Dostawka Do Umysłu.

5
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 5.2 – Dostawka do umysłu. Człowiek to brzmi krótko. Wiadomo. Znacie mnie, wynalazczy jestem, życiowo generalnie zaradny, koniec z drugim końcem generalnie udaje mi się związać - choć, tak prawdę mówiąc, to różnie bywa. Sami wiecie, jak to jest. Czasami człowiek musi się solidnie rozumem nawyginać, żeby te końce chciały się na jako taką zbieżność ułożyć. Sami wiecie. Ale ja nie o żalach serdecznych chciałem, tak jakoś mi początkowe zdanie słowne wylazło, życie ciężkie generalnie, sami rozumiecie. No, ale czasami swoje barwy też pokazuje, kalejdoskopem wrażeń się w człeczynie odbija, podziwiać pozwala, zmysłami na wszelki sposób można to odebrać... ech, sami rozumiecie. No i czasami tak człowieka najdzie, tak się na to wszystko głęboko zapatrzy, uczuciem ogarnie, że, sami rozumiecie, żal mu się robi, jak pomyśli, że to za jakąś tam chwilkę się finalnie skończy i już uczuć się do niczego i nikogo nie będzie wysyłało. Przykre to, nie ma co, sami rozumiecie. No i mnie, nie ma co ukrywać, takie generalnie pomyśliwanie naszło było - tak, rozumiecie, filozoficznie się mnie zrobiło. Na duszy i w ogóle tak się ułożyło, że ho-ho. Aż samego mnie to poruszyło, aż sam się temu zadziwiłem. Cóż, są tematyczne sprawy na świecie, co to i normalnym się mogą ukazać. Bo trzeba wam wiedzieć, że tak na co dzień takim czymś to się nie zajmuję, graniczne zainteresowania to nie ja, moja działka to materialna realność pospolita, podobnie użyteczna i zarobkowa. Sami rozumiecie, żyć trzeba, taki koniec z końcem... prawda, mówiłem. No, ale mnie wówczas, a niedawno to było, tak właśnie górnomyślnie było poraziło, na analizowanie brzegowego zaistnienia człeczego i podobnego naszło, po skrajnościach mnie rzuciło. Fakt, trochę się wolnego czasu zebrało, akuratnie materialnego syzyfa pchać w górę pilnie nie trzeba było, to sobie przysiadłem na trawce, twarzyczkę do słoneczka wystawiłem, no i te myślenie o dalekim uskuteczniłem. Może nie w tempie nadmiernym, bo taka lekka senność bytu mnie też w ten czasowy odcinek naszła, ale gdzieś się to po mózgowiu sobie pałętało. A nawet, rozumiecie, efektami obrodziło... Bo ja, znacie mnie, wynalazczy jestem. Sprawę generalną, mówię wam, przemyśliwałem, świat i człowieka pod lupę rozważań wprowadziłem. I sukces odnotowałem. Myślowy, prawdą to jest, ale przyszłościowo ważny, to też prawdą jest. Ja tam, tak to się składa i z samego tego wynalazka to filozoficznie wynika, z tego nic nie wyciągnę, to poza moją generalną granicą się lokuje, ale satysfakcję mam. Bo przeniknąłem, bo wiem, jak to się ma robić - i w ogóle. W ogólności, rozumiecie, wynalazczość na chwilę obecną się swoimi

description

Kosmos, wszechświat, ewolucja, czasoprzestrzeń, czas, przestrzeń, kwant, kwanty, fizyka, atom, foton, komórka, elektron, rozum, człowiek, świat, NIC, COŚ, zmiana, ruch, umysł, kwantologia, kultura, nauka, filozofia, kosmologia, wielki wybuch, osobliwość, czarne dziury, bezkres, nieskończoność, wieczność, promieniowanie, widmo promieniowania, układ okresowy, światło, religia, etyka, polityka, biologia, brzeg, granica, geometria, wielowymiarowość, język, matematyka, logika, zmysły, szósty zmysł, telepatia, obcy, planeta, słońce, gwiazda, obce cywilizacje, kosmici, historia, nauka, zabobon, magia, przesąd, abstrakcje, pojęcia, byt, los, przypadek, statystyka, sfera, pole energii, energia, próżnia, zero, jedynka, nicość, zjawiska, stres, psychologia, świadomość, podświadomość, próg, nieoznaczony, zakres, podprogowy, symetria, analogia, harmonia sfer, cząstka, elementarny, jawa, sen, dusza, materia, przyrząd, obserwator, jednostka, zbiór, mózg, precyzyjne dostrojenie, prędkość, punkt, węzeł, rzeczywistość, ja, państwo, społeczeństwo, naród, kraj, klimat, pogoda, prognoza, ziemia, opoka, powierzchnia, powłoka, warstwa, szybkość, ciężar, siła, grawitacja, niepodzielny, prosta, płaszczyzna, rytm, reguła, wzór, odległość, upiorne oddziaływanie, skończoność, pustka, symetria, oś symetrii, życie, śmierć, zbiór, jednostka, całość, część, masa, koniec, początek, największe, najmniejsze, środek, struktura, konstrukcja, wieloświat, strumień świadomości, zapaść, horyzont, horyzont zdarzeń, zdumienie, uczucie, częstotliwość, drgania, wibracje, dotyk, wzrok, słuch, smak, ciało, prostota, aktualność, czas absolutny, absolut, przestrzeń absolutna, idee, duch, miasto, samoświadomość, dziś, chwila, odczucia, osobowość, starość, zegar, melodia, promieniowanie reliktowe, ciepło, zimno, zagęszczenie, ciężar, wybuch, wewnętrzny, zewnętrzny, skwantowany

Transcript of Dostawka Do Umysłu.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 5.2 – Dostawka do umysłu.

Człowiek to brzmi krótko. Wiadomo.Znacie mnie, wynalazczy jestem, życiowo generalnie zaradny, koniec z drugim końcem generalnie udaje mi się związać - choć, tak prawdę mówiąc, to różnie bywa. Sami wiecie, jak to jest. Czasami człowiek musi się solidnie rozumem nawyginać, żeby te końce chciały się na jako taką zbieżność ułożyć. Sami wiecie.

Ale ja nie o żalach serdecznych chciałem, tak jakoś mi początkowe zdanie słowne wylazło, życie ciężkie generalnie, sami rozumiecie. No, ale czasami swoje barwy też pokazuje, kalejdoskopem wrażeń się w człeczynie odbija, podziwiać pozwala, zmysłami na wszelki sposób można to odebrać... ech, sami rozumiecie.No i czasami tak człowieka najdzie, tak się na to wszystko głęboko zapatrzy, uczuciem ogarnie, że, sami rozumiecie, żal mu się robi, jak pomyśli, że to za jakąś tam chwilkę się finalnie skończy i już uczuć się do niczego i nikogo nie będzie wysyłało. Przykre to, nie ma co, sami rozumiecie.

No i mnie, nie ma co ukrywać, takie generalnie pomyśliwanie naszło było - tak, rozumiecie, filozoficznie się mnie zrobiło. Na duszy i w ogóle tak się ułożyło, że ho-ho. Aż samego mnie to poruszyło, aż sam się temu zadziwiłem. Cóż, są tematyczne sprawy na świecie, co to i normalnym się mogą ukazać. Bo trzeba wam wiedzieć, że tak na co dzień takim czymś to się nie zajmuję, graniczne zainteresowania to nie ja, moja działka to materialna realność pospolita, podobnie użyteczna i zarobkowa. Sami rozumiecie, żyć trzeba, taki koniec z końcem... prawda, mówiłem.

No, ale mnie wówczas, a niedawno to było, tak właśnie górnomyślnie było poraziło, na analizowanie brzegowego zaistnienia człeczego i podobnego naszło, po skrajnościach mnie rzuciło. Fakt, trochę się wolnego czasu zebrało, akuratnie materialnego syzyfa pchać w górę pilnie nie trzeba było, to sobie przysiadłem na trawce, twarzyczkę do słoneczka wystawiłem, no i te myślenie o dalekim uskuteczniłem. Może nie w tempie nadmiernym, bo taka lekka senność bytu mnie też w ten czasowy odcinek naszła, ale gdzieś się to po mózgowiu sobie pałętało. A nawet, rozumiecie, efektami obrodziło... Bo ja, znacie mnie, wynalazczy jestem.

Sprawę generalną, mówię wam, przemyśliwałem, świat i człowieka pod lupę rozważań wprowadziłem. I sukces odnotowałem. Myślowy, prawdą to jest, ale przyszłościowo ważny, to też prawdą jest. Ja tam, tak to się składa i z samego tego wynalazka to filozoficznie wynika, z tego nic nie wyciągnę, to poza moją generalną granicą się lokuje, ale satysfakcję mam. Bo przeniknąłem, bo wiem, jak to się ma robić - i w ogóle. W ogólności, rozumiecie, wynalazczość na chwilę obecną się swoimi

elementami nakłada i w niej odciska, ale są i takie projektowe, a też podobne konstrukty, co to dopiero po wiekowym leżakowaniu swe cielesne możliwości odnajdą w realności. No i nie inaczej ten mój wynalazczy koncept się prezentuje, to przyszłościowa wizja. Czyli tak gratisem go sprzedaję i nic za niego nie chcę. Jak sobie to w materię sami ubierzecie, jak to zastosujecie, wasz zysk życiowy – a jak nie, trudno się mówi, smakiem się obejdziecie. Bo wy już to wiedzieć będziecie, że tak można, jak i ja wiem.

No więc, sami rozumiecie, filozofem się tak czasem, a i niechcący zupełnie, każdy człowiekowaty staje. No i mnie tak naszło na takie i ogólne rozumowanie, jak sobie w tej senności odpoczynkowej moją problematykę techniczną w porozumieniu ze światem komputerowym tak unaoczyniłem. Sami rozumiecie, takie elektroniczne bydlę, jak się konstruktorom w kreśleniu coś tam nie sprawi, potrafi człowieka w takie zdenerwowanie wprowadzić, że może i bydlę kopnąć, a nawet i inne bydlę pogryźć... Albo ono jego, kiedy człowiek z objawianiem i usiłowaniem nerwowym sobie pofolguje.No i, sami rozumiecie, w tej rozleniwiającej senności myśl mnie w chwili przebłysku naszła, żeby tak sobie generalnie życie światowe ułatwić, żeby tak sobie te wszelkie kontaktowe puszki metaliczne i podobnie zbudowane, co to nas pojedynczo i zbiorowo do technologi różnej a użytecznej podłączają, żeby to, sami rozumiecie, tak tam sobie w przeszłość historyczną to rzucić, żeby to już nie było do niczego i zupełnie potrzebne. Sami rozumiecie, wizja osobistego i bezpośredniego podłączenia do tego wszystkiego mnie naszła.

Cóż, powiecie, może to i dobra myśl, generalnie postępowa, mocno i na każdym kroku sprawunki wspierająca. I tak dalej, sami jakoś to już chwytacie, sedno sensowne pomysła widzicie.Tylko że, też dalej to powiecie, jak to zrobić? Jak taką ogólnie i trafną wizję w coś namacalnego oblec? I tu, widzicie, jest pies z pogrzebaczem, że tak powiem. W tym sęk deskowy się zawiera, żeby w takim elemencie użyteczność wzbudzić i żeby to nie była tylko taka sobie a muzom pojęciowa kombinatoryka. No i rozumiecie, gdybym to ci ja był filozoficznym typem, co to w myśleniu mocny, ale fakty fizyczne przeganiał, bo przeczące one są w rozmyślaniu ogólnie detalicznym, to pewnie na wizji by się takoś zakończyło. Tylko, rozumiecie, ja wynalazczy jestem, za problemem się w dal myślową udałem, no i, już mówiłem, udało się. Ja tam się i na wyżynach teoretycznych obeznaję, ale, jak trzeba, to i zejść w materialną breję potrafię, przerzucę z kupki na kupkę, albo też wbiję gwoździka w ścianę... czyli, rozumiecie, potrafię dojrzeć w popiele diamentowy okruszek.No i, rozumiecie, tego pożytecznego temata też przeniknąłem.

Rozumiecie, sprawa do prostych nie należy, kłopotami na każdej się półce pojęciowej prezentuje tak mocnymi, że aż hej i ho. No bo to, tak sami zauważcie, każda osobnicza bytność inna. Niby taka sama, ale przecież ten swój i tylko swój odcisk ma. Czyli myślenie się niby tak samo dzieje, ale inaczej. No i jak tu takie coś do tego świata techniką napędzanego podłączyć? No, nie da się. Po prostu i w ogóle się nie da. A przecież o to w całości chodzi, żeby niczego

w podłączaniu innego nie trzeba było. Żeby tak było, że jak sobie człeczyna pomyśli o jakimś temacie, "pstryk" mu się zrobi w główce - no i się z tematem wybranym taki osobnik połączy. I jest jasność tematyczna. Wszystko na zażądanie, od razu i bez ograniczenia. Nic innego, żadnego dodatku elementowego. Chcesz to, masz, chcesz coś odmiennie innego, masz. A jak się znudzisz, to ciszę sobie taką w mózgowie zaaplikujesz. I odpoczniesz pierwszoplanowo, choć przecie gdzieś głęboko to wszystko cały czas pełną parą działa. Jakby tako się zadziało, że konieczność nastąpi, to znów się "pstryk" realem zadzieje, no i dalsza aktywność może biec... Sami rozumiecie, ważne to po ogólności i szczegółami.

Tylko że, tak to idzie, taka potrzebność techniczna prosta w sobie nie jest, nie od razu ona może konstrukcyjnie wyskoczyć i swoją w życiu moc pokazać. Gdyby tak było, rozumiecie, takie coś już dawno filozoficznie przestało by być omawiane, a się materialnością jaką pokazało. A tego nie ma, choć powinno, rozumiecie. Bo myśleć sobie człeczyna może o czymś takowym, myśleć do tej... sami rozumiecie, a i tak z takiego ogólnego zmyślania żadnego "pstryka" realnie nie złoży. Bo to, rozumiecie, nie pójdzie, żadnym sposobem tak to nie pójdzie. Co najwyżej osobnik się zdenerwuje, coś słownie albo też przedmiotowo rzuci w dal, no i zaśnie myśleniem głęboko wymęczony. Nie inaczej. A wszystko, zakarbujcie sobie w pomyślunku, przez to, że tego złączenia rozumnego z przyciskiem się zrobić nie da. Nigdy tego "na wprost" w rzeczywistości nie będzie.

Tak, wiem, oczywiście, że wiem. Robi się od kiedyś tam podobne, a i bardziej pogmatwane eksperymenta. Podsadza głowę ochotniczą pod urządzenie, w kabelki oplata, no i, sami widzieliście, niby się to łączy tak ze światem poza cielesnością. Ech, naiwność z tego aż po oczach bije, braki w rozpoznaniu rzeczywistości wyłażą i straszą. Bo to, powtarzam, ślepe jest, droga bez tunelu nawet, tylko ściana fizyczna za zakrętem się kryje. Przecie to żadne tam łączenie, to taki sam przyciskowy element, jak ten, co go w ścianie sobie można obejrzeć. Elementa składowe nowocześniejsze, fakt, ale zasada już z niebotycznie dalekiej przeszłości w tym użyta. Tak to idzie, coś takiego to ręką machnąć i posprzątać. - Ciekawe jest, przyznam, na badanie fundusze można pobrać, wykresik jaki pokazać, światełko w telewizorze uruchomić, jakieś inne poruszyć, słowem pospolitych i w tematyce nieobeznanych do rozdziawienia otworu gębowego zmusić. Tylko że to cyrkowość banalna, nic warte popisy.

Więc, jak to tak porobić, żeby się technicznie nie pogubić, ale i zysk mieć z takiego podłączenia? Co począć, jak żywot w przyszłość nakierować, pytacie?Wyjście z dylemata jest, powiem na zachętę. Ale proste to ono nie tak proste. Tylko innego nie ma i nie będzie. Tak to idzie. Prawdę wam zapodaję, jest światłość na końcu tego etapu dziejowego, ale i koszta nieliche trzeba w to wetknąć, darmo to nie pójdzie. Jak ze światem naokólnym pomyślunek żąda połączenia bezstratnego, to się na niejakie i wielkie trudności musi pogodzić. Tak i nie inaczej.

Bo to tak idzie, rozumiecie, że każda bytność to osobisty i jeden

w nieskończoności kod. Więc jak go odczytać? Prawda, macie rację, jednego osobowego osobnika się da, kompania laborantów przy takim się poprzemieszcza w czasie i przestrzeni, no i się kod życiowy na każdym poziomie takiego pozna. Tylko, wiadomo, tu nie o osobniczy detal chodzi, ale o zbiorowy hurt człowieczy. Przecie każdy chce w takim technologicznym wyścigu zaistnieć, coś sobie na zażyczenie w umyśle poczytać - albo i obejrzeć. Albo ze znajomą poplotkować, bo tak akuratnie go emocjonalnie naszło. No i, rozumiecie, kto takie zakodowanie zdekoduje, jak tę ścianę abstrakcyjną zmóc praktycznie i użytecznie?Jak jest zagmatwanie analityczne i logiczne zapętlenie, warto się na moment zatrzymać, popatrzyć w przestrzeń, nawet senność lekką i pożyteczną przeprowadzić, no i temat tak prześwietlić. A co, znam to, mi to skutecznie pomaga na zastój umysłowy.

Dylemat całościowo i filozoficznie, powtarzam, banalny, wszystko w technice się generalnie będzie musiało ułożyć. Ale, rozumiecie, od czegoś trzeba w realizacji projekta wyjść. A tym "czymś" jest taka uwaga, że trzeba osobnika od początku "nagrywać". Sami rozumiecie, jak już taka pokraka raczkuje po podłodze, to sprawa przegrana, to już musztarda po konsumpcji. Przecież toto coś tam sobie pomyśliwa niemożebnie, już kombinuje. Wniosek jest oczywisty, jak słońce na czystym nieboskłonie: trzeba osobnika od jego "zerowej" karty na urządzenie nagrywać. Tak to idzie.Tak po prawdzie, to o żadne tam nagrywanie nie biega, tak obrazem tu rzucam, żeby to strawne pojęciowo było. Tylko że realność musi tak pobiec, żeby "urządzonko" zawsze i na stałe zapisywanie w sobie prowadziło - całe, detalicznie całe rozumowanie osobnikowate. Całe, powiadam, od początku po koniec. I o to w tym biega, o to idzie hazard życiowy.

Sami rozumiecie, wszystko, musowo wszystko w takiej "przystawce" i archiwum musi się z osobnika znaleźć, tylko tak kodowanie unikalne można pokonać. Sami wiecie, że jak się gdzieś tam w światowości te dane komputerowe zbiera, to notowane to jest wielokrotnie, a tutaj przecież o super istotny konkret chodzi, nie jakieś tam zdjęciątko z wakacji, tu osobniczy kwant rozumowy trzeba zanotować. Tu żadnej brakującej cegiełki nie śmie w rozliczeniu ubyć, bo to wszystko w całość świadomego istnienia musi się złożyć, nie inaczej. Sami rozumiecie, że takie "zgrywanie" prowadzić stale, zawsze, i w każdym emocjonalnym zawirowaniu trzeba, nie ma zmiłuj. Że pachnie to kłopotami na odległość już dziś, sami wiecie, a w bliskiej tam przyszłości jeszcze się do potęgi podniesie. I którejś tam potęgi. Jednak wyjścia z tego nie ma, każdy i zawsze musi być podpięty i w najdrobniejszym myślowym swoim zawahaniu zapisywany, i najlepiej w wielokrotnym miejscu. Bo podziurawiona osobowość to żadna osobowość.

Ale jak już sobie techniczni z działaniem "przystawki" poradzą, no i jak problematyczność stałego złączenia każdego z każdym, a takoż ze wszystkim uda im się zmóc... ech, to się dopiero świat rysuje, to niecodzienność się na horyzoncie pojawia...No bo, sami rozumiecie, to już inny świat będzie, niby ten sam, a

jednak zupełnie inny. Fakt i prawda, ciekawe to będzie, chciałoby się to zobaczyć, posmakować przez czas jakiś, owego "pstrykania" w każdym miejscu i czasie doznać... Ech. Ale, po prawdzie, czy się w tym człowiek dzisiejszy by odnalazł, czy by rozsmakował? Dziś tego się nie przeniknie. Dla nas, sami rozumiecie, to ciastko za szybą, i to opancerzoną na zawsze. Może to i byłoby fajne, może i byłoby miłe... Ale, po prawdzie nie wiem. I się nie dowiem. Może to nawet i lepiej jest, tak sobie filozoficznie pomyśliwam. Ale nie wiem...

Dlatego, sami rozumiecie, jakoś tak bez żalu dogłębnego pomysła na kontaktowanie się ponad wszystkim daję, co mi tam, filantropijnie to potraktuję. Przecie i tak nic nie tracę, zysków z tego zaliczyć nie zaliczę, a też podatku nie pobiorą. Wynalazek pierwsza klasa i przydatny w każdym kierunku. A skoro taki, to i realnie się tutaj objawi, swoją przydatność wielowątkową pokaże. Że nie dziś, a też i dla nikogo z życiem się objawiających? Są wynalazki na wczoraj, są na dziś, ale są i na pojutrze, "przystawka" tak przyszłościowo właśnie się pokazuje.

Idźcie i korzystajcie z tego wszyscy. Jeżeli chcecie.

cdn.

Janusz Łozowski