Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

download Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

of 171

Transcript of Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    1/171

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    2/171

    ANDRZEJ PILIPIUK

    KRONIKI JAKUBA WEDROWYCZA

    Wydawnictwo FABRYKA SWLublin, 2002

    Wydanie II poprawione

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    3/171

    SPIS TRESCI

    SPIS TRESCI. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2ZABJCA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4

    Z KSI AZKI KUCHARSKIEJ JAKUBA W EDRYCHOWICZA . . . . . 12NA RYBKI. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13HORROSKOP NA ROK 2002 wedug Jakuba Wedrowycza . . . . . 18GOWICA. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22HOCHSZTAPLER. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30REWIZJA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59SWINSKA REBELIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62IMPLANT . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70HOTEL POD UPIEZC A, CZYLI WAKACJE JAKUBA W EDROWY-CZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 74

    Z ARCHIWUM Y . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124TAJEMNICE WODY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131BAJECZKA DLA WNUCZKA. . . . . . . . . . . . . . . . . . 140PRZECIW PIERWSZEMU PRZYKAZANIU . . . . . . . . . . . . 147POSOWIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 167OGOSZENIA DROBNE (z okadki) . . . . . . . . . . . . . . 169

    2

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    4/171

    Pawowi Siedlarowi

    i Jarosawowi Grzedowiczowi,

    bez ktrych zachety i pomocy Jakub Wedrowycz

    pozostaby tylko nie wykorzystanym

    pomysem. . .

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    5/171

    ZABJCA

    Jakub Wedrowycz drgn a nieznacznie, gdy nie wiadomo przez kogo wystrze-lona kula urwaa mu kawaek ucha i zagebia sie w scianie szopy. Brwi jego

    uniosy sie lekko do gry. Rzadko sie zdarzao, zeby ktos go chcia zastrzelic,a zwaszcza w taki piekny, jesienny poranek, ale skoro ktos wasnie usiowa tozrobic, nie byo czasu do stracenia.

    W nastepnym uamku sekundy leza juz plackiem na ziemi, a jego wasnyrewolwer odbezpieczony tkwi w spracowanej doni.

    Kolejny pocisk zagebi sie w drzwi dobre p metra od jego gowy. Jakubwydoby z kieszeni okulary i zaozy je na nos. Chwile pzniej rozbryznea sieziemia, zasypuj ac je duz a ilosci a piasku. Zakl a wsciekle i zacz a sie czogac.Strzelec usadowiony nie wiedziec gdzie, ale w kazdym razie dosc daleko, umilamu czoganie, wystrzeliwuj ac kolejne pociski.

    Gucho zabrzeczao trafione wiadro. Rozprysa sie szyba w oknie szopy. Za-dzwonia rynna. Egzorcysta doczoga sie do zapasowego wejscia do piwniczkii tam dopiero odetchn a z ulg a. Kimkolwiek by ten, ktry strzela, z ca a pewno-sci a chcia go zabic. Jakub przezy juz tyle zamachw na swoje zycie, ze czu tow kosciach. Sci agn a z gowy czapke i unis j a na kawaku kija przez dymnik. Nicsie nie stao. Gdy jednak wysun a j a przez drzwi piwniczki, niewidoczny snajperznowu da o sobie znac. Uderzenie kuli przebio czapke i wyrwao staruszkowikij z reki. S adz ac z poszarpanego konca kija, strzelec uzywa wrednego kalibrui paskudnie rozpryskowych pociskw. Poskroba sie luf a rewolweru za uchem.Nastepnie zaryglowa drzwi i wydobywszy z k ata butelke bimbru, poci agn a z lu-bosci a solidny yk.

    Jesli naprawde chce mnie zabic, to zaraz tu bedzie wydedukowa.P flaszki pzniej usysza skradanie. Ktos majstrowa przy drzwiach wio-

    d acych do piwniczki. Jakub czkn a, poprawi tkwi acy za paskiem majcher i od-bezpieczywszy rewolwer, podkrad sie do drzwi. Ten po drugiej stronie wsadziw szczeline ostrze adnego, niemieckiego nozyka, dugosci dobrych trzydziestucentymetrw i usiowa podwazyc nim zasuwe. Egzorcysta popatrzy na ostrzei poskroba sie z frasunkiem po gowie. Ten tam na zewn atrz to by lepszy facho-wiec. Szkoda tylko, ze zezulec.

    4

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    6/171

    Jakub zabezpieczy rewolwer i cofn a sie w g ab pomieszczenia. ykn a jesz-

    cze troche,zdziuryw scianie wyci agn a lekko zardzewia a pepesze. Zaozy nowytalerz naboi, a potem wycelowa w drzwi i od niechcenia pusci serie. W drzwiachpowstay liczne otwory, a skrobanie nozem ucicho.

    Egzorcysta opusci karabin i pogmera nieznacznie palcem w uchu. Kanonadazdziebko go oguszya. ykn a sobie jeszcze yk bimbru i oguszenie stopniowoprzeszo. Cos cieko mu za konierzyk. Krew. Ta z ucha. Zdezynfekowa raneresztk a zawartosci butelki, a potem wdrapa sie po schodkach i odryglowawszydrzwi, otworzy je z rozmachem.

    Za drzwiami nie byo nikogo. Byo to o tyle dziwne, ze bior ac pod uwage ilosckul, ktre w nie wpakowa, za drzwiami mogaby lezec poowa wioski. A tu nie

    byo ani jednego zakichanego nieboszczyka. Jakub poskroba sie frasobliwie pogowie. Niespodziewanie przesta sie drapac i przyjrza sie tkwi acemu mu za pa-znokciem wydrapanemu paprochowi. Paproch rusza sie. Zidentyfikowawszy gojako wesz, zlaz z powrotem do piwniczki i pola gowe bimbrem z drugiej butelki.Zapieko. Popatrzy na swj zegarek. Zegarek sta od kilku lat, ale przyzwyczaje-nie pozostao.

    Strzelanina z ca a pewnosci a bya syszana we wsi i zaraz mg sie spodziewacwizyty smerfw. Podnis z ziemi nz i obejrza go uwaznie. Nz mia pokryt agum a rekojesc i by ostry jak brzytew. Jakub bez zenady przywaszczy go sobie.

    To sie przyda powiedzia w przestrzen.Wylaz z loszku. Zamachowca nigdzie nie byo widac. Nie byo tez sladw

    krwi. Ba, na ziemi nie odcisney sie nawet slady stp. Z frasunkiem depn a moc-niej nog a. Jego slad by wyrazny. Niedawno padao. To byo dziwne i nawet cosmu przypominao. Poczapa do domu. Zabra stamt ad siodo i dosiadszy swoj aklacz, pojecha do gospody w Wojsawicach. Po drodze rozgl ada sie uwaznie, alenie wypatrzy nic podejrzanego.

    W gospodzie siedziao kilku jego kumpli od kieliszka i takich oglnych. Byotez paru takich, z ktrymi nie siada nigdy do kieliszka. Jakub wzi a kufel piwai przysiad sie do stou. Akurat mwi niejaki Witkowski.

    . . . No i ta skatina wazi mi z wiatrwk a do kurnika i bach, bach w mojekury! No to ja za orczyk, job jewo w eb, az sie nogami nakry.

    Fajo fajn powiedzia Semen, ktrego tez tu dzisiaj przynioso. A sy-szeliscie juz o tym nowym piwie? Pera Mocna sie nazywa.

    Ja tam wole wino powiedzia Miszczuk, miejscowy rzezbiarz. Winoto napj artystw.

    A mnie dzisiaj rano chcieli zabic wtr aci Jakub niewinnie. A ja wam mwie, ze wino jest niczego sobie, ale trzeba je tak jak denaturat

    przez skrke od razowca, to wtedy jest mniej szkodliwe. Bo jak czasem zajedziesiar a to az. . . nauczyciel wylany pare lat temu z pracy w szkole, wtr aci swojedwa grosze.

    5

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    7/171

    Denaturat to oslepi z wolna powiedzia Bardak, ktry sam ledwo co

    widzia. Ale spirytus salicylowy, jak sie przepusci przez destylarke, to nawetsalicyl traci. Zostaj a takie biae krysztaki. Cienkie i dugie.

    To co sie pije? zaciekawi sie Semen. No jak to? Krysztaki zostaj a z jednej strony, a esencja z drugiej. Prawie mnie zastrzelili powiedzia Jakub. A to obuzy? zdziwi sie Tomasz. Na pohybel.Kilka szklanek unioso sie ku sufitowi i zaraz opado w strone garde. Wielkie

    mecyje, ze ktos chcia sprz atn ac Jakuba. Ci agle cos mu sie przytrafiao. A to glinygo ganiali, a to Ruscy z KGB porywali do Moskwy. Mia szerokie znajomosci.

    A ja wam mwie, ze ajent dosta skrzynke Pery Mocnej i schowa na

    zaplecze dla swoich kumpli. Schowa, znaczy sie? Uch! Dawno juz nikt nie podpali mu chyba stodo-y... obudzi sie drzemi acy w k acie Marek z Trscianki.

    Co dla kumpli?! wsciek sie zza baru ajent. Trza byo powiedziec, zechcecie sprbowac!

    Ja! wydaro sie kilka garde.Ustawili butelki rz adkiem na stoliku. Po jednej dla kazdego. Jaki toast? zapyta Jakub.W tym momencie przez okno wpada kula i roztrzaskaa cay rz adek flaszek. Kurwa! Co jest? wsciek sie Bardak. Jakub, to ciebie rano chcieli

    zabic? Co? No tak. Moze nie zabic, moze tak tylko dla postrachu. Ze ciebie chc a zabic, to my tracimy tyle piwa! Won mi st ad, niech cie zabij a

    przed sklepem. Uch ty, zaraz ci morde skuje, ze cie rodzona chudoba nie pozna. Ty do mnie?Krzesa i butelki zawiroway w powietrzu. Pospaday lampy. W oknach po-

    wstay dziury. Mam jeszcze jedn a skrzynke dar sie ajent, ale nikt go nie sucha.K ab splecionych cia, na ktrego dnie znajdowali sie Jakub i Bardak, prze-

    tacza sie po pomieszczeniu, ami ac stoki i krzesa. Kolejna kula wpada przez

    drzwi i roztrzaskaa pieciolitrow a butle Stolnicznej, ktra krlowaa nad barem.Walcz acy przerwali na chwile.

    No nie. . . powiedzia Bardak. Pobijemy sie pzniej. Najpierw trzebasprawdzic, kto to. Macie bron?

    Mieli wszyscy. Potuczone butelki, ancuchy od krw, siekiery, noze. Uzbro-jona po zeby gromada wysypaa sie przed gospode. Dziesiec par ponurych oczupotoczyo oowianym spojrzeniem najpierw w prawo, potem w lewo. Na ulicypanowa spokj. Kimkolwiek by tajemniczy strzelec, znikn a bez sladu.

    6

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    8/171

    Tam jest krzykn a Semen, pokazuj ac jakiegos typka w szarym garnitu-

    rze, ktry znika w perspektywie ulicy.Typek nis futera na skrzypce, a ostatecznie, od czasu do czasu, ogl adao

    sie rzne filmida. Dziesiec garde zawyo ponuro i wataha puscia sie w slad zanim. Czowiek w garniturze odwrci sie lekko zdziwiony i na moment zamarz przerazenia. A potem rzuci sie do ucieczki. Pobieg prosto, przeci a gwnytrakt miasta i wypad na placyk, koo zrujnowanej synagogi. Tam obejrza sie.Dzika banda zawya ponownie. Nieznajomy znowu rzuci sie do ucieczki. Za sy-nagog a stao kilka zrujnowanych, pozydowskich chaup. I wasnie do jednej z nichwbieg. Zaryglowa nawet za sob a drzwi.

    Kumple Jakuba wybili wszystkie okna i nimi to wasnie wdarli sie do srodka.

    Nieznajomy ze zdumiewaj ac a, bior ac pod uwage jego mizern a postac, energi a,wdrapa sie tymczasem na strych i wci agn a za sob a drabine. No i co dalej? zdenerwowa sie Jakub. Wykurzymy drania zawy ktrys, podpalaj ac zapalniczk a tapete. Ja bym raczej podszed po gliny powiedzia egzorcysta, ale nikt go nie

    sucha. Palio sie juz wszystko. Podoga i sciany, a uwieziony na strychu wzywarozpaczliwie pomocy. Podpalacze opuscili lokal dopiero w chwili, gdy zapaliysie na nich ubrania. Przed pon ac a chaup a stay juz oba wojsawickie radiowozy,a wz strazy pozarnej wasnie przeciska sie od strony ak, pomiedzy drzewami.Odrobine uwedzony snajper, ktry zlaz po dachu, wasnie wylewa swoje zale.

    Ja to p biedy, choc mao nie zaczadziaem. Ale moje skrzypce otwo-rzy futera. Tak wysoka temperatura moga je zniszczyc.. . O tam s a ci ban-dyci!

    Podpalacze rzucili sie do ucieczki. Gliniarze nawet za nimi nie pobiegli. Osta-tecznie musieli pomc przy gaszeniu i spisac protok. Wataha tubylcw zatrzy-maa sie dopiero na Zamczysku.

    Cholera, to nie by ten stwierdzi Jakub. Czy ktos ma jeszcze jakiespomysy?

    W tej chwili nadleciaa kolejna kula. Otara sie o kawa muru pozostaegoz ruin stajni dworskiej i zagebia sie w noge Tomasza. Tomasz zawy.

    Cholera! Jakub, moze ty sobie juz idz, bo jeszcze nas skasuje przez pomy-

    ke, zamiast ciebie! zdenerwowa sie Bardak. A pewnie, ze pjde. Nie potraficie mi pomc, to sie obede.Ruszy w strone miasteczka. Tylko Semen poszed za nim. Reszta zostaa.

    Trzeba byo przeciez opatrzyc rannego. Postrza zosta zdezynfekowany spor a ilo-sci a spirytusu. To znaczy na rane poszo w sumie niewiele, ale przeciez wiadomo,ze kazda kula zostawia takze w ciele troche rznego brudu i dlatego niezbednejest odkazenie wewnetrzne.

    Nu i co teraz, ha? zapyta Semen. E, wracam do chaupy. Nie wysza nam dzisiaj balanga.

    7

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    9/171

    Moze pojade z tob a?

    Sam sobie poradze.Po drodze zaopatrzy sie w jeszcze jedn a butelke wdki, dzieki czemu nie

    poczu zmeczenia, a nawet, jesli sie zmacha, waz ac na swoj a gre, to i tak tegopzniej nie pamieta. Dotarszy, uwali sie do swojego barogu i zapad w sen.A kon sam wrci do domu.

    Obudzi sie dosc wczesnie rano. Przebudzenie nie nalezao do najprzyjemniej-szych, bowiem jakis obuz, wykorzystuj ac jego mocny sen, zwi aza do starannie.obuz siedzia sobie na stole i ostrzy dugi nz o kawaek skrzanego pasa. Wy-gl ada dosc dziwnie. Ubrany by cakiem na czarno. Wosy i oczy takze mia czar-ne. Twarz mia poci ag a, z mocno wystaj acymi koscmi policzkowymi. W oczach

    poney mu dziwne iskierki. Gdy ostrzy nz, jego jezyk nieznacznie oblizywaw askie wargi. Rozwi az mnie zaz ada egzorcysta. No co ty? zdziwi sie siedz acy.Metne spojrzenie Jakuba omioto cae pomieszczenie i zatrzymao sie na sto-

    j acym koo drzwi snajperskim karabinie. Znaczy to, ty do mnie strzelaes? zainteresowa sie. Aha. Kto cie wynaj a? Widzisz Wedrowycz, jestem zawodowym zabjc a egzorcystw. I co ty na

    to?Jakub przezy w zyciu wiele niebezpieczenstw i spotka wielu szalencw na

    swojej drodze, ale z takim przypadkiem jeszcze sie nie spotka. Chyba dzisiaj nie laes wyrazi swoje zdumienie.Zabjca egzorcystw sprawdzi na swojej rece, czy nz jest wystarczaj aco

    ostry. Wygl adao na to, ze jest, bo woski posypay sie na ziemie. No to wybieraj sobie egzorcysto sposb, w jaki umrzesz.Jakub mia ochote poskrobac sie po gowie, ale mia zwi azane rece. Moze ze starosci? zaproponowa zaosnie. Juz jestes stary, wiec to na jedno wyjdzie. Wymysl cos innego.Jakub mysla przez chwile.

    Ciapus! wrzasn a wreszcie. Gdzie jestes zdechlaku? Przeciez nie masz psa zdziwi sie morderca.Dwumetrowy pyton wystrzeli spod zka i owin a mu sie wok ng. Co to jest?! zawy. Zdziwiony? To jest wasnie Ciapus. Ciapus udus pana.Pyton najwyrazniej i bez tej zachety mia ochote to zrobic. Nawija sie coraz

    wyzej i wyzej. Morderca wyci agn a z kabury pistolet i zastrzeli weza. Cholera powiedzia Jakub w zadumie. Zdziwiony? zapyta zabjca.

    8

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    10/171

    Troche.

    Twj wybr? Sam wymysl. Dobra. Wstrzykne ci taki srodek, ktry cie sparalizuje na trzy dni. Pocho-

    waj a cie zywcem.Egzorcysta prbowa sie wyrwac, ale nie zdoa uwolnic sie z wiezw. Nieba-

    wem straci przytomnosc.Przebudzenie nie nalezao do najprzyjemniejszych. Byo mu duszno, ciasno

    i w dodatku byo ciemno. Obmaca rekami kieszenie. Mia na sobie biaogwar-dyjski mundur, zapewne z zapasw Semena. W grnej kieszeni znalaz zapal-niczke i paczke papierosw. Zapali j a. Przeczucie nie mylio go. Znajdowa sie

    w trumnie. W dodatku zaozyli mu za ciasne buty. Sprbowa pchn ac wieko trum-ny rekami. Zgodnie z jego przewidywaniami nie drgneo nawet. Wyci agn a stopyz butw i kopn a kilkakrotnie w tyln a scianke. Ta rwniez nawet nie drgnea.W zadumie zacz a obmacywac rekami sciany swojego wiezienia. W bok uwierago jakis znajomy ksztat. Butelka. Ktos ze znajomych wozy mu butelke wdkido trumny. Jakub odkorkowa i z lubosci a poci agn a kilka ykw. Okowita popra-wia mu nastrj. Ostatecznie bywa w gorszych opaach. Rozbi butelke o burtetrumny i sporz adziwszy z dugiego, szklanego wira cos w rodzaju rylca, zacz anim ze zdwojon a energi a drapac w wieko.

    * * *

    Kumple Jakuba zebrali sie w gospodzie. Wiadomo, po tak wybitnym czo-wieku nalezy wyprawic stype. Ajent dostarczy piwo. Pere Mocn a, z browaruw Lublinie. Pili. Wspominali. Nie zwracali praktycznie uwagi na siedz acego w k a-cie dziwnego, chudego typka ubranego na czarno. Byo juz dobrze po dwudziesteji wszyscy byli zdrowo podchmieleni, gdy otworzyy sie drzwi. Drzwi zaskrzypia-y zowrogo, wiec wszystkie gowy odwrciy sie w ich strone. Nastepnie pareosb zemdlao.

    Pochowany tego dnia rankiem egzorcysta, wszed jak gdyby nigdy nic do go-

    spody i przepchn a sie do baru. Jedn a Pere zadysponowa.Ajent nic nie odpowiedzia. Leza za lad a nieprzytomny. Wiekszosc gosci

    opuszczaa wasnie lokal, skacz ac przez okna. Co jest? wsciek sie. Ducha zobaczyliscie czy co? Nie. . . wykrztusi z siebie Tomasz. Nic nie widzimy, prawda chopa-

    ki?Chopakw juz nie byo. Tylko Semen zosta w k acie nad kuflem piwa.

    9

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    11/171

    Mwiem im, zeby zaczekali trzy dni powiedzia w zadumie. A tak

    na marginesie, to moges zmyc z siebie warstwe gleby, zanim przyszedes miedzyludzi. Niektrzy maj a sabe serca. I achy trzeba byo zmienic.

    Paru takich, ktrzy ockneli sie z omdlenia, pezo wasnie w strone wyjscia. Cholera, co za ciemnota zdziwi sie Jakub. Ty chyba jestes temu winien. Ja? A kto polowa na duchy przez te wszystkie lata? No dobra. Jestem winien.Siegn a za lade i wyj awszy sobie ze skrzynki butelke, odkorkowa j a o kant

    stou, po czym wla jej zawartosc do garda. Gdy piwo spyneo do jego zo ad-

    ka, rozejrza sie wokoo i spostrzeg zabjce egzorcystw siedz acego spokojniew k acie. Wygl ada na lekko zaskoczonego.Jakub trzasn a butelk aokantbaruiuzbrojonyw smiercionosne narzedzie zbli-

    zy sie wolnym, skradaj acym sie krokiem do nieznajomego. Zdziwiony?Nieznajomy wypi resztke z dna kufla, po czym niespodziewanie skoczy.

    W jego doniach bysney jakies ostrza czy pazury. Egzorcysta wsadzi mu bu-telke w twarz, ale to go nie zatrzymao. Semen wyrwa zza pasa siekiere i zaszedich od tyu. Siekiera bysnea w powietrzu i jej obuch uderzy zabjce w potyli-ce. Semen znany by z tego, ze potrafi zabic jednym takim uderzeniem tucznika.Wrg pad na podoge.

    Kto to do cholery jest? zapyta Semen. Czepi sie mnie. Twierdzi, ze chce mnie zabic.Z rozbitej gowy wroga cieka krew. W sabym swietle, jednej zarwki pod

    sufitem, wydawaa sie byc zupenie czarna. Odkorkowali jeszcze po jednej Per-le.

    To co robimy? zapyta Semen. Zaraz tu bed a smerfy. No to niech mu sprawdz a kieszenie. A jesli nawet kipn a, to w obronie

    wasnej. Trzeba goscia wyjasnic . . . Moze sami sprawdzimy? Troche waluty, czy bron mogaby sie . . .Wzrok jego skierowa sie na lez acego i umilk. Ciao znikneo. Slady krwi

    wskazyway na to, ze poczoga sie do wyjscia. Za nim!Wybiegli przed gospode. Byo tu zupenie pusto. Slady uryway sie na schod-

    kach. Obaj kumple kleli dugo i gosno. A potem wrcili. . . do gospody, bo byoblizej. Ajent doszed wasnie do siebie. Wyszed chwiejnym krokiem zza barui popatrzy smetnie na wywalone okna i potuczone butelki. Zatrzyma sie przyplamie czarnej krwi. Wzi a jej troche na palec i pow acha. Potem podnis wzroki popatrzy na Jakuba.

    Uch ty! powiedzia. Znaczy zyjesz?

    10

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    12/171

    Tak. Zyje.

    To zapacisz, sukinsynu, za straszenie gosci i wybite szyby.Z zaplecza przynis szmate i butelke rozpuszczalnika. I jeszcze zasmarowaliscie podoge smo a. No i czego tak stoicie? Won

    w diaby, bedzie zamkniete do konca tygodnia!

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    13/171

    Z KSI AZKI KUCHARSKIEJJAKUBA W EDRYCHOWICZA

    HOT DOG1. Za pomoc a petli z linki hamulcowej apiemy srednio wyrosnietego psa.

    2. Podcinamy gardzioko bagnetem.

    3. Krew zbieramy do wiadra, przyda sie na kaszanke.

    4. Polewamy psa spirytusem i podpalamy dla usuniecia siersci.

    5. Patroszymy. Wnetrznosci nie wyrzucamy, posuz a nam jako przyneta na

    nastepnego.

    6. Mieso tniemy na niewielkie kawaki i nadziewamy na szprychy rowerowe.

    7. Szaszyki opiekamy na ognisku az do upieczenia.

    Serwowac na ciepo, w drewnianej lub glinianej misce, z pieczywem i scho-dzonym bimbrem.

    GHOST DOG

    1. Za pomoc a petli z linki hamulcowej apiemy srednio wyrosnietego czarnegosamuraja. Nalezy wybrac takiego z dugim mieczem, wwczas mamy odrazu rozen...

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    14/171

    NA RYBKI

    Poudniowa czesc stawu, znajduj acego sie w Wojsawicach, a nalez acego dostrazy pozarnej, bya tego lata wyj atkowo silnie zarosnieta trzcinami. Pewnego

    sierpniowego dnia Jzef Paczenko, jad ac koo stawu na rowerze, zobaczy wsrdnich jakis dziwny przedmiot. Wzrok mia juz mocno przytumiony i dlatego do-piero po duzszej chwili domysli sie, co to jest.

    Ach powiedzia sam do siebie, a potem zjecha z szosy i ruszy w ask asciezk a nad wod a, z zamiarem obejscia jeziora od drugiej strony.

    Jakub Wedrowycz urz adzi sie idealnie. Na wodzie, wsrd trzcin, koysaa siedetka od traktora. Wok niej przywi azano dwanascie butelek piwa Pera, ktrezanurzone w wodzie chodziy sie. Jakub rozwali sie wygodnie w detce i zwiesinogi do wody. Gdy chwilami wiatr rozwiewa nieco trzciny, widac byo stoj acyo dwa metry od niego supek ozdobiony tablic a.

    owienie ryb pod kar a

    WZBRONIONE!

    Supek przyda sie jak raz, zeby zaczepic o niego cume. Jakub mia ochotezerwac wrazy napis gwac acy jego swobody, ale soneczko rozleniwio go tak, zenie mia siy sie ruszyc. Od czasu do czasu wyawia jedn a butelke i zerwawszyresztkami zebw kapsel, la w gardo spienion a zawartosc. Alkohol mile szumiamu juz w gowie, a pal ace problemy wspczesnosci zeszy na plan dalszy. W le-wej doni trzyma kij dugosci dwu metrw, na koncu ktrego zaczepiona byazyka z haczykiem. Na haczyk nadziany by plasterek mocno czosnkowej kieba-

    sy. Jakub lubi czasami posiedziec z wedk a nad wod a. Jesli potrzebowa trocheryby, to bra elektryke albo dynamit, a jesli nie potrzebowa, to siedzia i moczykij. Nikt mu nie przeszkadza. Gdy Jakub wybiera sie na ryby, ludzie starali sieomijac staw. Wscieka sie, ze mu posz a. A w gniewie to on by nieobliczalny.

    Jzef wszed na resztki sprchniaej kadki i stoj ac na jej koncu zawoakumpla.

    Bior a?Wedrowycz poruszy lekko jedn a nog a i odwrci sie razem z detk a w jego

    strone.

    13

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    15/171

    Tak sobie, dzisiaj chyba nie pogoda na ryby. Napijesz sie Pery, mam

    jeszcze chyba ze szesc butelek? Nie dzieki, musze jakos zajechac do domu. Ja tam sie nie przejmuje. Kon sam zawiezie.Jego kumpel poszuka wzrokiem klaczki Mariki i stwierdzi, ze wesza w szko-

    de na pobliskim polu. Wzruszy ramionami. Co zrobisz jak zapiesz zot a rybke? zagadn a.Umys jego przyjaciela by juz nieco zm acony przez zawartosc tych butelek,

    ktre oprznione unosiy sie w okoo na wodzie. Jak zot a, to przetopie. Nie, to nie taka. Tak a, ktra spenia zyczenia. Zapiesz, a ona pyta, co

    chcesz dostac, zebys j a wypusci. A! To syszaem, musi w bajkach. Ale tu takich nie ma. Wiesz, poznaem wczoraj na targu dobry dowcip. To opowiedz. Jeden Ruski zapa zot a rybke i ona mwi: wypusc mnie, a spenie kazde

    twoje zyczenie. I co chcia? Pocz atkowo nic, a potem zapragn a zostac bohaterem Zwi azku Radziec-

    kiego. Hy! No to ona zaklaskaa w petwy, on patrzy, siedzi w okopie, wokoo trupy

    sodatw i jedzie na niego sto szwabskich czogw. No, wzi a karabin i wali donich, ale nic nie pomogo, bo ona posmiertnie mu daa.

    Jakub wybuch koszmarnym smiechem, posz ac stadko kaczek na rzeczce pkilometra dalej.

    Galantny dowcip. A jeszcze jakies takie? Aha. Tylko chcia zostac krlem i zrobia z niego, tego tam, francuskiego

    Ludwika, czy Filipa, co to go scieli na gilotynie. Myslaem, ze na gilotynie to Napoleona. Nu nic. Jak cos zowisz, to wpadnij do mnie. Upieczemy, popijemy, mam swietny

    ruski koniak.

    A pomysle. No to bywaj. Do zobaczenia.Poszed sobie. Niebawem nadszed posterunkowy Birski. Co wy tu robicie obywatelu? zagadn a. Ach, pan posterunkowy. Moze piwko? Obywatelu Wedrowycz... A tak, tak. Powtarzajcie moje nazwisko, bo jeszcze zapomnicie. Poza tym

    na suzbie nie jestescie panem, tylko obywatelem. Aha i na suzbie nie wolno pic.

    14

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    16/171

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    17/171

    Suchaj, ubijemy interes powiedziaa rybka. Ty mnie wypuscisz, a ja

    spenie twoje zyczenie. Jeszcze czego wsciek sie. Juz ja was znam, rybki. Zadnych zyczen,

    tylko patelnia.Dopi spirytus, ale wcale mu sie od tego nie polepszyo. Popatrzcie na tego idiote powiedziaa mama kaczka do swoich dzieci.

    To miejscowy kusownik Jakub Wedrowycz. Uwazajcie na niego.Potrz asn a gow a. Nadgarstki mu pulsoway. Jasna cholera, zalaem sie w trupa, wasnie wtedy, kiedy mzg jest mi nie-

    zbednie potrzebny do myslenia zdenerwowa sie.Brodz ac po pas w bocie, wypez ze soikiem w rece na brzeg. Dopiero na

    twardym l adzie zrozumia, jak bardzo jest pijany. Postawi soik na ziemi i przyci-sn a go ceg a, zeby mu rybka nie wyskoczya i poszed po konia. Marika na jegowidok odsunea sie.

    Najpierw sie umyj, a potem waz na czyste zwierze powiedziaa.Nie mg nie przyznac jej racji. Wrci do jeziora i zdj a spodnie. Wrzuci je

    do wody, zeby sie wypukay, a sam, swiec ac goym zadkiem, wrci po konia.Tymczasem na brzegu jeziora pojawi sie miejscowy plugawy (to znaczy plugaw-szy od Jakuba) degenerat Marcin Bardak. Jakub biega za klacz a, totez nie zauwa-zy go. Wreszcie udao mu sie jej dosi asc. Kozacka krew zawazya i mimo, zeby zupenie pijany, zdoa nad ni a zapanowac. Mysla juz tylko o jednym. Uciec,uciec jak najdalej od smiercionosnej rybki.

    Do Jzefa rzuci polecenie, po czym zacz a odlatywac.Doszed do siebie, gdy sta na podwrzu kumpla. Klacz Jzefa, Gniada, wyj-

    rzaa ze stajni. Znowu sie ulula? zapytaa Marike. W trupa. Cholera, kiedys go zrzuce prosto pod pekaes, tyle tylko, ze moge

    trafic na gorszego wasciciela niz on. To jest pewne ryzyko.W drzwiach chaupy stan a Jzef. Zagdaka cos jak kura. Jakub pad mu w ob-

    jecia z pijackim szlochem. Ratuj stary, zowiem zot a rybke!

    Jzef uratowa go, przenocowa w stodole i da mu nawet stare portki dla przy-krycia nagosci. Rano Jakub wskoczy na konia i uciek do domu. Podobno zaba-rykadowa sie i przez miesi ac nie zbliza do zadnej wody. Ale czego to ludziskanie gadaj a.

    * * *

    Posterunkowy Birski sta na podwrzu plugawej siedziby plemienia Barda-kw. Nowiutki mercedes, na zachodnich numerach, swoj a nieskaziteln a czysto-

    16

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    18/171

    sci a wyraznie psu estetyke podwrka, na ktr a skaday sie zaniedbane budynki,

    snuj ace sie wokoo szare od brudu kury oraz jeziorko szaroczarnej gnojwki. A, wiec pytam po raz ostatni, gdzie s a papiery tego wozu? posterunkowy

    traci resztki cierpliwosci. Nie ma wymamrota Bardak, patrz ac w ziemie. A moze zreszt a s a

    w srodku. Tak. A kluczyki, tez ich nie ma? Sk ad ten wz? Pytam po raz ostatni. No, zota rybka. . .Dzieciaki i reszta plemienia Bardakw wycofali sie do szop i domu. Ja ci pokaze zot a rybke, cholerny zodzieju! wydar sie Birski, a potem

    zacz a walic pa a az drzazgi leciay.

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    19/171

    HORROSKOP NA ROK 2002 wedug Jakuba Wedrowycza

    BaranGow a muru nie przebijesz, do tego potrzebny bedzie ci kilof lub dynamit.

    Mozesz liczyc na przychylnosc fortuny, na sukcesy powinienes jednak zapraco-wac. Jesli jestes podwadnym, musisz wykazac sie w pracy oslim uporem i lisi achytrosci a, wykoncz konkurencje, a wtedy kto wie, moze sam zostaniesz szefem?Jesli zas piastujesz kierownicze stanowisko, moze uda ci sie wreszcie pjsc w dy-rektory? Poprzedniego kierownika zakop geboko, bed a go szukac.

    BykWrogw bierz na rogi i wdeptuj ich trucha w piasek areny. Zapach swie-

    zej krwi postawi cie na nogi. Nie masz wrogw? Zajmij sie przyjacimi, ktrzyz czasem mog a stac sie wrogami. Pamietaj, ze kumplom mozna wybaczyc, ale nawszelki wypadek nie zaszkodzi ich zlikwidowac. Jesli nie masz przyjaci, zgossie do psychiatryka albo zaz zakazan a sekte religijn a. Ukad planet wskazuje, zebedziesz znakomitym psychopatycznym guru, a twoja wsplnota zajmie wysokiemiejsce z rankingach UOP-u.

    BliznietaTwoja romantyczna natura bedzie potrzebowaa ucieczki od szarej codzien-

    nosci. Moze w Legii Cudzoziemskiej odnajdziesz sens zycia? Czyz moze byccos przyjemniejszego niz uganianie sie z karabinem po pustyni?... A moze le-piej spedzic ten czas u dziadkw na wsi, uganiaj ac sie za wiejskimi dziewuchamii poci agaj ac metny, kartoflany bimber z butelki po mineralnej? Najpiekniejsze za-chody, a nawet zacmienia, sonca (jak na Titaniku) zobaczysz z dachu stodoy,miosc znajdziesz pod dachem, na sianie, tylko uwazaj i nie nadziej sie na widy.

    18

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    20/171

    Rak

    Na horyzoncie wielka miosc. Tylko jak j a usidlic? Doswiadczenie uczy, zenajlepszy jest lubczyk. Jesli ta pozyteczna roslinka jeszcze nie rosnie w twoimogrdku, moze pora j a zasadzic? Ostatecznie uzyj suszonego, tez powinien za-dziaac. Sprawy finansowe uoz a sie jakos przed znalezieniem miosci i gwatow-nie pogorsz a zaraz potem. Obsyp ukochan a wyszukanymi podarkami, moze po-czuje przypyw miosci wasnie do ciebie? Staraj sie uchodzic za osobe majetn a,twoja przysza tesciowa bedzie ci wwczas przychylna.

    Lew

    W nadchodz acym roku masz szanse stac sie powaznym biznesmenem. Kapitazgromadzisz szmugluj ac rzne rzeczy z Ukrainy, uwazaj jednak na rudego, zezo-watego celnika. Na pozostaych celnikw i kumpli po fachu tez uwazaj. Unikajkontaktu z Ruskimi posiadaj acymi bogaty garnitur zotych zebw i niemarynar-skie tatuaze na owosionych apach. Kupuj ac zoto, sprawdzaj, czy jest ze zota,kupuj ac spirytus zbadaj, czy jest etylowy, kupuj ac diamenty sprawdz, czy chociazzarysowuj a szko. Na wszelki wypadek kaz sobie zaozyc mikroprocesor, ww-czas mozna cie bedzie namierzyc z satelity i po chrzescijansku pogrzebac.

    Panna

    Niezyczliwi s asiedzi bed a znowu ryc pod tob a doki. Znasz ich dobrze, tomasoni, Marsjanie albo przedstawiciele mniejszosci religijnych. W zaufaniu po-wiem ci, ze ten w okularach to szalony profesor. Pamietasz te dziwne dzwiekinoc a? Buduje w piwnicy bombe atomow a. Popatrz tylko na jego twarz. Nienawi-dzi nas wszystkich. S adze, ze nalezy uprzedzic te niecne zamiary. Kup na wszelkiwypadek niezarejestrowan a bron paln a, albo kilka granatw. A moze warto pu-scic z dymem jego plugaw a siedzibe? Pospiesz sie przed wiosenn a podwyzk a cenbenzyny! Pod koniec roku, jesli bedziesz postepowac rozwaznie i smiao, pozbe-dziesz sie oszczercw i kapusiw ze swojego otoczenia. Moze nawet na cwiercwieku?

    Waga

    Produkcja w domowym zaciszu smacznej i niedrogiej gorzaki moze przyniescniewielkie, ale pewne zyski. W tym roku obrodzi jeczmien, kartofle i buraki. Cu-kier nie powinien znacz aco podrozec. Uwazaj podczas drugiej destylacji. Ukad

    19

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    21/171

    planet sugeruje niebezpieczenstwo wybuchu aparatury. S asiadw, ktrzy dot ad

    pisali na ciebie donosy, najlepiej umiejetnie zaszantazuj. Gdyby podwinea ci sienoga, pamietaj, ze adwokaci to sudzy diaba, a przed s adem najlepiej bronic siesamemu. Jednak bior ac pod uwage nike nakady na policje, wyl adowanie w pudleraczej ci nie grozi.

    Skorpion

    Przed tob a perspektywa dalekich podrzy. Moze transsyberyjsk a do Wady-wostoku? Albo tratw a przez Atlantyk? A moze do cioci na prowincje? Po drodzeuwazaj na piratw, ludzi w dresach, Indian oraz inne nacje zyj ace z obrabianiapodrznych. Na zodziei najlepiej dziaa granat umieszczony w walizce, urywaapy razem z gow a. Mog a cie spotkac nieprzyjemnosci ze strony rudego kanara,ale nie po to przed ruszeniem w droge wykopaes w ogrdku karabin po dziadku,by byle chystek mg cie bezkarnie zniewazac.

    Strzelec

    Przed tob a rok wielkiej szansy. Pomyslny ukad planet wrzy ci wielk a karierezawodow a. Nie zaniedbaj nauki rosyjskiego, przyda sie w drugiej poowie roku.

    Twoje kwalifikacje mog a docenic nawet profesjonalisci z biaoruskiego KGB orazprzyjaciele z dalekiej Czeczenii. Bed ac na Kaukazie, sprbuj koniecznie wdkiz morwy. Uwazaj na zdrowie, nadmiar oowiu w organizmie moze przysporzycci problemw. Srut z nerek najlepiej wypuczesz piwem Pera. Zgubiona blasz-ka identyfikacyjna przyniesie kopoty, moze nawet w postaci miedzynarodowychlistw gonczych?

    Koziorozec

    Zarabiasz zbyt duzo? Interesy id a ci jak po masle? Urz ad skarbowy o tobie

    zapomnia? Otaczaj a cie zawistnicy? W nadchodz acym roku wszystko zaleza-o bedzie od twojej pomysowosci. Nowe, interesuj ace przepisy zawieray bed aciekawe luki prawne. Wiec yknij szklanke samogonu, zagryz pasztetem z kota,a potem bierz sie do roboty. Juz pod koniec roku liczba osb zazdroszcz acych cipoziomu zycia powinna sie podwoic. Pieni adze najkorzystniej ulokujesz w szkla-nym soiku zakopanym pod krzakiem gogu albo zamurowanym w piecu.

    20

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    22/171

    Wodnik

    Nerwy bed a ci troche dokuczac. Zamiast ykac tabletki, moze po prostu zli-kwiduj przyczyne swojego niepokoju. Czujesz sie niedowartosciowany? Pomysl,ilu wok siebie zgromadzies krytykantw. Nauczyciele nie dostrzegaj a twoje-go geniuszu.. . Chyba nadesza pora, by przerzedzic ich szeregi. Czyz moze bycpiekniejszy widok niz szkoa zmieniaj aca sie w niezidentyfikowany obiekt lataj a-cy? Uwazaj z dynamitem, wynajmij do tego kuzynw zza Buga. Tylko nie zapo-mnij im zapacic. Najlepiej po robocie.

    Ryby

    Rok wielkich wyzwan i pracy ponad siy. Jednak juz w pierwszej jego poowiezauwazysz pozytywne zmiany na niebie i ziemi. Jesli nazywasz sie Andrzej Pili-piuk, masz przed sob a unikaln a szanse zostania sawnym literatem. Jesli nazywaszsie inaczej, twoje szanse s a mniejsze, ale sam sobie jestes winien.

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    23/171

    GOWICA

    Przypadki chodz a po ludziach. Zwaszcza, jesli jest sie wysannikiem mafii,mozna spedzic zycie ciekawe i pene przygd. Tyle tylko, ze zazwyczaj niezbyt

    dugie. Co gorsza, ciao rzadko jest wydawane rodzinie. Najczesciej znika w od-metach rzeki z kul a betonu zamiast skarpetek i ciezko je pzniej wyowic.

    Dwaj ukrainscy mafioso zatrzymali sie w paskudnym i owianym z a saw aw awozie Szubienica, niedaleko od Wojsawic. Od czasu, gdy w w awozie przesta-o straszyc, do czego przyczyni sie miejscowy egzorcysta-amator Jakub Wedro-wycz, miejsce to suzyo zapobiegliwym wadzom gminy jako lokalne wysypiskosmieci. Ukraincy przyjechali zdezelowan a pciezarwk a.

    Nie musieli czekac dugo. Do w awozu wjecha mercedes, takze pciezarw-ka. Wysiado z niego trzech mafioso rodem z jednej z podwarszawskich miejsco-wosci. Mieli ciemne okulary i ciemne kapelusze na gowach. W gowach mieli

    ciemne mysli, ktre nawet mierny fizjonomista bez trudu wyczytaby z ich twa-rzy. Ponadto przywiezli automaty Kaasznikowa, pistolety, granaty i inne takie.Obie grupy staney naprzeciw siebie. Mierzyli sie przez chwile wzrokiem.

    Macie towar? zapyta wreszcie polski mafioso.Jeden z Ukraincw wyplu niedopaek papierosa. To zalezy tylko od tego, czy macie pieni adze.Polak kiwn a gow a. Skin a na jednego ze swoich pomagierw. Ten powo-

    li otworzy walizeczke trzyman a w rece. W ciemnym w awozie zabysa zielonaposwiata.

    Trzy miliony, zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami. Teraz pokazcie towar.Gosc zza Buga waha sie przez chwile. Trzy miliony baksw, to nie jest zbyt wiele za gowice atomow a powie-

    dzia. Ale ja nie moge miec wasnego zdania w tej kwestii. Jesli tylko pieni adzes a prawdziwe...

    Jesli towar jest prawdziwy.. .Jeden z Ukraincw na znak szefa otworzy tylne drzwiczki samochodu. Na

    kawale brezentu stao cos w rodzaju beczki wyposazonej w kilka anten i jak asazurow a konstrukcje. Beczka bya oznaczona symbolem powszechnie uzywanymdo oznaczania rznych rzeczy wydzielaj acych promieniowanie.

    22

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    24/171

    Jeden z Polakw wyci agn a z kieszeni licznik Geigera i zblizy do urz adzenia.

    Wskazwka staa nieruchomo. Lipa! wrzasn a. Co sie nie zgadza? ukrainski mafioso usiowa zaagodzic sytuacje. Nie wydziela promieniowania, a przeciez w srodku powinien byc zarwno

    deuterek litu, jak takze cez uzywany do odpalenia. Sprawdzcie naszym poda mu swj cicho cykaj acy licznik.Bandyta, ktremu takie cykanie dosc jednoznacznie sie kojarzyo, uderzy go

    po rece.A potem wybucha strzelanina. Gdy echo wystrzaw ucicho, okazao sie, ze

    wysannicy mafii zza Buga zapewne w towarzystwie duszy jednego z Polakw,

    ktry zaliczy wiecej ran postrzaowych w przeliczeniu na metr kwadratowy ciaa,znajduj a sie w drodze do pieka. Szef obrzuci pobojowisko szybkim spojrzeniem. Wymiekamy st ad zakomenderowa. Ciaa do furgonetki, bierzemy

    tez ich wz. Ty, Mielony, poprowadzisz nasz a gablote. A, co z t a atrap a? Wywal. Po kiego grzyba nam ten zom?Mielony podszed i z trudem wyci agn awszy brezent z gowic a, zwali j anazie-

    mie. Wazya co najmniej szescdziesi at kilo. W pare chwil pzniej w w awozie niebyo ani sladu po zwokach czy samochodach. Kauze krwi zasypano piaskiem.Gdy powia wiatr, znikney ostatecznie.

    Jakis czas pzniej, gdzies koo pierwszej, przejezdzaj acy drog a nad w awozem,Jakub Wedrowycz dostrzeg k atem oka bysk metalu.

    Nu postj powiedzia do swojej klaczki, a potem zlazszy z fury podrep-ta do dziwnego obiektu.

    Ki diabe? mrukn a do siebie. Musi stara pralka?Wydoby z kieszeni slusarski pilnik i opiowa kawaek tasmy z jasnozoci-

    stego metalu, ktra obiegaa korpus dziwnego urz adzenia wokoo. Roztar opikimiedzy palcami.

    Cie choroba powiedzia sam do siebie. Musi, co mosi adz przezchwile oblicza w pamieci.Bedzie ze dwadziescia pieckilo,jesli pod t a skorup anie ma wiecej. A dwadziescia piec kilo, to ze czterdziesci piw Pera. Udany

    dzien.Zarzuci sobie gowice na ramiona. Bya ciezka jak diabli, ale on, mimo osiem-

    dziesi atki na karku, da sobie z ni a rade. Nie takie rzeczy zdarzao mu sie nosic.Rzuci ciezar na wz i zawrci. Klacz zarzaa.

    Nu brezent zosta powiedzia do niej uspokajaj aco. Brezenty nierosn a na drzewach, a moze sie przydac. Spodnie uszyc albo kurtke . . .

    Zarzaa ponownie. Wyraznie bya z czegos niezadowolona. Ale co on na tomg poradzic? Zwin a brezent i wdrapa sie na fure.

    Wio do domu, maluska powiedzia.

    23

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    25/171

    Spod awki wydoby manierke z bimbrem i odkreciwszy wieczko, przyozy

    j a do ust. Pio mu sie niewygodnie, z kazdym szarpnieciem wozu zalewa sobieobficie koszule, ale nie przejmowa sie tym. Musia przeciez troszke poswietowac.Taki up. . . Klacz sza jak po sznurku.

    Nu w domu rozkrecimy to ustrojstwo i zobaczymy powiedzia bardziejdo siebie niz do niej. Zelazne kawaki da sie na zom. A mosiezne.. . za-stanowi sie i dla wzmocnienia pracy mzgu poci agn a yk. A mosiezne tez nazom rzuci odkrywczo. A potem Pereke w gardo.

    Skomplikowane zadanie zostao rozwi azane. Jak zwykle, kiedy mg wprowa-dzic mzg na wyzsze obroty. Bimber wkrtce zacz a go rozbierac, wiec w pewnejchwili po prostu chlapn a w ty i zasn a na dnie wozu.

    * * *

    Pukanie do drzwi komendy wyrwao posterunkowego Birskiego ze snu. Prosze zacheci nieznanych interesantw.Interesantw byo dwch. Mieli na sobie skrzane kurtki wypchane w okolicy

    lewego biodra i trzymali w rekach legitymacje. Urz ad Ochrony Panstwa powiedzia jeden z nich. Posterunkowy Birski przedstawi sie. Wiemy najwyrazniej ich nazwiska byy tajne, a moze nawet scisle tajne.

    Czym moge suzyc? To, czego sie pan teraz dowie, ma na zawsze pozostac tajemnic a. Tak jest. W dniu wczorajszym ukrainska mafia ukrada gowice j adrow a o mocy

    trzydziestu megaton.Birski zrobi sie zielony na twarzy, ale zaraz mu przeszo. Udao nam sie namierzyc przewoz acy j a samochd. By pilotowany dys-

    kretnie, poczynaj ac od przejscia granicznego w Horodle. Niestety, nie upilnowali.Samochd z gowic a przejecha przez Uhanie i najprawdopodobniej pzniej skie-rowa sie w strone Krasnegostawu.

    Birski opad na krzeso. Wyobrazi sobie mape okolicy i wyszo mu, ze bombaatomowa przejechaa przez jego wies. Hmm? zagadn a niezbyt inteligentnie. W zasadzke koo Bonczy wpady dwa samochody. Furgonetka, ktr a prze-

    wieziono to swinstwo i druga, ktra miaa je odebrac. Kierowcy usiowali sie prze-drzec i niestety nie udao sie wzi ac ich zywcem.

    A gowica? Jest gdzies w gminie. Nie moga zostac wywieziona z jej terenu, bo blokady

    stoj a od dawna i kazdy pojazd opuszczaj acy jest dyskretnie przeswietlany.

    24

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    26/171

    To znaczy, ze mam tu gdzies, na swoim terenie bombe atomow a . . .

    Scislej mwi ac wodorow a. Ale to taka. . . z grzybkiem? narysowa palcem na stole. Tak. Z grzybkiem. O mocy, gdy wybuchnie, jak trzydziesci tysiecy ton trotylu. . . Dokadnie. I kiedy ona. . . ten tego? W kazdej chwili. Wystarczy odkrecic pokrywe i zewrzec na krtko druty.

    To moze zrobic nawet zwyky zodziejaszek maj acy wprawe w samochodach.Birski bez sowa wyszarpn a z kieszeni odznake i rzuci j a na st. Czapke

    cisn a w k at i zacz a zdzierac z siebie policyjny mundur.

    Wybiera sie pan dok ads? zaciekawi sie drugi z agentw. Tak. Wasnie postanowiem przestac byc gliniarzem. Mam socjalistycz-n a przeszosc. Chce zostac negatywnie zweryfikowany. W tym celu natychmiastprzechodze do cywila, aby nie kalac munduru swoj a w nim obecnosci a . . .

    Agent waln a go spokojnie sierpowym w twarz. Uspokj sie czowieku. Musimy to znalezc, zanim wyparuje ta zakichana

    gmina. Rozumiesz?Birski przekn a wybity z ab. Tak. Potem mozesz isc do cywila, choc s adze, ze odnalezienie tego swinstwa

    zapewni ci order i awans. Tak jest. Ku chwale ojczyzny. Jak mam znalezc? Tak to wygl ada agent poda mu fotografie. A tu masz licznik. Jesli

    zapiszczy to znaczy, ze znajduje sie w odlegosci trzech metrw lub blizej, bo takima zasieg. Trzeba przejrzec wszystkie rowy, dziury w ziemi i gospodarstwa. Tokruszyna, zaledwie szescdziesi at kilo. Mogli schowac j a wszedzie, ale najpraw-dopodobniej gdzies blisko drogi. My tez sie rozejrzymy.

    Dobrze. Pojade na zachd od miasta. Jaki mieli bieznik?Jeden z agentw wyj a z teczki odlew. Tu jest wzr. Skala jeden do jednego.Birski wzi a odlew i ruszy razno do wyjscia. Tylko po drzeniu kolan mozna

    byo poznac jego zdenerwowanie. Agenci westchneli ciezko i jak na komenderuszyli za nim.

    * * *

    Jakub zakl a i odozy przecinak. Dziwny metal, ktry pocz atkowo wzi a zazelazo, by wyj atkowo twardy. Nawet pilnik nie da mu rady.

    Nie kijem go, to siekier a powiedzia w zadumie.

    25

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    27/171

    Hej, hej zawoa go ktos zza potu.

    Tomasz. Nu, kope lat. Co cie sprowadza? A tak byem na Trsciance i pomyslaem, ze zajrze. Nad czym tak pracu-

    jesz? A znalazem jakies takie bebechy od samolotu, czy ki diabe. . . Troche to wygl ada jak bojler powiedzia Tomasz w zadumie, siadaj ac

    na pniaczku obok. A tu jest klapa. I chyba mozna caosc rozkrecic tam, gdzieten mosi adz.

    Tyle to i ja umiem wymyslic. Twarde paskudztwo. Moze ty masz pomys? Chym, a gdyby tak otworzyc? Kiedy w tej klapie jest tylko jakis zamek na klucz kodowy. A ja nie mam.

    Delikatna robota. A jak bys to dutkiem troche popuka?Jakub wbi ciesielskie duto w szczeline zamka i przyadowa poteznie mo-tem. Szczelina troche sie rozgiea. Uderzy ponownie. Niespodziewanie dutoogarney blade wezyki wyadowan.

    Ty, to jest pod pr adem! zdziwi sie Tomasz. Cholera. A moze to gliniarski radar? Nie, widziaem gliniarskie radary. S a inne. To musi jakas czesc od odzi

    podwodnej. Puknij jeszcze raz. Motka ci przecie nie ubedzie.Jakub splun a i przyadowa tym razem z caej pety. Klapka odskoczya

    z cmoknieciem. Pod ni a ukazay sie trzy izolowane kable, naklejone na cos w ro-dzaju banki z ciemnego szka.

    Mozesz jeden urwac? poprosi go Tomasz. Naprawibym swiatekow rowerze za pamieci.

    Jakub wsadzi pod czerwony kabel duto i poci agn a. Przewd zerwa sie. U! Na nic. Ale moze dobierzemy sie jakos do wnetrza. Przyadowa

    motem w to szklane.Nawet sie nie zarysowao. A, co ty chcesz z tego zrobic? Mosi adz bym spyli i troche forsy by byo.Ze zosci uderzy w mosiezny pierscien dutem. Odupa cieniutki paseczek. Trzeba by zakrecic spd w imado, a gre ci agn ac za te stercz ace pora-

    dzi Tomasz. A masz takie imado? Nie. I nawet nie wiem, kto moze takie miec.Jakub poci agn a z manierki i poda j a kumplowi, bo jakze to tak samemu.

    Olsniewaj acy pomys przyszed mu do gowy niemal natychmiast. Uch, ja durny. Wsadze w ognisko i mosi adz wytopie!

    26

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    28/171

    * * *

    Birski znalaz slady obu samochodw. Wjechay w w awz zwany Szubienic a;na kawaku bota u jego wylotu wyraznie odcisn a sie bieznik identyczny z tym,ktry dosta w postaci odlewu. Birski nie lubi tego miejsca. Wi azay sie z nimkoszmarne opowiesci o poprzednich rezydentach posterunku. Podobno jeden siepowiesi, a inny zwariowa, czy cos takiego. I by w to zamieszany Jakub Wedro-wycz. On by we wszystko zamieszany. Nic w tej dziurze nie dziao sie bez jegoradosnego wspudziau. Wjecha w w awz i zatrzyma sie zaskoczony.

    Dno koo smietnika zryte byo koami samochodw. Wysiad. Pod jego sto-p a zachrzesciy uski. Nieco dalej leza przetarty tumik. Kopi ac nog a, natrafi na

    plame krwi. Nawet jeszcze nie zgestniaa do konca. Wzdrygn a sie i wyci agn az kieszeni krtkofalwke. Zaraz jednak wozy j a z powrotem. Przeciez, jesli we-zwie tych z UOP-u, to gotowi ca a zasuge przypisac sobie. Sam znajdzie gowi-ce, a slady nie zaj ace, nie uciekn a. Rozejrza sie wokoo. Pomijaj ac kepy krzakwi stosy smieci, gowica moga zostac ukryta tylko w jednym miejscu. Byo to takoczywiste, ze az sie paln a w gowe.

    Opodal wysypiska wznosia sie dumnie budka do gromadzenia padliny, wznie-siona tu swojego czasu, miast postulowanej przez niektrych kapliczki. Podszedi otworzy drzwi. W nos buchn a mu potworny smrd. Wewn atrz lezaa rozkada-j aca sie krowa. Wiedziony dugoletnim, zawodowym doswiadczeniem przeamasie i wszed do srodka.

    Gdyby on ukrywa gowice j adrow a, wsadziby j a w takie miejsce, w jakim ni-komu nie przyszoby do gowy jej szukac. Niestety, w szopie jej nie byo. UmysBirskiego dziaa na przyspieszonych obrotach. Stara sie wejsc w sposb mysle-nia gangsterw. Bed ac wysannikiem mafii, aby miec cakowit a pewnosc, ze niktnie znajdzie gowicy, zaszyby j a w trucho krowy. Z samochodu przynis so-bie bagnet i zacz a j a patroszyc. Z wnetrza wyciekay rzne rznosci, ale on, niezrazaj ac sie, pru j a dalej. Niespodziewanie przerwa t a mi a czynnosc. Nie miaasensu. Przeciez nie wsadziliby gowicy do krowy, bez zrobienia w niej dziury.

    Wyszed z wnetrza i wci agn a haust powietrza. Odurzyo go. Popatrzy w za-dumie na swj bagnet, a potem wyrzuci go z obrzydzeniem. Zacz a badac slady

    na ziemi. Czesc zasypano lessowym pyem, ale niektre byy wyrazniejsze. Tuwyrzucili gowice z samochodu. Wbia sie dosc geboko. A potem przyszed ktosw rozsypuj acych sie gumiakach i zabra j a do drogi, na gre, gdzie mia furman-ke. Ustaliwszy te szczegy, wyci agn a radiotelefon i po chwili wywoa dzielnychagentw.

    Mwi Birski. . .Agenci zgodnie z jego przewidywaniami odsuneli go od sprawy. Tropem fury

    puscili psa, a sami ruszyli za nim wozem. Birski westchn a ciezko i podrepta doswojego UAZa. Niespodziewanie poczu sie wykorzystany.

    27

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    29/171

    Co by tu zrobic, zeby sie troche rozerwac? zastanowi sie.

    Zaraz potem zaswita mu genialny pomys. Pojade sobie na Stary Majdan i zapuduje do wyjasnienia starego Wedro-

    wycza postanowi.Pojecha naokoo drog a.

    * * *

    Pryzma wegla i drewek buzowaa, az mio byo popatrzec. Na szczycie pryzmylezaa trzydziestomegatonowa gowica i rozpalaa sie pomalutku do czerwonosci.

    Tak mosi adzu nie wytopisz gdera Tomasz. Potrzebna jest wyzsza

    temperatura. Nu, podniose miechem. A masz miech? Zrobi sie.Jakub przydzwiga z chaupy odkurzacz. By to prezent od syna, ale staru-

    szek rzadko odczuwa potrzebe eliminowania ze swojego otoczenia odpadkw,wiec prawie go nie uzywa. Ustawiwszy go odwrotnie, pod aczy do przeduza-cza. Pstrykn a prze acznikiem i manipuluj ac rur a, skierowa strumien powietrzaprosto w ogien.

    No i co ty na to?

    E! To to rozumiem.Pomienie buchay coraz wieksze. Z wnetrza gowicy rozleg sie cichy syk. Ty, a jak to niewypa? zaniepokoi sie nagle Jakub. Co ty. Byem w wojsku w saperach. Znam sie na tym. Daj troche

    bardziej w wegle.To stao sie nagle.Na podwrko Jakuba wjechay dwa radiowozy. Jeden normalnie przez otwart a

    brame, a drugi od tyu, przez pot. Z tego nieoznakowanego wyskoczyli jacys dwaji zrecznymi chwytami judo rozozyli Jakuba i jego kumpla na ziemi. Z drugiegoradiowozu wysiad Birski. Podszed zdziwiony do stosu i przez chwile wpatrywa

    sie w rozpalon a do czerwonosci rzecz na jego szczycie. Potem wyj a z kieszenijakies zdjecie i przez sekunde wpatrywa sie w nie jak urzeczony. A potem prze-zegna sie i rzuci do ucieczki.

    Wot durak powiedzia rozpaszczony na ziemi Jakub do swojego roz-paszczonego na ziemi kumpla.

    * * *

    W gospodzie byo gwarno i wesoo.

    28

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    30/171

    No Jakub, opowiedz nam jeszcze raz, jak to byo z Birskim zacheci

    Semen.Jakub oderwa zamglone pijackie spojrzenie od kufla z Per a. E, niech Tomasz opowie. A, co tu opowiadac? Zwariowa chop i tyle. A wszystko na widok jednego

    gupiego ogniska i bebechw pralki na nim. Zupenie zwariowa? zdziwi sie jakis przyjezdny z Kukawki, ktry

    w gospodzie czeka na swj pekaes. No, chyba. Juz trzeci tydzien go trzymaj a w wariatkowie.Jakub wla w gardo zawartosc jeszcze jednej butelki Pery. Wsta chwiejnie

    na nogi.

    To ja go wykonczyem oswiadczy chepliwie.

    * * *

    Birski, przypiety pasami do lezanki, wi sie jak piskorz, mwi ac jednoczesniebardzo wolno i spokojnie.

    Przypadki chodz a po ludziach, ale to niemozliwe, statystycznie niemozli-we, zeby wszystko spotykao tylko jednego Jakuba Wedrowycza.

    A potem przypomnia sobie widok rozpalonej do czerwonosci gowicy j adro-wej na szczycie ogniska i zacz a wyc. Lekarze w zadumie pokiwali gowami,

    szukaj ac w swoim arsenale nastepnego srodka uspokajaj acego.

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    31/171

    HOCHSZTAPLER

    Prolog

    Czasami dom jest nawiedzony. Oczywiscie zdarza sie to raczej rzadko, ale jakjuz sie przytrafi, lepiej uciekac drzwiami i oknami. Niekiedy duchy porozrabiaj a,rozbij a telewizor za dwa tysi ace zotych, zerw a zyrandol i potuk a kupione odRuskich krysztay, a potem sobie pjd a.

    W niektrych przypadkach nic nie zniszcz a, ale bed a skrzypiay schodami,udaj ac, ze po nich wchodz a, w zamknietych pomieszczeniach pojawi a sie zimneprzeci agi, a nocami cos bedzie wyo w piwnicy albo na strychu.

    Niekiedy wszystko rozegra sie po cichu. W srodku nocy zobaczycie biae syl-wetki wygl adaj ace jak zrobione z firanek. Sylwetki, w przeciwienstwie do firanekczy zwykego dymu z papierosw, bed a poruszay sie pod wiatr i przechodziy

    przez sciany. Ci z was, ktrzy je zobacz a, wyysiej a, zacznie im sie psuc wzroki wypadac zeby. Objawy te nazywane s a czesto bednie syndromem Burcharda,choc jako pierwszy opisa je niejaki Jakub Wedrowycz. Wprawdzie Burchard po-rwna objawy do tych wywoanych przez poddanie tkanki silnemu promienio-waniu jonizuj acemu, zas Wedrowycz odnalaz analogie do schorzen wywoanychprzez naogowe picie denaturatu, ale to w gruncie rzeczy nie ma najmniejszegoznaczenia.

    Jesli duchy nie wynios a sie same, a wam nie uda sie ich wyposzyc za pomoc awieszania czosnku i innymi domowymi sposobami, pozostaje wynaj ac fachow-cw.

    Fachowcy egzorcysci dziel a sie na cywilnych i duchownych. Duchowni niezajmuj a sie raczej zwalczaniem dusz potepionych, (o ile takie nie wlez a w czo-wieka), choc jesli zdoacie ustalic miejsce pochwku tego, ktry zatruwa wamzycie, mog a to miejsce poswiecic, co zazwyczaj eliminuje problem. Fachowcycywilni dziel a sie na trzy kategorie. Po pierwsze s a specjalisci tani i mao skutecz-ni. Po drugie (i tych jest zdecydowanie wiecej) drodzy i mao skuteczni. Trzeci akategori a s a czonkowie towarzystw psychotronicznych, ktrzy pracuj a czesto zadarmo, a efektw ich dziaan nie sposb przewidziec.

    30

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    32/171

    Kiedys byli jeszcze wioskowi znachorzy, ktrzy potrafili to i owo oraz rznego

    rodzaju m adre babki. Niestety, przemiany spoeczne i nieudane prby zbudowa-nia w naszym kraju socjalizmu spowodoway cakowit a zagade tej pozytecznejsk adin ad grupy. Oddzielny problem stanowi a fachowcy zza Buga, ktrzy nic nieumiej a, ale bardzo sie staraj a.

    A gdy wszystko zawiedzie, jest jeszcze Jakub Wedrowycz.

    I

    Zgrzyt laubzegi przedzieraj acej sie przez bukow a sklejke, syk pary z zelaz-ka. Szum wody w czajniku. Delikatne, szybkie uderzenia lekkiego motka. PaweSkorlinski zszed z mieszkania do warsztatu. Ze szczytu schodw obj a wzrokiemcae pomieszczenie. Kiedys dawno, dawno temu znajdowao sie tu kilka klitkowa-tych pokoikw. Wasciciel kaza wyburzyc scianki dziaowe i uzyska sympatycz-n a hale fabryczn a o powierzchni dwustu metrw kwadratowych. Robotnicy pra-cowali z zapaem, ale na ich twarzach wyczyta zmeczenie. Konczy sie pierwszytydzien od uruchomienia fabryczki. Norma produkcji przekroczona o dwadziesciacztery koma siedem procent. Usmiechn a sie lekko k acikami ust. Wyj a z kieszenirewolwer i kolb a uderzy w mosiezny gong. Oderwali sie od pracy i popatrzyli naniego.

    Jest pi atek wieczorem powiedzia. Mysle, ze na dzisiaj skonczymy.

    Zycze miego weekendu.Zaszuray odsuwane krzesa. Scinki papieru, szmatek i skry ktos zaraz po-

    zmiata na kupki, a ktos inny wrzuci do duzego metalowego kuba na odpadki.Stoy przeci agnieto starannie zmoczon a szmat a. Zatupotay nogi w korytarzu. Pochwili nie byo juz nikogo. Pawe zszed na d. Przeszed przez sale i krtk asien. Zamkn a drzwi wejsciowe na potezn a zasuwke. Sprawdzi, czy mocno trzy-ma. Zgasi swiato w sieni. Zamkn a na klucz drzwi z hali do sieni. Potem zajrzajeszcze do magazynu. Tu takze wszystko byo w porz adku.

    W zadumie zatrzyma sie na koncu linii produkcyjnej i podnis ze stou adnynotatnik formatu B5. Notatnik by prawie skonczony. Skrzany grzbiet wykonczo-

    ny kapitak a z cienkiego rzemyczka, oprawa z szarego ptna, w rogach mosiezneokucia, nieduzy zameczek na ma a kdke, uniemozliwiaj acy obcym poznanie se-kretw wasciciela. Piekny, niezniszczalny wyrb. Obejrza go jeszcze raz. Tenegzemplarz zosta juz skonczony. Nie brakowao przy nim niczego. Wyowi spodstou plastikow a torbe, wsadzi go do srodka i w aczywszy zgrzewarke, zaspawaplastik. Nie mia wprawy, folia troche zanadto sie podtopia. Siegn a doni a dopudeka i nalepi na wierzchu naklejke:

    Produkt wykonano i konfekcjonowano w Polsce.

    31

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    33/171

    Do jego wytworzenia uzyto wy acznie polskich surowcw, polskich maszyn

    i polskiej siy roboczej.

    Poczu sie dumny. W zadumie odozy notatnik do pudeka i wszed po scho-dach na gre. Zamkn a za sob a klape. Klapa takze wyposazona bya w zamek.Przekreci klucz dwa razy, az napotka opr. Przeszed do salonu i w aczy wideo.

    Ockn asie,cos go zaniepokoio. Siedzia w fotelu, telewizor sniezy. Popatrzyna zegarek. Fosforyzuj ace wskazwki pokazay godzine. Minea pnoc. Pstryk-n a pilotem i telewizor przesta sniezyc. I wtedy to usysza.

    Ktos szed sobie, najwyrazniej w ciezkich butach. Dzwiek dobiega nie wia-domo sk ad. Pawe wyci agn a z kieszeni rewolwer i odbezpieczy go z trzaskiem.

    W aczy celownik laserowy. Widok ogniscie czerwonej kropki, tancz acej po scia-nach, uspokoi go.Otworzy drzwi na korytarz i wyskoczy, omiataj ac broni a kazdy zakamarek.

    Pusto. Przeslizgn a sie do swojego pokoju i zaozy noktowizor. Ciemnosci, panu-j ace w domu, zamieniy sie w ogniscie zielone pieko. Przeszuka starannie caepietro i poddasze, ale nie znalaz intruza. Zatrzyma sie niezdecydowany. Krokwnie sysza juz od dobrych kilku minut. Wszystkie okna byy zamkniete, drzwitakze. Gdyby ktos tu by, to na pewno nie mg uciec. Klapa prowadz aca na d,do warsztatu, takze zamknieta bya na gucho. Przyozy do niej ucho. Z dou do-bieg go skrzyp, jakby ktos opar sie o schody. By jego. Wysun a delikatnie boleczabezpieczaj acy klape i jednym ruchem odrzuci j a na bok. Przesadzaj ac po kil-ka stopni, zbieg na d. Czerwona kropka celownika tanczya po scianach, alew noktowizorze ziaa pustka. Nikogo. Zajrza pod schody, pod stoami takze ni-kogo nie byo. Drzwi do magazynu byy zamkniete tak, jak je zostawi. Otworzy,mimo to, i sprawdzi. W magazynie byo pusto. Wyszed do sieni, a potem otwo-rzy drzwi na dwr. Wszystkie byy zamkniete tak jak je zostawi. Nikt niepro-szony nie wdar sie noc a do fabryczki. Zbada jeszcze wszystkie okna, otworzyklape i zajrza do piwnicy.

    Pustka, cisza, bezruch, zapach wilgoci, plesni i starej cegy. Opar sie o sti wwczas usysza skrzypniecie. Ktos wchodzi lub schodzi po schodach. Od-wrci sie z rewolwerem w doni. Skrzypienie schodw ucicho. Byy puste.

    Cholera zakl a.Wrg musia jakos sie przyczaic, gdy sprawdza sien, a teraz wymkn a sie na

    gre. Otworzy sobie okno, zeskoczy, ostatecznie pierwsze pietro to zadna wyso-kosc, i zniknie.

    Z broni a w doni rzuci sie po schodach na gre. Pusto. Sprawdzi wszystkiepomieszczenia i kazde okno. Zadne nie zostao otwarte. W pokojach oczywiscienikogo nie byo. Zdenerwowany zawrci do salonu. Telewizor milcza, ogien nakominku pega jeszcze leciutko, powinien doozyc kilka szczapek, zeby starczy-o do rana. Spostrzeg go nagle. Intruz pochyla sie nad jego perskim dywanem.

    32

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    34/171

    Wystrzeli kilkakrotnie, celuj ac w nogi, a potem zapali swiato, zeby zobaczyc,

    kogo stukn a. Podoga bya czysta. Zadnego trupa czy rannego. Nigdzie nie widactez byo sladw krwi.

    Oops powiedzia sam do siebie. Przeciez go trafiem?Niespodziewanie poczu, ze ktos mu sie przygl ada. Odwrci sie gwatow-

    nie. Czerwona kropka celownika spoczea na zamknietych drzwiach. Nikogo. Razjeszcze obszed cay dom. Wszedzie byo pusto i cicho.

    To z przepracowania powiedzia, a potem poszed do swojej sypialnii waln a sie na zko. Nic mu sie nie snio.

    IIWiatr wy za oknem, ale potrjne szyby, osadzone w aluminiowych ramach,

    z uszczelkami z silikonu, sprowadzay to wycie do cichego szmeru. Wiatr tar-ga gaeziami klonw rosn acych miedzy paskudnymi czynszwkami z czerwonejcegy. W pomieszczeniu byo prawie mroczno, jedynymi zrdami swiata by-y kominek i telewizor. Pawe rozwali sie jak basza w fotelu, wyci agniete nogiopar na krzesle. Drzema. Gazeta z programem wysunea mu sie z reki i lezaa napododze. Z kieszonki koszuli wystawa mu pilot od telewizora. Napiety materiawcisn a niektre guziki, ale urz adzenie celowao w sufit. Podoga zaskrzypiaa.

    Pawe ockn a sie. Mineo piec dni i to, co przezy tamtego pi atkowego wie-

    czoru, zataro mu sie juz czesciowo w pamieci. Uchyli oczy i bezmyslnie omitnimi pokj. Ktos pochyla sie nad dywanem. Tak jak wtedy. Ktos pochyla sie nadperskim dywanem wartym siedem tysiecy nowych zotych. Pawe poderwa siez fotela, siegaj ac pod oparcie. Don zacisnea sie na kolbie rewolweru. Odbezpie-czy z trzaskiem i wycelowa, ale nikogo tam juz nie byo. Gdy zrywa sie, pilotwypad mu z kieszeni i uderzy o podoge.

    Ej, ty! rozlego sie gdzies z boku. Do ciebie mwie.Odwrci sie i strzeli trzy razy. Telewizor raniony smiertelnie wyda dziwny

    dzwiek i eksplodowa. Pawe otar pot z czoa i bezmyslnie popatrzy na pozosta-osci urz adzenia i zasan a odamkami szka podoge.

    Cholera powiedzia sam do siebie.W tej chwili rozleg sie dzwonek do drzwi. Wyci agn a tylko wtyczke z gniazd-ka i zbieg na parter. Zatrzyma sie przy drzwiach.

    Kto tam? zagadn a. Policja usysza. Prosze otworzyc.Popatrzy przez judasza, trzej faceci za drzwiami faktycznie wygl adali na gli-

    niarzy, a zza zaomu muru byskao cos na zto i na niebiesko, zapewne przy uli-cy Wawelberga zostawili radiowz. Ale on juz nie takie sztuczki widzia w swoimzyciu.

    33

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    35/171

    Prosze wsun ac legitymacje policyjn a przez szpare na listy powiedzia.

    Jeden z gliniarzy speni jego prosbe. Legitymacja upada mu do stp. Pod-nis j a i obejrza. Bya autentyczna. Oczywiscie moga tez byc perfekcyjnie pod-robiona, stoj acy za drzwiami mg j a ukrasc lub kupic na bazarze, ale przy za-chowaniu pewnych srodkw ostroznosci mg ich wpuscic. Przekreci zasuwke.Pchn a drzwi, a sam cofn a sie szybko w ty. Gdyby cos prbowali, mia ich jakna strzelnicy.

    Weszli. Raz jeszcze zlustrowa ich szybkim spojrzeniem i odetchn a z ulg a. Dzien dobry, czego panowie sobie zycz a? zagadn a uprzejmie. To pan strzela? zapyta rzeczowo najwyzszy z nich. Ja. Nie byo sensu sie wypierac, bo ci agle jeszcze trzyma w doni re-

    wolwer. Kropka celownika laserowego tanczya po pododze. Wy aczy go i za-bezpieczywszy spluwe, umiesci j a troskliwie w kieszeni. No cz. Przepraszamy za najscie, ale mamy obowi azek zapytac, do czego

    pan strzela?Poczu, ze czerwieni sie idiotycznie. Obudziem sie niespodziewanie i przestraszony rozwaliem mj telewi-

    zor powiedzia wreszcie. Mozemy sie tu troche rozejrzec?Wiedzia, ze o to zapytaj a, ale nie widzia najmniejszych przeciwwskazan. Prosze zrobi rek a zachecaj acy gest.Obejrzeli telewizor i troche sie obsmieli koszmarnym rechotem. Pawe po-

    mysla, ze musieli sie go nauczyc od zatwardziaych kryminalistw. Wyuskaliz wraku trzy kule.

    Przepraszamy za najscie powiedzia ten najwyzszy. Ale sam panrozumie, taka strzelanina, a tu jest niezbyt spokojna dzielnica.

    Dla mnie zaden kopot. Dziekuje za troske. Za troske? zdziwi sie gliniarz. Przeciez to mnie mogli zastrzelic. Ach tak. Nie boi sie pan tu mieszkac? Mam szyby oklejone foli a antywamaniow a, na dole w warsztacie s a kraty,

    bron mam cay czas pod rek a.

    Gliniarz cos sobie przypomnia i poprosi go o okazanie pozwolenia na bron.Wisiao na scianie oprawione w ramki i oszklone, co wywoao kolej a salwe kosz-marnego rechotu.

    To pan nie wie, co tu byo przedtem? zagadn a znowu gliniarz. Chym, dom sredniej kadry technicznej zakadw Wawelberga. Tak mwi

    wasciciel. Pan to kupi, czy tylko wynajmuje? Wynajmuje, choc rozmawiaem juz z wascicielem, za rok moze za dwa

    lata jak interes dobrze pjdzie...

    34

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    36/171

    A to ma pan jeszcze szanse sie wycofac powiedzia gliniarz.

    Przepraszam, co pan chce przez to powiedziec? To nie jest dobre miejsce. Nawet nie chodzi o okolice. Ten dom sta wiele

    lat pusty i niszcza. Wadze dzielnicy skazay go, ot tak, na zapomnienie. Na dole,tam gdzie ma pan warsztat, bya odlewnia, jeszcze za socjalizmu. Robili w gipsiepopiersia Lenina i rznych tam takich partyjnych gierojw. Ale potem sie wycwa-nili i zaczeli odlewac z br azu.

    Odlewac z br azu, ot tak w mieszkaniu?! zdumia sie Pawe. No wasnie, cos im zle poszo i cae pietro wypalio doszczetnie. A potem

    zpietnascie lat nikt tu nie zagl ada. Wykosztowa sie facet na remont, ale mieszkactu nie chcia rozejrza sie na boki i znizy gos do szeptu. To podobnie

    wygl adao. Wsadzi w cos szesc kul i skoczy oknem. Noge zama. Chym, nie widze zwi azku. Ludzie gadali, ze ducha zobaczy, a to tradycyjnie podobno, ze miejsce.

    Zadna matka tu dzieciaka nie zostawi na podwrku po zachodzie sonca. Skoro to za dzielnica... No, nie taka znw najgorsza, nie przesadzajmy. Na s asiednich podwr-

    kach, to zabawa do dziesi atej, przy latarniach ebki kopi a pike, az mio. A tu nie.Ludziska maj a cos w rodzaju instynktu samozachowawczego. Nawet nie wiedz a,dlaczego cos robi a, ale podswiadomosc mysli za nich.

    Jak byem may powiedzia drugi gliniarz mieszkaem tu niedale-ko machn a rek a. To tez mwili, ze tu straszy. Podobno dwch z tej odlewnisie pochlao i zostali na noc, gdzies w kanciapie, na zapleczu. I cos ich tak wystra-szyo, ze jeden posiwia, a drugi zwiewa przez podwrko, nios ac Lenina z br azuw objeciach i krzycz ac, ze ma swiatopogl ad materialistyczny i ze duchw nie ma,wiec zeby sie od niego odczepiy. Cakiem mu odbio.

    Pawe popatrzy na nich uwaznie, ale nie wygl adao na to, by mieli zartowac.Ich twarze byy powazne i zmeczone.

    Moze sie panowie poczestuj a wyj a z barku tace ciastek i orzechw.Siedli przy stoliku. Gliniarze stali sie rozmowni, pierwsze lody zostay prze-

    amane. Mia jeszcze troche Martini, gdzies w szafce w kuchni, ale zrobi tylkoherbaty.

    Mwili zacz a ten najwyzszy, z lubosci a wdychaj ac aromat cejlonskiejlisciastej ze tu byo morderstwo, gdzies jeszcze przed pierwsz a swiatow a. Tumieszkali tacy tam modsi technicy, zreszt a to pan sam powiedzia, dom kadrytechnicznej. Bo inzynierowie mieli gdzie indziej i tamtego domu juz nie ma. Tubyy nieduze mieszkania. Pan jak ma cae pietro dwiescie metrw dla siebie, topan jest krl. A oni sie tu gniezdzili jak szprotki w oleju, znaczy w puszce. Z ro-dzinami i dzieciakami, tak, ze nie mieli wcale lepiej niz ci w tych trzech kamie-nicach machn a rek a za okno. Bo tam to mieszkali zwykli robotnicy z ro-dzinami. Bya jeszcze czwarta kamienica troche dalej, tam jest teraz taki trawnik,

    35

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    37/171

    i podsypane ziemi a, ale ksztat jak staa widac, bo to taki prostok at. J a we woj-

    ne rozwalili, a potem niby mieli remontowac, ale szo to wolno i jakos rozebraliw koncu. A wiec tu by taki technik, juz starszy facet i mia crke. I on poszedjakos do fabryki i przyapa robotnikw jak z jakiejs maszyny czesci wykrecaliczy cos. Donis na nich. . .

    Za pierwszym razem nie donis, bo by dobry czowiek przerwa mu tendrugi, ktry mieszka niedaleko. Zagrozi im, znaczy, ze na nich doniesie, jeslisie powtrzy. Ale to bya caa szajka, podkradali rzne rzeczy i on sie dowiedzia,i poszed do Wawelberga, i powiedzia: byo tak, a tak. I wszyscy, w szesciu alboosmiu, bo jeszcze mieli wsplnikw na innych zmianach, wylecieli z roboty. No topostanowili siezemscic. Zaszli w nocy i tego technika i jego crke zatukli omami

    czy rurami, ale ktos to widzia, albo sysza, bo przeciez takich rzeczy sie nie dapo cichu, i wylecieli z mieszkan technicy, zbiegli z kamienic, ci zwykli robotnicyi ich tu zaraz przy wejsciu zapali. Jak sie dowiedzieli, ze ta dziewczyna, znaczyzabita, to ludzi sza ogarn a, bo ona prowadzia ochronke, takie tam przedszkoledla ich dzieci i jeszcze im cos tam pomagaa duzo. I tych osmiu, zaraz bez s adu, namiejscu pobili na smierc. To carska Ochrana nawet nie szukaa, kto to zrobi, tylkotych osiem trupw zabrali i ca a sprawe zatuszowali. Tak mi dziadek opowiada.

    Wysoki gliniarz skin a powaznie gow a. Mozna by poszukac u nas w archiwum powiedzia w zadumie. Tyle

    tylko, ze te stare archiwalia po wojnie podobno spalili, a zostay te nowsze, takieod lat trzydziestych. A te najnowsze to s a juz zupenie nieciekawe.

    Tu ich zabili, w tym budynku? zapyta Pawe. Tak, ale moze pan spac spokojnie, nic nie zostao. Ten swirniety literat, co

    to remontowa, to zdar wszystkie tynki, tu w srodku byy wszystkie sciany wybu-rzane, bo zmieni cakiem rozkad. Nawet podogi s a nowe, stare stropy byy niecowyeksploatowane. A tam machn a doni a w strone drugiego skrzyda. Tamto w ogle sciany popekay, fundament naruszony. Dopiero wsadzili w nie takiegrube stalowe szyny, dwuteownik i zalali betonem, i to pomogo. A fundament tezjakos wzmacnia. Wykosztowa sie facet, az przykro.

    Ale rudere odszykowa, nie do poznania wtr aci ten trzeci, ktry dot adsie nie odzywa. Bo jak tu zagl adaem trzy lata temu, czy sie w piwnicy narko-

    maniaki nie zbieraj a, to strach byo wejsc. Cegy leciay na gowe, a tynk to lezana ziemi jak snieg. A tu, gdzie pan teraz siedzi, to lezaa kupa ziemi, ot takiejz prchnicy, starych desek, co zgniy i z tego rosa sobie topola. Bya prawie takagruba jak moje ramie.

    W pokoju? Dachu nie byo. adnie rosa. Topole s a odporne na warunki. Czas na nas. Wprawdzie mio sie gawedzi, ale jeszcze troche trzeba pojez-

    dzic. Przepraszam, ze tak zatrzymaem.. .

    36

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    38/171

    Nic nie szkodzi klepn a radiotelefon. Jakby byo cos pilnego, to da-

    liby znac.Wychodzili juz, gdy wpad mu do gowy jeszcze jeden pomys. Wyowi z pu-

    da cztery notatniki produkcji swojej fabryczki. To na pami atke powiedzia. I jeden dla kumpla w radiowozie. adne ucieszy sie wysoki gliniarz. Pewnie niezy interes? Jaki tam interes, dwie hurtownie w caym miescie skusiy sie na wieksze

    partie, a tak nikt tego nie chce brac. Na razie mam pieni adze, zeby jeszcze przeztrzy miesi ace pacic ludziom, a potem bedzie trzeba chyba zawiesic produkcje.

    Ludzie nie maj a gustu stwierdzi drugi gliniarz.Podziekowali i poszli. Wrci do salonu i pozbiera kawaki telewizora.

    Szklanki po herbacie wynis do kuchni. Potem raz jeszcze zajrza do wszystkichpomieszczen. Wszedzie byo pusto. Poszed spac.

    III

    To byo w sobote. Choc wasciwe to juz bya niedziela. Nowy telewizor szu-mia cicho. Pawe siedzia w fotelu ze suchawkami na uszach. Rza ze smiechu,ogl adaj ac powtrke z jakiegos Talk Show. Gosciem programu by jakis pieprz-niety staruszek, wygrzebany przez prowadz acych gdzies na Lubelszczyznie, nie- jaki Jakub Wedrowycz. Staruszek ubrany by w zachmanion a jeansow a kurtke,

    na nogach mia gumofilce posztukowane drutem i atane kr azkami gumy z detekrowerowych.

    Przy plecionym ze sznurkw od snopowi azaki pasie, przytrzymuj acymspodnie, uszyte z czegos w rodzaju ptna workowego, wisiaa pekata manierka,z ktrej od czasu do czasu poci aga yk. Musia tam miec cos wysokooktanowego,bo rozkreca sie coraz bardziej. Z ust staruszka pyn a stek tak potwornych bredni,ze Pawe zaowa juz, ze nie w aczy magnetowidu.

    A niech pan powie zagadn a prowadz acy co sprawio panu w zyciunajwieksz a trudnosc?

    Staruszek zazezowa w strone kamery. Kamerzysta pokaza na zblizeniu ge-

    boko osadzone swinskie oczka goscia, po czym obraz odjecha troche i w ekraniepojawia sie rosn aca kepkami nieogolona od trzech dni broda. W brodzie tkwiywiry i kaczki czegos, co mogo byc pakuami lub wknem z konopi.

    Najwieksz a trudnosc? zdziwi sie staruszek, po czym poskroba siezfra-sunkiem po gowie.

    Gdy tak sie drapa, Pawe przypomnia sobie, jak kiedys dawno temu w ZOO,ogl ada drapi acego sie szympansa. Gest by niemal identyczny.

    No, chyba nauka pisania i czytania powiedzia Jakub. Znaczy za carato sie uczyem nie tego alfabetu, tylko tego, co nim Ruscy pisali, a teraz ten nowy,

    37

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    39/171

    to juz kiepsko wchodzi, bo chyba byem za duzy. Na maego dobrze wchodzi,

    potem juz nie. To nie nauczy sie pan czytac? zaciekawi sie prowadz acy. Jak to nie? zdenerwowa sie Jakub. Ja nawet ze cztery ksi azki w zyciu

    przeczytaem.Prowadz acy usmiechn a sie szeroko, po amerykansku, pokazuj ac zeby. Usta

    zaproszonego do studia drgney kilkakrotnie. Cos subwokalizowa. Pawe pomy-sla, ze chyba liczy zeby gospodarza programu.

    Dobrze, a co w zyciu stanowi dla pana najwieksze osi agniecie? zagad-n a.

    Jakub znowu poskroba sie po gowie.

    Tyle byo tych sukcesw powiedzia w zadumie. No, szacunek ludzi,ktry zdobyem, rzni tacy przyjezdzaj a, zachodnimi maszynami, pieni adze daj a,zebym pomg. To pomagam. Na mnie nie ma mocnych, jeszcze sie takie widmonie wylego, zeby mi dao rade, choc bywao i ciezko dorzuci w zadumie. Gdyby jeszcze gliniarze nie przeszkadzali, a tak, nie maj a pojecia o niczym, a kotadostaj a na mj widok. Wiadomo, w tym zawodzie to trzeba czasem grb otworzyci kokiem goscia przyszpilic, a zaraz brak poszanowania ludzkich szcz atkw, zeja hiena cmentarna i inne takie. A co w gazetach pisali? Ze ja moje zeby... wyszczerzy sie do kamery. Kamerzysta zrobi zblizenie, prawie wszystkie byyzote ze ja, te zeby znaczy, nieboszczykom powyrywaem i sobie wsadziem.Ciemnota taka, przeciez na tym byby trupi jad, zreszt a to nie kazdy z ab pasuje.Trzeba na wymiar robic.

    Jak pan s adzi, czy grozi nam kolejna epidemia duchw, tak jak w latachtrzydziestych?

    Jakub zamysli sie. Moze byc powiedzia wreszcie. Nowe morderstwa ludzie zrobi a,

    to i straszyc potem bedzie, choc ja nie syszaem jeszcze, zeby straszyo w takimzwykym bloku. Ale jest inne zagrozenie zasza w nim nieoczekiwana, subtelnaprzemiana. Znikn a silny wschodni akcent, zdania niespodziewanie zaczey bycpoprawne gramatycznie. Przesta sie drapac, a jego twarz bya teraz skupiona.Oczy straciy swoj a maslanosc i patrzyy teraz przenikliwie w kamere.

    Pojawio sie duzo literatury dotycz acej magii powiedzia. Wiekszosctego to smieci, niewarte przeczytania, ale w niektrych pobrzmiewaj a niebez-pieczne nuty. Mnozy sie rznych nawiedzonych wyznawcw New Age. W wiek-szosci przypadkw to niegrozni maniacy, ale nawet oni, usiuj ac rekonstruowacdawne obrzedy, mog a zbudzic niebezpieczne moce. To samo dotyczy sekt. Ichekspansywnosc, a zwaszcza ogromne mozliwosci zacmiewania umysw adep-tw wskazuj a, ze jest tam cos wiecej niz zwyke wyudzanie forsy. Obce siyusiuj a zdobywac przyczki w naszym kraju. Jesli do tego dodamy upadek auto-rytetu Koscioa oraz spadek kwalifikacji duchownych egzorcystw, mozemy sie

    38

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    40/171

    ktregos dnia obudzic z rek a w nocniku. Obym by faszywym prorokiem, ale

    w Ere Wodnika wejsc mozemy jako spoeczenstwo jeszcze normalne, a za dwa-dziescia, moze trzydziesci lat, cay nard moze byc juz zmanipulowany. Zanikswiadomosci chrzescijanskiej wzmocni sugi ciemnosci. To, co dla nas jest eg-zotyczn a opowiesci a, rodem z amerykanskiego horroru, dla naszych dzieci mozestanowic smutn a rzeczywistosc. Postepuj aca desakracja wielu starych cmentarzywywoa fale. Niestety, ustawy okookonkordatowe zezwalaj a na pochwki inno-wiercw na cmentarzach katolickich. To tragiczny b ad, za ktry przyjdzie odpo-kutowac nastepnym pokoleniom. Uwazam, ze nalezy wprowadzic ostre przepisy.Kazdego byego czonka partii komunistycznej pogrzebac za murem, w niepo-swieconej ziemi i przebic osikowym kokiem. Jedno bolszewickie scierwo desa-

    kruje cay cmentarz, a wwczas mog a wstawac z grobw takze ci, ktrzy byliprawie w porz adku i z poswieconej ziemi nigdy by nie wstali. Ponadto uwazam,ze wszystkich pogrzebanych juz komunistw nalezy ekshumowac, przypalikowaci pochowac ponownie za murem. Tylko to daje nam gwarancje bezpieczenstwa.Ciaa bezboznikw mozna tez palic i rozsiewac popioy, ale to nie zawsze poma-ga doda po chwili.

    Prowadz acy siedzia z otwartymi szeroko ustami i wpatrywa sie w mwi ace-go. Widz ac, ze ten skonczy, nabra w puca powietrza. Jakub powrci o swojejpozy wioskowego przygupa. Wyci agn a kapciuch z tytoniem, kawaek papierupakunkowego i zacz a krecic z tego koszmarnego skreta.

    Macie tu popielniczke? zagadn a. Znajdziemy powiedzia prowadz acy, robi ac gwatowny ruch rek a do

    kogos, kto sta poza polem widzenia kamer. A jak pan sobie wyobraza tak aekshumacje? zagadn a.

    W miescie to trudno, nikt nie wie, kim kto by i gdzie lezy. Ale na wsizaden problem.

    Ktos z personelu obsuguj acego postawi na stoliku puszke po orzeszkach.Jakub podziekowa mu kiwnieciem gowy. Wygrzeba z kieszeni metalow a zapal-niczke. Bya zasniedziaa i oblepiona jakims czarnym syfem, ktry na zblizeniukamery wygl ada jak smoa. Pstrykn a i zapali swojego skreta owinietego w sza-ry, pakowy papier.

    Zaci agn a sie i pusci bardzo adne kko z dymu. Dym by czarny, jak z po-n acych szmat.

    Trzeba to zrobic tak. Najpierw robi sie spis pogrzebanych. Potem zbierado kupy dziesieciu starych ludzi, z posterunku pozycza teczki, choc z wasnegodoswiadczenia to tyle powiem, ze mi nie dali. A potem wszystkich partyjnychwykresla sie z listy. Potem dalej, samobjcw, rozwodnikw, swiadkw Jehowy,mormonw, Zydw i innych takich. Nastepnie robi sie weryfikacje katolikw i in-nych ochrzczonych, ktrzy zostali na listach. Kto gosi pogl ady socjalistyczne

    39

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    41/171

    won. Kto wywiesza flagi na pierwszego maja won. Kto chodzi na pochody

    won. Kto skada kwiaty utrwalaczom wadzy ludowej won. I tak az do skutku. A co bedzie, jesli na takiej liscie zostan a dwie albo trzy osoby? No to trzeba ich ekshumowac i pochowac pod koscioem. A cay cmen-

    tarz, jak leci, osikowymi kokami. I juz tam ludzi porz adnych wiecej nie chowac.Zdesakrowany.

    Strz asn a porcje popiou do puszki. Potem uj a j a w don i zacz a ciekawieczytac zdobi ace j a angielskie napisy.

    Orzeszki ziemne? zdumia sie. Na tym obrazku wygl adaj a jak fasola.Prowadz acy popatrzy na zegarek i widac byo, ze odetchn a z ulg a. Wysuchali panstwo wypowiedzi naszego goscia, egzorcysty-amatora

    z Wojsawic, Jakuba Wedrowycza.Rozlegy sie brawa siedz acych na widowni klakierw. Jakub wrzuci skreta dopuszki i powsta, po czym ukoni sie najpierw publicznosci, a potem do kazdejz kamer po kolei. Na koniec poda reke swojemu rozmwcy i potrz asa ni a przezchwile.

    Azchcesie zyc, jak sobie czowiek cos takiego obejrzy stwierdzi Pawe.Na ekran wskoczya reklama pieluszek.

    Ci agle te reklamy o sraniu i szczaniu zdenerwowa sie.Wrazenie czyjejs obecnosci byo bardzo silne. K atem oka spostrzeg ruch.

    Tym razem tylko poozy don na rewolwerze i odwrci powolutku gowe. Takjak w poprzednich dwu przypadkach, ktos pochyla sie nad dywanem. Pawe mianerwy jak postronki, ostatecznie jezdzi kiedys jako kierowca ciezarwki z kon-wojami pomocy humanitarnej do Czeczenii i Bosni. Tylko dlatego nie wrzasn a nacae gardo. Nad dywanem pochylay sie dwie sylwetki. Byy nieco ciemniejszeod ciemnosci panuj acej w pokoju. Widzia przez nie listwy boazerii na scianie.

    Duchy przemkneo mu przez mysl.Wiekszy duch podnis sie niespodziewanie i popatrzy prosto na niego. Pa-

    we z rozpacz a wycelowa z rewolweru, nagle odebra pyn ace wprost do mzguuczucie. Byo to rozbawienie. Pstrykn a prze acznikiem. Czerwona kropka laserapojawia sie na scianie za sylwetk a, a jednoczesnie pojawi sie rzowy poblask,tak jak wtedy, gdy promien lasera przechodzi przez mge. Duchowi musiao to

    sprawic przykrosc, bo zszed z linii strzau. Drugi podnis sie znad dywanu.Przez chwile jakby ze sob a rozmawiay, po czym podeszy do sciany i wto-

    piy sie w ni a. Na korytarzu za scian a rozlego sie kilka pukniec, jakby ktosszed w ciezkich butach po drewnianej pododze. Pawe zapali swiato, po czymz szuflady pod telewizorem wydoby ksi azke telefoniczn a. Zacz a szukac hasaegzorcysci, ale nie znalaz. Sprawdzi czy jest haso duchy. Takiego tez niebyo. Rzuci j a zdenerwowany na podoge. Mia dosyc. Wypi cwiartke wdki,a potem poozy sie spac. Znowu nic mu sie nie przysnio.

    40

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    42/171

    Nastepnego dnia rankiem znalaz w skrzynce na listy koperte z piecz atk a dzia-

    u handlowego jednego z supermarketw. Rozpru j a nozykiem i wydoby ze srod-ka karte formatu A4. Ci z dziau handlowego supermarketu byli zachwyceni prze-san a im prbk a towaru. Ci z dziau handlowego zamawiali tysi ac piecset sztuknotatnikw, ze skrzanymi grzbietami, okuciami na rogach i kapitakami z cien-kiego rzemyka. Ci z supermarketu chcieli jedynie, zeby wklei do srodka trzy ko-lorowe wst azeczki w charakterze zakadek. Policzy przewidywalny zysk i widmozamkniecia fabryczki odsuneo sie o dwa miesi ace. Zszed do warsztatu z pismemw doni. Uderzy paeczk a w mosiezny gong.

    Mam dla was dwie wiadomosci powiedzia do swoich pracownikw. Tradycyjnie jedna jest dobra, druga jest za. Po pierwsze dostaem grubsze zam-

    wienie. Trzeba dostarczyc tysi acpiecset sztuk, a ze jest to, zedokonca przyszegotygodnia. Abyscie dotrzymali terminu, obiecuje wam premie po dwiescie zotychna ebka.

    Zawyli radosnie. Zostawi ich w warsztacie, a sam pojecha po kilka motkwkolorowych wst azeczek.

    IV

    By sobotni wieczr. Pogoda na zewn atrz bya dosc paskudna. Pada deszczi wia wiatr.

    No nie jest zle powiedzia Pawe przez telefon do swojego wsplnikaTomasza. Boje sie tylko, ze nasi robole padn a. Od tygodnia zasuwaj a na dwiezmiany. Jak nas dorwie inspekcja pracy, to nas to tak dupnie, ze lepiej nie gadac.

    Innymi sowy sugerujesz, zeby podwoic zatrudnienie? Powinno wystarczyc. Na razie. Rozejrzyj sie tam u siebie na prowincji za

    jak as bud a i mozna by posadzic jeszcze ze dwadziescia osb. Cholera, myslaem, ze te pieni adze wydam inaczej. . . Jak ze zbytem? Idealnie. Dzisiaj dostaem czwarte zamwienie i znowu na tysi ac sztuk.

    Juz chwycio, teraz nie moge sie wycofac, bo stracimy wiarygodnosc jako partnerhandlowy. Do konca miesi aca musze dostarczyc piec tysiecy, robotnicy zrobi a

    cztery maksymalnie. Musze zwiekszyc zatrudnienie. Zanim ci nowi sie dotr a . . . To szybko pjdzie. Tydzien na nauke zawodu i zasuwac. Zreszt a, to

    wszystko jest przeciez proscizna. Dobra. Posyam ci pietnascie tysiecy. Jutro z rana bedziesz je mia na kon-

    cie. Tym samym mj wkad?. . . Masz teraz czterdziesci dwa procent udziaw. Plus pietnascie tysiecy,

    to bedzie rwno czterdziesci dziewiec. Fajnie. No, to do usyszenia.

    41

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    43/171

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    44/171

    V

    Ludzie zazwyczaj lubi a zarabiac, w nastepnym tygodniu z pracy zrezygnowa-y tylko dwie osoby, ale udao sie przyj ac dwie inne na ich miejsce. W UrzedziePracy na ul. Cioka zostawi oferte zatrudnienia jeszcze pietnastu osb. Zwolnieniz pracy nie umieli utrzymac jezyka za zebami. Pozna to bez trudu. Gdy wchodzido sklepiku spozywczego, urz adzonego na parterze jednej z kamienic fundacjiWawelbergw, ludzie milkli na jego widok. Chetni do roboty nie pojawiali sie.

    W srode przyszed za to dziennikarz z Super Ekspresu, zeby przeprowa-dzic z nim wywiad. Wywiad mia dotyczyc mozliwosci fabryczki, perspektywna rynku artykuw papierniczych i innych takich, ale rozmowa szybko zesza

    na sprawe duchw i Pawe zmuszony by usun ac dziennikarza z terenu zakadu,w czym spontanicznie pomg mu uswiadomiony aktyw robotniczy. W czwarteki w pi atek pojawili sie dziennikarze z Wrzki, Detektywa, Nie z tej ziemi,Skandali i jakiegos czasopisma poswieconego problematyce UFO. Pogoni ichwszystkich, po czym napisa na kawaku papieru oswiadczenie, ktre rozplaka-towa na okolicznych przystankach, w sklepiku i na drzwiach zakadu. W sobotejeden dziennikarz podszy sie pod szukaj acego zatrudnienia, zeby tylko dostacsie do srodka. Pawe przyj a go do roboty, po czym przydzieli mu wyj atkowoniewdzieczne zadanie przybijania nitami okuc i narzuci tak a norme, ze dzielnywysannik gazety po dwu godzinach sam sie zmy. Biznesmen obserwowa jegoodwrt przez okno i chichota.

    Pomogy ikony powiedzia sam do siebie.Pod wieczr wypogodzio sie wreszcie. Nala sobie kieliszek Malibu i zasiad

    przed telewizorem. Skonczy ogl adac gdzies koo pnocy. Wzi a butelke z zamia-rem wstawienia jej w kuchni do lodwki i ruszy w strone drzwi. Stopy zapadaysie w dywan jak w mech. Lubi to uczucie. Niespodziewanie grzmotn a jak dugi.Fakt, ze potkn a sie na zupenie rwnym dywanie, zaskoczy go i zdezorientowa.Upuszczona butelka toczya sie po parkiecie, a potem ktos z niedbaym wdzie-kiem zatrzyma j a stop a.

    Pawe poderwa sie z rewolwerem w doni, ale ducha juz nie byo. Podnisbutelke i obejrza j a uwaznie. Naklejka w kilku miejscach odbarwia sie. Odbar-

    wienia ukaday sie w slad palcw nogi. Jednego duzego i czterech maych. Palcebyy drobne, noga musiaa byc znacznie mniejsza niz jego. Noga modej dziew-czyny. Zakl a i poszed na parter. Wyszed z domu i przechadza sie miedzy ka-mienicami. Drzewa szumiay nad jego gow a. Dzielnica bya podobno paskudna,ale mia przy sobie bron. Zreszt a, nawet najbardziej sceptyczni zule nie pojawialisie po zmroku, na podwrku przed fabryczk a.

    Uspokoi sie. Przywidzenie. Tylko przywidzenie. Przeciez duchw nie ma.To znaczy komunisci twierdzili, ze duchw nie ma, a teraz nie ma komunistw,to moze duchy jednak s a? Odgania takie mysli. Wracaj ac, zajrza do skrzynki.

    43

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    45/171

    Tkwio w niej cos maego. Otworzy j a. W doni trzyma wizytwke. Wydruko-

    wano j a na kredowym papierze:

    Nicolae Eminescu

    Egzorcysta

    Ponizej by numer telefonu. Telefon musia znajdowac sie daleko, bowiemnumer by dosc dugi, a zaczyna sie kierunkowym do Rumunii. Pawe wrci dodomu i starannie zamkn a za sob a drzwi. Wzi a telefon i wystuka numer. Ode-zwaa sie automatyczna sekretarka. Prosba o zostawienie informacji nagrana byapo polsku, niemiecku i rumunsku. Poprosi o przysanie ekipy i usuniecie ducha.Im szybciej tym lepiej.

    VI

    Ta sobota bya wolna. Ludzie nie dawali rady. Wsplnik Pawa bez proble-mw uruchomi produkcje na prowincji, a zbyt by niezy, bo fakt nawiedzeniafabryki dziaa jak najlepsza reklama. Tomasz sugerowa umieszczanie na opako-waniu nalepki przedstawiaj acej trupi a czaszke albo ducha i Pawe zaakceptowaten pomys.

    Wasciwie nie mia nic do roboty, wiec siedzia sobie i odpoczywa. Okoo

    smej, zaraz po pogodzie, usysza dzwonek do drzwi. Zszed na parter. Kto tam? zagadn a. Nicolae Eminescu, egzorcysta powiedzia czowiek za drzwiami.Biznesmen otworzy je i faktycznie zobaczy stoj acego na progu egzorcyste.

    Egzorcysta ubrany by w paszcz, a przez ramie przewieszon a mia ortalionow atorbe czyms wypenion a.

    Pan zamawia usuniecie ducha? zapyta.Mwi niezle po polsku. Ale obcy akcent by bardzo wyrazny. Tak. Prosze za mn a.Odwrci sie. W tym momencie zrobio mu sie zupenie jasno przed oczyma,

    a zaraz potem zupenie ciemno. Upadku na podoge juz nie czu.Doszed do siebie, gdy ktos nim delikatnie potrz asn a. Otworzy oczy. Potrz a-sa nim ten wysoki gliniarz.

    Co sie stao? jekn a. Sami chcielibysmy wiedziec. S asiedzi usyszeli strzay i zaraz potem kilku

    facetw wyskoczyo oknami. Jest tam na dole troche krwi, swiadkowie mwi a, zektrys sobie rozharata gowe.

    Pawe usiad z wysikiem.

    44

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    46/171

  • 8/8/2019 Andrzej Pilipiuk - Kroniki Jakuba Wedrowycza

    47/171

    Pawe przeszuka kieszenie, ale nie znalaz wizytwki, musiaa sie mu gdzies

    zapodziac. Szkoda powiedzia kapitan. Mozna by dac znac Rumuncom, zeby

    wzieli mieszkanie pod obserwacje. Zaraz, nic straconego. Przeciez mozna zaz adac od telekomunikacji bilingu

    moich rozmw, to wtedy bedzie mozna ustalic numer. Ja do Rumunii dzwoniemtylko raz w zyciu, to znaczy wczoraj.

    Gliniarz podziekowa. Zebrali odciski palcw i inne takie, i poszli sobie. Wy-szuka numer telefonu pogotowia szklarskiego i zadzwoni. Do rana szyby byywstawione i znowu oklejone foli a antywamaniow a, choc nocna prba pokazaa,ze wcale nie jest to taki dobry wynalazek. Tej nocy spa przy zapalonym swietle.

    VII

    Ma pan cos o duchach?Pytanie byo zupenie bezsensowne, bowiem znajdowa sie wewn atrz ksiegar-

    ni ezoterycznej, a wszelaka mozliwa literatura wypeniaa ciasno pki. A co panu konkretnie jest potrzebne? O duchach jest cay tamten rega

    sprzedawca machn a rek a. Mamy leksykony, katalogi, polskie i zagraniczne.Mamy historie nawiedzonych domw. Wszystko, co pan zechce. Oczywiscie ma-my tez sporo beletrystyki. Horrory po polsku, angielsku, nawet kilka po rosyjsku.

    Ciekawa lektura. Wolabym poradnik. Ma pan ducha w mieszkaniu? sprzedawca nie okaza zdziwienia.

    Domowy Egzorcysta, przepraszam pan czyta po angielsku? Tak. Domowy Egzorcysta Burcharda. Jest tam kilka cennych wskazwek jak

    pozbyc sie nieproszonych gosci, takich, co tupi a po nocy i przeswituj a na biao.Nie jest to nadzwyczajne, ale nic lepszego chyba, ze ma pan znajomych w policji.

    A jesli mam? Ja tego nie czytaem, syszaem tylko, ale w szkole policyjnej w Szczytnie

    maj a rekopis ksi azki Jakuba Wedrowycza. Syszaem juz gdzies to nazwisko. By program, jakos tak na dniach. Na Polsacie zdaje sie. Swoj a drog a lepszy

    cyrk odstawia, normalnie nie jest taki. Mwi pan o rekopisie. No wasnie. Kiedys jeden z gliniarczykw zrobi odpis kilkunastu stroni-

    czek. Te kilkanascie jest wiecej warte niz cay ten sklep. Przepraszam, nie rozumiem. Dlaczego ten rekopis jest w szkole policyjnej

    w Szczytnie?