780

8

description

http://ksiegarnia.publikatornia.pl/book/reader/bookId/780.pdf

Transcript of 780

Page 1: 780
Page 2: 780
Page 3: 780

Przed wschodem słońca cz. I

Autor Aleksandra Jork

Page 4: 780

Od autorki

Powieść ta została napisana dla samej przyjemności pisania i przelewania na papier moich niekiedy dziwacznych pomysłów. Żadne treści w niej uwzględnione nie opierają się na jakichkolwiek moich wierzeniach, czy faktach. Powieść ta w całości jest historią fikcyjną i przeznaczoną dla dojrzałego, jedynie szukającego taniej rozrywki w stylu romansu fantasy czytelnika. Zaczęłam ją pisać jako młoda nastolatka publikująca posty na blogu. Teraz - po niemal sześciu latach od tego „pomysłu pisania w wolnych chwilach”, moje zdanie na wiele tematów zmieniło się, jak również spojrzenie na tę powieść. Gdyby pisanie jej nie zajęło mi tak wielu weekendów, a nawet wieczorów bądź poranków w tygodniu, oraz gdyby znaczna ilość czytelników bloga www.dead-affection.blogspot.com nie pisała do mnie maili z prośbą o wznowienie publikacji, zapewne porzuciłbym tę historię klasyfikując ją do miana „młodzieńczych bzdur”. Teraz jednak uwzględniając łatwość tworzenia e-booków i możliwość nieznacznego z nich zarobku, postanowiłam pokazać światu swoje dzieło w całości. Wszystkim Czytelnikom życzę udanej lektury! Pozdrawiam, A.

Page 5: 780

Prolog

“Pamiętaj także o tym, że kochałam i że to miłość skazała mnie na śmierć” - Halina Poświatowska

“Ktoś, kto mówi, że miłość nie przynosi strachu, nigdy nie był zakochany” - Eric Jerome Dickey

Spojrzałem na nią. Leżała otulona kołdrą, równo oddychając. Jej włosy rozsypane na poduszce tworzyły ognistą aureolę dookoła pięknej, rumianej twarzy. Jedną rękę trzymała nad głową, a dwa palce co jakiś czas lekko drgały. Przyglądałem się jej stojąc przy łóżku. Musiałem tu przyjść. Ostatni raz. Zobacz ją… pożegnać się. Usłyszeć jej oddech, poczuć ciepło ciała jeszcze jeden jedyny raz, zanim odejdę. Byłem gotów do drogi. Opuszczałem Stirling. Miałem zamiar wrócić do życia, jakie toczyłem zanim ją poznałem. Znów być anonimowym cieniem, chowającym się przed jasnością dnia… Wiedziałem, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Jeśli jednak nie mogłem być z nią, pozostawało mi tylko udać się jak najdalej. Teraz już mnie nie potrzebuje. Ma swojego nowego obrońcę - człowieka, który jest w stanie zapewnić jej prawdziwe szczęście. Ja mogłem podarować jej tylko ból. Żałowałem, że tak późno to zrozumiałem. Zrobiłem nieśmiały krok w stronę łóżka. Nachyliłem się nad nią czując jeszcze wyraźniej zapach jej włosów, ciała. Słodki, podniecający… zakazany. Zacisnąłem powieki. Błagam, ostatni jej dotyk… Dotknąłem wargami jej czoła. Odsunąłem się na kilka milimetrów, otwierając oczy. Taka piękna… wspaniała. Przesunąłem wzrok na jej usta. Ostatni raz poczuć ich smak… Powoli dotknąłem jej warg. Pod lekkim naciskiem rozwarły się. - Will… Poderwałem się z miejsca jak rażony prądem. Nie, nie może się obudzić! Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że wciąż śpi. Zacisnąłem mocno dłonie. Najwyższy czas odejść. - William… - kolejny szept, a za nim dreszcz przebiegający całe moje ciało.

Page 6: 780

Poruszyła się, odrzucając na bok kołdrę. Z jękiem zauważyłem, że ma na sobie tylko krótką koszulę nocną. Mimowolnie zrobiłem krok w jej stronę. Instynkt chciał zapanować nad ciałem. Tym razem jednak prowadził mnie nie głód krwi, lecz najczystsza żądza. Siłą woli zatrzymałem się w miejscu. Nie… Nie mogę! Skomlałem w myślach, starając się panować nad sobą i nie patrzeć na jej ciało. - William… Opuściła rękę, nieświadomie przejeżdżając nią wzdłuż szyi, piersi… Nie-e… Błagam… Ostatkami sił utrzymywałem się w miejscu. - Will… - jej szept brzmiał jak jęk. Jakby mnie błagała… Wystawiała na pokuszenie. Cholera, Lee! Umrę, jeśli cię zaraz nie dotknę! Już leżałem na niej, całując słodkie usta. Odwzajemniała pocałunki. Mimo, iż wciąż śniła, wzdychała i ciężko oddychała, wijąc się w nieukrywanej rozkoszy. Po chwili objęła mnie nogami i zaczęła gorącymi dłońmi dotykać mojego ciała. Resztką racjonalnego umysłu przerwałem podnosząc się na rękach. Nieobecnym wzrokiem spojrzałem na ścianę. Nie… Nie… Błagam, nie… Niech mnie ktoś powstrzyma… Niech… Leeya nie przestawała mnie dotykać. Błądzić dłońmi… Rozpinać moje spodnie. - Cholera, Lee! - Jęknąłem czując ogień rozpalający moją krew. Już się nie powstrzymywałem. Podciągnąłem jej koszulę, starając się dać rozkosz o jaką prosiła. Złapałem jej ręce, przytrzymując nad głową. Wszedłem w nią, ściskając dłonią poduszkę. Jęknęła otwierając oczy. Zatrzymałem się. Spojrzałem na nią, nieruchomo wyczekując. Jej twarz płonęła, po czole spływała pojedyncza kropla potu, a oczy lśniły podniecającą ekscytacją. - To tylko sen, prawda? - Wyszeptała piskliwym, nienaturalnym głosem. Wiedziałem, że powinienem powiedzieć prawdę. Przerwać, co zaczęliśmy… Jednak nie potrafiłem. - Tak. Dotykałem jej, całowałem, próbowałem… Pragnąłem zapisać każdy fragment jej ciała w pamięci. Co chwilę szeptała moje imię, ostrymi paznokciami mocno przejeżdżając po moich plecach. - William! - Krzyknęła nagle i zadrżała. Szybko stłumiłem jej jęk głębokim pocałunkiem. Od teraz trzymałem dłoń na jej ustach, kiedy głośno wzdychała. - Cii, cii… - starałem się ją uspokajać, sam tracąc rozsądek i jęcząc z każdą chwilą, gdy mocniej oplatała mnie nogami w pasie.

Page 7: 780

Wcale nie pragnąłem jej krwi. Nawet nie czułem takiego głodu. Zamiast niego był inny - pragnienie jej ciała, tak silne pragnienie jej… jej całej. Ogień palący nasze ciała łączył nas w jedność. Ruchy naszych bioder przyspieszyły. Wraz z nadchodzącym spełnieniem poczułem jej oddech na policzku. - Kocham cię… tak bardzo cię kocham, Will. Tak! Odczekałem chwilę leżąc nieruchomo. Oddech miała przyspieszony, a ciało tak jak moje wciąż drżało od przeżytej rozkoszy. Podniosłem głowę. Ona jednak już zamknęła oczy i przytuliła twarz do poduszki. Zasnęła. Podniosłem się i zapiąłem spodnie. Następnie ubrałem jej piżamę, delikatnie przejeżdżając dłońmi po jej ciele. Przykryłem ją kołdrą i przysiadłem przy łóżku, po raz ostatni na nią spoglądając. Odgarnąłem jej kosmyk z twarzy. - To ja cię kocham, Lee. Kocham i będę kochać przez wieczność. Zacisnąłem powieki i wybiegłem z pokoju, jeszcze zanim nowa żądza zaczęła znów ogarniać moje ciało. Byłem w stanie zawrócić i zostać, gdyby tylko tego chciała. Nie chciała.

Page 8: 780