Design zmieni biznes

5
ROZMOWY GŁOSU O innowacyjności w Wielkopolsce, stworzeniu międzynarodowej szkoły dla projektantów i próbie udanego mariażu artystów z przemysłem rozmawiamy z PIOTREM VOELKELEM JEST PAN OSOBĄ ZNANĄ Z TEGO, ŻE STRONI OD ME- DIÓW I RZADKO SIĘ W NICH POKAZUJE. DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE? PIOTR VOELKEL: To nie tak, że od nich stronię, ale chcę zachować umiar. Z jednej strony ukrywanie się przed me- diami budzi podejrzenia, że człowiek coś chce ukryć i ma coś na sumienia. A ja mam czyste sumienie, więc nie chce unikać dziennikarzy. Ale z drugiej strony nie warto się na mediach skupiać, ja nie jestem gwiazdą medialną. Zajmuję się biznesem, próbuję robić to, co do mnie należy. Nie dyspo- nuję nadwyżką czasową, co wyklucza spotkania z dziennika- rzami i nie chcę za bardzo się w takie spotkania wplątywać. Wychodzę także z założenie, że lepszy jest brak informacji niż niepełna, pobieżna informacja. ALE DZIŚ SIĘ JEDNAK SPOTYKAMY, TYM BARDZIEJ, ŻE PROJEKT SZKOŁY DLA DESIGNERÓW W POZNA- NIU, KTÓRĄ PAN OTWIERA JEST ZAKROJONY NA SZEROKĄ SKALĘ... PIOTR VOELKEL: Stopień wiedzy na temat tego projektu i jego sensu jest wciąż za mało. A jak czegoś nie wiadomo, to pojawiają się nieporozumienia. Uczelnia, pod roboczą nazwą Polska Akademia Designu ruszy na dobre w październiku 2010 roku, w tym roku rozpoczną się za to studia podyplo- mowe dotyczące zarządzania designem w przedsiębiorstwie. Design zmieni biznes ROZMAWIAŁ | Sebastian Frąckiewicz FOTO: TOMASZ JURGIELEWICZ TO W TAKIM RAZIE POSTARAJMY SIĘ KILKA KLU- CZOWYCH SPRAW POWYJAŚNIAĆ. NA POCZĄTEK CHCIAŁBYM ZAPYTAĆ O PAŃSKĄ DEFINICJĘ DESI- GNU. W ŚRODOWISKU BIZNESOWYM TEN TERMIN KOJARZY SIĘ Z CZYMŚ ABSTRAKCYJNYM, ODERWA- NYM OD RZECZYWISTOŚCI I MAŁO PRAKTYCZNYM? PIOTR VOELKEL: Ja chętniej używam słowa „wzornic- two”, albo nawet „wzornictwo przemysłowe”, bowiem wy- raz „design” w świecie biznesowym powoduje wiele nieporo- zumień. Design rozumiany jest opatrznie jako projektowanie rzeczy abstrakcyjnych, często niewykonalnych, a jeżeli już wykonalnych to nieużytecznych. Design czy też właśnie wzornictwo, naprawdę wolę używać tego drugiego terminu, nie ma na celu zadziwiania świata niezwykłością projektu.To nie ma być kompletnie wolna działalność artysty, który eks- perymentuje na szczytach własnej dziedziny. Nie o to tu cho- dzi. Design to jest proces, w którym rozwiązuje się określony problem. Projektant musi stworzyć przedmiot akceptowany przez użytkowników, funkcjonalny, dobrze przygotowany technologicznie (aby można go było wykonać) i dostosowany do możliwości finansowych grupy potencjalnych odbiorców. Ten projekt musi po prostu osiągnąć sukces biznesowy. I wła- śnie takich projektantów, którzy potrafią rozwiązać ten ze- staw problemów, chciałbym kształcić w swojej szkole. Pro- GŁOS BIZNESU Nr 12009 10

description

Wywiad z Piotrem Voelkelem - Głos Biznesu nr 1. Wydawca - SKIVAK Custom Publishing

Transcript of Design zmieni biznes

Page 1: Design zmieni biznes

ROZMOWY GŁOSU

O innowacyjności w Wielkopolsce, stworzeniu międzynarodowej szkoły dla projektantów i próbie udanego mariażu artystów z przemysłem rozmawiamy z PIOTREM VOELKELEM

JEST PAN OSOBĄ ZNANĄ Z TEGO, ŻE STRONI OD ME-DIÓW I RZADKO SIĘ W NICH POKAZUJE. DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?PIOTR VOELKEL: To nie tak, że od nich stronię, ale chcę zachować umiar. Z jednej strony ukrywanie się przed me-diami budzi podejrzenia, że człowiek coś chce ukryć i ma coś na sumienia. A ja mam czyste sumienie, więc nie chce unikać dziennikarzy. Ale z drugiej strony nie warto się na mediach skupiać, ja nie jestem gwiazdą medialną. Zajmuję się biznesem, próbuję robić to, co do mnie należy. Nie dyspo-nuję nadwyżką czasową, co wyklucza spotkania z dziennika-rzami i nie chcę za bardzo się w takie spotkania wplątywać. Wychodzę także z założenie, że lepszy jest brak informacji niż niepełna, pobieżna informacja.

ALE DZIŚ SIĘ JEDNAK SPOTYKAMY, TYM BARDZIEJ, ŻE PROJEKT SZKOŁY DLA DESIGNERÓW W POZNA-NIU, KTÓRĄ PAN OTWIERA JEST ZAKROJONY NA SZEROKĄ SKALĘ...PIOTR VOELKEL: Stopień wiedzy na temat tego projektu i jego sensu jest wciąż za mało. A jak czegoś nie wiadomo, to pojawiają się nieporozumienia. Uczelnia, pod roboczą nazwą Polska Akademia Designu ruszy na dobre w październiku 2010 roku, w tym roku rozpoczną się za to studia podyplo-mowe dotyczące zarządzania designem w przedsiębiorstwie.

Design zmieni biznes

ROZMAWIAŁ | Sebastian Frąckiewicz

FOTO

: TO

MA

SZ

JU

RG

IELE

WIC

Z

TO W TAKIM RAZIE POSTARAJMY SIĘ KILKA KLU-CZOWYCH SPRAW POWYJAŚNIAĆ. NA POCZĄTEK CHCIAŁBYM ZAPYTAĆ O PAŃSKĄ DEFINICJĘ DESI-GNU. W ŚRODOWISKU BIZNESOWYM TEN TERMIN KOJARZY SIĘ Z CZYMŚ ABSTRAKCYJNYM, ODERWA-NYM OD RZECZYWISTOŚCI I MAŁO PRAKTYCZNYM?

PIOTR VOELKEL: Ja chętniej używam słowa „wzornic-two”, albo nawet „wzornictwo przemysłowe”, bowiem wy-raz „design” w świecie biznesowym powoduje wiele nieporo-zumień. Design rozumiany jest opatrznie jako projektowanie rzeczy abstrakcyjnych, często niewykonalnych, a jeżeli już wykonalnych to nieużytecznych. Design czy też właśnie wzornictwo, naprawdę wolę używać tego drugiego terminu, nie ma na celu zadziwiania świata niezwykłością projektu.To nie ma być kompletnie wolna działalność artysty, który eks-perymentuje na szczytach własnej dziedziny. Nie o to tu cho-dzi. Design to jest proces, w którym rozwiązuje się określony problem. Projektant musi stworzyć przedmiot akceptowany przez użytkowników, funkcjonalny, dobrze przygotowany technologicznie (aby można go było wykonać) i dostosowany do możliwości finansowych grupy potencjalnych odbiorców.Ten projekt musi po prostu osiągnąć sukces biznesowy. I wła-śnie takich projektantów, którzy potrafią rozwiązać ten ze-staw problemów, chciałbym kształcić w swojej szkole. Pro-

GŁOS BIZNESU │ Nr 1│200910

Page 2: Design zmieni biznes

ROZMOWY GŁOSU

jektant musi umieć znaleźć kompromis między tymi, często sprzecznymi obwarowaniami.

ALE CZY KAŻDA GAŁĄŹ BIZNESU POTRZEBUJE DE-SIGNERÓW? PROCES WPROWADZANIA W ŻYCIE PROJEKTÓW JEST CZĘSTO CZASOCHŁONNY, A KAŻ-DY CHCE OSZCZĘDZAĆ CZAS.PIOTR VOELKEL: Wszystkie produkty, przedmioty, który-mi się otaczamy, zostały zaprojektowane. Dobrze lub źle. Zostały zaprojektowane uczciwie lub zostały skopiowane. Bardzo wielu ludzi biznesu nie może znaleźć projektanta i dlatego kopiuje, bo nie zakładam, że są z natury oszustami. Jeśli ktoś chce otworzyć własną fabrykę, to znaczy, że nie chce być złodziejem. Gdyby chciałby nim być, napadałby na ludzi na ulicy. Zatem zakładam, że to nie są złodzieje, i że biznesmeni kopiują raczej z rozpaczy, albo z niewiedzy, albo z braku projektantów.

TO CZY W TAKIM RAZIE, ZANIM PAN ZDECYDOWAŁ SIĘ NA STWORZENIE SZKOŁY DLA PROJEKTANTÓW, ROBIŁ PAN ROZEZNANIE NA WIELKOPOLSKIM RYN-KU? PYTAŁ , CZY BIZNESMENI POTRZEBUJĄ DESI-GNERÓW I DOBRYCH WZORÓW?PIOTR VOELKEL: Świadomość tego, czy są one potrzebne jest na bardzo różnym poziomie. Ale tak jest we wszystkich grupach zawodowych, więc także biznesmeni są na różnym poziomie. Od świetnych i wyjątkowych do przeciętnych i słabych. Niewykluczone, że wśród średnich i słabych ludzi biznesu wiara w to, że warto dobrze projektować produkty i mieć własne wyroby, unikalne, nadające styl jest niewiel-ka. I wtedy idą w prymitywne kopiowanie. Doświadczenie z całego świat mówią, że drogę edukowania biznesu musiały przejść wszystkie kraje. Nawet te, które dziś uznawane są za ojczyznę projektowania przemysłowego, jak np. Dania. Zaczynali od zera.

A CZY U NAS NIE JEST TO TRUDNIEJSZE, ZE WZGLĘ-DU NA ESTETYCZNE ZALEGŁOŚCI ZWIĄZANE Z OKRESEM KOMUNY? NIE BYŁ TO PRZECIEŻ CZAS, GDZIE ORYGINALNOŚĆ BYŁA W CENIE. WSZYSCY MIELI TAKIE SAME FIATY, TELEWIZORY I MEBLO-ŚCIANKI.PIOTR VOELKEL: Tu wkraczamy w inne zagadnienie. Za-gadnienie edukacji klienta. Ale pod tym względem my Polacy jesteśmy bardzo elastyczni i szybko się uczymy. Warto popa-trzeć, jak błyskawicznie wymieniliśmy Rubiny na nowe telewi-zory. Widocznie drażniła nas ich brzydota. Ludzie są skłonni do zmiany, mają także swoje aspiracje. Moim zdaniem nie ma ludzi pozbawionych jakichkolwiek aspiracji. Oczywiście te aspiracje można realizować na różne sposoby, w zależności od gustów. Ale klient mimo wszystko te je ma i najniższa cena nie jest decydująca przy naszych wyborach. Jesteśmy w stanie za te aspiracje płacić, w postaci produktu, który może stać się przejawem jakiegoś mini-snobizmu na przykład.

CHCIAŁBYM JEDNAK WRÓCIĆ DO TEGO, CZY PY-TAŁ PAN SWOICH KOLEGÓW-BIZNESMENÓW O ICH ASPIRACJE I ICH POTRZEBY?

I w sumie w ciągu 20 lat intensywnej pracy zaowocowało tym, że dzisiaj jest to region świata, w którym przypada najwięcej patentów na 1000 mieszkańców. Dlatego, tworząc szkołę dla designerów idę już przetartym szlakiem i urucha-miam sprawdzony scenariusz. A wracając do „Innowacyjnej Wielkpolski”, podczas tych badań ujawniły się problemy regionu, a także tego, że biznes i projektanci mają problemy komunikacyjne, nie potrafią ze sobą rozmawiać. Okazało się także, że bardzo szybko rośnie świadomość konieczności posiadania produktów własnych, dobrze zaprojektowanych. Często koszt produkcji przedmio-tu dobrze zaprojektowanego jest niższy niż kiepsko zapro-jektowanego, bo potem i tak trzeba włożyć kolejne pieniądze w poprawki.

JAK CHCE PAN W TAKIM RAZIE DOPROWADZIĆ DO SPOTKANIA TYCH DWÓCH, ZUPEŁNIE INNYCH ŚWIA-TÓW – BIZNESU I PROJEKTANTÓW?PIOTR VOELKEL: Poza szkołą powstanie Centrum Desi-gnu, gdzie będzie się szkolić i projektantów i biznesmenów w taki sposób, aby mogli się ze sobą dogadać. Mogli przyjść po radę, konsultacje itp. Tymczasem obie strony, nie potra-fią sobie wyjaśnić podstawowych rzeczy: celu projektowania, np. jakie funkcje ma spełniać np. opakowanie na produkt spożywczych. Myślę, że uruchomię centrum w przeciągu 1,5 roku. Przyjmijmy taki scenariusz. Z jeden strony mamy arty-stę, których chce tworzyć unikatowe przedmioty, a z drugiej małego przedsiębiorcę, prostolinijnego człowieka. Ten drugi ma w nosie sztukę. On chce sprzedać swoje produkty, musi zapłacić za materiały, wypłacić pensje pracownikom…

Bardzo wielu ludzi biznesu nie może znaleźć projektan-ta i dlatego, albo sami mniej lub bardzie nieudolnie pro-jektują, albo nieświadomie kopiują, bo nie zakładam, że są z natury oszustami.

PIOTR VOELKEL: Zanim Marszałek Wielkopolski uru-chomił projekt „Innowacyjna Wielkopolska”, w który po-wstanie szkoły dla projektantów się wpisuje, były robione badania. Analizowano to, jak na świecie rozwijały się inne regiony. Jaka była droga od zacofania do nowoczesności. Podam Panu przykład holenderskiej części Brabancji i Ein-dhoven. 20 lat temu w tym regionie żyli głównie konserwa-tywni chłopi. W dodatku Philips zapowiedział, że przeniesie stamtąd produkcję do innej, tańszej części świata. Wobec tego rząd Brabancji stanął przed wyborem – zamienić swój region w jedno wielkie miejsce dla bezrobotnych, albo przestawić się na inne tory i zbudować region innowacyjny. W Eindhoven powstała też wtedy akademia designu.

Nr 1│2009 │ GŁOS BIZNESU 11

Page 3: Design zmieni biznes

ROZMOWY GŁOSU

TO JAK GO PRZEKONAĆ, ABY SKORZYSTAŁ Z USŁUGI DESIGNERA?PIOTR VOELKEL: Po pierwsze, trzeba przedsiębiorcę na-uczyć, jak się wdraża produkty. Jaka jest technologia ich wdrażania i jak artyście-designerowi określić zadania. Bar-dzo wielu ludzi kończących ASP po pewnym czasie chce twardo stanąć na ziemi. Już nie chcą być designerami-artystami, tylko designerami-projektantami form przemy-słowych. Wielu z nich zaczyna się dostosowywać do rynko-wej sytuacji i pojawia się coraz więcej udanych wdrożeń, ale ciągle za mało. Trzeba edukować jednych i drugich jed-nocześnie. I takie szkolenia realizowane przez Marszałka Wielkopolski już miały miejsce. Były to jednodniowe zaję-cia o tym, jak się zarządza designem w firmie. Mówiliśmy też o roli nowych materiałów i rozwiązań , które pozwalają zamienić nasze przedsiębiorstwo z firmy lokalnej w firmę globalną. Na warsztaty przyszło ponad 200 osób. Także za-interesowanie tematem jest i wierzę, że to szybko przyniesie skutki.

JEST PAN BARDZO DUŻYM OPTYMISTĄ, JAK WI-DZĘ…PIOTR VOELKEL: Mówię o tym z takim przekonaniem, bo sam musiałem się tego nauczyć. Nie wyssałem tego z mle-kiem matki. Jestem z wykształcenia inżynierem, ale po stu-diach pracowałem w teatrze, gdzie praca z artystami była codziennością. Byłem szefem technicznym Polskiego Teatru Tańca. Odpowiadałem za przygotowania kostiumów, deko-racji itp. i to wszystko tam na miejscu produkowałem, wiec musiałem poznać różne rzemiosła. Odpowiadałem też za światło i akustykę. Przy tworzeniu premier musiałem współ-pracować ze scenografami mającymi przeróżne, często fan-tastyczne wizje. Wszystko da się zrobić drogą współpracy, ale trzeba zdefiniować oczekiwania. Biznesmen tak napraw-

dę nie umie powiedzieć dziś projektantowi, czego od niego oczekuje. Jeżeli designer otrzymuje zlecenie, które brzmi „proszę zaprojektować krzesło, widelec” to artysta leży. Ta swoboda w połączeniu z wyobraźnią kończy się klęską, bo artysta w efekcie przyniesie nam widelec, którego do ręki nie da się wziąć. Artysta musi mieć wytyczne. Na przykład: dany widelec ma być tani w produkcji, pod względem estety-ki nawiązywać do rozwiązań klasycznych, przeznaczony dla klienta w danym wieku. Dobry projektant, mając całą listę takich „ograniczeń”, potrafi się nimi inspirować i stworzyć coś dobrego. I to wcale nie jest żaden idealizm. A produkt nie musi być super- nowoczesny, może być klasyczny czy sty-lizowany, byle trafić do odpowiedniego klienta.

WSPOMNIAŁ PAN, ŻE DZIĘKI DESIGNOWI FIRMY LOKALNE MAJĄ SZANSĘ ZAISTNIEĆ W SKALI ŚWIA-TOWEJ. CZY W ZWIĄZKU Z TYM WIELKOPOLSCY BIZNESMENI MENTALNIE SĄ BLIŻEJ BERLINA I EU-ROPY CZY BLIŻEJ WARSZAWY?PIOTR VOELKEL: Bardzo różnie, nie da się uogólnić. Są firmy praktycznie na światowym poziomie, takie jak Solaris i faceci, którzy nie potrafią wyjść poza własny grajdołek. Są cały czas zamknięci w swoim świecie.

W TAKIM RAZIE, JAK CHCE PAN DOTRZEĆ DO TYCH DRUGICH?PIOTR VOELKEL: Dla danego biznesmena musimy stwo-rzyć produkt dostosowany do jego aktualnego sposobu rozu-mienia świata. Ja mam ogromny szacunek do biznesmenów, bo to są ludzi, którzy pewnego dnia postanowili zaryzy-kować. Zrezygnowali z ciepłych posadek i stałych pensji i stwierdzili, że zmienią swoje życie. Przedsiębiorca to z re-guły człowiek bardzo prorozwojowy. To wynika właśnie z tej pierwszej decyzji i podjęciu ryzyka. Czy życie zepchnęło ich

FOTO

: TO

MA

SZ

JU

RG

IELE

WIC

Z

GŁOS BIZNESU │ Nr 1│200912

Page 4: Design zmieni biznes

ROZMOWY GŁOSU

do poziomu kopiowania, bo nie stać ich na inne działania, czy też z większymi lub mniejszymi problemami postanowili już sami zlecać projekty – dla każdego z nich w Centrum Designu postaramy się coś przygotować.

która właśnie się rodzi, więc rozwi-jajmy się razem z Europą. Z kolei „Poznań know-how” rozumiem, nie jako chwalenie się stanem faktycz-nym, ale jako wyzwanie i pokazanie kierunku rozwoju miasta. My dopie-ro takim miastem możemy się stać i na szczęście władze robią coraz wię-cej w tym kierunku, np. organizując np. Światowe Dni Innowacji.

W KOŃCU NIE MOŻEMY KON-KUROWAĆ CENĄ Z CHINAMI LUB Z JAKIMKOLWIEK PAŃ-STWEM OFERUJĄCYM TANIĄ SIŁĘ ROBOCZĄ, TYLKO KRE-ATYWNOŚCIĄ.PIOTR VOELKEL: Oczywiście. Ina-czej Wielkopolska (i cała Polska zresztą) stanie się wielkim domem starców, bo młodzi ludzie stąd wy-jadą. Jestem o tyle pewnym sukcesu Wielkopolski w dziedzinie innowacji, że w Poznaniu mamy ogromny po-

tencjał edukacyjny i dzięki ilości studentów, jesteśmy bardzo młodym miastem. Poza tym argumentacja związana z wzornic-twem jest bardzo logiczna. To nie jest lot na marsa, tylko rzecz oczywista. Bez znaczenia, czy człowiek jest szalony, nowocze-sny czy konserwatywny. Firma, która zainwestuje we własne projektowanie, zwycięży na rynku. Szansą Poznania jest z pew-nością nowoczesność i innowacyjność.

WOBEC TEGO NA JAKIM ETAPIE WPROWADZANIE IN-NOWACYJNOŚCI JEST DZIŚ WIELKOPOLSKA?PIOTR VOELKEL: Ja mogę mówić tylko o tych inicjatywach, w które jestem zaangażowany. Po pierwsze jest to wspomniane już Centrum Designu, po drugie szkoła dla designerów. I mam nadzieję, że to wesprze przemysł i będzie dobrym wkładem w rozwój innowacji właśnie. Mam kolegów, którzy obserwują to z dużą rezerwą, inni z kolei już trochę działają na polu innowacji.

CZYM BĘDZIE SIĘ RÓŻNIĆ PANA SZKOŁA OD WYDZIA-ŁU WZORNICTWA PRZEMYSŁOWEGO DZIAŁAJĄCEGO NA WARSZAWSKIEJ ASP?PIOTR VOELKEL: Moja uczelnia wchodzi w przestrzeń edu-kacyjną, która jest zupełnie niezagospodarowana – między Akademię Sztuk Pięknych, a Politechnikę. Akademie Sztuk Pięknych z natury rzeczy kształci artystów. Tam de facto nie kształci się projektantów, tylko właśnie designerów w takim rozumieniu wolnych twórców. I to należy też cenić, bo na nich jest również zapotrzebowanie. Moja szkoła nie ma konkurować z Akademią Sztuk Pięknych, ale wypełnić lukę. Ona ma uczyć projektantów kilku ważnych rzeczy. Po pierwsze – technologii. Po drugie, rozumienia biznesu: kalkulacji, marketingu i wszyst-kiego, co od dobrego projektanta oczekuje rynek. Natomiast osoba, która kończy Akademię Sztuk Pięknych często ma w pogardzie działania komercyjne, pragnienia zwykłych ludzi. Zwykły człowiek często nie rozumie artysty, choćby dlatego,

OSTATNIA KAMPANIA PROMOCYJNA POZNANIA, PROMUJE MIASTO I REGION JAKI MIEJSCE IDEAL-NE DLA TWORZENIA TZW. GOSPODARKI WIEDZY I INNOWACJI. WIERZY PAN, ŻE TO SIĘ MOŻE UDAĆ CZY SKOŃCZY SIĘ TYLKO NA HASŁACH?PIOTR VOELKEL: Myślę, że to się uda przy kilku zało-żeniach. Musi zabrać się za to wiele osób i środowisk. Na szczęście zajmuje się też tym władza, szczególnie Marszałek Województwa Wielkopolskiego – zrobił w tym kierunku dużo. Zrozumiał to także ostatnio Urząd Miasta i prezydent Gro-belny, wcześniej było z tym trochę gorzej. Ale najważniejsze jest zaangażowanie biznesmenów. Jeśli ludzie zrozumieją, że warto robić dobre produkty, dobrze je sprzedać i zareklamo-wać to łatwiej zarządzać własną firmą. To dziedzina wiedzy,

Designer często otrzymuje zlecenie, które brzmi „pro-szę zaprojektować krzesło, widelec”. Ta swoboda w po-łączeniu z wyobraźnią koń-czy się klęską, bo artysta w efekcie może przynieść nam widelec, którego do ręki nie da się wziąć. Artysta musi mieć wytyczne.

Page 5: Design zmieni biznes

ROZMOWY GŁOSU

że często artysta w swoim rozwoju stoi dużo wyżej. Ale to jest naturalne, na tym polega rozwój sztuki i zadanie artysty, aby wyznaczać nowe kierunki. Co ciekawe, na politechnice moja inicjatywa jest bardzo dobrze postrzegana. Z drugiej strony je-stem umówiony z rektorem Akademii Sztuk Pięknych, aby zna-leźć możliwości współpracy. Tak naprawdę nie konkurujemy ze sobą. Ja szukam trochę innych studentów.

SKORO PAŃSKĄ SZKOŁĄ DESIGNU BĘDZIE KIERO-WAĆ LI EDELKOORT, TO ZAŁOŻĘ SIĘ, ŻE DOCELOWA MA ODGRYWAĆ DUŻĄ ROLĘ NIE TYLKO W POLSCE, ALE I W EUROPIE? JAKI JEST PANA DALEKOSIĘŻNY CEL?PIOTR VOELKEL: Jeśli Li Edelkoort nią pokieruje, a wszystko wskazuje na to, że uda mi się do tego doprowa-dzić, ściągnie ze sobą najlepszych nauczycieli z całej Europy. Polacy oczywiście też będą. Ale zakładamy, że zatrudniamy

Przedsiębiorca to z reguły czło-wiek bardzo prorozwojowy, poszu-kujący rozwiązań. Wystarczy mu tylko pokazać lepsze , skuteczne narzędzie i dać kontakt z właści-wie przygotowanym projektantem.

FOTO

: TO

MA

SZ

JU

RG

IELE

WIC

Z

tylko praktyków – ludzi, którzy sami mają firmy projektowe i działają na rynku. W związku z tym, że będą to wykładow-cy spoza kraju, liczę, że przyjdą za nimi studenci zza grani-cy. Osoby z Węgier, Czech czy Liwty. Językiem wykładowym będzie angielski, żeby absolwenci od razu przestawili się na myślenie o swojej działalności, jako działalności globalnej. I żeby absolwent potrafił projektować nie tylko dla kolegi ze Swarzędza, ale także dla klienta z Finlandii czy Danii.A jak przyjdą do polskiego biznesmena z realizacjami zagra-nicznymi, on szybciej nabierze do nich zaufania. Z założenia to ma być szkoła międzynarodowa, gdzie można będzie pro-jektować już w trakcie zajęć i liczę na to, że moim koledzy ze środowiska biznesowego chętnie przyjmą na praktyki stu-dentów do siebie. Chciałbym, żeby studenci szli na zajęcia do konkretnej firmy i próbowali rozwiązać charakterystyczny tylko dla niej problem projektowy. Aby udowodnili danemu przedsiębiorcy, że są mu potrzebni. Jeśli będą mieli efekty, wytworzą zapotrzebowanie na własne usługi. Mam nadzieję, że Centrum Designu i wydział wzornictwa przyniesie realne i długotrwałe zmiany. Wzornictwo przemysłowe jest dziś tak samo ważne jako nanotechnologia, czy informatyka. Udało mi się przekonać minister Kurdycką, że wzornictwo nie jest dziedziną sztuki, tylko przemysłu – i dlatego mam szansę uzyskać wsparcie finansowe od rządu. Najważniejsze, żeby zmienić sposób myślenia o designie (oczywiście nie każdym). Ściągnąć go z półki z napisem „sztuka”, a położyć na półce „przemysł”. I do tego wszystkich zachęcam. Możemy mieć świetne technologie i fabryki, ale jeśli w efekcie nie powsta-ną dobre produkty – to przegramy naszą batalię o rynek.

GŁOS BIZNESU │ Nr 1│200914