4 MARCA 2008 - ipn.gov.pl · Stał pół godzi-ny napostoju inic. Przypadli- ... na kobitka w...

16
Najnowsza historia Polaków Nr 17 4 MARCA 2008 Oblicza PRL Instytut Pamięci Narodowej 1988 – 1989 Kres PRL Gary Cooper idący „w samo południe” „Solidarności” z pomocą, setki innych plakatów, wieców, występów znanych artystów, logo „S” z muzyką znanego kompozytora w telewizji, gazeta codzienna – to wszystko mobilizowało Polaków, budziło entuzjazm i wiarę w odzyskanie wpływu na własny los. 4 czerwca 1989 roku odbyły się wybory, a właściwie plebiscyt, w którym „Solidarność”` odniosła triumf... Pamiętajmy jednak, że na radosne przemiany owego roku nadal kładł się złowrogi cień bezpieki. Pamiętajmy zwłaszcza o trzech zamordowanych wtedy przez „nieznanych sprawców” księżach: Stefanie Niedzielaku, Bogusławie Suchowolcu i Sylwestrze Zychu. TOMASZ WIERZEJSKI/FOTONOVA L. WDOWIŃSKI/FORUM, NASZ DZIENNIK

Transcript of 4 MARCA 2008 - ipn.gov.pl · Stał pół godzi-ny napostoju inic. Przypadli- ... na kobitka w...

Najnowsza historia Polaków

Nr174 MARCA 2008

Oblicza PRL

InstytutPamięci Narodowej

1988 – 1989Kres PRL

Gary Cooper idący „w samo południe” „Solidarności” z pomocą, setkiinnych plakatów, wieców, występów znanych artystów, logo „S” z muzykąznanego kompozytora w telewizji, gazeta codzienna – to wszystkomobilizowało Polaków, budziło entuzjazm i wiarę w odzyskanie wpływuna własny los. 4 czerwca 1989 roku odbyły się wybory, a właściwie plebiscyt, w którym „Solidarność”` odniosła triumf...Pamiętajmy jednak, że na radosne przemiany owego roku nadal kładł sięzłowrogi cień bezpieki. Pamiętajmy zwłaszcza o trzech zamordowanychwtedy przez „nieznanych sprawców” księżach: Stefanie Niedzielaku,Bogusławie Suchowolcu i Sylwestrze Zychu.

TO

MA

SZ

WIE

RZ

EJ

SK

I/F

OT

ON

OV

AL

. W

DO

WIŃ

SK

I/F

OR

UM

, N

AS

Z D

ZIE

NN

IK

04-03-PR-1-A-001-KO-1 27-02-08 17:03 Page 1

04-03-PR-1-A-002-KO-1 27-02-08 17:04 Page 2

>Oblicza PRL 3

Pytanie o rachunek Okrągłego Stołu

redaktor cyklu, dziennikarz„Rzeczpospo-litej”[email protected]

MAREK NOWAKOWSKIpisarz

Kurs był długi. Taksówkarzzadowolony. Wyznał, żez powodu kieszeni lu-dzie znacznie mniej jeż-

dżą taksówkami. Stał pół godzi-ny na postoju i nic. Przypadli-śmy sobie do gustu. Początkowozerkał w lusterko. Sondowałi oceniał. A zaczął tak.

– Na moje oko w tym samymjesteśmy wieku, prawda?

– To znaczy? Bezbłędnie wymienił rok mo-

jego urodzenia. W dodatku obajbyliśmy warszawiakami. Jecha-ło się wolno, dużo postojów, kor-ki, krótkie światła. Rytualnierozmowa zaczęła się od narze-kania. Na katastrofę komunika-cyjną w Warszawie. Na kiep-skich kierowców, którzy przezgłupotę i brak umiejętnościutrudniają ruch. Na nieudol-ność i korupcję w urzędach.

Wreszcie na malejące zarobki. Jeszcze rok temu bez wysiłku

zarabiał na utrzymanie swojejrodziny, pomagał córce i zięcio-wi. Teraz ledwo wiąże koniecz końcem. Obowiązkowe płat-ności rosną nieubłaganie. Po-datki, świadczenia, wszystkie techolerstwa. Jeździ po kilkana-ście godzin na dobę. Nocą też.Jest taksówkarzem indywidual-nym, niezrzeszonym w żadnejkompanii. Taką ma naturę. Czło-wieka pojedynczego.

Spojrzał na mnie bystro w lu-sterku, wymienił znaczące spoj-rzenie i powiedział: – Nich pansobie nie myśli. Żadna tam ma-fia taksówkowa! Po prostu je-stem solista. Ale latka zwaliły sięna kark i przycisnęły. Pewniedlatego wracam do młodych lati czasem pluję sobie w brodę...Wspominam stracone szanse,były takie...

Akurat staliśmy na Puławskiejw długim ciągu samochodów,coś się zablokowało, tkwiliśmytak już kilka minut i tylko co jakiśczas posuwaliśmy się w żółwimtempie po parę metrów. Tak-sówkarz zamyślił się, palcamibębnił w rączkę kierownicy.

– Kawał czasu już minęło,przeszło 20 lat. Wiozłem taką

pasażerkę, elegancka, przyjem-na kobitka w średnim wieku.Z postoju mnie wzięła. Dalekikurs za miasto. Od słowa do sło-wa zaczęła się znajomość. Paso-wałem jej jako kierowca. Umó-wiliśmy się, że będę ją woził co-dziennie. Ustaliliśmy zapłatę,nie targowała się wcale. Jeździ-łem z nią dwa tygodnie. Całyczas kursy dookoła Warszawy,Konstancin, Piaseczno, Zalesie.Z drugiej strony Wisły też, Anin,Radość. Ona, ta cwana damulka,kupowała place, załatwiałaumowy. Jeździliśmy do notariu-sza, do banku.

Panie, tych działek ona naku-piła! Miała pieniądze, zarobiław Stanach. Dziesięć lat tam była.Opiekowała się starymi bogaty-mi ludźmi. Przyjemnie się z niąjeździło, zatrzymywaliśmy sięw kawiarniach, restauracjach,na obiad zapraszała.

I ona raz tak mówi: – Panie Ry-szardzie, dlaczego pan sobie niekupi jakiejś działeczki? Niechpan zgromadzi pieniądze i szyb-ciutko to wszystko możemy za-łatwić.

– A po co mi? – odpowiedzia-łem.

Nigdy nie miałem żadnej zie-mi i wcale mnie do tego nie cią-

gnęło. Ona tłumaczyła cierpli-wie, że wcale nie o to chodzi.Przede wszystkim jest to kapitał.Kiedyś ceny pójdą w górę i wte-dy można sprzedać z dużym zy-skiem.

Nie chciałem o takim zabez-pieczeniu myśleć, w ogóleo przyszłości nie myślałem.Na taksówce zarabiałem nieźle,zawsze świeży grosz, można by-ło się zabawić, wypić. Na niczymwięcej mi nie zależało.

Jeszcze parę razy napomknę-ła o tym pani Irenka: – Mam dlapana taki plac w Konstancinie,niedrogi, kupi pan i w niedale-kiej przyszłości to będzie kopal-nia złota. Byłem głupi i nie sko-rzystałem z tej szansy. Ona z do-brego serca mi radziła.

Wiesz pan, ile ona tych pla-ców nakupiła? Dziesięć, 15, cośtakiego... Miliony na tym zarobi-ła. Miliony dolarów – powiedziałi zamyślił się ponuro. – Ciężkifrajer był ze mnie. Teraz stary jużjestem, ani głowy, ani siły do ni-czego. Kobieta gdera i złości się,ciągle forsy jej za mało. Zrób coś,do jasnej cholery! Tak czasemwykrzykuje. A co ja mogę zro-bić? Powiedz pan, co ja mogęzrobić...

Stracona szansa

Jeśli się nie poleje krew, to nic z tejnowej Polski nie będzie! – tych słów nieusłyszałem od jakiegoś najbardziej zawziętegosolidarucha walczącego, z tych, co ukrywali sięjeszcze po wyborach w czerwcu 1989 roku.Powiedziała tak wtedy moja żona, osobaz dobrego domu, pomagająca w biedzieludziom, kotom i psom.Mnie też pomogła parę razy, a najbardziejw Trzech Króli 1982 roku, kiedy wróciłemz przesłuchania na Rakowieckiej. Odmówiłemwtedy współpracy, czyli nie zostałem kapusiem,ale zmęczony dwugodzinną rozmową wziąłemod oficera SB kartkę z jego telefonem„na wypadek, gdyby pan redaktor się rozmyślił”.Żona wysłuchała dokładnie opowieścii powiada: „Wszystko pięknie, ale dawajkartkę”. I natychmiast ją spaliła. Taka jest tafiligranowa, wielka duchem kobietka. Ma zasady.Ale w 1989 roku zdenerwowała mnie potwornie.– To chcesz utopić Polskę we krwi, kiedy onimają wojsko, milicję, bezpiekę oraz Sowietów

na granicach, a także wewnątrz kraju?! Przecieżjest jeszcze Układ Warszawski i RWPG! Dwamiliony obywateli polskich są w PZPR!Jedyna nasza szansa to przejąć władzęstopniowo i bez kropli krwi właśnie... Takkrzyczałem na nią wtedy.Obecnie, kiedy jesteśmy w NATO i w UniiEuropejskiej, kiedy kolejne roczniki młodychPolaków traktują opowieści o tamtym czasiebiedy i poniżenia jak baśnie o żelaznym wilku,łatwo mówić o konieczności większegozdecydowania solidarnościowej opozycjina przełomie lat 1988–1989. Nic nie kosztująstwierdzenia: trzeba było nie siadaćprzy Okrągłym Stole, trzeba było poczekać, aż sięto samo zawali, trzeba było chwycić za gardło...Wtedy jednak i realny koszt zwłoki, i kosztkonfrontacji wydawał się za wysoki. Ale czyw ciągu ubiegłych 19 lat nie zapłaciliśmy– materialnie i mentalnie – ceny jeszcze wyższej,idąc na kompromis z zasadami?

—Maciej Rosalak

04-03-PR-1-A-003-KO-1 27-02-08 17:04 Page 3

BARTOSZ MARZECdziennikarz „Rzeczpospolitej”

To był po prostu dramat– wspominał Jacek Ku-roń w książce „PRL dlapoczątkujących”. – Jak,nie mając pieniędzy, lo-

gistycznego zaplecza ani organi-zacyjnych struktur, moż-na w dwa miesiące zorganizo-wać, przeprowadzić i wygraćkampanię wyborczą w 40-milio-nowym kraju, w którym od40 lat nie odbyły się normalnewybory? Nie można! Zwłaszczaże druga strona miała i pienią-dze, i zaplecze, i nieźle działającestruktury.

Zdjęcie z Lechem

Okazało się jednak, że fundu-sze, machina propagandowai partyjny aparat to nie wszystko.

Ikoną tamtego czasu jest dzie-ło Tomasza Sarneckiego. Spara-frazował on czarno-biały plakatMariana Stachurskiego z 1959 r.do filmu „W samo południe”z Garym Cooperem. W nowejwersji Cooper, niezłomny stróżprawa z legendarnego wester-nu, trzymał w dłoni złożonąkartkę wyborczą. Nad gwiazdą

szeryfa miał przypięty znaczek„Solidarności”. Umieszczoneu dołu hasło zapadało w pamięć:„W samo południe / 4 czerw-ca 1989”.

Choć właśnie ta praca stała sięsymbolem czasu zmian, tow praktyce o wiele większe zna-czenie miały zupełnie inne pla-katy.

4 Najnowsza historia Polaków

– W Komitecie ObywatelskimzAndrzejem Wajdą odpowiadali-śmy za przygotowanie kampaniiwyborczej w Polskim Radiu i Te-lewizji – wspomina Janina Jan-kowska. – Ze sceny nakręconejprzez Andrzeja Wajdę – wejścianaszych kandydatów do StoczniGdańskiej, gdzie witał ich Wałęsai każdemu ściskał prawicę – po-

Władzom PRL udało się ochronić proces reglamentowania „rewolucji”, uwłaszczenia nomenklatury,

DR SŁAWOMIR CENCKIEWICZhistoryk IPN w Gdańsku

Polska pieriestrojkai droga do transforma-cji rozpoczęła się jużw połowie lat 80. Naj-pierw była napisa-

na wiosną 1985 roku w areszcieśledczym w Gdańsku książkaAdama Michnika „Takie czasy…rzecz o kompromisie”, w którejpojawił się pomysł dialogu z wła-dzą i „autentycznego wyboru

do Sejmu 30 procent spośróddeputowanych”. Wizjonerski po-mysł Michnika zrealizowanopozaledwie czterech latach…

W lipcu 1986 roku władzePRL przyjęły ustawę amnestyj-ną, dzięki której 12 przywódcówpodziemia wyszło na wolność(ogółem zwolniono ponad 200więźniów politycznych). Wewrześniu 1986 roku Lech Wałęsapowołał jawną strukturę zdele-galizowanego związku – Tym-czasową Radę „Solidarności”,skupiającą liderów solidarno-ściowego podziemia. Nieco póź-niej, ale także jesienią 1986 roku,Wałęsa oraz wspierająca go gru-pa intelektualistów (m.in. JerzyTurowicz, Bronisław Geremeki Stefan Bratkowski) wystąpilio zniesienie sankcji gospodar-

czych nałożonych przez StanyZjednoczone na PRL po wpro-wadzeniu stanu wojennego. Mi-mo szalejącej cenzury apel tenbez problemu opublikowanona łamach „Tygodnika Po-wszechnego”. Był to wyraźny sy-gnał, że także ludzie reżimui „konstruktywnej opozycji” mo-gą realizować podobne cele.

Co bardziej światli komuniściz otoczenia gen. Wojciecha Jaru-zelskiego doskonale odczyty-wali ducha czasów. Było dla nichjasne, że gorbaczowowska gła-snost’ i pieriestrojka prowadzićmusi do reform i odwilży w ca-łym bloku sowieckiego impe-rium. Marzyli więc o „manewrzekooptacyjnym”, który polegaćmiał na wciągnięciu ludzi „Soli-darności” w orbitę aparatu wła-

dzy. Jednak początkowo wybra-li niejako drogę na skróty, pro-ponując Wałęsie wejście do Ra-dy Konsultacyjnej przy Prze-wodniczącym Rady PaństwaPRL. W styczniu 1987 roku takiprojekt przedłożył Jaruzelskie-mu tzw. zespół trzech (StanisławCiosek, Jerzy Urban i gen. Wła-dysław Pożoga). Jednak wów-czas na taki rodzaj kooptacji niebyło szans, chociaż do powoła-nej w 1986 roku rady wstąpiłyosoby – że wymienię Władysła-wa Siłę-Nowickiego, AleksandraGieysztora, Krzysztofa Skubi-szewskiego i Jana Kułaja – którecieszyły się poparciem niektó-rych kręgów opozycji.

W czerwcu 1987 roku przybyłdo Polski z pielgrzymką Jan Pa-weł II. Jego wizyta wzmocniła

„Solidarności” udało się przed wyborami 1989 roku połączyć niemal wszystkie siły

Pojedynek w samo południe

Laboratorium pieriestrojki

Wielu warszawiakom wyboryz czerwca 1989 roku kojarząsię z kawiarnią Niespodziankaprzy placu Konstytucji. Antreso-lę tego lokalu zamienionow siedzibę Warszawskiego Ko-mitetu Obywatelskiego„Solidarność”. Napływały tammeldunki o przebiegu głosowa-nia na terenie całego kraju. Ażdo godzin porannych ochotnicyliczyli głosy, używając do tegonadesłanych z Zachodu kompu-terów. Program do liczeniagłosów stworzyli popierający„Solidarność” naukowcy z Poli-techniki Warszawskiej.

Niespodzianka

≥Do Niespodzianki przychodzili tłumnie ludzie wszystkich generacji

MA

CIE

J M

AC

IER

ZY

ŃS

KI/

PA

P

04-03-PR-1-A-004-KO-1 27-02-08 17:06 Page 4

>Reportaż z przeszłości 5

wstał pomysł serii plakatów ludzi„Solidarności” zLechem.

– Kandydujący do parlamen-tu opozycjoniści pochodziliprzeważnie z dużych miast i ichnazwiska nic nie mówiły lu-dziom na prowincji – tłumaczyAntoni Dudek, historyk IPN.– Dlatego właśnie zdjęcie z Wa-łęsą, popularnym ludowym try-bunem, stawało się kluczowe.Ponieważ wybory miały charak-ter plebiscytu, złośliwi mówili,że nawet krowa znalazłaby sięw Senacie, gdyby sfotografowa-no ją z Lechem Wałęsą. Coś jestna rzeczy: jedynym kandyda-tem „Solidarności”, który takie-go zdjęcia nie miał, był PiotrBaumgart. Nie miał, bo nie przy-jechał na spotkanie, podczasktórego wykonywano fotogra-fie. W rezultacie Baumgart, któ-ry kandydował na senatoraz województwa pilskiego, prze-grał z Henrykiem Stokłosą.

Biznesmen rozdawał swoimwyborcom kiełbaski i piwo.

– „Solidarność” pierwszy razurządziła kampanię w takim sty-lu, w jakim później się przepro-wadzało wybory – twierdzi Du-dek. – Działacze opozycji odeszliod modelu PRL-owskiego.Przez dziesięciolecia opierał sięon na spotkaniach, podczas któ-

przetrwanie kadr byłej SB, uniemożliwienie dekomunizacji

>

>

rych za zielonym stolikiem sie-dzieli kandydaci, a po drugiejstronie znajdowali się wyborcy.Kandydaci wygłaszali oświad-czenia, wyborcy wysłuchiwalidrętwych mów i tak się wszystkokończyło. W 1989 r. kampaniazmieniła się w show. Z sal, który-mi zresztą „Solidarność” rzadkodysponowała, uciekano w ple-ner. Pogoda sprzyjała. Staranosię, aby spotkaniom przedwy-borczym towarzyszyły imprezy,m.in. występy Jacka Fedorowi-cza czy Wojciecha Młynarskiego.

Yves Montand na uniwerku

– Pamiętam, że na Ursynowieśpiewałem dla kilku tysięcy lu-dzi – mówi Młynarski. – Wyko-nałem wtedy utwór „Przetrwa-my”. Potem nastąpiła prezenta-cja opozycjonistów starającychsię o miejsce w parlamencie.

Song „Przetrwamy” stał sięhymnem tego czasu: „Dopókichętnych na cokoły/ nie ma zbytwielu kandydatów, / dopóki sia-da się do stołu, / by łamać chleb,nie – postulaty, / Dopóki z sobąrozmawiamy/ z szacunkiem,ciepło szczerze miło, / a niez bezmyślną, tępą siłą / prze-trwamy, / przetrwamy, / prze-trwamy”.

Drogę dla zaangażowanych

„Solidarność” i nadała jej nowądynamikę. Było kwestią czasu,kiedy dojdzie do ugody międzydrużyną Wałęsy i władzą. Sprzy-jało temu stanowisko Moskwy,która dawała wyraźny sygnałdo zainicjowania „dialogu spo-łecznego” z udziałem niektórychprzedstawicieli „Solidarności”.

Ku narodowej zgodzie… i zdradzie

Drogę ku „dialogowi społecz-nemu” otworzyły strajki majo-wo-sierpniowe 1988 roku. Po razpierwszy od kilku lat na sztanda-rach strajkujących robotnikówpojawił się postulat relegalizacji„Solidarności”. Dla strajkującychrobotników, spośród którychwiększość stanowiła młodzież,„Solidarność” oznaczała równo-cześnie niepodległość. Dlatego,mimo mizerii strajków majowo--sierpniowych, nie chcieli słyszećo kolejnej szansie na kompromisz komunistami. Z niepokojem

antykomunistyczne: opozycję prawicową, lewicową, laicką i katolicką

artystów przetarł Piotr Szczepa-nik, który opozycję wspierałod wielu lat.

– Od sierpnia 1980 r. dałemokoło 650 koncertów dla ludzi„Solidarności” w całej Polsce– mówi Piotr Szczepanik. – Wy-stępowałem w świątyniach, booficjalnie takie imprezy były za-kazane. Do koncertów przygoto-wywałem się, studiując dziełapani profesor Marii Janiono polskim romantyzmie, niecolżejsze książki Mariana Brandy-sa – od „Kozietulskiego i innych”

po „Koniec świata szwoleże-rów”. Do lektur podstawowychnależały też „Pisma, mowy, roz-kazy” marszałka Piłsudskiego.Zacząłem od programu„Rok 1831” – rzeczy o powstaniulistopadowym. Mówiłem o bo-haterstwie żołnierzy i kunkta-torstwie przywódców. Potemprzedstawiałem poezję polskichpowstań narodowych, historięLegionów i kampanii 1920 r.Wreszcie przypominałem po-wstanie warszawskie i podsu-mowałem 40-lecie PRL. Wiersze

wsłuchiwano się w treść oświad-czenia gen. Czesława Kiszczaka z26 sierpnia 1988 roku: „nie sta-wiam żadnych warunków ani codo tematyki rozmów, ani codo składu uczestników. Wyklu-czam jednak możliwość uczest-nictwa osób odrzucających po-rządek prawny i konstytucyjnyPRL”.

Kilka dni później doszłodo spotkania Wałęsa – Kiszczak.Ustalono, że warunkiem podję-cia rozmów jest wygaszeniestrajków w ciągu 20 godzin. Wa-łęsa wrócił do Stoczni Gdańskiejim. Lenina, gdzie działał Między-zakładowy Komitet Strajkowy,i ogłosił zakończenie strajku.Podczas telekonferencji z szefa-mi WUSW Kiszczak z satysfakcjąoznajmił: „Wałęsa podjął się mi-sji wygaszania strajków i wypeł-nił ją, mimo silnych oporów jegoprzeciwników. Tym samym zo-stał w zasadzie spełniony narzu-cony przeze mnie warunek spo-

koju społecznego podczas roz-mów Okrągłego Stołu”.

W ślad za tym oświadczeniemszła gra władz obliczonanarozbi-cie iwspieranie podziałów w„So-lidarności”. Była to wistocie kon-tynuacja strategii dezintegracjizwiązku zapoczątkowanawokre-sie pierwszej „Solidarności”. Niedziwmy się zatem analitykomz SB, którzy w tym czasie pisali:

R.

KW

IAT

EK

, Z

BIO

RY

S.

CE

NC

KIE

WIC

ZA

„Obrady w ramach OkrągłegoStołu ujawniać mogą daleko idą-ce sprzeczności wewnątrz opo-zycji. Należy te rozdźwięki, kon-flikty i animozje skrzętnie wy-chwytywać ipogłębiać”.

Niestety, począwszy odzakoń-czenia strajków sierpniowychw1988 roku, wkrucjacie przeciw„niekonstruktywnym” uczestni-czyli liderzy „Solidarności” sku-

≥Manifestacja Federacji Młodzieży Walczącej w Gdańsku

≥Yves Montand w towarzystwie Andrzeja Łapickiego na UniwersytecieWarszawskim podczas strajku studentów. Maj 1989 r.

STA

NIS

ŁA

W M

AL

ISZ

EW

SK

I/K

AR

TA

04-03-PR-1-A-005-KO-1 27-02-08 17:07 Page 5

Zakazane słowo „Solidarność”

Członkowie PZPR komplet-nie nie rozumieli potrzeby bez-pośredniego kontaktu z elekto-ratem.

– Cały aparat PRL-owski byłoduczony zabiegania o głosy, bodo tej pory wszystkie wyborybyły fikcją – wyjaśnia Antoni Du-dek. – Jeśli w 1989 r. ktoś próbo-wał nowatorskich działań, toprzeważnie kompromitowałjeszcze stronę koalicyjno-rządo-wą. Przypominam sobie jedne-go z kandydatów, dyrektora za-kładu odzieżowego, który, za-biegając o głosy, sprzedawał nie-dostępne na rynku kurtki. To niemogło zaskarbić mu sympatii.Na takim tle wyróżniała się tylkodynamiczna kampania Mieczy-sława Wilczka czy AleksandraKwaśniewskiego do Senatu.Przegrali wprawdzie, ale uzy-skali całkiem niezłe rezultaty.

Społeczeństwo mobilizowałyprogramy telewizyjne i radiowe,bowiem opozycja, choć w ogra-niczonym zakresie, otrzymałajednak dostęp do mediów elek-tronicznych. Był to efekt posta-nowień Okrągłego Stołu.

Raz w tygodniu dziennikarze

„Solidarności” przygotowywalidla radia godzinny magazyn in-formacyjny i dodatkowo progra-my do bloków wyborczych emitowanych także w telewizji.Audycje studia wyborczego Ko-mitetu Obywatelskiego „Soli-darności” zapowiadał charakte-rystyczny sygnał skomponowanyprzez Włodzimierza Korcza.

– Nagrywałem akurat pod-kład do piosenki Danuty Rinn„Polskie skrzydła” – wspomi-na kompozytor. – Słowa do tegosongu napisał Ernest Bryll. Pieśńbyła wcześniej wykonywa-na podczas patriotycznego kon-certu w Muzeum Archidiecezjiu księdza Przekazińskiego. Na-gle w studiu, gdzie pracowałem,zadzwonił telefon. Spytanomnie, czy z melodii, która „po-szła w Polskę”, nie uczyniłbymsygnału zapowiadającego studiowyborcze „Solidarności”. Po-wiedziałem, że oczywiście. „A ileto będzie kosztowało?” – usły-szałem wtedy. „Absolutnie nic”– odparłem, bo taki to byłwzniosły czas. Natychmiast na-grałem wersję instrumentalnąutworu i przekazałem ją wysłan-nikowi ze sztabu „Solidarności”.

– Nasz radiowy magazyn wy-

borczy, a później także telewi-zyjny, nazywał się „Solidarni”– mówi Janina Jankowska.– Z początku nagrań dokonywa-liśmy w budynku Instytutu Nie-widomych przy Konwiktorskiej.Nie chciano nas bowiem wpu-ścić do Komitetu ds. Radia i Te-lewizji. Usłyszeliśmy tam nawet,że partyjni fachowcy mogąza nas stworzyć audycje wybor-cze. Oczywiście nie zgodziliśmysię. Przystąpiliśmy do pracyi magazyn od początku do koń-ca przygotowaliśmy własnymisiłami. Został wyemitowanyjeszcze przed ukazaniem się„Gazety Wyborczej”. A więc byli-śmy pierwszym prawdziwie nie-zależnym medium. Pierwszymzespołem dziennikarskim, którynie podlegał nakazom władzy.Potem wygospodarowano nampokoik w piwnicach Komitetu.Pamiętam, że w budynku nieprzywitano nas serdecznie.Pewnie dlatego, że dla „Solidar-ności” pracowali także dzienni-karze, których z oficjalnych me-diów wyrzucono wcześniejza niezależne myślenie.

Wkrótce potem również wol-na prasa uzyskała duży wpływna kształt opinii publicznej. Po-

6 Najnowsza historia Polaków

i pieśni przeplatałem z fragmen-tami dzienników i wspomnień.Każdy występ trwał długo – bli-sko dwie godziny, ale ludzieprzyjmowali moje słowa. Były todla mnie niezapomniane prze-życia.

W ślady Piotra Szczepanikaposzło wielu ludzi kultury.Do głosowania na „Solidarność”namawiali także Maja Komo-rowska, Andrzej Łapicki i Kazi-mierz Kaczor.

– Swój udział w kampanii wy-borczej uważałem za obowiązekobywatelski – mówi Kaczor.– Jako osoba przez niektórychrozpoznawana postanowiłemnakłonić do poparcia ludzi, któ-rych darzyłem zaufaniem. Kimśtakim był Janek Lityński i cieszęsię, że choćby w małym stopniumogłem mu w czasie wyborówpomóc.

Do Polski ściągnięto także ar-tystów z zagranicy. PrzyjechałYves Montand, który wystąpiłpublicznie na dziedzińcu Uni-wersytetu Warszawskiego i agi-tował na rzecz opozycji. Z koleiSzczepanik głosował w NowymJorku, gdzie, jak mówi, także da-ło się wyczuć „romantyczną” go-rączkę.

Pojedynek w samo południe

Władzom PRL udało się ochronić proces reglamentowania „rewolucji”, uwłaszczenia nomenklatury,

pieni wokół Lecha Wałęsy.Po marginalizacji wewnątrzsoli-darnościowej opozycji w postaciGrupy Roboczej Komisji Krajowej„Solidarności” przedmiotem ata-ku stali się głównie „radykałowie”zSolidarności Walczącej, Liberal-no-Demokratycznej Partii Nie-podległość, Federacji MłodzieżyWalczącej, Niezależnego Zrzesze-nia Studentów czy Polskiej PartiiNiepodległościowej za to, że niewłączają się wnurt porozumieniaz władzami PRL. Dla tych środo-wisk nie były istotne rozmowyprzygotowawcze do OkrągłegoStołu, ale spełnienie jednego po-stulatu –wolnych wyborów.

„Ochrona operacyjna”Magdalenki

31 sierpnia 1988 roku w williMSW przy ulicy Zawrat w War-szawie spotkali się Lech Wałęsa,

Stanisław Ciosek, Czesław Kisz-czak iks. Alojzy Orszulik. Podczaspożegnania, kiedy podjeżdżałmercedes episkopatu, Ciosekmiał się zwrócić do Wałęsy: „Do-gadajmy się, awszyscy będziemyjeździli takimi mercedesami”. Takrodziła się Magdalenka pomyśla-na od początku jako swego ro-dzaju zabieg socjotechniczny słu-żący przede wszystkim rozłado-waniu społecznego niezadowole-nia. „Solidarność” miała firmo-wać trudne i bolesne społeczniereformy gospodarcze.

W połowie 1989 roku scena-riusz ten został wprowadzonyw życie, czego symbolem byłwybór gen. Jaruzelskiegona prezydenta PRL/RP 19 lip-ca 1989 roku przy wsparciu nie-których posłów ObywatelskiegoKlubu Parlamentarnego. Moż-na powiedzieć, że w przekona-

niu władz PRL nowa „Solidar-ność”, rozładowując nastrojeniezadowolenia, miała rozcią-gnąć parasol ochronny nad ca-łym procesem przebudowy sys-temu „realnego socjalizmu” wy-negocjowanego w Magdalence(15 – 16 IX 1988 – 2 III 1989)i przy Okrągłym Stole(6 II – 5 IV 1989), a realizowane-go nawet po zwycięskich dla„Solidarności” wyborach z4 czerwca 1989 roku. W jednejz informacji dziennych MSW z7 czerwca 1989 roku możemyprzeczytać, że dzień po wybo-rach „Jacek Kuroń przekazałdo Wrocławia WładysławowiFrasyniukowi następujące wy-tyczne: – NSZZ „Solidarność”ma nie organizować żadnychdemonstracji z okazji „zwycię-stwa nad koalicją”; – w gazet-kach i ulotkach sygnowanych

przez „Solidarność” nie wolnoużywać określeń typu „śmierćkomunie”. Obranego w Magda-lence kursu nie były w staniezmienić nawet dokonanew okresie Okrągłego Stołu za-bójstwa księży Stanisława Su-chowolca, Stefana Niedzielakai Sylwestra Zycha oraz działaczaFMW z Kętrzyna, 25-letniegoRoberta Możejki, którego 31 ma-ja 1989 roku zatrzymała milicja,po czym jego ciało znalezionow pobliskim jeziorze.

Lektura dokumentów SB z te-go okresu pozwala stwierdzić, żeów proces przebudowy byłwspomagany operacyjnie przezbezpiekę. Jeszcze zanim rozpo-częły się rozmowy OkrągłegoStołu, instrukcje SB wskazywałypotrzebę wspierania „zwolenni-ków konstruktywnego nurtuopozycji w naszym kraju” kosz-

Laboratorium pieriestrojki

>

„Solidarności” udało się przed wyborami 1989 roku połączyć niemal wszystkie siły

>

04-03-PR-1-A-006-KO-1 27-02-08 17:07 Page 6

>Reportaż z przeszłości 7

pularnością cieszył się zarównoreaktywowany „Tygodnik Soli-darność”, jak i nowo utworzo-na „Gazeta Wyborcza”, którana pierwszej stronie cytowałasłowa Lecha Wałęsy: „Żeby byłoinaczej i lepiej musimy te wybo-ry wygrać”.

Wszystko to pomogło uświa-domić Polakom, że pierwszy razod wielu lat stoją przed faktycz-nym wyborem.

Mylne kalkulacje władzy

„Solidarność” mogła liczyćna rzesze wolontariuszy. Nie tyl-ko pomagali przy organizacjispotkań czy kolportażu broszur,ale też rozlepiali plakaty. Władzamiała za to milicję, która te pla-

katy zrywała.– Gdyby o losach wyborów

decydowała obecność w me-diach, kto wie, czy władza by niezwyciężyła – mówi Antoni Du-dek. – Rządowi stratedzy liczyli,że opozycja jest silna tylko w 10– 15 największych miastach Pol-ski. Spodziewali się, że tam prze-grają, ale byli pewni zwycięstwaw reszcie kraju, gdzie „Solidar-ność” nie miała właściwie struk-tur. Tylko że w ciągu dwóch mie-sięcy kampanii sytuacja zupeł-nie się zmieniła za sprawą Kościoła. Władze miały nadzie-ję, że zachowa się on neutralnie,a tymczasem wielu księży włączyło się w kampanię. Zwykle nie agitowali z ambon,

przetrwanie kadr byłej SB, uniemożliwienie dekomunizacji

tem „wyhamowania najbardziejagresywnych inicjatyw” podej-mowanych przez „ekstremi-stów”. W „Problemowym planiedziałania” gdańskiej SB ze stycz-nia 1989 r. jest mowa o tym, żew związku z istniejącymi podzia-łami w „strukturach przeciwni-ka” należy „ofensywnie wykorzy-stywać posiadane już osoboweźródła informacji oraz nawiązaćdialogi operacyjne, zwłaszczawstrukturach zwolenników nur-tu umiarkowanego”. Miały oneczynnie wspierać „reformator-skie poczynania władz politycz-no-państwowych”.

Cały czas starano się monito-rować i neutralizować wszelkieinicjatywy „nurtu radykalnego”.W instrukcjach MSW z począt-ku 1989 r. jest mowa o próbach„agenturalnego opanowania”niektórych ugrupowań radykal-nych „w celu zepchnięcia ichdo defensywy”. O działaniachoperacyjnych SB na bieżąco in-

formowano najwyższe czynnikiw państwie. Dobrym tego przy-kładem może być operacjao kryptonimie „Hydra”, wymie-rzona w niewielką Polską PartięNiepodległościową (RomualdaSzeremietiewa) i podejmowaneprzez nią inicjatywy na rzecz po-rozumienia wszystkich konte-statorów umów Okrągłego Stołuwzywających do bojkotu wybo-rów 4 czerwca 1989 r.

Informacje o groźbie budowy„bloku niepodległościowego”przez PPN, Solidarność Walczą-cą (Kornel Morawiecki) i GrupęRoboczą Komisji KrajowejNSZZ „Solidarność” (m.in. An-drzej Gwiazda i Andrzej Sło-wik), którego celem było nie tyl-ko całkowite odebranie władzykomunistom, ale również mar-ginalizacja ekipy skupionej wo-kół Wałęsy, lądowały na biur-kach 50 najważniejszych osóbw państwie. Wśród nich najbar-dziej znaczącymi byli rzecz ja-

sna: Wojciech Jaruzelski, Cze-sław Kiszczak i Mieczysław F.Rakowski, ale również: Stani-sław Ciosek, Jerzy Urban, Ja-nusz Reykowski, Ireneusz Seku-ła, Sławomir Wiatr, AleksanderKwaśniewski i Józef Oleksy.

antykomunistyczne: opozycję prawicową, lewicową, laicką i katolicką

>

≥Znany plakat ukazujący dynamikę odzyskiwania suwerenności

ZB

IOR

Y F

CD

CN

Wolność nie dla „ekstremy”

Sukces „Solidarności” w wy-borach kontraktowych z4 czerwca 1989 r. i powstanierządu Tadeusza Mazowieckiegow sierpniu 1989 r. nie osłabiłydziałalności SB. Z dostępnychdziś źródeł MSW wiemy, żedo wiosny 1990 r. SB – z różnymnatężeniem – wciąż prowadziładziałania operacyjne wobec nie-których odłamów antykomuni-stycznej opozycji. Być możedziałania te koordynował dyrek-tor Departamentu OchronyKonstytucyjnego PorządkuPaństwa MSW gen. KrzysztofMajchrowski, na którego biurkojeszcze wiosną 1990 r. spływałyna przykład meldunki tajnegowspółpracownika o pseudoni-mie Ryszard działającego w kie-rowniczych strukturach PPN.

Faktem jest, że wszystkie an-tyokrągłostołowe organizacje– Solidarność Walcząca, PolskaPartia Niepodległościowa, Fe-

≤Płonący pomnik Lenina, usu-nięty z Nowej Huty w 1989 roku

Frekwencja w pierwszej turze wyniosła 62 proc. Na 161 możliwychmandatów poselskich „Solidarność” zdobyła 160, a także 92 man-daty na 100 miejsc w Senacie. Lista krajowa, która miała zapewnićmiejsce w Sejmie działaczom PZPR, przepadła z kretesem. 18czerwca odbyła się druga tura wyborów, w której o wakujące 294spośród 295 nieobsadzonych mandatów konkurowali kandydacistrony rządowej. Komitet Obywatelski „Solidarność” zdobył ostatniwolny mandat. W wyborach do Senatu „S” zdobyła 99 mandatów.Mandaty w Sejmie rozkładały się następująco: Obywatelski KlubParlamentarny – 161, Klub Poselski PZPR – 173, Klub ZSL – 76,Klub Stronnictwa Demokratycznego – 27, Klub Poselski PAX– dziesięć, Klub Poselski Unii Chrześcijańsko-Społecznej – osiem,Klub Poselski Polskiego Związku Katolicko-Społecznego – pięć.

Wielkie zwycięstwo „Solidarności”>

TO

MA

SZ

WIE

RZ

EJ

SK

I/F

OT

ON

OV

A

04-03-PR-1-A-007-KO-1 27-02-08 17:08 Page 7

8 Najnowsza historia Polaków

ale udostępniali plebaniena spotkania założycielskie ko-mitetów obywatelskich i skrzy-kiwali ludzi.

„Solidarności” udała się nie-zwykła sztuka – pod jednymsztandarem połączono niemalwszystkie siły antykomunistycz-ne: opozycję prawicową, lewico-wą, laicką i katolicką. To w dużejmierze przesądziło o sukcesie.

– Oczywiście, czerwcowe wy-bory były wielkim zwycięstwem„Solidarności”, ale ten triumfw znacznym stopniu ułatwiłastrona koalicyjno-rządowa– podsumowuje Antoni Dudek.– Władze wystawiły nadmiernąliczbę kandydatów, którzy mu-sieli potem walczyć między so-bą. Źle przygotowały też ofensy-wę propagandową, nie biorącpod uwagę, że mają do czynie-nia ze swoistym plebiscytem.Partyjni specjaliści wywniosko-wali z zachodnich podręczni-ków marketingu politycznego,że najważniejszych jest ostat-nich kilkanaście dni kampanii.To, oczywiście, prawda, ale tylkow warunkach dojrzałej demo-kracji. Tego już rządzący nie wie-dzieli.

Władza odstąpiła więc „Soli-

darności” pola na ponad mie-siąc i do 20 maja 1989 r. domino-wała kampania opozycji. Gdystrona rządowa ruszyła z decy-dującym uderzeniem, było jużzbyt późno. Ludzie na tyle moc-no identyfikowali się z obozemprzemian, że nastroje nie mogłyulec zmianie.

– Władza się pomyliła w kal-kulacjach i zdecydowała na nie-korzystną dla siebie ordynację

wyborczą – tłumaczy AntoniDudek. – Gdyby do Senatu nieprzyjęto ordynacji większościo-wej a proporcjonalną, strona ko-alicyjno-rządowa zdobyłaby kil-kanaście mandatów. A tak nieuzyskała żadnego. Już po wybo-rach władze oskarżały „Solidar-ność”, że doprowadziła do „kon-frontacyjnych” wyborów, pod-czas gdy przy Okrągłym Stoleustalono, że wybory będą – co-

kolwiek miałoby to oznaczać– „niekonfrontacyjne”. Na liściekrajowej miały się znaleźć na-zwiska kandydatów „Solidarno-ści” i obozu rządowego.Na szczęście „Solidarność”w porę wycofała się z tego po-mysłu i w efekcie pozostali tamsami ludzie władzy. Skończyłosię tak, że 33 z 35 kandydatównie uzyskało wymaganej więk-szości. —Bartosz Marzec

Pojedynek w samo południe

Władzom PRL udało się ochronić proces reglamentowania „rewolucji”, uwłaszczenia nomenklatury

deracja Młodzieży Walcząceji część Konfederacji Polski Nie-podległej – w sprawie rządu Ma-zowieckiego mówiły jednymgłosem. Działalność rządu po-strzegano bowiem wyłącznieprzez pryzmat umowy Okrągłe-go Stołu. Zarzucano mu bardzowiele: „grubą kreskę”, strachprzed wolnymi wyborami, opie-szałość w wyprowadzaniu Pol-ski z Układu Warszawskiego,obronę wpływów PZPR w szko-łach i zakładach pracy, utrzymy-wanie funkcjonariuszy MO i SBna stanowiskach, przymykanieoczu na proces niszczenia doku-mentów partyjnych i bezpiecz-niackich.

Klimat tamtego czasu dobrzeoddaje relacja Jana Rokity,wówczas posła ObywatelskiegoKlubu Parlamentarnego:„Otrzymałem informacje, że

z MSW są wynoszone i paloneakta. Dotarłem do premiera, codla zwykłego posła OKP nie byłołatwe, ale Mazowiecki dał mi ra-dę absurdalną: żebym poinfor-mował o tym Kiszczaka, tego sa-mego, który na palenie akt conajmniej zezwalał”.

Jak konsekwentnie podjętosię w tym czasie obrony pozo-stałości komunistycznego reżi-mu ukazuje też sprawa pomnikaLenina w Nowej Hucie. Jesie-nią 1989 roku antykomunistycz-na młodzież z Konfederacji Pol-ski Niepodległej i Federacji Mło-dzieży Walczącej podjęła próbęobalenia tego pomnika, co spo-tkało się ze stanowczą reakcjąprzedstawicieli rządu i brutalnąakcją milicji. 4 grudnia 1989 ro-ku minister Aleksander Halloświadczył, że jeśli ekscesy wo-kół pomnika będą się powtarza-

ły, rząd Mazowieckiego podej-mie stanowcze przeciwdziała-nia. Również Lech Wałęsa zabrałw tej sprawie głos. W specjalnymoświadczeniu przywódca „Soli-darności” napisał: „Konflikt wo-kół pomnika Włodzimierza Le-nina w Nowej Hucie nasila się.W związku z tym oświadczam,że jakiekolwiek drastyczne roz-wiązanie tego problemu będziemiało charakter prowokacji po-litycznej”. W tym samym czasieWałęsa zapewniał w Moskwie,że „Polska może istnieć i rozwi-jać się tylko we współpracyz ZSRR na zasadzie obustron-nych korzyści”, a „wystąpieniaantyradzieckie w Polsce są pro-wokacjami”.

Pod koniec 1989 roku w MSWpowstał nawet obszerny raportna temat pozaparlamentarnychpartii i organizacji politycznych

w Polsce, które kontestują poro-zumienia Okrągłego Stołu.Funkcjonariusze SB zwracaliuwagę, że środowiska przeciw-ne kierunkowi przemian zapo-czątkowanych na przełomie lat1988/1989 „w każdej chwili mo-gą zakłócić porządek publiczny”.W ten sposób, mimo społeczne-go poparcia dla solidarnościowejrewolucji i idei radykalnego ze-rwania zdziedzictwem PRL, pro-ces ten został świadomie wyha-mowany. Władzom udało sięochronić proces reglamentowa-nia „rewolucji”, uwłaszczenia no-menklatury, przejęcie spółdziel-czości, przetrwanie kadr byłejSB, uniemożliwienie dekomuni-zacji czy przechwycenie majątkuPZPR przez formacje postkomu-nistyczne. Konsekwencje tegowidoczne są do dziś.

—Sławomir Cenckiewicz

Laboratorium pieriestrojki

>

„Solidarności” udało się połączyć niemal wszystkie siły antykomunistyczne

<Na wielkichtablicach podawanow Niespo-dziance ciągleaktualizowanewyniki wyboróww poszczegól-nych okręgach.Ludzie stalitam wytrwalei entuzjastycz-nie reagowalina wiadomościo kolejnychzwycięstwachkandydatów „S”

JAC

EK

DO

MIŃ

SK

I/R

EP

OR

TE

R

>

04-03-PR-1-A-008-KO-1 27-02-08 17:08 Page 8

>Pamiętam ten dzień 9

27 WRZEŚNIA – Pre-mierem PRL zostałMieczysław Rakowski.Podjęta przez niego mie-siąc później decyzjao postawieniu StoczniGdańskiej w stan likwida-cji została odczytana jakouderzenie w „Solidar-ność”.30 LISTOPADA – Telewi-zja przeprowadziłatransmisję debaty liderareżimowych związkówzawodowych Alfreda Mio-dowicza z LechemWałęsą, która zakończyłasię zwycięstwem przy-wódcy „Solidarności”.18 GRUDNIA – W pod-ziemiach warszawskiegokościoła pw. MiłosierdziaBożego powstał KomitetObywatelski przy prze-wodniczącym„Solidarności”. Tworzyłogo ponad 100 osób– uczonych, intelektuali-stów, działaczy„Solidarności” zaproszo-nych przez Lecha Wałęsęi stanowiących jego inte-lektualne zaplecze. KOpowołał 15 komisji tema-tycznych zajmujących sięnajważniejszymi aspekta-mi życia. Po obradachOkrągłego Stołu kierowałkampanią wyborczą „So-lidarności”.23 GRUDNIA – Sejm PRLuchwalił, odchodzącod komunistycznej orto-doksji, kilka ustawznacznie liberalizującychgospodarkę, co zostałowykorzystane przez dzia-łaczy esbecko-partyjnegoaparatu i stało się począt-kiem tworzenia przeznich finansowych fortunoraz uwłaszczenia partyj-nej nomenklatury.Przypieczętowały to ko-lejne ustawy, m.in.„o niektórych warunkachkonsolidacji gospodarkinarodowej” z lute-go 1989 roku, a takżeswobodnym obrocie de-wizami (z marca 1989),

Kalendarium

<JarosławSzarekhistoryk,Oddział IPN w Krakowie

19

88

>

6 lutego 1989 roku – początek obrad Okrągłego Stołu

ZBIGNIEW ROMASZEWSKIsenator

Po raz pierwszy infor-macja o OkrągłymStole dotarła do mniena przełomie styczniai lutego 1989 roku w

Komitecie Obywatelskim przyLechu Wałęsie. Poglądy byłyzróżnicowane: czy warto podej-mować tego rodzaju negocjacje ico powinno być ich przedmio-tem. Miałem duże wątpliwości,gdyż nie były to demokratycznekonsultacje. Zwykli ludzie nie-wiele na ten temat wiedzieli.Dlatego zawsze istniało zagroże-nie, że możemy podlegać mani-pulacji, tym bardziej że mieli-śmy do czynienia ze znanymidosyć cynicznymi graczami.

Nie byłem uczestnikiem głów-nych obrad Okrągłego Stołu, bomoją kandydaturę – podobniejak Jacka Kuronia czy AdamaMichnika – odrzuciła strona rzą-dowa. Po ostrych przepychan-kach oni zostali zaakceptowani, aja nie. Ostatecznie zostałem eks-pertem przy podstoliku doty-czącym wymiaru sprawiedliwo-ści, któremu przewodniczyłprawnik, późniejszy prezes SąduNajwyższego Adam Strzembosz,i to on reprezentował nas przyOkrągłym Stole. Podstoliki bar-dzo szczegółowo rozpatrywałykonkretne postulaty. Nasz zaj-mował się kilkudziesięciomasprawami, m.in. nowelizacją ko-deksu karnego, wykroczeń, ko-deksu karnego wykonawczego,ustawy o ustroju sądów po-wszechnych etc. Po długich dys-kusjach osiągnęliśmy porozu-mienie tylko w kwestii niezawi-słości sędziowskiej, która obo-wiązuje do dzisiaj (wreszcie uda-ło się odwrócić hierarchię ubek –prokurator – sędzia).

Najważniejsza była dla mniekwestia nadal przetrzymywa-nych więźniów politycznych(np. kapitana Adama Hodysza,którego sprawę pozytywnie roz-strzygnęliśmy po wizycie u ge-nerała Czesława Kiszczaka), bood dawna zajmowałem się prze-ciwdziałaniem represjom poli-tycznym. Poważnym proble-mem były także wysokie grzyw-ny czy konfiskaty m.in. samo-

chodów opozycjonistów. Takty-ka władz komunistycznych po-legała na tym, aby znanych opo-zycjonistów zostawić w spokoju(od wyjścia z więzienia w 1984roku nie miałem nawet rewizji wdomu), a innych działaczy tylkoza wizytę w kościele św. Stani-sława Kostki karać grzywną wy-sokości 50 tys. zł, co stanowiłowówczas trzymiesięczną pen-sję. Konfiskaty po rozmowachnaszego podstolika ustały.

Nigdy wcześniej nie byłem wPałacu Namiestnikowskim. Poraz pierwszy od 1981 roku wzią-łem udział w konferencji praso-wej, gdy dziennikarze przyszlido naszej bazy w Hotelu Euro-pejskim i nie musiałem uciekać.Staliśmy się w ten sposób legal-ną opozycją.

Czy komuniści musieli sięzgodzić zgodzić na OkrągłyStół? Oczywiście, że tak. To na-wet nie odbudowujące się po-woli struktury „Solidarności”stanowiły zagrożenie. Proces był

bardzo trudny i często towarzy-szyło mu zniechęcenie. Strajki1988 roku w kopalniach, NowejHucie, Szczecinie, Gdańsku nieprzyniosły spektakularnegosukcesu, wzmocniły jednak pre-sję społeczną. Naprawdę nie-bezpieczny dla władzy był pro-blem szerokiej odmowy spo-łecznej. Od przekupki na baza-rze przez hydraulika po profe-sora akademickiego wszyscywiedzieli, że władza jest do ni-czego i że nie trzeba się z nią li-czyć. Nie pomagało tutaj nawet

zastraszanie przez milicję czymordowanie księży. Nawet SBstraciła wiarę w sensowność po-dejmowanych działań.

Stworzenie korzystnej dla ne-gocjacji atmosfery to był naj-większy sukces strajków 1988roku. Pomysł, że wszystkie naszeżądania można było w sposóbstanowczy do końca wywalczyć,jest dla mnie wątpliwy. Rozwią-zywanie sporu na drodze ostre-go konfliktu bardzo by oddaliłoodejście od komunizmu i nie by-ło do końca realne. Komunizmsię walił, ale kondycja „Solidar-ności” też nie była dobra, zarów-no pod względem morale, jak istruktur organizacyjnych. Czę-sto zapomina się, że trudno naokrągło działać w podziemiu,trzeba mieć jeszcze czas na zara-bianie, aby za coś żyć.

Z dzisiejszego punktu widze-nia sądzę, że bilans OkrągłegoStołu jest korzystny – pozwolił sięnam oderwać od systemu komu-nistycznego i przejść chociażby w

postkomunizm. Negatywne skut-ki gospodarcze i patologie, któresię wkrótce pojawiły, były tylkopośrednio związane z OkrągłymStołem, a przede wszystkim zbłędami, które popełniliśmy póź-niej. Nie zwróciliśmy uwagi na to,że aparat komunistyczny stał sięgłównym beneficjentem prze-mian przez zdominowanie go-spodarki, przedsiębiorstw pań-stwowych, kredytów udzielanychprzez bank. To była katastrofa,której nie byliśmy w stanie prze-widzieć. —not. Łukasz Cybiński

Władza była do niczego...

<ZbigniewRomaszew-ski: – Niezwróciliśmyuwagi na to,że głównymbeneficjen-temprzemianstał się aparat ko-munistyczny

SE

WE

RY

N S

TY

S/

FO

TO

RZ

EP

A

04-03-PR-1-A-009-KO-1 27-02-08 17:08 Page 9

10 Najnowsza historia Polaków

co zaowocowałootwarciem sieci kanto-rów.16 STYCZNIA – Roz-poczęło się X PlenumKC PZPR, podczas które-go po ostrych sporachzdecydowano sięna przyjęcie ograniczone-go pluralizmuzwiązkowego i politycz-nego.21 STYCZNIA – „Nie-znani sprawcy”zamordowali ks. Stefa-na Niedzielaka,proboszcza parafii św.Karola Boromeuszaw Warszawie. Od lat za-angażowany byłw upamiętnianie ofiar ko-munistycznegoi sowieckiego terroru,dlatego po śmierci zyskałmiano „ostatniej ofiaryKatynia”. Prowadzoneśledztwo służyło raczejzatarciu śladów niż wy-kryciu sprawców. Kilkadni później zginął ks. Bo-gusław Suchowolec,kapelan „Solidarności”w Białymstoku. Obu mor-derstw dokonano w tlerozmów w Magdalence,podczas których przygo-towywano obradyOkrągłego Stołu. W lipcuzamordowano kolejnegokapłana – więzionegow stanie wojennym ks.Sylwestra Zycha.6 LUTEGO – Reprezentu-jąca ugodowy nurt częśćopozycji solidarnościowejrozpoczęła rozmowyz przedstawicielami reżi-mu przy Okrągłym Stole.17 LUTEGO – W Krako-wie w kilkudniowychmanifestacjach studencidomagali się legalizacjiNZS (zostało zarejestro-wane ponownie22 września), doszłodo ostrych starć z ZOMO.17 KWIETNIA – Sąd za-rejestrował NSZZ„Solidarność”, a kilka dnipóźniej NSZZ RolnikówIndywidualnych „S”. For-muła ponownejrejestracji, a nie legaliza-cji związku na postawieo statutu z 1981 roku,wywołała krytykę częścidziałaczy.8 MAJA – Ukazał siępierwszy numer „GazetyWyborczej”, której redak-torem naczelnym został >

KRZYSZTOF MASŁOŃdziennikarz „Rzeczpospolitej”

Wasz prezydent,nasz premier”zadecydowałbohater na-szych czasów,

od tamtej chwili (3 lipca 1989 ro-ku) uznany nie tylko za najwyż-szy autorytet moralny, alei za politycznego geniusza. I sło-wo ciałem się stało. Premieremrządu – pierwszego niekomuni-stycznego gabinetu w powojen-nej Polsce, co podkreślanoprzy każdej okazji – został Tade-usz Mazowiecki.

W tej niekomunistycznej Ra-dzie Ministrów do PZPR nale-żało 44 sekretarzy i podsekre-tarzy stanu, do PSL Odro-dzenie (było takie, było)– ośmiu, do SD – trzech.Bezpartyjnych było 31.

Z gratulacjami dla szefarządu otwierającego nowąepokę pospieszył między in-nymi Edward Gierek, podkre-ślając swą radość z wyboru pre-miera katolika. Po roku, gdyowemu premierowi zamarzyłosię zostać prezydentem,na wszelki wypadek postarał sięo biskupie świadectwo, że ródjego do Kościoła rzymskokato-lickiego przynależy najmarniejod czasów renesansu. Co nieprzeszkodziło innemu biskupo-wi zaapelować: „Niech Żyd gło-suje na Żyda, a Polak na Polaka”.

Na razie jednak premier zo-stał zaprzysiężony, przy czym zewzruszenia o mało się nie obalił.Doszedł jednak do siebie i z try-buny na Wspólnej robił „zającz-ki”, na co radośnie, tym samymznakiem palców złożonych w li-terę „V”, odpowiadała mu posel-ska większość z legitymacjamiPZPR i jej byłych sojusznikóww kieszeni. Wszystkie te, nomenomen, premierowe zawirowania

nie zdziwiły jedynie Stefana Ki-sielewskiego, który, odwołującsię do przeszłości, twierdził, żeTadeusz Mazowiecki „zawszewierzgał, jak przeciwko socjali-zmowi coś się mówiło”.

Podtrzymaniu socjalizmu po-służyło szczególnie wybranie naprezydenta – zgodnie z doktry-ną najwyższego autorytetu mo-ralnego i politycznego geniuszaw jednej osobie – generała Woj-ciecha Jaruzelskiego. Z tego fak-tu Edward Gierek ucieszył sięjuż mniej, gdyż to Jaruzelski in-ternował go 13 grudnia 1981 ro-ku, co samo w sobie byłowprawdzie w nowej Polsce po-wodem do chwały, niemniej po-pularny „Sztygar” na karieręw „Solidarności” nie mógł li-czyć. I dlatego o generale wyra-żał się niepochlebnie, choć w je-go oczach na korzyść Jaruzel-skiego powinna przemawiaćedukacja, jaką ten odebrał w ko-legium księży marianów na war-szawskich Bielanach.

W każdym razie władzę,

w tym czasie rozpiętym międzyPRL a Rzeczpospolitą Polską(która formalnie powstała29 grudnia 1989 roku, zatempo słynnych czerwcowych wy-borach jeszcze przez pół rokużyliśmy w Peerelu) mieliśmy po-chodzącą od Boga. Niemniejna nabożeństwie w katedrzewarszawskiej w odzyskane pań-stwowe święto 3 Maja w 1990 ro-ku premier klęczał, a prezydent,mimo piątki z religii na szkolnejcenzurce, stał. Naród zaś czekałprzed zamkniętymi drzwiamiświątyni, do której go niewpuszczono, by nie przeszko-dził swoim (?) wybrańcomw kontemplacji.

Podniosła atmosfera towarzy-szyła rządowi Tadeusza Mazo-wieckiego od początku. Jakopierwsi pospieszyli mu zwierno-poddańczym hołdem kome-dianci: „Jesteśmy wreszcie wewłasnym domu. Nie stój, nie cze-kaj. Co robić? Pomóż!”. Dyskret-nie nie przypominali o tym, żeklucze do tego własnego lokumznajdują się ugospodarza domu,czyli ministra spraw wewnętrz-nych Czesława Kiszczaka.

Rząd dusz już wtedy sprawo-wała, oczywiście, „Gazeta Wy-borcza”. Ale to nawet nie z jej ła-mów, lecz „Rzeczpospolitej”Bronisław Geremek 28 paź-dziernika 1989 roku zapewnił:„Bez względu na to, w jakiej sy-tuacji znajduje się partia, »Soli-darność« nie zamierza wstępo-wać w konfrontację z nią. »Soli-darność« jest zainteresowa-na w tym, by PZPR nie zniknęłaz areny politycznej”. W tej kwe-stii zdania były jednak, jak wi-dać, podzielone, także w samejPZPR, której w końcu stycz-nia 1990 roku Mieczysław F. Ra-kowski rozkazał: „Sztandar wy-prowadzić!”. Co się i stało.

„Gdyby nam pozwolono rzą-dzić trzy lata dłużej – westchnąłniedawno w prasie rosyjskiej (!)Andrzej Wajda – Polska byłabyzupełnie innym krajem”. Nie dasię tego wykluczyć. Naród,naktórego oczach obrastał wmi-liardy Jerzy Urban, gotował zupęJacek Kuroń, a Cimoszewicz po-społu z Michnikiem apelowali

>

„Zajączki” premiera Mazowieckiego

19

88

19

89

04-03-PR-1-A-010-KO-1 27-02-08 17:09 Page 10

o prawdę i pojednanie, powolijednak przyjmował do wiado-mości, że – jak to delikatnie ująłJan Olszewski – „nastąpiło coś,co może sprawiać wrażenie po-działu politycznych łupów mię-dzy władzą i »Solidarnością«”.Polacy znienawidzili więc jednąi drugą. Ku swemu zdumieniuspostrzegli też, że ta nowa, ach,jakże demokratyczna, władzanie waha się przed użyciem siły,czego dowiodła już w grud-niu 1989 roku, brutalnie tłumiącbunty więźniów niezadowolo-nych z przeprowadzonej na półgwizdka amnestii, a w jakiś czaspotem likwidując blokady drógdokonywane przez rolników,którzy niebawem utworzyli Sa-moobronę, początkując kolejnyciąg nieszczęść.

Na męża opatrznościowegoawansował Leszek Balcerowicz,przed którego krytykowaniemprzestrzegała „Gazeta Wybor-cza”, gdyż miałoby to, podobno,zepsuć końcowy efekt wprowa-dzanej przez niego reformy go-spodarczej. Reformy, w którąrzekomo z uwielbieniem wpa-

brzydkim i podsumował:– Na podróż pekaesemdo Ostródy mi starczy. Na biletdo Olsztyna już nie.

Między lutym 1989 a lu-tym 1990 roku ceny w naszymkraju wzrosły o 1360 procent.Według komunikatu GłównegoUrzędu Statystycznego. W listo-padzie 1990 roku w pierwszejturze wyborów prezydenckich„nasz premier” przegrał nie tyl-ko z Lechem Wałęsą, alei z „przybyszem znikąd” StanemTymińskim. Tego nawet najwyż-szy autorytet moralny i politycz-ny geniusz, o czym nie zapomi-namy, racjonalnie nie potrafiłwytłumaczyć. Nasuwało się uza-sadnione podejrzenie, że byćmoże naród nie dorósł do de-mokracji, a ponieważ niepodob-na było, niestety, wymienić gona inny, postanowiono poddaćPolaków przymusowej reedu-kacji. Czym z godną pochwałykonsekwencją „Gazeta Wybor-cza” pod światłym kierownic-twem najwyższego autorytetumoralnego i politycznego geniu-sza zajmuje się do dzisiaj.

trywał się świat cały, nie wiado-mo dlaczego utożsamianyz Międzynarodowym Fundu-szem Walutowym. I znów czło-wiek bez złudzeń Stefan Kisie-lewski zauważał, że jest to „re-forma antyprodukcyjna, zwal-czająca inflację kosztem pro-dukcji”.

Tadeusz Jankowski był jużwtedy na zasiłku. W pegeerzepod Ostródą, gdzie jako elektrykz wykształcenia był na etaciezłotej rączki, wyłączono prąd,toteż w swym zakładowymmieszkaniu popijał winkoprzy świeczce. Winko domowe,jeszcze z pegeerowskich jabłu-szek. No, po prawdzie wzmoc-nione samogonką.

Tadeusza poznałem la-tem 1990 roku. Za rok wyjedziedo Reichu, gdzie wykaże się ta-lentami budowlanymi, i wów-czas przyda mu się paszport.Kiedy jednak z nim rozmawia-łem, wskazując na błogosławio-ne dobrodziejstwa nowego sys-temu, z prawem do swobodne-go przemieszczania się po świe-cie na czele, bluznął słowem

Adam Michnik. 31 majawznowiono wydawanie„Tygodnika Solidarność”.4 CZERWCA – Pierwszatura wyborów, przy fre-kwencji 62 proc.,zakończyła się zdecydo-wanym zwycięstwem„Solidarności” (wyniki:Reportaż z przeszłości,str. 4)30 CZERWCA – Rozpo-częły się manifestacjepod hasłem „Jaruzelskimusi odejść” przeciwkowyborowi generałana prezydenta PRL, orga-nizowane w następnychtygodniach w wielu mia-stach głównie przezmłodzież z Federacji Mło-dzieży Walczącej,Solidarność Walczącą,KPN i NZS, kończące sięinterwencjami ZOMO.3 LIPCA – Na czołówce„Gazety Wyborczej” uka-zał się artykuł „Waszprezydent, nasz premier”,w którym Adam Michnikza najkorzystniejszy sce-nariusz uznał „sojuszdemokratycznej opozycjiz reformatorskim skrzy-dłem obozu władzy”.7 LIPCA – Przemawiającna forum Rady Europy,sowiecki przywódca Mi-chaił Gorbaczow, mówiąco „porządku politycznym”w podległych sobie dotądkrajach, powiedział: „Tojest ich własny wybór.Wszelka – jakiejkolwieknatury – ingerencjaw sprawy wewnętrznepaństw zaprzyjaźnionych(…) jest niedopuszczal-na”. Oznaczało to koniecdoktryny Breżniewa,zgodnie z którą Moskwapodejmowała interwencjęzbrojną w wypadku za-grożenia jej interesów. 19 LIPCA – Wojciech Ja-ruzelski – jako jedynykandydat i przewagą jed-nego głosu – zostałwybrany przez Zgroma-dzenie Narodowena prezydenta PRL. Stałosię to dzięki postawie po-słów i senatorówObywatelskiego KlubuParlamentarnego. Grupasiedmiu z nich – z An-drzejem Wielowieyskimna czele– oddała głosynieważne, jeden senatorbył za, a 11 nie uczestni-czyło w posiedzeniu, co

>

>Znaki czasu 11

>

19

89

RY

S.

MA

RE

K S

ZT

SZ

KO

W 1989 rokudziałacze „Solidarności”nadal ubierali się zwykle w swetry ze znaczkiem„S”. Nie minęłowiele czasu,a stylem ubioruupodobnili siędo pogrobow-ców dawnejnomenklatury

04-03-PR-1-A-011-KO-1 27-02-08 17:10 Page 11

12 Najnowsza historia Polaków

wszystko razem ułatwi-ło wybór Jaruzelskiego.1 SIERPNIA – RządRakowskiego podjął de-cyzję o urynkowieniugospodarki.24 SIERPNIA – Sejm po-wierzył misjęsformowania rządu Tade-uszowi Mazowieckiemupo wcześniejszej zakoń-czonej niepowodzeniemmisji Czesława Kiszcza-ka. Mazowieckiegowsparła zainicjowana kil-kanaście dni wcześniejkoalicja OKP i satelickichdotąd wobec PZPR Zjed-noczonego StronnictwaLudowego i StronnictwaDemokratycznego. Auto-rami tej koncepcji,a następnie negocjatora-mi z ZSL i SD, bylisenatorowie Jarosławi Lech Kaczyńscy, nato-miast środowiskoskupione wokół Gerem-ka, Kuronia, Michnikazakładało koalicję z „re-formatorską” częściąPZPR. W rządzie Mazo-wieckiego(powołanym 12 wrze-śnia) większość tekuzyskała „Solidarność”,ale otrzymali je równieżministrowie z ZSL, SDoraz PZPR (resorty siło-we: Czesław KiszczakMSW, Florian SiwickiMON). 24 SIERPNIA – W dniupowierzenia misji Mazo-wieckiemu dokonanoprzebudowy MSW, zlikwi-dowano departamentybezpieki III, IV, V, VI orazBiuro Studiów SB i In-spektorat OchronyPrzemysłu (pod konieclat 80. agentura bezpiekiosiągnęła stan z okresustalinowskiego – pra-wie 90 tys. agentów).W ich miejsce 1 listopa-da powstały strukturyo nowych nazwach, m.in.Departament OchronyKonstytucyjnego Porząd-ku Państwa. Z ponad24 tys. funkcjonariuszybezpieki pozostało 7 tys.(na renty i emeryturyprzeszło ponad tysiąc),reszta przeszła na etatymilicyjne i do nowych de-partamentów MSW.Jednocześnie rozpoczętoniszczenie (palenie, mie-lenie) dokumentów MSW.

>

>

JÓZEF RUSZARwspółzałożyciel SKS, dziś jeden

z dyrektorów NBP

Staszek Pyjas spotkałLeszka Maleszkęi Bronka Wildsteinana krakowskiej polo-nistyce. Prawdziwe

marzenie – założenie własnegopisma – stanie się w maju 1976roku punktem zwrotnym w ichżyciu.

Zostaną przesłuchani przezSB, a zainstalowany w środowi-sku studenckim prowokator(Jarosław Reszczyński – obec-nie profesor prawa na UJ) wyty-puje Leszka Maleszkę jako naj-lepszego kandydata na kapusia.Jak się okazało – trafnie.

Rozwichrzona młodość

Początek lat 70. to były złoteczasy dla studentów. Kwitła stu-dencka kultura. Co tydzień mło-dzi poeci walczyli o Jaszczuro-wy Laur, a krytycy Nowej Faliogłaszali w „Studencie” kolejnysukces poezji zaangażowanej.Po dusznej atmosferze ostatnichlat rządów Gomułki naglew księgarniach pojawiły się cen-ne przekłady. W szybkim tem-pie nadrabiano zaległości w za-kresie krytyki literackiej orazteorii literatury, więc studencipolonistyki co pół roku mogli za-chłysnąć się nowym prądem in-telektualnym.

Bronek, Leszek i Staszek no-szą – jak niemal wszyscy – brodyi długie włosy. Leszek i Staszeksą przez to do siebie podobnii z daleka widać przede wszyst-kim różnicę wzrostu. JedynieBronek, któremu włosy się krę-cą, ma coś w rodzaju afro i bar-dziej przypomina Angelę Davisniż najbliższych przyjaciół.

Piją jak wszyscy i palą jakwszyscy (nawet ci, którzy nie pa-lą, i tak spędzają cały czas w kłę-bach kawiarnianego dymu). Na-miętnie czytają nowości i za-wzięcie dyskutują o filozofii, lite-raturze lub polityce. Nie maw nich zgody na świat, więc za-

chwycają się anarchistami albomiejską partyzantką (stąd mi-łość do Che oraz Baader-Mein-hof). Nic dziwnego, że przylgnę-ła do nich łatka anarchiści, choćbyli zaledwie rozwichrzonymiindywidualistami.

Naprawdę polityką się nie in-teresowali. Kochali ekspery-mentalny teatr, jeździli więcdo Wrocławia, by dotknąć Gro-towskiego (30 lat później Wild-stein napisze autobiograficznąpowieść „Mistrz”). Mieli ambicjeliterackie: chcieli założyć pismo!

Rok później nie ma już trzechprzyjaciół. Akcja w obronie ro-botników Ursusa i Radomiakończy się dla studentów fatal-nie. Staszka zatłuką esbecy. Bro-nek wraz ze starymi i nowymi(katolickimi) przyjaciółmi zało-ży Studencki Komitet Solidar-ności i stanie się nieprzejedna-nym wrogiem systemu. A Leszekbędzie donosił i doradzał, jak sięrozprawić z ludźmi, którzy uwa-żają go za przyjaciela i opozycyj-nego współprzywódcę.

Cichy demiurg

Kiedy w 2001 roku koledzyStaszka Pyjasa przeczytali pracęmagisterską poświęconą meto-dom rozpracowania krakow-skiego SKS, wyszło na jaw, ktodonosił. Maleszka – wbrew śro-dowisku „Gazety Wyborczej”– przyznał się, ale też pomniej-szał swą rolę przestraszonegokapusia.

Z późniejszych dokumentówukazała się postać złowrogiegoprowokatora. Donosił jużod wiosny 1976 roku. Po śmiercinajbliższego przyjaciela pouczaesbeków, jak walczyć z SKS, ma

bowiem zarówno wiedzę opera-cyjną, jak i osobisty wpływna decyzje grupy. A kiedy ofice-rowie nie są wystarczająco by-strzy i nie stosują się do inteli-gentnych zaleceń, donosi na tę-pych esbeków ich przełożonym.

Jako jeden z głównych opozy-cjonistów Krakowa zaprzyjaźniasię z przywódcami KOR, przezktórych jest bardzo ceniony.Jeździ po kraju i nawiązuje kon-takty, także w środowiskachROPCiO i RMP. Jego informacjeumożliwiają rozbijanie tajnychogólnopolskich spotkań opozy-cjonistów, przejmowanie du-żych partii bibuły oraz blokowa-nie ważnych inicjatyw. Jego ob-szerne analizy sytuacji i propo-zycje gier operacyjnych są ce-nione na szczytach policyjnejwładzy, a jednocześnie opiniewygłaszane na opozycyjnychspotkaniach przyjmowane sąz szacunkiem.

Jest pracowity, inteligentnyi wpływowy. Trudno powie-dzieć, co działo się w duszy „Ket-mana” (pseudonimów miał wię-cej), ale rola cichego demiurgaprzypadła mu do gustu. Jeszczew 1990 roku chce, aby go przyję-to do UOP, który powstałna miejsce starej SB.

Nie został zweryfikowany, alerobi karierę w mediach. Naj-pierw jest wicenaczelnym wpły-wowej w Małopolsce „GazetyKrakowskiej”, a następniew „Gazecie Wyborczej” jednymz najbliższych współpracowni-ków Adama Michnika. Maogromny wpływ na linię gazetyw czasie jej największej potęgi.Nawet po ujawnieniu „Ketma-na” Michnik nie zgodził sięna usunięcie Maleszki i do dziśredaguje on publicystykę poli-tyczną „Gazety” w domu. Tyle żeznikł z oficjalnego życia środo-wiska i pracuje w cieniu.

Młot na czarownice

Wildstein do roku 1980 działaw opozycji, wspiera sławnystrajk w stoczni, a w czasie kar-nawału „Solidarności” wyjeżdżapo raz pierwszy na Zachód,

Było trzech zdolnych studentów.Jeden zginął, drugi zdradził, a trzeci nie przebaczył.

Są to żywoty równoległe, którychdramat zaczął się w latach 70., aleepilog rozegrał się dopiero kilka lat

teWn

19

89

Wildstein i Maleszka

Michnik nie zgodził sięna usunięcie Maleszkii do dziś redaguje onpublicystykę polityczną„Gazety” w domu

04-03-PR-1-A-012-KO-1 27-02-08 17:10 Page 12

26 SIERPNIA – Pre-mier TadeuszMazowiecki przyjąłw obecności ministraKiszczaka pierwszegozagranicznego gościa:szefa KGB WładimiraKriuczkowa.29 WRZEŚNIA – Rozwią-zano ZOMO (z którychutworzono oddziały pre-wencji MO), a wkrótcetakże Ochotniczą Rezer-wę Milicji Obywatelskiej.28 PAŹDZIERNIKA – Ak-torka Joanna Szczepkowskaw wieczornym dziennikutelewizyjnym ogłosiła: „4czerwca w Polsce skoń-czył się komunizm”.9 LISTOPADA – W Krzy-żowej doszłodo symbolicznego pol-sko-niemieckiegopojednania kanclerzaNiemiec z premieremPolski. W czasie mszyśw. Kohl przerwał wizytęna wieść o zburzeniumuru berlińskiego.17 LISTOPADA – Zde-montowano pomnikFeliksa Dzierżyńskiegow Warszawie, w grudniupo wielotysięcznych ma-nifestacjach zostałrozebrany pomnik Leni-na w Nowej Hucie.23 LISTOPADA – Pre-mier Tadeusz Mazowieckizapewnił w Moskwieo kontynuacji sojuszupolsko-sowieckiego „bezwzględu na zmienioneokoliczności”.26 LISTOPADA – Zjedno-czone StronnictwoLudowe, od 1949 rokurealizujące politykę PZPRna wsi, zmieniło nazwęna Polskie StronnictwoLudowe Odrodzenie.17 GRUDNIA – Wicepre-mier Leszek Balcerowiczprzedstawił swój programgospodarczy, realizowanyw następnych latach,a kilka dni później SejmPRL przyjął ustawy zry-wające z realnymsocjalizmem w gospodarce.29 GRUDNIA – W wynikuzmiany konstytucji usu-nięto zapis o przewodniejroli PZPR, sojuszu zeZwiązkiem Radzieckimoraz powrócono do na-zwy RzeczpospolitaPolska, co oznaczało for-malny koniec PRL.

—Jarosław Szarek

>Rówieśnicy 13

gdzie zastaje go stan wojenny.Podejmuje różne akcje na rzeczPolski i „Solidarności” i współ-pracuje z antykomunistami z in-nych krajów totalitarnych. W Pa-ryżu zostaje naczelnym opozy-cyjnego „Kontaktu”, ale w wyni-ku nieporozumień z wydawcą(Mirkiem Chojeckim) zostajewyrzucony.

Po powrocie do Polski zaczy-na się burzliwa kariera „nie-złomnego Bronka” w mediach.Najpierw zostaje dyrektoremPolskiego Radia w Krakowie,gdzie unowocześnia programi rozbija komunistyczną sitwę,ale sam popada w konflikt z ko-legami opozycjonistami zapro-szonymi do radia, więc musiodejść. W tym czasie związanyz Unią Demokratyczną, zmierzana prawo i zrywa z dawnym śro-dowiskiem z powodu niechęciludzi pokroju Krzysztofa Ko-złowskiego (ministra spraw we-wnętrznych w rządzie Mazo-wieckiego) do wyjaśnienia spra-wy śmierci Pyjasa. W „ŻyciuWarszawy” wespół z TomaszemWołkiem popiera Wałęsę, a kie-dy pismo zostaje sprzedane Ja-kubasowi, razem z dużą grupądziennikarzy zakłada nowe „Ży-cie”, gdzie jest zastępcą naczel-nego. Odchodzi jednak z powo-du kłótni z Wołkiem. Od tego

czasu przylgnie do niego opiniaczłowieka trudnego we współ-pracy i awanturnika.

Po roku 2000 Wildstein (naj-pierw wolny strzelec, potem pu-blicysta „Rzeczpospolitej”) sta-nie się heroldem dekomuniza-cji, a swoje poglądy najpełniejwyrazi w książce „Dekomuniza-

cja, której nie było”. W tej spra-wie prowadzi uporczywą walkęz „Gazeta Wyborczą”, „Tygodni-kiem Powszechnym” i postko-munistycznymi mediami. Jestnajbardziej znienawidzonympublicystą warszawskiego salo-nu i staje się symbolem „krwio-żerczej prawicy”, zwłaszczapo opublikowaniu indeksu na-zwisk z IPN. „Gazeta Wyborcza”i postkomunistyczne media naj-pierw sugerowały, że tzw. listaWildsteina to lista agentów, a na-

stępnie oskarżyła go o miesza-nie z błotem niewinnych ludzi,ponieważ indeks jest spisem na-zwisk występujących w tecz-kach, bez rozróżnienia, czy cho-dzi o inwigilowanych czy współ-pracujących z SB.

Ówczesny naczelny „Rzecz-pospolitej” Grzegorz Gaudenwyrzuca go z pracy za „podej-mowanie działań politycznych”i przez pewien czas Wildsteinjest publicystą „Wprost”. Gdydo władzy w Polsce dochodziPiS, Jarosław Kaczyński mianu-je go prezesem TVP. Na krótko.Wildstein polityk popadaw konflikt z politykami PiS--owskiej koalicji (tzn. Samo-obrony i LPR) i po kilku miesią-cach znów jest publicystą„Rzeczpospolitej”, w której wtym czasie zmieniło się kierow-nictwo. Obecnie wraca do TVPjako komentator polityczny pro-wadzący własny program „Cie-nie PRL”.

Za co młot na czerwone cza-rownice jest znienawidzony naj-bardziej? Wydaje się, że za trzycechy. Po pierwsze, jest nieobli-czalny i w każdym konflikcie go-tów rzucić na szalę całe swoje ży-cie. Po drugie, nie można z nimiść na ugodę. A po trzecie, mimozajadłej prawicowości nie moż-na go oskarżyć o antysemityzm.

temu. Leszek Maleszka i BronisławWildstein są z rocznika 1952. Jaknazwa Polska Rzeczpospolita

Ludowa. Kilkanaście lat po upadkuPRL warto spojrzeć na losy jejrówieśników

>

≤Grupa twórców Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie. W środku stoi Bronisław Wildstein.Siedzi pierwszy z prawej Leszek Maleszka

19

89

Wildstein jestnajbardziejznienawidzony przezwarszawski salon i stajesię symbolem„krwiożerczej prawicy”

RO

DE

K K

AR

TA

04-03-PR-1-A-013-KO-1 27-02-08 17:11 Page 13

14 Najnowsza historia Polaków

mięsa na realizację czerwcowychkartek. Nastąpiło załamanie ryn-ku żywności – skup w czerwcuwyniósł 92,8 tys. t, a powinien conajmniej 123,7 tys. t, aby wystar-czyło mięsa na kartki. Na począt-ku czerwca zostały przejedzone

ROBERT PRZYBYLSKIdziennikarz „Rzeczpospolitej”

W badaniach z 1987 roku Graży-ny Światowy z Akademii Ekono-micznej we Wrocławiu 90 proc.respondentów zgłaszało brakróżnego rodzaju mebli; 48,7 proc. odczuwało brakisprzętu usprawniającego pracedomowe. – Władza zdawała so-bie sprawę, że jeśli system sięprzewróci, to przez gospodarkę.Trwały strajki, bo mięsa zaczy-nało brakować nawet na kartki –wspominał minister przemysłuw rządzie Rakowskiego Mieczy-sław Wilczek.

W 1988 roku rząd ZbigniewaMessnera rozpoczął prace nadustawą o podejmowaniu działal-ności gospodarczej. Weszła wżycie 1 stycznia 1989 roku i dzię-ki niej powstało 2,5 mln podmio-tów gospodarczych. – Ponieważsporo ludzi miało pieniądze, alenie miało na co ich wydać,

pierwsze prywatne firmy powo-ływane bez kapitału zaczęły nasiebie zarabiać i cały proces od-był się praktycznie bez kredy-tów – wyjaśniał Wilczek. W roz-padającej się gospodarce wła-śnie prywatne firmy zwiększałyprodukcję – w 1989 roku o 26 proc. Jednak nie uchroniło tokrajowego PKB od spadku o 1,5 proc. z powodu 3,4-proc.zmniejszenia produkcji przed-siębiorstw państwowych.

Przejedzone rezerwy

Pod koniec lat 80. gospodar-ka była całkowicie rozregulowa-na. Indeks cen konsumpcyjnych(liczony w stosunku do roku po-przedniego) wzrósł w 1988 rokuo 61,3 proc., a w kolejnym o244,1 proc. – Zaraz po wypłacieopłacałam czynsz i prąd, a resz-tę starałam się jak najszybciejwydać, aby nie trzymać pienię-dzy, które szybko traciły war-tość – wspominała prowadzącatrzyosobowe gospodarstwo do-mowe Krystyna Ambroziak zWrocławia. Sprzedaż cukru wczerwcu 1989 roku wzrosła o 38 proc. w stosunku do 1988 ro-ku, mąki o 58 proc., ryżu o 56proc., soli o 15 proc. Minister-stwo Rynku Wewnętrznego za-

pewniało, że braków w dosta-wach nie będzie.

Jedynie Krajowa Spółka Prze-mysłu Mięsnego Pek-Pol infor-mowała, że zapasy wyczerpałysię w drugiej połowie czerwca, iostrzegała, iż może zabraknąć

Prywatna deska ratunkowa

KRZYSZTOF FEUSETTEdziennikarz „Rzeczpospolitej”

Miesiąc przed czerwcowymiwyborami 1989 roku „Trybu-na Ludu” intensyfikuje wysiłkiw jedynie słusznej sprawiezwycięstwa PZPR.

Kpi z „Solidarności” i jejniezależności, bo „wiadomo,jakie” siły za nią stoją i „wia-domo, jakie” konsekwencjemiałoby jej wyborcze zwycię-stwo. „Opozycyjność namasz-

czeniem nieba nie zapewnianajlepszych rozwiązań”– podsumowuje poetyckoPiotr Rządca.

Ale życie okazuje się bar-dziej prozaiczne. Wynik wy-borów jest dla władzy miaż-dżący.

„Koalicja zdecydowała sięna demokratyczne, w porów-naniu ze wszystkimi poprzed-nimi, wybory. Podejmując tędecyzję, mieliśmy świado-mość ryzyka, jakie niesie de-mokracja, i to ryzyko zostałowkalkulowane w niekorzystnydla nas wynik. Ze wstępnychinformacji, jakie napływają,wynika, że jest on rzeczywiścieniekorzystny dla koalicji. Wy-bory miały charakter plebi-scytarny i „Solidarność” uzy-

skała zdecydowaną więk-szość” – obwieszcza 6 czerwcaJan Bisztyga, rzecznik praso-wy PZPR.

„Trybuna Ludu” na każdejstronie piętnuje przedwybor-cze akcje „Solidarności” – roz-noszenie ulotek czy rozdawa-nie koszulek z listą kandyda-tów, kpi z „Gazety Wyborczej”i tych, którzy odwrócili sięod Polskiej ZjednoczonejPartii Robotniczej i jejkierownictwa. Bo przecież– jak pisze Włodzimierz Ło-ziński – „Gdyby w Polsce za-miast wyborów odbyło się re-ferendum w sprawie poparcialub odrzucenia zasad Okrą-głego Stołu, ciągłości utrzy-mania ponadczasowych war-tości ustrojowych i reform po-

Przodownik prasy

Partia chwilowo zmiażdżona

lityczno-gospodarczych, towynik byłyby zdecydowanieinny.

Wybory przyszły w momen-cie, kiedy partia wraz z koali-cją sama wyciągnęła już wnio-ski z przeszłości i sama zdecy-dowała się poddać osądowi.Przyszły za wcześnie, aby ze-brać owoce tej samoocenyi przebudowy. Psychiczne ob-ciążenia bolesną przeszłościązatriumfowały chwilowonad prezentowanym i realizo-wanym przez partię racjonali-zmem”.

Jak chwilowo, to chwilowo.Tego samego dnia PolskaAgencja Interpress, redakcja„Trybuny Ludu” i Agencja Pra-sowa Nowosti ogłaszają mię-dzynarodowy konkurs publi-

Już po siedmiu miesiącach 1989 roku rząd, aby mieć pieniądze na wypłaty, wydrukował 4 biliony

<Jednaz najbardziejwidocznychform prywatnejprzedsiębior-czości okresuupadku PRL:sprzedażmięsawprostna ulicach.Na szczęściete niehigie-niczne jatkidość szybkozniknęły, bowraz z wolnymrynkiem mięso pojawiło sięw sklepach

CH

RIS

NIE

DE

NT

HA

L

04-03-PR-1-A-014-KO-1 27-02-08 17:11 Page 14

>Kosz Peerelczyka 15

Nie chcemy już słuchać narze-kań, że w sklepach nie ma cie-płych, a jednocześnie ładnychubrań na zimę.

Na pulower potrzeba około600 g włóczki żółtej, oraz 150 gczarnej. Druty nr 2,5 oraz 3,5.

Ściegi. Ściągacz: 1 oczko pra-we, 1 lewe. Ścieg gładki na prawąstronę. Próbka: 23 oczka i 31 rzę-dów = 10x10 cm. Wykonać we-dług rysunku.

Przód: Na druty nr 2,5 nabraćkolorem czarnym 129 oczek iprzerobić 2 cm ściągaczem. Da-lej ściegiem gładkim na drutachnr 3,5. Na brzegach dodać co 12rzędów 11x1 oczko. Gdy robotabędzie miała długość 16 cm odściągacza, odliczyć środkowe 45oczek i po obu stronach przera-biać ściągaczem po 33 oczka.

Ściągacze zakończyć. Od dłu-gości 49 cm od ściągacza na pa-chy zakończyć po 3 oczka i na ra-glan gubić co drugi rząd.

Tył: Nabrać 64 oczka w kolo-rze czarnym, przerobić 2 cmściągaczem, dalej ściegiem gład-kim. Od długości 18 cm od ścią-gacza przerabiać kolorem żół-tym. Na pachę 49 cm od ściąga-cza zgubić 3 oczka od brzegu ico drugi rząd 2x2, 6x1, 1x2oczka. Końcowe 41 oczek pozo-stawić na drucie.

Rękaw: Nabrać 64 oczka w

rezerwy 38 tys. t. Pek-Pol i Ani-mex musiały importować ok. 30 tys. t mięsa z krajów zachod-nich. Dostawy serów wzrosły oblisko 20 proc., ale przed sklepa-mi nadal kłębił się tłum i czasamipomiędzy czekającymi na towarkolejkowiczami dochodziło dorękoczynów.

W czerwcu skup mięsa był niż-szy o 25 proc., a w lipcu o 21 proc.niż w tych samych miesiącach ro-ku poprzedniego. W miastach –niczym podczas okupacji – poja-wiły się „baby” chodzące oddrzwi do drzwi i sprzedającemięso i wędliny. Mięso możnabyło od ręki kupić tylko na wol-nym rynku, choć sprzedawcyoferowali je po cenach trzy razywyższych niż w państwowychsklepach. W maju 1989 roku natargowiskach schab z kościąkosztował 3000 zł, a w sklepachuspołecznionych (na kartki) 980 zł. Szynka z kością na targo-wiskach była wyceniana na 2300zł, a na kartki 710 zł.

Czarny rynek i uwolnienie cen

W czerwcu 1989 roku pod-wyżki cen np. lodówek wyniosły67 proc., pralki automatycznePolar zdrożały o 37 proc., wyro-by spirytusowe średnio o 50 proc., papierosy o 83 proc.Pomimo wysokich podwyżek

towar znikał ze sklepów, nato-miast można było kupić go nacoraz śmielej funkcjonującymczarnym rynku. W maju rowerWigry kosztował w sklepie 42 tys.zł, miesiąc później 63 tys. zł, a naczarnym rynku 80 tys. zł. Podob-nie wyglądał wzrost cen np. tele-wizorów czarno-białych. Za takiodbiornik w maju trzeba było za-płacić w sklepie 85 tys. zł, w czerw-cu 135 tys. zł, a z ogłoszenia (czyliod handlarza) 173 tys. zł. Telewizorkolorowy na czarnym rynku kosz-tował 1103 tys. zł, gdy przy dużejdozie szczęścia w sklepie możnabyło go zdobyć za cenę 20 proc.niższą (a przed czerwcową pod-wyżką za 587 tys. zł). Marże czar-norynkowe wynosiły 30 – 60 proc.

Płace realne rosły szybciej niżceny – w 1989 roku o 9 proc. Jużpo siedmiu miesiącach 1989 ro-ku rząd, aby mieć pieniądze nawypłaty, wydrukował 4 bln złbez pokrycia – trzy razy więcej,niż planował. Ostatecznie posta-nowił 1 sierpnia 1989 roku„urynkowić gospodarkę żywno-ściową”, czyli urealnić ceny żyw-ności. Tego dnia przed Halą Mi-rowską w Warszawie można by-ło bez kolejki kupić kilogramschabu za 8 tys. zł albo stać wdługiej kolejce po schab za 3200zł. Wołowina bez kości w wolnejsprzedaży kosztowała 6 tys. zł, ana kartki 2690 zł.

Nawet ta operacja nie pomo-gła ustabilizować budżetu, bopomimo urynkowienia cen żyw-ności dotacje do niej w 1989 ro-ku wzrosły o 188 proc., a do mię-sa o 300 proc. Budżet dopłacałnawet do cen węgla, chociaż 1 stycznia zniósł kartki: w pierw-szej połowie roku 1,1 bln zł, a wdrugiej 1,8 bln zł.

Inflacja miesięczna wzrosła z11 proc. w lipcu 1989 roku do39,5 proc. w sierpniu i 34,5 wewrześniu. W październiku jejwzrost sięgnął rekordowegopoziomu 54,8 proc. Spadła jed-nak w listopadzie do 22,4 i wgrudniu do 17,7 proc. Liczonaod grudnia 1988 do grudnia

1989 roku inflacja wyniosła640 proc. – Jeżeli nie możnabyło kupić towaru, kupowałosię dolary – wspominał Woj-ciech Siekerski. Odwrót od zło-tówki był masowy. Złoty stano-wił 35 proc. zasobów pienięż-nych. W ciągu lat 80. depozytydolarowe osób prywatnych wBanku PKO wzrosły z 438 mlndo 3,3 mld, jednak w większościbyły to niewielkie kwoty. W1989 roku przeciętny wkład avista wynosił 337 dolarów, awkład roczny 1404 dolary. Wgrudniu 1989 roku Sejm przy-jął plan Balcerowicza i zakoń-czyła się epoka gospodarki so-cjalistycznej.

złotych bez pokrycia

PŁACA I CENY W 1989 ROKUprzeciętna płaca 206 800 złdolar na czarnym rynku 7000 złchleb 848 złmięso wieprzowe (kg) 8291 złkiełbasa zwyczajna 6889 złjabłka 600 złkonserwa turystyczna (450 g) 3617 złpapierosy z filtrem Klubowe 340 złzapałki 53 złmasło (250 g) 9452 złwódka Wyborowa (0,5 l) 11 800 złpłaszcz męski wełniany 165 000 złgarnitur wełniany 210 100 złczółenka damskie ze skóry 54 800 złkanapa tapicerska 2-osobowa 563 700 złchłodziarka sprężarkowa 175 l 663 150 złpralka automatyczna Luna 1 333 654 złradiomagnetofon stereofoniczny 642 718 złtelewizor kolorowy 2 872 468 złbenzyna LO 94 (l) 1200 złpolski fiat 126p 650 12 000 000 złFSO 1500 18 000 000 zł

Ciocia Dobra Rada

Druty w sklepie są

cystyczny „Lenin w naszejwspółczesności”. „Mogą to byćprzemyślenia o znaczeniuspuścizny W. I. Lenina dla lo-sów socjalizmu, dla kształto-wania młodego pokolenia,umacniania przyjaźni międzynarodami itp.”.

Na zwycięzców czekająatrakcyjne nagrody: jedna12-dniowa wycieczka po ZSRR,dwie dziesięciodniowe, dwiesiedmiodniowe.

„Organizatorzy wycieczekuwzględniają indywidualneżyczenia laureatów odnośniedo trasy, ale musi ona prowa-dzić przez miejsca związanez W. I. Leninem”. Tak czy siak,wiadomo już, że będzie to tra-sa zjazdowa.

kolorze czarnym, przerobić 2cm ściągaczem, dalej ściegiemgładkim na drutach nr 3,5. Nabrzegach dodawać na zmianę co2 i co 4 rząd: 30x1 oczko. Potrzech centymetrach od ściąga-cza zmienić włóczkę na żółtą.Jednocześnie na 53 cm od ścią-gacza oznaczyć 2 oczka środko-we i po obu stronach gubić co 6rzędów 5x1 oczko. Dalej odbrzegu przedniego gubić co 2rząd. Drugi rękaw wykonać taksamo.

Wykończenie: Zszyć części.Przy dekolcie nabrać 132 oczkakolorem żółtym i na drutach nr2,5 przerobić 3,5 cm ściągaczem.

Pulower gotowy. Musicieprzyznać, drogie czytelniczki, żeto bardzo proste. m.j.-l. za rubryką „Dla każdego”, „Przyjaciółka” nr2 (2114) 1989r.

04-03-PR-1-A-015-KO-1 27-02-08 17:12 Page 15

16 Najnowsza historia Polaków

Oblicza PRL – cykl dodatków „Rzeczpospolitej” przygotowywany we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej

Redakcja: Maciej Rosalak, Tomasz Stańczyk („Rzeczpospolita”), Jarosław Szarek, Ryszard Terlecki (IPN), Fotoedycja: Aneta Siwiec, Opracowanie graficzne: Wojciech Niedzielko, Andrzej Baranowski

Wszelkich informacji o możliwości zakupu kolejnych odcinków naszych cykli historycznych udziela dział sprzedaży „Rzeczpospolitej”

tel. 022 65 30 111, faks 022 628 13 26, e-mail: [email protected]

Cykl złożony z 18 zeszytów wpinanych do segregatora, uka-zujących się co tydzień jako dodatek do „Rzeczpospolitej”.Powstał dzięki współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej.

1. 1945 – 1947, czyli od zainstalowania przez SowietówPKWN do ucieczki Mikołajczyka

2. 1947 – 1949, czyli do rozprawy z „odchyleniemprawicowo-nacjonalistycznym”i wprowadzenia stalinizmu absolutnego

3. 1949 – 1953, czyli najgorsze czasy stalinowskie(bierutowskie)

4. 1953 – 1956, czyli od aresztowania prymasaWyszyńskiego do tzw. odwilży

5. 1956 – 1958, czyli Październik i odwrót Gomułki6. 1958 – 1964, czyli mała stabilizacja, ale konflikty

narastają7. 1964 – 1968, czyli do konfrontacji ze społeczeństwem

(Marzec) i inwazji na Czechosłowację8. 1968 – 1970, czyli ostatki gomułkowskie i strzały

na Wybrzeżu9. 1970 – 1972, czyli początek manewru Gierka; pozory

z otwarciem na Zachód włącznie10. 1972 – 1976, czyli epoka „Czterdziestolatka” i Radom11. 1976 – 1978/1979, czyli opozycja rośnie w siłę12. 1979 – 1980, czyli schyłek gierkowski i wielkie strajki13. 1980 – 1981, czyli wielki karnawał „Solidarności”14. 1981 – 1983, czyli noc generałów i opór społeczeństwa15. 1983 – 1986, czyli stagnacja epoki Jaruzelskiego16. 1986 – 1988, czyli dogorywanie ustroju i światełko

w tunelu17. 1988 – 1989, czyli kres PRL18. DO DZIŚ, czyli co zostało z PRL

Najnowsza historia Polaków. Oblicza PRL

≤Za tydzień m.in., kto nie chciał Muzeum Powstania Warszawskiego

Batalie i wodzowie wszech czasów

We wszystkich epokach i na wszystkich kontynentach

• Przełomy dziejowe• Bohaterowie• Symbole• Starcia cywilizacji• Arsenały minionych wieków• Rady dla turystów

Kolorowy dodatek historycznyw każdą sobotę z „Rzeczpospolitą”

DA

RE

K G

OL

IK/

FO

TO

RZ

EP

A

04-03-PR-1-A-016-KO-1 27-02-08 17:12 Page 16