BEVERE · PDF file„John Bevere ma pełne prawo usługiwać dla Ciała Chrystusa. Jego...

328
ZESTAW ZAWIERA P Ł YT Ę DVD JOHN BEVERE NIEUSTĘPLIWI SIŁA, KTÓREJ POTRZEBUJEMY, ABY NIGDY SIĘ NIE PODDAĆ autor bestselleru „DIABELSKA PU Ł APKA”

Transcript of BEVERE · PDF file„John Bevere ma pełne prawo usługiwać dla Ciała Chrystusa. Jego...

„Bóg stworzył cię, abyś dokonywał zmian w swoim otoczeniu. Przyjmijmy zatem to wyzwanie, pomódlmy się razem i odkryjmy

moc nieustępliwości, która pomoże ci nigdy się nie poddać!”

– JOHN BEVERE, Nieustępliwi

Masz już to, czego potrzebujesz, aby odnieść sukces!

Przyłącz się i doświadcz, jak być Nieustępliwym!

Z E S TAW Z AW I E R A P ŁY T Ę D V D

Z E S TAW Z AW I E R A P ŁY T Ę D V D

Przed nami są bitwy do wygrania i warownie do pokonania. Często kryją się za postawami, sposobami działania czy wzorcami, które wróg zaszczepił w ludziach z tego świata. Przeciwnik budzi w nas grozę, ale „w Chrystusie” jesteśmy więksi!

Pojawia się zatem bardzo istotne pytanie: czy będziemy w popłochu uciekać przed wrogiem, czy raczej wykażemy się nieustępliwością, sięgając po moc daną nam z Nieba? Wierzę, że to przesłanie pomoże ci wykształcić w sobie postawę nieustępliwości. Nie tylko wzmocni cię i doda sił, ale także uzdolni mocą do zwy-ciężania i wprowadzania w życie pozytywnych zmian.

JOHN BEVERE jest autorem bestsellerów i znanym mówcą kon-ferencyjnym. Wspólnie z żoną, Lisą, również autorką kilku ksią-żek, w 1990 roku zapoczątkował służbę John Bevere Ministries. Ich szeroko zakrojona działalność osiągnęła światowy zasięg, włącznie z cotygodniowym programem Telewizyjnym The Mes-senger, który emitowany jest w 214 krajach. Bevere jest auto-rem wielu książek, w tym: Diabelska pułapka, Wieczność, Przełamywanie lęku i Bojaźń Boża.

JOHNBEVERE

NIEUSTĘPLIWI

NIE

US

PL

IWI

BE

VE

RE

SIŁA, KTÓREJ POTRZEBUJEMY, ABY NIGDY SIĘ NIE PODDAĆ

autor bestselleru „DIABELSKA PUŁAPKA”

Te i inne materiały dostępne są na:www.CloudLibrary.org

www.MessengerInternational.org

D V D

Chce

sz w

iece

j?Ze

skan

uj t

utaj

.

Książka ta jest darem odautora i nie jest na sprzedaż.

Książka ta jest darem odautora i nie jest na sprzedaż.

Znajdź John’a Bevere’a na Facebooku, Twitterze.

chim

Pat

rona

t m

edia

lny

I S B N 97 8 - 8 3 - 7 97 8 - 01 9 - 8

Drogi przyjacielu!

Koniec twojej drogi z Chrystusem jest zdecydowanie bardziej istotny niż jej po-czątek. Podobnie jak biegacz podczas wyścigu, tak i ty musisz przyjąć dobrą pozycję, aby z powodzeniem ukończyć swój bieg. Jak często jednak spotykamy naszych drogich braci i siostry, którzy podczas tego biegu słabną i w końcu pod-dają się z powodu napotkanych trudności lub nieudanych prób? Na szczęście łaska Boża dostarcza nam wszystkiego, co niezbędne, abyśmy mogli panować nad słabościami czy w obliczu wielkich trudności. Moc, która dodaje nam sił, abyśmy mogli pomyślnie ukończyć nasz bieg, jest głównym tematem książki „Nieustępliwi”.

Wierzę, że to przesłanie jest proroczo namaszczone i odnosi się do sytuacji w dzisiejszym Kościele. Od czasu wydania tej książki wielu mężczyzn i wiele kobiet poświadczyło, że zaowocowało ono poczuciem wolności, wiarą i wy-trwałością w ich życiu. Ja również doświadczyłem odnowienia w duchu, gdy Pan przekazał mi te prawdy.

Bóg wlał mi do serca potrzebę dzielenia się tymi spostrzeżeniami z tobą i z in-nymi liderami współczesnego Kościoła. Proszę, przyjmij je wraz z moją miłością i wsparciem. Dziel się nauczaniem, zawartym na dołączonej płycie, z kim tylko możesz! Wierzę, że zmotywuje ono ciebie i ludzi powierzonym twojej opiece do znalezienia celu, autorytetu i Bożego przeznaczenia.

Przyjacielu, przesłanie to na zawsze zmieniło moje życie i głęboko wpłynęło na moją służbę. Modlę się o to, abyś i ty dzięki tej książce również doznał głębokiej przemiany. Chciałbym także, byś podzielił się ze mną tym, jak prze-słanie „Nieustępliwych” wpłynęło na ciebie i twoje otoczenie.

Twój brat w Chrystusie,

John Bevere [email protected]

Płyty te jest osobistym podarunkiem od Johna Bevere’a. Dzięki nich uzyskasz dostęp do wielu materiałów, które pomogą ci w dalszym studiowaniu tego dynamicznego naucza-nia i dzieleniu się nim z innymi. Zachęcam cię do dystrybucji i kopiowania różnych części tego nauczania. Pozwalam ci na przesyłanie plików pocztą elektroniczną, dystrybucję wśród studentów, umieszczanie w internecie, jak również na drukowanie i powielanie kopii. Materiały te zostały specjalnie opracowane, aby inspirować i zachęcać wszystkich chrześcijan na świecie.

Te i inne materiały do nauczania (w języku polskim) Johna i Lisy Bevere są dostępne do pobrania na stronie:

www.MessengerInterna onal.orgwww.CloudLibrary.org

Dodatkowe materiały w wielu językach dostępne są do wglądu i pobierania na: www.YouTube.com i www.Yuku.com

oraz innych serwisach internetowych.

mmaiaiaillll cococococcoommmmm

Znajdź John’a Bevere’a na Facebooku, Twitterze.

JJJJJohohohhohhohho n nn BeBeBeeB

„Książka „Nieustępliwi” rozbudzi w tobie pasję do Bożego dzieła oraz determinację, abyś trwał w wierze i dążył do realizacji danego ci przez Boga przeznaczenia”.

– JOYCE MEYER, autorka wielu bestsellerów m.in.„Bitwy o umysł”, nauczyciel Słowa Bożego

„John Bevere ma pełne prawo usługiwać dla Ciała Chrystusa. Jego nauczania są wypełnione pragnieniem, by każdy mógł znaleźć i wy-pełnić darowane mu przez Boga przeznaczenie. Jego miłość do Chry-stusa oraz głębokie objawienie Słowa Bożego sprawią, że zaczniesz być nieustępliwy – w walce o Boże dzieło”.

– BRIAN I BOBBIE HOUSTON, pastorzy kościoła Hillsong

„Pisanie na określony temat a przekuwanie słów w czyn to dwie różne rzeczy. John zarówno w książce jak i w życiu ukazuje nam owo-ce podążania za Bożymi celami. Inspiruje czytelników do przejścia z duchowej bierności do Bożej woli… rzuca wyzwanie, które warto podjąć!”.

– JAMES ROBINSON, prezes służby LIFE Outreach International, Fort Worth, Teksas

„John Bevere odkrywa przed nami podstawowe zasady pokony-wania trudności życia. Wzywa każdego wierzącego do porzucenia biernego życia i wkroczenia do świata „Nieustępliwych”. Ci, którzy osiągnęli coś znaczącego, zrobili to, ponieważ byli wytrwali i nieugię-ci. Zachęcam Cię do przeczytania tego bardzo potrzebnego dziś stu-dium”.

– BISKUP T.D. JAKES, Kościół Th e Potter’s House

„W Kościele obserwujemy zbyt wiele jednorazowych cudów. Nie-wiele z nich przynosi trwałe owoce. Jednak nie musi tak być. John

Bevere, jeden z najbardziej inspirujących ludzi dzisiejszego Kościoła, bezpardonowo przestrzega każdego przed złą postawą wobec nadcho-dzących wydarzeń. Nasza wiara i pasja wcale nie muszą się wypalać. Możemy stać się nieustępliwi”.

– STEVEN FURTICK, pastor prowadzący kościół Elevation, autor książki „Sun Stand Still”

„Każda książka napisana przez Johna Bevere’a jest wartościowym wkładem w budowanie mocnego, zdrowego i owocnego życia w Chry-stusie i dla Chrystusa! Dziękuję Johnowi za kolejną dołożoną cegłę!”.

– JACK W. HAYFORD

„Lektura „Nieustępliwi” przedstawia sposoby działania wro-ga. Czas, abyśmy odpowiedzieli mu tym samym – nieustępliwością w czynach. Bóg wzbudza nieugiętych ludzi, którzy nie spoczną, dopó-ki nie wypełnią Jego woli. Książka Johna Bevere’a stanowi nieocenio-ną pomoc w tych dążeniach”.

– CHRISTINE CAINE, służba Equip&Empower, założycielka kampanii „A21”, autorka książek„Uwolnione życie” i „Sedno”

„Kilka lat temu dostałam w prezencie bransoletkę z napisem „NIEUSTĘPLIWA”… i od tego czasu przez cały czas ją nosiłam. Przypominała mojemu sercu o potrzebie szukania Chrystusa i Jego planach dla mojego życia. Książka napisana przez niesamowitego Joh-na Bevere’a niejako kontynuuje przesłanie o wciąż tworzonej przez nas historii pasji i gonitwy za Jezusem, o Jego przecudownej i wspaniałej miłości do nas. Wiem, że to nauczanie zrodzi w Twoim sercu pragnie-nie duchowego wzrostu”.

– DARLENE ZSCHECH, lider uwielbienia, autorka tekstów i wokalistka

SIŁA, KTÓREJ POTRZEBUJEMY, ABY NIGDY SIĘ NIE PODDAĆ

N I E U S T Ę P L I W I

J O H N B E V E R E

AUTOR BESTSELLERU ”DIABELSKA PUŁAPKA”

Szczecin 2014

4 N I E U S T Ę P L I W I

Relenteless (Polish) by John Bevere

© 2014 Messenger International

www. MessengerInternational.org

Originally published in English

Additional resources in Polish are available for free download at:

www.CloudLibrary.org

To contact the author: [email protected]

Printed in Poland

„Nieustępliwi” (w języku polskim) autor John Bevere

© 2014 Messenger International

www. MessengerInternational.org

Oryginalnie opublikowane w języku angielskim

Dodatkowe materiały są dostępne bezpłatnie:

www.CloudLibrary.org

Kontakt z autorem: [email protected]

Wydrukowano w Polsce

Wydano nakładem Instytutu Wydawniczego „Compassion” – Szczecinwww.compassion.pl

ISBN 978-83-7978-019-8

Jeśli nie oznaczono inaczej, fragmenty biblijne pochodzą z Biblii Warszawskiej, to jest Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu wydanego przez Towarzy-stwo Biblijne w Polsce, Warszawa 1996. Wersety z anglojęzycznych przekładów przetłumaczono na język polski. Użyto następujących przekładów Biblii: Biblia Tysiąclecia (BT),Th e Amplifi ed Bible (AMP), Today’s English Version (TEV), Th e Message, King James Version (KJV), New King James Version (NKJV), Contem-porary English Version (CEV), Th e Living Bible (TLB), New Living Translation (NLT), New American Standard Bible (NASB).

N I E U S T Ę P L I W I 5

Książkę dedykuję mojemu synowi...

Alecowi Bevere'owi

Przezwyciężyłeś przeszkody i wzniosłeś się ponad przeciwności. Teraz twoje życie jest świadectwem Bożej przychylności

i łaski. Jestem z Ciebie bardzo dumny i zawsze będę Cię kochał.

6 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 7

SPIS TREŚCI:

1 Nieustępliwi – 1

2 Stworzeni, by rządzić – 15

3 Źródło mocy – 31

4 Jak postępował Jezus – 43

5 Wybitni – 57

6 Zobacz lub wejdź – 81

7 Kto stoi za problemami? – 103

8 Uzbrój się – 127

9 Mocni w łasce – 147

10 Zbroja pokory – 155

11 Zrzuć ciężar – 171

12 Bądź trzeźwy i czujny – 191

13 Przeciwstaw się diabłu – 207

14 Najwyższa forma sprzeciwu – 225

15 Nieustępliwa modlitwa – 243

16 Biegnij po nagrodę – 261

17 Blisko Króla – 279

18 Nigdy się nie poddawaj! – 289

Dodatek A:

Prośba o przyłączenie do Bożej rodziny – 301

Dodatek B:

Dlaczego korzystam z wielu przekładów Biblii– 304

Do dalszej nauki, rozważań i refleksji – 306

v i i i N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I i x

W S T Ę P

Wkrótce po tym, jak zacząłem pisać tę książkę, obejrzałem fi lm, który bardzo dobrze przedstawia znaczenie bycia nieustępliwym. Nosi on tytuł „Duch i Mrok”, a w rolach

głównych występują Michael Douglas i Val Kilmer. Jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce u schyłku dziewięt-nastego wieku.

Niezwykle uzdolniony inżynier o imieniu Patterson (Val Kilmer) zostaje zatrudniony, aby nadzorować budowę mostu kolejowego po-zwalającego na przekroczenie rzeki Tsavo w Ugandzie. Dzięki temu ma zostać zwiększony zasięg Brytyjskiej Wschodniej Kolei Afrykań-skiej. Kiedy Patterson przybywa na miejsce, prace są wyraźnie opóź-nione.

Szybko dowiaduje się, dlaczego – zniknęli pracownicy. Ucie-kli pod osłoną nocy i nigdy nie wrócili. Niedługo po tym Patterson otrzymuje informację, że w pobliżu grasują dwa lwy ludojady. Aby po-wstrzymać je przed zabijaniem, zastawia pułapki, używając przy tym coraz to nowszych metod. Mimo to lwy zdają się przewidywać jego działania i omijają zasadzki.

Kiedy liczba zabitych sięga trzydziestu osób, zarząd kolei zatrud-nia amerykańskiego łowcę Charlesa Remingtona (Michael Douglas). Jego zdolności tropienia i polowania na dzikie zwierzęta okryte są sła-wą na całym świecie. Mimo tego lwy nie przestają mordować. Noc po nocy sieją spustoszenie, aż w końcu pracownicy nabierają przekonania, że są one duchami, których nie można powstrzymać. Kiedy ginie sto trzydzieści osób, pracowników obozu opanowują panika, a Patterson i Remington obserwują ich ucieczkę. Mogą jedynie oglądać, jak po-ciąg wypełniony przestraszonymi pracownikami wolno toczy się przez rzekę Tsavo.

i x

Właśnie ten moment mnie poruszył. Widać tu wyraźnie dwie skrajne postawy: po jednej stronie mamy przestraszonego kierowni-ka, który potęgował strach pracowników, zachęcając ich do porzuce-nia pracy, którą wcześniej zgodzili się skończyć. Z drugiej zaś mamy trzech mężczyzn – Remingtona, Pattersona i jego asystenta – którzy odrzucają możliwość wykręcenia się ze swoich obowiązków, nie po-zwalając, aby strach przerwał im realizację zadania.

Trzech mężczyzn musi polegać na sobie w walce z przebiegłymi bestiami. Kilka razy próbowali je zabić, ale bezskutecznie. Zadanie jest wyczerpujące i bardzo niebezpieczne; może ich kosztować życie. Mimo wszystko są zdeterminowani, by powstrzymać przeciwności i dokończyć budowę mostu. Wyposażeni są w wyjątkową broń. Za-równo Remington jak i Patterson są przekonani, że w końcu uda im się zwyciężyć, jeśli będą mądrzy, czujni i zdeterminowani… pod wa-runkiem, że nigdy się nie poddadzą.

Opisanie wszystkich szczegółów wymagałoby pochłonęłoby zbyt wiele czasu i miejsca w tej książce; ważna jest jedna rzecz: ludojady zostają w końcu powstrzymane. Jednak zwycięstwo drogo ich kosz-towało.

Pracownicy wracają. Teraz inżynier Patterson cieszy się wśród nich autorytetem – jest tym, który stanął naprzeciw śmierci i się nie ugiął. Ludzie zaczynają darzyć go szacunkiem do tego stopnia, że prześcigają się nawzajem w spełnianiu jego rozkazów i dokonują tego, co wydawa-ło się niemożliwe: kończą most na czas!

My, ambasadorzy Boga na ziemi, również budujemy mosty. Jed-nak nie wznoszą się one ponad rzekami, ale łączą przestrzeń między Niebem a ziemią. Także napotykamy przeciwności, a Pismo Święte opisuje naszego wroga jako ryczącego lwa, szukającego tego, co może pożreć; i tak jak lwy z Tsavo, nasz wróg nie posiada broni… ale my ją posiadamy! Nieprzyjaciel został rozbrojony, a my – kobiety i mężczyź-ni – zostaliśmy uzbrojeni w najpotężniejszą dostępną broń.

x

Przed nami są bitwy do wygrania i warownie do pokonania. Czę-sto kryją się one za postawami, sposobami działania czy wzorcami, które wróg zaszczepił w ludziach z tego świata. Przeciwnik budzi w nas grozę, ale „w Chrystusie” jesteśmy więksi!

Pojawia się tu zatem bardzo istotne pytanie: czy będziemy jak ci przerażeni pracownicy, którzy uciekają przed wrogiem, by uratować swo-je życie, czy raczej wykażemy się odwagą i nieustępliwością, sięgając po moc daną nam z Nieba? Wierzę, że to przesłanie pomoże ci wykształcić w sobie postawę nieustępliwości. Nie tylko wzmocni cię i doda sił, ale także uzdolni mocą do zwyciężania i wprowadzania w życie pozytyw-nych zmian.

Ważne jest, byś umocnił się w wiedzy i poznaniu. Boży ludzie zbyt długo byli zniewalani, więzieni i niszczeni ze względu na brak objawienia (zob. Ks. Izajasza 5:13, Ozeasza 4:6). Właściwe poznanie wznosi się na fundamencie wiary, a przez wiarę zmieniamy ten zagu-biony świat, któremu brakuje światła.

Bóg stworzył cię, abyś dokonywał zmian w swoim otoczeniu. Przyjmijmy zatem to wyzwanie, pomódlmy się razem i odkryjmy moc nieustępliwości, która pomoże ci nigdy się nie poddać!

x i

x i i N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 1 7

1

N I E U S T Ę P L I W I

„Koniec jest lepszy niż początek”.KS. K AZNODZIEI SALOMONA 7:8 (NLT)

Sądzę, że zgodzisz się ze mną, że to jak „kończymy” jest waż-niejsze od tego, jak „zaczynamy”. Ostatecznym zwieńczeniem naszego chrześcijańskiego życia będzie chwila, kiedy Pan po-

wie: „Dobrze, sługo dobry i wierny!”. Co musimy zrobić, by usłyszeć te niezwykłe słowa z ust Tego, Który jest dla nas wszystkim?

By dobrze wykonać dzieło, musimy dobrze żyć, a to z pewnością oznacza potrzebę nauczenia się, jak nigdy się nie poddawać, i wiąże się z posiadaniem nieustępliwego ducha.

Jak możemy to osiągnąć? Dlaczego to tak istotne?

Przeraża mnie myśl, że wielu wierzących nie skończy zbyt do-brze… Bóg zesłał mi kiedyś wizję1, która odnosi się do tematu tej książki. Pewien człowiek płynął łodzią, wiosłując naprzeciw silnemu prądowi rzeki. Wysilał się mocno i wytężał, by przemóc przeciwny nurt rzeczny, co było niesłychanie trudnym zadaniem. Obok często przepływały w dół rzeki inne, większe łodzie rekreacyjne. Ludzie na tych łodziach się śmiali, pili i dobrze się bawili. Od czasu do czasu

1

2 N I E U S T Ę P L I W I

spoglądali na tego człowieka, usilnie zmagającego się z nurtem rzeki, i wyśmiewali go. Zmuszony był wytężać siły, walcząc o każdy prze-płynięty kawałek, podczas gdy oni nie musieli robić nic, by poruszać się naprzód.

Po kilku chwilach człowiek ten opadł z sił. Odłożył wiosła zmę-czony i zniechęcony. Przez moment wciąż poruszał się do przodu dzię-ki sile rozpędu, ale w końcu całkiem się zatrzymał. Później stało się coś smutnego i strasznego: mimo że wciąż był zwrócony w górę rzeki, jego łódź zaczęła poruszać się z prądem, w dół rzeki.

Wkrótce zauważył inny jacht rekreacyjny, jednak ten był inny od poprzednich. Również zwrócony był w górę rzeki, lecz płynął w dół wraz z prądem. Tak samo jak na innych łodziach znajdowali się tam śmiejący się, bawiący i odpoczywający ludzie. Jako że ta łódź również była zwrócona w górę rzeki, zdecydował się wskoczyć na nią i przy-łączyć do dobrze bawiącego się towarzystwa; szybko zostali dobrymi kompanami. W przeciwieństwie do innych jachtów, które były zwró-cone w dół rzeki i płynęły z prądem, ta łódź była odwrócona w innym kierunku… Jednak wciąż płynęła z nurtem rzeki.

Jak można zinterpretować tę wizję? Rzeka reprezentuje świat, a łódź wiosłowa – nasze ludzkie ciało, które umożliwia nam życie i funkcjonowanie na świecie. Człowiek w łodzi to osoba wierząca; jego wiosła symbolizują Bożą niezasłużoną łaskę. Jacht rekreacyjny to lu-dzie zmierzający w jednym kierunku, a strumień rzeczny to prąd tego świata, pozostający pod wpływem złego.

Dzięki wiosłom łaski człowiek ma zdolność do przeciwstawienia się nurtowi i poruszania się w górę rzeki, aby wypełniać swoje przezna-czenie i poszerzać Boże Królestwo. Fizyczna siła oznacza wiarę. Nie-stety, w tej historii wioślarz opada z sił i przestaje walczyć. Nie sądzi, że posiada to, co powinien mieć, podczas gdy naprawdę to ma. W końcu opada z sił i rezygnuje.

Kiedy mężczyzna przestaje wiosłować, łódź siłą rozpędu płynie jeszcze przez chwilę w górę rzeki. Wtedy wkrada się zwiedzenie: czło-

N I E U S T Ę P L I W I 3

wiek wciąż widzi owoce w swoim życiu, choć już ich nie rodzi. Za-czyna błędnie sądzić, że może się relaksować – nie musi być czujny i uważny. Może prowadzić piękne, beztroskie życie.

A oto najistotniejsza część tej wizji: podczas gdy jego łódź jest wciąż zwrócona w przeciwną stronę nurtu, mężczyzna zaczyna płynąć wstecz, wraz z prądem rzeki. Wciąż uchodzi za chrześcijanina, zna żargon chrześcijański, pieśni, zasady Bożego Królestwa, ale w rzeczy-wistości zaczyna upodabniać się do ludzi tego świata (zob. 1 List Jana 2:15 - 17).

W końcu nasz bohater zauważa inną łódź: innych „wierzących”, którzy dobrze się bawią. Wszyscy uważają się za część Kościoła, po-dobnie jak wioślarz znają chrześcijańską terminologię, pieśni czy za-sady zachowania. Mimo tego są beztroscy, ponieważ ich bezowocne „chrześcijańskie” życie jest pod wpływem diabła – to on jest odpowie-dzialny za kierunek prądu rzeki.

Wszyscy pasażerowie „chrześcijańskiej łodzi” nie są już prześlado-wani ani wyszydzani przez niewierzący świat. Tak naprawdę są przez niego akceptowani, a czasem nawet podziwiani przez jego naśladow-ców. Już nie zmierzają do przodu, jak zachęcał każdego chrześcijanina apostoł Paweł, mówiąc: „Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga, w Chrystusie Jezusie” (List do Filipian 3:14).

W końcu łódź się zatrzymuje i zaczyna dryfować – na początku powoli, a po chwili z taką samą prędkością co prąd rzeczny.

Tego rodzaju dryfujący wierzący stawiają znikomy opór wpły-wom tego świata – lub nie stawiają go wcale. Rozważmy, co powie-dział apostoł Jan:

„Praktycznie wszystko, co przychodzi na świat – pragnienie robienia wszystkiego na własny sposób, dla siebie, pragnienie przypodobania się wszystkim ludziom – nie ma nic wspólne-

4 N I E U S T Ę P L I W I

go z tym, co czyni Ojciec, lecz jedynie oddziela nas od Niego. Świat i wszystkie jego pragnienia zanikają; ale każdy, kto czyni wolę Ojca jest na drodze do wieczności”. Ew. Jana 2:16 - 17 (Th e Message)

Wizja, którą opisałem, wyróżnia trzy rodzaje ludzi: niewierzących, wierzących i ludzi zwiedzionych.

– Niewierzący płynie z nurtem rzeki, prądem tego świata, ulega cielesnym pragnieniom.

– Wierzący musi napierać i opierać się naciskom tego świata i wal-czyć o wiarę, by poszerzać Królestwo.

– Zwiedziony ukrywa swoje motywacje i pragnienia pod przy-krywką „chrześcijańskiej pozy” i niewłaściwej interpretacji Pi-sma Świętego.

Myślę, że powyższa wizja przedstawia niepokojący stan wiary współczesnych chrześcijan, ale też zmusza nas do poszukiwania od-powiedzi na pytanie: „Do której grupy należę?”. Wszak Boże Słowo nam nakazuje:

„Badajcie siebie samych, aby upewnić się, że trwacie w wierze. Nie spoczywajcie na laurach, biorąc wszystko za pewnik; regu-larnie się sprawdzajcie. Potrzebujecie rzetelnego świadectwa, a nie zwykłych pogłosek, że Jezus jest w was. Badajcie się. Jeśli test nie wypadnie pomyślnie to znak, że trzeba coś zmienić”.2 List do Koryntian 13:5 (Th e Message)

Po ujrzeniu tej wizji i uzmysłowieniu sobie jej znaczenia jeszcze bardziej utwierdziłem się w słowach napisanych do hebrajskich chrze-ścijan:

N I E U S T Ę P L I W I 5

„Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie i prostujcie ścieżki dla nóg swoich (...), bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej”. List do Hebrajczyków 12:12 - 15

Jako dzieci Boże powinniśmy desperacko pragnąć dobiec do mety na Jego szlaku, ze względu na Jego chwałę. Ani ty, ani ja nie powinni-śmy odwracać się od Bożej łaski na skutek znużenia, odkładać na bok wioseł lub dryfować z nurtem tego świata.

Wystarczy, że przyjrzymy się Pismu Świętemu, a znajdziemy przy-kłady tego, na to, co się dzieje, gdy ludzie nie ukończą biegu. Rozważ-my historię Salomona, syna Dawida, najmądrzejszego, najbogatszego i najpotężniejszego człowieka swoich czasów. Osiągnął szczyty, do których całe pokolenia przed nim i po nim nie były nawet w stanie się zbliżyć. Jednak osłabł – odłożył wiosła – i w późniejszym cza-sie swojego panowania odwrócił serce od Boga, by sprzymierzyć się z regułami rządzącymi światem.

Ponieważ miał wiele cudzoziemskich żon, z pewnością borykał się w domu z problemem nieposłuszeństwa i nieprawości wobec Jahwe. Chcąc utrzymać pokój, porzucił wierność wobec Boga i zbudował oł-tarze dla obcych bożków swoich żon, a nawet oddawał im cześć.

Salomon wielce ucierpiał przez swoją głupotę, ale, co gorsza, wy-warło to jeszcze większy wpływ na jego dzieci i wnuki. Powierzone mu królestwo było potężne i słynęło z wierności, jaką szczycił się w przeszłości jego ojciec, Dawid. Początkowo Salomon jeszcze bar-dziej je umocnił, lecz z czasem doprowadził do szkód, podziałów i zniszczenia dziedzictwa Izraela. Historia królestwa potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby Salomon był nieustępliwy.

Porównajmy teraz Salomona z Janem Chrzcicielem. Jan był sta-nowczy i mocno trzymał się prawdy. Żył odważnie i ze śmiałością zwiastował poselstwo. Podobnie jak Salomon doświadczał przeciwno-

6 N I E U S T Ę P L I W I

ści, ale jego trudności były o wiele gorsze: nie żona, lecz sam król nie przyjął prawdy, którą zwiastował Jan. Salomon doświadczał proble-mów domowych, a Jan musiał się zmierzyć z więzieniem, torturami, a nawet śmiercią. Jednak pomimo tak skrajnie trudnych okoliczności Jan niewzruszenie głosił prawdę i żył tym, czego nauczał. W konse-kwencji dziedzictwo Jana jest większe niż Salomona.

Nie tylko Jan czy Salomon stawali przed przeciwnościami – rwą-cym prądem rzeki – ale również ty i ja stajemy przed nimi każdego dnia. Uczestniczymy w ważnej bitwie przeciwko płytkim, próżnym wartościom świata, który wywiera niezwykle silny wpływ, zwo-dzi nas i kusi. Bardzo łatwo jest opaść z sił, poddać się i popłynąć z rwącym nurtem. Jedynym sposobem, który pozwoli nam zakończyć pewnie i odważnie jest nieustępliwe trwanie w wierze. Dzięki temu będziemy rozpoznawani w królestwie ciemności i uznawani za praw-dziwe zagrożenie.

N I E U S T Ę P L I W Y D U C H

Co oznacza bycie nieustępliwym? Pojęcie to opisuje postawę sta-nowczości, wytrwałości i nieugięcia. Najprościej mówiąc: nieulegania. Uleganie to stawanie się potulnym, beztroskim czy nawet spolegliwym. Niektóre z synonimów, które pomagają określić termin nieustępliwy to „niezłomny, surowy, bezkompromisowy, niepowstrzymany, zawzięty i zdeterminowany” czy nawet „uparty”. Inne słowa, które defi niują nieustępliwość to „stały, twardy, ukierunkowany na cel, niewzruszony” lub też „chłodny”.

Nieustępliwość kojarzy się głównie ze złą siłą, niemożliwą do po-wstrzymania, jednak my będziemy używać tego słowa w jego pozy-tywnym i dobrym znaczeniu. Dlatego też będziemy określać nim ko-

N I E U S T Ę P L I W I 7

goś, kto jest odważny, dzielny, bohaterski i zdeterminowany, nie brak mu determinacji do skutecznego wykonywania Bożego dzieła.

Kiedy myślimy o nieustępliwym wierzącym, mówimy o osobie, która jest całkowicie nieugięta w wierze, nadziei i posłuszeństwie wo-bec Boga – bez względu na przeciwności. Nieustępliwy chrześcijanin jest całkowicie oddany swojemu powołaniu i usilnie dąży do dobrego końca. Jest twórcą historii w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa; Niebo będzie go zawsze rozpoznawać jako tego, który uczynił wszyst-ko, by usłyszeć od swojego Mistrza: „Dobrze, sługo dobry i wierny!”.

Słowa o nieustępliwości nie zawsze opisywały człowieka, którego dobrze znam – mnie! W rzeczywistości zamiast nieustępliwego ducha miałem ducha „ulegania”. Mówiąc wprost, byłem jednym z tych, któ-rzy łatwo się poddają.

W 1979 roku stałem się Bożym dzieckiem. Byłem wtedy studen-tem uczelni Purdue University. Po ukończeniu drugiego semestru wróciłem do domu, pałając takim entuzjazmem, że od razu podzie-liłem się tą nowiną z moimi rodzicami, którzy byli katolikami. Jaka była reakcja mojej mamy? „John, pewnie to jeden z twoich kolejnych kaprysów. Rzucisz to tak szybko, jak rzucasz wszystko inne”.

Przeszywająca cierpkość jej komentarza nie wynikała z niezasłu-żonej krytyki czy poniżającego oskarżenia. Wręcz przeciwnie, mama miała zupełną rację – moja przeszłość nie mogła dobrze rokować.

Przypominam sobie czas, kiedy jako młody mężczyzna zmagałem się z obawami, że nigdy nie będę mógł cieszyć się szczęściem mał-żeńskim. Rzucałem każdą dziewczynę po drugiej czy trzeciej randce. Wszystkie były uzdolnione i atrakcyjne, wcale nie miały ciężkich cha-rakterów, lecz mimo to relacje z nimi szybko zaczynały mnie męczyć. Moi koledzy umawiali się później z tymi samymi dziewczynami, two-rząc trwałe i udane związki; ja jednak byłem mistrzem w przeskakiwa-niu z jednego kwiatka na drugi.

8 N I E U S T Ę P L I W I

Mój słomiany zapał nie dotyczył tylko spraw sercowych. Kilka lat wcześniej uczęszczałem na lekcje gry na pianinie, ale po sześciu miesiącach błagałem o wypisanie z zajęć (choć nie poszło mi to wcale łatwo, gdyż nie wyrazili zgody na rezygnację). W końcu stałem się tak apatyczny, że nauczycielka zmuszona była spotkać się z moimi rodzi-cami i powiedzieć im, co o tym wszystkim myśli: byłem jej jedynym podopiecznym, któremu odradzała grę!

Później powiedziałem rodzicom, że chcę grać na gitarze. Kupili-śmy drogi instrument i rozpocząłem próby nieudolnego pobrzdąkiwa-nia. Trwało to kilka miesięcy.

Podobnie było ze sportem. Grałem w baseball. Po kilku latach przestało mi się to podobać, więc z czasem przerzuciłem się na ko-szykówkę, z którą moja przygoda trwała sezon. Potem był golf i znów jeden sezon. Lekkoatletyka... rezultat taki sam.

Lista się ciągnie... Zaczynałem czytać książki, których nigdy nie kończyłem. W szkole średniej przeczytałem w całości tylko jedną książkę, pod tytułem „Stary człowiek i morze”, Ernesta Hemingwaya. Była to lektura obowiązkowa, a że książka była krótka i w tym czasie łowiłem ryby, udało mi się ją skończyć.

Zapisywałem się do różnych klu-bów, a nieco później się wypisywa-łem. Interesowałem się ciekawymi rzeczami i kupowałem specjalistycz-ny sprzęt, który wkrótce lądował na strychu i rdzewiał, lub pokrywał się kurzem tuż po dobrze rokującym po-czątku.

Tak naprawdę mama miała rację. Czy znów powtórzę ten sam schemat? Czy porzucę wiarę w Boga, moją pasję? Czy moje egzemplarze Biblii i studia biblijne wylądują na strychu wraz z innymi zainteresowaniami?

Nieustępliwy

wierzący …

to twórca historii,

w najprawdziwszym

znaczeniu

tego słowa

N I E U S T Ę P L I W I 9

Dobrą nowiną jest to, że moja fascynacja Chrystusem trwa już ponad trzydzieści lat – pasja osoby, która wcześniej rzucała wszyst-ko, co tylko mogła! Po latach jestem jeszcze bardziej oddany Panu niż wtedy, kiedy wróciłem do domu i powiedziałem rodzicom o moim nawróceniu. Wszechmocny Bóg, mój Ojciec, zmienił mnie – osobę, która szybko się poddawała i męczyła. Przez swojego Ducha wykształcił we mnie moc nieustępliwego ducha.

Bóg uczynił mnie nieustępliwym wierzącym.Jeśli przyjąłeś Jezusa Chrystusa jako swojego Pana, ta sama moc

jest dostępna dla ciebie, dzisiaj. Musisz to zrozumieć i zacząć ją pielę-gnować. Oto co jest celem tej książki: objawić ci, jak możesz wzrastać duchowo i rozwijać w sobie zdolność, którą Bóg dał ci całkowicie za darmo – abyś mógł wieść dobre życie i zakończyć Boży wyścig pewnie i szczęśliwie.

B Ó G N A P I S A Ł O T O B I E K S I Ą Ż K Ę

Czy wiesz, kim jesteś i jak bardzo Bóg ciebie potrzebuje? Czy wiesz, że On chce, abyś wypełnił Jego przeznaczenie tutaj, na ziemi? Czy nie zadziwia cię fakt, że Niebieski Ojciec polega na tobie i bez ciebie nie może wiele uczynić?

Bóg wyznaczył szczególny kierunek dla twojego życia! Całe twoje życie zostało zaplanowane już przed twoim narodzeniem. Psalmista głosi:

„Oczy twoje widziały czyny moje, w księdze Twej zapisane były wszystkie dni przyszłe, gdy jeszcze żadnego z nich nie było”. Ks. Psalmów 139:16

Bóg napisał o tobie książkę, zanim twoim rodzicom przeszło przez myśl, że możesz się narodzić – gdy jeszcze nie było żadnego z dni.

1 0 N I E U S T Ę P L I W I

Znane osobistości i władcy nie są jedynymi ludźmi, których historie uwieczniono na kartach książek; twoja historia również została spisa-na. Cudowną prawdą jest to, że została zaplanowana i napisana przez samego Boga, jeszcze zanim przyszedłeś na świat.

Możesz zaprotestować: „Pastorze Johnie, nie masz pojęcia o czym mówisz! Moje życie to jedno wielkie pasmo wybojów, siniaków i dra-matów, konsekwencji złych wyborów, jakich dokonałem. Czy Bóg może być ich twórcą?”

Nie, po tysiąckroć, nie! Bóg zaplanował nasze życie, ale to do nas należy podejmowanie właściwych wyborów; to my decydujemy, czy będziemy chodzić po szczęśliwej drodze, którą nam wyznaczył. Nie-właściwe wybory mogą sprawić, że z niej zboczymy, ale szczera pokuta ma moc zawrócić nas na właściwą drogę.

Znów możesz spytać: „Jednak spotkały mnie też straszne rzeczy, które nie były wynikiem moich złych wyborów. Życie okrutnie mnie potraktowało. Czy Bóg może skazywać na takie trudności i rozczaro-wania?”.

Nie! Z pewnością nie. Żyjemy w upadłym świecie. Jezus powie-dział, że będziemy przechodzić przez uciski i znosić przeciwności. Dobrą wiadomością jest to, że zanim się urodziłeś, Bóg znał sposoby, jakimi diabeł będzie usiłował cię zniszczyć, i w Swojej mądrości przy-gotował dla ciebie ścieżki, którymi możesz uciec, a nawet na których możesz zwyciężyć. Dlatego też w Swoim Słowie nazywa nieustępli-wych wierzących „zwycięzcami”.

Autor Listu do Hebrajczyków mówi: „Biegnijmy wytrwale w wy-ścigu, który jest przed nami” (12:1). Bóg zaplanował wyścig dla mnie, dla ciebie i dla każdego Swojego dziecka. Aby go ukończyć, będziesz musiał biec wytrwale i nieustępliwie. Nie można tego dokonać w ża-den inny sposób. Ciekawe jest to, że autor Listu wspomina tylko jed-ną cechę charakteru. Nie mówi, na przykład: „Biegnijmy z radością” lub: „Biegnijmy w jednym celu”, albo też: „Biegnijmy z powagą”. Nie

N I E U S T Ę P L I W I 1 1

zrozum mnie źle – radość, cel i powaga są również ważnymi atry-butami i są istotne w życiu każdego chrześcijanina, jednak najważ-niejszym atrybutem ludzi wierzących jest nieustępliwość. Do dobrego zakończenia wyścigu potrzebny jest nieustępliwy duch. Dobry koniec wymaga uporczywości i wytrzymałości. Kocham angielski przekład powyższego wersetu Pisma: „Weź się w garść, zacznij biec – i nigdy nie ustawaj!” (Th e Message).

Dobre zwieńczenie biegu jest niezbędne nie tylko dla nas, ale też dla ludzi znajdujących się w strefi e naszych wpływów. Ważne jest, aby nie zawracać i nie zbaczać ze ścieżki, którą Bóg nam wyznaczył. Jeśli jesteś dzieckiem Bożym, już masz wszystko, czego potrzebujesz! Bóg umieścił w tobie uzdalniającą do tego moc – Ducha Świętego. Jeśli pozostaniesz niewzruszony, będziesz mógł ogłosić wraz z apostołem Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (2 List do Tymoteusza 4:7, BT).

Możesz mieć problemy małżeńskie, rodzinne, zdrowotne, fi nan-sowe, w pracy, biznesie czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie. Twoja sytuacja może wydawać się całkowicie beznadziejna i bez wyjścia, ni-czym potężny prąd rzeczny, który cię wyczerpuje i zmusza do pod-dania się nurtowi. Dobrą wiadomością jest, że „U ludzi to rzecz nie-możliwa, ale nie u Boga; albowiem u Boga wszystko jest możliwe” (Ew. Marka 10:27). Bez względu na to, jak trudne są okoliczności, dla Boga nie są niemożliwe do pokonania, ale Jezus wskazał nam istotny warunek spełnienia tej obietnicy. Powiedział: „Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Ew. Marka 9:23). Żeby więc zobaczyć jak niemożli-we staje się możliwe, musisz nieustępliwie wierzyć. Oto kwintesencja obietnicy: stawaj naprzeciw tego, co wykracza poza ludzkie zdolności, dzięki Bożej łasce i sile wiary, a będziesz oglądać to, co niemożliwe.

Posłuchaj mnie! Bóg pragnie nazywać Cię „wielkim w Jego oczach” (por. Ew. Łukasza 1:15, BT). On stoi po twojej stronie, i nikt nie pragnie bardziej twojego sukcesu niż Bóg. Przygotował dla ciebie

1 2 N I E U S T Ę P L I W I

cudowne życie i przewiduje wspaniały fi nisz: zostawisz po sobie dzie-dzictwo wiary, oddziaływania na ludzi oraz cudu ich błogosławienia. Wszystko jednak zależy od tego, czy będziesz wierzyć nieustępliwie.

Możesz pomyśleć: „Ale pastorze, nie jestem takim typem człowie-ka. Nie jest mi łatwo w trudnych chwilach. Nie przechodzę przez nie bezboleśnie”.

Jeśli widzisz siebie w taki sposób, to mam dla ciebie dobrą wiado-mość: twoja przeszłość nie ma znaczenia. Jezus Chrystus dał ci Swoją łaskę, dzięki której nie jesteś skazany na powtarzanie porażek z prze-szłości. To jest osiągalne! Możesz stać się nieustępliwym wierzącym i godnie ukończyć bieg. Jesteś dobrym kandydatem na zwycięzcę po wspaniałym fi niszu. Nie ma znaczenia, czy będziesz czynić wielkie rzeczy dla Boga w krótkim okresie życia, czy przez całe życie. Jesteś przeznaczony do bycia wielkim w oczach Boga. Oto Jego obietnica!

Jeśli podążamy drogą wyznaczoną dla nas przez Jezusa, możemy być pewni, że nie obejdziemy się bez przeciwności. Stawka jest wyso-ka, a wieczne nagrody nieprzecenione.

Wróg krąży wokół ciebie. Pragnie ograniczyć twoje wpływy i zniweczyć misję wyznaczoną ci przez Boga. Dla szatana jesteś za-

grożeniem, które trzeba powstrzymać – będzie szczęśliwy, jeśli zobaczy cię „martwego”. Wiedz jednak, że szatan został zwyciężony przez krzyż! Każda bitwa, w której stajemy przeciw niemu, została już wygrana! Mimo to musimy

wciąż walczyć z nim, z jego wojskami i wpływem sił ciemności – za-żarcie i nieustępliwie. Nauczmy się tego!

Bóg stworzył cię, byś zmieniał świat. Jesteś dzieckiem Króla, prze-znaczonym do współrządzenia z Nim. W swojej kieszeni nosisz klucze do Królestwa! Jeśli będziesz z Nim w bliskiej relacji, oddany dążeniu, by zawsze być niezłomnym w wierze, On da ci wszelką siłę i popro-

Nikt nie pragnie

twojego sukcesu

bardziej niż Bóg

N I E U S T Ę P L I W I 1 3

wadzi do zwycięstwa nad zwodniczym prądem rzeki, który musisz przemóc.

Zanim przejdziemy dalej, poświęćmy Panu ten wspólnie spędzony czas na szlaku „Nieustępliwych”:

Drogi Boże, niech Twój Święty Duch mnie uczy i oświeca podczas lektury tej książki. Pragnę czegoś więcej niż zwykłej wiedzy czy inspi-racji – pragnę poznać bogactwo i cudowność powołania, które dla mnie zamierzyłeś. Chcę znać moc, którą posiadam, by wypełnić swoje prze-znaczenie. Umocnij mnie, bym mocno stał w prawdzie i był nieustępliwy w bitwie przeciwko wszelkim przeciwnościom, które próbują zniszczyć Twoje dzieło we mnie. Wierzę, że przygotowałeś mnie na ten czas; modlę się, aby przesłanie „Nieustępliwych” dało mi moc do wypełnienia Twojego Boskiego planu. Pragnę przynieść Ci chwałę, a Twemu sercu – radość. Proszę o to w imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.

1 4 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 1 5

2

S T W O R Z E N I , B Y R Z Ą D Z I ć

„Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne”.LIST DO HEBR AJCZYKÓW 4:12

Jeśli mielibyśmy z ufnością przyjmować Słowo Boże, większość z nas uległaby całkowitej przemianie. Czasem największe wy-zwanie stanowi dla nas wiara w Jego Słowo w obliczu niesprzy-

jających okoliczności.Jeśli znajdujesz się w trudnym położeniu, na pewno wiesz, że Bi-

blia mówi o tym, iż może się to zmienić. Jedyną rzeczą, która nigdy się nie zmienia, jest Boże Słowo. Wiele lat temu Jezus Chrystus wyznał: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moja pozostaną na wieki” (Ew. Łukasza 21:33, NLT). Wystarczy, że spojrzysz w górę na słońce, które daje naszej planecie światło i ciepło – ono przeminie, ale Słowo Boże trwa na wieki!

Nasz Wszechmocny Ojciec głosi: „(...) czuwam nad moim sło-wem, aby je wypełnić” (Ks. Jeremiasza 1:12). Zauważ, że On czuwa. Jest gotów. Kiedy tego dokona? Odpowiedź jest prosta: wtedy, kiedy ktoś Mu uwierzy. Jezus potwierdził ten wniosek, mówiąc, że wszystko jest możliwe dla wierzącego (Ew. Marka 9:23). Zacznij więc nieustę-pliwie wierzyć!

1 5

1 6 N I E U S T Ę P L I W I

BÓG PRZEZNACZYŁ NAS DO RZĄDZENIA

W czterech kolejnych rozdziałach będziemy badać i omawiać tę niezwykle ważną prawdę, której potrzebujemy, aby wypełnić Boże dzieło. Ostrzegam również: czasem może się wydawać, że zbaczamy z tematu, ale zapewniam, iż to wszystko służy jednemu celowi i pomo-że nam ukończyć dobry bieg.

Mając to na uwadze, spójrzmy teraz na jeden z najpotężniejszych fragmentów Pisma Świętego, z Nowego Testamentu:

„(...) ci, którzy otrzymują obfi tość łaski i daru usprawiedliwie-nia, rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chry-stusa”.List do Rzymian 5:17 (TEV)

Przyjrzyj się uważnie sformułowaniu: „rządzić będą w tym życiu”. Bóg przeznaczył ciebie i mnie, Jego dzieci, abyśmy rządzili jako kró-lowie i królowe! Nie są to słowa jedynie człowieka, autora księgi, po-nieważ wiem, że całe Pismo jest natchnione przez Boga (2 List do Ty-moteusza 3:16). To Bóg mówi, że będziemy dosłownie rządzić w tym życiu przez moc Jego Syna. Zauważ, że nie stwierdził: „Pewnego dnia będziesz rządzić w Niebie” lub: „Będziesz rządzić w kolejnym życiu”. Nie! Powiedział, że jesteśmy po to, by panować w tym życiu, że mamy być królami i królowymi przez Chrystusa.

Jedną z moich ulubionych defi nicji „króla” lub „królowej” jest: „nadzwyczajna osoba, wyróżniająca się w danej dziedzinie”. Słowo „rządzenie” oznacza „dominowanie lub szeroki zakres wpływu”. „Rzą-dzić jako król” to „sprawować najwyższą władzę i wywierać na coś wpływ”. Na co możemy wywierać wpływ i nad czym mamy panować? Nad życiem.

Innymi słowy, życie na ziemi nie powinno nas przerastać. To my mamy nim rządzić. Tak mówi Słowo Boże, Jego obietnica, którą daje

N I E U S T Ę P L I W I 1 7

ci Pan. Zachęcam cię, abyś to zrozumiał i schował głęboko w swoim sercu.

U TA R T E P O W I E D Z E N I E

Rozważ pewne utarte powiedzenie, które wszyscy bardzo dobrze znamy. Kiedy jakaś sytuacja zaczyna być trudna, niesprzyjająca, szko-dliwa czy nawet zagrażająca życiu, kierowani dobrymi pobudkami lu-dzie uciekają się do zapewnienia, że „Bóg ma wszystko pod kontrolą”. Powiedzenie to oznacza, że nie ma powodu, by walczyć z przeciwno-ściami, ponieważ Bóg, kierując się swoją miłującą i dobrą naturą, ma moc wynieść nas poza trudności i zmagania i doświadczone zło obró-cić ostatecznie w dobro – a to dlatego, że ma wszystko pod kontrolą.

Prawda zaś jest inna. To my mamy mieć wszystko pod kontrolą. Zanim przestaniesz czytać tę książkę i wyrzucisz ją gdzieś w kąt, pro-szę, abyś krótko mnie wysłuchał.

W Księdze Psalmów czytamy: „Niebiosa są niebiosami Pana, ale ziemię dał synom ludzkim” (Ks. Psalmów 115:16, AMP). W anglosa-skiej Biblii Th e Message ten sam fragment mówi nam: „Niebiosa nie-bios są dla Boga, ale to my dostaliśmy od Niego władzę na ziemi”.

Kto więc rządzi ziemią? My!Wszechmogący Bóg jest suwerennym Stwórcą i podjął suweren-

ny wybór, aby przekazać człowiekowi władzę na ziemi oraz moc do wyznaczania biegu spraw, które się na niej dokonują. Gdyby Bóg spra-wował władzę na ziemi, jak sądzi wielu chrześcijan, to na pewno nie pozwoliłby Adamowi włożyć do ust zakazanego owocu. Na pewno coś by zrobił… Może wytrąciłby owoc z jego ręki i rzekł: „Co jest z tobą, Adamie? Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, co właśnie robisz? Czy nie jesteś świadomy bólu, cierpienia, chorób, ubóstwa, morderstw, kradzieży oraz wszelkiego innego zła, które właśnie zamierzasz wywo-łać? Nie wspominając o trzęsieniach ziemi, huraganach, trąbach po-

1 8 N I E U S T Ę P L I W I

wietrznych, zarazie, suszy czy zagrożeniu ze strony dzikich zwierząt? Czy nie rozumiesz, że przez to zdemoralizujesz cały świat? A co więcej, będę musiał posłać mojego jedynego Syna, aby przeszedł przez strasz-liwą mękę, aby z powrotem odkupił Mnie ludzkość?”.

Czy Bóg tak zrobił? Nie, ponieważ przekazał ziemię człowieko-wi. Nasz kochający Bóg nie jest jak wielu ludzi, którzy przekazują in-nym prawo do zarządzania, a kiedy przestaje im się podobać sposób, w jaki zarządcy korzystają z władzy, wówczas to upoważnienie odbie-rają. Cokolwiek Bóg daje, jest to darem wiecznym. Potwierdza to Jego Słowo: „Bo dary Boże i Jego powołanie nie mogą być cofnięte” (List do Rzymian 11:29, NLT).

W tym miejscu ktoś może się nie zgodzić: „Przecież Biblia mówi, że ziemia jest Pańska i to co ją napełnia” (Ks. Psalmów 24:1). Pozwól więc, że wyjaśnię to na przykładzie mojej rodziny.

Jakiś czas temu Shirley, mama Lisy [żony autora – przyp. tłum.], mając siedemdziesiąt lat, zamieszkała z dala od rodziny, na Flory-

dzie. Lisa i ja bardzo chcieliśmy mieć ją blisko siebie. Pewnego dnia Lisa za-uważyła kilka pięknych domków na sprzedaż. Znajdowały się nie dalej niż pięć minut drogi od nas. Były idealne!

Szybko powiedzieliśmy o tym Shirley i zaproponowaliśmy, aby wy-brała jeden z nich. Przedstawiliśmy jej również ofertę pracy dla naszej służby Messenger International. Mama z radością przyjęła propozycję. Wybrała domek, a my go kupiliśmy, ale żeby mama czuła się niezależ-na, zdecydowaliśmy się pobierać stałą miesięczną opłatę za wynajem.

Od tego czasu minęło już kilka lat, a mama zdaje się rozkwitać w każdej dziedzinie życia.

W tym czasie jako właściciel ani razu nawet nie zasugerowałem mamie, jak powinna ozdabiać lub aranżować swój dom. Nie powie-działem jej, jakie powinna mieć zasady przyjmowania gości, co powin-

Wszystko, co Bóg daje,

jest darem wiecznym

N I E U S T Ę P L I W I 1 9

na jeść na śniadania, jakie gotować obiady lub jakie ma kupować urzą-dzenia. Mama Lisy zarządza tym miejscem. Ja go posiadam – mam prawo własności – ale ona je wynajmuje. To ona decyduje o wszystkich sprawach z nim związanych. Oczywiście może poprosić mnie o po-moc, kiedy tylko zechce, ale nie zamierzam o czymkolwiek decydo-wać, dopóki mnie o to nie poprosi.

Podobnie jest z ziemią, która należy do Pana. On jest właścicielem, ale wynajął ją synom ludzkim. Posłuchaj, co powiedział, kiedy nas stworzył i dał nam „dom”, którym jest ten świat:

„I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stwo-rzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie (...) na ziemi!”.I Ks. Mojżeszowa 1:27 - 28

Bóg przekazał nam władzę nad Ziemią, naszym „domem”. Ty i ja, a nie Bóg, sprawujemy kontrolę nad życiem na tej planecie.

N O W Y G O S P O D A R Z

W ogrodzie Eden pojawił się poważny problem, kiedy przyszedł diabeł w postaci węża i przekonał Adama i Ewę, aby sprzeciwili się Słowu Bożemu i uwierzyli w jego kłamstwo. Kiedy to uczynili, tym samym oddali panowanie nad ziemią i całą ludzkością nowemu „go-spodarzowi” – szatanowi. A zatem, nie tylko oddaliśmy jemu siebie, ale też wszystko, co do nas należało. Od momentu upadku naszych prarodziców wszyscy potomkowie ludzcy, jak również cała natura, znajdują się pod wpływem diabła.

2 0 N I E U S T Ę P L I W I

Ta szokująca zmiana „gospodarza” tłumaczy kontekst spotkania Jezusa z szatanem. Diabeł wziął Jezusa na wysoką górę i pokazał Mu wszystkie królestwa świata. Następnie złożył Jezusowi propozycję: „Oddam ci całą władzę i moc, i całą chwałę świata (wszelką dostoj-ność, wspaniałość, wyjątkowość, godność i łaskę), ponieważ zostały mi one przekazane i mogą je dać, komu zechcę” (Ew. Łukasza 4:6, AMP).

Kiedy wszystkie królestwa świata zostały „przekazane” diabłu? W ogrodzie Eden, gdy Adam oddał prawo do rządzenia ziemią w ręce wroga. Dlatego też Pismo mówi nam: „Wiemy [niezaprzeczalnie], że jesteśmy z Boga, a cały świat [wokół nas] jest pod wpływem złego” (1 List Jana 5:19, AMP).

P L A N O D Z Y S K A N I A W Ł A D Z Y

Bóg zapragnął zwrócić w ręce człowieka to, czego zrzekł się Adam. Nie mógł tego zrobić, przychodząc w formie nadprzyrodzonej i zabie-rając to. Bóg nie wycofuje swoich zarządzeń, dlatego nie mógł przejąć władzy, którą udzielił Adamowi. Człowiek ją stracił, więc człowiek musiał ją odzyskać. Dlatego na świat musiał przyjść Jezus – jako „Syn Człowieczy”. Został zrodzony z kobiety, przez co stał się w stu procen-tach człowiekiem. Za Ojca miał Ducha Świętego, przez co był w stu procentach Bogiem (będąc wolnym od przekleństwa zakonu). Choć wyraźnie powiedziano, że „Kiedy przyszedł czas, wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się człowiekiem!” (List do Filipian 2:7, Th e Message). Pomimo, że był Bogiem, zrzekł się swojej boskości i żył jako człowiek.

Jezus był całkowicie posłuszny Ojcu. Ze względu na swoją nie-winność i akceptację krzyża był zdolny do wykupienia dziedzictwa Adama własną krwią. Pismo Święte mówi, że rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, wystawił je na publiczne pośmiewisko, try-

N I E U S T Ę P L I W I 2 1

umfując nad nimi (List do Kolosan 2:15). Obecnie tylko On posiada władzę, którą stracił nasz praojciec. Dlatego też mówi do nas: „Dana mi jest wszelka moc na Niebie i na ziemi” (Ew. Mateusza 28:18).

Pewnego dnia powróci i przywróci stworzenie do stanu, w jakim znajdowało się przed upadkiem Adama w ogrodzie Eden. Jak pisze apostoł Paweł:

„Stworzenie (natura) zostało poddana słabości (jałowości, ska-zana na niepowodzenie), nie ze względu na własne, zamierzone błędy (…) ale zostanie uwolniona z niewoli skażenia i rozkładu i uzyska dostęp do chwalebnej wolności dzieci Bożych”.List do Rzymian 8:20 - 21 (AMP)

Stworzenie jest wciąż słabe: nasze ciała się starzeją i umierają. Świat fi zyczny jest skażony i niszczeje. Dzikie zwierzęta polują na słabsze osobniki, pożerając się nawzajem. Węże trują śmiercionośnym jadem. Choroby rozprzestrzeniają się, a huragany i tornada sieją zniszczenie. Jest jednak Ktoś ponad tym wszystkim. Chrystus ma władzę – i może ją wykorzystać.

K I M J E S T C H R Y S T U S ?

Pojawia się więc pytanie: kim jest Chrystus? I znów wiele dzie-ci Bożych okradanych jest z prawdy przez ich własny, nieodnowio-ny umysł. Wiele osób, myśląc o Chrystusie, sądzi, że człon „Chry-stus” jest jedynie czymś w rodzaju nazwiska Jezusa Chrystusa. Widzą w Nim jedynie wielkiego Króla, który umarł na krzyżu i zmartwych-wstał. Owszem, „Chrystus” odnosi się do naszego Pana i Zbawiciela, ale spójrzmy, co mówi o Nim Słowo Boże.

Paweł mówi nam: „Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami” (1 List do Koryntian 12:27, NLT). Wszyscy

2 2 N I E U S T Ę P L I W I

wierzący razem stanowią Ciało Chrystusa. Każdy z nas jest potrzebną częścią Jego Ciała. Jezus jest Głową, a my jesteśmy Ciałem. To takie proste!

Każdy z nas ma głowę. Mamy także po dwie ręce i nogi, dwa ko-lana, ramiona, klatkę piersiową, brzuch, wątrobę, nerki i inne części ciała. Kiedy myślisz o sobie, czy postrzegasz swoją głowę jako oddziel-ną, samodzielną część ciała? Czy uznajesz, że jest niezależna od ciebie? Oczywiście, że nie. Stanowisz jedną całość wraz z każdą częścią ciała. Jeśli zobaczysz moją głowę, to będziesz się do niej zwracał jak do Joh-na Bevere’a. Jeśli przez chwilę nie będziesz widział mojej głowy, tylko moje ciało, odnosząc się do niego, wciąż będziesz mówił do Johna Be-vere’a. Moja głowa i ciało są jednością.

W podobny sposób głowa Chrystusa i Jego Ciało to jedno. Jezus jest Głową, a my jesteśmy różnymi częściami Jego Ciała – więc stano-wimy jedność z Chrystusem. Kiedy w Nowym Testamencie czytamy słowo „Chrystus”, musimy widzieć nie tylko Tego, Który zmarł na krzyżu, ale również samych siebie. Dlatego Pismo Święte mówi: „Bo zarówno ten, który uświęca, jak i ci, którzy bywają uświęceni, z jedne-go są wszyscy” (List do Hebrajczyków 2:11). Jezus modlił się tymi sło-wy: „A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli” (Ew. Jana 17:20 - 21).

Z Jezusem stanowisz jedność. Dosłownie – jedność!Abyś nie sądził, że wyrywam z kontekstu pojedyncze wersety,

pozwól, że szybko podzielę się innymi fragmentami, które utwierdzą cię w wierze i zrozumieniu tej cudownej prawdy. Proszę, przeczytaj je uważnie, jakbyś to robił pierwszy raz, i rozważ je w duchu:

– Piotr pisze, że zostaliśmy odrodzeni przez Boże Słowo, abyśmy byli uczestnikami Boskiej natury (1 List Piotra 1:23, 2 List Piotra 1:4). Słowo „natura” jest defi niowane jako „nabyte lub niezbęd-ne cechy, lub charakter człowieka”. Ty i ja posiadamy w sobie te

N I E U S T Ę P L I W I 2 3

same cechy co Jezus, podobnie jak moja dłoń ma te same markery genetyczne co moja głowa, ponieważ jestem jedną istotą ludzką, nie dwiema.

– Apostoł Jan pisze: „A z jego pełni (obfi tości) wszyscy wzięliśmy” (Ew. Jana 1:16, AMP). Czy słyszałeś kiedyś to słowo: „pełnia?”. Kiedy porównamy słowa Piotra ze słowami Jana, szybko odkryje-my, że przyjęliśmy pełnię niezbędnych cech Chrystusa, duchowy marker genetyczny.

– Następnie Jan w swoim pierwszym liście pisze: „(...) gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie” (1 List Jana 4:17). Jan nie odnosi się tutaj do naszego przyszłego życia. Pisze w czasie teraź-niejszym: jesteśmy tacy jak Jezus. Dokładnie tacy sami – teraz, dzisiaj!

– Paweł pisze: „Czy nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chry-stusowymi?” (1 List do Koryntian 6:15). Sposób, w jaki o tym pisze, oznacza, że powinniśmy to traktować jako oczywistość; to podstawowa wiedza chrześcijanina. Czy umykają ci te podstawy, dotyczące chrześcijańskiej rzeczywistości? Czy jako Kościół na-prawdę wierzymy w te słowa?

W Ł A D Z A C H R Y S T U S A

Teraz, kiedy już wiemy, że zawieramy się w słowie „Chrystus”, zastanówmy się, co oznacza ta prawda w kontekście mocy i władzy, które w Nim mamy. W Liście do Efezjan Paweł modli się żarliwie, aby każdy naśladowca Chrystusa mógł zrozumieć „niezmierzoną, bezgra-niczną i niezrównaną wielkość Jego mocy [która jest] <<w nas i wobec nas>>” (List do Efezjan 1:19, AMP).

Cóż za mocne słowa! Jak wielka siła w nich tkwi! Czy zgadzasz się z tym, że Pan ma niezmierzoną, nieograniczoną moc? Czy możesz

2 4 N I E U S T Ę P L I W I

potwierdzić, że Jego potęga daleko przewyższa wszelką wspaniałość i wielkość, władzę i moc we wszechświecie? Na pewno całkowicie zga-dzasz się z tym stwierdzeniem.

Teraz zadam nieco trudniejsze pytanie. Czy możesz to samo po-wiedzieć o sobie? I co ważniejsze: czy rzeczywiście w to wierzysz? Jeśli nie, to mimowolnie oddzielasz się od Chrystusa. Czy jesteś częścią Jego Ciała? Czyż nie jesteś częścią Jego Ciała, jednym z Jego człon-ków? Możesz pomyśleć: Pastorze, posuwasz się za daleko! Na pewno? Więc spróbujmy to sprawdzić. Przeczytajmy kolejną część wyżej cy-towanego fragmentu: „(...) niezmierzona, bezgraniczna i niezrównana wielkość Jego mocy [jest] w nas i wobec nas, którzy wierzymy” (List do Efezjan 1:19, AMP).

Paweł przez cały czas mówił o nas, o tobie. Dlaczego? Ponieważ jako wierzący w Jezusa Chrystusa jesteś częścią Chrystusa. Zatem moc Chrystusa, ta sama, która jest w Nim, znajduje się również w tobie! „(…) gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie”. Czy po-zwolisz, aby ta prawda wniknęła głęboko do twojego serca?

Przestudiujmy kolejną część tego fragmentu, pozostając przy roz-szerzonym tłumaczeniu angielskiej Biblii Th e Amplifi ed Bible:

„(…) dzięki działaniu przemożnej siły Jego, jaką okazał w Chry-stusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swo-jej w Niebie (…)”.List do Efezjan 1:19 - 20 (AMP)

Czy wierzysz, że Jezus Chrystus był ukrzyżowany, umarł, został pogrzebany, powstał z martwych, a teraz zasiada w miejscu najwięk-szej władzy? Jeśli jesteś prawdziwym chrześcijaninem, z pewnością w to wierzysz... ale czy wierzysz w to wszystko w odniesieniu do siebie? Większość wierzących nie postrzega siebie w taki sposób. A jednak Paweł pisze:

N I E U S T Ę P L I W I 2 5

„Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezu-sa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jeste-śmy wraz z Nim przez chrzest w śmierć, abyśmy, jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili”.List do Rzymian 6:3 - 4

Zauważ, że fragment ten nie odnosi się do chrztu wodnego, ale do naszego „ochrzczenia” w Ciało Chrystusa przez Ducha Bożego, w mo-mencie nowego narodzenia (zob. 1 List do Koryntian 12:13). Jeste-śmy Ciałem Chrystusa, dlatego w chwili, gdy zanurzamy się w Niego, nasza historia się zmienia. Umieramy w Nim, zostajemy pogrzebani w Nim i wzbudzeni z martwych z Nim. Jako nowe istoty zaczynamy żyć tak jak On! Powtórzę to jeszcze raz: „(…) gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie”. Jesteśmy w Chrystusie! Jesteśmy Chry-stusem! Jesteśmy Jego Ciałem! Stanowimy z Nim jedność!

Według Listu do Efezjan 1:20 siedzimy po prawicy Ojca, w miej-scu, z którego sprawujemy władzę jako część Chrystusa. W rzeczywi-stości jest to miejsce najwyższego autorytetu w całym wszechświecie; większą władzę ma jedynie Bóg Ojciec. Jezus powiedział: „Dana mi jest wszelka moc na Niebie i na ziemi” (Ew. Mateusza 28:18). Następ-nie w Liście do Efezjan Paweł mówi:

„(…) ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym (…)”.List do Efezjan 1:21 (AMP)

Czy wierzysz, że Pan Jezus zasiada ponad wszelką władzą, zwierzchnością i mocą teraz i w przyszłości, w tym świecie i we wszechświecie? Na pewno wierzysz, ponieważ jesteś chrześcijaninem.

2 6 N I E U S T Ę P L I W I

Zostaliśmy posadzeni

w miejscu sprawowania

rządów,

ponieważ jesteśmy

częścią Chrystusa

Zapytam ponownie: czy wierzysz w to, myśląc o sobie? Większe szanse są na to, że nie wierzysz, a jeśli tak jest, to poprzez niewiarę i błędne myślenie oddzielasz się od Chrystusa. Czy jesteś częścią innego ciała? Nie, jesteś częścią Chrystusa! Wszyscy jesteśmy w Chry-

stusie. Jesteśmy Chrystusem! Jesteśmy Jego ciałem! Posłuchaj uważ-nie, w jaki sposób potwierdza to apostoł Paweł:

„I wszystko poddał pod nogi Jego, a Jego samego ustanowił po-nad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia”.List do Efezjan 1:22 - 23

Jesteśmy Jego Ciałem, pełnią Jezusa Chrystusa. Tworzymy z Nim zupełną jedność. Paweł twierdzi, że wszystko zostało złożone pod Jego stopy, więc nawet jeśli jesteś ledwie palcem, to wciąż znajdujesz się daleko ponad – a nie trochę ponad – wszelką władzą, mocą i panowa-niem na ziemi i pod ziemią. Nie tylko odzyskałeś władzę nad światem, ale jest ona jeszcze większa niż ta, którą od Boga otrzymał Adam.

Bóg przewidział, że będziemy mieć problem ze zrozumieniem, jaka potęga kryje się w tym przesłaniu. Wiedział o tym, więc natchnął Pawła, aby raz na zawsze rozwiał wszelkie wątpliwości związane z tą sprawą. Pamiętaj, że te rozdziały i wersety pochodzą z z jednego listu, jako kontynuacja jednej myśli:

„I (Bóg) wzbudził nas z Chrystusem i wraz z Nim posadził [pozwolił nam się przyłączyć do Niego] w okręgach Niebieskich [dzięki temu, kim jesteśmy] w Jezusie Chrystusie (Namaszczonym Mesjaszu)”.List do Efezjan 2:16 (AMP)

N I E U S T Ę P L I W I 2 7

Głowa nie jest odcięta od ciała. Wszyscy razem zostaliśmy posa-dzeni w miejscu rządów, władzy i mocy w okręgach niebieskich. Inny-mi słowy, znajdujemy się ponad wszelkimi siłami z tej ziemi – daleko ponad!

Nie ma takiego demona, ducha, upadłego anioła czy nawet sa-mego diabła, który miałby moc czy władzę nad nami. Sprawujemy najwyższe rządy, ponieważ nasza pozycja i władza jest w Chrystusie! Alleluja!

W Ł A D Z A W Ż Y C I U

Pamiętając o tym, co przed chwilą omawialiśmy, powróćmy do wersetu, który pojawił się już w tym rozdziale.

„(...) ci, którzy otrzymują obfi tość łaski i daru usprawiedliwienia, rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa”. List do Rzymian 5:17

Skoncentrujmy się przez chwilę na sformułowaniu: „Rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa”. Jako członki Ciała Chrystusa mamy panować nad wszystkim, co stoi w opozycji do po-bożności i dobrego życia. Skoro na ziemi to my dzierżymy władzę, dlaczego tak wiele spraw idzie w złym kierunku? Czy dlatego, że mar-nujemy powierzoną nam władzę lub jej nie egzekwujemy?

Wiele lat temu mój pastor ogłosił w swoim kościele, że niedługo rozpocznę służbę głoszenia Słowa. Kilka dni później pewien starszy człowiek podszedł do mojej żony i powiedział: „Lisa, mam słowo od Boga dla twojego męża”.

Byliśmy młodzi i pragnęliśmy wzrastać i uczyć się (do dziś się uczy-my). Lisa odparła: „Powiedz mi to słowo, a ja przekażę je Johnowi”.

Starszy człowiek rzekł: „Przekaż mu, że jeśli nie będzie sprawował władzy danej mu przez Boga, ktoś inny ją przejmie i użyje przeciwko niemu”.

2 8 N I E U S T Ę P L I W I

Kiedy Lisa przekazała mi te słowa, przeniknęły mnie na wskroś, jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Po latach mogę zaświadczyć, że były prawdziwe – i stanowią przesłanie nie tylko dla mnie, lecz dla każdego członka Ciała Chrystusa. Często byłem zasmucony, kiedy wi-działem wielu kochających Boga chrześcijan, związanych i kontrolo-wanych przez różne przeciwności czy sytuacje. Nasz Pan Jezus zapłacił wielką cenę, aby nas uwolnić, a jednak często tkwimy w przekleństwie. Kataklizmy pogodowe, klęski żywiołowe, choroby, ataki demoniczne, trudne okoliczności i wiele innych czynników. Te siły kontrolują i opa-nowują wielu prawych ludzi, którzy są królami i królowymi życia, ale ignorują swoją pozycję w Chrystusie.

Jeśli jesteś jedną z osób, które porzucają władzę i same poddają się pod panowanie, mam dla ciebie dobrą wiadomość: jeśli naprawdę przyjmiesz przesłanie omawiane w tym rozdziale, twoje życie zacznie się zmieniać. Już teraz znasz moc i autorytet, który posiadasz i któ-ry pozwala ci pomagać ludziom bezradnym i nieświadomym; od dziś możesz dzielić się Królestwem z tymi, którzy są w potrzebie.

Apostoł Jan powiedział do wszystkich członków Ciała Chrystusa bardzo mocne słowa: „Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował” (1 List Jana 2:6).

Jezus również wyrzekł podobne stwierdzenie: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (Ew. Jana 20:21). Jezus pragnie, abyśmy panowali tak, jak On panował. Kiedy zerwała się burza i Jezus oraz Jego uczniowie, znajdujący się na łodzi, stanęli w obliczu śmierci, On przemówił do wiatru i morza i został wysłuchany. Kiedy potrzebował jedzenia dla tłumów na pustyni, rozmnożył resztki żywności i nakar-mił tysiące; po posiłku zostało więcej chleba, niż było na początku. Kiedy nie miał łodzi, a miał przeprawić się przez morze, przeszedł na drugi brzeg po wodzie. Kiedy skończyły się zapasy wina podczas we-sela, zamienił w nie wodę. Samymi słowami sprawił, że drzewo fi gowe zwiędło i uschło. Przyłożył z powrotem ucięte ucho swojemu oprawcy,

N I E U S T Ę P L I W I 2 9

który stracił je od miecza, i uleczył je. Oczyszczał trędowatych, uzdra-wiał chorych, otwierał oczy niewidomym, przywracał słuch głuchym, sprawiał, że chromi zaczynali chodzić. Nie było takiej rzeczy, która przekraczałaby zdolności Tego, który rządził w życiu.

Nie przestraszył Go nawet człowiek opętany; każdą sytuację kon-frontował i miał odpowiedź na wrogie ataki. Żaden z nieprzyjaciół nie mógł złapać Go na jakimkolwiek występku. Wściekłe tłumy nie potrafi ły zepchnąć go ze skalnego klifu – z odwagą przechodził pośród nich. Nie były mu straszne demony – przepędzał je w mocy i autory-tecie. Lista może trwać w nieskończoność. Zgodnie z tym, co napisał Jan, kończąc swoją Ewangelię: „I wiele innych cudów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej księdze (...), gdyby miały być spisane jedna po drugiej, mniemam, że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by należało napisać” (Ew. Jana 20:30; 21:25).

„Jezus Chrystus rządził w Swoim życiu. Zwyciężał wszelką przeciwność i trudność. Sprowadzał na ziemię Niebo. Wyzna-czył nam poprzeczkę, oczekując, że będziemy czynić jeszcze więcej: Każdy, kto wierzy we Mnie będzie czynił nie tylko to, co Ja czynię, ale dzieła jeszcze większe” Ew. Jana 14:12 (NLT)

Pojawia się więc kolejne pytanie: jak mamy rządzić w tym życiu? Skąd mamy wziąć potrzebną do tego moc?

3 0 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 3 1

3

Ź R ó D Ł O M O C Y

„(...) ci, którzy otrzymują obfi tość łaski i daru usprawiedliwienia, rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa” .

LIST DO RZYMIAN 5:17 (TEV)

Jak uczyliśmy się w poprzednim rozdziale, jesteśmy przeznaczeni do tego, by rządzić jako królowie i królowe. Ziemskie życie nie powinno nad nami panować; to my mamy panować nad nim.

Nasuwa się kolejne logiczne pytanie: Czy mamy moc lub zdolność, by tego dokonać?

Cóż, rozważmy to, biorąc za przykład pieska chihuahua i niedź-wiedzia grizzly.

Pieski chihuahua są małymi, hałaśliwymi zwierzątkami. Są wy-trzymałe i nieustępliwe. Czy miałeś kiedyś okazję spotkać takiego roz-gniewanego psiaka? Będzie szczekał i ujadał dotąd, aż nie wykurzy nieproszonego gościa ze swojego terytorium. Może nawet ugryźć cię w kostkę. Jeśli delikatnie go od siebie odepchniesz, nic to nie zmieni. Wciąż będzie przyklejony do twojej nogi, gryząc, szczekając i usiłując cię przestraszyć. Jeśli naprawdę się zmęczysz jego zachowaniem i ze-chcesz w końcu się go pozbyć, wystarczy, że poślesz mu mocnego kop-niaka i głośno krzykniesz, a dotąd dzielny i nieustraszony chihuahua zwinie się w kłębek i szybko ucieknie. Dlaczego? To proste. Ten mały piesek nie ma szans w potyczce z dorosłym człowiekiem.

3 1

3 2 N I E U S T Ę P L I W I

Z drugiej strony, jeśli dorosły niedźwiedź grizzly z podobnym uporem zechce wyprosić cię ze swojego terenu, a ty akurat nie będziesz miał porządnej strzelby, wiesz, że znalazłeś się w poważnych tarapa-tach. Bez trudu cię powali, a jeśli zechce, to również zabije.

Wiemy dobrze, że pewne siły nie chcą, abyśmy zwyciężyli w Bo-żym maratonie. Skąd możemy mieć pewność, że posiadamy moc do ich pokonania? Czy stając do walki, będziemy się zachowywać się jak pieski chihuahua, czy jak potężne niedźwiedzie? Gdzie jest źródło mocy niezbędnej do panowania?

Odpowiedź znajdziemy w Liście do Rzymian 5:17: Możemy rzą-dzić przez obfi tość Bożej łaski (moja konkordancja biblijna prezentuje pełne wyjaśnienie znaczenia łaski; w tym miejscu omówię to hasło tylko w kluczowych punktach).

D U Ż Y R O Z D Ź W I Ę K

Pośród amerykańskich chrześcijan ewangelicznych pojawia się duży rozdźwięk w defi niowaniu „obfi tej łaski”.

W 2009 roku nasza służba przeprowadziła w Ameryce badanie statystyczne wśród uznających autorytet Słowa Bożego i uczęszczają-cych na niedzielne nabożeństwa wierzących z różnych wyznań i nie-zależnych wspólnot. Kwestionariusz zawierał polecenie: „Wymień trzy lub więcej defi nicje opisujące Bożą łaskę”. Zdecydowana większość respondentów zdefi niowała Bożą łaskę jako: (1) zbawienie; (2) nieza-służony dar; (3) przebaczenie grzechów.

Bardzo się cieszę, że w Ameryce chrześcijanie rozumieją, że zo-staliśmy zbawieni przez łaskę, i tylko przez łaskę. Zbawienie nie przy-chodzi przez pokropienie wodą, uczęszczanie do pewnego kościoła, przestrzeganie religijnych praw czy wykonywanie wystarczająco wielu dobrych uczynków, by wymazać te złe. List do Efezjan 2:8 - 9 wyraźnie mówi: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was:

N I E U S T Ę P L I W I 3 3

Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił”. Bardzo mnie cieszy fakt, że ewangeliczni chrześcijanie mają mocno ugruntowane podstawy i wiedzą, że Bożej łaski nie można w jakikolwiek sposób zdobyć lub zasłużyć na nią, oraz że można ją otrzymać jedynie przez wiarę w odkupieńcze dzieło Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty.

Tragedią jest widzieć dobrodusznych ludzi, ciężko pracujących, aby zdobyć Bożą przychylność. Wi-działem wiele rozdzierających serce sytuacji, w których mężczyźni czy ko-biety, polegając na swoich uczynkach lub postawach, usiłowali zapracować na usprawiedliwienie przed Bogiem. Bez względu na to, co mówią ci inni ludzie, a nawet całe społeczeństwo, List do Efezjan 2:8 - 9 wyraźnie wskazuje, że nigdy nie będziesz mógł własnymi wysiłkami zbawić siebie od nieuchronnego Bożego sądu nad rodzajem ludzkim. Zbawienie przyjmuje się tylko przez wiarę, gdyż jest to Boży dar dany nam dzięki ofi erze i zmartwychwstaniu Jego Syna.

Przykro jest również patrzeć, jak ci, którzy przyjęli Boży dar zba-wienia, żyją, jakby mimo to nadal musieli zapracować uczynkami na łaskę. Czują, że powinni dłużej się modlić, pościć częściej i wyko-nywać jak najwięcej dobrych uczynków, lub podejmować się innych chrześcijańskich aktywności. Apostoł Paweł musiał upomnieć kościół w Galacji, mówiąc: „Podejrzewam, że tego nie planowaliście, ale oto co się dzieje: kiedy usiłujecie żyć dzięki wypełnianiu własnych religijnych planów lub założeń, zostajecie odcięci od Chrystusa, odpadacie od ła-ski” (List do Galacjan 5:4, Th e Message). To smutne, że współcześnie również możemy obserwować całe tłumy chrześcijan, kierujących się dobrymi intencjami, którzy wpadają w tę samą pułapkę.

Tragedią jest widzieć

dobrodusznych ludzi,

ciężko pracujących,

aby zdobyć Bożą

przychylność

3 4 N I E U S T Ę P L I W I

Ankiety pokazały też, że chrześcijanie ze Stanów Zjednoczonych zwykle wiedzą, iż ich grzechy zostały im przebaczone z łaski. List do Efezjan 1:7 potwierdza tę cudowną prawdę: „W nim mamy odkupie-nie przez krew Jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski Jego”. Ten Boży i całkowicie bezpłatny dar wymazuje nasze grzechy na zawsze. Dziękujmy Bogu!

Większość amerykańskich wierzących wydaje się mieć mocno ugruntowane podstawowe prawdy odnośnie łaski jako niezasłużonego daru przebaczenia grzechów. Wydaje się, że pracownicy naszej służby wykonali sporo dobrej pracy, podkreślając te prawdy. Wierzę, że Bóg jest z tego powodu bardzo zadowolony.

Jednak chwilę później pojawia się poważny problem. Zaledwie 2 procent spośród kilku tysięcy wierzących uznaje, że „łaska jest Bo-żym przyobleczeniem mocą”. A przecież Bóg właśnie tak określa łaskę:

„Moja łaska jest wszystkim czego potrzebujesz, ponieważ Moja moc jest największa, kiedy jesteś słaby”.2 List do Koryntian 12:9 (TEV)

Kiedy spojrzysz na ten werset w wydaniu Biblii z podkreślonymi na czerwono słowami Jezusa [Red Letter Edition – anglosaskie wy-danie Biblii z wytłuszczonymi na czerwono słowami Jezusa – przyp. tłum.], zauważysz, że nie są one napisane czarną czcionką – są w kolo-rze czerwonym. Mimo to, że znajdują się w liście apostoła Pawła, nie są jego słowami – pochodzą wprost od samego Pana. Bóg defi niuje Swoją łaskę jako przyobleczenie, uzdolnienie Jego mocą. A jednak tylko 2 procent Amerykanów zna i rozumie to znaczenie. (Dokładna liczba to 1,9 procenta, czyli, w przeliczeniu na ludzi, mniej niż dwóch na stu wierzących! Potężny, Wszechmogący Bóg określa Swoją łaskę jako przyobleczenie mocą, a z tego faktu zdają sobie sprawę ledwie dwie osoby na sto. To bardzo niepokojąca wiadomość!)

N I E U S T Ę P L I W I 3 5

Ł A S K A – P R Z YO B L E C Z E N I E M O C Ą

Słowo „słaby”, które zostało użyte w 2 Liście do Koryntian 12:9, oznacza „niemożność”. To tak, jakby Bóg mówił: „Moja łaska (moc) działa, kiedy spotykają cię trudności wykraczające poza twoje zdol-ności”. To przesłanie można zauważyć w komentarzu Pawła odno-śnie wierzących w Macedonii: „A powiadamiamy was, bracia, o łasce Bożej, okazanej zborom macedońskim (…), gdyż w miarę możności – mogę to zaświadczyć – owszem, ponad możność (…)” (2 List do Koryntian 8:1, 3). Boża łaska sprawiła, że chrześcijanie w Macedonii mogli wznieść się ponad swoją możność, zdolność. Właśnie tym jest łaska – Bożym uzdolnieniem.

Wcześniej Paweł napisał do tych samych odbiorców: „Nasze re-lacje z wami zostały wyparte przez otrzymaną przez Boga szczerość, przez moc Bożej łaski, a nie ludzkiej mądrości” (2 List do Koryntian 1:12, TEV). Paweł znów przedstawia łaskę jako Boże przyobleczenie mocą.

W podobny sposób opisuje łaskę Piotr: „Łaska i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chry-stusa. Boska Jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności” (2 Piotra 1:2 - 3). Znów łaska Boga określona jest jako Jego Boska moc. Piotr mówi, że wszystko, czego potrzebuje-my, żeby żyć tak, jak chce Bóg, jest dostępne dzięki mocy łaski, którą otrzymaliśmy wraz z wiarą.

Rozważmy to jeszcze dokładniej, analizując język grecki. Naj-częściej używanym słowem greckim, określającym w Nowym Te-stamencie „łaskę” jest charis. W jednej z cieszących się największym autorytetem i uznaniem konkordancji Jamesa Stronga, autor określa ją jako „dar”, „korzyść”, „przychylność,” „łaskawość,” oraz „hojność”. Jeśli połączymy podstawowe znaczenie łaski z wybranymi fragmenta-mi z listów do Rzymian, Galacjan czy Efezjan, dostrzeżemy znaczenie

3 6 N I E U S T Ę P L I W I

łaski, jakie zna większość obywateli Stanów Zjednoczonych. Jednak James Strong nie poprzestaje na tych słowach. Kontynuując określa łaskę jako: „Boski wpływ na serce i jego efekty w życiu człowieka”.

To znaczenie Bożej łaski pokazuje, iż dotyczy ona zewnętrznych owoców działań, podjętych dzięki przyobleczeniu jej mocą. Biblia mówi nam, że kiedy Barnaba przybył do kościoła w Antiochii „(…)bardzo się ucieszył, widząc liczne dzieła Bożej łaski” (Dzieje Apostol-skie 11:23, NIV). Nie słyszał o łasce, ale widział dowody jej działania. Dostrzegł uzdolnienie serca, wyrażone w tym, jak ludzie prowadzili swoje życie.

Dlatego Jakub napisał: „Pokaż mi wiarę swoją (łaskę) bez uczyn-ków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich” (List Jakuba 2:18). Wstawiłem za słowem „wiara” słowo „łaska”, ponieważ przez wiarę uzyskujemy dostęp do łaski Bożej (por. List do Rzymian 5:2). Jakub w rzeczywistości mówi: „Daj mi ujrzeć dowody uzdolnienia łaską, które są prawdziwym świadectwem tego, że naprawdę przyjąłeś łaskę przez wiarę”.

Encyklopedia pojęć biblijnych, wydana przez amerykańskie wy-dawnictwo Zondervan, w następujący sposób defi niuje słowo charis: „Łaska jest dynamiczną mocą, która czyni o wiele więcej, niż tylko potwierdza nasze usprawiedliwienie. Łaska wpływa również na to, co robimy, zawsze uzdalniając nas do przezwyciężania wszelkiej bezsil-ności”.

Po uważnym i dokładnym przeczytaniu każdego wersetu w No-wym Testamencie, który odnosi się do łaski, po godzinach studio-wania dostępnych słowników greckich i po rozmowach z osobami mówiącymi płynnie po grecku, postanowiłem sformułować swoją de-fi nicję łaski. Oto ona:

Łaska jest Bożym, darmowym przyobleczeniem mocą, uzdol-nieniem do wykraczania poza nasze naturalne zdolności i możli-wości.

N I E U S T Ę P L I W I 3 7

G D Z I E T K W I P R O B L E M ?

Zaledwie 2 procent chrześcijan ze Stanów Zjednoczonych wierzy w uzdalniającą moc Bożej łaski, co stanowi ogromny problem. Dla-czego? Pozwól, że wyjaśnię to na pewnym przykładzie.

Powiedzmy, że podczas poszukiwań odkryłem małe plemię w Afryce, żyjące w buszu blisko afrykańskiego równika. Dowiedzie-liśmy się, że członkowie plemienia chodzą każdego dnia dwie mile do najbliższego źródła wody. Następnie muszą przynosić tę wodę z po-wrotem do obozu.

Kiedy mieszkańcy osady potrzebują jedzenia, zwierzęta nie prze-chodzą przez ich wioskę, krzycząc: „Hej, tu jestem, upoluj mnie”. Mieszkańcy muszą szukać miejsc, gdzie przebywają zwierzęta, i polo-wać na nie. Czasem po zabiciu jednej sztuki zwierzyny muszą w do-starczyć mięso do ich małego obozu, idąc osiem a czasem dziesięć mil.

Kiedy tylko potrzebują zapasów, których nie mogą znaleźć w bu-szu, muszą chodzić po trzydzieści mil do najbliższej wioski i kupować lub dokonywać wymiany, aby zdobyć potrzebne dla nich zapasy. Póź-niej muszą przynieść to wszystko do obozu.

Dowiadujemy się o ich trudnościach i postanawiamy ofi arować im dar. Chcemy być przychylni i łaskawi, hojnie ich obdarzając (są to defi nicje łaski, wymienione przez Stronga). Podejmujemy decyzję – kupujemy dla nich nowego Land Rovera.

Zatem kupujemy go, wysyłamy statkiem do Afryki, a następnie podstawiamy pojazd do ich obozu. Po zaparkowaniu w pobliżu idzie-my do buszu, bierzemy ze sobą wodza oraz członków małego plemie-nia, prowadzimy ich do zaparkowanego Land Rovera i obwieszczamy z wielkim uśmiechem: „To jest nasz dar dla was!”.

Sadzamy wodza plemienia na przednim siedzeniu pojazdu. Je-den z nas siada za kierownicą i uruchamia silnik. Następnie oznaj-miamy: „Wodzu, ten Land Rover jest niesamowity! Ma klimatyzację!

3 8 N I E U S T Ę P L I W I

Jeśli na zewnątrz będzie 40 stopni, wystarczy przekręcić przełącznik i zmniejszyć temperaturę do przyjemnych 24 stopni. Automatycznie w samochodzie zrobi się chłodno, podczas gdy na zewnątrz panuje niesamowity skwar”. Po chwili dodajemy: „Ten model Land Rove-ra ma również ogrzewanie, więc jeśli w nocy jest tylko kilka stopni, można przekręcić przełącznik i zrobi się przyjemnie ciepło pomimo przeszywającego chłodu na zewnątrz”. Wyposażyliśmy go również w odbiornik radiowy działający na długich falach. Wiesz co to ozna-cza? Możesz słuchać audycji z całego świata, siedząc za kierownicą. Po czym demonstrujemy mu audycję BBC na żywo z Anglii – wódz jest wyraźnie zdziwiony. „To jeszcze nie wszystko, wodzu”, kontynuujemy. „Mamy też odtwarzacz DVD w naszym Land Roverze”. Wyciągamy jakiś fi lm i wciskamy przycisk play. Wódz jest zaskoczony, widząc ko-lorowe obrazy poruszające się po ekranie komputera. „Jest coś jeszcze! Ten model posiada w wyposażeniu odtwarzacz CD”. Wkładamy płytę CD z uwielbieniem, a wódz jest zadziwiony, słysząc piękną muzykę chwalącą Boga, wydobywającą się z różnych części pojazdu.

W końcu wysiadamy z naszego Land Rovera, a wódz pyta: „Co mam wam dać za ten wspaniały dar?” „Zupełnie nic” – zapewniamy. „Nigdy byś nie mógł go kupić. Jest to nasz całkowicie darmowy pre-zent dla ciebie i twojego plemienia. Bardzo was wszystkich kochamy!”. Wódz oraz członkowie plemienia promienieją radością.

Wyjeżdżamy. Po kilku miesiącach dowiadujemy się, że ludzie z tego plemienia wciąż każdego dnia chodzą po wodę. Wciąż spędzają długie godziny na polowaniach, dźwigając ciężkie zdobycze, i wciąż chodzą kilkadziesiąt mil do najbliższej wioski, by zakupić potrzeb-ne produkty. Dlaczego? Ponieważ zapomnieliśmy im powiedzieć, że główną funkcją Land Rovera jest transport. Wskazaliśmy na wszystko poza jedną z najważniejszych funkcji auta: darowany plemieniu Land Rover przetransportuje cię, gdziekolwiek zechcesz, i przewiezie każdy ciężar – nie będziesz musiał nosić go na ramionach.

N I E U S T Ę P L I W I 3 9

W podobny sposób wielu przywódców chrześcijańskich zanie-dbało przekazanie zachodnim chrześcijanom prawdy o podstawowym znaczeniu Bożej łaski – przyobleczeniu Bożą mocą.

P O D S TAW O WA D E F I N I C J A Ł A S K I

Możesz powiedzieć: „Skąd wiesz, że podstawową, funkcjonalną defi nicją łaski jest uzdolnienie mocą? Jak to udowodnisz?”.

Niedawno podczas modlitwy Pan zadał mi dość prowokujące pytanie: ”Synu, powiedz Mi: jak przedstawiam łaskę w Mojej księ-dze – w Nowym Testamencie?”. Ponieważ jestem autorem kilkuna-stu książek, to pytanie zabrzmiało dla mnie bardzo poważnie. Kiedy wprowadzam nowy termin, którego znaczenia czytelnicy mogą nie znać, zawsze podaję jego podstawową defi nicję. Później mogę doda-wać kolejne znaczenia danego terminu, ale ważne jest, aby na począt-ku podać defi nicję podstawową.

Na przykład, gdybym chciał napisać list do wodza, aby go poin-formować o Land Roverze, w pierwszym akapicie napisałbym tak:

„Wodzu, ofi arujemy Ci w darze nowy samochód. Jego główną funkcją jest przemieszczanie się. Teraz twoi ludzie nie będą musie-li nosić wody na swoich ramionach; każdy może wsiąść do pojazdu i przewieźć tyle wody, ile tylko potrzebujecie. Nie będziecie musieli też nosić ciężkich zwierząt, które upolujecie. Możecie pojechać na miejsce polowania, rozbić obóz, upolować zwierzynę, a następnie wrócić ze zdobyczą do swojej osady. Nie będziecie musieli chodzić trzydzieści pięć mil po zapasy żywności do najbliższej wioski; możecie tam poje-chać i w kilkadziesiąt minut dostarczyć wszystkie niezbędne produk-ty”.

4 0 N I E U S T Ę P L I W I

Poinformowanie o podstawowej użyteczności Land Rovera było-by bardzo istotne, ponieważ ani wódz, ani mieszkańcy wioski nigdy wcześniej nie widzieli samochodu.

Później, w kolejnej części listu, mógłbym opowiedzieć o klimatyzacji i ogrzewaniu. Trzeci akapit poświęciłbym falom radiowym, a czwarty odtwarzaczom CD i DVD. Na końcu jeszcze raz upewniłbym wodza, że jest to prezent, ofi arowany całkowicie za darmo. Jednak na samym początku, w pierwszym akapicie, podałbym podstawową defi nicję – opisującą funkcję daru.

Mając to na uwadze, wróćmy teraz do pytania, zadanego mi przez Pana: „Synu, powiedz mi: jak przedstawiam łaskę w Mojej księdze – w Nowym Testamencie?”.

Odpowiedziałem: „Nie wiem”. Poszedłem do mojego kompute-ra, otworzyłem konkordancję biblijną i znalazłem odpowiedź na to pytanie. Fragment ten znajduje się w Ewangelii Jana 1:16 (NIV): „A z jego pełni (obfi tości) wszyscy wzięliśmy [mamy udział i zosta-liśmy wyposażeni] jedną łaskę po drugiej”. Warto zauważyć, że Jan pisze: „jedną łaskę po drugiej”. Mam w Grecji przyjaciela – mieszka w Atenach. Jest pastorem, który nie tylko usługuje w języku greckim jako swoim ojczystym języku, ale studiował także starożytną grekę. Jest moim doradcą w sprawach języka greckiego. Powiedział mi, że że w powyższym wersecie jest mowa o „największej, możliwej obfi tości łaski”. Innymi słowy Jan mówi nam, że obfi tością łaski jest udziele-nie nam pełni Jezusa Chrystusa! Słyszeliście to? Pełni samego Jezusa Chrystusa! Mowa jest tutaj o zdolności i mocy.

Chcę być pewny, że rozumiecie to, co właśnie przeczytaliście. Po-wiedzmy, że podchodzę do przeciętnego amatora tenisa, który gra w li-dze okręgowej. Mówię do niego: „Słuchaj, właśnie odkryliśmy metodę przekazania ci całego talentu, geniuszu i kunsztu Rogera Federera” (jeśli nie interesujesz się tenisem, to zdradzę ci, że Federer jest uzna-wany za jednego z najlepszych graczy w historii tej dyscypliny). Co

N I E U S T Ę P L I W I 4 1

odpowie ten amatorski gracz? Jak myślisz? Jego odpowiedź zapewne będzie brzmiała: „Jeśli tak, to dawaj mi to od razu! Co muszę zrobić?”. Co się stanie, kiedy przekażemy mu talent tenisowy Rogera Federera? Wygra turniej w swoim klubie, następnie zwycięży w turnieju kwalifi -kującym go do gry zawodowej, a potem wygra U.S. Open i kilka razy Wimbledon.

Teraz załóżmy, że podchodzę do studenta architektury.Mówię: „Słuchaj, odkryliśmy metodę, która pozwala na przekaza-

nie ci całego talentu, geniuszu i kreatywności Franka Lloyda Wrighta”. Co odpowie młody student? Krzyknie: „Łał, dawaj mi to szybko!”. Kiedy to zrobimy, co stanie się z tym studentem? Zostawi studia i roz-pocznie karierę, zdobędzie wiele nagród i światowych wyróżnień.

Zanim zakończę ten temat, podam ostatni przykład. Powiedzmy, że podchodzę do zmagającego się z problemami biznesmena i mówię: „Odkryliśmy naukową metodę pozwala-jącą na przekazanie ci talentu i zdolności biznesowych Billa Gatesa”. Jak zareagu-je biznesmen? Z pewnością wykrzyczy: „Zróbmy to od razu, chcę tego!”. A co będzie później? Zacznie myśleć nad stwo-rzeniem czegoś zupełnie unikalnego. Wyprodukuje to i zrobi interes, o którym wcześniej nawet nie marzył.

No cóż, łaska nie udzieliła nam pełni talentu Rogera Federera, Franka Lloyda Wrighta ani Billa Gatesa. Taka łaska byłaby zbyt mała. Boża łaska udzieliła nam pełni samego Jezusa Chrystusa! Jesteś w sta-nie to pojąć? Oznacza to pełnię możliwości i zdolności! To dopiero potęga!

Zatem Bóg w Nowym Testamencie nie defi niuje łaski jedynie jako bezpłatnego daru, pomimo że jesteśmy Mu za niego ogromnie wdzięczni. Nie przedstawia również łaski jako możliwości odpuszcze-nia grzechów, pomimo że także jesteśmy za to wdzięczni. Nie! On

Boża łaska udzieliła

nam pełni samego

Jezusa Chrystusa

4 2 N I E U S T Ę P L I W I

przedstawia łaskę jako przyobleczenie mocą, wylanie całej pełni Jezusa Chrystusa.

Jak pamiętasz z poprzedniego rozdziału, Piotr pisze, że Boża łaska czyni nas uczestnikami Boskiej natury (zob. 2 List Piotra 1:2 - 4). Sło-wo „natura” odnosi się do podstawowych cech oraz atrybutów danej osoby. Zatem Boża łaska udziela nam za darmo pełni podstawowych cech i atrybutów samego Jezusa! Właśnie dlatego Jan mówi nam: „(...) gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie” (1 List Jana 4:17). Czy pojmujesz wagę tych słów?

Oznacza to, że jesteśmy wyposażeni, przygotowani i mamy moc, by rządzić w tym życiu! Boża łaska odtworzyła w nas naturę Jezusa i uzdolniła do tego, byśmy mogli żyć tak jak On. Żyjemy w Chry-stusie. Jesteśmy Jego ciałem. Jesteśmy Chrystusem na ziemi. Jesteśmy chrześcijanami. To jest powodem, dla którego Jan pisze:

„Kto mówi, że w nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował”. 1 List Jana 2:6

Niech te słowa głęboko wyryją się w twoim sercu: jesteśmy po to, aby żyć tak, jak Jezus żył na ziemi. To nie jest biblijna sugestia, ale biblijny rozkaz!

N I E U S T Ę P L I W I 4 3

4

J A K P O S T Ę P O WA Ł J E Z U S

„Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował”.

1 LIST JANA 2:6

Jeśli mamy postępować tak jak Jezus, musimy najpierw zadać so-bie pytanie: „Jak On postępował?” Po pierwsze, chodził w nie-zwykłej pobożności i czystości. Nie rządziły nim pożądliwości

tego świata, panował nad nienaturalnymi i niebożymi pragnieniami. Apostoł Paweł w podobny sposób mówi nam o sposobie służenia Bogu:

„(…) oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i ducha, dopełnia-jąc uświęcenia naszego w bojaźni Bożej”. 2 List do Koryntian 7:1 (TEV)

Czytamy tutaj słowa: „Oczyśćmy się!” Ciekawe, że Paweł nie powiedział: „Bóg was oczyści”. Pozwólcie, że to wyjaśnię. Krew Je-zusa oczyszcza nas z wszelkiego grzechu – jest to korzyść płynąca z odkupienia. Apostoł Paweł mówi tu jednak nie o odkupieniu, ale o uświęceniu; innymi słowy, o wypełnianiu tego, co już zostało nam darowane. Paweł mówi o tym, jak mamy żyć jako wierzący. Mówi o zewnętrznej przemianie, która powinna dokonać się w wyniku na-szego odkupienia.

Czy zauważyłeś w powyższym wersecie słowa „z wszelkich?” Nie oczyszczamy się z pewnych rzeczy czy nawet z większości rzeczy, które

4 3

4 4 N I E U S T Ę P L I W I

zanieczyszczają nasze dusze, ale ze wszystkiego. Mamy oczyszczać się z wszelkich brudów, abyśmy byli całkowicie święci. Potwierdza to tak-że Piotr, pisząc: „(...) świętymi bądźcie we wszelkim swoim postępo-waniu, tak jak Bóg, który was powołał, jest święty” (1 List Piotra 1:15, TEV). Jeśli potraktujemy te słowa poważnie, nie rozwadniając ich (jak czynią niektórzy), będziemy wiedzieć, że droga służenia Bogu, która się Jemu podoba, sprowadza się do naśladowania Jezusa. Jak możemy tego dokonać? Tylko dzięki Bożej łasce.

Posłużę się przykładem. Kiedy uczyłem się w szkole średniej, by-łem imponującym grzesznikiem. Co to oznacza? W mojej naturze le-żał grzech i skrupulatnie to wykorzystywałem.

Kiedy byłem jeszcze chłopcem, tato zapytał mnie i moją młodszą siostrę, czy chcemy iść z nim do kina na fi lm „Dziesięcioro przykazań”, z Charltonem Hestonem w roli głównej. Wówczas w moim rodzinnym mieście, z populacją nieznacznie przekraczającą trzy tysiące mieszkań-ców, nie było zbyt wielu atrakcji, w kinie nie grano kilkunastu różnych fi lmów każdego dnia. Nie mieliśmy wtedy Xboxów czy konsol Wii. Nie mieliśmy płaskich, wielkich telewizorów, projektorów czy innych cudów techniki zapewniających nam rozrywkę na najwyższym pozio-mie. Posiadaliśmy małe, niezbyt wyraźne, kolorowe telewizory. Jeśli ktoś zaproponował nam wyjście do kina, nie musieliśmy się specjalnie zastanawiać. To była szybka decyzja.

Siedzieliśmy w kinie, oglądając fi lm, gdy nagle na wielkim ekranie otworzyła się ziemia i pochłonęła Datana i całą jego zgraję – wszystkich przeciwników Mojżesza. Pochłonęła ich żywcem, wrzucając prosto do piekła. Ponieważ byłem wytrawnym grzesznikiem, po obejrzeniu tych scen szybko zacząłem pokutować. Wyznawałem Bogu każdą winę, jaką tylko sobie przypomniałem. Błagałem o przebaczenie i obiecy-wałem Bogu, że już nigdy nie zrobię czegoś podobnego. Wyszedłem z kina jako całkowicie inny młody człowiek! Problem w tym, że trwa-

N I E U S T Ę P L I W I 4 5

ło to jedynie tydzień. Później wróciłem do starych, złych zwyczajów. Dlaczego? Pokutowałem, ale nie przyjąłem łaski.

Kilka lat później pewien znajomy ze studiów dał mi do prze-czytania cztery prawa duchowego życia. Po przeczytaniu broszury przyjąłem Jezusa Chrystusa jako mojego Pana i Zbawiciela. Stałem się Bożym dzieckiem. Mimo to wciąż żyłem w podobny sposób jak przed przyjęciem Chrystusa. Wynikało to z braku nauczania i wiedzy biblijnej, ponieważ nie znałem mocy, która była dla mnie dostępna.

Minęło kilka lat i pewnego dnia, podczas lektury Słowa Bożego, zobaczyłem werset: „Dążcie do (…) uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana” (List do Hebrajczyków 12:14). Poczułem, jakby spadła na mnie tona gruzu. Łał, pomyślałem, bardzo chcę ujrzeć Boga, a właśnie przeczytałem, że muszę żyć świętym życiem! Niestety, nie zrozumiałem tego we właściwy sposób. Stałem się legalistą. Zacząłem znęcać się nad wszystkimi wokół, powtarzając w kółko: „Musisz żyć świętym życiem!”. Nie mogłem jednak sprawić, aby tak żyli. Pojmowałem świę-tość jako ludzką zdolność i moc woli, a nie Bożą uzdalniającą siłę. Byłem mistrzem w kształtowaniu poczucia winy – w mojej żonie, przyjaciołach i wszystkich, którzy mnie spotykali.

Jakiś czas później Bóg przemówił do mnie podczas modlitwy: „Synu, świętość nie jest efektem twoich starań, lecz wynikiem działa-nia Mojej łaski”. To było coś! Tego mi brakowało. Zacząłem rozumieć, że łaska jest Bożą mocą w moim życiu, uzdalniającą mnie do wyko-nania tego, czego nie mógłbym dokonać z własnej woli. To ona może oczyścić mnie z wszystkiego, co zanieczyszcza moją duszę, i uczynić mnie świętym. Oto sposób na przypodobanie się Bogu. Oto powód, dla którego autor Listu do Hebrajczyków napisał ten werset:

„Przeto okażmy się wdzięcznymi, my, którzy otrzymujemy kró-lestwo niewzruszone, i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią”.List do Hebrajczyków 12:28

4 6 N I E U S T Ę P L I W I

Łaska uzdalnia nas do służenia Bogu tak, aby Mu się podobać; wyposaża nas do oczyszczania się z brudów, z których sami nie jeste-śmy w stanie się oczyścić.

Narodowe badanie statystyczne, które przeprowadziliśmy, poka-zało nam, że co najmniej 98 procent chrześcijan w Stanach Zjedno-czonych próbuje żyć Bożym życiem dzięki własnym wysiłkom! Jedy-nie 2 procent chrześcijan rozumie łaskę jako uzdolnienie Bożą mocą, co oznacza, że dla 98 procent chrześcijan jest ono niedostępne. Nie mogą korzystać z tej mocy, ponieważ nie są jej świadomi! Wszystko otrzymujemy od Boga przez wiarę, a nie można mieć wiary w coś, czego się nie zna. Jak mówi Paweł: „Jak mogą uwierzyć naszemu prze-słaniu?” (List do Rzymian 10:14, TEV). Możemy czerpać korzyści je-dynie z tego, o czym wiemy, że istnieje.

Wracając do przykładu naszego afrykańskiego plemienia, zasta-nówmy się, czy osadnicy mogliby jeździć Land Roverem, nie znając jego podstawowej funkcji? Korzystaliby ze wszystkich udogodnień tej terenowej limuzyny, włącznie z klimatyzacją, ogrzewaniem, odtwarza-czem DVD i CD oraz radiem, ale nigdy nie wpadliby na to, że mogą się nim przemieszczać.

Pamiętam, jak kupiłem sobie dobry aparat fotografi czny. Otwo-rzyłem zawartość pudełka, wyjąłem aparat i od razu zacząłem robić z nim to, co robiłem z wcześniejszymi aparatami: kierowałem obiek-tyw na obszar, który chciałem sfotografować, i pstrykałem zdjęcia. Nic w tym dziwnego. Zapewne większość z nas robi to samo.

Po kilku latach używania aparatu zacząłem się zastanawiać, dla-czego mój przyjaciel, mając ten sam model, robi tak wspaniałe zdjęcia krajobrazów, biegnących ludzi, pędzących samochodów czy ogniska o zmroku. Szybko odkryłem przyczynę. Mój aparat miał dokładnie te same funkcje! Poszukałem instrukcji, przeczytałem ją od deski do de-ski i zacząłem uczyć się, jak wykorzystywać w pełni jego możliwości! Okazało się, że mogę robić o wiele lepsze zdjęcia. Byłem nieświadomy

N I E U S T Ę P L I W I 4 7

tego, co posiadałem, dlatego nie mogłem korzystać z wszystkich funk-cji.

To samo dotyczy tych nieszczęśliwych 98 procent ludzi. Nie za-poznali się z Podręcznikiem Życia – Biblią, więc nie odkryli, czym jest łaska. Zamiast odnaleźć jej sens i przyjąć ją, naśladują to, co widzą u większości; są ograniczeni, ponieważ nie znają potencjału, który po-siadają.

Co się dzieje, kiedy usiłujemy żyć świętym lub uświęconym życiem według własnych zdolności? Ma miejsce jeden z dwóch scenariuszy: stajemy się obłudnymi legalistami (mówimy jedno, a tak naprawdę nasze czyny nie odzwierciedlają wyznawanych zasad) lub wyznajemy niebiblijny pogląd: „Łaska zakrywa wszystkie grzechy, które prakty-kuję”. Postępowanie Jezusa postrzegamy jako cel, który jest dla nas nieosiągalny.

Dlatego niektórzy wierzący wymyślili całkowicie absurdalną dok-trynę: „Odkupienie Jezusa uczyniło nas Bożymi dziećmi, ale wciąż jesteśmy grzesznikami, skazanymi na naszą ludzką niedoskonałość”. Niewłaściwie sądzimy, że jesteśmy skazani na życie, które niczym się nie różni od życia ludzi z tego świata. Tłumaczymy nasze pożądliwe i nieprzyzwoite zachowania, kreując w sobie fałszywe poczucie pokoju.

Łaska w Nowym Testamencie zwiastuje coś jeszcze. Jezus nie za-płacił ceny jedynie za to, żeby wyzwolić nas z kary za grzech, ale też uwolnił nas od mocy grzechu! Wynika to jasno ze słów apostoła Pawła:

„Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską” (List do Rzymian 6:14). Zakon mógł je-dynie więzić ludzi. Łaska jest mocą, uwalniającą nas od tego, od czego sami nie możemy się uwolnić – od grzechu. Dlatego też Paweł wzywał chrześcijan w Koryncie, mówiąc: „Błagamy was, którzyście przyjęli łaskę Bożą, abyście nie pozwolili jej się zmarnować” (2 List do Koryn-tian 6:1, TEV).

4 8 N I E U S T Ę P L I W I

Apostoł Paweł nie mówi o marnowaniu łaski, o której naucza się w wielu zachodnich kościołach, czyli o rozumieniu łaski jako: „Wiem, że nie żyję tak jak powinienem, ale w porządku – przecież jestem zba-wiony i okryty Bożą łaską”. W wielu przypadkach zaszło to jeszcze dalej. Niektórzy wierzący uważają: „Mogę robić wszystko, czego chcę, ponieważ moje zbawienie nie jest oparte na uczynkach, ale na tym, co zrobił dla mnie Jezus. Jestem okryty łaską”. Jest to pogląd, który staje się fundamentem przekonania, że nie warto żyć Bożym życiem. „Czy możemy zmarnować łaskę? Oczywiście, że nie” – taki pogląd jest ra-żącą nadinterpretacją celu i mocy Bożej łaski.

Kiedy zrozumiemy, że Boża, uzdalniająca łaska, przyobleka nas mocą do dokonywania rzeczy niemożliwych z perspektywy człowieka – pozwala nam oczyszczać się z wszystkiego, co zanieczyszcza nasze ciało czy duszę, i być całkowicie świętymi – pojmiemy, w jaki sposób możemy ją zmarnować.

Powiedzmy, że dziesięć lat później jedziemy do plemienia w Afry-ce, któremu podarowaliśmy Land Rovera. Kiedy przyjeżdżamy na miejsce, jesteśmy zszokowani. Wciąż stoi tam, gdzie go pozostawili-śmy. Pokrywa go kurz i pył. Wokół wyrosła trawa. Otwieramy drzwi, patrzymy na licznik i widzimy na nim dokładnie ten sam dystans, który widzieliśmy dziesięć lat temu. Czy nie powiemy wtedy: „Miesz-kańcy plemienia zmarnowali otrzymany przez nas dar!”?

Załóżmy, że członkowie plemienia napisali pieśń na cześć „daru” w postaci Land Rovera. Mogli nawet inspirować się nawzajem cu-downymi okrzykami opisującymi ten dar. Podczas deszczu mogli wskakiwać do środka i rozrzewniać się dogłębnie, tworzyć pieśni i snuć opowieści na temat tego cudownego sposobu schronienia się przed deszczem. Jednak mimo tych wszystkich wrażeń i przeżyć fak-tem jest, że zmarnowali ten dar. Nie uruchomili pojazdu i nie przeje-chali nim ani jednej mili. Zmarnowali go!

N I E U S T Ę P L I W I 4 9

Właśnie w tym kontekście apostoł Paweł nawołuje, byśmy nie zmarnowali podstawowego błogosławieństwa i przywileju niesamowi-tej Bożej łaski:

„Współpracując zaś z Nim, napominamy was, abyście nie

przyjmowali na próżno łaski Bożej (…) najmilsi, oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i ducha, dopełniając uświęcenia naszego w bojaźni Bożej”.2 List do Koryntian 6:1; 7:1 (BT)

Chyba nie można wyrazić tego jaśniej. Zastanawiam się więc, dla-czego nie uczono i nie podkreślano tego w naszych kościołach?

J E Z U S Z A S P O K O I Ł W S Z Y S T K I E P O T R Z E B Y L U D Z K O Ś C I

Kilka stron wcześniej omawialiśmy biblijny nakaz, który mówi: „Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował”, jak pisze Jan w swoim Pierwszym Liście (2:6). Zwrócili-śmy uwagę na słowo „powinien”. Bóg oczekuje od nas, abyśmy postę-powali tak, jak Jezus. Zastanówmy się: jak postępował Jezus?

Z Ewangelii jasno wynika, że Jezus wypełniał wszystkie potrze-by ludzkości. Uzdrawiał chorych, oczyszczał dotkniętych chorobami, uwalniał z więzów, otwierał niewidomym oczy, głuchym uszy, spra-wiał, że niemi mówili, a chromi chodzili, rozmnażał żywność, by na-karmić głodnych, a nawet wzbudzał z martwych. „Potem powiedział nam: Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (Ew. Jana 20:21).

Jak możemy wypełnić to wezwanie? Dzięki całkowicie nieodpłat-nemu darowi Bożej łaski! Biblia zarejestrowała następujące wydarze-nie z czasów wczesnego Kościoła: „Apostołowie zaś składali z wielką

5 0 N I E U S T Ę P L I W I

mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na nich wszystkich” (Dzieje Apostolskie 4:33).

Dlaczego Bóg łączy wielką moc z wielką łaską? Ponieważ łaska jest Bożą mocą!

Możesz pomyśleć: chwileczkę pastorze Johnie, mowa jest tutaj o apostołach, a ja nie jestem ani apostołem, ani pastorem. Dobrze, w takim razie powiem teraz o zwykłej osobie. W kościele w Jerozoli-mie znajdowała się restauracja, a jednym z jej pracowników był Szcze-pan. Nie był apostołem, prorokiem, ewangelistą, pastorem ani nauczy-cielem. Nie – usługiwał przy stołach dla starszych kobiet. Mimo tego Biblia mówi: „Szczepan, pełen łaski i mocy, czynił cuda i znaki wielkie wśród ludu” (Dzieje Apostolskie 6:8).

Jak mógł dokonywać tych wielkich cudów, jeśli nie był pastorem ani apostołem? Przez moc Bożej łaski! Czynił dokładnie to, co Jezus: zaspokajał ludzkie potrzeby dzięki mocy otrzymanego bezpłatnie daru łaski.

Ten dar jest dostępny dla każdego wierzącego. Należy do cie-bie i do mnie. Dlatego Jezus nakazał: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszystkim ludziom (…), wierzący otrzymają moc [łaskę] do czynienia cudów (…), położą ręce na chorych, a ci wyzdrowieją” (Ew. Marka 16:15, 17 - 18, TEV). Jezus nie powiedział: „Jedynie apo-stołowie otrzymają moc [łaskę] do czynienia cudów”. Nie powiedział też: „Jedynie apostołowie otrzymają łaskę [moc], by stać się dziećmi Bożymi”. Nie, Słowo Boże wyraźnie mówi: „Tym zaś, którzy go przy-jęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego (...)” (Ew. Jana 1:12).

Chyba nie mamy problemu z wiarą w prawdziwość tych słów? Ta sama Biblia mówi nam: wierzący [nie tylko apostołowie] otrzymają moc [bezpłatny dar łaski] do czynienia cudów, aby mogli czynić na zie-mi to, co czynił Jezus! Dzięki Bożej mocy możemy rządzić nad cho-

N I E U S T Ę P L I W I 5 1

robami, wirusami, dolegliwościami ciała czy innymi przeciwnościami pojawiającymi się w życiu innych ludzi.

M Ą D R O Ś Ć , P O Z N A N I E , P O M Y S Ł O W O Ś Ć , K R E AT Y W N O Ś Ć

Jak jeszcze postępował Jezus? Chodził w niesamowitej mądrości, zrozumieniu, poznaniu, pomysłowości i kreatywności. Jego mądrość zadziwiała nawet najbardziej wykształconych. Skąd pochodziła?

„A dziecię rosło i nabierało sił, było pełne mądrości, i łaska Boża była nad nim”. Ew. Łukasza 2:40

To łaska sprawiała, że Jezus posiadł tak wyjątkową mądrość.W tym miejscu nasuwa się pytanie: jeśli (jak nauczono wielu chrze-

ścijan) Boża łaska służy jedynie do przebaczania grzechów i umożliwia wejście do Nieba, dlaczego Jezus potrzebował łaski? Przecież nie po-pełnił grzechu, więc nigdy nie potrzebował przebaczenia. Wiemy, że mimo iż Jezus jest Synem Bożym, urodził się i chodził po ziemi jako człowiek. Wyzbył się wszelkich boskich atrybutów (zob. List do Fili-pian 2:7). Powinno być: Dlatego też potrzebował uzdalniającej mocy łaski, aby chodzić w mądrości, zrozumieniu, poznaniu, pomysłowości i kreatywności.

Kocham Jego mądrość, kreatywność i rozsądek. One dosłownie uratowały życie pewnej kobiety. W 8 rozdziale Ewangelii Jana (BT) czytamy, że pewni religijni fanatycy przyłapali niewiastę na cudzo-łóstwie. Przywlekli ją na plac świątynny i zostawili u stóp Jezusa (za-stanawiam się, dlaczego nie zrobili tego samego z mężczyzną, który razem z nią dopuścił się tego czynu). Następnie zapytali Go: „Mojżesz kazał nam takie kamienować na śmierć. A co ty mówisz?”.

5 2 N I E U S T Ę P L I W I

Jak wielka moc kryje

się w łasce!

W takiej sytuacji potrzebna jest twórcza mądrość. Jezus schylił się i zaczął pisać palcem po ziemi (osobiście wierzę, że wypisywał imiona ich skrytych kochanek; mogły to być: Anna, Rachela, Izebel). Kiedy przywódcy faryzeuszów zadawali pytania pytań, Mistrz przestał pisać i powiedział: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (8:7). Po czym znów zaczął pisać na piasku.

Lubię sobie wyobrażać, jak ci świętoszkowaci liderzy patrzyli na imiona kochanek, o których nikt nie wiedział. Jakikolwiek był powód, odrzucili kamienie i oddalili się z placu świątynnego. Biblia mówi: „Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, po-czynając od starszych, aż do ostatnich” (BT). Został tylko Jezus i ta kobieta.

Następnie Jezus powstał i rzekł: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?” (BT). Kobieta przyznała, że wszyscy odeszli.

Wtedy Jezus powiedział: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz” (w. 10 - 11, BT).

Jego mądrość i kreatywność ocaliły jej życie. Zauważ, że Jezus jej nie potępił. Był jedynym człowiekiem bez grzechu. Nie ogłosił wyro-

ku, na który zasługiwała według Pra-wa. Powiedział coś innego: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Przemówiła przez Niego łaska, ponieważ to ona daje nam to, na co nie zasługujemy, podczas gdy miłosierdzie nie zsyła

na nas kary, na którą zasługujemy. Miłosierdzie jej nie potępiło, ale Boża łaska wyposażyła ją w moc, dzięki której nie wpadła ponownie w śmiertelne sidła cudzołóstwa.

Boża łaska przyoblekła Jezusa mądrością, która uchroniła kobietę przed potępieniem przez religijnych fanatyków!

N I E U S T Ę P L I W I 5 3

Zdarzyło się też, że Jezus przebywał blisko brzegu Morza Galilej-skiego, gdzie kilku mężczyzn łowiło ryby. To był najgorszy dzień w ich karierze zawodowej: przez cały dzień nie złowili ani jednej ryby! Co by się stało, gdybyś, będąc właścicielem dużego sklepu, nie sprzedał w ciągu dnia ani jednego produktu? Stwierdziłbyś, że to najgorszy dzień w twoim biznesie. Wystarczyło jedno słowo Jezusa, żeby zmienić ten dzień w najlepszy! Jezus nie był rybakiem; był rzemieślnikiem – ale posiadał łaskę! Wielką mądrość i niezmierzoną moc!

Jezus dzięki mądrości łaski wiedział też, gdzie znaleźć osiołka. Nie musiał odwiedzać Allegro ani eBaya. Wiedział, jak przekazywać swoje podatki do Urzędu Skarbowego, bez korzystania z pomocy księgowe-go – powiedział Piotrowi, żeby złowił rybę, a w pyszczku znajdzie mo-netę o wartości kwoty podatku. Stało się dokładnie tak, jak objawiła Mu to łaska.

Poznanie, jakie miał Jezus, było niezwykłe. Wiedział, że wśród dwunastu apostołów jeden był pod wpływem szatana, zanim ten ob-jawił swoją niegodziwość. Wiedział, że Nataniel był człowiekiem pra-wym, jeszcze zanim się z nim spotkał.

W Y W I E R A N I E W P ŁY W U N A Ś W I AT

Łaska Boża nad życiem Jezusa dała mu możliwość dokonywania zmian w otoczeniu, którego był częścią. Pewnego razu udał się do Kany Galilejskiej na wesele. Wówczas przyjęcia weselne były wielkimi wydarzeniami wśród lokalnych społeczności – zaangażowane w nie były całe wioski. Akurat to przyjęcie miało się zakończyć wielką kla-pą, ponieważ skończyło się wino. Możemy sobie wyobrazić, z jakim wstydem musiałyby się zmierzyć te dwie rodziny... Jednak wystarczyło jedno spotkanie z Bożą łaską, aby wynieść przyjęcie weselne na nowy poziom doskonałości.

5 4 N I E U S T Ę P L I W I

W innej miejscowości, zwanej Nain, rząd musiał z zapewnić pewnej wdowie wyżywienie, schronienie i odzienie, po stracie jej je-dynego syna. Znów wystarczyło jedno zetknięcie się z Bożą łaską, aby oddać jej ukochane dziecko i przywrócić godność (zob. Ew. Łu-kasza 7:11 - 15).

W innym mieście Jezus spotkał się z przywódcami przestępczej organizacji. Byli to ludzie w rodzaju współczesnej mafi i. I znów jedno dotknięcie Bożej łaski sprawiło, że Zacheusz obiecał, iż uczyni swo-je miasto bezpieczniejszym, zamożniejszym i przyjaznym, przestanie oszukiwać ludzi i na nich zarabiać. Co więcej, Zacheusz przysiągł, że połowę majątku odda ubogim. Ofi ary oszustw majątkowych w tym mieście mogły zacierać ręce – Zacheusz obiecał bowiem, że każdej oszukanej osobie odda czterokrotnie więcej, niż ukradł. Dzięki temu pobudził gospodarkę regionu (zob. Ew. Łukasza 19:1 - 8). Wystarczyło jedno zetknięcie z Bożą łaską, żeby tego dokonać!

W Biblii widzimy też historię młodego opętanego człowieka, któ-ry sam zmagał się ze swoim cierpieniem. Nie było wówczas ośrodków dla osób umysłowo chorych, ale rząd musiał brać na siebie odpowie-dzialność za takich ludzi. Musiał wykorzystywać środki fi nansowe podatników, aby zapewnić takim ludziom ochronę, odzienie i wyży-wienie. Problem polegał na tym, że potrzeba było wielu ubrań, po-nieważ człowiek ten rozrywał wszystko, co na siebie założył. I znów wystarczyło jedno zetknięcie z Bożą łaską w życiu Jezusa, a szaleniec został przywrócony do zdrowych zmysłów. Nie musiał spędzić reszty życia w odosobnieniu i męczarniach ani być utrzymywany z podat-ków. Nie potrzebował już opieki ani wyżywienia. Teraz środki, któ-re miały być przeznaczone dla niego, służyły dobru społeczeństwa, a dziesięć miast z regionu mogło usłyszeć dobrą nowinę o Królestwie Bożym! Wszystko dzięki temu, że szaleniec zetknął się z Bożą łaską (zob. Ew. Marka 5)!

N I E U S T Ę P L I W I 5 5

Pomyśl o wszystkich głuchych, ślepych, chromych, kalekich i in-nych fi zycznie niesprawnych osobach, którym rząd nie musiał już za-pewniać ochrony – przez wzgląd na łaskę Bożą w życiu Jezusa. Mo-glibyśmy dalej wymieniać wszystkie przypadki uzdrowień – a było ich więcej niż spisano to w Ewangeliach, ponieważ Jan stwierdził, że świat nie pomieściłby ksiąg, które należałoby spisać, aby zrelacjonować wszystkie cuda łaski, których Jezus dokonał w ciągu trzech lat Swojej służby.

Pamiętaj! Jezus obiecał: „Kto we Mnie wierzy, będzie także do-konywał tych dzieł, których Ja dokonuję” (Ew. Jana 14:12, BT). Jak? Dzięki niezasłużonemu darowi Bożej łaski. Jesteśmy po to, by zmie-niać społeczeństwo dokładnie tak, jak czynił to Jezus – przez udzielo-ny nam bezpłatnie dar Bożej łaski!

B O Ż Y W Y Ś C I G

Głęboko wierzę, że władze i zwierzchności świata ciemności za główny cel powzięły ukrycie przed nami tej prawdy. Wzdychają z ulgą, że 98 procent chrześcijan w Ameryce postrzega łaskę jedynie jako bez-płatny, niezasłużony dar i przebaczenie grzechów, tkwiąc w nieświa-domości jej ogromnej mocy. Oznacza to, że jedynie 2 procent ludzi stanowi zagrożenie dla diabelskich twierdz.

Wróg nie boi się naszych okazałych budynków kościelnych, wy-danych książek, wielkich zgromadzeń, programów radiowych czy te-lewizji satelitarnej, dopóki nie jesteśmy świadomi dostępnej dla nas mocy. Siły ciemności boją się wierzących, którzy odkryli w sobie po-kłady tej mocy oraz zdolność do wpływania na świat, co czynił Jezus. Boją się ludzi, którzy panują w tym życiu.

Marcin Luter uczestniczył w Bożym wyścigu, kiedy 31 paździer-nika 1517 roku przybił do drzwi katedry w Wittenberdze, w Niem-czech, dziewięćdziesiąt pięć tez. Był to przełom, który doprowadził

5 6 N I E U S T Ę P L I W I

do Reformacji. Od tego czasu Kościół na całym świecie już nie był taki sam. Było to dziełem Bożego Ducha, pracującego w człowieku. Główne przesłanie Marcina Lutra brzmiało: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Skonfrontował z tą prawdą bezbożne władze Kościoła.

Ja także uczestniczę w Bożym biegu. Wiem, że ze mną są inni i chcemy zwerbować również ciebie. Może nie przybijemy do drewnia-nych drzwi starego kościoła dziewięćdziesięciu pięciu tez, ale możemy je wlać do serc współwierzących. Nasze przesłanie głosi: Łaska nie jest zasłoną naszych grzechów. Łaska uzdalnia nas do życia na podobieństwo Jezusa, do panowania w tym życiu przez demonstrowanie autorytetu po-chodzącego z Nieba; daje nam moc do wywierania wpływu na świat.

Módlmy się więc gorliwie o poprawienie statystyki z 2 do 100 procent. Kiedy wierzący usłyszą słowo „łaska”, niech przychodzi im na myśl zdolność wykraczająca poza ludzkie możliwości.

N I E U S T Ę P L I W I 5 7

5

W Y B I T N I

„(...) ci, którzy otrzymują obfi tość łaski i daru usprawiedliwienia, rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa”.

LIST DO RZYMIAN 5:17 (TEV)

Potęga, jaka kryje się w Liście do Rzymian 5:17, wydaje się być zbyt wielka, by była prawdziwa. Znajdujące się w tym wersecie przesłanie jest zadziwiające. Być może jest to powodem, dla

którego wielu chrześcijan pomija ten werset.Każdy, kto przyjął Jezusa jako Pana swojego życia, jest przezna-

czony do rządzenia w życiu. Wszyscy, którzy za darmo przyjęli Bożą łaskę, mają moc, aby wznosić się ponad wszelką możliwą przeciwność. To nie świat ma panować nad nami, ale my nad światem. Istnieje-my, aby dzięki Bożej łasce zmieniać otoczenie tak, jak czynił to Jezus. Mamy do tego pełne prawo.

P R Z E Ł O Ż E N I E N A P R A K T Y K Ę

Warto głębiej poznać znaczenie panowania przez Bożą ła-skę. Istniejemy, aby wykraczać ponad standardy, wychodzić poza status quo. Oznacza to, że nie możemy sprowadzać egzystencji do zwykłego konsumpcjonizmu, polegającego na tym, że każde-go miesiąca dostajemy wypłatę, gromadzimy pieniądze na koncie w banku i pewnego dnia przechodzimy na emeryturę, a w końcu umieramy i idziemy do Nieba. Co za żałosna perspektywa! Nie jest to

5 7

5 8 N I E U S T Ę P L I W I

z pewnością cel, jaki wyznaczył nam Bóg. Zostaliśmy stworzeni do czegoś o wiele większego!

Kiedy uświadamiamy sobie, że Bóg powołał nas do tego, abyśmy byli zawsze na czele, a nie na końcu, górowali, wyróżniali się i wy-wierali wpływ na otoczenie (zob. V Ks. Mojżeszowa 28:13), wówczas zaczynamy wywierać wpływ na ludzi. Nie jesteśmy stworzeni jedynie do tego, by wznosić się ponad przeciwności, ale też ponad wszystkich, którzy nie pojednali się z Bogiem. Jesteśmy po to, aby pełnić rolę przy-wódców pośród nieoświeconego świata. Osoba, która znajduje się na czele, wyznacza kierunek, bieg i trendy. Jest głową, za którą podąża ogon. Mamy być we wszystkich dziedzinach życia przywódcami, za którymi kroczą inni, a nie odwrotnie.

Jeśli jesteś nauczycielem w szkole publicznej, to dzięki darowi łaski stale inicjujesz nowe, twórcze, innowacyjne sposoby przekazy-wania wiedzy i mądrości swoim uczniom – metody, które nikomu nawet nie przyszły na myśl. Wysoko stawiasz poprzeczkę, inspirując swoich uczniów, co sprawia, że inni nauczyciele cię podziwiają. Nie mogą się powstrzymać przed komentowaniem: „Skąd on (lub ona) ma taką mądrość?” Jeśli pracujesz w służbie zdrowia, dzięki darowi łaski odkrywasz nowe metody leczenia chorób i schorzeń. Współpra-cownicy zachodzą w głowę i dopytują się nawzajem: „Skąd on (lub ona) ma te pomysły?”. Jeśli jesteś projektantem, dzięki Bożemu darowi łaski tworzysz innowacyjne i twórcze projekty, które naśladują inni. Wyznaczasz nowe trendy i style. Twój dar zaczyna być rozpoznawa-ny. Stajesz się poszukiwany dzięki swoim zdolnościom wyznaczania nowych trendów. Tak bardzo wyprzedzasz pozostałych projektantów, że inni drapią się po głowach i pytają: „Skąd on (lub ona) czerpie tę wenę twórczą?”.

Jeśli jesteś zaangażowany politycznie, dzięki darowi łaski zy-skujesz mądrość, która pozwala ci rozwiązywać problemy społeczne uznawane przez innych za zbyt trudne do rozwiązania. Przewodzisz

N I E U S T Ę P L I W I 5 9

w ustawodawstwie, dzięki czemu wygrywasz kolejne wybory, pnąc się coraz wyżej na szczeblach politycznej kariery. Twoja rozwaga i roz-sądek sprawiają, że inni zachodzą w głowę i pytają siebie nawzajem: „Skąd on (lub ona) ma taką mądrość i taką siłę przebicia?”.

Możesz też pracować w policji, gdzie dzięki darowi łaski zaprowa-dzasz pokój w sytuacjach, w których wcześniej nikt sobie nie radził. Tak jak Jezus wiedział, gdzie znaleźć osiołka, ty wiesz gdzie znaleźć przestępców. Gromadzisz wszystkie niezbędne dowody, aby rozwi-kłać sprawę szybciej niż jakikolwiek inny detektyw z okolicy. Twoja błyskotliwość, zdolności intelektualne i mądrość są tak wyraźne, że inni ludzie drapią się po głowie i mówią: „Skąd on (lub ona) bierze tę przebiegłość?”.

Jako przedsiębiorca dzięki darowi Bożej łaski rozwijasz nowe produkty i techniki sprzedaży równie dobrze jak najlepsi fachowcy z branży. Wiesz, co jest opłacalne, a co nie. Wiesz, gdzie należy kupować, a gdzie nie. Inni biznesmeni drapią się po głowach, próbując odkryć powód twoich ogromnych sukcesów.

To nie są abstrakcyjne przykłady, lecz określone wzorce. Każdy z nas powołany jest do innej sfery działania społecznego, ale gdziekol-wiek się znajdujemy, powinniśmy demonstrować wpływ, przywódz-two i wykraczanie poza najwyższe standardy. Nasza działalność po-winna rozkwitać nawet podczas największych trudności. W naszych miastach powinniśmy żyć bezpiecznie, spokojnie i dostatnio. Powinny się pojawiać nowe miejsca pracy. Tworzona przez nas muzyka powin-na być świeża i oryginalna, i naśladowana przez świeckich muzyków.

To samo dotyczy grafi ki, przemysłu fi lmowego czy architektu-ry. Kreatywność chrześcijan powinna inspirować i być poszukiwana w każdej dziedzinie życia. Wyniki naszej działalności sportowej, ar-tystycznej i medialnej powinny być wzorcem do naśladowania. Mia-sta, regiony i narody powinny rozkwitać wszędzie tam, gdzie panują sprawiedliwi.

6 0 N I E U S T Ę P L I W I

Miejsca, w których pracują wierzący ludzie, powinny obfi tować w kreatywność, produktywność, pokój, wrażliwość i pomysłowość. Mamy być światłem w ciemności. Dzięki niezwykłej Bożej łasce mamy wyróżniać się w nieświadomym i nieoświeconym społeczeństwie.

B Y Ć W Y B I T N Y M

Jeśli otrzymujemy Bożą łaskę, powinniśmy być wybitni we wszyst-kich dziedzinach życia. Przeczytaj uważnie świadectwo Daniela:

„Tenże Daniel wyróżniał się wśród satrapów i ministrów, gdyż był w nim nadzwyczajny duch, i król zamierzał ustanowić go nad całym królestwem”.Ks. Daniela 6:4

Czyż to nie jest niezwykłe? Daniel się wyróżniał. Należy zauwa-żyć, że nie jest napisane: „Bóg wyróżnił Daniela”. Większość prze-kładów Pisma Świętego mówi, że ten wybitnie uzdolniony młody człowiek sam się wyróżniał. Przekład Biblii Th e Message określa to w bardziej przystępny sposób: „Daniel całkowicie zdeklasował innych przywódców”.

Jak tego dokonał? Posiadał wyjątkowe zdolności, ponieważ był w ciągłym kontakcie z Bogiem. Pewnego dnia Jego relacja z Bogiem została poddana próbie. Dzieje się tak z każdym, kto zawarł przymie-rze z Bogiem.

Angielskojęzyczny przekład New American Standard Version tak tłumaczy ten werset: „Daniel zaczął się wyróżniać (…) ponieważ po-siadał nadzwyczajnego ducha”. Słowo „nadzwyczajny” oznacza „wy-kraczający ponad normę, wychodzący poza status quo, przekraczający powszechnie przyjęte standardy”. Czasem łatwiej jest nam zrozumieć znaczenie danego słowa, jeśli sprawdzimy czym ono nie jest – zwery-

N I E U S T Ę P L I W I 6 1

fi kujemy jego antonimy: zwyczajny, pospolity lub normalny. Przeciętne życie będzie skrajnie odmienne od życia ludzi posiadających nadzwy-czajnego ducha.

Historia mówi nam, że to nie umysł czy ciało Daniela były nad-zwyczajne, ale jego duch. Jeśli duch jest nadzwyczajny, to umysł, ciało, kreatywność, pomysłowość, mądrość, wiedza, świętość i inne aspekty łaski będą podążały za nim. To duch człowieka kształtuje jego życie. Jeśli naprawdę wiemy, czym jest darowana nam łaska, jesteśmy też świadomi, że nie istnieją dla nas żadne ograniczenia, „bo wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Ew. Marka 9:23). Daniel wykorzystał wszelkie możliwości dostępne dla niego w relacji z Bogiem. Wiedział, że przymierze z Wszechmogącym umożliwia mu panowanie nad oko-licznościami, był powołany, aby iść na czele, a nie na końcu.

Przeanalizujmy dokładniej historię Daniela. Otóż on i jego trzej przyjaciele zostali uprowadzeni z małego kraju nazywanego Izraelem; przyprowadzono ich do najpotężniejszego kraju na świecie. Jeśli jesteś Amerykaninem, na pewno sądzisz, że przez ostatnie pięćdziesiąt lat Stany Zjednoczone były największym mocarstwem na świecie. Wy-obraź więc sobie, że Ameryka jest niczym w porównaniu z chwałą, splendorem i potęgą Babilonu. W tamtych czasach Babilon rządził całym światem! Przewodził pod każdym względem: gospodarczym, politycznym, wojskowym, społecznym, naukowym i w każdej innej dziedzinie. Nieco później dowiadujemy się, że: „(...) w odpowiedzi na każde pytanie, które zadał król, lub na każdy powstały problem, tych czterech mężczyzn [Daniel, Ananiasz, Miszael, Azariasz] dziesięcio-krotnie przewyższało mądrością pozostałych przywódców królestwa” (Ks. Daniela 1:20, TEV). Inne tłumaczenia mówią, że byli dziesięcio-krotnie lepsi, dziesięciokrotnie mądrzejsi i rozumieli dziesięciokrotnie więcej. Podsuwali i wdrażali koncepty, o których mędrcy i magowie Babilonu nawet nie pomyśleli – wszystkie ich pomysły się sprawdzały i były skuteczne.

6 2 N I E U S T Ę P L I W I

W I Ę K S Z Y N I Ż D A N I E L , W I Ę K S Z Y N I Ż J A N

Przeczytajmy w tym kontekście słowa Jezusa o Janie Chrzcicielu: „Jan jest większy niż każdy, kto był przed nim” (Ew. Łukasza 7:28, TEV). Oznacza to, że był on jeszcze większy niż Daniel. Nie próbuj ich porównywać na podstawie dokonań, ponieważ Jan miał służbę, a Daniel pracował w administracji rządowej. Jednak Jezus cały czas przedstawia Jana jako „większego”. Co więcej, kilka wersetów później mówi: „Ale ten, kto jest najmniejszy w Królestwie Bożym, większy jest niż Jan” (Ew. Łukasza 7:28, TEV).

Dlaczego ten, który jest najmniejszy w Królestwie Bożym, jest większy niż Daniel czy Jan? Otóż Jezus nie umarł jeszcze na krzyżu, aby wyzwolić ludzkość, więc Jan nie mógł mieć odrodzonego ducha. Nie był jeszcze częścią Ciała Chrystusa. Nie można było wówczas powiedzieć o Janie: „Jaki Jezus jest, taki jest Jan Chrzciciel na tym świecie” (por. 1 List Jana 4:17). Jan nie powstał z martwych razem z Chrystusem i nie zasiadł z Chrystusem w Niebiosach. Natomiast to stwierdzenie jest prawdziwe w odniesieniu do każdego z nas i właśnie dlatego najmniejszy w Królestwie jest większy niż Jan.

Szacuje się, że na świecie żyje około dwóch miliardów chrześci-jan. Szanse się znikome, ale jeśli zdarzy się, że będziesz „najmniejszy” z dwóch miliardów (jeśli będziesz zamykał tę stawkę), wciąż jesteś większy od Jana Chrzciciela! Oznacza to, że jesteś większy od Daniela! Pojawia się więc pytanie: Czy się wyróżniasz?

Czy jesteś dziesięciokrotnie mądrzejszy, lepszy, bystrzejszy, dzie-sięciokrotnie bardziej twórczy, innowacyjny i intuicyjny niż twoi współpracownicy, którzy nie zawarli przymierza z Bogiem przez Je-zusa Chrystusa? (nie mówiąc już o tym, czy jesteś dziesięć razy bar-dziej cierpliwy, kochający, zdyscyplinowany, uprzejmy, gościnny, wy-rozumiały i hojny niż twoi współpracownicy). Jeśli nie, to dlaczego?

N I E U S T Ę P L I W I 6 3

Dlaczego zdecydowana większość nowonarodzonych wierzących nie jest dziesięć razy sprytniejsza niż ten świat? Czy tylko 2 procent z nas rozumie, że łaska jest Bożą mocą, wyposażającą i uzdalniającą do rzą-dzenia na ziemi i wyróżniania się tak, jak Daniel? (Uwaga: jako człon-kowie Kościoła musimy też nosić brzemiona jedni drugich, ale inni też powinni pragnąć wyróżniać się w swoim otoczeniu. Nie powinniśmy być słabi przez całe nasze życie.)

Jezus mówi, że jesteśmy światłem tego świata (zob. Ew. Mateusza 5:14). Określanie swoich dzieci jako światła pośród ciemności nie wy-stępuje w Nowym Testamencie tylko raz. Ten pogląd potwierdzają następujące fragmenty przypowieści Chrystusa: Ew. Mateusza 5:14 - 16, Ew. Łukasza 12:3, Jana 8:12, Dzieje Apostolskie 13:47, List do Rzy-mian 13:12, Efezjan 5:8,14, Kolosan 1:12, Filipian 2:15, 1 List do Te-saloniczan 5:5, 1 List Jana 1:7, 2:9 - 10. Myślę, że każdy może uznać nauczanie na temat bycia światłem pośród ciemnego świata za jeden z priorytetów w naszym życiu w Chrystusie.

Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się na chwilę, by pomyśleć, co oznacza bycie światłem świata? Niestety, większość postrzega „świa-tłość” jako niewinność, stałe noszenie ze sobą Biblii i częste cytowanie Ew. Jana 3:16. Co by się stało, gdyby Daniel tak rozumiał to pojęcie? Co stałoby się, gdyby główną misją Daniela było uprzejme traktowa-nie ludzi i głoszenie współpracownikom: „Hej, przywódcy babilońscy, Psalm 23 mówi: <<Pan jest moim Pasterzem, niczego mi nie brak-nie…>>”?

Co mówiliby do siebie satrapowie i zarządcy za każdym razem, gdy-by Daniel wychodził z biura, by się modlić? Jestem pewny, że powtarza-liby coś w stylu: „W końcu ten szaleniec sobie poszedł. Niech modli się nawet od wieczora. Jest nieszkodliwy, pozytywnie zakręcony”.

Dlaczego stworzyli prawo zabraniające Danielowi się modlić (zob. Ks. Daniela 6:6 - 8)? Jedynym logicznym powodem było to, że Daniel był dziesięciokrotnie mądrzejszy i bystrzejszy – dziesięciokrotnie bar-

6 4 N I E U S T Ę P L I W I

dziej innowacyjny, kreatywny i rozważny niż oni sami. Właśnie dla-tego wciąż otrzymywał nowe propozycje i awanse, aż w końcu zyskał władzę i pozycję wyższą od nich. Byli wściekli. Mogę sobie wyobrazić, jak narzekają i marudzą między sobą: „To niemożliwe. Zostaliśmy wy-szkoleni przez najlepszych, najbardziej twórczych i światłych nauczy-cieli, naukowców i przywódców z całego świata, a on pochodzi z tego małego, nic nieznaczącego państwa! Skąd on bierze te pomysły? Jak to możliwe, żeby był lepszy od nas? To muszą być te jego modlitwy. Modli się do Boga trzy razy dziennie! Stwórzmy więc przepis, który będzie zakazywał tych praktyk. Wtedy przestanie nas przewyższać!”.

Daniel był światłem jaśniejącym w mroku świata, ponieważ się wyróżniał. Ówcześni współpracownicy nie pałali do niego wielką sympatią. Wręcz przeciwnie, byli zazdrośni i zawistni. Jednak było również wiele innych osób, włącznie z królem, które w jego zdolno-ściach widziały samego Boga. Wspaniałość Daniela przykuwała uwa-gę i sprawiała, że ci przywódcy podziwiali Jego Boga. Nie osiągnął tego dzięki gruntownej znajomości Pisma Świętego, miłej osobowości czy częstym modlitwom. Został zauważony nie z powyższych powo-dów, lecz raczej dzięki temu, że przewyższał ich we wszystkim, cokol-wiek robił.

Posłuchajmy słów Jezusa dotyczących światła: „(...) niechaj świe-ci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w Niebie” (Ew. Mateusza 5:16). Jezus mówi tutaj o uczynkach wykraczających ponad czyny i posta-wy niewierzących. Dlaczego zredukowaliśmy to przesłanie do miłego traktowania ludzi i cytowania Pisma?

W S P Ó Ł C Z E S N E P R Z Y K Ł A D Y

Mam przyjaciela, Bena. Kilka lat temu był wiceprezesem jednej z największych spółek samochodowych na świecie. Pewnego dnia pod-

N I E U S T Ę P L I W I 6 5

czas obiadu powiedział mi, że zanim został wiceprezesem, pracował w innej, konkurencyjnej spółce, w zespole eksperckim konstruktorów. „John, kiedy przeczytałem w księdze Daniela, że on i jego trzej przy-jaciele byli dziesięć razy bardziej wydajniejsi od swoich współpracow-ników” – powiedział – „zacząłem się modlić, mówiąc: <<Panie, jeśli Daniel i jego przyjaciele byli dziesięć razy wydajniejsi niż ich współ-pracownicy, żyjąc w Starym Przymierzu, to ja powinienem być co naj-mniej dziesięć razy lepszy niż moi współpracownicy, ponieważ żyję w Nowym Przymierzu łaski>>”.

Ben kontynuował: „John, korporacja, w której pracowałem, ro-biła coroczne raporty oszczędności i wydajności każdego pracownika oraz zespołu eksperckiego” (innymi słowy, takie raporty wykazywały skuteczność, pomysłowość, twórczość i wydajność każdego pracowni-ka). „Drugi najlepszy pracownik w całym zespole miał trzydzieści pięć milionów dolarów oszczędności i wydajności w ciągu roku. Zgadnij, ile miałem ja?”.

Uśmiechnąłem się tylko, domyślając się, co usłyszę. „Sam po-wiedz” – odparłem.

„Dzięki mnie fi rma pozyskała trzysta pięćdziesiąt milionów do-larów oszczędności. Byłem dziesięć razy lepszy niż drugi najlepszy człowiek w całej grupie korporacyjnej”. To mi wyjaśniło, dlaczego Ben stał się jednym z czołowych pracowników kadry zarządzającej w jednej z największych korporacji w Stanach Zjednoczonych.

Przychodzi mi na myśl również przykład pełnego małżeństwa, które pracowało w naszej służbie. Pewnego lata zabrali na nasze spo-tkanie swoich dwóch synów. Akurat głosiłem na temat zasad, które omawiamy w tym rozdziale. Po usłudze ich młodszy syn, jedenastolet-ni Tyler powiedział do swojego taty: „Dzięki łasce Bożej powinienem być dziesięć razy lepszy od innych zawodników w mojej lidze”.

Zamiast opowiadać jego historię, zamieszczę list od jego rodziców:

6 6 N I E U S T Ę P L I W I

John,Oto statystyki Tylera z obecnego sezonu jesiennego (z dziewięciu meczów oraz meczu fi nałowego) miejskiej ligi futbolu amerykańskiego w Colorado Springs dla 11 i 12 latków.

Tyler ma niecałe 160cm wzrostu i waży nieco ponad 45kg. Kiedy ogląda się zdjęcia jego zespołu, nie widać, żeby czymkolwiek się wyróż-niał. Jest chłopcem o przeciętnej budowie, takim samym jak inni zawod-nicy.

Na początku sezonu główny trener jego ligi futbolowej, oglądając go podczas rozgrzewki, powiedział do nas: „Nie mogę w to uwierzyć, ale wygląda na to, że w ubiegłym roku Tyler dziesięć razy osiągał najlep-sze wyniki!”. Tyler pokrył 893 jardy przy 78 odbiciach. Kolejny chłopak miał 518 jardów w 70 odbiciach. Przesiedział połowę meczów na ławce, ponieważ trener twierdził, że nieustanne wystawianie go jest nieuczciwe wobec innych zawodników. Tyler miał 17 przyłożeń w 78 odbiciach. Kolejny zawodnik po nim miał 7 przyłożeń w 70 odbiciach.

W połowie sezonu trenerzy przeciwnych drużyn zaczęli budować strategię gry obronnej przeciw Tylerowi. Podczas zawodów często sły-szeliśmy, jak krzyczą: „Uważaj na 68kę!”, „Czy ktoś może zatrzymać 68kę?”, „Chłopaki, co wy wyrabiacie? On sam was pożre!”. Tyler miał numer 68. Dziwił się, kiedy ludzie po meczu przychodzili do niego, za-czepiali, witali się z nim i rozmawiali przez chwilę. Był zdziwiony. Czuł się nieswojo, ale powiedzieliśmy mu, że łaska Boża uzdolniła go do osią-gania sukcesu i że musi wciąż wierzyć w jej działanie. Powiedzieliśmy mu również, aby uczył się wykorzystywać jej moc we właściwy sposób.

Z wyrazami szacunku, Jim & Kelly T.

To niesamowite, z jaką łatwością wielu młodych ludzi wierzy Bożemu Słowu i zgodnie z nim postępuje. Tyler dał nam wszystkim wspaniały tego dowód!

N I E U S T Ę P L I W I 6 7

Ł A S K A W N A S

Dlaczego nie wierzymy w to, co Bóg przekazuje nam przez Swoje Słowo? W Nowym Testamencie czytamy: „(…) według mocy dzia-łającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy” (List do Efezjan 3:20). Nie dzieje się to wszystko dzięki mocy okazjonalnie zstępującej z Nieba, ani nie przez człowieka posiadającego niezwykły dar. Nie, to dzieje się dzięki mocy działającej w nas.

Zwróć uwagę na fragment: „(...) który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić”. Wyobraź sobie, że pewien re-gion świata dotyka klęska głodu. Jednocześnie pojawia się też hoj-ny naród, który wysyła do tego kraju swoje wojska wraz z okręta-mi i samolotami pełnymi świeżych owoców, warzyw, ziarna, mięsa i świeżej wody. Generał dowodzący misją zaopatrzeniową wystosowuje odezwę do mieszkańców tych ziemi: „Mamy możliwość dać wam tyle jedzenia, ile jesteście w stanie unieść”. Pojawia się pierwszy człowiek z wiklinowym koszem, odchodząc z parodniowym zapasem żywności dla dwóch osób. Kolejny przychodzi z wielką torbą, w której mieści zapasy na pięć dni, dla całej swojej rodziny. Za chwilę przyjeżdża inny człowiek, wielkim terenowym pickupem, i odjeżdża z żywnością, za-pewniającą jego rodzinie przetrwanie przez kolejny miesiąc.

Mężczyzna z koszykiem wiklinowym, dochodząc do domu widzi, jak obok przejeżdża pickup wypełniony toną żywności. Słowo „pod-denerwowany” nie oddaje zbyt dobrze jego stanu. Jest wściekły! Za-czyna skarżyć się sąsiadom i każdemu, kogo spotyka. W końcu jego narzekanie dociera do generała. Ten wzywa go i mówi: „Czyż nie po-wiedzieliśmy, że możemy dać ci tyle jedzenia, ile będziesz w stanie ze sobą zabrać? Dlaczego więc przyszedłeś z takim małym koszykiem? Dlaczego nie przyszedłeś z czymś większym? Dlaczego nie wziąłeś swojego samochodu?”.

6 8 N I E U S T Ę P L I W I

Co jest chrześcijańskim naczyniem, do którego mógłbyś zapako-wać Bożą łaskę? Według autora Listu do Efezjan 3:20 są to nasze proś-by i myśli. Innymi słowy, Bóg mówi: „Moja łaska [moc] w tobie może zapewnić ci dużo więcej, niż jest w stanie pomieścić jakiekolwiek na-czynie!”. Mówiąc w przenośni, nasze „naczynie” określa, na ile będzie-my uczestniczyć w dostępnych dla nas, nieograniczonych zapasach.

Ujmując to prosto: nasze „naczynie” jest jedyną przeszkodą ograniczającą Boże działanie. Wierzę, że Bóg pyta nas: „Dlaczego myślisz jedynie o tym, żeby przetrwać? Dlaczego myślisz tyl-ko o sobie i swojej rodzinie? Dlaczego nie wykorzystujesz pełni możliwości,

które ci daję? Dlaczego nie chcesz pozostawić w każdym spotkanym człowieku niezatartego śladu – tak, jak czynił to Daniel?”.

Oto powód, dla którego Paweł gorliwie modlił się, abyśmy mogli poznać i zrozumieć, czym jest „niezmierzona, bezgraniczna i niezrów-nana wielkość Jego mocy w nas i wobec nas, którzy wierzymy” (List do Efezjan 1:19, AMP).

Spójrzmy uważnie na słowa Pawła: „Niezmierzona, bezgraniczna i niezrównana wielkość”. Co oznacza każde z tych słów w odniesieniu do Bożej mocy w twoim życiu? Zauważ, że Paweł mówi o mocy w nas, a nie mocy, która może od czasu do czasu pojawić się w naszej służbie, jeśli Pan Bóg będzie miał taki kaprys. Mówi też o mocy wobec nas, która uzdolni nas do przejęcia władzy nad naszym życiem. Jest to siła, która wynosi nas wysoko i wyróżnia, abyśmy mogli widzieć dowody zmartwychwstałej mocy Jezusa Chrystusa! To moc dana nam, abyśmy mogli świecić jak skrzące się latarnie w mrocznym świecie.

W tym miejscu musimy zadać sobie pytanie: czy żyjemy poniżej poziomu, jaki zapewnił nam Jezus, płacąc tak wysoką cenę? Jeśli bę-dziemy szczerzy, odpowiemy twierdząco. Efektem ograniczania się do

Nasz umysł

jest jedyną rzeczą,

która ogranicza Boga

N I E U S T Ę P L I W I 6 9

przeciętności jest odcięcie się od możliwości wywierania ogromnego wpływu na ten świat.

Dlaczego tak często poddajemy się wiarołomnym zwyczajom tego świata? Dlaczego boimy się i drżymy razem z innymi, kiedy pojawia się kryzys? Czasem myślę, że powinniśmy przekształcić List do Fili-pian 4:19 i powiedzieć: „Mój Bóg zaspokoi wszelką moją potrzebę, do-stosowując ją do stanu nowojorskiej giełdy, systemu bankowego, oraz koniunktury”. Czyż nie w taki sposób wielu z nas reagowało podczas ostatniego kryzysu fi nansowego? Według Słowa trudne czasy pojawia-ją się po to, abyśmy mogli świecić jeszcze mocniej! Zasoby nie znikają z planety podczas recesji. Nie zabrania się tworzyć nowych pomysłów. Pomysłowość i kreatywność pozostają niewyczerpane. Innowacyjność i ciężka praca dalej istnieją. Godziny wielkiego mroku to najlepszy moment dla Bożego ludu, by wystąpić naprzód; by przez Jego moc wychodzić z nowymi, wartymi miliony i miliardy dolarów pomysła-mi, które pomogą innym. Kryzys oznacza jedynie, że zwykłe kanały przepływu kapitału są mniej efektywne. Dlatego potrzebne są nowe pomysły – tworzenie nowych kanałów, które wcześniej były niezna-ne. Zaś ty i ja powinniśmy być tymi, którzy są ich pomysłodawcami i twórcami, ponieważ źródło mocy, które jest w nas, nigdy nie wysy-cha!

Ktoś mógł powiedzieć Aimee Semple McPherson, że dla kobiety w jej czasach – latach dwudziestych ubiegłego wieku – nie jest możli-we wybudowanie sali na pięć tysięcy miejsc, w centrum Los Angeles. Ktoś mógł jej też powiedzieć, że niemożliwe będzie utrzymanie tego budynku podczas Wielkiego Kryzysu. A jednak tego dokonała.

Pewnego dnia miałem przywilej głosić w tym miejscu; do dziś spotyka się tam Kościół Chrystusa. Otrzymałem również informację, że producenci z Hollywood potajemnie wkradali się do Angelus Tem-ple podczas wieczornych nabożeństw, aby czerpać inspirację z tej bu-

7 0 N I E U S T Ę P L I W I

dowli i wykorzystywać jej pomysły w produkcjach fi lmowych. Aimee wywarła wpływ na świat – była światłością tego świata.

Porównuję służbę Aimee z pewnym programem telewizyjnym, na który natknąłem się jakiś czas temu. Pewien młody mężczyzna śpiewał hymn „Cudowna Boża łaska” przed ogromną widownią. Naprzeciw publiczności siedziało trzech członków jury. Kiedy mężczyzna skoń-czył śpiewać, zadaniem sędziów było ocenić jego wykonanie. Byłem w ogromnym szoku, kiedy mówili: „Było nieźle; mogłeś bardziej mo-dulować głos i nieco obniżyć tonację”.

Dosłownie zwaliło mnie z nóg. Zacząłem wołać: „Panie, Ty stwo-rzyłeś cały wszechświat. Stworzyłeś wspaniałe mgławice i supernowe, Góry Skaliste, zwierzęta morskie. Żyjesz w nas, a my zgłaszamy się do Idola, żeby czerpać inspirację!”. Pomyśl o tym: Aimee dzięki swojej pomysłowości wpłynęła na Hollywood, a nam brakuje twórców, gdyż uśpiliśmy Bożą łaskę, i dlatego czerpiemy pomysły i dajemy się za-chwycić programami robionymi przez przemysł Hollywoodu.

Byłem pogrążony w smutku. Chodziłem z tym przez długi czas. Doszedłem w końcu do wniosku: rzeczywiście, jeśli wszystko, czego uczymy o łasce, to przebaczenie naszych grzechów i ofi arowanie nam przepustki do Nieba, wówczas nie mamy co liczyć na to, że będziemy światłami na tym świecie. To prawie tak, jakby Bóg pozwolił, byśmy stali się przedmiotem drwin w oczach świata. Dziś, kiedy głosimy przesłanie, które jest łatwe i wygodne, nie wymagając nieustępliwej wiary lub walki o wiarę, Bóg się smuci, niejako mówiąc: „Będę zmu-szony pozwolić, aby twoja mądrość cię skompromitowała”. Dlaczego nie uwierzyliśmy w Jego obietnice i nie przyjęliśmy Jego warunków? Dlaczego usiłowaliśmy dostosować Jego mądrość do własnego sposo-bu na życie, zamiast starać się o radykalną przemianę, która wydarzy się, kiedy skonfrontujemy własne życie z prawdą zawartą w Jego Sło-wie?

N I E U S T Ę P L I W I 7 1

M O J E D O Ś W I A D C Z E N I E Z B O Ż Ą M O C Ą

Jednym z moich najgorszych koszmarów w szkole był język angiel-ski – w szczególności twórcze pisanie. Kiedy miałem cokolwiek napi-sać, czułem odrazę i przechodziły mnie dreszcze. Napisanie jedno- lub dwustronicowego wypracowania zajmowało mi zwykle trzy lub cztery godziny. Siadałem i przez długi czas wpatrywałem się w pustką kart-kę papieru. Zastanawiałem się, jakie powinno być pierwsze zdanie, które wyjdzie spod mojego pióra (tak, to było jeszcze zanim powstały komputery!). W końcu, kiedy udawało mi się je napisać, patrzyłem na te kilka słów, stwierdzałem, że są tragiczne i wyrzucałem kartkę do kosza. Przy następnej próbie udawało mi się napisać dwa zdania, lecz znów uznawałem, że są kiepskie, po czym kartka ponownie lądowała w śmietniku. Trwało to do momentu, aż straciłem mnóstwo papieru i czasu. Zazwyczaj po godzinie udawało mi się napisać maksymalnie dwa akapity, które miały sens. Choć wydawało mi się, że się postara-łem i efekt jest niezły, to i tak przynosiłem słabe oceny.

Czasem zastanawiam się, czy moi nauczyciele od angielskiego nie przepuszczali mnie do kolejnej klasy tylko dlatego, żeby nie męczyć się ze mną przez kolejny rok. Przesadzam? Niezupełnie. Z matury ustnej zdobyłem 370 punktów na 800, czyli 46 procent. Taki wynik moż-na nazwać „wzorowym oblaniem”. Na szczęście nie byłem aż taki zły z matematyki i innych przedmiotów ścisłych, co pozwoliło mi zdać na na inżynierię, na Purdue University.

Kiedy w 1991 roku Bóg powiedział mi: „Synu, chcę, żebyś pisał”, od razu pomyślałem, że to jakaś niefortunna pomyłka. Zachodziłem wtedy w głowę: „Być może Bóg pomylił mnie z kimś innym, w końcu ma mnóstwo dzieci na tej ziemi”.

Wstyd się przyznać, ale to, o co prosił, wydawało mi się tak ab-surdalne, że nic z tym nie zrobiłem. Wówczas brakowało mi wiedzy

7 2 N I E U S T Ę P L I W I

na temat przesłania, którym dzielę się w tej książce – nie wiedziałem czym jest niezwykła, uzdalniająca Boża łaska.

Dziesięć miesięcy później, w przeciągu dwóch tygodni, pode-szły do mnie dwie kobiety. Jedna była z Teksasu, druga z Florydy. Każda z nich powiedziała to samo: „Johnie Bevere, jeśli nie napiszesz tego, co Bóg wlał do twojego serca, On przekaże to komuś innemu, a ciebie osądzi za nieposłuszeństwo”.

Kiedy usłyszałem te słowa po raz drugi, poczułem bojaźń Bożą: „Chyba lepiej będzie, jak posłucham i napiszę tę książkę!”. W rzeczy-wistości sądziłem, że Bóg popełnia poważny błąd. Jeśli nie mogłem stworzyć kilkustronicowego eseju, to co tu mówić o całej książce! Dla-tego na małej kartce papieru podpisałem umowę z Panem Bogiem. „Potrzebuję Twojej uzdalniającej łaski” – napisałem. „Nie poradzę so-bie bez Twojej pomocy”. Złożyłem podpis i opatrzyłem go datą.

Później usiadłem, aby pisać. Nie rozpocząłem od spisu treści, po-nieważ nie miałem pojęcia, jak zabrać się do pisania – miałem tylko ogólny koncept. Nagle zaczęły do mnie napływać myśli, których ni-gdy wcześniej nie miałem, o których się nie uczyłem ani nie słyszałem u nikogo innego. Wciąż pisałem i pisałem. W końcu stworzyłem ma-nuskrypt o dość sporej obojętności. Następnie napisałem drugą książ-kę, potem trzecią. Dziś jestem autorem piętnastu książek, ze sprzedażą liczoną w milionach egzemplarzy. Zostały one opublikowane w ponad sześćdziesięciu językach na całym świecie. Książka „Drawing Near” zdobyła nagrodę wydawcy w roku 2004, a kilka pozostałych pozycji zostało narodowymi i międzynarodowymi bestsellerami.

Czy teraz widzisz, dlaczego nie mogę przypisać sobie zasług za te dokonania? Ponieważ moje osiągnięcia są wynikiem działania Bożej łaski!

Pewnego razu stałem w wypełnionej po brzegi hali sportowej w Europie, liczącej osiem tysięcy miejsc. Wielu zgromadzonych tam ludzi było pastorami i chrześcijańskimi przywódcami. Zapytałem, kto

N I E U S T Ę P L I W I 7 3

przeczytał choć jedną z moich książek, i byłem zdumiony odpowie-dzią: prawie każdy podniósł rękę. To samo pytanie zadałem podczas innej konferencji w Europie Wschodniej, zrzeszającej sześć tysięcy przywódców z sześćdziesięciu krajów – 90 procent odpowiedziało twierdząco. Wydawnictwo w Iranie opublikowało siedem moich ksią-żek w języku Farsi, ofi cjalnym języku tego kraju. Podczas rozmowy z wydawcą, usłyszałem: „Jesteś jednym z najbardziej poczytnych au-torów chrześcijańskich w całym Iranie”. Wciąż słyszę podobne słowa. Jaki z tego wniosek? Cóż za wspaniała Boża łaska!

Pozwól, że podzielę się z Tobą moim marzeniem: chcę odnaleźć nauczycieli języka angielskiego ze szkoły średniej i ofi arować im moje piętnaście książek, które napisałem z Bożej łaski, a następnie zoba-czyć, jak mdleją. Potem uratować ich i przyprowadzić do Chrystusa. Z pewnością dzięki temu wyróżniłbym się w ich oczach i ukazał im niezmierzoną łaskę Pana Jezusa Chrystusa!

Dlatego apostoł Paweł odważnie mówi: „(...) z łaski Boga jestem tym, czym jestem” (1 List do Koryntian 15:10). Drogi czytelniku, po-słuchaj uważnie: twoja tożsamość nie jest wynikiem tego, kto cię uro-dził, jak zostałeś wychowany, z jaką grupą etniczną jesteś związany, jakiej jesteś płci czy gdzie się kształciłeś. Jesteś tym, kim jesteś, z łaski Bożej!

Na początku mojej służby pastorskiej byłem tragicznym mówcą. Gdy mówiłem pierwsze kazanie po naszym ślubie, Lisa zasnęła już po dziesięciu minutach. Jej najlepsza przyjaciółka, Amy, która siedziała obok, również zapadła w sen – tak głęboki, że dosłownie widziałem, jak ślina ścieka z jej szeroko otwartych ust! Obie ucięły sobie podczas mojego kazania solidną drzemkę.

Kilka lat temu Lisa znalazła taśmę wideo z moim nauczaniem z 1984 roku i włączyła ją. Po kilku sekundach wykrzyknąłem: „Lisa, proszę, wyrzuć to do kosza!”. Ona zaś szybko wyjęła taśmę, przyci-snęła ją do siebie obiema rękami i wybuchnęła panicznym śmiechem.

7 4 N I E U S T Ę P L I W I

„Nie ma mowy” – powiedziała. „Teraz będę miała czym cię szan-tażować!”.

Dziś jedynie dzięki Bożej uzdalniającej łasce przemawiam przed pięcioma, dziesięcioma czy dwudziestoma tysiącami ludzi, w różnych miejscach na świecie. Niektórzy czasem mnie pytają: „Czy denerwu-jesz się podczas głoszenia?” „Ani trochę” – odpowiadam. Zwykle są zmieszani moją odpowiedzią. „Jak możesz stać naprzeciw takich tłu-mów i nie czuć tremy?”. Wtedy uśmiecham się i mówię: „Wiem, jak kiepski jestem, i gdyby nie łaska, byłbym w ogromnych tarapatach”. Odkąd jednak znam Bożą łaskę, wiem, że ona nigdy nie zawodzi. Za-wsze jest ze mną!

Dlatego Paweł mówi: „(...) niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu” (1 List do Koryntian 1:26). Dlaczego? Ponieważ mądrzy i silni ludzie ze szla-checkich rodów polegają na własnej zdolności, a nie na łasce.

Paweł był jednym z najmądrzejszych i najznamienitszych mężów swoich czasów. „Mógłbym pokładać ufność w sobie samym” – stwier-dza w Liście do Filipian 3:4 (NLT). Mimo tego wybrał poleganie na łasce: „Niegdyś sądziłem, że wszystkie te rzeczy [mądrość, siła, po-chodzenie] są istotne, ale teraz uznaję je za bezwartościowe” (List do Filipian 3:7, NLT). Dlaczego ludzkie atrybuty nagle stały się dla niego bezwartościowe? Ponieważ Paweł pragnął chodzić w niezasłużonej ła-sce zmartwychwstania, a nie polegać na własnych, naturalnych zdol-nościach. Mówił: „Żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania Jego” (w. 10). Nie oznacza to, że Paweł nie cenił samego siebie. Pil-nie badał Pisma i gorliwie się modlił, aby zgodnie ze Swoją wolą Bóg wypełnił go wszelką wiedzą, mądrością i duchowym zrozumieniem. Paweł czynił wszystko, co i my powinniśmy czynić, ale równocześnie wierzył Bożej łasce, która napędzała jego ludzkie wysiłki, wynosząc go na poziom wielkich możliwości.

N I E U S T Ę P L I W I 7 5

Jeśli chodzisz do szkoły, powinieneś pilnie się uczyć, ale w mię-dzyczasie powinieneś też wierzyć Bożej łasce, dzięki czemu możesz osiągać wyniki, jakich nie byłbyś w stanie sam osiągnąć. Jeśli jesteś le-karzem, powinieneś być na bieżąco z nowymi odkryciami medycyny, ale nie możesz pokładać zaufania w swoich zdolnościach czy wykształ-ceniu. Masz za zadanie ufać w ponadnaturalną mądrość i twórczość Bożej łaski, pozwalającej ci wykraczać poza te odkrycia. Jeśli jesteś zawodowym sportowcem, warto, byś ciężko trenował, ale zaufanie musisz składać w Bożej łasce, jeśli chcesz mieć lepsze wyniki od nie-wierzących.

Pamiętasz, jak w pierwszym rozdziale odkryliśmy, że nasz kocha-jący Bóg Stworzyciel napisał biografi ę każdego z nas, jeszcze zanim przyszliśmy na świat? Czytaliśmy słowa Dawida: „Oczy twoje widzia-ły czyny moje, w księdze Twej zapisane były wszystkie dni przyszłe, gdy jeszcze żadnego z nich nie było” (Ks. Psalmów 139:16, NLT).

Pozwól, że coś powiem na ten temat. Nie dasz rady odtworzyć tej biografi i, polegając wyłącznie na własnych siłach. Nie jesteś w stanie tego dokonać. Gdyby Bóg umożliwił ci wypełnienie przeznaczenia bez Jego pomocy, musiałby dzielić z tobą Swoją chwałę. On nie może tego zrobić! Wyraźnie mówi bowiem: „Nie oddam Mojej chwały ni-komu” (Ks. Izajasza 42:8, NLT). Dlatego też Bóg celowo napisał two-ją biografi ę tak, żebyś musiał polegać na Jego łasce; dzięki temu cała chwała jest Jego!

Właśnie to mówię o autorstwie moich książek. Nikt nie jest bar-dziej świadomy ode mnie, kto tak naprawdę je napisał. Nie są wy-tworem moich zdolności, a moje imię i nazwisko widnieją na nich tylko dlatego, że byłem pierwszy, który je przeczytał. Jestem tym, kim jestem, dzięki Jego zdolnościom, łasce, a nie dzięki samemu sobie. Wszystko czyni ten ofi arowany mi przez Boga, nieodpłatny dar.

Niepokojącą prawdą jest to, że jedynie 2 procent amerykańskich wierzących ma świadomość uzdalniającej mocy łaski, dzięki której

7 6 N I E U S T Ę P L I W I

mogą wypełnić swoje powołanie. W jaki sposób pozostałe 98 procent może tego dokonać, jeśli polegają na własnych zdolnościach? Odpo-wiedź jest prosta: nie mogą. Może właśnie to jest powodem, dla któ-rego nie widzimy żadnych przemian w naszych miastach i społeczno-ściach.

D O S T Ę P

Bezpłatny dar!Moc, o której piszę, czyli łaska Boża, nie może być zdobyta, zasłu-

żona czy przyznana na podstawie twoich starań. Potwierdza to apostoł Paweł, pisząc, że łaskę można przyjąć jedynie przez wiarę: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (List do Efezjan 2:8 - 9). Do wie-rzących w Rzymie napisał: „(...) mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy” (List do Rzymian 5:2). Co daje nam dostęp do Bo-żej łaski? Nie ciężka praca, dobre życie, codzienne poświęcanie dwóch godzin na modlitwę ani post – żaden ludzki wysiłek. Dostęp do łaski mamy jedynie przez wiarę!

Dlaczego więc nie wierzymy? Spójrz na to w ten sposób. Jeśli stud-nia z dostępem do świeżej wody wyschnie, pojawi się problem, tak? Bez świeżej wody ty i twoja rodzina umrzecie w ciągu kilku dni. Jed-nak jest ratunek! Niedaleko, po drugiej stronie drogi, stoi ogromna wieża ciśnień, wypełniona milionami litrów świeżej wody pitnej. Co więcej, jeden z głównych rurociągów biegnie wzdłuż frontu twojego domu. Co zrobisz? Udasz się do urzędu miasta i poprosisz o zgodę na podłączenie wody do nieruchomości. Następnie pobiegniesz do sklepu hydraulicznego i kupisz potrzebne rury, wrócisz do domu i zrobisz, co trzeba. Od tej chwili będziesz miał dostęp do milionów litrów wody pitnej – o wiele więcej niż potrzebuje twoja rodzina.

Mówiąc w przenośni wiara jest rurą, doprowadzającą łaskę. Prze-czytajmy w tym kontekście fragment z listu do Rzymian 5:2: „Mamy

N I E U S T Ę P L I W I 7 7

dostęp do wszystkich wód łaski przez rurociąg wiary”. Tak! To jest tak proste: jedyną drogą do czerpania uzdalniającej mocy łaski jest wiara. Właśnie dlatego autor Listu do Hebrajczyków pisze: „I nam bowiem była zwiastowana dobra nowina, jak i tamtym; lecz tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli” (4:2).

Ludzie, o których mowa, to potomkowie Abrahama – dziedzice obietnic Bożych. Można powiedzieć, że wszelka moc i zasoby Nie-ba płynęły jak woda nieopodal ich namiotów lub domów, jednak nie skorzystali z nich, ponieważ nie podłączyli do nich swoich „rur wiary”, aby otrzymać spełnioną obietnicę Słowa.

Zastanówmy się nad tym. Jeśli tylko 2 procent amerykańskich wierzących jest świadomych tego, że łaska to Boża uzdalniająca moc – że pozwala nam wykraczać poza nasze naturalne zdolności oraz umożliwia pełnienie roli świateł w ciemnym świecie, dzięki wspania-łym dziełom, jakich możemy dokonywać – jak my jako Kościół mamy w to uwierzyć? Jak możemy się „podłączyć” do źródła Bożej łaski? Paweł ujmuje to tak: „Jak mogą uwierzyć, jeśli nie usłyszeli zwiasto-wania? Jak mogą usłyszeć, jeśli zwiastowanie nie było głoszone?” (List do Rzymian 10:14, TEV).

Jeśli chrześcijanie lekceważą to, co Słowo Boże mówi odnośnie Bożej uzdalniającej łaski, to jak mamy uwierzyć w jej moc w naszym życiu? Nie możemy uwierzyć w to, czego nie znamy. Jeśli nie podłączy-my się do rurociągu wiary, nie będziemy mieć dostępu do łaski i nie skorzystamy z obietnic Słowa.

Taka postawa musi łamać Boże serce. Jezus zapłacił wysoką cenę, abyśmy mogli czynić daleko więcej niż Daniel i Jan Chrzciciel; aby-śmy byli żywymi przykładami pełni Jego życia. Sprowadziliśmy łaskę jedynie do przebaczenia grzechów i polisy ubezpieczeniowej od piekła; choć są to niezwykłe i cudowne dary, zawiedliśmy Boga, nie uznając znaczenia Jego łaski dla naszego obecnego życia. Z tego powodu je-

7 8 N I E U S T Ę P L I W I

steśmy niezdolni do wykonywania Bożych dzieł na tym świecie – nie potrafi my żyć nieustępliwie dla Jego chwały.

Nie możemy uwierzyć w to, czego nie znamy.Naśladowcy Jezusa w końcu zawołali: „Co mamy czynić, aby

żyć zgodnie z Bożą wolą?” (Ew. Jana 6:28, TEV). Byli sfrustrowani i chcieli też pomóc cierpiącej ludzko-ści. Jezus przywoływał ich do naśla-dowania. W końcu zawołali rozdraż-nieni: „Jak mamy czynić to, co Ty?”. Odpowiedź Jezusa była prosta: „Miej-cie wiarę” (Ew. Jana 6:29, CEV).

To jest to! Wiara. Prosta ufność w Boże „słowo łaski” jest wszyst-kim, czego potrzebujemy, aby czerpać z Jego mocy. W podobny spo-sób Paweł nawoływał wierzących w Efezie, mówiąc: „A teraz poru-czam was Panu i słowu łaski jego, które ma moc zbudować i dać wam dziedzictwo między wszystkimi uświęconymi” (Dzieje Apostolskie 20:32).

Paweł opuszczał tych, których kochał; wiedział, że będzie to ostat-nia jego rozmowa z nimi na ziemi. Zwykle kiedy wypowiadamy do kogoś ostatnie słowa, dobieramy je dość precyzyjnie. Paweł nie tylko polecił ludzi Bogu, ale również „słowu Jego łaski”.

Często słyszę wielu dobrodusznych chrześcijan, mówiących coś w stylu: „Musisz ufać Bogu” lub: „Potrzebujesz tylko Boga w swoim życiu”, albo: „Po prostu zbliż się do Boga”. Choć takie rady nakiero-wują ludzi na właściwą drogę, są niekompletne. Paweł polecił współ-braci nie tylko Bogu, ale też „słowu Jego łaski”. Boża łaska buduje nas i daje nam dziedzictwo. Czym jest dziedzictwo? Jest biografi ą, napisa-ną przez Boga jeszcze zanim się urodziłeś!

Ze względu na niepełną naukę dotyczącą łaski wielu chrześcijan (98 procent) sądzi, że Boża uzdalniająca nas moc jest dostępna tylko wówczas, kiedy się modlimy, pościmy, służymy wystarczająco dużo

Nie możemy uwierzyć

w to, czego nie znamy

N I E U S T Ę P L I W I 7 9

lub żyjemy świętym życiem. Problem polega na tym, że nie mamy konkretnego, jasno wyznaczonego standardu. Dlatego apostoł Paweł pisze do Galacjan:

„Odpowiedzcie na to pytanie: Czy Bóg, który hojnie obdarza was swoją obecnością, Duchem Świętym, dokonując w waszym życiu rzeczy, których sami nigdy nie bylibyście w stanie uczy-nić, czyni to ze względu na to, iż stosujecie się do surowych norm moralnych, czy może ze względu na wasze zaufanie?”.List do Galacjan 3:5 (Th e Message)

Surowe normy moralne niczego nam nie gwarantują, ponieważ zawsze odnoszą się do naszych ludzkich wysiłków. Z tego rozdziału płynie ważna lekcja: jedynym narzędziem, dającym nam dostęp do Bożej nieodpłatnej, uzdalniającej nas łaski, jest wiara, ufność i wyzna-nie Jego łaski przez wiarę.

Podobnie było z naszym przyjściem do Chrystusa i zbawieniem. Spójrzmy, jak przedstawia to Paweł: „Pozwólcie, że zadam wam py-tanie: jak rozpoczęło się wasze nowe życie? Czy zyskaliście je dzięki ciężkiej pracy, aby przypodobać się Bogu, czy raczej dzięki odpowiedzi na Boże wezwanie?” (List do Galacjan 3:2, Th e Message).

Dzięki wierze i Bożej łasce zostaliśmy zbawieni, teraz zaś dzięki tej samej łasce możemy wywierać wpływ na świat i dokonywać na nim wspaniałych dzieł.

P I E S E K C H I H U A H U AC Z Y N I E D Ź W I E D Ź G R I Z Z LY ?

Powyższe wnioski nasuwają pytanie, które zadaliśmy w rozdzia-le trzecim: Czy posiadamy moc i zdolność do bycia nieustępliwymi

8 0 N I E U S T Ę P L I W I

w naszych przekonaniach i Bożym wyścigu? Jesteśmy pieskami chihu-ahua czy niedźwiedziami grizzly?

Wierzę, że jeśli przestudiujesz różne fragmenty Pisma Świętego, zgodzisz się (z radością i pewnością) z moim zdaniem, że ty i ja jeste-śmy niedźwiedziami. Przekonani o tym w sercu i umyśle, idźmy dalej w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co znaczy być nieustępliwym!

N I E U S T Ę P L I W I 8 1

6

Z O B A C Z L U B W E J D ź

„(...) ci, którzy otrzymują obfi tość łaski i daru usprawiedliwienia, rządzić będą w tym życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa”.

LIST DO RZYMIAN 5:17 (TEV)

Mam nadzieję, że jeśli dostatecznie często będę cytował List do Rzymian 5:17, werset ten stanie się częścią ciebie, tak samo jak fragment Ewangelii Jana 3:16. Być może zaczniesz cyto-

wać go, idąc do łóżka, z myślą, że Bóg pragnie, abyś rządził w tym ży-ciu, na ziemi. Świadomość przesłania tego fragmentu jest warunkiem koniecznym dla pewnego zakończenia Bożego biegu, do zwycięstwa i zyskania opinii nieustępliwego wierzącego. Zanim przejdziemy dalej, przypomnijmy sobie podstawową prawdę, którą wspólnie odkrywa-my: każdy, kto przyjął bezpłatny dar Bożej łaski jest uprawniony do bycia wyróżniającą się i wybitną postacią na ziemi. Jesteśmy przeznaczeni do tego, by iść na czele, a nie na końcu, być głową, nie ogonem, by górować nad wszelkimi okolicznościami, a nie biernie im ulegać. Mamy być żywymi przykładami ludzi, którzy pokazują wiel-kość Królestwa i sprowadzają na ziemię Bożą moc.

8 1

8 2 N I E U S T Ę P L I W I

D L A C Z E G O W I Ę K S Z O Ś Ć C H R Z E Ś C I J A N N I E R Z Ą D Z I

W T Y M Ż Y C I U ?

Dlaczego większość chrześcijan nie żyje w ten sposób? Dlaczego większość wierzących tak naprawdę poddaje się pod panowanie oko-liczności, zamiast nad nimi panować?

Dotychczas próbowaliśmy odpowiedzieć na pierwsze z tych py-tań. Według narodowego badania statystycznego, przeprowadzonego w 2009 roku, 98 procent wierzących Amerykanów nie ma świadomo-ści Bożej łaski jako przyobleczenia mocą i uprawnienia ich przez Boga do działania. Niestety, mam podstawy, by wierzyć, że ta statystyka przedstawia stan całego zachodniego Kościoła. Przez to, że zlekcewa-żyliśmy Bożą, ponadnaturalną moc, płynącą z Jego łaski, zdecydowa-na większość wierzących jest niezdolna do życia przeznaczonego im przez Boga. Kościół nie różni się niczym od afrykańskiego plemie-nia, które posiada Land Rovera, ale nie zna jego podstawowej funkcji – przemieszczania się. Członkowie plemienia muszą chodzić wszędzie na pieszo i dźwigać na plecach ciężkie ładunki, przemierzając wiele mil.

Drugim powodem tego stanu rzeczy jest przedmiot rozważań dal-szej części tej książki. Zanim go nakreślę, najpierw przeanalizuję słowa Jezusa, wypowiedziane do Nikodema – przywódcy żydowskiego, któ-ry skrycie przyszedł do Mistrza, aby otrzymać odpowiedź na nurtujące go pytanie. Pierwsze słowa, jakie wyrzekł do niego Jezus, brzmiały: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (Ew. Jana 3:3).

Jezus mówi o oglądaniu Królestwa, po czym wskazuje na coś cał-kowicie nowego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Ew. Jana 3:5). Dlaczego Jezus przechodzi od oglądania Królestwa (w. 3)

N I E U S T Ę P L I W I 8 3

do zaakcentowania wagi wejścia do Niego (w. 5)? Jeśli interpretuje-my Biblię, polegając jedynie na możliwościach leksykalnych naszego ojczystego języka, często mijamy się z prawdziwym znaczeniem czy istotą danego fragmentu. Aby lepiej zrozumieć przesłanie Boga, po-winniśmy bazować na językach oryginalnych.

Kiedy Jezus mówił o królestwie Bożym, w rzeczywistości miał na myśli Bożą władzę. Grecki zwrot, najczęściej używany w Nowym Te-stamencie do określania Królestwa Bożego to basileia tou Th eos. Th eos oznacza: „Bóg, najwyższe bóstwo”, zaś basileia: „królestwo, rządy, sfe-ra panowania”. Basileia pochodzi od greckiego słowa oznaczającego „bazę” lub „podstawę”. Niektórzy uczeni twierdzą, że najlepsze tłuma-czenie słów basileia tou Th eos to: „imperialne rządy Boga” lub: „Boże terytorium”. Podoba mi się przymiotnik „imperialny”. Jedną z defi nicji tego słowa jest: „niezwykle potężny, nadzwyczaj mocarny”.

Podczas Modlitwy Pańskiej Jezus uczy nas, jak powinniśmy się modlić: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie tak i na ziemi” (Ew. Łukasza 11:2). Innymi słowy, mówi: „Ojcze w niebie, Jesteś Bogiem Wszechmogącym. Niech nadejdą Twoje potężne, mocarne rządy. Niech na ziemi dokonuje się Twoja wola, tak jak w Niebie”. W tym momencie wielu ludzi popełnia interpretacyjny błąd – słysząc te sło-wa myślą o przyszłości, podczas gdy Boże Królestwo już nadeszło! Wprawdzie nie przyszło ono namacalnie, o czym prorokował Izajasz (co się wydarzy, kiedy Jezus będzie panował na wieki, a szatan zosta-nie unieszkodliwiony), ale nadeszło w sensie duchowym: jest w nas! Jezus mówi: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest, albo: Tam; oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was” (Ew. Łukasza 17:20 - 21, TEV).

Dzięki dziełu Golgoty Królestwo jest teraz w każdym naśladowcy Chrystusa. Żyjemy, by poszerzać jego terytorium i władzę – wszędzie, gdziekolwiek jesteśmy i gdzie się udamy. Bóg przeznaczył nas, abyśmy

8 4 N I E U S T Ę P L I W I

panowali w tym życiu, dając nam narzędzie, które to umożliwia – po-tężny dar Bożej łaski, wylany na nas przez Jezusa Chrystusa.

Spójrzmy na inne fragmenty Pisma, w których Jezus użył słów „Królestwo Boże” i wstawmy w te miejsca słowa oddające ich zna-czenie: „najwyższa, potężna władza Boga”. To zadziwiające, jak taka zmiana może sprawić, że słowa nabierają nowego, pełniejszego znacze-nia dla współczesnego chrześcijanina.

Na przykład, słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza 12:28, możemy przeczytać: „Jeśli wyganiam demony Duchem Bożym, tedy nadeszła do was najwyższa, potężna władza Boga”. Duch Boży, którego Jezus nazywa Duchem Świętym, jest trzecią osobą Trójcy Świętej. To On wprowadza w życie łaskę (moc) Bożą, którą posiadamy. W Nowym Testamencie nazywany jest „Duchem łaski” (zob. List do Hebrajczy-ków 10:29).

Weźmy za przykład inny fragment Pisma: „Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do najwyższej, potęż-nej władzy Boga” (Ew. Mateusza 19:24).

Bogatym człowiekiem jest ten, kto mówi: „Mam wszystko, czego potrzebuję, żeby osiągnąć sukces”. Wierzy, że intelekt, zasoby fi nan-sowe, sprawność fi zyczna, trzeźwość umysłu, znajomości i wszelkie dobra czynią go samowystarczalnym. Jezus przedstawia inne stanowi-sko: „Błogosławieni ubodzy, albowiem wasza jest najwyższa, potężna władza Boga” (Ew. Łukasza 6:20).

Jezus nie wspomina o ubogich w znaczeniu materialnym, lecz ra-czej błogosławi tych, którzy polegają na Bożej łasce. Wcześniej Jezus powiedział, że jest nad Nim Boży Duch, który posyła Go do zwia-stowania Ewangelii ubogim, a mimo to wielokrotnie spotykał się i usługiwał najzamożniejszym ludziom z okolicznych miast. Kiedy mówił o wielbłądzie, przechodzącym przez ucho igły, miało to miej-sce bezpośrednio po jego spotkaniu z bogatym, młodym właścicielem

N I E U S T Ę P L I W I 8 5

fi rmy, który zdecydował się zachować swoje bogactwo, zamiast zaufać Bogu.

Rozważ inne stwierdzenie Jezusa na temat Królestwa: „Powie-rzono wam tajemnice najwyższej, potężnej władzy; tym zaś, którzy są zewnątrz, wszystko podaje się w podobieństwach” (Ew. Marka 4:11). Władza i moc dostępne dla nas dzięki Bożej łasce są tajemnicą, którą może objawić jedynie Duch Święty. „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha” (1 List do Koryntian 2:9 - 10). Fakt, że ty i ja możemy rządzić w tym życiu dzięki Bożej łasce, był ukryty do czasu, aż Duch Święty objawił go nam przez apostołów, którzy napisali Nowy Testament. Musimy jedynie w to uwierzyć.

Kolejny fragment na temat Królestwa to: „Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą najwyższej, potężnej władzy Boga, nadchodzącej w mocy” (Ew. Marka 9:1). To zdanie, wypowiedziane przez samego Mesjasza, powinno utwierdzić nas w przekonaniu, że nadejście Królestwa Boże-go to nie tylko obietnica dla przyszłości, lecz również teraźniejszości. Najwyższa, potężna władza Boga była w sercach tych, którzy podążali za Jezusem, kiedy Duch łaski zstąpił na nich w Dniu Pięćdziesiątnicy. Właśnie o tym myślał Jezus, gdy powiedział pewnemu faryzeuszowi: „Niedaleki jesteś od najwyższej, potężnej władzy Boga” (Ew. Marka 12:34).

Jak widzimy na podstawie powyższych przykładów, Królestwo Boże nabiera nowego, o wiele większego znaczenia, jeśli odczytamy Słowo Boże tak, jak je pierwotnie napisano – w języku greckim. Wsta-wianie słów „najwyższa, potężna władza Boga” wszędzie tam, gdzie pojawia się „Królestwo Boże” w Nowym Testamencie, może stanowić dla ciebie niezwykle budujące doświadczenie.

8 6 N I E U S T Ę P L I W I

Musimy pamiętać o bardzo ważnym aspekcie Bożych, najwyż-szych i pełnych mocy rządów: Pan przekazał je nam! „Niebiosa są nie-biosami Pana, Ale ziemię dał synom ludzkim” (Ks. Psalmów 115:16). Jezus, Syn Człowieczy, odzyskał to, co utracił Adam. Jezus ogłosił: „Wszelka władza (wszelka moc panowania) w Niebie i na ziemi została mi przekazana” (Ew. Mateusza 28:18, AMP). Chrystusa, naszego Kró-la i Pana, nie ma już na ziemi, więc ty i ja – Jego Ciało – jesteśmy po to, aby na ziemi piastować najwyższą, potężną władzę Boga. Jeśli tego nie robimy, to pozostajemy pod wpływem sił tego świata; to one rządzą nami. Nie taki jest Boży plan! Jesteśmy w pełni uprawnieni i uzdol-nieni dzięki łasce do władania w tym życiu przez Jezusa Chrystusa!

C Z Y W E J Ś Ć ?

Teraz chciałbym nieco głębiej przeanalizować słowa, które Jezus rzekł do Nikodema. Najpierw Mistrz powiedział: „Zaprawdę, za-prawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może uj-rzeć Królestwa Bożego” (Ew. Jana 3:3). Kilka chwil dalej stwierdził: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Ew. Jana 3:5).

Poznanie greckiego znaczenia Królestwa Bożego pozwala nam odkryć, dlaczego Jezus rozdziela oglądanie od wchodzenia do Kró-lestwa. Jeśli postrzegamy Królestwo Boże jako fi zyczne miejsce na ziemi, wtedy dochodzimy do wniosku, że werset 3 oznacza, iż nowe narodzenie jest niewystarczające, aby wejść do Królestwa – pozwala jedynie Je ujrzeć. Oczywiście nie jest to prawda. Kiedy zaś spojrzymy na Królestwo jak na najwyższą, potężną władzę Boga – rządy impe-rialne – wówczas wersety te nabierają zupełnie innego znaczenia i są łatwiejsze do zrozumienia.

Greckie słowo oznaczające „widzieć”, z 3 wersetu Ewangelii Jana, to eido. Jego podstawową defi nicją jest: „Zobaczyć dokładnie; wie-

N I E U S T Ę P L I W I 8 7

dzieć, zapoznać się, być świadomym”. Zatem Jezus mówi, że wszyscy, którzy narodzili się na nowo, mogą widzieć, mieć świadomość i po-znać najwyższą, potężną władzę Boga – Królestwo Boże.

W kolejnym zdaniu Jezus nie używa już słowa „widzieć” (eido); używa pojęcia „wchodzić” do Królestwa, czyli greckiego słowa eiser-chomai. Jego podstawowym znaczeniem jest: „powstać i wstąpić; wchodzić do środka”. Zatem Jezus przechodzi od mówienia o pozna-niu Bożej najwyższej władzy, do powstania i „wejścia” w nią. Widzisz różnicę?

Kiedy wsiadam na pokład samolotu, jestem świadomy jego zdol-ności do przezwyciężania grawitacji; wiem, że się wzniesie i przetrans-portuje mnie nad ziemią do celu. Jako pasażer znam korzyści wynika-jące z podróżowania samolotem.

Powiedzmy, że pewnego dnia otrzymuję od przyjaciela bezpłatny kurs pilotażu. Po kilku lekcjach wprowadzających wsiadam do jedno-silnikowej awionetki, a instruktor mówi mi, co mam robić. Pociągam za wolant i wznoszę się w powietrze. Wydaje mi się, że śnię na jawie. Jedną z moich nieodpartych myśli jest to, że mogę polecieć, gdziekol-wiek zechcę. Nie ma tu drogi ani trasy – sam mogę wytyczać szlaki. Wcześniej tylko znałem możliwości samolotu, a teraz nim steruję. Nie jestem już pasażerem, ale pilotem, kierującym maszyną gdziekolwiek zechcę. Wstąpiłem w obszar, w którym mogę się cieszyć wolnością la-tania.

Słowa Jezusa wskazują, że istnieją dwa rodzaje ludzi wierzących. Pierwszy z nich możemy porównać do pasażerów samolotu, którzy widzą, dostrzegają i są świadomi korzyści z latania. Istnieją również ci, którzy powstają i wchodzą do kokpitów jako piloci. To jest ich zawód. Kierują lotem i wyznaczają jego kierunek, prędkość i wysokość.

Mimo że pasażerowie korzystają z przywileju przemieszczania się drogą powietrzną, zdani są na łaskę tych, którzy znają sztukę pilotażu.

8 8 N I E U S T Ę P L I W I

Żeby lepiej zrozumieć różnicę między oglądaniem a wchodze-niem do królestwa Bożego, wyobraźmy sobie grupkę ludzi na bezlud-nej wyspie. Grasują na niej dzikie zwierzęta, ludojady, jadowite węże, pająki i skorpiony. Co gorsze, żyje tam także plemię kanibali. Nasza ekipa jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie… Ale jest też dobra wia-domość: nieopodal stoi samolot – w pełni sprawny odrzutowiec. Jest zatankowany niemal do pełna i ulokowany na pasie startowym. Ma dość miejsca, by pomieścić nas wszystkich. Jest też pewien problem – poważny problem. Nikt nie wie, jak go uruchomić! Wszyscy jeste-śmy doświadczonymi pasażerami, ale nikt żaden z nas nie jest pilotem i nie posiada wiedzy ani zdolności, niezbędnych do latania samolotem. Mimo że maszyna daje nam możliwość bezpiecznej ucieczki z wyspy oraz wolności, nie możemy uciec, gdyż nie wiemy, jak uruchomić sil-nik i odlecieć z niebezpiecznego miejsca.

Podobnie jest w przypadku wierzących ludzi, którzy ujrzeli naj-wyższą, potężną władzę Boga, a tymi, którzy powstali i weszli do Kró-lestwa.

Przyznasz, że to zasadnicza różnica? Nadszedł więc dobry mo-ment, abyś odpowiedział sobie na pytanie: czy chcesz być pasażerem, czy pilotem?

WKRACZANIE DO KRÓLESTWA

Pojawia się również pewne logiczne pytanie: jak dziecko Boże może przejść z etapu oglądania do wkraczania w Królestwo? Innymi słowy: w jaki sposób z pasażerów stajemy się duchowymi pilotami? Apostoł Paweł stawia podobne pytanie.

Na wyraźne polecenie Ducha Świętego Paweł i Barnaba opuścili swój domowy kościół i wyruszyli w pierwszą podróż apostolską (Dzie-je Apostolskie 13:1 - 4). Po przebyciu wielu mil i odwiedzeniu wielu miast w Azji rozpoczęli długą podróż powrotną, ponownie odwiedza-

N I E U S T Ę P L I W I 8 9

jąc niektóre z miast, w których założyli wspólnoty. Wówczas podró-żowanie nie było tak proste jak dziś. Współcześnie możemy wsiąść do samolotu i w ciągu kilku godzin odwiedzić kilka dużych miast. Nie muszę się już zastanawiać, czy kiedykolwiek zobaczę ludzi z miasta, z którego wyjeżdżam. W czasach Pawła sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Opuszczając kościoły, wiedział on, że najprawdopodobniej już nigdy do nich nie wróci i nie zobaczy dusz zrodzonych dzięki Ewan-gelii, i że spotka się z nimi dopiero w Niebie. Możemy wyobrazić sobie Pawła, starannie dobierającego słowa skierowane do nowonarodzo-nych wierzących. W tych słowach zawiera instrukcje, jak powinni przechodzić z etapu oglądania Królestwa do wkraczanie w Nie:

„Zwiastując dobrą nowinę także temu miastu, pozyskali wielu uczniów i zawrócili do Listry, Ikonium i Antiochii, utwierdzając dusze uczniów i zachęcając, aby trwali w wierze, i mówiąc, że mu-simy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego”. Dzieje Apostolskie 14:21 - 22

Paweł nie zostawił tych trzech miast z nauczaniem na temat fi nan-sowego powodzenia, wzrostu kościoła, wykładu na temat istoty przy-wództwa lub z zachęcającym kazaniem o nadziei – pomimo że czasem warto głosić na podobne tematy. Zostawił ich ze słowami uczącymi, jak żyć nieustępliwie i wypełnić Boże dzieło. Jego celem było przygo-towanie ich do wkroczenia w miejsce Bożych rządów.

Słowa Pawła są prawdą po dziś dzień i powinny głęboko zakorzenić się w naszych sercach i duszach: do najwyższej, potężnej władzy Boga wchodzimy po wielu uciskach. Nie, nie, nie! To nie jest przygnębiają-ca wiadomość! Przesłanie to wzbudza wiarę i nadzieję! Pomyśl w ten sposób: uciski się zdarzają – są nieuniknione. Jezus wyraźnie mówi, że ucisk jest koniecznością dla tych, którzy go naśladują. „Na świecie ucisk

9 0 N I E U S T Ę P L I W I

mieć będziecie” – zapewnia. Lecz zaraz potem dodaje: „(...) ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (Ew. Jana 16:33). On zwyciężył, co oznacza, że ty i ja otrzymaliśmy władzę i moc nad wszystkimi zasadzkami tego świata. Jesteśmy Jego Ciałem, jesteśmy Chrystusem na ziemi. W Nim zwyciężyliśmy świat!

Słowo „ucisk” defi niuje się jako „trudność lub stan wielkiego zma-gania”. Greckie słowo określające „ucisk”, to thlipsis. Encyklopedia słów biblijnych tak defi niuje to słowo: „Wielki emocjonalny i duchowy stres spowodowany przez zewnętrzną lub wewnętrzną presję. Spośród pięćdziesięciu pięciu przypadków użycia tego zwrotu pięćdziesiąt trzy ma znaczenie przenośne”. Presja może przychodzić ze strony wrogów, niekorzystnych okoliczności, błędnych decyzji lub niewłaściwie nakie-rowanej pożądliwości.

James Strong określa thlipsis jako „presję (w znaczeniu dosłownym lub w przenośni), prześladowanie, cierpienie, kłopoty lub zmaganie”.

W. E. Vine defi niuje je jako „wszyst-ko, co obciąża duszę lub ducha”. Moja uproszczona defi nicja „ucisku” lub thlipsis to „pustynia”.

Angielski przekład Biblii TEV tak tłumaczy powyższy fragment z Dzie-jów Apostolskich 14:22: „Musimy

przejść przez wiele kłopotów, aby wejść do Królestwa Bożego”. Po-zwólcie, że przedstawię pewien przykład. Wyobraź sobie, że służysz królowi, który podbił cały kraj. Wszedł do stolicy i obalił władcę, który sprawował rządy żelaznej ręki. Poprzedni władca był okrutny wobec ludzi, zatruwał ich myślenie fałszywą, propagandową nauką, buntował przeciw wszystkiemu, co było dla nich dobre. Był człowie-kiem wzniecającym nienawiść i pogardę dla prawych dróg nowego, szlachetnego władcy.

Jesteśmy na drodze do

zdobywania twierdz na

terytorium wroga

N I E U S T Ę P L I W I 9 1

Dobry król nakazuje swoim sługom wyruszyć na bitwę i zwycię-żać przez zajmowanie wciąż niezdobytych terytoriów i twierdz wroga. Na podbitym przez króla terytorium pozostało jeszcze wielu lokal-nych władców okupujących zamki i bastiony, którzy wciąż propagują fi lozofi ę i kulturę poprzedniego króla, dlatego wielu obywateli nadal znajduje się pod wpływem starego systemu. Mimo że wojna zosta-ła wygrana, wciąż trzeba walczyć w bitwach, by zaprowadzić stabilne rządy nowego króla.

Jesteśmy na drodze do zdobywania twierdz na terytorium wroga. Czeka nas wiele niebezpieczeństw, ponieważ musimy stawiać opór, podbijać i wkraczać na okupowane przez niego obszary. Nieprzyjaciele wciąż zastawiają pułapki, by powstrzymać nas od zajmowania kolej-nych terytoriów. Musimy walczyć i pokonywać wiele trudności. Kie-dy już dotrzemy do zamku, czeka nas najtrudniejsza próba: obalenie twierdzy wroga. Dobrą nowiną jest to, że im więcej ominiemy puła-pek i zasadzek, tym więcej doświadczenia zdobędziemy na polu bitwy. Jeśli przejmiemy zamek, zaczniemy panować na jego terytorium. Co więcej, będziemy tak zasłużonymi i oddanymi wojownikami, że sta-niemy się najlepszymi kandydatami do objęcia w posiadanie władzy na obszarze, który zdobywamy dla króla.

Takim dobrym Królem jest w naszej historii Pan Jezus. On wy-prawił nas, wiernych wojowników, do wyruszenia w drogę i zwycięża-nia nad siłami i mocami ciemności, wpływającymi na ten świat. Bę-dziemy się zmagać i toczyć trudne do zniesienia bitwy, ale ostatecznie uwolnimy więźniów taktyki, nauki i fi lozofi i wroga.

Ty i ja musimy przejść przez wiele ucisków, aby zacząć sprawo-wać rządy. I, jak powiedział Jezus, mamy Mu ufać, być dobrej myśli, ponieważ On zwyciężył świat. Dzięki jego łasce otrzymaliśmy moc i władzę i możemy pewnie stawiać czoła wszelkim wyzwaniom tego świata.

9 2 N I E U S T Ę P L I W I

Posiadamy nie tylko moc Bożej łaski. My, którzy wierzymy, że Chrystus jest naszym Panem i Zbawicielem, zajmujemy szczególne miejsce w Bożej łasce. Przeczytaj głośno słowa Pawła skierowane do chrześcijan w Rzymie:

„Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzica-mi Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. Al-bowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić”.List do Rzymian 8:16 - 18

Ty i ja, osoby wierzące, jesteśmy dziedzicami Boga! Dziedzicami Ojca i współdziedzicami Chrystusa. Słowo „dziedzic” pochodzi od greckiego kleronomos, defi niowanego jako: „ten, kto przejmuje dobra lub otrzymuje je w spadku. Akcent kładzie się na prawo dziedzica do posiadania”. Mój słownik określa „dziedzica” jako „osobę przejmującą spadek oraz spuściznę”. Istnieje również inna defi nicja: „osoba, która przejmuje czyjąś funkcję lub stanowisko”. Niesamowite! Jesteś w stanie wychwycić znaczenie tych słów? Bóg uczynił nas dziedzicami Swoich dokonań i dóbr! Posiadamy dokładnie to, co On. Jesteśmy na ziemi po to, by rządzić tak, jak On rządzi.

Wszystko należy do Boga, dlatego wszystko też należy do nas. „A zatem niechaj nikt z ludzi się nie chlubi” – tak pisze Paweł do współwierzących. „Tak naprawdę to wszystko należy do was” (1 List do Koryntian 3:21, TEV). Wszystko! Ty i ja jesteśmy prawdziwymi dziedzicami Boga! Anglosaski przekład CEV tak tłumaczy ten frag-ment: „Wszystko jest wasze: świat, życie, śmierć, teraźniejszość, i przy-szłość. Wszystko należy do was”. Zatrzymaj się na chwilę i poświęć jeden lub dwa dni, żeby to przemyśleć. W Chrystusie jesteśmy daleko bardziej bogaci niż najbogatszy człowiek na ziemi!

N I E U S T Ę P L I W I 9 3

Musimy stawić czoła tylko jednej sprawie, zresztą bardzo istot-nej. Bóg stawia pewien warunek, o którym mówi powyższy fragment z Listu do Rzymian 8, i który wynika ze słowa „jeśli”. Otóż nie otrzy-mujemy dziedzictwa automatycznie w momencie, gdy zostajemy chrześcijanami. Co jest tym warunkiem? Musimy z Nim cierpieć. Przeczytaj uważnie powyższy fragment. Aby panować wspólnie z Je-zusem Chrystusem musimy spotkać, skonfrontować i przezwyciężyć każdą przeciwność, która stanie na naszej drodze – tak, jak On to zrobił. Zwróć uwagę na słowa: „Jeśli tylko razem z Nim cierpimy”. Trudności, które nas będą spotykać, to nie spacerki po parku czy przechadzanie się pośród pięknych ogrodów kwiatowych. To wojna, a z nią zawsze wiąże się cierpienie.

W naszym przypadku nie jest to ból skazany na niepowodzenie. W Liście do Rzymian 8:18 Paweł utrzymuje, że stawianie czoła uci-skom może mieć dobry wpływ na nasze życie i wnosić w nie nadzieję: „(...) sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porów-naniu z chwałą, która ma się nam objawić”. Oto kluczowa zasada, któ-rą musimy zrozumieć i kurczowo się jej trzymać.

Bez względu na rodzaj i stopień ucisku thlipsis, z którym się mie-rzysz, ból z nim związany jest niczym w porównaniu do władzy, którą będziesz dzierżył w dłoni, gdy przejdziesz przez próbę.

Jeśli chcesz być poprawnym chrześcijaninem, to możesz być pew-ny, że wcześniej czy później pojawi się cierpienie; choć z każdą wygra-ną bitwą będziesz oglądać w sobie coraz większą władzę i świadectwo mądrości. Paweł nie wskazuje na chwałę, która będzie na nas wylana podczas sądu w niebie, lecz mówi o przywileju, który jest dostępny dla nas już dziś. Kiedy przechodzimy zwycięsko przez uciski, wchodzimy na coraz wyższy poziom sprawowania potężnej Bożej władzy.

9 4 N I E U S T Ę P L I W I

C I E R P I E N I E Z J E Z U S E M

Kiedy czytamy słowa: „Jeśli tylko razem z Nim cierpimy”, na pew-no zadajemy sobie pytanie: „Jak cierpiał Jezus?”. W tym miejscu wiele osób ma mętlik w głowie, ponieważ istnieją dwa rodzaje cierpienia: cierpienie wynikające z zepsucia świata i w imię sprawiedliwości Bo-żej. Pierwszy rodzaj cierpienia wynika z tego, że cały świat jest pod wpływem złego (zob. 1 List Jana 5:19). Skutkiem tego jest zło i okru-cieństwo, które dzieje się na świecie każdego dnia. Morduje się dzieci przez aborcję, wykorzystuje się je, dziewczynki są porywane, więzione i zmuszane do prostytucji, choroby przedwcześnie uśmiercają ludzi, panuje ubóstwo i głód, konfl ikty, rodziny borykają się z patologiami, nałogi zniewalają i niszczą młodzież… a to dopiero początek listy. Nie ma nic dobrego ani korzystnego w tego rodzaju cierpieniu. To smutne i tragiczne. Jest to konsekwencja grzechu Adama, zrzeczenia się auto-rytetu i władzy nad okrutnym panem tego świata.

Drugi rodzaj cierpienia dokonuje się w imię sprawiedliwości Bożej i dotyczy chrześcijan. To o nim mówił Jezus i Paweł. Wszelkie cier-pienie dla sprawiedliwości przynosi ogromne korzyści, jeśli łączy się z Bożą łaską. Jego skutki są chwalebne i wielkie; zawsze działa na naszą rzecz i pozwala ostatecznie przejąć władzę nad życiem. Jezus objawił nam to przez Swoją służbę. Pamiętajmy, że my również jesteśmy prze-znaczeni, by cierpieć z Nim i z Nim panować. Jak On cierpiał?

Przygotowywał się trzydzieści lat do służby, a następnie został ochrzczony w rzece Jordan przez proroka o imieniu Jan. Podczas chrztu otworzyło się Niebo i zstąpił Duch Święty w cielesnej formie jako gołębica. Wówczas przemówił Bóg Ojciec. Powiedział: „Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” (Ew. Łukasza 3:22). Wyobraź sobie, że znajdowałeś się w tłumie ludzi, którzy mogli to obserwować. Słyszysz, jak Bóg przyznaje się do Swojego Syna. Wielu

N I E U S T Ę P L I W I 9 5

liderów narodu, zarówno politycznych jak i rządowych, również do-świadczyło niezwykłości tej chwili.

Gdybyśmy znaleźli się na miejscu Jezusa, większość z nas pomyśla-łaby: „To najlepszy czas na rozpoczęcie służby! Powinienem wygłosić teraz swoje pierwsze płomienne kazanie. Wszyscy mnie zobaczą i będą podziwiać. W końcu przygotowywałem się na ten moment przez trzydzieści lat. Może wynajmę sobie czterech speców od marketingu i PR-u, którzy wykorzystają to wydarzenie, aby mnie wypromować. Wszyscy poznają, że jestem wielkim mężem Bożym!”.

Tak wyglądałaby logiczna odpo-wiedź, poprawna od strony marketin-gowej. Jednak Jezus zrobił coś innego: „A Jezus, pełen Ducha Świętego, powró-cił znad Jordanu i był wodzony w mocy Ducha po pustyni, i przez czterdzieści dni kuszony przez diabła. W dniach tych nic nie jadł, a gdy one przeminęły, poczuł głód” (Ew. Łukasza 4:1 - 2). Odkryłem, że wielu wierzących sądzi, iż Jezus był kuszony jedynie podczas ostatnich dni postu. To nieprawda. Mimo, że Ewangelie mówią o trzech głównych próbach, wyraźne jest napisane, że Pan był kuszony (tzn. przechodził ucisk) przez całe czterdzieści dni.

Zauważ, kto zaprowadził go na pustynię. To nie był diabeł. Zro-bił to Jego Ojciec, przez Ducha Świętego. Ktoś może w tym miej-scu pomyśleć: „Dlaczego Bóg miałby prowadzić Swojego Syna na pustynię, skoro wiedział, że czekają Go cierpienie i trudności?”. Możemy być pewni jednego: Bóg nigdy nie ześle burz, których nie będziemy w stanie przezwyciężyć (rozwinę ten temat w kolejnym rozdziale). Bóg nie tworzy thlipsis. On wie, że żyjemy w zepsutym świecie, a jeśli mamy przejąć nad nim rządy, będziemy napoty-kać opór ze strony wroga. Dlatego Bóg ćwiczy nas w dziedzinach,

Bóg ćwiczy nas

w dziedzinach,

o których wie,

że możemy sobie

z nimi poradzić, by nas

wzmocnić i przygoto-

wać do jeszcze

większych podbojów

9 6 N I E U S T Ę P L I W I

o których wie, że możemy sobie z nimi poradzić, aby nas wzmocnić i przygotować do jeszcze większych podbojów.

Jezus udał się na pustynię bezpośrednio po chrzcie i był wypeł-niony Duchem Świętym. Przez kolejne czterdzieści dni doświadczał thlipsis. Pamiętajmy, że zrezygnował ze Swoich Boskich przywilejów i chodził wśród nas jako człowiek pełen łaski (zob. List do Filipian 2:7 oraz Ew. Łukasza 2:40). Walczył i przezwyciężał wszelkie prze-ciwności, nigdy nie ulegając pokusom złego. Po czterdziestu dniach „(...) powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o nim rozeszła się po całej okolicznej krainie” (Ew. Łukasza 4:14).

Poszedł na pustynię wypełniony Duchem Bożym, ale zwyciężyw-szy przeciwności i kuszenie wrócił w mocy Ducha łaski. Przywołajmy słowa Pawła z Listu do Rzymian 8:18: „Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić”. Jezus wszedł na wyższy poziom rządów po tym, jak przeszedł przez thlipsis.

Apostoł Jakub mówi o tym w podobny sposób: „Błogosławiony ten, który przechodzi przez próbę [nieustępliwie trwa w prawdzie], po-nieważ kiedy przejdzie próbę, otrzyma koronę życia, jaką Bóg obiecał tym, którzy go kochają” (List Jakuba 1:12, NIV).

Warto zauważyć, że kiedy przezwyciężasz próby – co robił Jezus podczas czterdziestu dni na pustyni – otrzymujesz „koronę życia”. Na pewno myślisz, że jest to korona, którą otrzymamy w Niebie podczas Sądu Ostatecznego. Tak, to prawda, choć wierzę również, że Jakub odnosi się nie tylko do przeznaczonej dla nas korony w dosłownym znaczeniu, ale także do wznoszenia się na wyższy poziom władzy w ży-ciu. Korona świadczy bowiem o władzy. A co wiąże się z władzą? Moc. Jezus poszedł na pustynię napełniony Duchem, ale wrócił w Jego mocy. Pamiętajmy, że wchodzimy do panowania, jeśli współdzielimy z Nim cierpienie. Kiedy zwycięsko przechodzimy przez thlipsis i próby, nieustępliwie trwając w posłuszeństwie Bożemu Słowu i poruszając

N I E U S T Ę P L I W I 9 7

całe piekło, wtedy otrzymujemy nagrodę: większą władzę w tej dzie-dzinie życia, w której wytrwaliśmy.

Ś W I A D E C T W O M O J E J T E Ś C I O W E J

Mama mojej żony Lisy jest klasycznym przykładem na spełnie-nie tej obietnicy. W 1979 roku lekarz zdiagnozował u Shirley raka piersi. Nie było to wczesne stadium choroby, więc rak zdążył się już rozprzestrzenić na jej węzły chłonne. Usunięto jej znaczną część piersi (30 procent) wraz z węzłami chłonnymi i lekarz stwierdził, że nie da się już zrobić nic więcej.

Shirley chciała się skonsultować z innym specjalistą, więc pojecha-ła do centrum medycznego MD Anderson Cancer Center w Houston, w Teksasie. Ośrodek ten był uznawany na jeden z najlepszych pod względem skuteczności w leczeniu raka w całych Stanach Zjednoczo-nych. Lekarz prowadzący Shirley był wtedy ordynatorem onkologii. Niestety, jego diagnoza była równie pesymistyczna. Po potwierdzeniu prognoz, które otrzymała od pierwszego lekarza, powiedział: „Czy po-wiedziano pani, że jest to przypadek śmiertelny?”. Następnie dodał, że jeśli Shirley zastosuje się do jego ścisłych zaleceń, to może żyć jeszcze dwa, trzy lata. Medycyna nic więcej nie mogła dla niej zrobić.

Najpierw musiała poddać się intensywnej radioterapii, wrócić do Indiany na dwa lub trzy tygodnie, a następnie przyjechać do Houston na chemioterapię.

Podczas pierwszego pobytu w szpitalu Shirley zadzwoniła na in-folinię znanej w całym kraju chrześcijańskiej służby, prosząc o modli-twę. Akurat tak się zdarzyło, że telefon odebrał człowiek, który znał małżeństwo koordynujące działania ambulatorium w szpitalu. Ander-sona. Zadzwonił więc do placówki i poprosił o rozmowę z Shirley, i otoczenie jej opieką. Niedługo potem małżonkowie zjawili się w szpi-talu, porozmawiali z kobietą i zabrali ją do swojego kościoła; potem na

9 8 N I E U S T Ę P L I W I

mecz baseballowy i obiad. Cały czas dzielili się z nią budującymi wiarę obietnicami Bożego Słowa.

Shirley była początkującą chrześcijanką. Zanim dowiedziała się o raku, uczyła się od pewnej kobiety podstawowych prawd biblijnych. Gdy wróciła do Indiany, jej mentorka mówiła, że Bóg już nikogo nie uzdrawia, że tego rodzaju cuda przeminęły. Podała przy tym wiele przykładów osób, które nie zostały uzdrowione z poważnych dolegli-wości. Kiedy Shirley zaczęła dzielić się z nią wszystkim, czego nauczy-ła się od wspaniałej pary z Houston, jej nauczycielka była dość mocno zażenowana faktem, iż Shirley odrzuca jej rady.

Shirley miała mętlik w głowie. Kiedy wróciła do Houston na che-mioterapię, znajome małżeństwo nie przestawało się z nią spotykać. Przychodzili do niej codziennie, dodawali otuchy i cytowali fragmen-ty z Pisma Świętego. W końcu Shirley uwierzyła głęboko w swoim sercu, że Boże Słowo wyraźnie mówi o pełnej ofi erze Jezusa Chrystusa i że uzdrowienie jest dla niej dostępne. Nie będzie już dłużej wątpić w to, co Bóg mówi w swoim Słowie! Zostanie uzdrowiona!

Kiedy zdecydowała się przerwać chemioterapię, lekarz prowadzą-cy pomyślał, że postradała zmysły. Gdy wychodziła ze szpitala, po-dążał za nią aż do windy, ostrzegając, że kobieta popełnia śmiertelny błąd. Jednak Shirley była stanowcza. Opuściła szpital i nigdy tam nie wróciła. Pojechała do domu i każdego dnia napełniała się Bożym Sło-wem, korzystając z książek, nauczań i studiów biblijnych.

Od tego czasu upłynęło już prawie trzydzieści pięć lat. Shirley żyje, mieszka niedaleko nas, tryska energią i ma się całkiem nieźle! Tak naprawdę to nawet lepiej niż nieźle. Shirley w wieku siedemdziesięciu pięciu lat wraz z sześcioma innymi pracownikami służy w zespole do spraw utrzymywania kontaktów z kościołami. Zadaniem zespołu jest zaopatrywanie ponad dwudziestu tysięcy kościołów w Stanach Zjed-noczonych w nasze książki i nauczanie. Pomogła niezliczonej liczbie pastorów i kościołów znaleźć to, czego najbardziej potrzebowali.

N I E U S T Ę P L I W I 9 9

Przez wszystkie lata służby spotkałem niewielu ludzi, z którymi tak łatwo mogłem modlić się o uzdrowienie. Pewnego razu, niedługo po poślubieniu Lisy, przyszedłem po pracy do domu, zastając u nas Shirley. Miała grypę. Widziałem, jak chcąc dostać się do swojego łóż-ka, dosłownie wchodziła po schodach na czworaka. Była wyczerpa-na. Kiedy mnie zobaczyła, powiedziała: „John, potrzebuję, żebyś się o mnie pomodlił, ponieważ to choróbsko nie chce mi odpuścić”.

Kiedy się o nią modliłem, moc Boża była tak silna i namacal-na, że teściowa dosłownie upadła na podłogę. Następnie podskoczyła w górę i powiedziała: „Muszę wam zrobić coś do jedzenia!”, po czym szybko przyrządziła wspaniały posiłek. Zaśmiałem się sam do siebie i pomyślałem: Coś niesamowitego! Stało się to samo, co u Piotra! Jego teściowa była chora, Jezus ją uzdrowił, a ona wstała i przygotowała jedze-nie (zob. Ew. Mateusza 8:14 - 15).

Shirley nie tylko z wiarą przyjmuje modlitwy, ale jest także ko-bietą pełną mocy i pasji w modlitwie o uzdrowienie innych. Jeśli ktoś zmaga się z chorobą czy dolegliwością, lepiej niech się przygotuje na niezłą dawkę mocy Bożego Słowa i żarliwej modlitwy o uzdrowienie!

Dziś Shirley jest całkowicie zdrowa, od ponad trzydziestu pięciu lat! Nieustępliwie walcząc z thlipsis za pomocą Bożego Słowa, zdobyła koronę życia. Przetrwała i zwyciężyła. Dzięki temu rządzi w tym ży-ciu, w dziedzinie, którą pokonała.

Z W Y C I Ę Z C Y

Inni mają podobne świadectwa. Pomyślmy o Oralu Robertsie, który jest już w Niebie, a jego dziedzictwo i spuścizna wciąż trwają. W wieku siedemnastu lat Oral miał umrzeć na zapalenie płuc. Jednak trwał w wierze i nieustępliwie walczył z chorobą za pomocą Bożego Słowa i modlitwy. Niedługo po tym lekarz zbadał go i powiedział, że jest całkowicie uzdrowiony. Tak jak Shirley, Oral otrzymał koronę

1 0 0 N I E U S T Ę P L I W I

życia w dziedzinie uzdrowienia i dzięki swojej służbie zainspirował mi-liony ludzi, którzy również zostali uzdrowieni.

Mam przyjaciela o imieniu Jimmy. Przez wiele lat był pastorem i miał wpływ na wielu ludzi. Kiedy był nastolatkiem, lekarze zdiagno-zowali u niego śmiertelną chorobę; poinformowali go, że niebawem umrze. Przyjaciele wzięli go na spotkanie z Oralem Robertsem. Po tym, jak Oral pomodlił się o niego, chłopak został całkowicie uzdro-wiony.

Co stałoby się, gdyby Oral Roberts nie był nieugięty? Gdzie byłby dziś mój przyjaciel Jimmy, wraz z tysiącami innych, którzy przyjęli uzdrowienie dzięki jego pośrednictwu? Co stałoby się z tymi, na któ-rych wpływ wywarł pastor Jimmy? Gdzie byliby dzisiaj? Oral Roberts wszedł na poziom władzy w życiu. Wszystkie rezultaty jego służby poznamy dopiero podczas Sądu Ostatecznego.

Za przykład możemy wziąć również Kennetha E. Hagina. Urodził się w McKinney w Teksasie, w 1917 roku. Miał wadę serca, a później stwierdzono u niego niezwykle rzadką, nieuleczalną chorobę krwi. W wieku szesnastu lat został przykuty do łóżka. Nie dawano mu szans na przeżycie więcej niż kilku lat. W kwietniu 1933 roku trzy razy umierał i widział piekło. Za każdym razem był w cudowny sposób przywracany do życia. Kenneth oddał swoje życie Jezusowi i zaufał Mu jako swojemu Panu. Uwierzył Bożemu Słowu i nieustępliwie wal-czył z chorobą. Pewnego dnia pojawił się u niego z wizytą pewien pa-stor, który rzekł: „Wytrzymaj synu, za kilka dni będzie po wszystkim”. Rok później Kenneth wstał z łoża śmierci i niedługo potem zaczął głosić Słowo Boże.

Służba Kennetha Hagina stała się znana na całym świecie. Sprze-dał ponad sześćdziesiąt pięć milionów książek. Jego szkoła biblijna wykształciła ponad trzydzieści tysięcy osób, z których większość jest pełnoetatowymi pastorami. Po sześćdziesięciu pięciu latach służby Kenneth odszedł do Pana, ale jego dziedzictwo trwa. Otrzymał ko-

N I E U S T Ę P L I W I 1 0 1

ronę życia w dziedzinie uzdrowienia. W rezultacie rzesze ludzi zostały uzdrowione, a życie niezliczonej ilości ludzi przemienione dzięki wie-rze i nieustępliwości.

Co by się stało, gdyby Kenneth Hagin nie był wytrwały? Co sta-łoby się z milionami ludzi dotkniętymi przez Boga za pośrednictwem jego służby? Historie tych trojga ludzi – mojej teściowej, Orala Ro-bertsa i Kennetha Hagina – mają wspólny mianownik. Wszyscy byli atakowani, okłamywani i mówiono im niewłaściwe rzeczy. Osoba, która napełniała Shirley nauką o skończonej epoce cudów, o tym, że uzdrowienie jest niemożliwe, przestała się z nią spotykać, gdy kobieta uwierzyła w uzdrowieńczą moc Jezusa Chrystusa. Oral Roberts i Ken-neth Hagin za swojego życia byli oskarżani o błędne nauki, szerzenie herezji, a nawet inspirację demoniczną. Co powiedziałby o tym Je-zus? „Biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówić będą; tak samo bowiem czynili fałszywym prorokom ojcowie ich” (Ew. Łukasza 6:26).

Co ciekawe, istnieją usługujący i inni wierzący, którzy rozsławili i rozgłosili takie przesłanie o Królestwie, które gwarantuje innym wy-godne życie. Wycofali się z trwania w dobrym boju wiary ze strachu, by inni nie opatrzyli ich łatką „nietolerancji” czy „skrajności”. Tacy ludzie często uważają, że wszystko, co się dzieje w życiu chrześcijanina, jest Bożą wolą. Wymazali z Ewangelii trudne, „gorszące” fragmenty, a przecież Jezus jest nazywany „skałą zgorszenia”. Pismo nazywa też Jezusa „skałą, o którą potknie się wielu”, a mimo to ci ludzie ograni-czyli Go w praktyce do roli małego kamyczka, o którego nikt nie musi się potknąć.

Tacy pastorzy, usługujący i wierzący wydają się chcieć, by wszyscy o nich mówili dobrze, i unikać oskarżeń o głoszenie skrajnych poglą-dów, herezję czy opętanie przez demony. Zdają się zapominać, że Jezus był uznawany właśnie za taką osobę. Był nieustępliwy w prawdzie. Obnażał zwiedzenie tych, którzy pragnęli, by dobrze o nich mówiono.

1 0 2 N I E U S T Ę P L I W I

Oświadczył: „Uznawaj siebie za błogosławionego, ilekroć ktoś oczer-nia cię lub narusza twoje dobre imię” (Ew. Łukasza 6:22, Th e Messa-ge). Nieco to przeczy zabieganiu o dobrą opinię i szacunek otoczenia, prawda? Oto powód tego, co wydaje się być paradoksem: „Prawda jest zbyt bliska wygodzie, więc osoba czuje się niewygodnie”.

Taka jest rzeczywistość: jeśli decydujesz się być nieustępliwym wierzącym, który rządzi w tym życiu, jest wysoce prawdopodobne, że będziesz obrażany, szykanowany, oczerniany, opacznie interpretowany czy nawet marginalizowany przez tych, którzy twierdzą, że podąża-ją za Jezusem, podczas gdy celem ich życia jest wygodne życie. Będą chcieli cię zdyskredytować po to, by we własnych oczach usprawie-dliwić tę wygodę. To samo czynili prorokom w Starym Testamencie, Janowi Chrzcicielowi, Jezusowi i przywódcom w Nowym Testamen-cie. Czynią tak do dziś. Największe przeciwności będą przychodzić ze strony tych, którzy twierdzą, że znają Boga. Począwszy od kłamstw, przez oszczerstwa, a zakończywszy na wykluczeniu ze wspólnoty. Może to przybrać formę, jaką zapowiadał Jezus: „Nastaną czasy, kiedy ci, którzy was zabijają, będą sądzić, że czyniąc tak służą Bogu” (Ew. Jana 16:2, TEV).

Czy chcesz rządzisz w tym życiu na Bożą chwałę? Czy pragniesz wywierać wpływ na życie ludzi przez wzgląd na Królestwo Boga? Czy chcesz usłyszeć kiedyś Mistrza, mówiącego: „Dobrze, sługo dobry i wierny”? Jeśli tak, powiedz głośno: „Będę stawał naprzeciw thlipsis; czasem będą to chwile trudne i pełne napięcia, ale muszę wytrwać i zwyciężyć”.

Jeśli wciąż szczerze pragniesz wejść w miejsce rządów i wytrwać, nie przestawaj czytać. Najlepsze jest jeszcze przed tobą.

N I E U S T Ę P L I W I 1 0 3

7

KTO STOI ZA PROBLEMAMI?„Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że może-cie nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć”.

LIST DO FILIPIAN 1:29

Na początku fragment ten brzmi niezwykle zachęcająco. „Zo-stało wam darowane …”. Gdybyśmy usłyszeli jedynie pierw-szą część tego wersetu, bez przeczytania pozostałej treści,

zapytalibyśmy szybko: „Co zostało mi darowane? Jaka to obietnica?”. Odpowiedź brzmi: „cierpienie dla Niego”.

Co takiego?! Otrzymanie „przywileju” cierpienia jest czymś, co nie mieści się w ludzkim umyśle. Jednak Bóg nie zajmuje się zwodze-niem ludzi; to niemożliwe, żeby nawet próbował. Nie może kłamać. Dla prostego umysłu ten werset brzmi zwodniczo, ale dla osoby, któ-ra wczytuje się w prawdy Bożego Słowa, jest ekscytującą obietnicą. Każdy, kto chodzi i wzrasta w Chrystusie, zna zasadę, że im większe toczymy bitwy, tym większe są nasze zwycięstwa.

Wyobraźmy sobie wiernego żołnierza, solidnie przygotowanego do walki. Dobrze zna cel i znaczenie bitwy. Każdy pojedynek oznacza możliwość większego podboju. Jest zwycięzcą w sercu i pragnie służyć swojemu królowi i jego interesom. Gdy słyszy o nadchodzącej walce, cieszy się wraz z innymi żołnierzami. Jest to okazja do zwycięstwa, a nie ucieczki. Szansa, by przynieść chwałę i cześć swojemu królo-wi oraz korzyść dla swojego narodu. Zyskał przywilej doświadczania

1 0 3

1 0 4 N I E U S T Ę P L I W I

cierpień związanych z bitwą, po to, by mógł zwyciężać. Czy zauważasz analogię do Listu do Filipian 1:29?

Możesz powiedzieć: „Nie jestem żołnierzem. Nie mam ani odpo-wiedniego przygotowania, ani dobrej postawy”. Jeśli jesteś w Chry-stusie, to również jesteś żołnierzem, ponieważ w twojego ducha wszczepiono nasienie Chrystusa. Jezus jest największym wojowni-kiem, jaki kiedykolwiek żył na świecie. Posłuchaj, co mówi o Nim Biblia: „(...) sprawiedliwie sądzi i sprawiedliwie walczy. Oczy zaś jego jak płomień ognia (…), z ust jego wychodzi ostry miecz” (Ks. Obja-wienia 19:11-12, 15; NKJV). Zostałeś stworzony na obraz i podobień-stwo Jezusa; masz Jego naturę. Chrystus jest wojownikiem i dlatego ty również nim jesteś. Stąd w Nowym Testamencie tak wiele razy mówi się o wojnie. Paweł pisze:

„To nie jest popołudniowa bitewka, o której łatwo zapomina-my. To wielka wojna na śmierć i życie, przeciwko diabłu i jego aniołom – aż do końca”. List do Efezjan 6:12 (Th e Message)

Kocham sposób, w jaki przekład Th e Message parafrazuje słowa Pawła. Uczestniczymy w wojnie na śmierć i życie – aż do końca. Nie możemy jej uniknąć. Apostoł Paweł napisał podobną rzecz do kościo-ła w Koryncie: „Jesteśmy ludźmi, ale nie walczymy według ludzkich planów i metod. Wykorzystujemy potężną broń Boga” (2 List do Ko-ryntian 10:3 - 4, NLT). To jasne, że jesteśmy duchowymi żołnierzami w stanie wojny! Zostaliśmy stworzeni do tego, by walczyć! Mamy ser-ca wojowników! Paweł wzywa nas, byśmy wzięli udział w cierpieniu jako wierni żołnierze Jezusa Chrystusa, ponieważ każdy żołnierz na służbie pragnie spełniać polecenia ofi cerów (por. 2 List do Tymote-usza 2:3 - 4, TEV). Niech ta prawda mocno zakorzeni się w twoim sercu: jesteś żołnierzem w Chrystusie.

N I E U S T Ę P L I W I 1 0 5

Jako żołnierz możesz wybrać dwie postawy: zostać tchórzem, uni-kając bitwy lub uciekając z jej pola, lub odważnie wkroczyć na teren wroga i walczyć z nim. Jeśli wybierzesz pierwszą możliwość, będziesz zapamiętany jako dezerter. Wybierając ścieżkę wojny otrzymasz od-znakę męstwa i bohaterstwa od samego Króla.

Drogi przyjacielu w Chrystusie! Wiem, że w twoim sercu jest pra-gnienie podobania się królowi, uwielbiania go i życia dla Niego. Jeśli zaś pozwolisz, by władzę nad tobą przejęły ludzkie lęki i obawy, ska-żesz się na utratę tego przywileju i nie będziesz miał udziału w cierpie-niu z Chrystusem.

Z Listu do Rzymian dowiadujemy się, że jeśli będziemy cierpieć z Chrystusem, będziemy z Nim również panować. To oczywiste, że czekają nas uciski, które musimy przezwyciężyć. Co powinniśmy ro-bić? Otóż z radością i entuzjazmem wyczekiwać na nadchodzące trud-ności, ponieważ cierpienie jest przywilejem, a nie powodem do przy-gnębienia. Im większa bitwa, tym większe zwycięstwo i chwała. Oto najlepsza wiadomość: nie musisz przegrać żadnej bitwy! Obiecano nam: „Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie” (2 List do Koryntian 2:14).

B Ó G N I E G N Ę B I S W O I C H D Z I E C I

W poprzednim rozdziale omawialiśmy wydarzenia następujące bezpośrednio po chrzcie Jezusa. Duch Święty zaprowadził Go na pu-stynię, gdzie Chrystus był kuszony przez czterdzieści dni i nocy. To nie diabeł, ale Bóg zaprowadził Jezusa na pustynię. Bóg wiedział, że Jego Syn stanie w obliczu wielkiej próby, lecz mimo to pozwolił na nią. Zaprowadził Go na pustynię i zrobił to w konkretnym celu. Zasadą, której się nauczyliśmy, było: Bóg nigdy nie ześle burz, których nie będziemy w stanie przezwyciężyć. Wzmocnij serce tą prawdą – to doda ci sił.

1 0 6 N I E U S T Ę P L I W I

Jezus wyraźnie głosił, że nie czynił nic ani też nic nie mówił, je-śli nie wiedział, że pochodzi to od Ojca. Był całkowicie prowadzony przez Ducha Bożego: „Nie czynię nic z własnej mocy, ale mówię tyl-ko to, czego uczy mnie Ojciec Mój” (Ew. Jana 8:28, TEV). Później w Jego służbie widzimy owoce tej relacji z Ojcem. Pewnego wieczoru, po całodziennym nauczaniu, Jezus był wyczerpany. Myślę, że mogę sobie wyobrazić, jak się czuł. Wiele razy miałem możliwość głoszenia cztery czy nawet pięć razy w ciągu dnia. Byłem tak zmęczony, że nie byłem w stanie przeprowadzić nawet krótkiej pogawędki z moim gospoda-rzem.

Jezus na pewno musiał czuć się o wiele gorzej. Nadszedł wieczór, a On przygotowywał się do wieczornego, w pełni zasłużonego odpo-czynku. Wtedy Duch Święty powiedział Mu, by nakazał uczniom wejść na łódź i przeprawić się na drugą stronę morza. Po drugiej stro-nie żył człowiek opętany przez demony. Wsiedli więc do łodzi, ale led-wie odbili od brzegu… Jezusa zmorzył głęboki sen.

Tymczasem na morzu zaczęło grzmieć. Nadszedł wielki sztorm. Czterech członków załogi było zawodowymi żeglarzami. Przebywa-li na wodach przez większość swojego życia. Dokładnie wiedzieli, co może wydarzyć się podczas burzy i jak należy reagować; ale ten sztorm był inny. Kiedy fala za falą wdzierały się do łodzi, wielcy morscy eks-perci zaczęli panikować. Obudzili Jezusa i wołali: „Jak to? Nie dbasz o to, że giniemy?”. Nie widzieli najmniejszych szans, żeby przeżyć, przerwać ten szczególny thlipsis.

Czy myślisz, że Duch Święty i Ojciec panikowali? Czy możesz so-bie wyobrazić, jak żywo wymieniają się wrażeniami: „Nie mogę w to uwie-rzyć! Jak to się mogło stać? Co teraz zrobimy? Dlaczego Jezus to zrobił? Co z nim będzie? Nie da sobie rady!

Duch Święty zna

koniec... od samego

początku

N I E U S T Ę P L I W I 1 0 7

Popełniliśmy potworny błąd!”. To śmieszne, prawda? I niemożliwe. Duch Święty wiedział, że nadejdzie burza, ponieważ zna początek i koniec. „Jedynie ja mogę powiedzieć wam to, co się wydarzy, jeszcze zanim to się wydarzy” (Ks. Izajasza 46:10, NLT). Skierował Jezusa na pokład z pełną świadomością tego, co się stanie. Pamiętajmy jed-nak, że Bóg nie wprowadza nas w burze, których nie pomaga nam przezwyciężyć. Kiedy uczniowie obudzili Jezusa śpiącego na rufi e, ten szybko zwrócił się do nich, pytając: „Czemu jesteście tacy bojaźliwi? Jakże to, jeszcze wiary nie macie?” (Ew. Marka 4:40).

Jak to możliwe, żeby Jezus tak surowo skarcił ekspertów morskich, podczas gdy usilnie starali się utrzymać na morzu i przetrwać? Dla-czego Jezus wytknął im, że nie mają wiary? Zanim odbili od brzegu, powiedział im: „Przeprawmy się na drugą stronę” (w. 35). Nie mówił: „Przeprawmy się na drugą stronę i zatońmy”. Powinni wiedzieć, że w słowach Jezusa jest wystarczająco dużo łaski (mocy), aby bezpiecz-nie dotrzeć na drugą stronę. Powinni stanąć z przodu łodzi i krzy-czeć: „Burzo, nie zabijesz nas ani nas nie zatrzymasz! Nie masz do tego mocy! Dotrzemy na drugą stronę, ponieważ nasz Mistrz powiedział, że mamy udać się na drugą stronę, zatem zejdź nam z drogi!”.

Bóg wiedział, że przyjdzie sztorm. Wprowadził ich w sam środek nawałnicy, ale również dał uczniom Jezusa autorytet i moc, aby mogli nad nią zapanować. Tu leży klucz: tym, co wyróżnia gnębionych przez okoliczności od tych, którzy rządzą okolicznościami, jest świadomość, że starcia, bitwy i konfl ikty są nieuniknione, i w przeciwieństwie do zwykłego człowieka, mają oni moc, by stawać do walki z każdą sytu-acją, która chce ich pogrążyć. My zaś mamy możliwość walki i mu-simy walczyć nieustępliwie, dopóki nie zwyciężymy. Niech prawda z Drugiego Listu do Koryntian wyryje się w każdej komórce naszego ciała: „Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie” (2 List do Koryntian 2:14).

1 0 8 N I E U S T Ę P L I W I

Gdyby Jezus zostawił uczniów na pastwę burzy, oczekując, że będą polegać na swoich zdolnościach, nie przetrwaliby jej. Zginęliby w głębinach morza. Jednak pełna determinacji postawa Jezusa, aby walczyć ze sztormem, spowodowała nie tylko to, że przeżyli, ale też przyczyniła się do uwolnienia od więzów grzechu i opresji diabelskiej człowieka znajdującego się na drugim brzegu.

To jeszcze nie koniec! Uwolniony człowiek w dziesięciu miastach rozgłosił ewangelię i prawdę o Królestwie; ostatecznie wiele dusz zo-stało zdobytych dla Chrystusa. Duch Święty zaprowadził Jezusa i jego uczniów wprost w sam środek burzy. Stanęli twarzą w twarz z prze-ciwnościami i strachem, ale Bożą wolą nie było, aby wyszli z tej bitwy jako przegrani. Wprost przeciwnie, Bóg pragnął chwały, którą zapew-niało przezwyciężenie sztormu.

Gdybyśmy dziś mieli zapytać apostołów: „Czy warto było przejść przez burzę, by zobaczyć tego człowieka przy zdrowych zmysłach?”, z pewnością odpowiedzieliby: „Oczywiście!”.

Spójrzmy na inny przypadek. Apostoł Paweł prowadzony przez Ducha udał się do Jerozolimy. Oto co go czekało:

„W posłuszeństwie Duchowi Świętemu zamierzam iść do Jero-zolimy, nie wiedząc, co mnie tam czeka. Wiem tylko, co po-wiedział mi Duch Święty: że gdziekolwiek się udam, czekają mnie tam więzy i problemy”.

Dzieje Apostolskie 20:22 - 23 (TEV)

Greckie słowo oznaczające w tym wersecie „problemy” to thlipsis (poznaliśmy już ten termin, prawda?). Więc to Duch Święty prowadził Pawła do miejsca, gdzie miał doświadczać intensywnego ucisku. Znów możemy powiedzieć, że Bóg daje nam łaskę do zwyciężania wszelkich przeszkód napotkanych przez nas na drodze, którą nas prowadzi.

N I E U S T Ę P L I W I 1 0 9

Jaki był wynik nieustępliwej postawy Pawła wobec przeciwności? Ewangelię usłyszeli nie tylko Żydzi i poganie w Jerozolimie, ale rów-nież obywatele Cesarstwa Rzymskiego – żołnierze, urzędnicy, władcy nad regionami i sam cesarz! Wszystko to stało się dzięki temu, że jeden człowiek został zaprowadzony przez Ducha Świętego w sam środek burzy. Bóg nie stworzył cierpienia ani ucisku, ale wiedział, że Paweł musiał stawić mu czoła ze względu na zepsucie świata, który sprzeci-wia się Bogu. To miłość Chrystusa zachęcała Pawła do podążania za głosem Ducha Świętego, a Bóg dawał mu łaskę do przezwyciężania przeciwności.

Paweł podsumował tę podróż tymi słowy: „Jakież to prześladowa-nia zniosłem, a z wszystkich wyrwał mnie Pan!” (2 List do Tymoteusza 3:11). Jego słowa wiążą się ze słowami psalmisty, który rzekł: „Będę wysławiał imię twoje, Panie, bo jest dobre, bo z wszelkiej niedoli wy-ratowało mnie, tak że oko moje spoglądało z wysoka na nieprzyjaciół moich” (Ks. Psalmów 54:8 - 9). Nie tylko z niektórych problemów, ani nawet z większości z nich. Uratował go z wszelkiej niedoli – czyli z każdego z nich!

Ta sama obietnica odnosi się do mnie i do ciebie!

R O D Z I C I E L S K A P O R A D A

Kiedy nasz pierwszy syn, Addison, poszedł do pierwszej klasy, prze-żywał w szkole trudne chwile. Naśmiewano się z niego, gnębiono i poni-żano. Przez kilkanaście dni z rzędu wracał do domu ze łzami w oczach i opowiadał, co robiły mu dzieci w szkole. Podobnie traktowano go na podwórku. Na pewno domyślasz się, co chciałem w tej sytuacji zrobić? Pójść na podwórko i dać wszystkim porządnie w dziób, po czym po kolei surowo ich ostrzec: „Nie waż się nigdy więcej, mały smarkaczu, znęcać się nad moim synem!”.

1 1 0 N I E U S T Ę P L I W I

Jednak reagując w ten sposób, musiałbym liczyć się z konsekwen-cjami. Po pierwsze, nie byłoby to zgodne z chrześcijańskimi zasada-mi. Po drugie, takie zachowanie nie przyniosłoby pożądanych skut-ków – nie rozwinęłoby charakteru Addisona. Po trzecie, nie był to teren mojego wpływu – plac zabaw nie był miejscem, gdzie ja miałem rządzić, był raczej przeznaczony dla Addisona.

Kiedy już się nieco uspokoiłem, porozmawiałem z Lisą i zdecydo-waliśmy, że najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić w tej sytuacji, jest na-uczyć go radzenia sobie z trudnościami (thlipsis), jakich doświadczał. Udzielaliśmy mu zatem rad i zachęcaliśmy, by dzielnie i odważnie przechodził przez trudności, które napotykał ze strony swoich małych oprawców. Następnego dnia posłaliśmy go do szkoły, wyposażonego w strategię radzenia sobie z przeciwnościami (oczywiście, gdybyśmy odczuli, że Addison jest w niebezpieczeństwie, z pewnością nawiązali-byśmy kontakt z jego wychowawcą i dyrekcją).

Spędziliśmy wiele wieczorów, przygotowując go do szkolnych zma-gań. W efekcie szkoleń i długich sesji porad, Addison nauczył się skutecz-nie zwalczać, omijać czy niwelować wszelkie uciski, jakie spotykały go w dzieciństwie. Dzięki temu wyrósł na osobę doskonale przygotowaną do pracy z ludźmi. W 2004 roku dołączył jako pomocnik do naszej służby. W tamtym czasie zatrudnialiśmy czterdziestu pracowników w wieku od kilkunastu do sześćdziesięciu lat. Powiedziałem liderom, że Addison nie otrzyma żadnych przywilejów i preferencyjnych wa-runków pracy. Po sześciu miesiącach nasi liderzy poinformowali mnie: „Chcemy, żeby Addison stanął na czele działu Zarządzania Relacjami Kościoła”. Jest to jeden z kluczowych działów naszej służby, więc za-pytałem ich, dlaczego właśnie Addison miałby być dyrektorem tego działu. „Ponieważ twój syn jest prawdziwym liderem” – odpowiedzie-li.

Po przejęciu tego działu przez Addisona zauważyliśmy jego wy-raźny rozwój. Mój syn zdobył zaufanie swojej załogi oraz pracowni-

N I E U S T Ę P L I W I 1 1 1

ków całej służby. Wszyscy jednogłośnie potwierdzali jego zdolności w rozwiązywaniu konfl iktów i zarządzaniu problemami. Dziś Addi-son ma dwadzieścia pięć lat i jest szefem operacyjnym w biurze służby Messenger International, i wykonuje kawał dobrej pracy. Zdobył serce każdego pracownika, bez względu na wiek. Zaskarbił sobie zaufanie, szacunek i sympatię.

Teraz zadam ci pytanie: czy powinienem był ochraniać Addisona, kiedy chodził do pierwszej klasy? Czy słusznym rozwiązaniem by-łoby zabranie go ze szkoły, w której doświadczał złego traktowania, i ubieganie się o indywidualny tok nauczania? Czy byłem złym ojcem, posyłając go z powrotem do szkoły, wiedząc, co go czeka? Nie sądzę. Bóg również nie jest złym Ojcem, kiedy prowadzi nas do trudnych czy nawet niebezpiecznych miejsc – po to, byśmy zdobywali je dla Króle-stwa. Czyni to dla naszego dobra i wie, że jeśli zdecydujemy się podjąć wyzwanie i walczyć w mocy Jego łaski, nasze działania przyniosą Mu chwałę, a także korzyść Jego ludziom.

Ź R Ó D Ł O U C I S K U

Zanim przejdziemy dalej, omówimy źródło pochodzenia thlip-sis oraz upewnimy się, czy Bożą wolą dla naszego życia są zmaga-nia i walka z uciskiem. Jest to konieczne, ponieważ brak właściwego zrozumienia tego zagadnienia może być przyczyną zgorszenia wielu ludzi, szczególnie w trzech głównych dziedzinach życia. Dlatego za-nim zaczniemy omawiać temat wchodzenia do Bożych najwyższych i pełnych mocy rządów, poświęcę pozostałą część tego rozdziału na wyjaśnienie.

Przykłady, które do tej pory przedstawiłem, wyraźnie wskazują na to, że Bóg nie jest autorem thlipsis. Co więcej, ucisk, poważne proble-my, opór czy wszelkiego rodzaju naciski znajdują swoje źródło w upa-dłym świecie. Czy jest to stałą, niezmienną prawdą? Musimy postawić

1 1 2 N I E U S T Ę P L I W I

sobie to pytanie, ponieważ jeśli zaczniemy choćby w niewielkiej mie-rze przypisywać Bogu autorstwo poszczególnych trudności, stracimy zapał i chęć do walki z nimi.

Idący na wojnę żołnierz doskonale wie, z kim będzie walczył. Jeśli jest mądry, będzie też znał taktykę wroga. Nigdy nie pojawia się choć-by cień wątpliwości w umyśle wojownika, kim jest jego wróg. Dosko-nale zna jego tożsamość. Jednak w mojej przeszło trzydziestoletniej służbie spotkałem wielu wierzących, którzy nie są pewni, kto stoi za przeciwnościami. Nie są świadomi strategii i działań wroga, mimo że Biblia mówi, iż to szatan ma wobec nas złe zamiary, lecz nas nie prze-chytrzy (zob. 2 List do Koryntian 2:11).

Jak możemy poznać taktykę szatana? Mówi o niej Jezus! „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfi towały” (Ew. Jana 10:10). Wcześniej, w tym sa-mym rozdziale w Ewangelii Jana 10 Jezus mówi, że złodziejem jest szatan i wszystkie jego zastępy. Później zaś Jezus odnosi się do niego jako „władcy tego świata” (Ew. Jana 16:11, BT).

Paweł z kolei nazywa go „bogiem tego świata” (2 List do Koryn-tian 4:4) oraz „władcą, który rządzi w powietrzu” (List do Efezjan 2:2). To właśnie szatan wyznacza kierunek dla tego świata, a zatem on jest źródłem naszego konfl iktu pomiędzy siłami ciemności a Królestwem Bożym. Paweł mówi:

„Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciem-ności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”. List do Efezjan 6:12 (NLT)

Słowa Mistrza w Ew. Jana 10:10 oraz słowa Pawła do Efezjan (po-wyżej) rozwiewają wszelkie wątpliwości co do tego, że trudności wyni-kają z kradzieży, zabijania i niszczenia, a ich źródłem są siły ciemności. Z drugiej zaś strony Jezus objawia nam wolę Swojego Ojca. Jest nią

N I E U S T Ę P L I W I 1 1 3

obfi te życie, pełnia Jego życia. Jeśli kiedykolwiek napotkasz przeszko-dy, trudności czy jakikolwiek ucisk lub cierpienie, używaj fragmen-tu z Ewangelii Jana 10:10 jako „fi ltra” do określania, czy to, co cię spotkało, jest wynikiem działania Boga, czy diabła. Rozważmy kilka powszechnych przykładów, aby sprawdzić jak to działa.

W I N A , W S T Y D , P O T Ę P I E N I E

Jeśli przepuścisz wstyd, winę czy potępienie przez fi ltr Ewangelii Jana 10:10, to łatwo stwierdzisz, że są one dziełem wroga, a nie Pana.

Zbadajmy to nieco głębiej, abyśmy mogli upewnić się co do praw-dziwości tego stwierdzenia. Psalmista pisze: „Błogosław (uczuciem, z wdzięcznością) duszo moja Panu i nie zapominaj [o żadnych] Jego dobrodziejstwach – Panu, który przebacza wszystkie winy twoje, leczy wszystkie choroby twoje” (Ks. Psalmów 103:2 - 3, AMP).

Pomyśl teraz o najbardziej zaufanej osobie, jaką kiedykolwiek po-znałeś. Może to być twój mąż, rodzice, dziadkowie czy lekarz. Taka osoba nigdy cię nie okłamała ani nie oszukała. Na pewno w twoim życiu jest ktoś taki. Wyobraź sobie, że obiecuje ci dokładnie to, co przeczytałeś przed chwilą. Co więcej, możesz być pewny, że ma ona wszelkie predyspozycje, aby spełnić obietnicę.

Następnie wyobraź sobie coś innego: Bóg jest o wiele bardziej go-dzien zaufania niż człowiek, o którym przed chwilą myślałeś. Mówi nam, żebyśmy nie zapominali o żadnym z Jego dobrodziejstw. Pierw-szym dobrodziejstwem jest przebaczenie każdego naszego grzechu. Cóż za niesamowita życzliwość, łaska i miłość! Jeśli jeszcze tego nie uczyniłeś, powiedz to głośno teraz: „Jezus Chrystus przebaczył mi każdy grzech!”. Możesz być pewny, że nie ma w twoim życiu winy, której nie mogłaby wymazać krew Chrystusa. Dlatego jeśli pojawia się w tobie poczucie wstydu, winy czy potępienia odnośnie czegoś, co pomyślałeś, powiedziałeś czy uczyniłeś w przeszłości, a poprosiłeś już

1 1 4 N I E U S T Ę P L I W I

Boga o przebaczenie, to wiedz, że Bóg nie stoi za tymi uczuciami. Po-słuchaj słów Pawła na ten temat:

„Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg uspra-wiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten prze-cież wstawia się za nami”.List do Rzymian 8:33 - 34 (NLT)

Te słowa mają bardzo wyraźny, jednoznaczny przekaz: kto się od-waży nas potępiać… Bóg? Nie! Kto więc będzie nas potępiał? Jezus Chrystus? Nie! Pomyśl o tym: Bóg posłał Jezusa Chrystusa, aby umarł za ciebie, kiedy byłeś Jego wrogiem. Jezus zgodził się to zrobić, a Duch Święty sprawił, że to się stało. Dlaczego Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty mają cię potępiać, odkąd nie jesteś ich wrogiem, ale jednym z dzieci Bożych? Dlaczego Bóg miałby wydać na ciebie wyrok, skoro skazał za twoje winy Swojego Syna? Czy ofi ara Jezusa była niewystarczająca? Czy nie była raczej wieczna?

Autor listu do Hebrajczyków zapewnia nas:

„O ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofi arował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu”.List do Hebrajczyków 9:14 (NIV)

Ofi ara Chrystusa nie tylko wymazała nasz grzech przed Bogiem, ale też oczyściła nasze sumienie z potępienia, winy i wstydu za grzech. Więc jeśli żyjesz dla Boga i pragniesz być Mu posłuszny, ale wciąż jesteś „ostrzeliwany” tymi uczuciami, to wiedz, że pochodzą one od wroga, który usiłuje cię stłamsić, zgasić i zniszczyć. Musisz stanowczo

N I E U S T Ę P L I W I 1 1 5

sprzeciwić się takim myślom. Jak to zrobić? Tak, jak uczynił to Jezus, gdy był kuszony na pustyni: mocą Słowa Bożego! (Więcej na ten te-mat powiemy sobie w kolejnych rozdziałach.)

Jeśli jednak żyjesz w nieposłuszeństwie wobec Boga, to będzie cię oskarżać twoje serce. Jan pisze: „Jeśli nasze sumienie nas oskarża, wie-my, że Bóg jest większy niż nasze sumienie, i wie wszystko. Dlatego moi przyjaciele, jeśli sumienie nas nie oskarża, mamy odwagę stawać w Bożej obecności” (1 List Jana 3:20 - 21, TEV). Słowo „potępia” w tym wersecie nie oznacza tego, co najczęściej sądzimy: „wydaje wy-rok”. Jest to greckie słowo kataginosko i oznacza „wystosować zarzuty przeciwko komuś”, czyli innymi słowy: „znajdować winę” lub „obwi-niać”.

Sumienie nas chroni i powstrzymuje przed zniszczeniem relacji z Bogiem. Jeśli trwamy w grzechu i nie czynimy postępu, Duch Święty koryguje nas jak kochający Ojciec: „Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza” (List do Hebrajczyków 12:5, TEV). Pan nas koryguje po to, abyśmy odnowili z Nim więź i stawali się tacy, jak On – a nie żeby nas okradano, zabi-jano i niszczono.

Nie zapominaj, że potępienie i napomnienie wiążą się z poczuciem dyskomfortu – sprawiają ból. „Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne” (List do Hebrajczyków 12:11). Jednak po-między jednym a drugim jest ogromna różnica. Potępienie prowadzi donikąd i pozostawia nas z poczuciem wstydu i winy, które nas nękają. Z kolei Boże napomnienie wskazuje nam drogę do wyjścia: szczery żal i pokutę.

Podsumowując, możemy powiedzieć, że jeśli nasze sumienie wie, iż jesteśmy nieposłuszni, to Bóg również o tym wie, ponieważ On jest większy niż nasze sumienie. Wniosek może być tylko jeden: wyja-śniaj z Bogiem wszystko na bieżąco, zawsze; pokutuj bezpośrednio po

1 1 6 N I E U S T Ę P L I W I

nieposłuszeństwie i wyznawaj Mu winy, obiecując poprawę, a On ci przebaczy. Tak! To jest takie proste.

Jan mówi tak: „Piszę do was, moje dzieci, abyście nie grzeszyli; a jeśliby ktokolwiek zgrzeszył, mamy Kogoś, Kto wstawia się za nami u Ojca – Jezusa Chrystusa” (1 List Jana 2:1, TEV).

Zauważ, że Jan nie mówi: „Kiedy zgrzeszysz”. Nie, ponieważ na-szym celem powinna być bezgrzeszność. Poczucie winy będzie wiodło cię z powrotem w sidła grzechu, ale świadomość usprawiedliwienia utrzyma cię w mocy odpierania pokus. Ta świadomość pomoże ci pa-miętać, że moc grzechu w twoim życiu została złamana oraz że została ci udzielona łaska, abyś mógł żyć w wolności od grzechu. „Grzech nad wami panować nie będzie” – głosi Paweł – „bo nie jesteście pod zako-nem, lecz pod łaską” (List do Rzymian 6:14).

Zatem naszym celem jest nie grzeszyć. Łaska Boża udziela nam mocy do osiągnięcia tego celu. Ale jeśli (podkreślam to ponownie: je-śli) upadniemy, możemy od razu nazwać grzech po imieniu i uwierzyć w obietnicę Bożego Słowa: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy – odpuści nam grzechy i oczyści nas od wszelkiego zła” (1 List Jana 1:9, NLT). Wierny oznacza, że On będzie ci wybaczał za każdym razem, gdy upadniesz, bez względu na to, ile razy ci się to przydarzy. Sprawiedliwy oznacza, że On przebaczy bez względu na to, kim jesteś oraz jaki grzech popełniłeś. Kiedy Bóg obmywa cię z wszel-kiego zła, jesteś tak czysty, jakbyś nigdy wcześniej nie zgrzeszył. Krew Jezusa odsuwa grzech tak daleko, jak jest wschód od zachodu słońca!

Jedną z największych przeszkód w przejęciu władzy nad życiem jest dla wierzącego świadomość grzechu. Gdy usiłujemy walczyć ze wstydem, poczuciem winy czy samopotępieniem, które wynikają z upadku, tym samym osłabiamy się. Widziałem zbyt wielu ludzi, któ-rzy odeszli od wiary, ponieważ nękało ich poczucie winy i wstydu, który pochodził od złego, a nie od Boga. Poczuli, że zgrzeszyli zbyt

N I E U S T Ę P L I W I 1 1 7

wiele razy lub że popełnili niewybaczalny grzech. Choć Bóg ich nie potępiał, szatan użył ich nieodnowionych umysłów, aby pogrążać ich jeszcze bardziej w poczuciu winy, wstydu i beznadziei. Dlatego albo odchodzili od Boga, albo zaczynali prowadzić bezowocne życie na-znaczone winą. Zamiast panować w życiu, pozwalali, aby ich znie-walało.

Zapamiętaj to raz na zawsze: jeśli zgrzeszyłeś, ale wyznałeś Panu winy, szczerze pokutowałeś i postanowiłeś więcej w ten sposób nie zgrzeszyć, Bóg widzi cię tak, jakbyś nigdy nie zawinił. To proste – dzięki Jego cudownej łasce. Musisz w to uwierzyć!

W tym miejscu ważna jest jeszcze jedna rzecz. Jeśli jesteś prawdzi-wym Bożym dzieckiem, pragniesz ponad wszystko podobać się Bogu. Jest w tobie Jego nasienie. Ten, kto świadomie trwa w nieposłuszeń-stwie, nie narodził się prawdziwie z Boga. Jeśli szukasz „licencji do grzechu”, stoisz na grząskim gruncie. Nie jesteś prawdziwie zbawiony. Biblia mówi o tym jasno: „Ci, którzy trwają w grzechu, nigdy nie zro-zumieli, kim On jest (…), jest to dowodem tego, że należą do diabła” (1 List Jana 3:6 - 8, NLT).

C H O R O B Y I D O L E G L I W O Ś C I

Jakiej mocy udziela nam łaska, abyśmy mogli panować nad cho-robami i innymi dolegliwościami? Przeczytajmy prawdę, spisaną przez psalmistę:

„Błogosław (z uczuciem, z wdzięcznością) duszo moja Panu i nie zapominaj [o żadnych] Jego dobrodziejstwach – Panu, który przebacza [każdą z win] wszystkie winy twoje, leczy wszystkie choroby twoje”.Ks. Psalmów 103:2 - 3 (AMP)

1 1 8 N I E U S T Ę P L I W I

Ponownie pomyśl o osobie, której ufasz najbardziej, a następnie przyznaj, że Bóg jest godny jeszcze większego zaufania; On nigdy nie łamie swoich obietnic. Pierwszą korzyścią, jaką widzimy w powyż-szym Psalmie, jest to, że Bóg przebacza wszystkie nasze winy. Co wię-cej, ponieważ nie możemy zapominać o żadnym z Jego dobrodziejstw,

musimy również pamiętać, że Bóg nie może kłamać, gdy mówi: „Uleczę wszystkie twoje choroby”. Nie ma tutaj mowy o większości z nich, ani nawet o 98 procent z nich – Bóg mówi, że uleczy 100 procent naszych dolegliwo-

ści – każdą jedną! Jego uzdrowienie jest częścią odkupieńczego dzieła Jezusa. Uzdrowienie jest zatem wciąż dla nas aktualne i dostępne, do-kładnie tak samo jak przebaczenie. Izajasz przepowiedział to już wieki temu. Mówił zarówno o wolności duchowej i fi zycznej:

„Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umę-czony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni”. Ks. Izajasza 53:4 - 5

Użyte w tym fragmencie słowo oznaczające „choroby” to choli. Konkordancja Stronga defi niuje je jako: jako „schorzenie, zgryzotę, dolegliwość”.

Anglosaski przekład Biblii Th e Amplifi ed Bible rozwija ten wer-set: „On nasze zgryzoty wziął na siebie (choroby, słabości, i cierpienia) (…). A ranami Jego zostaliśmy [całkowicie] uzdrowieni” (Ks. Izajasza 53:4 - 5). W anglosaskim przekładzie World English Bible czytamy: „On nasze choroby nosił (…), Jego ranami jesteśmy uzdrowieni”. Na-

Bóg nigdy nie łamie

swoich obietnic

N I E U S T Ę P L I W I 1 1 9

tomiast inny anglosaski przekład, Th e New English Translation, ujmuje to w ten sposób: „Zdjął z nas nasze choroby (…), ponieważ Jego rana-mi jesteśmy uzdrawiani”.

Nie jest przypadkiem, że zarówno psalmista jak i Izajasz umiesz-czają w jednym zdaniu odpuszczenie wszystkich grzechów i uzdrowie-nie ze wszystkich chorób. Obie te rzeczy są w takim samym stopniu częścią odkupieńczego dzieła Jezusa Chrystusa, wypełnionego na gó-rze Golgoty.

Nigdzie w Ewangeliach nie znajdziemy opisu sytuacji, w której Je-zus odmawia uzdrowienia. Jezus nigdy nie powiedział: „Musisz sobie jakoś poradzić z tą chorobą, ponieważ mój Ojciec chce cię czegoś na-uczyć”. Mimo to wielokrotnie słyszałem, jak wierzący, a nawet nauczy-ciele Słowa, wypowiadali się w podobny sposób. Bądźmy rozsądni: dlaczego Jezus miałby się zmieniać? Biblia mówi, że On jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki (por. List do Hebrajczyków 13:8). On nigdy nas nie odprawi z kwitkiem, tak samo, jak nie zrobił tego, kiedy był na ziemi. Jeśli wierzysz, że Bóg chce cię czegoś nauczyć poprzez chorobę, to po co idziesz do lekarza? Dlaczego walczysz z tym, co zesłał na cie-bie sam Bóg? Dlaczego chcesz walczyć przeciwko czemuś, co ma dla ciebie walory edukacyjne? Czy nie jest to irracjonalne myślenie?

W Dziejach Apostolskich również nie znajdujemy choćby jednej osoby, która by potrzebowała uzdrowienia i została odprawiona bez modlitwy. Ani razu apostołowie nie powiedzieli: „Nie wiemy, czy Bożą wolą jest, abyś był uzdrowiony, więc możesz jedynie mieć na-dzieję, że zechce cię uleczyć”. Tak nie było; nigdy nie wyrzekli tych słów. Zamiast tego głosili uzdrowienie i modlili się o chorych, ponie-waż zgodnie z tym, co zostało napisane w Księdze Izajasza 53 oraz w Psalmie 103, uzdrowienie jest częścią odkupieńczego dzieła Jezusa Chrystusa, tak samo, jak przebaczenie z grzechów. Jeśli odrzucasz jed-ną możliwość, musisz odrzucić również drugą.

1 2 0 N I E U S T Ę P L I W I

Dziś nie jest inaczej. Choroby, schorzenia czy wszelkiego rodzaju dolegliwości wynikają z okradania nas przez diabła, zabijania i nisz-czenia. Stanowią trudności i ucisk, naprzeciw których możemy stawać z odwagą, wiedząc, że zostaliśmy z nich uwolnieni przez odkupieńcze dzieło Jezusa na wzgórzu Golgoty. Na pewno nie są Bożą wolą dla nas. Odkupienie Jezusa wciąż jest mocne, pewne i nienaruszone! Dlatego Paweł pisze: „A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 List do Tesaloniczan 5:23). Apostoł łączy tu ciało z duszą i duchem, wskazując, że tak, jak Bóg chce, aby duch i dusza były święte, takimi też chce widzieć na-sze ciała. Pragnie, aby ludzkie ciało funkcjonowało zgodnie ze swoim przeznaczeniem.

Mogę sobie wyobrazić, jak ktoś pyta sam siebie: „Znam osobę, która uwierzyła Bogu, że będzie uzdrowiona, a mimo to umarła”. Zadam ci pytanie: czy nasza wiara w Boga ma się opierać na czyimś doświadczeniu, czy na tym, co głosi Boże Słowo? Musisz mocno za-pieczętować te słowa w swoim umyśle i sercu. Jak pisze Paweł: „A co, jeśli niektórzy nie uwierzyli i pozostali bez wiary? Czy ich brak wiary ma unieważnić i wymazać Bożą wierność i Jego rzetelność [w wypeł-nianiu Swojego Słowa]? W żadnym przypadku! Bóg zawsze pozostanie wierny” (List do Rzymian 3:3 - 4, AMP).

Tak naprawdę to nigdy nie dowiemy się, jaka była wiara człowie-ka, który umarł. Równie dobrze mógł powtarzać, że wierzy w Boże uzdrowienie, co jedynie zakrywało jego strach przed brakiem uzdro-wienia. Prawdziwa wiara nie wątpi w swoim sercu w Boże obietnice. Ktoś może mówić coś, wiedząc w swoim umyśle, że jest to właściwe, ale w sercu może czuć inaczej.

Jak więc mamy traktować doświadczenia ludzi, których cenimy, a które stoją w sprzeczności z tym, co mówi Pismo? Co mamy myśleć, jeśli członek naszej rodziny lub bliski przyjaciel umiera w młodym

N I E U S T Ę P L I W I 1 2 1

wieku po przewlekłej chorobie? Przez lata wykształciłem skuteczną metodę, pomocną w takich przypadkach. Pismo naucza, że biegniemy w wyścigu. W wyścigach każdy uczestnik ma swój tor. Jeśli czyjeś doświadczenie nie pokrywa się z podstawowymi prawdami Pisma, to zostawiamy go na jego torze, ale nie zabieramy go na swój. To osobi-sta sprawa między nami a Bogiem, który jest miłosiernym i sprawie-dliwym sędzią. Dzięki temu twoja wiara nie osłabnie. Jeśli zaś czyjeś świadectwo pokrywa się z wiecznie żywym Słowem Bożym, to zabierz je na swój tor, aby umocnić się w wyścigu.

Zanim przyjmiesz obietnice Słowa, musisz całym sobą uwierzyć w Jego sens. Kiedy to zrobisz, staniesz się nieustępliwy w swojej wierze – jak człowiek o imieniu Bartymeusz.

Pewnego dnia Jezus opuszczał Jerycho wraz ze Swoimi uczniami. Otaczał Go wielki tłum. Przy drodze siedział ślepy człowiek o imieniu Bartymeusz. Kiedy usłyszał, że tuż obok przejeżdża Jezus, zerwał się i zaczął wołać Mistrza. Mnóstwo ludzi łajało go i uciszało, żeby nie za-przątał głowy Jezusowi. Bartymeusz nic sobie z tego nie robił. Krzyczał jeszcze mocniej! Oto człowiek, którego wiara nie była umiejscowiona w umyśle, ale w sercu. Gdyby Bartymeusz nie wierzył z całego serca, że Bóg pragnął jego uzdrowienia, nie byłby taki uparty – tym bardziej, że mnóstwo ludzi go rugało, beształo, uciszało i poniżało. Gdyby jego wiara była wiarą umysłu, szybko doszedłby do pozornie rozsądnego wniosku: „Ponieważ Jezus nie przychodzi, żeby mnie uzdrowić, ozna-cza to, że Bóg chce, żebym znosił swoją ślepotę”. Bartymeusz nie kupił tego kłamstwa, lecz pozostał zdeterminowany, uporczywy i nie prze-stawał krzyczeć. Co stało się potem?

„Wtedy Jezus przystanął” (Ew. Marka 10:49).

Niesamowite! Jezus był skoncentrowany na Swojej misji. Szedł do Jerozolimy, aby wypełnić Swoje przeznaczenie. Otaczały go tłumy lu-

1 2 2 N I E U S T Ę P L I W I

dzi. Wielu z nich miało mnóstwo potrzeb, ale nie wszyscy potrafi li sprawić, aby się zatrzymał i odłożył na moment swoją misję. Jednak ten niewidomy żebrak wołał do Jezusa i nie milkł. Nic nie było w sta-nie go uciszyć. To dźwięk jego głosu, a nie milczenie tłumu, sprawił, że Jezus się zatrzymał i powiedział: „Powiedzcie, żeby podszedł do Mnie. Uczniowie wezwali więc niewidomego człowieka. Głowa do góry – powiedzieli. Chodź z nami, On cię woła!” (Ew. Marka 10:49, NLT).

Ludzie, którzy otaczali Bartymeusza, nie okazali zrozumienia, przeciwnie, byli szorstcy i zasadniczy. Jednak nie zrobiło to na nim wrażenia – nie przestawał wierzyć. Zrzucił swój żebraczy płaszcz, ze-rwał się na nogi i pozwolił uczniom zaprowadzić go do Jezusa.

Mistrz powiedział: „Co chcesz, abym ci uczynił?”.To niepoważne! Co to za pytanie? Niewidomy człowiek, który

musi być prowadzony za rękę, jest pytany o to, czego chce? Przecież to oczywiste! Po co Jezus o to pyta? Czy nie był świadomy jego potrzeby? Czy naśmiewał się z niego? W żadnym wypadku. Jezus chciał ujrzeć dowód wiary mężczyzny.

Gdyby Bartymeusz powiedział: „Wiem, że nie mogę Cię prosić o przywrócenie mi wzroku, bo to zbyt wiele, ale jeśli masz ochotę, to proszę ulecz przynajmniej moją migrenę, która doskwiera mi od kilku dni”. Gdyby tak powiedział, otrzymałby to, o co prosił. Wiemy, że taki byłby dalszy część tej historii, gdyż dalej czytamy: „Bartymeusz powiedział: Mistrzu, abym przejrzał. Tedy mu rzekł Jezus: Idź, wiara twoja uzdrowiła cię”.

Apostoł Marek nie pisał o tłumach ludzi, którzy nie otrzymali uzdrowienia. Skoncentrował się raczej na tych, którzy je otrzymali. Nie pozwól więc, aby historia człowieka, który nie został uzdrowiony, sprawiła, abyś zwątpił. Jeszcze raz uważnie przeczytaj poniższe zdanie: Nie oceniaj i nie osądzaj tych, którzy nie wzięli swojego uzdrowienia od Boga, ale też nie pozwól, aby ich doświadczenia utwierdziły cię w sercu,

N I E U S T Ę P L I W I 1 2 3

że Bóg już nie uzdrawia. Paweł głosi: „Bo co z tego, że niektórzy nie uwierzyli? Czyż niewierność ich zniweczy wierność Bożą? Z pewno-ścią nie!” (List do Rzymian 3:3 - 4). Jedynymi dowodami, którym możemy dać dostęp do naszego serca, są świadectwa potwierdzające prawdy zawarte w Bożym Słowie.

N I E Z A S P O K O J O N E P O T R Z E B Y I U B Ó S T W O

Czy łaska daje nam moc do pokonania ubóstwa i zaspokojenia potrzeb, które wydają się być niemożliwe do zaspokojenia? Nie wia-domo czemu pewni ludzie utożsamiają pobożność z niedostatkami. W skrajnych przypadkach niektórzy ludzie podejmują śluby ubóstwa dla Boga. Taka postawa stoi w opozycji do tego, co Boże Słowo mówi w Liście do Filipian 4:19: „A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie”.

Jeśli przeczytamy ten werset w kontekście, szybko odkryjemy, że Paweł mówi do wierzących głównie o fi nansach. Potrzeby będą zaspo-kojone – nie według sytuacji gospodarczej czy notowań na giełdzie, ale według bogactw Bożej chwały. To niesamowite, ponieważ On ma mnóstwo bogactw – niewyczerpane zapasy! W oparciu o tę obietni-cę możemy być pewni, że Bożą wolą jest, abyśmy nigdy nie cierpieli niedostatku. Psalmista mówi: „Lwięta cierpią niedostatek i głód, ale ci, którzy szukają (poszukują i dopytują się o) Pana [na podstawie ich potrzeby i zgodnie z autorytetem Jego Słowa], nie będą cierpieć bra-ku czegokolwiek, co jest im potrzebne do życia” (Ks. Psalmów 34:10, AMP). Brak i ubóstwo nie świadczą o pełni życia, dlatego nie mogą być Bożą wolą dla nas.

Pismo Święte głosi, że dobre imię jest lepsze niż wielkie bogac-twa czy nawet drogocenne namaszczenie Boże (por. Przyp. Salomona

1 2 4 N I E U S T Ę P L I W I

22:11, Ks. Kaznodziei Salomona 7:1). Jeśli nie możemy uregulować ra-chunków, to na pewno nie dbamy o zachowanie dobrego imienia. Czy możesz sobie wyobrazić, jak mówisz zarządcy mieszkaniowemu o Je-zusie, wiedząc, że nigdy nie regulujesz należności na czas? Dlaczego ktoś taki miałby ciebie słuchać, jeśli twoje życie jest ciągłym pasmem błędów i porażek? Jeśli zaś twój zarządca zobaczy, że zaczyna ci się powodzić i kupiłeś bezczynszowy dom, i będzie zmuszony pożegnać się z tobą, czyż nie będzie to dla niego, niewierzącego człowieka, świa-dectwem Bożego działania? Boże Słowo mówi: „Będziesz pożyczał wielu narodom, ale ty sam nigdy nie będziesz brał pożyczki” (V Ks. Mojżeszowa 28:12, Th e Message). Kiedy żyjemy bez potrzeby brania pożyczek i kredytów – kiedy pożyczamy „narodom”, dzielimy się z in-nymi i pracujemy na rzecz Ewangelii – to jest prawdziwe świadectwo!

Powyższe fragmenty wskazują, że Bożym pragnieniem jest nie tylko spełnianie naszych podstawowych potrzeb. Wydaje się, że Bóg pragnie, aby nam się powodziło. Przeczytaj słowa Jana, które mówią o Bożej woli: „Umiłowany, pragnę ponad wszystko inne, aby ci się powodziło i abyś był zdrów, tak jak rozkwita i doznaje pomyślności twoja dusza” (3 List Jana 2:2, KJV).

Czy zauważyłeś zaznaczone przeze mnie słowa: ponad wszystko inne? Bóg bardziej niż czegokolwiek innego pragnie, aby Jego dzieci były zdrowe i aby im się powodziło. Pozwól, że powiem to jeszcze raz: ponad wszystko inne! Jeśli modlitwa apostoła Jana nie wynikałaby z Bo-żej woli, nie znajdowałaby się w Piśmie Świętym. Bóg nigdy nie prze-sadza. Nie koloryzuje. Nie mógłby też tak zrobić w tym przypadku, ponieważ jest to kłamstwem, a Bóg nie kłamie. Dlatego możesz uznać te słowa za wyraz Jego świętej i ostatecznej woli: On ponad wszystko inne pragnie, aby ci się powodziło i abyś był zdrowy. Cudowne!

Jak możemy zdefi niować powodzenie? Jako posiadanie więcej, niż potrzebujemy. Po co? Aby pomagać tym, którzy są w potrzebie. Inny-

N I E U S T Ę P L I W I 1 2 5

mi słowy, pieniądze nie powinny być czynnikiem, który uniemożliwia ci docieranie do ludzi potrzebujących Bożego dotknięcia. Czyż nie jest to przyczyną, dla której Słowo Boże mówi: „Nigdy nie zapominaj, że to Pan, twój Bóg jest Tym, który daje ci moc, abyś stał się bogatym i dzięki temu wypełnił przymierze, które zawarł z twoimi przodkami” (V Ks. Mojżeszowa 8:18, NLT).

Bóg nie jest przeciwny posiadaniu pieniędzy, ale nie chce, aby pie-niądze posiadały nas. Pieniądze nie są korzeniem wszelkiego zła, ale miłość do pieniędzy z pewnością nim jest. Bożą wolą jest, aby ci się powodziło w każdej dziedzinie życia, również fi nansowej.

Wielu młodych lub niedojrzałych wierzących zmaga się z proble-mami, które omówiliśmy w tym rozdziale. Jednak kiedy ugruntowu-jemy się w pewności, że Bóg nie jest twórcą wstydu, winy, potępienia, choroby, fi zycznych dolegliwości, braku czy ubóstwa, łatwiej jest nam rozpoznać, co pochodzi od złego.

Teraz przejdziemy do omówienia poważnej bitwy – zdobywania terenu dla Królestwa. Za każdym razem, gdy będziesz wkraczał do boju, przypomnij sobie tę prawdę: każda przeciwność zawiera się w ka-tegorii diabelskiej kradzieży, śmierci i niszczenia i nie ma nic wspólne-go z Bogiem. Pochodzi od szatana, który chce cię zniechęcić, zgnębić i pożreć. Zatem jeśli chcesz ujrzeć manifestację Bożego Królestwa na ziemi, musisz podjąć nieustępliwą walkę.

1 2 6 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 1 2 7

Jeśli żyjesz według zasad tego świata,

nie musisz obawiać się prześladowania

– zostaniesz jeńcem wojennym.

8

U Z B R ó J S I Ę „Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy

tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu”.1 LIST PIOTR A 4:1

Wyobrażam sobie państwo, które wysyła swoje wojska na wojnę

bez nabojów, broni, armat, bomb, czołgów, fl oty powietrznej czy na-wet noży do walki wręcz. Jak takie siły sprawdziłyby się w boju? Czy odniosłyby zwycięstwo? Czy mogłyby stanąć do równej walki? Czy w ogóle by przetrwały? Najpewniej część żołnierzy zostałaby zabita, a reszta zostałaby wzięta do niewoli.

Jest to jedynie moim przypuszczeniem, ponieważ wątpię, żeby ktokolwiek postąpił tak nierozważnie. Może to brzmieć niewiarygod-nie, ale takie działanie nie różni się od działania wierzącego, który

„nie przygotował się na cierpienie”. Co gorsza, większość z nas jest nie-przygotowana i nieuzbrojona. Kiedy wydarzają się niespodziewane thlip-sis (trudności), jesteśmy zaskoczeni i zszokowani, zdezorientowani i zdzi-wieni. Efektem tego jest nasza tenden-cja do reagowania zamiast działania.

Piotr w swoim pierwszym Liście pod natchnieniem Ducha Świę-tego wzywa nas do uzbrojenia się i przygotowania do takiego samego cierpienia, przez jakie przechodził Jezus Chrystus. Jak cierpiał Pan?

1 2 7

1 2 8 N I E U S T Ę P L I W I

Czy był dotknięty grzechem? Nie, ale musiał się mu przeciwstawiać. Czy był dręczony przez choroby? Nie, ale musiał się im sprzeciwiać. Czy brakowało Mu pieniędzy, by zapłacić rachunki i wypełnić Swoje zadanie? Nie, ale jestem pewny, że musiał ufać Ojcu i czekać na Jego zaopatrzenie. Jezus był wypróbowany w każdym obszarze życia, ale nie uległ żadnym zasadzkom czy napaściom wroga. Nakazano nam, byśmy chodzili tak, jak On chodził, dlatego również mamy być uważ-ni, by nie wpadać w zasadzki i nie ulegać podstępom złego.

Kiedy głęboko rozważamy słowa z listu Piotra, uświadamiamy sobie, że jednym z rodzajów cierpienia, przez które przechodził Jezus, było niesprawiedliwe traktowanie Go przez ludzi, szczególnie przez ówczesnych politycznych i religijnych przywódców. Osobiście wierzę, że jest to najwyższy poziom cierpienia, przez jaki każdy z nas musi przejść, aby objąć władzę w swoim życiu.

Niewłaściwe traktowanie przez innych było największą trudno-ścią w życiu apostoła Pawła. Był kamienowany, pięć razy biczowany, trzy razy zbity kijami, żył w ciągłym niebezpieczeństwie ze strony ro-daków, cudzoziemców i fałszywych braci w Chrystusie. Okłamywano go, wyszydzano, szykanowano, znęcano się nad nim, obrażano i fał-szywie oskarżano. Dlatego Paweł ostrzega nas przed tym samym: „Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześla-dowanie znosić będą” (2 List do Tymoteusza 3:12).

Jeśli żyjesz według zasad tego świata, nie musisz obawiać się prze-śladowania – zostaniesz jeńcem wojennym, zostaniesz wysłany do obozu jenieckiego wroga. Zostaje ci zabrana tylko możliwość zdoby-wania nowych ziem dla Królestwa i przynoszenia chwały Bogu. Tylko żołnierze pozostający pod ostrzałem mogą walczyć o przejęcie ziem wroga.

Żyjemy w świecie, który jest całkowicie odmienny a nawet wrogi Królestwu Bożemu. Główny nurt strumienia tego świata jest prze-ciwny nurtowi Ducha Bożego. Zatem jeśli naprawdę żyjesz dla Pana,

N I E U S T Ę P L I W I 1 2 9

będziesz cierpiał ucisk, nieszczęścia i prześladowania. To część naszego chrześcijańskiego życia.

Drogi przyjacielu, bez względu na to, czy ta lista dotyczy zasadzek wroga, wymienionych w poprzednim rozdziale, przeciwnych okolicz-ności natury czy wrogości ze strony ludzi, organizacji lub władz tego świata, będziesz musiał stawiać opór w swoim życiu, dla Chrystusa. Jest to powodem, dla którego Piotr mówił, że musisz się przygotować, uzbroić się.

U Z B R O J O N Y I N I E U Z B R O J O N Y

Na początku pomocne będzie przyjrzenie się dwóm przykładom niespodziewanych przeciwności, w sytuacji, gdy jeden wojownik jest uzbrojony a drugi nieuzbrojony. Przykład dotyczy dwóch pilotów. Co sześć miesięcy każdy pilot ma obowiązek przejść szkolenie okre-sowe. Najważniejszym elementem szkolenia jest lot na zaawansowa-nym technologicznie symulatorze. Jest to narzędzie ze skomplikowa-nym komputerem pokładowym, dokładną repliką kokpitu wraz ze wszystkimi urządzeniami kontrolnymi oraz systemem wizualnym, odzwierciedlającym warunki zewnętrzne i atmosferyczne. Symulator jest zamontowany na ruchomych platformach, które oddają warunki maksymalnie zbliżone do prawdziwego lotu. Najprościej mówiąc, kie-dy pilot znajduje się w symulatorze, ciężko jest mu rozpoznać, czy jest to kokpit prawdziwego samolotu, czy urządzenie imitujące samolot.

Ekipa obsługująca symulatory ma za zadanie powodować wszel-kiego rodzaju trudności (thlipsis) w trakcie lotu pilota, ponieważ urządzenie może imitować pełny zakres warunków atmosferycznych i usterek. Piloci napotykają więc sytuacje skrajnych turbulencji, sil-ne podmuchy wiatru, ekstremalne warunki pogodowe, utratę mocy silnika, usterki podwozia, a to dopiero początek listy. Ideą systemu szkolenia jest przeprowadzenie pilotów przez wszystkie rodzaje pro-

1 3 0 N I E U S T Ę P L I W I

blemów, aby wiedzieli, jak reagować w sytuacjach realnego zagroże-nia. Dzięki temu, że piloci uczą się, jak rozpoznawać oraz rozwią-zywać problemy w nagłych wypadkach, uniknięto wielu katastrof.

Pamiętam pewien wypadek, który miał miejsce na kilka dni przed atakiem z 11 września 2001 roku. Rozbił się mały pasażerski samolot, który nie miał kokpitu wydzielonego od części pasażerskiej. Krótko po katastrofi e wyciągnięto czarną skrzynkę i przeanalizowano jej zawar-tość. W samolocie nie było drzwi oddzielających kokpit od przestrzeni pasażerskiej. Stąd analitycy słyszeli zarówno reakcje pilotów, jak i pasa-żerów. Wszyscy pasażerowie histerycznie krzyczeli, kiedy samolot nur-kował w stronę ziemi. Piloci zaś byli spokojni, pracowali intensywnie nad usterkami i starali się opanować sytuację. Nie działali pochopnie, ale zgodnie z tym, czego nauczyli się podczas pracy na symulatorze. Pierwszy pilot wydawał polecenia, a drugi pilot precyzyjnie wykonywał wszystkie czynności. Trwało to aż do samego końca. Dlatego że piloci byli przygotowani do reagowania w takich sytuacjach, a pasażerowie nie, ich reakcje były zupełnie odmienne. Piloci działali świadomie, a pasażerowie reagowali strachem.

Kilka lat temu podróżowałem prywatnym samolotem, gdy nagle na wysokości 13 000 metrów pękła plomba w drzwiach. Huk uwol-nionego nagłą różnicą ciśnień powietrza wylatującego z kabiny był tak głośny, że wydawało się, jakbyśmy znajdowali się w środku trąby po-wietrznej. Po chwili ciśnienie w kabinie zrównało się z ciśnieniem na zewnątrz, a ja poczułem się całkowicie bezsilny i nie wiedziałem, co ro-bić. Tak naprawdę to walczyłem z paraliżującym moje płuca strachem. Modliłem się z ogromnym zapałem. Akurat miałem to szczęście, że pierwszy pilot służył kiedyś jako pilot wojskowy. Miał na swoim kon-cie dziesiątki tysięcy godzin lotów i treningów w przeróżnych sytu-acjach. W momencie, kiedy puściła plomba, od razu zabrali się wraz z pilotem asystującym do akcji. Rozpoznali problem, założyli maski tlenowe – bez nich nie byliby w stanie dokończyć zadania.

N I E U S T Ę P L I W I 1 3 1

Pilot szybko rozpoczął manewr obniżania wysokości, w między-czasie ciągle wydając polecenia swojemu asystentowi. Działał ze spo-kojem i pewnością siebie. Dzięki wyszkoleniu potrafi ł błyskawicznie podejmować działanie. Wiedziałem, że mogliśmy być w ogromnych tarapatach, ale chyba nikt nie mógłby stwierdzić czegoś podobnego, obserwując tego pilota w swoim żywiole. Nie dało się w nim zauważyć ani odrobiny strachu. Wykonywane przez niego manewry były prze-myślane, zdecydowane i pewne. Całkowicie panował nad sytuacją.

W ciągu pięciu minut sprowadził samolot na wysokość 4.000 metrów. Lecieliśmy przez minutę na wysokości dwóch do trzech ty-sięcy metrów. Niedługo później znajdowaliśmy się tuż nad ziemią. Kiedy było po wszystkim, zdałem sobie sprawę, że pilot był na to przygotowany – ale ja nie! Jego wyszkolenie oraz doświadczenie na-uczyło go, co ma robić – uzdolniło go do panowania nad sytuacjami kryzysowymi.

Dokładnie takie jest przesłanie 1 Listu Piotra 4:1: mamy być uzbrojeni i gotowi do duchowego konfl iktu, tak jak ten były pilot woj-skowy był uzbrojony i przygotowany na to, co nagłe, i niespodziewa-ne. Moim pragnieniem jest, by ta książka stała się pewnego rodzaju lotniczym symulatorem, przygotowującym cię na trudności, które na-potkasz na drodze do wypełniania swojego przeznaczenia w Chrystu-sie i przejmowania rządów w życiu.

U C I S K N A P E W N O S I Ę P O J AW I

Pierwszą rzeczą, którą musimy wiedzieć, aby się dobrze uzbroić jest to, że ucisk jest rzeczą nieuniknioną. „Na świecie doznacie uci-sku” – powiedział bardzo wyraźnie Jezus w Ew. Jana 16:33 (AMP). Nie być może, ale na pewno. Paweł zaś nawołuje: „Żeby wejść do Kró-lestwa Bożego” – a nie tylko na Nie patrzeć – „musimy przejść przez wiele ucisków” (Dzieje Apostolskie 14:22, KJV), a także stwierdza:

1 3 2 N I E U S T Ę P L I W I

„Nikt nie powinien być zaskoczony żadnymi uciskami; ponieważ wiecie to dobrze, że zostały nam przeznaczone” (1 List do Tesaloni-czan 3:3, KJV).

Jesteśmy przeznaczeni do ucisków, tak jak żołnierz jest przezna-czony do wojny. Żaden wielki wojownik nie wybiera się na wojnę, żeby przegrywać. Dobry żołnierz wyznacza sobie cele i gotów jest na wielkie poświęcenie (cierpienie), by wygrywać. Jest uzbrojony i przy-gotowany do bitwy. Każdy z nas jest na wojnie. Czy sądziłeś, że po nawróceniu twoje życie będzie spokojniejsze niż przed zbawieniem?

Czuję się zażenowany, kiedy słyszę, jak uczy się nowonarodzonych chrześcijan, że czeka ich życie wolne od problemów, wręcz wyśnione. Mogę sobie jedynie wyobrażać, że mówią to pastorzy lub wierzący, którzy tak naprawdę nie są zbawieni. Nastawieni są raczej na „zamyka-nie tematu” zbawienia niż kształtowanie nowonarodzonych dusz. Za-stanawiam się, czy tacy nauczyciele kiedykolwiek czytali przypowieść Jezusa o siewcy. Pan jasno w niej naucza, że kiedy w ludzkim sercu zostaje zasiane ziarno, nadchodzi ucisk i prześladowanie Słowa (por. Ew. Marka 4:17). Angielskojęzyczny przekład New Living Translation parafrazuje to w następujący sposób: „Mają problemy lub są prześlado-wani, ponieważ wierzą Słowu”. Mówiąc krótko, kiedy wierzymy Bo-żemu Słowu, automatycznie ściągamy na siebie problemy, trudności i prześladowania. To, że one się pojawią, jest pewne.

Jeśli nawróciłeś się niedawno i nie doświadczyłeś jeszcze ucisków, pozwól, że coś ci powiem: czeka cię wiele bitew, których się nie spo-dziewasz. Dobrą nowiną zaś jest fakt, że nie musimy przegrać ani jednej walki! Ani jednej. Wcześniej doznawaliśmy porażek na wielu polach bitwy, ale teraz, dzięki temu, że mieszkają w nas Duch Święty i Boża niezmierzona łaska, mamy władzę i moc nad wszelkimi trud-nościami.

N I E U S T Ę P L I W I 1 3 3

N I E S P O T K A C I Ę N I C N O W E G O Kolejną rzeczą, jakiej musimy być świadomi odnośnie uzbrojenia

do bitwy, jest fakt, „nie ma nic nowego pod słońcem” (Ks. Kazno-dziei Salomona 1:9). Nigdy nie napotkamy trudności, których nikt wcześniej nie doświadczył – na myśli mam szczególnie Jezusa. On był wypróbowany we wszystkim. Apostoł Paweł pisze:

„Dotychczas nie przyszło na was pokuszenie silniejsze niż to, któremu inni musieli stawiać czoła. Wszystko, o czym musicie pamiętać, to fakt, że Bóg nigdy was nie zawiedzie; nigdy nie pozwoli, abyście byli kuszeni ponad siły wasze; zawsze będzie z wami, pomagając wam je znieść”.1 List do Koryntian 10:13 (Th e Message) Ktoś już przechodził przez trudności, z którymi ty się zmagasz…

i zwyciężył! Możesz być tego pewny! Werset ten obiecuje również, że nie doświadczymy żadnych trudności czy prześladowań, które wykra-czałyby ponad nasze siły. Bóg na to nie pozwoli. Możesz pozbyć się ca-łego strachu przed tym, że nie będziesz w stanie czegoś przezwyciężyć czy pokonać. Twój niebiański Ojciec nie pozwoli, by to cię spotkało – On to powstrzyma.

Angielskojęzyczny przekład Biblii Today’s English Version (TEV) mówi: „Bóg dotrzymuje swoich obietnic, a On nie pozwoli ci, abyś był kuszony ponad twoją moc do pozostania niewzruszonym”. Cudowną, pokrzepiającą prawdą jest to, że diabeł nie ma swobodnego przystępu do ciebie. Jego ataki muszą najpierw przejść przez pozwolenie Najwyż-szego. Twój Niebiański Ojciec nigdy sam nie stworzy ani nie wywoła próby, ale czasem będzie na nie pozwalał. Będzie robił to po to, abyś pokonywał wroga i przynosił Mu chwałę, przejmując kolejne tereny

1 3 4 N I E U S T Ę P L I W I

dla Królestwa. Tertulian, jeden z wysoko cenionych i szanowanych przywódców wczesnego kościoła, skomentował to tymi słowy:

„Udzielając zgody na spełnianie zamysłów [szatana], Bóg działał rozmyślnie i celowo. Robił to z własnej dobroci. Odroczył w czasie cał-kowitą zagładę diabła z tego samego powodu, dla którego przesunął powrót rządów człowieka. Stworzył miejsce do konfl iktu, w którym człowiek będzie miał możliwość zmiażdżyć diabła z tą samą wolno-ścią, z jaką on zwiódł człowieka. (...) [Uzdalnia to człowieka] do god-nego odzyskania zbawienia poprzez zwycięstwo. W ten sposób diabeł otrzymuje jeszcze surowszą karę, ponieważ jest gnębiony przez tego, którego wcześniej sam zgnębił. Pozwala nam to odkryć nieskończoną dobroć Bożą”2.

Bóg daje nam przywilej i możliwość pokonania wroga oraz wyrów-nania rachunków za wszystkie niepowodzenia w walce z grzechem, ja-

kie miały miejsce przed nawróceniem. Wszelka chwała należy się Bogu. Wróg nie będzie już drwił z dzieła Bożych rąk – człowieka. Czynił to po upad-ku Adama w ogrodzie Eden, ale kiedy przyszedł Jezus, wysmagał go na jego własnym terenie. Teraz Bóg daje nam

przywilej dokończenia smagania diabła.Paweł pisze: „Cieszę się, że kiedy cierpię za was, dopełniam udręk

Chrystusa, w moim ciele, to jest w Kościele” (List do Kolosan 1:24, NLT). Jeśli czytamy te słowa bez właściwego zrozumienia, możemy pomyśleć, że Paweł twierdzi, iż cierpienie Jezusa było niekompletne i niewystarczające dla naszego zbawienia. Stąd wielu chrześcijan ucie-ka od tego fragmentu i stara się go omijać (mógłbyś mocno się zdziwić, jak wielu nauczycieli biblijnych i pastorów nawet nie wie, że ten frag-ment pochodzi z Pisma Świętego).

Ktoś już zmierzył się

z przeciwnościami, ja-

kich doświadczasz,

i je pokonał

N I E U S T Ę P L I W I 1 3 5

To nie wszystko, o czym mówi Paweł. Wskazuje również na nasz przywilej dokończenia rozpoczętego dzieła poszerzania Królestwa aż po krańce ziemi. Wróg stawia opór. Ma nieprzejednany charakter i nieugiętą siłę, a to zawsze przynosi cierpienie. Jednak jest to cier-pienie zwycięzcy. Jak powiedział Jezus: „Bramy piekła nie przemogą go” – mówił o Swoim Kościele (zob. Ew. Mateusza 16:18, KJV). To jest wojna. Jesteśmy w armii, aby walczyć dzięki mocy Bożej łaski i na-wet piekło nie jest w stanie nas powstrzymać. Boże Słowo nas o tym zapewnia!

Pamiętaj: wszelkie przeciwności, które napotykasz w swoim chrze-ścijańskim życiu, są tym, z czym ktoś inny lub sam Chrystus już się upo-rał. Piotr zachęca nas: „Bądźcie mocni w wierze. Pamiętajcie, że wasi bracia i siostry na całym świecie przechodzą przez te same cierpienia” (1 List Piotra 5:9, NLT). Cierpienie, o którym mówi Piotr, jest nieod-łączną częścią naszego życia, ale wiedz, że jeśli mocno stoimy w mocy Jego łaski, jesteśmy zwycięzcami.

N I E M U S I S Z P R Z E G R Y WA Ć

Teraz przejdziemy do trzeciego, bardzo ważnego punktu „uzbro-jenia”: świadomości, że zawsze możemy wygrać. Jeśli chcesz to zrozu-mieć, nie czytaj po prostu poniższych słów, ale rozważ je i zachowaj na zawsze w swoim sercu:

„Słuchajcie! Dałem wam władzę, abyście mogli (...) zwyciężyć wszelką moc wroga, i nic nie wyrządzi wam krzywdy”.Ew. Łukasza 10:19 (TEV) W tym stwierdzeniu kryje się o wiele więcej, niż przypuszczamy!

Po pierwsze, pasja w wołaniu! Zauważmy wykrzyknik. Jeśli tłumacze

1 3 6 N I E U S T Ę P L I W I

stawiali wykrzyknik przy słowach Jezusa, oznacza to, że powinniśmy zwrócić na nie szczególną uwagę – są niezwykle ważne.

Jezus mówi, że została nam dana władza – nie nad pewnymi mocami, ale nad wszelką mocą wroga. Wszelka oznacza 100 procent. Mamy władzę nie tylko nad całą władzą nieprzyjaciela, ale ale także o wiele większą moc niż wszystkie siły szatana. Przekład Króla Jaku-ba (KJV) tak tłumaczy ten fragment: „Daję wam moc (…), nad całą mocą wroga”. Nawiązuje to ściśle do słów Pawła, który modlił się, aby mógł poznać „czym jest niezmierzona, bezgraniczna i niezrównana wielkość Jego mocy w nas i wobec nas, którzy wierzymy” oraz że ta moc jest „ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione” (List do Efezjan 1:19 - 21, AMP). Nie tylko nad, ale daleko ponad!

To nie wszystko, ponieważ mamy nie tylko władzę i moc wykra-czającą ponad wszelką moc wroga. Jest coś jeszcze. Powiedziano nam: „Wy z Boga jesteście, dzieci, i wy ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, większy jest, aniżeli ten, który jest na świecie” (1 List Jana 4:4). Wszelkie duchy przeciwne Chrystusowi są złymi duchami. To one są źródłem udręk i cierpienia. Już je zwyciężyliśmy, ponieważ Ten, który je zwyciężył, żyje w nas i uzdalnia nas.

Jest to parafraza z Ew. Łukasza 10:19, gdzie Jezus obiecuje: „Nic wam nie zaszkodzi”. Nie ma takiej złej mocy – żadnej – która może cię skrzywdzić. Nie ma takiej bitwy, którą musisz przegrać. Jeśli będziesz walczył, nieustępliwie i nieugięcie, bronią darowaną ci przez Boga, za-wsze będziesz zwyciężał. Bóg daje ci kolejny dowód w słowach:

„Lecz Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie” 2 List do Koryntian 2:14 (BT).

N I E U S T Ę P L I W I 1 3 7

Jeśli słuchamy Boga, On będzie prowadził nas do zwycięstwa w każdej sytuacji, w każdej bitwie. Jan potwierdza obietnicę, daną przez Jezusa:

„Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwy-cięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza”.1 List Jana 5:4

To nasza wiara zwycięża wszystko, co świat może użyć przeciwko nam. Pamiętaj, że szatan jest władcą tego świata. Zwyciężamy nad wszystkim, czym on próbuje nas zaatakować, ponieważ Bóg przygoto-wał już drogę do naszego tryumfu.

Według Jana to nasza wiara sprowadza świat na kolana. Dlaczego wiara? Ponieważ to wiara udziela nam dostępu do łaski (mocy), nie-zbędnej, by zwyciężać.

Dotychczas omawialiśmy zasady, które są konieczne, aby rządzić w życiu dzięki Bożej łasce. Jednak łaska, mimo że została nam daro-wana za darmo, może nigdy nie być zdobyta, jeśli nie uwierzymy (nie będziemy mieć wiary), ponieważ wiara jest kanałem sprowadzającym Jego łaskę (moc) wszędzie tam, gdzie potrzebujemy zwycięstwa. Jak mówi Paweł, przez wiarę mamy dostęp do łaski, w której stoimy (zob. List do Rzymian 5:2).

Boża łaska jest darmowa i dostępna dla wszystkich Jego dzieci, lecz jeśli nie wierzymy (nie mamy wiary) w Słowo Jego łaski, to tak, jakbyśmy wcale nie posiadali łaski. Pamiętaj, co Paweł powiedział do przywódców i wierzących, których miał już nigdy nie zobaczyć: „A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski, władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi” (Dzieje Apostolskie 20:32 AMP). Wskazał, co może dać im dziedzictwo rządów Bożej chwały: słowo Jego łaski.

1 3 8 N I E U S T Ę P L I W I

ŁASKA WYSTARCZY, ABY ZWYCIĘŻAĆ Musimy wyjaśnić kolejną rzecz związaną z uzbrojeniem: Boża ła-

ska daje nam moc, większą niż wystarczającą, do objęcia panowania nad każdym przeciwieństwem, które może stanąć nam na drodze.

Widzimy to w osobistych zmaganiach Pawła. Jego poznanie i objawienia były wysoce szkodliwe dla królestwa ciemności. Prawdy otrzymane od Ducha Świętego w niezwykły i wielki sposób umacnia-ły wierzących jego czasów i przyszłych pokoleń. Paweł pisze:

„Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił”.2 List do Koryntian 12:7

Ten epizod z życia Pawła wywołuje wiele kontrowersji w środo-wisku nauczycieli biblijnych. Choć mówiąc szczerze, nie rozumiem dlaczego. Wszystko wydaje się bardzo logiczne i proste. Wyjaśnijmy to sobie.

Po pierwsze, kto wbił Pawłowi ten cierń? Możemy być pewni, że nie zrobił tego Bóg, ponieważ Biblia mówi: „Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości; u Niego nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia” (List Jakuba 1:17). Dajemy się zwodzić, jeśli sądzimy, że coś innego niż dobre lub doskonałe pochodzi od Boga. Posłaniec szatana w żaden sposób nie może być dobry ani doskonały. Ktoś może powiedzieć: „Ale z drugiej strony to było coś dobrego, ponieważ chroniło Pawła przed pychą”. Apostoł Jakub obala tę myśl: „Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi” (List Jakuba 1:13).

N I E U S T Ę P L I W I 1 3 9

Spójrz na zdanie Jakuba: „Bóg (...) sam nikogo nie kusi”. Bóg ni-gdy nie mógłby wysłać posłańca szatana ani też nie mógłby sprawdzać apostoła za pomocą zła. Musiałby kłamać, a Bóg nie może kłamać. Zatem bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że ten „cierń” nie pochodził od Boga.

Po drugie, czym był ten cierń? Niektórzy nauczyciele utrzymują, że to musiała być choroba, problemy z oczami lub pewnego rodzaju dolegliwość ciała. Wyciągają takie wnioski z dalszej części tego frag-mentu. Paweł pisze tak:

„W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Naj-chętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa”.2 List do Koryntian 12:8 - 9

Wyróżniłem pewne słowo w powyższym wersecie: słabość. Wie-lu niezdecydowanych nauczycieli przypisuje cierń Pawła fi zycznej niemocy. Powołują się właśnie na ten cytat: „Chlubić się będę moimi niemocami”. Greckie słowo na niemoce to astheneia. Zostało użyte dwanaście razy w Nowym Testamencie. Wprawdzie w ewangeliach w głównej mierze odnosi się do fi zycznych niemocy, to jednak w listach w większości przypadków odnosi się do ludzkiej słabości – niezdolno-ści do osiągnięcia czy zwyciężenia czegoś dzięki naszym zdolnościom. W tej sytuacji na pewno nie odnosi się ono do fi zycznej niemocy.

Przykład możemy znaleźć w Liście do Rzymian 8:26: „Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się mo-dlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach”. Greckie słowo określające słabości jest tym samym słowem, które zostało użyte we fragmencie z Listu do Koryntian. Jest to astheneia. Sądzę, że łatwo możemy stwierdzić, że nie wszyscy chrze-

1 4 0 N I E U S T Ę P L I W I

ścijanie chorują (trapią ich różne choroby, dolegliwości). Czym więc jest słabość w odniesieniu do modlitwy wstawienniczej? Oto odpo-wiedź: istnieją przypadki, kiedy nie wiemy, jak mamy się modlić, ze względu na ludzkie ograniczenia.

Na przykład, jeśli moja mama mieszka na Florydzie, a ja w Kolo-rado, pojawi się problem, kiedy będzie potrzebowała modlitwy, ale nie będzie mogła się ze mną skontaktować ze względu na dystans, który nas dzieli. Wtedy Duch Święty może nam pomóc w naszej niezdolno-ści (słabości), inspirując mnie do modlitwy za mamę. Greckie słowo astheneia nie ma nic wspólnego z fi zyczną chorobą – dotyczy raczej ludzkich ograniczeń i niezdolności do wykonywania jakiegoś zadania.

Innym przykładem może być werset z Listu do Hebrajczyków 4:15, który mówi: „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszyst-kim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu”. Słowo słabość użyte w tym miejscu to również astheneia i znów nie oznacza ono fi zycz-nej choroby, ale ludzką niezdolność, zestawioną z Bożą mocą. Jezus dobrowolnie przyjął na siebie te ludzkie niezdolności i ograniczenia, aby utożsamić się z naszymi zmaganiami i przynieść nam skuteczną pomoc dzięki Swojej łasce. Stwierdzenie, że był kuszony we wszyst-kim za wyjątkiem grzechu, nie odnosi się do choroby, ale do ludzkich ograniczeń, których dobrowolnie doświadczał podczas życia na ziemi.

Mając to na uwadze, powróćmy do wypowiedzi Pawła, którą już cytowałem: „W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystu-sowa” (2 List do Koryntian 12:8 - 9, BT).

Znów dwukrotnie podkreśliłem słowo słabość. W jednym i dru-gim przypadku to grecki wyraz astheneia. Zatem słowa Pawła można przetłumaczyć w taki sposób: „Moja łaska jest dla ciebie wystarcza-

N I E U S T Ę P L I W I 1 4 1

jąca, ponieważ moja moc jest doskonalona w ludzkiej niezdolności. Dlatego najbardziej będę się chlubić z ludzkiej niezdolności, aby moc Chrystusa mogła spocząć na mnie”.

Powyższy fragment w rzeczywistości jest przetłumaczony właśnie w taki sposób w innych przekładach. Jednym z nich jest CEV, w któ-rym jest napisane: „Moja dobrotliwość jest wszystkim, czego potrze-bujesz. Moja moc jest największa, kiedy jesteś słaby”. Więc jeśli Chry-stus będzie dawał mi swoją moc, najbardziej będę cieszył się z tego, jak słaby jestem.

Oszukujemy sami siebie, jeśli utrzymujemy, że jedyną rzeczą, do której odnosi się Duch Święty, jest fi zyczna niemoc. Gdyby tak było, musielibyśmy tak tłumaczyć ten fragment: „Moja moc jest największa, kiedy choruje moje ciało. Jeśli Bóg wciąż dodaje mi mocy, najbardziej chlubić się będę z tego, jak bardzo jestem chory”. Czy to nie absurd? Czasem nie mogę się nadziwić, jak niedorzeczne stają się niektóre po-glądy, kiedy nieco bardziej się nad nimi zastanowimy.

To, że Paweł nie mówi o fi zycznej niemocy, jasno wynika także z kontekstu. Apostoł opisuje sposób, w jaki atakował go „posłaniec sza-tana”:

„Od Żydów otrzymałem pięć razy po czterdzieści uderzeń bez jednego, trzy razy byłem chłostany, raz ukamienowany, trzy razy rozbił się ze mną okręt, dzień i noc spędziłem w głębinie morskiej. Byłem często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeń-stwach od rodaków, w niebezpieczeństwach od pogan, w nie-bezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach mię-dzy fałszywymi braćmi. W trudzie i znoju, często w niedosypia-niu, w głodzie i pragnieniu, często w postach, w zimie i nagości.

1 4 2 N I E U S T Ę P L I W I

(...) Jeśli się mam chlubić, to chlubić się będę ze słabości mojej”.2 List do Koryntian 11:24 - 27. 30).

Paweł wymienia trudności, spowodowane przez posłańca szata-na, który nieustannie przeciwko niemu walczył. Nie był on w stanie ustrzec się przed niespodziewanymi trudnościami lub je powstrzymać dzięki własnym zdolnościom. Dlatego pisze: „Jeśli się mam chlubić, to chlubić się będę ze słabości mojej”. Jest to jasne jak słońce: słabość lub cierń w jego ciele nie ma nic wspólnego ze złym wzrokiem, chorobą, dolegliwością czy wszelką inną formą fi zycznego niedomagania.

Teraz podam kolejny dowód na to, że cierń apostoła nie miał nic wspólnego z chorobą. Spójrzmy, jak używano tego wyrażenia w Sta-rym Testamencie. Pojawia się w Nim trzykrotnie i w każdym przypad-ku odnosi się do Kananejczyków, którzy uporczywie nękali Izraelitów. Bóg powiedział swojemu ludowi: „Ale jeżeli nie wypędzicie przed sobą mieszkańców tej ziemi, to ci z nich, których pozostawicie, będą jak ciernie dla waszych oczu i jak kolce w waszych bokach. Będą was uci-skać w ziemi, na której się osiedlicie” (IV Ks. Mojżeszowa 33:55). Za każdym razem zwrot cierń w ciele jest metaforą i odnosi się do wrogie-go i drażniącego działania szatana, skierowanego na Bożych ludzi. Ni-gdy nie pojawia się w Starym Testamencie w celu określenia choroby. Paweł był uczonym w Piśmie i na pewno nie użyłby tego określenia w innym znaczeniu. Chciał raczej wskazać na nękanie – przeciwne okoliczności, których doświadczał wszędzie, gdziekolwiek się udał.

W I E L K A Z M I A N A PA R A D Y G M AT U

Wierzę, że Paweł był tak sfrustrowany trudnościami, przeszko-dami i udrękami, które nieustannie napotykał, że wołał do Boga nie raz, ale trzy razy, by usunął stojącego za tym diabelskiego oprawcę. Wierzę, że Bóg nie odpowiedział na wołanie Pawła za pierwszym razem, ponieważ jego modlitwa była nieprawidłowa – Paweł prosił

N I E U S T Ę P L I W I 1 4 3

o niewłaściwą rzecz. Po trzeciej prośbie Pan go oświecił i dał mu roz-wiązanie, które było w nim już od dawna:

„Czy jeszcze tego nie zauważyłeś? Dałem ci łaskę (niezasłużoną zdolność i moc) nad wszelką siłą wroga. Dlatego moja łaska (uzdol-nienie) jest wszystkim, czego potrzebujesz, ponieważ to ona objawia swoją siłę we wszystkim, czego ty nie potrafi sz osiągnąć dzięki swoim ludzkim zdolnościom. Innymi słowy, im większy opór napotykasz, tym większą będziesz widział manifestację Mojej łaski (uzdolnienia) w swoim życiu, jeśli tylko uwierzysz” (2 List do Koryntian 12:9, para-fraza autora).

Kiedy Paweł to sobie uzmysłowił, wydarzyło się coś niezwykłe-go. Doświadczył radykalnej zmiany paradygmatu. Jego światopogląd związany z diabelskim uciskiem zupełnie się zmienił. Już nie wołał, aby Bóg usunął cierń. Powiedział: „Dlatego mam upodobanie w sła-bościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uci-skach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2 List do Koryntian 12:10). Można powiedzieć, że się chlu-bił: „Mam wielką przyjemność w moich ludzkich niemożliwościach, w pokonywaniu wszelkich thlipsis, których mogę doświadczać”!.

Chwileczkę! Na pewno przyjemność? Jak to możliwe? Inne tłu-maczenie mówi: „Jestem bardzo zadowolony i znajduję rozkosz w (...)”. Czy Paweł nie stracił rozumu? Czy nie przesadzał? Może kłamał lub koloryzował? Nie, ponieważ nikt, kto tworzy Pismo Święte pod na-tchnieniem Ducha Świętego, nie mógłby tak postąpić. Bóg nie może kłamać. Więc jak to możliwe, że „znajdował przyjemność”, rozkosz w trudnościach, zniewagach, udrękach, przeciwnościach czy wszel-kich innych prześladowaniach? Odpowiedź jest prosta: większy ucisk wymaga większej mocy, aby go przełamać, przynosząc w końcu więk-sze zwycięstwo.

Wielu chrześcijan jest nieszczęśliwych przez to, że doświadcza-ją ogromnych trudności. Chowają się w sobie na samą myśl o wal-ce z wrogiem w trudnych okolicznościach. Wolą raczej życie łatwe, komfortowe, przyzwoite i pozbawione wyzwań. Odkryta przez Pawła prawda nie jest zakorzeniona głęboko w ich sercach. Nie są świadomi tego, że ucisk jest otwarciem drzwi do większej mocy (łaski) oraz do wzrastania w większej dojrzałości w Chrystusie. Paweł miał podobną postawę wobec przeciwności, zanim Bóg zmienił jego myślenie. Jedno słowo Boga zmieniło całkowicie jego światopogląd. Napisał 2 List do Koryntian około 56 roku po Chrystusie. Kilka lat później napisał List do Rzymian. Możemy w nim zauważyć zupełnie odmienną postawę wobec thlipsis: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utra-pienie, czy ucisk, czy cierpienie? Czy klęski lub udręki mogą to zro-bić? Czy prześladowanie, głód, ubóstwo, głód, niebezpieczeństwo, czy miecz? (...) Pośród tego wszystkiego jesteśmy więcej niż zwycięzcami i osiągamy najwyższy triumf dzięki Temu, który nas umiłował” (List do Rzymian 8:35, 37 AMP).

Upajaj się tymi słowami, przyjmij je głęboko do serca, szczegól-nie te: „Pośród tego wszystkiego, jesteśmy więcej niż zwycięzcami i osiągamy najwyższy triumf dzięki Temu, który nas umiłował”. Przed wielką zmianą myślenia Paweł błagał Boga, aby zabrał od niego te trudne i bolesne przeciwności. W Liście do Rzymian jego słowa brzmią zupełnie inaczej: „Boża łaska jest czymś więcej niż wystarcza-jącą mocą do wytrzymania w trudnościach. Jest również narzędziem, która pomaga nam osiągnąć największy triumf”. Teraz postawa Paw-ła jest inna: „Dawajcie te problemy! Dawajcie wszelką przeciwność, abym mógł zwyciężać dla Chrystusa”. Paweł jest „przygotowany do cierpienia”. Jest uzbrojony do walki i zwycięstwa. Wie, że bitwy są po to, by wykorzystywać je dla własnej korzyści – aby być silniejszym i mądrzejszym.

N I E U S T Ę P L I W I 1 4 5

D O S T R Z E G A J W P R Ó B A C H M O Ż L I W O Ś C I

Podsumowując ten rozdział, możemy powiedzieć, że jesteśmy uzbrojeni, mając w sercu i umyśle zapał wobec trudności – zapał przed walką, w czasie oraz po walce. Możemy przyjąć pozytywne nastawie-nie, ponieważ nie musimy postrzegać prób i testów jako przeszkody; możemy widzieć w nich wielkie możliwości!

Apostoł Jakub pisze: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie” (List Jakuba 1:2). Wie-my, że wojna została już wygrana w Chrystusie, a my otrzymaliśmy wszelką władzę i moc do korzystania z całego wsparcia Nieba. Jeśli się nie ugniemy – jeśli będziemy nieustępliwie stać na pozycjach i walczyć – nie zaznamy przegranej. Jest to Bożą wolą i Jego przeznaczeniem dla każdego chrześcijanina.

Powtórzmy za apostołem Pawłem słowa z Listu do Rzymian 8:31 (BT): „Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”.

1 4 6 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 1 4 7

9

M O C N I W Ł A S C E

„Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom

duchowym zła na wyżynach niebieskich”.LIST DO EFEZJAN 6:12 (AMP)

Każde Boże dziecko uczestniczy w wojnie. Jeśli ktoś nie znajduje się na polu bitwy, oznacza to, że należy do świata, a nie do Boga. Wiem, że jest to dosyć odważne stwierdzenie, dlatego postaram się to wyjaśnić. Wyobraź sobie, że mieszkasz w Niemczech w czasach rządów Adolfa Hitlera. Jego celem była pełna władza nazistów w Europie, władza skrajnie apodyktyczna. Jednym z głównych założeń ideologii hitlerow-skiej była nienawiść do Żydów. Jeśli miałeś niemieckie pochodzenie, byłeś bystry, zdrowy i popierałeś poglądy nazistów, mogłeś spać spokoj-nie, nie obawiając się wrogich ataków. Jeśli natomiast płynęła w tobie krew żydowska, twoje życie wyglądało zupełnie inaczej. Żydzi funk-cjonowali w ciągłym strachu przed natarciem nazistów. W każdym momencie mogli stać się przedmiotem drwin, szyderstw, wandalizmu, pobicia czy kradzieży; musieli czuwać dzień i noc, ponieważ nieustan-nie groziła im niewola, tortury, gwałty, a nawet śmierć. Bez względu na to, czy im się to podobało, czy nie, uczestniczyli w wojnie. Mądrzejsi i roztropniejsi Żydzi uzbrajali się i robili wszystko, co w ich mocy, żeby uchronić się przez agresywnymi rządami Hitlera. Inni, którzy tego nie zrobili, byli więzieni i zabierani do obozów zagłady.

1 4 7

1 4 8 N I E U S T Ę P L I W I

Szatan i jego wojska są o wiele gorsze niż Hitler i reżim nazistow-ski. Jeśli masz pochodzenie świeckie, diabeł nie trzyma cię na celow-niku i nie musisz szkolić się w sztuce wojennej. Jezus powiedział do obłudnych przywódców religijnych: „Jesteście z tego świata” (Ew. Jana 8:23). Następnie, aby się upewnić, że uchwycili jego myśl, wyjaśnił kontekst tej wypowiedzi: „Ojcem waszym jest diabeł” (Ew. Jana 8:44). Mimo że ci przywódcy wierzyli, iż służą Bogu Wszechmogącemu, w rzeczywistości służyli władcy tego świata.

Jeśli naprawdę jesteś z Boga, musisz być czujny. Ten świat żyje w opozycji do Bożego Królestwa. Jezus wskazał na to, kiedy powie-dział:

„Jeśli należycie do tego świata, to świat was będzie miłował jako swoją własność, lecz ja wybrałem was z tego świata, i już nie należycie do niego; dlatego świat was nienawidzi”.Ew. Jana 15:19 (TEV)

Zwróć uwagę na te słowa: „świat was nienawidzi”. To nie zabawa. Jeśli jesteś z tego świata, będziesz szanowany przez świat; jeśli jesteś z Boga, będziesz napotykał opór i czuł nienawiść światowego sytemu.

O R Ę Ż Ł A S K I

W tym miejscu pojawia się inny, bardzo ważny aspekt: jak możemy właściwie się uzbroić? Innymi słowy, jak możemy zdobyć praktyczną wiedzę na temat korzystania z broni, którą posiadamy dzięki Chrystu-sowi? Jest to potężna i duchowa broń. Paweł mówi nam: „Oręż nasz, którym walczymy, nie jest bronią świata, a wręcz przeciwnie – posiada boską moc burzenia twierdz” (2 List do Koryntian 10:4, NIV).

Czym jest „boska moc”, która burzy twierdze złego? Jest nią Boża, cudowna łaska – Jego niezasłużony dar dla wszystkich wierzących.

N I E U S T Ę P L I W I 1 4 9

Mając to na uwadze, przeczytajmy pewien fragment z Listu Piotra, a przekonamy się, że jest to rzadko głoszona i niedoceniana prawda. Pamiętajmy, że możemy używać zamiennie słów łaska, moc, przyoble-czenie mocą lub uzdolnienie.

„Wszyscy zaś bądźcie ulegli wobec siebie i przyobleczcie się w szatę pokory, gdyż <<Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokor-nym łaskę daje>>. Ukorzcie się zatem pod potężną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownym czasie, zrzućcie na niego wszystkie wasze troski, ponieważ On ma o was staranie. Bądź-cie rozsądni, czujni, ponieważ przeciwnik wasz, diabeł, cho-dzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo mógłby pochłonąć. Przeciwstawcie się mu, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych na świecie. Lecz niech Bóg łaski [przyobleczenia mocą], który was powołał do wiecz-nej chwały przez Chrystusa Jezusa, po krótkotrwałym ucisku, udoskonali was, utwierdzi, umocni i postawi na mocnym grun-cie (…) Piszę do was krótko, napominając i upewniając was, że taka jest prawdziwa łaska Boża; w niej trwajcie!”.1 List Piotra 5:5 - 12

Najpierw pokrótce streszczę powyższe słowa Piotra, a następnie omówię je krok po kroku. Tematem przewodnim tego fragmentu jest Boża łaska. Piotr zaczyna od nawoływania do uległości wobec siebie nawzajem. Innym sposobem na wyrażenie tej myśli jest: „żyjcie zjed-noczeni jedną misją”. Następnie Piotr utrzymuje, że Bóg udziela łaski pokornym oraz że uznaje nas za pokornych, kiedy spodziewamy się, że to on dzięki Swojej łasce (mocy), a nie my sami (dzięki naszym wysił-kom), udźwignie ciężar naszych trosk.

O jakich troskach mówi Piotr? Otóż o różnych, które dotyczą codziennego życia: odpowiedzialności za różne sprawy, zaspokajania

1 5 0 N I E U S T Ę P L I W I

potrzeb i różnorodnych pragnień; o wszystkim, co rodzi nasze obawy, a także co dotyczy wieczności: doświadczania pełni życia w Króle-stwie czy zaspokajania potrzeb innych ludzi. Podczas wypełniania tej misji łaski będziemy doświadczać oporu ze strony największego wroga – diabła i jego wojska. Musimy pamiętać, że on może nas pożreć i zniszczyć, ale wiemy też, że nie jest to Bożą wolą dla nas. Dlatego naszym zadaniem jest czuwanie, zachowywanie w pamięci Bożych obietnic i żarliwość w modlitwie. Jeśli będziemy żyć w ten sposób, Boża łaska uzdolni nas poszerzania Królestwa Boga i stawiania sku-tecznego oporu wobec naszego największego wroga.

Pamiętajmy, że nie jesteśmy w tym sami; nasi współbracia i siostry uczestniczą w tej samej misji łaski na całym świecie, walcząc w bardzo zbliżonym celu. Istnieją też pozytywne strony takich bitew: kształtują one dojrzałość i rozwijają siłę. Każde zwycięstwo przenosi nas na wyż-szy poziom władzy w Chrystusie Jezusie.

Piotr podsumowuje ten fragment myślą pełną zachęty: taka jest prawdziwa łaska Boża. Czy nie wydaje się to niezwykłe, że Duch Święty dwa tysiące lat temu zainspirował Piotra, aby zapisał „praw-dziwa łaska Boża”? To nie był przypadek; Duch Święty przewidział, że w dniach ostatecznych pojęcie Bożej łaski będzie sprowadzone (przynajmniej w zachod-nim chrześcijaństwie) do oczyszczenia z grzechów i biletu do Nieba. Prawdziwa łaska Boża to jedno i drugie – ale nie tyl-ko! Prawdziwa łaska to wyposażenie nas do wychodzenia poza naturalne, ludzkie zdolności podczas spełniania naszej misji. Głównym aspektem tej misji jest wyróżnianie się, wybit-ne życie, którego celem jest przynoszenie Bogu chwały i poszerzanie Jego najwyższej, potężnej władzy. Zachowując to w pamięci, może-my łatwo wywnioskować, dlaczego większość wierzących nie świeci

Większość z nas nie

wykorzystuje potęż-

nego oręża łaski

N I E U S T Ę P L I W I 1 5 1

jasnym światłem. Wyróżnianie się jest konsekwencją ciężkiej walki, a większość z nas ma tendencję do uciekania przed wszelkimi trudno-ściami. Wróg nie zamierza spocząć i pozwolić nam, abyśmy wywierali wpływ na świat w imieniu Chrystusa. Twardo sprzeciwia się naszej misji, a my musimy stanąć w wierze i sprzeciwić się jemu, wypełnia-jąc dane nam od Boga powołanie. Angielskojęzyczny przekład Biblii, New International Version, tak tłumaczy fragment z wersetu 1 Listu Piotra 12: „To jest prawdziwa łaska Boża. Bądźcie w niej mocni”. Po przeczytaniu tego przesłania słowa Pawła do Tymoteusza nabierają jeszcze większego znaczenia:

„Ty więc, synu mój, wzmacniaj się w łasce, która jest w Chry-stusie Jezusie (…). Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa”. 2 List do Tymoteusza 2:1 - 3

Paweł nie mówi Tymoteuszowi, aby był mocny fi zycznie pod względem społecznym, emocjonalnym czy intelektualnym. Mówi ra-czej o byciu mocnym w łasce. To jest ta broń, której tak bardzo po-trzebujemy. Po blisko trzydziestu latach służby zauważyłem, że więk-szość z nas nie używa potężnego oręża łaski. Pamiętamy przecież, że 98 procent chrześcijan w Stanach Zjednoczonych nie rozumie pełni znaczenia tego darmowego, potężnego daru. Wydaje się, jakbyśmy nie byli świadomi tego, co mamy.

Wcześniej Paweł pouczał młodego męża Bożego, żeby nie ulegał prześladowaniom. Widocznie młody Tymoteusz miał problemy, zma-gając się ze swoimi przeciwnikami. Nie walczył tak uporczywie i nie-ustępliwie, jak mniemał Paweł. Apostoł przypomniał Tymoteuszowi, że Bóg nie dał mu ducha bojaźni, lecz mocy, miłości i rozsądnego myślenia. Podobnie jak większość wierzących, Tymoteusz posiadał to, czego potrzebował, aby zwyciężać opór, dlatego Paweł zachęca

1 5 2 N I E U S T Ę P L I W I

go do powstania w wierze, bycia mocnym i silnym w łasce, którą ma w Chrystusie (zob. 2 List do Tymoteusza 1:6 - 7; 2:1).

Przedostawanie się na najwyższy poziom naszego powołania nie jest rzeczą łatwą. To nie jest przyjemny spacer po parku. Nie możemy wolnym krokiem wkraczać lub „wpływać” do wybitnego życia. Paweł jasno oznajmia: „(...) zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie” (List do Filipian 3:14). Angielski odpowiednik słowa „zmierzam”, którego użyto w tym wersecie, to press toward – press oznacza „cisnąć”, „naciskać”, a toward – „w kierunku”. Jeśli Paweł „ciśnie” do przodu, oznacza to, że po dro-dze musi radzić sobie z oporem i trudnościami.

Przypomnij sobie moją wizję z pierwszego rozdziału. Wioślarz musiał przeć, napierać na przekór silnemu nurtowi rzeki. W końcu osłabł. Dlaczego? Mogę sobie jedynie wyobrazić łodzie rekreacyjne wypełnione roztańczonymi, bawiącymi się, wyluzowanymi ludźmi. Wszyscy wydają się być szczęśliwi. Niemal wcale nie doświadczają ucisków. Wyraźnie działają naszemu bohaterowi na nerwy. Obserwo-wanie tego jachtu doprowadza w końcu wioślarza do fałszywego, choć niezwykle realnego przeczucia. Zaczyna mu się wydawać, że może żyć luźnym „chrześcijańskim” życiem i, co ciekawe, że nie będzie musiał stawiać takiego oporu. Co za zwiedzenie!

Możemy również nakreślić inny obraz: wyobraźmy sobie dwóch żołnierzy. Jeden żołnierz wraca z bitwy i doświadcza o wiele spokoj-niejszego życia niż jego koledzy, znajdujący się na froncie. Wojna wciąż trwa, a nasz żołnierz nie bierze udziału w konfl ikcie, ponieważ się wycofał. Podobnie jak wioślarz wciąż wygląda na gotowego do boju – nosi mundur, ma wszelki niezbędny sprzęt, broń i karabin, ale nie zmaga się z uciskiem.

Celem chrześcijanina nie jest wizualne upodobnienie się do Chry-stusa, ale naśladowanie Go w poszerzaniu Królestwa i niszczeniu dzieł

N I E U S T Ę P L I W I 1 5 3

diabła (zob. 1 List Jana 3:8). Jednak, aby tak żyć, musimy doświadczać konfl iktu, trudu ciągłych walk i stawiać opór.

Nie możemy zapominać, że łaska (moc) Boża jest wszystkim, cze-go potrzebujemy, aby pokonać trudności. Musimy jedynie współpra-cować z nią, niewzruszenie trwając w wierze – a dowodem naszej wiary są idące za nią czyny. Kiedy Piotr chodził po wodzie, dokonał czegoś niemożliwego i wyjątkowego. Jezus powiedział: „Przyjdź” – w tym jednym słowie zawierała się wszelka łaska, której uczeń potrzebował. Kiedy przestał wierzyć, łaska (moc) straciła swoją siłę i momentalnie zaczął tonąć. W słowie „przyjdź” kryła się wystarczająca moc, by mógł pokonać cały dystans, a nawet przejść po wodzie całe Morze Galilej-skie, gdyby tylko chciał. Jednak łaska straciła swoją moc, ponieważ zawiodła jego wiara. W Chrystusie mamy nieograniczoną łaskę, ale dostęp do niej uzyskujemy tylko przez wiarę: „(...) mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bo-żej” (List do Rzymian 5:2).

Moc nigdy nie traci swojej siły sama z siebie – jest stała. To nasza wiara zawodzi, a w efekcie odcinany jest dostęp do Bożej łaski (mocy). Wtedy musimy radzić sobie sami. Możemy pomyśleć o rurze, która dostarcza wodę do naszego domu. Jeśli rura pęka, przepływ jest odcię-ty. Nawet jeśli zasoby wody są nieograniczone, woda nie może płynąć, ponieważ zawiodła rura. Dla nas tą rurą jest wiara; a woda jest łaską.

Jeśli chcemy uchronić się od zawodu, musimy budować na-szą wiarę. Jak? Karmiąc się Bożym Słowem, uwielbiając Pana Boga, dziękując Mu za to, kim jest oraz za Jego łaskę, modląc się w Duchu Świętym. Jeśli nie będziemy tego robić, jeśli nie będziemy budować siebie w oparciu o najświętszą wiarę, w końcu przestaniemy ufać Bogu i zaczniemy opierać się na własnej sile, zamiast na Jego mocy. Jeśli ktoś do tego dopuszcza, wiedz, że jest o jeden krok od utracenia władzy w życiu i poddania mu się pod kontrolę.

1 5 4 N I E U S T Ę P L I W I

Dlatego Piotr zachęca nas, „(...) abyśmy nie przestawali wzra-stać łasce (…) naszego Pana, Zbawiciela Jezusa Chrystusa” (2 List Pio-tra 3:18, TEV). Jesteśmy odpowiedzialni za to, by wzrastać w Bożej mocy, a możemy tego dokonać tylko wzmacniając naszą wiarę. Wia-ra również może wzrastać. Paweł mówi: „(...) usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedli-wy z wiary żyć będzie” (List do Rzymian 1:17). Pomyśl o tym w ten sposób: im bardziej wzrasta twoja wiara, tym większy jest „rurociąg” – i w efekcie masz większe zasoby „wody” (łaski). Bóg może wtedy powierzyć ci większą odpowiedzialność, abyś wkraczał w inne obszary wymagające interwencji i walczył, przynosząc ludziom życie.

Wraz z autorem Listu do Hebrajczyków z całego serca zachęcam cię, abyś: „Prostował opadłe ręce i omdlałe kolana. Szedł prostymi ścieżkami (...) strzegł swojego serca przed odwróceniem się od Bożej łaski” (zob. List do Hebrajczyków 12:12 - 13, 15).

Odwrócić się od Bożej łaski to zrezygnować z oporu wobec prze-ciwnika, przejść w stan spoczynku, spocząć na laurach. Dlaczego mie-libyśmy odwracać się od Bożej, niezwykłej, ponadnaturalnej mocy? Dlaczego mielibyśmy ponosić porażkę w otrzymywaniu Jego cudow-nej łaski, przyoblekającej nas mocą? Jesteśmy na wojnie, a jedynym sposobem na jej zwycięski i mocny koniec jest bycie nieustępliwym w wierze. Nieustępliwa postawa sprawia Bogu przyjemność – stano-wiąc jednocześnie realne zagrożenie dla królestwa ciemności. Jest na-szym powołaniem, przeznaczeniem i przywilejem w służbie dla Pana Jezusa Chrystusa.

N I E U S T Ę P L I W I 1 5 5

10

Z B R O J A P O K O R Y

„(…) bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprze-ciwia, a pokornym łaskę daje. Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego. Wszelką tro-skę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie”.

1 LIST PIOTR A 5:5-7

Bądźcie ulegli… przyobleczcie się w szatę pokory… ukórzcie się. Stosowanie się do powyższych słów Piotra jest warun-kiem tego, aby żyć skutecznie i zwycięsko ukończyć Boży bieg

w każdej dziedzinie życia. Apostoł rozpoczyna od nakazu: „(...) bądź-cie ulegli starszym”. W tym kontekście słowo „ulegli” oznacza „zjed-noczeni w tej samej misji”3. Czy taka jedność jest możliwa, biorąc pod uwagę fakt, że różnimy się osobowościami, talentami i pragnieniami? Odpowiedź jest prosta: możemy tego dokonać przez założenie zbroi pokory. Bóg sprzeciwia się pysznym i nikt z pewnością nie chce, aby sprzeciwił się i jemu. Bóg działa odwrotnie: daje łaskę (udziela mocy) pokornym.

1 5 5

1 5 6 N I E U S T Ę P L I W I

Zanim rozwiniemy te myśli, musimy odpowiedzieć sobie na pyta-nie: kto jest człowiekiem pysznym, a kto jest tym pokornym?

P O K O R N I O T R Z Y M U J Ą B O Ż Ą Ł A S K Ę

Chrześcijanie, którzy charakteryzują się prawdziwą pokorą, to ci, którzy wierzą, ufają i są posłuszni Bożemu Słowu, a nie własnym po-glądom, pragnieniom, odczuciom czy argumentom. Całkowicie po-legają na Bożych możliwościach. Nie ufają własnym siłom. Szukają Bożej woli, a nie własnej. Uczestniczą w Bożej misji. Biblia mówi nam: „Oto człowiek wyniosły, którego dusza nie jest prawa; ale sprawiedli-wy będzie żył ze swojej wiary” (Ks. Habakuka 2:4, NKJV).

Fragment z Księgi Habakuka 2:4 przedstawia pychę i wiarę jako dwa przeciwne sobie bieguny. Równie dobrze ten werset mógłby brzmieć tak: „Oto człowiek, który nie jest pokorny, ponieważ jego dusza nie jest w nim prawa; ale sprawiedliwy będzie żył przez swoją wiarę”. Pokora i wiara są tutaj zestawione w parę, podobnie jak pycha i niewiara. Nie wierzyć Bogu to wyznawać, że wiemy lepiej niż On i ufamy bardziej sobie niż Jemu.. Niewiara jest niczym więcej niż za-maskowaną pychą.

Mniej więcej rok od czasu, gdy Izraelici opuścili Egipt, Bóg naka-zał Mojżeszowi: „Wyślij ludzi, aby przeszpiegowali ziemię kananejską, którą Ja daję synom Izraela” (Ks. Liczb 13:2, NKJV). Polecenie Boga było jasne – nie było co do tego żadnych wątpliwości. Mojżesz posłu-chał Pana i wysłał dwunastu liderów, po jednym z każdego plemienia. Dziesięciu mężczyzn było bardzo pokornych, a dwóch pozostałych ce-chowała pycha (jeśli znasz tę historię, czytaj dalej; celowo używam tu żartobliwego tonu). Po czterdziestu dniach badania Ziemi Obiecanej szpiedzy powrócili.

Pokorni przemówili jako pierwsi: „Przeszliśmy tę ziemię wzdłuż i wszerz. Rzeczywiście opływa w mleko i miód. Popatrzcie na owoce,

N I E U S T Ę P L I W I 1 5 7

jakie przynieśliśmy. Jest jednak pewien problem: stacjonują tam po-tężne wojska i wielkoludy, których musielibyśmy pokonać! Są obyci ze sztuką wojenną i są przy tym niezwykle uzdolnieni i szybcy. Ich

broń jest potężniejsza niż nasza. Przy nich wyglądamy jak banda niedawno uwolnionych sług. Musimy dobrze to przemyśleć – zastanowić się, czy war-to poświęcać nasze żony i dzieci. Czy czujemy się na tyle mocni, by obronić nasze żony i dzieci przed okrucień-

stwami, torturami, gwałtami czy nawet śmiercią? Chcemy być odpo-wiedzialnymi ojcami i mężami, dlatego przedstawiamy wam powagę tej sytuacji. To niemożliwe, abyśmy objęli w posiadanie tę ziemię”.

Choć lud pragnął zamieszkać w swojej własnej ziemi, priorytetem było bezpieczeństwo. Dlatego Izraelici pochwalili i docenili mądrość i pokorę tych mężów. Jestem pewien, że większość ojców i matek sły-szących ich relację dziękowało im za ich łagodną postawę. Izraelici pocieszali się wzajemnie i mówili: „Tak się cieszymy, że tych dziesięciu mężczyzn wyruszyło przed nami. Są wielkimi przywódcami, ich ego nie wyniosło się ponad naszą krzywdę. Co by się z nami stało, gdyby nie ich zdrowy rozsądek?”.

Wtedy krzyknęło dwóch pozostałych: „Chwileczkę! Nad czym my się zastanawiamy? Mamy tam iść i objąć tę ziemię w posiadanie! Możemy to zrobić! Bóg nam to obiecał. Mamy Jego Słowo! Pokonamy i wytępimy ten lud. Zmobilizujmy się wreszcie! Zróbmy to!”.

Wszyscy byli zaskoczeni. Spoglądali tylko na siebie ze zwątpie-niem i zdziwieniem. Czy możesz sobie wyobrazić reakcję pozostałych dziesięciu wysłanników na to, co powiedzieli Kaleb i Jozue? Myślę, że po krótkim szoku odrzekli coś w rodzaju: „O czym wy dwoje mówi-cie? Czy postradaliście rozum? Widzieliśmy to samo, co wy – ogląda-liśmy ich potęgę, broń i obwarowane miasta. Mają wielkich wojowni-

Prawdziwa wiara

wymaga szczerej

pokory

1 5 8 N I E U S T Ę P L I W I

ków i olbrzymów, są uzdolnieni i wyćwiczeni w sztuce wojennej. Nie mamy z nimi szans! Jesteście samolubni, bo nie myślicie o naszych żonach i dzieciach. Nie dbacie o majątek, który z trudem gromadzi-liśmy. Jesteście zarozumiali i lekkomyślni. Zdaje się wam, że te wasze mrzonki mogą się spełnić! Zamknijcie się, egoistyczni maniacy!”.

Wyobrażam sobie, jak tłumy ludzi wzdychają z ulgą: „Uff , dzięki Bogu, że ci mądrzejsi nie zmienili zdania. Mamy szczęście, że więk-szość szpiegów jest pokorna i rozważna. Co by się stało, gdyby wszyscy byli tak aroganccy i pyszni jak Jozue i Kaleb?”

Jednak ostatnie słowo zawsze należy do Boga! Pan Bóg zagrzmiał do Mojżesza: „Jak długo ten lud będzie mną gardził? Jak długo nie będą mi wierzyć?” (Ks. Liczb 14:11, NIV). Bóg nie popiera mentalno-ści tłumu. To, co ludzie uznają za pokorę, wcale nie musi być praw-dziwą pokorą, której oczekuje. W przypadku dziesięciu „mądrych” szpiegów, to właśnie ich niewiara okazała się być pychą. Opierali swoje wszystkie obliczenia na własnej mądrości, zdolności i sile.

Później w Księdze Jeremiasza Bóg mówi: „Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce! (…) Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan!” (Ks. Jeremiasza 17:5, 7, NLT). Dziesięciu szpie-gów zobaczyło wielkich olbrzymów, dlatego też ocenili szansę na zwy-cięstwo, bazując na swojej niewielkiej sile. Kaleb i Jozue widzieli, jak wielki jest Bóg i opierali je wyłącznie na Bożej łasce (mocy). Dlatego też otrzymali błogosławieństwo, a pozostali wysłannicy, którzy nie mieli wiary, zostali przeklęci.

Kiedy czytasz tę historię, jak sądzisz, którzy szpiedzy byli prawdzi-wie pokorni, a którzy pełni pychy? W Bożych oczach pycha cechowała tych dziesięciu, a pokora jedynie dwóch.

Prawdziwa wiara wymaga szczerej pokory, ponieważ kiedy jesteś pokorny, polegasz na Bożych zdolnościach i ufasz, że wyniosą cię po-nad trudne okoliczności; nie zawierzasz własnym zdolnościom. Gdyby

N I E U S T Ę P L I W I 1 5 9

tych dziesięciu szpiegów pokornie ufało Bożym obietnicom, zdoby-liby teren Kanaanu i wprowadzili lud do Ziemi Obiecanej. Powinni byli ufać mocy Pana niż ich ograniczonej sile i ludzkiemu rozumowa-niu – to zjednoczyłoby ich z Bogiem oraz pokornymi Kalebem i Jo-zue, uczestniczyliby w tej samej misji.

Zanim zaczniesz z pogardą odnosić się do małowiernych szpiegów, musisz spojrzeć w lustro. Jak często zachowujesz się podobnie? Przed nawróceniem byliśmy pod tyranicznymi rządami szatana. Posiadali-śmy jego naturę i nie mieliśmy żadnych szans ani nadziei na ucieczkę. Następnie Bóg w potężny sposób wyratował nas od mocy ciemności i przyprowadził bezpiecznie do Królestwa Swojego umiłowanego Syna (List do Kolosan 1:13, TEV). Jeśli Bóg dokonał czegoś tak niebywa-łego, o ileż bardziej może poradzić sobie z łatwiejszymi i nieskompli-kowanymi sytuacjami w naszym życiu? Uzdrowienie, zaspokojenie potrzeb, udzielenie mądrości i uzdolnienie nas, abyśmy się wyróżniali i dokonywali tego, co niemożliwe. Nie powtarzajmy bezmyślnie sloga-nów, które wypowiadali pyszni wysłannicy, i nie zapominajmy szybko o Jego dziełach. Pozostańmy przyodziani w zbroję pokory, jak czynili to Jozue i Kaleb.

NIEWŁAŚCIWIE POJMOWANA POKORA

Przykro mi to przyznać, ale pokora bardzo często bywa utożsamia-na ze słabością, niezdarnością i tchórzliwością. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Na kartach Pisma Świętego widzimy, że ludzie praw-dziwie pokorni byli uznawani za arogantów i pyszałków. Za przykład możemy wziąć Dawida. Na prośbę swojego ojca odwiedził starszych braci, którzy toczyli wojnę z Filistyńczykami. Kiedy dotarł na pole bitwy, zauważył wszystkich żołnierzy, w tym swoich braci, w nietypo-wej pozycji jak na armię: chowających się w skałach i drżących ze stra-chu. Byli onieśmieleni rozmiarem, siłą i sławą fi listyńskiego olbrzyma

1 6 0 N I E U S T Ę P L I W I

– Goliata. Dawid dowiedział się, że ten stan trwał już czterdzieści dni, dlatego bez ogródek zapytał: „(...) kimże jest ten Filistyńczyk nieobrze-zany, że lży szeregi Boga żywego?” (1 Ks. Samuela 17:26).

Postawa Dawida rozwścieczyła jego najstarszego brata, Eliaba. Czy możesz sobie wyobrazić, o czym myślał Eliab? Zapewne o czymś ta-kim: „Okazuje się, że mój mały braciszek nie tylko jest rozbestwionym, bezczelnym bachorem, ale jest również niezłym arogantem”. Odwrócił się więc do Dawida i powiedział: „Znam ja twoją zuchwałość i złość twojego serca” (w. 28). Cóż za bezpośrednie napomnienie! W wersji angielskiej TEV słowa te brzmią: „Ty bezczelny typie!”, a w wersji NIV przetłumaczono je: „Wiem, jakim jesteś zarozumialcem”. Jak widać, brat Dawida postrzegał młodzieńca jako bezwstydnego, zuchwałego, aroganckiego i pysznego bachora.

Chwileczkę! Kto tak naprawdę był tym pyszałkiem? Kiedy kil-ka stron wcześniej czytamy historię o namaszczeniu przyszłego króla, Samuel przychodząc w tym celu do domu Jessego, nie wybrał Eliaba. Ani Jesse, ani Samuel nie spodziewali się, że Eliab nie będzie wybra-ny – był najstarszym i prawdopodobnie najsilniejszym, i najwyższym spośród synów Jessego. Bóg powiedział jednak: „(...) to nie jest ten” (1 Ks. Samuela 16:7, NIV). Dlaczego Bóg nie chciał, aby to Eliab zo-stał Królem? Czy czasem nie było tak, że pycha, o którą najstarszy z braci oskarżał Dawida, była w jego własnym sercu? Później Bóg wy-różnił pokorę Dawida, ogłaszając, że Dawid jest mężem według Jego serca (zob. Dzieje Apostolskie 13:22). Pokora wyróżniała Dawida.

Dziś wszyscy wiemy, jak potężnym przywódcą był Dawid – daleki od słabości, niezdarności czy tchórzliwości. To on napisał: „Pan jest ze mną, nie lękam się, Cóż może mi uczynić człowiek?” (Ks. Psalmów 118:6).

Na polu bitwy Dawid nic sobie nie robił z oskarżeń Eliaba. Wy-szedł naprzeciw Goliata i odważnie wyzwał go na pojedynek. Zwró-cił się do niego, mówiąc, że odetnie mu głowę. Następnie ruszył na-

N I E U S T Ę P L I W I 1 6 1

przeciw obozu wroga, zabijając Goliata pierwszym uderzeniem procy, i uczynił dokładnie to, co obiecał: uciął Goliatowi głowę.

Najstarszy brat Dawida i jego rodzeństwo opierało szanse na zwy-cięstwo na własnych zdolnościach, podobnie jak dziesięciu wysłanni-ków do Ziemi Obiecanej. Dawid myślał inaczej. Patrzył dalej. Widział więcej. Wiedział, że dzięki Bożej mocy i Jego pomocnej dłoni wygra tę bitwę. Przyodział szatę pokory. Król Saul zaoferował mu swoją zbroję, ale Dawid odmówił – ufał zbroi Bożej. Tak, jak Jozue i Kaleb, Dawid został zaliczony do pyszałków i zuchwalców przez tych, którzy ufali samym sobie.

Mam pewność, że wróg pracuje usilnie, aby wykrzywić naszą de-fi nicję i rozumienie pokory. Wielu szczerych chrześcijan błędnie po-strzega pokorę jako delikatną mowę, subtelność zachowania, a nawet odczuwanie strachu przed wszelkimi konfl iktami. Takie pojmowanie pokory nie ma nic wspólnego z prawdziwym, biblijnym i właściwym jej znaczeniem. Aby się w tym utwierdzić, rozważmy kolejne dwa przykłady: Mojżesza i Jezusa.

W Księdze Liczb czytamy: „Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi” (Ks. Liczb 12:3).

Cóż za wyjątkowe stwierdzenie! Czy znalazłby się ktokolwiek, kto nie chciałby, aby Bóg powiedział o nim coś podobnego? Oczywiście, że nie. Każdy z nas by sobie tego życzył. Nikt też nie odważyłby się powiedzieć czegoś takiego o sobie, ponieważ jedynie arogancki, zu-chwały i zarozumiały człowiek może pozwolić sobie na coś takiego. Dobrze, a teraz zgadnij, kto napisał Księgę Liczb – sam Mojżesz! Ten mąż Boży powiedział o sobie, że jest najbardziej pokornym człowie-kiem ze wszystkich, którzy żyją na ziemi!

Jak to możliwe? Czy możemy sobie wyobrazić przywódcę kościo-ła, który stoi za pulpitem podczas konferencji i stwierdza: „Słuchajcie uważnie. Jestem niezwykle pokornym człowiekiem, a teraz pokrótce

1 6 2 N I E U S T Ę P L I W I

wam o tym opowiem”. Zostałby wyśmiany. Zasłynąłby tym stwier-dzeniem i stałby się przedmiotem drwin.

Posłuchajcie teraz, co mówi Jezus: „Przyjdźcie do mnie, wszyscy zmęczeni i obciążeni (…), uczcie się ode mnie, ponieważ jestem (…) pokornego serca” (Ew. Mateusza 11:28-19, NIV). W zasadzie to Jezus mówi: „Przychodźcie do mnie, ponieważ jestem pokorny. Chcę was czegoś na ten temat nauczyć”. Gdyby takie zdanie padło z ludzkich ust, również nie obeszłoby się bez drwin. Jednak problem nie leży w tym, co powiedział Mojżesz czy Jezus, ale w tym, że zboczyliśmy z prawdziwego rozumienia i pojmowania pokory. Przeoczyliśmy jej najważniejsze znaczenie, ponieważ myślimy, że mamy żyć jak nie-godne robaki i mówić jedynie o naszych brakach, niezdolnościach, miernocie i słabości, podczas gdy prawdziwa pokora to całkowite po-słuszeństwo i zaufanie Bogu Ojcu. Stawia ona we wszystkim na pierw-szym miejscu Pana, na drugim miejscu – innych ludzi, a nas samych – na trzecim. Pokory nic nie łączy ze słabością, łagodnością lub samo-poniżaniem się, ale ma wiele wspólnego z odważnym, nieustępliwym życiem w mocy ofi arowanego przez Boga daru łaski.

P O K O R A W S P I E R A N I E U S T Ę P L I W O Ś Ć

Pamiętasz, że nagrodę otrzymują ci, którzy się nie uginają i dobrze kończą Boży bieg? Paweł przestrzega przed pozwalaniem, aby fałszywa pokora – która przyjmuje postać mądrości – trzymała nas z dala od tej nagrody: „Niechaj was nikt nie odsądza od nagrody, zamiłowany w uniżaniu siebie” (List do Kolosan 2:18, BT). Dziesięciu szpiegów i onieśmielony naród izraelski obrazują, ile może nas kosztować fałszy-wa pokora – możemy ją utracić.

Dziesięciu szpiegów doradzało, aby nie wchodzić do Ziemi Obie-canej. Ich myślenie wydawało się bardzo rozsądne, logiczne i rozważ-ne, ale czerpali raczej z drzewa poznania dobra i zła niż z obietnic

N I E U S T Ę P L I W I 1 6 3

i mądrości Bożej. Oszukiwali nie tylko siebie, ale też własne rodziny i miliony innych ludzi – i dlatego nigdy nie weszli do Kanaanu. Rzesze ludzi mijają się z przeznaczeniem z powodu fałszywej pokory. Wów-czas tylko dwóch mężczyzn – Jozue i Kaleb – chodziło w duchu praw-dziwej pokory. Byli jedynymi dorosłymi ludźmi w tamtym pokoleniu, którym Bóg zezwolił na wejście do upragnionej ziemi. Jozue został też przywódcą nowego pokolenia, które odważnie i pokornie wkroczyło do Ziemi Obiecanej, w mocy Bożej.

Pewnego razu spytano mnie: „John, czy wolałbyś głosić do mi-lionów ludzi z różnych środowisk, czy do kilkunastu liderów?”. „Do milionów” – odpowiedziałem. Odpowiedź mnie zaskoczyła: „Wybra-łeś nierozważnie, ponieważ dziesięciu zwiadowców wysłanych do Ka-naanu poniosło odpowiedzialność za rozminięcie się z przeznaczeniem milionów ludzi”.

Jesteśmy powołani, aby przewodzić i wywierać wpływ na świat. Jakim jesteś przywódcą? Czy twoją zbroją jest pokora pochodząca od potężnego Boga, czy tylko przywdziewasz pozór pokory i wciąż dzia-łasz, polegając wyłącznie na sobie?

Paweł dalej pisze: „Jesteśmy więcej niż zwycięzcami” (List do Rzy-mian 8:37, NKJV), ale też pisze, że nasze własne pomysły, plany czy kierunki działania, które nie pochodzą od Boga, „mogą wydawać się mądre, ponieważ wymagają wielkiego oddania, poświęcenia i dyscy-pliny ciała. Nie mają jednak mocy, aby dać nam zwycięstwo” (List do Kolosan 2:23, NLT).

Każda osoba żyjąca w czasach Jozuego i Kaleba została przezna-czona do zwycięstwa. Eliab wraz z braćmi również mógł pokonać Fi-listyńczyków na długo przed tym, zanim pojawił się Dawid. Jednak fałszywa pokora wykradła ich siłę, obietnice, owoce i zdolności do pa-nowania w życiu. Ostatecznie zabrała im także wieczną nagrodę. To dlatego Paweł pisze:

1 6 4 N I E U S T Ę P L I W I

„Żyjcie w harmonii jeden z drugim, nie bądźcie wyniośli (sno-bistyczni, napuszeni i zarozumiali), ale dostosujcie się [do ludzi i rzeczy] i oddajcie się pokornym zadaniom. Nigdy nie przece-niajcie własnej wartości i nie uważajcie się za mądrych”.List do Rzymian 12:16 (KJV)

Pokorny umysł nie jest mądry we własnych oczach. Pamiętam, że pewien znany periodyk zamieścił artykuł na bardzo kontrowersyjny temat. Redaktor pisma skontaktował się ze mną, prosząc o komentarz w tej sprawie. Asystent przekazał mi, o co chodzi, a ja odpowiedzia-łem: „Potrzebuję kilku chwil, żeby to przemyśleć”.

Następnego dnia czułem poruszenie w duchu, ale nie wiedziałem dlaczego. Wciąż zadawałem sobie pytanie: „Co się dzieje?”. Nie mo-głem odkryć, co mnie tak dręczy. W końcu przedstawiłem tę spra-wę Panu i następnego dnia doznałem olśnienia. Rozmawiając z Lisą, stwierdziłem: „Już wiem, dlaczego byłem tak zakłopotany prośbą ze strony tego czasopisma. To proste: kim ja jestem, żeby udzielać opinii w tej sprawie? Czy ambasadorowie przedstawiają własne stanowiska?”.

Biblia mówi: „Jesteśmy ambasadorami Chrystusa, jakby sam Bóg przez nas orzekał” (2 List do Koryntian 5:20, NKJV). Gdyby prezydent Stanów Zjednoczonych wysłał ambasadora, aby przekazał wiadomość dla innego kraju, a ambasador wydałby własne oświadczenie zamiast tego, które mu nakazano, z pewnością miałby poważne kłopoty. Kiedy mówię w imieniu Bożym, muszę wypowiadać prawdę zgodną z Jego Słowem. Kim jestem, aby wyrażać własne opinie? To głupota, którą popełnili wyżej wspomniani zwiadowcy. Redaktor pisma zwrócił się z prośbą o moją opinię. Gdybym ją wydał, zszargałbym powierzone mi przez Boga szafarstwo łaski.

Całe to zajście przypomniało mi, co Bóg powiedział do mnie wiele lat temu. W pierwszych latach służby przechodziliśmy przez bardzo trudny czas. Mówiąc dosłownie: doświadczaliśmy pustyni. Pamiętam,

N I E U S T Ę P L I W I 1 6 5

jak jeździliśmy razem z Lisą nasza małą Hondą Civic po wschodnich Stanach Zjednoczonych, z dziećmi w fotelikach i bagażem upchanym tak, aby wykorzystać każdą, nawet najmniejszą przestrzeń. Modlili-śmy się żarliwie, aby Bóg otworzył dla nas drzwi. Większość społecz-ności, w których usługiwaliśmy, liczyła sto lub nieco więcej członków – nie były to kościoły wywierające wpływ na swoje miejscowości.

Po kilku latach zmagań Bóg przemówił do mnie podczas poran-nej modlitwy: „John, przez kilka lat posyłałem cię do kościołów i na konferencje, które nie miały tak wielkiego znaczenia. Byłeś Mi wierny

i posłuszny. Zatroszczę się o te społecz-ności, w których usługiwałeś, lecz teraz dokonam znaczącej zmiany: przyniosę wzrost, o którym nawet nie marzy-łeś. Twój zasięg wpływów pomnoży się wielokrotnie. Będziesz zapraszany na konferencje i do kościołów, któ-re mają ogromne znaczenie w swoich

miastach. W niebywały sposób wyleję na ciebie błogosławieństwo fi -nansowe, społeczne i duchowe. Zabiegasz o to, co należy do Mnie, więc nadchodzi czas, abyś zaniósł to przesłanie do tłumów”. (Pragnę w tym miejscu wyjaśnić jedną rzecz: istnieją wielkie kościoły, które nie oddziałują na społeczność lokalną czy regionalną, ale istnieją też małe wspólnoty, mające ogromne znaczenie w swoich miejscowościach. Istotnym aspektem skutecznego kościoła nie jest ilość, ale jakość służ-by i wpływu na otoczenie).

Byłem zaskoczony i podekscytowany tym, co Bóg tak wyraźnie powiedział do mojego serca. Później przekazałem to Lisie i ona rów-nież była podekscytowana. Jednak było coś jeszcze – po kilku chwi-lach Pan przemówił do mnie ponownie: „To będzie próba. Kiedy usługiwałeś w mniejszych społecznościach, musiałeś ufać Mi odnośnie każdego grosza i wierzyć każdemu Mojemu słowu. Poszukiwałeś wier-

Bojaźń Pana jest

źródłem zdrowego,

mądrego, pełnego

mocy i bezpiecznego

życia

1 6 6 N I E U S T Ę P L I W I

nie i wytrwale Mojej rady, ponieważ wiedziałeś, że jeśli rozminiesz się z Moją wolą, będziesz musiał ponieść konsekwencje.

Teraz zadam ci kilka pytań: czy będziesz bezmyślnie wydawał pieniądze, którymi cię pobłogosławię? Czy wciąż będziesz poszukiwał Moich rad, jak czyniłeś to w trudnych czasach? Czy będziesz pobła-żał swoim pragnieniom, zamiast podążać za Mną? Czy będziesz głosił swoje własne opinie, zamiast wierzyć Mi i czekać na Moje słowo, zwia-stowanie? Synu, Moje dzieci są wypróbowywane w dwóch miejscach: na pustyni i w miejscach obfi tości. Większość nie upada na pustyni, ale w miejscu największej pełni i dobrodziejstw”.

Drżałem, słysząc te słowa. Po zakończeniu modlitwy szybko po-dzieliłem się nimi z Lisą, na co odpowiedziała: „John, kiedy usłysza-łam pierwszą część Bożego przesłania, chciałam tańczyć jak dziecko. Teraz, kiedy znam jej drugą część, trzęsę się ze strachu!”. „Bardzo do-brze” – odparłem – „bojaźń Boża jest właściwą reakcją”.

Wielu chrześcijan nie rozumie, że bojaźń Boża nie oznacza stra-chu przed Bogiem, lecz obawę przed oddaleniem się od Niego! Bojaźń Boża jest źródłem zdrowego i bezpiecznego życia, pełnego mądrych decyzji.

Jeśli za przykład weźmiemy bogactwa, to stanowią one dobro pod warunkiem, że są właściwie zarządzane i trzymane dla określonego celu. Bardzo łatwo możemy popaść w zwiedzenie odnośnie naszego majątku. Jezus ostrzegł nas w Ewangelii Mateusza 13:22 przed „ułudą bogactw”. Jednak możemy się przed nią ochronić, jeśli będziemy słu-chać Bożych rad i podążać za Jego wolą, mądrością, żyjąc w bojaźni przed Nim.

Wracając do prośby czasopisma, gdybym udzielił mojej własnej opinii, będąc przy tym ambasadorem Chrystusa, okazałbym brak bo-jaźni, czyli pychę. To jest powodem, dla którego Paweł mówi: „(...) nie bądźcie wyniośli (…), oddajcie się pokornym zadaniom” (List do Rzy-mian 12:16). Jozue i Kaleb nie przystali do opinii swoich współtowa-

N I E U S T Ę P L I W I 1 6 7

rzyszy; Bóg bardzo wyraźnie objawił im swoją wolę. Bali się Boga, dla-tego wykonali dobre dzieło. W Przypowieściach Salomona napisano: „Bóg drwi z dumnych szyderców, ale daje łaskę pokornym” (Przyp. Salomona 3:34, NIV).

Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby, aby drwił z niego Bóg. Dzieje się tak z tymi, którzy są samowystarczalni. Pan chwały nie to-leruje pychy. Nienawidzi jej. Lucyfer był bardzo blisko Boga, najbliżej spośród wszystkich aniołów, lecz brakowało mu bojaźni przed Bogiem, dlatego nie zakończył dobrze. Pismo Święte mówi: „Bojaźń Pańska jest czysta, i trwa na wieki” (Ks. Psalmów 19:9). Bojaźń Pańska jest mocą, która pozwala nam ukończyć Boże dzieło. Adam i Ewa przebywali w obecności Bożej chwały, ale nie bali się Boga na tyle, aby bardziej obawiać się oddalenia od Niego. W efekcie musieli opuścić Eden.

Bojaźń Boża, wiara i pokora to potrójny sznur, który nie może być łatwo zerwany (por. Ks. Kaznodziei 4:12). Jeśli boisz się Boga, będziesz Mu wierzył pomimo okoliczności, które wydają się być niemożliwe do pokonania. Gdy czujesz bojaźń Pańską, nabierasz pokory i nie jesteś mądry we własnych oczach. Dlatego też pycha, bunt i niewiara są po-trójnym sznurem, który tak trudno jest zerwać. Pokaż mi człowieka, który lekceważy lub obniża wartość Bożego Słowa, upierając się przy własnym zdaniu – założę się z tobą, że nie wytrwa do końca. Jego je-dyną nadzieją jest prawdziwa pokuta i szczere uniżenie.

T Y L N E U Z B R O J E N I E

Pycha jest niezwykle zwodnicza. Wierzę, że jest najskuteczniejszą bronią wroga, powstrzymującą nas od dobrego ukończenia Bożego boju. Pyszny człowiek nie widzi zasadzek wroga, ponieważ jest ude-rzany od tyłu – poza polem widzenia. Jak często zdarza się nam słyszeć od tych, którzy wszystko stracili: „Nie spodziewałem się tego!”.

1 6 8 N I E U S T Ę P L I W I

Istnieje pewien powód, dla którego to się dzieje. Patrząc na opis biblijnej zbroi Bożej, wiemy, że mamy wszystko, co pozwoli nam się ochronić przed wszelkim atakiem nadchodzącym od frontu. Mamy pas prawdy, tarczę sprawiedliwości, buty Ewangelii pokoju, tarczę wia-ry, hełm zbawienia i miecz Słowa Bożego… Kiedy o tym myślimy, wiemy, że ta broń ochrania nas przed zagrożeniem napierającym od przodu. Co zatem ochrania nasze tyły? Prorok Izajasz udziela nam od-powiedzi: „(...) chwała Pańska będzie twoją tylną strażą” (Ks. Izajasza 58:8).

Anglosaski przekład Pisma Świętego, New Living Translation, tak tłumaczy ten werset: „Chwała Pańska będzie ochraniać twoje tyły”. Boża chwała ochrania nas w miejscach, które znajdują się poza polem naszego widzenia. Pamiętajmy, że Pan z nikim nie dzieli się Swoją chwałą (zob. Ks. Izajasza 42:8). Kiedy wynosimy nasze własne opinie ponad Jego zdanie, jesteśmy pyszni i tracimy tylną straż chwały. Wte-dy wszystko, co znajduje się poza naszym polem widzenia, staje się łatwym, nieuzbrojonym, celem dla wroga!

Wzdrygam się na myśl o tym, że współcześni chrześcijanie są nie-doinformowani na temat prawdziwej pokory i pychy. Bóg mówi: „Lud mój ginie z braku wiedzy” (Ks. Ozeasza 4:6, KJV). Jak wielu z nas zgi-nęło lub zginie przez nieświadomość? Jeśli tych dziesięciu izraelskich szpiegów niewłaściwie przypisało pychę i dumę Jozeumu i Kalebowi, podobnie jak Eliab Dawidowi, to co się dzieje w dzisiejszych czasach?

Można to porównać do długiej podróży, podczas której czyha na nas wiele niebezpiecznych, dzikich zwierząt. Gdy tylko wysiądziemy z samochodu, urządzając sobie krótki spacer, szybko znajdziemy się w poważnych tarapatach.

Pewnego razu byłem z Lisą na safari w Afryce. Miejsce było cał-kiem przyjemne, a standard pokoi bardzo wysoki. Każda para miała do dyspozycji własny domek. Każdego wieczoru byliśmy eskortowa-ni przez uzbrojonego strażnika z miejsca, gdzie jedliśmy posiłek, do

N I E U S T Ę P L I W I 1 6 9

naszej chatki – to była długa droga. Podczas pierwszej przechadzki strażnik ostrzegł nas: „Pod żadnym pozorem nie możecie w nocy wy-chodzić z chaty, ponieważ możecie stać się łatwym celem dla dzikich zwierząt. Na zewnątrz nie ma żadnego ogrodzenia, ochraniającego was przed ich atakiem”.

Co stałoby się, gdyby nam tego nie powiedziano i któregoś wie-czoru zdecydowalibyśmy się na wieczorną przechadzkę po posiłek? Sami stalibyśmy się niezłą przekąską. Zginęlibyśmy przez brak wiedzy. Na podstawie treści omówionej w tym rozdziale moglibyśmy w nastę-pujący sposób sparafrazować słowa Ozeasza: „Mój lud ginie przez brak dostrzegania różnicy między prawdziwą pokorą a pychą”.

Niezmiernie się cieszę, że poświęcasz swój czas na uczenie się o przyodziewaniu się w pokorę. Nie poprzestawaj na tym. Studiuj Pi-smo Święte i proś Ducha Świętego, aby dawał ci świeże poznanie. Nie pozwól, by wytrącono cię z właściwej drogi ze względu na brak po-znania. Jesteś przeznaczony do mocnego, dobrego ukończenia biegu wiary. Posłuchaj Bożej obietnicy:

„(…) pokorni zaś na nowo będą się radować Panem”. Ks. Izajasza 29:19

Co za wspaniała obietnica! Wszyscy kochamy radość. Dlaczego ta obietnica jest tak istotna? Ponieważ Biblia mówi: „(...) radość Pana jest waszą siłą” (Ks. Nehemiasza 8:10). Jest siłą do tego, abyś mógł szczę-śliwie ukończyć Boży wyścig. Nie możesz nieustępliwie biec w wyści-gu i dobiec do mety bez radości. Bóg obiecuje, że jeśli pozostaniemy odziani w szatę pokory, będziemy wzrastać w radości i sile. Pan obie-cuje coś jeszcze:

„Bo tak mówi Ten, który jest Wysoki i Wyniosły, który króluje wiecznie, a którego imię jest <<Święty>>: Króluję na wysokim

1 7 0 N I E U S T Ę P L I W I

i świętym miejscu, lecz jestem też z tym, który jest skruszony i pokorny duchem, aby ożywić ducha pokornych i pokrzepić serca skruszonych”.Ks. Izajasza 57:15

Gdy zamieszkuje w nas Bóg, możemy z odwagą biec w wyścigu. Boża obecność nie jest celem naszej gonitwy. Jesteśmy raczej po to, aby pragnąć Jego obecności w nas. Tylko to podsyca nieustanną siłę do wytrwałości.

Moi drodzy, przyobleczmy się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Ukórzmy się więc pod mocną rękę Bożą, aby nas wywyższył czasu swego (por. 1 List Piotra 5:5 - 6).

N I E U S T Ę P L I W I 1 7 1

11

Z R Z U ć C I Ę Ż A R

„(…) przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego. Wszel-ką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie”.

1 LIST PIOTR A 5:5 - 7

Najważniejszą rzeczą w przyodziewaniu pokory jest jednocze-nie się z Bożym planem – tak jak zrobili Jozue i Kaleb. Kiedy postępujemy w ten sposób, wszelka przeciwność, która staje

nam na drodze do wypełnienia Boskiego planu, jest możliwa do po-konania. W pokorze ukryte są wszelkie pokłady Bożej siły, moc Jego potężnego ramienia. Dzięki pokorze wierzymy w Jego słowa, nawet jeśli wydają się irracjonalne czy nierozsądne. Pokora sprawia, że mo-żemy chodzić w wierze, panując nad zmysłami czy ludzką mądrością.

Jeśli chcemy naprawdę żyć w ten sposób, musimy zrzucić na Niego wszelkie troski. Nie niektóre troski, ale wszystkie. Uczynili tak Jozue i Kaleb. Nie martwili się o swoje żony i dzieci. Na pewno bardzo ko-chali swoje rodziny – byli przecież mężami i ojcami – jednak dla nich Boże Słowo było ponad ludzkimi obawami czy racjonalnymi myśla-mi. Wiedzieli, że dzięki postawieniu Boga na pierwszym miejscu ich rodziny będą objęte Bożą ochroną, zaopatrzone we wszelkie niezbędne dobra. Jozue i Kaleb byli sługami prawdziwie uniżonymi przed Pa-nem, zatem wszelkie troski ich rodzin powierzyli w ręce Najwyższego.

1 7 1

1 7 2 N I E U S T Ę P L I W I

Z R Z U Ć N A N I E G O K A Ż D Ą T R O S K Ę

Kiedy zrzucamy każdą naszą troskę na Boga, otrzymujemy moc do nieustępliwej walki o powierzoną nam przez Niego misję. Nie możemy dźwigać ciężarów, jeśli chcemy mieć siłę, aby przedzierać się naprzód. Biblia instruuje nas: „Zrzućcie z siebie wszelki ciężar, który was spowalnia (…), biegnąc wytrwale w wyścigu, który Bóg wam wy-znaczył” (List do Hebrajczyków 12:1, NLT).

Ciężary nas spowalniają i przeszkadzają w dobrym zakończeniu wyścigu. Pomyśl, że biegniesz w maratonie z dwoma dwudziestokilo-gramowymi ciężarkami na każdej kostce. Miałbyś ogromny problem z poruszaniem się, nie mówiąc już o zakończeniu wyścigu!

Troski i zmartwienia są najcięższymi przeszkodami w przedzie-raniu się naprzód. Są tym, co skutecz-nie powstrzymało dziesięciu szpiegów przed wykonaniem zadania. Przesadna troska i zamartwianie się potencjalny-mi skutkami decyzji powstrzymało ich przed kroczeniem naprzód i wypełnie-niem Bożych obietnic dla ich życia.

Rodziny nie są naszym ciężarem, ale troska o rodziny staje się ciężarem. Jeśli poddajemy w wątpliwość Bożą zdolność lub pragnienie chronienia i zaopatrywania naszych bli-skich, obrażamy Jego wierność i moc. Pamiętajmy, że Jozue i Kaleb udowodnili, jak wielki błąd popełnili zwiadowcy, kiedy czterdzieści lat później wyruszyli do walki z tymi samymi Kananejczykami, a ich rodziny nie doznały krzywdy. Tak naprawdę bitwa okazała się być wielkim błogosławieństwem dla ich żon i dzieci, ponieważ wygrana dała im urodzajną ziemię, w której mogli żyć.

Przemyśl dokładnie owoce pracy wszystkich wysłanników do Ziemi Obiecanej. Ci, którzy pragnęli ochronić swoje rodziny, zamiast

KAŻDY MOŻE

DOKONYWAĆ

WYBORU MIĘDZY

BEZPIECZEŃSTWEM

I PRZEZNACZENIEM

N I E U S T Ę P L I W I 1 7 3

ufać Bożemu prowadzeniu, ostatecznie otrzymali w dziedzictwie pu-stynię. Na pewno nie było to ich wymarzonym celem. Musieli przez czterdzieści lat znosić trud i brak obfi tości. Dwóch szpiegów, którzy byli posłuszni Bożemu Słowu i uwierzyli Bogu, składając troskę o wła-sne rodziny w ręce Boga, odziedziczyło pełne błogosławieństwo Ziemi Obiecanej, krainy „mlekiem i miodem płynącej”. Był to cel przezna-czony dla każdego.

Każdy z nas może w różnych momentach życia swobodnie do-konywać wyboru pomiędzy bezpieczeństwem i przeznaczeniem. Czy wybierzemy ścieżkę prowadzącą do posiadania wpływów, czy będzie-my usiłowali zapewnić sobie bezpieczne i komfortowe życie? Jeśli wy-bierzemy wygodę, to automatycznie zrezygnujemy ze swojego prze-znaczenia. Możemy odnieść sukces i cieszyć się wygodą i poczuciem bezpieczeństwa, ale szybko odkryjemy, że pozbawiliśmy się pełni ob-fi tości.

Boże Słowo podaje to za pewnik i fakt: jeśli chcesz wykonać mi-sję przeznaczoną ci przez Boga, będziesz musiał zrzucić ciężar trosk i zmartwień na Niego. Droga prowadzi przez ryzyko i wiarę, a nagro-da zawsze wykracza poza strefę twojego bezpieczeństwa i komfortu. Zatem zrzuć ciężar, który cię spowalnia. Zrzuć swoją troskę na Niego.

O S O B I S T E W Y Z WA N I A

Podzielę się teraz przemyśleniami na temat ciężarów, które musia-łem zrzucać na Pana podczas mojego biegu. Kiedy byłem dzieckiem, widziałem jak wielkie znaczenie w rodzinie odgrywa mąż i ojciec. Mój tata uczył nas, że każdy zaoszczędzony grosz jest zarobionym gro-szem. Wpajał mi również, że rolą męża i ojca jest zapewnienie rodzinie bezpieczeństwa i stabilności. Marzyłem, żeby zostać pilotem, ale mój ojciec odradzał mi to, ponieważ praca pilota nie była uznawana za stabilną. Doradzał mi raczej, żebym poszedł na politechnikę i został

1 7 4 N I E U S T Ę P L I W I

inżynierem. Ukończyłem studia w 1981 roku i otrzymałem posadę w fi rmie Rockwell International.

Otrzymywałem wysoką pensję. Miałem niezłe stanowisko. Czu-łem się bardzo dobrze, mogąc zapewnić mojej żonie dobry standard życia. Podążałem za tym, czego nauczono mnie jako młodego chłop-ca. Jednak w międzyczasie przeżywałem wewnętrzny konfl ikt: czułem palące pragnienie rozpoczęcia służby. Płonęło to we mnie już od kilku lat, lecz nie widziałem innej możliwości zarobku niż ówczesna praca, którą miałem. Wiedziałem, że nie będę w stanie utrzymać rodziny z pensji sługi Bożego. Powzięliśmy więc z Lisą pewien plan.

Usłyszałem od znajomego, że fi rma płaci bardzo wysokie pensje pracownikom wyjeżdżającym do pracy za granicę – szczególnie na Bliski Wschód. Poszedłem więc do dyrektora działu kadr i poprosiłem o przeniesienie do Arabii Saudyjskiej. Stwierdziliśmy, że z pieniędzy zarobionych przez te kilka miesięcy moglibyśmy się utrzymać przez kilka lat. Dzięki temu moglibyśmy rozpocząć służbę. Był tylko jeden problem: opieraliśmy te plany na naszych własnych możliwościach.

Pewnego wieczoru jeden ze znanych pastorów posadził mnie na krześle i zrobił mi dwugodzinny wykład. Najważniejszą lekcją pły-nącą z jego nauczania było: „Bóg cię powołuje i nic z tym nie robisz. Jeśli pozostaniesz w tym samym miejscu co teraz, możesz co najwyżej skończyć jako dobry inżynier, który minął się ze swoim powołaniem”.

Byłem zdruzgotany jego słowami. Wiedziałem, że ma rację. Wró-ciłem do domu i powiedziałem do Lisy: „Zamierzam przyjąć pierwszą propozycję kościoła, jaka się pojawi. Cokolwiek się stanie, wejdę w to. Będziesz w tym ze mną?”.

„Tak, kochanie” – odparła.Przez kolejnych kilka miesięcy modliłem się żarliwie, aby Bóg

otworzył przede mną drzwi do rozpoczęcia służby. W międzyczasie robiłem wszystko, co mogłem. Usługiwałem w swoim kościele. Praco-wałem jako wolontariusz. Najpierw byłem asystentem technicznym,

N I E U S T Ę P L I W I 1 7 5

później zaangażowałem się w służbę głoszenia Słowa w lokalnym wię-zieniu, a nawet uczyłem dzieci pastora gry w tenisa (przez trzy lata studiów byłem instruktorem gry w tenisa w klubie pływacko-teniso-wym).

Kilka miesięcy później, w 1983 roku, otworzyły się przede mną drzwi do pełnoetatowej służby. Odszedłem z fi rmy Rockwell i roz-począłem służbę na pełny etat w moim kościele. Otrzymałem o wiele niższą pensję. Mój ojciec pomyślał, że postradałem rozum (podobnie jak mój szef z Rockwell). Przyjaciele się dziwili, a ja sam walczyłem z myślami o tym, jak zapewnić mojej rodzinie godne życie. Patrząc po ludzku, znalazłem się w sytuacji kryzysowej. Nasze miesięczne wydat-ki przewyższały moje dochody.

W głębi serca wiedziałem jednak, że taki jest Boży plan. Dlatego wraz z Lisą zdecydowaliśmy się zrzucić tę troskę na Niego. Nigdy nie musieliśmy cierpieć niedostatku i zawsze wystarczało nam na zaspoko-jenie naszych potrzeb. Wielokrotnie Bóg zaopatrywał nas w cudowny sposób. W ukryciu przedstawialiśmy nasze potrzeby Bogu, sprzeci-wiając się zniechęceniu, jakie zasiewał wróg. Uparcie trzymaliśmy się Słowa i doświadczaliśmy cudów.

Pamiętam, jak zastanawialiśmy się czy oddać dziesięcinę, czy ku-pić artykuły spożywcze. Tak naprawdę nie był to ciężki wybór, ponie-waż wcześniej jasno powiedzieliśmy sobie, że zawsze będziemy stawiać Boga na pierwszym miejscu. Zawsze oddawaliśmy dziesięć procent naszych dochodów, co oznaczało, że nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, aby opłacić rachunki i nie było nas stać na inne nieprzewi-dziane wydatki, takie jak choćby naprawa samochodu.

W tamtym czasie mieliśmy tylko jeden samochód i zepsuł się nam alternator. Mój grafi k był napięty, więc nie byłem w stanie go naprawić i jeździłem furgonetką należącą do lokalnego kościoła. Kilka dni po tym, jak zepsuł się nam alternator, pękła również tylna opona, a koło

1 7 6 N I E U S T Ę P L I W I

zapasowe nie nadawało się już do użytku. W tamtym roku lato w Dal-las było niezwykle upalne. Któregoś wieczoru wróciłem do domu i od-kryłem, że pękła również jedna z szyb. Doszedłem do wniosku, że to gorące powietrze wewnątrz samochodu musiało rozbić tę szybę.

Frustracja rosła. Byłem poirytowany. Nawet jeśli naprawiłbym alternator, wciąż nie mógłbym jeździć, ponieważ nie miałem opony. Zakryliśmy szybę kawałkiem materiału i taśmą, ale wiedziałem, że to nie rozwiązuje problemu. Kiedy pojawił się silny deszcz, nasze nowe okno nie powstrzymało wdzierającej się do środka wody. Wilgoć szyb-ko zniszczyła wnętrze samochodu. Nie mogłem zwlekać. Zadzwoni-łem do kilku mechaników, ale wszyscy żądali zbyt wysokiej opłaty. Gdybym zarabiał tyle, co wcześniej, z łatwością mógłbym pozwolić sobie na każdego mechanika. Natomiast w tej sytuacji musiałem bić się z wizją całkowicie rozpadającego się auta.

Miałem dość. W samotności spotkałem się z Bogiem. Krzycza-łem: „Panie, powiedziałeś, że mam zrzucić na Ciebie wszelkie troski, dlatego zrzucam teraz na Ciebie to zmartwienie. Oddaję tę sprawę cał-kowicie w Twoje ręce. Od dziś to już nie jest moje zmartwienie, ale Twoje. Jeśli to auto całkowicie się rozpadnie, to nie będzie moja wina, bo to nie moja sprawa! Stoję na fundamencie Twojego Słowa. Dziękuję Ci, że na pewno znajdziesz jakieś rozwiązanie”.

Narobiłem sporo hałasu i byłem bardzo poważny w tym, co mó-wiłem. Wtedy też po raz pierwszy od czasu awarii poczułem w sercu pokój. To było dokładnie to, co obiecuje Boże Słowo:

„Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaga-niach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A po-kój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie”. List do Filipian 4:6 - 7 (NLT)

N I E U S T Ę P L I W I 1 7 7

Następnie zacząłem z odwagą napierać na wroga. Mówiłem do niego gwałtownie i odważnie: „Szatanie, lepiej mnie posłuchaj! Mój Bóg i Ojciec zaspokaja wszelkie moje potrzeby według bogactw Jego chwały. Niczego mi nie brakuje, ponieważ najpierw szukam Królestwa i wiem, że wszystko, czego potrzebuję, będzie mi dane. Zatem w imie-niu Jezusa Chrystusa sprzeciwiam się tobie i nakazuję, abyś zabrał swoje brudne łapy z moich fi nansów i z mojego samochodu!”.

Czułem, jakby coś się złamało. Niemal natychmiast zacząłem się śmiać. „Czy ja jestem poważny?” – pomyślałem – ale z mojego wnętrza wypływała radość. Wiedziałem, że jest to radość Pana, która będzie moją siłą. Wiedziałem też, że mam nową siłę, dzięki której pokonam wroga. Czekałem na Boże rozwiązanie.

Dokładnie następnego dnia przyjechała do nas przyjaciółka Lisy i zobaczyła nasz zepsuty samochód, stojący na parkingu obok domu. Nie był to zbyt przyjemny widok. Powiedziała: „Lisa, mam znajome-go, który jest mechanikiem. Może zapytam go, co może dla was zro-bić”. Znajomy mechanik naprawił wszystko za kilkakrotnie mniej, niż żądali fachowcy, do których dzwoniliśmy. Ujrzeliśmy Boga w działa-niu. Byliśmy pełni otuchy.

To nie koniec historii. Ze względu na to, że oddaliśmy dziesięci-nę, wciąż nie mieliśmy na podstawowe artykuły spożywcze, a wypłata miała być dopiero za dwanaście dni. Pewnego wieczoru usiedliśmy razem w samochodzie i płakaliśmy. Nie były to łzy niewiary, ale fru-stracji. Nie rozumieliśmy, dlaczego musimy walczyć o każdą rzecz, podczas gdy inni niewiele się martwiąc, żyją na wysokim poziomie. Nie rozumieliśmy, co się dzieje i dlaczego doświadczamy tylu prób. Widzieliśmy je jako brzemię, ciężar, coś niepotrzebnego i irytującą stratę czasu. Nie byliśmy świadomi, że to Boża łaska wzmacniała nas, abyśmy w przyszłości mogli zwyciężać w Panu w jeszcze większych próbach i przynosić Mu jeszcze większą chwałę. Po wielu wylanych

1 7 8 N I E U S T Ę P L I W I

łzach ogłosiliśmy naszą wiarę w Boże Słowo, podnieśliśmy głowy do góry i ruszyliśmy do przodu.

Dwa dni później podeszło do nas pewne małżeństwo z San Anto-nio. Powiedzieli: „John, nie wiemy dlaczego, ale Bóg wciąż mówi nam, żeby wam to dać”. Wręczyli nam kopertę z czekiem na 200 dolarów. Byliśmy zdumieni. Nikt oprócz Boga nie znał naszej sytuacji! Znów zatroszczył się o nas w cudowny sposób.

S K U T E C Z N O Ś Ć W Z R Z U C A N I U T R O S K

Po kilku kolejnych latach rozwoju i kształtowania wiary przyją-łem propozycję pracy w roli pastora młodzieżowego w bardzo dużym kościele na Florydzie. Znów doświadczyliśmy fi nansowego wyzwania – otrzymałem jeszcze niższe wynagrodzenie. Kolejny raz oddaliśmy nasze troski Bogu, sprzeciwiliśmy się wrogowi i oglądaliśmy niezwy-kłe cuda – Bóg zaopatrywał nas w cudowny sposób.

We wrześniu 1988 roku Pan Bóg pokazał mi, że nadszedł czas, abym wszedł w kolejny etap służby – podróżowanie i głoszenie na eta-cie. Pracowałem jako pastor pomocniczy i nie miałem własnej służby. Zdecydowałem, że nie powiem przywódcy mojego kościoła o swoich zamiarach i będę czekał, aż Bóg powie mi, jakie ma zamiary wobec mnie. Póki co, poza Lisą i przyjacielem z innego stanu, nikt nie znał moich planów.

W lutym 1989 roku, na jednym ze spotkań dla przywódców, mój pastor podzielił się ze mną wizją, którą miał ubiegłej nocy. Powiedział, że widział mnie i Lisę, jak wyjeżdżaliśmy z jego kościoła i podróżo-waliśmy. Kiedy tego słuchałem, zacząłem płakać. Duch Święty po-twierdził Swoją wolę dla mojego życia, tak jak uczynił to z Barnabą i Saulem w Dziejach Apostolskich 13:1 - 5.

N I E U S T Ę P L I W I 1 7 9

W sierpniu 1989 roku, sześć miesięcy później, w ciągu trzech ty-godni otrzymałem zaproszenia z siedmiu różnych miejsc. Powiedzia-łem o tym mojemu pastorowi, na co on tylko się uśmiechnął i odrzekł: „Właśnie to pokazał mi Pan. Wygląda na to, że wkraczasz na tę drogę”. Następnie dodał: „John, podróżuj tak dużo, ile tylko możesz, a do końca roku i tak będziesz otrzymywał swoją pensję. Na początku roku będziesz już fi nansowo niezależny”.

W ciągu kilku kolejnych miesięcy udałem się do tych wszystkich miejsc i był to bardzo owocny czas. Jednak nie pojawiały się żadne inne zaproszenia. Spodziewałem się, że niebawem je otrzymam, ale tak nie było. Mój pastor to zauważył i na dwa miesiące przed wypo-wiedzeniem umowy podarował mi list, rekomendujący mnie jako bar-dzo dobrego mówcę. Ponadto przekazał mi listę sześciuset kontaktów do kościołów w Ameryce, w których przemawiał. Był dobrze znanym nauczycielem zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i za granicą.

Szybko przystąpiłem do działania. Moim planem było napisanie listu i dołączenie do niego rekomendacji od pastora, a następnie roze-słanie go do wszystkich sześciuset kościołów. Udało mi się zaadreso-wać koperty do czterdziestu kościołów, kiedy usłyszałem, jak Duch Święty mówi: „Synu, co robisz?”. „Pragnę powiadomić pastorów, że jestem gotowy odwiedzić ich kościoły” – odpowiedziałem.

„Rozminiesz się z moją wolą” – rzekł.„Ależ Panie Boże” – odrzekłem – „przecież nikt nie wie, kim je-

stem”.„Wystarczy, że ja to wiem. Zaufaj mi” – brzmiała odpowiedź.Musiałem podjąć decyzję. Mogłem pokornie powierzyć swój

los Bogu. Mogłem też własnym wysiłkiem usiłować zapewnić sobie dochód i stabilizację. Innymi słowy, miałem zdecydować czy oddaję swoje troski i zmartwienia Bogu, czy będę je trzymać we własnych rę-kach? Wiedziałem, co należy zrobić. Zanim wzięły górę moje emocje

1 8 0 N I E U S T Ę P L I W I

i rozum, porwałem wszystkie koperty. „Albo to jest Bóg, albo jestem skończonym szaleńcem” – uznałem.

Czas mijał. Był środek grudnia, a ja zostałem zaproszony jedynie na dwa nabożeństwa. Pierwsze miało się odbyć w małym miasteczku w Karolinie Południowej, na początku stycznia, a drugie z końcem lutego w małym kościele na prowincji stanu Tennessee.

Wtedy nasz pastor poważnie się zaniepokoił. Właśnie miał rozpo-cząć swój program telewizyjny, który niebawem miał być transmito-wany na cały świat. Lisa pracowała przy produkcjach telewizyjnych, więc zaproponował jej pracę za 45 dolarów na godzinę. Poczułem ulgę. Byliśmy z Lisą podekscytowani. Praca Lisy zapewniłaby nam tak bar-dzo potrzebne pieniądze, a moja służba objazdowego kaznodziei mo-głaby się swobodnie rozwijać.

Kilka dni później Duch Święty ponownie przemówił do mojego serca: „Synu, jeśli Lisa przyjmie tę propozycję, to wiedz, że cokolwiek zarobi, ja odejmę ci to z owoców twojej służby. Nie chcę, żeby praco-wała dla twojego pastora. Chcę, żeby była przy tobie”. Byłem w szoku. Podzieliłem się tym z Lisą i ku mojemu zdziwieniu od razu się zgodzi-ła. To samo słowo odebrała podczas modlitwy! Uprzejmie odrzucili-śmy propozycję naszego pastora… ale wciąż się o nas martwił.

Grudzień dobiegał końca. Niebawem kończyła mi się umowa, a ja wciąż miałem umówione tylko dwie usługi. Znów podszedł do mnie nasz pastor i powiedział: „John, w niedzielę rano podczas nasze-go telewizyjnego nabożeństwa zamierzam ogłosić wszystkim pasto-rom, którzy będą nas oglądać, że rozpoczynasz służbę objazdowego nauczyciela i będziesz otwarty na ich zaproszenia. Co więcej, nasz kościół będzie regularnie co miesiąc wspierał twoją służbę”.

Znów byłem bardzo szczęśliwy. Ten mąż Boży był przecież jed-nym z najbardziej znanych pastorów w Stanach Zjednoczonych i wie-działem, że miliony ludzi będą oglądać jego program. Byłem pewien,

N I E U S T Ę P L I W I 1 8 1

że wchodzę na szlak Bożej woli i będę mógł rozpocząć to, do czego mnie powołał Pan.

Jednak kilka dni później podczas modlitwy Duch Święty prze-mówił do mnie po raz kolejny: „Synu, twój pastor nie będzie ogłaszał twojego rozpoczęcia służby ani też nie będzie cię wspierał fi nansowo”. Zaczynało mnie to trochę irytować. „Dlaczego?” – protestowałem. „Przecież powiedział, że to zrobi!”. Od razu usłyszałem w swoim ser-cu, że Bóg mu na to nie pozwoli i że pastor okaże mu posłuszeństwo. „Dlaczego nie pozwolisz mu na to, przecież mi to obiecał?!” – zapy-tałem. Na co Pan odpowiedział mi słowami, których nigdy nie zapo-mnę: „Ponieważ jeśli to uczyni, w trudnym czasie będziesz przybiegał do niego zamiast do Mnie”.

To mnie przekonało. Mój pastor nigdy nie postawił mnie przed widownią. Nigdy nie wspomniał o mojej nowej służbie i nie wspierał mnie miesięcznymi ofi arami. Cieszę się bardzo, że tak się nie stało. Zmusiło mnie to do powierzania trosk Bogu, do modlitwy i walki, zamiast polegania na ludziach, którzy posiadają wpływy, środki fi nan-sowe i autorytet.

Nadszedł styczeń i zgodnie z zapowiedziami kościół przestał udzielać mi fi nansowego wsparcia. Razem z Lisą posiadaliśmy 300 dolarów oszczędności. Mieliśmy dwoje małych dzieci: Addisona, który ukończył trzy i pół roku, i Austina, który miał dziewięć mie-sięcy. Nasze miesięczne rachunki wynosiły 1000 dolarów za kredyt mieszkaniowy i 200 dolarów za samochód. Nie miałem pojęcia, skąd weźmiemy pieniądze, aby spłacić te zobowiązania. Modliłem się tak gorliwie, jakby to były moje ostatnie modlitwy. Ta sytuacja skłoniła mnie do tego, aby jeszcze bardziej szukać Ducha Świętego.

Wtedy Bóg zaczął otwierać drzwi. Pierwsze zaproszenie otrzy-małem od społeczności, która spotykała się w domu pogrzebowym. To był niesamowity cykl nauczań i pastor przedłużył spotkania na

1 8 2 N I E U S T Ę P L I W I

kolejny tydzień. Usłyszało o nim kilka osób i przyjechał kolejny pa-stor z miasta Columbia w Południowej Karolinie. Podczas ostatniego spotkania podszedł do mnie i zaprosił do odwiedzenia jego kościoła. Pojechaliśmy tam i otrzymaliśmy zaproszenie na kolejne spotkanie. Trwało to przez kilka miesięcy.

Wtedy nastał czas, kiedy mój kalendarz znów zaczął świecić pust-kami. Byliśmy pod niesamowitą presją fi nansową, choć nigdy nie spóźniliśmy się choćby z jednym rachunkiem. Pewnego poranka uda-łem się na modlitwę: „Boże, mój Ojcze, czynię to, co mi powiedziałeś” – krzyczałem. „Jeśli nie dasz mi kolejnych spotkań i fi nansów dla mo-jej rodziny, to pójdę do pracy do supermarketu i będę układać towar na półkach. Będę mówił ludziom, że nie mogłeś spełnić naszych po-trzeb. Ojcze, nie chcę sam siebie promować. Jeśli mnie powołałeś, to otwórz mi drzwi. Oddaję każdą swoją troskę Tobie”.

Następnie zwróciłem się na północ i rozkazałem, aby otworzyły się drzwi. Później zwróciłem się na południe, wschód i na zachód, za każdym razem rozkazując, by otworzyły się drzwi do głoszenia Słowa. Na końcu nakazałem wrogowi, aby się wycofał, mówiąc, że nie ma takiej mocy, aby mógł przeszkodzić Bogu w wypełnieniu Jego woli.

Niedługo po tej modlitwie pewien kościół z Michigan zaprosił mnie na czterodniowy cykl nauczań. Boża moc się wylała. Spotkania te przerodziły się w tygodnie. Ludzie przemierzali po sto mil, każdego dnia wypełniając kościół po brzegi. Zadzwoniłem do Lisy, która była akurat z naszymi synami na basenie, blisko domu moich rodziców. Powiedziałem jej o spotkaniach, że póki co nie widać ich końca i że wyślę jej i dzieciom bilety, aby mogli do mnie przyjechać.

Rozmowę Lisy usłyszał pewien pastor, znajdujący się akurat na urlopie. Podszedł do niej i powiedział: „Proszę wybacz mi, ale właśnie usłyszałem twoją rozmowę z mężem. Prowadzę duży kościół w No-wym Jorku. Jestem głodny Bożego poruszenia. Czuję, że Bóg mówi mi, abym zaprosił do nas twojego męża”.

N I E U S T Ę P L I W I 1 8 3

Tak więc po spotkaniach w Michigan udaliśmy się do Nowe-go Jorku. To z kolei poprowadziło nas do kolejnych miejsc. Często wracaliśmy do tego kościoła – spotkania trwały tygodniami. Tak na-prawdę przez pierwsze cztery lata służby podróżującego kaznodziei nie napisałem ani jednego listu ani nie wykonałem żadnego telefonu do kościoła, polecając swoją posługę. Każde spotkanie było aranżowane w podobnie dziwny i cudowny sposób.

N I E U S TA N N E Z A O PAT R Y WA N I E

Powtórzę to ponownie. Zostałem wychowany w przekonaniu, że główną rolą mężczyzny jest utrzymanie rodziny. W 1 Liście do Ty-moteusza 5:8 jest napisane, że jeśli tego nie robię, to jestem gorszy od niewierzącego. Zapewnienie godnego życia moim bliskim było czymś dobrym i właściwym, jednak gdybym uczynił to moim priorytetem, wówczas nigdy nie wkroczyłbym w miejsce posłuszeństwa wobec Boga, ponieważ troska o rzeczy przyziemne stałaby się balastem, który przeszkadzałby mi w wypełnieniu Bożej misji.

Przez kilka lat podróżowania wiele razy miałem okazję widzieć, jak inni usługujący wybierali odmienny scenariusz – nie oddawali całkowicie swoich trosk Bogu. Podobnie jak dziesięciu zwiadowców starali się wyliczyć szanse na podstawie własnych możliwości. Widzia-łem, jak promowali samych siebie, przyjmowali dobre rady i sugestie odnośnie własnych służb, brali udział w politycznych grach. Smuci-łem się, widząc takie rzeczy, ponieważ wiedziałem, że nad ich życiem jest wyraźne powołanie, a oni zamiast oddawać się Bogu, próbowali przetrwać dzięki własnym zdolnościom. Nawet dziś widzę czasem, że wielu usługujących wciąż nie weszło w rządy Królestwa. Bardzo mnie dotknęły słowa pewnego pastora, który rzekł: „Nie wiesz, że wiara bez dobrych rad jest martwa?”.

1 8 4 N I E U S T Ę P L I W I

W czasie naszego pierwszego roku podróżowania widzieliśmy, w jak cudowny sposób Bóg dawał nam zaopatrzenie. Pewnego miesią-ca potrzebowaliśmy 700 dolarów, aby opłacić nasz kredyt mieszkanio-wy – termin upływał następnego dnia. Poszedłem do skrzynki na listy i odkryłem w niej pismo od pary hipisów z Alabamy. Mieli ośmioro dzieci i spali na skrzynkach od owoców i na materacach. W liście na-pisali: „John i Lisa, nie wiemy dlaczego, ale Bóg położył nam bardzo mocno na sercu, aby wysłać wam czek na 300 dolarów”.

Tego wieczora przemawiałem w kościele, gdzie zgromadziło się czterdzieści osób. Pastor dał mi ofi arę w papierowej torebce. Posze-dłem do domu, położyłem się do łóżka i wtedy przypomniałem so-bie, że nie przeliczyłem ofi ary. Wraz z Lisą złożyliśmy swoje troski na Boga, dlatego szczerze ufałem, że jutro będziemy mieć wystarczającą kwotę. Wstałem i policzyłem pieniądze – w rękach trzymałem 397 do-larów. Kwota ta, wraz z darem od hipisowskiej pary, stanowiła sumę, której potrzebowaliśmy, aby uregulować czynsz. Bóg znów nam po-błogosławił.

Po latach zrozumiałem proces szkolenia, którym doświadczał nas Bóg. Musieliśmy z Lisą nauczyć się, jak zrzucać swoje troski na Boga w małych rzeczach, takich jak choćby alternator od samochodu. Było niezwykle istotne, aby uczyć się wiary i walki, kiedy nasze dochody były bardzo małe. Dlaczego? Ponieważ kiedy weszliśmy w służbę na pełny etat, przeszliśmy z małej pensji na brak pensji. Jednak fakt, iż wcześniej dzięki Bogu nauczyliśmy się trwania w wierze, sprawił, że byliśmy na to przygotowani. Wyzwania, jakie pojawiły się podczas pierwszego roku służby pomogły nam wzrosnąć jeszcze bardziej i przygotować nas do wejścia na kolejny poziom wiary.

Kiedy piszę tę książkę, nasz budżet w służbie Messenger Inter-national wynosi ponad 100.000 dolarów tygodniowo. Gdybym nie nauczył się, jak oddawać swoje troski Bogu i wierzyć Mu na każdym

N I E U S T Ę P L I W I 1 8 5

kroku, wciąż zmagałbym się z wieloma problemami. Dobrą nowiną jest to, że nie straciłem choćby minuty na zmaganie się z obawami o zaspokojenie naszych potrzeb. Pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzegł mnie i podtrzymywał nasze serca w Chrystusie Jezusie, tak jak obiecał Bóg.

Z W I A R Y W W I A R Ę

Myśląc o procesie, którego używa Bóg, aby budować naszą wia-rę, przywodzę na pamięć czas, kiedy chodziłem na siłownię. Kiedy miałem trzydzieści pięć lat, mój harmonogram zajęć był tak napięty, że uznawałem czas spędzany na siłowni jako stracony. Zaniedbanie aktywności fi zycznej sprawiło, że pewnego razu w Atlancie o mało nie zemdlałem podczas niedzielnej usługi.

Nasz sąsiad zawodowo trenował zapasy; wówczas była to Świato-wa Federacja Zapaśnicza (WWF). Zaprzyjaźniliśmy się z jego rodzi-ną. Zapraszał mnie kilkakrotnie na trening, ale zawsze odrzucałem jego propozycje. Po incydencie w Atlancie moja postawa całkowicie się zmieniła. Poprosiłem go, żeby pomógł mi odzyskać formę.

Mój sąsiad był potężnie zbudowany. Ważył ponad 120 kilogra-mów, a zawartość tłuszczu w jego ciele wynosiła zaledwie 4 procenty. Jego bicepsy były większe niż moje uda. Zacząłem regularnie chodzić na siłownię. Początkowo poznałem jego kolegów i obserwowałem róż-ne techniki ćwiczeń. Odkryłem, że podnosząc lekkie ciężary z dużą częstotliwością, nie buduję swoich mięśni. Zapaśnicy podnosili raczej możliwie najcięższe sztangi i powtarzali to jedynie kilka razy. Lubiłem patrzeć jak podnoszą rekordowe ciężary. Najbardziej podobało mi się, kiedy unosili je po raz ostatni. Widziałem, jak podnoszą sztangę trzy razy, ale najważniejsze, czwarte podejście pokazywało ich prawdziwą determinację. Patrzyłem jak jeden z nich, leżąc na ławce, wyciskał sztangę ostatni raz. Wydawało się, że mu się nie uda, że nie będzie

1 8 6 N I E U S T Ę P L I W I

miał tyle siły. Prężył się, a krew napływała mu do żył na twarzy, ciało drżało, a jego kumple krzyczeli: „Ciśnij!” lub: „Trzymaj!”. Dając z sie-bie wszystko, wyciskał sztangę do końca i opadał na ławkę zupełnie bez sił. To wtedy nasze mięśnie budują się i rosną.

Kiedy po raz pierwszy poszedłem na siłownię, mogłem wycisnąć tylko 45 kilogramów. W pierwszym miesiącu nic się nie zmieniło. Po pewnym czasie mogłem już podnieść 65 kilogramów, a po sześciu miesiącach unosiłem 80 kilogramów. Moim rekordem było 95 kilo-gramów – nie mogłem tego przeskoczyć.

Wtedy w naszej służbie pojawił się były kulturysta. Porozmawia-liśmy przez chwilę i przypomniał mi o podstawowych zasadach, nie-zbędnych do budowania siły i mięśni. Zapomniałem, że aby budować tkankę mięśniową, trzeba wyciskać maksymalne ciężary w kilku se-riach. Będąc zachęconym jego uwagami, rozpocząłem od nowa proces budowania mięśni, a trwało to do czasu, aż któregoś razu pojechał wraz ze mną na usługę do miejscowości Fresno, w stanie Kalifornia. Podczas przerwy kilku z nas poszło na siłownię. Znajomi otoczyli mnie i powiedzieli: „John, dziś wyciśniesz 100 kilogramów”.

„Nie ma mowy” – odparłem.„Tak, tak – zrobisz to! Kładź się na ławkę, będziemy ci kibicować”.

Okazało się, że z łatwością wycisnąłem 100 kilogramów. Nie prze-stawałem trenować i w końcu udało mi się zwiększyć swój rekord do 110 kilogramów. Znów utknąłem. Moim celem, który uznawałem za nierealny, było wyciśnięcie 140 kilogramów.

Pewnego razu udałem się do Detroit, w stanie Michigan, gdzie pastor powiedział mi, że jest u nich pewien człowiek, znany w Stanach Zjednoczonych trener kulturystyki, który chwalił się wynikiem 255 kilogramów. Dzień po mojej niedzielnej usłudze pastor umówił mnie z tym trenerem i wycisnąłem 120 kilogramów! Byłem podekscyto-wany! Przygotował dla mnie program, który realizowałem z jednym z członków mojego zespołu przez kilka kolejnych miesięcy.

N I E U S T Ę P L I W I 1 8 7

Następnym razem, kiedy przyjechałem do Detroit, głosiłem na te-mat Ducha Świętego na dwóch niedzielnych nabożeństwach. Wieczo-rem rano poszliśmy z kilkoma członkami naszego zespołu na siłownię i ten sam trener powiedział do mnie: „John, wczoraj miałem sen, że wyciskasz 130 kilogramów”.

„Nie ma szans” – zaśmiałem się.Spojrzał na mnie i powiedział: „Słuchaj, cały dzień mówiłeś

o tym, jak Duch Święty się z nami porozumiewa. Wczoraj mi o tym powiedział, więc bądź cicho i wskakuj na ławkę. Wyciśniesz 130 ki-logramów”.

Grzecznie się zamknąłem i położyłem na ławce. Po kilkuminu-towej rozgrzewce mój przyjaciel włożył na sztangę 130 kilogramów, po czym powiedział: „Kiedy sztanga będzie opadać, po prostu dawaj z siebie wszystko. Nie myśl nawet przez chwilę, żeby dać za wygraną. Jeśli będzie taka potrzeba, to uruchom wszystkie mięśnie!”.

Wszyscy zgromadzeni wokół mnie krzyczeli: „Ciśnij, ciśnij, ci-śnij!”. Kiedy sztanga się obniżyła do najniższej wysokości, uderzyłem w nią całym sobą. I stało się! Znalazła się na samej górze! Byłem zdu-miony.

Mój trener dał mi kilka minut, żebym ochłonął i mógł się cieszyć tym niezwykłym sukcesem. Po chwili spojrzał mi prosto w oczy i po-wiedział: „A teraz wyciśniesz 140 kilogramów”.

„Nie ma mowy! Czy to też ci się śniło?” – broniłem się. Uśmiechnął się tylko i grzecznie powiedział: „Nie gadaj za dużo, tylko wracaj na ławkę”. Po chwili dokonałem „niemożliwego”: w wieku czterdziestu czterech lat wy-cisnąłem 140 kilogramów. Skakałem do góry jak dziecko. Nie zapomnę, jak

Duch Święty wie

jakie są twoje moż-

liwości, i zna twoje

ograniczenia

1 8 8 N I E U S T Ę P L I W I

zadzwoniłem do Lisy, będąc na lotnisku w Detroit, żeby opowiedzieć jej tę historię.

Później Bóg przypomniał mi tych trenerów – członka mojej za-łogi, pastorów z Kalifornii oraz trenera kadry narodowej z Detroit – wszyscy byli poddani działaniu Ducha Świętego.

Przypomnijmy sobie słowa Pawła:

„Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze; gdy jesteście poddawani testowi, da wam siłę, byście mogli go znieść i wskaże wyjście”. 1 List do Koryntian 10:13 (TEV)

Moi trenerzy wiedzieli, na co mogłem sobie pozwolić. Wiedzieli, że nie zdołam podnieść 180 kilogramów, ponieważ mogłem podnieść tylko 140. Byli wykwalifi kowani i rozpoznawali potencjał. Byłem pod wrażeniem ich zdolności do widzenia ponad to, co ja mogłem zauważyć. Za każdym razem nie sądziłem, że mogę wycisnąć tyle, ile oczekiwali. Oni jednak widzieli moją siłę i potencjał, o którym nie wiedziałem, że we mnie drzemie.

Duch Święty jest taki sam. On wie, jakie są twoje możliwości, i zna twoje ograniczenia.. Co by się stało, gdyby mój znajomy zapaśnik za pierwszym razem założył na sztangę 140 kilogramów? Sztanga opa-dłaby niemal z prędkością grawitacji, połamała moją klatkę piersiową, a może i zabiła. Musiałem zacząć od 40 kilogramów i pracować na kolejne kilogramy.

Podobnie Duch Święty wiedział, co jest przygotowane dla mnie i Lisy. „Ja wiem, jakie plany mam wobec ciebie” – mówi Pan (Ks. Jere-miasza 29:11, TEV). Bóg musiał budować naszą wiarę, a my w czasie tego procesu musieliśmy uczyć się, jak zrzucać na Niego nasze tro-ski. Nigdy nie było to wygodne i przyjemne, ale wiedz, że zawsze jest korzystne. Wiele razy walczyłem z emocjami, chciałem zrezygnować

N I E U S T Ę P L I W I 1 8 9

i poddać się, ale nie mogłem tego zrobić, ponieważ Jezus nigdy nie zrezygnował ze mnie. Pozostaliśmy wierni naszej Boskiej misji i nie przestawaliśmy walczyć z napotykanym po drodze uciskiem.

Kiedy patrzymy w przeszłość, myśląc o niskich dochodach, pro-blemach z alternatorem, płaconymi na czas rachunkami i o innych próbach, przez które przeszliśmy, wiemy, że za każdym razem do-kładaliśmy kolejną cegłę do Bożej twierdzy wiary, która czyniła nas mocniejszymi w trudnych chwilach. Gdybyśmy na początku wierzyli, że Bóg da nam 100.000 dolarów tygodniowo, byłoby to jak umiesz-czenie na sztandze 140 kilogramów przy pierwszej wizycie na siłowni. Tak się nie stało. Duch Święty sukcesywnie nas budował, prowadząc do wiary w coraz większe rzeczy.

N I E L E K C E WA Ż T R E N I N G Ó W

Ucisk, jaki napotkaliśmy w pierwszych dniach naszego szkolenia, dotyczył naszych osobistych potrzeb: naprawy samochodu, zakupie-nia niezbędnych środków spożywczych, opłacenia rachunków czy kredytu mieszkaniowego. Trudności, których doświadczamy teraz, rzadko dotyczą naszych osobistych potrzeb. Dotyczą raczej tłumów ludzi, których Bóg nam powierzył w ramach naszej służby. Gdybyśmy na początku zlekceważyli Boży proces treningowy, nie mielibyśmy sił do realizowania zadań, do których Pan nas dziś posyła. Musiałby użyć do tego celu kogoś innego.

Jak wielu ludzi nie dotarło tam, gdzie wysyłał ich Bóg? Z pew-nością wielu i stało się to, ponieważ nie ukończyli wszystkich etapów treningu. Jeśli nie mieli wiary, która pozwoliłaby im unieść siedem-dziesięciokilogramowej sztangi, to tym bardziej nie poradzili sobie z tą ważącą 180 kilogramów. Bóg musiał więc wybrać kogoś innego do wypełnienia ich zadania.

1 9 0 N I E U S T Ę P L I W I

Również wielu biznesmenów utknęło z dala od miejsca, do które-go powołał ich Bóg, i nie weszli w Boże, pełne mocy rządy ze względu na próby, z którymi musieli się zmierzyć. Zamiast wierzyć Bogu, uda-wali się do ludzkich instytucji i używali manipulacji lub technik suge-stii, aby przezwyciężyć trudności. Właśnie dlatego nie wykorzystywali potencjału danego im przez Boga.

Jestem prawie pewien, że dziesięciu szpiegów izraelskich nie prze-szło niezbędnego treningu, ale Kaleb i Jozue tego dokonali. Jest bar-dziej niż pewne, że ci pierwsi szukali własnych sposobów rozwiązania problemów. Nie budowali swojej wiary. Kiedy przyszedł najważniejszy moment w ich życiu, nie posiadali wystarczającej wiary, by uwierzyć.

Nasz Tato ma przygotowany najlepszy trening dla każdego z nas. Mimo że sam nie tworzy problemów, pozwala na nie, aby nas umocnić w naszym powołaniu. Nie lekceważ okresu przygotowawczego. Próby, jakie przechodzisz dzisiaj, przygotowują cię na wielkie święto, którego doświadczysz jutro. Pamiętaj, mój przyjacielu, że Bóg nie wprowadzi cię do miejsca wyzwania, dopóki nie zapewni ci treningu, przez który będziesz musiał przejść.

Ucz się zrzucać na Niego troski, w pełnej pokorze, abyś mógł prze-chodzić z chwały w chwałę, z wiary w wiarę i z mocy w moc.

N I E U S T Ę P L I W I 1 9 1

12

B ą d ź t r z e ź w y i c z u j n y

„Podobnie młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia,

a pokornym łaskę daje. Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego. Wszelką troskę swoją złóżcie na

niego, gdyż On ma o was staranie. Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając

kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie”.

1 LIST PIOTR A 5:5 - 9

Zanim zaczniemy zagłębiać się w słowa Piotra, podsumujmy ten fragment w kilku zdaniach: Piotr mówi tutaj o prawdzi-wej łasce Bożej. Łaska nie służy jedynie zbawieniu, odpusz-

czeniu grzechów, ale również uzdalnia nas, abyśmy mogli świecić w tym ciemnym i zgubionym świecie. Jednak żeby się wyróżniać, mu-simy stawiać opór, uczestniczyć w bitwie. Dlatego potrzebujemy broni – musimy być uzbrojeni w łaskę.

Zbrojenie rozpoczyna się od pokory, ponieważ Bóg daje łaskę właśnie ludziom pokornym. Paweł zachęca nas, abyśmy przyodziali się w pokorę, a kluczowym wyznacznikiem prawdziwej pokory jest rezygnacja z własnych metod i prób radzenia sobie z troskami i zrzu-canie ich na Pana. Nie możemy stawiać czoła tym wyzwaniom, jeśli

1 9 1

1 9 2 N I E U S T Ę P L I W I

nie polegamy na Bogu. Nie możemy też uczestniczyć w wyścigu, sku-tecznie walczyć i dotrwać do końca, jeśli jesteśmy obciążeni proble-mami. Zamartwianie się, kłopoty, troski i strach są wrogami naszego przeznaczenia. Zrzucanie ciężaru na Boga pozwala nam biec szybciej i z większą siłą władać mieczami.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że prawdziwa pokora nas wyzwala i pozwala płynąć pod prąd tego świata. Możemy wybrać inną opcję: przerzucić kotwicę ponad błotem i mielizną zmartwień – co wydaje się być niewykonalnym zadaniem, jeśli płyniemy pod prąd.

Po słowach o zrzucaniu trosk na Pana, Piotr sugeruje, abyśmy byli rozważni i czujni.

B Ą D Ź T R Z E Ź W Y

Słowo „trzeźwy” może być określone jako: „poważny, rozważny, uroczysty”. Słowo to pochodzi od greckiego nepho, które oznacza coś przeciwnego do stanu upojenia alkoholowego. Możemy je przetłuma-czyć: „być wolnym od środków odurzających”.

Przypominam sobie czas, kiedy idąc do szkoły średniej, po raz pierwszy zetknąłem się alkoholem. Spożywałem go przez cały okres nauki w szkole średniej. Na pierwszym roku studiów mój nawyk się nasilił, ponieważ nie byłem już pod opieką rodziców. Nie pomogło nawet wstąpienie do akademickiego stowarzyszenia, ponieważ życie studenckie było jedną wielką „imprezą”, z małymi przerwami na na-ukę. Nie musiałem więc długo czekać, żeby popaść w przesadę. Jestem ogromnie wdzięczny Bogu za to, że Jezus znalazł mnie na drugim roku studiów – tylko Bóg wie, z jakiej katastrofy mnie uratował.

Kilka razy upiłem się tak bardzo, że na drugi dzień musiałem wysłuchiwać wielu historii o moich dziwnych zachowaniach, których

N I E U S T Ę P L I W I 1 9 3

nie byłem świadomy. Mówiąc wprost, pijana osoba traci wyrazistość zdarzeń, kontrolę nad słowami i przestaje być czujna. Stowarzyszenie akademickie było pełne wesołków i nie trzeba było wiele czasu, żeby z pijanego studenta uczynić obiekt żartów. Mogliśmy z taką osobą ro-bić różne rzeczy, na które nigdy byśmy się nie odważyli, kiedy był trzeźwy.

Jednym z naszych ulubionych wygłupów było wykradanie cen-nych rzeczy. Kiedy okradziony student budził się następnego dnia, robił niemały hałas. Przeszukiwał cały pokój, a jeśli to nie pomogło, przetrząsał cały akademik. Niestety, nie miał pojęcia, w jaki sposób stracił swoją rzecz ani kiedy. Był bezradny. W panice biegał gdzie tylko mógł, krzyczał, jęczał i wzdychał, szukając projektu pracy domowej, portfela, zdjęcia dziewczyny czy innego wartościowego przedmiotu. Wszyscy, którzy znali sytuację, wkradali się potajemnie i mieli niezły ubaw, oglądając to „przedstawienie”. Kiedy już robiło się nam szko-

da kumpla, zwracaliśmy skradziony przedmiot, śmiejąc się do upadłego.

Były to tylko niewinne żarty, ale co stałoby się, gdyby ktoś ukradł ko-muś coś cennego i nie oddał? W sta-nie upojenia alkoholowego jesteśmy wystawieni na łatwe ataki i możemy stracić wiele cennych przedmiotów.

Odurzenie alkoholowe znacznie obniża nasze szanse podczas wal-ki. Przypominam sobie przyjęcie, na którym dwóch moich kolegów walczyło „na pięści”. Jeden z nich był pijany, drugi trzeźwy. Znałem ich. Wiedziałem, że gdyby oboje byli trzeźwi, to ten, który teraz był pijany, z łatwością pokonałby tego trzeźwego. Tym razem stało się inaczej: upity chłopak dostał niezłe lanie. Musieli interweniować jego koledzy, żeby uchronić go przed większą krzywdą.

Wróg z łatwością

może nas okraść lub

zniszczyć, jeśli nie

jesteśmy trzeźwi

1 9 4 N I E U S T Ę P L I W I

Przypomnijmy sobie historię ze wstępu, kiedy opowiadałem o fi l-mie „Duch i Mrok”. Wspominałem o dwóch odważnych mężczy-znach: Pattersonie, inżynierze kolejowym, oraz Remingtonie, znanym amerykańskim myśliwym. To on zabił dwa lwy ludojady, które wcze-śniej odebrały życie stu trzydziestu osobom. Nie wspomniałem, że Re-mington na końcu został zabity przez jednego z tych lwów. Po wielu dniach polowania dwóch mężczyzn wytropiło i zastrzeliło pierwszą bestię. Remington się upił i stał się łatwym celem dla drugiej z nich. Niedługo po tym Patterson schwytał i zastrzelił lwa, który zabił Re-mingtona.

Sława Remingtona była niepodważalna. Posiadał niezwykłe zdol-ności i lata doświadczenia, a jednak kiedy się upił, to wszystko straciło znaczenie. Posiadał broń, pozwalającą mu na swobodne schwytanie i zabicie lwa, ale jako że nie był trzeźwy, stracił czujność, przez co nie miał szans w obliczu szaleńczych ataków nieprzyjaciela.

D U C H O W E O D U R Z E N I E

To samo dzieje się w naszym duchu. Wróg z łatwością może nas okraść lub zniszczyć, jeśli nie będziemy trzeźwi. Powinniśmy być zdol-ni do tego, by swobodnie go pokonać bronią łaski, ale jeśli znajdziemy się w stanie upojenia, stracimy siłę i wówczas nas pokona.

Piotr ostrzega nas przed szatanem, który chodzi dookoła jak lew, szukając kogo może pożreć (1 List Piotra 5:8). Może pożreć pysznych i tych, którzy sami noszą własne troski; jednak najłatwiejszą zdobyczą jest dla niego odurzony wierzący. Czy Piotr odnosi się do alkoholu? Zapewne tak, ale jeszcze bardziej wskazuje na wierzącego, który upija się „winem” przyjemności tego świata.

Na końcu Księgi Objawienia Jan opisuje Sąd nad wielką nierząd-nicą, Babilonem. Anioł mówi do niego:

N I E U S T Ę P L I W I 1 9 5

„Przyjdź do mnie, a pokażę ci Sąd nad wielką nierządnicą, któ-ra zasiada nad wieloma wodami, z którą królowie ziemi popeł-niali nierząd, a ci którzy zamieszkują ziemię, zostali odurzeni winem jej rozwiązłości”. Ks. Objawienia 17:1 - 2 (NASB)

Istnieją różne poglądy na temat symbolu, jaki reprezentuje wielka nierządnica. Niektórzy twierdzą, że oznacza Kościół katolicki. Inni z kolei odnoszą ją do starożytnego miasta Babilon, a jeszcze inni wie-rzą, że chodzi o Rzym lub Cesarstwo Rzymskie.

Osobiście wierzę, że nierządnica oznacza system fi nansowy tego świata. Jednym z powodów mojego przekonania jest fakt, że nosi ona na czole napis: „Wielki Babilon, matka wszelkich (…) sprośności świata” (Ks. Objawienia 17:5, NLT). Inne tłumaczenia używają słowa „obrzydliwości”. Nie sądzę, żeby Rzym, starożytny Babilon, Cesar-stwo Rzymskie czy Kościół katolicki był matką wszystkich sprośności i obrzydliwości na ziemi. Jednak Pismo Święte mówi nam, że miłość do pieniędzy jest korzeniem wszelkiego zła (1 List do Tymoteusza 6:10, NKJV) i z łatwością możemy zamiennie użyć tutaj słowa „zło” zamiast „sprośności” i „obrzydliwości”, nie zmieniając pierwotnego sensu tego wersetu. Nie warto poświęcać temu zbyt wiele miejsca, ale na pewno warto to rozważyć.

Uważam, że system tego świata jest skonstruowany tak, aby wabić i nęcić nasze zmysły, powodując odurzenie. Zauważ słowa Jana z Księ-gi Objawienia: „(...) ci, którzy zamieszkują ziemię, zostali odurzeni wi-nem jej rozwiązłości”. Pozwalając się odurzyć winem trosk, bogactw, przyjemności tego świata, odsuwamy się tym samym od bliskiej relacji z Duchem Świętym. To bardzo zwodniczy stan, ponieważ chrześci-janin wciąż może wyglądać na wierzącego, jednocześnie będąc pod wpływem tego świata. Tracąc duchową wyrazistości i czujność, staje

1 9 6 N I E U S T Ę P L I W I

się łatwym celem dla diabla, który go okrada, oszukuje, niszczy, a na-wet może zabić.

Doskonałym przykładem może być los Salomona. Zaczął dobrze, poszukując Bożego prowadzenia i mądrości. Otrzymał je oraz moc do osiągania sukcesów, a nawet zdobywania bogactw (zob. Przyp. Salo-mona 8:11 - 21). Jednak na przestrzeni czasu król Salomon zaczął nad-używać tej mądrości, tracąc z oczu Boga, który mu ją dał. „Upijał się” przyjemnościami świata, pożądliwością i bogactwem. Będąc pod ich wpływem, robił rzeczy, których z pewnością nie zrobiłby jako trzeźwy człowiek: zaczął uwielbiać innych bogów.

Zawsze mnie zastanawiało, jak to możliwe, że Salomon uległ tak tragicznej pokusie – przecież dwa razy ujrzał Boga! Jeśli spojrzymy na jego czyny w świetle tego, o czym mówiliśmy powyżej, jego działanie nas nie zadziwi. Kiedy moi koledzy ze stowarzyszenia akademickiego byli pijani, robili rzeczy, które nawet nie przyszłyby im na myśl w sta-nie trzeźwości. To samo dotyczyło Salomona.

Jak możemy uchronić się przed głupotą i zachować trzeźwość? Od-powiedź może być tylko jedna: karmić się i pić ze źródła naszego Pana, który jako jedyny potrafi prawdziwie zaspokoić nasze potrzeby. „Nie upijajcie się winem, które może was zrujnować” – pisze Paweł – „ale bądźcie pełni Ducha” (List do Efezjan 5:18, TEV). Wierzę, że Paweł nie pisze jedynie o winie jako trunku, ale o wszystkim, co może nas odurzyć i osłabić czujność na Bożych drogach. Takim „winem” może być nadmierna koncentracja na biznesie, niewłaściwe kontakty sek-sualne, sport, hobby, wirtualne życie na portalach społecznościowych – i wiele innych rzeczy.

Takie aktywności same w sobie nie muszą stanowić zagrożenia, ponieważ wiemy, że „Bóg udziela nam wszystkiego dla naszej radości” (1 List do Tymoteusza 6:17, TEV). Dobrze jest cieszyć się rekreacją, czystą rozrywką, sportową rywalizacją, jedzeniem, pięknem natu-ry czy nawet możliwościami, jakie daje nam dzisiejsza technologia.

N I E U S T Ę P L I W I 1 9 7

Jednak jeśli poświęcamy czemuś zbyt wiele uwagi i czerpiemy z tego spełnienie, zamiast czerpać je od Boga, wówczas śmiało powinniśmy przyznać, że wpadliśmy w sidła destrukcyjnego nałogu.

To Jezus ma być naszą pierwszą miłością i namiętnością: mamy odurzać się tylko Jego Duchem.

Z A P E W N I J S O B I E K O N T R O L E O K R E S O W E

Jeśli chcemy być trzeźwi, musimy poddawać się kontrolom okre-sowym. Musimy szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czego pragnę i co jest moim najsilniejszym pragnieniem?”. Nie bądźmy po-wierzchowni; bądźmy szczerzy do bólu. Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie? Za czym tęsknisz? Jeśli jest to piłka nożna, to „wy-pijasz” za dużo sportu – zamiłowanie do niego przekroczyło zdrową granicę i stało się twoim nałogiem. A może takim winem są niewła-ściwe kontakty seksualne? A może do reszty pochłonęło cię zarabianie pieniędzy? Odpowiadając sobie na podobne pytania, dowiadujemy się, co nas najbardziej odurza. Dlatego musimy czytać Pismo Święte, roz-ważać je z uwagą i zatracać się w Nim. To, czego najwięcej „wypijasz”, świadczy o tym, czego najbardziej pragniesz. Pokarm, którym najczę-ściej się żywisz, świadczy o tym, na co masz największy apetyt.

Pamiętam mojego trenera od tenisa, który był uzależniony od co-ca-coli. Na początku wypijał jedną puszkę dziennie, później przeszedł na dwie dziennie, a następnie na trzy. Trwało to tak długo, aż uza-leżnił się od coli tak bardzo, że każdego dnia wypijał zgrzewkę tego napoju. Otwierając jego lodówkę, zawsze widziałem co najmniej dwie, trzy zgrzewki coli, a przy lodówce stały kolejne, czekając, aż zwolni się miejsce.

Widziałem również ludzi z nadwagą, którzy zmagali się z proble-mami zdrowotnymi na skutek wypijania dużej ilości napojów gazowa-

1 9 8 N I E U S T Ę P L I W I

nych. Jako młody wierzący byłem uczony, że moje ciało jest świątynią Ducha Świętego i że jestem odpowiedzialny za właściwe nim zarzą-dzanie. Nie chciałem już więcej połykać tych strasznych składników zawartych w napojach, więc przestałem je kupować. To wcale nie było to łatwe. Czułem, że mój organizm się ich domaga i musiałem mocno zapierać się samego siebie.

Jezus mówi nam: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie” (Ew. Mateusza 16:24). Aby uwolnić się od odurzania, musimy rezygnować z tego, czego pragniemy. Nauczyłem się zamie-niać te napoje na szklankę wody z cytryną. Nie pragnąłem wody – chciałem słodkiego napoju – ale zmuszałem się do wypijania dwóch litrów wody każdego dnia. Po kilku miesiącach moje ciało już nie do-magało się tych trunków, a dziś nie pragnę już żadnego z nich. Pragnę wody!

Podobnie jest ze Słowem Bożym. Słowa Jezusa są duchem, ży-ciem i prawdą. Jeśli chcemy rozniecić na nowo naszą pasję do Bożego Słowa, musimy od czasu do czasu zaprzeć się siebie, ponieważ nasze łaknienia i pragnienia nie są właściwie umiejscowione. Na przykład, kiedy odkrywam, że telewizja pochłania zbyt wiele moich myśli i cza-su, urządzam sobie post od wszelkiego rodzaju medialnych rozrywek. Odstawiam je na pewien czas i skupiam uwagę na Słowie Bożym i przebywaniu w Bożej obecności. Jednymi z najskuteczniejszych po-stów w moim życiu, które przyniosły mi najwięcej dobrego, były wła-śnie przerwy od medialnych rozrywek.

Kiedy wypełniamy się Słowem Boga i jesteśmy Mu posłuszni, kiedy inwestujemy cenny czas na modlitwę i słuchamy Jego zaleceń, wówczas jeste-śmy wypełniani Jego Duchem. Odu-rzenia czy nałogi Babilonu tracą swoją siłę. Inni mogą uznać nas za dziwaków,

Głównym sposobem na

utrzymanie czujności

jest modlitwa

N I E U S T Ę P L I W I 1 9 9

ale my tylko zmieniliśmy nasz sposób „upijania się”. Teraz pragniemy wina, które prawdziwie nas zaspokoi, uzdolni i pozostanie w nas na zawsze.

Od tego momentu będziemy myśleć jaśniej, będziemy podejmo-wać właściwe decyzje. Łatwo namierzymy wroga, kiedy będzie zasta-wiał na nas pułapki. Szatan nie może pokonać trzeźwego wierzącego, ponieważ zna i wyznaje obietnice Bożego przymierza. Jesteśmy uważ-ni i rozważni, uzbrojeni i gotowi do bitwy.

B Ą D Ź C Z U J N Y

„Bądźcie trzeźwi, czuwajcie!” – poucza nas Piotr w swoim pierw-szym liście (5:5 - 9). Nie możemy być czujni, nie będąc trzeźwymi, ale trzeźwość nie zawsze idzie w parze z czujnością. Bycie czujnym to świadomy akt woli trzeźwego wierzącego.

Dla celów naszych rozważań będziemy używać słowa „czujny” w znaczeniu: „być na straży, być ostrożnym lub stale zwracać uwagę na potencjalne niebezpieczeństwo lub trudności”, a także, jak defi niuje to słowo inne źródło: „nieustannie być przebudzonym i uważnym” czuwającym nawet w trakcie snu”. Takie opisy powinny oddawać stan każdego naśladowcy Chrystusa. Czujność to kolejny, niezbędny ele-ment zbroi Bożej. Kilka rozdziałów wcześniej przyjrzeliśmy się pokrót-ce życiu w nazistowskich Niemczech podczas rządów Hitlera. Każdy wierzący powinien być w każdym momencie swojego życia tak czujny, jak sprytny Żyd podczas tych straszliwych lat. Jednak istnieje zasad-nicza różnica między ustrojem nazistowskim a dzisiejszym światem: lud żydowski nie miał władzy nad Hitlerem, ale my mamy władzę nad naszym wrogiem. On panuje w tym świecie, lecz nie panuje nad nami. Może zdarzyć mu się całkiem niezła bitwa i, jeśli na to pozwolimy, może nas pożreć. Dlatego też apostoł Paweł przestrzega nas, abyśmy

2 0 0 N I E U S T Ę P L I W I

trwali w modlitwach, będąc czujnymi o każdym czasie (por. List do Kolosan 4:2).

Głównym sposobem na utrzymanie czujności jest modlitwa. Otwiera ona nasze oczy na duchową rzeczywistość, uzdalniając nas do widzenia poza to, co namacalne, oraz do zauważania zagrożeń i ata-ków, zanim zamanifestują się w naturze. Prawdę tę doskonale ilustruje relacja z dnia poprzedzającego ukrzyżowanie Jezusa.

Podczas ostatniej wieczerzy Jezus czuł w duchu, że nadchodzi czas najgorszej próby. Pozornie był to kolejny normalny i spokojny dzień, ale Jezus wiedział, że niebawem czeka go ostatnia, najtrudniejsza bi-twa. Po wieczerzy wziął udał się z uczniami w Swoje ulubione miej-sce – do ogrodu Getsemani. Tam podzielił się odczuciami z Piotrem, Jakubem i Janem. Powiedział: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!” (Ew. Mateusza 26:38, BT). Zauważ-my, że Jezus mówi wyraźnie: „(...) czuwajcie ze mną”. Jedną z defi nicji czujności jest „uważne wypatrywanie niebezpieczeństwa”. Jezus był czujny i uważny, ale był także świadomy, że Jego uczniowie nie zwra-cali uwagi na sygnały ostrzegawcze, lekceważyli je.

Jezus powiedział, że jego dusza jest smutna. W tych słowach leży sekret stałej czujności, do której kluczem jest modlitwa. Nieustająca modlitwa uzdalnia naszą duszę do wrażliwości na działania duchowe-go świata. Dzięki niej jesteśmy bardziej wyczuleni na ostrzeżenia oraz potrafi my je właściwie odczytywać, i podejmować odpowiednie kroki. Pozwala nam zawsze o krok wyprzedzać wroga.

Z N A K I O S T R Z E G AW C Z E

W pierwszych latach małżeństwa przechodziliśmy z Lisą trud-ny czas. Oboje byliśmy świeżymi chrześcijanami, a pochodziliśmy z rodzin, które przeżywały problemy małżeńskie od wielu pokoleń. Rodzina Lisy miała na swoim koncie kłótnie, rozwody i wielokrotne

N I E U S T Ę P L I W I 2 0 1

małżeństwa. Szatan nie chciał oddać tej warowni, którą utrzymywał w rodzinie Lisy od wielu lat, dlatego atakował nasze małżeństwo.

Czasem spędzałem godzinę lub dwie na modlitwie każdego dnia. W końcu stałem się wrażliwy na sferę duchową. Od czasu do czasu ogarniał mnie smutek – był sygnałem w moim sercu, że coś może pójść źle. Niełatwo jest to opisać, ale było to głębokie, męczące, silne i mocne odczucie, które mogę z pewnością opisać jako pewien rodzaj wewnętrznego „smutku”.

Kiedy pierwszy raz doznałem tego uczucia, nie wiedziałem, jaka jest jego przyczyna. Zwykle wszystko wydawało się być w porządku i nic nie wskazywało na ewentualne niebezpieczeństwo. Nasz związek miał się bardzo dobrze. Niestety, za pierwszym razem, kiedy przycho-dził do mnie tego rodzaju smutek, nie byłem świadomy jego znaczenia i zlekceważyłem go. Kilka godzin później wydawało się, jakby wszyst-kie moce piekielne walczyły przeciw naszemu małżeństwu. Kłócili-śmy się, przepychaliśmy i wypowiadaliśmy słowa, których żałowali-śmy przez kolejne tygodnie, a nawet miesiące.

W miarę upływu czasu zacząłem rozpoznawać ten alarm, więc umiejętnie z tego korzystałem. Zawsze, kiedy pojawiało się uczucie smutku czy niejasnego przygnębienia, bez względu na to, jak pozy-tywne wydawały się być okoliczności, wykradałem się po cichu i mo-dliłem gorliwie o nasze małżeństwo. Diabeł wciąż próbował nacierać, ale ponieważ nieustępliwie trwałem w modlitwie, musiał się wycofać z miernymi rezultatami knowań.

Dziś wróg nie atakuje nas tak łatwo lub często jak kiedyś. Wie-rzymy, że zmęczył się nieustannymi szturmami i napadami. Zaczął się bać „miecza ducha”, który stał na naszej straży za każdym razem, kiedy szatan planował atak. Nie zrozum mnie źle: musimy być z Lisą cały czas tak samo czujni. Nie możemy spocząć na laurach. Musimy wciąż świadomie i z modlitwą sprzeciwiać się wrogowi, choć już nie tak często jak na początku małżeństwa.

2 0 2 N I E U S T Ę P L I W I

Lekcja, którą wyciągnęliśmy ze wszystkich zmagań, to umiejęt-ność rozpoznawania sygnałów rychłego ataku wroga. Jesteśmy świa-domi roli, jaką czujność odgrywa we wszystkich dziedzinach naszego życia; świadomi wagi rozpoznawania smutku, który pojawia się w na-szym wnętrzu, gdy diabeł próbuje atakować nasze fi nanse, zdrowie, relacje czy służbę. Nauczyłem się prosić Ducha Świętego o pomoc, ponieważ często nie wiem, jak i o co mam się modlić w czasie nadcho-dzącej próby. Pomaga mi i to samo może czynić dla ciebie. On istnieje dla ciebie! Będzie cię wspierał, nawet modląc się przez ciebie, jeśli się Jemu poddasz. Boże Słowo obiecuje:

„Duch Święty wspiera nas w niemocy naszej, ponieważ nie wie-my, o co się modlić i jak się modlić. Ale Duch Święty wspiera nas w westchnieniach, które nie mogą być wyrażone słowami. A Ojciec, który zna serca, wie, co mówi Duch, ponieważ Duch wstawia się za wierzącymi, będąc w jedności z Bożą wolą”. List do Rzymian 8:26 - 27 (NLT)

Westchnienia to stany smutku, których doświadczamy w głębi na-szej duszy. Jezus doświadczał tego stanu w ogrodzie przed ukrzyżowa-niem. Kiedy rozpoznajemy ten stan, musimy szybko reagować. Może-my wybrać coś przeciwnego do bycia czujnym – opieszałość – gasząc smutek przez lekceważenie lub tłumienie go. Możemy też uzbroić się w czujność i poddać Duchowi Bożemu.

Celem Ducha Świętego jest wynieść nas ponad westchnienia i włożyć w nasze usta konkretne słowa, abyśmy mogli poradzić sobie z daną sytuacją. Paweł pisze: „Będę się modlił duchem [przez Ducha Świętego wewnątrz mnie], ale też będę modlił się [rozsądnie] rozumem i ze zrozumieniem” (1 List do Koryntian 14:15, AMP).

N I E U S T Ę P L I W I 2 0 3

B Ą D Ź C Z U J N Y I M Ó D L S I Ę

W ogrodzie Getsemani, po tym jak Jezus powiedział uczniom o przygnębieniu w Jego duszy, przykazał im:

„(...) zostańcie tu ze mną i czuwajcie ze mną”. (Ew. Mateusza 26:38).

Następnie oddzielił się od nich, odchodząc nieco dalej i przez go-dzinę się modlił.

Kiedy wrócił, zastał ich śpiących. Śpiących! Dlaczego spali? Czy było zbyt późno? Może byli wyczerpani po całym dniu pracy? Może zjedli za dużo w czasie ostatniej wieczerzy? Nie. Apostoł Łukasz mówi, co było powodem: „A wstawszy od modlitwy, przyszedł do uczniów i zastał śpiących ze smutku” (22:45).

Oni także mieli zostać zaatakowani, dlatego doświadczyli smutku podobnego do tego, jaki czuł Jezus. W czasie ostatniej wieczerzy Piotr odważnie ogłosił, że raczej umrze, niż zaprze się Pana. Piotr uwierzył, że polegając na sobie, pozostanie nieugięty do końca. Inni uczniowie mówili to samo, że zostaną wierni Mistrzowi bez względu na wszyst-ko. Jezus wiedział, że nie tylko jego zależność od Ojca będzie poważ-nie wypróbowana, ale że Jego uczniów czeka ta sama próba.

Posłuchaj, co Jezus powiedział do śpiących uczniów.

„I wrócił do uczniów, i zastał ich śpiących, i mówił do Piotra: Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wpraw-dzie jest ochotny, ale ciało mdłe”.Ew. Mateusza 26:40 - 41

2 0 4 N I E U S T Ę P L I W I

Znów możemy przeczytać o istotnym czynniku, który albo utoru-je nam drogę do pozostania nieustępliwymi w naszym posłuszeństwie Bogu, albo pozostawi w nas jedynie pragnienie, ale nie pozwoli nam wytrwać do końca. Możemy wzmocnić się dzięki czujności i modli-twie. Juda pisze: „Ale wy, umiłowani, budujcie siebie samych w opar-ciu o najświętszą wiarę waszą, módlcie się w Duchu Świętym” (1:20). Modlitwa ucisza nasze ciało i buduje wewnętrznego człowieka.

Ciało jest słabe; zawsze będzie szukało linii najmniejszego oporu, ale najczęściej to niewłaściwa droga. Ciało nie chce walczyć przeciwko mocnemu prądowi sił tego świata. Modlitwa zaś buduje wewnętrzną siłę do przezwyciężania cielesnych pragnień. Walczy ze słabością. Je-zus powiedział: „Powinniście zawsze się modlić, i nie słabnąć” (Ew. Łukasza 18:1, KJV). Innymi słowy, będziemy słabnąć, jeśli nie będzie-my się modlić, szczególnie w czasach, kiedy przyjdą do nas smutki (westchnienia).

Właśnie tego rodzaju zasłabnięcie przydarzyło się uczniom pod-czas pamiętnej nocy w Getsemani. Zamiast się modlić, spali. Nie sta-li na straży, nie wypatrywali czyhających niebezpieczeństw. Nie byli czujni, ale opieszali.

Dziś ty i ja mamy inne środki gaszenia lub tłumienia ostrzeżeń dawanych nam przez Ducha Świętego: możemy włączyć telewizor, surfować w Internecie, pisać ze znajomymi lub sprawdzać Facebooka za pomocą naszych wszechobecnych telefonów czy tabletów; grać w komputerowe gry, angażować się przesadnie w pracę lub pójść do lodówki i zjeść coś dobrego. Staliśmy się coraz mniej wrażliwi na pro-wadzenie i ostrzeżenia Ducha Świętego. W rezultacie tracimy naszą zdolność do przezwyciężania trudności. Tracimy siłę do nieugiętości, która jest dostępna za darmo dzięki Bożej łasce.

Jezus skonfrontował swoich uczniów i nakazał im się modlić, aby nie wpadli w pokuszenie (Ew. Mateusza 26:41). Sam oddalił się po-

N I E U S T Ę P L I W I 2 0 5

nownie i modlił przez kolejną godzinę. Kiedy wrócił, znów spali. Tym razem już ich nie zbudził. Dokonali swojego wyboru.

Bóg ostrzega nas czasem kilka razy, ale jeśli lekceważymy Jego ostrzeżenia, On będzie milczał, aż zaczniemy pokutować. Kiedy znów wpadniemy w kłopoty, będziemy pytać: „Gdzie jesteś Boże?”. Nie otrzymamy odpowiedzi, ponieważ nas ostrzegał, lecz Go nie słucha-liśmy.

Jezus wrócił po raz trzeci na miejsce i modlił się kolejną godzinę. Kiedy skończył, oni wciąż spali. Wtedy do ogrodu wszedł zdrajca Ju-dasz, ze strażami i przywódcą Sanhedrynu, którzy mieli pojmać Je-zusa.

M I Ę D Z Y P O W O D Z E N I E M A N I E P O W O D Z E N I E M

Jezus odniósł sukces w Swojej misji łaski dzięki temu, że był trzeź-wy, czujny w modlitwie i nieugięty do samego końca. Uczniowie zaś wyrażali pragnienie do pozostania mocnymi w wierze; sądzili, że mogą tego dokonać, ale nie mieli wystarczającej siły. Zgodnie z tym, co za-powiedział Jezus, każdy z nich został zaatakowany i poniósł klęskę:

„Wtedy wszyscy uczniowie go opuścili i uciekli” (Ew. Mateusza 26:56). Piotr zrobił dokładnie to, o czym powiedział, że tego nie zrobi: zaparł się Jezusa. Możemy powiedzieć o Piotrze jedną dobrą rzecz: przynajmniej szedł z Jezusem aż do momentu próby. Inni, za wyjąt-kiem Jana, od razu uciekli z ogrodu i schowali się w bezpiecznym miej-scu.

Jak często słyszymy ludzi wierzących, zapewniających nas o do-brych zamiarach, i jednocześnie nie widzimy czynów, które idą za sło-wami? Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ tak jak uczniowie w ogrodzie Getsemani nie jesteśmy czujni w modlitwie. Nasz duch jest ochoczy,

2 0 6 N I E U S T Ę P L I W I

ale ciało słabe. Kiedy nie jesteśmy właściwie uzbrojeni, nie możemy osiągać pożądanych celów.

Kto mógłby napisać wezwanie do „uzbrajania się” lepiej niż apo-stoł Piotr? Wtedy, tej pamiętnej nocy, Piotr był mocny w słowach, ale zawiódł w działaniu. Dlatego Jezus wcześniej go ostrzegał: „Szymo-nie, Szymonie, szatan chce was wszystkich przesiać jak pszenicę” (Ew. Łukasza 22:31, NLT). Ale Piotrowi i innym zabrakło nieustępliwej siły, potrzebnej, aby ostać się w czasie nocy. Dlatego później nawołuje nas do uzbrajania się, abyśmy mogli pewnie i mocno kończyć Boży wyścig, bez względu na to, czy trwa jedną noc, dłuższy okres, czy całe życie.

Jeśli chcemy być właściwie uzbrojeni, musimy być trzeźwi i czujni. Nie możemy pozwalać, aby świat minimalizował lub uśmiercał nasze zaangażowanie w upodabnianiu się do Chrystusa. Przede wszystkim musimy zawsze być uważni i czujni, ponieważ jeśli nie będziemy bez-względnie, nieustępliwie strzec się diabła, który szuka wszelkich spo-sobów, aby nas pożreć, wówczas on tego dokona.

N I E U S T Ę P L I W I 2 0 7

13

P R Z E C I W S T A W S I Ę D I A B Ł U

„Bądźcie trzeźwi i czujni; ponieważ przeciwnik wasz dia-beł chodzi wokoło, jak lew ryczący, szukając kogo może po-

żreć. Przeciwstawcie się mu, niewzruszeni w wierze”.1 LIST PIOTR A 5:8 - 9

Teraz przechodzimy do momentu, w którym Piotr bezpośrednio wzywa nas do walki. Mówi, że diabeł (wraz ze swoimi wojskami) jest jak lew szukający, kogo może pożreć.

Diabeł nie jest lwem; w Piśmie Świętym jest on raczej nazywany wężem, smokiem, złodziejem i kilkoma innymi określeniami, ale nie lwem. Jezus jest prawdziwym Lwem z pokolenia Judy (Ks. Objawienia 5:5). Piotr przyrównuje raczej diabła do wygłodniałego lwa, czającego się i wypatrującego wszelkiego łupu. Szatan, jeśli tylko ma okazję, po-żera bez miłosierdzia każdą napotkaną ofi arę. Nie łudźmy się, że może być inaczej. Owszem, jest pokonany, ale jest też pozbawiony skrupu-łów i współczucia. Ma za to jedną misję: zabijać, okradać i niszczyć.

Jeśli znalazłbyś się kiedyś na rów-ninach Tanzanii, w miejscu, gdzie grasują lwy ludojady, to na pewno nie chciałbyś przechodzić tamtędy nieuzbrojony; gdyby jednak do tego doszło, mógłbyś być niemal pewny,

Bóg oddał władzę

Jezusowi, a Jezus

powierzył ją nam

2 0 7

2 0 8 N I E U S T Ę P L I W I

że nie ujdziesz z życiem. Jeśli jesteś mądry, miałbyś ze sobą wielkie-go kalibru strzelbę i wiedziałbyś, jak należy jej użyć, zaś jeśli byłbyś uzbrojony, trzeźwy, uważny i czujny, to wcześniej przygotowałbyś się do walki i na pewno jej nie przegrał. Wyszedłbyś z tej potyczki bez szwanku. O tym mówi Piotr.

P R Z E C I W S TAW S I Ę D I A B Ł U

W wersecie 9 Piotr wzywa nas, abyśmy przeciwstawili się dia-błu. Słowo „przeciwstawiać” jest greckim słowem authistemi. Joseph Th ayer defi niuje je w następujący sposób: „stawić czoła, sprzeciwić się lub stawiać opór”. James Strong dodaje: „stawać przeciwko komuś”. W moim słowniku znajduję taką defi nicję słowa „przeciwstawiać”: „powstrzymywać za pomocą czynu lub kłótni”. Nie ma wątpliwości, że takie określenie oznacza agresywną konfrontację.

Posłuchajmy słów Jezusa przygotowującego się do tego konfl ik-tu: „Oto dałem wam władzę i moc, abyście mogli stąpać po wężach i skorpionach oraz [psychiczną i umysłową siłę i zdolność] nad wszelką mocą wroga [którą on posiada]; i nic wam nie zaszkodzi” (Ew. Łuka-sza 10:19, AMP). Czy to nie jest pokrzepiające? Bóg w Swojej obietnicy zapewnia nas, że jeśli będziemy chodzić w Jego potężnej łasce, nikt i nic nas nie skrzywdzi – nawet sam diabeł! Czyż to nie cudowne?

Jednak po naszej stronie leży pewien obowiązek: musimy używać mocy, którą otrzymaliśmy od Boga. Jeśli tego nie zrobimy, obietnica pozostanie martwa, a przeciwnik będzie mógł nas skrzywdzić. Dla-tego Piotr nawołuje nas, abyśmy sprzeciwili się diabłu. Nie mówi: „Módl się i proś Boga, aby go usunął”. Mamy bezpośrednio, z odwagą i wytrwałością sprzeciwiać się mu.

Bóg oddał władzę Jezusowi, a Jezus powierzył ją nam.Nigdzie w Nowym Testamencie nie ma fragmentu, który mówi,

że mamy modlić się do Boga z prośbą, aby usunął od nas diabła. Bóg

N I E U S T Ę P L I W I 2 0 9

go nie usunie. Wiem, że może to się wydawać absurdalne. Nie może-my używać w stosunku do Boga tego słowa – On wszystko może! Ale to nieprawda. Bóg przekazał władzę na ziemi człowiekowi i nie może unieważnić Swojego Słowa. Dlatego Bóg nie interweniował podczas spotkania Adama z wężem w Ogrodzie Eden. Stąd też Jezus musiał przyjść na świat, aby zniszczyć moc diabła. Teraz Ciało Chrystusa musi bezpośrednio sprzeciwiać się szatanowi i jego wojskom.

Bóg oddał władzę Jezusowi, a Jezus oddał ją nam. Jako Jego Ciało musimy walczyć, ale zgodnie z zasadą dobrego boju, zawartą w 1 Li-ście do Tymoteusza 6:12.

N A J L E P S Z Y P R Z Y K Ł A D

Jeśli chcemy nauczyć się skutecznie stawiać opór diabłu, kto może nam to pokazać lepiej od Chrystusa? Pomocne będzie rozważenie fragmentów Pisma, opisujących Jego pobyt na pustyni: „Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świę-tym] na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła” (Ew. Łukasza 4:1 - 2, BT).

Przez czterdzieści dni wróg ciskał w Jezusa najbardziej wymyśl-nymi z pokus. Jezus musiał się temu sprzeciwiać. Pierwszą znaną nam konfrontację zapisano niemal pod koniec pokusy – diabeł próbował namówić Jezusa, aby użył Swojej władzy i udowodnił, że jest Synem Bożym. Jezus był głodny, więc przeciwnik zasugerował, aby uczynił On z kamienia chleb. Jezus odważnie odparł: „Napisano: nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bo-żych” (Ew. Mateusza 4:4).

Możemy wyciągnąć z tego co najmniej trzy lekcje. Po pierwsze, Jezus szybko rozpoznał pokusę i rozprawił się z nią. Nie myślał o niej i nie tracił czasu na rozważanie potencjalnych konsekwencji, dzię-

2 1 0 N I E U S T Ę P L I W I

ki czemu nie dał szansy szatanowi, aby go zwiódł. Powinniśmy Go w tym naśladować.

Po drugie (co bardzo istotne), Jezus zwrócił się bezpośrednio do diabła; nie modlił się do Ojca, aby usunął kusiciela czy pokusę. Z dia-błem zaś rozmawiał twardo i otwarcie. Nie powiedział: „Nie jest Bożą wolą diable, abyś mnie zwyciężył, więc nie poddam się tej próbie”. Nie. Rozprawił się z diabłem bezpośrednio i stanowczo. Powinniśmy czy-nić tak samo. Apostoł Paweł wzywa nas, abyśmy „nie dawali miejsca diabłu” (List do Efezjan 4:27, BT).

Trzecia rzecz to werbalne przypomnienie tego, co zostało napisane w Piśmie Świętym. Zauważ, co powiedział Jezus: „Napisano”. Dla-czego jest to tak ważne? Ponieważ Słowo Boże jest naszym mieczem. Paweł mówi: „Weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże” (List do Efezjan 6:17). Słowo Boże nie jest fi zyczną bronią, lecz duchowym orężem o nieocenionej sile. Jezus dosłownie dźgnął wroga Swoim duchowym mieczem i nie ma wątpliwości, że szatan dotkliwie to odczuł. Jednak wróg jest nieugięty i łatwo się nie poddaje. Przyjął bolesny cios i nie przestał nacierać.

W kolejnej próbie szatan zaproponował Jezusowi łatwy sposób na odzyskanie wszystkich królestw świata, które człowiek stracił przez grzech Adama i oddał diabłu. Jezus miał tylko oddać mu pokłon. Ale Pan odpowiedział: „Odejdź ode mnie, szatanie! Napisano, pokłon od-dawać i służyć będziesz tylko Panu Bogu Swemu” (Ew. Łukasza 4:8, Th e Message). Jezus powiedział nieprzyjacielowi, aby od Niego odstą-pił. Dziś każdy z nas może powiedzieć to samo: „Odejdź!”. Jezus użył Słowa Bożego raz jeszcze, aby ugodzić wroga po raz ostatni.

Pokuszenia trwały, dopóki nieprzyjaciel przyjął wszystkie ciosy, jakie mógł znieść. Łukasz napisał: „Potem diabeł szybko się wycofał, oczekując na kolejną szansę” (Ew. Łukasza 4:13, Th e Message).

N I E U S T Ę P L I W I 2 1 1

Z A ATA K O WA N Y PA S T O R Kilka lat temu przyszedł do mojego biura pewien pastor – nazwę

go Ken. Był młody, silny, przystojny i Bóg dał mu wspaniałą żonę i dzieci. Zanim został chrześcijaninem, był uzależniony od narkoty-ków. Ken często płakał z wdzięczności i głośno dziękował Panu Bogu. Byłem głęboko poruszony, widząc, jak wielką miłością darzył Jezusa. Ken był czułym, wrażliwym i dobrym mężem, a także odpowiedzial-nym ojcem. Wiedział, jak wiele mu przebaczono, dlatego sam bardzo kochał.

Ostatnio jednak zmagał się z pewnym problemem, którego ni-komu nie zdradził. W końcu nie wytrzymał presji i zdecydował się to komuś wyznać. Przyszedł do mojego biura wyraźnie zmartwiony.

„Co się dzieje?” – zapytałem.Ken zaczął opowiadać mi historię swojej rodziny. Wśród jego po-

tomków wielu mężczyzn cierpiało na choroby serca i umierało z ich powodu. „John, zmagam się z ogromnym lękiem przed chorobą serca i przedwczesną śmiercią” – powiedział. „Odwiedziłem kilku lekarzy i wszyscy mówili, że wszystko jest w porządku, ale i tak drżę na samą myśl, że mógłbym wcześniej odejść. Czasem zjada mnie to od środka; nie mogę spać, a kiedy jestem sam, zaczynam panikować. Zdarza się to również podczas spotkań z ludźmi czy nawet w czasie nabożeństwa. Wydaje się, jakbym nad tym nie panował – lęk przychodzi nagle, bez ostrzeżenia i dosłownie mnie zniewala. Modliłem się gorliwie, prosi-łem Boga, aby usunął to ode mnie i pomógł mi nie ulegać tym strasz-nym uczuciom”.

W tym momencie nie wytrzymałem i zerwałem się ze swojego krzesła. 0„Ken, właśnie dlatego nie widzisz żadnych efektów swoich modlitw. Prosisz Boga, a powinieneś przemówić bezpośrednio do wroga, tak jak zrobił to Jezus na pustyni. Boże Słowo uczy nas, aby-śmy przeciwstawiali się diabłu, a wtedy ucieknie od nas (List Jakuba

2 1 2 N I E U S T Ę P L I W I

4:7). Więc zrób to! Jezus pokonał diabła, ale potem odszedł do Nieba i zasiadł po prawicy Ojca. Zanim odszedł, dał nam władzę i moc do wykonywania Jego woli nad pokonanym przez niego wrogiem. Jezus mówi o tym wyraźnie: <<(...) duchy są wam podległe>> (Ew. Łukasza 10:20). Muszą nas słuchać. Jezus pouczył nas, abyśmy używali Słowa Bożego, zwracali się bezpośrednio do wroga i nakazywali mu być po-słusznym wobec danej nam przez Boga obietnicy”.

Mój znajomy słuchał z uwagą, więc kontynuowałem: „Ken, przy-chodzą takie chwile, kiedy wróg mnie napastuje i wydaje się, że wy-myka się to spod kontroli. Wtedy wychodzę na zewnątrz i znajduję miejsce, gdzie nikt mnie nie słyszy. Wówczas krzyczę głośno, ponie-waż <<gorliwie>> oznacza dając z siebie wszystko – angażując całego ducha, duszę i ciało. Dlatego podnoszę swój głos i mówię: <<Dobra diable, jeśli tego chcesz, to będziesz to miał! Powiem ci tylko, zanim to się zacznie, że zostaniesz ubiczowany jak bezbronny słabeusz! Mam miecz, a ty go nie masz. Kiedy go wyjmę, potnę cię na kawałki, a jeśli to nie wystarczy, to potnę te kawałki na mniejsze kawałki, dopóki nie uciekniesz w wielkim popłochu. Dobrze, a teraz powiem ci, że Słowo Boże mówi…>>”.

Ken uważnie słuchał, kiedy dzieliłem się fragmentami ze Słowa Bożego. Mówiłem o uzdrowieniu, wolności od strachu, zaspokojeniu potrzeb i uwolnieniu. Wyjaśniłem, jak wziąć spisane obietnice i użyć ich jako miecza obosiecznego. Powiedziałem również, że musi zwracać się do ducha strachu bezpośrednio i odważnie. Później porozmawiali-śmy jeszcze przez chwilę, pomodliłem się o niego i wyszedł.

Sześć miesięcy później Ken wrócił. Miał ze sobą Biblię. Wciąż dało się zauważyć, że jest mu ciężko. Zapytałem, jak się ma, ale wie-działem, co mi powie.

„John, jest gorzej niż się spodziewałem” – powiedział. „Walczę ze strachem o wiele częściej niż pół roku temu. Ataki zdarzają się niemal codziennie: pocę się, moje ubrania są przemoczone, a moja pewność

N I E U S T Ę P L I W I 2 1 3

siebie zachwiana. Przechodzę również ciężki czas w mojej służbie, ze względu na to, że tak bardzo zmagam się z problemem”.

Ken pochylił się nieco w moją stronę, po czym przyznał z pewną konsternacją w głosie: „John, pościłem, modliłem się, a nawet krzycza-łem do Boga z pasją, żeby mi pomógł. Nie otrzymuję żadnego wspar-cia ani odpowiedzi. Jeszcze trochę i tego nie wytrzymam”.

Byłem nieco sceptyczny. „Ken, czy zrobiłeś to, o czym powiedzia-łem ci kilka miesięcy temu? Czy udałeś się w odosobnione miejsce i walczyłeś bezpośrednio z diabłem? Czy wypowiadałeś Boże Słowo?”

„Cóż… nie tak to wyglądało”.Byłem poirytowany. „Ken, powiem to samo, co ostatnio: nic się

nie wydarzy, dopóki nie staniesz do walki sam na sam z wrogiem, dobywając miecza Ducha – Boże Słowo”.

Ken zwiesił głowę i zaczął się wycofywać Nie sądzę, żeby zgodził się z moją radą, ale wrócił do mnie, ponieważ wiedział, że były u mnie inne osoby i otrzymały pomoc. Wprawdzie Ken był człowiekiem wia-ry i naprawdę wierzył w Bożą moc, oczekując odpowiedzi na wołanie, ale nie widział rezultatów i był zdesperowany.

Nie miałem pojęcia, co mu powiedzieć. Siedziałem tak i myślałem, jaka byłaby najlepsza ilustracja, która pozwoliłaby mu to lepiej zrozu-mieć. Wtedy Duch Święty dał mi przykład. Powiedziałem: „Ken, pre-zydent Stanów Zjednoczonych jest jednocześnie Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych. Jest szefem i przywódcą wszystkich żołnierzy. Wy-obraź sobie jednego z naszych żołnierzy na polu bitwy w Iraku. Wróg go ostrzeliwuje ze wszystkich stron, ale on nie odpowiada ogniem. Przerażony i zrozpaczony sięga po radio i łączy się z Białym Domem. Kiedy prezydent odbiera, w słuchawce odzywa się głos: <<Panie pre-zydencie, jestem pod ciężkim ostrzałem. Wróg mnie okrążył i chce mnie zniszczyć. Panie prezydencie, proszę tu przyjechać i zabić wroga, który usiłuje odebrać mi życie. Jestem przerażony! Błagam, żeby pan tu przyszedł i mi towarzyszył!>>”.

2 1 4 N I E U S T Ę P L I W I

Następnie zapytałem Kena: „Trudno ukryć, że życie tego żołnie-rza jest w niebezpieczeństwie, ale jak prezydent mógłby zareagować na jego szaloną prośbę?”, po czym dodałem: „Prezydent zrugałby żoł-nierza za jego nieodpowiedzialność. Rzekłby: <<Po co do mnie dzwo-nisz? Zapewniłem ci najlepsze szkolenie wojskowe na świecie. Dałem ci najlepszą broń. W imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki masz zniszczyć wroga. Żołnierzu, rozłącz się i walcz! Zniszcz siły nieprzyja-ciela>>, po czym rozłączyłby się, wrócił do swoich ważnych obowiąz-ków, a żołnierz musiałby wykonać to, co do niego należy”.

Na twarzy Kena dało się zauważyć nowy blask.„Ken” – ciągnąłem – „dano ci miecz, a wróg nie ma miecza. Tak

naprawdę, został całkowicie rozbrojony, ponieważ nasz Pan <<rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósł-szy w nim triumf nad nimi>> (List do Kolosan 2:15). Masz pełną moc, a wróg może cię jedynie szantażować i dręczyć. Co więcej, została ci dana wszelka moc i władza, którą możesz uwalniać w imieniu Jezusa. Powiedziano nam, że <<każde kolano klęknie na Jego imię, a każdy język wyzna Jego Panowanie>> (List do Filipian 2:10 - 11).

Została ci dana zbroja Boża: pancerz sprawiedliwości, tarcza wia-ry, hełm zbawienia i wiele innych elementów uzbrojenia. Twoja zbroja wiary nie zatrzymuje jedynie niektórych strzałów wroga, ale każdą rzucaną w ciebie strzałę. Bóg powiedział w swoim Słowie: <<Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra, a każdemu językowi, który w sądzie przeciwko tobie wystąpi, zadasz kłam. Takie jest dziedzictwo sług Pana>> (Ks. Izajasza 54:17). Ken, Bóg mówi, że jesteś jednym z tych, którzy muszą zwalczać te ataki. On tego nie zrobi; to ty musisz stanąć przeciwko diabłu i mówić do niego. Możesz wciąż się modlić, ale pamiętaj, że Bóg odpowie to samo, co prezydent Stanów Zjedno-czonych: <<Zastrzel go!>>, albo <<Zadźgaj go mieczem!>>”.

Teraz Ken patrzył wprost na mnie. Widział mądrość zawartą w tej przenośni, danej mi przez Ducha Świętego. Wyszedł z biura pełen na-

N I E U S T Ę P L I W I 2 1 5

dziei i wiary. Wrócił trzy tygodnie później, uśmiechając się od ucha do ucha. Chodził pewnym krokiem, w oczach miał blask, a jego głos brzmiał niczym dzwon: „John, musisz usłyszeć co się stało!”. Pochy-liłem się do przodu pełen ciekawości. „Jechałem w niedzielę rano do kościoła, kiedy to znów się stało” – powiedział Ken. „Naszedł mnie tak ogromny strach, że prawie padłem martwy. Pot spływał po moim ciele, ubrania zaczęły robić się wilgotne… ale pierwszy raz, zamiast krzyczeć do Boga, co zwykle robiłem w takich sytuacjach, rozzłości-łem się. Zacząłem nacierać na diabła. Gniew wylewał się ze mnie i nie uprzedziwszy żony, która siedziała obok mnie, rąbnąłem pięścią w de-skę rozdzielczą samochodu. Tak ją wystraszyłem, że niemal wysko-czyła przez dach samochodu. Zacząłem wrzeszczeć: <<Diable mam cię! Dopadłem cię! Już nic nie będę robił sobie z twoich ataków! Nie będę się ciebie bał!>>. Zacząłem z pasją cytować Boże Słowo i ogłaszać panowanie Chrystusa nad moim życiem.

John, kiedy uderzyłem pięścią w tablicę rozdzielczą i krzyknąłem, miałem wizję w moim sercu. Widziałem Jezusa na tronie w Niebie, i w momencie, kiedy przeciwstawiłem się diabłu, widziałem jak Je-zus podskakuje z ekscytacji, wyciąga Swoje ramiona i wykrzykuje: <<Wreszcie!>>”.

Ken zaczął się śmiać, kiedy mówił: „John, to tak, jakby Jezus mó-wił: <<Czekałem na to tak długo. W końcu to zrobiłeś>>”.

Ken nigdy więcej nie dał się związać przez strach. Nigdy więcej nie walczył z depresją związaną z lękiem. Dziś, dwadzieścia lat później, ten drogi Bogu człowiek wciąż jest pełen zdrowia i wigoru, ponadto jest pastorem dużego kościoła na południu Stanów Zjednoczonych. Ma się bardzo dobrze – zarówno fi zycznie jak i duchowo.

2 1 6 N I E U S T Ę P L I W I

N A C I E R A J N I E U S T Ę P L I W I E

Przyjrzyjmy się nieco bliżej słowom Piotra:

„Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciw-stawcie mu się, mocni w wierze”.1 List Piotra 5:8-9

Jak być może pamiętasz, słowo „niewzruszony” jest synonimem tytułowego słowa nieustępliwy. Biblia nie uczy nas, że jeśli raz sprzeci-wimy się wrogowi, to otrzyma zakaz powrotu i ponownego nękania nas. Nie, wręcz przeciwnie: będzie nieustannie próbował nas zgnębić i zniszczyć. Na przestrzeni lat nauczyłem się, że to jest ten odcinek frontu, w którym chrześcijanie najszybciej się zniechęcają i doznają porażki. „Myślę, że to nie działa, chyba nie spełniam tych wymagań” – mówią. To wierutne kłamstwa. Nie możemy pozwolić sobie na za-dręczanie się nimi.

Dobrze zlustruje to również inna historia. Moją żonę, Lisę, w wie-ku niemowlęcym męczyła kolka; zdarza się ona u dzieci poniżej pierw-szego roku życia. Wszystkie dzieci cierpiące na to schorzenie płaczą godzinami i nic nie da się zrobić, aby uśmierzyć ból. Dzieci płaczą prawie każdego dnia, a ten stan trwa przez kilka miesięcy. Lekarze nie są pewni przyczyn powodujących kolkę, ale wielu z nich sądzi, że dzie-je się to za sprawą niedostatecznie rozwiniętego układu pokarmowego.

Addison, nasz pierwszy syn, również zmagał się z kolką. Bez żad-nej dostrzegalnej przez nas przyczyny potrafi ł bardzo długo zanosić się płaczem. Kiedy wydarzyło się to pierwszy raz, wydawało się, że nigdy się nie skończy. Klepaliśmy go po plecach, huśtaliśmy, kołysali-śmy, śpiewaliśmy do niego, a on wciąż bardzo głośno krzyczał i płakał. Czuliśmy się bezsilni. Po pewnym czasie chwyciłem go w swoje ramio-

N I E U S T Ę P L I W I 2 1 7

na i rozkazałem bólowi opuścić jego ciało. Przemówiłem bezpośrednio do jego układu pokarmowego. Później modliłem się głośno i gorliwie w Duchu, a Addison zapadał w błogi sen.

Pewnej nocy Lisa była w łazience, a ja już prawie spałem. Nagle usłyszałem przerażający krzyk: „John, znów ta kolka!” – wołała Lisa.

Zerwałem się z łóżka i spojrzałem na zegarek: było 11 minut po północy. Pobiegłem do pokoju, gdzie leżał Addison, wziąłem go z łó-żeczka i rozkazałem bólowi opuścić jego ciało, w imieniu Jezusa. Po-tem modliłem się w Duchu, dopóki Addison nie zasnął. Trwało to około piętnastu minut.

Kolejnej nocy, kiedy byliśmy już razem z Lisą w łóżku, znów usły-szeliśmy ten okropny krzyk. Muszę przyznać, że moją pierwszą myślą było: „To nie działa! Wciąż się modlę, a nic się nie dzieje. Jestem nie-skuteczny i brak mi wiary”. Musiałem świadomie odrzucać te myśli mojego umysłu, a w ich miejsce wkładałem to, co Boże Słowo mówi o odpowiedziach na modlitwy. Powiedziałem Lisie: „Zajmę się tym”.

Wstałem i spojrzałem na zegarek. Znów było 11 minut po półno-cy. Pomyślałem, że to przypadek. Następnie wstałem i pobiegłem do pokoju Addisona, mocno go przytuliłem i rozkazałem bólowi, aby go opuścił. Modliłem się w Duchu przez piętnaście minut. Poczekałem, aż zaśnie i wyszedłem.

Kolejnej nocy Lisa była na dole w łazience. Zmywała makijaż a ja byłem w łóżku. Trzecią noc z rzędu usłyszeliśmy ten rozdzierający krzyk. Tym razem moje myśli były bardziej dokuczliwe: „John, wal-czysz w modlitwie o Addisona od dwóch tygodni. Modliłeś się o niego wczoraj i przedwczoraj. Zmierz się z tym; nie jesteś dobry dla swojego dziecka! Twoje modlitwy nie działają!”. Znów walczyłem z myślami i zastępowałem je Bożym Słowem. Wstałem z łóżka i poszedłem się modlić.

Spojrzałem na zegarek. Przetarłem oczy, bo nie dowierzałem. Po raz trzeci na zegarku była ta sama godzina. Byłem wściekły! Wpadłem

2 1 8 N I E U S T Ę P L I W I

do pokoju Addisona, spojrzałem na to biedne cierpiące dziecko, schyli-łem się do kołyski i położyłem dłoń na jego klatce piersiowej. Spojrza-łem na mojego małego chłopca i odczułem, że nie tylko ja spoglądam na niego; czułem, jakby Duch Święty patrzył na mojego synka moimi oczami.

W gniewie, ale też z wielkim autorytetem, wykrzyczałem: „Wstręt-ny duchu kolki i choroby, nakazuję ci, abyś przestał dręczyć mojego syna! Łamię przekleństwo, które powróciło z rodziny Lisy, i rozkazuję ci zabrać swoje brudne łapy od Addisona! Masz odejść teraz i nigdy nie wracać!”. Można by pomyśleć, że dodatkowo wystraszyłem Addisona, ale stało się coś odwrotnego. Mały Addison szybko przestał płakać, spojrzał na mnie ciepło, zamknął oczy i zasnął. To był ostatni dzień, kiedy płakał z bólu i cierpiał z powodu kolki. Od tej nocy był spokoj-nym, radosnym chłopczykiem. Wróg miał dość; był wyczerpany rana-mi zadanymi mieczem Ducha. Zostawił Addisona i nigdy nie wrócił.

Nasz drugi syn, Austin, urodził się niecałe trzy lata później. Kiedy miał kilka miesięcy, zaczął wykazywać te same objawy. Wiedziałem, co się zapowiada, ale byłem przygotowany do tej walki. Przemówiłem do kolki raz lub dwa i płacz ustał. Ból odszedł w ciągu kilku dni i ni-gdy już nie wrócił do Austina. Kiedy urodził się nasz trzeci syn, Alec, nie miał problemu z kolką. Cykl został przerwany. Wyobrażam sobie wroga, myślącego: „Jeśli spróbuję jeszcze raz, to na pewno zbiorę niezłe lanie i nadzieję się na miecz – Słowo Boże”.

Drogi przyjacielu, bądź nieustępliwy w sprzeciwianiu się diabłu. Grom go stanowczo i bezpośrednio dzięki danej ci przez Jezusa Chry-stusa mocy. Nasza determinacja do bycia wolnym od więzów musi być większa niż determinacja naszego wroga do zniewalania nas.

Chyba nigdy nie zapomnę świadectwa pewnego misjonarza. Udał się w podróż do meksykańskich Indian. Pracował w małych górskich wioskach i dzięki jego służbie niemal wszyscy ludzie z plemienia przyj-mowali Chrystusa. Pewnego razu został zbudzony przez mieszkań-

N I E U S T Ę P L I W I 2 1 9

ców – zachowywali się jak niezrównoważeni. Powiedzieli, że właśnie zmarło dziecko pewnego małżeństwa. Członkowie rodziny usilnie go prosili, aby udał się na to miejsce i zaczął się modlić. Misjonarz szybko wstał i poszedł do miejsca, gdzie przebywało dziecko. Następnie na-kazał duchowi śmierci, aby opuścił maleństwo. W ciągu kilku minut dziecko zaczęło się krztusić, kichać i oddychać. Powstało z martwych! Wszyscy świętowali, a misjonarz wrócił do swojego domu i zasnął.

Kilka chwil później znów zapukali do niego ci sami ludzie. Dziec-ko zmarło ponownie. Misjonarz wstał, poszedł tam ponownie, zgro-mił ducha śmierci i dziecko kolejny raz wróciło do życia. Zanim duch śmierci opuścił dziecko na stałe, misjonarz musiał tego wieczoru jesz-cze kilkakrotnie się o nie modlić.

Dziecko przeżyło i w chwili składania świadectwa cieszy się świet-nym zdrowiem – zupełnie nic mu nie dolega.

T R Z Y M A J S I Ę M O C N O

Często zdarzało mi się spotykać chrześcijan, którzy doświadczali

wielkich strat i porażek. Szanowani, szczerze kochający Boga ludzie dostępowali uzdrowień, błogosławieństw i cudów od Boga, a w ciągu kilku dni, tygodni, miesięcy czy lat, tracili to, co otrzymali. Biblia jasno uczy, abyśmy trzymali się tego, co dobre (1 List do Tesaloniczan 5:21). Każdy wierzący powinien pamiętać o tym wezwaniu, rozważać je i mocno się w nim zakorzenić. W pierwszych latach mojego chrze-ścijańskiego życia nauczyłem się, jak ważna to zasada.

Kiedy byłem nastolatkiem, przez kilka lat cierpiałem na ból w dol-nych partiach pleców. Rok po tym, jak oddałem życie Panu Bogu, poszedłem z kolegą na nabożeństwo. Siostra prowadząca to spotka-nie, powiedziała: „Jest tutaj ktoś, kto cierpi na ból pleców, szczególnie w ich dolnej części”.

2 2 0 N I E U S T Ę P L I W I

Wiedziałem, że mówi o mnie, ale byłem nieco wobec tego rodzaju objawień. Przez większość życia uczęszczałem na msze do Kościoła rzymskokatolickiego i nie czułem się komfortowo, kiedy ktoś mówił o moich prywatnych sprawach. Zostałem na swoim miejscu. Ode-tchnąłem z ulgą, kiedy zaczęła mówić o innych chorobach.

Dziesięć minut później powiedziała: „Przepraszam, ale Pan Bóg nie chce zostawić tej sprawy. Wciąż jest tutaj ktoś, kto potrzebuje uzdrowienia pleców”.

Znów pomyślałem: „Nie pójdę tam na oczach tych wszystkich ludzi. Nie ruszę się”. Jednak tym razem Duch Święty wyraźnie we mnie działał, więc zmusiłem się i poszedłem. Kobieta modliła się wraz ze swoim mężem o uzdrowienie i natychmiast zostałem uzdrowiony. Byłem zaskoczony! Zmagałem się z bólem przez wiele lat. Byłem pełen podziwu dla Boga za to, czego dokonał dla mnie tego wieczoru.

Przez kilka kolejnych tygodni cieszyłem się życiem wolnym od bólu pleców. To było cudowne uczucie! Mogłem znów schylać się nad zlewem, myjąc zęby lub twarz. Kiedy się wyprostowywałem, nie czu-łem żadnego bólu. Byłem ogromnie szczęśliwy i wdzięczny za to, co Bóg dla mnie uczynił.

Jakiś miesiąc później leżałem w łóżku. Już miałem zasypiać, kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju. Pokój był jasny od strony okna, ale wydawało mi się, jakby dziwnie pociemniał. Kiedy miałem to silne poczucie czyjejś obecności w pokoju, naraz poczułem strach. Odczu-łem również ból w dolnej części ple-ców, z którym kiedyś zmagałem się przez lata. Straciłeś swoje uzdrowienie! Skończyły się dni wolne od bólu. Bę-dziesz cierpiał przez resztę swojego życia – w mojej głowie pojawiały się takie myśli.

Musimy być nieustępli-

wi w trzymaniu tego,

co otrzymaliśmy

od Boga

N I E U S T Ę P L I W I 2 2 1

Jako młody chrześcijanin poświęciłem wiele czasu na chłonięcie Bożego Słowa i wiedziałem, że to musi być atak. Wróg starał się, abym kupił jego kłamstwo i aby ból nadal mnie nękał. Szybko wyskoczyłem ze swojego łóżka, zacząłem przemierzać pokój wzdłuż i wszerz, krzy-cząc do diabła: „Szatanie, zostałem uzdrowiony podczas nabożeństwa, dwa tygodnie temu. Trzymam się tego! Biblia mówi, że przez rany Jezusa Chrystusa jestem uzdrowiony. Nie możesz mi nic uczynić. Nie pozwalam ci na to. Przez całe życie będę wolny od wszelkiego bólu. W imieniu Jezusa Chrystusa nakazuję ci opuścić moje ciało, ten pokój i to mieszkanie!”.

Pokój wypełnił się światłem. Strach oraz towarzyszące mu poczu-cie czyjejś obecności odeszło, a ból zniknął. Od tej pory nigdy nie musiałem już narzekać na plecy.

Jezus mówi: „Trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej” (Ks. Objawienia 3:11). Musimy być nieustępliwi w trzymaniu tego, co otrzymaliśmy od Boga.

Jedną z najsmutniejszych znanych mi opowieści jest historia czło-wieka, który został w cudowny sposób uzdrowiony na jednym z na-bożeństw. Na nabożeństwie był wielki tłum, więc na końcu modliłem się o wiele osób. Nagle zauważyłem przed sobą płaczącego, zgiętego wpół mężczyznę. Podszedłem do niego, aby zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że przeszedł przez wiele operacji kręgosłupa i cierpiał na nieuleczalną chorobę. Żył w ciągłym bólu, ale teraz był całkowicie uzdrowiony. Nie mógł przestać płakać z radości. Nigdy wcześniej nie widziałem, aby ktoś płakał w taki sposób. Był wdzięczny za niesamo-wite uwolnienie, którego właśnie doznał. Musimy być nieustępliwi, dzierżąc to, co otrzymaliśmy od Boga.

Kilka tygodni później natknęliśmy się na siebie w restauracji. Pro-mieniał uśmiechem, był pełen entuzjazmu i opowiadał mi, jak wielka radość go spotkała i jak wygląda teraz jego życie. Cieszyłem się razem z nim.

2 2 2 N I E U S T Ę P L I W I

Nieco ponad rok później znów go spotkałem. Tym razem już nie widziałem tego samego uśmiechu, co poprzednio. Nawet się do mnie nie zbliżył. Rozpoznałem go, więc podszedłem, aby zapytać jak się ma. Powiedział, że bóle pleców powróciły. Zakwestionował prawdziwość uzdrowienia, które otrzymał tamtego wieczoru. Starał się zapewnić mnie, że nawrót choroby nie jest najgorszą rzeczą, ponieważ Bóg dzię-ki temu chce go wiele nauczyć. Zacząłem dzielić się z nim przesłaniem z Listu do Hebrajczyków, które mówi, aby mocno trzymać się wyzna-nia, ale nie był zainteresowany tym, co miałem mu do powiedzenia. Wierzył w to, w co chciał wierzyć. Wciąż jest dobrym, szanowanym człowiekiem, wspaniałym ojciec i mężem, ale niestety musi nosić jarz-mo, za które Jezus zapłacił już wysoką cenę.

N I E M O Ż E S Z N I E O T R Z Y M A Ć

To, co teraz zamierzam powiedzieć, jest niezwykle istotne. Jeśli wierzysz i jesteś niewzruszony w sprzeciwianiu się złemu, zawsze bę-dziesz wygrywał. Trzymaj się mocno, wyznawaj Słowo i działaj na podstawie obietnicy: „(…) przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (List Jakuba 4:7).

Greckie słowo znaczące „uciekać” to pheugo. Oznacza ono: „uciec, wymigać się, zniknąć, poszukiwać bezpieczeństwa dzięki ucieczce”. Słyszałem kiedyś, jak niektórzy przypisują temu słowu znaczenie: „uciekać w popłochu”. Brzmi nieźle! Boże Słowo nie mówi, że diabeł może od ciebie uciec. Nie może, ale jeśli ty się mu sprzeciwisz, on ucieknie, gdyż Boi się odważnego, opartego na Słowie sprzeciwu!

Musisz pamiętać, że wróg czuje przed tobą strach! Kiedy patrzy na ciebie, nie widzi tego, co widzą twoi przyjaciele, ale widzi Chrystusa. Jesteś częścią Ciała Chrystusa, jesteś namaszczony przez Boga. Zo-stałeś stworzony na obraz Tego, który zniszczył diabła i pozbawił go wszelkiego oręża i całej zbroi. Jesteś dla niego wielkim zagrożeniem.

N I E U S T Ę P L I W I 2 2 3

Jakże wielu chrześcijan uczyniło sobie obraz szatana, przed którego mocą musimy uciekać. Prawda zaś jest taka, że on jest pod naszymi stopami – pod stopami Ciała Chrystusa. Choćbyś był najmniejszym palcem w Jego Ciele, cała władza wroga ulegnie twojej pozycji w Chry-stusie. Pismo Święte mówi: „O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo ja-sna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdal-szej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym. A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści. Ci, którzy cię widzą, spoglądają na ciebie, przypatrują ci się uważnie: Czy to jest ten mąż, który był postrachem ziemi, trząsł królestwami?” (Ks. Izajasza 14:12 - 16).

Rozpatrując ten fragment w ujęciu wydarzeń historycznych, wie-my, że Izajasz pisze o królu Babilonu. Jednak prorocze Słowo często wypełnia wieloznaczna treść i ma dwojakie znaczenie – jedno natural-ne, drugie duchowe. Gdy Izajasz pisze o tym, którego moc zniszczyła pojedynczych ludzi, rodziny i całe narody, nie ma wątpliwości, że na poziomie duchowym mówi o szatanie. Według Izajasza przeznacze-niem diabła jest jezioro ogniste, gdzie wraz ze swoimi współpracow-nikami będzie „dręczony dniem i nocą na wieki wieków” (Ks. Obja-wienia 20:10).

Niemożliwe jest więc nie otrzymać błogosławieństwa i uwolnie-nia od Boga, jeśli tylko wierzymy i stajemy naprzeciw wrogim siłom ciemności. Obojętnie czy nasze problemy dotyczą fi nansów, mądrości, zdrowia, biznesu, służby lub, co istotniejsze, naszej zdolności do po-mocy innym, jeśli walczymy mieczem Ducha, zawsze będziemy zwy-ciężać, tak jak czynił to Jezus.

2 2 4 N I E U S T Ę P L I W I

S Ł O W O O S T R Z E Ż E N I A

Zanim zakończę ten rozdział, opowiem o dwóch skrajnościach w Ciele Chrystusa. Pierwszą jest wypatrywanie diabła za każdym ro-giem. Chrześcijanie z tej grupy stali się tak wyczuleni na demony, że oderwali swój wzrok od Najwyższego. To jest bardzo niezdrowa i nie-bezpieczna postawa.

Drugą skrajnością jest miłowanie Boga, ale lekceważenie wroga – takie podejście cechowało pastora Kena, który odwiedził mnie kil-kanaście lat temu. Ludzie z tej grupy cechują się rozumowaniem w sty-lu: „Jeśli nie będę zwracał uwagi na wroga, to w końcu da mi spokój”. To stwierdzenie jest dalekie od prawdy. Mamy obowiązek aktywnie sprzeciwiać się wrogowi i nie poprzestawać, dopóki wola Boża nie za-panuje na danym odcinku frontu. Musimy pamiętać, że nic, czego nie zwyciężymy w imieniu Jezusa, nie ulegnie stałej zmianie. Nie ucie-kajmy przed konfrontacją! To nasz obowiązek jako obywateli Króle-stwa oraz akt posłuszeństwa Bogu. Otrzymaliśmy ten przywilej dzięki wspaniałości mocy Bożej, wylanej na nas dzięki Jego łasce.

Biblia uczy nas, jak mamy żyć, aby zachować duchowe zdrowie: „Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokoń-czyciela wiary” (List do Hebrajczyków 12:1 - 2). Nasze życie powinno opierać się na patrzeniu na Jezusa i nie odrywaniu od Niego wzroku – wtedy łatwo się rozprawimy z diabłem i jego wojskiem, kiedy tylko wejdą nam w drogę. Pismo Święte mówi: „Przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was!” (List Jakuba 4:7) Nie zmienia to faktu, że nieustan-nie musimy koncentrować naszą uwagę na Jezusie. On jest tym, który dał nam wiarę. On też jest tym, który tę wiarę doskonali.

N I E U S T Ę P L I W I 2 2 5

14

N A J W Y Ż S Z A F O R M A S P R Z E C I W U

„Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie”.

1 LIST PIOTR A 5:9

Wyobraź sobie, że siły wroga najechały twój kraj i trzymały go w niewoli przez wiele lat. Chcąc go wyzwolić, musiałbyś nie tylko sprzeciwić się wrogowi w bezpośredniej konfrontacji, ale także znisz-czyć twierdze, które wzniósł na twojej ziemi. Mogą to być ukryte pola minowe, bomby-pułapki, bunkry czy bazy i wiele innych form spra-wowania kontroli nad podbitym terenem.

Jednak najtrudniejszą twierdzą jest zdesperowany, chory i zły spo-sób myślenia, który wróg utrwalił w umysłach obywateli. Ten rodzaj przeciwności nie może być zwalczony przez materialny bój, ponieważ jest innej natury. Nie jest to broń fi zyczna, ale umysłowa. Problem polega na tym, że jeśli nie rozprawimy się z tego rodzaju orężem, może się okazać, że fi zyczne twierdze, które pokonamy, szybko zostaną od-budowane.

W tym rozdziale powiemy sobie o takich przeciwnościach. Podob-nie jak w bezpośredniej walce, musimy być niewzruszeni – nieustępli-wi na polu naszych myśli. Jeśli tego nie zrobimy, wszystkie inne zwy-cięstwa w bitwach okażą się pyrrusowe. Apostoł Jakub mówi o tym

2 2 5

2 2 6 N I E U S T Ę P L I W I

tak: „Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (List Jakuba 4:7).

Jakub wskazuje, że najlepszą metodą na wygranie bitwy z diabłem jest poddanie się Bogu. Oznacza to nieustanne trwanie w ufności i po-słuszeństwie wobec Boga. Czyniąc tak, możemy torować Mu drogę, otwierać się na wykształcenie w nas Jego mentalności i Jego zasad, a następnie wnieść to wszystko do naszego otoczenia. Pełne posłuszeń-stwo jest podstawową metodą w zwalczaniu twierdz i zakusów wroga. Wprowadza nas na nowy poziom władzy i panowania. Przeczytajmy słowa apostoła Pawła:

„Chociaż bowiem w ciele pozostajemy, nie prowadzimy walki według ciała, gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc burzenia, dla Boga, twierdz warownych. Uda-remniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi z gotowością ukarania każdego nieposłuszeń-stwa, kiedy już wasze posłuszeństwo stanie się doskonałe”.2 List do Koryntian 10:3 - 6 (BT)

Na zespół diabelskich warowni składają się: nasz tok rozumowa-nia, nastawienie, poglądy, wyobrażenia czy też wzorce psychologiczne, sprzeciwiające się wiedzy lub woli Bożej. Mogą to być takie rzeczy jak: zazdrość, chciwość, egoizm, skłonność do manipulacji, pożądliwość, nienawiść, konfl iktowość lub skłonność do uwodzenia. Wszystkie one sprzeciwiają się Bożej prawdzie i tworzą prawdziwe duchowe konfl ik-ty. Jednak Paweł pisał, że posłuszeństwo uzdalnia nas do obalania tych form nieposłuszeństwa.

N I E U S T Ę P L I W I 2 2 7

W Z R A S TA J Ą C W C H R Y S T U S I E

Jak powiedzieliśmy sobie w poprzednim rozdziale, nasz poziom władzy i mocy wzrasta, kiedy skutecznie radzimy sobie z przeciwno-ściami. Innymi słowy: wrastamy do panowania. Wracając również do wezwania Piotra o potrzebie zbrojenia się, widzimy w nim jeszcze głębszą myśl: „Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu, aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwo-ściom, lecz woli Bożej” (1 List Piotra 4:1 - 2).

Każdy, kto cierpiał przeciwności, odstąpił od grzechu. Co Piotr przez to rozumie? Mówi o osiąganiu duchowej dojrzałości, stawaniu się w pełni wykształconym mężczyzną lub kobietą w Chrystusie. „Du-chowy dorosły” w Królestwie nie żyje już dla ludzkich pragnień, ale jest w pełni oddany posłuszeństwu wobec Bożej woli. Nie ulega już naciskom tego świata, ale jest w stanie burzyć twierdze i warownie. Paweł opisuje tę moc w 2 Liście do Koryntian 10:6 jako gotowość do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite.

Pamiętajmy, że bez względu na nasz wiek zostaliśmy zrodzeni jako dzieci w Bożej rodzinie. Pan Bóg oczekuje od nas wzrostu. Biblia mówi: „Jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowa-nego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu” (1 List Piotra 2:2). Tak jak istnieją różne etapy cielesnego wzrostu (nie-mowlęta, dzieci, młodzież, dorośli), podobne etapy występują w du-chowej rzeczywistości. Paweł pisał: „I ja, bracia, nie mogłem mówić do was jako do duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie” (1 List do Koryntian 3:1). Jego adresaci, Koryntianie, mogli być dorosłymi ludźmi pod względem ciała, ale pod względem duchowej dojrzałości wciąż byli na etapie niemowlęcym. Nie jest to zbyt ciekawe miejsce dla człowieka wierzącego.

2 2 8 N I E U S T Ę P L I W I

W innym liście Paweł przedstawia kolejny etap duchowej doj-rzałości, dzieciństwo: „(…) abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez pod-stęp, prowadzący na bezdroża błędu” (List do Efezjan 4:14).

Paweł pisze również: „Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie doj-rzali” (1 List do Koryntian 14:20). Mamy być prostoduszni jak dzieci jedynie w tym, co złe; w rozumieniu i wytrwałości mamy być dojrza-łymi wierzącymi.

Niemowlę będzie odpowiadać tak, jak zostało wychowane, bez względu na to, czy było to dobre, czy złe wychowanie. Dzieci również są łatwo podatne na wpływy, zaś dorośli wiedzą, czego chcą i nie dają się łatwo zwieść. Biblia mówi, abyśmy wzrastali w Chrystusie po to, aby stać w wierze i skutecznie odpierać i zwyciężać wszelkie nieposłu-szeństwo. Według Pawła dojrzałość przede wszystkim kryje się w na-szej mentalności. Choć poza tym jest coś jeszcze… mówi o tym Piotr.

Jak możemy wzrastać duchowo? Dobrze będzie, jeśli zastanowimy się nad wzrostem fi zycznym i rozwojem umysłowym. Czym jest uwa-runkowany i ograniczony? Czasem. Widziałeś kiedykolwiek sześcio-miesięczne dziecko mające sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu? Nie, osiągnięcie nawet takiego wzrostu zajmuje piętnaście do osiemna-stu lat. Zatem wzrost fi zyczny jest uwarunkowany czasem.

Wzrost mentalny, w porównaniu z wzrostem fi zycznym, nie jest ograniczony przez czas. Miałem okazję spotkać czternastolatka, który ukończył szkołę średnią i określano go mianem „cudownego dziec-ka”. Spotkałem również pięćdziesięciolatka, który nie ukończył nawet szkoły zawodowej. Zatem wzrost intelektualny lub mentalny nie jest uwarunkowany czasem, ale wiedzą. Musimy przejść z pierwszej do drugiej klasy, następnie do trzeciej, czwartej, piątej i tak dalej, choć nie każdy musi poświęcić na to tyle samo czasu.

N I E U S T Ę P L I W I 2 2 9

Czy podobnie jest w przypadku dojrzałości i wzrostu duchowego? Czy są ograniczone czasem? Niezupełnie. Widywałem ludzi, którzy po roku od narodzenia na nowo dorastali do wymiaru pełnej dojrzałości. Widywałem również innych, narodzonych na nowo od dwudziestu lat, wciąż noszących „duchowe pieluchy”, którzy sprawiali wiele pro-blemów liderom i innym wierzącym. Duchowa dojrzałość nie jest więc uzależniona od upływu czasu.

Zadajmy drugie pytanie: czy duchowy wzrost i dojrzałość jest uwarunkowana i ograniczona wiedzą? Faryzeusze potrafi li cytować z pamięci cały Pięcioksiąg, ale nie potrafi li rozpoznać Syna Bożego, kiedy uzdrawiał chorych i wyganiał demony. Są symbolem hipokryzji i duchowego zaślepienia.

Czym więc jest uwarunkowany duchowy wzrost? Czym jest ogra-niczony? Cierpieniem. Spójrzmy ponownie na słowa Piotra: „(...) gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu” (1 List Piotra 4:1). Ten, kto odstąpił od grzechu, osiągnął pełną duchową dojrzałość.

W tym miejscu może paść taki argument: „Widziałem wielu ludzi, którzy cierpieli, a teraz są pełni zgorzknienia i pretensji do całego świa-ta”. Zdarza się i tak. Musi więc istnieć inny element, będący kluczem do duchowej dojrzałości. Autor Listu do Hebrajczyków mówi: „I cho-ciaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (List do Hebrajczyków 5:8).

Powyższy wers mówi, że Jezus, przychodząc na ten świat, nie był auto-matycznie pełen posłuszeństwa. Mu-siał się tego uczyć i czynił to doskonale: nigdy nie popełnił grzechu ani błędu. Dla celów naszych rozważań głównym zagadnieniem jest fakt, że Jezus uczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Zestawiając ten fragment ze słowami Piotra, otrzymujemy pełnię prawdy o tym, że duchowy

Duchowy wzrost nie

pojawia się, kiedy

słońce pięknie

oświeca nam życie

2 3 0 N I E U S T Ę P L I W I

wzrost nie pojawia się, kiedy słońce pięknie oświeca nam życie, kiedy każdy mówi o nas dobrze i miło nas traktuje, a wszystko wiedzie się nam niemal bajkowo. Wzrastamy duchowo, kiedy trwamy w posłu-szeństwie Bogu pośród prób. Stajemy się silniejsi, kiedy poddajemy się Bożej mądrości zawsze, kiedy ludzie nam złorzeczą, szykanują, źle traktują, czy próbują zranić… lub kiedy tracimy pracę, dostajemy od swojego prawnika złe informacje albo gdy lekarz informuje nas o po-dejrzeniu jakiejś choroby, bądź nie wiemy skąd wziąć potrzebne nam pieniądze.

Pośród trudności i zmagań wybieramy Boga, nawet jeśli wydaje się to najbardziej niedorzeczne. Decydujemy się sprzeciwiać diabel-skim atakom, przede wszystkim przez posłuszeństwo Bożemu Słowu. Wtedy doświadczamy prawdziwego duchowego wzrostu. Życie Józefa, syna Jakuba jest pięknym przykładem ilustrującym tę prawdę.

S E N J Ó Z E FA

Bóg zawarł z Abrahamem przymierze. Obietnica przeszła na Iza-

aka, jego syna, i na Jakuba, jego wnuka. Jakub miał dwunastu sy-nów; jedenasty miał na imię Józef. Starsi bracia Józefa pogardzali nim, a Pismo Święte mówi, jaki był powód: młody Józef był skarżypytą (I Ks. Mojżeszowa 37:2) i pyszałkiem (w. 5). Na dodatek Jakub fawo-ryzował Józefa pośród innych synów i rozpieszczał go. Pewnego dnia wręczył mu wspaniały, kolorowy płaszcz. Z uwagi na to wszystko cięż-ko było Józefowi o dobrą opinię wśród braci.

W napiętych do maksimum relacjach miarka się przebrała, kiedy Józef miał dwa sny. W pierwszym z nich widział snopy: jego snop stał prosto, podczas gdy pozostałe jedenaście snopów kłaniało się przed jego snopem. W drugim śnie Józef widział słońce, księżyc i jedenaście gwiazd, które również nisko się przed nim kłaniały. W swojej naiw-ności z entuzjazmem podzielił się obydwoma snami z braćmi, dodając,

N I E U S T Ę P L I W I 2 3 1

że oznaczają, iż pewnego dnia będzie nimi rządził. Nie było niczym dziwnym, że bracia nie podzielali jego entuzjazmu, towarzyszącego tak zuchwałym opowiastkom. Znienawidzili go jeszcze bardziej.

Później dziesięciu starszych braci udało się na poszukiwanie no-wych pastwisk dla trzód ojca. Po pewnym czasie Jakub posłał Józefa, aby sprawdził, jak im się wiedzie. Starsi bracia, widząc Józefa, uknuli spisek: „Oto nasz braciszek, Marzyciel, Nasz Pan, Przemożny Władca. Zabijmy go! Zobaczymy, co stanie się z tymi jego snami” (moja para-fraza).

Wrzucili Józefa do dołu, z zamiarem pozostawienia go na niechyb-ną śmierć. Po kilku godzinach ujrzeli nieopodal karawanę Izmaeli-tów zmierzającą do Egiptu, po czym Juda wpadł na genialny pomysł: „Słuchajcie, pomyślmy przez chwilę. Jeśli pozwolimy mu zgnić w tym dole, nie będzie to dla nas żadnym pożytkiem. Sprzedajmy go jako sługę i zaróbmy trochę pieniędzy. Będzie jakby martwy, bo i tak już więcej nie będzie nas nękał, a my podzielimy się łupami. Poza tym, nie będziemy odpowiedzialni za jego śmierć” (moja parafraza).

Pozostali bracia przystali na ten pomysł i sprzedali Józefa za dwa-dzieścia srebrników. Zawiść, nienawiść i niegodziwe myśli podsyciły ich działania mające na celu wydziedziczenie go z rodu Jakuba. Pamię-tajmy, że zrobili to jego rodzeni bracia!

Ciężko jest wyobrazić sobie skalę niesprawiedliwości, jaka spotkała Józefa. Sprzedanie do niewoli było niemal tak okrutne, jak pozbawie-nie życia. W tamtych dniach dla ojca bardzo ważne było posiadanie synów, ponieważ to oni zachowywali jego imię i dziedzictwo. Bracia Józefa pozbawili go tego zaszczytu. Wymazali jego imię, całkowicie rujnując jego tożsamość. Ówcześnie, kiedy człowiek był sprzedawa-ny do niewoli jako sługa pracujący dla innego kraju, mógł pozostać niewolnikiem do śmierci. Cała jego rodzina musiała żyć w niewoli. Wszystko, co znał i wszystko, co było dla niego cenne, odchodziło w niepamięć. Niewielu z nas może uświadomić sobie, jak trudne mu-

2 3 2 N I E U S T Ę P L I W I

siało to być dla Józefa: świadomość skazania całego swojego rodu na życie w niewoli, a co gorsza, utrata dziedzictwa zamożnego ojca. To tak, jakby Józef żył, będąc martwym człowiekiem. Mogę sobie jedynie wyobrazić, jak walczył z myślami i cierpiał z powodu utraty swoich marzeń. Zastanawiał się na pewno, czy nie lepiej umrzeć, niż znosić hańby i upokorzenia życia w niewoli. Czyn braci Józefa był nieopisa-nie okrutny, brutalny i niegodziwy.

Kiedy karawana przybyła do Egiptu, Józef został sprzedany czło-wiekowi o imieniu Potyfar. Ten był strażnikiem faraona. Od tej chwili Józef stał się własnością Potyfara. Znamy ciąg dalszy tej historii, więc wiemy, jak się skończyła. Józef nie wiedział, jaka czeka go przyszłość. Wiedział jedynie, że stał się niewolnikiem. Myślał, że już nigdy nie zo-baczy swojego ojca, przyjaciół i ojczyzny. Wydawało mu się, że stracił wszelkie nadzieje na wypełnienie się jego snów. Jak w obliczu tego, co się stało, mogłyby się wypełnić? Był niewolnikiem w Egipcie; nie mógł uciec, ponieważ stanowił własność innego człowieka.

Jednak biblijną prawdą jest, żeby polegać na wierze, a nie na zmy-słach.

Józef służył Potyfarowi przez dziesięć lat. Nigdy nie otrzymał żad-nej informacji, co dzieje się z jego rodziną, a każdy kolejny rok utwier-dzał go w przekonaniu, że jego bracia poinformowali bliskich o jego śmierci. Był pewny, że jego ojciec go opłakiwał i już zapomniał o jego istnieniu. Nie było nadziei na wybawienie go z rąk Egipcjan.

Czas mijał, a Józef zaskarbiał sobie coraz większą przychylność Potyfara. Został ustanowiony zarządcą domu Potyfara oraz całego jego mienia. W tym samym czasie wydarzyło się coś strasznego. Żona Potyfara zaczęła uwodzić Józefa. Manipulowała, szantażowała i wy-korzystywała swoją pozycję, aby go uwieść. Nachodziła go każdego dnia, namawiając do współżycia. Była zamożną kobietą o wielkich wpływach, więc doskonale wiedziała, jakich użyć metod. Była zdespe-

N I E U S T Ę P L I W I 2 3 3

rowana, by osiągnąć swój cel. Ubierała się w najlepsze szaty i używała intensywnych perfum. Co więcej, była utalentowaną i wyrafi nowaną uwodzicielką.

Jednak Józef mądrze sprzeciwił się jej próbie zdyskredytowania go: „Ty jesteś żoną jego. Jakże miałbym więc popełnić tak wielką niego-dziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?” (Ks. Rodzaju 39:9). Choć jego młode życie było naznaczone zdradą i rozczarowaniami, Józef wytrwał w prawdzie, był wierny Bogu i właśnie to w jego przypadku stanowiło klucz do zwycięskiego życia.

Pewnego dnia Józef i żona Potyfara zostali sami w domu. Wciąż pragnąc uwieść Józefa, kobieta złapała jego szaty i nalegała: „Proszę, mój mąż wyjechał, chodź ze mną do łóżka i śpijmy ze sobą. Nikt się nie dowie. Możemy się dobrze zabawić i zażyć wielu przyjemności” (moja parafraza).

Józef znów oparł się seksualnej rozwiązłości i uciekł. Zrobił to tak szybko, że zapomniał zabrać swoją szatę. Zażenowanie kobiety szybko przybrało formę złości, więc zaczęła krzyczeć: „Gwałt, gwałt!”.

Potyfar, nie myśląc zbyt wiele, wtrącił Józefa do więzienia. Jó-zef znów poczuł się jak wówczas, kiedy został sprzedany przez braci. W ciągu jednego dnia wszystko utracił.

W O J N A W P O D Z I E M I A C H

Więzienia w Ameryce są niczym w porównaniu do lochów fa-raona. Usługiwałem w kilku więzieniach i śmiało mogę stwierdzić, że dzisiejsze więzienia w porównaniu do dawnych lochów mogą być uznane za niezłej klasy hotele. Kilka lat temu miałem okazję odwie-dzić starożytne lochy. Rażą nieprzyjemnym chłodem, są całkowicie ciemne, wilgotne, ponure, pozbawione ciepła i słońca. W Ameryce zaś mamy siłownie, place spacerowe, dziesiątki kanałów telewizyjnych,

2 3 4 N I E U S T Ę P L I W I

biblioteki, kawiarnie, toalety, zlewy i wygodne materace do spania. Starożytne cele nie miały nawet dwóch metrów wysokości – były cia-snymi, wyrytymi w skale zbiornikami. Dziś tamte warunki swobod-nie moglibyśmy nazwać nieludzkimi i pozbawiającymi człowieka jego godności.

Ówcześni więźniowie otrzymywali racje, pozwalające im jedy-nie na przetrwanie, ponieważ śmierć byłaby dla nich wybawieniem z udręk (zob. 1 Ks. Królewska 22:27). Według Ks. Psalmów 105:18 stopy Józefa były poranione od łańcuchów i zakute w żelazne dyby. Potyfar, umieszczając Józefa w tym lochu, skazał go na niechybną śmierć. Gdyby Józef był Egipcjaninem, miałby szansę na przeżycie, ale jako cudzoziemiec, oskarżony o gwałt żony jednego z głównych do-wódców faraona, nie miał żadnych szans. Józef został zdegradowany i pozbawiony ludzkich praw. Żył, jakby był martwy.

Czy możesz sobie wyobrazić, jakie myśli przychodziły mu do gło-wy w tym ciemnym, przeszywająco chłodnym lochu? Jestem pewny, że wróg nachodził go różnymi myślami i wyobrażeniami. Straszył końcem, skazaniem na śmierć bez miłosierdzia. Niemal słyszę myśli Józefa: Wiernie służyłem Potyfarowi i jego domowi przez dziesięć lat. By-łem szczery i uczciwy. Byłem wobec niego bardziej lojalny niż jego własna żona. Wiernie służyłem Bogu. Nie dałem się zwieść tak wielu niemo-ralnym propozycjom. Gdzie jest moja nagroda za posłuszeństwo? Czym ona jest? Lochem?! Mogłem żyć jak wszyscy. Mogłem zażywać rozkoszy z kobietami i nie szczędzić sobie przyjemności. Gdybym to zrobił, nikt by tego nie widział. Nie byłoby mnie tutaj.

Gdyby Józef uwierzył w te kłamstwa, szatan szybko sprowadziłby go do jeszcze niższego poziomu. Myślałby tak: Więc tak wygląda ten kochający, wierny Bóg? Tak dba o tych, którzy są mu wierni? To bzdu-ra! On nie jest wierny, ale pozwala na cierpienie swoich sług! Pozwala, aby zło się rozprzestrzeniało i zwyciężało, a ja cierpię za moje posłuszeń-stwo. Jaką korzyść mam z mojej dobroci? Dał mi sny o przywództwie, a ja

N I E U S T Ę P L I W I 2 3 5

w mojej prostoduszności podzieliłem się nimi z braćmi. Co za to dosta-łem? Jaką nagrodę? Te męki i hańby, jakich doznaję w tym lochu?! Już wiem! Odkryłem tajemnicę: im bardziej jestem posłuszny, tym większe kary mnie spotykają. Służenie Bogu to jakiś żart!

Wolność Józefa została ograniczona do minimum, ale wciąż miał prawo wyboru postawy serca. Mógł stać się zgorzkniały i rozgoryczo-ny. Mógł stać się cynikiem i sceptykiem. Mógł zacząć gardzić Bożym Słowem i chować gniew i złość, nosić w sobie nienawiść i coraz bar-dziej zatwardzać swoje serce. Mógł też niewzruszenie sprzeciwiać się przypływowi negatywnych myśli i uczuć, które zalewały jego duszę.

Szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek przyszło mu na myśl, że to wszystko jest Bożym sposobem przygotowywania go do rządzenia. Józef dzięki cierpieniu uczył się posłuszeństwa. Jego mięśnie posłu-szeństwa były napięte do maksimum. To było tak, jakby podnosił 140 kilogramową sztangę, a wszystko w nim krzyczało: Poddaj się, nie dasz rady! Miał wybór; mógł wybrać między najprostszą drogą goryczy i urazy, poddając się ciężarowi i presji. Wolał jednak słuchać głosu pły-nącego z Nieba: „Ciśnij! Ciśnij! Ciśnij! Wytrzymasz! Dasz sobie radę!”

C Z Y T O Z A S K O C Z Y Ł O B O G A ?

Józef znalazł się w lochu przez swoich braci. Gdyby nie oni, nigdy by tam nie trafi ł. Myślę, że w ciągu tych dwóch lat spędzonych w lo-chu Józef wiele razy zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie zdradzili go bracia.

Jak często walczymy ze swoimi myślami? Te wszystkie myśli co by było gdyby:

– Gdyby nie mój szef, to nie zostałbym wylany, ale awansowałbym.– Gdyby nie mój były mąż, nie mielibyśmy takiej sytuacji fi nanso-

wej.

2 3 6 N I E U S T Ę P L I W I

– Gdyby nie człowiek, który pomówił mnie w pracy, nie straciłbym etatu i uniknął groźby eksmisji z mieszkania.

– Gdyby nie rozwód rodziców, moje życie byłoby o wiele lepsze.

Łatwo jest winić wszystko i wszystkich za trudne okoliczności i wyobrażać sobie, jak dobre mielibyśmy życie, gdyby nie ludzie, któ-rzy nam je uprzykrzyli. Paradoksalnie prawdą jest, że to myśli osłabiają naszą siłę do walki z tym, co nas rani. Prawdziwym zagrożeniem nie są przeciwne okoliczności, ale niewłaściwe myśli i poglądy, które chcą nas zdominować pośród pojawiających się trudności. Musimy być nie-ustępliwi w naszej ufności wobec Boga i Jego planu i niewzruszeni w zwalczaniu myśli sprzeciwiających się Bożemu Słowu.

Musimy w końcu utwierdzić w sobie tę prawdę: Żaden człowiek, mężczyzna, czy kobieta; diabeł czy anioł nie może odwieść nas od Bożej woli! Tylko Bóg trzyma w Swoich rękach nasze przeznaczenie! Bracia Jó-zefa starali się zniszczyć wizję, która dana została Józefowi przez sa-mego Boga. Sądzili, że udało im się zniweczyć jego marzenia. Mówili nawet do siebie: „Nuże, chodźmy i zabijmy go, i wrzućmy go do jakiej studni(...). Zobaczymy, co wyjdzie z jego snów” (I Ks. Mojżeszowa 37:20)! Starali się go zniszczyć. To nie był przypadek, ale celowe dzia-łanie! Chcieli zniweczyć wszelkie szanse na spełnienie jego snów.

Czy sądzisz, że Bóg był zaskoczony, kiedy sprzedali go jako nie-wolnika? Wyobrażasz sobie Boga Ojca, patrzącego na Jezusa i Ducha Świętego w zakłopotaniu, drapiącego się po głowie i mówiącego: „Co my teraz zrobimy? Patrzcie, co się stało! Zniszczyli nasz plan dla Józe-fa. Lepiej coś wymyślmy. Mamy jakiś plan zastępczy?”.

Jeśli rozważymy typowe reakcje chrześcijan w sytuacjach kryzy-sowych, zacznie się nam wydawać, że podobnie reaguje Niebo. Czy możesz sobie wyobrazić Ojca, mówiącego do Jezusa: „Synu, pastor Bob właśnie został usunięty ze swojego kościoła, ponieważ modlił się o uzdrowienie. Masz dla niego jakiś inny kościół?”, albo: „Synu, Sara

N I E U S T Ę P L I W I 2 3 7

i jej dzieci nie mają żadnych dochodów, ponieważ zostawił ją mąż, a na dodatek nie chce płacić alimentów. Co gorsza, w tym kraju nie ma zbyt dobrej opieki społecznej, a ona nie posiada wykształcenia, kwali-fi kacji ani żadnych umiejętności! Co my teraz zrobimy?!”?

Brzmi to absurdalnie, a jednak często właśnie tak reagujemy w sy-tuacjach kryzysowych – jakby Bóg patrzył na nie w taki sposób.

N A J W I Ę K S Z A P R Ó B A J Ó Z E FA

Dobrze, a co ze sprawiedliwością, wyrównywaniem rachunków?

Gdyby Józef był jednym z nas, jak sądzisz, co mógłby zrobić? Ob-myślić plan zemsty. Pocieszałby się pomysłami sprzecznymi z Bożym Słowem (por. List do Rzymian 12:19): „Jeśli tylko wydostanę się z tego więzienia, sprawię, że zapłacą za to, co zrobili. Wynajmę najlepszego prawnika, pójdę z nimi do sądu i pokażę im, kto tutaj rządzi! Albo powybijam ich wszystkich. Zrobię to tak, żeby wyglądało na wypadek – postąpię dokładnie tak, jak oni postąpili ze mną”.

Gdyby rzeczywiście myślał w ten sposób, Bóg musiałby zostawić go w tym lochu, aż w końcu by zmarł. Dlaczego? Ponieważ gdyby to był Jego plan, wymazałby dziesięć plemion Izraela, włącznie z Judą, z którego wywodzi się król Dawid, a co ważniejsze Jezus Chrystus. Prawdą jest, że ci, którzy tak okrutnie postąpili z Józefem, byli patriar-chami Izraela.

Józef musiał nieustannie zwalczać wszelkie pomysły, myśli czy wyobrażenia wynoszące się ponad Boży, przygotowany dla niego plan. Musiał być niewzruszony w wierze i ufać Bożym obietnicom. Naj-większa próba wciąż była przed nim.

Do lochu przyprowadzono dwóch nowych więźniów. Byli to pod-czaszy i piekarz faraona. Pewnej nocy każdy z nich miał sen. Opo-wiedzieli je Józefowi. Przez jaką próbę musiał przejść Józef? Czy bę-dzie potrafi ł ogłosić tym mężczyznom Bożą wierność, skoro sam nie

2 3 8 N I E U S T Ę P L I W I

widział choćby cienia tego, co obiecał mu Bóg? Pomyśl o tym: Józef miał sny. Bóg powiedział w nich, że kiedyś będzie przy-wódcą swojego rodu, a jego bracia będą mu służyć. Mimo to przez dziesięć lat nie wypełniła się choćby jedna, najmniejsza część tej obietnicy. Gdyby Józef był jak

wielu z nas dzisiaj, powiedziałby: „Nie przejmujcie się tymi snami, ja też kiedyś miałem kilka podobnych. Dajcie mi spokój”.

Gdyby tak zrobił, zostałby w lochu do końca swoich dni, narzeka-jąc i marudząc: „Bóg jest niewierny. Nie dotrzymuje Swoich obietnic”. Nie wszedłby na Bożą drogę, po której miał dojść do swojego prze-znaczenia, ponieważ dwa lata później podczaszy faraona przypomniał sobie to wydarzenie i zawiadomił władcę o nadzwyczajnych zdolno-ściach Józefa. Ten pozornie przypadkowy incydent otworzył Józefowi drogę do wolności, a w konsekwencji zapewnił mu fotel drugiej naj-ważniejszej osoby w Egipcie. Dziewięć lat później ujrzał swoich braci, kłaniających się przed nim dokładnie tak, jak w snach sprzed wielu lat.

Józef nie spodziewał się, że na spełnienie obietnic będzie musiał czekać przeszło dwadzieścia lat. Jednak Bóg spełnił to, co obiecał, po-nieważ On dotrzymuje każdej obietnicy. Jak wielu z nas się poddaje, jeśli nie widzimy odpowiedzi na modlitwy po trzech latach? Jak wielu rezygnuje, nie otrzymując odpowiedzi po trzech miesiącach lub ty-godniach? Kiedy Boże metody i okresy działania są inne niż nasze, mamy skłonność do robienia Bogu wyrzutów, choć to nie Bóg ni-weczy nasze marzenia – sami to robimy! Potrzebujemy wytrwałości, nieustępliwej wiary i bezwzględnego posłuszeństwa. Moc Boża, której potrzebujemy, jest dostępna dzięki Bożej ekonomii łaski. Jest to Boży bezpłatny dar, ofi arowany każdemu, kto ufa Jego Słowu i stoi mocno w swojej wierze. Będziemy żąć, jeśli się nie zachwiejemy.

Nikt nie może zatrzy-

mać Bożego planu dla

twojego życia.

N I E U S T Ę P L I W I 2 3 9

Jak wspomniałem wcześniej, nikt nie może zatrzymać Bożego pla-nu dla twojego życia, i jeśli utwierdzisz się w tej prawdzie, będziesz niepowstrzymanym mocarzem w Jego Królestwie. Jest tylko jeden wyjątek, o którym powinieneś pamiętać: jedna osoba może zniwe-czyć twoje przeznaczenie: ty sam!

Pomyśl o narodzie izraelskim. Bóg posłał Mojżesza, aby wypro-wadził Izraela z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej. Bożą wolą było zajęcie ziemi kananejskiej w rok po opuszczeniu Egiptu. Jednak ze względu na niewiarę, złe myślenie, narzekanie i oskarżanie Mojżesza, pokolenie synów izraelskich, które wyszło z Egiptu, nigdy nie weszło do Ziemi Obiecanej. Całe to pokolenie, oprócz synów Jozuego i Ka-leba, pomarło na pustyni. Wciąż powtarzali, że Bóg jest niewierny, podczas gdy sami nie byli wierni Jego obietnicom. Ponieważ nie byli nieustępliwi w swojej wierze i posłuszeństwie, sami wydali wyrok na swoje przeznaczenie.

C H A R A K T E R Z A R Z Ą D C Y

Józef na początku był skarżypytą, chwalipiętą i pyszałkiem. Zmie-nił się. Dojrzał. Mimo przeciwności był wierny i posłuszny Bogu. Rozwinął w sobie charakter, którego potrzebował, aby skutecznie za-rządzać. Został drugim najbardziej wpływowym człowiekiem na zie-mi. Gdyby rozwijał w sobie gorycz, urazę, nieprzebaczenie i nienawiść do braci, z łatwością mógłby się na nich zemścić. Przybyli do niego podczas najgorszej suszy i klęski żywnościowej. Mógłby wtrącić ich do więzienia, torturować a nawet zabić. Zrobił coś odwrotnego. Dał im wiele ziarna i najlepszą ziemię w Egipcie. Żywili się najlepszymi plona-mi dostępnymi w kraju. Tak naprawdę dał swoim braciom wszystko, co najlepsze w Egipcie. W sercu Józefa rozwinął się, umocnił i zo-stał ustanowiony dojrzały charakter – na wzór Chrystusa – ponieważ

2 4 0 N I E U S T Ę P L I W I

pobłogosławił swoich braci, którzy go przeklęli. Uczynił dobrze tym, którzy go skrzywdzili (zob. Ew. Mateusza 5:44 - 45).

Spójrzmy na podsumowanie wezwania Piotra: „Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie. A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie” (1 List Piotra 5:9 - 10).

Niech Bóg wszelkiej łaski… cię udoskonali, utwierdzi, umocni i osadzi. Są to cztery potężne i mocne obietnice. Zacytuję defi nicje Jamesa Stronga dla każdej z nich:

1. Udoskonalać – „odnawiać lub dopełniać przez naprawę, do-strajać lub wnosić poprawki”.

2. Utwierdzać – „trzymać się mocno, zdecydowanie zwrócić się w pewnym kierunku, umocowywać, niewzruszenie obsta-wać”.

3. Umacniać – „potwierdzać lub wzmacniać się w duchowej wie-dzy i mocy”.

4. Osadzać – „kłaść fundament pod coś, dosłownie: postawić”.

Każde z tych słów opisuje, co Bóg czynił w sercu Józefa, przygoto-wując go do rządzenia. Był zmieniany i naprawiany, już nie był skar-żypytą czy chwalipiętą. Nie był pyszałkiem. Stał się mocny i odważny. Został wyniesiony przez niezwykłą Bożą łaskę do miejsca swojego przeznaczenia. Stał się duchowo mocny. Nie przeklinał, ale błogosła-wił swoich braci. Jego niewzruszone posłuszeństwo pośród beznadziej-nego położenia wykształciło w nim niepodważalną mądrość, odwagę i dojrzały charakter.

W poprzednim rozdziale omawialiśmy, jak walczyć z wrogiem przez ogłaszanie Słowa Bożego. Mimo wszystko wypowiadanie Słowa

N I E U S T Ę P L I W I 2 4 1

nie jest naszą największą bronią – jest nią trwanie w posłuszeństwie wobec Bożego Słowa; myślenie, mówienie i życie zgodnie z prawdą Słowa. Bóg mówi przez proroka Jeremiasza: „Gdzie na ziemi są mocni w prawdzie?” (Ks. Jeremiasza 9:3, KJV). Bóg szuka Józefów naszego pokolenia. Jeśli będziemy nieustępliwi w naszym posłuszeństwie i wy-znawaniu Bożego Słowa, zbierzemy obfi ty plon w postaci wypełnio-nych obietnic, dojrzałego charakteru, większego autorytetu i zdoby-tych twierdz. Wielkie korzyści odniosą ci, którzy żyją w strefi e naszych wpływów.

Bóg powołał cię do wspaniałego życia! Wyznaczył ci plan, jesz-cze zanim zostałeś poczęty w łonie matki. Podobnie jak Józefa, Bóg powołuje cię do znakomitości, wybitności – wyróżniania się. Piotr podsumowuje to tak: „Przez Sylwana, wiernego wam, jak mniemam, brata, napisałem krótko, napominając i upewniając was, że taka jest prawdziwa łaska Boża; w niej trwajcie!” (1 List Piotra 5:12).

Moc do nieustępliwego posłuszeństwa znajduje się w Bożej łasce. Wierzę, że już nigdy nie sprowadzisz Bożej łaski jedynie do przykrycia grzechu czy roli biletu dającego ci dostęp do Nieba. Jest czymś o wiele większym! Dzięki Jego łasce mamy dostęp do nieograniczonej chwały naszego Pana Jezusa Chrystusa.

2 4 2 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 2 4 3

15

N I E U S T Ę P L I W A M O D L I T W A

„Proś w imię Moje, zgodnie z Moją wolą, a On na pewno ci to da”.EW. JANA 16:23 (THE MESSAGE)

Rozważania na temat nieustępliwej postawy nie byłyby kom-pletne bez przyjrzenia się naszej osobistej relacji z Bogiem. W jaki sposób mamy do Niego przychodzić, jak mamy Go

prosić?Czy mamy to robić nieśmiało i niepewnie? Powinniśmy prosić

jedynie o „wielkie rzeczy”, z postawą „mam taką nadzieję”, abyśmy nie byli zawiedzeni, nie widząc rezultatów? Jaki procent wysłuchanych modlitw możemy uznać za dobry wynik: niski, średni czy wysoki?

Pytania te mogą się wydawać nieodpowiednie. Po dwudziestu la-tach służby i modlitwie z wieloma liderami i wierzącymi mogę stwier-dzić, że nie są one jednak abstrakcyjne. Wprost przeciwnie: są bardzo realne. Byłem świadkiem wielu powierzchownych modlitw, pozba-wionych mocy, przekonania, wiary i pasji. Uczestniczyłem w spo-tkaniach, na których ludzie czytali Biblię, rozglądali się wokoło lub słuchali muzyki, zamiast zaangażować się w modlitwę wstawienniczą. Często zastanawiam się, czy tacy chrześcijanie sądzą, że przez samą ich obecność na nabożeństwie Bóg jest zobligowany do wysłuchania ich próśb, choć już dawno zrezygnowali z nieustępliwej wiary i zaufania Panu Bogu we wszystkich sprawach?

2 4 3

2 4 4 N I E U S T Ę P L I W I

Zbyt wiele razy bolało mnie serce, kiedy słuchałem płytkich i nie-precyzyjnych modlitw liderów. Zastanawiałem się, co by było, gdyby ktoś taki udał się do biura poselskiego w podobny sposób, jak przycho-dzi przed Boże oblicze. Z jaką reakcją by się spotkał? Zapewne usły-szałby: „W jakim celu do mnie przychodzisz? Marnujesz mój czas!”. Wydaje się, że wielu chrześcijańskich przywódców dobiera słowa, aby brzmieć podniośle i sprawiać wrażenie „uduchowionych”. Zamiast podnosić na duchu członków swojego kościoła, skazują ich na rozcza-rowanie i zniechęcenie. To smutne, ponieważ pokazuje nam, jaka jest duchowa kondycja współczesnych chrześcijan.

B Ą D Ź O D WA Ż N Y I Ż A R L I W Y

Pan wszechświata serdecznie nas zaprasza, abyśmy przystąpili „z ufną odwagą do tronu łaski” (List do Hebrajczyków 4:16). Słowa „z odwagą” sugerują pewność siebie, przekonanie, męstwo, moc i siłę. Antonimami słowa „odważny” są określenia takie, jak nieśmiały, nie-zdecydowany i płochliwy. Pomyśl o tym: Bóg cię zaprasza i poucza, abyś przyszedł do Niego z pewnością, siłą i zdecydowaniem, po to, abyś przyjął od Niego to, czego potrzebujesz. To jest Jego pragnienie!

Apostoł Jakub mówi nam: „Szczera (żarliwa, prosto z serca) mo-dlitwa sprawiedliwego rodzi ogromną moc [dynamiczną w działaniu]” (List Jakuba 5:16, AMP). Słowo „żarliwie” oznacza: „mieć lub wyka-zywać wielkie zaangażowanie ducha, uczuć i emocji”. Słownik mówi nam, że synonimy słowa „żarliwy” to „namiętny, płomienny i pły-nący ze szczerego serca”. Jakub mówi też o skuteczności modlitwy, stwierdzając, że skuteczna modlitwa jest zarazem modlitwą żarliwą. Z drugiej strony nieskuteczna modlitwa jest przygaszona, pozbawiona zaangażowania i sił i nie płynąca ze szczerego serca.

Kiedy myślisz o słowie „żarliwy”, czy nie słyszysz również słowa „nieustępliwy”? Powinieneś. Jakub podkreśla swoją tezę poprzez przy-

N I E U S T Ę P L I W I 2 4 5

pomnienie słów proroka Eliasza: „Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, żeby nie było deszczu i nie było deszczu na ziemi przez trzy lata i sześć miesięcy. Potem znowu modlił się i niebo spuściło deszcz, i ziemia wydała swój plon” (List Jakuba 5:17 - 18).

Eliasz modlił się gorliwie – nieustępliwie – i doświadczał cudow-nych efektów tej modlitwy. Słowo „gorliwy” jest synonimem słowa „żarliwy”. Jego defi nicja to: „powaga w zamiarach, celach czy wy-siłkach; bycie prawdziwie zagorzałym”. Czy zaczynasz rozumieć, co Boże Słowo mówi o skutecznej modlitwie? To proste: Bóg szuka szcze-rych serc, nieustępliwych i rozkochanych w przychodzeniu do Niego z potrzebami i prośbami.

Eliasz modlił się najpierw o to, aby nie było deszczu, a następnie prosił o deszcz. Biblia mówi: „Eliasz zaś wstąpił na szczyt Karmelu, przykucnął na ziemi, mając twarz między swoimi kolanami” (1 Ks. Królewska 18:42).

Przekład anglojęzyczny New Living Translation tłumaczy ten frag-ment w następujący sposób: „(...) upadł na ziemię i wołał do Boga”. Mogę to sobie wyobrazić. Widzę Elia-sza, wołającego do Boga z wielkim zaangażowaniem. Siedzi lub klęczy, kołysze się z głową między kolanami i krzyczy: „Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba, przemówiłeś do mnie i rze-kłeś, że Twoim pragnieniem jest zesła-nie deszczu. Więc wołam do Ciebie, abyś sprowadził z powrotem chmury; abyś zesłał deszcz, by ziemia mogła wydać swój plon! Proszę, nie spóźnij się, ale ześlij deszcz, aby Twój lud mógł znów cieszyć się Twoim dobrodziejstwem!”. Eliasz mo-dli się odważnie, nieustępliwie i w szczerości swojego serca. Następnie poucza swojego sługę: „Nuże, wstąp wyżej i spójrz w stronę morza” (1 Ks. Królewska 18:43).

Bóg szuka szczerych

serc, nieustępliwych

i rozkochanych

w przychodzeniu do

Niego z potrzebami

i prośbami

2 4 6 N I E U S T Ę P L I W I

Wcześniej, kiedy w Izraelu deszcz padał regularnie, chmury z opa-dami pojawiały się od strony Morza Śródziemnego. Eliasz nakazu-je swojemu słudze, aby poszedł i wyglądał nadchodzących stamtąd chmur. Działał na podstawie tego, w co wierzył. Kiedy naprawdę wierzymy, czynimy to, co podpowiada nam ufne serce. Sługa Eliasza wrócił i rzekł: „Nic tam nie ma”. Wielu z nas w tym miejscu by się zatrzymało. Powiedzielibyśmy: „Cóż, może coś źle usłyszałem. Myślę, że Bóg chce przedłużyć swoją karę dla Izraela. Dopóki będzie panował Achab, na pewno nie zobaczymy deszczu”. Tym sposobem nie staliby-śmy mocno w wierze, przestalibyśmy wołać do Boga i nie wypełnili-byśmy Jego woli. Eliasz postąpił inaczej.

Prorok wiedział, że Boża wola nie może się zmienić. Wrócił więc i ponownie zawołał do Boga, tym razem odważnie i głośno, dziękując w wierze za wysłuchanie modlitwy, po czym znów posłał sługę, aby wypatrywał chmur.

Modlitwa i wiara bez idącego za nimi działania jest niczym in-nym jak religijnym obowiązkiem i stratą czasu. Być „żarliwym” ozna-cza nakierować swoje serce, umysł, duszę i ciało na otrzymanie tego, o co prosimy. Kiedy jesteś pewny, że działasz zgodnie z Bożą wolą, nie dopuszczasz do siebie myśli, że mógłbyś nie otrzymać odpowiedzi. Wiesz, że okoliczności i panujące warunki muszą się zmienić.

Tymczasem sługa Eliasza wrócił z tą samą odpowiedzią: „Nic tam nie ma”.

Większość z nas, jeśli nie poddałaby się za pierwszym razem, na pewno zrobiłaby to teraz. Moglibyśmy znaleźć jakiś dobry teologicz-ny powód, dla którego Bóg nie odpowiedział na tę konkretną prośbę w danym momencie. Ale nie Eliasz! On po raz kolejny udał się do tronu niebieskiego i trzeci raz wysłał swojego sługę w góry. Uczynił to jeszcze cztery razy (to musiał być naprawdę dobry sługa – siedem razy w ciągu dnia został poproszony, by wspiąć się na górę i zrobił to! Jak widać, nie tylko Eliasz był żarliwy, ale również jego sługa)! Po siódmej

N I E U S T Ę P L I W I 2 4 7

wizycie w górach sługa przekazał prorokowi: „Oto maleńka chmurka jak dłoń ludzka wznosi się z morza”.

Chmura o wielkości ludzkiej dłoni na pewno nie mogła dać Izra-elowi wystarczającej ilości deszczu, ale wystarczył, aby Eliasz przestał się modlić i zaczął działać. Teraz już wiedział, że jego modlitwy zostały wysłuchane.

Widząc to, powiedział: „Idź i powiedz Achabowi: Zaprzęgaj i jedź, aby cię ulewa nie zaskoczyła. Tymczasem niebo pokryło się chmura-mi, zadął wiatr i spadł ulewny deszcz” (1 Ks. Królewska 18:44 - 45).

Eliasz modlił się siedem razy i siedem razy wysyłał swojego sługę, aby wyglądał deszczu. Był nieustępliwy w modlitwie, zdeterminowa-ny, aby otrzymać odpowiedź. Jest to przykład tego, o czym mówi Ja-kub, pisząc o skutecznej, żarliwej modlitwie. Polega ona na gorliwości w wierze, mowie, wytrwałości i działaniu.

M A ŁY, W S C H O D Z Ą C Y O B Ł O K

Wschodzący obłok obrazuje pewność, jaką mamy, kiedy modlimy się z nieustępliwą wiarą – to Duch Święty świadczy z naszym duchem (List do Rzymian 8:16). Tą małą chmurką może czasem być słowo, innym razem uwolnienie radości, a jeszcze innym świadomość, że to, o co się modliliśmy, zostało już nam dane. Kiedy widzimy nasz mały wschodzący obłok, możemy zacząć działać. Tak uczynił Eliasz.

Pamiętam, jak Lisa miała urodzić naszego czwartego syna. Poród spóźniał się już o pięć dni, ale nie martwiliśmy się, ponieważ zdarzało się to już wcześniej. Jednak tym razem Lisa czuła, że coś jest nie tak: dziecko gwałtownie się ruszało. Wezwała lekarza, aby wykonał ba-danie. Lekarz po konsultacji powiedział: „Przyjedź jutro do szpitala – wywołamy poród”.

Następnego ranka lekarz poinformował nas, że uwolnił wody pło-dowe i że niebawem rozpocznie się akcja porodowa. Wysłał nas na spa-

2 4 8 N I E U S T Ę P L I W I

cer, aby przyspieszyć skurcze. Chodziliśmy cały poranek, bez większe-go efektu. Przed południem Lisa była już zmęczona, więc wróciliśmy do szpitala, aby nabrała sił. Wtedy Lisa powiedziała: „John, proszę idź i módl się o mnie. Jeśli poród szybko się nie rozpocznie, będę zmuszo-na do podjęcia poważniejszych kroków, aby dziecko mogło się uro-dzić. Nie chcę do tego dopuścić”.

Jednym z takich kroków było podanie oksytocyny i zastosowanie znieczulenia zewnątrzoponowego. Lisa w ten sposób rodziła pierw-sze dziecko, co spowodowało długotrwałe problemy z kręgosłupem. Istniał też inny czynnik przemawiający za tym, by rodzić naturalnie: taki zabieg sporo kosztował. Ponieważ nasza służba dopiero zaczęła się rozwijać, nie mieliśmy prywatnego ubezpieczenia. Byliśmy rodziną o raczej niskich dochodach, a pieniądze starczały nam na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

W południe opuściłem szpital i znalazłem bezpieczne, odosobnio-ne miejsce, gdzie mogłem wznieść swój głos do Nieba. Gorliwie się modliłem. Czterdzieści pięć minut później wróciłem do pokoju Lisy, aby dowiedzieć się, że nic się nie zmieniło. Spędziłem kolejną godzinę z Lisą i znów się modliłem. Wołałem do Boga jeszcze mocniej. Wró-ciłem we wczesnych godzinach popołudniowych, a sytuacja wciąż się nie zmieniała.

Spędziliśmy ze sobą kolejną godzinę. Lisa zaczęła się coraz bardziej martwić. Miała wiele powodów, ale głównym z nich było bezpieczeń-stwo naszego syna. Błagała mnie: „John, idź i trwaj w modlitwie. Bar-dzo się martwię”.

Po raz trzeci wróciłem do mojego miejsca modlitwy. Byłem jesz-cze bardziej gorliwy i napięty. Moje modlitwy były głośne i konkretne. Byłem gotowy zrobić wszystko, aby Bóg mnie wysłuchał. Widziałem pełne przerażenia spojrzenie Lisy i za wszelką cenę chciałem jej po-móc. Modliłem się w swoim ojczystym języku i przypominałem Bogu o Jego obietnicach. Następnie modliłem się w Duchu Świętym.

N I E U S T Ę P L I W I 2 4 9

Po kilkunastu modlitwach usłyszałem w swoim sercu wyraźny głos: „Dziś urodzi ci się syn i zarówno matka jak i dziecko będą zdro-wi. Jutro o tej porze będą już w domu”. Duch Święty złożył świadec-two w moim duchu, że modlitwa została wysłuchana. Dał mi słowo. Posłał do mnie maleńką chmurkę jak dłoń ludzka. Teraz byłem gotów do działania.

Wróciłem do pokoju Lisy o godzinie siedemnastej i powiedzia-łem: „Arden urodzi się dzisiaj i oboje, cali i zdrowi, będziecie jutro w domu”. Moja żona poczuła ulgę. Jednak po pewnym czasie obiet-nica znów wydała się być nierealna: wciąż nie było skurczów. Jak to możliwe, żeby dziecko miało się tak szybko urodzić? Lecz ja wiedzia-łem, że to musi się stać! Wciąż widziałem przed sobą mały obłok!

Nadszedł wieczór. Lekarz prowadzący i pielęgniarki ustalali, jakie podjąć kroki. Lisa poprosiła mnie ponownie: „John, czy nie sądzisz, że powinieneś się modlić?”.

„Nie ma potrzeby. Dziecko urodzi się przed północą” – odparłem. Z każdą mijającą godziną w mojej głowie pojawiało się coraz więcej myśli. Chciałem się poddać i pozwolić odejść słowu, które otrzymałem od Boga. Mimo wszystko nie zrobiłem tego, ponieważ wiedziałem, że to było słowo od Boga. Nie ugiąłem się.

W końcu, około godziny dwudziestej trzeciej, rozpoczęły się skur-cze. Arden urodził się o 23:51. Kiedy przyszedł na świat, miał główkę i szyjkę mocno ściśniętą przez pępowinę. Pamiętam ten okropny wi-dok sinej główki. Jeszcze moment i Arden by się udusił. Lekarz, wi-dząc co się dzieje, szybko odciął pępowinę, a moje dziecko poddano ścisłej obserwacji.

Następnego dnia o godzinie 15:30 opuściliśmy szpital; w domu byliśmy o 16:30. Wypełniło się dokładnie to, co szeptał mi do serca Bóg.

2 5 0 N I E U S T Ę P L I W I

P R O Ś I N I E U S TAWA J

Większość z nas zna słowa Jezusa: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone” (Ew. Łu-kasza 11:9). Tak jest napisane w jednym z najpopularniejszych prze-kładów anglojęzycznych (NKJV). Przekład Th e Amplifi ed Bible odsła-nia przed nami coś więcej:

„Mówię wam, proście i nie przestawajcie prosić, a będzie wam dane; szukajcie i nie przestawajcie a znajdziecie; pukajcie i nie przestawajcie pukać, a drzwi zostaną wam otworzone. Bo każ-dy, kto prosi i nie przestaje prosić, otrzymuje; a każdy kto szuka i nie przestaje szukać, znajduje; a temu, który puka i nie prze-staje pukać, drzwi zostaną otworzone”. Ew. Łukasza 11:9 - 10 (AMP)

Łatwo możemy zauważyć, że Jezus zachęca nas do nieustępliwego proszenia, szukania i pukania. Dlaczego? Czy Bóg jest głuchy? Oczy-wiście, że nie. To test prawdziwej wiary. Spotkałem ludzi, którzy byli w desperackiej potrzebie i chcieli zrobić wszystko, aby coś otrzymać, ale napotykałem też ludzi, którzy jedynie aspirowali do otrzymania. Między tymi dwoma postawami jest ogromna różnica. Kiedy ktoś jest zdesperowany, cechuje się wytrwałością i natarczywością, zapałem i odwagą. Nie bierze pod uwagę odejścia z pustymi rękoma. Z drugiej zaś strony, jeśli ktoś jedynie aspiruje, aby otrzymać, wówczas łatwo się poddaje. Jeśli naprawdę wierzymy, będziemy trwać w modlitwie i będziemy coraz bardziej natarczywi z każdą minutą oczekiwania.

Rozważmy następującą lekcję od samego Mistrza. Pewnego dnia Jezus opowiedział swoim uczniom historię, aby im pokazać, że po-winni się modlić i nigdy się nie poddawać. „W pewnym mieście był sędzia” – rozpoczął. „Był bezbożnym człowiekiem, a każdego trak-

N I E U S T Ę P L I W I 2 5 1

tował z pogardą i wyniosłością. Przychodziła do niego nieustannie pewna wdowa, prosząc o sprawiedliwość wobec kogoś, kto wyrządził jej krzywdę. Przez pewien czas sędzia ją ignorował, ale w końcu był już zmęczony jej wołaniem. Pomyślał wtedy: <<Boga się nie boję, ani człowieka, ale ta kobieta zaczyna mnie denerwować. Dopilnuję, aby stałą się jej sprawiedliwość, ponieważ wykończy mnie swoim nacho-dzeniem>>”. Wtedy Pan powiedział: „Uczcie się od tego sędziego. Czy nie sądzicie, że skoro ten wydał on w końcu sprawiedliwy wyrok, Bóg nie wniesie sprawiedliwości do życia jego wybranych, którzy wołają do niego dniem i nocą? Czy odeśle ich z niczym? Powiadam wam, że szybko okaże im Swoją sprawiedliwość. Kiedy przyjdę Ja, Syn Czło-wieczy, jak wielu znajdę, którzy mają wiarę?” (Ew. Łukasza 18:1 - 8, NLT).

Zwróć uwagę, że Jezus nakazał nam nigdy się nie poddawać. To nie jest tylko dobry pomysł, ale przede wszystkim Boża wola dla ciebie.

W powyższej historii kobieta jest tak natarczywa w swoich proś-bach, że doprowadza niesprawiedliwego sędziego do wyczerpania; sprawia, że sędzia ma już dość jej nachalności. W końcu władca ugina się pod jej namowami i spełnia jej prośbę, tylko po to, aby się jej po-zbyć. Dla mnie cudowne w tej historii jest to, że Jezus, pragnąc poka-zać nam, jak należy przychodzić do Ojca, używa słów: „Uczcie się od tego sędziego”. Następnie mówi o swoim ludzie, który dniem i nocą woła do Pana Boga. Potem zadaje pytanie: „Czy odeśle ich z niczym?”. Bóg nie jest niesprawiedliwy, On jest po naszej stronie. Dlatego szybko odpowie na nasze prośby, jeśli będziemy zdesperowani jak ta kobieta z przypowieści.

Należy tutaj wyjaśnić pewną rzecz. Niewłaściwa interpretacja tej historii może sprawić, że zaczniemy modlić się dniem i nocą na zasa-dzie powtarzania wyuczonych zwrotów. Jezus nas przed tym ostrzega: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani” (Ew. Mate-

2 5 2 N I E U S T Ę P L I W I

usza 6:7). Celem nie jest częste, bezmyślne wypowiadanie słów; jest nim raczej nieustępliwa, żarliwa i mocna postawa w przedstawianiu naszych próśb Bogu. Mamy przychodzić do Niego z odwagą, ponie-waż wiemy, co jest Jego wolą, i jesteśmy pewni, że otrzymamy od-powiedź. Eliasz nie brał pod uwagę możliwości odmowy. Był zdeter-minowany, chcąc zobaczyć Boże działanie. Nie zmieniał postawy ani modlitwy do czasu, aż został wysłuchany.

Ż A R L I W E S Z U K A N I E I K O Ł ATA N I E

Jezus nie tylko poleca nam, abyśmy nie przestawali prosić, ale również szukać i kołatać. Żarliwa modlitwa to nie tylko wypowiada-nie słów w zaciszu naszej komory; ale też odważne szukanie i pukanie, czyli podejmowanie działania po jej zakończeniu. Innymi słowy, po-winniśmy postępować tak, jakbyśmy spodziewali się spełnienia prośby – jest to kluczowy czynnik, jeśli chcemy oglądać rezultaty naszych modlitw.

Znam wiele historii, którymi mógłbym się podzielić. Oto kilka ostatnich przykładów:

Pewnego razu, przed nauczaniem na sporej konferencji mieliśmy z Lisą dobrą okazję, aby spędzić dwa i pół dnia na wyspie Maui w ar-chipelagu Hawajów. To był świetny moment, ponieważ od dłuższego czasu nie mieliśmy możliwości odpocząć choćby przez jeden dzień. Na dodatek niedawno umarł ojciec Lisy, dlatego bardzo pragnąłem spędzić z nią trochę czasu.

Kiedy zbliżał się czas wylotu, prognozy pogody były nieubłaga-ne: nieustanny, ulewny deszcz! Zła pogoda na pewno popsułaby nasze plany, więc modliłem się z wielką pasją, aby Pan powstrzymał deszcz, rozkazywałem frontom atmosferycznym, aby ominęły miejsce nasze-go pobytu i przemawiałem do aniołów, aby spełniły moje żądanie.

N I E U S T Ę P L I W I 2 5 3

„Będzie padać. Będzie padać” – powtarzała Lisa, na co ja odpowia-dałem: „Będziemy mieć wspaniałą pogodę. Wszystko będzie dobrze”.

Przybyliśmy na Hawaje wieczorem i zastaliśmy ciemne, mroczne chmury. Prognozy były niezmienne: miał padać deszcz. Tuż po przy-byciu do hotelu włączyłem telewizor, aby posłuchać nowych zapowie-dzi. Fakty były nieubłagane: ciemne chmury i burze miały ogarnąć nie tylko naszą miejscowość, ale też cały otaczający nas obszar Oceanu Spokojnego.

Kiedy wstałem rano, szybko odsłoniłem zasłony w nadziei, że uj-rzę piękne słońce. Niestety, moim oczom ukazały się ciemne chmu-ry. Było dokładnie tak, jak przepowiadali synoptycy. Mimo tego, co widziałem, nie wypowiadałem innych słów niż te, o które się modli-łem. Wykrzykiwałem: „Dziękuję Ci Ojcze za piękny, słoneczny dzień. Chcę ujrzeć moją żonę w stroju kąpielowym, wypoczywającą na słoń-cu pośród promieni słonecznych”.

Lisa wyśmiewała moje naiwne zachowanie. Uśmiechałem się, nie zdradzając moich prawdziwych myśli. Jednak w głębi serca byłem bar-dzo poważny w tym, co mówiłem. Nie miałem zamiaru się ugiąć. Nie-bawem mieliśmy udać się na śniadanie. Z powodu pogody pracownicy hotelu byli zmuszeni usunąć połowę stołów i krzeseł z ogrodu letniego.

Kiedy podano posiłek, spojrzałem na ciemne, deszczowe chmury i celowo pomodliłem się słowami: „Panie, dziękuję Ci za to jedzenie, poświęcam je w imieniu Jezusa. Dziękuję Ci także za piękną, słonecz-ną pogodę”.

Lisa się uśmiechnęła i żartobliwie rzekła: „John, czemu nie popro-sisz o coś, co Bóg spełni?” Oboje się zaśmialiśmy. Zresztą Lisa w ogóle jest wesołą osobą.

„Kochanie, ale ja naprawdę w to wierzę” – odparłem po chwili namysłu. „Dziś będziemy mieć wspaniałą pogodę”. Podszedł do nas kelner i zapytał: „Czy mogę w czymś jeszcze państwu pomóc?”.

2 5 4 N I E U S T Ę P L I W I

„Tak” – odpowiedziałem, uśmiechając się szeroko – „Poproszę o odłączenie deszczu”.

Wszyscy się roześmialiśmy. Mimo dręczącego nas pewnego zwąt-pienia, deszcz ustał, a ciemne chmury rozwiały się, zanim skończyli-śmy jeść śniadanie. Niebo zrobiło się błękitne i wyszło słońce. Przez resztę naszego pobytu na Maui ani razu nie spadł deszcz, a chmury choćby przez chwilę nie przysłoniły słońca.

Po naszym dwudniowym urlopie udaliśmy się na inną wyspę Ha-wajów – Oahu. Tam właśnie odbywała się konferencja. Kiedy dotar-liśmy na miejsce, powiedziano nam, że w czasie, kiedy wygrzewali-śmy się na słońcu, sto kilometrów dalej przez cały czas padał deszcz – wszystkie plaże były zamknięte. Kiedy opowiedzieliśmy naszą histo-rię, wszyscy byli zaskoczeni.

Wierzę, że to wspaniały Bóg odpowiedział na naszą natarczywą modlitwę i sprawił, że prognozy okazały się błędne.

K S I Ą Ż K I D L A P O T R Z E B U J Ą C Y C H

Podzieliłem się poprzednią historią, aby rozwiać mit, jakoby Bóg był zainteresowany spełnieniem tylko wielkich próśb. Tak naprawdę On dba o każdy szczegół naszego życia. Jest naszym Ojcem! Teraz podzielę się o wiele większym świadectwem: modlitwą o tych, którzy są w potrzebie.

Wraz z Lisą wierzymy, że nasze książki są przesłaniem Boga dla Jego Kościoła. Zawsze, kiedy wspominałem o książkach, zwykłem

mówić, że moje imię widnieje na nich tylko dlatego, że byłem pierwszą osobą, która je przeczytała. Wiem, że Bóg złożył na nas ogromną odpowiedzialność.

Do chwili obecnej nasze książki zo-stały wydane w ponad sześćdziesięciu ję-

Bóg naprawdę dba

o każdy szczegół

w naszym życiu

N I E U S T Ę P L I W I 2 5 5

zykach. Długo i gorliwie modliliśmy się, aby dotarły szczególnie do pastorów i liderów w krajach rozwijających się. Pragnęliśmy, aby były darem. Tak naprawdę bardziej zależało nam na tym, żeby więcej roz-dać niż sprzedać.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat rozdaliśmy około 250.000 książek liderom w Chinach, Iranie, Pakistanie, Indiach, na Fidżi, w Tanzanii, Rwandzie, Ugandzie i w wielu innych krajach. Wciąż jesteśmy dalecy od wykonania naszego celu, jakim jest rozdanie większej ilości egzem-plarzy, ponieważ sprzedaliśmy już miliony egzemplarzy książek. Na początku 2011 roku nasze biuro opracowywało strategię na kolejny rok. Dowiedziałem się, że w 2010 roku rozdaliśmy jedynie 33.000 książek. Słysząc to ogłosiłem: „W tym roku naszym celem będzie roz-danie 250.000 książek liderom spoza Stanów Zjednoczonych”.

Na sali zapanowało milczenie. Po chwili jeden z członków naszego zespołu powiedział: „Wydaje mi się, że ta poprzeczka jest postawiona nieco za wysoko. To zbyt duży wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Powinniśmy raczej przedstawić naszym fi nansowym partne-rom pomysł zwiększania nakładu. Potrzebujemy czasu. Lepiej byłoby najpierw zaplanować rozdanie 100.000 w tym roku, a w kolejnych latach sukcesywnie zwiększać nakład”. „Nie. Musimy wierzyć Bogu i wychodzić naprzeciw, aby pomagać pastorom i kościołom na całym świecie” – zaprotestowałem. „Dwieście pięćdziesiąt tysięcy to nie jest wygórowana liczba”.

Debata trwała. Ten członek zespołu przedstawiał kolejne argu-menty przeciwko mojemu pomysłowi. Ostatecznie stwierdził, że cel, który przedstawiłem, jest nierozsądnym posunięciem. Był bardzo ana-lityczny i dokładny w kalkulacjach, ale nie brał pod uwagę łaski Bożej.

Wykładałem swoje zdanie coraz bardziej stanowczo. „Słuchajcie, żadna inna służba nie ma prawa do tych książek – Bóg powierzył je nam. Tylko my możemy rozdawać <<Diabelską pułapkę>>, <<Pod osłoną>>, <<Powstająca lwicę>>, <<Wieczność>>, <<Nadzwyczaj-

2 5 6 N I E U S T Ę P L I W I

nych>> i wiele innych tytułów. Naszym zadaniem jest ufać w tej ma-terii Bogu. Musimy oczekiwać przełomów i celować wysoko”. Przed-mówca wciąż stawiał opór, zatem w końcu dosadnie powiedziałem, co o tym myślę: „Nie chciałbym, abyśmy stając kiedyś przed Jezusem, musieli się tłumaczyć, dlaczego prosiliśmy o tak niewiele. Nie chcę, aby pastorzy i liderzy pytali nas w obliczu Chrystusa: <<Dlaczego nie daliście nam tych książek, które zostały wam powierzone?>>. Nikt inny za to nie odpowie, tylko my!”.

Atmosfera była bardzo napięta, a nasze spotkanie zakończyło się bez konsensusu. Było mi przykro, że sprawa nabrała takiego wymiaru oraz że musiałem wypowiadać się tak ostrym tonem. Ludzie pracują-cy w naszej służbie są szczerzy i boją się Boga, i na pewno zależy im na naszej służbie. Mimo to głęboko w sercu wiedziałem, że nie mogę się wycofać. Bardzo pragnąłem wesprzeć pastorów i kościoły głodne Boga, które znajdowały się odległych, biednych krajach.

Kilka dni później podszedł do mnie dyrektor administracyjny i powiedział: „John, pójdziemy za głosem twojego serca. Jesteśmy po to, aby iść za wizją twoją i Lisy. Proszę powiedz, czy wciąż wierzysz, że mamy rozdać te 250.000 sztuk książek? Jeśli modlisz się o to i wierzysz w pomyślność przedsięwzięcia, to będziemy z tobą. Będziemy modlić się i solidnie pracować, aby wypełnić ten cel”.

Szukałem Bożej woli i wciąż wierzyłem, że naszym celem w tym roku powinno być rozdanie 250.000 książek. Otworzyły się już przed nami drzwi do wysłania wielu książek do Wietnamu, Liberii, Chin, Iranu, Turcji, Ghany, Tadżykistanu, Libanu, Mjanmy i innych krajów. Wiedzieliśmy również, że niebawem nadejdą kolejne zamówienia. Aby wydrukować i dostarczyć taką ilość książek potrzebowaliśmy około 600 do 700 tysięcy dolarów, co stanowiło dla nas ogromną sumę pie-niędzy – ale nie dla Boga.

Dwa tygodnie później członkowie naszego zespołu zadzwonili do hotelu na Florydzie, w którym przebywałem. Powiedzieli z wiel-

N I E U S T Ę P L I W I 2 5 7

ką ekscytacją w głosie: „John, właśnie otrzymaliśmy czek na 300.000 dolarów, na potrzeby druku książek za granicą”. Stojąc na balkonie w pokoju hotelowym, zacząłem krzyczeć z radości.

Okazało się, że jeden z pracowników służby podzielił się naszą wi-zją z biznesmenem z Teksasu. To on wypisał ten czek. W poprzednich dwudziestu latach działalności największą, jednorazową darowizną, jaką otrzymaliśmy, była kwota 50.000 dolarów. To był prawdziwy cud! Takie pieniądze pozwoliły na wydrukowanie blisko 150.000 eg-zemplarzy książek. Zdumiewał fakt, że był dopiero luty, a zrealizowa-liśmy już ponad połowę naszego planu! Wszyscy skakaliśmy z radości i przekazywaliśmy tę wspaniałą nowinę dalej.

Zanim odłożyłem słuchawkę, zapytałem: „Czy teraz rozumiecie, dlaczego byłem tak ostry podczas naszego spotkania, dwa tygodnie temu?”. Dyrektor administracyjny służby, który był wówczas naj-większym sceptykiem, zaśmiał się i powiedział: „Sądziłem, że zamie-rzasz mi powiedzieć: <<Idź precz, szatanie>>”, czym wywołał salwę śmiechu. Później Lisa skomentowała tę sytuację: „Widocznie Bóg nie chciał, abyśmy wierzyli w to, co możliwe, ale oczekiwał wiary w nie-możliwe. Wierzę, że gdybyśmy się zdecydowali na inny, mniej ambit-ny cel, nie otrzymalibyśmy tego czeku”. Zgodziłem się z nią; mądrość Lisy była niepodważalna.

Przed końcem roku wydrukowaliśmy i rozesłaliśmy do liderów w czterdziestu krajach ponad 250.000 książek. Nie stałoby się to bez wsparcia i modlitw naszych partnerów, oraz wielkiego wysiłku wszyst-kich naszych pracowników, zaangażowanych w to przedsięwzięcie. Opisanie wszystkich relacji i świadectw zajęłoby tu zbyt wiele miejsca.

To wydarzenie zbudowało wiarę całego zespołu. Musieliśmy wy-trwale wierzyć, prosić, szukać i pukać, żeby zobaczyć, jak przed nami otwierają się drzwi; aby widzieć wpływ, jaki nasze książki wywierają na życie niezliczonej ilości ludzi. Musimy pamiętać, że Bóg „według

2 5 8 N I E U S T Ę P L I W I

mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszyst-ko, o co prosimy albo o czym myślimy” (List do Efezjan 3:20).

Nie możemy pozwolić, aby nasz skończony ludzki umysł ogra-niczał Boga z powodu niewiary. Jeśli naprawdę wierzymy, będziemy prosić wytrwale i uparcie. Nie przestaniemy pukać do czasu, aż zoba-czymy jak objawia się Jego chwała.

N A C O C Z E K A S Z ?

Królestwo nie może być poszerzane w sferze naturalnej, dopóki jest ograniczone w sferze duchowej. Paweł poucza Tymoteusza: „Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne: do niego zostałeś powołany i [o nim] złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków” (1 List do Tymoteusza 6:12, BT). Zdobyć życie wieczne to ufać Jezuso-wi, że się o nas zatroszczy. Nie można jednak zrzucić na Niego wszel-kich trosk bez wewnętrznego przekonania. Bóg jest poruszony, kiedy widzi prawdziwe poświęcenie i determinację ze strony swoich dzieci.

Jak możemy przeczytać w Liście do Hebrajczyków 11:6: „Bez wia-ry zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają”. Bóg nie mówi nam, że będzie wynagradzał tych, którzy szukają Go od czasu do czasu, ale że wynagradza tych, którzy szukają Go żarliwie. Boga przyciąga pasja, gorące serce i nieustępliwość.

Właśnie w tym kontekście wypowiada się prorok Jeremiasz: „Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was” – mówi Pan – „myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wy-słucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam” (Ks. Jeremiasza 29:11 - 14). Bóg ma dla ciebie dobry plan. Jest tylko jeden

N I E U S T Ę P L I W I 2 5 9

warunek: musisz z pasją i wytrwałością Go szukać, gdyż to jest świa-dectwo prawdziwej wiary.

Pamiętasz ostatnie słowa Jezusa, które wypowiedział w przypo-wieści o wdowie i niesprawiedliwym sędzi? „Kiedy przyjdę Ja, Syn Człowieczy, jak wielu znajdę, którzy mają wiarę?”. Co za pytanie! Czy znajdzie wiarę zwykłą, bezpieczną i pozbawioną pasji, czy może praw-dziwą wiarę? Przekład Th e Message ujmuje to tak: „Jak wiele natarczy-wej wiary znajdzie na ziemi Syn Człowieczy, kiedy wróci?”. Ten rodzaj wiary miała wyżej wspomniana wdowa, która zamęczyła, a wręcz wy-kończyła sędziego swoją nieustępliwością.

N I E B Ą D Ź N I E Ś M I A ŁY,

G D Y P R Z Y C H O D Z I S Z D O B O G A

Nie bądź nieśmiały, gdy przychodzisz do Boga. Nie bój się mówić Bogu o swoich potrzebach. Bądź odważny, mocny, niezłomny i kon-kretny. Wytrwałość przed Bogiem nie powinna pochodzić z rozpaczy, ale z pewności, że On jest kochającym Ojcem i że będzie dawał nam to, o co odważnie prosimy.

Więc na co czekasz? Potrzeby świata są ogromne. Otacza cię wielu ludzi, którzy potrzebują, abyś przyszedł do Boga i modlił się o nich. Bądź dla nich światłem! Przyjdź do Boga z nieustępliwą wytrwałością. Zrób to teraz!

2 6 0 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 2 6 1

16

B I E G N I J P O N A G R O D Ę

„Biegnij [w wyścigu], abyś mógł uchwycić się nagrody i zdobyć ją”.1 LIST DO KORYNTIAN 9:24 (AMP)

Jak uczyliśmy się podczas lektury „Nieustępliwych”, wszyscy uczestniczymy w wyścigu. Powyższy fragment mówi nam, że ten wyścig jest osobistą sprawą każdego z nas. To wyścig twój

i mój. Żyjemy w upadłym świecie. Codziennie musimy staczać bój z przeciwnościami. Musimy walczyć. Angielskojęzyczny przekład NKJV tak tłumaczy ten fragment: „Biegnijcie w taki sposób, żebyście mogli ją dostać”.

Zauważ, że apostoł Paweł mówi: „w taki sposób” (...). Jak mamy biec? Nieustępliwie. Autor listu do Hebrajczyków pisze z kolei: „Bie-

gnijmy z cierpliwą wytrwałością, nie-zmiennie, dynamicznie i z uporczywo-ścią, po wyznaczonej ścieżce wyścigu, który jest przed nami” (12:1, AMP).

Od młodości uprawiam różne-go rodzaju dyscypliny sportowe, więc mam wielu znajomych sportowców.

Jedni z nich są amatorami, inni zawodowcami. Żadna z osób, repre-zentujących tę drugą kategorię, nie rezygnuje z ciężkich treningów, wszyscy zmagają się z przeciwnościami i kosztuje ich to wiele wyrze-czeń. Paweł pisze: „Każdy sportowiec, uczestniczący w treningu, pod-daje się surowej dyscyplinie” (1 List do Koryntian 9:25, TEV). Dla-

Ważne jest to, jak za-

czynamy… ale

o wiele ważniejsze jest

to, jak kończymy

2 6 1

2 6 2 N I E U S T Ę P L I W I

czego tak jest? Paweł udziela nam odpowiedzi: „Robią to, aby zdobyć nagrodę”.

Dla zawodowego gracza futbolu nagrodą jest wygranie fi nału ligi. Dla profesjonalnego golfi sty może to być wygrana turnieju PGA lub Masters. Dla hokeisty puchar Stanleya, a dla lekkoatlety złoty medal olimpijski lub mistrzostwo świata. Wizja nagrody stanowi dla nich motywację. Ci, którzy ewidentnie koncentrują się na wizji zdobycia nagrody, trenują zawzięcie i wytrzymują wiele przeciwności – bardziej niż ci, którzy nie mają wizji i nie motywują się do zdobycia głównej nagrody.

Widziałem hokeistę, który doznał urazu kostki, ale błagał trenera, aby mógł doraźnie zabandażować nogę i wystąpić w fi nale pucharu Stanleya. Jeździł po lodzie z bólem, jakiego przeciętny człowiek nie wytrzymałby podczas wolnego spaceru. Widziałem piłkarza, który roztrzaskał sobie nos, ale zabandażował twarz, aby móc dalej grać – wizja wygranej Ligi Mistrzów pomagała mu pokonać przeszywający ból. Wszyscy widywaliśmy podobne obrazki (niekoniecznie w spo-rcie), kiedy ludzie przechodzili samych siebie, aby nie wypaść z rywali-zacji. Wizja jest wielkim motywatorem. Sprawia, że ludzie wykraczają poza umiejętności konkurencji. To ona czyni ich mistrzami. Jedynie ci, którzy potrafi ą skierować swój wzrok na nagrodę, będą potrafi li przetrwać najgorsze przeciwności.

Mając w pamięci to, że ludzie Królestwa muszą codziennie wal-czyć przeciwko potężnym, niszczącym legionom diabelskim, musimy wiedzieć jaki jest cel tej walki. Jaka powinna być motywacja do do-brego zakończenia biegu? Dlaczego jest tak ważne, abyśmy pozosta-li wierni? Jakie znaczenie w wyścigu mają pojedyncze osoby? Gdzie znajdujemy się my i nasz wyścig, w kontekście całościowego obrazu Królestwa? Paweł mówi, że odpowiedź na każde z tych pytań jest taka sama, jak w przypadku sportowca. Trudzimy się, aby zdobyć nagrodę:

N I E U S T Ę P L I W I 2 6 3

„Biegnij [w wyścigu] abyś mógł uchwycić się [nagrody] i zdobyć ją”. W późniejszych listach apostoł Jan pisze podobnie:

„Strzeżcie się, aby nie stracić nagrody, na którą tak ciężko pra-cujecie. Bądźcie czujni i uważni, aby wasza nagroda była pełna”.2 List Jana 8 (NLT)

Salomon pozbawił się największej, pełnej nagrody, ponieważ nie ukończył dobrze biegu. Nie potrafi ł skoncentrować się na nagrodzie.

Owszem, ważne jest to, jak zaczynamy, ale w Bożej ekonomii o wiele istotniejsze jest, jak kończymy. Dobre zakończenie i otrzyma-nie nagrody wymagają nieustępliwej wytrwałości i uporczywości, na-pędzanych motywacją. To świetny moment, aby zadać pewne pytanie: „Co jest nagrodą, na którą tak ciężko pracujemy – nagrodą, przed której stratą przestrzegają nas apostołowie?”.

Są dwa rodzaje nagrody. Teraz omówimy pierwszy z nich, a w na-stępnym rozdziale – kolejny.

P I E R W S Z A N A G R O D A

Pierwsza nagroda wiąże się z celem naszego życia, jakim jest budo-wanie Bożego domu, w którym Pan będzie mieszkać wiecznie4.

Bóg buduje Sobie dom – chwalebną świątynię wznoszoną na za-mówienie. W tym domu pragnie mieszkać. Planował to od tysięcy lat i jest bardzo podekscytowany tym przedsięwzięciem!

Mieliśmy z Lisą okazję budować taki dom na zamówienie. W póź-nych latach osiemdziesiątych, kiedy mieszkaliśmy w Orlando, pod-szedł do nas pewien deweloper o imieniu Robert i powiedział: „Bardzo podoba mi się wasza służba”. Następnie dodał: „Chciałbym zbudować wam dom na zamówienie”. Wówczas żyliśmy w małym, skromnym domku i sądziliśmy, że cena za taki dom byłaby dla nas zbyt wysoka.

2 6 4 N I E U S T Ę P L I W I

Kiedy szeptaliśmy do siebie, Robert przerwał nam, mówiąc: „Zrobię to za <<Bożą cenę>>, nie martwcie się”. Ostatecznie okazało się, że nie zarobił na tej inwestycji ani centa.

Wcześniej posiadaliśmy z Lisą dwa domy. Oba były małe i drew-niane. Nie mieliśmy wpływu na miejsce czy wybór projektu. Przywy-kliśmy jedynie do wyboru rozkładu pokoi z ograniczoną paletą kolo-rów i materiałów budowlanych; nigdy nie podejmowaliśmy ważnych decyzji. Dlatego proces budowania domu na zamówienie był dla nas czymś całkowicie nowym.

Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy kilka dni po naszym spotkaniu przyszedł do nas Robert, usiadł przy stole w kuchni, wy-ciągnął czystą kartkę papieru i entuzjastycznie oznajmił: „Narysujcie swój wymarzony dom!”. Byliśmy zadziwieni. Nawet nie przeszło nam przez myśl, że tak możemy. Lisa od razu przystąpiła do działania, jak-by myślała o tym od dłuższego czasu (bo naprawdę myślała!); mi szło zdecydowane wolniej. Zaproponowałem jedynie pokój do studiowa-nia Słowa Bożego i garaż. Lisa zajęła się całą resztą. To było bardzo radosne przeżycie. Stało się jeszcze bardziej ekscytujące, kiedy dowie-dzieliśmy się, że możemy zaplanować każdy szczegół nowego domu. Nie mieliśmy żadnych ograniczeń.

Następnie nasz wymarzony projekt, narysowany na dużym ka-wałku papieru, został wysłany do architektów i projektantów. Kil-ka dni później Bob pokazał nam ofi cjalny projekt. To było ekscy-tujące! Niebawem na teren budowy wjechały ciężarówki i koparki i i budowa się rozpoczęła.

Wraz z żoną codziennie jeździliśmy na teren budowy, aby patrzeć jak przebiegają prace. Czasem byliśmy na budowie nawet dwa razy dziennie. Byliśmy niesamowicie podekscytowani i nie mogliśmy się doczekać powstania każdej kolejnej części domu. Te kilka miesięcy wydawały się trwać kilka lat, a dni zdawały się być tygodniami. Z nie-cierpliwością wyczekiwaliśmy kolejnego etapu budowy i nie mogliśmy

N I E U S T Ę P L I W I 2 6 5

się doczekać, aż zamieszkamy w naszym nowym domu. Byliśmy za-dziwieni i pełni podziwu, że na naszych oczach powstaje realna kon-strukcja, którą jeszcze niedawno szkicowaliśmy na kartce papieru!

Wierzę, że to radosne oczekiwanie, które odczuwaliśmy, odzwier-ciedla Boże emocje i że On również w podobny sposób wyczekuje, aż powstanie Jego dom. On wyczekuje już o wiele dłużej niż kilka mie-sięcy – Bóg czeka na spełnienie tego planu od założenia świata.

Pewnie wielu z nas zna zwyczaj nadawania nazw domom. Na przykład, rezydencja królowej Anglii nosi nazwę Pałac Buckingham. Prezydent Stanów Zjednoczonych przebywa w Białym Domu. Micha-el Douglas mieszka na Bermudach w domu Longland. Dom jednego z członków Beatlesów nosi nazwę Friar Park. Nicolas Cage nazwał swój dom Zamkiem Midford. Większość z nas nie jest świadoma, że to Bóg zapoczątkował tę praktykę na długo przed tym, zanim uczynił to człowiek. Bóg nazywa swój wieczny dom, który wciąż jest w budo-wie, Syjonem. Jak pisze psalmista:

„Albowiem Pan wybrał Syjon I chciał go na swoje mieszkanie. Tu miejsce odpocznienia mego na wieki; Tu zamieszkam, bo upodobałem je sobie”.Ks. Psalmów 132:13 - 14

Zauważ, że Bóg pragnie tego domu, wybrał go i upodobał Sobie. Innymi słowy, z utęsknieniem go wyczekuje, tak jak Lisa i ja oczeki-waliśmy naszego nowego domu. W innym miejscu Pisma Świętego czytamy, że dom nazwany Syjonem był w Bożym sercu od wieków: „Bóg zbuduje Syjon” (Ks. Psalmów 102:16, KJV); „Śpiewajcie Panu, który mieszka na Syjonie” (Ks. Psalmów 9:11); „Z Syjonu pełnego piękności zajaśniał Bóg” (Ks. Psalmów 50:2).

Kiedy budujesz dom, zawsze zaczynasz od fundamentu. Izajasz mówi: „Spójrzcie, oto kładę kamień na Syjonie, kamień wypróbowa-

2 6 6 N I E U S T Ę P L I W I

ny, drogocenny kamień węgielny, pewny fundament” (Ks. Izajasza 28:16, NIV). Co – lub bardziej precyzyjnie: kto – jest tym kamieniem węgielnym? Nikt inny jak tylko Jezus Chrystus, Boży umiłowany Syn. Według Izajasza Jezus stanowi część „materiału” , z którego zbudowa-ny jest Syjon, wieczny dom Boga. Tak naprawdę Jezus jako kamień węgielny jest najważniejszym jego elementem.

Następnie Pismo Święte głosi: „I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy” (1 List Piotra 2:5). Dom, do którego odnosi się Piotr, to oczywiście Syjon. Kamień w znaczeniu metafo-rycznym to Jezus, ale też i my. Jesteśmy żywymi kamieniami, a On jest kamieniem węgielnym. Chrześcijanie wraz z Jezusem są materiałem budowlanym, służącym do wznoszenia domu, w którym na zawsze zamieszka Bóg!

Bóg buduje dom. Używa do tego nas wszystkich – bez względu na to, jak się dostaliśmy na „plac budowy”. Bóg użył apostołów i pro-roków do położenia fundamentów. Teraz używa ciebie, umieszczając cię cegła po cegle i kamień po kamieniu, z Jezusem Chrystusem jako kamieniem węgielnym, który trzyma wszystkie części razem, aby dom trwał wiecznie!

„Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współ-obywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem wę-gielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa moc-no spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu”.List do Efezjan 2:19 - 22

N I E U S T Ę P L I W I 2 6 7

W Y K O N AW C Y

Nie tylko stanowimy materiał budowlany tego domu, ale jesteśmy także współpracownikami w budowie (zob. 1 List do Koryntian 3:9) czy, mówiąc bardziej współcześnie, wykonawcami. Kim oni są? Hy-draulikami, elektrykami, instalatorami, dekarzami, płytkarzami, bru-karzami, specjalistami od wykończenia. Można by wymieniać jeszcze wielu innych fachowców. Każdy z nich pełni określoną rolę przy bu-dowie domu. Każdy jest potrzebny. Kiedy Robert budował nasz dom, nie wykonał żadnej fi zycznej pracy. Nie wbił ani jednego gwoździa, nie położył ani jednej cegły, nie wyciął ani jednego kawałka drewna czy styropianu. Robili to wykonawcy.

Zadajmy sobie pytanie, jaka byłaby rola budującego, gdyby wyko-nawcy budowali dom od podstaw? Są trzy odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze, budujący jest zarazem projektantem domu. Bóg, jako budowniczy własnego domu, stworzył Swój mistrzowski plan bardzo dawno temu. Apostoł Paweł pisze: „Na długo zanim położył funda-menty ziemi, miał nas w umyśle” (List do Efezjan 1:4, Th e Message). List do Hebrajczyków mówi nam: „Prace zostały wykonane od założe-nia świata” (4:3, Th e Message). Zatem Boży Dom został zaplanowany, zanim został stworzony Adam. Niesamowite!

Po drugie, budowniczy zamawia materiały do budowy domu. Czy nie cieszysz się, że Bóg to wszystko koordynuje? Dlatego mówi: „Ja was wybrałem, zanim oddałem Swoje życie i zanim się urodzili-ście, przeznaczyłem was” (Ks. Jeremiasza 1:5, TEV). Paweł stwierdza: „(...) wybrał nas przed założeniem świata” (List do Efezjan 1:4).

Trzecią rolą budowniczego jest zaplanowanie pracy wykonawców. To niezwykle istotna część projektu, ponieważ najpierw należy roz-planować instalacje elektryczne i hydrauliczne, zanim położy się pły-ty kartonowo-gipsowe lub wykładziny czy płytki ceramiczne, należy zadbać o dobrze wykonany dach. Jeśli praca wykonawców nie będzie

2 6 8 N I E U S T Ę P L I W I

właściwie zaplanowana, z pewnością zapanuje chaos, zamęt i trzeba się będzie liczyć z dodatkowymi kosztami.

Współcześnie budowane domy zwykle nie potrzebują „głównego wykonawcy”, ale dom Boży go potrzebuje. Jak myślisz, kto jest głów-nym wykonawcą Bożego domu, stawianego na zamówienie? No pew-nie: Jezus Chrystus! W Liście do Galacjan 4:4 (TEV) czytamy: „Kiedy nadszedł właściwy czas, Bóg posłał swojego Syna”. Budowniczy – Sam Bóg – przeznaczył Swojego Syna, aby był głównym wykonawcą przy wznoszeniu Syjonu.

Jezus doskonale spełnił rolę głównego wykonawcy. Nie ma wątpli-wości, że ukończył Swoje dzieło! Podczas Ostatniej Wieczerzy zwrócił się z pokorą i pewnością do swojego Ojca: „(…) dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał” (Ew. Jana 17:4). Jezus ukończył swoje dzieło w roli głównego wykonawcy.

A co z nami: z tobą i mną? Co Boże Słowo mówi o naszej roli jako wykonawców Bożego domu? Otóż Biblia stwierdza: „Jesteśmy Boży-mi narzędziami, stworzonymi w Chrystusie Jezusie do sprawowania dobrych uczynków, do których Bóg nas wcześniej przeznaczył” (List do Efezjan 2:10, NIV). Zauważ, że zostaliśmy stworzeni do sprawowa-nia dobrych uczynków. Innymi słowy, nie zostaliśmy stworzeni, aby być kimś, ale zostaliśmy stworzeni, aby coś zrobić. Zwróć uwagę na to, że w ostatnich latach wierzący jako Ciało Chrystusa odeszli nieco od właściwej postawy. Zaczęliśmy głosić niezdrowe nauki. Nauczamy, kim jesteśmy w Chrystusie, ale nie podkreślamy tego, że zostaliśmy stworzeni do wypełniania dzieła Chrystusa. Ten brak równowagi spo-wodował dwa główne problemy.

Po pierwsze wprowadził zachodni Kościół w stan letargu. Więk-szość wierzących uczęszcza do kościoła raz w tygodniu, inni nieco rzadziej. Zostaliśmy złapani w wir pracy zawodowej, robienia karier, pragnienia wysokiego poziomu życia, zawierania wielu nowych zna-jomości, spędzania czasu w pubach, spłacania kredytów, kupowania

N I E U S T Ę P L I W I 2 6 9

coraz nowszych gadżetów, wychowywania dzieci, oszczędzania na ich edukację oraz martwienia się o emeryturę. To wszystko stało się naszą centralną motywacją. Zapomnieliśmy i odłożyliśmy na dalszy plan zadanie powierzone nam przez Boga. Zbyt wielu z nas jest nieświado-mych faktu, że mamy do wykonania wieczne dzieło.

Pomyśl o tym: czy Paweł mógł powiedzieć: „(…) biegu dokona-łem” (2 List do Tymoteusza 4:7), gdyby nie znał swojej drogi? Po-zwól, że wyjaśnię. Jeśli uczestniczysz w biegu przełajowym w szkole średniej, to wiesz, że każdy zawodnik przed przystąpieniem do wy-ścigu otrzymuje plan zawodów. Jeśli miałbyś uczestniczyć w takim biegu bez uprzedniego zapoznania się z trasą, to biegłbyś tak długo, aż w końcu musiałbyś się poddać z powodu wyczerpania. Nie wiedział-byś, czy ukończyłeś bieg. Jedynym sposobem na to, byś mógł uczci-wie powiedzieć, że dokonałeś biegu, jest poznanie wyznaczonej trasy i przebiegnięcie jej. Paweł innymi słowy powiedział więc to samo, co Jezus: „Zakończyłem pracę, którą mi przeznaczyłeś”.

Jak możemy ukończyć bieg, kiedy jesteśmy zaprzątnięci sprawami codzienności? Skąd możemy wiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje, jeśli spotykamy się z Nim jedynie podczas niedzielnego nabożeństwa? Jak możemy poznać Jego plan, jeśli nie potrafi my usilnie i codziennie Go szukać?

Drugim problemem wynikającym z braku równowagi między na-szą tożsamością w Bogu a działaniem dla Boga jest uznanie, że praw-dziwie powołani do służby są jedynie liderzy kościołów i pracownicy pełnoetatowi. To brednie! Każde Boże dziecko: mężczyzna, kobieta, młodzieniec, starzec, ma swoje powołanie. Jest nim zachowanie wier-ności w roli wykonawcy Bożego domu, stawianego Panu na zamó-wienie. Pięknie ujmuje to przekład Th e Amplifi ed Bible, mówiąc, że zostaliśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie, „byśmy mogli czynić do-bre uczynki, które Bóg przeznaczył (zaplanował o wiele wcześniej) dla nas [przejmując drogi, które On przygotował przed czasem], abyśmy

2 7 0 N I E U S T Ę P L I W I

w nich chodzili [żyjąc dobrym życiem, które On dla nas przygotował i ustalił]” (List do Efezjan 2:10).

Bóg dał ci przywilej służby, ustanawiając cię jednym z wykonaw-ców lub wykonawcą Jego wiecznego domu – Syjonu. Nie jest to dom zbudowany z cegieł, zaprawy, drewna czy sztukaterii. To dom uczy-niony bez pomocy rąk; dom żywy, zbudowany z królewskich synów i córek. Jak wielu współczesnych wykonawców, możesz nie mieć zdol-ności, aby zrozumieć, jak twoje powołanie może wpłynąć na projekt Bożego domu. Jedynie Bóg to rozumie jako główny budowniczy. Pew-nego dnia ujrzymy i zrozumiemy cel naszych starań, kiedy wraz z Nim będziemy cieszyć się Jego obecnością przez całą wieczność.

Kiedy Robert rozplanowywał prace wykonawców, wręczył każ-demu z nich odpowiednie plany i szkice. Znał ogólny plan; oni znali jedynie jego część. Nie mieli robić nic poza wypełnianiem własnych obowiązków. Nie pojawiali się na placu budowy, żeby robić to, co im się podobało. Podążali za planem, który został im wyznaczony przez budowniczego.

Bóg już dawno wyznaczył plan dla ciebie i dla mnie, oraz dla każ-dego, kto zaufał Chrystusowi jako swojemu Panu i Zbawicielowi (List do Efezjan 2:10). Tak jak wykonawcy mają swoje zadanie przy budo-wie domu, tak też każdy z nas pełni konkretną, istotną rolę w budowie Bożego wiecznego domu. Żadne zadanie nie jest mniej lub bardziej istotne od drugiego. Bóg pragnie, aby Jego dom wyglądał dokładnie tak, jak tego oczekuje, a to wymaga od nas zrobienia tego, co do nas należy – szczęśliwego ukończenia dzieła.

N A G R O D A L U B S T R ATA B U D O W N I C Z E G O

Teraz możesz lepiej zrozumieć, dlaczego w Piśmie Świętym tak często nazywani jesteśmy budowniczymi. Psalmista pisze: „Kamień,

N I E U S T Ę P L I W I 2 7 1

który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym” (Ks. Psalmów 118:22). Piotr mówi, że wszyscy wierzący są w Bożym domu kamieniami. Nieco później przechodzi z omawiania tego, kim jeste-śmy, do określenia naszego powołania – mamy budować Boży Dom: „I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w ka-płaństwo święte (…). Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybra-ny, kosztowny (…). Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym” (1 List Piotra 2:5 - 7).

W słowach Piotra widzimy, że osoby posłuszne Bożemu Słowu (planom i projektom) są wiernymi i prawdziwymi wykonawcami domu Bożego, podczas gdy nieposłuszni tak naprawdę działają prze-ciwko najwyższemu celowi.

Teraz jesteśmy gotowi do przeanalizowania procesu budowy oraz należnej nam nagrody. Apostoł Paweł pisze tak:

„Bóg wynagrodzi każdego zgodnie z dziełem, jakie wykonał, ponieważ jesteśmy partnerami, wspólnie pracującymi dla Boga (…). Wy jesteście budowlą Bożą [Syjonem]. Wykorzystując dar, który dał mi Bóg, wykonuję pracę budowniczego [wykonawcy] i kładę fundament, a ktoś inny [wykonawca] na tym buduje. Lecz musimy być ostrożni, jak budujemy [wszyscy jesteśmy określani mianem wykonawców], ponieważ Bóg umieścił Jezu-sa Chrystusa jako jedyny fundament i nie może być położony żaden inny”.1 List do Koryntian 3:8 - 11 (TEV)

Przede wszystkim chciałbym, żebyś zauważył, iż w pierwszym zdaniu Bóg mówi nam o wynagrodzeniu, nagrodzie. Pamiętaj o tym, kiedy będziemy szczegółowo omawiać powyższy fragment z 1 Listu do Koryntian.

2 7 2 N I E U S T Ę P L I W I

Paweł zbudował fundament. Jego listy zostały napisane niemal dwa tysiące lat temu i dziś wciąż są używane jako godna zaufania pod-stawa do tego, jak mamy żyć w Chrystusie. Pierwszymi wykonawca-mi, którzy budowali nasz dom, byli specjaliści od kładzenia funda-mentów. Kiedy wykonali swoje zadanie, pojawili się kolejni, budując na nich betonowe ściany.

Paweł pisze dalej: „Niektórzy będą używać złota, srebra lub dro-gich kamieni, aby zbudować fundament; inni użyją drzewa, siana lub słomy” (3:12, TEV). Złoto, srebro czy złote kamienie odnoszą się do wieczności, podczas gdy drzewo, siano i słoma odnoszą się do dóbr doczesnych. W każdym momencie życia dokonujemy wyboru: może-my budować albo na tym, co wieczne, albo na tym, co doczesne. Kie-dy naszą motywacją jest zarabianie pieniędzy, zyskanie popularności, pomaganie ludziom w osiąganiu zysku czy wspinaczka na drabinie kariery zawodowej – czyli wszystko to, co może uczynić nas ważnymi i docenianymi przez ludzi – wówczas budujemy z tego, co doczesne. Kiedy zaś naszym pragnieniem jest budowanie na fundamencie Boże-go Królestwa – a robimy to niosąc ludziom Dobrą Nowinę i zaspoka-jając ich potrzeby – wtedy z pewnością budujemy na tym, co wieczne.

W dalszej części tego fragmentu Paweł pisze: „A jakość dzieła każ-dego człowieka będzie objawiona w Dniu Chrystusa. W tym dniu ogień objawi dzieło każdego; ogień to wypróbuje i objawi jego praw-dziwą jakość” (3:13, TEV).

Ogień wypróbuje nasze dzieło, ale też motywacje i zamiary, które za nim stoją (zob. 1 List do Koryntian 4:5). Każdy wie, co się dzieje, kiedy podkładamy ogień pod drewno, siano czy słomę: bardzo szybko są trawione przez ogień. Ale kiedy spróbujemy podpalić złoto, srebro czy kosztowne kamienie, nie uszkodzimy ich, możemy je co najwyżej oczyścić – są wypróbowane i rafi nowane. Wniosek jest prosty: „Jeśli to, co zostało zbudowane, przetrwa ogień, budowniczy otrzyma na-grodę, ale jeśli dzieło spłonie, wtedy je utraci, ale sam będzie zbawiony,

N I E U S T Ę P L I W I 2 7 3

Pracujemy przy bu-

dowli, która na zawsze

pozostanie central-

nym punktem czci we

wszechświecie.

tak jakby uciekł ze środka trawiących go płomieni” (3:14 - 15, TEV).

Warto zauważyć, że budowniczy otrzyma nagrodę pod warunkiem, że dobrze zakończy budowę. Jeśli czynimy to, co nie jest zgodne z Bożym Słowem – jeśli jesteśmy skoncentrowani na so-bie, nieposłuszni i pyszni – nasze dzieło spłonie. W tym przypadku dostaniemy się do Nieba jako wierzący w Chrystusa, ale nie otrzymamy nagrody za nasze starania. Nie może-my ignorować tak mocnych słów ostrzeżenia!

Pamiętajmy, że Paweł nie zwracał się w tym fragmencie do jedno-stek, ale do całego Kościoła:

„Na pewno wiecie, że jesteście Bożą świątynią [zaprojektowa-nym domem] oraz że Duch Boży mieszka w was! Bóg zniszczy każdego, kto niszczy Bożą świątynię; ponieważ świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście. Nie powinniście sami siebie zwo-dzić”. (3:16 - 18, TEV)

Znów są to mocne słowa; powinny wywoływać święty strach w każdym, kto choćby pomyślał o zlekceważeniu lub pominięciu Bożego dzieła lub Bożej oblubienicy – Kościoła. Należy uznać to za poważne ostrzeżenie przed złym potraktowaniem nawet tej najmniej-szej „cegły” z Bożego domu, czyli kogoś, kogo nazywamy „ostatnim spośród świętych”.

N AG R O DA W Y KO N AWCY

Paweł podsumowuje: „Niech nikt siebie nie zwodzi”. Niestety wielu chrześcijan nie ukończyło dzieła, ponieważ zboczyli ze swojego

2 7 4 N I E U S T Ę P L I W I

kursu i zaczęli koncentrować się na samozadowoleniu. Odwrócili się od budowania Bożego domu dla Jego chwały i zaczęli szukać chwały, która przemija – goniąc za przemijającą aprobatą człowieka lub bogac-twami tego świata, które pewnego dnia spłoną.

Nie dajmy się oszukać! Skoncentrujmy się – mamy zadanie do wy-konania. Nasza praca musi być zakończona zgodnie z projektem Boga. Jeśli tak się nie stanie, Bóg zamieni ją na inną. Przekład Th e Message wyraźnie podkreśla znaczenie tego zadania:

„Niech każdy rzemieślnik, który przychodzi do pracy, pilnuje, aby budować na fundamencie! Pamiętaj, istnieje tylko jeden fundament, Ten, który został już położony: Jezus Chrystus. Za-troszcz się szczególnie o wybór odpowiedniego budulca; w końcu i tak doczekasz się inspekcji. Jeśli będziesz używał taniego, po-śledniego materiału, w końcu wyjdzie to na jaw; inspekcja będzie gruntowna i surowa. Nie odpuszczą ci choćby jednej drobnostki. Jeśli twoja praca zostanie pozytywnie oceniona przez komisję sprawdzającą, to dobrze; jeśli nie, twoja część zbudowanego bu-dynku będzie rozwalona i wzniesiona ponownie. Sam jednak nie będziesz stracony, ale z ledwością się ostaniesz”.1 List do Koryntian 3:10 - 15

Jeśli nasza praca nie przejdzie kontroli, przeprowadzonej według Bożych standardów, to nasza część budowli będzie zburzona i wznie-siona ponownie. Nikt nie chce, aby jego dzieło zostało zburzone – szczególnie, jeśli tworzyliśmy je dla Stwórcy wszechświata!

Pamiętam, że jeden z pracowników nie wykonał poprawnie swojej pracy, zgodnie z wytycznymi przekazanymi mu przez Roberta. Ponie-waż ja i Lisa byliśmy na placu budowy każdego dnia, od razu zauwa-żyliśmy, że coś jest nie tak. Zadzwoniłem do Roberta i spotkaliśmy się na placu budowy. Był wściekły. Nie był to jego stały pracownik, więc

N I E U S T Ę P L I W I 2 7 5

Robert od razu go zwolnił. Człowiek ten stracił swoją nagrodę. Nie tylko nagrodę, ale też reputację i referencje. Nie mógł się pochwalić, że współuczestniczył w budowie domu.

Później widziałem, jak Robert własnoręcznie burzył fragment domu, który budował tamten człowiek, po czym zatrudnił innego fa-chowca, który wykonał tę pracę zgodnie z wytycznymi. Sumiennie wykonał pracę i otrzymał zapłatę, zarówno w formie czeku jak i satys-fakcji – był świadomy, że miał wkład w wybudowanie tak pięknego domu.

Pismo Święte nam mówi, że podobnie jest w przypadku budowania Bożego domu. Będą w tym procesie uczestniczyć ludzie, których wysi-łek (okresowy lub trwający całe życie) pójdzie na marne. Ich miernej ja-kości dzieło zostanie zburzone i nie stanie się częścią wiecznego domu.

Pozwól, że przybliżę ci znaczenie tego nauczania. Ponieważ co-dziennie byłem na placu budowy mojego domu, wszyscy pracownicy znali mnie już dość dobrze. Nazywali mnie „kaznodzieją”. Kiedy pod-jeżdżałem pod dom, ich głośna, psychodeliczna muzyka cichła. Na mój widok jeden z pracowników dosłownie uderzał ręką o przenośny magnetofon, aby natychmiast go wyłączyć. Uśmiechałem się pod no-sem, widząc ich szacunek dla Bożych spraw. Następnie wszyscy roz-mawialiśmy przez chwilę. Miałem okazję do prowadzenia ciekawych rozmów z tymi chłopakami – całkiem niezłe okazje, aby im usłużyć.

Przychodzi mi na myśl pewien dzień, kiedy rozmawiałem z pra-cownikami o najokazalszych domach, jakie budowali. Widziałem, jak świeciły im się oczy, kiedy mówili o swoim wysiłku i wkładzie w pracę przy tych projektach. Łatwo było zauważyć ogromną satysfakcję, jaką mieli z powodu uczestnictwa w tak wspaniałych budowach.

Rozważmy to nieco głębiej. Czy możesz sobie wyobrazić, jak czuli się pracownicy, uczestniczący przy budowie Białego Domu w Waszyngtonie? Wyobraź sobie dzień, w którym ich dzieci wraca-ją ze szkolnej wyprawy, podczas której zwiedzali najbardziej znany

dom w całym kraju. Jesteś w stanie poczuć to, co czuje ojciec takiego dziecka, dumnie obwieszczający, że współbudował Biały Dom? Mo-żesz sobie wyobrazić satysfakcję ojca, który razem z dzieckiem bierze udział w tej wycieczce? Niezwykłym doznaniem musi być oglądanie płomienia w oczach dziecka, które może pochwalić się swoim kolegom i koleżankom, że jego ojciec budował Biały Dom – budynek, w któ-rym mieszka prezydent Stanów Zjednoczonych. Niesamowite!

To samo odnosi się do budowy domu Bożego! Tyle że nie pracu-jemy przy budynku, który zostanie zniszczony lub zastąpiony innym w ciągu kilkuset lat. Pracujemy przy domu, który będzie centralnym punktem czci we wszechświecie – na zawsze. Przeczytaj słowa proroka Micheasza:

„I stanie się w dniach ostatecznych, że góra ze świątynią Pana będzie stać mocno jako najwyższa z gór i będzie wyniesiona po-nad pagórki, a ludy tłumnie będą do niej zdążać. I pójdzie wiele narodów, mówiąc: Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana i do świątyni Boga Jakuba, i będzie nas uczył swoich dróg, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami, gdyż z Syjonu wyjdzie zakon i sło-wo Pana z Jeruzalemu!”.Ks. Micheasza 4:1 - 2

W tym domu będą rozstrzygane sprawy całego świata. Mądrość i prawo wszystkich ludzi będą pochodzić od przywództwa tego domu. I co najbardziej zadziwiające: Syjon, Boży dom, będzie wciąż tak samo piękny za tryliony lat, jak w momencie jego ukończenia.

Istnieje pewien sługa Ewangelii, który był wierny do samego końca. Służył z pasją i w szczerości serca przez ponad sześćdziesiąt lat i dostąpił zaszczytu u schyłku ostatniego tysiąclecia. W rok po jego odejściu udałem się z usługą na Bliski Wschód, gdzie lider grupy mu-zycznej w lokalnym kościele powiedział, że Bóg dał mu ostatniej nocy

2 7 6 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 2 7 7

sen. Widział w nim, że jest w Niebie i ujrzał tego usługującego, który dobrze wykonał Boże dzieło. Uśmiechając się szeroko, sługa Boży po-wiedział do lidera grupy muzycznej: „To jest o wiele lepsze, niż sobie wyobrażałem”. Rozmawiali przez kilka minut, po czym kaznodzieja wskazał na Syjon jako dzieło, którego ów człowiek był częścią. To było coś niebywałego! Wpływ wierności tego człowieka był daleko większy i potężniejszy, niż mógł on to sobie wyobrazić, kiedy żył na ziemi. Ujrzał to dopiero, znalazłszy się w Niebie. Mógł pokazać swoje dzieło, podobnie jak wykonawcy budowlani opowiadający mi o wielu wspa-niałych domach, które wybudowali. Jak wielka jest ich nagroda! Jaka zapłata!

Możesz sobie wyobrazić, że przez całą wieczność będziesz mógł pokazywać swoim potomkom, narodom i miliardom ludzi, którzy przybyli oglądać chwalebny dom Boży, twoją część tej budowali?

Chyba przyznasz, że to ekscytująca myśl? Jaka niezwykła nagroda nas czeka! Jak niesamowitą jest to motywacją, aby dobrze zakończyć pracę!

Rozważmy teraz drugą stronę medalu. Wyobraź sobie, że nie masz w domu, zwanym Syjonem, żadnej swojej cząstki ani udziału, ponie-waż nie ukończyłeś dobrze własnego dzieła. Możesz sobie wyobrazić twoich potomków i przodków, i całe narody, jak przychodzą, aby oglądać twoje dokonania? Jak będziesz się czuł, mając świadomość, że nic nie masz i że nie będziesz miał przez całą wieczność, ponieważ twoja część została zburzona lub zastąpiona dziełem osoby, która była wierna do samego końca? Byłaby to ogromna strata, dokładnie taka, jak mówił Paweł w 1 Liście do Koryntian 3.

Nie życzę ci tego, drogi święty. Bóg również nie chce, aby tak się stało w twoim przypadku. Smutnym faktem jest, że czeka to wielu wierzących. Już teraz możesz podjąć decyzję, że tobie się to nie przyda-rzy. Posłuchaj uważnie słów Jana:

2 7 8 N I E U S T Ę P L I W I

„Baczcie, abyście nie stracili nagrody, na którą tak ciężko pra-cujecie. Bądźcie uważni i dopilnujcie, abyście otrzymali pełną zapłatę”.2 List Jana 8:8 (NLT)

Sam Bóg wyznaczył dla każdego dziecka drogę, która umożliwia mu otrzymanie pełnej nagrody za udział przy konstrukcji Bożego wiecznego domu. Twój wysiłek nigdy nie wyblaknie, nigdy się nie ze-starzeje i nigdy nie będzie zastąpiony cudzym dziełem; będzie raczej podziwiany przez miliardy ludzi i aniołów, przez całą wieczność.

Oto pierwsza nagroda, którą otrzymamy za nieustępliwą wierność i posłuszeństwo naszemu Panu. Taka motywacja jest wspaniała, lecz kolejna, druga nagroda, jest o wiele wspanialsza! Odkryjemy ją w ko-lejnym rozdziale.

N I E U S T Ę P L I W I 2 7 9

17

B L I S K O K R ó L A

„Baczcie, abyście nie stracili nagrody, na którą tak ciężko pracujemy. Bądźcie uważni i dopilnujcie, abyście otrzymali pełną zapłatę”.

2 LIST JANA 8:8 (NLT)

Przeciwności są nieuniknione. Właściwa mobilizacja zrodzi w nas nieugiętą postawę podczas biegu, podczas gdy innym ludziom będzie brakować sił – wyczerpani będą upadać lub

rezygnować. Motywacja jest niezbędna, aby dobrze ukończyć dzieło.Pierwszą nagrodą jest możliwość wiecznego świadczenia o swoim

wkładzie w budowę Bożego domu, a także świadomość, że zasłużyli-śmy na słowa Boga: „Dobrze, sługo dobry i wierny!”. Druga nagroda jest nieco bardziej oczywista i wiąże się z bliskością Jezusa przez całą wieczność.

B L I Ż S Z A R E L A C J A Z K R Ó L E M

Lata podróżowania i prowadzenia rozmów z wierzącymi z całego świata wywołały we mnie wrażenie, że zachodni Kościół uważa, iż Bóg jest pod każdym względem „socjalistą”. Wielu wierzących sądzi, że Bóg każdemu wynagrodzi po równo i że każdy będzie miał w no-wym Niebie i na nowej Ziemi taką samą władzę, pozycję i odpowie-dzialność. Ludzie ci zapominają o niezmiennej prawdzie: mimo że Boże odkupienie jest w takim samym stopniu dostępne dla każdego i nie opiera się na pracy naszych rąk i dobrych uczynkach, Bóg wyna-

2 7 9

2 8 0 N I E U S T Ę P L I W I

gradza naszą wierność według tego, jak byliśmy Mu posłuszni i wy-trwali, i wierni Jego Słowu.

Największą nagrodą za dobre wykonanie dzieła – nawet większą od tej, o której uczyliśmy się w poprzednim rozdziale – jest bliskość Je-zusa przez całą wieczność. Nie ma bowiem niczego wspanialszego niż znajdowanie się blisko Tego, Którego kochamy i podziwiamy. Pismo Święte daje nam na to niezbity dowód. Mówi o grupie zwycięzców, którzy podążają za Barankiem, dokądkolwiek idzie (Ks. Objawienia 14:4). Cóż za przywilej i honor – być z Jezusem wszędzie tam, gdzie On przebywa. Przez całą wieczność!

Prawda ta została również jasno przedstawiona w Ewangeliach. Na końcu służby Jezusa na ziemi podeszła do Pana pewna kobieta z dwoma swoimi synami, którzy byli jego uczniami, i poprosiła: „Daj mi słowo, że ci moi synowie będą siedzieć jeden po twojej prawicy, a drugi po twojej lewicy, w miejscu największej chwały w twoim Kró-lestwie” (Ew. Mateusza 20:21, Th e Message).

Najwyższe miejsce chwały znajduje się bezpośrednio po prawej stronie Jezusa, który zasiada obok Ojca. Nie ma innego, lepszego miejsca! Biblia mówi o potężnych aniołach nazywanych serafi nami, którzy znajdują się bardzo blisko Bożego tronu (zob. Ks. Izajasza 6:1 - 6). Cały czas śpiewają: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów!” Chrześcijanie w Niebie śpiewają hymny swoimi słowami, ale nie śpie-wają po to, aby sprawić Bogu przyjemność czy żeby mógł dobrze się poczuć. Odpowiadają raczej o tym, co widzą! W każdej chwili odkry-wają kolejną cząstkę objawienia Jego wielkości i świętości. Właśnie to jest powodem, dla którego śpiewają: „Święty (…)!”. Ich głosy są tak potężne i pełne szczerego oddania, że chwieją się niebiańskie futryny audytorium, gdzie zasiadają rzesze aniołów i świętych.

Ci potężni aniołowie nie nudzą się, stojąc od wieków przy Bogu. Nie myślą w swoich sercach: Stoimy tu już od trylionów lat. Zaczyna

N I E U S T Ę P L I W I 2 8 1

nas to trochę nudzić. Może Bóg znalazłby kogoś innego na nasze miejsce, abyśmy mogli sobie trochę odpocząć i pozwiedzać inne części Nieba lub wszechświata.

Nie ma mowy! Aniołowie w Niebie nie chcą być nigdzie indziej. Nie ma innego, lepszego miejsca w całym wszechświecie niż przy Bo-żym obliczu. Nie ma nic lepszego niż oglądanie cudowności i słucha-nie mądrości Boga. Mówiąc wprost, pośród całego stworzenia nie ma nic bardziej okazałego niż Stwórca. Pamiętajmy, że nic nie ukryje się przed Jego oczami. Kiedy jesteś przy Nim, widzisz wszystko z Jego perspektywy.

Wyobraź sobie, że oglądasz przestrzeń kosmiczną przez teleskop, siedząc w towarzystwie Alberta Einsteina, Neila Armstronga i sir Isa-aca Newtona. Jak nieprzecenioną wiedzę zdobędziesz! Jednak przy-kład ten nie oddaje choćby promila tego, co ujrzysz i czego się dowiesz, będąc w towarzystwie Boga. Na pewno wiesz, co mam na myśli.

Pewien znany mi kaznodzieja wiele lat temu został wzięty do Nie-ba. Opowiadał mi, że będąc tam, odczuwał naglące pragnienie bycia w sali tronowej. Każdy obywatel Nieba czuł to samo – wszyscy pra-gnęli być tak blisko Boga, jak to możliwe. Ten kaznodzieja powiedział, że Niebo jest o wiele piękniejsze niż wszystko, cokolwiek jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ale nic nie było godne większego pożądania niż sam Pan.

Powróćmy do prośby matki Jakuba i Jana. Jezus odpowiedział: „Nie moja to rzecz, aby przyznawać miejsca czci. Zajmuje się tym mój Ojciec” (Ew. Mateusza 20:23, Th e Message). Należy więc zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście istnieją miejsca czci, przyznawane w niebie? Może Jezus miał na myśli: „Hej, nie martwcie się o to. Po co chcecie wiedzieć, kto będzie znajdował się bliżej Mnie i mojego Ojca? Przeży-wajcie w spokoju to życie i służcie Bogu. Pewnego dnia wszystko się skończy, a Bóg da każdemu takie same miejsce czci. Polegajcie na tym,

2 8 2 N I E U S T Ę P L I W I

co ja robię, a nie na własnych uczynkach. Nie zaprzątajcie sobie tym niepotrzebnie głowy”.

W celu odpowiedzi na to pytanie musimy rozważyć inne, posta-wione Jezusowi odnośnie życia po śmierci. Pewnego dnia podeszli do Niego saduceusze, sądząc, że uda im się złapać Jezusa na teologicznym błędzie. Powiedzieli, że było siedmiu braci. Najstarszy poślubił kobietę i umarł bezdzietnie. Drugi również poślubił tę samą kobietę i umarł bezdzietnie. Podobnie zrobili pozostali, nie zostawiając jej potomstwa. Kończąc, saduceusze zapytali: „(...) którego z nich żoną będzie przy zmartwychwstaniu ta niewiasta?”.

Odpowiedź Jezusa była odmienna od tej, której udzielił matce dwóch Swoich uczniów: „Synowie tego świata żenią się i za mąż wy-chodzą. Nie tak będzie w Niebie. Wszyscy godni zmartwychwstałe-go życia nie będą się żenić. Nigdy też nie umrą. Będą jak aniołowie w Niebie, ponieważ są dziećmi Bożymi wzbudzonymi do nowego ży-cia” (Ew. Łukasza 20:35 - 36, NLT).

Jezus poprawił saduceuszy, a następnie wyjaśnił im jak będzie traktowane w Niebie małżeństwo. Jednak nie sprostował matki Ja-kuba i Jana, kiedy zapytała o hierarchię w Niebie; stwierdził raczej, że będą tam miejsca honoru i czci i znajdą się na nich ci, którzy są najbliżej Boga. Miejsca te wyznacza Bóg Ojciec podczas Sądu. Inne fragmenty Pisma Świętego wskazują, że miejsca czci będą przyzna-wane tym, który dobrze zakończyli bieg – nieustępliwym wierzącym.

N A D C H O D Z Ą C A P R Z Y S Z ŁO Ś Ć

Prawda ta została również opisana w Księdze Ezechiela. Mimo iż mowa jest tutaj o kapłanach, Ezechiel zapewnia nam proroczy wgląd – zapowiedź – w to, jak będzie wyglądało życie w wielkiej świątyni na Syjonie, w wiecznym miejscu przebywania Boga.

N I E U S T Ę P L I W I 2 8 3

Bóg wskazuje w Księdze Ezechie-la na Lewitów, starotestamentowych kapłanów. Jaki to ma związek z nami? Apostoł Jan przybliża nam tę kwestię w pierwszych wersetach Księgi Obja-wienia:

„Jemu, który miłuje nas i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją, i uczynił nas rodem królewskim, kapłanami Boga i Ojca swojego, niech będzie chwała i moc na wieki wie-ków. Amen”.Ks. Objawienia 1:5 - 6

Celowo podkreśliłem słowo „kapłanami”. Chrześcijanie, którzy narodzili się z Ducha, są kapłanami Boga na wieki wieków. Posłuchaj Bożych słów:

„Lewici (kapłani), którzy odeszli i mnie opuścili, wraz ze wszyst-kimi innymi – całym Izraelem – przystąpili do fałszywych boż-ków, zapłacą za wszelkie zło, którego się dopuścili. Od tej chwili będą wykonywać tylko fi zyczną pracę w świątyni: pilnować bram i dbać o porządek świątyni”. Ks. Ezechiela 44:10 - 11 (Th e Message)

„Fałszywe bożki” to określenie bałwochwalstwa w Izraelu. W dzi-siejszym świecie kult bożków rzadko przyjmuje taką formę, jaką mia-ło to w ówczesnym świecie, ale wciąż jest to tak samo obrzydliwe w oczach Boga. W Liście do Kolosan napisano: „Nie bądźcie chciwi dobrych rzeczy tego życia, ponieważ jest to bałwochwalstwem” (List do Kolosan 3:5, NLT). Bałwochwalstwo ma miejsce wtedy, kiedy po-żądamy rzeczy z tego świata. W kulturze Zachodu bałwochwalstwo

Bałwochwalstwo może

się objawiać praktycz-

nie w każdej dziedzinie

życia

2 8 4 N I E U S T Ę P L I W I

oznacza nadawanie priorytetów i pogoń za awansem, pieniędzmi, rze-czami materialnymi, statusem społecznym, popularnością, sławą czy innymi objawami samolubnych ambicji lub zazdrości. Bożkiem jest wszystko, co kochamy lub czego pragniemy bardziej niż samego Boga. To coś lub ktoś, od czego/kogo czerpiemy siłę lub dzięki czemu/komu ją tracimy.

Bałwochwalstwo może przejawiać się praktycznie w każdej dzie-dzinie życia – nawet w czymś tak trywialnym jak jedzenie. Wielu chrześcijan pożąda jedzenia. Kiedy są smutni, jedzą; kiedy są szczę-śliwi, jedzą; kiedy coś dobrze smakuje, jedzą – nie patrząc na wartości odżywcze, nie dbając o zdrowie. Pochłaniają porcje bezwartościowej żywności, ponieważ bardzo lubią to krótkotrwałe poczucie smaku. Nigdy nie użyliby starego oleju lub niepełnowartościowego paliwa do swojego samochodu, ale nie używają podobnego rozsądku w sprawach żywienia – pożerają wszystko, nie bacząc na ilość. Z jedzenia uczyni-li bożka. Zaczęli czerpać swoją siłę z tymczasowego poczucia smaku i zapełniania żołądka, oddali swoją siłę temu odczuciu.

Bożek ograbia nas z nieugiętej postawy wierności. Wykrada siłę potrzebną do wiernego zakończenia biegu.

Powyższy fragment z Księgi Ezechiala mówi o wierzących, któ-rzy opuścili swoją pogoń za rzeczami nie gwarantującymi im trwałego spełnienia. Mogą nam zapewnić przyjemność jedynie na krótki czas, ale nigdy nie dają długotrwałej satysfakcji. Bóg mówi, że bałwochwal-cy zapłacą za wszelkie zło, którego się dopuścili. Ich zapłatą będzie spalenie nagrody. Sami będą zbawieni, ale ledwo ujdą przed ogniem. Należą do Bożego domu, ale jako słudzy wykonujący pracę fi zyczną i pomagający w utrzymaniu porządku przy świątyni.

Pamiętajmy, że Bóg mówi o tym także do nas. Nie chce, abyśmy rozminęli się z bogactwem Jego chwały, które dla nas przygotował. Niebo będzie o wiele lepsze niż cokolwiek, co możemy sobie wyobra-zić; nic na tej ziemi nie równa się z chwałą i splendorem Nieba. Jednak

N I E U S T Ę P L I W I 2 8 5

każdy z nas będzie miał pewien status – miejsce prawdziwej czci lub miejsce mniejszej czci.

Każde z tych miejsc w Bożym domu jest lepsze niż cokolwiek, co pochodzi z tego świata. Dawid mówi: „Wolę raczej strzec drzwi domu Bożego, niż zamieszkiwać w namiotach bezbożnych” (Ks. Psalmów 84:10, AMP). Przekład Th e Message parafrazuje ten fragment w jeszcze piękniejszy i dosadniejszy sposób: „Jeden dzień spędzony w Twoim domu, tym pięknym miejscu chwały, bije na głowę tysiące dni spę-dzonych na piaskach greckich wysp. Wolę raczej szorować podłogi w domu mojego Pana, niż doznawać honoru jako gość w pałacach grzechu”.

Dawid mówi: „Wolę być raczej zwykłym sługą w domu Bożym, niż być gdziekolwiek indziej!”. Nie ma bardziej pożądanego miejsca w całym wszechświecie niż Boży dom, siedziba Jego namacalnej obec-ności. Każde miejsce w Syjonie jest lepsze niż cokolwiek innego.

Nie zapomnijmy o tym, co Bóg nam chce przez to przekazać. On bardzo nas kocha, dlatego usiłuje uświadomić nam ogrom smutku, jakiego będziemy zaznawać, jeśli odpadniemy od tego, co najlepsze: nagrody przebywania bliżej samego Boga przez całą wieczność. Na Sądzie wierzących będzie przelewało się wiele łez, lecz Bóg zapewnia nas, że otrze każdą z nich (Ks. Objawienia 21:4). Jednak to, czego dokonaliśmy lub co zaniedbaliśmy w czasie naszego krótkiego ziem-skiego życia, ma wpływ na to, jaką pozycję zajmiemy przy Jego tronie – tego Bóg nie wytrze ani nie zmaże. Zawsze będziemy wiedzieć, co straciliśmy na skutek nieukończonego szczęśliwie Bożego biegu. Będzie to wieczna strata, którą omawialiśmy w poprzednim rozdziale (zob. 1 List do Koryntian 3:12 - 15).

Nieco dalej, w powyższym fragmencie z Księgi Ezechiela, czyta-my: „Lecz kapłani lewiccy, którzy wywodzą się z rodu Sadoka, którzy wiernie troszczyli się o Moją świątynię, kiedy wszyscy inni Mnie opu-

2 8 6 N I E U S T Ę P L I W I

ścili, wejdą do Mojej obecności i będą Mi służyć” (Ks. Ezechiela 44:15, Th e Message).

Mimo iż Bóg odnosi się do starotestamentowych kapłanów, w No-wym Testamencie czytamy, że są to „cienie rzeczy przyszłych” (List do Kolosan 2:17) oraz że wszystko to się stało jako przykład dla nas (1 List do Koryntian 10:11, NLT). Wydarzenia Starego Testamentu często są rodzajami, „cieniami” lub zapowiedziami rzeczy, które mają wydarzyć się w przyszłości. Zauważ słowa: „Mi służyć”. Czym innym jest bycie sługą w domu i czyszczenie w nim podłóg, do czego zdolny był Da-wid, a zupełnie inną rzeczą jest służenie Bogu!

Kiedy zaczynałem pełnoetatową służbę w 1983 roku, byłem wów-czas członkiem ośmiotysięcznego kościoła. Był to kościół znany nie tylko w moim mieście, ale też na całym świecie. Mieliśmy około 450 pracowników, a ja byłem zatrudniony jako główny asystent pastora i jego żony. Ogromnym przywilejem dla mnie było móc im służyć. Miałem o wiele większe prawa niż inni członkowie zespołu, ponieważ moje biuro znajdowało się bezpośrednio obok biura liderów. W ich domu bywałem również częściej niż ktokolwiek inny i nierzadko uczestniczyłem w lunchu lub obiedzie z wieloma wielkimi Bożymi mężami. Często siadałem w zadumie i płakałem. Nie mogłem wyrazić wdzięczności, jak wielkim honorem dla mnie było móc przebywać tak blisko tych wielkich sług Bożych.

Mogłem słuchać mądrości, myśli czy pomysłów, których inni nie mogli usłyszeć. Do dziś korzystam z wielu myśli, którymi zostałem wtedy zainspirowany. Moje stanowisko było najbardziej pożądane przez wszystkich wierzących z kościoła. Członkowie zespołu przywód-czego często mówili mi: „John, jesteś niesamowitym szczęściarzem. Każdy chciałby być na twoim miejscu”. Inni pytali z zazdrością: „Jak ty tego dokonałeś? Co musiałeś zrobić, żeby dostać tę pracę?”. Byli też i tacy, którzy często debatowali, kto mógłby mnie zastąpić, jeśli z ja-

N I E U S T Ę P L I W I 2 8 7

kiegoś powodu zrezygnuję z tej funkcji. Mieli rację. To było najlepsze stanowisko dla wszystkich członków załogi.

Teraz wyobraź sobie, jaki miałbyś status, będąc na podobnej po-zycji, lecz blisko samego Boga? Nieustępliwi wierzący, czyli ci, którzy dobrze wykonują swoją pracę i wytrwale biegną do mety, będą tymi, którzy zasiadają w miejscach czci. W Księdze Ezechiela 44:28 (KJV) Pan mówi: „Stanie się, że Ja sam będę ich dziedzictwem”.

Łał! Czy może istnieć jakakolwiek lepsza nagroda? Ludzie, którzy znajdą się blisko Niego i będą słuchać jak mówi o Swoich pomysłach, wizjach czy myślach, którzy będą asystować Bogu w planowaniu przy-szłości i w sprawach przywództwa, to ci, którzy wiernie i starannie dopełnili swojego biegu. Będą zasiadać i rządzić z Nim na zawsze. Służyć Mu bezpośrednio. Cóż za niezwykła obietnica!

Posłuchaj wezwania apostoła Pawła:

„Wszyscy sportowcy ćwiczą się w samokontroli. Czynią to, aby zdobyć nagrodę, która marnieje, ale my czynimy to, aby zdobyć wieczną nagrodę. Dlatego biegnę wprost przed siebie, z każ-dym krokiem, mając na uwadze cel”. 1 List do Koryntian 9:25 - 26 (NLT)

Zawodowi sportowcy trenują bardzo ciężko, aby zdobyć puchar Super Bowl, wygrać puchar Wielkiego Szlema, zdobyć złoty medal olimpijski lub zwyciężyć w Lidze Mistrzów. To wszystko jest niczym w porównaniu do laurów, o które my walczymy! Dlatego Paweł wzy-wa nas:

„Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, bie-gnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami (...)”.List do Hebrajczyków 12:1 (AMP)

2 8 8 N I E U S T Ę P L I W I

Przekład Th e Message podsumowuje to tak: „Zrzućcie z siebie nie-potrzebne ubrania, zacznijcie biec – i nigdy nie się nie zatrzymujcie!” Inna współczesna parafraza ujmuje to przesłanie w słowach: „Biegnijcie tak, aby zdobyć nagrodę” (1 List do Koryntian 9:24, TEV)

Nadszedł dobry moment, aby zadać sobie pytanie: Czy słowa o nieustępliwej wytrwałości w biegu mają dla mnie teraz większe zna-czenie, gdyż usłyszałem o nagrodach, które na mnie czekają?

Myślę, że znam twoją odpowiedź.

N I E U S T Ę P L I W I 2 8 9

18

N I G D Y S I Ę N I E P O D D A W A J

„Nie rezygnuj. Nie chowaj się w jaskini. Osta-tecznie cały wysiłek ma sens”.

EW. MATEUSZA 10:22 (THE MESSAGE)

Nikt nie jest w stanie zmusić cię do poddania się. Ty sam podej-mujesz tę decyzję. Nikt nie może zrobić tego za ciebie.

Nie rób tego. Nie warto.Nagroda za zwycięstwo, zarówno w tym życiu, jak i następnym,

jest o wiele większa niż przeciwności lub trudności, które napotykasz. Jezus powiedział: „Ostatecznie cały wysiłek ma sens”.

Jezus zapowiada bardzo smutny fakt, który wydarzy się w dniach ostatecznych. „Wielu zrezygnuje” – mówi w Ewangelii Mateusza 24:10 (CEV). Samo wypowiedzenie takich słów łamie Mu serce. Ludzie, których Jezus tak mocno pokochał, że oddał za nich Swoje życie, aby zapewnić im wolność i powodzenie, rezygnują i się poddają.

Nie muszą tego robić. Bóg dał nam ogromną łaskę nie tylko, aby pomóc nam przejść przez trudności, ale także, abyśmy wyszli z nich silniejsi i bogatsi w nowe doświadczenia. Wielu ludzi rezygnuje, po-nieważ nie wiedzą o tej perspektywie. Nie są uzbrojeni i przygotowani do walki.

Rezygnacja przybiera różne formy. Najczęściej wynika z kom-promisu – przeciwieństwa nieustępliwości. Musimy naśladować czło-

2 8 9

2 9 0 N I E U S T Ę P L I W I

wieka przedstawionego w wizji z pierwszego rozdziału – nauczyć się wiosłować przeciwko nurtowi rzeki. Celem tego wysiłku jest chodze-nie z Bogiem, przejawianie Jego królestwa i wyróżnianie się dla Jego chwały, płynąc pod prąd tego świata.

Musimy być nieustępliwi w trwaniu w Bożej mądrości. Kompro-mis nie jest żadną alternatywą.

T R U D N O Ś Ć W B Y C I U C H R Z E Ś C I J A N I N E M

Na krótko przed swoją męczeńską śmiercią apostoł Paweł prze-

widział niespokojne wody ostatnich dni. „W czasach ostatecznych bę-dzie niezwykle trudno zachować chrześcijańską wiarę” – napisał do Tymoteusza (2 List do Tymoteusza 3:1, TLB). Paweł otrzymał pięć razy po trzydzieści dziewięć uderzeń, trzy razy był zbity kijami, raz był ukamienowany, wiele lat przyszło mu spędzić w więzieniach. Musiał zmierzyć się z wrogością i prześladowaniami wszędzie, gdziekolwiek się udał. Mimo to prorokował, że w ostatecznych dniach nastaną jesz-cze trudniejsze czasy dla chrześcijan! Jak mógł coś takiego powiedzieć po doświadczeniu tylu okrucieństw i przeciwności? Paweł wyjaśnia to w kolejnych wersetach tego samego Listu: „Ludzie staną się samolub-ni, chciwi, wyniośli i zarozumiali; bluźnierczy, rodzicom nieposłusz-ni, niewdzięczni i bezbożni; będą nieuprzejmi, bezlitośni, oszczerczy, gwałtowni i porywczy; nienawidzący tego, co dobre, zdradzieccy, lekkomyślni, dumni; miłujący rozkosze bardziej niż Boga” (2 List do Tymoteusza 3:2 - 4, TEV).

Po przeczytaniu tego fragmentu możemy się zastanawiać: „O co mu chodzi? Czym się różni ta lista od czasów, w których żył Paweł?” .Nie ma wątpliwości, że podobne problemy istniały za czasów aposto-ła. Ludzie kochali pieniądze, byli bezbożni, niechętni do przebaczania itd. Piotr powiedział nawet w dniu Pięćdziesiątnicy: „Nawróćcie się

N I E U S T Ę P L I W I 2 9 1

z tego zgubionego (zepsutego, niegodziwego, nieprawego) pokolenia” (Dzieje Apostolskie 2:40, AMP).

Dlaczego więc Paweł wyróżnia dzisiejsze pokolenie? Dlaczego twierdzi, że dni ostateczne są najtrudniejszym okresem w kontekście posłuszeństwa Bogu? Odpowiedź otrzymujemy w kolejnym wersecie: „Będą postępować, pokazując jedynie pozory pobożności, ale odrzucą moc, która czyni ich pobożnymi” (2 List do Tymoteusza 3:5, NLT).

Paweł stwierdził, że największe problemy pochodzą od „wierzą-cych”, którzy kompromitują prawdę. Wraz z innymi autorami No-wego Testamentu apostoł ostrzegał, że w naszych czasach powstanie wielu wierzących, nazywających siebie „narodzonymi na nowo”, ale nie stojących w Bożej łasce. Będą utrzymywać, że są zbawieni przez łaskę, ale odrzucą moc, jaka z niej płynie – moc, która może uczynić ich nieustępliwymi wojownikami Królestwa.

Są to ci, którzy odkładają wiosła. Mogą być zwróceni w przeciw-nym kierunku do nurtu rzeki, ale płyną z prądem. Co gorsza, w pew-nej wizji widziałem też duży jacht turystyczny wypełniony bawiącymi się ludźmi. Byli zjednoczeni w swojej niewierze, co czyniło ich jeszcze silniejszymi i bardziej przekonywającymi. Nie tylko sami byli zwie-dzeni, ale też zwodzili innych, powodując, że wielu ludzi szczerze kochających Chrystusa potykało się i odchodziło. Na tym polegała trudność, o której głosił apostoł Paweł.

Kiedy przyglądam się historii, uważam, że największym wyzwa-niem ojców ziemskiego Kościoła był legalizm. Dlaczego? Ponieważ to legalizm sprawia, że wierzący wracają do martwych uczynków, aby uzyskać zbawienie, zamiast zaufać Bożej łasce.

Teraz przyszło nam uczestniczyć w innej bitwie. Wierzę, że naj-większym wyzwaniem dzisiejszego Kościoła jest bezprawie. To ono głosi zbawienie bez zmiany stylu życia. Jesteśmy chrześcijanami, a ży-jemy tak samo, jak w czasie, kiedy nie byliśmy zbawieni. Należymy do pewnego klubu, nosimy etykietę, używamy chrześcijańskiego żar-

2 9 2 N I E U S T Ę P L I W I

gonu. Nie jesteśmy nieustępliwi w na-szym zaufaniu wobec Boga i posłu-szeństwie Jego drogom.

Jezus ostrzega, że w ostatnich dniach: „(…) bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawio-ny” (Ew. Mateusza 24:12 - 13). Jednak

pomyślmy przez chwilę – czy grzech był tak powszechny, kiedy Jezus wypowiadał te słowa? Co czyni nasze czasy innymi? W rzeczywisto-ści Jezus nie mówi o całym społeczeństwie, ale o tych, którzy jedynie twierdzą, że za Nim podążają. Jezus mówi, że grzech się rozmnoży wśród tych, którzy twierdzą, że są chrześcijanami. Ważniejszym py-taniem jest, dlaczego Jezus kończy to zdanie, mówiąc: „A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Nie mówimy do niewierzących: „Jeśli zakończysz wyścig, będziesz zbawiony”, ponieważ oni nie biorą udzia-łu w wyścigu. Mówimy raczej do tych, którzy wierzą, i uczestniczą w wyścigu: „Jeśli wytrwasz...”.

Kluczowym słowem, jakiego używa Jezus jest „wytrwać”. Użycie tego słowa oznacza, że spotkają nas przeciwności i trudność w trzyma-niu się prawdy. Aby dobrze zakończyć bieg, musimy być nieustępliwi.

N A D S Z E D Ł C Z A S

W kontekście tego, co powiedzieliśmy powyżej, na szczególną uwagę zasługuje 2 List Pawła do Tymoteusza. Po tym, jak Paweł podkreśla znaczenie trudności, przedstawia nam sposób na ich prze-trwanie. „Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył” (2 List do Tymoteusza 3:13 - 14).

Wierzę, że największym

wyzwaniem dla dzisiej-

szego Kościoła jest

bezprawie.

N I E U S T Ę P L I W I 2 9 3

Prawda nie podporządkowuje się trendom, lecz pozostaje nie-zmienna i nietknięta przez czas, poglądy czy kulturę. Zauważ, że Pa-weł zarówno ostrzega, jak i zachęca swojego ucznia, aby trwał w tym, czego się nauczył i czego jest pewien, wiedząc, od kogo się tego na-uczył. Zdecydowane trwanie w prawdzie jest antidotum na truciznę tego świata.

Uleganie światowym wzorcom wydaje się być bardzo łatwe i ku-szące, ale wiemy, że prowadzi nas do zwiedzenia. Paweł pisze dalej:

„(...) ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma Święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowy-wania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany”. 2 List do Tymoteusza 3:15 - 17

Wyróżniłem dwa terminy: Święte Pisma i dzieciństwo. Bóg był twórcą całego Pisma. Jego prawda jest ponadczasowa i niezależna od każdej kultury. Jest podstawą, na której budujemy swoje życie, przy-obleka nas w wiedzę i moc do tego, aby we wszystkim podobać się Panu.

Większość z nas sądzi, że ostatnie wersety trzeciego rozdziału kończą pewną myśl. Jednak nie było tak aż do roku 1227 po Chry-stusie – wtedy Kościół wprowadził podział Pisma Świętego na roz-działy i wersety. Drugi List do Tymoteusza to jeden niczym nieprze-rywany list; myśl Pawła nie kończy się w trzecim rozdziale. Kolejne słowa Pawła, rozpoczynające czwarty rozdział, są w rzeczywistości kontynuacją wcześniejszej myśli – w oryginale znajdują się dokładnie za słowami z trzeciego rozdziału. Podążają słowo za słowem, bez żad-nej przerwy. Czytamy tam: „Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chry-

2 9 4 N I E U S T Ę P L I W I

stusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo Jego; głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, do-godny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2 List do Tymoteusza 4:1 - 4).

„Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem” – Paweł nie mógł wyrazić tego wezwania dosadniej. Czym ono było? Ogła-szaniem i nauczaniem Bożego Słowa. Nie nauką fi lozofi i, świeckich zasad przywództwa, korepetycjami z psychologii czy jakąkolwiek do-brze nam dziś znaną nauką. Tymoteusz został wezwany, aby głosić ponadczasowe przesłanie Pisma Świętego.

Paweł w poprzednim rozdziale napisał, że całe Pismo jest na-tchnione przez Boga i użyteczne do kierowania całym naszym życiem. Następnie wzywa Tymoteusza, aby je ogłaszał Je i nauczał. Dlacze-go? Ponieważ nadszedł czas (osobiście wierzę, że właśnie teraz jest ten czas), w którym ci, którzy są zwiedzeni i zwodzą innych, nie ścierpią zdrowej nauki. Czym jest nauka? Nie jest to sama doktryna, ale fun-damentalna, podstawowa prawda Bożego Słowa. Innymi słowy to na-uczanie podstaw, na których opiera się wszystko inne.

Niestety, wiele razy byłem świadkiem nauczania odbiegającego od fundamentalnych założeń. Najczęściej celem było podporządkowanie się panującym trendom. Wymknęło się to spod kontroli do tego stop-nia, że kiedy pewien lider z dużego kościoła stanął przed zgromadze-niem i wyznał, że jest homoseksualistą, otrzymał owację na stojąco. Ktoś inny ogłasza, że Bóg już dłużej nie uzdrawia, a kościół wierzy bardziej jemu niż Bożemu Słowu. Jeszcze inny pisze książkę, w której tezą jest, że wszyscy pójdą do Nieba – żadna osoba nie będzie palić się w wiecznym ogniu – a on zostanie w Niebie gwiazdą muzyki roc-kowej. Kolejny kwestionuje narodzenie Jezusa z dziewicy i powtórne

N I E U S T Ę P L I W I 2 9 5

Jego przyjście, lecz wciąż jest uznawany za przywódcę i korzysta ze wszystkich przywilejów chrześcijańskiego kaznodziei. Takie przykła-dy można mnożyć w nieskończoność. Słyszę takie historie niemal każ-dego dnia.

Ostatnie badania wskazują na przyczynę tej nagłej zmiany postaw. Według jednej z narodowych ankiet jedynie 46 procent „chrześcijan narodzonych na nowo” wierzy w moralność absolutną. Ponad 50 pro-cent „ewangelicznych chrześcijan” sądzi, że można dostać się do Nieba inaczej niż dzięki ofi erze Jezusa Chrystusa. Ledwie 40 procent „naro-dzonych na nowo chrześcijan” wierzy w realność mocy szatana5.

Jak to możliwe? Odpowiedź znajdujemy w słowach Pawła do Tymoteusza: „Zdrowej nauki nie ścierpią” – nie będą nieustępliwi w prawdzie.

Coraz częściej słyszy się Ewangelię nauczającą o życiu, w którym nie trzeba dążyć do uświęcenia. Główne przesłanie takiej Ewangelii jest niezgodne z prawdziwą doktryną Bożego Słowa. Taka Ewangelia głosi: „Jezus umarł za nasze grzechy, abyśmy mogli pójść do Nieba, ale jesteśmy tylko ludźmi i Bóg rozumie nasze pożądliwości i seksu-alne preferencje”. Ostatnio modne jest nauczanie o usunięciu potrze-by pokuty za grzechy. Wielu wierzącym entuzjastycznie obwieszcza się, że nie ma potrzeby przejawiać smutku za grzech czy wyznawać Bogu tego, co już zostało przykryte przez łaskę. Słyszałem ludzi wy-znających to przesłanie, którzy chełpili się, mówiąc, jak jest ono proste i uwalniające. Jednak gdyby realne oznaki prawdy były tak odnawia-jące i uwalniające, to każda doktryna zaspokajająca zachcianki ciała byłaby prawdą! Jeśli prawdziwą nauką jest głoszenie, że chrześcijanie nie potrzebują pokutować, to Jezus musiał żyć w tragicznym błędzie, mówiąc do pięciu z siedmiu kościołów w Objawieniu Jana, że muszą to czynić (zob. Ks. Objawienia 2:5 do 3:19).

Prawda nie jest zmienna, nie dostosowuje się do zachcianek lu-dzi, którzy chcą grzeszyć. Nie podlega również ludzkim pragnieniom,

2 9 6 N I E U S T Ę P L I W I

wygodom czy tzw. „politycznej poprawności”. Wręcz przeciwnie, Syn Boży głosi: „A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Ew. Mateusza 7:14).

Obecnie jest wielu nauczycieli, którzy zboczyli z drogi prawdzi-wej doktryny. Tego rodzaju nauczyciele stworzyli Ewangelię, która jednoczy się z ogólnie przyjętą dezintegracją moralną. Prawda już więcej nie kształtuje życia wierzącego, ale tworzy się jej nowe defi nicje zgodnie z kulturowymi trendami. Dlaczego? Ponieważ nasze uszy lu-bią słuchać słów pozwalających nam na bratanie się z systemem tego świata, zamiast tych, które nawołują do odseparowania się od niego. (zob. 2 List do Koryntian 6:17).

Wielu wierzących czuje wyrzuty sumienia, gdy zaczynają fl irtować z kompromisem. Lecz ze względu na to, że tak wielu dołączyło do rekreacyjnej łodzi i popłynęło z nurtem rzeki, z czasem głos sumie-nia i Ducha Świętego cichnie, a ludzie zatykają uszy, aby nie słyszeć prawdy.

P O K O L E N I E M I S T R Z Ó W

Dlaczego to nas zaskakuje? W Liście do Tesaloniczan czytamy, że w ostatecznych dniach wielu odejdzie od wiary (por. 2 List do Tesa-loniczan 2:3).

Z drugiej zaś strony czytamy, że w tym samym czasie powsta-nie pokolenie mistrzów. Będą to kobiety i mężczyźni, młodzieńcy i starcy (zob. Dzieje Apostolskie 2:17 - 18). Dawni prorocy opisywali ich jako nieustępliwych piewców prawdy. Ciemność i zwiedzenie ustę-pują z drogi tym wojownikom, którzy nigdy się nie cofają, ale dzięki swoim mocnym przekonaniom i działaniu poszerzają Boże Króle-stwo. Wyróżniają się jako mocne światła pośród ciemności. Górują we wszystkich dziedzinach życia – nie idą na kompromis, ale tak jak Da-niel znajdują mądrość dzięki bojaźni Bożej i uzdalniającej mocy łaski.

N I E U S T Ę P L I W I 2 9 7

Drogi czytelniku! Żywię nadzieję, że będziesz jednym z tych mi-strzów. Modlę się, abyś utwierdził swoją wielkość przez przepasanie się pasem prawdy i uzbrojenie w hełm sprawiedliwości. Mam też nadzie-ję, że mocno uchwycisz się tarczy wiary i będziesz nieustępliwie biegł w wyścigu, który jest przed tobą – że będziesz walczył i zwyciężysz wszelką opozycję. Jesteś zwycięzcą. Posiadasz w sobie zasiew tego, któ-ry przetrwał wszelkie przeciwności. Jego moc jest w tobie! Masz Jego naturę. Nie zostałeś stworzony, aby rezygnować, wycofywać się, słab-nąć czy iść na kompromis. Zostałeś pobłogosławiony cudowną łaską od Boga.

Bez względu na to, jak wielkie są przeciwności, które stają ci na drodze, postrzegaj je jako kamienie milowe pozwalające dotrzeć do kolejnego etapu panowania. Ucz się na podstawie przeciwności, biorąc przykład z apostoła Pawła:

„Było tak fatalnie, że skazaliśmy siebie na straty. Nie wierzyli-śmy, że uda nam się przez to przejść. Czuliśmy się, jakby skazano nas na śmierć. Myśleliśmy, że już po nas. Lecz okazało się, że była to najlepsza rzecz, jaka mogła się nam przydarzyć. Zamiast ufać naszej sile czy zdrowemu rozsądkowi, byliśmy zmuszeni cał-kowicie zawierzyć Bogu – co nie było złym pomysłem. Przecież Bóg wzbudzał umarłych! I zrobił to. Wyratował nas z pewnego zatracenia! Wiemy też, że będzie to czynił ponownie, ratując nas tak wiele razy, ile będzie trzeba”.2 List do Koryntian 1:8 - 10 (Th e Message)

Problemy Pawła wydawały się być tak skrajne, że wszyscy przygo-towani byli na najgorsze. Mimo tego Paweł stwierdza: „To było naj-lepszą rzeczą, jaka mogła się nam przydarzyć”. Dzięki opozycji Paweł wszedł na wyższy poziom władzy i mocy. Boża łaska (moc) zawsze wy-starcza. Bóg zawsze będzie nas prowadził przez problemy. Dla Niego nigdy nie ma końca – zawsze jest gotowy, aby nam pomagać.

2 9 8 N I E U S T Ę P L I W I

Wszystko, co musimy zrobić, to pozostać wiernymi i nie pozwolić okraść się z naszej wiary. Po drugiej stronie czeka na nas wielkie zwy-cięstwo, spełnienie i satysfakcja. Jak pisze Jakub: Bóg ci pobłogosławi, jeśli się nie poddasz podczas wypróbowywania twojej wiary. On wy-nagrodzi cię i obdarzy wspaniałym życiem (List Jakuba 1:12, CEV).

Jesteśmy Ciałem Chrystusa; nie poddajemy się. Nie rezygnujemy! Paweł powtarza te słowa wielokrotnie: „Nigdy się nie poddajemy” (2 List do Koryntian 4:1, CEV), a następnie stwierdza: „Więc się nie poddajemy. Jak byśmy mogli!” (2 List do Koryntian 4:16, Th e Messa-ge). Zostałeś stworzony, by odnosić zwycięstwa – i to spektakularne!

Nigdy nie dopuść do siebie myśli, że Bóg z ciebie zrezygnował. On tego nie zrobi. Oto jego bezkompromisowa obietnica: „Bóg, który roz-począł w was tę duchową przygodę, dzieli z nami życie swojego Syna i naszego Mistrza – Jezusa. Nigdy z nas nie rezygnuje, nigdy o nas nie zapomina” (1 List do Koryntian 1:9, Th e Message).

Czyż nie jest to niezwykła obietnica? Bóg nigdy z nas nie zrezy-gnuje. Jest w tym nieugięty. Dlaczego więc my mielibyśmy zrezygno-wać z Boga lub sami z siebie? Pozostańmy nieustępliwi.

Jaka jest nagroda za przetrwanie? Dowiadujemy się tego od same-go Pana:

„Oto nagroda, jaką mam dla każdego zwycięzcy – tego, który się tego trzyma i się nie poddaje: Będziesz rządził narodami”.Ks. Objawienia 2:26 (Th e Message)

Coś niebywałego! Paweł potwierdza obietnicę, daną nam przez Jezusa:

„Jeśli się nie poddamy, będziemy z Nim panować”. 2 List do Tymoteusza 2:12 (CEV)

N I E U S T Ę P L I W I 2 9 9

Pamiętaj, że ta wspaniała obietni-ca nie dotyczy tylko czasu na tej ziemi, ale też Nieba i wieczności. „Wszyscy, którzy przyjęli obfi tość Bożej łaski i zostali za darmo usprawiedliwieni, będą królować w życiu przez Chrystu-

sa” (List do Rzymian 5:17, TEV). Drogi bracie i siostro w Chrystusie! Jesteś w posiadaniu mocy do

bycia nieustępliwym. Masz wszystko, czego potrzebujesz, aby dobrze ukończyć bieg: łaskę Bożą, która nie może cię zawieść. Biegnij więc pewnie po nagrodę. Pamiętaj, że bez względu na to, jakie dzieło mu-sisz wykonać – czy dotyczy wielkiego boskiego zadania, służby, czy twojej relacji z Bogiem; czy praca nad nim ma trwać przez krótki czas, czy przez całe życie – jesteś przeznaczony do tego, by panować i zwy-ciężać. Masz przywilej doświadczania spełnienia i obfi tego życia, które pochodzi z wierności i wytrwałości. Czeka na ciebie autorytet i moc. Bóg cię wyróżni, abyś mógł przynosić chwałę Królowi. To cudowna nagroda. To zaszczyt. Zapamiętaj te słowa:

„Stój przy Bogu!Bądź odważny i dzielny”. Nigdy nie rezygnuj!

Powtórzę to jeszcze raz:„Stój przy Bogu!” Ks. Psalmów 27:14 (Th e Message).

Nigdy nie dopuść do

siebie myśli, że Bóg

z ciebie zrezygnował

3 0 0 N I E U S T Ę P L I W I

N I E U S T Ę P L I W I 3 0 1

Dodatek A

P R O ś B A O P R Z Y Ł Ą C Z E N I E D O

B O Ż E J R O D Z I N Y

Jak możesz zostać dzieckiem Bożym? Po pierwsze, nie ma to nic wspólnego z tobą, ale z tym, co uczynił dla ciebie Jezus Chry-stus. Oddał za ciebie Swoje królewskie życie i zapłacił za grze-

chy, będąc zupełnie bez winy. Zrobił to, abyś mógł wrócić do Stwórcy, Boga Ojca. Jego męczeńska śmierć na krzyżu to jedyna cena, jaka ma moc dać ci wieczne życie.

Nie liczy się twój status społeczny, klasa, rasa, pochodzenie, re-ligia czy cokolwiek, co daje ci w oczach człowieka przywileje lub je ogranicza. Masz wszelką zdolność, aby stać się Bożym dzieckiem. On pragnie, żebyś stał się częścią Jego rodziny i czeka na ciebie. Aby tak się stało, wystarczy, że wyrzekniesz się grzechu życia w niezależności od Niego i powierzysz swoje życie władzy Jezusa Chrystusa; kiedy to zrobisz, staniesz się prawdziwie nowym stworzeniem. Już dłużej nie będziesz sługą grzechu – będziesz narodzonym na nowo synem lub córką Boga.

Pismo Święte głosi:

„Jeśli tedy wyznasz ustami swymi, że Jezus jest Panem i uwie-rzysz w swoim sercu, że Bóg wzbudził Go z martwych, zba-wiony będziesz. Bo sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu”. List do Rzymian 10:9 - 10 (KJV)

3 0 1

3 0 2 N I E U S T Ę P L I W I

Jeśli zatem wierzysz, że Jezus Chrystus umarł za ciebie, i chcesz oddać Mu swoje życie – przestać żyć dla siebie – odmów w szczerości tę modlitwę, a zostaniesz nazwany dzieckiem Bożym:

Boże w Niebie, przyznaję, że jestem grzesznikiem i nie spełniałem/ spełniałam standardów Twojej sprawiedliwości. Zasługuję na to, aby być osądzonym/osądzoną na wieki za mój grzech. Dziękuję za to, że nie zo-stawiłeś mnie w tym stanie, ale wysłałeś Swojego Syna Jezusa Chrystusa, który urodził się z dziewicy Marii, aby umarł za mnie i zaniósł moją karę na krzyż. Wierzę, że został On wzbudzony z martwych trzeciego dnia, a teraz zasiada po Twojej prawicy jako mój Pan i Zbawiciel.

Więc od tego dnia, ………… 20… roku oddaję Tobie całe swoje życie jako mojemu Panu, Jezusowi Chrystusowi.

Jezu, wyznaję, że jesteś moim Panem, Zbawcą i Królem. Wejdź do mojego życia przez Swojego Ducha i przemień mnie w Twoje dziecko. Odwracam się od wszelkich uczynków ciemności, których niegdyś się trzymałem/trzymałam, i od dziś nie będę już żył/żyła dla siebie, ale dla Ciebie, ponieważ oddałeś za mnie Samego Siebie, bym miał/miała życie wieczne.

Dziękuję Ci Panie; od tej chwili moje życie jest na zawsze w Twoich rękach i zgodnie z tym, co mówisz w Swoim Słowie, nigdy już nie doznam wstydu.

Właśnie stałeś się nowym stworzeniem – jesteś dzieckiem Bożym. Całe Niebo raduje się z tego faktu! Witam w rodzinie Bożej! Chciał-bym cię teraz zachęcić, abyś podjął trzy bardzo ciekawe kroki:

1. Podziel się tym, co się stało, z jakąś osoba, która również wy-znaje wiarę w Jezusa Chrystusa. Pismo Święte mówi nam, że jednym ze sposobów, w jaki rozprawiamy się z ciemnością, jest nasze świadectwo (zob. Ks. Objawienia 12:11). Zachęcam

N I E U S T Ę P L I W I 3 0 3

cię również, abyś skontaktował się z naszą służbą Messenger International, pod adresem: www.messengerinternational.org. Z przyjemnością przeczytamy list od ciebie.

2. Przyłącz się do dobrego kościoła, który naucza Bożego Słowa. Zaangażuj się w służbę. Rodzice nie zostawiają nowonarodzo-nego dziecka na ulicy, mówiąc: „A teraz radź sobie sam”. Od tej chwili jesteś dzieckiem w Chrystusie, a twoim Ojcem jest Bóg. Masz też wielką rodzinę. Wielu ludzi będzie pomagać ci wzrastać duchowo. Ta rodzina w Nowym Testamencie na-zwana jest Kościołem.

3. Ochrzcij się w wodzie. Pomimo, że jesteś dzieckiem Bożym, chrzest stanowi publiczną deklarację zarówno wobec świata duchowego, jak i naturalnego świata, że przez Jezusa Chry-stusa oddałeś swoje życie Bogu. Jest to również akt posłuszeń-stwa, ponieważ Jezus powiedział, że mamy chrzcić nowych wierzących „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Ew. Ma-teusza 28:19).

Życzę ci w twoim życiu z Chrystusem wszystkiego najlepszego. Będziemy regularnie się o ciebie modlić. A teraz bądź nieustępliwy w prawdzie!

3 0 4 N I E U S T Ę P L I W I

Dodatek B

D L A C Z E G O K O R Z Y S T A M Z W I E L U P R Z E K Ł A D ó W B I B L I I

Czasem pojawia się pytanie, dlaczego korzystam z tak wielu różnych przekładów oraz dlaczego używam jedynie wybiór-czych części wersetów? Pozwól, że odpowiem na to pytanie.

1. Biblia została napisana przy użyciu 11.000 hebrajskich, aramej-skich, greckich słów. Jednak przeciętny przekład angielski uży-wa około 6.000 słów. Na podstawie tej statystyki łatwo możemy stwierdzić, że niezwykle ciężko jest uchwycić pierwotne znaczenie słów, jeśli bazujemy na jednym tłumaczeniu. Korzystając z kilku przekładów, łatwiej jest odnaleźć pełne bogactwo komunikatu Boga.

2. Kolejną przesłanką jest fakt, że jeśli znamy dobrze jakiś przekład, mamy tendencję do pobieżnego czytania i nie zastanawiania się nad tym, co czytamy. Kiedy zaś wykorzystujemy inne wersje, wzrasta prawdopodobieństwo, że będziemy musieli zatrzymać się chwilę dłużej nad tekstem.

3. Podczas pisania uważnie czytam wybrany fragment Pisma w co najmniej pięciu – do ośmiu – przekładach. Następnie określam, który z nich najlepiej przekazuje daną myśl. Upewniam się rów-

3 0 4

N I E U S T Ę P L I W I 3 0 5

nież, że fragment, którego chcę użyć, nie odbiega od pierwotnego, oryginalnego znaczenia.

4. Powodem, dla którego nie zawsze używam pełnych wersetów, jest to, że podział na rozdziały i wersety został wprowadzony w Biblii dopiero w 1227 roku po Chrystusie. Biblia nie została napisana z podziałem numerycznym. W Ewangeliach Jezus często cytował jedynie części wersetów ze Starego Testamentu.

D O D A L S Z E J N A U K I , R OZ WA Ż Ań I R E F L E K S J I

1. Czy zgadzasz z tym, że to jak kończymy, jest ważniejsze od tego, jak zaczynamy? Uzasadnij swoją odpowiedź.

2. Jak defi niujesz pojęcie „nieustępliwego ducha”?

3. Jak określisz znaczenie Bożej łaski? Jak zmieniło się twoje rozu-mienie łaski dzięki tej książce?

4. Jakie są następstwa prawdy, że chrześcijanie mają „rządzić w tym życiu” (zob. List do Rzymian 5:17)? Jak ta prawda wpływa na twoją rodzinę, pracę lub stosunek do życiowych wyzwań?

5. Wielu chrześcijan nie wydaje się rządzić w życiu. Jak myślisz, co jest tego powodem?

6. Czy potrafi sz wymienić podstawowe postawy i działania, które umożliwiają wierzącemu przejęcie rządów w każdej dziedzinie obecnego życia?

7. Jak wygląda wroga strategia szatana wobec ciebie (zob. Ew. Jana 10:10)? Czy w ostatnim czasie obserwowałeś, jak diabeł próbuje wcielić w twoje życie swój plan okradania cię, zabijania i niszcze-nia?

8. Jezus powiedział, że będziemy na tym świecie doznawać ucisku, ale stwierdził też, że „zwyciężył świat” (zob. Ew. Jana 16:33). Co pomaga nam być zwycięzcami i władcami?

9. Co wyróżnia ludzi, którzy są pyszni? Co charakteryzuje ludzi po-kornych?

10. Apostoł Piotr zachęca naśladowców Jezusa, aby odziali się w po-korę (por. 1 List Piotra 5;5). Jak sądzisz, co to w praktyce oznacza?

3 0 6

N I E U S T Ę P L I W I 3 0 7

11. Czy potrafi sz wymienić kilka sposobów przeciwstawiania się dia-błu?

12. Dlaczego trudności są tak ważnym elementem chrześcijańskiego życia?

13. Jaką rolę w życiu nieustępliwego chrześcijanina odgrywa modli-twa?

14. Jak opisałbyś „żarliwą” modlitwę?

15. Dlaczego w Niebie będą różne rodzaje i poziomy nagród?

16. Kiedy myślisz o najważniejszych tematach tej książki, jak sądzisz, w jakich dziedzinach życia z Bogiem potrzebujesz pomocy Du-cha Świętego, aby umacniać w sobie „nieustępliwego ducha”?

PRZYPISY

1 Dzieliłem się pokrótce tą wizją w innej książce: „A Heart Abla-ze” (Nashville: Th omas Nelson, 1999). Obecnie znów odczuwam potrzebę opowiedzenia tej historii i szczegółowego jej omówienia. (str. 17)

2 David W. Bercot, „Słownik poglądów wczesnych chrześcijan” (Pe-abody, MA: Hendrickson, 1998). (str. 150)

3 Gra słów: submission dosłownie oznacza „poddanie”, podczas gdy człon sub oznacza „pod”, a mission to misja. (str. 171)

4 W celu głębszego zbadania tego tematu, polecam moją książkę „Wieczność”. (str. 279)5 www.barna.org/transformation-articles/252-barna-survey-exam

ines-changes-in-worldview-among-christians-over-the-past-13-years (str. 311)

ODKRYJ SKARB ZBAWIENIA,

Bojaźń Boża.

N I E U S T Ę P L I W I 3 0 9N I E U S T Ę P L I W I 3 0 9

Książka pomoże znaleźć odpowiedzi na pytania:

Jak przezwyciężyć strach?

Jak rozbudzić w sobie dary Boże?

Czy jest ci trudno powiedzieć: „NIE”?

Czy obawiasz się konfrontacji?

Czy twoje decyzje oparte są na tym, by podobały się innym?

Czy wchodzisz w kompromis, by unikać konfl iktów?

A może inni ludzie kontrolują ciebie i twoje życie?

Jeśli twoja odpowiedź na te pytania brzmi” TAK”, książka PRZEŁAMYWANIE LĘKU jest dla ciebie.

Autor odpowiada na wiele pytań i wskazuje drogi wyjścia z trudności.John Bevere naucza Słowa Bożego w skuteczny sposób.

źć d i d i t i

PRZEŁAMYWANIE

LĘKU John Bevere

Powiedz „NIE” bez poczucia winyBądź pewny siebie bez ludzkiej aprobaty

Nie daj się oszukać! Na pewno napotkasz na swojej drodze urazę i to od ciebie za-leży w  jaki sposób zdarzenie to wpłynie

na twoją relację z Bogiem. Twoja reakcja decyduje o twojej przyszłości. Jeśli rozprawisz się z  urazą w twoim życiu w odpowiedni sposób, staniesz się silniejszy zamiast bardziej zgorzkniały.

John Bevere pokazuje jak być uwolnio-nym z diabelskiej pułapki - od urazy, oraz jak pozbyć się mentalności ofiary.

Diabelska pułapka okazała się najwięk-szym bestsellerem John`a Bevere`a. W cią-gu dziesięciu lat sprzedano ponad 400,000 egzemplarzy. Nadal widnieje na liście świa-towych bestsellerów. To wydanie dodatko-wo zawiera świadectwa przemiany życia lu-dzi, którzy przeczytali pierwszą wersję książki.

N I E U S T Ę P L I W I 3 1 1

NIEUSTĘPLIWISiła, której potrzebujemy, aby nigdy się nie poddać

Szczegółowe informacje o częściach sk ładając ych się na cały

program nauczania:

Pl ik i dź więkowe MP3. Możesz ich s łuchać na swoim odt war za-czu muz ycznym, smar tfonie lub na komputer ze.

Plik i w formacie PDF. M ożesz odcz ytać je na swoim tablecie lub komputer ze. Są w ygodne w cz ytaniu, można je swobodnie drukować i kopiować. M ożesz nawet kopiować i wk lejać części z tekstu.

eB ook to c yfrowa wersja książk i . Możesz ten pl ik odcz ytać na swoim tablecie lub cz ytniku eBooków, na komputer ze lub smar tfonie.

Materiały z płyty DVD. Jeś l i z jak ichś powodów nie możesz uruchomić dołączonej płyt y DVD na swoim odt war zaczu wideo, spróbuj uruchomić ją na komputer ze i ot wor z yć poszczegól-ne, interesujące c ię pl ik i . Jeś l i wciąż masz problemy, poproś o pomoc kogoś, kto zna s ię na komputerach, n iech pomoże c i ot wor z yć te pl ik i . Będziesz mógł kor z ystać z n ich podczas prac y z resztą mater ia łów.

Wsz ystk ie materiały z programu nauczania są moim darem

dla c iebie. Możesz swobodnie kopiować płytę, jak i poszcze -gólne zawar te na nie j mater ia ły, w ysyłać je w mai lach do swo -ich pr z yjac iół , dowolnie edytować pl ik i tekstowe, w ysyłać na-uczania do swojego kościoła cz y umieszczać je w I nternecie, d la poż ytku innych osób. Dzie l s ię n imi wszędzie tam, gdzie znajdziesz ludzi g łodnych dobrego nauczania Bożego Słowa i pełnego moc y chr ześci jańsk iego ż ycia .

w w w.M essenger I nternat ional .orgw w w.CloudLibrar y.org

3 1 2 N I E U S T Ę P L I W I

NIEUSTĘPLIWISiła, której potrzebujemy, aby nigdy się nie poddać

Podręcznik , któr y t r z ymasz w dłoniach, jest częścią programu

nauczania „Nieustępliwi ”, autorstwa Johna B evere’a. Lek-

tura książk i i kor z ystanie z dodatkow yh materiałów, które

znajdziesz na dołączonej płycie DVD i ściągniesz z naszej

strony, umożliwią ci gruntowne pr zestudiowanie każdego

zagadnienia, któr y może odmienić twoje ż ycie. Zagłębienie s ię w to kompleksowe studium wpłynie kor z ystnie na t woje chr ześci jańsk ie ż ycie i umożl iwi c i pełnienie jeszcze bardzie j owocnej s łużby na r zecz Boga.

Program nauczania sk łada się z następując ych części :

• Nieustępliwi: Po dręcznik

Jedyna w ydrukowana część tego zestawu. Właśnie t r z ymasz ją w ręku. Je j e lektroniczna wers ja w formacie PDF znajduje s ię na płyc ie z mater ia łami .

• Nieustępliwi: Płyta z materiałami

Załączona płyta zawiera większość mater ia łów z programu nauczania w formacie c yfrow ym.

• Nieustępliwi: „Studiuj, roz ważaj. . . wzrastaj !” – Pr zewo d-

nik dydaktyczny

Znajduje s ię na płyc ie w formacie PDF.

• Nieustępliwi: S esje wideo

Całość w postaci 12 ses j i wideo znajduje s ię na płyc ie. Są one również dostępne do śc iągnięcia na naszej st ronie w w w.

• Nieustępliwi: S esje z nauczaniem w wersj i dź więkowej

Wsz ystk ie ses je znajdują s ię na płyc ie w formacie MP3.

• Powstająca Lwica: Książka

Książk a ta znajduje s ię na płyc ie, w wers j i PDF.

Drogi przyjacielu!

Koniec twojej drogi z Chrystusem jest zdecydowanie bardziej istotny niż jej po-czątek. Podobnie jak biegacz podczas wyścigu, tak i ty musisz przyjąć dobrą pozycję, aby z powodzeniem ukończyć swój bieg. Jak często jednak spotykamy naszych drogich braci i siostry, którzy podczas tego biegu słabną i w końcu pod-dają się z powodu napotkanych trudności lub nieudanych prób? Na szczęście łaska Boża dostarcza nam wszystkiego, co niezbędne, abyśmy mogli panować nad słabościami czy w obliczu wielkich trudności. Moc, która dodaje nam sił, abyśmy mogli pomyślnie ukończyć nasz bieg, jest głównym tematem książki „Nieustępliwi”.

Wierzę, że to przesłanie jest proroczo namaszczone i odnosi się do sytuacji w dzisiejszym Kościele. Od czasu wydania tej książki wielu mężczyzn i wiele kobiet poświadczyło, że zaowocowało ono poczuciem wolności, wiarą i wy-trwałością w ich życiu. Ja również doświadczyłem odnowienia w duchu, gdy Pan przekazał mi te prawdy.

Bóg wlał mi do serca potrzebę dzielenia się tymi spostrzeżeniami z tobą i z in-nymi liderami współczesnego Kościoła. Proszę, przyjmij je wraz z moją miłością i wsparciem. Dziel się nauczaniem, zawartym na dołączonej płycie, z kim tylko możesz! Wierzę, że zmotywuje ono ciebie i ludzi powierzonym twojej opiece do znalezienia celu, autorytetu i Bożego przeznaczenia.

Przyjacielu, przesłanie to na zawsze zmieniło moje życie i głęboko wpłynęło na moją służbę. Modlę się o to, abyś i ty dzięki tej książce również doznał głębokiej przemiany. Chciałbym także, byś podzielił się ze mną tym, jak prze-słanie „Nieustępliwych” wpłynęło na ciebie i twoje otoczenie.

Twój brat w Chrystusie,

John Bevere [email protected]

Płyty te jest osobistym podarunkiem od Johna Bevere’a. Dzięki nich uzyskasz dostęp do wielu materiałów, które pomogą ci w dalszym studiowaniu tego dynamicznego naucza-nia i dzieleniu się nim z innymi. Zachęcam cię do dystrybucji i kopiowania różnych części tego nauczania. Pozwalam ci na przesyłanie plików pocztą elektroniczną, dystrybucję wśród studentów, umieszczanie w internecie, jak również na drukowanie i powielanie kopii. Materiały te zostały specjalnie opracowane, aby inspirować i zachęcać wszystkich chrześcijan na świecie.

Te i inne materiały do nauczania (w języku polskim) Johna i Lisy Bevere są dostępne do pobrania na stronie:

www.MessengerInterna onal.orgwww.CloudLibrary.org

Dodatkowe materiały w wielu językach dostępne są do wglądu i pobierania na: www.YouTube.com i www.Yuku.com

oraz innych serwisach internetowych.

mmaiaiaillll cococococcoommmmm

Znajdź John’a Bevere’a na Facebooku, Twitterze.

JJJJJohohohhohhohho n nn BeBeBeeB

„Bóg stworzył cię, abyś dokonywał zmian w swoim otoczeniu. Przyjmijmy zatem to wyzwanie, pomódlmy się razem i odkryjmy

moc nieustępliwości, która pomoże ci nigdy się nie poddać!”

– JOHN BEVERE, Nieustępliwi

Masz już to, czego potrzebujesz, aby odnieść sukces!

Przyłącz się i doświadcz, jak być Nieustępliwym!

Z E S TAW Z AW I E R A P ŁY T Ę D V D

Z E S TAW Z AW I E R A P ŁY T Ę D V D

Przed nami są bitwy do wygrania i warownie do pokonania. Często kryją się za postawami, sposobami działania czy wzorcami, które wróg zaszczepił w ludziach z tego świata. Przeciwnik budzi w nas grozę, ale „w Chrystusie” jesteśmy więksi!

Pojawia się zatem bardzo istotne pytanie: czy będziemy w popłochu uciekać przed wrogiem, czy raczej wykażemy się nieustępliwością, sięgając po moc daną nam z Nieba? Wierzę, że to przesłanie pomoże ci wykształcić w sobie postawę nieustępliwości. Nie tylko wzmocni cię i doda sił, ale także uzdolni mocą do zwy-ciężania i wprowadzania w życie pozytywnych zmian.

JOHN BEVERE jest autorem bestsellerów i znanym mówcą kon-ferencyjnym. Wspólnie z żoną, Lisą, również autorką kilku ksią-żek, w 1990 roku zapoczątkował służbę John Bevere Ministries. Ich szeroko zakrojona działalność osiągnęła światowy zasięg, włącznie z cotygodniowym programem Telewizyjnym The Mes-senger, który emitowany jest w 214 krajach. Bevere jest auto-rem wielu książek, w tym: Diabelska pułapka, Wieczność, Przełamywanie lęku i Bojaźń Boża.

JOHNBEVERE

NIEUSTĘPLIWI

NIE

US

PL

IWI

BE

VE

RE

SIŁA, KTÓREJ POTRZEBUJEMY, ABY NIGDY SIĘ NIE PODDAĆ

autor bestselleru „DIABELSKA PUŁAPKA”

Te i inne materiały dostępne są na:www.CloudLibrary.org

www.MessengerInternational.org

D V D

Chce

sz w

iece

j?Ze

skan

uj t

utaj

.

Książka ta jest darem odautora i nie jest na sprzedaż.

Książka ta jest darem odautora i nie jest na sprzedaż.

Znajdź John’a Bevere’a na Facebooku, Twitterze.

chim

Pat

rona

t m

edia

lny

I S B N 97 8 - 8 3 - 7 97 8 - 01 9 - 8