HJIJGDO - uwm.edu.pl 1.pdf · ']l $ z rov]w\ vnlp .oxelh $qghu judqw judflh sr 0hjqdoq\ nrqfhuw...

14

Transcript of HJIJGDO - uwm.edu.pl 1.pdf · ']l $ z rov]w\ vnlp .oxelh $qghu judqw judflh sr 0hjqdoq\ nrqfhuw...

Magazyn dla metaluchów od metaluchów

Numer 1grudzień 2014

monolit

# INTRO Oddajemy w wasze ręce pierwszy numer nieperiodycznego czasopisma WELES. Znajdziecie w nim ekskluzywny wywiad z założycielem i gitarzystą olsztyńskiego zespołu Monolit- Michałem Wypij. A tam odpowiedź na pytanie „dlaczego Monolit przestał istnieć?”. Recenzja najnowszej płyty Coldplay "Ghost Story", słów kilka o nergalowym salonie fryzjerskim i wiele wiele więcej. Zapraszamy do czytania!Zapraszamy do czytania!

Emilia Anna Sadowska

Byłam specyficznym dzieckiem. W wieku 12 lat oznajmiłam mamie, że chcę zostać patologiem i kroić martwych ludzi. Po dziś dzień o tym marzę. Nie wycho-wałam się na muzyce metalowej. Wręcz przeciwnie. Słuchałam np. Spice Girls i Ich Troje. Moja kuzynka nagrywała mi na kasety muzykę i tak to się zaczęło. Swój gust muzyczny wypracowywałam długo. Była muzyka popularna, potem spadek do typowego undergroundu. Przez punk, ghotic metal, aż po metal pro-gresywny. Muzyka jest całym moim życiem. Pracuję w radiu UWMfm i menageruje kapeli Defying. Inne zainteresowania? A po co? NIe mam na to czasu.

Redaktor naczelnyAnna Maria Piechocińska

Dlaczego muzyka? W domu było pełno płyt winylowych, więc od małego byłam zmuszana do słuchania muzyki. Zostało mi to do dziś. Prócz tego jestem szczerze zajarana sportem i serialami. Łatwiej marzyć o wyimaginowanym życiu, niż tym rzeczywistym. Uwielbiam kontrolować świat wokół mnie. Jak? Sędziuję mecze siatkarskie i jestem bardzo wymaga-jącym sędzią. Kiedyś rozcięłam na basenie tył głowy koledze, bo chlapał mnie wodą.

Klaudia Kujawa

Emilia Szymańska

Mama puszczała mi muzykę metalową jak byłam mała, żebym się bała i w końcu się zamknęła. Od tej pory słucham mimo, że budzi we mnie lęki dzieciństwa. Byłam złym dzieckiem i kiedyś wybiłam piłką zęby mojemu bratu. Interesuję się nie tylko muzyką. Czytam nałogowo książki i wtrącam się w życie znajomych, bo nie mam swojego.

Metal jest nieodzowną częścią mojego życia. Po prostu ma w sobie to coś, co mnie do niej przyciąga, tak jak Lidl przyciąga promocjami. Lubię czytać i słuchać opowiadań fan-tasy. Zwłaszcza przez wyborami. W wolnych chwilach rozwijam talent muzyczny, gram... ludziom na nerwach. Zajmuję się fotomodelingiem. Moje zdjęcia możecie podziwiać na słupach wysokiego napięcia. A wieczorami trenuję biegi długodystansowe oraz prowa-dzę badania jak szybko człowiek jest w stanie zapoznać się z instrukcją obsługi gazu pie-przowego. W przedszkolu złamałam rękę o twarz starszego kolegi, bo zabrakło mi argumentów w dyskusji. Nawet nie poczuł.

ROZKŁAD JAZDY

04. MONOLIT - Trzeba się przenieść na inny teren bojowy

08. WSZYSTKO I NIC - Demoniczny golibroda

09. CO, GDZIE, KIEDY? - Na co warto iść?

10.10. KRĄŻKI ŚWIEŻO WYBITE - Nowości płytowe

11. CO W ŚWIECIE MUZYKI? - Za mało Coldplaya w Coldplayu

12. W SERCACH GRA - Czego słuchają redaktorzy Welesa

13. KSIĄŻKA KUCHARSKA HANNIBALA - Krwawa wątróbka ze współlokatora

14. MEMOZA POSPOLITA - Memy z internetów

Olsztyńska scena muzyczna może poszczycić się zespoła-mi o wysokiej dojrzałości muzycznej. Wiele kapel, takich jak Vader, czy Shannon, są znane i cenione na całym świecie. Olsz-tyn ma też potężne zaplecze undergrandowe. W tym momencie grzechem jest nie powiedzieć o Monolitcie, który przez 10 lat organizował koncerty tak energetyczne, że nie raz strach było trafić w środek pogo. Mamy przyjemność zaprezentować ekskluzywny wywiad z gitarzystą i twórcą zespołu Monolit, Micha-łem Wypij, który opowiedział nam o powodach rozpadu zespołu

oraz wspomina 10 lat wspólnego grania.

archiwum prywatne

TRZEBA SIĘ PRZENIEŚĆ NA INNY TEREN BOJOWY

Wywiad z okładki 4

Dziś w olsztyńskim Klubie Ander-grant gracie pożegnalny koncert. Wielu fanów Waszej kapeli zadaje sobie to py-taniem, więc może warto na nie odpo-wiedzieć? Czym spowodowany jest rozpad Monolitu?

To nie jest rozpad. Po prostu w pewnym mo-mencie życie daje takiego kopa, że trzeba odpo-wiedzialnie powiedzieć „Panowie chyba nie damy rady”. Sytuacja w naszym kraju powoduje, że część z nas musi wyjechać, aby zarobić na chleb. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że te elementy, które tworzyły zespół przez lata muszą razem istnieć, żeby to iskrzyło. W Monolicie zawsze była ta iskra, starcie pewnych mocnych charakterów. Energia, czasem niezbyt pozytywna, która się ku-mulowała i wybuchała na koncertach. To całe star-cie między nami wpływało na publiczność. Ludzie dostawali skumulowany strzał energii. Często od-dawali nam tego strzała, a właściwie zawsze nam go oddawali. Teraz trudno nam sobie wyobrazić, że moglibyśmy bez pewnych osób grać i ciągnąć to dalej. Jest pewien moment, kiedy musimy po-wiedzieć sobie stop, musimy wstrzymać działal-ność. Zobaczyć jak nam się życie dalej poukłada. Nie jest powiedziane, że nigdy, never ever, się nie spotkamy razem i nie wystąpimy. Tym bardziej, że nam to wychodziło naprawdę dobrze. Kwintesen-cją tego zespołu były koncerty i staraliśmy się robić ich jak najwięcej. Wyszło, jak na warunki olsztyńskie, całkiem nieźle. Jesteśmy zespołem, który właściwie może zagrać jedynie w Olsztynie. Wokół są pustki. Mamy z chłopakami z zespołu sporo znajomych z kapel ze Ślaska. Oni mogą zagrać w Katowicach. Kilka kilometrów dalej, w sporym mieście, zrobią koncert dla kolejnych stu osób. My takiego handicapu nie mamy. Musieli-śmy inaczej starać się o jak największą ilość wy-stępów na żywo. Zjechaliśmy cały kraj. Nadchodzi jednak taki moment, kiedy musimy powiedzieć „sorry, ale na nas już czas”. Znaleźć ten dystans. Na chwilę przystanąć i zobaczyć co będzie dalej. Kto wie, może pojedyncze osoby z zespołu dadzą się poznać w innych muzycznych projektach. Ale na dzisiaj, tym koncertem mówimy „do widzenia”. Może „do zobaczenia”, ale na razie „do widzenia” i „wielkie dziękuję” dla tych ludzi, którzy z nami byli od pierwszego koncertu do samego końca, do dziś.dziś. Wspierali, pomagali nam, robili zdjęcia, ko-szulki, pomagali ze sprzętem,

z organizacją koncertów. Oni również tworzyli Monolit i tak naprawdę ten koncert jest dla nich.

Na scenie istniejecie prawie 10 lat. To szmat czasu. Czym dla was były te lata?

Niesamowitą przygodą! Czasami może nie do końca odpowiedzialną (śmiech), ale zawsze z cała pewności wesołą i odpowiedzialną mu-zycznie. Można było różne rzeczy robić, ku różnym głupotom się skłaniać, ale koncert i kon-takt z publicznością były najważniejsze.

„NIE JEST POWIEDZIANE, ŻE NIGDY, NEVER EVER, SIĘ NIE SPOTKAMY RAZEM I NIE

WYSTĄPIMY”

Wywiad z okładki 5

Czy to był Olsztyn, gdzie mogliśmy liczyć zawsze na pełną salę i na ten ogień przy barierkach. Czy to był koncert w Zabrzu, gdzie nie spodziewaliśmy się, że jeszcze kilka kapel przed nami, publika będzie skandować naszą nazwę. Czy to był kon-cert w Bydgoszczy, gdzie „tłukliśmy” z hardcorow-cami. Czy graliśmy z Polakami, czy z Jankesami, czy Brazylijczykami. Czy z wielkimi Kapelami, jak Exodus, czy z mniejszymi. Exodus- legenda trashu ze Stanów, na której się wychowaliśmy i uczyliśmy się frazowania i grania na gitarach . Po koncercie podchodzą do nas i mówią „great job”. Zaprosili nas na oglądanie meczu, chyba Mi-strzostw Świata. Tak, to była frajda i niesamowita przygoda. Kiedy któryś z nas zobaczy kogoś, w innym mieście, w koszulce Monolitu to jest to uczucie, które trudno wyrazić słowami. Tę dumę trzeba poczuć. Ktoś docenia Twoją robotę, która tak naprawdę jest skazana na pewnego rodzaju niszowość. Zjechaliśmy trochę kraju, poznaliśmy wielu świetnych ludzi. No i ta możliwość kontaktu zz publicznością i otrzymywania tej energii z po-wrotem. To jest to, co było i jest cały czas najlep-

sze w rock&rollu i w tym co nam towarzyszyło przez te niemal że 10 lat. Polecam każdemu, za-kładajcie zespoły, twórzcie muzykę i koncertuj-cie.

Wróćmy do przeszłości. Monolit 10 lat temu. Postanawiacie założyć kapelę. Jak wspominasz początki Wa-szego grania?

Jakbym był złośliwy to bym powiedział, że niewiele pamiętam, ale byłoby to zbytnie uproszczenie. Opowiem taką anegdotę. Nie mo-gliśmy znaleźć Sali prób do grania i dostaliśmy cynk, że jest jakaś na Nagórkach. Poszliśmy tam i poprosiliśmy o spotkanie z kimś kto był, powiedzmy sobie, takim hersztem osób, które dbałydbały o tę salę. Był to Radar, nasz obecny per-kusista. Wtedy grał na gitarze w jakimś strasz-nym black metalowym zespole. Biegali po lasach z toporami i tym inne historie. Nie zgodził się żebyśmy wskoczyli na sale, z uwagi na to, że nie mieliśmy całego składu. Byłem, tak napraw-

Wywiad z okładki 6

dę, tylko ja z Januszem. Janusz to ważna postać dla Monolitu, ponieważ wymyślił nazwę, kawałki, riffy. Jest ojcem kawałków „Pasta z Makreli”, „Wiatr, piach i my”. Wprowadzał w naszą muzykę bardzo punkowy, ale też tradycyjny w uderzeniu styl. Taki Black Sabbath na punkowym dynamicie. Tak czy inaczej, Radar powiedział, że nie możemy wejśćwejść na salę, chyba, że weźmiemy go na perku-sję. Poprosiliśmy, żeby pokazał nam jak gra. Słowo „gra” było zbyt dużo powiedziane. Nie mie-liśmy jednak innego wyboru. Zgodziliśmy się i okazało się, że facet zrobił ogromne postępy w krótkim czasie. Fakt, że schudł wtedy chyba z 11 kilogramów w dwa miesiące. Wyobraźcie sobie jaka to była „tyra”, ale zaczęło to gryźć. Poczuli-śmy, że naszą największą siłą i tym co chcemy po-kazać jest szczerość, którą bierzemy z punka, hardcorowa energia, bezpośredniość i metalowe fundamenty frazowania. Inspirowaliśmy się Black Sabbath’em, Motorhead’em, oraz falą trashu, zwłaszcza amerykańskiego, bo ma on troszeczkę inne uczucia, niż ten niemiecki. Dojrzewało to w nas powoli. Potem nastąpiły zmiany składu. Do-

szedł „Uszy” i dzięki jego wokalowi, ta muzyka za-częła tworzyć całość. Każdy z nas słuchał czegoś innego, ale kiedy się spotykaliśmy, tworzyliśmy z tej sklejki różnych gatunków muzycznych, coś co możemy nazwać muzyką Monolitu. Są osoby, które z łatwością przyklejają łatki. Powiem szcze-rze, że ja nie potrafię określić jaką muzykę my gramy. Być może to jest trash metal, ale skąd wtedy te wstawki blisko hardcorowe? Może wła-śnie określenie crossover, trafia w sedno, bo okre-śla takie wszystko i nic. Ludziom się podobało, chcieli tego słuchać, przychodzili na koncerty, po-magali nam, jak już wcześniej mówiłem. Na samym początku istnienia Monolitu zdarzało się, że przerywano nasze koncerty. Pamiętam gig (przyp. red. w slangu muzyków- koncert) w Rako-rze- klubie studenckim na Kortowie. Po drugim ka-wałku organizator przerwał, bo ludzie, mówiąc wprost, rozpiździli stoły na około sceny. Trzeba było nas zastawić, żeby sprzęt nie został znisz-czony. Takich występów było całkiem sporo. Zdarzały się też bójki, wypadki samochodowe i prosi- Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum zespołu Monolit

Zeskanuj kod QR i obejrzyj fotorelację Ma-cieja Kamińskiego z ostatniego koncertu Monolit w klubie Nowy Andergrant w Olsz-tynie (20 marzec 2014)

blemy ze sprzętem. Czasem jacyś dresiarze wpa-dali do klubu, żeby przerwać koncert. Mieliśmy tyle przygód przez te 10 lat, że już prosiliśmy, żeby ich już nie było. (śmiech) Chcielibyśmy żeby wyjazd wy-glądał jak u znajomych zespołów. Biorą sprzęt, pakują go do samochodu i jadą na koncert. U nas zawsze coś się działo. Albo coś się zacięło, albo mieliśmy wypadek, albo klub nagle został zamknięty i tak w kółko. Miało to jednak swój charakter. Było warto.

Czas się rozstać. Co planujecie robić dalej? Porzucacie, wraz z Monoli-tem, muzykę?

Trudno jest mi mówić za chłopaków. Powiem szczerze, że oni są zbyt dobrzy, żeby nie grać dalej. Przypuszczam, że każdy z nas poszuka szczęścia albo jakiegoś dystansu, gdzieś indziej. Nie wyklu-czam, że po jakimś czasie znów coś zagramy razem. Trudno mi powiedzieć w jakiej to będzie for-mule. Na dzisiaj daje sobie na wstrzymanie, by ogarnąć inne rzeczy. Trzeba się w tym kraju jakoś utrzymać. Łatwo było grać, jak się było studentem, czy w liceum, kiedy zaczynaliśmy. Teraz jest ciężko, ale takie jest życie. Nie ma co płakać. Tak po prostu jest. Trzeba walczyć. My tą muzyczną walkę na razie zawieszamy, ale nie odpuszczamy. Trzeba się przenieść na inny teren bojowy. Pozbieramy siły i wrócimwrócimy. Obiecuję, że wtedy uderzymy tak, jak zawsze, czyli szczerze, bezpośrednio i rock&rollo-wo.

„MIELIŚMY TYLE PRZY-GÓD PRZEZ TE 10 LAT, ŻE JUŻ PROSILIŚMY, ŻEBY ICH NIE BYŁO”

Anna Maria Piechocińska

Wywiad z okładki 7

W październiku, w Warszawie powstał nietypowy salon fryzjerski- Barberian Aca-demy & Barber Shop, założony przez Adama Darskiego, znanego pod pseudoni-mem „Nergal”. Niektórym postać ta może kojarzyć się z upadłą królową polskiej tanety- Dodą. Mimo zakończenia związku z różową Dorotką, Nergala wciąż można spo-tkać na salonach polskego show biznesu, dumnie pozującego fotoreporterom. Na co dzień zaś Adam pełni funkcję lidera zespołu Behemoth, chociaż ostatnio bardzo się stara, aby nie kojarzono go tylko z muzyką.

Z wywiadu jakiego udzielił gazecie wyborczej dowiadujemy się o tym skąd pomysł na założenie salonu fryzjerskiego, w którym zaopiekują się nie tylko fryzurą mężczyzny, ale również wymodelowaniem jego brody. W sumie nic dziwnego, że zain-teresował się strzyżeniem brody. W końcu nana głowie niewiele zostało mu do modelo-wania, chyba, że wejdzie moda na wosko-wanie czoła (ha ha).

Trzeba jednak przyznać, że Adam idealnie wybrał moment wejścia swojej rmy na rynek, bowiem na czasie jest teraz styl męż-czyzny "drwaloseksualnego” (ang. lumber-sexual). Kobietom bardzo spodobał się ten trend, a więc Barberian Academy & Barber Shop nie powinien w najbliższym czasie narzekać na brak klientów. Zastanawia mnie fakt, dlaczego ten uzdolniony facet tak zaniża swoją wartość pojawiając się na ściankach w towarzystwie celebrytów.

Nergal jest naprawdę przedsiębiorczy. Za strzyżenie głowy oraz brody w Warsza-wie trzeba zapłacić około 130 zł. Myślę, że pomysł z otwarciem takiego miejsca był ge-nialny, ponieważ w Polsce brakuje takich miejsc, gdzie mężczyźni mogliby o siebie zadbać. Oby częściej zajmował się tworzeniem muzyki, robieniem biznesu niż bywa-niem na salonach.

Red. Klaudia Kujawa

Zeskanuj kod QR i zajrzyj na fanpage Barberian Academy

& Barber Shop

http://www.kobaru.pl/

DEMONICZNY GOLIBRODA

Wszystko i nic 10

„Rise of Antagonism” Chimera +Koios +Mammon +goście10.01.2015 @ Warszawa „Metal Cave”17.01.2015 @ Łódź „Luka”24.01.2015 @ Katowice „Kobra”31.01.2015 @ Kraśnik „Underground ”31.01.2015 @ Kraśnik „Underground ”

Sabaton+ Delain, Battle Beast, Frontside20.01.2015 @ Poznań „MTP2”22.01.2015 @ Kraków „Hala Wisły”23.01.2015 @ Warszawa „Torwar”24.01.2015 @ 24.01.2015 @ Wrocław „Hala Orbita”

Epica+ Dragonforce

22.01.2015 @ Wrocław „Eter”23.01.2015 @ Warszawa „Progresja”

Decapitated+ Thy Disease, Materia, The Sixpounder 22.01.2015 @ Rzeszów „Vinyl”

Obituary +Mpire of Evil, Dust

Bolt, Posthum19.012015 @ Kraków „Fabryka”

Co, gdzie. kiedy? 10

Slipknot„.5:The gray chapter” Roadrunner

Vesania„Deus Ex Machina” Metal Blade

Thaw„Earth ground” Witching Hour

Obiturary„Inked in blood” Relapse

Furia„Nocel” Pagan Records

Pain of Salvation„Falling Home” InsideOut Music

Defying„Nexus Artifical” wydanie własne

Hyperial„Dust of blood” wydanie własne

Blindead„Live At Radio Gdańsk” Radio Gdańsk Crew

maleńczuk & psychodancing„Tęczowa Swasta” Sony Music Entertainment

AC/DC"Rock or Bust" Albert Productions

Foo Fihghters"Sonic Highways" RCA Records

Distance„I” Mighty Music

Powerwolf„The History Of Heresy II 2009-2012” Metal Blade

Krążki świeżo wybite 10

Zabierając się za słuchanie najnowszej płyty zespołu Coldplay, byłam pełną nadziei. Do tej pory niemożliwością było, aby Chris Martin, wokalista, autor tekstów i kompozytor, stworzył coś słabego, niezachęcającego do dalszego po-znawania twórczości tego wielokrotnie nagra-dzanego zespołu. Po wysłuchaniu płyty "Ghost Story" bardzo się zawiodłam na jednym z moich ulubionych zespołów. Już po kilku minutach słuchania można zorientować się, że płyta została stworzona "na szybko" i dla zysku, z nastawieniem na odbior-ców komercyjnych, a nie stałych fanów. Świad-czyć może o tym przede wszystkim współpraca ze znanym DJ-em Avicii'm, których utwór "A Sky Full of Stars" brzmi jak zremiksowany, a nie oryginalny. Utwór "Magic", który był zapowiadany jako jedna z najciekawszych pozycji na płycie, a okazał się mdły i po prostu nudny. Nie pomogło wzorowanie na nim piosenek "All your friends" czy "Ink", które bardzo się dłużą i już po pierw-szych dźwiękach ma się ochotę na zmianę po-zycji na liście. Dodatkowo nadanie piosence "True love" zabarwienia disco polo tylko pogor-szyło moją opinię na temat płyty. Nie jest tak, że cała płyta jest słabą. Dwa utwory, "O" oraz otwierający krążek "Always in my head", na prawdę przypadły mi do gustu. Jeden bardziej, drugi troszkę mniej. Swoją kom-pozycją, piękną melodią z wykorzystaniem for-tepianu i gitary, chwyciły mnie za serce. Są bar-

dzo emocjonalne, romantyczne, a łącząc się z głosem Martina tworzą ciekawe zespolenie. Swoim muzycznym zabarwieniem nawiązują do najciekawszych pozycji z poprzednich płyt i bardzo chętnie usłyszałabym je na ścieżce dźwiękowej jakiegoś filmu romantycznego. "Ghost Story", w porównaniu z poprzednimi krążkami, wypada wyjątkowo miernie. Nietrafio-ny klimat muzyczny, słabsze nacechowanie emocjonalne, a przede wszystkim nastawienie na komercje. Sam Chris Martin nie chwycił mnie za serce, nie pokazał niczego nowatorskiego. Nie zdziwię się, jeśli Coldplay stracił po tej płycie częśćczęść stałego grona odbiorców. I tylko sympatia do poprzednich krążków spowodowała, że nie byłam jedną z nich.

Red. Emilia Sadowska

Zeskanuj kod QR i obejrzyj za-powiedź najnowszej płyty Cold-

play „Ghost Story”

www.coldplaying.com

ZA MAŁO COLDPLAYA W COLDPLAYU

Co w świecie muzyki? 10

W sercach gra

Redaktorzy WELES muzyki słuchają nałogowo. Specjalnie dla was postanowili podkręcić gałkę vol do maksimum i pokazać co im gra w sercu i w odtwarzaczu. Pierwsza odsłona „W sercach gra” zagra Wam progresywnymi dźwiękami z ulubionych płyt redaktor naczelnej, Anny Marii Piechocińskiej.

10

Czymże byłoby nasze życie bez tych wszystkich harmonijnie ustawionych dźwięków? Wychowałam się na muzyce rockowej, niszowej, choć z muzykami jako takimi doczynienia miałam dopiero jako nastolatka. Ukochane płyty mojego taty, Led Zeppelin i Jean-Michel Jarre, stać mogą tuż obok Toola, Pain of Salvation, czy Żywiołaka? Czemu nie! Jednak nie o starociach mowa. Choć wiele z płyt, które grają mi w duszy i słuchawkach wcale do nowości nie należą.

Nigdy nie zapomnę swoje-go pierwszego razu z wo-kalem Daniela Gildenlöwa. Miłość od pierwszego usłyszenia zaowocowała w pokaźną kolekcję płyt szweckiego PoS. Zatrzymałam się jednak przy Road Salt One, trzyletnim już dziecku „Painów”. De-likatne brzmienia, przepla-tające się z dramatyzmem. Poruszające teksty wbija-jące sie niczym szpilki prosto w bembenki uszu. Wszystko doprawione tym przeszywającym, pięknym wokalem Daniela. Trzy lata szybko zleciały, a płyta nadal gra w odtwarzaczu i porusza do łez.

Larva„Voces del Laberinto”

Tool„Lateralus”

Dark electro wprost z Ka-talonii w Hiszpanii. W Polsce nieznane i niero-zumiane. A czym byłoby zarywanie nocek na grach komputerowych bez tej płyty? Tylko marnotrastwem. Dla mnie to źródło spokoju i odpo-czynku. Zwłaszcza, kiedy złość ma ochotę wybuch-nąć, rozwalająć moją czaszkę w drobny mak. „Voces Del Laberinto” jest dla mnie jak młotek na skamieniałe stresy, Bo nic bardziej nie odstreso-wuje, jak przeraźliwe krzyki kobiet, dźwięki roz-rywania ciał i szepty rodem z piekieł.

Płyta wydana w 2001 roku. Zauroczyła mnie jej okładka. Piękne grafiki, a im dalej brniesz w środek pudełka tym więcej wspa-niałości odkrywasz. Po-dobnie jest, kiedy po pierwszym oszołomieniu odważasz się wyciągnąć płytę z ciała, niczym duszę. Wkładasz ją do od-twarzacza i klikasz „play” Znowu, im dalej tym nie-zwyklej, tym bardziej się topisz. Od dobrych kilku lat nieodłączna część mojej listy odtwarzania. Nie od dziś i nie do dziś. Ale dlaczego od 5 lat o Toolu ani widu, ani słychu?

Pain of Salvation„Road Salt One”

Wszyscy fani Hannibala Lectera zapewne pamiętają jego ulubione danie- wątróbkę. Dziś więc premierowo krótki przepis na Krwistą Wątróbkę z Warzywami. Ale nie martwcie się, jeśli bardzo lubicie swojego współloka-tora/kę możecie wykorzystać wątróbkę drobiową lub wieprzową. Gwarantuję, że będzie równie smaczna ;)

Przygotowanie:Gotujemy bób. Cebulę i pieczarki kroimy w plasterki, podsmażamy lekko na maśle. Gdy zmiękną zalewamy winem i dusimy aż płyn odparuje. WWątróbkę opłukujemy w zimnej wodzie, oczyszczamy, skrapiamy oliwą i doprawiamy solą i pieprzem. Następnie smażymy około 4-5 min z każdej strony (jeśli ktoś nie przepa-da za krwistą polecam smażyć nieco dłużej). Gotowa wątróbka powinna być podsmażona z wierzchu i różowa w środku. Na talerzu układamy bób i warzywa. Wątrób-kę kroimy w plasterki i układamy na warzy-wach. Można udekorować delikatnie listkiem bazylii. Podajemy z winem.

Smacznego!

Emilia Szymańska

Do przygotowania 4 porcji będzie potrzebne: • wątróbka 400-450g• bób 400 g (świeży lub mro-żony)• pieczarki 10-12 dużych sztuk• cebula czerwona 3 sztuki średnie• sól i pieprz wg uznania • odrobina oliwy i masła• wino czerwone, wytrawne 400 ml

Książka kucharska Hannibala 13

Cierpicie na nieuleczalną chorobę o nazwie „memoza pospolita”? Jeśli tak, specjalnie dla Was subiektywny zbiór:

„NAJLEPSZYCH MEMÓW Z INTERNETÓW”

Memoza pospolita 14