F B O 060: Psy ch o lo g icz n e p u ła p k i w in we sto wa n iu . … · O z n a cz a o n o , ż...

14
Podcast Finanse Bardzo Osobiste , odcinek 060 Data publikacji: 2018-10-25 link do opisu na blogu: https://marciniwuc.com/fbo-060/ FBO 060: Psychologiczne pułapki w inwestowaniu. Jak się przed nimi ustrzec? Rozmowa z prof. Piotrem Zielonką Cześć! Nazywam się Marcin Iwuć i witam Was bardzo serdecznie w 60. odcinku podcastu Finanse Bardzo Osobiste. Dzisiaj przygotowałem dla Was coś bardzo, bardzo ciekawego – a mianowicie odcinek poświęcony finansom behawioralnym. Pierwszy raz zetknąłem się z tym pojęciem w 2008 roku, przygotowując się do trzeciego egzaminu, po którym uzyskałem tytuł CFA czyli Chartered Financial Analyst. Do tamtego momentu byłem przekonany, że wystarczy trochę matematyki, trochę mądrego śledzenia danych ekonomicznych, i sukces w inwestowaniu mam gwarantowany. Dopiero zagłębienie się w temat finansów behawioralnych czy szeroko pojętej psychologii inwestowania otworzyło mi oczy, jak wielkie znaczenie w osiągnięciu finansowego sukcesu ma to, co dzieje się w naszych głowach. I wcale nie chodzi mi o żadne „magiczne prawa przyciągania pieniądza”, promowane przez Amerykańskich guru sukcesu, tylko o naukowo stwierdzone przez laureatów Nagrody Nobla, świetnie przebadane i zweryfikowane zjawiska, związane bezpośrednio z funkcjonowaniem naszego mózgu. W ich wyniku jesteśmy podatni na wiele błędów poznawczych, a co za tym idzie, łatwo wpadamy w „pułapki myślenia” powodujące, że podejmujemy błędne decyzje. Zanim przedstawię dzisiejszego gościa – jeszcze tylko jedna ważna informacja. Mam dla prezent – a mianowicie książkę pt. „ Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty inwestowania.” Na końcu podcastu powiem, jak można ją zdobyć, a warto się postarać, Finanse Bardzo Osobiste www.marciniwuc.com [email protected] Transkrypcja: eKorekta24.pl 1/14

Transcript of F B O 060: Psy ch o lo g icz n e p u ła p k i w in we sto wa n iu . … · O z n a cz a o n o , ż...

 

Podcast Finanse Bardzo Osobiste, odcinek 060 Data publikacji: 2018-10-25 

link do opisu na blogu: https://marciniwuc.com/fbo-060/ 

 

FBO 060: Psychologiczne pułapki w inwestowaniu. Jak się przed nimi ustrzec? 

Rozmowa z prof. Piotrem Zielonką 

 Cześć! Nazywam się Marcin Iwuć i witam Was bardzo serdecznie w 60. odcinku                         podcastu Finanse Bardzo Osobiste.  

Dzisiaj przygotowałem dla Was coś bardzo, bardzo ciekawego – a mianowicie odcinek                       poświęcony finansom behawioralnym. Pierwszy raz zetknąłem się z tym pojęciem w                     2008 roku, przygotowując się do trzeciego egzaminu, po którym uzyskałem tytuł CFA                       czyli Chartered Financial Analyst. Do tamtego momentu byłem przekonany, że                   wystarczy trochę matematyki, trochę mądrego śledzenia danych ekonomicznych, i                 sukces w inwestowaniu mam gwarantowany. Dopiero zagłębienie się w temat finansów                     behawioralnych czy szeroko pojętej psychologii inwestowania otworzyło mi oczy, jak                   wielkie znaczenie w osiągnięciu finansowego sukcesu ma to, co dzieje się w naszych                         głowach. 

I wcale nie chodzi mi o żadne „magiczne prawa przyciągania pieniądza”, promowane                       przez Amerykańskich guru sukcesu, tylko o naukowo stwierdzone przez laureatów                   Nagrody Nobla, świetnie przebadane i zweryfikowane zjawiska, związane               bezpośrednio z funkcjonowaniem naszego mózgu. W ich wyniku jesteśmy podatni na                     wiele błędów poznawczych, a co za tym idzie, łatwo wpadamy w „pułapki myślenia”                         powodujące, że podejmujemy błędne decyzje. 

Zanim przedstawię dzisiejszego gościa – jeszcze tylko jedna ważna informacja. Mam dla                       prezent – a mianowicie książkę pt. „ Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty                       inwestowania.” Na końcu podcastu powiem, jak można ją zdobyć, a warto się postarać,                         

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

1/14 

bo ten unikalny egzemplarz opatrzony będzie autografem mojego szanownego gościa.                   A kim jest ów gość? 

To Piotr Zielonka, profesor nadzwyczajny w Zakładzie Ekonofizyki i Zastosowań Fizyki                     SGGW, który prowadzi badania naukowe w zakresie ekonomii behawioralnej,                 psychologii ryzyka oraz psychologii inwestowania. Poza wspomnianą już książką                 „Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty inwestowania.” profesor Zielonka jest                 również współautorem książki “Large Risks with Low Probabilities” (“Wielkie ryzyka z                     małym prawdopodobieństwem”), wydanej w 2017 roku w Londynie. 

Jest także współtwórcą i kierownikiem studiów podyplomowych „Psychologia Biznesu                 dla Menedżerów” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Współpracuje z                   Bucknell University i University of Idaho w USA oraz University of Donja Gorica w                           Czarnogórze.  

Zapraszam Was bardzo serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy. 

 

-- 

Dzień dobry, Piotrze! Dziękuję serdecznie, że przyjąłeś zaproszenie do mojej audycji.                     Powiedz coś więcej o tym, kim jesteś i czym się zajmujesz. 

Zajmuję się naukami przyrodniczymi, a ściślej – biofizyką. Od wielu lat pracuję                       w Katedrze Fizyki SGGW. Zatrudniał mnie tam znakomity uczony – prof. Krzysztof                     Dołowy, który swego czasu wytłumaczył mi, czym jest nauka, czym różnią się nauki                         przyrodnicze od innych dziedzin wiedzy. Do dziś bardzo dużą wagę przywiązuję do                       terminu „falsyfikacja”. Właściwie można powiedzieć, że rolą uczonego jest to, żeby                     próbować odrzucić hipotezy, które rodzą mu się w głowie, a nie szukać dla nich                           potwierdzenia. To jedna z najważniejszych cech nauki – oprócz prawidłowo                   przeprowadzonego eksperymentu. A jakiś czas temu napotkałem na swojej drodze                   drugiego mentora – prof. Tadeusza Tyszkę, który z kolei reprezentuje nauki społeczne                       i który intelektualnie uwiódł mnie w stronę ekonomii behawioralnej czy, jak kto woli,                       psychologii ekonomicznej. 

Czy codzienna praca naukowca to siedzenie w książkach, w papierach, człowiek                     zakopuje się, sprawdza różne teorie, weryfikuje, falsyfikuje? 

Praca naukowca, który reprezentuje dziedziny przyrodnicze, polega głównie na                 eksperymentowaniu, czasem na obserwowaniu pewnych zjawisk, ale podkreślił bym tu                   szczególną rolę eksperymentu jako najważniejszego elementu nauki. Jeśli chodzi                 o nauki społeczne, to istnieją takie dziedziny, gdzie eksperyment odgrywa coraz                   

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

2/14 

większą rolę – i ekonomia behawioralna zdecydowanie do nich należy. Natomiast                     oprócz prowadzenia eksperymentów i obserwacji rola naukowca polega na tym, żeby                     siedzieć na krześle i pisać, a co najważniejsze – poprawiać napisany już tekst, żeby jak                             najlepiej odzwierciedlał istotę odkrycia i był jak najlepiej przyswajalny przez                   czytelników. 

Przejdźmy do tematu naszej rozmowy, czyli do finansów behawioralnych, do                   ekonomii behawioralnej. Co skłoniło cię do zajęcia się tą właśnie dziedziną? 

Zacząłem od inwestowania bez posiadania jakiejkolwiek istotnej wiedzy w tym                   zakresie, pewnie tak jak większość naszych słuchaczy. Po licznych porażkach                   postanowiłem zacząć przynajmniej zgłębiać istotę rzeczy. Inwestowanie jest taką                 niewdzięczną dziedziną, gdzie nabywanie wiedzy nie gwarantuje osiągnięcia sukcesu.                 Liczba ryzykownych czynników wokół nas jest tak duża, że nawet gdybyśmy byli                       ekspertami i znali przeróżne modele – nie tylko behawioralne, ale także należące do                         klasycznych finansów – i próbowali się nimi posługiwać, naprawdę nie dałoby to żadnej                         gwarancji na sukces. Owszem, będziemy mądrzejszymi ludźmi, ale wcale nie jestem                     pewien, czy byśmy lepiej inwestowali. 

No właśnie, bo stawiając obok siebie prawnika i inwestora, ten pierwszy, poświęcając                       czas na zgłębianie nowych przepisów, interpretacji itp., z roku na rok ma coraz                         większe szanse na sukces w swojej branży, w przypadku inwestora tak nie jest.                         Ta zależność między wiedzą a wynikiem inwestycyjnym niestety nie zachodzi. 

Wyjaśnienia przyczynowo-skutkowe są tylko niewielką częścią tego, co widzimy. A                   zatem warto być mądrzejszym człowiekiem i wiedzieć coraz więcej na temat dziedziny,                     którą się zajmujemy. Ale ze względu na immanentne ryzyko wpisane w nią nie jesteśmy                           w stanie zagwarantować sobie sukcesu, może lekko zwiększymy prawdopodobieństwo                 jego osiągnięcia, ale podkreślił bym: lekko. 

W książce Howarda Marksa o cyklach rynkowych był taki ciekawy cytat o ryzyku.                         Oznacza ono, że mogło wydarzyć się więcej rzeczy, niż w praktyce się wydarzyło.                         I że my zwykle patrzymy liniowo na rzeczywistość, a możliwych scenariuszy było                   znacznie więcej. 

Tak jest. Naukowcy reprezentujący nurt behawioralny w ekonomii starali się odkryć jak                       najwięcej powtarzalnych efektów w zachowaniach inwestorów, które po pierwsze                 wyjaśnią to, co dzieje się na giełdzie, a po drugie być może pomogą osiągnąć lepsze                             wyniki. 

Pamiętam, że zaczynając swoją przygodę z inwestowaniem, byłem przekonany, że                   wystarczy trochę znać matematykę, trochę pośledzić dane ekonomiczne i wtedy już                     

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

3/14 

będzie wiadomo, co robić. Ale im dłużej inwestuję i im dłużej zajmuję się tym                           tematem, tym więcej mam pokory dla rynku i tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego,                             jak bardzo ważne są emocje i psychologia. Czym różni się takie behawioralne                       podejście do inwestowania od założenia, że inwestorzy działają racjonalnie? 

Właściwie warto skupić się na dwóch pojęciach: racjonalny inwestor i homo                     oeconomicus. Otóż racjonalność oznacza maksymalizowanie własnej oczekiwanej             użyteczności, czyli realizowanie dalekosiężnych celów poprzez krótkoterminowe             decyzje. 

Czyli działamy we własnym dobrze pojętym interesie. 

Tak, co wcale nie jest takie częste – i w inwestowaniu, i w biznesie, i w życiu                                 codziennym. Na co dzień podejmujemy decyzje, które są sprzeczne z naszymi                   długoterminowymi celami, choćby problem zachowania szczupłej sylwetki i decyzji               odnośnie do tego, co zjemy na kolację i czy w ogóle ją zjemy. 

Czyli mniej jeść i więcej się ruszać, a jednak tak trudno to zrobić. Tak samo każdy wie,                                 że musi oszczędzać, a i tak te oszczędności są bardzo niskie. Jest szereg decyzji, które                             powinny były zapaść, ale nie zapadają. 

Oczywiście. I ludzie mogą sobie wyznaczać długoterminowy cel w postaci zrzucenia                     10 kg, a w momencie gdy widzą swój ulubiony deser podany na bankiecie, potrafią na                           10 minut zawiesić dietę, skonsumować deser i potem znowu do niej powrócić. To jest                           melancholia życia codziennego. A jeśli chodzi o kontynuowanie wątku racjonalności, to                     racjonalny inwestor, decydent to taki, który swoje opinie opiera wyłącznie na faktach,                       nie bierze pod uwagę stereotypów, zabobonów, wystrzega się silnych emocji, a jeśli                       zawęzilibyśmy to do homo oeconomicus, to ten ostatni typ decydenta czy inwestora                       maksymalizuje wyłącznie dobra ekonomiczne. Czyli woli mieć więcej pieniędzy niż                   mniej i temu celowi podporządkowuje swoje decyzje. 

Tyle teoria, ale chyba nikt jeszcze takiego człowieka w życiu nie spotkał. 

Tak, to jest teoria, wykładnia pewnych modeli normatywnych. W ekonomii natomiast                     od strony opisowej wygląda to nieco inaczej albo zupełnie inaczej. 

Czyli rozwój ekonomii behawioralnej sprawił, że uczłowieczyliśmy tego naszego                 homo oeconomicusa, zbliżyliśmy go do tego, jak naprawdę działa i postępuje                     człowiek. 

Myślę, że bardzo dużą zasługą badań w tej dziedzinie jest lepsze poznanie inwestorów                         odnośnie do tych skłonności poznawczych i ich preferencji, a co za tym idzie – lepsze                             

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

4/14 

poznanie człowieka: co nami kieruje, w jakie pułapki wpadamy, czego próbujemy się                       wystrzegać i jak to nam nie wychodzi. 

Tę naszą rozmowę chciałbym poprowadzić w kierunku inwestycji i wpływu                   psychologii na inwestycje. Jednym z bardzo ważnych pojęć ekonomii behawioralnej                   jest teoria perspektywy. Proszę, opowiedz, co to jest. 

Myślę, że teoria perspektywy jest jedną z ważniejszych teorii nauk społecznych. Teoria                       zaproponowana przez dwóch wybitnych badaczy, opublikowana w poprzednim             stuleciu, dokładnie w 1979 r. przez Amosa Tverskiego i Daniela Kahnemana – ten                         pierwszy zmarł wiele lat temu, a ten drugi w 2002 r. otrzymał Nagrodę Nobla z                             ekonomii. Teoria ta, po pierwsze, pozwala na skwantyfikowanie ludzkich zachowań. W                     świecie społecznym jest naprawdę niewiele takich teorii, które umożliwiają zmianę                   ludzkiego zachowania na liczby, a co za tym idzie – dokonywanie prób tego, jak                           zachowamy się w określonych warunkach. 

Ta teoria ma w tym zakresie spore sukcesy. Składa się z dwóch części. Ja może zrobię                               taką „wycieczkę” wstecz i przedstawię w kilku zdaniach najkrótszą historię ryzyka.                     Wszystko zaczęło się od francuskiego uczonego, filozofa Blaise’a Pascala, który                   zaproponował pierwszą, jak się wydaje, miarę ryzyka, która do dziś jest używana                       i nazywa się wartością oczekiwaną. I to, co jest niezwykłe w tej jego propozycji, to                           pomnożenie dwóch konstruktów, wydawałoby się: bardzo odległych, przez siebie. Te                   konstrukty to wartość wypłaty oraz prawdopodobieństwo jej uzyskania. On pomyślał                   sobie, że loteria, której ludzie nie potrafili wcześniej wyceniać, może tak właśnie być                         przedstawiana. Wartość loterii to tak naprawdę wartość wypłaty razy                 prawdopodobieństwo jej uzyskania. Dzisiaj wydaje się to oczywiste.  

Natomiast kilkadziesiąt lat później, po tym jak Pascal zaproponował tę miarę ryzyka,                       okazało się, że ona w niektórych przypadkach jest nieskuteczna, że ludzie inaczej                       postępują, niż chciałby Pascal. Sławny zaczął być paradoks, zwany potem paradoksem                     petersburskim, polegający na wycenie pewnej gry, a właściwie rzutu monetą, gdzie                     wraz z kolejnym pojawianiem się jednej strony monety, dajmy na to: orłów, wartość                         wygranej ulega podwojeniu. Czyli w krótkiej serii, jeśli ktoś ma potężne szczęście                       i uzyska 7–10 orłów z rzędu może stać się niemal nieskończenie bogaty w kategoriach                         naszego codziennego życia. Jak się okazało, wartość oczekiwana takiej gry wynosi plus                       nieskończoność. Tymczasem ludzie nie byli w stanie płacić w owym czasie więcej niż                         kilka dukatów, a dzisiaj dolarów czy złotych. 

Wyjaśnienie tego problemu należało do innego uczonego – do Daniela Bernoulliego,                     który pokazał, że ludzie w sposób nieliniowy traktują wypłaty, pieniądze, że od strony                         zysków funkcja, która opisuje wypłaty, ma kształt wklęsły. Czyli jak sięgniemy pamięcią                       

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

5/14 

i przypomnimy sobie pierwszy zarobiony przez nas milion złotych, to pamiętamy, jak                       cieszyliśmy się z niego, a potem gdy na koncie zobaczyliśmy dwa miliony złotych, to                           radość była większa niż z powodu pierwszego miliona, ale nie dwa razy większa.                         A potem trzeci, czwarty czy jedenasty milion. I różnica pomiędzy dwunastym                   i trzynastym milionem była prawie żadna, a pomiędzy pierwszym a zerem – ogromna.                       I to jest wprowadzenie do teorii perspektywy. 

Kahneman i Tversky w serii badań eksperymentalnych potwierdzili taki właśnie kształt                     funkcji użyteczności dla zysków i zrobili całą serię eksperymentów dla strat. Okazało                       się, że krzywa użyteczności, którą nazwali krzywą wartości, ma kształt niesymetrycznej                     litery „S”, czyli kolejne zyski cieszą coraz mniej, a właściwie ich przyrosty. Analogicznie                         jest ze stratami. Czyli jeśli kupiliśmy komplet sześciu kieliszków do wina, pudełko                       spadło nam na podłogę, po zajrzeniu do niego zobaczyliśmy, że pierwszy z brzegu                         kieliszek jest zbity, to odczuliśmy stratę. Ale gdy okaże się, że wszystkie kieliszki                         zbiliśmy, to martwimy się bardziej, ale nie aż sześć razy bardziej. 

Kolejna cecha tej krzywej to bardzo duża stromość po stronie strat. Oznacza ona                         awersję do strat. Gdyby ktoś nam zaproponował udział w loterii, gdzie możemy zyskać                         lub stracić 100 zł z prawdopodobieństwem ½, to prawie nikt nie chce w taką loterię                             wchodzić. Żeby ona stawała się w miarę atrakcyjna, wartość wypłaty musi być co                         najmniej dwu-, trzykrotnie większa niż potencjalna strata. Czyli gdyby ktoś nam                     zaproponował 300 zł, gdy wypadnie orzeł, versus minus 100 zł, gdy wypadnie reszka,                         to zaczynamy zastanawiać się, czy to jest atrakcyjne. Kahneman i Tversky wykazali, że                         straty bolą mniej więcej 2,5 razy bardziej, niż zyski cieszą. 

Te zyski cieszą nas znacznie mniej, niż bolą straty. Jednak wolimy bardziej unikać                         strat, niż gonić z takim samym prawdopodobieństwem za zyskiem. 

I kolejna ważna sprawa związana z teorią perspektywy, a nieco pomijana w literaturze,                         to teoria punktu odniesienia. Chciałbym skupić się na roli punktu, który rozgranicza                       rzeczywiste zyski od rzeczywistych strat, ale także potencjalne zyski od potencjalnych                     strat. To, gdzie umiejscowimy sobie albo komuś punkt odniesienia, ma ogromne                     znaczenie, bo on nie jest ustawiony arbitralnie. Dam przykład: jeśli komuś obiecamy                       podwyżkę w wysokości 1000 zł i zapewnimy go, że naprawdę ją otrzyma wkrótce, a gdy                             przyjdzie stosowny czas, damy mu podwyżkę w wysokości 500 zł zamiast 1000 zł, to ta                             osoba może poczuć się stratna. Może nie poczuć, że dostała podwyżkę, tylko że dostała                           obniżkę względem tego, co było jej obiecane. Punkt referencyjny mógł się przesunąć                       w miejsce 1000 zł i wszystko, co poniżej, traktowane jest dla beneficjenta jako strata. 

Wszystko, co powiedziałem, dotyczyło bardzo obszernej części teorii perspektywy,                 a jest jeszcze druga. To, co teraz powiedziałem, to jest to, co Pascal oznaczył jako                           

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

6/14 

wartość wypłaty, Bernoulli – jako użyteczność wypłaty, a zostało nam jeszcze                     prawdopodobieństwo. Prawdopodobieństwo przez Bernoulliego było nietknięte.           On twierdził, że ludzie nieliniowo zmieniają tylko wartość wypłat, ale                 prawdopodobieństwo pozostawiają w spokoju, a wielkim odkryciem Kahnemana               i Tverskiego było zauważenie, że nic z tego, że ludzie nie tylko w sposób nieliniowy                           traktują wypłaty, ale także prawdopodobieństwo. Żeby sprowadzić to do jednej                   obserwacji, mamy skłonność do zawyżania bardzo małych prawdopodobieństw               i zaniżania bardzo dużych. Więc jeśli ten oryginalny wzór Pascala oznaczający wartość                     oczekiwaną przekształcimy według tego, co odkryli Kahneman i Tversky, to                   zauważamy, że ani wypłaty nie są brane do naszego procesu podejmowania decyzji                       takimi, jakie są, tylko są zniekształcone, ani prawdopodobieństwo nie jest brane jako                       czyste wartości, tylko także je zniekształcamy. 

Finanse behawioralne kojarzą mi się z długą listą błędów, które popełniamy.                     Załóżmy, że któryś z naszych czytelników planuje rozpoczęcie przygody                 z inwestowaniem. Co czeka go z takiego psychologicznego punktu widzenia? Jakie                 błędy może po drodze popełnić? 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto na samym początku dokonać uporządkowania.                     Dobrze byłoby podzielić pułapki czy błędy popełniane przez inwestorów na dwie                     kategorie. Pierwsza to błędy poznawcze, które oznaczają niewłaściwe, dalekie od                   rzeczywistości opinie i sądy, którymi posługują się inwestorzy, a druga kategoria to                       błędy motywacyjne, błędy preferencji, wyborów. Dopiero wtedy warto przyjrzeć im się                     bliżej – kiedy mamy w głowie zrobione to rozróżnienie. Przykładów błędów jest bardzo                         dużo, dam ich kilka. 

Człowiek po bliższym przyjrzeniu się dziesiątkom błędów poznawczych i                 motywacyjnych właściwie jest w stanie wykrywać je w życiu codziennym co godzinę. U                         siebie i u innych. Wiedza o nich niekoniecznie bardzo pomaga w ich unikaniu, natomiast                           o wiele w dostrzeganiu ich u innych i komentowaniu tego, co robią inni, pod kątem                           poprawy sposobu podejmowania decyzji. 

Omówmy sobie kilka nich. Zacznijmy od efektu status quo. 

Efekt status quo to efekt, który pokazuje, że ludzie nadmiernie mocno przywiązani są do                           bieżącej sytuacji, są niechętni wszelkiego rodzaju zmianom. Efekt ten wynika                   bezpośrednio z teorii perspektywy, z naszej silnej awersji do strat. Bo jeśli zmiana wiąże                           się z ryzykiem, to potencjalna korzyść z takiej zmiany musi być wielokrotnie większa niż                           potencjalna strata. I najlepiej, żeby prawdopodobieństwo tej korzyści było wielokrotnie                   większe niż prawdopodobieństwo straty. Dopiero wtedy jesteśmy skłonni rozważać                 akceptację zmiany, wejście w start-up, rozpoczęcie nowego projektu. Jeśli te warunki                     

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

7/14 

są niespełnione, a zmiana oznacza ryzyko, ludzie niechętni są podejmowaniu tego typu                       wyzwań.  

Efekt status quo oznacza też przywiązanie do bieżącej sytuacji w takich sprawach, gdzie                         zmiana wymaga jakiegoś wysiłku. Jeśli status quo oznacza zgodę na transplantację                     organów po śmierci decydenta, to bardzo rzadko występuje z jakąś aktywnością, aby tę                         sytuację zmienić. Natomiast jeśli status quo jest odwrotny, czyli bez podjęcia                     aktywności nie jest wyrażona zgoda na transplantację organów, to większość osób                     pozostaje w tej sytuacji, bo nie chce im się niczego zrobić, aby tę sytuację zmienić. Jeśli                               cokolwiek trzeba zrobić, włożyć jakiś wysiłek w sytuację, która dla większości ludzi jest                         obojętna, to raczej tego wysiłku nie włożą. 

Czyli właśnie dlatego w niektórych krajach zgody na przeszczep są na wysokim                       poziomie, a wynika to tylko z jednego faktu: że tam, aby organy nie były pobrane do                               przeszczepu, trzeba wyrazić aktywny sprzeciw, a nie aktywną zgodę. Od razu                     przypomina mi się projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych,                 Ministerstwo Finansów tam też zakłada, że wszyscy będą do nich zapisywani. I jeśli                         nie chcą w nich uczestniczyć, to muszą się aktywnie wypisać – i to na pewno                             podniesie statystycznie stopę uczestnictwa w takim programie. 

Kolejny efekt, który warto poruszyć, to efekt utopionych kosztów. 

Wyjaśnienie tego efektu jest znakomite w oparciu o teorię perspektywy. Można                     wykazać, że człowiek podejmuje zupełnie inne decyzje, jeśli ma odzyskać pieniądze,                     które niemalże stracił, niż gdy ma te same pieniądze zarobić. Im więcej pieniędzy,                         wysiłku, czasu, zaangażowania wymagał jakiś projekt, tym trudniej się z niego wycofać i                         tym bardziej ryzykowne decyzje będziemy podejmować, żeby wyjść na zero, jeśli ten                       projekt przynosił straty. Natomiast gdy rozpoczynamy nowy projekt, a szczególnie gdy                     miał się on dobrze, jesteśmy bardzo konserwatywni, jeśli chodzi o stosunek do ryzyka i                           raczej wykazujemy się awersją do niepewności. 

Czy w przypadku inwestowania można odnieść to do sytuacji, w której mamy                       w portfelu jakąś akcję, która traci na wartości, my ją uporczywie nie tylko trzymamy,                         ale też dokupujemy potem jeszcze, licząc na to, że się odkujemy, że uda nam się tę                               stratę odrobić? 

Poruszyłeś dwa efekty – dokupowania akcji przynoszących stratę. To jest przesuwanie                     średniej w kierunku bieżącej sytuacji, czyli po to, abyśmy lepiej czuli się z tym, co już                               zakupiliśmy. Natomiast takie dokupowanie ma sens tylko w jednym przypadku: kiedy                     jesteśmy przekonani albo sądzimy, że z dużym prawdopodobieństwem cena akcji                   

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

8/14 

wzrośnie. W ogóle taka złota reguła inwestowania polega na tym, żeby kupować                       wyłącznie te akcje, których cena wzrośnie, i nie dotykać tych, których cena spadnie. 

Tylko nikt nie wie, jak odróżnić jedne od drugich. 

Ale jeśli miałoby się to odbywać w jednym zaleceniu, to tak by to wyglądało. Więc efekt                               utopionych kosztów stanowi pewnego rodzaju składową szerszego efektu, który                 nazywa się efektem dyspozycji. Po stronie zysków wygląda on w sposób przeciwny,                       czyli inwestor, który osiąga zyski na akcji, w jakimś momencie zada sobie pytanie, czy                           warto trzymać te akcje, czy sprzedać – raczej będzie skłonny do sprzedania akcji po                           zysku. 

Czyli zachowujemy się przeciwnie do starej, giełdowej reguły: tnij straty, pozwól                     zyskom rosnąć. A house money effect? 

Jest to tzw. efekt na koszt firmy. To jest bardzo ciekawa przypadłość ludzkiego umysłu,                           odkryta w kasynach. Okazuje się, że gracze, którzy stykają się z dosyć dużą wygraną,                           nie traktują tych pieniędzy jako swoje własne przez chwilę dłuższą lub krótszą, czują, że                           grają tymi pieniędzmi na koszt firmy, szczególnie gdy dostaną żetony i nie cashują ich                           natychmiast. Czyli grają otrzymanymi żetonami. Te żetony traktują jako pewnego                   rodzaju metaforę, jako nierzeczywiste pieniądze, tylko jako środki przeznaczone na                   dalszą grę. Mówiąc bardziej obrazowo: gdyby wysoką wygraną traktowali tak, jak                     pieniądze idące z ich ciężkiej pracy, ich stosunek do ryzyka byłby zupełnie inny.                         Wykazywaliby awersję do niego. Natomiast jeśli te pieniądze łatwo przyszły, to mogą                       łatwo pójść. I traktują je przez jakiś czas jako nie swoje pieniądze – jako pieniądze, które                               dostali w prezencie po to, żeby nimi grać. 

Ten efekt ma swoje przełożenia na wiele różnych dziedzin ludzkiej aktywności, nie                       tylko na hazard. Jeśli bez większego wysiłku wygramy na loterii bardzo dużą kwotę, to                           wbrew temu, co nam się wydaje, jesteśmy skłonni, aby ją szybko roztrwonić. Ludzie,                         którzy wygrali potężne pieniądze, bardzo szybko adaptują się do tego faktu. To jest                         obok punktu referencyjnego, który jest nieco zaniedbywany w ekonomii behawioralnej,                   a szczególnie jego umiejscowienie i związany z tym stosunek do ryzyka.  

Drugą taką koncepcją, o której dużo się mówi, jest adaptacja. Ludzie zupełnie inaczej                         zachowują się wtedy, kiedy zaadaptowali się do zysku lub do straty, niż wtedy, kiedy ta                             adaptacja nie występuje. Okazuje się, że ludzie bardzo szybko i zgrabnie adaptują się do                           zysków i opornie przychodzi im adaptacja do strat. Wygrana na loterii po roku                         uznawana jest za coś oczywistego i pieniądze, które z niej pochodzą, traktowane są jako                           własne. 

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

9/14 

I jeszcze jeden efekt, który szczególnie lubię, bo zawsze mam wrażenie, że im więcej                           czytam i się uczę, tym mniej wiem albo tym bardziej wiem, jak mało wiem – efekt                               Krugera-Dunninga. 

Polega on na tym, że ludzie, którzy charakteryzują się niewielką wiedzą w danej                         dziedzinie, mają skłonność do przeceniania tej wiedzy, i z drugiej strony – eksperci, czyli                           osoby, które mają potężną wiedzę w danej dziedzinie, nie doceniają jej, niedoszacowują.                       Ten efekt, wydawałoby się, jest taki elegancki, bo pokazuje, że prawdziwy ekspert                       najczęściej niedoszacowuje tego, co wie, a dyletanci swoją wiedzę cenią zbyt mocno w                         porównaniu do jej rzeczywistej wartości. 

Z efektem tym wiąże się pewien metodologiczny problem. Otóż wyobraźmy sobie, że                       mamy skalę od zera do stu. Prosimy nawet przypadkowo poznanych ludzi czy ludzi,                         którzy reprezentują jakąś dziedzinę, aby na tej skali ocenili swoje umiejętności,                     kompetencje w tej dziedzinie. A następnie robimy test, który rzeczywiście te                     kompetencje sprawdza. Osoby, które wypadły w tym teście słabo i zdobyły pojedyncze                       punkty, mają niewiele miejsca na to, żeby nie docenić swojej własnej wiedzy, bo już są                             w okolicach zero. Nie mogą więc powiedzieć, że moja wiedza jest 20 punktów                       procentowych niższa niż rzeczywista, bo przebiliby zero. A osoby, które są bardzo                       dobre i mają 99 lub 100 punktów w tym teście, nie mają miejsca, żeby przecenić swoje                               umiejętności. Mogą je albo wykalibrować właściwie, albo ich nie docenić.  

I stąd do kolejnego efektu: efektu pewności siebie. 

Nadmiernej pewności siebie! Bo ludzie mają wrażenie, że projekt, który prowadzą,                     skończą szybciej, niż rzeczywiście on jest kończony, czyli że jakaś aktywność zajmie im                         mniej czasu, niż naprawdę zawiera, że prognozują w sposób poprawny, że należy bronić                         hipotez, które pojawiają się w ich głowach, zamiast falsyfikować. Należałoby próbować                     zaprzeczyć pomysłom, które rodzą się w naszych głowach, a fakty sprawdzać u źródeł. 

Czy istnieją jakieś sposoby, by nie popełniać takich błędów i ustrzec się przed nimi? 

Tym sposobem jest grupowe podejmowanie decyzji oparte na systematyczności.                 Łatwiej nam jest dostrzec błędy podejmowania decyzji u innej osoby w zespole niż                         u siebie samego. Na tym polega ogromna korzyść działania w dobrze zorganizowanym                     zespole. Czyli jeśli przyglądamy się sądom, które wyrażane są przez innych członków                       zespołu, częściej dostrzeżemy błędy poznawcze niż u samego siebie. Podobnie rzecz                     ma się z dziedziną motywacyjną. Jeśli ktoś wpadnie w pułapkę utopionych kosztów, to                         ona najczęściej rozpoznawana jest przez jego partnera w biznesie czy w życiu                       osobistym niż przez niego samego. 

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

10/14 

Czyli szukać pomocy ze strony kompetentnych, odpowiednio do tego                 przygotowanych osób, aby te decyzje zoptymalizować. 

Chciałbym, abyśmy przeszli do omawiania jeszcze jednego bardzo ciekawego tematu                   związanego z inwestowaniem. Na czym polega strategia momentum i strategia                   kontrariańska i czy da się je jakoś rozsądnie pogodzić? 

Ludzie w przeróżnych obszarach swojego życia starają się prognozować, odgadywać                   przyszłość. Jak wiemy, nie jest to łatwe zajęcie. Choćby nie wiem jak trudne było to                             zajęcie, to i tak nie zrezygnujemy z tego, żeby próbować starać się odgadnąć, co będzie                             jutro, za miesiąc i za rok. Zaobserwowano, że ludzie posługują się jedną strategią                         szczególnie uporczywie. Nosi ona nazwę momentum. Polega na tym, żeby prognozować,                     że dalej będzie tak jak ostatnio, czyli że nic się nie zmieni albo prawie nic. I postępują tak                                   nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Mamy strategie do tego, żeby prognozować                       kontynuację istniejącego trendu. Bardzo łatwo obserwujemy i jesteśmy w stanie                   rozpoznać trend, z którym mamy do czynienia, a następnie prognozujemy, że on jeszcze                         przez jakiś czas się utrzyma. Ta strategia jest powszechna na rynku papierów                       wartościowych, na wszelkiego rodzaju giełdach. Nie tylko na rynkach kapitałowych, ale                     także na walutowych.  

Natomiast odniósłbym się jeszcze raz do sytuacji w kasynie. Otóż kasyno jest dosyć                         ciekawym miejscem, ponieważ ludzie próbują tam odgadnąć, na jakie pole wypadnie                     kulka w kolejnym rzucie – jeśli grają np. w ruletkę amerykańską i jednocześnie próbują                           zmierzyć się z niebywale dużym ryzykiem, bo tam wszystko zależy od przypadku.                       I kasyno jest jednym z niewielu miejsc w otaczającym nas świecie, gdzie mamy do                         czynienia z czystym ryzykiem. Możemy powiedzieć, ile wygramy albo przegramy i z                       jakim prawdopodobieństwem to się zdarzy. Dostojewski wielokrotnie opisywał swoje                 własne przeżycia w kasynie, kiedy kulka n razy z rzędu wypadała na pole tego samego                           koloru, dajmy na to: sześć razy na pole czerwone. On był przekonany, że najwyższy                           czas, żeby upadła wreszcie na czarne. Czyli nie reprezentował strategii momentum,                     tylko strategię przeciwną – kontrarian. Ale to są unikatowe sytuacje. 

Ludzie w kasynie reprezentują strategię momentum odnośnie do własnego szczęścia lub                     pecha. Mówią: „Dzisiaj mam szczęście od godziny, więc jeszcze przez jakiś czas będę je                           miał”. Ale jeśli chodzi o rzeczywistość, którą tam spotykają, w sposób ewidentnie                       wyjątkowy reprezentują strategię kontrarian. Dlaczego tak się dzieje? Kiedy tak                   naprawdę prognozujemy kontynuację trendu, a kiedy jego odwrócenie? Okazuje się, że                     kontynuacja jest niemal wszędzie, a dokładnie – wszędzie tam, gdzie wydaje nam się, że                           rzeczywistość ma charakter przyczynowo-skutkowy, gdzie jest jakoś zdeterminowana.               Jeśli nam się tak wydaje, to mówimy: „Będzie tak, jak było dotychczas”. A jeśli w tych                               

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

11/14 

wyjątkowych sytuacjach wydaje nam się – bez względu na rzeczywisty stan – że mamy                           do czynienia z czystą albo w miarę czystą losowością, wtedy jesteśmy skłonni                       prognozować odwrócenie trendu. Oczywiście każdy w miarę rozsądny człowiek wie, że                     w ruletce styka się z czystą losowością. Stąd tak silne przekonanie, że niemal w każdym                             momencie nastąpi odwrócenie trwającego już trendu.  

Ja jeszcze podkreślę, że podobnie jak wnioskowanie o kontynuacji trendu na podstawie                       niepewnych przesłanek, tak i wnioskowanie o jego odwróceniu jest błędem                   poznawczym. Czyli jeśli mamy do czynienia ze zdarzeniami niezależnymi, takimi jak                     wypadnięcie kulki na poszczególne pola w ruletce, to trzeba niestety przyjąć, że kulka                         bardzo słabo pamięta, na którym polu była poprzednio, w związku z tym                       prognozowanie w oparciu o przeszłość nie ma żadnego sensu. 

Tak samo jak w rzucie monetą. Jak symetryczną monetą wyrzucimy 10 orłów, to                         w 11. rzucie prawdopodobieństwo jest i tak pół na pół. 

Czyli reasumując, strategia momentum, o ile oparta jest na właściwych przesłankach,                     może mieć jakiś sens, natomiast w przypadku zdarzeń niezależnych strategia                   kontrarian sensu żadnego nie ma. 

Jak można wykorzystać odkrycia ekonomii behawioralnej w codziennym życiu? 

Nawiązałbym do punktu odniesienia, o którym wspominałem. Otóż punkt odniesienia,                   który rozgranicza straty i zyski nawet potencjalne, może być przesuwany przez nas                       samych. Co to oznacza? Jeśli nasze aspiracje czy cele ustawimy zbyt wysoko, każda                         próba, która kończy się niepowodzeniem, kiedy osiągamy nieco mniej, niż zakładaliśmy,                     rodzi frustrację i czujemy się stratni. Natomiast jeśli ustawimy je zbyt nisko, będziemy                         czuć, że osiągamy zyski, natomiast będziemy słabo motywowani do działania.                   Ustawienie tych punktów w rozsądnych miejscach ma więc swój sens. 

Jeśli chodzi o konkretne zjawisko, które ma szczególnie duże przełożenie na życie                       codzienne, to jest nim księgowanie mentalne. Przechodzę tu do ostatniego laureata                     Nagrody Nobla z ekonomii, do Richarda Thalera, który jest autorem tej koncepcji – on                           pokazał cztery proste schematy, które mogą być wykorzystywane w biznesie i w życiu                         codziennym, a które naprawdę pomagają czuć się w sytuacji, która nas spotyka, ale                         także motywować nas i innych do działania. Otóż okazuje się, że te schematy oparte są                             w swojej genezie na teorii perspektywy, o której już mówiliśmy, a sprowadzają się do                           prostych wytycznych.  

Po pierwsze: segreguj zyski. Czyli jeśli masz komuś dać nagrodę w wysokości 2 tys. zł                             i ten ktoś o tym nie wie, daj dwa razy po tysiąc. Będzie się bardziej cieszyć. Jeśli masz                                 komuś obniżyć pensję w dwóch krokach o 500 zł, lepiej zrób to naraz i obniż o 1000 zł,                                   

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

12/14 

będzie mniej bolało. Kolejna rzecz: łącz duże zyski z małymi stratami. Czyli agreguj                         takie rzeczy. Jeśli jest duży zysk i od niego odejmiesz małą stratę, beneficjent dalej                           będzie czuł, że zyskuje. Ta strata zostanie wchłonięta przez zysk. I ostatni postulat:                         rozdzielaj duże straty od małych zysków. Zawsze to lepiej, jeśli oprócz straty ktoś                         poczuje, że cokolwiek zyskuje. 

Czyli takie triki na własnym mózgu, które pomagają nam łatwiej pewne rzeczy                       zaakceptować i lepiej się z nimi czuć. 

Mój kolega, o którym często wspominam co kilka lat, kupuje samochód i przeznacza                         sobie pewne pieniądze na jego zakup, dajmy na to 100 tys. zł. Następnie szuka okazji                             i kupuje samochód za 70 tys. i czuje się z tym świetnie. Bo nie dość, że kupił samochód,                                 to jeszcze zyskał 30 tys., bo to były już pieniądze stracone. Więc takie zabiegi                           księgowania mentalnego mają sens. 

Ja coraz bardziej odkrywam to, jak bardzo ważne są finanse behawioralne w                       kontekście inwestowania. Jesteś autorem książki Giełda i psychologia. Behawioralne                 aspekty inwestowania na rynku papierów wartościowych. Powiedz w paru słowach, co w                       niej znajdziemy. 

Znajdziemy w niej rozszerzenie tematów, które tu poruszaliśmy. Zastosowanie wielu                   odkryć ekonomii behawioralnej ma zastosowanie nie tylko w inwestowaniu, ale także w                       zarządzaniu. Przeniesienie takich bardzo mocnych, empirycznych odkryć na inne                 obszary biznesu poza inwestowaniem po pierwsze jest wielce prawdopodobne, że                   nastąpi, po drugie wydaje się mocno korzystne. 

Na zakończenie naszej rozmowy mam dla Was niespodziankę. Jedna z osób otrzyma                       w prezencie od Piotra właśnie tę książkę z jego autografem. W zakończeniu opowiem                         dokładnie, co trzeba zrobić, aby ją otrzymać.  

Piotrze, dziękuję ci bardzo serdecznie za poświęcony czas i przybliżenie tej trudnej,                       ale piekielnie ważnej dziedziny, jeśli chodzi o inwestowanie i podejmowanie decyzji                     w życiu. Niezwykle ciekawe są te elementy w inwestowaniu i niezwykle fascynujące                     są finanse behawioralne. Więc dziękuję ci serdecznie jeszcze raz. Moim gościem był                       prof. Piotr Zielonka. 

Bardzo dziękuję. 

-- 

No, to jestem bardzo ciekawy Waszych wrażeń po wysłuchaniu dzisiejszego odcinka.                     Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zetknąłem się z elementami finansów behawioralnych                     poczułem się jak człowiek, którego ktoś zaprowadził na szczyt wielkiej góry i ściągnął z                           

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

13/14 

oczu ciemną przepaskę. Oto otworzył się przede mną zupełnie nowy, nieznany świat. Z                         jednej strony trochę przerażający – jak wszystko, co nowe, a z drugiej strony niezwykle                           fascynujący i dający poczucie, że to jest właśnie ten brakujący element, którego                       poznanie pomoże mi w lepszym, mądrym i bardziej świadomym inwestowaniu. Ale nie                       tylko w inwestowaniu – im bardziej zagłębiam się w tę tematykę, tym bardziej okazuje                           się ona przydatna. 

A teraz zgodnie z obietnicą – podpowiem co zrobić, aby otrzymać egzemplarz książki z                           autografem profesora Zielonki? Wystarczy zostawić na blogu krótki komentarz z                   nazwą dowolnego błędu poznawczego, czy tzw. pułapki myślenia, o którym                   usłyszeliście w tej audycji lub znacie go z dowolnego innego źródła oraz przykładem, na                           czym polega. Spośród Waszych komentarzy wybiorę jeden i ta osoba otrzyma                     podwójną przesyłkę. Podwójną – bo do pakietu dorzucę jeszcze egzemplarz mojej                     książki z autografem, pt. „Jak zadbać o własne finanse?”. Bardzo serdecznie zapraszam                       Was do udziału w tym mini konkursie – być może nie jest banalny – ale wiem, że mam                                   ambitnych i mądrych słuchaczy, więc nie boję się ogłaszania ambitnych konkursów. 

A na zakończenie – tradycyjnie już pragnę bardzo serdecznie podziękować za każdą                       ocenę i recenzję, jakie zostawiacie w aplikacji iTunes. Każda recenzja dodaje mi                       skrzydeł i sprawia, że z jeszcze większym zaangażowaniem i radością wykonuję swoja                       pracę, a jednocześnie pozwala mi dotrzeć do kolejnych słuchaczy, bo to po prostu                         zwiększa widoczność i popularność mojego podcastu w serwisie iTunes. Dlatego – jeśli                       lubisz mój podcast – poświęć minutę i napisz choć kilka słów – bardzo mi tym                             pomożesz. 

A dzisiaj szczególnbe podziękowania za niezwykle miła recenzję od Słuchacza, który                     podpisał się T.M.7.3. 

 

Aaale to miłe. Bardzo miłe. Dziękuję Ci T.M. 7.3. – to brzmi prawie jak R2D2 z                               gwiezdnych wojen 😊 Nawet nie wiesz, o ile lepszy jest dzisiaj mój dzień, po                           przeczytaniu Twojej recenzji. Pozdrawiam Cię z całych sił. 

I to tyle na dziś. Czekam na Wasze komentarze na blogu, dziękuję za wspólnie spędzone                             chwile i do usłyszenia w kolejnym odcinku FBO. Trzymajcie się, Cześć! 

  

Finanse Bardzo Osobiste • www.marciniwuc.com • [email protected]  

Transkrypcja: eKorekta24.pl  

14/14