kobieta-Lider-Mentor

Truizm nr 1: jedyną stałą jest nieustanna zmienna.Truizm nr 2: wszyscy chcą, żeby coś się wydarzyło i każdy się boi, że coś się stanie.Truizm nr 3: żeby coś zmienić trzeba coś zmienić.Truizm nr 4: zmiany są niezbędne do rozwoju.

Pomimo wszystkich truizmów na temat zmian, po-mimo świadomości, że zmiany są nieuniknione i że podlegamy im każdego dnia – boimy się zmian, opieramy się im i dążymy do zachowania status quo, ponieważ to, co znane daje nam poczucie bezpie-czeństwa (najczęściej złudne, ale przecież tak bardzo kochamy złudzenia).

Postanowiłam podzielić się z Wami istotnymi, moim zdaniem, założeniami w kwestii komunikacji w pro-cesie zmiany. Będzie to dotyczyło firm, ale model jest

dokładnie ten sam w przypadku przeprowadzania zmian we własnym życiu, w życiu swojej rodziny czy społeczności, w jakiej działamy.

ROLA LIDERA WPROWADZAJĄCEGO ZMIANĘ

Przełamanie oporu i utrwalenie nowych sposobów działania możliwe jest wówczas, gdy pracownicy zro-zumieją, że: • zmiana jest konieczna (muszę ją zaakceptować),• zmiana jest potrzebna i przyniesie korzyści (chcę się zmieniać),• można nauczyć się nowych sposobów działania (potrafię sprostać zmianie).

MUSZĘ SIĘ ZMIENIĆ. Aby pracownicy zrozumieli konieczność zmiany, potrzebują przede wszystkim informacji, danych, wyjaśnień kierownictwa organi-zacji. Rolą lidera jest zadbać o to, by informacje do-tarły do ludzi, by uświadomiły im, że od drogi zmian nie ma odwrotu. Lider musi wiedzieć, dlaczego nowe rozwiązanie czy sposób działania są konieczne i po-trafić przekazać to ludziom. Musi zdobyć informacje pokazujące zagrożenia, które związane są ze starym systemem.

Znacząca zmiana ma szanse powodzenia jedynie w sytuacji, gdy ludzie są przekonani, że obecny sposób działania jest bardziej bolesny i ryzykowny teraz lub w przyszłości niż planowana zmiana.CHCĘ SIĘ ZMIENIĆ. Aby ludzie zaakceptowali zmianę, potrzebują zobaczyć swoje szanse. Tu ważny jest indywidualny kontakt, pokazywanie możliwości, zysków wynikających ze zmiany, perspektyw rozwo-ju, które zmiana otwiera przed całą organizacją i każ-dym pracownikiem. Lider powinien pomóc każdemu odpowiedzieć na pytanie: co ja z tego będę miał?

POTRAFIĘ DZIAŁAĆ „PO NOWEMU”. Aby ludzie nauczyli się nowych sposobów działania, powinni uczestniczyć w zaplanowanym procesie rozwoju. Ale szkolenia to nie wszystko. Muszą uzyskiwać wsparcie od lidera przy stosowaniu nowych umiejętności, mieć przekonanie, że chwilowe niepowodzenia czy błędy są nieodłącznym elementem procesu uczenia się.

Przeprowadzenie ludzi przez zmianę, przyjęcie roli li-dera zmiany, każdy lider powinien zacząć od pytania:

• czy ja jestem przekonany,• czy poradziłem sobie z własnym oporem, • czy odpowiedziałem na pytania: po co muszę, czy chcę i czy potrafię się zmienić?

JAK UNIKNĄĆ BŁĘDÓW W KOMUNIKOWANIU ZMIAN

Zmiany w firmie wymagają intensywnej komunika-cji z pracownikami. Zapotrzebowanie pracowników na informacje i ich chęć dialogu znacznie się wtedy zwiększają. Utrzymanie odpowiedniego poziomu za-angażowania, a co za tym idzie – powodzenie zmian, w dużej mierze zależą więc od umiejętnej komuni-kacji z pracownikami. Praktyka pokazuje, że to dużewyzwanie i firmy popełniają tu sporo błędów.

Można mówić o trzech typowych podejściach do ko-munikowania zmian w firmach.

Komunikacja w procesie zmiany

• Pierwsze podejście określić można jako proaktyw-ne. Polega ono na przewidywaniu możliwych kryzy-sów i aktywnym zapobieganiu im poprzez komuni-kację – głównie poprzez wyprzedzanie plotek.

• Drugi typ podejścia to działanie reaktywne. Odpo-wiednie komunikaty przekazywane są pracownikom, gdy już nie ma innego wyjścia, a kryzys wewnątrz fir-my już się rozpoczął.

• Trzeci rodzaj podejścia to brak komunikacji.

TYPOWE BŁĘDY

Sytuacja zmian stawia bardzo wysokie wymagania wobec komunikacji z pracownikami, dlatego firmy często popełniają wtedy błędy. Dotyczą one najczęś-ciej następujących działań (czy też – braku działań):

• czekanie z komunikacją, aż wszystko będzie w szczegółach potwierdzone,• przyjmowanie pozytywnej wersji zdarzeń jako jedy-nej możliwej,• unikanie otwartego mówienia o problemach,• bazowanie na komunikacji pozwalającej na unika-nie kontaktu z pracownikami,• brak wytłumaczeń dla kluczowych decyzji,• brak zastosowania argumentów, które odnoszą się bezpośrednio do pracowników (brak „konkretów”).

Każdy z tych błędów (a z moich obserwacji wynika, że zazwyczaj są one popełniane seriami, ponieważ bazu-ją na błędnych założeniach) prowadzi do nieefektyw-ności zmian. Przy takim podejściu do komunikacji, w firmie dominują plotki, szerzy się cynizm i niewiara pracowników w powodzenie zmian, a kierownictwo jest oderwane od rzeczywistego dialogu, prowadzo-nego przez pracowników. Większość energii jest kie-rowana na gaszenie pożarów, które ciągle pojawiają się w wyniku błędów komunikacyjnych.

Punktem wyjścia jest przyjęcie odpowiednich zało-żeń co do komunikacji, które będą podstawą do pro-aktywnych działań. Bo tylko proaktywna komunika-cja przynosi efekty w sytuacji zmian.

Rozpocznij działania jak najwcześniej

Pracownicy nie czekają z plotkami do momentu, aż wszystko będzie potwierdzone. Brak komunika-cji w początkowych fazach zmian, przeważnie spo-wodowany oczekiwaniem, aż wszystko będzie po-twierdzone i będzie można wydać oficjalny i pewny

4 5

KOMUNIMAGIA

Page 4: Kobieta-Lider-Mentor

komunikat, skutkuje właśnie dominacją plotek w or-ganizacji. Ważne jest, aby od początku budować za-ufanie do kierownictwa firmy jako nadawcy informa-cji i komunikować to, co może się wydarzyć oraz to, co chce zrealizować kierownictwo (ale niekoniecznie przyszłe decyzje dokładnie tak będą wyglądały).

Przygotuj plan komunikacji dla pesymistycznych wersji zdarzeń

Planowanie komunikacji w zmianach ma wiele wspól-nego z planowaniem komunikacji kryzysowej. Na początku należy wziąć pod uwagę wszystkie prawdo-podobne scenariusze wydarzeń, skupiając się na tych, które są negatywne dla organizacji. Planowanie dzia-łań komunikacyjnych powinno być ukierunkowanie na to, aby zminimalizować prawdopodobieństwo wy-stąpienia tych negatywnych wersji zdarzeń. Z drugiej strony – trzeba mieć przygotowany plan reakcji na takie negatywne sytuacje.

Nie obawiaj się otwarcie mówić o problemach

W wielu firmach komunikowanie zmian sprowadza się jedynie do przedstawiania pozytywów zmiany. Często podważa to wiarygodność nadawcy takich komunikatów, jeśli wszyscy pracownicy widzą prob-lemy, a komunikaty przedstawiają optymistyczną rzeczywistość. Otwarte mówienie o problemach nie demotywuje pracowników. Demotywujące jest uda-wanie, że wszystko jest w porządku – pracownicy nie czują się wówczas poważnie traktowani. Istotne jest, aby przy okazji przedstawiania trudności i proble-mów podać plan działań, który pozwoli te wyzwania pokonać. Wtedy komunikat nie tylko buduje wiary-godność nadawcy, lecz także tworzy przekonanie, że kierownictwo kontroluje sytuację. A pracownicy czu-ją się traktowani w komunikacji po partnersku.

Im więcej konieczności przekonywania, tym więcej komunikacji bezpośredniej

Duża część kadry kierowniczej w sytuacji zmian uni-ka bezpośrednich rozmów z pracownikami. Najczęś-ciej wynika to z obaw, że staną wobec konieczności odpowiedzi na trudne pytania. Jeśli zmiany są do-kładnie przemyślane i wynikają z rzeczywistej sytua-cji rynkowej firmy, to żadne pytanie nie powinno być trudne. A bezpośrednia komunikacja jest najlepsza do działań perswazyjnych, nieodzownych w sytuacji zmian. Poza tym bezpośrednie spotkania z pracow-nikami dają pracownikom dowód, że są ważnymi partnerami dla kierownictwa. Taki komunikat działa

tylko wtedy, jeśli jest przekazany podczas bezpośred-niego spotkania. Co więcej, bezpośrednia komunika-cja to możliwość dialogu. Pracownicy mogą w takich sytuacjach wyrażać swoje wątpliwości, przekazywać pytania, co ułatwia dopasowanie komunikacji do oczekiwań pracowników.

Komunikowanie faktów to za mało – zawsze poda-waj przyczyny stojące za decyzją

Wytłumaczenie przyczyn zmian daje pracownikom lepsze rozumienie sytuacji, a także zmniejsza nie-przewidywalność przyszłości. Jeśli pracownicy wie-dzą na bazie jakich przesłanek zarządzający podej-mują ważne decyzje, to w przyszłości będą wiedzieli, czego się mogą spodziewać w zależności od sytuacji firmy. Poza tym tłumaczenie przyczyn decyzji edu-kuje pracowników, jeśli zmiany w firmie odnoszone są to sytuacji rynkowej. Buduje to świadomość ryn-kową dzięki powiązaniu tego, co dzieje się na rynku i w firmie. W praktyce każdy komunikat dotyczący ważnych działań w firmie powinien zawierać, poza głównymi faktami, przyczyny decyzji oraz możliwe konsekwencje dla firmy i pracowników.

Przekazuj informacje o zmianach w odniesieniu do sytuacji pracowników

Zazwyczaj komunikaty dotyczące zmian odnoszą się do firmy jako całości („Nasza firma stoi przed wy-zwaniami... Musimy poprawić wyniki... Naszej firmie przyniesie to korzyści...”). Jest to naturalne spojrzenie dla zarządu, który zajmuje się całością firmy. Jednak z punktu widzenia pracowników takie informacje są niekonkretne. Pracownicy, słysząc taki komunikat, zadają sobie od razu pytanie: „Co z tego dla mnie wynika?”, czyli: czy mogą zmienić się moje zadania, wynagrodzenie, sposób współpracy z innymi, a także – co z tego będę mieć?Nie zawsze takie konkrety można przedstawić pra-cownikom od samego początku. Ale istotne jest, żeby komunikat był konstruowany tak, aby pracownicy otrzymali jak najwięcej konkretów, czyli informacji odnoszących się do ich sytuacji, a nie tylko do ogólnej sytuacji firmowej.

Opierając działania komunikacyjne na powyższych założeniach, na pewno zwiększamy szanse na powo-dzenie zmian. Zmiany mogą się udać, jeśli pracowni-cy będą je rozumieć, akceptować i zaangażują się w odpowiednie działania. Nie da się tego osiągnąć bez

bardzo dobrej komunikacji – zarządzanie zmianą to przede wszystkim zarządzanie komunikacją w zmia-nach.

7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH

1. Brak jasności przy „czterech pytaniach”

Komunikowanie zmian opiera się na czterech kluczo-wych informacjach, które należy przekazać…

• Dlaczego się zmieniamy? • Dokąd zmierzamy?

• Jak do tego dojdziemy? • Co to dla mnie oznacza?

Bez jasnych odpowiedzi na te cztery kwestie, bę-dziecie na straconej pozycji już na samym początku. Pierwsze pytanie, jakie zostanie Ci zadane nie będzie brzmiało: „co?” czy „jak?”, lecz „dlaczego?”. Tak więc, bez jasnych i zrozumiałych powodów do zmiany, na-potkasz barierę na samym początku. Nie odpowiadaj jednak na to pytanie, używając biznesowego żargonu, lecz przekaż to w odniesieniu do jednostki. Odbiorcy niekoniecznie muszą polubić powód do zmian, ale muszą go zrozumieć. Kiedy już wytłu-maczysz dlaczego, przejdź do odpowiedzi na pyta-nia „gdzie?” (krótko i zwięźle, nie rozgaduj się) oraz „jak?” (przynajmniej od czego zamierzasz zacząć). I na koniec bardzo ważna rzecz: „Co to dla mnie oznacza?”. Nie będziesz mieć wystarczająco dużo in-formacji, by zadowolić wszystkich (kogokolwiek?), ale nie warto przedstawiać sytuacji jako lepszej, niż w rzeczywistości. Pożałujesz tego.

2. Zapominanie, że zmiany dotyczą ludzi

To nie firmy się zmieniają, ale ludzie. Największym błędem, z jakim się spotkałam, było niedocenienie wpływu kultury i ludzkich zachowań na proces wpro-wadzania zmian. Nie oznacza to, że musimy wszyscy zdobyć dyplomy z psychologii, ale powinniśmy mieć podstawowe pojęcie o tym, przez co ludzie przecho-dzą w trakcie wdrażania zmian – to kluczowy element narzędzi osoby odpowiedzialnej za komunikowanie zmian. Warto poświęcić trochę czasu, by zrozumieć krzywą zmian, jak ludzie reagują i czego potrzebu-ją w kontekście psychologicznym. Zrobi to z Ciebie znacznie lepszego komunikatora.

6 7

Page 5: Kobieta-Lider-Mentor

3. Szefowie, którym brakuje pokory

Podczas procesu zmian, szefowie zachowują się cza-sem heroicznie w stylu macho, a czasem wręcz od-wrotnie: ich nieobecność jest nadto widoczna. Spo-sób, w jaki zachowuje się szef, jest bardzo ważny, a najważniejszym zachowaniem ze wszystkich jest oka-zywanie pokory. Przywódcy muszą przejawiać praw-dziwą empatię i zrozumienie wobec ludzi, którym przewodzą. Powiedzenie: „wiem, przez co przecho-dzisz” nie wystarczy. Czasami należy być otwartym i przyznać, że nie zna się odpowiedzi na wszystkie py-tania. Trzeba też umieć rozpoznać, kiedy ludzie cier-pią. Najlepszą rzeczą, jaką może zrobić szef w trakcie wdrażania zmian, to wcale nie wyjście na scenę i zro-bienie prezentacji, ale podejście do kogoś i zapytanie go: „więc, jak się masz?”.

4. Zachęcanie pracowników do zadawania pytań… a potem ignorowanie ich

Podczas zmian ludzie mają dużo wątpliwości i zadają sporo pytań, szczególnie na samym początku. Z tego powodu pozwolenie im na zadawanie pytań jest klu-czowe, jeśli chcesz, by byli zaangażowani od samego początku. Ale nic bardziej nie obniża zaangażowania, jak brak odzewu na zadane pytanie. Zauważ, że uży-łam słowa „odzew”, a nie „odpowiedź”. To dlatego, że nie zawsze mamy odpowiedzi na pytania (na począt-ku wiele pytań będzie dotyczyło wpływu zmian na jednostkę, a wtedy z reguły mamy za mało informa-cji). Ale brak odpowiedzi NIGDY nie jest wytłuma-czeniem braku odzewu.

5. Zakładanie, że inni będą się przejmować Twoimi sprawami, kiedy Ty nie przejmujesz się ich

Szefowie czasami denerwują się, że zmiany nie nastę-pują wystarczająco szybko i popełniają błąd, próbując na siłę przyśpieszyć proces komunikowania.

Ale ludzie zaangażują się w to tylko wedle własnych potrzeb i priorytetów. Jeśli nie będą zadowoleni ze swoich osobistych spraw, ciężko im będzie przejawiać podekscytowanie związane z przyszłością. Jeśli mar-twią się o swoją przyszłość, mogą być niechętni do współpracy. Ważne jest, by wysłuchać tych pracowni-ków i zrozumieć, co im chodzi po głowach. Nie wol-no traktować ich protekcjonalnie – jeśli wolą rozma-wiać o miejscach parkingowych zamiast o strategii, pogódź się z tym. Kiedy będą gotowi, porozmawiają o tym, o czym chcesz.

6. Brak wsparcia i niewystarczające angażo-wanie kierowników liniowych

Wszystkie badania kwestionariuszowe pokazują, że podczas procesu wdrażania zmian ludzie chcą otrzy-mywać informacje bezpośrednio od swoich szefów. Bezpośredni przełożeni są najważniejszym elemen-tem układanki. Żadne grube ryby, ale „swoi” kierow-nicy. Podczas procesu zmian, bezpośredni przełożeni muszą pełnić rolę pośredników, prezenterów, media-torów, słuchaczy, pracowników społecznych, tych, którzy motywują i służą jako wzór. Lecz gdy to robią, zakładamy, że mogą to robić, ponieważ nazwa ich stanowiska zawiera słowo „kierownik”. To nieprawda, ci ludzie (przeważnie najbardziej nieszczęśliwi ludzie w firmie) potrzebują naszego wsparcia. I pamiętaj, oni prawdopodobnie też odczuwają skutki i krzywą wdrażania zmian. Komunikatorzy, pracujcie ciężko ze swoimi kierownikami liniowymi. Bez nich jeste-ście zgubieni!

7. Przedkładanie prezentacji nad konwersację

Ktoś kiedyś powiedział: „przy wielkich zmianach, używaj małej komunikacji”. Oznacza to, że im więk-szy wpływ zmian, tym bardziej musisz komunikować się twarzą w twarz, opierając się na konwersacji i dys-kusji. Nikt nigdy nie zmienił swojego zachowania (w dobrym sensie) dzięki Power Pointowi, więc nie licz na to, że organizowanie wielkich wydarzeń zmieni serca i umysły. To rozmowy w małym gronie, inter-akcja i współpraca będą miały istotny wpływ. Więc zachęć ludzi do rozmawiania, pozwól im wyrzucić z siebie wszystko, nakłoń do dzielenia się swoimi po-mysłami i przemyśleniami, zbliż do siebie zespoły. Nie próbuj zarządzać i planować każdą interakcję. Pozwól ludziom być ludźmi.

Korzystać czy egzekwować?Ludzie żądają wolności słowa, żeby zrekompensować sobie wolność myśli, której unikają

-Kierkegaard

Pewne wydarzenia skłoniły mnie do refleksji nad prawem do wyrażania opinii oraz nad cienką granicą pomiędzy prawem do wyrażania opinii a egzekwowa-niem owego prawa – niezależnie od niczego.

Moim zdaniem ludzie, którzy wiedzą, że mają prawo do wyrażania opinii, wiedzą też, że mają prawo do jej NIEWYRAŻANIA. I korzystają z obu praw bez ro-bienia wokół tego szumu. Po prostu. Nie podchodzą do drugiej osoby z tekstem: „Ależ ty masz brzydki nos!”. Chociaż, w myśl prawa do wyrażania opinii - prawo do tego mają. Inni natomiast starannie, skru-pulatnie i konsekwentnie to prawo egzekwują. Gdy ktoś zwróci im uwagę – obruszają się i powołują na prawo do wyrażania swojego zdania. W przypadku wyrażenia opinii, że ich pogląd może bezpośrednio kogoś dotknąć – również się obruszają i czują się do-tknięci, zasłaniając się wolnością słowa i awersją do cenzury. O, to ciekawe. Czyli – mam prawo do wy-rażania swojego zdania i choćby nie wiem co, prawo to będę stosować. Jednakże zastosowanie tego prawa wobec mnie nie jest już takie oczywiste. Inni niech się miarkują i nie mówią, co im ślina na język przyniesie!

Otóż, w moim przekonaniu, po pierwsze - masz pra-wo, jeśli uznajesz takie samo prawo innych do odpo-wiedzi. Masz prawo prosić o co chcesz, jeśli uznajesz prawo innych do odmowy. Masz prawo wyrażać każ-dą opinię, jeśli uznajesz prawo innych do wyrażania opinii, choćby na twój temat. I w takim samym stop-niu radujesz się z tej opinii, jak ze swojej własnej.

Po drugie, prawo to nie przymus. Prawo to wybór. A wybór niewiele ma wspólnego z bezmyślnym odru-chem. Jeśli WYBIERAM niewyrażanie opinii, robię to świadomie, nie dlatego, że się boję. Jeśli WYBIE-RAM wyrażanie opinii, to również świadomie, nie dlatego, że ktoś tego oczekuje albo „tak trzeba”. Prze-staję wówczas traktować samego siebie jak bojownika o prawdę i wolność słowa. Zdaję sobie sprawę z kon-sekwencji i traktuję je jako naturalny rezultat mojego wyboru.

Po trzecie, wyrażaniu opinii powinna towarzyszyć za-powiedź, iż jest to MOJA opinia, zwłaszcza gdy owa

opinia jest krytyczna. To znacznie upraszcza komuni-kację, czyni przekaz klarownym, szanującym odbior-cę i zapobiega konfliktom. Nazywam to „autoryzacją wypowiedzi”. „Ja uważam…”, „moim zdaniem”, „we-dług mnie…” brzmi zdecydowanie inaczej niż gene-ralizacja: „wiadomo, że…”, „to bzdura”, lub perfidna manipulacja: „nikt normalny by tego nie zaakcepto-wał”, „tylko człowiekowi bez wyobraźni może się to podobać”. Również, gdy wyrażamy opinię pochlebną, warto pamiętać, że rozmówca może być przeciwne-go zdania. Autoryzując wypowiedź pozostawiamy odbiorcy swobodną przestrzeń i takie samo prawo do opinii, jakie przyznajemy sobie. Można wówczas uznać, że swoją opinię „wyrażamy”, a nie „narzuca-my”.

Po czwarte, owa subtelna różnica (a w praktyce – nie tak bardzo subtelna) pomiędzy WYRAŻANIEM a EGZEKWOWANIEM polega na sztuce odpuszcza-nia. Jeśli potrafimy być uważni wobec rozmówcy – mam tu na myśli tę prawdziwą uważność, która jest lwią częścią empatii – to dokładnie wyczuwamy, czy nasza opinia jest potrzebna. Gdy koleżanka opowiada mi ze łzami w oczach, że partner ją zaniedbuje i ma obawy, czy ich związek przetrwa – czuję, że chce się wygadać, wyżalić. Czuję, że moja opinia jej nie po-może, a przynajmniej – nie w tym momencie. Mogę, rzecz jasna, zapytać, czy chce znać moje zdanie i cze-go ode mnie w tej sytuacji oczekuje (zapytać życzli-wie, troskliwie i przyjaźnie), ale dopóki wyraźnie nie zażąda ode mnie opinii – odpuszczam sobie jej wyra-żanie. Mam prawo, ale z niego nie korzystam. Jestem w tej rozmowie dla niej, a nie dla siebie. Często słyszę od ludzi, że cenią sobie swoją bezkompromisowość i szczerość, że zawsze mówią prawdę i przez to mają wielu wrogów… Zdecydowana większość tych ludzi to ci, którzy EGZEKWUJĄ swoje prawa, łamiąc gra-nice praw innych osób.

Bo Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby.Bo przed wolnością słowa powinna iść wolność my-śli, jak powiedział Kierkegaard.

Po piąte… no właśnie, co po piąte?

8 9

Page 6: Kobieta-Lider-Mentor

w blasku księżyca. Powtórzyło się to następnej nocy, ale tym razem odległość była tak mała, że kobieta mogła przemówić do tygrysa cichym, łagodnym głosem. Następnej nocy tygrys, nim zjadł posiłek, spojrzał w oczy Yun Ok. Jeszcze następnej, zwierzę czekało na kobietę już na drodze do jaskini. Gdy tygrys się najadł, kobieta pogłaskała go po głowie. Od jej pierwszej wizyty minęło sześć miesięcy. W końcu pewnej nocy Yun Ok, głaszcząc tygrysa po głowie, powiedziała:- Wspaniały Tygrysie, muszę zdobyć trzy twoje wąsy, proszę, nie złość się na mnie – i wyrwała trzy wąsy z jego pyska.Tygrys zamruczał łagodnie i otarł się pyskiem o jej kolana. Następnego dnia kobieta pojawiła się w chacie pustelnika już o wschodzie słońca.- Mistrzu! – zawołała. – Mam wąsy tygrysa! Zrób mi teraz lekarstwo, by mój mąż stał się znów kochający i czuły!Pustelnik wziął wąsy, obejrzał je dokładnie, a potem wrzucił do ognia palącego się w kominku.- Och, panie! – zawołała gniewnie kobieta. – Co uczyniłeś?!- Powiedz mi, jak je zdobyłaś – zapytał pustelnik.- Najpierw każdej nocy chodziłam na zbocze z miseczką jedzenia. Stałam daleko, ale za każdym razem podchodziłam coraz bliżej, zdobywając zaufanie tygrysa. Przemawiałam do niego łagodnie i czule, by zrozumiał, że nie zrobię mu nic złego. Byłam cierpliwa. Każdej nocy przynosiłam mu jedzenie, wiedząc, że wcale nie będzie jadł. Ale nie poddawałam się. Przychodziłam każdej nocy. Nigdy nie powiedziałam mu nic przykrego. Nigdy go nie zganiłam. I w końcu pewnej nocy zbliżył się do mnie o kilka kroków. Minął jakiś czas, a on czekał już na mnie na ścieżce. Zjadł pokarm z miski, którą trzymałam w dłoniach. Głaskałam go po głowie, a on mruczał z zadowolenia. Wtedy wzięłam trzy jego wąsy.- Oswoiłaś tygrysa! – powiedział zachwycony pustelnik. – Zdobyłaś jego zaufanie i miłość.- A ty spaliłeś jego wąsy! – krzyknęła Yun Ok – Wszystko na nic!- Wąsy już nie są potrzebne, kobieto – rzekł Mędrzec. – Czy mężczyzna jest bardziej niebezpieczny niż tygrys? Czy jest mniej czuły na dobroć i zrozumienie? Jeśli dzięki cierpliwości i łagodności udało ci się zdobyć miłość i zaufanie dzikiej krwawej bestii, to czy nie potrafisz zrobić tego samego ze swoim mężem?

Kobieta zaniemówiła. A potem pobiegła do domu,

rozmyślając nad prawdą, którą znalazła w chacie górskiego pustelnika.

INGA ZAWADZKA

redaktor działu KomuniMagia

Współzałożycielka i opiekun merytoryczny Konsor-cjum Firm Szkoleniowych OPEN – Grupa Dobrych Trenerów, które prowadzi wraz z córką – szefem OPEN.

Trener, coach, autor wielu programów edukacyjno--rozwojowych oraz programów dla osób zagrożo-nych wykluczeniem społecznym.

Od 20 lat szkoli i wspiera trenerów na wszystkich po-ziomach zaawansowania, jest współtwórcą, opieku-nem merytorycznym i jednym z trenerów Akademii Trenera Open oraz Programu Trenerskiego Open by Horses. Od 1993 roku jest również szefem i trenerem zespołu negocjacyjnego, specjalizującego się w trudnych ne-gocjacjach.

Wąsy tygrysaludowa przypowieść koreańska

Młoda kobieta imieniem Yun Ok przyszła pewnego dnia do domu górskiego pustelnika, by prosić o radę. Pustelnik był mędrcem, znał się na czarach i potrafił sporządzać cudowne lekarstwa.-Po co przyszłaś? – zapytał pustelnik.-Och, sławny Mędrcze – powiedziała kobieta. – Jestem załamana! Zrób dla mnie jakieś lekarstwo!-Tak, tak. Wszyscy chcą lekarstwa! Czy można uleczyć chory świat jakimś tam lekarstwem?-Mistrzu – odparła kobieta – jeśli mi nie pomożesz, będę naprawdę zgubiona!-Opowiedz mi więc swoją historię – powiedział w końcu pustelnik.-Chodzi o mojego męża – zaczęła Yun Ok. – Jest mi bardzo drogi. Przez ostatnie trzy lata walczył na wojnie. Teraz wrócił do domu i prawie się do mnie nie odzywa. Nie rozmawia również z innymi. Gdy ja coś powiem, on nie słucha. Jeśli już się odzywa, to bardzo niegrzecznie. Gdy podaję mu do jedzenia coś, czego nie lubi, odsuwa talerz i zły wychodzi z pokoju. Czasami, kiedy powinien pracować na polu ryżowym, siedzi bezczynnie na wzgórzu i spogląda w kierunku morza.-Tak czasem zdarza się, gdy człowiek powraca z wojny – zauważył pustelnik. – Mów dalej.-Nie mam nic więcej do powiedzenia, Wielki Uczony.

Chcę, abyś dał mężowi jakieś lekarstwo, aby znów był kochający i czuły.- Cóż, to powinno być takie proste, prawda? – zapytał pustelnik. – Lekarstwo! Bardzo dobrze, ale żeby je zrobić potrzebuję trzy wąsy żywego tygrysa. To najważniejszy składnik. Przynieś mi je, a dam ci to, czego potrzebujesz.- Wąsy żywego tygrysa? Jak to możliwe?- Jeśli to lekarstwo jest dla ciebie aż tak ważne, uda ci się je zdobyć – odparł pustelnik. Potem odwrócił głowę i nie odezwał się więcej.Kobieta wróciła do domu. Wiele myślała o sposobach zdobycia tygrysich wąsów. Pewnej nocy wykradła się z domu z miseczką ryżu polanego sosem i poszła na zbocze góry, gdzie mieszkał tygrys. Stanęła w dużej odległości od tygrysiej jaskini i postawiła miseczkę z jedzeniem. Zawołała tygrysa, aby przyszedł się najeść, ale zwierzę się nie pojawiło.Następnej nocy Yun Ok podeszła trochę bliżej. Znowu ofiarowała tygrysowi miskę z jedzeniem. Każdej nocy kobieta podchodziła kilka kroków bliżej tygrysiej jaskini. I powolutku tygrys zaczął przyzwyczajać się do jej obecności. Pewnej nocy kobieta zbliżyła się do jaskini na rzut kamieniem. Tym razem tygrys podszedł kilka kroków w jej stronę i zatrzymał się. Stali tak naprzeciw siebie

10 11

Page 7: Kobieta-Lider-Mentor

JAK ZNALEŹĆ PRACĘ

– CZYLI PROCES REKRUTACYJNY Z ODWRÓCONEJ PERSPEKTYWY

Według danych GUS Polak przeciętnie szuka pracy około 12 miesięcy. W każdej gazecie pełno jest hi-storii o tym, jak ktoś wysłał tysiące CV, został zapro-szony na zaledwie kilka rozmów, z których zazwyczaj nic jeszcze nie wyniknęło. No właśnie, wysyłanie CV, najcześciej jednego, zupełnie nie dostosowanego do potrzeb potencjalnego pracodawcy, jest najczęstszym i zarazem najmniej skutecznym sposobem znalezie-nia pracy. Dlaczego tak się dzieje? Warto, jak zawsze zresztą, spojrzeć na problem z in-nej, cudzej perspektywy, czyli w tym przypadku z perspektywy pracodawcy. Załóżmy, że firma X ma do obsadzenia wakat. Co robi najpierw dyrektor dzia-

łu, w którym wakat powstał? Analizuje, czy któryś z pracowników jego działu albo całej firmy ma odpo-wiednie kompetencje (wiedzę, doświadczenie, umie-jętności, postawy), aby móc objąć dane stanowisko. Jest to tzw. rekrutacja wewnętrzna, a ponieważ jest ona dość powszechna, zawsze warto aplikować nawet na mniej pożądane stanowisko do dobrych firm, bo w ten sposób właśnie najłatwiej dostać wymarzoną pracę. Załóżmy, że wśród pracowników własnej firmy pracodawca nie znalazł odpowiedniej osoby. Co da-lej? Dalej właściciel rekrutacji poszukuje wśród osób, z którymi wpółpracuje (firmy zewnętrzne) i których jakość pracy ocenia wysoko. Coraz bardziej popular-

ne wśród pracodawców staje się używanie tzw. refer-ral fee. Jest to opłata, najczęściej w wysokości 500 - 1000 PLN, jaką pracodawcy płacą pracownikom za polecenie kandydata na określone stanowisko. Robią to coraz chętniej, ponieważ dostają w ten sposób oso-bę sprawdzoną, za którą ich własny pracownik gwa-rantuje dobrym imieniem. Nikt nie poleci przecież osoby, za którą potem musiałby się wstydzić. Znaczą-co obniża to czas i koszty rekrutacji. Mając wszystko powyższe na względzie, zachęcam mocno moich klientów do tego, aby stworzyli i pie-lęgnowali własną sieć networkingową. Beata Kacpe-wicz, w swojej książce „Networking w karierze”, po-daje zasadę 100-10-1, co oznacza, że 100 osób daje przeciętnie kontakt do 10 pracodawców, co daje prze-ciętnie jedną konkretną ofertę pracy. Pomimo że aż 40% Polaków przyznaje (dane z portalu absolvent.pl), że dostało pracę dzięki rodzinie i znajomym, cały czas na takim sposobie poszukiwania pracy leży cień czasów PRL-u pod nazwą kolesiostwo, kumoterstwo czy ręka rękę myje. Networking, do którego zachę-cam, to jednak zupełnie coś innego – to proces, w którym poznajesz ludzi, wymieniasz się z nimi infor-macjami, służysz im wsparciem, dajesz – i to ty dajesz jako pierwszy, wnosząc wartość w życie innych i nie oczekując niczego w zamian. Zwrot przyjdzie zawsze, zazwyczaj później, od kogoś zupełnie innego, często w zwielokrotnionej formie.Networking wymaga systematycznych działań, po-lega na pielęgnowaniu kontaktów, na byciu szczerze zainteresowanym innymi, to nie jest działanie, w któ-rym jak trwoga to do Boga – czyli odzywam się po 2 latach do koleżanki, żeby pomogła mi teraz znaleźć pracę. Dlatego sieć kontaków warto budować dużo, dużo wcześniej niż dopiero w sytuacji kryzysowej, tak aby, kiedy do takowej dojdzie, móc z niej skorzystać. Mówiąc o poszukiwaniu pracy przez rodzinę i zna-jomych, warto pamiętać o jednej postawowej rzeczy - aby Cię polecano, potrzebujesz przede wszystkim nauczyć się opowiadać przekonująco o swoich kom-petencjach. Pamiętaj, że osoby te znają Cię głównie od strony prywatnej i najczęściej nie do końca wie-dzą, czym się dokładnie zajmujesz w życiu zawo-dowym. Ponadto potrzebujesz mieć przygotowane referencje i CV; a teraz najważniejsze – musisz mieć jasną wizję tego, co chcesz robić i dlaczego. Znów zmiana perspektywy – przychodzi do Was kolega i mówi: nie wiesz może, czy ktoś nie szuka kogoś do pracy, chciałbym się gdzieś zaczepić. Ja bym nie po-leciła osoby, która chce się gdzieś zaczepić, poszu-kuje jakiejkolwiek pracy, byle by tylko była, a sama tak naprawdę nie wie, czego chce od życia, bo trudno byłoby mi zagwarantować swoim dobrym imieniem,

że osoba ta będzie pracowała z pełnym zaanagażo-waniem, wykazując lojalność względem pracodaw-cy. Raczej obstawiałabym, że będzie rozglądać się wokół, szukając kolejnej lepszej propozycji. Dlatego przed wykonaniem telefonu z prośbą o pomoc warto dobrze się zastanowić, jakiej KONKRETNIE pracy szukamy i co nas wyróżnia na tle innych kandydatów. Tutaj przypominam o tzw. elevator speech – przygo-towanej jednomintowej opowieści o sobie, ciekawej, bez sztampy, która mówi o naszym rozwoju, kompe-tencjach i zaangażowaniu w pracę. Kolejnym krokiem, który zazwyczaj robią pracodaw-cy, jest zgłoszenie się do zewnętrznej firmy rekrutacyj-nej – to wiąże się z określonymi kosztami – zazwyczaj od 1 do 3-miesięcznego wynagrodzenia pracownika, ale daje dostęp do większej puli kandydatów, mini-malizując jednocześnie czas ich selekcji. Z tego po-wodu warto mieć swoje CV w bazie danych dużych agencji rekrutacyjnych, a także zaaktualizować swój profil na Linkedin. Są to zazwyczaj dwa pierwsze miejsca, do których zaglądają rekruterzy poszukują-cy pracowników. Szukanie pracy jest też dobrym cza-sem, aby przyjrzeć się, jak budujemy swoją markę na rynku pracy. Proponuję wpisać w Google swoje imię i nazwisko i zobaczyć, jakie wyniki otrzymamy. Warto też zobaczyć, co nasz profil w mediach społecznoś-ciowych może o nas powiedzieć - jakie informacje udostępniamy, co lajkujemy, co i w jaki sposób ko-mentujemy. To wszystko składa się na naszą markę na rynku pracy. Wracając do tematu - szacuje się, że w Polsce ponad 50% rekrutacji stanowią właśnie rekrutacje niejawne, dokonywane głównie przez headhunterów i agen-cje rekrutacyjne. Dzieje się tak z różnych powodów. Najbardziej oczywistym jest niechęć komunikowania w ten sposób konkurencji o mających nadejść zmia-nach organizacyjnych; kolejny to, że poszukiwana jest osoba na stanowisko aktualnie zajęte. Rekrutacje ukryte mają dla pracodawcy także wiele korzyści we-wnętrznych – pracownicy nie plotkują, nie spekulują, są więc bardziej efektywni i skoncentrowani na pracy.Sposobem, z którego pracodawcy starają się korzystać najrzadziej, gdyż jest niezwykle kosztowny ze wzglę-du na niezbędną ilość poświęcanego mu czasu, jest zamieszczanie ogłoszeń o pracę. Znawcy rynku pra-cy twierdzą, że zaledwie 20, maksymalnie 30% ogło-szeń ogląda światło dzienne – to niewiele, prawda? A jak szukają zazwyczaj pracy pracownicy? Wysyłając CV na takie ogłoszenia. Skuteczność tej metody jest niewielka; wg. R. Bollesa, autora kultowego poradni-ka dla poszukujących pracy, pt.: „Jakiego koloru jest Twój spadochron?”, wynosi maksymalnie kilkanaście procent. Dlatego zanim rozpoczniecie poszukiwa-

1312

KOBIETA NA RYNKU PRACY

Page 8: Kobieta-Lider-Mentor

nie pracy, odwróćcie perspektywę i spójrzcie na ów proces oczami potencjalnego pracodawcy. A wtedy skupicie się na rozbudowaniu sieci kontaktów, zaktu-alizowaniu wiedzy branżowej, uzupełnieniu niezbęd-nych kompetencji, stworzeniu naprawdę dobrego profilu na Linkedin i oczywiście przygotowaniu CV, które będzie historią Waszego sukcesu, a nie zwykłą biografią. Więcej na ten temat znajdziecie w moich poprzednich artykułach – „7 grzechów głównych po-pełnianych przez poszukujących pracę” i „7 grzechów głównych popełnianych na rozmowie rekrutacyjnej”.I ważna, naprawdę ważna rzecz na zakończenie – na-wet mając pracę, z której jest się bardzo zadowolonym, warto cały czas trzymać rękę na pulsie - monitorować branżę, uczestniczyć w targach/ konferencjach/ im-prezach, śledzić dyskusje/ blogi, aktualizować swój profil, jednym słowem – konsekwentnie budować swoją markę na rynku pracy.

http://www.jobcoaching.com.pl/

EWA KAWECKA

Jestem międzynarodowym coachem ICC oraz cer-tyfikowanym doradcą zawodowym i edukacyjnym. Ukończyłam 2-letnie studia podyplomowe z zakresu coachingu kariery (SWPS) oraz roczne studia pody-plomowe z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi (SWPS).

Przez kilka lat kierowałam działem HR w międzyna-rodowym koncernie chemicznym, gdzie zdobyłam szerokie doświadczenie związane z rekrutacją i se-lekcją pracowników, przeprowadzaniem assessment centre, planowaniem ścieżek karier, zarządzaniem talentami oraz procesami outplacementu.

Obecnie, podążając za swoimi marzeniami, pracuję jako coach z menedżerami średniego oraz wyższego szczebla, wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, adwokatami i radcami prawnymi, a także przedsię-biorcami prowadzącymi własną działalność. Zajmuję się też doradztwem zawodowym dla osób poszukują-cych pracy lub pragnących ją zmienić.

1514

Page 9: Kobieta-Lider-Mentor

Kobieta z pasją

Szukając pomocy dla kręgosłupa mojego i końskiego, spotkałam Natalię - kobietę, która niczym 220 wol-tów poraża entuzjazmem, chęcią działania i sprawia, że z uśmiechem rozciągasz mięśnie.

Oto Kobieta z PASJĄ : NATALIA JASICKA-KRUGIOŁKA

- fizjoterapeutka, miłośniczka koni i, przede wszystkim, matka.

Od dziecka jestem wielkim miłośnikiem koni. Całe życie układam tak, aby móc jeździć i być z końmi jak najczęściej. Konie uczyły mnie wrażliwości i pokory oraz wyciszały w momentach życiowych zawirowań.

jazdy w ówczesnym PGR-rze, niedaleko Poznania. Trenerka dawała mi głównie konie trudne w obsłu-dze, kopiące i gryzące, których nikt już nie chciał. Wtedy odkryłam, że moża spokojem, cierpliwością i odpowiednim dotykiem zyskać ich zaufanie i sprawić, że z największego agresora zrobi się grzeczny konik. Nie miałam wtedy zielonego pojęcia na temat technik pracy z koniem. Wszystko robiłam, kierując się wy-czuciem. Z czasem odkryłam też moc dotyku leczni-czego. Przez wiele lat jeździłam na zawody jako luzak, gł. WKKW. Po crossach, godzinami potrafiłam sie-dzieć w boksie i coś wmasowywać. Wtedy zapragnę-łam się tego uczyć. W tamtych czasach nie było szkół pracy manualnej z końmi, a sama weterynaria mnie aż tak nie pociągała. Postanowiłam więc iść do szko-ły usprawniającej ludzi. Wybór okazał się strzałem w

dziesiątkę. Ukończyłam Studium Medyczne, później Akademię Medyczną, odbyłam dziesiątki szkoleń i oddałam się pracy jako fizjoterapeuta. Ciężko było połączyć pracę zawodową z końmi, bo wszystkiemu chciałam poświecić się na 100%. Pracowałam ponad swoje siły, sądząc, że jestem niezniszczalna. Urodzi-łam dziecko. Energii miałam za dziesięciu, jednak jak się okazało - niewystarczająco siły.Pewnego dnia, zeskakując z konia poprzez przerzuce-nie nogi przodem, poczułam ból. Wygięłam się w tył, z rozrywającym bólem kręgosłupa. Wiedząc już wiele na temat objawów, czułam, że nie jest dobrze. Bada-nia potwierdziły moje przypuszczenia - klasyczna dy-skopatia. Zaczęła się walka z ciałem. Nie zgodziłam się na operację, gdyż nie było wskazań bezwzględ-nych. Bolała mnie noga i plecy. Przez pół roku nie byłam w stanie się schylić, założyć normalnie skarpet, podnieść czajnika. Regularnie chodziłam do osteo-paty. Nie mogłam jeździć, wziąć na ręce córki, przez długi czas pracować, ale nie zamierzałam się poddać. Ćwiczyłam codziennie, chodziłam z koniem do lasu i w końcu zaczęło odpuszczać. Gdy ponownie wsiad-łam na konia, załamałam się. Moje ciało, usztywnio-ne wielomiesięcznym bólem, było dla konia zupeł-nie nieczytelne. Mimo pracy z trenerem nie robiłam żadnych postępów. Zaczęłam się analizować. Przez kilka miesięcy rozciągałam mięśnie, pracowałam nad napięciami psychogennymi i, ku swej ogromnej radości - zaczynałam głębiej siedzieć, coraz więcej odczuwać, a mój koń z dnia na dzień poprawiał ja-kość swoich chodów, pracował chętniej i dosłownie piękniał w oczach. Postawiłam to opisać. Początkowo w gronie stajennych znajomych zaczęłam dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Podobnie jak ja, zaczynali robić postępy. Odkryłam, jak mało świadomi jeste-śmy swojego ciała, jak mało wiemy o jego funkcjono-waniu, budowie i zależnościach. Stworzyłam szkole-nie. Wstąpiły we mnie nowe siły. Czułam całą sobą, że mam to robić. Szczęście podwójne, bo udało się w ten sposób połączyć dwie moje pasje – pracę fizjote-rapeuty oraz konie... Radość moja jest ogromna, gdy dostaję informację od jeźdźców, że lepiej dogadują się z końmi, że widzą, jak w komunikacji wiele zależy od naszych ciał! Że konie są szczęśliwsze i lepiej cho-dzą i w końcu, że można jeździć bez bólu pleców czy bioder, bo tak naprawdę całe nasze życie powinni-śmy pracować nad poprawianiem i utrzymywaniem sprawności. Obecnie prowadzę szkolenia, jeżdżąc po stajniach ca-łej Polski, wykładam tematykę sprawności jeźdźca na UPHB, kończę też pisać książkę. Mimo ukończonych 40 lat czuję, że wiele jeszcze mam do zrobienia. Roz-wijam szkolenia nie tylko dla jeźdźców. Uczę senio-

rów, jak żyć bez bólu, prowadzę warsztaty, na których uczę ludzi magicznej mocy dotyku. Ludzie za mało okazują sobie czułości. Najpierw odkryłam ją, doty-kając konie, a teraz chcę zarazić ludzi potrzebą wza-jemnej bliskości. Każdy jej potrzebuje, bo nie tylko koi ona smutek, daje poczucie bezpieczeństwa, lecz także uśmierza ból. Konie, jak i inne zwierzęta, są tego przykładem!

Siła jest w każdej z nas, trzeba tylko mieć marzenia, nie poddawać się przeciwnościom losu i, słuchając wewnętrznego głosu, brnąć przed siebie. Jako matki, mamy tej siły w sobie więcej. Jeśli potrafimy walczyć jak lwice o zdrowie i szczęście swojego dziecka, to mamy też w sobie moc, aby zrealizować siebie. Prze-ciwności losu traktujmy jako wyzwania. Każde cze-goś uczy.

Dawaj to, co masz, czym jesteś.Dawaj przedmioty, ale nade wszystko dawaj

siebie,swoją opiekę, swoją pomoc, swoje współczucie.

Dawaj póki czas, póki masz co dawać,póki masz rzeczy, póki masz siły,póki stać cię na serdeczną troskę,

na współczucie, na uśmiech i radość.Dawaj swoją pomoc, dawaj siebie samego

póki cię jeszcze trochę jest.Ks. Maliński

1716

OBLICZA KOBIETOBLICZA KOBIET

Page 10: Kobieta-Lider-Mentor

Projektdla świadomychkobiet

CEL GŁÓWNY PROJEKTU:

wsparcie aktywizacji zawodowej kobiet, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet powracających na rynek pracy po urlopie macierzyńskim/wychowawczym w powiecie krakowskim: edukację kobiet w zakresie łączenia roli matki z aktywnością zawodową poprzez samozatrudnienie.

CELE POZOSTAŁE:

uświadomienie opinii społecznej, że łączenie roli matki i bizneswoman jest nie tylko możliwe, ale może być pasją, alternatywą dla innych form pracy, ścieżką rozwoju, czy wreszcie sposobem na życie. I że o takie dobro trzeba dbać, ponieważ nie dość, że kobiety te przyczyniają się do pomnażania naszego starzejącego się społe-czeństwa, to także przyczyniają się do rozwoju gospodarki.

GRUPA DOCELOWA PROJEKTU:

kobiety w wieku 25-60 lat, mieszkanki powiatu krakowskiego, nieaktywne zawodowo, z wykształceniem śred-nim, wyższym lub pokrewnym.

FAKTY W LICZBACH:

• Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc wśród krajów wysokorozwiniętych jeśli chodzi o poziom aktywności zawodowej kobiet. • W 2011 roku w Małopolsce odsetek kobiet w ogóle bezrobotnych wyniósł 54,3%, przy czym większość z nich dotknął problem długotrwałego pozostawania bez pracy (51%). Pośród bezrobotnych kobiet, panie, które nie podjęły zatrudnienia po urodzeniu dziecka stanowiły 17,5%. • W Krakowie od marca 2012 roku do kwietnia 2013 roku ilość bezrobotnych kobiet zwiększyła się o 15 % z 10 989 osób do 12 940, z czego przynajmniej 1990 to kobiety samotnie wychowujące dzieci.

POZYCJA KOBIET NA RYNKU PRACY:

• Bezrobocie kobiet pojawia się głównie jako następstwo przerwania pracy zawodowej (podstawowym powo-dem przerwania pracy jest macierzyństwo). • Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim jest utrudniony – w grupie 35 - 39 lat bezrobocie kobiet jest o ponad 60% wyższe od analogicznego udziału mężczyzn. • Kobietom trudniej konkurować na rynku pracy nie tylko ze względu na ograniczenie czasu, który mogą po-święcić pracy zawodowej i przez to na mniejsze doświadczenie, ale również dlatego, że pracodawcy oceniają ich pracę jako mniej wartościową.• Sytuacja na rynku pracy danej grupy zależy również od jej zdolności do samodzielnego kreowania miejsc pracy. Kobiety zdecydowanie rzadziej od mężczyzn podejmują samodzielną działalność. Gdyby kobiety rów-nie często co mężczyźni zakładałyby działalność gospodarczą, to bezrobocie miałoby szansę diametralnie się obniżyć.

WNIOSEK:

Jednym z rozwiązań przyczyniającym się do wznowienia aktywności zawodowej kobiet na rynku pracy po okresie macierzyństwa i urlopu macierzyńskiego jest podjęcie własnej działalności gospodarczej. Dla wielu z nich własna firma jest nie tylko receptą na wyjście z trudnej sytuacji na rynku pracy (m.in. wysokie bezrobocie i trudności ze znalezieniem pracy dla matki z małym dzieckiem), ale również możliwością reali-zowania swoich marzeń i pasji. Ta forma zatrudnienia jest na ogół uznawana za dogodną dla kobiet z uwagi na elastyczny czas pracy i niskie koszty dla pracodawców. Praca na własny rachunek, dzięki cechującej ją elastyczności godzin pracy oraz możliwości samodzielnego decydowania o poszczególnych obowiązkach, jest jedynym sposobem na pogodzenie obowiązków rodzinnych

1918

BIZNESMAMA

Page 11: Kobieta-Lider-Mentor

z zawodowymi. Powyższa analiza problemu zadecydowała o przygotowaniu projektu Biznes Mama skierowanego do kobiet nieaktywnych zawodowo i zaprezentowanie im formy samozatrudnienia jako sposobu na wznowienie aktyw-ności zawodowej.

DZIAŁANIA:

INKUBATORIUM Biznes Mamy

Cykl warsztatów dla kobiet. Inspirujemy, motywujemy, doradzamy. Zgodnie z hasłem przewodnim projektu - Polub siebie. Uwierz w ducha. Zrób biznes. – zajmujemy się ciałem, duchem i biznesem. Pierwsza edycja odbyła się w okresie październik – grudzień 2013 roku. Druga edycja startuje w kwietniu 2014 roku.

ARTshop

Program, który ma na celu promocję Kobiet Artystycznych i ich twórczości. Chcemy pokazać, iż można prze-kuć talent i pasję w biznes. Promować będziemy rękodzieło wytwarzane przez małopolskie kobiety.

Eventy

Organizować bedziemy eventy gdzie poza Strefą Projektu, przygotowane zostaną atrakcje, tak by odwiedza-jące nas rodziny mogły spędzić wspólnie czas na zabawie. Eventy mają na celu prezentację Biznes Mam i ich działań.

Platforma wymiany doświadczeń

Powstanie portal o charakterze doradczym z podziałem na trzy obszary tematyczne – BIZNESOWY; ROZ-WOJU OSOBISTEGO oraz WIZERUNKU ZEWNĘTRZNEGO. Na sukces biznesowy składa się wiele czyn-ników, oprócz kwestii bezpośredni związanych z kwestiami administracyjnymi, branżowymi, bardzo ważne jest kształtowanie tak zwanych umiejętności „miękkich” – determinacji w działaniu, odporności na stres, skutecznej autoprezentacji, umiejętności negocjacyjnych. Nie od dziś też wiadomo, że dla kobiet odpowiednio wykreowany wizerunek zewnętrzny jest ważną kartą przetargową w wielu biznesowych negocjacjach, a prze-de wszystkim, kiedy wspaniale wyglądamy, czujemy się pewne siebie i pewne sukcesu. I rzecz najważniejsza tego wszystkiego można się nauczyć, poznać, przećwiczyć. Portal e-learningowy ma dostarczyć tej wiedzy w formie teorii, ćwiczeń, filmików instruktarzowych, wreszcie sesji on-line, czatów z różnymi ekspertami.

Newsroom

Funpage projektu pełnić będzie rolę forum, na którym informować będziemy o ciekawych inicjatywach, spot-kaniach oraz prowadzić będziemy dialog z kobietami, które prowadzą firmy lub zechcą je założyć. Informo-wać chcemy o tym, co może nam pomóc w prowadzeniu firmy. Z czasem, mamy nadzieję, do informacyjnego kanału właczą się uczestnicy projektu, by wzajemnie sobie pomagać. Chcemy mówić o wszystkim o czym nie wiemy, a wiedzieć powinniśmy.

Obszary aktywności: • Biznes Mama. Artystycznie • Biznes Mama. Eco. • Biznes Mama. Student. • Biznes Mama. Junior.• Biznes Mama. Networking. • Biznes Mama. Biblioteka.

KONKURSY

Elementem projektu są konkursy. Pierwszy z nich Biznes Mama Małopolski przekonał nas, iż można być równoczesnie mamą, doskonale zor-ganizowaną bizneswoman, umieć radzić sobie ze stresem, ogarnąć chaos wokół siebie, być kreatywną, śmiałą, pewną siebie. Słowem, wykorzystać wszystkie swoje atuty, aby osiągać zaplanowane cele i cieszyć się życiem. W konkursie wyłoniono kilkanaście Biznes Mam, a główną nagrodę – głosami publiczności - otrzymała Pani Dominika Mruc. Kolejne konkursy – w przygotowaniu.

ORGANIZATORZY I PARTNERZY PROJEKTU:

CelEdu - Anna Machacz ViaCracovia. Inny sposób podróżowania – Anna Płachczewska-Rogozińska Dworek Białoprądnicki – Renata Lisowska

• Polinvest – Audit Sp. z o.o. • Polubiarka • Klaudyna Schubert Photographies • Akadamicki Inkubator Przedsiębiorczości

Ambasadorem projektu jest Pani Renata Lisowska - Dyrektor Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” w Krakowie, były rzecznik i pełnomocnik Prezydenta Miasta Krakowa Profesora Jacka Majchrowskiego, wielo-letnia dziennikarka TVP Kraków.

PATRONAT MEDIALNY:

• Gazeta Krakowska• Nasze Miasto• Fuss• Manko• naszemiasto.pl

Magazyn Kobieta-Lider-Mentor obejmuje patronat medialny nad projektem BizneMama

2120

Page 12: Kobieta-Lider-Mentor

Anna Płachczewska – Rogozińska Zawód: filolog, polonista i ukrainistaPraca: od kilku lat z mężem prowadzę firmę działa-jącą w obszarach kultury, edukacji, turystyki. Inny Sposób Podróżowania to klucz do wszystkiego, bo podróże bywają przeróżne. Są podróże w czasie, w głąb duszy i te, kiedy to przemieszczamy się z miejsca na miejsce. Jednak zawsze podczas nich uczymy się wielu ciekawych rzeczy, poznajemy siebie i innych… Jestem wieloletnim nauczycielem licealnym i anima-torem kultury, pilotem wycieczek krajowych i za-granicznych. Od kilku lat jestem również trenerem umiejętności miękkich i rozwoju osobistego.

Jest autorem lub współautorem innowacyjnych pro-gramów edukacyjnych wychodzących poza mury szkolne, skierowanych do uczniów wszystkich stopni edukacji - od przedszkola do matury.

Słów kilka ode mnie

Rodzina i praca; praca i rodzina – to dwa obszary, w których się realizuję. Długo szukałam swojej drogi zawodowej, z rodziną poszło gładkoJ. W szkole było za ciasno, choć pasja nauczania pozostała na zawsze, w różnych firmach też nie było idealnie. Wreszcie wy-

brałam drogę własnej firmy i wreszcie złapałam wiatr w żagle. Jest trudno i fascynująco, jest dynamicznie i stresująco, czasem mało snu, a za dużo pracy. Ale kiedy kończymy wycieczkę i widzę roześmiane bu-zie dzieciaków, albo po evencie ludzie mówią, że był dopięty na ostatni guzik, to ten sukces rekompensuje wszystko. Bo jest od początku do końca nasz, mój.Te wszystkie moje doświadczenia zebrałam i prze-kazuje innym na moich autorskich warsztatach do-tyczących wyznaczania sobie celów, automotywacji, umiejętności radzenia sobie ze stresem. Kiedyś pro-wadząc zajęcia z motywacji z długotrwale bezrobot-nymi, jeden mężczyzna powiedział mi, że gdybym była jego żoną, to on by teraz był prezesem firmy. No to poczułam wtedy, że jestem na dobrej drodze …

Anna Machacz Zawód: teatrologPraca: od wielu lat zajmuję się organizacją i koordy-nacją projektów oraz wydarzeń kulturalnych. Zajmuję się przede wszystkim przygotowywaniem i wdrażaniem autorskich projektów edukacyjnych, realizacją autorskich warsztatów tematycznych, two-rzeniem scenariuszy eventów edukacyjnych, orga-nizacją eventów kulturalnych i naukowych, imprez firmowych, przedsięwzięć plenerowych.

Jako Koordynator Projektów Edukacyjnych kin IMAX zajmowałam się prowadzeniem ogólnopol-skich projektów edukacyjnych i promocyjnych a współpracując z Teatrem Groteska w Krakowie, przez kilka lat z rzędu organizowałam najbardziej smoczą imprezę w Polsce czyli Wielką Paradę Smoków. Słów kilka ode mnie:Organizacja eventów to dla mnie pasja a pasja to nar-kotyk, który wciąga powoli i nie można bez niego życ. Żaden odwyk nie pomoże…Pasje trzeba realizować. Bez nich życie nie miałoby blasku. Poranki bez dreszczyku emocji straciłyby swój urok. Dla jednych pasją jest zdobywanie gór a dla mnie każdy event jest jak zdobycie Mont Everestu.Długa, ciężka droga prowadzi na szczyt, ale jak już go zdobędę mam niesamowitą satysfakcję, iż kolejna impreza zakończyła się sukcesem…

ZAPRASZAMY DO KONTAKTU

[email protected]

Zadzwoń:

727 555 747 lub 661 061 436

KLIKNIJ TUTAJ, aby odwiedzić stronę

projektu

ANNA MACHACZ

[email protected]

Anna Płachczewska-Rogozińska

[email protected]

2322

Page 13: Kobieta-Lider-Mentor

Projekt healthy lifestyle

– 7 prostych zasad, które zmienią Twoje życie na lepsze

Jeszcze kilka lat temu zdrowy styl życia kojarzył mi się z rezygnacją, z pozbawieniem się przyjemności i nieustanną kontrolą swojego zachowania. Właściwie to z czymś wyjątkowo trudnym i nieatrakcyjnym. 6 lat temu to, co dziś nazywam zdrowym stylem ży-cia, stanowiło odległy, nieosiągalny cel. Zazdrości-łam tym , którzy potrafili tak żyć, wyobrażając sobie, że są w całkiem innej sytuacji: maja pieniądze na to wszystko, chodzą do specjalistów, na siłownię, do die-tetyka, mają inne geny i zostali inaczej wychowani. Im jest łatwiej. Dziś niezmiernie mnie bawi mój dawny tok myśle-nia. Byłam wtedy przekonana, że aby żyć zdrowo, po pierwsze muszę mieć dużo pieniędzy, a po drugie, że

Za rok od teraz będziesz żałować, że nie zaczęłaś dzisiaj– Karen Lamb

muszę zrezygnować z codziennych przyjemności, bez których moje dni nie byłyby już tak ‘fantastyczne’. A co było w nich takiego fantastycznego? Dwa kubki kawy na pusty żołądek (bez tego nie da się żyć!), nie-jedzenie śniadania (przecież nie lubię śniadań!), cho-dzenie spać o 2 w nocy, a czasem o 4 nad ranem (ach, te nocne relacje….), cola, gdy spadał mi poziom ener-gii i batony zamiast obiadu (proste, szybkie i przecież smaczne!), o sporcie oczywiście nie było mowy (bo po pierwsze nie mam kondycji, a po drugie nie cier-pię biegać!). Jak myślisz, ile było w tym wszystkim prawdziwej fantastyczności? Na co dzień byłam zestresowana, często smutna, za-zwyczaj niewyspana i głodna, brakowało mi moty-

wacji, energii i odwagi by spełniać swoje marzenia i realizować plany. Ale dzielnie tłumaczyłam sobie, że bez tego nie da się żyć, że dwa kubki kawy rano są niezbędne, że spać trzeba do 10, a śniadanie jeść po 14, a w nocy pielęgnować relacje, które powodują nie-ustanny chaos w moim życiu. Było trochę tych bzdur. A w nie wierzyłam jak w prawdy absolutne. Wyda-wało mi się niezmiennie, że jak z tego zrezygnuję to stracę coś bezcennego… Siebie. Zaraz wytłumaczę Ci dlaczego. Ale najpierw opowiem Ci o tym, jak dziś wygląda moje życie.Dziś dawni znajomi nie poznają mnie na ulicy, za-chwycając się moją energią, działaniami i „przemia-ną”, jak to nazywają. Nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsze jest to, że ja nie poznaję sama siebie. Na podstawie moich doświadczeń gwarantuję każde-mu, że gdy tylko ma odpowiednią determinację, jest w stanie przeprojektować swoje życie i samego siebie w taki sposób, żeby czerpać pełną satysfakcję z każ-dego dnia. Jak to zrobić? Bardzo prosto. Wybierz cel i nigdy się nie poddawaj!

Dziś wstaję o 6 rano, piję szklankę wody, zakładam adidasy i idę biegać. W czasie biegu myślę tylko o po-zytywnych rzeczach, afirmuję swoje cele i nastrajam swój umysł dobrą energią. Wracam, jem pyszne (to podstawa!) i pełnowartościowe śniadanie, parzę zie-lona herbatę i zachwycam się budzącym się dniem. Gdy mam więcej czasu, wychodzę na ogród i oddy-cham głęboko, albo biorę ulubioną książkę. To mój codzienny rytuał. Dzięki niemu mam energię i od-wagę do wszystkich wyzwań, które spotykają mnie w ciągu dnia. To daje mi wewnętrzną moc, buduje pew-ność siebie i sprawia ogromną radość. Dziś wiem, że to co kiedyś nazywałam szczęściem, było jego kiepską atrapą. Dziś jestem naprawdę zadowolona, spokojna, a moje życie przepełnia harmonia i spełnienie. To, co powinnaś wiedzieć to to, że zdrowy styl życia to nie jedzenie warzyw i chodzenie na fitness. To coś o wiele głębszego. To filozofia, która przejawia się w każdym Twoim działaniu. W Twoich emocjach i my-ślach, w sposobie podejścia do innych ludzi, do tego, co Cię spotyka i do siebie samej. Gdy żyjesz zdrowo, dbasz o swoje ciało w takim samym stopniu jak o swój umysł (emocje i uczucia). Zachowujesz harmo-nię i balans, unikając lub minimalizując wszystko, co Ci szkodzi i ma na Ciebie negatywny wpływ. Twój umysł i Twoje ciało stanowią integralną całość i każ-dorazowo oddziałują na siebie nawzajem. Gdy medy-tujesz, zyskuje nie tylko Twój umysł, ale także ciało, ponieważ medytacja wpływa na regulację poziomu hormonów, na wszystkie układy Twojego organizmu, na przemianę materii i procesy obronne organizmu.

Podobnie, kiedy jesz zdrowe jedzenie, ma to wpływ na Twoje emocje i myśli. Cały Twój organizm, łącznie z Twoim umysłem, są w ciągłym procesie. Dlatego tak ważne jest zachowanie balansu.Dla mnie zdrowy styl życia jest wyrazem szacunku do samego siebie. Gdy dbasz o siebie, pokazujesz sama sobie, że jesteś ważna i wartościowa. A co pokazujesz sobie, gdy o siebie nie dbasz? Znasz odpowiedź. Długo zajęło mi dochodzenie do takiego stylu życia, jaki prowadzę obecnie. Kosztowało mnie to też wie-le wysiłku, ponieważ wszystkiego musiałam dowie-dzieć się sama. Na szczęście zawsze byłam dociekliwa i szybko przyswajałam praktyczną wiedzę. Dlatego wyciągnęłam wiele lekcji ze studiów psychologicz-nych i powoli zaczęłam zmieniać moje życie. Ty nie potrzebujesz studiować psychologii (większość osób nie rozwiązuje tam swoich problemów!), wystarczy, że po przeczytaniu tego artykułu rozpoczniesz swoje poszukiwania. Odważ się zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć co się tam dzieje. Odważ się spojrzeć kry-tycznym okiem na swój styl życia. Nie oceniaj. Przy-glądaj się. Przeprojektuj wszystko to, co Ci się nie po-doba i nie odpowiada Twoim ideałom, poszukaj tego, co dla Ciebie dobre i wprowadź harmonie do swojego życia. Wszystko, czego potrzebujesz, to trochę odwa-gi. Jestem pewna, że masz ją w sobie. Nie wiesz od czego zacząć? Podam Ci gotowy przepis na początek. Jednak to od Ciebie zależy czy z niego skorzystasz. Gotowa? Oto kilka prostych i bardzo podstawowych (a jednocześnie wystarczających) zasad, które możesz od już wprowadzić do swojego życia, aby czerpać z niego większą radość i satysfakcję.

1. CODZIENNIE UPRAWIAJ SPORT

Nie masz czasu? Siły? Jasne, że masz. Przecież to Ty panujesz nad swoim życiem. Nie chodzi o to, żebyś codziennie biegała czy chodziła na siłownię. Chodzi o ruch. Francuzki na przykład, wszędzie gdzie tylko mogą, chodzą pieszo, często robią porządki i uwiel-biają spacery, same noszą zakupy i nie używają windy. To takie proste. Jeśli masz ochotę na więcej, to jedź rowerem do pracy, idź pobiegać rano, albo zapisz się na zajęcia fitness. Ruch jest naturalnym antystreso-rem i lekarstwem na wiele chorób. Ale przede wszyst-kim przyjemnością! Wykorzystaj naturalną moc swo-jego ciała.

2. ZDROWO I ŚWIADOMIE SIĘ ODŻYWIAJ

Jedz nieprzetworzone produkty, zrezygnuj z goto-wych dań, fixów, torebek, proszków i mieszanek. Za-

2524

STREFA ROZWOJU

Page 14: Kobieta-Lider-Mentor

ufaj naturze. Warzywa i owoce to bogactwo witamin. Upiecz swój własny chleb, eksperymentuj z różnymi rodzajami mąk i zbóż. Czytaj etykiety, kupuj pro-dukty prosto od rolnika, kiedy tylko jest to możliwe. Szybko docenisz wartość takiego jedzenia i już nigdy nie kupisz zupy w proszku. Zawsze lepiej zjeść coś prostego, niż wykwintne danie doprawione chemią. Prawdziwy luksus tkwi w prostocie.

3. WYSYPIAJ SIĘ I RELAKSUJ

Organizm posiada naturalną moc samouzdrawiania. Potrzebuje jednak do tego odpowiednich warunków. Daj mu tyle godzin snu, ile potrzebuje, wyjeżdżaj na wycieczki, przebywaj na łonie przyrody, chodź na masaże i do sauny.

4. PIJ WODĘ

Wodę, zioła, zieloną herbatę, soki, które sama wyciś-niesz ze świeżych owoców. Te napoje dadzą Ci wię-cej energii niż kawa, gdy tylko przyzwyczaisz do nich swój organizm i zrezygnujesz z innych wspomagaczy. Woda oczyszcza organizm z toksyn, oczyszcza nie tylko ciało, ale i umysł. Zainteresuj się ziołoleczni-ctwem. To naprawdę fascynująca dziedzina nauki. A soki… czy naprawdę muszę Cię przekonywać?

5. DBAJ O SWOJE EMOCJE

To bardzo ważne. Emocje potrafią kierować naszym życiem. Naucz się Ty nim kierować. Zrezygnuj z rze-czy, które wywołują w Tobie negatywne stany, albo zaakceptuj je i naucz się z nimi żyć. Nie walcz z wia-trakami. Szkoda Twojego potencjału. Energia, którą marnujesz na taką walkę jest zbyt cenna. W trudnych chwilach oddychaj, wyjdź na spacer, uprawiaj sport, spójrz z metaperspektywy. Naucz się odpuszczać, zo-stawiać. Nie wszystko to Twój problem i nie zawsze jesteś odpowiedzialna. Nie daj się zwariować swojej własnej głowie. I koniecznie znajdź swój sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami. Joga, terapia, sport, przyroda, grupa wsparcia, sen… Znajdź to, co ci pomaga i korzystaj z tego zawsze, kiedy potrzebu-jesz.

6. ŚMIEJ SIĘ

Śmiech, według badań naukowych przeprowadza-nych na całym świecie, jest najlepszym antydepre-santem i lekiem na wiele chorób. Zwiększa poziom hormonów szczęścia, leczy nieuleczalne choroby, pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile, uruchamia

naturalne procesy obronne organizmu, zwiększa od-porność, a do tego jest zaraźliwy. To nasz niezwykle cenny zasób, o którym zbyt często zapominamy.

7. CZERP RADOŚĆ Z ŻYCIA

To podstawowy punkt. W życiu chodzi o radość z przeżywania każdego dnia, o wykorzystywanie swo-ich talentów i uprawiania pasji. Chodzi o bycie szczęś-liwym. Rób więc to, co Cię uszczęśliwia, co daje Ci ra-dość i sprawia, że dostajesz skrzydeł. Czerp radość ze wszystkiego, co robisz: z pracy, z uprawiania ogród-ka, z parzenia herbaty, z rozmów z ludźmi, z podróży dookoła świata i wygranej w totolotka. Uczyń swoje życie pasmem niekończących się radości. Zacznij od zdrowego stylu życia, a za rok nie uwierzysz, jak wiele się zmieniło.

Zaangażuj się w zmiany. Projektuj i działaj. Nie szukaj wymówek. Każda wymówka, którą znajdziesz, jest w Twojej głowie, a nie w rzeczywistym świecie. Wy-mówki są dla ludzi, którzy są zbyt słabi, aby zmierzyć się z samymi sobą. Naucz się być swoim przyjacielem i wspierać samą siebie w dążeniu do wybranych ce-lów. Ja Ci gwarantuję, że powyższe zasady działają. Ale od Ciebie zależy pierwszy krok. Wymówki nie zmienią Twojego życia. Ty możesz. Lato się zbliża… Gotowa na zmiany?

Marta Żubrycka

Jestem absolwentką Psychologii stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim, coachem szkolą-cym się w Noble Manhattan Coaching i trenerem, którego pasją są warsztaty rozwojowe. Łącząc to wszystko nazwałabym siebie Life Designer’em, bo najbardziej dla mnie fascynującym obszarem rzeczywistości jest zmiana i kreacja. Zmiana, jaka zachodzi w ludziach pod wpływem różnorodnych czynników, potencjał jaki ludzie w sobie rozwi-jają, odkrywanie duszy kogoś, kto myślał (nigdy więcej!), że jest ‘przeciętny’. Nie ma przeciętnych ludzi, ani przeciętnych dni. Uczę tego innych, ale najpierw nauczyłam tego samą siebie.Wszystko, co mówię, jest tym w co wierzę. A wierzę w sport i zdrowe odżywianie (ciało to połowa nas, nierozerwalnie związana z naszą duszą, jak ciało choruje to dusza także, i odwrotnie), wierzę w mi-nimalizm (tak, mniej znaczy więcej!), w pozytyw-ne myślenie (działa cuda, choć to ciężka praca), w marzenia (tak spełniają się, zazwyczaj wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewasz), w radość (zawsze, wszędzie, każdego dnia, w każdej sytuacji) i w slow life (doświadczanie codzienności, zanurzanie się w tu i teraz, dbanie o chwile i czerpanie z nich jak najwięcej to dla mnie esencja życia). Wszystko, co proponuję moim klientom, jest tym, co sama na sobie wypróbowałam. Codziennie traktuję siebie trochę jak królika doświadczalnego… ale dzię-ki temu wiem co działa, a co nie. Wiem też, jak trudno czasem jest wprowadzić pewne zmiany, ale nauczyłam się jak w tym wytrwać. Moje prywat-ne osiągnięcia nierozerwalnie wiążą się z moim życiem zawodowym. Stąd wiem, że w świecie nie ma ograniczeń. Ograniczenia są w naszej głowie. A jak się ich pozbędziemy, to nagle otwiera się przed nami niesamowity świat – inna galaktyka, w któ-rej możliwości nie mają końca! I wtedy stajemy się prawdziwymi artystami, tworzącymi samych sie-bie. To fascynująca podróż, w której towarzyszy-łam samej sobie, a w której teraz towarzyszę moim klientom. Czy wspominałam już, że podróżowanie to moja największa pasja? No właśnie. Dlatego to robię. Bo to kocham.

Witamy Martę w redakcji magazynu

KLM!2726

Page 15: Kobieta-Lider-Mentor

3 strategie wzmacniające pewność siebie i poczucie własnej wartości

To, co myślisz o sobie, to, jak się czujesz sama ze sobą, wpływa na decyzje, które podejmujesz, na relacje, które tworzysz, na zakres wykorzystywanego poten-cjału. Pewność siebie i poczucie własnej wartości to niezbędne komponenty satysfakcjonującego życia.

Przedstawiam Ci 3 strategie wzmacniające pewność siebie i poczucie własnej wartości.

1. MAŁE KROKI

Wyobraź sobie, że możesz zrealizować każde zadanie, efektywnie, bez poczucia lęku i przytłoczenia, z po-czuciem, że zmierzasz w wyznaczonym kierunku. Podoba Ci się?

To uczucie jest na wyciągnięcie ręki, pod warunkiem, że cel rozbijesz na małe, czy wręcz malutkie kroki. Załóżmy, że chcesz zadbać o swoją kondycję fizyczną. Postanowiłaś biegać. Twój cel to przebiec 20 km. Cze-go potrzebujesz, aby to osiągnąć? Wypisz wszystko, co przychodzi Ci do głowy. Najczęściej zapał gaśnie po pierwszych niepowodzeniach. Jednak, co zrobić, aby wytrwać?. Od jakich najmniejszych kroków mo-głabyś zacząć? Dla jednych pierwszym małym krokiem będzie przy-gotowanie dzień wcześniej stroju do biegania, dla in-nych bieg przez 2 minuty. Jakie będą Twoje malutkie kroki? Wypisz kroki i zastanów się, czy któreś z nich możesz rozbić na jeszcze mniejsze, jeśli czujesz, że masz taką potrzebę.

Pamiętaj, im bardziej spychamy na bok rzeczy, które powinniśmy zrobić, tym większy rodzi się opór i lęk przed ich wykonaniem. Duże cele mogą być przytła-czające. Kiedy odkładamy realizację naszych celów lub rezygnujemy po kilku próbach, poczucie włas-nej wartości zostaje wystawione na ciężką próbę, „bo przecież znowu nam się nie udało”. Małe kroki pozwolą nam zwiększyć poczucie własnej skuteczności i tym samym wpłyną na sposób myśle-nia i spostrzegania siebie.

2. UCHWYCIĆ-ZAMIENIĆ

„Nie uda mi się”, „na pewno nie dostanę tej pracy”, „jestem do niczego”- uwagi jakie wysyłasz pod swoim adresem to obusieczna broń, która godzi w poczucie własnej wartości i pewności siebie.Wyobraź sobie, że na urodziny dostajesz niezwykły prezent- pudełko pozytywnych myśli. Za każdym ra-zem, kiedy w Twojej głowie pojawia się myśl, która podważa Twoją wartość i umiejętności, pudełko ot-wiera się uwalniając pozytywną myśl, która zasiewa ziarnko w Twoim umyśle. Powiedz, jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby wszyst-kie Twoje myśli wyrażałyby szacunek i zaufanie do siebie? Wychwyć i zastąp negatywny monolog zdaniem, któ-re będzie Cię inspirować i motywować do działania. Np. W każdym momencie, w którym pomyślisz „na pewno mi się nie uda”, powiedz głośno „mam w sobie siłę, by żyć”. Powtórz to zdanie kilka razy, aż poczu-jesz różnicę.Jakich słów potrzebujesz, aby zmienić swoje działa-nia?

3. ŚCIANA RADOŚCI

Stwórz miejsce, które będzie Ci przypominać wszyst-kie Twoje sukcesy, te małe i te duże. Chwile radości, spełnienia i wdzięczności. Rzeczy, z których jesteś na-prawdę dumna.

Dlaczego warto?W chwilach zwątpienia, kiedy poddajemy w wątpli-wość nasze umiejętności i naszą wartość (ZAWSZE PAMIĘTAJ, ŻE JESTEŚ WARTA TEGO, ŻEBY OSIĄGNĄĆ W ŻYCIU SUKCES, bez względu na to jak go zdefiniujesz), zapominamy o tym, co już osiąg-nęłyśmy. Zapominamy o nagromadzonych, wyjątko-wych wspomnieniach, które były naszym udziałem. Na pewność siebie i poczucie własnej wartości wpły-wają nasze wcześniejsze doświadczenia. Pielęgnuj je i zachowaj na Twojej ścianie radości.

www.pracowniazmian.org

MAGDALENA KLUSZCZYK

Redaktor naczelna magazynu

Self-leadership Coach. Założycielka Pracowni Zmian.

Ukończyłam akredytowaną przez ICF Szkołę Coa-chów The art and science of coaching prowadzoną przez Erickson College International z Vancouver. Swoją wiedzę psychologiczną rozwijałam w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu.Organizatorka i koordynatorka ogólnopolskiego pro-jektu Zmieniaj-Pomagaj, Projektu Poliglota oraz Pro-jektu Empatia.

Specjalista ds. projektów i edukacji w organizacjach pozarządowych. Członiki Stowarzyszenia Aktywne Kobiety oraz SOS Husky.

2928

Page 16: Kobieta-Lider-Mentor

Zgoda na siebie

Zgoda na siebie...Nikogo nie muszę chyba przekonywać, że kiedy uda się nam pokonać jakiś lęk, swoją niepewność, ograni-czenia w nagrodę otrzymujemy cały wachlarz emocji. Głównie mówimy o tym pozytywnym i rozwijajacym aspekcie zmiany . A co z negatywnym ?Abraham Maslow pisał o tym, że w człowieku ścierają się dwa dążenia – do rozwoju i do poczucia bezpie-czeństwa. Z jednej strony pragniemy świętego spokoju i dobrego samopoczucia, z drugiej coś nas pcha ,żeby opuścić swoją strefę komfortu. Robię coś co mi do końca nie pasuje , ale dlaczego nie spróbowac ? . Przecież to też dzięki pokonywaniu włas-nych słabości i niechęci się rozwijamy. No i może jak sie przełamię to okaże się,że całe życie o tym marzyłam. W głowie do tego kołaczą się stwierdzenia : trzeba przełamywać swoje słabości , bez porzucenia swojej dobrze znanej strefy nigdy niczego nie osiągniesz , doświadczenia zbierane dzięki zmianom są bezcenne itp .Gdzie jest granica miedzy tym,że tracimy , bo czegoś nie próbujemy ,a tym,że tracimy bo próbujemy wbrew sobie i na siłę ?. Czasem rzeczywiście przez chwilę dostajemy kopa , ale potem i tak gdzieś w głębi woleli-bysmy wrócić do tej bezpiecznej wersji.Poraziło mnie ostatnio stwierdzenie pewnego 10 latka – „nie musze próbować ,ja wiem ,że to nie jest dla mnie dobre..” tak po prostu ... . To wręcz oburzające tak sobie rezygnować nawet nie próbując .... Ale może dzieciak całkiem mądrze kombi-nuje ? Wydaje się czesto ,że bedziemy ubożsi jeżeli nie doświadczymy róznych przeżyć od dzikiej wyprawy , skoków na bungie po całkowita zmianę naszego życia . Tylko czy rzeczywiscie ? Czy ta pogoń za „zmianą ‘’ czasem nie przeradza sie w coraz to nowe poszukiwania lekarstwa na niezgodę na siebie , i presje ,ze musimy doświadczać tego co inni uznają za konieczne . Coraz częściej ufam swojej intuicji i nie pokonuję na siłę siebie .Wychodzenie ze swojej strefy komfortu nauczyło mnie, że nie zawsze MUSZĘ ją opuszczać ....

Odwaga nie polega na nie odczuwaniu strachu, lecz na uznaniu, że coś jest ważniejsze niż lęk. Ambrose Redmoon

ANNA WEINAR

W zgodzie ze sobą Burgundzkie smaki – Radość

„Mój Boże, jakież dobre jest życie” ten cytat to kwintesencja urzekajacej opowieści o meandrach życia tytułowego bohatera Colasa Breugnonona. Romain Rolland napisał w formie pamiętnika książkę zadziwiającą swo-im smakiem jak najprzedniejsza Boeuf bourguignon, ot taka wykwintna, a jednoczesnie prosta potrawa. Uwielbiam tę postać, jest jak soczysty owoc i wywołuje uśmiech od razu na myśl o tym jowialnym burgundczyku. Colas to rzeźbiarz, wielki miłoś-nik życia, wina, kobiet i opowieści, które snuje tak od niechcenia. Docenia wszystko to co się w jego życiu zdarza dobre i złe. Lubi dobrze zjeść, po-smiać się i dużo gadac z przyjaciólmi . Mimo przeciwnosci losu wita każdy dzień zawsze z równym zapałem, soczystym humorem, wierząc w piękno życia i przyjaźń między ludźmi.

Oczywiście nie zamyka oczu na przywary ludzi, na swoje błędy, ale wszystko traktuje z właściwym ironicznym dystansem. Zdumiewają go strwożeni i zamartwiający się o dzień jutrzejszy ludzie. Bawna postać, piewca życia opartego na poczuciu humoru i szacunku dla bliźniego, ale nie jest ślepy na to, co przynosi rzeczywistość. „Troska to walka, walka to przyjemność”!!! Colas jest stolarzem zakochanym w swojej pracy. Uwielbia proces tworzenia , a to co wyjdzie spod jego rąk traktuje jak swoje dziecko. Z pozoru hulaka, leń i opój jest człowie-kiem ,dla którego praca jest wartością i nie ucieka od odpowiedzalności. Nie załamują go kłopoty i różnego rodzaju klęski, bo we wszystkim stara dostrzec coś wartościowego i dobrego. I chociaż nie omija go nieudane życie rodzinne , zaraza,śmierć i kalectwo, a czasy są cieżkie i niebezpieczne wciąż potrafi się zachwycać się życiem i czekać na to, co przyniesie.To pełna witalnosci i wielkiej radości życia, tchnąca optymizmem książka. ”Nie ma smutnego czasu są tylko smutni ludzie” Colas przekonuje, żeby się cieszyć się każdą chwilą i mruga do nas, żebyśmy nie przyjmowali wszystkiego tak serio, serio...

ANNA WEINAR

Doradca zawodowy, księgowa, analityk systemowy. Miłośniczka kotów.

3130

Page 17: Kobieta-Lider-Mentor

W maju odwiedźmy muzeum

Wiosna w pełni. Soczysta zieleń, jasne kolory, oszałamiające zapachy – wszystko to dodaje nam energii. Peł-ni optymizmu i radości, chętnie wybralibyśmy się za miasto, do lasu, na łąkę, położyli na świeżej trawie pod kwitnącą jabłonią i posłuchali uwijających się przy pracy pszczół. Niestety pierwszomajowy weekend nie trwa wiecznie, a nam pora wracać do codzienności. Polecam jednak urywać się od niej nieco częściej i szukać przy-jemności nie tylko na łonie natury. Maj jest doskonałym miesiącem, aby zwiedzać muzea. To właśnie 18 maja jest Międzynarodowym Dniem Muzeów, a co roku organizowana jest Europejska Noc Muzeów. Tegoroczna wypada 17 maja. Warto wziąć udział w tym wydarzeniu, pomimo tłumów okupujących wszelkie placówki kul-tury. Wiele muzeów i galerii w całej Polsce organizuje wówczas wyjątkowe pokazy, prelekcje, koncerty, insce-nizacje (na większość należy posiadać wejściówki, które rozdawane są wcześniej) albo po prostu oprowadzanie z przewodnikiem. W niektórych miejscach możemy wówczas zobaczyć to, czego na co dzień obejrzeć się nie da. Na przykład w zeszłym roku można było wziąć udział w Balu duchów w Zamku Królewskim w Warszawie lub podsłuchać sypialniane rozmowy małżeńskie mieszczan w Kamienicy Hipolitów w Krakowie. W wielu tea-trach można w tym czasie zwiedzić kulisy, a swoje podwoje otwierają również niektóre instutucje, na przykład w Warszawie Gabinet Prezesa Rady Ministrów, Ratusz czy choćby fabryka Wedla. W miastach jeżdżą zabyt-kowe tramwaje i autobusy, można też spotkać dorożki. Ludzie wylegają na ulice, spacerują do późna w nocy, przesiadują w kawiarnianych ogródkach. Klimat śródziemnomorski nad Wisłą nie zdaża się często, dlatego, jeśli pogoda dopisze, wtopmy się w ten tłum i poczujmy powiew zbliżajacych się wakacji.

ANNA MRÓZ

W magazynie pełni rolę redaktora językowego.Z wykształcenia archeolog, redaktor językowy i korektor, z charakteru huma-nistka. Na cały etat pracuje w domu z dziećmi, ale zawsze znajdzie czas, aby coś napisać lub poprawić. Zawsze otoczona książkami, spośród których chętnie wybiera literaturę polską. Lubi dobrą fotografię i wyjścia do teatru. Ale nade wszystko lubi podróżować, poznawać nowe smaki i odkrywać zakątki bliskie i dalekie.

Potwory łóżkowe

Czy bałeś się kiedyś tak bardzo, jak ja? No wiesz, tak, że już bardziej nie można… Serce bije wtedy tak mocno, że czujesz to bicie w głowie i w stopach. I na pewno nie jest w tym momencie tam, gdzie powin-no być. I tylko serce czujesz, bo reszta ciała wbija cię zdrętwiałym ciężarem w ziemię. Najpierw nie możesz wydobyć z siebie głosu, a potem krzyk wyrywa się z ciebie jak oszalały. Jakby nie należał do ciebie… I czy bałeś się kiedyś tego, czego bałem się ja? No wiesz… Potworów Łóżkowych… Są naprawdę przerażające. Te Potwory. Mają straszli-we paszcze, wielkie łapy, złe oczy, jakby pełne błyska-wic. I jestem pewien, że chcą mnie skrzywdzić. Naj-gorsze jest to, że nikt mi nie wierzy. Rodzice najpierw udają, że wszystko rozumieją. Siedzą przy mnie, cze-kając, aż wypiję ciepłe mleko, przytulają, całują, a po-tem, jakby nigdy nic, życzą mi dobrej nocy. Mówią, że

w domu nic mi nie grozi, że nie mam się czego bać. I odchodzą, zostawiając mnie na pastwę Potworów. Są takie noce, kiedy długo nie mogę zasnąć i boję się bardziej, niż zwykle. Proszę więc mamę, żeby została przy mnie albo płaczę tak, żeby usłyszeli mnie za za-mkniętymi drzwiami (choć w zwykłych przypadkach wolę popłakać sobie sam). Wtedy ktoś przychodzi do mnie i „uspokaja” mnie, zirytowanym głosem mó-wiąc, że nie istnieją żadne Potwory! Jak to nie istnie-ją?! Przecież, co wieczór słyszę dźwięki, przez które cierpnie mi skóra. I nawet teraz nie chcę ich wspo-minać. Po jakimś czasie przestałem więc wierzyć do-rosłym i dotarło do mnie, że muszę bać się sam. No, chyba że ty też bałeś się kiedyś tak bardzo, jak ja… I tak bardzo, jak mnie przerażają cię zapalone nocne lampki.Jestem zwyczajnym chłopcem, który mieszka sobie

3332

OPOWIEŚCI DLA DUSZY

Page 18: Kobieta-Lider-Mentor

(jak tysiące chłopców i dziewczynek takich jak ja) pod łóżkiem. Jest tu ciepło, przytulnie i magicznie. Nie znam świata poza moim łóżkiem, choć wiem, że taki istnieje. Ale jestem zbyt mały, żeby wybrać się gdziekolwiek. Zresztą pod moim łóżkiem tyle się dzieje, aż czasem wydaje mi się, że całego życia nie wystarczy, by zajrzeć w każdy zakamarek, który móg-łby skrywać jakąś tajemnicę. Czasem jest to kolorowa kredka, czasem szeleszczący, pachnący papierek, a czasem porzucony pluszowy miś, gotowy do zabawy i zwierzeń. Nigdy nie znajduję dwóch takich samych

rzeczy pod moim łóżkiem i to jest właśnie magiczne w miejscu, w którym żyję. Zdarza się, że wpadnie do mnie kot Bazyli. Jest już taki gruby, że ledwo się tu mieści, ale lubimy się bardzo, a jego mruczenie za-wsze mnie uspokaja. Spora część mojego życia składa się z dźwięków, które dobiegają do mnie spoza łóżka. Jedne znam z książek, które znajduję, o innych opo-wiadają mi rodzice, ale najbardziej lubię te odgłosy, o których nikt niczego nie wie, bo mogę sam two-rzyć ich historie. I tylko dźwięki znad mojego świa-ta, te, które należą do Potworów Łóżkowych (kiedy tam, w górze, świeci się nocna lampka), sprawiają, że wieczory zamieniają magię szelestów w koszmar jęków i krzyków. Wszystko zaczyna się wtedy, gdy jestem sam i zapala się lampka nocna. Bardzo boję się światła, które przedostaje się nawet tu, pod łóżko.

Bo wtedy one zaczynają żyć. Te Potwory wiedzą, kie-dy pojawić się, by nikt z dorosłych ich nie usłyszał, by nikt potem mi nie uwierzył. Kiedy światło lampki przenika do mnie, nade mną zaczynają się rozlegać chroboty i zawodzenia, a ja drżę ze strachu. Prze-stałem już wołać rodziców (ich oskarżenia o to, że wszystkiemu winna moja wybujała wyobraźnia, stały się takie upokarzające), więc czuję się bardzo samot-ny. Ostatniej nocy przebrała się miarka: co chwilę Po-twory machały łapami tuż obok mojej głowy albo wy-trzeszczały ogromne oczodoły, chcąc mnie wypatrzeć

z góry. Kiedy zaczynałem płakać, Potwór wydobywał z gardła rozdzierający krzyk. Najpierw, rozżalony, wi-działem oczyma wyobraźni, jak mama i tata opłakują puste miejsce po mnie i żałują, że nie uwierzyli swo-jemu synkowi. Nagle jednak moja wyobraźnia spła-tała mi figla i zobaczyłem, jak zwyciężam Potwora i zostaję bohaterem podłóżkowej społeczności. Był to tak porywający obraz, że postanowiłem działać: jeśli nikt nie może przyjść mi z pomocą, uratuję się sam! Zasnąłem o świcie z gotowym planem i spokojnym sercem. Potwór też się jakoś uciszył…Kolejnej nocy byłem już przygotowany. Umówiłem się wcześniej z moim misiem i kiedy tylko dostrze-głem przytłumione światło lampki, zamknąłem oczy i wskoczyłem na łóżko, tuląc mocno do siebie pluszo-wego przyjaciela. Nic się nie wydarzyło, pomyślałem

więc, że Potwory jeszcze mnie nie dostrzegły. Otwo-rzyłem oczy i zobaczyłem go. Małego chłopca, który leżał cichutko i wyglądał wystraszony spod kołdry. Miał zwichrzone, jasne włosy i piżamkę w niebieskie chmurki. A więc jego już dopadły i dlatego na razie dały mi spokój, pomyślałem, rozglądając się nerwo-wo. Chłopiec usiadł zaciekawiony.- Mam na imię Jacek, a ty, kim jesteś? – zapytał, kła-dąc na poduszce włóczkowego psiaka. Ponieważ jestem dobrze wychowany, zapomniałem na chwilę o Potworach i odpowiedziałem: - Jestem Gucio, mieszkam pod łóżkiem.- POD ŁÓŻKIEM? – Jacek wydawał się przerażony. – Przecież tam mieszkają Potwory! Teraz i ja przestraszyłem się nie na żarty. A więc spóź-niłem się. Jednak w końcu do mnie dotarły i dlatego tu na górze jest tak spokojnie. Usiadłem zrezygno-wany na łóżku. Pewnie dopadły już moich rodziców. Chłopiec spojrzał na mnie współczująco: wiedział, jak bardzo niebezpieczne są Potwory, choć dotych-czas nikt nie chciał mu w to uwierzyć. Ale, pomimo młodego wieku (miał może z sześć lat), Jacek potrafił trzeźwo myśleć. - Skoro są u ciebie, łatwo mogą dotrzeć także i do mnie – stwierdził rzeczowo. Nie mieliśmy już wybo-ru, tym bardziej że poza nami nikt nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia. Jacek zgasił lampkę i, trzymając się za ręce, zsunęliśmy się ostrożnie pod łóżko… Jed-nak mój świat pozostawał w niczym niezmąconym spokoju! Sprawdziliśmy dokładnie każdy kąt, choć nie spodziewaliśmy się żadnego zaskoczenia: prze-cież Potwory Łóżkowe zachowują się tak głośno, że nie trzeba ich szukać. Widziałem, że chłopcu z łóż-ka podobał się mój dom. Pewnie był dla niego nie mniej tajemniczy niż jego dom dla mnie. Ale dziś nie mieliśmy zbyt wiele czasu na wspólne zadziwienia. Musieliśmy wykorzystać każdą chwilę na zdobycie wzajemnego zaufania. Wiedzieliśmy już, że będzie-my wspierać się podczas tej wyprawy, która zaczynała smakować jak prawdziwa przygoda. Teraz więc znów wspięliśmy się na górę. Już chyba bardziej odważnie: byliśmy przecież razem. Jacek zapalił lampkę. I tu pa-nował spokój. Nie wiem skąd mieliśmy tę pewność, ale kiedy spojrzeliśmy na siebie, wiedzieliśmy, że tej nocy Potwory zniknęły na zawsze.Od tego czasu zasypiam spokojnie. Mama siada przy mnie i mówi: „No widzisz. I o co było tyle krzyku. Nie ma żadnych potworów”. Uśmiecham się do niej. Jest tak rozczulająco naiwna. A ja czuję, że dorastam. Razem z Jackiem.

EWA KRÓL

Na krakowskiej teatrologii nauczyłam się tego, co okazało się najważniejsze: spełniania marzeń. W tym czasie redagowałam teatrałki do lokalnego oddziału Gazety Wyborczej i koncertowałam śpiewając autor-skie piosenki. Na Festiwalu Piosenki Studenckiej zdo-byłam wówczas Stypendium im. Wojciecha Bellona, co, zważywszy na brak tzw. oczywistych warunków wokalnych, uważam za jeden z największych moich sukcesów.

Praca w Radiu Bielsko umożliwiła mi świadome ko-rzystanie z głosu i słowa a słowo zamieniło się później w bajki i opowieści. Jedna z nich została wyróżniona pierwszym miejscem w konkursie na bajkę terapeu-tyczną Stowarzyszenia „W Naszych Rękach”, inne to-warzyszyły mi w prowadzonych przeze mnie szkole-niach z zakresu komunikacji interpersonalnej.Nadal piszę i spełniam marzenia.

3534

Page 19: Kobieta-Lider-Mentor

ZAPRASZAMY NA WARSZTATY W MAJU –ZNIŻKA 25% DLA CZYTELNIKÓW KLM!!!

POZYSKIWANIE SPONSORA

Termin: 26-28 maja 2014Miejsce: WarszawaCena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM)Zgłoszenia: [email protected] (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy)

NOWOŚĆ W NASZEJ OFERCIE! Cieszące się dużym wzięciem warsztaty - teraz jako SZKOLENIE OTWAR-TE.

Warsztaty dotyczące pozyskiwania sponsorów i prowadzenia kampanii zdobywania funduszy były przez nas do tej pory prowadzone jedynie jako szkolenia zamknięte, dedykowane ośrodkom sportowym, organizacjom, fundacjom, stowarzyszeniom i konkretnym projektom.

Cieszą się dużym wzięciem, a ich skuteczność przerosła nasze oczekiwania. Teraz przygotowaliśmy te warszta-ty jako szkolenie otwarte:

- Jeśli myślisz o ciekawych projektach, a brak Ci funduszy na realizację...- Jeśli chcesz oprzeć swoje działania lub ich część na sponsoringu...- Jeśli masz odwagę, charyzmę, wiarę w cel - a potrzebujesz pieniędzy...

... ZAPRASZAMY NA WARSZTATY

- Dowiesz co to jest SPONSORING (niby takie proste, a jednak…)- Poznasz złote zasady zdobywania funduszy- Przymierzysz się do PROCESU zdobywania funduszy – otrzymasz gotowe narzędzia i zaprojektujesz ten proces- Nauczysz się myśleć projektowo, biznesowo, praktycznie i efektywnie- Nauczysz się obliczać i projektować zwrot z inwestycji (ROI)- Przygotujesz pisemną ofertę dla swoich potencjalnych sponsorów- Poznasz i przećwiczysz zasady prezentacji oferty sponsorowi- Poznasz i przećwiczysz komunikację multisensoryczną i perswazyjną- Przygotujesz własną kampanię pozyskiwania sponsora (trzeci dzień warsztatu)

Program tu: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/pozyskiwanie-sponsora_97

Cena obejmuje: uczestnictwo w szkoleniu; materiały szkoleniowe; certyfikat; 3-miesięczną opiekę poszkole-niową on-line trenera prowadzącego; dwa obiady; napoje; owoce; słodycze

Cena nie obejmuje: dojazdu; noclegów; śniadań; kolacji; kosztów parkingu.

Rozwijak

Informator o wydarzeniach rozwojowych

3736

ROZWIJAK

Page 20: Kobieta-Lider-Mentor
Page 21: Kobieta-Lider-Mentor

Dotyk, który koi - szkolenie z masażu dla każdego

Masaży jest wiele, a każdy bez względu na swoje działanie opiera się na dotyku. Zwierzęta całe swoje życie śpią i wypoczywają przytulone, ptaki nawzajem drapią się dziubkami, konie skubią zębami swoją skórę, nie wspomnę już i kotach czy małpach...

A my???? Z wiekiem znika bliskość, przegoniona przez codzienność, nudę, rutynę lub po prostu samotność... Pracując już wiele lat zauważam jak bardzo ludzie potrzebują dotyku, widzę jak bardzo odprężają się podczas nawet niedługiego masażu. Może warto więc się go nauczyć? Nie chodzi tu o precyzyjne techniki manualne, którymi operują fizjoterapeuci. Mam na myśli dotyk, który daje czułość. Szkolenie jest więc przeznaczone dla wszystkich: młodszych, starszych, samotnych, czy par. Techniki dobrałam tak, aby bez konieczności nauki anatomii czy fizjologii można było

je bezpiecznie wykonać. Zajęcia prowadzone są w małych grupach, max 6 osobowych. Istnieje możliwość nauki indywidualnej. Wtedy uczestniczą 2 osoby. Zapraszam wiec wszystkich. Zarówno matki które chcą masować swoje dzieci, jak i znajomych czy pary.

Jest to też świetna nauka dla osób, które pracują np. w domach opieki lub opiekują się samotnymi ludźmi. Seniorzy też kiedyś byli młodzi i mimo, że życie w nich powoli gaśnie, to potrzeba czułego dotyku, czy przytulenia nigdy... Skoro każdy może nauczyć się malować, rzeźbić czy śpiewać to jestem przekonana, że każdy może nauczyć się masażu.Być może ktoś odkryje w sobie talent czy powołanie i zacznie rozwijać się dalej?? Nigdy nie jest za późno na taką

naukę, a radość z tego, że coś komuś możemy z siebie dać - bezcenna:)

Dzień 1- masaż relaksacyjny pleców z elementami bezpiecznych technik terapeutycznych dla likwidowania ich bólu

Dzień 2 - masaż kończyn dolnych, górnych, brzucha i głowy z elementami relaksacji stawów

Można wsiąć udział w 1 dniu

http://harmonylife.pl/

Page 22: Kobieta-Lider-Mentor