Dziady. Czesc III - Adam Mickiewicz.pdf

779

Transcript of Dziady. Czesc III - Adam Mickiewicz.pdf

  • www.eBook.pl

    Adam Mickiewicz

  • Dziady. Cz III

    Copyright 2001, by the Instytut Filologii UG and MarekAdamiec

    Copyright 2001, for the electronic edition by eBook.pl

  • WITEJ PAMICIJANOWISOBOLEWSKIEMU,CYPRIANOWIDASZKIEWICZOWI,FELIKSOWI

    KAKOWSKIEMU,SPUCZNIOM, SPWINIOM,SPWYGNACOM;ZA MIO KU OJCZYNIE

    PRZELADOWANYM,Z TSKNOTY KU OJCZYNIEZMARYMW ARCHANGIELU, NA MOSKWIE, W

    PETERSBURGU,NARODOWEJ SPRAWYMCZENNIKOMPowica AUTOR

  • DZIADY. POEMA

    Polska od p wieku przedstawiawidok z jednej strony tak cigego,niezmordowanego i niezbaganegookruciestwa tyranw, z drugiej taknieograniczonego powicenia siludu i tak uporczywej wytrwaoci,jakich nie byo przykadu od czasuprzeladowania chrzecijastwa.Zdaje si, e krlowie majprzeczucie Herodowe o zjawieniusi nowego wiata na ziemi i obliskim swoim upadku, a lud corazmocniej wierzy w swoje odrodzenie

  • si i zmartwychwstanie.

    Dzieje mczeskiej Polski obejmujwiele pokole i niezliczonemnstwo ofiar; krwawe sceny toczsi po wszystkich stronach zieminaszej i po obcych krajach. Poema,ktre dzi ogaszamy, zawiera kilkadrobnych rysw tego ogromnegoobrazu, kilka wypadkw z czasuprzeladowania podniesionegoprzez imperatora Aleksandra.

    Okoo roku 1822 politykaimperatora Aleksandra, przeciwnawszelkiej wolnoci, zacza siwyjania, gruntowa i pewny brakierunek. Wtenczas podniesiono na

  • cay rd polski przeladowaniepowszechne, ktre coraz stawaosi gwatowniejsze i krwawsze.Wystpi na scen pamitny wnaszych dziejach senatorNowosilcow. On pierwszyinstynktow i zwierzc nienawirzdu rosyjskiego ku Polakomwyrozumowa jak zbawienn ipolityczn, wzi j za podstawswoich dziaa, a za cel pooyzniszczenie polskiej narodowoci.Wtenczas ca przestrze ziemi odProsny a do Dniepru i od Galicji doBatyckiego Morza zamknito iurzdzono jako ogromne wizienie.Ca administracj nakrcono jako

  • jedn wielk Polakw tortur,ktrej koo obracali carewiczKonstanty i senator Nowosilcow.

    Systematyczny Nowosilcow wzinaprzd na mki dzieci i modzie,aby nadzieje przyszych pokole wzarodzie samym wytpi. Zaoygwn kwater katostwa w Wilnie,w stolicy naukowej prowincjilitewsko-ruskich. Byy wwczasmidzy modzie uniwersyteturne towarzystwa literackie,majce na celu utrzymanie jzyka inarodowoci polskiej. KongresemWiedeskim i przywilejamiimperatora zostawionej Polakom.Towarzystwa te, widzc

  • wzmagajce si podejrzenia rzdu,rozwizay si wprzd jeszcze, nimukaz zabroni ich bytu. AleNowosilcow, chocia w rok porozwizaniu si towarzystw przybydo Wilna, uda przed imperatorem,e je znalaz dziaajce; ichliterackie zatrudnienia wystawijako wyrany bunt przeciwkorzdowi, uwizi kilkaset modziey iustanowi pod swoim wpywemtrybunay wojenne na sdzeniestudentw. W tajemnej procedurzerosyjskiej oskareni nie majsposobu bronienia si, bo czsto niewiedz, o co ich powoano; bozeznania nawet komisja wedug

  • woli swojej jedne przyjmuje i wraporcie umieszcza, drugie uchyla.Nowosilcow, z wadznieograniczon od carewiczaKonstantego zesany, byoskarycielem, sdzi i katem.

    Skasowa kilka szk w Litwie, znakazem, aby modzie do nichuczszczajc uwaano za cywilnieumar, aby jej do adnych posugobywatelskich, na adne urzdy nieprzyjmowano i aby jej niedozwolono ani w publicznych, ani wprywatnych zakadach koczynauk. Taki ukaz, zabraniajcy uczysi, nie ma przykadu w dziejach ijest oryginalnym rosyjskim

  • wymysem. Obok zamknienia szk,skazano kilkudziesiciu studentwdo min sybirskich, do taczek, dogarnizonw azjatyckich. W liczbieich byli maoletni, nalecy doznakomitych rodzin litewskich.Dwudziestu kilku, ju nauczycieli,ju uczniw uniwersytetu, wysanona wieczne wygnanie w gb Rosjijako podejrzanych o polsknarodowo. Z tylu wygnacwjednemu tylko dotd udao siwydoby si z Rosji.

    Wszyscy pisarze, ktrzy uczyniliwzmiank o przeladowaniuwczesnym Litwy, zgadzaj si nato, e w sprawie uczniw wileskich

  • byo co mistycznego itajemniczego *. Charaktermistyczny, agodny, aleniezachwiany Tomasza Zana,naczelnika modziey, religijnarezygnacja, braterska zgoda imio modych winiw, karaBoa sigajca widomieprzeladowcw, zostawiy gbokiewraenie na umyle tych, ktrzy byliwiadkami lub uczestnikamizdarze; a opisane zdaj siprzenosi czytelnikw w czasydawne, czasy wiary i cudw.

    Kto zna dobrze wczesne wypadki,da wiadectwo autorowi, e scenyhistoryczne i charaktery osb

  • dziaajcych skryli sumiennie, nicnie dodajc i nigdzie nieprzesadzajc. I po c by miadodawa albo przesadza; czy dlaoywienia w sercu rodakwnienawici ku wrogom? czy dlaobudzenia litoci w Europie? -Czyme s wszystkie wczesneokruciestwa w porwnaniu tego,co nard polski teraz cierpi i na coEuropa teraz obojtnie patrzy!Autor chcia tylko zachowanarodowi wiern pamitk z historiilitewskiej lat kilkunastu: niepotrzebowa ohydza rodakomwrogw, ktrych znaj od wiekw;a do litociwych narodw

  • europejskich, ktre pakay nadPolsk jak niedone niewiastyJeruzalemu nad Chrystusem, nardnasz przemawia tylko bdziesowami Zbawiciela: "CrkiJerozolimskie, nie paczcie nademn, ale nad samymi sob".

    * Obacz dzieo Leonarda Chodki:Tableau de la Polegne ancienne etmoderne. Mae pisemko drukowanew czasie rewolucji w Warszawie podt y t u e m Nowosilcow w Wilnie,tudzie biografie Tomasza Zana wdykcjonarzach biograficznych i wdziele Jzefa Straszewicza Les

  • Polonais et les Polonaises.

  • DZIADY. CZ III

  • LITWA

    PROLOG

    W WILNIE PRZY ULICYOSTROBRAMSKIEJ, W KLASZTORZEKS. KS. BAZYLIANW,PRZEROBIONYM NA WIZIENIESTANU - CELA WINIA

    A strzecie si ludzi, albowiem wasbd

  • wydawa do siedzcej rady i wbonicach swoichwas biczowa bd.Mat. R. X. w. 17.

    I do Starostw i do Krlowbdzieciewodzeni na wiadectwo im ipoganom.w. 18.

    I bdziecie w nienawici uwszystkich dlaimienia mego. Ale kto wytrwa a dokoca,ten bdzie zbawion.w. 22

  • (Wizie wsparty na oknie; spi)

    ANIO STR

    Niedobre,nieczue dzieci!

    Ziemskie matki twej zasugi,

    Proby jej na tamtym wiecie

    Strzegy dugo wiek twj mody

  • Od pokusy i przygody:

    Jako ra, anio sadw,

    We dnie kwitnie, w noc jej wonie

    Broni senne dziecka skronie

    Od zarazy i owadw.

    Nieraz ja na prob matki

    I za pozwoleniem Boem

    Zstpowaem do twej chatki,

    Cichy, w cichej nocy cieniu:

  • Zstpowaem na promieniu

    I stawaem nad twym oem.

    Gdy ci noc ukoysaa,

    Ja nad marzeniem namitnym

    Staem jak lilija biaa,

    Schylona nad rdem mtnym.

    Nieraz dusza mnie twa zbrzyda,

    Alem w zych myli nacisku

    Szuka dobrej, jak w mrowisku

  • Szukaj ziamek kadzida.

    Ledwie dobra myl zawieci,

    Braem dusz tw za rk,

    Wiodem w kraj, gdzie wiecznowieci,

    I piewaem jej piosenk,

    Ktr rzadko ziemskie dzieci

    Sysz, rzadko i w upieniu,

    A zapomn w odecknieniu.

  • Jam ci przysze szczcie gosi,

    Na mych rkach w niebo nosi,

    A ty sysza niebios dwiki

    Jako pjanych uczt piosenki.

    Ja, syn chway niemiertelnej,

    Przybieraem wtenczas posta

    Obrzydej larwy piekielnej,

    By ci straszy, by ci chosta?

    Ty przyjmowa chost Boga

  • Jak dziki mczarnie wroga.

    I dusza twa w niepokoju,

    Ale z dum si budzia,

    Jakby w niepamici zdroju

    Przez noc ca mty pia.

    I pamitki wyszych wiatw

    W gb cigne, jak kaskada,

    Gdy w podziemn przepa wpada,

    Cignie licie drzew i kwiatw.

  • Natenczas gorzko pakaem,

    Oblicze tulc w me donie;

    Chciaem i dugo nie miaem

    Ku niebieskiej wraca stronie,

    Bym nie spotka twojej matki;

    Spyta si: "Jaka nowina

    Z kuli ziemskiej, z mojej chatki

    Jaki sen by mego syna?"

    WIZIE

  • (budzi si strudzony i patrzy w okno- ranek)

    Nocy cicha, gdy wschodzisz, ktociebie zapyta,

    Skd przychodzisz; gdy gwiazdyprzed sob rozsiejesi,

    Kto z tych gwiazd tajnie przyszejdrogi twej wyczyta!

    "Zaszo soce", woaj astronomy zwiey,

    Ale dlaczego zaszo, nikt nieodpowiada;

  • Ciemnoci kryj ziemi i lud we nieley,

    Lecz dlaczego pi ludzie, aden znich nie bada.

    Przebudz si bez czucia, jak bezczucia spali -

    Nie dziwi soca dziwna, leczcodzienna gowa;

    Zmienia si blask i ciemno jakostra pukowa;

    Ale gdzie s wodzowie, co jejrozkazali?

  • A sen? - ach, ten wiat cichy,guchy, tajemniczy,

    ycie duszy, czy nie jest wartebada ludzi!

    Kt jego miejsce zmierzy, kto jegoczas zliczy!

    Trwoy si czowiek picy - miejesi, gdy zbudzi.

    Mdrcy mwi, e sen jest tylkoprzypomnienie -

    Mdrcy przeklci!

  • Czy nie umiem rozrni marzeod pamici?

    Chyba mnie wmwi, e mojewizienie

    Jest tylko wspomnienie.

    Mwi, e senne czucie rozkoszy ikani

    Jest tylko gr wyobrani; -

    Gupi! zaledwie z wieci wyobraniznaj

    I nam wieszczom o niej baj!

  • Bywaem w niej, zmierzyem lepiejjej przestrzenie

    I wiem, e ley za jej granic -marzenie.

    Prdzej dzie bdzie noc, rozkoszbdzie kani,

    Ni sen bdzie pamici, marawyobrani.

    (kadnie si i wstaje znowu - idziedo okna)

    Nie mog spocz, te sny tostrasz, to ludz:

  • Jak te sny mi trudz!

    (drzemie)

    DUCHY NOCNE

    Puch czarny, puch mikki pod gowpodomy,

    piewajmy, a cicho - nie trwomy,nie trwomy,

    DUCH Z LEWEJ STRONY

    Noc smutna w wizieniu, tam w

  • miecie wesele,

    U stow tam muzyki hucz;

    Przy penych kielichach piewajminstrele,

    Tam noc komety si wcz:

    Komety z oczkami i z jasnymwarkoczem.

    (Wizie usypia)

    Kto po nich kieruje d w biegu

    Ten zanie na fali, w marzeniuuroczem,

  • Na naszym przebudzi si brzegu.

    ANIO

    My uprosilimy Boga,

    By ci odda w rce wroga.

    Samotno mdrcw mistrzyni.

    I ty w samotnym wizieniu,

    Jako prorok na pustyni,

    Dumaj o twym przeznaczeniu.

  • CHR DUCHW NOCNYCH

    W dzie Bg nam dokucza, lecz wnocy wesele

    W noc pn prniaki si tucz

    I w nocy swobodniej piewajminstrele

    Szatany piosenek ich ucz.

    Kto rana myl wit przyniesie zkocioa

    Kto rozmw poczciwych smak czuje

  • Noc-pjawka wycignie pobonmyl z czoa

    Noc-w w ustach smaki zatruje:

    piewajmy nad sennym, my, nocysynowie

    Usumy, a bdzie nam sug.

    Wpadnijmy mu w serce, biegajmypo gowie,

    Nasz bdzie - ach, gdyby spadugo!

  • ANIO

    Modlono si za tob na ziemi i wniebie

    Wkrtce musz tyrani na wiatpuci ciebie.

    WIZIE(budzi si i myli)

    Ty, co blinich katujesz, wizisz iwyrzynasz

    I umiechasz si we dnie, i wwieczr ucztujesz,

  • Czy ty z rana cho jeden sen twjprzypominasz,

    A jeli go przypomnia, czy ty gopojmujesz?

    (drzemie)

    ANIO

    Ty bdziesz znowu wolny, myoznajmi przyszli.

    WIZIE(budzi si)

  • Bd wolny? - pamitam, kto miwczora prawi;

    Nie, skde to, czy we nie? czy Bgmi objawi?

    (zasypia)

    ANIOOWIE

    Pilnujmy tylko, ach, pilnujmy myli,

    Midzy mylami bitwa ju stoczona.

    DUCHY Z LEWEJ STRONY

  • Podwjmy napa.

    DUCHY Z PRAWEJ

    My podwjmy strae.

    Czy za myl wygra, czy dobrapokona,

    Jutro si w mowach i w dzieachpokae;

    I jedna chwila tej bitwy wyrzeka

    Na cae ycie o losach czowieka.

  • WIZIE

    Mam by wolny - tak! nie wiem,skd przysza nowina,

    Lecz ja znam, co by wolnym z askiMoskwicina.

    otry zdejm mi tylko z rk i ngkajdany,

    Ale wtocz na dusz -- ja bdwygnany!

    Bka si w cudzoziemcw, wnieprzyjaci tumie,

    Ja piewak, - i nikt z mojej pieni

  • nie zrozumie

    Nic - oprcz nieksztatnego imarnego dwiku.

    otry, tej jednej broni z rk mi niewydary,

    Ale mi j zepsuto, przeamano wrku;

    ywy, zostan dla mej ojczyznyumary,

    I myl legnie zamknita w duszymojej cieniu,

    Jako dyjament w brudnym zawarty

  • kamieniu.

    (wstaje i pisze wglem z jednejstrony)

    D. O. M.

    GUSTAVUSOBIIT M.D. CCC. XXIIICALENDIS NOVEMBRIS(z drugiej strony)

    HIC NATUS ESTCONRADUS

  • M. D. CCC. XXIIICALENDIS NOVEMBRIS(wspiera si na oknie - usypia)

    DUCH

    Czowieku! gdyby wiedzia, jakatwoja wadza!

    Kiedy myl w twojej gowie, jakoiskra w chmurze,

    Zabynie niewidzialna, obokizgromadza,

    I tworzy deszcz rodzajny lub gromy

  • i burze;

    Gdyby wiedzia, e ledwie jednmyl rozniecisz,

    Ju czekaj w milczeniu, jak gromuywioy,

    Tak czekaj twej myli - szatan ianioy;

    Czy ty w pieko uderzysz, czy wniebo zawiecisz;

    A ty jak obok grny, ale bdny,paasz

    I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam

  • nie wiesz, co zdziaasz.

    Ludzie! kady z was mgby,samotny, wiziony,

    Myl i wiar zwala i podzwigatrony.

  • SCENA 1

    KORYTARZ - STRA Z KARABINAMISTOI OPODAL - KILKU WINlWMODYCH ZE WIECAMIWYCHODZ Z CEL SWOICH -PNOC

    JAKUB

    Czy mona? obaczym si?

  • ADOLF

    Stra gorzak pije:

    Kapral nasz.

    JAKUB

    Ktra bia?

    ADOLF

    Pnoc niedaleko.

  • JAKUB

    Ale jak nas runt zowi, kapralazasiek.

    ADOLF

    Tylko zga wiec; - widzisz - ogiew okna bije.(Gasz wiec)

    Runt dziecistwo! runt musi do wrtdugo puka,

    Da haso i odebra,musi kluczw

  • szuka: -

    Potem - dugi korytarz,- nim nasrunt zacapi,

    Rozbieym si, drzwi zamkn, kadypad i chrapi.

    (Inni winie, wywoani z celi,wychodz)

    EGOTA

    Dobry wieczr.

  • KONRAD

    I ty tu!

    KS. LWOWICZ

    I wy tu?

    SOBOLEWSKI

    I ja tu.

    FREJEND

  • A wiecie co? egoto, idziem do twejceli,

    wiey wizie dzi wstpi donowicyjatu,

    I ma komin; tam dobry ogiebdziem mieli,

    A przy tym nowo - dobrze widzienowe ciany.

    SOBOLEWSKI

    egoto! a, jak si masz; - i ty tu,kochany!

  • EGOTA

    U mnie cela trzy kroki; was takagromada.

    FREJEND

    Wiecie co, pjdmy lepiej do celiKonrada.

    Najdalsza jest, przytyka do murukocioa;

    Nie sycha stamtd, cho ktopiewa albo woa.

  • Myl dzi gono gada i chcpiewa wiele;

    W miecie pomyl, e to piewajw kociele.

    Jutro jest Narodzenie Boe. - Eh -koledzy,

    Mam i kilka butelek.

    JAKUB

    Bez kaprala wiedzy?

  • FREJEND

    Kapral poczciwy, i sam z butelekskorzysta,

    Przy tym jest Polak, dawny naszlegijonista,

    Ktrego car przerobi gwatem naMoskala.

    Kapral dobry katolik, i winiompozwala

    Przepdzi wieczr witej Wigilijirazem.

  • JAKUB

    Gdyby si dowiedzieli, nie uszobypazem.

    (Wchodz do celi Konrada,nakladaj ogie w kominie izapalaj wiec. - Cela Konrada jakw Prologu)

    KS. LWOWICZ

    I skde si tu wzie, egotokochany?

    Kiedy?

  • EGOTA

    Dzi mi porwali z domu, zestodoy.

    KS. LWOWICZ

    I ty bye gospodarz?

    EGOTA

    Jaki! zawoany.

  • eby ty widzia moje merynosy,woy!

    Ja, co pierwej nie znaem, co owies,co soma,

    Mam saw najlepszego w Litwieekonoma.

    JAKUB

    Wzito ci niespodzianie?

    EGOTA

  • Od dawna syszaem

    O jakim w Wilnie ledztwie; dommj blisko drogi.

    Wida byo kibitki latajce czwaem

    I co noc nas przeraa pocztydwik zowrogi.

    Nieraz gdymy wieczorem do stouzasiedli

    I kto artem uderzy w szklanknoa trzonkiem,

    Dray kobiety nasze, staruszkowiebledli,

  • Mylc, e ju zajeda feldjeger zedzwonkiem. *

    Lecz nie wiedziaem, kogo szukaj iza co,

    Nie naleaem dotd do adnegospisku.

    Sdz, e rzd to ledztwo wynalazdla zysku,

    e si winiowie nasi porzdnieopac

    I powrc do domu.

  • TOMASZ

    Tak masz nadziej?

    EGOTA

    Juci przecie bez winy w Sybir nasnie wyl;

    A jak win nasz znajd lubwymyl?

    Milczycie, - wytumaczcie, co situtaj dzieje,

    O co nas oskarono, jaki powdsprawy?

  • TOMASZ

    Powd - e Nowosilcow przyby tu zWarszawy.

    Znasz zapewne charakter panaSenatora.

    Wiesz, e ju by w nieasce uimperatora,

    e zysk dawniejszych upiestwprzepi i roztrwoni.

    Straci u kupcw kredyti ostatkiemgoni.

  • Bo pomimo najwikszych stara izabiegw

    Nie moe w Polsce spisku adnegowyledzi;

    Wic postanowi wiey kraj, Litw,nawiedzi,

    I tu przenis si z caym gwnymsztabem szpiegw.

    eby za mg bezkarnie po Litwiepldrowa

    I na nowo si w ask samodzierzcywkrci,

  • Musi z towarzystw naszych wielkrzecz wysnowa

    I nowych wiele ofiar carowipowici.

    EGOTA

    Lecz my si uniewinnim -

    TOMASZ

    Broni si daremnie -

    I ledztwo, i sd cay toczy si

  • tajemnie;

    Nikomu nie powiedz, za cooskarony,

    Ten, co nas skary, naszej masucha obrony;

    On gwatem chce nas kara - nieunikniem kary,

    Zosta nam jeszcze rodek smutny -lecz jedyny:

    Kilku z nas powicimy wrogom naofiary,

    I ci na siebie musz przyj

  • wszystkich winy.

    Ja staem na waszego towarzystwaczele,

    Mam obowizek cierpie za was,przyjaciele;

    Dodajcie mi wybranych jeszczekilku braci,

    Z takich, co s sieroty, starsi,nieonaci,

    Ktrych zguba niewiele serc wLitwie zakrwawi,

    A modszych, potrzebniejszych z rk

  • wroga wybawi.

    EGOTA

    Wic a do tego przyszo?

    JAKUB

    Patrz, jak si zasmuci.

    Nie wiedzia, e dom moe nazawsze porzuci.

  • FREJEND

    Nasz Jacek musia on zostawi wpoogu,

    A nie pacze -

    FELIKS KAKOWSKI

    Ma paka? owszem - chwaa Bogu.

    Jeli powije syna, przyszo muwywieszcz -

    Daj mi no rk - jestem trochchiromanta,

  • Wywr tobie przyszo twojegoinfanta.

    (patrzc na rk)

    Jeli bdzie poczciwy, podmoskiewskim rzdem

    Spotka si niezawodnie z kibitk isdem;

    A kto wie, moe wszystkich nasznajdzie tu jeszcze -

    Lubi synw, to nasi przyszlitowarzysze.

  • EGOTA

    Wy tu dugo siedzicie?

    FREJEND

    Skde dat wiedzie?

    Kalendarza nie mamy, nikt listwnie pisze;

    To gorsza, e nie wiemy, pkimamy siedzie.

    SUZIN

  • Ja mam u okna par drewnianychfiranek

    I nie wiem nawet, kiedy mrok, akiedy ranek.

    FREJEND

    Ale pytaj Tomasza, patryjarchbiedy;

    Najwikszy szczupak, on tepierwszy wpad do matni;

    On nas tu wszystkich przyj iwyjdzie ostatni,

  • Wie o wszystkich, kto przyby, skdprzyby i kiedy.

    SUZIN

    To pan Tomasz! ja pozna niemogem Tomasza.

    Daj mi rk, znae mi krtko iniewiele:

    Wtenczas tak bya droga wszystkimprzyja wasza,

    Otaczali was liczni, blisiprzyjaciele;

  • Nie dojrzae mi w tumie, lecz jaciebie znaem,

    Wiem, co zrobi, co cierpia, ebynas ocali; -

    Odtd bd si z twojej znajomocichwali,

    I w dzie zgonu przypomn - zTomaszem pakaem.

    FREJEND

    Ale dla Boga, po co te zy, pacze,zgroza.

  • Patrz - Tomasz, gdy by wolny, miana swoim czole

    Wypisano wielkimi literami: "koza".

    Dzi w wizieniu jak w domu, jak wswoim ywiole.

    On by na wiecie jako grzybykryptogamy,

    Widnia i schn od soca; -wsadzony do lochu,

    Kiedy my, soneczniki, bledniejem,zdychamy,

    On rozwija si, kwitnie i tyje po

  • trochu.

    Ale te wzi pan Tomasz kuracyjmodn,

    Sawn teraz na wiecie kuracyjgodn.

    EGOTA(do Tomasza)

    Godem ciebie morzono?

    FREJEND

  • Dodawano strawy;

    Ale gdyby j widzia, - widok tociekawy!

    Do byo tak straw w pokojuzakadzi,

    Aeby myszy wytru i wierszczewygadzi.

    EGOTA

    I jake ty je moge!

  • TOMASZ

    Tydzie nic nie jadem,

    Potem je prbowaem, potem z siopadem;

    Potem jak po trucinie czuem bole,kucia,

    Potem kilka tygodni leaem bezczucia.

    Nie wiem, ile i jakiem chorobyprzebywa,

    Bo nie byo doktora, co by jenazywa.

  • Wreszcie jam wsta, jad znowu i dosi przychodzi,

    I zdaje mi si, em si do tej strawyzrodzi.

    FREJEND(z wymuszon wesooci)

    Wierzcie mi, tam za koz sameurojenia;

    Kto tu by, sekret kuchni i mieszkaprzenikn:

    Je, mieszka, le czy dobrze -

  • skutek przywyknienia.

    Pyta raz Litwin, nie wiem, diabaczy Piczuka *:

    "Dlaczego siedzisz w bocie?" -"Siedz, bom przywykn"

    JAKUB

    Ale przywykn, bracie!

    FREJEND

    Na tym caa sztuka.

  • JAKUB

    Ja tu siedz podobno od miumiesicy,

    A tak tskni jak pierwej, nie mniej-

    FREJEND

    I nie wicej?

    Pan Tomasz tak przywykn, e mupowiew zdrowy

  • Zaraz piersi obcia, robi zawrtgowy.

    On odwykn oddycha, niewychodzi z celi -

    Jeli go std wypdz, koza siopaci:

    Bo on potem ni grosza na wino niestraci,

    Tylko yknie powietrza i wnet sipodchmieli *.

    TOMASZ

  • Wolabym by pod ziemi, w godziei chorobie,

    Znosi kije i gorsze nili kije -ledztwo,

    Ni tu, w lepszym wizieniu, miewas za ssiedztwo. -

    otry! wszystkich nas w jednymchc zakopa grobie.

    FREJEND

    Jak to? wic paczesz po nas? -masz kogo aowa.

  • Czy nie mnie? pytam, jaka korzy zmego ycia?

    Jeszcze w wojnie - mam jakitalencik do bicia,

    I mgbym kilku docom grzbietynaszpikowa.

    Ale w pokoju - c std, e lat stoprzeyj

    I bd kll Moskalw, i umr - izgnij.

    Na wolnoci wiek cay bybymmizerakiem,

  • Jak proch, albo jak wino miernegogatunku; -

    Dzi, gdy wino zatknito, prochprzybito kakiem,

    W kozie mam ca warto butli iadunku.

    Wytchnbym si jak wino zotwartej konewki;

    Spalibym jak proch lekko z otwartejpanewki.

    Lecz jeli mi w acuchach std naSybir wyl,

  • Obacz mi Litwini bracia ipomyl:

    Wszakci to krew szlachecka, tomd nasza ginie,

    Poczekaj, zbjco caru, czekaj,Moskwicinie! -

    Taki jak ja, Tomaszu, daby sipowiesi,

    eby ty jedn chwil y na wiecieduej:

    Taki jak ja - ojczynie tylko miercisuy;

  • Umarbym dziesi razy, byle ci razwskrzesi,

    Ciebie, lub ponurego poetKonrada,

    Ktry nam o przyszoci, jak Cygan,powiada. -

    (do Konrada)

    Wierz, bo Tomasz mwi, e typiewak wielki,

    Kocham ci, bo podobny take dobutelki:

    Rozlewasz pie, uczuciem,

  • zapaem oddychasz,

    Pijem, czujem, a ciebie ubywa -usychasz.

    (bierze za rk Konrada i zy sobieociera)(do Tomasza i Konrada)

    Wy wiecie, e was kocham, alemona kocha,

    Nie paka. Oto, bracia, osuszciezy wasze; -

    Bo jak si raz rozczul i jak zacznszlocha,

  • I herbaty nie zrobi, i ogiezagasz.

    (robi herbat)

    (Chwila milczenia)

    KS. LWOWICZ

    Prawda, le przyjmujemy nowegoprzybysza?

    (pokazujc egot)

    W Litwie zy to znak paka we dniuinkrutowin * -

  • Czy nie dosy w dzie milczym! -he? - jak duga cisza.

    JAKUB

    Czy nie ma nowin z miasta?

    WSZYSCY

    Nowin?

    KS. LWOWICZ

  • adnych nowin?

    ADOLF

    Jan dzi chodzi na ledztwo, bygodzin w miecie,

    Ale milczy i smutny; - i jak wida zminy,

    Nie ma ochoty gada:

    KILKU Z WINIW

    No, Janie! Nowiny?

  • JAN SOBOLEWSKI(ponuro)

    Niedobre - dzi - na Sybir - kibitekdwadziecie

    Wywieli.

    EGOTA

    Kogo? - naszych?

    JAN

  • Studentw ze mudzi.

    WSZYSCY

    Na Sybir?

    JAN

    I paradnie! - byo mnstwo ludzi.

    KILKU

    Wywieli!

  • JAN

    Sam widziaem.

    JACEK

    Widziae! - i mego

    Brata wywieli? - wszystkich?

    JAN

    Wszystkich, - do jednego.

  • Sam widziaem, - Wracajc,prosiem kaprala

    Zatrzyma si; pozwoli chwilk.Staem z dala,

    Skryem si za supami kocioa. Wkociele

    Wanie msza bya; - ludu zebraosi wiele.

    Nagle lud cay run przeze drzwinawaem,

    Z kocioa ku wizieniu. Staem podprzysionkiem,

  • I koci tak by pusty, e w gbiwidziaem

    Ksidza z kielichem w rku i chopcaze dzwonkiem.

    Lud otoczy wizienie nieruchomymwaem;

    Od bram wizienia naplac, jak wwielkie obrzdy,

    Wojsko z broni, z bbnami staowe dwa rzdy;

    W porodku nich kibitki. - Patrz, zplacu sadzi

  • Policmejster na koniu; - z minyzgadby atwo,

    e wielki czowiek, wielki tryumfpoprowadzi:

    Tryumf Cara pnocy, zwycizcy -nad dziatw. -

    Wkrtce znak dano bbnem i ratuszotwarty -

    Widziaem ich: - za kadym zbagnetem szy warty,

    Mae chopcy, zndzniae, wszyscyjak rekruci

  • Z golonymi gowami; - na nogachokuci.

    Biedne chopcy! - najmodszy,dziesi lat, nieboe,

    Skary si, e acucha podwignnie moe;

    I pokazywa nog skrwawion inag.

    Policmejster przejeda, pyta,czego da?

    Policmejster czek ludzki, samacuch oglda:

  • "Dziesi funtw, zgadza si zprzepisan wag". -

    Wywiedli Janczewskiego; -poznaem, oszpetnia,

    Sczernia, schud, ale jako dziwniewyszlachetnia.

    Ten przed rokiem swawolny, adnychopczyk may,

    Dzi poglda z kibitki, jak zodludnej skay

    w Cesarz! - okiem dumnym,suchym i pogodnym;

  • To zdawa si pociesza splnikwniewoli,

    To lud egna umiechem, gorzkim,lecz agodnym,

    Jak gdyby im chcia mwi: niebardzo mi boli.

    Wtem zdao mi si, e mnienapotka oczyma,

    I nie widzc, e kapral za suknimi trzyma,

    Myli, em uwolniony; - do swucaowa,

  • I skin ku mnie, jakby egna iwinszowa; -

    I wszystkich oczy nagle zwrciy siku mnie,

    A kapral cign gwatem, aebymsi schowa;

    Nie chciaem, tylkom stan bliejprzy kolumnie.

    Uwaaem na winia postaw iruchy: -

    On postrzeg, e lud pacze patrzcna acuchy,

  • Wstrzs nog acuch, na znak, zmu niezbyt ciy.

    A wtem zacito konia, - kibitkaruna -

    On zdj z gowy kapelusz, wsta igos naty,

    I trzykro krzykn: "Jeszcze Polskanie zgina". -

    Wpadli w tum; - ale dugo ta rkaku niebu,

    Kapelusz czarny jako chorgiewpogrzebu,

  • Gowa, z ktrej wos przemoc odarabezwstydna,

    Gowa niezawstydzona, dumna, zdala widna,

    Co wszystkim sw niewinno ihab obwieszcza

    I wystaje z czarnego tylu gwnatoku,

    Jak z morza eb delfina, nawanicywieszcza,

    Ta rka i ta gowa zostay mi woku,

    I zostan w mej myli, - i w drodze

  • ywota

    Jak kompas poka mi, powiod,gdzie cnota:

    Jeli zapomn o nich, Ty, Boe naniebie,

    Zapomnij o mnie. -

    KS. LWOWICZ

    Amen za was.

    KADY Z WINIW

  • I za siebie.

    JAN SOBOLEWSKI

    Tymczasem zajeday inne rzdemdugim

    Kibitki? - ich wsadzano jednego podrugim.

    Rzuciem wzrok po ludu cinionegokupie,

    Po wojsku, - wszystkie twarzepoblady jak trupie?

    A w takim tumie taka bya cicho

  • gucha,

    em sysza kady krok ich, kadydwik acucha.

    Dziwna rzecz! wszyscy czuli, jaknieludzka kara:

    Lud, wojsko czuje, - milczy, - takboj si cara.

    Wywiedli ostatniego; - zdao si, zewzbrania,

    Lecz on biedny i nie mg, cochwila si sania,

    Z wolna schodzi ze schodw i

  • ledwie na drugi

    Szczebel stpi, stoczy si i upadjak dugi;

    To Wasilewski, siedzia tu w naszymssiedztwie;

    Dano mu tyle kijw onegdaj naledztwie,

    e mu odtd krwi kropli w twarzynie zostao.

    onierz przyszed i podj z ziemijego ciao,

    Nis w kibitk na rku, ale rk

  • drug

    Tajemnie zy ociera; - nis powoli,dugo; ,

    Wasilewski nie zemdla, niezwisn,nie cia,

    Ale jak pad na ziemi prosto, takota.

    Niesiony, jak sup stercza i jak zkrzya zdjte

    Rce mia nad barkami onierzarozpite;

    Oczy straszne, zbielae, szeroko

  • rozwarte; -

    I lud oczy i usta otworzy; - i razem

    Jedno westchnienie z piersi tysicawydarte,

    Gbokie i podziemne jknodokoa,

    Jak gdyby jky wszystkie grobyspod kocioa.

    Komenda je zguszya bbnem irozkazem:

    "Do broni - marsz" - ruszono, arodkiem ulicy

  • Pucia si kibitka lotem byskawicy.

    Jedna pusta; - by wizie, aleniewidomy;

    Rk tylko do ludu wycign spodsomy,

    Sin, rozwart, trupi; trzs ni,jakby egna;

    Kibitka w tum wjechaa; - nim bicztumy przegna,

    Stanli przed kocioem; i wanie wtej chwili

    Syszaem dzwonek, kiedy trupa

  • przewozili.

    Spojrzaem w koci pusty i rkkapask

    Widziaem, podnoszc ciao i krewPask,

    I rzekem: Panie! Ty, co sdamiPiata

    Przelae krew niewinn dlazbawienia wiata,

    Przyjm t spod sdw cara ofiardziecinn,

    Nie tak wit ni wielk, lecz

  • rwnie niewinn.

    (Dugie milczenie)

    JZEF

    Czytaem ja o wojnach; - wdawnych, dzikich czasach,

    Pisz, e tak okropne wojnyprowadzono,

    e nieprzyjaciel drzewom nieprzepuszcza w lasach

    I e z drzewami na pniu zasiewypalono.

  • Ale car mdrszy, sroej, gbiejPolsk krwawi,

    On nawet ziarna zboa zabiera idawi;

    Sam szatan mu metod zniszczeniatumaczy.

    KAKOWSKI

    I uczniowi najlepsz nagrodwyznaczy.

    (Chwila milczenia)

  • KS. LWOWICZ

    Bracia, kto wie, w wizie moejeszcze yje;

    Pan Bg to sam wie tylko i kiedyodkryje.

    Ja, jak ksidz, pomodl si, i wamradz szczerze

    Zmwi za mczennika spoczynekpacierze. -

    Kto wie, jaka nas wszystkich czekajutro dola.

  • ADOLF

    Zmwe i po Ksawerym pacierz,jeli wola;

    Wiesz, e on, nim go wzili, w ebsobie wystrzeli.

    FREJEND

    ebski! - To z nami uczty wesoe ondzieli,

    Jak przyszo dzieli bied, on w nogize wiata.

  • KS. LWOWICZ

    Niele by i za tego pomodli sibrata.

    JANKOWSKI

    Wiesz, Ksie: dalibge, drwi ja ztwojej wiary:

    Co std, chobym by gorszym niTurki, Tatary,

    Chobym zosta zodziejem,szpiegiem, rozbjnikiem,

    Austryjakiem, Prusakiem, carskim

  • urzdnikiem;

    Jeszcze tak prdko Boej nie lkamsi kary; -

    Wasilewski zabity, my tu - a scary.

    FREJEND

    To chciaem mwi, dobrze, e tyza mnie zgrzeszy;

    Ale pozwl odetchn, bom cakiemosupia.

    Suchajc tych powieci - czek

  • spaka si, zgupia.

    Ej, Feliksie, eby ty nas trochpocieszy!

    Ty, jeli zechcesz, w piekle diababy rozmieszy.

    KILKU WINIW

    Zgoda, zgoda, Feliksie, musiszgada, piewa,

    Feliks ma gos, hej, Frejend, hej,wina nalewa.

  • EGOTA

    Stjcie na chwil - ja te szlachcicsejmikowy,

    Cho ostatni przybyem, nie chccicho siedzie;

    Jzef nam co o ziarnkach mwi, -na te mowy

    Gospodarz winien z miejsca swegoodpowiedzie.

    Lubo car wszystkie ziarna naszegoogrodu

    Chce zabra i zakopa w ziemi w

  • swoim carstwie,

    Bdzie droyzna, ale nie bjcie sigodu;

    Pan Antoni ju pisa o tymgospodarstwie.

    JEDEN Z WINIW

    Jaki Antoni?

    EGOTA

    Znacie bajk Goreckiego?

  • A raczej prawd?

    KILKU

    Jak? Powiedz nam, kolego.

    EGOTA

    Gdy Bg wygna grzesznika zrajskiego ogrodu,

    Nie chcia przecie, aeby czowiekumar z godu;

    I rozkaza anioom zboe

  • przysposobi

    I rozsypa ziarnami po drodzeczowieka.

    Przyszed Adam, znalaz je, obejrzaz daleka

    I odszed; bo nie wiedzia, co zezboem robi.

    A w nocy przyszed diabe mdry itak rzecze:

    "Niedaremnie tu Pan Bg rozsypagar yta,

    Musi tu by w tych ziarnach jaka

  • moc ukryta;

    Schowajmy je, nim czowiek ichwarto dociecze".

    Zrobi rogiem rw w ziemi i nasypaytem,

    Naplwa i ziemi nakry, i przybikopytem; -

    Dumny i rad, e Boe zamiaryprzenikn,

    Caym gardem rozmia si i rykn,i znikn.

    A tu wiosn, nawielkie diaba

  • zadziwienie,

    Wyrasta trawa, kwiecie, kosy inasienie.

    O wy! co tylko na wiat idziecie zpnoc,

    Chytro rozumem, a zonazywacie moc?

    Kto z was wiar i wolno znajdzie izagrzebie,

    Myli Boga oszuka - oszuka samsiebie.

  • JAKUB

    Brawo Antoni! pewnie Warszawnawiedzi

    I za t bajk znowu z rok w kozieposiedzi.

    FREJEND

    Dobre to - lecz ja znowu do Feliksawracam.

    Wasze bajki - i co mi to za poezyje,

    Gdzie musz gow trudni, nilisens namacam;

  • Nasz Feliks z piosenkami niech yjei pije!

    (nalewa mu wino)

    JANKOWSKI

    A Lwowicz co? - on pacierz poumarych mwi!

    Posuchajcie, zapiewam piosnkLwowiczowi.

    (piewa)

    Mwcie, jeli wola czyja,

  • Jezus Maryja.

    Nim uwierz, e nam sprzyja

    Jezus Maryja:

    Niech wprzd otrw powybija

    Jezus Maryja.

    Tam car jak dzika bestyja,

    Jezus Maryja!

    Tu Nowosilcow jak mija,

    Jezus Maryja!

  • Pki caa carska szyja,

    Jezus Maryja,

    Pki Nowosilcow pija,

    Jezus Maryja,

    Nie uwierz, e nam sprzyja

    Jezus Maryja.

    KONRAD

    Suchaj, ty! - tych mnie imion przy

  • kielichach wara.

    Dawno nie wiem, gdzie mojapodziaa si wiara,

    Nie mieszam si do wszystkichwitych z litaniji.

    Lecz nie dozwol bluni imieniaMaryi.

    KAPRAL(podchodzc do Konrada)

    Dobrze, e Panu jedno to zostaoimi -

  • Cho szuler zgrany wszystkowyrzuci z kalety,

    Nie zgra si, pki jedn masztukmonety.

    Znajdzie j w dzie szczliwy, wicz kalety wyjmie,

    Wic da w handelna procent,Bgpobogosawi,

    I wikszy skarb przed mierci, nilimia, zostawi.

    To imi, Panie, nie art - wic mniesi zdarzyo

  • W Hiszpaniji, lat temu - o, to dawnobyo,

    Nim car mi tym oszpecimundurem szelmowskim -

    Wic byem w legijonach, naprzdpod Dbrowskim,

    A potem wszedem w sawny pukSobolewskiego.

    SOBOLEWSKI

    To mj brat!

  • KAPRAL

    O mj Boe! pokj duszy jego!

    Walny onierz - tak - zgin odpiciu kul razem;

    Nawet podobny Panu. - Oto - wicz rozkazem

    Brata Pana jechaem w miasteczkoLamego -

    Jak dzi pamitam - wic tam byliFrancuziska:

    Ten gra w koci, ten w karty, tendziewczta ciska -

  • Nu becze; - kady Francuz, jakpodpije, beczy.

    Jak zaczn tedy piewa wszyscynic do rzeczy,

    Siwobrode wsale takie pienituste!

    A by wstyd mnie modemu. - Zrozpusty w rozpust,

    Dalej bredzi na witych; - oto zwikszych w wiksze

    Grzechy lazc, nu bluni na PannNajwitsz -

  • A trzeba wiedzie, e mam patentsodalisa

    I z powinnoci broni Maryi imienia-

    Wic ja im perswadowa: - Stulciepysk, do bisa!

    Wic umilkli, nie chcc mie ze mndo czynienia. -

    (Konrad zamyla si, inni zaczynajrozmow)

    Ale no Pan posuchaj, co si stdwywici.

  • Po zwadzie poszlimy spa, wszyscydobrze cici -

    A w nocy trbi na ko - zacznobz trwoy -

    Francuzi nu da czapek, i nie mogwoy: -

    Bo nie byo na co wdzia, - bokadego gwka

    Bya licznie odcita noem jakmakwka.

    Szelma gospodarz porzn jak kuryw folwarku;

  • Patrz, wic moja gowa zostaa nakarku?

    W czapce kartka aciska, pismo niewiem czyje:

    "Vivat Polonus, unus defensorMariae".

    Oto widzisz Pan, e ja tymimieniem yj.

    JEDEN Z WINIW

    Feliksie, musisz piewa; nala muherbaty

  • Czy wina. -

    FELIKS

    Jednogonie decyduj braty,

    e musz by wesoy. Chocia sercepka"

    Feliks bdzie wesoy i bdziepiosenka.

    (piewa)

    Nie dbam, jaka spadnie kara,

    Mina, Sybir czy kajdany.

  • Zawsze ja wierny poddany

    Pracowa bd dla cara.

    W minach kruszec kujc motem,.

    Pomyl: ta mina szara

    To elazo, - z niego potem

    Zrobi kto topor na cara.

    Gdy bd na zaludnieniu,

    Pojm creczk Tatara;

  • Moe w moim pokoleniu

    Zrodzi si Palen dla cara.

    Gdy w kolonijach osid,

    Ogrd zorz, grzdy skopi,

    A na nich co rok sia bd

    Same lny, same konopie.

    Z konopi kto zrobi nici -

    Srebrem obwita ni szara.

  • Moe si kiedy poszczyci,

    e bdzie szarf dla cara.

    CHR(piewa)

    Zrodzi si Palen dla cara

    ra - ra - ra - ra - ra - ra -

    SUZIN

    Lecz c to Konrad cicho zaspionysiedzi,

  • Jakby oblicza swoje grzechy dospowiedzi?

    Feliksie, on nie sysza zgoa twoichpieni;

    Konradzie! - patrzcie - zbladn,znowu si czerwieni.

    Czy on saby?

    FELIKS

    Stj, cicho - zgadem, e tak bdzie-

    O, my znamy Konrada, co to

  • znaczy, wiemy.

    Pnoc jego godzina. - Teraz Feliksniemy,

    Teraz, bracia, piosenk lepszposyszemy.

    Ale muzyki trzeba; - ty masz flet,Frejendzie,

    Graj dawn jego nut, a my cichostjmy

    I kiedy trzeba, gosy do chrunastrjmy.

  • JZEF(patrzc na Konrada)

    Bracia! duch jego uszed i bdzidaleko:

    Jeszcze nie wrci - moe przyszow gwiazdach czyta,

    Moe si tam z duchami znajomymiwita,

    I one mu powiedz, czego z gwiazddociek.

    Jak dziwne oczy - byszczy ogiepod powiek,

  • A oko nic nie mwi i o nic nie pyta;

    Duszy teraz w nich nie ma; byszczjak ogniska

    Zostawione od wojska, ktre wnocy cieniu

    Na dalek wypraw ruszyo wmilczeniu -

    Nim zgasn, wojsko wrci na swestanowiska.

    (Frejend probuje rnych nut)

    KONRAD

  • (piewa)

    Pie ma bya ju w grobie, juchodna, -

    Krew poczua - spod ziemi wyglda-

    I jak upir powstaje krwi godna:

    I krwi da, krwi da, krwi da.

    Tak! zemsta, zemsta, zemsta nawroga,

    Z Bogiem i choby mimo Boga!

  • (Chr powtarza)

    I Pie mwi: ja pjd wieczorem,

    Naprzd braci rodakw grymusz,

    Komu tylko zapuszcz ky w dusz,

    Ten jak ja musi zosta upiorem.

    Tak? zemsta, zemsta, etc, etc,

    Potem pjdziem, krew wrogawypijem,

    Ciao jego rozrbiem toporem:

  • Rce, nogi godziami przybijem,

    By nie powsta i nie by upiorem.

    Z dusz jego do pieka i musim,

    Wszyscy razem na duszy usidziem,

    Pki z niej niemiertelnowydusim,

    Pki ona czu bdzie, grybdziem.

    Tak! zemsta, zemsta,etc. etc.

    KS. LWOWICZ

  • Konradzie, stj, dla Boga, to jestpie pogaska.

    KAPRAL

    Jak on okropnie patrzy,- to jestpie szataska.

    (przestaj piewa)

    KONRAD(z towarzyszeniem fletu)

    Wznosz si! lec! tam, na szczytopoki -

  • Ju nad plemieniem czowieczem,

    Midzy proroki.

    Std ja przyszoci brudne oboki

    Rozcinam moj renic jakmieczem;

    Rkami jak wichrami mgy jejrozdzieram -

    Ju widno - jasno - z gry na ludyspozieram -

    Tam ksiga sybiliska przyszychlosw wiata -

    Tam, na dole!

  • Patrz, patrz, przysze wypadki inastpne lata,

    Jak drobne ptaki, gdy orapostrzeg,

    Mnie, ora na niebie!

    Patrz, jak do ziemi przypadaj,bieg,

    Jak si stado w piasek grzebie -

    Za nimi, hej, za nimi oczy mesokole,

    Oczy byskawice,

    Za nimi szpony moje! - dostrzeg

  • je, schwyc.

    C to? jaki ptak powsta i roztaczapira,

    Zasania wszystkich, okiem miwyzywa;

    Skrzyda ma czarne jak burzliwachmura,

    A szerokie i dugie na ksztat tczyuku.

    I niebo cae zakrywa -

  • To kruk olbrzymi - kto ty? -- ktoty, kruku?

    Kto ty? - jam orze! - patrzy kruk -myl moj plcze!

    Kto ty? - jam gromowady!l -

    Spjrza na mnie - w oczy mi jakdymem uderzy,

    Myli moje miesza - plcze -

    KILKU WINIW

    Co on mwi! - co - co to - patrz,patrz, jaki blady.

  • (porywaj Konrada)

    Uspokj si...

    KONRAD

    Stj! stjcie! - jam si z krukiemzmierzy -

    Stjcie - myli rozplcz -

    Pie skocz - skocz -

    (sania si)

  • KS. LWOWICZ

    Dosy tych pieni.

    INNI

    Dosy.

    KAPRAL

    Dosy - Pan Bg z nami -

    Dzwonek! - syszycie dzwonek? -runt, runt pod bramami!

  • Gacie ogie - do siebie!

    JEDEN Z WINIW(patrzc w okno)

    Bram odemknli -

    Konrad osab - zostawcie - sam,sam jeden w celi!

    (Uciekaj wszyscy)

  • SCENA II

    IMPROWIZACJA

    KONRAD(po dugim milczeniu)

    Samotno - c po ludziach, czympiewak dla ludzi?

    Gdzie czowiek, co z mej pieni camyl wysucha,

  • Obejmie okiem wszystkie promieniejej ducha?

    Nieszczsny, kto dla ludzi gos ijzyk trudzi:

    Jzyk kamie gosowi, a gosmylom kamie;

    Myl z duszy leci bystro, nim si wsowach zamie,

    A sowa myl pochon i tak drnad myl,

    Jak ziemia nad poknit,niewidzialn rzek.

  • Z drenia ziemi czy ludzie gbnurtw dociek,

    Gdzie pdzi, czy si domyl? -

    Uczucie kry w duszy, rozpala si,arzy,

    Jak krew po swych gbokich,niewidomych cieniach;

    Ile krwi tylko ludzie widz w mojejtwarzy,

    Tyle tylko z mych uczu dostrzegw mych pieniach,

  • Pieni ma, ty jest gwiazd zagranic wiata!

    I wzrok ziemski, do ciebie wysanyza goca,

    Cho szklanne wemie skrzyda,ciebie nie dolata,

    Tylko o twoj mleczn drog siuderzy;

    Domyla si, e to soca,

    Lecz ich nie zliczy, nie zmierzy.

  • Wam, pieni, ludzkie oczy, uszyniepotrzebne; -

    Pycie w duszy mejwntrznociach,

    wiecie na jej wysokociach,

    Jak strumienie podziemne, jakgwiazdy nadniebne.

    Ty Boe, ty naturo! dajcieposuchanie. -

    Godna to was muzyka i godnepiewanie. -

  • Ja mistrz!

    Ja mistrz wycigam donie!

    Wycigam a w niebiosa i kad medonie

    Na gwiazdach jak na szklannychharmoniki krgach.

    To nagym, to wolnym ruchem,

    Krc gwiazdy moim duchem.

    Milijon tonw pynie; w tonwmilijonie

    Kady ton ja dobyem, wiem okadym tonie;

  • Zgadzam je, dziel i cz,

    I w tcze, i w akordy, i we strofyplcz,

    Rozlewam je we dwikach i wbyskawic wstgach. -

    Odjem rce, wzniosem nadwiata krawdzie,

    I krgi harmoniki wstrzymay si wpdzie.

    Sam piewam, sysz me piewy -

    Dugie, przecige jak wichru

  • powiewy,

    Przewiewaj ludzkiego rodu caetonie,

    Jcz alem, rycz burz,

    I wieki im gucho wtrz;

    A kady dwik ten razem gra iponie,

    Mam go w uchu, mam go w oku,

    Jak wiatr, gdy fale koysze,

    Po wistach lot jego sysz,

    Widz go w szacie oboku.

  • Boga, natury godne takie pienie!

    Pie to wielka, pie-tworzenie.

    Taka pie jest sia, dzielno,

    Taka pie jest niemiertelno!

    Ja czuj niemiertelno,niemiertelno tworz,

    C Ty wikszego moge zrobi -Boe?

    Patrz, jak te myli dobywam sam zsiebie,

  • Wcielam w sowa, one lec,

    Rozsypuj si po niebie,

    Tocz si, graj i wiec;

    Ju dalekie, czuj jeszcze,

    Ich wdzikami si lubuj,

    Ich okrgo doni czuj,

    Ich ruch myl odgaduj:

    Kocham was, me dzieci wieszcze!

    Myli moje! gwiazdy moje!

    Czucia moje! wichry moje!

  • W porodku was jak ojciec wrdrodziny stoj,

    Wy wszystkie moje!

    Depc was, wszyscy poeci,

    Wszyscy mdrce i proroki,

    Ktrych wielbi wiat szeroki.

    Gdyby chodzili dotd rd swychdusznych dzieci,

    Gdyby wszystkie pochway iwszystkie oklaski

  • Syszeli, czuli i za suszne znali,

    I wszystkie sawy kadodziennejblaski

    Promieniami na wiecach swoichzapalali,

    Z ca pochwa muzyk i wiecwozdob,

    Zebran z wiekw tyla i z pokoletyla,

    Nie czuliby wasnego szczcia,wasnej mocy,

    Jak ja dzi czuj w tej samotnej

  • nocy:

    Kiedy sam piewam w sobie,

    piewam samemu sobie.

    Tak! - czuy jestem, silny jestem irozumny. -

    Nigdym nie czu, jak w tej chwili -

    Dzi mj zenit, moc moja dzisiaj siprzesili,

    Dzi poznam, czym najwyszy,czylim tylko dumny;

    Dzi jest chwila przeznaczona,

  • Dzi najsilniej wytz duszy mejramiona -

    To jest chwila Samsona,

    Kiedy wizie i lepy duma ukolumny.

    Zrzuc ciao i tylko jak duch wezmpira -

    Potrzeba mi lotu,

    Wylec z planet i gwiazd koowrotu,

    Tam dojd, gdzie granicz Stwrca inatura.

  • I mam je, mam je, mam - tychskrzyde dwoje;

    Wystarcz:- od zachodu na wschdje rozszerz,

    Lewym o przeszo, prawym oprzyszo uderz.

    I dojd po promieniach uczucia - doCiebie!

    I zajrz w uczucia Twoje,

    O Ty! o ktrym mwi, e czujeszna niebie.

    Jam tu, jam przyby, widzisz, jaka

  • ma potga,

    A tu moje skrzydo siga.

    Lecz jestem czowiek, i tam, naziemi me ciao;

    Kochaem tam, w ojczynie, serceme zostao, -

    Ale ta mio moja na wiecie,

    Ta mio nie na jednym spoczaczowieku

    Jak owad na ry kwiecie:

  • Nie najednej rodzinie, nie najednym wieku.

    Ja kocham cay nard! - objem wramiona

    Wszystkie przesze i przysze jegopokolenia,

    Przycisnem tu do ona,

    Jak przyjaciel, kochanek, maonek,jak ojciec:

    Chc go dwign, uszczliwi,

    Chc nim cay wiat zadziwi,

    Nie mam sposobu i tu przyszedem

  • go dociec.

    Przyszedem zbrojny ca myliwadz,

    Tej myli, co niebiosom Twe gromywydara,

    ledzia chd Twych planet, gbmorza rozwara -

    Mam wicej, t Moc, ktrej ludzienie nadadz,

    Mam to uczucie, co si samo wsobie chowa

    Jak wulkan, tylko dymi niekiedy

  • przez sowa.

    I Mocy tej nie wziem z drzewaedeskiego,

    Z owocu wiadomoci zego idobrego;

    Nie z ksig ani z opowiada,

    Ani z rozwizania zada,

    Ani z czarodziejskich bada.

    Jam si twrc urodzi:

    Stamtd przyszy siy moje,

  • Skd do Ciebie przyszy Twoje,

    Bo i Ty po nie nie chodzi:

    Masz, nie boisz si straci; i ja sinie boj.

    Czy Ty mi da, czy wziem, skd iTy masz - oko

    Bystre, potne: w chwilach mejsiy - wysoko

    Kiedy na chmur spjrz szlaki

    I wdrowne sysz ptaki,

    eglujce na ledwie dostrzeonymskrzydle;

  • Zechc i wnet je okiem zatrzymamjak w sidle -

    Stado pie aon dzwoni,

    Lecz pki ich nie puszcz, Twjwiatr ich niezgoni.

    Kiedy spjrz w komet z camoc duszy,

    Dopki na ni patrz, z miejsca sinie ruszy.

    Tylko ludzie skazitelni,

    Marni, ale niemiertelni,

    Nie su mi, nie znaj - nie znaj

  • nas obu,

    Mnie i Ciebie.

    Ja na nich szukam sposobu

    Tu, w niebie.

    T wadz, ktr mam nadprzyrodzeniem,

    Chc wywrze na ludzkie dusze,

    Jak ptaki i jak gwiazdy rzdz mymskinieniem,

    Tak blinich rozrzdza musz.

    Nie broni - bro bro odbije,

  • Nie pieniami - dugo rosn,

    Nie nauk - prdko gnije,

    Nie cudami - to zbyt gono.

    Chc czuciem rzdzi, ktre jest wemnie;

    Rzdzi jak Ty wszystkimi zawsze itajemnie:

    Co ja zechc, niech wnet zgadn,

    Speni,tym si uszczliwi,

    A jeeli si sprzeciwi,

    Niechaj cierpi i przepadn.

  • Niech ludzie bd dla mnie jakmyli i sowa,

    Z ktrych, gdy zechc, pieni wiesi budowa; -

    Mwi, e Ty tak wadasz!

    Wiesz, em myli nie popsu, mowynie umorzy;

    Jeli mnie nad duszami rwnwadz nadasz,

    Ja bym mj nard jak pie ywstworzy,

    I wiksze nili Ty zrobibym dziwo,

  • Zanucibym pie szczliw!

    Daj mi rzd dusz! - Tak gardz tmartw budow,

    Ktr gmin wiatem zowie iprzywyk j chwali,

    em nie prbowa dotd, czyli mojesowo

    Nie mogoby jej wnet zwali.

    Lecz czuj w sobie, e gdybym mwol

    cisn, naty i razem wywieci,

  • Moe bym sto gwiazd zgasi, adrugie sto wznieci -

    Bo jestem niemiertelny! i wstworzenia kole

    S inni niemiertelni; - wyszych niespotkaem. -

    Najwyszy na niebiosach! - Ciebietu szukaem,

    Ja najwyszy z czujcych naziemnym padole.

    Nie spotkaem Ci dotd - e Tyjest, zgaduj;

  • Niech Ci spotkam i niechaj Twwyszo uczuj -

    Ja chc wadzy, daj mi j, lub wskado niej drog!

    O prorokach, dusz wadcach, e byli,syszaem,

    I wierz; lecz co oni mogli, to jamog,

    Ja chc mie wadz, jak Typosiadasz,

    Ja chc duszami wada, jak Ty nimiwadasz.

  • (Dugie milczenie)

    (z ironi)

    Milczysz, milczysz! wiem teraz, jamCi teraz zbada,

    Zrozumiaem, co Ty jest i jake Tywada. -

    Kamca, kto Ciebie nazywamioci,

    Ty jeste tylko mdroci.

    Ludzie myl, nie sercem, Twychdrg si dowiedz;

    Myl, nie sercem, skady broni

  • Twej wyledz -

    Ten tylko, kto si wry w ksigi,

    W metal, w liczb, w trupie ciao,

    Temu si tylko udao

    Przywaszczy cz Twej potgi.

    Znajdzie trucizn, proch, par,

    Znajdzie blaski, dymy, huki,

    Znajdzie prawno, i z wiar

    Na mdrki i na nieuki.

    Mylom oddae wiata uycie,

  • Serca zostawiasz na wiecznejpokucie,

    Dae mnie najkrtsze ycie

    I najmocniejsze uczucie. -

    (Milczenie)

    Czym jest me czucie?

    Ach, iskr tylko!

    Czym jest me ycie?

  • Ach, jedn chwilk!

    Lecz te, co jutro rykn, czym sdzisiaj gromy?

    Iskr tylko.

    Czym jest wiekw cig cay, mnie zdziejw wiadomy?

    Jedn chwilk.

    Z czego wychodzi cay czowiek,may wiatek?

    Z iskry tylko.

    Czym jest mier, co rozprszymyli mych dostatek?

  • Jedn chwilk.

    Czym by On, pki wiaty trzyma wswoim onie?

    Iskr tylko.

    Czym bdzie wieczno wiata, gdyOn go pochonie?

    Jedn chwilk.

    Gos z lewejstrony Gos z prawej

    Co za sza!

  • Wsi musz Na dusz

    Jak na ko,Go! goW cwa,

    Bromy go,bromy,

    SkrzydamiosomySkro

    w cwa!

    Chwila i iskra, gdy si przedua,rozpala -

    Stwarza i zwala.

    miao, miao! t chwilrozdumy, rozdalmy,

    miao, miao! t iskr rozniemy,rozpalmy -

  • Teraz - dobrze - tak. Jeszcze razCiebie wyzywam,

    Jeszcze po przyjacielsku dusz Ciodkrywam.

    Milczysz, - wszake z Szatanemwalczy osobicie?

    Wyzywam Ci uroczycie.

    Nie gard mn, ja nie jeden, chosam tu wzniesiony.

    Jestem na ziemi sercem z wielkimludem zbratan,

    Mam ja za sob wojska, i mocy, i

  • trony;

    Jeli ja bd blunierca,

    Ja wydam Tobie krwawsz bitwnili Szatan:

    On walczy na rozumy, ja wyzw naserca.

    Jam cierpia, kocha, w mkach imioci wzrosem;

    Kiedy mnie wydar osobisteszczcie,

    Na wasnej piersi ja skrwawiempicie,

  • Przeciw Niebu ich nie wzniosem.

    Gos Gos

    RumakaPrzedzierzgn w

    ptaka.Orlimi piry

    Do gry!W lot!

    GwiazdospadajcaJaki sza

    W otcha cistrca

    Teraz dusz jam w moj ojczyznwcielony?

  • Ciaem poknem jej dusz,

    Ja i ojczyzna to jedno.

    Nazywam si Milijon - bo zamilijony

    Kocham i cierpi katusze.

    Patrz na ojczyzn biedn,

    Jak syn na ojca wplecionego wkoo;

    Czuj caego cierpienia narodu,

    Jak matka czuje w onie bole swegopodu.

  • Cierpi, szalej - a Ty mdrze iwesoo

    Zawsze rzdzisz,

    Zawsze sdzisz,

    I mwi, e Ty nie bdzisz!

    Suchaj, jeli to prawda, com zwiar synowsk

    Sysza, na ten wiat przychodzc,

    e Ty kochasz; - jeeli Ty kochawiat rodzc,

    Jeli ku zrodzonemu masz mioojcowsk; -

  • Jeeli serce czue byo w liczbiewierzt,

    Ktre Ty w arce zamkn i wyrwaz powodzi;

    Jeli to serce nie jest potwr, co sirodzi

    Przypadkiem, ale nigdy lat swychnie dochodzi;

    Jeli pod rzdem Twoim czuo niejest bezrzd,

    Jeli w milijon ludzi krzyczcych"ratunku!"

  • Nie patrzysz jak w zawie zrwnanierachunku; -

    Jeli mio jest na co w wiecieTwym potrzebn

    I nie jest tylko Twoj omykliczebn...

    Gos Gos

    Ora w hydr!Oczy muwydr.

    Do szturmudalj!

    Z jasnego socaKometo bdu!

    Gdzie koniec twegopdu?

    Bez koca, bez

  • Dymi! pali!Ryk, grzmot!

    koca!

    Milczysz! - Jam Ci do gbi serce meotworzy

    Zaklinam, daj mi wadz - jednacz jej licha,

    Cz tego, co na ziemi osignapycha,

    Z t jedn czstk ile ja bymszczcia stworzy!

    Milczysz! - nie dasz dla serca, daje

  • dla rozumu. -

    Widzisz, em pierwszy z ludzi i zaniow tumu,

    e Ci znam lepiej nili Twojearchanioy,

    Wart, eby ze mn wadz dzielisi na poy -

    Jelim nie zgad, odpowiedz -milczysz! ja nie kami.

    Milczysz i ufasz, e masz silne rami-

    Wiedz, e uczucie spali, czego myl

  • nie zamie -

    Widzisz to moje ognisko: - uczucie,

    Zbieram je, ciskam, by mocniejpaao,

    Wbijam w elazne woli mej okucie,

    Jak nabj w burzce dziao.

    Gos Gos

    Ognia! pal! Lito! al!

  • Odezwij si, - bo strzel przeciwTwej naturze;

    Jeli jej w gruzy nie zburz,

    To wstrzsn caym pastw Twoichobszarem;

    Bo wystrzel gos w cae obrbystworzenia:

    Ten gos, ktry z pokole pjdzie wpokolenia:

    Krzykn, ze Ty nie ojcem wiata,ale...

  • GOS DIABA

    Carem!

    (Konrad staje chwil, sania si ipada)

    DUCHY Z LEWEJ STRONY

    PIERWSZY

    Depc, chwytaj!

  • DRUGIi

    Jeszcze dysze.

    PIERWSZY

    Omdla, omdla, a nim

    Przebudzi si, dodusim.

    DUCH Z PRAWEJ STRONY

    Precz - modl si za nim.

  • DUCH Z LEWEJ

    Widzisz, odpdzaj nas.

    PIERWSZY Z LEWEJ

    Ty bestyjo gupial

    Nie pomoge mu sowo ostatniewyrzygn,

    Jeszcze o jeden stopie w dum gopodzwign!

    Chwila dumy - ta czaszka ju byaby

  • trupia.

    By tak blisko tej czaszki i niemona depta!

    Widzie krew w jego ustach, i niemona chepta!

    Najgupszy z diabw, ty gowypuci w p drogi.

    DRUGIi

    Wrci si, wrci

  • PIERWSZY

    Precz std - bo wezm na rogi

    I bd ci lat tysic nios, i wpaszcz sam

    Szatana wbij.

    DRUGI

    Cha! cha! straszysz, ciociu! mamo!

    Ja dziecko bd paka -

    (pacze)

  • masz -

    (uderza rogiem)

    A co, nie chybi?

    Le i nie wya z pieka - aha, dodna przybi -

    Rogi me, brawo, rogi -

    PIERWSZY

    Sacrdieu!

  • DRUGI

    (uderza)

    Masz.

    PIERWSZY

    W nogi.

    (Sycha stukanie i klucz wedrzwiach)

    DRUGI DUCH

  • Pop, klecha, przyczajmy si ischowajmy rogi.

  • SCENA III

    WCHODZ KAPRAL, BRACISZEKBERNARDYN PIOTR, JEDENWIZIE

    KS. PIOTR

    W imi Ojca i Syna i witegoDucha.

  • WIZIE

    On zapewne osabia. - Konradzie! -nie sucha.

    KS. PIOTR

    Pokj temu domowi, pokjgrzesznikowi!

    WIZIE

    Dla Boga, on osabia, patrz - miotasi, dsa,

  • To jest wielka choroba, patrz, onusta ksa.

    (Ks. Piotr modli si)

    KAPRAL

    (do Winia)

    Mj Panie, idcie sobie, a nas tuzostawcie.

    WIZIE

    Ale dla Boga! prnych modlitew

  • nie prawcie;

    Podejmijcie go z ziemi, poomy doka;

    Ksie Pietrze.

    KS. PIOTR

    Tu zostaw.

    WIZIE

    Oto jest poduszka.

    (kadnie Konrada)

  • E, ja wiem, co to znaczy. - Czasemna napada

    Takie szalestwo: dugo piewa,potem gada,

    A jutro zdrw jak ryba. Lecz ktowam powiedzia,

    e on osabia?

    KAPRAL

    Panie, ot by cicho siedzia.

    Niech brat Piotr pomodli si nadwaszym koleg;

  • Bo ja wiem, e tu byo - co - tu -niedobrego.

    Gdy runt odszed, w tej celi haasposyszaem,

    Spjrz dziurk od klucza, a co tuwidziaem,

    To mnie wiedzie. Pobiegem domojego kmotra,

    Bo on czowiek pobony, dobraciszka Piotra -

    Patrz na tego chorego: niedobrzesi dzieje -

  • WIZIE

    Dalibg nie pojmuj - nic,i oszalej.

    KAPRAL

    Oszale? - Ej, Panowie, strzeciesi, Panowie!

    U was usta wymowne, wiele nauk wgowie,

    A patrzcie, gowa mdra w prochusi taczaa,

  • I z tych ust, tak wymownych,patrzaj - piana biaa.

    Syszaem, co on piewa, ja swnie pojem,

    Lecz byo co u niego w oczach inad czoem.

    Wierz mi, e z tym czowiekiemniodobrze si dzieje

    Byem ja w legijonach, nim wzitow rekruty,

    Braem szturmem fortece,klasztory,reduty;

  • Wicej dusz wychodzcych z ciaa jawidziaem,

    Nili Wapan przeczyta ksiek wyciu caem.

    A to jest rzecz niemaa widzie, jakczek kona,

    Widziaem ja na Pradze ksiyzarzynanych,

    I w Hiszpaniji ywcem z wieywyrzucanych;

    Widziaem matek szabl rozrywaneona,

  • I dzieci konajcena kozackichpikach,

    I Francuzw na niegu, i Turkw napalu;

    I wiem, co w konajcych widamczennikach,

    A co w zodzieju, zbjcy, Turku lubMoskalu.

    Widziaem rozstrzelanych, copatrzyli miele

    W rur broni, nie chcieli na oczyzasony;

  • A jak padli na ziemi, widziaem wich ciele

    Strach, co za ycia wstydem i pychwiziony,

    Wyszed z trupa jak owad i pezawokoo:

    Gorszy strach ni ten, ktry tchrzaw bitwie nka,

    Taki strach, e do spojrze nazamare czoo,

    Aby widzie, e dusza dsa si ilka,

  • Gardzi bolem i cierpi, i wieczna jejmka.

    A wic, mj Panie, myl, e twarzumarego

    Jest jak patent wojskowy do wiataprzyszego;

    I poznasz zaraz, jak o tam bdzieprzyjty,

    W jakiej randze i stopniu: wityczy przeklty. -

    A wic tego czowieka i pie, ichoroba,

  • I czoo, i wzrok wcale mi si niepodoba.

    Oto Wapan spokojnie id doswojej celi,

    My z bratem Piotrem bdziem przychorym siedzieli,

    (Wizie odchodzi)

    KONRAD

    Przepa - tysic lat - pusto -dobrze - jeszcze wicj!

  • Ja wytrzymam i dziesi tysicwtysicy -

    Modli si? - tu modlitwa nie przydasi na nic -

    I bya taka przepa bez dna i bezgranic? -

    Nie wiedziaem - a bya.

    KAPRALl

    Syszysz, jak on szlocha.

  • KS. PIOTR

    Synu mj, ty na sercu, ktre ciebiekocha.

    (do Kaprala)

    Wyjd std i patrz, aeby nikt tdynie chodzi

    I pki std nie wyjd, nikt mi nieprzeszkodzi.

    (Kapral odchodzi)

    KONRAD

  • (zrywa si)

    Nie! - oka mi nie wydar! mam tosilne oko,

    Widz std, i std nawet, chociemno - gboko,

    Widz ciebie, Rollison, - bracie, cto znaczy?

    I ty w wizieniu, zbity, krwi cayzbryzgany,

    I ciebie Bg nie sucha, i ty ju wrozpaczy;

    Szukasz noa, prbujesz gow tuc

  • o ciany: -

    "Ratunku!" - Bg nie daje, ja ci danie mog,

    Oko mam silne, spjrz, moe cizabij -

    Nie - ale ci poka okiem - miercidrog.

    Patrz, tam masz okno, wybij, skocz,zle i zam szyj,

    I ze mn tu le w gbie, wciemno - lemy na d -

    Otcha - otcha ta lepsza nili

  • ziemi pad;

    Tu nie ma braci, matek, narodw, -tyranw -

    Pjd tu.

    KS. PIOTR

    Duchu nieczysty, znam ci po twymjadzie,

    Znowu tu, najchytrzejszy zewszystkich szatanw,

    Znowu w dom opuszczony leziesz,brzydki gadzie.

  • Ty wpezn w jego usta, nazgub tu wpezn,

    Z Imi Paskie jam ciebie pojma iochezn.

    Exorciso...

    DUCH

    Stj, nie klnij - stj, odstp odprogu,

    Wyjd -

  • KS. PIOTR

    Nie wyjdziesz, a si upodoba Bogu.

    Lew z pokolenia Judy tu Pan - onzwycia:

    Sie na lwa zastawiei w twymwasnym wniku

    Zowie si - Bg ciebie zowi wtym grzeszniku.

    W jego ustach chc tobie najsrozszycios zada:

    Kamco, ja tobie ka, musiszprawd gada.

  • DUCH

    Parle-moi donc francais, monpauvre capucin,

    J'ai pu dans le grand monde oubliermon latin.

    Mais tant saint, tu dois avoir ledon des langues

    Vielleicht sprechen Sie deutsch, wasmurmeln Sie so bang -

    What it is, - Cavalleros risponderoIo.

  • KS. PIOTR

    Ty to z ust jego wrzeszczysz,stujzyczna mijo,

    DUCH

    C'est juste, dans ce jeu, noussommes de moiti,

    Il est savant, et moi, diable de monmtier.

    J'etais son precepteur et je m'englorifie,

  • En sais-tu plus que nous? parle - jete dfie.

    KS. PIOTR

    W imi Ojca i Syna i Duchawitego.

    DUCH

    Ale stj, stj, mj Ksie, stj, judosy tego;

    Tylko, ksiuniu, nie mcz naprno: - czy szatan;

  • eby tak mczy!

    KS. PIOTR

    Kto ty?

    DUCH

    Lukrecy, Lewiatan,

    Voltaire, Alter Fritz, Legio sum.

    KS. PIOTR

  • Co widzia?

    DUCH

    Zwierza.

    KS. PIOTR

    Gdzie?

    DUCH

    W Rzymie.

  • KS. PIOTR

    Nie sucha mi - wrmy dopacierza.

    (modli si)

    DUCH

    Ale sucham.

    KS. PIOTR

  • Gdzie widzia winia?

    DUCH

    Mwi, w Rzymie -

    KS. PIOTR

    Kamiesz.

    DUCH

    Ksie, na honor, na kochanki imi,

  • Mej kochanki czarniutkiej, co tak domnie wzdycha

    A wiesz ty, jak si zowie moja luba?- Pycha.

    Jaki ty nieciekawy! -

    KS. PIOTR

    (do siebie)

    Przeciwi si duchy;

    Upokrzmy si Panu i zrbmy aktskruchy.

  • (modli si)

    DUCH

    Ale co tam masz robi, ja sam stdwyrusz,

    Przyznaj si, e wlazemniezgrabnie w t dusz.

    Tu mnie kole - ta dusza jest jakskra jea,

    Woyem j na wywrt, kolcami dokiszek.

    (Ksidz modli si)

  • Ale bo i ty majster, cho prostybraciszek; -

    Osy, powinni ciebie obra zapapiea.

    Gupstwo stawi w kociele naprzd, jak kolumny,

    A ciebie kryj w ktku; wiecznik,gwiazd blasku!

    KS. PIOTR

    Tyranie i pochlebco, i pody, idumny,

  • eby pier ugryz, u ng wleczeszsi po piasku.

    DUCH

    (miejc si)

    Aha! gniewasz si, pacierzprzerwae - da capo;

    eby sam widzia, jak ty mieszniekrcisz ap -

    Istny niedzwiadek, gdy si broni odkomarw! -

    On trzepie swoje, - no wic - dosy

  • ju tych swarwi

    Znam twoj moc i chc si tobiewyspowiada,

    Bd ci o przeszoci i przyszocigada. -

    A wiesz ty, co o tobie mwi wcaym miecie?

    (Ksidz modli si)

    A wiesz ty, co to bdzie z Polsk zalat dwiecie? -

    A wiesz, dlaczego tobie przeor taknie sprzyja? -

  • A wiesz, w Apokalipsie co znaczybestyja? -

    Milczy i trzepie - oczy a strach wemnie wlepi.

    Powiedz, Ksiuniu, czego do mniesi uczepi?

    Co ja winien, e takie mamodbiera chosty

    Czy ja jestem krl diabw - wszakja diabe prosty.

    Zwa, czy to prawnie sug ukaraza pana

  • Wszake ja tu przyszedem zrozkazu Szatana.

    Trudno mu si tumaczy, bo z nimnie brat za brat,

    Jestem jako Kreishauptmann,Gubernator, Landrat -

    Ka dusz bra w areszt, bior,sadz w ciemno.

    Zdarza si przy tym duszy jakanieprzyjemno

    Ale czy z mojej winy? - jam lepenarzdzie;

  • Tyran szelma da ukaz, pisze: "Niechtak bdzie" -

    Czy to mnie mio mczy, - mniesamemu mka. -

    Ach -

    (wzdycha)

    jak to le by czuym. - Ach, sercemi pka.

    Wierzmi: gdy pazurami grzesznikaodzieram

    Nieraz ogonem, ach! ach! - zysobie ocieram.

  • (Ksidz modli si)

    A wiesz, z jutro bdziesz bity jakoHaman?

    KS. PIOTR

    In nomine Patris et Filii et SpiritusSancti, Amen.

    Ego te exorciso, spiritus immunde -

    DUCH

    Ksie, stj - sucham - gadam -

  • stj - jedn sekund!

    KS. PIOTR

    Gdzie jest nieszczsny wizie, cochce zgubi dusz? -

    Milczysz - Exorciso te -

    DUCH

    Gadam, gadam - musz.

  • KS. PIOTR

    Kogo widziae?

    DUCH

    Winia.

    KS. PIOTR

    Jakiego?

    DUCH

  • Grzesznika.

    KS. PIOTR

    Gdzie? -

    DUCH

    Tam, w drugim klasztorze.

    KS. PIOTR

    W jakim?

  • DUCH

    Dominika.

    Ten grzesznik ju przeklty,prawem mnie naley.

    KS. PIOTR

    Kamiesz.

    DUCH

  • On ju umary.

    KS. PIOTR

    Kamiesz.

    DUCH

    Chory ley.

    KS. PIOTR

    Exorciso te

  • DUCH

    Gadam, gadam, skacz - piewam -

    Tylko nie klnij - jak gada? - dusisz- ledwie ziewam.

    KS. PIOTR

    Mw prawd.

    DUCH

  • Grzesznik chory, lata bez pamici

    I jutro rano szyj niezawodnieskrci.

    KS. PIOTR

    Kamiesz.

    DUCH

    Powiadczy godny wiadek, kmotrBelzebub.

    Pytaj go, mcz - niewinnej duszy

  • mojej nie gub.

    KS. PIOTR

    Jak ratowa grzesznika?

    DUCH

    Bodaje zdech klecho,

    Nie powiem.

    KS. PIOTR

  • Exorciso -

    DUCH

    Ratowa pociech.

    KS. PIOTR

    Dobrze, gadaj wyranie - czego mupotrzeba?

    DUCH

  • Mam chrypk, nie wymwi.

    KS. PIOTR

    Mw!

    DUCH

    Mj panie! krlu!

    Daj odpocz -

    KS. PIOTR

  • Mw, czego potrzeba -

    DUCH

    Ksiulu,

    Ja tego nie wymwi.

    KS. PIOTR

    Mw!

    DUCH

  • He - Wina - Chleba -

    KS. PIOTR

    Rozumiem, Chleba Twego i KrwiTwojej, Panie -

    Pjd, i daj mi speni Twojerozkazanie.

    (do Ducha)

    A teraz zabierz z sob twe zoci ibdy,

    Skd wszede i jak wszede, idtam i tamtdy.

  • (Duch uchodzi)

    KONRAD

    Dwigasz mi! - kto ty? - strzesi, sam spadniesz w te doy.

    Podaje rk - lemy - w gr jakptak lec -

    Mile oddycham woni - promieniamiwiec.

    Kt mi da rk? - dobrzy ludzie ianioy;

    Skde lito, wam do mnie

  • schodzi do tych dow?

    Ludzie? - Ludmi gardziem, nieznaem aniow.

    KS. PIOTR

    Mdl si, bo strasznie Paskadotkna ci rka.

    Usta, ktrymi wieczny Majestatobrazi,

    Te usta zy duch sowy szkaradnymiskazi;

    Sowa gupstwa, najsrosza dla

  • mdrych ust mka,

    Oby ci policzone byy za pokut,

    Oby o nich zapomnia -

    KONRAD

    Ju s tam - wykute.

    KS. PIOTR

    Oby, grzeszniku, nigdy samich niewyczyta,

  • Oby ci o znaczenie ich Bg niezapyta -

    Mdl si; myl twoja w brudneobleczona sowa,

    Jak grzeszna, z tronu swegostrcona krlowa,

    Gdy w zebraczej odziey, okrytapopioem,.

    Odstoi czas pokuty swojej przedkocioem,

    Znowu na tron powrci, strjkrlewski wdzieje

  • I wikszym nili pierwej blaskiemzajanieje.

    Usn -

    (klka)

    - Twe miosierdzie, Panie, jest bezgranic.

    (pada krzyem)

    Panie, otom ja suga dawny,grzesznik stary,

    Suga ju spracowany i niezgodnyna nic.

    Ten mody, zrb go za mnie sug

  • Twojej wiary,

    A ja za jego winy przyjm wszystkiekary.

    On poprawi si jeszcze, on wsawiTwe imi.

    Mdlmy si, Pan nasz dobry! Panofiar przyjmie.

    (modli si)

    (W bliskim kociele, za cian,zaczynaj piewa pie BoegoNarodzenia. Nad Ksidzem PiotremChr aniow na nut; "Aniopasterzom mwi")

  • CHR ANIOW

    (gosy dziecinne)

    Pokj temu domowi,

    Spoczynek grzesznikowi.

    Sugo! sugo pokorny, cichy,

    Wniose pokj w dom pychy.

    Pokj temu domowi.

    ARCHANI PIERWSZY

    (na nut "Bg nasz ucieczk")

  • Panie, on zgrzeszy, przeciwkoTobie zgrzeszy on bardzo.

    ARCHANI DRUGI

    Lecz pacz nad nim, modl si zanim Twoi Anieli.

    ARCHANI PIERWSZY

    Tych zdepc, o Panie, tych zam, oPanie, ktrzy Twe wite sdypogardz.

  • ARCHANI DRUGI

    Ale tym daruj, co witych sdwTwych nie pojli.

    ANI

    Kiedym z gwiazd nadziei

    Lecia wiecc Judei,

    Hymn Narodzenia piewali anieli:

    Mdrcy nas nie widzieli,

    Krlowie nie syszeli.

  • Pastuszkowie postrzegli

    I do Betlejem biegli:

    Pierwsi wieczn mdro witali,

    Wieczn wadz uznali:

    Biedni, proci i mali.

    ARCHANI PIERWSZY

    Pan, gdy ciekawo, dum ichytro w sercu Aniow, sugswych, obaczy,

  • Duchom wieczystym, anioomczystym, Pan nie przebaczy.

    Runy z niebios, jak deszczgwiadzisty, aniow tumy,

    I deszczem lec za nimi co dziemdrcw rozumy.

    CHR ANIOW

    Pan maluczkim objawia,

    Czego wielkim odmawia.

    Lito! lito! nad synem ziemi,

  • On by midzy wielkiemi,

    Lito nad synem ziemi.

    ARCHANI DRUGIi

    On sdw Twoich nie chodzi badajako ciekawy,

    Nie dla mdroci ludzkiej on bada,ani dla sawy.

    ARCHANI PIERWSZY

    On Ci nie pozna, on Ci nie uczci,

  • Panie nasz wielki!

    On Ci nie kocha, on Ci niewezwa, nasz Zbawicielu!

    ARCHANI DRUGI

    Lecz on szanowa imi NajwitszejTwej Rodzicielki.

    On kocha nard, on kocha wiele,on kocha wielu.

    ANI

  • Krzy w zoto oprawiony

    Zdobi krlw korony.

    Na piersi mdrcw byszczy jakzorze,

    A w dusz wni nie moe:

    Owie, owie ich, Boe!

    CHR ANIOW

    My tak ludzi kochamy,

    Tak z nimi by damy!

  • Wygnani od mdrkw i krli,

    Prostaczek nas przytuli,

    Nad nim dzie, noc piewamy.

    CHR ARCHANIOW

    Podnie t gow, a wstanie zprochu, niebios dosie,

    I dobrowolnie padnie, i uczci krzyapodnoe;

    Wedle niej cay wiat u stp krzyaniechaj pole

  • I niech Ci wsawi, e sprawiedliwyi litociwy Pan nasz, o Boe!

    OBADWA CHRY

    Pokj, pokj prostocie,

    Pokornej, cichej cnocie!

    Sugo, sugo pokorny, cichy,

    Wniose pokj w dom pychy,

    Pokj grzesznemu sierocie.

  • SCENA IV

    DM WIEJSKI PODE LWOWEM

    POKJ SYPJALNY - EWA, MODAPANIENKA. WBIEGA, POPRAWIAKWIATY PRZED OBRAZEMNAJWITSZEJ PANNY, KLKA IMODLI SI. - WCHODZI MARCELINA

    MARCELINA

    Modlisz si jeszcze dotd! - czasspa, pnoc bia..

  • EWA

    Juem si za ojczyzn mojpomodlia,

    Jak nauczono, i za ojca, i za mam;

    Zmwmy jeszcze i za nich pacierzete same.

    Cho oni tak daleko, ale to sdziatki

    Jednej ojczyzny naszej, Polski,jednej matki.

    Litwin, co dzi tu przyby, uciek od

  • Moskali;

    Strach sysze, co tam oni z nimiwyrabiali.

    Zy car kaza ich wszystkich dociemnicy wsadzi;

    I jak Herod chce cae pokoleniezgadzi.

    Litwin ten bardzo ojca naszegozasmuci

    Poszed w pole i dotd zprzechadzki nie wrci.

    Mama na msz posaa i obchd

  • aobny,

    Bo wielu z nich umaro. - Ja pacierzosobny

    Zmwi za tego, co te piosenkiogosi;

    (pokazujc ksik)

    I on take w wizieniu, jak namgo donosi.

    Te piosenki czytaam; niektre spikne -

    Jeszcze pjd, przed MatkNajwitsz uklkn,

  • Pomodl si za niego; kto wie, czyw tej chwili

    Ma rodzicw, eby si za nimpomodlili.

    (Marcelina odchodzi)

    (Ewa modli si i usypia)

    ANI

    Lekko i cicho, jak lekkie sny zlemy.

    CHR ANIOW

  • Braciszka miego sen rozweselmy,

    Sennemu pod gow skrzydopodcielmy,

    Oczami, gwiazdami, twarz muowiemy,

    piewajc i grajc latajmywiankiem,

    Nad czystym, nad cichym naszymkochankiem.

    Rczta liliowe za licie splemy,

    Za re kwitnce czoa rozniemy,

    Spod wstek gwiadzistych wos

  • nasz rozwimy.

    Rozpumy w promienie, rozlejmyw wonie;

    Kwitncym, pachncym, yjcymwiankiem

    Kochanka naszego piersi okrmy,

    Kochanka naszego otulmy skronie.

    piewajc i grajc latajmywiankiem,

    Nad czystym, nad cichym naszymkochankiem.

  • EWA

    WIDZENIE

    Deszczyk: tak wiey, miy, cichyjak rosa,

    I skd ten deszczyk - tak czysteniebiosa,

    Jasne niebiosa! -

    Krople zielone, krane - trawki,rwnianki,

    Re, lilije, wianki

    Obwijaj mi wkoo. - Ach, jaki senwonny,

  • Sen lekki, sodki - oby by dozgonny.

    Ro byszczca, soneczna,

    Lilijo przeczysta, mleczna!

    Ty nie z ziemi - tam rosa, nadbiaym obokiem.

    Narcyzie, jakim nienym patrzyszna mnie okiem;

    A te bkitne kwiaty pamitek,

    Jak renice niewinitek -

    Poznaam - kwiatki moje - samapolewaam,

  • W moim ogrdku wczoranazbieraam,

    I uwieczyam Matki Boskiejskronie,

    Tam nad kiem na obrazku.

    Widz - to Matka Boska - cudownyblasku!

    Poglda na mnie, bierze wianek wdonie,

    Podaje Jezusowi, a Jezus dzieci

    Z umiechem rzuca na mnie kwiecie-

  • Jak wypikniay kwiatki - jak ichwiele - krocie,

    A wszystkie w przelocie

    Szukaj na powietrzu siebie,

    Moje kochanki!

    I same plot si w wianki.

    Jak tu mnie mio, jak w niebie;

    Jak tu mnie dobrze, mj Boe; -

    Niech mi na zawsze ten wianekotoczy,

    Niech zasn, umr, patrzc w te

  • re,

    W te biae narcyzu oczy.

    Ra, ta ra yje!

    Wstpia w ni dusza,

    Gwk lekko rusza,

    Jaki ogie z niej bije.

    To rumieniec yjcy - jak zorzywnicie.

    mieje si, jak na umiech rozwijalicie,

  • Roztula midzy liciem dwoje ust zkoralu,

    Mwi, co mwi - jak cicho, jakskromnie.

    Co ty, ro, szepcesz do mnie?

    Zbyt cicho, smutnie - czy to gosalu?

    Skarysz si, e wyjta z rodzinnejtrawki?

    Nie wziam ciebie dla mojejzabawki,

    Jam tob skronie Matki

  • Najwitszej wieczya,

    Jam po spowiedzi wczora zami cipoia;

    A z twoich ust koralu

    Wylatuj promieniem

    Iskierka po iskierce -

    Czy taka wiato jest twoimpieniem?

    Czego chcesz, ro mia?

    R

  • We mnie na serce.

    ANIOOWIE

    Rozwimy, rozplemy anielskiwianek.

    RA

    Odwijam me skrzyda, wyplatamczoo.

    ANIOOWIE

  • My w niebo do domu lemy wesoo.

    RA

    Ja bd j bawi, nim bynie ranek,

    Na sennym jej sercu zo meskronie:

    Jak wity aposto, Paskikochanek,

    Na boskim Chrystusa spoczywaonie.

  • SCENA V

    CELA KSIDZA PIOTRA

    KS. PIOTR

    (modli si lec krzyem)

    Panie! czyme ja jestem przedTwoim obliczem? -

    Prochem i niczem;

    Ale gdym Tobie moj nico

  • wyspowiada,

    Ja, proch, bd z Panem gada.

    WIDZENIE

    Tyran wsta - Herod! - Panie, caaPolska moda

    Wydana w rce Heroda.

    Co widz? - dugie, biae, drgkrzyowych biegi,

    Drogi dugie - nie dojrze - przezpuszcze, przez niegi

  • Wszystkie na pnoc! - tam, tam wkraj daleki,

    Pyn jak rzeki.

    Pyn: ta droga prosto do elaznejbramy.

    Tamta jak strumie wpada podska, w te jamy,

    A tamtej ujcie w morzu. - Patrz! podrogach leci

    Tum wozw - jako chmurywiatrami pdzone,

    Wszystkie tam w jedn stron.

  • Ach, Panie! to nasze dzieci,

    Tam na pnoc - Panie, Panie!

    Taki to los ich - wygnanie!

    I dasz ich wszystkich wygubi zamodu,

    I pokolenie nasze zatracisz dokoca? -

    Patrz! - ha! - to dzieci uszo -ronie - to obroca!

    Wskrzesiciel narodu,

    Z matki obcej; krew jego dawnebohatery,

  • A imi jego bdzie czterdzieci icztery.

    Panie! czy przyjcia jego nie raczyszprzypieszy?

    Lud mj pocieszy? -

    Nie! lud wycierpi. - Widz tenmotoch - tyrany,

    Zbjce - bieg - porwali - mj Nardzwizany

    Caa Europa wlecze, nad nim siurga -

  • "Na trybuna!" - Tam zgrajaniewinnego wciga.

    Na trybunale gby, bez serc, bezrk; sdzie -

    To jego sdzie!

    Krzycz: "Gal,Gal sdzi bdzie!"

    Gal w nim winy nie znalaz i -umywa rce,

    A krle krzycz: "Potp i wydaj gomce;

    Krew jego spadnie na nas i na synynasze;

  • Krzyuj syna Maryi, wypuBarabasze:

    Ukrzyuj, - on cesarza koronzniewaa,

    Ukrzyuj, - bo powiemy, e ty wrgcesarza".

    Gal wyda - ju porwali - juniewinne skronie

    Zakrwawione, w szyderskiej,cierniowej koronie,

    Podnieli przed wiat cay - i ludysi zbiegy;

  • Gal krzyczy:"Oto nard wolny,niepOdlegy!"

    Ach, Panie, ju widz krzy - ach,jak dugo, dugo

    Musi go nosi - Panie, zlituj si nadsug.

    Daj mu siy, bo w drodze upadnie iskona -

    Krzy ma dugie, na ca Europramiona,

    Z trzech wyschych ludw, jak z

  • trzech twardych drzew ukuty. -

    Ju wlek; ju mj Nard na troniepokuty -

    Rzek: "Pragn" - Rakus octem,Borus ci poi,

    A matka Wolno u ng zapakanastoi.

    Patrz - oto odak Moskal z kopijprzyskoczy

    I krew niewinn mego naroduwytoczy.

    Ce zrobi, najgupszy, najsroszy

  • z siepaczy!

    On jeden poprawi si, i Bg muprzebaczy,

    Mj kochanek! ju gow konajcspuci,

    Woajc: "Panie, Panie, za co miopuci!"

    On skona!

    (Sycha chry aniolw - dalekipiew wielkanocne pieni - na

  • kocu sycha; "Alleluja! Alleluja")

    Ku niebu,on ku niebu, ku niebuulata!

    I od stp jego wiona

    Biaa jak nieg szata -

    Spada, - szeroko - cay wiat si wni obwin.

    Mj kochanek na niebie, sprzedoczu nie zgin.

    Jako trzy soca byszcz jego trzyrenice,

  • I ludom pokazuje przebit prawic.

    Kto ten m? - To namiestnik naziemskim padole.

    Znaem go, - by dzieckiem -znaem,

    Jak urs dusz i ciaem!

    On lepy, lecz go wiedzie aniopachol.

    M straszny - ma trzy oblicza,

    On ma trzy czoa.

  • Jak baldakim rozpita ksigatajemnicza

    Nad jego gow, osania lice.

    Podnoem jego s trzy stolice.

    Trzy koce wiata drz, gdy onwoa;

    I sysz z nieba gosy jak gromy:

    To namiestnik wolnoci na ziemiwidomy!

    On to na sawie zbuduje ogromy

    Swego kocioa!

  • Nad ludy i nad krle podniesiony;

    Na trzech stoi koronach, a sam bezkorony;

    A ycie jego - trud trudw,

    A tytu jego - lud ludw;

    Z matki obcej, krew jego dawnebohatery,

    A imi jego czterdzieci i cztery.

    Sawa! sawa! sawa!

    (zasypia)

  • ANIOOWIE

    (schodz widomie)

    Usn - Wyjmijmy z ciaa dusz, jakdziecin

    Senn z kolebki zotej, i zmyswsukienk

    Lekko zwleczmy; ubierzmy wwiato jak jutrzenk

    I lemy. Jasn dusz niemy wniebo trzecie,

    Ojcu naszemu zoy na kolanach

  • dzieci;

    Niech uwici sennego ojcowskpieszczot,

    A przed rann modlitw duszwrcim yciu,

    I znowu w czystych zmysw otulimpowiciu,

    I znowu zoym w ciao, jak wkolebk zot.

  • SCENA VI

    POKJ SYPIALNY WSPANIAY -SENATOR OBRACA SI NA OU IWZDYCHA - DWCH DIABW NADGOW

    DIABE I

    Spi si, a nie chce spa,

    Musz tak dugo sta,

  • ajdaku, cicho le!

    Czy go tam kole je?

    DIABE II

    Syp mu na oczy mak.

    DIABE I

    Zasn, wpadn jak wierz.

    DIABE II

  • Jako na wrbla ptak.

    OBADWAJ

    Dusz do pieka wlec,

    Wami smaga, piec.

    BELZEBUB

    Wara!

    DWAJ DIABY

  • Co ty za kmotr?

    BELZEBUB

    Belzebub.

    DWAJ DIABY

    No, i co?

    BELZEBUB

    Zwierzyny mi nie posz.

  • DIABE I

    Ale gdy zanie otr,

    Do mnie naley sen?

    BELZEBUB

    Jak ujrzy noc i ar,

    Srogo i mnogo kar,

    Zlknie si naszych scen;

    Przypomni jutro sen,

  • Moe poprawi si,

    Jeszcze daleko zgon.

    DIABE II

    (wycigajc szpony)

    Pozwl zabawi si -

    Co ty o niego drysz,

    Gdy poprawi si on,

    Ja ka wici si

    I wezm w rce krzy.

  • BELZEBUB

    Jak zbyt nastraszysz raz,

    Gotw przypomnie sen,

    Gotw oszuka nas,

    Wypucisz ptaka z rk.

    DIABE I

    (pokazujc sennego)

    Ale braciszek ten,

  • Ten mj najmilszy syn,

    Bdzie on spa bez mk?

    Nie chcesz? - ja mcz sam.

    BELZEBUB

    otrze, a znasz mj czyn?

    Od Cara zwierzchno mam!

    DIABE I

    Pardon - co kaesz Wa?

  • BELZEBUB

    Moesz na dusz wpa,

    Moesz j w pych wzd,

    A potem w hab pchn,

    Moesz w pogardzie wlec

    I szyderstwami siec,

    Ale o piekle cyt!

    My lemy - fit, fit, fit.

    (odlatuje)

  • DIABE I

    Wic ja za dusz cap;

    Aha, ajdaku, drysz!

    DIABE II

    Tylko j bierz do ap

    Lekko, jak kotek mysz.

    WIDZENIE SENATORA

  • SENATOR

    (przez sen)

    Pismo! - to do mnie - reskrypt JegoCarskiej Moci!

    Wasnorczny, - ha! ha! ha! - rublisto tysicy.

    Order! - gdzie - lokaj, przypnij - tu.Tytu ksicy!

    A! - a! - Wielki Marszaku; a! -pkn z zazdroci.

    (przewraca si)

    Do Cesarza! - przedpokj - oni

  • wszyscy stoj;

    Nienawidz mnie wszyscy, kaniajsi, boj.

    Marszaek - Grand Contrleur -ledwie poznasz, w masce.

    Ach, jakie lube szemrania,

    Dokoa lube szemrania:

    Senator w asce, w asce, w asce,w asce, w asce.

    Ach, niech umr, niech umr rdtego szemrania,

    Jak rd naonic moich oskotania!

  • Kady si kania,

    Jestem dusz zebrania.

    Patrz na mnie, zazdroszcz - nos wgr zadzieram.

    O rozkoszy! umieram, z rozkoszyumieram!

    (przewraca si)

    Cesarz! - Jego Imperatorska Mo -a! Cesarz wchodzi,

    A! - co? - nie patrzy! zmarszczybrwi - spjrza ukosem?

    Ach! - Najjaniejszy Panie - ach! -

  • nie mog gosem -

    Gos mi zamar - ach! dreszcz, pot, -ach! dreszcz zibi, chodzi. -

    Ach, Marszaek! - co? do mnieodwraca si tyem.

    Tyem, a! senatory, dworskieurzdniki!

    Ach, umieram, umarem,pochowany, zgniem,

    I tocz mi robaki, szyderstwa,arciki.

    Uciekaj ode mnie. Ha! jak pusto!

  • gucho.

    Szambelan szelma, szelma! patrz,wyszczyrza zby -

    Dbrum - ten umiech jak pajkwlecia mi do gby.

    (spluwa)

    Jaki dwik! - to kalambur - obrzydka mucho;

    (opdza koo nosa)

    Lata mi koo nosa

    Jak osa.

  • I epigramy, arciki, przytyki,

    Te szmery - ach, to wierszczewlazy mi w ucho:

    Moje ucho, moje ucho!

    (wytrzsa palcem ucho)

    Jaki szmer! - kamerjunkry wiszczjak puszczyki,

    Damy ogonem skrzecz jakgrzechotniki,

    Jaki okropny szmer! miechy!wrzaski:

    Senator wypad z aski, z aski! z

  • aski, z aski.

    (pada z ka na ziemi)

    DIABY

    (zstpuj widomie)

    Teraz dusz ze zmysw wydrzem,jak z okucia

    Psa zego; lecz nie cakiem,naoym kaganiec,

    Na wp zostawim w ciele, by nietraci czucia;

  • Drug poow wleczmy a nawiata kraniec,

    Gdzie si doczesno koczy, awieczno zaczyna,

    Gdzie z sumnieniem graniczypiekielna kraina;

    I ze psisko uwiem tam, napograniczu:

    Tam pracuj, rko moja, tamwistaj, mj biczu.

    Nim trzeci kur zapieje, musim z tejmczarni

  • Wrci zmordowanego, skalanegoducha;

    Znowu przyku do zmysw jako doacucha,

    I znowu w ciele zamkn jakowbrudnej psiarni.

  • SCENA VII

    SALON WARSZAWSKI

    KILKU WIELKICH URZDNIKW,KILKU WIELKICH LITERATW.KILKA DAM WIELKIEGO TONU,KILKU JENERAW ISZTABSOFICERW; WSZYSCYINCOGNITO PIJ HERBAT PRZYSTOLIKU - BLIEJ DRZWI KILKUMODYCH LUDZI I DWCHSTARYCH POLAKW. STOJCYROZMAWIAJ Z YWOCI -TOWARZYSTWO STOLIKOWE MWI

  • PO FRANCUSKU, PRZY DRZWIACHPO POLSKU

    PRZY DRZWIACH

    ZENON NIEMOJEWSKI

    (do Adolfa)

    To i u was na Litwie to samo sidzieje?

  • ADOLF

    Ach, u nas gorzej jeszcze, u naskrew si leje!

    NIEMOJEWSKI

    Krew?

    ADOLF

    Nie na polu bitwy, lecz pod rkkata,

    Nie od miecza, lecz tylko od paki i

  • bata.

    (Rozmawiaj ciszej)

    PRZY STOLIKU

    HRABIA

    To bal by taki wietny, iwojskowych wiele?

    FRANCUZ

    Ja syszaem, e byo pusto jak wkociele.

  • DAMA

    Owszem, peno -

    HRABIA

    I wietny?

    DAMA

    O tym mwi dugo.

  • KAMERJUNKIER

    Suono najniezgrabniej, cho zliczn usug;

    Nie miaem szklanki wina, uamkupasztetu,

    Tak zawalono cae wnicie dobufetu.

    DAMA I

    W sali tacw zgoa nic nieugrupowano,

    Jak na raucie angielskim po nogach

  • deptano.

    DAMA II

    Bo to by tylko jeden z prywatnychwieczorw.

    SZAMBELAN

    Przepraszam, bal proszony - mamdotd bilety.

    (wyjmuje inwitacje i pokazuje, -wszyscy przekonywaj si)

  • DAMA I

    Tym gorzej? pomieszano grupy,toalety,

    Nie mona byo zgoa oceniubiorw.

    DAMA II

    Odtd jak Nowosilcow wyjecha zWarszawy,

    Nikt nie umie gustownie urzdzizabawy;

  • Nie widziaam piknego balu anirazu.

    On umia ugrupowa bal na ksztatobrazu.

    (Sycha midzy mczyznamimiech)

    DAMA I

    miejcie si, Pastwo, mwcie, cosi wam podoba,

    A bya to potrzebna w Warszawieosoba.

  • PRZY DRZWIACH

    JEDEN Z MODYCH

    Cichowski uwolniony?

    ADOLF

    Ja znam Cichowskiego.

    Wanie byem, chciaem sidowiedzie od niego,

  • eby midzy naszymi na Litwierozgosi.

    ZENON NIEMOJEWSKI

    My powinnimy z sob czy si iznosi;

    Inaczej, rozdzieleni, wszyscyzginiem marnie.

    (Gadaj ciszej)

    MODA DAMA

  • (przy nich stojca)

    A jakie on okropne wytrzymamczarnie!

    (Rozmawiaj)

    PRZY STOLIKU

    JENERA

    (do Literata)

    Ale przeczytaj wreszcie - daje siuprosi.

  • LITERAT

    Ja nie umiem na pami.

    JENERA

    Zwyke z sob nosi.

    Masz przy sobie pod frakiem - a -widz okadki;

    Damy chc sysze.

    LITERAT

  • Damy? - a! - to literatki.

    Wicej wierszy francuskich napami umiej

    Nili ja.

    JENERA

    (idzie mwi z Damami)

    Tylko niechaj Panie si nie miej.

    DAMA

  • Macie robi lektur? - przepraszam -cho umiem

    Po polsku, ale polskich wierszy nierozumiem.

    JENERA

    (do Oficera)

    Ma racyj po czci, bo nudne potrochu.

    (pokazuje na Literata)

    Opiewa tysic wierszy o sadzeniugrochu.

  • (do Literata)

    Czytaje, jeli ciebie nie bdziemsuchali -

    To patrz -

    (pokazujc na drugiego Literata)

    ten nam gazeciarz swe rymy wypali.

    liczna byaby wszystkimsuchaczom przysuga.

    Patrz, jak si on zaprasza, jakmieje si, mruga;

    I usta ju otworzy jak zdechostryg,

  • I oko zwrci wielkie i sodkie jakfig.

    LITERAT

    (do siebie)

    Wychodz -

    (do Jeneraa)

    Dugie wiersze, ja bym piersistrudzi.

    JENERA

  • (do Oficera)

    Dobrze, e nie chce czyta, bobynas zanudzi.

    MODA DAMA

    (oddzielajc si od grupy modszej,ode drzwi)

    A to jest rzecz okropna -

    ( do stolika)

    suchajcie, Panowie!

    (do Adolfa)

  • Niechaj Pan tym ichmociom oCichowskim powie.

    OFICER WYSZY

    Cichowski wypuszczony?

    HRABIA

    Przesiedzia lat tyle

    W wizieniu -

  • SZAMBELAN

    Ja myliem, e lea w mogile.

    (do siebie)

    O takich rzeczach sucha niebardzo bezpiecznie,

    A wyj w rodku powieci byobyniegrzecznie.

    (wychodzi)

    HRABIA

    Wypuszczony? - to dziwna.

  • ADOLF

    Nie znaleli winy.

    MISTRZ CEREMONII

    Kto tu mwi o winach; - s inneprzyczyny -

    Kto dugo by w wizieniu, widzia,sysza wiele -

    A rzd ma swe widoki, ma gbokiecele,

  • Ktre musi ukrywa. - To jest rzeczrzdowa -

    Tajniki polityczne - mylgabinetowa.

    To si tak wszdzie dzieje - stajniki stanu -

    Ale Pan z Litwy, - a! a! - to jestdziwno Panu.

    Panowie na wsi, to tak chcecie ocesarstwie

    Wiedzie wszystko, jak gdyby oswym gospodarstwie.

  • (umiecha si)

    KAMERJUNKIER

    Pan z Litwy, i po polsku? niepojmuj wcale -

    Ja myliem, e w Litwie towszystko Moskale.

    O Litwie, dalibge! mniej wiem nio Chinach -

    "Constitutionnel" co raz pisa oLitwinach,

    Ale w innych gazetach francuskich

  • ni sowa.

    PANNA

    (do Adolfa)

    Niech Pan opowie, - to rzecz wana,narodowa.

    STARY POLAK

    Znaem starych Cichowskich,poczciwa rodzina;

    Oni s z Galicyi. Syszaem, e syna

  • Wzili i zamorzyli: - mj krewnydaleki!

    Nie widziaem go dawno, - o ludzie!o wieki!

    Trzy pokolenia przeszy, jak nasprzemoc drczy;

    Mczya ojcw naszych, - dzieci,wnukw mczy!

    ADOLF

    (Wszyscy zbliaj si i suchaj)

    Znaem go bdc dzieckiem; - by

  • on wtenczas mody,

    ywy, dowcipny,wesl i sawny zurody;

    By dusz towarzystwa; gdzie sitylko zjawi,

    Wszystkich opowiadaniem i artamibawi;

    Lubi dzieci i czsto bra mi nakolana,

    U dzieci mia on tytu "wesoegopana".

    Pamitam wosy jego, - nieraz rce

  • moje

    Pltaem w jasnych woswkdzierzawe zwoje.

    Wzrok pamitam, - musia bywesoy, niewinny,

    Bo kiedy patrzy na nas, zdawa sidziecinny;

    I patrzc na nas, wabi nas do swejrenicy,

    Patrzc na, mylelimy, zemyrwiennicy.

    On wtenczas mia si eni; -

  • pomn, ze przynosi

    Dzieciom dary swej przyszej i nalub nas prosi.

    Potem dugo nie przyszed, imwiono w domu,

    e nie wiedzie gdzie znikn,umkn po kryjomu,

    Szuka rzd, ale ladu dotd niewytropi;

    Na koniec powiedziano: zabisi,utopi.

    Policyja dowodem stwierdzia

  • domysy,

    Znaleziono paszcz jegonadbrzegami Wisy;

    Przyniesiono paszcz onie - poznaa- on zginl;

    Trupa nie znaleziono - i tak rokprzemin.

    Dlaczego on si zabi? - pytano,badano,

    aowano, pakano; wreszcie -zapomniano.

  • I mino dwa lata. - Jednegowieczora

    Winiw do Belwederu wiedziono zklasztora.

    Wieczr ciemny i ddysty; - niewiem, czy przypadkiem,

    Czy umylnie kto by tej procesyiwiadkiem;

    Moe jeden z odwanychwarszawskich modziecw,

    Ktrzy ledz pobytu i nazwiskajecw:

  • Warty stay w ulicach, gucho byo wmiecie -

    Wtem kto zza muru krzykn:"Winie, kto jestecie?"

    Sto ozwao si imion; - rd nichdosyszano

    Jego imi, i onie nazajutrz znadano.

    Pisaa i lataa, prosia, bagaa,

    Lecz prcz tego imienia - nic nieposyszaa.

    I znowu lat trzy przeszo bez ladu,

  • bez wieci.

    Lecz nie wiedzie kto szerzy wWarszawie powieci,

    e on yje, e mcz, e przyznasi wzbrania

    I e dotd nie zoy adnegowyznania;

    e mu przez wiele nocy spa niedozwolano,

    e karmiono ledziami i pi niedawano;

    e pojono opijum, nasyano strachy,

  • Larwy; e oskotano w podeszwy,pod pachy -

    Lecz wkrtce innych wzito, oinnych zaczli

    Mwi; ona pakaa, wszyscyzapomnieli.

    A niedawno przed domem ony wnocy dzwoni -

    Otworzono: Oficer i andarm podbroni,

    I wizie. - On - ka da pira i

  • papieru;

    Podpisa, e wrcony ywy zBelwederu.

    Wzili podpis, i palcempogroziwszy: "Jeli

    Wydasz..." - i nie skoczyli; jakweszli,odeszli.

    To on by. - Bieg widzie,przyjaciel ostrzega:

    "Nie id dzisiaj, bo spotkasz podwrotami szpiega".

    Id nazajutrz, w progu policejskie

  • draby;

    Id w tydzie, on sam mi nieprzyjmuje, saby.

    A niedawno za miastem wpojedzie spotkaem -

    Powiedziano, e to on, bo go niepoznaem.

    Uty, ale to bya okropna otyo:

    Wyda go za strawa i powietrzazgnilo;

    Policzki mu nabrzmiay, poky izblady,

  • W czole zmarszczki pwieku, wosywszystkie spady.