Grobowiec z ciszy

22

description

Katrine, mieszkająca w Londynie dziennikarka szwedzkiego radia, wraca po latach do Sztokholmu, żeby zająć się starą matką chorą na alzheimera. Okazuje się, że matka jest właścicielką domu we wsi za kołem polarnym, za który firma maklerska oferuje niezrozumiale wysoką kwotę. Katrine jedzie na północ, by szukać własnych korzeni. Poszukiwania prowadzą ją do rosyjskiej Karelii i archiwów w Pietrozawodsku, gdzie dociera do ukrywanych przez wiele lat dokumentów, w końcu do Petersburga. Wszystko wskazuje na to, że jej rodzina od dziesięcioleci ukrywa mroczną tajemnicę. Pojawienie się Katrine budzi uśpione demony; we wsi dochodzi do brutalnego zabójstwa a niemal równocześnie w Petersburgu ginie jeden z mafijnych bossów. Szybko okazuje się, że te wydarzenia są ze sobą ściśle powiązane, a Katrine zostaje wplątana w rozgrywkę, w której stawką jest także jej życie.

Transcript of Grobowiec z ciszy

Page 1: Grobowiec z ciszy
Page 2: Grobowiec z ciszy

Grobowiec z ciszy.indd 2Grobowiec z ciszy.indd 2 2014-08-27 07:43:322014-08-27 07:43:32

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 3: Grobowiec z ciszy

Prze łoży ł

Mariusz Kalinowski

TOVE ALSTERDAL

Grobowiec z ciszy.indd 3Grobowiec z ciszy.indd 3 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 4: Grobowiec z ciszy

Tytuł oryginału: I tystnaden begravd

Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Redakcja: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

Redakcja techniczna: Karolina Bendykowska

Korekta: Renata Kuk, Elżbieta Steglińska

Copyright © Tove Alsterdal 2012 by Agreement Grand Agency

Sweden, and ANAW, Poland 2014

Zdjęcia na okładce © Sunny Forest/Shutterstock

© Pictureguy/Shutterstock

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2014

© for the Polish translation by Mariusz Kalinowski

ISBN 978-83-7758-786-7

Wydawnictwo Akurat

Warszawa 2014

Grobowiec z ciszy.indd 4Grobowiec z ciszy.indd 4 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 5: Grobowiec z ciszy

1

Grobowiec z ciszy.indd 5Grobowiec z ciszy.indd 5 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 6: Grobowiec z ciszy

Grobowiec z ciszy.indd 6Grobowiec z ciszy.indd 6 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 7: Grobowiec z ciszy

7

Wcale nie trzeba mu papieru do rozpalenia w saunie, ale te listy muszą spłonąć. Do jednej z kopert, którą skrę-cił w rulon, przytyka zapałkę. Drugą składa i wsuwa pro-sto do ognia. Dopiero po chwili przymyka drzwiczki. Całkiem ubrany, siedzi na ławie, wpatrując się w taniec płomieni. Niczym ogień piekielny, myśli sobie, gdy te przeklęte maklerskie listy płoną i obracają się w popiół. Nadchodzi dzień sądu.

Kiedy kamienie w piecu są już dość gorące, wciąga rę-kawice i wyjmuje ich siedem. Owija je w podwójnie zło-żone ręczniki i niesie do sanek. Śnieg prawie zawiał jego ślady. Wiatr ciągnie nad obejściem, gnie brzozy, aż trzesz-czą. To ryssätuuli, mroźny podmuch znad Morza Barentsa. Od fińskiej strony dobiega go jak zwykle huk pociągu. Ale jest tam coś jeszcze, jakby niepokój nad Rauhalą.

Przypina sobie narty i odnajduje ślad między brzoza-mi. Nikt nie wyściubia nosa z innych domostw. On zazwy-czaj nie chodzi palić w saunie, zanim baby nie pójdą spać, więc nikt się nie przypęta, żeby mu zawracać głowę.

…Wszystkich przyjaciół świata tego pochłonie czeluść piekiel-na, bo przyjaźń tego świata znaczy nienawiść do Boga. Lecz biada wam, którzy się teraz śmiejecie, bo jeszcze przyjdzie wam zapłakać!

Grobowiec z ciszy.indd 7Grobowiec z ciszy.indd 7 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 8: Grobowiec z ciszy

8

Wyrastają przed nim ze śniegu ciemne ściany Rauhali. Dom stoi jak wmarznięty w ziemię, pusty i wychłodzony, ale te głosy wciąż w nim są. On już tam więcej nie zacho-dzi. Okna wszystkie pokryte są szronem, nie da się przez nie zajrzeć ani wyjrzeć, ale on wie, że tamte wołające głosy czekają na grzesznika, czekają tam, w środku.

Przejeżdża szybko wzdłuż obory, w której zapadł się dach. Prędzej się całe to cholerstwo rozpadnie w proch, niźli on wpuści do Rauhali diabła chciwości i diabła ku-rewstwa, i diabła pychy. Za nic im nie pozwoli odebrać domostwa umarłym.

Aitta* stoi trochę z boku, poza gumnem. Nie ma okien. Nikt tam nie może zajrzeć i ślepić na niego; wydaje mu się, że Bóg też go tam nie widzi. Odpina narty i wsuwa je między bale, na których wznosi się drewniany spichlerz. Zdejmuje z sanek ciepły tobołek z kamieniami i uchyla drzwi. Kamienie wtaszczy potem na strych i położy je w nogach łóżka, dzięki temu będzie miał ciepło aż do rana. Nocą pozwala piecykowi zgasnąć, żeby oszczędzać gazol. Pewnie, że stać go, może sobie kupić, ale nie jeździ autobusem na zakupy bez potrzeby. Ludzie się gapią. Czasem podchodzą nawet i pytają. Czy to przypadkiem nie on, Lars -Erkki Svanberg? Albo i gorzej: Lapp -Erik** Przecież ty jesteś Lapp -Erik, nie?

Szatańskie nasienie! Że też nie mogą zostawić człowie-ka w spokoju.

Właśnie wniósł swój tobołek do środka, kiedy dobiega go ten dźwięk. Z oddali słychać wycie jakiejś ciężarówki

* Fiński spichlerz (wszystkie przypisy w książce pochodzą od tłu-macza).** Lapp – Lapończyk; Erkki to fiński wariant imienia Erik.

Grobowiec z ciszy.indd 8Grobowiec z ciszy.indd 8 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 9: Grobowiec z ciszy

9

jadącej na południe, w stronę Haparandy, ale to nie ten odgłos sprawił, że nadstawia ucha.

Z całą pewnością słyszy chrzęst deptanego śniegu. Zapadający się głęboko krok, potem następny. Żadne zwierzę nie stąpa tak ciężko. Kroki zbliżają się od strony sauny, od szlaków lodowych na rzece. Wchodzi szybko do aitty i ostrożnie przymyka za sobą ciężkie drewniane drzwi. Robi się ciemno jak w grobie. Szuka w kieszeni zapałek, lecz uprzytamnia sobie, że nie może zapalić lam-py naftowej. Mogą zobaczyć światło przez jakąś szparę w ścianie, wtedy dowiedzą się, że nie śpi. Pewnie go chcą zaskoczyć w łóżku, sukinsyny, ale Lars -Erkki Svanberg nie da się zaskoczyć. Już się zdarzało, że przepędzał ludzi spod swojego domu, smarkaczy i baby, co to przyłażą i wściubiają nos w nie swoje sprawy. Już zapomnieli, że on kiedyś pokonał wszystkich innych? Żywioł z północy, pisali o nim w gazetach. Od groma było tych artykułów. Uszczelnił sobie nimi ściany na strychu.

Strzelba wisi na haku w belce pod sufitem. Maca wzdłuż belki i zdejmuje broń. Naboje leżą w skrzyni pod tylną ścianą, gdzie przechowuje to, co najważniejsze. Narzędzia, chleb i klucze do Rauhali. Wszystko tam, gdzie być powin-no, każda rzecz na swoim miejscu. Pudełko znajduje od razu, ale naboje wypadają mu z drżącej dłoni. Nie słyszy, gdzie się potoczyły. Na podłodze leży poczwórna warstwa derek i chodników, dla ocieplenia poznosił tu z Rauhali każdy szmaciak. Pełznie więc w mroku, maca wkoło, ale nic nie znajduje. Kroki słychać teraz tuż za aittą. Ktoś idzie powoli, jak myśliwy tropiący zwierzynę.

Dał sobie spokój z nabojami i skrada się na czwora-kach w stronę piecyka, gdzie powinna stać siekiera. Maca

Grobowiec z ciszy.indd 9Grobowiec z ciszy.indd 9 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 10: Grobowiec z ciszy

wzdłuż ściany z grubych bali, ale tam jej nie ma. Uj, psiakrew – chyba zostawił siekierę przy saunie. Pamięta, że gdy już narąbał drew, oparł ją o schodki. A odgłos kroków słychać tuż za węgłem – jak wejdą teraz, to ko-niec. Nie zamknął się na klucz, nie zaryglował, a ma tu wszystko, czego człowiekowi trzeba. I nikt mu tego nie odbierze. A może przyszli po niego? Nigdzie nie pójdzie. Dzień sądu, myśli, kiedy pełznie po derkach z powrotem. Lars -Erkki Svanberg nie boi się żywych. Tylko umarłych z Rauhali. I piekielnego ognia. Bierze więc strzelbę, nieza-ładowaną, i wstaje mozolnie. Grzbiet ma zgięty i nogi zdrętwiałe, ale w kompletnym mroku rusza ku drzwiom i jednym pchnięciem je otwiera. Do środka wpada słaba śnieżna poświata. Wytęża wzrok, wsłuchuje się w świst wiatru. Śnieg leży cichy, nikt się teraz nie rusza. Powoli schodzi po czterech stopniach na ziemię.

Właśnie chce unieść strzelbę i się rozejrzeć, gdy na śnieg pada cień ludzkiej postaci, słychać czyjś oddech. Kogoś, kto stał tam i czekał za drzwiami skulony, gdy on je otworzył. Odwraca się szybko i widzi człowieka bez twarzy, spod kominiarki świecą tylko szatańskie oczy. Strach wykwita jak opar nad czarną czeluścią, a on po-trząsa swoją strzelbą. „Idźcie precz, przeklęci. Uchodźcie przed gniewem… sprawiedliwy sędzia… smażyć się będą wasze grzeszne dusze… szatańskie łajno… nic, tylko sza-tańskie łajno”.

Wtem widzi ramię unoszące się nad jego głową. Cień narzędzia.

Jezu, przemyka mu jedyna myśl, znaleźli siekierę.A potem w Rauhali znów zapada cisza.

Grobowiec z ciszy.indd 10Grobowiec z ciszy.indd 10 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 11: Grobowiec z ciszy

11

Przekręciła klucz do mieszkania. Dwa obroty, jak pa-miętała ręka, dwa obroty, żeby mieć pewność, że zamek jest porządnie zamknięty.

Smród uderzył ją w nozdrza. Cofnęła się, wstrzymując oddech. Poczuła woń ekskrementów i zgniłych odpadków.

Stęchlizny i samotności. I zaschniętej uryny.Katrine przycisnęła szal do twarzy i wstawiła walizkę

do sieni. Szybko przymknęła za sobą drzwi. Nie chciała, by ten zapach rozszedł się po klatce schodowej. Sąsiedzi zaczęliby się zastanawiać, co ona tu robi. Czemu nie mog-ła zjawić się wcześniej?

Na podłodze leżały listy i reklamy zgarnięte w bezład-ne sterty. Zobaczyła dobrze znaną komodę imitującą rokoko, tkane tapety w brązach i różach, nigdy niezmie-niane, i półkę na kapelusze ze starą futrzaną czapką mamy. Na ścianie wisiał kalendarz, który Katrine przy-słała mamie na Gwiazdkę z Londynu, z motywami z Tate Modern.

Nikt z niego nie zerwał ani jednej kartki. Czas stanął.Przyjechałam od razu, jak tylko zadzwonili, mówiła

sobie – ta mowa obrończa kołatała się jej w głowie, gdy przechodziła z pokoju do pokoju, otwierając okna na oścież. Mieszkam w Londynie. Nie mogę latać do domu

Grobowiec z ciszy.indd 11Grobowiec z ciszy.indd 11 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 12: Grobowiec z ciszy

12

co tydzień, żeby odwiedzić mamę. Dlaczego Ante nie mógł się nią zająć? Mam przecież brata, mam, do chole-ry, brata, który mieszka trzy kilometry stąd. Nie mogę wziąć na siebie całej winy.

Przysiadła na krześle w kuchni i zagapiła się na kilka przypalonych resztek leżących dokoła tostera. Co to jest? Mortadela?

W szpitalu powiedzieli jej, że Ingrid Hedstrand jest niedożywiona, co przypuszczalnie jeszcze pogorszyło de-mencję. To któryś sąsiad ich zaalarmował. Drzwi do mieszkania stały otworem, Ingrid leżała na podłodze, nie była w stanie się podnieść. Noga to jeszcze nie był wielki problem. Ale w szpitalu stwierdzili u niej starczą demen-cję typu alzheimerowskiego. Niewykluczone, że Ingrid Hedstrand miała też mały udar mózgu. Teraz ustala się zakres niezbędnej pomocy medycznej.

Przepraszam, mamo, że mnie tu nie było. Przepraszam, że nie wiedziałam.

Przez długą chwilę siedziała na narożnej sofie w poko-ju dziennym i płakała. Zdawało jej się, że widzi tu mamę, śmieszne drobne scenki. Jak siedzi na sofie, zawsze na sa-mym skraju, i robi na drutach rękawiczki, zerkając na włą-czony telewizor, albo dzierga szydełkiem jakiś szalik czy wdzianko, nieważne, jaki leci program, zawsze z jakąś robótką. Wieczorem filiżanka „srebrnej herbaty” i kanap-ka z chrupkiego chlebka. „Srebrna herbata”! Czy to nie sama woda z cukrem? Wieczorami przebierała się w swo-ją jasnozieloną podomkę, żeby nie niszczyć ubrania bez potrzeby. I te włosy, zawsze starannie nawinięte na wałki, kiedy szła do łóżka, makijaż nakładany z rana, gdy wy-chodziła do apteki. Katrine pamięta, że zawsze chciała

Grobowiec z ciszy.indd 12Grobowiec z ciszy.indd 12 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 13: Grobowiec z ciszy

13

mieć młodszą mamę, choć nie pamięta już, dlaczego to było takie ważne.

Za oknem zapadł szary zmierzch.Wyszła na balkon i długo stała w wilgotnym chłodzie.

Patrzyła na to przedmieście. Månadsvägen, Västerby, Ja-kobsberg*. Kraj lat dziecinnych, który był polem rozciąg-niętym między drogami a blokowiskami, tonącym w śnież-nej brei i błocie. Czy tam nie było zawsze grząsko – błoto chlapało na dżinsy? To tamtędy chodziła z domu na skró-ty do szkoły, tam chłopcy z klasy nacierali jej twarz śnie-giem. Wąchała klej za salą robót ręcznych i pierwszy raz macała się z Jojjem. Cały jej okres szkolny leżał po dru-giej stronie pola, jakby w szeregu – płaskie budynki pod-stawówki aż do liceum, gdzie spędziła więcej dni, niż komukolwiek chciałoby się zliczyć. Na uroczystym zakoń-czeniu upiła się wstrętną mieszanką domowej roboty ze zlewek podkradanych z szafki Ingrid; obudziła się potem w cudzym łóżku, miała mdłości, a w głowie tylko jedną myśl. Wolna.Ścieżki na polu krzyżowały się ze sobą, jednak wszystkie

prowadziły w końcu do centrum, do kolejki podmiejskiej, szansy na ucieczkę. Do dworca Sztokholm Centralny – siedemnaście minut. Nigdy nie zamierzała tu powrócić.

Wciąż stała na balkonie, pomimo że marzła, i pró-bowała przywołać jeszcze raz tamto uczucie. Że wszyst-ko jest przed nią, że wszystko jest możliwe. Ale tym razem jej się nie udało.

Od ośmiu lat mieszkała w Londynie. Pracowała jako dziennikarka, freelancerka. Przez pierwsze lata płaciła

* Ulica, osiedle i dzielnica na północnych obrzeżach Sztokholmu.

Grobowiec z ciszy.indd 13Grobowiec z ciszy.indd 13 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 14: Grobowiec z ciszy

14

frycowe, robiąc tanie chałtury o Szwedach na emigra-cji, ale cały czas snuła ambitne marzenia, że jakoś uda jej się tam ustawić. Przeprowadzała się z mieszkania do mieszkania, robiła wszystko, byle zaczepić się na stałe, w końcu los się do niej uśmiechnął i złapała kontrakt korespon dentki Echa dnia*. A potem poznała Alastaira. Psychoterapeutę z własną praktyką na Harley Street – co za przypadek, że się spotkali, na imprezie, znajomy jej znajomego. Mijało właśnie pięć lat, odkąd po raz pierw-szy zaprosił ją do swojego mieszkania w Harley House, budynku z wieżą i z własnymi portierami przy Mary-lebone Road – już sam adres sprawiał, że ludzie unosili brwi: „No, no”.

Muszę się wziąć w garść, pomyślała i zacisnęła ręce na prętach balkonu. Zimna stal wcięła się w dłonie, zmrozi-ła jej palce.

Powiadomiono ją tuż po Bożym Narodzeniu. Muszą obciąć dwadzieścia etatów. Jej kontrakt z radiem nie zo-stanie przedłużony. Pensja za ten miesiąc była już ostat-nia. Nie zdążyła nawet rozejrzeć się za czymś innym, kiedy dotarła do niej wieść o kolejnej katastrofie.

Katrine weszła z powrotem do mieszkania. Musi od czegoś zacząć. Od najgorszego, zaczynaj zawsze od naj-gorszego, czy nie tego uczyła ją mama? W sypialni pod łóżkiem znalazła zwiniętą w kłąb bieliznę pościelową. Sztywną od zaschłych ekskrementów. Zatkała sobie nos, kiedy wciskała ją do plastikowej torby. Była za mała. Przeszukała szafy i szuflady i znalazła czarny rulon wor-ków na śmieci. Wepchnęła wszystko, zawiązała worek

* Dagens Eko – redakcja wiadomości Szwedzkiego Radia.

Grobowiec z ciszy.indd 14Grobowiec z ciszy.indd 14 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 15: Grobowiec z ciszy

15

i wyrzuciła go do zsypu na klatce schodowej. Śmierdzia-ło także w łazience. Na wierzchu w koszu na pranie leżało parę czystych, starannie złożonych ręczników. Pod nimi kilka poplamionych koszul nocnych. Oderwała jeszcze jeden worek i zobaczyła dwa kroki przed sobą mamę, jak zrozpaczona kładzie czyste ręczniki na wierzchu, aby ukryć swój wstyd. Wyobraziła sobie ten lęk, gdy rozsy-puje się własne „ja”. Przechodzi się z pokoju do pokoju – i już się zapomniało po co.

Katrine umyła ręce, wyszorowała je aż po łokcie. Na-stępnie wzięła się do poczty.

Usiadła przy kuchennym stole, otwierała i sortowała koperty, w końcu poczuła, że się uspokaja. To były pro-ste, konkretne katastrofy – sprawy do załatwienia. W tym była dobra – papiery, cyfry, analiza.

Znalazła przypomnienia o rachunkach niepłaconych od paru miesięcy, pisma grożące sądową windykacją oraz siedem monitów z biura komornika. Jej mama zawsze płaciła rachunki na dwa tygodnie przed terminem, aby pokazać wierzycielom, że kto jak kto, ale ona nikomu nie będzie nic dłużna. Teraz jej skrupulatny domowy budżet zamienił się w pierwszy krąg dantejskiego inferna.

List z Centrum Maklerskiego miała już wrzucić do tor-by z reklamami, kiedy przypadkiem spojrzała na adres. Odbiorcą była „właścicielka posesji” Ingrid Hedstrand. Katrine rozerwała kopertę i czytała tych kilka zdań raz po raz, wciąż od nowa.

„Ponieważ oferentowi bardzo zależy na kupnie po-sesji…”

Posesji? Jakiej znów posesji? Ingrid Hedstrand miesz-kała w lokalu przy Månadsvägen w Jakobsbergu, odkąd te

Grobowiec z ciszy.indd 15Grobowiec z ciszy.indd 15 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 16: Grobowiec z ciszy

16

bloki zbudowano w 1961 roku. Ile mogła zarabiać w ap-tece, tego Katrine nie wiedziała, ale na pewno nie stać jej było na żadną daczę. Katrine nosiła tanie spodnie z domu sprzedaży wysyłkowej, podczas gdy wszyscy inni dosta-wali dżinsy Gul & Blå, każda najmniejsza piętka sera, opakowana w folię, lądowała z powrotem w lodówce, przypalone bułki to też były bułki.

Przeczytała list jeszcze raz.Posesja, którą oferent tak bardzo chciał nabyć, leża-

ła w Kivikangas, w gminie Haparanda.Kivikangas to była wieś, w której mama się urodziła.Katrine odchyliła się do tyłu na niewygodnym krze-

śle, przymknęła oczy. Mogłaby wskazać to miejsce na mapie, wysoko, na samej północy Norlandii i na prawo, na wschód, tuż przy niebieskiej wstążce granicznej rzeki między Szwecją a Finlandią. W połowie podstawówki przestała już pytać, czyby nie mogły tam kiedyś poje-chać. Na ścianie w klasie wisiała mapa, na której dzieci mogły zaznaczać szpilkami miejsca, gdzie kiedyś były, a potem pani im opowiadała, jaki kwiatek jest godłem danego regionu, co jest stolicą województwa i jakie są tam góry i rzeki. Katrine bardzo chciała wbić szpilkę tak wysoko, ale Ingrid powtarzała, że ich na to nie stać. Nie za bardzo rozumiem, co ty byś chciała tam robić. Mówiła zawsze powoli i do przesady starannie, nie zaniedbując w zdaniach najmniejszego słówka. Możemy chyba odwie-dzić rodzinę, próbowała Katrine, bo słyszała, że inne dzieci to robią w wakacje albo w Boże Narodzenie. Nie mamy krewnych, którzy by czekali na nasze odwiedziny, mó-wiła jej mama, nic tam nie zostało.

Grobowiec z ciszy.indd 16Grobowiec z ciszy.indd 16 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 17: Grobowiec z ciszy

Katrine wpatrywała się w kwotę, jaką oferent gotów był zapłacić za ów dom, którego nie było.1,1 mln kr. Poniżej doprecyzowano za pomocą zer:

1100 000 .Sięgnęła głębiej w stertę nieczytanej poczty. Nie był to

najwyraźniej pierwszy list. „Ponieważ nie dostaliśmy od Pani odpowiedzi na nasze wcześniejsze oferty…”

Znalazła jeszcze trzy białe koperty wysłane z Centrum Maklerskiego Luleå AB.

To jakaś pomyłka, pomyślała. Przecież to niemożliwe.

Grobowiec z ciszy.indd 17Grobowiec z ciszy.indd 17 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 18: Grobowiec z ciszy

18

Ingrid Hedstrand leżała na oddziale geriatrycznym, w czteroosobowej sali. Spuszczone żaluzje, pogaszone lampy. Było dopiero po ósmej, ale tutaj zapadła już noc.

Katrine weszła po cichu i ostrożnie podniosła krzesło u nóg łóżka.

Postawiła je u wezgłowia i usiadła.– Mamo – szepnęła.Coś jak trzepot motyla pod powieką. Dłoń ruszyła po

kołdrze. Katrine ujęła ją w swoją i poczuła uścisk mamy.– A to teraz przyszłaś?– Przecież już byłam przed południem, mamo, przy-

niosłam ci miętową czekoladę, przyjechałam najszybciej jak mogłam, nie pamiętasz?

Ingrid usiłowała usiąść na łóżku, lecz osunęła się z po-wrotem. Była tak wychudzona. Mizerna dłoń jak z perga-minu.

To moja mama, mówiła sobie Katrine, próbując dojrzeć ją poza zmarszczkami. Człowiek, który powinien być mi najbliższy na świecie.

– Wybacz mi, że cię obudziłam, ale muszę cię o coś zapytać.

Jej siwe włosy leżały rozsypane na poduszce, już nie loki. Tylko proste kosmyki. Powinni mieć tu fryzjera, po-

Grobowiec z ciszy.indd 18Grobowiec z ciszy.indd 18 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 19: Grobowiec z ciszy

19

myślała Katrine, ona nie musi tak wyglądać. Ta Ingrid, która zawsze farbowała sobie włosy na mahoniowy brąz, zawsze tak dbała, by wyglądać ładnie.

– Musimy porozmawiać o domu w Kivikangas, mamo.Wzrok Ingrid zatoczył krąg po sali. Jakby ją ogarnął lęk.– Mamy już iść?– Czemu nam nigdy nie mówiłaś, że masz dom?Katrine przyłożyła ostrożnie dłoń do policzka mamy.

Był zimny. Zajrzała jej w oczy, ale nie do końca, bo za-snuwał je jakiś całun, jakby ona sama zapadła się trochę głębiej w sobie.

Anders, brat Katrine, także nie słyszał nic o żadnym domu. Zadzwoniła do niego i opowiedziała o listach z agencji maklerskiej. Ostatnia oferta wynosiła 1,3 milio-na koron. Makler zinterpretował milczenie Ingrid Hed-strand jako próbę targu i z każdym listem podwyższał sumę. Według ostatniej deklaracji podatkowej mamy wartość domu podlegająca opodatkowaniu to trzydzieści sześć tysięcy. Katrine przekopała wszystkie szuflady w mieszkaniu i w końcu znalazła akt własności, spis in-wentarza, deklaracje, wszystko. Było tam napisane czar-no na białym, że Ingrid Hedstrand odziedziczyła nieru-chomość w 1974 po zmarłej pannie Siri Kankanrancie. Dom miał siedemdziesiąt osiem metrów kwadratowych, działka – dwa tysiące czterysta trzydzieści dwa. Ingrid była wymieniona jako jedyna krewna w linii zstępnej.

Katrine próbowała zajrzeć w oczy mamy i czuła się oszukana.

– Ktoś chce kupić twój dom, mamo. Rozumiesz, co mówię? Chcą za niego zapłacić nie wiadomo ile, i co mam im odpowiedzieć?

Grobowiec z ciszy.indd 19Grobowiec z ciszy.indd 19 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 20: Grobowiec z ciszy

20

Jęcząca skarga z jednego z pozostałych łóżek w sali, cholera, zaraz wszystkie kobiety się obudzą. Katrine zo-stała wpuszczona, pod warunkiem że nie będzie prze-szkadzać.

– No, czas nam już iść – powiedziała mama głośno i wyraźnie. Jej wątłe ciało dźwignęło się i usiadła. Katrine siegnęła po kubeczek z sokiem stojący na nocnym stoliku.

– Chcesz może się napić?Mama odtrąciła jej dłoń, aż czerwony sok chlapnął na

pościel.– Ależ proszę cię, mamo, nie możesz teraz nigdzie iść.

Jesteś w szpitalu.Zaczęła ciągnąć Katrine za rękę.– Onko se täällä? – Katrine oswobodziła się i wbiła

wzrok w to delikatne ciało, półsiedzące na łóżku, obce słowa płynęły z jej ust. Przetoczyła się przez nią lodowa-ta fala.

Staruszka wyciągnęła ręce, znów wczepiła się w ramię Katrine jak małymi ostrymi szczypcami.

– Proszę cię, mamo, uspokój się.– Onko se täällä nyt? Onko se tullu?To brzmiało jak fiński, to musiał być fiński. Ingrid

Hedstrand nie mówiła nigdy po fińsku. Oszalała, pomy-ślała Katrine, moja mama oszalała, a to jest już ponad moje siły.

– Co ty mówisz? Mów do mnie po szwedzku, żebym cię rozumiała. – Próbowała pochwycić jej spojrzenie, lecz oczy mamy błądziły, nie widząc.

– Se lupasi tulla mutta se ei tullu.Wołała teraz głośno i wykręcała ciało tak, że Katrine

musiała ją przytrzymać.

Grobowiec z ciszy.indd 20Grobowiec z ciszy.indd 20 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 21: Grobowiec z ciszy

– Jestem Katrine, mamo – powiedziała, powstrzymu-jąc się od płaczu. – Nie widzisz, że to ja, Katrine?

Sąsiadki w łóżkach zaczęły się ruszać.Katrine przycisnęła czerwony guzik.Gdy się zjawiły kobiety z personelu i dały mamie coś

na sen, gdy znów spokojnie spoczęła w łóżku, z włosami rozpostartymi na poduszce i dłońmi splecionymi pod kołdrą, gdy oddychała już miarowo i spokojnie, cichutko, ledwo dosłyszalnie, wtedy Katrine zapytała, spocona, z łomocącym sercem, czy ktoś przypadkiem nie zrozu-miał, co jej mama próbowała powiedzieć.

Salowa była z Erytrei, jej pomocnica pochodziła z Fi-lipin, ale pielęgniarka urodziła się w Helsinkach.

– Czy przyjechał, pytała, czy jest tutaj? Miał przyje-chać, ale nie przyjechał.

Grobowiec z ciszy.indd 21Grobowiec z ciszy.indd 21 2014-08-27 07:43:332014-08-27 07:43:33

Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Page 22: Grobowiec z ciszy