Cyrk Kultury.

8
PRZEPRASZAMY KURATORÓW Zbynek Nowicki o swoim obrazie napisał sam , str.2 JAna oko z Norge str.3 poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela grudzień 2011 NIECODZIENNY PRZEWODNIK KULTURALNY BIAŁYSTOK/POLSKA/ŚWIAT nr.1 korespondencja własna z Londynu 7 dni w LONDYNIE PoEzja Londyn str. 4-5 Zobacz jak modnie przystroić się Czytaj str.9 czy odbędzie się wyścig dookoła Pokoju PRZEBUDZENIE ARNIEGO ?! Korzystając z nadarzającej się okazji, tego że akurat dziś Zwierz Podlaski przyjmował mieszkańców miasta Białegostoku na audiencji na chodniku na skwerku, podszedłem do niego i zadałem pytanie, które niepokoiło mnie już od pewnego czasu, i na które, wiedziałem, tylko on może znać odpowiedź. - Zwierzu, powiedz jak by wyglądał świat, w którym każdy może wszystko? Nastąpiła stosowna chwila milczenia i zadumy, aż nagle, z przytupem, z gwałtownym furknięciem i wilgotnym pomrukiem, Zwierz, jakby odrobinę zirytowany, odburknął: - Oczywiście pięknie. W takim świecie mogła by w końcu powstać ostatnia książka. - Dziękuję – wrzuciłem swój datek do kapelusza i odszedłem. Skargi i zażalenia Czytelników str. 10 KOMIKS O LEONKU rysuje Sławek Kubala świerszcz i baćman rozmawiają o winie , operator czeka news W NUMERZE: LITERATURA -MALARSTWO- FOTOGRAFIA - AKTUALNOŚCI - INACZEJ to samo co zawsze informujemy że redAKCJA zatwierdziła Wielką Radę Nagrody „Złotej SZMATyKULTURY” fot. Adam Siemieńczyk

description

Adam Obuchowicz prezentuje. PoEzja Londyn w Biaymstoku. obuchowicz, wieliczko, mickiewicz, siemienczyk, rozanska, mazur, spis, lidke, wrobel, niemyjski, dural, zyrmont, pikowski brassart, shade, mlynarski

Transcript of Cyrk Kultury.

Page 1: Cyrk Kultury.

PRZEPRASZAMY KURATORÓWZbynek Nowicki o swoim obrazie napisał sam , str.2 JAna oko z Norgestr.3

poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela grudzień 2011

NIECODZIENNY PRZEWODNIK KULTURALNY BIAŁYSTOK/POLSKA/ŚWIAT

nr.1

korespondencja własna z Londynu

7 dni w LONDYNIEPoEzja Londyn

str. 4-5

Zobacz jak modnie przystroić

sięCzytaj str.9

czy odbędzie się wyścig dookoła Pokoju

PRZEBUDZENIE ARNIEGO ?!Korzystając z nadarzającej się okazji, tego że akurat dziś Zwierz Podlaski przyjmował mieszkańców miasta Białegostoku na audiencji na chodniku na skwerku, podszedłem do niego i zadałem pytanie, które niepokoiło mnie już od pewnego czasu, i na które, wiedziałem, tylko on może znać odpowiedź. - Zwierzu, powiedz jak by wyglądał świat, w którym każdy może wszystko?Nastąpiła stosowna chwila milczenia i zadumy, aż nagle, z przytupem, z gwałtownym furknięciem i wilgotnym pomrukiem, Zwierz, jakby odrobinę zirytowany, odburknął: - Oczywiście pięknie. W takim świecie mogła by w końcu powstać ostatnia książka.

- Dziękuję – wrzuciłem swój datek do kapelusza i odszedłem. Skargii zażalenia

Czytelnikówstr. 10

KOMIKS O LEONKUrysuje Sławek Kubala

świerszcz i baćmanrozmawiają o winie ,operatorczeka

news

W NUMERZE:LITERATURA -MALARSTWO-FOTOGRAFIA - AKTUALNOŚCI -INACZEJ to samo co zawsze

informujemy że redAKCJA zatwierdziła Wielką Radę Nagrody „Złotej SZMATyKULTURY”

fot. Adam Siemieńczyk

Page 2: Cyrk Kultury.

Obraz „ CHINY”, który powstał w 2008 r. w technice akrylowej na płótnie o wymiarze 200 – 300cm, nawiązuje do tradycyjnych ujęć malarstwa zachodnioeuropejskiego prezentujących wnętrza wraz z bogactwem wyposażenia oraz dostojeństwo szczęśliwych domowników. Związane były one z rozwojem techniki olejnej, która cytując Levi-Straussa była: ”(…) sposobem poznania, ale był to także sposób posiadania, i gdy myślimy o malarstwie renesansowym, nie możemy zapominać, że było ono możliwe dzięki wielkim fortunom, które powstawały we Florencji i gdzie indziej, oraz malarze byli dla bogatych kupców włoskich narzędziami, za pomocą których brali oni w posiadanie wszystko, co było na świecie piękne i pożądane.” � Rolę bogatego mieszczańskiego małżeństwa renesansowego przejmuje postkapitalistyczna rodzina, której „głowa” – przypuśćmy menadżer ze skłonnościami do kreatywności, elastyczności i szybkości w działaniu, charakterystycznymi dla preferencji ponowoczesnego modelu pracy - reprezentuje typ psychologiczny określany jako flexible personality. Rodzina reprezentuje chiński model dwa plus jeden, świadczący o jej zaangażowanym podejściu do problemu przeludnienia Matki Ziemi. Misterny kunszt renesansowych rzemieślników meblarstwa zastąpił współczesny, serwowany w katalogach dla zamożnej klasy średniej designe - ciężkie fotele ze skóry, szklane stoliki i błyszczący lakierem parkiet, a może to pleksi i wyroby skóropodobne? Metoda starych mistrzów umieszczania obrazu w obrazie pokazująca również jego towarowy aspekt, w tym przypadku zostaje pastiszowana przedstawieniem „najsłynniejszego obrazu świata”, który w domostwie współczesnego mecenasa sztuki poprawia komfort kontaktu stóp z podłogą. Upozowanie postaci dające pozory naturalności, tło (jedyny chromatyczny akcent) - balansujące między pejzażem trzeciego planu, a fototapetą ów imitującą - są kolejnymi elementami zawieszającymi jednoznaczność naszego osądu. Twarz menagera w masce obciążonego przymusem bycia flexible personality pointująca w sposób krotochwilny zastaną sytuację?... czy też prawdziwy to obcy? Oto kolejne przyczynki do zadumy nad sensem prezentowanej sceny. Sensem gnanego wyścigiem szczurów istnienia i statusem współczesnego malarstwa. Statyczna kompozycja z dominacją pionów i poziomów utrzymana w przeważającej części w monochromatycznej realistycznej konwencji sprzyja kontemplacji i rozmyślaniom. Tytuł „ Chiny” implicite wprowadza ekonomiczno - polityczny kontekst ukazanej sceny. Florenckich dożów zastępują obecnie członkowie KPC.Zbigniew Nowicki , z cyklu: „Obraz i intencja”

Zbigniew Nowicki CHINY, 2008, akryl na płótnie, 200x300 cm

(...) Miasteczko wydawało się chłodne i zbrukane, jakby nocą zdobyli je obcy, zdeptali, a mieszkańców zamknęli w ciemnej piwnicy. I tylko o zmierzchu, Buła nie wytrzymał i samotnie poszedł do baru. Ręka wiedziona doświadcze-niem minionych lat przylgnęła do klamki, nacisnęła ją pieszczotliwie ale i pewnie, jak naciskają jeden na drugi palce wieloletnich kochanków. Drzwi nie drgnęły i ręka powtórzyła swój gest mocniej i bardziej energicznie. Bez efektów. Zamknięte. Zrażony Buła odskoczył na krok w tył, objął spojrzeniem budynek, przez okno zajrzał do środka, przyłożył ucho do szyby. Wstrzymując oddech szukał pulsu, próbował wyłowić zza ściany znajome odgłosu. Ale serce baru było martwe. Natrętnym alarmem pojawiła się myśl: „Właśnie dziś wieczorem zaistnieje wszystko, przyjadą długooczeki-wani goście z Warszawy, zakończy się stary, byle jaki świat, i zacznie się lepszy. Ale szukać mnie zaczną od tego miej-sca! Bo gdzie mnie można szukać jeśli nie tu? - przeczucie wyjątkowości chwili natychmiast zmieniło się w pewność i Buła powrócił do drzwi i jeszcze raz obmacał klamkę. Los bywa cyniczny, i drzwi do wielkiego świata, odkryte na oścież ustawia czasami za drzwiami wiodącymi do miasteczkowego baru, jednocześnie to pierwsze wejście opieczęto-wując maleńką, szyderczą tabliczką: „Zamknięte na zawsze”. Buła przysiadł na schodkach i czekał. Wieczór nadciągał dwudziestostopniowym mrozem. Z nieba na ziemię sypał się diamentowy szron. Obok przebiegali ludzie, szybko, skracając do minimum dystans pomiędzy ciepłem domów i sprawami, których załatwienia nie można odłożyć. Jednak zewnętrzny świat był bez znaczenia. Buła oczekiwał swojego losu spokojnie, bez strachu, nie zerkając na zegarek co dziesięć minut. Tak jak na nadejście Mesjasza czeka człowiek bezgrzeszny, przekonany o świetlanej przyszłości, bo jeśli nawet drzwi do „Słoneczka” nie otworzą się, to w zamian otworzą się drzwi do czystego nieba. (...)

Michał Androsiuk, białoruski pisarz publikujący w językach polskim i bia-łoruskim. Wychował się w Wojnówce, białoruskiej wsi leżącej w polskiej części Puszczy Białowieskiej, tysiąc metrów od granicy z Białorusią, wydał między innymi: zbiory opowiadań: Miascowaja grawitacja, Firma, oraz w języku pol-skim opowieść Wagon drugiej klasy.

Michał Androsiuk, „Biały koń”, fragment o zamknięciu baru „Słoneczko”. Opowieść ukaże się w grudniu 2011 roku wydana przez Centrum Edukacji Obywatelskiej Polska-Białoruś w tłumaczeniu Marcina Rębacza.

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 3: Cyrk Kultury.

JAna oko z Norgefot. Jan Turonek

7 dni w Londynie / portret szefa pisma “ThePolishObserver” : Janusz Młynarski oraz fragment jego cotygodniowych wynurzeń na łamach pisma „Christmassostwo” już się szerzyCZWARTEK, 17 LISTOPADA 2011 00:00 SEKCJA: MAGAZYN - W NASZYM ANGIELSKIM DOMU Czarny śnieg, czyli kumpel z Zimbabwe. Marion, brzydota cór Albionu i pieprzeni cudzoziemcy. Sąsiadka pojawia się i znika.

Listopad, więc „christmassowstwo” szerzy się już na dobre, przynajmniej w sklepach. Z głośników sączą się kolędy i utwory kolędo-podobne. Czyste wariactwo. Kolumbijka Pilar, która mieszka w sąsiedztwie ubrała właśnie choinkę. Kiedy widząc ją dwa dni później w sklepie zapytałem, czy dobrze się czuje, czy to jednak nie za wcześnie odparła, że to ze względu na jej dzieci, które bardzo choinkę lubią. No, skoro tak, to nie powinna jej w ogóle rozbierać, niech stoi non-stop. To właśnie ta wydłużona „przedświąteczność” zniechęciła mnie, już dawno temu, do świąt - czy to bożonarodzeniowych, czy wiel-kanocnych, no i te tłumy ogłupiałych, podekscytowanych, zmanipulowanych reklamami ludzi. Jeszcze to, jeszcze tamto, jeszcze tu trzeba pójść, jeszcze tam. Amok, po którym przychodzi kac, nie tylko poalkoholowy. Już po wszystkim rzut oka na konto i westchnienie: „O Jezu, ale pieniędzy poszło! Nie już koniec z tym!”. Deklaracje bez pokrycia, bo w lutym kole-jne wariactwo - durnowate Walentynki, a później Wielkanoc. Gdzieś w tym wszystkim zapomina się, jakie jest prawdziwe przesłanie świąt. Nie ma czasu na refleksję. Niby to Chrystus jest głównym bohaterem, ale czy ktoś o tym jeszcze pamięta, czy on w ogóle jeszcze się liczy, czy ktoś słucha jego słów? Mam nieodparte wrażenie, że nawet jeśli ktoś pamięta, to nie mówi o tym głośno, bo to przecież obciach jakiś, choć krzyż wisi na honorowym miejscu, Matka Boska z Dzieciątkiem na ścianie w sypialni, na wigilijnym stole żłobek, w telewizji kolędy, w kościele się było, albo pójdzie się na pasterkę, po paru głębszych rzecz jasna. Cmentarzy dniu Wszystkich Świętych też unikam, bo widać, że większość ludzi myśli bardziej o wys-tawnej dekoracji grobu niż o zmarłym, a wizytę na cmentarzu traktuje jako okazję do tzw. lansu, zaprezentowaniu nowych tekstyliów, nowej fury itp.I patrzę teraz na Omara i moich muzułamańskich sąsiadów. Oni też mają swoje święta, ale widzę, że obchodzą je zawsze skromnie, nie gonią jak zwariowani za jakimiś przedmiotami, a przecież, choćby taki Omar - stać go na spore wydatki, skoro ma 24 sklepy w Londynie i mieszka na Chelsea.***Dave przedstawił mi swojego kumpla, który pochodzi z Zimbabwe, jest czarny jak heban, a na nazwisko ma… Snow. John Snow. Kiedy przyjechał do Wielkiej Brytanii jako dziecko, miał nazwisko afrykańskie. Po jakimś czasie jego rodzice uznali, że należy je zmienić na anglosaskie, bo brzmi dziwnie i jest trudne do wymówienia. Z sobie tylko znanych po-wodów wybrali „Snow”. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego nie „White” na przykład, ale uznałem, że nie wypada. Dave znów zaczął przynudzać o kapitalistach i o rewolucji, więc nie zamawiałem już drugiej kawy, by tego nie słuchać, ale sytu-acja się zmieniła, gdy przysiadła się do nas Marion, młoda Brazylijka mieszkająca w sąsiedztwie. Dziewczyna urodziwa i bardzo dynamiczna, mówi dużo, głośno, nie zawsze sensownie, ale to akurat nie szkodzi, bo swoim nadejściem przerwała Dave’owi jego „rewolucyjne” wywody i narzuciła własny temat dyskusji. Zainspirowała ją para z dwojgiem małych dzieci, przechodząca obok. Marion bardzo spontanicznie wyraziła swoją opinię:- Nie mogę pojąć jak to jest, Angielki są brzydkie, Anglicy też, a dzieci mają takie śliczne.Rzeczywiście dzieci były bardzo ładne, jak z portretów Wyspiańskiego, natomiast rodzice mało urodziwi - mówiąc de-likatnie. Powiedziała to na tyle głośno, że tamci usłyszeli. Spojrzeli w naszą stronę i uśmiechnęli się, a kobieta nawet nam pomachała. Poczułem się głupio i niezręcznie i wyobraziłem sobie, jak zareagowałaby polska para na takie dictum.(...)http://www.thepolishobserver.co.uk/magazyn/w-naszym-angielskim-domu/2228-christmassostwo-ju-si-szerzy.html

Janusz Młynarski i Adam Siemieńczyk

Codzienna kafejka Janusza „Station Cafe” gdzie spotkanie zaaranżowali Marta Bras-sart-Siemieńczyk i Adam Siemieńczyk.Wielkie dzięki za spotkanie,jakaś „Burda” z tego wyszła. redfot. A.Obuchowicz

fot.M.B-S

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 4: Cyrk Kultury.

Monika Lidke

Rozpalona kołyska.Przetrwałam zimęNie wiem jak to zrobiłamSama siebie zaskoczyłamObudziłam się a majNa Twoich ustachWyczarował taki uśmiechOd którego lód rozpuścił się

I wolność rzekom dał

Zawirowało we mnie Zawrzała krewW śpiącej królewnieObudził sięŻar śpiący we mnieI już nie mam więcej siłBy wezbranej faliOprzeć się poddaje się Gorączce

A Ty spokojnieWciąż oswajasz moje dłonieI przygarniaszMe bezdomne myśliI rozjaśniasz je

Zamykam oczyI zamyślam się wiosennieNa kołysce z niebezpiecznieRozpalonych ramion twych

Zawirowało we mnieZawrzała krewW śpiącej królewnieObudził sięŻar śpiący we mnieI już nie mam więcej sił…Zawirowało we mnie Zawrzała krewW śpiącej królewnieObudził sięŻar śpiący we mnie

I już nie mam więcej siłBy wezbranej faliOprzeć się poddaje się Gorączce

UJMĘ TWOJĄ DŁOŃ

Kiedyś wybiorę się do fryzjerai zamówię cięcie jak zwykle.

Ogolę się.

Ubiorę najbielszą z białych koszuli czarne, ulubione spodnie.

Napiszę krótki list do dzieci.

Usiądziesz obok.Ujmę twoją dłońi poproszę Boga o śmierć.

MYŚLISZ, ŻE DUŻO WIESZ

Myślisz, mój przyjacielu,że dużo wiesz.

Posiadłeś wiedzę z tysiąca książek.Od morza do morzadoświadczyłeś życia.Słuchałeś pilniekogo trzeba.

Nie wiesz, przyjacielu najważniejszego,bo nigdy nie byłeśtrędowatym.

Aleksy Wróbel

Łukasz Olszewski

język mój słowo do słowa spróbuję przez ramie, figlarnie, fikuśnie,z mrugnięciem, mordką lub dzióbkiem, na opak, na wznak, na później,na dystans lub tuż pod nogi, na ucho, dosadnie, z pogłosem,soczyście bądź wyraziście tutaj, gdzieś, kiedyś, tymczasem

bez ładu, składu, w porządku nie (przecież) alfabetycznym,styl prosty, podniosły, wygodny, modny lub archaicznydla ciebie, siebie i dla nich, też dla was, lecz nie dla tamtychz pazurem, sznurem, łopatką, z foremek pobite garnki

na przekór, na pomysł czy kpinę, dla żartu, na czubek nosa,co przyniesione przez ślinę, przez dzień, przez moment, bez końcai bez początku koniecznie, bąk, wiatrak, jak karuzela,jarmarki, fujarki, kolory, noce i dnie do teraz

nie dla mądrości skazanych na ... (pierwszy wers, trzecia zwrotka),a dla radości najprostszych, co stópki maczają w łaskotkachi dla pejzaży, gdzie ognisk, wiosen, gwiazd zatrzęsieniesłowo do słowa próbuję...

-eee! skończ pan to pitolenie!!!

Anna Maria Mickiewicz

Wzgórze pożegnańÓsmego wrześniaZ tego wzgórza płynie Muzyka cichych dzwonków

Kolejny wieczór

StaruszkiLaski stukają nierównym rytmemSerca zatrzymane we wzruszeniachNie chcą więcej

Wzgórze Świętego Mikołaja Miały być prezenty?

Zimową nocą kilka cukierkówSpokojuTym którzy daleko od wzgórza obchodzą urodziny

Ono pamięta

Londyn 2008, 8 września

Anna Maria RóżańskaZ SERII 160 ZNAKÓW MIŁO-SNYCH:

POMRUK NOCYpomruk nocychce mnie dopaśćnim dokończę lunchu płatkiwcisnąć w sprężynowe łoże chce mniejak ptaszka do klatkia ja walczę nagą broniąby zatrzymać słońc namiastkę-bose stopy o poranku

TE PEJZAŻEte pejzaże znane nocąpod gwiazd kocem poznajemyw ciszę drzewwplatając jękitej wzruszenia karuzeliserca trójkąt w spokój rośnienad kwadratem dopełnieniadom powstaje-owoc tworzenia

Otoczona przedmiotami,śnić o nich nie chcesz.

Więc nigdy nie wspominasz o Phantasosie.Do zwierząt też Ci niespieszno.

Więc i o Ikelosie, jego bracie, milczysz.Chcesz znaleźć ludzi. Człowieka.

Nie ma go na jawie...

Gdy dzwonię, mówisz:-Nie mogę rozmawiać.

Oddaję się właśniew objęcia Morfeusza.

On zsyła sny o ludziach.

Pójdę do jego ojca – Greka. Stawiając bizantyjską świecę powiem:

-Bogu Hypnosie,pozwól mi, raz tylko

być zesłanym,

przez twego Syna,na wieczność,

do jej snu.

Adam Siemieńczyk

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 5: Cyrk Kultury.

Tomasz Wieliczko - Tee Wuu

gdzie będzie jutrzejszy dzieńtam zacznie się wolność

Będą szmery i dziwne dniI wciąż ten sam senI ja gubię nadzieje na normalność

A dniA życie gdzieś pędzizasysa codziennośćJesteś gdzieśi czekasz na mnieSzukaj jestem blisko

A chmury się kłębiąPrószącchlapiącwiejącRozdmuchując liście

I jak to bywa z końcem roku

I początekmiesiąc i 17 dni pomrozi grzeje i czasem wiejeRozgniata mnie kosmiczny robaki rozwali również ten piękny kraj

Klatka została rzuconaKilkaset lat temuWojna trwa bo rządząci którzy są faszystamii pod dziwnymi pretekstamipróbują nas zmusić do zmiany decyzjiNikt nie będzie tam chciał mieszkaćNikt nie urodzi dzieckaw kraju który jest skazanyNie przetrwa nikt kto jest prawdziwyi nikt nie będzie dumny że jestPolakiem...A nadzieję którą straciliNigdy się nie odrodziBo z kogo?

I tak to czasem jestze ludzie myśląo tym wszystkimpogardliwie,bo sami są zabłąkani,kolejne pokoleniebez szansy na wolnośćna wolność nie na emigracji

Oni widzą coś innegobez nacjonalizmówbez tradycjijedna wolnośćjedna rzeczywistość.

Ale to wciąż jestto wciąż bolito brzemięDlaczegojest nad nami od kilku wieków?

jestem sobie tak tupatrząc na ten cały bałaganwiele twarzywiele myśli

Zaczyna się pewna nowa wielkośćwiele mogłoby zniknąć i zacząć od nowaWielkość sprawia że wracają sny i wenaJest pewien rozgardiasz myślowylecz ów problem zniknie jak we mgle

Ludzka opieszałośćnie zna granic

Ale sny są głębszei aktywniejsze

Kontrola aktywnościjest nieskończona

wyproszony z kokonu

dzień skłócony ze świtemzakrapla oczy szarym światłem

wyproszony z kokonunie wierzę własnym skrzydłomktórych kolor wtarł się do krwiw szorstką skórę drzewa

zostało mi jeszcze trochę siebietrochę ciepła w dłoni czasuktóra się zamkniekiedynie wiem

wyproszony z kokonuwiemniełatwo ptakommalować wolność błękituo wschodzie słońca

niech mi się tylko jeszcze przyśnimilczenie gwiazdspokój liścipłynący w żyłach wolnojak ciepły wiatr

grzegorz spis

Bożena Helena Mazur-Nowak

oprócz błękitnego nieba

błękitne niebo przystrojonew białe obłokirozpięłło się nad łąką

łąka upaja siębłękitu widokiem

patrzę na tencud naturyśpiewam cichooprócz błękitnego nieba ...

marzy mi się błogi spokójłzy kryształekzastygł w oku

chwilo trwaj ...

***Skarbku my Dear, jakie to szczęście - było spotkać Cię.Jakie to szczęście, dzielić z Tobą ... uczucie,Które wzrasta - w każdej minucie,Znając właśnie Cię - z radością,Patrzeć w przyszłość - chce się.

***

Chociaż Cię nie dotykam - fizycznie nie czuję,Ciepła myśl o Tobie, ani na chwilę ... nie odstępuje.

Jerzy Niemyjski

Norbert Durał.

AMBICJEidziemy idziemy biegniemy idziemyidziemy idziemy idziemy biegniemy

idziemy idziemy idziemy idziemyidziemy idziemy biegniemy biegniemy

biegniemy biegniemy biegniemy biegniemybo chcemy musimy pragniemy bo chcemy

miećbiegn...A CEL?

cel?CEL.

cel?TAK, CEL.

bieg.

7 dni w Londynie / portrety :

PoEzja Londyn

Marta Brassart- Siemieńczyk & Adam Siemieńczyk, londyńska emigracja rodem z Gródka w woj. Podlaskim. Twórcy PoEzji Londyn inspirujący innych i stwarzający w miarę Swych możliwości przestrzeń do tworzenia . Tzn. „Nasi” w Londynie. Co tydzień na łamach „The Polish Observer” prezentują twórczość literacką, plastyczną.

Tomasz Zyrmont/muzyk

Kris Krzyś Pióro Pikowski

Norbert Dural & Otto Schade/art. malarz

fot.Adam Obuchowicz

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 6: Cyrk Kultury.

DLACZEGO POWINNIŚMY WSTRZYMAĆ SIĘ Z WYSTAWIANIEM POEZJI NAGROBKA, WYJAŚNIA RAFAŁ CZA-CHOROWSKI, SZEF AGENCJI WYDAWNICZEJ RTC, TWÓRCA PROJEKTU POECI POLSCY Book z nami: Zacznijmy od początku.Rafał T. Cza cho row ski: Zaczęło się od chęci „rato wa nia od zapo mnie nia” ksią żek, któ rych nie można dostać już w wer sji papie ro wej. Do wielu tomi-ków z zeszłego wieku, o któ rych sły sze li śmy lub można prze czy tać w opra co wa niach, po pro stu nie można dotrzeć, bo na ogół nakłady nie prze kra-czały 500 egzem pla rzy. Po dłuż szym cza sie przy mia rek, udało nam się prze ko nać kilku poetów i wkrótce ruszy li śmy z biblio teką PoetówPolskich.pl: sta ramy się raz na mie siąc doda wać książkę, która była wydru ko wana do roku 1999. Jest dostępna za darmo – ani autor, ani wydawca nie zarabiają.Jaki w tym biz nes dla autora?Dla autora jest to pro mo cja. Nasza druga dzia łal ność opiera się na sprze daży e- booków – w tym przy padku nie sto su jemy cezury „zeszłego wieku”. Muszą to być po pro stu książki war to ściowe – my je digi ta li zu jemy, czyli pro jek tu jemy nową okładkę, ponow nie skła damy tekst i całość publi ku jemy w Sieci. Za to już auto rzy otrzy mują pro cent za sprze dane egzem pla rze. Nasz suk ces polega na tym, że zdo ła li śmy prze ko nać także poetów nieco star szej daty, nie mają cych poję cia o kom pu te rach. Potrafimy się doga dać także z wydaw cami papie ro wymi, jeśli to do niech należą prawa licencyjne.Jak czę sto zda rza się, że autor odma wia takiej publi ka cji, nie jest zupeł nie zain te re so wany współpracą? Jest dużo auto rów, do któ rych nie jestem w sta nie dotrzeć. Ale jeżeli jakiś autor jest zado wo lony ze współ pracy ze mną, poleca mnie innemu — i tak się odnaj du jemy. Mam wielu przy ja ciół, poetów, któ rzy roz po wszech niają infor ma cje o naszej działalności.Suk ce sem pro jektu Poeci Pol scy .pl jest publi ka cja książki Jaro sława Klej noc kiego – poety, dyrek tora Muzeum Lite ra tury w War sza wie. Poeta ten zde-cy do wał się naj pierw na reedy cję książki wyda nej przed rokiem 1999, a następ nie na publi ka cję „W proch” - naj now szego tomiku, wyda nego wyłącz-nie w wer sji cyfro wej – nie pojawi się na papie rze! To bar dzo cie kawe, że auto rzy z dużym dorob kiem są gotowi pod jąć tego rodzaju ryzyko.Są póź niej zado wo leni ze współ pracy? Ze sprzedaży?Cóż, wszy scy wiemy, jak sprze daje się poezja w naszym kraju, ale tomiki pobie rane są dość czę sto: zarówno z naszej strony, jak i przez Vir tu alo czy Empik. Obec nie naszym celem jest, aby dar mowe tomiki dotarły do jak naj więk szej liczby czytelników.A co potem?Poeci Pol scy to marka, przy któ rej two rzy się poezję. Publi ku jemy rów nież „3 wier sze” – stro ni cową „rekla mówkę” poety – wier sze i infor ma cje o nim. Tej akcji od nie dawna patro nuje PAPER mint, a wkrótce będzie też radiowww .eu. Orga ni zu jemy wyda rze nia, np. zapra szamy ludzi do kawiarni, gdzie każdy może prze czy tać trzy wła sne wier sze. Efek tem spo tka nia jest dar mowy e- book, udo stęp niony za darmo wszyst kim chęt nym. Są naci ski na to, żeby orga ni zo wać tego rodzaju wyda rze nia. Przyjść może każdy.Nie boicie się, że wyda wa nie ama tor skich wier szy obniży pre stiż wydawnictwa?Nie, to eks pe ry ment. Chcemy upo wszech nić taką formę spo tkań i poznać cie ka wych ludzi. Poka zu jemy, że e- book może być pro fe sjo nal nie zło żony, posia dać ISBN i być wyda nym przez praw dziwe wydaw nic two. Książka cyfrowa prze bywa tę samą drogę, co papie rowa – z pomi nię ciem ostat niego etapu — druku. Jest to pro ces tak samo zło żony, tyle że koń czy się w innym, nieco wcze śniej szym, momencie.Mamy też inny pomysł: zro bić spo tka nie autor skie dla ludzi z czyt ni kami i iPa dami. Bo z reguły wygląda to tak, że ze spo tka nia autor skiego chciał byś z czymś wyjść. Możesz więc zabrać czyt nik i od razu pobrać książkę.Pro ble mem może być brak autografu.[śmiech] Ten pro blem można roz wią zać. Już to kie dyś zro bi li śmy. Takie spo tka nia to próba połą cze nia liryki z tech niką – poka zu jemy, jak można korzy stać z tych urzą dzeń. Na razie pod cho dzi się do nich tro chę jak do jeża, „bo nie pach nie, nie sze le ści” – ale prze cież w książce naj waż niej sza jest treść. Jeżeli ktoś przy zwy czai się do czyt nika, zoba czy, że jest to rów nie inte re su jące rozwiązanie.(...) - całość wywiadu czyli - źródło; http://bookznami.pl/?p=13671&fb_source=messageRoz ma wiali: Jan Giemza, Agnieszka Kochań ska. Wiel kie dzięki dla Klau dii Szka ra dek za prze pi sa nie wywiadu!

GALERIA NATURALNA FOTO-TRANSMISJE Z PUSZCZY KNYSZYŃSKIEJ Źródła dopływu rzeki Krzemianki o świcie. Fot.: Wojtek Raczyński, listopad 2011.

Sochaczew ma NOWĄ Galerię

NEWS/zauważono przygotowania do HOROSKOPU

ZAGADKA. GDZIE TO?Wybaczcie nieskromność: ale

dzisiaj obiadek wyszedł!za 5 minut, Dżony już robi

pompkiCiepło, Trójka, pachnie ciasto.ZAWIERUCHA, ZAPRASZA-MY, PO 20EJ ZAGRA MIĄŻSZRezerwujcie wieczór! Szczegóły niebawem...................................?

CZYMIŁO-ŚNICY KAMIE-NIAJESZ-CZE IST-NIEJĄ?

ZŁOWIONE

W

SIECI

Marcin Hugo-Bader

fot.A.Obuchowicz

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 7: Cyrk Kultury.

Od wieków zioła i specyfiki roślinne zalecano w leczeniu wielu schorzeń. Wiara w ich ma-giczne działanie była głęboko zakorzeniona w wielu kulturach ludowych co przetrwało do dnia dzisiejszego. Kto by pomyślał, że nieobca nam przecież dynia zwyczajna może być cenionym środkiem leczniczym. Znana jest u nas od XVI wieku, a obecnie jej wysuszone nasiona oraz uzyskany z nich olej stały się, nie tylko cennym środkiem spożywczym ale także popularnym lekiem stosowanym w łagodzeniu objawów przerostu gruczołu kroko-wego. Nie zapominajmy, że świeże nasiona przeciwdziałają pasożytom jelitowym. Ale co istotne, dynia i jej przetwory wprowadzone do naszego jadłospisu z powodzeniem zwiększą kondycję fizyczną naszego organizmu, a w otoczeniu wonnego olejku z liścia rozmarynu

pobudzą zmysły i pozwolą szybko odzyskać wigor naszego partnera. Warto spróbować !

SZYBKIE PRZEPISY NA KACA&JAMA pisze Andrzej FiedorukBullshot40 ml wódki, 80 ml mocnego bulionu wołowego, 1 łyżeczka soku cytrynowego, po jednym dash: sosu Worcester, Tabasco, papryki, soli selerowej lub zwykłej. Po wymieszaniu w sha-kerze podawać w szklaneczkach do old fashion. Prairie Oyster50 ml brandy, 1 żółtko, łyżeczka soku cytrynowego, po jednym dash: sosu Worcester, Tabasco, papryki, pieprzu, soli. Płynne składniki wlewamy do kieliszka cocktailowego, mieszamy i ostrożnie wlewamy żółtko. Wypijamy płyn i połykamy żółtko. Hair Of The Dog Cocktail30 ml szkockiej whisky, łyżka słodkiej śmietanki, łyżka płynnego miodu. Składniki do-kładnie mieszamy w shakerze i podajemy w kieliszkach cocktailowych.

Remont w piekleNiewinne buzie, słodkie uśmiechy i drobna postawa niech was nie zwiodą! Kilkulatki potrafią stwo-rzyć piekło w piekle! I to bez kotłów, smoły, wideł i czarnych kotów. Wystarczy ich nieograniczona wyobraźnia.W scenariuszu nie ma żadnych reguł, bo nie ma scenariusza. Nie ma też zasad, ani żadnych ograni-czeń. Dzieci rodem z piekła rządzą się swoimi prawami. Tylko jeszcze ich najgorszych zamysłów nie znamy, bo dopiero nad nimi pracują. Spektakl o remoncie w siedzibie szatana i piekielnie nudzą-cych się tam dzieciach dopiero powstaje. „MiniAmulet” to jedyny w Polsce dziecięcy teatr pracujący metodą „czarnego teatru” i teatru cienia. Forma w sam raz odpowiednia do piekielnej historii . Kilkulatki będą jej głównymi bohaterami, czy-li diablątkami uwiezionymi na czas remontu w pokoju-magazynie. Co tam będą robić? Czy puszczą piekło z dymem? Fabuła historii powstaje z próby na próbę, a reżyserka spektaklu Małgorzata Sien-kiewicz układa ją z dziecięcych pomysłów:- Nie chce im niczego narzucać. One same doskonale wiedzą, jak to jest podczas nudnego popołu-dnia, czy remontu w domu – wyjaśnia reżyserka i instruktorka w białostockim WOAK-u. – Sama nigdy bym takich sposobów na zwalczenie piekielnej nudy nie wymyśliła.Z krótkiej wizyty na próbie wynika, że w użyciu na pewno będą garnki, maski i lalki-potwory. Pre-miera wiosną, a na niej może wizyta naczelnego przedstawiciela ciemnej strony mocy w Polsce – czyli Nergala?- Nie jest to wykluczone – śmieje się Małgorzata Sienkiewicz. – Dość często odwiedza swoich biało-stockich przyjaciół, więc może wpadnie i na nasza, piekielną premierę?ArtUr

Szatańskie pomysły kil-kulatków

Czy Nergal ich odwiedzi?

porady dr. Michała

Nedyalko Nedyalkov jeden z najlepszych wirtuozów grających na kavale w czasach obecnych. Pracuje gra w orkiestrze radiowej w bułgaarskim radiu. Koncertuje na całym świecie i nagrywa płyty z muzyką ludową i ethno-jazzową.

Jacek Grekow (lider zespołu SARAKINA) pobierający przez skypa lekcje gry na flecie od Nedyalko Nedyalkowa

PIEROGARNIA

ul. Waszyngtona 32, Białystok

mOMENT Kiedy PoJAWIŁ SIĘ tam zWIERZ pODLASKI

BAGNÓWKA STORYBezkrytyczna identyfikacja z kulturą obrazkową, prowadzi do poczucia siły, jakie daje świadomość, że przynależy się do ogromnego, wielomilionowego targetu, którego nie da się pomijać w politycznych kalkulacjach napisał Rafał Drozodwski. I to ludziom w zupeł-ności wystarcza. A kultura obrazkowa staje się podstawowym instrumentem służącym kreowaniu i legitymizowaniu konsumpcji. I nie ma "ratuj się".BagnowkaLudzie z zamożnej, cywilizowanej Europy, Ameryki, Australii chwytają za broń, zabijają innych, popełniają samobójstwa nie z braku pieniędzy, nie z głodu, ale z braku miłościBagnowkaKiedyś czytałem, chyba u A. Wata, takie powiedzonko „Jak podaje agencja TASS, Boga nie ma”. Dziś sytuacja jest oczywiście inna, ale podpisuję się pod tą absurdalną niegdyś, a dziś, na czasie - konstatacją.Lubię to! · · Udostępnij · Wczoraj o 16:26 ·

fot.A.Obuchowicz

fot.A.Obuchowicz

fot.internet

J a m a Do Jamy nie zagląda słońce. I to nie tylko, dlatego iż jej położnie schodzi głębiej niż po-ziom gdzie przechodnie zdzierają obcasy. Tutaj nie zagląda też nadzieja. To miejsce gdzie świat się kończy a nie zaczyna. To miejsce gdzie dostojewski smród toalety przypomina jej bywalcom o bliższym niż dalszym końcu. To miejscowy cmentarz, gdzie umierający pseudo-intelektualiści dokonują żywota. I to w dwóch wymiarach. I fizycznym i duchowym. Tu nie Demarczyk ani Długosz, szepczą do klientów z zakurzonych głośników. Tutaj Muzyka Koni i Disco zachęcają do następnej pięćdziesiątki, czy piwa a telewizor albo kopie po nogach albo wali w mordę. Tu też spod zapleśniałych ramek Monet i Renoir przyglądają się bywal-com ni to z uśmiechem politowania ni to współczucia. Przy koślawych stolikach, koślawi bywalcy łykają codzienną dawkę swojej neospasminy. I tylko czasami Białorusin Sława spod pobliskich delikatesów rzuci jak perły przed wieprze parę nutek Okudżawy czy Wysockiego.Spotkasz tu adwokata, który źle zainwestował politycznie i ławnika, który kodeks karny pomylił z kodeksem Hammurabiego. Nieobcy będzie tez żurnalista i to do wyboru i koloru, chociaż z czernią ostatnio jakby gorzej. Gdzieś w kątku początkowo cichutko przycupnie okoliczny folklor. Ta cichość ma jednak wymiar jednego wina wypitego w kiblu. Jeśli jesteś częstym bywalcem tego przybytku nie zdziwi cię widok emeryta, który państwową wątrób-kę raz w miesiącu popija małym piwem. Spotkasz tam tez gości, których stać na flaszkę z baru, jednak bardziej smakuje ta polewana spod stolika. Cóż więc ciągnie ludziska do tej mrocznej jamy? Ano życie, życie. Jama niby Lete, wciąga bywalca w otchłań zapomnienia. Tu każdy znaj-dzie swoje miejsce. I nikogo nie zrazi tu licha szata czy proweniencja. Tutaj przy kieliszku czy kuflu i mądry i głupi zagadają swój mały dyskurs. Nikt w tym miejscu, poniżej bia-łostockiego poziomu nie obawia się skandalu, bowiem poprzez wielu mądrych tego mia-steczka samo w nim bytowanie zakrawa na skandal. Nikt też nikogo nie ocenia, aby nie być ocenianym. Każdy w Jamie zna swoje miejsce. A jego wyznacznikiem nie jest portfel czy kapota na grzbiecie. Po co więc tutaj zaglądają miejscowi pomerdańcy? A że wśród tych pomerdańców jestem i ja? Pytanie retoryczne.

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

Page 8: Cyrk Kultury.

(12) Wypowiedziane niewypowiedziane / dedykowa-ne Mileńce/ Pan Firlonek zasnął i o dziwo, natychmiast obudził się. W istocie obudził się w śnie, lecz nie w swojej osobie, tylko w postaci starego, wyliniałego morsa, który uwielbiał wygrzewać się na rozgrzanych kamieniach i podrzemywać. Akurat do cypla, gdzie mors wylegiwał się od śniadania, podpłynęła lodowa góra. Jakże pysznie iskrzyła się w Słońcu! Rozsiewała wokół siebie promienny blask, lecz zdawała się wyniosła i niedostępna. Mimo to była zachwycająca - stary mors nie mógł oderwać od niej oczu. - Jaka ona piękna! - pomyślał wyszczerzywszy do lodowej góry swoje straszne, żółte zębiska. Bo taka jest uroda morsów - kiedy serdecznie uśmiechają się, wygląda to bardzo groźnie; a kiedy są czymś poruszone, wy-mownie milczą.- A jednak to dziwne... - mruknął pod nosem mors. - Co powiedziałeś? - zaciekawiła się lodowa góra. - Co ja powiedziałem?! - zdziwił się mors. - Aha... - przypomniał sobie: "A jednak to dziwne." - Jak śmiesz! - warknęła góra i popatrzyła na morsa z wysoka. - Na-wet nie jesteś w stanie zrozumieć, co dla mnie znaczy Słońce! - Przecież wiem... - bąknął mors, napawając się słonecznym ciepłem. I na tym poprzestał. Patrzył na górę lodową i czuł się szczęśliwy. - To wszystko? - zdenerwowała się góra. - Nic mądrego nie powie-działeś. Mam dosyć ciebie i tego kamienistego cypla! Odchodzę. Poza tym... jesteś taki trywialny. Gdy góry lodowe mówią "odchodzę", to znaczy, że nic innego na ten czas nie przychodzi im do głowy, jak tylko wyniosłe odejść. I góra odpłynęła. Stary mors parsknął przez nos, co było oznaką najwyższe-go wzruszenia, ale nic nie powiedział. Bo taka jest natura morsów. Zresztą, czy milczenie nie jest bardziej wymowne od najpiękniej-szych słów? Tymczasem góra, pocąc się w Słońcu, płynęła coraz dalej i dalej na południe. Ciepłe prądy morskie wymywały z niej wielkie lodowe kęsy; topniała w oczach, niemniej wciąż była zachwycająco piękna. Tylko kto mógł to zobaczyć? - Ciekawa jestem, co teraz porabia stary mors? - szepnęła prawie niedosłyszalnie góra. Stopniała przecież tak bardzo, ze stała się nie większa niż zamarznięta kropla deszczu. Ale i to tylko przez chwile. - Ach, morsie, chciałabym usłyszeć jeszcze raz to, co powiedziałeś, nim odpłynęłam - pisnęła osłabłym głosikiem i zaraz potem rozpły-nęła się w morzu. - Co, co, co? - stary mors przebudził się i zastrzygł niespokojnie uszami. - Ach, to tylko morskie fale - uspokoił siebie. - A jednak to dziwne... - szepnął - ... ze niczego bardziej nie pragnę, jak powie-dzieć górze, ze ja kocham. Ech, góro, góro... - sapnął przez nos stary mors. I to było wszystko, co powiedział. Bo bywa, ze za milczeniem stoi tylko jedno jedyne słowo. Ale bywa, ze jeśli nie jest w porę wypowiedziane - niewypowie-dziane jest milczenie. A pan Firlonek? Cóż, obudził się, a obudziwszy się, spoj-rzał na budzik i zawołał: - Znowu zaspałem!

Firlonki /MAJREK GREJKE

Serdeczne podziękowania tym którzy bez wachania przystąpili do pierwszej wersji pisma czyli „SZMATyKULTURY” i się nie przestraszyli. „Naczelny” postano-wił że z automatu zostają Kapitułą Nagrody „Złotej SZMATyKULTURY”. Serdeczności Wielkie Marcie Brassart-Siemieńczyk i Adamowi Siemieńczyk za gościnę

w mieście Londyn i możliwość spotkania tylu wspaniałych ludzi kultury. Trzymamy kciuki za PoEzję Londyn. No więc po kolei KTo jest w 1! : Sławomir Kubala, Zbyszek Nowicki, Arnold Toczyski, Swierszcz, Baćman i Operator, Andrzej Fiedoruk, Kobas, Janusz Młynarski,

Jan Turonek, Marcin Rębacz, Michał Androsiuk, Poezja Londyn, Anna Maria Mickiewicz, Anna Maria Różańska, Monika Lidke, Łukasz Olszewski, Marta Bras-sart-Siemieńczyk, Adam Siemieńczyk, Aleksy Wróbel, Jerzy Niemyjski, Bożena Helena Mazur-Nowak, Grzegorz Spis, Tomasz Wieliczko - Tee Wuu , Norbert Durał,

Wojtek Raczyński, Bagnówka, Urszula Arter, Michał Tomczyk, Jacek Grekow, Majrek Grejke, Marcin Hugo-Bader, dzieci z teatrzyku „Mini-Amulet” i opiekunka Małgorzata Sienkiewicz, Kris Krzyś Pióro Pikowski, Tomasz Zyrmont, portalowi bookznami.pl dziękujemy za możliwość przeczytania wywiadu z Rafałem

Czachorowskim a jego pozdrawiamy. Podziękowania Tomaszowi P. Buczkowskiemu, który zjawił się na ostatki. Z POWAŻANIEM : Adam Obuchowicz

Kontakt: email: [email protected] , https://www.facebook.com/cyrkultury

sponsor druku CYRKU KULTURY

actress Sandra Korzeniak , foto Kobas Laksa

„Cyrk Kultury” nr.1 , grudzień 2011

www.agforumnieruchomosci.pl specjalne rabaty dla CyrkoFanów

tel. +48 603 704 771