Danielle Steel, "Koniec lata"

40
lata Koniec Danielle Steel

description

 

Transcript of Danielle Steel, "Koniec lata"

Page 1: Danielle Steel, "Koniec lata"

ABSOLUTNA KLASYKA POWIEŚCI OBYCZAJOWEJ

Danielle Steel jest autorką ponad 120 książek przetłumaczonych na 43 języki i wydanych w 69 krajach, matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych. Pokochały ją miliony kobiet na całym świecie.

Dan

ielle SteelK

oniec lataCena 34,90 zł

© B

rigi

tte

Lac

ombe

Nigdy nie jest za późno, by spełnić swoje marzenia.

Deanna zawsze pragnęła być artystką. Jednak ostatecznie podjęła inną decyzję: wyszła za mąż i została pełnoetatową żoną i matką, rezygnując z rozwijania swojej malarskiej pasji. A kiedy jej małżeństwo stanęło pod znakiem zapytania, obawiała się, że jest już za późno, by powrócić do malowania.

Jednak los postawił na jej drodze Bena – właściciela galerii sztuki, który zakochał się w jej obrazach. Coraz bardziej zafascynowany ich autorką mężczyzna był gotów zrobić wszystko, by ją przekonać, że zawsze warto walczyć o spełnienie marzeń…

lataKoniec

DanielleSteel

Steel_Koniec lata_okladka_druk.indd 1 2014-08-19 14:22:36

Page 2: Danielle Steel, "Koniec lata"

Steel_Koniec_lata.indd 2Steel_Koniec_lata.indd 2 2014-08-19 17:17:262014-08-19 17:17:26

Page 3: Danielle Steel, "Koniec lata"

DANIELLE

STEELKoniec lata

tłumaczenie Agnieszka Myśliwy

Steel_Koniec_lata.indd 3Steel_Koniec_lata.indd 3 2014-08-19 17:17:262014-08-19 17:17:26

Page 4: Danielle Steel, "Koniec lata"

Między Słowami30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

E-mail: [email protected] I (Znak), Kraków 2014

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o.30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569

Druk: ReadMe

Tytuł oryginałuSummer’s End

Copyright © 1979 by Danielle Steel

Copyright © for the translation by Agnieszka Myśliwy

Fotografi a na pierwszej stronie okładkiCopyright © Lev Kropotov/Shutterstock.com

Opracowanie tekstu i przygotowanie do drukuPracownia 12A

ISBN 978-83-240-2589-3

Steel_Koniec_lata.indd 4Steel_Koniec_lata.indd 4 2014-08-19 17:17:262014-08-19 17:17:26

Page 5: Danielle Steel, "Koniec lata"

9

Rozdział 1

Deanna Duras otworzyła jedno oko, by spojrzeć na zega-rek, gdy pierwsze promienie słońca przesączyły się przez

rolety. Była za kwadrans siódma. Gdyby wstała teraz, miałaby dla siebie jeszcze niemal godzinę, może więcej. Chwile ciszy bez ataków i uszczypliwości Pilar, bez telefonów do Marca-

-Edouarda z Brukseli, Londynu i Paryża. Chwile, w których mogłaby oddychać głęboko, myśleć i cieszyć się samotnoś-cią. Wysunęła się bezszelestnie z pościeli, zerkając na Marca-

-Edouarda, który jeszcze spał po drugiej stronie łóżka. Z dala od jej strony. Od wielu lat spali tak daleko od siebie, że mogła-by się zmieścić pomiędzy nimi jeszcze jedna lub dwie osoby. Nie chodziło o to, że nie spotykali się już na środku, spotykali się bowiem... czasami. Gdy Marc był w mieście, gdy nie był zmęczony i nie wracał do domu bardzo, bardzo późno. Nadal się spotykali – raz na jakiś czas.

Steel_Koniec_lata.indd 9Steel_Koniec_lata.indd 9 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 6: Danielle Steel, "Koniec lata"

10

Bezszelestnie sięgnęła do szafy i wyjęła długi jedwabny szlafrok w odcieniu kości słoniowej. W świetle poranka wy-glądała młodo i delikatnie, jej ciemne włosy okrywały miękko ramiona niczym sobolowy szal. Przez chwilę szukała swoich pantofl i. Zniknęły. Zapewne znów zabrała je Pilar. Nic nie było dla niej święte, nawet pantofl e, a już na pewno nie De-anna. Uśmiechając się do siebie, przeszła boso i bezgłośnie po grubym dywanie i jeszcze raz zerknęła na Marca, pogrążonego w spokojnym śnie. Gdy spał, wyglądał niewiarygodnie mło-do, niemal jak mężczyzna, którego poznała dziewiętnaście lat temu. Przyglądała mu się, stojąc w progu. Zapragnęła, by się poruszył, obudził, by wyciągnął do niej ramiona z sennym uśmiechem i szepnął jak kiedyś: „Reviens, ma chérie. Wra-caj do łóżka, ma Diane. La belle Diane”. Nie nazywał jej tak od wielu lat. Teraz była dla niego po prostu Deanną, jak dla wszystkich innych.

„Deanno, czy możesz wziąć udział we wtorkowej kolacji?” „Deanno, wiedziałaś, że drzwi do garażu nie były zamknię-te?” „Deanno, ta kaszmirowa marynarka, którą przywiozłem z Londynu, strasznie zniszczyła się w pralni”. „Deanno, dziś wieczorem lecę do Lizbony (albo Paryża, albo Rzymu)”.

Czasami zastanawiała się, czy Marc w ogóle pamięta cza-sy Diane, leniwe poranki i śmiech przy kawie na jej podda-szu lub na dachu, gdy kąpali się w słońcu w miesiącach przed ślubem. Był to okres złotych snów, złotych godzin – sponta-nicznych weekendów w Acapulco, czterodniowego wyjazdu do Madrytu, podczas którego musiała udawać, że jest jego

Steel_Koniec_lata.indd 10Steel_Koniec_lata.indd 10 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 7: Danielle Steel, "Koniec lata"

11

sekretarką. Często wracała myślami do tych zamierzchłych czasów. Zwłaszcza wczesnymi rankami.

– Diane, mon amour, wracasz do łóżka?Jej oczy zalśniły na wspomnienie tych słów. Skończyła właś-

nie osiemnaście lat i z radością wracała do łóżka. Była nieśmia-ła, lecz tak w nim zakochana. Każdą godzinę, każdą chwilę przepełniały jej uczucia do niego. Widać to było także w jej obrazach, jaśniejących blaskiem jej miłości. Pamiętała wyraz jego oczu, gdy siedział w studiu i obserwował ją ze stosem papierów na kolanach. Sporządzał notatki, od czasu do cza-su marszczył brwi w trakcie czytania, a potem uśmiechnął się z nieodpartym urokiem i spojrzał na nią.

– Alors, madame Picasso, gotowa na przerwę na lunch? – Jeszcze chwilę, już prawie skończyłam. – Mogę zerknąć?Zamarkował rzut oka na sztalugi, pewien, że ona w od-

powiedzi podskoczy i zaprotestuje jak zawsze, lecz dostrzegł tylko rozbawienie w jej oczach.

– Przestań! Wiesz, że nie możesz patrzeć, dopóki nie skończę.

– Dlaczego nie? Malujesz szokujące akty? – Jego błyszczą-ce niebieskie oczy rozświetlił śmiech.

– Być może, monsieur. Czy to by cię zmartwiło? – Oczywiście. Jesteś za młoda na malowanie szokujących

aktów. – Czyżby?

Steel_Koniec_lata.indd 11Steel_Koniec_lata.indd 11 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 8: Danielle Steel, "Koniec lata"

12

Czasami szeroko otwierała wielkie zielone oczy, ujęta po-wagą jego słów. Zastępował jej ojca na tak wiele różnych spo-sobów. Marc stał się dla niej autorytetem, siłą, na której pole-gała. Śmierć ojca ją przytłoczyła, a niespodziewane pojawienie się Marca-Edouarda Durasa okazało się darem niebios. Po śmierci ojca mieszkała z całą rzeszą ciotek i wujów, lecz żadne z nich nie cieszyło się z jej obecności. Gdy ukończyła osiem-naście lat, po roku włóczęgi pomiędzy krewnymi matki usa-modzielniła się – za dnia pracowała w butiku, wieczorami uczyła się w szkole plastycznej. Zajęcia ze sztuki podtrzymy-wały ją na duchu. Żyła tylko dla nich. Miała siedemnaście lat, gdy zmarł jej ojciec. Zginął na miejscu w katastrofi e samolotu, który uwielbiał politować. Nie poczynił żadnych planów co do jej przyszłości, był przekonany, że jest nie tylko niezwyciężo-ny, lecz także nieśmiertelny. Matka zmarła, gdy Deanna miała dwanaście lat, przez lata nie miała nikogo poza ojcem. Krewni jej matki z San Francisco zostali zapomniani, wykluczeni, zig-norowani przez ekstrawaganckiego, samolubnego mężczyznę, którego obarczali odpowiedzialnością za jej śmierć. Deanna niewiele wiedziała o tym, co się wydarzyło, tyle tylko, że „ma-musia zmarła”. Mamusia zmarła – do końca życia miała sły-szeć słowa, które padły z ust jej ojca tamtego ponurego ranka. Ta sama mamusia, która odgradzała się od świata, ukrywała się w swojej sypialni i w butelce, obiecywała zawsze „za mi-nutę, kochanie”, gdy Deanna pukała do jej drzwi. „Za minutę, kochanie” trwało przez dziesięć z dwunastu lat życia Deanny. Dziewczynka sama bawiła się na korytarzach lub w swoim

Steel_Koniec_lata.indd 12Steel_Koniec_lata.indd 12 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 9: Danielle Steel, "Koniec lata"

13

pokoju, podczas gdy jej ojciec latał swoim samolotem lub nag-le wyjeżdżał w podróże służbowe z przyjaciółmi. Przez dłu-gi czas nie potrafi ła zrozumieć, czy znikał, ponieważ matka piła, czy może matka piła dlatego, że taty nigdy nie było. Nie-zależnie od powodów Deanna była samotna. Aż do śmierci matki, po której odbyła się poważna dyskusja na temat tego, „co robić, do cholery”.

– Na miłość boską, nie mam cholernego pojęcia o dzieciach, a co dopiero o małych dziewczynkach.

Chciał odesłać ją do szkoły z internatem, do „wspaniałego miejsca pełnego koni, pięknych wiejskich krajobrazów i wie-lu nowych przyjaciół”. Wpadła w taką rozpacz na tę wieść, że w końcu ustąpił. Nie chciała jechać do tego wspaniałego miejsca, chciała być z nim. To on był jej wspaniałym miejscem, magicznym ojcem z samolotem, który przywoził wspania-łe podarunki z najodleglejszych zakątków. Chełpiła się nim przez lata i nigdy go nie rozumiała. Teraz stał się wszystkim, co miała, wszystkim, co jej zostało, gdy kobieta zza drzwi sy-pialni zniknęła.

Zatrzymał ją więc przy sobie. Zabierał ją wszędzie, gdzie tylko mógł, zostawiał ją z przyjaciółmi, gdy nie było innego wyjścia. Nauczył ją cieszyć się wykwintnością życia: miesz-kali w Imperial Hotel w Tokio i w George V w Paryżu, cha-dzali do Th e Stork Club w Nowym Jorku, gdzie siadywała na stołku przy barze. Gdy pewnego wieczoru piła drinka Shirley Temple, poznała aktorkę, od której wziął on swoją nazwę. Tata wiódł wspaniałe życie, a ona mogła przez pewien czas w nim

Steel_Koniec_lata.indd 13Steel_Koniec_lata.indd 13 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 10: Danielle Steel, "Koniec lata"

14

uczestniczyć, obserwować wszystko, chłonąć to: eleganckie kobiety, interesujących mężczyzn, tańce w El Morocco, week-endowe wycieczki do Beverly Hills. Tata był kiedyś, dawno temu, gwiazdą kina, kierowcą rajdowym, pilotem podczas woj-ny, hazardzistą, kochankiem, mężczyzną, których kochał życie, kobiety i wszystko, czym mógł latać. Chciał, by Deanna rów-nież latała, chciał, by wiedziała, jak wygląda świat z wysoko-ści trzech tysięcy metrów, gdy żeglujesz pośród chmur i żyjesz marzeniami. Ona miała jednak własne marzenia, całkiem od-mienne niż jego. Pragnęła spokojnego życia, domu, w którym mogliby zamieszkać na stałe, macochy, która nie ukrywałaby się za „za minutę” ani nie zamykała drzwi na klucz. W wie-ku czternastu lat miała już dość El Morocco, w wieku pięt-nastu – potańcówek z jego przyjaciółmi. Jako szesnastolatce udało jej się ukończyć szkołę i rozpaczliwie pragnęła pójść do Vassar lub Smith. Ojciec uznał, że to nuda. Zaczęła więc ma-lować w blokach rysunkowych i na płótnach, które wszędzie ze sobą zabierała. Rysowała na papierowych obrusach na po-łudniu Francji i na odwrotach listów od jego przyjaciół – bo własnych nie miała. Rysowała na wszystkim, co wpadło w jej ręce. Właściciel galerii w Wenecji powiedział jej, że jest dobra, że jeśli zostanie, zorganizują wystawę jej prac. Nic z tego nie wyszło, rzecz jasna. Opuścili Wenecję po miesiącu, Floren-cję po dwóch, Rzym po sześciu, Paryż po jednym, aż w koń-cu wrócili do Stanów, gdzie tata obiecał jej dom, tym razem prawdziwy i może nawet prawdziwą macochę do komple-tu. Poznał w Rzymie amerykańską aktorkę – „pokochasz ją”,

Steel_Koniec_lata.indd 14Steel_Koniec_lata.indd 14 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 11: Danielle Steel, "Koniec lata"

15

zapewnił, pakując torbę na weekend, który zamierzał spędzić na jej ranczu gdzieś w okolicach LA.

Tym razem nie wziął ze sobą Deanny. Tym razem chciał być sam. Zostawił Deannę w Fairmont w San Francisco z czte-rystoma dolarami w gotówce i obietnicą, że wróci za trzy dni. Po trzech godzinach nie żył, a Deanna została sama. Tym ra-zem na zawsze. Wróciła też do punktu wyjścia – znów zawi-sła nad nią groźba „wspaniałej szkoły”.

Groźba szybko okazała się nierealna. Nie było pieniędzy. Ani na wspaniałą szkołę, ani na nic innego. Na nic. Została za to góra długów do spłacenia. Zadzwoniła do dawno za-pomnianych krewnych matki. Przyjechali do hotelu i wzięli ją do siebie.

– Tylko na parę miesięcy, Deanno. Sama rozumiesz. Po prostu nie możemy. Będziesz musiała znaleźć pracę i własne mieszkanie, gdy tylko staniesz na nogi.

Praca. Jaka praca? Co miałaby robić? Malować? Rysować? Marzenie. Na co mogły przydać się jej znajomość każdego dzieła w Uffi zi i Luwrze, wiele miesięcy wizyt w Jeu de Pau-me, obserwowanie ojca, gdy brał udział w gonitwach z byka-mi w Pampelunie, tańczył w El Morocco i nocował w Ritzu? Kogo to obchodziło, do diabła? Nikogo. Na trzy miesiące za-mieszkała z kuzynką, a potem przeprowadziła się do ciotki.

– Na jakiś czas, sama rozumiesz.Teraz rozumiała już wszystko: samotność, ból, powagę

tego, co uczynił jej ojciec. Przegrał życie. Dobrze się bawił. Teraz rozumiała, co spotkało matkę i dlaczego. Przez jakiś

Steel_Koniec_lata.indd 15Steel_Koniec_lata.indd 15 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 12: Danielle Steel, "Koniec lata"

16

czas nienawidziła mężczyzny, którego kochała. Zostawił ją samą, przerażoną i niekochaną.

Opatrzność ujawniła się pod postacią listu z Francji. We francuskim sądzie toczyła się drobna sprawa pomniejszej ka-tegorii, lecz jej ojciec wygrał. Chodziło o sześć, siedem tysięcy dolarów. Czy jej prawnik mógłby skontaktować się z francu-ską kancelarią? Jaki prawnik? Zadzwoniła pod numer z listy, którą wręczyła jej ciotka; mężczyzna polecił jej międzynaro-dową fi rmę prawniczą. Poszła do jej biura o dziewiątej rano w poniedziałkowy poranek, ubrana w małą czarną, którą ku-piła podczas pobytu z ojcem we Francji. Mała czarna od Dio-ra, mała czarna torebka ze skóry aligatora, którą ojciec przy-wiózł jej z Brazylii, i perły odziedziczone po matce. Nie dbała o przeklętego Diora, Paryż, Rio ani o nic innego. Obiecane sześć lub siedem tysięcy dolarów stanowiły dla niej królewską sumę. Chciała zrezygnować z pracy i podjąć dziennie studia w szkole plastycznej. W ciągu kilku lat zamierzała wyrobić sobie nazwisko swoją twórczością. A w międzyczasie posta-nowiła żyć z tych pieniędzy. Mogło się udać.

Tylko tego pragnęła, gdy weszła do wielkiego, wyłożonego boazerią biura i po raz pierwszy spotkała Marca-Edouarda Durasa.

– Mademoiselle...Nigdy wcześniej nie prowadził takiej sprawy. Specjalizował

się w prawie korporacyjnym, złożonym biznesie międzyna-rodowym, lecz gdy sekretarka przełączyła do niego rozmowę, poczuł się zaintrygowany. Gdy zobaczył tę delikatną kobietę

Steel_Koniec_lata.indd 16Steel_Koniec_lata.indd 16 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 13: Danielle Steel, "Koniec lata"

17

dziecko o przerażonej, pięknej twarzy, jego fascynacja przybra-ła na sile. Poruszała się ze zdumiewającą gracją, jej oczy wy-dawały się nie mieć dna. Zaprosił ją gestem, by zajęła miejsce po drugiej stronie biurka, i przybrał poważny wyraz twarzy. Po godzinie rozmowy śmiały mu się oczy. On również uwiel-biał Uffi zi, także swego czasu spędzał całe dnie w Luwrze; był w Sao Paulo, Caracas i Deauville. Podzieliła się z nim swoim światem, otworzyła okna i drzwi, które miały pozostać na za-wsze zamknięte. Opowiedziała mu także o ojcu. Powierzyła mu całą tę straszną historię, siedząc naprzeciwko niego. Miała największe zielone oczy, jakie kiedykolwiek widział, malująca się w nich kruchość rozdzierała mu serce. Miał niemal trzy-dzieści dwa lata, zdecydowanie za mało, by być jej ojcem, jego uczucia nie były zresztą ojcowskiej natury. Niemniej jednak wziął ją pod swoje skrzydła. Trzy miesiące później została jego żoną. Skromna ceremonia odbyła się w ratuszu, miesiąc miodowy spędzili w domu jego matki w Antibes, po czym na dwa tygodnie pojechali do Paryża.

Dopiero wtedy zrozumiała, co zrobiła. Poślubiła nie tylko mężczyznę, lecz także kraj. Sposób życia. Musiała być od tej pory idealna, wyrozumiała – i niema. A także czarująca dla jego klientów i przyjaciół. Samotna, gdy podróżował. Musia-ła też zrezygnować z marzenia o zdobyciu uznania w świe-cie sztuki. Marc tego nie pochwalał. Bawiło go jej malowanie, gdy się do niej zalecał, lecz nie była to ścieżka kariery, którą mógłby wspierać u swojej żony. Została madame Duras, a dla niego wiele to znaczyło.

Steel_Koniec_lata.indd 17Steel_Koniec_lata.indd 17 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 14: Danielle Steel, "Koniec lata"

18

Z upływem lat zrezygnowała z wielu marzeń, lecz miała Marca. Ocalił ją od samotności i głodu. Zdobył jej wdzięcz-ność i jej serce. Miał nieskazitelne maniery i wyjątkowo do-bry gust, dawał jej bezpieczeństwo i sobole. Zawsze nosił maskę.

Wiedziała, że ją kocha, choć teraz wyrażał to rzadziej niż wcześniej.

– Uczucia okazuje się dzieciom – mawiał.Wkrótce miał mieć ku temu okazję. Poczęli pierwsze dzie-

cko w mniej niż rok. Marc tak bardzo go pragnął! Na tyle, by znów okazywać jej, jak ją kocha. Chłopiec. To miał być chło-piec. Bo Marc tak powiedział. Był tego pewien, tak jak Dean-na. Pragnęła tylko tego. Jego syna. To musiał być chłopiec; tyl-ko dzięki temu mogłaby zdobyć jego szacunek i może nawet uczucie na resztę życia. Syn. I właśnie syn się urodził. Malutki chłopiec ze szmerami w płucach. Wezwany zaraz po jego na-rodzinach ksiądz ochrzcił go Philippe’em-Edouardem. Cztery godziny później dziecko zmarło.

Marc zabrał ją na lato do Francji i zostawił tam pod opieką swojej matki i ciotek. Sam spędził lato w Londynie, pracując, lecz odwiedzał ją w weekendy, trzymał ją w ramionach i ocierał łzy, aż znów poczęła. Drugie dziecko także zmarło, to też był chłopiec. Urodzenie dziecka Marca stało się jej obsesją. Ma-rzyła jedynie o ich synu. Przestała nawet malować. Lekarz po-łożył ją do łóżka, gdy zaszła w ciążę po raz trzeci. Marc miał w tamtym roku sprawy w Mediolanie i Maroku, lecz dzwonił i przysyłał kwiaty, a gdy był w domu, siedział przy jej łóżku.

Steel_Koniec_lata.indd 18Steel_Koniec_lata.indd 18 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 15: Danielle Steel, "Koniec lata"

19

Znów zapewniał ją, że urodzi jego syna. Tym razem był w błę-dzie. Wyczekiwanym dziedzicem okazała się córeczka, zdrowa, z aureolą jasnych włosów i niebieskimi oczami po ojcu. Dzie-cko marzeń Deanny. Nawet Marc się z tym pogodził i szybko zakochał się w małej blondynce. Nazwali ją Pilar i polecieli do Francji, by pokazać córkę jego matce. Madame Duras lamen-towała nad porażką Deanny, która nie zdołała urodzić syna. Marc już o to nie dbał. Dziecko należało do niego. Jego córka, jego krew. Miała mówić tylko po francusku, spędzać każde lato w Antibes. Deanna czuła drobne ukłucia strachu, choć w końcu mogła upajać się urokami macierzyństwa.

Marc spędzał z Pilar każdą wolną chwilę, pokazał ją wszyst-kim swoim znajomym. Dziewczynka wciąż śmiała się i uśmie-chała. Pierwsze słowa wypowiedziała po francusku. Zanim skończyła dziesięć lat, bardziej w domu czuła się w Paryżu niż w Stanach – książki, które czytała, ubrania, które nosiła, gry, w które grała, były sprowadzane z zagranicy według szcze-gółowych wskazówek Marca. Wiedziała, kim była: panną Du-ras, i wiedziała, gdzie było jej miejsce: we Francji. W wieku lat dwunastu wyjechała do szkoły z internatem w Grenoble. Stało się, Deanna straciła córkę. Stała się dla niej obca, bezustannie padała ofi arą jej gniewu i niechęci. To z jej winy nie mieszkali we Francji, to z jej winy Pilar nie mogła być z przyjaciółmi. To z jej winy tatuś nie mógł mieszkać w Paryżu z grand-mère, która tak bardzo za nim tęskniła. Ostatecznie wygrali. Znowu.

Steel_Koniec_lata.indd 19Steel_Koniec_lata.indd 19 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 16: Danielle Steel, "Koniec lata"

20

Deanna powoli schodziła po schodach, zanurzając nagie stopy w perskim chodniku, który Marc przywiózł z Iranu. Z przy-zwyczajenia zajrzała do salonu. Wszystko stało na swoim miejscu, jak zwykle. Delikatny zielony jedwab kanapy był wy-gładzony do perfekcji, krzesła w stylu Ludwika XV stały na baczność niczym żołnierze na swoich stanowiskach, dywan z Aubusson zdumiewał doskonałością kwiatowych wzorów w odcieniach miękkiej seledynowej zieleni i wyblakłej maliny. Srebro błyszczało, popielniczki były nieskazitelne, portrety szacownych przodków Marca wisiały jak od linijki, zasłony stanowiły ramę dla idealnego widoku na most Golden Gate i zatokę. Na wodzie o tej godzinie nie było jeszcze żadnych łódek, tego ranka wyjątkowo nie było też mgły. Nastał pięk-ny czerwcowy dzień, a Deanna przez chwilę stała przy szy-bie i spoglądała na wodę. Ogarnęła ją pokusa, by usiąść i po prostu patrzeć. Wymięcie kanapy, chodzenie po dywanie czy choćby oddychanie w tym pokoju wydawało się jej jednak świętokradztwem. Łatwiej było po prostu pójść dalej, do jej własnego małego świata, do studia na tyłach domu, gdzie ma-lowała... dokąd uciekała.

Przeszła obok jadalni, nawet do niej nie zaglądając, po czym bezszelestnie pokonała korytarz prowadzący na tyły domu. Jej studio znajdowało się na półpiętrze. Czuła zimne, ciem-ne drewno schodów pod stopami. Drzwi się zacięły, jak zwy-kle. Marc przestał jej już nawet przypominać, że powinna coś z tym zrobić. Doszedł do wniosku, że to lubiła, i miał rację. Drzwi z trudem się otwierały i zawsze od razu zatrzaskiwały,

Steel_Koniec_lata.indd 20Steel_Koniec_lata.indd 20 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 17: Danielle Steel, "Koniec lata"

21

zamykając ją w jej własnym jasnym, małym kokonie. Studio był jej bezcennym światem, feerią muzyki i kwiatów ukrytą przed dławiącą powagą reszty domu. Żadnych dywanów z Aubusson, żadnego srebra ani Ludwika XV. Tu wszystko było jasne i pełne energii – farby na jej palecie, płótna na sztalugach, miękka żółć ścian, duży, wygodny biały fotel, który obejmował ją, gdy tylko mu na to pozwalała. Uśmiechnęła się, gdy usiadła, i zaczęła się rozglądać. Poprzedniego ranka zostawiła po sobie okropny ba-łagan, lecz jej to odpowiadało, bo było to jej szczęśliwe miejsce, w którym mogła pracować. Odsunęła zasłony w kwiaty i ot-warła na oścież balkonowe okno, by wyjść na niewielki taras. Jasne płytki pod jej stopami były zimne jak lód.

Często stawała na tarasie o tej porze, czasami nawet we mgle, oddychała głęboko i uśmiechała się do widma mostu zawieszonego niesamowicie nad niewidoczną zatoką, wsłu-chując się w leniwe pohukiwanie syren mgłowych. Ale nie tego ranka. Tego ranka słońce świeciło tak mocno, że musia-ła zmrużyć powieki, gdy wyszła na zewnątrz. Doskonały dzień na żeglowanie lub wycieczkę na plażę. Na samą myśl ogarnął ją śmiech. Kto wtedy powiedziałby Margaret, co trzeba wy-polerować, kto odpowiedziałby na listy, kto wyjaśniłby Pilar, dlaczego nie może wyjść tego wieczoru? Pilar. To był dzień jej wyjazdu do Antibes na lato, by odwiedzić babcię, ciotki, wujów i kuzynów, którzy przyjadą z Paryża. Deanna niemal wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Po latach znoszenia dusznej atmosfery tych letnich miesięcy w końcu powiedzia-ła „nie”. Nie znosiła nieprzemijającego uroku rodziny Marca,

Steel_Koniec_lata.indd 21Steel_Koniec_lata.indd 21 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 18: Danielle Steel, "Koniec lata"

22

uprzejmości wyrażanej przez zaciśnięte zęby, niewidzialnych kolców, które rozrywały skórę. Deanna nigdy nie zyskała ich aprobaty. Matka Marca nie czyniła z tego sekretu. Deanna była przecież Amerykanką, zbyt młodą, by stanowić odpowiednią partię. Co gorsza, była też córką ekstrawaganckiego włóczę-gi bez grosza przy duszy. Korzyści z tego małżeństwa odnio-sła tylko ona, nie Marc. Jego krewni założyli, że to dlatego go usidliła. Rzecz jasna, nie wspominali o tym głośno... częściej niż dwa razy do roku. W końcu Deanna oświadczyła, że ma dość, i przestała pielgrzymować do Antibes na lato. Pilar jeź-dziła teraz sama i uwielbiała to. Była jedną z nich.

Deanna oparła się łokciami o balustradę tarasu i oparła podbródek na grzbiecie dłoni. Z jej piersi wydarło się mimo-wolne westchnienie, gdy obserwowała frachtowiec sunący po-woli przez zatokę.

– Nie jest ci zimno, mamo? – padły słowa równie lodowa-te co płytki tarasu.

Pilar wypowiedziała je takim tonem, jakby uważała za dzi-wactwo fakt, że matka stoi na tarasie boso i w samym szlafroku. Deanna zerknęła po raz ostatni na statek, po czym odwróciła się powoli z uśmiechem.

– Nie bardzo. Podoba mi się tutaj. A poza tym nie mo-głam znaleźć swoich pantofl i – powiedziała ze spokojnym uśmiechem i spojrzała prosto w błyszczące niebieskie oczy córki.

Dziewczynka stanowiła jej całkowite przeciwieństwo. Mia-ła włosy w odcieniu najbledszego złota i oczy barwy niemal

Steel_Koniec_lata.indd 22Steel_Koniec_lata.indd 22 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 19: Danielle Steel, "Koniec lata"

23

opalizującego błękitu, jej skóra jaśniała blaskiem młodości. Była niemal o głowę wyższa od matki i praktycznie pod każ-dym względem stanowiła odbicie Marca-Edouarda. Nie ema-nowała jeszcze jego aurą władzy – to miało przyjść potem. A jeśli rzetelnie odrabiała lekcje zadane przez babcię i ciotki, nauczyła się też ukrywać ją równie sumiennie jak one. Marc-

-Edouard nie był w tym aż tak biegły – będąc mężczyzną, nie musiał tego robić. Kobiety Durasów cechowała większa sub-telność. Deanna niewiele mogła teraz zrobić, by to zmienić – może poza zatrzymaniem Pilar przy sobie, co byłoby bezce-lowe. Pilar, Marc, starsza pani – wszyscy knuli, by Pilar jak najwięcej czasu spędzała w Europie. A podobieństwo Pilar do babki nie było tylko naśladowaniem. Sięgało głębiej – łączyła je krew. Deanna nie mogła zrobić nic, jak tylko zaakceptować to. Nigdy jednak nie przestawała jej zadziwiać bolesność jej rozczarowania. Nie miewała chwil obojętności ani nieczuło-ści. To zawsze miało znaczenie. Bezustannie czuła ból utraty Pilar. Bezustannie.

Uśmiechnęła się teraz i spojrzała na stopy córki obute w za-ginione pantofl e.

– Widzę, że je znalazłaś. – W jej głosie pobrzmiewała kpi-na, lecz w oczach czaił się ból. Tragedia często skrywa się pod maską śmiechu.

– To miało być zabawne, mamo? – Pilar już zdążyła przy-brać wojowniczą minę, choć nie było jeszcze siódmej trzydzie-ści. – Nie mogę znaleźć żadnych porządnych swetrów, a moja czarna spódnica nie wróciła jeszcze od twojej krawcowej.

Steel_Koniec_lata.indd 23Steel_Koniec_lata.indd 23 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 20: Danielle Steel, "Koniec lata"

24

Poważne oskarżenie. Pilar odrzuciła długie, proste, jasne włosy do tyłu i zmierzyła matkę gniewnym spojrzeniem.

Deanna zawsze zastanawiała się, skąd w Pilar tyle gniewu. Bunt nastolatki? A może fakt, że nie chciała dzielić się Mar-kiem z Deanną? Na to Deanna nic nie mogła poradzić. Przy-najmniej nie w tej chwili. Może pewnego dnia, może później, może za pięć lat, gdy nadarzy się jej szansa, by odzyskać uczu-cie córki i zaprzyjaźnić się z nią. Żyła dla tej myśli. Nadzieja umiera ostatnia.

– Spódnica przyszła wczoraj. Wisi w szafi e w holu. Swetry leżą już w twojej walizce. Margaret je wczoraj dla ciebie spa-kowała. Czy to rozwiązuje wszystkie twoje problemy? – za-pytała łagodnie Deanna.

Pilar na zawsze miała pozostać dzieckiem jej marzeń, nie-zależnie od wszystkiego, niezależnie od tego, jak bardzo zdruz-gotano te marzenia.

– Mamo! Nie słuchasz mnie!Gdy Deanna na chwilę zatonęła w rozmyślaniach, oczy

Pilar zapłonęły. – Pytałam, co zrobiłaś z moim paszportem.Zielone oczy Deanny i niebieskie oczy Pilar spotkały się

na długą chwilę. Chciała powiedzieć to, co należy, lecz zdo-była się tylko na:

– Mam twój paszport. Dam ci go na lotnisku. – Sama potrafi ę się sobą zająć. – Nie wątpię. – Deanna wróciła powolnym krokiem do

studia, nie patrząc córce w oczy. – Zjesz śniadanie?

Steel_Koniec_lata.indd 24Steel_Koniec_lata.indd 24 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 21: Danielle Steel, "Koniec lata"

25

– Później. Muszę umyć głowę. – Margaret przyniesie ci tacę. – Dobrze.Po tych słowach Pilar odeszła niczym jasny pocisk młodo-

ści, który po raz kolejny przeszył serce Deanny. Tak mało było trzeba, by zabolało. To nie słowa raniły, lecz ich pustka. Musia-ło być coś więcej. Przecież ludzie nie mieli dzieci po to, by tak kończyć. Zastanawiała się czasami, czy tak samo byłoby z jej synami. Może tylko Pilar była taka. Może przerastało ją roz-darcie pomiędzy dwoma krajami i dwoma światami.

Kiedy Deanna z westchnieniem usiadła, na biurku cicho zadzwonił telefon. Była to linia domowa, zapewne Margaret chciała zapytać, czy podać jej kawę w studiu. Gdy Marc wy-jeżdżał, często jadała sama w tym pokoju. Gdy był w domu, zasiadali do śniadania razem, czasami był to ich jedyny wspól-ny posiłek.

– Tak? – Miała miękki, stłumiony głos, który dodawał ła-godności jej słowom.

– Deanno, muszę zadzwonić do Paryża. Zejdę na dół dopiero za piętnaście minut. Powiedz, proszę, Margaret, że chcę jajka usmażone, a nie spalone na skwarek. Przyniosłaś już prasę?

– Nie, Margaret zapewne położyła ją dla ciebie na stole. – Bon. À tout de suite.Nie powiedzieli nawet „dzień dobry” ani „jak się masz?”. „Jak

spałaś?... Kocham cię”. Tylko prasa, czarna spódnica, paszport i... jej oczy wypełniły się łzami. Otarła je grzbietem dłoni. Nie

Steel_Koniec_lata.indd 25Steel_Koniec_lata.indd 25 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 22: Danielle Steel, "Koniec lata"

26

robili tego umyślnie, po prostu tacy byli. Dlaczego jednak nie pytali, gdzie jest jej czarna spódnica, jej pantofl e, jak jej idzie malowanie? Zerknęła tęsknie przez ramię, zamykając za sobą drzwi do studia. Jej dzień właśnie się rozpoczął.

Gdy tylko Margaret usłyszała szelest gazet w jadalni, otwo-rzyła drzwi kuchni z typowym dla siebie uśmiechem.

– Dzień dobry, pani Duras. – Dzień dobry, Margaret.Wszystko potoczyło się jak zwykle z precyzją i gracją. Po-

lecenia wydawano z uprzejmością i uśmiechem, gazety uło-żono schludnie, od tych najważniejszych poczynając, na stole natychmiast stanęła kawa w delikatnym dzbanku z Limoges, który należał kiedyś do matki Marca, rozsunięto zasłony, sko-mentowano pogodę, wszyscy zajęli swoje pozycje, przybrali swoje maski i rozpoczęli nowy dzień.

Deanna zapomniała o swoich wcześniejszych przemyśle-niach, teraz czytała gazetę, popijając kawę z błękitnej fi liżanki w kwiaty, i pocierała stopami dywan, by odpędzić chłód taraso-wych płytek. Wyglądała bardzo młodo o poranku, z rozpusz-czonymi ciemnymi włosami, szeroko otwartymi oczami, skó-rą równie nieskazitelną jak skóra Pilar i delikatnymi dłońmi, równie gładkimi jak dwadzieścia lat temu. Nie wyglądała na swoje trzydzieści siedem lat, lecz o dekadę młodziej. Wyglą-dała tak młodo przez sposób, w jaki unosiła twarz, gdy mó-wiła, przez błysk w oczach, przez uśmiech, który pojawiał się jak tęcza. Doskonały, konserwatywny styl jej ubioru, związane

Steel_Koniec_lata.indd 26Steel_Koniec_lata.indd 26 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 23: Danielle Steel, "Koniec lata"

27

z tyłu głowy włosy i królewska postawa, którą przybierała za dnia, ją postarzały, lecz rankiem nie musiała nosić tych sym-boli statusu – była po prostu sobą.

Usłyszała jego kroki na schodach, zanim dobiegł ją jego głos – mówił coś wesoło po francusku do Pilar, która stała na podeście pierwszego piętra z mokrymi włosami. Coś o trzy-maniu się z daleka od Nicei i dobrym zachowaniu w Anti-bes. W przeciwieństwie do Deanny Marc miał widywać się z córką przez lato. Zamierzał kursować pomiędzy Paryżem a San Francisco, zatrzymując się w Antibes na weekend, kie-dy tylko będzie mógł. Przyzwyczajenia dawały o sobie znać, a urok córki był zbyt wielki, by mógł się mu oprzeć. Zawsze byli przyjaciółmi.

– Bonjour, ma chère. „Ma chère”, nie „ma chèrie”. Moja droga, nie moja ukocha-

na, jak zauważyła Deanna. To „i” uciekło im wiele lat temu. – Wyglądasz ślicznie tego ranka. – Dziękuję.Spojrzała na niego z uśmiechem, lecz on już czytał gaze-

tę. Komplement był raczej formalnością niż prawdą. Sztuka Francuzów. Doskonale ją znała.

– Coś nowego w Paryżu? – zapytała, poważniejąc. – Powiadomię cię. Jutro wyjeżdżam. Na jakiś czas.Coś w jego tonie powiedziało jej, że na dłużej. Zawsze

tak było. – To znaczy?

Steel_Koniec_lata.indd 27Steel_Koniec_lata.indd 27 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 24: Danielle Steel, "Koniec lata"

28

Spojrzał na nią z rozbawieniem, a ona znów przypomniała sobie wszystkie powody, dla których się w nim zakochała. Marc był niewiarygodnie przystojnym mężczyzną ze swoją pocią-głą, arystokratyczną twarzą i błyszczącymi niebieskimi ocza-mi, z którymi nawet oczy Pilar nie mogły się równać. Na jego skroniach pojawiły się już siwe włosy, lecz ledwie było je widać w nadal jasnej czuprynie. Wyglądał młodo i dynamicznie, nie-mal zawsze był rozbawiony, zwłaszcza gdy przebywał w Sta-nach. Amerykanie go bawili. Bawiło go zwyciężanie ich w te-nisa i squasha, w brydża i tryktraka, a zwłaszcza zwycięstwa w sali sądowej. Pracował tak, jak grał – szybko, mocno i dobrze, z wyjątkowymi rezultatami. Mężczyźni mu zazdrościli, kobie-ty go podziwiały. Zawsze wygrywał. Taki miał styl. To właś-nie najpierw Deanna w nim pokochała. Poczuła, że odniosła ogromne zwycięstwo, gdy po raz pierwszy powiedział jej, że ją kocha.

– Pytałam, jak długo cię nie będzie. – W jej głosie za-brzmiała ostrzejsza nuta.

– Nie wiem dokładnie. Parę dni. Czy to ma jakieś zna-czenie?

– Oczywiście. – Ostrzejsza nuta. – Mamy w planach coś ważnego? – zapytał ze zdziwie-

niem, po czym sprawdził kalendarz i niczego w nim nie za-uważył. – Tak?

Nie, nic ważnego, kochanie... tylko siebie. – Nie, nic ważnego. Po prostu się zastanawiałam.

Steel_Koniec_lata.indd 28Steel_Koniec_lata.indd 28 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 25: Danielle Steel, "Koniec lata"

29

– Powiadomię cię. Będę miał lepszy ogląd po dzisiejszych spotkaniach. Pojawił się jakiś problem w sprawie przewozów morskich. Być może z Paryża polecę prosto do Aten.

– Znowu? – Na to wygląda. – Wrócił do lektury prasy.Gdy Margaret postawiła przed nim jajka, znów spojrzał

na żonę. – Odwieziesz Pilar na lotnisko? – Oczywiście. – Dopilnuj, proszę, by była odpowiednio ubrana. Matka

dostanie zawału, jeśli Pilar wysiądzie z samolotu w jednym z tych swoich skandalicznych strojów.

– Może sam jej to powiesz? – Utkwiła w nim zielone spoj-rzenie.

– Myślałem, że to raczej twoja działka – odparł spokojnie. – Dyscyplina czy jej garderoba? – Obie dziedziny równie

niewdzięczne, o czym oboje wiedzieli. – Obie te sprawy, do pewnego stopnia.Zapragnęła zapytać, do jakiego stopnia, lecz tego nie zro-

biła. Do stopnia, w jakim jest do tego zdolna? To miał na my-śli? Marc mówił dalej:

– A właśnie, dałem jej trochę pieniędzy na podróż, więc ty już nie musisz.

– Ile?Spojrzał na nią ostro. – Słucham? – Ile pieniędzy dałeś jej na podróż? – powtórzyła cicho.

Steel_Koniec_lata.indd 29Steel_Koniec_lata.indd 29 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 26: Danielle Steel, "Koniec lata"

30

– Czy to ważne? – Myślę, że tak. A może dyscyplina i garderoba to moje

jedyne działki? – W jej głosie pobrzmiewało teraz rozczaro-wanie osiemnastu lat małżeństwa.

– Niekoniecznie. Nie martw się, wystarczy jej. – Nie to mnie martwi. – A co w takim razie? – Jego ton przestał być uprzejmy,

utkwił w niej stalowe spojrzenie. – Moim zdaniem nie powinna mieć zbyt dużo pieniędzy

na lato. Nie potrzebuje ich. – To bardzo odpowiedzialna dziewczyna. – Lecz nie ma jeszcze szesnastu lat, Marc. Ile jej dałeś? – Tysiąc – oświadczył bardzo cicho, jakby zamykał temat. – Dolarów? – Otworzyła szeroko oczy. – To oburzające! – Czyżby? – Doskonale wiesz, że tak. I wiesz też, co zrobi z tymi pie-

niędzmi. – Sprawi sobie przyjemność, jak sądzę. Niegroźną. – Nie, kupi jeden z tych przeklętych motocykli, których tak

bardzo pragnie, a ja na to w żadnym razie nie pozwolę. – Jej gniew dorównywał jednak tylko jej bezsilności, o czym wie-działa. Pilar jechała teraz do „nich”, wymykając się spod kon-troli Deanny. – Nie chcę, by miała tyle pieniędzy.

– Nie bądź śmieszna. – Na miłość boską, Marc...Gdy tylko zaczęła mówić, rozległ się dzwonek telefonu.

Marc odebrał połączenie z Mediolanu. Nie miał czasu, by

Steel_Koniec_lata.indd 30Steel_Koniec_lata.indd 30 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 27: Danielle Steel, "Koniec lata"

31

wysłuchać jej przed swoim wyjściem. Miał spotkanie o wpół do dziesiątej. Zerknął na zegarek.

– Nie histeryzuj, Deanno. Dziecko będzie w dobrych rę-kach. – To akurat był temat na oddzielną dyskusję, lecz na to również nie miał teraz czasu. – Zobaczymy się wieczorem.

– Wrócisz do domu na kolację? – Wątpię. Dominique zadzwoni do ciebie. – Dziękuję – oświadczyła lodowatym tonem.Odprowadziła go wzrokiem do drzwi. Chwilę później na

podjeździe rozległo się mruczenie silnika jego jaguara. Prze-grała kolejną wojnę.

Poruszyła ten temat raz jeszcze w rozmowie z Pilar w dro-dze na lotnisko.

– Podobno ojciec dał ci sporą sumę pieniędzy na lato. – Zaczyna się. O co ci znów chodzi? – Dobrze wiesz, o co. O motocykl. Powiem wprost, kocha-

nie. Jeśli go kupisz, natychmiast wrócisz do domu.Pilar już miała zapytać, skąd matka będzie wiedziała o za-

kupie, lecz nie ośmieliła się. – Dobrze, więc go nie kupię. – Nie będziesz też na żadnym jeździć. – Nie będę też na żadnym jeździć – powtórzyła bezre-

fl eksyjnie Pilar.Po raz pierwszy od bardzo dawna Deannę ogarnęło prag-

nienie, by zacząć krzyczeć.Patrzyła na córkę przez chwilę, po czym znów spojrzała

na drogę.

Steel_Koniec_lata.indd 31Steel_Koniec_lata.indd 31 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 28: Danielle Steel, "Koniec lata"

32

– Czy naprawdę musi tak być? Wyjeżdżasz na trzy mie-siące. Nie będziemy się widzieć. Czy nie mogłybyśmy być dzi-siaj dla siebie miłe? Jaki jest sens tego bezustannego targowa-nia się?

– To nie ja zaczęłam. Ty poruszyłaś temat motocykla. – Masz pojęcie dlaczego? Ponieważ cię kocham, ponie-

waż mi zależy. Ponieważ nie chcę, byś się zabiła. Czy to ma dla ciebie jakikolwiek sens? – W jej głosie zabrzmiała rozpacz, a w końcu gniew.

– Tak, jasne.W milczeniu dojechały na lotnisko. Deanna znów poczu-

ła pieczenie łez pod powiekami, lecz nie pozwoliła, by Pilar je zobaczyła. Musiała być idealna, musiała być silna. Taki był Marc, takich udawali ci wszyscy jego przeklęci francuscy krew-ni, taka pragnęła być Pilar. Deanna zostawiła samochód par-kingowemu, we dwie podążyły za bagażowym do hali, gdzie Pilar przeszła odprawę. Gdy bileter oddał jej paszport i bilet, odwróciła się do matki.

– Idziesz do wyjścia? – W jej głosie więcej było niepoko-ju niż zachęty.

– Uznałam, że byłoby miło. Masz coś przeciwko temu? – Nie.Ponura i zła. Przeklęte dziecko. Deanna zapragnęła ją ude-

rzyć. Kim była ta osoba? Kim się stała? Gdzie się podziała jej radosna, mała dziewczynka, która ją kochała? Obie pogrążyły się w rozmyślaniach, idąc do wyjścia. Inni podróżujący wodzili za nimi wzrokiem. Stanowiły uderzający duet. Ciemnowłosa

Steel_Koniec_lata.indd 32Steel_Koniec_lata.indd 32 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 29: Danielle Steel, "Koniec lata"

33

Deanna miała na sobie pięknie skrojoną czarną wełnianą su-kienkę i jaskrawoczerwony żakiet przewieszony przez ramię; włosy zebrała w prosty węzeł. Wysoka, szczupła i pełna gracji jasnowłosa Pilar włożyła w końcu kostium z białego lnu, któ-ry spotkał się z aprobatą matki. Nawet babcia będzie musia-ła go zaaprobować – chyba że uzna go za zbyt amerykański. Z madame Duras wszystko było możliwe.

Gdy doszły do wyjścia, pasażerowie już wsiadali na po-kład, więc Deanna miała tylko chwilę, by uścisnąć mocno dłoń swojej córki.

– Mówiłam poważnie o tym motocyklu, kochanie. Proszę... – Dobrze, dobrze. – Pilar już nawet nie patrzyła na matkę,

chcąc jak najszybciej znaleźć się w samolocie. – Zadzwonię do ciebie. Zadzwoń do mnie, gdybyś miała

jakieś kłopoty. – Nie będę miała – oświadczyła dziewczyna z pewnością

szesnastolatki. – Mam nadzieję. – Twarz Deanny złagodniała, gdy spoj-

rzała na córkę; przytuliła ją do siebie. – Kocham cię, skarbie. Baw się dobrze.

– Dzięki, mamo.Pilar nagrodziła matkę przelotnym uśmiechem i machnię-

ciem dłoni, po czym zniknęła w rękawie.Deanna nagle poczuła ciężar w sercu. Pilar znów wyjeżdża-

ła. Jej dziecko... mała dziewczynka z kręconymi, jasnymi włosa-mi, dziecko, które wyciągało do niej ramiona tak ufnie każdej nocy, pragnąc uścisków i pocałunków... Pilar. Usiadła w fotelu,

Steel_Koniec_lata.indd 33Steel_Koniec_lata.indd 33 2014-08-19 17:17:272014-08-19 17:17:27

Page 30: Danielle Steel, "Koniec lata"

34

czekając, aż 747 oderwie się od ziemi. W końcu wstała i powoli wróciła do samochodu. Parkingowy uchylił z wdzięcznością czapki, gdy wręczyła mu napiwek, myślał o niej również wte-dy, gdy z gracją wsiadała do auta. Piekielnie ładna kobieta, nie potrafi ł jednak odgadnąć, ile miała lat. Dwadzieścia osiem? Trzydzieści dwa? Trzydzieści pięć? Czterdzieści? Niemożliwe do określenia. Miała młodą twarz, lecz cała reszta – sposób, w jaki się poruszała, wyraz jej oczu – była stara.

Deanna usłyszała jego kroki na schodach, gdy siedziała przy toaletce i szczotkowała włosy. Było dwadzieścia po dziesiątej, przez cały dzień nie zadzwonił. Dominique, jego sekretarka, w południe zostawiła wiadomość Margaret: monsieur Duras nie wróci do domu na kolację. Deanna zjadła w studiu, szki-cując, lecz myślami błądziła daleko od pracy. Myślała o Pilar.

Odwróciła się i uśmiechnęła do niego, gdy wszedł do poko-ju. Naprawdę za nim tęskniła. Tego dnia w domu było osob-liwie cicho.

– Witaj, kochanie. Miałeś długi dzień. – Bardzo długi. A twój? – Spokojny. Za cicho tu bez Pilar. – Nie sądziłem, że kiedykolwiek to od ciebie usłyszę. –

Marc-Edouard uśmiechnął się do żony, siadając w dużym błę-kitnym aksamitnym fotelu ustawionym obok kominka.

– Ja również. Jak twoje spotkania? – Męczące.Nie był zbyt rozmowny. Odwróciła się, by na niego spojrzeć.

Steel_Koniec_lata.indd 34Steel_Koniec_lata.indd 34 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 31: Danielle Steel, "Koniec lata"

35

– Twój jutrzejszy wyjazd do Paryża jest nadal aktualny?Skinął głową. Przyglądała się mu, gdy wyciągnął przed sie-

bie długie nogi. Nie wyglądał inaczej niż rankiem, wydawał się gotowy, by zmierzyć się z kolejnym takim dniem. Rozkwi-tał na spotkaniach, które nazywał męczącymi. Wstał i pod-szedł do niej z uśmiechem w oczach.

– Tak, jutro lecę do Paryża. Jesteś pewna, że nie chcesz do-łączyć do Pilar i mojej matki w Antibes?

– Całkiem pewna. – Zrobiła zdeterminowaną minę. – Po co miałabym to robić?

– Sama powiedziałaś, że w domu jest za cicho. Uznałem, że może... – Położył dłonie na jej ramionach, stając za nią na chwilę. – Nie będzie mnie przez całe lato, Deanno.

Jej ramiona zesztywniały pod jego dłońmi. – Całe lato? – Mniej więcej. Sprawa przewozów morskich Salco jest

zbyt istotna, by powierzyć ją komukolwiek innemu. Przez całe lato będę kursował pomiędzy Paryżem a Atenami. Nie zdołam tu być. – Jego akcent wydawał się teraz silniejszy, jakby w myślach już opuścił Stany. – Będę miał mnóstwo okazji, by odwiedzać Pilar, co powinno cię ucieszyć, lecz mało okazji, by być z tobą.

Zapragnęła zapytać, czy go to w ogóle obchodzi, lecz tego nie zrobiła.

– Myślę, że ta sprawa zabierze mi całe lato. Około trzech miesięcy.

Zabrzmiało to dla niej jak wyrok śmierci.

Steel_Koniec_lata.indd 35Steel_Koniec_lata.indd 35 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 32: Danielle Steel, "Koniec lata"

36

– Trzy miesiące? – szepnęła. – Teraz rozumiesz, dlaczego pytam, czy chcesz pojechać

do Antibes. Czy w związku z tym zmienisz zdanie?Pokręciła powoli głową. – Nie. Tam też cię nie będzie, a Pilar musi chyba ode mnie

odpocząć. Nie wspominając nawet... – Urwała. – O mojej matce?Skinęła głową. – Rozumiem. Cóż, ma chère, w takim razie zostaniesz tu-

taj sama.Do diabła, dlaczego nie poprosił jej, by poleciała z nim, by

kursowała z nim pomiędzy Atenami a Paryżem? Przez jedną szaloną chwilę pragnęła mu to zasugerować, lecz wiedziała, że jej na to nie pozwoli. Lubił być wolny, gdy pracował. Nigdy by jej z sobą nie zabrał.

– Dasz sobie radę sama? – zapytał. – A mam wybór? Sugerujesz, że jeśli zaprzeczę, nie poje-

dziesz? – Uniosła ku niemu twarz. – Wiesz, że to niemożliwe. – Tak, wiem. – Milczała przez długą chwilę, a potem wzru-

szyła ramionami, uśmiechając się smutno. – Dam sobie radę. – Wiem.Skąd wiesz, do diabła? Skąd wiesz? A jeśli nie dam? Jeśli

cię potrzebuję? Jeśli... – Jesteś bardzo dobrą żoną, Deanno.Przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy ma mu po-

dziękować, czy też go uderzyć.

Steel_Koniec_lata.indd 36Steel_Koniec_lata.indd 36 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 33: Danielle Steel, "Koniec lata"

37

– Co to ma znaczyć? Ponieważ nie narzekam za dużo? Może powinnam. – Pod uśmiechem ukryła swoje uczucia i pozwoliła mu na unik.

– Nie, nie powinnaś. Jesteś doskonała taka, jaka jesteś. – Merci, monsieur. – Wstała i odwróciła się, by nie wi-

dział jej twarzy. – Spakujesz się sam czy ja mam cię spakować? – Zrobię to sam. Idź do łóżka. Za chwilę do ciebie dołączę.Obserwowała go, gdy krzątał się w garderobie, potem znik-

nął na dole, zapewne w swoim gabinecie. Wyłączyła światła w sypialni. Leżała nieruchomo po swojej stronie łóżka, gdy wrócił.

– Tu dors? Śpisz? – Nie – rozległ się w mroku jej chropawy głos. – Bon.Dobrze? Dlaczego? Jakie to miało znaczenie, czy spała?

Porozmawia z nią, powie jej, że ją kocha, że mu przykro, iż wyjeżdża? Nie żałował tego i oboje to wiedzieli. Kochał swoją pracę: podróżowanie po całym świecie, interesy, swoją repu-tację. Uwielbiał to. Wsunął się pod pościel. Przez długi czas leżeli w milczeniu, pogrążeni w zadumie.

– Jesteś zła, że wyjeżdżam na tak długo?Pokręciła głową. – Nie, nie jestem zła, przykro mi. Będę za tobą tęsknić.

Bardzo. – Czas szybko minie. – Nie odpowiedziała, oparł się więc

na łokciu i spojrzał na jej twarz w ciemnościach. – Przykro mi, Deanno.

Steel_Koniec_lata.indd 37Steel_Koniec_lata.indd 37 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 34: Danielle Steel, "Koniec lata"

38

– Mnie również.Przesunął delikatnie dłonią po jej włosach i uśmiechnął się

do niej, a ona powoli odwróciła głowę, by na niego spojrzeć. – Nadal jesteś bardzo piękna, Deanno. Wiesz? Jesteś jesz-

cze ładniejsza, niż gdy byłaś dziewczyną. Bardzo piękna.Nie chciała być piękna, chciała należeć do niego jak przed

laty. Być jego Diane. – Pilar będzie równie piękna pewnego dnia – dodał z dumą. – Już jest – odparła beznamiętnie, bez gniewu. – Jesteś o nią zazdrosna?Mówił tak, jakby podobał mu się ten pomysł, co przyjęła

ze zdumieniem. Może dzięki temu czuł się ważny. Albo mło-dy. I tak mu odpowiedziała. Dlaczego nie?

– Tak, czasami jestem o nią zazdrosna. Chciałabym znów być tak młoda, tak wolna, tak pewna tego, czego chcę od ży-cia. W jej wieku wszystko jest takie oczywiste: zasługujesz na najlepsze, dostajesz najlepsze. Ja też tak myślałam.

– A teraz, Deanno? Czy życie spłaciło swój dług wobec ciebie?

– Pod pewnymi względami.Spojrzała na niego ze smutkiem. Po raz pierwszy od lat

znów zobaczył w niej tę osiemnastoletnią sierotę, która usiadła naprzeciwko niego w fotelu w jego biurze, w małej czarnej od Diora. Czy naprawdę ją unieszczęśliwiał, czy naprawdę prag-nęła więcej? Dał jej przecież tak wiele. Biżuterię, samocho-dy, futra, dom. Wszystko, czego pragną kobiety. Czego wię-cej mogłaby chcieć? Wpatrywał się w nią przez długą chwilę

Steel_Koniec_lata.indd 38Steel_Koniec_lata.indd 38 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 35: Danielle Steel, "Koniec lata"

39

pytającym wzrokiem, ze zmarszczonym czołem. Czy to moż-liwe, by naprawdę nie rozumiał?

– Deanno...? – Nie chciał pytać, lecz poczuł, że musi to zrobić. Zbyt wiele wyczytał w jej oczach. – Czy jesteś nie-szczęśliwa?

Spojrzała na niego z powagą, pragnąc odpowiedzieć twier-dząco. Bała się. Straciłaby go wtedy; odszedłby od niej i co by poczęła? Nie chciała utracić Marca. Pragnęła mieć go więcej.

– Czy jesteś nieszczęśliwa? – powtórzył pytanie z bólem, uświadamiając sobie, jak brzmi odpowiedź.

Nie chciała wypowiedzieć tych słów. Nagle wszystko stało się jasne. Nawet dla niego.

– Czasami jestem. Czasami nie. Zazwyczaj o tym nie my-ślę. Brakuje mi... Brakuje mi tamtych dni, gdy się poznaliśmy, gdy byliśmy bardzo młodzi – szepnęła.

– Dojrzeliśmy, Deanno, nie zdołasz tego zmienić. – Po-chylił się ku niej i dotknął dłonią jej policzka, jakby chciał ją pocałować. Po chwili jednak jego dłoń opadła. – Byłaś takim uroczym dzieckiem. – Uśmiechnął się na wspomnienie tego, co czuł. – Nienawidziłem twojego ojca za to, że zostawił ci ten bałagan.

– Ja również. Taki po prostu był. Pogodziłam się z tym. – Doprawdy?Skinęła głową. – Jesteś pewna? – Dlaczego pytasz?

Steel_Koniec_lata.indd 39Steel_Koniec_lata.indd 39 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 36: Danielle Steel, "Koniec lata"

40

– Ponieważ czasami myślę, że nadal go nienawidzisz. My-ślę, że to dlatego nadal malujesz. By udowodnić sobie, że nadal potrafi sz robić coś swojego, na wypadek gdybyś kiedyś mu-siała. – Spojrzał na nią uważnie i zmarszczył czoło. – Nigdy nie będziesz musiała, przecież wiesz. Nigdy nie zostawię cię w takim położeniu, w jakim zostawił cię ojciec.

– Nie martwię się tym. I mylisz się. Maluję, ponieważ to kocham, ponieważ to część mnie.

Nigdy nie chciał uwierzyć w to, że jej sztuka jest częścią jej duszy.

Przez długi czas nie odpowiadał; leżał, wpatrując się w su-fi t i rozmyślając.

– Jesteś bardzo zła na mnie, że wyjeżdżam na całe lato? – Powiedziałam ci już, że nie jestem. Będę malować, od-

poczywać, czytać, spotykać się z przyjaciółmi. – Będziesz często wychodzić?W jego głosie zabrzmiała obawa, co ją rozbawiło. Jakby

miał prawo o to pytać. – Nie wiem, głuptasie. Będę cię informować, jeśli mnie ktoś

zaprosi. Na pewno będę uczestniczyć w przyjęciach, galach charytatywnych, koncertach, tego typu spotkaniach.

Skinął głową bez słowa. – Marcu-Eduardzie, czy jesteś zazdrosny? – zapytała z ro-

ześmianymi oczami, po czym naprawdę wybuchnęła śmie-chem, gdy spojrzał na nią. – Och, ależ jesteś! Nie wygłupiaj się! Po tylu latach?

– A jest lepsza pora?

Steel_Koniec_lata.indd 40Steel_Koniec_lata.indd 40 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 37: Danielle Steel, "Koniec lata"

41

– Nawet nie żartuj, kochany. To nie w moim stylu.Wiedział, że to prawda. – Wiem, lecz on ne sait jamais. Nigdy nic nie wiadomo. – Jak możesz tak mówić? – Mam piękną żonę, w której zakochałby się każdy męż-

czyzna przy zdrowych zmysłach.Od lat nie mówił jej tylu miłych rzeczy. Zmierzyła go zdu-

mionym spojrzeniem. – Słucham? Myślisz, że już nie zauważam? Deanno, teraz

to ty żartujesz. Jesteś młodą, piękną kobietą. – Dobrze. W takim razie nie leć do Grecji. – Znów się do

niego uśmiechnęła jak bardzo młoda dziewczyna.Spoważniał. – Muszę. Przecież wiesz. – Wiem. W takim razie zabierz mnie ze sobą. – W jej gło-

sie pojawiła się jakaś nowa nuta, ni to kpina, ni powaga.Przez długi czas nie odpowiadał. – Cóż? Mogę jechać?Pokręcił głową. – Nie, nie możesz. – Cóż, w takim razie będziesz musiał nauczyć się żyć ze

swoją zazdrością. – Od wielu lat nie przekomarzali się w ten sposób. Jego wyjazd na trzy miesiące obudził w nich osobliwe uczucia. Nie chciała jednak naciskać zbyt mocno. – A poważ-nie, kochanie, nie musisz się martwić.

– Oby.

Steel_Koniec_lata.indd 41Steel_Koniec_lata.indd 41 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 38: Danielle Steel, "Koniec lata"

42

– Marc! Arrête! Przestań! – Pochyliła się i wzięła w dło-nie jego dłoń. – Kocham cię... Wiesz?

– Tak. Czy ty wiesz równie dobrze, że ja kocham ciebie?Jej oczy spoważniały, gdy na niego spojrzała. – Czasami nie jestem tego pewna.Wiecznie był zbyt zajęty, by jej to okazywać, poza tym nie

było to w jego stylu. Teraz jednak coś powiedziało jej, że trafi ła w samo sedno. Przyglądała mu się ze zdumieniem. Nie wie-dział? Nie uświadamiał sobie, do czego doprowadził? Ten mur, który zbudował wokół siebie, otaczając się interesami i pracą, wyjeżdżając na całe dni, tygodnie, a nawet miesiące i troszcząc się tylko o swego jedynego sojusznika Pilar?

– Przepraszam, kochanie. Wydaje mi się, że mnie kochasz, lecz czasami muszę sobie o tym przypominać.

– Przecież cię kocham. Musisz to wiedzieć. – W głębi serca chyba wiem.Wiedziała, gdy wspominała chwile, które dzielili, najważ-

niejsze wydarzenia ich życia, które opowiadały ich historię. To dla tych powodów nadal go kochała.

Westchnął. – Potrzebujesz jednak o wiele więcej. Prawda, kochanie?Przytaknęła, znów czuła się młoda i odważna. – Potrzebujesz zarówno mojego czasu, jak i uczucia. Po-

trzebujesz... enfi n, potrzebujesz tego, czego nie mogę ci dać. – To nieprawda. Mógłbyś znaleźć czas. Moglibyśmy robić

razem to co kiedyś. Moglibyśmy! – Mówiła jak płaczliwe dzie-cko i gardziła sobą za to. Mówiła jak dziecko, które błagało

Steel_Koniec_lata.indd 42Steel_Koniec_lata.indd 42 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 39: Danielle Steel, "Koniec lata"

ojca, by zabrał je ze sobą. Gardziła sobą za to, że tak bardzo go potrzebuje. Dawno temu obiecała sobie, że nigdy więcej do tego nie dopuści. – Przepraszam. Rozumiem. – Opuściła powieki, na powrót zamykając się w sobie.

– Rozumiesz? – Przyglądał się jej uważnie. – Oczywiście. – Ach, ma Diane...W jego oczach błysnął niepokój, gdy wziął ją w ramiona.

Nie zauważyła tego, sama miała oczy pełne łez. W końcu to powiedział. Ma Diane...

Steel_Koniec_lata.indd 43Steel_Koniec_lata.indd 43 2014-08-19 17:17:282014-08-19 17:17:28

Page 40: Danielle Steel, "Koniec lata"

ABSOLUTNA KLASYKA POWIEŚCI OBYCZAJOWEJ

Danielle Steel jest autorką ponad 120 książek przetłumaczonych na 43 języki i wydanych w 69 krajach, matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych. Pokochały ją miliony kobiet na całym świecie.

Dan

ielle SteelK

oniec lata

Cena 34,90 zł

© B

rigi

tte

Lac

ombe

Nigdy nie jest za późno, by spełnić swoje marzenia.

Deanna zawsze pragnęła być artystką. Jednak ostatecznie podjęła inną decyzję: wyszła za mąż i została pełnoetatową żoną i matką, rezygnując z rozwijania swojej malarskiej pasji. A kiedy jej małżeństwo stanęło pod znakiem zapytania, obawiała się, że jest już za późno, by powrócić do malowania.

Jednak los postawił na jej drodze Bena – właściciela galerii sztuki, który zakochał się w jej obrazach. Coraz bardziej zafascynowany ich autorką mężczyzna był gotów zrobić wszystko, by ją przekonać, że zawsze warto walczyć o spełnienie marzeń…

lataKoniec

DanielleSteel

Steel_Koniec lata_okladka_druk.indd 1 2014-08-19 14:22:36