Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

448

Transcript of Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Page 1: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1
Page 2: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ILUSTROWANA

HIS TOR]A WOJNY Ś WIA TO WE J

Page 3: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Page 4: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ILUSTROWANA HisTORjA WOJNY

ŚWIATOWEJ (1914 — 1920)

WYDAWNICTWO ZBIOROWE

Pod Redakm D-ra RUDOLFA K O D Ż I A

PRZY ZAPEWNIONEJ WSPÓŁPRACY:

Gen. bryg. TADEUSZA KUTRZEBY, Mjr. TADEUSZA BAŁABANA, WŁ. MROCZKOWSKIEGO JERZEGO

DANIELEWSKIEGO i innych.

NAKŁADEM

SPÓŁKI WYDAWNICZEJ „WIEDZA WSPÓŁCZESNA", Sp. z o. o.

WARSZA W A 1931.

Page 5: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

WARSZAWSKIE Z A K Ł A D Y GRAFICZNE WILCZA 60. TELEFON 893-47.

Page 6: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

OD WYDAWNICTWA Oddając do rąk Czytelnika Polskiego I zeszyt Ilustrowanej Historji Wojny Światowej pragniemy

wyjaśnić te motywy, które kierowały nami przy rozpoczęciu wydawnictwa, zakrojonego na tak znaczną skalę, dziś, iv okresie ciężkiego kryzysu gospodarczego, tak dotkliwie odczuwanego przez polski rynek wydawniczy.

Motywy -nasze będą zapewni' nali życie ocenione przez najszersze sfery czytelnictwa polskiego, w którego poparcie głęboko wierząc wypuszczamy w świat ten pierwszy zeszyt.

Wojna Światowa posiada dwa pierwiastki, któro zarówno dziś, jak i jutro stanowić będą o jej trwałej aktualności. Wojna światowa, ta największa katastrofa dziejowa, która zarówno ujawniła całą ohydę bestji ludzkiej, jak i ukazała w blasku krwawej pożogi najwspanialsze wyżyny ludzkiego bohaterstwa, szlachetności i poświęcenia — długo jeszcze budzić będzie żywe zainteresowanie współczesnej ludzkości, jak niegdyś budziły pełna trwogi ciekawość krwawe pochody Atylli, ostatnio zaś napoleońska epopeja.

Z drugiej znów strony Wojna światowa budzić musi nadal nietylko ciekawość, ale i żywą troskę współczesnego człowieka, który, zaledwie w kilkanaście łat po minionej, ze zgrozą myśli o przyszłości, lękając się nowej, stokroć straszniejszej wojny. Z tego punktu widzenia. Wojna Światowa stanowi jak-gdyby materjal doświadczalny, na którym myśl ludzka, buduje dziś gmach powszechnego pokoju, strzeżonego przez rozum i sumienie.

Dzieje Wojny Światowej nietylko więc stanowią ciekawa i emocjonującą lekturę, ale znajomość ich jest wprost koniecznościei dla każdego oświecanego człowieka w jego świadomcm negatywnem ustosunkowaniu się do możliwości następnych wojen.

W literaturze naszej brak było dotychczas dzieła, które w sposób przejrzysty, wystarczający i ciekawy ujmowałoby całokształt dziejów Wojny Światowej.

Wydawnictwo nasze za cel postawiło sobie wypełnić tę tukę w literaturze ojczystej i w tym celu rozpoczęło druk Ilustrowanej Historji Wojny Światowej, która zadośćuczyni wymaganiom i potrzebom najszerszych sfer naszego czytelnictwa.

Nie roszcząc sobie pretensji do dzieła ściśle naukowego pragniemy, aby wydawnictwo nasz* stało się krzewicielem zainteresowania poważnie i ciekawie ujętemi dziejami tak niedawnej, a tak odległej katastrofy światowej, której syntetyczny obraz odświeży i pogłębi wspomnienia jej uczestnik* a. młodzieży naszej ułatwi zrozumienie tragedji jej ojców i matek, jej starszych ł>raci i sióstr.

WYDAWNICTWO

„IVIED Z A WSPÓŁCZESNA''.

Page 7: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Arcyksiążę Franciszek Ferdynand ft 28.VL 19U r.) — którego tragiczna śmierć stała się pretekstem do Wojny Świato

wej.

Na wojnę światową można patrzeć, jako na zjawisko dziejowe, z dwóch różnych punktów widzenia: narodowego i ogólnoludzkiego.

Z punktu widzenia narodowego wojnę tę można uważać nawet za dobrodziejstwo. Bowiem dobroczynne okazały się jej skutki dla wielu narodów pokrzywdzonych i uciemiężonych, jak to się stało i z Polską, która w wojnie światowej wykuła swoją Niepodległość, odwieczny cel walk i wysiłków całych pokoleń bohaterów i męczenników.

Jeśli jednak chodzi o punkt widzenia ogólnoludzki — nie ulega wątpliwości, że wojna światowa, która dla jej aktorów i widzówT wydawała się ongiś pełną grozy tragedją narodów, dziś urasta w naszych oczach do ogromu straszliwej, żywiołowej katastrofy, jakiej nie znają dzieje ludzkie na przestrzeni tysiącleci. Skutki jej dotychczas są równie niszczycielskie,

R o z d z i a ł I.

jak przed laty jej krwawe dzieło. Ogarniają cały glob ziemski i całą ludzkość. Przenikają wszystkie dziedziny życia, które, raz utraciwszy równowagę, nie może jej odnaleźć wśród ciągłych wahań i wstrząsów. Zdają się nie mieć końca ani w czasie, ani w przestrzeni, zatruwając wolę ludzkości niewiarą we własne siły.

Powszechna świadomość katastrofalnego charakteru wojny światowej i jej skutków musiała wytworzyć masowy odruch potępienia jej, jako zbrodni, dokonanej na żywem ciele ludzkości. Zbrodni tej, przerastającej swoim ogromem wszelkie moce niszczycielskie żywiołów, dokonała ręka ludzka. Potężne przeto „J'accuse", które rozebrzmiało i wśród zwyciężonych i wśród zwycięzców, musiało dotyczyć nie-tylko samej wojny, jako takiej, ale i przede-wszystkiem ludzi, którzy ją, na zgubę ludzkości, rozpętali.

Od chwili, kiedy zamilkły działa, na forum świata wypłynęła sprawa odpowiedzialności za wybuch wojny. Konferencja pokojowa w Wersalu stała się terenem największego w dziejach świata procesu, w którym na ławie oskarżonych zasiadł cały naród.

Artykuł 231 Traktatu Wersalskiego, który nadał światu nowe, powojenne oblicze, stwierdza, że przyczyną wojny światowej były egoistyczne dążenia Niemiec!

Ludzkość, reprezentowana przez swoich mężów stanu w Wersalu, odpowiedzialność za wojnę światową złożyła na barki niemieckiego narodu.

Sprawy tej nie zamknął jednak Traktat Wersalski tak, jak mogłoby to się wydawać. Jakkolwiek przez podpisanie Traktatu przyjęły i uznały Niemcy tezę, wyrażoną w wyżej wspomnianym artykule 231, jednak wkrótce już cały aparat potężnej, międzynarodowej propagandy niemieckiej został skierowany prze-

PRZYCZYNY DZIEJOWE, TŁO I WYBUCH WOJNY ŚWIATOWEJ.

Page 8: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ciwko tej tezie, usiłując zrzucić z Niemiec brzemię odpowiedzialności za wojnę światową.

Po przyjęciu Niemiec do Ligi Narodów, ówczesny niemiecki minister spraw zewnętrznych, Stresemann, na bankiecie, wydanym na cześć niemieckiej kolonji w Paryżu, publicznie oświadczył, że sam fakt „uroczystego" przyjęcia Niemiec do Ligi Narodów jest dostatecznym dowodem, że problem odpowiedzialności za wojnę światową został ostatecznie rozstrzygnięty.

Od tego czasu propaganda niemiecka bez przerwy usiłuje podważyć tezę Traktatu Wersalskiego, narzucając ludzkości permanentną aktualność sprawy odpowiedzialności za wojnę światową.

Oto dlaczego dotychczas wśród najszerszych mas ludzkości badanie przyczyn tej wojny wciąż budzi najżywsze zainteresowanie, by

najmniej nie słabnące z biegiem lat i wypadków.

Dla obrony tezy Traktatu Wersalskiego, czy też w celu jej obalenia, mówiąc jednak o wojnie światowej nie można pominąć szczegółowej analizy jej przyczyn, analizy, która wskazuje na winowajcę największej katastrofy, jaka kiedykolwiek dotknęła ludzkość.

Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego badanie przyczyn wojny minionej nietyl-ko nadal pasjonuje ludzkość, lecz stanowi wprost najżywotniejszą konieczność chwili. Powodem tym jest groza nowej wojny, nowej katastrofy, napewno straszniejszej pod każdym względem od tej, która zaledwie przed kilku

nastu laty świat cały wtrąciła w otchłań nędzy, chaosu i zniszczenia.

Wszyscy zgadzamy się na jedno: przyszła wojna światowa byłaby ostateczną zgubą, jeśli nie ludzkości, bo życie jest silniejsze ponad wszystko, to w każdym razie tej cywilizacji i kultury, na które złożyły się tysiąclecia naszych dziejów, jednem słowem zgubą naszej cywilizacji i naszej kultury.

W obliczu grozy nowych wojen pacyfizm staje się nakazem nietylko ducha, lecz i rozumu, który umie obliczać i przewidywać.

Dzieło powszechnego pokoju, ongiś marzenie wielkich duchów ludzkości, dziś staje się troską powszednią każdego człowieka, niezależnie od koloru jego skóry, od jego narodowości, wyznania i położenia społecznego.

Najszersza opinja świata potępiła wojnę zaborczą, jako zbrodnię zakłócenia powszech

nego pokoju, i gotowa jest potępić każdego, kto-by ją lekkomyślnie rozpętał.

Świat jednak rozumie, że samo potępienie wojny zaborczej i jej sprawcówT,* chociażby usankcjonowane powagą międzynarodowych traktatów, nie zażegna nowych wojen.

Zbyt wiele pozostało po wojnie światowej zarzewia, które tli się bez przerwy pod cieniutką powłoką traktatów, każdej chwili gotowe wybuchnąć nową pożogą, aby ludzkość mogła zapomnieć, że tylko nieustanna czujność zapewnić jej może tak upragniony pokój. Tylko czujność, która sygnalizować będzie pierwsze iskry pożogi, pozwoli je ugasić, zanim strop świata nie stanie w płomieniach.

8

Przyjazd arcyks. Ferdynanda do Sarajewa.

Page 9: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Aresztowanie sprawcy zamachu na Arcyhsięcia Ferdynanda w Sarajewie,

9

Czujność ta wymaga od nas rozumienia w obecnem życiu narodów tych zjawisk, które mogłyby współdziałać w narastaniu nieuchronnych przyczyn nowych wojen. Takie rozumienie jest możliwe tylko w oparciu o znajomość analogicznych przyczyn, które spowodowały wybuch wojny światowej.

Oto dlaczego, w obawie i w obronie przed nową katastrofą wojenną, konieczna jest znajomość istotnych przyczyn poprzedniej.

Kierunek życia ludzkości stanowi wypadkową działających sił z jednej strony materialnych, z drugiej zaś strony — obojętne, jak je nazwiemy — sił moralnych, duchowych, czy ideowych.

Te dwa czynniki: materjalny i ideowy — zgódźmy się na to określenie — kształtują dzieje ludzkie, w niezwykle skomplikowany sposób wzajemnie przenikając się i wzajemnie oddzia-ływując na siebie.

To samo, rzecz prosta, tyczy się i wojen, które stanowią poszczególne tylko etapy dziejów ludzkich. Przyczyn wojen należy przeto szukać zarówno w zjawiskach materjalnych, jak ideowych.

Jakkolwiek nie jest rzeczą łatwą nakreślić między temi zjawiskami wyraźną linję demar-kacyjną, co powoduje nawet częstokroć pogląd, że są to zjawiska jednorodne, tern niemniej jednak w zasadniczym swoim charakterze różnią się one tak wyraźnie, że nietylko można, ale należy nawet rozpatrywać je oddzielnie, chociaż nie zapominając o ich organicznym związku.

Szukajmy przeto najpierw przyczyn wojny światowej w dziedzinie zjawisk bezsprzecznie materjalnych.

Jak przedstawiały się stosunki materjal-ne przedwojennego świata, a w szczególności Europy? Co najbardziej je charakteryzowało w znaczeniu i w skali międzynarodowej ?

Zjawiskiem najbardziej charakterystycz-nem było materjalne, ściślej gospodarcze

Page 10: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

współzawodnictwo Anglji i Niemiec, które w drugiej połowie XIX. wieku z niezwykłą szybkością urastają do rozmiarów potężnego mocarstwa w znaczeniu nietylko europejskiem, ale i światowem.

Momentem zwrotnym dla rozwoju potęgi Niemiec stała się zwycięska wojna z Francją

Wilhelm 11 Hohenzollern.

w latach 1870—71. Wojna ta zjednoczyła Niemcy w potężne narodowe cesarstwo, umacniając podstawy dalszego rozwoju zarówno gospodarczego, jak i kulturalnego. Otrzymawszy od Francji najbogatsze jej prowincje Alzację i Lotaryngję i niezwykle, jak na owe czasy, wysoką kontrybucję, wynoszącą 5 miljardów złotych franków, co znakomicie zwiększyło własne ich bogactwa naturalne, oraz narodowy kapitał, — Niemcy poczęły niezwykle szybko rozwijać swój przemysł i handel.

Gwałtowny rozwój życia gospodarczego Niemiec, wywołany bezpośrednio sukcesami wojennemi, znalazł trwałe oparcie, co należy stwierdzić z całą obiektywnością, w nieprzeciętnych właściwościach narodu niemieckiego, w jego pracowitości, wytrwałości i zdolnościach organizacyjnych, oraz w niemniejszej mierze w mądrej polityce wewnętrznej ogólnej zarówno Rzeszy, jak i poszczególnych państewek niemieckich.

Ten szybki rozwój gospodarczy Niemiec w krótkim czasie doprowadził do tego, że kolosalna produkcja niemieckiego przemysłu, jak i gromadzące się kapitały, nie mogły być zużytkowane na rynkach wewnętrznych. Koniecznością dla Niemiec stało się rozszerzenie tere

nów gospodarczych, przyłączenie nowych pro-wincyj czy kolonij, gdzie mogłyby mieć obszerne rynki zbytu, nowe sfery ekspansji finansowej, skąd mogłyby czerpać surowce dla z roku na rok pęczniejącego przemysłu.

W tym jednak momencie, kiedy polityka Niemiec, kierowana naciskiem wewnętrznego życia gospodarczego, wchodziła na drogę ekspansji kolonjalnej, znakomita część rozporządzanego funduszu kolonjalnego była już podzielona pomiędzy mocarstwTa o polityce kolonjalnej znacznie staiłszej niż Niemiec daty. To też ku końcowi XIX wieku Niemcy znajdowały się w ogonie państw, rozporządzających zamor-skiemi kolonjami.

W tym stanie rzeczy gospodarczy interes Niemiec wyraził się w dążeniach: po pierwsze do znalezienia sposobów nabycia nowych kolo-nij i utrzymania ich pod swoją władzą, po drugie zaś do obrania takich terenów, które mogłyby stać się dogodnemi kolonjami. Pierwsze dążenie wymagało stworzenia licznej floty handlowej i potężnej floty wojennej. W tym też celu cesarz Wilhelm II, odsunąwszy od wpływów na rządy starego Bismarcka, czyni wysiłki, uwieńczone zresztą powodzeniem, aby zapew-

Cesarz Atistrji i król Węgier, Franciszek Józef.

nić cesarstwu niemieckiemu nietylko lądową, ale i morską potęgę. Jeżeli jednak chodzi o konkretne możliwości rozwiązania problemu kolonjalnego Niemiec — było już wówczas rzeczą oczywistą, że, przy istniejącym podziale te-rytorjów, na które mogły liczyć państwa europejskie, w grę mógł tylko wchodzić ewentualny zabór części olbrzymich posiadłości zamor-

10

Page 11: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Rysunek satyryczny nieznanego autora angielskiego (?) z pierwszej polowy IX stulecia, w naiwny sposób przedstawiający upadek Polski i haniebny triumf Mikołaja I na tle współczesnych stosunków europejskich. Rysunek powyższy, którego oryginał znajduje się w muzeum w Brukseli, jest ciekawym dokumentem życzliwości dla sprawy polskiej wśród

szerokich sfer społeczeństw zachodnich na początku ubiegłego stulecia.

Page 12: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

skich Anglji i Francji. To właśnie w swoim czasie wywołało polityczny konflikt wielkich mocarstw na terenie Afryki.

Te same czysto gospodarcze dążenia, mające na widoku nadewszystko rozszerzenie rynków zbytu dla rosnącego przemysłu niemieckiego, przejawiły się również w historycznym już haśle: „Drang nach Osten" („parcie na Wschód"), które realizowano w dwóch kierunkach: na południo-wschód poprzez Bałkany, Azję Mniejszą i Mezopotamję ku rynkom Dalekiego Wschodu, a przedewszystkiem Indyj, oraz wprost na wschód, na obszarach dawnego rosyjskiego imperjum.

Rzecz prosta — niezwykle szybki rozwój niemieckiej floty handlowej i wojennej, a w ślad zatem rozbudowa niemieckich stacyj węglowych i umocnienie się na światowych drogach morskich; przejrzyste dążenie do zaboru francuskich i angielskich kolonij w Afryce; penetracja na Bałkany, w Azji Mniejszej i w Mezopotamji — wszystko to w najwyższym

stopniu naruszało całość gospodarczych interesów Anglji i Francji, które wszędzie, gdzie przenikali Niemcy, posiadały albo swoje własne handlowo-przemysłowe przedsiębiorstwa, albo swoje znaczne kapitały miały zainteresowane w przedsiębiorstwach miejscowych, albo wreszcie posiadały tam niezwykle pojemne rynki zbytu dla swojej produkcji przemysłowej.

Gospodarcze dążenia Niemiec, systematycznie osiągane we wszystkich kierunkach, szczególnie godziły w interesy Anglji, która, w dodatku, jako „władczyni mórz", nie mogła dopuście Niemiec do utrwalenia się na oceanach Spokojnym i Indyjskim, co groziło poważną konkurencją na drodze do Chin.

Nie mniej cierpiały gospodarcze interesy Anglji i Francji dzięki niemieckiej penetracji wprost na wschód na rosyjskie rynki. Zarówno Anglja, jak i Francja w najwyższym stopniu były same zainteresowane bezkresnym obszarem Rosji, jako terenem ich własnej ekspansji przemysłowej, handlowej i finansowej.

Trumna ze zwłokami arcyks. Ferdynanda. Obok, iv małej trumnie, zwłoki jego morganatycznej małżonki.

11

Page 13: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Do jakiego stopnia potężny rozrost niemieckiego przemysłu wraz ze wszystkiemi jego konsekwencjami był niebezpieczny dla Francji, szczególnie zaś dla Anglji, dowodzą tego poniżej zamieszczone dane statystyczne, dotyczące międzynarodowego roz\yoju produkcji, oraz światowej wymiany towarowej :

Wydobyto węgla w miljonach ton:

w 1887 r. w 1911 r. wzrost prod. w %

Anglja 160,0 Francja 19,9 Stany Zjedn. A. P. 103,1 Niemcy 73,7

276,2 39,8

450,2 234,5

72,6 97,5

336,6 218,1

Produkcja żelaza w tysiącach ton ;

w 1887 r. w 1911 r. wzrost prod, w °L

Anglja 7681 Francja 1568 Steny Zjedn. A. P. 6520 Niemcy 4024

10.033 4.411

29.028 15.574

W /o

30,6 281,5 368,5 387,0

Produkcja stali w tysiącach ton:

w 1887 r. w 1910 r, wzrost prod. w °L

Anglja 2.403 Francja 428 Stany Zjedn. A. P. 2.604 Niemcy 954

6.107 3.390

26.512 13.699

w /o 154.0 692.9 910,8

1.375,0 Jeśli dla ilustracji powyższych danych

statystycznych weźmiemy pod uwagę, że w tym samym czasie od 1887 do 1911 roku ludność Niemiec powiększyła się zaledwie o 1/3 część, rozwój produkcji niemieckiej należy nazwać wprost niesłychanym. Analogiczne dane o innych gałęziach przemysłu niemieckiego stwierdzają również, że rozwój życia gospodarczego w Niemczech nie miał sobie równego w żadnem innem państwie przedwojennego świata.

Jakżeż Niemcy zużytkowywały wytwory swego ogromnego przemysłu? Kto był jego odbiorcą?

Rzecz prosta, znaczną część produkcji niemieckiej pochłaniał ogromny rynek wewnętrzny. Jednak począwszy od 1912 roku obroty niemieckiego handlu zewnętrznego zajmują już drugie miejsce po Anglji, jeśli zaś chodzi o wy

wóz — niemiecki do równy wuje już angielskiemu. Podkreślić jednak należy, że tylko 3% wywozu niemieckiego było kierowanych do własnych kolonij. Reszta, to znaczy 97% niemieckiego eksportu, zdobywała sobie cudze rynki zbytu, zarówno w kolonjach, jak i w krajach macierzystych.

DowTodzi to niezbicie, jak szybko umiały Niemcy zdobyć dla swojego przemysłu olbrzymie rynki zbytu w cudzych kolonjach, co znakomicie zwiększało apetyt na nie niemieckich sfer gospodarczych. Do takich tylko rynków, jak Austral ja, Algier, Kanada, Indje Angielskie i Turcja Azjatycka, wywoziły Niemcy wielokrotnie więcej produktów swojego przemysłu, niż do własnych kolonij, a więc Samoa, Nowej Gwinei, Kamerunu i Kiao-Czao.

Mało tego — do cudzych kolonij wywoziły Niemcy bez porównania więcej, niż ich własne metropolje. Tak naprzykład tonaż niemieckiej floty, utrzymującej stosunki handlowe ze Sjamem, wynosił 376 tysięcy ton, podczas gdy handel francuski, uprzywilejowany, rozporządzał zaledwie 25 jednostkami o łącznej pojemności 9 tysięcy ton.

W naturalnej konsekwencji zarówno Anglicy, jak Francuzi musieli uważać Niemców za swoich groźnych konkurentów gospodarczych. Nie poto wszak zdobywano ongiś kolon-je kosztem wielkich nawet ofiar i wysiłków, aby w rezultacie przechodziły one pod względem handlowym w zachłanne ręce Niemców!

Z danych statystycznych wynika nadto, że z całego kolosalnego eksportu niemieckiego tylko czwarta część zdobywała sobie kolon j aine rynki. Natomiast trzy czwarte tego eksportu wchłaniały macierzyste kraje europejskie.

W dodatku głównym konsumentem, była znów Anglja, równocześnie paraliżowana gospodarczo zarówno w kolonjach, jak i w me-tropolji. Charakterystyczny jest fakt, że z całego niemieckiego eksportu, wynoszącego w 1907 r. siedm miljardów marek, sama Anglja, metropolja, wchłonęła produkty niemieckiego wywozu za sumę jednego miljarda marek.

Zkolei wielką rolę w eksporcie niemieckim grał rynek Austro-Węgier — 717 miłjo-nów marek, a następnie, mniej więcej w równej mierze, rynki Francji, Belgji, Holandji, Szwajcarji i Rosji (w przybliżeniu po 400 do 450 miljonów marek).

12

Page 14: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Ta niesłychana zdolność przemysłu niemieckiego w zdobywaniu rynków zbytu przy stale rosnącej produkcji stanowiła nieustanną groźbę dla Francji, a jeszcze bardziej dla An-glji, które w owym czasie były najbardziej uprzemysłowionemi państwami Europy.

Na wiele lat przed wojną światową jas-nem było, że przemysł i handel niemiecki opanowały już najbardziej nawet oddalone zakątki świata i to w takich rozmiarach, które wszędzie kazały odczuwać skutki gospodarczego panowania Niemiec. Oczywistem już było, że dawna hegemonja gospodarcza Anglji całkowicie przeszła w ręce Niemiec. Był to fakt, z którym musiano się liczyć.

Od początku XX wieku nie można było mieć pod tym względem żadnych wątpliwości, a w roku 1914 (przed wybuchem wojny) jeden z ówczesnych ekonomistów, profesor Tu-han-Baranowski z całkowitą pewnością twierdził: ,,Anglii nie udało się zachować swojej poprzedniej hegemonji. Utraciła ona — i na zawsze — swoje wyjątkowe stanowisko na światowym rynku."

Anglja i Francja, utraciwszy znaczną część swoich rynków przemysłowych, poczęły energicznie wywozić nadmiar swoich kapitałów, lokując je głównie w krajach mało uprzemysłowionych. Ale i w tej dziedzinie spotkały się one z silną konkurencją Niemiec, które poczęły czynić to samo, chociaż nieco w mniej-

Bethmami - Holweg. Kanclerz cesarstwa niemieckiego

szych rozmiarach, tłomaczących się wielkiem zapotrzebowaniem kapitałów ze strony przemysłu i handlu niemieckiego.

Zrozumiałem jest, że Anglja nie mogia grać roli biernego widza, spokojnie patrząc na

utratę swojej światowej hegemonji. Tych lub innych — musiała jednak Anglja chwycić się jakichś środków, które powstrzymałyby zwycięski pochód niemieckiego przemysłu i związanego z nim handlu. Na pierwsze miejsce wy-

Pasicz, serbski prezes Rady Ministrów z 1914 r.

sunęła się konieczność zasadniczego udoskonalenia własnego aparatu gospodarczego pod względem technicznym i organizacyjnym. W Anglji, a poniekąd i we Francji z całą starannością poczęto badać przyczyny gospodarczych zwycięstw niemieckich. Na usługi przemysłu powołano całą naukę i technikę. Urządzano w tym celu masowo zjazdy i wystawy. Nagromadziła się w tej dziedzinie niezwykle bogata literatura. Wszystko to, do pewnego stopnia, przyczyniło się do podniesienia produkcji i rozwoju handlu, nie mogło jednak, rzecz prosta, osiągnąć głównego celu: przywrócić Anglji utraconą hegemonję gospodarczą i uwolnić ją od nieznośnej konkurencji Niemców. Cel ten był niemożliwy do osiągnięcia przedewszyst-kiem dlatego, że WT wysiłkach swoich postępowała Anglja jedynie śladami Niemiec, a wszak i Niemcy pracowały wciąż nadal, o tyle będąc w lepszem położeniu, że zdążyły już znacznie wyprzedzić Anglję.

Zdawałoby się, że Anglja mogła była uciec się do bojkotu. Lecz i ten środek nie mógł

13

Page 15: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zapewnić pożądanych rezultatów nawet dla Anglji, której" brak było dostatecznych sił gospodarczych i politycznych dla zorganizowania światowego bojkotu niemieckich towarów i niemieckich kapitałów w takich rozmiarach, dzięki którym osiągalny byłby sam cel podobnego bojkotu. Nâkoniec, pozostawał jeszcze jeden środek, zdawałoby się, skuteczny, który mógł zwiększyć szanse angielskie w angielsko - niemieckiej walce gospodarczej. Środkiem tym byłaby całkowita unifikacja metropolji angielskiej z jej posiadłościami kolonjalnemi pod względem celnym. Taka jednak unifikacja wymagałaby przejścia do protekcjonalizmu gospodarczego i stworzenia jednolitego organizmu gospodarczego w skali światowej. Jedno i drugie byłoby jednak, z przyczyn natury we-wnętrzno- politycznej, dziełem niezwykle zło-żonem i trudnem, którego całkowita realizacja nie leżała WT sferze angielskich możliwości.

Należy wogóle stwierdzić, że żaden ze środków pokojowych nie mógł zahamować gwałtownego gospodarczego rozwoju Niemiec. Tylko wojna — według opinji angielskiej — mogła zadać śmiertelny cios gospodarczej he-gemonji Niemców, od dłuższego czasu ciążącej już nad światem.

Opinja ta opierała się w Anglji na hipotezie, że wojna znacznie więcej wyczerpie siły Niemiec, niż ich przeciwników, a warunki zwycięskiego pokoju ostatecznie je zniszczą, nakładając ogromną kontrybucję, pozbawiając Niemców ich wspaniałej floty i znacznej części naturalnych bogactw ( Alzacj a, Lotaryngj a i przemysłowe okręgi nad Renem), a wreszcie politycznie rozbijając Rzeszę Niemiecką na dwie części, lub na wiele drobnych państewek, autonomicznych pod względem politycznym i gospodarczo niezależnych.

Wszystko powyższe zdaje się wskazywać na to, że gospodarcza rywalizacja Anglji i Francji z Niemcami, rywalizacja, wT której I)o stronie Niemiec były wszystkie atuty, nieuchronnie musiała doprowadzić do wojny. Wydaje się to tembardziej oczywiste, jeśli uwzględnimy kompletny brak wT okresie przedwojennym poważniejszych środków międzynarodowych, zabezpieczających pokój i mogących rozstrzygać wielkie konflikty drogą pokojowych negocjacyj.

Reasumując powyższe należy stwierdzić, że bezpośrednią przyczyną, natury materjal-nej, wojny światowej był nierównomierny roz

wój życia gospodarczego główmyeh mocarstw świata, co w konsekwencji doprowadziło do tak ostrej rywalizacji młodych Niemiec ze starsze-mi niż one państwami przemysłowemi, że te ostatnie poczuły się zagrożone w swoich najżywotniejszych interesach materjalnych. To znów wytworzyło taką sytuację, że, wobec braku odpowiednich środków międzynarodowych, rozstrzygnięcie tego kolosalnego konfliktu mogło nastąpić wyłącznie na drodze zbrojnego starcia zainteresowanych mocarstw.

Oprócz przyczyn materjalno-gospodar-czych wojnę światową, jak to zaznaczyliśmy na początku, musiały poprzedzać przyczyny natury psychiczno-ideowej.

W życiu zarówno państw, jak i poszczególnych narodów istnieją trwałe idee polityczne, których realizację uważa się za posłannictwo dziejowe niejednokrotnie całych pokoleń. Im dłużej trwa realizacja tych ideałów, tern głębiej zapuszczają one korzenie w psychikę danego narodu, całkowicie wchodząc wr kompleks jego psychicznych właściwości. Historja każdego narodu stanowi dostateczny przykład, jak wielką rolę w dziejach ludzkich odgrywają owe posłannictwa, w7 które wierzymy i które określamy w poszczególnych etapach ich realizacji, jako nakazy dziejowe, w7ypływTające ze świadomości trwałych ideałów narodowych. Pod tym wTzględem historja Polski zawiera szczególnie jaskrawe przykłady, że tylko wymienimy ideały federacyjne, ideę przedmurza chrześcijaństwa i — na j jaskra wszy — ideały niepodległościowa, których realizacja trwała półtora wieku, pochłonęła zaś wysiłki i ofiary całych pokoleń. Wbrew materjalistycznej te-orji dziejów — i wojna światowa, to największe ze znanych zjawisko dziejowe, musiała powstać na tle takich, a nie innych konfliktów ideowo - psychicznych, które równorzędnie ze zjawiskami mateiłjalnemi popychały historję w określonym kierunku.

Wyżej omówione ideały narodowe, składające się na całość pojęcia posłannictwa dziejowego, realizowane są najczęściej na terenie polityki międzynarodowej danego państwa. Dla realizacji ich zużytkowuje się wszelkie dostępne środki, włącznie do wojny, która w stosunkach międzynarodowych stanowi ostateczny środek działania.

14

Page 16: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Dzięki temu dążenie do realizacji historycznych zadań państwowych, dążenie, wypływające przedewszystkiem % pobudek natury ideowo - psychicznej, w konsekwencji może doprowadzić do nieuniknionej wojny.

Erich Von Falkenhayn, niemiecki minister wojny (1913 — 15),

szef sztabu gen. w 1916 r.

Zastanówmy się, czy narody i państwa europejskie posiadały na początku XX wieku takie uświadomione zadania historyczne? Czy dążyły one ku ich realizacji? Czy dążenia ich były oparte na dostatecznej woli, która nie cofała się przed trudnościami, wyrastaj ącemi przedewszystkiem w miejscach zderzenia przeciwnych dążeń poszczególnych państwT i narodów? Czy kompleks tych dążeń przeciwnych dochodził do takich rozmiarów sprzeczności, że konflikt ten mógł być rozwiązany tylko przy zastosowaniu siły, czyli wojny?

Niemcy w okresie od 1871 do 1914 roku bez przerwy osiągały ogromne sukcesy na wszelkich polach : politycznem, mater jalnem, kulturalnem i wreszcie militarnem ; nabyły liczne kolonje; umocniły swoje wpływy WT Azji Mniejszej i w zdumiewający sposób, o czem już mówiliśmy, rozwinęły przemysł i handel; zawładnęły światową hegemon ją gospodarczą, którą wydarły z rąk Anglji; stworzyły najdo

skonalszą w Europie armję i równie doskonałą flotę wojenną.

W takim stanie rzeczy w umysłach i w psychice inteligencji niemieckiej dojrzewała myśl, że polityczne światowe położenie Niemiec nie odpowiada ich wewnętrznej potędze zarówno materjalnej, jak i moralnej. Należy stwierdzić, że podobne myśli, które w następstwie wytworzyły dojrzałą już ideologję niemieckiego narodu, padały na grunt całkowicie przygotowany przez uczonych niemieckich, głównie takich historyków połowy XIX wieku, jak Henryk von Treitschke, Hosenbreicht, Dreusen i Chessler.

Szczególny wTpływ pod tym względem miał Henryk von Treitschke (1834 — 1896), historyk i publicysta, niezwykle uzdolniony, ale stronniczy i nierzetelny w swoich namiętnych publikacjach.

Głównym tematem prac Treitschkego było egzaltowane dowodzenie wielkości Prus, chwały ich armji, która, według niego, stanowi syntezę narodu, i naxx)du, który wystawia podobną armję. Treitschke umiał wielkość Niemiec i bezgraniczne perspektywy ich rozwoju otoczyć aureolą płomiennej wiary, którą wpajał całym zastępom młodzieży, przyszłym uczonym, politykom i wojskowym. Z namiętnością fanatyka i zimną metodą uczonego bez

Kronprinz Ruprecht Bawarski.

15

Page 17: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

końca powtarzał Treitschke, że Niemcy — to przodujący, wybrany naród świata, pod każdym względem doskonalszy od innych narodów, dla którego, naprzykład, słowianie mogą i powinni być tylko mierzwą dla udoskonalenia niemieckiej kultury.

Według teorji Treitschkego historycznym celem Niemców było, począwszy od Karola Wielkiego aż do cesax za Wilhelma II włącznie, zjednoczenie Niemiec pod przewodnictwem Prus. Z chwilą osiągnięcia tego celu aktual-nem stało się następne zadanie, które Treitschke tak określał: „Zupełnie tak samo, jak wielkość zjednoczonych Niemiec wypływa z rządów, sprawowanych przez Prusy, podobnie i pomyślność świata będzie osiągnięta dzięki rządom i panowaniu niemieckiej kultury, niemieckiej ideologji, niemieckiej psychologji". Oto, jak uczył Treitschke, w czem leży dziejowe posłannictwo Niemiec i ich rola w przyszłości. Ku ideałom tym Niemcy powinni dążyć wszel-

Król Wilhelm W irt ember g s ki, Gen, Feldmarszałek*

kiemi drogami, posiłkując się wszelkiemi do-stępnemi środkami.

Teorje Treitschkego nabierają właściwego znaczenia, jeśli uwzględnimy, że zajmował on, pomiędzy wielu innemi godnościami, oficjalne stanowisko historjozofa państwa pruskiego!

W taki oto sposób hodowała się w Niemczech przedwojennych idea światowego panowania Niemców, daleko wybiegająca poza sferę materjalną, gospodarczą.

Równorzędnie z tern myśl niemiecka szła i w drugim kierunku, rozpatrując zagadnienie emigracji. Dzięki wewnętrznemu rozwojowi Niemcy wytwarzały nadmiar sił umysłowych i fizycznych. Wskazywało się przeto patrjotom niemieckim na fakt, że rok rocznie wskutek wewnętrznej ciasnoty n^ rynku pracy najlepsze i najbardziej energiczne siły społeczeństwa emigrują, oddając swój rozum, zdolności i pracowitość na usługi innych narodów, częstokroć wrogich nawet dla Niemiec. Zagadnienie to, ocenione, jako wyjątkowo doniosłe, stało się tematem specjalnych badań, którym poświęcały się całe zastępy niemieckich uczonych i działaczów państwowych. Badania te doprowadziły do przekonywującego wniosku, że Niemcy nie mogą i nie wolno im nawet zrzekać się możliwości rozszerzania swoich granic państwowych i ekspansji kolonjalnej. W dalszej konsekwencji doktryna niemiecka określiła i te kierunki, w których powinna była odbywać się ekspansja Niemiec zarówno w skali europejskiej, jak światowej, a które zamknięto w dwóch formułach - hasłach : „Drang nach Osten" i „Unsere Zukunft ist auf der See!".

Z późniejszych pisarzy niezwykłe jaskrawo przeprowadza te idee generał armji niemieckiej von Bernhardi. Wierzy on w doskonałość narodu niemieckiego i wT przeznaczenie jego wielkiej przyszłości. Wierzy, że naród niemiecki jest powołany, aby odegrać doniosłą rolę wT dziejach ludzkości.

Rzecz prosta, że nietylko sam Bernhardi głosił ideę niemieckiego panowania nad światem. Nieprzeliczone zastępy uczonych i publicystów, ekonomistów', przemysłowców, kupców, profesorów wyższych uczelni i teoretyków wojskowych, literatów i dziennikarzy — jed-nem słowem znakomita część niemieckiego świata intelektualnego przejęła się doniosłością tych idej, pisząc i przemawiając w ich obronie.

Już w 1895 roku wyszedł z druku pamflet pod tytułem „Wielkie Niemcy i Centralna Europa w 1850 r.", którego autor twierdzi: „Niewątpliwie nie sami tylko Niemcy będą stanowili ludność w ten sposób ukształtowanego niemieckiego imperjum; oni jedni jednak będą sprawowali rządy, oni jedni będą posiadali pełnię praw politycznych, oni jedni będą służyli

16

Page 18: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

w armji i we flocie, oni jedni będą mieli prawo nabywania własności ziemskiej. Dzięki temu Niemcy, jak w wiekach średnich, znów poczują się rasą panującą; tern niemniej jednak lMjemcy dopuszczą inne narodowości do mniej ważnych działów pracy, ale pod swojem bezpo-średmem kierownictwem".

Ten punkt widzenia niemieckiej ideologji jest aż nadto dobrze znany nam, Polakom. VVszak w tym właśnie kierunku szła polityka pruska w stosunku do rdzennej ludności Poznańskiego, Pomorza i śląska, polityka bezwzględnego wynarodowienia, wydziedziczenia i roztopienia Polaków w kulturze niemieckiej, polityka gwałtu i zimnego wyrachowania, po stronie której opowiadała się znakomita większość narodu niemieckiego.

W 1911 roku Tannenberg w swojem dziele „Wielkie Niemcy — zadaniem XX wieku" wykłada całkowitą teorję niemieckiej ekspansji tery tor jalnej, wyliczając kraje i obszary, które uważa za konieczne zagarnąć pod panowanie Niemiec na wypadek, kiedy staną się one wielkiem, światowem mocarstwem.

Wszechniemiecki plan z 1911 roku przewidywał stworzenie federacji krajów czy państw na czele z Rzeszą Niemiecką. "W skład tej federacji miałyby wchodzić: na zachodzie Holan-dja, Belgja, Luksemburg i Szwajcarja, oraz szeroki pas tery tor jum francuskiego, położony na północno-wschód od linji, idącej od Belfortu na południu do ujścia Sommy na północy; na wschodzie wchodziłyby: zachodnia część imper-jum rosyjskiego, a więc i Polska b. zaboru rosyjskiego, oraz kraje nadbałtyckie Rosji, a więc dzisiejsza Litwa, Łotwa i Estonja; wreszcie na południo-wschodzie monarch ja Austro-Węgier i kraje bałkańskie.

Ta rozległa federacja, której kośćcem miało być potężne i rozległe imperjum niemieckie centralnej Europy, nie powinna była, według wszechniemieckiego planu, ograniczać się tylko do obszarów Europy. Miała ona rozciągać się w głąb Azji i Afryki, a nawet Ameryki. Kolosalny plan niemiecki przewidywał objęcie protektoratu lub poprostu zabór Azji Mniejszej, Syrji, Palestyny, Mezopotamji, południowej Persji, Egiptu z kanałem Sueskim, oraz innych jeszcze obszarów Afryki, a nadto znacznej ilości wysp środkowej Ameryki i Oceanu Spokojnego.

Rozwinąwszy z całą precyzją niemieckiej fnyśli taki plan światowego panowania Nie

miec Tannenberg orzeka: „Zadaniem nowoczesnych Niemiec jest przejście ze stanowiska mocarstwa europejskiego do stanowiska mocarstwa światowego".

Należy stwierdzić, że te i podobne im koncepcje nie były wytworem chorych mózgów, ani spaczonej myśli fanatyków. Nie można bowiem uważać za chorych lub fanatyków całego narodu, a chociażby jego znaczniejszej części. A tak właśnie szeroko rozpleniła się wszechniemiecka ideologja, oparta na bezwzględnej wierze w dziejowe posłannictwo Niemiec, ideologja, która każdy środek do osiągnięcia celów niemieckiego „posłannictwa" uważała za słuszny. Na usługach tej ideologji stała cała nieomal nauka i kultura przedwojennych Niemiec, nastawiając umysłowość i psychikę najszerszych mas społecznych na określony i zdecydowany kierunek wszechniemiecki. Nigdzie bodaj rzekome, czy też prawdziwe posłannictwo narodu nie skupiło tylu i tak

Von Bissing, pierwszy gen. gubernator niemiecki

w Belgji.

świetnych sił, jak potrafiły to uczynić Niemcy. „Posłannictwo" niemieckie, otoczone aureolą bohaterstwa i politycznego romantyzmu, świętej wiary i fanatycznego oddania, a równocześnie zbadane, wyjaśnione, obliczone i skomercjalizowane, barbarzyńskie w swoich porywach,

17

Page 19: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

drapieżne w swoich metodach i zimne w działaniu, równocześnie idealistyczne, mistyczne i humanitarne w swojej frazeologji — przeorało duszę „wybranego" narodu, którego złowieszcze chociaż zarazem jowjalne oblicze budziło lęk przedwojennego świata.

Książę Heinrich Pruski, generał inspektor marynarki niemieckiej.

Świat mógł się lękać, bowiem ideały wszechniemieckie ogarnęły zarówno szerokie doły społeczne, jak i szczyty państwowości niemieckiej.

U góry Niemiec na j jaskr a wszy m wyrazicielem tej ideologji był sam cesarz Rzeszy Niemieckiej i król pruski — Wilhelm II Hohenzollern !

Pamiętną stała się mowa cesarza z 1896 r., kiedy w przemówieniu swojem z racji 25 rocznicy założenia niemieckiego cesarstwa oświadczył, że naród niemiecki... „stał się mocarstwem światowem, którego obywatele zamieszkują we wszystkich częściach świata, wszędzie wnosząc ze sobą światło wiedzy i kultury niemieckiej. Czas najwyższy połączyć to szersze imperjum niemieckie z naszem macierzystem cesarstwem"!

Innym razem Wilhelm, ten koronowany „Kulturtràger" o umysłowości dyletanta-ka-

botyna, oświadczył z emfazą: „Jeden tylko naród niemiecki powołany jest do obrony, tworzenia i rozwijania wielkich idej". Kiedyindziej znów: „Nasz niemiecki naród będzie granitową opoką, na której Wszechmocny Bóg dokończy dzieła cywilizacji świata". Na otwarciu muzeum rzymskiego w Salzburgu w dn. 4 października 1900 r. Wilhelm II mówił: „I będzie w przyszłości nasza ojczyzna niemiecka równie zwarta, równie potężna, równie budząca podziw, jak światowe imperjum rzymskie; i będzie to osiągnięte połączonym wysiłkiem naszych książąt, naszych narodów, naszych ar-mij i naszych obywateli, abyśmy kiedyś mogli mówić o sobie, jak tamci mówili o sobie: „Civis romanus sum".

W mowie z dn. 22 marca 1905 r. cesarz-orator — „Redekaiser" — mówił: „Bóg nie włożyłby tak wiele pracy w naszą niemiecką ojczyznę i jej naród, jeśliby miał nie przeznaczyć nas ku czemuś wyższemu. My, Niemcy — to sól ziemi"!

Aby należycie ocenić rolę wszechniemiec-kiej ideologji, której wyznawcą i apostołem był sam cesarz Rzeszy Niemieckiej, w narastaniu przyczyn wojny światowej, należy zaznaczyć, że cała koncepcja światowego panowania Niemców była oparta na przeświadczeniu, iż tylko siłą zwycięskiego oręża mogą osiągnąć Niemcy przodujące miejsce wśród narodów świata.

Myśl ta najbardziej jaskrawo przebija w dziełach wzmiankowanego już generała Bernhardi, który, wychodząc z tego założenia, głosił biologiczne prawo wojny i twierdził, że „miecz zapowiada ludzkości ostateczne zbawienie i najwyższe dobro!".

Analogiczne stanowisko zajmował Wagner, który w dziele swojem „Wojna" z 1906 r.. przewidując dla Niemiec wojnę światową, mówił: „Możliwe, że pułki niemieckie przekroczą Indus i Ganges, że wojska niemieckie i dywizje tureckie pod dowództwem oficerów niemieckiego sztabu generalnego dokonają blokady kanału Sueskiego i, przeszedłszy angielski Egipt, podtrzymają chedywa, dotychczas zależnego od Anglji, w ogólnem powstaniu zbrojnem islamu. Zupełnie możliwe, że w południowej Afryce przewidywania staną się rzeczywistością. Zupełnie możliwe, że czarno-biało-czerwona flaga rozwiewać się będzie na wieżach Calais i Rotterdamu, a wojenne kontrybucje i przymusowe pożyczki będą ogłoszone przez Niem-

18

Page 20: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ców w Paryżu po ukończeniu takiej wojny światowej, jakiej jeszcze nigdy nie było pod słońcem".

Taka oto była psycholog ja ideowych kierowników przedwojennych Niemiec, psycholo-gja, która znalazła w niewiele lat później tak jaskrawy wyraz w czasie wojny światowej, krwią i żelazem podkreślając to wszystko, na czem wychowywało się społeczeństwo niemieckie, co narzucało się mu w formie ideologji, co mu tłomaczono, czem nęcono je na długo jeszcze przed wojną.

W czerwcu 1915 roku, jeszcze przed upływem roku od początku wojny, cesarz Wilhelm II, zrzuciwszy maskę wszelkiej obłudy, wypowiedział to, co oddawna już było dogmatem nacjonalistycznych Niemiec: „Triumf wielkich Niemiec, które wcześniej czy później będą władcą całej Europy — oto jedyny cel, dla którego walczymy"!

Bezgraniczna pycha niemiecka znalazła swój najdoskonalszy wyraz w osobie cesarza, który, w dodatku, uważał siebie za narzędzie Najwyższego, który przy pomocy niemieckiej armji dokona dzieła założenia potężnego niemieckiego imperjum świata!

W rozkazie do armji wschodniego frontu mówi Wilhelm w 1914 r. : „Pamiętajcie, że jesteście narodem wybranym. Duch Boży wstąpił we mnie, ponieważ jestem niemieckim cesarzem. Ja — to narzędzie Najwyższego. Ja— to miecz Jego, wykonawca Jego woli. Biada i śmierć każdemu, kto przeciwstawi się mojej woli. Biada i śmierć tym wszystkim, którzy nie wierzą w moją misję. Biada i śmierć tchórzom. Niechaj zginą wszyscy wrogowie niemieckiego narodu. Bóg chce ich zagłady. Przez moje usta Bóg żąda od was wypełnienia Jego woli".

Wszystko to, cośmy dotychczas mówili, w zupełności już wystarcza, aby wyprowadzić logiczny i na faktach oparty wniosek, że panująca w Niemczech ideologja końca XIX i początku XX wieków, dążenia ogromnej większości narodu niemieckiego, jego ideały, jego nastroje, podtrzymywane powagą najwyższych autorytetów — że wszystko, razem wzięte, prowadziło nieuchronnie do wojny, jako jedynego, według niemieckiej koncepcji, środka, któiy mógł urzeczywistnić marzenia o światowem niemieckiem imperjum, o zagarnięciu wszystkich i wszystkiego pod swoje wpływy, o hege-monji, ogarniającej cały glob ziemski.

Oto częściowa odpowiedź na pytanie, jakie były ideowo-psychologiczne przyczyny wojny światowej ; oto jedna z nich i to, bodaj, najważniejsza.

Doszedłszy do wniosku, że dla Niemców, według ich mniemania, wojna była konieczno-

Admirał von Kastet1.

ścią, że jej nawet pragnęli, musimy rozstrzygnąć pytanie, kto w oczach Niemców miał być ich głównym wrogiem, to znaczy, kto był największą przeszkodą dla nich w realizacji wielkich i śmiałych planów.

Takim wrogiem nie mogły być w oczach Niemców ani Francja, ani Rosja, które dla Niemiec mogły grać zaledwie rolę drugorzędną, ale tylko i wyłącznie Anglja. To też w ciągu kilku lat dziesiątków prowadzono w Niemczech anglofobską propagandę. W tej mierze najbardziej ożywioną działalność prowadził ten sam profesor Treitschke, o którym parokrotnie już wspominaliśmy. Uczony ten, traktujący wiedzę, jako wygodne narzędzie wTszechnie-mieckiej propagandy, wykazywał w swoich dociekaniach historycznych, że Anglja wówczas, kiedy Niemcy zajęci byli urzeczywistnianiem wielkich ideałów religijnych, tworzyła się i krzepła drogą poprostu korsarskiego rzemiosła. Anglja — to poprostu „złodziejskie" mo-

19

Page 21: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

carstwo, które, według historyków niemieckich, doszło do potęgi i bogactwa, ograbiwszy z niego cały świat. Już Napoleon I usiłował wyrwać kulę ziemską „z ohydnych macek tego polipa, angielskiego panowania, duszącego cały świat". Napoleonowi nie danem było tego osiągnąć. Przeto dokonać tego muszą Niemcy.

Generał Bernhardi zgadzał się łaskawie na porozumienie z Anglją, ale pod warunkiem, że zrzeknie się swojego nad światem panowania, którem podzieli się z Niemcami na zasadach równouprawnienia. Anglja musiałaby z góry pozostawić Niemcom całkowitą swobodę

Admirał Tirpitz.

w dziedzinie międzynarodowej polityki, oraz zaakceptować „na kredyt" wszelki terytorjal-ny rozrost Niemiec. Podobnie nie powinna Anglja przeszkadzać Niemcom w ich polityce kolonjalnej, przedewszystkiem zaś powinna uznać uprzywilejowane stanowisko interesów niemieckich w Azji Mniejszej.

Rzeczą jest zupełnie zrozumiałą, że Anglja nie mogłaby się zgodzić na podobne warunki, dyktowane jej przez niemieckich uczonych i polityków, gdyż zgoda jej byłaby równoznaczną z całkowitą i ostateczną utratą światowego panowania.

Tak więc nietylko w dziedzinie czysto gospodarczej, ale i w sensie ideologicznym interesy Anglji i Niemiec do tego stopnia były sobie wrogie, że zgóry już można było przewidywać zbrojny między nimi konflikt, którego nic nie mogło zażegnać.

Oczywiście, poza Anglją i Niemcami, i inne państwa posiadały ideały, wypływające z takiego lub innego pojmowania swojej roli i swoich zadań dziejowych, a posiadając te ideały dążyły do ich urzeczywistnienia.

Jeżeli chodzi o Francję — to zasadniczą cechą jej ideologji państwowej w okresie przedwojennym było pragnienie rewanżu w stosunku do Niemiec, wprawdzie nie do tego stopnia sihie, aby stanowiło ono podnietą do aktywnego działania, w każdym jednak razie tak głęboko zakorzenione i powszechne, że wywierało zdecydowany wpływ na charakter francuskiej polityki międzynarodowej.

Po klęsce 1871 roku Francuzi nie mogli zapomnieć ani o wspaniałem zwycięstwie Niem-CÓWT, ani o swojej moralnej hańbie, ani tembar-dziej o dwTóch swoich pięknych, no i bogatych prowincjach, Alzacji i Lotaryngji, oderwanych od macierzy, a tak silnie związanych z nią ideowo, kulturalnie i gospodarczo. Jednem słowem — nie mogła Francja pogodzić się z nieszczęsnym wynikiem wojny 1871 roku, co pociągało za sobą conajmniej marzenie o rewanżu, który z biegiem lat nabrał charakteru dziejowego zadania Francji wT oczach całej patrjo-tycznej części narodu francuskiego.

Niemcy zdawali sobie z tego sprawę, i już w 1871 r. Bismarck twierdził, że Francję należy całkowicie sparaliżować, ponieważ nigdy nie przebaczy Niemcom ich zwycięstw. W 1878 roku Niemcy, widząc, jak szybko odradza się Francja po klęsce zarówno na polu gospodar-czem, jak ideowem, szykowali się do nowego na nią napadu. Dopiero interwencja dyplomatyczna cara Aleksandra II powstrzymała Niemców od tego kroku, tern samem ratując, być może, Francję od ostatecznej klęski. Następnie w ciągu 80-tych i 90-tych lat XIX stulecia Bismarck, bezustannie śledząc odradzanie się Francji i jej mocarstwowy rozwój, raz po raz uprzedza w parlamencie, że pokój na zachodzie dotąd nie będzie umocniony, dopóki Francuzi nie pogodzą się z faktem oderwania od ojczyzny dwóch swoich prowincyj.

Jednak, jak to już raz zaznaczyliśmy, z całkowitą pewnością należy stwierdzić, że,

20

Page 22: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Metalurgiczny wojenny przemysł niemiecki iv przededniu Wojny Światowej.

Page 23: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Fabryka metalurgiczna w Dusseldorfie, Odlewnia dział. Tu rodziła się. przyszła potęga militarna, Niemiec.

jakkolwiek niezwykle popularną wśród Francuzów była idea rewanżu, która stała się wyrazem imperatywnego nakazu dziejowego, jakkolwiek Francja, przezwyciężywszy wszystkie trudności, wynikające z przegranej wojny i zmiany wewnętrznego ustroju z cesarstwa na republikę, niezwykle szybko kroczyła na drodze wszechstronnego rozwoju swoich sił mocarstwowych, a więc i swojej militarnej potęgi — pomimo wszystko nie była Francja tym aktywnym czynnikiem, który mógłby urzeczywistnić ideę rewanżu, wywołując świadomie wojnę z Niemcami. Zbyt wielką bowiem była różnica sił pomiędzy Niemcami a Francją, aby ta ostatnia, nawet przy maksymalnem napięciu swoich sił militarnych, mogła mieć jakiekolwiek szanse zwycięstwa w dwustronnej tylko walce.

Francuzi dokładnie zdawali sobie sprawę z tej dysproporcji swoich sił i sił swego naturalnego przeciwnika. Świadomość ta otwierała oczy Francuzom na ich, w gruncie rzeczy, bezbronność od strony wschodniego, potężniejszego sąsiada. To znów stało się jedną z poważniejszych przyczyn zjawiska, napozór nie

zrozumiałego, paradoksalnego, które szczególnie wśród nas, Polaków, było przed wojną światową tematem ostrej krytyki, często i boleśnie godzącej w ideologję państwową Francuzów. Oto republikańska, wolnościowa Francja, wyrazicielka demokratycznej ideologji, wyrosła na swojej wielkiej, rewolucyjnej tradycji zawarła przymierze z carską Rosją, uosobieniem despotyzmu, wstecznictwa i kozackich metod rządzenia. Nawiasem mówiąc należy tu zaznaczyć, że, zgodnie ze swoim charakterem i warunkami, przymierze to uważane było za czysto obronne, przeto nie miało znaczniejszego wpływu na aktywność francuskich marzeń o rewanżu, tembardziej zaś nie mogło rozbudzić we Francji chęci wzięcia w swoje ręce inicjatywy przyszłej wojny.

Znajduje to wymowne echo w dziełach niemieckiego generała Bernhardi, który nie stara się nawet ukrywać faktu, że dla Niemiec Francja jest przeciwnikiem drugorzędnym, chociaż liczyć się z nim należy, szczególnie od czasu zawarcia francusko-rosyjskiego przymierza.

Tak więc, reasumując, możemy śmiało twierdzić, że od czasu wojny 1871 roku stosun-

22

Page 24: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ki między Francją i Niemcami układały się nader wrogo, co, oczywiście, mogło z czasem doprowadzić do zbrojnego konfliktu, niezależnie nawet od czynników natury gospodarczej i od ogólnej sytuacji międzynarodowej.

Jeżeli chodzi o Anglję — to w okresie wielu dziesiątków lat przed wojną światową jej historycznem zadaniem była ochrona tego, co już osiągnęła, a więc przodującego stanowiska w świecie pod względem gospodarczym, oraz handlowej i militarnej potęgi morskiej „Królowej mórz". Dlatego też uważała Anglja za swój cel zasadniczy ustawiczną czujność i dbałość w tern, aby nikt inny nie mógł jej dorównać w dziedzinach gospodarczej, morskiej i kolonjalnej, tembardziej zaś, aby jej nie zdystansował.

Cała historja Anglji ostatnich stuleci jest aż nadto jaskrawym dowodem twierdzenia, że Anglicy nie znoszą zdecydowanego rozwoju jakiegokolwiek państwa i w jakimkolwiek kierunku. Jeśli rozwój taki Anglja zauważy — natychmiast, jakgdyby już automatycznie, zaczyna przeciwdziałać mu i cel swój przeważnie osiąga z niewiarogodnym wprost uporem i wytrwałością.

W imię tej ideologji państwowej podcięła ongiś Anglja potęgę Hiszpanji, z uporem walczyła z Francją Napoleona na początku XIX, a z Rosją w połowie tegoż stulecia. Z góry przeto można było być pewnym, że nie zmyli odwiecznej czujności Anglików gwałtowny rozwój gospodarczej, militarnej i morskiej potęgi Niemiec.

Niezależnie od tego Anglja z obawą zawsze spoglądała ku Rosji, która, z jednej strony, jakgdyby wisząc, niby miecz Damoklesa, nad angielskiemi Indjami, z drugiej zaś od wiekówT

dążąc do opanowania Bosforu i umocnienia się na bliższym i średnim Wschodzie, rzecz prosta, była groźną dla interesówT angielskich i angielskich wpływów w Azji.

To też każda wojna, dzięki której mocła być złamana potęga Niemiec, a równocześnie znacznie osłabiona i Rosja, musiała być dla Anglji korzystną, a więc i pożądaną.

W przedwojennej Rosji ideologja państwowa, jeśli chodzi o politykę międzynarodową, była już całkowicie ukształtowana. Oparta o swoje zdobywcze tradycje ostatnich stuleci, dumna wiarą w swoje wielkie posłannictwo dziejo

we „czystego", nieskażonego jeszcze „grzecha mi cywilizacji" narodu, wynosząca Rosję do roli „macierzy narodów słowiańskich" i ich naturalnej przewodniczki, — rosyjska ideologja stworzyła dla Rosji zadania, które dadzą się streścić w następujący sposób: ustawiczny rozrost terytorjalny w Azji, dokonywany w sposób naturalny, niejako automatyczny, drogą podbojów lub poprostu anektowania obszarów mało zaludnionych, o niskiej kulturze materj aine j , niezorganizowanych politycznie i słabych militarnie; stopniowe opanowywanie krajów i narodów słowiańskich; stworzenie kolosalnego imperjum, opartego z jednej strony o wszechsłowiaństwo, a z drugiej o niewyczerpany rezerwuar ludzki, materjalny i ideowy azjatyckiego Wschodu; oparcie swoistej i, rzekomo, „dziewiczej" kultury rosyjskiej o potęgę polityczną carskiej Rosji i objawienie jej światu, jako „ex oriente lux"; wreszcie przechowanie, odrodzenie i narzucenie światu ideałów despotyzmu czysto wschodniego, zarazem barbarzyńskiego i uduchowionego, podstępnego, okrutnego i mistycznego, dobrodusznego, demagogicznego, chamskiego i zarazem wyrafinowanego.

Wschodni kierunek imperjalizmu rosyjskiego, przez długie wieki znajdujący swobodne pole działania w Azji, na przełomie XIX i XX stuleci po raz pierwszy spotkał się z poważniejszą i zorganizowaną kontrakcją ze strony Japonji. Ta ostatnia, szybko krocząc na drodze rozwoju europejskiej cywilizacji materjal-nej, potężna tradycją i wysokiemi wartościami rodzimej kultury, uważając się za naturalną przewodniczkę narodów azjatyckich, z żelazną wytrwałością dążyła do odegrania roli potężnego mocarstwa. Te mocarstwowe dążenia Japonji wypływały nietylko z ideologji pan-azja-tyckiej, ale również ze świadomego instynktu samozachowawczego, który nakazywał jej szukać oparcia na kontynencie azjatyckim dla nadmiernie zagęszczonej ludności swoich wysp macierzystych.

Głównym przeciwnikiem ruchu pan-azja-tyckiego pod koniec XIX stulecia była Rosja, ustawicznie pęczniejąca terytorjami narodów azjatyckich. W dalszej konsekwencji stanowiła ona groźbę i dla samej Japonji, nadewTszyst-ko zaś uniemożliwiała jej umocnienie się na kontynencie zarówno w celach kolonizacyjnych, jak i zdobycia pojemnych rynków zbytu dla swojego rozwijającego się przemysłu.

23

Page 25: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

OTO, JAK NIEMCY WILHELMA II PRZYGOTOWYWAŁY KADRY PRZYSZŁYCH „KULTURjTRAGER'OW".

Ćwiczenia polowe przedwojennej młodzieży niemieckich szkół średnich.

Oficerowie niemieccy brali udział W WojskoWem przysposobieniu mło

dzieży.

Defilada przyszłych „ zdobywcówu

świata.

24

Page 26: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

PRZYSPOSOBIENIE WOJSKOWE MŁODZIEŻY NIEMIECKICH SZKÓŁ ŚREDNICH PRZED WOJNĄ ŚWIATOWĄ.

Przyrządy optyczne na usługach młodzieży.

Przyszli wodzowie przyjmują defilade przyszłych „zwycięzców*1.

Młodz leż niemiecka, powracająca z przedwojennych ^niewinnych" ćwi

czeń polowych.

25

Page 27: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Przedwoji nita niemiecka łódź podwodna,

Zderzenie się zasadniczo sprzecznych i wrogich sobie interesów państwowych Rosji i Japonji doprowadziło do wojny w latach 1904—05.

Katastrofalny dla Rosji wynik wojny dowiódł dwóch ważkich prawd: że imperjalizm rosyjski i metody jego działania nie odpowiadają już wewnętrznym siłom Rosji i, że z Ja-ponją, jako mocarstwem, wypada poważnie liczyć się nietylko na polu militarnem, ale i go-spodarczem.

Po wojnie z Japonją musiała Rosja poddać zasadniczej rewizji swoje metody działania w Azji. Metody aktywne zastąpiono bardziej biernemi. Przedewszystkiem chodziło Rosji o zabezpieczenie pokoju na Dalekim Wschodzie, gdyż wojna narazie stanowiła zbyt wielkie ryzyko. Cel swój osiągnęła Rosja drogą zawarcia szeregu traktatów, oraz reorganizacji swoich sił zbrojnych w Azji w kierunku wyraźnie obronnym. Zaznaczyć jednak należy, że ten pacyfizm rosyjski na Dalekim Wschodzie, wywołany katastrofą wojenną, nie był obliczony na dłuższy okres czasu, niż byłoby to potrzebne dla takiego wzmocnienia się Rosji, które umożliwiłoby jej ostateczną rozgrywkę z Japonją, ostatnią zaporą w Azji.

Niezależnie od zmiany metod działania na Wschodzie, koniecznością państwową dla Rosji było wzmożenie swoich sił wewnętrznych, które okazały się niewystarczające dla realizacji szeroko zakrojonego imperjalizmu.

Osiągnąć to mogła Rosja drogą wewnętrznych reform, które od podstaw przekształciłyby życie gospodarcze, społeczne i kulturalne olbrzymiej ludności, oraz usprawniłyby działalność skomplikowanego aparatu państwowego, równocześnie wzmacniając militarną siłę cesarstwa.

Opracowanie tych reform, oraz wcielenie ich w życie wymagały dłuższego czasu, znacznych kapitałów, oraz ciągłości pracy, niezakłóconej wstrząsami zewnętrznemi, a więc dłuższego pokoju. Pi^zedwczesna wojna mogła łatwo popsuć całą tę pracę konstrukcyjną.

Dlatego też Rosja od czasu wojny z Japonją wyraźnie dążyła do zapewnienia sobie na. pewien czas pokoju dla celów polityki wewnętrznej.

W swoich zadaniach dziejowych posiadała jednak Rosja jedno, które łatwo mogło pokrzyżować plany rozsądnej i ostrożnej pokojowości. Zadaniem tern, niezwTykle ryzykownem, było zagarnięcie wszystkich narodów słowiańskich pod panowanie cara, lub conajmniej pod jego zwierzchnictwo. Tak zwana polityka wszech-słowiańska musiała wciągać Rosję w niebezpieczną grę, w której, z racji zbyt wielkiej liczby graczy, inicjatywa niezawsze była w rękach dyplomacji rosyjskiej.

Polityka tak zwana słowianofilska miała swoje stare tradycje i posunięta była już tak daleko, że stanowiła jakgdyby samodzielnie działający czynnik w międzynarodowej polityce carskiej Rosji.

Kierunek słowianofilski powstał w Rosji około 1835 r. pod wpływem romantyzmu. Celem tego kierunku było zjednoczenie wszystkich słowian pod egidą Rosji. Promotorami kierunku słowianofilskiego byli Jan i Piotr Kiriejew-skij i Chomiakow. Z późniejszych jego działa-czów największą rolę odegrali Dymitr Wału-jew. Konstanty i Iwan Aksakow, Śamarin, Hil-ferding, Łamanskij i Orest Miller. Ormanami słowianofilów były „Russkaja Biesieda", „Dień", „Moskwa" i „Ruś".

Podobnie, jak w Niemczech imperjalizm oparł się na popularnej idei zjednoczenia na-

26

Page 28: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wojska francuskie. Atak strzelców afrykańskich.

Page 29: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rodów niemieckich, również i rosyjski imperja-lizm szukał oparcia w ideologji o charakterze uczuciowTym, maskującym istotne cele zaborcze caratu. Ideologją tą było słowianofilstwo, które nadawało zaborczości rosyjskiej cechy rzekomego „posłannictwa dziejowego". Psychika rosyjska, odrębna od niemieckiej, musiała mieć sos o miłym smaku szlachetnej bezinteresowności, ckliwy i słodkawy sos, w którym łatwTo inteligentne warstwy narodu rosyjskiego przełykałyby krwawe mięsiwo imperjalizmu.

Z drugiej znów strony należy zauważyć, że cele polityki słowianofilskiej dokładnie pokrywały się z celami rosyjskiego imperjalizmu, który w Europie miał dwa kierunki: zachodni i południowo-zachodni. Ten ostatni prowadził do Konstantynopola — Carogrodu, upragnionego celu całej historji rosyjskiej. Miał otworzyć Rosji cieśniny Bosforu i Dardanelską, połączyć rosyjskie morze Czarne ze światem i nad morzem Marmara stworzyć bazę rosyjskich wpływów7 na bliskim Wschodzie.

W kierunku zachodnim na drodze leżały narody słowiańskie: polski, czeski i słowacki. W kierunku południowo-zachodnim : Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy i Bułgarzy. Panowanie nad temi ostatniemi narodami stanowiło o europejskiej potędze Turcji, stojącej na straży Carogrodu. W jednym i drugim wypadku słowianofilstwo sankcjonowało rosyjską ekspansję terytorjalną, w drugim zaś wypadku godziło nadto w stan posiadania Turcji, głównego przeciwnika Rosji na morzu Czarnem.

To też słowTianof ilstwTo stanowiło oś propagandy rosyjskiej na wewnątrz i nazewnątrz, propagandy, która miała za sobą stuletnią tradycję i pokaźne, już osiągnięte, rezultaty.

Po wyparciu Turcji z półwyspu Bałkańskiego i utworzeniu samodzielnych państewek słowiańskich i Rumunji, dalszą realizację wszechsłowiańskiego programu Rosji tak oto

definjował Jan Siergiejewicz Aksakow (1823 f 1886), publicysta rosyjski i w7ybitny działacz kierunku słowianofilskiego: „Obecnie główne zadanie świata słowiańskiego sprowadza się do tego, aby Rosja uznała się za ognisko jego i zrozumiała swoje słowiańskie posłannictwo. W tern tkwi wszystko. W tern tkwi cała przyszłość zarówno Rosji, jak i wszystkich plemion słowiańskich. Podobnie, jak Rosja jest nie do pomyślenia bez świata słowiańskiego, ponieważ jest ona jego głównym wyrazem i w sensie materjal-nym, i duchowym — równie świat słowiański jest nie do pomyślenia bez Rosji. Cała siła Słowian jest w Rosji; cała siła Rosji — w jej słowiańskim charakterze".

Wybitny literat i publicysta rosyjski Aleksander Hercen (1812 t 1870) tak określa w 1862 r. zadania słowianofilstwa: „Trzeba nam utworzyć jeden wTielki związek, do którego weszłyby wszystkie nasze narody na zasadach równouprawnienia pod względem samodzielności (czy gospodarczej?) i niezawisłości (politycznej?). Związek ten powinien składać się z obszarów, utworzonych na zasadach zarówno narodowych odrębności, jak i geograficznych i życiowych konieczności. Wiemy o tern wszyscy, że, zanim urzeczywistni się idea wszechsłowiańskiego związku, konieczne będą ciężkie ofiary dla oswobodzenia naszych braci z materialnej i moralnej niewoli. Powinniśmy być gotowi do poniesienia tych ofiar".

Przy okazji, nie od rzeczy będzie przypomnieć, jak rosyjscy słowianofile zapatrywali się na sprawę polską, która była do pewneeo stopnia achillesową piętą całego słowianofilskiego kierunku.

Prof. A. Bajów wT ten sposób mówi o tern w 1927 r., a więc już po wojnie światowej i po wskrzeszeniu Polski niepodległej :

,,Ze wszystkich zadań polityki słowianofilskiej, zupełnie jasnych i określonych, tylko

Tak toyglądala niemiecka łódź podivoéna — przyszły postrach mórz i oceanów.

27

Page 30: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

odbudowa Polski może budzie wątpliwości w tym sensie, czy odbudowa ta była w interesie Rosji i czy Rosja mogła i powinna była do tego dążyć? Wszak nie kto inny, tylko sama Rosja była sprawczynią ostatniego ciosu, wymierzonego Polsce, który przerwał jej byt samodzielny. Jest to fakt bezsporny, ale dla Rosji był on historyczną koniecznością. Czując i rozumiejąc swoje posłannictwo dziejowe przede-wszystkiem, jako mocarstwa słowiańskiego, musiała Rosja nietylko strzec swojego istnienia, ale ponadto musiała stwarzać najdogodniejsze warunki dla swojego posłannictwa. W owym zaś czasie (XVIII wiek) Polska, chociaż, rzecz prosta, nie mogła już godzić w samodzielne istnienie Rosji, jak to było na początku XVI wieku, tern niemniej jednak stanowiła przeszkodę w dalszym rozwoju politycznym, była przeszkodą dla Rosji na drodze jej dziejowego posłannictwa. Oto dlaczego Polska musiała czasowo zniknąć z mapy Europy".

I dalej prof. Bajów twierdzi, że w kolejnym rozwoju zadań historycznych Rosja nie mogła zapomnieć, że dzięki rozbiorom znaczna ilość Polaków - słowian znajdowała się pod panowaniem Austrji i Niemiec. W rezultacie Rosja musiała dążyć do ponownego połączenia trzech zaborów Polski w celu stworzenia całości „autonomicznej lub samodzielnej". Oczywiście, w myśl ideologji słowianofilskiej, w tym ostatnim wypadku jednak pod protektoratem Rosji, „przewodniczki" slowiaństwa, WT takim lub innym stosunku zależności.

Ten pogląd na sprawę polską w zupełności wystarczał słowianofilstwu: rozgrzeszał i tło-maczył politykę rosyjską i ukazywał nowe horyzonty, całkowicie pokrywające się z impei*ja-listycznemi dążeniami Rosji, jako wszechsło-wiańskiego mocarstwa.

Jeśli przeto chodzi o Rosję — jej program ekspansji państwowej, oparty na ideologii słowianofilskiej, bynajmniej nie był wypełniony w przededniu wojny światowej. Pozostawało jeszcze połączyć z rosyjskim zaborem Polski, tak zwanym już wówczas „Nadwiślańskim krajem", zabory pruski i austrjacki. Pozostawało jeszcze oderwać Czechów i Ruś Zakarpacką od Austro-Węgier i tą drogą umocnić władztwo rosyjskie w centrum Europy. Pozostawało jeszcze połączyć Słoweńców i Chorwatów z Królestwem Serbskiem, zacieśnić węzły ideowe i polityczne między Rosją a słowiańskiemi państewkami półwyspu Bałkańskiego, a przede-

wszystkiem wyrzucić Turcję z Europy. To ostatnie wraz z posiadaniem upragnionego Ca-rogrodu (Konstantynopola) i cieśnin, łączących morze Czarne z Śródziemnem, mogło być dla Rosji jedyną gwarancją, poza korzyściami go-spodarczemi i politycznemi natury ogólniejszej, nietylko samodzielności państewek słowiańskich, ale i bezwzględnego podporządkowania ich rosyjskiemu imperjalizmowi.

Ze wszystkich tych nieurzeczywistnionych jeszcze zadań polityki słowianofilskiej Rosji szczególnie problem bałkański był wrciąż aktualny i palący. Zbyt daleko już Rosja zaszła na Bałkanach w swojej, blisko stuletniej polityce, aby mogła rezygnować z dalszych posunięć, które były potrzebne dla spokojnego spożycia troskliwie pielęgnowanego bałkańskiego owocu.

Tylko taki pogląd na politykę rosyjską pozwoli nam zrozumieć paradoksalny napozór fakt decydującego znaczenia, jaki miał dla Europy lokalny zatarg austro-serbski, stanowiący bezpośredni powód do wojny światowej.

Jak już powiedzieliśmy, w rosyjskiej polityce zagranicznej istniał i musiał istnieć rozdźwięk pomiędzy tendencjami ekspansji wschodniej i zachodniej. Ekspansja wschodnia, azjatycka wymagała po wojnie japońskiej i jej skutkach wewnątrz Rosji clrwilowej pokojowo-ści, owej upragnionej przez niektóre koła rosyjskie „pieredyszki" (nabrania oddechu), co wywołało w Rosji istotne dążenie do utrzymania za wszelką cenę pokoju. Z drugiej jednak strony europejski program ekspansji, którego trzonem była ideologja wrszechsłowiańska, wymagał ustawicznej czujności i zdecydowania, gdyż nie gwarantował Rosji pokoju, który był na łasce zbyt wielu czynników, od Rosji niezależnych.

Zachować pokój mogła Rosja na dłużej tylko w tym wypadku, gdyby swToją politykę mocarstwową oparła o kontynent Eurazji, całkowicie przenosząc punkt ciężkości swojej ekspansji na Daleki Wschód, do Azji, wyrzekając się zaś ekspansji europejskiej, a więc i słowia-nofilstwa. Należy przyznać, że i koncepcją tego rodzaju polityki nie była obcą Rosji przedwojennej, która jednak nie umiała jeszcze zrzec się swoich narodowych ambicyj w Europie na rzecz hardziej imponującego, ale mniej popularnego, rozumianego i emocjonującego impe-rjalizmu azjatyckiego. Rosja przedwojenna wahała się jeszcze w wyborze kierunku swojego rozwoju. Azja, czy Europa? Narazie —

28

Page 31: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Zcuuena przygotowywany entuzjazm na ulicach Berlina w dniu ogłoszenia mobilizacji.

siłą tradycji i przyzwyczajenia, jakgdyby siłą inercji, — wzrok Rosji zwrócony był przede-wszystkiem na Europę. I stąd idee słowiano-filskie wciąż jeszcze miały wpływ na umysło-wość i psychikę rosyjską, wyciskając swoje piętno na całej polityce rosyjskiego imperjum, co stanowiło stałą groźbę dla pokoju, skądinąd tak bardro upragnionego przez Rosję.

Jednak wojna w 1914 roku nie była dla Rosji naglącą koniecznością, nawet ze słowiano-filskiego punktu widzenia. Wszystkie zadania Rosji w Europie z powodzeniem mogły oczekiwać kolejności swojej realizacji. Nic nie nakłaniało Rosji do pośpiechu. Program jej rozwijał się powoli, ale systematycznie: za sobą miała już dokonaną połowę zadania na Bałkanach. Biorąc to pod uwagę, biorąc pod uwagę wschodnią cierpliwość polityki rosyjskiej i jej trudności w Azji wydaje się zupełnie praw-dopodobnem, że Rosji nie mogło w danym momencie szczególnie zależeć na tern, aby pomimo wszystko spowodować przedwczesny wybuch wojny.

Niebezpieczeństwo dla pokoju ze strony Rosji leżało nie w jej aktualnej aktywności. Zawierało się ono jakgdyby w potencjonalnem nastawieniu Rosji na problem wszechsłowiań-

ski. Nie dążąc może sama do wojny, musiałaby jednak wmieszać się w nią z'chwilą, gdyby to nakazywały słowianofilskie zasady, którym Rosja była wierną w swojej polityce międzynarodowej. Że zaś problem wszechsłowiański zahaczał się, na Bałkanach szczególnie, z wielu wrogiemi interesami państw europejskich, stąd możliwość podobnego wciągnięcia Rosji do wojny była zawsze realna. I tak właśnie stało się z konfliktem austro-serbskim, który bezpośrednio angażował w grę rosyjską zasadę „przewodnictwa i opieki" nad narodami słowiańskiemi.

Tendencje Rosji najbliżej zagrażały cesarstwa Austro-Węgier, posiadającym te właśnie obszary słowiańskie, które miały kolejno przypaść Rosji. Zarówno na północy Czechy i Galicja, jak na południu Serbowie, Słoweńcy i Chorwaci — wszystko to było naturalną kością niezgody między Rosją a cesarstwem nad-dunajskiem. O dalszym rozwoju terytorjalnym w tych warunkach trudno było myśleć Austro-Węgrom. Jedyne ich zdobycze możliwe, nowe obszary słowiańskie, pogłębiłyby tylko antagonizm Rosji i przyśpieszyły jeszcze ostateczną rozgrywkę. To też w ostatnich czasach naczel-

29

Page 32: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nem zadaniem Austro-Węgier mogło było być jedynie utrzymanie swojego dotychczasowego stanowiska mocarstwowego i całości swoich te-rytorjów. Aby to osiągnąć należało przede-wszystkiem stępić ostrze działania propagandy słowianofilskiej wśród własnych słowian, a Rosji wydrzeć tytuł przodownictwa i opieki wśród słowian, do którego rościła sobie pretensje.

Koniecznością dziejową dla Austro-Węgier było odebranie Rosji inicjatywy i tytułu w polityce słowianofilskiej. Aby to osiągnąć— Austro-Węgry wcześniej czy później musiały przekształcić się z dualistycznej monarchji Austrjaków i Węgrów na potrójną monarchję, w składzie której, jako równouprawnieni, znaleźliby się słowianie. Koncepcja ta nie była obcą ani politykom austrjackim, ani słowiańskim, kiedy w okresie przedwojennym krystalizowała się ona coraz wyraźniej. Jednak rea-

Król Albert belgijski.

30

lizacja koncepcji austro-węgro-słowiańskiej monarchji wymagała przedewszystkiem całkowitego złamania wpływów rosyjskich na Bałkanach, oraz przyłączenia do Austro-Węgier jak największych obszarów słowiańskich, co znów bezpośrednio godziło w całość Rosji i w jej analogiczne dążenia.

W tym też kierunku rozwijała się polityka Austro-Węgier, mając już za sobą cały sze-reg dość znacznych rezultatów. Jednak na drodze realizacji swojej koncepcji słowiańskiej nie mogła Austrja posuwać się ani zbyt pośpiesznie, ani zbyt zdecydowanie. Inicjatywa j«j nie mogła przekraczać granic polityki pokojowej. Austrja nie mogła hazardować się tak dalece, by ryzykować wojną, jako środkiem

Mikołaj II, car Wszech rosji.

rozstrzygnięcia problemu słowiańskiego. Była ona zbyt słabą w stosunku do swojej przeciwniczki Rosji. Liczyć zaś na czyjąkolwiek pomoc dla osiągnięcia swoich własnych interesów, tembardziej zaś WT wypadku własnej aktywnej inicjatywy do wTojny — Austro-WTęgry, rzecz prosta, nie mogły. Stąd też Austro-Węgry w swojej grze politycznej nie mogły, a tern samem i nie pragnęły posługiwać się atutami wojennemi.

Podobnie miała się sprawa z królestwem włoskiem. Zadanie dziejowe Włochów, które skrystalizowało się w początkach XX wieku, polegało na dążeniu do mocarstwowego stanowiska na morzu Śródziemnem. Ku temu celowi mogły Włochy podążać dwiema drogami. Z jednej strony musiały skupić historyczne i etnograficzne ziemie włoskie, które znajdowały

Page 33: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

się jeszcze poza granicami Italji, z drugiej zaś — rozbudować swoją potęgą morską i ko-lonjalną. Poza ekspansją kolonjalną (nieudana wyprawa przeciw Abisynji, zdobycie i opanowanie Trypolisu) — wszystkie te dążenia włoskie przedewszystkiem godziły w interesy Austro-Węgier, które zarówno posiadały najwięcej obszarów, zamieszkałych przez ludność włoską, jak również zazdrośnie strzegły panowania nad morzem Adrjatyckiem (Triest i wybrzeże dalmatyńskie). Stąd wynika, że najbardziej naturalnym przeciwnikiem Italji były Austro-Węgry, z któremi jednak, dzięki zręczności politycznej Bismarcka, wiązały ją

Woodrow Witeon, prezydent Stanów Zjednoczonych A. P.

węzły trójprzymierza. Italja przeto prowadziła raczej zakulisową cichą grę, nie mogła jednak — poza świadomością nawet swoich słabych jeszcze wówczas sił — działać aktywnie, tembardziej zaś w kierunku inicjatywy wo-jennej.(

Nie wydaje się rówmież możliwem, aby przygotowywało tę inicjatywrę którekolwiek z małych państw Europy włącznie do Serbj i, mimowolnej i rzekomej inicjatorki wojny światowej. W przedwojennym koncercie politycznym wielkich mocarstw europejskich drobne państewka nie posiadały właściwie własnej ini-

Król Jerzy V angielski:

cjatywy, będąc tylko pionkami w rękach swoich potężniejszych sojuszników, inspiratorów i opiekunów. Że zaś Serbja inspirowana była z Petersburga, wykazaliśmy zaś, że Rosji nie mogło zależeć, przynajmniej narazie, na wojnie — przeto i Serbja nie mogła być popychana w kierunku prowokowania wojny światowej.

Jeszcze w mniejszej mierze mogły przyczynić się do wybuchu wojny światowej narody, nie posiadające samodzielności. Narody te, w pierwszej linji Polacy, posiadały swoje ideały i dążenia polityczne, a ich zadaniem dziejowem było osiągnięcie tak czy inaczej pojętej samodzielności. Prawda, że, jeśli chodzi, naprzykład, o nas, PolakówT, już Mickiewicz modlił się o powszechną wojnę narodów, któ-

Raymond Poincare, \rrezydent Republiki Fran

cuskiej.

31

Page 34: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ra — wierzył — odbuduje nam niepodległość. Prawda, że w tym kierunku wśród narodów uciemiężonych szła cicha, podziemna działalność. Prawda, że politycy tych narodów zawsze liczyli się z możliwością wojny powszech-

Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, naczelny wódz armjl rosyjskiej

TUL początku wojny.

nej, do której w ten lub inny sposób zgóry już ustosunkowywali się. Ale wszystko to razem wzięte nie mogło mieć w żadnym razie poważniejszego wpływu na całokształt stosunków międzynarodowych, tembardziej zaś nie mogło mieć nic wspólnego z inicjatywą, która rozpętała wojnę światową.

Wszystko, cośmy dotychczas powiedzieli, sprowadza się do twierdzenia, że, jakkolwiek wszystkie państwa i narody Europy przedwojennej posiadały swoje narodowe czy państwowe ideały, a stąd i świadomość kolejnych swoich zadań dziejowych — jednak tylko dla An-glji i Niemiec z ich naglących zadań dziejowych wypływał zdecydowany na wszystko pośpiech. Tylko Anglja i Niemcy wytworzyły sobie takie położenie, z którego wyjść musiały bez najmniejszej zwłoki.

Oba te mocarstwa, szczególnie zaś Niemcy, w swojej grze politycznej nie cofały się przed ewentualnością osiągnięcia swoich palących i bliskich celów przy pomocy wojny. Niemcy uważali nawet, że wojna stanowi jedyny środek, przy pomocy którego będą mogli zająć godne ich miejsce wśród państw i narodów świata.

Dla Niemiec wojna była tembardziej pożądaną, im prędzej mogła wybuchnąć. W takim stanie rzeczy słusznem jest sądzić, że Niemcy mogły i chciały swoją aktywność militarną i polityczną posunąć aż do granic ini-cjatorstwa wielkiej wojny światowej, której ogrom i żywiołowość, być może, nawet dla Niemców były w następstwie niespodzianką.

W Anglji lęk przed utratą swojego gospodarczego i politycznego prymatu na rzecz Niemiec, które powoli umacniały swoją hegemonję światową, był tak silny i powszechny, że Anglja była zdecydowana walczyć z Niemcami wszelkiemi dostępnemi środkami, nie wykluczając nawet możliwości walki orężnej.

Różnica pomiędzy angielskiem a niemiec-kiem zdecydowaniem w polityce międzynarodowej polega tylko na tern, że dla Niemiec wojna potrzebna była w celu wyniesienia własnego narodu ponad inne, upokorzone i uzależnione, dla Anglji zaś wojna stanowiła środek koniecznej obrony zagrożonych interesów własnych, zagrożonego przodownictwa wśród narodów świata.

Wszystkie inne państwa, poza Anglja i Niemcami w danej chwili, w przededniu wojny światowej nie posiadały ani takich konieczności gospodarczych, ani tak jaskrawych i zdecydowanych ideałów politycznych, dla obrony których, lub dla osiągnięcia których wojna w skali światowej byłaby konieczna lub pożądana.

Charakter zagadnień gospodarczych i politycznych tych państw mógł tylko wpływać na takie lub inne grupowanie się państw. Stąd pośrednio i do pewnego stopnia tylko państwa te mogły wpłynąć na określenie terminu wybuchu wojny światowej.

Jeśli ewentualność wojny światowej, jako konsekwencji narastającego ideowego i gospodarczego antagonizmu pomiędzy Anglja i Niemcami, powoli dojrzewała — nasuwa się pytanie, w jakich warunkach i pod jakiemi

32

Page 35: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wpływami w momencie wybuchu wojny wytworzyły się dwa wrogie ugrupowania polityczne, w skład których wchodziły te, a nie inne państwa, i dlaczego zapoczątkowało wojnę światową wypowiedzenie jej Rosji przez Niemcy, Anglja natomiast pozostała narazie, jak-gdyby, na boku, a przyłączyła się do niej dopiero ze znacznem opóźnieniem.

Powstanie takich, a nie innych ugrupowań wśród państw Europy przedwojennej było zależne od przyczyn zarówno natury gospodarczej, jak ideowej, które działały albo zosobna, albo wspólnie, wzajemnie się przenikając i komplikując.

Zwycięstwo Niemców nad Francją w latach 1870 — 71 zobowiązywało ich wobec Rosji, która swoim stanowiskiem ówczesnem umożliwiła im przerzucenie całej siły zbrojnej przeciw Francji, nie pozostawiając ani jednego, nieledwie, żołnierza niemieckiego na granicy rosyjskiej i austrjackiej.

Rosja przeto mogła liczyć, jeśli już nie na pomoc, to w każdym razie na brak sprzeciwu ze strony Niemiec przy realizacji swoich kolejnych celów politycznych, tembardziej, że sama Rosja z życzliwością przyglądała się niebywałemu rozwojowi Niemiec na wszystkich polach po zwycięskiej wojnie z Francją.

To też Rosja, pewna wzajemnej życzliwości Niemiec, w odpowiednim momencie rozpoczęła aktywną politykę na Bałkanach wT myśl swojego wszechsłowiańskiego programu. Między innemi konsekwencją tej właśnie polityki była wojna turecko-rosyjska w latach 1877—78.

Rachuby Rosji były błędne, gdyż opierały się na wątłej podstawie życzliwości, której źródłem miały być wzajemne usługi, wyświadczane kolejno przez imperjalizmy Rosji i Niemiec. Z chwilą, kiedy Rosja w swojej polityce bałkańskiej osiągnęła zupełnie konkretne sukcesy, nastąpiło przeciwdziałanie w pierwszym rzędzie Anglji, lękającej się o swToje dominujące stanowisko w Azji, a następnie i Niemiec, dla których ważniejsze od życzliwości były te trudności, jakie z sukcesów rosyjskich wyłaniały się na drodze realizacji ich własnych celów na Bliskim Wschodzie, już wówczas zupełnie jasno zawartych w programowem haśle „Drang nach Osten"!

Kongres Berliński, zwołany w 1878 r. z inicjatywy Niemiec, do minimum sprowadza rezultat oczywistych zwycięstw rosyjskich,

osłabiając tern samem autorytet mocarstwowy Rosji wśród słowian bałkańskich. Aby ułatwić sobie dalsze zadanie walki z wpływami rosyjskiemi na Bałkanach, a równocześnie odwrócić od siebie uwagę — wciągają Niemcy

General Joffre, późniejszy marszałek Francji.

w grę bałkańską najbliższą sąsiadkę, Austro-Węgry, jako naturalną na tym terenie rywalkę Rosji. Należy bowiem pamiętać, że dla Austro-Węgier, posiadających znaczne obszary słowiańskie, organicznie pokrewne słowianom bałkańskim, nie mógł być pożądany wzrost wpływów rosyjskich wśród tych ostatnich, gdyż groziło jej to stałą irredenta słowiańską.

Oprócz Austro-Węgier zaprzęgają Niemcy do swojej polityki bałkańskiej również i królestwo włoskie, wykorzystując jego własne dążenia mocarstwowe. Jak już wiemy w programie morskim Włochów leżało wyłączne panowanie nad morzem Adrjatyckiem, stanowią-cem dla nich jakgdyby naturalną bazę morską. Rywalką Włoch nad Adrjatykiem była dotychczas monarchja austro-węgierska. Umiejętna jednak polityka Niemców umiała wmówić Włochom, że groźniejszym jeszcze od Austrji rywalem byłyby silne państwa słowiańskie na Bał-

33

Page 36: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

kanach, stanowiące forpoczty rosyjskiego im-perjalizmu. Włosi przeto, przeciwdziałając rozwojowi państewek bałkańskich, tern samem stanęli wpoprzek dążeniom Rosji, co było równoznaczne z podporządkowaniem się polityce niemieckiej.

Tą oto drogą z inicjatywy Niemiec i z niemi na czele powstało w 80-tych latach XIX stu-

Marszalek French, generalissimus armji angielskiej.

lecia „trójprzymierze" pomiędzy Niemcami, Austro-Węgrami i Włochami.

Pierwotnie „trójprzymierze" skierowane było wyłącznie przeciw Rosji i miało na celu przeciwdziałanie jej na Bliskim Wschodzie. Z biegiem jednak czasu dołączyły się i zgoła inne cele.

Mówiliśmy już o tern, że Francja, na skutek niebywałej klęski z 1870 r., utraciła na rzecz Niemiec swoje dwie patrjotyczne i drogocenne prowincje Alzację i Lotaryngję. Z tym stanem rzeczy trudno było pogodzie się Francji zarówno ze względów ideowych, jak i gospodarczych. Marzeniem jej był rewanż, powrót na łono macierzy wydartych prowincyj i wzięcie odwetu za swoją poprzednią haniebną klęskę i haniebniejsze jeszcze upokorzenie.

Oczywiście Niemcy dobrze znali uczucia i pragnienia Francuzów, stąd też czynili wszystko, aby zabezpieczyć sobie posiadanie owoców zwycięstwa 1870 r., przemyśliwując nadto o nowych zdobyczach.

Tym celom służyć miało również to samo „trójprzymierze", szczególnie zaś jego południowe ogniwo — Włochy, które, na wypadek wojny z Francją, mogły odciągnąć znaczną część armji francuskiej na swój teatr wojny, w czasie zaś pokoju stanowiły wymowne ostrzeżenie pod adresem francuskich rojeń o rewanżu.

Tak więc trójprzymierze, którego głównym motorem były Niemcy, skierowały te ostatnie przeciwko swoim dwum sąsiadom : wschodniemu i zachodniemu. W konsekwencji musiało to wywołać zbliżenie wzajemne tych właśnie sąsiadów Niemiec, tembardziej, że żadne z nich nie wierzyło w obronny charakter trój-przymierza, jak to się głośno manifestowało.

Koncepcja takiego zbliżenia była dla Niemców zupełnie niepojęta i nieprzewidziana z racji zbyt wielkich różnic, jakie dzieliły Rosję i Francję pod względem ustrojowym, socjalnym i kulturalnym. Jednakże czysto wschodni spryt w polityce Aleksandra III nie pozwolił zatrzymać się Rosji przed temi, zdawało się, nieprzezwyciężonemi przeszkodami. Przygotowywane od 1887 r. zbliżenie Rosji z Francją stało się faktem w dziewięćdziesiątych latach XIX stulecia, a wkrótce potem przekształciło się w dwuprzymierze francusko-ro-syjskie, którego obie strony zobowiązywały się do wzajemnej pomocy w razie napadu ze strony mocarstw trójprzymierza.

Fakt zawarcia ścisłego przymierza pomiędzy demokratyczną i republikańską Francją, wyrosłą na tle wiekowej już tradycji przewodnictwa w wolnościowych dążeniach ludzkości, z jednej strony, a carską, despotyczną i zacofaną Rosją, owym przysłowiowym już żandarmem europejskiej reakcji z drugiej strony — napozór tak paradoksalny, w gruncie rzeczy, z politycznego punktu widzenia był całkowicie zrozumiały. Pod koniec ubiegłego stulecia liberalna Francja drobnomieszczańskich rantjerów już tylko w dniu swojego święta narodowego przypominała sobie zdobycie Bastylji, a ponad rewolucyjną czapkę frygijską, noszoną od święta, więcej ceniła sobie dobrą lokatę kapitałów i wysokie od nich procenty. Nie małą przeto rolę w zamknięciu oczów na despotyzm

34

Page 37: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Bosfor w chwili wybuchu wojny. Zamknięte cieśniny Carogrodu— cel marzeń im.pc?\jaUzmu rosyjskiego.

rosyjski odegrały względy natury czysto gospodarczej, które zacieśniały węzły francusko-ro-syjskiej przyjaźni. W tym czasie Rosja rozpoczynała dopiero rozwój swojej gospodarki kapitalistycznej, stąd też potrzebowała znacznych kapitałów. Francja natomiast w tym samym czasie, jako kraj typowo rantjerskich oszczędności, była przesycona nadmiarem nagromadzonych kapitałów i musiała szukać korzystnej dla nich lokaty. A Rosja zapewniała nieograniczony popyt na kapitały francuskie, dając gwarancję niezwykle korzystnej lokaty.

Z drugiej znów strony dla Rosji Francja taka, jaką była, nie miała już drażniącego posmaku rewolucyjności, tembardziej, że Rosja mogła sobie pozwolić na ton pewnej pobłażliwej wyższości, a Francja starannie unikała wszystkiego, co mogłoby drażnić reakcyjną Rosję.

Tak więc z początkiem XX stulecia niemal wszystkie wielkie mocarstwa europejskie podzieliły się na dwa wrogie ugrupowania. Tylko Anglja pozostała poza nawiasem tych politycznych związków7, zachowując swoje tradycyjne „wspaniałe odosobnienie".

To też Anglja, mając na widoku tylko własne korzyści, często dzięki swojemu odosobnieniu wywoływała nieprzyjazne tendencje

obu ugrupowań politycznych, co szczególnie jaskrawo zaznaczyło się w okresie południowoafrykańskiej wTojny z Boerami w latach 1899— 1901.

Jasnem było przeto, że na dłuższy dystans nie będzie mogła Anglja zachować swojego odosobnienia, które z biegiem czasu coraz bardziej ciążyło na jej sytuacji międzynarodowej.

Niebywały wzrost niemieckiego przemysłu i zwycięski pochód niemieckiego handlu poprzez rynki zbytu doniedawna jeszcze wyłącznie angielskie, o czem już mówiliśmy obszernie, zmuszał Anglję do obronnej walki gospodarczej z rosnącą hegemonją Niemiec.

Walkę tę bardziej jeszcze zaostrzyła późniejsza kolonjalna ekspansja Niemiec, rozwój ich handlowej i wojennej potęgi morskiej, dążenie do zawładnięcia i umocnienia się na wielkich szlakach oceanicznych, oraz całość niemieckich ambicyj imperjalistycznych, ogarniających już cały glob ziemski. Zaostrzona zaś walka nakazywała porzucić tradycję „wspaniałego odosobnienia" i zgóry ubezpieczyć się na wszelki wypadek, zawierając takie lub inne przymierze, chociażby czysto obronne.

W Anglji niebezpieczeństwo ze strony Niemiec uważano za znacznie większe i bar-

35

Page 38: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dziej aktualne, niż ze strony Rosji, której ciążenie ku angielskim Indjom, jakkolwiek oczywiste, nie przybrało jeszcze konkretnych form, wymagających doraźnej kontrakcji. Wychodząc z tych założeń i pod osobistym kierownictwem króla Edwarda VII rozpoczęła Anglja od roku 1907 ostrożną akcję dyplomatyczną w kierunku zbliżenia do mocarstw dwuprzy-mierza, Rosji i Francji. Rezultatem tej akcji było przekształcenie się rosyjsko-francuskiego dwuprzymierza na francusko-rosyjsko-angiel-skie „trójporozumienie", które miało stanowić przeciwwagę niemieckiego „trójprzymierza".

W obu tych wrogich sobie ugrupowaniach najbardziej aktywrnemi mocarstwami, grające-mi pierwsze skrzypce w „koncercie" europejskim, były Niemcy i Anglja, które zabiegały nie o daleką realizację swoich zadań dziejowych, ale wprost już o realizację palących nakazów chwili bieżącej, nakazów, które w dodatku, poza podkładem ideologicznym, wywołane były zupełnie realnemi, oczywistemi i powszechnie odczuwanemi zjawiskami gospodarczemi.

Od chwili powstania „trójporozumienia" ogólny ton stosunków międzynarodowych wT Europie nadawTała rywalizacja obu politycznych ugrupowań zarówno na terenie europejskim, jak i światowym, co w gruncie rzeczy sprowadzało się do walki o hegemonję światową między Anglją i Niemcami.

Dokoła tych dwóch wrogich obozówT gromadziły się i nawarstwiały różnorodne interesy pozostałych państw Europy, które realizację swoich dążeń mogły osiągać jedynie, wchodząc w orbitę wpływów jednego z obu głównych ugrupowań, podporządkowując się ich przewodnictwu i przyczyniając się na uboczu do zwycięstwa ich politycznych celów.

W ten sposób na stronę „trójprzymierza" przeszły z biegiem czasu Turcja i Bułgar ja, natomiast odpadła I tal ja, na stronę zaś „trójporozumienia" przeszły Serbja, Italja, Portuga-lja, Japonja, a wkońcu Stany Zjednoczone A. P.

We wzajemnej zaciętej walce i trójprzy-mierze i trójporozumienie chwytały się wszelkich środków w polityce, aby przeciwnika zapędzić w najbardziej niedogodne położenie, samemu zaś osiągnąć najkorzystniejsze. W tym kierunku największą aktywność wykazywały Niemcy. Uważając Anglję za groźniejszego, niż Rosja przeciwnika usiłowały Niemcy oddziałać na Anglję przy pomocy tego środka, który ta ostatnia uważała za najgroźniejszy

w rękach Rosji, a mianowicie przy pomocy popchnięcia jej polityki ku Indjom angielskim. W tym celu Niemcy, umocniwszy swoje Wpływy w Turcji, rozpoczęły zaciętą walkę o kolej bagdadzką, która byłaby najdogodniejszą drogą do Indyj. Ten kierunek wysiłków tembar-dziej był dogodny dla Niemców, że równocześnie, poza groźbą dla nieosiągalnych dotąd Indyj drogą lądową, naruszał interesy Rosji na Bliskim Wschodzie i podrywał jej autorytet przodującego mocarstwa słowiańskiego, niezwykle utrudniając rozwiązanie odwiecznego rosyjskiego problemu, którym było osiągnięcie swobodnego połączenia morza Czarnego z Śród-ziemnem.

Z drugiej strony walkę w tym kierunku w dużej mierze ułatwiało to, że można było całkowicie zaplątać w nią Austro-Węgry, których interesy na półwyspie bałkańskim były, jak to już mówiliśmy, zasadniczo sprzeczne z rosyjskiemu Tą drogą osiągały Niemcy tę korzyść, że całkowita niemal uwaga Rosji w Europie koncentrowała się na Bałkanach ze szkodą dla innych kierunków polityki rosyjskiej, ponadto komplikując i w innych zagadnieniach jej stosunki z Austro-Węgrami, jak naprzykład w sprawach polskich i rusińskich. Wszystko to jakgdyby odosobniało lokalne interesy Rosji od interesów całego trójporozumienia, stwarzając zaś ostre napięcie stosunków austro-rosyjskich zapewniało Niemcom wierność ich naddunajskiego sojusznika.

Odosobnienie i wyodrębnienie interesów Rosji, jak przypuszczano w Niemczech, mogło ujemnie wTpłynąć na intensywność reakcji An-glji i Francji w wypadku naruszenia interesów Rosji przez mocarstwa trójprzymierza.

Równocześnie usiłowały Niemcy odciągnąć uwagę Francji od zagadnień czysto europejskich i w tym celu stwarzały jej trudności w północnej Afryce, inspirując i podtrzymując wrogie jej samodzielne państewka i plemiona mahometańskie, co zagrażało francuskim pół-nocno-afrykańskim kolonjom, zdobytym i zorganizowanym kosztem tak wielkich ofiar i wysiłków.

Niezależnie od środków politycznych, obie strony, niedowierzając sobie wzajemnie, czyniły pospieszne przygotowania wojenne, licytując się w ogromie swoich zbrojeń na lądzie i na morzu. Kolosalny ogólny wzrost zbrojeń przypada szczególnie na okres od 1900 do 1913 r., kiedy, zdawało się, mocarstwa Europy osiąg-

36

Page 39: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Belgijski samochód pancerny (Minenva) ÏKX ulicach Brukseli w drodze na front.

nęły już swój maksymalny możliwy poziom zbrojnego pogotowia. Jednakże mocarstwa, skrupulatnie notując każdy sukces na tern polu u swoich przeciwników, czyniły niewiarygodne wysiłki, byle tylko nie wycofać się z tego gigantycznego wyścigu zbrojeń, który zapowiadał nieuchronną wojnę u niedalekiej już mety.

Wszystko to doprowadzało stosunki międzynarodowe do niebywałego napięcia, które, rzecz prosta, długo trwać nie mogło. Jakibądź pretekst, jakikolwiek drobny powód niezwykle łatwo mógł wywołać wybuch, walkę polityczną przeobrazić w orężne starcie, w ogólnoeuropejską wojnę.

Powód taki mógł zaistnieć zupełnie niezależnie nawet od czyjejkolwiek woli lub pragnienia, w sposób jakgdyby naturalny. Można go było jednak równie dobrze stworzyć sztucznie i uczynić to mogła ta ze stron rywalizujących, dla której był dogodniejszy bliższy termin wybuchu wojny.

Dla którego z głównych mocarstw, działających aktywnie i przodujących w obu ugrupowaniach było dogodniejsze przyspieszenie wybuchu wojny? Dla Anglji czy dla Niemiec? Dla którego z mocarstw mogło było być pożą-danem wyłonienie się takiego powodu, albo nawet sztuczne stworzenie go?

Ażeby odpowiedzieć na podobne pytania należy wziąć pod uwagę: po pierwsze, angielską tradycję obrony swoich interesów, oraz, po drugie, stosunek sił i stopnia wojennego pogotowia obu ugrupowań politycznych, trójprzy-mierza i trójporozumienia.

Nie zagłębiając się w odleglejsze czasy i opierając się wyłącznie na doświadczeniach XIX i XX stulecia możemy stwierdzić, że w tradycji Anglji leży ten rodzaj walki ze swoimi przeciwnikami, który w minimalnej mierze wymaga od niej własnych ofiar, jeśli zaś ofiary te są nie do uniknięcia — główny ciężar walki zawsze składa Anglja na barki swoich sojuszników, równocześnie dokładając wszelkich starań, aby w żadnym razie nie uchodzić za inicjatora zbrojnych porachunków.

Zgon Pawła I, wojny napoleońskie, wojna wschodnia w 1853 — 56 latach, pomoc Anglji, wyświadczona w latach 1877 — 78, rola Anglji wT Kongresie Berlińskim, współdziałanie Anglji z Japon ją w 1904 — 5 latach — wszystko to stanowi fakty, które dowodzą z jednej strony, do jakiego stopnia zazdrośnie odnosi się Anglja do własnych interesów, jak zawsze bezwzględnie dąży do zdławienia swojego aktualnego lub przypuszczalnego dopiero przeciwnika, z drugiej zaś strony potwierdzają to,

37

Page 40: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Robotnice belgijskie zastępowały swoich mężóto i braci, walczących o honor i niepodległość ojczyzny.

cośmy powiedzieli o metodach angielskich w walce z przeciwnikami.

Powyższe pozwala nam twierdzić, że, jakkolwiek dla Anglji wojna była pożądaną i to w terminie możliwie najbliższym, jednak interes jej wymagał, aby powód do wojny wyłonił się niezależnie od niej i to w takich warunkach, które umożliwiłyby Anglji w wojnie tej ponosić jak najmniejsze ofiary, pozostawiając je sojusznikom, urzeczywistniającym angielskie dążenia w morzu własnej krwi.

Angielska racja stanu nie tworzyłaby sztucznie powodów do wojny. Nie można również przypuszczać, aby polityka angielska starała się zużytkować taki lub inny pretekst dyplomatyczny, jako powód do wojny. Jednak, bezsprzecznie, w tradycji angielskiej głęboko leżało wyczucie tego, aby, skoro ktokolwiek-bądź stworzył już powTód do wojny lub tylko wyzyskał dogodny fakt, jako powód do niej — stworzyć takie warunki, przy których wojna

byłaby już nieunikniona i to, rzecz prosta, w okolicznościach najdogodniejszych dla Anglji-

Dla Niemiec, jak to już mówiliśmy, wojna była również pożądaną i to o ile możności jak najwcześniej. W dodatku Niemcy, ze względu na swoje historyczne tradycje i cechy narodowe, oraz ze względu na charakter kierownika nawy państwowej — i na sytuację międzynarodową, doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że będą głównymi aktorami w nieuniknionej wojnie i że wojna ta będzie wymagała od nich ogromnych ofiar, zanim nie zakończą jej z zyskiem i z honorem. Dlatego też Niemcy, przygotowując się do wojny, musiały wszelkiemi środkami dążyć do tego, aby ta wojna wybuchła i rozwijała się w takich okolicznościach, przy których konieczne i spodziewane ofiary byłyby jednak o ile możności najmniejsze. W tych warunkach Niemcy uważały za konieczne nie-tylko przygotowywać się do wojny, ale i przy-

38

Page 41: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

gotowywać samą wojnę. Inaczej mówiąc — dla Niemiec najdogodniejszem było w określonym zgóry czasie stworzyć sztucznie powód do wojny, albo też w najgorszym razie wyzyskać pierwszy - lepszy dogodny fakt dyplomatyczny, jako pożądany powód.

Nasuwa się pytanie: jaki termin rozpoczęcia wojny, a tern samem i wyłonienia się powodu do niej najbardziej odpowiadał niemieckim planom wojennym?

Termin ten należy określić na podstawie analizy ustosunkowania sił przyszłych przeciwników, oraz możliwości dalszego ich rozwoju.

W latach 1911 — 13 Niemcy wydały dwie ustawy wojskowe, z których pierwsza nie miała na celu zewnętrznego rozszerzenia armji, lecz wewnętrzne jej udoskonalenie, drogą podniesienia technicznego zaopatrzenia. Przeciwnie, ustawa z 1913 r. miała na celu zwiększenie liczebności armji, rozwój głównej broni — piechoty i utworzenie nowych taktycznych form łączności.

Reformy, przewidziane powyższemi ustawami, były całkowicie zakończone do wiosny 1914 roku. Powiększały one armję niemiecką na stopie pokojowej o 29.000 ludzi i doprowadziły jej liczebność przy mobilizacji do 112.000 oficerów i 4.100.000 szeregowych i podoficerów przy 11.300 działach lekkich i ciężkich, oraz 1.850 karabinach maszynowych.

Ponadto, według słów hrabiego Walder-see, zastępującego gen. Moltke, wszystkie prace, dotyczące mobilizacji, zostały ukończone do dnia 31 marca 1914 r.: „Armja — mówił hr. Waldersee — była gotowa, jak zawsze"!

W dalszej przyszłości według ustaw pokojowych na długo nie przewidywało się dalszego powiększenia armji niemieckiej.

Sprzymierzone z Niemcami Austro-Węgry ustawą z 1913 r. powiększyły kadry pokojowe swojej armji o 50.000 ludzi, wyposażały działające korpusy w artylerję ciężką, reorganizowały swoje twierdze i fortyfikowały linje obronne w Karpatach i na granicy serbskiej. Wszystkie te zamierzenia ustawowe miały być ostatecznie zrealizowane do 1916 roku.

Mocarstwa trójporozumienia w odpowiedzi na tak znaczny wzrost sił Niemiec i Austro-Węgier również, oczywiście, przedsiębrały wszelkie środki udoskonalenia swToich armij.

We Francji jednakże, na skutek zbyt powolnego przyrostu ludności, który wY dodatku zmniejszał się z roku na rok, powiększenie li

czebności stałej armji i jej rezerw było niemożliwe. Mając to na uwadze Francja decyduje się na bohaterski krok w 1913 r. — na przejście od dwuletniej do trzechletnimi obowiązkowej służby wojskowej, co powinno było odrazu powiększyć liczebność armji na stopie pokojowej o jedną trzecią część i odpowiednio przyśpieszyć i ułatwić przejście ze stopy pokojowej na wojenną. Jednakże — należy to wziąć pod uwagę — ustawa z 1913 r. mogła dać pozytywne rezultaty dopiero po kilku latach, kiedy liczebność rezerw, biorąc pod uwagę zmniejszoną liczbę kończących rok rocznie służbę wojskową, osiągnęłaby te rozmiary, które były konieczne i które przy dwuletniej służbie osiągnęłyby się w znacznie krótszym czasie.

Niezależnie od chwilowego zmniejszenia liczebności rezerw bezpośrednio po roku 1913, co było konieczną konsekwencją reformy wojskowej — w tym samym roku zostały wykryte we Francji znaczne braki w uzbrojeniu i wyposażeniu armji, na które zwTrócono szczególniejszą ustawodawczą uwagę. Bezsprzecznie rząd francuski powinien był przedsięwziąć wszelkie środki, aby usunąć wykryte braki, ale wymagało to dłuższego czasu.

Biorąc pod uwagę oczywistą pewność, że na wypadek wTojny między Francją a Niemcami te ostatnie nie cofną się przez pogwałceniem neutralności Belgji, Anglja, zanim jeszcze wstąpiła w skład trójporozumienia, lecz nieoficjalnie skłaniając się ku antiniemieckiej koalicji, rozważała już problem wojskowej pomocy, którą mogłaby zaofiarować Belgji wr razie potrzeby. Na ten temat, poczynając od 1906 r. Anglja i Belgja prowadziły pertraktacje, które doprowadziły do tego, że ta ostatnia ustawa z 1913 r. powinna była powiększyć liczebność swojej armji na stopie wojennej ze 175.000 do 300.000 ludzi. Anglja natomiast zobowiązywała się przedsięwziąć wszelkie środki, aby jej 160.000 armja posiłkowa mogła być wysadzona w Belgji w możliwie najbliższym czasie. Znów jednak i te belgijsko-angielskie reformy wymagały wTiele czasu, aby dać pozytywne rezultaty, które mogłyby zaważyć na szali spodziewanej już wojny.

Co się tyczy Rosji — to przegrana wojna z Japonją w latach 1904 — 05, a następnie okres rewolucyjny w 1905 r. w dużym stopniu zdezorganizowały i osłabiły armję rosyjską. Powoli i chwiejnie w ciągu następnych dziesięciu lat prowadząc reorganizację swojej armji

39

Page 42: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zaledwie zdążyła Rosja do roku 1914 odbudowę jej doprowadzić do stopnia jakiej takiej zdolności bojowej, co pozwalało Rosji wyjść z dotychczasowej bierności i w razie konieczności zająć zdecydowaną postawę w obronie swoich mocarstwowych i imperialistycznych planów.

Bezpośrednio przed wojną wysiłki Rosji na polu reorganizacji armji, znakomicie podniecane ogólną atmosferę pośpiesznych zbrojeń, wyraziły się WT projekcie ustawTy wojskowej z 1913 roku, noszącym nazwę „wielkiego programu wojskowego".

Na zasadzie tego programu armja rosyjska powinna była w ciągu czterech lat od 1914 do 1917 roku powiększyć swoją liczebność w czasie pokoju ponad l/s swojego dotychczasowego składu, to znaczy o 12.000 oficerów i 500.000 szeregowych i podoficerów.

Realizacja tego „wielkiego programu" wymagała jednorazowego wydatkowania około pół miljarda rubli, oraz znacznego powiększenia corocznego budżetu wojskowego o 140 mil-jonów rubli.

Rozwój armji rosyjskiej miał iść w dwóch kierunkach; organizacja nowych jednostek i powiększenie etatowego składu już istniejących. Projektowano całkowitą organizację: trzech nowych korpusów, 26 pułków regularnej kawa-lerji, ponad 500 bateryj ciężkiej artylerji, oraz lekkich moździerzy, a nadto pewnej ilości oddziałów technicznych i gospodarczych wojsk. Oprócz tego „wielki program" przewidywał rozwój niektórych wytwórni przemysłu wojennego i arsenałów, co powinno było stworzyć mocniejsze podstawy bojowego wyposażenia armji, oraz znaczny rozwój lotnictwa wojskowego.

„Wielki program" został przyjęty przez ciała ustawodawcze i wprowadzony w życie, jako zatwierdzona przez cesarza ustawa. Stało się to bezpośrednio przed wybuchem wTojny światowej.

Stan armji rosyjskiej w 1914 r., którego braki były powszechnie w Rosji rozumiane, o czem świadczy „wielki program", oraz okoliczność, że program ten miał zapewnić Rosji pozytywne rezultaty dopiero w 1917 r.—wszystko to dowodzi, że w momencie wybuchu wojny światowej Rosja nie była jeszcze przygotowana do niej, a stąd nie powinna była i nie mogła pragnąć wojny w tym terminie, który stał się faktem historycznym.

Ze strony Niemiec sprawa przedstawiała się zgoła inaczej. Projektowany rozwój wszystkich sił wojennych Rosji nie mógł ujść troskliwej uwadze Niemców, co musiało ich uświadomić, że w 1917 r. zarówno Francja, jak i Bel-gja, w szczególności zaś Rosja osiągną maksymalną liczebność i bojową doskonałość swoich armij, w znacznym stopniu zwiększając środki walki trójporozumienia w stosunku do środków trójprzymierza, które, jeśli nawet zwiększą się, dzięki austrjackiej ustawie z 1913 r., — to w każdym razie nieznacznie tylko mogą się podnieść ponad poziom z 1914 r., to znaczy moment największego napięcia militarnych sił Niemiec.

W takich warunkach dla Niemiec, jako strony, która aktywnie przygotowywała się do wojny, oczywiście było znacznie dogodniej nieuchronnie nadciągającą wojnę wywołać zaraz, niż pozwolić na zwłokę, która stwarzała ryzyko dalszego wzrostu sił przedewTszystkiem Rosji, która w tym czasie daleką była od swoich istotnych możliwości stworzenia bezkonkurencyjnej potęgi militarnej.

W dodatku zbliżenie Anglji z Francją, a szczególnie z Rosją, nie przybrało jeszcze określonych form dyplomatycznych aktów, i stąd dla Niemców problem udziału Anglji po stronie przeciwniemieckiej bynajmniej nie był ostatecznie rozstrzygnięty.

Zgodnie ze swoją tradycją, datującą się jeszcze od czasów Fryderyka II Wielkiego, Niemcy uważali, że ogólnoeuropejska sytuacja zmusza ich do rozpoczęcia wojny „zapobiegawczej" nie później, niż w 1914 roku. Skoro zaś doszło się do takiego punktu widzenia — koniecznością stało się stworzenie sztucznego powodu do wojny lub wyzyskanie w tym celu dowolnego, ale dogodnego wydarzenia politycznego, które mogłoby wystarczyć za powód istotny.

Takiem właśnie wydarzeniem stało się zabójstwo austro-węgierskiego następcy tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki, dokonane w bośniackiem mieście Sarajewie, na pograniczu serbskiem, w dniu 28 czerwca 1914 roku.

Niema dostatecznie pewnych danych, aby twierdzić z całą stanowczością, że zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda było sprowokowane przez Niemców, że było zgóry przygotowane w określonych celach imperjalistycznych, tern bar-

40

Page 43: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dziej, że takie twierdzenie byłoby tak straszli-wem oskarżeniem przedwojennej polityki Niemiec, którą aprobował niemal cały naród niemiecki, iż na samo przypuszczenie czegoś równie potwornego wzdryga się sumienie nowoczesnego człowieka! Niema również kategorycznych danych, aby przeczyć bez zająknienia podobnie potwornym przypuszczeniom. Jakkolwiek było — dziś już jedno jest całkowicie pew-

go morderstwa, a to drogą inspirowania i po-duszczania wielkoserbskiego ruchu, który wytwarzał irredentę na południowo-słowiańskich obszarach Austro-Węgier.

Możliwość poważniejszego konfliktu au-stro-serbskiego wywołała w Rosji duże zaniepokojenie. Jednakże nadesłane z Wiednia zapewnienia, co do umiaru w żądaniach Austro-Węgier w stosunku do Serbji, oraz opóźnienie

Jeden z fortów Cytadeli Warszawskiej.

ne i wyjaśnione: zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda stało się pretekstem, który Niemcy w sposób zupełnie zdecydowany wyzyskały, jako powód do rozpętania wojny światowej, tej najstraszniejszej klęski, jaka kiedykolwiek wstrząsnęła dziejami ludzkości.

Po morderstwie arcyksięcia Ferdynanda rząd austro-węgierski, który zresztą zawsze umiejętnie wykorzystywał każdy wypadek polityczny, aby tworzyć trudności dla Serbji (w myśl swojej polityki bałkańskiej), oskarżył ją o współudział w przygotowaniu sarajewskie-

w doręczeniu ich tej ostatniej—znacznie uspokoiły polityków rosyjskich.

Bardziej jeszcze uśpił czujność Petersburga fakt, że cesarz niemiecki, który pierwotnie nosił się z zamiarem wzięcia osobiście udziału w uroczystościach pogrzebu arcyksięcia Ferdynanda, ostatecznie zadecydował nie zmieniać normalnego programu swojej corocznej podróży po norweskich fiordach.

Zdawało się przeto, że taki obrót sprawy musi przyczynić się do ostatecznego rozjaśnienia na horyzoncie polityki europejskiej, tern

41

Page 44: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

bardziej, że i z Sarajewa nadchodziły pocieszające informacje, dotyczące śledztwa, które nie wykryło najmniejszych dowodów udziału rządu serbskiego w przygotowaniu politycznego morderstwa na osobie następcy tronu.

Pomimo wszystko jednak zarówno Austro-Węgry, a przedewszystkiem Niemcy uważali sprawę sarajewską za całkowicie zdecydowaną w sensie oskarżenia rządu serbskiego. W przeświadczeniu obu tych monarchij dramat 28-go czerwca musiał być wyzyskany dla własnych celów i to wyzyskany za wszelką cenę.

W dniu 30-ym czerwca ambasador niemiecki w Wiedniu, Tschirschke, nadsyła do Berlina taką oto relację: „W dniu wczorajszym autorytatywne osobistości wyraziły w mojej obecności życzenie ostatecznie zakończyć porachunki z Serbami. Korzystam z każdej okazji, aby spokojnie i poważnie odwodzić od zbyt pośpiesznych decyzyj". Na relacji tej cesarz Wilhelm pisze taką uwagę: „Kto go do tego upoważnił? To bardzo głupio. Jego to nie dotyczy. Decydować, co należy czynić, — to sprawa wyłącznie Austrji. Potem, jeśli obrót sprawy będzie niekorzystny, powiedzą, że winne są Niemcy, które nie zechciały. Niechże Tschirschke sprawi mi przyjemność i porzuci całe to głupstwo. Z Serbami skończyć należy możliwie jak najprędzej... Albo teraz, albo nigdy".

W dniu 4 lipca dokument ten z dopiskiem Wilhelma został przesłany z gabinetu cesarza do ministerstwa spraw zagranicznych. Tam, oczywiście, uwagi cesarza nie mogli traktować inaczej, jak rozkaz: nie powstrzymywać Au-stro-Węgier, a przeciwnie, podburzać je do wystąpienia przeciw Serbji.

Następnego dnia 5-go lipca odbyła się w Poczdamie u cesarza Wilhelma poufna narada, w której wzięli udział ambasador austrjac-ki w Berlinie, kanclerz Bethmann-Hollweg i zastępca ministra spraw zagranicznych. Na naradzie tej stwierdzono, że na podstawie zobowiązań sojuszniczych Niemcy nie mogą odmówić swojego współdziałania, które byłoby Austrji potrzebne dla osiągnięcia realnych gwa-rancyj ze strony Serbji. Na naradzie oceniono również możliwość interwencji ze strony rosyjskiej.

Te mgliste rezultaty narady jakgdyby wskazywały na to, że Niemcy nie posiadają określonych dążności. Jednakże dążności te oblekały się w zupełnie konkretną formę w sło

wach cesarza Wilhelma, wypowiedzianych do ambasadora austro-węgierskiego : „...Nie należy długo zwlekać z działaniem. Stanowisko Rosji będzie, oczywiście, wrogie, ale wszak oddaw-na przygotowywaliśmy się do tej możliwości. Austrja może być pewna, że jeśli nawet rozpoczęłaby się wojna między nią i Rosją — Niemcy pozostaną wierne swojej sojuszniczce. W dodatku zaś Rosja nie jest gotowa do wojny".

Wiedząc, że, pozostawiając Austrji swobodę działania, a nawet inspirując ją w kierunku zdecydowanych działań przeciwko Serbji, tern samem stwarza ogólny konflikt polityczny — cesarz Wilhelm natychmiast po naradzie z wysokimi dygnitarzami wojskowymi decyduje się na szereg przygotowawczych kroków do wojny.

W dniu 6 lipca cesarz Wilhelm udał się w podróż po morzu Północnem. Było to celowe, gdyż miało w przyszłości uwolnić go od zarzutu inspirowania wojny europejskiej. Ale przed odjazdem nie omieszkał Wilhelm pokierować wszystkie sprawy niemieckie zgodnie ze zdecydowanym już planem na przyszłość, planem, którego realizacja nieuchronnie musiała doprowadzić do wybuchu wojny.

Niemieckie podszepty znalazły w Austrji wdzięcznych słuchaczów, tembardziej, że Austrja sama pragnęła ostatecznie unieszkodliwić Serbję, a powstrzymywała ją od stanowczych kroków jedynie obawa przed interwencją rosyjską. Jednakże zdecydowane oświadczenia Niemiec dodawały Austro-Węgrom otuchy w tym sensie, że w każdym razie nie pozostaną one osamotnione, co znakomicie powiększało szanse powodzenia. W tym stanie rzeczy nie należało, jak sądzono w Wiedniu, marnować nadarzającej się okazji.

W dniu 7 lipca odbyło się posiedzenie au-strjackiej rady ministrów, na której hrabia Berthold oświadczył: „Nadszedł czas wtrącenia Sei*bji w taką sytuację, w której nie będzie już mogła szkodzić na przyszłość. Cesarski rząd Niemiec obiecał Austro-Węgrom bezwzględną pomoc w wojnie przeciw temu państwu. Pojedynek z Serb ją w konsekwencji może wywołać wojnę z Rosją. Lepiej, żeby wojna ta rozpoczęła się teraz, gdyż wpływy rosyjskie z dnia na dzień rosną na Bałkanach".

Rada ministrów zdecydowała wystosować ultimatum dla Serbji. Ponieważ jednak uważano, że ściśle dyplomatyczny sukces, gdyby nawet doprowadził Serbję do upokorzenia, nie da

42

Page 45: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Pejzaż morski. Łódź podtvodna przy świetle księżyca.

Page 46: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

znaczniepszych korzyści, przeto należy „postawić Serbji tak ciężkie warunki, aby nieprzy-jęcie ich było zgóry wiadome i pewne, gdyż umożliwi to przejście do zdecydowanych działań o charakterze wojennych manifestacyj".

Wobec tego postanowienia rady ministrów cesarz austrjacki Franciszek Józef oświadczył, że zgadza się postawie Serbji konkretne żądania.

Na relacji o tern ambasadora niemieckiego w Wiedniu cesarz Wilhelm napisał: „Ale bardzo jasne i bardzo konkretne. Oni (t. zn. Austrjacy) mieli dość na to czasu."

Poduszczenia Niemców trwały wciąż, czemu bynajmniej nie przeszkadzała odległość.

Już w dniu 11-ym lipca austrjacki ambasador w Paryżu otrzymał z Wiednia taką depeszę : „Osiągnięto całkowite porozumienie z Niemcami we wszystkiem, co tyczy się sytuacji politycznej, wytworzonej zamachem w Sarajewie, oraz wszelkich możliwych następstw".

Dnia 14-go lipca Tschirschke telegrafuje do Berlina, że „zajęte przez Niemcy stanowisko, gwarantujące, że znajdą się one w jednym szeregu z Austrją, najsilniej wpływa na mocne stawianie sprawy przez cesarza".

Z tego wszystkiego wypływa zasadniczy logiczny wniosek, że, jeśliby tego Niemcy pragnęły, z łatwością mogłyby powstrzymać Austro-Węgry od lekkomyślnych kroków wobec Serbji, które nieuchronnie groziły ogólnoeuropejskim konfliktem, a stąd i możliwością wojny. Fakt ten rzuca jaskrawe światło na rolę Niemiec w przedwstępnej fazie wojny światowej i w dostatecznej mierze uzasadnia, poza wszystkiemi innemi faktami, tezę Traktatu Wersalskiego o odpowiedzialności Niemiec za wybuch wojny światowej.

Niemcy nietylko nie starały się powstrzymać Austrji od hazardowej gry dyplomatycznej, ale, przeciwnie, nadal inspirowały ją w tym kierunku.

Zbombardowana wieża ciśnień w Kłajpedzie (Memel)

43

Page 47: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Świadczy o tern następny wymowny fakt. Oto na relacji ambasadora Tschirschke, WT miejscu, gdzie mówi, że „hrabia Tisza (premjer węgierski) uważa, iż należy działać po dżen-telmeńsku" — cesarz Wilhelm notuje: „Przeciwko mordercom? Po tern wszystkiem, co zaszło? Głupstwo!". Nieco później Tschirschke pisał, że obecnie nawet hr. Tisza jest zdania, iż „monarchja musi zdobyć się na energiczne decyzje". W tern miejscu Wilhelm notuje: „Jasne!".

Zdecydowawszy przedłożyć Serbji ultimatum i to niezwykłe w stosunkach dyplomatycznych, poczęto je w Wiedniu redagować.

Między innemi, pisze o tern Tschirschke w dniu 14-ym lipca: „Ostateczny tekst noty, przeznaczonej dla Serbji, jeszcze nie jest zredagowany. Stanie się to w niedzielę, dnia 19-go lipca. Co tyczy się terminu doręczenia noty rządowi serbskiemu, zdecydowano w dniu dzisiejszym, że będzie bardziej celowe zaczekać z tern do wyjazdu Poincaré'go z Petersburga, to znaczy do 25-go lipca". W tern miejscu na doniesieniu swojego ambasadora Wilhelm notuje: „Jaka szkoda!".

W ten sposób Wilhelm nietylko podżegał, ale i napędzał Austrję do pośpiechu.

Jednak w tym wypadku dyplomacja au-strjacka okazała się subtelniejszą, gdyż opóźnienie przesłania przez Austrję swTojej noty miało wielki sens i było niezwykle korzystne dla Austrji, a tern samem i dla Niemiec.

Prezydent republiki francuskiej, Poincare, udał się właśnie do Rosji w towarzystwie prezesa ministrów i ministra spraw zagranicznych, Viviani'ego. Oczywiście, dogodne było, aby ci właśnie mężowie stanu nie zapoznali się z treścią austrjackiej noty w czasie swojego pobytu w Petersburgu. W przeciwnym bowiem wypadku rząd francuski mógłby na miejscu z łatwością porozumieć się ze sprzymierzonym rządem rosyjskim, co do środków utrzymania pokoju i zapobieżenia wojnie, która, jak to już parokrotnie wykazaliśmy, nie była pożądana przez oba te państwa. W tym wypadku prawdopodobnie usiłowania austro-niemieckie nie osiągnęłyby upragnionego celu, którym był jak najwcześniejszy wybuch wojny.

Uspokojone zapewnieniem Austrji, co do umiarkowanych jej żądań pod adresem Serbji,

44

Wojska rosyjskie w okopach.

Page 48: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

oraz podróżą cesarza Wilhelma na norweskie fiordy, oba rządy sprzymierzone Rosji i Francji prowadziły spokojnie pertraktacje w sprawie szczegółów oddawna zamierzonej i projektowanej w najbliższym czasie wizyty prezydenta republiki francuskiej, który w sposób szczególnie uroczysty miał ją złożyć cesarzowi Rosji Mikołajowi II. Wizytę tę uważały oba rządy za tradycyjną już manifestację polityczną we wzajemnych przyjaznych stosunkach. Zgodnie z ustalonym planem, prezydent Poincare powinien był przybyć do Petersburga na okręcie wojennym w dniu 20-ym lipca, a w drodze powrotnej miał odwiedzić ponadto Szwecję, Da-nję i Norwegję.

I rzeczywiście Poincare przybył do Petersburga 20-go lipca. Pobyt jego trwał do godz. 10-ej wieczorem dnia 23-go tegoż miesiąca. W ciągu czterodniowych uroczystości zdawało się wszystkim, że nic nie zagraża pokojowi w Europie. Rozmowy obu rządów dotyczyły różnych spraw, lecz najmniej, podobno, sprawy serbskiej, która budziła raczej ogólne zdziwienie z racji niezrozumiałego milczenia Austrji. Zresztą obietnica cesarza Mikołaja odwiedzenia Francji z rewizytą w 1915 roku, zdawało się, potwierdzała ogólny nastrój beztroski, niezakłóconej żadnemi czarnemi horoskopami.

A jednak w swoich wspomnieniach o rozmowie z austrjackim ambasadorem w Petersburgu, hr. Sapari, pisze Poincare w ten sposób: „i on oddalił się, z szacunkiem ściskając mi rękę, lecz pozostawiając mi wrażenie, że Austrja coś tam zamyśla. Co? Tego domyśleć się było niemożliwe. W każdym jednak razie zagadka była dostatecznie niepokojąca, aby pragnąć bądź co bądź przewidzieć wszelkie możliwości. Należało uniknąć tego, aby Rosja, która zawsze uważała się za opiekunkę Serbji, nie była odosobniona w krytycznym momencie, ani od Francji, ani od Anglji".

Zgóry i ściśle zdoławszy określić dzień i godzinę odjazdu Poincaré'go z Petersburga, Berlin przesłał te informacje do Wiednia, uprzedzając, że jeśli doręczenie noty w Belgradzie będzie dokonane o godz. 5-ej po południu w dniu 23-ym lipca, to wiadomość o tern dojdzie do Petersburga już po odjeździe prezydenta Francji.

I już dn. 23-go lipca niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych otrzymało od Tschir-schke'go odpowiedź: „Cesarsko-królewski rząd (t. zn. Austro-Węgier — przyp.) gorąco dziękuje za informację, przesłaną dla barona Hisl

(posła austrjackiego w Belgradzie — przyp.). Zdecydowano opóźnić doręczenie ultimatum o jedną godzinę".

Rzeczywiście, ultimatum austrjackie doręczono rządowi serbskiemu dopiero o godz. 6-ej po południu w dniu 23-im lipca. Tekst noty stał się wdadomy wT Petersburgu dopiero po odejściu okrętu „La France", na pokładzie którego odpłynął Poincare i Viviani.

Zarówno treść, jak i ton ultimatywnej noty Austro-Węgier, przedłożonej rządowi serbskiemu, były dla wszystkich zupełną niespodzianką.

Rząd cesarza Franciszka Józefa żądał, aby rząd serbski zobowiązał się oficjalnie i w prasie potępić wszelką wielko-serbską propagandę i oświadczyć, że odtąd będzie surowo ścigał i karał każdy jej przejaw.

Ponadto rząd serbski powinien był zobowiązać się do usunięcia z zajmowanych stanowisk tych wszystkich oficerów i urzędników, których wskaże rząd wiedeński, jako winnych propagandy przeciw Austro-Węgrom, oraz zgodzić się na współpracę na terytorjum serbskiem urzędników austrjackich w celu zarówno wykrycia współwinowajców zamachu z dn. 28-go czei-wca, jak i wogóle walki z serbskim ruchem ideowym, wymierzonym przeciwko naddunaj-skiej monarchji.

Odpowiedź Serbji na notę austrjacką miała nastąpić w 48-godzinnym terminie, to znaczy, powinna była być doręczona w dniu 25-ym lipca. O treści doręczonego Serbji ultimatum oficjalnie powiadomił Wiedeń rządy państw europejskich dopiero po upływie znacznej części pozostawionego Serbji terminu na odpowiedź, a mianowicie dopiero w dn. 24-ym lipca.

Zupełnie powierzchowne zaznajomienie się z treścią noty austrjackiej wystarcza już, aby stwierdzić, że wśród żądań austrjackich były i takie, które bezpośrednio godziły nietylko w godność Serbji, ale wprost w zasadnicze pojęcie suwerenności państwowej.

Dziś trudno jeszcze ustalić dokładnie, w jakiej mierze współpracowały Niemcy w redagowaniu noty austrjackiej. Nie można również kategorycznie twierdzić, że współpraca taka nie istniała. Tak, czy inaczej, dokładnie jest wiadome, że ambasador niemiecki w Wiedniu, Tschirschke, otrzymał egzemplarz noty już dnia 2I-go lipca i tegoż dnia wysłał go do Berlina, gdzie otrzymano go następnego dnia 22-go lipca. A jeśli nawet treść ultimatum dla Serbji

45

Page 49: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Okopy ros

nie była bezpośrednio dyktowana z Berlina, to w każdym razie rząd niemiecki ją aprobował całkowicie, a sama nota nasiąknięta była bezsprzecznie niemiecką butą i bezwzględnością.

Krótki termin odpowiedzi, który narzucono Serbji, jak również i opóźnione powiadomienie rządów europejskich o treści noty—wszystko to w znacznym stopniu utrudniało wszelką interwencję dyplomatyczną państw Europy w celu załagodzenia austro-serbskiego konfliktu, który, blisko wT miesiąc po zamachu na ar-cyksięcia Ferdynanda w Sarajewie, wybuchł tak nagle i to odrazu w tak niezwykle ostrej formie. Dzięki temu, w gruncie rzeczy, sprawa pokoju lub wojny spoczywała w tym momencie, w końcu lipca 1914 r., wyłącznie w rękach Niemiec. Jeśliby Niemcy istotnie pragnęły pokoju — przedewszystkiem miałyby całkowitą możność powstrzymania sprzymierzonej Austrji przed doręczeniem Serbji noty o tak jaskrawej i niemożliwej do przyjęcia treści. Mogłyby również Niemcy wpłynąć z łatwością na rząd wiedeński, który wszak był dość chwiejny w pierwszej fazie austro-seii)-skiego konfliktu, w kierunku złagodzenia tonu i warunków ultimatum.

Mogłyby dopilnować i przyspieszyć powiadomienie rządów europejskich o treści austriackiego ultimatum, a w najgorszym razie miały możność przyczynić się do wytworzenia w następstwie takich warunków dyplomatycznych, które umożliwiłyby załagodzenie całego konfliktu i zlikwidowanie go bez większego bólu.

Ale Niemcy nie uczyniły niczego ze swoich licznych i doniosłych możliwości. Niemcy tego nie chciały. Nie leżało to w ich interesach.

Imperjalizm niemiecki, który tak starannie przygotowywał się w ciągu paru dziesiątków lat, nie chciał teraz stracić okazji, umożliwiającej wyciągnięcie drapieżnej ręki po zdawna upragnione, a aktualnie nader łatwe, według opinji kół niemieckich, zwycięstwa i zdobycze.

Oprócz samej Serbji najbardziej zainteresowaną w konflikcie, wytworzonym przez inspirowaną z Berlina notę austrjacką, bezsprzecznie była Rosja.

Wprawdzie nie wiązała Rosji z Serb ją żadna umowa formalna, ani polityczna, ani wojskowa. Ale cała tradycja polityki rosyjskiej na Bałkanach, jej wszechsłowiański program tam właśnie przedewszystkiem realizowany, cały prestiż Rosji, moralny i polityczny, wśród słowian południowych, jej imperjalisty-czne marzenia o rosyjskim Carogrodzie nad Bosforem, a wTeszcie wzgląd na niepożądany i niebezpieczny wzrost potęgi konkurencyjnej Austro - Węgier — wszystko to zmuszało Rosję do zajęcia stanowiska protektorki i opiekunki Serbji nawet, a raczej tembardziej w jej kry-tycznem położeniu dyplomatycznem. Rozumiały to zarówno Niemcy i Austro-Węgry z jednej, jak i Francja z drugiej strony.

W sytuacji tej Rosja, prawdopodobnie wierząc jeszcze w skuteczność swojej akcji, wybrała dwie drogi postępowania: rozpoczęła żywą "wymianę zdań pomiędzy zainteresowanymi rządami państw europejskich w celu wynalezienia najbardziej realnych możliwości takiego zlikwidowania pomimo wszystko konfliktu austro-serbskiego, któreby zadowoliło obie strony. Równocześnie zaś cesaiłz Mikołaj osobiście zniósł się z cesarzem Wilhelmem, jako tym, któiy de fakto kierował działaniami nietylko Niemiec, lecz i Austro-Węgier.

46

Page 50: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Skoro tylko ambasador austrjacki w Petersburgu oficjalnie zakomunikował rządowi rosyjskiemu treść noty, wręczonej rządowi serbskiemu (nawiasem mówiąc, stało się to po upływie 17 godzin) — rosyjski minister spraw zagranicznych, Sazonow, natychmiast wystąpił do rządu wiedeńskiego w celu uzyskania dla Serbji przedłużenia terminu odpowiedzi, równocześnie wskazując na to, że niektóre z wa-

było dla Austrji niemożliwe bez szwanku dla jej własnej godności wielkiego mocarstwa. Ale rząd austro-węgierski poszedł znacznie dalej, niż tego wymagały już istniejące okoliczności. Pomimo, że Serb ja jak najostrzej potępiła be-stjalski zamach na arcyksięcia i jego żonę, pomimo, że wykazała swoją gotowość dania Austrji takiego zadośćuczynienia, które, jak to oświadczył Sazonow, przeszło wszelkie spodzie-

Most kolejowy pod Częstochową wysadzony przez Rosjan.

runków podyktowanych rządowi serbskiemu były niemożliwe do przyjęcia, a ton innych narażał na szwank godność suwerennego państwa.

Dla zlikwidowania konfliktu rząd rosyjski proponował Austrji ponowne rozpatrzenie treści noty, która sprawę pokoju wtrącała w sytuację bez wyjścia.

Rząd austro-węgierski nie uznał za możliwe podobne załatwienie sprawy. Istotnie, wydaje się, że w wytworzonym już stanie rzeczy wycofanie czy też przeredagowanie ultimatum

wanie nietylko Rosji, ale i innych mocarstw — poseł austrjacki w Belgradzie, natychmiast po otrzymaniu serbskiej odpowiedzi na ultimatum, zaledwie mając dość czasu, by zapoznać się z jej treścią, w sposób demonstracyjny opuścił stolicę Serbji.

Wszystko to robi wrażenie ścisłego wypełniania zgóry ułożonego programu działania i to z pośpiechem, który zdaje się świadczyć o obawie, by jakieś postronne okoliczności nie popsuły czegoś w zamierzeniach niemieckich.

47

Page 51: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Austrja znała oświadczenie rządu rosyjskiego, który stwierdził swoją niemożność obojętnego ustosunkowania się do wypadków w Serbji, oraz swoje zdecydowane dążenie załatwienia konfliktu na drodze pokojowej, ale tylko w sposób, nienaruszający godności królestwa serbskiego, jako państwa niezależnego. Znając takie stanowisko Rosji Austrja nie mogłaby zabrnąć w ryzykownej grze tak daleko, jak to się stało, gdyby nie czuła za swojemi plecami podszeptów pewnego a potężnego sprzy

mierzeńca — cesarstwa Niemieckiego. A może raczej Austro-Węgry działały nieomal automatycznie na zdecydowany rozkaz, sygnalizowany z Berlina?

Wskazywałaby na to relacja misji bawarskiej w Berlinie, która jeszcze dn. 18-go lipca donosiła swojemu królewskiemu rządowi w Mo-nachjum : „Rząd cesarski przedsięweźmie, w celu zlokalizowania wojny, dyplomatyczne posunięcia w stosunku do wielkich mocarstwT

natychmiast po wręczeniu austrjackiej noty w Belgradzie. Tłomacząc się faktem podróży

cesarza na północ, oraz urlopami szefa sztabu generalnego i pruskiego ministra wojny rząd niemiecki będzie twierdził z całą stanowczością, że był również zaskoczony wystąpieniem Au-strji, jak i inne mocarstwa. Rząd będzie się starał otrzymać od mocarstw uznanie faktu, że różnice zdań, istniejące między Austrja a Serbją, są sprawą wyłącznie tylko tych dwóch mocarstw".

Następnie, w dniu 25-go lipca, kiedy wia-domem już było, jak wielki niepokój wywołało

w Europie wręczenie austrjackiego ultimatum w Belgradzie, cesarz Wilhelm przesyła do Berlina taką oto depeszę: „Ponieważ to tak zwane wielkie mocarstwo serbskie jest bezsilne i ponieważ wszystkie państwa słowiańskie są do niego podobne — należy iść twardo ku wyznaczonym celom ".

A tego samego dnia austrjacki ambasador w Berlinie hr. Seczeni depeszuje do Wiednia: „Tu (t. zn. w Berlinie — przyp.) uważają, że przypuszczalna odmowna odpowiedź Serbji wywoła natychmiastowe wypowiedzenie

Zatonięcie Lusitanji.

48

Page 52: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wojny przez nas, związane z działaniami w o j ennemi. Należy nam działać pośpiesznie i postawić świat wobec faktu dokonanego".

Zanim jeszcze Serb ja doręczyła swoją odpowiedź na ultimatum austrjackie, mocarstwa europejskie czyniły wszystko, co było możliwe, aby załagodzić i zlokalizować konflikt austro-serbski.

Francuski minister spraw zewnętrznych Viviani, który razem z prezydentem znajdował się w powrotnej podróży z Rosji, telegrafował do Londynu i Petersburga, że, według jego zdania, Serb ja powinna natychmiast zgodzić się na wszystkie żądania, współmierne do jej godności samodzielnego państwa, że powinna ona „wyprosić" sobie przedłużenie terminu odpowiedzi, że Anglja, Rosja i Francja powinny poprzeć tę prośbę, że trójporozumienie powinno dążyć do tego, aby zamiast austrjackiej, powołać międzynarodową komisję do zbadania sprawy zamachu w Sarajewie.

Postępowanie Anglji było bardziej ostrożne. Tern niemniej jednak minister spraw zewnętrznych, sir EdwTard Grey, interwenjował w analogicznym sensie u ambasadora niemieckiego w Londynie, ks. Lichnowskiego, który natychmiast przesłał do Berlina treść oświadczenia angielskiego polityka.

Na raporcie Lichnowskiego z dn. 22-go lipca w7 miejscu, gdzie powtarza on opinję Grey'a, że Austro-Węgry powinny liczyć się z narodową godnością Serbji, cesarz Wilhelm osobiście dopisał: „Narodowa godność Serbji nie istnieje. Problem ten nie dotyczy Grey'a, ale wyłącznie tylko Jego Cesarskiej Mości cesarza Franciszka Józefa. Olbrzymi bezwstyd ze strony Anglji!".

Kiedy po otrzymaniu w Londynie tekstu austrjackiego ultimatum Lichnowski pisze, że Grey oświadczył, iż „Austrjacy przeszli wszystko, czego można było się spodziewać, i że państwo, które zgodziłoby się na podobne żądania, przestałoby należeć do grona państw samodzielnych" — w miejscu tern Wilhelm pisze: „Bardzo byłoby to pożądane. Serbja nie jest państwem wT europejskiem znaczeniu tego słowa. To banda zbójów".

Dalej pisze Lichnowski: „Mówił mi Grey, że gotów jest wtrącić się w celu wyjednania przedłużenia terminu odpowiedzi, mając nadzieję, że może jednak znajdzie się sposób rozwiązania konfliktu". Na to odpowiada Wilhelm w dopisku: „Bezskuteczne". Kiedy Grey ra

dzi interwencję ogólną dla załagodzenia możliwego konfliktu między Austrją a Rosją — Wilhelm pisze: „Bezskuteczne. Najmniej liczę się z tern, aby Austrja prosiła mnie o to. W zagadnieniach honoru i życiowych konieczności nikt nie radzi się innych". To stanowisko cesarza niemieckiego świadczy dowodnie, że wszelkie kroki dyplomatyczne były już spóźnione z chwilą, kiedy Serbja otrzymała ultimatum. Wszystko bowiem, co miało nastąpić później, było już zgóry ukartowane przez imperjalistyczną politykę Niemiec, której Austrja była powTol-nem tylko narzędziem.

W dniu 27-ym lipca Anglja wystąpiła z inicjatywą zwołania w Londynie konferencji czterech mocarstw, która zbadałaby wszelkie możliwości rozwiązania stworzonego konfliktu. W odpowiedzi na propozycję angielską rosyjski minister spraw zewnętrznych Sazonow odpowiedział że Rosja gotowa jest zgodzić się na wszelką inicjatywę, która prowadziłaby do pokojowego zlikwidowania konfliktu. W Berlinie jednak propozycja angielska nie znalazła życzliwego przyjęcia. Rząd niemiecki, kategorycznie sprzeciwiając się projektowi zwołania konferencji wT Londynie, nie wskazywTał równocześnie, żadnego innego realnego sposobu zlikwidowania austro-serbskiego zatargu, tern samem zaś bardziej jeszcze komplikował i przewlekał konflikt, co zresztą było mu na rękę, gdyż wygrywał czas na przygotowania do już zdecydowanej akcji w7ojennej.

Jeżeli chodzi o Włochy, to zaraz po otrzymaniu tekstu austrjackiego ultimatum oświadczyły one, że zgodnie z warunkami trójprzy-mierza Austrja powinna była uprzednio porozumieć się ze sprzymierzeńcami, zanim jeszcze zdecydowała się na krok, który może mieć tak doniosłe konsekwencje, i że wobec odwrotnego postępowania Austrji królestwo włoskie uważa się za zwolnione od wszelkich zobowiązań sojuszniczych.

Wszystko to nie mogło pomóc sprawie pokoju, gdyż wojna była już zdecydowaną w Berlinie.

Austro-Węgry z całkowitą konsekwencją podtrzymywały swój punkt wadzenia, nie zgadzając się na żadne inne możliwości zlikwidowania konfliktu z Serbja, poza dopełnieniem przez nią wszystkich wrarunków, podyktowanych w ultimatum.

Niemcy znówT powtarzały w kółko, że sprawa dotyczy wyłącznie tylko Austrji i Serbji,

49

Page 53: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wobec czego jakakolwiek interwencja państw trzecich jest niemożliwa. W dodatku Niemcy, wyraźnie akceptując politykę Wiednia i potwierdzając przy każdej okazji swoje zobowiązania wobec naddunajskiej sojuszniczki, podtrzymywały Austrję w jej upartem i ryzykow-nem stanowisku.

Widzimy przeto, że rząd niemiecki od początku czynił wszystko, aby utrudniać pokojową interwencję mocarstw, tern samem zaś dowiódł swojego zupełnie zdecydowanego dążenia do rozpętania wojny europejskiej.

Rzeczą jest oczywistą, że Niemcy, zdecydowawszy się już na wTojnę, dążyły do zapew

nienia sobie maksimum szans zwycięstwa. To też przedewszystkiem usiłowały, pod dyktandem swojego sztabu generalnego, oderwać Francję od Rosji, co prawdopodobnie powstrzymałoby również i Anglję od udziału w wojnie, pozostawiając tylko Rosję i Serbję, jako przeciwników Niemiec i Austro-Węgier. Taki układ sił zgóry zdecydowałby o bezwzględnem zwycięstwie Niemiec, co znów w następstwie ułatwiłoby znakomicie dalszą realizację niemieckiego imperjalizmu i na zachodzie Europy.

W tym kierunku działała dyplomacja niemiecka. W dniu 26-ym lipca ambasador niemiecki w Paryżu oświadczył rządowi francu

skiemu, że „solidaryzując się z Francją w dążeniu do zachowania pokoju, rząd niemiecki uważa, iż oba mocarstwa powinny wpłynąć na Rosję w kierunku uspakajającym". Równocześnie rząd niemiecki podkreślał konieczność oficjalnego oświadczenia w prasie o solidarności Niemiec i Francji.

Było to zresztą próbą przeniesienia punktu ciężkości do Petersburga i tą drogą izolowania Rosji od jej sprzymierzeńców z trój-porozumienia. Próba ta zawiodła całkowicie.

Francja, a za nią Anglja, odpowiedziały w porozumieniu ze sobą, że interwencja mocarstw powinna być przeprowadzona nie w Pe

tersburgu, lecz w Wiedniu, gdyż Rosja od początku konfliktu zachowuje się w sposób całkowicie umiarkowany.

Również zawiodła próba i w następnej analogicznej propozycji niemieckiej. Rząd niemiecki proponował Francji wspólną interwencję, na co Francja odpowiedziała, że celową byłaby tylko interwencja czterech mocarstw, a mianowicie: Francji, Anglji, Niemiec i Włoch.

Niemcy, przygotowując wojnę i pchając ku niej Austrję, bynajmniej nie pragnęły, aby kiedyś odpowiedzialność za wojnę spadła na nie lub na Austrję. W tym też celu jeszcze

Mycie pokładu na statku wojennym.

50

Page 54: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przed ostatecznym wybuchem wojny usiłowały Niemcy narzucić opinji europejskiej przeświadczenie o winie ze strony Rosji.

W dniu 26-ym lipca ustnie, a następnego dnia 27-go na piśmie złożył ambasador niemiecki rządowi francuskiemu oświadczenie, że Austro-Węgry nie dążą do terytorjalnych zdobyczy i nie zagrażają całości Serbji, a ich jedynym celem jest zabezpieczenie własnego spokoju wewnętrznego. W tym stanie rzeczy sprawa powszechnego pokoju lub wojny wyłącznie spoczywa w rękach rządu rosyjskiego.

Kanclerz Rzeszy i niemiecki minister spraw zewnętrznych, Bethmann - Hollweg, depeszował w dniu 28-ym lipca pod adresem niemieckiego ambasadora w Wiedniu: „Odpowiedź rządu serbskiego na ultimatum każe sądzić, że Serb ja w tak znacznej mierze dąży do zaspokojenia austrjackich żądań, iż, jeśli cesarski rząd zachowa całkowicie niezależne stanowisko, należy przewidywać nieprzychylny dla niego obrót w europejskiej opinji. W tych warunkach zwycięska wojna na trzech frontach nie jest dostatecznie gwarantowana. Trzeba wTięc, aby wobec mocarstw niezainteresowanych bezpośrednio w konflikcie odpowiedzialność za wojnę w każdym wypadku spadła na Rosję. Musi Pan starannie unikać wszystkiego, coby mogło czynić wrażenie, że podtrzymujemy Au-strję. Należy znaleźć tylko taką formę, która pozwoliłaby Austrji urzeczywistnić swój cel, nie dążąc do wojny światowej, a jeśli w ostateczności wojna ta byłaby nie do uniknięcia, należy polepszyć warunki, w jakich wypadnie nam walczyć, aby osiągnąć powodzenie'*.

W tych warunkach naturalnem było, że Austro-Węgry wypowiedziały Serbji wojnę w dniu 28-ym lipca, a w następnym już dniu bombardowały stolicę Serbji, Belgrad, zajmując część terytorjum serbskiego.

Od tego momentu rozpoczyna się nowy okres konfliktu, który bardziej jeszcze skomplikował się, narzucając rządom zainteresowanych mocarstw niezwykle trudne położenie. W szczególnie ciężkiem położeniu znalazła się Rosja, która z jednej strony nie mogła dopuścić — wciąż w imię swojej wszechsłowiańskiej polityki — do pogromu maleńkiej Serbji przez bez porównania potężniejszą Austrję, mającą w dodatku za plecami największą potęgę militarną — Niemcy, z drugiej zaś strony, całkowicie oceniając swoje nieprzygotowanie do wojny, dążyła do uniknięcia jej, lecz równocześnie

i do zlikwidowania zbrojnego już zatargu między Austrją i Serbją bez szkody dla tej ostatniej.

Wobec nowej fazy konfliktu Rosja musiała szukać środków, nietylko gwarantujących jej bezpieczeństwo na zachodnich granicach, ale i nadających odpowiednią wagę jej dyplomacji w obliczu Niemiec i Austrji, wyraźnie już dążących do rozniesienia pożogi wojennej po całej Europie.

Należy wziąć pod uwagę specyficzny charakter militarny Rosji, znacznie pod tym względem różniącej się od swoich zachodnich sąsia-

Senegalczyk, jeden z wielu kolorowych uczestników Wojny Śtoiatowej.

dów. Szczególne wTarunki rosyjskie zarówno pod względem komunikacji, obszaru i środków technicznych, jak ogólnego poziomu kultury i pierwotnych systemów biurokracji składały się na fakt o doniosłem dla Rosji znaczeniu: mobilizacja armji rosyjskiej musiała trwać znacznie dłużej, niż to było osiągalne przez mocarstwa zachodniej Europy.

Stąd też Rosja nie mogła dopuścić do tego, aby jakikolwiek przewidywany przeciwnik zaskoczył ją pierwszy swoją mobilizacją, lub nawet popsuł tylko szyki w mobilizacyjnych kalkulacjach Rosji. Zrozumiałem jest przeto, że już w dniu 26-ym lipca, kiedy zatarg Austro-

51

Page 55: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Węgier z Serbją wyraźnie zdążał ku wojennemu rozwiązaniu, Rosja ogłosiła w armji „stan przedmobilizacyjny", który przewidywał powrót wojsk z obozów letnich do koszar. Następnym już krokiem, na wypadek dalszej komplikacji politycznej, byłaby przewidziana częściowa mobilizacja armji przeciwko Austrji, przy-czem mobilizacja ta miałaby dotyczyć tylko tych okręgów wojskowych, które bezpośrednio przytykały do granicy austrjackiej.

Taka częściowa mobilizacja, uprzednio nieprzygotowana w dostatecznej mierze, w warunkach rosyjskich nie była pożądaną, a nawet nie celową z punktu widzenia bezpieczeń-

Egzotyczni uczestnicy

stwa, tern niemniej jednak rosyjski sztab generalny zastosował się do decyzji rządu, przygotowując odpowiednie plany.

Koncepcj a częściowej tylko mobilizacj i miała aprobatę rosyjskiego ministerstwa spraw zewnętrznych, a ponoć i samego cesarza. Uważano w Rosji, że takie stawianie sprawy powinno wykazać umiarkowanie polityki rosyjskiej w ogólności, a lojalność w stosunku do Niemiec w szczególności.

Zgodnie z tą koncepcją rosyjski minister spraw zewnętrznych Sazonow oświadczył ambasadorowi niemieckiemu w Petersburgu, że

52

przedsięwzięte przez rząd rosyjski przygotowania o charakterze wojskowym w żadnym razie nie są skierowane przeciwko Niemcom, w stosunku zaś do Austro-Węgier mają cele wyłącznie obronne.

Jednakże szef rosyjskiego sztabu generalnego, gen. Januszkiewicz, zdecydował się przygotować dwa projekty cesarskiego dekretu: jeden na wypadek ogólnej, drugi na wypadek tylko częściowej mobilizacji. Oba te projekty zostały przedłożone cesarzowi wraz z obszernym, uzasadniającym memorjałem.

Rankiem 29-go lipca powrócił od cesarza ju: podpisany dekret o mobilizacji ogólnej, któ-

Wojn y św ia t o iv ej.

rej rozpoczęcie wyznaczono na godz. 12-tą w nocy z 29-go na 30-ty lipca.

Tak więc Rosja, dekretem cesarza Mikołaja II, zdecydowała się na całkowite pogotowie bojowe swTojej armji.

Należy stwierdzić następujące fakty. W dniu 29-ym lipca Rosja faktycznie nie przystąpiła jeszcze do mobilizacji, a armja jej znajdowała się dopiero w „stanie przedmobiliza-cyjnym". Tymczasem w dniu tym równocześnie posłowie niemieccy w Petersburgu i Paryżu oświadczyli ministrom spraw zewnętrznych Rosji i Francji, że, jeśli rządy ich nie za-

Page 56: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przestaną swoich przygotowań wojennych, to i Niemcy-będą zmuszone ogłosić również swoją mobilizację.

Te równoczesne oświadczenia dosadnie świadczą o tern, że Niemcy, bezpośrednio już kierowane przez cesarza Wilhelma, który powrócił już był ze swojej morskiej podróży, systematycznie przygotowywały grunt w opinji europejskiej, aby wytłomaczyć swoją oddawna

już zdecydowaną, zresztą równie, jak i sama wojna, mobilizację, równocześnie przerzucając odpowiedzialność na Francję i Rosję.

Tymczasem około 9-ej godziny wieczorem dnia 29-go lipca cesarz rosyjski wydał nowe polecenie, wstrzymujące poprzednio już zdecy-

m dowaną mobilizację ogólną, którą miała zastąpić mobilizacja częściowa. Termin mobilizacji zachowano poprzedni. Tak więc Rosja o godz. 12-ej w nocy z 29-go na 30-ty lipca przystąpiła do mobilizacji częściowej w czterech okręgach wojskowych, a mianowicie: kijowskim, ode-skim, moskiewskim i kazańskim.

Co mogło spowodować zastąpienie mobilizacji ogólnej zaledwie częściową mobilizacją czterech okręgów i to w tak krótkim okresie czasu pomiędzy obu decyzjami?

Poprzednio już mówiliśmy, że rząd rosyjski w swojej interwencji pokojowej nie ograniczał się do oficjalnych enuncjacyj i rozmów dyplomatycznych, lecz również obrał drogę bezpośredniego kontaktu między cesarzami. To właśnie było przyczyną niejakiej chwiejności cesarza Mikołaja, który do ostatka łudził się nadzieją załatwienia sprawy pomiędzy korono-wanemi głowami.

L Natychmiast po wypowiedzeniu wojny i Serbji przez Austro-Węgry, to znaczy w dniu

28-ym lipca, cesarz-Mikołaj wysłał następującą i depeszę do cesarza Wilhelma: Î „Jestem, rad z Twojego powrotu. W tym

niezwykle poważnym momencie uciekam się do Twojej pomocy. Wypowiedziano haniebną woj-

i nę słabemu państwu. Oburzenie w Rosji, które całkowicie podzielam, jest ogromne. Przewi-

i duję, że w bardzo bliskim czasie, ustępując wTo-l bec wywieranego na mnie nacisku, będę zmu

szony zastosować środki, prowadzące do wojny. Dążąc do odwrócenia takiego nieszczęścia, jak wojna europejska, błagam Cię w imię naszej

\ starej przyjaźni, abyś uczynił wszystko możli-i we, w celu niedopuszczenia Twoich sprzymie

rzeńców, iżby zaszli zbyt daleko".

Typy afrykańskich wojsk pomocniczych armii francuskiej.

53

Page 57: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na depeszy tej, która nadeszła do Berlina o godz. 1-ej w nocy dn. 29-go lipca, cesarz Wilhelm nakreślił uwagę: „Przyznanie się do własnej bezsilności i próba złożenia na mnie odpowiedzialności za wojnę. Depesza zawiera ukrytą groźbę i dążenie do wywołania rozkazu, zatrzymującego rękę sprzymierzeńca".

W trzy kwadranse później cesarz Wilhelm wysyła taką odpowiedź telegraficzną:

„Z głębokim żalem dowiedziałem się o wrażeniu, jakie wywołało w Twoim kraju

stawie się sile powszechnej opinji. Dlatego też, biorąc pod uwagę serdeczną i tkliwą przyjaźń, wiążącą nas mocnemi splotami w ciągu wielu lat, wykorzystam cały swój wpływ, aby nakłonić Austro-Węgry do lojalnego i zadośćczynią-cego porozumienia z Rosją, Mam szczerą nadzieję, że Ty przyjdziesz mi z pomocą w moich wysiłkach wygładzenia trudności, które wciąż jeszcze mogą się wyłonić".

Telegraficzna odpowiedź cesarza Mikołaja brzmiała:

żołnierz i pies w maskach przeciwgazowych.

wystąpienie Austrji przeciwko Serbji. Niesumienna agitacja, którą prowadzono w Serbji w ciągu wielu lat, doprowadziła do podłego przestępstwa, którego ofiarą padł arcyksiążę Franciszek Ferdynand. Bezsprzecznie zgodzisz się ze mną, że nasze wspólne interesy, Twoje i moje, jak również interesy innych władców, zmuszają nas domagać się tego, aby ci wszyscy, którzy ponoszą moralną odpowiedzialność za to okrutne morderstwo, ponieśli zasłużoną karę. Z drugiej strony w pełni rozumiem, jak trudno jest Tobie i Twojemu rządowi przeciw-

„Serdecznie dziękuję Ci za Twoją tak prędką odpowiedź. Przygotowania wojenne, które obecnie już weszły w życie, były zdecydowane pięć dni temu, jako środek obrony wobec przygotowań Austrji. Mam szczerą nadzieję, że te nasze przygotowania z żadnej strony nie wpłyną ujemnie na Twoje pośrednictwo, które wysoko sobie cenię. Konieczny jest z Twojej strony silny nacisk na Austrję poto, aby doszła ona z nami do porozumienia".

Z kolei znów Wilhelm w odpowiedzi swojej telegrafuje między innemi:

54

Page 58: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

„Austrja nie dąży do jakichkolwiek tery-toi'jalnych zdobyczy na Serbji. Dlatego też uważam za zupełnie możliwe, aby Rosja pozostała tylko widzem w austro-serbskim konflikcie i aby nie wciągać Europy w najstraszniejszą wojnę, jaką kiedykolwiek widziano. Uważam, że bezpośrednie porozumienie Twojego rządu z Wiedniem jest możliwe i pożądane i jak to już donosiłem Ci, mój rząd dokłada wszelkich starań, aby osiągnąć to porozumienie. Rzecz prosta, przygotowania wojenne ze strony Rosji, uważane w Austrji za groźbę, przyspieszyłyby katastrofę, której uniknąć pragniemy obaj, i zaszkodziłyby mojemu stanowisku pośrednika, które chętnie objąłem, kiedy Ty zaapelowałeś do mojej przyjaźni, prosząc o pomoc".

Ten ostatni telegram Wilhelma znacznie uspokoił, podobno, cesarza Mikołaja, który, uwierzywszy w dobrą wolę cesarza niemieckiego, dał się złudzić pozorom medjatorstwa, mającego rzekomo ochronić zagrożony pokój.

Psy w służbie sanitatwej.

To też o godz. 8.30 wieczorem tegoż dnia 29-go lipca Mikołaj telegrafuje do Berlina:

„Wdzięczny j estem za uspoka j aj ącą i przyjacielską depeszę. Oficjalne oświadczenie, złożone dziś przez Twojego posła na ręce mojego ministra, miało zupełnie inny charak

ter. Proszę Cię o wyjaśnienie tej różnicy zdań. Słusznem byłoby austro-serbski problem przekazać konferencji haskiej. Liczę na Twoją mądrość i przyjaźń".

Natychmiast po wysłaniu tej depeszy cesarz Mikołaj odwołał ogólną mobilizację, o czem pisaliśmy już poprzednio.

Zarówno cała wymiana zdań między Wilhelmem i Mikołajem, jak również propozycja tego ostatniego w sprawie przekazania konfliktu pod obrady międzynarodowego trybunału w Hadze, a wreszcie odwołanie mobilizacji ogólnej i zastąpienie jej zaledwie częściową w czterech okręgach wojennych — wszystko to świadczy dowodnie, że zarówno Rosja, jak i jej car Mikołaj do wojny w danym wypadku nie dążyli, że przeciwnie nawet usiłowali zlikwidować groźny konflikt na Bałkanach w najbardziej pokojowy sposób. Działały tu bezsprzecznie z jednej strony świadomość nieprzygotowa-

55

Page 59: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nia Rosji pod względem militarnym, gospodarczym i administracyjnym, z drugiej zaś strony chwiejność i niezdecydowanie, właściwie charakterowi cesarza Mikołaja, a być może i jego istotna odraza do wojny, tak bardzo zrozumiała na tle smutnych doświadczeń z czasów wojny z Japon ją i późniejszych rewolucyjnych konsekwencyj tej wojny.

Na skutek ostatniej depeszy Mikołaja kanclerz niemiecki Bethmann-Hollweg wysyła do

ambasadora niemieckiego w Petersburgu następujący telegram:

„Proszę Waszą Ekscelencję wyjaśnić natychmiast w rozmowie z Sazonowem tak zwaną różnicę zdań pomiędzy naszemi oświadczeniami a depeszą Jego Cesarskiej Mości. Myśl o konferencji haskiej jest, oczywiście, wykluczona w danym wypadku".

Co do samego Wilhelma — to, po naradzie w Poczdamie, gdzie obecni byli również i dygnitarze wojskowi, wysyła on o godz. 1-ej w nocy dn. 30-go lipca taki telegram pod adresem cesarza l^osyjskiego:

56

„Nie może być mowy o tern, aby słowa mojego posła były w niezgodzie z treścią mojej depeszy. Hrabia Pourtalès (niemiecki ambasador w Petersburgu) miał polecone zwrocie uwagę Twojego rządu na niebezpieczeństwo i poważne następstwa, które może pociągnąć za sobą mobilizacja. To samo twierdziłem i ja w swojej depeszy. Austrja zmobilizowała tylko część swojej armji i to wyłącznie przeciwko Serbji. Jeśli, jak to widać z Twojego donie

sienia i oświadczeń Twojego rządu, Rosja mobilizuje się przeciwko Austrji — to moja działalność WT roli pośrednika, którą Ty mnie powierzyłeś łaskawie, a którą ja przyjąłem nasku-tek Twojej usilnej prośby, będzie utrudniona, o ile wrogóle nie będzie niemożliwTą. Zagadnienie przyjęcia tej lub innej decyzji całym swoim ciężarem spada wyłącznie na Ciebie i Ty ponosisz odpowiedzialność za wojnę lub pokój".

Jak widać z powyższego Wilhelm zupeł-nem milczeniem pomija sprawę przedłożenia konfliktu pod obrady konferencji haskiej, rów-

Francuskie wojska kolonialne (senegalczycy).

Page 60: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nocześnie podkreślając świadomie iłdpowie-dzialność Rosji za wybuch ewentualnej wojny.

A wszak właśnie Niemcy wykluczali możność zwołania konferencji haskiej, wykluczali wszelką międzynarodową interwencję, wykluczali wogóle wszelkie pośrednictwo w konflikcie, który już rozpalił pożogę wojenną na Bałkanach, Czyż wobec tego przerzucanie odpo

wiedzialności za możliwość wojny powszechnej na Rosję nie było tylko frazesem, obliczonym na korzystny dla Niemców efekt zarówno w aktualnej opinji europejskiej, jak i w opinji przyszłych historyków tej wojny, którą Niemcy dawno zdecydowali i do której starannie byli już przygotowani?

Bardziej jeszcze świadczy o tern to, co

Próba kostiumu, chroniącego lotnika przed ogniem w razie pożaru samolotu. Moment podpalania Jcosfjumu, oblanego naftą.

57

Page 61: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

działo się w Niemczech w ostatnich dniach lipca 1914 roku. Wszyscy ci cudzoziemcy, którzy przejechali przez terytorjum niemieckie w dniu 30-go lipca jednogłośnie twierdzili, że na całej przestrzeni byli świadkami znacznego ruchu rezerwistów oraz transportów wojskowych na wszystkich stacjach węzłowych, przy-czem pociągi z wojskiem dążyły zarówno w kierunku wschodnim, jak i zachodnim. Relację 0 tych przygotowaniach wojennych w Niemczech przesłał również, między innymi, rosyjski attaché wojskowy w Atenach, pułkownik Gudim-Lewkowicz, który w dn. 30-go lipca przejechał przez Niemcy w powrotnej drodze z Petersburga.

Powyższe fakty mogły być wytłomaczone jedynie odbywają się w Niemczech mobilizacją, a nawet początkiem koncentracji wojsk. 1 istotnie są wszystkie dane po temu, iż rzeczywistym początkiem ogólnej mobilizacji armji niemieckiej był dzień 30-go lipca.

Potwierdza to ponadto treść dodatku nadzwyczajnego berlińskiego pól-oficjalnego „Lo-kalanzeiger'a". Dodatek ten zjawił się na ulicach Berlina o godzinie 1-ej po południu 30-go lipca i zawierał wiadomość o ogłoszeniu mobilizacji w Niemczech.

Inna sprawa, że rząd cesarza Wilhelma natychmiast sprostował doniesienie prasy o mobilizacji, tłomacząc równocześnie wszystkie oczywiście widoczne zarządzenia skromnem pojęciem „przygotowawczego stanu wojennego".

Rzecz prosta wszystkie wydarzenia w Niemczech w dniu 30-go lipca były natychmiast wiadome w Petersburgu. Zresztą nie mniej niepokojące wiadomości dochodziły równocześnie i z Austrji, gdzie następnego już dnia oczekiwano ogłoszenia ogólnej mobilizacji, co było najzupełniej zbędne, jeśli chodziłoby wyłącznie o wojnę z Serbją.

Wszystko to wywołało w Petersburgu znaczne zaniepokojenie. Trwająca już mobilizacja częściowa w czterech okręgach wojennych była całkowicie już niewystarczającą wobec bardziej jeszcze komplikującego się konfliktu, tembardziej, że w dużej mierze mogła pokrzyżować plany ewentualnej mobilizacji ogólnej.

^ Odbyła się przeto w Petersburgu nadzwyczajna konferencja, w której wzięli udział minister wojny gen. Suchomlinow, minister spraw zewnętrznych Sazonow i szef sztabu generalnego gen. Januszkiewicz. Konferencja

ta odbyła się około godz. 3-ej po poł. dn. 30-go lipca w gmachu sztabu generalnego. Gen. Da-niłow w dziele swojem „Rosja w wojnie światowej" mówi, że, będąc w sąsiedniej sali, widział wychodzących członków tej konferencji, która trwała, według niego, bardzo krótko: „Nie dowiedziałem się niczego o decyzjach, powziętych na konferencji. Członkowie jej rozeszli się w milczącem skupieniu, nie dzieląc się z nikim swojemi wrażeniami". Prof. A. Bajów twierdzi natomiast, powołując się na swoją zażyłość z gen. Januszkiewiczem, że na konferencji tej jednogłośnie zgodzono się z koniecznością jak najszybszego ogłoszenia mobilizacji ogólnej. Przeto zadecydowano, aby natychmiast powiadomić o tern cesarza telefonicznie, nie tracąc ani chwili drogiego czasu.

Najpierw miał mówić przez telefon gen. Suchomlinow, zwracając uwagę cesarza na skład konferencji i jej decyzję. Podobno jednak wywody ministra wojny nie były przyjęte przez cesarza zbyt życzliwie. Wówczas gen. Suchomlinow oddał słuchawkę gen. Janusz-kiewiczowi, jako przyszłemu szefowi sztabu najwyższego wodza naczelnego, którym miałby być w razie wojny cesarz.

W gorących swoich wywodach gen. Januszkiewicz miał rzekomo powiedzieć: „Opóźnienie mobilizacji ogólnej z punktu widzenia wojskowego — to zbrodnia". Na to bądź co bądź dość ryzykowne oświadczenie cesarz miał spokojnie odpowiedzieć, że wierzy w dobrą wolę Wilhelma i w jego pokojowe pośrednictwo, wobec czego nie zgadza się na mobilizację ogólną. Dopiero, jak wciąż twńerdzi prof. Bajów, wmieszanie się do rozmowy telefonicznej ministra spraw zewnętrznych Sazonowa przekonało Mikołaja, który ostatecznie zgodził się na ogłoszenie mobilizacji ogólnej.

W rezultacie pod wieczór 30-go lipca weszło w życie nowe i ostateczne rozporządzenie cesarskie o przeprowadzeniu ogólnej mobilizacji wszystkich sił wojennych cesarstwa rosyjskiego. Jako moment rozpoczęcia się mobilizacji określono północ z 30 na 31 lipca, to znaczy, że pierwszym dniem mobilizacji miał być dzień 31 lipca 1914' r.

Tak więc w dniu 31-go lipca z mocarstw europejskich Rosja była już w trakcie mobilizacji ogólnej, Austro-Węgry, prowadząc już równocześnie wojnę z Serbją, pośpiesznie mo-

58

Page 62: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1
Page 63: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

bilizowały swoją armję, Niemcy zaś prowadziły energiczne, jakkolwiek zręcznie maskowane przygotowania wojenne.

Wszystko to jednak nie koniecznie miało prowadzić do wojny europejskiej, gdyby nikomu nie zależało na jej wybuchu. Wojna au-stro-serbska mogła jeszcze być zlokalizowaną i zlikwidowaną dzięki interwencji mocarstw, co zaś do przygotowań wojennych — to w okresie mobilizacji jakkolwiek armje uzupełniały

jących w Niemczech już w ciągu ostatnich sześciu dni — ogłoszono rozporządzenie o ogólnej mobilizacji armji rosyjskiej. Rosja nie może powstrzymać realizacji rozpoczętych poczynań pod grozą znacznego niebezpieczeństwa. Istotnie Rosja ucieka się do środków wojennych jedynie odpowiadających tym, które już zostały przedsięwzięte ze strony Niemiec*'.

W depeszy swojej do Wilhelma tak tłoma-czy Mikołaj decyzje rządu rosyjskiego: „Ze

Niemiecki krążownik „Bremen", storpedowany przez Anglików.

swój skład pokojowy, przeprowadzając równocześnie koncentrację swoich oddziałów7, oraz przygotowując obronę granic, lub ewentualne natarcie, jednak działań wojennych nie rozpoczynały i granice pozostawały nadal nienaruszone, co mogło nastąpić dopiero na skutek wypowiedzenia wojny.

Charakter mobilizacji rosyjskiej, która bynajmniej nie przesądzała sprawy wojny, jasno określa ambasador francuski w Petersburgu, Maurycy Paléologue, w depeszy swojej do rządu francuskiego z dn. 31-go lipca: „Wobec mobilizacji ogólnej w Austrji, oraz ukrytych poczynań o charakterze mobilizacyjnym, trwa-

względów technicznych niemożliwe jest powstrzymać nasze wojenne przygotowania, które stały się nieuniknioną konsekwencją mobilizacji Austro-Węgier. Dalecy jesteśmy od tego, aby pragnąć wojny. Dopóki trwać będą układy z Austrją na temat sprawy serbskiej wojska moje nie przedsięwezmą żadnych prowokacyjnych działań. Zaręczam Ci to mojem słowem. Wierzę w miłosierdzie boskie i mam nadzieję, że Twoje pośrednictwo w Wiedniu zakończy się powodzeniem ku pożytkowi naszych państw i europejskiego pokoju"!

I rzeczywiście układy trwały nadal. W dn. 30-go lipca Sazonow osobiście zakomunikował

59

Page 64: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ambasadorowi niemieckiemu w Petersburgu, hrabiemu Pourtalès'owi, że Rosja jest gotową zaprzestać wszystkich swoich przygotowań wojennych, o ile Austro-Węgry wykluczą ze swojego ultimatum dla Serbji wszystkie te punkty, które były sprzeczne z pojęciem jej suwerenności.

W następnym dniu 3I-go lipca, jakkolwiek, jak tego oczekiwano w Petersburgu, Austro-Węgry przystąpiły również do mobilizacji ogólnej, pomimo tego jednak austro-węgierski

i na zachodniej granicy, Przygotowania te doszły już do tak poważnych rozmiarów, że wywołały niepokój we Francji i zmusiły ją do analogicznych kroków z tą jednak różnicą, że rząd francuski, aby uniknąć możliwych nieporozumień, zadecydował trzymać swoje wojska o 10 kilometrów wgłąb od granicy.

Motywy decyzji francuskiej wyjaśnił minister spraw zewnętrznych republiki francuskiej Viviani, donosząc rządowi angielskiemu: „...pozostawiając w ten sposób linję graniczna

Osada Nowo - Aleksandr mv, zbomburd.oirana przez Niemców.

ambasador przy dworze rosyjskim hrabia Sa-pari oświadczył Sazonowowi, że rząd jego zgadza się przystąpić do rozmów na temat przedłożonych Serbji żądań.

Oświadczenie to spotkało się z życzliwem przyjęciem rosyjskich sfer politycznych, które jednak uważały, że koniecznem jest przede-wszystkiem, dla udowodnienia dobrej woli Au-stro-Węgier, aby te ostatnie zaprzestały swoich działań, już rozpoczętych na terytorjum Serbji.

Taki bieg wypadków nie był pożądany przez rząd niemiecki. To też Niemcy w dalszym ciągu czyniły energiczne przygotowania wojenne zarówno na swojej wschodniej, jak

bez obrony w razie niespodziewanego napadu przeciwnika rząd republiki pragnie tern wykazać, że Francja niemniej, niż Rosja nie ponosi odpowiedzialności za napad".

Wszystko to razem biorąc, w związku z wyrażoną skłonnością do ustępstw ze strony Austrji, nie było na rękę Niemcom, psując ich precyzyjny plan militarystyczny, który od tak dawna realizowali z niezwykłą wytrwałością, systematycznością i olbrzymim nakładem pracy. Niemcy pragnęły uczynić jakiś krok stanowczy, który ostatecznie wtłoczyłby wypadki w nakreślone zgóry łożysko. Przeszkodą jednak ku temu było niewyjaśnione dotąd stanowisko Anglji.

60

Page 65: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W Niemczech początkowo przeważała w opinji nadzieja, że Anglją, jakkolwiek przyjmie udział w dyplomatycznem pośrednictwie, nie będzie jednak wtrącać się do konfliktu. Nadzieję tę poderwała dopiero rozmowa sir Edwarda Grey'a z ambasadorem niemieckim w Londynie księciem Lichnowskim. Rozmowa ta wywołała obawę współdziałania aż czterech mocarstw europejskich przeciwko akcji niemieckiej.

Podobna perspektywa nie była dla Niemiec zachęcającą, to też dyplomacja niemiecka zachowała pewną wstrzemięźliwość w nacisku, wywieranym na Francję.

We wszystko to jednak wmieszał się niemiecki sztab generalny, który, pod pretekstem, że przygotowania wojenne Rosji i Francji nie pozwalają rachować na sukces kroków dyplomatycznych, uważał za konieczne szybką i jasną decyzję.

Wówczas postanowiono w Niemczech zabezpieczyć sobie neutralność Angiji, proponując jej „gruby interes" według wyrażenia ambasadora angielskiego w Berlinie, lub „haniebny targ", jak to określił Poincare.

Kanclerz Rzeszy Niemieckiej Bethmann-Hollweg oświadczył w dn. 29-go lipca ambasadorowi angielskiemu w Berlinie, że „Jeśli Wielka Brytan ja zgodzi się zachować neutralność— to cesarski rząd niemiecki gotów jest dać wszelkie zapewnienia, iż w razie zwycięstwa nie będzie dążył do terytorjalnego rozszerzenia Niemiec kosztem europejskich posiadłości francuskich; nie może jednak przyjąć podobnych zobowiązań wT stosunku do kolonij francuskich... Jeśli chodzi o Belgję — to działania wojenne na jej obszarze, do czego Niemcy mogą być zmuszone, zależą "wyłącznie od tego, jak postąpi Francja".

Anglją jednak bynajmniej nie pragnęła odkrywać swoich kart politycznych. Wojna była dla niej wprawdzie jak najbardziej pożądaną ze względu na możliwość osłabienia konkurencyjnych Niemiec, jednak, póki nie stała się faktem, zależało Angiji na tern, aby być na uboczu i tern zapewTnić sobie na przyszłość brak-odpowiedzialności za wybuch wojny. Dlatego też na propozycję niemiecką, w której między wierszami zawierały się perspektywy na udział Angiji w kolonjalnym spadku po Francji, rząd angielski nie odpowiedział ani tak, ani nie! Ta niejasność stanowiska Angiji przyspieszyła decyzję Niemiec roz

poczęcia nieoficjalnej mobilizacji począwszy od 30-go lipca. Pomimo wszystko jednak nie decydowały się jeszcze Niemcy na krok ostateczny.

Sytuację tę świetnie scharakteryzował ambasador francuski w Berlinie Jules Cambon, telegrafując do Paryża wieczorem 30-go lipca: „Niezdecydowane stanowisko rządu angielskiego może pociągnąć za sobą nader poważne następstwa, a to dlatego, iż tutaj mają wiarę w zwycięstwo w walce przeciwko Francji i Rosji, o ile będą one osamotnione. Tylko możliwość udziału Angiji budzi trwogę cesarza i jego rządu, oraz plącze ich wyrachowania".

Rozumiano to i w RosjL Jeszcze 20-go lipca w dzień przyjazdu do Petersburga prezydenta Poincaré'go cesarz Mikołaj w rozmowie z ambasadorem francuskim Paléolo-gue'iem na temat realności alarmów wojennych wyraził się: „Nie mogą uwierzyć w to, aby cesarz Wilhelm pragnął w7ojny". A następnie: „Tembardziej jest koniecznem, abyśmy w czasie kryzysu mogli liczyć na Anglję. Jeśli nie postradają rozumu — Niemcy nigdy nie ośmielą się wystąpić przeciwTko połączonym siłom Rosji, Francji i Angiji".

W Angiji oceniano również należycie tę wagę, jaką w konflikcie miałoby zdecydowane jej stanowisko po stronie mocarstw trójporozu-mienia. A jednak Anglja nie wypowiadała się, zachowując tajemniczą postawę wobec gromadzących się chmur na horyzoncie europejskim.

W rezultacie Niemcy, obawiając się z jefl-nej strony ustępliwości Austro-Węgier w stosunku do sprawy serbskiej, z drugiej znów licząc się jeszcze z możliwością porozumienia z Anglją, a przedewszystkiem pragnąc wojny za wszelką cenę, zdecydowały stworzyć taką sytuację, wobec której aajdalej naw'et idąca ustępliwość Austrji byłaby bezsilną.

Na skutek tej decyzji o północy z 3I-go lipca na I-go sierpnia ambasador niemiecki w Petersburgu hrabia Pourtalès oświadczył w ministerstwie spraw zagranicznych, że, o ile Rosja w ciągu 12 godzin, to znaczy do południa nie przystąpi do demobilizacji i to nietylko w stosunku do Niemiec, ale i do Austrji —- to rząd niemiecki będzie zmuszony ogłosić i u siebie powszechną mobilizację.

Na pytanie Sazonowa, czy oświadczenie to należy uważać za ostrzeżenie przed wypowiedzeniem wojny, hr. Pourtalès odpowiedział

61

Page 66: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Francuski minister M, Bienvenu - Martin w nieobecności M. Poincaré'go i M. Viviani'ego (przebywających w Szwecji) przyjmuje na Quai D'Orsay niemieckiego ambasadora, M. von Schoerta, kt&ry odczytuje notę o podwójnym sensie. Zaznacza on} iż zatarg pomiędzy Austrją i Serb ją jest sprawą wyłącznie państw zainteresowanych i w razie wmieszania się aljantów należy obawiać się groźnych następstw. Treści tej historycznej noty słucha w skupieniu M. Philippe Berthelot, dyr. Departamentu Politycznego.

62

Page 67: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przecząco, dodając: „Jednak jesteśmy od niej bardzo blisko".

Należy zaznaczyć, że ultimatum niemieckie, żądające od Rosji całkowitej demobilizacji, zupełnie pomijało kwestję analogicznych kroków w Wiedniu.

Celem Niemiec zupełnie oczywistem było stworzenie dla Rosji niekorzystnych warunków w momencie wybuchu wojny, co do której od-dawna już zapadła w Berlinie decyzja.

Wypełnienie żądań niemieckich oznaczałoby dla Rosji wprawdzie bezkrwawą, ale zupełną kapitulację wobec pruskiego żelaznego kułaka. Trudno przypuścić, aby jakiekolwiek mocarstwo zgóry zgodziło się na taką kapitulację, w której rozbrojona Rosja musiałaby spokojnie patrzeć na pogrom Serbji przez potężniejszą wielokrotnie Austrję, a tern samem na klęskę swojej polityki słowianofilskiej, dla której od tak dawna pracowała Rosja na Bałkanach i która stanowiła dotychczas jej pokaźny mocarstwowy dorobek.

Rząd rosyjski na ultimatum niemieckie nie odpowiedział. Mobilizacja w Rosji szła nadal swoim trybem. Osobiście jednak cesarz Mikołaj uczynił jeszcze jedną próbę załagodzenia konfliktu, telegrafując popołudniu I-go sierpnia pod adresem cesarza Wilhelma : „Otrzymałem Twój telegram. Rozumiem, że musisz mobilizować swoje wTojska, jednak pragnę mieć z Twojej strony takież gwarancje, jakie ją Ci dałem, a mianowicie, że te wojenne przygotowania nie oznaczają jeszcze wojny i że w dalszym ciągu będziemy prowadzili pertraktacje w imię pomyślności naszych państw i powszechnego pokoju, tak drogiego dla nas wszystkich. Nasza oddawna wypróbowana przyjaźń powinna przy Boskiej pomocy uniemożliwić rozlew krwi".

Jakgdyby odpowiedzią na ten telegram było oficjalne oświadczenie ambasadora Pour-talès'a, złożone o godz. 7-ej wieczorem w dn. 1-go sierpnia 1914 r. na ręce ministra Sazonowa, że cesarz Wilhelm II w imieniu cesarstwa niemieckiego przyjmuje wyzwanie, rzekomo rzucone ze strony Rosji, i uważa się w stanie wojny z Rosją.

Dopiero po oficjalnem wypowiedzeniu wojny Rosji przez Niemcy cesarz Mikołaj otrzymał od Wilhelma telegraficzną odpowiedź, której wysłanie celowo opóźniono, co wykluczało już jej jakiekolwiek praktyczne znaczenie. Kości były już rzucone.

Wiele mówiącem jest zestawienie następujących faktów. Konflikt europejski rozpoczął się od pretensji Austro-Węgier w stosunku do Serbji. Rosja stanęła w obronie Serbji. Na skutek tego Austro-Węgry i Rosja pierwsze ogłosiły mobilizacje przeciwko sobie. A w rezultacie pierwsze Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, rozpoczynając tern wojnę światową.

Jeśli Austro-Węgry na początku konfliktu bezsprzecznie komplikowały go i utrudniały pod wrażeniem sarajewskiej tragedji, to jednak nie ulega wątpliwości, że w toku narastających wypadków inicjatywa aktywnego działania całkowicie przeszła w ręce Niemiec, które, wT przeciwieństwie do Austro-Węgier, z biegiem czasu coraz bardziej skłonnych do ustępliwości, w perfidny sposób wyzyskiwały zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda, jako pretekst do upragnionej wojny, i z całą świadomością kierowały konflikt europejski do krwawTego epilogu.

Co do Austro-Węgier — to te dopiero w dniu 6-go sierpnia zdecydowały się wypowiedzieć Rosji wojnę, motywując swój krok so-juszniczemi zobowiązaniami wobec Niemiec i wyzwaniem, które, rzekomo, rzuciła Rosja Niemcom, czyniąc już nieuniknioną wojnę powszechną.

Królestwo włoskie jeszcze w dn. 3-go sierpnia oficjalnie oświadczyło, że wobec wynikłej sytuacji międzynarodowej zachowa ono ścisłą neutralność.

Rząd francuski dowiedział się o wypowiedzeniu wojny Rosji przez Niemcy dopiero o godzinie w pół do dwunastej w7 nocy dn. I-go sierpnia. Zapytany przez ambasadora rosyjskiego prezydent Poincare, co uczyni Francja, oświadczył :

„SprawTę tę zadecyduje rząd. Nie wątpię w to, że będzie on gotów złożyć w parlamencie żądanie dotrzymania zobowiązań, które nakłada na nas nasz sojusz. Ale nie domagajcie się tego, aby parlament francuski natychmiast wypowiedział wojnę Niemcom. Z jednej strony korzystne jest dla nas, aby nasza mobilizacja jak najdłużej przeciągnęła się do początku, dziś już nieuniknionych działań wojennych. Z drugiej strony byłoby lepiej, gdybyśmy nie musieli wypełniać zobowiązań soj uszniczych i wypowiedzieć wojnę. Jeśli Niemcy same wypowiedzą ją — naród francuski poderwie się z większym jeszcze entuzjazmem, aby stanąć w obronie swTojej ziemi i swTojej wolności."

63

Page 68: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Ta odpowiedź prezydenta republiki francuskiej, tego samego dnia jeszcze potwierdzona przez rząd, wywołana była bezsprzecznie niezdecydowaną postawą Anglji, co budziło we Francji niepokój na temat jej ewentualnego ustosunkowania się do zbrojnego konfliktu na kontynencie.

A Anglja, rada wybuchu pożądanej wojny, w imię swojej tradycyjnej polityki ostrożnie dążyła do tego, aby, jak najmniej ryzykując, wyciągnąć jak największe z wojny korzyści.

Anglja wiedziała o tern, że flota wojenna Francji była znacznie słabszą od niemieckiej. Fakt ten mógł całkowicie przeważyć szale zwycięstwa na stronę Niemiec, co nie leżało w7 interesach Anglji. To też rząd angielski popołudniu dnia 2-go sierpnia oświadczył ambasadorowi Francji w Londynie, że flota angielska okaże wszelką pomoc flocie francuskiej na wypadek niebezpieczeństwa ze strony floty niemieckiej. Oświadczenie to bynajmniej nie było dostateczne dla Francji, to też dzień 2-go sierpnia minął dla rządu francuskiego, według wyrażenia Poincaré'go „w wielkiej trwodze".

Dopiero popołudniu dnia 3-go sierpnia sir Edward Grey oświadczył Viviani'emu, że w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla Francji ze strony floty niemieckiej flota angielska okaże wszelką pomoc i od tej chwili Anglja uważać się będzie w stanie wojny z Niemcami. Był to krok ze strony Anglji już znacznie bardziej określony. Francja jednak zdecydowana była nadal wyczekiwać jaśniejszej sytuacji.

Jednak tego samego jeszcze dnia nastąpiły wypadki, które przerwały francuskie wyczekiwanie. O godz. 6-ej minut 45 ambasador niemiecki w Paryżu doręczył ministrowi Vivia-ni'emu wypowiedzenie wojny ze strony cesarstwa niemieckiego i zażądał paszportów na wyjazd. Niemal równocześnie nadeszła wiadomość, że rząd niemiecki, wykorzystywując słabość Belgji, postawił jej żądanie przepuszczenia niemieckich wojsk przez swoje terytoi^jum, motywując to obawą rzekomego wtargnięcia armji francuskiej do Belgji Niemcy obiecy

wały Belgji gwarancję jej niepodległości oraz ustąpienia z jej obszarów po wojnie. W razie odmowy Niemcy zagroziły, że uważać będą Belgję za jednego ze swoich przeciwników. Na odpowiedź pozostawiono Belgji zaledwie 12 godzin.

W tern miejscu należy przypomnieć, że „wieczna neutralność" i „nienaruszalność te-rytorjum" Belgji były zagwarantowane traktatami z lat 1831 i 1839, potwierdzonemi wr 1907 r. przez konferencję haską.

Rząd belgijski wystosował kategorycznie odmowną odpowiedź na niemieckie ultimatum. Wobec tego już w dniu 2-go sierpnia przednie oddziały armji niemieckiej wtargnęły na tery-torjum Belgji, kierując się na Leodjum i do Luksemburga, który również na zasadzie traktatu z 1867 r. był uznany, jako „stale neutralne państwo".

Po otrzymaniu ultimatum niemieckiego król belgijski zwrócił się do króla angielskiego z prośbą o interwencję dyplomatyczną wT celu zabezpieczenia neutralności Belgji. Na skutek tego rząd angielski wystosował w dniu 4-go sierpnia ultimatum, w którem żądał od Niemiec przestrzegania neutralności Belgji, równocześnie zaś powiadomił rząd belgijski, że Anglja stanie w obronie zagrożonej neutralności.

Tegoż dnia Niemcy oświadczyły, że konieczność zmusza je do nieliczenia się z neutralnością Belgji. Wówczas Anglja zdecydowała wziąć udział i w wojennych działaniach na lądzie. W dniu 4-go sierpnia ogłoszono w Anglji mobilizację, a w dniu 5-go sierpnia przyłączyła się Anglja do Francji i Rosji, których arm je wzięły już swój krawy chrzest bojowy.

Wojna światowa, której widmo od tak dawna straszyło sen spokojnych obywateli, równie jak i przewidujących a sumiennych mężów stanu, stała się faktem.

W ciągu następnych czterech lat karty historji świata zapisywał los krwią i żelazem.

A kiedy umilkły działa artykuł 231 Traktatu Wersalskiego obwieścił światu, że przyczyną wojny, najstraszniejszej w dziejach ludzkich, były egoistyczne dążenia Niemiec!

64

Page 69: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł IL

POLSKA W OBLICZU WOJNY ŚWIATOWEJ.

ZARYS POLSKIEJ POLITYKI NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ 1864 — 1914 R,

Romuald Traugutt, dyktator powstania

styczniowego, powieszony przez Moskali na stokach cytadeli

warszawskiej.

W dziejach Polski moment wybuchu wojny światowej stanowi datę przełomową. Przed nią była tylko ponura noc niewoli, w mrokach której, niby błędne ogniki, zrzadka i migotliwie żarzyły się iskry buntu, od czasu do czasu wybuchając na krótko płomieniem beznadziej-nego czynu. Od tej daty rozpoczyna się świt polskiej wolno kres krwawej i znojnej n lizacji wielkich I niepodległościowych, w imię których ofiarnie krwawiły się pop nie pokolenia patrjotów w niej niewoli.

Z wojny światowej w; Polska— suwerenna —

zajmując poczesne miejsce wśród wolnych ; niepodległych narodów świata.

Jednak błędnem byłoby mniemanie, że niepodległość nasza przypadkowo wyrosła na krwawych polach wojny światowej, niby niespodziewany, chociaż wymarzony dar kapryśnego losu. Należy bowiem uświadomić sobie, że jeśli nasza niepodległość była plonem wojny— to posiew tej niepodległości, dokonany własną dłonią narodu polskiego, na długo poprzedzał przełomową datę 1914 roku. Wojna światowa jakgdyby użyźniła ugory i pozwoliła zakiełkować ziarnom wolności, które długo i bezpłodnie czekały, głęboko zaryte pod ziemią.

Innemi słowy wrojna światowa przyniosła nam tylko nowe warunki zewnętrzne, niezwykle korzystne dla realizacji oddawna dojrzałej ideologji niepodległościowej, opartej o wewnętrzne siły narodu, które osiągnęły już poprzednio dostateczny stopień rozwoju i zdolność ujawnienia się nazewnątrz w sprzyjających okolicznościach.

Z tego punktu widzenia wojnę światową w historji Polski należy raczej uważać nie za początek ery niepodległego bytu państwowego, lecz za końcowy etap walk wyzwoleńczych, ich ostateczne, przez pokolenia przygotowywane zwycięstwo, że zaś zwycięstwo przyszło dopiero razem z wojną światową -— zrozumiałem

;cś]j się zważy, Że stworzyła ona po ;

pierwszy naprawdę korzystne warunki do o iwa.

Tak rozumiejąc r >lę wojny światów* i w naszych dziejach nie można, mówiąc o niej, pominąć ok re ; [wojennego, w któi krystalizowała a idea aiepodległościo-

dząc wo iły i to jednostki, ród] jennej mar:

65

Page 70: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nadzieje i przydając sprawie niepodległości rumieńców realności i aktualności, zwiększała wpływy i popularność kierunku niepodległościowego i powszechniej zapalała w społeczeństwie naszem iskry buntu. Podobny skutek wywierały wszelkie nowe akty ucisku ze strony zaborców, z tą tylko różnicą, że wzmożona aktywność kierunku niepodległościowego miała

Aleksander Świętochowski, wybitny publicysta, szermierz 'pozytywizmu, bożyszcze młodzieży w czasach

niewoli.

w tych wypadkach charakter bardziej desperacki. Przeciwnie, każdorazowe zwolnienie śruby ucisku, chociażby wywołane tylko przejściową metodą polityki zaborczej, ożywiało kierunek ugodowy, zyskując dlań większą popularność w społeczeństwie, które dawało się uwieść zręcznie podsuwaną przynętą spokojnego „urządzenia się" pod obcą, ale i wspólną zarazem stoechą państwową.

Im dłuższy czas dzielił naród polski od czasu utraty niepodległości, tern większe wpływy zyskiwał kierunek polityki ugodowej kosztem coraz bardziej bledniejących ideałów niepodległościowych. Było to groźnem zjawiskiem dla przyszłości narodu polskiego. Kierunek ugodowy w prostej linji musiał prowadzić do ostatecznego wynarodowienia, tembardziej, że pociągał za sobą trójlojalizm wobec państw zaborczych, co zrywało naturalne więzy narodowe pomiędzy zaborami. Polityka ugodowa, na-

wskroś materjalistyczna i oportunistyczna, wypływająca przede wszy stkiem z egoizmu jednostek i całych warstw społecznych, głosząc hasło pogodzenia się z państwowością zaborczą, przystosowania się do niej i jak najlepszego urządzenia się w jej ramach, siłą rzeczy zrywała z zasadą jedności narodowej, gdyż w każdym poszczególnie zaborze musiała naginać się do zgoła odmiennych warunków, musiała służyć odmiennym, a często i wrogim interesom, musiała stawiać sobie różne cele i stosować różne metody.

Niebezpieczeństwo polityki ugodowej tkwiło nietylko w tern, że rozkładała ona jedność narodową w trójzaborowTym lojaliźmie, torując drogę do całkowitego rozkładu świadomości narodowej. Groźniejsze było to, że ugodowość stawała się dla jednostek wygodnym mostem, przez który jakżeż łatwo było słabszym konstrukcjom duchowTym przejść na stronę najgorszego, bo zamaskowanego, często nawet nieuświadomionego zaprzaństwa. Albowiem, jeśli stanąć na stanowisku pogodzenia się z losem narodu ujarzmionego, wyrzeczenia się walki, odrzucenia w sobie wszystkiego, co pogłębia „wrogość" w stosunku do zaborcy, jakżeż trudno jest okupywać spokój i dobrobyt potulną lojalnością wobec wroga, a równocześnie kultywować swoją odrębność narodową, ale w sposób, któryby nie drażnił zaborcy i nie budził jego podejrzeń! O ileż prościej, wygodniej i konsekwentniej jest całkowicie wyrzec się swojej narodowości, asymilując się z narodem panuj ącym!

Czas pracował na korzyść zaborców*. Z każdem następnem pokoleniem zacierał coraz bardziej wspomnienie własnej, utraconej państwowości, która z biegiem lat stawała się już tylko legendą. Przeciwnie, wiązał społeczeństwo z obcemi państwowościami, z któremi zżyło się ono w praktyce codziennej rzeczywistości. Łagodził poczucie krzywdy, upokorzenia i ucisku, które w szarej codzienności z piedestału bohaterstwa schodziły do roli przykrych objawów chronicznej choroby. Rozwiewał nadzieję i wiarę w odzyskanie utraconej ongiś niepodległości. Pętał świadomość narodową tysiącem subtelnych więzów długotrwałego stosunku z wrogiem we wszelkich dziedzinach życia zbiorowego i jednostkowego. Jednem słowem czas WT coraz większej ilości gromadził psychologiczne i umysłowe czynniki polityki ugodowej-

68

Page 71: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

< M i upadku o. : Rzeczypospolitej • niepodległości polski polityka

związana z ideą dowej brojnej i zbrojni

•u. Przez cal oli patrjoci nasi rozumieli, że jedynie przed siłą moż

aborczość Rosji, Prus i Austrji, że je-1 ta zdolna jest oderwać równocześnie lub

kolejno poszczególne zabory od zachłannych ma-cek tych imperjalistycznych państwowości. Siłę tę rozumiano zarówno w znaczeniu rewolucyjnym, jak i w znaczeniu zbrojnej interwencji zewnętrznej. W jednym i drugim wypadku konieczne było dla narodu polskiego posiadanie siły zbrojnej nietylko poto, aby przyczynić się do klęski zaborców, ale też, aby tę klęskę obrócić na korzyść Polski i stać na straży osiągniętych już w walce wyników.

Stąd też polityka niepodległościowa dążyła zawsze do stworzenia polskiej siły zbrojnej, czy to zakonspirowanej wewnątrz kraju, czy też jawnej gdziekolwiekbądź nazewnątrz. Z rozrostem tej siły zbrojnej łączyła się nadzieja powstania lub rewolucji wewnętrznej i wiara, że rozbudzone siły narodu w7 korzystnych okolicznościach będą zdolne zerwać łańcuchy niewoli albo ze wszystkich trzech zaborów równocześnie, albo też kolejno. Zawsze jednak wiara we własne siły łączyła się z wiarą w interwencję zewnętrzną, zbrojną lub dyplomatyczną. Oczywistem było bowiem, że nierówność sił polskich i zaborczych zgóry uniemożliwia zwycięstwo, osiągnięte własnemi siłami.

Pierwszym wyrazem niepodległościowej wiary w konieczny udział oręża polskiego w dziele odzyskania własnej państwowości były leg jony Dąbrowskiego we Włoszech.

Odtąd polityka niepodległościowa opierała się zgrubsza na takiem wyliczeniu: wybucha wojna europejska, lub chociażby wojna, w której zaangażowane są albo wszystkie trzy, albo conajmniej jedno z państw zaborczych; w wojnie tej bierze udział przeciw zaborcom polska siła zbrojna, która w kraju rozbudza powszechne powstanie czy rewolucję, co znakomicie wzmacnia bojowe siły polskie; przyczynia się to do klęski zaborców czy bodaj jednego z nich ; z wTojny tej Polska wychodzi, jako czynnik siły, z którą liczyć się muszą wrogowie i sojusznicy, dzięki czemu w nowym układzie stosunków nie mogą być zlekceważone żądania niepodległościowe zbrojnego już narodu. W wyliczeniu tern głównemi pozycjami musiały być z jednej strony fakt istnienia własnej siły zbrojnej chociażby w związku, z drugiej zaś — ewentu

alność takiego lub innego konfliktu zbroji w Europie. Odmianą powyższi rewolucyjne wyliczenia: zorganizowanie n lucyjnej siły zbrojnej wewnąti z ju, wyw nie powsz' M powstania, rozbudzenie tą drogą zainteresowali rawą polską w Europie, stąd interwencja z zewnątrz, kapitulacja zaborców wobec groźnej postawy narodu polskiego i stojącej w jego obronie Europy.

MuTsz&łek Polski Józef Piłsudski z czasów strzeleckich.

W jednym czy drugim wypadku sprawa polska musiała być ściśle uzależniona od sytu-cji międzynarodowej, od nastrojów w Europie, od możliwości dogodnych dla Polski konfliktów i wreszcie od aktualnej siły wewnętrznej państw zaborczych.

Ta ścisła zależność sprawiała, że polityka niepodległościowa ulegała w ciągu całego okresu niewoli znacznym wahaniom od zdumiewające j aktywności, aż do niemal całkowitego zamierania, od gorącej wiary i entuzjazmu, aż do rozczarowań i apatji.

Ostatnim czynem polityki niepodległościowej zakrojonym na większą skalę, było powsta-

69

Page 72: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

S P 1 l s

krutowała całkowicie. Społeczeństwo, WJN pane długotrwałą, beznadziejną walką,

one gospodarczo, rozgoryczone, zalęknione i vo.-.bito, było podatnym terenem dla wszelkiej propagandy ugodowej, która politykę niepodległościową mogła porównywać „porywaniem sio :. motyką na słońce". Wiara w niezachwianą potęgę Rosji zapuszczała w społeczeństwie

.-..- głębiej swoje nis < ycielskie kor enie, Nfajgorętsi patrjoci popadali w posępną re yg nację, lub gorączkowo kali nowych, innych dróg swojego patrjotyzmu, idąc w tem na rçke zdecydowanym ugodowcom,

Położenie stawało sio !

sęp ne w :wij) ku ovc toło eniem rai< dzynarodowem, które córa było d i nas niekorzystne. Jedyne państwo w Europie, V. ctóre od i

skich. Państwa aborc e potężniały z rok Układ stosunków Europj w i

. ku lat nie po w olał, dav adnej nadziei ••

mu, Europa pod ielila 3 • dwa trójpr ymierze N . l u s t r e W

Włoch i dwuprzyuuer e Francji ! Rosji* \\ obu tych łowaniach, nada h ton całej Europie, najdowałj państw! >r-< i . cii wy] o a i niorosow aiuo Sprawą polską, bra , jakkolwiek

moci lona po klęsce 1871 roku, ale sra ana so jus em ! Ro

wanej His Wojny światowej str. l ) ( . ju dla polskiej politj ivdlo-

• oparcia, jaku1 w i to w ni od o.*.aso\\ Wioli \owohu oioona 1. W dodatku państwa zaborc . Iwiek |

ściowa ;Łi styczn • Klęska Francji na dłuj dzieję na inter* mą, cięstwo Niei w spra\* a< h polski*

luuiy ucisk W

tro bl 5 to ca XIX stuli i u ; , n l

bardziej cii \ idnok •

nie styc mowo. Od chwili upadku powstai poczyna su; naj&mutii bodaj ok

w nowszych dziejach Polski, Nad àeje i rat bji aa interwencję sewnętr ... iwiodły. Siły własne okazał} się t ałkowicie niewystart wobec rosnącej potęgi Rosji, posiada największy obszai iem polskich i największą ilość Polaków pod swoim barbarzyńskim bato Ogrom kiosk, ofiar - c i nia nietylko nie łagodził losu Rabom rosyjskiego, ^\\^, iv

. wywoła! falę nowego, gorszego uścisku lityka niepodległościowa, "dawało

Page 73: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

azywały żad-ch na sprawę

polsl tóra w żadnym razie nie mogła stać się pr; -a jakiegoś między nimi konfliktu.

Z drugiej znów strony posty]» gospodarczy i techniczny, oraz niebywały rozrost militaryz-mu odbierały wszelki urok i widoki powodzenia dawnym koncepcjom rewolucyjno-powstanio-wym, szczególnie po ostatniej klęsce lat 1863—64.

Nastrój wśród narodów europejskich był dla nas również niekorzystny. O sprawie polskiej powoli zapomniano, a jeśli przypominano sobie — to raczej w znaczeniu dla nas niepo-myślnem, albo zgoła krzywdzącem. Było to

Roman Dmowski, jeden z twórców i głównych przywódców Narodowej Demokracji.

dziełem zręcznej propagandy państw zaborczych, przedewszystkiem Niemiec i Rosji, wobec których słabiutka propaganda polska była całkowicie bezsilna. Zresztą nigdy nie mieliśmy talentów propagatorskich, tembardziej zaś, jako naród uciemiężony, nieposiadający nawet elementarnych środków propagandy.

Ciekawe światło na położenie międzynarodowe sprawy polskiej rzuca ankieta krakowskiej „Krytyki" z 1899 r. W całym szeregu pytań, dotyczących sprawy polskiej, oraz węzłów, łączących ją z zachodem Europy, zwrócono się do zgórą 500 przedstawicieli polityki, publicystyki, literatury i nauki, reprezentujących niemal wszystkie narody europejskie. Odpowiedzi nadesłało zaledwie kilkadziesiąt osobistości.

Były to odpowiedzi niezwykle eharakt ne. Ucisk narodowy Polski potępia! Przeważnie było to jednak potępienie czysto platoniczne, nieszczere i bez praktycznego znaczenia.

Najgorętsze sympatje dla sprawy polskiej wyrażali Włosi, prawdopodobnie z powodu

Wojciech Kor fanty, poseł do parlamentu

niemieckiego.

świeżych jeszcze wspomnień z czasów walk o w7łasną niepodległość i zjednoczenie. Taki naprzykład Tankred Canonico apelował nawet do demokracji i do ruchu robotniczego, uważając niepodległość Polski za sprawę honoru Europy demokratycznej. Francuzi naogół dawali mętne i czysto teoretyczne odpowiedzi. Uczony Leroy de Beaulieu rozwiązanie sprawy polskiej łączył z obudzeniem się w Rosji „sumienia słowiańskiego" i powstaniem federacji narodów

Ludomir Dy nisza, jeden z wybitniejszych po-słmv polskich w I Dumie ro

syjskiej.

kontynentalnych przeciwko Anglji i Stanom Zjednoczonym. Ale już praktyczny publicysta z paryskiego „Figara" bez osłonek oświadcza, że z francuskiego punktu widzenia odświeżanie sprawy polskiej jest niedopuszczalne,

71

Page 74: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

gdyż mogłoby poróżnić Francję z Rosją, z którą przymierze stanowi dla Francji dziejową konieczność.

W Anglji jeden tylko artysta otwarcie wyraził swoje sympatje dla sprawy polskiej. Poza nim nikt nie chciał zdeklarować swojej opinji. Wśród Niemców znaleźli się tacy, którzy, doceniając znaczenie kultury polskiej, opowiadali się za niepodległością Polski, jako państwa „buforowego", które mogłoby powstać w wyniku niekorzystnej dla Rosji wojny europejskiej. Rzecz prosta, owo państwo „buforowe" zajęłoby obszar samego tylko zaboru rosyjskiego. Jeden z czołowTych przewódców niemieckiego socjalizmu przyznał się z rozbrajającą szczerością, że wogóle o sprawie polskiej nie myślał. Natomiast Karol Kautsky wierzył, że Polska odzyska niepodległość i zjednoczy się, ale dopiero razem ze zwycięstwem proletariatu. Poeta Dehmel oświadczył, że rasa polska posiada

Gen. HurkOj generał-gubernator warszawski, jeden z największych ru-

syfihatorów.

tak wiele odrębnych cech duchowych, że każdy człowiek niezależnie myślący i czujący musi pochwalać walkę o niepodległość Polski.

Zgoła inne stanowisko zajął najwybitniejszy przedstawiciel narodu czeskiego, prof. Ma-saryk, późniejszy pierwszy prezydent republiki czechosłowackiej. Twierdził on, że Polacy nie powinni liczyć na polityczną pomoc Europy zachodniej, ponieważ „wobec swojego geograficznego położenia Polska niepodległa mogłaby mieć niewielkie tylko dla Europy zachodniej znaczenie". A dalej prof. Masaryk wygłasza takie zdania: „Polacy mogą oczekiwać uznania swej narodowości dopiero w odległej przyszłości". — „W każdym razie powinni Polacy działać dla porozumienia z Rosją", — „zwła-

a postępowe part je polskie powinnyby wy

tworzyć społeczną raczej, niż polityczną politykę".

Z pośród Rosjan zabrał głos w ankiecie tylko Plechanow, potępiając politykę zniszczenia „pięknego i zdolnego" ludu polskiego i pragnąc niepodległości Polski, której odzyskanie, jak wierzył, złączone jest ściśle ze zwycięstwem ruchu robotniczego w7 Europie. Sympatycznie również odzywali się o Polsce Hiszpanie i Belgowie.

Międzynarodowa ankieta „Krytyki" przekonała społeczeństwo polskie o paru gorzkich prawdach: że, po pierwsze, sprawą polską zajmował się tylko nieliczny odłam przedstawicieli nieoficjalnej opinji europejskiej ; że, po drugie, cieszyliśmy się nader rzadką i skąpą sympatją wśród narodów i, po trzecie, że nawet wśród naszych zdecydowanych przyjaciół tylko nieliczni przedstawiciele socjalizmu wierzyli w istotną możliwość odzyskania przez Polskę niepodległości i to w związku ze zwycięstwem międzynarodowej rewolucji proletarjatu.

U schyłku XIX stulecia przeżyły się już wolnościowe hasła 1848 roku, a nawet ich echa z 1863 r. Romantyzm polityczny zbankrutował wcześniej jeszcze, niż poezja romantyczna. Ideały wolnościowe i rewolucyjne z płaszczyzny narodowej przeniosły się na płaszczyznę socjalną. Nikt już nawet nie przemyśliwał o krucjacie ludów w celu wyzwolenia Polski. Nikt już nie wierzył w interwencję mocarstw nie-zainteresowanych. Nikt już nie łączył sprawy polskiej z ewentualną zmianą stosunków7 międzynarodowych.

Najboleśniejszem dla polskiej ambicji narodowej było to, że naw7et Francuzi, wprawdzie z zażenowaniem i nieśmiało, ale jednak doradzali ugodę z Rosją, a pobratymczy naród czeski otwarcie już i brutalnie domagał się nie-tylko ugody, ale i sympatji w stosunku do Rosji w imię wszechsłowiańskich „ideałów" (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej, strona 26, 27 i 28).

W tym stanie rzeczy wszelkie ideały niepodległościowe zdawały się być nierealnemi mrzonkami, a polityka buntu, polityka walki z zaborcami — poprostu szaleństwem, jeśli nie samobójstwem, jak to określali ugodowcy.

To też okres popowstaniowy aż do końca XIX stulecia zapisał się w dziejach Polski największą aktywnością kierunku ugodowego w polityce polskiej i jego największemu wpływami wśród społeczeństwa. Wszystko, co działo się w Polsce i w całej Europie, szło na rękę ugodowości, która umiała z przemijającej, ale

72

Page 75: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

. • . .

; ' -.. i i en ie •• i i ] owania si

ie XIX i XX stulecia idea pań-Ualttâ

polityków polskich i społe-ństwa, jal faj i w całej Europie- Świa-twem było przyjęcie, ja-

doznal w 1897 r. car Mikołaj II ze strony rozenl mowanej Warszawy, która z nie-

wałą świetnością witała go w imieniu „całego narodu polskiego1'. Tę datę rosyjsko-polski cli uroczystości w Warszawie można uważać

u, nierzadko i to w o Pil • maci ludziom

chwili, kiedy na Polskę mają po-ane „dobrodziejstwa" z ręki

Jednak najbliższe już lata dowiodły, że koncepcja ugodowa, oparta na całkowitej rezygnacji z państw7o włości polskiej, zbankrutowała we wszystkich trzech zaborach. Klucz ugody nie zdołał otworzyć twardych serc polityków państw zaborczych. Opublikowanie słyn-

o memorjału generał - gubernatora warszawskiego, Imeretyńskiego, wykazało aż nad-

Połski Komitet Narodoivy w Paryżu.

S izą od lewej: Maurycy Zamoyski, Roman Dmowski, Erazm Pik. Stoją od lewej: Stanisław Kozicki. Jan Rozwadowski, Konstanty Skirmunt, major Fronczek, Whidyskuc Sobański, Marjan Seyd-a, Jó

zef Wielowieyski.

za kulminacyjny punkt ugodowośei polskiej i polskiego trójlojalizmu.

Do jakiego stopnia nastrój ugodowy w stosunku do Rosji był w 1897 r. powszechny, świadczy dobitnie następujący fakt. W owym czasie Józef Piłsudski, jeden z nielicznych podówczas nieprzejednanych wyznawców kierunku niepodległościowego, wydawał w Lodzi konspiracyjnego „Robotnika4', którego nakład sam kolportował wśród robotników warszawskich. Otóż w czasie przybycia cara do Warszawy i związanych z tern uroczystości, wielu z pośród wiernych dotąd towarzyszy partyjnych odma-

to przejrzyście, że Rosja bynajmniej nie porzuciła istotnych celów swojej przeciwpolskiej polityki, konsekwentnie dążąc do ostatecznego wynarodowienia, zniszczenia wszystkiego, co polskie. Zmieniły się tylko metody, przy których pomocy Rosja pragnęła osiągnąć swoje imperjalistyczne i nacjonalistyczne cele na ziemiach polskich, Polska ugodowość i lojalność, granicząca już z wiernością, nie wzruszyły Rosji, która uważała je za objaw słabości ginącego narodu. Jeszcze wcześniej zbankrutował kierunek ugodowy w zaborze pruskim, zdruzgotany brutalną pięścią pruskiej polityki bez-

- i •

Page 76: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

• lędnego v\ dowienia i wyd •• wypływa jąi &j niemiei :

: lacjona I riego imperjalizmu ( pal î [lustrowanej Historji Wojni

w ej ). Jeśli chodzi o zabór austrjacki -dawna już UgodowoŚĆ straciła ws/< bytu, nie mając najmniejszych widoków po dzenia w kierunku wyżebrania czegoś więcej, niż mogła to zapewnić nieugięta postawa narodowa.

W tych warunkach, kiedy społeczeństwo polskie w swojej masie oddawna już odwróciło się od zlekceważonej i potępionej idei niepodległościowej, a polityka ugodowa okazała się

polakiem • • • • • •

i plufc o powszi

Ro czenie to o jiacyjny po roku 1897, po okres vi., i wiernopoddańczyeh man i festaeyj pobytu cara w Warszawie. Upokarza powodzenie tej przesadnej lojalności • miary. Obudziła się duma narodowi

bezsilną wobec nacjonalistycznej i imperialistycznej aktywności państw zaborczych, zdawało się, że naród polski stanął już na krawędzi przepaści, w której nieuchronnie musi znaleźć wcześniej, czy później swoją śmierć polityczną i kulturalną. Społeczeństwo polskie było zdezorjentowane, pozbawione myśli przewodniej, zniechęcone i apatyczne.

A jednak nastrój ten, nacechowany upadkiem myśli politycznej i woli czynu, był powierzchowny i dotyczył tylko widomego, niejako oficjalnego oblicza społeczeństwa polskiego. Pod wierzchnim naskórkiem w łonie społeczeństwa rodziły się nowe idee i nowe siły, dochodziły do głosu nowe warstwy społeczne i nowe io r lnnatV i t .wńvpw k t ń r p w a w m o mnf»no rUrvnia

wa myśl polityczna wielkiego narodu. Społeczeństwo zrozumiało, że polityka ugodowa prowadziła je na manowTce. Rozumiano, że należy szukać nowych dróg, nowych ideałów i nowych środków polityki narodowej. Ten stan psychiczny i umysłowy społeczeństwa wytworzył podatny grunt, na którym poczęły od 1897 roku rozkrzewiać się z nieprawdopodobną szybkością dwa nowe młode kierunki: socjalistyczny i na-rodowo-demokratyczny.

Oba te kierunki, istniejące zresztą już od lat kilkunastu, nie odgrywały dotychczas prawie żadnej roli w polityce polskiej. Przez dłuci czas miały one charakter nieledwie sekciarski, ogarniając w ścisłej konspiracji nieliczne tylko grupki, głównie młodzieży, wśród której dopie-

74

Page 77: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Francuski poeiqp amunicją, napadnięty pod Verdun pi < aeroplan niemiech

Page 78: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

.Jen zamienionych na szpitale. Karmienie na :try miłosierdzia.

75

Page 79: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ro krystalizowały się ich wytyczne ideowe i taktyczne.

Teraz, dojrzałe już, na podatnym gruncie społecznym szybko rozwijają się do rozmiarów wielkich nowoczesnych stronnictw politycznych, nadając ton całej polityce polskiej i odsuwając na bok stronnictwa dotychczasowe, przedewszystkiem ugodowy konserwatyzm. Równocześnie oba nowe kierunki, które przedtem, w okresie krystalizowania się, niejednokrotnie szîy ręka w rękę, wspierając się wzajemnie, teraz wstępują w ostrą z sobą walkę, rywalizując zacięcie o wpływy w społeczeństwie.

Z obu tych kierunków, zrodzonych z reakcji przeciwko ugodowości, pozytywizmowi i trójlojalności, starszy był kierunek socjalistyczny, jemu też najpierw poświęcimy uwagę.

Początków polskiego socjalizmu szukać należy w okresie emigracji po powstaniu listopa-dowem. Wśród radykalnych odłamów tej emigracji, opierających się na żywiole chłopów-żolnierzy, wytworzył się kierunek, który kojarzył dążenie do odzyskania niepodległości z daleko idącemi hasłami socjalnemi i swoistym systemem religijnym. Kierunek ten, wywodzący się z klęski powstania listopadowego i poddany wpływom saintsimonizmu, oraz młodego ruchu robotniczego w Anglji, posiadał wszystkie cechy utopijnego socjalizmu. Syntezę tego kierunku określił Mickiewicz, jako „polot ducha ku lepszemu bytowi nie indywidualnemu, lecz wspólnemu i solidarnemu".

Pierwszą organizacją kierunku socjalistycznego z owych czasów była „Gromada Gru-dziąż Ludu Polskiego" z 1835 r., do której należeli przeważnie chłopi - żołnierze, a z wybitniejszych jednostek Worcell, Zenon Świętosław-ski, Krępowiecki. Ta emigracyjna grupa socjalistyczna od początku weszła w ostry konflikt z Towarzystwem Demokratycznemu które, jakkolwiek radykalne politycznie, w zagadnieniach społecznych stało na stanowisku zasady indywidualizmu, chociaż dalekiego od punktu wadzenia szlacheckiego lub mieszczańskiego. Z biegiem czasu do tej grupy przyłączyli się emigranci chłopi - żołnierze z wyspy Jersey, związani w „Gromadę Humań". Po wielu walkach i przesileniach, kierunek socjalistyczny dostał się pod wpływy głównie Zenona święto-sławskiego. W założeniach tego ostatniego było uniwersalne państwo o charakterze prymi

tywnego komunizmu, w którem zwierze! i two spoczywałoby w rękach Kościoła, a j< kiem powszechnym byłby język polski. Ki nek socjalistyczny zdobył sobie na em wielu nietyle zwolenników7, ile wierzących, na czele których należy postawić Adama Mickiewicza i Joachima Lelewela.

Do kraju socjalistyczne prądy emigracji przenikały wr bardzo słabej mierze. Niemniej jednak ksiądz Ściegienny, proboszcz z Chodla w Lubelszczyźnie, organizuje spisek socjalistyczny około roku 1840, z celem wywołania w 1844 r. nowego powstania narodowego, które, osiągnąwszy niepodległość, zaprowadziłoby umiarkowany komunizm rolny.

ślady polskiego ruchu socjalistycznego znajdujemy i na terenie ogólnym socjalizmu. Manifest komunistyczny Marxa i Engelsa taką daje syntezę: „W Polsce stoją komuniści obok partji, która w rewolucji widzi wTarunek odzyskania niepodległości narodowej, a więc obok partji, która krakowską insurekcję z 1846 r. powołała do życia".

Już na pierwszym tajnym kongresie międzynarodowym w Londynie, na którym uchwalono ,,Manifest komunistyczny", polski kierunek socjalistyczny był reprezentowany przez w-łasnych delegatów, a do rezolucji kongresu przystąpił sławny Joachim Lelewol i jego liczni zwolennicy na waełkim wiecu w Brukseli.

Socjalizm emigracyjny miał trzy źródła: uczuciowe, rozumowe i klasowe, które wytrysły na wspólnym gruncie klęski powstania listopadowego. Emigranci, składający się po największej części z gorących patrjotów i bojowników* o niepodległość, oderwTani od kraju i jego aktualnego życia, zdała i w warunkach jakgdy-by psychicznie cieplarnianych, wypełniali treść swojego, przeważnie nędznego materjalnie, życia roztrząsaniem przyczyn klęski listopadowej. Za główną przyczynę tej klęski uważano brak powszechności patrjotyzmu, co spowodowało, że powstanie nie zdołało w dostatecznej mierze rozpalić entuzjazmu wTśród szerokich mas chłopskich. Ze zgrozą roztrząsano fakt, że najliczniejsza warstwa społeczna w Polsce — chłopi — swoją bierną postawą sparaliżowała masowy charakter powstania. Przyczynę tego widziano w nędzy i ciemnocie mas chłopskich, stanowiących w narodzie jakgdyby drugi naród niewolniczy. Wyrozumowano przeto, że na przyszłość należy stworzyć takie warunki społeczne w Polsce, aby chłop z całą świadomością stał się podporą, strażnikiem i bojownikiem

76

Page 80: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

i i Polski niepodl tocl Do rozumowania do]

W to ci sam i chłopi pańszczyźniani zd bywali pod Sfc i armaty „czarnemi ręl-

.. od pługa" ! i chłopi ginęli ofiarnie Ojczyznę, która przecież była dla nich macochą! Ci sami chłopi - żołnierze dzielili ze szlachtą i ni iństwem smutny los emigracji! Równi w ofierze i bohaterstwie — muszą być równi i przy podziale dóbr narodowych.

Wreszcie niemałą rolę odgrywał fakt, że na emigracji ci sami chłopi - żołnierze, oderwani od kraju i pługa, uświęceni poniesionemi dla Ojczyzny ofiarami, szybciej dojrzewali umysłowo i psychicznie, w zwartej gromadzie wśród morza obcości, w ciągłej styczności, nierzadko w koleżeństwie i braterstwie ze swoimi dawnymi oficerami i panami. Ta specyficzna atmosfera z jednej strony współdziałała w tworzeniu się klasowej świadomości chłopskiej, a z drugiej znów była podnietą dla inteligencji emigracyjnej w snuciu utopijnych marzeń na temat roli chłopa w przyszłej wolnej Polsce.

Wielkie znaczenie miały też wpływy zewnętrzne na emigracji, a przedewszystkiem krystalizującego się na Zachodzie socjalizmu, oraz organizującego się w Anglji ruchu robotniczego. Do tego wszystkiego dołączały się ówczesne prądy religijne wśród emigracji mistycyzm i mesjanizm, widzący w Polsce cierpiącego Chrystusa narodów, który ma zbawić ludzkość społecznie i politycznie.

Jakkolwiek wiele było przyczyn, rodzących ówczesny socjalizm polski — jedna była zasadnicza i powszechna: gorący patrjotyzm i ideały niepodległościowe, które szukały dróg swojej realizacji. O tern należy dobrze pamiętać, gdyż było to najcharakterystyczniejszą cechą polskiego socjalizmu na emigracji.

Po przełomowym roku 1848, słabną stopniowo wpływy i znaczenie emigracji, a wraz z nią i kierunku socjalistycznego, który jest reprezentowany już tylko przez Worcella w ,,Demokracie Polskim".

Nowy okres ruchu socjalistycznego rozpoczyna się dopiero około 1860 r., kiedy w kraju organizują się tak zwani „czerwoni4*. Jakkolwiek jednak ,,czerwoni" w pełni zdawali sobie sprawę z doniosłego związku sprawy narodowej ze sprawą socjalną, jednak ich dążenia reformatorskie były nader umiarkowane i nie szły w kierunku komunistycznymi, jak tego żądali wówczas od Polaków rosyjscy socjaliści, Michał Bakunin (przewódca i teoretyk anarchizmu)

i inni. „Czerwoni'" dążyli tylko do te szlachta dobrowolnie przepr iła ref-,

arna w duchu solidarystyezn;. Po powstaniu styczniowem nowa fala emi

gracji, wprawdzie naogół słabej i ł>ez wpły-5w, wyłania szereg jednostek o zabarwieniu

socjalistycznem o charakterze marxowskim, lui rosyjskiej ludowości (..narodnicz-stwa"). Tak naprzykład generał Bosak w roku 1867 żądał w ,,Ognisku republikańskiemu pomiędzy wielu innemi hasłami i „ziemi dla ludu spólnej".

W walkach komuny paryskiej w 1871 r. bierze udział kilkudziesięciu Polaków, a dwóch z nich, Jarosław Dąbrowski i Walery Wróblewski, nawet wybija się na kierownicze stanowiska. Walery Wróblewski i później jeszcze w Londynie, jako zdecydowany socjalista i członek międzynarodówki, usiłuje organizować polski ruch socjalistyczny w kierunku zmodernizowanych tradycyj „Ludu Polskiego*' z czasów po powstaniu listopadowem. Pomaga mu w tern L. Kryński.

Wszystko to jednak były wysiłki jednostek, które, oderwane od kraju, nie mogły mieć istotnego wpływu na stan umysłów w Polsce. Zresztą nie było jeszcze w Polsce odpowiedniego gruntu, na którym mógłby się przyjąć socjalizm w większej skali. Polska nie posiadała rozwiniętego przemysłu fabrycznego, a stąd nie mogła się była jeszcze rozwinąć warstwa robotnicza, proletarjat, jedyny właściwy teren rozwoju ideałów socjalistycznych.

Dopiero po 1867 r. Polska, przedewszy kiem zaś zabór rosyjski, wkracza na tory gospodarki kapitalistycznej, tworząc wielki przemysł. Wślad za kapitalizmem musiał przyjść socjalizm w tej, czy innej formie. Niezwykle przeto doniosłem dla całej przyszłości Polski była sprawa kierunku, w jakim miał pójść masowy ruch socjalistyczny.

Rozwój przemysłowy zaboru rosyjskiego, zapoczątkowany został asów Królestwa Kongresowego w latach 181-3 — 1830 przez ministra Druckiego - Lubeckiego. Dalszy rozwój opierał się już na samorzutnej energji jednostek, jak to miało miejsce naprzykład ze Stein-kellerem. Szersze możliwości otworzyło dla przemysłu polskiego zniesienie granicy ceb pomiędzy Królestwem a Rosją w 1851 r., co pewniło dostawę rosyjskich surowców i zbyt fabrykatów na niezwykle pojemnych rynkach rosyjskich. Od tego też czasu — należy to dobrze sobie uświadomić — rozwój polskiego pr mysłu oparł się na ścisłym związku z gospodar-

77

Page 81: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Manifestacje patrjotyczne na placu „Strastwym" w Moskwie w dniu ogłoszenia wojny z Niemcami,

czym organizmem Rosji, co przyczyniło się wprawdzie do niezwykle szybkiego uprzemysłowienia Kongresówki i jej dobrobytu, ale zarazem i związało ją gospodarczo z Rosją, co nie było bez wpływu na dalszą politykę polską w kierunku ugodowości i lojalizmu.

Na wielką skalę rozwój gospodarczy rozpoczął się dopiero po powstaniu styczniowem, a silnym bodźcem do tego było zaprowadzenie w 1877 r. przez Rosję opłat celnych w złocie, co utrudniało import i zmuszało zagraniczne przedsiębiorstwa do zakładania swoich fabryk na terenie Królestwa.

O rozwoju przemysłu w zaborze rosyjskim świadczy zestawienie ilości robotników fabrycznych w poszczególnych okresach. Kiedy w 1870 r. było ich zaledwie 63.892, to w 1895 r. było ich już 150.494, w dwa latsE później w 1897 r. — 243.733, a w 1910 r. — 400.922 !

Jeszcze intensywniej rozwijał się przemysł na Śląsku Górnym, gdzie robotnik był polski i on przedewszystkiem reprezentował "tam polskość.

W 1907 r. górnictwo i hutnictwo zatrudniało na Śląsku już 156.201 robotników^.

W zaborze austrjackim, według danych z roku 1906, ogólna liczba robotników przemysłowych wynosiła 385.000, z czego (według danych z 1910 r.) na wielki przemysł przypadało 102.000 robotników. Nawet w zaborze pruskim, w Poznańskiem, typowym kraju rolniczym, było jednak w 1907 r. 163.567 robotników', zatrudnionych w przemyśle.

Tak wTięc Polska aa przełomie stuleci dojrzała już w znaczeniu gospodarki kapitalistycznej, a stąd posiadała już odpowiedni grunt do rozwToju rodzimego socjalizmu.

Należy jednak stwierdzić, że, jakkolwiek bodźcem społecznym rozwToju polskiego socjalizmu bezsprzecznie był rozwTój klasy robotniczej i jej klasowych dążeń, to jednak WT dalszym rozwoju socjalizm polski oparł się raczej na ideałach politycznych, z nich przedewszystkiem czerpiąc swoje siły.

Socjalizm, jako najbardziej radykalny kierunek ideowy, przeciwstawiający się istnieją-

78

Page 82: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Georgi Buchanan, ambasador angielski w Ro

cemu w Polsce porządkowi rzeczy, pociągać musiał i pociągał istotnie ku sobie te wszystkie żywioły naszego społeczeństwa, które, nie z dzając się z tym porządkiem rzeczy, pragnęły z nim walczyć. Tyczyło się to nawet tych żywiołów społecznych, które z natury swojej nie miały nic wspólnego z klasowym charakterem socjalizmu i z jego ostatecznemi celami. Dla nich socjalizm był synonimem walki z nienawistną rzeczywistością, która swoim ogromem całkowicie niemal przesłaniała problemy dalekiej jeszcze przyszłości. Traktowały one socjalizm, jako negację, która narazie wystarczała im całkowicie wobec nierealności jeszcze nieaktualnych zagadnień konstruktywnych.

Socjalizm polski, rozwijając się w atmosferze niewoli, jako radykalny kierunek opozycyjny, przedewszystkiem wchłonął wszystkie zdecydowanie niepodległościowe żywioły, bez względu na ich klasową przynależność i istotny ich stosunek do zagadnień społeczno-ekonomicz-nych. Szczególnie tyczyło się to młodzieży, którą socjalizm przyciągał głównie dzięki swej bezkompromisowej walce z rządami zaborczemi, do której ideologja socjalistyczna mobilizowała no-

roboti i i ' i

iizn na i >ZWOJU, pi komicił do jego zakorzenienia w seń-

zarazera decydując i o jego przyszłych ach i przesileniach w niepodległej już

Jak już wspominaliśmy poprzednio, okres po upadku powstania styczniowego zaznaczył

v Polsce największą aktywnością kierunku •> w stosunku przedewszystkiem do

Ki)sj i. iowość starszego społeczeństwa i przewódców narodu, splatając się z przyziem-nemi, materjalistycznemi hasłami „pracy organicznej", któremi Świętochowski opanowywał młodzież, wytwarzała zatęchłą atmosferę powszechnej rezygnacji, apatji, spodlenia i groszowych egoizmów. Potępiane i oplwane ideały niepodległościowe, które uważano za szkodliwe mrzonki, wywołujące bezcelowe ofiary i odrywające młodzież od nauki i robigroszo-stwa, skryły się pod powierzchnią życia narodowego.

Paleolog, ambasador francuski pyzy dworze rosyjskim.

79

Page 83: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W 1877 r, wojna tureckorosyjs] już, że nastrój ugody i oportunizmu i

podzielnic zapanował w społeczeństwie zaboru rosj °» które, sugestjonowane wszechsłowiaaską, Sie wiemopoddańczy BUŁ do cara, podczas, gdy pozytywistycznie nastrojona młodzież przepędzała z Warszawy emi rjuszy angielskich, pragnących pió w Polsce antyrosyjską irredentę.

W zaborze austrjackim działo się nie lepiej. Konserwatywny „Czas** krakowski w 1878 r. formułuje program trójłojalizmu na użytek wszystkich trzech zaborów, przykładając rękę do dzieła wrogów* rozdarcia żywego narodu. Natychmiast krakowski program znajduje przychylne echo w Królestwie, gdzie biorą

• ,..,;, . p o d s t ; . i

• 6d młodzieży. Jedn< nanowo podjętemi ha mi przez Ad. S2 :ni-ków, związane z podobną wą w Galicji, wkró ją przi dze zabor-cze wykryte i stłumione tak, że nie pozostało nich śladu, prócz piękni upomnienia. Natomiast inne koła o charakteru socjalistycz-

Major Balzarick, Dr. Van Timhoven, M. Schmidt. Komisja śledcza w składzie Dr. Van Tirnhoven'a, obywatela neutralnej Holami ji, i M. Schmidt'a, obywatela rótonież neutralnej Szwajcarji, która stwierdza fakt znęcania $ię i masakrowania bezbronnej ludności serbskiej z okolic Krivaija w obecności jeńca austrjachiego, mjr. Balzarîck'a z 16 p. p.f któremu udo-

wodniono czynny udział w masakrze.

80

Page 84: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nym, które stanowiły większość w konspiracyj-ruchu wśród młodzieży, trafiwszy na po

ny grunt, przygotowany przez równoczesny woj gospodarki kapitalistycznej, nie zamar

ły, lecz przeciwnie, rozwijały się wspaniale, zapuszczając w społeczeństwie coraz głębiej swoje korzenie. Jak to już powiedzieliśmy przedtem, w rozwoju tym ogromną rolę odegrał czynnik polityczny, który przyciągał do socjalizmu wiele ideowych jednostek i całych grup przede-wszystkiem dla walki z nienawistnym caratem i bardziej jeszcze znienawidzoną ugodowością.

Ówczesny jednak socjalizm trudno jeszcze nazwać polskim. Słuszniej należałoby go okre

ślić, jako socjalizm w Polsce, posiadał bowiem zbyt wiele cech międzynarodowych, aby znalazło się wśród nich miejsce na cechy specyficznie polskie. Przyczyną tego była droga, przez którą socjalizm przedostał się do Polski WT siedmdziesiątych latach, oraz ideowy bagaż ludzi, którzy go w Polsce krzewili.

Nowinki socjalistyczne napłynęły do Polski głównie z Kijowa, Odesy i Petersburga, importowane przez młodzież polską, studjującą tam na uniwersytetach. W owTym czasie w Rosji niezwykle się był ożywił ruch rewolucyjny. Po okresie „narodniczestwa" (ludowości, rzucającej hasła „iść w lud") rozpoczął się w 1875 roku okres „buntarstwa", czyli bezpośredniej walki z caratem pod hasłem „Ziemia i Wola". W walce tej masowo bierze udział rosyjska mło

dzież socjalistyczna, przedewszystkiem młodzież akademicka i to zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Młodzież ta studjuje teoretycznie socjalizm, uczy się „nielegalności", zapoznaje się z ludem wiejskim i klasą robotników fabrycznych, agituje, jeździ, naraża się, a od 1878 roku rozpoczyna również akcję terrorystyczną, uwieńczoną wielką ilością zamachów na dostojników rządu carskiego, ba! na samego nawet cara Aleksandra II, który po kilkakrotnych, nieudanych zamachach, zginął wreszcie w dniu 13 marca 1881 r„ rozerwany przez bombę, rzuconą przez rewolucjonistę RysakowTa. W walce z caratem padały z pośród młodzieży rosyj

skiej liczne ofiary, których nieprzerwany szereg znaczył drogę rozwoju socjalizmu w Rosji.

Rewolucjonizm rosyjski, jakkolwiek nastawiony był na walkę z caratem i jego kozackim systemem rządów, jakkolwiek wywodził się z założeń czysto socjalnych i wyraziście manifestował swTój międzynarodowy charakter i łączność z ideą światowej rewolucji socjalnej, niemniej jednak, a może właśnie z powodu swojej międzynarodowości, miał wiele cech nacjonalistycznych, szczególnie w stosunku do Polski i Polaków. Socjaliści rosyjscy, dążąc tylko do przekształcenia własnego państwa w duchu reform socjalnych, lekceważąc patrjotyzm, potępiając wszelki separatyzm, granice i odrębności, właśnie z międzynarodowego punktu widzenia sprzeciwiali się wszelkiej koncepcji po-

Oddzial rosyjski na chwilę przed objęciem służby w okopach

81

Page 85: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mni< a ne ranie, i

jakimkofo

dow

I •

ma i o] wi< lat

buj

pie! sianu ,.pn.

z ha. o ; , ni*

mk

Po

• łomi

mat.

• i

nfcn

e j , I I

i

u i i

82

Page 86: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

iln. nu kiii ies

nu ta i

kim, miała Y , V

I

l ii i \

' U K L I 1

.. wi€ Teg<

. asadnia

d

o, o ne i»"t r; eoou nia, weaie icn orm socjalnych i stanowiła jt •- kàv tewolui sj jskiej.

ju stosunek do Polski nadawał aktor pierwszej u nas oreani-

lystkich krajoM. W potępia] pat.: m : w p • éci i w pr sy pracującej. Na międ

i dla int( , kla-rodowym obchodzie

>:tabu Gi esnej ..brawurov

aine g o Von Moli - propagando

•dhuj Î nit 'Mitt chit ].

zacji socjalistycznej i był przyczyną, dla kto organizacja ta zdecydowanie przeciwstawiła się patrjotycznemu spiskowi Szymańskiego, o którym poprzednio już wspominaliśmy.

Koncepcję powstania przeciw Rosji socjaliści warszawscy kategorycznie odrzucali, uwa-

olskie nie dojrzało je-, a o innej słyszeć

awska wkrótce nadboran austrjackim,

sny organ „RÓW-trvstalizowana w tak

zając, ze społeczeństw szcze do rewolucji soi nawet nie chcieli.

Organizacja wn Vv tązała styczność .: a w Szwajcarji ; ; nośću. fdeolojna ie .

tenewie z powodu 50-ej rocznicy powstania listopadowego tak oto zakończy) swoje przemówienie Ludwik Waryński: „A kiedy przyjdzie chwila „naszego" powstania — to nie już okrzyk: niech żyje Polska ! lub: pereat Moskw a ! witać nas będą, ale jeden wspólny okrzyk dla

-w iata proletariuszów: niech .żyje socjalna rewolucja !".

pion jerzy polskiego socjalizmu, ^\K'\ trad . polskiego demokratyzmu i ruchów wolnościowych, znali Polskę tylko tę pozytywistyczną, lojalna, ugodową, upokorzoną i upo-kar. i .. się nadal i ta Polska była Un naj pełniej obojętna.

63

Page 87: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Śmiało można twierdzić, że gdyby socjalizm rozwijał się nadal w Polsce w tym kierunku, jaki mu nadali jego pierwsi propagatorzy— stałby się, może w większym jeszcze stopniu, niż narodowa ugodowośći pozytywizm, narzędziem wynarodowienia psychicznego i umysłowego.

Jednak istniały już pierwsze objawy, wskazujące na doniosłe zmiany w charakterze polskiego socjalizmu. W 1880 r. Bolesław Limanowski zakłada organizację „Ludu polskiego",

.W. alt*

łożenia ideowe i metodę walki roru, stosowanego wobec zdrs polskiej w dalszym ciągu gl lityczna koncepcja „ProleUu'ja1 ;U ' jg „samorząd grup4', była tak n7'd '>^ !, &\® łowana, ze rozumieć ją można by* > X&7W fê-

W 1883 r. następuje rozlani, J?vi)\eM '{)Y-

zbyt zasadniczy, który odrywa . o C i / \ v ł#3*^ u#-tu" grupę młodzieży, zakładając *g* o ganizację socjalistyczną „Solidarn •

Msza żałobna za poległych pod Teresinem w pow. Błońskim- żołnierzy rosyjskich w jednym z pierwszych niemieckich ataków gazowych.

która w następnym roku publikuje pierwszą odezwę socjalistyczno - narodową. Poczynania Limanowskiego narazie nie miały większego wpływu wśród inteligencji, a do robotników wogóle nie dotarły.

À tymczasem rosyjsko - kosmopolityczny kierunek socjalistyczny rozwijał się nadal. Dzięki wysiłkom Waryńskiego w 1882 r. powstaje w Warszawie organizacja „Proletariat", która skupia luźno dotychczas związanych zwolenników socjalizmu. „Proletariat" staje się ekspozyturą rosyjskiej „Narodnej Woli" w Polsce, przyjmując ostatecznie jej za-

rakterze mniej konspiracyjnym i bojowym, a bardziej naukowym. Grupa ta zostaje wkrótce rozbita, dzięki masowym aresztowaniom na uniwersytecie warszawskim. Natomiast „Proletariat" narazie rozwijał się dalej, wzmocniony dopływem nowych sił z połączonej „polsko-litewskiej partji socjalno-rewolucyjnej", istniejącej w Petersburgu wśród młodzieży.

Począwszy od 1883 r. aż do 1885 r. rozpoczynają się masowe represje i aresztowania wśród członków „Proletarjatu", który zdekon-spirował się wydaniem dwóch numerów pierwszego od 1863 r. nielegalnego pisma-w Warsz^

84

Page 88: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Brukselki i Antwerp ja przed atakiem Niemców w 191 r.

85

Page 89: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wie. Ogółem około 200 osób było aresztom Sad wojenny ośmiu „proletarjatczyków" ski na śmierć, widu zaś na katorgę i zesłanie. Sam Waryński umarł, a raczej prawdopodobnie oąl śmiercią głodową w 1889 r. w katordze w Szlisselburgu. „Proletariat" przestał istnieć, pozostały po nim tylko luźne tu i ówdzie kółka socjalistyczne oraz zagranicą pisma „Przedświt/* i „Walka klas", które skupiły garstkę ocalonych „proletarjatczyków". Prowadzą oni nadal propagandę „czystego marksizmu'1 i odżegnują się od wszelkiego patrjotyzmu.

Do roku 1891 ruch socjalistyczny zarówno w kraju, jak i zagranicą przechodził cały szereg przesileń ideowych i organizacyjnych. Z przesileń tych powoli wyłaniało się nowe oblicze socjalizmu polskiego. Długo tłumione i lekceważone zagadnienia narodowe, coraz bardziej aktualne, domagały się głosu. Ktoś musiał je podjąć. Z natury rzeczy najbardziej ku temu był predestynowany socjalizm, zarówno ze względu na zapalność jego młodych sił, jak i ze względu na rodzącą się w orbicie jego wpływów klasę robotniczą, nieskażoną jeszcze grzechem ugodowości i rwącą się do czynu. W dodatku myśl socjalistyczna sama przez się natykała się

• ienia narodov niemożliwe, właśnie ns mojego kosmopolityzmu. W owym c F025-w i na) się był j u ż w e wszys t l Logika rzeczy wymagała współdziałania listów polskich poprzez granice kordonów borczych. To współdziałanie i żywa st ideowa zmuszały myśl socjalistyczną, która pierwsza pogwałciła nietykalne z punktu widzenia trójlojalizmu granice, do jaskrawej świadomości rozdarcia żywego ciała narodu. Świadomość ta budziła poczucie jedności naro

dowej, ta znów krystalizowała poczucie narodowych odrębności.

Na międzynarodowym zjeździe socjalistycznym w Brukseli w 1891 r. delegacja polska, a nie, jak dotychczas, „delegaci polscy", powzięła taką oto uchwałę: „Obecna na zjeździe brukselskim delegacja Polski, składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów polskich, uważa za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w interesie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jednolicie, jako jedna organizacja polska, zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki klasowej z jednolitym wro-

Kościół w Nowem. Mieście zniszczony przez Niemców.

86

Page 90: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

iii;i i burżuazją polską, jak i dla łatwiej objęcia powszechnej roli politycznej

eństwie polskiem. W zaborach pruskim i austrjackim, gdzie stosunki prawno-po-

nowią konieczna normę dla politycz* :'. id stronnictw robotniczych- -dzia

łamy solidarnie i zgodnie z socjalno-demokra-bycznemi partiami, będącemi wraz z nami w jednych i tych samych faktycznie istnieją* cych granicach państwowych. Co się tyczy zaboru rosyjskiego, w którym nie może byé mowy M jawnej, masowej działalności, socjaliści polscy kierują sic względem towarzyszy rosyjskich zasadami międzynarodowej solidarności, której zawsze wiernie dochowywali".

Zacytowana uchwała stanowi już niejako moment przełomowy w rozwoju polskiego socjalizmu, który odtąd konsekwentnie zdąża ku hasłom niepodległościowym, które na początku swojego ist nienia tak bezwzględnie potępia! i zwalczał.

W zaborze austrjackim socjalizm polski, jakkolwiek posiadał zgoła odmienne warunki rozwojowe, niż miało to miejsce w zaborze rosyjskim, jednak w ostatecznej fazie swojego rozwoju wytworzy! ideologję, bardzo zbliżoną do ideologji z poza rosyjskiego kordonu, przyczyniając sit,1 znakomicie do wytworzenia trój-zaborowego oblicza socjalistów polskich.

Pierwszym krzewicielem idei socjalistycznej w zaborze austrjackim był Bolesław Limanowski, który w latach siedmdziesiątych rozwinął swoja działalność we Lwowie, zresztą liez większych rezultatów. Wówczas jeszcze działalność socjalistyczna musiała być konspiracyjna. Wprawdzie ustawodawstwo austrjackie zapewniało już wolność prasy, myśli i stowarzyszania się, jednakże zarówno stanowisko administracji, jak i duch sadownictwa austrjackie-go de facto uniemożliwiały jawną propagandę socjalistyczną. Konieczność pracy konspiracyjnej z jednej strony stanowiła dla niej wielka przeszkodę, z drugiej zaś przyczyniała się do chaosu ideowego i organizacyjnego.

Po Limanowskim socjalizm w Galicji ulegał rozmaitym wpływom, które, podobnie, jak to się działo równocześnie i w Kongresówce, odsuwały go od ideałów niepodległościowych i na rodowych, skierowując na tory kosmopolityzmu.

Przychodziły więc wpływy z Rosji (Dragomanów we Lwowie w latach 1874—75), któ

re znajdowały w Galicji grunt podatny ze względu na miejscowych Rusinów. Silny wpływ wywierali emisar jusze socjalistyczni z Warszawy, którzy znów pośrednio przeszczepiali na grunt galicyjski rosyjską doktrynę socjal-re-wolucyjną, oraz swój kosmopolityzm i niechęć do ideologji niepodległościowej. Wywierały też wpływ na Polaków istniejące w Austrji partje socj al no-demokratyczne, przede wszystkiem niemieckie. Sytuację komplikowała jeszcze dwu-plemienność Galicji, o mieszanej polsko-ruskiej ludności. Wszystko to razem wzięte, wytworzyło ideologję socjalistyczną o charakterze kosmopolitycznym, ideologję, w której cele walki socjalnej całkowicie przysłaniały, a nawet często

Bułgarski General Radko DmitHew wstąpił do armfi

rosyjskiej. wykluczały cele walk niepodległościowych. Stąd też początkowy socjalizm polski na terenie zaboru austrjackiego nietylko nie wnosił nowych sił do obozu walki o niepodległość, ale przeciwnie, obóz ten osłabiał jeszcze, jakkolwiek ten ostatni i bez tego był aż nadto słaby.

W latach osiemdziesiątych socjalizm galicyjski zyskuje dwie nowe, silne jednostki, a mianowicie braci Daszyńskich. Starszy z nich, Feliks, po krótkim okresie, w którym ulegał wpływom niepodległościowym, szerzonym przez epigonów powstań narodowych, całkowicie oddaje się idei międzynarodowego socjalizmu w duchu Marxa. Na emigracji współpracował w „Przedświcie" i w ,,Walce klas", ulegając całkowicie kierunkowi „Proletarjatu" warszawskiego. Wkrótce jednak, wydalony z Zurychu po zamachu rewolucyjnym, umarł na suchoty. Działalność Feliksa świetnie.kontynuował młodszy brat, Ignacy, namiętny wy-

87

Page 91: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

znawca naukowego międzynarodowego mar-xizmu. Zaniechawszy wyjazdu do Ameryki, gdzie z racji szybko rosnącego przemysłu widział dla siebie szersze pole działalności, pozostaje W Europie. Redaguje „Gazetę Robotniczą^ w Berlinie, a następnie powraca do Galicji i z całą energją zabiera się do pracy nad zorganizowaniem miejscowego socjalizmu.

Ignacego Daszyńskiego należy uważać za twórcę nowoczesnej organizacji socjalizmu polskiego w zaborze austriackim. Wytrawny teoretyk socjalizmu, świetny i porywający mów-

sztabu Okręgu Warszawskiego Gen. U'. A, OranowsM,

ca, zręczny organizator i znawca ludzi, I. Daszyński w krótkim czasie wysuwa się na czoło wśród rozproszonych, a często i skłóconych działaczy socjalistycznych. Od roku 1890 Daszyński prowadzi już działalność jawną, przeciwstawiając się przestarzałym już i niecelowym metodom konspiracyjnym. Pomimo licznych przeszkód, któremi władze austriackie usiłowały sparaliżować działalność Daszyńskiego, cel swój osiąga on już w 1892 roku, kiedy na ogólnokrajowym zjeździe została utworzona „Polska Partja Socjalno-Demokratyczna".

^ Na początku już nowa partja, szybko i pomyślnie rozwijająca się, stanęła w obliczu zagadnień narodowych, które trzeba było rozstrzygnąć. Czynniki narodowe przygotowywały się wówczas w Galicji do ur< tych obchodów setnej rocznicy Konstytucji' 3-go Maja.

88

Zwrócono się do socjalistów, aby w przenieśli swoje święto z I-go na 3-go maja. Propozycja ta spotkała się z ostrym sprzeciw socjalistów, którzy swoją odmowę motywowali tern, że jeśli nawet tradycja 3-go Maja jest piękną, posiada jednak piętno kapitalistyczno-mieszezańskiej ideologji, dla której socjaliści, walczący o zgoła inne cele, nie mogą poświęcać swojej rzeczywistości. Jednak ta zasadni', wymiana zdań pobudziła do pracy myślowej, apelując równocześnie do podświadomego chociażby poczucia narodowego. Pierwszym skutkiem tego był fakt, że socjaliści, nie zaniechaw-

. wprawdzie swojego święta, wzięli udział w narodowych pochodach trzecio-majowych we Lwowie i Krakowie. Dalszem echem budzącej się w socjalizmie galicyjskim świadomości narodowej było głośne oświadczenie Daszyńskiego na zjeździe partyjnym we Lwowie w 1892 roku: „Niechaj ci, którzy nas kosmopolitami zwą, wiedzą, że my, Polacy, robotnicy, socjaliści, będziemy walczyli za Polskę, aby ją wywalczyć socjalistyczną, robotniczą !".

W tym samym roku na socjalistycznym kongresie austrjackim w Wiedniu delegacja polska złożyła takie oświadczenie: „Wobec wyjątkowego położenia naszego kraju, którego granice polityczne nie odpowiadają stosunkom faktycznym i językowym, dalej ze względu na naszych rodaków, mieszkających poza granicami państwa, nie możemy tak ściśle związać się z organizacją austrjacką, jak to uczynić mogą i powinny inne narodowości. O ile jednakże stosunki nasze na to pozwalają, walczyć będziemy w ramach programu i organizacji socjalnej demokracji austrjackiej w interesie socjalnej demokracji międzynarodowej".

Tak więc z chwilą, kiedy socjalizm w Galicji wszedł dzięki Daszyńskiemu na drogę jawnej i nowoczesnej organizacji, od początku już zdeklarował się w kierunku narodowym, w kierunku poczucia trójzaborowej wspólnoty i zrozumienia anormalnych i krzywdzących warunków, w jakich istniał naród polski. Obo-iętnem już było dla sprawy niepodległości, że ten kierunek socjalizmu polskiego wywodził się z dokiryny międzynarodowego marxizmu i niepodległość Polski łąc >siągnięeiem celów socjalnych. Wystarcza! sam fakt, że młody socjalizm, mobilizujący nowe a potężne

uniki społeczne, podnosi! zagadnienia niepodległościowe, że potępia! trójdzielnicowe iv darcie, że w swojej działalności nawiązywał kontakt z socjalistami wszystkich zaborów i tern odradzał poczucie narodowej jedności.

Page 92: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

żołnierze niemieccy, pracujący iv polu na ogromnych, żyznych obszarach otewpowanej Francji,

Page 93: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

>JSKA AUSTRIACKIE W MARSZU NA FRONT.

Saperzy austrjaccy,

oddział pontonów.

Pułk piechoty austriackiej w marszu

na pozycje*

Page 94: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wszystko to przeciwstawiało się jaskraw*) dotychczasowej polityce ugodowej warstw i jednostek przodujących w narodzie, ich trójlojal-ności i pozytywistycznemu oportunizmowi. Podobnie, jak w kongresówce, pod czerwonemi sztandarami międzynarodowej rewolucji rodziła się polska idea niepodległościowa, przyczyniając się pomimo wszystko do odrodzenia narodowej świadomości w społeczeństwie.

Również i w zaborze pruskim konsekwencja dziejowa sprowadziła socjalizm na tory narodowe, a w rezultacie niepodległościowe.

Wielkopolska była krajem piłzedewszyst-kiem rolniczym, co stanowiło istotną przeszkodę w rozwoju miejscowego socjalizmu, ściśle zawsze złączonego z istnieniem przemysłu fabrycznego i robotniczego proletarjatu. W sąsiednich i panujących Prusach sytuacja była odmienna. Tam rodził się wielki przemysł i wytwarzała się liczna klasa robotnicza. Stąd też w początkowym swoim rozwoju socjalizm wielkopolski był tylko, jakdyby, przybudówką socjalizmu niemieckiego, którego wpływ był decydujący. Jednakże od początku zaznaczyło sic silne tarcie pomiędzy socjalistami polskimi i niemieckimi. Ci ostatni zdradzali aż nadto wyraźne tendencje germanizatorskie. Socjaliści polscy, jak naprzykład Sielski, jakkolwiek zgoła obojętni dla sprawy narodowej, tembar-dziej zaś niepodległościowej, uważali jednak germanizatorskie metody niemieckiej partji socjalno-demokratycznej za conajmniej niecelowe, gdyż zgóry utrudniające propagandę socjalistyczną wśród ludności polskiej, przywiązanej do swojego języka i odrębnych trądy cyj. Ze względów czysto taktycznych, użytkowych dążyli socjaliści polscy do wyodrębnienia się z organizacji niemieckiej i poprowadzenia swojej działalności po linji narodowej polskiej. Dążenia te zmusiły partje niemiecką do założenia w 1891 r. redagowanej po polsku „Gazety Robotniczej", początkowo wychodzącej w Halli, a potem w Berlinie. Pierwotnie „Gazeta Robotnicza" była oficjalnym organem partji socjalno-demokratycznej, później — „organem socjalistów polskich." Wśród kolejnych redaktorów „Gazety Robotniczej" byli I. Daszyński, Stanisław Grabski, St. Przybyszewski.

„Gazeta Robotnicza", nadająca ton kierunkowi socjalistycznemu w zaborze pruskim, wprawdzie całkowicie podporządkowywała się iTfurtskiemu programowi niemieckiej partji socjalno - demokratycznej, jednakże, samym swoim istnieniem, była już wyrazem rodzącego się kierunku, który dążył do unarodowienia so

cjalizmu w Polsce. Były to poesątki dalekie jeszcze od ideologji niepodległościowej, jednakże w konsekwencji musiały do niej doprowadzić.

Z tą chwilą bowiem, kiedy socjalizm w Polsce, wyzwoliwszy się z bezkrytycznegc podporządkowywania się ideologjoin socjalistycznych ugrupowań państw zaborczych i mniej lub więcej utopijnym hasłom międzynarodowym, wkroczył na drogę narodowego wyodrębnienia się — musiał osiągnąć świadomość trój-dzielnicowej wspólnoty, świadomość jedności narodowej, pogwałconej brutalnie przez trzech zaborców. Stąd już był tylko krok jeden do stwierdzenia, że istniejący stan rzeczy jest nie do zniesienia, że więc musi on ulec radykalnej zmianie. Już tylko kwest ją czasu było skrystalizowanie się w socjalizmie polskim, który, jako taki, był kierunkiem rewolucyjnym, świadomych ideałów niepodległościowych, w imię których należało walczyć wszelkiemi siłami.

Emancypacja narodowa socjalizmu we wszystkich trzech zaborach, która wyprowadziła go po wielu walkach i przesileniach z bezkrytycznego kosmopolityzmu, przygotowała odpowiedni grunt dla dalszych jego przemian w kierunku niepodległościowym. Nie bez wpływu zresztą na ten proces pozostały i inne kierunki, różnemi drogami dążące do celów niepodległościowych.

Pierwszym propagatorem ideałów niepodległościowych, poprostu zaś mówiąc — patriotyzmu w socjalizmie polskim był Bolesław Limanowski, urodzony w 1835 r. pod D wińskiem. Nie posiadał on wprawdzie zdolności organizacyjnych, ani temperamentu, koniecznego w działalności politycznej. Dzięki jednak gorącemu patrjotyzmowi, idealizmowi, wielkiej sumienności i prawości charakteru odegrał znaczną rolę, jako teoretyk, populator i apostoł w jednej osobie.

Boi. Limanowski posiadał wielkie tradycje, sięgające początków polskiego socjalizmu z czasów, kiedy miał on jeszcze wyraźnie patriotyczny charakter. W 1860 r. studjował w paryskiej szkole wojskowej Mierosławskiego, gdzie panował duch gorącego, bojowego patriotyzmu równorzędnie z rozwijającemi się ideałami socjalistycznemi, które miały jeszcze silny posmak romantyzmu i mistycyzmu ludowo-narodowego. W Paryżu studjował również Limanowski wszelkie dokumenty i wydawnictwa,

90

Page 95: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

odnoszące się do radykalnych kierunków de~ mokracji polskiej na emigracji. Aresztowany w następnym roku w Wilnie i zesłany przez władze rosyjskie, na wygnaniu urabia swój światopogląd, któremu przez cale życie był wiernym. Tam ostatecznie skłoniły go studja i rozmyślania ku socjalizmowi. Zresztą przeważyły, zdaje się, względy natury uczuciowej, które dopiero później znalazły oparcie W teoretycznem uzasadnieniu. Powróciwszy z wygnania w 1868 r.

rozpoczął Limanowski pracę w Warszawie, jako prosty robotnik, zgodnie ze swoim idealizmem i w chęci zapoznania się ze środowiskiem polskiego proletarjatu. Następnie przenosi się do Lwowa i odtąd rozpoczyna niezwykle płodną działalność publicystyczną i naukową, wciąż pozostając skromnym idealistą i trzymając się zdała od aktywnej działalności politycznej.

Zarówno we Lw7owie, jak i później na emigracji utrzymywał Limanowski żywy kontakt z przedstawicielami panującego wówczas kierunku socjalistycznego w Polsce, a więc z kos-mopolitycznemi „proletarjatczykami", a nawet początkowo pisywał w genewskim „Przedświcie" i „Równości". A jednak różnił się od nich ideowo, co zawsze stanowczo sam podkreślał. Dla „proletarjatczyków" kwestja narodowa nie istniała. Dążyli oni wyłącznie do reform socjalnych, uważając wyzwolenie proletarjatu i osiągnięcie socjalistycznych form w życiu go-spodarczem za jedyny i godny cel wTalki. Limanowski zaś gorąco w to wierzył, że niepodle

głość Polski, odbudowa własnej państwowości i zjednoczenie w jej ramach wszystkich zatorów jest najważniejszym nakazem dziejowym dla wszystkich Polaków, dla socjalistów zaś nakaz ten powinien kojarzyć się ponadto z dążeniem do celów wyłącznie już socjalistycznych. W dodatku i sam socjalizm dla Limanowskiego był zgoła czemś innem, niz dla „proletarjat-czyków". Rozumiał go nie w sensie modnego wówczas niaterjalizmu, lecz jako kierunek czysto idealistyczny, wpływający nie z takich

lub innych teoryj naukowych, ale z głębin umiłowania bliźniego. Stąd też Limanowski pisał: ..Patrjotyzm i socjalizm nietylko nie są prze-ciwnemi sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patrjotyzm zwraca się przedewTszy-stkiem ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm, wypływając z miłości narodu, musi być patrjotyczny".

Z cytaty tej widać, że dla Limanowskiego socjalizm był umiłowaniem ludu pracującego, który utożsamiał z narodem, a raczej który pragną! widzieć całym narodem. Na tle dopiero takiego patriotycznego socjalizmu przyjmował samą ekonomiczną doktrynę socjalistyczną, która, jak wierzył, urzeczywistni właściwe cele idealistyczne.

W tym czasie, kiedy ,,Proletariat" warszawski potępiał wszelki kierunek niepodległościowy, a samą walkę o niepodległość uważał za bezcelowa marnotrawstwo sil, potrzebnych dla

Mais: ćtoiczebny strzelców w Zakopanem przed wojną, na czele Komendant Józef Pilsvdski i szef Sztabu Kazimierz Sosnkowski,

91

Page 96: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przyszłej rewolucji socjalnej — w tym samym czasie Limanowski pisał: „U nas kwestja niepodległego bytu jest najważniejsza... Patrjo-tyzm jest wogóle najważniejszym łącznikiem, spajającym społeczeństwo**.

W sprawie przyszłych granic odbudowanego państwa polskiego nie miał Limanowski zdecydowanego zdania. Jako demokrata i idealista nie pragnął żadnego ucisku ani przemocy. Jednakże w marzeniach swoich widział Polskę wielką i rozległą. W liście z 1878 r. do Dragomanowa, który był zasadniczym wrogiem polskiej koncepcji niepodległościowej i za

lecał Polakom zadowolić się jakąś mglistą au-tonomją czy samorządem w ramach przyszłej federacji bratnich i socjalistycznych państw ludowych, Limanowski pisze w sprawie granic przyszłej Polski: „Co do mnie, przyznam się, że jako Polak, urodzony wśród łotewskiej ludności, pragnął bym szczerze, ażeby Unja, zawarta niegdyś w Lublinie przez Stany przewodnie (czyli szlachtę i duchowieństwo — przyp.), wznowiona została w całej rozciągłości przez ludy**.

Brak zdolności organizacyjnych, niechęć do aktywnej działalności politycznej, a wresz

cie sam poziom i charakter ideologji Limanowskiego sprawiły, że nie miał on wrpływu na sani lud, którego był apostołem. Natomiast do jego gorącego idealizmu, kojarzącego patrjotyzm z tendencjami nowoczesnego socjalizmu, garnęły się, zresztą nieliczne, grupki młodzieży inteligentnej.

W Jatach osiemdziesiątych założyli oni w Warszawie w porozumieniu z Limanowskim stowarzyszenie patrjotyczne ,,Lud polski'*. Jednak ore:anizacia ta przeminęła bez istotnego wpływu w społeczeństwie. Natomiast na emigracji, w Paryżu, gdzie żyły jeszcze tradycje

dawnego patrjotycznego socjalizmu z epoki po powstaniu listopadowem, wypływ Limanowskiego był wuększy i doprowadził do powstania w 1888 r. dość żywotniej „Gminy narodowo-so-cjalistycznej". Do organizacji tej należeli zarówno starsi emigranci, jak i młodsi, przybywający z krajów\ Należał do niej miedzy innymi i Kazimierz Dłuski, który porzucił kosmopolityczny socjalizm i stał się gorącym krzewicielem patrjotyzmu. Organem gminy była „Pobudka** — „czasopismo narodowo-socjalistycz-ne'*, w której głównym współpracownikiem był sam Limanowski.

Prz< marsz strzelców ulicami Lirowa w 1913 r.

92

Page 97: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

„Pobudka" staje się wkrótce sztandarowym organem patrjotycznym, rzucającym światło w mroki niewoli. Wpływ jej rozszerza się poza emigracją aż na młodzież w zaborze austrjackira.

Był to czas, kiedy ruch rewolucyjno-socja-listyczny w Rosji zupełnie przygasł. Rosja dotychczas wywierała na socjalizm europejski przedziwny urok „macierzy'' rewolucji powszechnej, a swoją rewolucyjnością przysłaniała nawTet ponure oblicze caratu i wstecznictwa, że powszechnie każdy Rosjanin budził nieuzasadnioną nawet sympatję, a myśl rosyjska — entuzjazm. Teraz coraz mniej socjalizm europejski liczył się z Rosją, utraciwszy wiarę w jej rewolucyjność i apostolstwa jej socjalistów.

W Polsce odbiło się to przedewszystkiem na stosunku społeczeństwa do „Proletarjatu" który w oczach tracił swoje wpływy, wywodzące się z rosyjskich ruchów rewolucyjnych. Nie mógł już w Polsce wystarczyć kosmopolityczny charakter „Proletarjatu" wobec coraz to groźniejszego i wrogiego oblicza carskiej Rosji. Dla całego społeczeństwa polskiego we wszystkich jego warstwach, wTobec załamania się rewolucyjnych możliwTości w Rosji, ta ostatnia stała się wyłącznie już synonimem rosnącego ucisku, który osiągnął niebywrałe przedtem napięcie. Zresztą rosnący ucisk rosyjski godził nietylko w resztki narodowego stanu posiadania, ale i w dziedzinie socjalnej wytwarzał krwawą atmosferę, która, poza Rosją, nigdzie w Europie nie była do pomyślenia. Ucisk szkolny, zabijanie wszelkich przejawów polskości, wyciekła energja rosyjska w' dążeniu do wynarodowienia Polaków, plugawienie narodowych świętości, deptanie dumy narodowej, prześladowania religijne, obniżanie kultury i cywilizacji, a obok ucisk socjalny, żandarmsko-kozackie metody w uprzywilejowaniu kapitału, krew, trupy i więzienia przy najmniejszym odruchu samoobrony wyzyskiwanego, jak nigdzie, proletarjatu — oto co pozostało całemu społeczeństwa polskiemu po okresie socjalistycznych marzeń na temat rewolucji rosyjskiej i jej międzynarodowego decydujące znaczenia i ślepego lojalizmu ugodowców wobec caratu.

Równocześnie wśród socjalistów europejskich, szczególnie zaś niemieckich, urabia się pogląd, że na drodze do powszechnej rewolucji socjalnej najgroźniejszą zaporą jest carska Rosja, ten „żandarm" Europy, stojący na straży tronów i wstecznictwa. Tu i ówdzie poczęto przebąkiwać o konieczności wojny z Rosją

i odepchnięcia jej na wschód, oraz sparaliżowania jej aktywności międzynarodowej przez wskrzeszenie demokratycznego państwa polskiego. W tym sensie oświadczał się w 1891 r. i Engels, wybitny teoretyk socjalizmu i współpracownik Karola Marxa, i Bebel, przewódca socjalnej demokracji w Niemczech. Ten ostatni widział w Rosji tak wielkie niebezpieczeństwo „barbarzyństwa", że w imię zgniecenia Rosji i odbudowy Polski zalecał nawet socjalistom niemieckim czasowe współdziałanie z warstwami społecznemi, z któremi normalnie walczą.

Nie pozostaje to bez wpływu na socjalistów polskich, rozczarowanych ideologją „Pro-

Cmentarz poległych legionistów (191Ą r.).

letarjatu" warszawskiego, ówczesny redaktor socjalistycznego „Przedświtu", Mendelson, całkowicie zmienia jego charakter, a wkrótce staje się najgorętszym zwolennikiem unarodowienia socjalizmu polskiego i idei odbudowy państwa polskiego.

Niezależnie od załamania się i rozbicie na szereg grup niezależnych polskiego ruchu socjalistycznego, który stracił swoją podstawę ideową wobec nakazów aktualnej rzeczywistości — w7 społeczeństwie polskiem coraz silniej rozwijał się narodowy ruch niepodległościowy, który przyciągał do siebie coraz więcej młodzieży, wywierał wpływ na starsze społeczeństwo, a nawet na masy robotnicze, w których żyły jeszcze echa powstania styczniowego. Miara ucisku moskiewskiego przebrała się. Obudził się instynkt samoobrony ginącego narodu. Od dłuższego już czasu budzona świadomość jedności narodowej wszystkich dzielnic zatriumfowała.

93

Page 98: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W tym stanie rzeczy, aby nie rozejść się z rzeczywistością społeczeństwa polskiego, socjalizm miał jedną tylko drogę do wyboru; zrezygnować ze swojego dotychczasowego kosmopolityzmu, unarodowić się i samemu uchwycić inicjatywę ruchu niepodległościowego nietylko w imię wskrzeszenia państwa polskiego, ale i w imię realizacji doktryny socjalistycznej. Droga ta tern więcej była logiczna, że i względy międzynarodowe socjalizmu, zawarte w oświadczeniach jego przewódców, skłaniały do waiki nietylko już z caratem, ale i z Rosją, jako państwem zaborczem.

Wśród socjalistów polskich rozpoczyna się ożywiona dyskusja, w której krystalizuje się nowy, patrjotyczny program. Stanisław Grab-

vszy patrol strzelecki.

ski wysuwa nowe motywy. Z jednej więc strony współżycie wyższego kulturalnie królestwa z bez porównania niższą kulturalnie Rosją w ramach nawet najbardziej liberalnej państwowości rosyjskiej musi w rezultacie osłabiać siły kulturalne polskie. Z drugiej znów strony rosnący przemysł rosyjski, posiadający mocne oparcie o bliskie bogactwa naturalne i źródła surowców, z biegiem czasu musi zabić przemysł polski z jego odległemi źródłami surowców.

Z dyskusji tej rodzi się przeświadczenie, że Polska, zarówno ze względów narodowych, jak i socjalistycznych, musi dążyć do niepodległości, wykorzystując albo chwilowe osłabienie Rosji, albo też wojnę z nią trójprzymierza.

W 1892 r. odbył się pod przewodnictwem Limanowskiego zjazd socjalistów polskich, w którym wzięła udział większość dotychczasowych przewódców polskiego socjalizmu. Zjazd uchwalił utworzenie „ Związku zagranicznych socjalistów polskich". W deklaracji ideowej,

opracowanej przez Mendelsona, jako „szkic programu Polskiej Partji Socjalistycznej ", na naczelnem miejscu postawiono niepodległość demokratycznej rzeczypospolitej polskiej. Pod względem ekonomicznym deklaracja obejmowała zasady umiarkowanego i ewolucyjnego socjalizmu. W działalności aktualnej deklaracja stwierdzała, że „Polska Partja Socjalistyczna... uważa za potrzebne rozszerzenie swej działalności na prowincje, dawniej z Rzeczpospolitą związane". Przeciwstawiała się również ru-syfikatorstwu socjalistycznych żydowsko-ro-syjskieh kółek na kresach wschodnich, potępiała również ideologję wszechsłowiańską, zarówno w jej konserwatywnej formie bezwzględnego przewodnictwa Rosji, jak i wr jej rewolucyjnej wersji, która pod postacią pseudofede-ralizmu zapewniała Rosji nie mniejszą hege-monję wśród narodów słowiańskich.

Deklaracja programowa paryskiego zjazdu doprowadziła do zjednoczenia rozproszonych kółek socjalistycznych na emigracji. W kraju na tej samej podstawie zlały się poszczególne grupy socjalistyczne w Warszawie, tworząc Polska Partję Socjalistyczną, popularnie zwaną P. P. S.

„Pobudka" Limanowskiego, która spełniła już swoje patrjotyczne zadanie, zawiesiła swoje wydawnictwo, a organem partji stał się przeobrażony „Przedświt". Do P. P. S. zbliżyły się ideowo również socjalistyczne organizacje w zaborach austrjackim i pruskim. Wcześniej lub później musiało nastąpić i zbliżenie organizacyjne.

Tak więc w dziejach Polski i polskiego socjalizmu dokonał się wielki przewrót, którego skutki miały mieć w przyszłości kolosalne znaczenie dla losów całego narodu.

Socjalizm, który w7 początkowej fazie swojego rozwój u, stanowił czynnik narodowego rozkładu, który współdziałał z samobójczą polityką ugodowców i to w sposób stokroć groźniejszy, bo porywający uczuciowość młodzieży i proletarjatu, który nieświadomie zresztą szedł na rękę zakusom wrogiej zaborczości — teraz, przeciwnie, stał się potężnym czynnikiem narodowego uświadomienia, który do walki o niepodległość narodu wciągał coraz szersze sfery społeczeństwa, a przedewszystkiem proletariat, stanowiący dotychczas w swojej masie narodowo nieuświadomiony i bierny element.

W czasach najgroźniejszego ucisku zaborców i najsmutniejszego poddania się znakomitej większości narodu idei narodowej przyszła

94

Page 99: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

i s u i i M ' i n nvch

1M w \

[M a w \ in icnu^xonegn narodu, ula a lepodległości było obojęl nem

• izmu, asa " repre: en tuj intelekl ualny i poli* 5 kosmopolity m Najważniejszem było

o, e przys ia, w samą porę ze w ględu na .; su; wojno światowa, która, jak w iomv,

astala m w fol ie poKoionio, przygotował' clti tvahzac 11 irionłom rneoodleirl VU lOSCiOW \'t 11

Socjalizm nie był jednak jedynym ( yn kiom, który przeciwstawi) sio popowstaniowemu trójlojalizmowi i ugodowości i siat się s ei mierzeni idei niepodległościowej.

Oi>ok socjalizmu, jakkolm iek nieco pói niej, pełnie samodzielnie ro winąl sio niepodległo-owy ruch czysto narodowy, ściślej mówiąc

narodowo-demokratyczny, który w małym tylko i to nie doktrynerskim stopniu uwzględniał

igadnienia socjalne. •laka. była geneza tego ruchu? Od czasu upadku powsiama styczniowego

; związanych z niem późniejszych rachub kierunku patrjotycznego ua intei*wencję europejska, które zresztą ostatecznie rozwiał kongres berliński .-. is ,s »•., piorwszy odruch bez-kompromisom ego, bojom ego patrjotyzmu, jak to jus wiemy, wyszedł . obozu socjalistycznego i przejawił się w działalności Bolesława l ima nowskiego. Patrjotyzm tego ostatniego, \HH\ świadomy instynkt narodowy w masach, a wreszcie naka, y przeżywanej rzeczywistości polskiej \\ s ystko to doprowadziło do unarodo wienia socjalii mu i stwor /.oma w 1892 r. P. P« s., którs już była wyrazem :.doo\domanych tendency] niepodległościowych,

Nie należy jednak zapominać, !e zarówno już u Limanowskiego, jak tembardziej w póź* niejszej t'- P. S. patrjotyzm kojarzył się z so-cjalizmem, który m zgoła odmienny od ogółu społeczeństwa sposób wyobrażał sobie ukształtowanie gospodarcze i społeczne przyszłej Polski niepodległej.

Dia socjalistom nawel kierunku patrjoty-o mego, niepodległość była tylko wstępem do szerokich reform, które miały przeobrazić ustrój kapitalistyc ny, oparty o prawo własności, na ustroi socjalistyczny, bedacv zaprzeczeniem

tierza jacy konsekwentni) om komunii nym. R

6 dij enin n formatoi uznania u • połę

ie m ier: \ ło w celowość I M1 i i\{) OSiąj! n ii via i M im s ,v'A\

- -via. Po; atem nakn* ołec leństwa ra iły i inne i e k naprzykład jego antyreli-łlnośd antykatolicki charak-

ic -y internacjonali m, lekceważenie tradycyj, utartych norm etycznych i obj i ajowych, jednem słowom całość jego rewolu-

ości, która daleko odbiegała od tego, c w ymaga ly w zględ) ideologjj niepodległościowej.

w a,

t potny uą w i ;1 j socja jny, a \ r. jea nu

NTarazie socjalizm patrjoty; nj mógł masowo przyciągać ku sobie jednostki . apalne, które dla has< 1 niepodległościom ych rezj gno-wały z w lasnych przekonań lub tylko skłonności w zagadnieniach społeczno - gospodarczych. Wprawdi ie ta siła przyciągająca P. P. S. w stosunku dv) jednostek, w gruncie r 11 j wcale nie skłaniających sio ku socjaliznu m i, jako doktry nie, trwała i później aż do c asom ostatnich, w w ioks osoi jednak wypadkóm ta dwoistość ideologji socjalistycznej wcześniej, czy później musiała wj w ołać reakcję m sferach c j sto i wj

nie patrjotycznych i pobudzić je do d aalal ności organizacyjnej, która skupiłaby c ynniki

ipodległościom e, nieposiadając ubarwienia socjalnego.

Było to tern pem niej ize, *i d lahui jeszc e, szczególnie w zaborze austrja< pigoni powstania styczniowej prowadzili walkę na dwa frontj jednej strony prow ad iii ustawiczną iętą walko wanymi stań-v- :\ kami, konsorwalyw no-umulow y m oho galicyjskim, któr^ nazwę swoją ;awd

Page 100: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zbiorowemu pamfletowi pod tytułem „Teka Stańczyka", potępiającemu wszelkie odruchy patriotyczne. Z drugiej znów strony zwalczali rodzący się socjalizm, wówczas jeszcze w większości swojej kosmopolityczny, nietylko widząc w nim nowe niebezpieczeństwo dla sprawy narodowej, ale i przeciwstawiając się jego społecznej i kulturalnej, jak sądzili, szkodliwości.

Jeszcze w 1877 r. pisał Giłler w „Ruchu Literackim", wychodzącym we Lwowie, o „złudnych teorjach socjalizmu", że „gdyby je naród przyjął i chciał do siebie stosować, osłabłaby w nim ta wielka i niepokonana siła, chroniąca narodowość naszą wśród burz niewoli, jaką jest religja i miłość Ojczyzny — usiłowania zaś, mające na celu odzyskanie bytu narodowego, zamieniwszy się na socjalne, gdyby dokonały przewrotu społecznego, oddałyby wytwarzanie się nowego społeczeństwa pod wpływy wynaradawiające panujących rządów i sprawi-

Oficeroivie I p. ułanów I Brygady Ley jonów (Belinkicy).

łyby, że na ruinach obecnie istniejącego społeczeństwa zginęlibyśmy jako Polacy, a pozostali jako Niemcy i Moskale".

Ten punkt widzenia był właściwy całej ówczesnej demokracji polskiej, która kontynuowała tradycje Towarzystwa Demokratycznego, uważającego reformy społeczne nie za cel sam w sobie, lecz za środek do osiągnięcia niepodległości, a w przyszłości potęgi państwa polskiego.

Jednak rola tych demokratycznych epigonów powstania styczniowego była niezwykle ciężka. Walczyli na dwa fronty, a aktywność ich słabła z każdym rokiem, gdyż nowe siły prawie zupełnie nie napływały. Złamani klęską powstania 1863 r,, zawiedzeni w swoich póź

niejszych rachubach i nadziejach, opuszczeni przez społeczeństwo, jakgdyby zamknęli się w sobie i w swojej umarłej już legendzie, pełniąc mistyczną i senną rolę „stróżów narodowego znicza". Tylko nieliczni walczyli nadal piórem tam, gdzie to było jeszcze możliwe, a więc w zaborze austrjackim i na emigracji. Opuszczeni zresztą przez społeczeństwo, powoli tracili z niem kontakt. Młodzi lub bardziej radykalni lgnęli do kosmopolitycznego socjalizmu, w imię jego ideałów7 potępiając „burżuazyj-nych" patrjotów popowstaniowych. Starsi lub bardziej umiarkowani wsiąkali WT chłonne bagno ugody i trójlojalizmu w imię pozytywistycznych haseł „pracy organicznej", zagospodarowywania się pod obecnym dachem, z politowaniem traktując patrjotów, jako szkodliwych szaleńców.

Jednakże pomimo tak smutnej atmosfery, panującej w społeczeństwie polskiem, ani przez chwilę nie zagasła myśl patrjotyczna, kontynuatorka wielkiej tradycji narodowych powstań, walk, ofiar i bezkompromisowej odporności. Jakkolwiek niewielu liczyła wyznawców, lecz żyła i drążyła powoli nowe łożysko, w kto-rem wielkim prądem miał się niebawem wlać odrodzony patrjotyzm z jego nierozłączną ideo-iogją niepodległościową.

Już w połowie siedemdziesiątych lat, równocześnie z pierwszemi kółkami socjalistyczne-mi, powstaje na uniwersytecie warszawskim nielegalne kółko Adama Szymańskiego, który przeciwstawił się socjalistyczno-kosmopolitycz-nej akcji Waryńskiego i jego towarzyszy, wychowanych na wzorach rosyjskiej rewolucyjno^ ści, sam głosząc hasła patrjotyzmu i wałki w imię odbudowy niepodległości politycznej. Praca Szymańskiego doprowadziła do założenia związku „Synów7 Ojczyzny". Związek ten był połączony z analogiczną organizacją w Galicji, założoną we Lwowie przez B. Deskura.

W 1876 r. powstaje w Galicji rząd narodowy pod prezesurą Adama Sapiehy w7 celu wywołania przy pomocy i w oparciu o Austrję i mocarstwa zachodnie zbrojnego powstania przeciw Eosji, aby na obszarze zaboru rosyjskiego odbudować chociaż częściowo państwo polskie. Szymański, z którym rząd narodowy nawiązał kontakt w Krakowie, bardzo łatwo dał się pozyskać dla idei nowego powstania. Szymański z trudem zjednał kilkuset członkówT

swojego spisku, którzy byli podzieleni, wzorem powitania styczniowego, na tysiąezników, setników i dziesiętników7. Wybitną rolę w spisku odegrał jeden z tysiączników, Jan Ludwik Po-

96

Page 101: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

. R M U R y

> •

Page 102: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pławski, późniejszy założyciel i organizator tajnej organizacji narodowo-niepodległościowej „Ligi Narodowej", oraz jeszcze później naczelny publicysta i teoretyk stronnictwa narodowo-demokratycznego. Jednak poza tą szczupłą

Serbski Następca tronu Aleksander,

garstką patrjotycznej młodzieży spisek Szymańskiego nie objął szerszych kół społeczeństwa. Nastrój zastrachania, ugody i oportunizmu był tak silny, że nawet młodzież warszawska samorzutnie przepędziła emisarjuszy angielskich, którzy agitowali na rzecz powstania przeciw Rosji. Jakgdyby w odpowiedzi na inicjatywę spisku szlachta w Królestwie pod wpływem Z. Wielopolskiego wysyła do cara „słowia-nofilski" adres, a Świętochowski, propagator pozytywizmu, w „Przeglądzie Tygodniowym" wyśmiewał patrjotyczne „mrzonki" i rachuby na pomoc mocarstw zachodnich, zalecając lojalność wobec potęg, których nic nie jest w stanie obalić i spokojną pracę nad dobrobytem mate-rjalnym i rozwojem „kultury".

W tych warunkach nie mogły mieć skutku nawoływania spiskowców, że „groźne położenie spraw w Europie zmusza i nasz naród do bardziej energicznej działalności w celu przywrócenia odebranych nam praw i wolności". Zresztą spisek skończył się aresztowaniem, procesem i zesłaniem jego głównych przewódców,

Szymańskiego, Popławskiego i innych. Ujawnienie spisku dokonała anonimowa broszura „Na jaw", wydana w Galicji. O denuncjator-skie jej autorstwo posadzono ks. Goljana.

Od tej chwili w Królestwie zamiera wszelka organizacja patrjotyczną, i tylko nieliczne jednostki pielęgnują myśl patrjotyczną, zresztą bez powodzenia wśród społeczeństwa i młodzieży.

Jedynie jeszcze w zaborze austrjackim, jak to już mówiliśmy poprzednio, tuła się myśl patrjotyczną, walcząc na dwa fronty z ugodą i socjalizmem. Od czasu do czasu energja patrjo-tów wzrasta, znacząc drogę rozwoju myśli niepodległościowej milowemi słupami, obok których pi-zechodzi wprawdzie napozór obojętnie społeczeństwo polskie, jednakże nie bez wrażenia, zapadającego w przeżarte ugodą i kosmopolityzmem dusze.

Tak więc w 1879 r. urządzają w Krakowie patrjoci rosyjskiego i austrjackiego zaborów manifestacyjny obchód jubileuszowy Kraszewskiego, który na polu literackiem niemal samot-

Czarnogórski nasł. tronu Król ciriez Dauiło.

nie walczył w imię ideałów niepodległościowych. W 1880 roku urządzają równie manifestacyjny obchód 50-lecia powstania listopadowego, a w 1883 roku jubileusz Jeżowi, ostatniemu epigonowi Towarzystwa Demokratycznego, które-

98

Page 103: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

uloah do końca życia wiernie przechował i jak móg] propagował na emigracji. Nawiasem mówiąc, jubileusz ten został zakłócony ohydnym zgrzytem, świadczącym 0 sile kierunku ugodowego i jego metodach, nioprzohiera-jącyeh w środkach, oto w księdze pamiątkowej, wydanej ku i - i zasłużonego jubilata, niewiadomo jaką drogą zabłąkał się artykuł pozytywistyczny Świętochowskiego, który W wywodach swoich przejrzyście przeciwstawił się tej ideologji patrjotycznoj, której symbolem by) sam jubilat ! Ten drobny, ale nadwyraz przykry incydent, obrazuje aż nadto dobrze tę ciernistą drogę, którą przebijać się musiała wśród własnego społeczeństwa polska ideołogja patrjotyczna. W tym samym roku organizują patrjoci wielką manifestację unicką. Był to okres dzikich prześladowań ze strony rządu rosyjskiego i rosyjskiego duchowieństwa. Połączony z fanatyzmem religijnym rosyjski nacjonalizm postawił sobie za cel „nawrócenie" unitów na prawosławie. Było to równoznaczne z wynarodowieniem wielkiej ilości Polaków na Kresach wschodnie* - południowych. To też ogromne wrażenie wywarła w całym kraju manifestacja, w której kilkanaście tysięcy unitów położyło się na szynach kolejowych, zmuszając do zatrzymania się pociąg, wiozący powracającego z koronacji cesarza Aleksandra III legata papieskiego, Vanutelliego.

Równocześnie od czasu do czasu zapałała aktywność patrjotów nadzieja na konflikt au-stro-rosyjski z racji słowianofilskiej polityki rosyjskiej na Bałkanach (patrz zeszyt I „Ilustrowanej Historji Wojny światowej"). Było to aktualne i w 1888 r! i* w 1886 r. W pierwszym wypadku głównodowodzący austrjacki we Lwowie książę Windischgraetz zwrócił się do młodego studenta Jana Deskura, syna znanego patrjoty, w sprawie ewentualnej pomocy Polaków na wypadek wojny z Rosją. Deskur zwołał posiedzenie „senatu*' działaczy powstaniowych z 1863 r., w którem wzięli udział Roma-nowicz. Asnyk, Janowski, starszy Deskur, gen. Heydenreich-Kruk, oraz szereg młodszych patrjotów. Zebrani uchwalili odpowiedź, w której zapewnili o możliwości wystawienia 200.000 samodzielnej armji polskiej, pod warunkiem, że będzie utworzony niezależny rząd polski, że armja polska podlegać będzie austriackiemu dowództwu tylko w granicach konieczności i na

udach sojuszniczych oraz, że Austrja zagwarantuje odbudowę państwa polskiego po zwy-eięskiej wojnie. Zdecydowano również nawiązać kontakt z socjalistami warszawskimi, ale

ci mieli oświadczyć, ze w razie wojny sami roz-poczną rewolucję socjalną.

y następnej okazji władze austrjackie ponownie zwróciły się do patrjotów w sprawie zorganizowania powstania przeciw Rosji. Odpowiedz jednak patrjotów była tym razem

Gen. Bri<-

ostrożniejsza. Żądali oni jawnej odezwy i rza austriackiego do Polski, utworzenia armji polskiej z Polaków rezerwistów armji austriackiej, oraz gwarancji, że w żadnym wypadku ani kawałek zaboru rosyjskiego nie dostanie się Niemcom.

Ostrożność patrjotów była nader wskazana, gdyż już wówczas jasnem było, że sprawa pol-

99

Page 104: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska, jakkolwiek zaprząta umysły polityków wiedeńskich, jednakże jest traktowana przez nich nieszczerze, wyłącznie jako narzędzie im i w rywalizacji Austro-Węgier z Rosją. Na sobie przypomnieć, ze ta ostatnia rozwijała

tbu rosyjskiego Naczelnego Dow, Generał Januszkiewîcz.

wówczas największą aktywność w swojej wszechsłowiańskiej polityce, dążącej do rozszerzenia hegemonji rosyjskiego imperjum na ziemie wszystkich słowian. Tymczasem Austro-Węgry posiadały u siebie aż nadto ziem i narodów słowiańskich, iżby mogły bez obawy obserwować politykę słowianofilską Rosji. W dodatku interesy obu tych mocarstw bezpośrednio już rywalizowały ze sobą na terenie słowiańskich Bałkanów. Jakkolwiek jasnem mogło się zdawać, że w tych warunkach jedynem wyjściem dla Austrji było oparcie się o naród polski i jego prawra do życia, aby przeciwstawić sprawcę polską słowianofilstwu—jednakże koncepcja ta nigdy nie była rozpatrywana przez Austrję dość poważnie i szczerze, zawsze zaś miała charakter dorywczej intrygi, obliczonej na bliski efekt i doraźne korzyści. Bezsprzecz

nie byJ to wielki błąd dziejowy A boleśnie zemścił się na niej w n sach.

Nic też dziwnego, że nadzieje lat 1 i 1886 rozwiały się, pozostawi w większern jeszcze osamotnieniu i ostatecznie ich osłabiając. Przeważnie byli to ludzie starzy, którym każde nowe rozczarowanie odl rało w7ciąż energję i wiarę w przyszłość.

A tymczasem, podczas gdy Austrja uprawiała swoje perfidne intrygi na temat sprawy polskiej, dwaj inni zaborcy całkiem jawnie naciskali śrubę sw<oich prześladowań, Niemcy, równocześnie sprzymierzone z Austrja i po przyjacielsku porozumiewające się z Rosją w sprawach polskich, rozpoczynają swoją akcję wynarodowienia i wydziedziczenia Polaków7, akcję, zakrojoną na niebywałą przedtem skalę. W zaborze rosyjskim biskup wileński ks. Hryniewiecki zostaje wywieziony WT 1885 r. w głąb Rosji. Nawet do szkół elementarnych wprow-adza się język rosyjski, jako wykładowy poza jedną tylko nauką religji. Nowra pol-śKa kolej prywatna, tak zwana Dąbrowiecka, ma od początku już narzucony język rosyjski. Wszelki odruch oświatowej nawet działalności polskiej spotyka się z dzikiem prześladowaniem. Uczącej się młodzieży polskiej chce się wydrzeć

General Ruzskij.

wszelkie objawy rodzimej kultury, świadomości narodowej i narodowej dumy (słynne podręczniki rosyjskie znienawidzonego Iłowajskie-go, przekręcające i bezczeszczące dzieje pol, skie).

100

Page 105: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Społeczeńst wo polskie, sugestjonov, dwomâ aktualnemj prądami: ugodowym po

i kosmopolitycznym socjalizmem, nie umiało się wstaw ii eśladowaniom

i, tembardziej, że wpływ patrjotycznych demokratów był coraz niklejszy. Zdawało sic

andar niepodległościowy, wzgardzony naród, wypadnie lada chw da ze starczych

epigonów powstania styczniowego. Tak się jednak nie stało. Znaleźli się młodzi, którzy podjęli tradycje i ideologję starych, jednakże

c ją oblec w nową szatę, dostosowań;} do odmiennych warunków rzeczywistości i pogo-

;i z odmiennemi prądami umysłowemi. Wśród młodych patrjotów rozpoczyna się

okres poszukiwania nowego wyrazu niezniszczalnych haseł patrjotycznych, w imię których naród walczył i cierpiał od 1794 do 1864 r. We Lwowie emigrant warszawski Bolesław Wysłouch w swoich poszukiwaniach ideowych od socjalizmu kosmopolitycznego przechodzi do nowego kierunku patrjotycznego, formułując mianowicie podstawy ruchu ludowego. W Warszawie znów powstaje w 1886 r. tygodnik „Głos" o charakterze literacko-społeezno-poli-tycznyni. W tygodniku tym wykuwał się nowy kierunek patrjotyczny o charakterze ludowym. Wychodząc z założenia, że najliczniejszą warstwą społeczną, a zarazem najbardziej odporną i silną rasowo jest chłop polski — grupa „Głosu" za cel swój stawiała wytworzenie nowych pojęć narodowych i nowych ideałów7 patrjotycznych w oparciu o masy chłopskie i ich prawa do przyszłości. Ideologję tę doskonale charakteryzuje „Głos", mówiąc: „My nazywamy narodem nie tę nieliczną garstkę spadkobierców przeszłości, warstwę, która pływa, jak pozłota na rosole, ale miljonową masę chłopską, której świadomość zbiorowa nie potrzebuje legitymować się herbarzem świetnych wspomnień, ani rozkopywać grobów, WT których przeszłość leży, ani powoływać się na traktaty". Jednem słowem „Głos" przeciwstawiał się patrjotycznej tradycji szlacheckiej, uważając, że masa chłopska dojrzała już, aby inicjatywę narodową ująć w swoje mocne dłonie.

Wśród współpracowników „Głosu" przeważał element, który siłą reakcji odpadł od kierunków zai'owno pozytywistycznego, jak i socjalistycznego. Tacy, jak Jan Popławski, zamieszany ongiś do spisku Szymańskiego, Bohusz i Adolf Dygasiński, ulegali przedtem hasłom pozytywistycznym i hołdowali zasadom Świętochowskiego, głoszonym w „Prawdzie". Tacy znów, jak Zygmunt Heryng i Józef Hła-

sko należeli do pi zych organizacyj socjalistycznych, zre I ! ten ostatni do organizacji o charakti i jalno-narodowym,

Ludowo-patrjotyczne hasła „Głosu" porwały młod warszawską, która dość już miała przyziemnego pozytywizmu i oderwanego od rodzimej gleby kosmopolityzmu. Jednakże ideologja „Głosu" bynajmniej nie była sprecyzowana. Pojęcie ludu nie było w niej społecznie określone, kwestje polityczne były dośfi mgliste, a idea. niepodległościowa, nieoparta o tradycje dawnej państwowości polskiej, nie posiadała określonych na przyszłość konturów. Stąd też grupa „Głosu" spotkała się z ostrą krytyką i ze strony socjalistów, i ze strony patrjotów, nie mówiąc już o pozytywistach. Jedynie jasno skrystalizowaną ideą „Głosu" była jego rasowa plemienność, poprzez którą rozumiał on lud i patrjotyzm. To właśnie było powodem, że głosił on po raz pierwszy w Polsce antysemityzm z pobudek czysto rasowych i kulturalnych. Poza tern jednak pokutowały w „Głosie" nawet pojęcia czysto socjalistyczne, których zresztą w początkach nikt nie starał się nawet wypierać. Dlatego też i ta podstawowa „ludowość" miała wiele pierwiastków socjalistycznych. Było w niej też coś z rosyjskiego „narodniczew-stwa".

Ferment ideowy, który grupa „Głosu" wniosła do inteligencji warszawskiej, poruszył wiele jednostek, a i w literaturze wywarł wpływ na Kasprowicza, Konopnicką, Prusa, Orzeszkową i innych.

A tymczasem na emigracji działy się rzeczy niezwykle wTażne, które miały wywrzeć doniosły wpływ7 na ideologję młodych patrjotów w kraju. Oto nieliczna już, ale głęboka ideowo grupa patrjotów7 na emigracji na czele z T. T. Jeżem i w oparciu o swoich przyjaciół w kraju, przedewszystkiem w kontakcie ze wzmiankowanym już Gillerem we Lwowie, zainicjowała wielkie dzieło zorganizowania demokracji polskiej, od dwudziestu już lat rozbitej, wyjałowionej, bez wpływów. Chodziło o stworzenie zwartej organizacji patrjotycznej, łączącej demokratów w kraju i na emigracji, opartej o instytucję „Skarbu Narodowego", niezależnego od zaborców i przeznaczonego do finansów anią ruchu narodowego w kraju, oraz działalności propagandystycznej na terenie międzynarodowym.

W 1886 r. T. T. Jeż (Zygmunt Miłków-ski), ostatni czynny członek Towarzystwa Demokratycznego, weteran rewolucji węgierskiej 1848 r., powstaniec z 1863 r. i nieustający apo-

10!

Page 106: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

emiecki krążownik wo, Kokosów] «toi opus

L ))i bombo gę, ki< 'kifQO

iniu go w dn ibierają szai tu i/".

stopada Î9ÎA r. u w ao krażowni

mej , ynnej ej ilo-

stoł idei niepodległościowej i obrony „< napisał broszurę „Rzecz o obronie

-karbie narodowym". Broszura w < ści przedostała się do kraju i wszędzie uczyniła

elkie wrażenie. Autor między innemi pisał: ..Ozem jest praktykowana obecnie na ziemiach polskich obrona „bierna"? Wydała dorad hasło pracy organicznej, ograni, obronę do uprawiania dobrobytu materja narodowości, zrezygnowała dob noszenia głosu w zakresie spra dowych, rozerwała spójność Pol patrj otyzm polity c dzz apanowa] duch antipatr na bierna ułatwił rusyfikację k

Rosji, jak w ua

pujz równo w pod, . ale właśnie w i

k a obrona bież la patriotycznego — chło] tują. Powrócić nam tedy potl

ykładem powinni dej: „Siepacze r06yjs at bezliku okrucieńst

n policzek spotka kowanie w 1SS3 :

*\mr. Ac

ją sz i 23

na o Hi sp

'go i obrony rolnie z pod-międzynaro-

..tracił : , wśród mio

ny. Obro-AZ wystę-

E^rusiech z ;io-

owołaniu do

a do obi \m bye lr-

y dopus :ylko ^ tutor ir. z

. Aleks

Apuchtina, kuratora okręgu naukowego war-Askiego. rusyfikatora szkolnictwa i gnębi-

ciela młodzieży polskiej). Czyżby się oni tak krzątali, gdyby się na nich raz policzki, znów kije sypały?". Nawołuje również Milkowski do

..-losowania przeciwko Niemcom podobnych metod, jakie stosowali Irian Anglikom, a więc nieustająca ru. Według Miłkowskiego obi polega z: - • wy się abv P I W

ey przeciwko zynnego ^x>o-

nTi"!") 1ta * *

a propagowan: powstania, a z

ïvbv

nim mu ej i rew WIK

Tak po; powinn*

ozie jaKgc seniu pol ucie slab Bji wewnętr; zamienił perman*

nno mi< elne B, oraz „Skarb n;

y jo finansowi 8 nai

dowcy * .a nią. wykazując iliwość. Nie porno nłodzież nieledwie

nam im, i mak

|, O

dne pow

WOJ zne — b tnie nar

na i

e wr eh odek jpijc iednak.

me \Tie

we. owe

icji.

wet nabożef vem w(

%,

Page 107: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tywała się w szlachetni1 i mądre słowa weterana walk niepodległościowych.

W tej atmosferze zawiązuje się na emigra-pod przewodnictwem Jeża, Liga Narodowa,

wywodząca SWOJe tradycje z ducha dawnego Tow. Demokratycznego i stawiająca sobie za cel kontynuowanie jego ideologji, przyobleczonej w nowe, dostosowane do zmienionych warunków szaty. Artykuł pierwszy statutu głosił, że „zadaniem Ligi jest przysposabianie i skupianie wszystkich sił narodowych, celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie spuszczając z oka i tych części Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły". Statut wysuwał zasadę, że naród polski musi w walce o niepodległość liczyć wyłącznie na własne siły, gdyż pomoc zagranicy będzie dopiero wtedy realna, kiedy osiągniemy kredyt polityczny, oparty o nasze własne wartości wewnętrzne. Statut stwierdzał konieczność współdziałania na terenie międzynarodowym z temi czynnikami, które dążą do realizacji sprawiedliwości dziejowej w układzie stosunków europejskich, gdyż osiągnięcie tej sprawiedliwości ułatwiłoby zadanie odbudowy Polski. Statut wymagał od Centralizacji Ligi, czyli jej władzy naczelnej, aby czuwała nieustannie i przygotowywała siły narodu na wypadek odpowiedniego momentu czynnego wystąpienia. Liga miała dążyć do obudzenia poczucia wspólnoty i jedności narodowej nietylko we wszystkich zaborach, ale nawet wśród rodaków, rozsianych po świecie. W stosunku do zaborcówT Liga stawiała sobie za zadanie ustawiczną obronę polskiego stanu posiadania zarówno duchowego, jak materjalnego, gdziekolwiek byłby on zagrożony, nie cofając się przed groźbą, a nawet użyciem siły. W tych częściach Polski, gdzie warunki polityczne zapewniają minimum praw i swobód Polakom, Liga miała dążyć do rozszerzania tych praw, nigdy jednak nie rezygnując z celów zasadniczych. W zaborach, gdzie nie istniały podobne możliwości, Liga Narodowa miała popierać akcję rewolucyjną. Widząc w wybuchu wojny pomiędzy państwami zaborczemi największe możliwości urzeczywistnienia programu niepodległościowego — Liga miała zawczasu i ze szczególną starannością przygotowywać tajne kadry przyszłej armji polskiej i administracji, opracowywać plany i projekty, aby nigdy nie być zaskoczoną wypadkami dziejowemi. Uważając, że potęga narodu leży w jego najliczniejszych warstwach: chłopie i robotniku, Liga

miała dążyć do pociągnięcia ich ku sobie, przy równoczesnej pracy nad szerzeniem oświaty, kultury i dobrobytu wśród tych warstw wydziedziczonych. Statut ustanawiał wreszcie instytucję Skarbu Narodowego, oraz nakreślał zasady narodowego opodatkowania. Ustrój Ligi oparty był na ścisłej tajności, hierarchji i dyscyplinie.

Jak widzimy z powyższego streszczenia, Li-ga była juz organizacją nawskróś patrjotyczną,

Przygotowania rosyjskiego Czerwo-nego Krzyża. Ładowanie środków opatrunkowych do wagonów\

ożywioną najczystszemi ideałami niepodległo-ściowemi, kojarzącą tradycje narodowe z prądami nowych czasów.

Liga pozyskała sobie niezwykle zdolnego propagatora w osobie Zygmunta Balickiego, który przyciągnął do niej doskonale zorganizowaną i zdyscyplinowaną grupę młodzieży ze „Związku Młodzieży Polskiej". Dzięki niemu też został nawiązany żywy kontakt z grupą „Głosu" w Warszawie i z Wysłouchem, wydającym we Lwowie „Przegląd Społeczny". „Związek Młodzieży Polskiej", zorganizowany również na zasadach hierarchji, podporządkowany był Centralizacji poprzez swoją najwyższą hierarchję. Dojrzalsi członkowie Związku przechodzili następnie do samej Ligi, lub też odbywali jakgdyby nowicjat w „Łączności", która zresztą została zlikwidowana na zjeździe pe-szteńskim w 1893 roku na wniosek Romana

103

Page 108: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Dmowskiego, wybitnego już członka Ligi. Filją Ligi był również zorganizowany przez nią „Związek Wychodźctwa Polskiego'4, do którego zresztą starsi emigranci, ostatecznie już rozgoryczeni długim łańcuchem poprzednich klęsk i niepowodzeń, odnosili się dość nieufnie i ostrożnie.

swój podświadomy patrjotyzm kojarzyła z radykalizmem społecznym, podobnie znów Liga Narodowa przyciągała ku sobie równie gorące elementy, ale bardziej umiarkowane społecznie, przywiązane do tradycyj narodowych i religijnych.

Równocześnie z lewa i z prawa powstały

Tak oto powTstała nowa, potężnie rozwijająca się organizacja narodowa, podejmująca najszczytniejsze hasła patrjotyzmu polskiego, mająca porwać naród do ponownej walki w imię swych pogwałconych praw do życia i wolności. Tak, jak socjalizm polski w ostatecznej swojej formie porwał hasłami niepod-ległościowemi tę część społeczeństwa, która

dwie siły, które budząc uśpioną świadomość narodową, zadały taki cios pozytywizmowi i trój-lojalnej ugodowości, że więcej już nigdy nie osiągnęły poprzednich swoich wpływów i znaczenia, jakkolwiek do końca niewoli szczerzyły jeszcze swoje spróchniałe zęby i zatruwały atmosferę życia narodowego swoim trupim oddechem.

104

Page 109: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wnętrze wagonu sanitarni go,

Page 110: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Początkowo Liga Narodowa miała eharak-aie rewolucyjny, chociaż nie w znacze

niu socjalnem. Charakter ten wywodził się \i ; tradycji i z temperamentu jej głównych

pionierów, Balickiego i Popławskiego. War-LWski Komitet Ligi, doskonale zorganizowa

ny, prowadzi] nieubłaganą walkę w imię swoich haseł, co w ówczesnych warunkach było niemal równoznaczne z walką przeciwko panującej jeszcze ugodowości i pozytywizmowi. Działalność ta daje pierwsze od 1863 r. poważne rezultaty. Wszędzie budzi się duch patrjotyczny, który znajduje wyraz w licznych manifestacjach patriotycznych, które pracę Ligi znaczą krwawemi ofiarami, Ale szeregi, cementowane poświęceniem i ofiarami, rosną. Gdzie tylko można, organizuje się zacięty opór narodowy. W stosunku do zdrajców i renegatów stosuje się tu i ówdzie nawet terror.

W czasie manifestacyj w 1891 r. z racji stuletniej rocznicy Konstytucji 3-go Maja Liga publikuje odezwę, która kończy się płomiennym apelem: ,,Polacy! Zanim wybije godzina zwycięstwa sprawy naszej, ściśnijmy szeregi, spiskujmy, organizujmy się tak, aby w chwili stanowczej miljony chwyciły za oręż, a miljony piersi wstrząsnęły trony carów, przybytki ciemięzców ludu okrzykiem: śmierć tyranom! Niech żyje wolność, równość, niepodległość!41.

Równocześnie powoli, coraz bardziej krystalizuje się ideologja Ligi nietyle w prasie, ile w polemice, prowadzonej w wydawanych na terenie Galicji nielegalnych broszurach. Dzięki rozwojowi prasy w kraju, głównie zaś w zaborze rosyjskim (Poznańskie w ciężkiej walce z niemczyzną nawet nie marzyło o Polsce niepodległej, a swTobody polityczne w Galicji odwracały uwagę miejscowego społeczeństwa od sprawT ogólno-polskich i dalekich horyzontów niepodległościowych ), kierownictwa) Ligi powoli przechodzić poczęło do organizacji warszawskiej, jakkolwiek utrzymywano żywy kontakt z oficjalną Centralizacją na emigracji. Skarb Narodowy funkcjonował dość sprawnie, zasilany głównie przez wychodźctwo polskie w Ameryce.

Obok socjalizmu patriotycznego i narodowej demokracji trzecim czynnikiem budzącej się świadomości narodowej był ruch ludowy, który od czasu powstania styczniowego rozwijał się stale, aczkolwiek w znacznie powolniej-szens od innych ruchów tempie.

Ideowo ruch ludowy p<osiadał w Polsce wielkie i stare tradycje, sięgające czasów najazdu szwedzkiego w XVII stuleciu, szlachetnej ideologji bohatera narodowego, Kościuszki, okresu Księstwa Warszawskiego, powstania listopadowego, rewolucji 1848 r. i ruchu Mierosławskiego w Poznańskiem, włącznie aż do powstania styczniowego.

Od wieków światlejsze umysły i gorętsze serca widziały krzywdy chłopa polskiego i widziały jego niezmierną, drzemiącą potęgę, zdolną obronić państwo w najcięższej potrzebie i po-dzwignąć je na najwyższe szczyty mocarstwo-wości. Rzecz oczywista, że w okresach pomyślnych dla państwowości polskiej, te pojedyncze głosy apostołów ludu ginęły w społeczeństwie szlacheckiem bez echa. Przyczyną tego nietyl-ko zresztą był sam egoizm warstwy szlacheckiej, ale i jej sposób myślenia, oparty na powszechnej i utrwalonej wówczas na całym świecie rzeczywistości, która dla chłopa nigdzie nie była lepszą, a bodaj—często nawet gorsza. Jednak w okresach ciężkich przesileń państwowości polskiej, w obliczu groźnego niebezpieczeństwa ta odwieczna ,,sprawa chłopska" nabierała większego znaczenia w tein, czy innem znaczeniu. Bo jakżeto! jeśli ten chłop polski, wydziedziczony materjalnie, politycznie i moralnie, grzęznący w biedzie, brudzie i ciemnocie, pomimo wszystko dzielnie i ofiarnie umie bronić wspólnej Ojczyzny, kiedy mu to czynić każą — to z jakimże zapałem, bohaterstwem i poświęceniem, w jakiejże wielkiej kupie chłopskiej bronić jej będzie, jako wolny obywatel, pozbawiony widma nędzy, ciemnoty i niewoli? Kiedy pierwsza groza niebezpieczeństwa, jak sądzono, mijała — znikało zainteresowanie sprawą chłopską, i szlachta powracała do swojego społecznego konserwatyzmu. I tak Polska nie rozwiązała swojej sprawy chłopskiej aż do końca samodzielnego bytu państwowego. A i później zmarnowała szereg okazyj, kiedy uwłaszczenie chłopa mogło zadecydować o losach Polski.

Tragedją Polski było to, że straciła swoją niepodległość, zanim liberalny powiew zajął się sprawTą chłopską w całej Europie. Kiedy powiew ten nadszedł, zwiastując chłopom lepszą dolę, Polska nie miała już inicjatywy w swoich rękach — spoczywała ona już w rękach rządów zaborczych, które nie omieszkały obdarować chłopa polskiego skarbem uwłaszczenia. Uwłaszczenie to miało złowrogie piętno wroga, niemniej jednak było istotnem dobrodziejstwem dla mas chłopskich. To dobrodziejstwo z rąk

105

Page 111: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stało się potężną dźwignią, przy pomocy której przez długi czas paraliżowali zaborcy

k;i politykę narodową. Ciemne masy chłopskie \ przeszłości pa

miętały przedewszystkiem • pańszezy; estawieniu dawnej pai zny z u"v eniem i „opieką" ze strony zaborców, Pol

ska niepodległa w interpretacji chłopskiej, n mie jot nic podsuwanej przez wrogów, była symbolem wszelkiego zła. W tych warunkach jakżeż ciężko było pozyskać polskie masy ludowe dla sprawy narodowej, obudzić w nich drzemiąc:! świadomość narodową i patrjotyznu Zadanie to było tembardzioj trudne, ze perfidna polityka zaborców, uwłaszczając chłopów, równocześnie stworzyła takie warunki, które musiały zrodzić wzajemną niechęć wsi i dworu,

irad ającą się w ostry antagonizm w codziennych utarczkach między uwłaszczonym chłopem i szlachtą, jedynym czynnikiem, mogącym wówczas obudzić patrjotyzm ludowy. Tak właśnie postąpiła Rosja, FÓwno< otaczając chłopa obłudną opieką komi 'emskich, których jedynem zadaniem było jątrzenie antagonizmów, rozdzierających wieś polską. Austrja postąpiła analogicznie, a w d dżinie perfidnej i cynicznej polityki była w* mistrzynią, czego chociażby dowodem była . galicyjska szlachty w 1S i<> l\, reżyserowana przez emisariuszy rządu wiedeńskiego. W tych warunkach zrozumiałą była niechęć chłopa do patrjotyzmu polskiego, która tak jaskrawo przejawiła sic w powstaniu styczniowemu [leż to mieliśmy wypadków że przeciw kosom powstańców występowały nawet kosy chłopskie, idące w awangardzie kozaków! Nie co innego również, jak obawa powrotu pańszczyzny, kładła w usta polskiego chłopa Kozła, posła na sejm galicyjski w 1S(>(> r., owe smutnej pamięci słowa; „Panowie chcą się nami opiekować, ale my tej opieki nie potrzebujemy, bo nami opiekuje się Najjaśniejszy Monarcha i teraz mamy daleko lepiej niż wtedy, jak się panów ie nami opiekowali4'.

1 >o fatalnych warunków, stu arzanych świadomie przez rząd austrjacki, dołączał się i egoizm szlachty, która nawet ino; nie starała się podnieść chłopa do roli Polaka—obywatela, ale przeciwnie, juk mogła przez długi czas przeciwdziałała temu nieuniknionemu już procesowi dziejowemu. W Królestwie przyczyną analogicznych warunków na wsi były wyłącznie już stare własne i perfidja Moskali. Tani lachta, M dziki sposób sama p

Ina pruskim,

epaści poi nic s)rzyć

Lcierania y nych StoSUnk

•dziej p ich doi • l, je<

i w e dwoi i na see tak sie ułożyh

lowar

Stawo Kopało i dworem, a pi

do łagodzenia koni LIKI ci di

. cv na sile, jedna

budził opór i w m u. Stosunki w V

nie przyczyni wytworzenia wspólnoty interesów nialerjal -nych i moralnych dworu » wsi. Należy to jednak podkreślić, w wytworzeniu się tej lólno-tv nie małą rolę odegrała wielkopols lach" ta, która chciała i umiała zadzie] masą chłopską serdeczne węzły patrjarchalnego patrjotyzmu, Ta zgodna współpraca naród wsi, dworu i plebanji wytwoi >pecyfi< stosunki wielkopolskie, wobec których ok; się bezsilnym nacjonalizm pruski, dążąc w ydziedziczenia i wynarodowienia i

tle tych stosunków mógł tylko zjawić się ów historyczny już „wóz" Wojciecha Drzym chłopa z Podgradowic w Poznańskiem, l w 1904 r. w sposób manifestacyjny zamieś wraz z rodziną w wielkim wozie, ponieważ. rząd pruski nie dal mu zezwolenia na budowę domu na własnym gruncie. Wśród d. wielkopolskich na niwie chłopskiej na czoło wy* sunęli się demokrata Karol Libelt, twórca kołek rolniczych, które całą Wielkopolskę pol siecią placówek gospodarczo-oświatowych, Ala ksymiljan Jachowski, Ignacy ! ^vskow ski W a w rzyniak.

Jakkolwiek ruch ludowy w Wielkopolsce nie posiadaj ogólnopolskiego charakteru, ani cccii niepodległościowych, spełni] jednak doniosłą rolę, przeciwstawiając groźnym i najsilniejszym zakusom niemieckim nieugiętą pi wę ludu, który zdołał osiągnąć znaczny po dobrobytu i kultury, solidarność całego społeczeństwa polskiego w Wielkopolsce i ną współpracę Vt oporze, stawianym na każdym kroku Niemcom.

W zaborze austrjackim początki ruchu [u* dowego miały charakter wyraźnie klerykalnv. Na począł ku lal siedemdziesiątych ks. Hołyń-ski zakłada pierwsze pisemko ludowe „Chatę*' o charakterze religijno-moralnym. ( ki 18*3 rozpoi .i swoja działalność hulow.y ks. St. Stojałowski, propagując swoja ideoL w wydawanych z siebie pisemkach „Wieniec" i „Pszczółka". Ks. Stojałowski pragną]

106

Page 112: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Mvm Wielkopolski, oprzeć odrodzenie ludu wiejskiego o organizację kółek rolniczych, któ-

|C0 propagował. Zadanie jego było nie-S kle trudne ze względu na odmienne stosun

ki w Galicji. Jakkolwiek hasłem naczelnem ks. Stojałowskiego było tradycyjne „Z szlachtą polską — polski lud", jednak szlachty tej nie mógł właśnie zjednać dla swojej sprawy. Przeciwnie nawet, szlachta, stanowiąca wówczas klasę rządzącą w Galicji, przeciwdziałała jego akcji gdzie mogła, obawiając się emancypacji chłopa i utraty swojego uprzywilejowanego stanowiska, otrzymanego z rąk cesarza austriackiego. Uciekano się nawet do terroru, jak naprzyklad w 1889 r., kiedy namiestnik Galicji hr. Badeni rozkazał uwięzić ks. Stojałowskiego na czas wyborów, aby uniemożliwić mu agitację wśród chłopów.

Niezależnie od ks. Stojałowskiego i na zgoła odmiennej płaszczyźnie drugim propagatorem ruchu ludowego był Bolesław Wysłouch, o którym już uprzednio wspominaliśmy parokrotnie. Wysłouch założył we Lwowie „Przegląd Społeczny" i w nim to stawiał pierwsze kroki na drodze krystalizacji swojej ideologji ludowej. Ostatecznie Wysłouch tak formułuje swoją ideologję: „Program nasz musi być ludowym, bo po pierwsze, chce tego etyka społeczna... bo... wówczas tylko wyzwolą się siły uwięzione mas ludowych... zachowanie i rozwój naszej narodowości oprą się temsamem na gruncie realnym, sprawa polska stanie się sprawą kilkunastu miljonów... bo,., w tern właśnie widzimy ideowe pogodzenie naszych ideałów narodowych z ogólnym demokratycznym ideałem wszechludzkim..."

Wysłouch nie pozostał jednak tylko teoretykiem ruchu ludowego. Wespół z żoną swoją Mar ją, kobietą o niezwykłych zdolnościach i wielkim entuzjazmie, rozpoczyna działalność praktyczną. Nabywa radykalny dziennik „Kurjer Lwowski" i zakłada w 1889 r. pismo „Przyjaciel Ludu", przeznaczone wyłącznie dla chłopów. Wpływ- ideologji Wysłoucha był duży zarówno wśród starszych, naprzyklad K. Ujejski, jak i młodych. Nowy ruch przyciąga również szereg zdolnych jednostek z ludu, jak Jakób Bojko, Jan Stapiński, Jan Dąbski i inni, letórzy nadają całemu ruchowi barwę życia i praktyczności. Rzecz oczywista, że i ruch ludowy Wysłoucha, podobnie, jak ks. Stojałowskiego, spotkał się z ostrą kontrakcją szlachty i namiestnika hr. Badeniego, który zastosował wypróbowane metody austrjackiego terroru wyborczego. Pomimo wszystko jednak ruch

ludowy nie załamał się, przeciwnie, rozwijał się szybko i doprowadził w 1894 r. do powstania legalnego Stronnictwa Ludowego, które przy wyborach do sejmu zdobyło już siedm mandatów.

Od tej chwili na widownię dziejową wstąpił trzeci czynnik odrodzenia narodu polskiego, może nie tak efektowny, jak inne, może dający mniej bezpośrednich rezultatów- dla sprawcy narodowej, ale jakżeż brzemienny w dalsze skutki dziejowe, które miały się ziścić w czasach wojny światowej i odbudowy państwa polskiego, kiedy chłop polski na równi z robotnikiem i inteligentem, epigonem dawnej szlachet-czyzny, z karabinem w garści wykreślał granice Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

U schyłku XIX wieku zasadniczy ton polityce polskiej nadają już dwa kierunki ściśle niepodległościowe : socjalistyczno-patrjotyczny, reprezentowany przez P. P. S., i narodowo-de-mokratyczny Ligi Narodowej.

Początkowo oba te kierunki rozwijają się w życzliwym kontakcie, złączone wspólną ideo-logją niepodległościową, która na dzień bieżący przysłaniała różnice natury socjalnej, złączone walką ze wspólnym wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym — pozytywizmem i ugodą.

Istniał nawet projekt, który zresztą nigdy do skutku nie doszedł, aby w Królestwie podzielić się strefami działalności w celu uniknięcia wzajemnych konfliktów i walk, osłabiających obie strony. Jeden z głównych przewódców Ligi Narodowej, Zygmunt Balicki (B. Ostoja), przez dłuższy czas był nawet członkiem zagranicznego związku socjalistów polskich. Dopiero później doszło między P. P. S. a kierunkiem narodowo-demokratycznym do ostrej walki na tle wpływów7 wśród młodzieży. Zresztą walka ta była wcześniej lub później nieuniknioną, gdyż wspólny patrjotyzm nie mógł długo przysłaniać zbyt wielkich i zasadniczych różnic we wszystkich dziedzinach, poza jedną sprawą niepodległości.

P. P. S., wkroczywszy w 1892 r. na drogę patrjotyzmu narodowego, którego ostatecznym celem miało być wywalczenie niepodległej socjalistycznej republiki polskiej, z niezwykłą energją rozpoczęła swoją działalność zarówno w kraju, jak i zagranicą. Na emigracji działają zorganizowani w tak zwTaną grupę ,,lon-dyńczyków" Perl, Jodko, Jędrzejowski, L. Wasilewski, Stanisław Grabski, Kazimierz Kelles-

107

Page 113: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Krauz, Filipowicz i wielu innych. W kraju na czoło ruchu socjalistycznego wysuwa się Józef Piłsudski.

Charakterystyczną cechą ówczesnych prze-wódców P. P. S. jest gorący patrjotyzm, który dla wielu z nich stał się głównym motorem, skłaniającym ich ku socjalizmowi, traktowanym raczej, jako środek do odzyskania niepodległości. Wymownym dowodem tego była spowiedź Józefa Piłsudskiego, publikowana w 1903 r. pod tytułem „Jak stałem się socjalistą". Józef Piłsudski mówi tam ze zwykłą sobie szczerością :

„Nazwałem siebie socjalistą w roku 1884. Mówię nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej... Otwarcie wyznaję, że była to moda, bo inaczej trudno mi nazwać ówczesną epidemję socjalizmu, która ogarnęła umysły młodzieży, rewolucyjnie czy tylko opozycyjnie usposobionej... Urodziłem się na wsi w szlacheckiej rodzinie, której członkowie, zarówno z tytułu starożytności pochodzenia, jak i dzięki obszarowi posiadanej ziemi, należeli do rzędu tych, co niegdyś byli nazywani bene nati et possesionati. Jako possesionatus nie zaznałem długo żadnej troski o materjalne rzeczy i otoczony byłem w dzieciństwie pewnym komfortem. A że rodzeństwo moje było liczne i rodzice względem nas byli bardzo łagodni i serdeczni, mógłbym nazwać swe dzieciństwo — sielskiem, anielskiem. Mógłbym — gdyby nie zgrzyt jeden, zgrzyt, któiy sępił czoło ojca, wyciskał łzę z oczu matki i głęboko się wrażał w mózgi dziecięce. Tym zgrzytem było świeże wspomnienie o klęsce narodowej 1862 roku (urodziłem się w 1867 roku). Matka, nieprzejednana patrjotka, nie starała się nawret ukrywać przed nami bólu i zawyodów z powodu upadku powstania, owszem, wychowywała nas, robiąc wTłaśnie nacisk na konieczność dalszej walki z wrogiem ojczyzny. Od najwcześniejszego dzieciństwa zaznajamiano nas z utworami naszych wieszczów, ze specjalnem uwzględnieniem utworów zakazanych, uczono historji polskiej, kupowano książki wyłącznie polskie. Ten patrjotyzm rewolucyjny nie miał określonego kierunku społecznego. Matka z naszych wieszczów najbardziej lubiła Krasińskiego, mnie zaś od dzieciństwa zachwycał zawsze Słowacki, który też był dla mnie pierwszym nauczycielem zasad demokratycznych. Były one, naturalnie, u dziecka bardzo niejasne i. mgliste, lecz przy moim żywym i nieco przekornym charakterze utrwalały się przy każdym sporze,

ktoi'e niekiedy matka żartobliwie adziła. Poza książkami, tyczącemi się Polski, czytałem dosyć dużo najrozmaitszych książek, wszystko, co mi tylko nawijało się pod rękę. Najwyii wrażenie sprawiały na mnie książki, opisuj byt narodów klasycznych — Greków i Rzymian. Prawdopodobnie, że były przepełnione szczegółami walk o ojczyznę i opisami bohaterskich czynów. Oprócz tego byłem rozkochany w Napoleonie i wszystko, co się tego mego bohatera tyczyło, przejmowało mnie wyruszeniem i rozpalało wyobraźnię. Wszystkie zaś marzenia moje koncentrowały się wówczas koło powstania i walki orężnej z Moskalami, których z całej duszy nienawidziłem, uważając każdego z nich za łajdaka i złodzieja. To ostatnie zresztą było zupełnie usprawiedliwione. W owym czasie Rosja wylała na Litwę szumowiny swoje, najpodlejsze elementy, jakie posiadała, a opowiadania o łajdactwach i barbarzyństwie tej hordy Murawjewa były na ustach wszystkich. Zaznaczyć jeszcze dla ścisłości muszę, że matka od najwcześniejszych lat starała się rozwinąć w czas samodzielność myśli i podniecała uczucie godności osobistej, które w moim umyśle formułowało się w sposób następujący: tylko ten człowiek war t nazwy człowieka, który ma pewne przekonania i potrafi je bez wTzględu na skutki wyznaw7ać czynem. Z takiem usposobieniem i poglądami, o ile dziecinne myśli poglądami można zwać, wszedłem w progi szkolne... Gospodarzyli tu — uczyli i "wychowywali młodzież — pedagogowie carscy, którzy do szkoły wnosili wszystkie namiętności polityczne, a za system mieli możliwe zgnębienie samodzielności i godności osobistej swych wychowanków. Dla mnie epoka gimnazjalna była swojego rodzaju katorgą".

Dalej Józef Piłsudski odmalowuje nastrój, jaki panował wT szkole: „Jak silnem było wrażenie tego systemu pedagogicznego na mój umysł — można sądzić z tego, że dotąd jeszcze, gdym już przeszedł przez więzienia i Sybir i miał do czynienia z czynowmikami różnego gatunku, w każdym przykrym śnie odgrywTa taką lub inną rolę którykolwiek z moich miłych pedagogów wileńskich. W takich warunkach nienawiść moja do carskich urządzeń, do ucisku moskiewskiego wzrastała z rokiem każdym. Bezsilna wściekłość dusiła mnie nieraz, a wstyd, że w niczem zaszkodzić WTogom nie mogę, że muszę znosić w milczeniu deptanie mej godności i słuchać kłamliwych i pogardliwych słów o Polsce, Polakach i ich historji, palił mi policzki." Pod wpływem przeżyć mło-

108

Page 114: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dzieńczych „marząc ciągle o powstaniu, zacząłem si*: wówczas zastanawiać, czemu dotychczasowo się nie udały. Książek odpowiednich nie było, kłopoty majątkowe nieco oddaliły moich rodziców od dzieci, w rozmowach zaś starszych o ostatnietn powstaniu mówiono bardzo mało, a to, co mówiono, było dla mnie wstręt-nem — uważano bowiem, że powstanie było nietylko błędem, łecz i zbrodnią. Ze specjalną więc ciekawością czytałem to, co mogłem dostać, o rewolucji francuskiej". Zastanawiając się nad tak różnemi efektami i rezultatami tej ostatniej i naszych powstań narodowych „...znalazłem jedyną odpowiedź •— byliśmy i jesteśmy gorsi od Francuzów. Był to wielki cios, zadany mojej dumie narodowej, lecz czekał mię jeszcze silniejszy. W owe czasy głośną była na całym świecie walka Narodnej Woli rosyjskiej z caratem. Odgłosy tej walki dochodziły, naturalnie, do Wilna i bohaterstwo jej nie mogło nie imponować mojej romantycznej głowie. Zarazem w Polsce było cicho. „Proletariat", który wówczas działał w Warszawie, o tyle był słabym, że wpływy jego prawie nie dochodziły do Wilna, a poza nim w społeczeństwie polskiem, wyczerp anem walką 1863 roku, było tyle strachu, tyle czarnej reakcji, tyle oburzenia na każdą myśl żywszą, że porównanie Rosji z Polską wypadało wówczas dla mnie zawsze na korzyść Rosji. Byłem tern wprost upokorzony i stałem na rozdrożu".

W takim stanie ducha spotyka się Józef Piłsudski w Wilnie z podmuchem petersburskiego socjalizmu, o którym pisze: „Była to dos37ć dziwTaczna mieszanina krytyki socjalistycznej burżuazyjnego ustroju z anarchistycznym ideałem samorządowych komun, oraz z reakcyjną do pewnego stopnia wiarą w naród rosyjski, w7 którym jakoby, w przeciwieństwie do burżuazyjnego Zachodu, tkwiły pierwiastki komunistyczne w całej okazałości." Fakt, że socjalizm poznał Piłsudski w rosyjsko-petersbur-skiej wersji, zaw7ażył na całym jego późniejszym światopoglądzie. Gdyby poznał go od strony warszawskiego „Proletariatu*', jak sam to stwierdza, odrzuciłby go niechybnie z racji kosmopolityzmu i antypatrjotycznej postawy warszawskich socjalistów7. W tym jednak wypadku względy te nie były istotne. Socjalizm, idący z Petersburga, drogą okrężną podchodził do analizy stosunków7 Europy i własnego społeczeństwa. W każdym razie „płytkim bardzo socjalistą wyruszyłem w7 1885 roku do uniwersytetu charkowskiego". Tam nie zaimponowało mu środowisko studenterji polskiej, a do ro

syjskiej organizacji „Narodnej Woli" wciągnąć się nie dał. Dochodziły go słabe echa z kraju o procesie „proletarjatczyków", ale ściślejszych informacyj nie posiadał. To też pisze: „Przyszedłem tylko do przekonania, że trzeba zawiązać jakąś organizację, któraby wypracowała program roboty socjalistycznej i u nas w domu".

Spędzając rok w Wilnie organizuje Piłsudski wśród kolegów i przyjaciół kółko socjalistyczne, czyta pierwsze polskie broszury socjalistyczne i „Kapitał" Marxa, w7 którym pisze: „Nie powiem, by ta lektura sprawiła na mnie wielkie wrażenie... Abstrakcyjna logika Marxa, oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowały do mego mózgu... Zresztą nie bardzo miałem czas na zastanawianie się nad sprawami teoretycznemi", Z całym zapałem oddaje się pracy organizacyjnej, nawiązując stosunki z robotnikami wileńskimi. „Kółko nasze programu żadnego nie wypracowało, wyklarowało się jedynie, że wszyscy kładziemy nacisk na sprawę obrony od brutalnego wynaradawiania ludu, praktykowanego przez rząd rosyjski na Litwie".

W 1887 r. Józef Piłsudski, oraz brat jego, Bronisław7, wypadkowo zamieszani do sprawy zamachu na życie Aleksandra III, zostają aresztowani. Bronisława skazano na katorgę, Józefa na pięć lat wygnania do Wschodniej Sy-berji — „I tu dopiero, gdym spokojnie mógł rozmyślać nad wszystkiem, com przeszedł, stałem się tern, czem jestem. Przedewszystkiem wyleczyłem się gruntowmie z resztek ówczesnego rosyjskiego wpływu i przy bliższem poznaniu jak mnóstwa przedstawicieli ruchu rewolucyjnego, tak również literatury oraz publicystyki rosyjskiej, przestałem przeceniać znaczenie i siłę rew7olucji rosyjskiej. W ten sposób oczyściłem sobie niejako drogę dla wpły-w7ów7 zachodnio-europejskich". Poznawszy na miejscu całą maszynerję caratu — „znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim, jeszcze bardziej". W tym czasie dużo czyta i zdobywa sobie teoretyczne uzasadnienie socjalizmu.

„A gdym się zastanawiał nad narodem, z którym mię wiązało wszystko, co cieszy i wszystko, co boli, wszystko, co we mnie myśli i wszystko, co czuje, przychodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce musi dążyć do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Pol-

109

Page 115: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

see... Ostatecznie postanowiłem po powrocie do kraju wstąpić do „Proletarjatu" i starać się o zreformowanie go w kierunku, który obecnie nazywa się P. P. S.-owym. A że byłem odcięty od kraju i dalsze (po 1887 roku) ewolucje socjalizmu u nas były mi nieznane, z tern posta-nowieniem przyjechałem do domu w drugiej polowie 1892 roku i... ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska już jest zbyteczna".

Wyznanie Piłsudskiego stanowi niezwykle ważny dokument historyczny, nietylko nadający właściwe oświetlenie genezie patriotycznego ruchu socjalistycznego w Polsce, ale ponadto jakżeż wyraziście malujący rozwój psychologiczny i ideowy człowieka, który w niedalekiej przyszłości miał się stać wielkim mężem narodu polskiego, przerastającym swoim wpływem wśród współczesnych i znaczeniem historycznym postać czołowego przewódcy polskiego socjalizmu.

Roman Dmowski, czołowy polityk kierunku narodowo-demokratycznego, tę autobjograf-ję Piłsudskiego nazwał „historją szlachetnego socjalisty", doszukując się u jej autora cech epigona patrjotyzmu 1863 r.

Ten ton patrjotyczny, doprowadziwszy do powstania P. P. S., w dalszym ciągu potęguje się w jej łomie, co nie małą było zasługą naczelnego teoretyka partji, Kazimierza Kelles-Krau-sa, precyzującego naukowo hasła niepodległościowe. Te ostatnie przedewszystkiem odbiły się na stosunku P. P. S. nietylko do Rosji carskiej, ale i rewolucyjnej. Znajduje to wyraz w artykule, który drukował „Przedświt"; „P. P. S. gotowa jest wejść w stosunki z rewolucyj-nemi grupami rosyjskiemi, mającemi na celu obalenie caratu, dla wspólnej z tym ostatnim walki, na warunkach następujących: 1) że wesprą one czynnie polityczne żądania P. P. S., 2) że wszelką swą działalność na terenie, przez P. P. S. objętym, poddadzą jej kontroli." Ten ostatni warunek wyraźnie już zmierzał do poddania wpływom polskim dawnych ziem wschodnich Rzplitej. Rzecz prosta — wysuwanie podobnych żądań miało znaczenie raczej teoretyczne, i P. P. S. coraz bardziej odsuwała się od Rosji i jej spraw nawet rewolucyjnych, nawet konstytucyjnych, uważając, że im lepiej będzie w samej Rosji — tern gorzej dla nas. Zato program niepodległościowy wyrabia się i pogłębia coraz bardziej, jakkolwiek nawet w łonie P. P. S. napotyka przeciwników, z którymi niepodległościowcy zmuszeni są staczać walki ideowe i organizacyjne. Do przeciwników tych zali-

110 m

czali się nieprzejedn; ci, stojący w dalszym ciągu na stanowi! isyjsko-Ł mopolitycznym.

Również krystalizuje -1, w sposób można i należy osiągnąć niepodległość. O niepodległości zadecydować ma rewolucja ludowa, która, objąwszy najszersze masy ludowe, umiałaby się zwycięsko przeciwstawić hezide-owej armji carskiej. Pogląd ten opierał się przedewszystkiem na wierze w potęgę ruchów masowrych i w strupieszałość carskiego aparatu państwowego i militarnego, który nie wytrzyma pierwszego potężnego ciosu ze strony rewolucji. Rzecz prosta — rewolucję tę należy wywTołać w odpowiednim momencie, to znaczy wykorzystywując chwilową słabość Rosji, lub warunki zewnętrzne, jak rewolucja w Niemczech i Austrji, na którą zaczekać radzi K. Kelles-Krauz. Nie małą rolę w wytwarzaniu się poglądów na metody walki rewolucyjnej wywarła w końcu XIX wieku wojna burska. Przykład bohaterskich Burów, nawpół żołnierzy, nawpół cywilów, mało mających wspólnego z armją regularną, a jednak z powodzeniem walczących ze świetną armją angielską — zachęcał do przygotowywania rewolucji polskiej. Z racji wojny burskiej myślano nawret w P. P. S. o formowaniu legjonu polskiego. Myśl tę podzielało również wiele jednostek z kierunku narodowo-demokratycznego.

Stanisław^ Grabski pisał w owym czasie: ,,Lecz skąd weźmiemy miljon karabinów, skąd armaty? Te nieszczęsne armaty Polaków wciąż, jak zmora duszą... Mieć je dobrze, lecz mieć je, to nie znaczy jeszcze zwyciężyć, jak odwrotnie — nie mieć ich, nie znaczy przegrać'4. W tych rozważaniach militarnych, jakkolwiek często naiwnych nawet, bardziej jeszcze pogłębia się sama idea niepodległości, dla której P. P. S. pragnie również pozyskać i międzynarodówkę socjalistyczną, jak to miało miejsce na kongresie londyńskim w 1896 r. Jednak akcja ta nie dała żadnych konkretnych rezultatów.

Równocześnie P. P. S. przeprowadza wzorową organizację swoich szeregów\ Na czele partji staje zjazd partyjny, którego organem wykonawczym jest Centralny Komitet Robotniczy, sprawujący władzę dyktatorską. W 1899 r. zostaje zlikwidowany Związek zagranicznych socjalistów polskich i zlewa się z krajewą organizacją P. P. S. Prasę partyjną reprezentował naczelny organ „Przedświt", wychodzący w Londynie, i od 1898 r. bardziej popularne „Światło". W Londynie również na ubogiem północno-zachodniem przedmieściu znajdowała

Page 116: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przy ul. *'«-iwnriii Road 87 centrala v. a pracowała z niezuykłą

M-iiw o administ rew ans pn >•. A. Ikiewic giną! w legjonach.

Wielkii wanej „bibuły" w zdumiewający sposób przedostawało sio do kraju,

'u od loku 1894 rozpoczyna wycho-• pierwsze nielegalne od czasów powstania

styczniowego pismo, a mianowicie „Robotnik". I tuszą tego pisma był Józef Piłsudski,

równocześnie redaktor, /.over i kolporter w jednej osobie. Pismo to, któro Piłsudski przede-wszystkiem poświęci! sprawie niepodległości,

lo w 35 numerach, poczem Piłsudski, od dłuższego już CZaSU tropiony przez władze rosyjskie, zostaje aresztowany i uwięziony w X pawilonie cytadeli warszawskiej. Dzięki synod: tej i obłędu przewożą go do Petersburga i osadzają w szpitalu Mikołaja Cudotwórcy. W niezwykle pomysłowy sposób ucieka Piłsudski ze szpitala w du. 13 maja 190] r. przy po* mocy Sulkiewieza i dr. Mazurkiewicza. Pr Rewę1 i Rygę przedostaje się Piłsudski do Kijowa, gdzie odwiedza przeniesioną tam drukarnię „Robotnika", który, zapoczątkowany pracą i poświęceniom Piłsudskiego, nadal już wychodzi. Wkrótce Piłsudski wyjeżdża do Londynu, skąd powraca do kraju i osiada w Krakowie, gdzie przebywa aż do wybuchu wojny światowej.

Tymczasem na skutek zaciętych walk ideowych w Ionic P. P. S., odpadają od niej te elementy socjalistyczne, któro nie mogły się pogodzić z nowym programem niepodległościowym. Kłementy te na czele z Różą Luxemburg i Karskim (Marchlewskim, późniejszym komunistą rosyjskim) tworzą odrębną partję socjaldemokracji Polskiej, stojącą na gruncie międzynarodowym i działającą wespół z ruchem socjalistycznym w Rosji. Zresztą ugrupowanie to nigdy nie miało w Polsce większych wpływów. Cha-raktorystycznem jest zdanie Róży Luxemburg, która zresztą w następstwie poświęciła się sprawie socjalizmu niemieckiego, drukowano w „Przeglądzie Socjal - Demokratycznym" w 1902 r.: „Najbujniejsza nawet imaginacja kawiarnianego polityka nie zdoła sobie dziś wyobrazić, Że z wojny między Rzeszą Niemiecką a Rosją wynikłaby — niepodległość Polski"!

Odpadnięcie elementów niepewnych tylko na dobre wyszło P. P. S., której wpływ gruntuje się w całej Polsce, we wszystkich zaborach, sięgając nawet na Górny Śląsk, który obudzony z wiekowego letargu narodowego, prowadził

zaciętą, bohatersl like w imię narodowych posl uiatów polskich.

Równocześnie wyrabia sic w p. p, s. ide-ologja państwowa, co byk» juz logiczną konsekwencją ideologji niepodległościowej. ( )czywi -scie niepodległe państwo polskie wyobraża subie P. P. s., jaku republikę socjalistyczną, która tak czy inaczej powołana będzie d^ i cji socjalistycznych form życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Jak wiemy już, w początkowym okresie wytwarzania się socjalistycznej ideologji niepodległościowej P. P. S. utrzymywała kontakt z narodowo-demokraty-ezną Ligą. Oba kierunki życzliwie ustosunkowały się wzajemnie, ożywione wspólnem hasłem niepodległości. Od czasu jednak, kiedy ugruntowana już ideologia niepodległościowa pociągnęła za sobą i program państwowy P. P. S. rozpoczyna się zacięta walka jej z Narodowi) Demokracją, która Polskę niepodległą wyobrażała sobie zgoła inaczej. Walka ta była logiczną i nieuniknioną konsekwencją rywalizacji dwóch odmiennych światopoglądów społecznych i gospodarczych, religijnych i politycznych.

Kierunek narodowo-demokratyczny ulegał tymczasem wielkim przemianom. Początkowo Liga Narodowa, powołana przedewszystkiem w imię haseł niepodległościowych i jako reakcja przeciwko ugodowości i trójłojalizmow i nic posiadała zdecydowanego oblicza społeczne go. Równocześnie należeli do niej i demokraci, i ludowcy w rodzaju Wysłoucha, i socjaliści nawet wybitniejsi, a tu i ówdzie zaplątał się i prawdziwy konserwatysta.

W roku 1893 Liga, która poprzednio nosiła miano Polskiej, przekształca się na Narodową, Jest to już pierwszy krok, charakteryzujący jej tendencje ideowe Początkowo już 1 aga rozwinęła żywą działalność w kraju. W Warszawie w ciągu roku wychodzi pismo legalne .Alios", któro jednak wkrótce zostaje zamknięte przez władzo, a główni jego współpracownicy, Popławski i Bokusz aresztowani. Wybitny członek Ligi, poeta i uczony, Buhusz-Potocki, wkrótce potem umiera w nędzy, schorowany, ale do ostatniej chwili swego życia namiętnie zwalczający ugodę z Rosją, Wypadki warszawskie nie zrażają jednak członków Ligi. Popławski, opuściwszy więzienie rosyjskie, przenosi się do Lwowa, gdzie działa! już z. ramienia Ligi Roman Dmowski, który zakłada ,, Przegląd Wszechpolski". Wespół z Dmowskim redaguje „Przegląd Wszechpolski" i Popławski, zakładając równocześnie z po

i l i

Page 117: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

te< jeni m; sua W i ' i i

i R'

! 1 ' 1

W '

da

gî pismo „Polfl ńskich w

Hwflłalność Lis

10 i nem

o. w

w ; i

r : r a w

wyzw wohu

acy naa wa , a w k o n o u ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^

i w swojo własne .'h sil w formy organiz Miia Polski jednej, wol

ikkolwiek oni niepodległościowyn ai*akter dość ogoli zyczyną tych przemian

al kierunek r jąo sio coraz bai lości, a w kr;

lizmu polskiego. Pr w dużej mierze była sytr w Europie, Alarmy w dwóch wieków ucichły, o pacyfizmie, o pows

Nawet naczelny p nego już militaryzmu ro 11, zwołuje ^ L898 r, m rencję w Hadze w celach lu ludzi w Europie zdaje i nies yfist państw europejskich, kti ją sio od slop do g\Ô\

; pospiesz europejskiej i mo wojny na ustąpiło :•: w ii

Ta poko; ku sta; dległościowej, wsze wią

wami z; Polaków . Zrozumiał

owany iwa

Aa, au tw

na wnioseh jej ujav

entralny i >ig reasumuje i

ej pracy, omav i ych, które |

oporu i walki, i a narodów o-i ugodowości, n hstronnem podi

>v młods tie. W irodowej izultaty -okres mani-

biły v, • i natch naw ia uiw -

yczneg< w oływuje do iesieniem lu-

w siły narodu pol-wołanie do ujęcia

kin u \ ' \ v i 1-ie w ce niopot wiana iu-

ila .ad LIO-

iy ,

l a -.an

i mi me ,\vih

rowT

w najs o pra iświadc • -, lub conajmniej na l :ioj<w

tmosf era końca XIX i polityki i

głowi 16 s\\ i^\c U;. :liwosi wojny pom

Frwaly pokój b; vi dla ewoli.

memoriał narodowo*

koni [ i ha iemo-

- - r.: .> d pol-

tow Pm

\ " i i \ t >

ucisku i w a potęj kwestji i prawoi utrwalić

Pro . omie

ie na mc

Liaiera si vi'acji, a

Kierun cracji ui owych \: .unana 1 ieso, t>

MOJ. d a n u . C na

emu — swój jni n wyra zne oool °Tt 'd' • s i t

»ny , WOd : piej oo. :\0l\\ narot ly u jar;

vail

ûpoy lu po

.110,

>rawy, wojny.

em w rewoluc

m o k r a t \ odsunięć oka

îac

iv anty *opław e tylk<

na roi m dau

om

a m

iv iu vwoi na F wspc

' i m .i s :\0V

ti*

Page 118: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

awa wałki or< W tych bowiem wa-runkach „zorganizowany naród'* stawał aię na-

ą państwa wła celem bliższym i realniejsi

Silniejszy jeszcze wpływ na ideologję demokracji narodowej, oraz na jej politykę praktyczną wywarł Roman Dmowski, (ur. w L864 r. ) nietylko z racji swojej indywidualności, ale i dlatego, że przeżył swoich starszych współtowarzyszy politycznych, znacznie dłużej od-działywując na stronnictwo. Charakterystyczną cechą indywidualności Dmowskiego był jego zmysł realizmu, zdolność praktycznego myślenia i wielka siła woli. Wiele przyczyn składało się na te cechy charakteru Dmowskiego, które w następstwie wywarły również doniosły wpływ na kształtowanie się stronnictwa naro-dowo-demokratycznego.

Pochodził Roman Dmowski z drobnomie-szczańskiej rodziny warszawskiej i stąd w wychowaniu jego brak było pierwiastka idealisty-czno-romantycznego, tak bardzo charakterystycznego dla pokolenia szlachty okresu powstańczego. Wychował się w szkole rosyjskiej, która musiała wykształcić wr nim wolę i zmysł praktyczności. Studjował przyrodę, co znów nie było bez wpływu na jego późniejszy wyro-zumowany realizm. Jednak najsilniejszy wpływ, jak sam przyznaje w przedmowie do „Myśli nowoczesnego Polaka", wywarły na Dmowskiego własne obserwacje ludzi i zdarzeń w okresie lat 1892 — 1892. Był to okres w polityce europejskiej, którego głównem zabarwieniem było zwycięstwo ideologji brutalnej, zimnej siły, reprezentowanej przez politykę niemiecką Bismarcka i kierunek wszechniemiec-ki. Hasła romantyzmu i idealizmu politycznego z roku 1848, z czasów „wiosny ludów", zdawało się, całkowicie zbankrutowały. To też Dmowski doszukuje się źródeł naszych słabości w tern, że naród polski, wbrew rzeczywistości, kultywuje nadal zbankrutowany idealizm polityczny. Wychodząc z tego założenia usiłuje Dmowski wynaleźć taką narodową platformę ideologiczną, która pogodziłaby nasze cele z metodami, skutecznemu w osiągnięciu tych celówT

w ramach triumfującej w Europie rzeczywistości. Z poszukiwań tych rodzi się nacjonalizm Dmowskiego, który wymaga, aby cały charakter narodowy Polaków uległ radykalnej zmianie od biernego na czynny przez inicjatywę i energję. Uważając, że w stosunkach między narodami nie istnieje krzywda, a tylko siła i słabość, zaleca Dmowski nietylko obronę przed własnym uciskiem, ale równocześnie i przeja

wienie aktywnej siły w stosunku do innych narodów. To też twierdzi: „Jego (narodu) rola

kończy się z bliższą lub dalszą chwilą odzyskania niepodległości — ta jest dla niego jedynie etapem, poza którym praca i walką trwa nadal, posiłkując się nowemi narzędziami, nową bronią".

Nacjonalizm Dmowskiego stanowczo przeciwstawia się wszelkiemu liberalizmowi w stosunku do innych narodowości, zamieszkujących ziemie polskie, a więc Żydów, Rusinów i Litwinów. „Jest to filozof ja narodowej walki i ucisku. Może. Ale cóż, jeżeli ta walka i ten ucisk są rzeczywistością, a powszechny pokój i powszechna wolność fikcją... Trzeba mieć odwagę prawdzie spojrzeć w7 oczy". W rezultacie odrzucał Dmowski idealistyczny patrjotyzm wszystkich pokoleń porozbiorowych i samych twórców Ligi Narodowej, oraz tern samem podstawowe ideały demokratyzmu, utożsamiając patrjotyzm z imperjalizmem wzoru pruskiego, jak to zarzucali Dmowskiemu starsi założyciele kierunku narodowo-demokratycznego.

Nowy kierunek ideowy w łonie narodowej demokracji, po wielu walkach i przesileniach wewnętrznych, nadaje jej zgoła nowe oblicze. Zarzuciwszy dawny liberalny i idealistyczny patrjotyzm oraz czysty demokratyzm przechodzi do nacjonalizmu, wyznającego kult silnego narodu, który, obok niepodległości, staje się celem samym w sobie. Równocześnie i w związku z tern pierwotny czysty demokratyzm staje się raczej praktycznym, to znaczy, polegającym na umiejętnem wyzyskiwaniu sił społeczeństwa dla celów nacjonalizmu, a nie służeniu im dla nich samych. Przeobrażenie ideowe narodowej demokracji osłabiło w znacznym stopniu jej hasła niepodległościowe, jako dalsze i narazie nierealne, rozpętało zaś aktualną walkę z innemi stronnictwami polskiemi, wyznającemu inne metody aktualnego działania z jednej strony, z mniejszościami zaś narodo-wościowemi z drugiej strony. Szczególnie antysemityzm stał się istotną cechą kierunku narodowo-demokratycznego. Posiadając osiągane w walkach wewnętrznych cele „na dziś" — narodowa demokracja musiała się przystosować do istniejących wTarunków. Stąd jej realizm polityczny, który osłabił jej nieprzejednany stosunek przedewszystkiem wobec Rosji.

W nowym kierunku stronnictwo narodo-wo-demokratyczne rozwijało się niezwykle szybko, wciąż kierowane w sposób konspiracyjny przez tajną Ligę Narodową, nieliczną, ale świetnie zorganizowaną i zgraną w jednolitym

113

Page 119: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

działaniu. Wpływy stronnictwa, w krótkim czasie ogarnęły wszystkie zabory, sięgając nawet na Górny Śląsk, rozwijający swoją polskość w ciężkiej walce. Szczególnie wielki wpływ miało stronnictwo narodowo-demokratyczne w zaborze pruskim, w Wielkopolsce, gdzie jego bezwzględny nacjonalizm łatwo przyjmował się w społeczeństwie, które musiało toczyć nieubłaganą walkę z bardziej jeszcze bezwzględnym, bardziej konsekwentnym nacjonalizmem pruskim.

W tym stanie rzeczy zaskoczyła społeczeństwo polskie wojna japońsko-rosyjska, a wślad za nią pierwsza rewolucja w Rosji w latach 1904 — 1906. Wojna ta wywołała w Polsce trojaką reakcję. Ugodowcy pospieszyli czem-prędzej z dowodami swojej lojalności wierno-poddańczej, co między innemi wyraziło się w formowaniu dla armji rosyjskiej polsko-ka-tolickich oddziałów sanitarnych, oraz wysyłaniu do stóp tronu carów pokornych listów i me-morjałów, żebrzących o... równouprawnienie z obywatelami Rosjanami, jako szczyt łaski carskiej. Narodowa demokracja w odezwie swojej wyraża radość z powodu klęsk rosyjskich, ale, nie wierząc, aby skutki wojny przyczyniły się do jakichkolwiek zmian w Europie, nawoływuje równocześnie do zaniechania zarówno akcji wiernopoddańczej, jak i rewolucyjnej. Natomiast socjaliści rozpoczynają akcję rewolucyjną, narazie dość chaotyczną i bez-planową.

A tymczasem w Rosji wypadki następują po sobie w zawrotnem, jak na ówczesne unormowane stosunki, tempie. W lipcu 1904 roku ginie z rąk rewolucjonistów rosyjskich reakcyjny minister Plehwe. W sierpniu następują klęski rosyjskie pod Port-Arturem i Laojanem. Ruch rewolucyjny w Rosji ogarnia coraz szersze kręgi. Organizuje się opozycja przeciwko caratowi. Powstaje postępowe stronnictwo konstytucyjno-demokratyczne (K. D.) w Rosji, rekrutowane głównie z pośród inteligencji. W paryskim zjeździe rosyjskich ugrupowań opozycyjnych biorą udział również N. D. i P. P. S., ale raczej w celach obserwacyjnych.

Ustosunkowanie się społeczeństwa polskiego do wypadków w Rosji zależało przedewszyst-kiem od stanowiska dwóch głównych stronnictw w kraju: P. P. S. i N. D. Ale oba te stronnictwa od początku obierają zgoła odrębne stanowiska i metody działania. P. P. S. zgodnie ze

swoim kierunkiem niepodległościowym i r< lucyjnym wkracza na dix>gę wykorzystania rosyjskich powikłań wojennych na Wseho w celu zorganizowania polskiej siły zbro w oparciu o Japonję. W tym celu z ramienia P. P. S. wyjeżdża do Japonji Józef Piłsudski, najgorętszy wyznawca czynu zbrojnego prze Rosji.

Towarzyszył mu Tytus Filipowicz. Ale w Tokio Piłsudski spotyka już Romana Dmowskiego, który, zajmując już wówczas czołowe stanowisko w narodowej demokracji, przybył tam, aby sparaliżować akcję Piłsudskiego, o której był już powiadomiony.

Piłsudski pragnął uzyskać od Japonji znaczniejszy transport broni, oraz środki dla prowadzenia akcji dywersyjnej głównie na tyłach armji rosyjskiej, to znaczy na Syberji i nad Wołgą. Akcja ta miała między innemi polegać na wysadzaniu mostów, co utrudniłoby zaopatrywanie armji mandżurskiej, oraz podwożenie rezerw. Do akcji mieli być wciągnięci również Polacy zesłańcy na Syberji, oraz jeńcy japońscy. Wzamian za tę pomoc żądał Piłsudski postawienia sprawy polskiej, jako międzynarodowej, na porządku obrad przyszłej konferencji pokojowej.

Dmowski całkowicie udaremnił tę akcję Piłsudskiego, podobno przekonawszy rząd japoński, że ruchawka polska, nie mając szans powodzenia, militarnie Japonji nie pomogłaby, natomiast politycznie zaszkodziłaby ze względu na rewolucyjny charakter tej ruchawki.

Po powrocie do kraju ostatecznie rozeszły się drogi Piłsudskiego i Dmowskiego. Obaj pozostali wierni swoim stanowiskom, które miały decydujący wpływ na politykę P. P. S. i N. D. Józef Piłsudski był zwolennikiem akcji militarnej, a nie terrorystycznie - podziemnej. Pogląd jego ostatecznie zwyciężył w łonie partji. W dn. 13 listopada 1904 r. rozpoczęła się akcja P. P. S. krwawem starciem w Warszawie, na placu Grzybowskim kilkuset uzbrojonych rewolucjonistów polskich z rosyjską policją i wojskiem. Narodowa demokracja od początku była przeciwna tej akcji rewolucyjnej zarówno ze względów politycznych, jak i społecznych. To też na tern tle wynikła ostra walka pomiędzy dwoma największemi stronnictwami w Polsce.

Od początku 1905 r. następują po sobie kolejno nowe klęski wojenne w Mandżurji, oraz wzmagające się akty terroru szybko rozwijającego się ruchu rewolucyjnego w Rosji. W październiku rozpoczyna się powszechny strajk kolejowy, zjawia się manifest konstytucyjny

114

Page 120: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

padł

( i ' w ; i

•ałej

•yvdou i inteligei eakcy jne,

wołały w Wari odruch nie •li metod i

n i r i 111 ; i i,

'i >W0

Ił* Cł

i uo caratu /.fiiia. Podobnie,

V'llUellt

w or • ay przez P. ił. S. ijk i I i miai charakter wy jno socjalny polsk i posiadał narodowo-niei 'odległościowych.

Te n morzyły ogólnie biorąc życzliwą dla strajku atmosferę wśród całego społeczen shv;i, nawet wśród tych jego warstw, które ;:. natury rzec ażały się za przeciwne tendencjom socjalistycznym, reprezentowanym Przez PPS. Jednakże strajk w Królestwie, początkowo wyraźnie polityczny, w krótkim cza-

przerodzil się w strajk ekonomiczny, Siły P, I\ S. okazałj się zbyt słabe, by utrzymać wodze organizacyjne tak masowej akcji. Kuch rewolucyjny w Polsce powoli ulega wpływom ruchu rosyjskiego, zbaczając z drogi polityczno-niepodległościowej na drogę socjalną. Wytwarza się zacięta walka między odlaniem socjalizmu patrjotycznego a socjalizmem kosmopolitycznym, ciążącym ku ideologji socjalizmu rosyjskiego. W łonie samej 1\ l'. S. wytwarza się rozłam. Jej pierwolni założyciele, ożywieni duchem niepodległościowym, t racę wpływy, tracą stanowiska kierownicze w partji i w prasie partyjnej. Dochodzą do głosu nowe elementy, obojętniejsze dla sprawy narodowej, bardziej radykalne socjalnie i nieżywiące niechęci do ideologji rosyjskiej. P. P. S. powoli wycofuje się z kierunku niepodległościowego, zbliżając się w akcji rewolucyjnej do pierwowzorów rosyjskich. Wywołuje to reakcję wśród socjalistów niepodległościowych, którzy odsuw ając się od ,Jew icy" tworzą „prawicę" I'. P. S., tak zwaną Frakcję Rewolucyjną, podejmującą na nowo sztandar niepodległościowy.

I 'odolmc fermenty, jakkolwiek w y wołane zgoła i mierni przyczynami, przechodziła i narodowa demokracja, która w cześniej jeszcze. niż I*, l'. S. („lewica") porzuciła dawne haski niepodległościowe, stanowiące podstawę ideologji jej założycieli, -\ przedewszystkiem Jana Popławskiego. Datuje się to od ujazdu paryskiego, na którym narodowa demokracja uznała państwowość rosyjską, w ramach której zadowalała się juz au tonom ją polską, propagując politykę „wejścia w środek państwa rosyjskiego", z którem związała wszelkie nasze nadzieje na przyszłość. Równocześnie wycofuje się na-

m w i w , l . r j ( l i C

i niepo<

rodowa, demo] go, prop, skiego i Dmowskiego, a dau na rew, olu o cha ra ktei i zań s

Jaime bez poważn\eh w a II rzuciła swoje doi ychc s(aov,e, r ewolucy jne i społeczne jednał 1905 r. wp ływj jej w społecze] ni< w z r a s t a j ą . Pn ną tego była / . j e d n e j s t ro ny reakc ja u m i a r k o w a n e j < : połecze w obliczu wkraczającego na ryzykowne to] cjalne ruchu rewolucyjnego, z drugiej za że dawne czynniki ugodowe w czasie rewolucji przycichły i straciły pewność siebie, wypu-s/.czajac z rąk kierownictwo wypróbowanej juz maszynerji swoich wpływów społecznych, Nic też dziwnego, że narodowa demokracja opanowuje nawel polskie sfery przemysłowe, zir miaństwo i zamożniejsze mieszczaństwo, czyli te warstwy, które pi*zedtem były ostoją ugodo-w ości i i rójlojalizmu.

Na tle rozwijającej się rewolucji rozpo-ua. się zacięta walka narodowej demokracji

z socjalizmem, jako takim, CO występuje SZC golnie jaskrawo w związku z propagandą si raj-kową 1\ I*. S. wśród służby folwarcznej. Nf, D. zdecydowanie przeciwstawia się rewolucyjnej ,,anarchji" i klasowemu charakterowi rewolucji. Zresztą nie wierzy w definitywne powodzenie tej rewolucji, a stąd jest umiarkowana w swoich dążeniach i odrzuca wszelką myśl walki czynnej, energicznie przeciwstawiając się pod tym względem propagandzie Józefa Piłsudskiego.

Tał wiec oba główne stronnictwa polskie N. - I), i l'. P. S., które dawniej podniosły opuszczony od czasu powsl anią styczniowego sztandar niepodległości, ponownie składają go do lamusa narodowej »tegendy", ograniczając się żądaniem autononiji w ramach państwa rosyjskiego. Ponadto N. I), rozwija umiarkowany prog) am narodowy, propagując, naprzykład, wprowadzenie języka polskiego do urzędowania gmin i prowadząc w tym kierunku szeroko zakrojoną akcję, ale równocześnie zajmując niezdecydowane i chwiejne stanowisko w sprawie samorzut nego st raj ku młodzieży przeciwki > szkole rosyjskiej i tworzenia sir s kolnietwa polskiego. P. P. S. zaś (,,lewica") rozwija program socjalny, prowadzi akcję sirajkową o charakterze już ekonomiczna ni a W Całokształcie ruchu rewolucyjnego działa w ścisłym kontakcie z socjalizmem rosyjskim.

115

Page 121: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ne : . D. w Iv

rowany poniekąd na i kiej partji tytucyjno-demokrat;

K. Ib Postępowi demokraci si wo pośrednio pomiędzy N. U. i P, I\ S. Bar-

j liberalni od pie i, mniej radykalnj od drugiej, w programie swoim wysuwają hasła autononi «ru rosyjskiego, który miałby stanowić oddzielny prawno-polityczny nizin w ramach rosyjskiej państwowo ponadto zaś współpracują z demokratami rosyjskiemu i wierzą w rosyjską demokrację tak. jak P. P. S. wierzyła w rosyjski socjalizm rewolucyjny.

Jeśli dodamy jeszcze, że istniejąca już i przedtem, ale dotychczas słaba Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, o charakterze wybitnie kosmopolitycznym i silnych wpływach rosyjskich, zyskuje w czasie rewolucji znaczniejszy wpływ w masach w^^ . ych dzięki swoim prymitywnym hasłom socjalnym i demagogji — jasnem będ \\o-lucja 1905 i\, pierwotnie wyr; narodowa i niepodległościowa, z biegiem czasu stała się „ogonem" rewolucji rosyjskiej.

Pomimo wszystko jednak ideologja niepodległościowa, która tak wspaniale odrodziła sio pod koniec XIX wieku, która poruszyła utajone czynniki społeczne, która spopularyzowała sprawę niepodległego bytu wśród najszerszych warstw narodu i która natchnęła naszą ówczesną literaturę i sztukę niezłomnym duchem patriotyzmu — nie mogła zaniknąć nawet wobec dezercji swoich dawnych szermierzy.

Chwiejący się sztandar niepodległości pochwycił w swoje dłonie Józef Piłsudski, stając się odtąd czołowym szermierzem sprawy niepodległości i propagatorem zbrojnego czynu.

Jak już wiemy na początku wojny rosyjsko-japońskiej Józef Piłsudski usiłował realizować koncepcję militarno-dyplomatyczną: sojusz polskiego kierunku niepodległościowego z Japon ją, w oparciu o nią polska akcja zbrojna i wzamian za to wytoczenie przez Japonję „sprawy polskiej" na forum międzynarodowe w przyszłej konferencji pokojowej. Pomimo niepowodzenia swojej akcji w Japonji po powrocie do kraju organizuje Piłsudski na wielką skalę zakrojoną akcję zbrojną przeciwko caratowi, którą rozpoczęła manifestacja na placu Grzybowskim w Warszawie. Tworzy więc Pil-

jej patriotyzm, n oraz szczególnie podkreślali prowadzanie zadań bojowych, wyraźnie zm czątkowania narazie tajnej, ale sokim , ziomie karności i ideowości armji narodo 7. drugiej zaś strony miała na celu obali w społeczeństwie polskiem wyrosłej z klęski wstania styczniowego nieufności do wtósny sił i do czynów orężnych przeciwko Rosji. Cl dzilo niejako o przyzwyczajeni- czeńs^ do szczęku polskiej broni, która juz od kiłkiu dziesięciu lat rdzewiała w bezczynności, do my* śli o walce czynnej z caratem, do krytyeyz w stosunku do rzekomo niewzruszonej potęgi rosyjskiego imperjum, chodziło wreszcie o pi zwyczajenie cło ryzyka, bohaterstwa i ofiar.

Tym daleko sięgającym celom wyraźnie służyła cała akcja bojowa, która na se swoich krwawych ofiar czyniła pomniki bohaterstwa i patrjotyzmu, jak o tern świadczy tragiczna śmierć członków organizacji bojowej, którzy, jak naprzykład, Józef Montwiłł-Mirecki umierali z okrzykiem ,,Niech żyje Polska !" na ustach.

Piłsudski, twórca i samodzielny kierownik całej organizacji bojowej, nie mieszał się do walk programowych w łonie P. P. S., nie zniechęcała go również chwilowa przewaga „lewicy", rezygnującej świadomie z celów niepodległościowych. Trzymał się jakgdyby zdała od polityki partyjnej, przeprowadzając swoje daleko zamierzone cele przy pomocy oddanej sobie organizacji bojowej. Musiało to doprowadzić do konfliktu i w rezultacie pod koniec 1906 roku organizacja bojowa została wykluczona z partji za swoje niepodległościowe tendencje i wyodrębnienie się organizacyjne.

W owym czasie całokształt działalności Józefa Piłsudskiego nie był popularny zarówno wśród socjalistów, jak i s; o społeczeństwa. Pierwsi kierowali się motywami czysto socjalistycznego kosmopolityzmu. Natomiast

116

Page 122: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nie rozumiało dalekich celów iwych „walki czynnej", a mając już dość

rewi i chaosem i anarchją i nie i organizacji bojowej od czę-

n nawel bandytyzmu zwyrodniałych pod koniec bojówek rewolucyjnych — poprostu

to unormowania stosunków i spokojnego anią skronniiutkich zresztą zdobyczy re

wolucyjnych. W dodatku odbywały się wybory do pierwszej Dumy, carskiej parodji parlamentaryzmu, W Warszawie mnożyły się par-tje i partyjki polityczne, wzbierały namiętności, rosły ambicje. Walka o dorywcze wpływy w społeczeństwie, chociażby dyskontowane w tak niepewnej instytucji, jaką była Duma, przysłaniała dalsze horyzonty polityczne i sprawę narodową rozmieniała na drobne lichej, ale za to aktualnej rzeczywistości.

Narodowa demokracja z ogólnego chaosu rewolucyjnego wyszła prawdziwie zwycięsko. Społeczeństwo widziało w niej partję patriotyczną, ale trzeźwą i niewymagającą od niego żadnego ryzyka, zachowawczą i stanowiącą ostoję ładu społecznego. Przy pierwszych wyborach do Dumy zdobywa też N. D. (rewolucjoniści bojkotowali je) wszystkie mandaty i staje się partją, rządzącą opinją społeczeństwa polskiego. Ale zwycięstwo swoje musiała okupie odstąpieniem od haseł niepodległościowych, bez wielkich zastrzeżeń przejmując niejako spadek po dawnych ugodowcach. Jako cel swojej polityki stawiała narodowa demokracja otrzymanie z rąk Rosji autonomji dla Królestwa Polskiego, do celu zaś tego miała dążyć poprzez realizację pomniejszych kolejnych ustępstw rządu lub Dumy na rzecz Polaków.

Rewolucja 1905 roku doprowadziła do bankructwa polski ruch niepodległościowy, który rokował tak świetnie nadzieje na przełomie XIX i XX stulecia. Złożyło się na to wiele przyczyn. Przedewszystkiem rewolucja wykazała praktycznie zasadnicze różnice, jakie już i poprzednio istniały pomiędzy prawem i lewem skrzydłem kierunku niepodległościowego. W ogniu rewolucji, w jej chaosie i anarchji, które groziły zawaleniem się istniejącej struktury społecznej, różnice te musiały doprowadzić do walki wewnętrznej w obozie niepodległościowym. W walce tej zatarła się wspólna ideolo-gja niepodległościowa, natomiast wyjaskrawiły się cechy społeczne poszczególnych ugrupowań, jak to miało miejsce i w R P . S . i w N. D.

Z drugiej strony trwająca nadal obojętni Europy dla sprawy polskiej paraliżowała myśl nawet najgorętszych patrjotów, którzy w obliczu rozgrywającej się rewolucji lękali się postawić sprawę polską na kartę hazardownej gry w pojedynkę z Rosją. Zkolei grały wielką rolę takie lub inne nadzieje, związane z rewolucją rosyjską. Walka z carską Rosją budziła zaw'sze życzliwość społeczeństwa polskiego chociażby ta życzliwość była nader lękliwa i bierna. Co innego owa „przyszła" Rosja porewTo-lucyjna, demokratyczna, jak życzyli sobie tego polscy demokraci, socjalistyczna, jak marzyli polscy socjaliści. Wizja owej „przyszłej" Rosji mąciła umysły, osłabiała wolę, budziła nieuzasadnione nadzieje, a przedewszystkiem kierowała myśl polityczną na realne tory przystosowywania się i wykorzystywania warunków, jakie miały zaistnieć w państwie rosyjskiem.

Najważniejszą jednak przyczyną bankructwa kierunku niepodległościowego była niezwykła trudność utrzymywania polityki państwowości polskiej wobec rozdarcia na trzy zabory. Trudność tę wykazała rewolucja rosyjska. Zarówno Niemcy, jak i Austrja zachowały się ultra-lojalne w stosunku do caratu. Austrja stłumiła u siebie wszelką myśl okupowania ziem polskich, w7ykorzystywując chaos w Rosji, jak to podsuwały rządowi wiedeńskiemu niektóre elementy niepodległościowe w Polsce. Niemcy zbliżyły się do Rosji, manifestując swoje dobre stosunki z caratem i służąc mu swojem poparciem i radą. Podobno istniał na-wret projekt anektowania, czy też tylko okupowania Królestwa przez wojska niemieckie, które w porozumieniu z rządem carskim miały stłumić rewolucję w Polsce. Ile w tern było prawdy, trudno dociec. W każdym jednak razie pogłoski na ten temat gęsto krążyły po Warszawie, wywołując powszechny wśród patrjotów niepokój. Świadczy o tern fakt, że kiedy w listopadzie 1905 r„ w czasie groźnego wrzenia rewolucyjnego, ukazał się dodatek nadzwyczajny „Gazety Polskiej", opatrzony sensacyjnym tytułem „Prusacy idą!" — w Warszawie zapanował popłoch i dezorjentacja, szczególnie wśród elementów patriotycznych i zachowawczych.

W tym stanie rzeczy jasnem się stało, że dla sprawy odbudowy państwa polskiego konieczną jest szczególnie pomyślna konjunktura międzynarodowa, która skłóciłaby zaborców oraz z ich osłabienia i rozbicia wydobyłaby atut dla polityki niepodległościowej. A taką konjunktura mogła być tylko wojna pomiędzy pań-

117

Page 123: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W Ogi l Hi

yfistj haskj w X

edó\ :hnicz

mi zal rm. Aie

u iele jej z^ iastunów, sarcw jeniu się EUJ

gospoda •< (p< silną była sugest jeszcze w rażenia larne mniemanie niemożlw ą e WJ darcsaych. A jednak wojnę tę

ef Piłsudski* Z myślą o niej ocalił pore^ lucyjne resztki ruchu niepodległościowa i z resztek tych nanowo twory! kadry organizacji niepodległościowej, aby pomyślniej konjunktura międzynarodowa, ni< yła Polski zupełnie niepi towanej i pozbawionej, chociażby tylko chwilowo, elementów stwowo-twórezych. 1 w tom tkwi bezsporna historyczna zasługa J< Piłsudskiego, który nie dopuścił do zerwania się ciągłości polskiej idei niepodległościowej, która od ehwiji upadku Rzplitej w XVIII stuleciu. odbudowy nigdy nit' pozostała b< jowników i apostołów, chociażby stanowili zaledwie wysepkę w morzu powszechnej bi ności, zniechęcenia i oportunizmu.

Co zaś do samego ruchu niepodległościowego, końca XIX wieku, który ta ruch znal swój epilog w pierwszej rewolucji rosyjskiej— należy stwierdzić, ze nie przepadł on na marne, gdyż przygotował grunt pod nową falę odrodzonej ponownie ideologji niepodległością czasów wojny światowej, zapewniając tern ostateczne wyzwolenie Polski i odbudowę państwowości polskiej po blisko stupięćdziesięcioletniej niewoli. Pierwotny kierunek niepodległościowy i socjalizmu polskiego, i narodowej demokracji przeobraził społeczeństwo polskie od dołu, powołując do walki o Polskę nowe siły, nowe warstwy, przedewszystkiem zaś robotnika i chłopa, co skrystalizowało i spopularyzowało powszechną świadomość narodową, ogranie jąeą się przedtem wyłącznie niemal do warstw oświeconych i mieszczaństwa. To od] świadomości narodowej stało się silniejszym ponad motywy polity sadku i trzeźwości, ponad klasowo ro ności i antagonizmy. To też zanik porów sel niepodległościowych w polityce najmniej nie byl równoznai

ejowym, który w dalszym ciągu świadomie drąży! w

ielnej myśli państwowej, która w ni<w iele 1; niej miała wspólnym, tytanicznym w

kiem narodu wysunąć sprawę polska na forum

iej by« >cosem al nie-samo-

dwukn przewj nia styczniowego. Gene)

wski Skałłon osobiście ków śmierci. Sybir i odl< siw Lludniły ^ię nov skieh. Ore;

;uberoator I 1.000

gubernje zesłance

zostały dos ;one. Równocześnie władze rosy

ziły reakcyjną politykę upr ych na niek

V i okrutny

przeorów jowywania k klas pracujących, biorąc krw wet za terror Uicyjny. W tych warunkz na fali opinji i wpływów mogła się była utr mać tylko narodowa demok] ko i radykalnie przystosowała sio I nowych warunków politycznych, reprezenl

tradycyjny patrjotyzm narodov W pierwszej Dumie stronnictwo to. protestuj przeciwko pogwałceniu praw Królestwa P skiego i żądając dlań autonomji, tern samem uznało państwowość rosyjską, jako podstawę polityki polskiej. Po tej też dr szło dalej. W Dumie Koło Polskie usiłowało stać się „języczkiem u wagi", aby, zachowując lojalność wobec rządu, tą drogą wywierać nań wpływ, jak to się działo z Kołem połskiera w Wiedniu. Jednak w Dumie Koło polskie było zbyt szczupłe, tombant e po rozwiązaniu II-ej Dumy Stołypin zredukował liczbo mandatów Królestwa :: 37 na U, a w tein dwa mandaty dla mniejszości rosyjskiej. Zawiodły i lojalność Koła polskiego, i Polityce narodowej demokrac ła sio nietylko rządowa reakc lizm rosyjski, obudzonj znakomite remedjun ciwk

olskością, prowadzona przedtem biurokrację carską, stalą się walk rodów. Chwilowe rewolu >olskie niszczono wytrwale. Padły ofiarą najwięki

we1 poczynania narodowe] demokraci „Sokół" i „Placier ilna". Pozostah

kor enione szkoły polski* Inych praw państwowych

większa swoboda językowa i i . Natomiast z biegiem lat rosły apetyt jonalizmu

riamentarna. w i

de i nacjona-reakcję, jako

lucii. Wal

ne

Page 124: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

o. Prawosławny biskup wołytf • w iony Eulogjusz, propaguje „wyodrębnie-

gubemji chełmskiej, a tem tem oddani* A- azpony bezwzględnej ru-ikacji i prawosławia. 0 aut "innuji niema mowy. X. D. musi ograniczyć swoje a je do skromnego san jskiego, ja-celu polityki polskiej. Rozpoczynają ajeprzeciwko Polakom na kolei warszaw

w iedeńskiej. Przygotowuje się zniesienie w Królestwie kodeksu Napoleona i zastąpienie

rosyjskim. Następują represje antypolskie na Litwie i Rusi. Wszystko zapowiada zdwojony ucisk Ze strony Rosji, aprobowany przez Dumę, owo „przedstawicielstwo narodowe", W którem pokładano tak wielkie nadzieje.

Pomimo wszystkie jednak rozczarowania narodów a demokracja, raz pogodziwszy się z lojalnością wobec państwowości rosyjskiej, więcej już nie zbacza z tej drogi, jakkolwiek wywołuje to szereg przesileń w tonie partji. Przyczyną tego była sytuacja w zaborze pruskim, gdzie N. D. miała oddawna już silne wpływy. W tym bowiem czasie nacjonalizm wszechniemiecki osiąga swoje maksymalne napięcie. Pod wpływem nacjonalizmu, któremu patronuje cesarz Wilhelm II, rozpoczyna się akcja hakatystyczna przeciwko Polakom, doprowadzając ucisk pruski do niebywałych przedtem rozmiarów. W tym stanie rzeczy narodowa demokracja, zrezygnowawszy z polityki niepodległościowej, staje wobec pytania, w którym zaborze ucisk jest większy, która niewola jest groźniejsza dia Polaków: rosyjska, czy niemiecka. 1 odpowiada: niemiecka. Rozpoczyna się antyniemiecka polityka narodowej demokracji, która siłą rzeczy rozciąga się i na Austrję, jakkolwiek niewola była tam względnie najmniej rażąca, a to ze względu na sojusz austro-niemiecki, pozbawiający Austrję samodzielności politycznej. Konsekwencją tej polityki antyniemieckiej musiało być pogodzenie się ze stanem y w zaborze rosyjskim i lojalność wobec państwowości rosyjskiej. Ten kierunek polityczny narodowej demokracji konsekwentnie doprowadził ją później do orjen-tacji koalicyjnej w czasie wojny światowej i określił zgóry zakres i środki jej działalności politycznej i militarnej we wspólnem całego narodu dziele odbudowy państwa polskiego.

Kierunek ściśle niepodległościowy reprezentował w okresie porewolucyjnym Piłsudski,

przenosząc sw?oją działalność do zaboru austrj; , do Krakowa, skąd rozciągał swoje wpł\ i całą Polskę, oraz na emigrację,

6d młodzieży. Od początku wierny ideologji niepodległo

ściowej, którą miał niejako we krwi, z nieugiętą wolą i hartem ducha kroczył ku swemu celowi, któremu życie całe poświęcił, wśród wielu niepowodzeń, rozczarowań, niezrozumienia wśród najbliższych nawet, poprzez własne cierpienia i niedostatek, poprzez Sybir, więzienie i gorszy jeszcze więzienny szpital dla obłąkanych.

Wierzył mickiewiczowską wiarą, że wałka Polski z Rosją jest wralką dwóch duchów, z których rosyjski jest „najokrutniejszy" i „najgłupszy44. Nie wierzył jednak, aby duch rosyjski „nawrócił się4'. Wierzył przeto w śmiertelny wynik walki dla jednej ze stron. Uzbroić duch polski, stworzyć polską siłę zbrojną i w otwartem polu stanąć z nią do walki z Moskalem — oto był cel, który przyświecał Piłsudskiemu od początku rewolucji. Po jej upadku i rozczarowaniach cel ten zyskał w nim silne oparcie w7 rachubie na wojnę pomiędzy zaborcami. Do wojny tej przygotować naród polski stało się najbliższym celem Piłsudskiego.

Skupia przeto wokół siebie wszystkie elementy niepodległościowe i ożywia je szerszą już ideologją, niż mogło to mieć miejsce w ramach socjalizmu. Wkrótce staje się symbolem i duchem ożywczym ideologji niepodległościowej, kierunku walki czynnej, romantyzmu politycznego. Posiew Piłsudskiego wydaje bogaty plon szczególnie wśród młodzieży. W 1908 r. powstaje ,,/wiązek walki czynnej". W 1909 r. powstają „Drużyny Strzeleckie*'. Są to organizacje tajne. Jednak w 1910 r. w ogólnej atmosferze alarmów wojennych rząd austrjacki decyduje się zalegalizować polskie organizacje wojskowe w sposób analogiczny, jak tyrolskie stowarzyszenie strzeleckie. We Lwowie powstaje jawny już „Związek Strzelecki", a w Krakowie „Strzelec". Obie te organizacje, ożywione wspólnym duchem i znajdujące się pod kierownictwem głównego komendanta, którym zostaje Piłsudski, stają się podwaliną przyszłych Le-gjonów, zgóry określając na wypadek wojny ich antyrosyjską orientację. Analogicznie rozwijają się również i inne organizacje wTojskowe, oparte o ideologję niepodległościową i hasła walki czynnej. W 1912 r. Józef Haller zakłada przy lwowskim „Sokole" „Drużyny polowe", Henryk Minkiewicz organizuje wśród patrjo-

119

Page 125: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tycznych górali chochołowskich „Drużyny Podhalańskie*', S. Pasławski tworzy we wschodniej Galicji „Drużyny Bartoszowe**, tworzą się i inne analogiczne organizacje. Nawet w Ameryce wśród emigracji polskiej powstają „Drużyny Bojowe", organizowane przez Witolda Rylskiego.

Silą woli i ideologji Piłsudskiego nieledwie # przededniu wojny światowej nanowo skupia się i rozkrzewia ruch niepodległościowy, znacznie pogłębiony i rozszerzony ideologicznie, oraz oparty o rozwijające się przysposobienie wojskowe, które, odradzając polską wiedzę i karność wojskową, miały się stać samodzielnym zalążkiem przyszłej armji polskiej.

A potem przyszła wojna światowa i romantyczne napozór marzenia przyoblekła w szatę rzeczywistości. Zanim dyplomacja wywlekła sprawę polską z zatęchłego lamusa europejskiej obojętności już szabla polska dzwoniła u ogólnym rozgwarze wojennym, torując drogę polityce polskiej i roznosząc hasła niepodległości po wszystkich krajach i lądach, wszędzie, gdzie tylko biły polskie serca, chociażby skryte pod obcym, a często wrogim mundurem.

Niepodległość stała się rzeczywistością. I nie dlatego, że wojna światowa stworzyła wyjątkowo korzystną dla Polaków konjunkturę polityczną, lecz dlatego, że cały naród z kon-junktury tej umiał skorzystać i wszystkie swoje siły i dążenia umiał przekuć na oręż sprawy

polskiej, ofiarnie służąc jej i ofiarnie dla niej ginąc pod różnemi sztandarami.

Ideologja niepodległościowa, która nigdy nie straciła swoich wyznawców, zwycięż; ostatecznie, kiedy w odpowiedniej chwili c. naród oddał jej siłę swych ramion.

Wojna ń m a o - m ^ h ^wiedziana! Petersburg Lgc sierpnia. (Pet. Aj. Tel.)

Dziś t-g* sierpnia ambasador niemiecki wręczył ministrowi spraw zagranicznych w imienin

swoiego rządu wypowiedzenie wojny Rosji*

Page 126: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Żołnierze bawarscy na nartach.

Page 127: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł III.

USTOSUNKOWANIE SIŁ MOCARSTW EUROPEJSKICH W PRZEDEDNIU WOJNY ŚWIATOWEJ.

Wojna światowa nie była dziełem przypadku. Historja ostatnich paru dziesiątków lat pracowała na nią wytrwale, popychana i przynaglana przez Niemców, którzy w swej bezmiernej pysze marzyli o podboju świata, o he-gemonji Niemiec wśród państw i narodów całej kuli ziemskiej.

Nigdy bodaj pycha ludzka nie zakreśliła sobie tak rozległych planów wywyższenia własnego narodu, a poniżenia innych, jak to uczyniły Niemcy przedwojenne, systematycznie i wytrwale przygotowując wojnę światową, która miała się stać największą katastrofą, jaka kiedykolwiek wstrząsnęła życiem całej ludzkości.

To, co działo się w Europie przed 1914 r. dla każdego myślącego, a orjentującego się w kulisach polityki człowieka, wróżyło nieuchronną katastrofę, która zbliżała się ku ludzkości z rosnącą wciąż szybkością. Niemiecki gospodarczy podbój stawał się coraz bardziej nieznośnym dla całego świata. Niezliczone falangi niemieckich komiwojażerów, przemysłowców, techników i rolników wytrwale zdobywały tereny dla niemieckiej ekspansji gospodarczej, równocześnie, umacniając po wszystkich krajach i kontynentach placówki groźnej niemczyzny, tej najbardziej nacjonalistycznej i imperialistycznej. Były to daleko wysunięte macki potwornego polipa, który, wysysając żywotne soki całej ludzkości w sposób niewidoczny, pokojowy, w każdej chwili mógł był zacisnąć obręcze swoich długich ramion, by w sposób przyśpieszony, wojenny, złamać odporność upokorzonego świata.

Grozę położenia międzynarodowego potwierdzało wszystko, co działo się w Niemczech, potwierdzały ją własne słowa niemieckich poli

tyków i wodzów, a przedewszystkiem potwierdzała ją rosnąca i twardniejąca „żelazna" pięść niemieckiego imperjalizmu.

Świat, a przedewszystkiem Europa zrozumiała, ku czemu dążą Niemcy. To też na długo jeszcze przed wojną światową, w czasie pokoju, kiedy toczyła się tylko zacięta i nieubłagana walka gospodarcza, rozpoczął się „wyścig zbrojeń", doprowadzając stan pogotowia wojennego w Europie do takich rozmiarów, o których nie śniło się nigdy przedtem ani ludzkości, ani najzagorzalszym nawet imperjalistom.

Europa, podzielona na dwa wrogie obozy „trójprzymierza" i „trójporozumienia" (patrz rozdział I) , zbroiła się w przewidywaniu nieuchronnego starcia. Ale w tern zbrojeniu obu stron była ogromna różnica. „Trójprzymierze" pod batutą Niemiec zbroiło się w celach napastniczych, imperjalistycznych, „Trójporozumie-nie" zbroiło się w celach obronnych, stale pozostając w tyle w niemieckim „wyścigu zbrojeń". Mówiąc o zbrojeniu należy uświadomić sobie, że tyczyło się ono zarówno wojskowej, jak i gospodarczej oraz psychicznej obrony przedwojennego życia narodów.

W rezultacie wT wojnie światowej strony walczące wyprowadziły w pole niebywałe w dziejach masy ludzkie, oraz zastosowały dla celów wojennych kolosalny aparat techniczny, który w ciągu paru lat działania przetworzył całe życie współczesne ludzkości, nadając całej wojnie charakter katastrofy dziejowej.

To też, aby zrozumieć całokształt wojny światowej, jako zjawiska dziejowego, nieodzow-nem jest zapoznać się z tym kapitałem materjal-nym i psychicznym, który dla celów wTojny nagromadziły państwa europejskie przed rokiem 1914 i który zadecydował o charakterze całe]

121

Page 128: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Gi

MM. IB

IKS if

RÉSERVE t!(

MESS E

USE'

Francja. Odezwy mobilizacyjne.

wojny. Poza tern zapoznać się z przygotowaniami wojennemi i ich charakterem — to zrozumieć, kto był inicjatorem wojny, kto o niej prze-myśliwał i komu najbardziej mogło na niej zależeć ze względu na największe spodziewane sukcesy.

Przyjrzyjmy się przeto, jak przedstawiało się ustosunkowanie sił stron walczących w 1914

roku, jako wynik długotrwałego „wyścigu zbrojeń", oraz jaki charakter miał ten „wyścig" wśród poszczególnych państw, biorących w nim udział.

Odkąd ludzkość nauczyła się prowadzić wojny — odtąd dla każdego znawcy tego „rze-

122

Page 129: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

miosła" oczywistem było, że, aby wojować, nie wystarczy posiadać uzbrojoną armję, lecz koniecznem jest posiadać również „wolę walki i zwycięstwa". Innemi słowy narody dla celów wojny muszą zbroić się nietylko materjalnie, ale i psychicznie. Te dwa czynniki prowadzenia wojny, materjalny i psychologiczny, wzajemnie uzupełniając się, wytwarzają dopiero doskonały aparat wojenny, który potrafi wyzyskać w największej mierze możliwości bojowe armji i całego społeczeństwa.

ponadto najobfitszem źródłem wszechniemiec-kiej ideologji, która, na tle wrodzonej Niemcom pychy i brutalnej buty krzyżackiej, przenikła wszystkie warstwy niemieckiego społeczeństwa, zapuszczając swoje korzenie w kraju i zagranicą, wszędzie, gdzie tylko Niemiec stawiał swoją ciężką stopę.

Ideologja wszechniemiecka wyzwoliła w narodzie niemieckim wszystkie jego wrodzone, a z punktu widzenia międzynarodowego ujemne, niebezpieczne, groźne nawet cechy. Naród

Kanał Sueski.

Zastanówmy się, jak pod względem psychologicznym przedstawiała się siła bojowa Niemiec w przededniu wojny światowej.

Śmiało możemy stwierdzić, że wśród większych narodów świata Niemcy były najbardziej psychologicznie przygotowane do wojny i to do wojny zaczepnej, zdobywczej, której celem był nietylko rozrost terytorjalny Rzeszy Niemieckiej, lecz przedewszystkiem osiągnięcie niebywałej hegemonji, którą Niemcy — „naród panów" — miały narzucić całemu światu.

Wspaniałe zwycięstwo Niemiec nad zgan-grenowaną i niedołężną Francją drugiego cesarstwa w latach 1870-71, równocześnie kładąc fundamenty pod światową potęgę polityczną i gospodarczą cesarstwa niemieckiego, stało się

niemiecki, jako masa, stał się, niby nabojem dynamitowym, który wT każdej chwili groził światu wybuchem, zniszczeniem, katastrofą. Przeświadczenie o wTyższości narodu niemieckiego i jego kultury, pogarda dla wszystkiego, co nie było niemieckiem, a stąd mistyczna nie-ledwie wiara wT „posłannictwo" Niemiec w dziejach świata — wszystko to działało, jak narkotyk, opanowując wszechstronnie myśl i psycholog je niemiecką. Cesarz, rząd Rzeszy i rządy w państwach niemieckich, parlamenty i partje polityczne, arm ja i sfery gospodarcze, masy urzędnicze, robotnicze i włościańskie, inteligencja i elita umysłowa Niemiec — wszyscy żyli pod działaniem tej narkozy, wytwarzając olbrzymi kapitał psychiczny, który w każdej

123

Page 130: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

chwili mógł być użytym dla celów wojny zaborczej, jako że kult „siły", realizującej niemieckie „posłannictwo", był w Niemczech powszechny i zgodny z ich narodowym, odwiecznym charakterem.

Ideologja wszechniemiecka, a wraz z nią i imperjalistyczna wola zwyciężenia i zawojowania świata, była w Niemczech przedwojennych tak potężnym czynnikiem w psychologji społecznej, że wobec niej nietylko kapitulowały, ale wprost podporządkowywały się jej nawet te kierunki społeczne, które w założeniu swojem

Obrońca Liege Generał Leman

musiały być sprzeczne z ideologja wszechniemiecka i niemieckim imperializmem. Tak właśnie było z niemiecką socjalną demokracją. Na całym świecie w okresie przedwojennym socjalizm był tym czynnikiem, który wszędzie przeciwstawiał się imperjalizmowi i nacjonalizmowi, pogłębiając w społeczeństwach idee pacyfistyczne, podnosząc wagę zagadnień wewnętrznych, zagadnienia zaś zewnętrzne przenosząc na płaszczyznę międzynarodowej solidarności proletarjatu. To też wszędzie socjalizm był czynnikiem z punktu widzenia militarnego wybitnie destrukcyjnym, osłabiającym bojowe siły społeczeństwa i państwa.

Inaczej sprawa przedstawiała się w Niemczech. Ich liczna, doskonale zorganizowana i na-

pozór potężna socjalna demokracja równie dobrze pracowała na rzecz niemieckiej hegemonji nad światem, jak kierunki polityczne społecznie prawicowe, reakcyjne i nacjonalistyczne. Mało tego — socjalizm niemiecki, legitymując się swojem znaczeniem i potęgą nawewnątrz Niemiec, a mając „na eksport" dość frazeologji i obłudy, umiał i chciał wykorzystywać swoje wpływy międzynarodowe na rzecz imperializmu niemieckiego. Najjaskrawsze dowody tego złożył socjalizm niemiecki zarówno w momencie wybuchu, jak i podczas całego trwania wojny światowej.

Ta powszechność imperialistycznych nastrojów w społeczeństwie niemieckiem, stanowiła o jego psychicznej wartości bojowej, z czego dobrze zdawał sobie sprawę wielki sztab generalny armji niemieckiej w swoich planach podboju świata. Podobnego zjawiska, zakrojonego na tak wielką skalę, nie spotykamy przed wojną nigdzie. Nastawienie psychiczne większości narodów, jeśli miało nawret cechy militarne, zresztą osłabiane systematycznie międzyna-rodowemi tendencjami pacyfistycznemi, huma-nitarnemi i socjalistycznemu ogólnie biorąc miało charakter zdecydowanie obronny, wywołany zgoła jawną agresywnością militarystycz-nych Niemiec.

Reasumując możemy stwierdzić, że w okresie, poprzedzającym wojnę światową, społeczeństwo niemieckie było całkowicie przygotowane psychicznie do wojny zaczepnej i zaborczej, z myślą o której zżyło się całkowicie, którą aprobowało, usprawiedliwiało i zalecało wT przeciwieństwie do tych społeczeństw, które miały w przyszłości stanąć po przeciwnej stronie frontu wojennego, a które w masach swoich w dużej mierze zatraciły swoje psychiczne aktywne siły bojowe, przekształcając je na humanitarny pacyfizm, międzynarodową solidarność proletarjatu, a w najlepszym razie na patriotyczną wolę obrony zagrożonej ze strony Niemiec ojczyzny. Nie znaczy to, aby wśród przeciwników Niemiec nie było tendencyi imperialistycznych czy nacjonalistycznych. Dość przypomnieć kierunek wszechsłowiański w Rosji, merkantylny imperjalizm angielski, lub tendencje rewanżowe we Francji (patrz rozdział I). Wszystko to jednak miało charakter społecznie odosobniony, nigdy nie przenikając w głąb psychiki ogółu społeczeństwa, nigdy nie odgrywając roli narodowej religii, j"ak to miało miejsce w Niemczech w stosunku do ideolo-gji wszechniemieckiej z jej dalszemi konsekwencjami w postaci militaryzmu jak najbar-

124

Page 131: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dziej brutalnego, obłąkanego w swojej pysze nacjonalizmu, w postaci wiary w niemieckie ^posłannictwo" dziejowe i w konieczność jego realizacji przy pomocy siły i terroru.

To specyficznie niemieckie nastawienie psychiczne w masach społeczeństwa miało poza znaczeniem czysto bojowem i inne jeszcze, niezwykle doniosłe dla przygotowań wojennych znaczenie ze względu na rozproszenie Niemców na całej kuli ziemskiej. Gdziekolwiek znajdowali się Niemcy, a docierali oni do wszystkich

cesarstwem światowem, którego obywatele zamieszkują we wszystkich częściach świata, wszędzie wnosząc ze sobą światło wiedzy i kultury (?!) niemieckiej. Czas najwyższy połączyć to szersze imperjum niemieckie z naszem ma-cierzystem cesarstwem!"

To, co głośno wyznał światu cesarz niemiecki, było głęboką, nieledwie religijną wiarą tych mas niemieckich, które istotnie „zamieszkiwały we wszystkich częściach świata". Stwarzało to niezwykle łatwe pole pracy dla nie-

Belgja. Mulen.

Zniszczona przez Niemców

osada.

zakątków świata jako kupcy, przemysłowcy, rolnicy i finansiści, wszędzie tam rozpierała swoje wpływy ojczyzna niemiecka, ta nacjonalistyczna i imperjalistyczna, opasując świat że-laznemi obręczami swojej zwycięskiej i wciąż pragnącej zwyciężać potęgi.

Tę doniosłą rolę, jaką dla imperjalizmu niemieckiego pełniły tysiączne rzesze niemieckich „Kulturtragerów", należycie docenił cesarz Wilhelm II, kiedy to w 1896 r. wygłosił z racji 25 rocznicy założenia cesarstwa niemieckiego swoją sensacyjną mowę, w której między innemi oświadczył, że naród niemiecki „stał się

mieckiego wywiadu wojskowego, który wszędzie, gdzie zaszła tego potrzeba, miał nietylko chętnych, ale ideowych i entuzjastycznych agentów, dostarczających wiadomości najbardsie-j wszechstronnych i fachowych, lub też wykorzy. stywujących swoje lokalne wpływy dla celów niemieckiej propagandy i politycznej intryga Przy doskonałej organizacji niemieckiej, która leży we krwi tego zdolnego, a tak szkodliwego dla ludzkości narodu, równało się to wszechstronnej penetracji Niemiec w najbardziej j ^ tymne strony życia zainteresowanych narodów co w sensie militarnym dawało Niemcom nie!

125

Page 132: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Przekrój jednego z fortów Liegc. 1 ) Fort, 2) Grupa atakujących, S) Zasieki z drutu kolczastego, Ą) fugas, 5) Zasieki z drutu, 6) pozycja, 7) Baterja armat polowych, 8) przykrycie baterji.

zwykłą przewagę nad przyszłym przeciwnikiem, równocześnie będąc podporę ich polityki międzynarodowej. Udowodniła to i ujawniła wojna światowa, w czasie której niemiecki aparat wywiadowczy dokazywał wprost cudów, a ich propaganda wytwarzała niezwykłe trudności dla Koalicji, że chociażby wymienimy

trudności, które Koalicja musiała przezwyciężyć, zanim udało się wciągnąć do wojny prze* ciw Niemcom Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.

Wracając do psychiki narodu niemieckiego musimy stwierdzić, że o ogromie psychicznego kapitału militarnego Niemiec istotne pojęcie

y'

^ > >

10 ,

[ m^

Przekrój jednego z fortów obrowiych Liege, 9) Armaty , haubice polowe, W) haubice, 11) transze i droga kolejowa.

126

Page 133: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dala dopiero wojna światowa. Czyż nie co inne-jak ten właśnie kapitał, umożliwiło Niem-

i tak długotrwałe prowadzenie wojny, która po pierwszych niepowodzeniach przybierała roraz bardziej charakter beznadziejny, wojny, toczącej się w tak tragicznych dla całego naro-

Picchotu belgijska,

du niemieckiego warunkach? To, że wygłodzone, walczące nieledwie z całym światem Niemcy załamały się dopiero pod koniec 1918 roku, świadczy aż nadto dowodnie, jak ogromny był zapas sił psychicznych w narodzie niemieckim i jak niezłomna była jego wola walki i zwycięstwa. Objektywnie biorąc, stanowi to zarazem wiekopomne świadectwo tężyzny psychicznej narodu niemieckiego, która, wyładowana w złym kierunku, tyle szkód wyrządziła ludzkości, spychając ją na samą krawędź dziejowej katastrofy.

I mimowoli rodzi się oderwana od rzeczywistości myśl, raczej spóźnione marzenie o tern, jak wiele pożytku mogła była dać ludzkości ta niezwykła tężyzna niemiecka, ta zdumiewająca zdolność zogniskowania wysiłków całego narodu na jeden cel, gdyby... gdyby te możliwości psychiczne Niemców wprzęgły się były do innej, niż rzemiosła wojennego służby dziejowej!... Niestety — stało się inaczej. Psychiczny kapitał Niemiec nietylko rozpętał największą ze znanych burze dziejową, ale i sam spalił się w niej i spopielił nieledwie bez śladu.

W przededniu jednak wojny światowej żyły Niemcy pod znakiem wiary w swoją szczęśliwą gwiazdę, w swoją moc psychiczną i w swoją potęgę materjalną, którą pieczołowicie urabiały dla celów przyszłej wojny i przyszłego zwycięstwa.

Kierując się pragnieniem wojny i będąc zdecydowane wojnę tę sprowokować w odpo

wiednim momencie Niemcy z niezwykłą ener-gją i systematycznością rozbudowywały swoją armję, która zresztą już od roku 1871 była jedną z najlepszych armij świata.

Niemiecki sztab generalny, wyjątkowo dobrze zorganizowany, składający się z wybitnych fachowców wojskowych, a przytem ożywiony jednomyślną wolą wojny i zwycięstwa, ambitny, dumny, hołdujący bezwzględności i brutalności germańskiej, ale równocześnie szczerze patrjotyczny i ideowy, w ciągu paru dziesiątków lat, poprzedzających wojnę światową, był duszą i mózgiem państwa i narodu niemieckiego. Rolę tę zawdzięczał, rzecz prosta, imperialistycznej polityce rządów niemieckich, ale również i imperjalizmowi, zakorzenionemu wśród całego społeczeństwa niemieckiego.

Dzięki wyjątkowemu stanowisku, jakie w Niemczech przedwojennych zajmował sztab

Dodatek nadzwyczajny. Rot tu.

OGAZETA PORANNA £ * GROSZE ™^ :^r-fMV';;#

P R t I ,' B H ; [ W 1 O C I O S U " " " 1 1 0 F U M C m t E S C U i H S I ' C K Wz»ozywłśchrnał**łękmzy nokéad w ftrół&mtwła Polmk/om.

Odezwa Zwierzchniego Wodza Naczelnego do Polaków.

PETERSBURG Cl IM w i, POLACY! Wybił* godzina, gdy oordmozno mar goni* oj*

odm i dziadom waazyoh moZm *>o apotmd. Mineto połłorm wiaku od oza-BU, > • * żywe cięto folmht rozdarto na czo» •>. mim duch Joj mm umęrt Z y Im ona nadzioją. mm przyjdź** oh w lia zmartmyohmmtamo narodu pol-mkimgo « bratmrmkwgo pogodzonia mim Jogo z Wiotka Romym Wojtka **o< OyjZkia nioaą mam rodomną wimaó tomo pogodzonia mim

Nimoh znikną granico dzŁuiaco na cząaoi naród polaki, nlo-ch3j połączy aio on w jodną oałośc pod bortom Cesarza romyjakiogo. Pod tym bortom odrodzi mlo Potmka wolna codo mmoi miary, jgzyku I ma* znorządna. Jmdnogo oozokuim od maa Romy a — takiegoż poszanowania dla pram tyoh narodowości, a któremi związała mam himtorya.

Z otmariomn morom/n I po brałormku wyoiamnłąl* dłonią Idzi» mim mamzm mpotkanim wirnika ttoaya. Wtórzy Ona, to nim zardzewiał }m-azozm mmlmoz. klery raztł wroga pod Grunwaldom.

Od brzogbw Oooanmt Spohojnogo do tnOrz Północnych Idą Oulkl romyjmklo, Zorza nommgo tycia wschodzi dim wam ttimmbmj MM mtydmłm om zorzy t»J snamlą krzyia, mymbol otorpioA i zmartwychwatp wtłm nmrodom.

Zwierzchni Wódz naczelny Qonerul Adyuiant

4 M . ~ ^ » » « , MIKOŁAJ.

generalny i wogóle sfery wojskowe, oraz dzięki nastrojowi mas, a tern samem i partyj politycznych, nie było takich ofiar, na które naród niemiecki nie zdobywał się dla celów rozwoju swojej potęgi militarnej. Parlament Rzeszy w dzie-

127

Page 134: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

&

if^ <

••«fiWWipifc - • ' •

• • • • • s ' v "

- • ' •

• • • • • s ' v "

9ÈBSK- W,

Piechota belgijska.

dżinie wojskowości był nieledwie ekspozyturą sztabu generalnego, do tego stopnia potulnie uchwalał wszelkie ustawy wojskowe i kolosalne kredyty, potrzebne dla realizacji wciąż rozrastających się planów sztabu generalnego..

Sztab niemiecki lepiej od innych rozumiał, jaką rolę w przyszłej wojnie odegrają środki

V| Î

Le Gouverneur Allemand de

la Ville de Liège, Lieutenant-Géné

ral von Kolewe, a fait afficher hier

lavis suivant :

auto tkltf Viii

Iraih

riiui]

Ui i - fht ' fm h

J'oppose à cette affirmation le

démenti le plus formel

h U słrvą

ADOLPHE MAX.

Odezwa Burmistrza Bmkselli.

techniczne, jakiego kolosalnego aparatu, ogarniającego całe państwo i całe społeczeństwo, wymagać będzie prowadzenie jej, a stąd jakiej pieczołowitości i systematyczności wymaga, niezależnie od armji, przygotowanie dla celów wToj-ny całego niezwykle skomplikowanego zespołu wszystkich innych decydujących czynników7 militarnego powodzenia.

Stąd też nigdzie ani w tym stopniu, ani z tą konsekwencją nie dostosowywano dla celów przyszłej wojny całego życia gospodarczego, społecznego i państwowego, jak to miało miejsce w Niemczech.

Rozbudowując wciąż swój ściśle wojenny przemysł, który doprowadził produkcję sprzętu wojennego do niezwykłej doskonałości i masowości (słynne zakłady Kruppa), nawiasem mówiąc w dużej mierze dzięki zamówieniom zagranicznym, jak naprzykład rosyjskim, równocześnie kształtowały i grupowały Niemcy cały swój przemysł tak, aby na wypadek wojny łatwo i w krótkim czasie mógł pracować dla jej potrzeb.

Rozumiejąc znaczenie środków komunikacyjnych przy prowadzeniu nowoczesnej wojny, Niemcy ściśle według swoich planów strategicznych rozbudowywały wewnętrzną siec kolejową, oraz drogi kołowe. Dzięki znakomicie przemyślanym i zrealizowanym planom komunikacyjnym niemiecki sztab generalny miał zapewnioną szybkość i sprawność mobilizacji, oraz w-ykonania planowej, strategicznej koncentracji swoich armij. Jako przykład planowości

Î28

Page 135: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Liege.

i strategicznego punktu widzenia w rozbudowie niemieckich kolei i ich urządzeń może posłużyć wspaniale rozwinięta sieć kolejowa, wyposażona w ogromną ilość stacyj, torów zapasowych, oraz pierwszorzędnie urządzonych ramp, w trójkącie, jaki tworzą rzeki Ren i Mozela, oraz granice Holandji, Belgji i Luksemburga, począwszy od Crefeld, poprzez Akwizgran aż do Trewiru. Inwestycje te mogły być usprawiedliwione w tych okolicach jedynie względami strategicznemi, a mianowicie potrzebą wyładowania armij niemieckich, których zadaniem miał być piorunujący przemarsz przez Belgję i Luksemburg dla zajścia tyłów armji francuskiej. Tak właśnie stało się w rzeczywistości. Przez owe niezliczone rampy w niezwykle krótkim czasie wyładowały się z pociągów 1, 2, 3 i 4 armje niemieckie, tworząc ugrupowania strategiczne prawego skrzydła armji niemieckiej.

Podobny przykład zapobiegliwości sztabu niemieckiego w przygotowaniu odpowiednich dla planów przyszłej wojny środków komunikacyjnych widzimy na pograniczu rosyjskiem, szczególnie zaś w Prusach Wschodnich.

Równy, oczywiście, rozmach posiadały prace fortyfikacyjne zarówno na granicy francuskiej, jak i rosyjskiej. Parlament niemiecki w ostatnich czasach przed wojną rok rocznie uchwalał kolosalne kredyty na fortyfikacje, które tworzone były bynajmniej nie w celach obrony, lecz stanowiły elementy szero

ko zakrojonego planu niemieckiej agresji militarnej. Przetwarzano i wciąż unowocześniano stare twierdze, budowano nowe i tworzono całe łinje obronne, ostatni wyraz techniki przedwojennej, jak naprzykład w Prusach Wschodnich na linji jezior Mazurskich. W parze z pracami fortyfikacyjnemi i dla ich potrzeb szedł rozwój środków komunikacyjnych. Nadewszystko jednak uwaga Niemiec skupiała się na armji, która odegrać miała decydującą rolę w upragnionej wojnie, zapisując w dziejach świata, jak w to wierzył cały naród niemiecki, nowe zwycię-

Wichtige Bekanntmachung

Ich verbiete iuerdurch euf da*

strengste einen jeden Maueran-

schlag, auch von seiten der Stadt-

vcrwahunû. ohne moine ausdrueck-

lichc Genehmigu ig.

LUETTWITZ,

Avis importa

Il «si •trictement détendu, aussi

^ la municipalité de la ville, de

publier des affiches sans avoir reçu

ma pt-rirùsston •.-ptoiaie.

LUETTWITZ,

Obwieszczenie niemieckich wojsk okupacyjnych w Belgji.

129

Page 136: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stwo niemieckiego oręża, ostateczne i decydujące, przysparzające Niemcom, obok hegemonji gospodarczej — hegemonję polityczną nad narodami całego globu.

To też armję swoją doprowadziły Niemcy nietylko do ogromnej liczebności, ale i do niebywałej przedtem doskonałości wyszkolenia, organizacji, wyekwipowania i kierownictwa.

Marszałek Ferdynand Foch w swoich Pamiętnikach mówi, że Niemcy „mogły szybko wystawić armję, górującą nad każdą inną pod względem liczebności, uzbrojenia i wyszkolenia**. W innem zaś miejscu, mówiąc o rządzie niemieckim w przededniu wojny światowej powiada : „Bezwzględnem było jego zaufanie

tach 1911, 1912 i 1913 parlament niemiecki uchwala kolosalne kredyty, oraz dwie ustawy wojskowe. Pierwsza z nich miała na celu techniczne udoskonalenie armji, druga zaś, uchwalona bezpośrednio przed wojną w 1913 r. odwrotnie miała na celu powiększenie liczebności armji, przedewszystkiem zaś piechoty.

Ta ostateczna i decydująca reforma armji niemieckiej była całkowicie zrealizowana wiosną 1914 r. Według danych prof. A. Bajowa doprowadzała ona stan armji niemieckiej w momencie mobilizacji do 112.000 oficerów, 4.100.000 szeregowych i podoficerów przy 11.300 działach wszelkiego kalibru i 185.000 karabinach maszynowych.

Namur.

w narzędzie wojny, przewyższające wszystko, co dotąd widziano pod względem ilości zmobilizowanych jednostek, stopnia ich wyszkolenia, potęgi ich uzbrojenia, przygotowania ich operacji, ożywiającego je ducha i kierującej nimi wiedzy**.

Gen. J. Daniłow w swojem dziele „Rosja w wojnie światowej" mówi: „Co się tyczy armji lądowej (niemieckiej) — to była ona już cd czasu zwycięskiej wojny 1870-71 r. jedną z najlepszych armij w świecie. A jednak dalszy jej rozwój i udoskonalenie stanowiło jedną z głównych trosk cesarza Wilhelma i jego rządu**.

I istotnie, pomimo już osiągniętych rezultatów Niemcy w przededniu nieledwie wojny światowej zdobywają się na nowe ogromne ofiary materjalne, uchwalając kredyty dodatkowe na potrzeby wciąż udoskonalanej armji. W la-

Hrabia Waldersee, zastępca szefa niemieckiego sztabu generalnego, pisze, że w dniu 31 marca 1914 r., a więc na parę miesięcy przed wybuchem wojny, armja niemiecka była całkowicie gotowa do podjęcia akcji bojowej, ostatecznie ukończywszy swoją szeroką reformę.

Fakt ten nabiera szczególnego znaczenia przy ocenie roli, jaką niewątpliwie odegrały Niemcy w sprowokowaniu wojny właśnie w roku 1914. O tern jednak była mowa w rozdziale I, przeto w tern miejscu ograniczymy się tylko do zwrócenia uwagi Czytelnika na ten ważki moment historyczny.

Na podstawie tego wszystkiego, cośmy dotychczas powiedzieli, możemy już ostatecznie stwierdzić, że niemiecka armja lądowa była w przededniu wojny całkowicie do niej przygotowana i to w tym stopniu, który już wówczas zdumiewał i przerażał fachowców państw euro-

130

Page 137: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

•*0&ię*.

Król Serbski tui froncie.

pejskich, będących naturalnymi przeciwnikami Niemiec.

Jeśli dodamy do tego, że w ciągu ostatnich lat XIX wieku Niemcy, znów kosztem kolosalnych ofiar materjalnych, w nieprawdopodobnie szybkim czasie rozbudowały swoją flotę wojenną, spuszczając na wodę kilkadziesiąt nowych i stanowiących ostatni wówczas wyraz techniki jednostek bojowych, co odrazu, w ciągu kilku lat wysunęło Niemcy do rzędu największych potęg morskich — jasnem dziś będzie dla nas, że imperjalizm niemiecki posiadał istotnie dostatecznie mocne podstawy rzeczywistości, które całkowicie usprawiedliwiały go w oczach narodu niemieckiego, mającego wówczas prawo wierzyć w oczekiwane i upragnione zwycięstwo, otwierające wrota świata dla hege-monji niemieckiego „narodu panów".

Słabszą stroną Niemiec byli natomiast ich sprzymierzeńcy. Włochy wogóle były niepewne, z czego zdawali sobie sprawę sami Niemcy, szczególnie zaś na wypadek udziału Anglji w wojnie, a to ze względu na niezwykle długą

linję wybrzeży włoskich, które łatwo mogły paść ofiarą wszechpotężnej na morzu Śródziem-nem floty angielskiej. Co do Austro-Węgier — to, jakkolwiek Niemcy mogli byli bezwzględnie liczyć na ich wierność sojuszniczą, jednak realne siły naddunajskiej monarchji musiały budzić poważne wątpliwości.

Charakterystyczną cechą Austro-Węgier było to, że jej siły miały charakter niemal wyłącznie materjalny, formalny raczej, nieoparty na fundamentach psychicznych. Austro-Węgry, stanowiące zlepek narodów, wzajemnie skłóconych, a często nawet wrogich państwowości au-strjackiej, jak naprzykład Czesi, Rusini, Serbowie i Słoweńcy, nie posiadały ani jedności, ani spoistości społecznej, ani wspólnego patrjo-tyzmu. Cesarstwo Habsburgów posiadało armję i środki wojenne, nie posiadało jednak w masach swoich ani chęci walki, ani woli zwycięstwa. Aparat państwowy, zdemoralizowany stosunkami politycznemi i skostniały w tępem biurokratyzmie, nie mógł dawać dostatecznych gwarancyj sprawnego i rozsądnego działania

131

Page 138: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dla celów wojny. Lojalność ogromnej części obywateli była pod znakiem zapytania. Siły Au-stro-Węgier, liczone w dobie pokoju, który wszystkie te braki jakoś zamalowywał pokostem tradycji habsburgskiej, jakżeż łatwo mogły w czasie wojny okazać się fikcją, urojonemi pozycjami w uprzedniej kalkulacji niemieckiej.

* Jakkolwiek Niemcy brali pod uwagę wew-

Serbja. Góry.

nętrzną słabość Austro-Węgier, jednakże nawet te pozycje, które uważali za realne, okazały się w przyszłości znacznie skromniejszemi, przysparzając Niemcom w czasie wojny wiele niemiłych niespodzianek.

Jakiekolwiek były braki austro-węgierskie-go sojusznika, jednak stanowił on dla Niemiec poważną pomoc na wypadek wojny, przede-wszystkiem z racji swojego geograficznego położenia. Oba państwa sprzymierzone tworzyły zwarty blok centralny (stąd późniejsza w czasie wojny nazwa „państwa centralne" w odróżnieniu od obozu przeciwniemieckiego, zwanego „Koalicją"), który dokładnie rozdzielał Europę, ciągnąc się od Bałtyku aż do morza Adrja-tyckiego. Zapewniało to sprzymierzeńcom, tak zw. państwom centralnym wygodne położenie wewnętrzne w stosunku do ewentualnych przeciwników, Rosji, Francji i Anglji, które miały posiadać dwa odległe i niezwiązane ze sobą /ronty bojowe: zachodni i wschodni. Dawało to Niemcom możność liczenia na większą sprawność swoich wojskowych transportów, na przerzucanie wojska z jednego frontu na drugi, a co za tern idzie — na szybkość i sprawność swoich operacyj bojowych.

Z drugiej znów strony dzięki Austro-Wę-grom ramię niemieckie wyciągało się znacznie bliżej ku Bałkanom, to znaczy ku dwum następ

nym swoim ewentualnym sprzymierzeńcom: Turcji i Bułgarji, które mogły przedłużyć blok centralny poprzez Azję aż do zatoki Perskiej i morza Czerwonego.

W Turcji Niemcy przedwojenne oddawna posiadały ustalone wpływy, które doprowadziły w 1913 r. do zainstalowania w Konstantynopolu wojskowej misji niemieckiej przy rządzie tureckim. Misja ta w krótkim czasie zdołała zagarnąć w swoje ręce sprawę bezpieczeństwa stolicy tureckiej na wypadek wojny, oraz zyskała znaczny udział w ogolnem kierownictwie armji tureckiej. Jeśli dodamy do tego niezwykle przyjazne stosunki polityczne, oraz fakt, że Turcja uważała Rosję i Anglję za swoich naturalnych przeciwników, zrozumiałem się stanie, że Niemcy mogli byli rachować na udział Turcji w wojnie przeciwko państwom koalicyjnym.

Analogiczny udział Bułgarji był również więcej niż prawdopodobny na wypadek wmieszania do wojny po stronie Koalicji Serbji, która była głównym rywalem Bułgarji na Bałkanach i której interesy jaskrawo przeciwstawiały się interesom tej ostatniej, pomimo braterstwa oręża we wspólnych walkach przeciwko Turcji. W dodatku król Ferdynand Bułgarski z racji swojego pochodzenia, tradycyj i sympa-tyj całkowicie był związany z niemieckim kierunkiem w polityce międzynarodowej.

Serbju w czasie wojny.

Cały ten pobieżny przegląd sił, na które rachowali Niemcy w swoich planach podboju świata, nie byłby kompletny, gdybyśmy nie wspomnieli o najważniejszym bodaj, obok woli zwycięstwa, atucie ich imperjalizmu. Atutem tym była niezwykła zapobiegliwość, staranność i wszechstronna fachowość, które Niemcy wykazywały przy mozolnem tworzeniu swoich

132

Page 139: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

planów na długo jeszcze przed 1914 r. O planach tych będziemy mówili obszerniej na innem miejscu. Tu zaznaczymy tylko, że wszechstronność i drobiazgowa ścisłość planów niemieckich stworzyła z niemieckiego aparatu wojennego niezwykle precyzyjne narzędzie, które, jak wierzyli w to Niemcy, miało w krótkim czasie zdruzgotać wszelki opór przeciwników, zanimby ci zdołali jako-tako zorganizować swoje, bardziej prymitywne i mniej spraw7ne aparaty wojenne. Wszechstronne i długoletnie przygotowanie, niezłomna i jednolita wola kierownicza, oraz piorunujące, druzgocące uderzenie — eto, w czem zawierała się tajemnica bezwzględnej wiary Niemców w zwycięstwo.

Historja potoczyła się inaczej. Zamiast zwycięstwa — dała Niemcom klęskę. Zamiast podboju świata i hegemonji — upokorzenie. Złożyło się na to wiele czynników niezależnych od Niemców. Były jednak i po ich stronie kardynalne błędy, które straszliwie zemściły się na Niemcach za ich butę i fanatyczną wiarę w siebie, w posłannictwo swoje, w potęgę własnego rozumu, woli i energji, za ich pogardę dla przeciwnika i za lekceważenie jego wartości przedewszystkiem moralnych. W toku dalszych rozdziałów będziemy starali się podkreślać te fakty, które stanowiły oczywiste błędy niemieckie.

Serbja w pobliżu frontu.

Przedewszystkiem jednak musimy uczynić pobieżny chociażby przegląd tych sił materialnych i tych wartości moralnych, które przeciw-stawiły się na początku wojny światowej niemieckiej agresji, druzgocąc ich precyzyjny plan wojny i zmuszając do przewlekłej wojny, która nieuchronnie musiała się zakończyć ostateczną klęską państw centralnych.

Państwa, które miały w najbliższej przyszłości utworzyć przeciwniemiecką koalicję, nie były do wojny przygotowane i to zarówno pod względem wojskowym, jak politycznym i moralnym. Na w7stępie już należy to podkreślić z całą stanowczością. Pod tym względem istotnie wielki sztab niemiecki nie mylił się w swoich kalkulacjach, uważając rok 1914 za najodpo-

Si rbja w czasie wojny.

więdniejszy moment dla miażdżącego uderzenia brutalnej pięści pruskiego militaryzmu.

Militarnie destrukcyjne prądy pacyfistyczne, szerzone przez rozwój międzynarodowego socjalizmu równie, jak i przez liberalny humanitaryzm, znalazłszy podatny grunt, szeroko zakorzeniły się we Francji, a bardziej jeszcze w Anglji. I tu i tam nikt wojny nie pragnął, a znakomita większość społeczeństwa była wojnie przeciwna zasadniczo i ze względów egoisty^ cznych. Był to bowiem okres szybkiego wzrostu dobrobytu i idącej w parze z nim drobnomiesz-czańskiej psychology i materjalistycznej. Ponad wszystko ceniono sobie ład, porządek i spokój, które umożliwiały życie bez nadmiernych trosk i wysiłków, we wTciąż rosnącym dobrobycie, oraz ciułanie grosza „na starość".

Rządy Francji i Anglji musiały być zgóry przygotowane na to, że w wypadku nieuchronnej konieczności nawet w celach obrony, nie łat-wro będzie im przekonać swToje społeczeństwo do wojny, jako jedynego środka rozstrzygnięcia międzynarodowego konfliktu. Tak właśnie działo się w rzeczywistości. Marjan Seyda pisze, że „Rząd francuski, a przedewszystkiem angielski, musiał zużyć duży zapas energji, by swych rodaków przekonać o konieczności wojny, później o konieczności jej kontynuowania, przeciw-

133

Page 140: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ko czemu konspirowały różne elementy, paraliżując od wewnątrz działanie swego rządu, wysiłek swojej armji, skierowany przeciwko wrogowi zewnętrznemu".

Militaryzm, nawet w tern najbardziej obronnem znaczeniu, nie był popularny na zachodzie Europy. Odbijało się to fatalnie na wartości bojowej armji. Szczególnie jaskrawo uwydatniało się to we Francji, której siły przede-wszystkiem opierały się na kontynencie, Anglja bowiem sił lądowych, jako państwo wyspiarskie, miała zawsze niewiele, będąc przede-wszystkiem potęgą morską i kolonjalną.

Arm ja francuska, jakkolwiek od czasu klęski z lat 1870-71 uległa całkowitej reorganizacji i uczyniła olbrzymie postępy w dziele swojej odbudowy moralnej i materjalnej, jednakże na drodze swojego rozwoju napotykała niezwykłe trudności ze strony własnego społeczeństwa i partyj politycznych, których przełamywanie zawdzięcza Francja wybitnym jednostkom ze świata politycznego, oraz wysokim wartościom moralnym i fachowym kierowników jej armji. Trudności te powstrzymywały i opóźniały rozwój zdolności obronnych Francji, wywołując w Niemczech pogardliwe lekceważenie. Nic dziwnego, pruska bowiem brutalność i gruboskórność nie mogła była zdawać sobie sprawy z i'ego, jak wielkie wartości moralne drzemały pod skorupą skomercjalizowanej codzienności przedwojennej Francji, która pomimo wszystko nigdy nie wyzbyła się w swoich masach gorącego i głębokiego patrjotyzmu.

Pokojowy nastrój społeczeństwa francuskiego w dobitny sposób znalazł swój wyraz w stopniowem ograniczaniu czasu trwania służby wojskowej początkowo z 5 lat na 3, a następnie z 3 na 2 lata. Było to tembardziej charakterystyczne, że przyrost ludności we Francji, w przeciwieństwie do Niemiec, wykazywał stały spadek, co fatalnie odbijało się z roku na rok na liczebności armji francuskiej, oraz jej rezerw.

Dopiero w 1913 i\, nieledwie w przeddzień wojny, coraz groźniejsze oblicze niemieckiego imperjalizmu przebudziło we Francji czujność, każąc zastanowić się nad środkami obrony. Francja zdobyła się wówczas, o wiele za późno, na bohaterską decyzję powrotu do trzechletniej służby wojskowej, co odrazu powiększyło stan armji w czasie pokoju o 50%, oraz przyśpieszało i ułatwiało mobilizację. Reforma ta jednak, jak się okazało, była spóźniona, gdyż rezultaty jej mogły zaważyć dopiero po upływie kilku lat, potrzebnych przy trzechletniej służbie do na

gromadzenia odpowiednich rezerw, które przy dwuletniej służbie narastały znacznie szybciej.

Armja francuska cierpiała stale na brak dostatecznego uzbrojenia i wyekwipowania, które były niezbędne w ewentualnej wojnie z takim przeciwnikiem, jakim była armja niemiecka. Winę za ten stan ponosiły zarówno sfery polityczne Republiki, jak i jej biurokracja. W 1913 r. o brakach tych została poinformowana opinja publiczna Francji, co, wobec groźnych alarmów wojennych, spowodowało parlament do zajęcia się energicznego tą sprawą. Rzecz prosta jednak, naprawienie poprzednich błędów wymagało wiele czasu i znacznych kredytów, tak, że cała akcja okazała się już spóźnioną wobec rychłego wybuchu wojny światowej.

Ciekawą i miarodajną ocenę wartości bojowej przedwojennej armji francuskiej czytamy WT Pamiętnikach wielkiego wodza Francuzów, marszałka Polski i Francji, Ferdynanda Focha: „Armja Rzeczypospolitej, odbudowana nazajutrz po naszych klęskach 1870 roku, pierwsza, która poznała osobistą służbę wojskową, wykonała nadzwyczajny wysiłek w dziedzinie odrodzenia. Jeśli w ciągu tego okresu czasu, naród stwierdził przez swe poświęcenie, swą wolę do życia i zachowania swego stanowiska w Europie, armja w godnym podziwu trudzie poszukiwała zapamiętale sposobów zwycięskiego stawienia czoła nowej napaści potężnego sąsiada. Prowadziła ona w tym celu studja i przygotowania do wielkiej wojny, .pojęcie o której zostało zatracone przez armję cesarstwa1), jak świadczą o tern dwie bezprzykładne klęski: Metz i Sedan. Dalej przygotowywała ona siły, na których opiera się zwycięstwo. Rozwijała w oddziałach wartości moralne, wiedzę fachową, sprawność fizyczną, by przedewszystkiem stworzyć z tych oddziałów doskonałe narzędzie wojny".

W innem miejscu mówi Foch o moralnej wartości rezerwistów: „Chwilowo wyrwani z życia cywilnego rezerwiści, z chwilą przyjścia do szeregów szybko przejmowali się wspaniałym duchem swego oddziału. Oficerowie rezerwy i pospolitego ruszenia, starannie rekrutowani i doświadczeni, stanowili na przyszłość cenne źródło uzupełnień".

O kadrach armji stałej mówi Foch: „Mając wzrok stale zwrócony w kierunku granicy, nie pozwalając oderwać się od swego patrjo-tycznego zadania, korpus oficerów służby czyn-

*) Napoleona III.

134

Page 141: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

w

Serbska piechota.

nej obojętnie, lecz nie bez pewnych uszczerbów, przeszedł kryzysy polityczne : epokę zredukowanego patrjotyzmu, czyli oficjalnego sekciarstwa, rodzaj wyrzeczenia się narodowych as-piracyj, stale wyzyskiwany przez pewne part je na rzecz interesów osobistych i to bynajmniej nie osobistości wybitnych, a to zawsze ze szkodą dla swych walorów wojskowych. Pomimo wszystko zachował on armję dla Francji. Ostatecznie i zwłaszcza dla tych, co znali wojsko drugiego cesarstwa, dzięki uporczywej pracy wszystkich, wojsko Rzeczypospolitej stało się wartościowem narzędziem wojny, ożywionem w najwyższym stopniu poczuciem obowiązku, zdecydowanem za wszelką cenę zapewnie szczęście swojej ojczyźnie".

W ocenie swojej podkreśla Foch moralną wartość armji francuskiej i jej oficerów, uważając, że pod tym względem stała ona całkowicie na wysokości zadania, chociażby w porów

naniu z tą arm ją drugiego cesarstwa, która ponosiła winę klęsk i upokorzeń 1870 roku. Równocześnie jednak stwierdza Foch ujemny wpływ destrukcyjnych prądów w życiu politycznem Francji, które osłabiały i opóźniały odrodzenie armji republikańskiej. Pomimo to widząc siłę armji francuskiej głównie w jej wartościach moralnych podkreśla jej techniczne braki, mówiąc: „Czy wystarczą te przymioty wobec współczesnego uzbrojenia?"

Stwierdzając, że wyższe dowództwo armji odpowiadało pod względem fachowości swoim zadaniom, obawia się jednak o poziom fachowy niższego dowództwa: „Dowództwa mniejszych jednostek: korpusów, dywizyj i brygad odczuwały jeszcze na sobie skutki wtrącania się polityki w sprawy awansów oficerskich za czasów pewnych ministrów. Obecność na czele armji od roku 1911 wysoce uzdolnionego naczelnego wodza, posiadającego zaufanie rządu

135

Page 142: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Rzeczypospolitej, pozwoliła nie na całkowite, coprawda, usunięcie, lecz przynajmniej ograniczenie liczby dowódców, nieposiadających dostatecznych wartości, dowódców, których opinja wysunęła na pewne stanowiska. Zło nie było całkowicie naprawione".

O przyczynach tego zła mówi Foch wyraźnie: „Stanowisko oficera zabrania mu mieszać się w walki polityczne podczas wojny, jak i podczas pokoju, brać udział w tych waśniach. Jego wartość zawodowa przejawia się jedynie w terenie działań wobec współfachowców, równych mu lub wyższych stopniem. Wymyka się ona w ten sposób ocenie polityków, a kiedy ci ostatni znajdą się w otoczeniu wojskowych klientów, przy odrobinie rozsądku i szczerości wobec samych siebie, znajdą oni wśród nich zazwyczaj jedynie niezdarnych na polu manewrów adoratorów władzy, kosztem swej prawości, to jest kosztem osłabionego na przyszłość charakteru, głoszących tak zwane poglądy filozoficzne lub rzekome opinje polityczne, mające umotywować ambicję wojskową, która nie posiada innego uzasadnienia. Oto dlaczego polityka wnosi przy awansach oficerów jedynie błędy i niesprawiedliwość — dwie przyczyny osłabienia korpusu oficerskiego".

Z kolei wylicza Foch liczne braki techniczne armji francuskiej. Stwierdza, że była ona znacznie słabiej wyposażona w artylerję od armji niemieckiej, zarówno co do ilości dział, jak i kalibru. Do tych zasadniczych braków nie dostosowała ona swej doktryny wojskowej, która zbytnią uwagę przykładała do masowego natarcia piechoty, co było niecelowe i zbyt kosztowne wobec własnych znacznie mniejszych od nieprzyjaciela możliwości ogniowych. W dodatku zapasy amunicji były całkowicie niedostateczne w czasie pokoju, a fabrykacja jej nie była przygotowana i dostosowana do wzmożonego zapotrzebowania w czasie wojny. Wogółe wszystkie techniczne środki armji posiadały liczne i zasadnicze braki. Lotnictwo było słabe. Służba transportowa zorganizowana była wadliwie w sposób całkowicie niewystarczający.

„Było to następstwem tego, pisze Foch, że rząd, zdecydowanie pragnący pokoju i przewidujący jedynie konieczność obrony, długo opierał się wydatkom wojskowym, a przez to ograniczał środki materjalne, coraz to niezbędniej-sze dla wojska, by mogło ono z powodzeniem prowadzić natarcie o doniosłości, jaką nadaje walce uzbrojenie. Stąd też ofensywa, jako podstawowa forma naszych działań, miała napotkać realne trudności przy wykonaniu. Do ta

kiego stopnia jest prawdą, że polityka i prowadzenie wojny są ze sobą ściśle związane, iż to ostatnie może być na wstępie jedynie przedłużeniem tamtej. Pomimo całego płomiennego zapału, pomimo całego pragnienia uzyskania zwycięstwa w drodze działań zaczepnych, które jedynie mogą je dać, wódz, prowadzący wojnę, często jest zmuszony, dzięki położeniu, wytworzonemu przez politykę, przewidywać prze-dewszystkiem obronę".

Jak widzimy z przytoczonych zdań, marszałek Foch, pomimo całej jego wiary w moralną wartość armji francuskiej, widzi ją nieprzygotowaną do wojny, szczególnie w stosunku do takiego przeciwnika, jakim były Niemcy.

Przejdźmy z kolei do przeglądu sił bojowych drugiego, głównego przeciwnika Niemiec — Rosji.

Carska, przedwojenna Rosja — był to kolos, któiy pod każdym względem mógł był imponować światu... zdaleka. Ogromne, bezkresne terytorjum, rozciągające się w dwóch częściach świata; olbrzymia masa ludności, nie mająca sobie równej liczebnie ludności w żad-nem z państw Europy; bezmierne bogactwa naturalne, których racjonalna eksploatacja mogła była zapewnić Rosji uprzywilejowane w świecie położenie; i wreszcie nieograniczona nkzem władza, skupiona w rękach cara, teoretycznie bez ograniczeń dysponującego całem bogactwem i nawet niedającemi się obliczyć siłami rosyjskiego kolosa.

Jednakże dla każdego, kto znał Rosję przedwojenną zbliska, kolos ten przestawał imponować, budząc poważną i uzasadnioną niewiarę w jego realne siły i możliwości.

Pierwszą jaskrawą oznaką słabości Rosji carskiej były haniebne klęski armji rosyjskiej w wojnie z Japonją w latach 1904—1905. Klęski te wykazały nietylko brak wyszkolenia armji i całkowicie nieodpowiadający potrzebom nowoczesnym poziom jej technicznego wyposażenia, nietylko wykazały nieudolność jej kierownictwa, oraz niedołężność całego aparatu państwowego — wykazały one ponadto tępotę i bierność mas rosyjskich, oraz brak równoważnych wartości moralnych wśród inteligencji, biurokracji, a nawet wśród korpusu oficerskiego armji.

Druga oznaka słabości Rosji — rewolucja, która nastąpiła bezpośrednio po przegranej wojnie z Japonją, wykazała, że cała wewnętrzna struktura caratu ulega szybkiemu rozkładowi. I jakkolwiek rewolucja została stłumiona, a Rosję odmalowano lichym pokostem nie-

136

Page 143: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Albany a.

Page 144: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dostatecznych, połowicznych i obłudnych reform wewnętrznych — jednakże poprzez ów pokost porewolucyjny przeświecały groźne rysy w gmachu carów, nie wróżące niczego dobrego dla jego przyszłości.

Na tę wewnętrzną słabość kolosa rosyjskiego złożyło się wiele przyczyn : ciemnota mas ludowych, różnoplemienność ludności, różnice religijne, jaskrawe nierówności społeczne, wywołujące stałe fermenty rewolucyjne, prymitywne, niedorozwinięte formy życia gospodar-

wiące anachronizm w Europie XX wieku, uniemożliwiało wytworzenie się społeczeństwa, państwu zaś utrudniało spełnianie coraz bardziej skomplikowanych zadań, przerastających jego możliwości. Tracąc grunt pod nogami „samo-dierżawje" już od połowy XIX stulecia główne swoje siły marnowało na jałową walkę z własnym narodem, z duchem czasów, z nakazami rosnącej cywilizacji mechanicznej, pragnąc za wszelką cenę utrzymać swój przestarzały charakter wschodniego absolutyzmu.

^•JW'yT• i•"^a fa l^•^|B|^ ł •^ ' • •

L;;j: v\fr:- ; '

*•# P* v ** i • i

. .. ;

1 - ' S ! » . •,.•;, >*•'

-• * - • - , . • , * *

• ..-. ... f^i r ' ^ \ \• -r , ' • ^,-/.7

Grwpa Niemców poległych od 75 cm. dział francuskich.

czego, brak dostatecznych przy olbrzymich obszarach środków komunikacyjnych, brak jednolitej kultury, walki i ucisk narodowościowy, brak rozwiniętych form życia społecznego, zdezorjentowanie i nihilizm inteligencji, tępota, nieudolność, brutalność i skorumpowanie wszechpotężnej biurokracji i wiele, wiele innych pośrednich lub równoległych przyczyn.

Zasadniczem jednak źródłem słabości Rosji carskiej była sama instytucja caratu, owo „sa-modierżawje", które było dumą armji i biurokracji rosyjskiej. Typowo wschodnie pojmowanie roli państwa i władzy państwowej, stano-

Równocześnie jednak „samodierżawje" nie mogło i nie chciało się wyrzec swoich aspi-racyj imperjalistycznych, które, stanowiąc główną rację jego bytu, pchały go do ekspansji na zewnątrz, całkowicie niewspółmiernej już do sił, któremi dysponowało.

Wszystko to razem wytwarzało w Rosji przedwojennej sytuację, która jak najmniej odpowiadała tej roli, jaką Rosja miała zająć w wojnie światowej. Przedewszystkiem zaś Rosja nie posiadała sił moralnych, potrzebnych do prowadzenia tej wojny. Masy społeczne były bierne, lub nawet wrogie wobec własnej pań-

137

Page 145: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stwowości. Inteligencja słaba, zdezorjentowa-na, w znacznej mierze nastrojona rewolucyjnie, lub conajmniej nihilistycznie. Odśrodkowe tendencje narodowościowe rozsadzały jednolitość państwa. Zdemoralizowana i mało fachowa biurokracja zaledwie panowała nad skom-plikowanym aparatem państwowym. Armja, świeżo rozgromiona przez Japończyków, zaledwie rozpoczęła odbudowę swojej wartości bojowej, równocześnie będąc wybitnie niepopularną wśród mas i inteligencji. Sam car Mikołaj II, niezdecydowany, lękliwy i słaby, otoczony był przez sfery dworskie i wojskowe, które, jedyne bodaj w Rosji, pragnęły wojny nietylko poto, aby odegrać się w Europie za klęski w Azji, ale i z pobudek czysto egoistycznych, w celach osobistej kar jery, bogacenia się i użycia.

Marszałek Foch, który, jako komendant Wyższej Szkoły Wojennej, brał udział w manewrach rosyjskich w 1910 roku i parokrotnie prowadził rozmowy z carem, tak def injuje swoje ówczesne obawy co do zdolności prowadzenia wojny przez Rosję: „Czyż Rosja, pozbawiona jeszcze podstaw społecznych i sił moralnych, reprezentowanych przez organizacje narodowe zachodu i środka Europy, nie powinna była wykazać w czasie wielkiej wojny pewnej słabości, jak ten kolos na glinianych nogach ?"

Generał J. Daniłow w dziele swojem1) pisze: „Wewnętrzne położenie Rosji bezpośrednio przed wojną nie dawało świadectwa mocnej państwowości, zdolnej wytrzymać brzemię ciężkich prób. Ojczyzna nasza stanowiła kolos, którego ciało było zżerane od środka. Fakt ten dla nikogo nie był tajemnicą. Głośno świadczyły o tern nawet cesarskie wezwania w manifeście o wypowiedzeniu nam wojny ze strony Niemiec: „W momencie groźnych prób niechże zapomniane będą waśnie wewnętrzne. Niechże bardziej jeszcze umocni się jedność Cara z jego narodem..."

Co do samej armji rosyjskiej — była ona jak najbardziej nieprzygotowana do wojny w 1914 roku. Ten sam generał J. Daniłow, wieloletni współpracownik rosyjskiego sztabu generalnego, tak pisze o słabości armji rosyjskiej :

„Rosyjsko-japońska wojna 1904—05 r. obnażyła znaczne defekty w organizacji i w bo-jowem przygotowaniu naszej armji. Niezależnie od tego, wyjaśniła ona ogromne znaczenie wielu nowych środków technicznych, które musieliśmy wprowadzać zupełnie od nowa. Nako-

J) Gen. J. N. Daniłow „Rossija w Mirowoj Wojnie",

niec, pomimo tego, że w wojnie tej brała udział zaledwie trzecia część naszych lądowych sił zbrojnych, spowodowała ona rozstrój dosłownie całej naszej armji i w znacznym stopniu wyczerpała nasze materjalne środki, gwarantujące postawienie tej armji na stopę wojenną. Niezwykle rujnującym dla Rosji traktatem handlowym z Niemcami, zawartym w 1904 r., rząd nasz okupił chwilowe bezpieczeństwo naszych zachodnich granic. Dawało mu to możność w ciągu całej wojny z Japonją czerpać żywe siły i środki materjalne dla uzupełnień armji mandżurskiej z oddziałów wojskowych i wojennych zapasów, pozostających w Rosji europejskiej. Dorywczo wyrywało się z tych oddziałów oficerów,szeregowyeh młodszych roczników służby, różnego rodzaju specjalistów, materjał wojenny w lepszym stanie, a ze składów — nietylko wielkich magazynów i twierdz, ale nawet oddziałów wojskowych — wszelkiego rodzaju przedmioty i materjały wyposażenia ar-tylerji, intendentury, wojsk technicznych i oddziałów sanitarnych. Powoli składy opustoszały, a materjalny dobrobyt oddziałów wojskowych poderwany został dzięki temu w najbardziej zasadniczy sposób. Rezultatem końcowym był całkowity rozstrój oddziałów wojskowych, który ostatecznie dopełnił się pod destrukcyjnym wpływem bardzo licznych odkomendero-wań wojska dla uśmierzenia rozruchów w okresie, który bezpośrednio nastąpił po wojnie. Osłabła wewnętrzna spoistość oddziałów. W szeregi wojska... widocznie poczęła przenikać rewolucyjna propaganda. Na skutek wszystkich tych przytoczonych faktów Rosja po wojnie 1904—05 r. musiała przystąpić do stworzenia swojej wojennej potęgi nieledwie zupełnie od nowa. Praca szła powoli, zarówno ze względu na jej ogrom, jak i ze względu na to, że w pierwszych latach po wojnie asygnowane środki pieniężne całkowicie nie odpowiadały potrzebom... I ja nie mogę inaczej scharakteryzować okresu od 1906 clo 1910 roku włącznie, a może i dłuższego, niż nazyw7ając go okresem naszej całkowitej wojskowej bezbronności**.

Dopiero w 1910 r. zdołano w Rosji wypracować jako tako wszechstronny plan odbudowy* całkowicie zdezorganizowanej armji. „Wszystkie jednak te środki — pisze gen. Daniłow — całkowicie nie miały charakteru, wyczerpującego nasze potrzeby. Wypracowywano je wT niezwykle ciężkich warunkach: nie powiększać ani o jednego człowieka corocznego kontyngentu rekruta i ani o jeden rubel corocznych zwykłych wydatków na armję. Wolno było tylko prosić

138

Page 146: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

o nowe kredyty na dorywcze potrzeby, ale i to w sposób ograniczony. W praktyce przy realizacji zamierzonego programu napotykało się ponadto na szereg innych, niezwykle złożonych i trudnych do przezwyciężenia przeszkód, hamujących pracę i nierzadko naruszających jej celowość i porządek".

Do przeszkód tych zalicza Daniłow wadliwą organizację i równie wadliwe, wciąż powtarzające się reorganizacje najwyższych władz wojskowych, obsadzanych w sposób dowolny, a szkodliwy dla armji: „Rosja pozwoliła sobie na niedopuszczalny luksus zmiany na stanowisku szefa sztabu generalnego, w okresie od 1905 r. do 1914 r., sześciu osób, przyczem osoby te były wybierane zbyt często bez liczenia się z ich rzeczywistemi zdolnościami i praktyką służbową".

Ze względu na bliższe nasze zainteresowanie arm ją rosyjską, przytoczymy tu nieco bardziej szczegółowe dane.

Podstawą całego systemu wojskowego w Rosji była ustawa o powinności wojskowej, pochodząca z czasów jeszcze panowania cesarza Aleksandra II i rzecz prosta stanowiąca całkowity anachronizm z wojskowego i ogólnopań-stwowego punktu widzenia. Nową ustawę, zresztą nazbyt wzorowaną na poprzedniej, udało się wpnwadzić dopiero w 1912 r., działała więc ona w ciągu zbyt krótkiego czasu, aby mogła była zdziałać coś poważniejszego w sensie powiększenia sił bojowych Rosji.

Według danych rosyjskich, Rosja przedwojenna posiadała ponad 25 miljonow mężczyzn w wieku, podlegającym służbie w7ojskowej aktywnej, wT rezerwie i pospolitem ruszeniu. Pomimo tego, zgodnie z nową ustawą, mogła Rosja wystawić w czasie wojny zaledwie S miljonow ludzi, co wrobec ludności 175—180 miljonow stanowiło zaledwie 5% wTobec 10—129*, które wystawiały Niemcy. Fakt ten pozwoli! gen. Daniłowowi wyrazić zdanie, że staro-rosyjskie, pyszałkowate przysłowie „zarzucimy czapkami" było w Rosji przedwojennej już tylko frazesem, pozbawionym wszelkiej racji bytu.

Armja rosyjska przed wojną liczyła, po dokonaniu pewnych, niezakończonych zresztą reform, 37 korpusów, a mianowicie: Gwardyj-ski, Grenadjerski, 15 korpusów armji, 3 kaukaskie, 2 turkiestańskie, 5 syberyjskich. W czasie pokoju w skład korpusu wchodziły dwie dywizje piechoty i jedna dywizja jazdy. W czasie pokoju było 70 dywizyj piechoty linjowej, 18 brygad strzeleckich i jedna dywizja kubańskich

„płastunów"1). W czasie wojny przewidywane było utworzenie dodatkowo 35 dywizyj piechoty. Siła bojowa dywizji w czasie wojny wynosiła 14.000 bagnetów. Jazda liczyła 24 dywizje kawaleryjskie i kozackie, oraz 8 oddzielnych brygad i pewną ilość pułków. Niezależnie od wszelkich jednak wyliczeń armja rosyjska mogła była w czasie wojny wystawić w rzeczywistości 5 miljonow ludzi, z czego jednak wartość

Katedro w Reims zniszczona przez Niemców.

bojową posiadało zaledwie W% miljona bagnetów, 150.000 szabel przy 7.000 dział.

Tak więc nawTet liczebność armji rosyjskiej nie mogła wyrównać tych zasadniczych braków, których dowiodła wojna rosyjsko-japoń-

l) „płastuny" — piechota kozacka.

139

Page 147: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na posterunku, wybuch granatu.

140

Page 148: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska, a które po wojnie tej bardziej jeszcze pogłębiły się i skomplikowały.

W równie niezadawalająeym stanie byty te wszystkie środki drugorzędne, ale niemniej ważne, które decydują o trwałych powodzeniach armji polowej.

System obronny twierdz rosyjskich na zachodnich granicach całkowicie już nie odpowiadał wymaganiom nowoczesnej wojny. Twierdze były przestarzałe, zbyt skąpo wyposażono w artylerję i sprzęt wojenny i to przestarzałych również typów. Należało część twierdz zlikwidować, inne unowocześnić, oraz wybudować szereg nowych. Wymagało to olbrzymich środków pieniężnych, których było brak, i stąd zajęto się poważniej zagadnieniem łinij obronnych dopiero przed samą wojną, wobec czego prace w tym kierunku okazały się całkowicie spóźnione.

Rosji brak było ponadto środków komunikacyjnych, zarówno kolei, jak i szos. Przemysł, który w razie wojny i nieuchronnego odcięcia Rosji od zagranicy, musiałby zadośću nić potrzebom armji, wymagającej coraz większych środków technicznych, zaledwie wkraczał na drogę swojego rozwoju. Nawet o potrzebne w czasie wojny surowce było w Rosji trudno, jakkolwiek jej niewyczerpane bogactwa naturalne otwierały wszelkie możliwości. Brak było nawet zapasów mobilizacyjnych, a głównie amunicji.

A tymczasem wraz ze zbliżaniem się 1914 roku wzrastała agresywność państw7 centralnych, rosły ich zbrojenia, dochodząc do nieznanej przedtem skali.

Wobec groźnego położenia zdobyła się Rosja na wielki wysiłek, wprowadzając w życie w 1913 J', nowy wielki plan reorganizacji, udoskonalenia i unowocześnienia swojej armji, przy równoczesnem powiększeniu jej liczebności. Plan ten, tak zwany „wielki program wojskowy", miał być zrealizowany w ciągu lat 1911—191 7. Po jego realizacji niewątpliwie siły bojowo Rosji osiągnęłyby znacznie wyższy poziom, stając się groźnemi dla Niemiec i ich imperializmu. Ale „program" ten pozostał na zawsze tylko programem, gdyż zabrakło ezasu na jego wykonanie. Annja rosyjska przystąpiła do wojny całkowicie nieprzygotowana w przeddzień nieledwie swojej reorganizacji, a nieotrząsnąwszy się jeszcze z klęsk wojny z Japon ją.

Siły drugorzędnych przeciwników Niemiec na kontynencie, których należało brać w rachubę, nie były poważne.

Belgją, z pogwałceniem neutralności której oddawna liczył się, jako z koniecznością, niemiecki sztab generalny, posiadała maleńką armję, mogącą w czasie wojny wystawić zaledwie 175 tysięcy ludzi. Twierdze jej, jak Liège, Namur i Antwerpja, nie budziły również poważniejszych obaw wr niemieckich kołach wojskowych, a to ze względu na niezwykle precyzyjny plan ich zdobycia, który wypracowali Niemcy na długo przed wojną światową, oraz ze względu na przygotowania, jakie zawczasu zostały wykonane w tym celu. Przygotowanie te były zakreślone na szeroką skalę, że wymienimy chociażby dokonaną przed wTojną w zupełnej tajemnicy fabrykację potężnych, burzących dział niemieckich kalibru 305 i 420, przeznaczonych przedewszystkiem do zdruzgotania że-lazo-betonowych fortów Liège.

Grozę położenia Belgji na wypadek wojny rozumiano nietylko w tern małem, a jak się okazało później i bohaterskiem państewTku, ale i w Anglji, która, ciążąc już ku Francji i Rosji, od 1906 roku rozpoczęła z Belgją pertraktacje w sprawie zabezpieczenia jej neutralności.

Jako rezultat tych pertraktacyj w 1913 r. zawarto konwencję wojskową. Belgja zobowiązała się powiększyć swoją armję do 300 tysięcy ludzi na stopie wojennej, Anglja zaś zapewniła pomoc swojej 160-cio tysięcznej armji lądowej, która w możliwie najkrótszym czasie miała być wysadzona na kontynent europejski.

Z Belgją powtórzyło się to, co i ze wszystkimi przeciwnikami Niemiec — to znaczy, że reformę swojej obrony rozpoczęła zbyt późno, wobec czego w obliczu wojny stanęła równie bezsilna, jak i poprzednio. Że zaś Niemcy zawiodły się, wogóle nie licząc się z oporem Belgji, ta ostatnia przedewTszystkiem mogła to zawdzięczać czynnikom moralnym swojego narodu, który zdobył się na nadludzki, bohaterski wysiłek, przez czas nieprzewidzianie długi powstrzymując napór armij niemieckich.

Drugi mały przeciwnik państw centia! nyeh — Serbja, również nie budziła obaw niemieckich. Mały ten i biedny kraik, nieposiada-jący ani przemysłu, ani nowoczesnych dostatecznych środków komunikacyjnych, w dodatku systematycznie wyczerpywany przez wojny i walki na Bałkanach, zdawał się być przeciwnikiem, z którym armja austro-węgierska załatwi się krótko i bez kłopotu. Że znów stało się inaczej — wypływało to również i wT Serbj i ze źródła wartości moralnych tego bohaterskiego narodu.

14!

Page 149: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na zakończenie naszego pobieżnego przeglądu sił przyszłych przeciwników w wojnie światowej, musimy wspomnieć i o Anglji. Jak wiadomo, Anglja nie posiadała silniejszej armji lądowej, nie znając powszechnej służby wojskowej, a armję swoją budując na systemie werbunkowym. Wiemy już, że jej siły na kontynencie nie miały przewyższać 160 tysięcy ludzi. Natomiast flota wojenna Anglji, najpotężniejsza wówczas na świecie, tembar-dziej zaś wsparta przez flotę francuską, na wypadek wojny mogła całkowicie unieruchomić w poi'tach własną flotę Niemiec, odciąć je od zamorskich kolonij, a zablokowawszy przerwać wszelki niemiecki dowóz drogą morską. Stanowiło to groźne niebezpieczeństwo dla Niemiec.

Niemcy jednak z jednej strony wciąż liczyli na możliwość uniknięcia konfliktu z Anglją przez odciągnięcie jej od państw koalicyjnych, z drugiej zaś strony, na wypadek, gdyby się to nie udało, pocieszali się słabością i nielicznością armji angielskiej na kontynencie, gdzie, według ich mniemania, rozegrać się miał główny akt dramatu. Tego, żeby Anglja mogła stworzyć w czasie wojny liczniejszą armję, uciekłszy się do przymusowej służby wojskowej, o czem przemyśliwał i marzył angielski minister wojny lord Kitchener — Niemcy zupełnie nie brali w rachubę, wierząc w krótkotrwałość wojny wskutek piorunujących zwycięstw armij niemieckich.

Ze wszystkiego, cośmy dotychczas powie

dzieli, łatwo możemy wyciągnąć teraz ostateczne następujące wnioski:

W momencie wybuchu wojny w 1914 r. siły wojenne Niemiec osiągnęły swój najwyższy poziom, ich wszechstronny aparat wojenny był całkowicie, ostatecznie i z niezwykłą starannością przygotowany, a położenie militarne szczegółowo zanalizowane, wygodne i korzystne z każdego punktu widzenia.

W tym samym czasie siły wojenne ewentualnych przeciwników Niemiec były dopiero w stadjum reorganizacji, narazie będąc dalekie od wyzyskania wszystkich swoich możliwości, ich aparaty wojenne były albo w stanie zdezorganizowania, albo dalekie conajmniej od doskonałości, ich koncepcje wojenne niedość przygo

towane i uzgodnione, a położenie niekorzystne z racji trzech izolowanych frontów: zachodniego, wschodniego i południowego.

Po roku 1914 siły przeciwników Niemiec musiałyby rosnąć z każdym rokiem na wszystkich frontach, co systematycznie pogarszałoby szanse Niemiec, osłabiając ich uprzywilejowane stanowisko i każąc zaniechać światoburczych imperialistycznych planów.

Najkorzystniejszym przeto dla Niemiec momentem wybuchu wojny był 1914 rok, że zaś rok ten istotnie stał się początkiem wojny — świadczy to o celowości polityki niemieckiej, która umiała znaleźć sobie odpowiedni pretekst, by sprowokować wojnę w momencie, który miał zapewnić Niemcom panowanie nad światem.

Dolina Mozy.

142

Page 150: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł IV,

NIEMIECKI PLAN WOJNY.

Jednym z poważniejszych atutów niemieckich na wypadek wojny europejskiej był ich plan wojenny, opracowany niezwykle wszechstronnie i precyzyjnie aż do najmniejszych szczegółów. Nad wypracowaniem tego olbrzymiego planu pracował niemiecki wielki sztab generalny w ciągu paru dziesiątków la4-, nieled-wie bezpośrednio od czasu wojny francusko-niemieckiej z lat 1870—71, mając do swojego rozprrządzenia nietylko świetny i oddany ideowo zespół fachowy, mając nietylko zaufanie i posłuch ze strony rządu i parlamentu Rzeszy Niemieckie! ale i posługując się olbrzymim ma-terjałem informacyjnym, którego dostarczał ze wszystkich zakątków świata świetnie zorganizowany wywiad niemiecki, korzystający ze współpracy tysiącznych rzesz emigrantów niemieckich, których zręczna polityka Niemiec, oraz siła sugestywna wszechniemieckiej ideo-logji imperialistycznej umiały utrzymać w ścisłym kontakcie z ich potężną ojczyzną.

Dzięki posiadaniu znakomicie opracowanego planu wojny mogły Niemcy puścić wT ruch w dowolnym momencie swój aparat wojenny, który od pierwszych chwil działał równie precyzyjnie, jak najlepszy mechanizm zegarka szwajcarskiego. Ta szybkość i dokładność działania aparatu wojennego Niemiec, co było dokładnie przewidziane przez niemiecki sztab generalny, dawały im rękojmię piorunującego zwycięstwa, ośmielając je wyciągać swoje zachłanne ręce po hegemonję gospodarczą i polityczną nad światem.

To, co czyniły Niemcy w pierwszym okresie wojny światowej, nie było więc improwizacją, lecz wykonywaniem raz ustalonego i, wedle mniemania Niemców, najdoskonalszego, i niezawodnego planu z czasów przedwojennych.

Dlatego też, aby zrozumieć koncepcję wojenną Niemców na początku wojny, to znaczy w najbardziej decydującym okresie, koniecznem jest chociażby pobieżne zapoznanie sie

Belgijski oddział karabinów maszynowych na rowerach powstrzymuje atak kawalerji niemieckiej.

143

Page 151: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

z tym olbrzymim planem wojny, który Niemcy przygotowywali w swojem ambitnem dążeniu do umocnienia przodującego stanowiska swojego narodu na kuli ziemskiej.

Zaznajomiwszy się z tym planem przekonamy się, że klęska Niemiec w wojnie światowej była równoznaczna z załamaniem się ich planu wojennego, że niedajace się już naprawie błędy Niemców w czasie wojny były błędami ich planu wojennego, który nie uwzględnił całego szeregu czynników, przedewszystkiem natury psychologicznej, który nie docenił należycie sil przeciwników, znów przedewszystkiem moralnych, i który w zbytniem zaślepieniu na-

Angielski Minister Spraw Wojskowych Feldmarszałek Kitchener.

cjonalistycznem przecenił wTłasne siły materjal-ne i moralne.

Autorem zasadniczego zrębu niemieckiego planu wojny był generał von Schlieffen, szef wielkiego sztabu generalnego armji niemieckiej w latach 1891—1906, który w 1905 r. ostatecznie opracował koncepcję piorunującego zdruzgotania Francji, a następnie Rosji, tych dwóch najpoważniejszych przeciwników na kontynencie, których klęska umożliwiłaby Niemcom kolejny pogrom głównego i zasadniczego przeciwnika, jakim była Anglja, rywalka Niemiec w światowem panowaniu gospodarczem i poli-tyeznem.

Następca gen. von Schlieffena generał von Moltke (bratanek wielkiego feldmarszałka

Moltkego, pogromcy Francji i drugiego cesarstwa z lat 1870—71), który w 1906 r. objął szefostwo sztabu generalnego, piastując je do czasu wojny, jakkolwiek w ogólnych zarysach zachował koncepcję Schlieffena, jednakże w ramach jej wprowadził pewne zmiany, których doniosłość i szkodliwość mieli Niemcy ocenić dopiero w czasie wojny.

Pierwotny plan Schlieffena wychodził z założenia, że armja francuska jest groźniejsza, niż rosyjska, że pierwsza ponadto posiada zdolność znacznie szybszej mabilizacji, niż druga i wreszcie, że Francja z racji swoich ograniczonych obszarów i bliskości od granicy niemieckiej stolicy i ośrodków przemysłowych jest łatwiejsza do steroryzowania, niż Rosja o swoich bezmiernych obszarach, odległych centrach państwowych i niewyczerpanych nieledwie rezerwach ludzkich. Założenie to, jako podstawa całego planu niemieckiego, przetrwało aż do wojny światowej i było niemal w całości przyjęte przez gen. Moltkego.

Z założenia tego wypływał konieczny wniosek, że najpierw należy zgnieść groźniejszego przeciwnika, Francję, rzuciwszy na nią całą potęgę militarną Niemiec, a następnie dopiero, mając już rozwiązane ręce na Zachodzie, przerzuciwszy arm je na Wschód, zadać Rosji decydującą klęskę, łatwiejszą wprawdzie, ale wymagającą dłuższego czasu.

Przeto pierwTotny plan schlieffenowski przewidywał dwie wyraźnie rozgraniczone fazy wojny: pierwsza — to zmiażdżenie armji francuskiej całą rozporządzalną potęgą Niemiec przy równoczesnem obronnem stanowisku wobec armji rosyjskiej, która zresztą, sama potrzebując dłuższego czasu na. zmobilizowanie swoich sił wojennych, nie będzie mogła przedsięwziąć żadnej poważniejszej narazie akcji zaczepnej, i druga faza — rzucenie się Niemiec na Rosję całą swoją potęgą, zwolnioną na Zachodzie wskutek klęski armji francuskiej, przy równoczesnem „wykańczaniu** Francji drob-nemi stosunkowo siłami.

Armji austro-węgierskiej plan schlieffenowski przeznaczał drugorzędną rolę na drugorzędnym teatrze wojny przeciw7 Rosji. Armja austro-węgierska miała tam grać rolę dywer-santa, który demonstracyjną ofensywną miał ściągnąć na siebie uwagę sił rosyjskich i szachować je aż do czasu złamania Francji przez ar-mję niemiecką.

Tego rodzaju koncepcja dawała, poza szansami czysto wojskowemi, znaczne również

144

Page 152: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

korzyści, jak sądzili Niemcy, pod względem politycznym.

Politycy niemieccy byli przekonani, że piorunująca klęska Francji w ciągu pierwszych już tygodni wojny musi wywołać przerażenie wśród narodów europejskich, oraz podziw dla genjuszu i potęgi Niemiec, a tem samem powstrzyma je od ewentualnego udziału w wojnie po stronie przeciwniemieckiej, przysparzając natomiast Niemcom niezdecydowanych przedtem sojuszników.

W polityczną skuteczność piorunującego działania klęski francuskiej wierzyli Niemcy szczególnie wobec Anglji, której tradycyjna ostrożność nie wskazywała na to, aby „Królowa Mórz" zbyt wcześnie zaangażowała się w wojnie europejskiej.

Niemiecki przeto plan wojny musiał rozwiązać zagadnienie, w jaki sposób w czasie jak najkrótszym, potrzebnym do zmobilizowania armji rosyjskiej, a więc w ciągu paru zaledwie tygodni dokonać całkowitego i ostatecznego pogromu armji francuskiej.

Zagadnienie to, najbardziej doniosłe dla losów całej wojny, w planie swoim rozwiązał gen. Schlieffen, wzorując się na analogicznych koncepcjach strategicznych „boga wojny" — Napoleona I w kampanjach z lat 1800, 1805 i 1806, a przedewszystkiem roku 1812, kiedy koncepcja wielkiego cesarza przyjęła najbardziej skrystalizowane formy.

Jednakże forma zapożyczonego manewru Napoleona była znacznie cięższa w planie schlieffenowskim, jak stwierdza to generał Ca-mon, wybitny fachowiec i teoretyk wojskowy francuski1).

Przyjrzyjmy się, jak wyglądał manewr strategiczny Napoleona z 1812 roku, na którym to manewrze wzorował się von Schlieffen (podług gen. Camon) :

Napoleon, przypuszczając, że będzie miał do czynienia z dużemi masami wojsk rosyjskich, a nie chcąc pozwolić na wymknięcie się ich, musiał nadać swojemu manewrowi strategicznemu wielki rozmach, a to tembardziej, że wypadało działać na ogromnym terenie operacyjnym. Z tych też względów wprowadził na główny teatr wojny armję 400 tysięczną, olbrzymią, jak na owe czasy. Siły swoje podzielił Napoleon na trzy arm je: główną o sile 250.000 ludzi, której dowództwo zatrzymał przy sobie, oraz dwie armje pomocnicze: jedną pod do-

1) General Camon „Geneza niemieckiego planu wojny z 1914 r.".

wództwein wice-króla włoskiego, a pasierba Napoleona, w sile 80.000 ludzi, i drugą pod dowództwem swego brata Hieronima, króla Westfalji, w sile 70.000 ludzi.

Armje te zgrupował w następujący sposób: armja wice-króla włoskiego stanęła na wschód od jezior Mazurskich, armja króla Westfalji przed Warszawą na prawym brzegu Wisły, armja zaś główna zajęła lewy brzeg Niemna nawprost Kowna.

Napoleon, wiedząc, że większość sił rosyjskich rozlokowana jest wzdłuż Niemna, zamie-

Król angielski na pokładzie wojennego okrętu.

rza w dniu 5 czerwca przy pomocy demonstracji, wykonanej przez armję króla Westfalji na wschód od Warszawy, ściągnąć przeciwnika w tym kierunku, aby tam właśnie zaangażował jak największą część swoich sił. Równocześnie sam Napoleon miał przekroczyć Niemen z armja główną pod Kownem, a następnie pośpiesznie ruszyć na Wilno, przecinając Rosjanom linję odwrotu na Petersburg. Napoleon przewidywał trzy następujące możliwości: albo Rosjanie rozpoczną gwałtowny odwrót na Petersburg i Moskwę, a tem dadzą mu możność do uderzenia na tyły w chwili, kiedy korpusy rosyjskie nie będą w stanie działać w ścisłej

145

Page 153: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

łączności ze sobą; albo Rosjanie zwiną w kłębek swoje siły na południe od Grodna, a wówczas Napoleon, zwracając się arm ją główną w kierunku południowo-zachodnim, wepchnie Rosjan w worek, jaki tworzą błota Pińskie, oraz rzeki Bug i Narew, i otoczy ich tutaj swo-jemi trzema armjami; albo wreszcie lewe rosyjskie skrzydło rozpocznie natarcie w kierunku Warszawy, co mogłoby tylko pogorszyć położenie armji rosyjskiej.

W dniu 5 czerwca pisał Napoleon do króla Westfalji: „Chcę wytłumaczyć Ci, co będzie najważniejszem Twojem zadaniem na początku kampanji. Masz wpoić w przeciwnika przeświadczenie, że ruszasz na Wołyń i w tym kierunku związać go jak najmocniej. Tymcza-

Uzbro jenie angielskiego pancerni ha.

sem ja sam obejdę jego skrajne prawe skrzydło i wygram jakieś 12—15 dni marszu w kierunku na Petersburg, stanę na prawem skrzydle nieprzyjaciela, przekroczę Niemen i zajmę Wilno. Jest to pierwszy cel kampanji".

„Gdyby przeciwnik posunął się w kierunku Warszawy, byłby się uwiązał w ten sposób w działania, które do niczego nie prowadzą, ponieważ w tym wypadku wyjdzie on na Wisłę i zmarnuje napróżno kilka dni marszu, a lewe skrzydło naszej armji (armja główna), która przekroczy Niemen, znajdzie się na jego flance i tyłach, zanim on zdąży się spostrzec".

W wypadku, gdyby przeciwnik wogóle nie ruszył z miejsca, król Westfalji miał mu zagrozić, nie narażając się jednak samemu na porażkę: „Plan ogólny polega na unikaniu przez skrzydło prawe walki, oraz na posuwaniu się naprzód lewem skrzydłem". — „Jest rzeczą ogromnie ważną, żeby prawe skrzydło (król Westfalji) nie dało się wciągnąć w walkę z przeważającemi siłami przeciwnika i posuwa

ło się ławą ze stanowiska na stanowisko; gdyby podczas tego natarcia skrzydłowego natrafiono na większą część armji rosyjskiej, w każdym razie nie powinno zajść nic ważnego na prawem skrzydle, które zawsze może wycofać się na obóz waix>wny w Modlinie, oraz na lewy brzeg Wisły". — „W chwili, gdy się wyjaśni, że Rosjanie zdecydowali się na podobny manewr, uderzę niezwłocznie całą swą armją na ich prawy flank i tyły; trudno jednak przypuszczać, że przeciwnik zechce w podobny sposób narazić się na zupełną zagładę".

W dniu 10 czerwca Napoleon pisał do wi-ce-króldi włoskiego, który dowodził armją środkową: „Marsz armji — to ruch, który wykonywam swem lewem skrzydłem, stale przytrzymując skrzydło prawe".

Jak widzimy z powyższych cytat, przewodnia myśl Napoleona w jego planie kampanji 1812 r. przeciwko Rosjanom była następująca: podczas, gdy Rosjanie akcją demonstracyjną armji pomocniczej króla Westfalji (prawe ski^zydło) zostaną ściągnięci w kierunku Warszawy, a następnie podobną demonstracją drugiej armji pomocniczej (środek) wice-króla włoskiego Eugenjusza na północ nad Niemen, sam Napoleon armją główną (lewe skrzydło), która stanowiła jego grupę uderzeniowa przekroczy Niemen pod Kownem i postara się obejść armję rosyjską, ciągnąc przez Wilno, a następnie postara się zgnieść prawe skrzydło rosyjskiego ugrupowania. Armje pomocnicze, z chwilą, gdy zagrożenie przez armję uderzeniową zmusi Rosjan do odwrotu, mają postępować za nimi, współdziałając w całkowitem osaczeniu przeciwnika.

Genjalny plan Napoleona nie powiódł się w 1812 r. Armja jego, większa niż w poprzednich kampanjach, a nadto, przechodząc przez kraj mało zasobny wT żywność, zbytnio obciążona taborami, była cięższa, niż wymagała tego sytuacja i zły stan dróg wschodniej Europy. W dodatku los zrządził jedną przedwczesną mroźną noc, która przyprawiła o utratę części koni artylerję i taboiy, co bardziej jeszcze opóźniało marsz armji. Dołączyły się do tego błędy w poruszeniach poszczególnych korpusów, co razem wprowadziło znaczne opóźnienia w marszrutach cesarza, dzięki czemu Rosjanie zdołali uniknąć osaczenia i sami zkolei wciągnęli ścigającą ich armję francuską aż do Moskwy.

Manewr napoleoński z 1812 r„ polegający na operowaniu trzema armjami, uderzeniową i dwiema pomocniczemi, które to ostatnie unikając zupełnego wciągnięcia się w walkę,

146

Page 154: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zbliżają się ku niej — był nie czem innem, jak przeniesieniem z dziedziny taktyki, czyli operowania wojskami na polu bitwy, do dziedziny strategji, czyli operowania armjami na obszarze teatru wojny, manewru, przy pomocy którego Fryderyk II Pruski wygrał w 1757 r. bitwo pod Leuthen. Z kolei znów manewr frydery-cjański był wzorowany na manewrze Epami-nondasa pod Leuktrą. Tak oto „trwałą jest forma w sztuce wojennej" — jak powiada gen. Camon.

Wspomniany Epaminondas, aby zastosować pod Leuktrą podstawową zasadę w każdej

bitwie zespolenia wysiłków na jednym punkcie, zamierzył najlepsze swoje oddziały skoncentrować na prawem skrzydle przeciwnika, oskrzydlić je, a następnie złamać. Ponieważ jednak Epaminondas posiadał siły znacznie mniejsze, niż Spartanie, musiał przeto stworzyć swoją koncentrację kosztem zaoszczędzenia sił na pozostałej części frontu, co znów nakazywało unikać tam niepewnej walki. Stwarza przeto Epaminoudas swój szyk bojowy o tej samej rozciągłości, co przeciwnik, lecz bardziej płytki, niż zazwyczaj wówczas stosowano. Dzięki tej właśnie płytkości szyku zaoszczędzone siły koncentruje na swojem lewem skrzydle, tworząc masę uderzeniową. Podczas bitwy,

wówczas gdy masa uderzeniowa naciera na nieprzyjaciela, pozostała słabsza część frontu, aby uniknąć decydującej walki, trzyma się skośnie z tyłu, stale utrzymując jednak łączność z główną masą uderzeniową. Dzięki temu manewrowi Epaminondas, z łatwością zgniótłszy prawe skrzydło Spartan i zająwszy tyły ich szyku, pokonał ostatecznieznacznie liczniejszą armję przeciwnika.

W epoce fryderycjańskiej armje europejskie nie posiadały jeszcze zdolności żywszego manewrowania, co uniemożliwiało na polu bitwy zmianę raz przyjętego ugrupowania, na

wet w razie konieczności odparcia niespodziewanego natarcia. Wykorzystywując te ujemne właściwości ówczesnych armij, marszałek Puy-ségur, francuski minister wfojny i wybitny teoretyk wojskowy, wystudjował system przesuwania ugrupowania armji ku jednemu z jej skrzydeł i system swój zawarł w 1749 r. w dziele „Art de la guerre par principes et par règles", Unieruchomiając front przeciwnika przez rozwinięcie własnego frontu tej samej rozciągłości, ale stanowiącego tylko część własnych sił, jak uczynił to Epaminondas pod Leuktrą, przesuwa Puységur na bok jednego ze skrzydeł przeciwnika swoją masę uderzeniową, składającą się z zaoszczędzonych na froncie sił

Niemiecki Zarząd Wojskowy w Kaliszu.

147

Page 155: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

własnych. Celem tego manewru jest oskrzydlenie i złamanie jednego ze skrzydeł przeciwnika, a następnie zdruzgotanie całego nieprzyjacielskiego frontu. Fryderyk II Pruski zapożyczył od Puységur'a jego manewr i z najlepszym rezultatem zastosował go pod Leuthen. Z kolei Napoleon I manewr ten przeniósł z dziedziny taktyki do strategi, a generał von Schlief-fen na wzorze napoleońskim oparł w 1905 r. swój plan kampanji przeciwko Francji.

Początkowo Schlieffen do roku 1904 planował zastosowanie innego manewru przeciw

ko Francji. Przewidywał on, że siły francuskie rozwiną się na przygotowanej linji obronnej pomiędzy Belf ortem a Mézières, ciągnącej się od granicy szwajcarskiej do granicy belgijskiej. Francuzi po klęsce lat 1870 i 71 i w przewidywaniu nowej napaści ze strony Niemiec, zdecydowali się przygotować zawczasu potężną łinję obronną wzdłuż całej granicy niemieckiej. Li-nja ta miała za cel osłonić w początkach wojny mobilizację i koncentrację armji francuskiej, oraz ułatwić wstępne działania wojenne, a w razie niepowodzenia umożliwić i osłonić reorganizację armji. Pierwszy plan linji obronnej generała Séré de Rivière z 1874 r. przetrwał w zasadniczej swojej koncepcji wszyst-grupami uderzeniowemi, z których jedna miała

kie następne zmiany i udoskonalenia z lat 1899, 1900, 1909 i 1911. Najpotężniej umocnione były rejony Verdun — Toul i Epinal — Belfort. Schlieffen był przekonany, że przełamanie tej potężnej i nowocześnie urządzonej linji obronnej wymagałoby wielkich ofiar i zbyt dużej straty czasu. Wobec tego zdecydował się na głównym froncie wzdłuż francuskiej linji obronnej ograniczyć się tylko do unieruchomienia sił francuskich przy pomocy jedynie demonstracyjnego natarcia, natomiast równocześnie obejść oba skrzydła armji francuskiej dwiema

być skierowana na Charmes, a więc w słabszą lukę pomiędzy dwoma najpotężniejszemi rejonami obronnemi Verdun — Toul i Epinal — Belfort, druga zaś prawym brzegiem Mozy przez terytorjum belgijskie na Mézières. Manewr ten w ogólnych zarysach był manewrem Hannibala z pod Kann1), przeniesionym z taktyki do strategji.

') Pod Kannami sity Hannibala wynosiły 50.000 ludzi, a Rzymian 70.000. Hannibal przeciwstawił Rzymianom szyk, w którym środek byl słaby, główne zaś siły zgrupowane na obu skrzydłach. Pod parciem potężnego natarcia Rzymian słabszy środek armji Hannibala wygiął się w tył, podczas gdy skrzydła posuwały się naprzód i, zamknąwszy się na tyłach Rzymian, zdusiły ich, jak gdyby w żelaznym worku. Na polu bitwy padło 48.000 Rzymian.

1 m m m

Niemiec w mewoli rosyjskiej.

148

Page 156: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W roku 1904 zostało zawarte francusko-angielskie serdeczne porozumienie, tak zwana „l'entente cordiale". Jasnem się wówczas stało dla niemieckiego sztabu generalnego, że w przyszłej wojnie należy brać pod uwagę nietylko ar-mję francuską, ale ewentualnie i armję angielską. Ta ostatnia nie była wrprawdzie zbyt groźną, ale łącznie z armją belgijską i francuską stanowić mogła nad Mozą znaczne niebezpieczeństwo dla prawoskrzydłowej armji niemiec

kiej, zagrażając jej tylom. Aby zneutralizować to niebezpieczeństwo należałoby sforsować linję Mozy pomiędzy balgijskiemi twierdzami Liège i Namur. Wymagałoby to znacznych sił i wiele czasu, co mogłoby opóźnić cały marsz prawo-skrzydłowy, czyniąc go już niecelowym.

Jedynem rozwiązaniem tej nowej dla sztabu niemieckiego sytuacji byłoby całkowite opanowanie Belgji, oraz portów belgijskich i pół-nocno-francuskich, co utrudniłoby ponadto lądowanie wojsk angielskich. Ponadto piorunujące opanowanie Belgji mogłoby poniekąd dawać gwarancję neutralności Anglji, przerażonej sukcesami Niemców.

Początkowy plan Schlieffena przewidywał wprawdzie przemarsz wojsk niemieckich

przez terytorjum Belgji, ale zamierza! dokonać tego na mniejszą skalę, ograniczając się do południowo-wschodniego kąta Belgji na prawym brzegu Mozy. Tak pomyślany przemarsz, jak sądzono w Niemczech, niekoniecznie miał wywołać opór ze strony Belgji, dla której za częściowe pogwałcenie neutralności projektowali Niemcy odpowiednią „zapłatę". Inaczej zgoła mogła wyglądać cała sprawa z chwilą, gdy Arv glja przystąpiła do „serdecznego porozumie

nia", gwarantując Belgji pomoc w razie pogwałcenia jej neutralności. Pogwałcenie całkowite czy częściowe w tych warunkach niemal napewno wywołałoby opór ze strony armji belgijskiej, mającej za plecami pomocniczą armję angielską. A więc... opanować całą Belgję i porty północne i to w tempie niezwykle szybkim — oto schlieffenowskie rozwiązanie sprawy, zabezpieczające prawą oskrzydlającą grupę armji niemieckiej od wszelkich niespodzianek, gwarantujące jednorazowe zdruzgotanie niewygodnej armji belgijskiej, oraz zwiększające szanse neutralności Anglji w7 wojnie na kontynencie.

Początkowy plan Schlieffena z przed 1904 r. prawemu skrzydłu niemieckiemu stawiał za

Warszawa, Pierwsi jeńcy niemieccy.

149

Page 157: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

cel jedynie tylko złamanie lewego skrzydła ar-mji francuskiej i oskrzydlenie następnie od strony północno-zachodniej francuskiej linji obronnej, na której przewidywano zgrupowanie głównych sił francuskich. Wobec zmienionej koncepcji rola prawego skrzydła niemieckiego miała być znacznie rozszerzona koniecznością zgniecenia armji belgijskiej i jej umocnionych pozycyj, opanowaniem całej Belgji, a nawet portów północnej Francji, jak Dunkierka, Calais i Boulogne. W tym stanie rzeczy należało znacznie powiększyć siły prawego skrzydła armji niemieckiej.

Wydajnie zwiększyć siłę prawego skrzydła można było tylko kosztem sił lewego skrzydła w Lotaryngji, które pierwotnie miało również-stanowić oskrzydlającą masę uderzeniową na wzór Kann.

Decyzja Schlieffena poszła w tym właśnie kierunku. Uszczuplił siły lewego skrzydła, przerzucając je na prawe, północne skrzydło, któremu nadał obecnie decydujące znaczenie. W konsekwencji jednakże musiał zkolei ograniczyć rolę uszczuplonego lewego skrzydła, którego zadaniem odtąd było wyłącznie wiązanie i powstrzymywanie nieprzyjaciela, oraz cofanie się ze stanowiska na stanowisko w kierunku Saary w razie zbyt silnego natarcia Francuzów.

Tak więc ostateczny plan Schlieffena z 1905 roku manewr Hannibala pod Kannami zastępował już manewrem fryderycjańskim, a raczej manewrem napoleońskim z roku 1812. Zamiast oskrzydlenia Francuzów na obu skrzydłach — pozostała tylko koncepcja oskrzydlenia wyłącznie lewego skrzydła Francuzów od pół-noco-zachodu.

Dla ścisłości należy zaznaczyć, że pierwszym autorem manewru przeciw Francji, opartego na wzorach napoleońskich, nie był gen. Schlieffen, szef niemieckiego sztabu generalnego. Manewr ten zalecał już poprzednio, jako jedynie wskazany, gen. von Bernhardi, który koncepcję swoją rozwinął w obecności cesarza Wilhelma na odczycie, wygłoszonym jeszcze w 1898 roku, a następnie wielokrotnie bronił jej słuszności w rozprawach i artykułach teoretycznych. To, co gen. Bernhardi zalecał — gen. Schlieffen zastosował w wielkim planie przyszłej wojny.

Przyjrzyjmy się, jak wyglądał ostateczny plan schlieffenowski kampanji przeciwko Francji. Grupa armji niemieckiej, tworząca masę uderzeniową, ma rozpocząć swój marsz na Paryż przez terytorjum belgijskie, a mianowicie przez Belgję środkową, a następnie doliną

rzeki Oise'y już na terytorjum francuskiem. Dwie inne grupy armji niemieckiej, stanowiące przedłużenie północnej grupy uderzeniowej, mają zadanie drugorzędne, polegające na związaniu jak największych sił francuskich na długości francuskiej linji obronnej pomiędzy Mé-zières a Belfortem i powstrzymywanie ich w tym czasie, kiedy główna masa uderzeniowa, omijając od północy francuską linję obronną, będzie osaczała i miażdżyła lewe skrzydło Francuzów, torując sobie drogę na Paryż. Jak widzimy podstawą całego planu niemieckiego był przemarsz przez Belgję i okupowanie jej, co stanowiłoby pogwałcenie zagwarantowanej neutralności tego państewka.

Niemiecki sztab generalny bynajmniej jednak nie wzruszał się koniecznością pogwałcenia zobowiązań międzynarodowych. Nie obawiał się również jakichkolwiek złych następstw tego kroku, lekceważąc czynnik psychologiczny w dziejach świata, tern bardziej zaś siły moralne maleńkiego narodu, na który w sposób zgoła nieoczekiwany a piorunujący miała się zwTalić cała groza wojny nowoczesnej. Jak wiemy, był to wielki błąd niemiecki, za który naród niemiecki musiał w następstwie zbyt drogo zapłacić. Jednak przed wojną Niemcy widzieli same tylko korzyści, które przyniesie im przemarsz przez Belgję. W Belgji niemiecka masa uderzeniowa mogła korzystać z niezwykle rozwiniętej i doskonałej sieci dróg i kolei żelaznych, co zapewniało maksymalną szybkość w obejściu i zaskoczeniu lewego skrzydła francuskiego. Kraj był bogaty i zasobny w żywność, co pozwalałoby na marsz bez opóźnień, nie czekając na dowóz zaopatrzenia armji z wewnątrz Niemiec. Poza tern niemiecki sztab generalny, zawsze widząc w Anglji głównego przeciwnika Niemiec i przewidując wcześniej czy później ostateczną z nią rozgrywkę, w okupowaniu Belgji, oraz portów belgijskich Antwerpji i Zeebrugge i francuskich Ostendy, Calais i Boulogne, widział niezwykle korzystną podstawę operacyjną przeciwko Anglji.

Swoją grupę uderzeniową, której przeznaczył Schlieffen tak doniosłą i decydującą rolę, wyposaża on w znaczne siły. W skład jej miało wchodzić 16 korpusów linjowych i rezerwowych, poza tern zaś znaczna ilość oddziałów obrony krajowej. Rezerwę grupy uderzeniowej miało stanowić 6 dywizyj zapasowych, które wypełniałyby straty w czasie natarcia, następnie zaś do grupy uderzeniowej miały być przydzielone jeszcze 2 korpusy, ściągnięte z lewego skrzydła niemieckiego w Lotaryngji z chwilą,

150

Page 158: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

kiedy sztab francuski, orjentując się w sytuacji, sam również począłby wycofywać korpusy ze swojej linji obronnej i przerzucać je na swoje zagrożone lewe skrzydło.

Ponieważ Niemcom zależało niezwykle na pośpiechu ze względu na konieczność „wykończenia" Francji przed zakończeniem mobilizacji rosyjskiej, musieli rozwinąć swoje ugrupowanie strategiczne w możliwie najkrótszym czasie. W tym celu oddawna rozbudowywano w Niemczech pod komendą sztabu generalnego wspaniałą sieć kolejową wzdłuż granicy belgijskiej, francuskiej, i częściowo holenderskiej. Sieć ta była wyposażona w ogromną ilość sta-cyj, torów zapasowych i ramp, mających służyć w przyszłości do wyładowywania wojsk, przybywających z głębi Niemiec.

Jakkolwiek wspaniale była rozbudowana ta kolejowa sieć strategiczna, jednakże musiało Niemcom zależeć na możliwem przedłużeniu linji ugrupowania strategicznego, aby mogło być ono dokonane przy tak wielkich przewidywanych masach wojsk szybko i sprawnie. Dlatego też Schlieffen zdecydował się wyładować z pociągów i ugrupować 1 i 2 armje niemieckie wzdłuż granicy holenderskiej, pierwszą na zachód od Dusseldorfu i drugą na zachód od Ko-lonji. Armje te miały być oddzielone od Belgji wąskim skrawkiem holenderskiego Limburgu, przez który prowadzi najprostsza i najwygodniejsza droga w głąb Belgji w kierunku Brukseli, gdyż omijająca obronną linję rzeki Mozy. Schlieffen był zdecydowany tą wiaśnie drogą poprowadzić 1 i 2 armje niemieckie. Przemarsz wojsk przez terytorjum holenderskie nie budził jego obaw ze względu na dobre stosunki Nie-milec z Holandją, oraz na tradycyjną serdeczność, łączącą dwory panujące obu państw. W najgorszym razie przewidywał, że wolną drogę okupi się odpowiednią sumą, którą i tak zapłacą w następstwie pokonani przeciwnicy. Natomiast 3 armja niemiecka, razem z dwiema pierwTszemi tworząca masę uderzeniową, miała wkroczyć bezpośrednio do Belgji środkowej.

Grupę środkową stanowić miały 4 i 5 armje, które poprzez Ardeny w południowej Belgji miały podążać ku wzgórzom górnej Mozy, gdzie zaczynała się francuska lin ja obronna.

Armje 6 i 7 miały wejść w skład demonstracyjnej grupy lewoskrzydłowej, której zadaniem miało być demonstracyjne natarcie na Nancy i wzgórza nad Mozelą (francuska lin ja obronna), ewentualnie zaś, w razie silnego natarcia zgrupowanych tam armij francuskich,

cofanie się ze stanowiska na stanowisko ku niemieckiej linji obronnej nad Renem i Saara,

Zakreślając na olbrzymią skalę swój plan kampanji przeciwko Francji równocześnie Schlieffen w stosunku do Rosji zdecydował się w początkach wojny na ściśle obronne stanowisko. Przewidując, że w ciągu pierwszych paru tygodni wojny Rosjanie mogą najwyżej zdobyć się na lokalne zagony swojej licznej jazdy, pogranicze rosyjskie umocnił nowocześnie prze-budowanemi lub nowemi twierdzami i linjami

Rasputin.

obronnemi (w Prusach Wschodnich), przeznaczając tam wyłącznie oddziały obrony krajowej. Liczył ponadto na to, że armja austro-wę-gierska znacznie szybciej mobilizująca się od rosyjskiej, skupi uwagę Rosjan na ich południowym teatrze wojny dotąd, dopóki zwolnione klęską Francuzów armje niemieckie nie przybędą z zachodu, by z kolei zadać śmiertelny cios Rosji.

Cały plan wojny Schlieffena wymagał dyskrecji i szczegółowego przygotowania w czasie pokoju, a szybkości działania, sprawności i bezwzględności w czasie wojny. Przedewszyst-kiem Francja nie powinna była liczyć się z możliwością pogwałcenia neutralności Belgji. Ten

151

Page 159: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

motyw tłumaczy dostatecznie, dlaezego znany ze swojej gadatliwości cesarz Wilhelm nie l>yl aż do czasu wojny wtajemniczony w plan pra-woskrzydłowego uderzenia przez Belgję. Drugim warunkiem powodzenia, do którego Schlief-fen przywiązywał wielką wagę, miała być świadoma bezwzględność armji niemieckiej wobec ludności cywilnej w czasie piorunującego marszu Niemców przez Belgję. Armję niemiecką miały poprzedzać strach i groza, co rzekomo miało osłabić sity moralne Belgów i Francuzów, a na świat cały rzucić postrach w obliczu

Natomiast całkowicie słuszną z wojskowego punktu widzenia była koncepcja piorunującego swoją szybkością działania, potęgi miażdżącego prawoskrzydiowego uderzenia i manewru jak najmniej oczekiwanego przez francuski sztab generalny. Ale, jak się wkrótce przekonamy» ta właśnie koncepcja została p niej najbardziej zniekształcona i pomniejszona ;: fatalnym dla Niemców skutkiem w początkach wojny, kiedy właściwie decydowały się jej losy.

W 1906 roku gen, von Schlieffen opuści!

^ • I H M H I I •:.. Dwoi ., Pi t, rabu rak

„wojujących A p

"jny

two i

tvoncepeja ta, irutalności

tetxy d ;eni <i

la

:ych

•św i (

lloU LSK1 i l a

acji swi 0 p<

ijąc na • i cy n wojn y.' Xa> .ltke] •ratane! atni( pogron

t l k o w i U

ak n jrmia

icie mkr Po tkowo

n Schli* aęły aiv

la w lelkiego s; tabu general] szłego już w teku, po. >j calkow icie wykońi •cq jego tal gen, vo) feldmarszałka, bohatera i* ranci : i w . Gen, Moltkt tufanie i a Wilhelma mmii,, we wrześniu •dy nii plan wojrn

n. von Moltke zachowa •; ilości. Wkrótce jedn

wości, które : •oprzednika, U' charakte

152

Page 160: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

. m Warszawa. Most na Wiele,

rze Moltkego nie było ani szerokiego rozmachu, ani tej siły psychicznej, która pozwala wodzowi z pełną świadomością stawiać losy wojny na jedną kartę. Generał von Kuhl mówi o Molt-kem: „Był to człowiek szlachetny i elegancki. Posiadał on umysł jasny, dużą inteligencję, zdolność łowienia w lot myśli i ogromną zdolność do pracy". Ocena ta, nazbyt stronnicza, byłaby niewątpliwie pełniejsza, gdyby zamiast owej wątpliwej „szlachetności" wstawić „ostrożność" nowego szefa sztabu generalnego. Ta ostrożność Moltkego, cenna być może w innych warunkach, wobec istniejącego i mającego pełne zaufanie sfer wojskowych i politycznych schliffenowskiego planu wojny — była wyraźnie szkodliwą dla losów Niemiec w przyszłej wojnie. Moltke, zachowując bowiem ogólną koncepcję planu wojny z 1905 roku, wprowadził doń pewne, nieznaczne wprawdzie zmiany, które jednak wypaczyły celowość całego planu.

Zastrzeżenia i wątpliwości Moltkego dotyczyły trzech fragmentów planu wojny: przemarszu 1 i 2 armij przez terytorjum holenderskiego Limburgu, słabych sił WT Lotaryngji, oraz odsłonięcia Prus Wschodnich dla ewentualnego natarcia Rosjan.

Godząc się wprawdzie na pogwałcenie neustralności Belgji, Moltke nie mógł jednak pogodzić się z myślą o równoczesnej konieczności pogwałcenia i terytorjum holenderskiego. Przerażała go ewentualność oporu ze strony Holandji, co przysporzyłoby przeciwnikom Niemiec jeszcze stokilkudziesięciotysięczną armję holenderską. Przerażały go również słabe siły niemieckiego lewego skrzydła w Lotaryngji i możliwość odwrotu na tym froncie. Moltke nie rozumiał istoty planu Schlief-

fena, polegającej na świadomem wciągnięciu nieprzyjaciela w worek, który zamknąć miało prawe skrzydło niemieckie, owa potężna, druzgocąca i osaczająca masa uderzeniowa. Nie rozumiał, że im bardziej zaangażowaliby się Francuzi w natarciu ku niemieckiej linji obronnej nad Renem i Saara, w tern głębszy worek wprowadzaliby swroje arm je, skazane w tym wypadku na nieuchronne osaczenie. Nie umiał Moltke wczuć się w szeroki rozmach, siłę, zdecydowanie i konsekwencję schlieffenowskiego planu — nie umiał, lub może raczej nie chciał, będąc z natury zwolennikiem ostrożności, poło-wiczności i kompromisów.

Charakter Moltkego odbił się również na jego krytyce planu kampanji na wschodnim froncie. Przerażała go bliskość Berlina od granicy rosyjskiej, która tak słabo miała być obsadzona przez szereg pierwszych tygodni wojny. Przerażała go bezbronność Prus Wschodnich, najbardziej zagrożonych ze strony Rosjan. Lękał się wszędzie nawet lokalnych i bez szerszego znaczenia niepowodzeń, które w opinji niemieckiej mogłyby być poczytane za jego, jako szefa wielkiego sztabu generalnego, błędy. Pragnął wszędzie być zwycięzcą, lub chociażby tylko niezwyciężonym. Pragnął wszelkie ryzyko sprowadzić do minimum. Było to równoznaczne ze wzmocnieniem tych punktów, które Schlieffen zupełnie świadomie pozostawiał słabemi, to znów mogło być dokonane tylko kosztem osłabienia innych punktów, którym poprzednik jego przypisywał decydujące znaczenie. To też zmiany, jakie Moltke wprowadził do planu wojny z 1905 roku miały charakter wyrównywania sił na wszystkich frontach. W wyrównaniu tern północna grupa uderzeniowa na zachodnim froncie wiele utraciła ze swej miaż-

153

Page 161: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dżącej potęgi, stawiając powodzenie całego planu pod znakiem zapytania.

Do przerobienia planu Schlieffena przystąpi! Moltke ostrożnie i zwolna, wyzyskując korzystne dla siebie konjunktury w polityce międzynarodowej.

W 1912 roku angielski minister wojny lord Haldane został wysłany przez rząd angielski do Berlina w celu kontynuowania rozpoczętych z Niemcami jeszcze w 1908 r. rokowań w sprawie podziału kolonij portugalskich, oraz porozumienia się w kwestji wzajemnej neutralności i unormowania zbrojeń w marynarce wojennej. Fakt, że misję tę powierzono lordowi HaldaneWi, znanemu wielbicielowi filozof ji i wogóle kultury niemieckiej, zdawał się świadczyć o tern, że Anglja gotowa jest porozumieć się z Niemcami w sprawie podziału panowania nad światem.

Domniemanie to posłużyło Moltkemu do udowodnienia, że skoro Anglja nie wchodzi już w grę przy rozwiązywaniu zagadnienia przyszłej wojny — przeto zbędnem staje się opanowanie portów belgijskich i północno-francu-skich, co miało przeciwdziałać lądowaniu wojsk angielskich we Francji i które miały stanowić bazę operacyjną przeciwko Anglji.

Z chwilą zaniechania myśli opanowania portów północnych, rola grupy uderzeniowej uległa znacznemu ograniczeniu, które równocześnie pozwalało na zaniechanie przemarszu przez tery tor jum holenderskie, co tak bardzo przerażało Moltkego. W dodatku mógł obecnie wysuwać argument doniosłego znaczenia Ho-landji w czasie wojny, jako życzliwego państwa tranzytowego, przez które Niemcy mogłyby importować żywność i potrzebne surowce. Pod tym względem Moltke nie mylił się, jak dowiodła tego rzeczywistość.

I sam przemarsz przez Belgję nie posiadałby już tego zdecydowanie okupacyjnego charakteru, co miało życzliwiej usposabiać Anglję, a nawet pozwalało Niemcom mieć nadzieję, że i Belgja nie będzie opierała się przemarszowi. Zresztą Moltke oporu Belgów nie obawiał się, odkąd skrupulatnie przygotował plan zdobycia najpoważniejszej twierdzy belgijskiej Liège już w pierwszych dniach wojny. W zdobyciu Liège miały odegrać doniosłą rolę fabrykowane w tajemnicy olbrzymie działa kalibrów 305 i 420. Zdobycie i opanowanie Liège utrudniałoby, jeśli nie uniemożliwiałoby Anglikom i Belgom obsadzenie niezwykle obronnej linji Mozy, nad którą leży Liège.

Wprowadzając tak zasadnicze zmiany w koncepcję Schlieffena zaniechał również Moltke planowanego odrazu marszu grupy uderzeniowej przez Belgję na Paryż, odkładając to zadanie na czas po złamaniu francuskiego lewego skrzydła nad górną Mozą. Był to błąd nie do darowania, ale pozwolił Moltkemu tem-bardziej zmniejszyć siły północnej grupy uderzeniowej, której rola została tak znacznie ograniczona, wyrównywując w ten sposób ustosunkowanie sił na całym froncie, co rzekono miało zmniejszać ryzyko całej kampanji.

Zaoszczędzone na grupie uderzeniowej siły przeznacza Moltke na wzmocnienie lewego skrzydła niemieckiego w Lotaryngji, oraz oddziałów obrony krajowej w Prusach Wschodnich, na których obronności szczególnie zależało mu ze względu na bezpieczeństwo Berlina i swój moralny autorytet w kołach wszechnie-mieckich.

Tak w ogólnych zarysach zmieniony przez Moltkego plan wojny gen. Schlieffena mógł zapewnić Niemcom powodzenie tylko w tym wypadku, gdyby znacznie osłabiona grupa uderzeniowa na północy frontu zachodniego nie napotkała poważniejszego oporu ani w Belgji, ani nad francuską Mozą. Było to równoznaczne z całkowitą tajemnicą niemieckiego planu, która nie pozwoliłaby francuskiemu sztabowi generalnemu mieć żadnych wątpliwości, że starcie armij francuskich i niemieckich nastąpi wTzdłuż francuskiej linji obronnej pomiędzy Szwajcarją i Belg ją. Dlatego też w plan wojny wtajemniczył Moltke niezwykle szczupłą garstkę wojskowych i polityków, pozostawiając nawet w nieświadomości cesarza Wilhelma. Miało to dobre strony, ale też odbiło się również i niekorzystnie na późniejszem wykonaniu planu. Tak na-przykład, jak przytacza to gen. Camon, nie był wtajemniczonym admirał von Tirpitz, nazywany „wielkim mistrzem" wojennej marynarki niemieckiej, co spowodowało, że flota niemiecka nie była przygotowana do przeciwdziałania na kanale La Manche w lądowaniu wojsk angielskich. A przeciwdziałać mogła łatwo dzięki swoim łodziom podwodnym, chlubie admirała Tirpitza, zmuszając AngiikówT do lądowania w odleglejszych od Belgji portach. Podobnych niedociągnięć było wiele, wywołanych koniecznością utrzymania planu w zupełnej tajemnicy.

Drugim warunkiem powodzenia było zdecydowanie i szybkość działania w pierwszych tygodniach wojny, co nie dozwoliłoby Francuzom przeciwstawić względnie słabej grupie

154

Page 162: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

uderzeniowej poważniejszych sił własnych. Warunek ten nie był spełniony w przyszłości z racji nieuwzględnienia całego Bzeregu czynników natury moralnej, a przedewszystkiem zaciekłego, bohaterskiego oporu Belgji.

Cały plan wojny, tak starannie, zdawało się, przemyślany i przygotowany przez Niemców na długo jeszcze przed wojną, zawiódł ich, bankrutując całkowicie w pierwszych już tygodniach wojny światowej.

Rachunek sil materjalnych bez uwzględnienia sil moralnych okazał się niewystarc jacy. W dodatku w kalkulacji okazały sic błędy nie do powetowania. Plan Schlieffena „poprawiono" w kierunku zmniejszenia ..ryzyka", gubiąc jego głęboko przemyślaną koncepcję i rozmach strategiczny. Niemiecka buta, zarozumiałość i pogardliwe lekceważenie przeciwnika doprowadziło Niemców do „przemędrko-wania i prźekalkulowania" wielkiego planu schlieffenowskiega Chcąc zwyciężać wszędzie — zatracili Niemcy myśl o jedneni, ale decydu-jącem zwycięstwie, które /.anulowałoby skutki wszystkich lokalnych niepowodzeń. Nie I

wpływu na to była psychoza wszechniemieckiej ideologji, która niedopiiszczała nawet myśli o jakiemkolu iek niepowodzeniu „narodu wy-

•a. Saftraira mostu tut Wiele,

branego", — „narodu panów", — „narodu zwycięzców", — „narodu, któremu przeznaczone było panowanie nad światem".

155

Page 163: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł V.

POCZĄTEK AKCJI WOJENNEJ. FRONT ZACHODNI.

Podział treści historji wojny światowej stanowi niezwykle trudne zadanie ze względu na bogactwo materjału, jaki należy w niej uwzględnić.

Mając do czynienia z wypadkami równo-czesnemi wprawdzie, ale rozgrywTającemi się na ogromnym teatrze wojny, nie sposób omawiać je równocześnie, a to ze względu na ich

Naprawa mostu przez Niemców.

różnorodność, oraz ze względu na ich wagę w stosunku do całokształtu wojny.

Podział materjału ściśle chronologiczny stwarzałby całość tak zagmatwaną i niejasną, iż Czytelnik łatwo mógłby zagubić nić przewodnią i, zamiast pogłębić — mógłby wprowadzić tylko chaos w ogólną syntezę dziejową.

Aby uniknąć tych błędów — będziemy starali się dzielić materjał nietylko według chro-nologji wydarzeń, ale i według ich zasadniczego charakteru, oraz wagi dziejowej.

W pierwszym okresie, poza epizodycznemi walkami w kolonjach niemieckich, oraz poza

akcją wojenną na morzach, wojna światowa (wówczas jeszcze nazywana raczej europejską) ogarniała w Europie następujące teatry wT< jen-ne, które określano, jako fronty: front zachodni, czyli belgijsko-angielsko-francusko-niemiec-ki na terenie Belgji, Luksemburga i Francji, front wschodni, czyli austro-niemiecko-rosyj-ski głównie na terenie Polski i front południowy, czyli serbsko-austrjacki w Serbj i i Czarnogórze.

Oba poważne fronty, to znaczy zachodni i wschodni, były całkowicie przewidziane przez niemiecką strategję, która w planie wojny „Schlieffen — Moltke" na długo przed wojną teoretycznie rozwiązała zagadnienia obu tych frontów.

Jak wiemy z poprzedniego rozdziału, niemiecki plan przewidywał na początku wojny decydujący atak na Francję, czyli na froncie zachodnim, przy równoczesnem stanowisku obronnem wobec Rosji, niegroźnej jeszcze wobec niezakończonej mobilizacji, a więc nie mogącej zgrupować przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom poważniejszych sił bojowych. Jak wiemy również, w początkach wojny gros sił niemieckich miało być wyzyskane na froncie zachodnim, zby w krótkim czasie (paru — kilku tygodni) „załatwić się" z Francją i tern umożliwić następnie przerzucenie militarnej potęg1

Niemiec na front wschodni, gdzie zkolei miała być rozbita armja rosyjska.

Początek wojny „odbył się" ściśle wedle planu niemieckiego. Nic dziwnego — gdyż re-żyserja wojny była w rękach Niemców, którzy dzięki temu posiadali pełną inicjatywę, z biegiem czasu dopiero w znacznej mierze utraconą.

Dlatego też na początku wojny decydujące wydarzenia rozgrywały się na froncie zachodnim, to znaczy tam, gdzie tego chciała inicjatywa niemiecka. W tym samym czasie front

156

Page 164: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Skala 1 • 2.000.000

Page 165: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

^^'W^^^^'^i1^^ * &&

^r * : Ù

* &

;*SiC

T*-***» Aiistrjacka artylerja górska. Na pozycji

wschodni, nie mówiąc już o froncie południowym, stanowił tylko dodatkowy, drugorzędny teatr wojny, który dopiero czekał na swoją poważniejszą rolę z chwilą ukończenia przez Rosję dość długotrwałej mobilizacji i skomplikowanego grupowania wojsk z racji słabych i nie-rozwiniętych środków komunikacyjnych.

W pierwszym okresie wojny punkt ciężkości leżał na Zachodzie. Tam ważył się w istocie nietylko los dalszej wojny, ale i los świata, los całej cywilizacji.

Dlatego też, jakkolwiek chronologicznie akcja wojenna rozpoczęła się najpierw na granicy serbsko-austrjackiej, a następnie rosyjsko-niemieckiej, jednakże, w myśl tego, cośmy poprzednio powiedzieli, rozpoczniemy od wypad-kówT wojennych, które rozegrały się na zachodzie Europy i zadecydowały pośrednio o dalszych losach wszystkich innych frontów wojennych.

Do dnia 1 sierpnia 1914 r. położenie polityczne na zachodzie Europy było całkowicie niejasne. Do dnia tego trudno było jeszcze przewidzieć, jak potoczą się dalsze wypadki. Jakkolwiek widocznem było, że na wschodzie Europy gromadzą się poważne i groźne chmury, na

wiane złowrogim wiatrem z południa, z nad granicy serbsko-austrjackiej, gdzie grzmiały już działa i obficie lała się krew maleńkiego, ale bohaterskiego narodu — tam, na zachodzie łudzono się jeszcze, że horyzont polityczny może się jednak przejaśnić, przynajmniej częściowo.

Wojna austro-rosyjska zdawała się już nieuchronną wobec wypadków w Serbji, jakkolwiek i w tej sprawie ostatnie, bardziej pojednawcze posunięcia rządu wiedeńskiego pozwalały na bardziej optymistyczne przewidywania. Natomiast wojna niemiecko-rosyjska, tembardziej zaś niemiecko-francuska jeszcze wydawać się mogły bardzo problematycznemi.

Francję łączył z Rosję sojusz, oraz konwencja wojskowa o charakterze obronnym. Z kolei Francję łączyło z Anglją „serdeczne porozumienie". Zdawało się mało prawdopo-dobnem, aby Niemcy, zaczepiając jedno z tych mocarstw, chcieli ryzykować w wojnie z całem Trójporozumieniem. Mogło się tak zdawać tembardziej, że do dnia I-go sierpnia dyplomacja niemiecka czyniła wszystko, aby rozerwać solidarność francusko-rosyjską, a lojalność An-glji poprostu przekupić wspólnemi korzyściami w podziale panowania nad światem.

Ponieważ wysiłki dyplomacji niemieckiej rezultatów nie dały, mogło się wydawać, że by-

157

Page 166: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ły to tylko próby, sądowanie terenu, które, skoro teren ten okazał się dla Niemiec niekorzystnym, na czas zreflektują zapędy polityków wszechniemieckiego kierunku.

Aż oto w dniu I-go sierpnia Cesarstwo niemieckie odkryło karty. Okazało się, że próby poróżnienia mocarstw Trójporozumienia nie miały znaczenia decydującego. Chodziło w nich Niemcom nie o rozstrzygnięcie samego problemu wojny, ale wyłącznie o stworzenie bardziej korzystnych dla samych siebie warunków jej prowadzenia. Z chwilą, kiedy próby dyplomatyczne zawiodły — niemieckie sfery decydujące machnęły ręką na takie czy inne, lepsze czy gorsze warunki, rzucając swoje zdawna przygotowane kości.

W dniu I-go sierpnia Rzesza Niemiecka ogłosiła powszechną mobilizację swoich sił zbrojnych. Tego samego zaś dnia popołudniu ambasador niemiecki w Petersburgu doręczył rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Sazonowowi oświadczenie, w którem stwierdził, że cesarz Wilhelm II w imieniu Rzeszy Niemieckiej wypowiada Rosji wojnę.

Wydarzenia te były gromem na horyzoncie francuskiej polityki, która wrówczas bardziej, niż kiedykolwiek, była nastrojona pokojowo i z racji swojej zasadniczej linji ideowej (skład gabinetu francuskiego miał charakter politycznie radykalny), i z konieczności, wywołanej tylko co przeprowadzoną reformą wojskową, oraz znacznemi brakami materjalnemi armji.

Mobilizacja armji niemieckiej, równoznaczna z koncentracją wojsk niemieckich nad granicą francuską, stanowiła niebylejaką groźbę dla bezpieczeństwa tery tor jum Francji, która w żadnym razie nie mogła dopuścić do sytuacji, w którejby została boleśnie zaskoczoną. Dysproporcja sił bojowych Niemiec i Francji nakazywała tej ostatniej jak najdalej posuniętą czujność, roztropność i gotowość.

To też w odpowiedzi na mobilizację niemiecką prezydent republiki francuskiej podpisał dekret, wyznaczający początek mobilizacji armji francuskiej na dzień 2-go sierpnia. Mobilizacja we Francji nie oznaczała jeszcze wojny, której wypowiedzenie zresztą leżało całkowicie w kompetencjach parlamentu. Jednak niemal z całkowitą pewnością można już było przewidywać wojnę wobec wypowiedzenia jej Rosji przez cesarstwo niemieckie i wobec zobowiązań sojuszniczych, jakie ciążyły na Francji w stosunku do Rosji. Jednakże wybitnie pokojowe tendencje rządu francuskiego nie pozwa

lały mu na agresywność, której i tak należało się spodziewać ze strony Niemiec. O agresywności Niemiec świadczyły już wydarzenia na granicy francuskiej. W dniu 2-go sierpnia, to znaczy w pierwszym dniu mobilizacji francuskiej, szereg oddziałów niemieckich przekroczył granicę, wciągając francuskie oddziały pograniczne w drobne starcia o charakterze raczej demonstracyjnym.

Tego samego dnia nastąpił wiele mówiący fakt wkroczenia wojsk niemieckich na tery-torjum Luksemburga, co było równoznaczne z pogwałceniem jego neutralności, gwarantowanej międzynarodowemi traktatami. Fakt ten zdawał się wyraźnie wskazywać na tendencje sztabu niemieckiego w kierunku obejścia francuskiej linji obronnej, nasuwając przypuszczenia i co do pogwałcenia neutralności Belgji.

I istotnie. Tegoż samego dnia rząd niemiecki wystosował do Belgji ultimatum z żądaniem przepuszczenia przez swoje terytorjum wojsk niemieckich. Nawiasem mówiąc, we Francji otrzymano o tern wiadomość dopiero dnia następnego. W ultimatum swojem Niemcy, w razie zgody Belgji, gwarantowali jej nienaruszalność dotychczasowych granic po wojnie, oraz rekompensatę pieniężną za ewentualnie poniesione straty. Był to akt, stanowiący brutalne pogwałcenie neutralności Belgji, zagwarantowanej traktatem, na którym widniał również podpis głównego z państw Rzeszy Niemieckiej, a mianowicie Prus. Odpowiedź Belgji na ultimatym była zdecydowanie odmowma, pełna niezwykłej godności i bohaterstwa. Odpowiedź Belgji i jej odmowa była równoznaczna z zaciągnięciem się tego małego, ale jakżeż bohaterskiego narodu do szeregów antiniemiec-kiej koalicji.

Następnego dnia, 3-go sierpnia o godz. 7-ej wieczorem, ambasador niemiecki w Paryżu wręczył francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych notę, w której stwierdzał, że cesarstwo niemieckie uznaje się odtąd w stanie wojny z Francją i że wina tego spada na Francję za jej rzekomą „agresywność". Równocześnie ambasador niemiecki oświadczył dla usprawiedliwienia Niemiec, że przekroczenie granicy francuskiej w dniu poprzednim przez niektóre oddziały niemieckie było tylko odpowiedzią na rzekomy przelot aeroplanów francuskich nad terytorjum niemieckiem.

W równie perfidny sposób ambasador niemiecki usiłował wytłumaczyć pogwałcenie przez wojska niemieckie neutralności Luksemburga i Belgji, które miało nastąpić jedynie naskutek

158

Page 167: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rzekomo stwierdzonego zamiaru sztabu fran-francuskiego przeprowadzenia swoich wojsk przez terytorjum tych państw.

W dniu 4-eg'o sierpnia, już po wypowiedzeniu wojny przez Rzeszę Niemiecką, odbyło się w Paryżu posiedzenie parlamentu francuskiego. Posiedzenie to wykazało, że parlament Francji potrafi stanąć na wysokości chwili dziejowej, w obliczu wroga odwiecznego, który dobył już miecza. Pi zeciwko wojnie nie padł ani jeden głos w parlamencie francuskim. Izba cała, nie wyłączając ław najskrajniejszej lewicy, ogarnął duch gorącego patrjotyzmu, który tylokrotnie już ratował Francję z najcięższych dla niej nieszczęść. Tak więc w dniu tym Francja, z woli swojego narodu, stanęła oficjalnie w szeregach antiniemieckiej koalicji,

W tym samym dniu w Londynie otrzymano wiadomości o przekroczeniu granicy belgijskiej przez wojska niemieckie, co stanowiło już rzeczywiste pogwałcenie neutralności Belgji. Wobec tego rząd angielski wystosował natychmiast ultimatum do rządu niemieckiego, żądając pod groźbą wypowiedzenia wojny zaniechania przemarszu przez Belgję i dochowania nadal jej neutralności. Na ultimatum to Anglja nie otrzymała odpowiedzi, co było równoznaczne z zerwaniem stosunków dyplomatycznych, a następnie ze stanem wojny między obu temi państwami. Wojna więc rozgorzała na dobre. Europa podzieliła się na dwa wrogie obozy. Po jednej stronie stanęły Niemcy i Austro-Węgry — po drugiej koalicja, składa i ąca się z Francji, Anglji, Rosji, Belgji, Serbji i Czarnogórza, które stanęło po stronie bratniego narodu serbskiego.

Należy sobie uświadomić, dlaczego decyzja Anglji przystąpienia do koalicji, jako bezpośredni powód miała pogwałcenie neutralności belgijskiej. Anglja — państwo wyspiarskie — zawsze zazdrośnie strzegła swoich wpływów nad morzem Północnem i kanałem La Manche, które stanowią jedyny dostęp do wysp brytyjskich od strony europejskiego kontynentu. Dopóki jego wybrzeża północne na znacznej przestrzeni należą do drobnych państw, jak Belgja, Holandja Danja i Norwegja, gdzie ponadto polityka angielska za wszelką cenę usiłuje zagwarantować sobie dostateczne wpływy — dotąd Anglja może spać spokojnie na swoich mglistych wyspach. Zgoła inaczej przedstawiałaby się sytuacja, gdyby na wybrzeżach tych szeroko rozsiadło się potężne militarnie państwo, mogące wyciągnąć żelazną pięść poprzez wody morza Północnego. A pogwałcenie neutralności

Belgji pociągnąćby mogło za sobą nietylko osłabienie autorytetu Anglji wśród państw morza Północnego, ale i usadowienie się na ich wybrzeżach militaryzmu niemieckiego. Jeśli przeto wojna z Niemcami była wogóle dla Anglji nieuniknioną wcześniej czy później (patrz rozdział I) — czyż mogłaby mieć Anglja lepszy do niej powód, niźli było nim pogwałcenie neutralności Belgji?

General von der Goltz - Pauza.

Stanowisko Anglji, zawarte w ultimatum z dnia 4-go sierpnia, nie było wprawdzie zupełną niespodzianką dla rządu niemieckiego, który zawsze liczył się z podobną możliwością, zaskoczyło go jednakże w sposób nieprzyjemny, tern-bardziej, że społeczeństwo niemieckie nie było na to przygotowane, licząc wciąż na neutralność Anglji. To też jej zdecydowanie wrogie stanowisko wywołało w Niemczech powszechną nienawiść do Anglji, nienawiść, która prze-

159

Page 168: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wyższyla wkrótce wszystko, do czego psychika niemiecka jest zdolna.

Nienawiść ta miała swoje ważkie podstawy. Przyłączenie się Anglji do przeciwniemiec-kiej koalicji było dla Niemiec dotkliwym ciosem, odrazu znacznie zmniejszającym szanse zwycięstwa. Było ono równoznaczne, wobec potęgi floty angielskiej, z odcięciem Niemiec od ich zamorskich kolonij i wogóle od świata zewnętrznego. Paraliżowało ono znacznie słabszą od angielskiej flotę niemiecką, uniemożliwiając nawet uzyskanie decydującej przewagi nad flotą rosyjską na Bałtyku i każąc się wyrzec myśli o desancie wojsk niemieckich w Finlan-dji, czy też południowych wybrzeżach zatoki Fińskiej, co zagrażałoby bezpośrednio stolicy rosyjskiego imperjum — Petersburgowi.

Jednakże entuzjazm i zapał wojenny, tak powszechne w początkach wojny w całych Niemczech skierował myśl niemiecką na tory odwiecznej buty i pychy krzyżackiej, każąc nienawidzieć Anglików, ale i lekceważąc ich siły i znaczenie. Wyśmiewano więc słabe lądowe siły angielskie, które nie miały rzekomo odegrać żadnej poważniejszej roli na kontynencie, gdzie zadecydują się losy niemieckiego panowania nad światem. Wyśmiewano się z przewidywań angielskiego ministra wojny lorda Kitchenera, który był zdania, że wojna potrwa dłuższy czas, a więc co za tern idzie, wymagać będzie ogromnego, poza wojskowym, wysiłku gospodarczego państw wojujących. Nie wierząc w długotrwałość wojny lekceważono również wysiłki lorda Kitchenera w celu stworzenia wielkiej armji angielskiej na podstawie przymusowej służby wojskowej (przed wojną An-glja posiadała wyłącznie armję werbunkową, najemną), oraz bagatelizowano skutki angielskiej blokady wybrzeży niemieckich. Jakżeż gorzko niedaleka przyszłość miała rozczarować niemieckich optymistów, pyszałków i zaślepionych nacjonalistów!

Tymczasem wojna niosła już falę nowych wydarzeń. W nocy z dnia 5-ego na 6-ty sierpnia wojska niemieckie, które już uprzednio wtargnęły na tery tor jum belgijskie, rozpoczęły gwałtowny atak na twierdzę Liège, zagradzającą drogę niemieckiemu marszowi oskrzydlającemu.

Jeszcze w czasie pokoju starannie przygotowano plan zdobycia tej twierdzy, przeznaczając na ten cel słynne olbrzymie działa niemieckie kalibru 305 cm. i 420 cm., które w zupełnej tajemnicy wyprodukowały zakłady Kruppa. Obecnie dowództwo nad oddziałami, przezna-

czonemi do opanowania Liège, a wchodzącemi w skład Armji Mozy, objął gm. Ludendorff, mąż zaufania szefa niemieckiego sztabu generalnego, i jego najbliższy współpracownik. Ar-mja Mozy, znajdująca się pod dowództwem gen. von Emmich, utworzona była z tych oddziałów, które w następstwie miały wejść w skład 1. i 'Z. armij z chwilą ukończenia ich mobilizacji, i przeznaczona była, poza zdobyciem Liège, do czasowego osłonięcia koncentracyj wymienionych armij. Z chwilą ukończenia tej koncentracji Armja Mozy została rozwiązana w dniu 15 sierpnia.

Gen. Ludendorff poprowadził atak na Liège z niezwykłą gwałtownością. Dzięki doskonałej znajomości terenu, zawczasu systematycznie przez Niemców wyuczonego w czasie pokoju, XIV Brygadzie niemieckiej piechoty udało się prześlizgnąć pomiędzy fortami twierdzy i podejść pod samo miasto, którego broniła 3. Dywizja belgijska, oraz stała załoga, razem około 40.000 ludzi pod dowództwem gen. Léman. Po zaciekłej obronie wojska belgijskie wycofały się z miasta w dniu 6-go sierpnia. Następnego dnia wkroczyła do Liège XIV Brygada niemiecka pod osobistem dowództwem Lu-dendorffa. Jednakże opanowanie miasta nie zdecydowało sprawy ostatecznie, gdyż forty twierdzy nadal broniły się bohatersko. Wobec tego niemieckie Dowództwo Naczelne w dniu 8-go sierpnia utworzyło specjalną Armję Oblęż-niczą pod dowództwem gen. von Einem, dodając do oddziałów Aiłmji Mozy ponadto VU, IX i X korpusy. Armja Oblężnicza skończyła swoje zadanie dopiero w dniu 16-go sierpnia o godz. 9.30, zdobywając ostatni po bohatersku broniony fort.

Podczas, kiedy ciężkie działa niemieckie miażdżyły najpotężniejsze żelazo-betonowTe schrony fortów Liège, 2. Armja niemiecka wyładowywała się z pociągów na przygotowanych jeszcze przed wrojną rampach w Akwizgranie, zaś 1. Armja nieco na północ naprzeciwko holenderskiego Limburgu pomiędzy Kolonją a Crefeld. Jak wiemy, szef sztabu generalnego Moltke wyrzekł się pierwotnej myśli Schlieffe-na, swojego poprzednika, przemarszu 1. Armji przez Limburg, aby nie gwałcić tery tor jum życzliwej Holandji. Wobec tego 1. Armja, aby dosięgnąć Belgji, gdzie przeznaczona była na prawe skrzydło całego ugrupowania strategicznego masy uderzeniowej, musiała poczekać, póki 2. Armja nie opuści Akwizgranu, pociągnąwszy do Belgji. Dopiero wówczas, mając wolną drogę, miała dotrzeć do Mozy koło granicy

160

Page 169: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

holenderskiej i, przeprawiwszy się na drugą stronę, wyruszyć wzdłuż tej granicy na północ, oczyszczając z kolei teren, potrzebny do rozwinięcia się 2. Armji. Na południe od 2. Armji, a na północ od Trewiru wyładowywała się z po-ciągówT 3. Armja, której zadaniem był marsz prosto na zachód na Namur i Dinant, pomiędzy któremi miała zając linję Mozy. Trzy te ar-mje tworzyły grupę uderzeniową, która miała zdruzgotać opór Belgj i, przemaszerować przez nią, spaść na Francję i oskrzydlić lewe skrzydło francuskie, które kończyło się w okolicach Mézières lub Longvy zgodnie z francuskim planem wojny, nie przewidującym pogwałcenia neutralności Belgji i Luksemburga. Ze względu na doniosłą rolę grupy uderzeniowej poszczególne dowództwa obsadzono niezwykle starannie, co przedewszystkiem uwidoczniło się w najważniejszych 1. i 2. Armjach. Dowódcą 1. Armji został gen. von Kluck, uważany za nieprzeciętnie energicznego i zdolnego, a jego szefem sztabu ^en. von Kuhl, bezpośredni współpracownik Moltkego i znawca planu wojny. Dowódca 2. Armji został gen. von Biilow, skłonny wprawdzie do apopleksji, ale mający opinję najzdolniejszych z niemieckich generałów, zaś jego generalnym kwatermistrzem gen. Luden-dorff — „bohater" pierwszej większej bitwy w wojnie światowej. Przytoczone tu nazwiska zapisały się w historji nietylko wojskowości i wojny, ale i w historji niemieckiej brutalności, zalecanej przez Schlieffena, jako ważny czynnik zwycięstwa, która w obliczu bezbronnej ludności cywilnej pogwałconej Belgji nabrała wszelkich cech barbarzyństwa tern potworniej -szego, że bezcelowego i w rezultacie nawet wprost szkodliwego dla losów Niemiec, które w aktach swojego terroru w Belgji w pierwszych już dniach wojny pokazały światu swoje drapieżne oblicze.

Na południe od grupy uderzeniowej (1., 2. i 3 Arm je) znajdowała się w pierwszych dniach wojny grupa środkowa, w skład której wchodziły 4. i 5. Armje niemieckie.

Dowódcą 4. Armji był książę Albrecht Wiirtemberski. Wyłodowywała się ona z pociągów, przyjmując swoje ugrupowanie strategiczne, w rejonie Trewiru, częściowo zaś na terytorjum pogwałconego już Luksemburga. 5. Armja, pod dowództwem niemieckiego następcy tronu (Kronprinz), znajdowała się w rejonie Thionville — Metz — Saarbruck. W skład każdej z obu armij wchodziło po 5 korpusów.

Zadaniem grupy uderzeniowej i grupy środkowej był szeroki manewr zajścia dookoła

ruchomej osi obrotu, która znajdowała się początkowo pomiędzy Metz a Thionville. Manewr ten, który miał być dokonanym na terytorjum Belgji i Luksemburga, powinien był wyprowadzić armje niemieckie na tyły francuskiego lewego skrzydła.

Na południe od osi obrotu rozwinęło się niemieckie lewe skrzydło w składzie 6. i 7. Armij pod dowództwem bawarskiego następcy tronu księcia Ruprechta. 6. Armja koncentrowała się na południe od Metz aż do Saarburgu. Liczyła 5 korpusów. Dowództwo jej zatrzymał przy sobie książę Ruprecht. 7. Armja, licząca 4 korpusy, a znajdująca się pod dowództwem gen. von Heeringen, koncentrowała się w rejonie Strasburg — Miilhuza, dotykając do granicy szwajcarskiej.

Zadaniem lewego skrzydła niemieckiego było natarcie przez Lotaryngję na Nancy i Lu-neville w celu związania jak największych sił francuskiego prawego skrzydła, aby uniemożliwić francuskiemu sztabowi generalnemu przerzucenie korpusów z tego skrzydła na zagrożone przez niemiecką grupę uderzeniową skrzydło lewe z chwilą, kiedy manewr niemiecki zostanie rozpoznany. Gdyby natarcie w Lotaryngji było niemożliwe — niemieckie lewe skrzydło miało zatrzymać na sobie atak Francuzów, wyko-rzystywując starannie przygotowane linje obronne Metz — Strasburg — Miilhuza.

W dniu 17-go sierpnia armje niemieckie ukończyły ostatecznie swoje koncentracje, zajmując wyznaczone stanowiska wyjściowe. W dniu następnym — 18-go sierpnia, to znaczy w 18-ym dniu mobilizacji niemieckiej — ściśle według planu, o wyznaczonych godzinach armje rozpoczęły swój wielki manewr, który, jak wierzono w Berlinie, przyniesie piorunujące zwycięstwo na zachodnim teatrze wojny. W tern miejscu należy zaznaczyć, że do tej chwili wszystko odbywało się po myśli Niemców i zgodnie z ich przewidywaniami, Nawet twierdza belgijska Liège, jak już wiemy, upadła ostatecznie w dniu 16-go sierpnia, a więc w przeddzień zakończenia niemieckiej koncentracji. Z upadkiem Liège droga w głąb Belgji stanęła otworem.

Przyjrzyjmy się zkolei, jak ugrupowały się z początkiem wojny armje francuskie, którym przypadła rola zagrodzenia świata przed zwycięską nawałą niemiecką.

\6\

Page 170: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Ugrupowanie francuskie, zarządzone dnia 2-go sierpnia, zgodnie z francuskim planem wojny, dokonane było w przewidywaniu, że teatrem wojny będzie francusko-niemieckie pogranicze, to znaczy, że neutralność Belgji i Luksemburga pozostanie nienaruszoną.

Poszczególne armje francuskie zajęły następujące rejony koncentracji: 1. Armja pod dowództwem gen. Dubail w składzie 6 korpusów i 2 dywizyj jazdy — rejon Luneville — Epinal — Belfort, stanowiąc prawe skrzydło francuskie, oparte o linję obronną rzeki Mozeli ; 2. Armja pod dowództwem gen. de Castelnau w składzie 5 korpusów i 2 dywizje jazdy — rejon Toul — Nancy, trzymając środek fran-

Na poztfcjû

cuskiej linji obronnej, gdzie, jak przewidywano pierwotnie, uderzy główne natarcie Niemców7; 3. Armja pod dowództwem gen. Ruffey w składzie 3 korpusów i 1 dywizji jazdy — rejon Verdun, trzymając potężną linję obronną nad górną Mozą; 4. Armja pod dowództwem gm. de Langle de Cary w składzie 2 korpusów, 1 korpusu jazdy i 1 dywizji jazdy — rejon Sedan — Stenay ; 5. Armja pod dowództwem gen. Lanrezac w składzie 5 korpusów i 1 dywizji jazdy — rejon Mézières; poza tern na wschód od .">. Armji, a na północ od 4. Armji zajął stanowisko korpus jazdy gen. Sordet*a, 4. i 5. Armje wraz z oddzielnym korpusem jazdy stanowiły francuskie lewe skrzydło, które osaczyć i zmiażdżyć było zadaniem niemieckiej grupy uderzeniowej, gwałcącej w tym celu neutralność Belgji i Luksemburga. Jak widzimy z powyższego, gros sił francuskich zajmowało środek i prawe skrzydło. Natomiast lewe skrzydło, osłonięte granicą belgijską i luksemburgską posiadało siły znacznie skromniejsze i całkowi

cie niewspółmierne do grożącego mu ze strony Niemców niebezpieczeństwa.

Początkowo francuski plan wojny przewidywał własne silne natarcie na całej linji pogranicza niemieckiego. Armja francuska, której doktryna strategiczna ponad wszystko wynosiła znaczenie natarcia, do pewnego stopnia lekceważąc i zapoznając nawet znaczenie obrony, jak stwierdza to w swoich Pamiętnikach marszałek F. Foch, i której nastrój wysoce patriotyczny parł do rewanżu za haniebne klęski roku 1870 miała, opierając się o własną potężną linję obronną nad górna Mozą i Mozelą, rozpocząć ogólne natarice w Lotaryngii. ,poufna instrukcja ogólna w sprawię obrony*1, którą w pierwszym dniu mobilizacji francuskiej 2-go sierpnia wydał Wódz Naczelny, gen. Joffre, późniejszy marszałek Francji, stwierdza: „Zamiarem Naczelnego Wodza jest przej-śeie do ofensywy ogólnej dopiero po skoncentrowaniu wszystkich swTych sił'4. Pogwałcenie neutralności Belgji całkowicie zrujnowało plan francuski, zmuszając dowództwo francuskie do pośpiesznego twTorzenia nowTej koncepcji strategicznej.

Pierwszy opór niemieckiej grupie uderzeniowej miała stawić armja belgijska, broniąca terytorjum swojej ojczyzny, pogwałconej przez brutalność niemieckiego militaryzmu.

Nieliczna armja belgijska wT pierwszych dniach wojny główną swoją masą zajęła stano-wisko nad rzeką Gette, w czworoboku Tirlemont — Perwez — Wawre — Louvain, na północ od Namur. Te główme siły belgijskie składały się. z czterech dywizyj, a mianowicie 1., 2., 5. i fi, dywizyj. W dniu 7-go sierpnia przyłączyła się ponadto 3. dywizja, która, jak już wiemy, opuściła w międzyczasie Liège. Poza tern i si. łami w Namur pozostawała 1. dywizja, dyw izja zaś jazdy, która początkowo zajmowała wysunięte stanowisko Diest — St. Trond, ostatecznie zajęła stanowisko Diest — Tirlemond.

Szef niemieckiego wielkiego sztabu generalnego gen. von Moltke główne siły belgijskie zamierzał osaczyć i odciąć od Antwerpji, wzorując się, jak twierdzi gen. Canton, na_ mane. Mrze Napoleona pod Jena. A mianowicie: 1, Armja niemiecka, poprzedzona Tl korpusem jazdy, miała dokonać obejścia od granicy holenderskiej na północ od Liège, przecinająe drogę odwrotu armji belgijskiej, podobnie, jak to uczyniły pod Jena korpusy Bernadotta i Da.

162

Page 171: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

vousta, oraz jazda Murata. W tym czasie, kiedy 1. Armja miała wykonywać manewr oskrzydlający na tyły Belgów, 2. Armja miała uderzyć od frontu, powstrzymując i łamiąc armję belgijską podobnie, jak główna armja Napoleona zdruzgotała armję Hohenlohego.

„Zbyt wielka przepaść dzieliła jednak Molt-kego od Napoleona — pisze Hen. Camon. — W nocy z 13 na 14 października 1806 roku Napoleon, przejęty myślą o uderzeniu na armję Hohenlohego, z latarnią w ręku pouczał swych grenadjerów, rozszerzających drogę na wyżynę Landgrafenbergu, aby umożliwić artylerji francuskiej wjazd na tę wyżynę o brzasku dnia. Przesiąknięty nawskróś tradycją niemieckiego wielkiego sztabu generalnego, który kieruje, lecz nie dowodzi, Moltke pozostaje o 150 kilometrów od rzeki Gette, w Koblencji, a wr celu nadania przynajmniej jednolitości natarciu, ogranicza się do poddania generała von Klucka pod rozkazy gen. Biilowa, pozostawiając jednak samodzielność dowódcy 3. Armji, gen. von Haa-senowi".

„Nie można tego stwierdzić, ale zdaje się, że Bulow (dowódca 2. Armji, chwûlowro dowodzący i 1. Armja przeciwko Belgom) zrozumiał istotę manewru, że chciał posunąć 1. Armję zupełnie w kierunku północno-zachodnim i w ten sposób przeciąć armji belgijskiej drogę odwrotu, że zamierzał również przesunąć na północ korpusy 2. Armji, aby utrzymać łączność z 1. Armja i w ten sposób przeprowadzić wszystkie swoje korpusy na lewy brzeg Mozy. Nie chcąc odsłonić korpusom francuskim drogi na Liège prawym brzegiem Mozy, zamierzał wreszcie Bulow wysunąć czokwe korpusy 3. Armji nad samą Mozę. Zażądał on takiego przesunięcia od von Hausena (dowródcy 3. Armji), ten jednak pod pretekstem, że musi się ściśle trzymać terminów, ustalonych przez wielki sztab generalny, odpowiedział odmownie.

,,W rzeczywistości Billow, rozporządzając ogromną przewagą liczebną nad armja belgijską połączonych 1. i 2. Armij, mógł był się ważyć na wszystko, nawet w wypadku, gdyby jeden lub dwa korpusy francuskie połączyły się już z armja belgijską — w co zdaje się wierzył. Bulow zbyt był jednak przezorny. Armja belgijska zdążyła wycofać się na czas na forty Antwerpji. Unieruchomiono teraz, w celu ubezpieczenia się przed nią i przeszkodzenia jej w wykonaniu uderzenia na linje komunikacyjne 1. i 2. armij, dwa niemieckie korpusy — dwa korpusy, których zabrakło w bitwie nad Sambrą, a później w bitwie nad Marną".

Tak więc pierwsza część zadania niemieckie) grupy uderzeniowej nie została wykonana, a raczej została wykonana w sposób niezada-walający. Armja belgijska, która według planu miała być zmiażdżona od pierwszego zderzenia, poniosła wprawdzie dotkliwe straty, ale wycofała się pomyślnie pod ochronę potężnych fortów Antwerpji.

Nie zważając jednak na ten bądź co bądź niepomyślny rozwój akcji dla Niemców, grupa uderzeniowa wdalszym ciągu wykonywała zachodzenie w myśl zasadniczego planu kampanji na Zachodzie.

Tak więc 1. Armja zajmuje w dniu 21-go sierpnia Brukselę i podąża dalej na zachód. Na

Krążownik angielski tapi podwodną lodź niemiecką.

południe od niej posuwa się 2. Armja wzdłuż północnego brzegu Sambry poza Namur, oblegane przez oddziały niemieckie i kruszone przy pomocy tej samej, co poprzednio pod Liège, ciężkiej artylerji. Oblężone Namur utrzymuje łączność na zewnątrz jedynie od strony poUid-niowo-zachodniej, w kącie między Mozą i Sambrą. 3. Armja na południe od Namur podąża ku linji Mozy i zbliża się do niej na odległość kilku kilometrów. Znaczna połać Belgji jest już okupowana przez wojska niemieckie, które, w myśl wskazań Schlieffena, niesłychanym terrorem nad ludnością cywilną pragną zrodzić paraliżujący strach przed zwycięskim orężem niemieckim, strach, któryby wyprzedzał armję niemiecką, osłabiając siły moralne jej przeciwników. Terror niemiecki w Belgji — to zbyt obszerny temat, to też szczegółowa zajmiemy się nim w osobnym rozdziale.

Tymczasem dowództwo francuskie rozpoczęto planowe przegrupowanie swoich armij»

163

Page 172: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

którym przypadło w udziale przeciwstawić się niemieckim planom wtargnięcia na bezbronne dotychczas równiny północnej Francji.

5. Arm ja francuska, która początkowo, zgodnie z przedwojennym planem, koncentrowała się w okolicach Mézières pomiędzy rzekami Mozą i Aisne, teraz przegrupowywała się bardziej na północ na obszarze pomiędzy Mozą

La Manche i zgrupować ją w okolicach Mau-beuge — le Cateau nad górną Sambrą.

Pomiędzy Namur a Charleroi czołowe oddziały niemieckie 2. Armji napotkały na idące na czele armji francuskiej X i III korpusy. Fakt ten, łącznie z doniesieniem gen. Moltke-go, że dwa korpusy angielskie wyruszyły z Lille na wschód, kazał przypuszczać gen Bulowowi,

Aeroplany w iraloe z dread/tvoughtamù

i Sambrą, kierując się w ich kąt na południc od Namur. Zgrupowane tu siły francuskie pod dowództwem gen. Lanrezac rozpoczęły, począwszy od dnia 15-go sierpnia posuwać się na północ, wrydłużając front francuski ku morzu, łącznie z armją angielską, znajdującą się pod dowództwem marszałka French'a. W międzyczasie bowiem Anglicy zdołali już przerzucić swoją armję blisko dwustotysięczną przez kanał

że armje sprzymierzone pragną obejść iinję Sambry pomiędzy Namur a Maubeuge.

Wobec tego gen. Biilow zarządza, aby dwa czołowe korpusy 2. Armji posunęły się nad Mozę na południe od Namur, rozbiły tam przednie straże francuskie (w tym czasie już Iinję Mozy osłaniał I korpus francuski, wchodzący w skład 5. Armji), oraz otworzyły przeprawy przez rzekę dla korpusów 3. Armji niemieckiej. Do-

164

Page 173: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wiedziawszy się jednak, że artylerja 3. Armji narazie nie może wesprzeć jego oddziałów, zarzuca swój plan pierwotny i decyduje się stoczyć z Francuzami bitwę nad Sambrą według wzoru kamieńskiego, polegającego na obejściu obu skrzydeł przeciwnika i zamknięcie go w ten sposób, jak gdyby w worku.

W tym celu 2. Armja niemiecka ma zająć linję Sambry pomiędzy Namur a Thuin, umocnić się i powstrzymać korpusy francuskie, nie dopuszczając ich do nawiązania łączności z oblę-żonem Namur. W tym samym czasie 3. Armja przekroczy Mozę na południe od Namur i uderzy na prawe skrzydło francuskie, a 1. Armja, pozostawiwszy część swToich sił dla osłony przed Anglikami, nadciągającymi od zachodu, gros swoich sił prowadzi przez Maubeuge na lewe skrzydło Francuzów. Pod oblężonem Namur pozostaje w tym czasie armja gen. Galwitza.

W dniu 22-go sierpnia 2. Armja niemiecka wchodzi w kontakt z przeciwnikiem nad Sambrą. 3. Armja zatrzymuje się nad Mozą, zaś 1. Armja częścią swoją maszeruje na południe na Mons, częścią zaś na zachód w kierunku na Tournai naprzeciw Anglikom, którzy, jak doniósł o tern niemiecki sztab generalny, mieli rzekomo posuwać się na wschód od strony Lille. Wiadomość ta okazała się całkowicie błędną, gdyż Anglików należało się spodziewać nie od zachodu ze strony Lille, lecz od południa ze strony Maubeuge. Zupełnie przeto niepotrzebnie osłabili Niemcy swoje siły, idące na rzeczywiste spotkanie armji angielskiej.

W następnym dniu 23-go sierpnia 2. Armja niemiecka przeszła na południowy brzeg Sambry na łinji od Namur aż do Maubeuge, docierając swojem prawem skrzydłem do tery-torjum północnej Francji. Natomiast 1. Armja, dotarłszy do linji Mons — Condé, zupełnie niespodziewanie natyka się na armję angielską, której spodziewano się zupełnie z innej strony, od zachodu. Dzięki temu, że południowa grupa 1. Armji niemieckiej została poprzednio osłabiona wysunięciem części armji na zachód ku Lille, armji angielskiej udaje się powstrzymać posuwanie się wojsk niemieckich, których zadaniem miało być osiągnięcie znacznie bardziej południowej linji i oskrzydlenie 5. Armji francuskiej. Tego samego dnia 3. Armja niemiecka osiąga linję Mozy na południe od Namur, a silna straż przednia XIX korpusu, wchodzącego w skład tej armji, przeprawia się przez Mozę pod Hastières. Równocześnie gen. von Hausen, dowódca 3. Armji niemieckiej, otrzymuje wskazówkę od gen. Moltkego, który

z Koblencji według mapy kierował całokształtem operacyj, aby armję swoją posunął bardziej jeszcze na południe i postarał się przekroczyć Mozę powyżej Giret jak największemi siłami, a to w celu zajścia tyłów armji francuskiej. Koncepcja Moltkego zajścia na tyły była wzorowana na słynnym manewrze napoleońskim. Gdyby gen. Biilow manewr ten wykonał ściśle, niewątpliwie powodzenie i to całkowite byłoby po stronie Niemców. Jeśli zjawienie się na zachodnim brzegu Mozy pod Hastières stosunkowo słabych sił niemieckich wystarczyło,

Feldmarszałek John Treush*

aby spowodować odrazu odwrót armji francuskiej, lękającej się obejścia — jakżeby przedstawiał się ten odwTrót, gdyby na tyłach Francuzów, partych przez całą 2. Armję niemiecką, znalazły się ponadto dwa korpusy 3. Armji, podążającej z za Mozy? Niewątpliwie w tym wypadku odwrót 5. Armji francuskiej przybrałby charakter bezładnej ucieczki, grożącej poważną katastrofą.

Ale gen. Biilow, który wykoncypował sobie kanneński schemat tej bitwy, gdyż schemat ten znał lepiej od napoleońskiego, nie zrozumiał, czy też nie chciał zrozumieć koncepcja Moîtkiego, wzywając 3. Armję do nawiązania bezpośredniej łączności z lewem skrzydłem swojej 2. Armji. Było to sprzeczne z dyrektywą Moltkego. Dowódca 3. Armji gen. von Hausen waha się, a wahając się wciąż, postępuje w spo-

165

Page 174: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

sób kompromisowy. W myśl wskazówki Moltke-go wysyła na południe w celu przecięcia odwrotu Francuzom jeden korpus, zamiast dwóch, ale równocześnie, zgodnie z życzeniem Biilowa, również jeden korpus posuwa na północ w celu nawiązania styczności z 2. Arm ją.

W rezultacie tych połowicznych działań w dniu 23-go sierpnia gen. Lanrezac, dowodzący 5. Armją francuską, nakazując odwrót, któremu jeden korpus niemiecki, wysłany na południe przez von Hausena, nie ośmiela się za-

się na linję Jenlain — Maubeuge, teraz, ustę-pując przed rosnącemi siłami Niemców, cofnął się na linję le Cateau — Landrecies.

Tak więc, po wymknięciu się armji belgijskiej, po raz drugi już niemiecka grupa uderzeniowa, owa „żelazna pięść" Niemiec, pozwalała wycofać się przeciwnikowi bez decydującego zwycięstwa — tym razem armjom francuskiej i angielskiej. Bitwa nad Sambrą zawiodła pokładane nadzieje niemieckiego wielkiego sztabu generalnego i jego szefa gen. von Molt-

Warszawa. Pierwsze dnie Wojny. Szpital Dzieciątku Jezus. Sala D-/<< Kijewshiego.

grodzić drogi i wypuszcza Francuzów, którzy mogli byli być osaczonymi. Decyzja gen. Lan-rezac była spowodowana wiadomością o pojawieniu się sił niemieckich na zachodnim brzegu Mozy pod Hastières, co groziło tyłom armji francuskiej, oraz wiadomościami o cofaniu się 4. Armji francuskiej, sąsiadującej od południa, i o upadku Namur, co zwalniało znaczne siły niemieckie, zajęte przy oblężeniu tej twierdzy belgijskiej.

Tymczasem w dniu 24-go sierpnia dowództwo 1. Armji spostrzegło swój Wad poprzedni i pośpiesznie ściągnęło wszystkie swoje rozporządzacie siły przeciwko armji angielskiej. Jednakże był to już manewr spóźniony. Marszałek French, który jeszcze w dn. 23-go, na wiadomość o odwrocie 5. Armji francuskiej, cofnął

ke. Droga do równin południowej Francji, gdzie ostatecznie miał był się odbyć manewr oskrzydlający grupy uderzeniowej, nie została otwarta naoścież. Na drodze tej pozostawały nietylko niemal nienaruszone arm je sprzymierzone, ale z każdym dniem ponadto mogły nadchodzić z południa nowe wzmacniające je oddziały.

Opuśćmy narazie północny teatr wojny na Zachodzie, gdzie arm je niemieckie posuwają się naprzód w pościgu za cofaj ącemi się oddziałami sprzymierzonemu i przyjrzyjmy się temu, co w międzyczasie działo się w środkowej i południowej części frontu zachodniego.

166

Page 175: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak wiemy, lewe skrzydło niemieckie składało się z dwóch armij: 6. Armji w Lotaryngji pod dowództwem bawarskiego następcy tronu księcia Ruprechta i 7. Armji pod dowództwem gen. von Heeringen.

Zadanie lewego skrzydła niemieckiego — według Ludendorffa (,,Kriegsfiihrung und Po-litik") — polegało na tern, aby, pod ciągłą grozą poważnej ofensywy w7 Lotaryngji, utrzymać na tym froncie jak największe siły francuskie, uniemożliwiając tern przerzucenie ich na zagrożoną północ, w razie zaś natarcia ze strony Francuzów osłaniać przed nieprzyjacielem ziemie niemieckie, a nadewszystko niedopuścić go do uprzemysłowionych okręgów zagłębia Saary, którego ciężki przemysł posiadał doniosłe znaczenie dla celów prowadzenia wojny.

Według planu lewe skrzydło niemieckie miało być gotowe do działań już w dniu 14-go sierpnia. Obie jego armje wyładowywały się z pociągów w pobliżu swoich rejonów7 ugrupowania strategicznego. Tak wTięc 6. Arm ja na linji Metz — Strassburg, zaś 7. Arm ja w Wo-gezach pomiędzy Donon a Belfortem.

Zanim jednak osiągnęli Niemcy planową koncentrację, już korpusy francuskie, pod których osłoną odbywała się koncentracja głównych sił, rozpoczęły natarcie w Alzacji, przekroczyły granicę i zajęły Mulhuzę wT dniu 8-go sierpnia (VII korpus francuski). Przy współdziałaniu 6. Armji, która posuwa sw7oje oddziały czołowe na Sirey i Blâmont, 7. Arm ja wykonywa w Alzacji przeciwnatarcie i opanowuje z powTOtem Mulhuzę.

Tymczasem Moltke, który, jak wiemy, jeszcze przed wojną szczególną uwagę poświęcał swojemu lewemu skrzydłu, wciąż obawiając się tam wielkiego natarcia Francuzów, teraz, bardziej jeszcze będąc przeświadczonym o podobnych zamiarach przeciwnika, decyduje się wzmocnić lewe swoje skrzydło i jeszcze przed 14-ym sierpnia posyła mu sześć dywizyj zapasowych, kierując je na Strassburg i Thionville Były to te właśnie dywizje, które, według poprzedniego planu, miały być przeznaczone na uzupełnienie strat grupy uderzeniowej. Tak więc Moltke w dalszym ciągu osłabia znaczenie grupy uderzeniowej, ostatecznie tern niwecząc plan wojny swojego poprzednika Schlieffena.

Jakgdyby na potwierdzenie obaw Moltkego w dniu 14 sierpnia Francuzi rozpoczęli ponowne natarcie w Alzacji i Lotaryngji, tym razem jednak prowadzone znaczniejszemi siłami, a mianowicie w natarciu brały udział 1. Arm ja gen. Dubail, 2. Armja gen. de Castelnau, oraz

specjalna armja alzacka gen. Pau. Nawiasem mówiąc, w natarciu tern brał udział ówczesny generał, a późniejszy marszałek Francji, Angljj i Polski, Ferdynand Foch, jako dow7ódca Xx korpusu, wchodzącego w skład 2. Armji. ówczesne też walki szczegółowo omawia Foch w swoich Pamiętnikach.

W obliczu ponownego francuskiego natarcia Moltke traci równowagę ducha, wahając się, jaki manewr wypada mu zastosować na swojem lewem skrzydle. Gen. Camon tak określa wahanie Moltkego: „Należało może pozwolić na to, by natarcie francuskie rozwijało się w kierunku Saary? Może trzeba było zaczekać aż pod naciskiem sił francuskich front lewego niemieckiego skrzydła wygnie się i wytworzy worek, aby następnie osaczyć Francuzów, skierowując na ich tyły korpusy ze Strassburga i Metzu, słowem stoczyć nad Saara bitwą kan-neńską? Tymczasem książę Ruprecht stanowczo odrzucał myśl przyjęcia postawy obronnej. Pisał on, że w żaden sposób nie zdoła powstrzymać swych zapalczywych Bawarczyków, chciał odrazu rozpocząć zdecydowaną ofensywę".

Tymczasem natarcie francuskie rozwijało się nadal jeszcze w dn. 19 sierpnia. 1. Armja posuwała się na Donon i Saarburg, opanowując obie te miejscowości, a 2. Armja na Dieuze, które opanowała, i Morange, w pobliże którego podsunęła się na odległość paru kilometrów. Równocześnie armja alzacka gen. Pau, rozpo-cząwszy natarcie również w dniu 14 sierpnia, zwycięsko posuwała się naprzód, w dn. 19-ym tegoż miesiąca ponownie opanowując Mulhuzę i podsuwając się w pobliże Kolmaru. Tak więc na całej długości od Metzu aż do granicy szwajcarskiej wojska francuskie przekroczyły granicę niemiecką, posuwając się w głąb kraju, który w tak tragicznych okolicznościach został oderwany od swojej macierzy francuskiej w roku 1871.

Jednakże w7 dn. 19 sierpnia natarcie 1. i 2. armij francuskich natrafiło na nieprzezwyciężony opór Niemców, mocno usadowionych na wspaniałej linji obronnej, przygotowanej jeszcze przed wojną, a ciągnącej się po wzgórzach przed linją kolejowrą Metz — Saarburg — Strassburg. Armje francuskie, napróżno usiłując złamać opór Niemców, poniosły dotkliwe straty, i w dniu 20 sierpnia rozpoczęły odwrót ku swoim linjom obronnym nad Mozelą i jej dopływami Meurthe i Mortagne. Na skutek odwrotu w Lotaryngji i armja alzacka gen. Pau> pomimo swoich zwycięstw, zmuszona była również rozpocząć odwrót ku granicy francuskiej-

167

Page 176: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Dowódca 6. Armji niemieckiej, książę Ru-precht bawarski, korzystając z odwrotu Francuzów, załamanych na przygotowanej zawczasu linji obronnej, natychmiast rozpoczyna wielkie natarcie, którego tak pragnął, usiłując przebić się w kierunku Charmes, co nieuchronnie złamałoby francuską linję obronną.

Jednakże wojska francuskie bynajmniej nie były zdemoralizowane planowo przeprowadzonym odwrotem, na co liczył książę Ruprecht. Instrukcja naczelnego wodza gen. Joffre'a z dn. 22 sierpnia brzmiała: „Chodzi o to obecnie, by przetrwać i być w stanie rozpocząć ponownie działania zaczepne". Instrukcja ta nie pozostała frazesem, bowiem obie arm je z poświęceniem i energją przygotowywały się do nowego przeciwnatarcia. 2. Armja zajęła stanowiska na umocnionej linji Grand-Couronné na wschód od Nancy, natomiast 1. Armja uszykowała się niemal pod prostym kątem do 1-ej na linji les Charmes — Baccarat — przełęcz Marie — aux-Mines.

To też natarcie niemieckie, osiągnąwszy rzeki Meurthe i Mortagne i wcisnąwszy się klinom pomiędzy 1. i 2. Armje francuskie, załamało się, powstrzymane przeciwnatarciem irancuskiem w dniach 24 i 25 sierpnia, które wykonał gen. Castelnau wszystkiemi siłami swojej 2. Armji, uderzając w bok 6. Armję niemiecką. Dzięki temu przeciwnatarciu, jakkolwiek 7. Armja niemiecka po ciężkich walkach odepchnęła nieco 1. Armję francuską, wielka ofensywa księcia Ruprechta na Charmes została ostatecznie złamana. Wraz z nią złamana została jego ambicja przebicia się przez francuską linję obronną.

Jednakże książę Ruprecht, nie wyrzekłszy się całkowicie swoich planów, prowadził nadal zacięte walki, beznadziejnie trwoniąc swoje siły na francuskiej linji obronnej.

Zakończywszy narazie przegląd początkowych walk w Alzacji i Lotaryngji, powróćmy jeszcze do sprawy załamania się francuskiej ofensywy na niemieckiej linji obronnej Metz — Strassburg, jako do faktu niezwykle charakterystycznego dla przedwojennych przygotowań niemieckiego sztabu generalnego, prowadzonych na tak wielką skalę i na wszystkich możliwych frontach ewentualnej wojny.

Marszałek Foch w swoich Pamiętnikach, opisując trudności, jakie przedstawiała dla ar

mji francuskiej ofensywa w Lotaryngji, w której sam brał udział, pisze: „Od wzgórza Delme, które zaznaczało skraj wysuniętych umocnień Metz, aż do rzeki Saaiy koło Saarburgu ciągnął się na przestrzeni 45 kilometrów teren, nadający się do ofensywy francuskiej. Znaczna część (Saarburg — Dieuze, 25 kilometrów ) tego terenu, nie mówiąc już o rozległych lasach, pokryta była labiryntem kanałów i wielkich stawów; wobec tego obrona jej przez nieprzyjaciela była bardzo ułatwiona. W drugiej jego części (Dieuze — Delme, około 20 kilometrów), stosunkowo bardziej odkrytej, widać było liczne wieżyczki, ustawione od kilku lat i rozmieszczone, począwszy od granicy, na przestrzeni kilku kilometrów wgłąb; była to oznaka specjalnego przygotowania walki artyleryjskiej na tym terenie. Jak wynika z powyższego, teatr działań w Lotaryngji, ciasny sam przez się i najeżony przeszkodami naturalnemi, okazywał się bardziej jeszcze zwężonym dzięki rozwiniętemu systemowi fortyfikacyj. Ze swemi pozycjami fiankowemi i poprzecznemi linjami obronnemi, opartemi o rozległe twierdze Strassburg i Metz — Thionville, dysponując potężną siecią kolejową, stanowił on w rękach dowództwa niemieckiego pole bitwy, znakomicie przygotowane do zatrzymania przeciwnika nieznacznemi siłami i do zadania mu, w razie potrzeby, rozgłośnej porażki.»"

Mając na uwadze niezwykle precyzyjnie przygotowany zawczasu przez Niemców teren walki, marszałek Foch pisze: „Istotnie, czyż wobec zastawienia pułapki niemieckiej, jak to miało miejsce w sierpniu 1914 roku, mogliśmy mieć nadzieję na rozbicie jej jednym, potężnym ciosem pomimo jej 60-kilometrowej głębokości, oraz przedarcia się przez nią i osiągnięcia rozstrzygających wTynikówT, zanim zdążyłaby ona okazać skutki swojego działania na nas? Było to więcej, niż ryzykowne. Ale wystarczało zmusić przeciwnika demonstracyjną ofensywą, polegającą na powtarzaniu ciosów, do pozostawienia jej (to znaczy — pułapki) nastawioną, związać siły nieprzyjacielskie w niej zawarte i tym sposobem okazać pomoc wielkiej bitwie, która miała być stoczona gdzieindziej".

Ze słów marszałka Foch'a możemy wnosić, że strategja niemiecka popełniła na lewem swojem skrzydle fatalny i niepowetowany błąd. Bowiem Niemcy, pragnąc swTojem lewem skrzydłem, symulującem poważne natarcie, związać jak największą ilość wojsk francuskich, odciągając je w ten sposób z głównego teatru wojny na północy — sami zostali wyprowadzeni w po-

168

Page 177: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

le przez analogiczny plan francuskiego dowództwa.

Przyjrzyjmy się zkolei wypadkom, które rozgrywały się w pierwszym miesiącu wojny w środkowej części zachodniego frontu.

Według niemieckiego planu wojny, niemiecka grupa środkowa, w skład której wchodziły 4. Armja pod dowództwem księcia Wiir-temberskiego i 5. Armja pod dowództwem niemieckiego następcy tronu, rozpoczęła w dniu 18 sierpnia marsz, stanowiący składową część wielkiego manewru oskrzydlającego, z tern, że, o ile grupa uderzeniowa północna miała wykonać wielki łuk, grupa środkowa — znacznie mniejszy, przyczem 5. Armja miała stanowić w okolicach Metz — Thionville ruchomą oś obrotu całego manewru. Wkrótce już po rozpoczęciu marszu grupa środkowa zetknęła się z oddziałami francuskiemi.

Zetknięcie się przeciwników spowodowało tak zwaną bitwę w Ardenach, o której gen. Carrion pisze: „W przeświadczeniu, że gros sił niemieckich, zgromadzonych wzdłuż Mozeli, wykonywa marsz ze wschodu na zachód i ma zamiar uderzyć na francuskie lewe skrzydło w kierunku Mezières, dowództwo francuskie postanowiło zaskoczyć je „na gorącym uczynku'1, podczas marszu i rzucić na ich bok 3. i 4. Armję. Liczyło ono, że zdoła rozbić niemiecką kolumnę na dwie części i odrzucić jedną z nich przy pomocy 3. Armji na wschód, drugą zaś przy pomocy 4. Armji na zachód. Nadciągająca z nad Saary 2. Armja miała współdziałać z 3. Armją w osaczeniu części wschodniej; 5. Armja, wyruszając z nad Mozy — osaczyć wraz z 4. Armją część zachodnią". Należy tu dodać,, że dowództwo francuskie, pragnąc zabezpieczyć się przed ewentualnem natarciem Niemców od strony Metz i wobec powierzenia 2. Armji nowych zadań, stworzyło tak zwaną Armję Lota-ryngską, na wzór Alzackiej, w składzie 8 dywi-zyj rezerwowych. ,,Aby tern pewniej zaskoczyć nieprzyjaciela na marszu flankowym, zniesiono organa rozpoznania i ubezpieczenia, pisał bowiem WT swem dziele pułkownik Grandmaison : Brak ostrożności jest najlepszym środkiem ubezpieczenia podczas działań zaczepnych — a regulaminy francuskie usankcjonowały ten dziwny aforyzm". Było to konsekwencją tego bezkrytycznego ducha natarcia, który zakorzenił się w armji francuskiej przed wojną światową, a po sromotnych klęskach lat 1870 i 1871,

i który tak ostro krytykuje w swoich Pamiętnikach marszałek Foch.

Wbrew jednak przypuszczeniom francuskiego sztabu generalnego 4. i 5. armje niemieckie bynajmniej nie maszerowały ze wschodu na zachód w kierunku Mezières, lecz wykonywały zachodzenie, które miało je ostatecznie wyprowadzić na linję wzgórz nad górną Mozą, gdzie powinny były związać siły francuskie. To też armje niemieckie, uprzedzone o zbliżaniu się Francuzów7, przygotowały im zasadzkę wT lasach.

W dniu 22 sierpnia na długim froncie od Gedinne aż do Audun-le-Roman armje francuskie stoczyły dziesięć krwawych potyczek. Jakkolwiek jednak siły francuskie posiadały bezwzględną liczebną przewagę — ostatecznie w większości wypadków7 zwycięstwa było po stronie Niemców. To też w dniu następnym 3. i 4. armje francuskie rozpoczęły odwrót, a już w dniu 25-go sierpnia stało się oczywistem, że pierwsza poważniejsza próba działań zaczepnych ze strony Francuzów zakończyła się całkowi tern niepowodzeniem. Ponieważ jednak dotkliwe straty ponieśli nietylko Francuzi, ale i Niemcy, przeto ci ostatni, chociaż ogłosili światu zwycięstwo, jednakże zaniechali dalszego pościgu.

Znamy już teraz przebieg akcji wojennej na całym froncie zachodnim w pierwszym miesiącu wojny, aż do dnia 25 sierpnia. Wiemy, że na północy padły potężne belgijskie twierdze Liège i Namur, że przed niemiecką grupą uderzeniową po bitwie nad Sambrą cofały się armja angielska i 5. Armja francuska, zaś armja belgijska zamknęła się wr twierdzy antwerp-skiej. Wiemy, że na południu- natarcie francuskie w Alzacji i Lotaryngji załamało się, że 1. i 2. Armje francuskie cofnęły się na sw7oją linję obronną, a książę Ruprecht bawarski tłukł zapamiętałe w tę zaporę, wciąż jednak mając nadzieję przebicia jej i rozerwania. Wiemy, że w środkowej części frontu natarcie 3. i 4. ar-mij francuskich, wyszedłszy z błędnego założenia i nieumiejętnie przeprowadzone, załamało się i przekształciło się w odwrót, po ciężkich obustronnych stratach. Jednem słowem wiemy już, że na całym froncie oręż niemiecki był zwycięskim, chociaż nie WT tych rozmiarach, jak to przewidywał precyzyjny plan niemieckiego wielkiego sztabu generalnego. Musimy jednak dowiedzieć się ponadto, że te zwycięstwa armij niemieckich bynajmniej nie zdemoralizowały,

169

Page 178: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ani nie zdezorganizowały arraij sprzymierzonych, które posiadały jeszcze dość sił moralnych i fizycznych, aby ponownie przeciwstawić się niemieckiej potędze.

Tego ostatniego jednak nie wiedział, lub może tylko należycie nie oceniał szef niemieckiego sztabu generalnego, gen. von Moltke, mąż zaufania cesarza Wilhelma i faktyczny kierownik niemieckich sił zbrojnych. Fakt, że na całym froncie armje niemieckie szły naprzód, że dowództwa wszystkich armij sygnalizowały pierwsze, upojne zwycięstwa, że wszystko to stało się w ciągu zaledwie ośmiu dni od chwili rozpoczęcia olbrzymiego manewru — fakt ten, po ciężkich przeżyciach trwogi i niepokoju, które były udziałem Moltkego w czasie oblężenia Liège i natarcia francuskiego w Lotaryngji, tembardziej odurzył ambicję jego, być może marzącego już o sławie niemieckiego Napoleona!

Znajdując się pod sugestją pierwszych wrażeń z teatru wojny — uznał Moltke, że na zachodnim froncie odniósł decydujące zwycięstwo, wobec czego zadanie tam, jeśli już nie jest skończone — to znajduje się „na wykończeniu". Byłto jego największy błąd, za który samemu przyszło mu odpokutować.

Tymczasem ze wschodniego frontu nadchodziły niepomyślne wiadomości. W dniu 15 sierpnia Rosjanie rozpoczęli natarcie. 1. Armja gen. Rennenkampfa ruszyła z nad Niemna w kierunku Królewca wgłąb Prus Wschodnich, 2. Armja gen. Samsonowa ruszyła z pod Warszawy na Olsztyn. 17-go sierpnia Rosjanie przekroczjdi granicę niemiecką, a 20-go po bitwie pod Gąbinem dowódca 8 Armji niemieckiej gen. von Prittwitz und Gaff ron, w obawie przed osaczeniem cofnął się na lewy brzeg Wisły, odsłaniając Prusy Wschodnie i drogę do Królewca.

Prusy Wschodnie zagrożone! Zagrożona kolebka monarchji pruskiej! Zagrożony kraj, w którym tak bujnie zakorzenił się nacjonalizm pruski i wszechniemiecka ideologja military-styczna ! Oto, co musiało się wdzierać w umysł Moltkego, wtedy właśnie, kiedy uważał się za zwycięzcę na Zachodzie. Ambicja wodza i polityka wszechniemieckiego nie pozwalały mu dopuścić, aby spustoszenie, jakie kozacy rosyjscy rozniosą po Prusach Wschodnich, zaćmiło jego poprzednie zwycięstwo i sławę opatrznościowego męża Niemiec.

To też decyduje się Moltke przerzucić z zachodu do Prus Wschodnich sześć korpusów, kolejno zdejmowanych z każdej grupy po dwa korpusy. Cóż znaczyć będzie to osłabienie wobec

już dokonanego zwycięstwa? A tam, na wschodzie uratuje to Prusy Wschodnie i ambicję generała von Moltke!

W pierwszej kolejce zdjęto z prawego skrzydła niemieckiego XI korpus i korpus rezerwowy gwardji, które akurat mogły natychmiast być gotowe do przewiezienia dzięki upadkowi twierdzy Namur, przy oblężeniu której były zajęte. Bowiem oddziały niemieckie zajęły Namur rankiem 23 sierpnia, chociaż poszczególne forty broniły się jeszcze dłużej, a ostatni upadł dopiero 25-go. Mimochodem zaznaczymy, że 4. dywizja belgijska, stanowiąca garnizon Namur, zdołała się wycofać na St. Gerard i Bion i połączyć się z cofającą się armja francuską.

Tak więc Moltke ponownie osłabił północną grupę uderzeniową, dla której owe dwa zabrane na wschód z pod Namur korpusy stanowiły cenny nabytek, uzupełniający jej dotkliwe straty. Następnie zdjęto znów dwa korpusy z grupy środkowej, jedynie tylko książę Ruprecht z lewego skrzydła wyprosił sobie parodniową zwłokę w zdjęciu jego dwóch korpusów', a to ze względu na ciężkie walki, jakie toczył, wciąż w nadziei na przebicie się na Charmes.

W obawie o los Prus Wschodnich nie ograniczył się Moltke do natychmiastowego zabrania dwóch korpusów ze swojego prawego skrzydła we Francji. Odwołał również gen. Luden-dorff a, najtęższego ze swoich sztabowych współpracowników, że stanowiska generalnego kwatermistrza 2. Armji i świeżego bohatera z pod Liège, uważając, że jego talenty wojskowe są już zbyteczne na zachodzie, i równocześnie skierował go do Prus Wschodnich na stanowisko szefa sztabu gen. Hindenburga, który, powołany ze stanu spoczynku, objął dowództwo 8. Armji na miejsce odwołanego gen. Prittwitz'a.

A tymczasem na froncie zachodnim zarzuca Moltke wszelki manewr, pchając wyłącznie armje niemieckie naprzód, aby nie dopuścić Francuzów do zatrzymania się i umocnienia na jakiejkolwiek pozycji, na której mogliby przeprowadzić reorganizację swToich oddziałów i zasilić je posiłkami. Równocześnie rozluźnia Moltke jednolitość działania grupy uderzeniowej, a to przez przywrócenie samodzielności gen. Kluckowi, dowódcy 1. Armji, który poprzednio był podporządkowany gen. Biilowowi, dowódcy 2. Armji. Było to podyktowane rzeko-memi względami szybkiego marszu 1. Armji w kierunku angielskiej podstawy operacyjnej nad dolną Sekwaną.

170

Page 179: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak już zaznaczyliśmy poprzednio, gen. Moltke, upojony pierwszemi zwycięstwami, najzupełniej mylnie oceniał sytuację na froncie zachodnim. Armje sojusznicze ani nie były rozbite, ani nie uciekały w panice przed Niemcami, jak to chciał wyobrażać sobie Moltke. Odwrót był wykonywany na rozkaz, planowo, w porządku, bez jakichkolwiek oznak paniki i bezładu. Niepowodzenia bynajmniej nie osłabiły ducha ani wojska, ani dowódców. W armjach sprzymierzonych powszechnie rozumiano, że ma się do czynienia z potężnym i znakomicie do wojny przygotowanym nieprzyjacielem, jednakże pa-trjotyzm i wiara we własne siły kazały czuć się w możności stawić temu nieprzyjacielowi zacięty opór z chwilą, gdy ogólne położenie opór ten uczyni celowym.

Istotnie w dniu 25 sierpnia, to znaczy w dniu, kiedy Moltke sytuację na froncie uznał za kompletne zwycięstwo, wódz naczelny armij francuskich, gen. Joffre, uznał dalszy odwrót za niecelowy i zdecydował się stawić opór Niemcom.

W dniu tym gen. Joffre wyznaczył swoim armj om stanowiska, na których miało się załamać następowanie zwycięskich dotąd armij niemieckich i które miały się stać następnie punktami wyjściowemi dla natarcia Francuzów.

Według planu gen. Joffre'a armje sprzymierzone miały piłzyjąć następujące ugrupowanie: na lewem skrzydle nad rzeką Authie miał stanąć korpus jazdy Sordet'a; nieco w tyle nad rzeką Sommą pomiędzy morzem a Pic-quigny miała zająć stanowiska grupa gen. d'Amad, składająca się z oddziałów^ odwołanych z Alzacji i Lotaryngji, z oddziałów afrykańskich, tak zwanych „kolorowych", oraz z dy-wizyj terytorjalnych i rezerwowych; pomiędzy Picquigny a Villers-Bretonneux w okolicach Amiens miała ugrupować się nowa, tworząca

• się 6. Armja francuska, której organizacja miała być zakończona pomiędzy 27 sierpnia a 2 września ; pomiędzy Bray-sur-Somme a Hani stanąć miała armja angielska, pomiędzy St. Quentin — Laon 5. Armja; pomiędzy Guin-court — Vouziers lub Bery-au-Bac — Reims 4. Armja; pomiędzy Verdun a Granpré lub Verdun — Varrenes — St. Menehould 3. Armja; 2. i 1. Armje miały nadal powstrzymywać uderzenia księcia Ruprechta bawarskiego nad Mozelą i jej dopływami, czyli na francuskiej linji obronnej w Lotaryngji i Alzacji.

Now;/ zw7rot zaczepny gen. Joffre'a mial być oparty na zgoła innych formach strategicz

nych, niż poprzednia niefortunna próba w Ar-denach. Plan Joffre'a przewidywał obecnie powstrzymanie Niemców na drugiej francuskiej linji obronnej, którą ongiś wybudował gen. Fer-ron na przestrzeni od Saint Quentin poprzez Laon aż do Reims i która stanowiła jak gdyby przedmurze Paryża, oraz po powstrzymaniu nieprzyjaciela uderzenie na jego prawe skrzydło nowoutworzoną 6. Armją pod dowództwem gen. Maunoury, która miała zapewnić Francuzom przewagę na północy.

Tymczasem jednak 6. Armja nie nadążyła na czas ze swoją organizacją, wobec czego bitwa nad Oise'a i Aisne nie została stoczona według zgóry powziętego planu przez dowództwo francuskie.

Przebieg tej bitwy był w skrócie następujący. W dniu 25 sierpnia armja angielska, znajdująca się w odwrocie, zajęła stanowiska na linji Cambrai — Le Cateau — Landrecies. I korpus Dougîas'a Haig, wchodzący w skład armji angielskiej, stoczył w ciągu nocy ciężką walkę pod Landrecies ze strażą przednią 1. Armji niemieckiej gen. von Kluck'a, na skutek której to walki o świcie dn. 26-go rozpoczął dalszy odwrót na południo-zachód. Tymczasem II korpus Smith-Dorrien'a armji angielskiej z racji przemęczenia wojska nie mógł kontynuować swojego odwrotu, wobec czego zmuszony był toczyć walki na froncie Le Cateau — Cambrai. Dopiero po południu zarządzono odwrót, co jednak było już spóźnione, gdyż wycofanie się było prawie niemożliwe wobec osaczenia przez wojska niemieckie. Wszakże, dzięki pomocy, okazanej przez korpus jazdy Sordet'a, oraz dwie dywizje rezerwowe z grupy gen. d'Amad, II. korpus angielski zdołał się wycofać z objęć gen. Kluck'a, po zaciętych walkach, jakie oddziały francuskie toczyły w dn. 26-go pod Cambrai, w dn. 27 i 28-go na froncie Bapaume — Pé-ronne i 29-go pod Proyard. W dniu 28 sierpnia gen. Joffre, pragnąc umożliwić ostatecznie wyczerpanym Anglikom spokojny odwrót i reorganizację swoich oddziałów, nakazuje natarcie 5. Armji na 1. Armję Kluck'a, które to zadanie miało być według planu wykonane przez 6. Armję, tworzącą się pod Amiens. 5. Armja, maszerując na linji Guise — St. Quentin, spotkała się z 2. Armją niemiecką Biïlowa. Umożliwiło to armji angielskiej pod osłoną 5. Armji francuskiej całodniowy odpoczynek na linji La Fère — Noyon nad Oise'a, co pozwoliło jej w dniu 29 sierpnia rozpocząć dalszy swój planowy już odwrót na południe. Tak więc w czasie właściwej bitwy nad Sommą i Oise'a armja angiel-

171

Page 180: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska byla w odwrocie i w bitwie niemal żadnego udziału nie brała.

Tymczasem Bulow, powstrzymany ze swoja 2. Arm ją przez 5. Amję francuską nad Oise'a w rejonie Guise — St. Quentin, pragnął zastosować przeciw niej ulubiony swój schemat kamieński, polegający na obejściu obu skrzydeł przeciwnika. Własna jego 2. Armja miała toczyć w miejscu walki z 5. Armją francuską w tym czasie, podczas kiedy 1. Armja von Kluck'a miała oskrzydlić ją od zachodu, zaś 3. Armja von Hausena od wschodu.

Jednakże i tym razem plan Bulowa nie doszedł do skutku. Bowiem w tym samym czasie von Hausena prosił również o współdziałanie jego sąsiad od południa książę Wurtembergski, którego powstrzymała nad Mozą 4. Armja francuska. To też von Hausen odmówił Biilo-wTowi, okazując natomiast współdziałanie księciu Wurtembergskiemu. Co do l.Armji niemieckiej — to jej dowódca gen. von Kluck odmówił również współdziałania, mając nadzieję całkowicie oskrzydlić Anglików pod Noyon nad Oise'a.

W rezultacie zarówno 5. Armja francuska, jak i armja angielska nie zostały osaczone i ran

kiem 30 sierpnia rozpoczęły dalszy odwrót na południe.

Tak zakończyła się druga już próba Jof-fre'a zatrzymania Niemców i przejścia do własnego na większą skalę zakrojonego natarcia. Zatrzymać pochód armij niemieckich nie udało się, a tern samem na panewce spaliło francuskie natarcie. Jednakże ta nieudana próba stawienia Niemcom czoła nie była zupełnie bez pożytku. Zacięte walki nad Sommą, Oise'a i Aisne powstrzymała pochód 1. i 2. Armij niemieckich conajmniej na dwie doby. A czas ten pozwolił dowództwu francuskiemu przesunąć ze środka i prawego swojego skrzydła kilka korpusów, które wzmocniły najbardziej zagrożone francuskie lewe skrzydło. Ponadto walki ostatnie wykazały tężyznę i hart wojsk francuskich, które, cofając się nadal w porządku i planowo, nabierały coraz większej wiary we własne siły, a cały naród francuski natchnęły ofiarnym patriotyzmem, niezłomnością i energją. W końcu sierpnia 1914 r. powszechną była we Francji wiara, że obecne pokolenie Francuzów nie dopuści, aby powtórzyły się sromotne, haniebne klęski z lat 1870 i 71.

172

Page 181: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Po niepowodzeniach nad Oise'a armje sprzymierzone cofały się na południe, przechodząc na lewy brzeg Marny, Z początkiem września armje sprzymierzone tworzyły front wklęsły, wygięty w środku ku południowi, a opierający się na zachodzie o Paryż i jego fortyfikacje, na wschodzie zaś o twierdzy Verdun, gdzie 3. Armja francuska, dowodzona przez gen. Sarrail, który objął dowództwo po gen. Ruffey, zdołała w ogólnym odwrocie utrzymać się, zaczepiając się swojem prawem skrzydłem o twierdzę i osłaniając swoje tyły słabemi względnie oddziałami na wzgórzach nad Mozą. W momencie tym Verdun stanowiło więc, będąc w dalszym ciągu osią obrotu lewego skrzydła francuskiego, daleko wprzód wysunięty wierzchołek trójkąta, jaki tworzyła 3. Armja gen. Sarrail i prawe skrzydło francuskie, utrzymujące swój dawny front w Alzacji i Lotaryngji (1. i 2. armje francuskie, oraz dywizje rezerwowe pomiędzy Verdun a Pont - à Mousson).

Gen. von Moltke wiedział, że dowództwo francuskie przerzuca znaczne swoje siły ze wschodu na zachód, to znaczy ze swojego umocnionego frontu w Alzacji i Lotaryngji na teren wielkiej bitwy o Paryż pomiędzy Sekwaną i Marną. Wiedział również, że w rejonie twierdzy paryskiej fomiuje się nowa armja francuska. Ten stan rzeczy niepokoił go, stawiając wielki znak zapytania na jego poprzedniem mniemaniu, że poważniejsza „robota" na zachodzie Europy jest już skończona. Niepokój jego był tembardziej uzasadniony, że, jak wiemy, uprzednio już zdjął szereg korpusów z frontu zachodniego, przesyłając je na front przeciwrosyjski.

To też Moltke pragnie obecnie za wszelką cenę zaskoczyć armje francuskie w czasie odwrotu, rozgromić je ostatecznie, a w najgorszym razie odciąć je od Paryża, zanim armja, formująca się w jego rejonie, mogłaby była zaważyć na szali działań wojennych.

Przeto rozkazy, wydane przez Moltkego w dn. 2 września środkowi i prawemu skrzydłu niemieckiemu, popychają naprzód 2., 3., 4 i 5. armje niemieckie. Zadaniem 5. Armji miało być obejście twierdzy Verdun i uderzenie przez Bar - le - Duc na Neufchâteau, aby zagrozić tyłom 2. Armji francuskiej i zmusić ją do odwrotu, co otworzyłoby 6. Armji niemieckiej upragnione przejście przez francuską linję obronną w kierunku na Charmes. W tym czasie 7. Armja niemiecka miała osłaniać Lotaryn-

gję, zaś I. Armja osłaniać miała 2. An-strony Paryża.

W nowym swoim planie rozgromienia inji francuskiej, tym razem, jak wierzył, o tecznego, Moltke całkowicie już zarzuca nu[J()" leońską koncepcję Schlieffena, który dążył <» zapewnienia zwycięstwa decydującem u d e r ^ niem prawego skrzydła Moltke korzysta t w razem ze wzoru bitwy kanneńskiej. Tak w j ^ 3., 4. i 5. armje niemieckie miały tworzyć fro^t natomiast armje 2. i 6. miały grać rolę grmj oskrzydlających, pierwsza od zachodu, drug^ od wschodu, podczas gdy 1. i 7. armjom poz<K stawały role drugorzędne, osłaniające.

Kiedy dowódca 1. Armji niemieckiej ger\% von Kluck otrzymał powyższe dyrektywTy Mult, kego z dn. 2 września, w tym czasie sam był ju$ rozesłał swoje rozkazy na dzień 3 września Rozkazy te całkowicie były sprzeczne z koncep., cją Moltkego. Był to moment, w którym le\ye skrzydło 1. Armji, składające się z IX, l\\ i częściowo IV korpusów, zapędziło się był0 w pościgu za armją angielską aż po za rzekę Ourcq. Anglicy jednak zdołali oderwać się od nieprzyjaciela i wymknęli się poza Marne, Wobec tego von Kluck, rezygnując z dalszego pościgu za Anglikami, zdecydował się uderzyć wr bok 5. Armji francuskiej, która cofała się przed 2. Armją Billowi w kierunku na Cha-tean - Thierry i Dormans. W tym celu von Kluck kieruje IX korpus na Chateau - Thierry, zaś III korpus na Montreuil - aux - Lions, podczas gdy II i IV-ty korpusy, IV korpus rezer-wTowTy, oraz II korpus jazdy von Marwitz'a posuwa wślad za tamtemi, aby w razie potrzeby mogły utworzyć front przeciwko siłom francuskim, które ewentualnie mogłyby nadciągnąć z zachodu od strony Paryża.

Jak z powyższego widzimy gen. von Kluck, pragnął swoją 1. Armją oskrzydlić lewe skrzydło francuskie (5 A. F.) , a tern samem odciąć je od Paryża. Wiemy jednak, że szef wielkiego niemieckiego sztabu generalnego gen. von Moltke zadanie to powierzył w dn. 2 września nie 1, lecz 2-ej Armji niemieckiej, pozostawiając Kluckowi jedynie zadanie osłonięcia całego manewru od strony Paryża, skąd obawiał się uderzenia formujących się tam sił francuskich.

Wobec sprzeczności między własnemi rozkazami a dyrektywami von Moltke'go, gen. von Kluck musiał niewątpliwie stoczyć ze sobą ciężką walkę wewnętrzną. Należało rozkazy własne cofnąć, zastosować się do dyrektyw i von Bulowowi oddać ewentualne laury efektownego zwycięstwa. Ale, jak to wiemy już od czasu

173

Page 182: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

174 Francja, Alzacja, Lotaryngja, Luxemb%irg, Belg ja i Niemcy (pogranicza).

Page 183: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pierwszej dysharmonji pomiędzy tymi dowódcami na tle walk z arm ją belgijską i bitwy nad Sambrą, gen von Kluck posiadał wielką ambi-cję, mało zaś zmysłu dyscypliny wojskowej. To też i tym razem gen. von Kluck rozkazów swoich nie cofnął, mając ponadto na swoje usprawiedliwienie fakt, że dyrektywy Moltkego nie odpowiadały istotnie warunkom, jakie wytworzyły się na prawem skrzydle niemieckiem. Von Kluck uważa, że siły, jakie pozostawił, jako osłonę od strony Paryża całkowicie wystarczą, tembardziej, że rozgromienie lewego skrzydła Francuzów i tak usunie automatycznie wszelkie niebezpieczeństwo, gdyż słabe siły z pod Paryża nie mogą przecież działać samodzielnie.

W tern miejscu należy wskazać na wielki błąd Niemiec na początku wojny, błąd, który, być może, zadecydował o losach całej wojny. Oto Niemcy, posiadając najdoskonalszy aparat wojenny, nie posiadały równocześnie jednej, zdecydowanej woli, kfcóraby z aparatu tego uczyniła niezwyciężone narzędzie wojny. Bowiem Moltke, jako szef wielkiego sztabu generalnego, nie dowodził armjami niemieckiemu lecz tylko kierował nimi przy pomocy swoich dyrektyw, często czysto teoretycznych, nie umiejąc w dodatku nadać im należytej powagi w oczach poszczególnych dowódców armij, którzy też, jak widzieliśmy, niejednokrotnie je lekceważyli, unicestwiając tern cała ogólną koncepcję Moltkego.

Powróćmy jednak do działań wojennych. W dniu 4 września niemieckie prawe skrzydło osiągnęło linję rzeki Marny i przeprawiło się na jej brzeg południowy, nietylko nie napotykając nigdzie sprzeciwu ze strony Francuzów, ale nie mogąc nawet nawiązać kontaktu z ustępującym pośpiesznie przeciwnikiem. Tymczasem Moltkego coraz bardziej niepokoją wiedo-mości o wciąż nowych transportach wojsk francuskich, które, pośpiesznie ściągnięte z frontu wschodniego w Alzacji i Lotaryngji, kierują się na Paryż. To też tembardziej spodziewa się od strony stolicy francuskiej uderzenia w bok swojego prawego skrzydła. W obawie przed tern uderzeniem sam ogranicza swój pierwotny plan z dn. 2 września, który miał doprowadzić do oskrzydlenia i odcięcia od Paryża armji francuskiej. Zadanie oskrzydlające, które pierwotnie powierzył Moltke 2. Armji, von Bulowa, obecnie powierza 3. Armji, natomiast 2. Armję łącznie z 1. Arm ją von Klucka przeznacza, jako osłonę od strony Paryża. Mianowicie 1. Arm ja miała zająć front pomiędzy

Oise?ą i Marną, utrzymując przeprawy przez Marne na zachód od Chateau - Thierry, zaś 2. Armja von Biiłowa — pomiędzy Marną i Sekwaną, utrzymując przeprawy przez Sekwanę, pomiędzy Nogent a Mery. Zarówno Kluck, jak i Bulow otrzymali w tym sensie rozkazy wczesnym rankiem dn. 5 września.

Parokrotnie już wspomniany gen. Camon, twierdzi, że rozkazy te „miały wywrzeć jak najbardziej opłakane skutki dla armji niemieckiej". Pisze on: „Skoro Moltke tworzył tego rodzaju ugrupowanie, które miało wystawić lewe skrzydło 2. Armji na sztych od południa i spowodować wytworzenie się luki pomiędzy 2. i 3. Arm ją, z pewnością musiał on mocno obawiać się, że znaczne siły mogą lada chwila wyruszyć z Paryża i święcie wierzyć w zdecydowany owrót linji francuskiej nad Sekwaną. Przygwożdżając na miejscu 2. i 3. Armję niemiecką, francuski zwrot zaczepny 6 września miał pokrzyżować wyimaginowane przez Moltkego ugrupowanie i przeszkodzić wytworzeniu się luki pomiędzy 2. i 3. Armją. Natarcie skrzydłowe armji generała Maunoury spowodowało jednak wzamian wytworzenie się luki pomiędzy 1. i 2. Armją niemiecką. Chcąc stanąć pomiędzy Oise'a i Marną 1. Armja, której czoło stało 5 września na południe od Petit-Mo-rin, Moltke nie brał tego pod uwagę, powinna była cofnąć się w tył. Ten ruch odwrotowy przeszkodzi następnie w wykonaniu zwrotu w kierunku Paryża 2. Armji, osią obrotu, której było Montmirail, a której lewe skrzydło maszerowało na Sekwanę".

Na skutek rozkazów Moltkego gen. von Biilow natychmiast powstrzymuje marsz prawego skrzydła swojej 2. Armji, które opierało się właśnie o Montmirail, natomiast swoje lewe skrzydło posuwa ku bagnom Marais de Saint - Gond, mając zamiar tą drogą doprowadzić je do nakazanej linji Sekwany.

Natomiast gen. von Kluck, dowódca 1. Armji, która w dn. 5 września osiągnęła linję rzeki Grand-Morin od Coulommiers aż do Es-ternay, mając, jako osłonę od strony Paryża jedynie IV Korpus Rezerwowy i II Korpus Jazdy, nie rozumiejąc intencji Moltkego i uważając, że nie odpowiadają one lokalnemu położeniu jego 1. Armji, nie wyciąga żadnych konsekwencji z rozkazów wielkiego sztabu generalnego i podtrzymuje swoje poprzednie zarządzenia, które miały doprowadzić 1. Armję do linji Sekwany, odcinając armje francuskie od Paryża. Po naradzie jednak z podpułkownikiem Hentschem, który przybył późnym wie-

175

Page 184: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Pod krzyżem, ocalałym z bombardowania, stanął posterunek niemiecki xv poczuciu bezpieczeństwa.

Francuski punkt obsencacyjny „na trzeciem piętrze",

^c r^

Page 185: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

•em, aby wytłumaczyć koncepcję Moltkego, gen. Kluck odwołał o godz. 23 swoje poprzednie rozkazy, nakazując równocześnie odwrót 1. Ar-mji, której zadaniem ma być obecnie zajęcie frontu pomiędzy Oise'a i Marną dla powstrzymania natarcia wojsk francuskich, mających rzekomo uderzyć od strony Paryża.

Wiemy o tern, że Moltke wciąż spodziewał się tego uderzenia. Natomiast gen. von Kluck,

grywką do mającego nastąpić w dn. 6 września ogólnego natarcia armij francuskich na całym froncie. Wiemy o tern, że armje francuskie wykonywały swój długotrwały już odwrót na rozkaz wTodza naczelnego, gen. Joffre'a, i że odwrót ten odbywał się całkowicie planowo i w porządku. W obliczu groźnego, miażdżącego wszystko swoim doskonałym aparatem wojennym nieprzyjaciela gen. Joffre, nie tracąc

Wn\ trze mieszkania w domu przy ul. ( -Modnej w Warszawie, gdzie wybuchła bomba, rzucona z aeropUmu

niemieckiego (1914 /.).

jakkolwiek doceniał jego możliwość, nie wierzył jednak, by zagrażało mu ono bezpośrednio. Jednakże pierwsze, otrzymane w nocy z 5 na (i września, wiadomości o natarciu 6. Armji francuskiej gen. Maunoury wyprowadziły go z błędu.

Natarcie gen Maunoury, wykonywane na prawym brzegu Marny od strony Paryża w kierunku wschodnim, było, niejako, przy-

spokoju i równowagi ducha, starał się zyskać na czasie, by poczynić koniecznie przygotowania do zwrotu zaczepnego, o którym, jak wiemy, myślał już nad Olse'a, a następnie w dniach 1 i 2 września planował go wykonać z lewego, południowego brzegu Sekwany. Jednakże pod wpływem gen. Galliéni, później nazwanego „bohaterem Paryża", gen Joffre zdecydował się wykonać zwrot zaczepny w dn. 6

177

Page 186: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

września na linji Grand-Morin, a więc na północ od Sekwany. Ta zmiana decyzji naczelnego wodza wojsk francuskich przedstawia się następująco. Gen. Galliéni, który w dniu 26 sierpnia został mianowany wojskowym gubernatorem Paryża, w dniu 2 września otrzymuje dowództwo świeżo utworzonej Armji Paryskiej, równocześnie zaś pod jego rozkazy przechodzi 6. Armja gen. Maunoury. W dniu 4 września gen. Galliéni zorjentował się, że 1. Armja niemiecka gen. Kluck'a, zwracając się w kierunku południowo-zachodnim ku brzegom

Sekwany, naraża swoje prawe skrzydło i tyły pod uderzenie od strony Paryża. Pragnąc wykorzystać to położenie, a równocześnie nie wierząc w powodzenie ofenzywy francuskiej z lewego brzegu Sekwany, gen. Galliéni stara się nakłonić wodza naczelnego do wykonania zwrotu zaczepnego na prawym brzegu Sekwany, pomiędzy nią a rzeką Marną. Po całodziennych pertraktacjach gen. Joffre zgadza się, aby 6. Armja rozpoczęła ofensywę, a kiedy gen. Galliéni zarządził ją już wieczorem 4 września na dzień następny otrzymuje zawiadomienie, że w dniu 6 września cała armja francuska rozpoczyna ofensywę w myśl jego koncepcji.

Instrukcje francuskiego wodza naczelnego z dn. 5 września brzmiały: „Należy wykorzystać zaawanturowanie się 1. Armji niemiec

kiej, by skoncentrować na niej wszystkie wysiłki armij sprzymierzonych skrajnego lewego skrzydła". Należy tu wyjaśnić, że w dniu tym armja angielska znajdowała się w widłach rzek Marny i Sekwany w niewielkiej odległości od Paryża. ,,5 września zostaną powzięte wszystkie zarządzenia, mające na celu przejście do natarcia 6-go". Tak więc w natarciu tern, poza armjami gen. Galliéni miały wziąć udział: 5. Armja, zajmująca front Courtacon — Es-ternay — Sezanne, oraz 9. Armja, mająca osłaniać prawe skrzydło 5-ej Armji, trzymając

południowe wyjścia z bagien Marais de Saint-Gond i wysuwając część swoich sił na płasko-wzgórze na północ od Sezanne. Właśnie wT dniu 5 września armja ta zostaje utworzona, jako 9., pod dowództwem gen. Foch'a, późniejszego marszałka, z jego specjalnej grupy, utworzonej nieco wcześniej, bo w dniu 30 sierpnia, w czasie odwrotu. W skład 9. Armji wchodziły: TX i XI korpusy (razem 5. dywizyj piechoty), oraz 42 dywizja piechoty (zabrana z 3. Armji), 52 i 60 dywizje rezerwowe i 9. Dywizja Jazdy (zabrane z 4. Armji). 9. Armja zajmowała front od Sezanne poprzez Fère-Champenoise do Sommosous. Prawe skrzydło 9. Armji nie posiadało łączności z 4. Armją, której lewe skrzydło znajdowało się w okolicach Vitry - le - François.

Szpital iv kościele.

178

Page 187: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Zasadzka.

Page 188: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Tak więc gen. Joffre postanowił wydać Niemcom wielką bitwę pomiędzy Sekwaną i Marną, bitwę, która miała zadecydować nie-tylko o losach Paryża, ku któremu wyciągały się już drapieżne pazury niemieckiego imperializmu, ale i o losach Francji, pośrednio zaś o losach całej ludzkości. W przyszłości tę wielką bitwę nazwano „bitwą nad Marną", gdyż

przekroczenie tej rzeki przez wojska sprzymierzone zadokumentowało ich zwycięstwo.

W dniu 5 września 6. Arm ja francuska gen. Maunoury, w skład której wchodziły VII Korpus, oraz grupa dywizyj rezerwowych gen. de Lamaze, rozpoczęła ofensywę na froncie, biegnącym z północy na południe przez Dam-martin, na wschód w kierunku rzeki Oureq, którą miała przekroczyć, zajmując tyły 1. Ar-mji niemieckiej. Ofensywę tę z wielkim trudem powstrzymywał w ciągu dnia niemiecki

IV Korpus Rezerwowy, który stanowił na prawym brzegu Marny skrajne prawe skrzydło 1. Armji von Kluck'a. To też już w nocy z 5 na 6 września von Kluck uważa za konieczne wesprzeć swoje siły na prawym brzegu Marny, odwołując z lewego brzegu II Korpus, który osiągnął już linję Grand - Morin i skierowując go na lewe skrzydło IV Korpusu Rezerwowego.

Ale już popołudniu dnia 6 września uważa to za niewystarczające. Zkolei przeto odwołuje z lewego brzegu Marny IV Korpus, kierując go na prawe skrzydło IV Korpusu Rezerwowego. Jednakże tego samego jeszcze dnia — w myśl instrukcyj gen. Joffre'a — armja angielska, oraz ta część 5. Armji francuskiej, która nie była zaangażowana w walkach z 2. Arm ją niemiecką, rozpoczynają gwałtowne natarcie na linji rzeki Grand - Morin, gdzie von Kluck pozostawił III. i IX korpusy i korpus jazdy gen.

Szpital w kościele.

179

Page 189: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Marwitza. Był to początek „bitwy nad Marną", którą Joffre zorganizował według wzorów napoleońskich, czego dowództwo niemieckie, stale zapatrzone we wzór bitwy kamieńskiej, nie zrozumiało w należytym czasie z wielką szkodą dla armji n.emieckiej i jej świato-hurczych aspiracyj.

Jak wiemy już, bitwa „kamieńska" polega na obejściu przeciwnika na obu jego skrzydłach w celu jego całkowitego otoczenia. Tymczasem metoda napoleońska, do której przychylił się Joffre, oskrzydlenie i to jednostronne traktuje, jako zadanie niejako przygotowawcze. Napoleon, wielokrotnie stosując z powodzeniem swoją metodę, zazwyczaj rozpoczynał bitwę walką frontową. W chwili, kiedy udawało mu się związać w walce większą część sił nieprzyjaciela, pozbawiając go odwodów, rzucał masę oskrzydlającą na to skrzydło nieprzyjaciela, poza którem leżała najdogodniejsza lin-ja jego ewentualnego odwrotu. Nieprzyjaciel pozbawiony już odwodowa lękając się oskrzydlenia i odcięcia od swojej linji odwrotu, z konieczności musiał przeciwstawić masie oskrzydlającej, której sił dobrze nawet nie znał, cześć sił swojego zagrożonego skrzydła, osłabiając je tern samem od frontu. A tu właśnie Napoleon kierował decydujące natarcie, które miażdżyło osłabione skrzydło nieprzyjaciela, co nieuchronnie powodowało rozprzężenie, dezorjentację i panikę jego całego frontu, równocześnie zagrożonego na tyłach i na linji odwrotu.

Bezsprzecznie plan Joffra nie był identycznym z manewrem napoleońskim wobec braku początkowego natarcia frontowego, oraz decydującego uderzenia od frontu na osłabione skrzydło. Nie mniej jednak zasadnicza idea była analogiczna. Natarcie 6. Armji gen. Mau-noury, grożące tyłom 1-ej Armji niemieckiej, wywołało analogiczny do manewru napoleońskiego skutek, a mianowicie zdezorganizowało prawe skrzydło niemieckie, poddane następnie pod kolejne uderzenie armji angielskiej i 5. Armji francuskiej, oraz zdezorjentowało dowództwo niemieckie, a to tembardziej, że armje francuskie, o których dowództwo niemieckie sądziło, że uciekają „w popłochu", rozpoczęły ponadto zaciekłą ofensywę na całym froncie aż po Ardeny i to w momencie, kiedy armje niemieckie (1, 2 i 3-a), jak wiemy, przegrupowy-wały się do nowego natarcia w kierunku Sekwany.

A wszystko to stało się dzięki temu, że skrajne prawe skrzydło niemieckie (armja von Kluck'a) nie posiadało odwodów, Kluek

zaś, lękając się obejścia ze strony 6-ej Armji francuskiej na prawem brzegu Marny, musiał jej przeciwstawić własne swoje siły, osłabiając linję frontu całego skrzydła, oraz odrywając się od 2. Armji Biilowa i wytwarzając przez to pięćdziesięciokilometrową lukę.

W dniu 7 września von Kluck odwołuje również z lewego brzegu Marny III i IX korpusy, oraz korpus jazdy gen. Marwitz'a, które poprzednio pozostawił Bûlow'owi dla osłony przegrupowania jego 2-ej armji, znajdującej się w dość ciężkiem położeniu, gdyż zwracając się sama w prawo (ku Paryżowi), podczas gdy 3-a armja zwracać się miała w lewo (ruch oskrzydlający, zamierzony przez Moltke'go), musiała się liczyć z możiiwością utracenia łączności z 3-ą armja. Odwołanie tych korpusów stanowiło dotkliwy cios dla armji Bùlow'a. Stąd też musi rodzić się pytanie, dlaczego von Kluck zdecydował się je odwołać. Prawdopodobnie uczynił to z jednej strony pod wrażeniem zaciekłych wTalk na prawym brzegu Marny w dniu 6 września, z drugiej zaś — w nadziei, że przy ich pomocy uda mu się osiągnąć samodzielnie zwycięstwo nad armja gen. Maunoury. Stanowisko podobne gen. Kiuck'a nie powinno nas dziwić, skoro parokrotnie już widzieliśmy, jak wielką rolę w dowództwie niemieckiem grały ambicje poszczególnych jednostek, dbających przedewszystkiem o własną sławę i szukających laurów zwycięstwa głównie na swój własny rachunek. Tak, czy inaczej korpusy te odwołał, nakazując im przejście na prawy brzeg Marny, a następnie poprzez rzekę Ourcq marsz na północny-zachód w celu obejścia od północy 6-ej armji francuskiej.

Plan Kluck'a stoczenia bitwy z armja gen. Maunoury był następujący: podczas gdy II, IV i IV rezerwowy korpusy powstrzymywać będą Francuzów na linji rzeki Ourcq, III i IX korpusy, oraz oddziały, ściągnięte pośpiesznie z etapów, uderzą od północy na lewe skrzydło francuskie w kierunku na Nanteuil-le-Hau-douin. Von Kluck sądził, że już w ciągu 8 września osiągnie zdecydowane zwycięstwo nad 6-tą armja francuską, co pozwoli mu już w dniu następnym rzucić gros swoich sił na lewy brzeg Marny przeciwko armji angielskiej. Koncepcja Kluck'a wychodziła z zupełnie błędnego założenia, że akcja gen. Maunoury posiada decydujące znaczenie, kiedy w rzeczywistości rola jej miała znaczenie drugorzędne. Należało przeto zatrzymać ją na rzece Ourcq, co dałoby się osiągnąć dość niewielkiemi siłami, nie ubiegając się tam za decydującem zwycięstwem,

180

Page 190: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

natomiast należało gros sił pozostawić nad Grand-Morin, gdzie musiała być stoczoną decydująca bitwa o Paiyż. Błąd gen. von Kluck'a, który spowodował wytworzenie się groźnej luki pomiędzy 1 i 2-ą armjami niemieckiemi, dowodzi, że dowództwo niemieckie nie orjento-wało się w istotnej koncepcji strategicznej gen. Joffre'a.

W dniu 8 września odwołane z południa korpusy były już na prawym brzegu Marny. III korpus, po uciążliwym marszu, dotarł do Crouy nad rzeką Ourcq, a IX korpus, po równie uciążliwym marszu — do La Ferté-Milon nad tą samą rzeką, ale bardziej na północ. Natomiast II korpus jazdy von Marwitz'a, oraz część sił, pozostawionych mu przez IX korpus, zajęły prawy brzeg Marny od ujścia Ourcq do Dolloir, trzymając przeprawy przez rzekę. Równocześnie reszta 1-ej armji toczyła zacięte walki na zachód od rzeki Ourcq. Von Kluck sądził, że w dniu 9 września, przy pomocy III i IX korpusów, dokona obejścia i zakończy zwycięstwem bitwę na prawym brzegu Marny. Taka była sytuacja I-ej armji niemieckiej w dniu 8 września,

Tymczasem 2-a armja niemiecka, począwszy od dn. 6 września, toczyła zacięte walki z 5 i 9-ą armjami francuskiemi. Jak wiemy, według dyrektyw Moltke'go, 2-ga armja miała wykonać zachodzenie swojem lewem skrzydłem w kierunku południowo-zachodnim w celu zwrócenia się frontem ku Paryżowi, skąd miało nastąpić rzekome uderzenie Francuzów. Równocześnie 3-a armja miała wykonywać zachodzenie swojem prawem skrzydłem w kierunku południowo-wschodnim, będąc przeznaczoną do uskrzydlenia armij francuskich (poza 6, 5 i 9) i odcięcia ich od Paryża.

Tymczasem w dnu; 6 września na całym froncie 2-ej armji niemieckiej Francuzi rozpoczęli zaciekłe natarcie, które w najwyższym stopniu utrudniło von Biïlow'owi zachodzenie lewego skrzydła. Natarcie Francuzów było tak silne, że groziło nawet 2-ej armji niemieckiej osaczeniem. Gen. von Bulow pisze, że „jeśli udało się uratować położenie, stało się to wyłącznie dzięki temu, że zdolność 5-ej armji francuskiej do prowadzenia walki była osłabiona".

Marszałek Foch, ówczesny dowódca 9-ej armji francuskiej, w swoich Pamiętnikach tak kończy opis pierwszych walk w dniu 6 września z 2-gą armją niemiecką: „Dzień był ciężki, lecz 9-ta armja wykonała swe zadanie. Wytrzymała ona gwałtowne natarcie, miała na swych ramionach znaczną część 2-ej armji niemieckiej,

jak X korpus w rejonie Saint-Prix i korpus gwardji pod Bannes, Morains-le-Petit i Nor-mée. Nad Sommą od Normée, Lenharrée do Sommesous wytrzymała ona uderzenie 3 armji nemieckiej, której lewe skrzydło zagraża łączności z 4 armją francuską".

Natrafiwszy na niezwykle silny opór Francuzów w zamierzonem zachodzeniu swo-

Schron.

jem lewem skrzydłem von Bulow zamierza stoczyć nad Petit-Morin bitwę według popularnego w dowództwie niemieckiem schematu kan-neńskiego, z obu stron oskrzydlając przeciwnika. Od zachodu grupę oskrzydlającą miały stanowić III i IX-ty korpusy, pozostawione Biï-lowWi przez 1-ą armję, od wschodu zaś zadanie oskrzydlenia miałaby wykonać 3-a armja von Hausen'a. Tymczasem, już po wydaniu rozkazów do bitwy na dzień 7 września, gen. Bulow dowiaduje się o odwołaniu na północ

181

Page 191: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przez Kluck'a jego dwóch korpusów. Wobec tego von Biilow, zrezygnowawszy ze swoich planów, wycofuje swoją armję poza Petit-Morin.

W dniu 7 września front 2-ej armji rozciąga się od Montmirail aż poza bagna Marais Saint-Gond. Na całym froncie toczą się zacięte walki. W jego środkowej części postawa 9-ej armji gen. Foch'a jest tak groźna, że Biilow, osłabiając swoje prawe skrzydło, wspiera środek jedną dywizją, W rezultacie, jakkolwiek w ciągu dnia Niemcy zdołali utrzymać swoje stanowiska — o zachodzeniu nie było narazie nawet mowy, — jednakże z tak znacznemi stratami, że, jak pisze sam Biilow: „wartość bojowa 2-ej armji odpowiada zaledwie wartości trzech korpusów".

W dniu 8 września prawe skrzydło 2-ej armji niemieckiej, osłabione odejściem III i IX korpusów, oraz korpusu jazdy von Marwitz'a, a osłaniane obecnie zaledwie dwiema dywizjami jazdy, cofa się pod naporem 5-ej armji francuskiej na linję Thoult — Marguy. Luka pomiędzy 1 i 2-ą armją rozszerza się nadal. Natomiast na lewem skrzydle udaje się Bùlow'owi, dzięki współdziałaniu 3-ej armji von Hausen'a, osiągnąć pewne postępy, wobec jednak braku rezerw i zaciętego oporu Francuzów, sukcesu swojego nie może należycie wykorzystać. Tern niemniej jednak Biilow, wierząc jeszcze w możliwość decydujących rozstrzygnięć na swojem lewem skrzydle, decyduje się w dalszym ciągu kontynuować walkę.

Znamy już przeto położenie na froncie 1-ej i 2-ej armij niemieckich: 1-a armja von Kluck'a zaawanturowała się w samodzielnej bitwie z 6-ą armją francuską na północ od Marny, utraciwszy łączność z 2-ą armją niemiecką, od której odgradzała ją armja angielska, doszedłszy lewym brzegiem Marny aż do Château-Thierry. 2-a armja znów, mająca za zadanie osłonić niemiecki manewr oskrzydlający od strony Paryża i 5-ej armji francuskiej, sama uwikłała się w ciężkie walki, cofając się prawem i osiągając niepewne sukcesy na lewem skrzydle. Co działo się tymczasem na pozostałym froncie? 3-a armja niemiecka, przeznaczona do roli grupy oskrzydlającej, według planu Moltke'go, zaledwie nieznaczne poczyniła postępy na swojem prawem skrzydle, podchodząc do Sommesous, gdzie współdziałała z 2-ą armją, i natrafiając na zacięty opór 9-ej armji gen. Foch'a. Zresztą swoje nieznaczne sukcesy 3-a armja okupiła stratą połowy swojego stanu liczebnego. Natomiast 4 i 5-a armje niemieckie, tocząc zacięte walki, nie zdołały przełamać

ofensywy francuskiej, zaledwie utrzymując się na swoich stanowiskach. Lewe skrzydło niemieckie, 6 i 7-a armje, zostały zdecydowanie powstrzymane przez Francuzów pod Nancy i Epinal, napróżno usiłując, kosztem ogromnych strat, przebić się w kierunku na Charmes.

Tak więc marsz armij niemieckich, trwający bez przerwy od pierwszych dni wojny, został powstrzymany zwrotem zaczepnym gen. Joffre'a, wodza naczelnego Francuzów. Miażdżąca dotychczas potęga niemiecka natrafiła na opór, którego przełamać nie mogła. Więcej nawet. Osłabione siły niemieckie, pozbawione dostatecznych rezerw, «ame poczęły się uginać, napróżno wykruszając się do reszty, aby zła-" mać zacięty opór Francuzów, którzy sami zko-lei przechodzili na swojem lewem skrzydle do potężnego natarcia, które miało zadecydować o losach Francji, a z nią i całego świata. I stało się to wówczas właśnie, kiedy kierownicze sfery Niemiec wraz z gen. von Moltke, szefem wielkiego sztabu generalnego, upojone zwycięską inwazją w granice Belgji i Francji, uważały wojnę na Zachodzie właściwie za skończoną, armje francuskie — za wojsko uciekające w popłochu i bezładzie, a Paryż, serce Francji —• za wydany na łup niemieckiego imperja-lizmu. W chwili, kiedy Niemcy manewrem oskrzydlającym mieli ostatecznie załatwić się ze swoimi zachodnimi przeciwnikami, nagle okazało się, że te rzekomo „pobite i uciekające w popłochu" armje sprzymierzone posiadają dość sił fizycznych i moralnych, aby, zawróciwszy i stanąwszy twarzą w twarz z potęgą niemiecką, rzucić się na całym froncie do zaciekłego, nieugiętego przeciwnatarcia.

Nic dziwnego przeto, że przeciwnatarcie Francuzów, dokonane w podobnych warunkach, wywołało w dowództwie niemieckiem kompletną dezorjentację i konsternację, graniczącą już blisko poprostu z paniką. Moltke wprawdzie, jak wiemy, spodziewał się uderzenia Francuzów od strony Paryża, nie liczył się jednakże z możliwością ogólnej ofensywy, uważając to natarcie raczej za odruch rozpaczliwej obrony stolicy Francji. Przeciwko temu ewentualnemu uderzeniu od strony Paryża przeciwstawić chciał pierwotnie 1 armję, następnie zaś w dn. 4 września zadanie to przeznaczył również i 2-ej armji. W dn. 5 września dowiedział się Moltke o natarciu 6-ej armji francuskiej na prawym brzegu Marny, do wieczora zaś dnia 6 września nadeszły już meldunki od wszystkich armij o gwałtownem przeciwnatarciu Francuzów,

162

Page 192: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

I

r '

o

m

^ 3 ! 1 fe

Ciężka wrtylerja angielska przy pracy.

Kiedy dostarczono mu rozkaz gen. Joffre'a, znaleziony przy jednym z jeńców w dn. 4 września, a nakazujący natarcie na całym froncie, gen. Moltke'go ogarnęła kompletna depresja duchowa. Przygnębienie jego podzielił cały wielki sztab generalny niemiecki, zaskoczony wypadkami wT momencie upojnego przeświadczenia o własnem zdecydowanem zwycięstwie. To też w chwilach decydujących naczelne dowództwo niemieckie wykazali> zdumiewającą apatję i bezczynność, spowodowane depresją duchową i świadomością swojej bezradności wobec braku dostatecznych rezerw. Jak wiemy bowiem, gen. von Moltke jeszcze w dniu 25 sierpnia zabrał z prawego skrzydła niemieckiego dwa korpusy, które skierował na front rosyjski do Prus Wschodnich. Nawet z lewego skrzydła trudno było narazie o zapożyczenie poważniejszych sił, gdyż książę Ruprecht bawarski rozpoczął był właśnie zacięte, chociaż beznadziejne walki w celu przebicia się na Char

mes. Zresztą Moltke nie umiał sobie narazie zdać sprawy z koncepcji strategicznej gen. Jof-fre'a, co utrudniało mu i opóźniało powzięcie nowrej decyzji. W rezultacie dowódcy poszczególnych armij działali każdy na własną rękę, jak to widzieliśmy na przykładzie von Kluck'a, co pogarszało jeszcze sytuację i demoralizowało armję.

Gen. Moltke, przebywając w swej kwaterze głównej aż w Luksemburgu, o 200 kilome-trów od najbardziej zagrożonej 2-ej armji, oceniał sytuację w barw7ach ciemniejszych nawet, niżby należało. Nie mogąc się na nic zdecydować, wysyła w dniu 8 września swojego bliskiego współpracownika, podpułkownika Hentsch'a, na objazd frontu, dając mu niezwykle szerokie pełnomocnictwa w dawaniu rozkazów dowództwom poszczególnych armij.

Podpułkownik Hentsch wyjeżdża z kwatery głównej pod wrażeniem przygnębienia, zamieszania i apatji, jakie tam panowały. Po-

183

Page 193: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przez dowództwa 5, 4 i 3-ej armji dociera w nocy z dnia 8 na 9 września do dowództwa 2-ej armji. Zastaje tu nastrój przygnębienia i rozterki. Rozmowa z Biïlow'em każe mu osądzie stan 2-ej armji, jako wysoce zatrważający. Hentsch i Bułow długo w noc rozważają położenie, które przedstawia się im w coraz bardziej ponurem świetle: wielkie natarcie lewego skrzydła, okupione ogromnemi ofiarami, zostało powstrzymane pod Nancy i Epinal, 5-tą armję powstrzymała twierdza Verdun, 4 i 3-a armje zaledwie utrzymują swoje stanowiska kosztem nadmiernych ofiar, 2-ga armja, całkowicie wyczerpana, zmuszona jest cofać się, jeśli nie ma dopuścić do oskrzydlenia jej od północy przez Francuzów, posuwających się wzdłuż Marny, 1-a armja, z trudem walcząca z armją gen. Maunoury i oddziałami garnizonu Paryża, które gen. Gallièni ofiarnie pchnął do walki, odcięta od 2-ej armji i pozostawiona samej sobie, a przy tern wszystkiem brak rozporządzanych natychmiast rezerw, gdyż nowa armja niemiecka, tworząca się w okolicach Saint-Quentin, miała być zdolna do akcji dopiero za kilka dni. Obaj generałowie, nie znalazłszy środków zaradczych, kładą się spać, odkładając decyzję do rana.

Dopiero w południe dnia 9 września podpułkownik Hentsch dochodzi do wniosku, że je-dynem wyjściem z sytuacji jest odwrót armij niemieckich, umożliwiający zwężenie frontu i reorganizację zdemoralizowanych oddziałów. Hentsch uważa, że 4 i 5-ta armje powinny się cofnąć ku Clermont-en-Argonne, 3 armja ku Châlons, 2 armja ku Reims, zaś 1 armja ku linji Soissons — Fère-en-Tardenois, przyczem ta ostatnia powinna nawiązać łączność z 2-gą armją w okolicy Fimes.

Na skutek decyzji Hentsch'a, posiadającego, jak wiemy, daleko posunięte pełnomocnictwa Moltke'go, już o godz. 13-ej tegoż dnia 2-ga armja niemiecka rozpoczyna odwrót, którego pragnął sam jej dowódca von Bulow. Tymczasem podpułkownik Hentsch udaje się do kwatery głównej 1-ej armji. Jest to moment, kiedy na prawem jej skrzydle udało się von KluckWi uzyska- pewien sukces przy pomocy Iii i IX-go korpusów, które mianowicie oskrzydliły 6-ą armję francuską od północy, spychając jej lewe skrzydło ku Nanteuil-le-Haudouin. Natomiast środek 6-ej armji stawił zacięty opór, utrzymując swoje stanowiska. Gorzej przedstawiała się sprawa na lewem skrzydle von Kluck'a. Armja angielska, która opanowała już lewy brzeg Marny od ujścia rzeki

Ourcq aż do Château-Thierry, zdołała nawiązać łączność z 6-tą armją francuską na prawym brzegu Marny, zagrażając nietylko lewemu skrzydłu, ale i tyłom 1-ej armji niemieckiej. Pomimo wszystko sztab 1-ej armji był jak najlepszej myśli, to też, kiedy pod nieobecność von Kluck'a, podpułkownik Hentsch zakomunikował jego szefowi sztabu von Kuhl'owi rozkaz odwrotu, ten próbował mu się oprzeć, kapitulował zaś dopiero wobec pełnomocnictw podpułkownika Hentsch'a. W rezultacie Hentsch nakreślił węglem na mapie von Kuhl'a linję odwrotu 1-ej armji, która miała się cofać na północ, ku rzece Aisne, poniżej Soissons, gdyż tam, jak się okazało, znajdowały się wszystkie urządzenia tyłowe 1-ej armji. Tak więc zdecydowana już linja odwrotu 1-ej armji zgóry nietylko uniemożliwiała jej nawiązanie łączności z 2-ą armją, ale bardziej jeszcze poszerzała już istniejącą lukę, która w dniu 9 września wynosiła około 50 kilometrów.

Według rozkazów, wydanych przez Hen-tseh'a, armje niemieckie miały powstrzymać swój odwrót dopiero nad Aisne'a i Vesle'a.

Tak oto nad Marną załamał się niemiecki plan wojny, stworzony pierwotnie przez Schlieffen'a, plan, doskonale przemyślany i opracowany w najdrobniejszych szczegółach, mający przynieść niemieckiemu imperjalizmo-wi najświetniejsze zwycięstwa nad armją francuską, które w pierwszym już miesiącu wojny miało wydać Francję na łup Niemcom, rozwiązując im ręce na Zachodzie, by ze zwielokrotnioną siłą uderzyć i zmiażdżyć armję rosyjską na Wschodzie. Tymczasem zamiast ostatecznego zwycięstwa nad Sekwaną — odwrót z nad Marny, czyli widmo przewlekłej, beznadziejnej wojny.

Gen. Camon, doceniając w pełni znaczenie bitwy nad Marną dla losów całej wojny światowej, pisze: „Dzień 9 września był świadkiem wyjątkowego zdarzenia: podpułkownik rozstrzygnął los świata. Hentsch wydal rozkaz odwrotu niewątpliwie w porozumieniu z Biï-iow'em. Ostatecznie, w chwili, gdy rozkaz ten został wydany, był to rozkaz bezwątpienia nie-zbędny".

O podpułkowniku Hentsch'u, który osobiście powziął decyzję odwrotu aimiij niemieckich, ciekawie pisze niemiecki kronprinz, ówczesny dowódca 5-ej armji, który rozmawiał z Hentsch'em w dn. 10 września w swojej kwaterze w Varennes: „Poglądy jego były wybitnie pesymistyczne. Położenie naszego prawego skrzydła uważał on za beznadziejne i wyraził

184

Page 194: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

życzenie, aby 5-a arm ja. moja arm ja, niezwłocznie rozpoczęła odwrót. Według niego, 1 i 2-ga armje były zupełnie rozprzężone, 3-a arm ja ledwie była w stanie trzymać się, położenie 4-ej armji co najmniej nie było świetne".

Jak wielkie spustoszenie moralne wywarła konieczność odwrotu na dowództwie niemiec-kiem, świadczy o tern to, co pisze ten sam kron-prinz o rozmowie z gen. von Moltke: „Nie zapomnę nigdy tego głębokiego wrażenia, które wywarł na mnie generał von Moltke dnia 11 września 1914 r. Zjawił się on nagle w mojej kwaterze głównej w Varennes w towarzystwie podpułkownika von Teppen. Był to człowiek zupełnie złamany. Nadludzkim wysiłkiem powstrzymywał łzy, wyobrażając sobie, że pobite armje niemieckie uciekają w zupełnym nieładzie. Mówił, że nie wie, w jaki sposób powstrzymać ten odwrót".

To też gen. Camon, zestawiając postawę

moralną dwóch wodzów: Moltke'go i Joffre'a, czyni taką złośliwą, ale jakżeż prawdziwą uwagę: „Rzecz pewna, — niech mi czytelnik wybaczy to słowo — że Joffre nie chorował tak łatwo na niestrawność!".

Moltke swoją niewczesną butę, lekkomyślność i brak hartu moralnego w chwili przełomowej srodze odpokutował, otrzymując dymisję ze stanowiska szefa wielkiego sztabu niemieckiego, czyli faktycznego wodza naczelnego, co raz na zawsze złamało jego ambicję, której posiadał wszak tak wiele.

Dymisja Moltke'go była jednak — z niemieckiego punktu widzenia — nazbyt znikomą rekompensatą wobec tych niedających się ogarnąć i niepowetowanych strat, jakie generał ten spowodował dla Niemiec.

Jeśli Niemcy tak pohopnie zaangażowały się w awanturę wojenną, jeśli bez najmniejszych skrupułów rozpętały najstraszniejszą ka-

Pokład niemieckiego statku wojennego w pokrywie lodowej.

185

Page 195: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tastrofę, jaka znają dzieje, jeśli od pierwszych dni wojny objawiły światu w Belgji swoje wy-rozumowane, planowe okrucieństwo, cynicznie łamiąc wszelkie prawa i zwyczaje międzynarodowo,— czyniły to Niemcy w najgłębszem przeświadczeniu, że wojna, którą rozpętały, przyniosło im pewne, nieledwie matematycznie przewidziane zwycięstwo, które u nóg ich położy całą ludzkość wraz z jej prawami i zwyczajami. Tę matematyczną nieledwie pewność zwycięstwa dawał Niemcom ich precyzyjny plan wojny, ów słynny „schłieffenowski" plan. A plan ten oparty był na wyliczeniu, według którego zwycięstwo mogło było być osiągnięte tylko wtedy, kiedy Francja zostanie pobita, zanim Rosja zmobilizuje swoją ogromną armję, co pozwoliłoby Niemcom pokolei rozprawić się z przeciwnikami.

Tymczasem okres mobilizacji rosyjskiej dobiegał końca, a Francja nietylko nie leżała w prochu u nóg zwycięskich Niemiec, ale przeciwnie, w bitwie nad Marną, w owym cudzie" nad Marną po raz pierwszy pokazała swojo właściwe oblicze, swojem wspaniałem przeciwnatarciem zmuszając armje niemieckie do odwrotu nieledwie od wrót Paryża, od którego Niemcy oddaleni już byli zaledwie o 20 kilometrów i który wydawał się do tego stopnia stracony, że rząd francuski ratował się w dniu 'J września spieszną ewakuacją swoich urzędów do Bordeaux.

Bitwa nad Marną zdruzgotała niemiecki plan wojny, co było równoznaczne z ostateczna klęską Niemców, która musiała już nastąpić wcześniej lub później. Położenie Niemców, zmuszonych bitwą naci Marną do długotrwałej wojny na coraz to nowych frontach, z każdym miesiącem musiało się pogarszać, konsekwentnie zdążając ku ostatecznej klęsce, która przyszła wreszcie jesienią 1918 roku.

Wobec załamania się schlieffenowskiogo planu wojny, co pociągnęło za sobą tak kolosalne następstwa dla losów całego świata, musi się rodzić pytanie: czy plan ten był zły, czy też jego wykonanie? Największe dziś powagi w zagadnieniach wojskowych zgadzają się w tern, że plan Schlieffena, oparty na wzorach napoleońskich, był całkowicie słuszny w swojej prostej i jasnej zasadzie. Jeśli plan ten załamał się, nie dając Niemcom zwycięstwa, wino tego ponosi nie sama koncepcja, lecz jej nieudolno wykonanie, przedewszystkiem zaś odpowiedzialność za to spada na gen. von Moltke'go, bratanka sławnego feldmarszałka. Stryj w latach 1870—71 zadał straszliwą klęskę Francu

zom, przypieczętowująe swoją sławo wzięciom do niewoli cesarza Napoleona III i wkroczeniom do Paryża — mały bratanek wielkio stryja poniósł sam klysKy z rąk Francuzów i ich wodza gen. Joffre'a. Taką bywa złośliwa często Nemesis dziejów ludzkich!

Dla nas ważnem jest uświadomić sobie, na czom polegały błędy wykonania niemieckiej. planu wojny i kto do tego się przyczynił.

Gen. Camon, w uwagach do swojej pracy ,,Zalamanie się niemieckiego planu wojnyu, wylicza następujące przyczyny klęski Niemców, pochodzące z ich własnej winy:

„Oddani*.1 lewemu skrzydłu, działającemu w Lotaryngji, jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych, sześciu dywizyj zapasowych, które, według pierwotnego planu, powinny były znajdować się na prawem skrzydle i uzupełniać podczas manewru straty tego skrzydła. Tu odpowiedzialność ponosi generał von Moltke. Niepowodzenie próby osaczenia armji belgijskiej nad Gette'a. Odpowiedzialni są: Moltke, Bulow i Hausen. Moltke — ponieważ nie utworzy! jednego, wspólnego dowództwa dla prawe-go skrzydła, ani nie wskazał manewru, który należało wykonać; Bulow — ponieważ, dzięki przesadnej ostrożności, nie wysunął w dostatecznym stopniu w kierunku północno-zachodnim oddziałów, przeznaczonych do osaczenia armji belgijskiej ; von Hausen — ponieważ odmówił skierowania nad Mozę gotowych przecież do działań korpusów czołowych. Niepowodzenie osaczenia 5-ej armji francuskiej i armji angielskiej nad Sambrą. Odpowiedzialność ponoszą: zbyt ostrożny zazwyczaj von Bulow, gdyż nie odważył się on na próbę sforsowania przeprawy, nie zapewrniw7szy sobie poprzedn i 11 współdziałania 1 i 3-ej armji; Moltke, który przypuszczał, że Anglicy stoją pod Lille i na swoje nieszczęście skierował w tym kierunku von Kluck'a, a w ten sposób przeszkodził mu zwrócić się w odpowiednim momencie przeciwko korpusom angielskim, które w rzeczywistości wyruszyły z Maubege; zawsze do przesady rozważny von Hausen, który zbyt późno przybywa nad Mozo, waha się pomiędzy zdaniom Moltke'go, który doradza mu rzucenie sił głównych przez Fumay na tyły o-ej armji francuskiej, a Bulow'em, który przywołuje go do siebie, i idzie za głosem Bulow'a, wypuszczając w len sposób sposobność osaczenia armji francuskiej. Ogromny psychologiczny błąd Molt-ke'go, popełniony dn. 25 sierpnia, kiedy to, uważając, że partja na Zachodzie została wygrana, postanowił on zabrać z zachodniego frontu sześć

186

Page 196: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

korpusów i wysłać je do Prus Wschodnich. Co-prawda, w rzeczywistości odjeżdżają tylko dwa korpusy, których właśnie zabrakło, aby naprawić położenie w dniu 6 września. Prócz tego Moltke zabiera jednak ze sztabu 2-ej armji najtęższą głowy na całem prawem skrzydle armij niemieckich — LudendorfPa, by wysłać go do Prus Wschodnich. Niepowodzenie osaczenia

kał zwycięstwa na własną rękę. Przeniesienie jednej z dywizyj 2-ej armji z prawego skrzydła, na którem była ona niezbędna, do środka, a następnie wspaniałomyślne podarowanie dru-kiej dywizji von HausenWi. Odpowiedzialność ponosi von Bulow, który, jak się wydaje, musiał się opuścić, i von Hausen, który dążył do odniesienia zwycięstwa na własną rękę".

/ w podziemnych schronach urządzali się Niemcy względnu wygodnie

o-ej armji francuskiej i armji angielskiej nad Oise'a. Za brak porozumienia się wzajemnego odpowiedzialni są: Kluck, Billow i Hausen. Wytyczna z wieczoru dnia 4 września, nakazująca 1-ej i 2-ej armji wykonanie zwrrotu frontem na Paryż, aby stawić czoło armji gen. Maunoury (jak wiemy, armja ta rozpoczęła natarcie nie na lewym, lecz na prawym brzegu Marny — przyp. wł.). Odpowiedzialność ponosi Moltke. Odwrót III i IX-gc korpusów przed Anglikami i 5-ą armją francuską. Odpowiedzialność ponosi gen. von Kluck, który, jak się zdaje, szu-

„Czy jednak — pisze dalej gen. Camon — poza wszystkiemi temu czynnikami, które spowodowały załamanie się niemieckiego planu, nie było jakiejś jednej zasadniczej przyczyny, z której zrodziły się wszystkie inne? Bezwąt-pienia tak. Tą zasadniczą przyczyną był fakt, że schlieffenowskiego planu manewru nie rozumiał ani sam Moltke, ani znaczna część generałów niemieckich, którzy mieli wykonać go. Manewr Schlieffena, a był to bezsprzecznie manewr napoleoński, opierał los wojny na powodzeniu niemieckiego prawego skrzydła".

187

Page 197: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Znamiennym pod tym względem jest fakt, ::v •—- podczas gdy niemiecki plan wojny, zbudowany przez Schlieffen'a, oparty byl riawskróś na strategicznym systemie Napoleona - wykonawcy tego planu, włącznie z gen. von Moltke,

krytycznie hołdowali systemowi kanneń-skiemu, którego autorem był Hannibal. Rzecz oczywista, że ta paradoksalna rozbieżność nie mogła się była przyczynić do prawidłowego wykonania planu wojny. Odpowiedzialność za to ponosi sam Schlieffen. Gdy bowiem w 1906 r., opracowawszy już ostatecznie niemiecki plan wojny, podał się do dymisji, opuszczając stanowisko szefa wielkiego sztabu generalnego, cały czas, aż do swojej śmierci w 1913 r., poświęcił na namiętną i brutalną krytykę systemu napoleońskiego, równocześnie wykazując zalety systemu kanneńskiego. Czynił to, być może, w celu tern większego zaskoczenia Francuzów, nieprzewidujących w tych warunkach, że autor niemieckiego planu sam zbudował go na wzorach napoleońskich. Raczej jednak należy przypuszczać, że czynił to z pobudek egoistycznych, pragnąc zatrzeć ślady plagjatu w swoim planie, który, jak wierzył, miał dać Niemcom niebywale zwycięstwo. Tak, czy ina

czej swoją końcową już działaln dżinie teorji wojskowej wprowadził kom; dezorjentację w wojskowych sferach, cc mniej nie przyczyniło się do powód/ nania jego własnego planu, opartego na dzie napoleoński»

A teraz posłuchajmy, co mówią wy bit ni wojskowi niemieccy, którzy brali czynny udział w nieudanym manewrze schlieffenow-skim. Generał von Kuhl, ówczesny szef sztabu 1-ej armji niemieckiej, pisze: „Plan Schlief» fen'a był prosty. Z jak największą stanowczością należało przeprowadzić ten plan. Wszystkie inne względy powinny były zejść na drugie miejsce. W roku 1914 wykonanie nie odpowiadało pokładanym nadziejom". Marszałek Hin-denburg pisze: „Uważam, że powodem niepowodzenia naszego wielkiego planu kampanji , planu, który naj niewątpliwiej zbudowany był dobrze, była jedna jedyna przyczyna. Przeciw nam wystąpił cały szereg niepomyślnych okoliczności. Do nich zaliczani: osłabienie idei przewodniej naszego planu, zgodnie z którą nasze arm je powinny były posiadać ogromnie potężne prawe skrzydło; niepowodzenie zbyt silnego zresztą naszego lewego skrzydła, spowTo-

1SÔ

Page 198: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dowane niewczesną inicjatywą niższych dowódców; zapoznanie niebezpieczeństwa, co do którego należało się spodziewać, że może ono ukazać się znagła od strony twierdzy, tak solidnie umocnionej, od strony takiego gniazda zbiegających się linij kolejowych, jak Paryż; niedość energiczne wystąpienie naszego naczelnego dowództwa w celu skoordynowania ruchów naszych armij ; wreszcie, być może, także nieścisłe przedstawienie przez niektóre organa dowództwa położenia, które samo przez się nie było przecież rozpaczliwe".

Jakkolwiek na szczególne podkreślenie zasługuje fakt załamania się niemieckiego planu wojny, co właściwie przesądziło los całej wojny, nie możemy jednak pominąć milczeniem i tych plusów, które plan ten pomimo wszystko zapisał na korzyść Niemców. Weźmy bowiem pod uwagę, że plan schlieffenowski załamał się dopiero nad Marną, podprowadziwszy Niemców do Paryża na odległość dwudziestu kilometrów, co umożliwiło Niemcom okupację dziesięciu najbogatszych prowincyj francuskich i zagarnięcie 80% francuskiego przemysłu metalurgicznego na przeciąg zgórą czterech lat, to znaczy do końca wojny światowej. Był to ten sukces, który ocalał z ogólnej katastrofy, jakiej uległ wielki plan Schieffena.

Dotychczas mówiliśmy niemal wyłącznie o tych błędach strategicznych i organizacyjnych Niemców, które przyczyniły się do ich klęski we wrześniu 1914 roku. Nie znaczy to jednak, byśmy błędy te uważać mogli za jedyne przyczyny niepowodzeń niemieckich. Bowiem ich waga dziejowa, jakkolwiek wielka — szczególnie wobec doskonale przygotowanego niemieckiego aparatu wojennego — nie była przecież decydującą. Nie mniejszą wagę miały tu i inne przyczyny, leżące po drugiej, francuskiej stronie frontu. Aby niemiecki plan wojny mógł był się załamać — niemieckim minusom musiały przeciwstawić się francuskie plusy. Jest to najzupełniej oczywiste. A plusów tych było wiele.

Armja francuska, jakkolwiek jej przygotowanie do wojny był.) o wiele skromniejsze od niemieckiego, a często nawet wręcz niedostateczne, od pierwszych już dni wojny wykazała zdumiewającą wartość bojową, oraz bardziej jeszcze zdumiewającą zdolność przystosowywania się do warunków prowadzonej wojny, oraz do poziomu militarnego przeciwnika. Złożyło się na to wiele przyczyn. Zdrowy pa-trjotyzm francuski, wiekowa kultura i genjusz gallicki raz jeszcze zadokumentowały swoją żywotność, której niedocenili imperjaliści nie-

189

Page 199: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mieccy. Ta sama armja francuska, która pod niedołężnem dowództwem, skorrumpowana i wadliwie zorganizowana za Napoleona III, tak haniebnie uległa Niemcom w lalach L870— 71 — ta sama armja francuska w 191 I r. okazała się partnerem poważniejszym, xńz ktokolwiek mógłby! to przypuszczać w Europie przedwojennej. Od góry do dołu armja francuska

nie wolno nigdy zapoznaw ków wojny świal

Dla pełni o obraz bitwy, która — jal przykładów w historji — wpływ na losy świata, przj szałka Ferdynanda Foch4i swój opis:

senie wypad-

ki

Ludność cywilna, chroniąca się u- piwnicach przed bombardowaniem

okazała się godną swojej odwiecznej tradycji, rozświeconej niegasnącym blaskiem Napoleona I. „Cud" Marny sprawili: bohaterski i ofiarny żołnierz francuski... inteligentny, fachowy i kulturalny oficer... światłe, jednolite i wysoce karne dowództwo... i cały wreszcie naród francuski, który armję swoją szczodrze wyposażył w olbrzymi kapitał zapału, energji i wiedzy. Błędy Moltkego nie stałyby się może błędami, gdyby partnerem jego nie był gen. Jof-fre, a przeciwnikiem armja francuska. Tego

„Bitwa nad Marną skończyła się. Była ona naprawdę wielkiem zwycięstwem. Było to dzieło tego, kto przygotowywał ją od 24 sierpnia i wTcielał ją w czyn aż do końca, dzieło Naczelnego Wodza, generała Joffre'a. Nazajutrz po naszych porażkach nad granicą, dojrzał on jasno, jak źle była rozpoczęta partja i przerwał walkę, by energicznie ją wzmocnić, skoro naprawi dostrzeżone błędy. Wobec odsłoniętych wreszcie zamiarów przeciwnika, jego potężnego manewru poprzez Belgję, jak

190

Page 200: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

również wobec niedostatecznej wartości pewnych dowódców, nie wahał się przegrupować inaczej swe siły, stworzyć na zachodzie armję manewrowa, zorganizować dowództwo, prze* ciągnąć odwrót do odpowiedniej chwili, a gdy chwila ta nadeszła, skombinować rozsądnie działania zaczepne z obronnemi, po energicz-nem zakomenderowaniu zwrotu wtył. Wspaniałym ciosem powstrzymującym zadał on śmiertelny cios inwazji".

„Od Ourcq do Lotaryngji wszyscy wykonawcy ruszyli do bitwy w ścisłej łączności, w doskonałem zgraniu, z dziką energją, czując dobrze, że kraj nie przeżyłby klęski zadanej przez bitwę o podobnym rozmachu. W Naczel-nem Dowództwie współzawodniczono w karności, by całkowicie wypełnić swTe zadanie, w koleżeństwie, by się wspomagać nawzajem. Oddziały walczyły aż do wyczerpania11.

„Raz jeszcze wielkie uczucie wojska, dące refleksem prawdziwego stanu ducha prowadzącego wojnę narodu, a rozsądnie spożytkowane przez Naczelnego Wodza, stworzyło fakt historyczny. Była nim Marna".

„Paryż, serce kraju, został uratowany przez zwycięską bitwę, do której jego gubernator posłał swe oddziały, dobrze rozumiejąc, że przez to rozstrzyga losy swej stolicy".

„Plan Niemców zawalił się, a z nim i prestige ich wojska. Gwałtowna i szybka inwrazja, która miała wyprowadzić Francję z gry, nie-tylko została powstrzymana, lecz odparta i częściowo zdezorganizowana. W jakich warunkach ma nieprzyjaciel zreorganizować się i wznowić swe przedsięwzięcia na froncie zachodnim? Czy przez ten czas front wschodni nie powinien był dać odczuć ciężaru swych

mas? Czy mocarstwa centralne będą posiadały dowództwo, zdolne do prowadzenia na dwóch frontach akcji odląd rozdzielonej, która zawiodła, będąc skoncentrowaną na jednym ? 28 sierpnia, w chwili objęcia przeze mnie dowództwa 9. Armji, komunikat donosił, iż inwazja triumfuje „od Sommy do Wogezów". Komunikat z 10 września głosił zwycięstwo francuskie. Byłem niezmiernie szczęśliwy, iż brałem poważny udział w tern odwróceniu losów naszego oręża".

W innem miejscu marsz. Foch pisze znamienne słowa: „W Chalons, podczas rozwikły-wania spraw rozmaitej natury, nadeszły wraz ze szczęśliwemi nowinami, potwńerdzającemi doniosłość uzyskanego sukcesu, smutne wiadomości, dotyczące członków mojej rodziny, znajdujących się w armji, o srogich stratach, które poniosła ona 22 sierpnia, o czem dawał mi znać generał Sarrail, dowódzca 3. Armji. Gdy byłem zajęty sprawami ojczyzny, nie było nawret czasu płakać nad śmiercią swych bliskich. Lecz dobrowolne te poświęcenia nie miały pozostać bezowocnemi. Trzeba było jak najszybciej wyzyskać zdobyte położenie." Słowa te, po żołniersku proste, jakżeż dobitnie charakteryzują wartość moralną dowTódców francuskich, którzy poprowadzili swoje armje do zwycięstwa nad Marną!

Jeszcze w innem miejscu na szczególną uwagę zasługują słowna marszałka Focha, który, opisując przybycie do jego kwatery przedstawicieli społeczeństwa i sfer politycznych, tak pisze: „Wszyscy razem święciliśmy wielkość i potęgę Francji, zjednoczonej w doskona lew zapomnieniu waśni partyjnych, gdy cho dzilo o stawienie czoła nieprzyjacielowi".

191

Page 201: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł II.

POLSKA W OBLICZU WOJNY ŚWIATOWEJ.

ZARYS POLSKIEJ POLITYKI NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ 1864 — 1914 E.

Romuald Traugutt, dyktator powstania

styczniowego, powieszony przez Moskali na stokach cytadeli

tvarszawskiej.

W dziejach Polski moment wybuchu wojny światowej stanowi datę przełomową. Przed nią była tylko ponura noc niewoli, w mrokach której, niby.błędne ogniki, zrzadka i migotliwie żarzyły się iskry buntu, od czasu do czasu wybuchając na krótko płomieniem beznadziejnego czynu. Od tej daty rozpoczyna się świt polskiej wolności, okres krwawej i znojnej realizacji wielkich haseł niepodległościowych, w imię których ofiarnie krwawiły się poprzednie pokolenia patrjotów w ciągu zgórą stuletniej niewoli.

Z wojny światowej wyrosła dzisiejsza Polska — suwerenna i potężna Rzeczpospolita —

zajmując poczesne miejsce wśród wolnych i niepodległych narodów świata.

Jednak błędnem byłoby mniemanie, że niepodległość nasza przypadkowo wyrosła na krwawych polach wojny światowej, niby niespodziewany, chociaż wymarzony dar kapryśnego losu. Należy bowiem uświadomić sobie, że jeśli nasza niepodległość była plonem wojny— to posiew tej niepodległości, dokonany własną dłonią narodu polskiego, na długo poprzedzał przełomową datę 1914 roku. Wojna światowa jakgdyby użyźniła ugory i pozwoliła zakiełkować ziarnom wolności, które długo i bezpłodnie czekały, głęboko zaryte pod ziemią.

Innemi słowy wojna światowa przyniosła nam tylko nowe warunki zewnętrzne, niezwykle korzystne dla realizacji oddawna dojrzałej ideologji niepodległościowej, opartej o wewnętrzne siły narodu, które osiągnęły już poprzednio dostateczny stopień rozwoju i zdolność ujawnienia się nazewnątrz w sprzyjających okolicznościach.

Z tego punktu widzenia wojnę światowTą w historji Polski należy raczej uważać nie za początek ery niepodległego bytu państwowego, lecz za końcowy etap walk wyzwoleńczych, ich ostateczne, przez pokolenia przygotowywane zwycięstwo. Że zaś zwycięstwo przyszło dopiero razem z wojną światową — zrozumiałem jest, jeśli się zważy, że stworzyła ona po raz pierwszy naprawdę korzystne warunki do osiągnięcia zwycięstwa.

Tak rozumiejąc rolę wojny światowej w naszych dziejach nie można, mówiąc o niej, pominąć okresu przedwojennego, w którym krystalizowała się polska idea niepodległościowa, gromadząc wokół siebie te siły i te jednostki, które później wśród pożogi wojennej marze-

65

Page 202: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nia ojców i dziadów przyoblekły w ciało rzeczywistości.

Nic nie dzieje się w oderwaniu od żelaznego prawa przyczyn i skutków. Przeto udział Polski w wojnie światowej i to udział właśnie taki, a nie inny, był ścisłą konsekwencją tych przyczyn, które nawarstwiały się na długo jeszcze przed wojną. Dlatego też, aby zrozumieć rolę narodu polskiego w wielkiej tragedji ludzkości, której epilog był dla nas tak bardzo pomyślny, należy znów cofnąć się wstecz ku czasom przedwojennej polskiej myśli politycznej. Inaczej nie możnaby zrozumieć zbyt wielu zjawisk w życiu polskiem czasówT wojny i późniejszego okresu zbrojnego wykreślania granic Rzeczypospolitej.

Pani Piasecka, skazana przez sąd pruski na dwa i pół roku więzienia za obronę języka ojczystego.

Chociażby pobieżna znajomość dziejów przedwojennej polityki naszego narodu posiada jednak i bardziej aktualne znaczenie. Wojna światowa bowiem, będąc równocześnie tragicznym pomnikiem, który historja wzniosła na granicy dwóch epok, stanowi dla nas jak-gdyby most, łączący te epoki, łączący dzisiejszą Polskę niepodległą z przedwojenną Polską niewoli. Po przez wojnę światową ciągną się ku nam konsekwencje okresu niewoli aż po dzień dzisiejszy, wywierając wszechstronny wpływ na nasze życie.

Wszystkie te względy razem wzięte każą nam sięgnąć aż do źródeł tych przyczyn dziejowych, które złożyły się na rolę polityki polskiej w czasie wojny światowej, a które i dziś

nie zatraciły jeszcze swojego aktualnego znaczenia.

Z ostatnim rozbiorem dawnej Rzeczypospolitej skończyła się polska polityka państwowa. Rozpoczął się długotrwały okres polityki bezpaństwowej, polityki narodu nietylko pozbawionego własnej państwowości, ale i rozdartego na trzy zabory, rozdzielone wrogiemi słupami granicznemi.

W tych warunkach jakież mogły być cele polskiej polityki narodowej? Wtłoczeni przemocą w ramy trzech obcych i wrogich organizmów państwowych, mogliśmy albo walczyć z istniejącym stanem rzeczy, albo też, godząc się nań, mogliśmy czynić wysiłki, aby jak najwygodniej rozlokować się pod obcemi dachami. Były to dwa jedynie możliwe kierunki polityki polskiej, zasadniczo sobie wrogie, stojące na dwóch przeciwnych biegunach świadomości narodowej. W jednym i drugim kierunku podstawą i punktem wyjściowym polityki naszej był fakt utraty niepodległości i trójzaborowe rozdarcie narodu. Wszelki inny kierunek nie mógłby być polskim, gdyż musiałby zlekceważyć fakt utraty niepodległości i świadomość wspólnoty narodowej. Tak właśnie stało się pod koniec XIX wieku z kierunkiem polityki so-cjalno-demokratycznej, która, zeszedłszy z płaszczyzny narodowej, wkroczyła na drogi kos-mo politycznego socjalizmu i bezwzględnej walki klas.

Jeśli chodzi o oba czysto polskie kierunki polityczne — to wyraziły się one w polityce buntu i polityce ugodowej w stosunku do zaborców. Ta ostatnia w konsekwencji prowadziła do trójzaborowego lojalizmu, do politycznej asymilacji z obcemi organizmami państw zaborczych.

Rzecz prosta każdy z tych zasadniczych kierunków posiadał całą skalę odcieni politycznych: od desperackich przejawów buntu przeciwko ponurej rzeczywistości aż do biernego, roślinnego niemal oporu, od ugodowości, wypływającej z poczucia własnej bezsilności, aż do nikczemnego zaprzaństwa i wygodnej rene-gacji.

W tym czy w innym wypadku, jak to już powiedzieliśmy, polityka polska musiała rozwijać się po linji ostrej świadomości utraty niepodległego bytu państwowego i narodowego rozdarcia.

Polityka buntu wychodziła z założenia, że fakt utraty niepodległości przekreśla wszelkie

66

Page 203: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

możliwości rozwojowe narodu, że w łonie obcego, a tembardziej w łonie trzech obcych organizmów państwowych konsekwencją marnej wegetacji narodu ujarzmionego nieuchronnie, wcześniej czy później, musi być jego ostateczne wynarodowienie, utrata wszelkich cech odrębności, zlanie się z narodem, czy narodami panującemi. Jedynym czynnikiem, hamującym ten proces dziejowy, może być tylko walka z istniejącym stanem rzeczy.

Polityka ta za cel główny stawiała sobie polityczne wyzwolenie i zjednoczenie, odbudowę państwowości polskiej, która ogarnęłaby mniejszą lub większą część narodu polskiego. Ten cef główny przysłaniał wszystko inne: i formę ustroju tego przyszłego państwa polskiego, o które trzeba było jeszcze nie wiadomo jak

Dr. Stanisław Gląbirl-ski, prezes Koła Polskiego w parlamencie

wiedeńskim.

długo walczyć, i kwest je jego granic, które były tylko marzeniem lub akademicką koncepcją, i takie lub inne kolejne cele, których osiąganie miało przybliżać naród polski ku ostatecznemu wyzwoleniu i zjednoczeniu, a nawet różnie pojmowane środki walki z istniejącym stanem rzeczy.

Odwrotnie, polityka ugodowa, wychodząc z założenia, że utrata niepodległości politycznej jest faktem dokonanym, którego nic nie zdoła obalić, godząc się z nim dążyła do takiego ułożenia stosunków z zaborcami, aby, wyłączywszy z nich wszelką „wrogość" i „obcość"^ umożliwić narodowi polskiemu organiczne przystosowanie się do państwowości zaborczych i tern zapewnić mu spokojny i normalny rozwój gospodarczy i kulturalny, w najlepszym razie w znaczeniu rozwoju kultury narodowej.

O pogodzeniu się tych dwóch zasadniczo przeciwnych sobie kierunków w polityce polskiej, rzecz prosta, nie mogło być mowy. Co najwyżej mogły wzajemnie oddziaływać na siebie,

Wóz Drzymały. Rolnik Drzymała z Rakoniewic, któremu rząd pruski zabronił postawić dom na swej roli, zakupił wóz cyr-

koîvy i w nim zamieszkał wraz z rodziną.

przyczyniając się do pewnych odchyleń od zasadniczej linji politycznej i ideowej.

W ciągu całego z górą stuletniego okresu niewoli oba kierunki, niepodległościowy i ugodowy kolejno zyskiwały na sile i popularności wśród społeczeństwa. Kolejność ich

Dzieci wrzesińskie, katowane przez nauczycieli pruskich dn. 20 maja 1901 r.

wpływów była zawsze ściśle zależna przede-wszystkiem od czynników zewnętrznych. Po-myślniejsza konjunktura międzynarodowa lub polityczna w państwach zaborczych, ożywiając

b7

Page 204: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nadzieje i przydając sprawie niepodległości rumieńców realności i aktualności, zwiększała wpływy i popularność kierunku niepodległościowego i powszechniej zapalała w społeczeństwie naszem iskry buntu. Podobny skutek wywierały wszelkie nowe akty ucisku ze strony zaborców, z tą tylko różnicą, że wzmożona aktywność kierunku niepodległościowego miała

Aleksander Świętochowski, wybitny publicysta, szermierz pozytytvizmu, bożyszcze młodzieży w czasach

niewoli.

w tych wypadkach charakter bardziej desperacki. Przeciwnie, każdorazowe zwolnienie śruby ucisku, chociażby wywołane tylko przejściową metodą polityki zaborczej, ożywiało kierunek ugodowy, zyskując dlań większą popularność w społeczeństwie, które dawało się uwieść zręcznie podsuwaną przynętą spokój-

: nego „urządzenia się" pod obcą, ale i wspólną zarazem strzechą państwową.

Im dłuższy czas dzielił naród polski od czasu utraty niepodległości, tern większe wpływy zyskiwał kierunek polityki ugodowej kosztem coraz bardziej bledniejących ideałów niepodległościowych. Było to groźnem zjawiskiem dla przyszłości narodu polskiego. Kierunek ugodowy w prostej linji musiał prowadzić do ostatecznego wynarodowienia, tembardziej, że pociągał za sobą trójlojalizm wobec państw zaborczych, co zrywało naturalne więzy narodowe pomiędzy zaborami. Polityka ugodowa, na-

wskroś materjalistyczna i oportunistyczna, wypływająca przedewszystkiem z egoizmu jednostek i całych warstw społecznych, głosząc hasło pogodzenia się z państwowością zaborczą, przystosowania się do niej i jak najlepszego urządzenia się w jej ramach, siłą rzeczy zrywała z zasadą jedności narodowej, gdyż w każdym poszczególnie zaborze musiała naginać się do zgoła odmiennych warunków, musiała służyć odmiennym, a często i wrogim interesom, musiała stawiać sobie różne cele i stosować różne metody.

Niebezpieczeństwo polityki ugodowej tkwiło nietylko w tern, że rozkładała ona jedność narodową w trójzaborowym lojaliźmie, torując drogę do całkowitego rozkładu świadomości narodowej. Groźniejsze było to, że ugodowość stawała się dla jednostek wygodnym mostem, przez który jakżeż łatwo było słabszym konstrukcjom duchowym przejść na stronę najgorszego, bo zamaskowanego, często nawet nieuświadomionego zaprzaństwa. Albowiem, jeśli stanąć na stanowisku pogodzenia się z losem narodu ujarzmionego, wyrzeczenia się walki, odrzucenia w sobie wszystkiego, co pogłębia „wrogość" w stosunku do zaborcy, jakżeż trudno jest okupywać spokój i dobrobyt potulną lojalnością wobec wroga, a równocześnie kultywować swoją odrębność narodową, ale w sposób, któryby nie drażnił zaborcy i nie budził jego podejrzeń! O ileż prościej, wygodniej i konsekwentniej jest całkowicie wyrzec się swojej narodowości, asymilując się z narodem panującym !

Czas pracował na korzyść zaborców. Z każdem następnem pokoleniem zacierał coraz bardziej wspomnienie własnej, utraconej państwowości, która z biegiem lat stawała się już tylko legendą. Przeciwnie, wiązał społeczeństwo z obcemi państwowościami, z któremi zżyło się ono w praktyce codziennej rzeczywistości. Łagodził poczucie krzywdy, upokorzenia i ucisku, które w szarej codzienności z piedestału bohaterstwa schodziły do roli przykrych objawów chronicznej choroby. Rozwiewał nadzieję i wiarę w odzyskanie utraconej ongiś niepodległości. Pętał świadomość narodową tysiącem subtelnych więzów długotrwałego stosunku z wrogiem we wszelkich dziedzinach życia zbiorowego i jednostkowego. Jednem słowem czas w coraz większej ilości gromadził psychologiczne i umysłowe czynniki polityki ugodowej.

68

Page 205: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Od czasu upadku dawnej Rzeczypospolitej aż do odzyskania niepodległości polska polityka niepodległościowa była ściśle związana z ideą narodowej siły zbrojnej i zbrojnego czynu wyzwoleńczego. Przez cały okres niewoli patrjoci nasi rozumieli, że jedynie przed siłą może ugiąć się zaborczość Rosji, Prus i Austrji, że jedynie siła zdolna jest oderwać równocześnie lub kolejno poszczególne zabory od zachłannych macek tych imperialistycznych państwowości. Siłę tę rozumiano zarówno w znaczeniu rewolucyjnym, jak i w znaczeniu zbrojnej interwencji zewnętrznej. W jednym i drugim wypadku konieczne było dla narodu polskiego posiadanie siły zbrojnej nietylko poto, aby przyczynić się do klęski zaborców, ale też, aby tę klęskę obrócić na korzyść Polski i stać na straży osiągniętych już w walce wyników.

Stąd też polityka niepodległościowa dążyła zawsze do stworzenia polskiej siły zbrojnej, czy to zakonspirowanej wewnątrz kraju, czy też jawnej gdziekolwiekbądź nazewnątrz. Z rozrostem tej siły zbrojnej łączyła się nadzieja powstania lub rewolucji wewnętrznej i wiara, że rozbudzone siły narodu w korzystnych okolicznościach będą zdolne zerwać łańcuchy niewoli albo ze wszystkich trzech zaborów równocześnie, albo też kolejno. Zawsze jednak wiara we własne siły łączyła się z wiarą w interwencję zewnętrzną, zbrojną lub dyplomatyczną. Oczywistem było bowiem, że nierówyność sił polskich i zaborczych zgóry uniemożliwia zwycięstwo, osiągnięte własnemi siłami.

Pierwszym wyrazem niepodległościowej wiary w konieczny udział oręża polskiego w dziele odzyskania własnej państwowości były legjony Dąbrowskiego we Włoszech.

Odtąd polityka niepodległościowa opierała się zgrubsza na takiem wyliczeniu: wybucha wojna europejska, lub chociażby wojna, w której zaangażowane są albo wszystkie trzy, albo conajmniej jedno z państw zaborczych; w wojnie tej bierze udział przeciw zaborcom polska siła zbrojna, która w kraju rozbudza powszechne powstanie czy rewolucję, co znakomicie wzmacnia bojowe siły polskie; przyczynia się to do^klęski zaborców czy bodaj jednego z nich; z wojny tej Polska wychodzi, jako czynnik siły, z którą liczyć się muszą wrogowie i sojusznicy, dzięki czemu w nowym układzie stosunków nie mogą być zlekceważone żądania niepodległościowe zbrojnego już narodu. W wyliczeniu tern głównemi pozycjami musiały być z jednej strony fakt istnienia własnej siły zbrojnej chociażby w związku, z drugiej zaś — ewentu

alność takiego lub innego konfliktu zbrojnego w Europie. Odmianą powyższego były raczej rewolucyjne wyliczenia: zorganizowanie rewolucyjnej siły zbrojnej wewnątrz kraju, wywołanie powszechnego powstania, rozbudzenie tą drogą zainteresowania sprawą polską w Europie, stąd interwencja z zewnątrz, kapitulacja zaborców wobec groźnej postawy narodu polskiego i stojącej w jego obronie Europy.

Marszalek Polski Józef Piłsudski z czasów strzeleckich.

W jednym czy drugim wypadku sprawa polska musiała być ściśle uzależniona od sytu-cji międzynarodowej, od nastrojów w Europie, od możliwości dogodnych dla Polski konfliktów i wreszcie od aktualnej siły wewnętrznej państw zaborczych.

Ta ścisła zależność sprawiała, że polityka niepodległościowa ulegała w ciągu całego okresu niewoli znacznym wahaniom od zdumiewającej aktywności, aż do niemal całkowitego zamierania, od gorącej wiary i entuzjazmu, aż do rozczarowań i apatji.

Ostatnim czynem polityki niepodległościowej zakrojonym na większą skalę, było powsta-

69

Page 206: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nie styczniowe. Od chwili upadku powstania rozpoczyna się najsmutniejszy bodaj okres w nowszych dziejach Polski. Nadzieje i rachuby na interwencję zewnętrzną zawiodły. Siły własne okazały się całkowicie niewystarczające wobec rosnącej potęgi Rosji, posiadającej największy obszar ziem polskich i największą ilosc Polaków pod swoim barbarzyńskim batem. Oçrom klęsk, ofiar i zniszczenia nietylko nie złagodził losu zaboru rosyjskiego, ale, przeciwnie, wywołał falę nowego, gorszego uścisku. Polityka niepodległościowa, zdawało się, zban-

rozbiorów liczyła polska polityka niepodległościowa — Francja — wkrótce po powstaniu styczniowem legło u stóp zwycięskich Niemiec. Klęska Francji na długo rozwiała wszelką nadzieję na interwencję czy też pomoc zewnętrzną. Zwycięstwo Niemiec, jednomyślnych w sprawach polskich z Rosją, rozpętało ponadto niesłychany ucisk narodowy w zaborze pruskim, grożąc tej części Polski całkowitą zagładą imienia polskiego.

Im bliżej było końca XIX stulecia — tern bardziej zaciemniał się widnokrąg spraw pol-

Przegląd Strzelców w Zakopanem przez J. Piłsudskiego na krótko przed Wojną swiatoîva.

krutowała całkowicie. Społeczeństwo, wyczerpane długotrwałą, beznadziejną walką, zniszczone gospodarczo, rozgoryczone, zalęknione i rozbite, było podatnym terenem dla wszelkiej propagandy ugodowej, która politykę niepodległościową mogła porównywać z „porywaniem się z motyką na słońce". Wiara w niezachwianą potęgę Rosji zapuszczała w społeczeństwie coraz głębiej swoje niszczycielskie korzenie. Najgorętsi patrjoci popadali w posępną rezygnację, lub gorączkowo szukali nowych, innych dróg swojego patrjotyzmu, idąc w tern na rękę zdecydowanym ugodowcom.

Położenie stawało się bardziej jeszcze posępne w związku z ogólnym położeniem mię-dzynarodowem, które coraz bardziej było dla nas niekorzystne. Jedyne państwo w Europie, poza bezsilną już Turcją, na które od czasu

70

skich. Państwa zaborcze potężniały z roku na rok. Układ stosunków Europy w ostatnim dziesiątku lat nie pozwalał, zdawało się, żywic żadnej nadziei kierunkowi niepodległościowemu. Europa podzieliła się na dwa wrogie obozy: trójprzymierze Niemiec, Austre-Węgier i Włoch i dwuprzymierze Francji i Rosji. W obu tych ugrupowaniach, nadających ton całej Europie, znajdowały się państwa zaborcze, co wyłączało zainteresowanie sprawą polską. Francja również, jakkolwiek odrodzona i wzmocniona po klęsce 1871 roku, ale związana sojuszem z Rosją (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej str. 22 i 34), nie stanowiła już dla polskiej polityki niepodległościowej tego oparcia, jakie widziano w niej od czasów Wielkiej Rewolucji i Napoleona I. W dodatku państwa zaborcze, jakkolwiek po-

Page 207: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dzielone na dwa obozy, nie wykazywały żadnych istotnych różnic w poglądach na sprawę polską, która w żadnym razie nie mogła stać się przyczyną jakiegoś między nimi konfliktu.

Z drugiej znów strony postęp gospodarczy i techniczny, oraz niebywały rozrost militaryz-mu odbierały wszelki urok i widoki powodzenia dawnym koncepcjom rewolucyjno-powstanio-wym, szczególnie po ostatniej klęsce lat 1863—64.

Nastrój wśród narodów europejskich był dla nas również niekorzystny. O sprawie polskiej powoli zapomniano, a jeśli przypominano sobie — to raczej w znaczeniu dla nas niepo-myślnem, albo zgoła krzywdzącem. Było to

Roman Dmowski, jeden z twórców i głów-nych przywódców Narodmvej Demokracji.

dziełem zręcznej propagandy państw zaborczych, przedewszystkiem Niemiec i Rosji, wobec których słabiutka propaganda polska była całkowicie bezsilna. Zresztą nigdy nie mieliśmy talentów propagatorskich, tembardziej zaś, jako naród uciemiężony, nieposiadający nawet elementarnych środków propagandy.

Ciekawe światło na położenie międzynarodowe sprawy polskiej rzuca ankieta krakowskiej „Krytyki" z 1899 r. W całym szeregu pytań, dotyczących sprawy polskiej, oraz węzłów, łączących ją z zachodem Europy, zwrócono się do zgórą 500 przedstawicieli polityki, publicystyki, literatury i nauki, reprezentujących niemal wszystkie narody europejskie. Odpowiedzi nadesłało zaledwie kilkadziesiąt osobistości.

Były to odpowiedzi niezwykle charakterystyczne. Ucisk narodowy Polski potępiali wszyscy. Przeważnie było to jednak potępienie czysto platoniczne, nieszczere i bez praktycznego znaczenia.

Najgorętsze sympatje dla sprawy polskiej wyrażali' Włosi, prawdopodobnie z powodu

Wojciech Kor fanty, poseł do parlamentu

niemieckiego.

świeżych jeszcze wspomnień z czasów walk o własną niepodległość i zjednoczenie. Taki naprzykład Tankred Canonico apelował nawet do demokracji i do ruchu robotniczego, uważając niepodległość Polski za sprawę honoru Europy demokratycznej. Francuzi naogół dawali mętne i czysto teoretyczne odpowiedzi. Uczony Leroy de Beaulieu rozwiązanie sprawy polskiej łączył z obudzeniem się w Rosji „sumienia słowiańskiego" i powstaniem federacji narodów

Ludomir Dymsza, jeden z wybitniejszych posłów polskich w I Dumie ro

syjskiej.

kontynentalnych przeciwko Anglji i Stanom Zjednoczonym. Ale już praktyczny publicysta z paryskiego „Figara" bez osłonek oświadcza, że z francuskiego punktu widzenia odświeżanie sprawy polskiej jest niedopuszczalne,

71

Page 208: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

gdyż mogłoby poróżnić Francję z Rosją, z którą przymierze stanowi dla Francji dziejową konieczność.

W Anglji jeden tylko artysta otwarcie wyraził swoje sympatje dla sprawy polskiej. Poza nim nikt nie chciał zdeklarować swojej opinji. Wśród Niemców znaleźli się tacy, którzy, doceniając znaczenie kultury polskiej, opowiadali się za niepodległością Polski, jako państwa „buforowego", które mogłoby powstać w wyniku niekorzystnej dla Rosji wojny europejskiej. Rzecz prosta, owo państwo „buforowe" zajęłoby obszar samego tylko zaboru rosyjskiego. Jeden z czołowych przewódców niemieckiego socjalizmu przyznał się z rozbrajającą szczerością, że wogóle o sprawie polskiej nie myślał. Natomiast Karol Kautsky wierzył, że Polska odzyska niepodległość i zjednoczy się, ale dopiero razem ze zwycięstwem proletarjatu. Poeta Dehmel oświadczył, że rasa polska posiada

Gen. Hurko, general-gubernator warsza w-ski, jeden z największych ru-

syfikatorów.

tak wiele odrębnych cech duchownych, że każdy człowiek niezależnie myślący i czujący musi pochwalać walkę o niepodległość Polski.

Zgoła inne stanowisko zajął najwybitniejszy przedstawiciel narodu czeskiego, prof. Ma-saryk, późniejszy pierwszy prezydent republiki czechosłowackiej. Twierdził on, że Polacy nie powinni liczyć na polityczną pomoc Europy zachodniej, ponieważ „wobec swojego geograficznego położenia Polska niepodległa mogłaby mieć niewielkie tylko dla Europy zachodniej znaczenie". A dalej prof. Masaryk wygłasza takie zdania: „Polacy mogą oczekiwać uznania swej narodowości dopiero w odległej przyszłości". — „W każdym razie powinni Polacy działać dla porozumienia z Rosją", — „zwłaszcza postępowe partje polskie powinnyby wy

tworzyć społeczną raczej, niż polityczną politykę".

Z pośród Rosjan zabrał głos w ankiecie tylko Plechanow, potępiając politykę zniszczenia „pięknego i zdolnego" ludu polskiego i pragnąc niepodległości Polski, której odzyskanie, jak wierzył, złączone jest ściśle ze zwycięstwem ruchu robotniczego w Europie. Sympatycznie również odzywali się o Polsce Hiszpanie i Belgowie.

Międzynarodowa ankieta „Krytyki" przekonała społeczeństwo polskie o paru gorzkich prawdach: że, po pierwsze, sprawą polską zajmował się tylko nieliczny odłam przedstawicieli nieoficjalnej opinji europejskiej ; że, po drugie, cieszyliśmy się nader rzadką i skąpą sympatją wśród narodów* i, po trzecie, że nawet wśród naszych zdecydowanych przyjaciół tylko nieliczni przedstawiciele socjalizmu wierzyli w istotną możliwość odzyskania przez Polskę niepodległości i to w związku ze zwycięstwem międzynarodowej rewolucji proletarjatu.

U schyłku XIX stulecia przeżyły się już wolnościowe hasła 1848 roku, a nawet ich echa z 1863 r. Romantyzm polityczny zbankrutował wcześniej jeszcze, niż poezja romantyczna. Ideały wolnościowe i rewolucyjne z płaszczyzny narodowej przeniosły się na płaszczyznę socjalną. Nikt już nawet nie przemyśliwał o krucjacie ludów w celu wyzwolenia Polski. Nikt już nie wierzył w interwencję mocarstw nie-zainteresowanych. Nikt już nie łączył sprawy polskiej z ewentualną zmianą stosunków międzynarodowych.

Najboleśniejszem dla polskiej ambicji narodowej było to, że nawet Francuzi, w^raw^dzie z zażenowaniem i nieśmiało, ale jednak doradzali ugodę z Rosją, a pobratymczy naród czeski otwarcie już i brutalnie domagał się nie-tylko ugody, ale i sympatji w stosunku do Rosji w imię wszechsłowiańskich „ideałów" (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej, strona 26, 27 i 28).

W tym stanie rzeczy wszelkie ideały niepodległościowe zdawały się być nierealnemi mrzonkami, a polityka buntu, polityka walki z zaborcami — poprostu szaleństwem, jeśli nie samobójstwem, jak to określali ugodowcy.

To też okres popowstaniowy aż do końca XIX stulecia zapisał się w dziejach Polski największą aktywnością kierunku ugodowego w polityce polskiej i jego największemi wpływami wśród społeczeństwa. Wszystko, co działo się w Polsce i w całej Europie, szło na rękę ugodowości, która umiała z przemijającej, ale

72

Page 209: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wyrazistej i jaskrawej rzeczywistości wyciągać pozornie logiczne i jedyne wytłumaczenie swojej polityki rezygnacji i przystosowania się.

Na przełomie XIX i XX stulecia idea państwa polskiego była równie nieaktualna wśród znakomitej części polityków polskich i społeczeństwa, jak zresztą i w całej Europie. Świadectwem tego stanu rzeczy było przyjęcie, jakiego doznał w 1897 r. car Mikołaj II ze strony rozentuzjazmowanej Warszawy, która z niebywałą świetnością witała go w imieniu „całego narodu polskiego". Tę datę rosyjsko-polskich uroczystości w Warszawie można uważać

za kulminacyjny punkt ugodowTości polskiej i polskiego trójlojalizmu.

Do jakiego stopnia nastrój ugodowy w stosunku do Rosji był w 1897 r. powszechny, świadczy dobitnie następujący fakt. W owym czasie Józef Piłsudski, jeden z nielicznych podówczas nieprzejednanych wyznawców kierunku niepodległościowego, wydawał w Łodzi konspiracyjnego „Robotnika", którego nakład sam kolportował wśród robotników warszawskich. Otóż w czasie przybycia cara do Warszawy i związanych z tern uroczystości, wielu z pośród wiernych dotąd towarzyszy partyjnych odma

wiało przyjęcia numeru, nierzadko i to w ostrej formie strofując Piłsudskiego, że mąci ludziom w głowach w chwili, kiedy na Polskę mają posypać się niesłychane „dobrodziejstwa" z ręki cara.

Jednak najbliższe już lata dowiodły, ze koncepcja ugodowa, oparta na całkowitej rezygnacji z państwowości polskiej, zbankrutowała we wszystkich trzech zaborach. Klucz ugody nie zdołał otworzyć twardych serc polityków państw zaborczych. Opublikowanie słynnego memorjału generał - gubernatora warszawskiego, Imeretyńskiego, wykazało aż nad

to przejrzyście, że Rosja bynajmniej nie porzuciła istotnych celów swojej przeciwpolskiej polityki, konsekwentnie dążąc do ostatecznego wynarodowienia, zniszczenia wszystkiego, co polskie. Zmieniły się tylko metody, przy których pomocy Rosja pragnęła osiągnąć swoje imperjalistyczne i nacjonalistyczne cele na ziemiach polskich. Polska ugodowość i lojalność, granicząca już z wiernością, nie wzruszyły Rosji, która uważała je za objaw słabości ginącego narodu. Jeszcze wcześniej zbankrutował kierunek ugodowy w zaborze pruskim, zdruzgotany brutalną pięścią pruskiej polityki bez-

73

Polski Komitet Narodowy w Paryżu, Siedzą od lewej: Maurycy Zamoyski, Roman Dmowski, Erazm Pilz. Stoją od lewej: Stanisław Kozicki, Jan Rozwadowski, Konstanty Skirmunt, major Fronczek, Władysław Sobański, Marjan Seyda, Jó

zef Wielowieyski.

Page 210: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

względnego wynarodowienia i wydziedziczenia, wypływającej' z niemieckiej ideologji światowego nacjonalistycznego imperjalizmu (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej). Jeśli chodzi o zabór austrjacki — tam oddawna już ugodowość straciła wszelką rację bytu, nie mając najmniejszych widoków powodzenia w kierunku wyżebrania czegoś więcej, niż mogła to zapewnić nieugięta postawa narodowa.

W tych warunkach, kiedy społeczeństwo polskie w swojej masie oddawna już odwróciło się od zlekceważonej i potępionej idei niepodległościowej, a polityka ugodowa okazała się

bezsilną wobec nacjonalistycznej i imperialistycznej aktywności państw zaborczych, zdawało się, że naród polski stanął już na krawędzi przepaści, w której nieuchronnie musi znaleźć wcześniej, czy później swoją śmierć polityczną i kulturalną. Społeczeństwo polskie było zdezorjentowane, pozbawione myśli przewodniej, zniechęcone i apatyczne.

A jednak nastrój ten, nacechowany upadkiem myśli politycznej i woli czynu, był powierzchowny i dotyczył tylko widomego, niejako oficjalnego oblicza społeczeństwa polskiego. Pod wierzchnim naskórkiem w łonie społeczeństwa rodziły się nowe idee i nowe siły, dochodziły do głosu nowe warstwy społeczne i nowe jednostki twórcze, które w swoje mocne dłonie

miały pochwycić później sztandar naród wysuwający się z osłabłych dłoni dotychc wego przedstawicielstwa narodu.

Pod koniec XIX stulecia społeczeństwem polakiem do głębi wstrząsnęło rozgoryczenie do kierunku ugodowego i jego arystokratycznych i plutokratycznych przewódców. Było to zjawisko powszechne we wszystkich trzech zaborach. Rozgoryczenie to osiągnęło swój punkt kulminacyjny po roku 1897, po okresie ugodowych i wiernopoddańczych manifestacyj z powodu pobytu cara w Warszawie. Upokarzające niepowodzenie tej przesadnej lojalności dopełniło miary. Obudziła się duma narodowa i zdro

wa myśl polityczna wielkiego narodu. Społeczeństwo zrozumiało, że polityka ugodowa prowadziła je na manowce. Rozumiano, że należy szukać nowych dróg, nowych ideałów i nowych środków polityki narodowej. Ten stan psychiczny i umysłowy społeczeństwa wytworzył podatny grunt, na którym poczęły od 1897 roku rozkrzewiać się z nieprawdopodobną szybkością dwa nowe młode kierunki: socjalistyczny i na-rodowo-demokratyczny.

Oba te kierunki, istniejące zresztą już od lat kilkunastu, nie odgrywały dotychczas prawie żadnej roli w polityce polskiej. Przez długi czas miały one charakter nieledwie sekciarski, ogarniając w ścisłej konspiracji nieliczne tylko grupki, głównie młodzieży, wśród której dopie-

Żołnierze belgijscy witam siostry angielskie.

74

Page 211: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Francuski pociąg z amunicją, napadnięty pod Verdun przez aeroplan niemiecki.

Page 212: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jeden z pałaców, zamienionych na szpitale. Karmienie rannych przez siostry miłosierdzia.

75

Page 213: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ro krystalizowały się ich wytyczne ideowe i taktyczne.

Teraz, dojrzałe już, na podatnym gruncie społecznym szybko rozwijają się do rozmiarów wielkich nowoczesnych stronnictw politycznych, nadając ton całej polityce polskiej i odsuwając na bok stronnictwa dotychczasowe, przedewszystkiem ugodowy konserwatyzm. Równocześnie oba nowe kierunki, które przedtem, w okresie krystalizowania się, niejednokrotnie szły ręka w rękę, wspierając się wzajemnie, teraz wstępują w ostrą z sobą walkę, rywalizując zacięcie o wpływy w społeczeństwie.

Z obu tych kierunków, zrodzonych z reakcji przeciwko ugodowości, pozytywizmowi i trójlojalności, starszy był kierunek socjalistyczny, jemu też najpierw poświęcimy uwagę.

Początków polskiego socjalizmu szukać należy w okresie emigracji po powstaniu listopa-dowem. Wśród radykalnych odłamów tej emigracji, opierających się na żywiole chłopówT-żołnierzy, wytworzył się kierunek, który kojarzył dążenie do odzyskania niepodległości z daleko idącemi hasłami socjalnemi i swoistym systemem religijnym. Kierunek ten, wywodzący się z klęski powstania listopadowego i poddany wpływom saintsimonizmu, oraz młodego ruchu robotniczego w Anglji, posiadał wszystkie cechy utopijnego socjalizmu. Syntezę tego kierunku określił Mickiewicz, jako „polot ducha ku lepszemu bytowi nie indywidualnemu, lecz wspólnemu i solidarnemu".

Pierwszą organizacją kierunku socjalistycznego z owych czasów była „Gromada Gru-dziąż Ludu Polskiego" z 1835 r., do której należeli przeważnie chłopi - żołnierze, a z wybitniejszych jednostek Worcell, Zenon Świętosław-ski, Krępowiecki. Ta emigracyjna grupa socjalistyczna od początku weszła w ostry konflikt z Towarzystwem Demokratycznem, które, jakkolwiek radykalne politycznie, w zagadnieniach społecznych stało na stanowisku zasady indywidualizmu, chociaż dalekiego od punktu widzenia szlacheckiego lub mieszczańskiego. Z biegiem czasu do tej grupy przyłączyli się emigranci chłopi - żołnierze z wyspy Jersey, związani w „Gromadę Humań". Po wielu walkach i przesileniach, kierunek socjalistyczny dostał się pod wpływy głównie Zenona Święto-sławskiego. W założeniach tego ostatniego było uniwersalne państwo o charakterze prymi

tywnego komunizmu, w którem zwierzchnictwo spoczywałoby w rękach Kościoła, a językiem powszechnym byłby język polski. Kierunek socjalistyczny zdobył sobie na emigracji wielu nietyle zwolenników, ile wierzących, na czele których należy postawić Adama Mickiewicza i Joachima Lelewela.

Do kraju socjalistyczne prądy emigracji przenikały w bardzo słabej mierze. Niemniej jednak ksiądz Ściegienny, proboszcz z Chodla w Lubelszczyźnie, organizuje spisek socjalistyczny około roku 1840, z celem wywołania w 1844 r. nowego powstania narodowego, które, osiągnąwszy niepodległość, zaprowadziłoby umiarkowany komunizm rolny.

Ślady polskiego ruchu socjalistycznego znajdujemy i na terenie ogólnym socjalizmu. Manifest komunistyczny Marxa i Engelsa taką daje syntezę: „W Polsce stoją komuniści obok partji, która w rewolucji widzi warunek odzyskania niepodległości narodowej, a więc obok partji, która krakowską insurekcję z 1846 r. powołała do życia".

Już na pierwszym tajnym kongresie międzynarodowym w Londynie, na którym uchwalono „Manifest komunistyczny", polski kierunek socjalistyczny był reprezentowany przez własnych delegatów, a do rezolucji kongresu przystąpił sławny Joachim Lelewel i jego liczni zwolennicy na wielkim wiecu w Brukseli.

Socjalizm emigracyjny miał trzy źródła: uczuciowe, rozumowe i klasowe, które wytrysły na wspólnym gruncie klęski powstania listopadowego. Emigranci, składający się po największej części z gorących patrjotów i bojowników o niepodległość, oderwani od kraju i jego aktualnego życia, zdała i w warunkach jakgdy-by psychicznie cieplarnianych, wypełniali treść swojego, przeważnie nędznego materjalnie, życia roztrząsaniem przyczyn klęski listopadowej. Za główną przyczynę tej klęski uważano brak powszechności patrjotyzmu, co spowodowało, że powstanie nie zdołało w dostatecznej mierze rozpalić entuzjazmu wśród szerokich mas chłopskich. Ze zgrozą roztrząsano fakt, że najliczniejsza warstwa społeczna w Polsce — chłopi — swoją bierną postawą sparaliżowała masowy charakter powstania. Przyczynę tego widziano w nędzy i ciemnocie mas chłopskich, stanowiących w narodzie jakgdyby drugi naród niewolniczy. Wyrozumowano przeto, że na przyszłość należy stworzyć takie warunki społeczne w Polsce, aby chłop z całą świadomością stał się podporą, strażnikiem i bojownikiem

76

Page 214: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

idei Polski niepodległej. Aby to osiągnąć, należało chłopa wyzwolić, podnieść i oświecić.

Do rozumowania dołączało się uczucie. Wszakże to ci sami chłopi pańszczyźniani zdobywali pod Stoczkiem armaty „czarnemi rękoma od pługa" ! Ci sami chłopi ginęli ofiarnie za Ojczyznę, która przecież była dla nich macochą!" Ci sami chłopi - żołnierze dzielili ze szlachtą i mieszczaństwem smutny los emigracji! Równi w ofierze i bohaterstwie — muszą być równi i przy podziale dóbr narodowych.

Wreszcie niemałą rolę odgrywał fakt, że na emigracji ci sami chłopi - żołnierze, oderwani od kraju i pługa, uświęceni poniesionemi dla Ojczyzny ofiarami, szybciej dojrzewali umysłowo i psychicznie, w zwartej gromadzie wśród morza obcości, w ciągłej styczności, nierzadko w koleżeństwie i braterstwie ze swoimi dawnymi oficerami i panami. Ta specyficzna atmosfera z jednej strony współdziałała w tworzeniu się klasowej świadomości chłopskiej, a z drugiej znów była podnietą dla inteligencji emigracyjnej w snuciu utopijnych marzeń na temat roli chłopa w przyszłej wolnej Polsce.

Wielkie znaczenie miały też wpływy zewnętrzne na emigracji, a przedewszystkiem krystalizującego się na Zachodzie socjalizmu, oraz organizującego się w Anglji ruchu robotniczego. Do tego wszystkiego dołączały się ówczesne prądy religijne wśród emigracji mistycyzm i mesjanizm, widzący w Polsce cierpiącego Chrystusa narodów, który ma zbawić ludzkość społecznie i politycznie.

Jakkolwiek wiele było przyczyn, rodzących ówczesny socjalizm polski — jedna była zasadnicza i powszechna: gorący patrjotyzm.i ideały niepodległościowe, które szukały dróg swojej realizacji. O tern należy dobrze pamiętać, gdyż było to najcharakterystyczniejszą cechą polskiego socjalizmu na emigracji.

Po przełomowym roku 1848, słabną stopniowo wpływy i znaczenie emigracji, a' wraz z nią i kierunku socjalistycznego, który jest reprezentowany już tylko przez Worcella w „Demokracie Polskim".

Nowy okres ruchu socjalistycznego rozpoczyna się dopiero około 1860 r., kiedy w kraju organizują się tak zwani „czerwoni". Jakkolwiek jednak „czerwoni" w pełni zdawali sobie sprawę z doniosłego związku sprawy narodowej ze sprawą socjalną, jednak ich dążenia reformatorskie były nader umiarkowane i nie szły w kierunku komunistycznym, jak tego żądali wówczas od Polaków rosyjscy socjaliści, Michał Bakunin (przewódca i teoretyk anarchizmu)

i inni. „Czerwoni" dążyli tylko do tego, aby szlachta dobrowolnie przeprowadziła refoi agrarna w duchu solidarystycznym.

Po powstaniu styczniowem nowa fala emigracji, wprawdzie naogół słabej i bez wpływów, wyłania szereg jednostek o zabarwieniu socjalistycznem o charakterze marxowskim, lub też rosyjskiej ludowości („narodnićze-stwa"). Tak naprzykład generał Bosak w roku 1867 żądał w „Ognisku republikańskiem" pomiędzy wielu innemi hasłami i „ziemi dla ludu spólnej".

W walkach komuny paryskiej w 1871 r. bierze udział kilkudziesięciu Polaków, a dwóch z nich, Jarosław Dąbrowski i Walery Wróblewski, nawet wybija się na kierownicze stanowiska. Walery Wróblewski i później jeszcze w Londynie, jako zdecydowany socjalista i członek międzynarodówki, usiłuje organizować polski ruch socjalistyczny w kierunku zmodernizowanych tradycyj „Ludu Polskiego" z czasów po powstaniu listopadowem. Pomaga mu w tern L. Kryński.

Wszystko to jednak były wysiłki jednostek, które, oderwane od kraju, nie mogły mieć istotnego wpływu na stan umysłów w Polsce. Zresztą nie było jeszcze w Polsce odpowiedniego gruntu, na którym mógłby się przyjąć socjalizm w większej skali. Polska nie posiadała rozwiniętego przemysłu fabrycznego, a stąd nie mogła się była jeszcze rozwinąć warstwa robotnicza, proletarjat, jedyny właściwy teren rozwoju ideałów socjalistycznych.

Dopiero po 1867 r. Polska, przedewszystkiem zaś zabór rosyjski, wkracza na tory gospodarki kapitalistycznej, tworząc wielki przemysł. Wślad za kapitalizmem musiał przyjść socjalizm w tej, czy innej formie. Niezwykle przeto doniosłem dla całej przyszłości Polski była sprawa kierunku, w jakim miał pójść masowy ruch socjalistyczny.

Rozwój przemysłowy zaboru rosyjskiego, zapoczątkowany został za czasów Królestwa Kongresowego w latach 1815 — 1830 przez ministra Druckiego - Lubeckiego. Dalszy rozwój opierał się już na samorzutnej energji jednostek, jak to miało miejsce naprzykład ze Stein-kellerem. Szersze możliwości otworzyło dla przemysłu polskiego zniesienie granicy celnej pomiędzy Królestwem a Rosją w 1851 r., co zapewniło dostawę rosyjskich surowców i zbyt fabrykatów na niezwykle pojemnych rynkach rosyjskich. Od tego też czasu — należy to dobrze sobie uświadomić — rozwój polskiego przemysłu oparł się na ścisłym związku z gospodar-

77

Page 215: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Manifestacje rmtriotvczne na vlacu „Strastnym" w Moskwie w dniu ogłoszenia wojny z Niemcami.

czym organizmem Rosji, co przyczyniło się wprawdzie do niezwykle szybkiego uprzemysłowienia Kongresówki i jej dobrobytu, ale zarazem i związało ją gospodarczo z Rosją, co nie było bez wpływu na dalszą politykę polską w kierunku ugodowości i lojalizmu.

Na wielką skalę rozwój gospodarczy rozpoczął się dopiero po powstaniu styczniowem, a silnym bodźcem do tego było zaprowadzenie w 1877 r. przez Rosję opłat celnych w złocie, co utrudniało import i zmuszało zagraniczne przedsiębiorstwa do zakładania swoich fabryk na terenie Królestwa.

O rozwoju przemysłu w zaborze rosyjskim świadczy zestawienie ilości robotników fabrycznych w poszczególnych okresach. Kiedy w 1870 r. było ich zaledwie 63.892, to w 1895 r. było ich już 150.494, w dwa latat później w 1897 r. — 243.733, a w 1910 r. — 400.922!

Jeszcze intensywniej rozwijał się przemysł na śląsku Górnym, gdzie robotnik był polski i on przedewszystkiem reprezentował tam polskość.

78

W 1907 r. górnictwo i hutnictwo zatrudniało na Śląsku już 156.201 robotników.

W zaborze austrjackim, według danych z roku 1906, ogólna liczba robotników przemysłowych wynosiła 385.000, z czego (według danych z 1910 r.) na wielki przemysł przypadało 102.000 robotników. Nawet w zaborze pruskim, w Poznańskiem, typowym kraju rolniczym, było jednak w 1907 r. 163.567 robotników, zatrudnionych w przemyśle.

Tak więc Polska Ra przełomie stuleci dojrzała już w znaczeniu gospodarki kapitalistycznej, a stąd posiadała już odpowiedni grunt do rozwoju rodzimego socjalizmu.

Należy jednak stwierdzić, że, jakkolwiek bodźcem społecznym rozwoju polskiego socjalizmu bezsprzecznie był rozwój klasy robotniczej i jej klasowych dążeń, to jednak w dalszym rozwoju socjalizm polski oparł się raczej na ideałach politycznych, z nich przedewszystkiem czerpiąc swoje siły.

Socjalizm, jako najbardziej radykalny kierunek ideowy, przeciwstawiający się istnieją-

Page 216: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

George Buchanan, ambasador angielski w Rosji,

cemu w Polsce porządkowi rzeczy, pociągać musiał i pociągał istotnie ku sobie te wszystkie żywioły naszego społeczeństwa, które, nie zgadzając się z tym porządkiem rzeczy, pragnęły z nim walczyć. Tyczyło się to nawet tych żywiołów społecznych, które z natury swojej nie miały nic wspólnego z klasowym charakterem socjalizmu i z jego ostatecznemi celami. Dla nich socjalizm był synonimem walki z nienawistną rzeczywistością, która swoim ogromem całkowicie niemal przesłaniała problemy dalekiej jeszcze przyszłości. Traktowały one socjalizm, jako negację, która narazie wystarczała im całkowicie wobec nierealności jeszcze nieaktualnych zagadnień konstruktywnych.

Socjalizm polski, rozwijając się w atmosferze niewoli, jako radykalny kierunek opozycyjny* przedewszystkiem wchłonął wszystkie zdecydowanie niepodległościowe żywioły, bez względu na ich klasową przynależność i istotny ich stosunek do zagadnień społeczno-ekonomicz-nych. Szczególnie tyczyło się to młodzieży, którą socjalizm przyciągał głównie dzięki swej bezkompromisowej walce z rządami zaborczemi, do której ideologja socjalistyczna mobilizowała no

we siły narodu — karną, ofiarną i liczną klasę robotniczą.

Przewaga czynnika politycznego nad socjalnym była szczególną cechą polskiego socjalizmu, cechą, która wycisnęła niezatarte piętno na całym jego rozwoju, przyczyniając się znakomicie do jego zakorzenienia w społeczeństwie, ale zarazem decydując i o jego przyszłych trudnościach i przesileniach w niepodległej już Polsce.

Jak już wspominaliśmy poprzednio, okres po upadku powstania styczniowego zaznaczył się w Polsce największą aktywnością kierunku ugodowego w stosunku przedewszystkiem do Rosji. Ugodowość starszego społeczeństwa i przewódców narodu, splatając się z przyziem-nemi, materjalistycznemi hasłami „pracy organicznej", któremi Świętochowski opanowywał młodzież, wytwarzała zatęchłą atmosferę powszechnej rezygnacji, apatji, spodlenia i groszowych egoizmów. Potępiane i oplwane ideały niepodległościowe, które uważano za szkodliwe mrzonki, wywołujące bezcelowe ofiary i odrywające młodzież od nauki i robigroszo-stwa, skryły się pod powierzchnią życia narodowego.

Paleolog, ambasador francuski przy dworze rosyjskim.

79

Page 217: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W 1877 r. wojna turecko-rosyjska wykazała już, że nastrój ugody i oportunizmu niepodzielnie zapanował w społeczeństwie zaboru rosyjskiego, które, sugestjonowane ideologją wszechsłowiańską, śle wiernopoddańczy adres do cara, podczas, gdy pozytywistycznie nastrojona młodzież przepędzała z Warszawy emisa-rjuszy angielskich, pragnących zaszczepić w Polsce antyrosyjską irredentę.

W zaborze austrjackim działo się nie lepiej . Konserwatywny ,, Czas" krakowski w 1878 r. formułuje program trójlojalizmu na użytek wszystkich trzech zaborów, przykładając rękę do dzieła wrogów rozdarcia żywego narodu. Natychmiast krakowski program znajduje przychylne echo w Królestwie, gdzie biorą

go ugodowcy za podstawę i wytłumaczenie nowego wiernopoddańczego adresu do cara w 1880 r.

Samobójczy kierunek, jaki obiera polityka oficjalnych niejako, górnych sfer narodu, wywołuje reakcję u dołu, gdzie tworzą się pierwsze od czasu powstania styczniowego koła konspiracyjne i spiskowe, głównie rekrutujące się z pośród młodzieży. Jedne z nich, tworzone pod nanowo podjętemi hasłami niepodległościowe-mi przez Ad. Szymańskiego i jego zwolenników, związane z podobną organizacją spiskową w Galicji, wkrótce zostają przez władze zaborcze wykryte i stłumione tak, że nie pozostało po nich śladu, prócz pięknego wspomnienia. Natomiast inne koła o charakterze socjalisty cz-

Major Balzarick, Dr. Van Timhoven, M. Schmidt

wodmono czynny udział w masakrze. V" ktoremu udo' 80

Page 218: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nvm które stanowiły większość w konspiracyjnym ruchu wśród młodzieży, trafiwszy na podatny grunt, przygotowany przez równoczesny rozwój gospodarki kapitalistycznej, me zamarły lecz przeciwnie, rozwijały się wspaniale, zapuszczać w społeczeństwie coraz głębiej swoje korzenie. Jak to już powiedzieliśmy przedtem, w rozwoiu tym ogromną rolę odegrał czynnik polityczny, który przyciągał do socjalizmu wiele ideowych jednostek i całych grup przede-wszystkiem dla walki z nienawistnym caratem i bardziej jeszcze znienawidzoną ugodowością.

Ówczesny jednak socjalizm trudno jeszcze nazwać polskim. Słuszniej należałoby go okre-

dzież socjalistyczna, przedewszystkiem młodzież akademicka i to zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Młodzież ta studjuje teoretycznie socjalizm, uczy się „nielegalności", zapoznaje się z ludem wiejskim i klasą robotników fabrycznych, agituje, jeździ, naraża się, a od 1878 roku rozpoczyna również akcję terrorystyczną, uwieńczoną wielką ilością zamachów na dostojników rządu carskiego, ba! na samego nawet cara Aleksandra II, który po kilkakrotnych, nieudanych zamachach, zginął wreszcie w dniu 13 marca 1881 r., rozerwany przez bombę, rzuconą przez rewolucjonistę Rysakowa. W walce z caratem padały z pośród młodzieży rosyj-

Oddział 7*osyjski na chwilę przed objęciem służby iv okopach

ślić, jako socjalizm w Polsce, posiadał bowiem zbyt wiele cech międzynarodowych, aby znalazło się wśród nich miejsce na cechy specyficznie polskie. Przyczyną tego była droga, przez którą socjalizm przedostał się do Polski w siedmdziesiątych latach, oraz ideowy bagaż ludzi, którzy go w Polsce krzewili.

Nowinki socjalistyczne napłynęły do Polski głównie z Kijowa, Odesy i Petersburga, importowane przez młodzież polską, studjującą tam na uniwersytetach. W owym czasie w Rosji niezwykle się był ożywił ruch rewolucyjny. Po okresie „narodniczestwa" (ludowości, rzucającej hasła „iść w lud") rozpoczął się w 1875 roku okres „buntarstwa", czyli bezpośredniej walki z caratem pod hasłem „Ziemia i Wola". W walce tej masowo bierze udział rosyjska mło-

skiej liczne ofiary, których nieprzerwany szereg znaczył drogę rozwoju socjalizmu w Rosji.

Rewolucjonizm rosyjski, jakkolwiek nastawiony był na walkę z caratem i jego kozackim systemem rządów, jakkolwiek wywodził się z założeń czysto socjalnych i wyraziście manifestował swój międzynarodowy charakter i łączność z ideą światowej rewolucji socjalnej, niemniej jednak, a może właśnie z powodu swojej międzynarodowości, miał wiele cech nacjonalistycznych, szczególnie w stosunku do Polski i Polaków. Socjaliści rosyjscy, dążąc tylko do przekształcenia własnego państwa w duchu reform socjalnych, lekceważąc patrjotyzm, potępiając wszelki separatyzm, granice i odrębności, właśnie z międzynarodowego punktu widzenia sprzeciwiali się wszelkiej koncepcji po-

81

Page 219: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Vojska Syberyjskie w przemarszu przez Warszawę w drodze na front.

mniejszania Rosji i tworzenia nowych państw, nowych granic, nowych odrębności. Sporo było w tern zresztą podświadomego nacjonalizmu, który pod skórą buntował się w nich przeciwko jakimkolwiek zamachom na „jedną i niepodzielną" Rosję.

Młodzież polska, studjująca na uczelniach rosyjskich, opuściwszy kraj z bagażem przyziemnego, materjalistycznego pozytywizmu i oportunistycznej ugodowości, nieopancerzona więc ideowo, niezwykle łatwo ulegała wpływom tego entuzjastycznego rewolucjonizmu, który bujnie fermentował wśród młodzieży rosyjskiej. Mimowoli porównywali Polacy buntowniczy duch tej młodzieży z wygodną lojalnością młodzieży warszawskiej, płomienny entuzjazm i idealizm pierwszej z pozytywistycznemi hasłami „pracy organicznej" tej drugiej, hasłami, które sprowadzały się ostatecznie do ciasnego egoizmu, oportunizmu i robigroszow-stwa. Z porównania tego obraz kraju i jego prądów umysłowych i ideowych musiał wypaść aż nadto szpetnie, równocześnie jaskrawo prześwietlając ideową pustkę znakomitej większości naszej młodzieży. W konsekwencji młodzież polska, jak każda młodzież, posiadająca skłonność do entuzjazmu i idealizmu, swoją własną, uświadomioną próżnią ideową poczęła wypeł

niać duchem rosyjskiego rewolucjonizmu i socjalizmu.

Z tym rosyjskim bagażem ideowym powracali więc do kraju tacy późniejsi twórcy nowoczesnego socjalizmu w Polsce, jak Aldona Grużewska, Jan Hłasko, Al. Więckowski, Edmund Brzeziński i inni na czele z najwybitniejszym przedstawicielem tego kierunku, Ludwikiem Waryńskim. Ten ostatni, przybywszy do Warszawy w końcu 1876 r., natychmiast rozpoczyna ożywioną agitację, kładąc pierwsze zręby nowoczesnej organizacji socjalistycznej w Polsce. On też wciąga wT kraju pierwszych uświadomionych zwolenników socjalizmu do pracy organizacyjnej, jak naprzykład Sieroszewskiego, Mendclsona, PrzewTóskiego i innych.

Ta pierwsza socjalistyczna organizacja w kraju ma specyficzny charakter, jaki musiał z natury rzeczy mieć żywcem przeszczepiony na grunt polski rewolucjonizm rosyjski ze wszystkiemi jego dodatkami, z jego międzyna-rodowością i z jego... rosyjskością. Zarówno sam Waryński, jak i jego towarzysze, wykształceni w Rosji i tam urobieni ideowo, związani byli z krajem raczej organicznie, niż ideowo. Słabo znali dzieje własnego narodu, lub, co gorsza, znali je z rosyjskiej interpretacji ; nie znali

82

Page 220: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

historii polskich walk wolnościowych, stąd lekceważył je, lub zgolą je potępiali; me znali ani S u r y , ani sztuki polskiej, a stąd n a w i a l i byl f własnej kultury. Polska dla nich is -dała o tyle tylko, o ile potrzebowała, wedle ich mniemania, reform socjalnych i stanowiła jeden z wielu czynników rewolucji rosyjskiej.

Te^o rodzaju stosunek do Polski nadawał zasadniczy charakter pierwszej u nas organ i-

zwanym programie brukselskim, miała charakter radykalnie socjalistyczny, wierzyła w bez wzgędną walkę klas i konieczność m i ę d z y -dowej rewolucji socjalnej, oraz hołdowała miedzś rodowej fasadzie - i a z l u , s o c j a ^ w wszystkich krajów. W „Równości K Dłuski potępiał patrjotyzm polski, jako szkodliwy w przeszłości i w przyszłości dla interesów klasy pracującej. Na międzynarodowym obchodzie

Cesarz Wilhelm i Szef Sztabu Generalnego Von Moltke na czołowej pozycji podła g współczesnej „brawurowo - propagandowej" fotograf ji niemieckiej.

zacji socjalistycznej i był przyczyną, dla której organizacja ta zdecydowanie przeciwstawiła się patrjotycznemu spiskowi Szymańskiego, o którym poprzednio już wspominaliśmy.

Koncepcję powstania przeciw Rosji socjaliści warszawscy kategorycznie odrzucali, uważając, że społeczeństwo polskie nie dojrzało jeszcze do rewolucji socjalnej, a o innej słyszeć nawet nie chcieli.

Organizacja warszawska wkrótce nawiązała styczność z zaborem austrjackim, a w Szwajcarji założyła własny organ „Równość". Ideologja jej, skrystalizowana w tak

w Genewie z powodu 50-ej rocznicy powstania listopadowego tak oto zakończył swoje przemówienie Ludwik Waryński: „A kiedy przyjdzie chwila „naszego" powstania — to nie już okrzyk : niech żyje Polska ! lub : pereat Moskwa ! witać nas będą, ale jeden wspólny okrzyk dla całego świata proletarjuszów: niech żyje socjalna rewolucja!".

Ci pionjerzy polskiego socjalizmu, obcy tradycjom polskiego demokratyzmu i ruchów wolnościowych, znali Polskę tylko tę pozytywistyczną, lojalną, ugodowTą, upokorzoną i upokarzającą się nadal i ta Polska była im najzupełniej obojętna.

83

Page 221: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Śmiało można twierdzić, że gdyby socjalizm rozwijał się nadal w Polsce w tym kierunku, jaki mu nadali jego pierwsi propagatorzy— stałby się, może w większym jeszcze stopniu, niz narodowa ugodowość i pozytywizm, narzędziem wynarodowienia psychicznego i umysłowego.

Jednak istniały już pierwsze objawy, wskazujące na doniosłe zmiany w charakterze polskiego socjalizmu. W 1880 r. Bolesław Limanowski zakłada organizację „Ludu polskiego",

która w następnym roku publikuje pierwszą odezwę socjalistyczno - narodową. Poczynania Limanowskiego narazie nie miały większego wpływu wśród inteligencji, a do robotników wogóle nie dotarły.

A tymczasem rosyjsko - kosmopolityczny kierunek socjalistyczny rozwijał się nadal. Dzięki wysiłkom Waryńskiego w 1882 r. powstaje w Warszawie organizacja „Proletariat", która skupia luźno dotychczas związanych zwolenników socjalizmu. „Proletarjat" staje się ekspozyturą rosyjskiej „Narodnej Woli" w Polsce, przyjmując ostatecznie jej za

łożenia ideowe i metodę walki, włącznie do terroru, stosowanego wobec zdrajców. O sprawie polskiej w dalszym ciągu głucho, albowiem polityczna koncepcja „Proletarjatu", tak zwany „samorząd grup", była tak mętnie formułowana, że rozumieć ją można było dowolnie.

W 1883 r. następuje rozłam, zresztą niezbyt zasadniczy, który odrywa od „Proletarjatu" grupę młodzieży, zakładającą własną organizację socjalistyczną „Solidarność" o cha

rakterze mniej konspiracyjnym i bojowym, a bardziej naukowym. Grupa ta zostaje wkrótce rozbita, dzięki masowym aresztowaniom na uniwersytecie warszawskim. Natomiast „Proletarjat" narazie rozwijał się dalej, wzmocniony dopływem nowych sił z połączonej „polsko-litewskiej partj i socjalno-rewolucyjnej", istniejącej w Petersburgu wśród młodzieży.

Począwszy od 1883 r. aż do 1885 r. rozpoczynają się masowe represje i aresztowania wśród członków „Proletarjatu", który zdekon-spirował się wydaniem dwóch numerów pierwszego od 1863 r. nielegalnego pisma w Warsza-

Msza żałobna za poległych pod Teresinem w pow. Błońskim żołnierzy rosyjskich w jednym z pierwszych nie* mieckich ataków gazowych.

84

Page 222: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mm

:-

Bruksella i Antwerpja przed atakiem Ni emcow w 191U r.

85

Page 223: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wie. Ogółem około 200 osób było aresztowanych. Sąd wojenny ośmiu „proletarjatczyków" skazał na śmierć, wielu zaś na katorgę i zesłanie. Sam Waryński umarł, a raczej prawdopodobnie zginął śmiercią głodową w 1889 r. w katordze w Szlisselburgu. „Proletariat" przestał istnieć, pozostały po nim tylko luźne tu i ówdzie kółka socjalistyczne oraz zagranicą pisma „Przedświt" i „Walka klas", które skupiły garstkę ocalonych „proletarjatczyków". Prowadzą oni nadal propagandę „czystego marksizmu" i odżegnują się od wszelkiego patrjotyzmu.

na zagadnienia narodowe i to, co zdawałoby się niemożliwe, właśnie na gruncie swojego kosmopolityzmu. W owym czasie socjalizm rozwinął się był już we wszystkich trzech zaborach. Logika rzeczy wymagała współdziałania socjalistów polskich poprzez granice kordonów zaborczych. To współdziałanie i żywa styczność ideowa zmuszały myśl socjalistyczną, która pierwsza pogwałciła nietykalne z punktu widzenia trójlojalizmu granice, do jaskrawej świadomości rozdarcia żywego ciała narodu. Świadomość ta budziła poczucie jedności naro-

Kościół w Nowem Mieście zniszczony przez Niemców.

Do roku 1891 ruch socjalistyczny zarówno w kraju, jak i zagranicą przechodził cały szereg przesileń ideowych i organizacyjnych. Z przesileń tych powoli wyłaniało się nowe oblicze socjalizmu polskiego. Długo tłumione i lekceważone zagadnienia narodowe, coraz bardziej aktualne, domagały się głosu. Ktoś musiał je podjąć. Z natury rzeczy najbardziej ku temu był predestynowany socjalizm, zarówno ze względu na zapalność jego młodych sił, jak i ze względu na rodzącą się w orbicie jego wpływów klasę robotniczą, nieskażoną jeszcze grzechem ugodowości i rwącą się do czynu. W dodatku myśl socjalistyczna sama przez się natykała się

dowej, ta znów krystalizowała poczucie narodowych odrębności.

Na międzynarodowym zjeździe socjalistycznym w Brukseli w 1891 r. delegacja polska, a nie, jak dotychczas, „delegaci polscy", powzięła taką oto uchwałę: „Obecna na zjeździe brukselskim delegacja Polski, składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów polskich, uważa za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w interesie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jednolicie, jako jedna organizacja polska, zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki klasowej z jednolitym wro-

86

Page 224: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rriem: szlachta i burżuazją polską, jak i dla łatwiejszego objęcia powszechnej roli politycznej w społeczeństwie polskiem. W zaborach pruskim i austrjackim, gdzie stosunki prawnopolityczne stanowią konieczną normę dla polityczno-społecznych stronnictw robotniczych—działamy solidarnie i zgodnie z socjalno-demokra-tycznemi partjami, będącemi wraz z nami w jednych i tych samych faktycznie istniejących granicach państwowych. Co się tyczy zaboru 'rosyjskiego, w którym nie może być mowy o jawnej, masowej działalności, socjaliści polscy kierują się względem towarzyszy rosyjskich zasadami międzynarodowej solidarności, której zawsze wiernie dochowywali**.

Zacytowana uchwała stanowi już niejako moment przełomowy w rozwoju polskiego socjalizmu, który odtąd konsekwentnie zdąża ku hasłom niepodległościowym, które na początku swojego istnienia tak bezwzględnie potępiał i zwalczał.

W zaborze austrjackim socjalizm polski, jakkolwiek posiadał zgoła odmienne warunki rozwojowe, niż miało to miejsce w7 zaborze rosyjskim, jednak w ostatecznej fazie swojego rozwoju wytworzył ideologję, bardzo zbliżoną do ideologji z poza rosyjskiego kordonu, przyczyniając się znakomicie do wytworzenia trój-zaborowrego oblicza socjalistów polskich.

Pierwszym krzewicielem idei socjalistycznej w zaborze austrjackim był Bolesław Limanowski, który w latach siedmdziesiątych rozwinął swoja działalność we Lwowie, zresztą bez większych rezultatów. Wówczas jeszcze działalność socjalistyczna musiała być konspiracyjna. Wprawdzie ustawodawstwo austrjackie zapewniało już wolność prasy, myśli i stowarzyszania się, jednakże zarówno stanowisko administracji, jak i duch sądownictwa austriackiego de facto uniemożliwiały jawną propagandę socjalistyczną. Konieczność pracy konspiracyjnej z jednej strony stanowiła dla niej wielka przeszkodę, z drugiej zaś przyczyniała się do chaosu ideowego i organizacyjnego.

Po Limanowskim socjalizm w Galicji ulegał rozmaitym wpływom, które, podobnie, jak to się działo równocześnie i w Kongresówce, odsuwały go od ideałów niepodległościowych i na rodowych, skierowując na tory kosmopolityzmu.

Przychodziły więc wpływy z Rosji (Dragomanów we Lwowie w latach 1874—75), któ

re znajdowały w Galicji grunt podatny ze względu na miejscowych Rusinów. Silny wpływ wywierali emisarjusze socjalistyczni z Warszawy którzy znów pośrednio przeszczepiali na grunt galicyjski rosyjską doktrynę socjal-re-wolucyjna, oraz swój kosmopolityzm i niechęć do ideologji niepodległościowej. Wywierały tez wpływ na Polaków istniejące w Austrji partje socjalno-demokratyczne, przedewszystkiem niemieckie. Sytuację komplikowała jeszcze dwu-plemienność Galicji, o mieszanej polsko-ruskiej ludności. Wszystko to razem wzięte, wytworzyło ideologję socjalistyczną o charakterze kosmopolitycznym, ideologję, w której cele walki socjalnej całkowicie przysłaniały, a nawet często

Bułgarski Generał Radko Dmdtriew tvstapil do armji

rosyjskiej.

wykluczały cele walk niepodległościowych. Stąd też początkowy socjalizm polski na terenie zaboru austrjackiego nietylko nie wnosił nowych sił do obozu walki o niepodległość, ale przeciwnie, obóz ten osłabiał jeszcze, jakkolwiek ten ostatni i bez tego był aż nadto słaby.

W latach osiemdziesiątych socjalizm galicyjski zyskuje dwie nowe, silne jednostki, a mianowicie braci Daszyńskich. Starszy z nich, Feliks, po krótkim okresie, w którym ulegał wpływom niepodległościowym, szerzonym przez epigonów powstań narodowych, całkowicie oddaje się idei międzynarodowego socjalizmu w duchu Marxa. Na emigracji współpracował w „Przedświcie" i w „Walce klas", ulegając całkowicie kierunkowi „Proletarjatu" warszawskiego. Wkrótce jednak, wydalony z Zurychu po zamachu rewolucyjnym, umarł na suchoty. Działalność Feliksa świetnie.kontynuował młodszy brat, Ignacy, namiętny wy-

87

Page 225: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tycznych górali chochołowskich „Drużyny Podhalańskie", S. Pasławski tworzy we wschodniej Galicji „Drużyny Bartoszowe", tworzą się i inne analogiczne organizacje. Nawet w Amery< wśród emigracji polskiej powstają „Drużyny Bojowe", organizowane przez Witolda Rylskiego.

Siłą woli i ideologji Piłsudskiego nieledwie •y przededniu wojny światowej nanowo skupia się i rozkrzewia ruch niepodległościowy, znacznie pogłębiony i rozszerzony ideologicznie, oraz oparty o rozwijające się przysposobienie wojskowe, które, odradzając polską wiedzę i karność wojskową, miały się stać samodzielnym zalążkiem przyszłej arniji polskiej.

A potem przyszła wojna światowa i romantyczne napozór marzenia przyoblekła w szatę rzeczywistości. Zanim dyplomacja wywlekła sprawę polską z zatęchłego lamusa europejskiej obojętności już szabla polska dzwoniła w ogólnym rozgwarze wojennym, torując drogę polityce polskiej i roznosząc hasła niepodległości po wszystkich krajach i lądach, wszędzie, gdzie tylko biły polskie serca, chociażby skryte pod obcym, a często wrogim mundurem.

Niepodległość stała się rzeczywistością. I nie dlatego, że wojna światowa stworzyła wyjątkowo korzystną dla Polaków konjiinkturę polityczną, lecz dlatego, że cały naród z koniunktury tej umiał skorzystać i wszystkie swoje siły i dążenia umiał przekuć na oręż sprawy

polskiej, ofiarnie służąc jej i ofiarnie dla niej ginąc pod różnemi sztandarami.

Ideologja niepodległościowa, która nigdy nie straciła swoich wyznawców, zwycięż; ostatecznie, kiedy w odpowiedniej chwili c. naród oddal jej siłę swych ramion.

Wojna niemiecko -rosyjska wypowiedziana! Petersburg ł.go sierpnia. (Pet. Aj. Tel.)

Dxld, I-go sierpnia- ambasador niemiecki wrę

czył ministrowi spraw zagranicznych w imienin

swojego rządu wypowiedzenie wojny Rosji,

Page 226: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

żołnierze bawarscy na nartach.

Page 227: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

WOJSKA AUSTRJACKIE W MARSZU NA FRONT.

'",

Saperzy austrjaccy,

oddział pontonów.

Puł/ę piechoty austrjacfyiej w marszu

na pozycje.

Page 228: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wszystko to przeciwstawiało sir jaskrawo dotychczasowej polityce ugodowej warstw i jednostek przodujących w narodzie, ich trójlojal-uości i pozytywistycznemu oportunizmowi. Podobnie, jak w kongresówce, pod czerwonemi sztandarami międzynarodowej rewolucji rodziła się polska idea niepodległościowa, przyczyniają!* sio pomimo wszystko do odrodzenia narodowej świadomości w społeczeństwie.

Również i w zaborze pruskim konsekwencja dziejowa sprowadziła socjalizm na tory narodowe, a w rezultacie niepodległościowe.

Wielkopolska była krajem przedewszyst-kiem rolniczym, co stanowiło istotną przeszkodę w rozwoju miejscowego socjalizmu, ściśle zawsze złączonego z istnieniem przemysłu fabrycznego i robotniczego proletarjatu. W sąsiednich i panujących Prusach sytuacja była odmienna. Tam rodził się wielki przemysł i wytwarzała się liczna klasa robotnicza. Stąd też w początkowym swoim rozwoju socjalizm wielkopolski był tylko, jakdyby, przybudówką socjalizmu niemieckiego, którego wTpływ był decydujący. Jednakże od początku zaznaczyło się silne tarcie pomiędzy socjalistami polskimi i niemieckimi. Ci ostatni zdradzali aż nadto wyraźne tendencje germanizatorskie. Socjaliści polscy, jak naprzykład Sielski, jakkolwiek zgoła obojętni dla sprawy narodowej, tembar-dziej zaś niepodległościowej, uważali jednak germanizatorskie metody niemieckiej partjj socjalno-demokratycznej za conajmniej niecelowe, gdyż zgóry utrudniające propagandę socjalistyczną wśród ludności polskiej, przywiązanej do swojego języka i odrębnych tradycyj. Ze wrzględów czysto taktycznych, użytkowych dążyli socjaliści polscy do wyodrębnienia się z organizacji niemieckiej i poprowadzenia swojej działalności po linji narodowej polskiej. Dążenia te zmusiły partje niemiecką do założenia w 1891 r. redagowanej po polsku „Gazety Robotniczej", początkowo wychodzącej w Halli, a potem w Berlinie. Pierwotnie „Gazeta Robotnicza" była oficjalnym organem partji socjalno-demokratycznej, później — „organem socjalistów polskich." Wśród kolejnych redaktorów „Gazety Robotniczej" byli I. Daszyński, Stanisław Grabski, St. Przybyszewski.

„Gazeta Robotnicza", nadająca ton kierunkowi socjalistycznemu w zaborze pruskim, wprawdzie całkowicie podporządkowywała się erfurtskiemu programowi niemieckiej partji socjalno - demokratycznej, jednakże, samym swoim istnieniem, była już wyrazem rodzącego się kierunku, który dążył do unarodowienia so

cjalizmu w Polsce. Były to pocs jeszcze od ideologji niepodległościowej, jednakże w konsekwencji musiały do niej doprowadzić.

Z tą chwilą bowiem, kiedy socjalizm w Polsce, wyzwoliwszy się z bezkrytycznego podporządkowywania się ideologjom socjalistycznych ugrupowań państw zaborczych i mniej lub więcej utopijnym hasłom międzynarodowym, wkroczył na drogę narodowego wyodrębnienia się — musiał osiągnąć świadomość trój-dźielnicowej wspólnoty, świadomość jedności narodowej, pogwałconej brutalnie przez trzech zaborców. Stąd już był tylko krok jeden do stwierdzenia, że istniejący stan rzeczy jest nie do zniesienia, że więc musi on ulec radykalnej zmianie. Już tylko kwestją czasu było skrystalizowanie się w socjalizmie polskim, który, jako taki, był kierunkiem rewolucyjnym, świadomych ideałów niepodległościowych, w imię których należało walczyć wszelkiemi siłami.

Emancypacja narodowa socjalizmu we wszystkich trzech zaborach, która wyprowadziła go po wielu walkach i przesileniach z bezkrytycznego kosmopolityzmu, przygotowała odpowiedni grunt dla dalszych jego przemian w kierunku niepodległościowym. Nie bez wpływu zresztą na ten proces pozostały i inne kierunki, różnemi drogami dążące do celów niepodległościowych.

Pierwszym propagatorem ideałów niepodległościowych, poprostu zaś mówiąc — patrjo-tyzmu w socjalizmie polskim był Bolesław Limanowski, urodzony w 1835 r. pod Dwińskiem. Nie posiadał on wprawdzie zdolności organizacyjnych, ani temperamentu, koniecznego w działalności politycznej. Dzięki jednak gorącemu patrjotyzmowi, idealizmowi, wielkiej sumienności i prawości charakteru odegrał znaczną rolę, jako teoretyk, populator i apostoł w jednej osobie.

Boi. Limanowski posiadał wielkie tradycje, sięgające początków polskiego socjalizmu z czasów, kiedy miał on jeszcze wyraźnie pa-trjotyczny charakter. W 1860 r. studjował w paryskiej szkole wojskowej Mierosławskiego, gdzie panowTał duch gorącego, bojowego patrjo-tyzmu równorzędnie z rozwijającemu się ideałami socjalistycznemu, które miały jeszcze silny posmak romantyzmu i mistycyzmu ludowo-narodowego. W Paryżu studjował również Limanowski wszelkie dokumenty i wydawnictwa,

90

Page 229: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

odnoszące się do radykalnych kierunków demokracji polskiej na emigracji. Aresztowany w następnym roku w Wilnie i zesłany przez władze rosyjskie, na wygnaniu urabia swój światopogląd, któremu przez cale życie by! wiernym. . . . C1 Tam ostatecznie skłoniły go studja i rozmyśla* nia ku socjalizmowi. Zresztą przeważyły, zdaje się względy natury uczuciowej, które dopiero później znalazły oparcie w teoretycznem uzasadnieniu. Powróciwszy z wygnania w 1868 r.

Marsz ćwiczebny strzelców w Zakopanem przed wojną, ńa czele Komendant Józef Piłsudski i szef Sztabu Kazimierz Sośnico tes Ici.

rozpoczął Limanowski pracę w Warszawie, jako prosty robotnik, zgodnie ze swroim idealizmem i w chęci zapoznania się ze środowiskiem polskiego proletarjatu. Następnie przenosi się do Lwowa i odtąd rozpoczyna niezwykle płodną działalność publicystyczną i naukową, wciąż pozostając skromnym idealistą i trzymając się zdała od aktywnej działalności politycznej.

Zarówno we Lwowie, jak i później na emigracji utrzymywał Limanowski żywy kontakt z przedstawicielami panującego wówczas kierunku socjalistycznego w Polsce, a więc z kos-mopolitycznemi „proletarjatczykami", a nawet początkowo pisywał w genewskim „Przedświcie" i „Równości". A jednak różnił się od nich ideowo, co zawsze stanowczo sam podkreślał. Dla „proletarjatczyków" kwestja narodowa nie istniała. Dążyli oni wyłącznie do reform socjalnych, uważając wyzwolenie proletarjatu i osiągnięcie socjalistycznych form w życiu go-spodarczem za jedyny i godny cel walki. Limanowski zaś gorąco w to wierzył, że niepodle-

lub innych teoryj naukowych, ale z głębin umiłowania bliźniego. Stąd też Limanowski pisał: .-Patrjotyzm i socjalizm nietylko nie są prze-ciwnemi sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patrjotyzm zwraca się przedewszy-stkiem ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm, wypływając z miłości narodu, musi być patrjotyczny".

Z cytaty tej widać, że dla Limanowskiego socjalizm był umiłowaniem ludu pracującego, który utożsamiał z narodem, a raczej który pragnął widzieć całym narodem. Na tle dopiero takiego patrjotycznego socjalizmu przyjmował samą ekonomiczną doktrynę socjalistyczną, która, jak wierzył, urzeczywistni właściwe cele idealistyczne.

W tym czasie, kiedy „Proletarjat" warszawski potępiał wszelki kierunek niepodległościowy, a samą walkę o niepodległość uważał za bezcelowe marnotrawstwo sił, potrzebnych dla

głość Polski, odbudc i zjednoczenie w jej ramach tkich \ rów jest najważniejszym n dziejom dla wszystkich Polaków, dla socialist kaz ten powinien kojarzyć się ponadto z dąa niem do celów wyłącznie już socjalista eh. W dodatku i sam socjalizm dla Limanowskiej był zgoła czemś innem, mz dla „proletarjat-czyków". Rozumiał go nie w sensie modnego wówczas materializmu, lecz jako kierunek czysto idealistyczny, wpływający nie z takich

Page 230: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przyszłej rewolucji socjalnej — w tym samym czasie Limanowski pisał: „U nas kwestja niepodległego bytu jest najważniejsza... Patrjo-tyzm jest wogóle najważniejszym łącznikiem, spajającym społeczeństwo".

W sprawie przyszłych granic odbudowanego państwa polskiego nie miał Limanowski zdecydowanego zdania. Jako demokrata i idealista nie pragnął żadnego ucisku ani przemocy. Jednakże w marzeniach swoich widział Polskę wielką i rozległą. W liście z 1878 r. do Dragomanowa, który był zasadniczym wrogiem polskiej koncepcji niepodległościowej i za-

cie sam poziom i charakter ideologji Limanowskiego sprawiły, że nie miał on wpływu na sam lud, którego był apostołem. Natomiast do jego gorącego idealizmu, kojarzącego patrjotyzm z tendencjami nowoczesnego socjalizmu, garnęły się, zresztą nieliczne, grupki młodzieży inteligentnej.

W latach osiemdziesiątych założyli oni w Warszawie w porozumieniu z Limanowskim stowarzyszenie patrjotyczne „Lud polski". Jednak organizacia ta przeminęła bez istotnego wpływu w społeczeństwie. Natomiast na emigracji, w Paryżu, gdzie żyły jeszcze tradycje

Przemarsz strzelców ulicami Lwowa w 1913 r

lecał Polakom zadowolić się jakąś mglistą au-tonomją czy samorządem w ramach przyszłej federacji bratnich i socjalistycznych państw ludowych, Limanowski pisze w sprawie granic przyszłej Polski: „Co do mnie, przyznam się, że jako Polak, urodzony wśród łotewskiej ludności, pragnął bym szczerze, ażeby Unja, zawarta niegdyś w Lublinie przez Stany przewodnie (czyli szlachtę i duchowieństwo — przyp.), wznowiona została w całej rozciągłości przez ludy".

Brak zdolności organizacyjnych, niechęć do aktywnej działalności politycznej, a wresz-

dawnego patrjotycznego socjalizmu z epoki po powstaniu listopadowem, wpływ Limanowskiego był większy i doprowadził do powstania w 1888 r. dość żywotniej „Gminy narodowo-so-cjalistycznej". Do organizacji tej należeli zarówno starsi emigranci, jak i młodsi, przybywający z krajów. Należał do niej między innymi i Kazimierz Dłuski, który porzucił kosmopolityczny socjalizm i stał się gorącym krzewicielem patrjotyzmu. Organem gminy była „Pobudka" — „czasopismo narodowo-socjalistycz-ne", w której głównym współpracownikiem" był sam Limanowski.

92

Page 231: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

„Pobudka" staje się wkrótce sztandarowym organem patrjotycznym, rzucającym światło w mroki niewoli. Wpływ jej rozszerza się poza emigracją aż na młodzież w zaborze austrjackim.

Był to czas, kiedy ruch rewolucyjno-socja-listyczny w Rosji zupełnie przygasł. Rosja dotychczas wywierała na socjalizm europejski przedziwny urok „macierzy" rewolucji powszechnej, a swToją rewolucyjnością przysłaniała nawet ponure oblicze caratu i wstecznictwa, że powszechnie każdy Rosjanin budził nieuzasadnioną nawet sympatję, a myśl rosyjska — entuzjazm. Teraz coraz mniej socjalizm europejski liczył się z Rosją, utraciwszy wiarę w jej rewTolucyjność i apostolstwo jej socjalistów.

W Polsce odbiło się to przede wszystkie m na stosunku społeczeństwa do „Proletarjatu" który w oczach tracił swoje wpływy, wywodzące się z rosyjskich ruchów rewolucyjnych. Nie mógł już w Polsce wystarczyć kosmopolityczny charakter „Proletarjatu" wobec coraz to groźniejszego i wrogiego oblicza carskiej Rosji. Dla całego społeczeństwa polskiego we wszystkich jego warstwach, wobec załamania się rewolucyjnych możliwości w Rosji, ta ostatnia stała się wyłącznie już synonimem rosnącego ucisku, który osiągnął niebywałe przedtem napięcie. Zresztą rosnący ucisk rosyjski godził nietylko w resztki narodowego stanu posiadania, ale i w dziedzinie socjalnej wytwarzał krwawą atmosferę, która, poza Rosją, nigdzie w Europie nie była do pomyślenia. Ucisk szkolny, zabijanie wszelkich przejawów polskości, wściekła energja rosyjska w dążeniu do wynarodowienia Polaków, plugawienie narodowych świętości, deptanie dumy narodowej, prześladowania religijne, obniżanie kultury i cywilizacji, a obok ucisk socj alny, żandarmsko-kozackie metody w uprzywilejowaniu kapitału, krew, trupy i więzienia przy najmniejszym odruchu samoobrony wyzyskiwanego, jak nigdzie, pro-letarjatu — oto co pozostało całemu społeczeństwu polskiemu po okresie socjalistycznych marzeń na temat rewolucji rosyjskiej i jej międzynarodowego decydujące znaczenia i ślepego lojalizmu ugodowców wobec caratu.

Równocześnie wśród socjalistów europejskich, szczególnie zaś niemieckich, urabia się pogląd, że na drodze do powszechnej rewolucji socjalnej najgroźniejszą zaporą jest carska Rosja, ten „żandarm" Europy, stojący na straży tronów i wstecznictwa. Tu i ówdzie poczęto przebąkiwać o konieczności wojny z Rosją

i odepchnięcia jej na wschód, oraz sparaliżowania jej aktywności międzynarodowej przez wskrzeszenie demokratycznego państwa polskiego, W tym sensie oświadczał się w 1891 r. i Engels, wybitny teoretyk socjalizmu i współpracownik Karola Marxa, i Bebel, przewódca socjalnej demokracji w Niemczech. Ten ostatni widział w Rosji tak wielkie niebezpieczeństwo „barbarzyństwa", że w imię zgniecenia Rosji i odbudowy Polski zalecał nawet socjalistom niemieckim czasowe współdziałanie z warstwami społecznemi, z któremi normalnie walczą.

Nie pozostaje to bez wpływu na socjalistów polskich, rozczarowanych ideologją ,,Pro-

Cmentarz poległych legjonistów (191Ą r.).

letarjatu" warszawskiego, ówczesny redaktor socjalistycznego „Przedświtu", Mendelson, całkowicie zmienia jego charakter, a wkrótce staje się najgorętszym zwolennikiem unarodowienia socjalizmu polskiego i idei odbudowy państwa polskiego.

Niezależnie od załamania się i rozbicie na szereg grup niezależnych polskiego ruchu socjalistycznego, który stracił swoją podstawę ideową wobec nakazów aktualnej rzeczywistości — w społeczeństwie polskiem coraz silniej rozwijał się narodowy ruch niepodległościowy, który przyciągał do siebie coraz więcej młodzieży, wywierał wpływ na starsze społeczeństwo, a nawet na masy robotnicze, w których żyły jeszcze echa powstania styczniowego. Miara ucisku moskiewskiego przebrała się. Obudził się instynkt samoobrony ginącego narodu. Od dłuższego już czasu budzona świadomość jedności narodowej wszystkich dzielnic zatriumfowała.

93

Page 232: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W tym stanic rzeczy, aby nie rozejść się Z rzeczywistością społeczeństwa polskiego, socjalizm miał jedną tylko drogę do wyboru: r e zygnować ze swojego dotychczasowego kosmopolityzmu, unarodowić się i samemu uchwycić inicjatywy ruchu niepodległościowego nietylko w imię wskrzeszenia państwa polskiego, ale i w imię realizacji doktryny socjalistycznej. Droga ta tern więcej była logiczna, że i względy międzynarodowe socjalizmu, zawarte w oświadczeniach jego przewódców, skłaniały do waiki nietylko już z caratem, ale i z Rosją, jako państwem zaborczem.

Wśród socjalistów polskich rozpoczyna się ożywiona dyskusja, w której krystalizuje się nowy, patrjotyczny program. Stanisław Grab-

Pierwszy patrol strzelecki.

ski wysuwa nowe motywy. Z jednej więc strony współżycie wyższego kulturalnie królestwa z bez porównania niższą kulturalnie Rosją w ramach nawet najbardziej liberalnej państwowości rosyjskiej musi w rezultacie osłabiać siły kulturalne polskie. Z drugiej znów strony rosnący przemysł rosyjski, posiadający mocne oparcie o bliskie bogactwa naturalne i źródła surowców, z biegiem czasu musi zabić przemysł polski z jego odległemi źródłami surowców.

Z dyskusji tej rodzi się przeświadczenie, że Polska, zarówno ze względów narodowych, jak i socjalistycznych, musi dążyć do niepodległości, wykorzystując albo chwilowe osłabienie Rosji, albo też wojnę z nią trójprzymierza.

W 1892 r. odbył się pod przewodnictwem Limanowskiego zjazd socjalistówT polskich, w którym wzięła udział większość dotychczasowych przewódców polskiego socjalizmu. Zjazd uchwalił utworzenie „Związku zagranicznych socjalistów polskich". W deklaracji ideowej,

opracowanej przez Mendelsona, jako „szkic programu Polskiej Partji Socjalistycznej", na naczelnem miejscu postawiono niepodległość demokratycznej rzeczypospolitej polskiej. Pod względem ekonomicznym deklaracja obejmowała zasady umiarkowanego i ewolucyjnego socjalizmu. W działalności aktualnej deklaracja stwierdzała, że „Polska Part ja Socjalistyczna..* uważa za potrzebne rozszerzenie swej działalności na prowincje, dawniej z Rzeczpospolitą związane". Przeciwstawiała się również ru-syfikatorstwu socjalistycznych żydowsko-ro-syjskich kółek na kresach wschodnich, potępiała również ideologję wszechsłowiańską, zarówno w jej konserwatywnej formie bezwzględnego przewodnictwa Rosji, jak i WT jej rewolucyjnej wersji, która pod postacią pseudofede-ralizmu zapewniała Rosji nie mniejszą hege-monję wśród narodów słowiańskich.

Deklaracja programowa paryskiego zjazdu doprowadziła do zjednoczenia rozproszonych kółek socjalistycznych na emigracji. W kraju na tej samej podstawie zlały się poszczególne grupy socjalistyczne w7 Warszawie, tworząc Polska Partję Socjalistyczna, popularnie zwra-ną P. P. S.

„Pobudka" Limanowskiego, która spełniła już swoje patrjotyczne zadanie, zawiesiła swoje wydawnictwo, a organem partji stał się przeobrażony „Przedświt". Do P. P. S. zbliżyły się ideowo również socjalistyczne organizacje w zaborach austrjackim i pruskim. Wcześniej lub później musiało nastąpić i zbliżenie organizacyjne.

Tak więc w dziejach Polski i polskiego socjalizmu dokonał się wielki przewrót, którego skutki miały mieć w przyszłości kolosalne znaczenie dla losów całego narodu.

Socjalizm, który w początkowej fazie swojego rozwoju, stanowił czynnik narodowego rozkładu, który współdziałał z samobójczą polityką ugodowców i to w sposób stokroć groź-. niejszy, bo porywający uczuciowość młodzieży i proletarjatu, który nieświadomie zresztą szedł na rękę zakusom wrogiej zaborczości — teraz, przeciwnie, stał się potężnym czynnikiem narodowego uświadomienia, który do walki o niepodległość narodu wciągał coraz szersze sfery społeczeństwa, a przedewszystkiem proletariat, stanowiący dotychczas wr swojej masie narodowo nieuświadomiony i bierny element.

W czasach najgroźniejszego ucisku zaborców i najsmutniejszego poddania się znakomitej większości narodu idei narodowej przyszła

94

Page 233: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pomoc nieoczekiwana i ze strony najmniej spodziewanej, bo od strony socjalizmu, który wszędzie raczej przeciwstawia! się poszczególnym patrjotyzmom z racji swoich internacjonalnych założeń.

Dla sprawy uciemiężonego narodu, dla sprawy jego niepodległości było obojętnem, że pomoc ta przyszła od strony socjalizmu, zasadniczo reprezentującego intelektualny i polityczny kosmopolityzm. \'ajważniejszein było to, że przyszła, w samą porę ze względu na zbliżającą się wojnę światową, która, jak wiemy, zastała już w Polsce pokolenie, przygotowane do realizacji ideałów niepodległościowych.

Socjalizm nie by] jednak jedynym czynnikiem, który przeciwstawi! się popowstaniowemu trójlojalizmowi i Ugodowości i stal się szermierzem idei niepodległościowej.

Obok socjalizmu, jakkolwiek nieco później, zupełnie samodzielnie rozwinął się niepodległościowy ruch czysto narodowy, ściślej mówiąc narodowo-démokratyczny, który w małym tylko i to nie doktrynerskim stopniu uwzględniał zagadnienia socjalne.

Jakaż była geneza tego ruchu? Od czasu upadku powstania styczniowego

i związanych z niem późniejszych rachub kierunku patriotycznego na interwencję europejską, które zresztą ostatecznie rozwiał kongres berliński z 1.X77 — 78 r., pierwszy odruch bezkompromisowego, bojowego patrjotyzmu, jak to już wiemy, wyszedł z obozu socjalistycznego i przejawił się w działalności Bolesława linia -nowskiego. Patrjotyzm tego ostatniego, pod świadomy instynkt narodowy w masach, a wreszcie nakazy przeżywanej rzeczywistości polskiej — wszystko to doprowadziło do unarodowienia socjalizmu i stworzenia w 1892 r. P. I\ S., która już była wyrazem zdecydowanych t eiidencyj niepodległościowych.

Nie należy jednak zapominać, że zarówno już u Limanowskiego, jak tembardziej w późniejszej P. P. S. patrjotyzm kojarzy! się z socjalizmem, który w zgoła odmienny od ogółu społeczeństwa sposób wyobraża] sobie ukształtowanie gospodarcze i społeczne przyszłej Polski niepodległej.

Dla socjalistów nawet kierunku patrjoty-cznego, niepodległość była tylko wstępem do szerokich reform, które miały przeobrazić ustrój kapitalistyczny, oparty o prawo własności, na ustrój socjalistyczny, będący zaprzeczeniem

pop -, a zmierzający konsckw ku ostatecznym formom komun nym. ! prosta ie zasadnicze dażeni kie nie mogły znaleźć uznania u ołe-czeństwa, które nie wierzyło w celoM przeobrażeń na drodze do osi. nej pomyślności i szczęścia. Puzateni znakomitą większość społeczeństwa raziły i inne chy socjalizmu, jak naprzykład jego antyreli-gijny, a w szczególności antykatolicki charakter, jego zasadniczy internacjonalizm, lekceważenie tradycyj, utartych norm etycznych i obyczajowych, jednem słowem całość jego rewolu-cyjności, która daleko odbiegała od tego, ca wymagały względy ideologji niepodległościowej.

Rada pułkowników legjonowych,

Nfarazie socjalizm patrjotyczny mógł masowo przyciągać ku sobie jednostki zapalne, które dla haseł niepodległościowych rezygnowały z własnych przekonań lub tylko skłonności w zagadnieniach społeczno - gospodarczych. Wprawdzie ta siła przyciągająca P. P. S. w stosunku do jednostek, w gruncie rzeczy wcale nie skłaniających się ku socjalizmowi, jako doktrynie, trwała i później aż do czasów ostatnich, w większości jednak wypadków ta dwoistość ideologji socjalistycznej wcześniej, czy później musiała wywołać reakcję w sferach czysto i wyłącznie patrjotycznych i pobudzić je do działalności organizacyjnej, która skupiłaby czynniki niepodległościowe, nieposiadające zabarwienia socjalnego.

Było to tern pewniejsze, że działali jeszcze, szczególnie w zaborze austriackim, epigoni powstania styczniowego, którzy prowadzili walkę na dwa fronty. Z jednej strony prowadzili ustawiczną i zaciętą walkę z tak zwanymi stańczykami, konserwatywno-ugodowym obozem galicyjskim, który nazwę swoją zawdzięczał

95

Page 234: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zbiorowemu pamfletowi pod tytułem „Teka Stańczyka", potępiającemu wszelkie odruchy patrjotyczne. Z drugiej znów strony zwalczali rodzący się socjalizm, wówczas jeszcze w większości swojej kosmopolityczny, nietylko widząc w nim nowe niebezpieczeństwo dla sprawy narodowej, ale i przeciwstawiając się jego społecznej i kulturalnej, jak sądzili, szkodliwości.

Jeszcze w 1877 r. pisał Giller w „Ruchu Literackim", wychodzącym we Lwowie, o „złudnych teorjach socjalizmu", że „gdyby je naród przyjął i chciał do siebie stosować, osłabłaby w nim ta wielka i niepokonana siła, chroniąca narodowość naszą wśród burz niewoli, jaką jest religja i miłość Ojczyzny — usiłowania zaś, mające na celu odzyskanie bytu narodowego, zamieniwszy się na socjalne, gdyby dokonały przewrotu społecznego, oddałyby wytwarzanie się nowego społeczeństwa pod wpływy wynaradawiające panujących rządów i sprawi-

Oficerowie I p. ukuiów I Brygady Legjonów (Beliniacy).

łyby, że na ruinach obecnie istniejącego społeczeństwa zginęlibyśmy jako Polacy, a pozostali jako Niemcy i Moskale".

Ten punkt widzenia był właściwy całej ówczesnej demokracji polskiej, która kontynuowała tradycje Towarzystwa Demokratycznego, uważającego reformy społeczne nie za cel sam w sobie, lecz za środek do osiągnięcia niepodległości, a w przyszłości potęgi państwa polskiego.

Jednak rola tych demokratycznych epigonów powstania styczniowego była niezwykle ciężka. Walczyli na dwa fronty, a aktywność ich słabła z każdym rokiem, gdyż nowe siły prawie zupełnie nie napływały. Złamani klęską powstania 1863 r„ zawiedzeni w swoich póź

niejszych rachubach i nadziejach, opuszczeni przez społeczeństwo, jakgdyby zamknęli się w sobie i w swojej umarłej już legendzie, pełniąc mistyczną i senną rolę „stróżów narodowego znicza". Tylko nieliczni walczyli nadal piórem tam, gdzie to było jeszcze możliwe, a więc w zaborze austrjackim i na emigracji. Opuszczeni zresztą przez społeczeństwo, powoli tracili z niem kontakt. Młodzi lub bardziej radykalni lgnęli do kosmopolitycznego socjalizmu, w imię jego ideałów potępiając „burżuazyj-nych" patrjotówT popowstaniowych. Starsi lub bardziej umiarkowani wsiąkali w chłonne bagno ugody i trójlojalizmu w imię pozytywistycznych haseł „pracy organicznej", zagospodarowywania się pod obecnym dachem, z politowaniem traktując patrjotów, jako szkodliwych szaleńców.

Jednakże pomimo tak smutnej atmosfery, panującej w społeczeństwie polskiem, ani przez chwilę nie zagasła myśl patrjotyczna, kontynuatorka wielkiej tradycji narodowych powstań, walk, ofiar i bezkompromisowej odporności. Jakkolwiek niewielu liczyła wyznawców1, lecz żyła i drążyła powoli nowe łożysko, wT któ-rem wielkim prądem miał się niebawem wlać odrodzony patrjotyzm z jego nierozłączną ideo-iogją niepodległościową.

Już w połowie siedemdziesiątych lat, równocześnie z pierwszemi kółkami socjalistyczne-mi, powstaje na uniwersytecie warszawskim nielegalne kółko Adama Szymańskiego, który przeciwstawił się socjalistyczno-kosmopolitycz-nej akcji Waryńskiego i jego towarzyszy, wychowanych na wzorach rosyjskiej rewolucyjno-ści, sam głosząc hasła patrjotyzmu i walki w imię odbudowy niepodległości politycznej. Praca Szymańskiego doprowadziła do założenia związku „Synów Ojczyzny". Związek ten był połączony z analogiczną organizacją w Galicji, założoną we Lwowie przez B. Deskura.

W 1876 r. powstaje wT Galicji rząd narodowy pod prezesurą Adama Sapiehy w celu wywołania przy pomocy i w oparciu o Austrję i mocarstwa zachodnie zbrojnego powstania przeciw Rosji, aby na obszarze zaboru rosyjskiego odbudować chociaż częściowo państwo polskie. Szymański, z którym rząd narodowy nawiązał kontakt wT Krakowie, bardzo łatwo dał się pozyskać dla idei nowego powstania. Szymański z trudem zjednał kilkuset członków swojego spisku, którzy byli podzieleni, wzorem powstania styczniowego, na tysiączników, setników i dziesiętników. Wybitną rolę w spisku odegrał jeden z tysiączników, Jan Ludwik Po-

96

Page 235: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

DOWÓDCY ARM I J ROSYJSKICH

• • •

Głównodow. Okręg. Wileńskim Gen. Rennekamph.

Gł<honod, Kijowski m Ohr Gen. Iicanow.

D-ca Wojsk. Okraju Warszawsk. Gen. Gub. Warszawski

Źy lińskij. (ii u. Samsonoîv

97

Page 236: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pławski, późniejszy założyciel i organizator tajnej organizacji narodowo-niepodległościowej „Ligi Narodowej", oraz jeszcze później naczelny publicysta i teoretyk stronnictwa narodowo-demokratycznego. Jednak poza tą szczupłą

Serbski Następca tronu Aleksander.

garstką patrjotycznej młodzieży spisek Szymańskiego nie objął szerszych kół społeczeństwa. Nastrój zastrachania, ugody i oportunizmu był tak silny, że nawet młodzież warszawska samorzutnie przepędziła emisarjuszy angielskich, którzy agitowali na rzecz powstania przeciw Rosji. Jakgdyby w odpowiedzi na inicjatywę spisku szlachta w Królestwie pod wpływem Z. Wielopolskiego wysyła do cara „słowia-nofilski" adres, a Świętochowski, propagator pozytywizmu, w „Przeglądzie Tygodniowym" wyśmiewał patrjotyczne „mrzonki" i rachuby na pomoc mocarstw zachodnich, zalecając lojalność wobec potęg, których nic nie jest w stanie obalić i spokojną pracę nad dobrobytem mate-rjalnym i rozwojem „kultury".

W tych warunkach nie mogły mieć skutku nawoływania spiskowców, że „groźne położenie spraw w Europie zmusza i nasz naród do bardziej energicznej działalności w celu przywrócenia odebranych nam praw i wolności". Zresztą spisek skończył się aresztowaniem, procesem i zesłaniem jego głównych przewódców,

Szymańskiego, Popławskiego i innych. Ujawnienie spisku dokonała anonimowa broszura „Na jaw", wydana w Galicji. O denuncjator-skie jej autorstwo posadzono ks. Goljana.

Od tej chwili w Królestwie zamiera wszelka organizacja patrjotyczna, i tylko nieliczne jednostki pielęgnują myśl patrjotyczna, zresztą bez powodzenia wśród społeczeństwa i młodzieży.

Jedynie jeszcze w zaborze austrjackim, jak to już mówiliśmy poprzednio, tuła się myśl patrjotyczna, walcząc na dwa fronty z ugodą i socjalizmem. Od czasu do czasu energja patrjo-tów wzrasta, znacząc drogę rozwoju myśli niepodległościowej milowemi słupami, obok których przechodzi wprawdzie napozór obojętnie społeczeństwo polskie, jednakże nie bez wrażenia, zapadającego w przeżarte ugodą i kosmopolityzmem dusze.

Tak więc w 1879 r. urządzają w Krakowie patrjoci rosyjskiego i austrjackiego zaborów manifestacyjny obchód jubileuszowy Kraszewskiego, który na polu literackiem niemal samot-

Czamogórski nast. tronu Królewicz Danilo.

nie walczył w imię ideałów niepodległościowych. W 1880 roku urządzają równie manifestacyjny obchód 50-lecia powstania listopadowego, a w 1883 roku jubileusz Jeżowi, ostatniemu epigonowi Towarzystwa Demokratycznego, które-

98

Page 237: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

go ideały do końca życia wiernie przechował i jak mógł propagował na emigracji. Nawiasem mówiąc, jubileusz ten został zakłócony ohydnym zgrzytem, świadczącym o sile kierunku ugodowego i jego metodach, nieprzebiera-jących w środkach. Oto w księdze pamiątkowej, wydanej ku czci sędziwego i zasłużonego jubilata, niewiadomo jaką diłogą zabłąkał się artykuł pozytywistyczny Świętochowskiego, któiy w wywodach swoich przejrzyście przeciwstawił się tej ideologji patrjotycznej, której symbolem był sam jubilat! Ten drobny, ale nadwyraz przykry incydent, obrazuje aż nadto dobrze tę ciernistą drogę, którą przebijać się musiała wśród własnego społeczeństwa polska ideologja patrjotyczna. W tym samym roku organizują patrjoci wielką manifestację unicką. Był to okres dzikich prześladowań ze strony rządu rosyjskiego i rosyjskiego duchowieństwa. Połączony z fanatyzmem religijnym rosyjski nacjonalizm postawił sobie za cel „nawrócenie" unitów na prawosławie. Było to równoznaczne z wynarodowieniem wielkiej ilości Polaków na Kresach wschodnio - południowych. To też ogromne wrażenie wywarła w całym kraju manifestacja, w której kilkanaście tysięcy unitów położyło się na szynach kolejowych, zmuszając do zatrzymania się pociąg, wiozący powracającego z koronacji cesarza Aleksandra III legata papieskiego, Vanutelliego.

Równocześnie od czasu do czasu zapalała aktywność patrjotów nadzieja na konflikt au-stro-rosyjski z racji słowianofilskiej polityki rosyjskiej na Bałkanach (patrz zeszyt I „Ilustrowanej Historji Wojny Światowej"). Było to aktualne i w 1883 r. i w 1886 r. W pierwszym wypadku głównodowodzący austrjacki we Lwowie książę Windischgraetz zwrócił się do młodego studenta Jana Deskura, syna znanego patrjoty, w sprawie ewentualnej pomocy Polaków na wypadek wojny z Rosją. Deskur zwołał posiedzenie „senatu" działaczy powstaniowych z 1863 r., w którem wzięli udział Roma-nowicz, Asnyk, Janowski, starszy Deskur, gen. Heydenreich-Kruk, oraz szereg młodszych patrjotów. Zebrani uchwalili odpowiedz, w której zapewnili o możliwości wystawienia 200.000 samodzielnej armji polskiej, pod warunkiem, że będzie utworzony niezależny rząd polski, że armja polska podlegać będzie austrjackiemu dowództwu tylko w granicach konieczności i na zasadach sojuszniczych oraz, że Austrja zagwarantuje odbudowę państwa polskiego po zwycięskiej wojnie. Zdecydowano również nawiązać kontakt z socjalistami warszawskimi, ale

ci mieli oświadczyć, że w razie wojny sami rozpoczną rewolucję socjalną.

Przy następnej okazji władze austrjackie ponownie zwróciły się do patrjotów w sprawie zorganizowania powstania przeciw Rosji. Odpowiedź jednak patrjotów była tym razem

Gen. Brusilow.

ostrożniej sza. Żądali oni jawnej odezwy cesarza austrjackiego do Polski, utworzenia armji polskiej z Polaków rezerwistów armji austrjac-kiej, oraz gwarancji, że w żadnym wypadku ani kawałek zaboru rosyjskiego nie dostanie się Niemcom.

Ostrożność patrjotów była nader wskazana, gdyż już wówczas jasnem było, że sprawa pol-

99

Page 238: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska, jakkolwiek zaprząta umysły polityków wiedeńskich jednakże jest traktowana przez nich nieszczerze, wyłącznie jako narzędzie intrygi w rywalizacji Austro-Węgier z Rosją. Należy sobie przypomnieć, że ta ostatnia rozwijała

Szef sztabu rosyjskiego Naczelnego Dow. General Jamtszkiewicz.

wówczas największą aktywność w swojej wszechsłowiańskiej polityce, dążącej do rozszerzenia hegemonji rosyjskiego imperjum na ziemie wszystkich słowian. Tymczasem Austro-Węgry posiadały u siebie aż nadto ziem i narodów słowiańskich, iżby mogły bez obawy obserwować politykę słowianofilską Rosji. W dodatku interesy obu tych mocarstw bezpośrednio już rywalizowały ze sobą na terenie słowiańskich Bałkanów. Jakkolwiek jasnem mogło się zdawać, że w tych warunkach jedynem wyjściem dla Austrji było oparcie się o naród polski i jego prawa do życia, aby przeciwstawić sprawę polską słowianofilstwu—jednakże koncepcja ta nigdy nie była rozpatrywana przez Austrję dość poważnie i szczerze, zawsze zaś miała charakter dorywczej intrygi, obliczonej na bliski efekt i doraźne korzyści. Bezsprzecz

nie był to wielki błąd dziejowy Austrji, który boleśnie zemścił się na niej w naszych już czasach.

Nic też dziwnego, że nadzieje lat 1883 i 1886 rozwiały się, pozostawiając patrjotów W większem jeszcze osamotnieniu i ostatecznie ich osłabiając. Przeważnie byli to ludzie starzy, którym każde nowe rozczarowanie odbierało wciąż energję i wiarę w przyszłość.

A tymczasem, podczas gdy Austrja uprawiała swoje perfidne intrygi na temat sprawy polskiej, dwaj inni zaborcy całkiem jawnie naciskali śrubę swoich prześladowań, Niemcy, równocześnie sprzymierzone z Austrją i po przyjacielsku porozumiewające się z Rosją w sprawach polskich, rozpoczyn aj ą swój ą akcję wynarodowienia i wydziedziczenia Polaków, akcję, zakrojoną na niebywałą przedtem skalę. W zaborze rosyjskim biskup wileński ks. Hryniewiecki zostaje wywieziony w 1885 r. w głąb Rosji. Nawet do szkół elementarnych wprowadza się język rosyjski, jako wykładowy poza jedną tylko nauką religji. Nowa pol-sKa kolej prywatna, tak zwana Dąbrowiecka, ma od początku już narzucony język rosyjski. Wszelki odruch oświatowej nawet działalności polskiej spotyka się z dzikiem prześladowaniem. Uczącej się młodzieży polskiej chce się wydrzeć

Generał Ruzshij.

wszelkie objawy rodzimej kultury, świadomości narodowej i narodowej dumy (słynne podręczniki rosyjskie znienawidzonego Iłowa jskie-go, przekręcające i bezczeszczące dzieje polskie).

100

Page 239: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Społeczeństwo polskie, sugestjonowane dwoma aktualnemi prądami: ugodowym pozytywizmem i kosmopolitycznym socjalizmem, nie umiało się przeciwstawić prześladowaniom zaborczym, tembardziej, że wpływ patriotycznych demokratów był coraz niklejszy. Zdawało się już, że sztandar niepodległościowy, wzgardzony przez naród, wypadnie lada chwila ze starczych rąk epigonów powstania styczniowego. Tak się jednak nie stało. Znaleźli się młodzi, którzy podjęli tradycję i ideologję starych, jednakże pragnąc ją oblec w nową szatę, dostosowaną do odmiennych warunków rzeczywistości i pogodzoną z odmiennemi prądami umysłowemi.

Wśród młodych patrjotów rozpoczyna się okres poszukiwania nowego wyrazu niezniszczalnych haseł patriotycznych, w imię których naród walczył i cierpiał od 1794 do 1864 r. We Lwowie emigrant warszawski Bolesław Wysłouch w swoich poszukiwaniach ideowych od socjalizmu kosmopolitycznego przechodzi do nowego kierunku patrjotycznego, formułując mianowicie podstawy ruchu ludowego. W Warszawie znów powstaje w 1886 r. tygodnik „Głos" o charakterze literacko-społeczno-poli-tycznym. W tygodniku tym wykuwał się nowy kierunek patrjotyczny o charakterze ludowym. Wychodząc z założenia, że najliczniejszą warstwą społeczną, a zarazem najbardziej odporną i silną rasowo jest chłop polski — grupa „Głosu" za cel swój stawiała wytworzenie nowych pojęć narodowych i nowych ideałów patrjotycz-nych w oparciu o masy chłopskie i ich prawa do przyszłości. Ideologję tę doskonale charakteryzuje „Głos", mówiąc: „My nazywamy narodem nie tę nieliczną garstkę spadkobierców przeszłości, warstwę, która pływa, jak pozłota na rosole, ale miljonową masę chłopską, której świadomość zbiorowa nie potrzebuje legitymować się herbarzem świetnych wspomnień, ani rozkopywać grobów, w których przeszłość leży, ani powoływać się na traktaty". Jednem słowem „Głos" przeciwstawiał się patrjotycznej tradycji szlacheckiej, uważając, że masa chłopska dojrzała już, aby inicjatywę narodową ująć w swoje mocne dłonie.

Wśród współpracowników „Głosu" przeważał element, który siłą reakcji odpadł od kierunków zarówno pozytywistycznego, jak i socjalistycznego. Tacy, jak Jan Popławski, zamieszany ongiś do spisku Szymańskiego, Bohusz i Adolf Dygasiński, ulegali przedtem hasłom pozytywistycznym i hołdowali zasadom Świętochowskiego, głoszonym w „Prawdzie". Tacy znów, jak Zygmunt Heryng i Józef Hła-

sko należeli do pierwszych organizacyj socjalistycznych, zresztą ten ostatni do organizacji o charakterze socjalno-narodowym.

Ludowo-patrjotyczne hasła „Głosu" porwały młodzież warszawską, która dość już miała przyziemnego pozytywizmu i oderwanego od rodzimej gleby kosmopolityzmu. Jednakże ideologja „Głosu" bynajmniej nie była sprecyzowana. Pojęcie ludu nie było w niej społecznie określone, kwestje polityczne były dość mgliste, a idea niepodległościowa, nieoparta o tradycje dawnej państwowości polskiej, nie posiadała określonych na przyszłość konturów. Stąd też grupa „Głosu" spotkała się z ostrą krytyką i ze strony socjalistów, i ze strony patrjotów, nie mówiąc już o pozytywistach. Jedynie jasno skrystalizowaną ideą „Głosu" była jego rasowa plemienność, poprzez którą rozumiał on lud i patrjotyzm. To właśnie było powodem, że głosił on po raz pierwszy w Polsce antysemityzm z pobudek czysto rasowych i kulturalnych. Poza tern jednak pokutowały w „Głosie" nawet pojęcia czysto socjalistyczne, których zresztą w początkach nikt nie starał się nawet wypierać. Dlatego też i ta podstawowa „ludowość" miała wiele pierwiastków socjalistycznych. Było w niej też coś z rosyjskiego „narodniczew-stwa".

Ferment ideowy, który grupa „Głosu" wniosła do inteligencji warszawskiej, poruszył wiele jednostek, a i w literaturze wywarł wpływ na Kasprowicza, Konopnicką, Prusa, Orzeszkową i innych.

A tymczasem na emigracji działy się rzeczy niezwykle ważne, które miały wywrzeć doniosły wpływ na ideologję młodych patrjotów w kraju. Oto nieliczna już, ale głęboka ideowo grupa patrjotów na emigracji na czele z T. T. Jeżem i w oparciu o swoich przyjaciół w kraju, przede wszy stkiem w kontakcie ze wzmiankowanym już Gillerem we Lwowie, zainicjowała wielkie dzieło zorganizowania demokracji polskiej, od dwudziestu już lat rozbitej, wyjałowionej, bez wpływów. Chodziło o stworzenie zwartej organizacji patrjotycznej, łączącej de-mokratówT w kraju i na emigracji, opartej o instytucję „Skarbu Narodowego", niezależnego od zaborców i przeznaczonego do finansowania ruchu narodowego w kraju, oraz działalności propagandystycznej na terenie międzynarodowym.

W 1886 r. T. T. Jeż (Zygmunt Miłkow-ski), ostatni czynny członek Towarzystwa Demokratycznego, weteran rewolucji węgierskiej 1848 r., powstaniec z 1863 r. i nieustający apo-

101

Page 240: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Groźny niemiecki krążownik wojenny „Emden" po zbombardmoaniu go w dniu 29 listopada 191Ą. r. u wybrzeży wysp Kokosowych został opuszczony przez załogę, którą zabierają szalupy zwycięskiego krążownika

australijskiego „Sydney".

stoł idei niepodległościowej i obrony „czynnej", napisał broszurę „Rzecz o obronie czynnej i o skarbie narodowym". Broszura w dużej ilości przedostała się do kraju i wszędzie uczyniła wielkie wrażenie. Autor między innemi pisał: „Czem jest praktykowana obecnie na ziemiach polskich obrona „bierna"? Wydała dotąd hasło pracy organicznej, ograniczając obronę do uprawiania dobrobytu materjalnego i obrony narodowości, zrezygnowała dobrowolnie z podnoszenia głosu w zakresie spraw międzynarodowych, rozerwała spójność Polski, zatracił się patrjotyzm polityczny zbiorowości, wśród młodzieży zapanował duch antipatrjotyczny. Obrona bierna ułatwiła rusyfikację kresów, występującą zarówno w Rosji, jak w Prusiech nie podczas powstań, ale właśnie w czasie bierności. Przeszkadza obrona bierna powołaniu do życia patrjotycznego — chłopa, gdy zaborcy go kaptują. Powrócić nam tedy potrzeba do obrony czynnej. Przykładem powinna nam być Ir-landja". A dalej: „Siepacze rosyjscy dopuszczają się od 23 lat bezliku okrucieństw i tylko jednego z nich jeden policzek spotkał (autor miał na myśli spoliczkowanie w 1883 r. Aleksandra

Apuchtina, kuratora okręgu naukowego warszawskiego, rusyfikatora szkolnictwa i gnębi-ciela młodzieży polskiej). Czyżby się oni tak krzątali, gdyby się na nich raz policzki, znów kije sypały?". Nawołuje również Miłkowski do zastosowania przeciwko Niemcom podobnych metod, jakie stosowali Irlandczycy przeciwko Anglikom, a więc nieustającego czynnego oporu. Według Miłkowskiego obrona „czynna" nie polega zresztą na propagowaniu powstania. Nie wyrzeka się też powstania, a zasadza się w tern, aby prowadzić jakgdyby permanentne powstanie w znaczeniu potencjonałnem, a w odpowiednim momencie słabości przeciwnika, czy to z racji rewolucji wewnętrznej, czy też wTojny zewnętrznej, zamienić je na kinetyczne — bojowe. Tak pojęte permanentne powstanie narodowe powinno mieć naczelne kierownictwo organizacyjne, oraz „Skarb narodowy" na emigracji, zasilający je finansowo.

Broszura Jeża narobiła wiele wrzawy. Pozytywiści i ugodowcy wszelkich odcieni rzucili się na nią, wykazując jej utopijnośc, a nawet szkodliwość. Nie pomogło to jednak, i co gorętsza młodzież nieledwie z nabożeństwem wczy-

102

Page 241: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Serbska piechota.

nej obojętnie, lecz nie bez pewnych uszczerbów, przeszedł kryzysy polityczne : epokę zredukowanego patrjotyzmu, czyli oficjalnego sekciarstwa, rodzaj wyrzeczenia się narodowych as-piracyj, stale wyzyskiwany przez pewne part je na rzecz interesów osobistych i to bynajmniej nie osobistości wybitnych, a to zawsze ze szkodą dla swych walorów wojskowych. Pomimo wszystko zachował on armję dla Francji. Ostatecznie i zwłaszcza dla tych, co znali wojsko drugiego cesarstwa, dzięki uporczywej pracy wszystkich, wojsko Rzeczypospolitej stało się wartościowem narzędziem wojny, ożywionem w najwyższym stopniu poczuciem obowiązku, zdecydowanem za wszelką cenę zapewnie szczęście swojej ojczyźnie".

W ocenie swojej podkreśla Foch moralną wartość armji francuskiej i jej oficerów, uważając, że pod tym względem stała ona całkowicie na wysokości zadania, chociażby w porów

naniu z tą arm ją drugiego cesarstwa, która ponosiła winę klęsk i upokorzeń 1870 roku. Równocześnie jednak stwierdza Foch ujemny wpływ destrukcyjnych prądów w życiu politycznem Francji, które osłabiały i opóźniały odrodzenie armji republikańskiej. Pomimo to widząc siłę armji francuskiej głównie w jej wartościach moralnych podkreśla jej techniczne braki, mówiąc: „Czy wystarczą te przymioty wobec współczesnego uzbrojenia?"

Stwierdzając, że wyższe dowództwo armji odpowiadało pod względem fachowości swoim zadaniom, obawia się jednak o poziom fachowy niższego dowództwa: „Dowództwa mniejszych jednostek: korpusów, dywizyj i brygad odczuwały jeszcze na sobie skutki wtrącania się polityki w sprawy awansów oficerskich za czasów pewnych ministrów. Obecność na czele armji od roku 1911 wysoce uzdolnionego naczelnego wodza, posiadającego zaufanie rządu

135

Page 242: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Rzeczypospolitej, pozwoliła nie na całkowite, coprawda, usunięcie, lecz przynajmniej ograniczenie liczby dowódców, nieposiadających dostatecznych wartości, dowódców, których opinja wysunęła na pewne stanowiska. Zło nie było całkowicie naprawione".

O przyczynach tego zła mówi Foch wyraźnie: „Stanowisko oficera zabrania mu mieszać się w walki polityczne podczas wojny, jak i podczas pokoju, brać udział w tych waśniach. Jego wartość zawodowa przejawia się jedynie w terenie działań wobec współfachowców, równych mu lub wyższych stopniem. Wymyka się ona w ten sposób ocenie polityków, a kiedy ci ostatni znajdą się w otoczeniu wojskowych klientów, przy odrobinie rozsądku i szczerości wobec samych siebie, znajdą oni wśród nich zazwyczaj jedynie niezdarnych na polu manewrów adoratorów władzy, kosztem swej prawości, to jest kosztem osłabionego na przyszłość charakteru, głoszących tak zwane poglądy filozoficzne lub rzekome opinje polityczne, mające umotywować ambicję wojskową, która nie posiada innego uzasadnienia. Oto dlaczego polityka wnosi przy awansach oficerów jedynie błędy i niesprawiedliwość — dwie przyczyny osłabienia korpusu oficerskiego".

Z kolei wylicza Foch liczne braki techniczne armji francuskiej. Stwierdza, że była ona znacznie słabiej wyposażona w artylerję od armji niemieckiej, zarówno co do ilości dział, jak i kalibru. Do tych zasadniczych braków nie dostosowała ona swej doktryny wojskowej, która zbytnią uwagę przykładała do masowego natarcia piechoty, co było niecelowe i zbyt kosztowne wobec własnych znacznie mniejszych od nieprzyjaciela możliwości ogniowych. W dodatku zapasy amunicji były całkowicie niedostateczne w czasie pokoju, a fabrykacja jej nie była przygotowana i dostosowana do wzmożonego zapotrzebowania w czasie wojny. Wogółe wszystkie techniczne środki armji posiadały liczne i zasadnicze braki. Lotnictwo było słabe. Służba transportowa zorganizowana była wadliwie w sposób całkowicie niewystarczający.

„Było to następstwem tego, pisze Foch, że rząd, zdecydowanie pragnący pokoju i przewidujący jedynie konieczność obrony, długo opierał się wydatkom wojskowym, a przez to ograniczał środki materjalne, coraz to niezbędniej-sze dla wojska, by mogło ono z powodzeniem prowadzić natarcie o doniosłości, jaką nadaje walce uzbrojenie. Stąd też ofensywa, jako podstawowa forma naszych działań, miała napotkać realne trudności przy wykonaniu. Do ta

kiego stopnia jest prawdą, że polityka i prowadzenie wojny są ze sobą ściśle związane, iż to ostatnie może być na wstępie jedynie przedłużeniem tamtej. Pomimo całego płomiennego zapału, pomimo całego pragnienia uzyskania zwycięstwa w drodze działań zaczepnych, które jedynie mogą je dać, wódz, prowadzący wojnę, często jest zmuszony, dzięki położeniu, wytworzonemu przez politykę, przewidywać prze-dewszystkiem obronę".

Jak widzimy z przytoczonych zdań, marszałek Foch, pomimo całej jego wiary w moralną wartość armji francuskiej, widzi ją nieprzygotowaną do wojny, szczególnie w stosunku do takiego przeciwnika, jakim były Niemcy.

Przejdźmy z kolei do przeglądu sił bojowych drugiego, głównego przeciwnika Niemiec — Rosji.

Carska, przedwojenna Rosja — był to kolos, któiy pod każdym względem mógł był imponować światu... zdaleka. Ogromne, bezkresne terytorjum, rozciągające się w dwóch częściach świata; olbrzymia masa ludności, nie mająca sobie równej liczebnie ludności w żad-nem z państw Europy; bezmierne bogactwa naturalne, których racjonalna eksploatacja mogła była zapewnić Rosji uprzywilejowane w świecie położenie; i wreszcie nieograniczona nkzem władza, skupiona w rękach cara, teoretycznie bez ograniczeń dysponującego całem bogactwem i nawet niedającemi się obliczyć siłami rosyjskiego kolosa.

Jednakże dla każdego, kto znał Rosję przedwojenną zbliska, kolos ten przestawał imponować, budząc poważną i uzasadnioną niewiarę w jego realne siły i możliwości.

Pierwszą jaskrawą oznaką słabości Rosji carskiej były haniebne klęski armji rosyjskiej w wojnie z Japonją w latach 1904—1905. Klęski te wykazały nietylko brak wyszkolenia armji i całkowicie nieodpowiadający potrzebom nowoczesnym poziom jej technicznego wyposażenia, nietylko wykazały nieudolność jej kierownictwa, oraz niedołężność całego aparatu państwowego — wykazały one ponadto tępotę i bierność mas rosyjskich, oraz brak równoważnych wartości moralnych wśród inteligencji, biurokracji, a nawet wśród korpusu oficerskiego armji.

Druga oznaka słabości Rosji — rewolucja, która nastąpiła bezpośrednio po przegranej wojnie z Japonją, wykazała, że cała wewnętrzna struktura caratu ulega szybkiemu rozkładowi. I jakkolwiek rewolucja została stłumiona, a Rosję odmalowano lichym pokostem nie-

136

Page 243: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Albany a.

Page 244: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dostatecznych, połowicznych i obłudnych reform wewnętrznych — jednakże poprzez ów pokost porewolucyjny przeświecały groźne rysy w gmachu carów, nie wróżące niczego dobrego dla jego przyszłości.

Na tę wewnętrzną słabość kolosa rosyjskiego złożyło się wiele przyczyn : ciemnota mas ludowych, różnoplemienność ludności, różnice religijne, jaskrawe nierówności społeczne, wywołujące stałe fermenty rewolucyjne, prymitywne, niedorozwinięte formy życia gospodar-

wiące anachronizm w Europie XX wieku, uniemożliwiało wytworzenie się społeczeństwa, państwu zaś utrudniało spełnianie coraz bardziej skomplikowanych zadań, przerastających jego możliwości. Tracąc grunt pod nogami „samo-dierżawje" już od połowy XIX stulecia główne swoje siły marnowało na jałową walkę z własnym narodem, z duchem czasów, z nakazami rosnącej cywilizacji mechanicznej, pragnąc za wszelką cenę utrzymać swój przestarzały charakter wschodniego absolutyzmu.

^•JW'yT• i•"^a fa l^•^|B|^ ł •^ ' • •

L;;j: v\fr:- ; '

*•# P* v ** i • i

. .. ;

1 - ' S ! » . •,.•;, >*•'

-• * - • - , . • , * *

• ..-. ... f^i r ' ^ \ \• -r , ' • ^,-/.7

Grwpa Niemców poległych od 75 cm. dział francuskich.

czego, brak dostatecznych przy olbrzymich obszarach środków komunikacyjnych, brak jednolitej kultury, walki i ucisk narodowościowy, brak rozwiniętych form życia społecznego, zdezorjentowanie i nihilizm inteligencji, tępota, nieudolność, brutalność i skorumpowanie wszechpotężnej biurokracji i wiele, wiele innych pośrednich lub równoległych przyczyn.

Zasadniczem jednak źródłem słabości Rosji carskiej była sama instytucja caratu, owo „sa-modierżawje", które było dumą armji i biurokracji rosyjskiej. Typowo wschodnie pojmowanie roli państwa i władzy państwowej, stano-

Równocześnie jednak „samodierżawje" nie mogło i nie chciało się wyrzec swoich aspi-racyj imperjalistycznych, które, stanowiąc główną rację jego bytu, pchały go do ekspansji na zewnątrz, całkowicie niewspółmiernej już do sił, któremi dysponowało.

Wszystko to razem wytwarzało w Rosji przedwojennej sytuację, która jak najmniej odpowiadała tej roli, jaką Rosja miała zająć w wojnie światowej. Przedewszystkiem zaś Rosja nie posiadała sił moralnych, potrzebnych do prowadzenia tej wojny. Masy społeczne były bierne, lub nawet wrogie wobec własnej pań-

137

Page 245: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stwowości. Inteligencja słaba, zdezorjentowa-na, w znacznej mierze nastrojona rewolucyjnie, lub conajmniej nihilistycznie. Odśrodkowe tendencje narodowościowe rozsadzały jednolitość państwa. Zdemoralizowana i mało fachowa biurokracja zaledwie panowała nad skom-plikowanym aparatem państwowym. Armja, świeżo rozgromiona przez Japończyków, zaledwie rozpoczęła odbudowę swojej wartości bojowej, równocześnie będąc wybitnie niepopularną wśród mas i inteligencji. Sam car Mikołaj II, niezdecydowany, lękliwy i słaby, otoczony był przez sfery dworskie i wojskowe, które, jedyne bodaj w Rosji, pragnęły wojny nietylko poto, aby odegrać się w Europie za klęski w Azji, ale i z pobudek czysto egoistycznych, w celach osobistej kar jery, bogacenia się i użycia.

Marszałek Foch, który, jako komendant Wyższej Szkoły Wojennej, brał udział w manewrach rosyjskich w 1910 roku i parokrotnie prowadził rozmowy z carem, tak def injuje swoje ówczesne obawy co do zdolności prowadzenia wojny przez Rosję: „Czyż Rosja, pozbawiona jeszcze podstaw społecznych i sił moralnych, reprezentowanych przez organizacje narodowe zachodu i środka Europy, nie powinna była wykazać w czasie wielkiej wojny pewnej słabości, jak ten kolos na glinianych nogach ?"

Generał J. Daniłow w dziele swojem1) pisze: „Wewnętrzne położenie Rosji bezpośrednio przed wojną nie dawało świadectwa mocnej państwowości, zdolnej wytrzymać brzemię ciężkich prób. Ojczyzna nasza stanowiła kolos, którego ciało było zżerane od środka. Fakt ten dla nikogo nie był tajemnicą. Głośno świadczyły o tern nawet cesarskie wezwania w manifeście o wypowiedzeniu nam wojny ze strony Niemiec: „W momencie groźnych prób niechże zapomniane będą waśnie wewnętrzne. Niechże bardziej jeszcze umocni się jedność Cara z jego narodem..."

Co do samej armji rosyjskiej — była ona jak najbardziej nieprzygotowana do wojny w 1914 roku. Ten sam generał J. Daniłow, wieloletni współpracownik rosyjskiego sztabu generalnego, tak pisze o słabości armji rosyjskiej :

„Rosyjsko-japońska wojna 1904—05 r. obnażyła znaczne defekty w organizacji i w bo-jowem przygotowaniu naszej armji. Niezależnie od tego, wyjaśniła ona ogromne znaczenie wielu nowych środków technicznych, które musieliśmy wprowadzać zupełnie od nowa. Nako-

J) Gen. J. N. Daniłow „Rossija w Mirowoj Wojnie",

niec, pomimo tego, że w wojnie tej brała udział zaledwie trzecia część naszych lądowych sił zbrojnych, spowodowała ona rozstrój dosłownie całej naszej armji i w znacznym stopniu wyczerpała nasze materjalne środki, gwarantujące postawienie tej armji na stopę wojenną. Niezwykle rujnującym dla Rosji traktatem handlowym z Niemcami, zawartym w 1904 r., rząd nasz okupił chwilowe bezpieczeństwo naszych zachodnich granic. Dawało mu to możność w ciągu całej wojny z Japonją czerpać żywe siły i środki materjalne dla uzupełnień armji mandżurskiej z oddziałów wojskowych i wojennych zapasów, pozostających w Rosji europejskiej. Dorywczo wyrywało się z tych oddziałów oficerów,szeregowyeh młodszych roczników służby, różnego rodzaju specjalistów, materjał wojenny w lepszym stanie, a ze składów — nietylko wielkich magazynów i twierdz, ale nawet oddziałów wojskowych — wszelkiego rodzaju przedmioty i materjały wyposażenia ar-tylerji, intendentury, wojsk technicznych i oddziałów sanitarnych. Powoli składy opustoszały, a materjalny dobrobyt oddziałów wojskowych poderwany został dzięki temu w najbardziej zasadniczy sposób. Rezultatem końcowym był całkowity rozstrój oddziałów wojskowych, który ostatecznie dopełnił się pod destrukcyjnym wpływem bardzo licznych odkomendero-wań wojska dla uśmierzenia rozruchów w okresie, który bezpośrednio nastąpił po wojnie. Osłabła wewnętrzna spoistość oddziałów. W szeregi wojska... widocznie poczęła przenikać rewolucyjna propaganda. Na skutek wszystkich tych przytoczonych faktów Rosja po wojnie 1904—05 r. musiała przystąpić do stworzenia swojej wojennej potęgi nieledwie zupełnie od nowa. Praca szła powoli, zarówno ze względu na jej ogrom, jak i ze względu na to, że w pierwszych latach po wojnie asygnowane środki pieniężne całkowicie nie odpowiadały potrzebom... I ja nie mogę inaczej scharakteryzować okresu od 1906 clo 1910 roku włącznie, a może i dłuższego, niż nazyw7ając go okresem naszej całkowitej wojskowej bezbronności**.

Dopiero w 1910 r. zdołano w Rosji wypracować jako tako wszechstronny plan odbudowy* całkowicie zdezorganizowanej armji. „Wszystkie jednak te środki — pisze gen. Daniłow — całkowicie nie miały charakteru, wyczerpującego nasze potrzeby. Wypracowywano je wT niezwykle ciężkich warunkach: nie powiększać ani o jednego człowieka corocznego kontyngentu rekruta i ani o jeden rubel corocznych zwykłych wydatków na armję. Wolno było tylko prosić

138

Page 246: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

o nowe kredyty na dorywcze potrzeby, ale i to w sposób ograniczony. W praktyce przy realizacji zamierzonego programu napotykało się ponadto na szereg innych, niezwykle złożonych i trudnych do przezwyciężenia przeszkód, hamujących pracę i nierzadko naruszających jej celowość i porządek".

Do przeszkód tych zalicza Daniłow wadliwą organizację i równie wadliwe, wciąż powtarzające się reorganizacje najwyższych władz wojskowych, obsadzanych w sposób dowolny, a szkodliwy dla armji: „Rosja pozwoliła sobie na niedopuszczalny luksus zmiany na stanowisku szefa sztabu generalnego, w okresie od 1905 r. do 1914 r., sześciu osób, przyczem osoby te były wybierane zbyt często bez liczenia się z ich rzeczywistemi zdolnościami i praktyką służbową".

Ze względu na bliższe nasze zainteresowanie arm ją rosyjską, przytoczymy tu nieco bardziej szczegółowe dane.

Podstawą całego systemu wojskowego w Rosji była ustawa o powinności wojskowej, pochodząca z czasów jeszcze panowania cesarza Aleksandra II i rzecz prosta stanowiąca całkowity anachronizm z wojskowego i ogólnopań-stwowego punktu widzenia. Nową ustawę, zresztą nazbyt wzorowaną na poprzedniej, udało się wpnwadzić dopiero w 1912 r., działała więc ona w ciągu zbyt krótkiego czasu, aby mogła była zdziałać coś poważniejszego w sensie powiększenia sił bojowych Rosji.

Według danych rosyjskich, Rosja przedwojenna posiadała ponad 25 miljonow mężczyzn w wieku, podlegającym służbie w7ojskowej aktywnej, wT rezerwie i pospolitem ruszeniu. Pomimo tego, zgodnie z nową ustawą, mogła Rosja wystawić w czasie wojny zaledwie S miljonow ludzi, co wrobec ludności 175—180 miljonow stanowiło zaledwie 5% wTobec 10—129*, które wystawiały Niemcy. Fakt ten pozwoli! gen. Daniłowowi wyrazić zdanie, że staro-rosyjskie, pyszałkowate przysłowie „zarzucimy czapkami" było w Rosji przedwojennej już tylko frazesem, pozbawionym wszelkiej racji bytu.

Armja rosyjska przed wojną liczyła, po dokonaniu pewnych, niezakończonych zresztą reform, 37 korpusów, a mianowicie: Gwardyj-ski, Grenadjerski, 15 korpusów armji, 3 kaukaskie, 2 turkiestańskie, 5 syberyjskich. W czasie pokoju w skład korpusu wchodziły dwie dywizje piechoty i jedna dywizja jazdy. W czasie pokoju było 70 dywizyj piechoty linjowej, 18 brygad strzeleckich i jedna dywizja kubańskich

„płastunów"1). W czasie wojny przewidywane było utworzenie dodatkowo 35 dywizyj piechoty. Siła bojowa dywizji w czasie wojny wynosiła 14.000 bagnetów. Jazda liczyła 24 dywizje kawaleryjskie i kozackie, oraz 8 oddzielnych brygad i pewną ilość pułków. Niezależnie od wszelkich jednak wyliczeń armja rosyjska mogła była w czasie wojny wystawić w rzeczywistości 5 miljonow ludzi, z czego jednak wartość

Katedro w Reims zniszczona przez Niemców.

bojową posiadało zaledwie W% miljona bagnetów, 150.000 szabel przy 7.000 dział.

Tak więc nawTet liczebność armji rosyjskiej nie mogła wyrównać tych zasadniczych braków, których dowiodła wojna rosyjsko-japoń-

l) „płastuny" — piechota kozacka.

139

Page 247: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na posterunku, wybuch granatu.

140

Page 248: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska, a które po wojnie tej bardziej jeszcze pogłębiły się i skomplikowały.

W równie niezadawalająeym stanie byty te wszystkie środki drugorzędne, ale niemniej ważne, które decydują o trwałych powodzeniach armji polowej.

System obronny twierdz rosyjskich na zachodnich granicach całkowicie już nie odpowiadał wymaganiom nowoczesnej wojny. Twierdze były przestarzałe, zbyt skąpo wyposażono w artylerję i sprzęt wojenny i to przestarzałych również typów. Należało część twierdz zlikwidować, inne unowocześnić, oraz wybudować szereg nowych. Wymagało to olbrzymich środków pieniężnych, których było brak, i stąd zajęto się poważniej zagadnieniem łinij obronnych dopiero przed samą wojną, wobec czego prace w tym kierunku okazały się całkowicie spóźnione.

Rosji brak było ponadto środków komunikacyjnych, zarówno kolei, jak i szos. Przemysł, który w razie wojny i nieuchronnego odcięcia Rosji od zagranicy, musiałby zadośću nić potrzebom armji, wymagającej coraz większych środków technicznych, zaledwie wkraczał na drogę swojego rozwoju. Nawet o potrzebne w czasie wojny surowce było w Rosji trudno, jakkolwiek jej niewyczerpane bogactwa naturalne otwierały wszelkie możliwości. Brak było nawet zapasów mobilizacyjnych, a głównie amunicji.

A tymczasem wraz ze zbliżaniem się 1914 roku wzrastała agresywność państw7 centralnych, rosły ich zbrojenia, dochodząc do nieznanej przedtem skali.

Wobec groźnego położenia zdobyła się Rosja na wielki wysiłek, wprowadzając w życie w 1913 J', nowy wielki plan reorganizacji, udoskonalenia i unowocześnienia swojej armji, przy równoczesnem powiększeniu jej liczebności. Plan ten, tak zwany „wielki program wojskowy", miał być zrealizowany w ciągu lat 1911—191 7. Po jego realizacji niewątpliwie siły bojowo Rosji osiągnęłyby znacznie wyższy poziom, stając się groźnemi dla Niemiec i ich imperializmu. Ale „program" ten pozostał na zawsze tylko programem, gdyż zabrakło ezasu na jego wykonanie. Annja rosyjska przystąpiła do wojny całkowicie nieprzygotowana w przeddzień nieledwie swojej reorganizacji, a nieotrząsnąwszy się jeszcze z klęsk wojny z Japon ją.

Siły drugorzędnych przeciwników Niemiec na kontynencie, których należało brać w rachubę, nie były poważne.

Belgją, z pogwałceniem neutralności której oddawna liczył się, jako z koniecznością, niemiecki sztab generalny, posiadała maleńką armję, mogącą w czasie wojny wystawić zaledwie 175 tysięcy ludzi. Twierdze jej, jak Liège, Namur i Antwerpja, nie budziły również poważniejszych obaw wr niemieckich kołach wojskowych, a to ze względu na niezwykle precyzyjny plan ich zdobycia, który wypracowali Niemcy na długo przed wojną światową, oraz ze względu na przygotowania, jakie zawczasu zostały wykonane w tym celu. Przygotowanie te były zakreślone na szeroką skalę, że wymienimy chociażby dokonaną przed wTojną w zupełnej tajemnicy fabrykację potężnych, burzących dział niemieckich kalibru 305 i 420, przeznaczonych przedewszystkiem do zdruzgotania że-lazo-betonowych fortów Liège.

Grozę położenia Belgji na wypadek wojny rozumiano nietylko w tern małem, a jak się okazało później i bohaterskiem państewTku, ale i w Anglji, która, ciążąc już ku Francji i Rosji, od 1906 roku rozpoczęła z Belgją pertraktacje w sprawie zabezpieczenia jej neutralności.

Jako rezultat tych pertraktacyj w 1913 r. zawarto konwencję wojskową. Belgja zobowiązała się powiększyć swoją armję do 300 tysięcy ludzi na stopie wojennej, Anglja zaś zapewniła pomoc swojej 160-cio tysięcznej armji lądowej, która w możliwie najkrótszym czasie miała być wysadzona na kontynent europejski.

Z Belgją powtórzyło się to, co i ze wszystkimi przeciwnikami Niemiec — to znaczy, że reformę swojej obrony rozpoczęła zbyt późno, wobec czego w obliczu wojny stanęła równie bezsilna, jak i poprzednio. Że zaś Niemcy zawiodły się, wogóle nie licząc się z oporem Belgji, ta ostatnia przedewTszystkiem mogła to zawdzięczać czynnikom moralnym swojego narodu, który zdobył się na nadludzki, bohaterski wysiłek, przez czas nieprzewidzianie długi powstrzymując napór armij niemieckich.

Drugi mały przeciwnik państw centia! nyeh — Serbja, również nie budziła obaw niemieckich. Mały ten i biedny kraik, nieposiada-jący ani przemysłu, ani nowoczesnych dostatecznych środków komunikacyjnych, w dodatku systematycznie wyczerpywany przez wojny i walki na Bałkanach, zdawał się być przeciwnikiem, z którym armja austro-węgierska załatwi się krótko i bez kłopotu. Że znów stało się inaczej — wypływało to również i wT Serbj i ze źródła wartości moralnych tego bohaterskiego narodu.

14!

Page 249: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na zakończenie naszego pobieżnego przeglądu sił przyszłych przeciwników w wojnie światowej, musimy wspomnieć i o Anglji. Jak wiadomo, Anglja nie posiadała silniejszej armji lądowej, nie znając powszechnej służby wojskowej, a armję swoją budując na systemie werbunkowym. Wiemy już, że jej siły na kontynencie nie miały przewyższać 160 tysięcy ludzi. Natomiast flota wojenna Anglji, najpotężniejsza wówczas na świecie, tembar-dziej zaś wsparta przez flotę francuską, na wypadek wojny mogła całkowicie unieruchomić w poi'tach własną flotę Niemiec, odciąć je od zamorskich kolonij, a zablokowawszy przerwać wszelki niemiecki dowóz drogą morską. Stanowiło to groźne niebezpieczeństwo dla Niemiec.

Niemcy jednak z jednej strony wciąż liczyli na możliwość uniknięcia konfliktu z Anglją przez odciągnięcie jej od państw koalicyjnych, z drugiej zaś strony, na wypadek, gdyby się to nie udało, pocieszali się słabością i nielicznością armji angielskiej na kontynencie, gdzie, według ich mniemania, rozegrać się miał główny akt dramatu. Tego, żeby Anglja mogła stworzyć w czasie wojny liczniejszą armję, uciekłszy się do przymusowej służby wojskowej, o czem przemyśliwał i marzył angielski minister wojny lord Kitchener — Niemcy zupełnie nie brali w rachubę, wierząc w krótkotrwałość wojny wskutek piorunujących zwycięstw armij niemieckich.

Ze wszystkiego, cośmy dotychczas powie

dzieli, łatwo możemy wyciągnąć teraz ostateczne następujące wnioski:

W momencie wybuchu wojny w 1914 r. siły wojenne Niemiec osiągnęły swój najwyższy poziom, ich wszechstronny aparat wojenny był całkowicie, ostatecznie i z niezwykłą starannością przygotowany, a położenie militarne szczegółowo zanalizowane, wygodne i korzystne z każdego punktu widzenia.

W tym samym czasie siły wojenne ewentualnych przeciwników Niemiec były dopiero w stadjum reorganizacji, narazie będąc dalekie od wyzyskania wszystkich swoich możliwości, ich aparaty wojenne były albo w stanie zdezorganizowania, albo dalekie conajmniej od doskonałości, ich koncepcje wojenne niedość przygo

towane i uzgodnione, a położenie niekorzystne z racji trzech izolowanych frontów: zachodniego, wschodniego i południowego.

Po roku 1914 siły przeciwników Niemiec musiałyby rosnąć z każdym rokiem na wszystkich frontach, co systematycznie pogarszałoby szanse Niemiec, osłabiając ich uprzywilejowane stanowisko i każąc zaniechać światoburczych imperialistycznych planów.

Najkorzystniejszym przeto dla Niemiec momentem wybuchu wojny był 1914 rok, że zaś rok ten istotnie stał się początkiem wojny — świadczy to o celowości polityki niemieckiej, która umiała znaleźć sobie odpowiedni pretekst, by sprowokować wojnę w momencie, który miał zapewnić Niemcom panowanie nad światem.

Dolina Mozy.

142

Page 250: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł IV,

NIEMIECKI PLAN WOJNY.

Jednym z poważniejszych atutów niemieckich na wypadek wojny europejskiej był ich plan wojenny, opracowany niezwykle wszechstronnie i precyzyjnie aż do najmniejszych szczegółów. Nad wypracowaniem tego olbrzymiego planu pracował niemiecki wielki sztab generalny w ciągu paru dziesiątków la4-, nieled-wie bezpośrednio od czasu wojny francusko-niemieckiej z lat 1870—71, mając do swojego rozprrządzenia nietylko świetny i oddany ideowo zespół fachowy, mając nietylko zaufanie i posłuch ze strony rządu i parlamentu Rzeszy Niemieckie! ale i posługując się olbrzymim ma-terjałem informacyjnym, którego dostarczał ze wszystkich zakątków świata świetnie zorganizowany wywiad niemiecki, korzystający ze współpracy tysiącznych rzesz emigrantów niemieckich, których zręczna polityka Niemiec, oraz siła sugestywna wszechniemieckiej ideo-logji imperialistycznej umiały utrzymać w ścisłym kontakcie z ich potężną ojczyzną.

Dzięki posiadaniu znakomicie opracowanego planu wojny mogły Niemcy puścić wT ruch w dowolnym momencie swój aparat wojenny, który od pierwszych chwil działał równie precyzyjnie, jak najlepszy mechanizm zegarka szwajcarskiego. Ta szybkość i dokładność działania aparatu wojennego Niemiec, co było dokładnie przewidziane przez niemiecki sztab generalny, dawały im rękojmię piorunującego zwycięstwa, ośmielając je wyciągać swoje zachłanne ręce po hegemonję gospodarczą i polityczną nad światem.

To, co czyniły Niemcy w pierwszym okresie wojny światowej, nie było więc improwizacją, lecz wykonywaniem raz ustalonego i, wedle mniemania Niemców, najdoskonalszego, i niezawodnego planu z czasów przedwojennych.

Dlatego też, aby zrozumieć koncepcję wojenną Niemców na początku wojny, to znaczy w najbardziej decydującym okresie, koniecznem jest chociażby pobieżne zapoznanie sie

Belgijski oddział karabinów maszynowych na rowerach powstrzymuje atak kawalerji niemieckiej.

143

Page 251: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

z tym olbrzymim planem wojny, który Niemcy przygotowywali w swojem ambitnem dążeniu do umocnienia przodującego stanowiska swojego narodu na kuli ziemskiej.

Zaznajomiwszy się z tym planem przekonamy się, że klęska Niemiec w wojnie światowej była równoznaczna z załamaniem się ich planu wojennego, że niedajace się już naprawie błędy Niemców w czasie wojny były błędami ich planu wojennego, który nie uwzględnił całego szeregu czynników, przedewszystkiem natury psychologicznej, który nie docenił należycie sil przeciwników, znów przedewszystkiem moralnych, i który w zbytniem zaślepieniu na-

Angielski Minister Spraw Wojskowych Feldmarszałek Kitchener.

cjonalistycznem przecenił wTłasne siły materjal-ne i moralne.

Autorem zasadniczego zrębu niemieckiego planu wojny był generał von Schlieffen, szef wielkiego sztabu generalnego armji niemieckiej w latach 1891—1906, który w 1905 r. ostatecznie opracował koncepcję piorunującego zdruzgotania Francji, a następnie Rosji, tych dwóch najpoważniejszych przeciwników na kontynencie, których klęska umożliwiłaby Niemcom kolejny pogrom głównego i zasadniczego przeciwnika, jakim była Anglja, rywalka Niemiec w światowem panowaniu gospodarczem i poli-tyeznem.

Następca gen. von Schlieffena generał von Moltke (bratanek wielkiego feldmarszałka

Moltkego, pogromcy Francji i drugiego cesarstwa z lat 1870—71), który w 1906 r. objął szefostwo sztabu generalnego, piastując je do czasu wojny, jakkolwiek w ogólnych zarysach zachował koncepcję Schlieffena, jednakże w ramach jej wprowadził pewne zmiany, których doniosłość i szkodliwość mieli Niemcy ocenić dopiero w czasie wojny.

Pierwotny plan Schlieffena wychodził z założenia, że armja francuska jest groźniejsza, niż rosyjska, że pierwsza ponadto posiada zdolność znacznie szybszej mabilizacji, niż druga i wreszcie, że Francja z racji swoich ograniczonych obszarów i bliskości od granicy niemieckiej stolicy i ośrodków przemysłowych jest łatwiejsza do steroryzowania, niż Rosja o swoich bezmiernych obszarach, odległych centrach państwowych i niewyczerpanych nieledwie rezerwach ludzkich. Założenie to, jako podstawa całego planu niemieckiego, przetrwało aż do wojny światowej i było niemal w całości przyjęte przez gen. Moltkego.

Z założenia tego wypływał konieczny wniosek, że najpierw należy zgnieść groźniejszego przeciwnika, Francję, rzuciwszy na nią całą potęgę militarną Niemiec, a następnie dopiero, mając już rozwiązane ręce na Zachodzie, przerzuciwszy arm je na Wschód, zadać Rosji decydującą klęskę, łatwiejszą wprawdzie, ale wymagającą dłuższego czasu.

Przeto pierwTotny plan schlieffenowski przewidywał dwie wyraźnie rozgraniczone fazy wojny: pierwsza — to zmiażdżenie armji francuskiej całą rozporządzalną potęgą Niemiec przy równoczesnem obronnem stanowisku wobec armji rosyjskiej, która zresztą, sama potrzebując dłuższego czasu na. zmobilizowanie swoich sił wojennych, nie będzie mogła przedsięwziąć żadnej poważniejszej narazie akcji zaczepnej, i druga faza — rzucenie się Niemiec na Rosję całą swoją potęgą, zwolnioną na Zachodzie wskutek klęski armji francuskiej, przy równoczesnem „wykańczaniu** Francji drob-nemi stosunkowo siłami.

Armji austro-węgierskiej plan schlieffenowski przeznaczał drugorzędną rolę na drugorzędnym teatrze wojny przeciw7 Rosji. Armja austro-węgierska miała tam grać rolę dywer-santa, który demonstracyjną ofensywną miał ściągnąć na siebie uwagę sił rosyjskich i szachować je aż do czasu złamania Francji przez ar-mję niemiecką.

Tego rodzaju koncepcja dawała, poza szansami czysto wojskowemi, znaczne również

144

Page 252: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

korzyści, jak sądzili Niemcy, pod względem politycznym.

Politycy niemieccy byli przekonani, że piorunująca klęska Francji w ciągu pierwszych już tygodni wojny musi wywołać przerażenie wśród narodów europejskich, oraz podziw dla genjuszu i potęgi Niemiec, a tem samem powstrzyma je od ewentualnego udziału w wojnie po stronie przeciwniemieckiej, przysparzając natomiast Niemcom niezdecydowanych przedtem sojuszników.

W polityczną skuteczność piorunującego działania klęski francuskiej wierzyli Niemcy szczególnie wobec Anglji, której tradycyjna ostrożność nie wskazywała na to, aby „Królowa Mórz" zbyt wcześnie zaangażowała się w wojnie europejskiej.

Niemiecki przeto plan wojny musiał rozwiązać zagadnienie, w jaki sposób w czasie jak najkrótszym, potrzebnym do zmobilizowania armji rosyjskiej, a więc w ciągu paru zaledwie tygodni dokonać całkowitego i ostatecznego pogromu armji francuskiej.

Zagadnienie to, najbardziej doniosłe dla losów całej wojny, w planie swoim rozwiązał gen. Schlieffen, wzorując się na analogicznych koncepcjach strategicznych „boga wojny" — Napoleona I w kampanjach z lat 1800, 1805 i 1806, a przedewszystkiem roku 1812, kiedy koncepcja wielkiego cesarza przyjęła najbardziej skrystalizowane formy.

Jednakże forma zapożyczonego manewru Napoleona była znacznie cięższa w planie schlieffenowskim, jak stwierdza to generał Ca-mon, wybitny fachowiec i teoretyk wojskowy francuski1).

Przyjrzyjmy się, jak wyglądał manewr strategiczny Napoleona z 1812 roku, na którym to manewrze wzorował się von Schlieffen (podług gen. Camon) :

Napoleon, przypuszczając, że będzie miał do czynienia z dużemi masami wojsk rosyjskich, a nie chcąc pozwolić na wymknięcie się ich, musiał nadać swojemu manewrowi strategicznemu wielki rozmach, a to tembardziej, że wypadało działać na ogromnym terenie operacyjnym. Z tych też względów wprowadził na główny teatr wojny armję 400 tysięczną, olbrzymią, jak na owe czasy. Siły swoje podzielił Napoleon na trzy arm je: główną o sile 250.000 ludzi, której dowództwo zatrzymał przy sobie, oraz dwie armje pomocnicze: jedną pod do-

1) General Camon „Geneza niemieckiego planu wojny z 1914 r.".

wództwein wice-króla włoskiego, a pasierba Napoleona, w sile 80.000 ludzi, i drugą pod dowództwem swego brata Hieronima, króla Westfalji, w sile 70.000 ludzi.

Armje te zgrupował w następujący sposób: armja wice-króla włoskiego stanęła na wschód od jezior Mazurskich, armja króla Westfalji przed Warszawą na prawym brzegu Wisły, armja zaś główna zajęła lewy brzeg Niemna nawprost Kowna.

Napoleon, wiedząc, że większość sił rosyjskich rozlokowana jest wzdłuż Niemna, zamie-

Król angielski na pokładzie wojennego okrętu.

rza w dniu 5 czerwca przy pomocy demonstracji, wykonanej przez armję króla Westfalji na wschód od Warszawy, ściągnąć przeciwnika w tym kierunku, aby tam właśnie zaangażował jak największą część swoich sił. Równocześnie sam Napoleon miał przekroczyć Niemen z armja główną pod Kownem, a następnie pośpiesznie ruszyć na Wilno, przecinając Rosjanom linję odwrotu na Petersburg. Napoleon przewidywał trzy następujące możliwości: albo Rosjanie rozpoczną gwałtowny odwrót na Petersburg i Moskwę, a tem dadzą mu możność do uderzenia na tyły w chwili, kiedy korpusy rosyjskie nie będą w stanie działać w ścisłej

145

Page 253: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

łączności ze sobą; albo Rosjanie zwiną w kłębek swoje siły na południe od Grodna, a wówczas Napoleon, zwracając się arm ją główną w kierunku południowo-zachodnim, wepchnie Rosjan w worek, jaki tworzą błota Pińskie, oraz rzeki Bug i Narew, i otoczy ich tutaj swo-jemi trzema armjami; albo wreszcie lewe rosyjskie skrzydło rozpocznie natarcie w kierunku Warszawy, co mogłoby tylko pogorszyć położenie armji rosyjskiej.

W dniu 5 czerwca pisał Napoleon do króla Westfalji: „Chcę wytłumaczyć Ci, co będzie najważniejszem Twojem zadaniem na początku kampanji. Masz wpoić w przeciwnika przeświadczenie, że ruszasz na Wołyń i w tym kierunku związać go jak najmocniej. Tymcza-

Uzbro jenie angielskiego pancerni ha.

sem ja sam obejdę jego skrajne prawe skrzydło i wygram jakieś 12—15 dni marszu w kierunku na Petersburg, stanę na prawem skrzydle nieprzyjaciela, przekroczę Niemen i zajmę Wilno. Jest to pierwszy cel kampanji".

„Gdyby przeciwnik posunął się w kierunku Warszawy, byłby się uwiązał w ten sposób w działania, które do niczego nie prowadzą, ponieważ w tym wypadku wyjdzie on na Wisłę i zmarnuje napróżno kilka dni marszu, a lewe skrzydło naszej armji (armja główna), która przekroczy Niemen, znajdzie się na jego flance i tyłach, zanim on zdąży się spostrzec".

W wypadku, gdyby przeciwnik wogóle nie ruszył z miejsca, król Westfalji miał mu zagrozić, nie narażając się jednak samemu na porażkę: „Plan ogólny polega na unikaniu przez skrzydło prawe walki, oraz na posuwaniu się naprzód lewem skrzydłem". — „Jest rzeczą ogromnie ważną, żeby prawe skrzydło (król Westfalji) nie dało się wciągnąć w walkę z przeważającemi siłami przeciwnika i posuwa

ło się ławą ze stanowiska na stanowisko; gdyby podczas tego natarcia skrzydłowego natrafiono na większą część armji rosyjskiej, w każdym razie nie powinno zajść nic ważnego na prawem skrzydle, które zawsze może wycofać się na obóz waix>wny w Modlinie, oraz na lewy brzeg Wisły". — „W chwili, gdy się wyjaśni, że Rosjanie zdecydowali się na podobny manewr, uderzę niezwłocznie całą swą armją na ich prawy flank i tyły; trudno jednak przypuszczać, że przeciwnik zechce w podobny sposób narazić się na zupełną zagładę".

W dniu 10 czerwca Napoleon pisał do wi-ce-króldi włoskiego, który dowodził armją środkową: „Marsz armji — to ruch, który wykonywam swem lewem skrzydłem, stale przytrzymując skrzydło prawe".

Jak widzimy z powyższych cytat, przewodnia myśl Napoleona w jego planie kampanji 1812 r. przeciwko Rosjanom była następująca: podczas, gdy Rosjanie akcją demonstracyjną armji pomocniczej króla Westfalji (prawe ski^zydło) zostaną ściągnięci w kierunku Warszawy, a następnie podobną demonstracją drugiej armji pomocniczej (środek) wice-króla włoskiego Eugenjusza na północ nad Niemen, sam Napoleon armją główną (lewe skrzydło), która stanowiła jego grupę uderzeniowa przekroczy Niemen pod Kownem i postara się obejść armję rosyjską, ciągnąc przez Wilno, a następnie postara się zgnieść prawe skrzydło rosyjskiego ugrupowania. Armje pomocnicze, z chwilą, gdy zagrożenie przez armję uderzeniową zmusi Rosjan do odwrotu, mają postępować za nimi, współdziałając w całkowitem osaczeniu przeciwnika.

Genjalny plan Napoleona nie powiódł się w 1812 r. Armja jego, większa niż w poprzednich kampanjach, a nadto, przechodząc przez kraj mało zasobny wT żywność, zbytnio obciążona taborami, była cięższa, niż wymagała tego sytuacja i zły stan dróg wschodniej Europy. W dodatku los zrządził jedną przedwczesną mroźną noc, która przyprawiła o utratę części koni artylerję i taboiy, co bardziej jeszcze opóźniało marsz armji. Dołączyły się do tego błędy w poruszeniach poszczególnych korpusów, co razem wprowadziło znaczne opóźnienia w marszrutach cesarza, dzięki czemu Rosjanie zdołali uniknąć osaczenia i sami zkolei wciągnęli ścigającą ich armję francuską aż do Moskwy.

Manewr napoleoński z 1812 r„ polegający na operowaniu trzema armjami, uderzeniową i dwiema pomocniczemi, które to ostatnie unikając zupełnego wciągnięcia się w walkę,

146

Page 254: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zbliżają się ku niej — był nie czem innem, jak przeniesieniem z dziedziny taktyki, czyli operowania wojskami na polu bitwy, do dziedziny strategji, czyli operowania armjami na obszarze teatru wojny, manewru, przy pomocy którego Fryderyk II Pruski wygrał w 1757 r. bitwo pod Leuthen. Z kolei znów manewr frydery-cjański był wzorowany na manewrze Epami-nondasa pod Leuktrą. Tak oto „trwałą jest forma w sztuce wojennej" — jak powiada gen. Camon.

Wspomniany Epaminondas, aby zastosować pod Leuktrą podstawową zasadę w każdej

bitwie zespolenia wysiłków na jednym punkcie, zamierzył najlepsze swoje oddziały skoncentrować na prawem skrzydle przeciwnika, oskrzydlić je, a następnie złamać. Ponieważ jednak Epaminondas posiadał siły znacznie mniejsze, niż Spartanie, musiał przeto stworzyć swoją koncentrację kosztem zaoszczędzenia sił na pozostałej części frontu, co znów nakazywało unikać tam niepewnej walki. Stwarza przeto Epaminoudas swój szyk bojowy o tej samej rozciągłości, co przeciwnik, lecz bardziej płytki, niż zazwyczaj wówczas stosowano. Dzięki tej właśnie płytkości szyku zaoszczędzone siły koncentruje na swojem lewem skrzydle, tworząc masę uderzeniową. Podczas bitwy,

wówczas gdy masa uderzeniowa naciera na nieprzyjaciela, pozostała słabsza część frontu, aby uniknąć decydującej walki, trzyma się skośnie z tyłu, stale utrzymując jednak łączność z główną masą uderzeniową. Dzięki temu manewrowi Epaminondas, z łatwością zgniótłszy prawe skrzydło Spartan i zająwszy tyły ich szyku, pokonał ostatecznieznacznie liczniejszą armję przeciwnika.

W epoce fryderycjańskiej armje europejskie nie posiadały jeszcze zdolności żywszego manewrowania, co uniemożliwiało na polu bitwy zmianę raz przyjętego ugrupowania, na

wet w razie konieczności odparcia niespodziewanego natarcia. Wykorzystywując te ujemne właściwości ówczesnych armij, marszałek Puy-ségur, francuski minister wfojny i wybitny teoretyk wojskowy, wystudjował system przesuwania ugrupowania armji ku jednemu z jej skrzydeł i system swój zawarł w 1749 r. w dziele „Art de la guerre par principes et par règles", Unieruchomiając front przeciwnika przez rozwinięcie własnego frontu tej samej rozciągłości, ale stanowiącego tylko część własnych sił, jak uczynił to Epaminondas pod Leuktrą, przesuwa Puységur na bok jednego ze skrzydeł przeciwnika swoją masę uderzeniową, składającą się z zaoszczędzonych na froncie sił

Niemiecki Zarząd Wojskowy w Kaliszu.

147

Page 255: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

własnych. Celem tego manewru jest oskrzydlenie i złamanie jednego ze skrzydeł przeciwnika, a następnie zdruzgotanie całego nieprzyjacielskiego frontu. Fryderyk II Pruski zapożyczył od Puységur'a jego manewr i z najlepszym rezultatem zastosował go pod Leuthen. Z kolei Napoleon I manewr ten przeniósł z dziedziny taktyki do strategi, a generał von Schlief-fen na wzorze napoleońskim oparł w 1905 r. swój plan kampanji przeciwko Francji.

Początkowo Schlieffen do roku 1904 planował zastosowanie innego manewru przeciw

ko Francji. Przewidywał on, że siły francuskie rozwiną się na przygotowanej linji obronnej pomiędzy Belf ortem a Mézières, ciągnącej się od granicy szwajcarskiej do granicy belgijskiej. Francuzi po klęsce lat 1870 i 71 i w przewidywaniu nowej napaści ze strony Niemiec, zdecydowali się przygotować zawczasu potężną łinję obronną wzdłuż całej granicy niemieckiej. Li-nja ta miała za cel osłonić w początkach wojny mobilizację i koncentrację armji francuskiej, oraz ułatwić wstępne działania wojenne, a w razie niepowodzenia umożliwić i osłonić reorganizację armji. Pierwszy plan linji obronnej generała Séré de Rivière z 1874 r. przetrwał w zasadniczej swojej koncepcji wszyst-grupami uderzeniowemi, z których jedna miała

kie następne zmiany i udoskonalenia z lat 1899, 1900, 1909 i 1911. Najpotężniej umocnione były rejony Verdun — Toul i Epinal — Belfort. Schlieffen był przekonany, że przełamanie tej potężnej i nowocześnie urządzonej linji obronnej wymagałoby wielkich ofiar i zbyt dużej straty czasu. Wobec tego zdecydował się na głównym froncie wzdłuż francuskiej linji obronnej ograniczyć się tylko do unieruchomienia sił francuskich przy pomocy jedynie demonstracyjnego natarcia, natomiast równocześnie obejść oba skrzydła armji francuskiej dwiema

być skierowana na Charmes, a więc w słabszą lukę pomiędzy dwoma najpotężniejszemi rejonami obronnemi Verdun — Toul i Epinal — Belfort, druga zaś prawym brzegiem Mozy przez terytorjum belgijskie na Mézières. Manewr ten w ogólnych zarysach był manewrem Hannibala z pod Kann1), przeniesionym z taktyki do strategji.

') Pod Kannami sity Hannibala wynosiły 50.000 ludzi, a Rzymian 70.000. Hannibal przeciwstawił Rzymianom szyk, w którym środek byl słaby, główne zaś siły zgrupowane na obu skrzydłach. Pod parciem potężnego natarcia Rzymian słabszy środek armji Hannibala wygiął się w tył, podczas gdy skrzydła posuwały się naprzód i, zamknąwszy się na tyłach Rzymian, zdusiły ich, jak gdyby w żelaznym worku. Na polu bitwy padło 48.000 Rzymian.

1 m m m

Niemiec w mewoli rosyjskiej.

148

Page 256: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W roku 1904 zostało zawarte francusko-angielskie serdeczne porozumienie, tak zwana „l'entente cordiale". Jasnem się wówczas stało dla niemieckiego sztabu generalnego, że w przyszłej wojnie należy brać pod uwagę nietylko ar-mję francuską, ale ewentualnie i armję angielską. Ta ostatnia nie była wrprawdzie zbyt groźną, ale łącznie z armją belgijską i francuską stanowić mogła nad Mozą znaczne niebezpieczeństwo dla prawoskrzydłowej armji niemiec

kiej, zagrażając jej tylom. Aby zneutralizować to niebezpieczeństwo należałoby sforsować linję Mozy pomiędzy balgijskiemi twierdzami Liège i Namur. Wymagałoby to znacznych sił i wiele czasu, co mogłoby opóźnić cały marsz prawo-skrzydłowy, czyniąc go już niecelowym.

Jedynem rozwiązaniem tej nowej dla sztabu niemieckiego sytuacji byłoby całkowite opanowanie Belgji, oraz portów belgijskich i pół-nocno-francuskich, co utrudniłoby ponadto lądowanie wojsk angielskich. Ponadto piorunujące opanowanie Belgji mogłoby poniekąd dawać gwarancję neutralności Anglji, przerażonej sukcesami Niemców.

Początkowy plan Schlieffena przewidywał wprawdzie przemarsz wojsk niemieckich

przez terytorjum Belgji, ale zamierza! dokonać tego na mniejszą skalę, ograniczając się do południowo-wschodniego kąta Belgji na prawym brzegu Mozy. Tak pomyślany przemarsz, jak sądzono w Niemczech, niekoniecznie miał wywołać opór ze strony Belgji, dla której za częściowe pogwałcenie neutralności projektowali Niemcy odpowiednią „zapłatę". Inaczej zgoła mogła wyglądać cała sprawa z chwilą, gdy Arv glja przystąpiła do „serdecznego porozumie

nia", gwarantując Belgji pomoc w razie pogwałcenia jej neutralności. Pogwałcenie całkowite czy częściowe w tych warunkach niemal napewno wywołałoby opór ze strony armji belgijskiej, mającej za plecami pomocniczą armję angielską. A więc... opanować całą Belgję i porty północne i to w tempie niezwykle szybkim — oto schlieffenowskie rozwiązanie sprawy, zabezpieczające prawą oskrzydlającą grupę armji niemieckiej od wszelkich niespodzianek, gwarantujące jednorazowe zdruzgotanie niewygodnej armji belgijskiej, oraz zwiększające szanse neutralności Anglji w7 wojnie na kontynencie.

Początkowy plan Schlieffena z przed 1904 r. prawemu skrzydłu niemieckiemu stawiał za

Warszawa, Pierwsi jeńcy niemieccy.

149

Page 257: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

cel jedynie tylko złamanie lewego skrzydła ar-mji francuskiej i oskrzydlenie następnie od strony północno-zachodniej francuskiej linji obronnej, na której przewidywano zgrupowanie głównych sił francuskich. Wobec zmienionej koncepcji rola prawego skrzydła niemieckiego miała być znacznie rozszerzona koniecznością zgniecenia armji belgijskiej i jej umocnionych pozycyj, opanowaniem całej Belgji, a nawet portów północnej Francji, jak Dunkierka, Calais i Boulogne. W tym stanie rzeczy należało znacznie powiększyć siły prawego skrzydła armji niemieckiej.

Wydajnie zwiększyć siłę prawego skrzydła można było tylko kosztem sił lewego skrzydła w Lotaryngji, które pierwotnie miało również-stanowić oskrzydlającą masę uderzeniową na wzór Kann.

Decyzja Schlieffena poszła w tym właśnie kierunku. Uszczuplił siły lewego skrzydła, przerzucając je na prawe, północne skrzydło, któremu nadał obecnie decydujące znaczenie. W konsekwencji jednakże musiał zkolei ograniczyć rolę uszczuplonego lewego skrzydła, którego zadaniem odtąd było wyłącznie wiązanie i powstrzymywanie nieprzyjaciela, oraz cofanie się ze stanowiska na stanowisko w kierunku Saary w razie zbyt silnego natarcia Francuzów.

Tak więc ostateczny plan Schlieffena z 1905 roku manewr Hannibala pod Kannami zastępował już manewrem fryderycjańskim, a raczej manewrem napoleońskim z roku 1812. Zamiast oskrzydlenia Francuzów na obu skrzydłach — pozostała tylko koncepcja oskrzydlenia wyłącznie lewego skrzydła Francuzów od pół-noco-zachodu.

Dla ścisłości należy zaznaczyć, że pierwszym autorem manewru przeciw Francji, opartego na wzorach napoleońskich, nie był gen. Schlieffen, szef niemieckiego sztabu generalnego. Manewr ten zalecał już poprzednio, jako jedynie wskazany, gen. von Bernhardi, który koncepcję swoją rozwinął w obecności cesarza Wilhelma na odczycie, wygłoszonym jeszcze w 1898 roku, a następnie wielokrotnie bronił jej słuszności w rozprawach i artykułach teoretycznych. To, co gen. Bernhardi zalecał — gen. Schlieffen zastosował w wielkim planie przyszłej wojny.

Przyjrzyjmy się, jak wyglądał ostateczny plan schlieffenowski kampanji przeciwko Francji. Grupa armji niemieckiej, tworząca masę uderzeniową, ma rozpocząć swój marsz na Paryż przez terytorjum belgijskie, a mianowicie przez Belgję środkową, a następnie doliną

rzeki Oise'y już na terytorjum francuskiem. Dwie inne grupy armji niemieckiej, stanowiące przedłużenie północnej grupy uderzeniowej, mają zadanie drugorzędne, polegające na związaniu jak największych sił francuskich na długości francuskiej linji obronnej pomiędzy Mé-zières a Belfortem i powstrzymywanie ich w tym czasie, kiedy główna masa uderzeniowa, omijając od północy francuską linję obronną, będzie osaczała i miażdżyła lewe skrzydło Francuzów, torując sobie drogę na Paryż. Jak widzimy podstawą całego planu niemieckiego był przemarsz przez Belgję i okupowanie jej, co stanowiłoby pogwałcenie zagwarantowanej neutralności tego państewka.

Niemiecki sztab generalny bynajmniej jednak nie wzruszał się koniecznością pogwałcenia zobowiązań międzynarodowych. Nie obawiał się również jakichkolwiek złych następstw tego kroku, lekceważąc czynnik psychologiczny w dziejach świata, tern bardziej zaś siły moralne maleńkiego narodu, na który w sposób zgoła nieoczekiwany a piorunujący miała się zwTalić cała groza wojny nowoczesnej. Jak wiemy, był to wielki błąd niemiecki, za który naród niemiecki musiał w następstwie zbyt drogo zapłacić. Jednak przed wojną Niemcy widzieli same tylko korzyści, które przyniesie im przemarsz przez Belgję. W Belgji niemiecka masa uderzeniowa mogła korzystać z niezwykle rozwiniętej i doskonałej sieci dróg i kolei żelaznych, co zapewniało maksymalną szybkość w obejściu i zaskoczeniu lewego skrzydła francuskiego. Kraj był bogaty i zasobny w żywność, co pozwalałoby na marsz bez opóźnień, nie czekając na dowóz zaopatrzenia armji z wewnątrz Niemiec. Poza tern niemiecki sztab generalny, zawsze widząc w Anglji głównego przeciwnika Niemiec i przewidując wcześniej czy później ostateczną z nią rozgrywkę, w okupowaniu Belgji, oraz portów belgijskich Antwerpji i Zeebrugge i francuskich Ostendy, Calais i Boulogne, widział niezwykle korzystną podstawę operacyjną przeciwko Anglji.

Swoją grupę uderzeniową, której przeznaczył Schlieffen tak doniosłą i decydującą rolę, wyposaża on w znaczne siły. W skład jej miało wchodzić 16 korpusów linjowych i rezerwowych, poza tern zaś znaczna ilość oddziałów obrony krajowej. Rezerwę grupy uderzeniowej miało stanowić 6 dywizyj zapasowych, które wypełniałyby straty w czasie natarcia, następnie zaś do grupy uderzeniowej miały być przydzielone jeszcze 2 korpusy, ściągnięte z lewego skrzydła niemieckiego w Lotaryngji z chwilą,

150

Page 258: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

kiedy sztab francuski, orjentując się w sytuacji, sam również począłby wycofywać korpusy ze swojej linji obronnej i przerzucać je na swoje zagrożone lewe skrzydło.

Ponieważ Niemcom zależało niezwykle na pośpiechu ze względu na konieczność „wykończenia" Francji przed zakończeniem mobilizacji rosyjskiej, musieli rozwinąć swoje ugrupowanie strategiczne w możliwie najkrótszym czasie. W tym celu oddawna rozbudowywano w Niemczech pod komendą sztabu generalnego wspaniałą sieć kolejową wzdłuż granicy belgijskiej, francuskiej, i częściowo holenderskiej. Sieć ta była wyposażona w ogromną ilość sta-cyj, torów zapasowych i ramp, mających służyć w przyszłości do wyładowywania wojsk, przybywających z głębi Niemiec.

Jakkolwiek wspaniale była rozbudowana ta kolejowa sieć strategiczna, jednakże musiało Niemcom zależeć na możliwem przedłużeniu linji ugrupowania strategicznego, aby mogło być ono dokonane przy tak wielkich przewidywanych masach wojsk szybko i sprawnie. Dlatego też Schlieffen zdecydował się wyładować z pociągów i ugrupować 1 i 2 armje niemieckie wzdłuż granicy holenderskiej, pierwszą na zachód od Dusseldorfu i drugą na zachód od Ko-lonji. Armje te miały być oddzielone od Belgji wąskim skrawkiem holenderskiego Limburgu, przez który prowadzi najprostsza i najwygodniejsza droga w głąb Belgji w kierunku Brukseli, gdyż omijająca obronną linję rzeki Mozy. Schlieffen był zdecydowany tą wiaśnie drogą poprowadzić 1 i 2 armje niemieckie. Przemarsz wojsk przez terytorjum holenderskie nie budził jego obaw ze względu na dobre stosunki Nie-milec z Holandją, oraz na tradycyjną serdeczność, łączącą dwory panujące obu państw. W najgorszym razie przewidywał, że wolną drogę okupi się odpowiednią sumą, którą i tak zapłacą w następstwie pokonani przeciwnicy. Natomiast 3 armja niemiecka, razem z dwiema pierwTszemi tworząca masę uderzeniową, miała wkroczyć bezpośrednio do Belgji środkowej.

Grupę środkową stanowić miały 4 i 5 armje, które poprzez Ardeny w południowej Belgji miały podążać ku wzgórzom górnej Mozy, gdzie zaczynała się francuska lin ja obronna.

Armje 6 i 7 miały wejść w skład demonstracyjnej grupy lewoskrzydłowej, której zadaniem miało być demonstracyjne natarcie na Nancy i wzgórza nad Mozelą (francuska lin ja obronna), ewentualnie zaś, w razie silnego natarcia zgrupowanych tam armij francuskich,

cofanie się ze stanowiska na stanowisko ku niemieckiej linji obronnej nad Renem i Saara,

Zakreślając na olbrzymią skalę swój plan kampanji przeciwko Francji równocześnie Schlieffen w stosunku do Rosji zdecydował się w początkach wojny na ściśle obronne stanowisko. Przewidując, że w ciągu pierwszych paru tygodni wojny Rosjanie mogą najwyżej zdobyć się na lokalne zagony swojej licznej jazdy, pogranicze rosyjskie umocnił nowocześnie prze-budowanemi lub nowemi twierdzami i linjami

Rasputin.

obronnemi (w Prusach Wschodnich), przeznaczając tam wyłącznie oddziały obrony krajowej. Liczył ponadto na to, że armja austro-wę-gierska znacznie szybciej mobilizująca się od rosyjskiej, skupi uwagę Rosjan na ich południowym teatrze wojny dotąd, dopóki zwolnione klęską Francuzów armje niemieckie nie przybędą z zachodu, by z kolei zadać śmiertelny cios Rosji.

Cały plan wojny Schlieffena wymagał dyskrecji i szczegółowego przygotowania w czasie pokoju, a szybkości działania, sprawności i bezwzględności w czasie wojny. Przedewszyst-kiem Francja nie powinna była liczyć się z możliwością pogwałcenia neutralności Belgji. Ten

151

Page 259: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

motyw tłumaczy dostatecznie, dlaezego znany ze swojej gadatliwości cesarz Wilhelm nie l>yl aż do czasu wojny wtajemniczony w plan pra-woskrzydłowego uderzenia przez Belgję. Drugim warunkiem powodzenia, do którego Schlief-fen przywiązywał wielką wagę, miała być świadoma bezwzględność armji niemieckiej wobec ludności cywilnej w czasie piorunującego marszu Niemców przez Belgję. Armję niemiecką miały poprzedzać strach i groza, co rzekomo miało osłabić sity moralne Belgów i Francuzów, a na świat cały rzucić postrach w obliczu

Natomiast całkowicie słuszną z wojskowego punktu widzenia była koncepcja piorunującego swoją szybkością działania, potęgi miażdżącego prawoskrzydiowego uderzenia i manewru jak najmniej oczekiwanego przez francuski sztab generalny. Ale, jak się wkrótce przekonamy» ta właśnie koncepcja została p niej najbardziej zniekształcona i pomniejszona ;: fatalnym dla Niemców skutkiem w początkach wojny, kiedy właściwie decydowały się jej losy.

W 1906 roku gen, von Schlieffen opuści!

^ • I H M H I I •:.. Dwoi ., Pi t, rabu rak

„wojujących A p

"jny

two i

tvoncepeja ta, irutalności

tetxy d ;eni <i

la

:ych

•św i (

lloU LSK1 i l a

acji swi 0 p<

ijąc na • i cy n wojn y.' Xa> .ltke] •ratane! atni( pogron

t l k o w i U

ak n jrmia

icie mkr Po tkowo

n Schli* aęły aiv

la w lelkiego s; tabu general] szłego już w teku, po. >j calkow icie wykońi •cq jego tal gen, vo) feldmarszałka, bohatera i* ranci : i w . Gen, Moltkt tufanie i a Wilhelma mmii,, we wrześniu •dy nii plan wojrn

n. von Moltke zachowa •; ilości. Wkrótce jedn

wości, które : •oprzednika, U' charakte

152

Page 260: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

. m Warszawa. Most na Wiele,

rze Moltkego nie było ani szerokiego rozmachu, ani tej siły psychicznej, która pozwala wodzowi z pełną świadomością stawiać losy wojny na jedną kartę. Generał von Kuhl mówi o Molt-kem: „Był to człowiek szlachetny i elegancki. Posiadał on umysł jasny, dużą inteligencję, zdolność łowienia w lot myśli i ogromną zdolność do pracy". Ocena ta, nazbyt stronnicza, byłaby niewątpliwie pełniejsza, gdyby zamiast owej wątpliwej „szlachetności" wstawić „ostrożność" nowego szefa sztabu generalnego. Ta ostrożność Moltkego, cenna być może w innych warunkach, wobec istniejącego i mającego pełne zaufanie sfer wojskowych i politycznych schliffenowskiego planu wojny — była wyraźnie szkodliwą dla losów Niemiec w przyszłej wojnie. Moltke, zachowując bowiem ogólną koncepcję planu wojny z 1905 roku, wprowadził doń pewne, nieznaczne wprawdzie zmiany, które jednak wypaczyły celowość całego planu.

Zastrzeżenia i wątpliwości Moltkego dotyczyły trzech fragmentów planu wojny: przemarszu 1 i 2 armij przez terytorjum holenderskiego Limburgu, słabych sił WT Lotaryngji, oraz odsłonięcia Prus Wschodnich dla ewentualnego natarcia Rosjan.

Godząc się wprawdzie na pogwałcenie neustralności Belgji, Moltke nie mógł jednak pogodzić się z myślą o równoczesnej konieczności pogwałcenia i terytorjum holenderskiego. Przerażała go ewentualność oporu ze strony Holandji, co przysporzyłoby przeciwnikom Niemiec jeszcze stokilkudziesięciotysięczną armję holenderską. Przerażały go również słabe siły niemieckiego lewego skrzydła w Lotaryngji i możliwość odwrotu na tym froncie. Moltke nie rozumiał istoty planu Schlief-

fena, polegającej na świadomem wciągnięciu nieprzyjaciela w worek, który zamknąć miało prawe skrzydło niemieckie, owa potężna, druzgocąca i osaczająca masa uderzeniowa. Nie rozumiał, że im bardziej zaangażowaliby się Francuzi w natarciu ku niemieckiej linji obronnej nad Renem i Saara, w tern głębszy worek wprowadzaliby swroje arm je, skazane w tym wypadku na nieuchronne osaczenie. Nie umiał Moltke wczuć się w szeroki rozmach, siłę, zdecydowanie i konsekwencję schlieffenowskiego planu — nie umiał, lub może raczej nie chciał, będąc z natury zwolennikiem ostrożności, poło-wiczności i kompromisów.

Charakter Moltkego odbił się również na jego krytyce planu kampanji na wschodnim froncie. Przerażała go bliskość Berlina od granicy rosyjskiej, która tak słabo miała być obsadzona przez szereg pierwszych tygodni wojny. Przerażała go bezbronność Prus Wschodnich, najbardziej zagrożonych ze strony Rosjan. Lękał się wszędzie nawet lokalnych i bez szerszego znaczenia niepowodzeń, które w opinji niemieckiej mogłyby być poczytane za jego, jako szefa wielkiego sztabu generalnego, błędy. Pragnął wszędzie być zwycięzcą, lub chociażby tylko niezwyciężonym. Pragnął wszelkie ryzyko sprowadzić do minimum. Było to równoznaczne ze wzmocnieniem tych punktów, które Schlieffen zupełnie świadomie pozostawiał słabemi, to znów mogło być dokonane tylko kosztem osłabienia innych punktów, którym poprzednik jego przypisywał decydujące znaczenie. To też zmiany, jakie Moltke wprowadził do planu wojny z 1905 roku miały charakter wyrównywania sił na wszystkich frontach. W wyrównaniu tern północna grupa uderzeniowa na zachodnim froncie wiele utraciła ze swej miaż-

153

Page 261: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dżącej potęgi, stawiając powodzenie całego planu pod znakiem zapytania.

Do przerobienia planu Schlieffena przystąpi! Moltke ostrożnie i zwolna, wyzyskując korzystne dla siebie konjunktury w polityce międzynarodowej.

W 1912 roku angielski minister wojny lord Haldane został wysłany przez rząd angielski do Berlina w celu kontynuowania rozpoczętych z Niemcami jeszcze w 1908 r. rokowań w sprawie podziału kolonij portugalskich, oraz porozumienia się w kwestji wzajemnej neutralności i unormowania zbrojeń w marynarce wojennej. Fakt, że misję tę powierzono lordowi HaldaneWi, znanemu wielbicielowi filozof ji i wogóle kultury niemieckiej, zdawał się świadczyć o tern, że Anglja gotowa jest porozumieć się z Niemcami w sprawie podziału panowania nad światem.

Domniemanie to posłużyło Moltkemu do udowodnienia, że skoro Anglja nie wchodzi już w grę przy rozwiązywaniu zagadnienia przyszłej wojny — przeto zbędnem staje się opanowanie portów belgijskich i północno-francu-skich, co miało przeciwdziałać lądowaniu wojsk angielskich we Francji i które miały stanowić bazę operacyjną przeciwko Anglji.

Z chwilą zaniechania myśli opanowania portów północnych, rola grupy uderzeniowej uległa znacznemu ograniczeniu, które równocześnie pozwalało na zaniechanie przemarszu przez tery tor jum holenderskie, co tak bardzo przerażało Moltkego. W dodatku mógł obecnie wysuwać argument doniosłego znaczenia Ho-landji w czasie wojny, jako życzliwego państwa tranzytowego, przez które Niemcy mogłyby importować żywność i potrzebne surowce. Pod tym względem Moltke nie mylił się, jak dowiodła tego rzeczywistość.

I sam przemarsz przez Belgję nie posiadałby już tego zdecydowanie okupacyjnego charakteru, co miało życzliwiej usposabiać Anglję, a nawet pozwalało Niemcom mieć nadzieję, że i Belgja nie będzie opierała się przemarszowi. Zresztą Moltke oporu Belgów nie obawiał się, odkąd skrupulatnie przygotował plan zdobycia najpoważniejszej twierdzy belgijskiej Liège już w pierwszych dniach wojny. W zdobyciu Liège miały odegrać doniosłą rolę fabrykowane w tajemnicy olbrzymie działa kalibrów 305 i 420. Zdobycie i opanowanie Liège utrudniałoby, jeśli nie uniemożliwiałoby Anglikom i Belgom obsadzenie niezwykle obronnej linji Mozy, nad którą leży Liège.

Wprowadzając tak zasadnicze zmiany w koncepcję Schlieffena zaniechał również Moltke planowanego odrazu marszu grupy uderzeniowej przez Belgję na Paryż, odkładając to zadanie na czas po złamaniu francuskiego lewego skrzydła nad górną Mozą. Był to błąd nie do darowania, ale pozwolił Moltkemu tem-bardziej zmniejszyć siły północnej grupy uderzeniowej, której rola została tak znacznie ograniczona, wyrównywując w ten sposób ustosunkowanie sił na całym froncie, co rzekono miało zmniejszać ryzyko całej kampanji.

Zaoszczędzone na grupie uderzeniowej siły przeznacza Moltke na wzmocnienie lewego skrzydła niemieckiego w Lotaryngji, oraz oddziałów obrony krajowej w Prusach Wschodnich, na których obronności szczególnie zależało mu ze względu na bezpieczeństwo Berlina i swój moralny autorytet w kołach wszechnie-mieckich.

Tak w ogólnych zarysach zmieniony przez Moltkego plan wojny gen. Schlieffena mógł zapewnić Niemcom powodzenie tylko w tym wypadku, gdyby znacznie osłabiona grupa uderzeniowa na północy frontu zachodniego nie napotkała poważniejszego oporu ani w Belgji, ani nad francuską Mozą. Było to równoznaczne z całkowitą tajemnicą niemieckiego planu, która nie pozwoliłaby francuskiemu sztabowi generalnemu mieć żadnych wątpliwości, że starcie armij francuskich i niemieckich nastąpi wTzdłuż francuskiej linji obronnej pomiędzy Szwajcarją i Belg ją. Dlatego też w plan wojny wtajemniczył Moltke niezwykle szczupłą garstkę wojskowych i polityków, pozostawiając nawet w nieświadomości cesarza Wilhelma. Miało to dobre strony, ale też odbiło się również i niekorzystnie na późniejszem wykonaniu planu. Tak na-przykład, jak przytacza to gen. Camon, nie był wtajemniczonym admirał von Tirpitz, nazywany „wielkim mistrzem" wojennej marynarki niemieckiej, co spowodowało, że flota niemiecka nie była przygotowana do przeciwdziałania na kanale La Manche w lądowaniu wojsk angielskich. A przeciwdziałać mogła łatwo dzięki swoim łodziom podwodnym, chlubie admirała Tirpitza, zmuszając AngiikówT do lądowania w odleglejszych od Belgji portach. Podobnych niedociągnięć było wiele, wywołanych koniecznością utrzymania planu w zupełnej tajemnicy.

Drugim warunkiem powodzenia było zdecydowanie i szybkość działania w pierwszych tygodniach wojny, co nie dozwoliłoby Francuzom przeciwstawić względnie słabej grupie

154

Page 262: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

uderzeniowej poważniejszych sił własnych. Warunek ten nie był spełniony w przyszłości z racji nieuwzględnienia całego Bzeregu czynników natury moralnej, a przedewszystkiem zaciekłego, bohaterskiego oporu Belgji.

Cały plan wojny, tak starannie, zdawało się, przemyślany i przygotowany przez Niemców na długo jeszcze przed wojną, zawiódł ich, bankrutując całkowicie w pierwszych już tygodniach wojny światowej.

Rachunek sil materjalnych bez uwzględnienia sil moralnych okazał się niewystarc jacy. W dodatku w kalkulacji okazały sic błędy nie do powetowania. Plan Schlieffena „poprawiono" w kierunku zmniejszenia ..ryzyka", gubiąc jego głęboko przemyślaną koncepcję i rozmach strategiczny. Niemiecka buta, zarozumiałość i pogardliwe lekceważenie przeciwnika doprowadziło Niemców do „przemędrko-wania i prźekalkulowania" wielkiego planu schlieffenowskiega Chcąc zwyciężać wszędzie — zatracili Niemcy myśl o jedneni, ale decydu-jącem zwycięstwie, które /.anulowałoby skutki wszystkich lokalnych niepowodzeń. Nie I

wpływu na to była psychoza wszechniemieckiej ideologji, która niedopiiszczała nawet myśli o jakiemkolu iek niepowodzeniu „narodu wy-

•a. Saftraira mostu tut Wiele,

branego", — „narodu panów", — „narodu zwycięzców", — „narodu, któremu przeznaczone było panowanie nad światem".

155

Page 263: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł V.

POCZĄTEK AKCJI WOJENNEJ. FRONT ZACHODNI.

Podział treści historji wojny światowej stanowi niezwykle trudne zadanie ze względu na bogactwo materjału, jaki należy w niej uwzględnić.

Mając do czynienia z wypadkami równo-czesnemi wprawdzie, ale rozgrywTającemi się na ogromnym teatrze wojny, nie sposób omawiać je równocześnie, a to ze względu na ich

Naprawa mostu przez Niemców.

różnorodność, oraz ze względu na ich wagę w stosunku do całokształtu wojny.

Podział materjału ściśle chronologiczny stwarzałby całość tak zagmatwaną i niejasną, iż Czytelnik łatwo mógłby zagubić nić przewodnią i, zamiast pogłębić — mógłby wprowadzić tylko chaos w ogólną syntezę dziejową.

Aby uniknąć tych błędów — będziemy starali się dzielić materjał nietylko według chro-nologji wydarzeń, ale i według ich zasadniczego charakteru, oraz wagi dziejowej.

W pierwszym okresie, poza epizodycznemi walkami w kolonjach niemieckich, oraz poza

akcją wojenną na morzach, wojna światowa (wówczas jeszcze nazywana raczej europejską) ogarniała w Europie następujące teatry wT< jen-ne, które określano, jako fronty: front zachodni, czyli belgijsko-angielsko-francusko-niemiec-ki na terenie Belgji, Luksemburga i Francji, front wschodni, czyli austro-niemiecko-rosyj-ski głównie na terenie Polski i front południowy, czyli serbsko-austrjacki w Serbj i i Czarnogórze.

Oba poważne fronty, to znaczy zachodni i wschodni, były całkowicie przewidziane przez niemiecką strategję, która w planie wojny „Schlieffen — Moltke" na długo przed wojną teoretycznie rozwiązała zagadnienia obu tych frontów.

Jak wiemy z poprzedniego rozdziału, niemiecki plan przewidywał na początku wojny decydujący atak na Francję, czyli na froncie zachodnim, przy równoczesnem stanowisku obronnem wobec Rosji, niegroźnej jeszcze wobec niezakończonej mobilizacji, a więc nie mogącej zgrupować przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom poważniejszych sił bojowych. Jak wiemy również, w początkach wojny gros sił niemieckich miało być wyzyskane na froncie zachodnim, zby w krótkim czasie (paru — kilku tygodni) „załatwić się" z Francją i tern umożliwić następnie przerzucenie militarnej potęg1

Niemiec na front wschodni, gdzie zkolei miała być rozbita armja rosyjska.

Początek wojny „odbył się" ściśle wedle planu niemieckiego. Nic dziwnego — gdyż re-żyserja wojny była w rękach Niemców, którzy dzięki temu posiadali pełną inicjatywę, z biegiem czasu dopiero w znacznej mierze utraconą.

Dlatego też na początku wojny decydujące wydarzenia rozgrywały się na froncie zachodnim, to znaczy tam, gdzie tego chciała inicjatywa niemiecka. W tym samym czasie front

156

Page 264: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Ugrupowanie strategiczne

przeciwników

— armje sprzymierzone

— ,, niemieckie

Skala 1 • 2.000.000

Page 265: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

^^'W^^^^'^i1^^ * &&

^r * : Ù

* &

;*SiC

T*-***» Aiistrjacka artylerja górska. Na pozycji

wschodni, nie mówiąc już o froncie południowym, stanowił tylko dodatkowy, drugorzędny teatr wojny, który dopiero czekał na swoją poważniejszą rolę z chwilą ukończenia przez Rosję dość długotrwałej mobilizacji i skomplikowanego grupowania wojsk z racji słabych i nie-rozwiniętych środków komunikacyjnych.

W pierwszym okresie wojny punkt ciężkości leżał na Zachodzie. Tam ważył się w istocie nietylko los dalszej wojny, ale i los świata, los całej cywilizacji.

Dlatego też, jakkolwiek chronologicznie akcja wojenna rozpoczęła się najpierw na granicy serbsko-austrjackiej, a następnie rosyjsko-niemieckiej, jednakże, w myśl tego, cośmy poprzednio powiedzieli, rozpoczniemy od wypad-kówT wojennych, które rozegrały się na zachodzie Europy i zadecydowały pośrednio o dalszych losach wszystkich innych frontów wojennych.

Do dnia 1 sierpnia 1914 r. położenie polityczne na zachodzie Europy było całkowicie niejasne. Do dnia tego trudno było jeszcze przewidzieć, jak potoczą się dalsze wypadki. Jakkolwiek widocznem było, że na wschodzie Europy gromadzą się poważne i groźne chmury, na

wiane złowrogim wiatrem z południa, z nad granicy serbsko-austrjackiej, gdzie grzmiały już działa i obficie lała się krew maleńkiego, ale bohaterskiego narodu — tam, na zachodzie łudzono się jeszcze, że horyzont polityczny może się jednak przejaśnić, przynajmniej częściowo.

Wojna austro-rosyjska zdawała się już nieuchronną wobec wypadków w Serbji, jakkolwiek i w tej sprawie ostatnie, bardziej pojednawcze posunięcia rządu wiedeńskiego pozwalały na bardziej optymistyczne przewidywania. Natomiast wojna niemiecko-rosyjska, tembardziej zaś niemiecko-francuska jeszcze wydawać się mogły bardzo problematycznemi.

Francję łączył z Rosję sojusz, oraz konwencja wojskowa o charakterze obronnym. Z kolei Francję łączyło z Anglją „serdeczne porozumienie". Zdawało się mało prawdopo-dobnem, aby Niemcy, zaczepiając jedno z tych mocarstw, chcieli ryzykować w wojnie z całem Trójporozumieniem. Mogło się tak zdawać tembardziej, że do dnia I-go sierpnia dyplomacja niemiecka czyniła wszystko, aby rozerwać solidarność francusko-rosyjską, a lojalność An-glji poprostu przekupić wspólnemi korzyściami w podziale panowania nad światem.

Ponieważ wysiłki dyplomacji niemieckiej rezultatów nie dały, mogło się wydawać, że by-

157

Page 266: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ły to tylko próby, sądowanie terenu, które, skoro teren ten okazał się dla Niemiec niekorzystnym, na czas zreflektują zapędy polityków wszechniemieckiego kierunku.

Aż oto w dniu I-go sierpnia Cesarstwo niemieckie odkryło karty. Okazało się, że próby poróżnienia mocarstw Trójporozumienia nie miały znaczenia decydującego. Chodziło w nich Niemcom nie o rozstrzygnięcie samego problemu wojny, ale wyłącznie o stworzenie bardziej korzystnych dla samych siebie warunków jej prowadzenia. Z chwilą, kiedy próby dyplomatyczne zawiodły — niemieckie sfery decydujące machnęły ręką na takie czy inne, lepsze czy gorsze warunki, rzucając swoje zdawna przygotowane kości.

W dniu I-go sierpnia Rzesza Niemiecka ogłosiła powszechną mobilizację swoich sił zbrojnych. Tego samego zaś dnia popołudniu ambasador niemiecki w Petersburgu doręczył rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Sazonowowi oświadczenie, w którem stwierdził, że cesarz Wilhelm II w imieniu Rzeszy Niemieckiej wypowiada Rosji wojnę.

Wydarzenia te były gromem na horyzoncie francuskiej polityki, która wrówczas bardziej, niż kiedykolwiek, była nastrojona pokojowo i z racji swojej zasadniczej linji ideowej (skład gabinetu francuskiego miał charakter politycznie radykalny), i z konieczności, wywołanej tylko co przeprowadzoną reformą wojskową, oraz znacznemi brakami materjalnemi armji.

Mobilizacja armji niemieckiej, równoznaczna z koncentracją wojsk niemieckich nad granicą francuską, stanowiła niebylejaką groźbę dla bezpieczeństwa tery tor jum Francji, która w żadnym razie nie mogła dopuścić do sytuacji, w którejby została boleśnie zaskoczoną. Dysproporcja sił bojowych Niemiec i Francji nakazywała tej ostatniej jak najdalej posuniętą czujność, roztropność i gotowość.

To też w odpowiedzi na mobilizację niemiecką prezydent republiki francuskiej podpisał dekret, wyznaczający początek mobilizacji armji francuskiej na dzień 2-go sierpnia. Mobilizacja we Francji nie oznaczała jeszcze wojny, której wypowiedzenie zresztą leżało całkowicie w kompetencjach parlamentu. Jednak niemal z całkowitą pewnością można już było przewidywać wojnę wobec wypowiedzenia jej Rosji przez cesarstwo niemieckie i wobec zobowiązań sojuszniczych, jakie ciążyły na Francji w stosunku do Rosji. Jednakże wybitnie pokojowe tendencje rządu francuskiego nie pozwa

lały mu na agresywność, której i tak należało się spodziewać ze strony Niemiec. O agresywności Niemiec świadczyły już wydarzenia na granicy francuskiej. W dniu 2-go sierpnia, to znaczy w pierwszym dniu mobilizacji francuskiej, szereg oddziałów niemieckich przekroczył granicę, wciągając francuskie oddziały pograniczne w drobne starcia o charakterze raczej demonstracyjnym.

Tego samego dnia nastąpił wiele mówiący fakt wkroczenia wojsk niemieckich na tery-torjum Luksemburga, co było równoznaczne z pogwałceniem jego neutralności, gwarantowanej międzynarodowemi traktatami. Fakt ten zdawał się wyraźnie wskazywać na tendencje sztabu niemieckiego w kierunku obejścia francuskiej linji obronnej, nasuwając przypuszczenia i co do pogwałcenia neutralności Belgji.

I istotnie. Tegoż samego dnia rząd niemiecki wystosował do Belgji ultimatum z żądaniem przepuszczenia przez swoje terytorjum wojsk niemieckich. Nawiasem mówiąc, we Francji otrzymano o tern wiadomość dopiero dnia następnego. W ultimatum swojem Niemcy, w razie zgody Belgji, gwarantowali jej nienaruszalność dotychczasowych granic po wojnie, oraz rekompensatę pieniężną za ewentualnie poniesione straty. Był to akt, stanowiący brutalne pogwałcenie neutralności Belgji, zagwarantowanej traktatem, na którym widniał również podpis głównego z państw Rzeszy Niemieckiej, a mianowicie Prus. Odpowiedź Belgji na ultimatym była zdecydowanie odmowma, pełna niezwykłej godności i bohaterstwa. Odpowiedź Belgji i jej odmowa była równoznaczna z zaciągnięciem się tego małego, ale jakżeż bohaterskiego narodu do szeregów antiniemiec-kiej koalicji.

Następnego dnia, 3-go sierpnia o godz. 7-ej wieczorem, ambasador niemiecki w Paryżu wręczył francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych notę, w której stwierdzał, że cesarstwo niemieckie uznaje się odtąd w stanie wojny z Francją i że wina tego spada na Francję za jej rzekomą „agresywność". Równocześnie ambasador niemiecki oświadczył dla usprawiedliwienia Niemiec, że przekroczenie granicy francuskiej w dniu poprzednim przez niektóre oddziały niemieckie było tylko odpowiedzią na rzekomy przelot aeroplanów francuskich nad terytorjum niemieckiem.

W równie perfidny sposób ambasador niemiecki usiłował wytłumaczyć pogwałcenie przez wojska niemieckie neutralności Luksemburga i Belgji, które miało nastąpić jedynie naskutek

158

Page 267: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rzekomo stwierdzonego zamiaru sztabu fran-francuskiego przeprowadzenia swoich wojsk przez terytorjum tych państw.

W dniu 4-eg'o sierpnia, już po wypowiedzeniu wojny przez Rzeszę Niemiecką, odbyło się w Paryżu posiedzenie parlamentu francuskiego. Posiedzenie to wykazało, że parlament Francji potrafi stanąć na wysokości chwili dziejowej, w obliczu wroga odwiecznego, który dobył już miecza. Pi zeciwko wojnie nie padł ani jeden głos w parlamencie francuskim. Izba cała, nie wyłączając ław najskrajniejszej lewicy, ogarnął duch gorącego patrjotyzmu, który tylokrotnie już ratował Francję z najcięższych dla niej nieszczęść. Tak więc w dniu tym Francja, z woli swojego narodu, stanęła oficjalnie w szeregach antiniemieckiej koalicji,

W tym samym dniu w Londynie otrzymano wiadomości o przekroczeniu granicy belgijskiej przez wojska niemieckie, co stanowiło już rzeczywiste pogwałcenie neutralności Belgji. Wobec tego rząd angielski wystosował natychmiast ultimatum do rządu niemieckiego, żądając pod groźbą wypowiedzenia wojny zaniechania przemarszu przez Belgję i dochowania nadal jej neutralności. Na ultimatum to Anglja nie otrzymała odpowiedzi, co było równoznaczne z zerwaniem stosunków dyplomatycznych, a następnie ze stanem wojny między obu temi państwami. Wojna więc rozgorzała na dobre. Europa podzieliła się na dwa wrogie obozy. Po jednej stronie stanęły Niemcy i Austro-Węgry — po drugiej koalicja, składa i ąca się z Francji, Anglji, Rosji, Belgji, Serbji i Czarnogórza, które stanęło po stronie bratniego narodu serbskiego.

Należy sobie uświadomić, dlaczego decyzja Anglji przystąpienia do koalicji, jako bezpośredni powód miała pogwałcenie neutralności belgijskiej. Anglja — państwo wyspiarskie — zawsze zazdrośnie strzegła swoich wpływów nad morzem Północnem i kanałem La Manche, które stanowią jedyny dostęp do wysp brytyjskich od strony europejskiego kontynentu. Dopóki jego wybrzeża północne na znacznej przestrzeni należą do drobnych państw, jak Belgja, Holandja Danja i Norwegja, gdzie ponadto polityka angielska za wszelką cenę usiłuje zagwarantować sobie dostateczne wpływy — dotąd Anglja może spać spokojnie na swoich mglistych wyspach. Zgoła inaczej przedstawiałaby się sytuacja, gdyby na wybrzeżach tych szeroko rozsiadło się potężne militarnie państwo, mogące wyciągnąć żelazną pięść poprzez wody morza Północnego. A pogwałcenie neutralności

Belgji pociągnąćby mogło za sobą nietylko osłabienie autorytetu Anglji wśród państw morza Północnego, ale i usadowienie się na ich wybrzeżach militaryzmu niemieckiego. Jeśli przeto wojna z Niemcami była wogóle dla Anglji nieuniknioną wcześniej czy później (patrz rozdział I) — czyż mogłaby mieć Anglja lepszy do niej powód, niźli było nim pogwałcenie neutralności Belgji?

General von der Goltz - Pauza.

Stanowisko Anglji, zawarte w ultimatum z dnia 4-go sierpnia, nie było wprawdzie zupełną niespodzianką dla rządu niemieckiego, który zawsze liczył się z podobną możliwością, zaskoczyło go jednakże w sposób nieprzyjemny, tern-bardziej, że społeczeństwo niemieckie nie było na to przygotowane, licząc wciąż na neutralność Anglji. To też jej zdecydowanie wrogie stanowisko wywołało w Niemczech powszechną nienawiść do Anglji, nienawiść, która prze-

159

Page 268: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wyższyla wkrótce wszystko, do czego psychika niemiecka jest zdolna.

Nienawiść ta miała swoje ważkie podstawy. Przyłączenie się Anglji do przeciwniemiec-kiej koalicji było dla Niemiec dotkliwym ciosem, odrazu znacznie zmniejszającym szanse zwycięstwa. Było ono równoznaczne, wobec potęgi floty angielskiej, z odcięciem Niemiec od ich zamorskich kolonij i wogóle od świata zewnętrznego. Paraliżowało ono znacznie słabszą od angielskiej flotę niemiecką, uniemożliwiając nawet uzyskanie decydującej przewagi nad flotą rosyjską na Bałtyku i każąc się wyrzec myśli o desancie wojsk niemieckich w Finlan-dji, czy też południowych wybrzeżach zatoki Fińskiej, co zagrażałoby bezpośrednio stolicy rosyjskiego imperjum — Petersburgowi.

Jednakże entuzjazm i zapał wojenny, tak powszechne w początkach wojny w całych Niemczech skierował myśl niemiecką na tory odwiecznej buty i pychy krzyżackiej, każąc nienawidzieć Anglików, ale i lekceważąc ich siły i znaczenie. Wyśmiewano więc słabe lądowe siły angielskie, które nie miały rzekomo odegrać żadnej poważniejszej roli na kontynencie, gdzie zadecydują się losy niemieckiego panowania nad światem. Wyśmiewano się z przewidywań angielskiego ministra wojny lorda Kitchenera, który był zdania, że wojna potrwa dłuższy czas, a więc co za tern idzie, wymagać będzie ogromnego, poza wojskowym, wysiłku gospodarczego państw wojujących. Nie wierząc w długotrwałość wojny lekceważono również wysiłki lorda Kitchenera w celu stworzenia wielkiej armji angielskiej na podstawie przymusowej służby wojskowej (przed wojną An-glja posiadała wyłącznie armję werbunkową, najemną), oraz bagatelizowano skutki angielskiej blokady wybrzeży niemieckich. Jakżeż gorzko niedaleka przyszłość miała rozczarować niemieckich optymistów, pyszałków i zaślepionych nacjonalistów!

Tymczasem wojna niosła już falę nowych wydarzeń. W nocy z dnia 5-ego na 6-ty sierpnia wojska niemieckie, które już uprzednio wtargnęły na tery tor jum belgijskie, rozpoczęły gwałtowny atak na twierdzę Liège, zagradzającą drogę niemieckiemu marszowi oskrzydlającemu.

Jeszcze w czasie pokoju starannie przygotowano plan zdobycia tej twierdzy, przeznaczając na ten cel słynne olbrzymie działa niemieckie kalibru 305 cm. i 420 cm., które w zupełnej tajemnicy wyprodukowały zakłady Kruppa. Obecnie dowództwo nad oddziałami, przezna-

czonemi do opanowania Liège, a wchodzącemi w skład Armji Mozy, objął gm. Ludendorff, mąż zaufania szefa niemieckiego sztabu generalnego, i jego najbliższy współpracownik. Ar-mja Mozy, znajdująca się pod dowództwem gen. von Emmich, utworzona była z tych oddziałów, które w następstwie miały wejść w skład 1. i 'Z. armij z chwilą ukończenia ich mobilizacji, i przeznaczona była, poza zdobyciem Liège, do czasowego osłonięcia koncentracyj wymienionych armij. Z chwilą ukończenia tej koncentracji Armja Mozy została rozwiązana w dniu 15 sierpnia.

Gen. Ludendorff poprowadził atak na Liège z niezwykłą gwałtownością. Dzięki doskonałej znajomości terenu, zawczasu systematycznie przez Niemców wyuczonego w czasie pokoju, XIV Brygadzie niemieckiej piechoty udało się prześlizgnąć pomiędzy fortami twierdzy i podejść pod samo miasto, którego broniła 3. Dywizja belgijska, oraz stała załoga, razem około 40.000 ludzi pod dowództwem gen. Léman. Po zaciekłej obronie wojska belgijskie wycofały się z miasta w dniu 6-go sierpnia. Następnego dnia wkroczyła do Liège XIV Brygada niemiecka pod osobistem dowództwem Lu-dendorffa. Jednakże opanowanie miasta nie zdecydowało sprawy ostatecznie, gdyż forty twierdzy nadal broniły się bohatersko. Wobec tego niemieckie Dowództwo Naczelne w dniu 8-go sierpnia utworzyło specjalną Armję Oblęż-niczą pod dowództwem gen. von Einem, dodając do oddziałów Aiłmji Mozy ponadto VU, IX i X korpusy. Armja Oblężnicza skończyła swoje zadanie dopiero w dniu 16-go sierpnia o godz. 9.30, zdobywając ostatni po bohatersku broniony fort.

Podczas, kiedy ciężkie działa niemieckie miażdżyły najpotężniejsze żelazo-betonowTe schrony fortów Liège, 2. Armja niemiecka wyładowywała się z pociągów na przygotowanych jeszcze przed wrojną rampach w Akwizgranie, zaś 1. Armja nieco na północ naprzeciwko holenderskiego Limburgu pomiędzy Kolonją a Crefeld. Jak wiemy, szef sztabu generalnego Moltke wyrzekł się pierwotnej myśli Schlieffe-na, swojego poprzednika, przemarszu 1. Armji przez Limburg, aby nie gwałcić tery tor jum życzliwej Holandji. Wobec tego 1. Armja, aby dosięgnąć Belgji, gdzie przeznaczona była na prawe skrzydło całego ugrupowania strategicznego masy uderzeniowej, musiała poczekać, póki 2. Armja nie opuści Akwizgranu, pociągnąwszy do Belgji. Dopiero wówczas, mając wolną drogę, miała dotrzeć do Mozy koło granicy

160

Page 269: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

holenderskiej i, przeprawiwszy się na drugą stronę, wyruszyć wzdłuż tej granicy na północ, oczyszczając z kolei teren, potrzebny do rozwinięcia się 2. Armji. Na południe od 2. Armji, a na północ od Trewiru wyładowywała się z po-ciągówT 3. Armja, której zadaniem był marsz prosto na zachód na Namur i Dinant, pomiędzy któremi miała zając linję Mozy. Trzy te ar-mje tworzyły grupę uderzeniową, która miała zdruzgotać opór Belgj i, przemaszerować przez nią, spaść na Francję i oskrzydlić lewe skrzydło francuskie, które kończyło się w okolicach Mézières lub Longvy zgodnie z francuskim planem wojny, nie przewidującym pogwałcenia neutralności Belgji i Luksemburga. Ze względu na doniosłą rolę grupy uderzeniowej poszczególne dowództwa obsadzono niezwykle starannie, co przedewszystkiem uwidoczniło się w najważniejszych 1. i 2. Armjach. Dowódcą 1. Armji został gen. von Kluck, uważany za nieprzeciętnie energicznego i zdolnego, a jego szefem sztabu ^en. von Kuhl, bezpośredni współpracownik Moltkego i znawca planu wojny. Dowódca 2. Armji został gen. von Biilow, skłonny wprawdzie do apopleksji, ale mający opinję najzdolniejszych z niemieckich generałów, zaś jego generalnym kwatermistrzem gen. Luden-dorff — „bohater" pierwszej większej bitwy w wojnie światowej. Przytoczone tu nazwiska zapisały się w historji nietylko wojskowości i wojny, ale i w historji niemieckiej brutalności, zalecanej przez Schlieffena, jako ważny czynnik zwycięstwa, która w obliczu bezbronnej ludności cywilnej pogwałconej Belgji nabrała wszelkich cech barbarzyństwa tern potworniej -szego, że bezcelowego i w rezultacie nawet wprost szkodliwego dla losów Niemiec, które w aktach swojego terroru w Belgji w pierwszych już dniach wojny pokazały światu swoje drapieżne oblicze.

Na południe od grupy uderzeniowej (1., 2. i 3 Arm je) znajdowała się w pierwszych dniach wojny grupa środkowa, w skład której wchodziły 4. i 5. Armje niemieckie.

Dowódcą 4. Armji był książę Albrecht Wiirtemberski. Wyłodowywała się ona z pociągów, przyjmując swoje ugrupowanie strategiczne, w rejonie Trewiru, częściowo zaś na terytorjum pogwałconego już Luksemburga. 5. Armja, pod dowództwem niemieckiego następcy tronu (Kronprinz), znajdowała się w rejonie Thionville — Metz — Saarbruck. W skład każdej z obu armij wchodziło po 5 korpusów.

Zadaniem grupy uderzeniowej i grupy środkowej był szeroki manewr zajścia dookoła

ruchomej osi obrotu, która znajdowała się początkowo pomiędzy Metz a Thionville. Manewr ten, który miał być dokonanym na terytorjum Belgji i Luksemburga, powinien był wyprowadzić armje niemieckie na tyły francuskiego lewego skrzydła.

Na południe od osi obrotu rozwinęło się niemieckie lewe skrzydło w składzie 6. i 7. Armij pod dowództwem bawarskiego następcy tronu księcia Ruprechta. 6. Armja koncentrowała się na południe od Metz aż do Saarburgu. Liczyła 5 korpusów. Dowództwo jej zatrzymał przy sobie książę Ruprecht. 7. Armja, licząca 4 korpusy, a znajdująca się pod dowództwem gen. von Heeringen, koncentrowała się w rejonie Strasburg — Miilhuza, dotykając do granicy szwajcarskiej.

Zadaniem lewego skrzydła niemieckiego było natarcie przez Lotaryngję na Nancy i Lu-neville w celu związania jak największych sił francuskiego prawego skrzydła, aby uniemożliwić francuskiemu sztabowi generalnemu przerzucenie korpusów z tego skrzydła na zagrożone przez niemiecką grupę uderzeniową skrzydło lewe z chwilą, kiedy manewr niemiecki zostanie rozpoznany. Gdyby natarcie w Lotaryngji było niemożliwe — niemieckie lewe skrzydło miało zatrzymać na sobie atak Francuzów, wyko-rzystywując starannie przygotowane linje obronne Metz — Strasburg — Miilhuza.

W dniu 17-go sierpnia armje niemieckie ukończyły ostatecznie swoje koncentracje, zajmując wyznaczone stanowiska wyjściowe. W dniu następnym — 18-go sierpnia, to znaczy w 18-ym dniu mobilizacji niemieckiej — ściśle według planu, o wyznaczonych godzinach armje rozpoczęły swój wielki manewr, który, jak wierzono w Berlinie, przyniesie piorunujące zwycięstwo na zachodnim teatrze wojny. W tern miejscu należy zaznaczyć, że do tej chwili wszystko odbywało się po myśli Niemców i zgodnie z ich przewidywaniami, Nawet twierdza belgijska Liège, jak już wiemy, upadła ostatecznie w dniu 16-go sierpnia, a więc w przeddzień zakończenia niemieckiej koncentracji. Z upadkiem Liège droga w głąb Belgji stanęła otworem.

Przyjrzyjmy się zkolei, jak ugrupowały się z początkiem wojny armje francuskie, którym przypadła rola zagrodzenia świata przed zwycięską nawałą niemiecką.

\6\

Page 270: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Ugrupowanie francuskie, zarządzone dnia 2-go sierpnia, zgodnie z francuskim planem wojny, dokonane było w przewidywaniu, że teatrem wojny będzie francusko-niemieckie pogranicze, to znaczy, że neutralność Belgji i Luksemburga pozostanie nienaruszoną.

Poszczególne armje francuskie zajęły następujące rejony koncentracji: 1. Armja pod dowództwem gen. Dubail w składzie 6 korpusów i 2 dywizyj jazdy — rejon Luneville — Epinal — Belfort, stanowiąc prawe skrzydło francuskie, oparte o linję obronną rzeki Mozeli ; 2. Armja pod dowództwem gen. de Castelnau w składzie 5 korpusów i 2 dywizje jazdy — rejon Toul — Nancy, trzymając środek fran-

Na poztfcjû

cuskiej linji obronnej, gdzie, jak przewidywano pierwotnie, uderzy główne natarcie Niemców7; 3. Armja pod dowództwem gen. Ruffey w składzie 3 korpusów i 1 dywizji jazdy — rejon Verdun, trzymając potężną linję obronną nad górną Mozą; 4. Armja pod dowództwem gm. de Langle de Cary w składzie 2 korpusów, 1 korpusu jazdy i 1 dywizji jazdy — rejon Sedan — Stenay ; 5. Armja pod dowództwem gen. Lanrezac w składzie 5 korpusów i 1 dywizji jazdy — rejon Mézières; poza tern na wschód od .">. Armji, a na północ od 4. Armji zajął stanowisko korpus jazdy gen. Sordet*a, 4. i 5. Armje wraz z oddzielnym korpusem jazdy stanowiły francuskie lewe skrzydło, które osaczyć i zmiażdżyć było zadaniem niemieckiej grupy uderzeniowej, gwałcącej w tym celu neutralność Belgji i Luksemburga. Jak widzimy z powyższego, gros sił francuskich zajmowało środek i prawe skrzydło. Natomiast lewe skrzydło, osłonięte granicą belgijską i luksemburgską posiadało siły znacznie skromniejsze i całkowi

cie niewspółmierne do grożącego mu ze strony Niemców niebezpieczeństwa.

Początkowo francuski plan wojny przewidywał własne silne natarcie na całej linji pogranicza niemieckiego. Armja francuska, której doktryna strategiczna ponad wszystko wynosiła znaczenie natarcia, do pewnego stopnia lekceważąc i zapoznając nawet znaczenie obrony, jak stwierdza to w swoich Pamiętnikach marszałek F. Foch, i której nastrój wysoce patriotyczny parł do rewanżu za haniebne klęski roku 1870 miała, opierając się o własną potężną linję obronną nad górna Mozą i Mozelą, rozpocząć ogólne natarice w Lotaryngii. ,poufna instrukcja ogólna w sprawię obrony*1, którą w pierwszym dniu mobilizacji francuskiej 2-go sierpnia wydał Wódz Naczelny, gen. Joffre, późniejszy marszałek Francji, stwierdza: „Zamiarem Naczelnego Wodza jest przej-śeie do ofensywy ogólnej dopiero po skoncentrowaniu wszystkich swTych sił'4. Pogwałcenie neutralności Belgji całkowicie zrujnowało plan francuski, zmuszając dowództwo francuskie do pośpiesznego twTorzenia nowTej koncepcji strategicznej.

Pierwszy opór niemieckiej grupie uderzeniowej miała stawić armja belgijska, broniąca terytorjum swojej ojczyzny, pogwałconej przez brutalność niemieckiego militaryzmu.

Nieliczna armja belgijska wT pierwszych dniach wojny główną swoją masą zajęła stano-wisko nad rzeką Gette, w czworoboku Tirlemont — Perwez — Wawre — Louvain, na północ od Namur. Te główme siły belgijskie składały się. z czterech dywizyj, a mianowicie 1., 2., 5. i fi, dywizyj. W dniu 7-go sierpnia przyłączyła się ponadto 3. dywizja, która, jak już wiemy, opuściła w międzyczasie Liège. Poza tern i si. łami w Namur pozostawała 1. dywizja, dyw izja zaś jazdy, która początkowo zajmowała wysunięte stanowisko Diest — St. Trond, ostatecznie zajęła stanowisko Diest — Tirlemond.

Szef niemieckiego wielkiego sztabu generalnego gen. von Moltke główne siły belgijskie zamierzał osaczyć i odciąć od Antwerpji, wzorując się, jak twierdzi gen. Canton, na_ mane. Mrze Napoleona pod Jena. A mianowicie: 1, Armja niemiecka, poprzedzona Tl korpusem jazdy, miała dokonać obejścia od granicy holenderskiej na północ od Liège, przecinająe drogę odwrotu armji belgijskiej, podobnie, jak to uczyniły pod Jena korpusy Bernadotta i Da.

162

Page 271: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

vousta, oraz jazda Murata. W tym czasie, kiedy 1. Armja miała wykonywać manewr oskrzydlający na tyły Belgów, 2. Armja miała uderzyć od frontu, powstrzymując i łamiąc armję belgijską podobnie, jak główna armja Napoleona zdruzgotała armję Hohenlohego.

„Zbyt wielka przepaść dzieliła jednak Molt-kego od Napoleona — pisze Hen. Camon. — W nocy z 13 na 14 października 1806 roku Napoleon, przejęty myślą o uderzeniu na armję Hohenlohego, z latarnią w ręku pouczał swych grenadjerów, rozszerzających drogę na wyżynę Landgrafenbergu, aby umożliwić artylerji francuskiej wjazd na tę wyżynę o brzasku dnia. Przesiąknięty nawskróś tradycją niemieckiego wielkiego sztabu generalnego, który kieruje, lecz nie dowodzi, Moltke pozostaje o 150 kilometrów od rzeki Gette, w Koblencji, a wr celu nadania przynajmniej jednolitości natarciu, ogranicza się do poddania generała von Klucka pod rozkazy gen. Biilowa, pozostawiając jednak samodzielność dowódcy 3. Armji, gen. von Haa-senowi".

„Nie można tego stwierdzić, ale zdaje się, że Bulow (dowódca 2. Armji, chwûlowro dowodzący i 1. Armja przeciwko Belgom) zrozumiał istotę manewru, że chciał posunąć 1. Armję zupełnie w kierunku północno-zachodnim i w ten sposób przeciąć armji belgijskiej drogę odwrotu, że zamierzał również przesunąć na północ korpusy 2. Armji, aby utrzymać łączność z 1. Armja i w ten sposób przeprowadzić wszystkie swoje korpusy na lewy brzeg Mozy. Nie chcąc odsłonić korpusom francuskim drogi na Liège prawym brzegiem Mozy, zamierzał wreszcie Bulow wysunąć czokwe korpusy 3. Armji nad samą Mozę. Zażądał on takiego przesunięcia od von Hausena (dowródcy 3. Armji), ten jednak pod pretekstem, że musi się ściśle trzymać terminów, ustalonych przez wielki sztab generalny, odpowiedział odmownie.

,,W rzeczywistości Billow, rozporządzając ogromną przewagą liczebną nad armja belgijską połączonych 1. i 2. Armij, mógł był się ważyć na wszystko, nawet w wypadku, gdyby jeden lub dwa korpusy francuskie połączyły się już z armja belgijską — w co zdaje się wierzył. Bulow zbyt był jednak przezorny. Armja belgijska zdążyła wycofać się na czas na forty Antwerpji. Unieruchomiono teraz, w celu ubezpieczenia się przed nią i przeszkodzenia jej w wykonaniu uderzenia na linje komunikacyjne 1. i 2. armij, dwa niemieckie korpusy — dwa korpusy, których zabrakło w bitwie nad Sambrą, a później w bitwie nad Marną".

Tak więc pierwsza część zadania niemieckie) grupy uderzeniowej nie została wykonana, a raczej została wykonana w sposób niezada-walający. Armja belgijska, która według planu miała być zmiażdżona od pierwszego zderzenia, poniosła wprawdzie dotkliwe straty, ale wycofała się pomyślnie pod ochronę potężnych fortów Antwerpji.

Nie zważając jednak na ten bądź co bądź niepomyślny rozwój akcji dla Niemców, grupa uderzeniowa wdalszym ciągu wykonywała zachodzenie w myśl zasadniczego planu kampanji na Zachodzie.

Tak więc 1. Armja zajmuje w dniu 21-go sierpnia Brukselę i podąża dalej na zachód. Na

Krążownik angielski tapi podwodną lodź niemiecką.

południe od niej posuwa się 2. Armja wzdłuż północnego brzegu Sambry poza Namur, oblegane przez oddziały niemieckie i kruszone przy pomocy tej samej, co poprzednio pod Liège, ciężkiej artylerji. Oblężone Namur utrzymuje łączność na zewnątrz jedynie od strony poUid-niowo-zachodniej, w kącie między Mozą i Sambrą. 3. Armja na południe od Namur podąża ku linji Mozy i zbliża się do niej na odległość kilku kilometrów. Znaczna połać Belgji jest już okupowana przez wojska niemieckie, które, w myśl wskazań Schlieffena, niesłychanym terrorem nad ludnością cywilną pragną zrodzić paraliżujący strach przed zwycięskim orężem niemieckim, strach, któryby wyprzedzał armję niemiecką, osłabiając siły moralne jej przeciwników. Terror niemiecki w Belgji — to zbyt obszerny temat, to też szczegółowa zajmiemy się nim w osobnym rozdziale.

Tymczasem dowództwo francuskie rozpoczęto planowe przegrupowanie swoich armij»

163

Page 272: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

którym przypadło w udziale przeciwstawić się niemieckim planom wtargnięcia na bezbronne dotychczas równiny północnej Francji.

5. Arm ja francuska, która początkowo, zgodnie z przedwojennym planem, koncentrowała się w okolicach Mézières pomiędzy rzekami Mozą i Aisne, teraz przegrupowywała się bardziej na północ na obszarze pomiędzy Mozą

La Manche i zgrupować ją w okolicach Mau-beuge — le Cateau nad górną Sambrą.

Pomiędzy Namur a Charleroi czołowe oddziały niemieckie 2. Armji napotkały na idące na czele armji francuskiej X i III korpusy. Fakt ten, łącznie z doniesieniem gen. Moltke-go, że dwa korpusy angielskie wyruszyły z Lille na wschód, kazał przypuszczać gen Bulowowi,

Aeroplany w iraloe z dread/tvoughtamù

i Sambrą, kierując się w ich kąt na południc od Namur. Zgrupowane tu siły francuskie pod dowództwem gen. Lanrezac rozpoczęły, począwszy od dnia 15-go sierpnia posuwać się na północ, wrydłużając front francuski ku morzu, łącznie z armją angielską, znajdującą się pod dowództwem marszałka French'a. W międzyczasie bowiem Anglicy zdołali już przerzucić swoją armję blisko dwustotysięczną przez kanał

że armje sprzymierzone pragną obejść iinję Sambry pomiędzy Namur a Maubeuge.

Wobec tego gen. Biilow zarządza, aby dwa czołowe korpusy 2. Armji posunęły się nad Mozę na południe od Namur, rozbiły tam przednie straże francuskie (w tym czasie już Iinję Mozy osłaniał I korpus francuski, wchodzący w skład 5. Armji), oraz otworzyły przeprawy przez rzekę dla korpusów 3. Armji niemieckiej. Do-

164

Page 273: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wiedziawszy się jednak, że artylerja 3. Armji narazie nie może wesprzeć jego oddziałów, zarzuca swój plan pierwotny i decyduje się stoczyć z Francuzami bitwę nad Sambrą według wzoru kamieńskiego, polegającego na obejściu obu skrzydeł przeciwnika i zamknięcie go w ten sposób, jak gdyby w worku.

W tym celu 2. Armja niemiecka ma zająć linję Sambry pomiędzy Namur a Thuin, umocnić się i powstrzymać korpusy francuskie, nie dopuszczając ich do nawiązania łączności z oblę-żonem Namur. W tym samym czasie 3. Armja przekroczy Mozę na południe od Namur i uderzy na prawe skrzydło francuskie, a 1. Armja, pozostawiwszy część swToich sił dla osłony przed Anglikami, nadciągającymi od zachodu, gros swoich sił prowadzi przez Maubeuge na lewe skrzydło Francuzów. Pod oblężonem Namur pozostaje w tym czasie armja gen. Galwitza.

W dniu 22-go sierpnia 2. Armja niemiecka wchodzi w kontakt z przeciwnikiem nad Sambrą. 3. Armja zatrzymuje się nad Mozą, zaś 1. Armja częścią swoją maszeruje na południe na Mons, częścią zaś na zachód w kierunku na Tournai naprzeciw Anglikom, którzy, jak doniósł o tern niemiecki sztab generalny, mieli rzekomo posuwać się na wschód od strony Lille. Wiadomość ta okazała się całkowicie błędną, gdyż Anglików należało się spodziewać nie od zachodu ze strony Lille, lecz od południa ze strony Maubeuge. Zupełnie przeto niepotrzebnie osłabili Niemcy swoje siły, idące na rzeczywiste spotkanie armji angielskiej.

W następnym dniu 23-go sierpnia 2. Armja niemiecka przeszła na południowy brzeg Sambry na łinji od Namur aż do Maubeuge, docierając swojem prawem skrzydłem do tery-torjum północnej Francji. Natomiast 1. Armja, dotarłszy do linji Mons — Condé, zupełnie niespodziewanie natyka się na armję angielską, której spodziewano się zupełnie z innej strony, od zachodu. Dzięki temu, że południowa grupa 1. Armji niemieckiej została poprzednio osłabiona wysunięciem części armji na zachód ku Lille, armji angielskiej udaje się powstrzymać posuwanie się wojsk niemieckich, których zadaniem miało być osiągnięcie znacznie bardziej południowej linji i oskrzydlenie 5. Armji francuskiej. Tego samego dnia 3. Armja niemiecka osiąga linję Mozy na południe od Namur, a silna straż przednia XIX korpusu, wchodzącego w skład tej armji, przeprawia się przez Mozę pod Hastières. Równocześnie gen. von Hausen, dowódca 3. Armji niemieckiej, otrzymuje wskazówkę od gen. Moltkego, który

z Koblencji według mapy kierował całokształtem operacyj, aby armję swoją posunął bardziej jeszcze na południe i postarał się przekroczyć Mozę powyżej Giret jak największemi siłami, a to w celu zajścia tyłów armji francuskiej. Koncepcja Moltkego zajścia na tyły była wzorowana na słynnym manewrze napoleońskim. Gdyby gen. Biilow manewr ten wykonał ściśle, niewątpliwie powodzenie i to całkowite byłoby po stronie Niemców. Jeśli zjawienie się na zachodnim brzegu Mozy pod Hastières stosunkowo słabych sił niemieckich wystarczyło,

Feldmarszałek John Treush*

aby spowodować odrazu odwrót armji francuskiej, lękającej się obejścia — jakżeby przedstawiał się ten odwTrót, gdyby na tyłach Francuzów, partych przez całą 2. Armję niemiecką, znalazły się ponadto dwa korpusy 3. Armji, podążającej z za Mozy? Niewątpliwie w tym wypadku odwrót 5. Armji francuskiej przybrałby charakter bezładnej ucieczki, grożącej poważną katastrofą.

Ale gen. Biilow, który wykoncypował sobie kanneński schemat tej bitwy, gdyż schemat ten znał lepiej od napoleońskiego, nie zrozumiał, czy też nie chciał zrozumieć koncepcja Moîtkiego, wzywając 3. Armję do nawiązania bezpośredniej łączności z lewem skrzydłem swojej 2. Armji. Było to sprzeczne z dyrektywą Moltkego. Dowódca 3. Armji gen. von Hausen waha się, a wahając się wciąż, postępuje w spo-

165

Page 274: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

sób kompromisowy. W myśl wskazówki Moltke-go wysyła na południe w celu przecięcia odwrotu Francuzom jeden korpus, zamiast dwóch, ale równocześnie, zgodnie z życzeniem Biilowa, również jeden korpus posuwa na północ w celu nawiązania styczności z 2. Arm ją.

W rezultacie tych połowicznych działań w dniu 23-go sierpnia gen. Lanrezac, dowodzący 5. Armją francuską, nakazując odwrót, któremu jeden korpus niemiecki, wysłany na południe przez von Hausena, nie ośmiela się za-

się na linję Jenlain — Maubeuge, teraz, ustę-pując przed rosnącemi siłami Niemców, cofnął się na linję le Cateau — Landrecies.

Tak więc, po wymknięciu się armji belgijskiej, po raz drugi już niemiecka grupa uderzeniowa, owa „żelazna pięść" Niemiec, pozwalała wycofać się przeciwnikowi bez decydującego zwycięstwa — tym razem armjom francuskiej i angielskiej. Bitwa nad Sambrą zawiodła pokładane nadzieje niemieckiego wielkiego sztabu generalnego i jego szefa gen. von Molt-

Warszawa. Pierwsze dnie Wojny. Szpital Dzieciątku Jezus. Sala D-/<< Kijewshiego.

grodzić drogi i wypuszcza Francuzów, którzy mogli byli być osaczonymi. Decyzja gen. Lan-rezac była spowodowana wiadomością o pojawieniu się sił niemieckich na zachodnim brzegu Mozy pod Hastières, co groziło tyłom armji francuskiej, oraz wiadomościami o cofaniu się 4. Armji francuskiej, sąsiadującej od południa, i o upadku Namur, co zwalniało znaczne siły niemieckie, zajęte przy oblężeniu tej twierdzy belgijskiej.

Tymczasem w dniu 24-go sierpnia dowództwo 1. Armji spostrzegło swój Wad poprzedni i pośpiesznie ściągnęło wszystkie swoje rozporządzacie siły przeciwko armji angielskiej. Jednakże był to już manewr spóźniony. Marszałek French, który jeszcze w dn. 23-go, na wiadomość o odwrocie 5. Armji francuskiej, cofnął

ke. Droga do równin południowej Francji, gdzie ostatecznie miał był się odbyć manewr oskrzydlający grupy uderzeniowej, nie została otwarta naoścież. Na drodze tej pozostawały nietylko niemal nienaruszone arm je sprzymierzone, ale z każdym dniem ponadto mogły nadchodzić z południa nowe wzmacniające je oddziały.

Opuśćmy narazie północny teatr wojny na Zachodzie, gdzie arm je niemieckie posuwają się naprzód w pościgu za cofaj ącemi się oddziałami sprzymierzonemu i przyjrzyjmy się temu, co w międzyczasie działo się w środkowej i południowej części frontu zachodniego.

166

Page 275: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak wiemy, lewe skrzydło niemieckie składało się z dwóch armij: 6. Armji w Lotaryngji pod dowództwem bawarskiego następcy tronu księcia Ruprechta i 7. Armji pod dowództwem gen. von Heeringen.

Zadanie lewego skrzydła niemieckiego — według Ludendorffa (,,Kriegsfiihrung und Po-litik") — polegało na tern, aby, pod ciągłą grozą poważnej ofensywy w7 Lotaryngji, utrzymać na tym froncie jak największe siły francuskie, uniemożliwiając tern przerzucenie ich na zagrożoną północ, w razie zaś natarcia ze strony Francuzów osłaniać przed nieprzyjacielem ziemie niemieckie, a nadewszystko niedopuścić go do uprzemysłowionych okręgów zagłębia Saary, którego ciężki przemysł posiadał doniosłe znaczenie dla celów prowadzenia wojny.

Według planu lewe skrzydło niemieckie miało być gotowe do działań już w dniu 14-go sierpnia. Obie jego armje wyładowywały się z pociągów w pobliżu swoich rejonów7 ugrupowania strategicznego. Tak wTięc 6. Arm ja na linji Metz — Strassburg, zaś 7. Arm ja w Wo-gezach pomiędzy Donon a Belfortem.

Zanim jednak osiągnęli Niemcy planową koncentrację, już korpusy francuskie, pod których osłoną odbywała się koncentracja głównych sił, rozpoczęły natarcie w Alzacji, przekroczyły granicę i zajęły Mulhuzę wT dniu 8-go sierpnia (VII korpus francuski). Przy współdziałaniu 6. Armji, która posuwa sw7oje oddziały czołowe na Sirey i Blâmont, 7. Arm ja wykonywa w Alzacji przeciwnatarcie i opanowuje z powTOtem Mulhuzę.

Tymczasem Moltke, który, jak wiemy, jeszcze przed wojną szczególną uwagę poświęcał swojemu lewemu skrzydłu, wciąż obawiając się tam wielkiego natarcia Francuzów, teraz, bardziej jeszcze będąc przeświadczonym o podobnych zamiarach przeciwnika, decyduje się wzmocnić lewe swoje skrzydło i jeszcze przed 14-ym sierpnia posyła mu sześć dywizyj zapasowych, kierując je na Strassburg i Thionville Były to te właśnie dywizje, które, według poprzedniego planu, miały być przeznaczone na uzupełnienie strat grupy uderzeniowej. Tak więc Moltke w dalszym ciągu osłabia znaczenie grupy uderzeniowej, ostatecznie tern niwecząc plan wojny swojego poprzednika Schlieffena.

Jakgdyby na potwierdzenie obaw Moltkego w dniu 14 sierpnia Francuzi rozpoczęli ponowne natarcie w Alzacji i Lotaryngji, tym razem jednak prowadzone znaczniejszemi siłami, a mianowicie w natarciu brały udział 1. Arm ja gen. Dubail, 2. Armja gen. de Castelnau, oraz

specjalna armja alzacka gen. Pau. Nawiasem mówiąc, w natarciu tern brał udział ówczesny generał, a późniejszy marszałek Francji, Angljj i Polski, Ferdynand Foch, jako dow7ódca Xx korpusu, wchodzącego w skład 2. Armji. ówczesne też walki szczegółowo omawia Foch w swoich Pamiętnikach.

W obliczu ponownego francuskiego natarcia Moltke traci równowagę ducha, wahając się, jaki manewr wypada mu zastosować na swojem lewem skrzydle. Gen. Camon tak określa wahanie Moltkego: „Należało może pozwolić na to, by natarcie francuskie rozwijało się w kierunku Saary? Może trzeba było zaczekać aż pod naciskiem sił francuskich front lewego niemieckiego skrzydła wygnie się i wytworzy worek, aby następnie osaczyć Francuzów, skierowując na ich tyły korpusy ze Strassburga i Metzu, słowem stoczyć nad Saara bitwą kan-neńską? Tymczasem książę Ruprecht stanowczo odrzucał myśl przyjęcia postawy obronnej. Pisał on, że w żaden sposób nie zdoła powstrzymać swych zapalczywych Bawarczyków, chciał odrazu rozpocząć zdecydowaną ofensywę".

Tymczasem natarcie francuskie rozwijało się nadal jeszcze w dn. 19 sierpnia. 1. Armja posuwała się na Donon i Saarburg, opanowując obie te miejscowości, a 2. Armja na Dieuze, które opanowała, i Morange, w pobliże którego podsunęła się na odległość paru kilometrów. Równocześnie armja alzacka gen. Pau, rozpo-cząwszy natarcie również w dniu 14 sierpnia, zwycięsko posuwała się naprzód, w dn. 19-ym tegoż miesiąca ponownie opanowując Mulhuzę i podsuwając się w pobliże Kolmaru. Tak więc na całej długości od Metzu aż do granicy szwajcarskiej wojska francuskie przekroczyły granicę niemiecką, posuwając się w głąb kraju, który w tak tragicznych okolicznościach został oderwany od swojej macierzy francuskiej w roku 1871.

Jednakże w7 dn. 19 sierpnia natarcie 1. i 2. armij francuskich natrafiło na nieprzezwyciężony opór Niemców, mocno usadowionych na wspaniałej linji obronnej, przygotowanej jeszcze przed wojną, a ciągnącej się po wzgórzach przed linją kolejowrą Metz — Saarburg — Strassburg. Armje francuskie, napróżno usiłując złamać opór Niemców, poniosły dotkliwe straty, i w dniu 20 sierpnia rozpoczęły odwrót ku swoim linjom obronnym nad Mozelą i jej dopływami Meurthe i Mortagne. Na skutek odwrotu w Lotaryngji i armja alzacka gen. Pau> pomimo swoich zwycięstw, zmuszona była również rozpocząć odwrót ku granicy francuskiej-

167

Page 276: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Dowódca 6. Armji niemieckiej, książę Ru-precht bawarski, korzystając z odwrotu Francuzów, załamanych na przygotowanej zawczasu linji obronnej, natychmiast rozpoczyna wielkie natarcie, którego tak pragnął, usiłując przebić się w kierunku Charmes, co nieuchronnie złamałoby francuską linję obronną.

Jednakże wojska francuskie bynajmniej nie były zdemoralizowane planowo przeprowadzonym odwrotem, na co liczył książę Ruprecht. Instrukcja naczelnego wodza gen. Joffre'a z dn. 22 sierpnia brzmiała: „Chodzi o to obecnie, by przetrwać i być w stanie rozpocząć ponownie działania zaczepne". Instrukcja ta nie pozostała frazesem, bowiem obie arm je z poświęceniem i energją przygotowywały się do nowego przeciwnatarcia. 2. Armja zajęła stanowiska na umocnionej linji Grand-Couronné na wschód od Nancy, natomiast 1. Armja uszykowała się niemal pod prostym kątem do 1-ej na linji les Charmes — Baccarat — przełęcz Marie — aux-Mines.

To też natarcie niemieckie, osiągnąwszy rzeki Meurthe i Mortagne i wcisnąwszy się klinom pomiędzy 1. i 2. Armje francuskie, załamało się, powstrzymane przeciwnatarciem irancuskiem w dniach 24 i 25 sierpnia, które wykonał gen. Castelnau wszystkiemi siłami swojej 2. Armji, uderzając w bok 6. Armję niemiecką. Dzięki temu przeciwnatarciu, jakkolwiek 7. Armja niemiecka po ciężkich walkach odepchnęła nieco 1. Armję francuską, wielka ofensywa księcia Ruprechta na Charmes została ostatecznie złamana. Wraz z nią złamana została jego ambicja przebicia się przez francuską linję obronną.

Jednakże książę Ruprecht, nie wyrzekłszy się całkowicie swoich planów, prowadził nadal zacięte walki, beznadziejnie trwoniąc swoje siły na francuskiej linji obronnej.

Zakończywszy narazie przegląd początkowych walk w Alzacji i Lotaryngji, powróćmy jeszcze do sprawy załamania się francuskiej ofensywy na niemieckiej linji obronnej Metz — Strassburg, jako do faktu niezwykle charakterystycznego dla przedwojennych przygotowań niemieckiego sztabu generalnego, prowadzonych na tak wielką skalę i na wszystkich możliwych frontach ewentualnej wojny.

Marszałek Foch w swoich Pamiętnikach, opisując trudności, jakie przedstawiała dla ar

mji francuskiej ofensywa w Lotaryngji, w której sam brał udział, pisze: „Od wzgórza Delme, które zaznaczało skraj wysuniętych umocnień Metz, aż do rzeki Saaiy koło Saarburgu ciągnął się na przestrzeni 45 kilometrów teren, nadający się do ofensywy francuskiej. Znaczna część (Saarburg — Dieuze, 25 kilometrów ) tego terenu, nie mówiąc już o rozległych lasach, pokryta była labiryntem kanałów i wielkich stawów; wobec tego obrona jej przez nieprzyjaciela była bardzo ułatwiona. W drugiej jego części (Dieuze — Delme, około 20 kilometrów), stosunkowo bardziej odkrytej, widać było liczne wieżyczki, ustawione od kilku lat i rozmieszczone, począwszy od granicy, na przestrzeni kilku kilometrów wgłąb; była to oznaka specjalnego przygotowania walki artyleryjskiej na tym terenie. Jak wynika z powyższego, teatr działań w Lotaryngji, ciasny sam przez się i najeżony przeszkodami naturalnemi, okazywał się bardziej jeszcze zwężonym dzięki rozwiniętemu systemowi fortyfikacyj. Ze swemi pozycjami fiankowemi i poprzecznemi linjami obronnemi, opartemi o rozległe twierdze Strassburg i Metz — Thionville, dysponując potężną siecią kolejową, stanowił on w rękach dowództwa niemieckiego pole bitwy, znakomicie przygotowane do zatrzymania przeciwnika nieznacznemi siłami i do zadania mu, w razie potrzeby, rozgłośnej porażki.»"

Mając na uwadze niezwykle precyzyjnie przygotowany zawczasu przez Niemców teren walki, marszałek Foch pisze: „Istotnie, czyż wobec zastawienia pułapki niemieckiej, jak to miało miejsce w sierpniu 1914 roku, mogliśmy mieć nadzieję na rozbicie jej jednym, potężnym ciosem pomimo jej 60-kilometrowej głębokości, oraz przedarcia się przez nią i osiągnięcia rozstrzygających wTynikówT, zanim zdążyłaby ona okazać skutki swojego działania na nas? Było to więcej, niż ryzykowne. Ale wystarczało zmusić przeciwnika demonstracyjną ofensywą, polegającą na powtarzaniu ciosów, do pozostawienia jej (to znaczy — pułapki) nastawioną, związać siły nieprzyjacielskie w niej zawarte i tym sposobem okazać pomoc wielkiej bitwie, która miała być stoczona gdzieindziej".

Ze słów marszałka Foch'a możemy wnosić, że strategja niemiecka popełniła na lewem swojem skrzydle fatalny i niepowetowany błąd. Bowiem Niemcy, pragnąc swTojem lewem skrzydłem, symulującem poważne natarcie, związać jak największą ilość wojsk francuskich, odciągając je w ten sposób z głównego teatru wojny na północy — sami zostali wyprowadzeni w po-

168

Page 277: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

le przez analogiczny plan francuskiego dowództwa.

Przyjrzyjmy się zkolei wypadkom, które rozgrywały się w pierwszym miesiącu wojny w środkowej części zachodniego frontu.

Według niemieckiego planu wojny, niemiecka grupa środkowa, w skład której wchodziły 4. Armja pod dowództwem księcia Wiir-temberskiego i 5. Armja pod dowództwem niemieckiego następcy tronu, rozpoczęła w dniu 18 sierpnia marsz, stanowiący składową część wielkiego manewru oskrzydlającego, z tern, że, o ile grupa uderzeniowa północna miała wykonać wielki łuk, grupa środkowa — znacznie mniejszy, przyczem 5. Armja miała stanowić w okolicach Metz — Thionville ruchomą oś obrotu całego manewru. Wkrótce już po rozpoczęciu marszu grupa środkowa zetknęła się z oddziałami francuskiemi.

Zetknięcie się przeciwników spowodowało tak zwaną bitwę w Ardenach, o której gen. Carrion pisze: „W przeświadczeniu, że gros sił niemieckich, zgromadzonych wzdłuż Mozeli, wykonywa marsz ze wschodu na zachód i ma zamiar uderzyć na francuskie lewe skrzydło w kierunku Mezières, dowództwo francuskie postanowiło zaskoczyć je „na gorącym uczynku'1, podczas marszu i rzucić na ich bok 3. i 4. Armję. Liczyło ono, że zdoła rozbić niemiecką kolumnę na dwie części i odrzucić jedną z nich przy pomocy 3. Armji na wschód, drugą zaś przy pomocy 4. Armji na zachód. Nadciągająca z nad Saary 2. Armja miała współdziałać z 3. Armją w osaczeniu części wschodniej; 5. Armja, wyruszając z nad Mozy — osaczyć wraz z 4. Armją część zachodnią". Należy tu dodać,, że dowództwo francuskie, pragnąc zabezpieczyć się przed ewentualnem natarciem Niemców od strony Metz i wobec powierzenia 2. Armji nowych zadań, stworzyło tak zwaną Armję Lota-ryngską, na wzór Alzackiej, w składzie 8 dywi-zyj rezerwowych. ,,Aby tern pewniej zaskoczyć nieprzyjaciela na marszu flankowym, zniesiono organa rozpoznania i ubezpieczenia, pisał bowiem WT swem dziele pułkownik Grandmaison : Brak ostrożności jest najlepszym środkiem ubezpieczenia podczas działań zaczepnych — a regulaminy francuskie usankcjonowały ten dziwny aforyzm". Było to konsekwencją tego bezkrytycznego ducha natarcia, który zakorzenił się w armji francuskiej przed wojną światową, a po sromotnych klęskach lat 1870 i 1871,

i który tak ostro krytykuje w swoich Pamiętnikach marszałek Foch.

Wbrew jednak przypuszczeniom francuskiego sztabu generalnego 4. i 5. armje niemieckie bynajmniej nie maszerowały ze wschodu na zachód w kierunku Mezières, lecz wykonywały zachodzenie, które miało je ostatecznie wyprowadzić na linję wzgórz nad górną Mozą, gdzie powinny były związać siły francuskie. To też armje niemieckie, uprzedzone o zbliżaniu się Francuzów7, przygotowały im zasadzkę wT lasach.

W dniu 22 sierpnia na długim froncie od Gedinne aż do Audun-le-Roman armje francuskie stoczyły dziesięć krwawych potyczek. Jakkolwiek jednak siły francuskie posiadały bezwzględną liczebną przewagę — ostatecznie w większości wypadków7 zwycięstwa było po stronie Niemców. To też w dniu następnym 3. i 4. armje francuskie rozpoczęły odwrót, a już w dniu 25-go sierpnia stało się oczywistem, że pierwsza poważniejsza próba działań zaczepnych ze strony Francuzów zakończyła się całkowi tern niepowodzeniem. Ponieważ jednak dotkliwe straty ponieśli nietylko Francuzi, ale i Niemcy, przeto ci ostatni, chociaż ogłosili światu zwycięstwo, jednakże zaniechali dalszego pościgu.

Znamy już teraz przebieg akcji wojennej na całym froncie zachodnim w pierwszym miesiącu wojny, aż do dnia 25 sierpnia. Wiemy, że na północy padły potężne belgijskie twierdze Liège i Namur, że przed niemiecką grupą uderzeniową po bitwie nad Sambrą cofały się armja angielska i 5. Armja francuska, zaś armja belgijska zamknęła się wr twierdzy antwerp-skiej. Wiemy, że na południu- natarcie francuskie w Alzacji i Lotaryngji załamało się, że 1. i 2. Armje francuskie cofnęły się na sw7oją linję obronną, a książę Ruprecht bawarski tłukł zapamiętałe w tę zaporę, wciąż jednak mając nadzieję przebicia jej i rozerwania. Wiemy, że w środkowej części frontu natarcie 3. i 4. ar-mij francuskich, wyszedłszy z błędnego założenia i nieumiejętnie przeprowadzone, załamało się i przekształciło się w odwrót, po ciężkich obustronnych stratach. Jednem słowem wiemy już, że na całym froncie oręż niemiecki był zwycięskim, chociaż nie WT tych rozmiarach, jak to przewidywał precyzyjny plan niemieckiego wielkiego sztabu generalnego. Musimy jednak dowiedzieć się ponadto, że te zwycięstwa armij niemieckich bynajmniej nie zdemoralizowały,

169

Page 278: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ani nie zdezorganizowały arraij sprzymierzonych, które posiadały jeszcze dość sił moralnych i fizycznych, aby ponownie przeciwstawić się niemieckiej potędze.

Tego ostatniego jednak nie wiedział, lub może tylko należycie nie oceniał szef niemieckiego sztabu generalnego, gen. von Moltke, mąż zaufania cesarza Wilhelma i faktyczny kierownik niemieckich sił zbrojnych. Fakt, że na całym froncie armje niemieckie szły naprzód, że dowództwa wszystkich armij sygnalizowały pierwsze, upojne zwycięstwa, że wszystko to stało się w ciągu zaledwie ośmiu dni od chwili rozpoczęcia olbrzymiego manewru — fakt ten, po ciężkich przeżyciach trwogi i niepokoju, które były udziałem Moltkego w czasie oblężenia Liège i natarcia francuskiego w Lotaryngji, tembardziej odurzył ambicję jego, być może marzącego już o sławie niemieckiego Napoleona!

Znajdując się pod sugestją pierwszych wrażeń z teatru wojny — uznał Moltke, że na zachodnim froncie odniósł decydujące zwycięstwo, wobec czego zadanie tam, jeśli już nie jest skończone — to znajduje się „na wykończeniu". Byłto jego największy błąd, za który samemu przyszło mu odpokutować.

Tymczasem ze wschodniego frontu nadchodziły niepomyślne wiadomości. W dniu 15 sierpnia Rosjanie rozpoczęli natarcie. 1. Armja gen. Rennenkampfa ruszyła z nad Niemna w kierunku Królewca wgłąb Prus Wschodnich, 2. Armja gen. Samsonowa ruszyła z pod Warszawy na Olsztyn. 17-go sierpnia Rosjanie przekroczjdi granicę niemiecką, a 20-go po bitwie pod Gąbinem dowódca 8 Armji niemieckiej gen. von Prittwitz und Gaff ron, w obawie przed osaczeniem cofnął się na lewy brzeg Wisły, odsłaniając Prusy Wschodnie i drogę do Królewca.

Prusy Wschodnie zagrożone! Zagrożona kolebka monarchji pruskiej! Zagrożony kraj, w którym tak bujnie zakorzenił się nacjonalizm pruski i wszechniemiecka ideologja military-styczna ! Oto, co musiało się wdzierać w umysł Moltkego, wtedy właśnie, kiedy uważał się za zwycięzcę na Zachodzie. Ambicja wodza i polityka wszechniemieckiego nie pozwalały mu dopuścić, aby spustoszenie, jakie kozacy rosyjscy rozniosą po Prusach Wschodnich, zaćmiło jego poprzednie zwycięstwo i sławę opatrznościowego męża Niemiec.

To też decyduje się Moltke przerzucić z zachodu do Prus Wschodnich sześć korpusów, kolejno zdejmowanych z każdej grupy po dwa korpusy. Cóż znaczyć będzie to osłabienie wobec

już dokonanego zwycięstwa? A tam, na wschodzie uratuje to Prusy Wschodnie i ambicję generała von Moltke!

W pierwszej kolejce zdjęto z prawego skrzydła niemieckiego XI korpus i korpus rezerwowy gwardji, które akurat mogły natychmiast być gotowe do przewiezienia dzięki upadkowi twierdzy Namur, przy oblężeniu której były zajęte. Bowiem oddziały niemieckie zajęły Namur rankiem 23 sierpnia, chociaż poszczególne forty broniły się jeszcze dłużej, a ostatni upadł dopiero 25-go. Mimochodem zaznaczymy, że 4. dywizja belgijska, stanowiąca garnizon Namur, zdołała się wycofać na St. Gerard i Bion i połączyć się z cofającą się armja francuską.

Tak więc Moltke ponownie osłabił północną grupę uderzeniową, dla której owe dwa zabrane na wschód z pod Namur korpusy stanowiły cenny nabytek, uzupełniający jej dotkliwe straty. Następnie zdjęto znów dwa korpusy z grupy środkowej, jedynie tylko książę Ruprecht z lewego skrzydła wyprosił sobie parodniową zwłokę w zdjęciu jego dwóch korpusów', a to ze względu na ciężkie walki, jakie toczył, wciąż w nadziei na przebicie się na Charmes.

W obawie o los Prus Wschodnich nie ograniczył się Moltke do natychmiastowego zabrania dwóch korpusów ze swojego prawego skrzydła we Francji. Odwołał również gen. Luden-dorff a, najtęższego ze swoich sztabowych współpracowników, że stanowiska generalnego kwatermistrza 2. Armji i świeżego bohatera z pod Liège, uważając, że jego talenty wojskowe są już zbyteczne na zachodzie, i równocześnie skierował go do Prus Wschodnich na stanowisko szefa sztabu gen. Hindenburga, który, powołany ze stanu spoczynku, objął dowództwo 8. Armji na miejsce odwołanego gen. Prittwitz'a.

A tymczasem na froncie zachodnim zarzuca Moltke wszelki manewr, pchając wyłącznie armje niemieckie naprzód, aby nie dopuścić Francuzów do zatrzymania się i umocnienia na jakiejkolwiek pozycji, na której mogliby przeprowadzić reorganizację swToich oddziałów i zasilić je posiłkami. Równocześnie rozluźnia Moltke jednolitość działania grupy uderzeniowej, a to przez przywrócenie samodzielności gen. Kluckowi, dowódcy 1. Armji, który poprzednio był podporządkowany gen. Biilowowi, dowódcy 2. Armji. Było to podyktowane rzeko-memi względami szybkiego marszu 1. Armji w kierunku angielskiej podstawy operacyjnej nad dolną Sekwaną.

170

Page 279: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak już zaznaczyliśmy poprzednio, gen. Moltke, upojony pierwszemi zwycięstwami, najzupełniej mylnie oceniał sytuację na froncie zachodnim. Armje sojusznicze ani nie były rozbite, ani nie uciekały w panice przed Niemcami, jak to chciał wyobrażać sobie Moltke. Odwrót był wykonywany na rozkaz, planowo, w porządku, bez jakichkolwiek oznak paniki i bezładu. Niepowodzenia bynajmniej nie osłabiły ducha ani wojska, ani dowódców. W armjach sprzymierzonych powszechnie rozumiano, że ma się do czynienia z potężnym i znakomicie do wojny przygotowanym nieprzyjacielem, jednakże pa-trjotyzm i wiara we własne siły kazały czuć się w możności stawić temu nieprzyjacielowi zacięty opór z chwilą, gdy ogólne położenie opór ten uczyni celowym.

Istotnie w dniu 25 sierpnia, to znaczy w dniu, kiedy Moltke sytuację na froncie uznał za kompletne zwycięstwo, wódz naczelny armij francuskich, gen. Joffre, uznał dalszy odwrót za niecelowy i zdecydował się stawić opór Niemcom.

W dniu tym gen. Joffre wyznaczył swoim armj om stanowiska, na których miało się załamać następowanie zwycięskich dotąd armij niemieckich i które miały się stać następnie punktami wyjściowemi dla natarcia Francuzów.

Według planu gen. Joffre'a armje sprzymierzone miały piłzyjąć następujące ugrupowanie: na lewem skrzydle nad rzeką Authie miał stanąć korpus jazdy Sordet'a; nieco w tyle nad rzeką Sommą pomiędzy morzem a Pic-quigny miała zająć stanowiska grupa gen. d'Amad, składająca się z oddziałów^ odwołanych z Alzacji i Lotaryngji, z oddziałów afrykańskich, tak zwanych „kolorowych", oraz z dy-wizyj terytorjalnych i rezerwowych; pomiędzy Picquigny a Villers-Bretonneux w okolicach Amiens miała ugrupować się nowa, tworząca

• się 6. Armja francuska, której organizacja miała być zakończona pomiędzy 27 sierpnia a 2 września ; pomiędzy Bray-sur-Somme a Hani stanąć miała armja angielska, pomiędzy St. Quentin — Laon 5. Armja; pomiędzy Guin-court — Vouziers lub Bery-au-Bac — Reims 4. Armja; pomiędzy Verdun a Granpré lub Verdun — Varrenes — St. Menehould 3. Armja; 2. i 1. Armje miały nadal powstrzymywać uderzenia księcia Ruprechta bawarskiego nad Mozelą i jej dopływami, czyli na francuskiej linji obronnej w Lotaryngji i Alzacji.

Now;/ zw7rot zaczepny gen. Joffre'a mial być oparty na zgoła innych formach strategicz

nych, niż poprzednia niefortunna próba w Ar-denach. Plan Joffre'a przewidywał obecnie powstrzymanie Niemców na drugiej francuskiej linji obronnej, którą ongiś wybudował gen. Fer-ron na przestrzeni od Saint Quentin poprzez Laon aż do Reims i która stanowiła jak gdyby przedmurze Paryża, oraz po powstrzymaniu nieprzyjaciela uderzenie na jego prawe skrzydło nowoutworzoną 6. Armją pod dowództwem gen. Maunoury, która miała zapewnić Francuzom przewagę na północy.

Tymczasem jednak 6. Armja nie nadążyła na czas ze swoją organizacją, wobec czego bitwa nad Oise'a i Aisne nie została stoczona według zgóry powziętego planu przez dowództwo francuskie.

Przebieg tej bitwy był w skrócie następujący. W dniu 25 sierpnia armja angielska, znajdująca się w odwrocie, zajęła stanowiska na linji Cambrai — Le Cateau — Landrecies. I korpus Dougîas'a Haig, wchodzący w skład armji angielskiej, stoczył w ciągu nocy ciężką walkę pod Landrecies ze strażą przednią 1. Armji niemieckiej gen. von Kluck'a, na skutek której to walki o świcie dn. 26-go rozpoczął dalszy odwrót na południo-zachód. Tymczasem II korpus Smith-Dorrien'a armji angielskiej z racji przemęczenia wojska nie mógł kontynuować swojego odwrotu, wobec czego zmuszony był toczyć walki na froncie Le Cateau — Cambrai. Dopiero po południu zarządzono odwrót, co jednak było już spóźnione, gdyż wycofanie się było prawie niemożliwe wobec osaczenia przez wojska niemieckie. Wszakże, dzięki pomocy, okazanej przez korpus jazdy Sordet'a, oraz dwie dywizje rezerwowe z grupy gen. d'Amad, II. korpus angielski zdołał się wycofać z objęć gen. Kluck'a, po zaciętych walkach, jakie oddziały francuskie toczyły w dn. 26-go pod Cambrai, w dn. 27 i 28-go na froncie Bapaume — Pé-ronne i 29-go pod Proyard. W dniu 28 sierpnia gen. Joffre, pragnąc umożliwić ostatecznie wyczerpanym Anglikom spokojny odwrót i reorganizację swoich oddziałów, nakazuje natarcie 5. Armji na 1. Armję Kluck'a, które to zadanie miało być według planu wykonane przez 6. Armję, tworzącą się pod Amiens. 5. Armja, maszerując na linji Guise — St. Quentin, spotkała się z 2. Armją niemiecką Biïlowa. Umożliwiło to armji angielskiej pod osłoną 5. Armji francuskiej całodniowy odpoczynek na linji La Fère — Noyon nad Oise'a, co pozwoliło jej w dniu 29 sierpnia rozpocząć dalszy swój planowy już odwrót na południe. Tak więc w czasie właściwej bitwy nad Sommą i Oise'a armja angiel-

171

Page 280: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska byla w odwrocie i w bitwie niemal żadnego udziału nie brała.

Tymczasem Bulow, powstrzymany ze swoja 2. Arm ją przez 5. Amję francuską nad Oise'a w rejonie Guise — St. Quentin, pragnął zastosować przeciw niej ulubiony swój schemat kanneński, polegający na obejściu obu skrzydeł przeciwnika. Własna jego 2. Armja miała toczyć w miejscu walki z 5. Armją francuską w tym czasie, podczas kiedy 1. Armja von Kluck'a miała oskrzydlić ją od zachodu, zaś 3. Armja von Hausena od wschodu.

Jednakże i tym razem plan Bulowa nie doszedł do skutku. Bowiem w tym samym czasie von Hausena prosił również o współdziałanie jego sąsiad od południa książę Wurtembergski, którego powstrzymała nad Mozą 4. Armja francuska. To też von Hausen odmówił Biilo-wTowi, okazując natomiast współdziałanie księciu Wurtembergskiemu. Co do l.Armji niemieckiej — to jej dowódca gen. von Kluck odmówił również współdziałania, mając nadzieję całkowicie oskrzydlić Anglików pod Noyon nad Oise'a.

W rezultacie zarówno 5. Armja francuska, jak i armja angielska nie zostały osaczone i ran

kiem 30 sierpnia rozpoczęły dalszy odwrót na południe.

Tak zakończyła się druga już próba Jof-fre'a zatrzymania Niemców i przejścia do własnego na większą skalę zakrojonego natarcia. Zatrzymać pochód armij niemieckich nie udało się, a tern samem na panewce spaliło francuskie natarcie. Jednakże ta nieudana próba stawienia Niemcom czoła nie była zupełnie bez pożytku. Zacięte walki nad Sommą, Oise'a i Aisne powstrzymała pochód 1. i 2. Armij niemieckich conajmniej na dwie doby. A czas ten pozwolił dowództwu francuskiemu przesunąć ze środka i prawego swojego skrzydła kilka korpusów, które wzmocniły najbardziej zagrożone francuskie łewe skrzydło. Ponadto walki ostatnie wykazały tężyznę i hart wojsk francuskich, które, cofając się nadal w porządku i planowo, nabierały coraz większej wiary we własne siły, a cały naród francuski natchnęły ofiarnym patriotyzmem, niezłomnością i energją. W końcu sierpnia 1914 r. powszechną była we Francji wiara, że obecne pokolenie Francuzów nie dopuści, aby powtórzyły się sromotne, haniebne klęski z lat 1870 i 71.

c^Jt^ a £ Ter monde

oAlost

1.A

OAfons

Działania przeciwko annjt belg

tti&ntcy. ugrupowańic armii

. belg J

odwrót armji oolg. -Ô.armja franc• Ï9.à

PudziMka 1 0 W 30 40 SOki

^>

172

Page 281: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Po niepowodzeniach nad Oise'a armje sprzymierzone cofały się na południe, przechodząc na lewy brzeg Marny, Z początkiem września armje sprzymierzone tworzyły front wklęsły, wygięty w środku ku południowi, a opierający się na zachodzie o Paryż i jego fortyfikacje, na wschodzie zaś o twierdzy Verdun, gdzie 3. Armja francuska, dowodzona przez gen. Sarrail, który objął dowództwo po gen. Ruffey, zdołała w ogólnym odwrocie utrzymać się, zaczepiając się swojem prawem skrzydłem o twierdzę i osłaniając swoje tyły słabemi względnie oddziałami na wzgórzach nad Mozą. W momencie tym Verdun stanowiło więc, będąc w dalszym ciągu osią obrotu lewego skrzydła francuskiego, daleko wprzód wysunięty wierzchołek trójkąta, jaki tworzyła 3. Armja gen. Sarrail i prawe skrzydło francuskie, utrzymujące swój dawny front w Alzacji i Lotaryngji (1. i 2. armje francuskie, oraz dywizje rezerwowe pomiędzy Verdun a Pont - à Mousson).

Gen. von Moltke wiedział, że dowództwo francuskie przerzuca znaczne swoje siły ze wschodu na zachód, to znaczy ze swojego umocnionego frontu w Alzacji i Lotaryngji na teren wielkiej bitwy o Paryż pomiędzy Sekwaną i Marną. Wiedział również, że w rejonie twierdzy paryskiej fomiuje się nowa armja francuska. Ten stan rzeczy niepokoił go, stawiając wielki znak zapytania na jego poprzedniem mniemaniu, że poważniejsza „robota" na zachodzie Europy jest już skończona. Niepokój jego był tembardziej uzasadniony, że, jak wiemy, uprzednio już zdjął szereg korpusów z frontu zachodniego, przesyłając je na front przeciwrosyjski.

To też Moltke pragnie obecnie za wszelką cenę zaskoczyć armje francuskie w czasie odwrotu, rozgromić je ostatecznie, a w najgorszym razie odciąć je od Paryża, zanim armja, formująca się w jego rejonie, mogłaby była zaważyć na szali działań wojennych.

Przeto rozkazy, wydane przez Moltkego w dn. 2 września środkowi i prawemu skrzydłu niemieckiemu, popychają naprzód 2., 3., 4 i 5. armje niemieckie. Zadaniem 5. Armji miało być obejście twierdzy Verdun i uderzenie przez Bar - le - Duc na Neufchâteau, aby zagrozić tyłom 2. Armji francuskiej i zmusić ją do odwrotu, co otworzyłoby 6. Armji niemieckiej upragnione przejście przez francuską linję obronną w kierunku na Charmes. W tym czasie 7. Armja niemiecka miała osłaniać Lotaryn-

gję, zaś I. Armja osłaniać miała 2. An-strony Paryża.

W nowym swoim planie rozgromienia inji francuskiej, tym razem, jak wierzył, o tecznego, Moltke całkowicie już zarzuca nu[J()" leońską koncepcję Schlieffena, który dążył <» zapewnienia zwycięstwa decydującem u d e r ^ niem prawego skrzydła Moltke korzysta t w razem ze wzoru bitwy kanneńskiej. Tak w j ^ 3., 4. i 5. armje niemieckie miały tworzyć fro^t natomiast armje 2. i 6. miały grać rolę grmj oskrzydlających, pierwsza od zachodu, drug^ od wschodu, podczas gdy 1. i 7. armjom poz<K stawały role drugorzędne, osłaniające.

Kiedy dowódca 1. Armji niemieckiej ger\% von Kluck otrzymał powyższe dyrektywTy Mult, kego z dn. 2 września, w tym czasie sam był ju$ rozesłał swoje rozkazy na dzień 3 września Rozkazy te całkowicie były sprzeczne z koncep., cją Moltkego. Był to moment, w którym le\ye skrzydło 1. Armji, składające się z IX, l\\ i częściowo IV korpusów, zapędziło się był0 w pościgu za armją angielską aż po za rzekę Ourcq. Anglicy jednak zdołali oderwać się od nieprzyjaciela i wymknęli się poza Marne, Wobec tego von Kluck, rezygnując z dalszego pościgu za Anglikami, zdecydował się uderzyć wr bok 5. Armji francuskiej, która cofała się przed 2. Armją Billowi w kierunku na Cha-tean - Thierry i Dormans. W tym celu von Kluck kieruje IX korpus na Chateau - Thierry, zaś III korpus na Montreuil - aux - Lions, podczas gdy II i IV-ty korpusy, IV korpus rezer-wTowTy, oraz II korpus jazdy von Marwitz'a posuwa wślad za tamtemi, aby w razie potrzeby mogły utworzyć front przeciwko siłom francuskim, które ewentualnie mogłyby nadciągnąć z zachodu od strony Paryża.

Jak z powyższego widzimy gen. von Kluck, pragnął swoją 1. Armją oskrzydlić lewe skrzydło francuskie (5 A. F.) , a tern samem odciąć je od Paryża. Wiemy jednak, że szef wielkiego niemieckiego sztabu generalnego gen. von Moltke zadanie to powierzył w dn. 2 września nie 1, lecz 2-ej Armji niemieckiej, pozostawiając Kluckowi jedynie zadanie osłonięcia całego manewru od strony Paryża, skąd obawiał się uderzenia formujących się tam sił francuskich.

Wobec sprzeczności między własnemi rozkazami a dyrektywami von Moltke'go, gen. von Kluck musiał niewątpliwie stoczyć ze sobą ciężką walkę wewnętrzną. Należało rozkazy własne cofnąć, zastosować się do dyrektyw i von Bulowowi oddać ewentualne laury efektownego zwycięstwa. Ale, jak to wiemy już od czasu

173

Page 282: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Cologne

/ ^ Ć >JU y'o • ^ Attvnbtrr hu, *-t

ttol&onm Lié

Avtn >U.hf*id*n

°M

\k i re /? <•',-/ •J. I

o R.h.etnha ch

' ł AhrvseLitr

./*>

Wtamur Assejse'

F/or^nnej c it'a/cou re

o fhtUippeviile

Dtnanh.

idri

Erą.

I •Stovelot

J# aime*

Terr, i r \ \

^ J / K i M

/ W - 1W $ :he

o j & ' •

'* *

uf/al 'ouFfaiize.

• Bas tog ne J

Ci*,

I Wt U z *>

A

&&M X N. b

.'-Koehg,

• cm *nerri A/auer6 vat \

Bitb

Di&A 1 ^^^^^^•HS^I

^if-s<W^

-.. H Mą ye ne z

t>ë o ' j f ' * ' * ' -Si*€/J ^ ^ r > Redan ? 5 ^ fchUrnac^ JjfTfè

t\.y}

6revi V00

s r\

Ai ' ^

°ć Sed att- FlorenvitttZ-

ynj, Arion %

Omorit^ 0/ .yirtoùt

*Uaney \S U/a de. m

Tleth et /fo, ontmei

***** / °/"~T --

X

^ 5 .

y * y «%. T Me-rzig

Phuz L ers

<3j.anouuon

^pmcourc Aud^Ć"

P_/Cot*s\a i n

r\

e.6a.cA V - '

-s-sr*

• \

^ / a

U v A«r t

o ^——**"

l^r^Łt łfc* Freine &

Ch,

Me?* ^ Mt.Aroici . Rołi^ba

ôtMihH

ol^-n/^ff |> ^- -^ j . , ^

, \ ó -—•

Waneu ArXtc0u9^> t=4 trasbqujro '

„ \ <oc Oce f o " » / o

i net I — \ r^afJe * *< **o° frrt (

% Co i mar-

...7 ^feć^A _::'>^tU^ /^WA^

74 Francja, Alzacja, Lotaryngja, Luxemburg, Belgja ! Niemcy (pogranicza).

Page 283: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pierwszej dysharmonji pomiędzy tymi dowódcami na tle walk z arm ją belgijską i bitwy nad Sambrą, gen von Kluck posiadał wielką ambi-cję, mało zaś zmysłu dyscypliny wojskowej. To też i tym razem gen. von Kluck rozkazów swoich nie cofnął, mając ponadto na swoje usprawiedliwienie fakt, że dyrektywy Moltkego nie odpowiadały istotnie warunkom, jakie wytworzyły się na prawem skrzydle niemieckiem. Von Kluck uważa, że siły, jakie pozostawił, jako osłonę od strony Paryża całkowicie wystarczą, tembardziej, że rozgromienie lewego skrzydła Francuzów i tak usunie automatycznie wszelkie niebezpieczeństwo, gdyż słabe siły z pod Paryża nie mogą przecież działać samodzielnie.

W tern miejscu należy wskazać na wielki błąd Niemiec na początku wojny, błąd, który, być może, zadecydował o losach całej wojny. Oto Niemcy, posiadając najdoskonalszy aparat wojenny, nie posiadały równocześnie jednej, zdecydowanej woli, kfcóraby z aparatu tego uczyniła niezwyciężone narzędzie wojny. Bowiem Moltke, jako szef wielkiego sztabu generalnego, nie dowodził armjami niemieckiemu lecz tylko kierował nimi przy pomocy swoich dyrektyw, często czysto teoretycznych, nie umiejąc w dodatku nadać im należytej powagi w oczach poszczególnych dowódców armij, którzy też, jak widzieliśmy, niejednokrotnie je lekceważyli, unicestwiając tern cała ogólną koncepcję Moltkego.

Powróćmy jednak do działań wojennych. W dniu 4 września niemieckie prawe skrzydło osiągnęło linję rzeki Marny i przeprawiło się na jej brzeg południowy, nietylko nie napotykając nigdzie sprzeciwu ze strony Francuzów, ale nie mogąc nawet nawiązać kontaktu z ustępującym pośpiesznie przeciwnikiem. Tymczasem Moltkego coraz bardziej niepokoją wiedo-mości o wciąż nowych transportach wojsk francuskich, które, pośpiesznie ściągnięte z frontu wschodniego w Alzacji i Lotaryngji, kierują się na Paryż. To też tembardziej spodziewa się od strony stolicy francuskiej uderzenia w bok swojego prawego skrzydła. W obawie przed tern uderzeniem sam ogranicza swój pierwotny plan z dn. 2 września, który miał doprowadzić do oskrzydlenia i odcięcia od Paryża armji francuskiej. Zadanie oskrzydlające, które pierwotnie powierzył Moltke 2. Armji, von Bulowa, obecnie powierza 3. Armji, natomiast 2. Armję łącznie z 1. Arm ją von Klucka przeznacza, jako osłonę od strony Paryża. Mianowicie 1. Arm ja miała zająć front pomiędzy

Oise?ą i Marną, utrzymując przeprawy przez Marne na zachód od Chateau - Thierry, zaś 2. Armja von Biiłowa — pomiędzy Marną i Sekwaną, utrzymując przeprawy przez Sekwanę, pomiędzy Nogent a Mery. Zarówno Kluck, jak i Bulow otrzymali w tym sensie rozkazy wczesnym rankiem dn. 5 września.

Parokrotnie już wspomniany gen. Camon, twierdzi, że rozkazy te „miały wywrzeć jak najbardziej opłakane skutki dla armji niemieckiej". Pisze on: „Skoro Moltke tworzył tego rodzaju ugrupowanie, które miało wystawić lewe skrzydło 2. Armji na sztych od południa i spowodować wytworzenie się luki pomiędzy 2. i 3. Arm ją, z pewnością musiał on mocno obawiać się, że znaczne siły mogą lada chwila wyruszyć z Paryża i święcie wierzyć w zdecydowany owrót linji francuskiej nad Sekwaną. Przygwożdżając na miejscu 2. i 3. Armję niemiecką, francuski zwrot zaczepny 6 września miał pokrzyżować wyimaginowane przez Moltkego ugrupowanie i przeszkodzić wytworzeniu się luki pomiędzy 2. i 3. Armją. Natarcie skrzydłowe armji generała Maunoury spowodowało jednak wzamian wytworzenie się luki pomiędzy 1. i 2. Armją niemiecką. Chcąc stanąć pomiędzy Oise'a i Marną 1. Armja, której czoło stało 5 września na południe od Petit-Mo-rin, Moltke nie brał tego pod uwagę, powinna była cofnąć się w tył. Ten ruch odwrotowy przeszkodzi następnie w wykonaniu zwrotu w kierunku Paryża 2. Armji, osią obrotu, której było Montmirail, a której lewe skrzydło maszerowało na Sekwanę".

Na skutek rozkazów Moltkego gen. von Biilow natychmiast powstrzymuje marsz prawego skrzydła swojej 2. Armji, które opierało się właśnie o Montmirail, natomiast swoje lewe skrzydło posuwa ku bagnom Marais de Saint - Gond, mając zamiar tą drogą doprowadzić je do nakazanej linji Sekwany.

Natomiast gen. von Kluck, dowódca 1. Armji, która w dn. 5 września osiągnęła linję rzeki Grand-Morin od Coulommiers aż do Es-ternay, mając, jako osłonę od strony Paryża jedynie IV Korpus Rezerwowy i II Korpus Jazdy, nie rozumiejąc intencji Moltkego i uważając, że nie odpowiadają one lokalnemu położeniu jego 1. Armji, nie wyciąga żadnych konsekwencji z rozkazów wielkiego sztabu generalnego i podtrzymuje swoje poprzednie zarządzenia, które miały doprowadzić 1. Armję do linji Sekwany, odcinając armje francuskie od Paryża. Po naradzie jednak z podpułkownikiem Hentschem, który przybył późnym wie-

175

Page 284: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Pod krzyżem, ocalałym z bombardowania, stanął posterunek niemiecki w poczuciu bezpieczeństwa.

Francuski punkt obsericacyjny „na trzeciem piętrze",

^c r^

Page 285: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

•em, aby wytłumaczyć koncepcję Moltkego, gen. Kluck odwołał o godz. 23 swoje poprzednie rozkazy, nakazując równocześnie odwrót 1. Ar-mji, której zadaniem ma być obecnie zajęcie frontu pomiędzy Oise'a i Marną dla powstrzymania natarcia wojsk francuskich, mających rzekomo uderzyć od strony Paryża.

Wiemy o tern, że Moltke wciąż spodziewał się tego uderzenia. Natomiast gen. von Kluck,

grywką do mającego nastąpić w dn. 6 września ogólnego natarcia armij francuskich na całym froncie. Wiemy o tern, że armje francuskie wykonywały swój długotrwały już odwrót na rozkaz wTodza naczelnego, gen. Joffre'a, i że odwrót ten odbywał się całkowicie planowo i w porządku. W obliczu groźnego, miażdżącego wszystko swoim doskonałym aparatem wojennym nieprzyjaciela gen. Joffre, nie tracąc

Wn\ trze mieszkania w domu przy ul. ( -Modnej w Warszawie, gdzie wybuchła bomba, rzucona z aeropUmu

niemieckiego (1914 /.).

jakkolwiek doceniał jego możliwość, nie wierzył jednak, by zagrażało mu ono bezpośrednio. Jednakże pierwsze, otrzymane w nocy z 5 na (i września, wiadomości o natarciu 6. Armji francuskiej gen. Maunoury wyprowadziły go z błędu.

Natarcie gen Maunoury, wykonywane na prawym brzegu Marny od strony Paryża w kierunku wschodnim, było, niejako, przy-

spokoju i równowagi ducha, starał się zyskać na czasie, by poczynić koniecznie przygotowania do zwrotu zaczepnego, o którym, jak wiemy, myślał już nad Olse'a, a następnie w dniach 1 i 2 września planował go wykonać z lewego, południowego brzegu Sekwany. Jednakże pod wpływem gen. Galliéni, później nazwanego „bohaterem Paryża", gen Joffre zdecydował się wykonać zwrot zaczepny w dn. 6

177

Page 286: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

września na linji Grand-Morin, a więc na północ od Sekwany. Ta zmiana decyzji naczelnego wodza wojsk francuskich przedstawia się następująco. Gen. Galliéni, który w dniu 26 sierpnia został mianowany wojskowym gubernatorem Paryża, w dniu 2 września otrzymuje dowództwo świeżo utworzonej Armji Paryskiej, równocześnie zaś pod jego rozkazy przechodzi 6. Armja gen. Maunoury. W dniu 4 września gen. Galliéni zorjentował się, że 1. Armja niemiecka gen. Kluck'a, zwracając się w kierunku południowo-zachodnim ku brzegom

Sekwany, naraża swoje prawe skrzydło i tyły pod uderzenie od strony Paryża. Pragnąc wykorzystać to położenie, a równocześnie nie wierząc w powodzenie ofenzywy francuskiej z lewego brzegu Sekwany, gen. Galliéni stara się nakłonić wodza naczelnego do wykonania zwrotu zaczepnego na prawym brzegu Sekwany, pomiędzy nią a rzeką Marną. Po całodziennych pertraktacjach gen. Joffre zgadza się, aby 6. Armja rozpoczęła ofensywę, a kiedy gen. Galliéni zarządził ją już wieczorem 4 września na dzień następny otrzymuje zawiadomienie, że w dniu 6 września cała armja francuska rozpoczyna ofensywę w myśl jego koncepcji.

Instrukcje francuskiego wodza naczelnego z dn. 5 września brzmiały: „Należy wykorzystać zaawanturowanie się 1. Armji niemiec

kiej, by skoncentrować na niej wszystkie wysiłki armij sprzymierzonych skrajnego lewego skrzydła". Należy tu wyjaśnić, że w dniu tym armja angielska znajdowała się w widłach rzek Marny i Sekwany w niewielkiej odległości od Paryża. ,,5 września zostaną powzięte wszystkie zarządzenia, mające na celu przejście do natarcia 6-go". Tak więc w natarciu tern, poza armjami gen. Galliéni miały wziąć udział: 5. Armja, zajmująca front Courtacon — Es-ternay — Sezanne, oraz 9. Armja, mająca osłaniać prawe skrzydło 5-ej Armji, trzymając

południowe wyjścia z bagien Marais de Saint-Gond i wysuwając część swoich sił na płasko-wzgórze na północ od Sezanne. Właśnie wT dniu 5 września armja ta zostaje utworzona, jako 9., pod dowództwem gen. Foch'a, późniejszego marszałka, z jego specjalnej grupy, utworzonej nieco wcześniej, bo w dniu 30 sierpnia, w czasie odwrotu. W skład 9. Armji wchodziły: TX i XI korpusy (razem 5. dywizyj piechoty), oraz 42 dywizja piechoty (zabrana z 3. Armji), 52 i 60 dywizje rezerwowe i 9. Dywizja Jazdy (zabrane z 4. Armji). 9. Armja zajmowała front od Sezanne poprzez Fère-Champenoise do Sommosous. Prawe skrzydło 9. Armji nie posiadało łączności z 4. Armją, której lewe skrzydło znajdowało się w okolicach Vitry - le - François.

Szpital iv kościele.

178

Page 287: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

&@&JK

jgr-.-#ej

j^'-^ią*fej^

S 3 « ^ • * * & $

M>«.

Zasadzka.

Page 288: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Tak więc gen. Joffre postanowił wydać Niemcom wielką bitwę pomiędzy Sekwaną i Marną, bitwę, która miała zadecydować nie-tylko o losach Paryża, ku któremu wyciągały się już drapieżne pazury niemieckiego imperializmu, ale i o losach Francji, pośrednio zaś o losach całej ludzkości. W przyszłości tę wielką bitwę nazwano „bitwą nad Marną", gdyż

przekroczenie tej rzeki przez wojska sprzymierzone zadokumentowało ich zwycięstwo.

W dniu 5 września 6. Arm ja francuska gen. Maunoury, w skład której wchodziły VII Korpus, oraz grupa dywizyj rezerwowych gen. de Lamaze, rozpoczęła ofensywę na froncie, biegnącym z północy na południe przez Dam-martin, na wschód w kierunku rzeki Oureq, którą miała przekroczyć, zajmując tyły 1. Ar-mji niemieckiej. Ofensywę tę z wielkim trudem powstrzymywał w ciągu dnia niemiecki

IV Korpus Rezerwowy, który stanowił na prawym brzegu Marny skrajne prawe skrzydło 1. Armji von Kluck'a. To też już w nocy z 5 na 6 września von Kluck uważa za konieczne wesprzeć swoje siły na prawym brzegu Marny, odwołując z lewego brzegu II Korpus, który osiągnął już linję Grand - Morin i skierowując go na lewe skrzydło IV Korpusu Rezerwowego.

Ale już popołudniu dnia 6 września uważa to za niewystarczające. Zkolei przeto odwołuje z lewego brzegu Marny IV Korpus, kierując go na prawe skrzydło IV Korpusu Rezerwowego. Jednakże tego samego jeszcze dnia — w myśl instrukcyj gen. Joffre'a — armja angielska, oraz ta część 5. Armji francuskiej, która nie była zaangażowana w walkach z 2. Arm ją niemiecką, rozpoczynają gwałtowne natarcie na linji rzeki Grand - Morin, gdzie von Kluck pozostawił III. i IX korpusy i korpus jazdy gen.

Szpital w kościele.

179

Page 289: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Marwitza. Był to początek „bitwy nad Marną", którą Joffre zorganizował według wzorów napoleońskich, czego dowództwo niemieckie, stale zapatrzone we wzór bitwy kamieńskiej, nie zrozumiało w należytym czasie z wielką szkodą dla armji n.emieckiej i jej świato-hurczych aspiracyj.

Jak wiemy już, bitwa „kamieńska" polega na obejściu przeciwnika na obu jego skrzydłach w celu jego całkowitego otoczenia. Tymczasem metoda napoleońska, do której przychylił się Joffre, oskrzydlenie i to jednostronne traktuje, jako zadanie niejako przygotowawcze. Napoleon, wielokrotnie stosując z powodzeniem swoją metodę, zazwyczaj rozpoczynał bitwę walką frontową. W chwili, kiedy udawało mu się związać w walce większą część sił nieprzyjaciela, pozbawiając go odwodów, rzucał masę oskrzydlającą na to skrzydło nieprzyjaciela, poza którem leżała najdogodniejsza lin-ja jego ewentualnego odwrotu. Nieprzyjaciel pozbawiony już odwodowa lękając się oskrzydlenia i odcięcia od swojej linji odwrotu, z konieczności musiał przeciwstawić masie oskrzydlającej, której sił dobrze nawet nie znał, cześć sił swojego zagrożonego skrzydła, osłabiając je tern samem od frontu. A tu właśnie Napoleon kierował decydujące natarcie, które miażdżyło osłabione skrzydło nieprzyjaciela, co nieuchronnie powodowało rozprzężenie, dezorjentację i panikę jego całego frontu, równocześnie zagrożonego na tyłach i na linji odwrotu.

Bezsprzecznie plan Joffra nie był identycznym z manewrem napoleońskim wobec braku początkowego natarcia frontowego, oraz decydującego uderzenia od frontu na osłabione skrzydło. Nie mniej jednak zasadnicza idea była analogiczna. Natarcie 6. Armji gen. Mau-noury, grożące tyłom 1-ej Armji niemieckiej, wywołało analogiczny do manewru napoleońskiego skutek, a mianowicie zdezorganizowało prawe skrzydło niemieckie, poddane następnie pod kolejne uderzenie armji angielskiej i 5. Armji francuskiej, oraz zdezorjentowało dowództwo niemieckie, a to tembardziej, że armje francuskie, o których dowództwo niemieckie sądziło, że uciekają „w popłochu", rozpoczęły ponadto zaciekłą ofensywę na całym froncie aż po Ardeny i to w momencie, kiedy armje niemieckie (1, 2 i 3-a), jak wiemy, przegrupowy-wały się do nowego natarcia w kierunku Sekwany.

A wszystko to stało się dzięki temu, że skrajne prawe skrzydło niemieckie (armja von Kluck'a) nie posiadało odwodów, Kluek

zaś, lękając się obejścia ze strony 6-ej Armji francuskiej na prawem brzegu Marny, musiał jej przeciwstawić własne swoje siły, osłabiając linję frontu całego skrzydła, oraz odrywając się od 2. Armji Biilowa i wytwarzając przez to pięćdziesięciokilometrową lukę.

W dniu 7 września von Kluck odwołuje również z lewego brzegu Marny III i IX korpusy, oraz korpus jazdy gen. Marwitz'a, które poprzednio pozostawił Bûlow'owi dla osłony przegrupowania jego 2-ej armji, znajdującej się w dość ciężkiem położeniu, gdyż zwracając się sama w prawo (ku Paryżowi), podczas gdy 3-a armja zwracać się miała w lewo (ruch oskrzydlający, zamierzony przez Moltke'go), musiała się liczyć z możiiwością utracenia łączności z 3-ą armja. Odwołanie tych korpusów stanowiło dotkliwy cios dla armji Bùlow'a. Stąd też musi rodzić się pytanie, dlaczego von Kluck zdecydował się je odwołać. Prawdopodobnie uczynił to z jednej strony pod wrażeniem zaciekłych wTalk na prawym brzegu Marny w dniu 6 września, z drugiej zaś — w nadziei, że przy ich pomocy uda mu się osiągnąć samodzielnie zwycięstwo nad armja gen. Maunoury. Stanowisko podobne gen. Kiuck'a nie powinno nas dziwić, skoro parokrotnie już widzieliśmy, jak wielką rolę w dowództwie niemieckiem grały ambicje poszczególnych jednostek, dbających przedewszystkiem o własną sławę i szukających laurów zwycięstwa głównie na swój własny rachunek. Tak, czy inaczej korpusy te odwołał, nakazując im przejście na prawy brzeg Marny, a następnie poprzez rzekę Ourcq marsz na północny-zachód w celu obejścia od północy 6-ej armji francuskiej.

Plan Kluck'a stoczenia bitwy z armja gen. Maunoury był następujący: podczas gdy II, IV i IV rezerwowy korpusy powstrzymywać będą Francuzów na linji rzeki Ourcq, III i IX korpusy, oraz oddziały, ściągnięte pośpiesznie z etapów, uderzą od północy na lewe skrzydło francuskie w kierunku na Nanteuil-le-Hau-douin. Von Kluck sądził, że już w ciągu 8 września osiągnie zdecydowane zwycięstwo nad 6-tą armja francuską, co pozwoli mu już w dniu następnym rzucić gros swoich sił na lewy brzeg Marny przeciwko armji angielskiej. Koncepcja Kluck'a wychodziła z zupełnie błędnego założenia, że akcja gen. Maunoury posiada decydujące znaczenie, kiedy w rzeczywistości rola jej miała znaczenie drugorzędne. Należało przeto zatrzymać ją na rzece Ourcq, co dałoby się osiągnąć dość niewielkiemi siłami, nie ubiegając się tam za decydującem zwycięstwem,

180

Page 290: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

natomiast należało gros sił pozostawić nad Grand-Morin, gdzie musiała być stoczoną decydująca bitwa o Paiyż. Błąd gen. von Kluck'a, który spowodował wytworzenie się groźnej luki pomiędzy 1 i 2-ą armjami niemieckiemi, dowodzi, że dowództwo niemieckie nie orjento-wało się w istotnej koncepcji strategicznej gen. Joffre'a.

W dniu 8 września odwołane z południa korpusy były już na prawym brzegu Marny. III korpus, po uciążliwym marszu, dotarł do Crouy nad rzeką Ourcq, a IX korpus, po równie uciążliwym marszu — do La Ferté-Milon nad tą samą rzeką, ale bardziej na północ. Natomiast II korpus jazdy von Marwitz'a, oraz część sił, pozostawionych mu przez IX korpus, zajęły prawy brzeg Marny od ujścia Ourcq do Dolloir, trzymając przeprawy przez rzekę. Równocześnie reszta 1-ej armji toczyła zacięte walki na zachód od rzeki Ourcq. Von Kluck sądził, że w dniu 9 września, przy pomocy III i IX korpusów, dokona obejścia i zakończy zwycięstwem bitwę na prawym brzegu Marny. Taka była sytuacja I-ej armji niemieckiej w dniu 8 września,

Tymczasem 2-a armja niemiecka, począwszy od dn. 6 września, toczyła zacięte walki z 5 i 9-ą armjami francuskiemi. Jak wiemy, według dyrektyw Moltke'go, 2-ga armja miała wykonać zachodzenie swojem lewem skrzydłem w kierunku południowo-zachodnim w celu zwrócenia się frontem ku Paryżowi, skąd miało nastąpić rzekome uderzenie Francuzów. Równocześnie 3-a armja miała wykonywać zachodzenie swojem prawem skrzydłem w kierunku południowo-wschodnim, będąc przeznaczoną do uskrzydlenia armij francuskich (poza 6, 5 i 9) i odcięcia ich od Paryża.

Tymczasem w dnu; 6 września na całym froncie 2-ej armji niemieckiej Francuzi rozpoczęli zaciekłe natarcie, które w najwyższym stopniu utrudniło von Biïlow'owi zachodzenie lewego skrzydła. Natarcie Francuzów było tak silne, że groziło nawet 2-ej armji niemieckiej osaczeniem. Gen. von Bulow pisze, że „jeśli udało się uratować położenie, stało się to wyłącznie dzięki temu, że zdolność 5-ej armji francuskiej do prowadzenia walki była osłabiona".

Marszałek Foch, ówczesny dowódca 9-ej armji francuskiej, w swoich Pamiętnikach tak kończy opis pierwszych walk w dniu 6 września z 2-gą armją niemiecką: „Dzień był ciężki, lecz 9-ta armja wykonała swe zadanie. Wytrzymała ona gwałtowne natarcie, miała na swych ramionach znaczną część 2-ej armji niemieckiej,

jak X korpus w rejonie Saint-Prix i korpus gwardji pod Bannes, Morains-le-Petit i Nor-mée. Nad Sommą od Normée, Lenharrée do Sommesous wytrzymała ona uderzenie 3 armji nemieckiej, której lewe skrzydło zagraża łączności z 4 armją francuską".

Natrafiwszy na niezwykle silny opór Francuzów w zamierzonem zachodzeniu swo-

Schron.

jem lewem skrzydłem von Bulow zamierza stoczyć nad Petit-Morin bitwę według popularnego w dowództwie niemieckiem schematu kan-neńskiego, z obu stron oskrzydlając przeciwnika. Od zachodu grupę oskrzydlającą miały stanowić III i IX-ty korpusy, pozostawione Biï-lowWi przez 1-ą armję, od wschodu zaś zadanie oskrzydlenia miałaby wykonać 3-a armja von Hausen'a. Tymczasem, już po wydaniu rozkazów do bitwy na dzień 7 września, gen. Bulow dowiaduje się o odwołaniu na północ

181

Page 291: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przez Kluck'a jego dwóch korpusów. Wobec tego von Biilow, zrezygnowawszy ze swoich planów, wycofuje swoją armję poza Petit-Morin.

W dniu 7 września front 2-ej armji rozciąga się od Montmirail aż poza bagna Marais Saint-Gond. Na całym froncie toczą się zacięte walki. W jego środkowej części postawa 9-ej armji gen. Foch'a jest tak groźna, że Biilow, osłabiając swoje prawe skrzydło, wspiera środek jedną dywizją, W rezultacie, jakkolwiek w ciągu dnia Niemcy zdołali utrzymać swoje stanowiska — o zachodzeniu nie było narazie nawet mowy, — jednakże z tak znacznemi stratami, że, jak pisze sam Biilow: „wartość bojowa 2-ej armji odpowiada zaledwie wartości trzech korpusów".

W dniu 8 września prawe skrzydło 2-ej armji niemieckiej, osłabione odejściem III i IX korpusów, oraz korpusu jazdy von Marwitz'a, a osłaniane obecnie zaledwie dwiema dywizjami jazdy, cofa się pod naporem 5-ej armji francuskiej na linję Thoult — Marguy. Luka pomiędzy 1 i 2-ą armją rozszerza się nadal. Natomiast na lewem skrzydle udaje się Bùlow'owi, dzięki współdziałaniu 3-ej armji von Hausen'a, osiągnąć pewne postępy, wobec jednak braku rezerw i zaciętego oporu Francuzów, sukcesu swojego nie może należycie wykorzystać. Tern niemniej jednak Biilow, wierząc jeszcze w możliwość decydujących rozstrzygnięć na swojem lewem skrzydle, decyduje się w dalszym ciągu kontynuować walkę.

Znamy już przeto położenie na froncie 1-ej i 2-ej armij niemieckich: 1-a armja von Kluck'a zaawanturowała się w samodzielnej bitwie z 6-ą armją francuską na północ od Marny, utraciwszy łączność z 2-ą armją niemiecką, od której odgradzała ją armja angielska, doszedłszy lewym brzegiem Marny aż do Château-Thierry. 2-a armja znów, mająca za zadanie osłonić niemiecki manewr oskrzydlający od strony Paryża i 5-ej armji francuskiej, sama uwikłała się w ciężkie walki, cofając się prawem i osiągając niepewne sukcesy na lewem skrzydle. Co działo się tymczasem na pozostałym froncie? 3-a armja niemiecka, przeznaczona do roli grupy oskrzydlającej, według planu Moltke'go, zaledwie nieznaczne poczyniła postępy na swojem prawem skrzydle, podchodząc do Sommesous, gdzie współdziałała z 2-ą armją, i natrafiając na zacięty opór 9-ej armji gen. Foch'a. Zresztą swoje nieznaczne sukcesy 3-a armja okupiła stratą połowy swojego stanu liczebnego. Natomiast 4 i 5-a armje niemieckie, tocząc zacięte walki, nie zdołały przełamać

ofensywy francuskiej, zaledwie utrzymując się na swoich stanowiskach. Lewe skrzydło niemieckie, 6 i 7-a armje, zostały zdecydowanie powstrzymane przez Francuzów pod Nancy i Epinal, napróżno usiłując, kosztem ogromnych strat, przebić się w kierunku na Charmes.

Tak więc marsz armij niemieckich, trwający bez przerwy od pierwszych dni wojny, został powstrzymany zwrotem zaczepnym gen. Joffre'a, wodza naczelnego Francuzów. Miażdżąca dotychczas potęga niemiecka natrafiła na opór, którego przełamać nie mogła. Więcej nawet. Osłabione siły niemieckie, pozbawione dostatecznych rezerw, «ame poczęły się uginać, napróżno wykruszając się do reszty, aby zła-" mać zacięty opór Francuzów, którzy sami zko-lei przechodzili na swojem lewem skrzydle do potężnego natarcia, które miało zadecydować o losach Francji, a z nią i całego świata. I stało się to wówczas właśnie, kiedy kierownicze sfery Niemiec wraz z gen. von Moltke, szefem wielkiego sztabu generalnego, upojone zwycięską inwazją w granice Belgji i Francji, uważały wojnę na Zachodzie właściwie za skończoną, armje francuskie — za wojsko uciekające w popłochu i bezładzie, a Paryż, serce Francji —• za wydany na łup niemieckiego imperja-lizmu. W chwili, kiedy Niemcy manewrem oskrzydlającym mieli ostatecznie załatwić się ze swoimi zachodnimi przeciwnikami, nagle okazało się, że te rzekomo „pobite i uciekające w popłochu" armje sprzymierzone posiadają dość sił fizycznych i moralnych, aby, zawróciwszy i stanąwszy twarzą w twarz z potęgą niemiecką, rzucić się na całym froncie do zaciekłego, nieugiętego przeciwnatarcia.

Nic dziwnego przeto, że przeciwnatarcie Francuzów, dokonane w podobnych warunkach, wywołało w dowództwie niemieckiem kompletną dezorjentację i konsternację, graniczącą już blisko poprostu z paniką. Moltke wprawdzie, jak wiemy, spodziewał się uderzenia Francuzów od strony Paryża, nie liczył się jednakże z możliwością ogólnej ofensywy, uważając to natarcie raczej za odruch rozpaczliwej obrony stolicy Francji. Przeciwko temu ewentualnemu uderzeniu od strony Paryża przeciwstawić chciał pierwotnie 1 armję, następnie zaś w dn. 4 września zadanie to przeznaczył również i 2-ej armji. W dn. 5 września dowiedział się Moltke o natarciu 6-ej armji francuskiej na prawym brzegu Marny, do wieczora zaś dnia 6 września nadeszły już meldunki od wszystkich armij o gwałtownem przeciwnatarciu Francuzów,

162

Page 292: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

I

r '

o

m

^ 3 ! 1 fe

Ciężka wrtylerja angielska przy pracy.

Kiedy dostarczono mu rozkaz gen. Joffre'a, znaleziony przy jednym z jeńców w dn. 4 września, a nakazujący natarcie na całym froncie, gen. Moltke'go ogarnęła kompletna depresja duchowa. Przygnębienie jego podzielił cały wielki sztab generalny niemiecki, zaskoczony wypadkami wT momencie upojnego przeświadczenia o własnem zdecydowanem zwycięstwie. To też w chwilach decydujących naczelne dowództwo niemieckie wykazali> zdumiewającą apatję i bezczynność, spowodowane depresją duchową i świadomością swojej bezradności wobec braku dostatecznych rezerw. Jak wiemy bowiem, gen. von Moltke jeszcze w dniu 25 sierpnia zabrał z prawego skrzydła niemieckiego dwa korpusy, które skierował na front rosyjski do Prus Wschodnich. Nawet z lewego skrzydła trudno było narazie o zapożyczenie poważniejszych sił, gdyż książę Ruprecht bawarski rozpoczął był właśnie zacięte, chociaż beznadziejne walki w celu przebicia się na Char

mes. Zresztą Moltke nie umiał sobie narazie zdać sprawy z koncepcji strategicznej gen. Jof-fre'a, co utrudniało mu i opóźniało powzięcie nowrej decyzji. W rezultacie dowódcy poszczególnych armij działali każdy na własną rękę, jak to widzieliśmy na przykładzie von Kluck'a, co pogarszało jeszcze sytuację i demoralizowało armję.

Gen. Moltke, przebywając w swej kwaterze głównej aż w Luksemburgu, o 200 kilome-trów od najbardziej zagrożonej 2-ej armji, oceniał sytuację w barw7ach ciemniejszych nawet, niżby należało. Nie mogąc się na nic zdecydować, wysyła w dniu 8 września swojego bliskiego współpracownika, podpułkownika Hentsch'a, na objazd frontu, dając mu niezwykle szerokie pełnomocnictwa w dawaniu rozkazów dowództwom poszczególnych armij.

Podpułkownik Hentsch wyjeżdża z kwatery głównej pod wrażeniem przygnębienia, zamieszania i apatji, jakie tam panowały. Po-

183

Page 293: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przez dowództwa 5, 4 i 3-ej armji dociera w nocy z dnia 8 na 9 września do dowództwa 2-ej armji. Zastaje tu nastrój przygnębienia i rozterki. Rozmowa z Biïlow'em każe mu osądzie stan 2-ej armji, jako wysoce zatrważający. Hentsch i Bułow długo w noc rozważają położenie, które przedstawia się im w coraz bardziej ponurem świetle: wielkie natarcie lewego skrzydła, okupione ogromnemi ofiarami, zostało powstrzymane pod Nancy i Epinal, 5-tą armję powstrzymała twierdza Verdun, 4 i 3-a armje zaledwie utrzymują swoje stanowiska kosztem nadmiernych ofiar, 2-ga armja, całkowicie wyczerpana, zmuszona jest cofać się, jeśli nie ma dopuścić do oskrzydlenia jej od północy przez Francuzów, posuwających się wzdłuż Marny, 1-a armja, z trudem walcząca z armją gen. Maunoury i oddziałami garnizonu Paryża, które gen. Gallièni ofiarnie pchnął do walki, odcięta od 2-ej armji i pozostawiona samej sobie, a przy tern wszystkiem brak rozporządzanych natychmiast rezerw, gdyż nowa armja niemiecka, tworząca się w okolicach Saint-Quentin, miała być zdolna do akcji dopiero za kilka dni. Obaj generałowie, nie znalazłszy środków zaradczych, kładą się spać, odkładając decyzję do rana.

Dopiero w południe dnia 9 września podpułkownik Hentsch dochodzi do wniosku, że je-dynem wyjściem z sytuacji jest odwrót armij niemieckich, umożliwiający zwężenie frontu i reorganizację zdemoralizowanych oddziałów. Hentsch uważa, że 4 i 5-ta armje powinny się cofnąć ku Clermont-en-Argonne, 3 armja ku Châlons, 2 armja ku Reims, zaś 1 armja ku linji Soissons — Fère-en-Tardenois, przyczem ta ostatnia powinna nawiązać łączność z 2-gą armją w okolicy Fimes.

Na skutek decyzji Hentsch'a, posiadającego, jak wiemy, daleko posunięte pełnomocnictwa Moltke'go, już o godz. 13-ej tegoż dnia 2-ga armja niemiecka rozpoczyna odwrót, którego pragnął sam jej dowódca von Bulow. Tymczasem podpułkownik Hentsch udaje się do kwatery głównej 1-ej armji. Jest to moment, kiedy na prawem jej skrzydle udało się von KluckWi uzyska- pewien sukces przy pomocy Iii i IX-go korpusów, które mianowicie oskrzydliły 6-ą armję francuską od północy, spychając jej lewe skrzydło ku Nanteuil-le-Haudouin. Natomiast środek 6-ej armji stawił zacięty opór, utrzymując swoje stanowiska. Gorzej przedstawiała się sprawa na lewem skrzydle von Kluck'a. Armja angielska, która opanowała już lewy brzeg Marny od ujścia rzeki

Ourcq aż do Château-Thierry, zdołała nawiązać łączność z 6-tą armją francuską na prawym brzegu Marny, zagrażając nietylko lewemu skrzydłu, ale i tyłom 1-ej armji niemieckiej. Pomimo wszystko sztab 1-ej armji był jak najlepszej myśli, to też, kiedy pod nieobecność von Kluck'a, podpułkownik Hentsch zakomunikował jego szefowi sztabu von Kuhl'owi rozkaz odwrotu, ten próbował mu się oprzeć, kapitulował zaś dopiero wobec pełnomocnictw podpułkownika Hentsch'a. W rezultacie Hentsch nakreślił węglem na mapie von Kuhl'a linję odwrotu 1-ej armji, która miała się cofać na północ, ku rzece Aisne, poniżej Soissons, gdyż tam, jak się okazało, znajdowały się wszystkie urządzenia tyłowe 1-ej armji. Tak więc zdecydowana już linja odwrotu 1-ej armji zgóry nietylko uniemożliwiała jej nawiązanie łączności z 2-ą armją, ale bardziej jeszcze poszerzała już istniejącą lukę, która w dniu 9 września wynosiła około 50 kilometrów.

Według rozkazów, wydanych przez Hen-tseh'a, armje niemieckie miały powstrzymać swój odwrót dopiero nad Aisne'a i Vesle'a.

Tak oto nad Marną załamał się niemiecki plan wojny, stworzony pierwotnie przez Schlieffen'a, plan, doskonale przemyślany i opracowany w najdrobniejszych szczegółach, mający przynieść niemieckiemu imperjalizmo-wi najświetniejsze zwycięstwa nad armją francuską, które w pierwszym już miesiącu wojny miało wydać Francję na łup Niemcom, rozwiązując im ręce na Zachodzie, by ze zwielokrotnioną siłą uderzyć i zmiażdżyć armję rosyjską na Wschodzie. Tymczasem zamiast ostatecznego zwycięstwa nad Sekwaną — odwrót z nad Marny, czyli widmo przewlekłej, beznadziejnej wojny.

Gen. Camon, doceniając w pełni znaczenie bitwy nad Marną dla losów całej wojny światowej, pisze: „Dzień 9 września był świadkiem wyjątkowego zdarzenia: podpułkownik rozstrzygnął los świata. Hentsch wydal rozkaz odwrotu niewątpliwie w porozumieniu z Biï-iow'em. Ostatecznie, w chwili, gdy rozkaz ten został wydany, był to rozkaz bezwątpienia nie-zbędny".

O podpułkowniku Hentsch'u, który osobiście powziął decyzję odwrotu aimiij niemieckich, ciekawie pisze niemiecki kronprinz, ówczesny dowódca 5-ej armji, który rozmawiał z Hentsch'em w dn. 10 września w swojej kwaterze w Varennes: „Poglądy jego były wybitnie pesymistyczne. Położenie naszego prawego skrzydła uważał on za beznadziejne i wyraził

184

Page 294: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

życzenie, aby 5-a arm ja. moja arm ja, niezwłocznie rozpoczęła odwrót. Według niego, 1 i 2-ga armje były zupełnie rozprzężone, 3-a arm ja ledwie była w stanie trzymać się, położenie 4-ej armji co najmniej nie było świetne".

Jak wielkie spustoszenie moralne wywarła konieczność odwrotu na dowództwie niemiec-kiem, świadczy o tern to, co pisze ten sam kron-prinz o rozmowie z gen. von Moltke: „Nie zapomnę nigdy tego głębokiego wrażenia, które wywarł na mnie generał von Moltke dnia 11 września 1914 r. Zjawił się on nagle w mojej kwaterze głównej w Varennes w towarzystwie podpułkownika von Teppen. Był to człowiek zupełnie złamany. Nadludzkim wysiłkiem powstrzymywał łzy, wyobrażając sobie, że pobite armje niemieckie uciekają w zupełnym nieładzie. Mówił, że nie wie, w jaki sposób powstrzymać ten odwrót".

To też gen. Camon, zestawiając postawę

moralną dwóch wodzów: Moltke'go i Joffre'a, czyni taką złośliwą, ale jakżeż prawdziwą uwagę: „Rzecz pewna, — niech mi czytelnik wybaczy to słowo — że Joffre nie chorował tak łatwo na niestrawność!".

Moltke swoją niewczesną butę, lekkomyślność i brak hartu moralnego w chwili przełomowej srodze odpokutował, otrzymując dymisję ze stanowiska szefa wielkiego sztabu niemieckiego, czyli faktycznego wodza naczelnego, co raz na zawsze złamało jego ambicję, której posiadał wszak tak wiele.

Dymisja Moltke'go była jednak — z niemieckiego punktu widzenia — nazbyt znikomą rekompensatą wobec tych niedających się ogarnąć i niepowetowanych strat, jakie generał ten spowodował dla Niemiec.

Jeśli Niemcy tak pohopnie zaangażowały się w awanturę wojenną, jeśli bez najmniejszych skrupułów rozpętały najstraszniejszą ka-

Pokład niemieckiego statku wojennego w pokrywie lodowej.

185

Page 295: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tastrofę, jaka znają dzieje, jeśli od pierwszych dni wojny objawiły światu w Belgji swoje wy-rozumowane, planowe okrucieństwo, cynicznie łamiąc wszelkie prawa i zwyczaje międzynarodowo,— czyniły to Niemcy w najgłębszem przeświadczeniu, że wojna, którą rozpętały, przyniosło im pewne, nieledwie matematycznie przewidziane zwycięstwo, które u nóg ich położy całą ludzkość wraz z jej prawami i zwyczajami. Tę matematyczną nieledwie pewność zwycięstwa dawał Niemcom ich precyzyjny plan wojny, ów słynny „schłieffenowski" plan. A plan ten oparty był na wyliczeniu, według którego zwycięstwo mogło było być osiągnięte tylko wtedy, kiedy Francja zostanie pobita, zanim Rosja zmobilizuje swoją ogromną armję, co pozwoliłoby Niemcom pokolei rozprawić się z przeciwnikami.

Tymczasem okres mobilizacji rosyjskiej dobiegał końca, a Francja nietylko nie leżała w prochu u nóg zwycięskich Niemiec, ale przeciwnie, w bitwie nad Marną, w owym cudzie" nad Marną po raz pierwszy pokazała swojo właściwe oblicze, swojem wspaniałem przeciwnatarciem zmuszając armje niemieckie do odwrotu nieledwie od wrót Paryża, od którego Niemcy oddaleni już byli zaledwie o 20 kilometrów i który wydawał się do tego stopnia stracony, że rząd francuski ratował się w dniu 'J września spieszną ewakuacją swoich urzędów do Bordeaux.

Bitwa nad Marną zdruzgotała niemiecki plan wojny, co było równoznaczne z ostateczna klęską Niemców, która musiała już nastąpić wcześniej lub później. Położenie Niemców, zmuszonych bitwą naci Marną do długotrwałej wojny na coraz to nowych frontach, z każdym miesiącem musiało się pogarszać, konsekwentnie zdążając ku ostatecznej klęsce, która przyszła wreszcie jesienią 1918 roku.

Wobec załamania się schlieffenowskiogo planu wojny, co pociągnęło za sobą tak kolosalne następstwa dla losów całego świata, musi się rodzić pytanie: czy plan ten był zły, czy też jego wykonanie? Największe dziś powagi w zagadnieniach wojskowych zgadzają się w tern, że plan Schlieffena, oparty na wzorach napoleońskich, był całkowicie słuszny w swojej prostej i jasnej zasadzie. Jeśli plan ten załamał się, nie dając Niemcom zwycięstwa, wino tego ponosi nie sama koncepcja, lecz jej nieudolno wykonanie, przedewszystkiem zaś odpowiedzialność za to spada na gen. von Moltke'go, bratanka sławnego feldmarszałka. Stryj w latach 1870—71 zadał straszliwą klęskę Francu

zom, przypieczętowująe swoją sławo wzięciom do niewoli cesarza Napoleona III i wkroczeniom do Paryża — mały bratanek wielkio stryja poniósł sam klysKy z rąk Francuzów i ich wodza gen. Joffre'a. Taką bywa złośliwa często Nemesis dziejów ludzkich!

Dla nas ważnem jest uświadomić sobie, na czom polegały błędy wykonania niemieckiej. planu wojny i kto do tego się przyczynił.

Gen. Camon, w uwagach do swojej pracy ,,Zalamanie się niemieckiego planu wojnyu, wylicza następujące przyczyny klęski Niemców, pochodzące z ich własnej winy:

„Oddani*.1 lewemu skrzydłu, działającemu w Lotaryngji, jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych, sześciu dywizyj zapasowych, które, według pierwotnego planu, powinny były znajdować się na prawem skrzydle i uzupełniać podczas manewru straty tego skrzydła. Tu odpowiedzialność ponosi generał von Moltke. Niepowodzenie próby osaczenia armji belgijskiej nad Gette'a. Odpowiedzialni są: Moltke, Bulow i Hausen. Moltke — ponieważ nie utworzy! jednego, wspólnego dowództwa dla prawe-go skrzydła, ani nie wskazał manewru, który należało wykonać; Bulow — ponieważ, dzięki przesadnej ostrożności, nie wysunął w dostatecznym stopniu w kierunku północno-zachodnim oddziałów, przeznaczonych do osaczenia armji belgijskiej ; von Hausen — ponieważ odmówił skierowania nad Mozę gotowych przecież do działań korpusów czołowych. Niepowodzenie osaczenia 5-ej armji francuskiej i armji angielskiej nad Sambrą. Odpowiedzialność ponoszą: zbyt ostrożny zazwyczaj von Bulow, gdyż nie odważył się on na próbę sforsowania przeprawy, nie zapewrniw7szy sobie poprzedn i 11 współdziałania 1 i 3-ej armji; Moltke, który przypuszczał, że Anglicy stoją pod Lille i na swoje nieszczęście skierował w tym kierunku von Kluck'a, a w ten sposób przeszkodził mu zwrócić się w odpowiednim momencie przeciwko korpusom angielskim, które w rzeczywistości wyruszyły z Maubege; zawsze do przesady rozważny von Hausen, który zbyt późno przybywa nad Mozo, waha się pomiędzy zdaniom Moltke'go, który doradza mu rzucenie sił głównych przez Fumay na tyły o-ej armji francuskiej, a Bulow'em, który przywołuje go do siebie, i idzie za głosem Bulow'a, wypuszczając w len sposób sposobność osaczenia armji francuskiej. Ogromny psychologiczny błąd Molt-ke'go, popełniony dn. 25 sierpnia, kiedy to, uważając, że partja na Zachodzie została wygrana, postanowił on zabrać z zachodniego frontu sześć

186

Page 296: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

korpusów i wysłać je do Prus Wschodnich. Co-prawda, w rzeczywistości odjeżdżają tylko dwa korpusy, których właśnie zabrakło, aby naprawić położenie w dniu 6 września. Prócz tego Moltke zabiera jednak ze sztabu 2-ej armji najtęższą głowy na całem prawem skrzydle armij niemieckich — LudendorfPa, by wysłać go do Prus Wschodnich. Niepowodzenie osaczenia

kał zwycięstwa na własną rękę. Przeniesienie jednej z dywizyj 2-ej armji z prawego skrzydła, na którem była ona niezbędna, do środka, a następnie wspaniałomyślne podarowanie dru-kiej dywizji von HausenWi. Odpowiedzialność ponosi von Bulow, który, jak się wydaje, musiał się opuścić, i von Hausen, który dążył do odniesienia zwycięstwa na własną rękę".

/ w podziemnych schronach urządzali się Niemcy względnu wygodnie

o-ej armji francuskiej i armji angielskiej nad Oise'a. Za brak porozumienia się wzajemnego odpowiedzialni są: Kluck, Billow i Hausen. Wytyczna z wieczoru dnia 4 września, nakazująca 1-ej i 2-ej armji wykonanie zwrrotu frontem na Paryż, aby stawić czoło armji gen. Maunoury (jak wiemy, armja ta rozpoczęła natarcie nie na lewym, lecz na prawym brzegu Marny — przyp. wł.). Odpowiedzialność ponosi Moltke. Odwrót III i IX-gc korpusów przed Anglikami i 5-ą armją francuską. Odpowiedzialność ponosi gen. von Kluck, który, jak się zdaje, szu-

„Czy jednak — pisze dalej gen. Camon — poza wszystkiemi temu czynnikami, które spowodowały załamanie się niemieckiego planu, nie było jakiejś jednej zasadniczej przyczyny, z której zrodziły się wszystkie inne? Bezwąt-pienia tak. Tą zasadniczą przyczyną był fakt, że schlieffenowskiego planu manewru nie rozumiał ani sam Moltke, ani znaczna część generałów niemieckich, którzy mieli wykonać go. Manewr Schlieffena, a był to bezsprzecznie manewr napoleoński, opierał los wojny na powodzeniu niemieckiego prawego skrzydła".

187

Page 297: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Znamiennym pod tym względem jest fakt, ::v •—- podczas gdy niemiecki plan wojny, zbudowany przez Schlieffen'a, oparty byl riawskróś na strategicznym systemie Napoleona - wykonawcy tego planu, włącznie z gen. von Moltke,

krytycznie hołdowali systemowi kanneń-skiemu, którego autorem był Hannibal. Rzecz oczywista, że ta paradoksalna rozbieżność nie mogła się była przyczynić do prawidłowego wykonania planu wojny. Odpowiedzialność za to ponosi sam Schlieffen. Gdy bowiem w 1906 r., opracowawszy już ostatecznie niemiecki plan wojny, podał się do dymisji, opuszczając stanowisko szefa wielkiego sztabu generalnego, cały czas, aż do swojej śmierci w 1913 r., poświęcił na namiętną i brutalną krytykę systemu napoleońskiego, równocześnie wykazując zalety systemu kanneńskiego. Czynił to, być może, w celu tern większego zaskoczenia Francuzów, nieprzewidujących w tych warunkach, że autor niemieckiego planu sam zbudował go na wzorach napoleońskich. Raczej jednak należy przypuszczać, że czynił to z pobudek egoistycznych, pragnąc zatrzeć ślady plagjatu w swoim planie, który, jak wierzył, miał dać Niemcom niebywale zwycięstwo. Tak, czy ina

czej swoją końcową już działaln dżinie teorji wojskowej wprowadził kom; dezorjentację w wojskowych sferach, cc mniej nie przyczyniło się do powód/ nania jego własnego planu, opartego na dzie napoleoński»

A teraz posłuchajmy, co mówią wy bit ni wojskowi niemieccy, którzy brali czynny udział w nieudanym manewrze schlieffenow-skim. Generał von Kuhl, ówczesny szef sztabu 1-ej armji niemieckiej, pisze: „Plan Schlief» fen'a był prosty. Z jak największą stanowczością należało przeprowadzić ten plan. Wszystkie inne względy powinny były zejść na drugie miejsce. W roku 1914 wykonanie nie odpowiadało pokładanym nadziejom". Marszałek Hin-denburg pisze: „Uważam, że powodem niepowodzenia naszego wielkiego planu kampanji , planu, który naj niewątpliwiej zbudowany był dobrze, była jedna jedyna przyczyna. Przeciw nam wystąpił cały szereg niepomyślnych okoliczności. Do nich zaliczani: osłabienie idei przewodniej naszego planu, zgodnie z którą nasze arm je powinny były posiadać ogromnie potężne prawe skrzydło; niepowodzenie zbyt silnego zresztą naszego lewego skrzydła, spowTo-

1SÔ

Page 298: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dowane niewczesną inicjatywą niższych dowódców; zapoznanie niebezpieczeństwa, co do którego należało się spodziewać, że może ono ukazać się znagła od strony twierdzy, tak solidnie umocnionej, od strony takiego gniazda zbiegających się linij kolejowych, jak Paryż; niedość energiczne wystąpienie naszego naczelnego dowództwa w celu skoordynowania ruchów naszych armij ; wreszcie, być może, także nieścisłe przedstawienie przez niektóre organa dowództwa położenia, które samo przez się nie było przecież rozpaczliwe".

Jakkolwiek na szczególne podkreślenie zasługuje fakt załamania się niemieckiego planu wojny, co właściwie przesądziło los całej wojny, nie możemy jednak pominąć milczeniem i tych plusów, które plan ten pomimo wszystko zapisał na korzyść Niemców. Weźmy bowiem pod uwagę, że plan schlieffenowski załamał się dopiero nad Marną, podprowadziwszy Niemców do Paryża na odległość dwudziestu kilometrów, co umożliwiło Niemcom okupację dziesięciu najbogatszych prowincyj francuskich i zagarnięcie 80% francuskiego przemysłu metalurgicznego na przeciąg zgórą czterech lat, to znaczy do końca wojny światowej. Był to ten sukces, który ocalał z ogólnej katastrofy, jakiej uległ wielki plan Schieffena.

Dotychczas mówiliśmy niemal wyłącznie o tych błędach strategicznych i organizacyjnych Niemców, które przyczyniły się do ich klęski we wrześniu 1914 roku. Nie znaczy to jednak, byśmy błędy te uważać mogli za jedyne przyczyny niepowodzeń niemieckich. Bowiem ich waga dziejowa, jakkolwiek wielka — szczególnie wobec doskonale przygotowanego niemieckiego aparatu wojennego — nie była przecież decydującą. Nie mniejszą wagę miały tu i inne przyczyny, leżące po drugiej, francuskiej stronie frontu. Aby niemiecki plan wojny mógł był się załamać — niemieckim minusom musiały przeciwstawić się francuskie plusy. Jest to najzupełniej oczywiste. A plusów tych było wiele.

Armja francuska, jakkolwiek jej przygotowanie do wojny był.) o wiele skromniejsze od niemieckiego, a często nawet wręcz niedostateczne, od pierwszych już dni wojny wykazała zdumiewającą wartość bojową, oraz bardziej jeszcze zdumiewającą zdolność przystosowywania się do warunków prowadzonej wojny, oraz do poziomu militarnego przeciwnika. Złożyło się na to wiele przyczyn. Zdrowy pa-trjotyzm francuski, wiekowa kultura i genjusz gallicki raz jeszcze zadokumentowały swoją żywotność, której niedocenili imperjaliści nie-

189

Page 299: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mieccy. Ta sama armja francuska, która pod niedołężnem dowództwem, skorrumpowana i wadliwie zorganizowana za Napoleona III, tak haniebnie uległa Niemcom w lalach L870— 71 — ta sama armja francuska w 191 I r. okazała się partnerem poważniejszym, xńz ktokolwiek mógłby! to przypuszczać w Europie przedwojennej. Od góry do dołu armja francuska

nie wolno nigdy zapoznaw ków wojny świal

Dla pełni o obraz bitwy, która — jal przykładów w historji — wpływ na losy świata, przj szałka Ferdynanda Foch4i swój opis:

senie wypad-

ki

Ludność cywilna, chroniąca się u- piwnicach przed bombardowaniem

okazała się godną swojej odwiecznej tradycji, rozświeconej niegasnącym blaskiem Napoleona I. „Cud" Marny sprawili: bohaterski i ofiarny żołnierz francuski... inteligentny, fachowy i kulturalny oficer... światłe, jednolite i wysoce karne dowództwo... i cały wreszcie naród francuski, który armję swoją szczodrze wyposażył w olbrzymi kapitał zapału, energji i wiedzy. Błędy Moltkego nie stałyby się może błędami, gdyby partnerem jego nie był gen. Jof-fre, a przeciwnikiem armja francuska. Tego

„Bitwa nad Marną skończyła się. Była ona naprawdę wielkiem zwycięstwem. Było to dzieło tego, kto przygotowywał ją od 24 sierpnia i wTcielał ją w czyn aż do końca, dzieło Naczelnego Wodza, generała Joffre'a. Nazajutrz po naszych porażkach nad granicą, dojrzał on jasno, jak źle była rozpoczęta partja i przerwał walkę, by energicznie ją wzmocnić, skoro naprawi dostrzeżone błędy. Wobec odsłoniętych wreszcie zamiarów przeciwnika, jego potężnego manewru poprzez Belgję, jak

190

Page 300: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

również wobec niedostatecznej wartości pewnych dowódców, nie wahał się przegrupować inaczej swe siły, stworzyć na zachodzie armję manewrowa, zorganizować dowództwo, prze* ciągnąć odwrót do odpowiedniej chwili, a gdy chwila ta nadeszła, skombinować rozsądnie działania zaczepne z obronnemi, po energicz-nem zakomenderowaniu zwrotu wtył. Wspaniałym ciosem powstrzymującym zadał on śmiertelny cios inwazji".

„Od Ourcq do Lotaryngji wszyscy wykonawcy ruszyli do bitwy w ścisłej łączności, w doskonałem zgraniu, z dziką energją, czując dobrze, że kraj nie przeżyłby klęski zadanej przez bitwę o podobnym rozmachu. W Naczel-nem Dowództwie współzawodniczono w karności, by całkowicie wypełnić swTe zadanie, w koleżeństwie, by się wspomagać nawzajem. Oddziały walczyły aż do wyczerpania11.

„Raz jeszcze wielkie uczucie wojska, dące refleksem prawdziwego stanu ducha prowadzącego wojnę narodu, a rozsądnie spożytkowane przez Naczelnego Wodza, stworzyło fakt historyczny. Była nim Marna".

„Paryż, serce kraju, został uratowany przez zwycięską bitwę, do której jego gubernator posłał swe oddziały, dobrze rozumiejąc, że przez to rozstrzyga losy swej stolicy".

„Plan Niemców zawalił się, a z nim i prestige ich wojska. Gwałtowna i szybka inwrazja, która miała wyprowadzić Francję z gry, nie-tylko została powstrzymana, lecz odparta i częściowo zdezorganizowana. W jakich warunkach ma nieprzyjaciel zreorganizować się i wznowić swe przedsięwzięcia na froncie zachodnim? Czy przez ten czas front wschodni nie powinien był dać odczuć ciężaru swych

mas? Czy mocarstwa centralne będą posiadały dowództwo, zdolne do prowadzenia na dwóch frontach akcji odląd rozdzielonej, która zawiodła, będąc skoncentrowaną na jednym ? 28 sierpnia, w chwili objęcia przeze mnie dowództwa 9. Armji, komunikat donosił, iż inwazja triumfuje „od Sommy do Wogezów". Komunikat z 10 września głosił zwycięstwo francuskie. Byłem niezmiernie szczęśliwy, iż brałem poważny udział w tern odwróceniu losów naszego oręża".

W innem miejscu marsz. Foch pisze znamienne słowa: „W Chalons, podczas rozwikły-wania spraw rozmaitej natury, nadeszły wraz ze szczęśliwemi nowinami, potwńerdzającemi doniosłość uzyskanego sukcesu, smutne wiadomości, dotyczące członków mojej rodziny, znajdujących się w armji, o srogich stratach, które poniosła ona 22 sierpnia, o czem dawał mi znać generał Sarrail, dowódzca 3. Armji. Gdy byłem zajęty sprawami ojczyzny, nie było nawret czasu płakać nad śmiercią swych bliskich. Lecz dobrowolne te poświęcenia nie miały pozostać bezowocnemi. Trzeba było jak najszybciej wyzyskać zdobyte położenie." Słowa te, po żołniersku proste, jakżeż dobitnie charakteryzują wartość moralną dowTódców francuskich, którzy poprowadzili swoje armje do zwycięstwa nad Marną!

Jeszcze w innem miejscu na szczególną uwagę zasługują słowna marszałka Focha, który, opisując przybycie do jego kwatery przedstawicieli społeczeństwa i sfer politycznych, tak pisze: „Wszyscy razem święciliśmy wielkość i potęgę Francji, zjednoczonej w doskona lew zapomnieniu waśni partyjnych, gdy cho dzilo o stawienie czoła nieprzyjacielowi".

191

Page 301: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł II.

POLSKA W OBLICZU WOJNY ŚWIATOWEJ.

ZARYS POLSKIEJ POLITYKI NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ 1864 — 1914 E.

Romuald Traugutt, dyktator powstania

styczniowego, powieszony przez Moskali na stokach cytadeli

tvarszawskiej.

W dziejach Polski moment wybuchu wojny światowej stanowi datę przełomową. Przed nią była tylko ponura noc niewoli, w mrokach której, niby.błędne ogniki, zrzadka i migotliwie żarzyły się iskry buntu, od czasu do czasu wybuchając na krótko płomieniem beznadziejnego czynu. Od tej daty rozpoczyna się świt polskiej wolności, okres krwawej i znojnej realizacji wielkich haseł niepodległościowych, w imię których ofiarnie krwawiły się poprzednie pokolenia patrjotów w ciągu zgórą stuletniej niewoli.

Z wojny światowej wyrosła dzisiejsza Polska — suwerenna i potężna Rzeczpospolita —

zajmując poczesne miejsce wśród wolnych i niepodległych narodów świata.

Jednak błędnem byłoby mniemanie, że niepodległość nasza przypadkowo wyrosła na krwawych polach wojny światowej, niby niespodziewany, chociaż wymarzony dar kapryśnego losu. Należy bowiem uświadomić sobie, że jeśli nasza niepodległość była plonem wojny— to posiew tej niepodległości, dokonany własną dłonią narodu polskiego, na długo poprzedzał przełomową datę 1914 roku. Wojna światowa jakgdyby użyźniła ugory i pozwoliła zakiełkować ziarnom wolności, które długo i bezpłodnie czekały, głęboko zaryte pod ziemią.

Innemi słowy wojna światowa przyniosła nam tylko nowe warunki zewnętrzne, niezwykle korzystne dla realizacji oddawna dojrzałej ideologji niepodległościowej, opartej o wewnętrzne siły narodu, które osiągnęły już poprzednio dostateczny stopień rozwoju i zdolność ujawnienia się nazewnątrz w sprzyjających okolicznościach.

Z tego punktu widzenia wojnę światowTą w historji Polski należy raczej uważać nie za początek ery niepodległego bytu państwowego, lecz za końcowy etap walk wyzwoleńczych, ich ostateczne, przez pokolenia przygotowywane zwycięstwo. Że zaś zwycięstwo przyszło dopiero razem z wojną światową — zrozumiałem jest, jeśli się zważy, że stworzyła ona po raz pierwszy naprawdę korzystne warunki do osiągnięcia zwycięstwa.

Tak rozumiejąc rolę wojny światowej w naszych dziejach nie można, mówiąc o niej, pominąć okresu przedwojennego, w którym krystalizowała się polska idea niepodległościowa, gromadząc wokół siebie te siły i te jednostki, które później wśród pożogi wojennej marze-

65

Page 302: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nia ojców i dziadów przyoblekły w ciało rzeczywistości.

Nic nie dzieje się w oderwaniu od żelaznego prawa przyczyn i skutków. Przeto udział Polski w wojnie światowej i to udział właśnie taki, a nie inny, był ścisłą konsekwencją tych przyczyn, które nawarstwiały się na długo jeszcze przed wojną. Dlatego też, aby zrozumieć rolę narodu polskiego w wielkiej tragedji ludzkości, której epilog był dla nas tak bardzo pomyślny, należy znów cofnąć się wstecz ku czasom przedwojennej polskiej myśli politycznej. Inaczej nie możnaby zrozumieć zbyt wielu zjawisk w życiu polskiem czasów wojny i późniejszego okresu zbrojnego wykreślania giłanic Rzeczypospolitej.

Pani Piasecka, skazana przez sąd pruski na dwa i pół roku więzienia za obronę języka ojczystego.

Chociażby pobieżna znajomość dziejów przedwojennej polityki naszego narodu posiada jednak i bardziej aktualne znaczenie. Wojna światowa bowiem, będąc równocześnie tragicznym pomnikiem, który historja wzniosła na granicy dwóch epok, stanowi dla nas jak-gdyby most, łączący te epoki, łączący dzisiejszą Polskę niepodległą z pi^zedwojenną Polską niewoli. Po przez wojnę światową ciągną się ku nam konsekwencje okresu niewoli aż po dzień dzisiejszy, wywierając wszechstronny wpływ na nasze życie.

Wszystkie te względy razem wzięte każą nam sięgnąć aż do źródeł tych przyczyn dziejowych, które złożyły się na rolę polityki polskiej w czasie wojny światowej, a które i dziś

nie zatraciły jeszcze swojego aktualnego znaczenia.

Z ostatnim rozbiorem dawnej Rzeczypospolitej skończyła się polska polityka państwowa. Rozpoczął się długotrwały okres polityki bezpaństwowej, polityki narodu nietylko pozbawionego własnej państwowości, ale i rozdartego na trzy zabory, rozdzielone wrogiemi słupami granicznemi.

W tych warunkach jakież mogły być cele polskiej polityki narodowej? Wtłoczeni przemocą w ramy trzech obcych i wrogich organizmów państwowych, mogliśmy albo walczyć z istniejącym stanem rzeczy, albo też, godząc się nań, mogliśmy czynić wysiłki, aby jak najwygodniej rozlokować się pod obcemi dachami. Były to dwa jedynie możliwe kierunki polityki polskiej, zasadniczo sobie wrogie, stojące na dwóch przeciwnych biegunach świadomości narodowej. W jednym i drugim kierunku podstawą i punktem wyjściowym polityki naszej był fakt utraty niepodległości i trójzaborowe rozdarcie narodu. Wszelki inny kierunek nie mógłby być polskim, gdyż musiałby zlekceważyć fakt utraty niepodległości i świadomość wspólnoty narodowej. Tak właśnie stało się pod koniec XIX wieku z kierunkiem polityki so-cjalno-demokratycznej, która, zeszedłszy z płaszczyzny narodowej, wkroczyła na drogi kos-mo politycznego socjalizmu i bezwzględnej walki klas.

Jeśli chodzi o oba czysto polskie kierunki polityczne — to wyraziły się one w polityce buntu i polityce ugodowej w stosunku do zaborców. Ta ostatnia w konsekwencji prowadziła do trójzaborowego lojalizmu, do politycznej asymilacji z obcemi organizmami państw zaborczych.

Rzecz prosta każdy z tych zasadniczych kierunków posiadał całą skalę odcieni politycznych: od desperackich przejawów buntu przeciwko ponurej rzeczywistości aż do biernego, roślinnego niemal oporu, od ugodowości, wypływającej z poczucia własnej bezsilności, aż do nikczemnego zaprzaństwa i wygodnej rene-gacji.

W tym czy w innym wypadku, jak to już powiedzieliśmy, polityka polska musiała rozwijać się po linji ostrej świadomości utraty niepodległego bytu państwowego i narodowego rozdarcia.

Polityka buntu wychodziła z założenia, że fakt utraty niepodległości przekreśla wszelkie

66

Page 303: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

możliwości rozwojowe narodu, że w łonie obcego, a tembardziej w łonie trzech obcych organizmów państwowych konsekwencją marnej wegetacji narodu ujarzmionego nieuchronnie, wcześniej czy później, musi być jego ostateczne wynarodowienie, utrata wszelkich cech odrębności, zlanie się z narodem, czy narodami panującemi. Jedynym czynnikiem, hamującym ten proces dziejowy, może być tylko walka z istniejącym stanem rzeczy.

Polityka ta za cel główny stawiała sobie polityczne wyzwolenie i zjednoczenie, odbudowę państwowości polskiej, która ogarnęłaby mniejszą lub większą część narodu polskiego. Ten cel główny przysłaniał wszystko inne : i formę ustroju tego przyszłego państwa polskiego, o które trzeba było jeszcze nie wiadomo jak

Dr. Stanisław Gląbiń-ski, prezes Kola Polskiego w parlamencie

wiedeńskim-.

długo walczyć, i kwest je jego granic, które były tylko marzeniem lub akademicką koncepcją, i takie lub inne kolejne cele, których osiąganie miało przybliżać naród polski ku ostatecznemu wyzwoleniu i zjednoczeniu, a nawet różnie pojmowane środki walki z istniejącym stanem rzeczy.

Odwrotnie, polityka ugodowa, wychodząc z założenia, że utrata niepodległości politycznej jest faktem dokonanym, którego nic nie zdoła obalić, godząc się z nim dążyła do takiego ułożenia stosunków z zaborcami, aby, wyłączywszy z nich wszelką „wrogość" i „obcość", umożliwić narodowi polskiemu organiczne przystosowanie się do państwowości zaborczych i tem zapewnić mu spokojny i normalny rozwój gospodarczy i kulturalny, w najlepszym razie w znaczeniu rozwoju kultury narodowej.

O pogodzeniu się tych dwóch zasadniczo przeciwnych sobie kierunków w polityce polskiej, rzecz prosta, nie mogło być mowy. Co najwyżej mogły wzajemnie oddziaływać na siebie,

Wóz Drzymały. Rolnik Drzymała z Rakoniewic, któremu rząd pruski zabronił postawić dom na swej roli, zakupił wóz cyr-

koicy i w nim zamieszkał wraz z rodziną.

przyczyniając się do pewnych odchyleń od zasadniczej linji politycznej i ideowej.

W ciągu całego z górą stuletniego okresu niewoli oba kierunki, niepodległościowy i ugodowy kolejno zyskiwały na sile i popularności wśród społeczeństwa. Kolejność ich

Dzieci wrzesińskie, katowane przez natiezycidi pru-skich dn. 20 maja 1901 r.

wpływów była zawsze ściśle zależna przede-wszystkiem od czynników zewnętrznych. Po-myślniejsza konjunktura międzynarodowa lub polityczna w państwach zaborczych, ożywiając

ó7

Page 304: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nadzieje i przydając sprawie niepodległości rumieńców realności i aktualności, zwiększała wpływy i popularność kierunku niepodległościowego i powszechniej zapalała w społeczeństwie naszem iskry buntu. Podobny skutek wywierały wszelkie nowe akty ucisku ze strony zaborców, z tą tylko różnicą, że wzmożona aktywność kierunku niepodległościowego miała

Aleksander Świętochowski, wybitny publicysta, szermierz pozytywizmu, bożyszcze młodzieży w czasach

niewoli.

w tych wypadkach charakter bardziej desperacki. Przeciwnie, każdorazowe zwolnienie śruby ucisku, chociażby wywołane tylko przejściową metodą polityki zaborczej, ożywiało kierunek ugodowy, zyskując dlań większą popularność w społeczeństwie, które dawało się uwieść zręcznie podsuwaną przynętą spokojnego „urządzenia się" pod obcą, ale i wspólną zarazem strzechą państwową.

Im dłuższy czas dzielił naród polski od czasu utraty niepodległości, tern większe wpływy zyskiwał kierunek polityki ugodowej kosztem coraz bardziej bledniejących ideałów niepodległościowych. Było to groźnem zjawiskiem dla przyszłości narodu polskiego. Kierunek ugodowy w prostej linji musiał prowadzić do ostatecznego wynarodowienia, tembardziej, że pociągał za sobą trójlojalizm wobec państw zaborczych, co zrywało naturalne więzy narodowe pomiędzy zaborami. Polityka ugodowa, na-

wskroś materjałistyczna i oportunistyczna, wypływająca przedewszystkiem z egoizmu jednostek i całych warstw społecznych, głosząc hasło pogodzenia się z państwowością zaborczą, przystosowania się do niej i jak najlepszego urządzenia się w jej ramach, siłą rzeczy zrywała z zasadą jedności narodowej, gdyż w każdym poszczególnie zaborze musiała naginać się do zgoła odmiennych warunków, musiała służyć odmiennym, a często i wrogim interesom, musiała stawiać sobie różne cele i stosować różne metody.

Niebezpieczeństwo polityki ugodowej tkwiło nietylko w tern, że rozkładała ona jedność narodową w trójzaborowym lojaliźmie, torując drogę do całkowitego rozkładu świadomości narodowej. Groźniejsze było to, że ugodowość stawała się dla jednostek wygodnym mostem, przez który jakżeż łatwo było słabszym konstrukcjom duchowym przejść na stronę najgorszego, bo zamaskowanego, często nawet nieuświadomionego zaprzaństwa. Albowiem, jeśli stanąć na stanowisku pogodzenia się z losem narodu ujarzmionego, wyrzeczenia się walki, odrzucenia w sobie wszystkiego, co pogłębia „wrogość" w stosunku do zaborcy, jakżeż trudno jest okupywać spokój i dobrobyt potulną lojalnością wobec wroga, a równocześnie kultywować swoją odrębność narodową, ale w sposób, któryby nie drażnił zaborcy i nie budził jego podejrzeń! O ileż prościej, wygodniej i konsekwentniej jest całkowicie wyrzec się swojej narodowości, asymilując się z narodem panującym !

Czas pracował na korzyść zaborców. Z każdem następnem pokoleniem zacierał coraz bardziej wspomnienie własnej, utraconej państwowości, która z biegiem lat stawała się już tylko legendą. Przeciwnie, wiązał społeczeństwo z obcemi państwowościami, z któremi zżyło się ono w praktyce codziennej rzeczywistości. Łagodził poczucie krzywdy, upokorzenia i ucisku, które w szarej codzienności z piedestału bohaterstwa schodziły do roli przykrych objawów chronicznej choroby. Rozwiewał nadzieję i wiarę w odzyskanie utraconej ongiś niepodległości. Pętał świadomość narodową tysiącem subtelnych więzów długotrwałego stosunku z wrogiem we wszelkich dziedzinach życia zbiorowego i jednostkowego. Jednem słowem czas w coraz większej ilości gromadził psychologiczne i umysłowe czynniki polityki ugodowej.

68

Page 305: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Od czasu upadku dawnej Rzeczypospolitej aż do odzyskania niepodległości polska polityka niepodległościowa była ściśle związana z ideą narodowej siły zbrojnej i zbrojnego czynu wyzwoleńczego. Przez cały okres niewoli patrjoci nasi rozumieli, że jedynie przed siłą może ugiąć się zaborczość Rosji, Prus i Austrji, że jedynie siła zdolna jest oderwać równocześnie lub kolejno poszczególne zabory od zachłannych macek tych imperialistycznych państwowości. Siłę tę rozumiano zarówno w znaczeniu rewolucyjnym, jak i w znaczeniu zbrojnej interwencji zewnętrznej. W jednym i drugim wypadku konieczne było dla narodu polskiego posiadanie siły zbrojnej nietylko poto, aby przyczynić się do klęski zaborców, ale też, aby tę klęskę obrócić na korzyść Polski i stać na straży osiągniętych już w walce wyników.

Stąd też polityka niepodległościowa dążyła zawsze do stworzenia polskiej siły zbrojnej, czy to zakonspirowanej wewnątrz kraju, czy też jawnej gdziekolwiekbądź nazewnątrz. Z rozrostem tej siły zbrojnej łączyła się nadzieja powstania lub rewolucji wewnętrznej i wiara, że rozbudzone siły narodu w korzystnych okolicznościach będą zdolne zerwać łańcuchy niewoli albo ze wszystkich trzech zaborów równocześnie, albo też kolejno. Zawsze jednak wiara we własne siły łączyła się z wiarą w interwencję zewnętrzną, zbrojną lub dyplomatyczną. Oczywistem było bowiem, że nierówność sił polskich i zaborczych zgóry uniemożliwia zwycięstwo, osiągnięte własnemi siłami.

Pierwszym wyrazem niepodległościowej wiary w konieczny udział oręża polskiego w dziele odzyskania własnej państwowości były legjony Dąbrowskiego we Włoszech.

Odtąd polityka niepodległościowa opierała się zgrubsza na takiem wyliczeniu: wybucha wojna europejska, lub chociażby wojna, w której zaangażowane są albo wszystkie trzy, albo conajmniej jedno z państw zaborczych; w wojnie tej bierze udział przeciw zaborcom polska siła zbrojna, która w kraju rozbudza powszechne powstanie czy rewolucję, co znakomicie wzmacnia bojowe siły polskie; przyczynia się to do klęski zaborców czy bodaj jednego z nich ; z wojny tej Polska wychodzi, jako czynnik siły, z którą liczyć się muszą wrogowie i sojusznicy, dzięki czemu w nowym układzie stosunków nie mogą być zlekceważone żądania niepodległościowe zbrojnego już narodu. W wyliczeniu tern głównemi pozycjami musiały być z jednej strony fakt istnienia własnej siły zbrojnej chociażby w związku, z drugiej zaś — ewentu

alność takiego lub innego konfliktu zbrojnego w Europie. Odmianą powyższego były raczej rewolucyjne wyliczenia: zorganizowanie rewolucyjnej siły zbrojnej wewnątrz kraju, wywołanie powszechnego powstania, rozbudzenie tą drogą zainteresowania sprawą polską w Europie, stąd interwencja z zewnątrz, kapitulacja zaborców wobec groźnej postawy narodu polskiego i stojącej w jego obronie Europy.

Marszalek Polski Józef Piłsudski z czasów strzeleckich.

W jednym czy drugim wypadku sprawa polska musiała być ściśle uzależniona od sytu-cji międzynarodowej, od nastrojów w Europie, od możliwości dogodnych dla Polski konfliktów i wreszcie od aktualnej siły wewnętrznej państw zaborczych.

Ta ścisła zależność sprawiała, że polityka niepodległościowa ulegała w ciągu całego okresu niewoli znacznym wahaniom od zdumiewającej aktywności, aż do niemal całkowitego zamierania, od gorącej wiary i entuzjazmu, aż do x'ozczarowan i apatji.

Ostatnim czynem polityki niepodległościowej zakrojonym na większą skalę- było powsta-

69

Page 306: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nie styczniowe. Od chwili upadku powstania rozpoczyna się najsmutniejszy bodaj okres w nowszych dziejach Polski. Nadzieje i rachuby na interwencję zewnętrzną zawiodły. Siły własne okazały się całkowicie niewystarczające wobec rosnącej potęgi Rosji, posiadającej największy obszar ziem polskich i największą ilość Polaków pod swoim barbarzyńskim batem. Ogrom klęsk, ofiar i zniszczenia nietylko nie złagodził losu zaboru rosyjskiego, ale, przeciwnie, wywołał falę nowego, gorszego uścisku. Polityka niepodległościowa, zdawało się, zban

krutowała całkowicie. Społeczeństwo, wyczerpane długotrwałą, beznadziejną walką, zniszczone gospodarczo, rozgoryczone, zalęknione i rozbite, było podatnym terenem dla wszelkiej propagandy ugodowej, która politykę niepodległościową mogła porównywać z „porywaniem się z motyką na słońce". Wiara w niezachwianą potęgę Rosji zapuszczała w społeczeństwie coraz głębiej swToje niszczycielskie korzenie. Najgorętsi patrjoci popadali w posępną rezygnację, lub gorączkowo szukali nowych, innych dróg swojego patrjotyzmu, idąc w tern na rękę zdecydowanym ugodowcom.

Położenie stawało się bardziej jeszcze posępne w związku z ogólnym położeniem mię-dzynarodowem, które coraz bardziej było dla nas niekorzystne. Jedyne państwo w Europie, poza bezsilną już Turcją, na które od czasu

rozbiorów liczyła polska polityka niepodległościowa — Francja — wkrótce po powstaniu styczmowem legło u stóp zwycięskich Niemiec Klęska Francji na długo rozwiała wszelka nadzieję na interwencję czy też pomoc zewnętrzną. Zwycięstwo Niemiec, jednomyślnych w sprawach polskich z Rosją, rozpętało ponadto niesłychany ucisk narodowy w zaborze pruskim, grożąc tej części Polski całkowitą zagłada imienia polskiego.

Im bliżej było końca XIX stulecia — tern bardziej zaciemniał się widnokrąg spraw pol

skich. Państwa zaborcze potężniały z roku na rok. Układ stosunkówT Europy w ostatnim dziesiątku lat nie pozwalał, zdawało się, żywić żadnej nadziei kierunkowi niepodległościowemu. Europa podzieliła się na dwa wrogie obozy: trójprzymierze Niemiec, Austrc-Węgier i Włoch i dwuprzymierze Francji i Rosji. W obu tych ugrupowaniach, nadających ton całej Europie, znajdowały się państwa zaborcze, co wyłączało zainteresowanie sprawą polską. Francja również, jakkolwiek odrodzona i wzmocniona po klęsce 1871 roku, ale związana sojuszem z Rosją (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej str. 22 i 34), nie stanowiła już dla polskiej polityki niepodległościowej tego oparcia, jakie widziano w niej od czasów Wielkiej Rewolucji i Napoleona I. W dodatku państwa zaborcze, jakkolwiek po-

Przegląd Strzelców w Zakopanem przez J. Piłsudskiego na krótko przed Wojną Światową.

70

Page 307: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dzielone na dwa obozy, nie wykazywały żadnych istotnych różnic w poglądach na sprawę polską, która w żadnym razie nie mogła stać się przyczyną jakiegoś między nimi konfliktu.

Z drugiej znów strony postęp gospodarczy i techniczny, oraz niebywały rozrost militaryz-mu odbierały wszelki urok i widoki powodzenia dawnym koncepcj om rewol ucyj no-powstamowym, szczególnie po ostatniej klęsce lat 1863—64.

Nastrój wśród narodów europejskich był dla nas również niekorzystny. O sprawie polskiej powoli zapomniano, a jeśli przypominano sobie — to raczej w znaczeniu dla nas niepo-myślnem, albo zgoła krzywdzącem. Było to

Roman Dmowski, jeden z twórców i głównych przywódców Narodmvej Demokracji.

dziełem zręcznej propagandy państw zaborczych, przedewszystkiem Niemiec i Rosji, wobec których słabiutka propaganda polska była całkowicie bezsilna. Zresztą nigdy nie mieliśmy talentów propagatorskich, tembardziej zaś, jako naród uciemiężony, nieposiadający nawet elementarnych środków propagandy.

Ciekawe światło na położenie międzynarodowe sprawy polskiej rzuca ankieta krakowskiej „Krytyki" z 1899 r. W całym szeregu pytań, dotyczących sprawy polskiej, oraz węzłów, łączących ją z zachodem Europy, zwrócono się do zgórą 500 przedstawicieli polityki, publicystyki, literatury i nauki, reprezentujących niemal wszystkie narody europejskie. Odpowiedzi nadesłało zaledwie kilkadziesiąt osobistości.

Były to odpowiedzi niezwykle charakterystyczne. Ucisk narodowy Polski potępiali wszyscy. Przeważnie było to jednak potępienie czysto platoniczne, nieszczere i bez praktycznego znaczenia.

Najgorętsze sympatje dla sprawy polskiej wyrażali Włosi, prawdopodobnie z powodu

Wojciech Korfanty, poseł do parlamentu

niemieckiego.

świeżych jeszcze wspomnień z czasów walk o własną niepodległość i zjednoczenie. Taki naprzykład Tankred Canonico apelował nawet do demokracji i do ruchu robotniczego, uważając niepodległość Polski za sprawę honoru Europy demokratycznej. Francuzi naogół dawali mętne i czysto teoretyczne odpowiedzi. Uczony Leroy de Beaulieu rozwiązanie sprawy polskiej łączył z obudzeniem się w Rosji „sumienia słowiańskiego" i powstaniem federacji narodów

Ludomir Dymsza, jeden z wybitniejszych posłów polskich w I Dumie ro

syjskiej.

kontynentalnych przeciwko Anglji i Stanom Zjednoczonym. Ale już praktyczny publicysta z paryskiego „Figara" bez osłonek oświadcza, że z francuskiego punktu widzenia odświeżanie sprawy polskiej jest niedopuszczalne,

71

Page 308: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

gdyż mogłoby poróżnić Francję z Rosją, z którą przymierze stanowi dla Francji dziejową konieczność.

W Anglji jeden tylko artysta otwarcie wyraził swoje sympatje dla sprawy polskiej. Poza nim nikt nie chciał zdeklarować swojej opinji. Wśród Niemców znaleźli się tacy, którzy, doceniając znaczenie kultury polskiej, opowiadali się za niepodległością Polski, jako państwa „buforowego", które mogłoby powstać w wyniku niekorzystnej dla Rosji wojny europejskiej. Rzecz prosta, owo państwo „buforowe" zajęłoby obszar samego tylko zaboru rosyjskiego. Jeden z czołowych przewódców niemieckiego socjalizmu przyznał się z rozbrajającą szczerością, że wogóle o sprawie polskiej nie myślał. Natomiast Karol Kautsky wierzył, że Polska odzyska niepodległość i zjednoczy się, ale dopiero razem ze zwycięstwem proletarjatu. Poeta Dehmel oświadczył, że rasa polska posiada

Gen. Hurko, general-gubernator warsza w-ski, jeden z największych ru-

syfikatorów.

tak wiele odrębnych cech duchowych, że każdy człowiek niezależnie myślący i czujący musi pochwalać walkę o niepodległość Polski.

Zgoła inne stanowisko zajął najwybitniejszy przedstawiciel narodu czeskiego, prof. Ma-saryk, późniejszy pierwszy prezydent republiki czechosłowackiej. Twierdził on, że Polacy nie powinni liczyć na polityczną pomoc Europy zachodniej, ponieważ „wobec swojego geograficznego położenia Polska niepodległa mogłaby mieć niewielkie tylko dla Europy zachodniej znaczenie". A dalej prof. Masaryk wygłasza takie zdania: „Polacy mogą oczekiwać uznania swej narodowości dopiero w odległej przyszłości". — „W każdym razie powinni Polacy działać dla porozumienia z Rosją", — „zwłaszcza postępowe partje polskie powinnyby wy

tworzyć społeczna raczej, niż polityczna politykę".

Z pośród Rosjan zabrał głos w ankiecie tylko Plechanow, potępiając politykę zniszczenia „pięknego i zdolnego" ludu polskiego i pragnąc niepodległości Polski, której odzyskanie, jak wierzył, złączone jest ściśle ze zwycięstwem ruchu robotniczego w Europie. Sympatycznie również odzywali się o Polsce Hiszpanie i Belgowie.

Międzynarodowa ankieta „Krytyki" przekonała społeczeństwo polskie o paru gorzkich prawdach: że, po pierwsze, sprawą polską zajmował się tylko nieliczny odłam przedstawicieli nieoficjalnej opinji europejskiej ; że, po drugie, cieszyliśmy się nader rzadką i skąpą sympatją wśród narodów i, po trzecie, że nawet wśród naszych zdecydowanych przyjaciół tylko nieliczni przedstawiciele socjalizmu wierzyli w istotną możliwość odzyskania przez Polskę niepodległości i to w związku ze zwycięstwem międzynarodowej rewolucji proletarjatu.

U schyłku XIX stulecia przeżyły się już wolnościowe hasła 1848 roku, a nawet ich echa z 1863 r. Romantyzm polityczny zbankrutował wcześniej jeszcze, niż poezja romantyczna. Ideały wolnościowe i rewolucyjne z płaszczyzny narodowej przeniosły się na płaszczyznę socjalną. Nikt już nawet nie przemyśliwał o krucjacie ludów w celu wyzwolenia Polski. Nikt już nie wierzył w interwencję mocarstw nie-zainteresowanych. Nikt już nie łączył sprawy polskiej z ewentualną zmianą stosunków międzynarodowych.

Najboleśniejszem dla polskiej ambicji narodowej było to, że nawet Francuzi, wprawdzie z zażenowaniem i nieśmiało, ale jednak dora-: dzali ugodę z Rosją, a pobratymczy naród czeski otwarcie już i brutalnie domagał się nie-tylko ugody, ale i sympatji w stosunku do Rosji w imię wszechsłowiańskich „ideałów" (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej, strona 26, 27 i 28).

W tym stanie rzeczy wszelkie ideały niepodległościowe zdawały się być nierealnemi mrzonkami, a polityka buntu, polityka wTalki z zaborcami — poprostu szaleństwem, jeśli nie samobójstwem, jak to określali ugodowcy.

To też okres popowstaniowy aż do końca XIX stulecia zapisał się w dziejach Polski największą aktywnością kierunku ugodowego w polityce polskiej i jego największemi wpływami wśród społeczeństwa. Wszystko, co działo się w Polsce i w całej Europie, szło na rękę ugodowości, która umiała z przemijającej, ale

72

Page 309: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wyrazistej i jaskrawej rzeczywistości wyciągać pozornie logiczne i jedyne wytłumaczenie swojej polityki rezygnacji i przystosowania się.

Na przełomie XIX i XX stulecia idea państwa polskiego była równie nieaktualna wśród znakomitej części polityków polskich i społeczeństwa, jak zresztą i w całej Europie, świadectwem tego stanu rzeczy było przyjęcie, jakiego doznał w 1897 r. car Mikołaj II ze strony rozentuzjazmowanej Warszawy, która z niebywałą świetnością witała go w imieniu „całego narodu polskiego". Tę datę rosyjsko-polskich uroczystości w Warszawie można uważać

za kulminacyjny punkt ugodowTości polskiej i polskiego trójlojalizmu.

Do jakiego stopnia nastrój ugodowy w stosunku do Rosji był w 1897 r. powszechny, świadczy dobitnie następujący fakt. W owym czasie Józef Piłsudski, jeden z nielicznych podówczas nieprzejednanych wyznawców kierunku niepodległościowego, wydawał w Łodzi konspiracyjnego „Robotnika", którego nakład sam kolportował wśród robotników7 warszawskich. Otóż w czasie przybycia cara do Warszawy i związanych z tern uroczystości, wielu z pośród wiernych dotąd towarzyszy partyjnych odma

wiało przyjęcia numeru, nierzadko i to w ostrej formie strofując Piłsudskiego, że mąci ludziom w głowach w chwili, kiedy na Polskę mają posypać się niesłychane „dobrodziejstwa" z ręki cara.

Jednak najbliższe już lata dowiodły, że koncepcja ugodowa, oparta na całkowitej rezygnacji z państwowości polskiej, zbankrutowała we wszystkich trzech zaborach. .Klucz ugody nie zdołał otworzyć twardych serc polityków państw zaborczych. Opublikowanie słynnego memorjału generał - gubernatora warszawskiego, Imeretyńskiego, wykazało aż nad

to przejrzyście, że Rosja bynajmniej nie porzuciła istotnych celów swojej przeciwpolskiej polityki, konsekwentnie dążąc do ostatecznego wynarodowienia, zniszczenia wszystkiego, co polskie. Zmieniły się tylko metody, przy których pomocy Rosja pragnęła osiągnąć swoje imperjalistyczne i nacjonalistyczne cele na ziemiach polskich. Polska ugodowość i lojalność, granicząca już z wiernością, nie wzruszyły R0 ' sji, która uważała je za objaw słabości ginącego narodu. Jeszcze wcześniej zbankrutował kierunek ugodowy w zaborze pruskim, zdruzgotany brutalną pięścią pruskiej polityki bez-

73

Polski Komitet Narodowy w Paryżu. Siedzą od lewej: Maurycy Zamoyski, Roman Dmowski, Erazm Pilz. Stoją od lewej: Stanisław Kozicki, Jan Rozwadowski, Konstanty Skirmunt, major Fronczek, Władysław Sobański, Marjan Seyda, Jó

zef Wielowieyski.

Page 310: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

względnego wynarodowienia i wydziedziczenia, wypływającej' z niemieckiej ideologji światowego nacjonalistycznego imperjalizmu (patrz zeszyt I Ilustrowanej Historji Wojny Światowej). Jeśli chodzi o zabór austrjacki — tam oddawna już ugodowość straciła wszelką rację bytu, nie mając najmniejszych widoków powodzenia w kierunku wyżebrania czegoś więcej, niż mogła to zapewnić nieugięta postawa narodowa.

W tych warunkach, kiedy społeczeństwo polskie w swojej masie oddawna już odwróciło się od zlekceważonej i potępionej idei niepodległościowej, a polityka ugodowa okazała się

bezsilną wobec nacjonalistycznej i imperialistycznej aktywności państw zaborczych, zdawało się, że naród polski stanął już na krawędzi przepaści, w której nieuchronnie musi znaleźć wcześniej, czy później swoją śmierć polityczną i kulturalną. Społeczeństwo polskie było zdezorjentowane, pozbawione myśli przewodniej, zniechęcone i apatyczne.

A jednak nastrój ten, nacechowany upadkiem myśli politycznej i woli czynu, był powierzchowny i dotyczył tylko widomego, niejako oficjalnego oblicza społeczeństwa polskiego. Pod wierzchnim naskórkiem w łonie społeczeństwa rodziły się nowe idee i nowe siły, dochodziły do głosu nowe warstwy społeczne i nowe jednostki twórcze, które w swoje mocne dłonie

miały pochwycić później sztandar naród wysuwający się z osłabłych dłoni dotychc wego przedstawicielstwa narodu.

Pod koniec XIX stulecia społeczeństwem polakiem do głębi wstrząsnęło rozgoryczenie do kierunku ugodowego i jego arystokratycznych i plutokratycznych przewódców. Było to zjawisko powszechne we wszystkich trzech zaborach. Rozgoryczenie to osiągnęło swój punkt kulminacyjny po roku 1897, po okresie ugodowych i wiernopoddańczych manifestacyj z powodu pobytu cara w Warszawie. Upokarzające niepowodzenie tej przesadnej lojalności dopełniło miary. Obudziła się duma narodowa i zdro

wa myśl polityczna wielkiego narodu. Społeczeństwo zrozumiało, że polityka ugodowa prowadziła je na manowce. Rozumiano, że należy szukać nowych dróg, nowych ideałów i nowych środków polityki narodowej. Ten stan psychiczny i umysłowy społeczeństwa wytworzył podatny grunt, na którym poczęły od 1897 roku rozkrzewiać się z nieprawdopodobną szybkością dwa nowe młode kierunki: socjalistyczny i na-rodowo-demokratyczny.

Oba te kierunki, istniejące zresztą już od lat kilkunastu, nie odgrywały dotychczas prawie żadnej roli w polityce polskiej. Przez długi czas miały one charakter nieledwie sekciarski, ogarniając w ścisłej konspiracji nieliczne tylko grupki, głównie młodzieży, wśród której dopie-

Żołnierze belgijscy witam siostry angielskie.

74

Page 311: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

•nH^aMMBEr • i Francuski pociąg z amunicją, napadnięty pod Verdun przêt aeroplan niemieck *K\

Page 312: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jeden z pakicóic, zamienionych nu szpitale. Karmienie rannych przez siostry miłosierdzia.

75

Page 313: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ro krystalizowały się ich wytyczne ideowe i taktyczne.

Teraz, dojrzałe już, na podatnym gruncie społecznym szybko rozwijają się do rozmiarów wielkich nowoczesnych stronnictw politycznych, nadając ton całej polityce polskiej i odsuwając na bok stronnictwa dotychczasowe, przedewszystkiem ugodowy konserwatyzm. Równocześnie oba nowe kierunki, które przedtem, w okresie krystalizowania się, niejednokrotnie szły ręka w rękę, wspierając się wzajemnie, teraz wstępują w ostrą z sobą walkę, rywalizując zacięcie o wpływy w społeczeństwie.

Z obu tych kierunków, zrodzonych z reakcji przeciwko ugodowości, pozytywizmowi i trójlojalności, starszy był kierunek socjalistyczny, jemu też najpierw poświęcimy uwagę.

Początków polskiego socjalizmu szukać należy w okresie emigracji po powstaniu listopa-dowem. Wśród radykalnych odłamów tej emigracji, opierających się na żywiole chłopów-żołnierzy, wytworzył się kierunek, który kojarzył dążenie do odzyskania niepodległości z daleko idącemi hasłami socjalnemi i swoistym systemem religijnym. Kierunek ten, wywodzący się z klęski powstania listopadowego i poddany wpływom saintsimonizmu, oraz młodego ruchu robotniczego w Anglji, posiadał wszystkie cechy utopijnego socjalizmu. Syntezę tego kierunku określił Mickiewicz, jako „polot ducha ku lepszemu bytowi nie indywidualnemu, lecz wspólnemu i solidarnemu".

Pierwszą organizacją kierunku socjalistycznego z owych czasów była „Gromada Gru-dziąż Ludu Polskiego" z 1835 r., do której należeli przeważnie chłopi - żołnierze, a z wybitniejszych jednostek Worcell, Zenon Świętosław-ski, Krępowiecki. Ta emigracyjna grupa socjalistyczna od początku weszła w ostry konflikt z Towarzystwem Demokratycznem, które, jakkolwiek radykalne politycznie, w zagadnieniach społecznych stało na stanowisku zasady indywidualizmu, chociaż dalekiego od punktu widzenia szlacheckiego lub mieszczańskiego. Z biegiem czasu do tej grupy przyłączyli się emigranci chłopi - żołnierze z wyspy Jersey, związani w „Gromadę Humań". Po wielu walkach i przesileniach, kierunek socjalistyczny dostał się pod wpływy głównie Zenona Święto-sławskiego. W założeniach tego ostatniego było uniwersalne państwo o charakterze prymi

tywnego komunizmu, w którem zwierzchnictwo spoczywałoby w rękach Kościoła, a językiem powszechnym byłby język polski. Kierunek socjalistyczny zdobył sobie na emigracji wielu nietyle zwolenników, ile wierzących, na czele których należy postawić Adama Mickiewicza i Joachima Lelewela.

Do kraju socjalistyczne prądy emigracji przenikały w bardzo słabej mierze. Niemniej jednak ksiądz Ściegienny, proboszcz z Chodla w Lubelszczyźnie, organizuje spisek socjalistyczny około roku 1840, z celem wywołania w 1844 r. nowego powstania narodowego, które, osiągnąwszy niepodległość, zaprowadziłoby umiarkowany komunizm rolny.

Ślady polskiego ruchu socjalistycznego znajdujemy i na terenie ogólnym socjalizmu. Manifest komunistyczny Marxa i Engelsa taką daje syntezę: „W Polsce stoją komuniści obok partji, która w rewolucji widzi warunek odzyskania niepodległości narodowej, a więc obok partji, która krakowską insurekcję z 1846 r. powołała do życia".

Już na pierwszym tajnym kongresie międzynarodowym w Londynie, na którym uchwalono „Manifest komunistyczny", polski kierunek socjalistyczny był reprezentowany przez własnych delegatów, a do rezolucji kongresu przystąpił sławny Joachim Lelewel i jego liczni zwolennicy na wielkim wiecu w Brukseli.

Socjalizm emigracyjny miał trzy źródła: uczuciowe, rozumowe i klasowe, które wytrysły na wspólnym gruncie klęski powstania listopadowego. Emigranci, składający się po największej części z gorących patrjotów i bojowników o niepodległość, oderwani od kraju i jego aktualnego życia, zdała i w warunkach jakgdy-by psychicznie cieplarnianych, wypełniali treść swojego, przeważnie nędznego materjalnie, życia roztrząsaniem przyczyn klęski listopadowej. Za główną przyczynę tej klęski uważano brak powszechności patrjotyzmu, co spowodowało, że powstanie nie zdołało w dostatecznej mierze rozpalić entuzjazmu wśród szerokich mas chłopskich. Ze zgrozą roztrząsano fakt, że najliczniejsza warstwa społeczna w Polsce -— chłopi — swoją bierną postawą sparaliżowała masowy charakter powstania. Przyczynę tego widziano w nędzy i ciemnocie mas chłopskich, stanowiących w narodzie jakgdyby drugi naród niewolniczy. Wyrozumowano przeto, że na przyszłość należy stworzyć takie warunki społeczne w Polsce, aby chłop z całą świadomością stał się podporą, strażnikiem i bojownikiem

76

Page 314: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

idei Polski niepodległej. Aby to osiągnąć, należało chłopa wyzwolić, podnieść i oświecić.

Do rozumowania dołączało się uczucie. Wszakże to ci sami chłopi pańszczyźniani zdobywali pod Stoczkiem armaty „czarnemi rękoma od pługa" ! Ci sami chłopi ginęli ofiarnie za Ojczyznę/ która przecież była dla nich macochą!4 Ci sami chłopi - żołnierze dzielili ze szlachtą i mieszczaństwem smutny los emigracji] Równi w ofierze i bohaterstwie — muszą być równi i przy podziale dóbr narodowych.

Wreszcie niemałą rolę odgrywał fakt, że na emigracji ci sami chłopi - żołnierze, oderwani od kraju i pługa, uświęceni poniesionemi dla Ojczyzny ofiarami, szybciej dojrzewali umysłowo i psychicznie, w zwartej gromadzie wśród morza obcości, w ciągłej styczności, nierzadko w koleżeństwie i braterstwie ze swoimi dawnymi oficerami i panami. Ta specyficzna atmosfera z jednej strony współdziałała w tworzeniu się klasowej świadomości chłopskiej, a z drugiej znów była podnietą dla inteligencji emigracyjnej w snuciu utopijnych marzeń na temat roli chłopa w przyszłej wolnej Polsce.

Wielkie znaczenie miały też wpływy zewnętrzne na emigracji, a przedewszystkiem krystalizującego się na Zachodzie socjalizmu, oraz organizującego się w Anglji ruchu robotniczego. Do tego wszystkiego dołączały się ówT-czesne prądy religijne wśród emigracji mistycyzm i mesjanizm, widzący w Polsce cierpiącego Chrystusa narodów, który ma zbawić ludzkość społecznie i politycznie.

J akkolwiek wiele było przyczyn, rodzących ówczesny socjalizm polski — jedna była zasadnicza^ powszechna: gorący patrjotyzm.i ideały niepodległościowe, które szukały dróg swojej realizacji. O tern należy dobrze pamiętać, gdyż było to najcharakterystyczniejszą cechą polskiego socjalizmu na emigracji.

Po przełomowym roku 1848, słabną stopniowo wpływy i znaczenie emigracji, a wraz z nią i kierunku socjalistycznego, który jest reprezentowany już tylko przez Worcella w „Demokracie Polskim".

Nowy okres ruchu socjalistycznego rozpoczyna się dopiero około 1860 i\, kiedy w kraju organizują się tak zwani „czerwoni". Jakkolwiek jednak „czerwoni" w pełni zdawali sobie sprawę z doniosłego związku sprawy narodowej ze sprawą socjalną, jednak ich dążenia reformatorskie były nader umiarkowane i nie szły w kierunku komunistycznym, jak tego żądali wówczas od Polaków rosyjscy socjaliści, Michał tfakunm (przewódca i teoretyk anarchizmu)

i inni. „Czerwoni" dążyli tylko do tego, aby szlachta dobrowolnie przeprowadziła refoi agrarną w duchu solidarystycznym.

Po powstaniu styczniowem nowa fala emigracji, włprawdzie naogół słabej i tez wpływów, wyłania szereg jednostek o zabarwieniu socjalistycznem o charakterze marxowskim, lub też rosyjskiej ludowości ( „narodnicze-stwa"). Tak naprzykład generał Bosak w roku 1867 żądał w „Ognisku republikańskiem" pomiędzy wielu innemi hasłami i „ziemi dla ludu spólnej".

W walkach komuny paryskiej w 1871 r. bierze udział kilkudziesięciu Polaków, a dwóch z nich, Jarosław Dąbrowski i Walery Wróblewski, nawet wybija się na kierownicze stanowiska. Walery Wróblewski i później jeszcze w Londynie, jako zdecydowany socjalista i członek międzynarodówki, usiłuje organizować polski ruch socjalistyczny w kierunku zmodernizowanych tradycyj „Ludu Polskiego" z czasów po powstaniu listopadowem. Pomaga mu w tern L. Kryński.

Wszystko to jednak były wysiłki jednostek, które, oderwane od kraju, nie mogły mieć istotnego wpływu na stan umysłów w Polsce. Zresztą nie było jeszcze w Polsce odpowiedniego gruntu, na którym mógłby się przyjąć socjalizm w większej skali. Polska nie posiadała rozwiniętego przemysłu fabrycznego, a stąd nie mogła się była jeszcze rozwinąć warstwa robotnicza, proletariat, jedyny właściwy teren rozwoju ideałów socjalistycznych.

Dopiero po 1867 r. Polska, przedewszystkiem zaś zabór rosyjski, wkracza na tory gospodarki kapitalistycznej, tworząc wielki przemysł. Wślad za kapitalizmem musiał przyjść socjalizm w tej, czy innej formie. Niezwykle przeto doniosłem dla całej przyszłości Polski była sprawa kierunku, w jakim miał pójść masowy ruch socjalistyczny.

Rozwój przemysłowy zaboru rosyjskiego, zapoczątkowany został za czasów Królestwa Kongresowego w latach 1815 —1830 przez ministra Druckiego - Lubeckiego. Dalszy rozwój opierał się już na samorzutnej energji jednostek, jak to miało miejsce naprzykład ze Stein-kellerem. Szersze możliwości otworzyło dla przemysłu polskiego zniesienie granicy celnej pomiędzy Królestwem a Rosją w 1851 r., co zapewniło dostawę rosyjskich surowców i zbyt fabrykatów na niezwykle pojemnych rynkach rosyjskich. Od tego też czasu — należy to dobrze sobie uświadomić — rozwój polskiego przemysłu oparł się na ścisłym związku z gospodar-

77

Page 315: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

m£ •

fO

* _. -:*%3SŁ' J, « (BA

¥ Ku ^

FMM

Manifestacje patrjotyczne na placu „Strastnym" w Moskwie w dniu ogłoszenia wojny z Niemcami.

czym organizmem Rosji, co przyczyniło się wprawdzie do niezwykle szybkiego uprzemysłowienia Kongresówki i jej dobrobytu, ale zarazem i związało ją gospodarczo z Rosją, co nie było bez wpływu na dalszą politykę polską w kierunku ugodowości i lojalizmu.

Na wielką skalę rozwój gospodarczy rozpoczął się dopiero po powstaniu styczniowem, a silnym bodźcem do tego było zaprowadzenie w 1877 r. przez Rosję opłat celnych w złocie, co utrudniało import i zmuszało zagraniczne przedsiębiorstwa do zakładania swoich fabryk na terenie Królestwa.

O rozwoju przemysłu w zaborze rosyjskim świadczy zestawienie ilości robotników fabrycznych w poszczególnych okresach. Kiedy w 1870 r. było ich zaledwie 63.892, to w 1895 r. było ich już 150.494, w dwa latsC później w 1897 r. — 243.733, a w 1910 r. — 400.922!

Jeszcze intensywniej rozwijał się przemysł na śląsku Górnym, gdzie robotnik był polski i on przedewszystkiem reprezentował tam polskość.

W 1907 r. górnictwo i hutnictwo zatrudniało na Śląsku już 156.201 robotników.

W zaborze austrjackim, według danych z roku 1906, ogólna liczba robotników przemysłowych wynosiła 385.000, z czego (według danych z 1910 r.) na wielki przemysł przypadało 102.000 robotników. Nawet w zaborze pruskim, w Poznańskiem, typowym kraju rolniczym, było jednak w 1907 r. 163.567 robotników, zatrudnionych w przemyśle.

Tak więc Polska na przełomie stuleci dojrzała już w znaczeniu gospodarki kapitalistycznej, a stąd posiadała już odpowiedni grunt do rozwoju rodzimego socjalizmu.

Należy jednak stwierdzić, że, jakkolwiek bodźcem społecznym rozwoju polskiego socjalizmu bezsprzecznie był rozwój klasy robotniczej i jej klasowych dążeń, to jednak w dalszym rozwoju socjalizm polski oparł się raczej na ideałach politycznych, z nich przedewszystkiem czerpiąc swoje siły.

Socjalizm, jako najbardziej radykalny kierunek ideowy, przeciwstawiający się istniej ą-

78

Page 316: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

George Buchanan, ambasador angielski w Rosji.

cemu w Polsce porządkowi rzeczy, pociągać musiał i pociągał istotnie ku sobie te wszystkie żywioły naszego społeczeństwa, które, nie zgadzając się z tym porządkiem rzeczy, pragnęły z nim walczyć. Tyczyło się to nawet tych żywiołów społecznych, które z natury swojej nie miały nic wspólnego z klasowym charakterem socjalizmu i z jego ostatecznemi celami. Dla nich socjalizm był synonimem walki z nienawistną rzeczywistością, która swoim ogromem całkowicie niemal przesłaniała problemy dalekiej jeszcze przyszłości. Traktowały one socjalizm, jako negację, która narazie wystarczała im całkowicie wobec nierealności jeszcze nieaktualnych zagadnień konstruktywnych.

Socjalizm polski, rozwijając się w atmosferze niewoli, jako radykalny kierunek opozycyjny, przedewszystkiem wchłonął wszystkie zdecydowanie niepodległościowe żywioły, bez względu na ich klasową przynależność i istotny ich stosunek do zagadnień społeczno-ekonomicz-nych. Szczególnie tyczyło się to młodzieży, którą socjalizm przyciągał głównie dzięki swej bezkompromisowej walce z rządami zaborczemi, do której ideologja socjalistyczna mobilizowała no

we siły narodu — karną, ofiarną i liczną klasę robotniczą.

Przewaga czynnika politycznego nad socjalnym była szczególną cechą polskiego socjalizmu, cechą, która wycisnęła niezatarte piętno na całym jego rozwoju, przyczyniając się znakomicie do jego zakorzenienia w społeczeństwie, ale zarazem decydując i o jego przyszłych trudnościach i przesileniach w niepodległej już Polsce.

Jak już wspominaliśmy poprzednio, okres po upadku powstania styczniowego zaznaczył się w Polsce największą aktywnością kierunku ugodowego w stosunku przedewszystkiem do Rosji. Ugodowość starszego społeczeństwa i przewódców narodu, splatając się z przyziem-nemi, materjalistycznemi hasłami „pracy organicznej", któremi Świętochowski opanowywał młodzież, wytwarzała zatęchłą atmosferę powszechnej rezygnacji, apatji, spodlenia i groszowych egoizmów. Potępiane i oplwane ideały niepodległościowe, które uważano za szkodliwe mrzonki, wywołujące bezcelowe ofiary i odrywające młodzież od nauki i robigroszo-stwa, skryły się pod powierzchnią życia narodowego.

Paleolog, ambasador francuski przy dworze rosyjskim.

79

Page 317: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W 1877 r. wojna turecko-rosyjska wykazała już, że nastrój ugody i oportunizmu niepodzielnie zapanował w społeczeństwie zaboru rosyjskiego, które, sugestjonowane ideologją wszechsłowiańską, śle wiernopoddańczy adres do cara, podczas, gdy pozytywistycznie nastrojona młodzież przepędzała z Warszawy emisa-rjuszy angielskich, pragnących zaszczepić w Polsce antyrosyjską irredentę.

W zaborze austrjackim działo się nie lepiej . Konserwatywny ,, Czas" krakowski w 1878 r. formułuje program trójlojalizmu na użytek wszystkich trzech zaborów, przykładając rękę do dzieła wrogów rozdarcia żywego narodu. Natychmiast krakowski program znajduje przychylne echo w Królestwie, gdzie biorą

go ugodowcy za podstawę i wytłumaczenie nowego wiernopoddańczego adresu do cara w 1880 r.

Samobójczy kierunek, jaki obiera polityka oficjalnych niejako, górnych sfer narodu, wywołuje reakcję u dołu, gdzie tworzą się pierwsze od czasu powstania styczniowego koła konspiracyjne i spiskowe, głównie rekrutujące się z pośród młodzieży. Jedne z nich, tworzone pod nanowo podjętemi hasłami niepodległościowe-mi przez Ad. Szymańskiego i jego zwolenników, związane z podobną organizacją spiskową w Galicji, wkrótce zostają przez władze zaborcze wykryte i stłumione tak, że nie pozostało po nich śladu, prócz pięknego wspomnienia. Natomiast inne koła o charakterze socjalisty cz-

Major Balzarick, Dr. Van Timhoven, M. Schmidt

wodmono czynny udział w masakrze. V" ktoremu udo' 80

Page 318: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nym, które stanowiły większość w konspiracyjnym ruchu wśród młodzieży, trafiwszy na podatny grunt, przygotowany przez równoczesny rozwój gospodarki kapitalistycznej, nie zamarły, lecz przeciwnie, rozwijały się wspaniale, zapuszczając w społeczeństwie coraz głębiej swoje korzenie. Jak to już powiedzieliśmy przedtem, w rozwoju tym ogromną rolę odegrał czynnik polityczny, który przyciągał do socjalizmu wiele ideowych jednostek i całych grup przede-wszystkiem dla walki z nienawistnym caratem i bardziej jeszcze znienawidzoną ugodowością.

Ówczesny jednak socjalizm trudno jeszcze nazwać polskim. Słuszniej należałoby go okre

ślić, jako socjalizm w Polsce, posiadał bowiem zbyt wiele cech międzynarodowych, aby znalazło się wśród nich miejsce na cechy specyficznie polskie. Przyczyną tego była droga, przez którą socjalizm przedostał się do Polski w siedmdziesiątych latach, oraz ideowy bagaż ludzi, którzy go w Polsce krzewili.

Nowinki socjalistyczne napłynęły do Polski głównie z Kijowa, Odesy i Petersburga, importowane przez młodzież polską, studjującą tam na uniwersytetach. W owym czasie w Rosji niezwykle się był ożywił ruch rewolucyjny. Po okresie „narodniczestwa" (ludowości, rzucającej hasła „iść w lud") rozpoczął się w 1875 roku okres „buntarstwa", czyli bezpośredniej walki z caratem pod hasłem „Ziemia i Wola". W walce tej masowo bierze udział rosyjska mło

dzież socjalistyczna, przedewszystkiem młodzież akademicka i to zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Młodzież ta studjuje teoretycznie socjalizm, uczy się „nielegalności", zapoznaje się z ludem wiejskim i klasą robotników fabrycznych, agituje, jeździ, naraża się, a od 1878 roku rozpoczyna również akcję terrory styczną, uwieńczoną wielką ilością zamachów na dostojników rządu carskiego, ba! na samego nawet cara Aleksandra II, który po kilkakrotnych, nieudanych zamachach, zginął wreszcie w dniu 13 marca 1881 r., rozerwany przez bombę, rzuconą przez rewolucjonistę Rysakowa. W walce z caratem padały z pośród młodzieży rosyj

skiej liczne ofiary, których nieprzerwany szereg znaczył drogę rozwoju socjalizmu w Rosji.

Rewolucjonizm rosyjski, jakkolwiek nastawiony był na walkę z caratem i jego kozackim systemem rządów, jakkolwiek wywodził się z założeń czysto socjalnych i wyraziście manifestował swój międzynarodowa charakter i łączność z ideą światowej rewolucji socjalnej, niemniej jednak, a może właśnie z powodu swojej międzynarodowości, miał wiele cech nacjonalistycznych, szczególnie w stosunku do Polski i Polaków. Socjaliści rosyjscy, dążąc tylko do przekształcenia własnego państwa w duchu reform socjalnych, lekceważąc patrjotyzm, potępiając wszelki separatyzm, granice i odrębności, właśnie z międzynarodowego punktu widzenia sprzeciwiali się wszelkiej koncepcji po-

Oddzktł rosyjski na chwilę przed objęciem służby w okopach

81

Page 319: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Vojska Syberyjskie w przemarszu przez Warszawę w drodze na front.

mniejszania Rosji i tworzenia nowych państw, nowych granic, nowych odrębności. Sporo było w tern zresztą podświadomego nacjonalizmu, który pod skórą buntował się w nich przeciwko jakimkolwiek zamachom na „jedną i niepodzielną" Rosję.

Młodzież polska, studjująca na uczelniach rosyjskich, opuściwszy kraj z bagażem przyziemnego, materjalistycznego pozytywizmu i oportunistycznej ugodowości, nieopancerzona więc ideowo, niezwykle łatwo ulegała wpływom tego entuzjastycznego rewolucjonizmu, który bujnie fermentował wśród młodzieży rosyjskiej. Mimowoli porównywali Polacy buntowniczy duch tej młodzieży z wygodną lojalnością młodzieży warszawskiej, płomienny entuzjazm i idealizm pierwszej z pozytywistycznemi hasłami „pracy organicznej" tej drugiej, hasłami, które sprowadzały się ostatecznie do ciasnego egoizmu, oportunizmu i robigroszow-stwa. Z porównania tego obraz kraju i jego prądów umysłowych i ideowych musiał wypaść aż nadto szpetnie, równocześnie jaskrawo prześwietlając ideową pustkę znakomitej większości naszej młodzieży. W konsekwencji młodzież polska, jak każda młodzież, posiadająca skłonność do entuzjazmu i idealizmu, swoją własną, uświadomioną próżnią ideową poczęła wypeł

niać duchem rosyjskiego rewolucjonizmu i socjalizmu.

Z tym rosyjskim bagażem ideowym powracali więc do kraju tacy późniejsi twórcy nowoczesnego socjalizmu w Polsce, jak Aldona Grużewska, Jan Hłasko, Al. Więckowski, Edmund Brzeziński i inni na czele z najwybitniejszym przedstawicielem tego kierunku, Ludwikiem Waryńskim. Ten ostatni, przybywszy do Warszawy w końcu 1876 r., natychmiast rozpoczyna ożywioną agitację, kładąc pierwsze zręby nowoczesnej organizacji socjalistycznej w Polsce. On też wciąga w kraju pierwszych uświadomionych zwolenników socjalizmu do pracy organizacyjnej, jak naprzykład Sieroszewskiego, Mendclsona, PrzewTóskiego i innych.

Ta pierwsza socjalistyczna organizacja w kraju ma specyficzny charakter, jaki musiał z natury rzeczy mieć żywcem przeszczepiony na grunt polski rewolucjonizm rosyjski ze wszystkiemi jego dodatkami, z jego międzyna-rodowością i z jego... rosyjskością. Zarówno sam Waryński, jak i jego towarzysze, wykształceni w Rosji i tam urobieni ideowo, związani byli z krajem raczej organicznie, niż ideowo. Słabo znali dzieje własnego narodu, lub, co gov. sza, znali je z rosyjskiej interpretacji ; nie znali

82

Page 320: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

historji polskich walk wolnościowych, stąd lekceważyli je, lub zgoła je potępiali; nie znali ani literatury, ani sztuki polskiej, a stąd nieświadomi byli własnej kultury. Polska dla nich istniała o tyle tylko, o ile potrzebowała, wedle ich mniemania, reform socjalnych i stanowiła jeden z wielu czynników rewolucji rosyjskiej.

Tego rodzaju stosunek do Polski nadawał zasadniczy charakter pierwszej u nas organi

zacji socjalistycznej i był przyczyną, dla której organizacja ta zdecydowanie przeciwstawiła się patriotycznemu spiskowi Szymańskiego, o którym poprzednio już wspominaliśmy.

Koncepcję powstania przeciw Rosji socjaliści warszawscy kategorycznie odrzucali, uważając, że społeczeństwo polskie nie dojrzało jeszcze do rewolucji socjalnej, a o innej słyszeć nawet nie chcieli.

Organizacja warszawska wkrótce nawiązała styczność z zaborem austrjackim, a w Szwajcarji założyła własny organ „Równość*4. Ideologja jej, skrystalizowana w tak

zwanym programie brukselskim, miała charakter radykalnie socjalistyczny, wierzyła w bezwzględną walkę klas i konieczność między narodowej rewolucji socjalnej, oraz hołdowała międzynarodowej zasadzie związku socjalistów wszystkich krajów. W „Równości" K. Dłuski potępiał patrjotyzm polski, jako szkodliwy w przeszłości i w przyszłości dla interesów klasy pracującej. Na międzynarodowym obchodzie

j w Genewie z powodu 50-ej rocznicy powstania i listopadowego tak oto zakończył swoje przemó-\f wienie Ludwik Waryński: „A kiedy przyjdzie

chwila „naszego" powstania — to nie już okrzyk: niech żyje Polska ! lub: pereat Moskwa ! witać nas będą, ale jeden wspólny okrzyk dla całego śwaata proletarjuszów: niech żyje so-

; cjalna rewolucja!". Ci pionjerzy polskiego socjalizmu, obcy

tradycjom polskiego demokratyzmu i ruchów wolnościowych, znali Polskę tylko tę pozytywi-

i, styczną, lojalną, ugodową, upokorzoną i upokarzającą się nadal i ta Polska była im najzu-

k pełniej obojętna.

Cesarz Wilhelm i Szef Sztabu Generalnego Von Moltke nu "czołowej pozycji podług współczesnej „brawurowo - propagandowej"fotografji niemieckiej.

83

Page 321: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Śmiało można twierdzić, że gdyby socjalizm rozwijał się nadal w Polsce w tym kierunku, jaki mu nadali jego pierwsi propagatorzy— stałby się, może w większym jeszcze stopniu, niż narodowa ugodowość i pozytywizm, narzędziem wynarodowienia psychicznego i umysłowego.

Jednak istniały już pierwsze objawy, wskazujące na doniosłe zmiany w charakterze polskiego socjalizmu. W 1880 r. Bolesław Limanowski zakłada organizację „Ludu polskiego",

która w następnym roku publikuje pierwszą odezwę socjalistyczno - narodową. Poczynania Limanowskiego narazie nie miały większego wpływu wśród inteligencji, a do robotników wogóle nie dotarły.

A tymczasem rosyjsko - kosmopolityczny kierunek socjalistyczny rozwijał się nadal. Dzięki wysiłkom Waryńskiego w 1882 r. powstaje w Warszawie organizacja „Proletariat", która skupia luźno dotychczas związanych zwolenników socjalizmu. „Proletarfat" staje się ekspozyturą rosyjskiej „Narodnej Woli" w Polsce, przyjmując ostatecznie jej za

łożenia ideowe i metodę walki, włącznie do terroru, stosowanego wobec zdrajców. O sprawie polskiej w dalszym ciągu głucho, albowiem polityczna koncepcja „Proletarjatu", tak zwany „samorząd grup", była tak mętnie formułowana, że rozumieć ją można było dowolnie.

W 1883 r. następuje rozłam, zresztą niezbyt zasadniczy, który odrywa od „Proletarjatu" grupę młodzieży, zakładającą własną organizację socjalistyczną „Solidarność" o cha

rakterze mniej konspiracyjnym i bojowym, a bardziej naukowym. Grupa ta zostaje wkrótce rozbita, dzięki masowym aresztowaniom na uniwersytecie warszawskim. Natomiast „Proletariat" narazie rozwijał się dalej, wzmocniony dopływem nowych sił z połączonej „polsko-litewskiej partj i socjalno-rewolucyjnej", istniejącej w Petersburgu wśród młodzieży.

Począwszy od 1883 r. aż do 1885 r. rozpoczynają się masowe represje i aresztowania wśród członków „Proletarjatu", który zdekon-spirował się wydaniem dwóch numerów pierwszego od 1863 r. nielegalnego pisma w Warsza-

Msza żałobna za poległych pod Teresinem w pow. Błońskim żołnierzy rosyjskich w jednym z pierwszych niemieckich ataków gazowych.

84

Page 322: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mm

:-

Bruksella i Antwerpja przed atakiem Ni emcow w 191U r.

85

Page 323: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wie. Ogółom około 200 osób było aresztowanych. Sąd wojenny ośmiu „proletarjatczyków" skazał na śmierć, wielu zaś na katorgę i zesłanie. Sam Waryński umarł, a raczej prawdopodobnie zginął śmiercią głodową w 1889 r. w katordze w Szlisselburgu. „Proletarjat" przestał istnieć, pozostały po nim tylko luźne tu i ówdzie kółka socjalistyczne oraz zagranicą pisma „Przedświt" i „Walka klas", które skupiły garstkę ocalonych „proletarjatczyków". Prowadzą oni nadal propagandę „czystego marksizmu" i odżegnują się od wszelkiego patrjotyzmu.

na zagadnienia narodowe i to, co zdawałoby się niemożliwe, właśnie na gruncie swojego kosmopolityzmu. W owym czasie socjalizm rozwinął się był już we wszystkich trzech zaborach. Logika rzeczy wymagała współdziałania socjalistów polskich poprzez granice kordonów zaborczych. To współdziałanie i żywa styczność ideowa zmuszały myśl socjalistyczną, która pierwsza pogwałciła nietykalne z punktu widzenia trójlojalizmu granice, do jaskrawej świadomości rozdarcia żywego ciała narodu. Świadomość ta budziła poczucie jedności naro-

Kościół w Nowem Mieście zniszczony przez Niemców.

Do roku 1891 ruch socjalistyczny zarówno w kraju, jak i zagranicą przechodził cały szereg przesileń ideowych i organizacyjnych. Z przesileń tych powoli wyłaniało się nowe oblicze socjalizmu polskiego. Długo tłumione i lekceważone zagadnienia narodowe, coraz bardziej aktualne, domagały się głosu. Ktoś musiał je podjąć. Z natury rzeczy najbardziej ku temu był predestynowany socjalizm, zarówno ze względu na zapalność jego młodych sił, jak i ze względu na rodzącą się WT orbicie jego wpływów klasę robotniczą, nieskażoną jeszcze grzechem ugodowości i rwącą się do czynu. W dodatku myśl socjalistyczna sama przez się natykała się

dowej, ta znów krystalizowała poczucie narodowych odrębności.

Na międzynarodowym zjeździe socjalistycznym w Brukseli w 1891 r. delegacja polska, a nie, jak dotychczas, „delegaci polscy", powzięła taką oto uchwałę; „Obecna na zjeździe brukselskim delegacja Polski, składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów polskich, uwraża za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w interesie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jednolicie, jako jedna organizacja polska, zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki klasowej z jednolitym wro-

86

Page 324: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

giem: szlachtą i hurżuazją polska, jak i dla łatwiejszego objęcia powszechnej roli politycznej w społeczeństwie polskiem. W zaborach pruskim i austrjackim, gdzie stosunki prawnopolityczne stanowią konieczną normę dla polityczno-społecznych stronnictw robotniczych—działamy solidarnie i zgodnie z socjalno-demokra-tycznemi partjami, będącemi wraz z nami w jednych i tych samych faktycznie istniejących granicach państwowych. Co się tyczy zaboru rosyjskiego, w którym nie może być mowy o jawnej, masowej działalności, socjaliści polscy kierują się względem towarzyszy rosyjskich zasadami międzynarodowej solidarności, której zawsze wiernie dochowywali".

Zacytowana uchwała stanowi już niejako moment przełomowy w rozwoju polskiego socjalizmu, który odtąd konsekwentnie zdąża ku hasłom niepodległościowym, które na początku swojego istnienia tak bezwzględnie potępiał i zwalczał.

W zaborze austrjackim socjalizm polski, jakkolwiek posiadał zgoła odmienne warunki rozwojowe, niż miało to miejsce w zaborze rosyjskim, jednak w ostatecznej fazie swojego rozwoju wytworzył ideologję, bardzo zbliżoną do ideologji z poza rosyjskiego kordonu, przyczyniając się znakomicie do wytworzenia trój-zaborowego oblicza socjalistów polskich.

Pierwszym krzewicielem idei socjalistycznej w zaborze austrjackim był Bolesław Limanowski, który w latach siedmdziesiątych rozwinął swoja działalność we Lwowie, zresztą bez większych rezultatów. Wówczas jeszcze działalność socjalistyczna musiała być konspiracyjna. Wprawdzie ustawodawstwo austrjackie zapewniało już wolność prasy, myśli i stowarzyszania się, jednakże zarówno stanowisko administracji, jak i duch sądownictwa austriackiego de facto uniemożliwiały jawną propagandę socjalistyczną. Konieczność pracy konspiracyjnej z jednej strony stanowiła dla niej wielką przeszkodę, z drugiej zaś przyczyniała się do chaosu ideowego i organizacyjnego.

1\> Limanowskim socjalizm w Galicji ulega! rozmaitym wpływom, które, podobnie, jak to się działo równocześnie i w Kongresówce, odsuwały go od ideałów niepodległościowych i narodowych, skierowując na tory kosmopolityzmu.

Przychodziły więc wpływy z Rosji (Dragomanów we Lwowie w latach 1874—75), któ

re znajdowały w Galicji grunt podatny ze względu na miejscowych Rusinów. Silny wpływ wywierali emisarjusze socjalistyczni z Warszawy, którzy znów pośrednio przeszczepiali na grunt galicyjski rosyjską doktrynę socjal-re-wolucyjną, oraz swój kosmopolityzm i niechęć do ideologji niepodległościowej. Wywiei^aly też wpływ na Polakówr istniejące w Austrji partje socjalno-demokratyczne, przedewszystkiem niemieckie. Sytuację komplikowała jeszcze dwu-plemienność Galicji, o mieszanej polsko-ruskiej ludności. Wszystko to razem wzięte, wytworzyło ideologję socjalistyczną o charakterze kosmopolitycznym, ideologję, w której cele walki socjalnej całkowicie przysłaniały, a nawet często

Bułgarski General Radko Dmitriew wstąpił do armji

rosyjskiej.

wykluczały cele walk niepodległościowych. Stąd też początkowy socjalizm polski na terenie zaboru austrjackiego nietylko nie wTnosił nowych sił do obozu walki o niepodległość, ale przeciwnie, obóz ten osłabiał jeszcze, jakkolwiek ten ostatni i bez tego był aż nadto słaby.

W latach osiemdziesiątych socjalizm galicyjski zyskuje dwie nowe, silne jednostki, a mianowicie braci Daszyńskich. Starszy z nich, Feliks, po krótkim okresie, w którym ulegał wpływom niepodległościowym, szerzonym przez epigonów powstań narodowych, całkowicie oddaje się idei międzynarodowego socjalizmu w duchu Marxa. Na emigracji współpracował w „Przedświcie" i w „Walce klas", ulegając całkowicie kierunkowi „Proletarjatu" warszawskiego. Wkrótce jednak, wydalony z Zurychu po zamachu rewolucyjnym, umarł na suchoty. Działalność Feliksa świetnie.kontynuował młodszy brat, Ignacy, namiętny wy-

87

Page 325: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

znawca naukowego międzynarodowego mar-xizmu. Zaniechawszy wyjazdu do Ameryki, gdzie z racji szybko rosnącego przemysłu widział dla siebie szersze pole działalności, pozostaje w Europie. Redaguje „Gazetę Robotniczą** w Berlinie, a następnie powraca do Galicji i z całą energją zabiera się do pracy nad zorganizowaniem miejscowego socjalizmu.

Ignacego Daszyńskiego należy uważać za twórcę nowoczesnej organizacji socjalizmu polskiego w zaborze austrjackim. Wytrawny teoretyk socjalizmu, świetny i porywający mów-

Szef sztabu Okręgu Warszawskiego Gen. W. A. Oranowski.

ca, zręczny organizator i znawca ludzi, I. Daszyński w krótkim czasie wysuwa się na czoło wśród rozproszonych, a często i skłóconych działaczy socjalistycznych. Od roku 1890 Daszyński prowadzi już działalność jawną, przeciwstawiając się przestarzałym już i niecelowym metodom konspiracyjnym. Pomimo licznych przeszkód, któremi władze austriackie usiłowały sparaliżować działalność Daszyńskiego, cel swój osiąga on już w 1892 roku, kiedy na ogólnokrajowym zjeździe została utworzona „Polska Partja Socjalno - Demokratyczna**.

Na początku już nowa partja, szybko i pomyślnie rozwijająca się, stanęła w obliczu zagadnień narodowych, które trzeba było rozstrzygnąć. Czynniki narodowe przygotowywały się wówczas w Galicji do uroczystych obchodów setnej rocznicy Konstytucji 3-go Maja.

Zwrócono się do socjalistów, aby wobec tego przenieśli swoje święto z I-go na 3-go maja. Propozycja ta spotkała się z ostrym sprzeciwem socjalistów, którzy swoją odmowę motywowali tern, że jeśli nawet tradycja 3-go Maja jest piękną, posiada jednak piętno kapitalistyczno-mieszczańskiej ideologji, dla której socjaliści, walczący o zgoła inne cele, nie mogą poświęcać swojej rzeczywistości. Jednak ta zasadnicza wymiana zdań pobudziła do pracy myślowej, apelując równocześnie do podświadomego chociażby poczucia narodowego. Pierwszym skutkiem tego był fakt, że socjaliści, nie zaniechawszy wprawdzie swojego święta, wzięli udział w narodowych pochodach trzecio-majowych we Lwowie i Krakowie. Dalszem echem budzącej się w socjalizmie galicyjskim świadomości narodowej było głośne oświadczenie Daszyńskiego na zjeździe partyjnym we Lwowie w 1892 roku: „Niechaj ci, którzy nas kosmopolitami zwą, wiedzą, że my, Polacy, robotnicy, socjaliści, będziemy walczyli za Polskę, aby ją wywalczyć socjalistyczną, robotniczą!**.

W tym samym roku na socjalistycznym kongresie austrjackim w Wiedniu delegacja polska złożyła takie oświadczenie: „Wobec wyjątkowego położenia naszego kraju, którego granice polityczne nie odpowiadają stosunkom faktycznym i językowym, dalej ze względu na naszych rodaków, mieszkających poza granicami państwa, nie możemy tak ściśle związać się z organizacją austrjacką, jak to uczynić mogą i powinny inne narodowości. O ile jednakże stosunki nasze na to pozwalają, walczyć będziemy w ramach programu i organizacji socjalnej demokracji austrjackiej w interesie socjalnej demokracji międzynarodowej'*.

Tak więc z chwilą, kiedy socjalizm w Galicji wszedł dzięki Daszyńskiemu na drogę jawnej i nowoczesnej organizacji, od początku już zdeklarował się w kierunku narodowym, w kierunku poczucia trójzaborowej wspólnoty i zrozumienia anormalnych i krzywdzących warunków, w jakich istniał naród polski. Obo-jętnem już było dla sprawy niepodległości, że ten kierunek socjalizmu polskiego wywodził się z doktryny międzynarodowego marxizmu i niepodległość Polski łączył z osiągnięciem celów socjalnych. Wystarczał sam fakt, że młody socjalizm, mobilizujący nowe a potężne czynniki społeczne, podnosił zagadnienia niepodległościowe, że potępiał trój dzielnicowe rozdarcie, że w swojej działalności nawiązywał kontakt z socjalistami wszystkich zaborówT

i tern odradzał poczucie narodowej jedności.

88

Page 326: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

żołnierze niemieccy, pracujący w polu na ogromnych, żyznych obszarach okupowanej Francji.

Page 327: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

WOJSKA AUSTRJACKIE W MARSZU NA FRONT.

'",

Saperzy austrjaccy,

oddział pontonów.

Puł/ę piechoty austrjacfyiej w marszu

na pozycje.

Page 328: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wszystko to przeciwstawiało sir jaskrawo dotychczasowej polityce ugodowej warstw i jednostek przodujących w narodzie, ich trójlojal-imśei i pozytywistycznemu oportunizmowi. Podobnie, jak w kongresówce, pod czerwonemi sztandarami międzynarodowej rewolucji rodziła się polska idea niepodległościowa, przyczyniając się pomimo wszystko do odrodzenia narodowej świadomości w społeczeństwie.

Również i w zaborze pruskim konsekwencja dziejowa sprowadziła socjalizm na tory narodowe, a w rezultacie niepodległościowe.

Wielkopolska była krajem przedewszyst-kiem rolniczym, co stanowiło istotną przeszkodę wr rozwoju miejscowego socjalizmu, ściśle zawsze złączonego z istnieniem przemysłu fabrycznego i robotniczego proletarjatu. W sąsiednich i panujących Prusach sytuacja była odmienna. Tam rodził się wielki przemysł i wytwarzała się liczna klasa robotnicza. Stąd też w początkowym swoim rozwoju socjalizm wielkopolski był tylko, jakdyby, przybudówką socjalizmu niemieckiego, którego wTpływ był decydujący. Jednakże od początku zaznaczyło się silne tarcie pomiędzy socjalistami polskimi i niemieckimi. Ci ostatni zdradzali aż nadto wyraźne tendencje germanizatorskie. Socjaliści polscy, jak naprzykład Sielski, jakkolwiek zgoła obojętni dla sprawy narodowej, tembar-dziej zaś niepodległościowej, uważali jednak germanizatorskie metody niemieckiej partjj socjalno-demokratycznej za conajmniej niecelowe, gdyż zgóry utrudniające propagandę socjalistyczną wśród ludności polskiej, przywiązanej do swojego języka i odrębnych tradycyj. Ze względów czysto taktycznych, użytkowych dążyli socjaliści polscy do wyodrębnienia się z organizacji niemieckiej i poprowadzenia swojej działalności po linji narodowej polskiej. Dążenia te zmusiły part je niemiecką do założenia w 1891 r. redagowanej po polsku „Gazety Robotniczej", początkowo wychodzącej w Halli, a potem w Berlinie. Pierwotnie „Gazeta Robotnicza" była oficjalnym organem partji socjalno-demokratycznej, później — „organem socjalistów polskich." Wśród kolejnych redaktorów „Gazety Robotniczej" byli I. Daszyński, Stanisław Grabski, St. Przybyszewski.

„Gazeta Robotnicza", nadająca ton kierunkowi socjalistycznemu w zaborze pruskim, wprawdzie całkowicie podporządkowywała się erfurtskiemu programowi niemieckiej partji socjalno - demokratycznej, jednakże, samym swoim istnieniem, była już wyrazem rodzącego się kierunku, który dążył do unarodowienia so-

cjalizmu w Polsce. Były to pocs jeszcze od ideologji niepodległościowej, jednakże w konsekwencji musiały do niej doprowadzić.

Z tą chwilą bowiem, kiedy socjalizm w Polsce, wyzwoliwszy się z bezkrytycznegc podporządkowywania się ideologjom socjalistycznych ugrupowań państw zaborczych i mniej lub więcej utopijnym hasłom międzynarodowym, wTkroczył na drogę narodowego wyodrębnienia się — musiał osiągnąć świadomość trój-dżielnicowej wspólnoty, świadomość jedności narodowej, pogwałconej brutalnie przez trzech zaborców. Stąd już był tylko krok jeden do stwierdzenia, że istniejący stan rzeczy jest nie do zniesienia, że więc musi on ulec radykalnej zmianie. Już tylko kwest ją czasu było skrystalizowanie się w socjalizmie polskim, który, jako taki, był kierunkiem rewolucyjnym, świadomych ideałów niepodległościowych, WT imię których należało walczyć wszelkiemi siłami.

Emancypacja narodowa socjalizmu we wszystkich trzech zaborach, która wyprowadziła go po wielu walkach i przesileniach z bezkrytycznego kosmopolityzmu, przygotowała odpowiedni grunt dla dalszych jego przemian w kierunku niepodległościowym. Nie bez wpływu zresztą na ten proces pozostały i inne kierunki, różnemi drogami dążące do celów niepodległościowych.

Pierwszym propagatorem ideałów niepodległościowych, poprostu zaś mówiąc — patrjo-tyzmu w socjalizmie polskim był Bolesław Limanowski, urodzony w 1835 r. pod Dwińskiem. Nie posiadał on wprawdzie zdolności organizacyjnych, ani temperamentu, koniecznego w działalności politycznej. Dzięki jednak gorącemu patrjotyzmowi, idealizmowi, wielkiej sumienności i prawości charakteru odegrał znaczną rolę, jako teoretyk, populator i apostoł w jednej osobie.

Boi. Limanowski posiadał wielkie tradycje, sięgające początków polskiego socjalizmu z czasów, kiedy miał on jeszcze wyraźnie Pa" trjotyczny charakter. W 1860 r. studjował w paryskiej szkole wojskowej Mierosławskiego» gdzie panowTał duch gorącego, bojowego patrjo-tyzniił równorzędnie z rozwijającemi się ideałami socjalistycznemu które miały jeszcze silny posmak romantyzmu i mistycyzmu ludowo-narodowego. W Paryżu studjował również Limanowski wszelkie dokumenty i wydawnictwa»

90

Page 329: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

odnoszące się do radykalnych kierunków demokracji polskiej na emigracji. Aresztowany w następnym roku w Wilnie i zesłany przez władze rosyjskie, na wygnaniu urabia swój światopogląd, któremu przez całe życie był wiernym. Tam ostatecznie skłoniły go studja i rozmyśla* nia ku socjalizmowi. Zresztą przeważyły, zdaje się, względy natury uczuciowej, które dopiero później znalazły oparcie w teoretyeznem uzasadnieniu. Powróciwszy z wygnania w 1868 r.

rozpoczął Limanowski pracę w Warszawie, jako prosty robotnik, zgodnie ze swoim idealizmem i w chęci zapoznania się ze środowiskiem polskiego proletarjatu. Następnie przenosi się do Lwowa i odtąd rozpoczyna niezwykle płodną działalność publicystyczną i naukową, wciąż pozostając skromnym idealistą i trzymając się zdała od aktywnej działalności politycznej.

Zarówno we Lwowie, jak i później na emigracji utrzymywał Limanowski żywy kontakt z przedstawicielami panującego wówczas kierunku socjalistycznego w Polsce, a więc z kos-mopolitycznemi „proletarjatczykami", a nawet początkowo pisywał w genewskim „Przedświcie" i „Równości". A jednak różnił się od nich ideowo, co zawsze stanowczo sam podkreślał. Dla „proletarjatczyków" kwestja narodowa nie istniała. Dążyli oni wyłącznie do reform socjalnych, uważając wyzwolenie proletarjatu i osiągnięcie socjalistycznych form w życiu go-spodarczem za jedyny i godny cel walki. Limanowski zaś gorąco w to wierzył, że niepodle

głość Polski, odbudowa wła i zjednoczenie w jej ramach tkich zah rów jest najważniejszym n dziejom dla wszystkich Polaków, dla socjalist kaz ten powinien kojarzyć się ponadto z dąa niem do celów wyłącznie już socjai eh. W dodatku i sam socjalizm dla Limanowskie; był zgoła czemś innem, mz dla „proletarjatczyków". Rozumiał go nie w sensie modnego wówczas materializmu, lecz jako kierunek cz sto idealistyczny, wpływający nie z takich

lub innych teoryj naukowych, ale z głębin umiłowania bliźniego. Stąd też Limanowski pisał: .-Patrjotyzm i socjalizm nietylko nie są prze-ciwnemi sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patrjotyzm zwraca się przedewszy-stkiem ku temu, co stanowi podstawię i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm, wypływając z miłości narodu, musi być patrjotyczny".

Z cytaty tej widać, że dla Limanowskiego socjalizm był umiłowaniem ludu pracującego, który utożsamiał z narodem, a raczej który pragnął widzieć całym narodem. Na tle dopiero takiego patriotycznego socjalizm^przyjmował samą ekonomiczną doktrynę socjalistyczną, która, jak wierzył, urzeczywistni właściwe cele idealistyczne.

W tym czasie, kiedy „Proletariat" warszawski potępiał wszelki kierunek niepodległościowy, a samą w7alkę o niepodległość uważał za bezcelowe marnotrawstwo sił, potrzebnych dla

91

Marsz ćwiczebny strzelców w Zakopanem przed wojną, tut czele Komendant Józef Piłsudski i .szef Sztabu Kazimierz SosnkowsM.

Page 330: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przyszłej rewolucji socjalnej — w tym samym czasie Limanowski pisał: „U nas kwestja niepodległego bytu jest najważniejsza... Patrjo-tyzm jest wogóle najważniejszym łącznikiem, spajającym społeczeństwo".

W sprawie przyszłych granic odbudowanego państwa polskiego nie miał Limanowski zdecydowanego zdania. Jako demokrata i idealista nie pragnął żadnego ucisku ani przemocy. Jednakże w marzeniach swoich widział Polskę wielką i rozległą. W liście z 1878 r. do Dragomanowa, który był zasadniczym wrogiem polskiej koncepcji niepodległościowej i za-

cie sam poziom i charakter ideologji Limanowskiego sprawiły, że nie miał on wpływu na sam lud, którego był apostołem. Natomiast do jego gorącego idealizmu, kojarzącego patrjotyzm z tendencjami nowoczesnego socjalizmu, garnęły się, zresztą nieliczne, grupki młodzieży inteligentnej.

W latach osiemdziesiątych założyli oni w Warszawie w porozumieniu z Limanowskim stowarzyszenie patrjotyczne „Lud polski". Jednak organizacia ta przeminęła bez istotnego wpływu w społeczeństwie. Natomiast na emigracji, w Paryżu, gdzie żyły jeszcze tradycje

Przemarsz strzelców ulicami Lwowa w 1913 r

lecał Polakom zadowolić się jakąś mglistą au-tonomją czy samorządem w ramach przyszłej federacji bratnich i socjalistycznych państw ludowych, Limanowski pisze w sprawie granic przyszłej Polski: „Co do mnie, przyznam się, że jako Polak, urodzony wśród łotewskiej ludności, pragnął bym szczerze, ażeby Unja, zawarta niegdyś w Lublinie przez Stany przewodnie (czyli szlachtę i duchowieństwo — przyp.), wznowiona została w całej rozciągłości przez ludy".

Brak zdolności organizacyjnych, niechęć do aktywnej działalności politycznej, a wresz-

dawnego patrjotycznego socjalizmu z epoki po powstaniu listopadowem, wpływ Limanowskiego był większy i doprowadził do powstania w 1888 r. dość żywotniej „Gminy narodowo-so-cjalistycznej". Do organizacji tej należeli zarówno starsi emigranci, jak i młodsi, przybywający z krajów. Należał do niej między innymi i Kazimierz Dłuski, który porzucił kosmopolityczny socjalizm i stał się gorącym krzewicielem patrjotyzmu. Organem gminy była „Pobudka" — „czasopismo narodowo-socjalistycz-ne", w której głównym współpracownikiem" był sam Limanowski.

92

Page 331: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

„Pobudka" staje się wkrótce sztandarowym organem patrjotycznym, rzucającym światło w mroki niewoli. Wpływ jej rozszerza się poza emigracją aż na młodzież w zaborze austrjackim.

Był to czas, kiedy ruch rewolucyjno-socja-listyczny w Rosji zupełnie przygasł. Rosja dotychczas wywierała na socjalizm europejski przedziwny urok „macierzy" rewolucji powszechnej, a swToją rewolucyjnością przysłaniała nawet ponure oblicze caratu i wstecznictwa, że powszechnie każdy Rosjanin budził nieuzasadnioną nawet sympatję, a myśl rosyjska — entuzjazm. Teraz coraz mniej socjalizm europejski liczył się z Rosją, utraciwszy wiarę w jej rewTolucyjność i apostolstwo jej socjalistów.

W Polsce odbiło się to przede wszystkie m na stosunku społeczeństwa do „Proletarjatu" który w oczach tracił swoje wpływy, wywodzące się z rosyjskich ruchów rewolucyjnych. Nie mógł już w Polsce wystarczyć kosmopolityczny charakter „Proletarjatu" wobec coraz to groźniejszego i wrogiego oblicza carskiej Rosji. Dla całego społeczeństwa polskiego we wszystkich jego warstwach, wobec załamania się rewolucyjnych możliwości w Rosji, ta ostatnia stała się wyłącznie już synonimem rosnącego ucisku, który osiągnął niebywałe przedtem napięcie. Zresztą rosnący ucisk rosyjski godził nietylko w resztki narodowego stanu posiadania, ale i w dziedzinie socjalnej wytwarzał krwawą atmosferę, która, poza Rosją, nigdzie w Europie nie była do pomyślenia. Ucisk szkolny, zabijanie wszelkich przejawów polskości, wściekła energja rosyjska w dążeniu do wynarodowienia Polaków, plugawienie narodowych świętości, deptanie dumy narodowej, prześladowania religijne, obniżanie kultury i cywilizacji, a obok ucisk socj alny, żandarmsko-kozackie metody w uprzywilejowaniu kapitału, krew, trupy i więzienia przy najmniejszym odruchu samoobrony wyzyskiwanego, jak nigdzie, pro-letarjatu — oto co pozostało całemu społeczeństwu polskiemu po okresie socjalistycznych marzeń na temat rewolucji rosyjskiej i jej międzynarodowego decydujące znaczenia i ślepego lojalizmu ugodowców wobec caratu.

Równocześnie wśród socjalistów europejskich, szczególnie zaś niemieckich, urabia się pogląd, że na drodze do powszechnej rewolucji socjalnej najgroźniejszą zaporą jest carska Rosja, ten „żandarm" Europy, stojący na straży tronów i wstecznictwa. Tu i ówdzie poczęto przebąkiwać o konieczności wojny z Rosją

i odepchnięcia jej na wschód, oraz sparaliżowania jej aktywności międzynarodowej przez wskrzeszenie demokratycznego państwa polskiego, W tym sensie oświadczał się w 1891 r. i Engels, wybitny teoretyk socjalizmu i współpracownik Karola Marxa, i Bebel, przewódca socjalnej demokracji w Niemczech. Ten ostatni widział w Rosji tak wielkie niebezpieczeństwo „barbarzyństwa", że w imię zgniecenia Rosji i odbudowy Polski zalecał nawet socjalistom niemieckim czasowe współdziałanie z warstwami społecznemi, z któremi normalnie walczą.

Nie pozostaje to bez wpływu na socjalistów polskich, rozczarowanych ideologją ,,Pro-

Cmentarz poległych legjonistów (191Ą r.).

letarjatu" warszawskiego, ówczesny redaktor socjalistycznego „Przedświtu", Mendelson, całkowicie zmienia jego charakter, a wkrótce staje się najgorętszym zwolennikiem unarodowienia socjalizmu polskiego i idei odbudowy państwa polskiego.

Niezależnie od załamania się i rozbicie na szereg grup niezależnych polskiego ruchu socjalistycznego, który stracił swoją podstawę ideową wobec nakazów aktualnej rzeczywistości — w społeczeństwie polskiem coraz silniej rozwijał się narodowy ruch niepodległościowy, który przyciągał do siebie coraz więcej młodzieży, wywierał wpływ na starsze społeczeństwo, a nawet na masy robotnicze, w których żyły jeszcze echa powstania styczniowego. Miara ucisku moskiewskiego przebrała się. Obudził się instynkt samoobrony ginącego narodu. Od dłuższego już czasu budzona świadomość jedności narodowej wszystkich dzielnic zatriumfowała.

93

Page 332: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

W tym stanic rzeczy, aby nie rozejść się Z rzeczywistością społeczeństwa polskiego, socjalizm miał jedną tylko drogę do wyboru: r e zygnować ze swojego dotychczasowego kosmopolityzmu, unarodowić się i samemu uchwycić inicjatywy ruchu niepodległościowego nietylko w imię wskrzeszenia państwa polskiego, ale i w imię realizacji doktryny socjalistycznej. Droga ta tern więcej była logiczna, że i względy międzynarodowe socjalizmu, zawarte w oświadczeniach jego przewódców, skłaniały do waiki nietylko już z caratem, ale i z Rosją, jako państwem zaborczem.

Wśród socjalistów polskich rozpoczyna się ożywiona dyskusja, w której krystalizuje się nowy, patrjotyczny program. Stanisław Grab-

Pierwszy patrol strzelecki.

ski wysuwa nowe motywy. Z jednej więc strony współżycie wyższego kulturalnie królestwa z bez porównania niższą kulturalnie Rosją w ramach nawet najbardziej liberalnej państwowości rosyjskiej musi w rezultacie osłabiać siły kulturalne polskie. Z drugiej znów strony rosnący przemysł rosyjski, posiadający mocne oparcie o bliskie bogactwa naturalne i źródła surowców, z biegiem czasu musi zabić przemysł polski z jego odległemi źródłami surowców.

Z dyskusji tej rodzi się przeświadczenie, że Polska, zarówno ze względów narodowych, jak i socjalistycznych, musi dążyć do niepodległości, wykorzystując albo chwilowe osłabienie Rosji, albo też wojnę z nią trójprzymierza.

W 1892 r. odbył się pod przewodnictwem Limanowskiego zjazd socjalistówT polskich, w którym wzięła udział większość dotychczasowych przewódców polskiego socjalizmu. Zjazd uchwalił utworzenie „Związku zagranicznych socjalistów polskich". W deklaracji ideowej,

opracowanej przez Mendelsona, jako „szkic programu Polskiej Partji Socjalistycznej", na naczelnem miejscu postawiono niepodległość demokratycznej rzeczypospolitej polskiej. Pod względem ekonomicznym deklaracja obejmowała zasady umiarkowanego i ewolucyjnego socjalizmu. W działalności aktualnej deklaracja stwierdzała, że „Polska Part ja Socjalistyczna..* uważa za potrzebne rozszerzenie swej działalności na prowincje, dawniej z Rzeczpospolitą związane". Przeciwstawiała się również ru-syfikatorstwu socjalistycznych żydowsko-ro-syjskich kółek na kresach wschodnich, potępiała również ideologję wszechsłowiańską, zarówno w jej konserwatywnej formie bezwzględnego przewodnictwa Rosji, jak i WT jej rewolucyjnej wersji, która pod postacią pseudofede-ralizmu zapewniała Rosji nie mniejszą hege-monję wśród narodów słowiańskich.

Deklaracja programowa paryskiego zjazdu doprowadziła do zjednoczenia rozproszonych kółek socjalistycznych na emigracji. W kraju na tej samej podstawie zlały się poszczególne grupy socjalistyczne w7 Warszawie, tworząc Polska Partję Socjalistyczna, popularnie zwra-ną P. P. S.

„Pobudka" Limanowskiego, która spełniła już swoje patrjotyczne zadanie, zawiesiła swoje wydawnictwo, a organem partji stał się przeobrażony „Przedświt". Do P. P. S. zbliżyły się ideowo również socjalistyczne organizacje w zaborach austrjackim i pruskim. Wcześniej lub później musiało nastąpić i zbliżenie organizacyjne.

Tak więc w dziejach Polski i polskiego socjalizmu dokonał się wielki przewrót, którego skutki miały mieć w przyszłości kolosalne znaczenie dla losów całego narodu.

Socjalizm, który w początkowej fazie swojego rozwoju, stanowił czynnik narodowego rozkładu, który współdziałał z samobójczą polityką ugodowców i to w sposób stokroć groź-. niejszy, bo porywający uczuciowość młodzieży i proletarjatu, który nieświadomie zresztą szedł na rękę zakusom wrogiej zaborczości — teraz, przeciwnie, stał się potężnym czynnikiem narodowego uświadomienia, który do walki o niepodległość narodu wciągał coraz szersze sfery społeczeństwa, a przedewszystkiem proletariat, stanowiący dotychczas wr swojej masie narodowo nieuświadomiony i bierny element.

W czasach najgroźniejszego ucisku zaborców i najsmutniejszego poddania się znakomitej większości narodu idei narodowej przyszła

94

Page 333: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pomoc nieoczekiwana i ze strony najmniej spodziewanej, bo od strony socjalizmu, który wszędzie raczej przeciwstawia! się poszczególnym patrjotyzmom z racji swoich internacjonalnych założeń.

Dla sprawy uciemiężonego narodu, dla sprawy jego niepodległości było obojętnem, że pomoc ta przyszła od strony socjalizmu, zasadniczo reprezentującego intelektualny i polityczny kosmopolityzm. \'ajważniejszein było to, że przyszła, w samą porę ze względu na zbliżającą się wojnę światową, która, jak wiemy, zastała już w Polsce pokolenie, przygotowane do realizacji ideałów niepodległościowych.

Socjalizm nie by] jednak jedynym czynnikiem, który przeciwstawi! się popowstaniowemu trójlojalizmowi i Ugodowości i stal się szermierzem idei niepodległościowej.

Obok socjalizmu, jakkolwiek nieco później, zupełnie samodzielnie rozwinął się niepodległościowy ruch czysto narodowy, ściślej mówiąc narodowo-démokratyczny, który w małym tylko i to nie doktrynerskim stopniu uwzględniał zagadnienia socjalne.

Jakaż była geneza tego ruchu? Od czasu upadku powstania styczniowego

i związanych z niem późniejszych rachub kierunku patriotycznego na interwencję europejską, które zresztą ostatecznie rozwiał kongres berliński z 1.X77 — 78 r., pierwszy odruch bezkompromisowego, bojowego patrjotyzmu, jak to już wiemy, wyszedł z obozu socjalistycznego i przejawił się w działalności Bolesława linia -nowskiego. Patrjotyzm tego ostatniego, pod świadomy instynkt narodowy w masach, a wreszcie nakazy przeżywanej rzeczywistości polskiej — wszystko to doprowadziło do unarodowienia socjalizmu i stworzenia w 1892 r. P. I\ S., która już była wyrazem zdecydowanych t eiidencyj niepodległościowych.

Nie należy jednak zapominać, że zarówno już u Limanowskiego, jak tembardziej w późniejszej P. P. S. patrjotyzm kojarzy! się z socjalizmem, który w zgoła odmienny od ogółu społeczeństwa sposób wyobraża] sobie ukształtowanie gospodarcze i społeczne przyszłej Polski niepodległej.

Dla socjalistów nawet kierunku patrjoty-cznego, niepodległość była tylko wstępem do szerokich reform, które miały przeobrazić ustrój kapitalistyczny, oparty o prawo własności, na ustrój socjalistyczny, będący zaprzeczeniem

pop -, a zmierzający konsckw ku ostatecznym formom komun nym. ! prosta ie zasadnicze dażeni kie nie mogły znaleźć uznania u ołe-czeństwa, które nie wierzyło w celoM przeobrażeń na drodze do osi. nej pomyślności i szczęścia. Puzateni znakomitą większość społeczeństwa raziły i inne chy socjalizmu, jak naprzykład jego antyreli-gijny, a w szczególności antykatolicki charakter, jego zasadniczy internacjonalizm, lekceważenie tradycyj, utartych norm etycznych i obyczajowych, jednem słowem całość jego rewolu-cyjności, która daleko odbiegała od tego, ca wymagały względy ideologji niepodległościowej.

Rada pułkowników legjonowych,

Nfarazie socjalizm patrjotyczny mógł masowo przyciągać ku sobie jednostki zapalne, które dla haseł niepodległościowych rezygnowały z własnych przekonań lub tylko skłonności w zagadnieniach społeczno - gospodarczych. Wprawdzie ta siła przyciągająca P. P. S. w stosunku do jednostek, w gruncie rzeczy wcale nie skłaniających się ku socjalizmowi, jako doktrynie, trwała i później aż do czasów ostatnich, w większości jednak wypadków ta dwoistość ideologji socjalistycznej wcześniej, czy później musiała wywołać reakcję w sferach czysto i wyłącznie patrjotycznych i pobudzić je do działalności organizacyjnej, która skupiłaby czynniki niepodległościowe, nieposiadające zabarwienia socjalnego.

Było to tern pewniejsze, że działali jeszcze, szczególnie w zaborze austriackim, epigoni powstania styczniowego, którzy prowadzili walkę na dwa fronty. Z jednej strony prowadzili ustawiczną i zaciętą walkę z tak zwanymi stańczykami, konserwatywno-ugodowym obozem galicyjskim, który nazwę swoją zawdzięczał

95

Page 334: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zbiorowemu pamfletowi pod tytułem „Teka Stańczyka", potępiającemu wszelkie odruchy patrjotyczne. Z drugiej znów strony zwalczali rodzący się socjalizm, wówczas jeszcze w większości swojej kosmopolityczny, nietylko widząc w nim nowe niebezpieczeństwo dla sprawy narodowej, ale i przeciwstawiając się jego społecznej i kulturalnej, jak sądzili, szkodliwości.

Jeszcze w 1877 r. pisał Giller w „Ruchu Literackim", wychodzącym we Lwowie, o „złudnych teorjach socjalizmu", że „gdyby je naród przyjął i chciał do siebie stosować, osłabłaby w nim ta wielka i niepokonana siła, chroniąca narodowość naszą wśród burz niewoli, jaką jest religja i miłość Ojczyzny — usiłowania zaś, mające na celu odzyskanie bytu narodowego, zamieniwszy się na socjalne, gdyby dokonały przewrotu społecznego, oddałyby wytwarzanie się nowego społeczeństwa pod wpływy wynaradawiające panujących rządów i sprawi-

Oficerowie I p. ukuiów I Brygady Legjonów (Beliniacy).

łyby, że na ruinach obecnie istniejącego społeczeństwa zginęlibyśmy jako Polacy, a pozostali jako Niemcy i Moskale".

Ten punkt widzenia był właściwy całej ówczesnej demokracji polskiej, która kontynuowała tradycje Towarzystwa Demokratycznego, uważającego reformy społeczne nie za cel sam w sobie, lecz za środek do osiągnięcia niepodległości, a w przyszłości potęgi państwa polskiego.

Jednak rola tych demokratycznych epigonów powstania styczniowego była niezwykle ciężka. Walczyli na dwa fronty, a aktywność ich słabła z każdym rokiem, gdyż nowe siły prawie zupełnie nie napływały. Złamani klęską powstania 1863 r„ zawiedzeni w swoich póź

niejszych rachubach i nadziejach, opuszczeni przez społeczeństwo, jakgdyby zamknęli się w sobie i w swojej umarłej już legendzie, pełniąc mistyczną i senną rolę „stróżów narodowego znicza". Tylko nieliczni walczyli nadal piórem tam, gdzie to było jeszcze możliwe, a więc w zaborze austrjackim i na emigracji. Opuszczeni zresztą przez społeczeństwo, powoli tracili z niem kontakt. Młodzi lub bardziej radykalni lgnęli do kosmopolitycznego socjalizmu, w imię jego ideałów potępiając „burżuazyj-nych" patrjotówT popowstaniowych. Starsi lub bardziej umiarkowani wsiąkali w chłonne bagno ugody i trójlojalizmu w imię pozytywistycznych haseł „pracy organicznej", zagospodarowywania się pod obecnym dachem, z politowaniem traktując patrjotów, jako szkodliwych szaleńców.

Jednakże pomimo tak smutnej atmosfery, panującej w społeczeństwie polskiem, ani przez chwilę nie zagasła myśl patrjotyczna, kontynuatorka wielkiej tradycji narodowych powstań, walk, ofiar i bezkompromisowej odporności. Jakkolwiek niewielu liczyła wyznawców1, lecz żyła i drążyła powoli nowe łożysko, wT któ-rem wielkim prądem miał się niebawem wlać odrodzony patrjotyzm z jego nierozłączną ideo-iogją niepodległościową.

Już w połowie siedemdziesiątych lat, równocześnie z pierwszemi kółkami socjalistyczne-mi, powstaje na uniwersytecie warszawskim nielegalne kółko Adama Szymańskiego, który przeciwstawił się socjalistyczno-kosmopolitycz-nej akcji Waryńskiego i jego towarzyszy, wychowanych na wzorach rosyjskiej rewolucyjno-ści, sam głosząc hasła patrjotyzmu i walki w imię odbudowy niepodległości politycznej. Praca Szymańskiego doprowadziła do założenia związku „Synów Ojczyzny". Związek ten był połączony z analogiczną organizacją w Galicji, założoną we Lwowie przez B. Deskura.

W 1876 r. powstaje wT Galicji rząd narodowy pod prezesurą Adama Sapiehy w celu wywołania przy pomocy i w oparciu o Austrję i mocarstwa zachodnie zbrojnego powstania przeciw Rosji, aby na obszarze zaboru rosyjskiego odbudować chociaż częściowo państwo polskie. Szymański, z którym rząd narodowy nawiązał kontakt wT Krakowie, bardzo łatwo dał się pozyskać dla idei nowego powstania. Szymański z trudem zjednał kilkuset członków swojego spisku, którzy byli podzieleni, wzorem powstania styczniowego, na tysiączników, setników i dziesiętników. Wybitną rolę w spisku odegrał jeden z tysiączników, Jan Ludwik Po-

96

Page 335: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

DOWÓDCY ARM I J ROSYJSKICH

• • •

Głównodow. Okręg. Wileńskim Gen. Rennekamph.

Gł<honod, Kijowski m Ohr Gen. Iicanow.

D-ca Wojsk. Okraju Warszawsk. Gen. Gub. Warszawski

Źy lińskij. (ii u. Samsonoîv

97

Page 336: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pławski, późniejszy założyciel i organizator tajnej organizacji narodowo-niepodległościowej „Ligi Narodowej", oraz jeszcze później naczelny publicysta i teoretyk stronnictwa narodowo-demokratycznego. Jednak poza tą szczupłą

Serbski Następca tronu Aleksander.

garstką patrjotycznej młodzieży spisek Szymańskiego nie objął szerszych kół społeczeństwa. Nastrój zastrachania, ugody i oportunizmu był tak silny, że nawet młodzież warszawska samorzutnie przepędziła emisarjuszy angielskich, którzy agitowali na rzecz powstania przeciw Rosji. Jakgdyby w odpowiedzi na inicjatywę spisku szlachta w Królestwie pod wpływem Z. Wielopolskiego wysyła do cara „słowia-nofilski" adres, a Świętochowski, propagator pozytywizmu, w „Przeglądzie Tygodniowym" wyśmiewał patrjotyczne „mrzonki" i rachuby na pomoc mocarstw zachodnich, zalecając lojalność wobec potęg, których nic nie jest w stanie obalić i spokojną pracę nad dobrobytem mate-rjalnym i rozwojem „kultury".

W tych warunkach nie mogły mieć skutku nawoływania spiskowców, że „groźne położenie spraw w Europie zmusza i nasz naród do bardziej energicznej działalności w celu przywrócenia odebranych nam praw i wolności". Zresztą spisek skończył się aresztowaniem, procesem i zesłaniem jego głównych przewódców,

Szymańskiego, Popławskiego i innych. Ujawnienie spisku dokonała anonimowa broszura „Na jaw", wydana w Galicji. O denuncjator-skie jej autorstwo posadzono ks. Goljana.

Od tej chwili w Królestwie zamiera wszelka organizacja patrjotyczna, i tylko nieliczne jednostki pielęgnują myśl patrjotyczna, zresztą bez powodzenia wśród społeczeństwa i młodzieży.

Jedynie jeszcze w zaborze austrjackim, jak to już mówiliśmy poprzednio, tuła się myśl patrjotyczna, walcząc na dwa fronty z ugodą i socjalizmem. Od czasu do czasu energja patrjo-tów wzrasta, znacząc drogę rozwoju myśli niepodległościowej milowemi słupami, obok których przechodzi wprawdzie napozór obojętnie społeczeństwo polskie, jednakże nie bez wrażenia, zapadającego w przeżarte ugodą i kosmopolityzmem dusze.

Tak więc w 1879 r. urządzają w Krakowie patrjoci rosyjskiego i austrjackiego zaborów manifestacyjny obchód jubileuszowy Kraszewskiego, który na polu literackiem niemal samot-

Czamogórski nast. tronu Królewicz Danilo.

nie walczył w imię ideałów niepodległościowych. W 1880 roku urządzają równie manifestacyjny obchód 50-lecia powstania listopadowego, a w 1883 roku jubileusz Jeżowi, ostatniemu epigonowi Towarzystwa Demokratycznego, które-

98

Page 337: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

go ideały do końca życia wiernie przechował i jak mógł propagował na emigracji. Nawiasem mówiąc, jubileusz ten został zakłócony ohydnym zgrzytem, świadczącym o sile kierunku ugodowego i jego metodach, nieprzebiera-jących w środkach. Oto w księdze pamiątkowej, wydanej ku czci sędziwego i zasłużonego jubilata, niewiadomo jaką diłogą zabłąkał się artykuł pozytywistyczny Świętochowskiego, któiy w wywodach swoich przejrzyście przeciwstawił się tej ideologji patrjotycznej, której symbolem był sam jubilat! Ten drobny, ale nadwyraz przykry incydent, obrazuje aż nadto dobrze tę ciernistą drogę, którą przebijać się musiała wśród własnego społeczeństwa polska ideologja patrjotyczna. W tym samym roku organizują patrjoci wielką manifestację unicką. Był to okres dzikich prześladowań ze strony rządu rosyjskiego i rosyjskiego duchowieństwa. Połączony z fanatyzmem religijnym rosyjski nacjonalizm postawił sobie za cel „nawrócenie" unitów na prawosławie. Było to równoznaczne z wynarodowieniem wielkiej ilości Polaków na Kresach wschodnio - południowych. To też ogromne wrażenie wywarła w całym kraju manifestacja, w której kilkanaście tysięcy unitów położyło się na szynach kolejowych, zmuszając do zatrzymania się pociąg, wiozący powracającego z koronacji cesarza Aleksandra III legata papieskiego, Vanutelliego.

Równocześnie od czasu do czasu zapalała aktywność patrjotów nadzieja na konflikt au-stro-rosyjski z racji słowianofilskiej polityki rosyjskiej na Bałkanach (patrz zeszyt I „Ilustrowanej Historji Wojny Światowej"). Było to aktualne i w 1883 r. i w 1886 r. W pierwszym wypadku głównodowodzący austrjacki we Lwowie książę Windischgraetz zwrócił się do młodego studenta Jana Deskura, syna znanego patrjoty, w sprawie ewentualnej pomocy Polaków na wypadek wojny z Rosją. Deskur zwołał posiedzenie „senatu" działaczy powstaniowych z 1863 r., w którem wzięli udział Roma-nowicz, Asnyk, Janowski, starszy Deskur, gen. Heydenreich-Kruk, oraz szereg młodszych patrjotów. Zebrani uchwalili odpowiedz, w której zapewnili o możliwości wystawienia 200.000 samodzielnej armji polskiej, pod warunkiem, że będzie utworzony niezależny rząd polski, że armja polska podlegać będzie austrjackiemu dowództwu tylko w granicach konieczności i na zasadach sojuszniczych oraz, że Austrja zagwarantuje odbudowę państwa polskiego po zwycięskiej wojnie. Zdecydowano również nawiązać kontakt z socjalistami warszawskimi, ale

ci mieli oświadczyć, że w razie wojny sami rozpoczną rewolucję socjalną.

Przy następnej okazji władze austrjackie ponownie zwróciły się do patrjotów w sprawie zorganizowania powstania przeciw Rosji. Odpowiedź jednak patrjotów była tym razem

Gen. Brusilow.

ostrożniej sza. Żądali oni jawnej odezwy cesarza austrjackiego do Polski, utworzenia armji polskiej z Polaków rezerwistów armji austrjac-kiej, oraz gwarancji, że w żadnym wypadku ani kawałek zaboru rosyjskiego nie dostanie się Niemcom.

Ostrożność patrjotów była nader wskazana, gdyż już wówczas jasnem było, że sprawa pol-

99

Page 338: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ska, jakkolwiek zaprząta umysły polityków wiedeńskich jednakże jest traktowana przez nich nieszczerze, wyłącznie jako narzędzie intrygi w rywalizacji Austro-Węgier z Rosją. Należy sobie przypomnieć, że ta ostatnia rozwijała

Szef sztabu rosyjskiego Naczelnego Dow. General Jamtszkiewicz.

wówczas największą aktywność w swojej wszechsłowiańskiej polityce, dążącej do rozszerzenia hegemonji rosyjskiego imperjum na ziemie wszystkich słowian. Tymczasem Austro-Węgry posiadały u siebie aż nadto ziem i narodów słowiańskich, iżby mogły bez obawy obserwować politykę słowianofilską Rosji. W dodatku interesy obu tych mocarstw bezpośrednio już rywalizowały ze sobą na terenie słowiańskich Bałkanów. Jakkolwiek jasnem mogło się zdawać, że w tych warunkach jedynem wyjściem dla Austrji było oparcie się o naród polski i jego prawa do życia, aby przeciwstawić sprawę polską słowianofilstwu—jednakże koncepcja ta nigdy nie była rozpatrywana przez Austrję dość poważnie i szczerze, zawsze zaś miała charakter dorywczej intrygi, obliczonej na bliski efekt i doraźne korzyści. Bezsprzecz

nie był to wielki błąd dziejowy Austrji, który boleśnie zemścił się na niej w naszych już czasach.

Nic też dziwnego, że nadzieje lat 1883 i 1886 rozwiały się, pozostawiając patrjotów W większem jeszcze osamotnieniu i ostatecznie ich osłabiając. Przeważnie byli to ludzie starzy, którym każde nowe rozczarowanie odbierało wciąż energję i wiarę w przyszłość.

A tymczasem, podczas gdy Austrja uprawiała swoje perfidne intrygi na temat sprawy polskiej, dwaj inni zaborcy całkiem jawnie naciskali śrubę swoich prześladowań, Niemcy, równocześnie sprzymierzone z Austrją i po przyjacielsku porozumiewające się z Rosją w sprawach polskich, rozpoczyn aj ą swój ą akcję wynarodowienia i wydziedziczenia Polaków, akcję, zakrojoną na niebywałą przedtem skalę. W zaborze rosyjskim biskup wileński ks. Hryniewiecki zostaje wywieziony w 1885 r. w głąb Rosji. Nawet do szkół elementarnych wprowadza się język rosyjski, jako wykładowy poza jedną tylko nauką religji. Nowa pol-sKa kolej prywatna, tak zwana Dąbrowiecka, ma od początku już narzucony język rosyjski. Wszelki odruch oświatowej nawet działalności polskiej spotyka się z dzikiem prześladowaniem. Uczącej się młodzieży polskiej chce się wydrzeć

Generał Ruzshij.

wszelkie objawy rodzimej kultury, świadomości narodowej i narodowej dumy (słynne podręczniki rosyjskie znienawidzonego Iłowa jskie-go, przekręcające i bezczeszczące dzieje polskie).

100

Page 339: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Społeczeństwo polskie, sugestjonowane dwoma aktualnemi prądami: ugodowym pozytywizmem i kosmopolitycznym socjalizmem, nie umiało się przeciwstawić prześladowaniom zaborczym, tembardziej, że wpływ patriotycznych demokratów był coraz niklejszy. Zdawało się już, że sztandar niepodległościowy, wzgardzony przez naród, wypadnie lada chwila ze starczych rąk epigonów powstania styczniowego. Tak się jednak nie stało. Znaleźli się młodzi, którzy podjęli tradycję i ideologję starych, jednakże pragnąc ją oblec w nową szatę, dostosowaną do odmiennych warunków rzeczywistości i pogodzoną z odmiennemi prądami umysłowemi.

Wśród młodych patrjotów rozpoczyna się okres poszukiwania nowego wyrazu niezniszczalnych haseł patriotycznych, w imię których naród walczył i cierpiał od 1794 do 1864 r. We Lwowie emigrant warszawski Bolesław Wysłouch w swoich poszukiwaniach ideowych od socjalizmu kosmopolitycznego przechodzi do nowego kierunku patrjotycznego, formułując mianowicie podstawy ruchu ludowego. W Warszawie znów powstaje w 1886 r. tygodnik „Głos" o charakterze literacko-społeczno-poli-tycznym. W tygodniku tym wykuwał się nowy kierunek patrjotyczny o charakterze ludowym. Wychodząc z założenia, że najliczniejszą warstwą społeczną, a zarazem najbardziej odporną i silną rasowo jest chłop polski — grupa „Głosu" za cel swój stawiała wytworzenie nowych pojęć narodowych i nowych ideałów patrjotycz-nych w oparciu o masy chłopskie i ich prawa do przyszłości. Ideologję tę doskonale charakteryzuje „Głos", mówiąc: „My nazywamy narodem nie tę nieliczną garstkę spadkobierców przeszłości, warstwę, która pływa, jak pozłota na rosole, ale miljonową masę chłopską, której świadomość zbiorowa nie potrzebuje legitymować się herbarzem świetnych wspomnień, ani rozkopywać grobów, w których przeszłość leży, ani powoływać się na traktaty". Jednem słowem „Głos" przeciwstawiał się patrjotycznej tradycji szlacheckiej, uważając, że masa chłopska dojrzała już, aby inicjatywę narodową ująć w swoje mocne dłonie.

Wśród współpracowników „Głosu" przeważał element, który siłą reakcji odpadł od kierunków zarówno pozytywistycznego, jak i socjalistycznego. Tacy, jak Jan Popławski, zamieszany ongiś do spisku Szymańskiego, Bohusz i Adolf Dygasiński, ulegali przedtem hasłom pozytywistycznym i hołdowali zasadom Świętochowskiego, głoszonym w „Prawdzie". Tacy znów, jak Zygmunt Heryng i Józef Hła-

sko należeli do pierwszych organizacyj socjalistycznych, zresztą ten ostatni do organizacji o charakterze socjalno-narodowym.

Ludowo-patrjotyczne hasła „Głosu" porwały młodzież warszawską, która dość już miała przyziemnego pozytywizmu i oderwanego od rodzimej gleby kosmopolityzmu. Jednakże ideologja „Głosu" bynajmniej nie była sprecyzowana. Pojęcie ludu nie było w niej społecznie określone, kwestje polityczne były dość mgliste, a idea niepodległościowa, nieoparta o tradycje dawnej państwowości polskiej, nie posiadała określonych na przyszłość konturów. Stąd też grupa „Głosu" spotkała się z ostrą krytyką i ze strony socjalistów, i ze strony patrjotów, nie mówiąc już o pozytywistach. Jedynie jasno skrystalizowaną ideą „Głosu" była jego rasowa plemienność, poprzez którą rozumiał on lud i patrjotyzm. To właśnie było powodem, że głosił on po raz pierwszy w Polsce antysemityzm z pobudek czysto rasowych i kulturalnych. Poza tern jednak pokutowały w „Głosie" nawet pojęcia czysto socjalistyczne, których zresztą w początkach nikt nie starał się nawet wypierać. Dlatego też i ta podstawowa „ludowość" miała wiele pierwiastków socjalistycznych. Było w niej też coś z rosyjskiego „narodniczew-stwa".

Ferment ideowy, który grupa „Głosu" wniosła do inteligencji warszawskiej, poruszył wiele jednostek, a i w literaturze wywarł wpływ na Kasprowicza, Konopnicką, Prusa, Orzeszkową i innych.

A tymczasem na emigracji działy się rzeczy niezwykle ważne, które miały wywrzeć doniosły wpływ na ideologję młodych patrjotów w kraju. Oto nieliczna już, ale głęboka ideowo grupa patrjotów na emigracji na czele z T. T. Jeżem i w oparciu o swoich przyjaciół w kraju, przede wszy stkiem w kontakcie ze wzmiankowanym już Gillerem we Lwowie, zainicjowała wielkie dzieło zorganizowania demokracji polskiej, od dwudziestu już lat rozbitej, wyjałowionej, bez wpływów. Chodziło o stworzenie zwartej organizacji patrjotycznej, łączącej de-mokratówT w kraju i na emigracji, opartej o instytucję „Skarbu Narodowego", niezależnego od zaborców i przeznaczonego do finansowania ruchu narodowego w kraju, oraz działalności propagandystycznej na terenie międzynarodowym.

W 1886 r. T. T. Jeż (Zygmunt Miłkow-ski), ostatni czynny członek Towarzystwa Demokratycznego, weteran rewolucji węgierskiej 1848 r., powstaniec z 1863 r. i nieustający apo-

101

Page 340: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

&». • - - - • - - . _

Groźny niemiecki krążownik wojenny „Emden" po zbombardmoaniu go w dniu 29 listopada 191Ą. r. u wybrzeży wysp Kokosowych został opuszczony przez załogę, którą zabierają szalupy zwycięskiego krążownika

australijskiego „Sydney".

stoł idei niepodległościowej i obrony „czynnej", napisał broszurę „Rzecz o obronie czynnej i o skarbie narodowym". Broszura w dużej ilości przedostała się do kraju i wszędzie uczyniła wielkie wrażenie. Autor między innemi pisał: „Czem jest praktykowana obecnie na ziemiach polskich obrona „bierna"? Wydała dotąd hasło pracy organicznej, ograniczając obronę do uprawiania dobrobytu materjalnego i obrony narodowości, zrezygnowała dobrowolnie z podnoszenia głosu w zakresie spraw międzynarodowych, rozerwała spójność Polski, zatracił się patrjotyzm polityczny zbiorowości, wśród młodzieży zapanował duch antipatrjotyczny. Obrona bierna ułatwiła rusyfikację kresów, występującą zarówno w Rosji, jak w Prusiech nie podczas powstań, ale właśnie w czasie bierności. Przeszkadza obrona bierna powołaniu do życia patrjotycznego — chłopa, gdy zaborcy go kaptują. Powrócić nam tedy potrzeba do obrony czynnej. Przykładem powinna nam być Ir-landja". A dalej: „Siepacze rosyjscy dopuszczają się od 23 lat bezliku okrucieństw i tylko jednego z nich jeden policzek spotkał (autor miał na myśli spoliczkowanie w 1883 r. Aleksandra

Apuchtina, kuratora okręgu naukowego warszawskiego, rusyfikatora szkolnictwa i gnębi-ciela młodzieży polskiej). Czyżby się oni tak krzątali, gdyby się na nich raz policzki, znów kije sypały?". Nawołuje również Miłkowski do zastosowania przeciwko Niemcom podobnych metod, jakie stosowali Irlandczycy przeciwko Anglikom, a więc nieustającego czynnego oporu. Według Miłkowskiego obrona „czynna" nie polega zresztą na propagowaniu powstania. Nie wyrzeka się też powstania, a zasadza się w tern, aby prowadzić jakgdyby permanentne powstanie w znaczeniu potencjonałnem, a w odpowiednim momencie słabości przeciwnika, czy to z racji rewolucji wewnętrznej, czy też wTojny zewnętrznej, zamienić je na kinetyczne — bojowe. Tak pojęte permanentne powstanie narodowe powinno mieć naczelne kierownictwo organizacyjne, oraz „Skarb narodowy" na emigracji, zasilający je finansowo.

Broszura Jeża narobiła wiele wrzawy. Pozytywiści i ugodowcy wszelkich odcieni rzucili się na nią, wykazując jej utopijnośc, a nawet szkodliwość. Nie pomogło to jednak, i co gorętsza młodzież nieledwie z nabożeństwem wczy-

102

Page 341: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tywała się w szlachetne i mądre słowa weterana walk niepodległościowych.

W tej atmosferze zawiązuje się na emigracji pod przewodnictwem Jeża, Liga Narodowa, wywodząca swoje tradycje z ducha dawnego Tow. Demokratycznego i stawiająca sobie za cel kontynuowanie jego ideologji, przyobleczonej w nowe, dostosowane do zmienionych warunków szaty. Artykuł pierwszy statutu głosił, że „zadaniem Ligi jest przysposabianie i skupianie wszystkich sił narodowych, celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie spuszczając z oka i tych części Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły". Statut wysuwał zasadę, że naród polski musi w walce o niepodległość liczyć wyłącznie na własne siły, gdyż pomoc zagranicy będzie dopiero wtedy realna, kiedy osiągniemy kredyt polityczny, oparty o nasze własne wartości wewnętrzne. Statut stwierdzał konieczność współdziałania na terenie międzynarodowym z temi czynnikami, które dążą do realizacji sprawiedliwości dziejowej w układzie stosunków europejskich, gdyż osiągnięcie tej sprawiedliwości ułatwiłoby zadanie odbudowy Polski. Statut wymagał od Centralizacji Ligi, czyli jej władzy naczelnej, aby czuwała nieustannie i przygotowywała siły narodu na wypadek odpowiedniego momentu czynnego wystąpienia. Liga miała dążyć do obudzenia poczucia wspólnoty i jedności narodowej nietylko we wszystkich zaborach, ale nawet wśród rodaków, rozsianych po świecie. W stosunku do zaborców Liga stawiała sobie za zadanie ustawiczną obronę polskiego stanu posiadania zarówno duchowego, jak materjalnego, gdziekolwiek byłby on zagrożony, nie cofając się przed groźbą, a nawet użyciem siły. W tych częściach Polski, gdzie warunki polityczne zapewniają minimum praw i swobód Polakom, Liga miała dążyć do rozszerzania tych praw, nigdy jednak nie rezygnując z celów zasadniczych. W zaborach, gdzie nie istniały podobne możliwości, Liga Narodowa miała popierać akcję rewolucyjną. Widząc w wybuchu wojny pomiędzy państwami zaborczemi największe możliwości urzeczywistnienia programu niepodległościowego — Liga miała zawczasu i ze szczególną starannością przygotowywać tajne kadry przyszłej armji polskiej i administracji, opracowywać plany i projekty, aby nigdy nie być zaskoczoną wypadkami dziejowemi. Uważając, że potęga narodu leży w jego najliczniejszych warstwach: chłopie i robotniku, Liga

miała dążyć do pociągnięcia ich ku sobie, pf^? równoczesnej pracy nad szerzeniem oświaty* kultury i dobrobytu wśród tych warstw wycLzie~ dziczonych. Statut ustanawiał wreszcie insty* tucję Skarbu Narodowego, oraz nakreślał zftT sady narodowego opodatkowania. Ustrój Lig1

oparty był na ścisłej tajności, hierarchji i d y scyplinie.

Jak widzimy z powyższego streszczenia, Li ' ga była już organizacją nawskróś patrjotyczną*

Przygotowania rosyjskiego Czerwonego Krzyża. Ładowanie środków opatrunkowych do wagonów.

ożywioną najczystszemi ideałami niepodległo-śeiowemi, kojarzącą tradycje narodowe z prądami nowych czasów.

Liga pozyskała sobie niezwykle zdolnego propagatora w osobie Zygmunta Balickiego, który przyciągnął do niej doskonale zorganizowaną i zdyscyplinowaną grupę młodzieży ze „Związku Młodzieży Polskiej". Dzięki niemu też został nawiązany żywy kontakt z grupą „Głosu" w Warszawie i z Wysłouchem, wydającym we Lwowie „Przegląd Społeczny". „Związek Młodzieży Polskiej", zorganizowany również na zasadach hierarchji, podporządkowany był Centralizacji poprzez swoją najwyższą hierarchję. Dojrzalsi członkowie Związku przechodzili następnie do samej Ligi, lub też odbywali jakgdyby nowicjat w „Łączności", która zresztą została zlikwidowana na zjeździe pe-szteńskim w 1893 roku na wniosek Romana

103

Page 342: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Dmowskiego, wybitnego już członka Ligi. Filją Ligi był również zorganizowany przez nią „Związek Wychodźctwa Polskiego", do którego zresztą starsi emigranci, ostatecznie już rozgoryczeni długim łańcuchem poprzednich klęsk i niepowodzeń, odnosili się dość nieufnie i ostrożnie.

swój podświadomy patrjotyzm kojarzyła z ?^ dykalizmem społecznym, podobnie znów Liga Narodowa przyciągała ku sobie równie gorąCe elementy, ale bardziej umiarkowane społecznie przywiązane do tradycyj narodowych i religij* nych.

Równocześnie z lewa i z prawa powstały

Tak oto powstała nowa, potężnie rozwijająca się organizacja narodowa, podejmująca najszczytniejsze hasła patrjotyzmu polskiego, mająca porwać naród do ponownej walki w imię swych pogwałconych praw do życia i wolności. Tak, jak socjalizm polski w ostatecznej swojej formie porwał hasłami niepod-ległościowemi tę część społeczeństwa, która

dwie siły, które budząc uśpioną świadomość narodową, zadały taki cios pozytywizmowi i trój-lojalnej ugodowości, że więcej już nigdy nie osiągnęły poprzednich swoich wpływów7 i znaczenia, jakkolwiek do końca niewoli szczerzyły jeszcze swoje spróchniałe zęby i zatruwały atmosferę życia narodowego swToim trupim oddechem.

104

Page 343: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wnętrze wagonu sanitarnego

Page 344: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Początkowo Liga Narodowa miała charakter wybitnie rewolucyjny, chociaż nie w znaczeniu socjalnem. Charakter ten wywodził się i z jej tradycji i z temperamentu jej głównych pionierów, Balickiego i Popławskiego. Warszawski Komitet Ligi, doskonale zorganizowany, prowadził nieubłaganą walkę w imię swoich haseł, co w ówczesnych warunkach było niemal równoznaczne z walką przeciwko panującej jeszcze ugodowości i pozytywizmowi. Działalność ta daje pierwsze od 1863 r. poważne rezultaty. Wszędzie budzi się duch patrjotyczny, który znajduje wyraz w licznych manifestacjach patrjotycznych, które pracę Ligi znaczą krwawemi ofiarami. Ale szeregi, cementowane poświęceniem i ofiarami, rosną. Gdzie tylko można, organizuje się zacięty opór narodowy. W stosunku do zdrajców i renegatów stosuje się tu i ówdzie nawet terror.

W czasie manifestacyj w 1891 r. z racji stuletniej rocznicy Konstytucji 3-go Maja Liga publikuje odezwłę, która kończy się płomiennym apelem: „Polacy! Zanim wybije godzina zwycięstwa sprawy naszej, ściśnijmy szeregi, spiskujmy, organizujmy się tak, aby w chwili stanowczej miljony chwyciły za oręż, a miljony piersi wstrząsnęły trony carów, przybytki ciemięzców ludu okrzykiem; śmierć tyranom! Niech żyje wolność, równość, niepodległość!",

Równocześnie powoli, coraz bardziej krystalizuje się ideologja Ligi nietyle w prasie, ile w polemice, prowadzonej w wydawanych na terenie Galicji nielegalnych broszurach. Dzięki 1'ozwojow'i prasy w kraju, głównie zaś w żabo-r z e

t rosyjskim (Poznańskie w ciężkiej walce 2 niemczyzną nawet nie marzyło o Polsce niepodległej, a swobody polityczne w Galicji odwracały uwagę miejscowego społeczeństwa od spraw ogólno-polskich i dalekich horyzontów niepodległościowych), kierownictwo Ligi posoli przechodzić poczęło do organizacji warszawskiej, jakkolwiek utrzymywano żywy kontakt z oficjalną Centralizacja na emigracji, ^karb Narodowy funkcjonował dość sprawnie, zasilany głównie przez wychodźctwo polskie w Ameryce.

m Obok socjalizmu patriotycznego i narodowej demokracji trzecim czynnikiem budzącej *§ świadomości narodowej był ruch ludowy, tory od czasu powstania styczniowego rozwi

j a się stale, aczkolwiek w znacznie powolniej-^m od innych ruchów tempie.

Ideowo ruch ludowy posiadał w Polsce wielkie i stare tradycje, sięgające czasów najazdu szwedzkiego w XVII stuleciu, szlachetnej ideologji bohatera narodowego, Kościuszki, okresu Księstwa Warszawskiego, powstania listopadowego, rewolucji 1848 r. i ruchu Mierosławskiego w Poznańskiem, włącznie aż do powstania styczniowego.

Od wieków światlejsze umysły i gorętsze serca widziały krzywdy chłopa polskiego i widziały jego niezmierną, drzemiącą potęgę, zdolną obronić państwo w najcięższej potrzebie i po-dźwignąć je na najwyższe szczyty mocarstwo-wości. Rzecz oczywista, że w okresach pomyślnych dla państwowości polskiej, te pojedyncze głosy apostołów ludu ginęły w społeczeństwie szlacheckiem bez echa. Przyczyną tego nietyl-ko zresztą był sam egoizm warstwy szlacheckiej, ale i jej sposób myślenia, oparty na powszechnej i utrwalonej wówczas na całym świecie rzeczywistości, która dla chłopa nigdzie nie była lepszą, a bodaj—często nawet gorsza. Jednak wT okresach ciężkich przesileń państwowości polskiej, w obliczu groźnego niebezpieczeństwa ta odwieczna „sprawa chłopska" nabierała większego znaczenia wT tern, czy innem znaczeniu. Bo jakżeto! jeśli ten chłop polski, wydziedziczony materjalnie, politycznie i moralnie, grzęznący w biedzie, brudzie i ciemnocie, pomimo wszystko dzielnie i ofiarnie umie bronić wspólnej Ojczyzny, kiedy mu to czynić każą — to z jakimże zapałem, bohaterstwem i poświęceniem, w jakiejże wûelkiej kupie chłopskiej bronić jej będzie, jako wolny obywatel, pozbawiony widma nędzy, ciemnoty i niewoli? Kiedy pierwsza groza niebezpieczeństwa, jak sądzono, mijała — znikało zainteresowanie sprawą chłopską, i szlachta powracała do swojego społecznego konserwatyzmu. I tak Polska nie rozwiązała swrojej sprawy chłopskiej aż do końca samodzielnego bytu państwowego. A i później zmarnowała szereg okazyj, kiedy uwłaszczenie chłopa mogło zadecydować o losach Polski.

Tragedją Polski było to, że straciła swroją niepodległość, zanim liberalny powiew zajął się sprawą chłopską w całej Europie. Kiedy powiew ten nadszedł, zwiastując chłopom lepszą dolę, Polska nie miała już inicjatywy w swoich rękach — spoczywała ona już w rękach rządów7 zaborczych, które nie omieszkały obdarować chłopa polskiego skarbem uwłaszczenia. Uwłaszczenie to miało złowrogie piętno wroga, niemniej jednak było istotnem dobrodziejstwem dla mas chłopskich. To dobrodziejstwo z rąk

105

Page 345: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wroga stało się potężną dźwignią, przy pomocy której przez długi czas paraliżowali zaborcy polską politykę narodową.

Ciemne masy chłopskie z przeszłości pamiętały przedewszystkiem — pańszczyznę. W zestawieniu dawnej pańszczyzny z uwłaszczeniem i „opieką" ze strony zaborców, Polska niepodległa w interpretacji chłopskiej, umiejętnie podsuwanej przez wrogów, była symbolem wszelkiego zła. W tych warunkach jakżeż ciężko było pozyskać polskie masy ludowe dla sprawy narodowej, obudzić w nich drzemiącą świadomość narodową i patrjotyzm. Zadanie to było tembardziej trudne, że perfidna polityka zaborców, uwłaszczając chłopów, równocześnie stworzyła takie warunki, które musiały zrodzić wzajemną niechęć wsi i dworu, przeradzającą się w ostry antagonizm w codziennych utarczkach między uwłaszczonym chłopem i szlachtą, jedynym czynnikiem, mogącym wówczas obudzić patrjotyzm ludowy. Tak właśnie postąpiła Rosja, równocześnie otaczając chłopa obłudną opieką komisarzy ziemskich, których jedynem zadaniem było jątrzenie antagonizmów, rozdzierających wieś polską. Austrja postąpiła analogicznie, a w dziedzinie perfidnej i cynicznej polityki była wszak mistrzynią, czego chociażby dowodem była rzeź galicyjska szlachty w 1846 r., reżyserowana przez emisarjuszy rządu wiedeńskiego. W tych warunkach zrozumiałą była niechęć chłopa do patrjotyzmu polskiego, która tak jaskrawo przejawiła się w powstaniu styczniowem; Ileż to mieliśmy wypadków, że przeciw kosom powstańców występowały nawet kosy chłopskie, idące w awangardzie kozaków ! Nie co innego również, jak obawa powrotu pańszczyzny, kładła w usta polskiego chłopa Kozła, posła na sejm galicyjski w 1866 r., owe smutnej pamięci słowa: „Panowie chcą się nami opiekować, ale my tej opieki nie potrzebujemy, bo nami opiekuje się Najjaśniejszy Monarcha i teraz mamy daleko lepiej niż wtedy, jak się panowie nami opiekowali".

Do fatalnych warunków, stwarzanych świadomie przez rząd austrjacki, dołączał się i egoizm szlachty, która nawet mogąc — nie starała się podnieść chłopa do roli Polaka—obywatela, ale przeciwnie, jak mogła przez długi czas przeciwdziałała temu nieuniknionemu już procesowi dziejowemu. W Królestwie przyczyną analogicznych warunków na wsi były wyłącznie już stare grzechy własne i perfidja Moskali. Tam szlachta, w dziki sposób sama prze

śladowana i wydziedziczona, nic uczynić nie mogła, gdyby nawet chciała.

Inaczej przedstawiały się sprawy w zaborze pruskim, gdzie ustawodawstwo nie kopało przepaści pomiędzy wsią i dworem, a przeciwnie przyczyniało się do łagodzenia konfliktów i zacierania w pamięci dawnych pańszczyźnianych stosunków. Ucisk zaś narodowy, coraz bardziej przybierający na sile, jednako wszy. stkich dotykał, jednako budził opór i w mieście, i we dworze, i na wsi. Stosunki w WielkopoK see tak się ułożyły, że same przyczyniały się do wytworzenia wspólnoty interesów materjal-nych i moralnych dworu i wsi. Należy to jednak podkreślić, w wytworzeniu się tej wspólnoty nie małą rolę odegrała wielkopolska szlachta, która chciała i umiała zadzierzgnąć z masą chłopską serdeczne węzły patrjarchalnego patrjotyzmu. Ta zgodna współpraca narodowa wsi, dworu i plebanji wytworzyła specyficzne stosunki wielkopolskie, wobec których okazał się bezsilnym nacjonalizm pruski, dążący do wydziedziczenia i wynarodowienia Polaków. Na tle tych stosunków mógł tylko zjawić się ów historyczny już „wóz" Wojciecha Drzymały, chłopa z Podgradowic w Poznańskiem, który w 1904 r. w sposób manifestacyjny zamieszkał wraz z rodziną w wielkim wozie, ponieważ rząd pruski nie dał mu zezwolenia na budowę domu na własnym gruncie. Wśród działaczy wielkopolskich na niwie chłopskiej na czoło wysunęli się demokrata Karol Libelt, twórca kółek rolniczych, które całą Wielkopolskę pokryły siecią placówek gospodarczo-oświatowych, Ma-ksymiljan Jachowski, Ignacy Łysków ski i ks. Wawrzyniak.

Jakkolwiek ruch ludowy w Wielkopolsce nie posiadał ogólnopolskiego charakteru, ani cech niepodległościowych, spełnił jednak doniosłą rolę, przeciwstawiając groźnym i najsilniejszym zakusom niemieckim nieugiętą postawę ludu, który zdołał osiągnąć znaczny poziom dobrobytu i kultury, solidarność całego społeczeństwa polskiego w Wielkopolsce i jego zgodną współpracę w oporze, stawianym na każdym kroku Niemcom.

W zaborze austrjackim początki ruchu ludowego miały charakter wyraźnie klerykalny. Na początku lat siedemdziesiątych ks. Hołyń-ski zakłada pierwsze pisemko ludowe „Chatę" o charakterze religijno-moralnym. Od 1875 fc rozpoczyna swoją działalność ludową exjezuita ks. St. Stojałowski, propagując swoją ideologję w wydawanych przez siebie pisemkach „Wieniec" i „Pszczółka". Ks. Stojałowski pragnął,

106

Page 346: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wzorem Wielkopolski, oprzeć odrodzenie luciu wiejskiego o organizację kółek rolniczych, które gorąco propagował. Zadanie jego było niezwykle trudne ze względu na odmienne stosunki w Galicji. Jakkolwiek hasłem naczelnem ks. Stojałowskiego było tradycyjne „Z szlachtą polską — polski lud", jednak szlachty tej nie mógł właśnie zjednać dla swojej sprawy. Przeciwnie nawet, szlachta, stanowiąca wówczas klasę rządzącą w Galicji, przeciwdziałała jego akcji gdzie mogła, obawiając się emancypacji chłopa i utraty swojego uprzywilejowanego stanowiska, otrzymanego z rąk cesarza au-strjackiego. Uciekano się nawet do terroru, jak naprzykład w 1889 r., kiedy namiestnik Galicji hr. Badeni rozkazał uwięzić ks. Stojałowskiego na czas wyborów, aby uniemożliwić mu agitację wśród chłopów.

Niezależnie od ks. Stojałowskiego i na zgolą odmiennej płaszczyźnie drugim propagatorem ruchu ludowego był Bolesław Wysłouch, o którym już uprzednio wspominaliśmy parokrotnie. Wysłouch założył we Lwowie „Przegląd Społeczny" i w nim to stawiał pierwsze kroki na drodze krystalizacji swojej ideologji ludowej. Ostatecznie Wysłouch tak formułuje swoją ideologję: „Program nasz musi być ludowym, bo po pierwsze, chce tego etyka społeczna... bo... wówczas tylko wyzwolą się siły uwięzione mas ludowych... zachowanie i rozwój naszej narodowości oprą się temsamem na gruncie realnym, sprawa polska stanie się sprawą kilkunastu miljonów... bo... w tern właśnie widzimy ideowe pogodzenie naszych ideałów narodowych z ogólnym demokratycznym ideałem wszechludzkim..."

Wysłouch nie pozostał jednak tylko teoretykiem ruchu ludowego. Wespół z żoną swoją Mar ją, kobietą o niezwykłych zdolnościach i wielkim entuzjazmie, rozpoczyna działalność praktyczną. Nabywa radykalny dziennik „Kurjer Lwowski" i zakłada w 1889 r. pismo „Przyjaciel Ludu", przeznaczone wyłącznie dla chłopów. Wpływ ideologji Wysłoucha był duży zarówno wśród starszych, naprzykład K. Ujejski, jak i młodych. Nowy ruch przyciąga również szereg zdolnych jednostek z ludu, jak Jakób Bojko, Jan Stapiński, Jan Dąbski i inni, którzy nadają całemu ruchowi barwę życia i praktyczności. Rzecz oczywista, że i ruch ludowy Wysłoucha, podobnie, jak ks. Stojałowskiego, spotkał się z ostrą kontrakcją szlachty i namiestnika hr. Badeniego, który zastosował wypróbowane metody austrjackiego terroru wyborczego. Pomimo wszystko jednak ruch

ludowy nie załamał się, przeciwnie, rozwijał szybko i doprowadził w 1894 r. do powsta legalnego Stronnictwa Ludowego, które pi wyborach do sejmu zdobyło już siedm mam tów.

Od tej chwili na widownię dziejową wsta* pił trzeci czynnik odrodzenia narodu polskiego, może nie tak efektowny, jak inne, może dający mniej bezpośrednich rezultatów7 dla sprawry narodowej, ale jakżeż brzemienny w dalsze skutki dziejowa, które miały się ziścić w czasach wojny światowej i odbudowy państwa polskiego, kiedy chłop polski na równi z robotnikiem i inteligentem, epigonem dawnej szlachet-czyzny, z karabinem w garści wykreślał granice Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

U schyłku XIX wieku zasadniczy ton polityce polskiej nadają już dwa kierunki ściśle niepodległościowe : socjalistyczno-patrjotyczny, reprezentowany przez P. P. S., i narodowo-de-mokratyczny Ligi Narodowej.

Początkowo oba te kierunki rozwijają się w życzliwym kontakcie, złączone wspólną ideo-logją niepodległościową, która na dzień bieżący przysłaniała różnice natury socjalnej, złączone walką ze wspólnym wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym — pozytywizmem i ugodą.

Istniał nawet projekt, który zresztą nigdy do skutku nie doszedł, aby w Królestwie podzielić się strefami działalności w celu uniknięcia wzajemnych konfliktów i wTalk, osłabiających obie strony. Jeden z głównych przewódców Ligi Narodowej, Zygmunt Balicki (B. Ostoja), przez dłuższy czas był nawet członkiem zagranicznego związku socjalistów polskich. Dopiero później doszło między P. P. S. a kierunkiem narodowo-demokratycznym do ostrej walki na tle wpływów wśród młodzieży. Zresztą walka ta była wcześniej lub później nieuniknioną, gdyż wspólny patrjotyzm nie mógł długo przysłaniać zbyt wielkich i zasadniczych różnic we wszystkich dziedzinach, poza jedną sprawą niepodległości.

P. P. S., wkroczywszy w 1892 r. na drogę patrjotyzmu narodowego, którego ostatecznym celem miało być wywalczenie niepodległej socjalistycznej republiki polskiej, z niezwykłą energją rozpoczęła swoją działalność zarówno w kraju, jak i zagranicą. Na emigracji działają zorganizowani w tak zwaną grupę „lon-dyńczyków" Perl, Jodko, Jędrzejowski, L. Wasilewski, Stanisław Grabski, Kazimierz Kelles-

107

Page 347: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Krauz, Filipowicz i wielu innych. W kraju na czoło ruchu socjalistycznego wysuwa się Józef Piłsudski.

Charakterystyczną cechą ówczesnych prze-wódców P. P. S. jest gorący patrjotyzm, który dla wielu z nich stał się głównym motorem, skłaniającym ich ku socjalizmowi, traktowanym raczej, jako środek do odzyskania niepodległości. Wymownym dowodem tego była spowiedź Józefa Piłsudskiego, publikowana w71903 r. pod tytułem „Jak stałem się socjalistą". Józef Piłsudski mówi tam ze zwykłą sobie szczerością:

„Nazwałem siebie socjalistą w roku 1884. Mówię nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej... Otwarcie wyznaję, że była to moda, bo inaczej trudno mi nazwać ówczesną epidemję socjalizmu, która ogarnęła umysły młodzieży, rewolucyjnie czy tylko opozycyjnie usposobionej... Urodziłem się na w7si w szlacheckiej rodzinie, której członkowie, zarówno z tytułu starożytności pochodzenia, jak i dzięki obszarowi posiadanej ziemi, należeli do rzędu tych, co niegdyś byli nazywani bene nati et possesionati. Jako possesionatus nie zaznałem długo żadnej troski o materjalne rzeczy i otoczony byłem w dzieciństwie pewnym komfortem. A że rodzeństwo moje było liczne i rodzice względem nas byli bardzo łagodni i serdeczni, mógłbym nazwać swe dzieciństwo — sielskiem, anielskiem. Mógłbym — gdyby nie zgrzyt jeden, zgrzyt, który sępił czoło ojca, wyciskał łzę z oczu matki i głęboko się wrażał w mózgi dziecięce. Tym zgrzytem było świeże wspomnienie o klęsce narodowej 1862 roku (urodziłem się w 1867 roku). Matka, nieprzejednana patrjotka, nie starała się nawTet ukrywać przed nami bólu i zawodów z powodu upadku powstania, owszem, wychowywała nas, robiąc właśnie nacisk na konieczność dalszej walki z wrogiem ojczyzny. Od najwcześniejszego dzieciństwa zaznajamiano nas z utworami naszych wieszczów, ze specjalnem uwzględnieniem utworów zakazanych, uczono historji polskiej, kupowano książki wyłącznie polskie. Ten patrjotyzm rewolucyjny nie miał określonego kierunku społecznego. Matka z naszych wieszczów najbardziej lubiła Krasińskiego, mnie zaś od dzieciństwa zachwycał zawsze Słowacki, który też był dla mnie pierwszym nauczycielem zasad demokratycznych. Były one, naturalnie, u dziecka bardzo niejasne i. mgliste, lecz przy moim żywym i nieco przekornym charakterze utrwalały się przy każdym sporze,

które niekiedy matka żartobliwie prowadziła. Poza książkami, tyczącemi się Polski, czytałem dosyć dużo najrozmaitszych książek, wszystko, eo mi tylko nawijało się pod rękę. Najwyższe wrażenie sprawiały na innie książki, opisujące byt narodów klasycznych — Greków i Rzy-mian. Prawdopodobnie, że były przepełnione szczegółami walk o ojczyznę i opisami bohaterskich czynów. Oprócz tego byłem rozkochany w Napoleonie i wszystko, co się tego mego bohatera tyczyło, przejmowało mnie wzruszeniem i rozpalało wyobraźnię. Wszystkie zaś marzenia moje koncentrowały się wówczas koło powstania i walki orężnej z Moskalami, których z całej duszy nienawidziłem, uważając każdego z nich za łajdaka i złodzieja. To ostatnie zresztą było zupełnie usprawiedliwione. W owym czasie Rosja wylała na Litwę szumowiny swoje, najpodlejsze elementy, jakie posiadała, a opowiadania o łajdactwach i barbarzyństwie tej hordy Murawjewa były na ustach wszystkich. Zaznaczyć jeszcze dla ścisłości muszę, że matka od najwcześniejszych lat starała się rozwinąć w czas samodzielność myśli i podniecała uczucie godności osobistej, które w moim umyśle formułowało się w sposób następujący: tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonania i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem. Z takiem usposobieniem i poglądami, o ile dziecinne myśli poglądami można zwać, wszedłem w progi szkolne... Gospodarzyli tu — uczyli i wychowywali młodzież — pedagogowie carscy, którzy do szkoły wnosili wszystkie namiętności polityczne, a za system mieli możliwe zgnębienie samodzielności i godności osobistej swych wychowanków. Dla mnie epoka gimnazjalna była swojego rodzaju katorgą".

Dalej Józef Piłsudski odmalowuje nastrój, jaki panował w szkole: „Jak silnem było wrażenie tego systemu pedagogicznego na mój umysł — można sądzić z tego, że dotąd jeszcze, gdym już przeszedł przez więzienia i Sybir i miał do czynienia z czynownikami różnego gatunku, w każdym przykrym śnie odgrywa taką lub inną rolę którykolwiek z moich miłych pedagogów wileńskich. W takich warunkach nienawiść moja do carskich urządzeń, do ucisku moskiewskiego wzrastała z rokiem każdym. Bezsilna wściekłość dusiła mnie nieraz, a wstyd, że w niczem zaszkodzić wrogom nie mogę, że muszę znosić w milczeniu deptanie mej godności i słuchać kłamliwych i pogardliwych słów o Polsce, Polakach i ich historji, palił mi policzki." Pod wpływem przeżyć mło-

108

Page 348: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dzieńczych „marząc ciągle o powstaniu, zacząłem się wówczas zastanawiać, czemu dotychczasowe się nie udały. Książek odpowiednich nie było, kłopoty majątkowe nieco oddaliły moich rodziców od dzieci, w rozmowach zaś starszych o ostatniem powstaniu mówiono bardzo mało, a to, co mówiono, było dla mnie wstrętem _ uważano bowiem, że powstanie było nietylko błędem, lecz i zbrodnią. Ze specjalną więc ciekawością czytałem to, co mogłem dostać, o rewolucji francuskiej". Zastanawiając sie nad tak różnemi efektami i rezultatami tej ostatniej i naszych powstań narodowych „...znalazłem jedyną odpowiedź — byliśmy i jesteśmy gorsi od Francuzów. Był to wielki cios, zadany mojej dumie narodowej, lecz czekał mię jeszcze silniejszy. W owe czasy głośną była na całym świecie walka Naiłodnej Woli rosyjskiej z caratem. Odgłosy tej walki dochodziły, naturalnie, do Wilna i bohaterstwo jej nie mogło nie imponować mojej romantycznej głowie. Zarazem w Polsce było cicho. „Proletariat", który wówczas działał w Warszawie, (ł tyle był słabym, że wpływy jego prawie nie dochodziły do Wilna, a poza nim w społeczeństwie polskiem, wyczerpanem walką 1863 roku, było tyle strachu, tyle czarnej reakcji, tyle oburzenia na każdą myśl żywszą, że porównanie Rosji z Polską wypadało wówczas dla mnie zawsze na korzyść Rosji. Byłem tern wprost upokorzony i stałem na rozdrożu".

W takim stanie ducha spotyka się Józef Piłsudski w Wilnie z podmuchem petersburskiego socjalizmu, o którym pisze: „Była to dosyć dziwaczna mieszanina krytyki socjalistycznej burźuazyjnego ustroju z anarchistycznym ideałem samorządowych komun, oraz z reakcyjną do pewnego stopnia wiarą w naród rosyjski, w którym jakoby, w przeciwieństwie do burźuazyjnego Zachodu, tkwiły pierwiastki komunistyczne w całej okazałości." Fakt, że socjalizm poznał Piłsudski w7 rosyjsko-petersbur-skiej wersji, zaważył na całym jego późniejszym światopoglądzie. Gdyby poznał go od strony warszawskiego „Proletariatu", jak sam to stwierdza, odrzuciłby go niechybnie z racji kosmopolityzmu i antypatrjotycznej postawy warszawskich socjalistów. W tym jednak wypadku względy te nie były istotne. Socjalizm, idący z Petersburga, drogą okrężną podchodził do analizy stosunków Europy i własnego społeczeństwa. W każdym razie „płytkim bardzo socjalistą wyruszyłem w 1885 roku do uniwersytetu charkowskiego". Tam nie zaimponowało mu środowisko studenterji polskiej, a do ro

syjskiej organizacji „Narodnej Woli" wciągnąć sie nie dal Dochodziły go słabe echa z kraju o procesie „proletarjatezyków", ale ściślejszych informacyj nie posiadał. To też pisze: „Przyszedłem tylko do przekonania, że trzeba zawiązać jakąś organizację, któraby wyprą* wala program roboty socjalistycznej i u w domu".

Spędzając rok w Wilnie organizuje Piłsudski wśród kolegów i przyjaciół kolko socjalistyczne, czyta pierwsze polskie broszury socjalistyczne i „Kapitał'4 Marxa, w którym pisze: „Nie powiem, by ta lektura sprawiła na mnie wielkie wrażenie... Abstrakcyjna logika Marxa, oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowały do mego mózgu... Zresztą nie bardzo miałem czas na zastanawianie się nad sprawami teoretycznemu*. Z całym zapałem oddaje się pracy organizacyjnej, nawiązując stosunki z robotnikami wileńskimi. „Kółko nasze programu żadnego nie wypracowało, wyklarowało się jedynie, że wszyscy kładziemy nacisk na sprawę obrony od brutalnego wynaradawiania ludu, praktykowanego przez rząd rosyjski na Litwie".

W 1887 r. Józef Piłsudski, oraz brat jego, Bronisław, wypadkowo zamieszani do sprawy zamachu na życie Aleksandra III, zostają aresztowani. Bronisława skazano na katorgę, Józefa na pięć lat wygnania do Wschodniej Sy-berji — „I tu dopiero, gdym spokojnie mógł rozmyślać nad wszystkiem, com przeszedł, stałem się tern, czem jestem. Przedewszystkiem wyleczyłem się gruntownie z resztek ówczesnego rosyjskiego wpływu i przy bliższem poznaniu jak mnóstwa przedstawicieli ruchu rewolucyjnego, tak również literatury oraz publicystyki rosyjskiej, przestałem przeceniać znaczenie i siłę rewolucji rosyjskiej. W ten sposób oczyściłem sobie niejako drogę dla wpływów zachodnio-europejskich". Poznawszy na miejscu całą maszynerję caratu — „znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim, jeszcze bardziej". W tym czasie dużo czyta i zdobywa sobie teoretyczne uzasadnienie socjalizmu.

„A gdym się zastanawiał nad narodem, z którym mię wiązało wszystko, co cieszy i wszystko, co boli, wszystko, co we mnie myśli i wszystko, co czuje, przychodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce musi dążyć do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Pol-

109

Page 349: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

see... Ostatecznie postanowiłem po powrocie do kraju wstąpić do „Proletarjatu" i starać się o zreformowanie go w kierunku, który obecnie nazywa się P. P. S.-owym. A że byłem odcięty od kraju i dalsze (po 1887 roku) ewolucje socjalizmu u nas były mi nieznane, z tern postanowieniem przyjechałem do domu w drugiej połowie 1892 roku i... ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska już jest zbyteczna".

Wyznanie Piłsudskiego stanowi niezwykle ważny dokument historyczny, nietylko nadający właściwe oświetlenie genezie patrjotycznego ruchu socjalistycznego w Polsce, ale ponadto jakżeż wyraziście malujący rozwój psychologiczny i ideowy człowieka, który w niedalekiej przyszłości miał się stać wielkim mężem narodu polskiego, przerastającym swoim wpływem wśród współczesnych i znaczeniem historycznym postać czołowego przewódcy polskiego socjalizmu.

Roman Dmowski, czołowy polityk kierunku narodowo-demokratycznego, tę autobjograf-ję Piłsudskiego nazwał „historją szlachetnego socjalisty", doszukując się u jej autora cech epigona patrjotyzmu 1863 r.

Ten ton patrjotyczny, doprowadziwszy do powstania P. P. S„ w dalszym ciągu potęguje się w jej łomie, co nie małą było zasługą naczelnego teoretyka partji, Kazimierza Kelles-Krau-sa, precyzującego naukowo hasła niepodległościowe. Te ostatnie przedewszystkiem odbiły się na stosunku P. P. S. nietylko do Rosji carskiej, ale i rewolucyjnej. Znajduje to wyraz w artykule, który drukował „Przedświt"; „P. P. S. gotowa jest wejść w stosunki z rewolucyj-nemi grupami rosyjskiemi, mającemi na celu obalenie caratu, dla wspólnej z tym ostatnim walki, na warunkach następujących: 1) że wesprą one czynnie polityczne żądania P. P. S., 2) że wszelką swą działalność na terenie, przez P. P. S. objętym, poddadzą jej kontroli." Ten ostatni warunek wyraźnie już zmierzał do poddania wpływ7om polskim dawnych ziem wschodnich Rzplitej. Rzecz prosta — wysuwanie podobnych żądań miało znaczenie raczej teoretyczne, i P. P. S. coraz bardziej odsuwała się od Rosji i jej spraw nawet rewolucyjnych, nawet konstytucyjnych, uważając, że im lepiej będzie w samej Rosji — tern gorzej dla nas. Zato program niepodległościowy wyrabia się i pogłębia coraz bardziej, jakkolwiek nawet w łonie P. P. S. napotyka przeciwników, z którymi niepodległościowcy zmuszeni są staczać walki ideowe i organizacyjne. Do przeciwników tych zali

czali się nieprzejednani socjaliści, stojący w dalszym ciągu na stanowisku rosyjsko-kos-mopolitycznym.

Również krystalizuje się pogląd, w jaki sposób można i należy osiągnąć niepodległość, O niepodległości zadecydować ma rewolucja ludowa, która, objąwszy najszersze masy ludowe, umiałaby się zwycięsko przeciwstawić bezide-owej armji carskiej. Pogląd ten opierał sie przedewszystkiem na wierze w potęgę ruchów masowych i w strupieszałość carskiego aparatu państwowego i militarnego, który nie wytrzyma pierwszego potężnego ciosu ze strony rewolucji. Rzecz prosta — rewolucję tę należy wywołać w odpowiednim momencie, to znaczy wykorzystywując chwilową słabość Rosji, lub warunki zewnętrzne, jak rewolucja w Niemczech i Austrji, na którą zaczekać radzi K. Kelles-Krauz. Nie małą rolę w wytwarzaniu się poglądów na metody walki rewolucyjnej wywarła w końcu XIX wieku wojna burska. Przykład bohaterskich Burów, nawpół żołnierzy, nawpół cywilów, mało mających wspólnego z arm ją regularną, a jednak z powodzeniem walczących ze świetną arm ją angielską — zachęcał do przygotowywania rewolucji polskiej. Z racji wojny burskiej myślano nawet w P. P. S. o formowaniu legjonu pol-skiego.t Myśl tę podzielało również wiele jednostek z kierunku narodowo-demokratycznego.

Stanisław Grabski pisał w owym czasie: „Lecz skąd weźmiemy mil jon karabinów, skąd armaty? Te nieszczęsne armaty Polaków wciąż, jak zmora duszą... Mieć je dobrze, lecz mieć je, to nie znaczy jeszcze zwyciężyć, jak odwrotnie — nie mieć ich, nie znaczy przegrać". W tych rozważaniach militarnych, jakkolwiek często naiwnych nawet, bardziej jeszcze pogłębia się sama idea niepodległości, dla której P. P. S. pragnie również pozyskać i międzynarodówkę socjalistyczną, jak to miało miejsce na kongresie londyńskim w 1896 r. Jednak akcja ta nie dała żadnych konkretnych rezultatów.

Równocześnie P. P. S. przeprowadza wzorową organizację swoich szeregów. Na czele partji staje zjazd partyjny, którego organem wykonawczym jest Centralny Komitet Robotniczy, sprawujący władzę dyktatorską. W 1899 r. zostaje zlikwidowany Związek zagranicznych socjalistów polskich i zlewa się z krajewą organizacją P. P. S. Prasę partyjną reprezentował naczelny organ „Przedświt", wychodzący w Londynie, i od 1898 r. bardziej popularne „Światło". W Londynie również na ubogiem północno-zachodniem przedmieściu znajdowała

MO

Page 350: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

się przy ul. Colworth Road 67 centrala wydawnicza P. P. S„ która pracowała z niezwykłą energją, wzorowo administrowana przez A. Sulkiewicza, który później zginął w let>jonach. Wielkie też ilości tak zwanej „bibuły" w zdumiewający sposób przedostawało się do kraju, gdzie zresztą od roku 1894 rozpoczyna wychodzić pierwsze nielegalno od czasów powstania styczniowego pismo, a mianowicie „Robotnik".

Duszą tego pisma był Józef Piłsudski, równocześnie redaktor, zecer i kolporter w jednej osobie. Pismo to, które Piłsudski przede-wszystkiem poświęci! sprawie niepodległości, wyszło w 35 numerach, poczem Piłsudski, od dłuższego już czasu tropiony przez władze rosyjskie, zostaje aresztowany i uwięziony w X pawilonie cytadeli warszawskiej. Dzięki symulacji obłędu przewożą go do Petersburga i osadzają w szpitalu Mikołaja Cudotwórcy. W niezwykle pomysłowy sposób ucieka Piłsudski ze szpitala w dn. 13 maja 1901 r. przy pomocy Sulkiewicza i dr. Mazurkiewicza. Przez Rewel i Rygę przedostaje się Piłsudski do Kijowa, gdzie odwiedza przeniesioną tam drukarnię „Robotnika", który, zapoczątkowany pracą i poświęceniem Piłsudskiego, nadal już wychodzi. Wkrótce Piłsudski wyjeżdża do Londynu, skąd powraca do kraju i osiada w Krakowie, gdzie przebywa aż do wybuchu wojny światowej.

Tymczasem na skutek zaciętych walk ideowych w łonie P. P. S., odpadają od niej te elementy socjalistyczne, które nie mogły się pogodzić z nowym programem niepodległościowym. Elementy te na czele z Różą Luxemburg i Karskim (Marchlewskim, późniejszym komunistą rosyjskim) tworzą odrębną partję socjaldemokracji Polskiej, stojącą na gruncie międzynarodowym i działającą wespół z ruchem socjalistycznym w Rosji. Zresztą ugrupowanie to nigdy nie miało w Polsce większych wpływów. Charakterystycznym jest zdanie Róży Luxemburg, która zresztą w następstwie poświęciła się sprawie socjalizmu niemieckiego, drukowane w „Przeglądzie Socjal - Demokratycznym" w 1902 r. : „Najbujniejsza nawet imaginacja kawiarnianego polityka nie zdoła sobie dziś wyobrazić, że z wojny między Rzeszą Niemiecką a Rosją wynikłaby — niepodległość Polski"!

Odpadnięcie elementów niepewnych tylko na dobre wyszło P. P. S., której wpływ gruntuje się w całej Polsce, we wszystkich zaborach, sięgając nawet na Górny śląsk, który obudzony z wiekowego letargu narodowego, prowadził

zaciętą, bohaterską walkę w imię narodowych postulatów polskich.

Równocześnie wyrabia się w P. P. S. ide-ołogja państwowa, co było już logiczną konsekwencją ideologji niepodległościowej. Oczywiście niepodległe państwo polskie wyobraża sobie P. P. S., jako republikę socjalistyczną, która tak czy inaczej powołana będzie do realizacji socjalistycznych form życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Jak wiemy już, w początkowym okresie wytwarzania się socjalistycznej ideologji niepodległościowej P. P. S. utrzymywała kontakt z narodowo-demokraiy-czną Ligą. Oba kierunki życzliwie ustosunkowały się wzajemnie, ożywione wspólnem hasłem niepodległości. Od czasu jednak, kiedy ugruntowana już ideologja niepodległościowa pociągnęła za sobą i program państwowy P. P. S. rozpoczyna się zacięta walka jej z Narodową Demokracją, która Polskę niepodległą wyobrażała sobie zgoła inaczej. Walka ta była logiczną i nieuniknioną konsekwencją rywalizacji dwóch odmiennych światopoglądów społecznych i gospodarczych, religijnych i politycznych.

Kierunek narodowo-demokratyczny ulegał tymczasem wielkim przemianom. Początkowo Liga Narodowa, powołana przedewszystkiem w imię haseł niepodległościowych i jako reakcja przeciwko ugodowości i trójlojalizmowi, nie posiadała zdecydowanego oblicza społecznego. Równocześnie należeli do niej i demokraci, i ludowcy w rodzaju Wysłoucha, i socjaliści nawet wybitniejsi, a tu i ówdzie zaplątał się i prawdziwy konserwatysta.

W roku 1893 Liga, która poprzednio nosiła miano Polskiej, przekształca się na Narodową. Jest to już pierwszy krok, charakteryzujący jej tendencje ideowe. Początkowo już Liga rozwinęła żywą działalność w kraju. W Warszawie w ciągu roku wychodzi pismo legalne „Głos", które jednak wkrótce zostaje zamknięte przez władze, a główni jego współpracownicy, Popławski i Bokusz aresztowani. Wybitny członek Ligi, poeta i uczony, Buhusz-Potocki, wkrótce potem umiera w nędzy, schorowany, ale do ostatniej chwili swego życia namiętnie zwalczający ugodę z Rosją. Wypadki warszawskie nie zrażają jednak członków Ligi. Popławski, opuściwszy więzienie rosyjskie, przenosi się do Lwowa, gdzie działał już z ramienia Ligi Roman Dmowski, który zakłada „Przegląd Wszechpolski ". Wespół z Dmowskim redaguje „Przegląd Wszechpolski" i Popławski, zakładając równocześnie z po-

111

Page 351: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

lecenia Ligi pismo „Polak", przeznaczone dla mas włościańskich w zaborze rosyjskim. W 1899 r. działalność Ligi doszła już do takich rozmiarów, że, na wniosek grupy młodszych działaczów, nastąpiło jej ujawnienie. W sprawie tej Komitet Centralny Ligi Narodowej wyda! odezwę, w której reasumuje rezultaty swojej trzynastoletniej pracy, omawia okres mani-festacyj narodowych, które pogłębiły w społeczeństwie ideały niepodległościowe i natchnęły wolą wytiwania, oporu i walki, omawia utwt» rżenie stronnictwa narodowo-demokratycznego w celu zwalczania ugodowości, nawoływuje do pracy nad wszechstronnem podniesieniem Indu, a w końcu wyraża wiarę w siły narodu polskiego i w swoje własne powołanie do ujęcia tych sił w formy organizacyjne w celu wywalczenia Polski jednej, wolnej i niepodległej.

Jakkolwiek odezwa ta owiana była duchem niepodległościowym, jednakże posiadała charakter dość ogólnikowy. Było to poniekąd przyczyną tych przemian ideowych, jakim ulegać począł kierunek narodowo-demokratyczny, wyzwalając się coraz bardziej z pierwotnej re-wolucyjności, a wkraczając na drogę nacjonalizmu polskiego. Przyczyną tych przemian w dużej mierze była sytuacja międzynarodowa w Europie, Alarmy wojenne na przełomie dwóch wieków ucichły. Mówiło się oficjalnie o pacyfizmie, o powszechnem rozbrojeniu i pokoju. Nawet naczelny przedstawiciel odwiecznego już militaryzmu rosyjskiego, car Mikołaj II, zwołuje w 1898 r. międzynarodową konferencję w Hadze w celach pokojowych. Niewielu ludzi w7 Europie zdaje sobie sprawę z obłudy i nieszczerości pacyfistycznych manifestacji państw europejskich, które równocześnie zbroją się od stóp do głów i to w tempie coraz bardziej pośpiesznym. To też w najszerszej opinji europejskiej rodzi się przeświadczenie, że widmo wojny na zawsze, lub conajmniej na długo ustąpiło z widowmi dziejów.

Ta pokojowa atmosfera końca XIX wieku staje się ciosem dla polskiej polityki niepodległościowej, która główne swoje nadzieje zawsze wiązała z możliwością wojny pomiędzy państwami zaborczemi. Trwały pokój był dla Polaków równoznaczny z utrwaleniem niewoli. Zrozumiałem jest przeto memorjał warszawskiego komitetu stronnictwa narodowo-demo-kratycznego w sprawie konferencji haskiej, drukowany we Lwowie w 1898 r. : „Naród polski zachował nietylko byt i indywidualność narodową, ale rośnie, rozwija się, bierze udział w pracy twórczej dla cywilizacji. Jego imie

niem tedy demokracja polska zabiera głos. Stając na chwilę na stanowisko legalności dyplomacji, której naród, nie uznając jej, musiał ulec, widzi się, źe postanowienia kongresu wiedeńskiego są od 1866 r. dotrzymywane tyłki» przez Austrję, która — jak stwierdzono nieraz—gotowa za rekompensatę zrzec się Galicji. Między Prusami, Rosją i Polską istnieje natomiast przepaść. Do walki występuje dziś zwartą masą cały naród — „nowa Polska'* — rządy zaś rosyjskie i pruskie dobrze wiedzą, że tylko przez pewien czas, tylko za pomocą ucisku i armji mogą rządzić Polakami, i ta obawa potęguje militaryzm. Bez rozwiązania kwestji polskiej, odpowiadającego potrzebom i prawom narodu polskiego, pokój nie może się utrwalić".

Protestowano, pisano memorjały, ale to nie zmieniało sprawy. Rozwiewały się nadzieje na możliwość wojny, co w związku z uspokojeniem wTewnętrznem w Rosji, zmniejszającem również szanse rewolucji, narzucało niepodległościowcom demokratycznym pogląd, że należy się liczyć z odsunięciem może nawet na daleką przyszłość okazji ostatecznej walki o prawa narodu. Na tle tego dopiero poglądu zrozumiałem stają się nowe hasła narodowej demokracji, a mianowicie jej nacjonalizm.

Kierunek nacjonalistyczny narodowej demokracji urodził się pod wpływem jej dw7óch czołowych przedstawicieli Jana Popławskiego i Romana Dmowskiego przy współudziale Balickiego, tworzącego filozofję kierunku. Popławski zamłodu wychowany był w atmosferze powstańczego patrjotyzmu. Potem uległ wpływom i „narodniczestwa" rosyjskiego, i dawnych ideałów TowTarzystwTa Demokratycznego, i wreszcie nawet socjalizmowi. W rezultacie początkowo propaguje Popławski w „Głosie'4

patrjotyczną ludowość polską, ostro przeciwstawiając chłopa tradycjom i kulturze szlacheckiej. Ostatecznie stał się propagatorem solidarnej jedności i spoistości narodowej, wkraczając na drogę przeciwstawienia państwu zaborczemu — zorganizowanego i świadomego swej spójni narodu. W poglądzie tym były już wyraźne cechy nacjonalizmu, radykalnego odgrodzenia się rasowego od innych narodów i obrony czystości własnej rasy. Stąd też wywodzi się pierwotny antysemityzm Popławskiego. Jakkolwiek Popławski sam twierdził, „że narody ujarzmione tylko krwią i żelazem mogą zdobyć niepodległość" — jednakże ideologja jego zyskiwała w narodowej demokracji tem większe wpływy, im dalej, zdawało się, odsuwa

112

Page 352: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

się sprawa walki orężnej. W tych bowiem warunkach „zorganizowany naród" stawał się namiastką państwa własnego, celem bliższym i realniejszym.

Silniejszy jeszcze wpływ na ideologję demokracji narodowej, oraz na jej politykę praktyczną wywarł Roman Dmowski, (ur. w 1864 i*.) nietylko z racji swojej indywidualności, ale i dlatego, że przeżył swoich starszych współtowarzyszy politycznych, znacznie dłużej oddziały wuj ąc na stronnictwo. Charakterystyczną cechą indywidualności Dmowskiego był jego zmysł realizmu, zdolność praktycznego myślenia i wielka siła woli. Wiele przyczyn składało się na te cechy charakteru Dmowskiego, które w następstwie wywarły również doniosły wpływ na kształtowanie się stronnictwa naro-dowo-demokratycznego.

Pochodził Roman Dmowski z drobnomie-szczańskiej rodziny warszawskiej i stąd w wychowaniu jego brak było pierwiastka idealisty-czno-romantycznego, tak bardzo charakterystycznego dla pokolenia szlachty okresu powstańczego. Wychował się w szkole rosyjskiej, która musiała wykształcić w nim wolę i zmysł praktyczności. Studjował przyrodę, co znów nie było bez wpływu na jego późniejszy wyro-zumowany realizm. Jednak najsilniejszy wpływ, jak sam przyznaje w przedmowie do „Myśli nowoczesnego Polaka", wywarły na Dmowskiego własne obserwacje ludzi i zdarzeń w okresie lat 1892 — 1892. Był to okres w polityce europejskiej, którego glównem zabarwieniem było zwycięstwo ideologji brutalnej, zimnej siły, reprezentowanej przez politykę niemiecką Bismarcka i kierunek wszechniemiec-ki. Hasła romantyzmu i idealizmu politycznego z roku 1848, z czasów „wiosny ludów**, zdawało się, całkowicie zbankrutowały. To też Dmowski doszukuje się źródeł naszych słabości w tern, że naród polski, wbrew rzeczywistości, kultywuje nadal zbankrutowany idealizm polityczny. Wychodząc z tego założenia usiłuje Dmowski wynaleźć taką narodową platformę ideologiczną, która pogodziłaby nasze cele z metodami, skutecznemi w osiągnięciu tych celów w ramach triumfującej w Europie rzeczywistości. Z poszukiwań tych rodzi się nacjonalizm Dmowskiego, który wymaga, aby cały charakter narodowy Polaków uległ radykalnej zmianie od biernego na czynny przez inicjatywę i energję. Uważając, że w stosunkach między narodami nie istnieje krzywda, a tylko siła i słabość, zaleca Dmowski nietylko obronę przed własnym uciskiem, ale równocześnie i przeja

wienie aktywnej siły w stosunku do innych n ^ rodów. To też twierdzi: ,,Jego (narodu) rok nie kończy się z bliższą lub dalszą chwilą odzy, skania niepodległości — ta jest dla niego j \ ^ dynie etapem, poza którym praca i walk^ trwa nadal, posiłkując się nowemi narzędzia mi, nową bronią*1.

Nacjonalizm Dmowskiego stanowczo prz iN ciwstawia się wszelkiemu liberalizmowi w sto, sunku do innych narodowości, zamieszkujących ziemie polskie, a więc Żydów, Rusinów i Litwie nów. „Jest to filozof ja narodowej walki i ucisku. Może. Ale cóż, jeżeli ta walka i ten ucisk są rzeczywistością, a powszechny pokój i powszechna wolność fikcją... Trzeba mieć odwagę prawdzie spojrzeć w oczy**. W rezultacie odrzucał Dmowski idealistyczny patrjotyzm wszystkich pokoleń porozbiorowych i samych twórców Ligi Narodowej, oraz tern samem podstawowe ideały demokratyzmu, utożsamiając patrjotyzm z imperjalizmem wTzoru pruskiego, jak to zarzucali Dmowskiemu starsi założyciele kierunku narodowo-demokratycznego.

Nowy kierunek ideowy w łonie narodowej demokracji, po wielu walkach i przesileniach wewnętrznych, nadaje jej zgoła nowe oblicze. Zarzuciwszy dawny liberalny i idealistyczny patrjotyzm oraz czysty demokratyzm przechodzi do nacjonalizmu, wyznającego kult silnego narodu, który, obok niepodległości, staje się celem samym w sobie. Równocześnie i w związku z tern pierwotny czysty demokratyzm staje się raczej praktycznym, to znaczy, polegającym na umiejętnem wyzyskiwaniu sił społeczeństwa dla celów nacjonalizmu, a nie służeniu im dla nich samych. Przeobrażenie ideowe narodowej demokracji osłabiło w znacznym stopniu jej hasła niepodległościowe, jako dalsze i narazie nierealne, rozpętało zaś aktualną walkę z innemi stronnictwami polskiemi, wy-znającemi inne metody aktualnego działania z jednej strony, z mniejszościami zaś narodo-wościowemi z drugiej strony. Szczególnie antysemityzm stał się istotną cechą kierunku narodowo-demokratycznego. Posiadając osiągane w walkach wewnętrznych cele ,,na dziś** — narodowa demokracja musiała się przystosować do istniejących warunków. Stąd jej realizm polityczny, który osłabił jej nieprzejednany stosunek przedewszystkiem wobec Rosji.

W nowym kierunku stronnictwo narodo-wo-demokratyczne rozwijało się niezwykle szybko, wciąż kierowane w sposób konspiracyjny przez tajną Ligę Narodową, nieliczną, ale świetnie zorganizowaną i zgraną w jednolitym

113

Page 353: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

działaniu. Wpływy stronnictwa w krótkim czasie ogarnęły wszystkie zabory, sięgając nawet na Górny Śląsk, rozwijający swoją polskość w ciężkiej walce. Szczególnie wielki wpływ miało stronnictwo narodowo-demokratyczne w zaborze pruskim, w Wielkopolsce, gdzie jego bezwzględny nacjonalizm łatwo przyjmował się w społeczeństwie, które musiało toczyć nieubłaganą walkę z bardziej jeszcze bezwzględnym, bardziej konsekwentnym nacjonalizmem pruskim.

W tym stanie rzeczy zaskoczyła społeczeństwo polskie wojna japońsko-rosyjska, a wślad za nią pierwsza rewolucja w Rosji w latach 1904 — 1906. Wojna ta wywołała w Polsce trojaką reakcję. Ugodowcy pospieszyli czem-prędzej z dowodami swojej lojalności wierno-poddańczej, co między innemi wyraziło się w formowaniu dla armji rosyjskiej polsko-ka-tolickich oddziałów sanitarnych, oraz wysyłaniu do stóp tronu carów pokornych listów i me-morjałów, żebrzących o... równouprawnienie z obywatelami Rosjanami, jako szczyt łaski carskiej. Narodowa demokracja w odezwie swojej wyraża radość z powodu klęsk rosyjskich, ale, nie wierząc, aby skutki wojny przyczyniły się do jakichkolwiek zmian w Europie, nawoływuje równocześnie do zaniechania zarówno akcji wiernopoddańczej, jak i rewolucyjnej. Natomiast socjaliści rozpoczynają akcję rewolucyjną, narazie dość chaotyczną i bez-planową.

A tymczasem w Rosji wypadki następują po sobie w zawrotnem, jak na ówczesne unormowane stosunki, tempie. W lipcu 1904 roku ginie z rąk rewolucjonistów rosyjskich reakcyjny minister Plehwe. W sierpniu następują klęski rosyjskie pod Port-Arturem i Laojanem. Ruch rewolucyjny w Rosji ogarnia coraz szersze kręgi. Organizuje się opozycja przeciwko caratowi. Powstaje postępowe stronnictwo konstytucyjno-demokratyczne (K. D.) w Rosji, rekrutowane głównie z pośród inteligencji. W paryskim zjeździe rosyjskich ugrupowań opozycyjnych biorą udział również N. D. i P. P. S., ale raczej w celach obserwacyjnych.

Ustosunkowanie się społeczeństwa polskiego do wypadków w Rosji zależało przedewszyst-kiern od stanowiska dwóch głównych stronnictw w kraju: P. P. S. i N. D. Ale oba te stronnictwa od początku obierają zgoła odrębne stanowiska i metody działania. P. P. S. zgodnie ze

swoim kierunkiem niepodległościowym i rewolucyjnym wkracza na drogę wykorzystania rosyjskich powikłań wojennych na Wschodzie w celu zorganizowania polskiej siły zbrojnej w oparciu o Japonję. W tym celu z ramienia P. P. S. wyjeżdża do Japonji Józef Piłsudski, najgorętszy wyznawca czynu zbrojnego przeciw Rosji.

Towarzyszył mu Tytus Filipowicz. Ale w Tokio Piłsudski spotyka już Romana Dmowskiego, który, zajmując już wówczas czołowe stanowisko w narodowej demokracji, przybył tam, aby sparaliżować akcję Piłsudskiego, o której był już powiadomiony.

Piłsudski pragnął uzyskać od Japonji znaczniejszy transport broni, oraz środki dla prowadzenia akcji dywersyjnej głównie na tyłach armji rosyjskiej, to znaczy na Syberji i nad Wołgą. Akcja ta miała między innemi polegać na wysadzaniu mostów, co utrudniłoby zaopatrywanie armji mandżurskiej, oraz podwożenie rezerw. Do akcji mieli być wciągnięci również Polacy zesłańcy na Syberji, oraz jeńcy japońscy. Wzamian za tę pomoc żądał Piłsudski postawienia sprawy polskiej, jako międzynarodowej, na porządku obrad przyszłej konferencji pokojowej.

Dmowski całkowicie udaremnił tę akcję Piłsudskiego, podobno przekonawszy rząd japoński, że ruchawka polska, nie mając szans powodzenia, militarnie Japonji nie pomogłaby, natomiast politycznie zaszkodziłaby ze względu na rewolucyjny charakter tej ruchawki.

Po powrocie do kraju ostatecznie rozeszły się drogi Piłsudskiego i Dmowskiego. Obaj pozostali wierni swoim stanowiskom, które miały decydujący wpływ na politykę P. P. S. i N. D. Józef Piłsudski był zwolennikiem akcji militarnej, a nie terrorystycznie - podziemnej. Pogląd jego ostatecznie zwyciężył w łonie partji. W dn. 13 listopada 1904 r. rozpoczęła się akcja P. P. S. krwawem starciem w Warszawie, na placu Grzybowskim kilkuset uzbrojonych rewolucjonistów polskich z rosyjską policją i wojskiem. Narodowa demokracja od początku była przeciwna tej akcji rewolucyjnej zarówno ze względów politycznych, jak i społecznych. To też na tern tle wynikła ostra walka pomiędzy dwoma największemi stronnictwami w Polsce.

Od początku 1905 r. następują po sobie ko* lej no nowe klęski wojenne w Mandżurji, oraz wzmagające się akty terroru szybko rozwijającego się ruchu rewolucyjnego wT Rosji. W paź* dzierniku rozpoczyna się powszechny strajk kolejowy, zjawia się manifest konstytucyjny

114

Page 354: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wittego, a po nim następuje na terenie całej Rosji niesłychany pogrom Żydów i inteligencji, organizowany przez czynniki reakcyjne.

Wypadki rosyjskie wywołały w Warszawie żywiołowy odruch nienawiści do caratu i jego krwawych metod rządzenia. Podobnie, jak w całej Rosji i w Warszawie wybuchł strajk generalny, organizowany przez P. P. S. O ile jednak strajk rosyjski miał charakter wyraźnie rewolucyjno-socjalny — polski posiadał już wiele cech narodowo-niepodległościowych. Te ostatnie wytworzyły ogólnie biorąc życzliwą dla strajku atmosferę wśród całego społeczeństwa, nawet wśród tych jego warstw, które z natury rzeczy uważały się za przeciwne tendencjom socjalistycznym, reprezentowanym Przez PPS. Jednakże strajk w Królestwie, początkowo wyraźnie polityczny, w krótkim czasie przerodził się w strajk ekonomiczny. Siły P. P. S. okazały się zbyt słabe, by utrzymać wodze organizacyjne tak masowej akcji. Ruch rewolucyjny w Polsce powoli ulega wpływom ruchu rosyjskiego, zbaczając z drogi polityczno-niepodległościowej na drogę socjalną. Wytwarza się zacięta walka między odłamem socjalizmu patrjotycznego a socjalizmem kosmopolitycznym, ciążącym ku ideologji socjalizmu rosyjskiego. W łonie samej P. P. S. wytwarza się rozłam. Jej pierwotni założyciele, ożywieni duchem niepodległościowym, tracą wpływy, tracą stanowiska kierownicze w partji i w prasie partyjnej. Dochodzą do głosu nowe elementy, obojętniejsze dla sprawy narodowej, bardziej radykalne socjalnie i nieżywiące niechęci do ideologji rosyjskiej. P. P. S. powoli wycofuje się z kierunku niepodległościowego, zbliżając się w akcji rewolucyjnej do pierwowzorów rosyjskich. Wywołuje to reakcję wśród socjalistów niepodległościowych, którzy odsuwając się od „lewicy" tworzą „prawicę" P. P. S., tak zwaną Frakcję Rewolucyjną, podejmującą na nowo sztandar niepodległościowy.

Podobne fermenty, jakkolwiek wywołane zgoła innemi przyczynami, przechodziła i narodowa demokracja, która wcześniej jeszcze, niż P. P. S. („lewica") porzuciła dawne hasła niepodległościowe, stanowiące podstawę ideologji jej założycieli, a przedewszystkiem Jana Popławskiego. Datuje się to od zjazdu paryskiego, na którym narodowa demokracja uznała państwowość rosyjską, w ramach której zadowalała się już autonomją polską, propagując politykę „wejścia w środek państwa rosyjskiego", z którem związała wszelkie nasze nadzieje na przyszłość. Równocześnie wycofuje się na

rodowa demokracja z kierunku go, propagowanego przedtem przez Popławskiego i Dmowskie; dawną rewolucyjność staje o charakterze mieszczańskim.

Jakkolwiek narodowa demokracja, za nie bez poważnych walk wewnętrznych, ; rzuciła swoje dotychczasowe hasła niepodleg ściowe, rewolucyjne i społeczne — jednak 1905 r, wpływy jej WT społeczeństwie znacznie wzrastają. Przyczyną tego była z jednej strony reakcja umiarkowanej części społeczeństwa w obliczu wkraczającego na ryzykowne tory socjalne ruchu rewolucyjnego, z drugiej zaś fakt, że dawne czynniki ugodowe w czasie rewolucji przycichły i straciły pewność siebie, wypuszczając z rąk kierownictwo wypróbowanej już maszynerji swoich wpływów społecznych. Nic też dziwnego, że narodowa demokracja opanowuje nawet polskie sfery przemysłowe, zie-miaństwo i zamożniejsze mieszczaństwo, czyli te warstwy, które przedtem były ostoją ugodo-wości i trójlojalizmu.

Na tle rozwijającej się rewolucji rozpoczyna się zacięta walka narodowej demokracji z socjalizmem, jako takim, co występuje szczególnie jaskrawo w związku z propagandą strajkową P. P. S. wśród służby folwarcznej. N. D. zdecydowanie przeciwstawia się rewolucyjnej „anarchjî" i klasowemu charakterowi rewolucji. Zresztą nie wierzy w definitywne powodzenie tej rewolucji, a stąd jest umiarkowana wr swoich dążeniach i odrzuca wszelką myśl walki czynnej, energicznie przeciwstawiając się pod tym względem propagandzie Józefa Piłsudskiego.

Tak więc oba główne stronnictwa polskie N. - D. i P. P. S., które dawniej podniosły opuszczony od czasu powstania styczniowego sztandar niepodległości, ponowTnie składają go do lamusa narodowej „legendy", ograniczając się żądaniem autonomji w ramach państwa rosyjskiego. Ponadto N. D. rozwija umiarkowany program narodowy, prona^ujac, naprzykład, wprowadzenie języka polskiego do urzędowania gmin i prowadząc w tym kierunku szeroko zakrojoną akcję, ale równocześnie zajmując niezdecydowane i chwiejne stanowisko w sprawie samorzutnego strajku młodzieży przeciwko szkole rosyjskiej i tworzenia się szkolnictwa polskiego. P. P. S. zaś („lewica") rozwija program soc j alny, prowadzi akc j ę stra j kową o charakterze już ekonomicznym, a w całokształcie ruchu rewolucyjnego działa w ścisłym kontakcie z socjalizmem rosyjskim.

115

Page 355: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Równocześnie z przemianami, jakim uległy P. P. S. i N. D. w obliczu rewolucji rosyjskiej, powstaje w Kongresówce nowe stronnictwo ' ' „Związek Postępowo-Demokratyczny", wzorowany "poniekąd na ideologji rosyjskiej partji konstytucyjno-demokra tycznej, tak zwanej K. D. Postępowi demokraci stanowią ogniwo pośrednie pomiędzy N. D. i P. P. S. Bardziej liberalni od pierwszej, mniej radykalnj od drugiej, w programie swoim wysuwają hasła autonomji zaboru rosyjskiego, który miałby stanowić oddzielny prawno-polityczny organizm w ramach rosyjskiej państwowości, ponadto zaś współpracują z demokratami rosyj-skiemi i wierzą w rosyjską demokrację tak. jak P. P. S. wierzyła w rosyjski socjalizm rewolucyjny.

Jeśli dodamy jeszcze, że istniejąca już i przedtem, ale dotychczas słaba Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, o charakterze wybitnie kosmopolitycznym i silnych wpływach rosyjskich, zyskuje w czasie rewolucji znaczniejszy wpływ w masach robotniczych dzięki swoim prymitywnym hasłom socjalnym i demagogji — jasnem będzie, że polska rewolucja 1905 r., pierwotnie wyraźnie narodowa i niepodległościowa, z biegiem czasu stała się „ogonem" rewolucji rosyjskiej.

Pomimo wszystko jednak ideologja niepodległościowa, która tak wspaniale odrodziła się pod koniec XIX wieku, która poruszyła utajone czynniki społeczne, która spopularyzowała sprawę niepodległego bytu wśród najszerszych warstw narodu i która natchnęła naszą ówczesną literaturę i sztukę niezłomnym duchem patrjotyzmu — nie mogła zaniknąć nawet wobec dezercji swoich dawnych szermierzy.

Chwiejący się sztandar niepodległości pochwycił w swoje dłonie Józef Piłsudski, stając się odtąd czołowym szermierzem sprawy niepodległości i propagatorem zbrojnego czynu.

Jak już wiemy na początku wojny rosyjsko-japońskiej Józef Piłsudski usiłował realizować koncepcję militarno-dyplomatyczną: sojusz polskiego kierunku niepodległościowego z Japonją, w oparciu o nią polska akcja zbrojna i wzamian za to wytoczenie przez Japonję „sprawy polskiej" na forum międzynarodowe w przyszłej konferencji pokojowej. Pomimo niepowodzenia swojej akcji w Japonji po powrocie do kraju organizuje Piłsudski na wielką skalę zakrojoną akcję zbrojną przeciwko caratowi, którą rozpoczęła manifestacja na placu Grzybowskim w Warszawie. Tworzy więc Pił

sudski w ogólnych ramach P. P. S. organizację bojową, realizując w niej zasady organizacji i dyscypliny wojskowej, oraz dbając w jej v szkolenie militarne (kursy wojskowe z udziałem fachowców japońskich). Organizacja bojowa Piłsudskiego przeprowadza masowe zamachy na dygnitarzy carskich, urzędy i instytucje rządowe, napada na oddziały policyjne, pociągi, a nawet na regularne wojsko rosyjskie. Charakterystyczną cechą tej akcji bojowej, cechą, która różniła ją od wszelkich innych poczynań rewolucyjnych na terenie Rosji, był jej patrjotyzm, masowość i jawność wystąpień, oraz szczególnie podkreślane wojskowe przeprowadzanie zadań bojowych. Akcja bojowa wyraźnie zmierzała z jednej strony do zapoczątkowania narazie tajnej, ale o wysokim poziomie karności i ideowości armji narodowej, z drugiej zaś strony miała na celu obalenie w społeczeństwie polskiem wyrosłej z klęski powstania styczniowego nieufności do wła"snych sił i do czynów orężnych przeciwko Rosji. Chodziło niejako o przyzwyczajenie społeczeństwa do szczęku polskiej broni, która już od kilkudziesięciu łat rdzewiała w bezczynności, do myśli o walce czynnej z caratem, do krytycyzmu w stosunku do rzekomo niewzruszonej potęgi rosyjskiego imperjum, chodziło wreszcie o przyzwyczajenie do ryzyka, bohaterstwa i ofiar.

Tym daleko sięgającym celom wyraźnie służyła cała akcja bojowa, która nawet ze swoich krwawych ofiar czyniła pomniki bohaterstwa i patrjotyzmu, jak o tern świadczy tragiczna śmierć członków organizacji bojowej, którzy, jak naprzykład, Józef Montwiłł-Mirecki umierali z okrzykiem „Niech żyje Polska!" na ustach.

Piłsudski, twórca i samodzielny kierownik całej organizacji bojowej, nie mieszał się do walk programowych w łonie P. P. S., nie zniechęcała go również chwilowa przewaga „lewicy", rezygnującej świadomie z celów niepodległościowych. Trzymał się jakgdyby zdała od polityki partyjnej, przeprowadzając swoje daleko zamierzone cele przy pomocy oddanej sobie organizacji bojowej. Musiało to doprowadzić do konfliktu i w rezultacie pod koniec 1906 roku organizacja bojowa została wykluczona z partji za swoje niepodległościowe tendencje i wyodrębnienie się organizacyjne.

W owym czasie całokształt działalności Józefa Piłsudskiego nie był popularny zarówno wśród socjalistów, jak i szerszego społeczeństwa. Pierwsi kierowali się motywami czysto socjalistycznego kosmopolityzmu. Natomiast

116

Page 356: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

społeczeństwo nie rozumiało dalekich celów ideowych „walki czynnej", a mając już dość rewolucji wraz z jej chaosem i anarchją i nie odróżniając akcji organizacji bojowej od częstego nawet bandytyzmu zwyrodniałych pod koniec bojówek rewolucyjnych — poprostu pragnęło unormowania stosunków i spokojnego spożywania skromniutkich zresztą zdobyczy rewolucyjnych. W dodatku odbywały się wybory do pierwszej Dumy, carskiej parodji parlamentaryzmu. W Warszawie mnożyły się par-tje i partyjki polityczne, wzbierały namiętności, rosły ambicje. Walka o dorywcze wpływy w społeczeństwie, chociażby dyskontowane w tak niepewnej instytucji, jaką była Durna, przysłaniała dalsze horyzonty polityczne i sprawę narodową rozmieniała na drobne lichej, ale zato aktualnej rzeczywistości.

Narodowa demokracja z ogólnego chaosu rewolucyjnego wyszła prawdziwie zwycięsko. Społeczeństwo widziało w niej partję patriotyczną, ale trzeźwą i niewymagającą od niego żadnego ryzyka, zachowawczą i stanowiącą ostoję ładu społecznego. Przy pierwszych wyborach do Dumy zdobywa też N. D. (rewolucjoniści bojkotowali je) wszystkie mandaty i staje się partją, rządzącą opinją społeczeństwa polskiego. Ale zwycięstwo swoje musiała okupie odstąpieniem od haseł niepodległościowych, bez wielkich zastrzeżeń przejmując niejako spadek po dawnych ugodowcach. Jako cel swojej polityki stawiała narodowa demokracja otrzymanie z rąk Rosji autonomji dla Królestwa Polskiego, do celu zaś tego miała dążyć poprzez realizację pomniejszych kolejnych ustępstw rządu lub Dumy na rzecz Polaków.

Rewolucja 1905 roku doprowadziła do bankructwa polski ruch niepodległościowy, który rokował tak świetnie nadzieje na przełomie XIX i XX stulecia. Złożyło się na to wiele przyczyn. Przedewszystkiem rewolucja wykazała praktycznie zasadnicze różnice, jakie już i poprzednio istniały pomiędzy prawem i lewem skrzydłem kierunku niepodległościowego. W ogniu rewolucji, w jej chaosie i anarchji, które groziły zawaleniem się istniejącej struktury społecznej, różnice te musiały doprowadzić do walki wewnętrznej w obozie niepodległościowym^ W walce tej zatarła się wspólna ideolo-p a niepodległościowa, natomiast wyjaskrawiły się^ cechy społeczne poszczególnych ugrupowań, jak to miało miejsce i w P. P. S. i w N. D.

Z drugiej strony trwająca nadal obojętno Europy dla sprawy polskiej paraliżowała myśl nawet najgorętszych patrjotów, którzy w obliczu rozgrywającej się rewolucji lękali się postawić sprawę polską na kartę hazardownej gry w pojedynkę z Rosją. Zkolei grały wielką rolę takie lub inne nadzieje, związane z rewolucją rosyjską. Walka z carską Rosją budziła zawsze życzliwość społeczeństwa polskiego chociażby ta życzliwość była nader lękliwa i bierna. Co innego owa ,,przyszła** Rosja porewo-lucyjna, demokratyczna, jak życzyli sobie tego polscy demokraci, socjalistyczna, jak marzyli polscy socjaliści. Wizja owej ,,przyszłej" Rosji mąciła umysły, osłabiała wolę, budziła nieuzasadnione nadzieje, a przedewTszystkiem kierowała myśl polityczną na realne tory przystosowywania się i wykorzystywania warunków, jakie miały zaistnieć w państwie rosyjskiem.

Najważniejszą jednak przyczyną bankructwa kierunku niepodległościowego była niezwykła trudność utrzymywania polityki państwowości polskiej wobec rozdarcia na trzy zabory. Trudność tę wykazała rewolucja rosyjska. Zarówno Niemcy, jak i Austrja zachowały się ultra-lojalne w stosunku do caratu. Austrja stłumiła u siebie wszelką myśl okupowania ziem polskich, wykorzystywując chaos w Rosji, jak to podsuwały rządowi wiedeńskiemu niektóre elementy niepodległościowe w Polsce. Niemcy zbliżyły się do Rosji, manifestując swoje dobre stosunki z caratem i służąc mu swojem poparciem i radą. Podobno istniał nawet projekt anektowania, czy też tylko okupowania Królestwa przez wojska niemieckie, które wr porozumieniu z rządem carskim miały stłumić rewolucję w Polsce. Ile w tern było prawTdy, trudno dociec. W każdym jednak razie pogłoski na ten temat gęsto krążyły po Warszawie, wywołując powszechny wśród patrjotów niepokój. Świadczy o tern fakt, że kiedy w listopadzie 1905 r„ w czasie groźnego wrzenia rewolucyjnego, ukazał się dodatek nadzwyczajny „Gazety Polskiej", opatrzony sensacyjnym tytułem „Prusacy idą!" — w Warszawie zapanował popłoch i dezorjentacja, szczególnie wśród elementów patrjotycznych i zachowawczych.

W tym stanie rzeczy jasnem się stało, że dla sprawy odbudowy państwa polskiego konieczną jest szczególnie pomyślna konjunktura międzynarodowa, która skłóciłaby zaborców oraz z ich osłabienia i rozbicia wydobyłaby atut dla polityki niepodległościowej. A taką konjunktura mogła być tylko wojna pomiędzy pań-

117

Page 357: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stwami zaborczemi. Ale wówczas o wojnie takiej nikt poważnie nie myślał, jakkolwiek było wiele jej zwiastunów, zarówno w pośpiesznem /'brojeniu się Europy, jak i w7 ogólnej sytuacji gospodarczej (patrz zeszyt 1 Historji). Zbyt silną była sugestja idei pacyfistycznej, świeże jeszcze wrażenia i nadzieje haskie, oraz popularne mniemanie, że wojna w XX wieku jest niemożliwą ze względów technicznych i gospodarczych. A jednak wojnę tę przewidywał już Józef Piłsudski. Z myślą o niej ocalił porewo-lucyjne resztki ruchu niepodległościowego i % resztek tych nanowo tworzył kadry organizacji niepodległościowej, aby pomyślniejsza konjunktura międzynarodowa nie zaskoczyła Polski zupełnie nieprzygotowanej i pozbawionej, chociażby tylko chwilowo, elementów pań-stwowo-twórczych. I w tern tkwi bezsporna historyczna zasługa Józefa Piłsudskiego, który nie dopuścił do zerwania się ciągłości polskiej idei niepodległościowej, która od chwiji upadku Rzplitej w XVIII stuleciu, aż do chwili jej odbudowy nigdy nie pozostała bez swoich bojowników7 i apostołów, chociażby stanowili oni zaledwie wysepkę w morzu powszechnej bierności, zniechęcenia i oportunizmu.

Co zaś do samego ruchu niepodległościowego, końca XIX wieku, który to ruch znalazł swój epilog w pierwszej rewolucji rosyjskiej— należy stwierdzić, że nie przepadł on na marne, gdyż przygotował grunt pod nową falę odrodzonej ponownie ideologji niepodległościowej z czasów wojny światowej, zapewniając tern ostateczne wyzwolenie Polski i odbudowę państwowości polskiej po blisko stupięćdziesięcioletniej niewoli. Pierwotny kierunek niepodległościowy i socjalizmu polskiego, i narodowej demokracji przeobraził społeczeństwa polskie od dołu, powołując do walki o Polskę nowe siły, nowe warstwy, przedewszystkiem zaś robotnika i chłopa, co skrystalizowało i spopularyzowało powszechną świadomość narodową, ograniczającą się przedtem wyłącznie niemal do warstw oświeconych i mieszczaństwa. To odrodzenie świadomości narodowej stało się już żywiołem, silniejszym ponad motywy politycznego rozsądku i trzeźwości, ponad klasowe rozbieżności i antagonizmy. To też zanik porewolucyjny haseł niepodległościowych w polityce polskiej bynajmniej nie był równoznaczny z tym procesem dziejowym, który w dalszym ciągu, niemal nieświadomie drążył w społeczeństwie drogi samodzielnej myśli państwowej, która w niewiele lat później miała wspólnym, tytanicznym wysiłkiem narodu wysunąć sprawę polską na forum

międzynarodowe, równocześnie kładąc podwaliny rodzącej się państwowości polskiej.

Po upadku rewolucji nastąpiła reakcja caratu, sterowanego przez Stołypina. Plon reakcji w Królestwie Polskiem był niezwykle bogaty. Według statystyki Grabca, liczba straconych przez Moskali w samej tylko Warszawio dwukrotnie przewyższała liczbę ofiar powstania styczniowego. General - gubernator warszawski Skałłon osobiście podpisał 1.000 wyroków śmierci. Sybir i odległe gubernje cesarstwa zaludniły się nową falą zesłańców polskich. Organizacje robotnicze zostały doszczętnie zniszczone. Równocześnie władze rosyjskie przeprowadziły reakcyjną politykę uprzywilejowywania klas posiadających na niekorzyść klas pracujących, biorąc krwawy i okrutny odwet za terror rewolucyjny. W tych warunkach na fali opinji i wpływów mogła się była utrzymać tylko narodowa demokracja, która szybko i radykalnie przystosowała się do nowych warunków politycznych, reprezentując równocześnie tradycyjny patrjotyzm narodowy. W pierwszej Dumie stronnictwo to, protestując przeciwko pogwałceniu praw KrólestwTa Polskiego i żądając dlań autonomji, tern samem uznało państwowość rosyjską, jako podstawę polityki polskiej. Po tej też drodze szło dalej. W Dumie Koło Polskie usiłowało stać się „języczkiem u wagi", aby, zachowując lojalność wobec rządu, tą drogą wywierać nań wpływ, jak to się działo z Kołem polskiem w Wiedniu. Jednak w Dumie Koło polskie było zbyt szczupłe, tembardziej, że po rozwiązaniu II-ej Dumy Stołypin zredukował liczbę mandatów Królestwa z 37 na 14, a w tern jeszcze dwa mandaty dla mniejszości rosyjskiej. Zawiodły i lojalność Koła polskiego, i jego zręczność parlamentarna. Polityce narodowej demokracji przeciwstawiła się nietylko rządowa reakcja, ale i nacjonalizm rosyjski, obudzony przez tę reakcję, jako znakomite remedjum przeciwrko rewolucji. Walka z polskością, prowadzona przedtem przez biurokrację carską, stała się walką dwóch narodów. Cłrwilowe rewolucyjne zdobycze polskie niszczono wytrwale. Padły ofiarą największe nawet poczynania narodowej demokracji, jak „Sokół" i „Macierz Szkolna". Pozostały tylko nazbyt już zakorzenione szkoły polskie (zresztą bez żadnych praw państwowych), oraz nieco większa swoboda językowa i religijna. Natomiast z biegiem lat rosły apetyty nacjonalizmu

118

Page 358: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rosyjskiego. Prawosławny biskup wołyński, osławiony Eulogjusz, propaguje „wyodrębnienie" z Królestwa gubernji chełmskiej, a tem samem oddanie jej w szpony bezwzględnej rusyfikacji i prawosławia. O autonomji niema już mowy. N. D. musi ograniczyć swoje aspiracje do skromnego samorządu miejskiego, jako celu polityki polskiej. Rozpoczynają się represje przeciwko Polakom na kolei warszawsko-. wiedeńskiej. Przygotowuje się zniesienie w Królestwie kodeksu Napoleona i zastąpienie go rosyjskim. Następują represje antypolskie na Litwie i Rusi. Wszystko zapowiada zdwojony ucisk ze strony Rosji, aprobowany przez Dumę, owo „przedstawicielstwo narodowe44, w którem pokładano tak wielkie nadzieje.

Pomimo wszystkie jednak rozczarowania narodowa demokracja, raz pogodziwszy się z lojalnością wobec państwowości rosyjskiej, więcej już nie zbacza z tej drogi, jakkolwiek wywołuje to szereg przesileń w łonie partji. Przyczyną tego była sytuacja w zaborze pruskim, gdzie N. D. miała oddawna już silne wpływy. W tym bowiem czasie nacjonalizm wszechniemiecki osiąga swoje maksymalne napięcie. Pod wpływem nacjonalizmu, któremu patronuje cesarz Wilhelm II, rozpoczyna się akcja hakatystyczna przeciwko Polakom, doprowadzając ucisk pruski do niebywałych przedtem rozmiarów. W tym stanie rzeczy narodowa demokracja, zrezygnowawszy z polityki niepodległościowej, staje wobec pytania, w którym zaborze ucisk jest większy, która niewola jest groźniejsza dla Polaków: rosyjska, czy niemiecka. 1 odpowiada: niemiecka. Rozpoczyna się antyniemiecka polityka narodowej demokracji, która siłą rzeczy rozciąga się i na Austrję, jakkolwiek niewola była tam względnie najmniej rażąca, a to ze względu na sojusz austro-niemiecki, pozbawiający Austrję samodzielności politycznej. Konsekwencją tej polityki antyniemieckiej musiało być pogodzenie się ze stanem rzeczy w zaborze rosyjskim i lojalność wobec państwowości rosyjskiej. Ten kierunek polityczny narodowej demokracji konsekwentnie doprowadził ją później do orjen-tacji koalicyjnej w czasie wojny światowej i określił zgóry zakres i środki jej działalności politycznej i militarnej we wspólnem całego narodu dziele odbudowy państwa polskiego.

Kierunek ściśle niepodległościowy reprezentował w okresie porewolucyjnym Piłsudski,

przenosząc swoją działalność do zaboru austrjackiego, do Krakowa, skąd rozciągał swoje wpływy na całą Polskę, oraz na emigrację, głównie wśród młodzieży.

Od początku wierny ideologji niepodległościowej, którą miał niejako we krwi, z nieugiętą wolą i hartem ducha kroczył ku swemu celowi, któremu życie całe poświęcił, wśród wielu niepowodzeń, rozczarowań, niezrozumienia wśród najbliższych nawet, poprzez własne cierpienia i niedostatek, poprzez Sybir, więzienie i gorszy jeszcze więzienny szpital dla obłąkanych.

Wierzył mickiewiczowską wiarą, że walka Polski z Rosją jest walką dwóch duchów, z których rosyjski jest „najokrutniejszy" i „najgłupszy". Nie wierzył jednak, aby duch rosyjski „nawrócił się". Wierzył przeto w śmiertelny wynik walki dla jednej ze stron. Uzbroić duch polski, stworzyć polską siłę zbrojną i w otwartem polu stanąć z nią do walki z Moskalem — oto był cel, który przyświecał Piłsudskiemu od początku rewolucji. Po jej upadku i rozczarowaniach cel ten zyskał w nim silne oparcie w rachubie na wojnę pomiędzy zaborcami. Do wojny tej przygotować naród polski stało się najbliższym celem Piłsudskiego.

Skupia przeto wokół siebie wszystkie elementy niepodległościowa i ożywia je szerszą już ideologją, niż mogło to mieć miejsce wT ramach socjalizmu. Wkrótce staje się symbolem i duchem ożywczym ideologji niepodległościowej, kierunku walki czynnej, romantyzmu politycznego. Posiew Piłsudskiego wydaje bogaty plon szczególnie wśród młodzieży. W 1908 r. powstaje „Związek wTalki czynnej". W 1909 r. powstają „Drużyny Strzeleckie". Są to organizacje tajne. Jednak w 1910 r. w ogólnej atmosferze alarmów wojennych rząd austrjacki decyduje się zalegalizować polskie organizacje wojskowe w sposób analogiczny, jak tyrolskie stowarzyszenie strzeleckie. We Lwowie powstaje jawny już „Związek Strzelecki", a w Krakowie „Strzelec". Obie te organizacje, ożywione wspólnym duchem i znajdujące się pod kierownictwem głównego komendanta, którym zostaje Piłsudski, stają się podwaliną przyszłych Le-gjonów, zgóry określając na wypadek wojny ich antyrosyjską orjentację. Analogicznie rozwijają się również i inne organizacje wojskowe, oparte o ideologję niepodległościową i hasła walki czynnej. W 1912 r. Józef Haller zakłada przy lwowskim „Sokole" „Drużyny polowe", Henryk Minkiewicz organizuje wśród patrjo-

119

Page 359: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tycznych górali chochołowskich „Drużyny Podhalańskie* ', S. Pasławski tworzy we wschodniej Galicji „Drużyny Bartoszowe'*, tworzą się i inne analogiczne organizacje. Nawet w Ameryce wśród emigracji polskiej powstają „Drużyny Bojowe**, organizowane przez Witolda Rylskiego.

Siłą woli i ideologji Piłsudskiego nieledwie N przededniu wojny światowej nanowo skupia się i rozkrzewia ruch niepodległościowy, znacznie pogłębiony i rozszerzony ideologicznie, oraz oparty o rozwijające się przysposobienie wojskowe, które, odradzając polską wiedzę i karność wojskową, miały się stać samodzielnym zalążkiem przyszłej armji polskiej.

A potem przyszła wojna światowa i romantyczne napozór marzenia przyoblekła w szatę rzeczywistości. Zanim dyplomacja wywlekła sprawę polską z zatęchłego lamusa europejskiej obojętności już szabla polska dzwoniła w ogólnym rozgwarze wojennym, torując drogę polityce polskiej i roznosząc hasła niepodległości po wszystkich krajach i lądach, wszędzie, gdzie tylko biły polskie serca, chociażby skryte pod obcym, a często wrogim mundurem.

Niepodległość stała się rzeczywistością. I nie dlatego, że wojna światowa stworzyła wyjątkowo korzystną dla Polaków konjunkturę polityczną, lecz dlatego, że cały naród z kon-junktury tej umiał skorzystać i wszystkie swoje siły i dążenia umiał przekuć na oręż sprawy

polskiej, ofiarnie służąc jej i ofiarnie dla niej ginąc pod różnemi sztandarami.

Ideologja niepodległościowa, która nigdy nie straciła swoich wyznawców, zwyciężyła ostatecznie, kiedy w odpowiedniej chwili cały naród oddał jej siłę swych ramion.

nr. 211 o u : trJtrp

KI m NłediiłU I n * 2 4l»runł» 1114 t.

tin. rz^zSST* -Tr—:.*•. r s — •

trJtrp

KI m «AR sa LWSKf. 4l»runł» 1114 t.

tin. rz^zSST*

Ï-S-Trls-

trJtrp

KI ROB o;;i •'*^CDZl£aŁ»l [ ' ' Z W t f f i

4l»runł» 1114 t.

tin. rz^zSST*

4JU" ( U M

3£ • • - . . . . *

- - • : . ; . : r ^ " ^ : i

&£§££&

4JU" ( U M

3£ • • - . . . . *

- - • : . ; . : r ^ " ^ : i

Wojna niemiecko -rosyjska wypowiedziana! Petersburg Lgc sierpnie. (Pet. AJ. Tel.)

Dxiô I-go sierpnia ambasador niemiecki wręczył ministrowi spraw zagranicznych w imienin

swotego rządu wypowiedzenie wojny RosjL

.'. JJŁ il« U U M p« «Vin n»

«e. *Ja«j»l'[>> kaoftJlic.t , pn • k«d>; • ł W I - ł •'.t&rj -K.ilri łKtiiafeinciSi p«nr«»«i u - . » iJtur «(*'• ilo Ot

«tu-. 4r»!oai*lirio«j s4»rVK n <<*»!-tlKMAtt.i. iUC-łT/B bp im pr*.ral.[

• " ' o u * W n l k . . t i -L ' - r.u-W-

Ireffi >uq{i .«ft««t Unr m.Hk>.» i "7'"»If U; • uki* • rubli ilç ibro;- ! «r o«lr<J. łrrflf] (ff»m «•» *T1 I"! «1»| luda- Pi«iivi*a)">p • »unn

•*ic.ł f u , i MCJBVÉ -7tfc» Co H» iwłiuu;* łWLilb "l> ftria*Ult>T ait M M I nr..ą }.aoaii » t ( j «ha ualn włfliOo ni'M .f .nifrn pMlawu—kel-•Ue U bu m odluttck^ialłriy-eiąiluilni. . Bo»«}-:onl» kUir. otłjfilt. aft ogra-c t i ł^ t aa lani. ae utUo t'i UJ^Oill "SłJ4* »x«r>»4*»*t(Ł-.V, B la pwr-t jrn

•ą»

Obi left «croł* ciłltl rrwt«k>««j iM„ M Eurow ip»a«- mugi art uMji wy», ETo4i»aj ptiai usuKheiniaoie -ïpSftrcl. DtrMtff1.

Z iV . i ' c i 'm I M -*ur»mi «Bjn; <•,. IłOJlc "*i»1li tfł«l,;.n llBlftH-«mnich n(. pH>Ul1 U .oŁi, Ufłiiro «MB». WflWBłtrrao «kr.iiitil» I »jn»Jj—«a oaN profita u dikM,..unl wjlrwłfiU—4* Kula

120

Page 360: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Żołnierze bawarscy na nartach.

Page 361: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wszystko to przeciwstawiało się jaskrawo dotychczasowej polityce ugodowej warstw^ i jednostek przodujących w narodzie, ich trójlojal-ności i pozytywistycznemu oportunizmowi. Podobnie, jak w kongresówce, pod czerwonemi sztandarami międzynarodowej rewolucji rodziła się polska idea niepodległościowa, przyczyniając się pomimo wszystko do odrodzenia narodowej świadomości w społeczeństwie.

Również i w zaborze pruskim konsekwencja dziejowa sprowadziła socjalizm na tory narodowe, a w rezultacie niepodległościowe.

Wielkopolska była krajem przedewszyst-kiem rolniczym, co stanowiło istotną przeszkodę wT rozwoju miejscowego socjalizmu, ściśle zawsze złączonego z istnieniem przemysłu fabrycznego i robotniczego proletarjatu. W sąsiednich i panujących Prusach sytuacja była odmienna. Tam rodził się wielki przemysł i wytwarzała się liczna klasa robotnicza. Stąd też w początkowym swoim rozwoju socjalizm wielkopolski był tylko, jak dyby, przybudówką socjalizmu niemieckiego, którego wpływ był decydujący. Jednakże od początku zaznaczyło się silne tarcie pomiędzy socjalistami polskimi i niemieckimi. Ci ostatni zdradzali aż nadto wyraźne tendencje germanizatorskie. Socjaliści polscy, jak naprzykład Sielski, jakkolwiek zgoła obojętni dla sprawy narodowej, tembar dziej zaś niepodległościowej, uważali jednak germanizatorskie metody niemieckiej partji socjalno-demokratycznej za conajmniej niecelowe, gdyż zgóry utrudniające propagandę socjalistyczną wśród ludności polskiej, przywiązanej do swojego języka i odrębnych tradycyj. Ze względów czysto taktycznych, użytkowych dążyli socjaliści polscy do wyodrębnienia się z organizacji niemieckiej i poprowadzenia swojej działalności po linji narodowej polskiej. Dążenia te zmusiły partje niemiecką do założenia w 1891 r. redagowanej po polsku „Gazety Robotniczej", początkowa wychodzącej w Halli, a potem w Berlinie. Pierwotnie „Gazeta Robotnicza" była oficjalnym organem partji socjalno-demokratycznej, później — „organem socjalistów polskich." Wśród kolejnych redaktorów „Gazety Robotniczej" byli I. Daszyński, Stanisław Grabski, St. Przybyszewski.

„Gazeta Robotnicza", nadająca ton kierunkowi socjalistycznemu w zaborze pruskim, wprawdzie całkowicie podporządkowywała się erfurtskiemu programowi niemieckiej partji socjalno - demokratycznej, jednakże, samym swoim istnieniem, była już wyrazem rodzącego się kierunku, który dążył do unarodowienia so

cjalizmu w Polsce. Były to początki dalekie jeszcze od ideologji niepodległościowej, jednakże w konsekwencji musiały do niej doprowadzić.

Z tą chwilą bowiem, kiedy socjalizm w Polsce, wyzwoliwszy się z bezkrytycznego podporządkowywania się ideologjom socjalistycznych ugrupowań państw zaborczych i mniej lub więcej utopijnym hasłom międzynarodowym, wkroczył na drogę narodowego wyodrębnienia się — musiał osiągnąć świadomość trój-dzielnicowej wspólnoty, świadomość jedności narodowej, pogwałconej brutalnie przez trzech zaborców. Stąd już był tylko krok jeden do stwierdzenia, że istniejący stan rzeczy jest nie do zniesienia, że więc musi on ulec radykalnej zmianie. Już tylko kwestją czasu było skrystalizowanie się w socjalizmie polskim, który, jako taki, był kierunkiem rewolucyjnym, świadomych ideałów niepodległościowych, w imię których należało walczyć wszelkiemi siłami.

Emancypacja narodowa socjalizmu we wszystkich trzech zaborach, która wyprowadziła go po wùelu wralkach i przesileniach z bezkrytycznego kosmopolityzmu, przygotowała odpowiedni grunt dla dalszych jego przemian w kierunku niepodległościowym. Nie bez wpływu zresztą na ten proces pozostały i inne kierunki, różnemi drogami dążące do celów niepodległościowych.

Pierwszym propagatorem ideałów niepodległościowych, poprostu zaś mówiąc — patrjo-tyzmu w socjalizmie polskim był Bolesław Limanowski, urodzony w 1835 r. pod Dwińskiem. Nie posiadał on wprawdzie zdolności organizacyjnych, ani temperamentu, koniecznego w działalności politycznej. Dzięki jednak gorącemu patrjotyzmowi, idealizmowi, wielkiej sumienności i prawości charakteru odegrał znaczną rolę, jako teoretyk, populator i apostoł w jednej osobie.

Boi. Limanowski posiadał wielkie tradycje, sięgające początków polskiego socjalizmu z czasów, kiedy miał on jeszcze wyraźnie pa-trjotyczny charakter. W 1860 r. studjował w paryskiej szkole wojskowej Mierosławskiego, gdzie panował duch gorącego, bojowego patrjo-tyzmu równorzędnie z rozwijającemi się ideałami socjalistycznemi, które miały jeszcze silny posmak romantyzmu i mistycyzmu ludowo-narodowego. W Paiyżu studjował również Limanowski wszelkie dokumenty i wydawnictwa,

90

Page 362: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

odnoszące się do radykalnych kierunków demokracji polskiej na emigracji. Aresztowany w następnym roku w Wilnie i zesłany przez władze rosyjskie, na wygnaniu urabia swój światopogląd, któremu przez całe życie był wiernym. Tam ostatecznie skłoniły go studja i rozmyślania ku socjalizmowi. Zresztą przeważyły, zdaje się, względy natury uczuciowej, które dopiero później znalazły oparcie w teoretycznem uzasadnieniu. Powróciwszy z wygnania w 1868 r.

rozpoczął Limanowski pracę w Warszawie, jako prosty robotnik, zgodnie ze swoim idealizmem i w chęci zapoznania się ze środowiskiem polskiego proletarjatu. Następnie przenosi się do Lwowa i odtąd rozpoczyna niezwykle płodną działalność publicystyczną i naukową, wciąż pozostając skromnym idealistą i trzymając się zdała od aktywnej działalności politycznej.

Zarówno we Lwowie, jak i później na emigracji utrzymywał Limanowski żywy kontakt z przedstawicielami panującego wówczas kierunku socjalistycznego w Polsce, a więc z kos-mopolitycznemi „proletarjatczykami", a nawet początkowo pisywał w genewskim „Przedświcie" i „Równości". A jednak różnił się od nich ideowo, co zawsze stanowczo sam podkreślał. Dla „proletarjatczyków" kwestja narodowa nie istniała. Dążyli oni wyłącznie do reform socjalnych, uważając wyzwolenie proletarjatu i osiągnięcie socjalistycznych form w życiu go-spodarczem za jedyny i godny cel walki. Limanowski zaś gorąco w to wierzył, że niepodle

głość Polski, odbudowa własnej państwowości i zjednoczenie w jej ramach wszystkich zaborów jest najważniejszym nakazem dziejowym dla wszystkich Polaków, dla socjalistów zaś nakaz ten powinien kojarzyć się ponadto z dążeniem do celów wyłącznie już socjalistycznych. W dodatku i sam socjalizm dla Limanowskiego był zgoła czemś innem, niz dla „proletarjatczyków". Rozumiał go nie w sensie modnego wówczas materjalizmu, lecz jako kierunek czysto idealistyczny, wpływający nie z takich

lub innych teoryj naukowych, ale z głębin umiłowania bliźniego. Stąd też Limanowski pisał: .-Patrjotyzm i socjalizm nietylko nie są przeciwnemu sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patrjotyzm zwraca się przedewszy-stkiem ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm, wypływając z miłości narodu, musi być patrjotyczny".

Z cytaty tej widać, że dla Limanowskiego socjalizm był umiłowaniem ludu pracującego, który utożsamiał z narodem, a raczej który pragnął widzieć całym narodem. Na tle dopiero takiego patriotycznego socjalizmu przyjmował samą ekonomiczną doktrynę socjalistyczną, która, jak wierzył, urzeczywistni właściwe cele idealistyczne.

W tym czasie, kiedy „Proletarjat" warszawski potępiał wszelki kierunek niepodległościowy, a samą walkę o niepodległość uważał za bezcelowe marnotrawstwo sił, potrzebnych dla

Marsz ćwiczebny strzelenie w Zak<>]>anem przed wojną, na czele Komendant Józef Piłsudski i szef Sztabu Kazimierz Sosnkowski.

91

Page 363: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

R o z d z i a ł VI.

DZIAŁANIA NA FRONCIE WSCHODNIM.

Poprzedni rozdział zapoznał nas z wypadkami, które rozegrały się w pierwszym miesiącu wojny na froncie zachodnim, gdzie bitwa nad Marną spowodowała załamanie się niemieckiego planu wojny. Teraz z kolei zajmiemy się wypadkami, których widownią był w tym samym czasie front wschodni, stanowiący wówczas wybitnie drugorzędny teatr wojny, zarówno ze względu na powolny bieg mobilizacji armji rosyjskiej, jak i ze względu na zasadnicze założenie niemieckiego planu wojny, który przewidywał kolejne uderzenia na wschodzie i na zachodzie, przyczem pierwszą ofiarą potęgi niemieckiego militaryz-mu miała się stać Francja i siłą rzeczy sprzymierzona z nią Belgją.

Jakkolwiek walki na froncie wschodnim posiadały drugorzędne znaczenie — jednakże dla Czytelnika polskiego zawsze stanowić one będą przedmiot najżywszego zainteresowania zarówno ze względu na to, że boje te toczyły się na ziemiach polskich, jak i ze względu na najbardziej bezpośredni udział w nich Polaków po obu stronach frontu. Walki te nie pozostały również bez wpływu na kształtowanie się polityki polskiej, która wkroczyła na drogę ostrych antagonizmów, zrodzonych z rozbieżnych orjentacyj politycznych. Fakt ten tem-bardziej wzmaga nasze zainteresowanie. Mając to na uwadze będziemy się starali przebieg wypadków na froncie wschodnim przedstawić możliwie obszernie, uwzględniając szczególne zainteresowania naszych Czytelników.

W poprzednich rozdziałach mówiliśmy już o stanie armji rosyjskiej, która w 1914 roku bynajmniej do wojny nie była przygotowaną, posiadając liczne i zasadnicze braki. Zajmo

waliśmy się również położeniem ogólnopań-stwowem Rosji, która wchodziła dopiero na drogę większych reform na wszystkich polach życia wewnętrznego, co dopiero w przyszłości pozwoliłoby jej wyróść na potęgę militarną, groźną na arenie europejskiej. Narazie jednak Rosja, pomimo swojego ogromu, była zbyt słaba, aby mogła była pragnąć wojny w terminie krótszym, niż to było potrzebne do przeprowadzenia wszechstronnie zamierzonych reform.

Faktem, jaskrawo charakteryzującym nieprzygotowanie Rosji do wojny, było również i to, że nie posiadała ona zgóry przewidzianej na wypadek wojny osoby wodza naczelnego. Każde państwo, aby nie być zaskoczonem, w czasie pokoju już posiada zasadniczy zrąb aparatu wojennego, który w każdej chwili można uruchomić. Oczywiście wyznaczenie osoby ewentualnego wodza naczelnego stanowi gwarancję sprawności działania świeżo uruchomionego aparatu wojennego w pierwszym już okresie wojny. Ten, który w przyszłości ma zająć tak bardzo odpowiedzialne stanowisko wodza naczelnego, musi już w czasie pokoju do stanowiska tego zgóry przygotować się, tem-bardziej, że w pierwszym okresie wojny jego głównem zadaniem będzie realizacja tych planów strategicznych, które jeszcze w czasie pokoju wypracowuje sztab generalny. Przyszły wykonawca planu wojny musi plan ten zawczasu nawskroś poznać, lepiej zaś, kiedy jest jego autorem lub chociażby współtwórcą. Zrozumienie tego z reguły nakazuje państwom staranne dobieranie osoby przyszłego wodza naczelnego, któremu już w czasie pokoju daje się możność najbardziej wszechstronnego przygotowania się do przyszłych funkcyj.

Tymczasem w Rosji nikt nie wiedział, kto na wypadek wojny zajmie stanowisko wodza

192

Page 364: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

FrancJQ północna. Kanał. Pejz* tylach okupacyjnej armji niemieckiej

Page 365: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

naczelnego. Zgodnie z prawami cesarstwa rosyjskiego najwyższym wodzem wszystkich sił zbrojnych był cesarz. Jednakże ustawa o połowem kierownictwie armji przewidywała, że cesarz może, niejako w zastępstwie, mianować głównodowodzącego w wypadku, kiedy osobiście nie życzy sobie dowodzić arm ją. Ta niejasność była na rękę niezdecydowanemu zaw

sze cesarzowi Mikołajowi II, który też aż do wybuchu wojny nie zdeklarował się w żadnym kienflku. Cesarz — wodzem naczelnym, czy też głównodowodzący — fachowiec? Oto problem, który miał być rozwiązany dopiero w czasie wojny, a który niemało budził trosk w sferach wojskowych sojuszniczej Francji, tembardziej zas w Rosji.

Brak określonej osoby wodza naczelnego był tembardziej paradoksalny, iż stanowiska

jego przyszłych najbliższych współpracowników były zawczasu obsadzone. Tak więc na stanowisko szefa sztaba wodza naczelnego był przewidziany gen Januszkiewicz, który przed samą wojną objął szefostwo sztabu generalnego. Generalnym kwatermistrzem miał być gen. J. Daniłow, który w ciągu pięciu lat zajmował analogiczne stanowisko w sztabie generalnym.

Gen. J. Daniłow pisze: „Nieokreślenie osoby wodza naczelnego nie można było, oczywiście, uważać za normalne. Wobec warunków, dzięki którym cesarz mógł w razie wybuchu wojny uznać za niemożliwe dla siebie stanąć na czele wojsk, jego zastępca nieuchronnie musiał się znaleźć w niezwykle ciężkiem położeniu. Wiadomo, jak bardzo ważnem jest, aby wykonawcą planu był jego twórca. W tym zaś wypadku przyszły odpowiedzialny główno-

Katedra w Reims, zniszczona przez Niemców*

193

Page 366: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dowodzący był pozbawiony możliwości nietyl-ko wywrzeć wpływ, ale nawet zawczasu i dostatecznie szczegółowo zapoznać się z przygoto-wawczemi do wojny pracami. Najbliżsi zaś jego współpracownicy nie byli z nim związani poprzednią wspólną pracą czasów pokojowych".

W ciągu pierwszych dni wojny problem wodza naczelnego był tematem zarówno obrad

Kardynał Luçon w zniszczonej katedrze.

cesarza i rządu, jak i przeróżnych pogłosek, które kolportowano w społeczeństwie rosyj-skiem, a które szerokiem echem odbijały się i zagranicą.

Początkowo cesarz był zdecydowany osobiście objąć dowództwo nad armją. Sprawa ta jednak budziła poważne wątpliwości w rządzie i, zdaje się, w umyśle samego cesarza. Przedewszystkiem chodziło o ryzyko, na które mógłby był być narażonym autorytet cesarza

w wojnie z tak potężnym, jak Niemcy, przeciwnikiem. Armja, którą dowodził sam cesarz, nie mogła być pokonaną. A to właśnie było bardzo prawdopodobne dla rosyjskich sfer rządzących, które wszak żywiły tak głęboki kult dla niemieckiego genjusza, dla niemieckiej kultury, dla niemieckiego militaryzmu. Drugim powodem była konieczność, jak przewidywano, obecności cesarza w stolicy, gdzie miały się koncentrować wytężone prace nad podniesieniem do gotowości bojowej śpiącego olbrzyma rosyjskiego. Zapewne też niezbyt drugorzędnym powodem był fakt. iż cesarz bardzo słabo znał się na wojskowości, nigdy nie mając do niej szczególniejszego zamiłowania, ani zdolności. Jakiekolwiek względy grały tu rolę — dość, że kiedy cesarz Mikołaj zwrócił się po radę do gabinetu ministrów, większość z nich opowiedziała się za mianowaniem głównodowodzącego. To przeważyło szalę decyzji cesarza. Teraz należało dokonać wyboru osoby głównodowodzącego.

Były dwie możliwości. Sympatje wyższych sfer wojskowych, oraz znacznej części społeczeństwa rosyjskiego wskazywały na wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza. Natomiast sfery dworskie, niechętne temu ostatniemu, lansowały osobę ministra wojny gen. Su-chomlinowa.

Ciekawy obraz Mikołaja Mikołajewicza, rzecz oczywista — nie pozbawiony dużej dozy subjektywizmu, daje gen. J. Daniłow.:

„Człowiek szerokiego rozmachu, prostolinijny, zdecydowany, posiadający zakończone wyższe wykształcenie wojskowe, mający za sobą doświadczenie wojny tureckiej, związanej z popularnem imieniem jego ojca, wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Starszego, imponujący swoją powierzchownością, nakoniec, piastujący kolejno szereg stanowisk wojskowych od młodszego oficera do głównodowodzącego włącznie stołecznym okręgiem wojskowym — tak oto przedstawiała się postać Wielkiego Księcia Rosji. Ludzie, którzy go bliżej znali, szczególnie oficerowie, z pewnym lękiem odnosili się do jego gwałtowności, a czasem nawet brutalności, lecz ten rys charakteru z biegiem lat zacierał się, a szczerość i rycerska szlachetność, zawsze kierujące jego czynami, usuwały możliwość długotrwałej urazy. Wielki Książę w ciągu swojej wieloletniej służby w armji zajmował szereg odpowiedzialnych stanowisk: generalnego inspektora kawalerji, głównodowodzącego wojskami gwardji i petersburskiego okręgu wojennego, oraz przewo-

194

Page 367: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Armaty rosyjskie, zdobyte przez Austr jaków pod Przemyślem, transportowane przy pomocy zaprzęgu wołów

Page 368: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dniczącego komitetu obrony państwa. W ciągu kilku lat był przeznaczony, w razie wojny, na odpowiedzialne stanowisko głównodowodzącego armjami, działającemi przeciw Niemcom, i dopiero za czasów ministra wojny generała Suchomlinowa, który osobiście nieżyczliwie odnosił się do Wielkiego Księcia, ten ostatni był przeznaczony na mniej odpowiedzialne stanowisko głównodowodzącego 6-tą samodzielną armją, której zadaniem miała być osłona stolicy Cesarstwa^ Na wszystkich tych wyżej wyliczonych stanowiskach Wielki Książę miał możność lepiej od innych zapoznać się z przy-gotowywanemi na wypadek wojny koncepcjami, które, jakkolwiek ulegając zmianom, miały jednak do pewnego stopnia charakter ciągłości prac. Na stanowiskach tych Wielki Książę nabył również znajomość składu osobowego armji, szczególnie w tym okresie, kiedy stał na czele stolicznego okręgu wojennego, ponieważ niemal każdy przyjeżdżający do Petersburga dowódca uważał za swój obowiązek przedstawić się wysoko urodzonemu głównodowodzącemu".

,;Imię Wielkiego lisięcia było również znane zagranicą. Na dwa lata przed wojną Wielki Książę, otoczony imponującą świtą, odwiedził Francję, gdzie wywarł nader silne wrażenie na naszych sprzymierzeńców. Serdecznie podejmowano go, jako przyszłego Wodza Naczelnego armji rosyjskiej ".

„W sferach dworskich Wielkiego Księcia jednakże nie lubiano. Ściślej lękano się jego wpływów i osobistej popularności. Wyolbrzymiano również jego ambicję. Równocześnie nie chciano zauważyć jego szczerej lojalności i oddania dla idei Cesarza, w której wzrósł i wychował się. Blisko, z dnia na dzień i w różnych okolicznościach obserwując Wielkiego Księcia doszedłem do głębokiego przekonania, że był on jednym z najbardziej oddanych Cesarzowi Mikołajowi lućLzi".

Powyższa charakterystyka wymaga koniecznego uzupełnienia. Wielki książę był niepoprawnym optymistą, co w połączeniu z niezbyt głęboką wiedzą wojskową i gwałtownością charakteru czyniło go nader lekkomyślnym wodzem, u którego rozkaz nierzadko poprzedzał poważniejsze zastanowienie się i analizę położenia. Wielki książę, będąc z natury gwałtownym, nierzadko istotnie przejawiał dziką brutalność w stosunku do swoich podwładnych, co nadawało mu cechę wschodniego satrapy, nie pozbawionego wprawdzie swoistej szlachetności, a nawet, jak twierdzi Daniłow, rycerskości.

Sfery dworskie, niechętne Mikołajowi Mi-kołajewiczowi, poczęły jeszcze przed wojną wysuwać nazwisko ministra wojny Suchomlinowa, jako kandydata na stanowisko wodza naczelnego. Suchomlinow, dobrze widziany na dworze, miał się stać przeciwwagą wielkiego księcia. Posłuchajmy, co o nim pisze gen. Daniłow, a co stanowi ciekawy przyczynek do charakterystyki Rosji przedwojennej i caratu:

„Był to człowiek niewątpliwie zdolny, ale mało myślący, powiem nawet więcej — jak na swoje odpowiedzialne stanowisko wprost lekkomyślny. W swoim czasie starannie wykształcony — generał Suchomlinow przestał później interesować się wojskowością i stąd stopniowo zatracił z nią łączność, tracąc możliwość oceniania jej nowych czynników. Będąc pozbawionym daru słowa rzadko i zawsze bez większego powodzenia występował w instytucjach ustawodawczych, prawie nigdy nie zmuszał się do bywania na posiedzeniach parlamentarnych („dumskieh") komisyj i nie posiadał w Tau-ryckim pałacu (gmach „dumy" — przyp. wł.) ani autorytetu, ani sympatji. Nie będąc zamiłowanym w pracy i nigdy jej nie oddając się w całości zmuszony był zaufać swoim współpracownikom, których wolał dobierać sobie z pośród osób, znanych mu z czasów poprzedniej służby w kijowskim okręgu wojennym... Pozostawiając swoim najbliższym pomocnikom i współpracownikom swobodę w pracy, która niedostatecznie kierowana, nierzadko szkodziła całości prac, równocześnie generał Suchomlinow zazdrośnie ochraniał i uparcie popierał te, nieliczne zresztą, podstawy organizacji armji i jej przygotowania, które z jakichkolwiek powodów utwierdziły się w jego mniemaniu, jako nienaruszalne. Cokolwiek zmienić w tych jego mniemaniach było niezwykle trudno, co stwarzało niekiedy niemożliwe do zniesienia tarcia między nim a jego współpracownikami. Będąc z natury samolubem generał Suchomlinow nigdy nie mógł, a raczej nie chciał zrzekać się osobistych porachunków z ludźmi. Swojemi miękkiemi, nieledwde kociemi manjerami umiał czarować ludzi, którym chciał się podobać, i przez pewien czas korzystał z dużego wpływu na cesarza. Nieszczery, podejrzliwy i mściwy, nierzadko korzystał ze swojego wpływu, aby okrutnie rozprawiać się z tymi, których uważał za niebezpiecznych dla siebie... W życiu osobistem generał Suchomlinow otaczał się bandą pochlebców, złośliwych plotkarzy i awanturników. Sądzę, że związek z tymi to ludźmi dał początek tym ciężkim przeżyciom,

196

Page 369: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

które w następstwie zgotował mu jego tragiczny los. Czy generał Suchomlinow był winien tych przestępstw, o które go obwiniano? Sądzę, że nie był winien ani przekupstwa, ani zdrady swojej Ojczyzny. Niewątpliwie jednak dookoła niego, w domu przy Mojce, zapanowała niezdrowa atmosfera, i nie można nie ubolewać na temat systemu rządów, który dawał możność zaj

mowania jednego z najbardziej odpowiedzialnych stanowisk państwowych w ciągu siedmiu wyjątkowo ciężkich lat tak bardzo nieodpowiedniej osobistości, jaką był generał Suchomlinow".

Przytoczone ustępy znakomicie charakteryzują stosunki, panujące w przededniu wojny światowej w carskiej Rosji, zarówno, jak i osobę ministra wojny, którego obowiązkiem było

przygotować armję rosyjską na wypadek wojny z Niemcami. Zrozumiałem przeto staje się, że przygotowania te nie były dostateczne, o czem niemiecki wielki szab generalny doskonale wiedział i na co liczył w swoich koncepcjach strategicznych. I oto ten człowiek, gen. Suchomlimow, miał poważne szanse otrzymania nominacji na stanowisko wodza naczelnego

armji rosyjskiej. Była to możliwość tak potworna, że pogłoski na ten temat wzburzały opi-nję najbardziej patrjotycznych kół społeczeństwa rosyjskiego, wprowadzając nawet ferment wśród korpusu oficerskiego.

Niewątpliwie, stanowisko opinji społecznej nawet w państwie tak mało z nią liczącem się, jakiem była carska Rosja, musiało zaważyć na szali decyzji cesarza. To też w dniu 2 sierp-

197

Page 370: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nia cesarz Mikołaj podpisał dekret, mianujący wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza wodzem naczelnym armji i floty rosyjskiej. Jednakże cesarz nominacją tą bynajmniej me przecinał sobie możliwości objęcia osobiście dowództwa, co, podobno, było jego pragnieniem. Dekret nominacyjny decyzję cesarza motywował bowiem względami państwowemi, które nie pó

ki, ale i w dziedzinie wewnętrznego uzdrowienia państwowości rosyjskiej. Popularność swoją, która przetrwała najcięższe próby, zawdzięczał Mikołaj Mikołajewicz nie tyle własnym swoim walorom, ile psychice rosyjskiego społeczeństwa, które, pragnąc zmiany na lepsze w wewnętrznem położeniu Rosji, oczekiwało wciąż na człowieka-zbawcę, który tego dokona.

żołnierze niemieccy, mieszkający w wagonie, który ozdobili oryginalnym „ogródkiem'

zwalają cesarzowi narazie stanąć na czele armji. Tak więc pozostawiono furtkę, aby w razie pomyślniejszych widoków wojny dowództwo mógł objąć sam cesarz, nie dopuszczając wielkiego księcia do laurów zwycięstwa.

Nominację wielkiego księcia opinja społeczna przyjęła jak najbardziej życzliwie. Popularność Mikołaja Mikołajewicza rosła z dnia na dzień zarówno wśród ludności cywilnej, jak i w wojsku. Uważano go powszechnie za przyszłego zbawcę Rosji nietylko może na polu wal-

Jeśli chodzi o nastrój społeczeństwa rosyjskiego w pierwszych dniach wojny — należy zaznaczyć, że nastrój ten przejawił się w dwóch przeciwnych zgoła kierunkach. Rosję oficjalną oraz wyższe sfery społeczeństwa, nadewszyst-ko zaś inteligencję i mieszczaństwo ogarnęła fala wybuchowego patrjotyzmu, zaznaczającego się olbrzymiemi manifestacjami, deklarowaniem ofiarnej pracy dla dobra ojczyzny oraz zawieszeniem wewnętrznych antagonizmów politycznych, społecznych, poniekąd nawet i na-

196

Page 371: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rodowościowych. Zarówno organy państwowe, jak przedstawicielstwo narodowe w parlamencie („Duma" Państwowa), oraz samorządy od pierwszego momentu wojny wykazały wiele patrjotyzmu, ofiarności i poczucia obowiązku. To też przygotowania wojenne szły w dobrem tempie i naogół sprawniej, niż możnaby to przewidywać przed wojną. Mobilizacja armji rosyjskiej sprawiła istną niespodziankę, miłą dla sojuszników, tragiczną dla sztabu niemieckiego. Niewątpliwie przyczyną tego był nastrój patrjotyczny, który ogarnął znaczną część społeczeństwa rosyjskiego oraz wzmożenie się ambicji narodowej, która w chwili wybuchu wojny z Niemcami uświadomiła sobie wszystkie upokorzenia z czasów ostatniej wojny z Ja-ponją.

Jednakże poza oficjalnym niejako nastrojem w Rosji zupełnie wyraźnie odczuwało się narastający powoli nastrój podziemnego protestu, jakieś nieokreślone fermenty, nurtujące wśród dołów społecznych, jakieś nieuświadomione jeszcze, ale już groźne odruchy mas, popychanych z jednej strony przez wciąż czynne w Rosji carskiej organizacje rewolucyjne i socjalistyczne, a z drugiej znów przez zdecydowanych agentów niemieckich, których działalność w Rosji była niezwykle ułatwiona, dzięki zakorzenionym tam wpływom Niemiec.

Od pierwszych chwil mobilizacji tu i ówdzie poczęły wybuchać groźne rozruchy, w czasie których tłum dopuszczał się aktów dzikiego barbarzyństwa, równocześnie rozbij aj ąc i grabiąc sklepy i składy napojów alkoholo

wych, które na obszarze całej Rosji zostały zamknięte na czas wojny, że rozruchy te nie powstrzymały pomimo wszystko normalnego biegu mobilizacji — stało się to tylko dzięki energicznej i zdecydowanej postawie władz

WĘ^ĘĘĘ^ : '.i 'ylStSij^Vm

»ÏMW ;SffiJ - " A

ff; $2v^ jfeft 911 H£§»

Hj^^ î ^ f fwMryS^^^^

IliÈÉÉi» • « a f t ' »

BPi 1

„Toaleta" żołnierzy rosyjskich na froncie.

państwowych i wojskowych, które nie powstrzymały się przed użyciem siły zbrojnej przeciwko rozbestwionym i pijanym tłumom.

Dzikie, niszczycielskie instynkty mas dawały znać o sobie nawet w czasie rzekomo pa-trjotycznych manifestacyj, które często kończyły się pogromami, morderstwami i grabieżą. Tak było naprzykład w dniu 4 sierpnia w Petersburgu, kiedy manifestujące patrjoty-cznie tłumy dopuściły się barbarzyńskiego pogromu opuszczonego gmachu poselstwa niemieckiego, mordując bez litości wyłapywanych ha ulicach Niemców, rzekomo szpiegów.

W grudniu 191Ą r. wyruszył z Warszawy na front lotny oddział Polskiego Komitetu Sanitarl nego z p. Józefem Wielowieyskim na czele.

199

Page 372: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wszystkie te zjawiska od pierwszych chwil wojny kazały pesymistycznie patrzeć w przyszłość, która gotowała Rosji rewolucję bolszewicką, dziką, barbarzyńską i bezmyślną, będąca odpowiednikiem nieokiełzanej i niezrównoważonej psychiki narodu rosyjskiego. Rzecz prosta, zjawiska te nabierają właściwego znaczenia dopiero dziś, kiedy można patrzeć na nie z dalekiej perspektywy, znając ich kolejne następstwa. Jednakże i na początku wojny już u wielu głębszych umysłów w Rosji budziły poważne, chociaż może niecałkiem jeszcze określone obawy.

Cytowany już gen. Daniłow tak pisze o nastrojach rosyjskich na początku wojny: „Manifestacje patrjotyczne i wybuchy entuzjazmu stanowiły, jak się zdaje, jedynie tandetną fasadę, za którą ukrywała się niepozorna rzeczywistość. Zaznaczałem już, że naród rosyjski psychologicznie okazał się nieprzygotowany do wojny. Wątpliwem jest, czy główna jego masa, jaką stanowiło włościaństwo, zdawała sobie sprawę z tego, poco wzywają ją na wojnę. Cele wojny były dla włościaństwa niejasne. Włościanin stawiał się na wezwanie dlatego, że wogóle przywykł wypełniać to wszystko, czego żądała od niego władza. Niósł on swój krzyż cierpliwie, ale biernie dotąd, dopóki nie nadeszły chwile ciężkich doświadczeń".

„Nastroje społeczne naszego młodego pod względem kultury narodu, na skutek niedostatecznego wychowania, nie mogły być trwałe. Łatwo ulegały one wahaniom, podobne szybko zmieniającym się nastrojom dziecka, które często śmieje się, nie zdążywszy jeszcze otrząsnąć łez ze swojej twarzyczki. W istniejących warunkach nie mogło być w masach społecznych również i poczucia wspólnoty państwowej, niezwykle trudno przyjmującej się wobec różno-plemienności, nieogarniętych przestrzeni, rzadkiej ludności i lichej komunikacji. Nawet rdzennie rosyjska ludność była pozbawiona poczucia wspólnoty My — wiatcy, tulscy albo permscy, do nas Niemiec nie dojdzie — temi słowy często i trzeba przyznać, dość słusznie charakteryzowano u nas nieuświadomienie włościaństwa w stosunku do zagadnienia wspólnego bezpieczeństwa państwowego".

„Nie było również zdrowego pojmowania obowiązku i w sferach inteligencji. Najlepiej dowodzi tego ilość osób, szukających okazji lub możności uwolnienia się albo od służby wojskowej wogóle, albo w najgorszym wypadku od trudów służby na froncie, urządzając się gdzieś na tyłach. Nasz wydział mobilizacyjny był za

walony prośbami o całkowite zwolnienia, albo w najgorszym razie o czasowe odroczenie powołania. I co jeszcze gorzej — wypadki te nie wywoływały ze strony władz koniecznych re-presyj, a nawet nie były w dostateczny sposób piętnowane moralnie. Przeciwnie nawet, w społeczeństwie odnoszono się do tego zjawiska nieledwie z przestępczą wyrozumiałością. Nierzadko protegowano „tyłowych", opiekowano się nimi i starano się umocnić ich położenie nieprawne w sposób bardziej pewny i trwały. Niestety, niczego nie zdziałano nawet w czasie samej wojny, aby podnieść patrjotyczne uczucia w społeczeństwie i przygotować naród do długiej i ciężkiej wojny. Nawet wtedy, kiedy dla wszystkich stała się oczywistą jej długotrwałość. Jakiż ostry kontrast z tem, co uczynili nasi sojusznicy Francuzi, którzy, będąc z natury bardziej ekspansywni od nas, potrafili wykuć w sobie spokój i żelazną wytrzymałość w ciężkich doświadczeniach, które stały się ich udziałem ! Tam nie było miejsca w Ojczyźnie dla unikających spełnienia obowiązku wojskowego".

„Co się tyczy armji—wypowiedzenie wojny spotkało ją spokojną i pewną siebie. Korpus oficerski, w głównej swojej masie, był ogarnięty gorącym porywem. Ale nikt, nawet na szczytach hierarchji wojskowej, nie zdawał sobie sprawy z przyszłych trudności. Różowo patrzono na przyszłość. Rozstając się z rodzinami i zasiedziałemi gniazdami powszechnie miano nadzieję powrócić do domów „na Boże Narodzenie" i, oczywiście, jako zwycięzcy. Nikt nie przewidywał ani czteroletniej wojny ciężkiej, pełnej niedostatku i śmiertelnego niebezpieczeństwa, ani wielomiesięcznej jaskiniowej wegetacji w okopach, ani tem więcej męczących przeżyć okresu rewolucji i ciężkiej hańby Ojczyzny".

Jak widzimy z powyższych ustępów, cytowanych z dzieła gen. Daniłowa, a więc mogących budzić zastrzeżenia raczej z tytułu zbytniej życzliwości i stronniczości, moralna i psychiczna wartość społeczeństwa rosyjskiego była o wriele niższą od wymagań wojny światowej i niewspółmierna do tych wyżyn bohaterstwa i tężyzny, na które wzniosły się narody zachodnie po obu stronach frontu. W konsekwencji wynikiem wojny dla Rosji był bolszewizm, do którego naród rosyjski z natury swojej był bardziej przygotowany, niźli do wojny, która rozegrała się w najwyższem napięciu bohaterstwa, tężyzny, ofiarnej obowiązkowości i żelaznej wytrzymałości nerwów i umysłów.

200

Page 373: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Powracając do mobilizacji armji rosyjskiej należy raz jeszcze stwierdzić, że została ona przeprowadzona wyj ątkowo sprawnie i szybko, jak na stosunki rosyjskie, co zdawało się świadczyć, że doświadczenia wojny japońskiej nie poszły na marne* Jednak, jeśli mówimy o mobilizacji, należy ją rozumieć zgoła inaczej, niżli pojmowali ją wówczas już sojusz-

jaskrawo zaznaczyła się w dziedzinie przemysłu i rolnictwa. Nietyiko niczego nie czyniono, aby powiększyć dla celów wojny produkcję przemysłową, ale nawet przeciwnie — wypełnienie programu mobilizacyjnego podrywało podstawy tej produkcji, co wkrótce już zaznaczyło się w jej gwałtownem kurczeniu się. Do armji powołano wszystkich pracowników prze-

Austrjacka haubica 30,5 cm. na pozycji.

nicy i przeciwnicy Rosji. Mobilizacja rosyjska, oparta na przeświadczeniu o krótkotrwa-łości wojny, która miała rzekomo zakończyć się już po upływie paru, a najdalej kilku miesięcy, oraz będąca skutkiem niedostatecznego uświadomienia kierowników armji rosyjskiej, co do skali, w jakiej miała się odbywać wojna, dotyczyła wyłącznie niemal armji aktywnej, pozostawiając zupełnie nierozstrzygniętym problem mobilizacji wszystkich sił państwa i społeczeństwa dla celów akcji wojennej. Ta jednostronność mobilizacji rosyjskiej szczególnie

mysłu, bez względu na ich fachowość i użyteczność dla celów produkcji. Pomimo rozsądnych głosów protestu zatriumfowała swoiście pojęta sprawiedliwość ministerstwa wojny, które, masowo zwalniając w indywidualnych wypadkach protekcji, nie zgadzało się na jakiekolwiek masowe i legalne zwolnienia ze względów zasadniczych. Dzięki temu systemowi przemysł zmuszony był wchłonąć nadmierną ilość niewykwa lif ikowanych sił zastępczych, co znów odbiło się fatalnie na braku rąk do pracy w rolnictwie.

Równie zdumiewającą obojętność wykazał

201

Page 374: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

program mobilizacji rosyjskiej pod względem aprowizacji i wyekwipowania armji, jakgdyby wojna miała istotnie trwać parę zaledwie miesięcy, nie przekraczając ponadto w swoich rozmiarach dotychczas toczonych przez Rosję wojen.

Ta jednostronność i brak zapobiegliwości w planach rosyjskiej mobilizacji dały znać o sobie już w pierwszych dniach wojny, która od początku zaskoczyła wszystkich ogromem swoich potrzeb. To też od połowy sierpnia poczęły powstawać organizacje społeczne, które rozpoczęły naprędce improwizowaną pracę pomocniczą dla celów wojny zarówno pod względem harytatywnym, jak aprowizacyjnym i technicznym. Najbardziej zasobnemi z tych organizacji stały się: wszechrosyjski związek samorządów ziemskich, tak zwanych ziemstw, i wszechrosyjski związek miast. Nie ulega wątpliwości, że działalność tych organizacyj społecznych była dla Rosji pożyteczną, szczególnie w pierwszym okresie wojny, kiedy zaskoczony aparat państwowy nie miał jeszcze czasu przystosować się do nowych zgoła obowiązków. Organizacje społeczne jednak, improwizowane naprędce, nie umiejące dostatecznie uzgodnić swoich akcyj, słabo i powierzchownie raczej związane z wojskowością (na-wpół wojskowe umundurowanie), pozbawione dyscypliny i zabagnione „towarzyskiemi" metodami pracy, w krótkim już czasie stały się przytułkiem dla uchylających się od służby wojskowej, a posiadających stosunki paniczy-ków, którzy zasłużyli sobie pogardliwą nazwę „ziemgusarów", czyli ziemskich huzarów. Akcja społeczna, w dodatku wysoce demoralizująca, była całkowicie niewspółmierna do tych olbrzymich sum, które pochłaniała, tem niemniej jednak była koniecznością wobec nieprzygoto-wania Rosji do wojny.

Do jakiego stopnia społeczeństwo rosyjskie,, a nawet wyższe sfery wojskowe były zaskoczone wojną i jak nawet wyolbrzymiano powszechnie nieprzygotowanie Rosji do wojny — świadczy o tem formalna panika, jaka ogarnęła ludność i władze stolicy cesarstwa rosyjskiego Petersburga w pierwszych dniach wojny. Panicznie lękano się floty niemieckiej i desantu, który wysadzony na wybrzeżach Finlan-dji zagrażałby od północy samej stolicy. Panikę tę zwiększyła jeszcze wiadomość o bombardowaniu Libawy przez flotę niemiecką. To też tylko w tej atmosferze możliwą była trwoga, jaka ogarnęła sztab petersburskiego okręgu wojennego w noçy z 4 na 5 sierpnia, a któ

rej niewinną przyczyną było kilka statków handlowych, spokojnie płynących po zatoce Fińskiej, światła tych statków, które we mgle niespostrzeżone przeszły obok statków strażniczych, zauważono na wybrzeżu i wzięto za światła floty niemieckiej, jakgdyby nieprzyjaciel w tak ostentacyjny sposób mógł był podchodzić do wybrzeży rosyjskich. Dopiero 5 sierpnia nastąpiło w Petersburgu pewne odprężenie nerwowe na wiadomość o przystąpieniu do wojny Anglji, której potężna flota, jak powszechnie wierzono, musiała unieruchomić niemieckie słabsze siły morskie.

Tymczasem w rzeczywistości niebezpieczeństwo nie było tak groźne. Jakkolwiek flota rosyjska na Bałtyku od czasów wojny japońskiej była znacznie słabsza od niemieckiej, jednakże ta ostatnia miała w zatoce Fińskiej nie łatwe zadanie dzięki systemowi obronne-mu, który stworzony został przez rosyjskiego admirała von Essena, dowódcy floty. System ten opierał się na fortach i tymczasowych umocnieniach nadbrzeżnych, oraz na zaporach minowych, rozciągniętych na drodze floty niemieckiej. Zapory te stały się w następstwie charakterystyczną cechą wojny morskiej na Bałtyku. Korzystały z nich obie strony, wzajemnie paraliżując swobodę ruchów swoich sił morskich, co było przyczyną, że na Bałtyku wojna morska, jakkolwiek prowadzona z obu stron energicznie, nie mogła mieć decydujących rozstrzygnięć.

Jakkolwiek nastroje stolicy cesarstwa rosyjskiego, nerwowe i niezrównoważone, nie sprzyjały intensywnej pracy w czasie wojny — temniemniej jednak właśnie w stolicy wyłącznie koncentrowało się kierownictwo wojny w ciągu jej pierwszych dwóch tygodni. Według Dlanów rosyjskich sztab wodza naczelnego miał być zorganizowany ostatecznie i gotowy do odjazdu na teatr wojny na 10 dzień mobilizacji, a wię*} w dn. 9 sierpnia. Termin ten w rzeczywistości uległ zwłoce tak, że wódz naczelny wielki książę Mikołaj Mikołajewicz odjechał z Petersburga wraz ze swoim sztabem dopiero w dniu 14 sierpnia, przybył zaś do Baranowicz, gdzie wyznaczono miejsce kwatery głównej („Stawki"), dopiero dnia 16 sierpnia. Od tej chwili Baranowicze na długo stały się wolą i mózgiem armji rosyjskiej. Nie od rzeczy przeto będzie zilustrować pokrótce zarówno organizację kwatery głównej, jak i jej zewnętrzny charakter.

Cały sztab i świta Mikołaja Mikołajewi-cza przyjechały do Baranowicz w dwóch spe

202

Page 375: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

cjałnych pociągach, które i nadal miały służyć za mieszkanie współpracowników kwatery głównej i samego wodza naczelnego, który wraz z młodszym bratem Piotrem Mikołajewiczem zajmował niski, staroświecki wagon salonowy. Oba pociągi ustawiono w Baranowiczach na odnodze kolejowej, która kończyła się w pięknym sosnowym lesie. W sąsiedztwie znajdowały się nieliczne budynki kolejowe, w których naprędce urządzono biura sztabu. Dopiero na wiosnę 1915 roku jako-tako

uprzątnięto i urządzono teren, zajmowany przez pociągi, oraz zbudowano nad pociągami prowizoryczną osłonę przed deszczem i słońcem i tymczasowy barak, służący za jadalnię dla oficerów sztabu (poprzednio jadali w wagonie restauracyjnym). Jak widzimy przeto, urządzenie zewnętrzne kwatery głównej było nad wyraz skromne, co, zdaje się, było całkowicie zgodne z życzeniem wielkiego księcia, lubiącego otaczać się legendą surowego, ale i skromnego wodza.

Ochrona kwatery głównej była również dość skromna. Stanowił ją jeden z gwardyj-skich pułków jazdy, oraz specjalna baterja dział, które „domowym" sposobem zostały przystosowane do walki przeciwlotniczej. Samolotów do kwatery głównej nie przydzielono

ze względu na ich szczupłą ilość w armji rosyjskiej i ogromne ich zapotrzebowanie na froncie.

Szefem sztabu był gen. Januszkiewiez. Stanowisko generalnego kwatermistrza zajmował gen. Daniłow, do którego obowiązków należało wypracowywanie zadań strategicznych i kierownictwo nad pracami sztabu generalnego. Liczebnie sztab Mikołaja Mikołajewicza był nieliczny, dość starannie dobrany z pośród oficerów sztabu generalnego.

Od początku jednak prace sztabu rosyjskiego wodza naczelnego napotkały znaczne trudności, niedające się usunąć, a w znacznym stopniu hamujące sprawne kierownictwo akcją wojenną. Trudności te były tak bardzo charakterystyczne dla stosunków, panujących w carskiej Rosji, że koniecznem jest bliżej je wyjaśnić.

Przedewszystkiem szkodliwą dla działalności kwatery głównej była osoba szefa sztabu, gen. Januszkiewicza. Generał ten w swoim czasie otrzymał stanowisko szefa sztabu generalnego, jedynie zawdzięczając to życzliwości, jaką stale okazywał mu cesarz. Życzliwość ta, oraz bezgranicznie zaufanie cesarza wysunęły go w chwili wybuchu wojny na niezwykle odpowiedzialne stanowisko szefa sztabu wodza

Feldmarszałek von Hindenburg (x), głównodowodzący armją niemiecką na froncie wschodnim, wraz z szefem sztabu gen* Ludendorffem (obok

feldmarszałka TUI lewo).

203

Page 376: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

naczelnego. Stanowisko to całkowicie nie odpowiadało generałowi Januszkiewiczowi, który ani teoretycznie, ani praktycznie nie był przygotowany do zadań o charakterze strategicznym. To też w zagadnieniach strategicznych unikał osobistych decyzyj, był chwiejny i ostrożny, co z biegiem czasu znakomicie przyczyniło się do niezwykle szkodliwego usamodzielnienia się dowódców poszczególnych ar-mij, działających częstokroć na własną rękę

czelnego do ministra wojny, co utrudniało zgodną współpracę w dwóch najistotniejszych dziedzinach: strategicznej i gospodarczej. Wypływało to z błędów ustawy o połowem kierownictwie arm ją. Ustawa ta zbudowana była na założeniu, że dowództwo naczelne obejmie osobiście sam cesarz. W tym wypadku współpraca szefa sztabu, kierującego stroną strategiczną prowadzenia wojny, i ministra wojny, zarządzającego gospodarczo - administracyjną

Baterja dział rosyjskich na pozycji.

i goniącemi w wojnie za czysto osobistemi, a w najlepszym razie lokalnemi celami. Szkodliwy pod względem strategicznym generał Ja-nuszkiewicz nie był również pożytecznym pod względem gospodarczo-administracyjnym i politycznym. Nadmiernie ostrożny i giętki w stosunku do ministra wojny Sazonowa nie potrafił zdobyć sobie wpływów na jego działalność w dziedzinie zaopatrzenia armji, które poczęło wykazywać coraz większe braki począwszy już od drugiego miesiąca wojny. Również bez wpływów pozostał gen. Januszkiewicz w rządzie, którego ogólno-państwowa działalność częstokroć krzyżowała lub utrudniała strategiczne koncepcje kwatery głównej.

Zasadnicze trudności miała kwatera główna w nieuregulowanym stosunku wodza na-

stroną, byłaby zapewniona i dostatecznie umocniona przez sam fakt, że obaj byliby bezpośrednio podporządkowani cesarzowi. Stało się jednak inaczej, niż przewidywała to ustawa. Cesarz pozostał w stolicy w bardziej bezpośrednim kontakcie z ministrem wojny, natomiast wódz naczelny, odpowiedzialny osobiście za rozwój działań wojennych, nie miał już z oddalonej kwatery głównej bezpośredniego wpłyr wu na ministra wojny, zajmującego równorzędne i niezależne stanowisko. Łączność mię^ dzy cesarzem, wodzem naczelnym i ministrem wojny była dość słaba. i.opierała się wyłącznie na krótkotrwałych odwiedzinach kwatery głównej przez cesarza, przybywającego tam z reguły w asystencji ministra wojny* Jeśli przypomnimy sobie, że minister Sazonow bynaj^

204

Page 377: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

15.000 Rosjan, zabranych do niewoli w lasach Augustowskich przez Niemców

to p

Page 378: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mniej nie żywił życzliwych uczuć w stosunku do wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, jasnem dla nas będzie, jak wielkie pole do intryg i złośliwości dawał ten nieuregulowany stosunek wzajemny wodza naczelnego i ministra wojny. A w rezultacie gospodarka i administracja w wojsku szwankowały, zaś zaopatrzenie armji w sprzęt bojowy chronicznie wykazywało straszliwe braki, niedopuszczalne spóźnienia i tragiczne nieraz niechlujstwo

dziło niezbicie, że Niemcy pragną najpierw całą swoją potęgą rozprawić się z Francją, rozgrywkę na froncie wschodnim pozostawiając na czas późniejszy, po zwycięstwie na zachodzie.

Jak wiemy z poprzednich rozdziałów koncepcja niemiecka zaskoczyła państwa koalicyjne. Dla Rosji jednak zaskoczenie to nie mogło być nieprzyjemnem, gdyż dawało jej pewien okres względnie spokojniejszy, co pozwralało na

Kaivalerja rosyjska rozwija się do szarży.

i niesumienność. Wszystko to razem wzięte wytworzyło w opinji społeczeństwa rosyjskiego i nawet armji haniebne przeświadczenie o zdradzie, jakiej, rzekomo, miał się dopuszczać gen. Sazonow na rzecz państw centralnych.

Już w pierwszych dniach wojny Niemcy odkryli swoje karty. Brutalne pogwałcenie neutralności Belgji dowodziło manewru oskrzydlającego, jakiego niemiecki sztab generalny zamierzał dokonać od północy na zachodnim teatrze woj ny. Gwałtowność natarcia niemieckiego na całym froncie zachodnim, oraz pośpieszne ściąganie ku niemu znacznej części wojsk niemieckich z całego państwa i ogałaca-nie frontu wschodniego — wszystko to dowo-

swobodne zakończenie mobilizacji, a co za tern idzie i na akcję zaczepną w stosunku do armji niemieckiej, narazie znacznie słabszej ilościowo od rosyjskiej. Należało się spieszyć, aby wyzyskać okres bierności Niemców na froncie wschodnim, co zresztą dyktował również obowiązek w stosunku do sprzymierzonych państw zachodnich, znajdujących się w ciężkiej opresji pod potężnemi uderzeniami niemieckiego natarcia. Było bowiem oczvwistem, że tvlko chociażby chwilowy sukces armji rosyjskiej może osłabić uderzenie Niemców we Francji przez wycofanie z zachodniego frontu pewnej liczby korpusów7 niemieckich. Jak wiemy już, tak właśnie stało się. Armja rosyjska zdołała ściągnąć na siebie dwa korpusy z północnej grupy armji niemieckiej we Francji, te dwa korpusy, których później zabrakło Niemcom

206

Page 379: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

m 'f^r.ćJWn ['^^^•^k^thWâ

' ł ł t

* * p * r 'P * « f

B£r*(r*r> "— I M M Q -H&M/F

K^-ł- 3w..'. ' - ^ P f ISCJit i | i j j p r / ^

,*. ^UJJÀJH&^I'

w.

Oddział niemiecki przygotowuje się do przeprawy przez rzekę.

iW^-^jÉ

m ^ B H |

?2#S&;*#£

Przeprawa żołnierzy niemieckich przez rzekę.

Page 380: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nad Marną, co przypieczętowało klęskę niemieckiego planu wojny

Jednakże w pierwszych dniach wojny ar-mja rosyjska, będąca dopiero w stanie mobilizacji, nie była jeszcze zdolna do akcji zaczepnej. Tern właśnie należy tłomaczyć, że Niemcy, posiadający na wschodzie drobną tylko część swoich sił bojowych, pomimo tego od pierwszego dnia wojny rozpoczęli akcję zaczepną na lewym brzegu Wisły, gdzie Rosjanie posiadali tylko drobne siły, składające się z oddziałów straży pograniczneje, kawalerji, głównie kozaków, i nielicznych oddziałów piechoty. Zadaniem tych sił była ochrona mobilizacji, która odbywała się na lewym brzegu Wisły w bezpośredniej bliskości od granicy niemieckiej. To też już w pierwszych dniach wojny, bez trudności opanowują Niemcy Będzin, Częstochowę i Kalisz, który obracają w gruzy bar-barzyńskiem i niecelowem bombardowaniem. Opanowawszy te punkty wojska niemieckie rozpoczęły powolny marsz w kierunku Łodzi.

W dniu 6 sierpnia wypowiedziały Rosji wojnę również i Austro-Węgry, których wojska natychmiast rozpoczęły akcję zaczepną na lewym brzegu Wisły, współdziałając tam z ar-mją niemiecką. W połowie sierpnia wojska austrjackie ogarnęły lewy brzeg Wisły, aż po Kielce. Również i na południo-wschodzie ar-mja austrjacka przystąpiła do działań zaczepnych od połowy sierpnia. W dniu 16 sierpnia jedna dywizja ja.^dy austrjackiej, wzmocniona artylerją i dwoma bataljonami piechoty uczyniła wypad na Włodzimierz Wołyński, gdzie kwaterował pułk piechoty rosyjskiej i kozacy. Wywiązała się zacięta walka, jednakże Au-strjakom nie udało się opanować miasta, wobec czego wycofali się z powrotem. W dniu następnym uczynili Austrjacy nowy wypad, rezultatem którego było opanowanie Kamieńca Podolskiego. Po parodniowych jednak walkach Rosjanie wyparli Austrjaków, odzyskując Kamieniec. W odpowiedzi na te dwa wypady zorganizowali Rosjanie w dniu 21 sierpnia śmiały raid kawaleryjski na Kamionkę Strum iłową, w czasie którego padł śmiertelnie ranny generał Wannowskij, pierwsza ofiara wojny z pośród generałów na froncie wschodnim.

Jednakże wszystkie te początkowe działania były w gruncie rzeczy bez większego znaczenia, mając charakter raczej rekonesansów i jako takie głównie mając na celu zbieranie wiadomości o nieprzyjacielu i zapoznanie się z jego środkami i metodami walki. Była to do

piero przygrywka do prawdziwej wojny, która niebawem miała się zacząć i na froncie wschodnim.

Armja rosyjska gotowała się do natarcia, które posiadało wyjątkowo pomyślne warunki. Ściągnięcie na Zachód wojsk niemieckich nawet z nadbrzeżnych okręgów, jak naprzykład szczecińskiego, upewniało naczelne dowództwo rosyjskie, że nie grozi już desant niemiecki w Finlandji, co pozwoiiło na zużytkowanie do natarcia tych dość znacznych sił, które były pozostawione nad zatoką Fińską, jako osłona stolicy cesarstwa. Na froncie rosyjskim Niemcy byli znacznie słabsi liczebnie, co w znacznym stopniu równoważyło wyższą wartość bojową ich armji. Wprawdzie największe siły pozostawili Niemcy w Prusach Wschodnich, które mogły stanowić groźną bazę dla ich oskrzydlającego natarcia, jednakże dowództwo rosyjskie liczyło na oskrzydlenie Prus Wschodnich od stro-ny dolnej Wisły, przez którą przechodziły wszystkie środki komunikacyjne z Prusami Wschod-niemi. Zresztą Rosjanie wiedzieli, że tak, czy inaczej moment jest najdogodniejszy dla natarcia i może więcej nie powtórzyć się, jeśliby Rosjanie opóźnili swoje działania, a przez ten czas Niemcy zdołaliby osiągnąć na Zachodzie jakieś zdecydowane zwycięstwo. Należało korzystać z okazji i szukać szczęścia w szybkiem działaniu — tak rozumowało dowództwo rosyjskie nawet wtedy, kiedy mobilizacja rosyjska nie była jeszcze całkowicie zakończona.

Z drugiej znów strony dowództwo rosyjskie było gwałtownie zachęcane i przynaglane do natarcia przez swoich zachodnich sprzymierzeńców, którym groziło miażdżące oskrzydlenie we Francji. Rosyjski attache wojskowy we Francji hrabia Ignatjew już w pierwszych dniach wojny depeszował, że francuski minister wojny wyraził mu swoją nadzieję, że wszystkie wysiłki Rosji będą skierowane wyłącznie przeciwko Niemcom, przy równocze-snem potraktowaniu armji austro-węgierskiej jako „quantité négligeable". Ambasador francuski w Petersburgu Maurycy Paléologue osobiście nawet zwracał się do cesarza Mikołaja, prosząc go w imieniu swojego rządu o przyśpieszenie działań zaczepnych przeciwko Niemcom w celu zagrożenia ich własnym terytorjom. Ambasador rosyjski w Paryżu Izwolskij donosił o „febrycznej" niecierpliwości, z jaką oczekują we Francji wiadomości o natarciu armji rosyjskiej, dodając równocześnie, że rozczarowanie pod tym względem wywołałoby we Francji jak najfatalniejsze wrażenie. Nie można

208

Page 381: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

)rzvdzielony do rosyjsJ ch B m ksiç rozpoc

się przeto dziwie, 1 Mikołaja Mikołajewicza delegs ministerstwa spraw zagranic w codziennych rozmowach z wic kładł uparty nacisk na konieczne natarcia rosyjskiego na większa skalę, co pozwoliłoby cofającej się armji francuskiej nabrać tchu" do dalszego przeciwdziałania. W tej atmosferze natarcie rosyjskie stawało się koniecznością już nietylko ze względów wojsko-

go opvyxrjLisbycz mu charaktero m onstracyjny wy, jedynie w ny, święcie w i cy sam w sobie niałe i szybkie

W tym te główna inform dzając je, od

D:

wic naj

znic id.

Rosyjska główna kwatera (Stawka). Generalny kwatermistrz gen. Daniłow w otoczeniu swoich współpracowników.

wych, ale i politycznych, jako obowiązek wobec soj uszników, znaj duj ących się w ciężkiej opresji.

Być może, że wódz bardziej przewidujący i lepiej wyszkolony w sztuce wojennej, to konieczne już natarcie zorganizowałby bardziej racjonalnie, uzyskując ten sam efekt kosztem mniejszych strat materjalnych i moralnych. Ale Mikołaj Mikołajewicz, jak to już zaznaczyliśmy, był skrajnym optymistą, skłonnym wierzyć w rzeczy najbardziej niemożliwe, o ile dogadzały one jego ambicjom wodza i patrjoty. I nietylko sam wierzył w cuda, jakie na polu walki może dokonać żołnierz rosyjski, ale wiarę tę umiał lekkomyślnie zaszczepić swojemu otoczeniu i tym wszystkim,1 którzy słuchali je-

of ensywa na Prusy Wschodnie według tych in-formacyj miała być tylko fragmentem wielkiej ofensywy, której celem miało być wkroczenie do Berlina. Równocześnie z natarciem rosyjskiego prawego skrzydła na Prusy Wschodnie miało być przeprowadzone natarcie na Galicję, z chwilą zaś, kiedy nieprzyjaciel miał być „przytrzymany na obu skrzydłach" w środku, od strony Warszawy miały być rzucone na zachód wielkie masy wojska, które, po przełamaniu frontu niemieckiego, miały zalać szeroką falą terytorjum niemieckie, opanowując stolicę Prus i Rzeszy Niemieckiej Berlin. Imponujący ten plan rozwijano z taką swobodą, że dali mu się uwieść nietylko dyplomaci, ale i wojskowi.

209

Page 382: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

A tymczasem nawet epizodyczne natarcie na Prusy Wschodnie nie miało w gruncie rzeczy żadnych szans powodzenia. Mobilizacja rosyjska nie była ukończona, co nie pozwalało Rosjanom wyzyskać swojej przewagi liczebnej. Armje, mające być użyte do działań zaczepnych, nie były jeszcze należycie sformowane, stanowiąc organizację dość chaotyczną i nie-zgraną. Brak było poważniejszych rezerw, gotowych do natychmiastowego zużytkowania w razie potrzeby. Służba tyłów była dopiero w zalążku organizacyjnym. A przedewszystkiem brak było dostatecznych zapasów sprzętu bojowego oraz materjałów aprowizacyjnych, co, wobec rozstroju sieci komunikacyjnej, przeładowanej trwającą jeszcze mobilizacją, groziło niepowodzeniem, a w najlepszym razie zahamowaniem całej akcji.

Tym, który najlepiej powinien był znać te braki i niedociągnięcia, był minister wojny Suchomlinow. Ale, pomijając już domniemaną jego zdradę, wystarczy fakt jego nienawiści do wielkiego księcia, aby zrozumieć, dlaczego nie przeciwstawiał się optymizmowi tego ostatniego, sądząc, że optymizm ten zgubi najgroźniejszego jego rywala.

Ofensywa na Prusy Wschodnie została ostatecznie zdecydowana w dn. 10 sierpnia rozkazem naczelnego dowództwa, które początek natarcia określało na 14-sty dzień mobilizacji z tem jednak, że ostateczne ustalenie terminu pozostawia się gen. Żylińskiemu, dowódcy północno - zachodniego frontu, w skład którego wchodziły 1 i 2 armje rosyjskie. Celem natarcia miało być rozbicie i zniszczenie tych wojsk niemieckich, które pozostawiono, jako osłonę Prus Wschodnich, a które, jak wiemy, stanowiły gros sił niemieckich na wschodzie, 1. arm ja rosyjska miała prowadzić natarcie ze wschodu, na północ od jezior Mazurskich, oskrzydlając od strony morza lewe skrzydło niemieckie. 2. armja miała nacierać od południa, obchodząc od zachodu jeziora Mazurskie.

Naczelne dowództwo rosyjskie obliczało, że siły Rosjan będą dwukrotnie większe od sił Niemców w Prusach Wschodnich. W dodatku po stronie Rosjan była ponadto znakomita przewaga jazdy. To też dowództwo rosyjskie jeszcze przed rozpoczęciem natarcia zrezygnowało z przydzielenia, jak to przewidywano początkowo, do 1. armji jednego korpusu, zdjętego z okręgu petersburskiego, decydując skoncentrować go pod Warszawą.

Ostatecznie gen. Żyliński w porozumieniu z dowództwem naczelnem ustalił termin rozpo

częcia natarcia, to znaczy przekroczenia granicy, dla 1. armji na dzień 17 sierpnia, a więc na 18-sty dzień mobilizacji, zaś dla 2. armji na dzień 18 sierpnia.

Istnieje mniemanie, że wyznaczenie tych pośpiesznych terminów było wywołane wyłącznie tylko wolą Mikołaja Mikołajewicza. Tak jednak nie było. Jeszcze w 1913 roku w czasie konferencji szefów sztabów Francji i Rosji, gen. Żyliński, który wówczas piastował stanowisko szefa rosyjskiego sztabu generalnego, zapewniał, że armja rosyjska może rozpocząć ofenzywę na Prusy Wschodnie już na 15-sty dzień mobilizacji. Tak więc rzeczywisty termin tej ofenzywy był nawet późniejszym, od planowanego przed wojną. Jednakże błąd rosyjskiego dowództwa w czasie wojny polegał po pierwsze na tem, iż nie wzięto pod uwagę tych braków i niedociągnięć w organizacji ar-mij, które okazały się w praktyce, a czego nie przewidywały pokojowe plany, po drugie zaś, że, nie doceniając wartości obronnej Prus Wschodnich i zbyt wierząc w swoją przewagę liczebną, przeznaczono do ofensywy zbyt słabe siły, równocześnie niepotrzebnie angażując zbyt poważne siły na froncie południowo-za-chodnim przeciwko armji austro-węgierskiej, wbrew wszelkim radom sojuszników, którzy doradzali wyłączną niemal działalność przeciwko Niemcom. Generał Hoffmann, jeden z najzdolniejszych dowódców niemieckich na froncie wschodnim, od roku 1916 szef sztabu generalnego Ober-Ostu i członek delegacji niemieckiej do rokowań pokojowych w Brześciu, tak pisze w swojem dziele „Der Krieg der versà-umten Gelegenheiten": „Według naszego wojskowego myślenia było słuszne i naturalne poprowadzić większość wojsk przeciwko nam, przeciwko Niemcom. My byliśmy silniejszym przeciwnikiem. Gdyby udało się nas powalić — to kampanja przeciwko Austrji byłaby igraszką dziecinną. Dlatego sądzę, że, gdyby niemiecki sztab generalny był dysponował wojskami rosyjskiemi, byłyby przeciwko Austrji wysłane tylko wojska okręgu kijowskiego i odeskiego na defensywę, natomiast wszystkie inne przeciwko Niemcom".

Tymczasem naczelne dowództwo rosyjskie postąpiło właśnie odwrotnie. Traktując ofensywę na Prusy Wschodnie epizodycznie zbyt wiele uwagi poświęciło innym, drugorzędnym odcinkom swojego frontu. Przedewszystkiem ofensywa niemiecko-austrjacka na lewym brzegu Wisły, osiągnąwszy w dniu 20 sierpnia front Łódź — Skarżysko — Opatów, wywołała

210

Page 383: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

zaniepokojenie nietylko w kwaterze głównej, ale i w sferach politycznych. Ofensywa ta, jak się wydawało, zagrażała całej tej części b. Kongresówki, która leżała na lewym brzegu Wisły, włącznie z Warszawą. Rosjanie za nic nie chcieli oddać tych ziem przedewszystkiem ze względów politycznych. Posiadając w swoich rękach prowincje polskie Rosjanie mieli nadzieję wyzyskać politykę polską dla swoich celów wojennych. Dogodnym również dla Rosji był fakt toczenia wojny na ziemiach polskich,

których rozwój gospodarczy mógł był być zahamowanym w przyszłości wojennem zniszczeniem. Tracąc ziemie polskie wraz z Warszawą obawiali się Rosjanie powstania polskiego, które mogło było wydatnie wzmocnić siły austro-niemieckie i skompromitować Rosję na zewnątrz, na wewnątrz wprowadzając ferment wśród ujarzmionych narodów cesarstwa rosyjskiego. A powstanie polskie było o tyle praw-dopodobniejsze, że w ofensywie na lewym brzegu Wisły brały udział legjony polskie Józefa Piłsudskiego, głoszące właśnie hasła powstaniowe.

Względy te niewątpliwie odegrały znaczną rolę w decyzji rosyjskiego dowództwa, które

w rejonie Warszawy rozpoczęło nadprogramową koncentrację znacznych sił, tworząc 9. ar-mję, w składzie trzech korpusów, której zadaniem miało być przeciwnatarcie na lewym brzegu Wisły. Jednakże kalkulacje Rosjan, które doprowadziły niepotrzebnie do uwiązania pod Warszawą tak znacznych sił właśnie w czasie ofensywy na Prusy Wschodnie, były oparte na zupełnie mylnem wyobrażeniu, co do sił nieprzyjacielskich, biorących udział w ofensywie. Bowiem ofensywa ta, czysto demonstra

cyjna, prowadzona była niezwykle słabemi siłami. Brały w niej udział: jeden korpus niemieckiej obrony krajowej (landwera), oddział austrjacki generała Kummera i niezmiernie słabe jeszcze siły Piłsudskiego. I w obliczu takich to sił dowództwo rosyjskie uznało za niewystarczające dotychczasowe siły na lewym brzegu Wisły, tworząc nową 9. armję i decydując ponadto wesprzeć ją dalszemi sześcioma korpusami, pośpiesznie ściąganemi z głębi cesarstwa.

Równie znaczne, a niecelowo zużyte siły, przeznaczyło dowództwo rosyjskie przeciwko armji austrjaclriej, rozwijającej się w b. Galicji do ofensywy na prawym brzegu Wisły.

W twierdzy dęblińskiej (Iwangorod) w 191U r. wielki książę Mikołaj Mikołajewicz (1) wraz ze swoim sztabem.

211

Page 384: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak wiemy w celach obronnych mogły były wystarczyć tam Rosjanom względnie słabe siły. Ale Rosjanie nie chcieli zadowolić się defensywą na swoim południowo-zachodnim froncie. Znów grały tu rolę względy polityczne. Nacjonalistyczne sfery rosyjskie za wszelką cenę pragnęły zdobycia b. Galicji, przedewszystkiem wschodniej, która przedstawiała dla nich ob-jekt, nieporównanie cenniejszy od Prus Wschodnich. Wpływy niemieckie w Rosji nie pozwalały uważać Prus Wschodnich za trwałą zdobycz. Natomiast b. Galicja, posiadająca mieszaną ludność polsko-ruską, owa upragniona „Galiczyna" stanowiła objekt nacjonalistycznej ambicji rosyjskiej, której* marzyło się już „zjednoczenie" wszystkich plemion ruskich „pod berłem białego cara". Oto dlaczego dowództwo rosyjskie od początku zdecydowane było na ofensywę swojej 8. armji przeciwko Austrji, tłomacząc optymistycznie lub obłudnie sojusznikom, że to tylko fragment wielkiej ofensywy na Berlin, która wkrótce kolejno nastąpi.

Powróćmy jednak do rosyjskiej ofensywy na Prusy Wschodnie. Dowódca północno-zachodniego frontu gen. Żyliński siły niemieckie obliczał na 3 lub 4 korpusy z dodatkiem paru dywizyj rezerwowych i paru brygad obrony krajowej. Przypuszczał ponadto, że gros tych sił znajduje się poza łinją jezior Mazurskich, ku granicy, zaś wysunięte są tylko przednie straże. Gen. Żyliński zamierzał przeto rozbić główne siły niemieckie, oskrzydlić je od północy, odcinając od Królewca, oraz oskrzydlić od zachodu, odcinając od Wisły, a tern samem od środków komunikacyjnych z wnętrzem Niemiec. Aby to osiągnąć 1. armja miała rozpocząć swoją ofensywę z linji Suwałki — Wierz-bołów ku linji Insterburg — Węgobork, obchodząc od północy linję jezior Mazurskich, zaś 2. armja z linji Augustów — Grajewo — Myszyniec — Chorzele ku linji Lec — Orzys — Rudziany — Szczytno, przyczem główne siły miały wyjść z linji Myszyniec — Chorzele ku linji Rastenburg — Jeziorany.

1. armja miała rozpocząć ofensywę o dwa dni wcześniej, niż 2. armja, aby ściągnąć na siebie główne siły nieprzyjaciela i mocno je związać, równocześnie oskrzydlając je od północy, dopóki 2. armja nie zajdzie im tyłów od zachodu. Dowództwo rosyjskie miało nadzieję, że uda się siły niemieckie całkowicie okrążyć, a w najgorszym razie zmusić je do cofnięcia się za Wisłę, co byłoby równoznaczne z odda

niem całych Prus Wschodnich w ręce Rosjan wraz z przeprawami przez dolną Wisłę.

Rosjanie musieli brać pod uwagę i szczególne trudności, z jakiemi należało się liczyć w działaniach na tym froncie. Największą trudność stanowiły jeziora Mazurskie wzmocnione małą twierdzą Lec, które stanowiły klin, rozdwajający działania obu rosyjskich armij północno-zachodniego frontu. Poza tern należało się liczyć z poważną twierdzą Królewca, skąd mogło łatwo nastąpić przeciwuderze-nie, o ileby Rosjanie zbyt głęboko zapuścili się w Prusy Wschodnie. Wreszcie poważne niebezpieczeństwo groziło lewemu skrzydłu 2. armji, narażonemu na uderzenie od strony zachodniej, gdzie rozwinięta sieć kolejowa mogła była ułatwić Niemcom koncentrację wojsk.

Do utrzymania łączności pomiędzy 1. i 2. arm ją, oraz dla zasłony przed ewentualnym uderzeniem Niemców z poza jezior Mazurskich, dowództwo rosyjskie przeznaczyło II korpus, który stacjonował w czasie pokoju w Grodnie i stąd posiadał szczególną znajomość sąsiednich terenów Prus Wschodnich. Rolę osłony od strony twierdzy królewieckiej miała spełniać masa jazdy rosyjskiej, zgrupowanej na prawem skrzydle 1. armji, która znajdowała się pod dowództwem gen. Rennenkampfa. Lewe skrzydło 2. armji gen. Samsonowa zostało wyposażone w specjalne siły, mające osłaniać je od zachodu.

Wieczorem dnia 16 sierpnia 1. armja gen. Rennenkampfa, licząca w swoim składzie trzy korpusy (III, IV i XX), pięć brygad strzeleckich i pięć i pół dywizyj jazdy, rozwinęła się wzdłuż granicy niemieckiej na linji Władysławów — Mieruniszki. Za wyjątkiem jednej dywizji, znajdującej się na lewem, cała jazda rosyjska znajdowała się na prawem skrzydle. Wywiad rosyjski i drobne potyczki wykazały, że na całym froncie znajdują się oddziały I korpusu niemieckiego, oraz silny oddział jazdy z artylerją.

W ciągu dnia następnego rozegrała się pod Stołłupianami pierwsza większa bitwa na wschodnim froncie. W bitwie tej Rosjanie ponieśli ciężkie straty. Jeden z najlepszych pułków rosyjskich, dzięki błędom dowódcy swojej dywizji, niemal doszczętnie padł na polu walki. Bitwa ta odrazu wykazała nieporównaną wyż- szość armji niemieckiej, nadewszystko zaś jej kierownictwa i artylerji. Pomimo tego jednak, że Rosjanie ponieśli niezwykle ciężkie straty, Niemcy wycofali się spokojnie ku zachodowi. Bitwa ta wykazała również niedołęstwo i złą

212

Page 385: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wolę dowództwa rosyjskiego. Oto gen. Dani* łow pisze w swojem dziele, że główna kwatera rosyjska otrzymała meldunek o bitwie całkowicie niezgodny z rzeczywistością: „W ten sposób od pierwszego dnia wojny objawił się stary wrzód, który oddawna zatruwał zdrowe ży-

Po bitwie.

cie naszej armji — dążenie do ukrycia prawdy. To niewykorzenione zło nieraz w ciągu wojny utrudniało prawdziwą ocenę położenia i usunięcie na czas braków, drogą uczciwego wyjawienia ich aż do podstaw".

W ciągu 18 i 19 sierpnia wojska rosyjskie posuwały się, nie napotykając nigdzie poważniejszego oporu. W dniu 20 sierpnia 1. armja osiągnęła front nieco na wschód od Gombina, zagłębiwszy się w terytorjum nieprzyjacielskie na 25 — 30 kilometrów. Na dzień ten gen. Rennenkampf zarządził jednodniowy odpoczynek na całym froncie, pozostawiając w rękach Niemców tuż przed frontem rosyjskim poważny węzeł komunikacyjny w Gombinie, poza którym rozciągała się bogata sieć kolejowa.

A tymczasem gen. von Prittwitz, dowódca niemieckiej 8. armji, operującej w Prusach Wschodnich, pod osłoną I korpusu zdołał skoncentrować XVII korpus w okolicy Darkemen i I rezerwowy korpus wraz z samodzielną 3 dywizją rezerwową na zachód od Gołdap. Poza tern w okolicach Szillen skoncentrował oddziały z Królewca i z Tylży.

Ale już w dniu 19 sierpnia rozpoczęły się walki na nowo. Na prawem skrzydle rosyj-skiem prowadziła walki głównie jazda. W czasie jednej z wielu szarż kawaleryjskich odznaczył się pewien młody rotmistrz baron Wran-gel, ten sam, który w następstwie, już jako ge

nerał, dowodził rosyjską białą armją na Krymie.

Rankiem dnia 20 sierpnia Niemcy rozpoczęli natarcie na całym froncie na wschód od Gombina. Niemcy zastosowali swój ulubiony manewr kanneński (patrz rozdział poprzedni), uderzając na oba skrzydła Rosjan i pragnąc ich otoczyć. Uciążliwe i krwawe walki toczyły się przez cały dzień aż do zmroku. Jednakże Niemcom nie udało się złamać znacznie silniejszego liczebnie frontu rosyjskiego. Od godz-4-ej po południu Niemcy rozpoczęli odwrót.

Odwrót Niemców po bitwie pod Gombi-nem miał charakter poważny i robił wrażenie całkowitej ewakuacji Prus Wschodnich. Razem z wojskiem ustępowały urzędy, a nawet ludność wraz z dobytkiem. To też wśród Rosjan fakt ten wywołał kompletne upojenie zwycięstwem. Uważano, że sprawa Prus Wschodnich jest już skończona. To optymistyczne przekonanie podzielała również kwatera główna, która projektowała już przerzucenie 1 armji w całości pod Warszawę, aby tern prędzej rozpocząć wielkie działania na lewem brzegu Wisły, pozostawiając 2. armji okupowanie rzekomo już bezbronnych Prus Wschodnich. Rosjanie nie mylili się. Istotnie, dowódca 8. armji niemieckiej gen. von Prittwitz zdecydował wycofać się poza Wisłę, lękając się okrążenia ze strony Rosjan. Jednakże wojska niemieckie, jakkolwiek wiele poniosły ofiar pod Gom-

Sanitarjusze rosyjscy opatrują rannych Niemcâw.

binem, nie były jednakże ani rozbite, ani pobite.

Tymczasem dowódca 1. armji rosyjskiej gen. Rennenkampf po bitwie pod Gombinem jakgdyby rozkleił się. Przedewszystkiem dopiero po dwóch dniach zdecydował się na pościg za armją niemiecką, ale czynił to tak ospa-

21i

Page 386: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak wiemy w celach obronnych mogły były wystarczyć tam Rosjanom względnie słabe siły. Ale Rosjanie nie chcieli zadowolić się defensywą na swoim południowo-zachodnim froncie. Znów grały tu rolę względy polityczne. Nacjonalistyczne sfery rosyjskie za wszelką cenę pragnęły zdobycia b. Galicji, przedewszystkiem wschodniej, która przedstawiała dla nich ob-jekt, nieporównanie cenniejszy od Prus Wschodnich, Wpływy niemieckie w Rosji nie pozwalały uważać Prus Wschodnich za trwałą zdobycz. Natomiast b. Galicja, posiadająca mieszaną ludność polsko-ruską, "owa upragniona „Galiczyna" stanowiła objekt nacjonalistycznej ambicji rosyjskiej, której" marzyło się już „zjednoczenie" wszystkich plemion ruskich „pod berłem białego cara". Oto dlaczego dowództwo rosyjskie od początku zdecydowane było na ofensywę swojej 8. armji przeciwko Austrji, tłomacząc optymistycznie lub obłudnie sojusznikom, że to tylko fragment wielkiej ofensywy na Berlin, która wkrótce kolejno nastąpi.

Powróćmy jednak do rosyjskiej ofensywy na Prusy Wschodnie. Dowódca północno-zachodniego frontu gen. Żyliński siły niemieckie obliczał na 3 lub 4 korpusy z dodatkiem paru dywizyj rezerwowych i paru brygad obrony krajowej. Przypuszczał ponadto, że gros tych sił znajduje się poza linją jezior Mazurskich, ku granicy, zaś wysunięte są tylko przednie straże. Gen. Żyliński zamierzał przeto rozbić główne siły niemieckie, oskrzydlić je od północy, odcinając od Królewca, oraz oskrzydlić od zachodu, odcinając od Wisły, a tern samem od środków komunikacyjnych z wnętrzem Niemiec. Aby to osiągnąć 1. armja miała rozpocząć swoją ofensywę z linji Suwałki — Wierz-bołów ku linji Insterburg — Węgobork, obchodząc od północy linję jezior Mazurskich, zaś 2. armja z linji Augustów — Grajewo — Myszyniec — Chorzele ku linji Lec — Orzys — Rudziany — Szczytno, przyczem główne siły miały wyjść z linji Myszyniec — Chorzele ku linji Rastenburg — Jeziorany.

1. armja miała rozpocząć ofensywę o dwa dni wcześniej, niż 2. armja, aby ściągnąć na siebie główne siły nieprzyjaciela i mocno je związać, równocześnie oskrzydlając je od północy, dopóki 2. armja nie zajdzie im tyłów od zachodu. Dowództwo rosyjskie miało nadzieję, że uda się siły niemieckie całkowicie okrążyć, a w najgorszym razie zmusić je do cofnięcia się za Wisłę, co byłoby równoznaczne z odda

niem całych Prus Wschodnich w ręce Rosjan wraz z przeprawami przez dolną Wisłę.

Rosjanie musieli brać pod uwagę i szczególne trudności, z jakiemi należało się liczyć w działaniach na tym froncie. Największą trudność stanowiły jeziora Mazurskie wzmocnione małą twierdzą Lec, które stanowiły klin, rozdwajający działania obu rosyjskich armij północno-zachodniego frontu. Poza tern należało się liczyć z poważną twierdzą Królewca, skąd mogło łatwo nastąpić przeciwuderze-nie, o ileby Rosjanie zbyt głęboko zapuścili się w Prusy Wschodnie. Wreszcie poważne niebezpieczeństwo groziło lewemu skrzydłu 2. armji, narażonemu na uderzenie od strony zachodniej, gdzie rozwinięta sieć kolejowa mogła była ułatwić Niemcom koncentrację wojsk.

Do utrzymania łączności pomiędzy 1. i 2. arm ją, oraz dla zasłony przed ewentualnym uderzeniem Niemców z poza jezior Mazurskich, dowództwo rosyjskie przeznaczyło II korpus, który stacjonował w czasie pokoju w Grodnie i stąd posiadał szczególną znajomość sąsiednich terenów Prus Wschodnich. Rolę osłony od strony twierdzy królewieckiej miała spełniać masa jazdy rosyjskiej, zgrupowanej na prawem skrzydle 1. armji, która znajdowała się pod dowództwem gen. Rennenkampfa. Lewe skrzydło 2. armji gen. Samsonowa zostało wyposażone w specjalne siły, mające osłaniać je od zachodu.

Wieczorem dnia 16 sierpnia 1. armja gen. Rennenkampfa, licząca w swoim składzie trzy korpusy (III, IV i XX), pięć brygad strzeleckich i pięć i pół dywizyj jazdy, rozwinęła się wzdłuż granicy niemieckiej na linji Władysławów — Mieruniszki. Za wyjątkiem jednej dywizji, znajdującej się na lewem, cała jazda rosyjska znajdowała się na prawem skrzydle. Wywiad rosyjski i drobne potyczki wykazały, że na całym froncie znajdują się oddziały I korpusu niemieckiego, oraz silny oddział jazdy z artylerją.

W ciągu dnia następnego rozegrała się pod Stołłupianami pierwsza większa bitwa na wschodnim froncie. W bitwie tej Rosjanie ponieśli ciężkie straty. Jeden z najlepszych pułków rosyjskich, dzięki błędom dowódcy swojej dywizji, niemal doszczętnie padł na polu wałki» Bitwa ta odrazu wykazała nieporównaną wym szość armji niemieckiej, nadewszystko zaś jej kierownictwa i artylerji. Pomimo tego jednak, że Rosjanie ponieśli niezwykle ciężkie straty, Niemcy wycofali się spokojnie ku zachodowi. Bitwa ta wykazała również niedołęstwo i złą

212

Page 387: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wolę dowództwa rosyjskiego. Oto gen. Dani-łow pisze w swojem dziele, że główna kwatera rosyjska otrzymała meldunek o bitwie całkowicie niezgodny z rzeczywistością: „W ten sposób od pierwszego dnia wojny objawił się stary wrzód, który oddawna zatruwał zdrowe ży~

Po bitwie.

cie naszej armji — dążenie do ukrycia prawdy. To niewykorzenione zło nieraz w ciągu wojny utrudniało prawdziwą ocenę położenia i usunięcie na czas braków, drogą uczciwego wyjawienia ich aż do podstaw".

W ciągu 18 i 19 sierpnia wojska rosyjskie posuwały się, nie napotykając nigdzie poważniejszego oporu. W dniu 20 sierpnia 1. armja osiągnęła front nieco na wschód od Gombina, zagłębiwszy się w terytorjum nieprzyjacielskie na 25 — 30 kilometrów. Na dzień ten gen. Rennenkampf zarządził jednodniowy odpoczynek na całym froncie, pozostawiając w rękach Niemców tuż przed frontem rosyjskim poważny węzeł komunikacyjny w Gombinie, poza którym rozciągała się bogata siec kolejowa.

A tymczasem gen. von Prittwitz, dowódca niemieckiej 8. armji, operującej w Prusach Wschodnich, pod osłoną I korpusu zdołał skoncentrować XVII korpus w okolicy Darkemen i I rezerwowy korpus wraz z samodzielną 3 dywizją rezerwową na zachód od Gołdap. Poza tern w okolicach Szillen skoncentrował oddziały z Królewca i z Tylży.

Ale już w dniu 19 sierpnia rozpoczęły się walki na nowo. Na prawem skrzydle rosyj-skiem prowadziła walki głównie jazda. W czasie jednej z wielu szarż kawaleryjskich odznaczył się pewien młody rotmistrz baron Wran-gel, ten sam, który w następstwie, już jako ge

nerał, dowodził rosyjską białą armją na Krymie.

Rankiem dnia 20 sierpnia Niemcy rozpoczęli natarcie na całym froncie na wschód od Gombina. Niemcy zastosowali swój ulubiony manewr kanneński (patrz rozdział poprzedni), uderzając na oba skrzydła Rosjan i pragnąc ich otoczyć. Uciążliwe i krwawe walki toczyły się przez cały dzień aż do zmroku. Jednakże Niemcom nie udało się złamać znacznie silniejszego liczebnie frontu rosyjskiego. Od godz. 4-ej po południu Niemcy rozpoczęli odwrót.

Odwrót Niemców po bitwie pod Gombinem miał charakter poważny i robił wrażenie całkowitej ewakuacji Prus Wschodnich. Razem z wojskiem ustępowały urzędy, a nawet ludność wraz z dobytkiem. To też wśród Rosjan fakt ten wywołał kompletne upojenie zwycięstwem. Uważano, że sprawa Prus Wschodnich jest już skończona. To optymistyczne przekonanie podzielała również kwatera główna, która projektowała już przerzucenie 1 armji w całości pod Warszawę, aby tern prędzej rozpocząć wielkie działania na lewem brzegu Wisły, pozostawiając 2. armji okupowanie rzekomo już bezbronnych Prus Wschodnich. Rosjanie nie mylili się. Istotnie, dowódca 8. armji niemieckiej gen. von Prittwitz zdecydował wycofać się poza Wisłę, lękając się okrążenia ze strony Rosjan. Jednakże wojska niemieckie, jakkolwiek wiele poniosły ofiar pod Gom-

Sanitarjusze rosyjscy opatrują rannych Niemców.

binem, nie były jednakże ani rozbite, ani pobite.

Tymczasem dowódca 1. armji rosyjskiej gen. Rennenkampf po bitwie pod Gombinem jakgdyby rozkleił się. Przedewszystkiem dopiero po dwóch dniach zdecydował się na pościg za armją niemiecką, ale czynił to tak ospa-

213

Page 388: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

le, pomimo, że posiadał niezwykle liczną jazdę, że luka, jaka wytworzyła się między obu ar-mjami, miast zmniejszać się, bardziej jeszcze poszerzała się. Gen. Rennenkampf, ponaglany przez dowództwo północno-zachodniego frontu, tłomaczył się wyczerpaniem wojska, brakiem zapasów, oraz oczekiwaniem na konieczne rezerwy, które uzupełniłyby straty jego armji, nadewszystko zaś oczekiwaniem na ciężką ar-tylerję, której przedtem nie posiadał. Ten brak energji był tembardziej zdumiewający, iż gen. Rennenkampf nie był nowicjuszem w rzemiośle wojennem. Miał on za sobą znaczną sławę wojskową, jaką zdobył sobie już niegdyś w czasie powstania bokserów w Mandżurji, oraz w czasie wojny japońsko-rosyjskiej.

Powolność działań gen. Rennenkampf a pozwoliła wojskom niemieckim wycofać się w porządku i zreorganizować swoje mocno nadszarpnięte oddziały, co umożliwiało im dalsze działania. Dzięki znakomicie rozwiniętej sieci kolejowej dowództwo niemieckie w szybkiem tempie przeprowadziło przegrupowanie swoich sił w Prusach Wschodnich. I korpus niemiecki przerzucono w okolice Iławy, a 3. dywizja rezerwowa pod Olsztynkiem wzmocniła XX korpus, który znajdował się w rejonie Osterode, osłaniając Prusy Wschodnie od południa, XVII i I korpus rezerwowy bez przeszkód posuwały się na zachód, aż je nawrócono ku południowi i skierowano w rejon Olsztyn — Pasym przeciwko 2. armji rosyjskiej gen. Samsonowa. Zarządzenie to zostało wydane już przez nowe dowództwo 8. armji niemieckiej, operującej w Prusach Wschodnich. Przeciwko 1. armji gen. Rennenkampfa pozostawiono, jako osłonę, jedynie tylko oddziały garnizonu królewieckiego, na południe zaś od nich oddziały jazdy, wspomagane nielicznemi oddziałami obrony krajowej i pospolitego ruszenia. Oczywistem jest, że przy podobnych warunkach ofensywa gen. Rennenkampfa, gdyby prowadzona była bardziej energicznie, musiałaby przeszkodzić zmianie kierunku marszu XVII i I rezerwowemu korpusom niemieckim.

W tern miejscu należy wyjaśnić, na czem polegały zmiany w dowództwie niemieckiem w Prusach Wschodnich. Był to moment, kiedy we Francji wspaniale rozwijała się potężna ofensywa niemiecka, co tak zasugestjonowało szefa niemieckiego sztabu generalnego Mołtke-go, iż położenie we Francji osądził, jako bezwzględne już zwycięstwo Niemców. Dzięki temu mniemaniu pozwolił sobie Moltke ratować

położenie w Prusach Wschodnich kosztem zachodniego frontu. Dla wzmocnienia sił w Prusach Wschodnich zdjął z frontu zachodniego dwa korpusy, a ponadto odkomenderował na wschód najtęższego swojego generała Luden-dorffa, dotychczasowego kwatermistrza 2. armji niemieckiej we Francji, wsławionego już piorunującem zdobyciem twierdzy belgijskiej Liège. Równocześnie dotychczasowy dowódca 8. armji w Prusach Wschodnich gen. von. Prit-twitz und Gaffron, który chciał wycofać się za Wisłę po bitwie pod Gombinem, otrzymał dymisję, a na jego miejsce powołano ze stanu spoczynku gen. Hindenburga, do którego przydzielono właśnie Ludendorffa, jako szefa sztabu. Z tą chwilą położenie w Prusach Wschodnich uległo radykalnej zmianie, jak to się wkrótce przekonamy.

2. armja rosyjska gen. Samsonowa rozpoczęła swoją ofensywę na froncie Modlin (No-wo-Gieorgjewsk) — Augustów w dn. 18 sierpnia. Dzięki błędom, jakie ujawniły się w marszrutach poszczególnych korpusów, oraz na skutek chęci przesunięcia frontu ku zachodowi gen. Samsonow do trzech dni opóźnił swój marsz tak, że armja jego ostatecznie przekroczyła granicę dopiero w dn. 22 sierpnia.

Przesunięcie na zachód swojego frontu gen. Samsonow motywował dążeniem do głębszego obejścia nieprzyjaciela, oraz chęcią przybliżenia swojego lewego skrzydła do linji kolejowej Modlin — Mława, co miało ułatwić prawidłowość dostaw dla armji. Koncepcja gen. Samsonowa była błędną i nadwyraz szkodliwą dla całokształtu ofensywy rosyjskiej na Prusy Wschodnie. Odchylenie 2. armji ku zachodowi musiało spowodować albo nadmierne i nieprzewidziane wydłużenie frontu, albo też utracenie łączności z 1. armją i opóźniło ponadto działania 2. armji, co ją zmuszało w następstwie do zbyt forsownych marszów, aby nadrobić stracony czas. Co zaś do względów komunikacyjnych — bardziej byłoby wskazane właśnie przyspieszyć natarcie, aby opanować niemiecką linję kolejową Olsztyn — Ełk, która przez Grajewo łączyła się z rosyjską siecią kolejową.

2. armja posuwała się w następującym porządku korpusów, poczynając od prawego skrzydła: II, VI, XIII, XV korpusy i 2. dywizja piechoty, należąca do XXIII korpusu, a następnie I korpus. Na skrzydłach znajdowała się jazda; na prawem pomiędzy II i VI korpusem — 4. dywizja jazdy, na lewem — 6. i 15.

214

Page 389: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

S ! « ) j ® ^ ^ S ^ ^ ^ p S ^ ^

Strzelcy szkoccy z armji angielskiej w oryginalnych schronach.

Page 390: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

dywizje jazdy. Druga dywizja XXIII korpusu, a mianowicie 3. dywizja gwardji została wydzielona, jako rezerwa północno-zachodniego frontu, i znajdowała się w Augustowie. Dopiero znacznie później została przewieziona do Ciechanowa i stąd poszczególne jej pułki wzięły udział w walkach na lewem skrzydle 2. ar-mji.

Zanim jeszcze 2. arm ja osiągnęła granicę niemiecką, a więc w ciągu marszu po własnem terytorjum, jaskrawo uwydatniły się zasadnicze braki organizacyjne i materjalne, które w ciągu kilku zaledwie dni zmęczyły i wyczerpały wojsko. Armja posuwała się wśród piaszczystych bezdroży, w czasie nieznośnych upałów i przy kompletnym braku organizacji służby tyłowej. Okolice, przez które przechodziła 2. armja, nie mogły dostarczyć dostatecznej ilości żywności dla ludzi i paszy dla koni. Brak linij kolejowych, a nawet jakich — takich dróg bitych uniemożliwiał dowóz aprowizacji. Magazyny, które miały być zaopatrzone przez in-tendenturę północno-zachodniego frontu, okazały się w rzeczywistości niedostatecznie zaopatrzonemu, a nierzadko nawet całkowicie pus-temi. Własne zaś tabory armji przybyły zdekompletowane, bez należytej ilości wozów. Od początku również okazała się wadliwa organizacja, oraz niedostateczna ilość polowych piekarń, które zaopatrywały armję w tak małe ilości chleba, że poszczególne oddziały nierzadko opóźniały swój marsz, zajmując się na własną rękę prymitywnym wypiekiem podpłomyków. W rezultacie armja na własnem jeszcze terytorjum dotkliwie cierpiała na brak głównego produktu spożywczego dla ludzi — chleba, a dla koni — owsa.

To też, przechodząc nareszcie granicę, 2. Farmja była już utrudzona, zniechęcona i zdenerwowana. A wszak wkraczała dopiero na ciemię nieprzyjacielską, gdzie miały ją czekać ciężkie, długotrwałe walki. Smutne doświadczenia pierwszych już dni marszu 2. armji aż nadto dowodnie wykazały jej nieprzygotowanie do działań zaczepnych i lekkomyślność dowództwa, które ją zbyt pospiesznie i nieoglę-dnie zaangażowało do ofensywy.

Pod wieczór dni 22 sierpnia 2. armja osiągnęła front Szczytno — Willenberg — Ni-bor — Działdowo ogólnej długości około 70 kilometrów. W dniu tym 1. armja znajdowała się jeszcze w rejonie bitwy gombińskiej, a więc w odległości ponad 100 kilometrów od 2. armji. Łączność utrzymywał jedynie II korpus, który,

poprzednio należąc do 2. armji, obecnie przeszedł w skład 1. armji. Korpus ten zajmował w tym momencie Ełk, wysuwając awangardy w kierunku na niewielką twierdzę Lec, oraz ku jeziorom Orzys i Warzno.

Wojska rosyjskie posuwały się wgłąb terytorjum niemieckiego poomacku. Dowództwo rosyjskie nie posiadało żadnych pewnych wiadomości, co do liczebności i rozlokowania wojsk nieprzyjacielskich. Powtarzano przeróżne wersje, które naogół skłonne były do przesady. Niejasność ta trwała i nadal, gdyż wojska rosyjskie nigdzie nie napotykały na poważniejszy opór. Słabe oddziały czołowe niemieckie z reguły ustępowały bez walki z chwilą zjawienia

Typy rosyjskich wojsk turkmeńskich.

się Rosjan, którzy niewiele mogli zasięgnąć nawet języka, gdyż ludność niemiecka masowo uciekała wślad za ustępującemi oddziałami nie-mieckiemi. Wobec tego, że 2. armja rosyjska zupełnie nie rozporządzała samolotami wszystko to, co działo się wewnątrz kraju poza linją niemieckich straży przednich, pozostawało dla Rosjan kompletną tajemnicą.

Nie przeszkadzało to bynajmniej Rosjanom szumnie manifestować swojej radości z powodu przekroczenia słupów granicznych i głośno zapowiadać pewne już swoje zwycięstwo w Prusach Wschodnich. Nastrój ten udzielił się i sojusznikom, dzięki umiejętnie zorganizowanej przez Rosjan reklamie. Zaraz bowiem po przekroczeniu granicy przez 2 armję naczelne dowództwo rosyjskie zorganizowało wycieczkę przedstawicieli armij sojuszniczych do Nibora, gdzie znajdował się doborowy XV korpus pod dowództwem gen. Martosa. Oczywiście soju-

215

Page 391: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

sznicy zarazili się optymizmem rosyjskim, który ich tembardziej upoił, że sprawy na Zachodzie szty dla sojuszników jak najgorzej. W rezultacie prasa francuska i angielska licytowały się w zachwytach nad armją rosyjską i jej zwycięską ofensywą w Prusach Wschodnich.

W miarę, jak rozwijała się ofensywa 2-ej armji, dowódca jej, gen. Samsonow, coraz

kich, które cofały się przed armją gen. Rennen-kampfa. W istocie jednak ani gen. Samsonow, ani gen. Żyliński nie znali kierunku odwrotu wojsk niemieckich, którym arm ja gen. Rennen-kampfa nie przeszkadzała przyjąć nowe ugrupowanie, nakazane przez nowe dowództwo 8-ej armji niemieckiej. Raz wypuściwszy ze swoich rąk Niemców, ani sam Rennenkampf, ani Sam-.

Beztroska kąpiel żołnierzy poza linją frontu.

bardziej skłaniał się ku przesuwaniu natarcia bardziej ku zachodowi. W dniu 23 sierpnia gen. Samsonow uzyskuje aprobatę gen. Żylińskiego, dowódcy północno-zachodniego frontu, na zmianę pierwotnego kierunku natarcia na Rasten-burg — Jeziorany na kierunek Zedsborg — Olsztyn. Przed naczelnem dowództwem gen. Żyliński tłumaczy się zbyt pośpiesznem odejściem ku Zachodowi tych oddziałów niemiec-

sonow, a tern mniej gen. Żyliński, żaden z nich nie znał istotnego położenia. Wbrew dyrektywom głównej kwatery, 1 arm ja rosyjska nie może się zdecydować na szybki marsz w kierunku południowo-zachodnim, w celu nawiązania łączności z 2 armją, lękając się niemieckiej grupy, składającej się z garnizonu twierdzy królewieckiej i grożącej prawemu skrzydłu 1 armji, jakkolwiek grupa ta w istocie była zbyt sła-

216

Page 392: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ba, nawet jako osłona Królewca. Tak więc zasadnicza myśl rosyjskiej kampanji w Prusach Wschodnich — okrążenie nieprzyjaciela — w tych warunkach została zaprzepaszczona z winy rosyjskiego dowództwa na tym froncie. W rezultacie gen. Rennenkampf kieruje trzy swoje korpusy (XX, IV i III) na front Łobja-wa — Iława — Altenburg przeciwko armji Królewca i tylko jeden II korpus w kierunku południowo-zachodnim na front Gierdawy — Rastenburg.

Linje te 1 arm ja osiągnęła dopiero dnia 26 sierpnia, to znaczy zrobiwszy w ciągu czterech dni (natarcie rozpoczęto w dn. 23 sierpnia) od 20 do 60 kilometrów marszu, a wogóle od czasu bitwy gombińskiej z dn. 20 sierpnia straciwszy na tę operację całych sześć dni !

Należy sobie uświadomić, że według początkowych planów, prawe skrzydło 2-ej armji i lewe 1 armji miały uzyskać łączność w okolicach Rastenburga. Jeśliby gen. Rennenkampf zadowolił się osłoną od strony Królewca, składającą się nawet z dwóch korpusów i oddziałów jazdy, pozostałe zaś dwa korpusy poprowadził wzdłuż linji kolejowej Insterburg — Gierdawy — Biskupiec i, nie tracąc czasu, posunął

się w ciągu sześciu dni chociażby o sto kilometrów, co było całkowicie możliwe, to, jakkolwiek prawe skrzydło 2-ej armji odeszło nieco ku zachodowi, jednakże zdołałby uderzyć w bok XVII i I rezerwowego korpusów niemieckich, które, jak już wiemy, posuwały się z północy na południe, i które, jak to zobaczymy, właśnie w dniu 26 sierpnia toczyły walki w okolicach Biskupca z prawem skrzydłem 2-ej armji. Stało się jednak inaczej nietylko z racji opieszałości gen. Rennenkampf a, ale i z racji komplet

nej nieświadomości dowództwa rosyjskiego co do posunięć nieprzyjaciela, z którym utracono łączność.

A tymczasem początek ofensywy 2-ej armji gen. Samsonowa zaznaczył się pewnemi sukcesami na froncie Olszyny—Nibor—Działdowo. W dniu 23 sierpnia w centrum 2 armji na froncie na północ od Nibora rozpoczęła się dwudniowa bitwa XV korpusu z częścią niemieckiego XX korpusu, wzmocnioną oddziałami obrony krajowej. Niemcy, atakowani od frontu przez XV korpus rosyjski i zagrożeni obejściem ich lewego skrzydła przez XIII korpus rosyjski, rozpoczęli pośpieszny odwrót na północny-zachód. W dniu 24 sierpnia na skraj-

' iriTiaiii-rfi*

„Śpij, kolego, w twardym grobie.,.".

217

Page 393: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nem lewem skrzydle 2 armji rosyjskiej I korpus zajmuje Uzdowo i posuwa się naprzód ku Dąbrównu. W celu wzmocnienia tego korpusu do Mławy nadchodzą eszelony z częścią 3 dywizji gwardji i 1 brygady strzelców.

W ciągu następnych dni, jakkolwiek Niemcy usiłują nacierać od zachodu, centrum 2-ej armji, a więc XV i XIII korpusy, w dalszym ciągu posuwają się ku północy, mając wciąż tendencje, jak to już wspominaliśmy, odchylania kierunku swojego marszu ku zachodowi. Równocześnie, aby osłonić swoje odkryte prawe skrzydło, które utrąciło już łączność z 1 ar-mją, gen. Samsonow, ponaglany przez gen. Żylińskiego, przesuwa swój lewoskrzydłowy VI-y korpus w okolice Biskupiec — Zedsborg.

W rezultacie działania gen. Samsonowa okazały się wybitnie niecelowe i szkodliwe. Ar-mja jego miała za zadanie okrążenie Niemców, cofających się na zachód po bitwie pod Gombi-nem. Tymczasem gen. Samsonow, oddalając się ku zachodowi i utraciwszy łączność z 1 ar-mją, sam narażał swoje prawe skrzydło i tyły na uderzenie dwóch korpusów niemieckich (XVII i I R.), które, swobodnie wypuszczone przez gen. Rennenkampf a, zaprzestawszy marszu na zachód, uczyniły szybki zwrot w kierunku południowym, mając za zadanie wbić się pomiędzy 1 i 2-gą armje rosyjskie. Osłaniający prawe skrzydło 2-ej armji VI korpus rosyjski był zbyt słaby, aby stawić samodzielnie skuteczny opór, tembardziej, że był zbyt daleko odsunięty od głównych sił rosyjskich.

Ogólne położenie 2-ej armji w dn. 26 sierpnia poczęło nabierać cech wyraźnie niekorzystnych dla Rosjan, W dniu tym grupa środkowa, składająca się z XV oraz częściowo XXIII i XIII korpusów, spotkała się z zaciekłym oporem Niemców, zgrupowanych na południowy-wschód od Ostróda w sile pięciu dywizyj i wyposażonych w silną ciężką artylerję, której brak było Rosjanom. Wojska rosyjskie napróżno starały się złamać opór Niemców, w rezultacie czego nie posunęły się ani na krok poza linję Olsztyn — Olsztynek. Równocześnie na prawem skrzydle VI korpus, zaatakowany przez XVII i I rezerwowy korpusy niemieckie, poniósł bardzo poważne straty i, utraciwszy nawet łączność ze sztabem 2-ej armji, został odrzucony na południe od Biskupca. Swoją porażką i odwrotem VI korpus odsłonił bok i tyły środkowej grupy 2-ej armji pod uderzenie tych dwóch korpusów niemieckich. Niepowodzenie spotkało gen. Samsonowa i na lewem

skrzydle, gdzie I korpus zdołał już zająć Uzdowo, lecz w dniu 27 sierpnia, zaatakowany od frontu przez część I korpusu niemieckiego, oraz z lewego skrzydła przez grupę, składającą się z oddziałów obrony krajowej, ściągniętych z Torunia i innych nadwiślańskich twierdz niemieckich, zmuszony został do wycofania się przez Działdowo poza granicę ku Mławie, odsłaniając swoim odwrotem z kolei lewy bok i tyły środkowej grupy 2-ej armji.

Położenie 2-ej armji było tembardziej ciężkie, iż odległość pomiędzy nią a lewem skrzy-

Dekoracja żołnierzy rosyjskich w twierdzy dęblińskiej (Iwangorod).

dłem 1-ej armji, ospale i niecelowo prowadzącej swoją ofensywę, wynosiła jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, co nie pozwalało liczyć gen. Samsonowowi na jakąkolwiek narazie pomoc gen. Rennenkampfa.

Rankiem dnia 28 sierpnia gen. Samsonow opuścił Nibor, gdzie znajdował się jego sztab, udając się do sztabu XV korpusu, aby osobiście wyjaśnić położenie grupy środkowej i na miejscu^ powziąć odpowiednią decyzję przeciwdziałania. Z chwilą wyjazdu z Nibora gen. Samsonowa sztab jego, nieudolny i zdemoralizowany widmem klęski, dopuścił do całkowitej dezorganizacji kierownictwa armji, stracił łączność

218

Page 394: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ze sztabami poszczególnych korpusów, a nawet ze sztabem frontu. Jakkolwiek, jadąc na front, gen. Samsonow jeszcze wierzył, podobno, w możność przeciwdziałania — na miejscu musiał się przekonać, że wojsko było nad wyraz wyczerpane i niezdolne do dalszego poważniejszego działania. Na podstawie zebranych na miejscu informacyj gen. Samsonow uznał dalszą walkę za bezcelową i ryzykowną i nocą z dn. 28 na 29 sierpnia wydał rozkaz ogólnego odwrotu 2-ej armji poza granicę w kierunku na Chorzele i Janów.

W parę godzin zaledwie po odjeździe gen. Samsonowa Nibor został zajęty przez Niemców, którzy przedarli się z zachodu przez Uzdo-wo i swoje oddziały jazdy, samochodów pancernych i rowerzystów wysunęli aż ku Mużakom. Następnie Niemcy odrzucili na wschód 2 dywizję piechoty, należącą do XXIII korpusu i znajdującą się na północ od Nibora, w ten sposób zagrażając tyłom XV-go korpusu. Ze wschodu zaś nadciągał przez Pasym XVII korpus niemiecki, co groziło już całkowitem okrążeniem środkowej grupy 2-ej armji. żelazna obręcz wojsk niemieckich zaciskała się wokół tej grupy, póki w dniu 30 sierpnia nie zamknęła się całkowicie Położenie okrążonych wojsk rosyjskich było tern tragiczniejsze, że straciły one wszelką łączność i nie posiadały już dowództwa. A Niemcy, posuwając się dośrodko-wo, bez przerwy atakowali zdemoralizowane oddziały rosyjskie, które, ostatecznie rozbiwszy się, na własną już rękę próbowały przebić się poprzez krąg wojsk niemieckich. Jednakże, pomimo olbrzymich ofiar i istotnego bohaterstwa, zaledwie drobne grupki zdołały zamiar ten urzeczywistnić.

W ciągu dnia 30 sierpnia w lasach, na północ od szosy, prowadzącej z Nibora do Willen-bergu, przestały istnieć trzy korpusy rosyjskie: XIII, XV i XXIII. Ci, którzy z korpusów tych zostali przy życiu, wpadli w ręce Niemców i na długo stali się ludźmi, wyrzuconymi poza nawias życia — jeńcami wojennymi.

Niemniej tragicznym był los dowódcy 2-ej armji. Generał Samsonow, wydawszy rozkaz ogólnego odwrotu, w dn. 29 sierpnia opuścił wojsko, pragnąc przedostać się do Janowa, gdzie miał nadzieję nanowo uchwycić w swoje ręce dowództwo nad arm ją i zapobiec ostatecznej klęsce. Najpierw konno, później piechotą kluczył okrężnemi drogami i lasami, jak ścigane zwierzę, aż wreszcie nocą na 30 sierpnia w pobliżu Willenbergu popełnił samobójstwo, jak to stwierdzili nieliczni świadkowie tej tra-

gedji. Zresztą, fakt samobójstwa gen. Samsonowa nie został dostatecznie wyjaśniony i nadal pozostaje tajemnicą, na tle której powstało wiele wersyj i plotek, włącznie do posądzania niefortunnego dowódcę 2-ej armji o formalną zdradę na rzecz Niemców. To ostatnie zresztą przypuszczenie nie posiada dostatecznie ważkich danych na swoje usprawiedliwienie. Natomiast rzeczą często spotykaną w historji są zarzuty zdrady, którą opinja publiczna lekkomyślnie obarcza tych, których udziałem w czasie wojny są niepowodzenia i klęski.

Dowództwo północno-zachodniego frontu długo było pod wrażeniem zwycięstwa pod Gom-binem i pomyślnie rozwijającej się ofensywy 2-ej armji. Wrażenie to, jak również wadliwie działająca łączność i zwykła w armji rosyjskiej niechęć do ujawniania najmniejszych nawet lokalnych niepowodzeń przed „zwierzchnością* l sprawiły, że dowództwo frontu dopiero w dniu 27 sierpnia poczęło sobie uświadamiać grozę położenia w Prusach Wschodnich. W dniu tym — o wiele za późno — gen. Żyliński zdecydował się wydać rozkaz gen. Rennenkampfo-wi współdziałania z 2-gą armją i wsparcia jej dwoma lewoskrzydłowemi korpusami i jazdą. Gen. Rennenkampf, który na skutek utracenia łączności z nieprzyjacielem, nie znał jego położenia, posunął wyznaczone korpusy ale w kierunku, gdzie nieprzyjaciela nie było, a mianowicie na zachód w kierunku na Bisztynek. To szukanie nieprzyjaciela poomacku było niezwykle charakterystyczne dla kampanji rosyjskiej w Prusach Wschodnich, ale już nie mogło mieć niekorzystnego dla 2-ej armji rezultatu, gdyż wogóle wszelka pomoc, ze względu na odległość, oddzielającą obie armje, była już spóźnioną. W dniu 29 sierpnia, na skutek nakazanego już odwrotu 2-ej armji, korpusy 1-ej armji zostały zastrzymane w swoim marszu „za nieprzyjacielem", a jedynie kawalerji nakazano dalszy marsz w celu „poszukiwania" w rejonie Orneta — Olsztyn — Pasym korpusów gen. Samsonowa i okazania im ewentualnej pomocy. Wypełniając ten rozkaz, jazda rosyjska zagłębiła się w Prusy Wschodnie. Działania jazdy, jakkolwiek brawurowo prowadzone, nie dały żadnych rezultatów, gdyż i one były już spóźnione, natomiast do ostateczności wyczerpały ludzi i konie. Podszedłszy ku Ornecie i Olsztynowi jazda rosyjska natknęła się na oddziały piechoty niemieckiej, wspomaganej artylerją, pociągami i samochodami pancernemi. W szeregu poważnych starć jazda rosyjska poniosła znaczne straty.

219

Page 395: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Równie spóźnionemi okazały się działania I i VI korpusów rosyjskich, które usiłowały okazać pomoc otoczonej przez Niemców środkowej grupie 2. armji. I korpus rozpoczął w tym celu ofensywę w kierunku Nibora, zaś

łączność z korpusami, wkrótce zaś i gen. Sam-sonów utracił łączność ze sztabem.

Wogóle charakterystyczną cechą kampa nji rosyjskiej w Prusach Wschodnich było niezwykle niedołężne działanie łączności, co wy

atAfcfc

ft w » j i k * * • t y j ifc.it (£

VI korpus usiłował przedostać się ze Szczytna ku Willenbergowi. Działania tych korpusów nie mogły mieć powodzenia nietylko z racji opóźnienia, ale i z braku kierownictwa. Jak wiemy bowiem od chwili odjazdu gen. Samso-nowa z Nibora sztab 2. armji utracił wszelką

rażało się nietylko w tern, że kwatera główna, a nawet sztab frontu po parę dni nie wiedziały, co dzieje się w armjach, ale i sztaby armij raz po raz traciły łączność z korpusami, które znów niejednokrotnie po parę dni nie wiedziały, co dzieje się u najbliższych sąsiadów na skrzydłach.

220

Page 396: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Na froncie południowo-zachodnim arm ja rosyjska miała się zetknąć z arm ją Austro-Wę-gier, która na froncie tym reprezentowała ńa początku wojny niemal wyłącznie siły mocarstw centralnych. Dlatego też, zanim przejdziemy do działań wojennych na tym teatrze wojny, zapoznajmy się pokrótce z armją au-stro-węgierską, z jej siłami, aspiracjami i ogólnym charakterem.

Na początku wojny Austro-Węgry miały dwóch tylko przeciwników i dwa fronty: na południu Serbję i na wschodzie Rosję. Oczywiście front serbski stanowił dla Austro-Wę-gier drugorzędny teatr wojny.

Przedewszystkiem przypomnijmy sobie, jakie cele przyświecały Austro - Węgrom w chwili, kiedy, poduszczane przez Niemców, rozpętały wojnę światową swoim ultimatum dla Serbji? Austro-Węgry, posiadające wiekową tradycję swoistego imperjalizmu tej dualistycznej monarchji Habsburgów, oddawna ciążyły ku południowi, pragnąc rozszerzyć zakres swoich wpływów na narody półwyspu Bałkańskiego. W tern dążeniu imperjalistycz-nem spotkały się Austro-Węgry z przeciwnem dążeniem carskiej Rosji, dla której posiadanie Bałkanów stanowiło konieczny środek do wypełnienia swojej misji dziejowej, za jaką uważała opanowanie Konstantynopola, owego wymarzonego Carogrodu, otwieraj ącego Rosj i wolną drogę z morza Czarnego na morze Śródziemne, a stąd na światowe drogi morskie. W dodatku opanowanie Bałkanów posiadało dla Rosji inne jeszcze znaczenie, a mianowicie wchłonięcie zamieszkujących ten półwysep narodów słowiańskich, których opiekunką, w myśl wszechsłowiańskiej ideologji, głosiła się chętnie od kilkudziesięciu już lat. Aspiracje znów bałkańskie Austro-Węgier dogadzały aspiracjom Rzeszy Niemieckiej, dla której Habsburgowie mieli torować drogę na bliski Wschód — do Małej Azji, Mezopotamji, a stąd i dalej ku upragnionym Indjom Wschodnim. Tak więc Konstantynopol stanowił punkt stycznych a przeciwnych interesów Austro-Wę-gier^i Rosji.

Wcześniej czy później zbrojny konflikt musiał nastąpić. Przewidywały to obie strony. W dodatku konflikt ten z natury rzeczy wyrastał ponad miarę konfliktu dwóch mocarstw. Bowiem Rosja carska reprezentowała wschodni bizantynizm prawosławia, Austro - Węgry zaś łacińsko-katolicką kulturę. Miał więc to być konflikt Wschodu i Zachodu, od wieków toczony na rubieżach Europy środkowej. Świa

domość tego podniecała bardziej jeszcze obie strony.

Bezpośrednio przed wojną światową wpływy rosyjskie znacznie zdystansowały wpływy austro-węgierskie na Bałkanach. Za wszelką cenę monarchja naddunajska pragnęła podnieść swój zachwiany tam prestige mocarstwowy, który stanowił chorobliwą wprost ambicję austro-węgierskich mężów stanu. Tragedja sa-rajewska zdawała się dawać Austro-Węgrom korzystną okazję ku temu. Rosja nie była przygotowana do wojny, nie zdążywszy wylizać swoich głębokich ran po wojnie japońskiej i rewolucji 1905 roku. Mogło się więc zdawać im-perjalistom wiedeńskim i budapeszteńskim, że nadszedł odpowiedni moment bezkarnego rozprawienia się ze słabiutką i również okrwawioną Serbją. Nastrój ten umiejętnie wykorzystały Niemcy do rozpętania oddawna zamierzonej i przygotowanej wojny światowej. W rezultacie Austro-Węgry, rzuciwszy się na Serbję, same poczuły na : swoich barkach niezmierny ciężar wojny z kolosem rosyjskim.

Jednakże wojna z Rosją, jakkolwiek dla wielu polityków wiedeńskich nie była nazbyt miłą niespodzianką, nie budziła trwogi wśród decydujących czynników Austro-Węgier. Złożyło się na to wiele przyczyn. Imperjalizm au-stro-węgierski, oddawna nastawiony na nieuniknioną konieczność rozprawy zbrojnej z Rosją, zżył się z tą myślą, wychowując całe pokolenie polityków i wojskowych, mających dokonać dzieła unieszkodliwienia najgroźniejszego rywala wschodniego. Z drugiej znów strony świadomość, że poza plecami Austro-Węgier stoi potężny, zdawało się — najpotężniejszy nawet na świecie sojusznik — Rzesza Niemiecka, dodawała otuchy Austro-Węgrom i kazała optymistycznie patrzeć w przyszłość. Jeśli do tego dodamy przeświadczenie czynników wojskowych w Wiedniu o nieprzygotowaniu Rosji do wojny, jeśli uświadomimy sobie, że imperjalizm habsburski wyrósł i wychował się na tępym a zarozumiałym biurokratyzmie i w zgniłej, obłudnej atmosferze zdegenerowanej dynast j i — łatwTo zrozumiemy, dlaczego imperja-liści austro-węgiersey, politycy i wojskowi, byli tak pewni siebie, butni i lekceważący przeciwnika w chwili wybuchu wojny światowej.

Ten nastrój optymistyczny wykreślał armji austro-węgierskiej łatwe i pełne triumfu zadania. Serbja jednem potężnem uderzeniem znacznie liczniejszej, świeżej i bez porównania lepiej wyposażonej armji austrjackiej miała być zdruzgotana zanim jeszcze na froncie ro-

221

Page 397: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

£É$P R8IKM

Jeńcy rosyjscy w Niemczech. Warsztat szewcki

syjskim rozpoczęłyby się poważniejsze działania. Wojna z Serbją miała być tylko przy-grywką do wojny z Rosją. Ta ostatnia, według przeświadczenia austro-węgierskiego sztabu generalnego, na czele którego od roku 1906 stał ambitny i niezwykle agresywnie nastrojony generał hr. Conrad von Hôtzendorf, nie mogła ukończyć swojej mobilizacji wcześniej, niż w drugim miesiącu wojny. W dodatku nie wierzono, aby mobilizacja ta, przy rosyjskiej administracji i skąpych środkach komunikacyjnych, mogła była być przeprowadzoną planowo i na czas. Stąd też hr. Hotzendorf, równie jak i mianowany wodzem naczelnym nieudolny a zarozumiały i despotyczny arcy-książę Fryderyk, nie liczyli się z poważniejszemi siłami Rosjan na początku działań wojennych.

Arm ja austro-węgierska miała w zupełności wystarczyć, aby związać i unieruchomić ar-mję rosyjską przez czas, potrzebny Niemcom dla rozgromienia Francji na zachodzie. A potem już wspólne działanie z całą potęgą nie

miecką miało być jednem pasmem zwycięstw nad znienawidzoną Rosją. Ale dowództwo austro-węgierskie w skrytości ducha piastowało śmielsze jeszcze marzenie, dyktowane przez nienasyconą i tępą ambicję. Oto widziało już ono decydujące zwycięstwa nad Rosjanami samej armji austr o-węgierskiej, zanim jeszcze nadejdą całą potęgą swoją ci Niemcy, których w Wiedniu podziwiano wprawdzie, których nawet przeceniano, ale i którymi równocześnie w głębi ducha pogardzano, jako par-wenjuszami i dorobkiewiczami, mocarstwowej potęgi.

I kto wie, jaki obrót wzięłyby narazie sprawy na froncie rosyjskim, gdyby nie owa pyszałkowata i na niczem nieoparta ambicja austro-węgierskiego dowództwa, zaślepionego własną butą i lekceważeniem przeciwnika. Ofensywa austro-węgierska przeciwko armji rosyjskiej, mająca w swojem założeniu raczej demonstracyjny charakter, w rękach wodza naczelnego arcyksięcia Fryderyka nabrała nad-

222

Page 398: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

miernych cech działań decydujących, źle przygotowanych, źle przeprowadzonych, lekkomyślnych na początku w dniach sukcesów i bezpla-nowych, chaotycznych w ostatecznych dniach klęski.

Obecny prezydent republiki Czesko-sło-wackiej T. Masaryk w swojej „Rewolucji światowej", mówiąc o swoich wątpliwościach w 1914 r., co do wartości armji rosyjskiej pisze: „Że austrjaccy arcy-wodzowie w armji austrjackiej równoważyli książąt rosyjskich— nie było to jeszcze dostateczną kompensatą". Słowa te, mówiąc o dowództwie austro-węgier-skiem, można łatwo strawestować: „Że książęta rosyjscy w armji rosyjskiej równoważyli arcy-wodzów austro-węgierskich — nie było to jeszcze dostateczną kompensatą" ich nieudolności, połączonej z nadmierną ambicją, mającą swoje źródło w tradycjonalnym imperja-liźmie.

A tymczasem dowództwo austro-węgier-skie nie miało istotnych danych dla swojego optymizmu. Pomijając już lekceważenie przeciwników i przecenianie potęgi militarnej Niemiec własne siły Austro-Węgier stanowiły tak wielki znak zapytania, iż należało dobrze się zastanowić, nim pozwoliło się było wciągnąć lekkomyślnie w wir wojny światowej.

Dualistyczne cesarstwo Austro-Węgier nie mogło wystąpić do wojny, jako państwo spoiste, mocno opierające się na jednomyślnem i uświadomionem społeczeństwie, jak to było w Niemczech. Poza Austrjakami i Węgrami, którzy czuli się w państwie gospodarzami, ludność Austro-Węgier w olbrzymiej swojej masie składała się z narodów, które w żadnym razie nie mogły być związane z imperjalizmem Habsburgów niczem poza nawykiem, dyscypliną administracyjną i tradycją dynastyczną, bardzo wątpliwą w XX wieku, w wieku rosnącej demokracji, liberalizmu i socjalizmu. W dodatku pośród mniejszości narodowych, poza względnie przynajmniej obojętnymi Polakami i Rusinami, byli Czesi, Słowacy, Słoweńscy i Chorwaci, którzy zdecydowanie ciążyli ku przeciwnikom Austro-Węgier.

Narodowa polityka czeska oddawna już, dążąc do samodzielności Czechów i Słowaków, widziała w Rosji swojego opiekuna i wybawiciela. Czesko-słowackie nastroje rusofilskie, tak jaskrawe w czasie pokoju, musiały w czasie wojny z Rosją stać się groźnem zjawiskiem dla Austro-Węgier, rozsadzając i demoralizując spoistość ich armji i administracji, w któ

rej szczególnie dużo było zatrudnionych Czechów i Słowaków. Jak wiemy rusofilski kierunek czeskiej polityki istotnie nabrał w czasie wojny zdecydowanie rewolucyjnego charakteru wobec Austro-Węgier, stając się jedną z poważnych przyczyn ich niepowodzeń i klęsk. Ale z tern należało się liczyć zawczasu, gdyż wskazywały na to oddawna istniejące tendencje polityczne Czechów, Umiejętnie podsycane i wykorzystywane przez Rosjan. Na południu znów Słoweńcy i Chorwaci, stanowiący wraz z Serbami bratnią rodzinę słowian południowych, wobec napastniczej i brutalnie prowadzonej wojny przeciwko Serbj i musieli siłą rzeczy ideowo i moralnie stanąć po stronie tej ostatniej. Należało to uważać za pewnik. Jedynie tylko można było mieć nadzieję, że irredenta serbska, gorzej zorganizowana i mająca mniejsze oparcie w słabszem uświadomieniu słowian południowych, będzie miała mniej doniosłe znaczenie, niż czeska na północy.

Do tych ujemnych pozycyj dodajmy jeszcze sprawę Rumunów i Włochów, stanowiących również pokaźne mniejszości narodowe. Pozycja królestwa włoskiego była niejasna. W najlepszym razie, pomimo istniejącego trój-porozumienia, Austro-Węgry mogły były liczyć na jego neutralność tembardziej, że same czyniły wszystko w swojej nadmiernej bucie, aby zrazić i odepchnąć od siebie Włochów. Czynem takim było samodzielne wysłanie przez Austro-Węgry ultimatum dla Serbji wbrew paragrafowi 7 traktatu przymierza z Niemcami i Włochami, bez uprzedniego porozumienia się z terni ostatniemi. Również i w czasie wojny pozwalały sobie Austro-Węgry na niedopuszczalne nietakty i af ronty wobec neutralnych Włoch. A tymczasem wojna z Włochami oznaczała dla Austro - Węgier nietylko nowego bądź-co-bądź silnego przeciwnika, ale i nową irredenta wśród własnej mniejszości włoskiej.

To samo tyczyło się i Rumunów, zamieszkujących Siedmiogród i Bukowinę, którzy w sposób naturalny ciążyli ku sąsiedniej Ru-munji. Jakkolwiek w Rumunji wpływy sfer dworskich były po stronie mocarstw centralnych, co do pewnego stopnia gwarantowało Au-stro-Węgrom jej neutralność, jednakże i z tej strony należało się spodziewać niespodzianki ze względu na znaczne wpływy rosyjskie i francuskie. Jak wiemy w obu tych wypadkach lekkomyślne rachuby zawiodły. I Włochy, i Rumunja przystąpiły do Entente'y, wbijając nowe dwa kliny irredenty w różnoplemienną ludność Austro-Węgier.

223

Page 399: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Jak widzimy z powyższego imperjalizm austro-węgierski, skierowany przeciwko -Rosji i Serbji, poza rdzennymi Austrjakami i Węgrami, nie mógł w istocie liczyć na pozostałą masę swojej ludności, co znów nie uprawniało go bynajmniej do nadmiernego optymizmu.

Tak więc fundament, na którym opierała się pozorna potęga Austro-Węgier, był kruchy i zbudowany z tak różnorodnego pod względem wytrzymałości materjału, że mógł się równać jedynie z fundamentem potęgi rosyjskiej. Ale po stronie Rosji była jej ogromna przewaga

liczebna, fakt, że posiadała bardziej zwartą i liczniejszą rdzennie rosyjską ludność, oraz to, że wprawdzie liczne odśrodkowe tendencje jej mniejszości narodowych, poza Polakami i Finnami, były znacznie mniej uświadomione i konsekwentne.

Ale i poza fundamentem cały gmach Austro-Węgier, aż po samą kopułę, uwieńczoną koronami Habsburgów, już przed wojną światową wykazywał poważne braki i rysy. Aparat państwowy był paraliżowany przez skostniałą w rutynie biurokrację, która, nie zdążywszy otrząsnąć się ze zmurszałej średnio-wieczczyzny, już zakaziła się wszystkiemi grzechami nowoczesnego liberalizmu i dęmokratyz-mu, grążąc się w moralnem bagnie, w steku poradoksalnych przeciwieństw i w prawdziwie habsburgskiej obłudzie.

Nie lepiej przedstawiała się arm ja. Od dołu rozsadzały jej spoistość odśrodkowe ten

dencje narodowościowe. Biurokracja wyciskała na niej wszystkie swoje ujemne cechy, dopingując jeszcze formalizm i obłudę. Od góry atmosfera dworu cesarskiego wraz ze wszystkiemi arcy-książętami, magnaterją i lokajskie-mi satelitami zatruwała armję napuszoną niefachowością, obłudnym klerykalizmem, nepotyzmem i przedpokojowym protekcjonaliz-mem. W dodatku armja austro-węgierska, od zewnątrz świetnie i imponująco prezentująca się, posiadała poważne braki w wyszkoleniu (szczególnie artyłerji polowej), w wyposażeniu

i w składzie swoich dowódców. A reformy, zainicjowane przed wojną, miały dać jakie - takie rezultaty dopiero około 1916 roku.

Najgorzej zaś przedstawiała się góra gmachu państwowego. Starczy cesarz Franciszek Józef, despota w każdym calu, skostniały w przeświadczeniu o swojem dostojeństwie i posłannictwie apostolsko-katolickiem i cesar-skiem, w ciągu wielu dziesiątków lat łamał, giął i modelował członków swojej dynastji, otoczenie swoje i cały dwór, aż otoczył się atmosferą, w której starczy upór walczył o lepsze ze zrutynizowaną obłudą, kapryśność despotyzmu z mackami wszystko ogarniającej intrygi, rodowy nepotyzm z parwenjuszowskim protekcjonizmem, zacofany macchiavelizm z pozorami liberalizmu i demokratyzmu. Ta atmosfera dworu, dookoła której, pomimo pozorów konstytucjonalizmu i parlamentaryzmu, obracało się całe życie polityczne, wyciskała na całem

Przed natarciem. Przecinanie drutów kolczastych.

11A

Page 400: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

życiu politycznem, wyciskała na całej państwowości groźne piętno, które nie mogło ujść wzroku uważnego obserwatora na długo jeszcze przed wojną.

Koroną zaś słabości Austro-Węgier był ich stosunek do potężnego sprzymierzeńca niemieckiego,

O ile Niemcy, przynajmniej pod względem militarnym, okazały się lojalnym sprzymierzeńcem wobec Austro-Węgier, doceniając nie-rozdzielną wspólnotę losów wojny — o tyle Austro-Węgry od początku wojny były sprzymierzeńcem nietylko niewygodnym, ale i wprost nielojalnym. Przyczyna tego głęboko tkwiła w polityce Austro-Węgier i w ich politycznej morali. Austro-Węgry pozwalały się prowadzić na pasku imperjalistycznej i świa-toburczej polityki niemieckiej, gdyż niezłomnie wierzyły w militarną potęgę Niemiec. Ale równocześnie Austro-Węgry, dumne ze swojej odwiecznej tradycji habsburgskiej, lekceważyły parwenjuszowstwo Hohenzollernów, a nawet nieomal nienawidziały ich potęgi tak świeżej daty. Stąd też, w myśl swojej odwiecznej tradycji politycznej, uważały się za tego ze sprzymierzeńców, któremu należą się szczególne korzyści wzamian za podobny mezaljans polityczny, korzyści, osiągnięte nawet kosztem sprzymierzeńca. Stosunek taki rodził nieufność i zawiść ze strony wojskowych sfer austrp-węgier-skich w stosunku do armji niemieckiej, ze strony zaś sfer politycznych — obłudną i nielojalną politykę, której od początku wojny nie obcą była myśl zawarcia z Entente'a odrębnego pokoju i, kosztem wystawienia na sztych sprzymierzeńca, zyskania tanim kosztem spodziewanych korzyści... z rąk przeciwników. Naczelne zaś dowództwo austro-węgierskie (Armee-Oberkommando), rezydujące na początku wojny w Cieszynie, za wszelką cenę starało się zazdrośnie zachować samodzielność swojej armji, może z tych samych względów politycznych. I dopiero smutne doświadczenie bolesnych klęsk w Lubelszczyźnie i w Galicji zmusiły sztab au-stro-węgierski do podporządkowania się niemieckiemu dowództwu, które, coraz bardziej opanowując armję swojego niedołężnego sprzymierzeńca, tern samem coraz silniej związywało los Austro-Węgier z losem Rzeszy Niemieckiej.

Ta słabość militarna Austro-Węgier w połączeniu z ambitnemi aspiracjami zachowania maksymalnej samodzielności stanowiła piętę Achillesową nietylko ich własnej siły militarnej, ale i wspólnej siły mocarstw centralnych w pierwszym okresie wojny.

Ale o tern wszystkiem w sierpniu 1914 r. nie myśleli jeszcze ani politycy austro-węgier-scy, pchający cesarstwo do wojny, ani wodzowie cesarsko-królewskiej armji, ślepo wierzący w jej wartość bojową.

Nie myślał o tern również wódz naczelny arcy-książę Fryderyk, ani szef jego sztabu hrabia Conrad von Hótzendorf, kiedy rozkoszowali się widokiem swoich żołnierzy, wymaszero-wujących na teatr wojny hucznie i butnie,

Szpieg rosyjski.

z liśćmi dębowemi u czapek. Obaj wodzowie nie przypuszczali nawet, że ci sami żołnierze po czterech latach wojny powrócą do stron rodzinnych, gdzie już nie znajdą czarno-żółtych symbolów odwiecznej monarchji Habsburgów, która przestanie istnieć, pomimo, że z inicjałów dewizy cesarza Fryderyka II „Austriae est imperare orbi universo" (Austrja posiada

225

Page 401: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

władzę nad całym światem) czytano przepowiednię: „Austria erit in orbe ultima" — „Austria pozostanie do końca świata!".

Położenie na froncie austrjacko-rosyjskim poczęło się krystalizować dopiero w połowie sierpnia. W tym czasie Austrjacy zgromadzili

Kościół w Cielądzu.

znaczne siły poza Sanem (1 armja) i na froncie Jarosław — Lwów (4 armja). Natomiast w b. Galicji Wschodniej siły austrjackie (3 armja), były znacznie słabsze i nie ukończyły jeszcze swojego ugrupowania, dokonywanego pod osłoną Bugu, Złotej Lipy i Dniestru.

Jak wiemy, uwaga naczelnego dowództwa rosyjskiego, pobudzana względami politycznemu bardziej skierowana była przeciwko Austrji, niż przeciwko Niemcom. Ofensywa na Galicję była dlań nie mniej pożądaną od of en-żywy w Prusach Wschodnich, natomiast pierw

sza z nich miała za sobą poważniejsze względy państwowo-polityczne. Jednakże główna kwatera rosyjska, od początku zdecydowana na ofensywę galicyjską, posiadała, ogólnie biorąc, dość mętne i chaotyczne informacje, co do położenia wojsk austrjackich w Galicji. Przyczyną tego była niedostateczna ilość samolotów, co-utrudniało wywiad lotniczy, oraz, jak zwykle, mało sprawna działalność tajnego wywiadu. Temniemniej jednak udało się dowództwu rosyjskiemu ustalić, że wojska austro-wę-gierskie rozwijają się w Galicji znacznie bardziej na zachód, niż przewidywali to Rosjanie przed wojną. Fakt, że w Galicji Wschodniej nie wykryto poważniejszych sił austrjackich był dla Rosjan dowodem, że nieprzyjaciel nie zamierza ofensywy na wschód, w kierunku Kijowa. Natomiast fakt koncentracji wojsk nieprzyjacielskich poza Sanem i na linji Jarosław — Lwów kazał przypuszczać, że uderzenie Austrjaków będzie skierowane na północo-wschód przeciwko 4. i 5. armjom rosyjskim, których organizacja odbywała się bardziej powoli.

Należy tu wyjaśnić, że cały front prze-ciwaustrjacki, noszący w Rosji miano połu-dniowo-zachodniego i znajdujący się pod dowództwem gen. Iw^anowa, obejmował cztery armje: 4. i 5. armje, obejmujące południowy odcinek przedniego teatru wojny, i znajdujące się w Lubelszczyźnie i częściowo na Wołyniu, oraz 3. i.8. armje, zajmujące odcinek kijowskiego okręgu wojennego, pomiędzy Styrem i Dniestrem. Całość sił rosyjskich całego po-łudniowo-zachodniego frontu wynosiła 744 ba-taljony piechoty i 444 szwadrony i sotnie jazdy, nie licząc straży pogranicznej i korpuśnej jazdy. Długość frontu wynosiła około pięciuset kilkudziesięciu kilometrów. Siły, które Rosjanie, wbrew radom i żądaniom sojuszników, kierowali przeciwko Austrji, były wyjątkowo znaczne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że siły rosyjskie, skierowane przeciwko Niemcom w Prusach Wschodnich, wynosiły zaledwie 480 bataljonów piechoty, z czego 176 bataljonów drugorzędnych, i 220 szwadronów i socien bez straży pogranicznej i korpuśnej jazdy. Dzięki tej szczególnej uwadze, jaką dowództwo rosyjskie poświęciło sprawie ofensywy przeciwko Austrji — Rosjanie uzyskali na swoim połu-dniowo-zachodnim froncie liczebną przewagę nad wojskami austro-węgierskiemi i przewaga ta wynosiła około 100 bataljonów piechoty, nie licząc jeszcze znaczniejszej przewagi jazdy rosyjskiej.

226

Page 402: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Biorąc pod uwagę ugrupowanie Austrjaków, które wskazywało na przygotowywania do ofensywy na Lubelszczyznę, dowództwo rosyjskie uznało za celowe jak najbardziej przyspieszyć własną ofensywę na Galicję, prowadzoną przez 3. i 8. armje. W wypadku powodzenia ofensywa ta, prowadzona w ogólnym kierunku na Lwów, godziłaby w prawe skrzydło austrjackiego ugrupowania, a nawet mogłaby zagrażać jego tyłom. Wówczas położenie armji austrjackiej, prowadzącej własną ofensywę na północ, byłoby tern cięższe, im głębiej zapuściłaby się ona w Lubelszczyznę, niemal całkowicie pozbawioną wówczas w części południowej dogodnych środków komunikacyjnych.

W czasie pokoju Rosjanie nie mieli jasno określonego planu wojny z Austrją. Było to skutkiem różnicy zdań, jaka panowała pomiędzy sztabem generalnym i sztabem kijowskiego okręgu wojennego, który z natury rzeczy powinien był współpracować w wytworzeniu planu wojny, gdyż on właśnie miał w czasie wojny stanowić sztab południowo-zachodniego przeciwaustrjackiego frontu. Sztab generalny wychodził z założenia, że Austrjacy rozpoczną swoją ofensywę na północ przeciwko 4. i 5. armjom rosyjskim. Natomiast sztab kijowskiego okręgu wierzył w ofensywę austrjacką w kierunku wschodnim na Kijów. Jedna i druga była możliwą ze względu na szybszą gotowość bojowąStfmji austrjackiej. Sztab generalny, obawiając się o los swoich 4. i 5. armij. słabszych i później znacznie gotowych do działań, pragnął jak najszybszej ofensywy własnej, prowadzonej przez 3. i 8. armje okręgu kijow-skiegoJf Natomiast sztab okręgu kijowskiego pragnął jak najbardziej ofensywę, własną odwlec, aby tern pewniej powstrzymać nieprzyjaciela krótkiem skoncentrowanem przeciw uderzeniem. W jednem tylko oba sztaby zgadzały się, a mianowicie, co do konieczności wzmocnienia S. i 8. armij, przeznaczonych do ofensywy własnej czy też tylko do przeciwnatarcia. Jak już wiemy rachuby sztabu generalnego rosyjskiego* były słuszniejsze i rzeczy-wis&N§é całkowicie je potwierdziła.

W skład 3. i 8. armij rosyjskich wchodziło 5 korpusów kijowskiego okręgu wojennego, 1 korpus okręgu odeskiego (pozostałe wojska tego okręgu miały szachować Rumunję, której stanowisko nie było jeszcze dostatecznie wyjaśnione na początku wojny), ponadto miały je wzmocnić dalsze dwa korpusy dodatkowe: XXIV i III kaukaski.

W dniu 12 sierpnia rosyjska kwatera główna zdecydowała, wobec wyjaśniającego się położenia w Galicji, przyspieszyć ofensywę 3* i 8. armij, jakkolwiek te nie były jeszcze wzmocnione przez III korpus kaukaski, który miał lada dzień nadejść. Osłabienia tego nie obawiano się ze względu na słabe siły austrjackie, wykryte w Galicji Wschodniej, Jednakże gen. Iwanow, dowódca południowo - zachodniego frontu, wyznający przedwojenną doktrynę kijowskiego okręgu wojennego, przeciwstawił się dyrektywie kwatery głównej i dopiero po dłuższej wymianie zdań wydał odpowiednie rozkazy do ofensywy na Lwów, którą 8. armja miała rozpocząć w dniu* 18 sierpnia, a 3. armja dnia następnego. Armje te miały przekroczyć granicę w dniach 21 i 22 sierpnia, a więc na 22 i 23 dzień mobilizacji rosyjskiej.

Zdecydowana już ofensywa na Lwów była niezwykle popularną w najszerszych kołach społeczeństwa rosyjskiego, widzącego w Au-stro-Węgrach właściwego wroga, kosztem którego można było liczyć na zdobycze tery tor j aine. A zdobyczą najbardziej pożądaną była Galiejar do której rościła sobie zadawnione pretensje ideologja wszechrosyjska i carski nacjonalizm.

To też uwaga kwatery głównej spoczęła przedewszystkiem na południowo - zachodnim froncie. W dniu 18 sierpnia w Równem nastąpiło spotkanie wodza naczelnego Mikołaja Mikołajewicza z gen. Iwanowem, któremu szczegółowo wyłożono koncepcj ę strategiczną i polityczną ofensywy na Galicję.

Wiemy już, że dowództwo rosyjskie gros swoich sił skierowało przeciwko armji au-strj ackiej. Jednakże dalszą troską kwatery głównej był fakt, że nie może wyposażyć swojego południowo-zachodniego frontu w dostateczną ilość artylerji ciężkiej, której wogóle brak było Rosji, co było tern ważniejsze, że na drodze ofensywy rosyjskiej znajdowały się poważnie umocnione twierdze austrjackie. To też, aby chociaż częściowo brakowi temu zaradzić-— dowództwo rosyjskie na początku już mobilizacji przystąpiło do tworzenia po twierdzach rosyjskich ruchomych oddziałów artylerji forte-cznej, której przeznaczono poważniejszą rolę przy zdobywaniu twierdz austrjackich. Jednakże okazało się w następstwie, że artylerja forteczna posiadała lichy i nieskompletowany sprzęt bojowy, w dodatku zaś działa były przestarzałe i mało skuteczne w aktualnych warunkach wojny. To też dowództwo rosyjskie mu-

Page 403: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Biorąc pod uwagę ugrupowanie Austrjaków, które wskazywało na przygotowywania do ofensywy na Lubelszczyznę, dowództwo rosyjskie uznało za celowe jak najbardziej przyspieszyć własną ofensywę na Galicję, prowadzoną przez 3. i 8. arm je. W wypadku powodzenia ofensywa ta, prowadzona w ogólnym kierunku na Lwów, godziłaby w prawe skrzydło austrjackiego ugrupowania, a nawet mogłaby zagrażać jego tyłom. Wówczas położenie armji austrjackiej, prowadzącej własną ofensywę na północ, byłoby tern cięższe, im głębiej zapuściłaby się ona w Lubelszczyznę, niemal całkowicie pozbawioną wówczas w części południowej dogodnych środków komunikacyjnych.

W czasie pokoju Rosjanie nie mieli jasno określonego planu wojny z Austrją. Było to skutkiem różnicy zdań, jaka panowała pomiędzy sztabem generalnym i sztabem kijowskiego okręgu wojennego, który z natury rzeczy powinien był współpracować w wytworzeniu planu wojny, gdyż on właśnie miał w czasie wojny stanowić sztab południowo-zachodniego przeciwaustrjackiego frontu. Sztab generalny wychodził z założenia, że Austr jacy rozpoczną swoją ofensywę na północ przeciwko 4. i 5. armjom rosyjskim. Natomiast sztab kijowskiego okręgu wierzył w ofensywę austrjacką w kierunku wschodnim na Kijów. Jedna i druga była możliwą ze względu na szybszą gotowość bojową^fcrmji austrjackiej. Sztab generalny, obawiając się o los swoich 4. i 5. armij. słabszych i później znacznie gotowych do działań, pragnął jak najszybszej ofensywy własnej, prowadzonej przez 3. i 8. armje okręgu kijowskiego. Natomiast sztab okręgu kijowskiego pragnął jak najbardziej ofensywę, własną odwlec» aby tern pewniej powstrzymać nieprzyjaciela krótkiem skoncentrowanem przeciw uderzeniem. W jednem tylko oba sztaby zgadzały się, a mianowicie, co do konieczności wzmocnienia 3. i 8. armij» przeznaczonych do ofensywy własnej czy też tylko do przeciwnatarcia. Jak już wiemy rachuby sztabu generalnego rosyjskiego, były słuszniejsze i rzeczywistość całkowicie je potwierdziła.

W skład 3. i 8. armij rosyjskich wchodziło 5 korpusów kijowskiego okręgu wojennego, 1 korpus okręgu odeskiego (pozostałe wojska tego okręgu miały szachować Rumunję, której stanowisko w& było jeszcze dostatecznie wyjaśnione na początku wojny), ponadto miały je wzmocnić dalsze dwa korpusy dodatkowe: XXIV i III kaukaski.

W dniu 12 sierpnia rosyjska kwatera główna zdecydowała, wobec wyjaśniającego się położenia w Galicji, przyspieszyć ofensywę 3. i 8. armij, jakkolwiek te nie były jeszcze wzmocnione przez III korpus kaukaski, który miał lada dzień nadejść. Osłabienia tego nie obawiano się ze względu na słabe siły austrj ackie, wykryte w Galicji Wschodniej. Jednakże gen. Iwanow, dowódca południowo - zachodniego frontu, wyznający przedwojenną doktrynę kijowskiego okręgu wojennego, przeciwstawił się dyrektywie kwatery głównej i dopiero po dłuższej wymianie zdań wydał odpowiednie rozkazy do ofensywy na Lwów, którą 8. arm ja miała rozpocząć w dniu 18 sierpnia, a 3. arm ja dnia następnego. Armje te miały przekroczyć granicę w dniach 21 i 22 sierpnia, a więc na 22 i 23 dzień mobilizacji rosyjskiej.

Zdecydowana już ofensywa na Lwów była niezwykle popularną w najszerszych kołach społeczeństwa rosyjskiego, widzącego w Au-stro-Węgrach właściwego wroga, kosztem którego można było liczyć na zdobycze terytorj aine. A zdobyczą najbardziej pożądaną była Galicja, do której rościła sobie zadawnione pretensje ideologja wszechrosyjska i carski nacjonalizm.

To też uwaga kwatery głównej spoczęła przedewszystkiem na południowo - zachodnim froncie. W dniu 18 sierpnia w Równem nastąpiło spotkanie wodza naczelnego Mikołaja Mikołajewicza z gen. Iwanowem, któremu szczegółowo wyłożono koncepej ę strategiczną i polityczną ofensywy na Galicję.

Wiemy już, że dowództwo rosyjskie gros swoich sił skierowało przeciwko armji aus t r j ack i e j Jednakże dalszą troską kwatery głównej był fakt, że nie może wyposażyć swojego południowo-zachodniego frontu w dostateczną ilość artylerji ciężkiej, której wogóle brak było Rosji, co było tern ważniejsze, że na drodze ofensywy rosyjskiej znajdowały się poważnie umocnione twierdze austrj ackie. To też, aby chociaż częściowo brakowi temu zaradzić— dowództwo rosyjskie na początku już mobilizacji przystąpiło do tworzenia po twierdzach rosyjskich ruchomych oddziałów artylerji forte-cznej, której przeznaczono poważniejszą rolę przy zdobywaniu twierdz austrjackich. Jednakże okazało się w następstwie, że artyierja forteczna posiadała lichy i nieskompletowany sprzęt bojowy, w dodatku zaś działa były przestarzałe i mało skuteczne w aktualnych warunkach wojny. To też dowTództwo rosyjskie mu-

227

Page 404: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

TUR CJ A ZWOLENNICY PRZYŁĄCZENIA SIĘ DO NIEMIEC PRZECIW ROSJI.

ggjÉsi

Sttitan Muhamed V.

Enver Pasza Liman Pasza.

Page 405: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

siało, przystępując do ofensywy, przedewszyst-kiem liczyć na liczebną przewagę swoich wojsk.

Aby tę oczywistą już przewagę powiększyć jeszcze dowództwo rosyjskie, w porozumieniu z francuską kwaterą główną, poczęło wywierać nacisk na Serbję w sensie rozpoczęcia przez nią własnej ofensywy równocześnie z rosyjską. Chodziło o odciągnięcie części sił au-stro-węgierskich z frontu rosyjskiego, na który, z chwilą wybuchu wojny z Rosją, dowództwo austrjackie pospiesznie przerzucało swoje siły z Serbji.

Jak wiemy, na początku wojny Serbja stanowiła trzeci, zupełnie samodzielny front, na którym wogóle rozpoczęły się działania wojenne, a mianowicie armji austrjackiej przeciwko armj i serbskiej, wzmocnionej armj ą sprzymierzonej z nią Czarnogóry. Jakkolwiek przed wojną Serbji nie wiązała z Francją żadna konwencja wojskowa, a nawet z Rosją porozumienie wojskowe nie nabrało nigdy konkretnych form — jednakże z chwilą wybuchu wojny, niejako automatycznie, weszła Serbja w orbitę trójporozumienia, Koalicji, temsamem zaś, jako najsłabsza ze sprzymierzonych, musiała liczyć się z opinją przedewszystkiem dowództwa rosyjskiego. To też nacisk rosyjskiego dowództwa wywarł spodziewany wpływ na rząd i dowództwo serbskie, które również zdecydowało się na równoczesną ofensywę.

W tern miejscu należy zaznaczyć, że, jakkolwiek pomiędzy armją austro-węgierską, a serbsko-czarnogórśką zachodziła rażąca dysproporcja sił na niekorzyść tej ostatniej — jednakże niezwykłe bohaterstwo narodu serbskiego, jego bitność, ofiarność i wielka tężyzna moralna i fizyczna, wszystko to stanowiło poważne wartości, z któremi Austrja, już po pierwszych doświadczeniach, musiała się liczyć bardziej, niżby to wypadało z ustosunkowania sił liczebnych. Sędziwy i popularny król Serbski Piotr, oraz bohaterski królewicz Aleksander i ich sprzymierzeniec król Czarnogóry Mikołaj umieli narody swoje natchnąć tak wielkim duchem patrjotyzmu i bohaterstwa, że ta maleńka armja „pastuchów", jak ją pogardliwie nazywali przed wojną Austrjacy, w dodatku wycieńczona świeżo w 1913 roku ukończoną wojną z Turcją, urosła nagle do nadnaturalnych rozmiarów, groźnych dla dwujedynej monar-chji naddunajskiej. Na dwóch krańcach Europy Belgja i Serbja raz jeszcze zadokumentowały, jak wielką potęgą jest duch, który ożywia armję i naród, broniący naprawdę umiłowaną

ojczyznę i swoją drogocenną, dobrze uświadomioną wolność i godność narodową!

Z chwilą rozpoczęcia kroków wojennych przeciwko Serbji Austro - Węgry uderzyły w nią całą swoją potęgą militarną, sądząc, że, zanim rozpocznie się prawdziwa wojna z Rosją, maleńka i biedna Serbja będzie już leżała u nóg Habsburgów. Jak po stronie Niemiec Belgja, tak po stronie Austrjaków Serbja w pierwszym już okresie wojny miała się stać krwawem i tra-gicznem „memento" dla pozostałych przeciwników. Jednakże stało się inaczej.

Narazie armja austro-węgierska bez trudu wobec słabego oporu Serbów wdarła się na terytorjum serbskie, przechodząc rzeki Dri-nę i Sawę i osiągając w połowie sierpnia front Szabac—Lubawja. Ale armja serbska nie była pobitą, a tymczasem dowództwo austrjackie zmuszone było pośpiesznie przerzucać wojska z frontu serbskiego na front rosyjski. Moment ten wykorzystali Serbowie i w dn. 20 sierpnia, zgodnie z obietnicą, daną dowództwu rosyjskiemu, przeszli do ofensywy. W kilkudniowych ciężkich walkach, które uwieńczyły bohaterstwo armji serbskiej, Serbowie zadali wojskom austro-węgierskim szereg powTażnych klęsk, zmuszając je do pospiesznego i naogół bezładnego odwrotu. W dniu 24 sierpnia wojska austrjackie opuściły już terytorjum serbskie, z powrotem przechodząc poza Drinę i Sawę. Pomimo jednak odniesienia tak świetnych i piorunujących zwycięstw dalsza ofensywa- armji serbskiej została zahamowana z racji dotkliwych braków w zaopatrzeniu armji serbskiej, w szczególności zaś wobec braku amunicji artyleryjskiej. Należy sobie bowiem uświadomić, że serbski teatr wojny był dokładnie izolowany od sprzymierzonych, co utrudniało, a nawet wprost uniemożliwiało Serbji zorganizować poważniejszy dowóz z zagranicy sprzętu wojennego i amunicji. Droga morska była całkowicie zamknięta wobec panowania floty austrjackiej na morzu Adrjatyckiem. Z dwóch sąsiadów neutralnych Serbji Bułgarja była jej oddawna wrogą i skłaniała się już ku państwom centralnym, Grecja zaś, pod wpływem sfer dworskich, życzliwych dla Niemiec, nawet wbrew opinji swojego społeczeństwa nie okazywała również spodziewanej życzliwości. Ten fakt odosobnienia Serbji, powodujący szybkie wyczerpanie się jej zapasów wojennych, stał się przyczyną zahamowania pierwszej i tak świetnie rozpoczętej ofensywy serbskiej, a co za tern idzie posiadał doniosłe znaczenie dla losów dalszej wojny na froncie serbskim.

229

Page 406: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Powróćmy jednak do frontu rosyjskiego. Zdecydowaną ofensywę na Lwów 3, i 8. arai j rosyjskich miała poprzeć ofensywa od północy 4. i 5. armij. Ogólny plan ofensywy, ostatecznie wypracowany przez Rosjan do dnia 23 sierpnia, był następujący:

4. armja, stanowiąca prawe skrzydło rosyjskiego południowo-zachodniego frontu, miała opanować bieg Sanu od Leżajska aż do Wisły, następnie zaś miała posunąć się na linję Mielec — Leżajsk: „aby zapewnić za sobą mocne opanowanie wideł Wisły i Sanu i powstrzymać na sobie pierwsze uderzenie nawet przewyższających sił nieprzyjacielskich", dopóki nie nadciągną własne posiłki. Ostatecznem

zadaniem tej armji miało być natarcie na linji Dębica — Rzeszów, które nie pozwoliłoby na odwrót poważniejszych sił austrjackich w kierunku Krakowa. 5. armja miała za zadanie opanować linję Cieszanów — Rawa Ruska — Magirów, skąd mogła w razie potrzeby okazać pomoc 4. armji, nacierając na odcinek Lwów— Przemyśl, lub „okazać pomoc 3. armji pod Lwowem". Tak więc 5. armja miała stanowić grupę manewrową, którą można byłoby koncentrować na najbardziej zagrożonym odcinku. 3. armji powierzono „najważniejsze zadanie rozwinięcia początkowej operacji ofensywy na Lwów". Armja ta „kieruje swoje uderzenie na punkt, ważny ze względów wojskowych i politycznych". Zadaniem 8. armji miało być współdziałanie z 3. armją. Miała ona umocnić się na Strypie, a następnie prowadzić natar-

230

cie, którego osią miała być droga Brzeèany — Rohatyn, równocześnie zwijając lewoskrzydło-we korpusy wzdłuż Dniestru w celu ubezpieczenia się z tej strony lub przerzucenia ich na drugi brzeg.

Niezależnie od tych zarządzeń i w celu ubezpieczenia prawego skrzydła południowo-zachodniego frontu, zagrożonego ugrupowaniem wojsk austrjackich w zachodniej Galicji, dowództwo rosyjskie skierowało pod Dęblin (Iwangorod) III korpus kaukaski, pierwotnie przeznaczony dla 3. armji, a następnie dla 4., oraz jedną dywizję jazdy. Siły te miały przeszkodzić ewentualnemu obejściu rosyjskiego prawego skrzydła przez wojska austrjackie.

Cały plan rosyjski, który pozostawiał pomiędzy 4. i 5. armją znaczną lukę, miał na celu tym kosztem skoncentrować pod Lwowem trzy arm je, które łącznie liczyłyby poważne siły 12 korpusów. Widać w tem sugestywne działanie Lwowa na dowództwo rosyjskie, które pod wpływem przesłanek politycznych widziało w nim cel swoich działań, a tem samem i arenę decydującej bitwy. Tymczasem ów „lwowski miraż", jak go nazywa gen. Daniłow, rozwiał się całkowicie pod tchnieniem rzeczywistości. Bowiem Austrjacy gros swoich sił poświęcili nie dla obrony Lwowa, lecz w celu przeprowadzenia własnej ofensywy na północ, w Lubel-szczyźnie, pomiędzy Wisłą i Bugiem. Plan rosyjski stał się nieaktualny. Dowództwo rosyjskie musiało na gwałt podciągnąć 5. armję na zachód ku 4. armji, i tą ostatnią wzmocnić je-

Krasnystaw po bitwie.

Page 407: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

szcze dwoma korpusami, nie licząc III korpusu kaukaskiego, który został jej przydzielony. Ponadto zaś trzeba było przesunąć 3. armję na północ od Lwowa, aby mogła być pomocną 5. armji. Tak więc w rzeczywistości koncentracja 12 — 14 korpusów rosyjskich nastąpiła nie pod Lwowem, lecz w Lubelszczyźnie.

Ofensywa 3. i 8. armij rosyjskich rozpoczęła się w naznaczonych terminach, zapoczątkowując działania wojenne Rosji przeciwko Austro-Węgrom. Ofensywa na razie rozwijała się pomyślnie, nie napotykając na poważniejszy opór, ogarniając Galicję Wschodnią od linji Łuck — Kamionka Strumiłowa na południe aż do Dniestru. W miarę, jak wojska rosyjskie zbliżały się do ugrupowania wojsk au-strjackich, front skracał się, ściskany przez bieg Dniestru. Jako zasłonę od strony Dniestru, na którym Austrjaey posiadali szereg umocnionych przepraw w Zaleszczykach, Niż-niowie, Haliczu i Mikołajowie, dowództwo rosyjskie, w miarę posuwania się 8. armji, rozwijało w tyle wzdłuż Dniestru XXIV korpus, który stanowił lewe skrzydło tej armji. Niezależnie od tej osłony wzdłuż prawego brzegu Dniestru posuwał się specjalny oddział „za-dnieprzański".

Rozpoczęcie ofensywy na Lwów rosyjskie sfery wojskowe i polityczne wyzyskały umiejętnie w celu zarówno wywołania nacjonalistycznego oddźwięku we własnem społeczeństwie, jak i w celu wywołania przychylnego dla Rosji wrzenia wśród narodów słowiańskich mo-narchji austro-węgierskiej. W chwili przekroczenia granicy austrjackiej przez wojska rosyjskie ich wódz naczelny wielki książę Mikołaj Mikołajewicz wydał odezwę do wszystkich narodów słowiańskich Austro-Węgier, utrzymaną w tonie typowo wszechrosyjskim. Głosząc hasła „wyzwolenia", to znaczy „zlania się małych rzeczek słowiańskich w morzu Wszech-rosji", jak to rozumieli Rosjanie, wzywał słowian do czynnego współdziałania z wojskami rosyjskiemi i podniesienia aręża przeciwko „ciemięzcom habsburgskim".

W pierwszych dniach ofensywy, jakkolwiek ze strony wojsk austrjackich nie napotykali Rosjanie na poważniejszy opór, 3. i 8. ar-mje rosyjskie znacznie opóźniły swój marsz, wyznaczony przez kwaterę główną. Wywołało to niezadowolenie zarówno Mikołaja Mikoła-jewicza, jak i ministra wojny Suchomlinowa. Generał Iwanow otrzymał ostrą naganę i polecenie, wyrażone jak najbardziej kategorycznie,

aby nadal prowadził ofensywę „ze wzrastającą energją i szybkością".

W momencie, kiedy 3. i 8. arm je rosyjskie miały już zetknąć się z poważniejszemi siłami austrjackiemi, w rosyjskiej kwaterze głównej otrzymano niepokojące wiadomości o nastrojach w Rumunji i mobilizacji jej armji. Był to moment, w którym stanowisko Rumunji było nadwyraz niejasne i chwiejne. Należało się liczyć z możliwością wystąpienia jej po stronie mocarstw centralnych. To też dowództwo rosyjskie było już zdecydowane w tym wypadku obrócić przeciwko armji rumuńskiej nietylko siły odeskiego okręgu wojennego, oddawna przeznaczone do tego celu, ale i 8. armję, która,, uczyniwszy zwrot ku południowi, miałaby runąć na Mołdawję rumuńską. Jednakże w ciągu paru dni położenie wyjaśniło się w sensie dalszej narazie neutralności Rumunji, wobec czego dowództwo rosyjskie, po chwiłowem wahaniu, mogło znów obrócić całą uwagę i siły frontu południowo-zachodniego wyłącznie przeciwko Austrji.

W dniu 26 sierpnia obie nacierające armję rosyjskie znalazły się na linji Kamionka — Busk — Monastyrżyska. Na linji tej Rosjanie po raz pierwszy spotkali się z poważniejszemi siłami austrjackiemi, a mianowicie 3. austro-węgierskiej armji, dowodzonej przez gen. Bru-dermanna.

Wywiązała się dwudniowa poważna bitwa, koncentrująca się głównie na wzgórzach pod Złoczowem i nad rzeczką Złotą Lipą. W bitwie tej Rosjanie posiadali znaczną przewagę liczbową. Wojska austrjackie poniosły dotkliwe straty, a zagrożone obejściem na oby skrzydłach zmuszone były wycofać się ku zachodowi, ścigane przez liczną jazdę rosyjską.

Gen. Daniłow pisze: „Wspomniane walki wyjaśniły, że siły austrjackie na wschodnim odcinku ich frontu nie przekraczają 3 — 4 korpusów. Fakt ten raz jeszcze potwierdzał przewidywanie Stawki (kwatery głównej —przyp. wł.), że główrnej masy austro-węgierskiej armji należy spodziewać się na północnym odcinku ich frontu, a więc usprawiedliwiał żądanie jak najrychlejszego natarcia 3. i 8. armij. Fakt ten również dowodził celowości powziętej decyzji, co do częściowego przegrupowania wojsk na terenie południowo-zachodniego frontu, polegaj ącem na przerzuceniu III korpusu kaukaskiego z rejonu 3. armji na prawe skrzydło południowo-zachodniego frontu, gdzie wypadki przyjęły do tego czasu nader poważny dla nas charakter".

231

Page 408: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

I rzeczywiście na tym odcinku frontu już w dn. 17 sierpnia zaznaczyły się tendencje ofensywne Austrjaków, narazie niemające wprawdzie powodzenia. W dniu tym jazda rosyjska, częściowo wspierana przez piechotę, została zaatakowana pod Kraśnikiem przez siły austrJackie, Jakkolwiek po długotrwałych i naogół dość zaciętych walkach Austrjacy cofnęli się, jednakże już w ciągu dni następnych, niemal rów

nocześnie z rozpoczęciem rosyjskiej ofensywy na Lwów, zdołali przeprawie przez San i małą rzeczkę Tanew znaczniejsze swoje siły. Tak więc w momencie, kiedy Rosjanie przekraczali granicę w marszu na Lwów — Austrjacy, wy-korzystywując późniejszą gotowość bojową rosyjskich Ł i 5. armij, sami wtargnęli na tery-torjum rosyjskie, kierując się pomiędzy Wisłą i Bugiem na Lublin. Jak wiemy już z tego, cośmy mówili poprzednio, i na lewym brzegu Wisły drobniejsze siły austrjackie, wspierane łandwerą niewielką i oddziałami legjonistów Piłsudskiego, równocześnie prowadziły ofensywę w Kieleckiem i wzdłuż Wisły. Należy sobie również uświadomić, że był to ten sam moment, w którym na północy 1- i 2. armje rosyjskie

rozpoczynały swoją niefortunną, jak już wiemy, ofensywę na Prusy Wschodnie.

Poprzednio wspomnieliśmy, że zgodnie z rosyjskim planem 4. i 5. armje miały rozpocząć ofensywę na południe w dn. 23 sierpnia, a więc nieco tylko później, niż w przeciwnym kierunku uczyniły to samo wojska austrjackie. Tak więc na odcinku frontu pomiędzy Wisłą i Bugiem obie strony pragnęły chwycić inicja

tywę w swoje ręce. W rezultacie w dniach 23 i 24 sierpnia nastąpiło zderzenie obu przeciwnych sobie ofensyw. 4. armja rosyjska zetknęła się na południe od Kraśnika i rzeczki Por z całą lewoskrzydłową 1. arm ją austrjacką, dowodzącą przez gen. Dankla.

Wynik bitwy, po raz drugi już stoczonej pod Kraśnikiem, był tym razem dla Rosjan niekorzystny. W dodatku w wyniku również niepomyślnych dla Rosjan walk okazało się, że silna kolumna austrjacką naciera równocześnie wzdłuż Wisły w kierunku na Annopol i Józefów, zagrażając prawemu skrzydłu 4. armji rosyjskiej. W rezultacie po parodniowych zaciętych walkach 4. armja rosyjska została odrzucona przez Austrjaków na północ, przyczem

Opuszczona wieś w okolicach Sochaczewa.

232

Page 409: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

jej prawe skrzydło znacznie wygięło się ku tyłowi. Austrjacy w dalszym ciągu prowadzili energiczne natarcie na całym froncie Ł armji rosyjskiej, główne jednak wysiłki kierując przez Opole i Chodel na prawe skrzydło rosyjskie, coraz bardziej wyginające się ku tyłowi.

Naczelne dowództwo rosyjskie, widząc w manewrze austrjackim w Lubelszczyźnie dążenie do obejścia tyłów 4. armji od strony jej prawego skrzydła, a wobec tego, że przeznaczony już na to skrzydło i znajdujący się w drodze III korpus kaukaski nie mógł na czas zdążyć, pośpiesznie zdecydowało się zawrócić na Dęblin XVIII korpus, który w tym czasie kierował się do Warszawy. Korpus ten zajął skrajne prawe skrzydło 4. armji, do której został ostatecznie włączony. Poza tern dowództwo rosyjskie, poważnie zaniepokojone położeniem w Lubelszczyźnie, czyniło wszystko możliwie, aby wzmocnić 4. armję przez przyspieszenie transportów dywizyj rezerwowych, dawniej już dla niej przeznaczonych. Niezależnie od starań naczelnego dowództwa generał baron Salz, dowodzący 4. armją Rosyjską, zwrócił się | pomoc do swojego sąsiada z lewej strony gen. Plewego, dowódcy §. armji. Należycie oceniając grozę położenia gen. Plewę wydzielił jedną brygadę piechoty ze swojego prawo-skrzydło-wego XXV korpusu i oddał.ją do całkowitego rozporządzenia dowództwa 4. armji. Brygada ta pospiesznemi marszami została przerzucona przez Lublin na prawe zagrożone skrzydło 4. armji.

Równocześnie z rozpoczęciem się poważniejszych walk na froncie 4. armji rosyjskiej bardziej na wschód od niej rozpoczęła planowaną ofensywę i 5. armja gen. Plewego. Ponieważ ofensywa ta nie napotykała na poważniejsze siły austrjackie dowódca południowo-zacho-dniego frontu rosyjskiego generał Iwanow wskazał generałowi Plewemu na konieczność zmiany pierwotnego kierunku natarcia jego trzech lewoskrzydłowych korpusów tak, aby mogły one okazać pomoc sąsiedniej 4. armji, zagrażając tyłom 1. armji austrjackiej, oraz tym siłom austrjackim, które świeżo wykryto, a które posuwały się w kierunku Zamość — Tomaszów.

Dowództwo 5. armji rozpoczęło świeżo nakazany manewr w dn. 25 sierpnia w ten sposób, że zatrzymując swój prawoskrzydłowy XXV korpus w rejonie Zamościa i nakazując mu współdziałanie z sąsiednią 4. armją pozo-stałemi trzema korpusami wykonywało zacho

dzenie lewem skrzydłem, początkowo stopniami wysuwając je na linję Komorów—Łaszczów— Sokal. Realizując ten skomplikowany manewr 5. armja rosyjska musiała stoczyć szereg niezwykle zaciętych i krwawych bitew w rejonie Tomaszowa. W rezultacie trzy lewoskrzydłowe korpusy 5. armji znalazły się na północ i na północo-wschód od korpusów 4. armji austro-węgierskiej gen. Aufenberga, która równocześnie prowadziła własną ofensywę na północ, podtrzymując od południo-wschodu ofensywę 1. armji austrjackiej gen. Dankla.

W dniu 26 września XIX korpus 5. armji rosyjskiej poprowadził natarcie na południo-zachód od Komorowa, zmuszając Austrjaków do cofnięcia się na Tomaszów. Pod wrażeniem tego sukcesu gen. Plewę skierował na Tomaszów pozostałe dwa korpusy lewoskrzydłowe (V i XVII), mając nadzieję uderzyć nimi na tyły tomaszowskiej grupy wojsk austrjackich i spodziewając się stąd poważnego.zwycięstwa. Jednakże stało się inaczej. Austrjacy zrozumieli manewr Plewego i pospiesznie poczęli podciągać swoje siły na północ tak, że poczęły one zagrażać z boku V i XV korpusom rosyjskim, posuwającym się na Tomaszów. Szczególnie groźnem dla marszu tych korpusów było natarcie austrjackiej grupy arcyksięcia Józefa Ferdynanda, posuwającej się od strony Bełza i Uniejowa.

Począwszy od dnia 28 sierpnia położenie 5. armji rosyjskiej stało się niezwykle ciężkie. Nader poważne siły austrjackie, dochodzące do 4 — 5 korpusów, usiłują za wszelką cenę okrążyć z trzech stron trzy lewoskrzydłowe korpusy 5. armji gen. Plewego. Pomimo lokalnych sukcesów, jak naprzykład całkowite rozbicie 15. dywizji honwędów przez V korpus rosyjski, położenie Rosjan z każdym dniem staje się trudniejsze, tembardziej, że te trzy osamotnione korpusy tracą łączność zarówno z 4. armją od północo-zachodu, jak i z 3. armją od południo-wschodu. Bowiem XXV korpus, stanowiący prawe skrzydło 5. armji, który, jak wiemy, współdziałał z 4. armją, pod naciskiem Au-strjaków, oraz ze względu na ogólne niekorzystne położenie na całym froncie 4. armji zmuszony był wycofać się na Krasnystaw, odejściem swojem tworząc poważną lukę, z drugiej zaś strony przesunięcie trzech lewoskrzydłowych korpusów 5. armji bardziej na zachód w kierunku Tomaszowa do reszty zerwało i tak słabą łączność z 3. armją rosyjską, która, jak wiemy, prowadziła natarcie swojem prawem skrzydłem na Kamionkę.

233

Page 410: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Wobec tak ciężkiego i ryzykownego położenia dowódca 5 armji gen. Plewę wieczorem dnia 30 sierpnia wydaje rozkaz odwrotu całej swojej armji na linję Krasnegostawu, jeśliby zaś linji tej nie udało się ponownie zająć — na linję Chełm — Włodzimierz Wołyński. Decyzję swoją gen. Plewę motywował „niemożliwością osiągnięcia w walce decydującego powodzenia i przeszkodzenia Austrjakom przerwania frontu pomiędzy 4. i 5. armją".

W ostatnich dniach sierpnia jeszcze groźniej przedstawiała się sytuacja 4. armji rosyjskiej. Austrjacy kontynuowali zaciętą * of en-sywę, kierując wszystkie swoje wysiłki na jej

oba skrzydła. W dniu 28 sierpnia dowódca 4. armji położenie jej ocenia tak niekorzystnie, iż zwraca się do dowódcy frontu gen. Iwanowa z prośbą o wskazanie mu nowych zadań na wypadek konieczności odwrotu za rzekę Wieprz. Generał Iwanow w odpowiedzi swojej wskazuje na konieczność umocnienia się na linji, Wieprza, przy równoczesnem osłanianiu dróg, prowadzących do odcinka Bugu pomiędzy Drohiczynem i Brześciem. W wypadku tym gen. Iwanow nakazuje 5. armji osłaniać drogi na Brześć, równocześnie zaś lewem skrzydłem kontynuować działania zaczepne w celu współdziałania z sąsiednią z lewej strony 3. armją.

Nocą z 28 na 29 sierpnia Austrjacy rozpoczynają pod Józefowem przeprawę na prawy brzeg Wisły po moście pontonowym tej swojej grupy, która dotychczas, pod dowództwem gen. Kummera, prowadziła ofensywę na lewym

brzegu w kierunku na Radom. Położenie 4. armji rosyjskiej pogarszał jeszcze fakt, z& wślad za Austr jakami pośpiesznie podążał ku przeprawie pod Józefowem i niemiecki korpus landwery gen. Weursch'a. W dowództwie 4. armji rosyjskiej, której groziło nowe uderzenie w prawe skrzydło, nastrój był nieledwie graniczący z paniką. Wzajemnie sugestjono-wano się wyimaginowanemi lub przesadzone-mi siłami nieprzyjacielskiemi, które wciąż miały zagrażać rzekomo z ooraz to innej strony. Tylko na tle takiego nastroju dowództwa rosyjskiego mógł zdarzyć się fakt następujący-Jakieś niesprawdzone informacje donosiły, że

Austrjacy usiłują przeprawić się na prawy brzeg Wisły pod Kazimierzem, a więc całkowi-cie już na tyłach rosyjskich. Zaalarmowane dowództwo 4. armji skierowało pośpiesznie ku Kazimierzowi specjalny oddział, który miał przeszkodzić tej tak groźnej przeprawie. I dopiero oddział ten, przybywszy na miejsce przekonał się, że cała informacja od początku do końca była mylna. A działo się to pod bokiem Dęblina (Iwangorod), który, przestawszy być wprawdzie twierdzą, pozostał jednak wielkim obozem warownym i ważnym węzłem kolejowym!

W tym samym czasie na lewym brzegu Wisły oddziały austro-niemieckie rozpoczęły natarcie w kierunku Radom — Dęblin, a w dru 1 września rozpoczęły ostrzeliwanie lewobrzeżnych umocnień Dęblina pod Bąkoweem i Za-jezierzem. Zdawało się, że i z tej strony grozi

Blindarze austriackie w lesie.

234

Page 411: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Rosjanom poważne niebezpieczeństwo sforsowania Wisły i wyjścia oddziałów nieprzyjacielskich na tyły linji Wieprza. Okazało się jednak, że akcja na lewym brzegu Wisły była tylko demonstracją, i oddziały, ostrzeliwujące forty dęblińskie, niebawem zawróciły i spokojnie wycofały się na Radom.

W końcu sierpnia Austrjacy otrzymują na prawym brzegu Wisły znaczniejsze uzupełnienia, wobec czego bardziej jeszcze energicznie nacierają na 4. armję rosyjską, wciąż usiłując obejść ją na skrzydłach. Na prawem skrzydle, które było już wzmocnione przez XVIII korpus, Rosjanom udaje się powstrzymać manewr obejścia, natomiast na lewem skrzydle akcja rozwija się dla nich nadal niekorzystnie. Do dnia 1 września Austrjacy głęboko obchodzą lewe skrzydło 4. armji, przerwawszy front w stylu 4. i 5. armji. Zajmują stację Trawniki na lewym brzegu Wieprza, przecinając tern linję kolejową Lublin — Chełm, która dotychczas stanowiła jedyną linję, łączącą tyły obu armij rosyjskich. Wskutek zajęcia Trawników przez Austrjaków prawoskrzy-dłowy XXV korpus 5. armji rosyjskiej, operujący dotychczas pod Krasnymstawem, wycofuje się ku Rejowcowi, usiłując osłonić drogę na Chełm. Tak więc wszelką łączność 4. i 5. armij rosyjskich zostaje ostatecznie rozerwana w dniu 2 września.

Był to moment, w którym dowództwu au-stro-węgierskiemu mogło było się zdawać, że kampanja przeciwko Rosji skłania się ku klęsce tej ostatniej. W Lubelszczyźnie położenie dwóch armij rosyjskich było wprost tragiczne, lewy brzeg Wisły zdawał się dla Rosjan całkowicie straconym, ofensywa rosyjska na Lwów w Galicji wschodniej nie miała szans poważniejszego powodzenia wobec sytuacji na północy t. j . w Lubelszczyźnie, w najgorszym razie ofensywę tę mogła definitywnie powstrzymać potężna twierdza Przemyśl, gdyby Rosjanie osiągnęli nawet linję Sanu od wschodu. A na północno-zachodnim froncie rosyjskim właśnie w tym czasie nastąpiło tragiczne załamanie się ofensywy rosyjskiej na Prusy Wschodnie, na-domiar zaś złego niebywała klęska, właściwie pogrom 2. armji gen. Samsonowa niemal całkowicie otwierała północną granicę Kongresówki, co było tern groźniejsze, że z zachodniego frontu we Francji spieszyły właśnie na wschód nowe korpusy niemieckie, a mianowicie XI i gwardyjski rezerwowy, wzmocnione ponadto przez 8. dywizję jazdy. Oddziały te mogły były już w pierwszych dniach września wziąć

udział w dowolnym punkcie w akcji bojowej. Rosyjska kwatera główna, poinformowana przez "wywiad o masowym ruchu na wschód niemieckich eszelonów wojskowych, poważnie poczęła się obawiać, że Niemcy bez wielkiego trudu będą mogli z Prus Wschodnich wtargnąć do Kongresówki i nacierając na południe zagrozić tyłom 4. i 5. armij rosyjskich w Lubelszczyźnie.

W tern niezwykle ciężkiem położeniu naczelny wódz rosyjski Mikołaj Mikołajewicz miał jedno tylko wyjście: za wszelką cenę uzyskać decydujące zwycięstwo nad armją austro-wę-gierską zanim Niemcy mogliby rozpocząć ofensywę z Prus Wschodnich. Zadanie to było niełatwe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że na froncie południowo - zachodnim Rosjanie, poza mniej poważnemi działaniami w Galicji wschodniej, wszędzie indziej doznawali poważnych niepowodzeń. Początkowa koncepcj a rosyj -skiej ofensywy na lewym brzegu Wisły, do której poprzednio była przeznaczona 9. armja, organizująca się pod Warszawą, obecnie była już nieaktualną. Bowiem z trzech korpusów, składających tę armję, dwa, a mianowicie I i XVIII korpus były już użyte do działań gdzieindziej . Pozostawało więc jedynie potężne przeciwnatarcie na prawym brzegu Wisły, które należało za wszelką cenę przygotować. Zdecydowawszy się w tym kierunku wielki książę Mikołaj Mikołajewicz wezwał wojska południo-wo-zachodniego frontu do maksymalnej energji i wytrzymałości, a równocześnie w pośpiesznem tempie przystąpił do zorganizowania na prawem skrzydle tego frontu poważniejszej grupy uderzeniowej. Jeśliby ofensywa tej grupy w kierunku południowym wzdłuż Wisły, rozpoczęta równocześnie z energiczniejszą ofensywą w Galicji Wschodniej, udała się — położenie wojsk austrjackich, ujętych w kleszcze pomiędzy Wisłą a Karpatami, stałoby się z kolei nad wyraz kłopotliwem i ryzykownem.

Realizując swój nowy plan Mikołaj Mikołajewicz dowództwo nad 4. armją, najbardziej zagrożoną, a przeznaczoną do koniecznej ofensywy na południe, powierzył generałowi Ever-towi, znanemu ze swojej energji, spokoju i żelaznej woli, osobiście wtajemniczaj ąc go w szczegóły swojego planu. Również osobiście Mikołaj Mikołajewicz zajął się sprawą przyśpieszenia i usprawnienia transportów kolejowych, aby jak najprędzej uzupełniły 4. armję przeznaczone dla niej III korpus kaukaski i trzy dywizje rezerwowe. Niezależnie od tych zarządzeń Mikołaj Mikołajewicz nakazał rów-

235

Page 412: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Rosjanom poważne niebezpieczeństwo sforsowania Wisły i wyjścia oddziałów nieprzyjacielskich na tyły linji Wieprza. Okazało się jednak, że akcja na lewym brzegu Wisły była tylko demonstracją, i oddziały, ostrzeliwujące forty dęblińskie, niebawem zawróciły i spokojnie wycofały się na Radom.

W końcu sierpnia Austrjacy otrzymują na prawym brzegu Wisły znaczniejsze uzupełnienia, wobec czego bardziej jeszcze energicznie nacierają na 4. armję rosyjską, wciąż usiłując obejść ją na skrzydłach. Na prawem skrzydle, które było już wzmocnione przez XVIII korpus, Rosjanom udaje się powstrzymać manewr obejścia, natomiast na lewem skrzydle akcja rozwija się dla nich nadał niekorzystnie. Do dnia 1 września Austrjacy głęboko obchodzą lewe skrzydło 4. armji, przerwawszy front w stylu 4. i 5. armji. Zajmują stację Trawniki na lewym brzegu Wieprza, przecinając tern linję kolejową Lublin — Chełm, która dotychczas stanowiła jedyną linję, łączącą tyły obu armij rosyjskich. Wskutek zajęcia Trawników przez Austrjaków prawoskrzy-dłowy XXV korpus 5. armji rosyjskiej, operujący dotychczas pod Krasnymstawem, wycofuje się ku Rejowcowi, usiłując osłonić drogę na Chełm. Tak więc wszelką łączność 4. i 5. armij rosyjskich zostaje ostatecznie rozerwana w dniu 2 września.

Był to moment, w którym dowództwu au-stro-węgierskiemu mogło było się zdawać, że kampanja przeciwko Rosji skłania się ku klęsce tej ostatniej. W Lubelszczyźnie położenie dwóch armij rosyjskich było wprost tragiczne, lewy brzeg Wisły zdawał się dla Rosjan całkowicie straconym, ofensywa rosyjska na Lwów w Galicji wschodniej nie miała szans poważniejszego powodzenia wobec sytuacji na północy t. j . w Lubelszczyźnie, w najgorszym razie ofensywę tę mogła definitywnie powstrzymać potężna twierdza Przemyśl, gdyby Rosjanie osiągnęli nawet linję Sanu od wschodu. A na północno-zachodnim froncie rosyjskim właśnie w tym czasie nastąpiło tragiczne załamanie się ofensywy rosyjskiej na Prusy Wschodnie, na-domiar zaś złego niebywała klęska, właściwie pogrom 2. armji gen. Samsonowa niemal całkowicie otwierała północną granicę Kongresówki, co było tern groźniejsze, że z zachodniego frontu we Francji spieszyły właśnie na wschód nowe korpusy niemieckie, a mianowicie XI i gwardyjski rezerwowy, wzmocnione ponadto przez 8. dywizję jazdy. Oddziały te mogły były już w pierwszych dniach września wziąć

udział w dowolnym punkcie w akcji bojowej. Rosyjska kwatera główna, poinformowana przez wywiad o masowym ruchu na wschód niemieckich eszelonów wojskowych, poważnie poczęła się obawiać, że Niemcy bez wielkiego trudu będą mogli z Prus Wschodnich wtargnąć do Kongresówki i nacierając na południe zagrozić tyłom 4. i 5. armij rosyjskich w Lubelszczyźnie.

W tern niezwykle ciężkiem położeniu naczelny wódz rosyjski Mikołaj Mikołajewicz miał jedno tylko wyjście: za wszelką cenę uzyskać decydujące zwycięstwo nad arm ją austro-wę-gierską zanim Niemcy mogliby rozpocząć ofensywę z Prus Wschodnich. Zadanie to było niełatwe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że na froncie południowo - zachodnim Rosjanie, poza mniej poważnemi działaniami w Galicji wschodniej, wszędzie indziej doznawali poważnych niepowodzeń. Początkowa koncepcja rosyjskiej ofensywy na lewym brzegu Wisły, do której poprzednio była przeznaczona 9. armja, organizująca się pod Warszawą, obecnie była już nieaktualną. Bowiem z trzech korpusów, składających tę armję, dwa, a mianowicie I i XVIII korpus były już użyte do działań gdzieindziej . Pozostawało więc jedynie potężne przeciwnatarcie na prawym brzegu Wisły, które należało za wszelką cenę przygotować. Zdecydowawszy się w tym kierunku wielki książę Mikołaj Mikołajewicz wezwał wojska południo-wo-zachodniego frontu do maksymalnej energji i wytrzymałości, a równocześnie w pośpiesznem tempie przystąpił do zorganizowania na prawem skrzydle tego frontu poważniejszej grupy uderzeniowej. Jeśliby ofensywa tej grupy w kierunku południowym wzdłuż Wisły, rozpoczęta równocześnie z energiczniejszą ofensywą w Galicji Wschodniej, udała się — położenie wojsk austrjackich, ujętych w kleszcze pomiędzy Wisłą a Karpatami, stałoby się z kolei nad wyraz kłopotliwem i ryzykownem.

Realizując swój nowy plan Mikołaj Mikołajewicz dowództwo nad 4. arm ją, najbardziej zagrożoną, a przeznaczoną do koniecznej ofensywy na południe, powierzył generałowi Ever-towi, znanemu ze swojej energji, spokoju i żelaznej woli, osobiście wtajemniczając go w szczegóły swojego planu. Również osobiście Mikołaj Mikołajewicz zajął się sprawą przyśpieszenia i usprawnienia transportów kolejowych, aby jak najprędzej uzupełniły 4. armję przeznaczone dla niej III korpus kaukaski i trzy dywizje rezerwowe. Niezależnie od tych zarządzeń Mikołaj Mikołajewicz nakazał rów-

235

Page 413: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nieź pośpieszne przerzucenie z Warszawy na fcont 4. armji ostatniego korpusu, który pozostał z tworzącej się 9. armji, a mianowicie korpusu gwardji, który składał się z 1. i 2. dywizji gwardji, oraz gwardyjskiej brygady strzelców. Ponieważ z chwilą osiągnięcia wszystkich tych uzupełnień skład 4. armji powiększyć się miał do sześciu korpusów i pewnej ilości dy-wizyj rezerwowych — Mikołaj Mikołajewicz zarządził podział tej armji, w celu usprawnienia działań, na dwie armje: 4. gen. Everta i 9.

generała Łęczyckiego. Spodziewany był również w Lublinie XXII korpus, ale ten znacznie opóźnił swoje przybycie na teatr wojny z racji złego funkcjonowania transportów kolejowych. Wreszcie dowództwo rosyjskie energicznie rozpoczęło organizować na lewym brzegu Wisły poważniejszą grupę jazdy, która, rozpoczynając działania z rejonu Radomia, mogła była w przyszłości poważnie zagrozić drogom odwrotu Austrjaków na Kraków.

Jak widzimy z powyższego główna uwaga rosyjskiego dowództwa skoncentrowała się na prawem skrzydle południowo-zachodniego frontu, dzięki czemu w krótkim czasie siły tego skrzydła zostały wzmocnione o 9% dywizyj piechoty, to znaczy o 152 bataljony. Ogólne zaś siły Rosjan przeciwko armjom austro-wę-

gierskim miały wkrótce, po osiągnięciu wszystkich uzupełnień, wzrosnąć do 18 korpusów lin-jowych, co razem z dywizjami rezerwowemi czyniło 51 dywizyj piechoty i 4 brygady strzelców, razem 848 bataljonów piechoty, nie biorąc pod uwagę licznej jazdy rosyjskiej i kozaków.

Siły austro-węgierskie były znacznie słabsze na całym froncie, szczególnie zaś przewaga rosyjska miała się uwydatnić na odcinku pomiędzy Wisłą i Wieprzem, gdzie dowództwo ro

syjskie zamierzało wykonać swoje przeciwnatarcie. Na odcinku tym wobec 248 bataljonów piechoty rosyjskiej posiadali Austrjacy nie więcej już ponad 129 bataljonów piechoty, przy-czem siły te nieznacznie powiększyły się o grupę gen. Kummera, która w Józefowie przeszła z lewego na prawy brzeg Wisły, w przyszłości zaś mógł był nadciągnąć również korpus niemieckiej landwery generała Weursch'a.

Przygotowawszy przeciwnatarcie wielki książę Mikołaj Mikołajewicz w dniu 31 sierpnia wydał rozkaz, aby armje południowo-zachodniego frontu w jak najkrótszym czasie rozpoczęły zdecydowane działania zaczepne. Szczególną energję nakazywał rozkaz generałom Evertowi i Łęczyckiemu. Na tych odcinkach, gdzie ofensywa byłaby cupełnie niemożliwą,

Na tylach. Ludność cywilna zapędzona przez Rosjan do budowania fortyfikacyj rezerwowych,

236

Page 414: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nakazywał rozkaz wojskom rosyjskim utrzymywać zajmowane pozycje „do utraty ostatniego człowieka".

Realizację powyższego rozkazu rozpoczął gen. Evert swoją 4. armją, przechodząc do zaciekłej ofensywy na jej lewem skrzydle w dn. 2 września, odrzucając Austrjaków i biorąc do niewoli kilka tysięcy jeńców. W tym samym dniu i na prawem skrzydle tej armji uzyskali Rosjanie pewien sukces, odrzucając Austrja-ków o parę kilometrów w tył.

Ale poważniejsza ofensywa rosyjska rozpoczęła się dopiero w dniu 4. września. Do dnia tego gen. Łęczyckij zdołał był już zorganizować swoją prawoskrzydłową 9. armję w składzie XVIII i XIV korpusów, pewnej ilości ptrzymanych już uzupełniających oddziałów i dość licznej jazdy. Wobec tego trzem ar-mjom rosyjskim, 9., 4. i 5, tworzącym prawoskrzydłową grupę południowo - zachodniego frontu, dowództwo tegoż frontu wydało ostateczne rozkazy do ofensywy na całej linji, nakazując im zgniecenie nieprzyjaciela i odrzucenie go ku Wiśle. Zarządzenie to gen. Iwanowa, miało na celu wciśnięcie 1. armji austro-wę-gierskiej gen. Dankla w widły Wisły i Sanu, a następnie całkowite jej otoczenie, jeśli weźmiemy pod uwagę działania świeżo utworzonej na lewym brzegu Wisły silnej grupy jazdy rosyjskiej. Jednakże koncepcja gen. Iwanowa była całkowicie niezgodna z koncepcją naczelnego dowództwa, którego dążeniem było nie dopuścić Austr jaków do odwrotu w kierunku Krakowa. Aby osiągnąć cel naczelnego dowództwa należało wysunąć nie, jak to uczynił gen. Iwanow, lewe skrzydło północnej grupy południowo-zachodniego frontu, ale przeciwnie — prawe, które, działając, jak klin wzdłuż Wisły, wcześniej lub później, prawdopodobnie powyżej Sanu przecięłoby drogi odwrotu Au-strjaków na Kraków. Fakt ten był charakterystycznym przykładem dla stosunków w armji rosyjskiej niesubordynacji poszczególnych dowódców i ich samowolnych działań, nieuzgo-dnionych z kwaterą główną, a często krzyżujących nawet jej ogólne zamierzenia,

W rozpoczętej ofensywie rosyjskiej niezwykle oryginalny manewr wykonywała 5. armja gen. Plewego. Armja ta nie spotkała się z poważniejszym oporem Austrjaków, którzy stopniowo ściągali swoje siły z przed nosa, niejako, gen. Plewego, kierując je na inne odcinki frontu. Wobec tego gen. Plewę rozdzielił swoją armję na dwie samodzielne grupy: pra-woskrzydłcwej grupie w składzie XXV i XIX

korpusów polecił współdziałanie z 4. armją, prowadzącą ciężką ofensywę, zaś lewoskrzydło-wa grupa w składzie V i XVII korpusów równocześnie współdziałała z 3. armją, która począwszy od 6 września toczyła zacięte walki z wojskami austrjackiemi, które znagła zjawiły się w okolicach Rawy Ruskiej. Łączność z obu grupami 5. armji, współdziałającemi z sąsiedniemi armjami, utrzymywała grupa jazdy w składzie dwóch i pół dywizyj, która, zajmując środek, oczekiwała na odwrót nieprzyjaciela na któremś ze skrzydeł, aby rzucić się na jego tyły.

Poprzednio już mówiliśmy o tern, że pomiędzy 5. a 3. armją rosyjską istniała ryzykowna luka już od czasu przedwstępnych kon-centracyj. Luka ta rozszerzyła się bardziej jeszcze w czasie manewru 5. armji na linję Zamość — Tomaszów. g W momencie tym luka wynosiła od trzech do czterech przemarszów dziennych. To też naczelne dowództwo rosyjskie całkowicie zaaprobowało przegrupowanie głównych sił 3. armji na północ od linji kolejowej Lwów — Brody aż po rejon Mostów Wielkich. Dowódca 3. armji generał Ruzskij pragnął tym manewrem przybliżyć swoje prawe skrzydło do lewego skrzydła 5. armji, oraz rozpocząć dalszą ofensywę przez Rawę Ruską na skrzydło i tyły tej grupy wojsk aiistrjackich. która, jak to już wiemy, dążyła do przerwania frontu rosyjskiego na odcieku Tomaszów — Zamość w celu osiągnięcia przepraw na Bugu w rejonie Hrubieszów — Chełm.

Oczywiście, skoro 3. armja przegrupowała się ku północy, to i 8. armja musiała uczynić to samo, aby nie stracić łączności na swojem prawem skrzydle. Zadanie to było jednak dla 8. armji dość łatwe, gdyż, tocząc walki na linji Złotej Lipy, nigdzie nie miała przeciw sobie poważniejszych sił austrjackich.

W dniu 29 sierpnia generał Ruzskij, który poza dowództwem swojej 3. armji czasowo kierował również operacjami 8. armji, zadecydował dwu lub trzydniową przerwę w działaniach zaczepnych w celu uporządkowania wojsk, zorganizowania tyłów, dokonania koniecznych uzupełnień, oraz przeprowadzenia wywiadu, co do umocnień Lwowa, od którego wojska rosyjskie były już niedaleko. Gen. Iwanow zaakceptował tę decyzję, wskazując jednak na konieczność dalszego przegrupowywa-nia obu armij ku północy. Aby zrozumieć tę parodniową przerwę w działaniach zaczepnych w Galicji Wschodniej właśnie w momencie, kiedy na całym pozostałym południowo-zachodnim

237

Page 415: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

fronde przystępowali Rosjanie do rozpaczliwej nieledwie ofensywy, musimy sobie przypomnieć, że dowództwo południowo-zachodniego frontu, wyłonione ze sztabu kijowskiego okręgu wojennego, z natury rzeczy kultywowało jego przedwojenny punkt widzenia, który aż nazbyt poważnie liczył się z siłami austrjackie-mi, a w szczególności z umocnieniami Lwowa, jakkolwiek miały one charakter tymczasowy.

A tymczasem ogólne położenie na południowo-zachodnim froncie właśnie wymagało jak najbardziej energicznej ofensywy 3. i 8. armij rosyjskich i to w celu zarówno zbliżenia się do trzech armij, stanowiących północną grupę tego frontu, jak i w celu ściągnięcia na siebie jak największych sił przeciwnika w momencie ogólnego przeciwnatarcia. Jeśli zaś umocnienia Lwowa mogły były grozić czasowem powstrzymaniem ofensywy gen. Ruzskiego — rosyjska kwatera główna, doceniając pomimo wszystko tę możliwość, tembardziej żądała jak najszybszego przegrupowania 3. i 8. armij ku północy, obejścia Lwowa od północy w okolicach Rawy Ruskiej i nawiązania łączności z 5. armją.

To też zamiar generała Ruzskiego powstrzymania akcji zaczepnej na parę dni spotkał się z kategorycznym sprzeciwem wielkiego

księcia Mikołaja Mikołajewicza. Wielki książę bezwzględnie zakazywał takiego powstrzymania „albowiem ono przyczyni się do reorganizacji przeciwnika i pozwoli mu przerzucić swoje siły na północ od Lwowa". Zamiast wypoczynku Mikołaj Mikołajewicz nakazywał gen. Ruzskiemu prowadzić dalej akcję zaczepną, trzymając przeciwnika „za gardło" i obchodząc Lwów od północy.

W tym czasie Austrjacy po okresie walk na złoczowskich wzgórzach cofnęli się i, znacznie wzmocnieni, zajęli prowizorycznie umocnione pozycje bezpośrednio na wschód od Lwowa, przedłużające się na południe wzdłuż rzeki Zgniłej Lipy. Na skutek rozkazu Mikołaja Mikołajewicza rankiem 29Nsierpnia 3. i 8. armje rosyjskie rozpoczęły atak na te pozycje. Natomiast XXI korpus, zajmujący prawe skrzydło 3. armji, na skutek bezwzględnego żądania dowództwa frontu, został skierowany na linję Kamionka '§§ Mosty Wielkie. W ślad za tym korpusem skierowano również na prawe skrzydło 3. armji znaczną grupę jazdy.

Wciągu trzech dni 3. armja austro-wę-gierska pod dowództwem gen. Brudermanna, znacznie wzmocniona oddziałami, przybyłemi z frontu serbskiego, czyniła ogromne wysiłki, aby powstrzymać napór wojsk rosyjskich. Jed-

Ostrzeliwanie z chałup»

238

Page 416: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nakże już w dn, 31 sierpnia front austrjacki pękł, powodując pospieszny, a nawet częściowo bezładny odwrót na wschód 3. arm ja gen. Brudermanna. Wojska rosyjskie pochwyciły znaczną ilość opuszczonych przez obsługę dział, parków amunicyjnych i taborów. Droga na Lwów była otwarta dla armij generała Ruz-skiego. W dniu 2 września Rosjanie zajęli po krótkiej walce pospiesznie ufortyfikowany Halicz, a następnego dnia 3 września wojska rosyjskie, po słabym oporze na najbliższych umocnieniach przedmiejskich, wkroczyły w samo południe do Lwowa. Był to moment triumfu dla wszechrosyjskiego kierunku polityki rosyjskiej, moment, który szerokiem i rozgłośnem echem przetoczył się po całej Rosji.

Zajęcie Lwowa miało dla Rosjan bezsprzecznie wielkie znaczenie polityczne. Bagnet rosyjski podkreślał, jakgdyby, zadawnione pretensje wszechrosyj skie do Galicji, stąd też moment zajęcia Lwowa chętnie nazywano w Rosji momentem o historycznem znaczeniu. Poza znaczeniem politycznem opanowanie Lwowa miało dla Rosjan i doniosłe znaczenie strategiczne. Lwów stanowił ważny i wielki węzeł kolejowy i dróg bitych, prowadzących do Sanu i Dniestru, a oprócz tego w ręce Rosjan dostały się we Lwowie pełne składy i magazyny wojskowe, stanowiące bogatą zdobycz wojenną. To też w Rosji chętnie pocieszano się Lwowem po klęskach w Prusach Wschodnich.

W miarę, jak Rosjanie opanowywali coraz większe połacie Galicji Wschodniej, wypływała coraz pilniejsza potrzeba stworzenia na tych obszarach jakiejś tymczasowej administracji, któraby zarządzała tyłami armji. To też całkowicie jest zrozumiałe w tym względzie zarządzenie naczelnego dowództwa rosyjskiego, które na okupowanych obszarach Galicji powoływało do życia specjalny zarząd wojenno-ad-ministracyjny, na czele którego postawiono, jako generał-gubernatora, hrabiego Bobryńskie-go. Jednakże to zupełnie słuszne z wojskowego punktu widzenia zarządzenie wkrótce już obnażyło jego istotne cele polityczne. Pod zarządem hrabiego Bobryńskiego na okupowane obszary Galicji, jak szarańcza, zleciały się z całej Rosji chmary biurokracji i duchowieństwa rosyjskiego, nabitych wszechrosyjską ideolo-gją, które potraktowały z punktu Galicję, jako nowy łup carskiego imperjalizmu. Zapominając, że wojna jeszcze nieskończona i że nieznane są jej ostateczne wyniki, biurokracja z dzikim ferworem zabrała się do rusyfikacji kraju, a duchowieństwo rosyjskie pod wodzą osła

wionego biskupa Eulogjusza do krzewienia prawosławia na świeżych jeszcze mogiłach wojny. W tym stanie rzeczy wojskowy zarząd okupowanych obszarów stał się pionjerem imperialistycznej biurokracji carskiej, który na modłę wschodnią poczynał sobie, jak u siebie, w kraju okupowanym, ale jeszcze nie swoim.

Na ten temat niezwykle ciekawe i miarodajne uwagi czytamy w dziele gen. Daniłowa, który żadną miarą nie może być poczytany za polonofiła, demokratę czy też radykała. Poglądy swoje gen. Daniłow czerpie w tym względzie przedewszystkiem z punktu widzenia wojskowego, który dla niego, w czasie wojny, był decydującym. A poglądy gen. Daniłowa równie, jak i jego oświetlenie wydarzeń galicyjskich posiada niezwykle ważką wymowę na tle ówczesnych zagadnień polityki polskiej i jej rosyjskiej orjentacji. Gen. Daniłow pisze:

„Wkrótce po zajęciu przez nas Lwowa, po porozumieniu wodza naczelnego z ministrem spraw zagranicznych, do Galicji był wydelegowany przebywający w Stawce przedstawiciel urzędu dyplomatycznego N. A. Bazyli w celu wprowadzenia głównego naczelnika zawojowanego kraju w sferę poglądów, istniejących w Stawce i w ministerstwie spraw zagranicznych na temat systemu zarządzania Galicją. Przybywszy do Lwowa i zapoznawszy się na miejscu ze stanem rzeczy N. A. Bazyli przekonał się, że realizowana na miejscu polityka wewnętrzna stanowi jaskrawe przeciwieństwo istniejących w Stawce poglądów, które opierały się na całkowitem poszanowaniu narodowych i religijnych uczuć miejscowej ludności. Wrażenie swoje N. A. Bazyli wyłożył w długiej depeszy, adresowanej do Stawki na imię szefa sztabu, której treść spowodowała ze strony s

głównodowodzącego armjami południowo-za-chodniego frontu generała Iwanowa propozycję, aby autor depeszy natychmiast kraj opuścił. Powróciwszy do Stawki N. A. Bazyli znalazł jednakże protekcję w osobie wodza naczelnego wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewi-cza, która to protekcja wyraziła się wysłaniem specjalnego pisma na imię szefa rządu, przewodniczącego rady ministrów, I. Ł. Goremy-kina. Jednakże pismo to nie miało jakiego -bądź uchwytnego wpływu na dalszy kierunek polityki w Galicji, i w ten sposób wódz naczelny okazał się faktycznie bezsilnym, aby zaprowadzić na zawojowanem przez armję czynną nieprzyjacielskiem tery tor jum ten system, który uważał za sprawiedliwy i celowy. Wszystko

239

Page 417: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

pozostało po dawnemu, szczególnie w dziedzinie religji". M m fe

„W styczniu 15-ego roku hrabia Bobryn-skij zmuszony był wydać specjalny cyrkularz, w którym wzywał duchownych wszystkich wyznań do pełnej tolerancji religijnej ; w cyrku-larzu, między innemi, nakazywało się władzom nie żądać od duchownych unickich i katolickich modlitwy „za Cara", jednakże zakazywać im modlitwy za Cesarza austrjackiego. Próby wyż

szej władzy cywilnej uregulowania kościelno-religijnych i politycznych problemów nie dały jednakże tym razem rezultatów. Nieufny stosunek do nas ludności miejscowej, niestety, pozostał nadal i zadokumentował się w tym samym roku przy opuszczaniu przez nas Galicji".

Z powyższych słów generała Daniłowa jasno wynika wniosek, że osobisty stosunek Mikołaja Mikołajewieza do zagadnień narodowościowych i religijnych, chociażby nawet był najbardziej liberalnym, nie miał żadnego wpływu na kierunek polityki rosyjskiej, dostatecznie opanowanej przez żywioły nacjonalistyczne i imperjalistyczne. Będzie to dla nas ważne, kiedy przyjdzie czas zająć się sprawami pol-skiemi w czasie wojny światowej.

Powróćmy jednak do ofensywy rosyjskiej, którą 3. i 8. armje w składzie ośmiu korpusów

prowadziły nadal po zajęciu Lwowa. Już w dn. 6 września armje ponownie zderzyły się z wojskami austrjackiemi na froncie od Rawy Ruskiej do Dniestru pod Komarnem. Austrjacy zaatakowali swojem lewem skrzydłem 3. armję rosyjską. W ciągu dni następnych na froncie tym trwały zaciekłe walki, w których brały udział poważniejsze, niż dotychczas siły au-strjackie, wynoszące do ośmiu korpusów. Stało się to dzięki temu, że dowództwo austrjackie

zdołało przerzucić na lewe skrzydło swojego wschodniego frontu 4 armję generała Auffen-berga, która poprzednio działała w kierunku północnym przeciwko 5. armji rosyjskiej, i na prawe skrzydło swojej 3. armji, która, cofnąwszy się z pod Lwowa, przeszła pod dowództwo generała Borojewicza, 2. armję generała Bem-Ermoli, stworzoną częściowo z wojsk, wycofanych z frontu serbskiego. Tak więc w pierwszych dniach września przeciwko 3. i 8. armjom rosyjskim w Galicji Wschodniej wystąpiły trzy armje austrjackie: 4., 3 i 2,

Dowództwo austrjackie rozumiało, że zwycięstwa Rosjan w Galicji Wschodniej, przypieczętowane zajęciem Lwowa, stwarzają niezwykle ryzykowne położenie dla całej austrjackiej grupy północnej, działającej w Lubelszczyźnie. W razie dalszych zwycięstw rosyjskich i po-

240

Page 418: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

suwania się Rosjan na zachód — cała ta grupa mogła była być odciętą od dróg swojego odwrotu przez San i, przygnieciona do Wisły, łatwo mogła zostać otoczona. Widząc to niebezpieczeństwo dowództwo austrj ackie zdecydowało się na maksymalny wysiłek w Galicji Wschodniej, aby wyrwać inicjatywę z rąk Rosjan, a w najgorszym wypadku pozwolić na planowy odwrót grupy północnej przez San, Dlatego to Austrjacy skupili na froncie lwowskim tak znaczne siły.

Od dnia 6 do dnia 11 września w zaciętych walkach obie armje nieprzyjacielskie wydzierały sobie z rąk zwycięstwo. Szczególnie uparte walki toczyła 8 arm ja rosyjska ze znacz-nemi siłami austrjackiemi, atakującemi pod Komarnem. Austrjacy dążyli do złamania lewego skrzydła tej armji, oraz do przerwania frontu w miejscu, gdzie stykały się 3 i 8 armje rosyjskie. Rosjanie, nie posiadając rezerw, musieli przeciwdziałać przerwaniu frontu przy pomocy swojej kawalerji. Jednakże decydujące walki toczyły się na północnym odcinku pod Rawą Ruską. Tam skoncentrowały się wysiłki prawoskrzydłowego XXI korpusu 3 armji rosyjskiej, prowadzącego ofensywę od strony Wa-ręża, i dwóch lewoskrzydłowych V i XVII korpusów 5 armji, które początkowo, jak już wiemy, były skierowane na Tomaszów. Opanowawszy to miasto w dniu 9 września, oba korpusy w dalszym ciągu prowadziły natarcie na skrzydło i na tyły armji generała Auffenberga, Tctó-ry toczył walki pod Rawą Ruską. Ta grupa trzech korpusów rosyjskich swojem natarciem od północy wytworzyła do tego stopnia groźne położenie dla armij austrjackich, działających w kierunku Lwowa, że właściwie zadecydowała o losach całej operacji na froncie lwowskim.

W rezultacie o świcie dnia 12 września Austrjacy rozpoczęli odwrót na całym froncie od Rawy Ruskiej do Dniestru. Rosjanie natychmiast zarządzili pościg przy pomocy swojej licznej jazdy.

Podczas, kiedy w Galicji Wschodniej toczyły się omówione walki, w Lubelszczyźnie armje rosyjskie, jakkolwiek z trudem i powoli, jednak posuwały się naprzód ku południowi. Jednaka w dniu 8 września Austrjacy zorganizowali silny opór pomiędzy Wisłą i górnym biegiem rzeczki Por, powstrzymując na tej li-nji natarcie rosyjskie. Austrjacy zdążyli do tego czasu przerzucić na prawy brzeg Wisły korpus niemieckiej landwery generała Weursch'a, który zajął prawe skrzydło. Napróżno Rosjanie usiłowali frontowym atakiem złamać opór

Niemców. Dopiero dnia następnego, kiedy pra-woskrzydłowe korpusy 5 armji rosyjskiej zdołały zajść na tyły Niemców od ich prawego skrzydła, wytworzyło się korzystniejsze położenie dla dalszej ofensywy rosyjskiej. Niemcy, stanowiący najsilniejszy i najbardziej zdecydowany czynnik oporu, musieli się wycofać, aby nie być otoczonymi. Z tą chwilą opór całej armji austrjackiej gen. Dankla został złamany. Wojska austrjackie rozpoczęły pośpieszny i bezładny odwrót w kierunku przepraw na Sanie, masowo porzucając oręż i oddając się do niewoli. Była to już oczywista klęska.

Od tej chwili dalszy pościg za wojskami austrj ackiemi powierzyli Rosj anie wyłącznie już 9 i 4 armji, natomiast prawoskrzydłowe korpusy 5 armji zmieniły kierunek i ruszyły na Cieszanów, aby połączyć się z pozostałemi korpusami swojej armji.

W dniu 12 września 9 armja rosyjska podeszła już do Sanu, a w dniu następnym częściowo przeprawiła się na jego brzeg południowy. 4 armja rosyjska prowadziła natarcie ku rzeczce Tanewowi. Jakkolwiek odwrót wojsk austrjackich był dostatecznie bezładny, jednakże Rosjanom-nie udało się wykonać zamierzonego zadania. Austrjacy zdołali przeprawić się za San i bez przeszkód odeszli w kierunku Krakowa. Rosyjski zamiar odcięcia im dróg odwrotu, przyparcia do Wisły i okrążenia spełz na niczem. Wojska austrjackie, wycofawszy się za San, nigdzie już nie starały się zorganizować poważniejszego oporu, kierując swój odwrót zwartą masą za Wisłokę, gdzie szukały osłony i armje, cofające się z Galicji Wschodniej, dzięki czemu odsłaniały całkowicie drogi, wiodące na południe, na Węgry i Bukowinę. W ciasnym trójkącie pomiędzy Wisłą, Karpatami i Wisłoka skupiło się ponad czterdzieści dywizyj austrjackich, które zresztą, po szeregu już klęsk, stanowiły smutną pozostałość po tej armji świetnej i butnej, która przed miesiącem wyruszała do boju.

Ale i stan wojsk rosyjskich nie był godnym pozazdroszczenia. Ogromne straty w ludziach i koniach, straszliwe znużenie ludzi i zwierząt, wreszcie dotkliwe braki w zaopatrzeniu armji — wszystko to ograniczyło do minimum pościg Rosjan za faktycznie rozbitym i zdemoralizowanym przeciwnikiem. To też generał Iwanow, dowódca południowo-zachodnie-go frontu, zdecydował odpoczynek, który pozwoliłby na uzupełnienie stanów liczebnych w oddziałach, na poprawę zaopatrzenia i zorganizowanie rozległych już tyłów. Czas był naj-

241

Page 419: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wyższy, gdyż wojska rosyjskie, daleko wyprzedziwszy swoje tabory, odczuwały już dotkliwy brak nietylko chleba, ale nawet soli. Szczególnie w oddziałach awangardy zapanował męczący „solny głód".

Tymczasem uwaga rosyjskiego dowództwa frontu skupiła się na twierdzy Przemyśla, którą za wszelką cenę generał Iwanow postanowił opanować. W głównej kwaterze ro-

„i na inne szybsze działania" przeciwko twierdzy, „o ile okoliczności będą temu sprzyjały".

Początkowo do oblężenia Przemyśla przeznaczono 3 armję rosyjską. Sąsiednie armje 4 | 5 i 8 miały współdziałać w tej operacji. Dwie pierwsze miały umocnić się na Sanie poniżej] Przemyśla, opanowawszy austrjackie przedmo| stowe fortyfikacje pod Jarosławiem, Sieniawą' i Niskiem. Zadaniem ostatniej było opanowa-

Ludność miejscowa przy kopaniu okopów.

syjskiej zdania na ten temat nie były jednomyślne. Przeciwnicy zdobywania Przemyśla, który pozostał na tyłach rosyjskich, wskazywali na brak w armji rosyjskiej parków oblęż-niczych i niedostateczną ilość polowej artylerji ciężkiej i dlatego doradzali ograniczyć się do wystawienia, w celu obserwacji garnizonu twierdzy, jedynie silnej osłony, równocześnie kontynuując pościg za żywą siłą przeciwnika, aby ją ostatecznie zdławić. Jednakowoż generał Iwanow, uważając się za jedynego i odpowiedzialnego „gospodarza" w Galicji, z uporem podtrzymywał swój punkt widzenia. Otrzymane informacje o słabem przygotowaniu bojo-wem garnizonu Przemyśla przeważyły wreszcie szalę na stronę gen. Iwanowa. Szef sztabu wodza naczelnego zgodził się wobec tego

nie obszaru pomiędzy twierdzą i Dniestrem. Tak więc do pościgu za wojskami austrjackie-mi, cofającemi się na Kraków, pozostawała tylko Rosjanom 9 arm ja, która, wzmocniona przez XVI korpus ze składu 4 armji, około 20 września osiągnęła linję Wisłoki. Utworzona przez Rosjan w swoim czasie na lewym brzegu Wisły grupa jazdy generała Nowikowa, w składzie kilku dywizyj, wzmocniona pewną ilością piechoty, miała za zadanie głęboki wywiad, oraz osłonę prawego skrzydła całego południowo-za-chodniego frontu. Grupa gen. Nowikowa opanowała Sandomierz i posunęła się równolegle do 9 armji lewym brzegiem Wisły. Zkolei znów w celu obserwacji prawego brzegu Dniestru wysunęli Rosjanie specjalne oddziały jazdy i piechoty aż ku przełęczom karpackim. Jazda

242

Page 420: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

rosyjska zdołała nawet przekroczyć przełęcze i, zjawiwszy się na południowych stokach Karpat, wywołała panikę na równinie węgierskiej. Na Bukowinie zajęli Rosjanie stolicę jej Czer-niowce wraz z całą szeroką okolicą.

Tak skończyła się wielka ofensywa rosyjska w Galicji, której plan i wykonanie było o wiele szczęśliwsze od niefortunnej operacji w Prusach Wschodnich, która skończyła się całkowitą klęską Rosjan. W Galicji przeciwnie zwycięstwo bezsprzecznie było po stronie Rosjan. Arm je austro-węgierskie były rozbite i zdemoralizowane. Nie udał się ich odwrót

jo JO io

ska i austro-węgierska. Egzamin ten, tra jąc rzecz pokrótce, wykazał, co następuje:

Arm ja rosyjska wykazała niezwykłą trzymałość fizyczną swojego żołnierza, cierpliwość w znoszeniu trudów wojny, bezsprzeczną, chociaż nieuświadomioną i j inteligentną odwagę, bierny opór i straszliwą inercję jego mas. Natomiast pod względe inte-ligencji, inicjatywy i techniki armja rosyjska zdała egzamin zupełnie niedostatecznie. Z rodzajów broni na pierwsze miejsce wysunęła się jazda rosyjska i artylerja polowa. Pierwsza swoją masą, wytrzymałością materjału koń-

Piaseczno pod Warszawą

poza Dniestr, zato bez przeszkód wycofały się one na Kraków. W tern właśnie tkwił błąd Rosjan, którzy — jeśli chodzi o kierunek na Krzaków — całkowicie nie wykonali nakazanego zadania. W każdym jednak razie wynik galicyjskiej ofensywy był dla Rosjan nietylko doniosły z punktu widzenia strategicznego, ale posiadał ponadto wielkie znaczenie psychologiczne: armja rosyjska, po smutnych doświadczeniach z Niemcami, przekonała się, że siły zbrojne Austro-Węgier, jeśli nie ustępują jej pod względem wartości bojowej, to w każdym razie są mniej więcej równowartościowym przeciwnikiem.

Wielka bitwa, jaka w ciągu zgórą trzech tygodni toczyła się na polach b. Galicji i Lubelszczyzny, a w której z obu stron wzięły udział mil jonowe iarmje nowoczesne, była jakgdyby upiornym, krwawym egzaminem, który na początku wojny światowej zdawały arm je rosyj

skiego, a częściowo świetną i brawurową jazdą. Artylerj a zaś polowa wykazała niezwykłą sprawność i precyzję obstrzału, co zadecydowało o jej bezwzględnej przewadze nad artylerja polową Austrjaków.

Armja austro-węgierska okazała się do tego stopnia różnolita, że trudno nawet podciągać ją pod jakiekolwiek uogólnienia. Dzięki różnołitości narodowościowej monarchji Habsburgów i systemowi oddziałów przeważnie jed-noplemiennych, poszczególne oddziały, w zależności od wrodzonych wartości bojowych danego narodu, oraz, co miało większe znaczenie, od jego stosunku politycznego do monarchji austro-węgierskie j , wykazywały fantastyczne wprost różnice w swojej wartości bojowej. Oddziały niemieckie i węgierskie posiadały, nawet według oceny rosyjskiej, bardzo wysoką wartość bojową. Przeciwieństwo stanowiły oddziały czeskie, które wniosły do histor ji niebywałe wprostl

243

Page 421: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

przykłady niedołęstwa, braku wytrzymałości i tchórzostwa, a nawet masowej zdrady, kiedy to całe pułki z orkiestrą i oficerami na czele, umajone kwiatami i rozśpiewane przechodziły do niewoli bez jednego wystrzału. Pod względem technicznym i wyekwipowania arm ja austro-węgierska o wiele przewyższała rosyjską. Przewyższała ją również pod względem inteligencji swojego oficera i żołnierza, znacznie ustępowała jej pod względem fizycznej wytrzymałości i psychicznej cierpliwości. Organizacja, a często i metody działania armji austriackiej wykazywały wiele cech przestarzałych pojęć wojskowych, były zrutynizowane i niejednokrotnie wprost niezrozumiale skostniałe, jak

Jeńcy.

naprzykład wyekwipowanie kawalerj i austro-węgierskiej, która, po doświadczeniach wojen XX wieku, była nadal pstra i kolorowa, jak papuga, a chociaż pięknie prezentowała się, zato miała bardzo małą wartość bojową.

Oczywiście charakterystykę powyższą należy traktować, jako pobieżny skrót tego, co mogłoby właściwie stanowić temat całego dzieła.

A teraz powróćmy znów do kampanji w Prusach Wschodnich, którą pozostawiliśmy w momencie pogromu 2 armji rosyjskiej generała Samsonowa.

Obecnie cofnijmy się do chwili wkroczenia wojsk rosyjskich na terytorjum niemieckie w Prusach Wschodnich, dokonanego, jak wiemy, od strony wschodniej przez 1 armję gen; Rennenkampfa i od południowej przez 2 armję gen. Samsonowa.

Ofensywa rosyjska, rozpoczęta znacznemi siłami, niespodziewana i przedwczesna według

przedwojennych kalkulacyj niemieckiego sztabu generalnego, wywołała formalną panikę w Niemczech i to w momencie, kiedy zdawało się, że we Francji oręż niemiecki święci już bezsprzeczne zwycięstwo. Panika ta ogarnęła dowództwo niemieckie, rząd, sfery polityczne, całe wreszcie społeczeństwo, biorące gorący udział w wojnie. Po bitwie pod Gombinem uważano w Niemczech Prusy Wschodnie za stracone. Było to szczególnie bolesne dla cesarza Wilhelma, który, jako król pruski, prowincję tę uważał za najcenniejszy klejnot swojej korony. Prusy Wschodnie, kolebka wszechniemieckiej ideologic były dla Niemiec symbolem tej ideologji, równocześnie piastując wielką tradycję wypróbowanej placówki germańskiej w walce ze słowiańszczyzną. To też okupacja Prus Wschodnich przez nawałę rosyjską stanowiła, jakgdy-by, obelgę dla całego kierunku wszechniemiec-kiego, niepodzielnie panującego w polityce Rzeszy niemieckiej, co poderwało na nogi wszystkie sfery mniej lub więcej wpływowe. A wśród tych sfer niepoślednią rolę odgrywali agrarju-sze wschodnio-pruscy, którzy, poza momentem ideowym, widzieli w ofensywie rosyjskiej niebezpieczeństwo, grożące ich rozległym i świetnie zagospodarowanym majątkom ziemskim.

Pod naciskiem opinji czynników wpływowych i całego zresztą społeczeństwa dowództwo niéj&ieckie musiało natychmiast przystąpić do opfftćowania planu oswobodzenia z rąk rosyjskich Prus Wschodnich. Ale zadanie takie wymagało bezwzględnie znacznego zwiększenia stanu liczebnego wojsk niemieckich na froncie wschodnim. Tymczasem dowództwo niemieckie nie rozporządzało swobodnemi rezerwami, gdyż wszystko, co dało się zużytkować, było już wciągnięte w ofensywę na Paryż. Trzeba więc było uzyskać nowe siły na wschodzie kosztem osłabienia frontu zachodniego. Na takie właśnie rozwiązanie problemu wschodnio-pruskie-go zdecydował się szef niemieckiego sztabu generalnego, generał von Moltke, faktycznie piastujący w swoch rękach naczelne dowództwo nad siłami zbrojnemi Rzeszy Niemieckiej. Żeby ocenić skutki tej decyzji dla losów całej wojny światowej, musimy przypomnieć sobie pokrótce, na czem polegał plan niemieckiej wielkiej ofensywy na Francję i jakim miał służyć celom.

Plan niemiecki, wychodząc z założenia, że armja rosyjska, dzięki jej ciężkiej i niedołężnej organizacji, dzięki warunkom geograficznym państwa, nierozwiniętym środkom komunikacyjnym i ogólnie niskiej kulturze społeczeń-

244

Page 422: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

stwa, musi zużytkować dla swojej mobilizacji znacznie dłuższy okres czasu, niż sprzymierzona z nią armja francuska, armję tę uważał za jedynego poważnego przeciwnika Niemiec w pierwszym miesiącu wojny. Dlatego też plan niemiecki za pierwszy cel wojny stawiał sobie zgniecenie armji francuskiej, sterroryzowanie całego narodu francuskiego i wymuszenie na nim ciężkiego, odrębnego pokoju, zanim jeszcze Rosja zdołałaby wyprowadzić swoje ciężkie ar-mje na arenę wojny. W ten sposób, zdążywszy na czas pokonać Francję, mogłyby Niemcy rzucić zkolei całą swoją potęgę militarną przeciwko osamotnionej już Rosji, albowiem klęska Francji w pierwszym już miesiącu wojny miałaby, jak sądzili Niemcy, powstrzymać kogokolwiek, a szczególnie Anglję, od udziału w wojnie, tak świetnie rozpoczętej przez Niemców. Aby cel ten osiągnąć, niemiecki plan wojny (patrz rozdział, poświęcony tej sprawie) zbudował świetną koncepcję strategiczną piorunującej ofensywy na Francję, zakrojonej na olbrzymią skalę, ..nieznaną przedtem dziejom ludzkim. Oczywiście tak pomyślana ofensywa, która w ciągu miesiąca miała rzucić Francję do nóg zwycięskich Niemiec, wymagała kolosalnych środków i wielkich mas ludzkich. To też Niemcy, aby jak najbardziej powiększyć szanse powodzenia swojego kolosalnego manewru przeciwko Francji, zdecydowali się rzucić na nią niemal wszystkie swoje rozporządzalne siły, pozostawiając narazie na froncie wschodnim względnie słabe i nieliczne siły zbrojne w głę-bowiem przeświadczeniu, że siły te wystarczą dla osłony terytorjum niemieckiego tak długo, póki armja rosyjska nie ukończy swojej mobilizacji, czego spodziewali się Niemcy dopiero w drugim jej miesiącu, czyli już po domniema-nem zwycięstwie własnem we Francji. Ponadto rolę tymczasowego przeciwnika Rosji przeznaczali Niemcy armji austro-węgierskiej, której wartość bojową, jakkolwiek nigdy nie mieli o niej zbyt wysokiego pojęcia, pomimo wszystko znacznie jeszcze przeceniali.

Początkowo ofensywa niemiecka rozpoczęła się ściśle według przedwojennego planu bru-talnem pogwałceniem neutralności Belgji, przez terytorjum której olbrzymie masy wojsk niemieckich runęły na północne bezbronne prowincje francuskie. Dalszy rozwój wypadków był jednem pasmem olśniewających zwycięstw niemieckich. Próba ofensywy francuskiej na Alzację i Lotaryngję została niezwykle szybko i całkowicie zlikwidowana przez Niemców. Nie powiodły się również wszelkie próby Francu

zów zorganizowania oporu przeciwko miażdżącej nawale niemieckiej. Szeroko rozlawszy się w prowincjach północnych, wojska niemieckie coraz głębiej wdzierały się, grożąc nietylko zdobyciem Paryża, ale i, co groźniejsze, okrążeniem armij francuskich. Zwycięstwa Niemców zdumiały świat i im samym zakręciły w głowach upajającą świadomością triumfu. Zawiodła ich jedynie rachuba na ostrożność Anglji,' która pomimo wszystko wzięła udział w wojnie, wysyłaj ąc na pomoc armj i belgijskiej i francuskiej swoją armję ekspedycyjną, która zresztą była jeszcze zbyt słabą i nieliczną, aby istotnie zaważyć mogła była na losach kampa-nji we Francji.

W ostatnich dniach sierpnia Paryż przeżywał ciężkie chwile trwogi, blisko graniczącej z paniką. Samoloty niemieckie, krążąc nad Paryżem, masowo rozrzucały proklamacje, głoszące o pogromie armij francuskiej i angielskiej. W* dniu 29 sierpnia francuska rada ministrów zajęła się sprawą opuszczenia zagrożonej stolicy przez prezydenta republiki i rząd. I rzeczywiście w dniu 2 września opuścili Paryż prezydent, rząd, a z nimi i korpus dyplomatyczny, przenosząc się do Bordeaux. Tylko ambasador Stanów Zjednoczonych A. P. pozostał na miejscu ze względu na ewentualne interwencje u dowództwa niemieckiego na korzyść ludności francuskiej i cudzoziemców. Po wyjeździe sfer oficjalnych bardziej jeszcze ogarnęła panika opuszczoną ludność.

Sytuacja dla sprzymierzonych była do tego stopnia groźną, że ambasador angielski w Petersburgu, oczywiście w porozumieniu z rządem francuskim, w rozmowach politycznych począł sondować opinję sfer rosyjskich na temat ewentualnego przerzucenia do Francji trzech lub czterech korpusów rosyjskich, przyczem zapewniał, że transport morski rząd angielski gotów jest zorganizować w ciągu tygodnia. Z chwilą, kiedy sfery rosyjskie podobną możliwość kategorycznie odrzuciły ze względu na położenie własnej armji, sprzymierzeni poczęli zastanawiać się nad ewentualnością sprowadzenia do Francji wojsk Japonji, która przystąpiła również do przeciwniemieckiej Koalicji. Daje to miarę, do jakiego stopnia sprzymierzeni pesymistycznie oceniali położenie we Francji i jak bardzo pragnęli polepszyć swój stosunek liczebny do nieprzyjaciela.

Jak wiemy, cały swój dotychczasowy sukces zawdzięczali Niemcy piorunującemu działaniu swojego prawego skrzydła, które, stanowiąc potężną masę uderzeniową, zmiażdżyło

245

Page 423: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Belgję i przez jej terytorjum wtargnęło do Francji, w dalszym ciągu miażdżąc wszystko, co stawało mu na drodze do Paryża. Twórca niemieckiego planu wojny, hrabia Schlieffen, całą swoją uwagę skupił na prawem skrzydle, widząc w niem decydujący czynnik strategics m Opowiadają, że TUZ m a łożu śmierci, bez przestanku powtarzał, iż należy bardziej jeszcze wzmocnić prawe skrzydło armij niemieckich w czasie przewidywanej i upragnionej wojny. Sprawa wzmocnienia niemieckiego prawego skrzydła we Francji nigdy nie była bardziej aktualną, niż pod koniec sierpnia 1914 r. Wszel-

zagrożonych ;|?;Prus Wschodnich, osłabiając w sposób ryzykowny swoje decydujące prawe skrzydło we Francji w przeddzień triumfu lub klęski.

Ponieważ dowództwu niemieckiemu niezwykle zależało na pośpiechu do wysłania na Wschód przeznaczono te jednostki, które jak najszybciej mogły były znaleźć się w wagonach, a mianowicie XI korpus, rezerwowy korpus gwardji i 8 dywizja jazdy, zdjęte z prawego skrzydła.

Decyzja dowództwa niemieckiego, wywołana położeniem m Prusach Wschodnich, prze-

Drzewica, Ziemi Kaliskiej

kie próby francuskiego przeciwnatarcia były złamane. Lewe skrzydło francuskie pod Paryżem było poważnie zagrożone obejściem. Niemcom pozostawało tylko zadać ostateczny cios potężnym młotem, który już, jakgdyby, wisiał nad sprzymierzonemi armjami. W momencie tym dowództwu niemieckiemu powinno było zależeć na każdej jednostce bojowej, która mogła była wziąć udział w ostatecznej rozgrywce na Zachodzie,

I właśnie wówczas wspaniale rozwijająca się ofensywa rosyjska w Prusach Wschodnich boleśnie ugodziła w butę niemiecką, pojoną dotychczas samemi zwycięstwami i świadomością, że bliskim już jest dzień ostatecznego triumfu Niemców nad Francją. Zraniona buta zaćmiła chwilowo rozsądek dowództwa niemieckiego. Nie czekając ostatecznych rozgrywek we Francji zdecydowało się ono przerzucić z frontu zachodniego poważne siły na front wschodni do

sądziła właściwie o losach niemieckiej ofensywy we Francji, a być może i całej wojny światowej. Odtąd przewaga liczebna po stronie Niemców na ich prawem skrzydle utraciła decydujące znaczenie. Nie bez wpływu również pozostało to wrażenie psychiczne, jakie na dowódcach i całej armji niemieckiej we Francji musiało wywołać zarządzenie naczelnego dowództwa, świadczące o krytycznem położeniu na Wschodzie. Zachwiana wiara w niezwyciężoność oręża niemieckiego musiała osłabić i wolę zwycięstwa w przeddzień decydujących walk.

W takich okolicznościach arm ja francuska niespodziewanie przeszła do bohaterskiej, rozpaczliwej ofensywy. Nad Marną rozstrzygnął się los świata. Francja odniosła świetne i zdecydowane zwycięstwo. Potężny, miażdżący młot został wytrącony z rąk Niemców. Cały niemiecki plan wojny w ciągu paru dni runął w gruzy. Zamiast piorunującego zwycięstwa

246

Page 424: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nad Francją — dowództwo niemieckie stanęło w obliczu własnej klęski, której uniknąć nie pozwolił brak rezerw. Koncepcja „zlikwidowania" Francji w pierwszym już okresie wojny— upadła. Upadła również i druga koncepcja, związana z pierwszą, a mianowicie paraliżowania kolosa rosyjskiego prawie wyłącznie przez

* samą tylko armję austro-węgierską, aż do czasu zwycięstwa na Zachodzie. Fikcję tej koncepcji rozwiała klęska armij austro-węgier-skich w Galicji, niemal równoczesna z bitwą nad Marną. Marna i Galicja stały się dla Niemców straszliwem „memento", które kazało wyrzec się myśli o świetnych i szybkich zwycięstwach, równocześnie narzucaj ąc tragiczne brzemię długotrwałej i zaciekłej wojny.

Z powyższego jasnem się staje, że Prusy Wschodnie, które armji rosyjskiej przysporzyły ciężkich i bolesnych klęsk, w ostatecznem podliczeniu dziejowem stanowią ważki czynnik końcowego rezultatu wojny dla Koalicji. Oczywiście — czynnik ten byłby całkowicie bez znaczenia, gdyby nie talent, wola i energja dowództwa francuskiego, oraz bohaterstwo żołnierza i całego narodu francuskiego, które pozwoliły wykorzystać kardynalny błąd Niemców, niejako sprowokowany ofensywą rosyjską na Prusy Wschodnie. Fakt ten należy należycie i sprawiedliwie ocenie.

Poprzednio w opisie naszym pozostawiliśmy rosyjski front północno-zachodni (Prusy Wschodnie) w momencie straszliwej klęski 2-ej armji gen. Samsonowa. Obecnie powrócimy do tego momentu.

Tragiczny pogrom 2 armji kompletnie zdemoralizował i zdezorganizował rosyjski sztab północno-zachodniego frontu. Zamiast uchwycić w swoje ręce bieg wypadków sztab ten wysłał samochodem do kwatery głównej generała Leontjewa „po otrzymanie wskazówek" !

Istotnie, położenie Rosjan było nad wyraz ciężkie. Znaczna część 2 armji przestała wogóle istnieć. Niemcy otrzymywali wciąż jeszcze poważne rezerwy z Zachodu, które znacznie wzmacniały ich stan liczebny. A droga na południe do Kongresówki na całym froncie Narwi stała dla nich otworem. Miało to groźną wymowę dla Rosjan, którzy w tym czasie toczyli ciężkie walki w Lubelszczyźnie, starając się powstrzymać ofensywę austrjacką na północ. Przecież, jeśliby Niemcom udało się sforsować linję Narwi i posunąć swoją ofensyw^

ku południowi, na spotkanie z arm ją austrjacką, 4 i 5-ta arm je rosyjskie łatwo mogły były znaleźć się w straszliwych kleszczach, co znów skazywałoby na niepowodzenie rosyjską ofensywę w Galicji, do której przywiązywano tak wielkie znaczenie. Wobec pogromu 2 armji Rosjanie mogli byli przeciwdziałać ofensywie niemieckiej z Prus Wschodnich na południe jedynie własną ofensywą na zachód 1 armji, która pozostawała nadal w Prusach Wschodnich, co zagrażałoby lewemu skrzydłu i tyłom armji niemieckiej w razie jej ofensywy na południe. O innych siłach narazie nie mogli Rosjanie myśleć. Należało je dopiero znaleźć, zorganizować i przetransportować, co wymagało dłuższego czasu.

Przede wszystkiem musieli Rosjanie pomyśleć o utrzymaniu 1 armji gen. Rennenkampfa w Prusach Wschodnich, co odrazu hamowało swobodę działań armji niemieckiej i pozwalało na przygotowanie własnej ofensywy. Natomiast resztki 2 armji zdecydowało dowództwo rosyjskie skierować na linję rzeki Bobra i częściowo Narwi, skąd można było współdziałać z 1 arm ją i w kierunku zachodnim i północnym, równocześnie osłaniając niezwykle ważny węzeł kolejowy w Białymstoku, przez który przechodziły główne linje, łączące wnętrze Rosji z przednim teatrem wojny. Poza tern węzeł białostocki posiadał duże znaczenie ze względu na dogodność koncentracji w jego rejonie rezerw, które w tym czasie można już było wykorzystać, a mianowicie XXII korpusu z Finlandji (zajmującego początkowo obserwacyjne stanowisko wobec niepewnej Szwecji) i III korpusu syberyjskiego. Ten ostatni posuwał się na czele tych korpusów, które naczelne dowództwo zawezwało z głębi Syberji. Poza tern liczono, że w najbliższym czasie do rejonu białostockiego przybędą również I korpus turkiestański i Il-gi korpus kaukaski.

Takie ugrupowanie wojsk rosyjskich północno-zachodniego frontu było również korzystne na wypadek, gdyby Niemcy, powodowani ostrożności^ zaniechali ofensywy na południe, a zajęli się wyłącznie calkowitem oswobodzeniem Prus Wschodnich. W tym wypadku Rosjanie mieliby możność przeciwstawienia niemieckiej ofensywie na wschód przeciwko generałowi Rennenkampfowi własnego przeciwnatarcia od południa z nad Bobra.

Jednakże tak pomyślane ugrupowanie mogło było zakończyć się dopiero około połowy września. Wówczas dopiero zreorganizowany front północno-zachodni, mający liczyć znacz-

247

Page 425: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nie ponad 200 bataljonów piechoty, mógł był przystąpić do własnych działań zaczepnych.

A tymczasem Niemcy mieli zakończyć dowóz swoich rezerw z Zachodu znacznie wcześniej, niż to mogli uczynić Rosjanie, co pozwalało im chwycić inicjatywę działania w swoje ręce, uprzedzając tern Rosjan. W tym wypadku położenie 1 armji rosyjskiej w Prusach Wschodnich, całkowicie odosobnionej, stawało się nader poważnem. To też naczelne dowództwo rosyjskie nakazywało gen. Rennenkam-pfowi jak najenergiczniejsze umocnienie się

w Prusach Wschodnich, zalecając niszczenie tych linij kolejowych, które mogłyby posłużyć Niemcom do podciągnięcia swoich wojsk przeciwko jego armji. Zadanie to ze względu na liczną kawalerję, posiadaną przez 1 armję, było całkowicie wykonalne. Ponieważ najbardziej zagrożonem było lewe skrzydło 1 armji ze względu na dogodne dla Niemców warunki geograficzne — dowództwo rosyjskie pragnęło wzmocnić je przez wysunięcie w stronę Ełku XXII korpusu, którego przybycie było spodziewane najwcześniej. A korpus ten był uważanym za jeden z najlepszych w armji rosyjskiej. Składał się on z czterech brygad strzeleckich i stąd posiadał sprawną i elastyczną organizację. Poza tern jego wartość bojową podnosił fakt, że, kwaterując w czasie pokoju w Finlan-dji, zdała od bazy swoich uzupełnień, posiadał

zawsze stan liczebny, zbliżony do stanu w czasie wojny, i odznaczał się szczególnie starannie dobranym korpusem oficerskim. To też poważnie liczono na jego pomoc dla 1 armji.

Ostateczne decyzje naczelnego dowództwa rosyjskiego, ustalone w czasie osobistego spotkania w dniu 2 września wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z gen. Żylińskim, dowódcą północno-zachodniego frontu, sprowadzały się do następujących zadań:

Zadaniem 1. armji było utrzymywanie się na drogach od Insterburga i Węgoborka ku li-

nji Wilkowyszki—Suwałki, mając do swojego rozporządzenia na tyłach trzy lin je kolejowe na Kowno, Olitę i Grodno. 2. armja, której dowództwo po generale Samsonowie objął generał Scheidemann, miała zająć front Osso-wiec — Łomża, zaginając się poza swojem lewem zewnętrznem skrzydłem w stronę Zambrowa. Niezależnie od swojego głównego ugrupowania 2. armja miała wydzielić ze swojego składu specjalną grupę, której zadaniem miała być osłona Warszawy. Jądrem tej grupy miał być XXVII korpus, ponownie sformowany z dwóch dywizyj rezerwowych. Obu ar-mjom nakazane było umocnienie się na wyznaczonych pozycjach i zorganizowanie tyłów, na których należało przygotować następne linje oporu. Oczekiwane nowe korpusy (XXII, III syberyjski, a następnie I turkiestański i II kau-

Kościół w Rokitnie (pod Warszawą) po bombardowaniu.

248

Page 426: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

kaski) miały utworzyć nową 10. armję pod tymczasowem dowództwem generała Radkiewicza. W miarę, jak korptisy te miały przybywać na teatr wojny, przewidywano wysuwanie ich w stronę Ełku, a następnie na front Lec — Orzys — jezioro Warzno, na którym to froncie miały nawiązać łączność z 1. armją w okolicach Lecu. Niezależnie od działań na froncie naczelne dowództwo nakazywało sztabowi północno-zachodniego frontu obserwację wybrzeża bałtyckiego, gdzie, jak twierdziło dowództwo floty, należało się spodziewać niemieckiego desantu.

Jakkolwiek wszystkie zarządzenia dowództwa naczelnego miały za cel przygotowanie nowej ofensywy na froncie północno-zachodnim— jednakże sam dowódca jego, gen. Żylińskij, oraz szef jego sztabu, gen. Oranowskij, uważali ofensywę tę za niewykonalną, skłaniając się raczej ku zadaniom defensywnym obrony po-zycyj w Prusach Wschodnich i wzdłuż Narwi aż do Wisły. Koncepcja ta narażała arm je północno-zachodniego frontu na nadmierne rozciągnięcie się od morza Bałtyckiego poprzez Ossowiec i Łomżę aż pod Warszawę, co, wobec ruchliwości i inicjatywy przeciwnika, groziło łatwem przerwaniem frontu. Jednakże kwatera główna musiała do pewnego stopnia liczyć się z tą koncepcją, która miała za sobą nietylko żołnierzy, ale i dowódców, zdemoralizowanych poprzednią klęską i niechętnie myślących o jakichkolwiek działaniach zaczepnych.

To też, znając te nastroje w armjach północno-zachodniego frontu, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz za ceł postawił sobie jak najszybsze pokonanie Austrjaków na południowo-zachodnim froncie. W razie niepowodzenia tej operacji należało się liczyć z koniecznością ogólnego odwrotu, który wyprowadziłby arm je północno-zachodniego frontu za Bug. W razie jednak zwycięstwa nad Austrjakami armje te miałyby rozwiązane ręce i z nowym zasobem energji i wiary mogłyby rozpocząć własną ofensywę.

Generał Rennenkampf, wbrew opinji swojego sztabu, pragnącego skupić wszystkie siły 1. armji w okolicach Insterburga, postąpił odwrotnie, rozciągając swoje wojska cienką linją od morza do jeziora Mauer na południe od Wę-goborka, zajmując front wzdłuż rzeki Deime i dalej na południe od Iławy na Altenberg i Wę-gobork, przyczem, jako osłonę swojego lewego skrzydła, pozostawiając jedną tylko dywizję. Lin ja, jaką zajął gen. Rennenkampf, dawała

się obronić jedynie przed natarciem ftoĘHĘ wem.. Natomiast obu skrzydłom, a przede-wszystkiem lewemu, na skutek braku dostatecznej osłony, groziło poważne obejście. Jakkolwiek najbardziej zagrożone lewe skrzydło, dotykając do jezior Mazurskich, było zagięte i cofnięte ku tyłowi, jednakże właśnie z racji tych jezior narażone było na niespodziewane uderzenie zamaskowanych ugrupowań nieprzyjaciela, korzystającego z doskonale znanej sobie okolicy, pociętej labiryntem jezior, rzek, kanałów i grobli. A dodać jeszcze należy, że w rękach Niemców wciąż jeszcze pozostawała niewielka, ale doskonale umocniona i wyposażona twierdza Lec, osłaniająca główny szlak poprzez jeziora Mazurskie. Twierdzy tej Rosjanie zdobyć nie mogli z braku polowej artylerji ciężkiej, jedynie mogącej skruszyć potężne żelazo-beto-nowe umocnienia. Poza tern ryzykowne położenie lewego skrzydła szczególnie zagrażało całej 1. armji i z tego względu, że przez jego tyły przechodziły najbliższe drogi ku średniemu biegowi Niemna, co, w razie klęski tego skrzydła, pozwoliłoby Niemcom przeciąć drogi odwrotu Rosjan.

W początkach września gen. Rennenkampf zdołał uzupełnić swoją armję pięciu i pół dywizjami rezerwowemi, z których dwie uformowały na prawem skrzydle nowy XXVI korpus ; dwie następne dywizje stanowiły rezerwę rozmieszczoną pod Insterburgiem (54. dyw.) i pod Darkizymem (72 dyw.) ; jedna dywizja weszła w skład jednego z korpusów i wreszcie jedna brygada 68. dywizji zajęła Tylżę, stanowiąc osłonę prawego skrzydła i tyłów. W ten sposób siły gen. Rennenkampf a wzrosły do 14 dywizyj piechoty, nie licząc jazdy, której skład nie został wzmocniony.

Poczynając od 1 września wojska niemieckie poczęły koncentrować się przeciwko 1. armji rosyjskiej i to głównie przeciwko jej lewemu skrzydłu. Równocześnie do Prus Wschodnich przybywały coraz to nowe siły niemieckie, ściągane z frontu zachodniego. Naczelne dowództwo rosyjskie na czas zostało poinformowane przez swój wywiad o ruchach przeciwnika, świadczyły one, że gotuje się na wielką ofensywę przeciwko 1. armji, co stanowiło poważne niebezpieczeństwo, ale raczej o charakterze lokalnym. Jeśliby bowiem Niemcy poprowadzili swoją ofensywę na południe — to, wobec nieprzygotowania na czas armij północno-zachodniego frontu do przeciwnatarcia, ofensywa ta mogła była sparaliżować, jak to już wspominaliśmy, rozpoczętą operację w Ga-

249

Page 427: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

3tâ

m&

« H IK

w

Ę^H

H

Pożegnanie z towarzyszem broni.

licji i w Lubelszczyźnie. To też główna kwatera rosyjska odetchnęła z ulgą.

Wkrótce po otrzymaniu pierwszych wiadomości o koncentracji niemieckiej wywiad rosyjski podchwycił radjodepeszę niemiecką (nie-szyfrowaną!), w której uprzedzano dowództwo twierdzy królewieckiej, że do jej rejonu kieruje się korpus gwardji. Na podstawie poprzednich informacyj, oraz podchwyconej radjode-peszy dowództwo rosyjskie wywnioskowało, że zanosi się na manewr obejścia obu skrzydeł 1. armji, gdyż przeciwko tym skrzydłom skupiali Niemcy gros swoich sił, a ponadto manewr ten, tak zwany kanneński (patrz rozdział „Niemiecki plan wojny"), uważali Niemcy za najdoskonalszy wyraz strategji. Zresztą w ten sam sposób rozgromili i armję gen. Samsono-wa. W tym też sensie rosyjska kwatera główna uprzedziła dowództwo północno-zachodniego frontu.

Począwszy od pierwszych dni września rozpoczęli Niemcy próbne natarcia na całym froncie 1. armji. Próby te miały charakter al

bo demonstracyjny, dla zamaskowania istotnych przegrupowań swoich wojsk, albo wyłącznie rozpoznawczy. Jednakże już w dniu 7 września rozpoczęli Niemcy poważniejsze działania zaczepne na odcinku lewego skrzydła rosyjskiego. Prowadzili więc natarcie na Orzys, a bardziej jeszcze na południe w okolicach Białej blisko granicy rosyjskiej wysunięte oddziały XXII korpusu rosyjskiego zostały zaatakowane tak gwałtownie, że poniosły poważną klęskę. Pomimo nadesłania odwodów cztery pułki rosyjskie zostały odrzucone poza granicę aż ku Grajewu.

W dniach 8 i 9 września poważne natarcie Niemców rozwinęło się na całym froncie 1. armji. Do walki wprowadzili Niemcy liczną artylerję ciężką, której skuteczność dotkliwie dawała się odczuć wojskom rosyjskim, demoralizowanym jej ogniem. Na lewem skrzydle natarcie Niemców znacznie rozszerzyło się i stało się już groźnem. Na odcinku tym Niemcy poprowadzili gwałtowne natarcie od strony Lecu na Possessern ku północy i od strony Orzysa

250

Page 428: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ïàf "• "Î^B

tw" f ' f^8

- i f^B^

SI i! ifeli

v,

i i

Szpital wojskowy w Zamku (Niemcy,

na Wobniny również ku północy. Lewoskrzy-dłowa dywizja II korpusu rosyjskiego, pod naciskiem Niemców, zmuszona była cofać się stopniowo w stronę północno-wschodnią,

W przesmykach pomiędzy jeziorami zjawiła się niemiecka kawalerja. W walkach poczęły brać udział oddziały tych dwóch korpusów niemieckich, które przewieziono z zachodniego frontu. Z tą chwila siły Niemców wzro-sły w Prusach Wschodnich do 16 dywizyj piechoty, nie licząc sił, któremi obsadzone były drugorzędne odcinki frontu. Jakkolwiek dwa korpusy niemieckie znalazły się już na wschodnich wybrzeżach jezior Mazurskich — Rosjanie nie uważali jeszcze swojego położenia za beznadziejne. Jedynie lewe skrzydło rosyjskie budziło poważniejsze obawy.

Pragnąc skrzydło to wzmocnić generał Rennenkampf polecił przerzucić XX korpus z północy na południe, równocześnie kierując ponadto 54 i 72 dywizje, stanowiące dotychczas rezerwę armji, na zagrożony odcinek. Rennen

kampf miał nadzieję, że tak wzmocnione lewe skrzydło, przy współdziałaniu z 10. armją z nad Bobra, będzie mogło nietylko wytrzymać ofensywę przeciwnika, ale i samemu przejść do natarcia. Jednakże realizacja tych zamierzeń mogła nastąpić nie wcześniej, niż 11 września. W dodatku zaś XXII korpus, który miał współdziałać od południa przez Ełk, znajdował się w pożałowania godnym stanie po bitwie pod Białą, wobec czego gen. Żylińskij, dowódca frontu, zaniechał wszelkich poważniejszych działań ze strony 10. armji. Zorjentowawszy się, że na współdziałanie 10. armji liczyć nie może, własne zaś odwody nie nadążą na czas, generał Rennenkampf, ze względu na krytyczne położenie swojego lewego skrzydła, wieczorem dnia 9 września wydaje rozkaz odwrotu dla całej swojej armji. Wydaje się, że odwrót ten był jedynie celowym wobec położenia 1. armji.

Odwrót 1. armji rosyjskiej rozpoczął się w porządku, planowo i bez przeszkód ze strony

251

Page 429: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Niemców. IV korpusowi rosyjskiemu udało się nawet odrzucić Niemców na południo-zachód, zanim sam przystąpił do odwrotu.

Dla naczelnego dowództwa rosyjskiego było jasnem, że konieczność odwrotu | | armji była wywołana stanowiskiem dowódcy północno-zachodniego frontu, gen. Żylińskiego, który, opierając się na raporcie dowódcy XXII korpusu o wyczerpaniu jego oddziałów, wstrzymał całą 10. armję od natarcia. A tymczasem gen. Źylińskij poza XXII korpusem posiadał w swo-jem rozporządzeniu jeszcze dwie zupełnie świeże dywizje, tylko co podwiezione na front, a mianowicie 8. i 7. dywizje III korpusu sybe-

nie niecelowo, wysuwając je na front Chorze-le — Myszyniec, gdzie niewiadomo poco toczyły walki z oddziałami niemieckiej landwery.

Jakkolwiek Mikołaj Mikołajewicz kategorycznie ponownie zażądał ofensywy 10; artnjj w celu współdziałania z odwrotem 1. arcnjj» działania te okazały się już o tyle spóźnionemu że w dn. 13 września nakazano im wycofać się na lewy brzeg Bobra.. Wobec tego 1. armja musiała w swoim odwrocie liczyć wyłącznie na własne siły.

Prawe skrzydło 1. armji, a więc korpusy XXV, I III i częściowo IV, cofając się z frontu Łab j awa— Nordenburg (na północo-za-

Szpital wojskowy. Naświetlanie porażonych członków.

ryjskiego. Należało, jak sądziła kwatera główna, za wszelką cenę poprowadzić ofensywę 10. armji z nad górnego Bobra na tyły Niemców, obchodzących lewe skrzydło rosyjskie. Ofensywa taka mogła była decydująco wpłynąć na położenie Rosjan w Prusach Wschodnich. Zamiast ofensywy gen. Źylińskij wycofał XXII korpus do Augustowa, a dwie dywizje syberyjskie w kierunku Grajewa. Zarządzenia swoje gen. Źylińskij tłomaczył osobiście wielkiemu księciu Mikołajowi Mikołajewiczowi, który w dniu 11 września przybył do Białegostoku, koniecznością staranniejszego zorganizowania oddziałów nowej 10. armji. Równocześnie jednak korpusy 2. armji, która po klęskach w Prusach Wschodnich zdążyła już całkowicie przeorganizować się, wyzyskał gen. Źylińskij zupeł-

chód od Węgoborka) na front średniki — Mar-jampol, odwrót swTój odbywało w mniejszym lub większym porządku i dość planowo, jakkolwiek Niemcy energicznie deptali Rosjanom po piętach i niemal trzy swoje korpusy (I rezerwowy, gwardyjski rezerwowy, garnizon twierdzy królewieckiej i brygady landwery z Mem-la) rzucili na północ od linji kolejowej Inster-burg — Kowno na front Tylża — Pillkały, a to w celu odcięcia Rosjanom dróg odwrotu ku przeprawom na Niemnie i przyparcia ich do tej rzeki. Korpusy prawego skrzydła rosyjskiego zdołały na czas wycofać się, wobec czego wymieniona grupa niemiecka uderzyła w próżnię, co kazało dowództwu niemieckiemu powstrzymać je, zanim jeszcze doszły do Niem-

Jedna tylko niemiecka brygada landwery na.

252

Page 430: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

ma

Angielska artylerja przeciwlotnicza,

rozpoczęła dalszy pościg za Rosjanami, a dogoniwszy ich straże tylne usiłowała, zresztą bez powodzenia, przeszkodzie ich przeprawie przez Niemen koło średników.

Natomiast odwrót lewego skrzydła 1. ar-mji rosyjskiej (II i XX korpusy), które wraz z trzema dywizjami jazdy osłaniało od południa odwrót głównych sił, odbywał się w znacznie trudniejszych warunkach, znacznie mniej planowo i w porządku. Położenie tego skrzydła poczęło bardziej jeszcze pogorszać się z chwilą, kiedy Niemcy, po zajęciu Goldapu, debuszowa-li*) w dniu 12 września z puszczy Rominteń-skiej, kierując się na jezioro Wysztynieckie na granicy rosyjskiej. Manewr ten zagrażał drogom odwrotu 1. armji nietylko w kierunku Kalwarji, ale i Marjampolu. Pierwsze z puszczy Wyszczynieckiej wysunęły się oddziały niemieckiej jazdy, następnie poczęły wysuwać

*) debuszować — w strategji wystąpić nagle w niespodziewanym przez nieprzyjaciela miejscu.

się również znaczne kolumny piechoty. Z tą chwilą generał Rennenkampf, który niespodziewanie wyjechał do Kowna, utracił wszelką łączność z korpusami, które trzeba było wyszukiwać przy pomocy oficerów sztabu generalnego, rozsyłanych we wszystkich kierunkach. Dowództwo armji zostało całkowicie zdezorganizowane, wskutek czego odwrót począł przekształcać się w paniczną ucieczkę, z trudem opanowywaną jedynie inicjatywą dowódców korpusów i poszczególnych dywizyj. Jeżeli wszystkie korpusy rosyjskie pomimo to zdołały się wycofać z półkola, którem przeciwnik otaczał je od południa, stało się to. głównie dzięki temu, że w tym czasie energja natarcia niemieckiego znacznie już osłabła, a ponadto jazda niemiecka, która okrężnemi drogami obchodziła od południa puszczę Rominteńską, zbyt wiele czasu straciła na ten manewr, wobec czego spóźniła swój pościg za umykaj ącemi wojskami rosyjskiemi.

W połowie września 1. armja po długich

253

Page 431: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

i zaciętych walkach zakończyła swój odwrót, ostatecznie wycofawszy się z niebezpiecznego położenia w Prusach Wschodnich, które musiała utracie. Jednakże dowództwu niemieckiemu nie udało się otoczyć, jak to było jego zamiarem, 1. armji i rozgromić jej podobnie, jak to stało się z 2. armją gen. Samsonowa. Natomiast ciężkie straty, jakie Rosjanie ponieśli w odwro-

Kezultaty trwających w ciągu miesiąca krwawych walk rosyjskiego północno-zachodniego frontu były nader opłakane. Obie armje (1. i 2.), mając razem przez cały czas znaczną przewagę liczebną nad przeciwnikiem, w dodatku zaś mając korzystne położenie wyjściowe, oskrzydlając przeciwnika od południa i od wschodu, nietylko nie potrafiły zrealizować

Fabrykacja pocisków.

cie, chociaż częściowo mogły były zadowolić ambicję dowództwa niemieckiego.

Dowódca 1. armji generał Rennenkampf dość optymistycznie zapatrywał się na własne straty. To też wysłany przez niego raport do kwatery głównej brzmiał optymistycznie, zredagowany lakonicznie w stylu Cezara: „Odpoczniemy, wzmocnimy się i znów będziemy gotowi do walki". W rzeczywistości, jak się okazało, to „znów" rozciągnęło się na dość długi okres czasu, gdyż 1. arm ja wymagała zasadniczej reorganizacji i uzupełnień.

planu wielkiego natarcia na obszarach nieprzyjacielskich, ale ostatecznie same zostały odrzucone poza własną granicę, poniosły niezwykle ciężkie straty w ludziach i sprzęcie bojowym, otrzymawszy nadto dotkliwy cios moralny, demoralizujący całą armję rosyjską.

Kampanja w Prusach Wschodnich niezwykle jaskrawo wykazała wszystkie braki organizacyjne i techniczne armji rosyjskiej, jej wyposażenia, oraz jej wyszkolenia i „wychowania" w czasie pokoju. Bardzo miarodajne w tym względzie są słowa gen. Daniłowa, któ-

254

Page 432: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

remu raz jeszcze oddajemy głos, jako głębokiemu i niezwykle objektywnemu znawcy carskiej armji rosyjskiej:

„Wiele naszych poszczególnych oddziałów wojskowych dało wspaniałe przykłady bohaterstwa, nieustępliwości w walce i wytrzymałości fizycznej. Ale, równorzędnie z takiemi oddziałami, znalazły się i inne, w stosunku do których należało wymagać większego oporu i wysiłku. Przytem różnica pomiędzy wartością bojową i postawą naszych oddziałów wojskowych nie zamykała się w istniejącym podziale na linjowe i rezerwowe — taka różnica byłaby całkowicie normalną i nie stanowiłaby czegoś nieprzewidzianego. Bojowy ciężar własny naszych oddziałów wojskowych nawet w tej samej kategorji wojsk okazał się bardzo różnorodny. W krótkim opisie trudno jest dać wyczerpujące wytłomaczenie tej bojowej pstroka-cizny naszych oddziałów, ponieważ przyczyny, wywołujące ją, były najróżnorodniejsze. Prze-dewszystkiem — różnorakie warunki życia, wyszkolenia i wychowania kadrów w czasie pokoju; różnorodność okręgów uzupełnienia oddziałów przez poborowych i rezerwistów ; indywidualne wartości dowódców, a bardziej jeszcze tradycji samych oddziałów i nawet tych

okręgów wojennych, do których składu należały te oddziały w czasie pokoju. Jak wiadomo, dowódcy wojsk okręgów wojennych korzystali u nas w czasie pokoju ze znacznej samodzielności w dziedzinie wyszkolenia powierzonych sobie wojsk. Dlatego też, naprzykład, wpływ szkoły takich wybitnych wychowawców, jak stojący przez długi czas na czele wojsk kijowskiego okręgu wojennego generał Dragomirow wraz z jego niezastąpionym współpracownikiem na stanowisku szefa sztabu generałem Szymanowskim, lub jak dowódca wojsk warszawskiego okręgu wojennego generał Hurko, którego pracę kontynuował i rozwijał generał Puzyrewskij —wycisnął na wojaku tych dwóch wymienionych okręgów szczególnie wartościowe piętno, które zachowało się aż do samej wojny 1914 roku".

„Jednakże sprawiedliwość nakazuje zaznaczyć, że skład kadrowy naszej armji w czasie pokoju, w sensie wychowania i wyszkolenia, znajdował się w latach, bezpośrednio poprzedzających wojnę, pomimo pewnej różnolitości. bądź co bądź na mniej lub więcej dostatecznym poziomie we wszystkich okręgach. Dlatego też braki w wojsku w stosunku do jego postawy bojowej należy przypisać w głównej mierze wpły-

Układanie nowej linji kolejowej w miejscach zburzonych przez wojska ustępujące,

255

Page 433: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wowi tych kontyngientów rezerwistów, które wsączyły się, z chwilą ogłoszenia mobilizacji, w szeregi wojska. Ludzie ci, wskutek ich niedostatecznego . przygotowania wojskowego w czasie pokoju, małego uświadomienia i braku żywotnego związku z armją, w olbrzymiej większości stanowili zupełnie surowy materjał, który, z chwilą wymarszu naszych oddziałów, musiał obniżać poziom wartości bojowej tych

nie manewrów, w których wymaga się, aby wojska, stanowiące punkty oparcia manewru, nie ulegały nieprzyjacielowi przed czasem. Myśmy zaś nie mogli znaleźć żadnego probierza dla określenia siły bojowej tej lub innej grupy wojsk. Wskazując na te niekorzystne dane nie można przejść obok drugiego ważnego braku naszych wojsk — ich słabych zdolności manewrowania. Oprócz niezgrania ludzi wielki

Francja. Stary fort Guise, Tunel kolejowy.

oddziałów. W takich warunkach działalność oddziałów na wojnie, szczególnie w początkowym okresie, nieuchronnie musiała okazać się w niezwykle ścisłej łączności z przypadkowością zjawisk rzeczywistości. Wojska takie mogły zdziałać cuda, a równocześnie poddawać się bez dostatecznie widocznych i namacalnych przyczyn".

„Zaznaczona wyżej pstrokacizna i kruchość wartości bojowych naszych wojsk w znacznym stopniu utrudniały koncepcję i wykona-

wpływ wywierały tu i różnorodne braki organizacyjne, powodujące, że wojska nasze były ciężkie i mało ruchliwe".

„Techniczne wyposażenie naszej armji okazało się całkowicie niewystarczającem. Sukces w walce okupywał się nazbyt drogą ceną ze względu na niemal zupełny u nas brak ciężkiej artylerji polowej, która stała się konieczną bronią atakującego, oraz ze względu na niedostateczne wyposażenie wojska w karabiny maszynowe. Obecność po stronie przeciwnika arty-

256

Page 434: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

wowi tych kontyngientów rezerwistów, które wsączyły się, z chwilą ogłoszenia mobilizacji, w szeregi wojska. Ludzie ci, wskutek ich niedostatecznego , przygotowania wojskowego w czasie pokoju, małego uświadomienia i braku żywotnego związku z armją, w olbrzymiej większości stanowili zupełnie surowy materjał, który, z chwilą wymarszu naszych oddziałów, musiał obniżać poziom wartości bojowej tych

nie manewrów, w których wymaga się, aby wojska, stanowiące punkty oparcia^manewru, nie ulegały nieprzyj acielowi przed czasem i Myśmy zaś nie mogli znaleźć żadnego probierza dla określenia siły bojowej tej lub innej grupy wojsk. Wskazując na te niekorzystne dane nie można przejść obok drugiego ważnego braku naszych wojsk — ich słabych zdolności manewrowania. Oprócz niezgrania ludzi wielki

Francja. Stary fort Guise. Tunel kolejowy.

oddziałów. W takich warunkach działalność oddziałów na wojnie, szczególnie w początkowym okresie, nieuchronnie musiała okazać się w niezwykle ścisłej łączności z przypadkowością zjawisk rzeczywistości. Wojska takie mogły zdziałać cuda, a równocześnie poddawać się bez dostatecznie widocznych i namacalnych przyczyn".

„Zaznaczona wyżej pstrokacizna i kruchość wartości bojowych naszych wojsk w znacznym stopniu utrudniały koncepcję i wykona-

wpływ wywierały tu i różnorodne braki organizacyjne, powodujące, że wojska nasze były ciężkie i mało ruchliwe".

„Techniczne wyposażenie naszej armji okazało się całkowicie niewystarczającem. Sukces w walce okupywał się nazbyt drogą ceną ze względu na niemal zupełny u nas brak ciężkiej artylerji polowej, która stała się konieczną bronią atakującego, oraz ze względu na niedostateczne wyposażenie wojska w karabiny maszynowe. Obecność po stronie przeciwnika arty-

256

Page 435: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

VSSSâ

m Mi K"ł 4'^

^ B ^

Elektryfikacja w szpitalu wojskowym.

lerji ciężkiej początkowo wywoływała w na-szem wojsku wprost przygniatające wrażenie i, według zdania wielu dowódców, ogień tej ar-tylerji w pierwszym okresie wojny stanowił zasadniczą przyczynę niezawsze pełnej wytrzymałości naszych wojsk".

„Zalążkowy stan własnego lotnictwa dowódców naszych czynił zupełnie ślepymi, ponieważ, w współczesnych warunkach, jazda nie może ani zdobyć, ani na czas dostarczyć koniecznych wiadomości o ugrupowaniu i ruchach nieprzyjaciela. Tylko podniebny obserwator, zaopatrzony w aparat fotograficzny i nadawczy radjoaparat, może być godnym zaufania nowoczesnym wywiadowcą, rozporządzającym możliwością głębokiego przeniknięcia w ugrupowanie nieprzyjaciela i równocześnie szybkiego dostarczenia niedajacych się zakwestjonować dowodów tego, co zaobserwował. Wskutek braku u nas dostatecznych środków lotniczych nieprzyjaciel, korzystając ze swojej bogato rozwiniętej sieci kolejowej, mógł swobodnie ma

newrować tak, jak chciał, będąc pewnym, że jego plany nie mogą być przez nas na czas wykryte. Z drugiej znów strony, sam posiadając znacznie bardziej rozwinięte środki lotnicze, ten sam nieprzyjaciel miał możność zupełnie bezkarnie śledzić każdy nasz krok, biorąc go pod uwagę w swoich własnych kalkulacjach. Żebracze wyposażenie w środki łączności, niemal zupełny brak polowego radjo-telegrafu, w użytkowaniu którego nie posiadaliśmy zupełnie doświadczenia — wszystko to utrudniało nawiązanie ścisłej łączności i współdziałania wojsk, co, jak to wiedzieliśmy, było jedną z zasadniczych przyczyn naszych niepowodzeń. Jako przykład wystarczy przytoczyć, że w pierwszym okresie wojny, do rozporządzenia generalnego kwatermistrza kwatery głównej był oddany w celu łączności z dowództwami frontów jeden tylko aparat Hughes'a, cenny z tego względu, że jego właściwości techniczne znacznie ułatwiały bezpośrednie rozmowy. Wyposażenie w sprzęt telegraficzny sztabów frontów

257

Page 436: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

było równie mizerne. Wreszcie słabe wyposażenie w polowe parki kolejowe i samochodowe, których zastosowanie w Prusach Wschodnich i w Galicji mogło być bardzo szerokiem, oraz w sprzęt pontonowy utrudniało dowóz i ścisłą łączność z tyłami. Dwadzieścia, czy też trzydzieści prześlicznych samochodów ciężarowych było, nie wiadomo dlaczego, przydzielonych do kwatery głównej, gdzie, oczywiście, skazane były na bezczynność; udało mi się wykołatać wyprawienie ich na front".

„Techniczna doskonałość i przewaga nieprzyjaciela w sposób naturalny godziły w wyobraźnię naszych wojsk i łamały siłę ich ducha. Najbardziej jednak w ciągu kampanji przeciwko Niemcom zaznaczyły się poważne braki w dowództwie wojsk, jako naturalny rezultat niewłaściwego doboru, wyszkolenia i wydoskonalenia pokojowego składu wyższych dowódców".

Tak oto gen. Daniłow charakteryzuje te braki armji rosyjskiej, które, według niego, spowodowały niepowodzenia wojenne Rosji. Dla całokształtu zagadnienia dodajmy jeszcze szereg tych braków, które rosyjski autor albo pominął milczeniem, albo też niedostatecznie uwypuklił.

Jakie państwo i naród — taką jest ich ar-mja. Oto niezłomne prawo, którego istnienie

zwykle niewielu ludzi przeczuwa w czasie pokoju, a które krwawemi hekatombami lub sro-motnemi klęskami manifestuje swoje niezłomne działanie na polach wojny.

Rosja carska była chora; i jako państwo, i jako naród. Chorą też musiała być i jej ar-mja, niezależnie od tych miljonów żołnierzy, których zgromadziła w takiej ilości, jakiej dotychczas świat nigdy nie widział. Ciężki, niedołężny i • przedajny biurokratyzm carskiej Rosji musiał stworzyć organizację jej armji

równie ciężką, niedołężną, a nierzadko również i przedajną7 szczególnie tam, gdzie to było najłatwiejsze, przedewszystkiem więc w intenden-turze. Średniowieczna nieledwie stanowość społeczeństwa rosyjskiego musiała wytworzyć analogiczne również stosunki w armji, w której istniały niebywałe przedziały intelektualne, moralne, a nawet materjalne pomiędzy gwar-dją i wojskiem linjowem, pomiędzy jazdą, ar-tylerją i piechotą, pomiędzy oficerem, podoficerem i żołnierzem. Arm ja rosyjska nie miała tej wszechstronnej spoistości, która pozwoliła, naprzykład, armji francuskiej przetrwać najcięższe momenty, nie zdemoralizować się i doczekać się po niewiarogodnych wysiłkach, poświęceniach i bohaterstwach tego zwycięstwa, o którem nigdy nie zwątpiła.

W dowództwie rosyjskiem triumf święciło

258

Page 437: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

nieuctwo, niedołężność, brak dyscypliny, kar-jerowiczostwo, intryga, nepotyzm i wieszanie się u klamek dworskich potentantów. Korpus oficerski naogół był mało inteligentny, źle wyszkolony, naszpikowany wstecznictwem pod każdym względem, przeważnie zdemoralizowany lub conajwyżej jałowy moralnie i duchowo. Przywiązany był do carskiego ustroju, często zewnętrznie religijny, nastrojony nacjonalistycznie i imperjalistycznie, ale w gruncie rzeczy nie posiadający uświadomionego patrjotyzmu. Podoficer był tępy, niekulturalny, zrutynowa-ny, o typie, stanowiącym jaskrawy anachronizm w XX wieku. Żołnierz wreszcie w masie swojej był biernem ideowo, nieuświadomionem, zaobojętniałem, tępem, zahukanem i bezrad-nem mięsem dla armat, które automatycznie spełniało rozkazy lub też bezmyślnie poddawało się panice, wymykając się z rąk wszelkiego kierownictwa.

Rosja carska stanowiła mozajkę narodo

wościową. Takąż mozajkę stanowiła jej ar-m ja. Zrównane wspólnym szarym mundurem, zespolone jedną wolą obcą i często nienawidzoną świadomie lub tylko podświadomie, ale rozdzielone przepaściami ras, narodów i wierzeń, w jednym szeregu szły do walki „za Boga, cara i ojczyznę" nieprzeliczone ludy, zamieszkujące dwie części świata od Krakowa aż po Kamczatkę, od lodów dalekiej północy aż po pustynne piaski środkowej Azji. Jakiegoż zaklęcia byłoby potrzeba, aby otworzyć te obce sobie dusze dla wspólnego hasła, które żądało ofiarnej krwi? Walka „za Boga, cara i ojczyznę", niezrozumiała i obojętna dla ciemnych, wychowanych w niewoli mas nawet rdzennie rosyjskich, musiała być pustym frazesem dla wszystkich „inorodców" o różnych odcieniach skóry, mówiących stu językami, wyznających dziesiątki wierzeń, kształtowanych przez tysiąc tradycyj, obyczajów i kultów... Żołnierz rosyjski był zbyt ciemny, nieuświadomiony, niewol-

Wojska łączności. Zakładanie telefonu.

259

Page 438: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Macedonia. Tabory niemieckie na tylach,

o sO

Page 439: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

niczy i róźnoplemienny, aby cel wojny — to znaczy sens jego krwawej ofiary — był dlań chociaż częściowo zrozumiały. A nie rozumiejąc — szedł do walki pod batem nawyku i swojej niewolniczości, jak baran na rzeź, wleczony na postronku. I stąd ta różnorodność postawy bojowej oddziałów rosyjskich, która stanowiła zjawisko przypadkowe i irracjonalne, miast

kazała również, że sukcesy nad arm ją węgierską zawdzięczają Rosjanie przed stkiem temu, że ich południowy przeciwn cznie ustępuje pod względem bojowym mu sprzymierzeńcowi — Niemcom.

świadomość ta stała się udziałem n najwyższych sfer rosyjskich i wyższych wo wych, ale przenikła również całą armję r

jsko->syj-

Jeńcy niemieccy. Kopja z frahcuskiego oryginału malarza Maurycego Orana

być zjawiskiem woli, rozumu i wartości moral nych.

Kampanja w Prusach Wschodnich wykazała w całej rozciągłości fakt, że armja rosyjska, zarówno jak i jej dowódcy, jest całkowicie nieprzygotowana do walki z takim pierwszorzędnym przeciwnikiem, jakim byli Niemcy. Wy-

ską, wyciskając na niej specyficzne piętno lęku przed wszechpotęgą Niemców. I piętno to pozostało już do końca wojny. Tak więc Niemcy w Prusach Wschodnich odnieśli nietylko zwycięstwo orężne, ale—i przedewszystkiem— moralne nad Rosją, którą oszołomili swoją militarną potęgą.

W istocie zaś Niemcy przez cały czas trwania kampanji wschodnio-pruskiej, nawet po wzmocnieniu się posiłkami z zachodu — byli

261

Page 440: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

A Fi

ie słabsi od Rosjan. Ale Rosjanie podzielili, ii wiemv, na dwie sa mod

j i e . i mezwiązane ze sooą arm je, co, przy m* rue tiliwości Rosjan, brak u inicjatywy, enei

iczności, pozwoliło Ni emcom koncentnyv SWC je siły kolejno przeciv •ko obu armjom, k dor azowo zvskujac zdecy dowaną przewagę ode inku danej armji. W ten sposób siły Nic COW r dwoiły się w oczach R osjan, całkowicie fc

nych wobec piorunuj* icej szybkości, z jć Nie mcy przerzucali swój

inka na drugi. e oddziały z jedn

Oczywiście w dziś łaniach wojenna Nie mców pomagały im v Pri is Wschodnich, liczne tam jeziora, bł

sy, osłaniające manew rry niemieckie i ut dni ftjące działania liczi iej jazdy rosyjsk Ocz y w iście pomocną była Niemcom i miejsce HHl ność, wychowana w sz kole niemieckiego

>tyzmu, a dająca armj i niemieckiej świe jomość terenu walki. Wreszcie niepośl znaczenie miał fakt, ż e Niemcy tak czy i i bronili swojej własne ij ziemi, na której

SZO wali już rosyjscy koza cy. Jednakże prz] te A w całej armji rosyjskie ij określenie gen. 1 ksi> sjewa* że Prusy Wsch odnie — to „gnia

ue-zdo

os", do któregc nie zaglądać — nie, jako okres wincji • Nie u kiem samem .,* iVcxJSUiJ

>rzez Nij Klęs

ctórych i >• a vi i i - i i

m WJHA iwk' skrv

i» > A t i M ew

Dr Ira

piej Dy Dyio

. ie szczegół i a bowiem v azdem os" 1 incja nier

icosjan w Prus likiem było całl raszliwe eona, iły w Rosji te m sprawcom, | szna opinja sp ieomal równoc i nad ar abv wi

R edv

a a

tr&iv

IviSI US**

ej pro-, że ta-Rosjan *oniona

Wschodnich* 1SZC

y rozbicie 1 iększe oburz dcom rosyjs

;enie Kim.

na chętnie j B ze-emi zwycięs twa--węgierską, dziej dokła dnie tera główna wy-Eii sztab 1* a rmji stabu wielk :iego

jwicz a generała Ja-aze i iiał zamiar usu-z do wództwa na d 1 kgo z dowództwa nad

całym północno-zachodnim frontem. Jednakże gen. Rennenkampf posiadał silne „plecy" przy dworze carskim, co spowodowało, £e jego

262

Page 441: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

niefortunne operacje zostały przedstawione cesarzowi Mikołajowi w niezwykle korzystnem, a niezgodnem z prawdą świetle. W rezultacie, zanim wielki książę wystosował swój wniosek o dymisji gen. Rennenkampfa, nadeszła depesza carska, w której Mikołaj radził wielkiemu księciu powierzyć dowództwo całego frontu północno-zachodniego generałowi Rennenkamp-fowi, zaś gen. Żylińskiego przywrócić na stanowisko warszawskiego generał-gubernatora i dowódcy wojsk warszawskiego okręgu wojennego, które to stanowisko zajmował aż do wybuchu wojny. Należy tu zaznaczyć, że zgodnie z ustawami rosyjskiemi stanowisko generał-gubernatora okręgu warszawskiego było zlikwidowane już z chwilą wybuchu wojny.

Wobec stanowiska, jakie zajął cesarz w sprawie gen. Rennenkampfa, decyzja wodza naczelnego nie utrzymała się i w rezultacie gen. Rennenkampf zachował swoje skompromitowane stanowisko dowódcy 1. armii. Natomiast

generał Żylińskij został oddany do dyspozycji ministra wojny. Na opróżnione w ten sposób stanowisko dowódcy północno - zachodniego frontu został wyznaczony generał Ruzskij, który zyskał sobie w Rosji znaczną sławę z czasów kampanji galicyjskiej, jakkolwiek sposób jego manewrowania pod Lwowem aż nadto wykazał zbytnią ostrożność i niezdecydowanie. Generał Ruzskij znanym był zresztą jeszcze przed wojną, kiedy zajmował kolejno szereg odpowiedzialnych stanowisk włącznie aż do zastępcy dowódcy w sztabie kijowskiego okręgu wojennego, gdzie, jak wiemy, wychowywali się dowódcy, przeznaczeni do wojny z Austro-Wę-grami.

Klęska Rosjan w Prusach Wschodnich rozbiła cały rosyjski plan wojny. Jak wiemy bowiem, ofensywa rosyjska w głąb Niemiec — „na Berlin", musiała być poprzedzona zabezpieczeniem prawego skrzydła, co mogło nastąpić jedynie przez opanowanie Prus Wschodnich

Wogezy. żołnierze na nartach,

263

Page 442: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

i zajęcie przez Rosjan linji dolnej Wisły. W razie powodzenia operacyj w Prusach Wschodnich i zajęcia przez Rosjan linji dolnej Wisły Rosjanie w dużej mierze skracaliby swój front, co przy ich braku ruchliwości dawałoby większą pewność dalszej ofensywie „na Berlin". Jednakże, jak wiemy, rosyjskie ar-mje północno-zachodniego frontu nie wypełniły swojego przedwstępnego zadania. Rosja-

ŹYCIE W NIEMIECKICH OKOPACH.

Odpoczynek,

nie nie doszli do dolnej Wisły, Prusy Wschodnie były raz na zawsze, w przekonaniu samych Rosjan, utracone, a wojska rosyjskie już w tern pierwszem zetknięciu się z Niemcami zostały rozbite, zdezorganizowane i zdemoralizowane. Rosyjskie prawe skrzydło ponownie w sposób ryzykowny wisiało w powietrzu. Wobec tego ofensywa Rosjan w głąb Niemiec, im głębiej zdołaliby się oni zapuście się poprzez Śląsk i Wielkopolskę, tern bardziej komplikowałaby położenie, narażając armję rosyjską na każdo

razowe uderzenie Niemców od północy- w swój prawy bok i to w dowolnym punkcie, obranym przez dowództwo niemieckie.

Tak więc problem decydujących działań przeciwko Niemcom był dla Rosjan nie do rozwiązania po klęskach w Prusach Wschodnich. Bez Prus Wschodnich nie można było ryzykować nieprzygotowaną ofensywą „na Berlin". Ale z drugiej znów strony wrażenie poniesionych klęsk raz na zawsze urobiło wśród dowódców rosyjskich przeświadczenie o niemożliwości zdobycia tego „gniazda os". To też gen. Da-niłow pisze w swoich wspomnieniach: „Koncepcji wznowienia decydujących działań w kie-2'unku Prus Wschodnich sztucznie zaszczepiało się niewiarę i nawet jakieś zabobonne przeczucie nietylko wśród składu wyższych dowódców, lecz i wśród wojska. W rezultacie wszystkie działania zaczepne przeciwko Niemcom na prawym brzegu Wisły nabrały charakteru bezpla-nowych półśrodków, a na ich realizacji ciążyło niezmiennie piętno gnuśności i niezdecydowania".

Prawe skrzydło frontu strategicznego na długo pozostało dla Rosjan ich piętą Achillesa paraliżując wszelkie strategiczne plany dowództwa rosyjskiego i zmuszając je do odciągania poważnych sił w celu ubezpieczenia swojego ryzykownego prawego skrzydła, co zresztą zawsze było dość iluzoryczne.

Straty Rosjan w Prusach Wschodnich były bardzo znaczne. Arm je generałów Samso-nowa i Rennenkampfa utraciły ponad 250.000 ludzi w rannych, zabitych i oddanych do niewoli. Ponadto Niemcy zdobyli powyżej 600 dział, ogromną ilość karabinów maszynowych, oraz znaczne zapasy wszelkiego dobytku i sprzętu wojennego.

Około połowy września z 15 korpusów, wchodzących w skład armij północno-zachodniego frontu i zajmujących obszar długości 400 kilometrów od Kowna przez Grodno i Os-sowiec do Warszawy, zaledwie cztery korpusy świeżo sformowanej 10. armji posiadały pełną zdolność bojową. Dwa korpusy (XXVI i XXVII) składały się wyłącznie z oddziałów rezerwowych, które nie osiągnęły jeszcze należytej bojowej spoistości. Dwa i pół korpusa (XIII, XV i połowa XXIII) były prawie zupełnie zniesione w czasie klęsk generała Samsono-wa. Pozostałe sześć i pół korpusa w większym lub mniejszym stopniu utraciły poważny procent swojego składu ludzkiego i końskiego,"oraz znaczną część uzbrojenia, sprzętu i dobytku. Reorganizacja tych korpusów przedstawiała

264

Page 443: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

1915 Rosjan wiele trudności. Szczególnie trud-[nem okazało się zaopatrzenie ponowne tych korpusów w działa i karabiny ręczne i maszynowe, ponieważ zapasy uzbrojenia były już w Rosji bardzo ograniczone, a co się tyczy karabinów maszynowych — wogóle wyczerpane.

Ze wszystkich armij północno-zachodniego frantu najwięcej trwogi budziła w naczel-

pie pospiesznem nietylko kdnipa ale i całkowicie już zorganizowali bojowe. Tak więc wzięto ze składu osłaniającej wybrzeża Bałtyku,

e marszu1

le jednos /szyst

czwarte bataljony (rosyjskie pułki piechoty liczyły po cztery bataljony) wraz z oddziałami karabinów maszynowych, oraz pewną liczba dywizjonów artylerji ze składu dywizyj rezerwowych. Dzięki tym zarządzeniom, jakkol-

ZYCIE W NIEMIECKICH OKOPACH.

Na posterunku Obsługa karabinów maszynowych.

nem dowództwie rosyjskiem 1. armja gen, Ren-nenkampfa, która bezpośrednio osłaniała drogi w głąb Rosji przez Wilno. To też kwatera główna czyniła wszelkie możliwe starania, aby przedewszystkiem uzupełnić i zreorganizować tę armję.

Jeszcze w czasie odwrotu 1. armji z Prus Wschodnich otrzymała ona posiłki, a mianowicie 64. dywizję rezerwową, wycofaną ze składu 7. armji. Obecnie kierowano do niej w tem-

wiek narazie mniej odpowiedzialna 6. armja uległa pewnej dezorganizacji, zato wartość bojowa 1. armji odrazu mogła się była podnieść na znacznie wyższy poziom. Również w celu jak najszybszej reorganizacji 1. armji dowództwo rosyjskie całkowicie zlikwidowało jedną z najbardziej poszkodowanych dywizyj rezerwowych, jej składem osobowym, oraz materjal-nym dobytkiem łatając dziury wT innych dywizjach.

265

Page 444: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Mt

Niemcy ostrzeliwują samolot.

Jak już wiemy, równie energicznie dowództwo rosyjskie zabrało się do reorganizacji i uzupełnienia 2. armji i to zaraz po jej wycofaniu się z Prus Wschodnich. Smutne resztki XIII i XV korpusów wycofano na głębokie tyły, gdzie organizowano je całkowicie odnowa. Równocześnie zarządzono przyspieszenie przybycia na teatr wojny II korpusu syberyjskiego z Syberji, naznaczając mu, jako punkty wywa-gonowania się stację Małkinię, a następnie Czeremchę.

W dniu 17 września dowództwo północno-zachodniego frontu objął generał Ruzskij. Początkowo nowy dowódca zamierzał pozostawić 1. armję na lewym brzegu Niemna. Jednakże, zapoznawszy się bardziej szczegółowa z jej żałosnym stanem, nakazał gen. Rennenkampfo-wi dalszy odwrót za rzekę, powierzając mu obronę linji Niemna od Kowna do Grodna, oraz obserwację tych dróg, które prowadziły na prawym brzegu Niemna na tyły Kowna.

W związku z nowemi zadaniami 1. armji generał Ruzskij nakazał 10. armji, której korpusy czołowe przeszły już poza Bóbr i I^arew, aby opanowała północne i zachodnie wyjścia z lasów Augustowskich, których posiadanie zapewniało tej armji osłonę rejonu Grodno —. Białystok, oraz zagrażało ofensywie niemieckiej ku średniej Narwi.

Co do 2. armji, najbardziej poszwankowa-nej, to, ze względu na znaczne siły Niemców, grupujące się na południe od Mławy, nakazano jej, w razie konieczności, wycofywać się ku przeprawom górnej Narwi w ogólnym kierunku Bielsk — Białystok.

A tymczasem Niemcy, zmusiwszy wojska rosyjskie do odwrotu za Niemen, Bóbr i Narew, w dalszym ciągu prowadzili swoje natarcie. Wdniu 26 września zbliżyli się do Os-sowca i rozpoczęli straszliwy ogień swojej ar-tylerji ciężkiej przeciwko tej małej i całkowicie przestarzałej forteczce. Ogień artylerji nie-

266

Page 445: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Francja. Wojska kolonjalne. Przewóz rannych na wielbłądach,

O*

Page 446: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

mieckiej bez przerwy trwał cztery doby. Usiłowali również Niemcy szturmować wysunięte na prawy brzeg Bobra forty, ale wysiłki ich nie dały rezultatu. Jakkolwiek betonowe umocnienia Ossowea dość dobrze wytrzymywały ogień przeciwnika, jednakże bombardowanie wywoływało ciągłe pożary i całkowicie zniszczyło przewody telefoniczne, co sparaliżowało służbę łączności. Forty zaś na prawym brzegu Bobra zostały całkowicie zrównane z ziemią.

Równocześnie Niemcy prowadzili natarcie na Druskieniki, jednakże po zaciętych walkach w dniach 26 i 27 września, cofnęli się, nie mogąc dotrzeć do Niemna.

W ciągu dni następnych 10. arm ja rosyjska rozpoczęła nakazane działania w celu wyparcia Niemców z lasów Augustowskich/MCa-łość tych zaciętych i krwawych walk, nazwana bitwą w lasach Augustowskich, doprowadziła w pierwszych dniach października do odwrotu Niemców ku swojej granicy.

W ciągu tych walk Niemcy dzięki swoim niezwykłym zdolnościom manewrowania potrafili wpoić w Rosjan przeświadczenie, że mają przeciwko sobie bardzo poważne siły niemieckie. W rzeczywistości siły ich były nieznaczne. Jednakże, w miarę, jak szczupłe siły Niemców bardziej jeszcze umniejszały się przez wycofywanie poszczególnych oddziałów w nieznanym kierunku, dowództwo rosyjskie zorientowało się nareszcie, że przez cały czas właściwie wyolbrzymiało liczebność przeciwnika,]!Wobec tego gen. Ruzskij zdecydował się na działania, których celem było wyparcie Niemców z rosyjskiego terytorjum i ponowne odrzucenie ich ku jeziorom Mazurskim w Prusach Wschodnich. W związku z tern zamierzeniem 1. armja otrzymała rozkaz przeprawienia się na lewy brzeg Niemna i rozpoczęcia wraz z 10. arm ją na lewem skrzydle energicznego natarcia na linji Stcłłupiany — Suwałki.

Ofensywa rosyjska nie spotkała się z poważniejszym oporem Niemców za wyjątkiem

odcinka pod Władysławowem, gdzie wywiązała się dość zacięta bitwa.

Jednakże ofensywa ta natychmiast zwróciła baczną uwagę dowództwa nierftieckiego, które ustawicznie czuwało, aby przeszkodzić wszelkiej możliwości ponownego wtargnięcia Rosjan w granice Prus Wschodnich. To też Niemcy zdecydowali się za wszelką cenę wzmocnić swoje lewe skrzydło w Prusach Wschodnich. W rezultacie na skrzydło to skierowano nowy XXV korpus rezerwowy, który formowano w głębi Niemiec z początkcwem przeznaczeniem na front francuski.

Od chwili, kiedy w dn. 3 października oddziały 10. armji zajęły Suwałki Rosjanie rozpoczęli bardziej zdecydowane i energiczne działania. W połowie października po ciężkich walkach Rosjanie wyparli Niemców poza granicę i tam już przystąpili do umocnienia się na nowej linji, co było w związku z nową zamierzoną operacją rosyjską, dla realizacji której Rosjanie rozpoczęli koncentrację swoich wojsk pod Warszawą i wzdłuż Wisły. Na odcinku wscho-dnio-pruskim pozostała sama tylko 10. armja w składzie sześciu korpusów7 (III, XX, XXII, XXVI, II kaukaski i III syberyjski) pod no-wem dowództwem gen. Siwersa. Nominacja tego ostatniego wywołana była faktem, że przez długi czas zajmował on stanowisko szefa sztabu wileńskiego okręgu wojennego, a stąd posiadał szczególną znajomość sąsiednich terenów niemieckich w Prusach Wschodnich.

Gen. Siwers, przezywany „metodycznym" generałem, istotnie metodycznie, krok za krokiem prowadził swoje działania. W połowie listopada operacje 10. armji zmusiły wreszcie Niemców do wycofania się na linję rzeki Ange-rapp, a na południu na linję jezior Mazurskich. Dalsze jednakppostępy Rosjan w Prusach Wschodnich wydawały się bardzo wątpliwe przy podobnie powolnem i ostrożnem działaniu, równocześnie zaś okupującym każdy najmniejszy nawet krok naprzód nazbyt ciężkiemi stratami własnemi.

268

Page 447: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

Strategiczne prttd roj por

S wojsk* /?«

u g r u p o w a n i e orz eci wni ko w

Page 448: Ilustrowana Historja Wojny Światowej (Illustrated History of World War I - in Polish) vol 1

tje C / « r j t A

p^dom

Działania iv Galicji jj

10 tO O 1 0 JlO

pot o i t m e p r z e c i w n i k * * /

W dni*rft ; 2 9 sierpnia i -ii h/fietniù. 43j<{ f.

tÈÊQ w o j s k a toiyjski t

Sz9 M n i e m i e c k i e

* • ! , '***»*!

^ ł trnf»w<e