Do Polski drogą okrężną - WordPress.com · 2017. 4. 20. · Gdańskiej – słowo...

8
strona | 181 Stefan Jacek Michalak Do Polski drogą okrężną Urodziłem się 25 września 1943 roku w Warszawie, gdzie w czasie okupacji mój ojciec pracował jako lekarz epidemiolog w Państwowym Zakładzie Higieny. Oboje moi rodzice mieli niecodzienne życiorysy. Mój ojciec, dr Stefan Michalak urodził się w 1909 roku w Kilonii jako syn polskich emigrantów. Jego ojciec z kolei, Szczepan Michalak urodzony w 1882 roku w Starym Grodzie w Wielkopolsce był mistrzem stolarstwa artystycznego i kierownikiem stolarni największej stoczni w Kilonii, Howaldtswerke, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1919 roku został instruktorem stolarstwa artystycznego w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu – prekursorce dzisiejszej ASP. Moi rodzice. Oni zaprogramowali w genach moje życie Mój ojciec uczęszczał do szkoły podstawowej w Kilonii i Gimnazjum Bergera w Poznaniu. Potem, w roku 1924 otrzymał stypendium rządu francuskiego co w 1927 roku pozwoliło mu uzyskać maturę w Lycée Henri-Poincaré w Nancy. Następnie, już w wolnej Polsce w latach 1927-1933 studiował medycynę na Uniwersytecie Poznańskim, po czym pływał jako lekarz okrętowy na znanych polskich statkach: s/s Warszawa, s/y Dar Pomorza i transatlantykach m/s Piłsudski i m/s Batory. Na pokładzie Daru Pomorza uczestniczył w rejsie szkolnym na Tahiti, Galapagos i przylądek Horn, a na Piłsudskim poznał moją matkę, która pływała na tym statku jako pielęgniarka. W kwietniu 1945 roku przybyliśmy wszyscy, tzn. mój ojciec, matka i ja, do jeszcze płonącego Gdańska. Ojciec włączył się w odbudowę kraju – z ramienia Ministerstwa Zdrowia RP organizował służbę zdrowia na Wybrzeżu. Został

Transcript of Do Polski drogą okrężną - WordPress.com · 2017. 4. 20. · Gdańskiej – słowo...

strona | 181

Stefan Jacek Michalak

Do Polski drogą okrężną

Urodziłem się 25 września 1943 roku w Warszawie, gdzie w czasie okupacji

mój ojciec pracował jako lekarz epidemiolog w Państwowym Zakładzie

Higieny. Oboje moi rodzice mieli niecodzienne życiorysy. Mój ojciec, dr Stefan

Michalak urodził się w 1909 roku w Kilonii jako syn polskich emigrantów. Jego

ojciec z kolei, Szczepan Michalak urodzony w 1882 roku w Starym Grodzie

w Wielkopolsce był mistrzem stolarstwa artystycznego i kierownikiem stolarni

największej stoczni w Kilonii, Howaldtswerke, a po odzyskaniu przez Polskę

niepodległości w 1919 roku został instruktorem stolarstwa artystycznego

w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu – prekursorce dzisiejszej

ASP.

Moi rodzice. Oni zaprogramowali w genach moje życie

Mój ojciec uczęszczał do szkoły podstawowej w Kilonii i Gimnazjum Bergera

w Poznaniu. Potem, w roku 1924 otrzymał stypendium rządu francuskiego co

w 1927 roku pozwoliło mu uzyskać maturę w Lycée Henri-Poincaré w Nancy.

Następnie, już w wolnej Polsce w latach 1927-1933 studiował medycynę na

Uniwersytecie Poznańskim, po czym pływał jako lekarz okrętowy na znanych

polskich statkach: s/s Warszawa, s/y Dar Pomorza i transatlantykach m/s

Piłsudski i m/s Batory. Na pokładzie Daru Pomorza uczestniczył w rejsie

szkolnym na Tahiti, Galapagos i przylądek Horn, a na Piłsudskim poznał moją

matkę, która pływała na tym statku jako pielęgniarka.

W kwietniu 1945 roku przybyliśmy wszyscy, tzn. mój ojciec, matka i ja, do

jeszcze płonącego Gdańska. Ojciec włączył się w odbudowę kraju – z ramienia

Ministerstwa Zdrowia RP organizował służbę zdrowia na Wybrzeżu. Został

Wspomnienia absolwentów PW | tacy byliśmy

182 | strona

organizatorem i pierwszym dyrektorem szpitala Akademii Lekarskiej w Gdań-

sku. Niestety, już w 1947 roku zginął w falach Bałtyku, ratując tonących ko-

legów. Prezydent RP odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia

Polski i Złotym Krzyżem Zasługi, a dowódca Marynarki Wojennej admirał

Adam Mohuczy medalem „Za Odrę, Nysę i Bałtyk, III 1945 – IV 1945”. Dziś

pomnik ojca zdobi plac Jego imienia przed gmachem głównym Akademii

Medycznej w Gdańsku.

Moja matka, Halina, była rodowitą Ukrainką. Jej ojciec Włodzimierz Maczu-

szenko był nauczycielem i właścicielem ziemskim. Był także współzałożycielem

i wiceprezesem Podolskiego Banku Spółdzielczego w Winnicy, a w latach

1917-1921 członkiem Centralnej Rady Ukrainy i pułkownikiem armii Uk-

raińskiej Republiki Narodowej (UNR, ukr. Українська Народна Республіка),

dowódcą 56-go i 52-go pułku Strzelców Siczowych, na czele których walczył

z bolszewicką Armią Czerwoną, ramię w ramię z wojskami Piłsudskiego.

Gdy moja matka miała 9-lat bolszewicy rozstrzelali jako zakładniczkę jej matkę

Irenę, wówczas kobietę 28-letnią. Dziewczynka została sama z trojgiem młod-

szego rodzeństwa, w tym nowonarodzoną Marią. Po dwóch latach udało się

im przedostać przez zieloną granicę do Polski, gdzie czekał na nich ich ojciec.

W międzyczasie sam Marszałek Piłsudski nadał ojcu matki obywatelstwo

polskie za męstwo i zasługi w walce ze wspólnym wrogiem – bolszewikami.

W 1929 roku matka zdała maturę w Krzemieńcu i wstąpiła na studia na Wy-

dziale Rolnictwa SGGW w Warszawie, które jednak wobec braku środków

finansowych musiała po roku porzucić. Zamiast tego ukończyła szkołę

położnych oraz kurs pielęgniarek w Warszawie i wiosną 1936 roku zaciągnęła

się na flagowy statek pasażerski linii żeglugowej Gdynia-Ameryka (GAL),

m/s Piłsudski. Na nim właśnie poznała mojego późniejszego ojca, dr Stefana

Michalaka, który od jesieni 1937 pływał na Piłsudskim jako lekarz okrętowy.

Moi rodzice pobrali się jesienią 1938 roku i zamieszkali w Gdyni, gdzie ojciec

pracował jako lekarz Państwowej Szkoły Morskiej, Portu Gdynia i Obozu

Emigracyjnego.

Szkoła, liceum, matura, Politechnika

W 1949 roku ówczesne władze komunistyczne aresztowały moją matkę

w Gdańsku i skazały na trzy lata więzienia „za próbę nielegalnego przekro-

czenia granicy państwowej”. W roku 1950 zwolniono ją warunkowo z zaka-

zem mieszkania w strefie przygranicznej. Wtedy pomogli nam rodzice mojego

Stefan Jacek Michalak | Do Polski drogą okrężną

strona | 183

ojca – zaprosili nas do siebie, do Poznania. Tam, w latach 1950-1961 ukoń-

czyłem szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące. Gdy jeszcze atrament

dobrze nie wysechł na moim świadectwie maturalnym, nocnym pociągiem

gnałem już do Gdańska – miasta mojego dzieciństwa. Tam zdałem na

pierwszy rok studiów na Wydziale Łączności (później Elektroniki) Politechniki

Gdańskiej – słowo „elektronika” brzmiało dla mnie tajemniczo i przyszłościo-

wo.

Wtedy, w latach 60-tych, Gdańsk był bardzo spokojnym, śpiącym miastem. Za

spokojnym dla mnie, pełnego energii i marzeń 20-latka. Zdecydowałem się

więc przenieść do Warszawy, gdzie np. były pierwsze i jedyne w Polsce schody

ruchome, z trasy W-Z na Plac Zamkowy! I tak jesienią 1963 roku dołączyłem

do studentów rocznika 1961 Wydziału Elektroniki Politechniki Warszawskiej.

Wybrałem kierunek telekomunikacja.

Życie studenckie

Na V roku, dzięki dobrym wynikom w nauce i znajomości języka niemieckiego

zakwalifikowałem się na wakacyjną praktykę zagraniczną w firmie Siemens

w Brunszwiku w NRF.

Pierwszy rejs i co z tego wynikło

To co tam zobaczyłem było dla mnie prawdziwy szokiem. Przepaść w

poziomie życia między Polską a wiodącym wtedy krajem kapitalistycznym była

przeogromna – sam Berlin Zachodni był jednym wielkim morzem światła....

Wspomnienia absolwentów PW | tacy byliśmy

184 | strona

Chcąc zwiedzić świat, po praktyce, we wrześniu 1966 roku pojechałem do

Hamburga, gdzie wyrobiłem sobie z biegu książeczkę marynarską i za-

ciągnąłem się jako marynarz mechanik na niemiecki statek handlowy m/s

„Gran Canaria”. Rejs wiódł do Rotterdamu i Las Palmas na Wyspach Kana-

ryjskich. Po powrocie zszedłem z tego statku i zamustrowałem jako asystent

elektryk na m/s „Ilri” w porcie w Kilonii. Był to rejs do Haminy w Finlandii, Rot-

terdamu w Holandii, Liverpoolu (z Cavern Clubem Beatlesów!) w Anglii, Rouen

i Lorient we Francji, Freetown w Sierra Leone, Monrovii w Liberii, Abidżanu na

Wybrzeżu Kości Słoniowej, Takoradi i Temę w Ghanie, Lagos w Nigerii i Port

Harcourt w ówczesnej Biafrze. Statki na których pływałem były frachtowcami,

które typowo w każdym porcie zatrzymywały się na dzień lub dwa, co dawało

załodze dużo czasu na zwiedzenie wszystkich interesujących miejsc w danym

mieście.

W styczniu 1967 wróciłem do Warszawy i w katedrze urządzeń mikrofalowych

PW zacząłem pracę dyplomową. Ale już ciągnęło mnie z powrotem na Za-

chód.

W styczniu 1968 roku, nie kończąc dyplomu (w tamtych czasach wybór był

trudny: albo dyplom, albo paszport) wybrałem paszport i wyjechałem do NRF,

gdzie w Hildesheim przepracowałem następne półtora roku jako technik la-

boratoryjny w firmie Blaupunkt, produkującej radia samochodowe. Jednak

wabił mnie szeroki świat, szczególnie Kanada – świat Jacka Londona, Jamesa

Curwooda i Grey Owla. Tak więc latem 1969 roku złożyłem papiery w konsu-

lacie kanadyjskim w Hanowerze, a czas oczekiwania na ich decyzję wyko-

Studia w Warszawie i w Kanadzie

Stefan Jacek Michalak | Do Polski drogą okrężną

strona | 185

rzystałem zaciągając się, jakby na chwilę, na niemiecki statek Lisboa pływający

z Hamburga do portów Hiszpanii i Maroka.

W końcu sierpnia 1969 roku byłem już w Kanadzie, w Toronto, gdzie prze-

pracowałem następne 3 lata jako Member of Scientific Staff w wielkich labo-

ratoriach naukowo-badawczych Bell-Northern Research. Moje absolutorium

z Politechniki Warszawskiej uznano za równoważne tamtejszemu stopniowi

naukowemu Bachelor of Applied Science. Tam. opublikowałem m. in. artykuł

„A Theoretical Analysis of Telephone Dial Pulse Sygnalling”. Niemniej bolało

mnie to, że formalnie rzecz biorąc, nie ukończyłem studiów. Tak więc we

wrześniu 1972 rozpocząłem 2-letnie studia magisterskie na wydziale fizyki re-

nomowanego University of Waterloo. Jednocześnie pracowałem na uniwersy-

tecie jako młodszy asystent. Studia ukończyłem w 1974 roku

Podróże. Arabia Saudyjska, Kanada i fiordy

Kanada i państwo Saudów

Ponieważ w Kanadzie są dwa języki urzędowe, angielski i francuski, postano-

wiłem nauczyć się francuskiego. A gdzież lepiej można go się nauczyć niż

w Paryżu? Tak więc od lipca do grudnia 1974 roku uczyłem się tam języka. Po

powrocie do Kanady w 1975 roku osiadłem na stałe w najpiękniejszym mieś-

cie Kanady i jednym z najpiękniejszych na świecie – w 3-milionowym Mon-

trealu. Zostałem też wtedy przyjęty w poczet członków Izby Inżynierów

Quebecu. Od marca 1975 do marca 1976 pracowałem w firmie International

Systcoms w Montrealu jako menedżer projektów urządzeń radiotelefonicz-

nych VHF, w 1976 w firmie Bell w Montrealu jako inżynier projektant syste-

mów transmisji mikrofalowej zaś w 1977 w firmie Sotel, jako menedżer pro-

jektów radia mikrofalowego point-to-point dla Dalekiej Północy Kanady.

Wspomnienia absolwentów PW | tacy byliśmy

186 | strona

Równolegle, w latach 1975-1978, studiowałem rzeźbę na uniwersytetach

Concordia i UQAM w Montrealu. Moje rzeźby ilustrowały później, wydany

w 2003 roku piękny tomik poezji pt. „Sum ergo cogito” wybitnego fizyka,

a niegdyś mojego kolegi z I roku Politechniki Gdańskiej, prof. Ryszarda Horo-

deckiego.

******

Kolejne dwa lata 1978-80 spędziłem w Arabii Saudyjskiej, gdzie pracowałem w

firmie Saudi Telephone jako jeden z członków międzynarodowej ekipy

fachowców i jednocześnie jako menedżer dystryktu Taif w górach Hidżaz w

tym pustynnym, średniowiecznym królestwie, gdzie wówczas tylko król i

najważniejsi szejkowie mieli na swoich biurkach telefony, i to telefony na

korbkę!. Właśnie w tym czasie Arabia Saudyjska dramatycznie podniosła cenę

ropy naftowej i postanowiła to wykorzystać, aby m. in. totalnie

zmodernizować swój system telekomunikacyjny, Mieli świadomość, że bez

tego nie przeprowadzi się modernizacji kraju. Dziś ich system jest jednym

z najbardziej nowoczesnych na świecie.

Będąc w Arabii Saudyjskiej napisałem powieść podróżniczo-przygodową pt.

„Rub al Chali”, którą później, w 1999 roku wydało wydawnictwo Prószyński

i S-ka. Z powodzeniem – książka zyskała rangę bestsellera.

******

Sporo w życiu podróżowałem.

Wyliczając od początku: 1966 – Niemcy, Holandia, Wyspy Kanaryjskie,

Finlandia, Anglia, Francja, Sierra Leone, Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana,

Nigeria; 1968 – Wenecja, Florencja, Rzym, Monte Cassino, Monako, Paryż,

zamki nad Loarą, Mont St-Michel; 1969 – Sewilla, Kadyks, Walencja, Ceuta,

Tanger, Toronto; 1970 - Nowy Jork, Boston, Appalachy, Wodospady Niagara;

1974 – Paryż; 1977 – Labrador i Zatoka Hudsona; 1978 – Nowy Orlean,

Paramaribo, rzeka Coppename, Wodospady Raleigha i góra Voltzberg

w Surinamie, Kourou i Wyspa Diabła w Gujanie Francuskiej; 1978-1980 – rafy

koralowe i pustynie Arabii Saudyjskiej, Egipt, Sudan, Kenia, Dżibuti, Grecja;

1981 – rejs jachtem na Wyspy Dziewicze; 1982 – piramidy Majów, rafy

koralowe i rzeka Monkey River w Belize; 1984 – Chorwacja, Francja, Anglia

i fiordy Norwegii.

Stefan Jacek Michalak | Do Polski drogą okrężną

strona | 187

Polska

Od 1991 roku, po upadku komunizmu, zacząłem odwiedzać Polskę co roku.

W 1999 roku natknąłem się na starą, zniszczoną, przeznaczoną do rozbiórki

historyczną latarnię morską Gdańsk Nowy Port. Ponieważ w Kanadzie spędzi-

łem wiele lat nad Rzeką Św. Wawrzyńca, gdzie oglądałem wiele pięknych i cie-

kawych latarni morskich, moim marzeniem było posiadanie takiej latarni na

własność.

Wystąpiłem więc z propozycją nabycia gdańskiej latarni i przeprowadzenia

niezbędnych prac remontowych i konserwacyjnych oraz przekształcenia jej

w muzeum. Władze przyjęły mój projekt bardzo przychylnie. Tak więc w 2001

roku zostałem właścicielem latarni i, mimo woli, jednym z prekursorów

światowego ruchu ratowania historycznych latarni morskich, których przy-

datność raptownie malała wobec rozpowszechniania się satelitarnych sys-

temów nawigacji.

Gdański Latarnik honorowany

W 2008 roku udało mi się również zrekonstruować historyczną kulę czasu

mojej latarni – urządzenie, które w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX

wieku pozwalało kapitanom statków na dokładne nastawianie chronometrów

okrętowych przed wyjściem statku w daleki rejs. Żaden szanujący się wówczas

wieki port nie liczył się nie mając kuli czasu. Później przyszedł Marconi

i wszystko zepsuł: wynalazł radio i kule czasu wyszły z użycia – ta gdańska

w 1929 roku.

Wspomnienia absolwentów PW | tacy byliśmy

188 | strona

Dziś moja latarnia uchodzi za jedną z najpiękniejszych, najciekawszych

i najładniej urządzonych w północnej Europie...

Latarnik na swojej Latarni