CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 ·...

14
Gazetka szkolna Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie W tym numerze: Nr 8(113)/2015 Ważne sprawy: Koniec ferii Studniówka Walentynki 12.02.2015 r. CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ? Walentynki najbardziej wyczekiwany dzień w roku przez wszystkich zakochanych. Czemu tak jest? Przecież zakochani okazują sobie miłość bez względu na to, jaką mamy datę. To prawda, lecz uroczystość świętego Walentego – jako jedyna - wprowadza nas w wyjątkowo romantyczną, ciepłą i miłą atmosferę. Więc jeśli chcesz wyznać osobie, którą kochasz swoją miłość, zrób to koniecznie tego dnia! Pary spędzają ten dzień oczywiście razem, idą do kina, czy na kolacje. Niektórzy wolą bardziej skromnie i udają się w jakieś ustronne miejsce, aby tam spędzić trochę czasu tylko we dwoje. A czy ty już zastanowiłeś się jak spędzisz ten dzień? Czy w ogóle nie zapomniałeś, że 14 lutego jest dzień zakochanych? Zapewne wiele osób zgodzi się ze mną, że szukanie i wybieranie prezentu dla ukochanej osoby wcale nie jest takie łatwe. Chcemy znaleźć coś wyjątkowego, zrobić wspaniałą niespodziankę i sprawić żeby osoba, którą kochamy poczuła się przez nas doceniona. Myślę jednak, że w tym święcie chodzi przede wszystkim nie o obdarowywanie siebie jakimiś drobnostkami, ale o upewnienie drugiej osoby w tym, że będziemy przy niej zawsze i, że zawsze będziemy ją kochać. Najważniejsza jest miłość. Najbardziej romantyczny dzień w roku pozwala dostrzec piękno wewnętrzne drugiego człowieka. Zwracamy uwagę na to, co mamy w swoim sercu, jak potrafimy kochać i jaka jest nasza miłość. Czy dajemy z siebie wszystko, aby nasza druga połowa była szczęśliwa? Czy sami jesteśmy szczęśliwi w związku? Czy czujemy się spełnieni? Czy obdarowując szczęściem drugą osobę, nie ranimy samych siebie? Znajdźmy tego dnia czas na refleksję Źródło: zakochnitomy.pl Czy zostaniesz moją walentynką? str. 1, 2 Studniówka 2015 str. 2 Próbna matura, matura próbna str. 3 Koniec błogości str. 4 Dawanie paczek było tylko pretekstem str. 4, 5 Poradnik licealisty str. 5, 6 Na małych skrzydłach niesie radość! str. 6 Co Ty wiesz o mediach? str. 6 Salwy śmiechu w Żyrardowie str. 7 Auschwitz- pamiętajmy o ofiarach wojny! str. 7, 8 Bohater, czy zdrajca? str. 8, 9 Pomoc łączy ludzi str. 9 Puszkowe legendy ze świata internetu str. 10 Frakcja ponad pokrewieństwem str. 10 Pomocna dłoń str. 11 Ostrożnie z solą! str. 11 Zatrzymaj się, obok Ciebie jest drugi człowiek str.12 Łochów vs. Nowy Targ str. 12 Spotted str. 13 Komiks str. 14

Transcript of CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 ·...

Page 1: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

Gazetka szkolna

Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie

W tym numerze:

Nr 8(113)/2015

Ważne sprawy:

Koniec ferii

Studniówka

Walentynki

12.02.2015 r.

CZY ZOSTANIESZ MOJĄ

WALENTYNKĄ?

Walentynki –

najbardziej wyczekiwany

dzień w roku przez

wszystkich zakochanych.

Czemu tak jest? Przecież

zakochani okazują sobie

miłość bez względu na to,

jaką mamy datę. To

prawda, lecz uroczystość

świętego Walentego – jako

jedyna - wprowadza nas

w wyjątkowo

romantyczną, ciepłą i miłą

atmosferę. Więc jeśli

chcesz wyznać osobie,

którą kochasz swoją

miłość, zrób to koniecznie

tego dnia!

Pary spędzają ten dzień

oczywiście razem, idą do

kina, czy na kolacje.

Niektórzy wolą bardziej

skromnie i udają się w

jakieś ustronne miejsce, aby

tam spędzić trochę czasu

tylko we dwoje. A czy ty

już zastanowiłeś się jak

spędzisz ten dzień? Czy w

ogóle nie zapomniałeś, że

14 lutego jest dzień

zakochanych?

Zapewne wiele osób

zgodzi się ze mną, że

szukanie i wybieranie

prezentu dla ukochanej

osoby wcale nie jest takie

łatwe. Chcemy znaleźć coś

wyjątkowego, zrobić

wspaniałą niespodziankę i

sprawić żeby osoba, którą

kochamy poczuła się przez

nas doceniona. Myślę

jednak, że w tym święcie

chodzi przede wszystkim

nie o obdarowywanie siebie

jakimiś drobnostkami, ale o

upewnienie drugiej osoby w

tym, że będziemy przy niej

zawsze i, że zawsze

będziemy ją kochać.

Najważniejsza jest

miłość. Najbardziej

romantyczny dzień w roku

pozwala dostrzec piękno

wewnętrzne drugiego

człowieka. Zwracamy

uwagę na to, co mamy w

swoim sercu, jak potrafimy

kochać i jaka jest nasza

miłość. Czy dajemy z siebie

wszystko, aby nasza druga

połowa była szczęśliwa?

Czy sami jesteśmy

szczęśliwi w związku? Czy

czujemy się spełnieni? Czy

obdarowując szczęściem

drugą osobę, nie ranimy

samych siebie? Znajdźmy

tego dnia czas na refleksję

Źródło: zakochnitomy.pl

Czy zostaniesz moją

walentynką?

str. 1, 2

Studniówka 2015 str. 2

Próbna matura, matura

próbna str. 3

Koniec błogości str. 4

Dawanie paczek było

tylko pretekstem

str. 4, 5

Poradnik licealisty str. 5, 6

Na małych skrzydłach

niesie radość!

str. 6

Co Ty wiesz o mediach? str. 6

Salwy śmiechu

w Żyrardowie

str. 7

Auschwitz- pamiętajmy

o ofiarach wojny!

str. 7, 8

Bohater, czy zdrajca? str. 8, 9

Pomoc łączy ludzi str. 9

Puszkowe legendy ze

świata internetu

str. 10

Frakcja ponad

pokrewieństwem

str. 10

Pomocna dłoń str. 11

Ostrożnie z solą! str. 11

Zatrzymaj się, obok Ciebie

jest drugi człowiek

str.12

Łochów vs. Nowy Targ str. 12

Spotted str. 13

Komiks str. 14

Page 2: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 2

Studniówka 2015 uczniów klas

trzecich z łochowskiego liceum!

Szkoda, że to wydarzenie jest już za

nami, ale jest co wspominać!

Każdy maturzysta odliczał dni.

Dziewczyny biegały po sklepach

w poszukiwaniu ostatnich drobiazgów,

pasujących do ich balowych sukni.

A mężczyźni, jak to mężczyźni, spędzali

godziny przed lustrem, aby idealnie

nażelować swoją czuprynę. Ten dzień był

wyjątkowy dla wszystkich. Miesiące prób

reprezentacyjnego poloneza, tygodnie

spędzone na dopracowywaniu

wszystkiego i przeddzień, kiedy wszyscy

robiliśmy, co w naszej mocy, aby 10

stycznia zapadł każdemu w pamięci.

Udało się! Studniówka rozpoczęła się

polonezem, w którym brały udział

wszystkie pary. Potem mogliśmy cieszyć

oczy polonezem reprezentacyjnym, a na

koniec wymowną przemową Dyrektora,

który przypomniał nam o tym, że to

jedyna taka noc i radził, abyśmy

wykorzystali ją jak najlepiej, ponieważ

później zostaje nam… matura.

Podekscytowanie i lekki stres, który się

pojawił, wprowadził coś takiego, że

każde słowo wybrzmiewało podwójnie.

To teraz przejdę do części

nieoficjalnej.. czyli do najlepszej imprezy

roku! Wszystkie klasy spisały się

rewelacyjnie. Wspólna zabawa, uśmiechy

i mnóstwo radości tak zapamiętałam ten

bal. Nasze kochane wychowawczynie

również bawiły się z nami. To było coś

wspaniałego. Uśmiech nie schodził

również z twarzy grona pedagogicznego.

Myślę, że każdy był zadowolony, to w

końcu jedyna taka noc w życiu

maturzysty, jedyna, w której to nie

książki były powodem braku snu.

Zostało nam jedynie wspominać…

przeglądając milion pięćset sto

dziewięćset najpiękniejszych zdjęć czy

oglądając film studniówkowy (bo

przecież każdy chciał mieć

udokumentowane to, jak wspaniale tego

dnia wyglądał). Mam nadzieję, że dobre

humory nas nie opuszczą, a szczególnie

w dniu oddania wyników z matur. To ile

już zostało do matury? Chyba wolę o tym

nie myśleć!

STUDNIÓWKA 2015

DZIŚ MACIE JEDYNY CZAS NA ZABAWĘ, POTEM JEST JUŻ

TYLKO MATURA

Klasa III D

Fot. Marcin Siekierzyński

na odpowiedź na rożnego rodzaju

pytania, które same przychodzą nam na

myśl.

Tego dnia przyjemnie jest popatrzeć

na starszych, nadal zakochanych ludzi,

którzy pomimo lat nie widzą świata poza

sobą. Wciąż chodzą za ręce i obdarowują

się całusami. Dla wielu zastanawiające

jest to jak można kochać tak samo,

niezmiennie całe życie. Chyba nie ma na

to przepisu, to po prostu wielka miłość,

która czyni cuda i sprawia, że on i ona są

dla siebie nawzajem cudem.

Zarówno na starszych jak i na tych

najmłodszych możemy patrzeć z

uśmiechem na twarzy. Kiedy to mały

chłopiec wręcza dziewczynce serduszko

wycięte

z papieru z napisem „czy zostaniesz

moją walentynką?” w wielu z nas

wywołuje to wielką radość, bo być może

właśnie wtedy przypominamy sobie

samych siebie z dawnych lat. Patrząc na

to z perspektywy czasu, wydaje nam się,

że byliśmy wtedy niemądrzy, wstydzimy

się kiedy po latach spotykamy sympatię

z przedszkolnych lat, często unikamy

z kimś takim rozmowy. Być może to jest

błąd, być może właśnie ta osoba jest

miłością naszego życia, nie pozwólmy,

żeby przeszła nam koło nosa okazja

zdobycia jego lub jej serca.

Niestety, są też minusy obchodzenia

Walentynek. Ludzie, którzy nie znaleźli

jeszcze osoby, z którą chcieliby spędzić

resztę życia mogą być tego dnia smutni

i zrozpaczeni. Pary ściskają się i dają

sobie całusy, można powiedzieć, na

oczach wszystkich i wtedy u osób

samotnych budzi się pewnego rodzaju

zazdrość i żal. Zadają sobie pytanie

„kiedy ja będę tak szczęśliwy jak ci

wszyscy ludzie?” Wtedy należałoby

przypomnieć, że tak naprawdę wszystko

jest w ich rękach. Może właśnie tego dnia

należy zrobić pierwszy krok. Ruszyć się z

domu, wyjść chociażby na spacer, do

parku… A może tam spotkamy bratnią

duszę, osobę, która tak jak my jest

samotna i potrzebuje wsparcia. Miłość

możemy znaleźć wszędzie.

Zastanawiające jest to jak liczne

grono osób pomimo tego, że jest w

związku, nie uznaje tego święta. Taki

dzień jest tylko raz w roku i każdy, kto

ma obok siebie kogoś, kogo bardzo kocha

powinien wraz z tym kimś świętować ten

dzień. Spójrzmy jak często przechodząc

przez pasy, czy idąc ulicą, napotykamy

ludzi pozbawionych energii, często

zmęczonych codzienną rutyną. Mając

wzgląd na to, powinniśmy tego jednego

dnia wprowadzić na ulice pozytywną

energię, darzyć wszystkich ludzi

sympatią i szacunkiem. Tego dnia

szczególnie niech nawet wcześniej

wspomniane samotne osoby czują magię

święta.

Page 3: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 3

PRÓBNA MATURA, MATURA PRÓBNA

W dniach 15-19 grudnia

odbyły się próbne

egzaminy maturalne

zorganizowane przez

Centralną Komisję

Egzaminacyjną dla

uczniów trzecich klas

liceów ogólnokształcących,

którzy wiosną 2015r. jako

pierwsi będą zdawać

maturę w nowej formule.

Młodzież przygotowująca

się do matury najpierw musi

zmierzyć się z egzaminem

próbnym, który dla dużej

części osób staje się

motywacją do nauki. Prawie

wszyscy przeżywają

egzamin maturalny jako

stres. Nadaje się mu

szczególną rangę, gdyż

świadectwo maturalne to

symbol dorosłości, to przepustka do

dalszego kształcenia. Ciekawe jakie

wrażenia wiążą się z ostatnio

przeprowadzoną maturą próbną. Co czują

po tak istotnym czasie, co myślą o

egzaminie, jakie są ich opinie?

Justyna Stryjek: Czy

przygotowywałeś/łaś się do próbnej

matury? A może chciałeś/łaś sprawdzić

swoje umiejętności bez jakichkolwiek

przygotowań?

Kuba Cendrowski: Ja próbną maturę

potraktowałem jako sprawdzenie swoich

wiadomości i dlatego nie uczyłem się do

niej specjalnie, a jedyną formą powtórki

było zrobienie przykładowego arkusza

z CKE.

Ola Strąk: Nie przygotowywałam się do

próbnej matury jakoś szczególnie. Po

prostu systematycznie powtarzam chemię

i biologię na maturę. Przerobiłam już

dokładnie cały materiał z chemii z

drugiej klasy i zamierzam zrobić to

jeszcze raz by wszystko dokładnie

zrozumieć.

Z matematyki szczególnie się nie

przygotowywałam. Powtórzyłam jedynie

ciągi.

Justyna: Czy Twoim zdaniem matura

próbna motywuje w pewien sposób

uczniów do nauki?

Ania Bala: Tak, uważam, że matura

próbna w jakiś sposób motywuje. To

jakiś znak, że zbliża sie ten prawdziwy

egzamin i trzeba wziąć się za naukę, by

uzyskać jak najlepsze wyniki.

Kuba: Uważam, że przeprowadzenie

takiej próbnej matury jest świetnym

pomysłem, bo pozwoli to na otwarcie

nam oczu na to, że do właściwej matury

czasu zostało niewiele, a nauki bardzo

dużo.

Justyna: Czy obawiasz się wyników?

Ania: Jasne, że obawiam się wyników,

chyba jak każdy. Próbne matury nie

należaly do najprostszych. Jestem

ciekawa jak mi poszło.

Ola: Oczywiście obawiam się wyników.

Najbardziej chyba z chemii, bo to właśnie

jej poświęcam najwięcej czasu i boję się,

że moja praca mogła pójść na marne.

Justyna: Co sprawiło Ci największą

trudność, a z czym nie miałeś/łaś

większych problemów?

Martyna Gołaszewska: Największym

problemem było dla mnie rozplanowanie

czasu, mimo tego, że zmieściłam się

w wyznaczonym czasie i zrobiłam

wszystkie zadania. Teraz wiem, że muszę

trochę nad tym popracować. Nie miałam

większych problemów z zadaniami, które

były związane z tematami z ostatnich

lekcji. Gorzej było z zadaniami, które

obejmowały materiał z pierwszej klasy,

ponieważ nie powtarzałam starego

materiału przed maturą próbną. Chciałam

się po prostu sprawdzić.

Kuba: Z każdym kolejnym przedmiotem

utwierdzałem się w przekonaniu, że

poziom próbnej matury nie był wcale taki

wysoki. Uważam, że zdecydowanie

najłatwiejszy był angielski, a

najtrudniejsze przedmioty rozszerzone -

biologia i chemia. Najbardziej obawiałem

się matematyki - nie była ona trudna,

nawet dla kogoś z tak miernymi

zdolnościami matematycznymi jak moje,

ale teraz już wiem, że pewnych rzeczy

jeszcze nie potrafię

i pozwoli mi to na lepsze przygotowanie.

Justyna: Gdyby była taka możliwość,

czy po próbnej maturze zmieniłbyś/

zmieniłabyś swoje przedmioty

rozszerzone na inne?

Paulina Dołowa: Nie, nie zmieniłabym.

Zbyt dużo nauki poświęciłam na naukę

przedmiotów, które wybrałam. Wydaje

mi się, że zmiana przedmiotów w tym

momencie nie miałaby sensu, ponieważ

nie byłabym w stanie sama nadrobić

całego materiału.

Artur Wyrębek: Jeżeli byłaby taka

możliwość to tak. Po napisaniu próbnej

matury z pewnych przedmiotów

uświadomiłem sobie, że wybrałem nie te

co trzeba. Teraz podjąłbym się jej

zmiany.

Załamany maturzysta

Fot. Joanna Wielądek

Page 4: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 4

KONIEC BŁOGOŚCI Uczniowie czterech województw

dnia 19 stycznia rozpoczęli długo

wyczekiwane ferie. Początek ferii był

bardzo mroźny, ale w drugim tygodniu

spadł upragniony śnieg. Większość

spędziła je w domu, odpoczywając

i relaksując się przy grach i zabawach.

Niektórzy z nas wyjechali w góry, aby

tam pozjeżdżać na nartach. W końcu

gdzie indziej jak nie w górach można

bawić się najlepiej zimą?

Niestety wszystko, co dobre,

szybko się kończy. Trzeba powrócić do

codzienności. Uczniowie przychodzą do

szkoły, a nauczyciele do pracy. Po dwóch

tygodniach przerwy czas wrócić do

szkolnej ławki. Koniec leniuchowania!

Znów trzeba wcześniej wstać, zapakować

podręczniki i zeszyty do plecaka i iść do

szkoły. Niedziela 1 lutego byłA ostatnim

dniem ferii zimowych. 2 lutego do szkół

wrócili uczniowie z województw:

dolnośląskiego, mazowieckiego,

opolskiego

i zachodniopomorskiego, którzy

dwutygodniową przerwę w nauce

rozpoczęli jako pierwsi. Po feriach nie

odnotowano wielkich braków

personalnych, prawie wszyscy

uczniowie zjawili się o 8:15 na pierwszą

lekcję po zasłużonym odpoczynku. Dla

młodzieży łochowskiego liceum w

poniedziałek zabrzmiał pierwszy

dzwonek. Ferie były dla wszystkich

czasem relaksu, lecz niestety

sprawdziany czekają.

Rozpoczynamy drugie półrocze,

które będzie dla nas bardziej pracowite.

Może jakieś nowe postanowienia? Czas

wziąć się za naukę i popracować nad

ocenami. Pierwsze półrocze minęło

dosyć szybko, lecz w drugim półroczu

będzie mniej dni do odpoczynku.

W tym półroczu życzymy samych

pozytywnych ocen i sukcesów! I

pamiętajcie, że licząc od poniedziałku za

146 dni wakacje.

Dominika Filipowicz (kl. Ib)

Fot..: Patrycja Giers

DAWANIE PACZEK BYŁO TYLKO PRETEKSTEM

W weekendowych dniach 13-14

grudnia dziewięcioosobowa grupa

z naszej szkoły wybrała się na Białoruś

w ramach „Akcji paczka”, która

została zorganizowana dzięki fundacji

"Kresy w potrzebie - Polacy

Polakom".

Pierwszego dnia spotkaliśmy się

z dużą sympatią wobec organizatorów.

Kiedy prezes tej fundacji Cezary

Jurkiewicz - absolwent naszej szkoły

powiedział: „Z tego wyjazdu nikt nie

wróci spokojny”, nikt jeszcze nie

spodziewał się co te słowa oznaczają.

Rano zostaliśmy poinformowani, że

paczki zostały zatrzymane na granicy, ale

na szczęście udało się przewieść je na

Białoruś. Po wstępnych informacjach,

zabraliśmy się do działania: dobraliśmy

się w około sześcioosobowe grupy, w

których była przynajmniej jedna osoba

obeznana w terenie. Część grup pojechała

do okolicznych wsi, a niektórzy chodzili

po Grodnie. W tych grupach

roznosiliśmy paczki. Gdy wchodziliśmy

do domów zaczęliśmy od składania

życzeń, potem rozmawialiśmy. Często

gdy zaczęliśmy śpiewać kolędy było

widać na twarzy tych ludzi łzy, uśmiech

oraz radość. Ludzie byli właśnie w takich

nastrojach, gdy widzieli że ktoś o nich

pamięta. Wyrażali wdzięczność za to że

po prostu tam byliśmy. Tak naprawdę

dawanie paczek było tylko pretekstem,

aby móc z tymi ludźmi porozmawiać

oraz pobyć razem z nimi. W czasie

dawania tych paczek, można było sobie

uświadomić że Polacy na obcych

ziemiach są bardziej szczerzy oraz

wierzący.

W godzinach późniejszych

pojechaliśmy do klasztoru sióstr Serafitek

znajdującego się niedaleko Grodna. Te

siostry były pełne radosnego ducha.

Cieszyły się, że mogą być właśnie w

takim miejscu, aby sprawować swoją

misje. Z tamtego właśnie miejsca

mogliśmy jechać do kolejnych Polaków,

którzy mieszkali na pobliskich wsiach.

To, co zobaczyliśmy bardzo nas

zaskoczyło. Mieszkali tam ludzie

biedniejsi, żyli w mało cywilizowanych

warunkach, w jednym domu nawet nie

było podłogi; często to byli starzy

opuszczeni ludzie. Młode osoby ciężko w

ogóle można było spotkać. W domach

znajdowało się znaki polskości jak Orzeł

Polski oraz dużo obrazów świętych.

Widać było, że starają się żyć tam jak

najbardziej samo-wystarczalnie. Co

należy jeszcze zauważyć, ludzie

posługiwali się płynną polszczyzną.

Na noc każdy z nas został

przydzielony do rodzin Polskich, przez

które zostaliśmy także miło przyjęci. Z

nimi mogliśmy porozmawiać oraz

podzielić się różnicami społecznymi. Gdy

Aldona Cudna, uczennica naszej szkoły z Eweliną z Białorusi

u której mieszkała na tle panoramy Grodna

Fot.: Aleksandra Jaczewska

Page 5: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 5

zobaczyliśmy warunki, w jakich

mieszkają ludzie którzy są w mieście a

ludzie są na wsi można było zobaczyć

dużą dysproporcje. Drugiego dnia

natomiast mogliśmy zwiedzić miasto

Grodno, jest to najbardziej polskie, ze

wszystkich białoruskich

miast, gdzie żyje blisko 80 tyś. ludzi

polskiego pochodzenia. Jest położone nad

rzeką Niemnem. Sam Stefan Batory

chciał aby to miasto było niegdyś stolicą

Polski. W Grodnie odbywały się obrady

sejmu polskiego. W tym miejscu

formalnie rozpadła się I Rzeczpospolita.

Można tam zobaczyć radzieckie

pozostałości jak plac sowiecki i pomniki

Lenina. Tego dnia także mogliśmy udać

się na msze, która była oczywiście w

języku polskim. Warto wspomnieć że to

właśnie dzięki kościołowi na Białorusi

został zachowana nasza kultura i język i

jak widać było dobrze się tam rozwija.

Dla każdego z nas był to

niesamowity czas, który wniosła wiele do

naszych serc. Mam nadzieje że w

następnym roku także odbędzie się

wyjazd na ta akcje, a z tego co było

słychać, są na to plany.

PORADNIK LICEALISTY KILKA MIEJSC, KTÓE WARTO ODWIEDZIĆ W TRAKCIE PRZERWY

Nie samą nauką nasza szkoła

żyje. Bez wątpienia ważną częścią

szkolnego życia każdego ucznia jest

czas przerwy. W niektórych

przypadkach są one nawet ważniejsze

niż lekcje. Krótkie dziesięć minut

między lekcjami jest podstawą

towarzyskiego życia kazdego licealisty.

Jest to czas spotkań towarzyskich, a

często także zawierania nowych

znajomości. Gdzie można bowiem

łatwiej zawrzeć znajomość niż na

szkolnym korytarzu? Oto krótki

poradnik, gdzie warto spędzić ten

krótki, ale niezwykle ważny okres

czasu.

Świetlica – Miejsce idealne dla

osób lubiących ciszę i spokój. Szególnie

polecane dla osób o wysokich

standardach wygody. W przeciwieństwie

do innych szkolnych lokacji można

skorzystać z krzesełek, a także stolików.

Idealne miejsce do nauki przed

zbliżającym się sprawdzianem, lub do

odrobienia zaległej pracy domowej. Jest

to także przedlekcyjne miejsce zbiórki

oraz lokacja w której zawsze można

spotkać kogoś z III d. Posiada ona także

wiele innych zalet, takich jak bliska

obecność stołówki

i możliwość załapania się na porcje jakże

sławnego i równie tajemniczego

czerwonego napoju. Polecane dla osób

nieśmiałych, nowych i nie mogących się

odnaleźć w wielkim rozgardiaszu na

szkolnym korytarzu.

Tablica ogłoszeń – Szczególny

ruch panuje tam w momencie, gdy na

ścianie pojawi się jakieś nowe

wstrząsające ogłoszenie (najlepiej

wywołujące kogoś z nazwiska, co staje

się idealnym pretekstem do obgadania

kogoś). Lokacja bywa często tak mocno

przeludniona, ze momentami nie można

przedrzeć się do planu lekcji, aby

sprawdzić, gdzie odbędzie się kolejna

lekcja. Największe korki występują tam

jednak zazwyczaj na poczatku każdego

nowego roku szkolnego, kiedy to

pierwszoklasiści całymi klasami

maszerują w kierunku planu aby

wspólnymi siłami rozwikłać, gdzie mają

udać się na kolejną lekcje.

Centrum dolnego korytarza –

Czyli miejsce, gdzie idzie każdy, kto nie

ma co ze sobą zrobić w nadziei na to, że

uda mu się dołączyć do jednego z wielu

kręgów formowanych na tym wielkim,

niezagospododorwanym terenie.

Zazwyczaj wieje tam nudą i jest to

generalnie akt desperacji strudzonych

całym dniem pracy uczniów nie

mających żadnych lepszych perspektyw

na spędzenie wolnego czasu.

Parapety – Te oblegane sa

zwykle przez różnorakie pary w naszej

szkole. Miejsce elitarne, tylko dla osób

posiadających swoje drugie połówki. –

synonim nudy. To własnie w tym miejscu

rozrywkowi, pełni energii i wspaniałych

perspektyw mężczyźni ulegają pokusą

swoich jakże wspaniałych partnerek

zabijając międzyczasie całe swoje życie

towarzyskie. Oczywiście członkowie

tego elitarnego grona czerpią wiele

profitów

z takiego obrotu spraw i generalnie nie

narzekają na swoją obecną pozycję.

Ciemny zaułek – Koniec

dolnego korytarza to raczej terytorium

całkowicie zdominowane przez

gimnazjalistów, którzy myślą, że

przebywając w liceum staną się nieco

fajniejsi. Miejsce to ciężko właściwie

uznać za część licealną, gdyż

gigantyczny napływ imigrantów z

gimnazjum sprawił, że licealiści w tym

miejscu są raczej mniejszością etniczną.

Miejsce to należy do niebezpiecznych i

niezwykle tajemniczych.

Łazienki – Są to swego rodzaju

centra towarzyskie. Jedyne miejsce, gdzie

meżczyźni mogą być sobą i zachowywać

się jak zwierzęta nie wzbudzając przy

tym odrazy u kobiet. Oraz jedyne

miejsce, gdzie kobiety mogą przestać

olśniewać i ewentualnie dopracować

swój malowniczy wizerunek (niestety w

wielu przypadkach jest on tak

malowniczy, że ciężko stwierdzić jak

Fot.: Rafał Jakubowski

Page 6: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 6

12 grudnia odbył się II etap

Konkursu Wiedzy o Mediach

organizowany przez Wydział

Dziennikarstwa

i Nauk Politycznych Uniwersytetu

Warszawskiego. Tematami

przewodnimi konkursu są: poprawna

komunikacja, rozwój mediów i ich rola

w społeczeństwie.

100 najlepszych uczestników z

województwa mazowieckiego zostało

zaproszonych do Instytutu

Dziennikarstwa na Uniwersytecie

Warszawskim, gdzie obyły się eliminacje

na szczeblu wojewódzkim. Egzamin

składał się wyłącznie

z pytań zamkniętych. Organizatorzy

przygotowali szczególną niespodziankę –

debatę z językoznawcą prof. Jerzym

Bralczykiem. Z myślą o przyszłych

studentach zostały przedstawione

prezentacje dotyczące działalności i

sukcesów Uniwersytetu Kardynała

Stefana Wyszyńskiego oraz Uniwersytetu

Warszawskiego.

To nie koniec zmagań. 20 marca

odbędzie się III etap (ogólnopolski).

Udział w nim umożliwiło mi zajęcie

I miejsca na etapie wojewódzkim.

Głównymi nagrodami konkursu są

indeksy na wydziale dziennikarstwa 16

uczelni

w Polsce oraz staże w redakcjach Grupy

Bauer (RMF FM, Interia, Wydawnictwa Bauer).

przypadkach nawet pobudza apetyt. Poza

stołówką jest to bowiem ulubione miejsce

śniadaniowe wielu uczniów.

Centrum górnego korytarza –

Miejsce zdecydowanie mniej oblegane

niż jego odpowiednik z dolnej części

szkoły. Jego zastosowanie jest generalnie

podobne do tego na dole z tymże można

przebywać tutaj w bardziej

komfortowych warunkach. Ponadto

ważną zaletą tego miejsca jest klatka

schodowa, która nie tylko służy za

oparcie, ale także za świetny punkt

widokowy pozwalający dokładnie

prześledzić kto dokładnie chodzi do

naszej szkoły i kogo warto tutaj poznać.

Najgorsze co można zrobić w

trakcie przerwy to siedzieć pod klasą

oczekując na lekcje. Co prawda

sprzyja to integralności wewnątrz

klasowy, jednak przebywanie w taki

sposób tworzy grupy zamknięte i osoby

przebywające w nich zamykają się na

inne znajomości. Skutkuje to

asymilacją poszczególnych klas, a

przecież każdy licealista jest istotą

społeczną i powinien być otwarty na

nowe, poza klasowe znajomości.

Tendencje do takiego grupowania się

wykazują generalnie licealistki, które

nie wiedząc jak pożytecznie spędzić

NA MAŁYCH SKRZYDŁACH ŁOCHÓW NIESIE 4 grudnia 2014r.

przedstawiciele Łochowskiej Grupy

PaT wraz

z koordynatorkami mieli możliwość

przynieść mnóstwo radości dla dzieci

z Samodzielnego Publicznego

Dziecięcego Szpitala Klinicznego w

Warszawie. Pomysłodawcą była Ewa

Strąk. Dzięki szybkiej organizacji

zaangażowała grupę oraz garstkę

cennych sponsorów. To dzięki nim

udało się zebrać pieniądze na prezenty

dla dzieciaków. Przygotowania zajęły

nam około miesiąca, jednak

wiedzieliśmy, że cel jest dla nas

najważniejszy.

W dniu wyjazdu każdy był

bardzo przejęty. Chcieliśmy aby

wszystko udało się. Około godziny 1000

przy szpitalnym wejściu pojawił się św.

Mikołaj ze swoimi pomocnikami i

oczywiście prezentami. Odwiedziliśmy 7

z 10. oddziałów. Pod naszymi małymi

skrzydłami niosącymi radość znalazły się

oddziały: kardiologii, endokrynologii,

chirurgii, neurologii, hematologii oraz

psychiatrii dziennej i całodobowej.

Przechodziliśmy samych siebie, aby nie

uronić ani jednej łzy

patrząc na tak wiele

młodych, cierpiących

twarzyczek. Każdy z

nas miał na twarzy

uśmiech. Staraliśmy

się dać im ciepło,

odrobinę radości i

choć jeden moment

zapomnienia

o ich własnej

chorobie. Kiedy św.

Mikołaj pojawiał się

w drzwiach, nikt nie

był obojętny.

Dzieciaki

przychodziły do nas ochoczo. Zdarzali

się też tacy, którzy nie chcieli nas

wypuścić. Małe dziękuję, uścisk i

niewielki uśmiech był wszystkim czego

w zamian chcieliśmy. Dzieci często nie

były w stanie nic zrobić, ale opiekuńczy

rodzice robili to za nich. Nikt nie został

pominięty. Płaczących potrafiliśmy

rozweselić, smutnych podnieść na duchu,

a rodzicom dać siłę na dalszą walkę u

boku swoich pociech. Widać było, że

każde dziecko ma w sobie ogrom miłości

i wielką chęć dzielenia się nią z innymi.

Wyjazd dał nam wiele do

zrozumienia. Nasze problemy zrobiły się

błahe patrząc na sytuacje, w których

znajdowali się podopieczni szpitala.

Daliśmy im szczęście, moment

zapomnienia

o wszystkim. Sami zyskaliśmy wartość

pomocy dla innych. Obraz tego, co

zobaczyliśmy na pewno na długo

zostanie nam w pamięci. Mamy nadzieję,

że taka inicjatywa będzie nadal

promowana przez naszą grupę.

Fot.: Marzena Ogonowska

CO TY WIESZ O MEDIACH?

Źródło: kwm.id.uw.edu.pl

Page 7: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

SALWY ŚMIECHU ŻYRARDÓW!

str. 7

To już trzeci raz, kiedy uczniowie

naszego liceum podbijają Żyrardów!

Tym razem na VIII edycję

Anglojęzycznego Festiwalu Humoru

Pani Profesor Dina Jakimczuk zgłosiła

nas ze skeczem pt. „Low Self-esteem”.

I choć sam wyjazd stał się dla nas

niemałym zaskoczeniem i wyzwaniem,

wróciliśmy z dyplomami i ogromną

satysfakcją, ze względu na zajęte przez

nas 4 miejsce.

Można śmiało powiedzieć, że cały

ten dzień był dla nas pełen

niespodzianek. Wyruszyliśmy w podróż z

samego rana i już po przebyciu

pierwszych kilometrów zrobiliśmy

pierwszą próbą generalną naszego

skeczu. Wyglądało to naprawdę

zabawnie, biorąc po uwagę fakt, że nie

robiliśmy tego wcześniej ani razu.

Państwo Laskowscy, pomimo tego,

iż słuchali tego samego tekstu kilkanaście

razy, byli dla nas bardzo wyrozumiali

i robili to z uśmiechami na twarzach, za

co bardzo dziękujemy! Kiedy

dojechaliśmy już na miejsce,

rozgościliśmy się w pokoju prób i… o

mały włos nie przegapiliśmy własnego

występu! Jak to mówią, szczęśliwi czasu

nie liczą, a nam, jedzącym pączki i

ciastka, nie w głowie było patrzenie na

zegarek. Na szczęście

w ostatniej chwili spostrzegliśmy, że już

dawno powinniśmy być przebrani i

gotowi, więc szybko przygotowaliśmy,

co trzeba i bez większego strachu

wyszliśmy na scenę. Byliśmy bardzo

zadowoleni

a na głoszenie wyników nie musieliśmy

czekać długo. Zanim jednak usłyszeliśmy

werdykt, mieliśmy okazję posłuchać

Wiesława Tupaczewskiego z kabaretu

OT.TO, opowiadającego o swoich

doświadczeniach z językiem angielskim,

a także przyjrzeć się sztuce improwizacji,

którą przedstawili nam krótko Daedalus

Chaos oraz Ravi Kumar, którzy byli

częścią jury.

Z Ośrodka Kultury wyszliśmy ze

szczerymi uśmiechami i torbami pełnymi

nagród. Bawiliśmy się świetnie i mamy

nadzieję, że przygoda Łochowskiego

Liceum z Festiwalem Humoru jeszcze się

nie skończyła. Zachęcamy wszystkich do

brania w nim udziału.

Bardzo dziękujemy Panu

Dyrektorowi, bez którego interwencji

ominęłoby nas całe to przedsięwzięcie.

Mamy nadzieję, że spisaliśmy się dobrze

i że już niedługo statuetka, którą

zdobyliśmy, przekroczy mury naszej

szkoły.

Kinga Puchta (kl. IIIa)

AUSCHWITZ - PAMIĘTAJMY O OFIARACH WOJNY! Auschwitz - to

nazistowski obóz

koncentracyjny

utworzony w roku 1940.

Zginęło w nim ponad 1,1

mln mężczyzn, kobiet i

dzieci. Stał się symbolem

terroru, ludobójstwa i

holocaustu.

Początkowo obóz

przeznaczony był

wyłącznie dla Polaków,

jednak

w roku 1944 rozpoczęły się

masowe transporty Żydów.

Było to spowodowane

włączeniem obozu do

realizacji planu zagłady

europejskich Żydów.

Wspomnienia byłych

więźniów Auschwitz Ludwik Gancarz:

Zostałem uwolniony z katowickiego

więzienia. Razem z grupą kolegów

miałem zostać przewieziony do pracy w

cukierni. Po kilku godzinach jazdy

samochód zatrzymał się. Po wyjściu z

samochodu moim oczom ukazało się

jakieś dziwne miasto, domy były nie

otynkowane, a w okolicy nie rosły żadne

drzewa, wszystko było ogrodzone

płotem. Żołnierze ustawili nas w szeregu

po pięciu

i chodząc wokół nas z karabinami

zabronili rozmawiać. Z daleka

zobaczyłem ludzi w pasiastych

ubraniach, bez czapek

ciągnęli wóz naładowany

jakby pniami drzew. Kiedy

podeszli bliżej okazało się że

wóz był pełen ludzkich

kościotrupów. Niektórzy z

nich wisieli na wozie z

otwartymi oczami

i ustami. Wtedy

zrozumiałem, gdzie jestem.

Godzinę później jako

siedemnastoletni chłopiec

przekroczyłem bramę

obozową. Po ostrzyżeniu i

przemundurowaniu

zostaliśmy skierowani do

trzytygodniowego bloku

kwarantanny. Tam uczono

nas maszerować i

zdejmować czapki na

komendę. Przy tych ćwiczeniach

codziennie zabijano kilku więźniów. Raz

w tygodniu niemiecki lekarz skazywał

każdego słabiej wyglądającego więźnia

na zagazowanie. Do strachu przed

śmiercią dołączył głód i zimno. Wielu

więźniów nie wytrzymując tego piekła na

ziemi, rzucało się na druty naładowane

napięciem elektrycznym.

Źródło: nbcnews.com

Page 8: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 8

Po kwarantannie zostaliśmy

przeniesieni do obozu pracy, tu było

jeszcze gorzej. Musieliśmy wykonywać

ciężkie prace na budowie i nosić biegiem

materiały budowlane. Codziennie po

skończonej pracy przynosiliśmy kilku

zabitych więźniów. Po kolacji sztubowi

wyczytywali numery więźniów i zabijali

ich za niezawinione kary. W każdej

minucie groziła więźniowi śmierć,

najczęściej męczeńska.

Mnie Dzięki Panu Bogu udało się

przeżyć pięć takich obozów.

Henryk Duszyk:

Trafiłem do obozu w 1944 roku

jako 8 letni chłopiec. 18 stycznia 1945

roku nastąpił wymarsz więźniów z

Birkenau. Likwidowano obóz. Niemcy

zrobili selekcje. Wywołano mnie i

jeszcze 17 słabych, niezdolnych do

marszu. W szeregu poszliśmy do lagru

cygańskiego

i tam doczekaliśmy nadejścia frontu. 27

stycznia panował duży mróz, dzieci nie

mogły zasnąć z obawy przed

zamarznięciem. Nagle otworzyły się

drzwi baraku

i weszło dwóch ludzi ubranych na biało.

Byli to sowieccy zwiadowcy. Jeden z

nich wyjął dwie konserwy i podał mi je.

Następnego dnia dotarła do dzieci

wiadomość że obozowe druty są

poprzecinane. Przyszedł front i sowieci

przyprowadzili dwie kuchnie polowe,

nagotowali krupniku. Każdy z nas dostał

ciepłą zupę. Po kilku dniach na lagrze

cygańskim to było coś wspaniałego. Pod

barak przyszli miejscowi ludzie i zabrali

najsłabszych do szpitala. Wykryto u mnie

gruźlicę. Po wyjściu ze szpitala

powiedziano mi, że mogę jechać do

Krakowa. Tam zaopiekowały się mną

zakonnice.

Wyzwolenie Ze względu na sytuację strategiczną

na froncie wschodnim naziści już w

sierpniu 1944 r. rozpoczęli

przygotowania do likwidacji obozów. Z

końcem roku wstrzymano rozbudowę

Auschwitz i Birkenau oraz zaczęto

palenie dokumentów

i zacieranie świadectw zbrodni:

zasypywano doły z ludzkimi prochami,

rozebrano do fundamentów krematorium

IV, przygotowano do wysadzenia

pozostałe trzy budynki krematoryjne. 17

stycznia 1945 r. odbył się w KL

Auschwitz ostatni apel generalny 67 012

więźniarek i więźniów. Bezpośrednio po

nim na rozkaz wyższego dowódcy SS

rozpoczęto ostateczną ewakuację

więźniów. Masowo palono obozowe

akta, wysadzono krematoria. Obóz, w

części opuszczony przez SS-manów, 27

stycznia wyzwolili żołnierze Armii

Czerwonej 59 i 60 Armii 1 Frontu

Ukraińskiego.

Kilka dni temu minęła 70 rocznica

wyzwolenia Auschwitz. Pod bramą

śmierci Birkenau spotkało się około 300

ocalałych . Przybyli również

przedstawiciele 40 państw oraz wielu

przedstawicieli instytucji

międzynarodowych. Gości powitał

prezydent Bronisław Komorowski.

Przemówienia wygłosili byli więźniowie:

Halina Birenbaum, Kazimierz Albin i

Roman Kent.

Niezliczoną ilość razy umierałam,

zamierałam ze strachu, bólu, napięcia

selekcji, w widoku mąk i konania innych

więźniarek, moich sąsiadek z

przetłoczonych nar, towarzyszek losu w

tej grozie nie do opisania, bez końca, gdy

każda chwila była wiekiem oraz

błagalnym pytaniem, czy jeszcze będzie

następna? Raz nawet podczas długiej

stójki na apelu, gdy akurat świeciło

słońce i nikt nie bił, przemknęła mi przez

głowę żałosna myśl, że spalą mnie w

BOHATER CZY ZDRAJCA? „Jeżeli przywróci się cześć, honor

i uniewinni Kuklińskiego, to znaczy, że

my nie mamy czci, honoru i że to my

jesteśmy winni”

Słowa te potwierdzają atmosferę

panującą wokół postaci Ryszarda

Kuklińskiego - pułkownika Sił

Zbrojnych PRL, tajnego

współpracownika Centralnej Agencji

Wywiadowczej (CIA) Stanów

Zjednoczonych. Zacytowana

wypowiedź należy do gen. Wojciecha

Jaruzelskiego - I sekretarza KC PZPR,

człowieka, który w 1981 roku

wprowadził w naszym kraju stan

wojenny.

I to jest kontekst, w którym powinno

się rozpatrywać cały spór o płk.

Kuklińskiego i jego działalność. Do

napisania artykułu zachęcił mnie film

Władysława Pasikowskiego pt. „Jack

Strong” oraz książka Sławomira

Cenckiewicza pt. „Atomowy szpieg”.

Młodość

Urodzony w 1930 roku Ryszard

Kukliński młodzieńcze lata spędził

podczas wojny, która bardzo mocno

wpłynęła na jego powojenne wybory.

Widząc na własne oczy okrucieństwa

Niemców, szybko zaczął angażować się

w umacnianie sowieckiej okupacji,

wierząc w nią i traktować jako

prawdziwe wyzwolenie. Wstąpił w

szeregi PZPR oraz na ochotnika zgłosił

się do służby w Ludowym Wojsku

Polskim. „Bardzo wartościowy,

posiadający perspektywy awansu i

rozwoju w wojsku” - tak pisali o nim

przełożeni. Rozwinięcie kariery było

kwestią czasu. Kolejne szkoły i kursy

kończył jako prymus.

Przełom

Wraz z upływem czasu Kukliński

posiadał coraz większą wiedzę i był

angażowany w rozmaite prace i

ćwiczenia. Zwątpienie w sens swojej

służby przyszło do niego, gdy w 1968

roku LWP miało brać udział w ataku na

Czechosłowację w ramach wojsk Układu

Warszawskiego. Prawdziwym wstrząsem

okazał się plan wojny nuklearnej

Związku Sowieckiego z NATO.

„Przyklejałem na wielkich sztabowych

mapach symbole grzyba atomowego:

niebieskie tam, gdzie uderzenia miały

paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały

paść nasze. Musiałem tam rysować

długie warkocze, które wyznaczały strefy

skażeń promieniotwórczych. Jeden taki

warkocz układał się na linii Wisły. Tam

miały pójść uderzenia powyżej jednej

megatony, przecinające Polskę na pół” -

wspominał po latach Kukliński.

Dysponując tą wiedzą postanowił

nawiązać kontakt z Amerykanami,

ryzykując swoje życie. Szpiedzy wykryci

przez sowiecki kontrwywiad byli

bestialsko mordowani.

Tajemniczy list

Kukliński bardzo dużo żeglował. 11

sierpnia 1972 r. statek zawinął do portu

w Wilhelmshaven w Niemczech. Gdy

większość załogi ruszyła w miasto, on

postanowił napisać list i wysłać go

do Ambasady Stanów Zjednoczonych

w Bonnn. Łamaną angielszczyzną

poprosił o spotkanie z oficerem

amerykańskich sił zbrojnych. Do

spotkania doszło na kolejnym rejsie w

Amsterdamie. Tak zaczęła się działalność

szpiegowska „Jacka Stronga.”!

Skrytki, kobiety, dokumenty

Lata siedemdziesiąte były

niewątpliwie najważniejszym okresem w

życiu Ryszarda Kuklińskiego. To, w jaki

sposób przekazywał dokumenty

Amerykanom budzi ogromny podziw.

Spotkał się kilkukrotnie z pracownikami

Page 9: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 9

CIA

w Warszawie i dostał gadżety potrzebne

do pracy w konspiracji. Klisze ze

zdjęciami zostawiał w „martwych

skrzynkach”, którymi była, na przykład

dziupla w drzewie czy dziura w murze!

Powszechnie znane były również jego

problemy rodzinne, zwłaszcza z żoną

Joanną, więc oczywiście i romanse,

których miał wiele. Kobiety używał jako

kamuflaż. Wyjeżdżał z nimi poza miasto,

gdzie w wolnej chwili zostawiał

materiały, odbierane później przez CIA i

przesyłane do USA. Nikomu nie przyszło

na myśl, że pułkownik Sztabu

Generalnego Wojska Polskiego może być

agentem. Brak podejrzeń wynikał

głównie z tego, że miał on bardzo

wysoką pozycję, w pracy był bardzo

zaangażowany i przykładny, znał się

z sowieckimi generałami, nie wzbudzał

żadnych podejrzeń

Dekonspiracja

W październiku 1981 roku szef CIA

spotkał się z Janem Pawłem II w Rzymie.

Tam doszło do przecieku. Wiliam Casey

miał pochwalić się papieżowi, że

w Sztabie Generalnym WP mają agenta.

Jednym z najbliższych

współpracowników JPII był ks.

Januariusz Bolonek, tajny

współpracownik służb PRL , który

prawdopodobnie był świadkiem tej

rozmowy. Nie ma co do tego pewności,

lecz wymowny brak reakcji dziś już

biskupa, uprawdopodabnia tę wersję

wydarzeń…

Walka z czasem

Kukliński stał się jednym

z niewielu podejrzanych, gdyż wiedzę

jaką dysponowali Amerykanie w

przekazanych dokumentach posiadało od

6 do 8 osób. Podjęto decyzję o ewakuacji

pułkownika wraz z żoną i dwoma

synami. Znaleźli się oni w śmiertelnym

niebezpieczeństwie. W nocy z 7 na 8

grudnia wyjechali z kraju spakowani w

osobne pudła poczty dyplomatycznej.

Następnego dnia byli już w Berlinie, a

później dostali się do USA. Na płycie

lotniska Kukliński wybuchnął płaczem.

Zdrajca

To, co się wydarzyło, wstrząsnęło

dowództwem wojskowym LWP. „Kiedy

zdradził, odczułem to także osobiście” -

wyznał później Jaruzelski. Podobnie

reagował Czesław Kiszczak, ówczesny

szef MSW. Od tamtego momentu zaczęto

prowadzić śledztwo, Kuklińskiego

skazano na karę śmierci. Zdrajcą

nazywają go komunistyczni generałowie.

To prawda, zdradził, ale niesuwerenne

państwo

i zwasalizowane Ludowe Wojsko

Polskie...Dokumenty, które przekazywał

były bardzo cennym źródłem dla

Amerykanów. Któż wie, jak potoczyłaby

się dalej zimna wojna, gdyby nie „Jack

Strong”?

III RP

Rehabilitacja pułkownika po 1989 r.

to bardzo skomplikowany proces, który

trwa do dziś. Dopiero w 1997 roku

umorzono śledztwo, twierdząc, że

Kukliński działał w stanie wyższej

konieczności. Tak długie oczekiwanie

związane było

z bardzo dużym uczestnictwem ludzi

powiązanych z poprzednim systemem

w najważniejszych funkcjach

państwowych. Co ciekawe, obecny

prezydent RP Bronisław Komorowski po

premierze filmu Pasikowskiego

wychwalał zasługi Kuklińskiego, jednak

nie przeszkadza mu to w utrzymywaniu

relacji z Klubem Generałów WP, w

którego szeregach jest wielu najwyższych

rangą weteranów LWP.

Niewątpliwie „Atomowy szpieg” to

postać wyjątkowa. Dla mnie jest

Źródło: bliskopolski.pl

POMOC ŁĄCZY LUDZI Szlachetna Paczka – projekt,

który połączył około milion osób.

Polegający na tym, że darczyńcy

przygotowują paczki dla ubogich

rodzin z całej polski, aby mieli lepsze

święta. W pomoc włączyli się również:

Papież Franciszek oraz prezydent

Bronisław Komorowski. Z naszego

rejonu potrzebujących rodzin było

ponad trzydzieści. Mało tego! Każda z

nich otrzymała pomoc. Ogólnie w

całym kraju było 570 rejonów. Rejon

to miasteczko, bądź dzielnica dużego

miasta, którego mieszkańcy nigdy nie

będą tacy sami, gdyż łączy ich zasada

„Jeden za wszystkich, wszyscy za

jednego.”. Pomoc otrzymało 19 580

rodzin na terenie Polski.

13 grudnia odbył się finał

Szlachetnej Paczki. Magazyn był w sali

numer 16 naszego Liceum.

Wolontariusze czekali na darczyńców

przez dwanaście godzin, od 9:00 do

21:00. Rodziny przechodziły przez

wywiady, z których wynikało czy

zgadzają się na kontakt z osobą, która

chce ich obdarować oraz na kontakt

z mediami. Jadąc do jednej z rodzin

przekonałam się w jak trudnych

warunkach żyją Ci ludzie, ile muszą

przejść, żeby mieć normalne święta.

Człowiek, który każdego dnia musi

zadowalać byle czym, nagle otrzymuje

coś o czym marzył. Często są to

przedmioty codziennego użytku, jak

garnki, albo ubrania np. ładna nie podarta

kurtka, spodnie, które nie będą za krótkie,

czy za małe. Szczęście na twarzach

takich osób sprawia, że chce się żyć, dla

wolontariusza to niesamowite przeżycie,

które na długo pozostaje

w pamięci. Z wielu nakładających się na

siebie przyczyn nie mogłam brać udziału

w projekcie jako wolontariuszka, ale

pojechałam pomóc i przy okazji zrobić

kilka zdjęć. Udało mi się dotrzeć do

czterech rodzin. Najbardziej w pamięć

zapadła mi kilkuletnia dziewczynka, od

której dostałam laurkę, a raczej kartkę z

narysowanym świętym Mikołajem, a w

środku życzenia. Natalka dostała

pierwszą

w swoim życiu lalkę. Radość w jej

oczach była nie do opisania. Mała

skakała po całym pokoju trzymając

zabawkę

w rękach. Powiedziała, że to

najpiękniejsze święta w jej życiu. Dla

mnie to było bardzo trudne

doświadczenie. Nigdy nie miałam do

czynienia z aż tak trudną sytuacją

domową. Przez to wszystko zaczęłam

trochę inaczej patrzeć na życie

Page 10: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 10

PUSZKOWE LEGENDY ZE ŚWIATA INTERNETU Pewna część z was nie wie czym są

za pewnie Creepypasty? Zgadłem?

Pewnie tak, wiec pędzę z wyjaśnieniem.

Creepypasty są to opowiadania, które

mają nas wystraszyć lub, chociaż

sprawić byśmy z przerażeniem zaczęli

odwracać się za siebie, szukając

potwierdzenia, że to tylko bajka. Z ich

prawdziwością różnie bywa. Bywają

takie, które są tak absurdalne, że

możemy się przy nich popłakać, tylko

niestety ze śmiechu. Jednak są również

perełki, które wprawiają w osłupienie i

właśnie o takiej jednej chciał bym

opowiedzieć.

Chip-Chan

Chip-Chan jest to pewna koreanka

która znalazła się na 4chanowej sekcji /x/

6 sierpnia 2011 roku, Użytkownik

udostępnił link pisząc „Jakaś laska,

siedząca na krześle z podkulonymi

nogami, wszędzie dookoła jej biurka i na

oknach porozwieszane są znaki w języku

koreańskim. Myślę... że jest martwa”.

Zwróciła na siebie nie małą

uwagę.Internauci obserwując nieznaczne

ruchy Koreanki twierdzili, że są one

spowodowane wpływem grawitacji.

Jednakże po pewnym czasie kobieta

wywołała szok wstając i włączając

laptop. Schowała się za jedną z tablic i

zaczęła coś szybko pisać. Do tej pory

zastanawiamy się nad czym mogła

pracować.

Dla użytkowników Internetu bardzo

zastanawiające były tabliczki z

koreańskimi znakami. Paru znawców

języka koreańskiego podjęło się

tłumaczenia ich. Wszyscy zgodnie

stwierdzili, że w większości są nie

czytelnie i nie poprawne gramatycznie

lub są bez sensu i nie da się ich w żaden

sposób przetłumaczyć. Jednakże kilka

zdań udało się rozszyfrować. Oto

niektóre z nich:

-„Nie daj się oszukać/Nie daj się

ogłupić.”

-„Zawsze, wcześnie rano/Codziennie,

samym rankiem.”

-„Jeżeli ktoś przyjdzie, to sparaliżuje

(w domyśle, tę osobę).”

-„Nie mogę przestać/Nikt mnie nie

powstrzyma.”

Najbardziej prawdopodobną teorią

było to, że te hasła dotyczą każdego, kto

ją obserwuje. Jakiś czas potem Chin-

Chan stworzyła kolejny napis, ale on

niestety nie był możliwy to

przetłumaczenia. Niedługo potem z jej

blogów można było się dowiedzieć, że

jest filmowana od 2008 roku, co

wskazuje na to, że kamery nie zostały

założone przez nią. Jednak je

utrzymywała, aby obserwować swoje

zachowania podczas snu. Jak twierdziła,

miała paranoję, aczkolwiek nie zostało to

nigdy potwierdzone. Czytając jej blogi

udało się rozszyfrować, że w 1999

została porwana przez oficera policji,

który

w kostkę wszczepił jej „VeriChip”.

Dzięki temu urządzeniu mógł

kontrolować jej ruchy, wpływać na sny

oraz chęć ucieczki.

Wszystkie dziwne objawy

zaobserwowała w 2006 roku. Szczególnie

zaniepokoiły ją koszmary. Potrafiła spać

dziennie po 20 godzin. Wtedy nastawiła

budzik tak, aby dzwonił co 10 minut,

jednak żadne bodźce z zewnątrz nie były

jej

w stanie obudzić. Po tym jak znalazła się

pod ciągłą obserwacją spała od 4 do 10

godzin. Chin-Chan twierdzi że, zanim

wszystko się zaczęło, potrafiła spać 4

godziny i budzić się bez żadnych

bodźców.

Do ten pory nie ma dowodów, na

istnienie tego tajemniczego alarmu, ale

Koreanka apeluje do tych, którzy próbują

go usłyszeć, aby pod żadnym pozorem go

nie słuchali i nie reagowali.

FRAKCJA PONAD POKREWIEŃSTWEM ,,Niezgodna’’ to pierwsza

zekranizowana część trylogii Veroniki

Roth opowiadająca historię młodej

dziewczyny – Beatrice Prior (Shailene

Woodley znana z ,,Gwiazd naszych

wina’’) , która żyje w świecie

doszczętnie zniszczonym przez wojny.

Ci, którzy ocaleli utworzyli na

ruinach Chicago metropolię w której

odizolowani od reszty świata ludzie

chcąc uniknąć wydarzeń z przeszłości

wprowadzają model społeczeństwa

idealnego, opartego na pięciu frakcjach.

Każda

z nich jest odpowiedzialna za co innego.

Prawość rozsądza spory, Altruizm niesie

bezinteresowną pomoc potrzebującym,

Serdeczność zajmuje się rolnictwem,

Erudycja czuwa nad rozwojem nauki

a Nieustraszoność pilnuje porządku

i bezpieczeństwa obywateli. Każdy

mieszkaniec metropolii w wieku 16-nastu

lat jest zobowiązany do wyboru frakcji

w której chce służyć do końca życia.

W podjęciu decyzji ma pomóc test

predyspozycji, który w niektórych

przypadkach okazuje się jednak

przekleństwem, ponieważ każdy kto

wykaże cechy więcej jak jednej frakcji

jest niebezpieczeństwem dla idealnego

społeczeństwa i jest nazywany

Niezgodnym.. Beatrice, tak jak i jej

rówieśnicy musi dokonać wyboru zgonie

z samym sobą i przetrwać trudne chwile

podczas szkolenia i testów. Los stawia na

jej drodze różnych ludzi, którzy nie

zawsze okazują się być przyjaciółmi.

Poznany w nowej frakcji chłopak, Cztery

(tak naprawdę Tobias Eaton, którego

zagrał Theo James) pomaga Tris oswoić

się z nową sytuacją, ponieważ sam ma

z nią wiele wspólnego. Z dala od rodziny,

w nowym środowisku muszą stawić czoła

zasadzkom losu. Czas pokazuje, że

wbrew pozorom idealny system

metropolii ma wady, za które cenę

zapłacą niewinni ludzie. Historia

dziewczyny jest tak wciągająca, że choć

film trwa ponad dwie godziny to nie czuć

znużenia i kończy się w najmniej

oczekiwanym momencie. Niedosyt

sprawia, że widz ma ochotę poznać

dalsze losy bohaterów.

Ma ku temu okazję czytając drugą i

trzecią część trylogii Veroniki Roth

(kolejno ,,Zbuntowana’’ i ,,Wierna’’) lub

poczekać do 20 marca kiedy to do kin

wejdzie kontynuacja ,,Niezgodnej’’.

Źródło.: www.filmweb.pl

Page 11: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 11

„Siedem dusz” to film w reżyserii

Gabriele Muccino, powstały w 2008

roku. Mimo, że minęło już kilka lat od

jego premiery, a on sam leży w kącie

starych i zapomnianych już

wypożyczalni filmów, uważam, że

historia głównego bohatera warta jest

tego, by ją opowiedzieć.

Ben Thomas (Will Smith),

przedstawiający się jako urzędnik

podatkowy, pojawia się w życiu siedmiu

zadłużonych ludzi, by poznać ich

historie. Pragnie ofiarować im

bezinteresowną pomoc, jednak to czy ją

otrzymają, zależy w głównej mierze od

tego, jakimi są ludźmi, oraz czy na tę

pomoc zasługują.

Film rozpoczyna się nietypowo-Ben

łączy się telefonicznie z pogotowiem

ratunkowym, prosząc o karetkę dla

zmarłego, którym jest on sam, co

intryguje

i przeraża zarazem. Następnie fabuła cofa

się pewien czas wstecz, ukazując siedem

historii, które z pozoru nie łącza się w

żadną całość, nie licząc faktu, że Thomas

jest obecny w każdej z nich. W połowie

filmu, wielu rezygnuje z dalszego

oglądania, co spowodowane jest

wrażeniem przypadkowości i poczuciem

braku sensu w całej tej historii. Ci

bardziej wytrwali wkrótce przekonują się,

że nie ma nic bardziej mylnego. Z każdą

minutą filmu, będą odkrywać kolejne

tajemnice, które w finałowej części okażą

się być rozwiązaniem całej zagadki, jaką

jest nasz główny bohater.

W pewnym momencie, pojawia się

wątek miłosny; niektórzy uznają go za

główny, wokół którego obraca się dalsza

fabuła. Choć miłość nie jest tu tematem

przewodnim, to wciąż pozostaje ważnym

elementem układanki, jednak nie w

ogólnie przyjętym sensie. W grę wchodzi

miłość do bliźniego, do człowieka, który

pilnie potrzebuje naszej pomocy.

Wydawać by się mogło, że jest ona

jedynym czynnikiem motywującym

bohatera do zachowań altruistycznych…

Siedem dusz z pewnością zapada w

pamięci na długo, bez względu na gusta

odbiorcy. Przywołuje wiele

przeciwstawnych sobie emocji,

zaczynając od złości, przez łzy

wzruszenia spływające po policzkach, a

kończąc na uczuciu, które nie mieści się

w żadnej przyjętej dotąd definicji. Przede

wszystkim jednak, uderza

z ogromną siłą w najczulsze punkty

naszych dusz – zwłaszcza w te, o których

istnieniu nie mieliśmy dotąd pojęcia.

Jeśli „Siedem dusz” wciąż nie wiele

Ci mówi, nie marnuj czasu. Znajdź wolną

chwilę, by poznać historię Bena

Thomasa, urzędnika podatkowego o

wielkim, choć zranionym sercu.

Po obejrzeniu, zastanów się, czy

postać Ben’a nie przypomina Ci kogoś

z Twojego otoczenia. Kogoś, na kogo

zawsze możesz liczyć, kto bez względu

na wszystko poświęca swoje dobro, by

służyć innym ludziom. Tak, teraz wiesz

o kim mówię. I pamiętaj o jednym,

kiedy następnym razem go spotkasz,

nie chowaj rąk do kieszeni, lecz podaj

mu swoją, pomocną dłoń. Bardzo

możliwe, że to właśnie jej najbardziej

teraz potrzebuje.

POMOCNA DŁOŃ

Większość z nas nie potrafi

wyobrazić sobie życia bez soli

spożywczej. Sól jest smaczna,

konserwuje żywność. Z lekcji religii

pamiętamy, że jeżeli sól będzie bez

smaku, nie będziemy w stanie niczym

jej posolić. Jest więc najważniejszą

przyprawą. Mimo to w gabinecie

lekarskim jesteśmy zapewniani, że ten

związek chemiczny jest szkodliwy i

wywołuje m.in. nadciśnienie tętnicze.

Co wybrać: dobre jedzenie, a może

zdrowie? Według lekarzy powinniśmy

ograniczyć spożywanie soli, bądź

całkowicie z niej zrezygnować dla

własnego dobra. Czy rzeczywiście ten

szum wokół soli ma uzasadnienie i czy

mamy się czego obawiać?

Ostatnie badania amerykańskich

naukowców z uniwersytetu w Emory,

opublikowane w magazynie JAMA

Internal Medicine dotyczą pewnej grupy

pacjentów w starszym wieku. Uczeni

prowadzili 10-letnie badania na ponad

2,5 tys. osób ze

zdrowym sercem i w

średnim wieku 74 lat.

Kardiolodzy

twierdzą, że osoby w

tym wieku są

szczególnie narażone

na choroby układu

krążenia. Naukowcy

postanowili

sprawdzić

oddziaływanie soli na

zdrowie badanych.

Pacjenci przyjmowali

pewne dawki

dziennie soli (od

1500mg do 2300mg

sodu, co odpowiada jednej łyżeczce).

Mimo niebezpieczeństwa, na które zostali

narażeni pacjenci, nie zaobserwowano u

nich podwyższonego ryzyka zapadnięcia

na choroby serca, układu naczyniowego,

czy w konsekwencji śmierci z tego

powodu.

Te badania i eksperymenty

potwierdzają jedynie regułę, „co za dużo

to nie zdrowo”. Pacjenci mieli podawaną

sól w dawkach odpowiednich i

przyswajalnych. Jeżeli korzystamy z soli

w ilościach 5g dziennie,

niebezpieczeństwo chorób powinno nas

OSTROŻNIE Z SOLĄ!

Źródło.: www.filmweb.pl

Page 12: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 12

ZATRZYMAJ SIĘ, OBOK CIEBIE JEST DRUGI

CZŁOWIEK Każdy z nas jest inny i to jest

piękne, że żyjemy w świecie pełnym

indywidualności. To nadaje koloru i

sensu. Nie jesteśmy szarzy i nudni, nie

jesteśmy tacy sami. Każdy człowiek to

jednostka wyjątkowa, której należy się

szacunek i równe traktowanie.

Udawanie kogoś innego zatraca tę

wyjątkowość. Nie możemy pozwolić na

to, byśmy ją tracili. Nie możemy

powodować tego, by utracił ją drugi

człowiek. Między innymi, słów takich

jak wyżej użyłam w mojej

konkursowej pracy, o której chciałam

opowiedzieć.

„Konkurs „Uczmy się PaTrzeć” to

szansa dla osób, które chcą włączyć się w

ideę twórczej profilaktyki rówieśniczej i

przekazać swoje scenariusze

młodzieżowym grupom teatralnym.

Czwarta edycja Ogólnopolskiego

Konkursu Dramaturgicznego „Uczmy się

PaTrzeć” poświęcona została problemowi

wykluczenia.” – te zdania możemy

przeczytać o Ogólnopolskim Konkursie

„Uczmy się PaTrzeć” na stronie

internetowej PaTu.

O konkursie dowiedziałam się

przypadkiem. Przeglądałam jak zawsze

różne strony internetowe, w tym stronę

programu Profilaktyka a Ty w

poszukiwaniu zdjęć z Ogólnopolskiego

Przystanku w Koninie. Zdjęć nie

znalazłam, ale trafiłam na zaproszenie do

konkursu. Zaciekawiło mnie to

ogłoszenie, przeczytałam o szczegółach

dotyczących konkursu i postanowiłam

wziąć udział. Niestety do nadesłania

pracy zostało tylko kilka dni, więc

stworzenie czegoś konkretnego, na

dobrym poziomie wydało mi się

nierealne. Pomyślałam jednak, że warto

spróbować. W końcu nic nie traciłam, a

mogłam zyskać i przy okazji nauczyć się

czegoś nowego.

Wykluczenie. Nie dać się

wyobcować. Nauczyć się PaTrzeć.

Miałam kilka pomysłów na rozwinięcie

tego tematu. Wybrałam jeden, który

wydał mi się najbardziej oryginalny i jak

się okazało – skuteczny. Postanowiłam

przedstawić problem wykluczenia z nieco

innej perspektywy, nie z punktu widzenia

ofiary – co byłoby dość oczywiste i

popularne, a z punktu widzenia

prześladowcy, który w mojej pracy grał

główną rolę.

Alicja. Tak miała na imię główna

postać, a poprawniej i dokładniej mówiąc

dwie postacie. Przedstawiłam tę

bohaterkę jako osobę opowiadającą o

pewnych wydarzeniach, którą grała jedna

osoba i jako osobę, która stanowiła tło

dla tych opowiadań, odgrywała sceny. W

istocie była to ta sama bohaterka grana

przez dwie osoby. Chciałam tym

zabiegiem pokazać, jak destrukcyjne

może być wykluczenie, nie tylko dla

ofiary, ale i dla sprawcy. Alicja

„opowiadająca” była smutną,

przygnębioną, zniszczoną życiem

dziewczyną, a Alicja „grająca” z

normalnej, uśmiechniętej dziewczyny

wraz z biegiem wydarzeń zmieniała się w

tę drugą. Ofiarą w mojej pracy była Ola,

która stanowiła tylko symbol krzywdy,

wykluczenia. I choć cała sprawa nękania

dotyczyła jej, bardziej przedstawiłam

problem tej nękającej. Było to z mojej

strony celowe. Chciałam w ten sposób

zniechęcić do wykluczania, a zachęcić do

szanowania, do rozmowy i bliskości

drugiego człowieka opierającej się na

normalnych, moralnych zasadach.

Inspiracją do napisania tej pracy

były dla mnie jedynie codzienne

obserwacje. Udowodniłam tym sama

sobie, ile człowiek zauważa, mimo tego,

że o tym nie mówi. Cała sytuacja w tym

dramacie była momentami mocno

przesadzona, przez co dobitna i sądzę, że

trafiająca w samo serce odbiorcy.

Dramat ten pokazuje jak

dyskryminacja potrafi zniszczyć ludzkie

życie. Moim apelem do odbiorcy była

pamięć o tym, że ludzie nie są obcy – są

po prostu inni. Brak akceptacji i

dyskryminacja prowadzi do cierpienia

zarówno ofiary, jak i sprawcy. Zanim

postanowisz kogoś wyśmiać, ośmieszyć,

obrazić, wypuklić odmienność, bez

względu na to, czy jest to kolor skóry,

kraj, z którego pochodzi, czy jak w

przypadku bohaterki Oli –

zainteresowania i sposób życia,

przypomnij sobie to, co napisałam,

odwołaj się do tej historii. Zanim kogoś

od siebie oddalisz, zanim nazwiesz go

obcym, spotkaj się z nim. Porozmawiaj.

To najlepsze co możesz zrobić. Nieważne

gdzie teraz jesteś, co robisz, o czym

myślisz. Ustań na chwilę. Zatrzymaj się.

Zostaw swoje sprawy i problemy.

Popatrz. Popatrz sercem. Wokół Ciebie

jest mnóstwo ludzi innych od Ciebie.

Ludzi, którym możesz poświęcić swój

czas i uwagę, którzy będą Ci za to

wdzięczni. Patrz sercem. Dostrzegaj

człowieka, a nie tylko jego powłokę

stworzoną z cech zauważalnych.

ominąć. Sól sama w sobie nie jest

szkodliwa. Niebezpieczna staje się

wtedy, gdy jej nadużywamy. Nadwyżki

soli uważane są przez organizm za

toksynę, więc ciało stara się jak

najszybciej ją wydalić. Do tego zużywa

cenne pokłady wody komórkowej, czego

konsekwencją jest obumieranie komórek,

przedwczesne starzenie, nadciśnienie,

tworzenie obrzęków, celulitów oraz

obciążenie nerek. Używanie soli w zbyt

dużych ilościach prowadzi do powstania

reumatyzmu, artrozy, gośćca, tworzenia

się kamieni żółciowych i nerkowych.

Sól, mimo powszechnej negacji,

działa również pozytywnie na nasz

organizm. Spożywana w niewielkich

ilościach reguluje gospodarkę wodną i

kwasowo-zasadową naszego ciała. Sód i

Potas

w niej zawarty wspomaga również proces

myślenia. Miłośnicy słonych potraw

muszą również zastanowić się nad

wyborem odpowiedniej soli. Ta, którą

możemy powszechnie kupić w sklepie,

zwana kuchenną, jest niestety szkodliwa.

W procesie oczyszczania chemicznego

zostaje pozbawiona cennych minerałów i

mikroelementów z wyjątkiem chloru i

sodu. Możemy poszukać zdrowszych

alternatyw dla naszej soli. Jedną z nich

jest sól morska. Jeżeli już zdecydujemy

się na używanie takiej soli pamiętajmy,

aby nie była rafinowana. W innym

wypadku nie będzie różnić się od tej

kuchennej. Ponadto sól morska ma

intensywniejszy smak, wiec należy

używać ją w mniejszych ilościach. Inną

alternatywą jest sól kamienna dobrej

jakości. Sól kamienna

i morska, używane w odpowiednich

dawkach (od 3 do 5g na dobę) nie

szkodzą naszemu zdrowiu, są wręcz

konieczne do prawidłowego

funkcjonowania naszego organizmu.

Musimy też pamiętać, że niektóre

produkty zawierają duże ilości soli tj.

wędliny. Jeżeli nasza dieta obfituje

w jedzenie z dużą zawartością soli,

powinniśmy ograniczyć sól sypką.

Jeżeli chcemy naprawdę zadbać o

nasze zdrowie powinniśmy szczególnie

przestrzegać diety i wyeliminować z niej

to co niszczy nas od środka. Dlatego

używajmy soli świadomie i w

Page 13: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

Dostrzegaj jego duszę i wystrzegaj się

dyskryminacji.

Wysłałam scenariusz i nie liczyłam

na nic konkretnego. Spróbowałam swoich

sił. Warto próbować. Nie wiedziałam

nawet, czy praca dojdzie na czas. Jak się

okazało doszła i, co więcej, jak

dowiedziałam się z e-maila, została

nagrodzona. Otrzymałam Nagrodę

Ministra Edukacji Narodowej.

Początkowo nie mogłam w to uwierzyć.

Nie sądziłam, że mój scenariusz

dramaturgiczny (pierwszy w życiu) mógł

zostać tak dobrze odebrany i wyróżniony

na szczeblu ogólnopolskim. Przyszło

zaproszenie. Wtedy już nie miałam

wątpliwości, że to prawda.

Gala rozdania nagród odbyła się 12

grudnia 2014 roku w warszawskim Kinie

Muranów. Odebrałam gratulacje i

nagrodę z rąk Sekretarza Stanu w

Ministerstwie Edukacji Narodowej –

Tadeusza Sławeckiego. Mój scenariusz

jest udostępniony do użytku grup

Str. 13

#Pozdrawiam jakże wspaniałą i wszędzie się wtrącającą koleżankę! Która ucieka jak tylko mnie zobaczy, wpadając na

słupy i niczego nieświadomych ludzi. Wyrazy uznania!

#Pozdrawiam Leonarda DiCaprio z 2a. Do twarzy Ci z tą bródką!

#Pozdrowienia dla najwspanialszej wychowawczyni pani Anny Stanickiej. Pupilki z Ib

#Pozdrawiam Kubę, który nie zaprosił mnie na 18 ;_;

#Chciałabym pozdrowić Mateusza z IIIb. Życzę mu wytrwałości w życiu bez komputera

#Pozdrawiam uczestników wycieczki do Łodzi. Następnym razem pamiętajcie o kłódce!

#Do chłopaka z matfizu, może obliczysz dla mnie deltę?

#Pozdrawiam chłopaka z bujnymi długimi włosami, zawsze o takich marzyłam. Może umówimy się kiedyś na jakieś

#Serdeczne pozdrowienia dla koleżanki, która prostuje sobie włosy w środku nocy.

PS. Następnym razem się nie oparz, kochana!

#Obiecuję, że będę używać ręczników do wycierania rąk -Biała

#Pozdrowienia dla pań kucharek za dzielne stanie na straży prawa i porządku.

W dniach 31. 01. 2015r. oraz 01.

02. 2015r. odbył się mecz pomiędzy

Olimpią Łochów a KS Szarlotka Nowy

Targ.

Oba mecze były bardzo

emocjonujące. Pierwszego dnia

wygraliśmy 9:7. Bramki strzelili: Patryk

Dybowski x1, Emil Filipowicz x3, Karol

Miszczuk x2, Dawid Skura x1 oraz

Michał Skura x1. Najlepszym

zawodnikiem naszej drużyny został

Albert Filipowicz. Drugiego dnia,

pomimo zaciętej walki, przegraliśmy 5:7.

Bramki strzelili: Dawid Skura x1, Emil

Filipowicz x2, Kacper Wierzchołowski

x1 oraz Rafał Guzek x1. Najlepszym

zawodnikiem Olimpii Łochów został

Emil Filipowicz.

Jak zwykle Olimpię dopingowali

wierni kibice, którzy przeżywali cały

mecz, tak samo, jak zawodnicy.

Natalia Piątek (kl. Ic)

ŁOCHÓW VS. NOWY TARG

#Przesyłam buziaki do naszego przewodniczącego SU – Była żona

#Gorące pozdrowienia dla najpiękniejszej, najmądrzejszej, najrozsądniejszej, najbardziej kompetentnej, opanowanej,

bezkompromisowej, bezkonfliktowej, ambitnej, czarującej, dowcipnej, dzielnej, czarującej i całuśnej Księżniczki :*

Page 14: CZY ZOSTANIESZ MOJĄ WALENTYNKĄ?plan.liceumlochow.pl/gazetka/Nr 1(112)2015.pdf · 2015-03-09 · na starszych, nadal zakochanych ludzi, którzy pomimo lat nie widzą świata poza

str. 14

Carpe Diem 8 (113)/ 2015

Redaktorzy prowadzący: Joanna Wielądek , Ewelina Pyzińska

Zespół redakcyjny i autorzy: Elwira Baranowska, Iwona Decyk, Michał Fedorczyk, Dominika Filipowicz, Martyna Gawrych, Patrycja Giers, Aleksandra Jaczewska, Magdalena Józwik, Karol Misczuk, Natalia Piątek, Katarzyna Politowska, Mateusz Powierża, Kinga Puchta, Julia Rukat, Adrian Siwek, Justyna Stryjek, Paulina Wojtyra, Dominika Wysocka, Paulina Wysocka

Opieka nad gazetką: p. prof. Małgorzata Szeja

POFERYJNY BLUES R

ys.

Juli

a R

uka

t