Federico Moccia - Trzy Metry Nad Niebem

download Federico Moccia - Trzy Metry Nad Niebem

of 287

Transcript of Federico Moccia - Trzy Metry Nad Niebem

FEDERICO MOCCIATre metri sopra il cielo

Tumaczenie: Krystyna i Eugeniusz Kabatcowie Wydawnictwo literackie MUZA SA 2005

TRZY METRY NAD NIEBEM

1Cathie ma najadniejszy tytek w Europie". Czerwone graffiti janieje w caej swej zuchwaoci na jednej z kolumn mostu przy Corso Francia. Krlewski orze w pobliu, wyrzebiony tu dawno temu, z pewnoci widzia sprawce, ale nigdy go nie zdradzi. Troch niej, strzeony przez drapiene, marmurowe szpony, siedzi on. Krtkie wosy, prawie na jea, wysoko cieniowane od szyi ku grze, jak u amerykaskich marines. Kurtka marki Levi's, donna. Konierz postawiony, marlboro w ustach, oczy ukryte za okularami Ray-Ban. Wyglda na twardziela, chocia nie musi. Ma pikny umiech, lecz mao kto bywa nim obdarowany. Dalej, na wiadukcie, kilka samochodw zatrzymuje si przed wiatami, powarkujc niecierpliwie. W rwnym rzdzie wygldayby jak przed startem do zawodw, gdyby nie byy tak rozmaite. Jaka pisetka, obok new beetle, potem micra, stare punto i bliej niezidentyfikowany wz amerykaski. Jest i mercedes 200, w ktrym delikatny palec o obgryzionym paznokciu naciska guziczek odtwarzacza CD. Boczne goniki pioneera oywaj muzyk jakiej grupy rockowej. Wz rusza razem ze wszystkimi. Ona te chciaaby wiedzie Where is the love...". Czy naprawd istnieje? Jednego jest natomiast pewna, wolaaby nie sysze swojej siostry, ktra siedzc z tyu - nalega: Daj teraz Erosa, chc posucha Erosa". Mercedes przejeda obok wanie wtedy, gdy on koczy pali, a odrzucony zrcznym pstrykniciem i ruchem powietrza niedopaek lduje na ziemi. Chopak schodzi po marmurowych schodach, poprawia swoje lewisy 501 i wsiada na granatow hond 750 custom. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki od razu jest wrd samochodw. Prawym adidasem zmienia biegi, to przyciska hamulec, to go zwalnia i pozwala nie si tej potnej maszynie jak wznoszcej si fali. Soce podnosi si coraz wyej, jest pikny poranek. Ona jedzie do szkoy, on jeszcze nie spa tej nocy. Dzie jak inne. Ale przed wiatami on staje obok niej. I dlatego ten dzie nie bdzie jak inne. Czerwone. On patrzy na ni. Okienko jest opuszczone. Pukiel popielatych blond wosw odsania na chwil jej gitk szyj. Profil agodny, cho wyrazisty, oczy bkitne i pogodne, sucha piosenki, marzycielsko przymruone. Tyle spokoju, e czuje si poruszony. - Hej!

Odwraca si w jego stron, troch zdziwiona. On umiecha si, jest blisko niej na tym swoim motorze, barczysty, rce nazbyt opalone jak na poow kwietnia. - Nie przejechaaby si ze mn? - Nie, jad do szkoy. - To nie jed, udaj, e wszystko jest jak zawsze, a ja ci zabior sprzed szkoy. - Przepraszam - mwi, umiechajc si sztucznie, na si. - le si wyraziam. Nie mam ochoty jecha z tob. - Miaaby niez zabaw... - Wtpi. - Rozwizabym wszystkie twoje problemy. - Nie mam problemw. - Teraz to ja wtpi. Zielone. Mercedes startuje ostro, ganie pewny siebie umiech chopaka. Ojciec odwraca si do niej: - Kto to by? Ktry z twoich przyjaci? - Nie, tato, jaki kretyn. Po paru sekundach honda znowu jest ju obok. On chwyta rk za okienko, dodajc troch gazu dla zrwnania si z samochodem, chocia przy tej czterdziestce jego rami nie miaoby wikszych problemw, eby si utrzyma. Jedynym, ktry ma jaki problem, jest ojciec. - Co wyprawia ten gupiec? Dlaczego jedzie tak blisko? - Nie przejmuj si tato, ja si tym zajm. Obrcia si do tamtego zdecydowanym ruchem. - Suchaj no! Czy ty naprawd nie masz nic lepszego do roboty? - Nie. - To sobie znajd. - Ju znalazem i bardzo mi si to podoba. - Co? - Przejadka z tob. Posuchaj, wyskoczymy na Olimpik, ostro posuniemy, potem ci zafunduj niadanie, a potem odwioz do szkoy. Przysigam. - Twoje przysigi nic nie znacz, prawda? - Prawda - umiecha si. - Widzisz, jak duo ju o mnie wiesz? Zaczynam ci si podoba, no nie? Ona mieje si i potrzsa gow.

- No dobra, ju wystarczy! - Wyjmuje ze skrzanej torby z napisem Nike" ksik i otwiera j. - Musz zaj si moim prawdziwym problemem. - Co to? - Powtrka z aciny. - Mylaem, e co o seksie. Ona odwraca si z niesmakiem. Tym razem ju si nie umiecha, nawet nie udaje. - Zdejmij ap z okienka. - A gdzie mam j pooy? Ona wcza automat. - Nie powiem ci, bo tu jest mj ojciec. Szyba okienka zaczyna si podnosi. On czeka do ostatniej chwili, wtedy cofa rk. - Zobaczymy si? Nie zdy! usysze jej suchego nie!". Odchyla si lekko w prawo, wchodzi w zakrt i gwatownie przyspieszajc, znika wrd samochodw. Mercedes nadal toczy si swoj drog, teraz ju spokojniej zmierza w kierunku szkoy. - Ty wiesz, kto to by? - Gowa siostry wyrasta nagle midzy oparciami. - Nazywaj go Dziesitka z plusem. - Dla mnie to tylko idiota. Otwiera ksik do aciny i zaczyna powtarza sobie ab-lativus absolutus. W pewnej chwili przestaje czyta i patrzy przez okienko. Czy rzeczywicie acina jest jej najwaniejszym problemem? Bo z pewnoci nie to, o czym myli ten facet. Co tam, w kocu nigdy ju go nie zobaczy. Zdecydowanie wraca do ksiki. Samochd skrca w lewo, w stron Falconieri. - Jasne, nic mam adnych problemw i wicej go nie zobacz. Nie wie, jak bardzo si myli. W obydwu sprawach.

2Blady ksiyc wznosi si wysoko pomidzy ostatnimi gaziami drzewa. Odgosy miasta s dziwnie dalekie. Z jakiego okna dochodz dwiki powolnej i przyjemnej muzyki. Troch niej biae linie na korcie tenisowym lni w powiacie ksiyca, a pusty basen smtnie oczekuje lata. Na pierwszym pitrze osiedlowego domu jasnowosa, niezbyt wysoka

dziewczyna o niebieskich oczach i aksamitnej skrze niezdecydowanie przyglda si sobie w lustrze. - Czy potrzebna ci jest ta czarna elastyczna bluzeczka marki Onyx? - Nie wiem. - A granatowe spodnie? - pokrzykuje Daniela ze swojego pokoju. - Nie wiem. - A woysz fusetxux? Daniela stoi ju w drzwiach, patrzy na Babi, na otwarte szuflady ka, na porozrzucane rzeczy. - To ja to wezm... Daniela oglda kilka kolorowych par butw firmy Superga lecych na pododze, wszystkie numer trzydzieci siedem. - Nie, tej nie rusz! Zaley mi na niej. - A jednak j sobie wezm. Babi podrywa si gwatownie, biorc si pod boki. - Przepraszam! Ale ja sama jeszcze jej nie wyprbowaam! - Moga to zrobi wczeniej! - A teraz mi j rozcigniesz, co? - Czyby? Chyba artujesz. - Daniela ironicznie przyglda si siostrze. - Zwracam ci uwag, e przedwczoraj to ty woya moj elastyczn spdniczk i teraz trzeba by jasnowidzem, eby odgadn pod ni moje liczne krgoci. - To nie wina moich bioder. To Chicco Brandelli j rozcign. - Co? Chicco dobiera si do ciebie, a ty nic mi nie mwisz? - Bo nie ma o czym. - Nie wierz, sdzc po mojej spdniczce. - Tak si tylko wydaje... Co powiesz o tym granatowym akiecie, a pod spodem bluzeczka rowobrzoskwiniowa? - Nie zmieniaj tematu. Powiedz mi, jak poszo? - Och, przecie wiesz, jak to wyglda w takich sytuacjach. - Nie. Babi patrzy na modsz siostr. To prawda, ona nie wie. Jeszcze nie moe wiedzie. Jest nazbyt okrga, nie ma w sobie nic szczeglnego, co by zachcio kogo, by jej cign spdniczk.

- No nic. Pamitasz, jak przedwczoraj po poudniu powiedziaam mamie, e id si uczy do Palliny? - Tak. No i...? - No i poszam do kina z Chicco Brandellim. - I co? - Ten film to nic wielkiego, ale i on, jak mu si dobrze przyjrze, te. - Do rzeczy, do rzeczy. Jak to si stao, e spdnica si rozcigna? - No c, film szed ju od dziesiciu minut, a on wci si krci w swoim fotelu. Pomylaam, e owszem, w tym kinie nie jest najwygodniej, ale Chicco najwyraniej zaczyna podryw. Po chwili przysuwa si troch i kadzie rk na moim oparciu... Co by powiedziaa, gdybym woya ten zielony komplet z guziczkami na przodzie? - Mw dalej. No wic z oparcia zszed powolutku na rami... - A ty? - Ja? Nic. Udawaam, e w ogle tego nie zauwayam. Gapiam si na film, nic odrywajc oczu od ekranu. A on wtedy przycign mnie do siebie i pocaowa. - Chicco Brandelli ci pocaowa? O rany! - Co ci tak podnieca? - Bo to wspaniay chopak! - Moe, ale zbyt zarozumiay... I wci tak dba o swj wygld, przeglda si w lusterku... Dobra, zaraz po przerwie zaj swoj pozycj wyjciow. Ale przedtem kupi mi roek lodw Algidy. Wydao mi si, e film si zrobi si troch lepszy, pewnie z powodu lodw, tej grnej czci z orzechami, genialne! Zagapiam si, a on tymczasem zjecha z apskami nisko, jak na mj gust. Prbowaam go odsun, ale on nic, uczepi si tej twojej granatowej spdniczki... No i wtedy si wanie rozcigna. - Ale winia! - Jasne. Wyobra sobie, e nie chcia jej za nic puci. A potem wiesz, co zrobi? - Nie, co zrobi? . - Rozpi spodnie, wzi moj rk i cign j tam do siebie. No, sowem, do tego swego... - Nie! On naprawd jest winia! A potem? - Potem musiaam powici swoje lody. Wziam i eby go uspokoi, wepchnam mu je w rozpite spodnie. Gdyby widziaa, jak on skoczy! - Brawo, siostrzyczko, brawo! Nie jeste bynajmniej ciepe kluchy...

Wybuchaj miechem. A potem Daniela, korzystajc z wesooci, jaka je opanowaa, odchodzi z zielonym kompletem siostry. Pitro wyej, w swoim gabinecie, na mikkiej, kaszmirowo wzorzystej kanapie Claudio nabija fajk. Bawi go ta urozmaicajca czas czynno, ale tak naprawd bya ona wynikiem kompromisu. W domu nie moe ju pali swoich marlboro. ona, zawzita tenisistka, i crki z przesad dbajce o zdrowie odbieray mu kadego zapalonego papierosa, przeszed wic na fajk. To doda ci klasy, wydasz si bardziej refleksyjny!", powiedziaa Raffaella. Istotnie, pomyla wtedy refleksyjnie, lepiej mie w ustach ten kawaek drewna i paczk marlboro w kieszeni, ni dyskutowa z on. Pykajc z fajki, przelatuje po kanaach telewizyjnych. Wie ju, gdzie si zatrzyma. Oto dziewczta zstpuj otwierajcymi si na dwie strony schodami, podpiewujc jak gupi pioseneczk i demonstrujc swoje jdrne piersi. - Claudio, jeste gotowy? Natychmiast zmienia kana. - Oczywicie, skarbie. Raffaella przyglda si mowi. Claudio tkwi na swojej kanapie, wyranie tracc kontenans. - Zmie krawat; masz, w ten bordowy. Raffaella wychodzi, nie pozostawiajc miejsca na dyskusj. Claudio rozwizuje swj ulubiony krawat. Potem na klawiaturze pilota naciska pitk. Ale zamiast piknych dziewczt ma przed sob jak biedn gospodyni domow, ktra onglowaa literami alfabetu, prbujc sta si bogata. Claudio zakada na szyj bordowy krawat i ca swoj uwag powica jego wizaniu. W maej azience, ktra rozdziela pokoje dwch sistr. Daniela mocuje si z kredk do powiek. Koo niej pojawia si Babi. - Co sdzisz? Ma na sobie lekk row sukienk w kwiaty. Wcita delikatnie w talii, spywa swobodnie, niewymuszenie na krge biodra dziewczyny. - Jak wygldam? - Dobrze. - A nie bardzo dobrze? - Bardzo dobrze. - No i lepiej, ale dlaczego nie powiesz znakomicie"? Daniela wci zmaga si z lini, ktra ma by prosta i powinna powikszy jej oczy. - Ja wiem? Kolor mi si nie podoba. - No dobrze, ale pomijajc kolor...

- Te poduszki na ramionach... Chyba za due. - No dobrze, zostawmy poduszki... - Sama wiesz, e nie lubi kwiatw... - Powiedzmy, e nie ma kwiatw. - Aha, no to wygldasz bardzo adnie. Babi wcale nie ucieszona tak odpowiedzi, zreszt sama nie wiedzc, co by tak naprawd chciaa usysze, siga po buteleczk Caronne, ktr kupia w sklepie wolnocowym, kiedy wracaa z Malediww. Wychodzc, szturchna Daniele. - Ej, uwaaj! - To ty uwaaj! Mnie niewiele trzeba, eby ci podczerni oko. Jak ty si malujesz? , - Chciaam to zrobi dla Andrei. - Jakiego Andrei? - Palombiego. Poznaam go przed szko. Rozmawia z Mar i Franccsc, tymi z czwartej. Kiedy one sobie poszy, powiedziaam mu, e jestem w tej samej klasie co one. Ile lat by mi daa, jak si tak umalowaam? - Hm, owszem, wydajesz si starsza. Wygldasz co najmniej na pitnacie. - Przecie ja mam pitnacie! - Zetrzyj tutaj troch. Babi lini sobie palec wskazujcy, a potem masuje nim powieki siostry. - Gotowe! - A teraz? Babi przyglda si siostrze, unoszc brwi. - Hm, teraz to ju wygldasz na szesnastk. - Za mato. - Dziewczta, jestecie gotowe? W drzwiach domu Raffaella wcza urzdzenie alarmowe. Claudio i Daniela pospiesznie wychodz, ostatnia wybiega Babi. Wszyscy wsiadaj do windy. Tak zaczyna si wieczr. Claudio poprawia sobie krawat. Raffaella ukada jeszcze wosy, szybkim ruchem prawej rki odrzucajc je do tyu. Babi obgga na sobie ciemny akiet o podniesionych ramionach. Daniela jak zwykle przeglda si w lustrze i wie ju, e za chwil napotka wzrok matki. - Czy nie jeste za mocno umalowana? Daniela prbuje co powiedzie. - Daj spokj, znowu jestemy spnieni. Tym razem Raffaella widzi spogldajce na ni z lustra oczy Claudia. - Czekaam na was, byam gotowa ju od smej.

W milczeniu mijaj najnisze pitra. Do windy wciska si zapach duszonego misa, ktre przygotowuje ona portiera. To przypomnienie Sycylii miesza si przez chwil z dziwn mikstur francuskich zapachw Caronne, Drakkaru i Opium. - To pani Terranova, robi wspaniay gulasz w sosie pomidorowym. - Daje za duo cebuli - zdecydowanie ocenia Raffaella, ktra jaki czas temu postawia na kuchni francusk, wywoujc popoch wrd wszystkich domownikw i rozpacz sardyskiej sucej. Mercedes zatrzymuje si przed wejciem. Raffaella pobrzkuje biuteri, rym znakiem rocznic i wit Boego Narodzenia bardziej lub mniej radosnych, za to prawie zawsze kosztownych, zajmujc miejsce obok kierowcy. Crki siadaj z tyu. - Mona wiedzie, dlaczego nie stawiacie vespy bliej przy cianie? - Jeszcze bardziej? Tato, znowu si czepiasz... - Danielo, nie zwracaj si w ten sposb do ojca! - Mamo, czy moemy jutro do szkoy pojecha vesp? - Nie, Babi, na skuter jest jeszcze za chodno. - Przecie ma przedni szyb. - Danielo... - Oj, mamo, wszystkie nasze przyjaciki... - Chciaabym widzie te wszystkie wasze przyjaciki na vespach. - Jeli o to chodzi, to pastwo Danieli kupili swojej crce peugeota, ktry, eby wiedziaa, skoro tak si niepokoisz, wyciga jeszcze wicej. Portier, ktry nazywa si Fiore, podnosi szlaban. Mercedes cierpliwie, jak kadego wieczoru, czeka, a ten dugi metalowy drg w czerwone paski si uniesie. Claudio kiwa portierowi rk, Raffaelli zaley tylko na tym, eby szybciej zamkn dyskusj. - Jeli w przyszym tygodniu zrobi si cieplej, to zobaczymy. - Mercedes z zadrapaniem n prawym bocznym lusterku rusza, wiozc odrobin wicej nadziei na tylnych siedzeniach. Portier powraca do swojego maego telewizorka. - W kocu nie powiedziaa mi, jak teraz wygldam, w tym stroju? Daniela przyglda si siostrze. Poduszeczki s jednak za szerokie, a w ogle to wyglda w tym nazbyt powanie. - Doskonale. Wiedziaa przecie, czego jej trzeba...

- Nieprawda, poduszki s za szerokie i jestem za powana, jak ty to mwisz. Jeste kamczucha i wiesz, co ci powiem? Bdziesz za to ukarana, bo Andrea nawet nie zajrzy ci w oczy. To znaczy zrobi to, ale jeste tak wysmarowana, e nie pozna ci i pjdzie sobie z Giuli! Daniela chciaaby co powiedzie, przynajmniej na temat Giulu, swojej najgorszej przyjaciki. Ale Raffaella ucina dyskusj. - Dziewczta, do tego! Jeli nie skoczycie, odwioz was do domu! - Mam zawrci? - pyta Claudio i umiecha si do ony wykonujc kierownic taki ruch, jakby chcia to zrobi Ale wystarcza mu jedno jej spojrzenie, by zrozumie, e nie pora na arty.

3Zwinny i szybki, szybki jak noc. wiata i ich odbicie pojawiaj si i znikaj w maych lusterkach jego motoru. Wpada na plac, zwalnia na tyle, eby sprawdzi, czy z prawej nikt nie nadjeda, po czym na penym gazie skrca w Vigna Stelluti. I - Musz go zobaczy, a on ju od dwch dni si nie odzywa. adna, ciemna dziewczyna o zielonych oczach i zgrabnym tyeczku, wcinitym w spodnie Miss Sixty, umiecha si do przyjaciki, blondynki tego samego wzrostu, ale bardziej krgej. - Wiesz jak jest, Madda: nawet jeli co si wam przydarzyo, nie znaczy, e on ju jest twj. Siedz na swoich skuterkach, pal mocne papierosy, starajc si doda tym sobie powagi i wyglda na par lat wicej. - Nie w tym rzecz. Jego przyjaciele mwi, e on nigdy nie dzwoni, ma tak zasad. - O co chodzi? e niby do ciebie jednak dzwoni? - Wanie. - No c, moe pomyli numery? - Dwa razy? Umiecha si zadowolona, e zamkna usta wszechwiedzcej przyjacice. Tamta jednak nie traci animuszu. - Nie powinna ufa jego przyjacioom. Widziaa ich gby?

Niedaleko od gawdzcych przyjaciek, z motorami potnymi jak bicepsy ich wacicieli, stoj Pollo, Lucone, Hook, Siciliano, Bunny, Schello i jeszcze inni. Nieprawdopodobne imiona, trudne losy. Nic maj staych zaj. Niektrzy nie maj te grosza przy duszy; ale wszyscy s przyjacimi i maj wsplne rozrywki. To wystarczy. Lubi jeszcze si kci, a okazji do tego nigdy nie brakuje. Zjedaj si tutaj, na plac Jacini, i przesiaduj na tych swoich harleyach, na starych trzystapidziesitkach z czterema oryginalnymi tumikami albo klasycznym rozwizaniem: cztery w jednym, co jeszcze zwiksza haas. Wynionych, wytsknionych i wreszcie zdobytych dziki rodzicom nkanym probami. Albo askawie obfitym kieszeniom jakiego modego gamonia, ktry zostawi portfel w szufladce swojego Scarabeo czy wreszcie wewntrznej kieszeni w kurtce od Henri Lloyda, a nazbyt atwej do wyczyszczenia podczas wielkiej przerwy. Kady z nich, jak posg, z umiechem na twarzy, lecz mocny w gbie, ramiona silne, czasem z blizn po jakiej bjce. John Milius szalaby za nimi. Dziewczta bardziej wyciszone, ale te umiechnite, niemal wszystkie wymykajce si z domu, rzekomo nocujce u przyjaciek, ktre tymczasem s tu take, crki tego samego kamstwa. Gloria, dziewczyna w granatowych fuseawc i bluzeczce w niebieskie serduszka, demonstruje swj wspaniay umiech. - Wczoraj cudownie zabawiam si z Dariem. witowalimy nasze p roku bycia razem. Sze miesicy, myli Maddalena. A mnie wystarczyby jeden... Wzdycha i marzycielsko poddaje si sowom przyjaciki. - Bylimy na pizzy u Buffetta. - Nie mw, ja te tam byam. - O ktrej? - Ja wiem? Gdzie koo jedenastej. Nienawidzi tej dziewczyny, gdy jej przerywa. Zawsze znajdzie si kto lub co, co psuje ci marzenia. - No nic, wtedy ju wyszlimy. Ale zdecydujcie si w kocu, chcecie tego posucha? Chralne taak" rozlega si z tych ust o dziwnych smakach lnicych pomadek owocowych i szminek kradzionych pod nieuwag ekspedientki lub z matczynej azienki, bogatszej czsio ni niejedna perfumeria. - W pewnej chwili przychodzi kelner i przynosi mi ogromny bukiet czerwonych r. Dario umiecha si, a dziewczyny znad innych stolikw patrz na mnie z ciekawoci i pewnie troch zazdrosne.

Gotowa jest poaowa tych sw, gdy wok siebie widzi podobne spojrzenia. - Przecie nie z powodu Daria, tylko r! Pustawy miech czy je znowu. - Potem pocaowa mnie w usta, wzi moj rk i woy mi na palec to. Pokazuje przyjacikom piercioneczek z maym, bkitnym kamieniem, ktry poyskuje wesoo, niemal jak jej zakochane oczy. Okrzyki zachwytu - Przepikny!" - kwituj pokaz tego skromnego piercionka. - Potem poszlimy do mnie i kochalimy si. Moi starzy gdzie wybyli, wic byo bajkowo. On wczy Cremoniniego, wariuj, jak go sysz. Potem rozoylimy si na tarasie pod puchowcem i patrzylimy w gwiazdy. - Duo ich byo? - Maddalena jest z pewnoci najwiksz romantyczk w grupie. I - Cae mnstwo! Nieco dalej sycha inn wersj. - Ej, wczoraj znikne gdzie na cay wieczr... Hook. Przepaska na oku, na stae. Wosy krcone, dugie, troch rozjanione na kocach, upodabniayby go do anioka, gdyby nie to, e by, o czym wszyscy wiedzieli, z pieka rodem. - No wic gadaj, co robie wczoraj wieczorem? - Nic takiego. Poszedem z Glori co zje do Buffetta, a potem, poniewa nie byo jej starych, poszlimy do niej i pofiglowalimy troch. Zwyczajnie, nic specjalnego... A widzielicie, jak przerobiono Pand? Dario prbuje zmieni temat, ale Hook nie ustpuje. - Co trzy, cztery lata przerabiaj wszystkie lokale... Ale czemu to nam nie dalicie zna? - Wyszlimy niewiele mylc, ot tak, bez zastanowienia. - Dziwne. Ty raczej nic nie robisz bez zastanowienia. Ten ton nie zapowiada niczego dobrego. Inni to zauwaaj. Pollo i Lucone przestaj kopa pogniecion puszk. Umiechaj si i podchodz bliej. Schello zaciga si mocniej papierosem i po swojemu krzywi si ironicznie. - Zrozumcie, chopcy, wczoraj Gloria i Dario mieli swoje procze, i on chcia to witowa sam. - Nieprawda! - Czyby? Widziano ci, jak jade pizz. A czy to prawda, e chcesz pracowa na swoim? - Wanie, mwi, e chcesz otworzy kwiaciarni. - Uau! - Wszyscy zaczynaj go poklepywa i grzmoci po plecach, a Hook zakada mu nelsona i kostkami zacinitej pici jedzi mu po gowie. - Delikatny chopty... - Rany! Zostawcie mnie...

Ale wszyscy ju zwalili si na niego, miejc si po wariacku i niemal duszc w swoich napakowanych anabolikami ramionach. A Bunny szczerzy te swoje dwa wielkie, wysunite do przodu zby, z powodu ktrych tak go z angielska nazwano, i pokrzykuje bez opamitania: Wemy Glori, wemy Glori!". Bkitne all stary z czerwon gwiazdk na rodku gumki obejmujcej kostk zrcznie zsuwaj si z vespy na ziemi. Ale Gloria zdya zrobi ledwie kilka krokw, ju zostaje pochwycona i uniesiona przez Siciliana. Jej jasne wosy tworz dziwny kontrast z podbitym okiem chopca i jego le zszyt brwi, z nosem zmiadonym i mikkim, bo pozbawionym kruchej chrzstki przez lewy prosty sprzed kilku miesicy zaliczony w winiarni Fiermonti. - Zostaw mnie, prosz. Przesta. Schello, Pollo, Bunny s ju obok i udaj, e chc mu pomc podrzuci te adnie skomponowane pidziesit pi kilo, obmacujc j tymczasem gdzie tylko si da. - Przestacie, u licha! Nadbiegaj inne dziewczta. - Dajcie jej spokj! - Zamiast witowa z nami, wystawili nas do wiatru. No to zorganizujemy im wito teraz, po naszemu. Znowu podrzucaj Glori do gry, miejc si i dowcipkujc. Dario, cho troch niszy od innych i jedyny, ktry kupuje re, rozpycha ich gwatownie. Chwyta Glori za rk, kiedy spada, i ostania j. - Do ju, zostawcie j! - A jeli nie? Siciliano umiecha si i staje przed nim na szeroko rozstawionych nogach. Dinsy, nieco janiejsze i jakby wytarte na udach, napinaj si. Gloria wychyla si do poowy zza plecw Daria. Do tej pory powstrzymywaa zy, teraz powstrzymuje te oddech. - Bo jeli nie, to co bdzie? Dario patrzy przeciwnikowi w oczy. - Zejd mi z drogi. Czego, kurwa, chcesz? Zawsze musisz cyrk robi? Z ust Siciliana znika umiech. - Co powiedzia? Narasta w nim wcieko. Dario zaciska pici. A zatrzeszcz stawy w palcach. Gloria zamyka oczy. Schello zamiera z papierosem w ustach. Zapada cisza... Rozrywa j nagy ryk motoru. To Step nadjeda na penym gazie. Kadzie si na zakrcie, rwie do przodu i po chwili hamuje w rodku grupy. - No jak? Co fajnego si robi?

Gloria wreszcie oddycha. Siciliano jeszcze patrzy na Daria. Lekki umieszek rozadowuje sytuacj, na razie. - Nic fajnego. Step. Za duo si gada, a za mao si robi. - Masz ochot rozrusza si troch? Podprka maszyny strzela jak n sprynowy i wbija si w ziemi. Step zeskakuje z siodeka i zdejmuje kurtk. - Przyjmuje si wspzawodnikw. Podchodzi do Schella, obejmuje go i wyjmuje mu z rk dopiero co otwartego heinekena. - Cze, Sche'. - Cze. Schello umiecha si szczliwy, e zosta uznany za przyjaciela, a troch mniej, e nie ma ju piwa. Kiedy po dugim haucie Step spuszcza gow, jego oczy napotykaj spojrzenie Maddaleny. - Cze. Jej mikkie usta, blade, jasnorowe, ledwie si poruszaj, gdy wymawia cicho sowa powitania. Biae, drobne i rwniutkie zby nabieraj wiata, kiedy tymi swoimi zielonymi oczyma stara si przekaza mu ca sw mio - ale to na nic. Tego nie da si wytrzyma. Step podchodzi do niej, zagldajc jej w oczy. Ona patrzy na niego jak urzeczona, nie moe wprost oderwa od niego wzroku, ruszy si, zrobi czegokolwiek, zatrzyma swe mae, oszalae serce, ktre gra solwk jak sam Clapton. - Potrzymaj mi to. Odpina dayton na metalowej bransolecie i przekazuje zegarek w rce dziewczyny. Maddalena odprowadza go wzrokiem, a potem czule podnosi zegarek do ucha. Syszy cichy szmer, ktry pamita sprzed paru dni, dochodzcy noc spod jego poduszki, gdy on spa, a ona przygldaa mu si w milczeniu. Wydawao jej si wtedy, e czas si zatrzyma. Step zrcznie wdrapuje si na dach nad Lazzareschim, omijajc bram kina Odeon. - No, kto idzie? Czy potrzebne jest pisemne zaproszenie? Siciliano, Lucone i Pollo nie daj si dugo prosi. Jeden po drugim, ze zwinnoci map, cho w kurtkach marki Avi-rex zamiast futer, dostaj si na dach. Wszyscy po kolei dokonuj tego wyczynu, ostatni jest Schello, zamany w p z trudem apie oddech. - Ja pierdziel, ale jestem wykoczony... Bd sdzi! - Pociga yk heinekena, ktrego w jaki cudowny sposb udao mu si uratowa podczas wspinaczki, dla jednych dziecinnie prostej, dla niego trudnej, niczym alpinistyczne wyczyny Messnera.

Sylwetki kolegw rysuj si w wieczornym pmroku. - Gotowi? - Schello krzyczy, unoszc szybko rk. Troch piwa wylewa si z puszki i obryzguje stojc na dole Valentin, adn brunetk z wysoko upitym koskim ogonem, ktra niedawno zwizaa si z Gianlu, przysadzistym chopakiem, synem bogatego krawaciarza. - Kurwa! - wykrzykuje dziewczyna, a jej ostra reakcja zabawnie kontrastuje z eleganckim wygldem. - Moe by uwaa, co? Dziewczyny miej si, otrzepujc krople, ktre spady i na nie. Na dachu dziesi sprawnych, uminionych cia gotowych do startu. Rce wycignite przed sob, twarze skupione, piersi na wdechu. - Jazda! Raz! - krzyczy Schello i wszystkie ramiona zginaj si bez trudu. Milczcy, jeszcze na luzie, opadaj bez popiechu na zimny marmur. - Dwa! - Znowu w d, szybciej, bardziej zdecydowanie. - Trzy! Jeszcze raz, jak przedtem i jeszcze szybciej ni przedtem. - Cztery! - Ich twarze, odrealnione grymasem wysiku, opadaj w d rwnoczenie. atwo, szybko, niemal dotykaj ziemi zmarszczonymi nosami, by potem znowu szarpn si do gry. - Pi! - krzyczy Schello i pocignwszy po raz ostatni z puszki, podrzuca j nad sob. - Sze! Trafia puszk noycowym kopniciem. Ta wylatuje wysoko, a potem jak spadajca gobica lduje wprost na vespie Valentiny. - Co za dupek! - wola Valentina. - Ja si std wynosz! Dziewczyny wybuchaj miechem. Gianluca, jej chopiec, przerywa swoje wiczenie i zeskakuje z dachu. - Nie, Vale, nie rb tego! Bierze j w ramiona i stara si zatrzyma, co mu si w kocu udaje za pomoc ciepego pocaunku, ktrym gasi jej gniewne sowa. - No dobrze, ale powiedz co do suchu temu... - Osiem! - Schello taczy na dachu, machajc wesoo rkami. - Panowie, jeden wysiad, bo mu si kobieta wkurzya. Ale zawody trwaj! - Dziewi! - Wszyscy si miej i ju rozgrzani pompuj" rytmicznie. Gianluca patrzy na swoj Valentin. - Co mam powiedzie takiemu? - Bierze jej twarz w swoje rce. - Skarbie, wybacz mu, on nie wie, co czyni. - Wykazuje pewn znajomo wiedzy religijnej, ale ma yciowej, skoro podejmuje paktowanie z ni przy innych dziewcztach. Gos Siciliana z silnym akcentem charakterystycznym dla stron, z ktrych pochodzi i ktre obdarzyy go oliwkow cer oraz przydomkiem, rozbrzmiewa na placu.

- Hej, Sche', ywiej troch, bo usypiam! - Dziesi! Step lekko schodzi w d. Krtka niebieska koszulka nie zasania jego ramion. Minie ma nabrzmiae. W yach krew pulsuje mocno, ale wci niespiesznie, spokojnie. Nie jak kiedy. Tamtego dnia, gdy jego mode serce zaczo bi szybko, jak zwariowane.

4Dwa lata wczeniej. Dzielnica Fleming. Jakie popoudnie. Byoby zupenie nijakie, gdyby nic chodzio o jego nowiutk, jak spod prasy, vesp, jeszcze niedotart, jeszcze niewzmocnion. Step wanie j wyprbowuje; przejeda koo Caffe Fleming, kiedy syszy, e kto go woa: - Cze, Stefano! To Annalisa, adna blondyneczka, ktr pozna u Pipera. Idzie mu naprzeciw, Stefano zatrzymuje si. - Skd si tu wzia! - Byam u kolegi, uczylimy si razem, a teraz wracam do domu. W tej samej chwili kto za jego plecami zrywa mu czapk z gowy. - Masz dziesi sekund, eby std znikn. To niejaki Poppy, mocny facet, starszy od niego. Trzyma rku jego czapk. W tej dzielnicy takie maj wszyscy. Kolorowe, rcznie robione na drutach zazwyczaj przez jak dziewczyn. T podarowaa mu matka, bo dziewczyny jeszcze nie ma. - Syszae? Wynocha! Annalisa rozglda si i widzc, na co si zanosi, zawraca. Stefano schodzi z vespy. Grupa Poppy'ego jest ju obok. miejc si, przerzucaj czapk z rk do rk. A powraca do Poppyego. - Oddaj mi j. - Syszelicie? Twarda sztuka. Oddaj mi j." - Poppy przedrzenia chopaka, wywoujc rechot swoich kumpli. - A jeeli nie, to co? Zbijesz mnie? Chod, zbij mnie. No, miao! Zblia si: rce ma opuszczone, gow odchylon do tyu. Woln rk wskazuje podbrdek. - No ju, wal mnie tutaj!

Stefano patrzy na niego. Wcieko go zalepia. Ale nim podniesie rk, by uderzy, zostaje zablokowany od tyu. Poppy odrzuca czapk do stojcego najbliej kolegi i mocnym ciosem trafia Stepa w prawe oko, rozcinajc mu brew. Wtedy ten, ktry przytrzymywa go za rce, popycha chopca na aluzj Caffe Fleming, zamknit przed czasem w przewidywaniu najgorszego. Rozlega si trzask blachy, a kumple Popp/ego zaczynaj bi chopca najpierw od tyu, a potem, odwrciwszy go, od przodu. Oszoomiony, przycinity do ciany, prbuje si osoni przed ciosami, ale nie na wiele to si zdaje. Poppy unieruchamia go chwytem za szyj i kilka razy uderza gow. Stefano, wci przytrzymywany przez silne rce, nic jest w stanie odrzuci go od siebie. Czuje krew spywajc z nosa i syszy kobiecy krzyk: - Dosy, przestacie, zabijecie go! To pewnie Annalisa, myli. Usiuje broni si kopniakami, ale nogi odmawiaj mu posuszestwa. Cigle jeszcze czuje uderzenia, ale nie czuje ju blu. Pojawiaj si doroli, jacy przechodnie, wacicielka baru. Wynocie si std, wynocie!". Odcigaj ca zgraj za kurtki, za koszulki, szarpi, niemal zrywajc ubrania z rozgrzanych grzbietw. Stefano osuwa si powoli na ziemi, przysiada na stopniu, opiera si plecami o aluzj. Jego vespa jest przed nim, na ziemi, jak on. Boczna skrzynka pewnie si pogniota. Szkoda. A tak na ni uwaa, kiedy wyjeda z bramy. - le si czujesz, chopcze? - Jaka adna pani pochyla si nad nim. Stefano zaprzecza ruchem gowy. Jego czapka zrobiona przez matk te jest, tak jak on, na ziemi. Annalisa odesza z tamtymi. Mamo, ale twoj czapeczk jeszcze mam. - Prosz, pij. - Kto podaje mu wod. - Pij ostronie. Dranie! Miejscowa obuzeria. Znam ich, to zawsze ci sami. Nieroby, caymi dniami przesiaduj w tym barze. Stefano wypija resztk wody. Umiechajc si z trudem, dzikuje jakiemu panu i oddaje mu pust szklank. Sami nieznajomi. Prbuje wsta, ale nogi przez chwil nie chc go utrzyma. Kto to zauwaa i oferuje pomoc. - Jeste pewien, chopcze, e dobrze si czujesz? - Dobrze si czuj, naprawd. Dziki. Stefano otrzepuje spodnie. S niele zakurzone. Wyciera nos koszulk, ktra i tak jest ju w strzpach. Gboko oddycha. Wciska na gow czapk i wcza silnik vespy. Biay, gsty dym z wielkim haasem uchodzi z rury wydechowej. Tumik jest skrzywiony. Prawa boczna osonka drga jej ni zwykle. Jest zgnieciona. Stefano wrzuca pierwszy i patrzy na rozchodzcych si ludzi, po czym puszcza sprzgo. Ju nie ogldajc si za siebie, zjeda w d. Wspomnienia.

Troch pniej, w domu. Stefano otwiera cicho drzwi i stara si przej do swojego pokoju tak, eby go nie usyszano. Ale parkiet w salonie go zdradza. - To ty, Stefano? Sylwetka matki rysuje si w drzwiach gabinetu. - Tak, mamo, id do ka. Matka w pmroku podchodzi troch bliej. - Wszystko w porzdku, Stefano? - Tak, mamo, w zupenym porzdku. Stefano chce doj do korytarza, zanim matka zapali wiato. Ale matka jest szybsza i wcza wiato w salonie. Stefano zatrzymuje si w nim, jakby uwieczniony na fotografii. - Boe! Giorgio, chod szybko, prosz! Pojawia si ojciec, a matka wyciga rk do podbitego oka Stefana. - Co ci si stao, synu? - Nic, spadem z vespy. - Stefano cofa si przed rk matki. - Aj, mamo, to boli. Ojciec dostrzega na nim lady bijatyki, siniaki, podarte ubranie, brudn czapk. - Powiedz prawd, pobili ci? Ojciec jest czowiekiem, ktry zawsze zauwaa szczegy. Stefano opowiada zatem, jak mniej wicej wygldao cae zajcie, a matka, ktra nie rozumie, e w wieku lat szesnastu mona ju mie swoje zasady, mwi: - Dlaczego nie dae mu czapki? Zrobiabym ci now. Ojca teraz interesuje powaniejsza sprawa. - Stefano, tylko nie kr: tu nie poszo o polityk, prawda? Wezwano lekarza rodzinnego, ktry zaaplikowa mu po prostu aspiryn i posa do ka. Przed zaniciem Stefano postanawia: nikt mu ju w yciu nie dooy. Kto sprbuje, marnie skoczy. W sekretariacie, po drugiej stronie lady, kobieta z plomiennoczerwonymi wosami, troch za dugim nosem i wypukymi oczami. Z pewnoci nie pikno. - Cze, chcesz si zapisa? - Tak. - Owszem, moe ci si przyda - mwi, zerkajc na jego jeszcze podsiniaczone oko. Nie jest nawet sympatyczna. Siga po kart zgoszeniow. - Nazwisko? - Stefano Mancini.

- Wiek? - Siedemnacie, dwudziestego pierwszego lipca skocz siedemnacie lat. - Ulica? - Francesco Benzuacci trzydzieci dziewi. - Potem recytuje - trzy-dwa-dziewidwadziecia siedem-cztemacie, uprzedzajc w ten sposb nastpne pytanie. Kobieta podnosi gow: - To numer telefonu, prawda? - Pewnie, e nie numerki do gry w wideopokera. Kobieta przez chwil patrzy na niego wypukymi oczami,po czym koczy wypenia zgoszenie. - Razem sto czterdzieci pi euro. Sto wpisowego i czterdzieci pi miesicznej opaty. Stefan kadzie pienidze na blacie. Kobieta wkada je do saszetki z zamkiem byskawicznym i zamyka w pierwszej szufladzie, potem przykada piecztk do nasyconej tuszem gbki i z rozmachem uderza w legitymacj: Budokan. - Paci si na pocztku kadego miesica. Szatnia jest na dole. Zamykamy o dziewitej wieczorem. Stefano wkada do kieszeni portfel, w ktrym jest ju nowa legitymacja zamiast stu czterdziestu piciu euro.

- Dotknij, dotknij tutaj, czujesz? elazo. Co ja mwi, stal! Lucone, krpy, niski chopak o sympatycznej twarzy pokazuje mocny biceps, ale jeszcze nieuksztatowany. - Chrzanisz! To jest co takiego, e jak ci nakuj szpilk, to znikniesz. Pollo poklepuje si po ramionach, a echo niesie. - To jest dopiero co prawdziwego: wysiek, pot, befsztyki, to, co ty masz na sobie, to wszystko woda. - Ale w kocu jeste dzieciak, drobniutki jeste. - Dobra, ale z tej pozycji wycisnem wanie sto dwadziecia. A ty ile robisz? - Zaraz. No co ty, artujesz, kurwa? Robi dwa razy jakby nigdy nic, patrzysz? Lucone wsuwa si pod sztang. Rozsuwa ramiona, chwyta drek i mocnym ruchem wyciska ciar. Opuszcza powoli, patrzy na sztang pod brod, bliziutko, o centymetry, i wtedy ponownym pchniciem, mocnym, napinajcym wszystkie minie, wyrzuca ciar do gry. - Raz! Potem opuszcza ostronie, opiera na piersi, by za chwil znowu wypchn nad siebie. - Dwa! A mgbym jeszcze zwikszy ciar. Pollo trzyma go za sowo. - Naprawd? No to sprbuj z tym.

Nim Lucone zdy odoy sztang na stojaki, Polo wsuwa mu na gryf dwuipkilogramowy krek. Sztanga zaczyna przechyla si na prawo. - Co ty wyrabiasz? Zdumiae, kurwa? Lucone stara si zatrzyma miadcy go ciar, ale minie si poddaj. Sztanga opada i caym ciarem przygniata mu piersi. - Zdejmij to ze mnie, kur... Dusz si... Pollo mieje si do rozpuku. - Co jest! Mam dooy drugi krek? Wsunem ci jeden i ju wysiadasz? Zupenie si rozsypae. Wypchnij go, no pchaj! Na co czekasz? Ryczy mu prosto w nos, zanoszc si od miechu. - Zabierz t cholern sztang! - Lucone robi si fioletowy ze zoci i z braku tchu. Dwaj modsi chopcy wiczcy w pobliu wahaj si. Ale widzc, e Lucone naprawd zaczyna si dusi i nie moe zdj z siebie sztangi, decyduj si mu pomc. Pollo zatacza si ze miechu, rzuca si na ziemi i wali domi w podog. Ale gdy ze zami w oczach podnosi gow, widzi wciekego koleg nad sob. Modsi chopcy uwolnili go od ciaru. - O kurde, jak to zrobie? - ryczy Pollo i rzuca si do ucieczki. Nie przestaje si przy tym mia, potyka si o sztang. Lucone goni go, pokasujc. - Koci ci poami, zamorduj! Tak ci zaprawi krkiem, e skrc o gow, skarlejesz do reszty! Goni si szaleczo po caej sali, slalomem midzy urzdzeniami, krc si wok kolumn, gwatownie si zatrzymujc, by znowu startowa do biegu. Pollo stara si przyhamowa rozpd przyjaciela, rzucajc w niego gumowymi krkami, ktre skacz po ziemi, ale tamten omija zrcznie wszelkie przeszkody, nic nie jest w stanie go zatrzyma. Pollo ucieka na schody prowadzce do damskiej przebieralni, potrca dziewczyn, ktra wpada na drzwi. Otwiera si widok na grup nagich kobiet, przebierajcych si do aerobiku, ktre od razu podnosz wrzask. Lucone zatrzymuje si w zachwycie, przygldajc si tym penym ciepa ciaom o mikkich, zarowionych wzgrzach. Pollo natychmiast zawraca. , - O kurde, nie wierz, ale raj... - Wynocie si do diaba! Jedna z dziewczt, nieco bardziej okryta, biegnie do drzwi, zamyka je im przed nosem. Przyjaciele stoj chwil w milczeniu. - Widziae t w gbi na lewo, jakie miaa cycki? - A t pierwsz z prawej... z takim tykiem, by wyrzuci? Pollo krci gow i bierze przyjaciela pod rami.

- Nie do wiary, co? Jasne, e nie! Nie wyrzucibym choby dlatego, e nie jestem takim pedziem jak ty! Stefano wczytuje si w swj plan wicze. Wrczy mu go Franco, instruktor zatrudniony na siowni. - Zaczynasz czterema seriami otwarcia - poucza. - Korzystasz z awki. Wkadasz krki po pi kilo, musisz si rozcign i otworzy troch, chopcze. Im mocniejsz bdziesz mia podstaw, tym lepiej moesz budowa wyej. Nie trzeba mu tego powtarza. Stefano wyciga si na wyprofilowanej awie i zaczyna. Najpierw bol go ramiona, a ciar sztangi wydaje mu si ogromny. Robi po kolei wiczenia boczne, opuszcza sztang a do ziemi, potem wyciska wysoko nad sob. Nastpnie . przenosi j za gow. Cztery takie serie kadego dnia, tydzie po tygodniu. I po pierwszych kilku tygodniach ju czuje si lepiej: plecy mniej bol, ramiona jakby si poszerzyy. Nogi s mocniejsze, rozrasta si klatka piersiowa. Zmienia sposb odywiania si. Rano koktajl mleczno-owocowy z proteinami w proszku, jajko, mleko, wtrbka z dorsza. Na obiad troch makaronu, krwisty befsztyk, drode piwne i kieki zboowe. Wieczorem siownia. Zawsze. Zmieniajc wiczenia, raz pracujc nad grn czci ciaa, raz nad doln. Minie wprost szalej. Wypoczywaj, jak przystao na dobrych chrzecijan, tylko w niedziel. W poniedziaek znowu si zaczyna. Par kilo wicej, tydzie po tygodniu, krok po kroku, std nazywaj go z angielska: Step. Stal si przyjacielem Polla i Lucone, a take wszystkich innych chopakw z siowni. Pewnego dnia, gdzie po dwch miesicach, zjawia si Siciliano. - Hej, kto ma ochot wygra ze mn? Siciliano jest jednym z pierwszych czonkw Budokanu. Duy, silny, nikt nie chce z nim rywalizowa. - Co jest, do cholery, zapraszam was do skoku na bank? Chc tylko z kim powiczy. Pollo i Lucone nie odpowiadaj, wol wiczy ze sob. Rywalizacja z Siciliano zawsze koczy si awantur. Jeli grasz, bez koca bdzie si z ciebie nabija, jeli wygrasz, hmm... nie wiadomo, co si moe wydarzy. Nikomu jak dotd nie udao si zwyciy Siciliana. - Naprawd nie ma nikogo w tej gwnianej siowni, kto nie miaby ochoty zrobi ze mn par pompek? Siciliano rozglda si dokoa. - Ja jestem! Odwraca si. Przed nim stoi Step. Siciliano oglda go od gry do dou. - Okej, chodmy!

Udaj si do maego pomieszczenia obok. Siciliano zdejmuje kurtk z felpy, ujawniajc mocno uminion klatk Wsiow i dobrze rozwinite ramiona. - Jeste gotw? Siciliano przyjmuje pozycj wyjciow. Step, naprzeciwko rwnie. Zaczynaj robi pompki. Step wytrzymuje, ile si da. W kocu, cakowicie wyczerpany, pada na ziemi. Siciliano robi jeszcze pi szybkich pompek, po czym podnosi si klepie Stepa po ramieniu. - Brawo, chopie, niele ci idzie. Te ostatnie zrobie tym - zauwaa i pstryka go przyjacielsko w czoo. Step umiecha si: nie zakpi z niego. Wszyscy wracaj do swoich wicze. Step rozmasowuje sobie obolae ramiona, nie ma sprawy, no problem, Siciliano jest o wiele silniejszy, jeszcze za wczenie na rywalizacj.

5Podobny dzie. Tylko osiem miesicy pniej. Poppy i jego przyjaciele zabawiaj si przed Caffe Fleming, miej si i artuj, popijajc piwo. Kto je wie, jeszcze parujc pizz, zlizujc ciekajcy po bokach sos pomidorowy. Kto inny pali papierosa. Kilka rozbawionych dziewczt sucha opowieci swego nader ywo gestykulujcego kolegi o tym, jak pokci si z szefem: zosta zwolniony, ale wreszcie mia prawdziw satysfakcj, kiedy rozbija w lokalu wszystkie butelki, a pierwsz w sposb szczeglny. - Wiecie, co zrobiem? Tak mnie wkurzy, e zamiast zoy wymwienie, rbnem go butelk w eb! Jest tu rwnie Annalisa. Tamtego wieczoru, kiedy Stefano zosta pobity, nie zadzwonia do niego, pniej te si nie odezwaa. Ale to niewane. Step nie ma zwyczaju cierpie z powodu samotnoci. Od tamtego spotkania nic mia z nimi adnych kontaktw. Dlatego by troch niespokojny, kiedy tego dnia postanowi ich odszuka. - Poppy, przyjacielu, jak si masz? Poppy przyglda si facetowi tak pewnie zbliajcemu si do niego. Jest co znajomego w tych oczach, kolorze wosw, rysach twarzy, ale nie moe go sobie przypomnie. Dobrze zbudowany, szerokie ramiona, mocna klatka piersiowa. Step, widzc jego pytajce spojrzenie, umiecha si do niego uspokajajco.

- Dawno si nie widzielimy, co? Jak ci leci? Przyjanie obejmuje go ramieniem. Siciliano, Pollo i Lucone ciesz si, e mog mu towarzyszy, i wczaj si do grupy. Annalisa jeszcze si umiecha, kiedy napotyka spojrzenie Stepa. Ona jedna go rozpoznaje. Umiech na jej twarzy powoli zanika. Step przestaje na ni patrze i ca uwag kieruje na Poppy'ego, ktry zerka na niego niepewnie. - Wybacz, ale jako ci nie pamitam. - Jak to? - Step wci si umiecha i znowu obejmuje go, jak starego, dawno niewidzianego przyjaciela. - Sprawiasz mi przykro. Zaczekaj. Moe to sobie przypomnisz? - Z kieszeni dinsw wyciga swoj czapeczk. Poppy patrzy na to modne jeszcze niedawno nakrycie gowy, potem na umiechnit twarz krpego faceta, ktry go trzyma za rami. Te oczy, te wosy. Oczywicie. To ten szczeniak, ktremu tak dowali kiedy, dawno temu. - Kurwa! - Poppy stara si wydosta spod ramienia Stepa, ile rka tamtego byskawicznie chwyta go za wosy, blokujc mu ruchy. - Krtka pami, co? Cze, Poppy... Step szybko przyciga go do siebie i brutalnie uderza gow w jego twarz, miadc mu nos. Poppy przechyla si do przodu, zasaniajc twarz rkoma. Step kopie go z caej siy gow, odrzucajc do tyu, wprost na blaszan, haaliw aluzj. Tu dopada go ponownie i lew rk przytrzymuje chwytem za gardo. Praw zadaje seri ciosw, z gry w d, wahadowo, rozbijajc mu brew, rozcinajc usta. Potem robi krok do tyu i kopie go prosto w brzuch, od-rajc mu oddech. Ktry z przyjaci Poppy'ego robi gest, jakby chcia interweniowa, ale Siciliano natychmiast go powstrzymuje: - Spoko, spoko, zosta grzecznie na swoim miejscu! Poppy jest na ziemi. Step okada go kopniakami, trafiajc w pier, w brzuch. Poppy prbuje zwin si jak je, ale Step nie przestaje. Kopie, gdzie tylko moe, a potem depce go jeszcze z gry. Podnosi nog i uderza obcasem. Krtko, silnie, w ucho, ktre pka, w nogi, w biodra, niemal wskakujc na swoj ofiar caym ciarem. Poppy spazmatycznie wije si u jego stp, bagajc: - Do, do, prosz... - charczc i plujc krwi, ktra spywa mu z nosa do garda i po rozbitych, otwartych ustach. Step zatrzymuje si. Jeszcze kilka podskokw dla wyrwnania oddechu, ostatnie spojrzenie na pokonanego wroga lecego na ziemi. Potem gwatownie odwraca si za siebie i ju jest przy tym blondynku. To ten, ktry osiem miesicy temu trzyma go od tyu. Uderza go okciem prosto w usta, z rozmachem caego ciaa. Wybija mu

trzy zby. Obaj lduj na ziemi. Step kolanami blokuje mu ramiona i zaczyna okada go piciami po twarzy. Potem chwyta za wosy i wali gow o ziemi. Nieoczekiwanie czyje silne ramiona przytrzymuj go. To Pollo. Chwytem pod pachy odrywa go od ofiary. - Zostaw, Step, dosy! Zmasakrujesz go, idziemy. Siciliano i Lucone s obok. Siciliano niepokoi si o co innego. - Zjedajmy, tak bdzie lepiej. Moe jaki gnj ju wezwa policj. Step znowu oddycha normalnie. Robi kilka krokw i zatrzymuje si przed kolekami Poppy'ego, ktrzy patrz na niego w milczeniu. - Zwyczajne gwna! - mwi. I pluje na jednego z nich, stojcego obok ze szklank coca-coli, trafiajc mu prosto w twarz. Podchodzi do Annalisy i umiecha si do niej. Ona stara si odwzajemni umiech troch przestraszona, a troch nie wiedzc, jak si zachowa. Podnosi nieco grn warg i wychodzi z tego dziwny grymas. Step i jego przyjaciele wsiadaj na swoje wzmocnione vespy i odjedaj. Luconce szaleje na jezdni, podobnie Siciliano, obaj wrzeszcz, to wznoszc si, to opadajc, krlowie ulicy. Potem doczaj do Polla, za ktrym jedzie Step. - Do licha, t blondyneczk to moge zaatwi, ona ju bya nasza. - Przesadzasz, Lucone. Chciaby wszystko naraz. Spokojnie, dobrze? Trzeba umie czeka. Wszystko w swoim interesie, nie? Tego wieczoru Step zjawia si w domu Annalisy i stosuje si do rady Lucone. Kilka razy. Ona tumaczy si, dlaczego nie dzwonia do niego, mwi, e chciaa to zrobi nieraz, ale miaa tyle spraw do zaatwienia, przysiga, e strasznie jej przykro. W nastpnych dniach Annalisa dzwoni do niego czsto. Ale Step jest zajty. Nic udaje mu si znale czasu choby na to, eby do niej oddzwoni.

6Dziewczyna w pobliskim domu wcza przenone radio, klasyczne bambino". - Sto dziewi! Schello, ju pijany, skacze po dachu, taczc w skrzanych Clarkach, przepoconych, bez sznurowade, prbuje rytmu break dance. Nie udao si. - Yahooo! - Klaszcze mocno w donie. - Sto dziesi.

- Uwaga, robimy konkurs na najbardziej spoconych. Prowadzi Siciliano. Okazae plamy pod pachami i na plecach wskazuj, e to jest fontanna. Sto jedenacie! Step, Hook i Siciliano dokonuj nieprawdopodobnych wysikw, eby si jeszcze unie. S wyczerpani, czerwoni na twarzy, ciko dysz. - Na naszej licie hit spoconych na drugim miejscu jest Hook. Jak moecie sami zobaczy, wspaniaa koszulka od Ralpha Laurena zmienia kolor. Teraz, rzekbym, jest to ziele wyblaka, a moe raczej zgnia. Schello, wymachujc przed sob piciami, nadstawia ucha na nowy kawaek, zapowiedziany w radiu jako przebj roku. Czarne wieczory. Odwraca si znowu i cignie dalej: - Sto dwanacie! Ostatni, co oczywiste, jest Step... W stanie niemal doskonaym, z wosem leciutko potarganym, chocia tak krtkim, e si tego nie widzi... Pochyla si, eby lepiej obejrze zawodnika, potem szybko si prostuje, unoszc bezradnie rce. - Nie do wiary! Zobaczyem kropl potu, ale zapewniam was, e bya tylko jedna! Sto trzynacie! Step opuszcza si i czuje, jak piek go oczy. Pot spywa mu po skroniach, rozlewa si wrd rzs i dociera do spojwek, szczypic jak krople do oczu. Zamyka je, plecy go bol, ramiona nabrzmiewaj, yy pulsuj, ale znowu podnosi si i prostuje rce. - Taaak! - Step zerka na Siciliana i widzi, e Siciliano patrzy na niego. Prostuje do koca ramiona i dogania go. Nie wida tylko Hooka. Zauwaaj go jednak - przyjaciela i przeciwnika - jak wspina si, drc i postkujc, centymetr po centymetrze, duga sekunda po sekundzie, gdy z dou dobiega dopingujcy go okrzyk: - Hook, Hook, Hook! Ale Hook nieruchomieje jak sparaliowany. Z dygotem ciaa krci gow. - Nie, ju nie dam rady... - Przez chwil tkwi tak bez ruchu i to jest jego ostatnia myl. Pada -silnie, ledwie zdywszy odwrci gow, by tylko klatk piersiow uderzy w marmur. - Sto czternacie. Step i Siciliano opadaj szybko, zwalniajc jedynie przy ocu ewolucji. Potem rwnie szybko wracaj do pozycji wyjciowej, odnajdujc w sobie nowe siy, now energi. Jeden tylko moe dotrze do celu. By albo pierwszym, albo adnym. - Sto pitnacie! Opadaj w d. Rytm wzrasta. Schello jakby co zrozumia, milknie. - Sto szesnacie! - Podaje tylko te liczby, po kolei, pospiesznie. Wtedy, gdy s na grze.

- Sto siedemnacie! - I znw w d. - Sto osiemnacie! - Step odsapuje i jeszcze przyspiesza. - Sto dziewitnacie! - Opada i wraca natychmiast. Siciliano nie ustpuje kroku, cho pompuje" z coraz wikszym wysikiem, postkujc i purpurowiejc na twarzy. - Sto dwadziecia!... Sto dwadziecia jeden! Nie do wiary, chopcy! Nikt ju nic nie mwi. Na dole zalega cisza, jak zawsze w wielkich chwilach. - Sto dwadziecia dwa! Tylko muzyka pozostaje jako to. - Sto dwadziecia trzy... Nagle Siciliano zatrzymuje si w poowie ruchu. Zaczyna krzycze, jakby co w nim rozerwao si na strzpy. Step podnosi gow i widzi, jak Siciliano bezsilnie zamiera. Zaczyna si trz, coraz bardziej dysze, krzycze, ale jego ramiona nic chc go sucha. Jak ranny zwierz, ktremu wydarto kawa misa, Siciliano wydaje swj ostatni krzyk. Odebrano mu wanie jego rekord. Powoli, nieubaganie zaczyna opada. Przegra. Z dou narasta wielkie woanie, kto otwiera piwo: - Taaak! Oto on, nowy zwycizca. Step! Rozradowany Schello zblia si do Stepa, ale ten krci gow. Ten gest zdaje si by rozkazem, bo plac znowu milknie. Ten kawaek ze Springsteena brzmi w radiu niemal jak znak od losu dla Siciliana, l'm joing down. Step umiecha si do siebie, lew rk chowa za plecy i tylko na prawej, z krzykiem, demonstruje ostatni pompk. Prawie opada na marmur, patrzy na kamie dzikim wzrokiem, a potem znowu, dygocc z wysiku, ca swoj moc i zoci, wci na jednej rce wypycha ciao ku grze. Krzyk wyzwolenia wyrywa mu si z garda: - Taaak! - Gdy nic starczao siy, wspomagaa j wola. Nieruchomy, wycignity do przodu, z gow uniesion ku niebu, trwa tak jak krzyczcy posg - na przekr ciemnoci nocy i urodzie gwiazd. - Yahooo! - Schello wrzeszczy jak optany. Plac eksploduje podobnym krzykiem, uruchamiajc motory i skutery, wczajc klaksony i wszystkie moliwe rda haasu. Pollo zaczyna kopa aluzje kiosku z gazetami. Lucone rzuca butelk po piwie w witryn sklepow. W domach wok otwieraj si okna. Zaczyna wy jaki alarm. Stare kobiety w nocnych koszulach pojawiaj si na balkonach, woajc z lkiem co si dzieje?". Kto da ciszy. Jaka pani grozi, e wezwie policj. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki, wszystkie motory ruszaj. Pollo, Lucone i kilku innych

wskakuj w biegu na siodeka, z rur wydechowych strzelaj biae spalmy. Jaka puszka toczy si w nieznane, wci haasujc. Wszystkie dziewczta rozchodz si ilu domw. Maddalena jest jeszcze bardziej zakochana. Hook podjeda do Stepa. - Kurde, pikne zawody, co? - Nieze. Inne motory te ustawiaj si obok siebie, zajmuj ca jezdni, nie przejmujc si klaksonami samochodw, z ktrymi mijaj si w pdzie. Schello podnosi si na swojej starej, przerobionej vespie i woa: - Jest jaka prywatka na Cassii, pod tysic sto trzydziestym. W bloku. - Wpuszcz nas? - Znam tam jedn - zapewnia Schello. - Kto to? - Francesca. - Co ty, poderwae j? - Tak. - No to nas nie wpuszcz. miejc si, redukuj jednak biegi, a hamujc i palc gum, skadaj motory do skrtu w lewo. Niektrzy - podrywajc przednie koa, wszyscy - lekcewac czerwone wiato. Potem na penym gazie wpadaj na Cassie.

7Zadbane mieszkanie, due okna, z ktrych wida Olimpik. adne obrazy na cianach, na pewno jest tu te Fantuzzi. Cztery puda w ktach salonu rozprowadzaj jaki dobrze zmiksowany kawaek. Muzyka ogarnia modych ludzi w salonie, ktrzy, rozmawiajc ze sob, poddaj si jej rytmowi. - Dani, ledwie ci poznaam. - Ty te jeste przeciwko mnie? - Mwiam o sukience, wietnie ci w niej, naprawd. Daniela zerka na siebie, Giulia przecie zna t sukienk, ale daa si przez chwil nabra. - Ej, Giuli!

- No co, czego si zocisz? Wygldasz jak Monopane, ta koza z trzeciej b", ktra przychodzi do szkoy zawsze zaniedbana... - Jak ty to robisz, e zawsze jeste taka sympatyczna? - Dziki temu jestemy przyjacikami. - A kto mwi, e jestem twoj przyjacik? Giulia wychyla si ku niej. - No dobra, buziaki, zawrzyjmy pokj. Daniela umiecha si. Robi krok w jej stron i zauwaa stojcego tu za ni Palombiego. - Andrea! - Omija policzek Giulii, spodziewajc si, e kiedy wreszcie trafi na jego usta. Co u ciebie? Andrea jakby si zawaha. - Dobrze. A co u ciebie? - Bardzo dobrze. Wymieniaj pospieszny pocaunek. Andrea rusza dalej, witajc si z ktrym z przyjaci. Znowu pojawia si Giulia, umiecha si. - Nie martw si, to klasyczna poza. Przez chwil patrzy w jego stron. On rozmawia to z jednym to z drugim znajomym, potem odwraca si, przyglda si Danieli uwanie, teraz si umiecha. Wreszcie si udao. - Do licha! No jasne, mwiam, e przesadzia... Po prostu ci nie pozna. Przez salon przechodzi Babi. Niektre dziewczta tacz sob. W kcie pokoju kto zabawia si w dideja, niby konkurent dla Francesca, prbuje z nikym sukcesem rapu. Kaka dziewczyna szaleje w solowym tacu, wyrzucajc wyko ramiona. Babi umiecha si i krci gow. - Pallina! Zaokrglona twarzyczka, obramowana dugimi, kasztanowymi wosami i udziwnionym kosmykiem z boku, odwraca si. - Babi, uauuu! - Dziewczyna biegnie do niej, obejmuje j i cauje, prawie unoszc w powietrze. - Jak si masz? , - Doskonale. Mwia, e nie przyjdziesz. - No wanie, bylimy z Dem na zabawie w Olgiacie, ale nie masz pojcia, co za nudy! Zaraz zwialimy stamtd. No i jestemy tutaj... A co, nie jeste zadowolona?

- Co ty, jestem bardzo zadowolona. Zrobia acin? Pamitaj, e ona ci jutro wyrwie, tylko ciebie brakuje, eby zamkn rund. - Tak, wiem, uczyam si przez cae popoudnie, ale potem musiaam wyj z matk i pojecha do centrum. Popatrz, co sobie sprawiam, podoba ci si? Robi zrczny piruet, bardziej jak tancerka ni modelka, a jej wesoy kombinezon z granatowej satyny nabiera powietrza. - Bardzo... - Dema powiedzia, e jest mi w tym wietnie... - Jeszcze by nie! Znasz moj teori, prawda? - Och, przecie przyjanimy si od wiekw! - Tak, tak, ale moj teori pozwl mi zachowa. - Cze, Babi. - Chopiec o miym wygldzie, z brzowymi kdziorami i jasn cer podchodzi do nich. - Cze, Dema, co u ciebie? - W porzdku. Widziaa, jaki ciuch ma Pallina? - Owszem. Pominwszy moj teori, cakiem dobrze w nim wyglda. - Babi umiecha si do przyjaciki. - Id przywita si z Robert, bo jeszcze nie zoyam jej ycze. Odchodzi. Dema odprowadza j wzrokiem. - Co to za historia z t jej teori? - Och, nic... Wiesz, jaka ona jest... To kobieta tysica teorii i adnej praktyki. Albo prawie... Pallina mieje si, potem przypatruje si lepiej Demie. Ich spojrzenia na chwil si krzyuj. Miejmy nadziej, e tym razem nie miaa racji. - No, chod potaczy. Pallina bierze go za rk i prowadzi midzy taczcych. - Cze, Roby, najlepsze yczenia! - O, Babi, cze! - Wymieniaj dwa szczere pocaunki. - Podoba ci si prezent? - Przeliczny, naprawd. Wanie taki, jakiego potrzebowaam. - Wiedzielimy o tym... To by mj pomys. W kocu stale si spniasz na pierwsze lekcje, a przecie nie mieszkasz daleko - wyjania z umiechem Babi. Za ich plecami pojawia si Chicco Brandelli. - Cocie jej wymylili? Babi odwraca si i na jego widok gasi umiech. - Cze, Chicco.

- Dostaam od nich przepikne radio z budzikiem. - A, to mile, naprawd! - Wiesz, on te zrobi mi przeliczny prezent. - Tak? Co takiego? - Poduszk, ca z koronki. Ju j pooyam na ku. - Uwaaj, bo zechce j wyprbowa. Babi umiecha si kwano do Brandellego i odchodzi W stron tarasu. Roberta ledzi j wzrokiem. - Mnie poduszka naprawd si podoba. Jest szczera, nawet gotowa byaby wyprbowa j razem z nim. Chicco umiecha si do niej. - Wierz ci. Przepraszam na chwil. Odchodzi, a ona woa za nim, starajc si go w jaki sposb zatrzyma: - Zaraz podadz makaron!... Na tarasie s mikkie fotele z jasnymi poduszkami haftowanymi w kwiaty i altana z kolorowymi wiatami, ukrytymi w kpach rolin. Wzdu ogrodzenia cign si krzaki jaminu. Babi przechadza si po ceglanej posadzce, wiey, wieczorny wiatr czesze jej wosy, pieci skr, zbierajc z niej odrobin zapachu perfum, a zostawiajc lad w postaci gsiej skrki. - Co mam zrobi, eby mi wybaczya? Babi, umiechajc si do siebie, otula si dokadnie akietem, zapina wszystkie guziki. - To, co powiniene zrobi, eby mnie nie rozgniewa! Chicco podchodzi bliej. - Taka pikna noc... Gupio marnowa j na sprzeczki. - Ja lubi si sprzecza. - Zauwayem. - Ale potem lubi zawiera pokj... Tak, to lubi najbardziej. Cho tobie, nie wiem czemu, jako nie potrafi wybaczy. - To znaczy, e jeste rozdarta wewntrznie. Troch ci byo ze mn mio, a troch nie. Normalka. Wszystkie kobiety tak maj. - Te wszystkie" to twoje nieszczcie... - Poddaj si... Podoba ci si ten wczorajszy film? - Gdyby pozwolono mi go spokojnie obejrze!

- Powiedziaem, e si poddaj. To znaczy, przyl ci kaset do domu i zobaczysz go sobie sama, nikt ci nie bdzie przeszkadza. A propos, wiesz, co syszaem? - Co? - e pewne rzeczy smakuj bardziej w mietanie... Babi mieje si, udajc, e go uderza. - wintuch! Chicco zatrzymuje jej uniesion rk. - artowaem. Pokj? Ich twarze s blisko siebie. Babi patrzy mu w oczy. S bardzo adne, prawie jak jego umiech. Teraz ona si poddaje. - Pokj. Chicco pochya si i delikatnie cauje j w usta. Babi czuje, e zaczyna si z ni dzia co nowego. Odsuwa si troch i patrzy w niebo. - Jaka pikna noc. Popatrz, jaki ksiyc! Chicco wzdycha i podnosi oczy. Kilka lekkich chmur pynie powoli po granacie nieba. Otula j ksiyc, jakby cieszc si jego wiatem, i same janiej jego blaskiem. - Piknie, prawda? Chicco mwi tak", ale zwyczajnie nie docenia urody tej nocy. Babi patrzy gdzie dalej. Domy, dachy, ki wok miasta, szpalery wysokich pinii, duga ulica, wiata jakiego samochodu, odlege odgosy metropolii. Gdyby moga widzie lepiej, dostrzegaby tamtych chopcw, ktrzy cigaj si na motorach, miejc si i grajc na klaksonach. Moe rozpoznaaby wrd nich chopaka podrywajcego j tamtego ranka, kiedy jechaa z ojcem do szkoy. I zobaczyaby, e jest coraz bliej. Chicco obejmuje j i dotyka jej wosw. - Jeste dzisiaj taka liczna. - Dzisiaj? - Zawsze. - Tak ju lepiej. I Babi pozwala si caowa.

8Wiele ulic dalej, w tym samym miecie.

Grubawy kelner w biaym, doskonale skrojonym uniformie i z przerzedzon, nieco spocon fryzur przechodzi ze srebrn tac midzy zaproszonymi gomi. Co chwila jaka rka wysuwa si ku niemu i bierze z tacy lekki koktajl z kawakiem owocu. Inna, szybsza, odstawia pusty kieliszek. Na brzegu lady szminki. Mona atwo odgadn, z ktrego naczynia pia kobieta i jaki ksztat maj jej wargi. Kelner myli, e byoby zabawne rozpoznawa kobiety po kieliszkach. Erotyczne odciski linii papilarnych. Z t podniecajc myl powraca do kuchni, gdzie do szybko zapomina o tych holmesowskich fantazjach. Kucharka ju na niego pokrzykuje, eby si zabiera do roznoszenia tego, co nasmaya. - Kochanie, piknie wygldasz. W salonie kobieta o intensywnie ufarbowanych wosach odwraca si w stron przyjaciki i miejc si, podejmuje gr. - Czy co ze sob zrobia? - Jasne, znalazam kochanka. - Ach tak? Czym si zajmuje? - Jest chirurgiem plastycznym. Obie wybuchaj miechem. Potem, biorc z tacy smaonego karczocha, wyznaje swj sekret. - Zapisaam si do salonu Barbary Bouchet. - Ach tak? I jak tam jest? - Bajecznie. Te powinna zajrze. - Z pewnoci to zrobi. I cho chciaaby spyta, ile to miesicznie kosztuje, decyduje, e dowie si tego sama, na wasny rachunek, w penym znaczeniu tego sowa. Chwyta z tacy smaon mozzarell poyka ze spokojem, wiedzc, e strawi j bez trudu. Claudio wyciga paczk marlboro i zapala papierosa. Zaciga si z rozkosz. - Ej, masz przepikny krawat. - Dzikuj. - Naprawd ci w nim adnie, powanie. Claudio z dum prezentuje swj bordowy krawat, potem troch instynktownie ukrywa papierosa w opuszczonej doni i rozglda si za Ralfaell. Widzi kilka nowych osb, z umiechem kania si im z daleka, ony na szczcie wrd nich nie ma, wic znowu spokojnie zaciga si papierosem. - Bardzo adny, prawda? To prezent od Raffaelli. Niski stolik z koci soniowej, na nim oliwki, orzeszki pistacjowe w maych srebrnych miseczkach. Szczupa do o dobrze utrzymanych paznokciach upuszcza symetryczne pistacjowe upinki.

- Martwi si o swoj crk. - Dlaczego? Raffaelli udaje si okaza zainteresowanie na tyle, e Marina kontynuuje swoje zwierzenia. - Chodzi z jakim nicponiem, takim nierobem, co przez ty dzie szwenda si po miecie. - Od dawna si spotykaj? - Wczoraj obchodzili swoje procze. Dowiedziaam si tego od mojego syna. Wiesz, co on zrobi, och, wiesz, co on zrobi? Raffaella odkada nazbyt szczelnie zamknity orzeszek. - No nie, powiedz mi. - Zaprowadzi j do pizzerii. Wyobraasz sobie? Do jakiej pizzerii na corso Vittorio. - C, chopcy w tym wieku jeszcze nie zarabiaj, by moe rodzice... - Wanie, kto wie, z jakiej rodziny si wywodzi... Przynis jej dwanacie r, maych, brzydkich, wymitych, w domu od razu zaczy si osypywa, na pewno kupi je gdzie pod wiatami. Dzi rano pytam j: Co to za mieci?", a ona: eby si nie waya ich wyrzuca!". Rozumiesz? Ale kiedy wrcia ze szkoy, ju ich nie byo. Powiedziaam jej, e to wina Ziui, naszej Filipinki, a wtedy ona zacza krzycze i wybiega z domu, trzaskajc drzwiami. - W tych sprawach absolutnie nie powinna si jej sprzeciwia, bo bdzie jeszcze gorzej. Gloria si zatnie. Zostaw j w spokoju, zobaczysz, e sama z tym skoczy. Jeli jest midzy nimi taka rnica... I co, wrcia? - Nie, zadzwonia, mwia e zostanie na noc u tej Piristi, wiesz tej adnej, pulchnej blondynki, crki Giovanny. On jest dyrektorem w Serafimie, a ona si odnowia. Moe sobie na to pozwoli. - Powanie? Wcale tego nie wida... - Stosuj now technik, nacigaj skr od tyu, za uszami... Nic nie wida... Wic co, Gloria moe wyj z Babi? Bardzo bym si z tego cieszya. - Ale oczywicie, chyba artujesz. Powiem, eby zadzwonia do niej. Raffaella wreszcie moe zje orzeszka. Przenosi go z otwartej upinki do otwartych ust, ale nie jest to zamiana dla niego korzystna. - Filippo? Raffaella mwi, e przekona Babi, aby wczya Glori do swojej grupy. - O, wietnie, dzikuj ci. Filippo, mczyzna jeszcze mody, o twarzy wypocztej, wydaje si interesowa bardziej pistacjowymi orzeszkami ni przygodami swojej crki. Pochyla si do przodu i wyawia

orzeszek, ktry mia si sta ofiar Raffaelli. Ta widzi teraz jego ty gowy i za uszami szuka rda jego zaskakujco modzieczego wygldu. - Cze, Claudio. - Jeste pikna. Dzikuje mu perfekcyjnym umiechem i musnwszy jego policzek, oddala si, poyskujc henn we wosach za co najmniej sto pidziesit euro. Czy ona to zrobia umylnie? Oczyma wyobrani ju rozbiera j z sukni i zostawia tylko w bielinie... tylko - czy jest tam co wartego fantazjowania? Ale wanie nadchodzi Raffaella. Claudio ostatni raz zaciga si papierosem i szybko gasi go w popielniczce. - Za chwil zaczynamy gra. Bardzo ci prosz, nie rb tego co zwykle. Jeli nic idzie ci karta, to po pewnym czasie, kiedy nie masz szans na wygran, pasuj. - A jeli bd mia poparcie? - Wszystko jedno, przy sabej karcie pasuj. Claudio umiecha si grzecznie. - Tak, kochanie, jak chcesz. Nie zauwaya papierosa. - Prosiam, eby nie pali. Pomyka. - Tylko jeden... To mi nie zaszkodzi. - Jeden czy dziesi... Ten smrd mi przeszkadza. Raffaella kieruje si do zielonego stolika. Inni gocie rwnie. No tak, nic nie ujdzie jej uwagi. Sadowic si, Raffaella taksuje wzrokiem kobiet z henn za sto pidziesit euro. Przez chwil Claudio boi si, e ona potrafi czyta w jego mylach.

9Roberta, w euforii z powodu ukoczenia osiemnastu lat i wyjtkowo udanej imprezy, ktra przebiega wrcz doskonale, spieszy do domofonu. - Ja otworz! - uprzedza kogo, kto przesuwa si wanie z talerzem penym pizzetek. - Cze. Jest tam Francesca, prawda? - Jaka Francesca?

- Giacomini, taka blondynka. - Owszem, mam co przekaza? - Nie, jeli mi otworzysz. Jestem jej bratem, musz zostawi klucze. Roberta naciska guzik domofonu, raz, a potem, dla pewnoci, e zadziaa, drugi. Idzie do kuchni, wyjmuje z lodwki dwie due coca-cole i wraca do salonu. Spotyka dziewczyn, blondynk rozmawiajc z chopcem o naelowanych, gadkich wosach. - Francesca, zaraz tu bdzie twj brat. - Ach - reaguje zaskoczeniem dziewczyna i moe tylko wydusi jeszcze dzikuj". Chwil pozostaje z otwartymi ustami Chopak usztywniony elem traci swoje nadcie i okazuje jej zainteresowanie: - France', co nie gra? - Nie, nie, wszystko gra, tylko... ja jestem jedynaczk!

- To tu. - Siciliano i Hook pierwsi odczytuj tabliczk przy dzwonku na czwartym pitrze. Nazwisko Micchi, nie? Schello dzwoni do drzwi, otwieraj si niemal natychmiast, Roberta staje w progu i patrzy na gromad muskularnych i rozczochranych chopcw. Ubrani s swobodnie, jakby na jedn mod. - Czym mog suy? Schello wysuwa si do przodu. - Szukam Franceski, jestem jej bratem. Jak na zawoanie Francesca pojawia si w drzwiach, a tu za ni jej naelowany towarzysz. - Dobrze, e jeste, przyszed twj brat. Roberta odchodzi. Francesca z niepokojem spoglda na przybyych. - No to ktry z was jest moim bratem? - Ja! - Lucone podnosi rk. Pollo te si zgasza. - I ja. Jestemy bliniakami, jak w tym filmie ze Schwarzeneggerem: on jest tym gupim. Wszyscy si miej. - My te jestemy brami. - Po kolei wszyscy podnosz rk. - I bardzo si kochamy. Chopiec z naelowan fryzur niewiele rozumie z tego, co si dzieje. Przybiera poz, ktra dobrze pasuje do jego wosw. Francesca bierze Schella na stron. - Co ci strzelio do gowy, eby sprowadza tu tych ludzi? Pollo umiecha si, prbuje poprawi na sobie kurtk, ale bez powodzenia.

- Ta zabawa wyglda na styp, przynajmniej j troch ywimy. No ju, France', nie wciekaj si. - A kto tu si wcieka? Wystarczy, ebycie sobie poszli. - Sche', ju mnie to mczy, przepraszam! - Siciliano wchodzi, nie czekajc, a Francesca ustpi mu z drogi. Naelowany nagle chwyta: s naszprycowani. I byskawicznie znika, kryjc si wrd prawdziwych goci w salonie. Francesca prbuje zatrzyma intruzw. - Nie, Schello, nie moecie tu wej. - Przepraszam, bardzo przepraszam, przepraszam Bezpardonowo, jeden po drugim, wkraczaj do rodka wszyscy: Hook, Lucone, Pollo, Bunny, Step i inni. - Spoko, France', nie przeszkadzaj, zobaczysz, nic si nie stanie. Schello bierze j pod rami. - A poza tym, czy to twoja wina? To brat sprowadzi wam na gow tych ludzi... I jakby w obawie, e kto nieproszony mgby jeszcze wej, zamyka za sob drzwi. Siciliano i Hook dosownie rzucaj si na bufet, poeraj kanapki z salami, miciutkie, smarowane masem po okrgej stronie buki, ale niezbyt interesuj si smakiem, poykaj wszystko, nawet specjalnie nie przeuwajc. Objadaj si na wycigi. Pizzetki, tartinki, potem dla odmiany ciasteczka i czekoladki. W kocu Siciliano zaczyna si czym dawi. Hook wali go w plecy na tyle mocno, e Siciliano kaszle i wypluwa nieprzeknite kawaki na bufet. Gocie natychmiast trac apetyt. Schello wybucha miechem. Francesca zaczyna si niepokoi. Bunny myszkuje po salonie. Jak wytrawny antykwariusz, bierze do rki niektre drobne przedmioty, podnosi je do oczu, sprawdza wytoczone na nich cyferki i jeli co jest ze srebra, wkada to do kieszeni. Wkrtce si okazuje, e palacze musz strzsa popi do doniczek z kwiatami. Pollo, niczym sprawny zawodowiec, szuka natychmiast sypialni pani domu. Znajduje zamknit na klucz. Ale z kluczem w drzwiach. mieszni. Dwa obroty w zamku i Pollo jest ju w rodku. Torebki dziewczt le na ku, rwno uoone. Otwiera jedn po drugiej, nawet niezbyt si spieszc. Portfele s niele wypenione, mia zabawa: ludzie z klas, nie ma co. W korytarzu Hook niewybrednymi komplementami napastuje ktr z przyjaciek Palliny.

Jaki chopiec, troch mniej ni inni wypomadowany, usiuje da mu choby oglne pojcie o dobrym wychowaniu i wdaje si w jaow dyskusj. Zarabia od razu w twarz, co trudniej mu znie ni wulgarne zaloty do jego dziewczyny. Hook nie cierpi kaza. Jego ojciec jest adwokatem, kocha sowa najmniej tak bardzo, jak syn nienawidzi samej myli studiowaniu prawa. Pallina, moe z wraenia, czuje, e te ma troch problemw ze sob, i kamie, przepraszajc towarzystwo: - Zjadam szmink, id do azienki poprawi sobie makija. Taki spacer przydaby si bardziej chopcu, ktry przechodzi w milczeniu ze swoj dziewczyn i ladem po piciu palcach Hooka odbitych na jego twarzy. Pollo odrzuca na ko ostatni torebk. - Do diaba, co za sknera, z tak torebk na takie przyjcie tylko dziesi euro. Albo bieda u ciebie a piszczy... Zamierza ju wyj, kiedy na krzele obok spostrzega zapeszon na oparciu pod akietem jeszcze jedn torebk, zdejmuje j. Ta jest pikna, elegancka i cika, z ozdobnym paskiem na rami i dwoma skrzanymi rzemykami do zamykania. Musi by niele wyposaona, skoro wacicielka troszczya si o to, eby j ukry. Pollo zaczyna rozwizywa supe dwch rzemykw, przeklinajc swj nag obgryzania paznokci. Kto moe cierpie z powodu braku uczucia lub braku pienidzy, ale nie z dwch powodw naraz. Wreszcie udaje mu si rozwiza. I w tej samej chwili otwieraj si drzwi. Pollo ukrywa torebk za plecami. Ciemnowosa dziewczyna, umiechnita i spokojna, wchodzi do pokoju. Kiedy go zauwaa, zatrzymuje si. - Zamknij drzwi. Pallina posusznie wykonuje polecenie. Pollo wyciga torebk zza siebie i zaglda do rodka. Pallina nie kryje niezadowolenia. Patrzy na niego. - O co ci chodzi? - O torebk. - Wiec na co czekasz? We j sobie. Pollo wskazuje na ko z oprnionymi torebkami. - Nie mog. - Dlaczego? - Bo jaki facet, idiota, ma j w rku. - Ach tak... - Pollo umiecha si. Uwaniej przyglda si dziewczynie. Jest bardzo adna, ma czarne wosy, kosmyk z boku i grymas na lekko znudzonych ustach. Oczywicie, ma na sobie spdniczk z kolonialnego kompletu. Pollo znajduje w torebce portfel, zabiera go.

- Trzymaj! - Rzuca jej torebk. - Wystarczy poprosi... Pallina chwyta torebk w locie. Teraz ona szuka czego w rodku. - Wiesz, e nie szpera si w torebkach panienek? Mama ci tego nie mwia? - Nigdy nie rozmawiaem z moj matk. Ale ty powinna porozmawia ze swoj. - Dlaczego? - Bo czy to moliwe, eby ci wysaa z domu tylko z pidziesicioma euro? - To jest moja tygodniwka. Pollo wkada pienidze do kieszeni. - Bya. - To znaczy, e przejd na diet. - No to sprawiem ci przyjemno. - Kretyn! Pallina znalaza, czego szukaa, wic odstawia torebk. - Jak ju skoczysz, w z powrotem portfel. Dzikuj. - Skoro masz by na diecie, moe ci jutro zaprosz na pizz? - Nie, dzikuj. Kiedy sama pac, mog przynajmniej decydowa, z kim id. Zabiera si do wyjcia. - Poczekaj chwil! Pollo podchodzi do niej. - Co wzia? Pallina chowa rk za plecami. - Nic, co ci moe interesowa. Pollo blokuje jej rce. - Ja to osdz, poka. - Odczep si. Pienidze ju wzie. Czego jeszcze chcesz? - Tego, co masz w rku. Pollo prbuje odebra jej to, co chowa za sob. Pallina broni si, odsuwajc jak najdalej drobn, zacinit w pi do. - Zostaw mnie! Uprzedzam, e bd krzycze. - A ja ci przyo! Pollo dosiga jej przegubu i cignie do siebie. Potem zdecydowanie opanowuje jej rami z zacinit doni. - Jeli mi j otworzysz, przysigam, nigdy si do ciebie e odezw. - Przypominam ci, e nie rozmawialimy ze sob a do dzisiaj, wic nie umr chyba... Pollo ciska mikk pistk dziewczyny i po kolei odgina jej palce. Pallina opiera si jak moe. Na prno. Ze zami oczach szarpie si do tyu. - Prosz ci, nie rb tego!

Ale Pollo robi swoje, nie suchajc jej. Odchyliwszy wszystkie palce, zwycisko odkrywa jej sekret.

W doni Palliny ukazuje si bowiem przedmiot, ktry wyjania obecno i tych punkcikw na twarzy, i powikszone piersi. A take nerwowo, ktra raz w miesicu ogarnia wczeniej lub pniej wszystkie dziewczyny, a ktra narasta, ilekro jej przyczyna czemu si nie pojawia, bo to moe oznacza, e si zostanie mamusi. Pallina stoi przed nim w penym udrki milczeniu. Zostaa upokorzona. Pollo ze miechu a przysiada na ku. - No to jutro nie zaprosz ci na kolacj. Bo potem co bdziemy robi, opowiada sobie dowcipy? - Co to, to nie. Nie znam takich pieprznych kawaw, z ktrych mgby si mia. A innych pewno w ogle by nie zrozumia. - O, ryczka kuje! - Pollo poczu si dotknity. - W kadym razie, jak widz, miae niezy ubaw. - Dlaczego? Pallina masuje sobie palce. Pollo to zauwaa. - Sprawie mi bl, czy nie tego chciae? - Nie przesadzaj, ledwie ci si zaczerwieniy, za chwil przejdzie. - Nic mwiam o mojej rce - mwi Pallina. I wychodzi, by nie rozpaka sic przy nim. Pollo pozostaje jeszcze, nic wiedzc dobrze, co ma zrobi. Jedyne, co mu przychodzi do gowy, to odoy na miejsce portfel i przejrze jej kalendarzyk. Oczywicie, nie oddajc pidziesiciu euro. Didej, muzykalny chopak z wosami troch duszymi ni u innych, co ma podkreli jego artystyczny wygld, kry przy aparaturze, kiwajc si rytmicznie. Jego rce pracuj przy pytach na dwch pozycjach, jego gowa tkwi w kasku z gbczastymi suchawkami na uszach, co umoliwia mu wczeniejszy nasuch i uniknicie wpadki z jakim gupim wejciem. Step snuje si po salonie, oglda wok, w roztargnieniu sucha pustej paplaniny osiemnastolatek: o drogich strojach na wystawach sklepowych, c skuterach niekupionych przez rodzicw, o jakich niewiarygodnych zarczynach, gdzie zapewnione s rogi, a zawiedzione marzenia. Z okna w gbi salonu, z tego okna, ktre wychodzi na as, dociera powiew wiatru. Firanki wzdymaj si lekko, gdy opadaj, na ich tle zarysowuj si dwie sylwetki. Wida ce, ktre staraj si rozsun tkanin. Elegancki chopak t szybszy, znajdujc

wkrtce waciwe rozcicie. Wtedy jego boku pojawia si dziewczyna. wiato ksiyca zza a rozjania jej sukienk, nadajc materii pewn przezroczysto. Step zatrzymuje si i patrzy na ni. Dziewczyna poprawia wosy, umiecha si do swego towarzysza. Ukazuje liczne, biae zby. Nawet z daleka mona wyczu intensywno emocji w jej spojrzeniu. Ma niebieskie oczy, gbokie i czyste. Step przypomina j sobie, widzieli si przecie, ju si ze sob spotkali. A raczej, co prawdziwsze, zderzyli. Tamci o czym rozmawiaj. Dziewczyna przytakuje i id razem do Molu z napojami. Nagle Step te ma ochot co wypi. Chicco Brandelli prowadzi Babi midzy gomi. Ledwie dotyka doni jej plecw, chonc nozdrzami delikatny zapach. Babi wita si po drodze z przyjacimi, ktrzy przybyli tu wtedy, kiedy ona bawia na tarasie. Dochodz do barku. Nieoczekiwanie przed Babi pojawia si kto nowy. To Step. - Widz, e przyznaa mi racj i ju rozwizujesz swoje problemy - mwi, wskazujc na Brandellego. - Rozumiem, e to tylko przymiarka. Przyda si. Skoro nie znalaza nic lepszego... Babi patrzy na niego niepewnie. Wie, e gdzie go ju widziaa i nie wyda si jej sympatyczny. A moe jednak? Skd zna tego faceta? Step odwiea jej pami. - Kilka dni temu odprowadziem ci rano do szkoy. - To niemoliwe, ja do szkoy zawsze jed z ojcem. - Masz racj, powiedzmy, e ci eskortowaem. Jechaem tu przy twoim samochodzie. Babi przypomina sobie tamto spotkanie i patrzy na niego z niechci. - Widz, e wreszcie sobie przypomniaa. - Owszem, ty jeste tym typkiem, ktry wtedy wygadywa tyle gupstw. Nie zmienie si od tamtej pory, co? - A czy musiaem? Jestem doskonay. - Step rozkada ramiona, demonstrujc swoj sylwetk. Babi myli, e przynajmniej z tego punktu widzenia ma racj. Tylko wszystkie inne jej si nie zgadzaj. Zaczynajc od ubioru, koczc na jego sposobie bycia. - Widzisz, nawet nie powiedziaa nie. - Bo nic ci nie odpowiem. - Czy on ci sprawia przykro, Babi? Brandelli ma zowrbn myl, eby si wtrci. Step nawet nie patrzy na niego. - Nie, Chicco, dzikuj. - Jeli ci nie sprawiam przykroci, to sprawiam przyjemno, prawda?

- Jeste mi cakiem obojtny, a nawet, eby powiedzie dokadnej, nudzisz mnie. Chicco prbuje przerwa t dyskusj i znowu zwraca si do Babi: - Chcesz si czego napi? Step odpowiada za ni. - Tak, dzikuj, nalej mi coca-coli i nie marud! Chicco nie reaguje. - Babi, chcesz co? Po raz pierwszy Step zwraca na niego uwag. - Tak, col, ju ci powiedziaem, nie syszae? Chicco stoi ze szklaneczk w rku i patrzy bez sowa na Stepa. - Co si tak limaczysz? Pospiesz si, gnoju! - Daj spokj! - Babi interweniuje, wyjmujc szklank z rki Chicca. - Ja to zrobi. - No prosz, kiedy jeste uprzejma, stajesz si wrcz urocza. Babi podnosi szklank do gry. - Trzymaj i uwaaj, eby nie rozla. I chlusta col prosto w twarz Stepa. - Mwiam, eby uwaa. Jeste jak dziecko, nie umiesz nawet pi. Chicco zaczyna si mia. Step silnym pchniciem zbija go z ng i Chicco leci na niski stolik z jedzeniem i piciem, Wywracajc wszystko. Ratujc si, chwyta za skraj serwety, pociga mocno, jakby naladowa iluzjonistw podczas ich wystpw, ale ten numer nie wychodzi. Butelki przewracaj si, lec na podog i na pobliskie kanapy z gomi. Za mim spadaj szklanki, tukc si z haasem. Step wyciera sobie twarz. Babi spoglda na niego z odraz. - Jeste po prostu zwierz. - Masz racj, teraz cay si lepi, wic potrzebuj dobrego prysznicu. To twoja wina, wic zrobisz to ze mn. Step nachyla si - szybkim chwytem apie j za nogi i zarzuca sobie na plecy. Babi miota si wciekle. - Pu, pu, postaw mnie! Na pomoc! Nikt si jednak nie rusza. Jedynie Brandelli, podnisszy si, usiuje zatrzyma Stepa, ale dostaje takiego kopniaka w brzuch, e znowu wpada midzy goci. Schello rechoce po wariacku i bierze si do taca z Luconem, upic po gowie kogo popadnie. Kto protestuje. W pobliu aparatury dideja wybucha kolejna awantura. Zaniepokojona Roberta staje w drzwiach, patrzc z przeraeniem na zdewastowany salon. - Przepraszam, gdzie jest azienka? Roberta ju nawet nie dziwi si widokiem faceta z dziewczyn na plecach i bez wahania wskazuje mu drog.

- Tdy. Step dzikuje i idzie tam, gdzie go skierowano. Do salonu nadcigaj Siciliano i Hook. Obadowani jajkami i pomidorami, rozpoczynaj bombardowanie obrazw na cianach, a i gociom si dostaje, czemu nie, byle trafi, byle zniszczy. Przy Robercie pojawia si Brandelli. - Gdzie jest telefon? - Tdy! Roberta wskazuje kierunek przeciwny ni tamtym, do azienki. Czuje si jak policjant w chaosie ruchu ulicznego, ktry tak niefortunnie przenis si do jej salonu. Niestety, nie ma uprawnie do nakadania kar ani do przepdzenia kogokolwiek. Kto bardziej przezorny albo tchrzliwy ju egna si z Robert, cauje j w policzek. - Cze, Roberta, najlepsze yczenia. Przykro nam, ale musimy i. - Tdy. Wskazuje drog do drzwi wyjciowych, ktrymi, gdyby to nie by jej dom, najchtniej sama by ucieka. - Do ju, powiedziaam ci, eby mnie postawi. Zapacisz mi za to... - I kto mnie ukarze? Ten twj marniutki elegancik, ktry chciaby zosta kelnerem? Step wchodzi do azienki i otwiera rozsuwajce si, obione drzwi natryskowe. Babi chwyta si rkami futryny, prbujc go zatrzyma. - Nie! Ratunku! Pomcie mi! Step cofa si nieco i z atwoci odczepia jej rce od framugi drzwi. Babi postanawia zmieni taktyk. Teraz bdzie mia. - No dobrze, wygrae, przepraszam ci. Wic postaw mnie na ziemi, prosz ci. - Co to znaczy, prosz ci? Najpierw wylaa na mnie col, a teraz mwisz mi, prosz ci? - No dobrze, le zrobiam, wylewajc na ciebie col. - Ja wiem, e le zrobia. - Step wchodzi pod natrysk, pochyla troch gow pod sitkiem. Ale szkoda ju si dokonaa. I musz, nie mam wyjcia, wzi prysznic, bo inaczej powiesz, e jestem lepki. - Ale nie, co to ma do rzeczy? - Strumie wody uderza j w twarz, zatapiajc sowa w ustach. - Kretyn! Babi wije si, starajc si unikn wody, ale Step trzyma j mocno i ustawia tak, eby zmoczy j ca. - Pu, zostaw, bandyto, daj mi wyj! - Czy nie za gorca? - I nie czekajc odpowiedzi, Step przekrca regulator temperatury, ktry ma przed oczami, na niebiesko. Woda staje si natychmiast zimna. Babi krzyczy.

- O, to jest to, co nam potrzebne, lodowaty prysznic na uspokojenie. Czy wiesz, jak dobrze robi taki bicz, najpierw lodowaty, a potem gorcy? - Przekrca regulator na czerwone. Woda a bucha par. Babi krzyczy jeszcze goniej. - Ojej, parzy! Zakr, no zakr! - Ale to naprawd dobrze robi, rozszerza pory, usprawnia obieg krwi, do mzgu dociera wicej tlenu, lepiej si myli i wreszcie si wie, jak powinien zachowa si czowiek wobec czowieka... e trzeba by miym, umie nala col, a nie chlusta ni w twarz... W tym momencie wpada do azienki Schello. - Szybko, Step, wychodzimy! Kto wezwa policj! - Skd wiesz? - Syszaem. Lucone rozbi mi jajko na gowie, poleciaem, eby si obmy i nakryem faceta przy telefonie. Na wasne uszy syszaem... Step zakrca wod i odstawia Babi na nogi. Schello tymczasem szpera po szufladkach toaletki. Znajduje par piercionkw i acuszkw, rzeczy mao wartociowe, ale i tak kad je do kieszeni. Babi, z mokrymi wosami opadajcymi twarz, stoi oparta o cian natrysku, starajc si doj do siebie. Step ciga z siebie koszulk i wyciera si rcznikiem. wietnie wyrobione minie brzucha przebyskuj spod frotowej tkaniny. Jego skra gadka i napita niemal lizga si po twardych muskuach. Step spoglda na dziewczyn z umiechem. - Powinna si wytrze, bo moesz si przezibi. Babi podnosi rk dugie, mokre wosy i odsuwa je z twarzy. Odsania oczy, ktre wci wyraaj zo i zacito. Step udaje, e si ich boi. - Oj, nic nie mwiem, nic nie mwiem. - Zabiera si do wycierania gowy. Babi przysiada na ziemi. Przemoczona sukienka staa si przezroczysta. Pod materiaem w lila kwiaty wida koronki stanika, jasnym kolorem dopasowanego pewnie do majteczek. Step to zauwaa. - No to da ci rcznik, czy nie? - Id do diaba! - Co za sowo! Taka grzeczna dziewczynka jak ty mwi takie rzeczy? Przypomnij mi, e kiedy nastpnym razem bdziemy wsplnie brali prysznic, mam ci mydem umy buzi. Jasne? Przypomnij mi o tym! Wykrca koszulk, opasuje si ni i wychodzi z kabiny. Babi ledzi go wzrokiem. Po jego jeszcze mokrych plecach kilka kropli wody spywa na napite yy i dobrze zarysowane, ruchliwe minie. Babi chwyta lecy obok szampon i rzuca nim za Stepem. Step, syszc jaki odgos za sob, instynktownie si uchyla.

- Ha, rozumiem teraz, dlaczego jeste za, zapomniaem umy ci szamponem. No dobrze, wracam. - Zjedaj! Nawet nie prbuj! Babi szybko zasuwa przezroczyste drzwi kabiny. Step widzi jej mae rce zacinite na szkle. - Trzymaj! - Wrzuca jej szampon gr, ponad obudow kabiny i drzwiami. - Widz, e wolisz to zrobi sama... Jak wiele innych rzeczy, co? Po czym z rechotliwym miechem opuszcza azienk. Na sowo policja w salonie oglne zamieszanie zamienia si w ucieczk. Od razu koczy si caa awantura. Lucone, Siciliano i Hook, z przeszoci najbardziej burzliw, pierwsi dopadaj drzwi, pozostawiaj na ziemi kilku zakrwawionych chopcw, goci Roberty, ktra pacze w kcie. Niektrzy z nich widz jeszcze, jak napastnicy znikaj w ich puchowych kurtkach, a nawet najkosztowniejszych marynarkach, Henriego Lloyda i Faya. Bunny, podzwaniajc upem stoowego srebra, wychodzi bardziej ociay ni zwykle. Reszta da po schodach w d szybko i sprawnie, dr porcze, ktrych si chwytaj na zakrtach. Przewracaj drogie wazony na eleganckich ppitrach. Kopic i walc piciami, niszcz skrzynki pocztowe, wrzeszczcy, nieliczcy si z nikim. I ukradszy z kilku skuterw siodeka, roztapiaj si mroku nocy.

10Szlem. - Raffaella zdecydowanie kadzie karty na zielone sukno, patrzc z satysfakcj na swoj przeciwniczk. Kobiet w okularach tak silnych, jak saba jest jej reakcja. - Wy je, moja droga... Jakby wypaday jej z rk. Raffaella szybko je zgarnia. - T po tu, t tu, a t ostatni tam. A za te wszystkie pacisz. Robi szybki rachunek w pamici, potem zapisuje osignity wynik na kartce papieru. Wstaje i ustawia si za plecami Claudia, decydujc rwnie o jego grze, i po kilku rezygnacjach namawia go, eby bi. Take ich przeciwnik przegrywa. Raffaella, szczliwa, notuje punkty. Gdyby nie kontra, na ktr wpad Claudio, zniszczyliby ich ju w drugiej partii. Bierze karty i zaczyna je zrcznie tasowa. Kobieta w mocnych szkach przekada karty. Zawsze jest taka sama, to znaczy bardzo powolna. Raffaella nie zniosaby tego, eby przegra, nie tyle z powodu punktw, a uzbieraa ich niemao, ile dlatego e musiaaby tamtej odda karty. Przy

ssiednich stolikach seria przegranych wreszcie si koczy, pozwalajc za ten wypadek obwini zwyczajny pech. Kto odstawia na miejsce ledwie oprnion przez pani domu popielniczk, tak by bya w zasigu prawej rki gracza. Pewien adwokat nalewa sobie whisky dokadnie do poziomu rysunku na szklance. Waciwa miara, eby wygra, pozostajc jeszcze trzewym. Niektre pary, na pozr bardziej zakochane ni inne, witaj si serdecznie, nim wezm karty do rk. Tak naprawd to wicej w tym jakiego magicznego rytuau ni bezinteresownej mioci. Kilka par wychodzi, tumaczc si wczesnym wstawaniem nazajutrz lub niepokojem o dzieci, ktre jeszcze nie wrciy do domu. A na og jest tak, e albo on ostatnio nie czu si najlepiej, albo ona wynudzia tu si tego wieczoru. Wrd takich wanie s Marina i Filippo. egnaj si ze wszystkimi, obudnie dzikujc gospodyni wspaniay wieczr. Marina jeszcze cauje Raffaell z duszym ni zwykle umiechem i przypomina o ich tajnym porozumieniu w sprawie crek.

Z bramy o numerze tysic sto trzydzieci na Cassii wychodzi grupa goci. Komentuj to, co si wydarzyo. Jeden z chopcw wydaje si mie wicej do opowiadania o wszystkim ni inni. Sdzc po jego spuchnitej wardze, z pewnoci ma racj. Po wielu gupich, niepotrzebnych pytaniach policja opucia w kocu dom Roberty. Jedyn, ktra mogaby co policji powiedzie, bya niejaka Francesca, ktra stwierdziwszy, e zabawa przybiera niebezpieczne formy, wyniosa si pospiesznie, zabierajc ze sob swoj oprnion torebk i nazwiska intruzw. W oglnym zamieszaniu Palombi i Daniela uciekli wczeniej z wieloma innymi gomi. Babi, cakowicie przemoczona, pozostaa wic bez siostry. Na szczcie Roberta znalaza dla niej par wskich spodni, ktre wietnie na niej le, i zamszow kurtk starszego brata, w ktrej z kolei zmieciaby si dwa razy. - Powinna czciej chodzi na przyjcia w czym takim, jeste czarujca. - Och, Chicco, chce ci si jeszcze artowa? Zgubiam siostr i zniszczyam sukienk od Valentina. Pokazuje eleganck, plastikow torb z nazw inn ni tamta, ale rwnie modn. - Jakby tego byo mao, to matka, jak mnie zobaczy z mokr gow, zrobi niez awantur. Dugie rkawy kurtki zakrywaj jej donie, przeszkadzajc. Babi zawija je a po okcie. Ale po kilku krokach opadaj przekornie z powrotem.

- O, to ten. - Spoza pojemnikw na mieci Schello zdecydowanie wskazuje Chicco Brandellego. Step przyglda mu si.

- Jeste pewien? - Cakowicie. Step rozpoznaje te dziewczyn, ktra idzie obok tamtego, chocia tak wietnie si przebraa. Nie zapomina si atwo kobiety, ktra tak usilnie nalega, by pj z tob pod prysznic. - Chodmy, trzeba uprzedzi innych. Babi i Chicco skrcaj w jak uliczk. - Powiedz mi lepiej, dlaczego nie przyszede mi z pomoc, kiedy ten ajdak wcign mnie pod prysznic? - Nic nie widziaem, dzwoniem wtedy na policj. - Ty? - Sytuacja stawaa si grona. Zacza si taka kotowanina... Widziaa, jak urzdzili Marinellego? - Tak, biedaczysko. - Biedaczysko? Do wesela si zagoi, daj spokj. A jak bdzie teraz opowiada! Sam przeciwko wszystkim, bohater wieczoru. Znam go jak wasn kiesze. O, to ten. Zatrzymuj si przed samochodem. Kierunkowskazy zaczynaj mruga i jednoczenie odblokowuj si zabezpieczenia. To do powszechny typ alarmu, tylko bmw maj inny, zupenie nowy model. Chicco otwiera drzwi. Babi widzi wspaniae wntrze samochodu, w ciemnym drewnie i skrze. - Podoba ci si? - Bardzo. - Wziem go specjalnie dla ciebie. Wiedziaem, e dzi wieczorem odwioz ci do domu. - Powanie? - Oczywicie. W rzeczywistoci to wszystko zostao zaplanowane. Tych obuzw ja sprowadziem. Rozumiesz? Ten burdel by po to, ebymy w kocu zostali sami. - No to t histori z prysznicem moge sobie darowa, przynajmniej co zrobi, ebym si moga odpowiednio ubra. Chicco mieje si i zatrzaskuje za ni drzwi samochodu; przechodzi na swoj stron, wcza silnik i rusza. - Wszystko razem wziwszy, to ubawiem si dzisiaj niele. Gdyby nie oni, byoby nudno jak na stypie. - Nic sdz, aby Roberta bya tego samego zdania. Babi kad przy swoich nogach plastikow torb. - Zniszczyli jej mieszkanie!

- Bez przesady, szkody nic s tak wielkie. Trzeba wyczyci kanapy i wysa firanki do pralni, nic wicej. Nagy haas, donony, cho guchy, potem przykry metaliczny zgrzyt, naruszajcy atmosfer elegancji i harmonii wewntrzu samochodu. - Co si dzieje? - Chicco Brandelli zerka w boczne luster. - Pojawia si w nim twarz Lucone, ktry rechotliwie szczerzy zby. Za nim wida, jak Hook podskakuje na siodeku motoru i silnym kopniciem uderza w samochd. - To ci wariaci! Prdzej, przyspiesz! Chicco zmienia bieg i dodaje gazu. Lekkie motory atwo przyspieszaj i ju s za nim. Zaniepokojona Babi odwraca i patrzy do tyu. Wszyscy s tutaj: Bunny, Pollo, Siciliano swoich lekkich, wzmocnionych motorach, a w rodku Step. Skrzana kurtka wydyma si na wietrze, a otwierajc si, ukazuje jego nagi tors. Step umiecha si do niej. Babi wraca si i patrzy przed siebie. - Pd, jak szybko potrafisz, Chicco. Boj si. Chicco nie odpowiada, tylko dociska peda gazu, zjedajc z Cassii. Ale motocykle nie ustpuj, s wci tu obok. Bunny przyspiesza, Pollo wyciga nog i silnym kopniakiem tucze tyln lamp. Siciliano kopie lewe drzwi, mocno je wgniatajc. Motory to pochylaj si, nabierajc prdkoci i wyprzedzajc samochd, to niebezpiecznie przyklejaj si do wozu, naraajc go na kopniaki cigajcych. Guche odgosy bezlitosnych ciosw dochodz uszu Chicca. - Do cholery, zniszcz mi samochd! - Bagam, Chicco, nie zatrzymuj si tylko. Bo oni zniszcz i ciebie. - Jasne, ale mog im co powiedzie. - Naciska elektryczny guzik okna, otwierajc je do poowy. - Suchajcie, chopaki! - wrzeszczy, pilnujc rwnoczenie spokoju i drogi. - To jest wz mojego ojca i jeli... - kto plujc, trafia mu w twarz. - Yahooo, trafienie za sto punktw! - Pollo unosi si na siodeku za Bunnym, na znak zwycistwa wycigajc ku niebu ramiona. Upokorzony Chicco wyciera twarz ciereczk ze skry renifera, o wiele drosz i bardziej szykown ni rkawiczki Polla. Babi patrzy z obrzydzeniem, jak Chicco zmaga si z upart lin, po czym naciska guzik i zamyka okno, eby Pollo nie zdy trafi i jej. - Sprbuj dojecha do centrum, tam bdzie policja. Chicco odrzuca za siebie ciereczk i skupia si na prowadzeniu. Dochodz kolejne odgosy tuczonego szka i gniecionej blachy. Kady z nich, myli, to setki euro za naprawy i dugie wrzaski mojego ojca. I wtedy Chicco, ogarnity nag wciekoci, zaczyna si wariacko mia, jak w ataku histerii.

- Chc wojny? Dobrze, bd j mieli! Pozabijam ich wszystkich, powygniatam jak szczury! Skrca gwatownie kierownic, samochodem zarzuca prawo, potem nagle skrca w lewo. Babi, przeraona, chwyta si kurczowo drzwiczek. Step i jego przyjaciele, widzc manewr Chicca, rozjedaj si na boki, operujc ostro hamulcami i biegami. Chicco zaglda we wsteczne lusterko. Banda jest znowu nimi, wci blisko. - Ju si boicie, co? Dobrze! To te jest dla was! Naciska gwatownie na hamulec. Wspomagany ABS-em wz niemal staje. Motory pdzce obok unikaj zderzenia i przelatuj dalej. Schello, jadcy rodkowym pasem rwnie prbuje zahamowa, ale jego wielka vespa z ysymi oponami wpada w polizg i, zarzucajc, lduje na zderzakach samochodu. Schello spada na ziemi, Chicco startuje ostro, z piskiem opon. Motocykle z przodu odsuwaj si lkliwie. Te z tyu zatrzymuj si, by przyj z pomoc przyjacielowi. - Ale skurwysyn! - Schello podnosi si, spodnie na wysokoci prawego kolana ma mocno podarte. - Widzielicie, jak mnie urzdzi? - To nic, wywine tylko koza, e i tak wspaniale ci si udao. Masz tylko zdart skr na kolanie. - A co mnie, kurwa, obchodzi kolano? Ten dupek zniszczy mi lewisy, dopiero przedwczoraj je kupiem. Chopcy miej si, s szczerze uradowani tym, e kolega nie tylko nie straci ycia, ale nawet ochoty do artw. - Yahooo, ale ich urzdziem, ale wykoowaem tych ajdakw! Chicco uszczliwiony wali rkoma po kierownicy. Spoglda przez lusterko do tyu, ale tam tylko jaki daleki wz. Uspokaja si. Z tamtych nie zna nikogo - Dupki, dupki! - A podskakuje na siedzeniu. - Zaatwiem ich! - Wreszcie przypomina sobie o Babi u swego boku. - Jak si czujesz? - Zerka na ni z niepokojem i powanieje. - Dzikuj, lepiej. - Babi zostawia w spokoju drzwi i powraca do normalnej pozycji. - Teraz jednak chciaabym pojecha do domu. - Ju ci tam odwo. Zatrzymuje si na chwil przed znakiem stopu, po czym rusza przez Ponte Milvio. Jeszcze raz rzuca na ni okiem: mokre wosy spadaj jej na ramiona, niebieskie oczy patrz przed siebie wci jeszcze zalknione. - Przykro mi z powodu tego zajcia. Przestraszya si, prawda? - Do. - Chcesz si czego napi?

- Nie, dzikuj. - Ja jednak musz zatrzyma si na chwil. - Jak chcesz. Chicco zawraca i ustawia si przy fontannie naprzeciwko kocioa. Spryskuje sobie twarz, obmywa j z ostatnich kropli liny Polla. Nadstawia si na rzeki, nocny wiatr, odprajc si. Kiedy otwiera oczy, widzi rzeczywisto w caej jej brutalnoci. To znaczy swj samochd, a cilej, samochd swego ojca. - Kurwa! - klnie cicho, a potem oglda wz z udawan obojtnoci, sprawdza uszkodzenia, usuwa resztki potuczonych lamp. Drzwi s mocno porysowane, boki wozu pene otar. W niektrych miejscach odpad metalizowany lakier. Robi krtki kosztorys naprawy. Koo tysica euro. Gdyby chcia wzi udzia w programie, w ktrym trzeba odgadn waciwy koszt, nie posadziliby go nawet wrd publicznoci. Umiecha si do Babi z wyranym wysikiem. - C, trzeba go bdzie doprowadzi troch do porzdku, jest troch podrapany... Nie zdy skoczy zdania. Ciemnogranatowy motor, ktry ze zgaszonymi wiatami jecha cay czas za nimi, zatrzymuje si z hukiem o krok od niego. Jeszcze si Chicco nie odwrci, a ju jaka potna sia zwala si na niego i wtacza mu w kufer. Pojawia si wgniecenie, ktre w kosztorysie wyniesie co najmni