4th bicycle-picnic of universities in Opole

2

Click here to load reader

description

How to spend free time actively and usefully - especially on the weekend and with good weather? Take your bike for a ride!

Transcript of 4th bicycle-picnic of universities in Opole

Page 1: 4th bicycle-picnic of universities in Opole

Beata Śliwińska

‘W zdrowym ciele zdrowy duch’, czyli

IV Piknik Rowerowy Opolskich Uczelni (23 czerwca 2012)

Sport to zdrowie - tę prawdę powtarzaną od najmłodszych lat zna bodaj każdy.

Każdy też wie, że sport można uprawiać na dwa sposoby: czynnie (amatorsko lub zawodowo)

i biernie (siedząc przed telewizorem - ale za to jak dopingując!). Podobnie jest z jazdą na

rowerze: Kolarstwo bowiem ma dwa oblicza: można je uprawiać albo jeżdżąc na rowerze,

albo tylko w nim grzebiąc, jak pisał Jerome K. Jerome w książce Trzech panów na rowerze.

Uczestnicy IV Pikniku Rowerowego „Cyklady 2012”, będący pracownikami

opolskich uczelni, należeli do tego aktywniejszego, bo przemieszczającego się grona (wszak

polskie słowo ‘rower’ pochodzi od angielskiego rove, co znaczy ‘wędrować’, ‘włóczyć się’,

‘wałęsać się’). Najwyraźniej w mieście, wśród pojazdów, kurzu, spalin, było im już za ciasno,

toteż skorzystali ze sposobności i w sobotę 23 czerwca br. wzięli udział w wycieczce do

Kamienia Śląskiego, inaugurując tym samym 10 Opolski Festiwal Nauki oraz…

Witając kalendarzowe lato i (poniekąd) świętując Dzień Ojca. W grupie, która o godzinie

dziesiątej zebrała się na błoniach przed Wydziałem Mechanicznym Politechniki Opolskiej

przy ulicy Mikołajczyka, znalazła się i autorka niniejszego tekstu. Partnerami organizatorów

był Opolski Klub Turystyki Rowerowej Rajder i ośrodek Sebastianeum Silesiacum

w Kamieniu Śląskim. Patronat medialny sprawowało Radio Opole, Radio Plus i Nowa

Trybuna Opolska. Patronatem honorowym wydarzenie to objęli: Prezydent Miasta Opola

Ryszard Zembaczyński, Marszałek Województwa Opolskiego Józef Sebesta, Wojewoda

Opolski Ryszard Wilczyński, Opolski Komendant Wojewódzki Policji nadinspektor Leszek

Marzec oraz Rektor Politechniki Opolskiej prof. dr hab. inż. Jerzy Skubis.

Mimo że nie startowaliśmy w żadnym wyścigu, wyglądaliśmy bardzo profesjonalnie:

spora grupa, jadąca z werwą prosto do celu (mety), eskortowana przez policję, na dobrze

wyglądających (i wyposażonych) rowerach, wspierana przez samochód z prowiantem

i płynami. Przyjemne brzęczenie dobrze napompowanych opon na asfalcie i tykanie tak wielu

przerzutek na poboczu musiało wzbudzać zainteresowanie. Nawierzchnia miała świetną

przyczepność, bo nie padało ani dzień wcześniej, ani w dniu rajdu. Lekkie nierówności terenu

poczuliśmy dopiero, wjeżdżając do lasu (niektórzy poczuli to nawet na twarzy - kiedy

rozpędzeni rowerzyści z przodu gwałtownie hamowali na zakrętach). Mimo że nie wiał wiatr,

przyjemnie było schować się za plecami innych, dzięki czemu pokonywanie oporu powietrza

nie nastręczało kłopotów. Przejazd był na tyle bezpieczny, że nie musieliśmy zbyt często

używać dzwonków czy innych sygnałów ostrzegawczych o nieprzeraźliwym dźwięku, jak mówi

„Prawo o ruchu drogowym”. W grupie prawie dwustuosobowej równo pedałowali

wygimnastykowani fizjoterapeuci z Politechniki Opolskiej, mole książkowe z biblioteki

uniwersyteckiej i rachmistrze z Wyższej Szkoły Bankowej, ‘behapowcy’ z Wyższej Szkoły

Zarządzania i Administracji oraz ‘negocjatorzy’ ze Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego.

Humaniści i umysły ścisłe, pracownicy uczelni publicznych i nie- jechali na rowerach

wszelkiego typu: holendrach, popularnych swego czasu kolarzówkach oraz bijących dziś

rekordy sprzedaży ‘góralach’, a wszystko to w gronie rodzinnym lub przyjacielskim. O naszej

nienajgorszej kondycji najlepiej świadczą zostawiane na drodze tumany kurzu.

Page 2: 4th bicycle-picnic of universities in Opole

Organizatorzy zadbali nie tylko o bezpieczeństwo, ale i o komfort jazdy, gdyż

zatrzymywaliśmy się po drodze, by zaczerpnąć sił i wypić łyk wody - w myśl zasady

‘4 x zanim’: jeść zanim poczuje się głód, pic zanim poczuje się pragnienie, odpoczywać nim

poczuje się zmęczenie, wreszcie zmieniać bieg, nim zrobi się naprawdę stromo.

Na miejscu byliśmy nadspodziewanie szybko, bo niemal w samo południe.

Zostaliśmy oprowadzeni po wnętrzu kompleksu pałacowo-parkowego, którego podwaliny

zbudował ród Odrowążów. Niestety, miejsce urodzenia św. Jacka, bł. Czesława

i bł. Bronisławy po drugiej wojnie światowej stopniowo niszczało. Podupadający zabytek

odnowiono w 1994 roku. Wtedy też Biskup Opolski ustanowił tu Sanktuarium św. Jacka,

będące Centrum Kultury i Nauki Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego.

Dziś jest to także popularne centrum konferencyjne i miejsce pielgrzymkowe, którego

świetność mogliśmy podziwiać w salach pałacowych i w kaplicy św. Jacka. Po lekcji historii

w pigułce nogi same nas niosły w kierunku ogniska, skąd dochodził już zapach palącego się

drewna. Niemal pół godziny później wokół ośrodka w Kamieniu Śląskim roznosił się

przyjemny zapach pieczonych kiełbasek i radosne chrupanie pieczywa.

W tej miłej atmosferze brakowało mi tylko dłuższego przebywania wśród zieleni

Kamienia Śląskiego. Przejeżdżając między drzewami w parku, mijałam bielejące na równo

przyciętej trawce główki nieznanych mi grzybów oraz mieniące się całą paletą barw kwiaty.

Nad oczkiem wodnym biegały dzieci, które wabiły pływające w nim kaczki okruchami chleba

z niedojedzonych bułek. Chciało się tu zostać aż do wieczora… Może ten pośpieszny powrót

- już około godziny szesnastej - był powodowany tym, że niektórzy następnego dnia musieli

się pojawić na stoisku Opolskiego Festiwalu Nauki (ja też)?

Tegoroczną edycję Cyklad z pewnością można uznać za udaną - nikt nie złapał gumy

i nie zerwał łańcucha, nikogo nie gonił pies, a pogoda, jak i humory, dopisała. Nie trzeba być

wprawnym kolarzem, by w przyszłym roku wsiąść na rower (przejrzany uprzednio, czy

wszystko jest na piątkę), przyczyniając się do zwiększenia liczby uczestników rajdu do ponad

dwustu osób. Trzeba się jednak przemóc, by wstać wcześniej w dniu wolnym od pracy,

powiedzieć „Dzień dobry” nie pewnej stacji telewizyjnej, ale innym uczestnikom i dać się

ponieść tej dyscyplinie sportu, której - według badań - od czasu do czasu oddaje się

60 % Polaków.