Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

28
8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 1/28 Kiedy przed laty, w czasach głęboko komunistycznych, mieszkałem w Gdańsku i pracowałem  jako dziennikarz, w Szczecinie – najdalej na zachód wysuniętym z wielkich miast, jakie odzyskała Polska po ostatniej wojnie – szukałem śladów zamierzchłej może nie tyle polskości, ile słowiańskości tych ziem. Nietrudno je znaleźć choćby w pięknie odbudowanym Zamku Książąt Zachodniopomorskich niedaleko Wałów Chrobrego, skąd otwiera się niezapomniany, pełen zieleni i powietrza widok na rozlewającą się ku morzu Odrę. W ocalałych kryptach zamku spoczywają ciała słowiańskich władców panujących aż do XVII wieku na tym ostatnim niepodległym skrawku Zachodniej Słowiańszczyzny. Albo można tych śladów szukać opodal, w ocalałych murach pamiętającego XIII wiek ratusza, czy założonego w 1124 roku przez misję Bolesława Krzywoustego kościoła św. Piotra i Pawła bądź w ocalałych po ostatniej wojnie szczątkach mieszczańskich kamienic. Szczecińskie Stare Miasto – które przetrwało najazdy, wojny, rewolucje i pożary – ostatecznie rozsypało się w proch i pył w ogniu najstraszniejszej z wojen, tak jak tyle miast i najświetniejszych zabytków w tej nieszczęsnej części Europy. Tak, rzeczywiście nietrudno jest znaleźć tu słowiańskie ślady; równie łatwo, jak wykazać słowiański rodowód wszystkich prawie niemieckich miast na wschód od Łaby – ze stolicą Niemiec, Berlinem, na czele. Tak samo łatwe byłoby wskazanie dowodów niemieckiego życia i niemieckiej kultury kwitnących w ciągu wieków nie tylko tutaj, nad Odrą i Bałtykiem, ale także daleko na wschód, w Poznaniu, Krakowie, Sandomierzu, Toruniu. Wystarczy bowiem tylko trochę zeskrobać ze starych murów i kronik tę mylącą wzrok i umysł bezkształtną maź politycznych interpretacji i doraźnych frazesów, by dostrzec, jak powikłane są dzieje tych ziem i jak nie przystają one do wszelkich stereotypów zarówno polskich, jak i niemieckich. Na południowych wybrzeżach Bałtyku – nazwanego przez żeglującego tu około 890 roku skandynawskiego podróżnika Wulfstana „Wendile Mare", od używanej wtedy na Zachodzie nazwy Słowian „Wenedzi" – najsławniejszy był gród Wolin, zwany wtedy Winetą lub  Jomsborgiem. Żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub, po odwiedzinach w 965 roku, opisuje go  jako wielkie, portowe miasto o dwunastu bramach. Adam z Bremy pisze o nim w 1074 roku:  Jest to istotnie jedno z największych miast w Europie, mieszkają w nim Słowianie i inne narodowości, Grecy i barbarzyńcy. Wolinianie, tak jak inne plemiona zachodniosłowiańskie zamieszkałe u brzegów „Wendile Mare", żyli z morza, nie z roli. Ich flota łupiła nadbrzeżne osady Skandynawii, po czym sami padali ofiarą podobnych wypraw skandynawskich Wikingów. Kronikarz Saxo Gramatyk rozpacza nad zniszczeniami, jakich dokonały w Danii słowiańskie wyprawy: Od granic Słowian aż po rzekę Eiderę wszystkie wsie na wschodzie opuszczone leżały odłogiem. Zelandia, wyczerpana wyniszczeniami od południa i od wschodu, pozostawała w odrętwieniu. Na Fionii rozboje nie pozostawiły niczego oprócz garstki mieszkańców [...]. Lollandia starała się uzyskać spokój za pomocą okupu. Resztka pustką zaległa. W 1135 roku łupem Wolinian staje się ówczesna stolica Danii Roskilde. W rok później, w zwycięskiej wyprawie na miasto Konungahela, położone obok dzisiejszego Goteborga, wzięło udział według jednych źródeł sześćset według innych – aż siedemset osiemdziesiąt słowiańskich okrętów. Flota słowiańska, zniszczona przez sztorm w Oresundzie, liczyła podobno tysiąc okrętów, a w bitwie morskiej w 1184 roku u brzegów Rugii – pięćset. Szczecin znajdował się w cieniu Wolina i położonej na wyspie Rugii Arkony – świętego miejsca ówczesnych pogańskich Słowian. W 966 roku arabski geograf i podróżnik Ibn Said al Garnati odnotował, że na wschód od ziem Wieletów leży gród Saesin, znajdujący się w ręku króla Słowian. Jest to najstarsza wzmianka o tym mieście. Dopiero pod koniec XII wieku, wraz z upadkiem Wolina, spowodowanym najazdami duńskimi i niemieckimi, przyszła stolica Pomorza Zachodniego zaczęła zyskiwać na znaczeniu. Pomorze Zachodnie zostało podbite przez Mieszka I w latach 967-972 i weszło w skład jego państwa. Nie ciążyło jednak ku Polsce; miało własne, głównie morskie i handlowe interesy, związane raczej ze Skandynawią niż ze swym lądowym zapleczem. Nie powiodła się jego

Transcript of Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

Page 1: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 1/28

Kiedy przed laty, w czasach głęboko komunistycznych, mieszkałem w Gdańsku i pracowałem jako dziennikarz, w Szczecinie – najdalej na zachód wysuniętym z wielkich miast, jakieodzyskała Polska po ostatniej wojnie – szukałem śladów zamierzchłej może nie tyle polskości,ile słowiańskości tych ziem. Nietrudno je znaleźć choćby w pięknie odbudowanym ZamkuKsiążąt Zachodniopomorskich niedaleko Wałów Chrobrego, skąd otwiera się niezapomniany,pełen zieleni i powietrza widok na rozlewającą się ku morzu Odrę. W ocalałych kryptachzamku spoczywają ciała słowiańskich władców panujących aż do XVII wieku na tym ostatnim

niepodległym skrawku Zachodniej Słowiańszczyzny. Albo można tych śladów szukać opodal, wocalałych murach pamiętającego XIII wiek ratusza, czy założonego w 1124 roku przez misjęBolesława Krzywoustego kościoła św. Piotra i Pawła bądź w ocalałych po ostatniej wojnieszczątkach mieszczańskich kamienic. Szczecińskie Stare Miasto – które przetrwało najazdy,wojny, rewolucje i pożary – ostatecznie rozsypało się w proch i pył w ogniu najstraszniejszej zwojen, tak jak tyle miast i najświetniejszych zabytków w tej nieszczęsnej części Europy. Tak,rzeczywiście nietrudno jest znaleźć tu słowiańskie ślady; równie łatwo, jak wykazać słowiańskirodowód wszystkich prawie niemieckich miast na wschód od Łaby – ze stolicą Niemiec,Berlinem, na czele. Tak samo łatwe byłoby wskazanie dowodów niemieckiego życia iniemieckiej kultury kwitnących w ciągu wieków nie tylko tutaj, nad Odrą i Bałtykiem, ale takżedaleko na wschód, w Poznaniu, Krakowie, Sandomierzu, Toruniu. Wystarczy bowiem tylkotrochę zeskrobać ze starych murów i kronik tę mylącą wzrok i umysł bezkształtną maźpolitycznych interpretacji i doraźnych frazesów, by dostrzec, jak powikłane są dzieje tych ziem

i jak nie przystają one do wszelkich stereotypów zarówno polskich, jak i niemieckich.

Na południowych wybrzeżach Bałtyku – nazwanego przez żeglującego tu około 890 rokuskandynawskiego podróżnika Wulfstana „Wendile Mare", od używanej wtedy na Zachodzienazwy Słowian „Wenedzi" – najsławniejszy był gród Wolin, zwany wtedy Winetą lub

 Jomsborgiem. Żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub, po odwiedzinach w 965 roku, opisuje go jako wielkie, portowe miasto o dwunastu bramach. Adam z Bremy pisze o nim w 1074 roku: Jest to istotnie jedno z największych miast w Europie, mieszkają w nim Słowianie i innenarodowości, Grecy i barbarzyńcy. Wolinianie, tak jak inne plemiona zachodniosłowiańskiezamieszkałe u brzegów „Wendile Mare", żyli z morza, nie z roli. Ich flota łupiła nadbrzeżneosady Skandynawii, po czym sami padali ofiarą podobnych wypraw skandynawskich

Wikingów. Kronikarz Saxo Gramatyk rozpacza nad zniszczeniami, jakich dokonały w Daniisłowiańskie wyprawy: Od granic Słowian aż po rzekę Eiderę wszystkie wsie na wschodzieopuszczone leżały odłogiem. Zelandia, wyczerpana wyniszczeniami od południa i od wschodu,pozostawała w odrętwieniu. Na Fionii rozboje nie pozostawiły niczego oprócz garstkimieszkańców [...]. Lollandia starała się uzyskać spokój za pomocą okupu. Resztka pustkązaległa. W 1135 roku łupem Wolinian staje się ówczesna stolica Danii Roskilde. W rok później,w zwycięskiej wyprawie na miasto Konungahela, położone obok dzisiejszego Goteborga,wzięło udział według jednych źródeł sześćset według innych – aż siedemset osiemdziesiątsłowiańskich okrętów. Flota słowiańska, zniszczona przez sztorm w Oresundzie, liczyłapodobno tysiąc okrętów, a w bitwie morskiej w 1184 roku u brzegów Rugii – pięćset.

Szczecin znajdował się w cieniu Wolina i położonej na wyspie Rugii Arkony – świętego miejsca

ówczesnych pogańskich Słowian. W 966 roku arabski geograf i podróżnik Ibn Said al Garnatiodnotował, że na wschód od ziem Wieletów leży gród Saesin, znajdujący się w ręku królaSłowian. Jest to najstarsza wzmianka o tym mieście. Dopiero pod koniec XII wieku, wraz zupadkiem Wolina, spowodowanym najazdami duńskimi i niemieckimi, przyszła stolicaPomorza Zachodniego zaczęła zyskiwać na znaczeniu.

Pomorze Zachodnie zostało podbite przez Mieszka I w latach 967-972 i weszło w skład jegopaństwa. Nie ciążyło jednak ku Polsce; miało własne, głównie morskie i handlowe interesy,związane raczej ze Skandynawią niż ze swym lądowym zapleczem. Nie powiodła się jego

Page 2: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 2/28

chrystianizacja, a po śmierci Bolesława Chrobrego znów się uniezależniło. Podbijał je dopierowytrwale i zdaje się dość okrutnie Bolesław Krzywousty w latach 1103-1123, kiedy to Polacystanęli aż na Rugii. Wtedy też dokonała się przymusowa chrystianizacja tych ziem, choćkrnąbrni Słowianie zachodniopomorscy próbowali jeszcze wracać, kiedy mogli, do królującegoim z rugijskiej Arkony – a obalonego właśnie przez polskich wojowników – Światowida.Rozbicie dzielnicowe w XII-XIII wieku oznaczało ostateczne usamodzielnienie się księstwzachodnio- i środkowopomorskich, ich samoistny żywot jako niezależnych państewek

rządzonych przez lokalne dynastie.

Szybko jednak Pomorze zostało wzięte w żelazne kleszcze napierającej od zachodu MarchiiBrandenburskiej, powstałej na ziemiach wieleckich wcześniej podbitych przez Niemców, odwschodu zaś sięgało po coraz to nowe terytoria państwo Zakonu Krzyżackiego. OsłabionaPolska króla Władysława Łokietka zajęta była łączeniem rozbitych na skłócone dzielnice swychcentralnie położonych ziem. W 1308 roku Brandenburczycy – po podporządkowaniu sobiepomniejszych księstw pomorskich – zajmują należący do Polski Gdańsk, wezwani na pomocprzez tutejszych mieszczan „święci rycerze" spod znaku czarnego krzyża wypierają wprawdzienajeźdźców, ale sami zajmują ich miejsce, wycinając dla uzyskania posłuchu zarównomieszczan, jak i przybyłych akurat na targ wieśniaków. Pisze o tym Jan Długosz w swoichkronikach: Wszystek lud rozmaitym sposobem kaźni wymordowali, żadnemu Polakowi nie

przepuszczając i nie szczędząc żadnego stanu ani płci, ani wieku, wycięli bez miłosierdziazarówno młodzież, jak dzieci niemowlęta, a to dlatego, aby rozgłos tej rzezi i srogośćwszystkich przeraził. Jak powiada stara pieśń kaszubska, tego dnia w Raduni płynęła krwawawoda. Pomorze Gdańskie odzyskała Polska dopiero po kolejnych zwycięskich wojnach zZakonem, w wyniku pokoju toruńskiego z 1466 roku.

Ale nawet w tych „czarnych latach Pomorza" (1308-1312), kiedy Brandenburgia terytorialniezetknęła się z Zakonem, klinem oddzielając resztkę Pomorza od Polski, rządzącanieprzerwanie w Szczecinie dynastia Gryfitów – spokrewnionych z polskimi Piastami – nieutraciła niezależności. Ziemia szczecińska pozostała niepodległa i słowiańska, choć panującyna zamku u ujścia Odry Gryfici składali hołd margrabiemu brandenburskiemu. Różnie układały

się sojusze i związki tego samodzielnego państwa z Polską, Niemcami, Skandynawią.Kazimierz Wielki usiłował uczynić swym następcą młodego księcia Kazka słupskiego z innegopomorskiego państewka. Kazimierz V szczeciński walczył pod Grunwaldem po stronieKrzyżaków, ale wychowany na polskim dworze – uczeń wspomnianego Jana Długosza – książęBogusław X, który zjednoczył pod szczecińskim władztwem całe Pomorze Zachodnie iŚrodkowe, skutecznie odmówił w 1498 roku złożenia hołdu Brandenburgii i bliski był myśli ounii z Polską. Niestety, zajęci sprawami wschodnimi ostatni Jagiellonowie nie wykorzystali tejsposobności. W 1637 roku – wraz ze śmiercią ostatniego z rodu Gryfitów, Bogusława XIV – wmyśl zawartej wcześniej umowy dynastycznej, Pomorze Zachodnie przeszło pod panowanieSzwecji. Dopiero w 1720 roku król pruski kupił ujście Odry wraz ze Szczecinem od osłabionychwojnami z Rosją Szwedów za dwa miliony ówczesnych talarów. W 1780 roku niemiecki pastor(Pomorze Zachodnie pod władzą Gryfitów przyjęło luteranizm) Hacken pisał do swych władz wSzczecinie o sytuacji w wiejskich parafiach: Trzeba 50 lat, by wymarli ludzie mówiący po

polsku [...]. Ich duma stoi na przeszkodzie, by łączyli się z krwią niemiecką, tym bardziej ze wNiemcach widzą zaborców swej ojczyzny. Ale gdy usiłowałem znaleźć w Szczeciniekogokolwiek z Polaków, kto mieszkał w tamtych okolicach przed odzyskaniem miasta przezPolskę, znajdowałem najwyżej – co można było odszukać w każdym innym bogatym mieścieniemieckim – tylko polskich robotników przybyłych, nim wybuchła wojna, z Mazowsza lubMałopolski w poszukiwaniu pracy i chleba. W przeciwieństwie do Gdańska, wciąż zasilanegoprzez pozostającą przy swym języku i świadomości polską kaszubszczyznę, w XX-wiecznymSzczecinie o polskiej przeszłości świadczyły tylko grobowce Gryfitów i mury najstarszychbudowli.

Page 3: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 3/28

Ale jakże ta krótka wycieczka w powikłaną historię burzy stereotypy obu narodów! Polskie – obezustannym naporze germańskim na trzymających się swej ziemi, rolniczych, spokojnychPolaków. Niemieckie – o odwiecznej i z niczym nie pomieszanej niemczyźnie tego regionu.

No i co ja tu jeszcze napisałem? Jak to – polskiej przeszłości? Znowu te nieszczęsne stereotypy

narodowe! Pomorze Zachodnie było samodzielnym państwem, przejściowo tylko wchodzącymw skład Polski, a jego naród mówił językiem słowiańskim tyle podobnym do polszczyzny, co –powiedzmy – dzisiejszy czeski albo słowacki. Jego ostatnie relikty przetrwały germanizację iwojnę w paru najbardziej zapadłych wsiach Pomorza Środkowego, wciśniętych między Bałtyka jezioro Łebsko, wśród tzw. Słowińców. Dziś jest to język równie martwy jak sanskryt albołacina.

Albo chociażby Śląsk. Niegdyś polski, rządzony przez lokalnych książąt piastowskich, niestracił związków z macierzą nawet w okresie rozbicia dzielnicowego. Nie udało się go jednak

 Łokietkowi włączyć do zjednoczonej Polski, a jego syn Kazimierz, zwany Wielkim, zrzekł się gona korzyść króla Czech Jana Luksemburskiego pod presją szykujących się do najazdu

Krzyżaków w 1339 roku. Wchodził potem Śląsk przez pewien czas w skład Węgier, niektóreksięstwa śląskie – podobnie jak na Pomorzu – były samodzielne, aż wreszcie przypadłwielonarodowej Austrii, w okresie reformacji przyjmując łatwo luteranizm. Ciekawe, żepodczas wojny trzydziestoletniej (walki o władzę w Rzeszy Niemieckiej w pierwszej połowieXVI wieku na tle religijnym) śląscy protestanci opowiadali się za przyłączeniem do katolickiejPolski, ponieważ dość mieli represji ze strony jeszcze bardziej katolickich Habsburgów. Nakoniec dopiero rosnące w siłę królestwo Prus odebrało Śląsk Austrii w wyniku wojen toczonychw latach 1740-1745. Wprawdzie latem 1683 roku bawił na Śląsku władca Rzeczypospolitej JanIII Sobieski ze swą ciągnącą na odsiecz Wiednia potęgą i nawet podobno zastanawiał się, czynie pozostawić przy Polsce sporego kawałka tej prowincji, jako nagrody za wyratowanie Austriize śmiertelnej opresji, ale było to zbyt poczciwe i prostomyślne królisko, by ów zamysłzrealizować.

Polską mowę słychać było w owym czasie w całej dolinie Odry, łącznie z Dolnym Śląskiem, aluterańskie parafie w okolicach Wrocławia były w połowie polskie. Nawet spora częśćmieszczaństwa mówiła po polsku lub po czesku, nie inaczej niż w Rzeczypospolitej. Tak,właśnie! Od początku bowiem rozwoju miast i życia miejskiego w Polsce – zwłaszcza w jejśrodkowej i zachodniej części – znaczny odsetek ludności dużych miast stanowili Niemcy lubzniemczeni mieszczanie. Urbanizacja Polski – tak jak i innych krajów Europy Środkowej –odbywała się według prawa niemieckiego, a na wschód, w poszukiwaniu zarobku i dogodnegomiejsca osiedlenia, wędrowali rzemieślnicy, kupcy, artyści. Symboliczną postacią może byćprzybyły z Niemiec wielki rzeźbiarz i malarz późnogotycki Wit Stwosz, autor monumentalnegoołtarza w kościele Mariackim w Krakowie, potem osiedlony w Norymberdze, gdzie z koleiwzbogacił swymi znakomitymi dziełami kulturę niemiecką. Albo polskiego pochodzenia (ojciec

przeniósł się tu z Krakowa), lecz ukształtowany w niemieckim środowisku toruńskiegomieszczaństwa i warmińskiego duchowieństwa genialny astronom Mikołaj Kopernik, twórcateorii heliocentrycznej. To niemieckie – a po części też żydowskie, włoskie, czeskie,niderlandzkie i ormiańskie – mieszczaństwo czasem buntowało się przeciw polskim władcom,

 jak to było w Krakowie w latach 1311-1312 podczas zagrażającej Władysławowi Łokietkowirebelii niemieckiego wójta Albrechta i zniemczonego biskupa Jana Muskaty. Innym razem – jakw Gdańsku, największym mieście Rzeczypospolitej i jednym z największych miast ówczesnejEuropy – wiernie stało przy Polsce, odpierając kolejne oblężenia Szwedów, Rosjan i Prusaków,bo w przynależności do państwa stanowiącego dlań gospodarcze zaplecze widziało swójoczywisty interes. To mieszczaństwo zwykle polonizowało się stopniowo, zwłaszcza od

Page 4: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 4/28

„złotego wieku" i później, dając Polsce wiele zasłużonych patriotycznie rodzin o niemieckichnazwiskach. Ale to właśnie Niemcom – do czego zwykle Polacy nie chcą się wprost przyznać –zawdzięczają rozwój miast i życia miejskiego.

Prawda jest zwykle o wiele bardziej skomplikowana od naszych – najczęściej doraźnymiinteresami motywowanych – o niej wyobrażeń. To zdanie można byłoby zapisać jako motto

rozważań o burzliwych i powikłanych dziejach stosunków polsko-niemieckich.

 Jak już tu pisałem, Polska Mieszka I powstała i przyjęła chrzest poprzez Czechy wbrewNiemcom, na przekór kierującemu się na wschód parciu niemieckiemu i od początku byłaśmiertelnie zagrożona przez silniejsze od niej Niemcy. Z Niemcami też toczyła swe pierwsze ize zmiennym szczęściem prowadzone wojny. Zdołała się jednak obronić, a nawet przejściowoprzyłączyć do siebie Pomorze Zachodnie z Rugią, zaodrzańskie Łużyce, Czechy i Słowację.Mieszko przegrał z grafem Wichmanem, ale wojował zwycięsko z władcą Marchii WschodniejHodonem i cesarzem Ottonem II, Bolesław Chrobry walczył z cesarzem Henrykiem II, BolesławKrzywousty z Henrykiem V (słynna obrona Gniezna i bitwa na Psim Polu pod Wrocławiem). Alesyn Chrobrego Mieszko II uległ wspomaganemu przez Ruś cesarzowi Konradowi II i musiałuciekać z kraju. Potem było gorzej, osłabiona Polska dzielnicowa cofnęła się na wschód, a

zjednoczyciele – Łokietek ze swym synem Kazimierzem – nie byli już w stanie odzyskaćutraconych wcześniej ziem, tym bardziej że pojawiło się nowe, jeszcze groźniejsze parcieniemieckie, teraz od północy, ze strony Zakonu Krzyżackiego. Aż nadto wiele, byantyniemiecka legenda patriotyczna ściśle splotła się z najdawniejszą, piastowskąprzeszłością Polski

.

Ale jest wśród tych wyniszczających bojów o nadodrzańskie ziemie karta zupełnie inna, azawarta w niej myśl polityczna powinna dziś oświetlać nasze polsko-niemieckie sprawy jaśnieji sensowniej niż tamte łuny wzajemnie wzniecanych pożarów. W symbolicznym roku 1000, wGnieźnie, u grobu zabitego trzy lata wcześniej podczas misji chrystianizacyjnej wśródplemienia Prusów czeskiego biskupa Wojciecha, właśnie kanonizowanego przez Rzym, spotyka

się Bolesław Chrobry z najpotężniejszym monarchą ówczesnego świata „cesarzem rzymskimnarodu niemieckiego" Ottonem III. Niemiecki cesarz wkłada swą koronę na głowę Bolesława,nazywając go „bratem i współpracownikiem" oraz „przyjacielem i sprzymierzeńcem narodurzymskiego". Obustronne dary i wymiana relikwii umocniły zadzierzgnięte więzy przyjaźni.Legenda dopowiada, że u grobu św. Wojciecha Otto uczynił Bolesława swym zastępcą (bądźnastępcą) na tronie cesarskim. Nie ma na to żadnych dowodów, ale bez wątpienia powstałazupełnie nowa i przenikliwością wyprzedzająca swój czas koncepcja ułożenia stosunkówpolsko-niemieckich, a może nawet zjednoczenia Europy, wsparta na fundamencie najlepszychwartości chrześcijaństwa. Jak wszystkie koncepcje ponad swój czas mądre, ta upadła wraz ześmiercią cesarza Ottona w 1002 roku; z jego następcą szykowała się już tylko zwyczajna,mordercza wojna.

Warto jednak pamiętać, że mogło być inaczej, zwłaszcza dziś, gdy Ottonowa idea Europyzjednoczonej i chrześcijańskiej zdaje się – po upadku komunizmu – [1>nabierać życia<1], gdyw 1997 roku (tysiąclecie męczeńskiej śmierci św. Wojciecha) spotkali się w tym samymGnieźnie przywódcy Niemiec, Polski, Czech i innych państw regionu, by pod przewodnictwempolskiego Papieża mówić o wzajemnym pojednaniu. Tak – aż dopiero po tysiącleciu – przebijasię do życia i praktycznej polityki koncepcja mądrością daleko wyprzedzająca czas, w którympowstała. Trudno o lepszy i budzący tyle nadziei symbol dla naszej części świata.

Diabeł jednak tkwi w drobiazgach. Zwykle w historii sprawy krwawe i straszne zaczynają się

Page 5: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 5/28

od niewiele znaczących działań, od – pozornie słusznych i mających przynieść wszystkimzainteresowanym jakieś polityczne korzyści – kalkulacji. W roku 1226 Konrad, książęmazowiecki – jeden z prowincjonalnych władców polskich okresu rozbicia dzielnicowego – niemogąc dać sobie rady z łupieskimi napadami pogańskich Prusów, zaprosił do siebie ZakonSzpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, którego zadaniem miałabyć opieka nad pielgrzymami i rycerska walka z niewiernymi. Wobec naporu muzułmanów wPalestynie, zakon szukał dla siebie nowego, lepsze nadzieje rokującego terenu i w 1211 roku

skorzystał z zaproszenia króla Węgier Andrzeja II, który zaproponował mu obronęSiedmiogrodu przed napadami Połowców. Szybko się okazało, że zakonni rycerze dążą dozałożenia własnego ekspansjonistycznego państwa, toteż rozsądny Andrzej przepędził ich zSiedmiogrodu, zanim obrośli w siłę i warowne zamki. Akurat – jak dar losu w ich trudnejsytuacji – trafiło się zaproszenie Konrada, nadającego im w lenno część Ziemi Chełmińskiej,leżącej na pograniczu pogańskich Prus. Skąd mógł wiedzieć biedny Konrad, że oto kreujezaborczą potęgę, która utoczy wyjątkowo dużo krwi europejskiej, przysporzy nieszczęśćcałemu kontynentowi, a w tym – kto wie, czy nie najwięcej – samym Niemcom? Aż wreszcie,po siedmiuset z górą latach, zostanie w 1947 roku formalnie rozwiązana przez nadzorującepobite Niemcy cztery mocarstwa alianckie.

Zakonnicy-rycerze żwawo wzięli się do dzieła. Nim minął wiek XIII, podbili luźną federację

plemion pruskich, wycinając tutejszych mieszkańców w pień lub zamieniając ich wpółniewolników. Na podbitych terenach budowali sieć znakomicie obwarowanych zamków orazsprowadzali osadników z całej Europy, głównie z Niemiec. Przyłączywszy do siebie sąsiednie,nie tak ekspansywne zakony rycerskie: Kawalerów Mieczowych i Pruskich RycerzyChrystusowych (Zakon Dobrzyński), stali się czołową potęgą militarną Europy. Ponieważ niebyło już w okolicy ziem pogańskich, sięgnęli po chrześcijańskie. Ich ekspansja w kierunkukrain ruskich została powstrzymana klęską w bitwie z armią Wielkiego Nowogrodu nazamarzniętym jeziorze Pejpus w 1242 roku. Zwrócili się więc ku zaborowi ziem polskich orazpogańskiej jeszcze Litwy. Dzięki poparciu zarówno Rzymu, jak i Cesarstwa, znakomiciezorganizowanemu osadnictwu, sztuce wojennej, rozwojowi rzemiosła i handlu, ich staleposzerzające się państwo stało się także czołową europejską potęgą ekonomiczną. W XIVwieku, zagarnąwszy krwawo Pomorze Gdańskie, Krzyżacy zaczęli śmiertelnie zagrażać Polsce.

 Łokietek zwyciężył wprawdzie część armii Zakonu pod Płowcami w 1331 roku, ale utraciłZiemię Dobrzyńską i Kujawy, a najazdy krzyżackie sięgały aż po Wielkopolskę, Łęczycę iSieradz. Wspólne niebezpieczeństwo krzyżackie było podstawowym czynnikiemcementującym unię Polski z Litwą, który skłaniał to wielkie państwo do szybkiej chrystianizacjiza pośrednictwem Polski.

W lipcu 1410 roku na polach Grunwaldu doszło do [2>jednej z największych bitewśredniowiecznej Europy<2], w wyniku której wojska polsko-litewskie dowodzone przez królaWładysława Jagiełłę rozbiły armię krzyżacką wspomaganą przez rycerstwo całej Europy, azwłaszcza Pomorza Zachodniego i Śląska. W walce poległ wielki mistrz Zakonu Ulrich von

 Jungingen.

Był to punkt zwrotny zarówno dla Rzeczypospolitej, której siła odtąd nieustannie rosła, jak idla Zakonu – niezdolnego potem do odzyskania poprzedniej potęgi. W kolejnych wojnachkruszyła się moc państwa zakonnego, aż wreszcie w 1454 roku przedstawiciele rycerstwa imiast pruskich – zmęczeni uciskiem Zakonu i rosnącymi ciężarami podatkowymi – wzniecilizbrojne powstanie, oddając się w opiekę królowi polskiemu. W wynikłej stąd wojnietrzynastoletniej Zakon poniósł kolejną klęskę, został zmuszony (pokój toruński z 1466 roku) dooddania Polsce Pomorza Gdańskiego, Ziemi Dobrzyńskiej i Warmii wraz z dotychczasowąstolicą zakonną, najpotężniejszym zamkiem średniowiecznej Europy – Malborkiem. Stolicęzakonną przeniesiono do Królewca, a państwo krzyżackie stało się lennikiem królów

Page 6: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 6/28

Rzeczypospolitej. W 1525 roku wielki mistrz Albrecht Hohenzollern, po kolejnej nieudanejwojnie z Polską i przyjęciu wyznania luterańskiego, zawarł traktat z królem RzeczypospolitejZygmuntem I Starym o przekształceniu Zakonu w państwo świeckie i złożył mu hołd jakoksiążę lenny. Pozostała w Inflantach (obecna Łotwa i częściowo Estonia) resztka Zakonusekularyzowała się i oddała Rzeczypospolitej w lenno w 1561 roku. Tak zakończył swąfaktyczną historię Zakon Krzyżacki – zwany w Rzeszy „Zakonem Niemieckim" – pozostałypotem tylko w odpryskach na Zachodzie. Po ostatniej wojnie z Krzyżakami, zakończonej w

1521 roku, na pograniczu polsko-niemieckim zapanował nareszcie spokój. Od zachodu nagranicy Rzeczypospolitej z Cesarstwem panował już od czterystu bez mała lat, bo odkądFryderyk I Barbarossa stanął w 1157 roku pod Poznaniem, interweniując w sporydzielnicowych spadkobierców Krzywoustego, ta płonąca niegdyś granica stała sięnajspokojniejsza w Europie. Czyżby dobry i mądry duch Ottona III miał zatriumfować naddiabłem krzyżactwa?

 Jednym z najznakomitszych płócien wielkiego polskiego malarza narodowego Jana Matejki jestHołd pruski, przedstawiający krakowski triumf Rzeczypospolitej w owym 1525 roku: oto wielkachwila europejskiego mocarstwa Obojga Narodów, przed którego potęgą korzy się śmiertelnieniegdyś groźny przeciwnik. Majestat Zygmunta Starego, dumne twarze możnowładców ibiskupów, rozradowany lud, klęczący przed królewskim tronem pruski lennik i tylko jedna

zatroskana na tym monumentalnym obrazie twarz królewskiego błazna Stańczyka. On jedenzdaje się postrzegać zarysy groźnej i krwawej przyszłości, która zrodzi się z dziś zawartegokompromisu, tylko on rozumie, że diabeł odrodzi się z drobiazgów, a sprawy wielkie i strasznekiełkują wśród sytego zadowolenia wielmożów i gwaru rozradowanej publicznym świętemgawiedzi.

 Tymczasem osłabione wewnętrznie Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego zajęte byłowaśniami religijnymi i walką książąt o władzę, niemieccy potomkowie zeświecczonychKrzyżaków okazali się usposobieni pokojowo, a z potężną Rzecząpospolitą szukali nie zwady,lecz współpracy przeciw dążącej do hegemonii na Bałtyku, przebudzonej nagle Szwecji.Rzeczpospolita, zajęta doskonaleniem swojej wewnętrznej demokracji, na granicach zmagała

się z Turcją i Moskwą. Po odpadnięciu Śląska, usamodzielnieniu się Pomorza Zachodniego iŚrodkowego, po przekazaniu w połowie XIII wieku przez dzielnicowego księcia BolesławaRogatkę nadodrzańskiej Ziemi Lubuskiej na rzecz arcybiskupstwa magdeburskiego i MarchiiBrandenburskiej, zachodnia granica państwa ustabilizowała się w sposób pokojowy, a żywiołpolski cofnął się nieco od Odry. Podboje Nowej Marchii (później weszła w skład Brandenburgii),wąskim klinem wciskającej się między Polskę a Pomorze, odbywały się kosztem znajdującychsię poza Rzecząpospolitą słowiańskich księstw pomorskich. Zachodnią – a po 1521 roku takżepółnocną – granicę Polski przekraczali kupcy, rzemieślnicy, wędrowcy, uciekający na wschódŻydzi i dysydenci religijni, lecz nie żołnierze. Słynne później – a zapoczątkowane przedwiekami na ziemiach Wieletów i Obodrytów – niemieckie Drang nach Osten, jakby podwpływem Ottonowej mądrości, ustało, a może wyczerpało się.

Północny diabeł, którego zobaczył przenikliwy Stańczyk w radosnym krakowskim święcie 1525roku, drzemał, czekając na nadchodzące powoli, bardziej sprzyjające mu czasy. Już jawniepokazał rogi w 1618 roku, kiedy – po wygaśnięciu pruskiej linii potomków księcia Albrechta –za zgodą króla Rzeczypospolitej Zygmunta III Wazy, zajętego swym nieziszczalnymmarzeniem odzyskania tronu szwedzkiego – władzę w Prusach Książęcych przejął elektor JanZygmunt z brandenburskiej linii Hohenzollernów. Zapoczątkowana została unia personalnadwóch różnych jeszcze państw, z których jedno było samodzielnym członkiem RzeszyNiemieckiej, drugie – lennem Rzeczypospolitej. Kolejną okazją dla ambitnych władców wKrólewcu i Berlinie był najazd szwedzki w 1655 roku na – osłabioną powstaniemChmielnickiego na Ukrainie i wojną z Moskwą – Rzeczpospolitą. Fryderyk Wilhelm – zwany

Page 7: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 7/28

Page 8: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 8/28

zjednoczycielami rozbitych Niemiec i twórcą [4>„Drugiej Rzeszy"<4], ale militarystyczne,zaborcze, despotycznie rządzone Prusy. Państwo ukierunkowane w swej ekspansji na wschód,a przy tym całe podszyte nigdy nie strawioną przez Prusaków – bo zbyt rozległą nawet jak naich wilczy apetyt – Słowiańszczyzną. Trzeba jednak przyznać temu państwu, architektowirozbiorów i Świętego Przymierza, że przy całej agresywności, autokratyzmie swych władców iwarstwy rządzącej, starało się być – zgodnie z tradycją Zachodu, a w przeciwieństwie do Rosji– państwem prawa, choćby było to prawo aż nadto surowe dla poddanych. Z samej swojej

ekspansjonistycznej istoty stawiając na przewagę żywiołu niemieckiego nad podbitymsłowiańskim, musiało jednak takie państwo stać się nacjonalistycznym. Tak więc – mimowszystko – tradycja i mentalność pruska źle wróżyła przyszłej jedności, preferując Drang nachOsten wojowniczych margrabiów znad Odry i krzyżackich komturów z Malborka, Kwidzynia czySzczytna ponad Ottonowego ducha współpracy i pokoju. Już w 1849 roku król pruski FryderykWilhelm IV odrzucił ofertę cesarskiej korony złożoną mu przez zebrany we Frankfurcieporewolucyjny parlament ogólnoniemiecki, bo warunkiem było uznanie demokratycznejkonstytucji, sprzecznej z pruską tradycją oświeconego wprawdzie, lecz nadal tylkodespotyzmu. Nie trzeba było długo czekać: po wygranych przez coraz potężniejszą pruskąmachinę wojnach z Danią, Austrią i Francją, doszło w 1871 roku do proklamowania DrugiejRzeszy Niemieckiej pod pruskim oczywiście przywództwem i pruskim królem, jako cesarzemWilhelmem I. Choć celem państwa pruskiego było rozszerzanie granic przez germanizacjęSłowiańszczyzny, faktycznie nastąpiła „prusyfikacja Niemiec". Nacjonalistyczny duch pruski

rozparł się od Mozeli i Renu do Niemna, od Alp do Bałtyku. Europa zsuwała się nieuchronnie kuWielkiej Wojnie.

Dla Polaków z Wielkopolski, którzy dotąd zachowali pewną odrębność w stosunku do państwapruskiego (Wielkie Księstwo Poznańskie) i gdzie germanizacja nie była dotąd tak bezwzględna

 jak na Śląsku i Pomorzu, nastały teraz najgorsze lata. Rok Wiosny Ludów przyniósł pewnąszansę na samodzielność, choć dwa lata wcześniej nie powiodło się powstanie w zaborzeaustriackim. Po zwycięskiej na pewien czas rewolucji w Berlinie, Wielkopolanie zaczęliorganizować własne wojsko i przejmować władzę z rąk zdezorientowanej administracjiniemieckiej; nadzieje te krwawo rozwiała interwencja armii pruskiej, a tłumienie powstaniatrwało z górą tydzień (na przełomie kwietnia i maja 1848 roku), bez żadnych szans na

militarne zwycięstwo. Walka z polskością nasiliła się szczególnie po ustanowieniu cesarstwa iobjęciu stanowiska szefa rządu przez pochodzącego z nacjonalistycznego pruskiegoziemiaństwa (junkrzy) „żelaznego kanclerza” Otto von Bismarcka. Już w 1863 roku – jakopremier i minister spraw zagranicznych Prus – zgodził się on na wkraczanie wojsk carskich naterytorium swego państwa w pościgu za polskimi powstańcami. Zarówno polskość, jak ikatolicyzm uważane były przez tego typu ludzi za siły odśrodkowe, niebezpieczne dlascentralizowanego mocarstwa nacjonalistycznego. Zwalczając Polaków, budował jednocześnieBismarck przyjazne stosunki z – usiłującą strawić swoją część Polski – Rosją, z którą oczywiściezadzierać nie zamierzał; jakże przypomina on niektórych późniejszych i znacznie gorzej whistorii Niemiec zapisanych polityków... Po 1871 roku rząd Bismarcka rozpoczyna Kulturkampf,w której wyniku, pod hasłami walki o „kulturę niemiecką" na Śląsku, Wielkopolsce i Pomorzu,zniemczane są nazwy miejscowości, a nawet nazwiska osób, germanizuje się szkolnictwo,naukę religii, ogranicza prawa Kościoła – aż do próby całkowitego podporządkowania go

państwu, co doprowadziło do aresztowania arcybiskupa Mieczysława Ledóchowskiego i wieluinnych księży. Kulturkampf przyniosła zamierzony rezultat tylko częściowo na Pomorzu, gdziebrakowało polskiej warstwy oświeconej. Na Górnym Śląsku od Wiosny Ludów trwałoodrodzenie polskości. Co więcej, katolicki robotnik, chłop czy polski mieszczanin – ugodzonyboleśnie w swym przywiązaniu do wiary ojców – właśnie przez świadomy opór wobecKulturkampfu stawał się Polakiem; zwłaszcza w Wielkopolsce. Konflikt z całym światemkatolickim Niemiec, do którego doprowadziła ta akcja, zmusił rząd Bismarcka do częściowegowycofania. Teraz walka z polskością miała przejść na płaszczyznę ekonomiczną. Zaczyna się w1885 roku od „rugów pruskich" – usunięcia wszystkich Polaków niemających statusu pruskiegopoddanego, a więc głównie przybyszów z innych zaborów. W rok później powstaje Komisja

Page 9: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 9/28

Kolonizacyjna, dysponująca ogromnymi funduszami rządowymi w celu wykupywania ziemi zrąk polskich, by przekazać ją w ręce niemieckie. W pierwszym roku zostaje wykupionych 12tys. hektarów i [5>Bismarck<5] woła urągliwie w parlamencie pod adresem polskich ziemian:

 Jedźcie do Monako! Wydaje się, że polska lekkomyślność przegra z niemieckąsystematycznością, a polscy właściciele – korzystając ze sztucznie zawyżonych cen ziemi –szybko się jej pozbędą. Tymczasem akcja napotyka niespodziewany i solidarny opór Polakówze wszystkich warstw społecznych: powstają stowarzyszenia, banki i kasy wzajemnej pomocy

wspierające polskie rolnictwo, przemysł i wszelką działalność publiczną. Życie społeczno-gospodarcze Polaków, przez to nagłe wyzwanie i zagrożenie, nabiera mocy i pewności siebie;Polacy – bez gwarancji i kredytów rządowych, przy niekorzystnym ustawodawstwie – musząsię okazać lepszymi gospodarzami niż Niemcy, by utrzymać się przy swej własności i stanieposiadania. Państwo pruskie jest Polakom nieprzychylne, ale praworządne, system prawny –choć srogi – nie wynika z każdorazowej zachcianki urzędnika, lecz jest w stosunku dońnadrzędny; ułatwia to pokojową walkę. Rozpoczyna się najbardziej dramatyczny inajciekawszy akt tej najdłuższej wojny nowożytnej Europy, rozpoczętej w Wielkopolsce w dniupierwszego rozbioru, w której mało padło wystrzałów, ale która okazała się zwycięska, wprzeciwieństwie do przegranych powstań.

Polacy nie chcą jechać do Monako – wolą pozostać przy swojej ziemi i warsztatach pracy. Na

planowanych 40 tys. gospodarstw dla osadników niemieckich udaje się w ciągu pierwszychpięciu lat akcji osadzić zaledwie 690 kolonistów. Co więcej, niektórzy z niemieckich właścicieliziemskich, korzystając z wysokich cen ziemi, sprzedają ją Polakom i sami wyjeżdżają w głąbNiemiec. Nie udaje się ani wzmocnić żywiołu niemieckiego w Wielkopolsce, ani zapobiecskutkom szybszego przyrostu demograficznego Polaków, ani osłabić ich pozycji gospodarczej.Niezamierzonym efektem akcji jest umacnianie się nacjonalizmu polskiego, połączonego zumiejętnością gospodarowania, samoorganizacja i solidarnością społeczną. Taka właśniewyjdzie Wielkopolska ze swojej najdłuższej wojny. Do 1900 roku udaje się osadzić wWielkopolsce 3140 osadników niemieckich i 1136 na Pomorzu. O wiele większe były sukcesyFryderyka Wielkiego na Śląsku przed stu z górą laty.

W 1894 roku, już po upadku Bismarcka jako kanclerza, powstaje Deutsche Ostmarkenverein,zwane też Hakatą (od nazwisk założycieli: Hansemann, Kennemann i Tiedemann) –stowarzyszenie popierania niemczyzny na Wschodzie. Skoro i ono nie osiągnie zamierzonychrezultatów, praworządne dotąd państwo pruskie zaczyna – wzorem rosyjskim – sięgać pozaprawo bądź kształtować je jako germanizacyjną zachciankę. W 1901 roku wstrząsa Europąkrzyk dzieci katowanych we Wrześni tylko za to, że nie chciały się modlić po niemiecku.

 Jeszcze w 1886 roku Bismarck, odpowiadając w parlamencie na interpelację zarzucającąówczesnej ustawie kolonizacyjnej nacjonalistyczną niesprawiedliwość, mówił: Na wojniezdarza się nieraz, ze trzeba stracić z oczu zasadę równości wobec prawa. Państwo, które wwalce musi zapewnić sobie byt, zarówno w czasie wojny, jak i w czasie pokoju nie zawsze jestw stanie trzymać się utartych torów. Wkrótce potem, udzielając wywiadu paryskiemudziennikowi „Le Figaro", tłumaczył, że skoro Polacy mnożą się jak króliki, to walka z nimi jestsamoobroną. W słynnej mowie na zamku malborskim cesarz Wilhelm II wzywa śpiących

rycerzy zakonnych do walki z polskim zuchwalstwem i butą sarmacką. Rok 1904 przynosinową falę nadzwyczajnych ustaw antypolskich uniemożliwiających budowę domów iparcelację gruntów; symbolem oporu staje się słynny wóz chłopa Drzymały, któremu niepozwolono wznieść chałupy na własnej ziemi. W 1905 roku strajk szkolny przeciw niemczyźnieobejmuje 50 tys. dzieci. Zakazane zostaje używanie języka polskiego podczas publicznychzgromadzeń. Europa zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście wilhelmińskie Niemcy sąpaństwem praworządnym? Jakby na potwierdzenie tych wiadomości rok 1907 przynosidrakońską ustawę o wywłaszczeniach, pozwalającą usuwać Polaków z ziemi przemocą, skoronie powiódł się wykup dobrowolny. Teraz wreszcie będzie można zrealizować celeKulturkampfu, Komisji Kolonizacyjnej i Hakaty, tylko że ceną za to będzie sięgnięcie po metody

Page 10: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 10/28

znamienne dotąd dla wschodniego imperium tatarsko-bizantyjskiego. Tak oto niegdyśpraworządne państwo pruskie, które – wedle Bismarcka – w walce musi zapewnić sobie byt,zaprzeczyło zasadzie rządów prawa, której przedtem jeszcze jako tako usiłowało się trzymać iktóra jest przecież podstawą wszystkich systemów państwowych Zachodu.

 Taka była cena za zasadę podboju wpisaną w sam akt powstania tego państwa, a tak

znakomicie zrealizowaną przez dzieło i dziedzictwo Wielkiego Fryderyka. Połykając – kraina zakrainą – wielkie aż nie do strawienia kęsy Słowiańszczyzny, Prusy same skazywały się na jadnacjonalizmu, który w takich okolicznościach jest jedyną dającą się zastosować przyprawątrawienną. W tym wypadku jest to ten oczywiście najgroźniejszy rodzaj jadu: nacjonalizmwielkich narodów, o którym z taką obawą i tak przenikliwie mówił Andriej Siniawski,wspomniany w rozdziale poświęconym Rosji. Jak najdobitniej wskazuje przykład rosyjskiegoimperium – jad nie do pogodzenia z praworządnością. Już wkrótce historia miała pokazać, do

 jakich szaleństw i zbrodni doprowadzi on właśnie w Niemczech i jak bardzo bezsilna okaże siętu cała tradycja i kultura Zachodu. Rzeczywistość zgotowana Europie przez Hitlera nie była –zapewne – niczym innym niż okrutnym rachunkiem za siły i procesy, jakie rozpętał jedyny whistorii Prus monarcha, któremu potomni dopisali zobowiązujący przydomek „Wielki".

Odpowiedzią na nacjonalizm niemiecki był oczywiście nacjonalizm polski – zwłaszcza wnajbardziej świadomej, najlepiej wykształconej i zagospodarowanej prowincji, w Wielkopolsce.Właśnie na podstawie tych doświadczeń powstaje podstawowy kanon polskiego nacjonalizmuXX-wiecznego – Myśli nowoczesnego Polaka (1903) oraz Niemcy, Rosja i kwestia polska (1908)Romana Dmowskiego – postulujący egoizm narodowy, wskazujący na Niemcy jako nagłównego wroga, na niemiecki, jakoby wiecznotrwały, Drang nach Osten jako na podstawowezagrożenie polskości. Ratunkiem ma być sojusz z Rosją, pokonanie Niemiec i przesunięciegranic Polski daleko na zachód, czyli powrót do „idei piastowskiej". Nic też dziwnego, że ostojąNarodowej Demokracji i w ogóle sił prawicy nacjonalistycznej stał się po pierwszej wojnieświatowej właśnie były zabór niemiecki; szczególnie tam splot „Polak-katolik" okazał siępodstawowym wyróżnikiem nie tylko patriotycznym, ale i ekonomicznym.

Istnieje – rzecz jasna – także polski nacjonalizm antyrosyjski, którego źródłem jest z jednejstrony pamięć (a raczej ubarwiona legenda) o dawnych przewagach Rzeczypospolitej nawschodzie, a z drugiej – krzywdy zaznawane od Rosji przez kilka ostatnich pokoleń Polaków,gorzka pamięć przegranych powstań i praktyczna wiedza o narzuconym ustroju. Jegospołeczną bazą są – znacznie liczniejsze niż Polacy z byłego zaboru niemieckiego – rzesze,którym los zgotował bliższy kontakt z „białym" albo „czerwonym" caratem. Ale jest to innynacjonalizm niż ten – antyniemiecki. Polacy, cierpiąc od Rosji na wschodzie, nie cierpieli sami:choć nieraz wadzili się z Ukraińcami, Białorusinami, Litwinami, Żydami, byli wobec imperiumrosyjskiego w podobnej jak tamci sytuacji. Pogranicze polsko-rosyjskie jest mozaiką narodów i

 języków, dlatego też antyrosyjski nacjonalizm Polaków podszyty jest tolerancją wobecwszystkich, którzy stoją wobec „wspólnego wroga". Kierunek ten nie zrodził postaci takznaczących i konsekwentnych jak Dmowski, które potrafiłyby odwrócić geograficzne

zainteresowania Narodowej Demokracji; które głosiłyby oparcie się o Niemcy, wyrzeczenie się„ziem piastowskich" i ekspansję na wschód. Tego rodzaju poglądy ożyły w Polsce w okresiepierwszej wojny światowej, gdy na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej stały wojska DrugiejRzeszy, cesarz Wilhelm II czynił obietnice zatroszczenia się po wojnie o ewentualnąpaństwowość, a tymczasem ogłaszał zaciąg do „Polnische Wehrmacht”. Być może umocniłbysię ten kierunek podczas drugiej wojny, gdyby Hitler okazał się nie rasistowską karykaturąFryderyka Wielkiego, tylko politykiem troszczącym się o sojusze. Ale i tak nie byłoby to prosteodwrócenie myślenia Dmowskiego. Niewątpliwie najwybitniejsza postać spośród Polakówopowiadających się za Niemcami, a przeciw Rosji – zmarły w 1985 roku pisarz Józef Mackiewicz – choć straszliwie mylił się w wielu swoich ocenach, nie był wcale nacjonalistą, ale

Page 11: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 11/28

człowiekiem potrafiącym bardzo głęboko i po ludzku zrozumieć los innych niż Polacy narodóweuropejskiego Wschodu. I to jest zapewne najistotniejsza cecha polskiego – może nawet nienacjonalizmu, lecz głębokiego urazu antyrosyjskiego dotykającego wszystkich warstwspołecznych, wszystkich partii i wyznań; to także odróżnia polski ból wschodni odzachodniego.

Polacy na zachodzie stali sami wobec Niemców: lepiej zorganizowanych, konsekwentnych,kierujących się rozumem, nie zaś – jak u Rosjan bywa – emocjami, nieraz zbrodniczymi, nierazwzniosłymi. Aby sprostać Niemcom, musieli się okazać jeszcze lepiej wykształceni izorganizowani, jeszcze bardziej konsekwentni, chłodni i gospodarni. Także wobec Żydów,którzy – jak każda konkurencja – przeszkadzali im w ekonomicznej batalii o podniesienie swejpozycji wobec nacierających Niemców. Na wschodzie walczyli Polacy głównie szablą i cierpieliw kajdanach, tu walczyli głównie głową, a cierpieli utratą majątku. Stąd też postać polskiegonacjonalizmu zachodniego: dziecka niemieckiego ducha w polskich ciałach i umysłach.Nacjonalizm jest nie tylko dewiacją, jest także lustrem narodów. Niestety, cena – jaką za każdynacjonalizm się płaci – jest straszna: po obu stronach.

Niemcy wyszły z pierwszej wojny światowej pokonane, ale nie rozbite. Wyszły z poczuciem

klęski, utraty na rzecz – uważanej przez niemiecki nacjonalizm za narodowo niższą – Polskiziem, z których od dłuższego czasu niemczyzna niosła na Wschód swą „kulturotwórczą misję".W Polsce – w granicach przyznanych jej przez traktat wersalski – pozostała liczna mniejszośćniemiecka, ale poza tymi granicami znalazła się w Niemczech nie mniej liczna mniejszośćpolska. Pomimo wstrząsającej nimi rewolucji, Niemcy powojenne okazały się o tyle silniejszeod borykającej się ze scaleniem swych ziem i granicznymi wojnami Polski, że potrafiływykorzystać wszystkie sprzyjające okoliczności podczas nadzorowanych przez zachodnichaliantów granicznych plebiscytów na Śląsku i w południowej części Prus Wschodnich.Śmiertelne zmagania Polski z Rosją sowiecką rodziły wśród skłaniających się ku Polscemieszkańców tych obszarów uzasadnioną wątpliwość w samo przyszłe istnienie państwapolskiego. Reszty dokonała intensywna propaganda niemiecka, działania bojówek, dużowyższe środki finansowe i materialne, większe zaufanie do niemieckiej gospodarki, a wreszcie

zdyscyplinowanie urodzonych na Śląsku Niemców, karnie przyjeżdżających w rodzinne stronyna dzień głosowania. Sprzyjały im zresztą gremia alianckie, niezbyt przychylne (zwłaszczaAnglicy) odradzającemu się po stu dwudziestu trzech latach niewoli państwu, obawiające sięzbytniego osłabienia Niemiec. Polska, tak jak i inne państwa Europy Środkowej, którym traktatwersalski umożliwiał niepodległy byt, została przez aliantów zmuszona do podpisania późniejtzw. małego traktatu wersalskiego, zawierającego gwarancje praw mniejszości narodowych, awięc między innymi. Niemców w Polsce, podczas gdy pokonane Niemcy nigdy nie musiałygwarantować wobec aliantów praw mniejszości polskiej. Wobec stronniczości aliantów, Polacyna zabranych ziemiach zrywali się do powstań. Tak wybuchło zwycięskie powstanie wWielkopolsce w latach 1918-1919 i trzy kolejne powstania śląskie w latach 1919-1921. Wefekcie zarówno Niemcy, jak i Polacy pozostali z subiektywnym poczuciem krzywdy,poniesionej niesprawiedliwości i dotkniętej dumy narodowej.

Nad europejskim pokojem od początku zbierały się chmury urażonych nacjonalizmów, azachodnia granica niepodległej nareszcie Polski od początku jawiła się jako chwiejna iwątpliwa.

Odbudowane po przegranej wojnie i stłumionych próbach rewolucji republikańskie Niemcynastawione były od początku antypolsko, a odzyskanie utraconej części ziem pruskich byłonadzieją jednoczącą zróżnicowane kręgi społeczne, wyrażaną oficjalnie przez kolejne ekipyrządowe. Klęska, jaką poniósł w 1918 roku diabeł krzyżactwa ucieleśniony w idei pruskiej, była

Page 12: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 12/28

widać nie dość straszna i głęboka, by – obezwładniony – ustąpił miejsca prawiezapomnianemu dziedzictwu Ottona III; wystarczyła tylko na to, by go na pewien czas osłabić,lecz jednocześnie natchnąć żądzą odwetu. Już w 1920 roku przystępują Niemcy do blokadygospodarczej Polski, mając nadzieję, że jeszcze mocniej osłabią kraj uwikłany w wojnę z ZSRRi rozstrzygną na swoją korzyść plebiscyty graniczne. Armia Tuchaczewskiego, tocząc boje pod

 Toruniem i Włocławkiem, stała nie tylko na ziemi odrodzonej Polski, ale także w granicachdawnych Prus Zachodnich czy częściowo Prus Nowowschodnich, o jakie upominali się

ówcześni niemieccy rewanżyści; mesjański ogień „światowej rewolucji" na ostrzach sowieckichszabel godził tak samo w Warszawę jak w Berlin. Ale na zrozumienie tych uwarunkowań niestarczyło już wyobraźni rządowi prezydenta Friedricha Eberta. Ledwie odsunięte zostałopolskimi rękoma i krwią niebezpieczeństwo ze Wschodu, już powrócono w Berlinie do politykikanclerza Bismarcka budowania współpracy z Rosją w imię wspólnego wchłonięcia Polski: w1922 roku dość nieoczekiwanie zawarty został w Rapallo traktat sowiecko-niemiecki ostosunkach dyplomatycznych, gospodarczych i wojskowych. Niemcy były pierwszympaństwem Zachodu, które formalnie uznało ZSRR, położyło kres izolacji bolszewizmu inawiązało z nim przyjazne stosunki. Dwa państwa [6>nieuznające traktatu wersalskiego<6]podały sobie ręce, a w Armii Czerwonej pojawili się niemieccy instruktorzy wojskowi; nicdziwnego, że Polska odebrała to jak oczywiste zagrożenie. W 1925 roku Niemcy zawierają zzachodnimi aliantami tzw. pakt reński w Locarno, gwarantujący nienaruszalność ustalonych wWersalu granic, z wyjątkiem jednak granicy z Polską i Czechosłowacją. Pogłębia to oczywiście

polskie zaniepokojenie niebezpieczeństwem z Zachodu, tym bardziej że najwyższe czynnikiniemieckie nie ukrywają bynajmniej swego rewanżyzmu, przedstawiając Polskę jakoSezonstaadt (państwo sezonowe). Minister spraw zagranicznych Gustav Stresemann już w1924 roku oświadcza w Królewcu, że Prusy Wschodnie, „gwałtem" odcięte od Rzeszy, zostanąkiedyś z nią złączone. W maju 1925 roku podczas debaty parlamentarnej mówi już bezosłonek: Nie ma nikogo w Niemczech, kto szczerze mógłby uznać, ze stojąca w rażącejsprzeczności z prawem do samostanowienia granica na wschodzie będzie na zawsze faktemniezmiennym. W tymże 1925 roku Niemcy – w nadziei wymuszenia na Polsce ustępstwpolitycznych – rozpoczynają wojnę celną, zamykając granice dla przywozu polskich towarów,głównie węgla i stali, odgrywających dużą rolę w ówczesnym bilansie płatniczymodbudowującego się państwa. Pogłębia to kryzys gospodarczy w Polsce, zwiększa bezrobocie,lecz nie doprowadza do granicznych ustępstw. Wojna celna trwa do 1929 roku. Rok 1926

przynosi zawarcie niemiecko-sowieckiego układu o przyjaźni i neutralności; w sytuacji, gdymocarstwa alianckie w istocie dały w Locarno wolną rękę Niemcom na Wschodzie, rysuje toPolakom bliską już wizję kolejnego rozbioru, pogłębia urazy, roznieca nacjonalizm. PrzecieżZSRR – mimo zawarcia z Polską kończącego wojnę 1920 roku traktatu w Rydze – też występujeprzeciwko granicom i nie uznaje powersalskiego ładu w Europie. Jeszcze z końcem 1920 rokuLenin stwierdził: Pokój wersalski prześcignął wszystkie okrucieństwa, do jakich zdolny byłKajzer [...]. Polaków, kiedy prześladują oni ludność niemiecką, popierają wojska i oficerowieEntenty. Pokój wersalski stworzył z Polski państwo buforowe, które ma odgrodzić Niemcy odzetknięcia z sowieckim komunizmem. Tak, nie trzeba było czekać na dojście Hitlera do władzy,by zobaczyć kolejne wcielenie powracającego Bismarcka i Wielkiego Fryderyka. W 1930 rokuminister Gottfried Treviranus otwarcie wzywa swych rodaków do walki o odzyskanie terytoriówna Wschodzie. Powtarza to kanclerz Heinrich Bruning. Czołowy polityk życzliwej dotąd FrancjiÉdouard Daladier podzielił wówczas stanowisko niemieckie; droga do sygnowanego przez tego

samego Daladiera układu monachijskiego, umożliwiającego Hitlerowi pochód na wschódEuropy, zostaje otwarta – nie wiadomo tylko, czy Polska, czy Czechosłowacja pierwsze padnąofiarą?

Hitler – o czym się dziś słabo pamięta, zwłaszcza w Niemczech – doszedł do władzy drogądemokratyczną, dzięki wyrażonemu przez głosowanie poparciu większości ówczesnegonarodu niemieckiego, dla którego widać żywe i atrakcyjne były obłędne hasła rasistowskiegonacjonalizmu i politycznej demagogii z opublikowanej przecież już w 1927 roku Mein Kampf.Nie wyskoczył Hitler ze swą brunatną szajką z piekła, zniewalając siłą poczciwych i

Page 13: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 13/28

zdezorientowanych Niemców; jest, niestety, najbardziej zaawansowanym tworem ideipruskiej, jej do ostatka konsekwentnym wcieleniem, wyprowadzającym rzeczowe wnioski zdotychczasowych niepowodzeń w przyswajaniu słowiańskiego łupu. W wyborach 1932 roku

 jego partia „narodowosocjalistyczna" – NSDAP – uzyskała dwieście trzydzieści mandatów wReichstagu, stając się najsilniejszą frakcją parlamentarną Niemiec. Trzydziestego stycznia1933 roku, za zgodą tegoż niemieckiego parlamentu, zostaje kanclerzem. W październiku tegosamego roku NSDAP uzyskuje 90% mandatów poselskich, a przecież terror nazistowski

dopiero się zaczyna. Niemcy, jeśli chcą zrozumieć własną historię i sprostać wyzwaniomwspółczesności, muszą mieć dość odwagi, by nie zapominać także i o tym dziedzictwie.

Na dobro Niemiec można zapisać to przynajmniej, że Hitler – nim zawarł pakt Ribbentrop-Mołotow i napadł na Polskę – wypowiedział nam pakt o nieagresji. ZSRR zaniedbał nawetpodobnego uznania dla gwałconego właśnie prawa.

W wojnie, która wybuchła 1 września 1939 roku, pruski generał Erich von dem Bach Zelewskibył katem Powstania Warszawskiego, a kapitan strzelców podhalańskich Karol Olbracht vonHabsburg poszedł do niemieckiej niewoli.

O poczynaniach hitlerowskich Niemiec w podbitej Polsce mówi się i pisze tak wiele – a czasemnawet nachalnie – że można byłoby darować tutaj powtórkę; są to, co więcej, osobistedoświadczenia w zasięgu pamięci znacznej części żyjących jeszcze Polaków. Ale coraz tosłychać napływające, zwłaszcza z Zachodu – oburzające dla ludzi, którzy nad Wisłą przeżyliokupację –bzdury: a to obozy śmierci są propagandową makietą sporządzoną przez polskichnacjonalistów, a to Polacy współpracowali z hitlerowcami w przygotowaniu zagłady Żydów, a

 już w najlepszym razie uważa się moich rodaków za skłonnych do cierpiętniczej przesady, boprzecież Niemcy to kulturalny naród europejski, tym samym niezdolny do skonstruowaniamachiny na apokaliptyczną, a przynajmniej azjatycką miarę. Skąd się to bierze?

Po pierwsze, z zasadniczej różnicy między warunkami życia w okresie wojny w Polsce i naZachodzie. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, nie zaznaliokupacji, walczyli na froncie jako żołnierze i ewentualnie tylko – jeśli tak sprawił los – pełninajwyższego zdumienia w jakimś wyzwolonym obozie napotykali jeszcze żywe ludzkiepółszkielety albo zwały trupów, których nie zdążyli spalić uciekający zbrodniarze z SS. Wokupowanej Francji – tak jak i w pomniejszych krajach zachodnioeuropejskich – toczyło sięwzględnie normalne życie, funkcjonowały urzędy, uczelnie, wydawano książki, wystawianosztuki, występowali artyści, pracowali w swych laboratoriach uczeni, tylko czasem wywożonow nieznanym kierunku miejscowych Żydów – pewnie na osiedlenie gdzieś na tym dziwnym inieznanym Wschodzie Europy. Nawet w Czechach – haniebnie sprzedanych Hitlerowi przezZachód w 1938 roku w Monachium – życie było normalniejsze, choć surowszymi niż we Francjiregulowane przepisami. Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria były członkami hitlerowskiejkoalicji. Tylko w Polsce obowiązywała kara śmierci dla całej, łącznie z najmniejszymi dziećmi,

rodziny udzielającej jakiejkolwiek pomocy Żydom. Tylko Polacy – oprócz Żydów – wiedzą, cosię dzieje i co się przeżywa, gdy los narodu staje się losem tropionej zwierzyny, Podobnie –choć nie aż przez tyle lat – żyły niektóre inne ludy europejskiego Wschodu, zwłaszczaRosjanie, część narodów Jugosławii, nikt więcej...

Po drugie, z nieczystego sumienia Zachodu, który już w Wersalu ratował pruskiego duchaprzed zbytnim osłabieniem, w Locarno dał Niemcom wolną rękę na Wschodzie,przypieczętował to w Monachium, nic nie zrobił dla ratowania Żydów, choć miał w rękuwłaśnie przez polski ruch oporu dostarczone dowody najstraszniejszej w historii ludzkości

Page 14: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 14/28

zbrodni, potem w Jałcie zapłacił Rosji za wojenny wysiłek Polską i innymi narodami środkaEuropy. Może psycholog powiedziałby tu jeszcze coś więcej i jeszcze bardziej okrutnego oduszy ludzkiej, ale ja już nie chcę.

Kiedyś dawno, na początku lat sześćdziesiątych, kiedy mieszkałem jeszcze w Gdańsku istudiowałem na tamtejszej Politechnice, pewien równie zielony jak ja amerykański student,

który właśnie w swej europejskiej włóczędze zwiedził Oświęcim, powiedział mi, że to pewniepropaganda, bo aż tak niewiarygodne. Wsadziłem go na pożyczony od kolegi motocykl izawiozłem czterdzieści kilometrów na wschód, ku Mierzei Wiślanej, gdzie ruiny obozu Stutthof leżały nietknięte jeszcze ręką wścibskiego konserwatora narodowej pamięci – ot tak, jak jezostawili uciekający w 1945 roku Niemcy. Oglądaliśmy gruzowisko baraków, rozbity korpuskrematorium, pełną śmierdzących śmieci komorę gazową, pod nogami chrzęściły nampopękane cegły i zlasowane przez deszcze ludzkie kości. Mój amerykański przyjaciel nie mówił

 już nic, wyjechał pochmurny i milczący. Boże, dlaczego nie ma już takich zapomnianychStutthofów, gdzie skrzętna nuda muzeum nie zdążyła jeszcze wypłoszyć czającego się pokątach i nieodgruzowanych zwaliskach Demona Zagłady?

Pozostają więc już tylko papierowe słowa i martwe liczby.

Biologiczna zagłada narodu polskiego, podobnie jak innych niedających się zgermanizowaćgrup słowiańskich w bezpośredniej bliskości Rzeszy Niemieckiej, została zapowiedziana już wMein Kampf; w tej materii nikt nie mógł mieć wątpliwości co do intencji hitlerowców, podobnie

 jak w kwestii zagłady Żydów. Byliśmy drugim po nich narodem przewidzianym do całopalenia igdyby reżim hitlerowski przetrwał nie do 1945, ale – powiedzmy – do 1965 roku, pewnie iwiększość z nas opuściłaby ten świat przez komin. Stąd bezprzedmiotowe jest pytanie oewentualnych polskich [7>Quislingów<7] – pewnie by się znaleźli, gdyby byli potrzebni,gdyby Hitler w swych planach przewidział dla Polaków jakąś bardziej dalekosiężną rolę, aprzynajmniej prawo do życia w jego „Nowej Europie". Pruskie doświadczenia z nieudanągermanizacją Wielkopolski były na tyle niezachęcające, że Hitler zracjonalizował je przez

zbiorowy wyrok skazujący. Wśród stada zwierząt przeznaczonych do roli darmowej siłyroboczej – nim doczekają się zagłady – nie są potrzebni przywódcy, lecz kolaboranci dopomocniczej służby policyjnej, szpicle, donosiciele i zwykłe rzezimieszki, oczywiście tacy sięznajdowali, nie inaczej niż wśród innych narodów, nie inaczej niż wśród przeznaczonych narzeź w pierwszej kolejności Żydów. Drugim ważnym powodem szczególnie surowegotraktowania Polaków było niedokonanie aktu kapitulacji przez polskie wojsko, przeniesienie sięrządu na Zachód, kontynuowanie wojny u boku zachodnich aliantów, a potem także u bokuZSRR – i to całkiem znacznymi siłami. Oprócz tego coraz silniejsza i dotkliwsza dla Niemcówpartyzantka w kraju.

 Terytorium podbitej Polski zostało podzielone na Generalną Gubernię, zamieszkanąpoczątkowo (po napaści na ZSRR przyłączono do niej część terenów okupowanych przez to

państwo) przez 12 min Polaków, oraz ziemie wcielone do Trzeciej Rzeszy, gdzie przedwybuchem wojny mieszkało 8,4 min Polaków i Niemców. W Generalnej Guberni Polacy mieliprawo do istnienia jako niemiecka siła robocza, pozbawiona przywództwa, inteligencji, kulturyi jakichkolwiek instytucji państwowych, poddana całkowicie niemieckiej administracji. Naziemiach wcielonych do Rzeszy (zadbano, by były to nie tylko tereny dawnego państwapruskiego z mniejszością niemiecką, lecz także okręgi przemysłu i bogactw naturalnych)Polacy mieli zniknąć w ciągu dziesięciu lat. W Mein Kampf Hitler napisał całkiem słusznie:Germanizować można ziemię, ludzi – nie. Dlatego od razu wysiedlono z ziem wcielonych całąinteligencję, cały przedwojenny aparat państwowy i wszystkich, którzy mogliby wczymkolwiek „przeszkadzać" zdobywcom, część z nich zresztą zamordowano natychmiast;

Page 15: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 15/28

przykładem jest Piaśnica położona na zachód od Gdyni, w okolicach Wejherowa, gdzie wtamtejszych kaszubskich lasach leży 12 tys. zastrzelonych na miejscu – jak ich nazwaliNiemcy – „Arcypolaków". W sumie (nie licząc tych, którzy uciekli przed frontem) wywiezionodo Generalnej Guberni lub osadzono w obozach 700-800 tys. Polaków z terenów wcielonychdo Rzeszy. Uznanych za nadających się do zgermanizowania – na przykład Kaszubów,Ślązaków, Polaków mieszkających tam jeszcze w czasach pruskich, rodziny mieszane –dobrowolnie lub pod przymusem wpisywano na „niemiecką listę narodowościową" (Volksliste),

zmuszano do używania niemieckiego języka i [8>służby w niemieckim wojsku<8].Opierających się lub uznanych za niepodatnych pozbawiano wszelkiej własności nieruchomej,także gospodarstw rolnych, i tolerowano do czasu zakończenia wojny jako niewolniczą siłęroboczą obowiązaną – jak i przywożeni z Generalnej Guberni robotnicy przymusowi – donoszenia na ubraniu litery „P" oznaczającej ich podrzędny status narodowościowy.

W Generalnej Guberni zlikwidowano szkolnictwo wyższe i średnie, placówki naukowe ikulturalne, wszelkie właściwie instytucje polskie z wyjątkiem Rady Głównej Opiekuńczej,zajmującej się działalnością charytatywną. Dozwolone było jedynie szkolnictwo podstawowe iniższe zawodowe, ale ze ścisłym zakazem nauczania historii i literatury, oraz funkcjonowaniekin wyświetlających filmy niemieckie lub teatrzyków rewiowych – najlepiejpółpornograficznych. Popierano natomiast wszystko to, co było związane z piciem wódki, a

nawet część wypłaty wydawano robotnikom w okowicie. Najwyższym statusem przewidzianymdla Polaka była rola wykwalifikowanego robotnika. Zachowano polską własność ziemską, aleprzedsiębiorstwa polskich właścicieli oddano niemieckim zarządcom.

Od początku stosowano wobec Polaków – zarówno w Generalnej Guberni, jak i w Rzeszy –terror obliczony na zastraszenie ogółu, wymierzony na początku przede wszystkim winteligencję, grupy przywódcze, członków aparatu państwowego podbitej Polski. Pozabezpośrednimi aktami terroru, jakich dopuszczały się czasem frontowe oddziały (na przykładw Bydgoszczy – gdzie rozstrzeliwano Polaków za rzekome mordowanie mniejszościniemieckiej), już w listopadzie 1939 roku rozpoczęto w Palmirach pod Warszawąsystematyczne rozstrzeliwanie zakładników i więźniów, wśród których było wiele wybitnych

postaci życia społecznego i politycznego Rzeczypospolitej. Podobne akcje pacyfikacyjneprowadzono w innych miejscowościach, a od 1941 roku także w miastach poprzednioterroryzowanych przez sowieckie NKWD, jak Wilno czy Lwów. W celu sterroryzowaniaspołeczeństwa rozpoczęto też wywózki do zakładanych systematycznie obozów pracy, apotem coraz częściej i zagłady. Pierwszy z nich powstał w Oświęcimiu, na polskich terenachwcielonych do Rzeszy, i wkrótce powiększono go o olbrzymią filię w Brzezince. Zaraz potempowstały obozy w Stutthofie, Treblince, Majdanku, Chełmie, Sobiborze, Bełżcu i dwustu innychmiejscowościach. Wywożono również do wcześniej istniejących obozów w Niemczech. Ponapaści na ZSRR, w miarę zwiększania się oporu społeczeństwa polskiego, akcji partyzanckichi sabotażowych, zaczęto stosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej w myśl reguły: „za

 jednego zabitego Niemca, wielu Polaków". Tak więc rozstrzeliwanie zakładników i wywózki doobozów nasiliły się, otaczano i niszczono całe wsie podejrzane o współpracę z partyzantką, naulicach wyłapywano przypadkowych ludzi posyłanych – zależnie od uznania oprawców – na

śmierć, do obozów albo na roboty do Rzeszy. Rekrutacja przymusowych, niewolniczychrobotników wywożonych w głąb Niemiec stała się przemysłem; początkowo starano siępozyskać ich ochotniczo, potem organizowano uliczne łapanki. W 1939 roku wyjechało naroboty do Rzeszy 40 tys. Polaków, ale dwa lata później już 400 tys. W 1942 roku wyjechało800 tys.; w 1943 roku – 1,2 min. Część z nich nie wróciła nigdy.

Po napaści na ZSRR, gdy hitlerowskiemu przywództwu wydawało się, że już panuje nad całymświatem, zmieniono plany dotyczące Generalnej Guberni Opracowany wówczas „Plangeneralny Wschód" przewidywał jej zniemczenie w ciągu dwudziestu lat i stopniową likwidację

Page 16: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 16/28

Polaków po wygranej wojnie. Zaostrzyło to jeszcze terror. Tytułem „eksperymentu"postanowiono w 1942 roku przeprowadzić akcję zniemczenia Zamojszczyzny, wysiedlając zniej 150 tys. Polaków, a na ich miejsce sprowadzając całymi wsiami osadników niemieckich.Dzieci „nadające się do zniemczenia" odbierano rodzicom i wywożono do Rzeszy. Większyzasięg akcji udaremniło przeciwdziałanie polskiej partyzantki, niszczącej wsie zasiedlone przezkolonistów.

Naród najbardziej nieszczęśliwy, bo przewidziany w pierwszej kolejności do krematoryjnychpieców – Żydów – od początku pozbawiono nawet tych minimalnych praw, jakie mieli Polacy wGeneralnej Guberni. Oznakowano Żydów opaskami z gwiazdą Dawida, zgromadzono wzamkniętych i strzeżonych gettach, gdzie drastycznie obniżono racje żywnościowe, skazującmieszkańców na powolną śmierć głodową. Przebywanie Żyda poza gettem lub wstęp Polakado getta bez zezwolenia karane były natychmiastową śmiercią. Za zabicie Żyda nie groziła

 jakakolwiek kara, za denuncjację ukrywającego się przysługiwała nagroda, wszelka zaś pomocŻydom karana była rozstrzelaniem całej polskiej rodziny. Zachęcało to oczywiście wszelkiegorodzaju kryminalistów i ludzi bez sumienia, których w żadnym społeczeństwie nie brakuje, a zewentualnej pomocy Żydom czyniło sprawę najwyższego heroizmu. Stopniowo rozpoczętowywózkę Żydów do specjalnie konstruowanych [9>obozów zagłady<9], gdzie chodziło nawetnie o wyciśnięcie z więźniów roboczego wysiłku, lecz tylko o przerobienie na proch jak

największej liczby żydowskich ciał. Stąd metodycznie opracowana technika krematoriów,komór gazowych, ale także na przykład specjalnych samochodów ciężarowych duszącychspalinami przewożonych w nich więźniów. Systematyczność w wykorzystywaniu efektów tego„przemysłu śmierci" jest godna uwagi; popioły użyźniały ziemię, włosy ofiar przerabiano namaterace, zabrana im odzież i obuwie trafiały do ponownego użytku, biżuteria i złote zęby –do przetopu, kości – do fabryki kleju. Sam – jako dziecko – miałem jeszcze możność obejrzeniaeksperymentalnej instalacji [10>do przerabiania na mydło resztek ludzkich ciał,<10]opuszczonej przez uciekających z Gdańska hitlerowców. Do tego właśnie skromnegobudyneczku dzisiejszego zakładu anatomicznego Akademii Medycznej w Gdańsku (al.Zwycięstwa, róg ul. Curie-Skłodowskiej) zaprowadził stumanionych Niemców ten sam właśnie– tylko z żelazną konsekwencją rozumiany – duch prusactwa, który Fryderykowi Wielkiemukazał niszczyć polskość na Śląsku i Pomorzu, a [11>Bismarckowi zakładać Hakatę<11]. Jeśli

 jednak nie poznamy i nie zrozumiemy tej strasznej drogi, okażemy się niezdolni do objęciaogromu wlokącej się przez ostatnie wieki tragedii niemieckiej – zwłaszcza tej pruskiej, w którejgłówną rolę gra niemożliwa do zasymilowania słowiańskość – okażemy się niezdolni dowyciągnięcia z niej wniosków niezbędnych zarówno dla Niemców, jak i dla Polaków. Powtórzyćza Tomaszem Mannem, że dramatem Niemców było opóźnienie procesów demokratyzacjipaństwa i utknięcie w autorytaryzmie, to jeszcze za mało, tragedia zarówno Niemców, jak ichsąsiadów zaczęła się od imperialnej żarłoczności Fryderyka. Z wielkiego niemieckiego „snu oRzeszy" ziściło się to, co najgorsze, bo uwięzione w raz dokonanych podbojach, corazrozpaczliwiej – a więc i okrutniej – poszukujące sposobu skonsumowania nadmiernie obfitychkęsów. Rzesza była zwyrodniała w swym pruskim trzonie wcześniej, niż dane jej było zaistnieć.

Ile ofiar z terenu Polski i spośród jej obywateli obciąża sumienie niemieckie? Powszechnie

podaje się liczbę około 6 min obywateli Drugiej Rzeczypospolitej, którzy zginęli na wojnie wzwiązku z działaniami wojennymi, a także w wyniku bezpośrednich (obozy, pacyfikacje,rozstrzeliwania) oraz pośrednich (na przykład głód) represji okupanta. Propaganda PRLobciążała nimi tylko jednego najeźdźcę – niemieckiego, co nie jest sprawiedliwe, bo trzebaodjąć prawie milion wygubionych w ZSRR. Można więc mówić o 5 min ofiar hitleryzmu. Sąwśród nich także 3 min polskich Żydów. Samych Polaków jako ofiar niemieckich można zliczyćokoło 2 min (Ukraińcy, Białorusini i Litwini w przygniatającej większości znaleźli się po 17września w ZSRR, a potem pod okupacją hitlerowską poza Generalną Gubernią).

Page 17: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 17/28

Masowa zagłada narodów i okrucieństwo wobec pokonanych nie są pomysłem niemieckim.Wystarczy przypomnieć masową rzeź Ormian rozpętaną na początku naszego stulecia wupadającym już imperium tureckim, dokonaną przez fanatyków nacjonalistycznych ireligijnych przy czynnym wsparciu ówczesnych władz państwowych Turcji. Zapomniana dziśprawie rzeź z początku stulecia pochłonęła prawie półtora milionów ofiar, a więc znaczniemniej niż późniejsza zagłada Żydów, jednak dla Ormian była to wówczas połowa narodu.Obozy koncentracyjne pierwsi zakładali Anglicy – też z początkiem stulecia – dla pokonanych

białych kolonistów południa Afryki pochodzących z Niderlandów i zwanych Burami, którychniepodległe republiki przeszkadzały w poszerzaniu posiadłości brytyjskiej korony. Można takżeprzypomnieć przeróżne inne rzezie: paryską noc św. Bartłomieja, kiedy to w 1572 rokuwymordowano wiele tysięcy francuskich protestantów, krwawe rozprawy Rzeczypospolitej zezbuntowaną Ukrainą i odwety kozaczyzny, okrutne tłumienie przez Brytyjczyków powstań wIndiach, kiedy schwytanych Hindusów przywiązywano do dział i rozrywano ich ciaławystrzałem, wycięcie przez Turków greckiej ludności wyspy Chios w 1822 roku i wiele, wieleinnych. No i wreszcie bezpośrednio poprzedzający hitlerowskie obozy – Archipelag Gułag,którego instalowanie rozpoczął nasz rodak Feliks Dzierżyński pod pieczą Lenina i Trockiego, arozwinął do nieporównywalnych z niczym rozmiarów – car zbrodniarzy Józef Stalin.

Syberia, Sachalin czy Kołyma są na pewno dla niemieckich zbrodni kontrargumentem, ale czy

rozgrzeszeniem?

Hitlerowska machina śmierci działała szybciej, bardziej zdecydowanie i metodycznie, była otyle sprawniejsza i doskonalsza, o ile Niemcy dysponowały lepszą techniką i organizacją.

 To wszystko. Ludzkość w swojej historii nie wytworzyła nigdy czegoś bardziej potwornego,choć sowiecki komunizm, w ciągu długich dziesięcioleci swego istnienia, wytracił więcejistnień. Spór o to, czy Stalin, czy Hitler był bardziej odrażającym zbrodniarzem, nie ma sensu,bo może polegać tylko na licytacji okropności. Jest tym więcej bezprzedmiotowy, że drogi dozbrodni i sposoby jej realizacji – mimo pewnych podobieństw – są odmienne, ten sam jest

tylko przedśmiertny strach, ból i trwoga.

Berlin, oblężony i metodycznie niszczony przez Armię Czerwoną, upadł 2 maja 1945 roku,parę dni po tym resztki sił zbrojnych Trzeciej Rzeszy podpisały akt bezwarunkowej kapitulacji.Zwęglone szczątki znalezione w pobliżu Kancelarii Rzeszy miały być zwłokami Hitlera, amarne postacie na ławie oskarżonych norymberskiego procesu – elitą przywódczą państwa otrwałości zamierzonej na tysiąclecie i o ambicjach narzucenia swego ładu całemu światu.Niemcy były zbombardowane, spalone, splądrowane, zajęte przez obce armie, ludnośćzdziesiątkowana, gospodarka w rozsypce. Tak się skończyła wielka i ambitnie zamierzonadroga Prus: od stworzenia poza Niemcami na podbitych (słowiańskich głównie) ziemiachnajsilniejszego państwa niemieckiego, przez narzucenie Niemcom zwierzchności inacjonalistycznej idei tego częściowo tylko niemieckiego tworu, aż po ostateczną egzekucję,

dokonaną też słowiańskimi rękoma, w maju 1945 roku w stolicy Prus, która – jak naurągowisko – zachowała do dziś pradawną nazwę od tysiąclecia nieistniejącego słowiańskiegogrodu. „Prusyfikacja Niemiec" zaowocowała najbardziej odrażającą hańbą w historii świata, a

 już na pewno Zachodu. Wiemy, ile zapłaciły za to podbite i tępione ludy, bo sami jesteśmy jednym z nich. Ale powinniśmy też pamiętać o przerażających konsekwencjach, jakie za swepruskie szaleństwo poniosły Niemcy. Była to bowiem także najstraszniejsza w dziejachkatastrofa państwa i narodu.

W porównaniu ze stanem swej szczytowej potęgi w 1939 roku, Niemcy straciły w wyniku

Page 18: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 18/28

drugiej wojny światowej 40% terytoriów, [12>20% ludności<12] i 60% majątku narodowego.Przegrana w pierwszej wojnie światowej dokonała się w walkach na obcych terytoriach, terazalianckie armie przetoczyły się przez całą ziemię niemiecką i zajęły ją do ostatniego skrawka.W 1918 roku państwo niemieckie zachowało swój rząd, armię i wszelkie instytucje; w 1945roku wszystko przestało istnieć, niepodzielną władzę przejęli zwycięscy alianci, a ostatni rząd

 Trzeciej Rzeszy, pod kierownictwem admirała Dönitza, został przez aliantów aresztowany. Napobite Niemcy spadła niebywała w dziejach hańba i moralne potępienie całego świata. Wielka

niemiecka nadzieja patriotyczna: zjednoczenie państwa – zrealizowana po wiekach rozbiciadopiero w 1871 roku pod pruskim przewodem – została zaprzepaszczona, kto wtedy wiedział,na jak długo? W centrum Niemiec nakreślona została granica nie tylko między dwoma różnymipaństwami, ale dwoma przeciwstawnymi blokami politycznymi; wkrótce obrosła ona zewschodniej strony nieprzekraczalnymi zasiekami, a niemiecką i pruską stolicę – Berlin –przedzielił mur. Na wszystkich tych granicach Niemcy strzelali do innych Niemcówniechcących się pogodzić z życiem w narzuconym im ze Wschodu systemie politycznym. Ażnadto wiele nieszczęść jak na jeden naród. Doprawdy, klęski z 1918 roku nie da się porównaćz całkowitą katastrofą, jaką przyniósł rok 1945.

Układ wersalski pozostawiał narody na swoim miejscu; kto chciał, repatriował się przezpowersalskie granice, inni zostawali jako mniejszość narodowa. Była w tym szlachetna i

słuszna idea pozostawienia ludzi przy swojej ojcowiźnie, ale wyrosły z tego wzajemne spory,walki i prześladowania, a potem żądania odwetowe na wszystkich prawie mieszanychnarodowo pograniczach Europy Środkowej. W Jałcie i Poczdamie postanowiono więc utwierdzićnowe granice przymusowymi przesiedleniami, powołując się na udany precedens wzajemnegoprzemieszczenia półtora miliona Greków i Turków w 1923 roku pod nadzoremmiędzynarodowym. Polacy z Kresów Wschodnich – jeśli tylko zechcieli ich zwalniać zsowieckiego obywatelstwa funkcjonariusze Stalina – pojechali zasiedlać odzyskane ziemiepiastowskie. Dlatego do dziś, jeśli ktoś chce usłyszeć czysty dialekt wileński, powinien jechaćdo Gdańska albo Koszalina, jeśli lwowski – do Gliwic i Wrocławia.

Ale co wiemy o przesiedlonych na zachód Niemcach, dla których te ziemie – choćby nie wiem

 jak były „piastowskie" w swym historycznym rodowodzie – stanowiły od wieków jedynąOjczyznę? Polacy w dzisiejszej Polsce nie wiedzą o nich wiele więcej niż w czasachkomunizmu: ot, byli, uciekli wraz z wycofującym się frontem, resztę wywieziono. A zresztą niechcą wiedzieć. Polacy bowiem uważają, że tylko oni w tej części Europy są prawdziwiecierpiącym „Chrystusem narodów", no – ewentualnie jeszcze Żydzi.

W październiku 1944 roku wojska sowieckie przejściowo zajęły część Prus Wschodnich, po razpierwszy wkraczając na tereny zamieszkane zwarcie przez Niemców. Dla zwykłego żołnierza ioficera nadszedł nareszcie wytęskniony czas odpłaty: za wymordowaną ludność cywilną, zazrównane z ziemią miasta, za zasadę odpowiedzialności zbiorowej egzekwowaną wniemieckich akcjach pacyfikacyjnych, za obozy zagłady, za nieludzkie traktowanie jeńcówsowieckich, za wszystko! Znany, dotąd raczej szanowany pisarz rosyjski Ilja Erenburg pisał we

frontowej ulotce: Zabijaj! Nie ma dla nas nic weselszego niż niemieckie trupy! Wycofując się zmiejscowości Nemmersdorf – by wkrótce znów powrócić – oddziały Armii Czerwonej zostawiłyza sobą zgwałcone kobiety, setki trupów osób cywilnych, nieraz bestialsko pomordowanych.Wypadki z Nemmersdorf nie były wyjątkiem. Z Prus Wschodnich ku zamarzniętej tafli ZalewuWiślanego ruszyła lawina przerażonych, walczących już tylko o miejsce na przepełnionychstatkach ewakuacyjnych, mrących po drodze z wyczerpania i głodu uchodźców. Na płynące kuzachodowi, wypełnione cywilami statki czyhały już sowieckie samoloty i łodzie podwodne.

 Jedna z największych w historii żeglugi katastrof to storpedowanie 30 stycznia 1945 rokustatku „Wilhelm Gustloff” z 6 tys. uchodźców na pokładzie. Wybuchła wówczas okrutna walkao dostęp do kilku łodzi ratunkowych, katastrofę przeżyło według jednych źródeł 1216 osób,

Page 19: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 19/28

według innych tylko 838.

Podobne wydarzenia i podobna ucieczka rzesz niemieckich cywilów miała miejsce – wraz zprzesuwaniem się frontu na zachód – na innych terenach zamieszkanych przez Niemców.Zbliżanie się Armii Czerwonej czy walczących wraz z nią oddziałów polskich uważano – isłusznie – za początek zemsty; masowa zemsta zaś nie wybiera między winnymi a

przypadkowym tłumem. Trudno się tu komukolwiek dziwić: zbyt straszne były rachunkikrzywd, by utrzymać na wodzy ludzkie emocje. Ale warto przypomnieć, że wśród sowieckichżołnierzy wkraczających do Prus Wschodnich znajdowali się major Lew Kopielew i kapitanAleksander Sołżenicyn. Kopielewa aresztowano za krytykę wykroczeń Armii Czerwonej,zarzucając mu „drobnomieszczański humanitaryzm". Sołżenicyn dostał za to samo osiem latłagru, zaczynając w ten sposób swą literacką podróż po Archipelagu Gułag; obaj opisali wswych książkach te straszne wydarzenia i obaj zostali w ten lub inny sposób usunięci ze swejojczyzny.

Część uciekinierów pozostała aż za Odrą, część usiłowała powrócić do domów po przetoczeniusię frontu. Zaraz po objęciu przez polskie władze polityczne terenów poniemieckich – nimrozpoczęła się zatwierdzona przez aliantów akcja wysiedleńcza – lokalni komendanci na

własną rękę nieraz wypędzali „odwiecznych wrogów" za linię Odry-Nysy, byleby tylkozmniejszyć faktyczną liczbę ewakuowanych. Stalin oświadczył bowiem w Poczdamie, że naziemiach obejmowanych przez Polskę, Czechosłowację i ZSRR Niemców prawie już nie ma, boludność ewakuowała się przed nadejściem frontu. Oczywiście, te dzikie przesiedlenia byłyszczególną okazją do gwałtów, przemocy i aktów zemsty. Wkrótce rozpoczęły się przesiedleniaplanowe, zgodne z porozumieniami z Jałty i Poczdamu. Trudno jednak stwierdzić, by odbywałysię w sposób uporządkowany i ludzki, jak stawiał sprawę art. 13 poczdamskiej umowymocarstw. Niemców powiadamiano o terminie wyjazdu, pozwalając zabrać tylkonajniezbędniejszy bagaż osobisty i nie zezwalając na jakiekolwiek wyjątki od wysiedleńczejreguły (chorzy, starcy itp.). Pół biedy, jeśli od razu ładowano ich do towarowych wagonów iwywożono za Odrę, gdzie warunki życia były jeszcze gorsze niż w państwach zwycięskiejkoalicji. Nieraz gromadzono ich na dłuższy czas w dawnych obozach jenieckich lub

opuszczonych hitlerowskich obozach pracy przymusowej (Łambinowice, Fordon, Potulice iinne, gdzie marli z głodu i epidemii) albo też byli wykorzystywani jako przymusowi robotnicy.Bywało, że zdolnych do pracy niemieckich cywilów wywożono na przymusowe roboty doZSRR, gdzie zresztą rzesze jeńców Wehrmachtu były zamienione (nie bacząc na koniec wojny)w darmową armię pracy niewolniczej i zwalniane dopiero po latach – jeśli przeżyli. W okresieprzedwyjazdowym na ludność niemiecką spadały rozmaite szykany – zmniejszenie racjiżywnościowych, obowiązek noszenia białych opasek, przymusowa praca i inne. PostępowaniePolaków i Rosjan, cywilów i wojskowych, zasługiwało często na miano terroru. W drodze kunowej granicy lub przy jej przekraczaniu wysiedleńcy byli rabowani z resztek dobytku.

Polacy nie zjawili się na Ziemiach Zachodnich jako zwycięzcy. Zjawili się z woli zwycięzców.Polakom także odebrano ziemie – na wschodzie. Ale zamiast spotkania dwóch narodów, które

wiele wycierpiały i które poddano okrucieństwu jałtańskich rozstrzygnięć zwycięskichmocarstw, to spotkanie stało się okazją do polskiej odpłaty za wojenne i wcześniejsze jeszczekrzywdy. Być może inaczej być nie mogło po okrucieństwach najstraszniejszej z wojen. Alenigdy gwałt nie powinien być odpłatą za gwałt. Cierpienia wysiedlanych Niemców obciążająpolskie sumienie narodowe.

Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego RFN, pod koniec wojny na wschód oddzisiejszej granicy NRD zamieszkiwało 16,5 mln cywilnych Niemców. Z tej liczby 2,22 mlnstraciło życie w wyniku ucieczki lub przesiedleń; 11,6 mln powróciło do Austrii, RFN lub NRD.

Page 20: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 20/28

Na obecnym terytorium Polski znajdowała się ich największa liczba, bo 8,46 mln, z czego 1,5mln poniosło śmierć, reszta dotarła do któregoś z państw niemieckich. W tym samym czasie(do 1950 roku) przybyło z ZSRR 2,2 mln Polaków wysiedlonych zza Bugu, a 520 tys. Litwinów,Białorusinów i Ukraińców wysiedlono z Polski do ZSRR.

 Taki był bilans największej w tym tysiącleciu (a może i w historii) wędrówki ludów, a na pewno

największej w historii wędrówki przymusowej.

Powojenna wędrówka ludów zrujnowała cały dotychczasowy dorobek niemieckiego Drangnach Osten. Ale w istocie wielki marsz Germanów za Łabę i Odrę – zainicjowany przezwojowniczych margrabiów pod koniec poprzedniego tysiąclecia, a przez pracowitychmieszczan mnichów i kupców u początku [13>tysiąclecia dzisiejszego<13] – wyczerpał swewewnętrzne siły dużo wcześniej, nim zachwiał się na gruzach Stalingradu i rozpadł w ruinęwraz z niemiecką stolicą. Jeśli wziąć pod uwagę ziemie wschodnich Niemiec, wraz zbezpośrednim obszarem terytorialnej ekspansji niemczyzny w ostatnich stuleciach, czyliłączny obszar Polski i dawnej NRD wraz z Berlinem Zachodnim, to w połowie XIX wieku 66%

 jego ludności stanowili Niemcy, a 34% Polacy (inne narodowości można pominąć).Bezpośrednio przed pierwszą wojną światową było tam 60% Niemców i 40% Polaków, a więc

Bismarckowi i jego następcom nie udało się z pomocą Kulturkampfu i Hakaty zahamowaćodpływu etnicznych Niemców na Zachód (tzw. Ostflucht) oraz powściągnąć szybszego temparozwoju demograficznego Polaków. Bezpośrednio przed drugą wojną światową stosunek tenwynosił 52% Niemców i 48% Polaków. Powojenna wędrówka ludów przechyliła wagę na stronępolską, bo w 1950 roku było tu 48% Niemców i 52% Polaków. Zjawisko rozwija się jednakdalej: na początku lat osiemdziesiątych mieliśmy już tylko 34% Niemców i 66% Polaków, awięc dokładne odwrócenie tak niepokojącego Bismarcka stosunku z połowy XIX stulecia.Warto zwrócić uwagę, że w trzydziestoleciu 1950-1980 procesy demograficzne doprowadziłydo bardziej znaczących zmian niż okrutna druga wojna światowa i następujące po niejwypędzenie Niemców; w tej perspektywie jest ona tylko epizodem minimalnieprzyśpieszającym nieskwapliwy bieg procesów historycznych. Gdyby nie szczelna i najeżonazasiekami granica, gdyby nie strzały do uciekinierów na berlińskim murze, terytorium to

wyludniłoby się bardziej i stosunek niemczyzny do polszczyzny byłby tam jeszcze mniejkorzystny.

Katastrofa Niemiec i narodu niemieckiego w 1945 roku jest tylko spektakularnymprzypieczętowaniem ostatecznego krachu wielkiej niemieckiej idei antysłowiańskiej sprzedtysiąclecia. Dzisiejsza Europa Środkowa, a nawet Wschodnia jest daremnym cmentarzyskiemniemieckim, na którym pleni się bujnie nowe, słowiańskie życie. Jest tak niezależnie od tego,

 jak narodowo, moralnie i politycznie ocenimy tę przemianę. I niezależnie od tego, kto i jakązapłacił za nią cenę. Takie są fakty.

Dawna sowiecka republika autonomiczna Niemców nadwołżańskich, sprowadzonych tam

 jeszcze przez Katarzynę II, zamieszkana przez 1,5 mln osób, została w 1941 roku rozwiązanaprzez Stalina w odwet za napaść Hitlera na ZSRR, a tamtejsi Niemcy wywiezieni na syberyjskąponiewierkę. Ci, którzy ocaleli, pozostali obywatelami sowieckimi i nigdy nie figurowali na

 jakichkolwiek listach repatriacyjnych. W dziś rumuńskim, a niegdyś węgierskim,Siedmiogrodzie oglądałem piękne miasta wzniesione przed wiekami wysiłkiem niemieckichosadników, gdzie w rozpadających się renesansowych kamieniczkach gnieździ się rozpaczliwawschodnioeuropejska bieda o twarzach jakby wprost przeniesionych z Saksonii czy Hesji. Narozszabrowanych cmentarzach można jeszcze znaleźć szczątki nagrobków niemieckichżołnierzy, którzy polegli w pierwszej ze światowych wojen za „cesarza i ojczyznę". W którejś zniegdyś niemieckich wsi Siedmiogrodu widziałem rozpadający się luterański kościół do ostatka

Page 21: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 21/28

sprzątany i szorowany przez stare kobiety jakby wyjęte z obrazów Bruegla; będą go pewnietak szorować te ówczesne poddane – ni to małego Stalinka, ni to wampira Draculi –rumuńskiego dyktatora Nicolae Ceausescu, aż cegły rozlatującego się sklepienia zwalą im sięna głowy. W solidnych poniemieckich, do dziś dobrze ludziom służących gospodarstwachMazur, Śląska i Pomorza rodzi się dziś już trzecie pokolenie przywiezionych tu znad Niemna iDniestru – też wykorzenionych ze swej ojcowizny – polskich kresowych wieśniaków.

Zaprawdę, trzeba byłoby przymusowo oprowadzać po takich – naznaczonych krwią,nieszczęściem, zawiedzionymi nadziejami, ale jednocześnie bujnym zielskiem na nowopieniącego się życia – miejscach tych wszystkich, którzy jeszcze wierzą w Drang nach Osten:zarówno Niemców, jak i spóźnionych polskich pogrobowców Dmowskiego, z których niejeden

 jeszcze niedawno nosił komunistyczną legitymację w kieszeni.

Drang nach Osten upadł na długo przedtem nim upadł komunizm, jest już tylko martwymzapisem w historii. Ale jeśli tak, to upadła również nacjonalistyczna idea Dmowskiegowzywająca do przeciwstawienia się naporowi z Zachodu – ona też jest już tylko historycznymzapisem, bo utraciła swe żywe korzenie. Wypadałoby więc, by moi rodacy przestali się na niąpowoływać, niezależnie od tego, w co i jak ją w danej chwili opakowują. Oba te martwe już

upiory przeszłości zdążyły jeszcze – w czasach PRL – wykonać sporą pracę na rzeczumocnienia panowania komunistycznej biurokracji, stanowiąc jednocześnie w oczach sporejczęści Polaków jedyne coś warte uzasadnienie stałej obecności sowieckich dywizji nad Wisłą iOdrą. Skoro bowiem Niemcy o niczym innym nie marzą niż o odzyskaniu ziem zaodrzańskich –a tak ich bezustannie prezentowała oficjalna propaganda – to jedyną siłą zdolną im sięprzeciwstawić jest potęga sowiecka, trzymająca w żelaznych ryzach Niemiecką RepublikęDemokratyczną i powściągająca odwetowców z Republiki Federalnej Niemiec przedzrobieniem użytku ze swych czołgów i rakiet dostarczonych im przez [14>„imperializmamerykański"<14]. W ten sposób ewentualna zmiana ustroju na bardziej demokratyczny,połączona z wycofaniem się ZSRR, jawiła się jako oczywisty wstęp do połączenia obu państwniemieckich pod sztandarem odwetu i do powtórki września 1939 roku, a może nawet – jakostrzegali co bardziej krewcy propagandyści – nowego traktatu rozbiorowego. Tak więc

satelicki status ówczesnej Polski, zmarnienie gospodarki w uścisku bezwładnej biurokracjipartyjnej, zniszczenie „Solidarności" i niemożność powrotu do polskich tradycjidemokratycznych, stanowią – wedle tej propagandy – całkiem jeszcze rozsądną cenę płaconąza narodowy byt, za możność zamieszkania Polaków w Szczecinie, Gdańsku i Wrocławiu, skoronie wolno im mieszkać w Wilnie czy we Lwowie. Każdy odwetowo brzmiący głosnajmarniejszego nawet prowincjonalnego politykiera z RFN był w ówczesnej Polscewzmacniany i rozgłaszany, jako najlepsze uzasadnienie niezbędności komunistów u władzy.

 Jeżeli mogli oni czegoś chcieć od Niemców, to tylko tego, by takich głosów było jak najwięcej. Jeśli Niemcy chcieliby wtedy utrwalić system komunistyczny i sowiecką obecność w Polsce,powinni jak najczęściej wspominać o dziedzictwie Rzeszy w granicach z 1937 roku, o swychodwiecznych prawach do Szczecina, Gdańska i Wrocławia. Rządząca biurokracja partyjna –obojętnie, czy pod kierownictwem Jaruzelskiego, czy Gierka bądź Gomułki – była im za tonieodmiennie wdzięczna, choć w swej propagandzie przedstawiała ich jako wściekłych

pogrobowców Bismarcka.

 Ta nachalna propaganda była wzmacniana przez zakorzeniony w świadomości Polakówodwieczny lęk przed Niemcami, przez żywą w starszych pokoleniach pamięć wojny, przezpozostałości po [15>antyniemieckich, a prorosyjskich ideach Dmowskiego<15]. Stąddyskretne odwoływanie się do przedwojennej prawicy, zauważalne już w drugiej połowiedekady Edwarda Gierka, a nasilone za czasów przywództwa Wojciecha Jaruzelskiego. Ale stądteż tak mało wiedzą Polacy o cierpieniach Niemców wypędzonych po wojnie ze swoichdomów, ale także o niemieckich tradycjach antynazistowskich. O Kreislauer Kreis, gdzie w

Page 22: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 22/28

dzisiejszej Krzyżowej na Dolnym Śląsku spotykali się antyhitlerowscy Prusacy, z których wieluprzypłaciło życiem swoje spiskowanie i gdzie na wmurowanie pamiątkowej tablicy wniszczejącym zamku rodziny von Moltke trzeba było czekać, aż upadnie komunizm. O grupie„Białej Róży". O organizacji pułkownika Clausa Stauffenberga, który w 1944 roku dokonałzamachu bombowego na Hitlera w położonych na dzisiejszych Mazurach bunkrach jegokwatery. Albo o tak pięknej postaci jak Carl von Ossietzky, który przyznaną mu w 1935 rokupokojową Nagrodę Nobla otrzymał zamknięty w hitlerowskim obozie koncentracyjnym; zbyt to

przypominało sytuację polskiego laureata tejże nagrody w 1983 roku, choć nie aż takdrastyczną. Dlatego też chyba tak szybko zapomniano tę wielką pomoc materialną, jakąotrzymało z RFN polskie społeczeństwo po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy to rządzachodnioniemiecki sam pokrywał koszty transportu, a rząd PRL nie okazał nawet na tylewspaniałomyślności, by zrezygnować z pobierania opłat pocztowych.

 Tak... W historyczny rok 1989, kiedy upadł zarówno komunizm, jak i mur berliński, nieweszliśmy najlepiej przygotowani.

Z tej właśnie perspektywy – mądrze, szlachetną nutą Ottonową, zabrzmiał w 1965 roku (tużprzed tysiącleciem chrztu Polski) list polskich biskupów do biskupów niemieckich:

przebaczamy i sami prosimy o przebaczenie. Dlatego też spotkał się z tak nieprzychylnąreakcją zarówno ówczesnych władz PRL, jak i sporej części – wciąż ulegającychantyniemieckim stereotypom – Polaków. I dlatego dopiero dziś – z perspektywy upadku Muru izjednoczenia Niemiec – widać, jak bardzo był potrzebny. Zarówno Niemcom, jak i Polakom;także tym, którzy wtedy byli mu przeciwni.

W jednym dzieje Polski i Niemiec były podobne: w długotrwałej, upartej walce o własnepaństwo. Problem tak bliski Polakom, lecz w stosunku do Niemiec zupełnie niedostrzegany. Aprzecież walka Niemców o wspólne państwo, którego przez wiele wieków nie mieli, była innaniż walka Polaków, ale równie pełna nieszczęść. Kiedy nareszcie – pod pruskim przewodem –ziścił się ten sen germański i powstała cesarska [16>Druga Rzesza<16], spełnienie okazało

się wstrętne, autorytarne, koszarowe, aż na koniec przywaliło ich wszystkich stertą gruzów.Dopiero ten sam rok 1989, który przyniósł Polsce wolność, w niewiele miesięcy późniejdoprowadził do obalenia muru berlińskiego i niespodziewanego dla wszystkich zjednoczeniaNiemiec. Ale aby Niemcy późną jesienią tego historycznego roku mogli z obu stron wspiąć sięna ten symbol narodowego nieszczęścia i zacząć go rozbierać cegła po cegle, musiałzainstalować się nad Wisłą pierwszy po wojnie niekomunistyczny rząd w dawnym blokusowieckim. Dlatego w Niemczech lepiej pamiętają i wspominają „Solidarność" niż w Polsce.

W 1871 roku zjednoczenie dokonało się pod przewodem Prus i w ich duchu. Reżim Hitlera byłsprowadzeniem ducha pruskiego do ostatecznych, ludobójczych konsekwencji. Alezjednoczenie z lat 1989-1990 dokonało się już w zupełnie innym duchu. Prawa demografii iekonomii są nieubłagane. W byłej NRD mieszkało zaledwie 17 min Niemców, w RFN – 63 min.

A przecież NRD to – wyjąwszy położoną na południu Saksonię – wszystko, co zostało Niemcomz rozległego niegdyś państwa pruskiego, to ziemie Marchii Brandenburskiej, z którejwychodziła najsilniejsza ekspansja na Wschód. Niemcy Wschodnie, uważane za najlepiejrozwinięty i prosperujący kraj „obozu socjalistycznego", okazały się – już po zjednoczeniu –zdewastowaną pustynią, niezdolną do poradzenia sobie z wyzwaniami kapitalizmu, skazanąna bezustanne pompowanie ludzi i pieniędzy z Zachodu. Polacy, Czesi, Węgrzy czy nawetmałe narody bałtyckie lepiej uporały się z trudami zmiany ustroju i przetrwania okresuprzejściowego niż wspomagane przez „wielkiego brata" Niemcy Wschodnie. Nic im niepomogło kultywowanie prusactwa w wersji skomunizowanej, gdy stare cnoty tych ziem, takie

 jak pracowitość, pilność, oddana służba państwu, zamiłowanie do munduru i poszanowanie

Page 23: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 23/28

hierarchii, usiłowano wynieść na piedestał w czerwonym opakowaniu, bez pytania o cel,któremu mają służyć i o wartości, jakich mają bronić. Bezlitosnym egzaminem stały się lata pohistorycznym obaleniu Muru, kiedy pogardzane – bo nawet w czasach komunistycznych NRDpo prusku miała się za coś lepszego – narody „wschodnie" szybciej i sprawniej uporały się zkryzysem transformacji ustrojowej; nie mając nawet części pompowanych w obszarwschodnich Niemiec dotacji, miały odwagę, inicjatywę, przedsiębiorczość i poczucie humoru.

 Tymczasem skomunizowani potomkowie Prusaków okazali się bierni, czekający na polecenia i

pieniądze płynące od „starszego brata". Stąd wzajemne rozczarowanie i frustracja, która – poeuforii zjednoczenia – dominuje dziś na obszarze Niemiec, zwłaszcza wschodnich.

 Tak... Duch pruski umierał długo i w bólach, ale dopiero masowa podróż „trabantów" naZachód pokazała, że został po nim tylko pusty, zrujnowany dom i moralne zgliszcza. Takabywa cena za uleganie fałszywym prorokom.

Zjednoczenie z lat 1989-1990 dokonało się w duchu nadreńskim, duchu silniejszejgospodarczo i moralnie części Niemiec, mającej inną, o wiele bardziej europejską idemokratyczną historię, zniewolonej przez silniejsze Prusy już w XIX wieku, zbrodniczostumanionej przez Hitlera, ale mimo wszystko innej! Co więcej, już od paru dziesięcioleci silnie

wplątanej w struktury europejskie, będącej – wraz z Francją – ich jądrem. Pomysłempowojennych twórców Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a potem Europejskiej UniiGospodarczej było nie tylko stworzenie wielkiego obszaru gospodarczego, ale nade wszystkooplątanie Niemiec siecią europejskich zależności, nie pozostawienie im miejsca na niemieckimilitaryzm i marzenia o hegemonii, a więc uczynienie z Niemiec (wprawdzie tylko Zachodnich,bo NRD wpadła w łapy Sowietów) normalnego państwa demokratycznego i europejskiego. Byłto więc nade wszystko pomysł polityczny, ale dopiero historyczny rok 1989 pokazał, jakbardzo trafny i dalekosiężny. I jak łatwo dano sobie radę z tym, co w Niemczech ostatnichdwustu lat było najgroźniejsze i najbardziej antyeuropejskie – z prusactwem.

 Ten duch nadreński, europejski i demokratyczny jest przecież duchem przedwcześnie

zmarłego cesarza Ottona III, który – o wiele bardziej niż król pruski Fryderyk – zasługuje naprzydomek „Wielki". Niech nam dziś sprzyja ten duch i pamiętajmy, że autorami pomysłuzjednoczenia Europy równych sobie narodów i jej przyszłego ustroju są nie tylko Otton Wielki,ale także husycki król czeski Jerzy z Podiebradów, niemiecki filozof Immanuel Kant, polskiksiądz Kajetan Skrzetuski, powstaniec z 1830 roku Wojciech Bogumił Jastrzębowski i wielu,wielu innych myślą wybiegających przed swój czas. Ten czas właśnie nadszedł.

Czy agresywne zazwyczaj Niemcy, które sprowadziły tyle nieszczęść na siebie i sąsiadów,dorosły rzeczywiście do tego czasu? Czy w swoim narodowym sumieniu rozliczyły się zhaniebną przeszłością? Dawna Niemiecka Republika Demokratyczna, choć formalnie odcięłasię od ciągłości państwowej z hitlerowską Rzeszą, choć za swój korzeń uznała rozgromionyprzez Hitlera niemiecki ruch antynazistowski (komunizując go przy okazji, choć komuniści byli

w nim tylko jedną z mniejszości), to – uznając, że nic więcej czynić nie musi – tak zasklepiłasię w kultywowaniu nikomu już niepotrzebnych „pruskich cnót" w czerwonym opakowaniu, taksię nadęła wyższością zarówno prusactwa, jak i rzekomo najlepiej prosperującego krajusocjalistycznego, że tylko naiwny mógł uwierzyć w szczerość antyhitlerowskich deklaracjidobiegających zza Muru, którego strzegli „ludowi" żołdacy w mundurach i hełmachzadziwiająco przypominających Wehrmacht.

Z kolei Austria znalazła przytulne schronienie w legendzie pierwszej ofiary Hitlera,zapominając, jak hucznie witała wkraczające pod znakiem swastyki dywizje. Ale może to

Page 24: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 24/28

właśnie krótka pamięć i zdrowa chęć życia pozwalają ludziom odrabiać wojenne straty inawiązywać interesy na europejskim pogorzelisku? I może nie należy nikogo winić za tębanalną witalność ziela na kraterze; także nas, Polaków?

Na dobrą sprawę tylko pewna – i trudno rzetelnie powiedzieć jaka – część obywateli NiemiecZachodnich usiłowała odważnie i godnie podjąć to straszliwe wyzwanie pamięci o zbrodniach

własnego narodu i płynącego stąd przekonania o potrzebie narodowej pokuty. Na początku – wczasach pierwszych pojednawczych głosów ewangelików niemieckich, a potem pamiętnejwymiany listów między katolickimi episkopatami obydwu krajów – była to jeszcze mniejszośćw morzu obojętności Żelazna kurtyna i podział świata na dwa stojące z bronią u nogi blokisprzyjały wygodnemu przekonaniu, że na wschód od Łaby, a na pewno na wschód od Odry,rozciąga się świat barbarzyński. Ale dzięki tym, zrazu nielicznym, ludziom dobrej woli Niemcynie weszły głuche i nieprzygotowane w czas obalania Muru i nagłego olśnienia odkryciem, żepo jego przeciwnej stronie stoją tak samo wolne i pełne nadziei, choć tylko biedniejsze,bardziej pokrzywdzone przez historię narody.

 Ten proces pojednania był świadomie ograniczany przez rządzących w ówczesnej PRL, którymagresywne Niemcy Zachodnie potrzebne była zarówno jako zły duch dla przeciwstawienia

„dobrym Niemcom" z NRD, ale nade wszystko niezbędne dla uzasadnienia potrzebystacjonowania sowieckich dywizji nad Wisłą. Dlatego z RFN chętnie brano kredyty, technologieczy nawet paczki z pomocą humanitarną, ale za to każdy marginalny nawet głos rewanżystybył nagłaśniany, a wszystkie polskie, historycznie uzasadnione, lęki antyniemieckie –pieczołowicie podtrzymywane, choćby przez kulturę masową. Z punktu widzenia rządzącychw PRL najlepszy był taki Niemiec, który lekką ręką podpisuje czeki w banku, ale jednocześniekrzyczy o rewizji granic i ignoruje istnienie polskiej opozycji.

Dlatego w czasy wolności Polska weszła źle przygotowana do odbudowy normalnychstosunków ze swym zachodnim sąsiadem; jeszcze gorzej przygotowana niż on sam. I tu stałsię prawdziwy cud: wystarczyło kilka lat niczym nieograniczonego handlu, swobodnej

turystyki, wymiany ludzi i myśli, a nawet wspólnego popijania piwa, aby [17>prysły<17]polskie uprzedzenia antyniemieckie, obojętnie jak boleśnie byłyby uzasadnione i jakpieczołowicie podtrzymywane przez czerwoną propagandę. Gdy jeszcze w 1990 roku badaniaopinii publicznej w Polsce wykazywały, że postrzega ona nadal Niemcy jako potencjalnegowroga i zagrożenie granic, to w 1997 roku postrzegano je – oprócz Stanów Zjednoczonych –

 jako głównego sojusznika politycznego i wojskowego, a jeśli chodzi o najbardziej pożądanegopartnera współpracy gospodarczej, to Niemcy wyprzedzały nawet USA. Jeśli w latach 1988-1989 polscy biskupi nie chcieli się zgodzić na odprawianie mszy świętej po niemiecku dla tychmieszkańców Opolszczyzny, którzy zaczęli uważać się za Niemców, to na przełomie XX i XXIwieku nikomu nie przeszkadzają posłowie niemieckiej mniejszości w polskim Sejmie, całegminy na Opolszczyźnie rządzone przez tę mniejszość, dwujęzyczne napisy w tamtychstronach, zadbane groby niemieckich żołnierzy z obu wojen. Nawet jeśli podśmiewają się z tejmniejszości jako „Volkswagendeutschow”, nie widzą dzisiejsi Polacy nic złego w tej etnicznej

różnorodności, od której pewnie zgrzyta zębami duch Romana Dmowskiego. Gdy w 1988 rokukończyłem tekst pierwszego (wyszła tylko w Nowym Jorku) wydania tej książki, nawet trudnobyło marzyć o spotkaniu polskiego Papieża i prezydentów państw środkowoeuropejskich, zNiemcami na czele, u gnieźnieńskiego grobu św. Wojciecha w tysiąclecie spotkaniamonarchów obu państw, którym powinien przysługiwać przydomek „Wielki" – BolesławaChrobrego i Ottona III. Nie sposób było sobie wyobrazić, że 9 listopada 1989 roku, gdykanclerz RFN Helmut Kohl będzie składał pierwszą wizytę w wyzwolonej z komunizmuRzeczypospolitej, jego rodacy wdrapią się z obu stron na zmurszały już Mur i podadzą sobieręce ponad obaloną właśnie żelazną kurtyną. Nie byłoby to możliwe bez uprzedniegozwycięstwa „Solidarności" w Polsce. Trudno było nawet marzyć o zjednoczonych w ten sposób

Page 25: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 25/28

Niemczech, jako o głównym orędowniku wejścia wolnej Polski do NATO i Unii Europejskiej. Wwielkich zaiste dane jest nam żyć czasach!

Stereotypy trwalsze są jednak za Odrą. Choć Niemcy weszły lepiej przygotowane w czasbudowy normalnych stosunków, to proces ten przebiega imponująco tylko na szczeblurządowym. Te same badania opinii publicznej w Niemczech pokazują, że w hierarchii sympatii,

 jaką darzy się inne narody, znacznie przewyższają nas Czesi i Rosjanie, nie wspominając onajbardziej sympatycznych dla Niemców mieszkańców krajów zachodnich. Polak wciąż jestutożsamiany z pijakiem, drobnym handlarzem, złodziejem samochodów. Mimo niebywałego wstosunku do pierwotnych (bardzo pesymistycznych na Zachodzie) przewidywań – sukcesugospodarczego Polski, wciąż Polnische Wirtschaft jest w Niemczech symbolem partactwa ibałaganu.

A tyle jest jeszcze do zrobienia...

Wtedy, przed laty – w czasach głęboko komunistycznych – szukając w Szczecinie wkamieniach i murach dawno wystygłej piastowskiej przeszłości, spotkałem przypadkowo

innego, równie jak ja ciekawego mowy kamieni człowieka: był Niemcem i wśród tych samychmurów szukał równie wystygłej, osmalonej ogniem bombardowań, przeszłości niemieckiej. Nienawiązałem z nim wówczas rozmowy, uznałem go bojaźliwie za wroga.

Żal mi teraz tego niedopełnionego spotkania, tej niezaczętej, a nieuchronnej rozmowynarodów. Trzeba było zaczynać tę trudną rozmowę już wtedy, może w wolnej Polsce izjednoczonych nareszcie Niemczech mielibyśmy dziś choć trochę łatwiej... Bo innej drogi niema. Że traktaty i gesty polityków tworzą zaledwie ramy dla możliwego porozumieniaczłowieka z człowiekiem, to już wiemy. Ale co dalej?

Polska żyła w ostatnich stuleciach w złowrogim cieniu teorii dwóch potężniejszych od niejwrogów: jak nie Niemcy, to Rosja. Zaiste, nie było wyjścia z tego straszliwego dylematu.

Czas od teorii dwóch wrogów zacząć przechodzić do praktyki dwóch przyjaciół.

Szczecin, ze swą okrutnie powikłaną historią i z trzecim już pokoleniem rodzących się tuPolaków, nie jest złym miejscem na takie spotkanie.

Bo, jak proroczo napisał w tamtych mrocznych czasach pisarz-emigrant Jerzy Stempowski wLiście do niemieckiego przyjaciela: Być może kiedyś w czystym powietrzu prawdziwej

wolności rozpoznamy na nowo prawdziwą wspólnotę naszych narodów.

[1] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:37 p.m.

(published)

Page 26: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 26/28

No i nabrała. Dziś w 2010 roku Polska jest już od 6 lat Unii Europejskiej i dobrze z tej przynależności

korzysta.

[2] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:39 p.m.

(published)

Na tych samych polach w sierpniu 1914 roku wojska Drugiej Rzeszy rozbiły wkraczającą do Prus

Wschodnich armię carskiej Rosji. Ta bitwa pod Tannenbergiem postrzegana była przez wielu Niemców,

 jako odwet za Grunwald.

[3] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:43 p.m.

(published)

O Prusach mówiono, że jest to jedyny w świecie kraj, w którym nie państwo posiada armię, ale armia

posiada państwo.

[4] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:45 p.m.

(published)

Za Pierwszą Rzeszę uznawane jest Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, rozbite w okresie

reformacji.

[5] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:48 p.m.

(published)

Stosunek Bismarcka do mojego narodu dobrze określa cytat z jego listu do siostry z 1862 roku: „BijciePolak ów tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują.

Jeżeli wszak że chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście – wytępić ich".

[6] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:51 p.m.

(published)

Niemcy formalnie musiały uznać traktat, jako strona pokonana, ale od początku kwestionowały jego

ustalenia, zwłaszcza graniczne.

[7] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:53 p.m.

(published)

Quisling – zdrajca ojczyzny, kolaborant wspomagający okupanta. Od nazwiska marionetkowego

premiera kolaborującego z Niemcami rządu Norwegii (1942-1945).

[8] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:54 p.m.

Page 27: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 27/28

(published)

Jak obrzydliwe są z tej perspektywy znane w Polsce 2005 roku insynuacje o „dziadku z Wermachtu”.

Trzeba nic nie wiedzieć o dziejach Kaszubów, Ślązak ów czy Wielkopolan, aby mieć czelność 

wypowiadać podobne bzdury i używać ich w walce wyborczej.

[9] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:57 p.m.

(published)

Zgładzeni zostali tam tak że Cyganie, którzy wpadli w ręce hitlerowców.

[10] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 12:59 p.m.

(published)

Późniejsze badania nie udowodniły, że faktycznie przerabiano tam na mydło ludzkie ciała. Być może

była to – popularna wśród ludności Gdańska po 1945 roku – jedna ze strasznych legend wojennych.

[11] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:00 p.m.

(published)

Hakata powstała już po dymisji Bismarcka ze stanowiska kanclerza, ale przygotował dla niej grunt.

[12] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:02 p.m.

(published)

Sumując straty w wyniku wojny i przesunięcia granic.

[13] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:04 p.m.

(published)

Dziś w XXI wieku, jest to już tysiąclecie poprzednie.

[14] Przypis do wydania z 2001 r.

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:07 p.m.

(published)

Warto zwrócić uwagę, że już na dworze carskim świtały pomysły przesunięcia Polski daleko na zachód,

dzięki czemu, skłócona z Niemcami, będzie musiała wesprzeć się o Rosję. Potem wykorzystał ten

pomysł krótkotrwały porewolucyjny rząd admirała Kołczaka, przygotowując swoje materiały na

konferencję w Wersalu.

[15] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:10 p.m.

(published)

Te resztki lęku antyniemieckiego są do dziś wykorzystywane przez niektórych (na szczęście coraz

Page 28: Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

8/7/2019 Duch Rzeczypospolitej. Rozdział 5_ SPOTKANIE W SZCZECINIE, czyli Polska a Niemcy

http://slidepdf.com/reader/full/duch-rzeczypospolitej-rozdzial-5-spotkanie-w-szczecinie-czyli-polska-a 28/28

mniej licznych i coraz bardziej osamotnionych) polityk ów dzisiejszej Polski. Może z głupoty lub

niewiedzy, lecz może z kalkulacji?

[16] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:12 p.m.

(published)

A potem hitlerowska Trzecia Rzesza.

[17] Od Autora

by jerzysurdykowski on the February 17, 2010 at 1:13 p.m.

(published)

Dziś powiedziałbym skromniej: prysła znaczna ich część. Kiedyś prysną do reszty…