Jost

13
, Francois Jost 4U Jost jest ponadto autorem c1rvutomowej monografii poświęcorrej tlsobowości i poglądom alJtora Nowej Heloizy pod tytułemJean.Jacques Rousseau ct Ia Suisse (*yJ. * 1962 roku we Fryburgu) oraz pracy o charakterze recepcyjnyrn La Suisse )on, l", lettres franęaises au cours de ages, wytl. w 1956 roku wc ljryburgu). JostjestrÓwniezredaktoremnaukowynrkilkupou,ażnychdzieł'm.in.wspomnia- nychjuzProceedingsoftheNCongressofthelnternationalComparativc]'iterature Association, Mouton and Co., The Haguc, Holland, 1966,2 tomy, a takżc autorem wielurozprawistudiÓwkomparatystycznyclrdrukowanychwki1kujęzykachwrtiż- nychprcstiżowycheuropejskichiamcrykariskichczasopismachkomparatystycznych' tat<ictl ;at ukazująca się od kilkudzicsięciu lat w Paryżu ''Revuc dc littćrature comparće,', wydawana w Niemczech ''Alcadia,., wychodzący na węgrzech '.Neoheli- .on,;.zy tez polskic "Zaga<lnienia Rodzajtiw Litcrackich". W tym ostatnimz wymie- niony.h",u.opismukazałysiędwierozprawyJosta.PierwszaznichtoProblćmesde structure narrative. De La Nouvelle Heloise d werther (Problemy struktury narracyj- nej. Nowa Heloiza Werterai 1961), druga to znakomite studium Sonetu w kontekście europcjskimpt.Lecontexteeuropćendusonnet(opublikowanetamzewroku1970). tr >ź7 1 i prangois Jost Llotf ) Komparatystyka literacka jako filozofia literatury Kompafatystyka literacka liczy sobie co najmniej cztery tysiące lat; zrodziła się z pietwszych kontaktÓw między, rÓznymi cywilizacjami, pomiędzy . uściślijmy'by de zgllbić się w mrokach czasÓw i chaosie przestrzeni - cywilizacjami Egiptu i Mezopotamii. Istnieje''ciha;od..dnia;wktÓryrnlpisarz azy .teżlPaeta'tiowiedziat się, że ma 'kolegę poza granicami swojej strefy językowej i kulturowej; od dnia, w ktÓ- Iyrn - za pośrednictwem swoich utworÓw - skontaktowali się ze sobą i kiedy to uzmysłowili sobie jeden fakt: to, ze ich podstawowe problemy są identyczne' Bar- dzo szybko zdali sobie splawę' że r6i:nią się w szczegÓłach, |ecz rÓwnie szybko spięrdzili, że właśnie te kontrasty będą im przydatne w znalezieniu odpowiedzi na zasadnicze pytania o charakterze ogÓlnym, pytania, jakie obaj sobie zadawali. Cofnijmy się w przeszłość o stulecia: uświadomienie sobie owej łączności intele- ttrglsęj między narodami sięga jeszcze czasÓw sprzed Karola Wielkiego i jego parÓw, ktÓrzy w swych posiadłościachpo drugiej stronie PirenejÓw popierali wpływ mauretariski; sprzed Apulejusza, wykształconego w Kartaginie i w Atenach, a następnie wykładającego retorykę w Rzymie; sprzed Heliodora, ktÓry przygoto- wał grunt do wtargnięcia EtiopczykÓw do literatur śrÓdziemnomorskich; sprzed Aleksandra Wielkiego' ktÓrego legenda ukazuje jako nawiązującego łączność zbta- minami. Starsza od Wieży Babel myśl porÓwnawcza znajduje szczegl|nie świetny wyraz w pewnych okresach naszej ery: w średniowieczu i w pierwszej fazie od- rodzenia, kiedy to literatury są tylko w niektÓrych swych przejawach narodowe, kiedy noszą piętno europejskie, niewątpliwe znamiona dąże uniwersalistycznych. Jednak jako samodzielna dyscyplina, jako metoda krytyczna uznarta przez akade- mikÓq pisarzy, historykÓw kultury, komparatystyka literacka jest stosunkowo młoda. Można jej dać pÓhora wieku istrrienia, jeśli się przyjmie - i to nie bez tuyfy ulgowej - żzejuź'' Vllemain, Quinet czy de Sanctis ptzełzu|i niejako nowy kierunek ewolucji badari literackich, jeśli 1-y9-I.azważną wspaniałomyślnością ogtaszamy inicjatorem wspÓłczesnych koncepojł Goethego;'i<tÓry 31 stycznia 1827 roku omajmia Eckerman. nowi, że ''nadchodzi era1iterarury -fowszechnej'.. i każdy musi wspGdziałać, aby na. La littćrature comparće, une philosophie des leltres' Essais de littćrature comparće, t. ||, Eurooeana Urbana 1968. s.313-341.

Transcript of Jost

Page 1: Jost

,Francois Jost4U

Jost jest ponadto autorem c1rvutomowej monografii poświęcorrej tlsobowości

i poglądom alJtora Nowej Heloizy pod tytułem Jean.Jacques Rousseau ct Ia Suisse

(*yJ. * 1962 roku we Fryburgu) oraz pracy o charakterze recepcyjnyrn La Suisse

)on, l", lettres franęaises au cours de ages, wytl. w 1956 roku wc ljryburgu).

Jost jestrÓwniezredaktoremnaukowynrki lkupou,ażnychdzieł'm. in.wspomnia-nychjuzProceedingsoftheNCongressofthelnternationalComparativc]' i teratureAssociation, Mouton and Co., The Haguc, Hol land, 1966,2 tomy, a takżc autorem

wielurozprawistudiÓwkomparatystycznyclrdrukowanychwki1kujęzykachwrt iż-

nychprcstiżowycheuropejskichiamcrykariskichczasopismachkomparatystycznych'tat<ict l ;at ukazująca się od ki lkudzicsięciu lat w Paryżu ' 'Revuc dc l i ttćrature

comparće,', wydawana w Niemczech ''Alcadia,., wychodzący na węgrzech '.Neoheli-

.on,;.zy tez polskic "Zaga<lnienia Rodzajt iw Litcrackich". W tym ostatnim z wymie-

niony.h",u.opismukazałysiędwierozprawyJosta.PierwszaznichtoProblćmesdestructure narrative. De La Nouvelle Heloise d werther (Problemy struktury narracyj-

nej. Nowa Heloiza Werterai 1961), druga to znakomite studium Sonetu w kontekście

europcjskimpt.Lecontexteeuropćendusonnet(opubl ikowanetamzewroku1970).

tr>ź7 1 i

prangois Jost Llotf )

Komparatystyka literacka jako filozofia literatury

Kompafatystyka literacka liczy sobie co najmniej cztery tysiące lat; zrodziła się

z pietwszych kontaktÓw między, rÓznymi cywilizacjami, pomiędzy . uściślijmy' by

de zgllbić się w mrokach czasÓw i chaosie przestrzeni - cywilizacjami Egiptu

i Mezopotamii. Istnieje''ciha;od..dnia; wktÓryrnlpisarz azy .teżlPaeta'tiowiedziat się,

że ma 'kolegę poza granicami swojej strefy językowej i kulturowej; od dnia, w ktÓ-

Iyrn - za pośrednictwem swoich utworÓw - skontaktowali się ze sobą i kiedy to

uzmysłowili sobie jeden fakt: to, ze ich podstawowe problemy są identyczne' Bar-

dzo szybko zdali sobie splawę' że r6i:nią się w szczegÓłach, |ecz rÓwnie szybko

spięrdzili, że właśnie te kontrasty będą im przydatne w znalezieniu odpowiedzi

na zasadnicze pytania o charakterze ogÓlnym, pytania, jakie obaj sobie zadawali.

Cofnijmy się w przeszłość o stulecia: uświadomienie sobie owej łączności intele-

ttrglsęj między narodami sięga jeszcze czasÓw sprzed Karola Wielkiego i jego

parÓw, ktÓrzy w swych posiadłościach po drugiej stronie PirenejÓw popierali

wpływ mauretariski; sprzed Apulejusza, wykształconego w Kartaginie i w Atenach,a następnie wykładającego retorykę w Rzymie; sprzed Heliodora, ktÓry przygoto-

wał grunt do wtargnięcia EtiopczykÓw do literatur śrÓdziemnomorskich; sprzedAleksandra Wielkiego' ktÓrego legenda ukazuje jako nawiązującego łączność zbta-minami. Starsza od Wieży Babel myśl porÓwnawcza znajduje szczegl|nie świetnywyraz w pewnych okresach naszej ery: w średniowieczu i w pierwszej fazie od-rodzenia, kiedy to literatury są tylko w niektÓrych swych przejawach narodowe,kiedy noszą piętno europejskie, niewątpliwe znamiona dąże uniwersalistycznych.

Jednak jako samodzielna dyscyplina, jako metoda krytyczna uznarta przez akade-mikÓq pisarzy, historykÓw kultury, komparatystyka literacka jest stosunkowo młoda.Można jej dać pÓhora wieku istrrienia, jeśli się przyjmie - i to nie bez tuyfy ulgowej- żze juź'' Vllemain, Quinet czy de Sanctis ptzełzu|i niejako nowy kierunek ewolucjibadari literackich, jeśli

1-y9-I.azważną wspaniałomyślnością ogtaszamy inicjatoremwspÓłczesnych koncepojł Goethego;'i<tÓry 31 stycznia 1827 roku omajmia Eckerman.nowi, że ''nadchodzi era1iterarury -fowszechnej'.. i każdy musi wspGdziałać, aby na.

La littćrature comparće, une philosophie des leltres' Essais de littćrature comparće, t. ||,Eurooeana Urbana 1968. s.313-341.

Page 2: Jost

' ) ' l ' : . :

,)

Francois Jost

dejście owej ery przyspieszyć'' . Sto czy sto pięcdziesiąt lat to ciągle jeszcze nie-

mowlęctwo, a droga do dojrzałości zdaje się daleka. Znaczy to tyle, ze ce|c, a zwła-

szcza techniki pozostają nadal bardzo stabo wykystalizowane i że sama koncepcja

literatury porÓwnawczej", pzedmiot częstych kontrowersji, pozostała az do naszych

dni nieprzejruysta' Liczne prÓby formułowania jej definicji stĄ się bezowocne ze

względu na rozbiezność opinii, jaka charakteryzu1e w danym przypadku świat erudycji

I iterackiej.r4

1"\7.'v i)'\r.vUercp r Q--rryL

r nasz termin mÓgłby zająć poczesne miejsce w antologii tysiąca.-. jT.39-y.-Ę9I9YIYW..T'-?i jednej niezręcznosci artystÓw słowa. Z drugĘ zŃ strony, e|ementama3.sychologia

przypomina nam' że wc wszystkich operacjach umysłowych uczestrriczy* akt porÓYny

wania. Kazdy nowy fakt dżiiłi na na, przo swoje podobierlstwo do faktÓw, ktÓre nasza

pamięć zachowała lub, przeciwnie' przez swą odmienność od nich. KrÓtko mÓwiąc'

kazda refleksja za&ada porÓwny.r,vanie. Wyrazenie ''komparatystyka literacka'' Samo w

sobie nie mÓwi więc absolutnie nic na temat tej dyscypliny' pt&z tego, być może, że

chodzi trr o trud umystouy i że pozostajemy w dziedzinie literatury.

Przyjmijmy prowizorycznie popularny pogląd, że porÓwnanie jest istotą kom-

paratyzmu. Kiedy czytam FedręRacine,a (1.677) nie jako dyletant, ale jako krytyk'

automatycznie zestawiam tę sztukę z Ifigenią (1674) tegoż' autora, by stwierdzić

przeciwieIistwa, analogie techniczne czy stylistyczne. Mogę tez ustalić paralele

między tymi dwiema sztukami a Hippolyte, fils de Thćsće (1573) Roberta Garniera;

rozrÓznitbym dwa sposoby ujęcia tego samego tematu w jednej i tbj samej tradycji

narodowej. Mogę czytać Johanna Spiesa Volłsbuch vom Doktor Faust (7581) i roz-

poznać w niej elementy Fausta Klingera (1791) lub Fausta Goethego (1808); mogę

analizować The old Wives, TaIe George'a Peele'a (około 1593) i przeciwstawić

ten utwÓr noszącemu identyczny tytut utworowi Arnolda Benetta (1908)' Ciągle

wybieram elementy mych badari z określonej spuścizny językowej.

Wolno mi jednak wykroczyć poza te granice. Dlaczego miałbym zatrzymać slę

na dziełach Racine'a, a nie wspominać tylu inrrych dzieł napisanych przez jego

rodakÓw? Mogę przecieiz takzę przypomnieć sobie tragedie antyczne, tragedie Eu-

rypidesa, dramaty angielskie, niemieckie, włoskie' i właśnie wtedy dostrzegam

zbieżności między wieloma formami cywilizacji. Taki sam ideał honoru, na pruy-

kład, czy też ideał' odmienny' mozna zna|eźć u Racine'a i u Comei]le'a, ale tez

u tych dwÓch pisarzy z 1ednej strony, z drugiej zaś u,wspÓłcześnie z nimi żyjącego

na przeciwległym brzegu kanału [-a Manche Richarda Lovelace'a' ktÓry wyznaje:

Komparatystyka literacka jako filozofia literatury

Nie kochałbym tak' gdyĘym' Miła'Honoru nie miłował też.

Przypomnijmy jeszcze rozwÓj teorii literackich' począv,lszy od Dćfense et illu-

stration de la langue franęaise do Sztuki rymotwÓrczej Boileau, ironiczne kontrasty

idlał w estetycznych czy pitriotycznych takiego na przykład Du Bellaya:

Francjo, matko sztuk, prawa i kowanej bronia

i Miltona:

Ateny, oko Grecji, matko sztuk i wymowy!

Nadal porÓwnuję, |ecz raz na zawsze rozstrzygnięto' że tylko w tym drugim przy-' padku uprawiam naukę czy sztukę komparatyzmu. Zajmuje się ona związkami literac-

kimi, jakie zachodzą pomiędzy rÓznymi wspÓlnotami językowymi lub kulturowymi.

Przeklacza ich granice.Zt.egP}9?-:t3s,!"Łd,.9.Ę+gŁĘg31&ggl9.!yqtęerudytę, klÓry

nie ogranicząsię do wyka-.zy.y..911'* p.rg.ęp.sÓw l.o.?yojowyc,h w literatgrze je.d1ego naro-..'-g4:e"*".+.":b-.]- Ł.. *..''-.

pJsŁ'-"b^ądŁię wę wsz'yslk.ictLich rr,|iqdiJłit99."Ył.:!-l9'p.:.1Ę|:ii".:h. Nic cofir siq-

onprzed Gcislesgeschichle'Iecz bynajmnicj się w niej nie zasklepia: myśli Machiavel-

lego wyrażone w Le deche odnajduje - identyczne lub przetworzone - w Causes de la

grandeur et de Ia dćcadence des Romains (Rozważaniach nad przyczynami wielkości

i upadku Rzymian) lub w Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego.Jest prawdą oczywistą: komparatyści porÓwnują, |ecz assertive, non exclusive.

Nic mają monopo|u na porÓwnywanie - rnieliby raczej monopol na przemyślenia

- tak więc ich dyscyplina nosi nazwę w najwyższym stopniu nieadekwatną, zro7.u-

miałą tylko dla wtajemniczonych. Lecz od razu wyłania się wątpliwość. Czyżbysamo Pojęcie byto także niejasne i czy słowa Goethego:

Bo właśnie gdy nam pojęć brak'Tam słowo zgłasza się w stosownej porze,.,

miałyby stosować się do komparatystyki literackiej?Sprawdza się coś wręcz przeciwnego: nie można był'o zna|eźć właściwego okrc-

ślenia dla dosyć jasnej myśli. Trzeba więc zadowolić się uwagą, ktÓrą Sokatesożywił dysputę Hermogena w Kratylu: nazwa każdej rzeczy jest jedynie nazwą'jaką wszyscy zgodzili się jej nadać. Etykietki butelek nie zaspokajają naszego pra.gnienia ani nas nie upiiaią. Treść iest wszvs1kigg**

- czciwie mÓwiąc, nie mogę nazwać

mego piÓra sztyletem arri litcratufy porÓwnawczej fizyką dośviadczalną. Każde słow-nictwo rodzi się z faktÓw, zakorzenia się w pewnej tradycji kulturowej i językowej'Zwykłc przypadkowe zestawienie liter nic mogłoby utworzyć słowa, ktÓre przedsta-

die Epoche der,Weltl iteratur ist an der Zcit und jeder mussl jetzt dazu wirket4 tl itse Epoche zu

bcscli leunipen.'

I could not love Ilrce, Dcarc, so trutcltLov'd Iuol Honor ntort: . ' '

Page 3: Jost

r'1\t\

44

)Francois Jost

;E.diffia;{Ęil;;ffiffi;lii"i lił'i"ji'J ,i.:.ibiićE:o' niniej oiyginalne u drugiego.

iem koncepcisięgutor.Iraz jes'1-z;^|g1]'119]9gi1--ą9-T,'Tł.B,xi'-ffi &#g.!:ffi l}tigraniczona czy hamowana

dystynktywnych na|ezy określać pojęcia, nie zaś

dzieli z pojęciami pokewnymi. Badacz poruszający

narodowej czy literatury porÓwnawczej w rÓwnym

Komparatystyka I iteracka jako filozofi a Iiteratury

wia pojęcie; nasz umysł bezwiednie szuka w nazwie objaśnienia tZaCZ!; pfzynaJmnlej

p,.yit,iujedno do drugiego. Cała filozofia 1ęzyka zawiera się w tym zdaniu Pascala:

Nazywam kota kotem, a Rollina szelmą.

Lecz mozenadejść czas, gdy naturalny i logiczny sens jakiegoś terminu zaczynab|ak-

nąć, psuć się, gdy termin ten nabiera innego wymiaru, przyjmuje nowe znaczenie, za-

"t,o*uią" jednocześnie jakąś lekką historyczną wori. Sam w sobie przestaje objaśniać

,'"""y*i.iość, do ktÓrej ucieleśniania był powołany, natomiast przywotuje tylko

wspomnienie, by wreszcie paść fupem filologÓw - oto ewolucja i ulotność rzeczy.

Te nieco przestarzałe terminy stają się swego rodzaju zagadkami. Nasze wyra.żenie

nadaje się siczegl|nie do tego, by pobudzać egzegetÓw słowa, ktÓrzy prÓbują swych

sił we wszelkiego rodzaju definicjach. Klasyczny stownik angielski pod hasłem con.

parativepodaje objaśnienie, ktÓre catkiem dobrze ttumaczy ogÓLnie przyjętą myśl; we-

inglr"' Cotlegiate Dictionary Webstera (1960) comparć |ub comparative nazywaslę

to rJszystko, colest ''system atyczniebadaneprzezporÓwnywanie zjawisk, na przykład

literatura porÓwnawcza''-..*.*!*Ę.l+-'}-.l]i9Tj}13 Ł9.|Ó*ląy9??:..z"*i:*']':*}'ą""P;

za pomocą właściwości, ktÓresię po terenie jakiejś literatury

stopniu posługuje się porÓwna.

Taka wydaje się natura wynikÓw, do ktÓrych zmietzamy.

Dalecy jednakze jesteśmy od istoty komparatymru, ktÓra winna nam pozwolić n^ zna.

lezienie reguł i praw stosujących się do wielu literatur narodowych, i to zarÓwno w dzie.

dzinie historii literatury, jak i w dziedzinię ewolucji gatunkÓw, krytyki, metodologii,

wszystkich zresztągatęzi, ktÓre odchodzą od wielkiego pnia nauki o literaturze. Chodzi

więc o przyjęcie nowego punktu widzenia, ktÓrym nie mÓgł być punkt widzenia dziewięt.

nu,t"go wieku. !4cz*-w..tyl1].Y'l$rye.wieku, ktÓry był świadkiem rozĘŁ.ą*j,*{Ę-'*.19;

cionalizmÓw politycznych, n"Ń'ił" .i.) tornp'i''utystyka literacka.]. B,du" z, 7Ą-o2ćnja ponuiliiiroć.i*{. ćtrćiai"."aziitać iak.o.. .a.n!idq1qm ła

PWÓffi;-kuttu'o*"j. Trzeba przyznać,.że'zamiast łagodzić ow9 nagjo11glizmy'

g. 1'ie;.pp-ds5'eała, śkłaniając się do porÓwnari powierzchownych i uproszczonych;

;..tili";h tego rodzaju, z najba ziej subiekty;vnych przyczyn, chętnie przyznaje

sięprzewagęjednemunarodowi-najczęściejtemu,ktÓregoPaszportemlegitymuje

nie .nam

@śca jąrozpozn

iV swym sławnym Dictionnaire de la langue frangaise Emil Littlć

dla zdefiniowania słowa absolu.. jest to jego pierwsze znaczenie. Ponadto pod wie-

loma względami słowo absolu ptzeciwstawia się słowu comparatif, ono zas prze-

jawia bliskie pokrewieristwo ze słowem relatif, będącym antonimem absola-

ayżby więc tylko przez antyfrazę nasza dyscyplina nazywała się literaturą porÓw-

nautczą i czy na|einłoby mianować ją odt

tstniatyby więc literatury względne

nego danego narodu. Jednakże należy ona do niego tylko przypadkowo, a nawet

częste wystęPowanie przypadkÓw nie zmienia wcale sprawy: nalezy ona do niego,

ponieważ język, element określający estetykę literatury - a czymze jest literatura

bez estetyki? - pozostaje nadal jedną z pierwszych oznak łączenia się narodÓw,jakimi zawsze się posługiwała międzynarodowa dyplomacja. Tak więc granice ję-

zykowe i kulturowe często się pokrylvają z granicami pa stwa, z granicami jakie-

goś organizmu pol itycznego. Litęratura nie staje się z tego powodu bardziejnarodowa. Wykracza poza pojęcia prawa, parlamentu, partii i wyborÓw. Literaturarosyjska nie jest rosyjska dlatego, że jest stworzona w dużej części przez mniejlub bardziej dostatnich komunistÓw, nie dlatego, że powstała w Rosji, |ecz w za-sadzie dlatego, ze została stworzona w języku rosyjskim. Literatura ameryka skajest amerykariska nie dlatego, źrc została stwofzona przez mniej lub bardziej zadtu-żonych kapitalistÓq a\e - raz jeszcze. głÓwnie dlatego, że jest stworzona w języku

amerykariskim. Inteligentna krytyka nigdy nie wykluczy z podręcznikÓw literaturyangielskiej autorÓw takich' jak Yeats, Joyce, Synge, ponieważ są oni Irlandczyka-mi, pod pretekstem, ze wykazują oni nazbyt wyraźnie, ze nimi są, Niemcy zaślubią czytać AustriakÓw i SzwajcarÓw, takich jak Stifter i Grillparzer, Keller czyGotthelf. Historia literatury francuskiej powinna oczywiście obejmować Verhaerena,de Costera i Maeterlincka, jak rÓwnież Ramuza, Reynolda i 7.ermattena.

Kwestia narodowości pisarzy zdaje się tak btaha, jak i czcza - chyba ze ichutwory odnvierciedlają jakąś zamkniętą kulturę autochtoniczną o wyraźnym stopniuodrębności, kontynentalnej lub wyspiarskiej. Kt6ż' pozwoliłby sobie pominąć lubumniejszyć znaczenie dla historii literatury angielskiej IrlandczykÓw: Farquhara,Sterne''a, Goldsmitha czy też jeszcze Sheridana, urodzonego w Dublinie, czy Swi'f-ta, urodzonego w Dublinie, czy Parnella, urodzonego w Dublinie, czy Wiłde'a,urodzonego w Dublinie, czy Seana O'Caseya, urodzonego w Dublinie, czy Bernar-

[Literatura porownawcza nle.:|est nlczyn| zw|ąLd|d, UtirarrrL.Urrq lZJ lI*r4

" ' : f i l i te iatur, teraturzwanychTym wła$nie się oQ4acza yos1oo. P|szc'].9"]1'._.^ .-.:^'^'^:^ - :^l..,* nt.'<ol*'i. w b,^.i*i"nstwie do tych o.gtatnich, nie wią4e się z jednym ob

g"oj,.u-n"'ny', ni. og'"ni"ż"ją j,ej - jak tamtych - granice je1rt.o*".'g

!9l.y$3y j9.l9-P.I,ł""ŁP9Yne.*qł:Ę"s]H*$ĘTą!Łie"'oto1e

wczej. Co zatem

studied systematically by comparisott of phenomena; as conparative Iiterature'

iiilmocą cech

Page 4: Jost

46)

Francois Jost

da Shawa, urodzonego w Dublinie? Ich ksią'zki, a nie ich paszporty czy karty

emigracyjne, ich język, tradycja literacka, kt6rą odziedziczy|i czy na ktÓrą się po-

wołują, ktÓrą sobie przypisują i unaoczniają, decydują o literaturze narodowej, do

ktÓrej należą. oto kryteria określające rozdziarr w historii kultury' gdzic ich imię

powinno się zapisać. Te kyteria okeślają miejsce Qołrada, Rilkego, Kafki; mÓwią

one, czy na pÓłnocy, wschodzie czy pofudniu należy szukać intelektualnej ojczyzny

Becketta, Kostrowickiego, Papadiamantropoulosa.o

nictwa rÓżnych gałęzi literarury i mÓwić odtąd o literaturze nei Qittćrature

relative) zasi oDys-

obywatelstwo amerykariskie, miałaby prawo zmiany nazwy.. z comparative litera-

ture stałaby się tam absolute literature, a Niemcy mogliby przekształcić swoją

Komparatistik na Absolutistik.

Nie nalezy rozptrczynać takiej kampanii. Myślę, ze jeszcze nie teraz' A dlaczego

nie? Dlatego że umysł krytykÓw jest taki: im bardziej jakieś wyrażenie jest taje-

mnicze, tym większą budzi ciekawość - podstawowe prawo propagandy.... Lecz

istnieją poważne powody, by zachować tę nazwę mimo catej jej niejasności. Naj-

pierw dlatego, ze j :, się przyjęła, została narzucona' jest uznana. Stata się znakiem

firmowym pewnego artykutu, a ten artykuł nie tylko znajduje uznanie, lecz nie

mogą się bez niego obejść historycy, teoretycY i krytycy literaccy. Zachowajmy

więc tę nazwę, mimo ze pozostaje Źle ocechowana. Ponadto uzyjmy ostatecznego

argumentu: nikt by nie potrafił - a l|ez byto nieudanych, daremnych prÓb - zna|ęźć

lepszej nazwy. A literatura absolutna? Czytelnik zroztlrn|e, że di,a|ektyczną dygresję

na poprzednich stronach poczyniono przede wszystkim w celu sprecyzowania pra-

wdziwego sensu dyscyp|iny. Absolutna - kt6z by tego nie spostrzegł? - implikuje

z kolei poważne niedogodności. Epitet ten wskazywałby na prÓbę uczynienia z li.

teratury nauki bezcielesnej. Literatura porÓwnawcza, co prawda, nie odnosi się ani

do jednego języka, ani do jednej kultury, ani do jednej określonej tradycji, lecz

odwotuje się do wielu językÓw, kultur i tradycji jednocześnie lub w porządku

następstwa. F(az jeszcze słowo spowodowatoby nieporozumienie. Umysł ludzki jest

skazany na ewoluowanie właśnie we względności lub pośrÓd względności. A jeśli

termin ''literatura absolutna'' ściśle okeśla samą rzeczywistość dyscypliny, jej me-

tody i cele dokładniej, niz to czyni ''literatura porÓwnawcza'', to i tak jest on daleki

od doskonałego rozwiązania. D|a idealisty to powÓd do strapienia. Zawiedzionemu

komparatyście proponuję .'kliniczne'. pocieszenie: choty z sąsiedniego łÓżka nie

czuje się lepiej. Weźcie wszystko jedno jaki termin litcracki i sprcibujcic Przez Sam

naturalny sens wyrazu ztozumieć rzecz, 1aką przedstawia. Same rclzczarowanla.

Czy k|asycyzm przywodzi na myśl klasy podatnikÓw w starozytnym Rzymie? Czy

Komparatystyka literacka jako filozofia literatury

odrodzenie kojarzy się nam z macierzy stwem? Romantyzm z Romulusem lubniegdysiejszymi romancami? Można oczywiście osiągnąć jakiś stopieri przyb|izenia,

nigdy jednak nie dojdziemy do zadowalających i wyczerpujących wyjaśnieó. Po.dobnie w terminie '.literatura porÓwnawcza'' przymiotnik nie wyjaśnia nic lub bar-dzo niewiele. Jest on źtÓdłem niejasności. Zamiast nazvty trzeba więc zana|izowaćsarną tzecz.

{).- l )-t-r)|,ę: l t l ,ę, 14ĄO)t tt}:

D|aczego komparatystyka literacka znajduje się na dobrej drodze, by stać sięgłÓwnym ośrodkiem zainteresowania krytyki literackiej?

Żyjemy w epoce specjalizacji posuniętej do najwyższego stopnia - stwierdzenie totrąci już banałem. A specjalizacja postępuje swoim nvyktym trybem z taką szybko-ścią, że nasi*wnrrkowi! peoł grQ^wie o nąs.- co za zŁudzenie| . jako o pokolenru uprzy-yil"]o*9oy-: k..*-s.i9'9ąg?" mogło 9pjąć.calość zjawi9k',ktÓr-e stanowią o naszcjcywilizacji. Tu .Ł:94jr"ącjatjest oczywiście wynikiem oglomnego nagromadzeniawiadomości, utrudniającego. zlllłaszcza od dwÓch stuleci - dostęp <Jo tych szczęśli.wych belwederÓw, skąd oko mogłoby kontemplować catość. A kiedy wracamy do na-szej perspektywy, ogarnia nas obawa - może na tym właśnie polega nasze zŁudzenie. ze zLeibnizem odszedł ostatni człowiek zdolny objąć całość intelektualnych osiąg-

.nięć swoich czasÓw. obecnie umysł jednego człowieka, cokolwiek mogliby o tym kie.dyś pomyśleć nasi potomni, nie byłby w stanie przyswoić sobie gigantycznegonagromadzenia faktÓw i odkryć, domysłÓw i wynalazkÓw, ktÓre całej arrnii uczonych- wIaz z chlebem powszednim - dostarczają pożywki do hipotez, nowych szczęśliwychznalezisk. Ewolucja, ktÓrej już się nie wstrzymuje, lecz ktÓrej istni}nie się stwierdza.Tempora mutantur et ,xos mutamur in illis - jak nas pociesza stare.$owiedzenie, a Ra-cine w piątym wierszu Atali wzdycha: ,,Jakź'e czasy się zmieniĘ!'' Dzisiaj fiszki - tawiedza wirtualna - w szerokim zakresie zastąpity rzeczywistąerudycję, aktualną wie-dzę. A jednak należy strzec tego gromadzenia: zapomnienie prowadzi do zaniku kul-tury, do upadku cywilizacji. Zobaczcie, jaka przepaść dzieli w tym wzg|ędziehumanistykę od.rrauk ścisłych: |ekarz zalysze będzie czcił Hipokratesa, komparatystazaśzawsze będzie stutiqwał Homera. Tutaj odwieczny mistrz, dzieło wartościowe takdfugo, jak dfugo wartościb1va będzie nasza cywilizacja; tam prekursor' faza, ktÓrą sięprzekracza, etap, ktÓry się przeskakuje. Tutaj cała biblioteka opracowati krytycznych,tam nabożna pamięć' popiersie u wejścia do szpitala.

Na pozÓr zdaje się' że Europa skuteczniej niż Ameryka PÓłnocna oparła się w ca-łości - sukces nader względny - tej specjalizacji: ten czy Ów profesor uniwersyreruw Berlinie czy Rzymie (nazwy geograficzne są wzięte oczywiście zupełnie przypad-kowo) cieszy się jeszcze przywilejem czy, gwoli dokładności, reputacją posiadaniapełnej wiedzy o literaturze, ktÓrą się zajmuje. I-'ecz corazmniej liczni stają się ci ostat-ni intelektualni Mohikanie i w chwil i zgonu każciego z nich administracja unlwcrsy-tecka z katedry akadernickiej opr żnioncj przez zmar]rego sfusznie fabrykuje czterymałe stołki, co wcale nie podnosi prcstiżu tych' ktÓrzy je zajmują, lecz śviadczy wy-

Page 5: Jost

,Francois Jost

mownie o intelektualnych tendencjach naszego wieku: o specjalizacji, wyniku nieub-łaganej logiki ewolucji.

-ł{l.9.g9.ł. 'punuje. 1vięc pr2ek9:rani9, ,zg j9Q1.o lub dwa stulecia literatury i historii

lllgl-ąllł1y o9p-gyjqagj"ą dps\-o'.t1ą!g'-ł4o-!'n.o..!9]9m inletgĘt.ualnym wspÓłczesneg9 na-

'9k-o1.u*c1. Stało się rzeczą nofina\ną, żrc ktoś jest specjalistą od Dantego czy Sze-

kspira, zaleca się pozostawanie egzegetą jednego pisarza, Woltera czy Goethego.

Jaki zatem program zamierzają przedstawić komparatyści?. Nie zadowalają się oni

wcale zstąpieniem wraz z Wergiliuszem na dno piekła, śledzeniem razem z Fau-

stem losu człowieka, przeżywaniem z Faustem tragizmu przeznaczenia - chcą

uchwycić całość literatury. Pokonują kanał La Manche i Morze PÓłnocne' przekra-

czają Ren i Dunaj, przebywają Pireneje i Alpy' przebywają ime wody, inne gÓry.

Mają dar wszechobecności, wiedzą o wszystkim, czytają wszystko.

Weźmy pięcdziesiąL|atżycia - pisze Etiemble - bezjednego dnia choroby ani odpo.czynku, czyli 1,8262 dni. Odliczywwy skrupulatnie godziny przeznacmne na sen,posiłki' obowiązki i przyjemności życiowe onz na pracę zawodową oszacujcieczas, jaki wam pozostaje na przeczytanie arcydzieł w tym tylko ce|u, by się pobiez.nie zorientować' czym właściwie jest Iiteratura. Z nadmierną hojnością przyznĄęwam przywilej przeczytania codziennie . dzie(t w dzieri . jednej bardzo pięknejksiążki spośrÓd tych' ktÓre są wam dostępne w waszym języku i wjęzykach ob-cych' jakimi władacie' bądŹ w oryginale,bądź w tfumaczeniu. Wiecie, że nie prze.czytacie w ciągu jednego dnia ani Czarodzbjskiej GÓry, ani Baśni z ĘsĄca i jednejnocy, |ecz biorę pod uwagę fakt, że przy pewnej dozie szczękia i gorliwofoi zako-sztujecie w jeden dzieó Hojoki, Romancero gitano, Mćnexćne i De l,esprit deconqućte Benjamina Constanta, m pozwo|i wam zaoszrzędzić tych kilka dni, jakichpotrzeba na Cichy Don Szołochowa (...) w stosunku do Iiczby bardzo pięknychksią7ek, ktÓre istnieją, czymże są18f62 tyfuły? Nędzą.,

Czyz taki program nie zakrawa na metafizykę? Czy nie poruszamy się w dziedzinie

utopii i czyżbyśmy się znajdowali w epoce' w ktÓrej Mądrość musi się przerazić włas-

nego oblicza, w ktÓrej Minerwa przeistacza się w osŁupiałą Meduzę?

Rachunek Etiemble'a bardzo tiafnie ilustruje dwie przeciwstawne prawdy,

a mianowicie straszliwe wymogi, jakie z jednej strony stawia przed nami i jakimi

niekiedy nas przytłacza nasza cywilizacja, z drugiej zaś strony ten

"* *--a''1*" *" *'"'-"'""

niekiedy nas przytłacza nasza cywilizacja, z drugiej zaś strony tsgJ9gŁil*9g"9.łg*łą'. v.}JÓ'tę toiqpar.ąly9lp 9zul9 .się:PĘTy j1k w pu|'a'pkę: o ile dobrze ieśt#ii,.q'ił *.;y'tto, o lyi" ,,6".ą ,iśuani"żą j"'i poil;iia"ćii;ś.i,',i&*iai, ł;łćrzeczĄ iaśnani"żą jesr poznq1i 9ąłości, |ecz aby znić' ;ąŃ;-".rrzesaoźo ,ińś,diai.x,,:.W iiraiiiycii.monit'uiln"

'"ugrd*;o;;iiii'f,aililid lłfi=.w*'rś.ffii.ffi--.F*-*.iurat"ych

'*".'u u"ilili'g<i.d6"Eititania ucieczki u tych, ktÓrzy pozostawi|i pocie-

szaiący przekaz.. "Kultura iest dzrŹeniem do czegoś. co iest nieosiągalne.'..;

- .' . Fr-rĘąA.;GŁ.'-]--**"+"śf";i.5+Ą+.:^-ff*a.*";-..

Prawdziwy pioblem-!fi-le- pol@ tu1Ę jednak na tym, by się dowGdzieć' jakikapitał erudycji, oceny krytycznej i wyczucia estetycznego musi zgromadzićw Swym umyśle jeden człowiek, by stać się komparatystą. Chodzi raczej o podję-

48

Kultur ist Bemiihung um ein l)nerreichbares.n I'assen sic sich nicht beirren durch tlie oberfliichen; in rlen'l'iefen wird alles Gesetz

Komparatystyka I iteracka jako filozofia I i teratu ry

cie decyzji, czy mamy stać się ofiarami wąskiej specja|izacji, ktÓra jest wrogiem|a, Żdej prautdziwej kultury, czy teŻ chcemy ją przezwycięizyć; czy dla nowoczes.nego człowieka świat ma się zawęzić, czy tez jesteśmy powołani do tego, by goposzerzać. Należałoby wyciągnąć ten wniosek: jest sprawą o tyle trudną, co ko-nieczną zostać kosmopolitą. Intelektualny.'kosmopolityzm zaĘada w istocie rzeczyogromnie roz|egłą informację. NezĘdne- jest..opanowanie'językÓw obcych; stajesię jasne, że komparatystyka |iteracka nie jest najwygodniejszą drogą do zdobycialaurÓw akademickich. I*cz u kresu tego rozumowania pojawia się najważniejsze

. zastruezenie: wartość kształtująca takiego programu zostaje podana w wątpliwość:kto zbyt wiele zagamia, mało zatrzymuje.

Wiadomo, większość przysłÓw jest fałszpva lub banalna; pomyśimy jednak, czy. jeśli chodzi o zrozumienie zjawiska |iterackiego, mozna zagarniać zbyt wiele,i czy . pomijając grę słÓw . ten, kto mniej zagarnia, zatrzymuje więcej. Zdanienl''narodowcÓw'', komparatyści są powierzchowni; zaIzuca się im, irc nie zgłęblająproblemÓw, kt6re zdarza się im dostrzec, i nawotuje się ich, by przeczyta|i raz'jeszcze radę, jakiej udzielił Rilke młodemu poecie:

ł-a.. ' ,1. -1 ' ' - ' ' : ' -Niech pan-się nie daje zwieść temd, co na'powierzchni, w głębinie będzie wsze|-Kle prawo

Te pretensje opierają się po części na przesądzie, po części zaś na bardzo przykrymnieporozudnieniu; mając do wyboru dwa wymiary, przyznaje się arbitralnie przewagęj.dn..ug(Eg#a#5;itŁigmp$gg;f,Bgg*g$.gę$ierującsięlogikąanalogicznądo

tej, ktÓra łączy przymiotnik .'prawy'' z uczciwością, a ''lewy,' z nielegalnością' Pclzitl-mość symbolizuje tylko pewną sumę informacji, rozległą wiedzę, jaką dyspowje mon-strum eruditionis: inteligencję statyczną. Pionowość przedstawia intelekt, ktÓryrozumuje, a dedukcję, czyli wnioskowanle per descendutn, i indukcję, czyli wniosko-wanie per ascensum, nazywa się inteligencją dynamiczną. Tego rodzaju wyrażenia,zdolne zasilić wyobraźnię windziatzy, wywofują w podśviadomości człowieka wspÓt.czesnego niewyraźrry obraz algebraiczny. Pionowość jest funkcją odwrotną poziomo-ści. Poszerzajcie waszą wiedzę, |ecz dziać się to będzie z uszczerbkiem dlaGrilndlichkit. Kariera tego słowa w znacznym stopniu przyczyniła się do wypaczenrapewnych perspektyw i pomogła zaszczepić w duszach spragnionych mądrości to, conazwę kompleksem Jules'a Verne'a - kompleksem, ktÓry zasługiwałby na zwa|czanie

*'Eoprzezwsplłczesnąpsychiatrię. Zbyt wielu krytykÓw czytało w mtodości 20 000 milpodmorskiej zeglugi i IłJlprawę do wnętrza ziemi. Agdyby tak owo wnętrze okazałosię wielką pustką, a te motza składały się tylko zwody? NiektÓre obrazy przezyły sięraznazawsze, bo zostaty wyzute z sensu; wiek kosmiczny pozbawił terminy: wyso.kość, szerokość i głębokość, ich pierwotnego znaczenia; lecz nawet nim ta epoka na-stąpiła' byłoby poczytane za obrazę inteligencji ograniczanie swych zainteresowa

Page 6: Jost

tFrancois Jost

jedynie do kilku kilometrÓw kwadratowych' Amatorom zgtębiania tajcmnic globumożna przypomnieć, ż'e spragniony światta ssak jest bardziej ż:wa.wy nii:' bezkręgo-wiec, Ów ptzyjacie| mrokÓw, a maĘa zdaje się bardziej przebieg}a niż' dzdzownica'Jednakże lepiej niż na drodze porÓwnari - jako że porÓwnanie nie jest jeszcze dowo-dem - zsl,a|cza się przesądy powotując się na fakty. Intelektualni nurkowie wieku, wktÓrym żyjemy, powracają często na powierzchnię z wynikami, ktÓre odznaczają sięprzede wszystkim malowniczością. Posunęli się nawet do przeszukiwania najdrobniej-szych zakamarkÓw biografii pisarza; dyskutuje się - aby dać skajny przykład _ czytaki a taki geniusz w noc swego zgonu rueczywiście dwukrotnie zakasz|ał, czy tez tenpodejrzany odgłos wydobyt sięz gardła jego pielęgniarza' Niestety bardzo często na-lezy się spodziewać, że ci wyrafinowani tropicie|e nte przeczytali żadnego dzieła zepoki wiktoriariskiej, a wielkich powieściopisarzy rosyjskich znają tylko z nanviska.Apisarzy japo skich? Pysznią się tym, ze mgliście przccztwają ich istnienie' Lecz

Nie mÓwmy o nich; popatrz i idŹ da|ej.,

Zdaje się więc, ze celem komparatystyki literackiej ma być poznanie śłiatowejspuścizny. To, że Europa kulturalna stworzyła pewną niepodzie|ną całość, uznanojuż dawno temu. To bodaj Mathew Amold stwierdził, ze

jedyna krytyka, jaka może być nam pomocna w przyszłości. to taka krytyka'ktÓra dotyczy Europy, stanowiącej dla intelektualnych i duchowych celÓw jednąwielką konfederację,-!ązącą do wsp lnego działania i pracującą dla osiągnięciawspÓlnych wynikÓw

Przynajmniej w pewnej mierze ten etap Zostat już pokonany. Nie znajdujemy jużwazkiego powodu, by ograniczać się do Zachodu. Czy jednak ta suma wiadomości sta-nowi cel ostateczny? Sfużą one do ujęcia samej istoty twÓrczości literackiej, do okre-ślenia jej cech chafakterystycznych, do ustalenia kryteriÓw naszych sądÓwwartościujących. Ale skoro ten cel został osiągnięty, dlaczego by nie przystąpić od no-wa do podziaŁu corpus litterarum ta nieprzenikalne i nieza|ezne przegrÓdki językowe

i dlaczego by nie miano się ograniczyć, jak dawniej, do praktykowania hermeneutyk

''narodowych'.? Ponieważ nigdy już nie znajdzie wiary prorok, ktÓry by utrzymywał,że Petrarka i Ronsard, Tołstoj i Stendhal, Cervantes i Lesage, James i Proust, Scotti Manzoni, Alfieri i Schiller, O'Neill i Pirandello, Shaw i Strindberg, Miller i Haupt-marrrr należą do rÓżnych gałęzi studiÓw ibez obrazy inteligencji można ich badać każ-dego z osobna, osc !sgąxł'x*gy*.cruię-Ł3z*9-l.llg*."*\.9$^t9''e"{.ą"llp.ę'js'!!*''ęjb*-s1*Ł-q19-o-:1ry.l.*19k.ygrx9.t!!:]''*ffiłs.:::

non raggionan di lor na grorda e posso.ethe criticism which alone can nuch help us for the luture is a criticism which regards Europe asbeing, for intellectual and spiritual purposes, one great confederation, bound to a joint actiotland workinę to a comlnon result.

:Y}YP.'i".-l::9y..]:.l-:ll:Iu.!1ly Jego Clązenlem Jest ustalenie planu bada dostosowa-nego przede wszyśiliifi*iiTe..db krÓtkości życia ludzkiego, |'ecz do intelektualnego

Kompa ratystyka I iteracka jako filozofi a I i teratury

$*s*1$ff,s*.93lbąda1vę,pyp'[ l.il-do.B{zp$rupowania rÓżnych

ratysta

&s*Łili1'ę'ucka. Zadną miarą nie podaje w wątpliwość tej krytyki napłaszczyźnie ii-

iewtż pragnie poznać miejsce tych właśnie literatur w źycii' i't.ii"tt'"i.y#iu-A pontewaz pragnle poznac mleJsce tych właśnie literatur w życiu intelektualnym lu-dzkości'.3#Ls-J4Eiąj#!t*b*ą4asbt.-7ł,Ś3ł9.,.h'!g-jg1!pecjaliści od literatury holen-dzkoŚc t' . nJę-s'trYĘ-9$gĘ*Ęasa*lsry ;z'.3sly.g l'Hs.is Il S pecj a iś c i o d l i t er a t u ry h o l e n -derskiej czy rumuriskiej, hiszpariskiej bądź franćuśkiej są - każdy z osobna -przekonani o genialności, jakąodznaczają się książki z ich dziedzin.P!-zę.y.qs.e-\gP:

Iodowej - jakżeby mÓgł, skoro zakłada ją j"go własna dyscyplina? Nie odgrywaw istocie rol i apatrydy kulturowego,l, |",.

-u takze ambicję, by stać się obvwatelem

..gigb3lg'J"''eqlr'-ęsą:qĘię pI'"yYll'9ii".'fjs!q".d''9 l9-\|ii9x;a;'pii'*';;ć8..; Ę'bP;.Y

5l

Bszgl na uznawantu

nocie kie

iifikĘ-ffij&q*-

dopokonania na drodze do wskrzeszenia humanizmu lub 4arodzinnorłego:hunrani-i6llu' zaszczePlonego na Starym, do ktÓrego prześcignięcia jest powołany.

. -t!gmea{g!ł.sg*!lYiąąi*39J*-?--l*1xsxc;*-'-łts#xil'"l"k'x1*x."19zmaitoscij&sig'- Lubuje się w czytiiliil.. frffdffił-;" ".'gfi;';;-p'';;fii;;'i-Tł;rd"

*-wypowiedź Woltera: ''Pamiętajcie zawsze, kiedy widzicie przekład, że oglądaciejedynie słabą kopię pięknego obrazu''. Języki jednak' uwaza komparatysta, są t1,lkoluzędziami - z pewnością niezbędnymi . ktÓre mu pozwalają wykonywać jegozaw6d - pędzle artysty stwarzające waruŃi stworzenia dzieła sztuki.ll

Komparatysta wystrzega się mieszania pojęć humanizmu i starożytności, podobniejak unika identyfikowania humanistyczności z europejskością. Wie, ź:'e homo saprcnsistnieje ponad granicami cywilizacji zachodniej i jego ambicją jest, że użyjemy ulubio-nego wyrażenia Puszkina, być panantropem. Istotnie, uznaje on w wyrażeniu litteraehumaniores stopie wyższy o znaczeniu absolutnym, pewnego rodzaju absolutivum,Program i proroctwo: jego dziedzina musi zmierzać do ujęcia zjawiska literackiego wjego ogÓlności, w jego catości: komparatyzm w absolutności.

*Kss'p.3'3!y:!ŁlY-?1Ł za nieodzowne ca|kowite przyswojenie tradycii kultural.ry."h aanpe;-(iłil-'.1; j"d";1|51i9 'yi", zb Ź"''j".""ie j"an"i] ffi lit"iutu,ylÓ.w,u*a się r'lr'ł.ąi""'ęii: zadnej z 1i9|1 Traktujc p9'1'.*uni""j.an"1 llil,utu,y Jedy- :>-l-l9.I31"jul..z.{1lj {. no.'at. k.

.'fiiu n " l...'*"go i "o ź"j u' p.a6aaori tvt d

: ffi i#lq.we*a s ię {r]gg1jo mości żad nej z 1 i.9|1' Tra k t uj c pozn aw an ie. j e dn ej l ii er attrry

-

l.lq.Y11"j { goczątek. .fii'1n"l...

'*"go r.,oź,"ju'p.ap'aadrifykĘ-

-{!:JgKq.-!ge-.jl+c.Ę]1.P9..1.t9}:.I3{Y.!.9\',' syęgg 'rot1ź^Ąj--1i.$l

19'9lęp.-g9 -911Ery.ł'i - l i t eratu ry.

. JegiJ'-il{że niem j es t ustal enie p l anu

Page 7: Jost

.t,1:':l:i]iii.ć:il.'l'

:1:iiri:j::ll;-:':.: . : r:i.]e--,i;i+r::..':- -

5f

' )Francois Jost

kapitafu niezbędnego wspÓłczesnemu humaniście; wie, ze organizowanie wiadomo.ści sprowadza się do ich pomnażania, podobnie jak organizowanie egzystencji pro-wadzi do 1e1 przedfuzenia.

KomparatYsta spostrzePł. ize kazda prÓba interpretacii literackiei na plaszczvt'ii:illl''|!t'l||'ltlt.''!''ll!''t'..**-*'4".qś fu ::.-:in.' + .e''' .**ęĘ ł.!t.Ę #'. r 8 4.ł. r !.

-

blłd"\tr3obie z absolutu. iak i wsadz|. że Drze7' ow abso|ut wvc

$izgląd^4g. A komparatystaĄdzi, ż'e ptzez 6.w absolut wychwytuje wartości, ktÓrych owa względność nie lutne

pozwala ani wykryć, ani nawet odgadnąć ich istnienia.

Komparatystyka I iteracka jako fi lozofia literatury

Ezopa? KtÓż studiując Mesjasza Klopstocka nie pamięta o Miltonie i jego Rajuutra.conym? Kto, objaśniając ostatnie listy Jakuba ortisa, nie analizuie ichw.świetle listÓw Wertera? C(i więcej robicie wy, komparatyści?

kim

stwarzadla własnej prz lecz nie potr pogodzić z osiad-

trybem istnienia, jako że ie limy tutaj słowa

Loddziału'jących p"ln9jT9q9y-9 s1;l!Qw 9p9k!, rozstrzygających kryzysÓw i idei) ię- ' -]

I luozKoscl

ludzko-ednakże komparatyści przyjmowali rÓwnież. odmienne punkty widzenia.

Do drugiej wojny światowej antagonizm, ktÓry ich dzielił, nie był zupełniewyczuwalny' objawiał się zaledwie w niuansach.',J9an1Marie e.a1rć, skądinąd jedenz wielkich mistrzÓw dyscypliny, mÓgt napisać nie dalej jak"piętnaście lat temu:

Literatu ra porÓwnawcza je st gałęziąhi stori i l i teratu ry. l 5

Dzisiaj komparatyści - prawie wszyscy z zachodnich wybrzeży Atlantyku' a także eli-ta z wybrzezy wschodnich - myślą inaczej. od kiedy historia literatury - utrzymują -wyl.rracza poza granice danego narodu, danej grupy językowej, wkracza na teren kom-parutyzrnu. Nie poddają się oni fascynacji terminu tak bezbarwnego jak ''porÓwnaw-cza,, i lwaizają - w przeciwieristwie do cytowanego wyzej wybitnego profesoraSorbony - że historia literatury stanowi gałĘkomparatystyki literackiej, jeżeli ta hi-storia literatury chce mieć jakiś sens i znaczenie wykraczające pozahoryzont dostrze.gany z wysokości dzwonnicy w rodzinnej wiosce. Komparatystyka literacka jestpniem, ktÓry łączy gałęzie, te zaś, choć z pewnością bardziej wyraziste, istnieją tylkodzięki temu, co je łączy.'k9j.\:.:f:i"ąs'..łi!ęl*t!Ty +ąr9do.11lę prz'ę{;ja1y1{ą'!gzalei.ne od siebie analizv: ieś[. ..'ff**.i*-' ""*l.C,"bagŁ?"ą9 o Ęy[e-Z9-' 1Łcl'gdz.i ona wpniu, ktÓrypod wspÓl.ną korą zamvka w sobie wszvstk ie wł kna' Tnne snnsfrzeżeniz Cerr ioa nnzrrrąlo ioną korą zamyka w sobic.w;7y-s1\ie.włÓkna. Inne spostrzeżenia Carr-go pozwaliją.@-q.+

53

Komparatysta wykazuje dbałość o prz'yznawanie wytv**"-Ł**1*i*i- i- *;*...l-;*Ę9;5sł*-.ffi "s**-Ń

wanemu arcydzięłem w w.ymiarze narodowvm,.ogÓlnego*ffiiadć."śilffir6q'vm:*. ...''1 -' -' "- -''

Kompafiiyśta gŁosi, ze szeroki zakres wiadomości też jest głgbią, głębią niesko -czonego horyzontu. Nie przyjmuje do wiadomości, że to, co na powierzchni, jest ko-niecznie powierzchowne, i zdaje sobie sprawę, że niektÓre głębie pozostają załośniejałowe. Można tam zyć w zamknięciu jak homar, samotnie jak wtÓkienko korzeniamarchewki. To, co jest ciężkie, jak twierdzi, nie zaułsze musi być solidne, a co jest so.lidne' jak wiadomo od czasu odkrycia aluminium, niekoniecznie jest ciężkie.

Kom roz-

fłlS co oferuje ich więcej. ,Zajmuje się rąc7ej geniuszami niż ich zwiastunami, raczejMesjaszem niż Janem Chrzcicielem. Uprawia więc pewną strategię intelektualną:

' kto chce podbić Kapitol, nie może strawić swego żywota na atakowaniu gęsi.''/7 KrÓtko mÓwiąc, komparatysta ustanawia w literaturze 'bierarchię1 jakiejiej w poli-

liąj''Ął - -t".. ,ł+ tvce zadał Monteskiusz:

Gdybym wiedział o czymś, co mogłoby być użyteczne dla mnie' będąc zarazemze szkodą dla mojej rodziny, wyrzuciłbym to z myśli. Gdybym wiedziało czymś, że mogłoby byćużyteczne dla mojej rodziny, ale nie byłoby |Jżytecznedla mojej ojczyzny, starałbym się o tym zapomnieć. Gdybym wiedział o czymś,co byłoby ui.yteczne d|a mojej ojczyzny i szkod|iwe d|a Europy a|bo użytecznedla Europy, szkod|iwe zaś dla rodzaju ludzkiego - uwaŹałbym to za zbrodnię.l3

Czy jest pan komparatystą, panie Jost? Jeżeli poprzednie stronice wyglądają napochwałę dyscypliny, to dlatego że usifują opisać ideat, jaki stawia ona przed sobą.

Zasady, ktÓrymi chce się kierować komparatysta' nastręczają tyle samo proble-mÓw, ile ich rozwiązują. Wymagają więc komentarza.

Powiedziano wcześniej' że krytyk, kt rego zainteresowania wykraczają pozautwory jednej tylko literatury' wchodzi na teren literatury porÓwnawczej. Lecz czyistnieje poważny umysł' ktÓry studiując Bajki La Fontaine'a nie odwoła się do

TffitEfifri rffi ź'''o. SzyfióffiaĘę,ź;iii*iu1ą"" rozszerzaniesię naszej dyscy-pti"v'\"9,p,t1i-n:llY-rfr -"-'T!L:ggry.l-"vlj::1...

4f'ilie rozważa w zasadzie utworÓw w ich walorze oryginatności' |ecz za.jmuje się

io :.:^.,o."-::|]1:.olo'"uo..łceniami, Jakim każdy narÓd, kazdy autor poddał Ó i\" Ę-" zapozyczen|a.. . " "ł,

*&-?J&*.qŁ.}"tg{gs'Łl""y.**gy*IP.9PŚP:'.C'!o.5*'i:$.:9Ł-łi9'.'t'.".l'y,pllęę!*ltawne.Zre.

io _;fd jedną "względną;' literaturą czyni

iibernational wirkende Zeitsrile, Entscheidwtgskrisen und Menschheitsideen.l4

Page 8: Jost

\)Francois Jost

Do tego więc, jak się zdaje, sprowadzata się komparatystyka zaledwie kilkanaście lattemu. Mogłaby była przybrać kształt zbioru studiÓw, ktÓre Niemcy nazwaliby der in-ternationale geistige Befruchtungsprozess, studiÓw przedstawiających cały zestawprzemyślnych spiskÓw ukutych przez erudyt w przeciwko oryginalności geniuszy. Naszczęście dzisiaj komparatystyka literacka wykroczyła jlv poza to początkoweliwe stadium; wiele książek opublikowanych pod jej patronatem to raczej ojcowskiekrytyki; pfagną onepołączyć swoje wyniki, niekiedy, co prawda, bardzo fragmentary-cznie, z zasadniczym problemem: czym jest literatura?"

Niezaprzełzalnie pierwszoplanową rolę w tworzeniu samego poję.cia odegrali

| Ęudu""glt '"u'"u.'l

I-ecz widzimy, że w tym przypadku chodziło im o przyjrzeniesię związkom ich własnej literatury z literaturą innych krajÓw; pozostawano więczasadniczo wewnątrz tej literatury obnosząc jednocześnie sztandar międzynarodo-wy: chciano zbadać wysyłane promieniowanie albo tez doznane oparzenia. Wedtugtej koncepcji, komparatyzm byłby więr powołany do dostarczania pewnych uzu-pełniających informacji na temat danej literatury narodowej i tylko sporadyczniekomparatysta wspÓĘracowatby w istotny sposÓb przy poznawaniu tej literatury.Niemniej jego wktad odnosi się tylko do jakiegoś szczegÓłu i jest cenny przedewszystkim dla specjalistÓw jednej tylko literatury; oni bowiem lepiej dzięki niemuztoalmieją gęnezę niektÓrych utworÓw, |epiej zmierzą fuk niektÓrych zakrętÓw li-teratury. Tak więc wszystkie wnioski zmierzają do tego, by odnosić się do twÓr-czości jednego tylko narodu; krytyk wcale nie wykracza [oza zagadnieniakulturowe swego własnego kraju i rzadko porusza się niejako w dziedzinie abso.

francuskich więzy' jakie łączą Niemcy z Włochami, Anglię z Hiszpanią Skandy-nawię z Rosją?l9 Krąg pojęcia literatury narodowej nie jest bynajmniej przerwany'jest on nawet często wyrazniej zakreślony. otÓż ko5gg?$*s-ty,}4;Ęt$gKŁie'{ .'.

nieskoóct94ą t<gIą" ktÓreiśrodek iest wszsdzic.'ppJyjgJłębnie"n.isdelf .20*' .* ' rw.F'{

Taki oto jest, według Pascala, porządek rzeczy i taka oto dla cztowieka, ktÓry czujezb|iż,anie się roku 2000, jest rzeczywistość świata literatury.

Komparatysta tomvaia więc zasadniczo dzieł'a ''w ich wa|otze pierwotnym'',gdyż jest to jedyny sposÓb pojmowania literatury; |ecz zami?sLo8lanicz'ąq.bada$ia

Ł*:lj"*]T'::u!" l.Ł -Y9Yl'ąŁ'. l"d":g: -n 1o! u l :b g:'pv j ez1 k1wej' poszjggĘczaintereśb'w*ariia i wvkracza|ac Doza sranlce swotei wsotilnotv kulturowei. ż'mierz'ai'l wiitrlcżłac*p&"a Eiaiiicć svUoiei ivsiÓlnotv kulturowei. ffiiila

- -'- j.; . ' ' .::g**ł9....x

ffigl zJalwlsKa ltleracKte8G', me ftlrzucaJąg' 9oB| e . zaonycn *o.glanl-

I widać dobrze' w jakim sensie literatura porÓwnawcza staje się literaturąat

akiej ,rlpĘwa qną ''na' dzieło w sferze |ęzyka czy lreści; szwajcarskic pochodzc-

ffiśr.i;'iilii;,'ą.u,iiu Rou...ou, jri p;'ytt;;l", wycisnęły głębokie piętnona jego twÓrczości' Niegdyś komparatysta wystrzegał się skal i wartości ustanowio-

Komparatystyka literacka jako filozofia literatury

:nęj przY Wilhelmstrasse czy w Pa|azzo Chigi, dzisiaj zaś jest skłonny wysuwać

bewne zastrzeżenia wobec emisariuszy kulturalnych delegowanych przez Quaii'o''uy. Po prostu dlatego, że |iteratura nie ma zupetnie nic wspolnego z mini-

itbrstwem spraw zagranicznych' UtwÓr literacki może, niejako mimochodem, pod-

fieść prestiz jakiegoś paristwa, |ecz nie tym ma się krytyk zajmovtać; komparatysta

buntuje się przeciwko myśli, że dzieło literackie mogłoby lczestniczyć w planie

propagandy pa stwowej. Waściwie pojętą'$l.e3ac'Ęg';jęt.

vięp; dyscyp l i ną,a.zrrazem i do'

ich iststne rne wartoscl.

owych ram. Powiem więcej: pierwszy nie jest wcale kytykiem w sensie etymolo-g1cmym tego słowa, przestaje być kritćs, sędzią między spierającymi się ze sobąst.onami, a staje się zwykĘm martus, zvtyczajnym świadkiem. Drugi gromadzi

materiał dowodowy i go rozwuin: spełnia zadanie l,critćs. Czynię może zbyt wielkizaszczyt nazywając pierwszego martus.i czyż historyk literatury narodowej nie pło-

3a.zuyt-częsł"*Epdgg.ępgtge:.y:-9lE-1FĘffi ffi .;i;e;iąłśI;''a",u:iz.ii"

do roli adwokata - adwokata często tym zagorzalszego, im bardziej sprawa, ktÓrejbroni, jest wątpliwa. Absolutistik oznacza, ze geniusz, w jakimkolwiek by pisałjłę,y\z jakiejkolwiek by byt rasy, zostaje wyrÓżniony na forum międzynarodo-wym... Mogłoby to utrudnić wielkim'wydawnictwom lansowanie pewnych dzieło' Ęskotliwej, lecz krÓtkotrwatej karierze. Komparatysta ma to wspÓlnego z hi-storykiem, że obaj w ciągu ostatnich trzydziestu lat przeistoczyli swoje specjalnościw dyscypliny humanistyczne. Jest to jeden z powodÓw, dla ktÓrych w AmeryceP łnocnej nauczanie teorii literatury, poniewaz wykracza ona poza granice danejgrupy językowej, jest często raczej wtączarle do programu literatury porÓwnawczejniż uznawane za specyficzny dział literatury'

Jest wreszcie rzełzą niezbędną podkreślenie niektÓrych niuarrsÓw, jakie dzieląrÓ.zne grupy komparatystÓw. Tak więc można by zauwłzyć, ż:e we'Francji staro-żytność i..średniowiecze rzadko stanqwią przedmiot badari porÓwnawczych (czyżbydlatego, że Littćratures modernes comparćes to we Francji oficjalna nazwa pew-nych katedr, czy tez dlatego że starożytność jest francuska, a więc przyna|eży dotej samej tradycji literackiej?). Aby zrozumieć ewolucję komparatyzmu we Francji,warto wiedzieć, ize w tym kraju erudyci za:wsze chętnie oddawali się badaniuźrÓdeł' Ich postawa została sformutowana w <lrugim zdaniu wstępu do Cinq-Marsa- jesteśmy oto w r. 1827:

55

pQ1imej ziemi,Ae'ę'

. Bezpośredni skutek jest catkiem niedwuzndczn

, ^.

ry*.'ryE

a podobny wz]ot stanie się udziałem tej dys-na starym kontynencie, gdy w sfederalizowanej Europie więcej będzie

tnerÓw niż rywali. Podczas gdy k,vtt!.:y,tvq1ry z jakąś 7zcz.eg9|ną |iteraturąkracza poza jej ramy wytącznie w za|eżności od potrzeb tematu swych bada ,

tityl. poi*ięcują"y .ę z powolania komparatystyce literackiej wcale nic uznaje

Page 9: Jost

\)Francois Jos(

Zyjemy w czasach . mÓwił Vigny ..w ktÓIych pragnie się poznawać i poszukujesię źr6dła wszystkich rzek.

Lecz czy zna się Izekę, dlatego , że zobaczylto sie jej źrÓdło' czy zna się ptaka' dlategoź:.ewidziało się jajo' zktÓrego sięwykluł?.Jednpezel6nłe..lkry{ycy;fraricuscy szczegÓlnielrrbolrir-alisig,w.s.tłdiołv'aniu.{os6u*&łŁła.i wptywÓw. 7a ich to sprawą na dŁugie latausunięto komparatyzm do bardzo smętnego gmachu: do ministerstwa importu i eks-portu kulturalrlego,?2 Na nowym kontynencie, jak powiedzieliśmy, zarysowuje siębardzo wytaźna tendencja do łączenia z komparatystyką literacką kazdego studiumteoretycznego, kłżdego problemu z zak;resu literatury powszechnej i nalezy się spo-dziewać, że ten pogląd w koricu przeważ:y. Cotaz znaczniejsza |iczba komparatystÓwzgadza się rzeczywiście co do*bi iczYgh właściwości swojej dyscypliny,szczegÓlniejeśli idzinym już dziele zasugerował zastąpienie wyrazeniarchy of Letters, ktÓry bardziej by odpowiadał rueczywistości; schlebiał sobie, żezna|azł odpowiedni termin na wyrażenie chaosu w świecie literatury. Komparatystawierm w odnowe Republiki Literalurv. iednak stawia sobic za cel pooraw

. . .J ' . - .H.+". l -6o..d4i*A$.,J\"!+r ' . [email protected]' ' i* .rł+ł. ' f . : . ]: ' .

jgTJ'łt'yn:i'"Bę.dgię|p-Kgnf-9dęr"ąęią|.iJe.ra!}łr4^

Komparatystyki literackiej nie określa żaden regulamin ani nie ogranicza auto-rytet żadnego Zoi|a. A mvłaszcza nie zamyka się ona w ramach jakichś szczeg6|-nych aspektÓw badari literacckich ani tym bardziej się w nich nie specjalizuje. odkiedy Horacy wypowiedział swoje: omne tulit punctum qui miscuit utile dulci,wiadomo przynajmniej jedno: z lektury i medytacji literackich muszą wynikać jed-

nocześnie korzyść i przyjemność: rozumieć i radować się, radować się rozumiejąc.A często radości pĘnące z dzieła literackiego i z utworu krytycznego są takiesame: uchwycić więzi łączące poszczeg |nych autorÓw, pewne utwory rÓżne epoki

- oto rozkosz intelektualna zdolna sama w sobie uzasadnić to przedsięulzięcie,wyjaśnić dobÓr tematÓw, ktÓre mogą się niekiedy wydawać całkiem miałkie. Irczzdarzają się takźe, z drugiej strony, publikacje bez poważnego oddziaływania nanasze oceny literackie, bez bezpośredniego wpŁylvu na nasz kapitał umystowy:echo, z jakim spotyka się za granicą ten czy inny geniusz, źt6dła, z ktÓrych czer-pał, wzory, ktÓre go inspirowaĘ dzieła, jakie naśladował. Zamiast uzupełniaćewentualne braki naszej wiedzy, takie studia zaspokajają tylko naszą ciekawość, ito ciekawość zupetnie pr6zną. Modne filozoficzno-filologiczne węszenie za po-szczegÓlnymi wpĘ'wami jest dla dziejopisarstwa rÓwnie nieowocne jak stare filo-|ogiczne tropienie oddziĄwania jednych pisarzy na drugich . W tym punkcie

Das modbche philosophisch-philologische Schniiffeln nach einzelnem Einflilssen ist ftr dieGeschichtsschreibung ebenso unfruchtbar^wie das alte philologische Schniiffeln nach Eittwir-kungen einzelner Schriftsteller auf andere."'

vKomparatystyka I iteracka jako filozofia literatury

GyÓtgy Lukr{cs przyłącza się do Emersona, ktÓry stanął przed tym samym proble-

rrlem, wyruzając go innymi słowy:

Wie|cy |udzie . stwierdzał on w jednym ze swoich esejÓw . wyrÓżniają się bar.dziej swoją ska|ą i zasięgiem aniże|i oryginalnością. Jeżeli przyjmiemy, że ory.gina|ność polega na tkaniu, podobniejak to robi pająk' pajęczyny z własnychwnętrzności, na szukaniu gliny, wyrabianiu cegiet i budowaniu domu, żadenwie|ki człowiek nie jest oryginalny

i saśl,adownictwo, gdy jest twÓrcze, przestaje być naśladownictwem, jest ono synoni-1 11q.m inwencji literackiej.

od zarania twÓrczości nie istnieje już nic nowego pod storicem, a więc maksy-ma creatio ex nihilo jest jednym z najba zie1 naiwnych poglądÓw. odkryciaw krÓlęstwie literatury są to zawsze rediviva. Trudno więc catkowicie odmÓwićracji Wallace'owi Stevensowi, wedle ktÓrego oqs!9P - owa nowość - p.sl9.gą cłÓy-nię'-na inwencji-.w nomenklaturze: jak gdyby zbiory francuskiego wieśniaka staĘsię obfitsze w messidorze, niż' byĘ w lipcu' Ponadto

Iudzie od siedmiu tysięcy Iat istnieją i myślą - jak ogłosił La Bruydre"- PrzYbY-wamy zA pÓźno, powiedziano już wszystko, co było do powiedzenia..-

Prawo Lavoisidre'a zachowuje swoją moc w dziedzinie intelektu, jednakże w pew-

nym wariancie: dużo ginie, |ecz absolutnie nic się nie tworzy. Wszystko jednakże

znajduje się w stanie ciągł'ej przemiany; Histoire des variations jest tytutem, ktÓry

bardziej by pasował do panoramy literatury świata niż do dzieła Bossucta. Paul

Valćry, jeden z dwunastu parÓw i ojcÓw wspÓłczesnej komparatystyki, twierdzit z du.

żą sfusznością, Że dzieło powstaje z mnogości umystÓw i wydarzeri pod kierunkiem

autora. I jeśli zauwaza, irc |ew powstał z oswojonego jagnięcia, my z kolei możemy

zastanawiać się, gdzie on, Valćry, ukradt to jagnię. Już Goethe przywiryywał mini-

ma|ne znaczenie do sprawy wpływÓw i naśladownictwa. Dyskutując z Eckermannem

o problemach oryginalności literackiej, wyraził' się tak:

To bardzo śmiesznę. Zupełnie tak samo można by pytać dobrze odżywionegomężczyznę o woły' owce i świnie' ktÓre skonsumował i ktÓrym zawdzięcza swesiły'.-

Ztesztą sam widok zazywnego twÓrcy pojęcia Weltliteratur rozpaltego wygodniew catej swej chwale za stołem' czy to nie przyjemność? Literacka? Paraliteracka.Uciąć sobie pogawędkę z rzeźnikiem zaopatrującym wielkiego człowieka lub z jego

kamerdynerem - to takze przyjemność' Literacka? Pseudoliteracka.

Great men are more distinguished by range and extent than by originality. If we require theoriginality which consists in weaving, like a spider, their web from their own bowels; in findingclay, and making bricks, and building the house, no great nan is original.

57

ith w wymienio-of Letters tęrminem Ana-

Page 10: Jost

)Francois Jost

Zwiedzając bazy|ikę Świętego Piotra w Rzymie nigdy się nie dziwiłem, że nie

widzę na fasadzie pewnej tablicy: nazwisk tych, kt'rzy uczciwie zarabiając na

źzycie dostatczyli Michałowi Aniołowi ton marmuru niezbędnych do wzniesienia tej

budowli. Taka tablica pamiątkowa w literaturze zawieta listę zestawioną przez We-

nologÓw26 - listę dosiawcÓw dla geniuszy.z1 Niebezpieczeristwo, ktÓrego rzadko

owi krenolodzy unikają polega na upatrywaniu w źrÓd|ę przyczyny, a przynajmniej

implikowaniu ich tozsamości. Co o tym sądzi Renć Wellek?

Nikt - powiada - nigdy nie zdołał wykazać, że dzieło sztuki powstało za sprawą

innego dzieła sztuki, nawet jeśli zostały w nim skumulowane paralele i podo.

bier{stwa.'?owstanio 'pÓźniejszego.dzieła sztuki byłoby prawdopodob ie niemo.

żl.iwe bez,poprzedniego utworu, lecz nie sposÓb udowodnić,, że zastało przez

niego spowodowane.^

Krytyk literacki nie powinien traktować rwiązkow przyczynowo-skutkowych z wię.

kszą powagą niż to uczynił Wolter w Kandydzie.

Można by się zastanavtiać, d|9pzego.utwÓr'oałkowicie oryginałny-.miałĘ. być

l.pvy.niż dzię.tp zainspirowane.innym utworem. Nie wiedzieć czeml i pod jakim

względem pewna za|eżność intelektua|na czy estetyczna miałaby umniejszać war-

tość całości. ,btoz t<rytyta literaoka uwaźźr orygina|tość za zasadniczą cnotę pisa-

.rz4' Gdy tylko Madame l'ouis Colet wykazała pewne analogie między Panią

Bovary a Komediq ludzką, powieść Flauberta stała się

cIężką i rażącą kompilacją Ba|zaka.zg

Z drugiej zaŚ strony pragnienie bycia oryginalnym często Pneszkadzało prawdziwej

twÓrczości literackiej. Restif de la Bretonne, wspominając czas, gdy twonył La famil-le vertueuse (1765-1766), notuje, co następuje:

Trudność, jaką odczuwałem najpierw przy pisaniu, miała dwie pnyczyny. Pier.wsza to ta, że chciałem wszystko wyciągnąć z mojej wyobraźni, wszystko stwo.rzyć..-Druga przyczyna wynikała z pierwszej: chcąc wszystko sam wymyś|ić,często traciłem grunt pod nogami, a szczeg lnie brakło mi werwy.....'.,

Zachowywał się więc jak ten pająk, o ktÓrym mÓwi La Mothe Le Vayer w swych

Opuscules:

Istnieją trzy rodzajemlien'ąt - powiada. ktÓre dająbadaczom bardzo odmienne

przykłady. Pająk snuje swą pajęczynę, w ktÓrej więcej mistemości niż solidno.

ści, ze swego wnętrua, nic od nikogo nie zapożzycza1ąc. MrÓwka zajmuje się wy-

łącznie robieniem zapas w nasion, ktÓre gromadzi z ogromną starannością.i

korzysta z nich tylko ona jedna. |*cz pszczo.ła podąża pośrednim torem' ktÓ.

rym musi postępować, kiedy pobiera materięz zęwnątrz, a następniejąpzera-

bia, czyniąc swą pracę uiLytecznąi dla siebie, i dIa całego rodzaju ludzkiego.,.

'')Komparatystyka I iteracka jako filozofia li teratury

... Korzyść, jaką człowiek wyciąga z b3la[+tgJlie porÓwnawczych, wydaje mi

si;"m"plzedstawiają one caty Ęgtnąli'-n'-w*FoT;e,^.-nyffi"znaĆŻEiriu tego sło-

yyą..uniwersąlizn1'' Ę.tąw.iający ""2'*ięĘa: pośrÓd ludzi zamiast wyznaczać mu na

oiczyznę Sam tylko basen śrÓdziemnomorski . skąd zfesztą istotnie wywodzi się

hn,munizm zachodni' |-rcz wspołczesny humanista wie, ze od z 96rą stu lat Atlan-

tyk zastwił Mare Nostrum i ze są jeszcze inne morza, wszystkie będące symbolami

iednoczerua, a nie 'rozdzielania. Znajomość samego siebie to ideał antycznY, zna-

iomoś" wszystkiego to ideał nie mniej antyczny. |Jżyteczny, przydatny - taki oto

lest świat, ktÓry sfuży narn za przybytek, a ktÓry starożytni nazywali kosmosem.

tlcz sło*o to oznacza rÓwnież uporządkowanie i symetrię, ozdobność i piękno.

.i6edy rzymski poeta doradza nam łączenie przyjemnego z pozytecznym, przywo-

iii" on ideę, ktÓra wcieliła się w słowo greckie, a ktÓrej pochodzenie ginie w po-

iiiiokactr czasu. Widzimy, w jakim sensie komparatystyka literacka jest dyscypliną

.,*&oi""ną.

.] .Jakie więc zasady powirmy rządzić naszymi praktycznymi postawami, jakie są

'pÓwne ce|ełłbtiiirlw literati3rNawaąesny,humaaista.'by'tby.skłonny do definiowa-

i1$a'literatur4.i9Jlo*lłłraarr*',osistys&lłęgsl'człowieka i tego, co jego dotyczy,, gdzie

'śtodkiernl,etasprosji.:jost..:słowg.'lJak poecie udaje się t.worzyć piękno? W jakim

porządku ptzebiega ten proces' Jakie są mechanizmy artystycznego natchnienia?

W jakie putapki daje się zwieść nasz umysł, nasze zmysĘ jakim powabom wzru-

sŻyć? Co stwarza zŁudzenie artystyczne? KtÓz nie wie, ze w dtugim ctągu z'fudze

człowieka la cze\e stoi literatura? I kt6i. nie wie, że sztuka poety polega na ka-

muflowaniu wie|kiego ktamstwa, do jakiego w ko cu się sprowadza każda litcra.

tura? odkrycie tego utile jest w dodatku dulce i nawet w dobrze pojętej krytyce

literackiej te dwa pojęcia, splecione w sposÓb nie do rozwiktania' jak u GrekÓw,

-mieszają się i subtelnie gmatwają'Jeśli literatura pozostaje dla siebie samej swym własnym celem i jeśli z istoty

swojej nigdy się nie oddaje w sfużbę żadnej sprawy, kytyka literacka nie przestaje

przez to być przyjacilłką filozofii, psychologii, socjologii. I najmniejszej wątpli-wości nie u|ega, irc zmierzamy w kierunku poszerzenia pojęcia komparatystykiliterackiej. I znowu trzeba powiedzieć, ze ewolucja ta jest najbardziej wyczuwalnaw Ameryce PÓłnocnej. Zacytuję dwa bardzo wymowne teksty komparatystÓw z no-wego kontynentu. Henry H. H. Remak tak oto definiuje naszą dyscyplinę:

Komparatystyka literacka to badanie literatury wykraczające poza granice jed-

nego poszczegÓ|nego kraju ibadanie związklw między Iiteraturąz jednej strony

a innymi dziedzinami wiedzy i świadomości, takimi jak sztuka (na przykład ma-

larstwo, rzeżba, architektura, muzyka), fi|ozofia, historia i nauki społeczne (na

przykład pol i tyka' ekonomia, socjologia), nauka, re l ig ia i tp. , z drugiej strony.

KrÓtko mÓwiąc, jest to porÓwnyw.anie,jednej |iteratury z inną a|bo. innymi i pÓ-

rÓwnywanie literatury z innyrni sferami ekspresji humanistycznej.-.

Page 11: Jost

60)

Francois Jost

Ze swej strony Renć Wellek, jeden z czołowych komparatystÓw amerykariskich ostat-niego dwudziestolecia, odnotowuje oto:

..PorÓwnawcza.' i ',og6lna'' historia literatury w nieunikniony sposÓb pokrywają

się,', toteż najlepiej byłoby m6wić zwyczajnie o .'historii literatury.. ('.') jest

rzeczą istotną ujmowanie literatury jako całości i przedstawienie jej wzrostu i

rozwoju bez względu na rÓżnice ięzykowe. Wie|kim argumentem za .'porÓw-

nawczą'. lub ',og6|ną,' historią |iteratury albo historią ''literatury'. po prostu jest

oczywista błędność wyobrażenia o zamknięĘ w sobie literatuze narodowej..'.

Czego dowiadujemy się z tych fragmentÓw? Dwaj teoretycy dyscypliny z

dwÓch pasÓw startowych udają się w przeciwnych kierunkach'', popczas gdy Re-

mak przez swą defłnicję wykracza poza pojęcie ''literacka'', Wellek przez swoją

wyklacza poza pojęcie ''porÓwnawcza''. Jednakże w przestrzeni obaj krytycy się

odnajdują, pokazują że usifujemy obecnie wzbić się Ponad samą ideę komparaty-

styki literackiej; komparatystyka literacka, jak widać, mogłaby rÓwnie dobrze na-

zywać się literaturą absolutną lub, być może, gramatologią (ta grammata gr. -

literatura) lub nawet pangramatologią. I żeby wrÓcić do punktu, z kt rego wyszli-

śmy, komparatystyka literacka nie ttumaczy się bardziej przez swą nanxtę lii:, ja-

kakolwiek inna dyscyplina literacka: jest to zaproszenie do zobaczenia rzeczy i

faktÓw ponad obrazami i wyrazami. Pozostaje jedna rzecz, jeden fakt: komparaty-

styka literacka nie jest porÓwnyl'vaniem. I gdybym miał wybrać symbol lub też

pomnik dla tej dyscypliny, zatrzymałbym się przy rzymskiej fontannie. Szerokie

misy wodotrysku umieszczone jedna nad drugą wypełniają się kolejno wodą hojnie

przelewającą się do kazdej z nich, wodą wspÓlną im wszystkim; fontanna jest

piękna, ponieważ jest potrÓjna, ponieważ jest rÓwnowagą i syntezą. A gdybym

miat wybrać artystę, by nam ją narysował, architekta, by nam ją wybudował, od.

wołałbym się do Conrada Ferdinanda Meyera:

Bije wzwyż strumie i opadaW misę z malTnuru srebrną strugą.Gdy ją napełni' wÓd kaskadaPrze|ewa się na misę drugą.I ta już pełna aż po kraje'Na trzecią spĘną wodne zdroje.I każda bierze, każda daje.I płynnym są spokojem'

Aufsteigt der Strahl und fallend giesstEr voll der Marmorschale Rund,D ie, sich verschleiernd, ilberfliesstIn einer zweiten Schale Grund:Die zweite gibt, sie wird zu reich,Der dritten wallend ihre FIut,Und jede nimmt unl gibt zugleichUnd striint und ruht.

Komparatystyka I iteracka jako filozofi a I iteratury

ji:i'

:k*Komparatystyka literacka oferuje śpiatu odnalezienie harmonii na płaszczyźnie

ffilektualnei: ein literarisches 'seid umschlunge.ry Milionen " (literackie "niech was

,a.s^ę, miliony.'), jeśli pozbawicie to wyrażenie całego sentymentalizmu, jakiego

i.r.zya* mu Schiller i ''Schwilrmer,', zamiast stteszczać program humanitarny, okre.jin ono cel humanisty. WspÓlne doświadczenie zb|iżn wszystkich Iudzi, wspÓlne

bir-świadczenie, ktÓrego nic nie ogranicza, ani łaricuch gÓrski, rzeka lub morze, ani

lu*iti'u"iu, język |ub a|fabet' Krytyk musi więc się nauczyć Patrzeć na literaturę

pqd najszerszym kątem. Czymize w istocie jest literatura, jeśli nie spowiedzią po-

wsztchną ludÓw i mocarstw?.iaa

koniec autarchii kulturalnej. ,,Litterafits srrm - powiedziałby Terencjuszratysta i mÓwi humanista naszych czasÓw - litterarum nihil a me alienum

,w1o".w pewnym sensie nasza ekskluzywność powinna polegać na tym, by jej

wc"l" ni" byto, komparatyzm zaś okazuje się najzdrowsząrcakcją na tę posuniętą

;.d ':najwyższego stopnia specjalizację' ktÓra dotyka nasze czasy i ktÓra, jak się. .Wj",

tak fatalnie zaznaczyła się na naszych programach nauczania wyższego sto-

ffia. Ponieważ chciano stworzyć dla elit intelektualnych warunki pewnego stud,ium

{literale, powołano szkołę wyilszy ktÓra powinna im go dostarczyć - Universitas.(lnwersitas )O( wieku przekształca się w Diversitas. Komparatystyka jest powoła-

l.d do odnowy w dziedzinie literatury ducha starożytności i do ponownego prue-iśtoczenia Diversitas w IJniversitas. To właśnie stanowi jedel z najpiękniejszychcelÓw komparatystyki literackiej.

Przetożyła Regina Gręda

.Przypisy

lJ' Eckermann, R omowy z Goethem, przet. K. Radziwiłł i I. Zr|tner, Warszawa 1960, s. 333.2w

"iągu ostatniej ćwierci poprzedniego stulecia termin ten i jego odpowiednik (we Francji cornpa.

ralive był nadko używany zamiast comparće, rÓwnież na obszaze ang|osaskim comparatist za-triumfował nad comparalivlsr dopiero bardzo niedawno) rozpowszechnił się na dużej częściterytorium europejskiego. W r' 1886 Max Koch założył .Ze itschrift fiir Vergleichende Literaturge-schichte,', czasopismo przejęte w |966 r. przez Horsta Riidigera i ukazujące się odtąd pod tytułem''Arcadia.'. W tymże 1886 r. M, H. Posnett publikuje książkę na temat teorii literatury zatytułowa-ną Comparalive Literature. We Francji obserwujemy, jak do |icznych i r{żnorodnych publikacjiną Comparalive Literature. We Francji obserwujemy, jak do |icznych i rÓżnorodnych publikacjiprzenika wyrażenie litlćrature comparće. Spotykamy je na przykład w L'Evolution littćraire dansles diverses races humaines Charles'a l-etourneau farvż 1894. s.34). W 1889 r. holenderskiuczony Brink nadaje swojej historii powieści epistotarnejtaki oto podtyiul: Eene proeve van ver-gelijkcnde ktterkandige geschiedenis. Por. R. Wellek, The Name and Nalure of Comparative Li-ugzony brlnK naoale swojeJ nlston| pow|escl eplsto|arneJ mKl oto pootytul: Łene proeve van ver-gelijkcnde ktterkandige geschiedenis. Por. R. Wellek, The Name and Nalure of Comparative Li-teralure'w: Comparatiśs at Work, red. S. Nichols, R. B. Vowles, waltham Mass. 1968, s. 3.27.

'R. L,ove|ace, Do LukasĘ idąc na wojnę, przektad J. Pietrkiewicz.a !. Du B"||uy, Żole ]X, ttum M. Jastrun.5J.

w. Goethe, Faust I,Pracownia Faustal/' tłum. F. Konopka.

Prawie zawsze wybilniejszy pisarz odczuwa potrzebę, a takze wpływ jakiejś wielkiej kosmopolity-, cznej stolicy intelektua|nej. W przedmowie do ImmafuriĘ Bernard Shaw pisze: ,'Każdy lrland.

czyk, ktÓry poczuł, ż'e jego życiowym obowiązkiem jest wzniesienie się na wyższy poziom swcgo

6l

gelij kcnde ktterkandige geschiedenis. Por. R.aki oto podtytuł: EezeName and Nature of I

Page 12: Jost

,Francois Jost

,R. Etiemble, Czy nak4 zrewidować pojęcie Weltliteratur?

gDante Alighieri, Boska komedia, Piekło, Pieśi III. w' 51. przekład E. Porębowicza.

Brak mi talentu - wszędy sił swoich prÓbuję'

Komparatystyka Iiteracka jako filozofia literatury

:' xludzkości(por. r9!'sk!ł Ętelza Ę.ieronima Coignarda) czy z opowieści o samym autorze, Fa|co-:"T#i ':'"

|eutoDocnusle|por.wsPomnieniemegoprzyjaciela)'dająsiętransponowaćnateren

ti&d,otesl<iusz' Myśliwybrane. WybÓr i wstęp L. G|uck, Warszawa 1987,s.28,29.

1(hutu.i ,up.*ne kyje sie największe niebezpiecze stwo, na jakie narażony .jest komparatysta:ważenie Iub wypieranie się pierwotnyctr źr6deł swojej liultury. Literitrira por r1'vnawczapn.iej nie pnejaw.ia tego rodzaj.u ekJektyzmu kulturowego, stwierdzamy niekiedy w ośrtbadawczych, aa"tłas"g| u dora.-źnych wśpÓĘracownik w"gazet literackićh, tycn uirwnyirrIi' do ktÓrych odnoszą się strofy Chabanonai

Błąkać się wolno, jeś|ić schronienia brakuje.

,hg:ęhy:g'ł::!j::!:. ^!:,

uergleichenden , Literarurgeschichte, Internalionale Beitriige zur:l,liibirrgen Lilerarhslorrkcr-tAgung, September 1950, opr. K. Wais, Tiibingen 1951, s. 6. "

'!..F; 9"-yłld: !:jt,!ć::!:,: Paris^195l.,^wsĘ J.-M. Carrć, s. 5. Ę samą myś| wynża'Paul van |rcgnem,Lal,ttć'raturecomparće,Paris l93l.Nas..23czytamy:''Wyra:Źnaxoncepć;aIi-

PT]:t ry:x:Y:::i|ufldu,""jpierw wyraźną koncepcję historii liteiaturyjtto,"i i"'t git(;zią,,.J:91y' l:.:''o^Y_YtasnIe

IIteratury porÓwnawczej jesl uzupełnienie badari literacdii:h o-lłymi.arahistoryczny (oczyw|scte nie ujmując im zarazem nic z wymiaru historycznego), ktÓrego byĘ oneniesfusznie pozbawionepzez całe zastępy erudyt6w zainteresowanycri po"3",*.'viiftim io,zwo.

' jem, ewo|ucjami w aspekcie c-hrono|ogicznym. Ćtroozi więc o zupeinie inną tonc-e_dcię nauki o |i-t"!!!T:^i^::'].1^.Ęff.:ilTJ!.1Juli|ku .|iterackiego. SpÓjzcie- na przykład,.ia.li tlisrorycy?.r?|:::'^,,:Ł:-1?'].Y:li l |':*rchizacjęŹutorÓw. Jest z'pewnościąrzecąsfuszirą, by historiil itefatury Koncentrowa|a stę na geniuszach. ktÓzy w sposÓb. najbardziej zdećydowariry 'ivycisnę|ina niej.swoje piętno, lecz często oznacza to rÓwni.eż porr-|łanie jej zasadiiczyćn.p,ęiin, fiay r,iz-ważn się twÓrczość autorÓw drugorzędnych jedynie por wnująć i.:tr z nuo'ii1ni

'iiel-I..i.g6,rć',ma-tu, traktując ich jako prekursorÓw, terminatorÓrł czyepigon w..,;ś!..M, Cunć, Wstęp-do: M..F..^Guyard, La littćratire comparće, s. 6. Por. P. van Tieghem, La. littćrature conparće, s. 21: ''Słowo comparće na|eży pożbawić wsze|kiej wartości es1etycmej

i przyjąć wartość naukową .|Ę ewo|ucję.szkoły zwanej. francuską wymownie iIustruje znakomita pub|ikacia C|aude,a Pichois i

Andre M' Kousseau' La lillćrature comparće,Paris,t967.Zns|ała ona wydani przez Amanda Co..Iin' podobnie.jak tsiążeczka van Tieghema. Chodzi tu o pewną ciągłość. oto.aennicja propono-wana przezPichois i Rousseau:

Literatura por wnawcza: ana|ityczny opis, metodyczne i rÓżnicujące por wnaniesyntetyczna interpretacja riterackich zjawisk interlingwistycznych i interkutturo-wych dokonana pzez historię, krytykę i filozofię w celu |epszego zrozumienia |ite.ratury pojętei jako specyficma funkcja umysłu ludzkiego (s. 176).

odnotujmy- je-szcze innąpncę stanowiącą dobre wprowadzenie do dyscypliny: J.B. Corstius, /z-troduclto,t to the Comparative Study of Literature, New york I 96g.

'Y":Ł1:iT:lv-^t1j.!1s.9nljny w rÓżnyc.h.j91y\ ach-orazsamej natury literatury porÓwnawczejoowo|uJemy sIę raz Jeszcze do pracy Renć WeIIeka: The Name and Niture of C.omparative Litć

,nłił]łi,,," "am

Carrć czynitu odstępstwo od reguły, Ędąc autorcm pracy: Goethe en Angleterte.mB. P asca|, M yś t i, pnekład;T. żJte ski (Boy), Warszawa 1 983, s. 48.2lograniczoność,

stronniczość narodowego jury zostały z gorycll ośmiesz one przezwielu pisazy.7acytuję tylko dwÓch: oliver Go|dsmii-h ,źau7vaza * us8i. Lvł ś*.!"Z,,'hZii,i-,ivo,ta'

Gdy tylko opublikuje się jakiś ut'wÓr, pierwsze pytania brzmią: Kim jest autor?Czy jeździ powozem? Gdzie leży jego posiadłość? Jak jada? !eś|i sięzdarzy, żeautorjest biedny i n ie ma co odpowiedzieć na takie pytania, zarÓwno on, iuki jego dzieło zapadająw ostateczne zapomnienie.

Waiter Scott pisał zaś w swoim Dzienniku:

Jeś|i masz dobre nazwisko, możesz pisać bzdury, jeś|i masz złe, możesz pisaćjak Homer, a nie przypadniesz do gustu ani jednemu czytelnikowi (New york1890, t . II , s. 276).

Epttre sur la manie des jardins anglab,Paris 1774.llNiegdyś

znajomość trzech czy eterech językÓw nowożytnych . znajomośćjęzykÓw starożytnychtraktowanojako rycz^zpvmig:łą samą przez się - otwieraia przed komparaiysĘ dostatecznie we.rokie pole do badar{. od kilku.lat, od !i9dy pojawiają się wsĄdzie rlżnorodrie czasopisma nauko-

nrstoril r l(ytylo llteracklej..Dzisiejszy komparatysta staje w obliczu nowych wznać większą liczbę język6w, a przynaimniei ie rozumieć; powinien mi.eć pnznaiomość sześciu do ośmiu z nićh. Wsżvstkiclr noważnvch nedaooo.1w ..l ir,f.

zuęuuy- rlaK'.ag.. JaKą Poctągafl'21 s9D1 nauKa JęzyKow oDcych. oJctec Montaigne'a zwykłmawiać, że.,jedynąprzyczyn% d|a ktÓrej nie możemy wzbić si| do podniosłości dućha i wiedzystarożytnych GrekÓw i Rzymian, jest Ów ogromny pźeciągczaśu stricony na nauczanie się ię2y,-;t.arg1y1'r.9t' G-1e|Ów i Rzymian, jest Ów-ogromny pźeciągczaśu stricony na nauczanie się języ,-kÓw. (Pr by' Ks ięga I, rozdz.iał,,2!)..Rousseau

'z^d swej strony zalicza -''niukę

j'ęzyk6w do rzeczyI\J.ęEu,' |wLuL|a7 Lot. ^uussęaU

Zc swcl s|,Iony zallcza 'nauKę |ezvKnieprzydatnych w wychowaniu', (Enil, Księga IĄ, |ecz spiesźy dorzucić, ze riri'wi "pierwszych |at, od dwunastego do piętnastego r6ku żvcia.'. D'Alembert. awrazzI

"tylko o naucenim i Diderolpierwszych |at, od dwunastego do pię

zdaje się w zupełności podzie|ać opizdaje się w zupełnościoświadcza:

do piętnastego roku życia.'. D'Alembert, a wraz z nim i DideroĘać opinię z Pr6b, ponieważ w swoim Wstępie do Etrcyklopedii

Ponieważ język nasz rozpowszechnił się w całej Europie, uzna|iśmy, że nao.szedł czas zastąpienia nim łaciny, ktÓra od czasu odrodzenia nauk była językiemuczonych. Przyzrl.aję, iż łatwiej wybaeyć filozofowi, że piv:e po francusku, niżFrancuzowi, że składa wiersze po łacinie. Zgodzę się nawet, że zl,tyczaj ten upo-wszechnił oświatę'jeśli istotnie rozszerza się intelekt narodu, skoro się zwiększapo|e jej odbioru. Wynika sĘd jednak pewna niedogodność i powinniśmy ją by|iprzewidzieć: oto uczeni innych narodÓw dosz|i za naszym przykładem do sfusz.nego przekonania' że potrafią pisać jeszczr |epiej w języku własnym niż w na-szym; Anglia tedy poszła za naszym wzorcem' Niemcy, u ktÓrych łacinazna|azła z pozilru schron, niepostrzeżenie zaczynają sięjej wyzbywać' obaWiamsię, że wkr tce w ich ś|ady wstąpią Szwedzi,Duiteycy i Rosjanie. W ten spo-sÓb, pod koniec osiemnastego wieku, każdy fi|ozof, kt6ry będzie chciał poznaćźrÓdła osiągnięć swoich poprzednik w, zmuszony Ędzie obarczać pamięć zna-jomością siedmiu |ub ośmiu r1żnych języklw i strawiwszy najcenniejszą częśćżycia na ich opanowanie, umrze, nim zdąży zacząć zdobywać wiadomośct(J. d'A|embert, Wstęp do Encyklopedii, pnekład Ju|ii Hartwig).

Proroctwo d'A|emberta wypełniło się całkowicie'12Anatol France bronił z duiżą doząhumoru sprawy syntezy historycznej; wnioski, jakie mozna wy- .

ciągnąć z anegdot, jak na pzykład z historii o kiÓIu perskim 7nmarzć,. pragnącym poznać kroni'i<i

Page 13: Jost

Francois Jost Komparatystyka literacka jako filozofia literatury

ł-atwo widać, że kryteria wskazane przez Goldsmitha i Scotta zakrawają na regionalizm, zkt rymw oczach komparatysty łączy się nieuchronnie każda |iteratura narodowa. Co niegdyś było naro.dowe, sĘe się |okalne i jest to konsekwencja skurczenia się naszego świata.

,"Ta troska o badanie wymiany literackiej jest szczeg lnie widoczna w bardzo zresztąptzydatksiążce Fritza Ernsta, Helvetia mediatrix (Ziirich 1939)' w ktÓĘ Szwajcaria jest 'ukazana jamiejsce skrzyżowania tŻech wie|kich kultur kontynentalnych. Temat i mptoda wywodzą sięstaĘ szkĘ francuskiej.

23G. Luk6o. D"r historischĘ Roman.Ber|in 1955. s. 23.zal. t,a Bruyere, Charaktery Warszawa 1965, przcł. A. Tatarkiewicz. NiektÓrzy sądzą nawet, że wie:

dza wcale się nie akumu|uje w ludzkiej rasie. Czyż, ludzie korzystają z mądrości poprzednich po.g7A wcale stę nle aKumu|uJe w luozKleJ rko|e ? T.S. E|iot okazuje się scepĘczny:

We do not know very much of the funre' Except thatltom generation to generation

The same things happen again and. again.Men learn little trom others' experience.

(Niewiele wiemy o przyszłości'To Ęlko' iż z pokolenia na pokolenieTo samo wciążiwciĘ się powtarz!.Człowiek mało korzysta z doświadczenia innych).

Mord w katedrze, przet. J. Sito.xJ.P. E"k"r.un n, Rozmowy z Goethem, t. II, s. 72.

By Jana Frćnona ukąsić.I cÓż powiecie: trupem padł.

... ] Właśnie gad!

Czeg6ż dowod-zą te zestawienia? Gdyby nawet zręcznośc rlżdżkana pozwo|iła mu udowodnić,żelAc|os^czytał Johnsona, a Go|dsmilh Wo|tera, czy krytyka posunęłaby się przez to bardzie.i dopnodu2 osiąga na pewno. większe.korzyści badając analogie, wspohllystĘporivinie zjawisk i rLi,chymiędzylarodowe iIustrujące na danym otlszarze jedność ku|turową nieza|eżnte od problemu*p1yy9*,' a przyna.jmniej nie przypisując im pierwszoplanowej ro|i. Philippe van Tieghem takżepodzie|a ten pog|ąd' gdy przytacza ten drobny fakt:

Pewien ankieter zapytał naszych g|Ównych autor.Ów dramatycznych okresu 190C,-1910 o wpłyq jaki wywarł na nich lbsen, z ktÓrym ich dzieła wykazywĄ niekiedyoczywiste pokrewie stwo. Wszyscy odpowiedzieli, że nigdy jego dzieł nie czytali|ub że nigdy nie pomyśleli o tym' by się na nim wzorować (Les inJluencesźtrangćres sur la liaćraturefłanęabe (1550-1B80),Paris 1961, s. 247).

ŹR. wellek' The Name and Na'ture of Comparative study. W pewnym sensie można by powiedzieć,. że Pamela caused Shanela'(".PameJa spowodowała Shame|ę'.). Po pzyjrzeniu się te lu dokładniejna|eży 91w19r!1ć' że'chodzi tu ty|ko o przyczynowość całkiem riraieiialną: dzieło Richardsonńpobudziło Fie|dinga do napisania swego utworu' do jego sparodiowania.

PL. Col"t, Lui,Paris 1860, s. 338.3hestif de laBretonne, Monsieur Nicolas, cytowane przez J. Rivesa Childsa, Restif de la Bretotttte,

Tćmoignages et ju4ements. Bibliographie, Paris |948, s. 198.3|Li",n" aspełty pojęć naś|arlnwnictwa i orygina|ności !}łY omawiane na IV Kongresie Międzyna-

rodowego'Stowazyszenia. Literalury PorÓwnawczej, kiÓiy odbyf się we Fryburg*u w ]tr,6ł r. iob.Actes du IV Congrżs de I'Associatiott lnlernationale de Liućriture'Colnpirće,ś.69.7-1365.Zob.szczęg6|nie.. B. Wienberg, L'lmitation au XVf et XvIIe slżc/as (s. 69j-7O4), H.M' Block, 7łeConcept of Imitatiott itt Modern Criticktn, s. 704-721, o. de Mouigues origiria|itć, s. 1259-,!265.

32H.Remak, Literalura por1wnawcza. iej A9finicja i |unkcja,zob. w niniejszym tomie. WyrÓżnia siętujasno następrrjąca.tendencia:'badania Iiterackie to tyIko inna nazwabadi humanistyćznych.1źmuszą oczywiście- obejmow-ać badan ia- sztuk pięknych, szczegl|nie zaś związki, jaki eiącząje z |i.teraturą Jak.p^ojąć geniusz Leonarda da Vincl c-zy

'l-essinga, nie podejmując pro"ttemu, iak.i poru.

sza tu Remak?33c,yt"|nik winien poją9, d|aczego rozr żnienie między literaturą ogÓtną (gćnćrale)i literaturą po-

rownawczą' ktÓre było propagowane zutłaszcza przez uczonych francuskich, upada w prakiyce'Literatura ogÓ|na' ktÓrej celem jest badanie literatury przeskakujące wszelkie bariery jĘzykćlwei |iteratura porÓwnawcza' ktÓra pragnie pzede.wszysikim ustalić'więzi łączące ze sotią"litćraturyzwane narodowymi, prawie zawsze na terenie konkretnej pracy łączą się że sbtą'

3aR. 1"u"k; ł. Y1,I9n, Te'oria literatury, pnekład pod redakcją i z posłowiem Macieja iurowskie.

go, Warszawa 1970, s.60.

fuPau| van Tieghem sugeruje termin ,'kreno|ogia. dta nauki o źrldłachzo|ogia,,(rzezos - pośrodku) dla bada mających za ternat pisarzy p

|ermin ,'kreno|ogia. dla nauki o źr dłach (lcene - źr6dto) i lermin ''me-) dla badar{ mających za ternat pisarzy pośredniczących między żny-:nciami. kulturami i literaturami (La littćrature comparće. s. 143\.mi epokami, r żnymi tendencjami, kulturami i literaturami (I,a comparće, s.143).

27Oczywiście badanie źrÓdeł może okazać się skuteczne' jedynie gdy wyciąga się z nich wtaściwewnioski, i ma na pewno sfuszność Basil Munteano, Edy twierdzi, że nie ma Ąch fu6deł' są jedy.wnioski, i ma na pewno sfuszność Basil Munteano, Edy twierdzi, że nie ma Ąch fu6deł' są jedy.nie ź|i rdżiżkarzs. Niestety są oni wyjątkowo |iczni, ich studnie' jeśli nawet dostarczają nieco pi!n|e i|| ioidżxarze. Nlestety są on| wyJątl(owo |tcznt' lch studnle' Jesll nawet dostarczaJą nleco plt.nej wodn w większości przypadkÓw wysychają przy pierwszych upałach. Wyschłe studnie: naprzykład Rousseau ze swojąUmową społecznq. czy wy|ansował Rewolucję? Badanie wydari te-swojąUmową społecznq. czy wy|ansował Rewolucję? Badanie wydari te-

to Rewo|ucja wylansowała Umowę. Wieland napisał powieść dialogiem -go dzieła ukazuje' że to Rewo|ucja wylansowała Umowę. Wieland napisał powieść dialogiem -czy to wptyw Kuzynka mistrza Rameau? Niestety, dzieło to zostało wydane we Francji długo poczy to wpływśmierci pisarza niemieckiego, a przekład Goethego dokonany z rękopisu jest pÓźniejszy odQesprdchsromane' Gdyby Zakonnica, napisana około 1760 r., ujrzała światło dzienne przed1789 r.' powieść ta zostataby uznana za jedną z głÓwnych przyczyn zamknięcia klasztorÓw. Jako.bini działa|i, jak gdyby czytali tę książkę. Tylko chrono|ogia przeey r żdżkarzowi. Ten zaś nie.kiedy kopie studnię w miejscu najbardziej malowniczym i najbardziej jałowym. Kiedy czyta się tooto zdanie Doklora Johnsona skierowane do pani Thra|e: a manś letters ... are only the mirror ofhis breast (,,|isty czł,owieka są jedynie zwierciadłem tego, co dzieje się w jego piersi''), myśIi sięo zdaniu Danceny'ego skierowanym do madame de Merteuil: "List jest portretem duszy" (Niebez-o zdaniu Danceny'ego skierowanym do madame de Merteuil: "List jest portretem (pieczne związki' List CL). Kiedy zdarzy się, że przypomnicie sobie pewien kup|et Wo|tera, możerÓwnocześnie orzvidzie wam na mvśl takź,e strofa Goldsmitha:rÓwnocześnie przyjdzie wam na myśl lakże

But soon a wonder całne to lightThąt show,d the rogles they lied:The man recover'd of the bite -The dog it was that Aied.

(trcz stał śię tu cud niespodzianyI dowi dŁ jak mylą się |udzie.Bo człowiek wy|eczył się z rany,A psisko to zdechło w swej budzie).

Pleban z Wakefieau, rozdz. XYII, Elegia na zgon wściektego psa, tfum. Hajota

Wolter zaś opublikował znane każdemu uczniakowi słowa:

Pewnego razu wąż wype|"znąt skądsiś,