Frey Jana - W slepym zaulku wolnosci.pdf

download Frey Jana - W slepym zaulku wolnosci.pdf

of 122

Transcript of Frey Jana - W slepym zaulku wolnosci.pdf

JANA FREY W LEPYM ZAUKU WOLNOCI Dzieci ulicy tumaczy Mariusz Lubyk Wrocaw Warszawa Krakw Zakad Narodowy im. Ossolioskich Wydawnictwo Tytu oryginau Sackgasse Freihei: Sofias Geschichte; aus dem Leben eines Strassenkindes Historia oparta na faktach. Imiona, nazwiska i miejsca zdarzeo zmienione w oryginale przez redakcj. Projekt okadki Dariusz Rybicki Opracowanie redakcyjne Anna Wasilewska Opracowanie typograficzne Luiza Pindral, Katarzyna Ziembowska Sackgasse Freiheit 2000 by Loewe Verlag GmbH, Bindlach Copyright for the Polish translation and edition by Zakad Narodowy im. Ossolioskich - Wydawnictwo, Wrocaw 2001 ISBN 83-04-04597-4 Skad i amanie Zakad Narodowy im. Ossolioskich - Wydawnictwo Druk i oprawa Opolgraf SA Opole, ul. Niedziakowskiego 8-12 Od Wydawcy polskiego Kiedy pod koniec lat siedemdziesitych pojawia si w Niemczech ksika pt. My, dzieci z dworca ZOO, ktra wkrtce okazaa si wiatowym bestsellerem, run mur milczenia o narkomanii. Mimo upywu lat wstrzsajca opowied Christiane F. nadal wzbudza due zainteresowanie. Powstaa ponad dwadziecia lat pniej powied Jany Frey pt. W lepym zauku wolnoci nie jest jedynie jeszcze jedn relacj osoby uzalenionej od narkotykw, opowiadajcej swe przeycia. W przeciwieostwie do wczeniej wymienionej pozycji narkomania i prostytucja modocianych, a take przemoc, s jedynie tem dla gbokiej analizy psychiki dziecka niekochanego i zepchnitego na margines spoeczeostwa, zmuszonego przez los do egzystencji na ulicach miasta. Oddajc w rce polskiego Czytelnika ksik Jany Frey, Wydawnictwo Ossolineum pragnie zwrcid uwag i uczulid ludzi modych, a

take ich rodzicw, na rosncy z dnia na dzieo problem dzieci ulicy i skonid do zastanowienia si, co zmusza modzie do ucieczki z rodzinnego domu. 5 PROLOG We wszystkich krajach Trzeciego wiata tysice dzieci yje na ulicy, prawie nieprzytomne z rozpaczy, godu, samotnoci i braku nadziei na lepsz przyszod. Tysice dzieci uicy mieszka w dzielnicach ndzy Nowego Jorku i Los Angeles i innych amerykaoskich metropolii. Jest ich wiele take na ulicach Moskwy, Sankt Petersburga i innych rosyjskich miast. Jednake problem dzieci ulicy istnieje rwnie w Europie Zachodniej, np. w Niemczech mona je spotkad m.in. w Berlinie i Hamburgu, we Frankfurcie i Lipsku i nie tylko tam. Niektre statystyki wykazuj, podajc piciocyfrowe liczby, e coraz wicej dzieci mieszka na niemieckich ulicach, a tendencja ta stale ronie... Sofi poznaam w Monachium, w jednej z kawiarni nad Izar. Do tego dnia niewiele o niej wiedziaam jedynie to, e przez prawie dwa lata ya w swoim rodzinnym miecie poza domem, z ktrego ucieka, kiedy miaa 14 at. - Jestem... - powiedziaa przecigle, stajc przede mn. Przysza sama i usiada naprzeciwko mnie, krcc si nerwowo na krzele. Zamwiymy co do picia i rozpoczymy rozmow. Twarz Sofii bya blada, a ona sama powana i zamylona. - Naprawd nie rozumiem, dlaczego wanie o moim zasranym yciu chcesz pisad? - rzucia. Kiedy indziej powiedziaa: - Waciwie to nienawidz mwid o sobie, o tym caym gwnie, jakim jest moja przeszod. Mimo wszystko kontynuowaymy rozmow przez cae popoudnie i jeszcze kolejne cztery. 7 W czasie naszych spotkao Sofia najchtniej biegaa wzdu nabrzea Izary, po kach i parkach albo po prostu po chodniku w centrum gonego miasta. - Nie potrafi si odzwyczaid od tego biegania wyjania zaenowana. - Potrzebuj ruchu i duo haasu wok siebie, abym moga to wszystko jako znied. Biegaymy zatem to tu, to tam, a Sofia opowiadaa mi o swoim yciu - o najwczeniejszych i tych pniejszych latach, o dniu dzisiejszym, jak rwnie o swoich planach naprzyszod. - Nie mam adnych pamitek z dzieciostwa -powiedziaa smutno. - adnych fotografii, starego pamitnika ani pluszowych zwierztek - nic. Tylko wspomnienia, a te s straszne... 8

1 Nasz dom by otoczony murem z czerwonej cegy. Pomidzy nim a budynkiem znajdowa si niewielki ogrd - uporzdkowany i nudny. Ten wysoki mur chroni nasz rodzin przed wzrokiem ciekawskich ssiadw. Prawd mwic, nie byo u nas nic do ogldania czy podziwiania - najwyej moja matka, wieszajca i zbierajca pranie, ktre naleao do krajobrazu naszego ogrodu. Do zabawy nic w nim nie byo. Matki nie widziaam ju prawie dwa lata. Piknej i stale rozdranionej, o bladej, nieufnej i pospnej twarzy, z ktrej spoglday na mnie niezwykle zielone oczy. Na nosie i policzkach miaa niezliczon ilod piegw, ktre kadego ranka bardzo starannie przy-pudrowywaa przed lustrem. Nienawidzia tych swoich piegw, wygldajcych piknie, naprawd licznie! Moja matka w ogle jest bardzo adna - syszaam to wiele razy - szczupa, krucha istota o jasnej, pocigej twarzy i zielonych oczach. Ma krcone, mikkie wosy - ciemny blond, a jej skra jest nieskazitelnie gadka. Moja matka urodzia si tak jak ja - w lecie. Kiedy przyszam na wiat, miaa zaledwie szesnacie lat. Do prawie trzeciego roku ycia nic nie wiedziaam o swoim ojcu ani o okolicznociach moich narodzin. Nic nie wiedziaam, poniewa matka o tym ze mn nie rozmawiaa. Nasz ogrd suy do wywieszania prania, a czynnod ta bya ulubionym zajciem mojej matki. Czerwone rzeczy wisiay wycznie razem i to przypite klamerkami w tym samym kolorze, co suszce si pranie. Niebieskie z niebieskimi, zielone z zielonymi, przypite dobranymi kolorystycznie klamer9 kami. Tak samo byo z tymi i biaymi rzeczami wieszanymi na sznurze do bielizny. Do wszystkich innych odcieni, dla ktrych nie byo odpowiednich klamerek, matka stosowaa brzowe, drewniane. Praniem zajmowaa si godzinami. Wyprane rzeczy porzdnie strzepywaa i dotykaa ich w trakcie schnicia. Kiedy zanosio si na deszcz, zbieraa cae wilgotne pranie i bez sowa skargi rozwieszaa je ponownie w suszarni wedug posortowanych kolorw i klamerek. Na koocu starannie je prasowaa i ukadaa z powrotem w szafie. Co tydzieo zmieniaa wszystkim pociel i - rwnie czsto - praa firanki. Czasami tak si angaowaa w swoje pranie, e stawaa przed pralk i w cigu caego jej dugiego programu nic innego nie robia, tylko obserwowaa buczc i szumic maszyn. Zapominaa o obiedzie i o pozostaych domowych zajciach, a nawet o moim maym braciszku - Robinie. Dopiero gdy wracaam ze szkoy, poszyam to jej dziwne odrtwienie. Robin najczciej raczkowa wtedy po pododze i marudzi, jakby nie zajmowaa si nim ju wieki, a na kuchennym stole wci jeszcze znajdoway si naczynia pozostawione tam po niadaniu.

- Mamo, jestem w domu. Ju poudnie... - przypominaam jej delikatnie. Zawsze wtedy drgna, odgarniaa pikne, wypielgnowane wosy z twarzy, obrzucaa mnie wrogim spojrzeniem i zmuszona, z ogromnym trudem, wracaa do szarej rzeczywistoci dnia powszedniego. Na zewntrz bylimy cakiem normaln rodzin, zupenie przecitn. Moja matka ma na imi Franziska. Potrafi piknie grad na skrzypcach, ale nigdy nie muzykowaa. Poza tym urodzia dwoje dzieci: mnie i mojego braciszka. Midzy mn a Robinem jest jedenacie lat rnicy. Kiedy matka bya w ciy, czsto powtarzaa ludziom, e urodzi chopca. W adnym wypadku nie chciaa jeszcze jednej dziewczynki! - Sofia jest strasznym bachorem - wyjaniaa kademu, kto chcia, czy te nie chcia tego suchad, ani razu nie zadajc sobie nawet trudu, eby ciszyd przy mnie gos. Nigdy nie oszczdzaa mi przykroci. I 10 Kiedy pierwszy raz usyszaam, e jestem strasznym dzieckiem, zrozpaczona zamknam si w swoim pokoju i ukryam pod kodr we wasnym ku. Miaam przeczucie, e musz pakad, ale jednak tego nie zrobiam. Nigdy nie pakaam, po prostu nie potrafi. Nie wiem, na czym to polega, ale czasami czuj, jak zy napywaj mi do oczu. Nigdy ich jednak nie uroniam. Wczeniej, kiedy byo mi smutno, czasami cicho kwiliam, ale to dziaao na nerwy mojej matce. - Przestao z tym popiskiwaniem, nie jeste przecie wink morsk - mwia zniecierpliwiona. Robin urodzi si pid lat temu. Wyglda jak malutki, niewinny anioek. Matka nosia niemowlaka godzinami po naszym domu, wci domagajc si ciszy. Pilnowaa snu dziecka, eby si nie wystraszyo i nie stao uciliwe. . - On jest taki milutki - szeptaam, chcc pogaskad maego braciszka. Potakiwaa gow, ale wwczas sama braa picego Robina na rce i gaskaa jego niemowlc twarzyczk. Patrzyam na nich. Robin od pocztku mia intensywnie zielone oczy, podobnie jak moja matka, a pniej okazao si, e take po niej odziedziczy wski, lekko zadarty nos, jej mikkie, lnice wosy i nawet jej zociste piegi. By tak pikny, e nie mogam si na niego napatrzed. - Nie stawaj mi na drodze, Sofio - powtarzaa niecierpliwie moja matka i odsuwaa mnie na bok. Od jej doni na moim goym ramieniu czuam chd, a z jej twarzy biy surowod i gniew. - Chc go tylko zobaczyd! - ledwie z siebie wydusiam. Przemknwszy si ukradkiem, ukrywaam si w azience - jedynym pomieszczeniu w domu, ktrego drzwi mona byo zamknd na klucz. Stawaam przed lustrem i przygnbiona, ze smutkiem przypatrywaam si wasnemu odbiciu. Nic dziwnego, e matka woli Robina ode mnie, e go bardziej kocha. U mnie wszystko byo nie takie, inne. Miaam tak ciemne wosy, e ludzie brali mnie za cudzoziemk. Nie dod, e wosy byy czarne, to jeszcze sztywne i w cigym nieadzie. Za kadym razem, gdy prbowaam si starannie uczesad, ju po 11

chwili znowu byy potargane i rozczochrane. Kady pojedynczy wos by szczecinowaty jak w kooskiej grzywie. Moje oczy wygldaj jak szare kaue, a moja skra jest jak jedno wielkie znami, ciemniejsza od tej, jak ma matka czy Robin. - Wygldasz jak maa Cyganka - potrzsajc gow, mwia czasami moja przybrana babcia, kiedy przyjedaa do nas w odwiedmy z Kilonii. Nie brzmiao to szczeglnie przyjanie. Babcia z Kilonii jest matk mojego ojczyma Karla - waciciela maej firmy handlujcej urzdzeniami elektronicznymi. Od czasu jego lubu z moj matk mieszkamy w domu na obrzeach miasta. Przedtem mieszkaymy w jednym z tych biaych wieowcw w centrum. Niewiele pamitam. Mam tylko kilka mglistych, pojedynczych wspomnieo z tego okresu. Wiem, e mieszkaymy wwczas na jednym z najwyszych piter, zawrotnie wysoko. Poza matk i mn byli tam jeszcze moi dziadkowie. Babcia ze strony matki bya dla mnie dokadnie tak samo surowa - a przy tym draliwa i niecierpliwa -jak jej crka. Przypomina mi si, e kiedy, gdy pooyam rk na jej kolanie - odepchna mnie i zorzeczya, e mog wysmarowad jej spdnic swoimi maymi, brudnymi palcami. Dziadek by dla mnie dobry. Mia na imi Waldemar i tak te go nazywaam, podczas gdy do jego ony zawsze zwracaam si babciu". Sdz, e Waldemar by jej drugim mem, w zasadzie wic moim przyszywanym dziadkiem, tak jak Karl ojcem. Waldemar czsto bra mnie za rk i szed ze mn na plac zabaw. Sadza mnie na najwyszej zjedalni lub te godzinami huta si ze mn na spaczonej, skrzypicej, drewnianej hutawce - tylko dlatego, e to bardzo lubiam. Wieczorami piewa mi piosenki i troskliwie przykrywa mnie kodr. Wtedy, w tym biaym wieowcu, miaam wielki problem. Byam zaka rodziny i siaam zgorszenie. - Sofio, jeli dzisiaj w nocy znowu nasikasz do ka, bd baty! - powtarzaa Franziska kadego wieczoru, przeszywajc mnie spojrzeniem, od ktrego robio si zimno. Wwczas moja matka miaa zaledwie dziewitnacie lat. 12 Byam trzylatk i kadej nocy moczyam si - obojtnie, czy mi grozili, bili po tyku, czy zamykali w toalecie albo kazali godzinami siedzied na plastykowym nocniku. Zawsze budziam si w rodku nocy, a moje ko byo mokre, zimne i nieprzyjemne. Niekiedy wkradaam si do sypialni dziadkw i ukrywaam w ku Waldemara, ale to byo zabronione, surowo zabronione. Matka i babcia postanowiy, e musz zostawad w swoim mokrym ku a do rana. Dopiero wtedy mogam z niego wyjd, tylko po to, eby dostad solidne lanie drewnian yk kuchenn na goy tyek. Jednak pewnego letniego ranka, kiedy wliznam si do kuchni, nikt si mn nie zaj. Tego dnia moja babcia rozchorowaa si. Myl, e dostaa ataku apopleksji. Usiada w kuchni i dziwnie wlepiaa we

mnie wzrok, niczym z zawiatw. Jej usta byy nienaturalnie wykrzywione - wyglday tak, jak gdyby przez nieuwag zelizgny si do podbrdka, a ona sama syczaa do mnie co, czego nie rozumiaam. Potem przyjechaa karetka i zabraa babci. Wicej jej nie zobaczyam. Przypuszczam, e ya jeszcze przez pewien czas w jakim domu opieki, ale moja matka nigdy mnie tam nie zabraa. Za to zmienia si zmusia Waldemara, eby si od nas wyprowadzi. - Nie! Nie! Nie! - wrzeszczaam, kiedy Waldemar z zapakowan walizk opuszcza nasze mieszkanie. - Nie pacz, mj zajczku - powiedzia Waldemar i pogaska moje mokre policzki. Wtedy jeszcze goniej si rozpakaam. Pniej Waldemar odszed i musiao upynd ponad osiem lat, zanim znowu go zobaczyam. Moja matka i ja znowu zostaymy same. Matka postaraa si o prac w pralni chemicznej, gdzie siedzc przy kasie -wrczaa wyczyszczon odzie i kasowaa pienidze. Mnie odprowadzaa co rano do przedszkola, w ktrym panowa wrzask. Wci jeszcze moczyam si w ku, za co regularnie dostawaam lanie, ale poza tym moja matka wyciszya si, uspokoia i byo nam razem dobrze - jak nigdy dotd. Skooczyam pid lat i ju od dawna sama si rano ubieraam, myam zby, smarowaam sobie chleb na niadanie i obserwo13 waam swoj zniechcon i niedostpn matk, ale ostronie -tylko z pewnej odlegoci. - Nie umiesz si miad, mamo? - zapytaam j kiedy. Myl, e nigdy nie udzielia mi odpowiedzi na to pytanie, wci tylko praa. Jak tylko kooczya swoj zmian w pralni i przyprowadzaa mnie z przedszkola, sortowaa w domu, w popiechu i niespokojnie, nasz wasn garderob. Nieustannie praa. Napychaa do automatu jedn rzecz po drugiej, nawet te, ktre nie wymagay jeszcze prania, i - w czasie, gdy pierwsza sterta brudw zacza si obracad w pienicej wodzie - czekaa niecierpliwie na moment, kiedy bdzie moga rozpoczd rozwieszanie wypranych ubrao. Stawaa przed szumic pralk tak, jakby miao to jeszcze trwad przez wiele lat, i wlepiaa wzrok w luk na rodku automatu, jak gdyby tam wanie znajdowao si centrum wszechwiata. - Mamo, gdzie jest babcia? - zapytaam ostronie pewnego dnia. - Umara, przecie wiesz - mruczaa pod nosem. - A gdzie jest Waldemar? - zapytaam bagalnie. - Gdzie - pada krtka odpowied.

- Chc go odwiedzid. - Nie teraz, Sofio. - Kiedy, mamo? - Zobaczymy. Ale nigdy razem nie odwiedziymy Waldemara. Kiedy matka nie sza do pracy, a take nie zajmowaa si praniem naszych rzeczy, telefonowaa. Chocia nikt nigdy nas nie odwiedza, wydawao si, e zna mnstwo ludzi. - Poszabym z wami chtnie, ale nie mog, nie mam co zrobid z Sofi - wzdychaa czsto do suchawki aparatu, a jej gos brzmia lodowato z wciekoci i gniewu. W takich sytuacjach kadam uspokajajco rce na piersi, czujc, jak dziko wali mi serce. Pojam, jakim ciarem byam dla matki. - Masz pikne oczy, mamo - powiedziaam raz, eby jej zrobid przyjemnod. - Bzdura - parskna, a jej gos brzmia przez moment zowieszczo. 14 Drgnam i zamilkam. Dopiero duo, duo pniej odkryam, dlaczego moja matka bya wtedy taka rozgniewana, akurat gdy powiedziaam o jej wielkich, cudownych oczach. Kiedy odkryam, e istnieje co, co maj inne dzieci, a ja nie - ojciec. Wszdzie spotykaam ojcw: na placu zabaw, w przedszkolu i na ulicy. - Mamo, dlaczego waciwie nie mam taty? - wypaliam ktrego wieczoru, kiedy leaam w ku, przygotowana ju do snu. Matka uniosa raptownie gow, a ja a drgnam, gdy napotkaam jej wzrok. Byam przekonana, e strasznie si na mnie rozzoci, chocia nie wiedziaam, co niestosownego byo w moim pytaniu. Dziwnym trafem tym razem si nie rozgniewaa. Milczc, przez krtk chwil patrzya jedynie przed siebie dzikim, penym wciekoci wzrokiem. - Ty faktycznie nie masz ojca - to byo wszystko, co powiedziaa. Jej gos zabrzmia przy tym wyjtkowo. - Ale dzieci w przedszkolu mwiy, e kady ma tat - uparcie trwaam przy swoim. - U nas jednak nie ma taty - powtrzya moja matka i niespodziewanie ruszya w kierunku drzwi. - Teraz pij, Sofio i pomyl o tym, co si stanie, jeli znowu nasikasz do ka! - Ale jelibym miaa tat, to on by mnie kocha? - zawoaam za ni niepewnie. - Na pewno - odpowiedziaa. - Ale teraz nie chc nic wicej na ten temat syszed.

- Kochaby mnie tak, jak Waldemar albo jak ty? - krzyczaam wystraszona, ale matka ju mi nie odpowiedziaa. Skuliam si w kbek pod kodr i pakaam, a caa poduszka zrobia si wilgotna od ez. Od tej chwili zaczam tsknid za moim nieznanym, obcym ojcem. A wtedy pewnego dnia zjawi si Karl - zabawny, wysoki, krtko ostrzyony, bkitnooki blondyn. Podarowa mi may magnetofon i trzy kasety z bajkami, a w zamian za to zabra wieczorem moj mam do kina. 15 - Przeprowadzamy si, Sofio - wyjania mi wkrtce. - Karl bdzie teraz twoim tat. Przygldaymy si sobie dokadnie. Ju samo to byo czym niezwykym: matka patrzya na mnie duej i bardziej przyjanie ni dotychczas. A przynajmniej bez wrogoci. - On bdzie moim tat? - wyszeptaam z wraenia. Mama skina gow, a ja poczuam, jak uczucie radoci przepenio mnie od stp do gw. A pniej wyprowadziymy si do tego domu z czerwonej cegy, stojcego na obrzeach miasta. Jednake nic nie zmienio si na lepsze, przynajmniej nie dla mnie. Karl rzadko bywa w domu, a kiedy ju przychodzi, chcia przebywad sam na sam z moj matk. Chod dostaam pikny pokj na poddaszu, to poza mn prawie nikt do niego nie wchodzi. Wkrtce poszam do szkoy. Mimo e moja matka nie pracowaa ju w pralni, wysaa mnie od pierwszego dnia roku szkolnego do wietlicy dla dzieci. - Nie chc tam byd - prosiam w domu niemiao. - Przestao piszczed, wiesz, e tego nie znosz - powiedziaa oschle matka, ktra wwczas bardzo czsto chorowaa. - Dlaczego znowu jeste w ku? - zapytaam j kiedy bardzo zmartwiona. - To nie powinno ci obchodzid - odpacia mi za moj trosk, wypraszajc mnie z pokoju. W dniu moich smych urodzin matka znowu zachorowaa 11 trafia, co si czsto powtarzao w ostatnim czasie, na kilka dni do szpitala. Leaam w swoim ku smutna i patrzyam przez ukone okno w dachu na wiecce sooce. W jego jasnych i ciepych promieniach, sigajcych a do mojego szarego tapczanu, taoczyy, migotajc, niezliczone iloci drobniutkich pykw kurzu. Wygldao to przepiknie, chod by to tylko byszczcy kurz. ktraano 7 SJyszaam 8*08 ojczyma i jego matki, kaldvm r 682^ W 111- Babcia Pdzaa za

kadym razem, gdy moja matka leaa w szpitalu. Wydawao mi si, ze wanie o niej rozmawiaj. Syszaam, jak par razy 16 babcia wymawiaa jej imi. Na palcach podkradam si do drzwi. _ ... pity raz Franziska jest w ciy - krzyczaa zdenerwowana babcia. - Lekarze w szpitalu te nie wiedz, dlaczego za kadym razem dochodzi do poronienia - odpowiedzia mj ojczym, a w jego gosie sychad byo rozdranienie. - To dla mnie bolesne - kontynuowaa ze smutkiem babcia. -W sytuacji, gdy tak bardzo pragnabym mied wasne wnuki. Byam przeraona i nie rozumiaam ani jednego sowa z tego, co mwili. Moja matka bya pid razy w ciy? Dlaczego nikt mi nic nie powiedzia, dlaczego nic nie zauwayam, absolutnie nic? Jeli jest si w ciy, to ma si przecie zaokrglony, duy brzuch. Duo dzieci w mojej klasie ma modsze rodzeostwo, sama te widziaam wiele kobiet w ciy. Co to wszystko znaczy, e moja matka stracia dzieci? Jak to si mogo stad? Nie byo tego widad? te dzieci spadaj ot tak, po prostu, gdziekolwiek na ziemi i tak le? - Czy to z powodu tej strasznej historii z Sofi? - zapytaa w tym momencie zamylona babcia. - Lekarze mwi, e nie - odpowiedzia krtko Karl. Oparam si speszona o drzwi, zrobio mi si zimno, a si zatrzsam. Jaka to straszna historia jest ze mn zwizana? W czym zawiniam? W jaki sposb mogam przyczynid si d tego, e moja matka nie moe mied wicej dzieci? - Biedna Franziska! - zawoaa babcia. - Byoby rzeczywicie lepiej dla wszystkich, gdyby poronia Sofi, a nie nastpne dzieci, ktre mogaby mied z tob, Karl. - Franziska te to mwi - odpowiedzia Karl i zawoa mnie. Musiaam zejd na niadanie. To byy moje sme urodziny i wypady w niedziel, dlatego nie musiaam id do szkoy. Nie przypominam sobie, czy dostaam jaki prezent, ale wiem, e nikomu nie pozwolono mnie w tym dniu odwiedzid, nawet Ani, mieszkajcej w ssiednim budtfjnJ" Karl haasw..: r dcej chyba moj jedyn przyjacik, po prostu syszed w domu adnych - Mogabym na chwilk pjd do Ani? - prosiam.

Na to Karl take si nie zgodzi - nie mg znied, e rodzice Ani pochodz z Polski. Karl nie lubi obcokrajowcw. Z tego samego powodu nie podobay mu si moje czarne wosy, co wystarczajco wiele razy da mi odczud. Kiedy moja matka wreszcie wrcia ze szpitala i blada jak widmo, niespokojna krztaa si po domu, nie mogam tego wytrzymad. - Mamo, stracia dzieci? - zwrciam si do niej po cichu, kiedy nareszcie zostaymy same. Matka przez krtk chwil uwanie mi si przygldaa. -Co... jak... skd ci to przyszo do gowy...? - pytaa bez emocji w gosie. Skuliam ramiona. - Babcia mwia i... - ... podsuchiwaa rozmow dorosych?! - wywnioskowaa moja mama. Zaprzeczyam szybko. - Nie, ale ona mwia, e jestem straszn rzecz" - wyrzuciam prdko, chcc uniknd ewentualnych matczynych klapsw penych zoci. Dostaam lanie. Nie otrzymaam natomiast odpowiedzi -zamiast niej cay tydzieo aresztu w pokoju, od Karla, ktry, gdy wrci wieczorem, zbeszta mnie. W tym czasie sdziam jeszcze, e moje ycie jest cakiem normalne. W szkole byam grzeczna, co podobao si mojej pierwszej wychowawczyni. Otrzymywaam dobre oceny na wiadectwach. Inne dzieci bawiy si ze mn, chocia nieszczeglnie czsto, ale nie gniewao mnie to. Miaam tylko jedn przyjacik - Ani. U niej, w domu obok, wszystko wygldao inaczej ni u nas: Ania nigdy nie dostaa lania, a jej mama czsto si z ni bawia. Przed Boym Narodzeniem pieka z crk ciasta i pieway razem polskie koldy. W lecie Ania chodzia z rodzicami na basen albo wsplnie organizowali wycieczki do muzeum, zamkw, paacw, albo do pobliskiego lasu. Wprawdzie zazdrociam jej, ale mylaam, e tak musi byd. Nieraz przemkno mi przez myl, e przecie rodzice Ani pochodz z Polski, a tam moe inaczej traktuje si swoje dzieci ni u nas - w Niemczech. 18 - Leniwa hoota obcokrajowcw - mwi czsto Karl ze wstrtem. - Skd tacy maj pienidze, e mog pozwolid sobie na takie wspaniae ycie. To jest dla mnie zagadka. Polaken, wszyscy gangsterzy i prostaki... Nie wiem dokadnie, jak to si stao, ale pewnego dnia Karl i moja matka zabronili mi utrzymywania znajomoci z Ani i jej rodzin. Tego popoudnia skryam si zrozpaczona w swoim pokoju.

- Nienawidz ich, nienawidz, nienawidz... - szeptaam pod kodr. Przywizaam si do Ani i jej rodzicw, do wesoego, pogodnego ojca, cieszcego si z moich wizyt i zapraszajcego mnie nawet na ich wycieczki. - Sprawisz nam radod, jeli z nami pojedziesz, Sofio -powtarza czsto i mruga do mnie porozumiewawczo. A mama Ani, ktra nie umiaa jeszcze dod dobrze mwid po niemiecku, przytulaa mnie agodnie do siebie i umiechaa si. - Jeli jeszcze raz przyapi ci w ogrodzie u tych Polaken, zamkn ci w piwnicy - owiadczy wieczorem Karl, patrzc na mnie gronie. Tydzieo pniej znw mnie przyapa. Speni swoj obietnic. Zamkn mnie na ca sobot w piwnicy, podczas gdy on sam wraz z moj matk spdzali wsplnie dzieo w pokoju gocinnym, dokadnie nade mn. Wtedy zrozumiaam, e moje ycie byo inne. Znienawidziam je. Siedem stopni prowadzio do piwnicy. Siedem stopni, a potem drewniane drzwi i dalej polakierowane na zielony kolor -drzwi elazne. Za nimi znajdowao si piwniczne pomieszczenie, w ktrym coraz czciej musiaam przebywad. Byy tam trzy mae, kwadratowe okienka, ale tak wysoko, e koocem nosa sigaam zaledwie do dolnej krawdzi kraty, kiedy stawaam przed ni wyprostowana. Skooczyam dziesid lat i wci musiaam schodzid do piwnicy, ilekrod tylko przyapali mnie wczesnym rankiem, wkadajc w tajemnicy do suszarki - tak cicho, jak to tylko byo moliwe - moje mokre przecierado. Nie umiaam sobie z tym poradzid. Dalej zdarzao si, e w nocy, we nie, moczyam si. I 19 Wprawdzie nie czciej ni jeden, moe dwa razy w miesicu, ale i tak w te dni, ktre nastpoway po feralnych nocach, byam za kar wysyana do piwnicy. Kiedy po raz pierwszy napisaam klaswk z rachunkw na jedynk, te tam trafiam. A przy tym nigdy naprawd mnie tam nie zamykali. -Odmaszerowad! Raz, raz! - Karl tylko rzuca komend, a ja schodziam tam, na tak dugo, a mnie znowu nie zawoali. Kiedy matka kolejny raz poronia, nie musiaam wprawdzie schodzid do piwnicy, ale miaam siedzied w swoim pokoju i nie pokazywad si. Spostrzegam, e za kadym razem, kiedy matka zachodzia w ci, dostawaa silnych blw brzucha i wymiotowaa. Co chwil apay j tak silne skurcze, e mdlaa. Raz zasaba przy obiedzie, kiedy indziej wczenie rano, gdy wstaa z ka. Za kadym razem karetka zabieraa j do szpitala i po tygodniu - blada, wycieoczona i dziwnym trafem zawsze bardzo na mnie za - wracaa do domu. - Mamo, nie umiem nic na to poradzid - powiedziaam zrozpaczona.

Patrzya na mnie obojtnie i w milczeniu. - Mamo, przecie masz mnie - pocieszaam j, opierajc si ostronie na jej ramieniu. Odwrcia si raptownie i jednym ruchem odepchna mnie od siebie. - Tak, ciebie - ciebie -ciebie! - krzyczaa gono, e a poczuam przejmujcy bl przenikajcy cae ciao. ciskaa mnie przy tym za ramiona. -Ale moe ja ciebie w ogle nie chciaam - ty... ty... ty potworze! Staam zupenie spokojnie - chocia co we mnie krzyczao, eby uciekad z domu. Byo to wyrane, dziwne, cakiem osobliwe uczucie. Biegam, czujc szumicy wok mojej gowy wiatr, krzyczaam i szlochaam w czasie tej ucieczki, a jednoczenie staam zdrtwiaa, wyprostowana i zimna jak ld w pokoju gocinnym, przed swoj matk. Strasznie bolay mnie ramiona, ktre wreszcie oswobodziam z jej silnego ucisku. - Id do swego pokoju, Sofio! - wykaa nagle i odwrcia si. - Jest mi przykro, e ja... sdziam... nie chciaam tego | 20 powiedzied... nie umiem inaczej, Sofio. Id na gr, potrzebuj spokoju... - To wszystko jest ju poza mn - powiedziaam z anielskim niemal spokojem. Uciekam stamtd przecie. Czuam si odrobin upiornie, ale w sumie cakiem niele - tak lekko i beztrosko. - Po prostu nie potrafi znied tego, e musz ci ogldad, Sofio - wychodzc, moja matka mruczaa to pod nosem. miaam si za jej plecami i powoli, krok za krokiem, opuciam dom. Tej nocy po raz pierwszy nie wrciam do domu. Najpierw wczyam si po naszej ulicy, czujc si w dalszym cigu tak lekko, pogodnie i nierealnie. Miaam uczucie, jakbym bya niewidzialna i przez moment zastanawiaam si, czy to wszystko przypadkiem mi si nie ni, a w rzeczywistoci pi w swoim ku na poddaszu. Uszczypnam si w lew rk. Zabolao. Ramiona te mnie bolay. Kiedy delikatnie odchyliam rkaw pulowera, na skrze widad byo ciemnoczerwone plamki. Skd si wziy? Nie wiedziaam. Potem coraz bardziej oddalaam si od naszego domu, od naszej ulicy. Biegam, biegam i biegam. Niebo nade mn byo ju szare. Chocia zamierzaam pjd do parku miejskiego, ktry znaam z wycieczek z rodzin Anny, nie trafiam tam. Wasaam si bez celu po obcej dzielnicy i nieznanych ulicach. Niebo nade mn poszarzao jeszcze bardziej. Robio si coraz ciemniej, zapada zmierzch.

Co powiedziaa jeszcze moja matka? A, e jestem potworem... Dalej bdziam, a zrobio si ciemno i chodno. Kiedy w koocu zapanowaa ciemnod, zatrzymaam si. Potwr. Pakaa i mwia, e jestem potworem. ciskaa moje ramiona, tak mocno, e jeszcze teraz mnie bol. Pieky mnie oczy, a nogi miaam cikie jak z oowiu, nagle poczuam si ogromnie zmczona. Pokrciam si i postanowiam, e dokadnie t sam drog, ktr przyszam, wrc z powrotem. Zataczajc si, param do przodu. Szam i szam, a ulice nastpoway po sobie. Mijaam budowy, ciemne sklepy, zaryglo21 wane kioski, stacje benzynowe, kocioy i automaty z papierosami. pica i wyczerpana ledwie powczyam nogami. - Chc do domu, do domu, do domu... -jczaam. Ramiona miaam zdrtwiae, a i nogi odmawiay mi posuszeostwa. Nagle przestay pasowad do siebie, plczc si, wzajemnie sobie przeszkadzajc. Caa strasznie przemarzam, gono szczkaam zbami. A przecie trwao jeszcze lato, przed trzema miesicami skooczyam dziesid lat. Nagle wok mnie zrobio si ciepo. Drc, zatrzymaam si. Skd pochodzi ten cudowny, pocieszajcy letni powiew? Rozgldaam si nerwowo. Na ulicy byo cicho, pusto i szaro. Staam obok wygldajcego niezbyt przytulnie, zamykanego na noc supermarketu. Ciepy wiaterek nadal lekko dmucha i wreszcie zorientowaam si, skd dochodzi. Na szczytowej cianie supermarketu znajdowa si may, okratowany komin wentylacyjny. To z niego pochodzi ten ciepy, przyjemny podmuch. Odurzona ciepem, zatrzymaam si. Nogi ugiy si pode mn i trzsc si caa, upadam na zakratowan podog. Po chwili zasnam. Spaam dopty, dopki mnie kto nie obudzi, potrzsajc mn delikatnie. Przede mn sta nieznajomy mczyzna z miot w rku. - No, co ty tutaj robisz? - pyta zatroskany, umiechajc si do mnie. Patrzy mi prosto w oczy. Rzeczywicie na mnie patrzy... W domu nikt tak uwanie, przychylnie i z zainteresowaniem na mnie nie spoglda. Nie cakiem jeszcze rozbudzona, podniosam si. Trwao krtk chwil, zanim si zorientowaam i przypomniaam sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Niebo nade mn byo jasne i przyjazne. Ciemnod nocy znikna. - Czyby zwiaa z domu? - zapyta mczyzna, opierajc miot o cian. Skinam gow. - Jak si nazywasz? - pyta. - Sofia - wyszeptaam.

22 - A dalej? Milczaam. Mczyzna podrapa si po gowie. - Twoi rodzice z pewnoci bd si martwid - mwic to, pooy rk na moim ramieniu. - Nie sdzisz? - Nie wiem - wymamrotaam. - Z ca pewnoci bd si o ciebie martwid - powiedzia i wzi mnie za rk. - Chod, dostaniesz gorce kakao, a za chwil zadzwonimy do twojej mamy i powiemy jej, gdzie jeste. Przytaknam. - Ile masz lat? - pyta, prowadzc mnie przez mae, tylne wejcie do rodka supermarketu. Weszlimy do niewielkiego pomieszczenia, gdzie dostaam podgrzane w mikrofalwce kakao w kubku. - Dziesid - powiedziaam cicho i wypiam podane mi kakao do dna. - Nie powinna uciekad, maa - mwi, gaszczc mnie po gowie. - Ca noc sama na ulicy, przecie rne rzeczy mogy ci si przydarzyd... Niemiao przytakujc, powiedziaam swoje nazwisko i podaam, bardzo cicho, nasz numer telefonu. Mczyzna podszed do aparatu, a ja siedziaam wycieoczona na mikkim, wycieanym krzele obrotowym, przy byle jakim biurku i tskniam za tym, eby ten miy, otyy mczyzna jeszcze raz pooy swoj ciep i du doo na mojej gowie i eby jeszcze raz na mnie popatrzy. Miaam ochot si rozpakad, ale wydaam z siebie tylko gony jk. - Tak, wypacz si - mrucza mczyzna, umiechajc si do mnie w chwili, kiedy wci jeszcze sta przy aparacie i czeka, a moja matka albo ojczym podejd do telefonu. Godzin pniej zostaam odebrana. Przyjecha po mnie Karl. Przygldajc mi si ze wstrtem, dzikowa bardzo serdecznie pracownikowi supermarketu. Potem musiaam wzid go za rk i razem z nim wyjd z biura, a yczliwy mczyzna z supermarketu pomacha mi na poegnanie. 23 Ze strachem wsiadaam do samochodu, ale Karl w drodze do domu nie odezwa si do mnie ani sowem. W domu byo cicho. - Gdzie jest mama? - wyszeptaam niemiao.

- Pooya si, bardzo j zdenerwowaa - odpowiedzia Karl i popchn mnie w kierunku schodw. Odmaszerowad! Raz, raz! - rzuci, a ja bez sowa sprzeciwu zeszam do mojej maej piwnicy. Nastpnej zimy matka znowu bya w ciy. Zauwayam to, gdy prawie zawsze kada rce na brzuchu, osaniajc go, a take po jeszcze bardziej rozdranionym i napitym wyrazie twarzy ni zwykle. Nieomal co tydzieo dostawaa tak silnych blw, e musiao przyjedad pogotowie. W koocu znowu trafia do szpitala. Tym razem zostaa tam na dugo. - Gdzie jest mama? Dlaczego nie wraca? - wypytywaam ktrego dnia babci z Kilonii, ktra ju od pewnego momentu mieszkaa u nas. Karl tak to zorganizowa. - Jest w klinice, wiesz przecie - powiedziaa babcia, krojc drobno fasolk. - Ale dlaczego to tak dugo trwa? - pytaam zatroskana. - Musi si oszczdzad - odpara opryskliwie moja przybrana babcia. - Dlaczego? - Urodzi dziecko - powiedziaa babcia i wytara rce w fartuch. - Nie straci go tym razem? - wyszeptaam z bijcym sercem. Babcia zacisna wargi. - Nie zadawaj tylu pytao! - zbesztaa mnie surowo. Zamilkam. Co prawda chciaam jeszcze o wiele zapytad, ale wiedziaam, e to nie ma sensu. I tak nikt by mi nie odpowiedzia. By zimowy poranek, spad pierwszy w tym roku nieg, kiedy moja matka wrcia do domu. Tym razem miaa niewielki, wypuky brzuch i nie bya ju tak blada jak widmo. - Mama! - zawoaam z ulg i wcisnam si ostronie w jej ramiona. 24 - Nie przyciskaj mnie tak teraz, Sofio - wzbraniaa si przede mn matka, odsuwajc od siebie. - Uwaaj na dzidziusia! Kiwnam gow i patrzyam na jej brzuch, w ktrym teraz nareszcie znajdowao si dziecko. Nic nie wskazywao, eby miao nastpid poronienie. W tym czasie i pniej coraz rzadziej wysyali mnie do piwnicy. Za to stao si co innego: obydwoje rodzice sprawiali wraenie, jak gdyby po prostu o mnie zapomnieli. Zachowywali si tak, jakbym w ogle nie istniaa, a ich ycie nie miao nic wsplnego z moim. Tak mina wiosna, a w lecie - krtko po urodzinach mamy i na kilka dni przed moimi - przyszed na wiat Robin.

Karl by szczliwy, a wraz z nim moja przybrana babcia. Odwiedzali matk w szpitalu, nigdy nie zabierajc mnie ze sob. - Z twoim przezibieniem nie wolno ci wejd do rodka -wyjani szorstko Karl. - A mama i tak za kilka dni wrci do domu. Lecz matka zapaa jak infekcj, a mj may braciszek zarazi si taczk i dlatego miny prawie dwa tygodnie, zanim zostali wypisani do domu. Z tego te powodu swoje jedenaste urodziny spdziam w samotnoci. Po wakacjach poszam do pitej klasy, ale nie mogam, jak wikszod dzieci z mojej dotychczasowej grupy, dostad si do gimnazjum. - Mwi, e twoje postpy w nauce s za sabe - wyjania mi matka w czasie wakacji, wzruszajc ramionami, nie patrzc na mnie i machajc do mojego maego braciszka. - A wic gdzie pjd? - pytaam przeraona, dowiadujc si pniej, e do duej szkoy zbiorczej na obrzeach naszej dzielnicy. Wystraszyam si. O tej szkole, jak na razie, syszaam tylko najgorsze rzeczy. Ania z ssiedniego domu znaa jedn dziewczynk, ktrej groono noem na szkolnym podwrku. Dziewczynka ta opowiadaa take, e wszdzie w toaletach sprzedaje si narkotyki, ktre kupuje spora grupa uczniw. 25 - Mamo, nie chc tam id - prosiam wci, ale moja matka nie zwracaa uwagi na moje obawy, i trzy tygodnie pniej poszam do nowej szkoy. Czuam si w niej zagubiona. Miny tygodnie, zanim przestaam mylid wszystkie wejcia. Tysice rzeczy przeraao mnie. Toalety miay drzwi sprawiajce trudnoci. Kiedy si je otwierao, gono trzeszczay w nich zamki. Niejednokrotnie si z nimi mczyam, chcc je otworzyd. Staam, trzsc si, w ciasnej kabinie i nie mogam zapad powietrza. Bardzo czsto starsze dziewczyny, dla draki, blokoway drzwi od kabin w toaletach, przytrzymujc w nich nas - pitoklasistki. Kiedy indziej kto zepchn mnie z szerokich, dugich schodw silnym uderzeniem. Innym razem, jedynie ze strachu, w drzwiach toalety nasikaam w spodnie, co zauway pewien chopiec z mojej klasy i potem wszyscy si ze mnie namiewali. Z nikim nie znalazam porozumienia, a nasza nowa wychowawczyni, ktra bya bardzo moda i wydawaa si bezradna wobec naszej rozwrzeszczanej klasy, nie dostrzegaa mnie. Moe dlatego, e nigdy nie byam arogancka i zawsze siedziaam cicho jak mysz pod miot. Dostawaam coraz gorsze oceny. Pnym latem matka i Karl wzili lub. Bya babcia z Kilo-nii i wiele jeszcze innych osb, ktrych, z maymi wyjtkami, nigdy nie widziaam. Cay dom zosta udekorowany, a Robina wystrojono w mikkie, jedwabne, marynarskie ubranko.

- A co ty na siebie woysz? - pytaa przybrana babcia, patrzc na mnie. - Kupiam jej co nowego - odpowiedziaa, ku memu zaskoczeniu, moja matka. Nie mogam doczekad si kooca niadania. Podniecona, potykaam si na schodach prowadzcych do mojego pokoju, gdzie rzeczywicie leaa nowa, delikatna, jedwabna sukienka w kolorze liliowym. Wliznam si w ni bez trudu, a serce bio mi jak oszalae ze szczcia. Nie potrafiam sobie przypomnied, czy kiedykolwiek czuam co podobnego. Na krtko przed wyjciem babcia nawet uplota mi dugi, ciasny warkocz. 26 - Te rozczochrane wosy! - mruczaa pod nosem, usiujc je uoyd. - Zupenie nie wiadomo, jak si za nie zabrad, najlepiej zrobid z nich miot! To zdanie ju czsto syszaam. Babcia, matka Karla, sama bya blondynk, a jako dziecko miaa podobno jedwabicie mikkie loczki w kolorze pszenicy. Ze smutkiem zamknam oczy, eby nie musied duej ogldad swego odbicia w lustrze. Babcia skooczya zaplatad warkocz. Wosy byy tak mocno nacignite do tyu, e bolaa mnie skra na gowie i za uszami. - Teraz wygldasz, no... prawie piknie - powiedzia Karl i miejc si, pocign mnie za nos. Umiechnam si do niego niepewnie, a pniej pojechalimy do kocioa. Babcia trzymaa Robina na kolanach, a mnie woono do rk koszyk z patkami r. - Posypiesz po kociele, dobrze? - powiedziaa siostra Karla, Monika, ktr tego dnia zobaczyam po raz pierwszy. Przytaknam zdenerwowana. Po zalubinach, obsypaniu kwiatami i caej ceremonii odbyo si wielkie wesele. Moja matka i Karl pokroili pikny, biay tort weselny. Wszdzie leay patki r, ziarnka ryu i wielobarwne konfetti. Nawet Ania moga - wyjtkowo - przyjd. Po tym, jak moi rodzice zabronili mi j odwiedzad, musiaam wymykad si do niej w tajemnicy, ale dzisiaj byo inaczej. Razem wspiymy si na drzewo i obserwowaymy z gry gone weselisko. - Wyobra sobie, e niebawem wyprowadzamy si do Monachium - powiedziaa nagle Ania. - Mj ojciec dosta prac w operze. - Wyprowadzasz si?! - zapytaam przeraona i wdrapaam si na grubsz ga, bo ze strachu zakrcio mi si w gowie. Ania skina gow. - Ale bdziemy do siebie pisad, prawda?

Teraz ja przytaknam i caa moja radod z dzisiejszego dnia prysa, kiedy zdaam sobie spraw z tego, e Ani wkrtce ju tu nie bdzie. Dugo milczaymy, tylko od czasu do czasu spogldajc na siebie i umiechajc si smutno jedna do drugiej. 27 - Sofio? - odezwaa si w koocu Ania, przerywajc cisz. Podniosam gow. - Cay czas zastanawiaam si, czy Karl jest twoim prawdziwym ojcem? - Nie - odpowiedziaam cicho. - Jest tylko ojcem Robina. - Dobrze, ale gdzie w takim razie jest twj tato? - pytaa Ania. Wzruszyam ramionami. - Nie znam go - odparam ze smutkiem. - A przynajmniej go sobie nie przypominam. - A co mwi twoja mama? - Nigdy o nim nie mwia - odpowiedziaam cicho. - Jak si nazywa? - Tego te nie wiem... - mruknam zmieszana. - Przykra sprawa - podsumowaa Ania, wzdychajc. - Tak, przykra sprawa... - potwierdziam, po czym znowu milczaymy, patrzc w d na spowity zmierzchem ogrd. Matka i Karl taoczyli, a kilku jego znajomych nalewao sobie piwo i kruszon. - Twoja mama jest bardzo adna - powiedziaa Ania. -Wyglda jak laleczka, zupenie jak nieprawdziwa. Moja mama natomiast... - wzruszya ramionami zaenowana - ...moja mama jest za gruba i, co mnie razi, wci jeszcze nie mwi poprawnie po niemiecku... Pomylaam o jej zaokrglonej, zawsze troch spoconej, a do tego pokropionej sodkimi perfumami mamie, ktra - rozmawiajc - lekko zadyszana, w czasie przerw midzy poszczeglnymi zdaniami obdarzaa nas, nieco zaenowana, przepraszajcym umiechem. Nagle bardzo zatskniam za mam Ani. Natychmiast i bez wahania zamieniabym na ni moj mam -szczup jak trzaska, eleganck blondynk. - Mogybymy pjd do ciebie? - zapytaam cichutko. - Wiesz przecie, e jak ci przyapi... - przypomniaa mi przezornie Ania. - Nie dbam o to - powiedziaam szybko i ulotniymy si. Spdziymy razem pikny wieczr. Mama Ani zaparzya nam herbat i podaa budyo z winiami, a jej tato zapiewa dla

28 nas - na prb - fragment arii z Czarodziejskiego fletu" Mozarta. Siedziaam obok Ani na sofie i nie wiem nawet, kiedy pooyam swoj doo na jej rce. Umiechnymy si do siebie. Od bardzo dawna nie czuam si tak dobrze, jak wtedy. Nikt nie zauway mojego zniknicia, nikt po mnie nie przyszed. Tylko pniej, kiedy ukradkiem wrciam do naszego ogrodu, co si wydarzyo. Weselni gocie przenieli si ju do domu. Pochodnie w ogrodzie dopalay si. Zewszd dochodziy odgosy zabawy, a w powietrzu unosi si zapach piwa, kruszonu, perfum i wypalonych pochodni. Ostronie podkradam si bliej. Kto wie, moe moja matka i Karl jednak zauwayli moje - wbrew zakazowi -zniknicie... Po cichu wdrapaam si na wysoki, okalajcy ogrd mur. Nagle uderzyam o co ciepego, mikkiego i ciemnego. - He... - burkn czyj bekotliwy, przepity gos. Kto zapa mnie mocno za rami. - Przepraszam! - rzuciam szybko, zmieszana i przeraona. Dopiero teraz rozpoznaam waciciela gosu to by pan Becher, przyjaciel i kolega z pracy mojego ojczyma. Zajmowa si handlem elektrycznymi wiertarkami, zaopatrywa w nie sklep Karla. By to duy, gruby, pucoowaty mczyzna z policzkami jak u chomika. Znaam go - odwiedzi nas ju kilka razy. Karl grywa z nim w szachy. Pan Becher mia mae, zadowolone oczka, a na gowie resztki wosw. Akurat w tym momencie zaatwia si przy naszych krzakach agrestu. - Troch si chwiej na nogach - wyjani mi, wci kurczowo mnie trzymajc. - Za duo tego byo... piwa, kruszonu... - cign dalej, manipulujc drug rk przy swoim rozporku. - Wyrosa na piekielnie adn dziewczyn! - powiedzia nieoczekiwanie, przesuwajc doni po moich nastroszonych wosach tak, e zapleciony przez babci warkocz wyduy si. - Jak maa, dzika diablica, licznotka... Prbowaam, bezskutecznie zreszt, odrzucid jego cik rk i uciec. 29 - Dotknij... - zasapa i przycign moj doo do swoich spodni. - Nie chcesz go troszeczk pogaskad? Milczc, zaprzeczyam ruchem gowy. Prbowaam si uwolnid. - Wyjtkowy z niego okaz, domaga si tylko odrobiny pieszczot! - wyjani pan Becher mikkim, agodnym gosem, mocno trzymajc mnie za rk. Chciaam uciekad i krzyczed, ale z moich wystraszonych ust nie wydobywa si aden dwik. Kwiliam tylko. Koocwki moich palcw prawie dotykay tej strasznej, niesamowitej, zagadkowej czci mskiego ciaa. Nigdy jeszcze tego nie widziaam.

- Nie, nie, nie - wyszeptaam wreszcie, przeraona, a pniej robiam wszystko, eby si uwolnid. Wyrywaam si z caej siy. Pan Becher nie panowa chwilowo nad sytuacj i udao mi si oswobodzid. Upadam na ziemi, a poniewa nogi odmwiy mi posuszeostwa, wyczogaam si stamtd. Nastpnego dnia byam cigle jeszcze tak zszokowana, e nawet moja rodzina to zauwaya. - Co ci jest, Sofio? - zapytaa krztajca si koo mnie babcia - Dlaczego si tak skradasz, znowu co zbroia?! - Pokrciam gow i nadal milczaam. - Moe troch posprztasz? - spytaa moja matka, zmczona i blada. Razem podeszymy do schowka i wcisna mi odkurzacz do rki. - Ale dokadnie, Sofio - powiedziaa, umiechajc si do mnie nieszczerze. Skinam gow i posusznie wysprztaam nasz dom z resztek ryu zmieszanego z konfetti. - W ogrodzie jest jeszcze gorzej ni wewntrz! - zauway Karl, ktry tego dnia zrobi sobie wolne. - Jakby bomba wybucha. Sofio, przyjd i pom mi pozbierad mieci. Zebralimy wsplnie dziesid workw, nie zamieniajc przy tym ani jednego sowa. Poza tym przez cay czas uwaaam, eby nie znaled si w pobliu tego muru, przy krzakach agrestu, gdzie poprzedniej nocy spotkaam pana Bechera. Stale przeladowaa mnie myl o tej dziwnej czci mskiego ciaa 30

i ze strachu ciskao mnie w odku, towarzyszyo temu strasznie nieprzyjemne uczucie. Troch pniej matka zadaa ode mnie, ebym jej pomoga wykpad Robina. W czasie kiedy napeniaam dziecic wanienk wod i plastikowym termometrem sprawdzaam jej temperatur, matka pooya mojego maego braciszka na blacie do przewijania. - Teraz bd cicho, Robin! - powiedziaa. Jej gos nigdy nie brzmia tak aksamitnie i agodnie jak po narodzinach mojego braciszka. - Woda jest przygotowana - mruknam pod nosem, odwracajc si w stron matki. Robin lea goy i wywija maymi, grubymi nkami. Naturalnie, e wczeniej widziaam go nagiego, ale wtedy utkwiam swj wzrok - jak zaczarowana -na jego maym, wiszcym czonku. By drobniutki, cay nie wikszy od mojego maego palca, pomarszczony, mikki i rowy. Czasami Robin, lec tak nago, siusia wysokim ukiem w powietrze. By to sodki widok. - Mamo - wyszeptaam i wszystko, co potem usyszaa, powiedziaam szybko, porywczo i bez zastanowienia. - Mamo, czy taki siusiak moe byd sztywny? Sztywny i bardzo duy?

Matka a drgna i spojrzaa na mnie. - Co ty powiedziaa? - zapytaa zmieszana. - Widziaam ju takiego, mamo - brnam dalej. - Co ty za gupstwa opowiadasz? - warkna matka. - A jednak, widziaam ju co takiego... - wyszeptaam. - Przestao pled bzdury! - ostrzega mnie, robic przy tym min, jakbym miaa za chwil dostad po buzi. Potem posadzia w wanience Robina, ktry pryska wesoo wod, wychlapujc j i zalewajc podog, i wszystko wok siebie. - U pana Bechera... - powiedziaam cichutko, wtulajc szybko rozpalon, zaponion twarz w paszczyk kpielowy brata, wiszcy na haczyku przy cianie. - Sofio, ostrzegam ci! - sykna matka. - Ale to prawda! - powiedziaam niemal bagalnym tonem. -I on chcia, ebym... 31 W tym momencie matka uderzya mnie w twarz tak mocno, e przygryzam doln warg do krwi. Wyrzucia mnie z azienki, a ja zrozpaczona powlokam si do swojego pokoju. P roku pniej Ania wyprowadzia si do Monachium. Zostaam sama. W szkole, w domu, nawet swoje dwunaste urodziny spdziam w samotnoci. A ktrego dnia przyszed bardzo tajemniczy list. - Co za bezczelnod! - krzykna matka, ledwie przebiegajc go oczyma. Byam przy tym - nakrywaam akurat do stou, a ona wanie woya obiad do mikrofalwki i naadowaa pralk wielk stert rzeczy. Robin bawi si maymi samochodzikami w pokoju gocinnym. - Co to za list? - zapytaam przez uchylone drzwi do kuchni. Nie udzieliwszy mi odpowiedzi, matka podbiega do telefonu. Dzwoni Karl ze sklepu. - Wyobra sobie, dostalimy zawiadomienie z opieki spoecznej - oburzona relacjonowaa do suchawki. daj ode mnie, ebym pacia co miesic na utrzymanie Waldemara. Jest w domu opieki, bo sam nie moe o siebie zadbad, a ci ludzie z zarzdu chc... e te wanie ja...! Wydawao mi si, e Karl jej przerwa, gdy nagle zamilka. Staam jak wryta w pokoju jadalnym przy stole, uczepiwszy si jego krawdzi.

Waldemar. Jak mogam o nim zapomnied? O Waldemarze -moim wysokim, agodnym dziadku, ktry przed laty kadego dnia chodzi ze mn na plac zabaw, a wieczorami wypiewywa mi piosenki? Ogarna mnie straszna tsknota. - ... zamanego grosza nie zapacimy. To jasne! - mwia moja matka prosto do suchawki, a jej gos nie brzmia ju pokornie, ale prawie triumfujco. Pukaa si pogardliwie w czoo. - Ci idioci tak pisz, jakbym ja faktycznie bya crk Waldemara. Co za bezczelnod! Nigdy nie byam z nim spokrewniona. Nie by nikim wicej, tylko drugim mem mojej matki, ktra nie yje ju od tylu lat. Gos matki znowu brzmia dononie, przybierajc ostry, nieprzyjemny ton. - Zreszt nienawidz tego typa! Zrujnowa 32 mi ycie. To jemu mog podzikowad za to, co mi si przytrafio, i za Sofi... Nieznacznie ciszya gos. - Tak, wiem - co si stao, to si nie odstanie - sykna, przymykajc nagle kuchenne drzwi, ebym nie usyszaa. - ... ale gdyby mi nie zabroni wpuszczad Cezara do domu, to nic by si nie wydarzyo... Nasuchiwaam, zupenie zbita z tropu. Za co Waldemar by odpowiedzialny? Co to miao wsplnego ze mn? Kim by ten zagadkowy Cezar? Po chwili usyszaam, jak odkada suchawk i idzie z powrotem do kuchni. Szybko porozkadaam reszt talerzy na stole. - Mamo, cakiem zapomniaam o Waldemarze! - powiedziaam. Matka wetkna mi do rki, wyjty wanie z mikrofalwki, parujcy pmisek. - Zanie to - rzucia krtko i sucho. - Nie przewrd si, id ostronie! Przytaknam i zaniosam pmisek do pokoju gocinnego. - Mamo, powiedz... - zaczam, kiedy znowu znalazam si w kuchni. - Sofio, te dwa pmiski te na st - przerwaa mi poirytowana. Westchnam i po raz drugi poszam do pokoju. Matka przysza za mn i zniecierpliwiona posadzia Robina na jego wysokim krzeseku. - Nie, nie, nie! - grymasi nieznoszcy karmienia Robin. Wymachiwa swoimi drobniutkimi pistkami. - Sofio, prosz, nakarm go - poprosia matka, sama zaczynajc jed, w milczeniu patrzc przy tym na cian. Czuabym si bardziej pewnie, gdyby wzia jakie czasopismo czy ksik. Zawsze wywieraa na mnie przygnbiajce wraenie, kiedy tak siedziaa z tpym wzrokiem wlepionym w bia tapet.

- Mamo, co si dzieje z Waldemarem? - zapytaam w koocu bardzo ostronie, mczc si z nakarmieniem braciszka. Jeli Robina chwalio si po kadym ksie, gaskajc po pucoowatych policzkach, to udawao si go zazwyczaj cakiem dobrze nakarmid. 33 - To niewane, gdzie si podziewa Waldemar - odpowiedziaa, kontynuujc posiek i wci patrzc tpo przed siebie. - Nie mamy z Waldemarem nic wsplnego, Sofio. Nie jest z nami spokrewniony. - Ale chciaabym go zobaczyd - prosiam cichutko. - To nonsens! - zasyczaa moja matka. - Ten typ nigdy nie przekroczy progu naszego domu! - nagle potrzsna gow rozwcieczona, spogldajc jednak w moj stron. - A potem faktycznie bd na niego pacid! Co za niesychana bezczelnod... - Dlaczego jeste na niego taka za i co ja mam z tym wsplnego? - zapytaam. - Tu nie chodzi o ciebie. - A kim jest ten Cezar, co nie mg byd w domu? Matka odstawia pusty talerz, na moment zamkna oczy, a na jej czole powstaa maa, wyrana zmarszczka. - Cezar nie by niczym wicej, jak tylko zwykym psem, a teraz przestao mi wiercid dziur w brzuchu tymi pytaniami! Jeli Robin wszystko zjad, to po go, prosz, spad i uprztnij potem ze stou. - Nagle wstaa i wysza. Jak zwykle niczego si nie dowiedziaam, jak zawsze byli maomwni: matka, babcia i Karl. Jeli ju zwracali na mnie uwag, to tylko po to, by si na mnie zezocid lub polecid wykonanie jakiej pracy. Pewnego razu, jesieni, kiedy na zewntrz panowa ju mrok, zrobio si zimno i wietrznie, znalazam w kredensie w sieni kolejny, nowy list z opieki spoecznej. Wystawa z pki Karla z niezaatwion poczt. Ostronie rozpiecztowaam kopert i wycignam z niej list. Podekscytowana przebiegam go oczami. Znowu dotyczy pienidzy - kosztw zwizanych z pobytem Waldemara w domu opieki, znajdujcym si na obrzeach miasta. Spojrzaam na siedzib nadawcy: fundacja w. Jzefa, a poniej dokadny adres podano nawet oddzia, pitro i numer pokoju, w ktrym mieszka Waldemar. Serce mocno mi zabio. Matka bya tego przedpoudnia z Robinem na szczepieniu u pediatry. Wymknam si szybko z pustego domu i pobiegam na przystanek tramwajowy. To bya stosunkowo duga i uciliwa wyprawa; musiaam 34

si kilkakrotnie przesiadad, ale w koocu - pokonujc wszystkie trudnoci - stanam przed olbrzymim, ponurym budynkiem w maej uliczce, czujc jak ogarnia mnie radosne podniecenie. Fundacja w. Jzefa" informowa czarny szyld obok wejcia. Pena obaw weszam do rodka. - Do kogo? - zapytaa mnie moda portierka, trzymajca w doni filiank kawy. - Szukam mojego dziadka - powiedziaam niemiao. -Nazywa si Waldemar Tinbergen. - Dobrze, sprawdz, w ktrej sali ley - powiedziaa yczliwie kobieta i odstawia filiank na spodeczek. - Dzikuj, wiem - powiedziaam pospiesznie. - On mieszka na trzecim pitrze w pokoju numer 38. - A, to wszystko jasne - umiechna si i ruchem gowy wskazaa znajdujce si w pobliu schody. Skinam gow na znak podziki, szybko przechodzc koo niej. Stanam na kamiennej pododze i usyszaam dochodzcy skd bardzo stary gos, gono paczcy i woajcy o pomoc. Brzmia strasznie a zrobio mi si zimno z wraenia. Potem stanam przed drzwiami pokoju numer 38. Nabraam gboko powietrza w puca i cichutko zastukaam. Nikt jednak nie odpowiada. Zastukaam jeszcze raz, tym razem troch goniej. Z pomieszczenia nie dobywa si aden dwik, ktry mgby zachcid mnie do wejcia. Sama zatem otworzyam drzwi - natychmiast go rozpoznaam! Waldemar siedzia na szpitalnym wzku inwalidzkim, opatulony w brzowy koc. Wpatrywa si w okno, blady i milczcy. - Czed, Waldemarze! - zawoaam niemiao, zamykajc za sob drzwi. Mj stary przybrany dziadek zwrci wzrok w moj stron i przyglda mi si. Stanam jak wryta. Wyglda tak niechlujnie, zgarbiony i saby, e z ledwoci zniosam ten widok. - Kim jeste? - zapyta starym, trzscym si gosem. Trudno byo sobie wyobrazid, e wczeniej piewa mi wesoe dziecice piosenki, ktre jeszcze do tej pory brzmiay mi w uszach, kiedy teraz na niego patrzyam. - Jestem Sofia - powiedziaam, przysiadajc niezdecydo35 wanie na skraju krzesa dla goci. - Nie poznajesz mnie, Waldemarze? Waldemar dugo, bardzo dugo przyglda mi si. - Sofia z czarnymi loczkami... - wymamrota w koocu, zdziwiony. Przytaknam.

- Sofia, biedny zajczek... - powtrzy Waldemar i niky umiech pojawi si na jego bladej, pomarszczonej twarzy. - Kiedy bya u mnie ostatni raz? Nie mog sobie przypomnied. Wzruszyam ramionami. - Nie wiem, jak dawno to byo - powiedziaam ze smutkiem. - Ale od czasu, kiedy mama yje z Karlem, na pewno si nie widzielimy. - Kim jest twoja mama? - dopytywa si, zbity z tropu, Waldemar. - Franziska - powiedziaam szybko. - Wiesz ju? Franzi-ska - moja matka, a ty jeste jej ojcem - a raczej jej ojczymem. Bye przecie oeniony z moj babci. - Oeniony? Ach tak, z Lidi. A ona miaa Franzisk, to maleostwo z jasnymi loczkami. Waldemar umiechn si na to wspomnienie. - Lidii zreszt take tu ju dawno nie byo. Gdzie ona jest? Dobrze byoby, gdyby mnie kiedy odwiedzia. - Przecie babcia ju nie yje... - powiedziaam cicho. - Ach tak - skwitowa dziadek. - A ty jeste maa Sofia, nieprawda? Maa creczka Franziski. Przytaknam. - Franziska nadal jest taka nieszczliwa z powodu incydentu w stajni? - zapyta nagle Waldemar. Franziska to ciki przypadek i dlatego nie mona si na ni gniewad. Nawet jeli wci jest taka... Ze zdziwieniem patrzyam na Waldemara. O czym on mwi? Nagle przyszed mi do gowy pewien pomys. - Waldemar, moesz mi powiedzied, kto to jest Cezar? -zapytaam nerwowo. Waldemar skin gow, zmartwiony. 36 _ Pewnie, e mog - odpowiedzia natychmiast. - Cezar to pies Franziski, owczarek. Pikne zwierz. Lubi zwierzta, psy take. Na pewno lubi psy. A Cezar to by adny okaz. Byo mi przykro, e nie moglimy go trzymad w domu, ale miaem problemy z oddychaniem, kiedy pojawia si koo mnie; po prostu brakowao mi powietrza. To byo straszne! Par razy prawie bym si udusi. Alergia na psi sierd diabelska sprawa. - Pies mamy musia opucid dom, poniewa bye na niego uczulony? - powtrzyam. - Tak, pies Franziski musia id gdzie indziej - przytakn Waldemar. -1 wtedy, pewnego dnia zdarzyo si to nieszczcie...

- Jakie nieszczcie? - zapytaam bez namysu. - Za rzecz, nie chciabym o niej mwid. Nie, nie chc o niej rozmawiad w adnym razie. A ju na pewno nie z tob. Jeste kochanym dzieckiem, adn dziewczynk. Zaraz, jak ci na imi? - Sofia - powiedziaam. - Ach tak... - Waldemar umiechn si. - Ty jeste Sofia, a Cezar to owczarek. Dzisiaj jest niezbyt pikna pogoda, nieprawda? Na obiad jadem grochwk, fuj - wiostwo. Moje dziecko, to rzeczywicie adnie z twojej strony, e przysza mnie odwiedzid. Zaraz, a kim - powiedz jeszcze - s twoi rodzice? W tym momencie oczy Waldemara zamkny si. Umiecha si, zasypiajc, i cicho zachrapa. Siedziaam przy nim krtk chwil, a do rodka zajrzaa pielgniarka, zadowolona, e pan Tinbergen doczeka si wreszcie odwiedzin. Wstaam. Waldemar zapad si gbiej w swj wzek inwalidzki i cichutko chrapa. - Czed, Waldemarze, przyjd jeszcze kiedy. Na pewno -wyszeptaam, naciskajc klamk i zamykajc za sob drzwi. Byo mi bardzo smutno. Caa moja radod z odnalezienia dziadka rozpyna si. Znalazam Waldemara, ale jednoczenie jakbym go stracia, stracia na zawsze. W domu nic nie wspomniaam o wizycie w domu opieki. Wiedziaam, e gniewaliby si, a ja zostaabym ukarana. I tak karali mnie ustawicznie z powodu braku subordynacji. Dlatego, e byam gona, bezczelna i akoma, poza tym otrzymy37 walam ze oceny w szkole a na mojej twarzy zupenie niespodziewanie pojawi si trdzik. Na caym czole wyskoczyy mi mae, piekce pryszcze. - Jak ty wygldasz! - wielokrotnie burcza oburzony ojczym. - Wkrtce twoja twarz naprawd bdzie wygldad jak ciasto z kruszonk. Nie myjesz si dokadnie, czy co?! - Tak, nie bdzie mona na ni patrzed - potwierdzia babcia, spogldajc na mnie nieprzychylnie, a nawet z lekkim obrzydzeniem. Nic, zupenie nic nie mwiam. To i tak nie miaoby najmniejszego sensu. Jeli podjabym prb samoobrony, tylko bym ich tym rozwcieczya. Milczaam zatem. Ktrej nocy (to byo w zimie, krtko po Boym Narodzeniu) po raz pierwszy dostaam okres, strasznie si z tego powodu wystraszyam. Oczywicie wiedziaam o menstruacji, ktr maj wszystkie dziewczyny, oznaczajcej comiesiczne krwawienie, ale nie mylaam, e to bdzie takie okropne.

Obudziam si w nocy, czujc, e plami przecierado czym ciepym i lepkim, co sprawio, e materac pode mn zrobi si wilgotny. Podniosam si przeraona i w pierwszej chwili pomylaam, e znowu si zmoczyam, co mi si jeszcze od czasu do czasu zdarzao. Okropnie si zawstydziam. Wygramoliam si z ka, przeszam chwiejnie par krokw i przycisnam wcznik wiata na cianie. Zaskoczona zobaczyam, e moje przecierado byo purpurowe od krwi. - Mamo! - lamentowaam bezdwicznie, nic nie pojmujc. Lecz niebawem zrozumiaam. Kolejna cieniutka, nieregularna struka spyna po mojej nodze. Trzsc si caa, rozebraam si, zmiam rzeczy w jeden mizerny wzeek, dobrnam do szafy i zaczam z niej wygrzebywad wiee ubrania. Gdzie bya czysta bielizna? Potrzebowaam te wieej koszuli nocnej, poza tym musiaam przynied now pociel, a t moja matka od dawna skadaa do szafy w swojej sypialni, do ktrej oczywicie nie mogam si dostad w tej chwili. Potrzebne mi te byy rczniki, a te leay w azience. Caa zaaferowana zatoczyam si, uderzajc w otwarte drzwi szafy i zamykajc je z gonym omotem. 38 po chwili drzwi do mojego pokoju raptownie si otworzyy. - Co ty do cholery wyprawiasz tutaj w rodku nocy? - sarka Karl, ktry nawet w napadzie najwikszej wciekoci nigdy nie krzycza, tylko sycza jak jaki obkaniec. - Ja... - wyjkaam, ale zamilkam, poniewa nie bardzo wiedziaam, co mam dalej mwid. Wzrok Karla wdrowa od mojego nagiego ciaa do umaza-nego krwi ka i w koocu do brudnego zawinitka, ktre leao na pododze przed moimi bosymi stopami. - Obrzydlistwo! - powiedzia, ponownie spogldajc na mnie. Nacignam na gow pociel, ktr zdjam z ka. Chciaam si zasonid, schowad, ukryd swoje wystawione na pomiewisko ciao, ale Karl wyrwa mi z rk przecierado. - Kompletnie zwariowaa? Chcesz jeszcze wicej nawi-nid? Id do azienki, przyprowadz twoj matk. Zostawi mnie sam. Pobiegam do azienki i okryam si paszczem kpielowym. Po chwili zjawia si matka. Rozgniewana, senna patrzya na mnie pytajco. - Nic na to nie mogam... - wyszeptaam. - Tak po prostu przyszo. Nie wiedziaam o tym. Matka bez sowa wysuna najwysz szuflad komody stojcej w azience. - Tutaj, we podpask - powiedziaa krtko. - Mamo, dlaczego tak strasznie krwawi? Moe ja jestem

chora? - Bzdura, tak ma byd - zbya mnie krtko. - To jest faktycznie zmora, i tak kadego miesica, ale mona si do tego przyzwyczaid. Patrzyymy na siebie przez chwil. - Nie moesz sobie pozwolid z adnym chopcem, Sofio! -ni std, ni zowd ostrzega mnie. - adnego nie dopuszczaj do siebie! Wiesz, e chopcy chc czego czasami. Robi sobie z tego arty, obmacuj dziewczta, dotykaj, ale jeli na to pozwolisz, to szybko przekroczysz granice zabawy i posuniesz si dalej. Od dzisiaj moesz zajd w ci. Tak to jest z seksem. Trzsam si caa. Czuam, e ju duej nie utrzymam si 39 na nogach. W czasie kiedy matka posza po wie pociel, chwiejnym krokiem wrciam do pokoju i przykucnam zzibnita na skraju ka. - Tak strasznie boli mnie brzuch, czuj si bardzo chora -mruczaam pod nosem, pozostawiona sama sobie. Matka nic na to nie odpowiedziaa. Zamiast tego wydaa polecenie: - Zanie te brudne rzeczy do pralni i w wszystkie do automatu - kiedy wracaa do sypialni, nawet na mnie nie popatrzya. Przytaknam i wstaam z trudem. Nagle znienawidziam bycie kobiet. Moja pierwsza miesiczka trwaa ponad tydzieo. Czuam si bardzo le. Wci miaam ble brzucha i zawroty gowy. Do tego okropnie si wstydziam. Tej krytycznej nocy Karl widzia mnie nag, a pociel dokadnie si nie wypraa. Oczywicie, udao si czciowo usund najgorsze plamy, ale zostay te brzydkie, brzowe, ktre matka pokazaa mi w taki sposb, jakby chciaa mnie upokorzyd. - Przykro mi - wyszeptaam, przepraszajc i szybko uciekam do swego pokoju. Ktrego dnia nie wytrzymaam. To byo w szkole, wanie wychodziam powoli po dzwonku na dug przerw. Stanam przy biurku wychowawczyni. - O co chodzi, Sofie? - zapytaa pani Bund, pakujc swoje pomoce naukowe. Na imi mi Sofia..." - chciaam jej powiedzied. Nauczycielka nazywaa mnie Sofie od pierwszego dnia szkoy, i chocia ju od ponad dwch lat byam jej uczennic, wci zapominaa, jak naprawd mam na imi. W koocu daam sobie z tym spokj. - Pani Bund, czy mog pani o co zapytad? - spytaam najciszej, jak mogam. Klasa za moimi plecami na szczcie ju opustoszaa. - Tak, ale krtko, musz id do pokoju nauczycielskiego. Skinam nerwowo gow.

- O co chodzi? - zapytaa pani Bund, patrzc na mnie. - Chodzi o okres... - wyszeptaam. -Tak? 40 _ Chciaam zapytad... zastanawiaam si... czy to jest normalne, jeli si przy tym bardzo krwawi, bardzo mocno krwawi? - wymamrotaam i czuam, e robi si coraz bardziej czerwona, a w moich skroniach co pulsowao, byo to nieprzyjemne uczucie. _ No tak - powiedziaa pani Bund, wahajc si. - Naturalnie, e mona cakiem sporo krwawid, to jest rnie u rnych dziewczt i kobiet. - Ale to trwa ju cay tydzieo. Krwawi tak okropnie, e jak tak dalej pjdzie, to wszystko bdzie brudne. I czuj si tak dziwnie, caa dr i jestem okropnie saba. - Rozmawiaa o tym ze swoj matk? - dopytywaa si pani Bund. Zaprzeczyam ruchem gowy i nagle zapragnam przytulid si do swojej wychowawczyni, pooyd gow na jej ramionach i uspokoid si, ale to byo niemoliwe. - Powinna to zrobid jak najprdzej. Porozmawiaj z ni, na pewno ci pomoe! - powiedziaa pani Bund, spogldajc nerwowo na zegarek. - Nie wiem... - odparam niepewnie. - Sofie, teraz, niestety, musz ju natychmiast... Przytaknam. - A ty dzisiaj przy obiedzie porozmawiaj ze swoj matk. Moe cakiem po prostu zamwicie wizyt u ginekologa. Zbada ci wtedy dokadnie. Istniej bardzo dobre preparaty, ktre mona zaywad. Po nich na pewno od razu poczujesz si duo lepiej... Pani Bund umiechna si do mnie i razem skierowaymy si do drzwi. Potem znowu zostaam sama. Tej zimy Robin zachorowa na zapalenie puc i matka spdzia z nim w szpitalu prawie trzy tygodnie. Od tamtego pamitnego razu miaam ju parokrotnie miesiczki i powoli si do tego przyzwyczajaam. Wprawdzie dwa 41 pierwsze dni byy dla mnie zawsze mczarni. Bardzo le si czuam, ale pniej szybko nastpowao olbrzymie polepszenie. Podpaski musiaam kupowad sobie sama i na ten cel Karl zacz, po raz pierwszy w yciu, dawad mi kieszonkowe. - Bdziesz dostawaa siedem i p marki tygodniowo - zdecydowa ojczym, robic przy tym tak min, jakby to by olbrzymi majtek, a on musia go na mnie scedowad.

- Kup sobie za to, co tam potrzebujesz! Przytaknam. - Bd oszczdna i pomyl o tym, e wicej pienidzy nie dostaniesz. Nie powinna wic wydawad ich na gupstwa! Zrozumiaa mnie? Ponownie przytaknam. Oczywicie, rozdzieliam sobie dobrze pienidze, dokadnie tak, jak chcia. Kupiam najtaosze podpaski, jakie tylko mogam dostad, a take kosmetyki na trdzik. Nic jednak nie pomogy, moje czoo nadal wygldao tak, jak rok wczeniej. Z tego powodu ktrego dnia podciam sobie wosy. Dotd moje czoo byo odkryte. - Co ty zrobia?! - krzykna przeraona babcia. - Wygldasz jak strach na wrble! Nabraam powietrza. - Z grzywk czy bez i tak zawsze uwaaa mnie za stracha na wrble odpyskowaam, prbujc dobrad taki sam nieprzyjemny ton, jak ten, ktrego ona zawsze uywaa w rozmowie ze mn. - Co w ciebie wstpio, bezczelna smarkulo?! - warkna wciekle babcia i cisna mnie za ramiona. Czsto to robia, ale tym razem nie wymknam si jej bez sowa - tak jak dawniej. - Zostaw mnie! - syknam, po czym rzuciam si do ucieczki. Poczuam si przy tym, jakbym odniosa niewielkie zwycistwo. Naturalnie to byo mieszne. Na Boe Narodzenie Robin wci jeszcze nie by cakiem zdrowy. Karl pozwoli mi po poudniu pojechad razem z nim i babci do szpitala. - Sofia, Sofia, Sofia! - wydajc radosne okrzyki, mj may, bladziutki braciszek wtula si w moje ramiona. Gaskaam wychudzon buk, umiechajc si czule na widok jego cudownych, zielonych, dziecicych oczek. 42 _ No, nie rb przedstawienia...! - powiedziaa wtedy przybrana babcia i zabraa Robina z moich kolan. Mj braciszek roZpaka si, ale w koocu si uspokoi i zasn na rkach Karla. Usiedli: liczna blondynka moja matka; wysoki bkitnooki blondyn, trzymajcy na kolanach jasnowosego, picego Robina - mj ojczym; a obok niego, niczym sroga straniczka -jasnowosa, pikna i zimna babcia. Czuam si wykluczona, osamotniona i bardzo inna, kanciasta, niewydarzona brunetka. Wieczorem, przy dwikach kold, ojczym i jego matka raczyli si w pokoju gocinnym drogim, boonarodzeniowym winem, chrupic przy tym anyowe cukierki. Usiadam przy nich bez sowa i w milczeniu patrzyam na swoje prezenty, lece przede mn na szklanym blacie stou. Nie umiem sobie dokadnie przypomnied, co wtedy dostaam, ale nigdy nie obdarowywano mnie czym naprawd adnym. Zawsze byy to prezenty grzecznociowe, cilej mwic, kilka drobiazgw. Nikt si nie zastanawia, co mogoby mi si naprawd spodobad.

W drugim dniu wit zoono nam wizyt. Zadraam, poniewa musiaam w niej uczestniczyd. Kt to siedzia obok Karla w pokoju gocinnym? Sam pan Becher. Midzy nimi ustawiona bya szachownica gotowa do rozpoczcia gry. Od dnia lubu mojej matki z Karlem widziaam pana Bechera kilka razy przychodzi do nas czasami, siada w pokoju gocinnym i pi z moim ojczymem piwo. Niekiedy siedzieli tak do pna w nocy, gono si przy tym zachowujc. Za kadym razem nachodziy mnie myli o tym, co widziaam wtedy w ogrodzie. Chocia min ju ponad rok od tamtego zdarzenia, nadal si wstydziam i robiam wszystko, eby uniknd spotkao z nim. Take i tym razem chciaam wymknd si niepostrzeenie, ale Karl zauway mnie przez drzwi do pokoju gocinnego. - Co si tak skradasz w przedpokoju, Sofio? - zawoa do mnie nadzwyczaj uprzejmie. Milczaam. - No, wejde ju do pokoju, gsko! - kontynuowa Karl, miejc si. - My nie gryziemy, mam racj, Norbercie? 43 - Jasne, my jestemy cakiem oswojeni! - zawoa pan Be-cher, a jego gos brzmia tak samo przyjanie, jak Karla. - No, powiedz dobry wieczr" - rozleg si gos, po ktrym mogam poznad, e Karl spowania. - Dobry wieczr... - burknam niechtnie. - Czed, maa czarodziejko! - odpowiedzia pan Becher i wycign do mnie swoj du, pulchn doo. Spojrzenie Karla byo wystarczajcym ostrzeeniem. Znaam je i baam si go, dlatego podeszam do pana Bechera i ostronie podaam mu rk. - Ta wasza Sofia staje si coraz adniejsza! - powiedzia i zamia si, patrzc na mnie. Wewntrz caa draam ze zdenerwowania i patrzyam w inn stron, kiedy pan Becher ciska moj doo. Moe jednak dzisiaj to wszystko, to tylko takie niewinne arty i mj strach take jest cakiem niepotrzebny... - prbowaam si uspokoid. - Przypuszczalnie pan Becher ju dawno zapomnia o naszym strasznym spotkaniu. Prawdopodobnie by wtedy lekko podpity". - To nie moje, Sofia jest Franziski - powiedzia bez ogrdek Karl. - Nie sdzisz chyba, e spodzibym tak ma, czarnowos, ponur czarownic? Pomyl tylko o moim samczyku, synu Robinie, takie dzieci robi... mia si i mruga do mnie porozumiewawczo. - No, ja w kadym razie uwaam, e Sofia jest jak wiea mietana! - powiedzia przyjanie pan Becher, spogldajc z powrotem na szachownic. Odetchnam z ulg i skierowaam si w stron drzwi.

- Dlaczego nie zostaniesz z nami i nie dotrzymasz nam przez chwil towarzystwa? - zapyta pan Becher wanie wtedy, gdy, zapalajc wiato w ciemnym korytarzu, zamierzaam wyjd. - Sofio, nie syszaa?! - natychmiast wrzasn Karl. Zatrzymaam si. - Ju, siadaj z nami! - rozkaza nieco delikatniej mj ojczym. - I przynie dwie butelki piwa - dorzuci pogodnie pan 44 Becher. - Mam nadziej, e znajdzie si u was w domu jeszcze par butelek, Karl? Tak, mielimy w domu piwo i to w duej iloci. Cigle wysyali mnie tego wieczoru do kuchni, do lodwki. _ Nie ma wicej - poinformowaam w koocu obu rozgrywajcych jeszcze t sam parti, wpatrzonych w milczeniu w szachownic. Tym razem nie rozmawiali gono - wrcz przeciwnie - szeptali i nawet miali si dyskretnie. Figury Karla co rusz szachoway krla pana Bechera. - Cholera, potrzebuj jeszcze jedno piwko, inaczej si przekrc! - mrucza pan Becher, na co Karl wysa mnie do piwnicy. - Tam stoi jeszcze jedna pena skrzynka - powiedzia, poklepujc swego przyjaciela po ramieniu. Obiecuj ci, e w naszym domu niczego ci nie zabraknie. Zeszam caa w strachu do piwnicy, przechodzc obok mojej ciasnej, karnej celi, w ktrej byo jeszcze stosunkowo przyjemnie w przeciwieostwie do reszty pomieszczeo, gdzie panowa ponury nastrj i wisiao peno pajczyn, a od nieotynko-wanych cian rozchodzi si niemiy zapach stchlizny. Nagle usyszaam za plecami ciche, skradajce si kroki. Przeraona zatrzymaam si. Kto schodzi po schodach?! Przecie nie mogli to byd ani mj ojczym, ani pan Becher - oni schodzc, robili duo wicej haasu. Przede wszystkim gruby i wysoki pan Becher mia ciki, gony chd. A jednak by to pan Becher... Umykaam wzdu cian, przyciskajc si do nich mocno. Chciaam co powiedzied, ale nie wiedziaam co. Za to pan Becher wiedzia: - No, czarodziejko? Chciaem tylko na ciebie spojrzed. Mylaem, e boisz si schodzid tutaj sama. Dobiera si do mnie. Jego rce z atwoci i w byskawicznym tempie wlizgny si pod mj pulower i podkoszulek. Zacisnam powieki i cicho jczaam z przeraenia. - Hej, Sofio, gdzie masz piwo? - zawoa Karl. Nigdy jeszcze nie byam taka zadowolona z istnienia mojego ojczyma, jak w owej chwili. 45

- Idziemy! - rykn pan Becher, zabierajc swoje apska spod mojego podkoszulka. - Szkoda... dopowiedzia po cichu. - Ale praktycznie ju jeste moja, maa Sofio, moesz mi wierzyd! - bardzo cicho wyszepta mi prosto w twarz. Jego oddech mierdzia piwem, chipsami i orzeszkami ziemnymi. Przyjaciel Karla wrci, nawet ju na mnie nie spojrzawszy, do pokoju gocinnego. P godziny pniej przegra parti szachw i zbiera si do wyjcia. Patrzyam za nim przez moje okno na poddaszu, czujc przed tym czowiekiem paraliujcy strach. Przed nim i caym wiatem. - Kiedy wreszcie przyjdzie mama? - zapytaam babci nastpnego ranka. Prawie ca noc nie spaam. Jak tylko usnam, budzi mnie ten sam straszny koszmar. Pan Becher by w nim obecny... gra z Karlem w szachy na moim poddaszu, upierajc si przy tym, abym rozebrana siedziaa koo niego i pozwalaa mu dotykad piersi, kiedy tylko zechce. Karl na to patrzy i gono si mia. - Zobaczymy, co powie pediatra - powiedziaa babcia, nakrywajc do stou. - Babciu, musz ci co powiedzied... - wydusiam w koocu z siebie, wlepiajc oczy w talerz. Miaam przy tym takie uczucie, jakby cae moje ciao zesztywniao, a usta dziwnie zdrtwiay. - Mogaby przynied z lodwki tac z serami - odpowiedziaa mi na to babcia, siadajc do stou. -1 pokroid reszt boonarodzeniowego placka. Karl czasami lubi go zjed na niadanie. Wstaam rozdygotana i podeszam do lodwki. - Babciu! Pan Becher wczoraj wieczorem w piwnicy... woy rk pod mj pulower - wyszeptaam wreszcie. Zrobio si zupenie cicho. - Co powiedziaa? - spytaa po chwili babcia, a ja zdesperowana prbowaam wywnioskowad, co tym razem oznacza ton jej gosu. Bya zszokowana czy zdenerwowana? Czy w ogle mnie zrozumiaa? Uwierzya mi? 46 Nagle zakaam. - On... on mnie naprawd... dotyka - po prostu obmacywa... - powtrzyam amicym si gosem, przed oczami taoczyy mi jak oszalae jasne gwiazdy. W uszach mi szumiao i miaam wraenie, e kady otaczajcy mnie dwik brzmi o wiele goniej ni zazwyczaj. Lodwka dwiczaa przenikliwie i zowrogo, a babcia, odstawiajc do zlewu talerz po niadaniu, gono nim brzkna. Potem na st kuchenny upucia n, ktry wyda ostry brzdk, i gono szurajc, odsuna swoje krzeso. Najchtniej zatkaabym uszy, bo cay ten dziwny haas przyprawia mnie o bl gowy.

Nieco pniej babcia znikna za kuchennymi drzwiami, ale syszaam j idc w popiechu i zdecydowanym krokiem przez przedpokj, pukajc w koocu do drzwi sypialni moich rodzicw. BUM, BUM, BUM - uderzaa ostro, a ja cicho jczaam. Mina chwila i absolutnie nic si nie wydarzyo. Jak sparaliowana wytrzeszczaam oczy na resztk lecego przede mn, kruchego boonarodzeniowego placka, ktry powinnam w tej chwili pokroid dla mojego ojczyma. Nie mogam jednak ruszyd nawet maym palcem, caa byam zdrtwiaa. Nagle zjawi si Karl. Uderzy mnie prosto w twarz, nazywajc kamczucha, po czym zapa mnie za rk i zacign przez kuchni i korytarz, schodami w d, do mojego maego pomieszczenia w piwnicy. Tam uderzy mnie znowu. W przerwie midzy kolejnymi bolesnymi razami wyjani, e pan Becher jest jego najlepszym przyjacielem. Potem stwierdzi, e pozostan tu - na dole - tak dugo, a przyznam, e cae to bezczelne kamstwo wyssaam z palca. Wszystko, dokadnie wszystko mnie bolao. Karl trzyma mnie mocno za podbrdek i spoglda na mnie zimno. Zamknam oczy. - Otwrz oczy, ty gwniaro! - powiedzia. Otworzyam je i patrzylimy na siebie. Nad nami, w gocinnym pokoju chodzia babcia - syszaam jej kroki. Pniej rozlegy si dwiki koldy, pewnie babcia nastawia pyt CD. 47 Karl mierzy mnie wzrokiem, patrzc na moj zbola twarz. I - Przyznaj, e tylko wymylia t niewiarygodn histori -I powiedzia spokojnie, bardzo spokojnie. - Tak... - usyszaam nagle wasny szept. - Co tak"?! - spyta Karl. Przeknam lin. - Tak, wszystko to sobie wymyliam - szeptaam. Karl wymusi na mnie, ebym jeszcze raz powtrzya toj zdanie gono i wyranie, dopiero wtedy wolno mi byo wrcid na gr. Jeszcze tego wieczoru uciekam z domu. Zdarzyo mi si to ju drugi raz w yciu. Waciwie chciaam biec, uciekad, po tym jak udao mi si niepostrzeenie wymknd z domu, ale nie mogam. Od razw Karla wszystko mnie bolao, dlatego bardzo powoli i ostronie szam ulic. Waciwie zdecydowaam si id do szpitala miejskiego i opowiedzied mojej matce o tym, co zdarzyo si w domu. Tym razem musiaaby mi pomc, pomogaby mi, byam tego cakiem pewna.

- Mamo - wyszeptaam do siebie pgosem. - Mamo, mamo, mamo... Jako dobrze mi zrobio wypowiadanie tego sowa, ale kiedy zobaczyam, wyaniajcy si przede mn z mroku, wysoki, szary budynek szpitalny, zatrzymaam si. Nagle stao si dla mnie jasne, jak bezsensowne byo moje przyjcie tutaj. Matka nigdy mi nie pomoe, nawet jeli Karl skatowaby mnie na mierd. Staam odrtwiaa i wpatrzona w szpital tak dugo, a zaczy mnie piec oczy. To byo jak chodne orzewienie, ktre spado na mnie jak grom z nieba, z nieba pochmurnego i zimowego. Ona nigdy mnie nie ochroni i nie pocieszy, bdzie si za to na mnie zocid i odpychad od siebie. Dziwny, niesamowity chichot ogarn mnie w tym momencie i prawie oywcze, wzniose uczucie, pod wpywem ktrego rozpoczam nowy rozdzia w swoim yciu, obrciam si na picie i odeszam. Znowu szam dusz chwil, ale poniewa tym razem nie obraam adnego celu, pokonywana odlegod 48 +: mi si duo dusza od drogi do szpitala. W koocu sta-eaK1 Przecl ty samym supermarketem, przed ktrym ju z si? zatrzymaam dwa i p roku wczeniej. Przemarznita i szpiku koci szukaam komina wentylacyjnego, dmuchaj-g0 ciepym powietrzem i elaznej kratki, na ktrej wwczas aarri. Teraz ju nie dolatywa z niej ciepy, kojcy podmuch. Tvm razem komin wentylacyjny nie pracowa - by zimny. Nagle przypomniaam sobie sympatycznego pracownika supermarketu, ktry mnie wtedy obudzi i uraczy gorcym kakao. Rozejrzaam si dokoa, ale nikogo nie zauwayam. Poszam wic zrozpaczona dalej i w pewnym momencie znalazam si na ulicy, przy ktrej znajdowa si inny supermarket. Tu na szczcie mona byo poczud przyjemny nawiew ciepego powietrza. Przykucnwszy, zwymiotowaam. Tej nocy nie mogam spad. Wiele godzin spdziam przeraona i niespokojna na twardej, niewygodnej kracie i jeszcze zanim zrobio si jasno - wstaam z wysikiem i ruszyam w drog do domu. Wszystkie drzwi byy pozamykane, a na moje pukanie i nawoywania nikt nie zareagowa. Dzwonek by wyczony. Nie pozostawao mi nic innego, jak usid przy zamknitych drzwiach frontowych i czekad, a Karl albo babcia otworz mi wreszcie. Nikt mnie nie zagadn na temat tej nocy. Okoo godziny sidmej pozwolili mi wejd do domu, jakby nic si nie stao. Na zewntrz wci panowa mrok. Byam tak przemarznita, e ju nawet nie odczuwaam zimna. Zataczajc si, pokonaam schody na gr i wlizgnam si pod kodr. Tego dnia moja matka i Robin wrcili do domu. - Sofio, Robin znowu jest tutaj! - zawoa braciszek, przybiegajc do mnie, wdrapujc si do mojego ka i tulc si do mnie, podczas gdy moja matka, zagldajc do mnie tylko na krtko, oznajmia oschle, e jest z powrotem. - Dlaczego jeste w ku, Sofio? - zapytaa, marszczc czoo i cignc za sob Robina.

- Chyba jestem chora - odpowiedziaam cicho. - Marzn. - Na chor to ty nie wygldasz - rzucia niedowierzajco matka. 49 - Ale le si czuj - powiedziaam, z caego serca pragnc si rozchorowad po tej nocy, spdzonej w zimnicy. Moe wtedj zaczliby si o mnie troszczyd. Jednak nie zachorowaam, dziwnym trafem nie naba\ am si nawet kataru i nikt si o mnie nie troszczy. A potem by sylwester i znowu przyszed pan Becher. - Sofio, otwrz, prosz! - zawoaa matka, kiedy u drz\ zabrzmia dzwonek. - Nie! -jknam przeraona, stojc na pitrze. - Nie mog w tej chwili, musz... - Sofio, rb, co ci kae twoja matka! - rzuci lodowato Karl ktry nie wiadomo skd pojawi si obok mnie. Sparaliowana strachem, z oporami schodziam po schc dach do drzwi wejciowych. - No, czarodziejko... - odezwa si pan Becher, umiechajc si do mnie. Trzyma w rku dwie mae wizanki kwiatw. - Wybierz sobie, Sofio - powiedzia serdecznie. - Ten drugi damy twojej piknej mamie, OK? Zaniemwiam. - O, dostaniesz ten tutaj - pan Becher wetkn mi do rki bukiecik i zamkn za sob drzwi. - Myl, e tej nocy spadnie w koocu nieg, wszystko na to wskazuje. - mia si zadowolony. - nieg na powitanie Nowego Roku, wspaniale. Zaprowadziam go do pokoju gocinnego. Otrzymane w darze kwiaty matka woya do wazonu i postawia na stole w jadalni. Podziwiaam je: dwa rowe godziki, jedn t r, ktrej ty pk zwisa aonie, jedn rachityczn liliow frezj, wygldajc jak rozczochrana oraz kilka innych nieznanych mi kwiatkw. - No, podobaj ci si, czarodziejko? - zapyta pan Becher, kadc na chwil rk na moim karku. Przytaknam pospiesznie, ledwo mogc zapad oddech z przeraenia. Rozpaczliwie wrcz uwaaam przez cay wieczr na to, zby ani przez chwil nie zostad sam na sam z najlepszym przyjacielem mojego ojczyma. Draam ze strachu przed jego duy50 mi apskami, tubalnym miechem, zapachem wody kolooskiej i jego sowami.

- Czy mog ju id spad? - zapytaam cicho w pewnej chwili. Byam wykooczona cigym napiciem, wywoanym niepokojem i strachem, przecie pan Becher mgby mnie znowu dopad gdzie na uboczu, sam na sam. Nikt mi nie odpowiedzia, wszyscy byli zajci degustacj rnych rodzajw wina i piwa oraz sortowaniem sztucznych ogni, ktre chcieli pniej odpalid. Matka krztaa si w kuchni. - Bardzo cicho poszam na gr i wlizgnam si do swego ka. Tak jak zimn, dokuczliw mg rozpocz si ten rok, tak i si zakooczy. Byam w swoim pokoju, samotna, przepeniona smutkiem i trwog, leaam pod kodr, czujc si odsunita od wszystkich. W styczniu nie wydarzyo si nic szczeglnego. Raz odwiedziam mojego owdowiaego dziadka w domu opieki. Siedziaam przy nim bez sowa. Czasami si budzi i znowu zasypia, cicho przy tym chrapic. O may wos nie zsun si ze swojego wzka inwalidzkiego, wic szybko pobiegam po pielgniark, ktra go prawidowo usadowia. - Mj smutny zajczku, jeste tutaj... - odezwa si cakiem niespodziewanie Waldemar, ktry nagle przebudzi si i wyglda prawie tak, jak przed laty. Wycign do mnie, umiechajc si, swoj star, trzsc si rk. - Ale wyrosa - nie do wiary. Mia zapalenie spojwek, a po jego nierwnym oddechu mona byo poznad, e choruje. Od siostry, ktr przyprowadziam, kiedy o mao nie wypad ze swojego wzka, dowiedziaam si, e Waldemar na Boe Narodzenie przeszed cikie zapalenie puc. - Mj braciszek Robin te by chory na zapalenie puc -opowiadaam dziadkowi, delikatnie gaszczc jego doo. - Tak, tak bywa w yciu - westchn Waldemar. Patrzylimy na siebie. - Dziecitko, masz takie smutne oczy - powiedzia w koocu Waldemar. - Masz jakie zmartwienie? Przytaknam. 51 - W domu jest tak strasznie - odparam i nagle byam pewna, e zaraz opowiem wszystko, co wydarzyo si ostatnimi czasy. - Musisz mwid goniej - odezwa si Waldemar. - Jestem guchy na jedno ucho, ledwie ci rozumiem, wiesz. Zamilkam, tumiam to w sobie. Nie, ju na sam myl o tym robio mi si ciemno w oczach z przeraenia, a co dopiero, gdybym miaa gono opowiedzied o moich strasznych przeyciach na Boe Narodzenie! -Nic wanego, Waldemarze - to wszystko, co umiaam powiedzied gono i wyranie. - No, to dobrze - mrukn dziadek i ponownie zapad w drzemk.

- Myl tylko, e poza tob nikt mnie nigdy nie kocha -powiedziaam bardzo cicho, a potem w popochu opuciam pokj. Dwa tygodnie pniej matka dostaa kolejny list z opieki spoecznej. Obejrzawszy go podejrzliwie, rozdara kopert. - Czego te znowu chc ode mnie? - mruczaa. Wycigna list i przejrzaa go pobienie. - Och, on nie yje... - powiedziaa potem, osupiaa ze zdumienia. - Pisz, e umar przed trzema dniami. - Kto umar? - wyjkaam przeraona. - Waldemar Tinbergen - odpowiedziaa machinalnie moja matka, a na jej czole pojawia si maa zmarszczka. - Najwyraniej mia zapad i serce nie wytrzymao... Nie zniosam nagych nudnoci i skurczy w odku - resztk si przywlokam si do toalety i zwymiotowaam. Pod koniec stycznia stopnia nieg. Na procze przyniosam ze szkoy dzienniczek z bardzo sabymi ocenami. Ze strachem pooyam go przed mam na kuchennym stole. - Od swj kram gdzie indziej - widzisz, e gotuj! - powiedziaa poirytowana matka. - To s moje oceny... musisz je podpisad - wyjaniam cicho, niespokojna. - Po je na biurku Karla! - powiedziaa, nie rzucajc nawet na nie okiem. - Bdzie chcia je zobaczyd. 52 Przygnbiona zrobiam to, co kazaa. Wieczorem, kiedy wrci Karl i odkry moje ze stopnie, dostaam tak jak si spodziewaam - po twarzy. Caa bya rozpalona i przez chwil miaam wraenie, e zdrtwiay mi policzki. Gdy rodzice, braciszek i babcia zasiedli do kolacji, uciekam do swego cichego, ustronnego pokoju. W ubraniu pooyam si do ka i nacignam kodr na gow. Do obolaej twarzy przyoyam zimne donie i tak zasnam. Z czasem zaczam zachowywad si jak robot. Nie dostrzegana przez innych po prostu zaczam reagowad jak maszyna. Rano wstawaam i szam do szkoy, koo poudnia wracaam do domu i odrabiaam lekcje, a potem a do kolacji siedziaam w swoim pokoju na ku i patrzyam przez okno. wiat za szyb by beznadziejny. Poza niewielkim fragmentem nieba widziaam tylko czd komina i du, szar anten satelitarn Karla. Z miejsca, gdzie stao ko, nie byo nic wicej widad. Koncentrowaam si wic na tym maym skrawku nieba i caymi godzinami wpatrywaam si w niego. Byway szare i zachmurzone dni, a czasami pada deszcz z widocznej dla mnie czci chmury i im bardziej zbliaa si wiosna, tym czciej delikatnie bkitniao niebo.

Od czasu do czasu na tle mojego" nieba pojawiao si kilka ptakw przelatujcych w oddali, zapragnam mied tak duo swobody, jak one. - Mogabym ci w czym pomc? - zwrciam si ktrego dnia do mamy, kiedy nie mogam ju duej znied samotnoci w swoim pokoju. Jednak nie chciaa skorzystad z mojej propozycji. Powiedziaa, e wszystko ma pod kontrol, a poza tym boli j gowa, wic najwiksz pomoc z mojej strony byoby, gdybym posza z powrotem do swojego pokoju i nie wchodzia jej w drog. Poczuam si bardzo le, odrzucona i samotna. - Sofio, prosz, nie stj tu cigle i nie patrz jak ciel na malowane wrota, to mnie doprowadza do szau powiedziaa matka, dalej sortujc pranie. - Tak - wymamrotaam posusznie. Potem poszam do 53 przedpokoju, woyam kurtk i wymknam si niepostrzee-1 nie. Na zewntrz byo zimno i wietrznie, z szarego nieba padaa irytujca mawka. Take z mojego" skrawka nieba, jeszcze jednak spokojnego i wiosenno-bkitnego, pada deszczyk,! dokadnie wtedy, kiedy przechodziam pod nim, idc do pralni, j Wtuliam gow w ramiona i wyszam na ulic. Musiaam biec, eby nie myled i nie zwariowad z samotnoci. Chciaam widzied ludzi i do nich - kogokolwiek i gdziekolwiek - przyna- j leed. Jednak wszdzie dokoa byy tylko puste ulice przedmiecia z otoczonymi niskimi parkanami ogrdkami i stojcymi przy krawnikach samochodami. Mimo wszystko to byo lepsze od widoku anteny satelitarnej Karla. Szam bez wytchnienia, prosto przed siebie, zatrzymawszy si dopiero wtedy, kiedy zobaczyam idc z naprzeciwka starsz kobiet z maym psem na smyczy. Obwcha moje nogi, a jego brzowe oczka spoglday na mnie - w gr. Bardzo chciaam go pogaskad - moje zmarznite rce domagay si po prostu dotyku czego ciepego, puszystego, jednak starsza pani odcigna go zniecierpliwiona ode mnie. Szam wic dalej pogrona w smutku. Oddaabym wszystko, eby Waldemar jeszcze y. Poszabym go teraz odwiedzid i mogabym gadzid jego trzsce si rce. Ale Waldemar umar. mierd, mierd, mierd. Waldemar bdzie umiera tak dugo, jak ja yj, a take potem. Pniej pomylaam o Ani, ktra prawie dokadnie rok wczeniej wyprowadzia si do Monachium. Mylaam o niej, ojej ojcu i korpulentnej mamie i poczuam straszn tsknot za nimi. Czsto pisaam do Ani, ale nigdy nie otrzymaam od-, powiedzi, dlatego pniej sama przerwaam korespondencj. Byo mi le, przygnbionej i samotnej. Bkajc si bez celu, w koocu dotaram do jakiego placu zabaw, ktry sta opustoszay, w deszczu. Weszam i usiadam na mokrej, zimnej hutawce. Patrzyam przed siebie, hutajc si przez chwil i marzc, eby zdarzy si jaki cud, ktry odmieniby moje ycie. Nie otrzymaam nowego, lepszego ycia, ale rzeczywicie co si zdarzyo. Nie od razu, ale dopiero w lecie, kiedy mj" skrawek nieba, widziany w oknie, sta si bkitny i dokoa

54 zrobio si jasno, sonecznie i ciepo. Tego lata do naszej klasy przyszed Anthony. Przyby z innej czci miasta i mia ju pitnacie lat. _ Czed wszystkim - powiedzia umiechnity od ucha do ucha. - Jestem Anthony i niestety mam sieczk w gowie -ju drugi raz siedz w tej samej klasie. - Opuci swj plecak na podog i patrzy wyczekujco na pani Korste, ktra przeja nasz klas po pani Bund. Anthony mia pikn brzow skr, gdy jego ojciec by Afroamerykaninem. - Za choler nie mog sobie przypomnied tego przebiegego Jankesa, bo wynis si tu przed moimi pierwszymi urodzinami opowiedzia mi par dni pniej. Pani Korste nie przyja Anthony'ego ze szczeglnym entuzjazmem, poniewa musiaa przygarnd jeszcze jednego chopca do swojej klasy, ktra ju liczya ponad trzydziestu uczniw. Nowa wychowawczyni bya tak samo moda i wymagajca, jak pani Bund. - Usid obok Sofii! - powiedziaa krtko. - To jedyne wolne miejsce. I w taki oto sposb Anthony Scott usiad koo mnie. Jak doszo do tego, e mnie polubi, sama nie pojmuj. Od tego dnia ju nigdy nie zostawaam na przerwach sama. - Ktrego dnia polec do USA i wytropi swojego niewy-darzonego ojca, tego jestem pewien! powiedzia mi kiedy. -Kobieto, moe nareszcie wygarn mu ca prawd. Ten typ po prostu porzuci moj matk! - Ja te nie znam swego ojca - powiedziaam cicho. - Moja matka nigdy mi o nim nie opowiadaa dodaam. - Przypuszczalnie te j zostawi i jest jej przykro ze wzgldu na ciebie - powiedzia Anthony, delikatnie gaszczc mnie po twarzy. - Beznadziejnych mamy ojcw - westchn. - Chociaby to ju nas wie. Milczaam. - Masz takie pikne wosy. Rzadko si takie spotyka - kontynuowa Anthony i niespodziewanie uj moj twarz w swoje donie. - Ciesz si, e ci spotkaem, Sofio. 55 Stalimy na obrzeach szkolnego podwrka i patrzylimy na siebie bez sowa. A potem pocaowalimy si. Robilimy to bardzo delikatnie, nasze wargi po prostu si zetkny i Antho-ny mnie obj. - Kobieto, naprawd ci lubi - powiedzia. - Zawsze pachniesz tak przyjemnie i masz przepikne czarne oczy. Wiesz, na dobr spraw twoje oczy s tak ciemne, e nie mona w nich dostrzec renic.

Zaprzeczyam ruchem gowy. - Mj ojczym uwaa, e wygldam jak obcokrajowiec - to byo wszystko, co w koocu zdoaam z siebie wydusid. - Kolejna rzecz, ktra nas czy - zamia si Anthony i kontynuowa wyliczank, rozprawiajc o swoich dredach. Umiechnam si zakopotana. - Jeste jaka nieswoja i stale przygnbiona, nie mam racji? - zapyta Anthony i delikatnie mnie obj. Wzruszyam ramionami. - Nie wiesz, dlaczego jeste smutna? - spyta Anthony i w tym momencie, na szczcie, rozleg si dwik dzwonka, co oznaczao, e musimy wracad do klasy. Dopiero duo pniej opowiedziaam mu, e w domu ojczym mnie bije, a moja matka pozwala na to i e wydaje mi si, i nic sobie z tego nie robi. - Myl, e jestem jej zupenie obojtna - powiedziaam i przytuliam si do Anthony'ego. - Mj ojczym take dawa mi w skr - westchn Anthony. -Ale matka zaczynaa piszczed i wtedy przestawa. On jest bezrobotny i czuje si z tego powodu sfrustrowany, rozumiesz? Przez cay dzieo zbija bki albo siedzi przed komputerem. Gdyby widziaa, jak wszystko si zmienio, odkd pojawi si w domu, po prostu sprawi, e nasze ycie to jeden wielki horror. Anthony z obrzydzeniem wstrzsn gow. - A moi modsi bracia stoj obok niego i patrz na to gwno. Przypuszczalnie te zewiruj. Ju dawno nie zdarzyo si nic rwnie cudownego w moim yciu, jak pojawienie si Anthony'ego, jednak pniej przytrafio mi si co jeszcze wspanialszego. 56 Tak po prostu. Miao to miejsce ktrego z ostatnich letnich wieczorw. Karl i moja matka siedzieli w ogrodzie, popijajc kruszon i rozmawiajc. Leaam wanie w ku, na grze, w swoim pokoju i mylaam o Anthonym, kiedy nagle zadzwoni telefon. Karl wszed do domu i odebra go. Na pocztku jego gos brzmia jak zawsze, ale po chwili, zupenie nieoczekiwanie, podnis go. - To nie moe byd prawda! - krzycza rozgniewany. - Co za bezczelnod... Nasuchiwaam zdenerwowana. Baam si, e jego wciekod moe mied znowu jaki zwizek ze mn. Tym razem byo inaczej. Zod Karla nie bya skierowana przeciwko mnie, tylko przeciw panu Becherowi jego najlepszemu przyjacielowi, ktry go oszuka.

- Zgarnia do wasnej kieszeni, ten zakamany pies! - sycza przez zby doprowadzony do szewskiej pasji Karl. Ciko stpajc, wszed do ogrodu. - Przysigam ci, Franzisko, e ten oszust nigdy wicej nie wejdzie do mojego domu! Tego, co odpowiedziaa matka, nie usyszaam, poniewa w tym momencie zawadno mn uczucie ulgi. Leaam w ku - do mojego pokoju przenikay delikatne promienie zachodzcego sooca, a w gowie wirowaa mi tylko jedna myl: pan Becher nie przyjdzie ju nigdy wicej. Nie bdzie mnie ju obmacywa. Pan Becher przesta byd przyjacielem Karla, a zatem niebezpieczeostwo mino. Tej samej nocy, lec w ku, przypomniaam sobie o minionej wionie i o wieczorze spdzonym w deszczu na placu zabaw. Marzyam wtedy o nowym yciu. Teraz to yczenie speniao si. Pan Becher znikn, a ja poznaam Anthony'ego. Tuliam si do swojej kodry, czujc ogromn ulg - zupenie jakby zdjto ze mnie jaki ogromny, nie dajcy si nawet opisad ciar. Moe teraz wszystko uoy si pomylnie? Jednak nic si nie zmienio na lepsze. W dalszym cigu w domu mnie nie zauwaano i wci byam bita przez Karla za swoje sabe oceny. Ze wzgldu na to, e ojczym Anthony'ego przez cay dzieo przebywa w mieszkaniu, a u mnie w domu 57 moja matka i babcia, ktre mnie pilnoway, ciko byo si nam spotykad poza szko. -Nie, nie pjdziesz do kina powiedzia do mnie wieczorem Karl, po tym jak w poudnie prosiam matk o zgod. Ona nigdy niczego nie rozstrzygaa sama. - Zapytaj Karla, jak wrci wieczorem! - to bya jej odpowied na moje pytanie. - Bardzo bym chciaa pjd - upieraam si przy swoim. -Inni z mojej klasy jako mog. - Ci inni z twojej klasy, w odrnieniu od ciebie, nie dostaj samych pa - odezwaa si chodno babcia. - Prosz, tylko raz - bagaam. Oczywicie nie pozwolono mi. Karl kaza mi si uczyd. - Przypomnij sobie ostatni cenzurk! - rzuci krtko. -Ju zapomniaa, co na niej byo? Przeczco pokrciam gow i spuciam j. - Promocja do nastpnej klasy zagroona! - tak napisali. - Powiedziaem ci, e jak masz zostad na drugi rok, to lepiej by byo, gdyby si w ogle nigdy nie urodzia - kontynuowa Karl, po czym wyrzuci mnie z pokoju. -1 tak przecie sobie tego yczyam! - wrzeszczaam w rodku, w sobie, w ciszy idc do swojego pokoju. Opadajc z si, zgnbiona, usiadam przy maym biurku i kartkowaam szkolne podrczniki w t i we w t.

Jeli w trjkcie o bokach a, b, c: a2 + b2 = c2, to bok jest przeciwprostoktn - przeczytaam w ksice od matematyki. Nie rozumiaam ani jednego sowa, chocia wci powtarzaam to zdanie, a w koocu umiaam je na pamid. Zamknam podrcznik i pomylaam o kolegach z klasy, stojcych teraz przed kas kina, rozmawiajcych ze sob i rozemianych. Czy Anthony by rozczarowany, e nie przyszam? Wycignam ze szkolnej torby gruby podrcznik do historii i szukaam rozdziau, ktry dzisiaj rano przerabialimy w czasie lekcji. To bya potworna godzina. Pani Korstel wywoaa mnie znienacka do odpowiedzi - byam kompletnie zielona, zatrzymywaam si niemal na kadym sowie. Wszyscy si miali, z wyjtkiem Anthony'ego. Uspokaja mnie, kadc swoj ciep doo na moim drcym kolanie. 58 Rosyjska Rewolucja z 1917 roku obalia carat. W wyniku Rewolucji Padziern