gazetka styczeń

24

Transcript of gazetka styczeń

Page 1: gazetka styczeń
Page 2: gazetka styczeń

Na dobry początek Szósty Zmysł

2

Jestem dziwnie zmęczony nie tym,

że mówiłem, ale na samą myśl o tym,

co muszę jeszcze powiedzieć

- Albert Camus

Page 3: gazetka styczeń

Na dobry początek Szósty Zmysł

3

Spis treści:

Filmy i książki na każdy miesiąc 2016 roku ............. 4

Po świętach ............................................................... 5

Noworoczne Dylematy..............................................5

Oczywista oczywistość, czyli jak wrócić do formy po

świętach?...................................................................6

Ciekawy Kraków ...................................................... 7

Widmo Krakowa ..................................................... 7

W kocim raju .......................................................... 9

Spędź czas kreatywnie, czyli Żywa Pracownia

serdecznie zaprasza………………………………11

Strefa kultury .......................................................... 14

Więzienie Twoich marzeń – o syndromie

sztokholmskim ....................................................... 14

Recenzja Gwiezdnych Wojen ............................... 17

Ja – Mistrz – o Słowackim i Mickiewiczu ........... 20

Page 4: gazetka styczeń

Na dobry początek Szósty Zmysł

4

FILMY na każdy miesiąc

2016 roku:

STYCZEŃ – „Fight Club”

LUTY – „Lot nad kukułczym gniazdem”

MARZEC – „Wszystko za życie”

KWIECIEŃ – „Sekretne życie pszczół”

MAJ – „Carte Blanche”

CZERWIEC – „Boyhood”

LIPIEC – „Dirty Dancing 2”

SIERPIEŃ – „Mój przyjaciel Hachico”

WRZESIEŃ – „Motyl i skafander”

PAŹDZIERNIK – „Sweeney Todd”

LISTOPAD – „Nostalgia anioła”

GRUDZIEŃ – „Wielkie piękno”

KSIĄŻKI na każdy miesiąc

2016 roku:

STYCZEŃ – „Rok 1984”, George Orwell

LUTY – „Zapomniane”, Cat Patrick

MARZEC – „Psychoobywatel”, Marek

Borysewicz

KWIECIEŃ – „Bóg nigdy nie mruga”

MAJ – „Brudne ulice nieba”, Tad Williams

CZERWIEC - „Najgorsza rzecz, jaką zrobiła”, Alice Kuipers

LIPIEC – „Każdego dnia”, David Levithan

SIERPIEŃ – „Echa pamięci”, Katherine

Webb

WRZESIEŃ – „Zielona Mila”, Stephen

King

PAŹDZIERNIK – „Mroczny zakątek”,

Gillian Flynn

LISTOPAD – Śnieg przykryje śnieg”,

Henriksen Levi

GRUDZIEŃ – „Wroniec”, Jack Dukaj

Page 5: gazetka styczeń

Po świętach Szósty Zmysł

5

Noworoczne dylematy

dzisiejszych czasach każdy z nas

a przynajmniej przeważająca

część posiada konto na

Facebooku .Średnio spędzamy na nim ok.

godziny dziennie Udostępniamy tam część naszego życia prywatnego, pokazujemy co

jest nasza pasją, czym się interesujemy.

Nic więc dziwnego że przed zbliżającymi

się rozmaitymi świętami czy specjalnymi

okazjami wykazujemy szczególną aktywność na tym portalu.

Taka okazją jest na przykład

obchodzony przez nas wszystkich

niedawno Nowy Rok. Osoby śledzące na

bieżąco co nowego dzieje się na tym

portalu na pewno zauważyły istny „wysyp”

tworzonych na tą okazje zdarzeń jak na

przykład „ W 2016 schudnę.” Albo w 2016

poznam lepiej Kraków „Nowy Rok to

idealna okazja do zmiany starych

nawyków, zerwania z nałogiem czy

podjęcia nowych decyzji. Najczęstszymi

postanowieniami w tym roku były: Rzucę palenie, Schudnę, Zacznę chodzić na

siłownię, biegać; nauczę się nowego

języka. Jak podaje Newsweek: „ Jak co

roku ponad 80 proc. z nas zrobiło

noworoczne postanowienia. Niestety,

szanse na ich spełnienie nie są duże. Jak

wynika z ubiegłorocznego badania,

zaledwie 11 proc. z nas udało się

dotrzymać wszystkich postanowień, a aż

14 proc. nie zrealizowało żadnego”. No

właśnie, co z tym dotrzymywaniem

postanowień? Dlaczego aż tak wielu

osobom nie udaje się wytrzymać ze swoim

postanowieniem dużej niż parę miesięcy?

Przyczyn może być wiele jednak uważam

ze zazwyczaj ludzie nie precyzują swoich

postanowień. Przykładowo postanowienie

„Schudnę” jest zbyt ogólne , prędzej

należało by powiedzieć ile zamierzam

schudnąć, jak chce tego dokonać?

Sprecyzować swoje zamierzenie, nie

mówić „zacznę się uczyć” ale „w tym

roku uczę się 2 godziny dziennie, od 17 do

19 „ Sądzę że wielu ludzi zbyt ogólne

postanowienia przerastają, nie wiedzą od

czego zacząć. Oczywiście jest też kwestia

rynku który skutecznie podkręca to

szaleństwo, proponując nam na początku

stycznia promocyjne ceny na wiele

artykułów czy usług mających pomóc nam

spełnić owe postanowienia.I takim

sposobem w ciągu dwóch lub trzech

pierwszych miesięcy nowego roku kluby

Fitness czy Pływalnie przeżywają oblężenie które kończy się po ok. dwóch

miesiącach, kiedy to ludzie porzucają swoje postanowienia.

Osobiście uważam że zrealizowanie

swoich postanowień noworocznych jest

możliwe jeżeli zastosuje się tylko

odpowiednie „techniki”. Dobrym

sposobem może być też robienie listy 12

małych postanowień na każdy miesiąc.

Pozwala to skupić się na celu

i jednocześnie nie obciążać się czymś nierealnym . Ja sama przetestowałam tą technikę i mogę wam ją szczerze polecić. Mam nadzieje że w tym roku uda się to

każdemu z nas. ■

Maria Potoczny

W

Page 6: gazetka styczeń

Po świętach Szósty Zmysł

6

Oczywista oczywistość czyli jak wrócić do formy po świętach

toły uginające się od jedzenia

i rodzina wmawiająca nam, że

,,marnie” wyglądamy. To jedne

z wielu czynników, które powodują, iż w święta pozwalamy sobie na więcej.

,,Przecież to tylko trochę ciasta” - słowa

brzmiące w naszych głowach to rodzaj

wymówki. Wydaje się więc, że

nieuniknione jest nabawienie się dodatkowych kilogramów w tym jakże

uroczystym czasie. Jak wrócić do

zdrowego trybu życia i zmobilizować swój

organizm do funkcjonowania prawidłowo?

O to kilka sposobów.

Powszechnie wiadomo, że ruch jest

jedną z najskuteczniejszych form pozbycia

się zbędnych kilogramów, gdy dołączymy

do tego odpowiednie odżywianie - sukces

murowany. Jednak zima nie sprzyja

aktywności fizycznej, więc zastąpienie

samochodu rowerem nie do końca jest

możliwe. Spacery, kiedy za oknem panują temperatury minusowe są czystym

szaleństwem i narażeniem zdrowia na

infekcję. Należy jednak pamiętać, że ruch

to nie tylko wielki wysiłek fizyczny

kojarzony z uprawianiem konkretnej

dyscypliny sportowej, to także zastąpienie

windy tradycyjną metodą czyli schodami.

Nawet te najmniejsze formy aktywności

sprawiają, że nasza kondycja wzrasta

(nasza szkoła dba o swoich uczniów

i codziennie rano serwuje nam porządną dawkę schodów do pokonania).

Kolejny krok to odżywianie. Nie

trzeba katować się bezsensownymi dietami

i gwałtownie zmieniać metod żywienia.

Wystarczy regularnie spożywać posiłki

oraz pić dużo wody. Oczywiście należy

ograniczyć słodycze, gdyż są to puste

kalorie, którymi faszerujemy swój

organizm, lecz nie są one całkowicie

zabronione. Warto jednak zastąpić je

warzywami i zamiast batonika zjeść na

przykład marchewkę.

Czy to wystarczy? Oczywiście!

Efekty przyjdą bardzo szybko, a nie

wymaga to od nas większego wysiłku. Po

pewnym czasie stanie się to normalnością i kto wie, może będzie początkiem

nowego, zdrowszego trybu życia. ■

Karolina Jagła

S

Page 7: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

7

Widmo Krakowa

raków jako miasto królów

polskich słynie z jego zabytków,

z ciasnych, wybrukowanych

uliczek, którymi można spacerować godzinami w letnie wieczory. Jest tutaj

wiele zieleni, w której można się zatopić, by poczuć zapach natury. Jest to miasto

pełne przeróżnych kawiarni, restauracji

i klimatycznych pubów, do których

zaglądają nie tylko Krakowiacy, ale

również przyjezdni turyści. Jednak zaraz

po powierzchownym przeglądnięciu

atrakcji Krakowa, można łatwo zauważyć, że w mieście tym znajduje się wiele

opuszczonych lub niezagospodarowanych

miejsc, które czekają na to, by być zauważonym. Są to bardzo często budynki

wybudowane jeszcze za czasów komuny,

które tryskały życiem jeszcze do niedawna,

a teraz stoją obrośnięte trawą, z powybijanymi szybami i zniszczonymi

ścianami, czekając na dalszy los.

Takie miejsca często stają się gratką dla młodych artystów zajmujących

się grafitti lub też fotografów

poszukujących nowych inspiracji. Nie tak

dawno postanowiłam odwiedzić jedno

z takich miejsc. Była to dosyć spontaniczna decyzja, gdyż po prostu

miałam ochotę zobaczyć jakieś opuszczone

miejsce. Zaczęłam więc szukać w internecie. Jest to w końcu nieskończone

i względnie niezawodne źródło informacji.

Wiadomo, że wejście na teren słynnego

„Szkieletora” nie jest najlepszym

pomysłem pod względem prawnym.

Cały obiekt jest szczelnie

ogrodzony, monitorowany z przeróżnych

stron i obserwowany przez ochroniarza-

ducha siedzącego w białej budce, którego

numer telefonu może i jest wywieszony na

ogrodzeniu, ale jednak, tak samo jak i jego

właściciel jest jedynie widmem. Wejście

zatem na drapacza chmur z lat 70.-tych

byłoby ryzykowne. Ciekawym

krakowskim obiektem pozbawionym

dbałości jest Prefabet. Tam jednak wejście

byłoby równie ryzykowne, co wspięcie się na Szkieletor. Z moich niezawodnych

źródeł informacji wynika, iż krąży tam

tajemniczy ochroniarz nie mający nic

przeciwko grożeniu 17-letnim chłopcom

z aparatami w rękach najzwyklejszym

pistoletem. Po dogłębnej analizie każdej

dzielnicy Krakowa, wybrałam miejsce

znane mi z dzieciństwa. Do tej pory

myślałam, że jest nadal żywe, jednak

pomyliłam się w tym względzie niezwykle.

Miejscem tym jest Ośrodek Diagnozy

Dzieci i Młodzieży przy al. Pokoju.

Przygotowałam się, opatulając się wszelakimi swetrami i szalikami, by nie

zmarznąć na miejscu i wyruszyłam.

K

Page 8: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

8

Jedynymi wątpliwościami, jakie

mnie dopadły przed wejściem na teren

ośrodka, było ewentualne zamknięcie

furtki, przez co czynność ta, byłaby

niemożliwa. Jednak na miejscu okazało

się, że żelazna bramka była otwarta. Nikt

nie wyskoczył na mnie, by czym prędzej

wyprowadzić mnie z tamtego miejsca, ani

nie czekały na mnie żadne pułapki.

Zaczęłam zwiedzać budynek powoli, bez

pośpiechu od góry, do dołu. W środku były

porozwalane ściany, których cząstki leżały

na ziemi. Wszelkie rury zostały wyrwane

zewsząd, a jedynymi pozostałościami po

ośrodku były probówki rzucone na

zniszczony stolik zaraz obok słoika

napełnionego jakąś chemiczną substancją. Jednak niemal w każdym korytarzu można

było znaleźć ślady życia. Na ścianach i na

filarach ktoś zrobił niesamowite grafitti lub

zostawił swój podpis. Gdzieniegdzie

można też odkryć porzucone części ubrań

i butelki po alkoholu.

Pomimo tego, jak to brzmi, gdy się o tym opowiada, miejsce to zaczyna

przesiąkać duszami artystów, na co

wskazują wymalowane cytaty oraz kształty

w różnych zakątkach. Po zobaczeniu

każdej pozostałości po pomieszczeniach,

oraz każdej szczelinki, wyszłam stamtąd

pełna wrażeń i z niezliczoną ilością zdjęć. Nie omieszkam tam wrócić raz jeszcze, by

poznać może nowe myśli nieznajomych mi

osób, które być może, mijam codziennie na

ulicy. ■

Zuzanna Rzeźnik

Page 9: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

9

W kocim raju

a świecie jest miliony lokali

serwujących kawę i desery, tymi

lokalami są oczywiście kawiarnie.

Są to miejsca, które odwiedza bardzo dużo

osób, ludzie uwielbiają spędzać w nich

czas, mogą się tam odprężyć w gronie

swoich przyjaciół albo samotnie

rozkoszować się smakiem ciepłego napoju.

Niektórzy z nas wręcz można

powiedzieć są miłośnikami kawiarń,

pragną bywać tam jak najczęściej. Każda z

kawiarń jest na swój sposób inna, różnią się one wystrojem, rodzajami kaw,

serwowanymi deserami. Lecz jest jedna

wyjątkowa kawiarnia w której można

połączyć miłość do kaw z miłością do

kotów.

"Wejście do kociego raju"- taki

napis widnieje nad szafą, która stanowi

przejście do pewnego urokliwego miejsca.

Mogłoby się wydawać, że jest to kolejny

zwykły lokal, lecz jednak tak nie jest.

Kocia Kawiarnia Kociarnia to uroczy

zakątek, gdzie możemy oddać się równocześnie dwóm przyjemnościom-

rozkoszowaniem się kawą a także

przebywaniem z przeuroczymi kotami.

N

Page 10: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

10

Kociarnia jest pierwszą kawiarnią w Polsce, gdzie na stałe rządzą koty. Ten

uroczy raj powstał w 2015 roku w centrum

Krakowa za sprawą miłośniczki kotów

Ewy Jemioło. Na stałe w kocim zakątku

przebywają 3 koty, które należą bezpośrednio do właścicielki, pozostałe

koty to tzw. rezydenci, tymczasowo

przebywają w kawiarni. Rezydentów

można poznać, spędzić z nimi cudowny

czas a później można ich nawet

zaadopotwać. Zdecydowanie w kociarni

rządzą zwierzęta, każdy zwierzak jest na

swój sposób inny, ale wszystkie koty łączy

jedna cecha - umilają czas każdemu

klientowi.

Koty są najważniejsze, to jest

główne motto regulaminu kawiarni.

W lokalu pracują nie tylko

pracownicy ale równocześnie

wolontariusze, którzy przychodzą tam z

własnej woli, opiekują się zwierzętami,

bawią się z nimi, pilnują też by kotom nie

działa się krzywda.

Kociarnia przyciąga tłumy

klientów, setki ludzie rezerwuje tam

miejsca, miłośnicy kotów gnają tam

nieprzerwanie, jest to więc idealny sposób

na biznes, ale równocześnie spełnienie

marzeń właścicielki, o miejscu, gdzie

ludzie mogą się zrelaksować i dowiedzieć się więcej o przecudownych zwierzakach,

jakimi są koty. Jest pewne, ze osoba która

odwiedzi koci raj wróci się tam ponownie.

Paula Drechsler

Page 11: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

11

obcy uśmiech inspiracją dla ust :) ŻyWa Pracownia :)

„Porzuć miasto i chodź ... Musisz tu przyjść, musisz tu przyjść... ”

śpiewa magnetyzująco Kasia Nosowska w filmiku prezentującym nam Żywą

Pracownię. Oglądając go - rzeczywiście, trudno oprzeć się przyśpiewom

artystki... Uśmiechnięci ludzie, feeria barw, ciekawe instalacje artystyczne

z roślin i inne cuda...

spędź czas kreatywnie w Krakowie

A może weszlibyśmy dzisiaj za te tajemnicze drzwiczki, z których wyłaniają się

pnącza zieleni otulające niepozorną kamienicę przy ulicy Lwowskiej 30...?

Page 12: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

12

oto co kochamy, oto

co robimy, oto czym

jesteśmy

Tak mówią o ŻyWej jej

twórcy. Kim są? Na

swojej stronie

internetowej witają nas

i przedstawiają nam się kulturalnie: „Kolektyw

ŻyWa Pracownia to

grupa rzemieślników,

artystów, instruktorów

rękodzieła artystycznego,

architektów krajobrazu,

muzyków, arteterapeutów

oraz lekarki

i mechanizatora rolnictwa

angażująca się wspólnie

w działania kulturalno-

społeczno-edukacyjne na

styku sztuki, tradycyjnego

rzemiosła, designu,

architektury i miejskiego

ogrodnictwa.”

Dowiadujemy się dodatkowo, że inicjatorkami życia

i działań ŻyWej są dwie kobiety, panie Małgorzata Warchoł

i Magdalena Żyłka zajmujące się zawodowo rękodziełem

artystycznym i architekturą krajobrazu. Brzmi zachęcająco.

Wygląda na to, że z początku śmiały pomysł grupki

pozytywnie zakręconych ludzi pozwolił stworzyć interesującą, twórczą rzeczywistość, w którą możemy

wkroczyć. Lubimy takie inicjatywy jak ta nietypowa,

„żywa” (bo z duszą) pracownia artystyczna. W sumie

skoro sami tu trafiliśmy to chyba też jesteśmy trochę tymi

pozytywnie zakręconymi? A przede wszystkim tymi

lubiącymi kreatywność! Zastanawiamy się teraz jeszcze

tylko - Jak możemy kreatywnie spędzić nasz czas w tym

niecodziennym miejscu...?

ŻyWy styczeń Możemy ŻyWo, czyli

kreatywnie zacząć 2016

rok! Oto co Pracownia

proponuje nam na

pierwszy miesiąc Nowego

Roku:

„Co przynosi w programie nowy rok? Od wtorku do piątku

w godzinach popołudniowo-wieczornych czekać na Was

będziemy z gliną, wikliną, drewnem, tkaninami i innymi

materiałami, żeby wspólnie uczyć się i tworzyć na

warsztatach ceramiki, zabawkarstwa. plecionkarstwa,

rzemiosła

i etnodesigu. Zabieganych w tygodniu w soboty zapraszać

będziemy na powtórkę z rozrywki…”

Page 13: gazetka styczeń

Ciekawy Kraków Szósty Zmysł

13

CERAMIKA

wtorki i piątki,

17-18 – warsztaty

rodzinne

19-21 – warsztaty dla

dorosłych

soboty, 13-16 – otwarta

pracownia ceramiki

PLECIONKARSTWO

środy, 19-21- warsztaty

dla dorosłych

soboty, 16-18 – warsztaty

dla dorosłych

ZABAWKARSTWO

środy, 17-18 – warsztaty

rodzinne

soboty, 11-12 – warsztaty

rodzinne

RZEMIOSŁO

i ETNODESIGN

3 czwartki miesiąca

17-18 – warsztaty

rodzinne

19-21 – warsztaty dla

dorosłych

Serdecznie zapraszam wszystkich VILOwiczów! ( i nie tylko) ■

Monika Gawronek

Źródło informacji, cytowań & zdjęć: http://zywapracownia.pl/

https://www.facebook.com/zywapracownia/

Page 14: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

14

WIĘZIENIE TWOICH MARZEŃ

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO

est czwartkowy poranek, 23 sierpnia

1973 roku. Przy placu

Norrmalmstorg w Sztokholmie ma

miejsce napad na bank kredytowy. Janne

Olsson i Clark Olofsson – uciekinierzy z

więzienia – barykadują drzwi budynku, a

następnie okupują bank przez 131 godzin.

Jednak nie są sami; towarzystwa

dotrzymują im trzy kobiety i jeden

mężczyzna. Po sześciu dniach ekipa

ratunkowa wyzwala zakładników,

którzy… nie wykazują najmniejszej woli

współpracy, wręcz przeciwnie – bronią swoich oprawców.

Po jakimś czasie więziony przez

bandytów mężczyzna zakłada fundację, której celem jest zbieranie funduszy dla

prawników porywaczy, a jedna z kobiet

zaręcza się z samym Clarkiem

Olofssonem. Zdumiewające zachowanie

ofiar nie daje spokoju szwedzkiemu

psychologowi, Nilsowi Bejerotowi, który

podejmuje się analizy stanu psychicznego

zakładników, a następnie nadaje mu

nazwę.

Właśnie dzięki tym wydarzeniom

dochodzi do odkrycia nowego stanu

psychicznego, który od tamtej pory w

psychologii funkcjonuje pod nazwą „Syndrom Sztokholmski”.

ZABIORĘ CI WOLNOŚĆ, A TY MI JESZCZE

PODZIĘKUJESZ

Syndrom sztokholmski jest reakcją na traumatyczne wydarzenia i pojawia się, gdy ofiara ma zupełną pewność, że grozi

jej śmierć, przemoc lub gwałt oraz iż została pozbawiona jakiejkolwiek drogi

ucieczki. Odizolowana, zależna od

swojego oprawcy, przestaje słuchać zdrowego rozsądku. Każdy, nawet

najmniejszy przejaw dobroci ze strony

porywacza czyni go w oczach ofiary

przyjacielem. Z upływem czasu poznaje go

coraz bliżej, uczy się jak postępować, by

nie wywołać w nim agresji. Robi

wszystko, by otrzymywać nagrody za

swoje posłuszeństwo. Pozytywne uczucia

ofiary do porywacza mogą działać na jej

korzyść. Brak chęci ucieczki, pomoc w

ukrywaniu się przed policją, skutkują coraz

większym zaufaniem, jakim to właśnie

zbrodniarz zaczyna darzyć swoją ofiarę. Stopniowo decyduje się dawać jej większą swobodę: wypuszcza ją z pomieszczenia,

w którym ją więzi; pozwala spoglądać przez okno; podaje lepszej jakości posiłki

lub tak jak psa - wyprowadza na spacery.

J

Page 15: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

15

„Żyję, nie jestem bita, mogę korzystać z toalety, mogę jeść i pić, więc

na pewno coś dla niego znaczę” – myśli każda ofiara dotknięta syndromem i

zaczyna darzyć oprawcę miłością. Osoby z

zewnątrz starające się pomóc, w jej oczach

są wrogami. Mogłyby skrzywdzić tego,

który przecież pozwala jej żyć; który mimo

wszystko jest dobry. Taki tok myślenia

skutkuje stopniowym oddzielaniem

człowieka od sytuacji; przekonaniem, że

porywacz nie jest złym człowiekiem, lecz

człowiekiem z problemami, które

doprowadziły do tak tragicznej sytuacji.

Ofiara wówczas czuje żal i współczucie,

czego następstwem jest troska, poczucie

odpowiedzialności za czyjeś szczęście, a

później – miłość.

Idealnym przykładem tego zjawiska

jest porwanie przez Wolfganga Priklopila

Nataschy Kampusch, która w dniu

uprowadzenia liczyła zaledwie 10 lat, zaś gdy uciekła – 18.

Gdyby nie zgubne zaufanie

Priklopila, Natascha nigdy nie wróciłaby

do domu. Samotna dziewczyna, przez 8 lat

trzymana w niewielkim, specjalnie dla niej

przygotowanym pokoju, uznawała go za

swoją jedyną rodzinę. Celowo

zatrzymywała go w swoim pokoju na

dłużej, spała z nim w jednym łóżku, a jako

dziecko, prosiła o czytanie sobie na

dobranoc. Więź jaka utworzyła się między

nimi dała Priklopilowi złudną nadzieję, że

gdy wyśle dziewczynę na zewnątrz, by

wyczyściła samochód – nie ucieknie.

Jednak w Nataschy obudziło się coś silniejszego niż syndrom sztokholmski.

Był to instynkt przetrwania.

Mimo to 26-letnia obecnie

Natascha wyznaje, że nie cieszyła się, gdy

dotarły do niej wieści o samobójstwie

porywacza, spowodowanym jej ucieczką.

„Dziwnie się wtedy czułam. Było mi go

żal i daleka byłam od poczucia satysfakcji”

– wyznaje Natascha.

Słowa dziewczyny wszczęły

dyskusje na całym świecie, zwłaszcza w

środowisku psychologii. Eksperci

stwierdzili wystąpienie u niej syndromu

sztokholmskiego.

MAŁYMI KROCZKAMI

Należy wspomnieć, że syndrom

sztokholmski nie pojawia się z dnia na

dzień, a wpływ na jego narastanie ma

specyficzne zachowanie oprawcy.

Wyróżniamy 3 fazy postępowania:

Pierwsza – narastające napięcie.

Charakteryzuje się czujnością ofiary oraz

nieustającym strachem wywołanym

niewiedzą, co tu robi i co się z nią stanie.

W tej fazie oprawca jest jej największym

wrogiem.

Druga – przemoc. Dochodzi do

aktu przemocy fizycznej, bądź psychicznej.

Trzecia – „miesiąc miodowy”.

Oprawca przeprasza za agresję skierowaną w stronę ofiary. Sprawia wrażenie

troskliwego i kochającego.

Page 16: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

16

Syndrom sztokholmski, choć go nie

zauważamy, funkcjonuje w życiu

społecznym; jest systemem sterowania

ludźmi. Najlepiej sprawdza się w wielkich

korporacjach, gdzie bardzo często

stosowany jest mobbing. Znęcający się szef raz na jakiś czas okazuje ludzką twarz,

co sprawia, iż doprowadzony na skraj

załamania pracownik odbiera wszystkie

pochwały swego tyrana bardzo pozytywnie

– a nawet zbyt pozytywnie – i wówczas

nienawiść jaką darzy szefa przeradza się w

pewien rodzaj miłości, wdzięczności. Zaś przy następującej po pochwale krytyce,

człowiek nie potrafi się pozbierać. Czuje

się jeszcze gorzej niż poprzednio, a jego

samoocena, chęć samorealizacji

i pozytywne uczucia względem siebie oraz

otaczającego świata maleją, aż w końcu

całkowicie znikają. A co potem? Pozostają

trzy opcje: zwariować, popełnić samobójstwo lub odzyskać poczucie

własnej wartości.

Opuśćmy więzienia, które zbudowaliśmy

w naszych głowach. ■

Klaudia Lewko

Page 17: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

17

A long time ago in a galaxy far, far away… - recenzja Star Wars VII

grudniu

ubiegłego roku

miała miejsce

premiera najnowszych

Gwiezdnych Wojen. 10 lat

od ukazania się „Gwiezdne Wojny III:

Zemsta Sithów” i 32 lata

od ostatniej części starej

trylogii „Gwiezdne

Wojny VI: Powrót Jedi”.

To bardzo długi czas.

Przez ten czas

oczekiwania wobec nowej

części urosły tak bardzo,

że twórcy nie mogli

zaryzykować, ruszyć jej

z miejsca, wprowadzić coś nowego, żeby nie

narażać się na krytykę „To nie jest Star Wars”.

Film jest taką drugą „Nową nadzieją”

nakręconą za pomocą nowszej technologi,

nawet pod względem

fabularnym. Ma

zadowolić nostalgię starego widza i robi to

bardzo dobrze. Łzy

wzruszenia płyną, gdy

siwy Han Solo razem

z Chewbaccą stają na

pokładzie Sokoła

Milenium.

Jest wymierzone, gdzie powinnie pojawić się sentymentalny motyw, muzyka, postać, tekst czy miejsce.

Na szczęście twórcy nie boją się „uśmiercać sentymentów”.

Widz czuje się zaspokojony, ale czuje też lekki niedosyt,

brakuje mu nowej historii.

W

Page 18: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

18

Jednak

wprowadzone zostały

nowe, pełnowymiarowe

postacie. Główna

pozytywna postać jest

momentami zbyt idealna,

wychodzi jej wszystko

czego się dotknie, ale być może zostanie to

wyjaśnione w następnych

częściach. Twórcy

wiedzą, że główna zła

postać nie musi być przerażająca, kiedy już cała otoczka wokół niej

jest taka, i może być momentami słaba,

momentami się wahać, a momentami nawet być żałosna, ale jest to jedyna

postać, której psychikę mamy tak dobrze

przedstawioną.

Wiedzą również, że powtórzenie wielkiego,

zaskakującego kulminacyjnego momentu „Ja jestem Twoim

ojcem” nie byłoby dobrym rozwiązaniem i od początku jest

powiedziane, kto jest dla kogo kim.

Page 19: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

19

Nowe Star Wars

są bardzo plastyczne,

ładnie zrobione. Między

bohaterami działa chemia.

akcja cały czas się toczy,

a nawet jeśli, nie to

dialogi są tak napisane, że

widz nie ma chwili

przerwy, jak w większości

wielkobudżetowych

produkcjach nastawionych na zysk.

Podsumowując, film jest dobrą rozrywką dla fanów

Gwiezdnych Wojen. Nie ma w nim nowości, ale powstał po

to, by widz mógł powspominać. Być może teraz, kiedy już sentyment został zaspokojony, pozostaje nadzieja, że

w następnych epizodach fabuła ruszy się z miejsca

i potoczy do przodu. ■

Sara Szuba

Page 20: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

20

Ja Mistrz! czyli rzecz o wieszczach

Każdemu znani są trzej wieszcze narodowi - tworzący w czasach, kiedy Polska nie

istniała wielcy poeci, wówczas poważane postacie na salonach europejskich. Ich liryka,

natchniona patriotyzmem, miłością, ale też cierpieniem, już wtedy zachwycała, by

współcześnie osiągnąć status kanonu literackiego. Czytamy w niej, między innymi,

o potrzebie zjednoczenia oraz wspólnej walki przeciwko wrogom Polski, ale tak naprawdę wieszczom daleko było do porozumienia.

ieczór. Razem z falą ludzi

wlewam się do ogromnego,

opuszczonego magazynu.

Błyskają białe stroboskopowe

światła, DJ zabawia gości szybkimi

rytmami. Nastolatki bawią się, każdy chce

zabłysnąć, tańcząc w takt muzyki. Pod

ścianami gromadzą się obściskujące pary,

ich pocałunki przerywane podchodzącymi

dilerami. Nagle tłum wypluwa na środek

dwóch chłopaków – wszystko cichnie.

Raperzy mierzą się lekceważącymi

spojrzeniami, niczym szermierze przed

walką. Są spokojni, oboje pewni

zwycięstwa. Za ich plecami formują się grupy zwolenników, kibicujących

okrzykami i komentarzami. DJ na znak

wypełnia powietrze elektryzującym

beatem. Rywale uśmiechają się zuchwale,

zaczyna się walka. Bronią są słowa.

Tacy przeciwnicy „atakują”,

obrażając się nawzajem. Wytykają słabości, negatywne cechy, posługują się karykaturą oraz ironią. Raperzy mają za

zadanie pokazać, kto jest lepszy. Wygrywa

osoba, która lepiej i celniej zrymuje swoje

uwagi, mieszając rywala z błotem. Taki

pojedynek nazywa się beef. Ten element

hiphopowej kultury amerykańskiej dał

początek serii memów z Polakami w roli

głównej…

Konflikt Juliusza Słowackiego

i Adama Mickiewicza, dwóch

największych poetów w historii naszego

kraju, bierze początek w ich pierwszym

spotkaniu. Poznali się osobiście w salonie

państwa Becu – matki i ojczyma

późniejszego autora Kordiana. Sławny już wieszcz z Litwy otrzymał wówczas w

prezencie juwenilia Słowackiego, a po

przeczytaniu przepowiedział mu wspaniałą karierę, przez co stał się idolem młodego

artysty.

W

Page 21: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

21

Gdyby nie to, być może Słowacki

nie przejmowałby się późniejszymi

słowami Litwina. Osąd, wydany po

przeczytaniu tomików poezji z 1832 roku,

jakoby jego wiersze były „pięknym

kościołem, w którym nie ma Boga” (Bóg

w tym wypadku oznacza wzniosłą ideę), przyległ do młodego poety jak

przyczepiona łatka. Artykuły na ten temat

pojawiały się w gazetach w całej Europie,

a wielu ludzi uznawało od tej pory poezję Polaka za gorszą, nawet jej nie czytając.

Sam Słowacki, choć urażony, próbował

doszukiwać się w tym także komplementu

dla formy swoich dzieł. Dopiero później,

kiedy dobiegła go interpretacja ze strony

czytelników, zrozumiał, że dla innych osąd

zabrzmiał bardzo negatywnie.

Skąd taki komentarz? Obaj poeci

różnili się na płaszczyźnie ideologicznej,

szczególnie w sprawach walki

o niepodległość Polski. Mickiewicz

przypisywał narodowi mesjanizm. Polacy

mieli biernie czekać w cierpieniu na Bożą sprawiedliwość, powinni poświęcić się, niczym Chrystus. Rolę poety uważał za

kluczową w kwestii nawoływania do

walki. Jego słowo było tym, co

oddziaływało na umysły, kreowało

i krzewiło wartości, nawoływało do walki.

W momencie przegranej wieszcz miał

ubolewać nad losem ojczyzny, rozpaczać, ale jednocześnie leczyć narodowe rany.

Konflikt ich idei można prześledzić dzięki dwóm dziełom: Dziadom części III

Adama Mickiewicza oraz Kordianowi

Juliusza Słowackiego. Zawarł się w nich

dialog literacki – Konrad w Dziadach,

podczas Wielkiej Improwizacji, wynosi

siebie jako poetę ponad naród, przypisuje

sobie moc sprawczą większą od Boga.

Kordian zaprzecza temu na szczycie

Mount Blanc, mówi o potrzebie działania

i stawia czyny przed „magią słów”,

jednocześnie nie zgadzając się z wszechmocą Mickiewiczowskiego

wieszcza.

Z Dziadami wiąże się także główny

powód nieporozumienia poetów.

Występuje w nich Doktor, sługa księcia

Nowosilcowa. W dramacie umiera przez

porażenie piorunem, będący boską karą za

chciwość. Postać ta jest wzorowana na

ojczymie Słowackiego – profesorze

Auguście Becu – zmarłego w ten sam

sposób. Mickiewicz przedstawił go

w fałszywym świetle zdrajcy, zbrodniarza,

co bardzo zabolało rodzinę pasierba,

w szczególności matkę. Powodem takiego

niechlubnego nawiązania mogła być sytuacja, która miała miejsce podczas

śledztwa w sprawie Towarzystwa

Filomatów. Kiedy Nowosilcow zajechał do

Wilna by je rozpocząć, jeden z członków

stowarzyszenia przesłał przez więziennego

Page 22: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

22

stróża kartkę do profesora Becu z prośbą, aby ten ostrzegł pewnego kolegę, że ma

zostać aresztowanym. Mężczyzna był zbyt

zatrwożony o swoje życie, więc w efekcie

przekazał wiadomość komisji śledczej.

Słowacki nie uważał występku swojego

ojczyma za poważny, brał pod uwagę jego

narodowość i nieznajomość stosunków

w mieście. Dotknięty obrazą Mickiewicza,

wyjechał do Genewy, gdzie napisał dramat

przeciwstawny Dziadom – Kordiana.

Te dwa dzieła to nie jedyna polemika

dwóch wieszczy. W 1834 roku

opublikowany został Pan Tadeusz, epopeja

narodowa w dwunastu księgach, gdzie

przedstawiono pełną nostalgii i pochwały

wizję polskiego szlachectwa. Mickiewicz

w swoim utworze wyraża tęsknotę za

ojczyzną oraz nadzieję, że solidaryzm

wśród Polaków doprowadzi do odzyskania

niepodległości. Dzieło kończy się, gdy

jego bohaterowie goszczą w Soplicowie

oddział Napoleona, pełni nadziei, że

wyprawa przeciwko Rosji przyniesie

wyczekiwane zwycięstwo.

Kiedy Słowacki przeczytał Pana

Tadeusza, natychmiast zaczął pracować nad swoją interpretacją epopei. Tak

powstało około 130 wersów kontynuacji

wątku fabularnego w doskonale

imitującym Mickiewicza stylu. Te kilka

zwrotek dzieje się zimą, kiedy do

Soplicowa wraca pokonany Napoleon

z garstką żołnierzy. Słowacki odrzuca

różowe okulary pierwowzoru i brutalnie

odsłania prawdę o losie Polaków, ich

klęsce. Brakuje tutaj optymizmu czy

entuzjazmu. Warto wspomnieć, że sam

Mickiewicz zauważał nikłe szanse na

zjednoczenie – czytamy o tym w Epilogu,

który został dołączony do głównej treści

Pana Tadeusza już po śmierci poety.

Wieszczom udało się w końcu złagodzić wzajemne stosunki. Stało się to 25 grudnia

1840 roku, na kolacji u braci

Januszkiewiczów z okazji imienin

Mickiewicza oraz objęcia katedry

w College de France. Zaproszony był także

Słowacki, który właśnie wtedy wygłosił

wspaniałą improwizację, będącą początkiem dialogu dwóch poetów. Uważa

się, że jego mowa „wskrzesiła”

Mickiewicza, który jako wieszcz narodu

milczał już kilka lat – wykładał i pisał

felietony, ale od dawna nie stworzył

utworu lirycznego. Nie wiadomo

dokładnie, jak brzmiały poszczególne

monologi (każdy ówczesny artykuł na ten

temat donosił co innego, być może przez

ilość alkoholu obecnego na kolacji).

Najprawdopodobniej Słowacki przyznał

rywalowi zwycięstwo, nie okazując jednak

pokory. W odpowiedzi Mickiewicz,

z twarzą natchnioną, powiedział: „Dla

poety jedna jest droga! Stąd – przez miłość

Page 23: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

23

– tam – do Boga!”, wskazując na serce. W

swojej improwizacji miał strofować antagonistę, zarzucić mu brak idei w

utworach. Wyznał, że czuł niewiarę w

Polakach. Po skończonym dialogu goście

płakali, mdleli i rzucali się sobie w

ramiona. Dwaj wieszcze byli zachwyceni.

Jednak relacje z kolacji u

Januszkiewiczów, napisane przez polską emigrację by upokorzyć Słowackiego,

przekłamywały rzeczywisty wydźwięk

monologów. Słowacki miał wystąpić „ z całą dumą szatańską”, a Mickiewicz

odebrać mu tytuł poety. Wrogość ludzi do

młodszego wieszcza w tym okresie ukazała

się z całą mocą. Nie znamy żadnego źródła

informacji o tamtym wieczorze, które nie

byłoby mu niechętne – oprócz wierszy

jego samego. Mickiewicz natomiast nie

zrobił nic, by fałszywe plotki obalić. Jednak wyzbył się uprzedzeń do rywala,

dzięki czemu pozostawali w przyjaznych

stosunkach.

Poeci przez krótki okres pojednania

należeli do Koła Sprawy Bożej,

założonego przez Andrzeja Towiańskiego.

Mickiewicz ostatecznie został przywódcą tej sekty religijnej, gromadząc wokół

siebie wyznawców, ale jednocześnie

wyobcowując się ze środowiska

poetyckiego i nabywając niechęć do

innych twórców. Stracił przez to posadę w College de France. Słowacki był

natomiast indywidualistą, samotnikiem,

coraz bardziej nie zgadzał się z zasadami

panującymi wewnątrz koła – uległością wobec Rosji, bezsensownymi

ceremoniami, wzajemnymi spowiedziami

oraz z czasem wręcz terrorem. Ostatecznie

Mickiewicz wyrzucił go z Koła, używając

słynnych słów: „Paszoł won, durak!” (ros.

precz, durniu!).

Słowacki w 1848 roku wyruszył, by

wziąć udział w powstaniu Wielkopolskim,

choć zamierzeń nigdy nie zrealizował.

Umarł na gruźlicę rok później. Mickiewicz

we wrześniu 1855 roku wyjechał do

Konstantynopola tworzyć Legion Polski.

Stracił życie w następnym miesiącu

podczas epidemii cholery.

O konflikcie wieszczy wiadomo od

zawsze, chociaż Internet dopiero niedawno

zaczął żyć tym sporem. W lutym 2015

roku grupa G.F.Darwin opublikowała na

YouTube film Wielkie Konflikty

- Słowacki vs Mickiewicz. Przedstawiła

w nim kłócących się poetów, niejako

przypominając o ich wrogości, co

wywołało duży odzew internautów.

Fikcyjne konta wieszczy na

Facebooku zaczęły prowadzić między sobą wojnę. To, co napisze Słowacki

– Mickiewicz zaraz skomentuje; to, co

napisze Mickiewicz – skończy zmieszane z

błotem przez Słowackiego. Wszystko

utrzymane w górnolotnym stylu

i kwiecistym języku. W końcu mamy do

czynienia z Polskimi poetami.

Na szczególną uwagę zasługuje zjawisko

„#teammickiewicz” oraz „#teamsłowacki”.

Tymi hasztagami posługują się internauci,

by zaznaczyć, któremu z wieszczy

kibicują. Tak pod postami czy

komentarzami, niekoniecznie obrażającymi

któregoś z rywali, pojawia się podpis,

z jakim poetą identyfikuje się piszący.

Page 24: gazetka styczeń

Strefa kultury Szósty Zmysł

24

Zazwyczaj używają go ludzie zorientowani

w historii ich sporu, którzy wyrobili sobie

opinię.

Memy internetowe, najprościej

rzecz ujmując, to popularne w tym

medium, często zabawne zdjęcia, hasła,

powiedzenia itp. Zazwyczaj opierają się na

zabawnym obrazku, a podpisy utrzymują się w określonej konwencji. Nie inne są memy ze Słowackim oraz Mickiewiczem.

Powinny być na czarnym tle, z podobizną wieszcza po jednej stronie, a tekstem po

przeciwnej. Zawsze ubliżają jednemu

z rywali, najlepiej, jeśli krótkim wierszem.

Można skrytykować jego dzieła i zdolności

poetyckie, charakter, stan cywilny albo po

prostu zarzucić homoseksualizm. Właśnie

takie ośmieszanie się nawzajem

zainspirowane zostało beefami raperów,

czyli bitwami na obelgi, a memy starają się te pojedynki odwzorować. Im bardziej

trafny lub zabawny tekst, tym częściej

powtarzany w Internecie.

Słowacki i Mickiewicz, wielkie

postacie, zostały poniekąd sprowadzone do

rozrywki dla tłumu. Memy z ich udziałem

owszem, śmieszą, ale z równym

powodzeniem żenują niekiedy swoim

poziomem. Zdaje się, że najłatwiej znaleźć rym do wulgarnego określenia męskiego

przyrodzenia. Obaj wieszcze

przewracaliby się w grobach, gdyby

wiedzieli, jakie słowa wkłada im się w usta. Chociaż ich popularność jest

niewątpliwa (powstają już przeróbki

memów, w których zabierają głos inne

znane postacie), a wielu ludzi okazuje się zbierać pod sztandarem jednego lub

drugiego poety, to pozostaje pytanie

– w jakim stopniu ta sława działa na

korzyść wspaniałych utworów spod piór

naszych poetów? ■

Joanna Raj

Opracowane na podstawie słuchowiska

Finezje literackie - Mickiewicz w oczach

Słowackiego, Polskie Radio SA.

Wszelkie ilustracje pochodzą z Fanpage’ów na Facebooku.