HARCERZE POD GRUNWALDEM - gok.cba.pl · patrol zajął trzecie, a drugi piąte miejsce, co przy...

16
1 HARCERZE POD GRUNWALDEM

Transcript of HARCERZE POD GRUNWALDEM - gok.cba.pl · patrol zajął trzecie, a drugi piąte miejsce, co przy...

1

HARCERZE POD GRUNWALDEM

2

GOK: Oto tegoroczna oferta Gminnego Ośrodka Kultury dla dzieci i młodzieży:

ZAJĘCIA TERMIN PROWĄDZACY JĘZYK ANGIELSKI PONIEDZIAŁEK 15.30 - 18.30

ŚRODA 15.30 - 18.30 BARBARA JUDA

PLASTYKA ŚRODA 14.00 - 18.00 BRYGIDA TARKA

ZAJĘCIA TEATRALNE CZWARTEK 16.00 - 19.00 DANUTA SKALSKA

ZAJĘCIA MUZYCZNE KEYBOARD

WTOREK 14.00 - 19.00 ZBIGNIEW BIDZIŃSKI

ZAJĘCIA MUZYCZNE SEKCJA DĘTE

WTOREK 15.00 - 20.00 WALDEMAR CICHAWA

ZAJĘCIA MUZYCZNE GITARA

ŚRODA 15.00 - 20.00 DARIUSZ MOTYL

ZAJĘCIA TANECZNE PIĄTEK 16.00 - 20.00 AGATA WIŚNIEWSKA

INFORMATYKA I FOTOGRAFIA CYFROWA

PIĄTEK 16.00 - 20.00 PIOTR MŁYNARCZYK

DZIENNIKARSTWO WTOREK 16.00 - 20.00 CZESŁAW ZIEMNIAK TOMASZ ŚWIERCZYŃSKI

ZAPROSZENIE:

NA DOBRY POCZĄTEK: Drodzy Czytelnicy! Przypominamy o możliwości współredagowania naszego pisma. Do współ-pracy zapraszamy osoby w każdym wieku oraz szkoły, instytucje, organizacje, sto-warzyszenia, grupy mniej i bardziej formalne. Z chęcią zamieszczamy sprawozdania, relacje oraz teksty dotyczące kultury, gospodarki i historii naszej okolicy.

Redakcja

3

WAKACJE: WAKACJE SPĘDZAM ZDROWO I WESOŁO

W okresie lipiec-sierpień 2010 roku Gminny Klub Sportowy „RuszCovia” Borkowice zorganizował rozgrywki ligi wakacyjnej piłki nożnej „Wakacje Spędzam Zdrowo i Wesoło” w ramach Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wakacyjna liga miała na celu promowanie zdrowego trybu życia i przyciągnięcie jak największej liczby drużyn i zawodników do uczest-nictwa w rozgrywkach. W lidze wystartowało 7 drużyn reprezentujących następujące wsie naszej gminy: Borkowice; Trójmiasto (Rudno-Wymysłów-Bolęcin); Ninków; Radestów; Ruszkowice; Smagów; Zdonków. Mecze rozgrywane były na stadionie piłkarskim w Ruszkowicach przy ulicy Głównej 9. W siedmiu kolejkach każda drużyna rozegrała sześć meczy. Ogółem rozegrano 21 meczów 2 x 35minut. W rozgrywkach łącznie wzięło udział 123 zawodników. Mecze sędziował sędzia piłkarski z Radomskiego Związku Piłki Nożnej. Spotkania były zabezpieczone opieką medyczną. Wszystkie mecze obserwowała duża liczba kibiców. Na zakończenie ligi Wójt Gminy Lech Fidos podziękował uczestnikom za-wodów za udział i wraz z prezesem GKS „RuszCovia” Borkowice Mirosławem Gębką wręczył uczestnikom rywalizacji nagrody, dyplomy, puchary i inne podarki.

WYNIKI: I miejsce - Ruszkowice II miejsce - Borkowice III miejsce - Ninków IV miejsce - Smagów V miejsce - Trójmiasto VI miejsce - Zdonków VII miejsce - Radestów

NAGRODY INDYWIDUALNE: Najlepszy bramkarz - Łukasz Skuza (Borkowice) Najlepszy obrońca - Przemysław Głuch (Smagów) Najlepszy pomocnik - Krzysztof Kwiecień (Borkowice) Najlepszy napastnik - Damian Słoń (Ninków) Najbardziej wszechstronny piłkarz - Adrian Świercz (Zdonków) Najwartościowszy piłkarz - Karol Ślęzak (Trójmiasto) Nagroda Fairplay - Radestów

Po rozdaniu nagród wszystkie drużyny wzięły udział w ognisku i pieczeniu kiełbasek. Podczas spotkania panowała miła i sportowa atmosfera. Wszyscy życzyli sobie, by podobny wakacyjny turniej piłkarski odbył się również w roku przyszłym.

Prezes Zarządu GKS RuszCovia Borkowice Mirosław Gębka

4

* * * * * * * * * * * ...I W TRÓJWYMIARZE

Gminny Ośrodek Kultury zorganizo-wał w sierpniu dwa wyjazdy do radomskiego centrum filmowego Helios na projekcje fil-mów 3D. Dzieci wybrały się na kreskówkę „Jak ukraść księżyc”, młodzież zaś na ta-neczny hit „Step Up 3”. Łącznie w obu wyjazdach wzięło udział blisko 60 młodocianych mieszkańców naszej gminy.

PRZY OGNISKU...

WAKACJE Z GOK:

5

KRONIKA HARCERSKA: RAJD GRUNWALDZKI 2010

Niemal 2700 harcerzy i skautów z Polski, Litwy, Czech, Szwecji, Białorusi i Kanady świętowało na grunwaldzkim polu sześćsetną rocznicę wielkiej bitwy, uczestnicząc w uroczystych obchodach, rekonstrukcji historycznej, a także progra-mie XXXIX Ogólnopolskiego Zlotu Grunwaldzkiego. W tej ogromnej grupie oczy-wiście znaleźli się również harcerze 5WDH im. Emi-lii Plater z Borkowic, 1 DHS z Rzucowa, którzy wspólnie z drużyną z Ru-sinowa reprezentowali Hufiec ZHP z Przysuchy. Po przybyciu na miejsce wszyscy uczestni-cy otrzymali opaski, które należało nosić na ręku świadczące o uczestnictwie w zlocie. Nad porządkiem na zlocie czuwali druhowie Harcerskiej Służby Porządkowej z Polski i Czech. Wszyscy biorący udział w zlocie zostali przydzieleni do gniazd - nasi harcerze otrzymali przy-dział do gniazda Mazowiecko-Sandomierskiego. Cały wtorek po przyjeździe trwało rozstawianie namiotów oraz budowanie wystroju gniazda, ogrodzenia i bramy wejściowej. Każda drużyna posiadała swoją flagę oraz ulice na swoim terenie. Nasz flaga zawierała elementy herbu Borkowic, natomiast ulica nazwana została imieniem księdza Jana Wiśniewskiego.

Na terenie zlotu znajdowały się sklepy z artykułami żywnościowymi i harcerskimi wystawionymi przez składnice harcerskie. Oczywiście największym powodzeniem cie-szyły się napoje i produkty „Mlekovity” po-nieważ przez wszystkie dni pobytu na zlocie panowały bardzo wysokie temperatury i do-piero noce przynosiły trochę ochłody. Codziennie na tablicy informacyjnej znajdowały się propozycje zajęć do wyboru przez uczestnika o różnorodnej tematyce,

których trzeba przyznać było bardzo dużo. W biegu na orientacje udział wzięły 2 patrole z naszej drużyny i przyznam, że ku memu zaskoczeniu i zadowoleniu, jeden patrol zajął trzecie, a drugi piąte miejsce, co przy takiej ilości patroli trzeba uznać za duży sukces. W czwartek na wzgórzu Grunwaldzkim odbył się grunwaldzki apel prezy-dencki, w którym udział wzięły wszystkie gniazda (oprócz harcerzy pełniących war-

6

FOTOKRONIKA HARCERSKA:

ZLOT HARCERSKI GRUNWALD 2010

7

KRONIKA HARCERSKA: tę). Teren uroczystości otoczony był barierkami, a przy wejściu każdy harcerz był skrupulatnie sprawdzany przez funkcjonariusza BOR-u, obejmujące obowiązkowe przejście przez bramkę do wykrywania metalu. W uroczystościach tych uczestniczyli Prezydent RP Bronisław Komorowski, prezydenci Litwy, Mołdawii, Rumunii, prze-wodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek oraz Mistrz Zakonu Krzyżac-kiego ks. dr Bruno Platter. Pięknie wyglądała defilada kompanii reprezentacyjnych Wojska Polskiego i Armii Litewskiej. Jeszcze przed przyjazdem na zlot każdy z uczestników zobowiązany został do realizacji zadań przedzlotowych, w tym do przygotowania stroju średniowieczne-go. Pięknie i barwnie wyglądało jak wszyscy ubrani w te stroje zjawili się na apelu, a po nim uczestniczyli w polonezie. Oj, było co oglądać! Około 1500 harcerzy w stro-jach średniowiecznych tańczących poloneza! Co za widok! To chyba jeden z najlicz-niej obsadzonych polonezów w Polsce, a może i na świecie. Do licznych atrakcji z pewnością można zaliczyć: udział w występach zespo-łów, które odbywały się w amfiteatrze; uczestnictwo w ogniobraniu, czuwaniu na wzgórzach grunwaldzkich, w projekcie „czytanie nocą”, festynie wielu kultur, a przede wszystkim kulminacyjnym punkcie zlotu, który miał miejsce w sobotę – in-scenizacji bitwy Grunwaldzkiej. Znaleźliśmy się w komfortowej sytuacji ponieważ nasze miejsce bezpośred-nio znajdowało się w polu bitwy - między barierkami oddzielającymi widownię od pola. Mieliśmy więc wspaniały widok. Około 150 tysięcy osób oglądało wówczas tę rekonstrukcję największej bitwy średniowiecza. W inscenizacji rozgrywającej się przy temperaturze powyżej 40 stopni Celsjusza brało udział ponad dwa tysiące rycerzy chorągwi polskich i krzyżackich. Piękne widowisko. Organizatorzy chyba byli za-skoczeni taką ilością publiczności ponieważ na drogach pojawiły się ogromne korki (jeden kilometr – jedna godzina jazdy), zaczęło brakować wody mineralnej, która w sobotę za małą butelkę osiągnęła cenę 5 zł, a za kranów-kę liczono sobie 1 zł za butelkę. W niedzielę nastąpiła zmiana pogody - o godzinie 5–tej burza i zaczyna niemiłosiernie lać. Czekamy w na-miotach, może przejdzie – nic z tego. W deszczu pakuje-my namioty i ekwipunek. Jeszcze apel pożegnalny i w drogę do Borkowic - zaczynając od przebrnięcia przez bajoro, w które zamieniły się grunwaldzkie pola. Podsumowując - impreza wspaniała! Myślę, że wszyscy jej uczestnicy zapamiętają ją na długo. Warto było! Do następnego zlotu! Uczestnicy dziękują Pani Dorocie Kwiecień – kierowniczce Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Borkowicach oraz Urzędowi Gminy w Borkowicach za dofinansowanie kosztów przejazdu na zlot.

Phm. Marek Turek Drużynowy 5 WDH

8

RUSZCOVIA:

ŚWIĘTOWANIE AWANSU

W dniu 12 lipca 2010 roku o godzinie 19.00 na obiekcie Gminnego Klubu Sporto-wego RuszCovia Borkowice oraz sali GOK-u odbyło się spotkanie kadry I zespołu i Zarządu Klubu z panem Władysławem Kramczykiem pełniącym funkcję prezesa Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej z udziałem Przewodniczącego Rady Gminy Mariana Głucha i Wójta Gminy Borkowice Lecha Fidosa. Prezes ROZPN pogratulował uzy-skanego historycz-nego awansu do rozgrywek okręgo-wych oraz wręczył puchar i stroje sportowe. Zarząd Klubu wręczył podziękowania za reprezentowanie barw RuszCovii i nagrody finanso-we. Jeden ze spon-sorów klubu - Za-kład Płytek Cera-micznych Opocz-no - ufundował piłkarzom nagrody rzeczowe.

TERMINARZ ROZGRYWEK LIGII OKRĘGOWEJ

(MECZE W RUSZKOWICACH)

26.09.2010. ; godz. 15.00 - przeciwnik: Oronka 10.10.210. ; godz. 14.00 - przeciwnik: Szydłowianka

24.10.2010. ; godz. 14.00 - przeciwnik: Warka 7.11.2010. ; godz. 13.00 - przeciwnik: Powiślanka

!!!ZAPRASZAMY DO KIBICOWANIA!!!

9

TURNIEJ PIŁKARSKI Z OKAZJI 45-LECIA

MKS OSKAR PRZYSUCHA

17 i 18 lipca na stadionie w Przysusze odbył się turniej piłki nożnej o puchar Burmi-strza Gminy i Miasta Przysucha Tadeusza Tomasika z okazji 45-lecia Miejskiego Klubu Spor-towego Oskar Przysucha.

W turnieju wzięło udział 6 drużyn, które zostały podzielone na dwie grupy. W pierwszej grupie rywalizowały ze sobą Oskar Przysucha, Chojniak Wieniawa i Orzeł Gielniów, w drugiej natomiast grały KS Potworów, Oldboys Przysucha i RuszCovia Borkowice . Po zakończeniu rozgrywek w grupach, w meczu finałowym spotkały się dru-żyny Orła Gielniów i RuszCovii Borkowice. Ambitna gra beniaminka klasy okręgo-wej dała zwycięstwo 3:1 i puchar powędrował do naszego gminnego klubu.

RUSZCOVIA:

TABLICA OGŁOSZEŃ:

PIŁKARZE I DZIAŁACZE

LOKALNA GRUPA DZIAŁANIA „NA PIASKOWCU”

ZAPRASZA SPOŁECZNOŚĆ GMINY BORKOWICE NA

DWUDNIOWE BEZPŁATNE SZKOLENIE

PROJEKTY UNIJNE PRZYGOTOWANIE, ZARZĄDZANIE, REALIZACJA

SZKOLENIE ODBĘDZIE SIĘ W DNIACH 16-17 PAŹDZIERNIKA 2010 ROKU

OD GODZINY 9.00 W CENTRUM KSZTAŁCENIA PRAKTYCZNEGO UL. KOŚCIUSZKI 39, W SZYDŁOWCU

ORGANIZATORZY ZAPEWNIAJĄ:

PAKIET MATERIAŁÓW SZKOLENIOWYCH ORAZ CAŁODOBOWE WYŻYWIENIE

KAŻDY UCZESTNIK OTRZYMA CERTYFIKAT UKOŃCZENIA SZKOLENIA

!!!UWAGA: LICZBA MIEJSC OGRANICZONA!!!

ZAINTERESOWANI MOGĄ ZGŁASZAĆ SIĘ NA TRZY SPOSOBY: OSOBIŚCIE: BIURO LGD, UL.KOŚCIUSZKI 39, SZYDŁOWIEC

TELEFONICZNIE: POD NUMEREM (48) 617 52 19 ELEKTRONICZNIE: E-MAIL: [email protected]

10

HISTORIA LOKALNA: BITWA POD NOWINKAMI - 7 LISTOPADA 1944

część pierwsza

Z dużą uwagą przeczytałem w numerach 19 i 20 „Wieści” wywiad z panem Józefem Młodawskim, mieszkańcem Bryzgowa, który przed 66 laty cudem ocalał od śmierci. W niektórych opracowaniach pan Józef Młodawski figuruje na liście zamordowanych, dlatego ten szkic historyczny niech będzie wyrazem mojej wdzięczności dla pana Józefa, innych żyjących świadków tamtych krwawych wyda-rzeń oraz pamięci poległych. Od połowy lipca 1944 roku w ramach Planu „Burza” w lasach położonych na zachód od Przysuchy stacjonował partyzancki obóz warowny - zgrupowanie „Lasy Przysuskie”. W skład zgrupowania wchodziły 25 pułk pie-choty Armii Krajowej pod dowództwem ma-jora Rudolfa Majew-skiego, pseudonim „Roman Leśniak”, w sile ok. 850 ludzi oraz 72 pułk piechoty Armii Krajowej, którym do-wodził Wacław Niziń-ski „Stefan” liczący 250 partyzantów. Zgrupowanie w lasach przysuskich było najliczniejszym, liczącym ok. 1100 żołnierzy zgrupowaniem partyzantów, w tym okresie na ziemi radomskiej. Niemcy nie mogli pozwolić, by na zapleczu frontu (Armia Sowiecka dotarła już do Wisły) działało duże zgrupowanie partyzanckie, które napadałoby na niemieckie posterun-ki, niszczyło szlaki komunikacyjne, którymi dowożono zaopatrzenie dla armii III Rzeszy i likwidowało małe oddziały wroga. Zgrupowanie AK „Lasy Przysuskie” w okresie prawie czteromiesięcznego istnienia stoczyło dziesiątki, a może setki bitew i potyczek, ja chcę przytoczyć jedną z nich - bitwę, czy jak niektórzy nazywają owe starcie, potyczkę pod Nowinkami. W listopadzie 1944 roku Niemcy przeprowadzili obławę przeciwko omawia-nemu zgrupowaniu AK. Doszło do walki z Niemcami pod wsią Huta, leżącą na zachód od Przysuchy. Partyzanci zostali otoczeni przez oddział Wehrmachtu, które zablokowały wszystkie drogi. Dowódca zgrupowania partyzanckiego postanowił wyrwać się z okrążenia i skierował oddział w kierunku południowym. Nocny marsz kolumny ubezpieczała licząca 80 żołnierzy grupa porucznika „Sędziwoja”.

Major Rudolf Majewski

11

HISTORIA LOKALNA: Rankiem 5 listopada główna kolumna zgrupowania dotarła do wsi Boków, obsta-wionej przez Niemców. Doszło do walki, w której partyzanci ponieśli znaczne straty, a wieś została spalona. W nocnych ciemnościach kolumna ubezpieczeniowa porucznika „Sędziwoja” utraciła kontakt z kolumną marszową głów-nego zgrupowania i do Bokowa nie dotarła. Porucznik „Sędziwoj” postanowił przeczekać dzień 5 listopada w lesie. Nocą z 5 na 6 listopada dotarł z oddziałem do wsi Nowinki i tu postanowił zatrzymać się, by poszukać kontaktu z głównym zgrupowa-niem partyzanckim. Oto jeden z opisów Eugeniusza Waw-rzyniaka zawarty w pracy: „O Panie, skrusz ten miecz”: „Wstał zaszroniony świt 7 listo-pada 1944 roku. Wieś budziła się porykiwa-

niem głodnego bydła. Dzień ten miał na zawsze pozostać w pamięci tych, którzy go przeżyli. Zbliżało się południe. Drogą biegnącą od Bryzgowa na Kochanów sunęła konna kolumna około 300 ludzi stanowiąca dywizjon renegackiej formacji Kalmu-ken Verband nazywaną przez miejscową ludność „kałmucką kawalerią”, która cie-szyła się bardzo złą sławę wśród okolicznych społeczności. Dowódcą dywizjonu był Szandzi Mukiebanow, kruczowłosy krępy mężczyzna, znany sadysta wyżywający się na schwytanych jeńcach i w akcjach odwetowych na cywilnej ludności. Tego dnia po przeczesaniu lasów borkowickich zdążał do wsi Skłoby. Towarzyszył mu In-drzyjew Bodma vel Chodrzigarow, równie słynny z okrucieństwa oraz Normajew Mandrzi - specjalista od „dobijania rannych”. Około godziny 13.30 czoło kolumny osiągnęło Kochanów. Napotkanego tam przypadkowo szmuglera zapytali o najkrótszą drogę na Skłoby. Ten wska-zał trakt prowadzący przez Nowinki, nie wiedząc, że kwate-rują tam partyzanci. Oddział Mukiebanowa ostro skręcił we wskazanym kierunku. Dochodziła godzina 14-ta, gdy party-zanckie posterunki spostrzegły podchodzące pod wieś ubez-pieczenie wroga. Padły pierwsze strzały, kilka domostw sta-nęło w płomieniach. W całej wsi wśród mieszkańców zapa-nowała atmosfera ogólnej trwogi. Sznur kolumny nieprzyja-ciela rozciągniętej od Kochanowa aż po Rusinów długości około kilometra, natychmiast rozsypał się w tyralierę i szero-ką ławą, wprost z marszu atakował wieś.”

Msza polowa 25 Pułku Piechoty AK

OPRACOWAŁ: Marian Głuch

12

FOTOREPORTAŻ:

VIII WAKACYJNY

FESTYN RODZINNY

13

NINKÓW część czwarta

W badaniach nad przeszłością Ninkowa w dostępnych mi materia-łach przeplątają sie rożne zdarzenia. Jedne mając źródła w ustnych przekazach, któ-re traktować należy raczej za wiarygodne, inne są opisowe. J. Rychlik w swojej pracy pt. ,,Rzuców’’ tak pisze: ,,W roku 1816/1817 w Polsce był tak wielki głód, że ludzie jedli łobodę i rożne inne chwasty. Potem zapadali na choroby takie jak cholera, czerwonka. Był zakaz surowy, nie wolno było przechodzić ze wsi do wsi. Na dłu-gich tykach przez rzekę podawali jedni drugim w zawiniątkach pieniądze, ażeby coś kupić z żywności, wówczas śmierć bezlitosna kosiła masowo ludzi. Ludność ze wsi Ninkowa przychodziła do samej rzeki Jabłonicy i błagała po prostu o możność kupna żywności, a przez rzekę nie wolno było przechodzić na druga stronę rzeki Jabłonicy”. Końcówka wieku XIX była tragiczna dla terenów położonych w granicach

dzisiejszych gmin Borkowice i Chlewiska. Tragiczne żniwo zbierała zakaźna choroba - cholera. Zmarłych chowano na osobnych cmentarzach. Prawdopodobnie najwięcej ofiar tej choroby było właśnie w Ninkowie. W Borkowicach cmentarz osób zmarłych na cholerę znajduje sie za kościołem przy drodze w kierunku Bry-zgowa. Liczba zmarłych nie jest znana. Na tym zapo-mnianym cmentarzu stoi pojedynczy nagrobek kamien-ny, a na nim napis: ,,Tu spoczywają zwłoki śp. czterech rodzonych braci, Franciszka, Szczepana, Marcina i Sta-nisława Prasowskich zmarłych w jednym tygodniu 1894 roku”. Sądząc po nazwisku prawdopodobnie byli oni mieszkańcami Ninkowa.

Z okresu I wojny światowej niewiele jest informacji. Z ustnych przekazów najstarszych osób, które pamiętały ten okres wynika, iż wielu mieszkańców Ninko-wa poległo w walkach na dalekich frontach wschodnich. Ro-dziny otrzymywały jedynie informacje o śmierci. Jedna osoba która brała udział w walkach o Kijów z marszałkiem Józefem Piłsudskim, zmarła w latach 70-tych. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku zaczęto budowę szkoły podstawowej. W kronice parafialnej Borkowic, którą prowadził historyk ks. Jan Wiśniewski jest informacja, iż szkoła w Ninkowie poświecona została w stycz-niu 1919 r. przez tegoż ks. J. Wiśniewskiego. Mieściły sie w niej cztery klasy. Był to okazały, drewniany budynek. Piękna architektura przetrwała do lat 60-tych.

WIOSKI NASZE:

AUTOR:

Zygmunt Gonciarz

NINKÓW - wieś położona w wojewódz-twie mazowieckim, w powiecie przysuskim, w gminie Borkowice; 660 mieszkańców; odległość od powiatu: 10 km; do gminy: 3 km.

14

Ksiądz Jan Wiśniewski obejmując parafę w roku 1913 szybko zorientował się, że osiem działających na terenie probostwa stowarzyszeń religijnych ledwo wegetuje. Przy-stąpił do intensywnych prac, by tchnąć w nie nowego ducha. Szybko na czoło de-wocyjnych organizacji parafialnych wysunął się Trzeci Zakon św. Franciszka Sera-fickiego zwany także tercjarstwem.

Początki zakonu sięgają XIII wieku i działalności św. Franciszka z Asyżu, który w roku 1209 założył zakon mę-ski, trzy lata później zakon żeński, zaś w roku 1221 właśnie Zakon Trzeci przeznaczony dla osób świeckich zwany po-czątkowo braćmi pokutnikami. Organizacją tercjarstwa w borkowickiej parafii zajęli się kapucyni z Nowego Miasta, którzy dwóm przybyłym z Ruszkowic kobietom umożliwili w roku 1898 przyjęcie re-guły tercjarskiej. Reanimowana przez księdza Wiśniewskie-go w schyłkowych latach rosyjskiego zaboru działalność zgromadzenia początkowo odbywała się w mieszkaniach prywatnych i potajemnie, by - jak sam proboszcz to określał - „ustrzec się czujności moskiewskich prześladowców”. Na

czele Zakonu Trzeciego stanął on sam, gdyż miał ku temu stosowne pozwolenie obejmujące teren całej diecezji sandomierskiej. Kanoniczne erygowanie Trzeciego Zakonu w Borkowicach miało miejsce jednak dekadę później - w 1923 roku - po spełnieniu warunków formalnych, takich jak: pozyskanie minimum dwunastu wy-znawców oraz prowadzenie dokumentacji: kroniki, księgi dochodów i innych. Ksiądz Wiśniewski jako dyrektor borkowickich tercjarzy za główne swe zada-nia uważał wdrażanie i ćwiczenie ich w doskonaleniu życia wewnętrznego oraz bro-nienie ubogich przed uciskiem, krzywdą i niesprawiedliwością. Wspierał go Zarząd Parafialny organizacji. Zakon Trzeci pozyskał uczestników z niemal wszystkich wsi parafii Borkowice. W latach trzydziestych liczba członków wahała się pomiędzy 170 a 200 osób. Borkowicka kongregacja miała głównie profil żeński. Mężczyźni - z wyjątkiem Politowa - byli nieliczni. Zgromadzenie skupiało przede wszystkim oso-by w wieku starszym. Osoby poniżej trzydziestego roku życia był wyjątkiem. Brako-wało także inteligencji, co było odbiciem problemu ogólnopolskiego. Ksiądz Wi-śniewski pisał: „Brak nam młodych energicznych tercjarzy, brak nam inteligentnych, nawet płynnie czytających”.

Opracowano na podstawie książki Jarosława Fidosa i Daniela Olszewskiego ,,Ksiądz Jan Wiśniewski. Życie i dzia-łalność”, Kielce 2000

ŚLADAMI KSIĘDZA WIŚNIEWSKIEGO: KSIĄDZ WIŚNIEWSKI I TERCJARSTWO - CZĘŚĆ 1

Św. Franciszek z Asyżu

15

OPOWIADANIE: Danuta Skalska NIEBIESKA PANI część pierwsza

Kiedy przechodzę obok tego domu, a raczej jego szczątków, muszę przysta-nąć, by poddać się niezmiennej fali doznań. Dreszcz smutku, drganie bólu i wresz-cie seria jasnych, pogodnych obrazów wydobytych ze szkatułki dziecięcego świata zachowanego w pamięci. Fragmenty rozchwianego płotu walają się wśród wysokiej trawy, część sztachetek zmurszała i wtopiła się w podłoże. Dom jest już nieomal wbity w ziemię, wybujała trawa zagląda do czarnych jam okien jak bezduszna plot-karka rozdrapująca swym wścibstwem rany cierpiącego. Szkielet dachu tylko w nie-których miejscach zaznacza swe istnienie. Grób. Przytłaczający grobowiec wrażliwości, miłości i piękna - myślę przy-wołując postać właścicielki niegdyś tak pełnego uroku drewnianego domku. Mam może dwanaście lat. Nieśmiało przestępuję próg pokoju zalanego sło-necznym światłem, które przepływa obficie przez falbaniaste, wzorzyste firany. - Dzień dobry. Mama mi mówiła, że ma pani ciekawe książki i może mi pani pożyczyć… - z nabożnym respektem przyglądam się niby to starszej pani. Za dojrzałym wiekiem gospodyni przemawiałyby siwe, z niebieskawym od-cieniem loki uformowane w misterną wysoką koafiurę. Wszystko inne w tej kobiecie jest młode: niespotykana u mieszkanek wsi alabastrowa cera, ogromne oczy o bar-wie bławatków, uśmiechnięte, pełne, lekko podmalowane usta, odsłaniające impo-nującą biel zębów. Uwagę przyciąga wysoki wzrost, kształtna, nieco wybujała syl-wetka i suknia kojarząca się poprzez blady błękit i falisty deseń z powierzchnią je-ziora. To jest niebieska pani - myślę, przypominając sobie przeczytaną przed kilko-ma laty książkę Julii Hartwig, w której występowała niebieska dziewczynka, rozpala-jąca dziecięcą wyobraźnię. Niebieska pani fascynowała mnie od dawna swą innością wśród wiejskich kobiet człapiących po piaszczystych poboczach w wypłowiałych tenisówkach, kre-tonowych sukienczynach, pasiastych fartuchach i szyfonowych chusteczkach zawią-zanych w tyle głowy. Pani nie zawsze była „niebieska”, lecz nie tylko od święta ele-gancka. Nawet w spodniach czasem chodziła, a żadna z szanujących się gospodyń nie zhańbiła się w tamtych czasach wtłoczeniem portek na tyłek. Jednak pani Mi-chalinie nie miały tego za złe, bo choć pochodziła z Radomia, uważana była za swo-ją. Może innej miejskiej lafiryndzie nie szczędziłyby kąśliwych uwag, lecz nie ośmie-liłyby się krytykować tej zniewalająco dobrej, skromnej kobiety, mającej dla nich wiele prostej serdeczności i zrozumienia. - Wchodź dziecko, stosowne dla ciebie książki ułożyłam na dolnej półce - łagodny głos właścicielki domu wyzwala z paraliżującego onieśmielenia. Robię kilka kroków naprzód, rozglądając się po rajsko kolorowym, dużym pokoju. CDN

16

PORA RELAKSU:

KRZYWY OBIEKTYW Z ARCHIWUM FOTOGRAFICZNEGO GOK

R E D A K C J A

Opieka redakcyjna Czesław Ziemniak, Tomasz Świerczyński

Koordynator techniczny Piotr Młynarczyk

Adres

Adres do korespondencji tradycyjnej: Gminny Ośrodek Kultury, ul. ks. Wiśniewskiego 7, 26 - 422 Borkowice, z dopiskiem „WIEŚCI” Adres e-mailowy: [email protected] WIEŚCI W INTERNECIE: www.gok.cba.pl/gazetka

Druk Agencja Wydawniczo-Poligraficzna „PiS”; ul. Paryska 73 , 26-100 Skarżysko-Kam.

KOLUMNA HUMORU

- Panie kapitanie, przyniosłem wnio-sek o przepustkę! - Wstaw do lodówki.

*****

Mama pyta się synka: - Kaziu, jak się czujesz w szkole? - Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.

*****

Cholera jasna! - denerwuje się trener drużyny piłkarskiej po przegranym meczu - Mówiłem: „Zagrajcie jak jeszcze nigdy nie graliście”, a nie: „Zagrajcie, jakbyście jeszcze nigdy nie grali”!

*****

- Czy przyznaje się pan do winy? - Nie, wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy przekonała mnie, że jestem absolutnie niewinny!

****

Podczas komisji rekrutacyjnej na uczelni wyższej: - Co pana skłoniło do tego, żeby zdawać na prawo? - ....hehehe... ...no, co ty, tato, nie wygłupiaj się.......