2016 05 22 300 10

24
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–W www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 10 (300) 22 maja 2016 r. Tak, tak ,to już 300. numer naszego pisma, licząc od 198 Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się i wciąż przyczyniają do tego, że to pism wszystkim Czytelnikom za wierność, za wszelkie słowa – otuchy i motywujacej krytyki. Państwa pomysły, wkład i współpraca są łamach. Zachęcamy również do głębszego zaangażowania się osób, nasz skromny (i coraz skromniejszy) zespół. Sobie życzymy, byśm i wznosić na wyżyny to małe dzieło. Ja Jestem Zmartwychwstani Liturgia słowa Czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian (RZ 5, 1-5 ) Dostąpiwszy usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskali- śmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się na- dzieją chwały Bożej. W tym numerze polecamy Relacje z parafialnych wydarzeń – str. 4-7, Nasze pismo od środka, czyli proboszcz przepytuje Zygmuntów – str. 8-14, Interesującą relację z Boliwii na o ność Dnia Matki – str. 14, Bezpłatny kurs komputerowy dla rów – str. 21.

description

W tym numerze polecamy: Relacje z parafialnych wydarzeń – str. 4-7, Nasze pismo od środka, czyli ksiądz proboszcz przepytuje Zygmuntów – str. 8-14, Interesującą relację z Boliwii na okoliczność Dnia Matki – str. 14, Bezpłatny kurs komputerowy dla seniorów – str. 21.

Transcript of 2016 05 22 300 10

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 10 (300) 22 maja 2016 r.

Tak, tak ,to już 300. numer naszego pisma, licząc od 1989 roku! Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się i wciąż przyczyniają do tego, że to pismo się ukazuje – regulanie. Dziękujemy wszystkim Czytelnikom za wierność, za wszelkie słowa – otuchy, docenienia czy konstruktywnej i motywujacej krytyki. Państwa pomysły, wkład i współpraca są stale mile widziane na naszych łamach. Zachęcamy również do głębszego zaangażowania się osób, które mogłyby zasilić na stałe nasz skromny (i coraz skromniejszy) zespół. Sobie życzymy, byśmy mogli kontynuować, rozwijać i wznosić na wyżyny to małe dzieło.

J a J e s t e m Zmartwychwstaniem

Liturgia słowa Czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian (RZ 5, 1-5) Dostąpiwszy usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskali-śmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się na-dzieją chwały Bożej.

W tym numerze polecamy: Relacje z parafialnych wydarzeń – str. 4-7, Nasze pismo od środka, czyli ksiądz proboszcz przepytuje Zygmuntów – str. 8-14, Interesującą relację z Boliwii na okolicz-ność Dnia Matki – str. 14, Bezpłatny kurs komputerowy dla senio-rów – str. 21.

List do parafian

Strona 2

ZAPROSZENIE

17 maja 2016 otrzymałem informację, że Ojciec Prowincjał wraz ze swoimi Radnymi odwołał mnie z funkcji pro-boszcza naszej parafii. W związku z tym serdecznie zapraszam 11 czerwca (sobota) na mszę świętą o godz. 16. Chciałbym ją sprawować w in-tencji Was, parafian, prosząc Boga o Boże błogosławieństwo dla Was i dziękując za dziesięć lat wspólnej posługi.

Po mszy św. spotkajmy się na dziedzińcu kościoła na agapie. o. Adam CR

Moi Drodzy, dzisiaj otrzymujecie trzysetny numer gazety para-fialnej. To dobra okazja, aby spojrzeć za siebie. „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” (w obecnej formule) towarzyszy nam od dziesięciu lat, ale przecież pe-riodyk naszej parafii pojawił się u jej zarania, w 1924 roku! To ponad 90 lat. I tylko czas komu-nizmu był takim momentem, w którym nie mogli-śmy wydawać gazety. Wszystkim, którzy piszą dla „Ja Jestem Zmar-twychwstaniem”, i są jego wiernymi czytelnikami serdecznie dziękuję. Za nami festyn parafialny. XXII. Wszystkim, któ-rzy go organizowali, serdecznie dziękuję. W tych podziękowaniach nie chciałbym nikogo pominąć ani jakoś szczególnie wyróżnić. Czuję się jednak przynaglony, aby moją wdzięczność wyrazić nade wszystko ojcu Tomaszowi Baniakowi, który w tym roku koordynował całość przygotowań. Dla mnie zorganizowanie festynu parafialnego na Wildzie (a wierzcie mi, że nigdy w życiu nie organizowa-łem żadnego festynu) jest takim papierkiem lak-musowym wejścia księdza wikariusza w społecz-ność parafii i dzielnicy. I po raz kolejny mogę po-wiedzieć, że się udało. Było dobrze. I za to dzięku-ję. Dziękuję tym wszystkim, którzy ojca Tomasza zechcieli wesprzeć i mu pomóc. Cieszę się zwłasz-cza z obecności tych, których w ostatnich latach jakoś nam brakowało. Grochówka była wyśmieni-ta. Cieszę się, że festyn otwierała razem ze mną pani Dorota Bonk–Hammermeister, szefowa Rady Osiedla Wilda. Rada naszej dzielnicy to nasz sprawdzony sojusznik. Wspierają nas, parafię, zawsze ilekroć chodzi o letni wypoczynek dzieci i młodzieży. Jesteśmy za to wdzięczni. W tym roku Rada Osiedla również udzie-liła nam wsparcia fi-nansowego, co przy-czyni się do sprawne-go zorganizowania kolonii. Jak zawsze z sympatią o. Adam CR

Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA Docenić istotę Ducha Świętego

Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. (J 16, 12-15) Dzisiejsze czytanie, w uroczystość Najświętszej Trój-cy, mówi nam o zesłaniu Ducha Pokoju, Ducha Rozumu, Ducha Mądrości i Pokoju. Jezus zapowiada swoim uczniom zesłanie Ducha Świętego, Parakleta, który po-może odkryć im prawdę o Nim samym. Ducha, który będzie prorokiem. Przewodnik, który będzie ich Pocie-szycielem. Duch, który będzie wielbić imię Jezus. Ten Duch jest obecny w naszym życiu. Czy modlimy się do niego w naszej codziennej modli-twie? Czy dziękujemy mu za cały dzień wieczorem, za-mykając oczy do snu? Czy prosimy Go o pomoc w na-szych codziennych troskach? Jak mocno doceniamy Du-cha Świętego, który zostaje na nas wylany podczas bierzmowania? Duch Święty jest naszą tarczą obronną w walce ze złem. Trzecia osoba Trójcy Świętej jest naszym opieku-nem pozostawionym nam na Ziemi, abyśmy nie byli sami. Jest naszym Pocieszycielem, którego dał nam Je-zus, abyśmy zwracali się do Niego z głębi naszego serca. Duch Święty modli się w naszym imieniu, wielbiąc Boga, gdy my nie umiemy i nie wiemy, jak mamy to robić. Jest naszym Pomocnikiem w naszej codziennym, do-czesnym życiu. Jeżeli po-zwolimy Mu działać w na-szym życiu, przeniknie naj-czarniejsze zakamarki na-szej duszy i pozwoli je uzdrowić mocą Zmar-twychwstałego Chrystusa. Duchu Święty prowadź mnie każdego dnia. Bądź moją opoką w problemach dnia codziennego. Daj mi wiarę i siłę świadczenia o Jezusie moim Panu.

Amen. |

Z życia parafii

22-5-2016 Strona 3

Myśli o miłosierdziu Wpatrując się w Jezusa i w Jego miłosierne oblicze możemy doświadczyć miłości Trójcy Przenajświętszej.

Papież Franciszek

Bulla Misericordiae Vultus

Minęło W niedziele 8 i 15 maja dzieci naszej parafii przystąpiły do Pierwszej Komunii Świętej. Informacje finansowe: Wysokość tacy w uroczystość NMP Królowej Korony Polskiej wyniosła 1 490 zł, a w niedzielę 8 maja – 3 950 zł. W niedzielę gospodarczą 15 maja – 3 610 złotych. Wszystkim ofiarodawcom składamy serdeczne podziękowania. Nadejdzie Do końca maja zapraszamy na nabożeństwa majowe: w dni powszednie o godz. 18, zaś w niedziele i uroczystości o godz. 18.30. W trakcie nabożeństw czytamy książkę Ojca Świętego Franciszka „Ewangelia Maryi. Na rok jubileuszowy miłosierdzia”. W dni powszednie (poniedziałek-piątek) o 20.30 zapraszamy na apele jasnogórskie przy grocie NMP o godz. 20.30. Harmono-gram znajduje się na str. 20. Dzisiaj, o godzinie 16.30, kolejne spotkanie wspólnoty osób żyją-cych w związkach niesakramen-talnych. W poniedziałek, 23 maja, o godz. 19 spotyka się Parafialna Rada Ekonomiczna. W czwartek, 26 maja, przypada uroczystość Bożego Ciała. O godz. 16 zapraszamy na mszę św. i po niej na procesję. Infor-macje na str. 19. W niedzielę, 29 maja, o godz. 15 msza św. dla wspólnoty Burego Misia.

W poniedziałek, 30 maja, rozpo-czyna się parafialna pielgrzymka na Podlasie. W pierwszy czwartek miesiąca, 1 czerwca, zapraszamy na Godzi-nę Świętą o 18 i zaraz po niej na mszę św. o liczne i święte powo-łania kapłańskie i zakonne. W pierwszy piątek miesiąca, 2 czerwca, o godz. 8.30 nabożeń-stwo wynagradzające Najświęt-szemu Sercu Jezusa, a o 15 Go-dzina Miłosierdzia. Od 16.30 spowiedź dla dzieci szkolnych i o 17 msza św. szkolna. Młodzież zapraszamy na mszę o godz. 19.15. W pierwszą sobotę miesiąca, 3 czerwca, o godz. 8.30 nabożeń-stwo wynagradzające Niepokala-nemu Sercu Maryi a po nim spo-tkanie Wspólnoty Żywego Ró-żańca. Zapraszamy seniorów na spotka-nia wspólnoty „Nie Jesteś Sam” we wtorki o godz. 15 do świetli-cy. W każdy wtorek mszą św. o godz. 18.30 swoje spotkanie rozpoczyna Dom Zmartwych-wstania Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea. Po mszy św. spotkanie w mieszkaniu animatora. Spotkania są otwarte. Również w każdy wtorek o godz. 18.30 odprawiamy mszę św., modląc się w intencji Duszpa-sterstwa Trzeźwości. Po Eucha-rystii spotkanie grupy wsparcia osób współuzależnionych w salce obok kancelarii parafialnej. W czwartki o godzinie 19.15 spotkanie lectio divina. Konty-nuujemy cykl poświęcony Ewan-gelii wg św. Łukasza.

W każdy czwartek od godz. 15 do 21 zapraszamy na adorację Naj-świętszego Sakramentu. Na za-kończenie adoracji odmawiamy kompletę. W maju, ze względu na apel jasnogórski, adoracja Najświętszego Sakramentu koń-czyć się będzie o godz. 20.30. Każdego 13. dnia miesiąca o godz. 18.30 msza św. w intencji Ojca Świętego, kapłanów, ojczy-zny i społeczności Radia Maryja. Każdego 25. dnia miesiąca o godz. 18.30 msza św. w intencji dzieła duchowej adopcji dziecka poczętego. |

Kalendarz liturgiczny 23 V – poniedziałek 1 P 1, 3-9; Mk 10, 17-27 24 V – wtorek, NMP Wspomoży-cielki Wiernych 1 P 1, 10-16; Mk 10, 28-31 25 V – środa 1 P 1, 18-25; Mk 10, 32-45 26 V – czwartek, Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa Rdz 14, 18-20; 1 Kor 11, 23-26; Łk 9, 11b-17 27 V – piątek 1 P 4, 7-13; Mk 11, 11-25 28 V – sobota Jud 17, 20b-25; Mk 11, 27-33 29 V – 9. niedziela zwykła 1 Krl 8, 41-43; Ga 1, 1-2. 6-10; Łk 7, 1-10 30 V – poniedziałek 2 P 1, 1-7; Mk 12, 1-12 31 V – wtorek, Nawiedzenie NMP So 3, 14-18 lub Rz 12, 9-16b; Łk 1, 39-56 1 VI – środa, św. Justyny, m. 2 Tm 1, 1-3. 6-12; Mk 12, 18-27 2 VI – czwartek 2 Tm 2, 8-15; Mk 12, 28b-34 3 VI – piątek, Najświętszego Serca Pana Jezusa Ez 34, 11-16; Rz 5, 5-11; Łk 15, 3-7 4 VI – sobota, Niepokalanego Serca NMP Iz 61, 9-11; Łk 2, 41-51 5 VI – 10. niedziela zwykła 1 Krl 17, 17-24; Ga 1, 11-19; Łk 7, 11-17 |

Z życia parafii

Strona 4

Młodzież promuje Wildę i parafię Zachęcamy do obejrzenia w internecie krótkiego filmu, który zrealizowali Marika Kipijaj i Grzegorz Króliczak – nasi młodzi parafianie, przedstawiające-go bogate życie naszej parafii. Z humorem, werwą i z życiem. Może jakaś instytucja będzie chciała wy-kupić prawa do filmu?:) Film można odnaleźć na www.youtube.com, wpisując w pasek wyszukiwarki Lipdub Poznań - Wilda CR! Młodym realizatorom gratulujemy! | RED Parafialna pielgrzymka NA PODLASIE

SPOTKANIE ORGANIZACYJNE Uczestników parafialnej piel-grzymki na Podlasie zapra-szam na zebranie organiza-cyjne w najbliższy poniedzia-łek, 23 maja, na godz. 19 do Sali Portretowej. Ks. proboszcz Adam Błyszcz

Wprowadzenie ministrantów

W niedzielę 24 kwietnia podczas mszy św. o godz. 11 do wspólnoty Liturgicznej Służby Ołtarza zostali wpro-wadzeni: lektor Melchior Osiński, ministranci Maciej Migdał i Michał Robaszyński oraz kandydaci – Maciej Walczak, Jakub Kubański i Kacper Kaczmarek. Chłopcy od dłuższego czasu przygotowywali się do pełnienia służby przy ołtarzu. Teraz jednak nie spoczywają na lau-rach i już przygotowują się do pełnienia nowych funkcji. Otoczmy modlitwą chłopców oraz ich rodziny, aby wy-trwali w służeniu Bogu.| Grzegorz Króliczak DOŁĄCZ DO NAS! Serdecznie zapra-szamy wszystkich chłopców chętnych do wstąpienia w szeregi mini-strantów. Nasze zaproszenie kieru-jemy szczególnie do dzieci pierw-szokomunijnych. Zbiórki odbywają się w soboty o godz. 9.30 w zakrystii.

Festyn

22-5-2016 Strona 5

Raper Liber – gwiazda wieczoru. Modlitwy zostały wysłuchane Jak co roku organizatorów i uczestników przeraża-ła myśl, że kłębiące się nad Poznaniem chmury mogą skończyć się ulewą, która popsuje zabawę podczas festynu parafialnego. Na szczęście modli-twy wielu osób zostały wysłuchane i nic nie zakłó-ciło świetnej zabawy i dobrej organizacji całej im-prezy. Różnorodne występy artystyczne, pyszne jedzenie w punktach gastronomicznych, sprzęty, zabawy, warsz-taty i konkursy dla najmłodszych, niezliczone nagrody w grze fantowej, rozgrywki sportowe, licytacje, np. pie-czołowicie wyrzeźbionych arbuzów i melonów, fascynu-jący pokaz zwierząt egzotycznych, lekcja zasad drogo-wych z policjantami dla najmłodszych uczestników ru-chu czy prezentacja sprzętu strażaków i saperów – do-prawdy niedzielne popołudnie można było spędzić inte-resująco i radośnie na naszym przykościelnym dziedziń-cu. I sporo naszych parafian z tego skorzystało, praw-dziwie świętując uroczystość Zesłania Ducha Świętego z rodziną i wspólnotą. Z uwagi na pochmurną pogodę największym powo-dzeniem cieszyły się gorące napoje (kawa i herbata), a do tego pyszne ciasta przygotowane przez parafian oraz gofry wypiekane przez młodzież (nowość na festy-nie!). Mogliśmy też skosztować pajdy chleba ze smal-cem, szaszłyka, kiełbaski z grilla, wodzianki (choć o. Adam zarzeka się, że to wodziOnka), czyli zupy ubogich ze Śląska i żurku śląskiego – wszystko bardzo smaczne i w przystępnej cenie. Gwiazda wieczoru, czyli poznański raper Liber z to-warzyszącą mu świetną wokalistką, rozruszali naszą wildecką publiczność. Festyn zakończyło jak zwykle lo-sowanie cennych nagród (m.in.: tabletów, słuchawek, aparatu fotograficznego i roweru) i mamy nadzieję, że pomimo zimna wszystkim się jak zwykle podobało.

Szkolenie z pierwszej pomocy i występy Załogi Pana Boga (wszystkie zdjęcia Agnieszka Kubczak).

Jak zwykle poza integracją i dobrą zabawą przyświe-cał nam cel charytatywny – zebranie środków na sfinan-sowanie kolonii letnich dzieci. Dochód uzyskany z całej imprezy wyniósł 9890 zł. Serdecznie dziękujemy!| RED Pan Jacek oczarował swoją pasją do zwierząt egzo-tycznych. Odważni mogli wziąć na rękę patyczaka, sto-nogę i inne ciekawe stworzenia.

Z życia parafii

Strona 6

Ogólnie pozytywnie Jak Ksiądz, jako głównodowodzący organizacją tegorocznego festy-nu, ocenia to przedsięwzięcie? Ks. Tomasz Baniak CR: Hmm, ciężko mi powiedzieć, bo po raz pierw-szy w ogóle organizowałem festyn, więc nie mam porównania. Te rzeczy, które były zaplanowane, udało się przeprowadzić, wszystkie atrakcje, punkty, goście. Widziałem, że dużym zainteresowaniem cieszyła się grupa rekonstrukcyjna, ale też saperzy zainteresowali trochę dzieciaków… Dorosłych też – zapewniam. …podobała się orkiestra wojskowa, więc może w przyszłym roku bę-dzie można tę militarną współpracę rozbudować. Czy z czegoś jest Ksiądz mniej zadowolony? Jedynie pogoda nieco nie dopisała, choć przecież i tak mieliśmy szczę-ście, bo z tego, co wiem, to wszędzie padało w Poznaniu, tylko nas oszczędziło, więc w sumie to się też udało. I nie bez znaczenia jest prawie 10 tys. zebranych na kolonie. Tak, myślę, że to wysoka kwota, choć nie znam tych z lat poprzed-nich. Więc ogólnie pozytywnie. Korzystając z okazji chcę podziękować

tym osobom, które w ramach przygotowań festynu, jeszcze na długi czas przed impre-zą, zaangażowały się i poświęciły sporo czasu. Są to: p. Magda Tuliszka, pp. Anna i Sławek Mizgalscy, p. Katarzyna Frąckowiak i pp. Zbańscy. Bardzo serdecznie im dzięku-ję za pomoc. | Rozmawiała Romana Zygmunt Podziękowania dla sponsorów tegorocznego festynu Rada Osiedla Wilda Salon piękności Wioletta, ul. Langiewicza Multikino 51 City Zen klub sportowy, ul. Dolna Wilda Studio urody Bellevue w CH Panorama Wonderland Salon Urody - Galeria Dębiec Serwis samochodowy Best-drive Kinderpark – Galeria Dębiec Świat bursztynu Radio Emaus Pizzeria Da Grasso Wuchta smaków Fabryka Formy - Green Point Filharmonia Poznańska Cafe Poema, ul. Langiewicza Szkoła Jazdy Lider Hurtownia zabawek Kathy-Haster Makro Cash & Carry Uniwersum Spot, ul. Dolna Wilda Centrum Biurowo-Serwisowe Poznań pp. Liczbańscy Zikoderm Miya Collection Barbara Pia-secka

Mission Public Relations Atrium Grunwald p. Monika Kaczyńska Dorota Ambroziak (sklep warzywniczy) Pizzeria Tivoli pp. Kasprzakowie Klub Warta Poznań Magia Stylu – fryzjerstwo i kosmetyka Klub Lech Poznań Clipper – toalety przenośne Stowarzyszenie Poznańska Grupa Rekonstrukcji Historycznej Warta Ponadto organizatorzy dziękują: Siostrom Zmartwychwstankom Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi p. Tomaszowi Walenciakowi (na-szemu organiście za arbuzowe rzeźby) p. Ewie Bartel-Pawłowskiej (warsztaty z robienia biżuterii) p. Tomaszowi Woźniakowi Orkiestrze Reprezentacyjnej Sił Powietrznych Grupie saperów Wojska Polskiego Straży pożarnej Policji

Z życia parafii

22-5-2016 Strona 7

Nasi medialiści W majowy długi weekend Ministranci i Załoga Pana Boga pod opieką ks. Tomasza Sułkowskiego oraz rodziców uczestniczyli w XXIII Mini - Emaus w Kościerzynie – zjeździe ministrantów i scholi ze wszystkich parafii zmartwychwstańczych w Polsce. Każdy dzień rozpoczynaliśmy wspólną modlitwą i śniadaniem. Później rozpoczynały się rozgrywki sportowe dla wszystkich uczestników. Młodzi wildzianie, mimo że byli najmłodszą grupą, zdobyli nagrody w zawodach lekkoatletycznych:

I miejsce w biegu na 100 m – Melchior Osiński, II miejsce w sztafecie chłopców młodszych – Aleksander Skorliński, Mateusz Magnuszewski, Maciej Migdał, Kacper Kaczmarek, II miejsce w sztafecie dziewcząt starszych (drużyna międzypara-fialna – Poznań Wilda + Radziwiłłów Mazowiecki) – Marika Kupi-jaj, III miejsce w sztafecie dziewcząt młodszych (również drużyna międzyparafialna - Poznań Wilda + Radziwiłłów Mazowiecki) – Martyna Kupijaj i Milena Tuliszka. Jednym z punktów tegorocznego wyjazdu była prezentacja grup. W tym roku przebiegała ona nieco inaczej niż dotychczas: mieliśmy przy-gotować prezentacje multimedialne lub filmiki. Zrealizowaliśmy lip-duba (wideoklip, o którym mowa na str. 4). Na tle innych grup prezentowali-śmy się wyśmienicie. W ostatnim dniu Mini – Emaus gościem honorowym był prowincjał Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców, ks. Krzysztof Swół, który od-prawił dla nas mszę św. i wręczył nagrody. XXIII Mini – Emaus w Kościerzynie patro-natem honorowym objął bp. Wiesław Śpiewak CR (biskup diecezji Hamilton na Bermudach), który zapowiedział swoją obecność na jubile-uszowym spotkaniu w 2018 roku. | Załoga Pana Boga i Ministranci

300. numer

Strona 8

Roma jest z wykształcenia filologiem duńskim. Przez 6 lat praco-wała w miesięczniku „Press”, zdobywając szlify, począwszy od researchera i tłumacza, przez dziennikarza, po redaktora. Obec-nie prowadzi swoją działalność, w ramach której świadczy usługi językowe i marketingowe. Leszek, z wykształcenia bankowiec, jest ekspertem ds. ryzyka kredytowego dużych firm w banku. Hobbystycznie tropiciel błędów, podwójnych spacji, bękartów itp. przypadłości prasy. Roma i Leszek we wrześniu będą obchodzić 15-lecie małżeństwa. Poza tworzeniem gazety parafialnej łączy ich wiele innych pasji i zajęć. Od dwóch lat formalnie parafianie na Grunwaldzie. |

I tak upłynął wieczór i poranek – dzień czwarty. I obok księżyca i słońca pojawiło się… „JJZ”.

Media kierują się zasadą: krew, pieniądze lub seks – jako recepta na sprzeda-waną gazetę. Jak widać, u nas nic z tych rzeczy. W naszej gazecie mamy inną zależność – od dobra. No, o pieniądzach czasem piszemy, ale nie o malwersa-cjach. Z Romaną i Leszkiem Zygmuntami od 10 lat udzielającymi się na tych łamach rozmawia ksiądz pro-boszcz. Ks. Adam Błyszcz: To trzysetny numer gazety parafialnej. Pamiętasz, jak zaczęła się Twoja/Wasza przygoda z „Ja Jestem Zmartwychwstaniem”? Roma: Zaczęło się ode mnie. Pod koniec 2006 roku z zainteresowaniem przeczytali-śmy dwa numery pisma, które wówczas wydawała parafia wspólnymi siłami, zdaje się, że pięciu osób: Danuty i Hieronima Pio-trów, Magdy Kwiatkowskiej, ks. Janusza Dyla i Twoimi. Wtedy to było 8-10 stron. Ja właśnie rezygnowałam z pracy w zawodo-wej redakcji miesięcznika i pomyślałam, że skoro będę miała więcej czasu, to dzienni-karstwem chętnie zajmę się hobbystycznie, bo to parafialne pisemko można by robić lepiej – mniej chaotycznie, lepiej edycyjnie. I z takimi słowami stawiłam się na początku 2007 roku w kancelarii parafialnej, pytając księdza proboszcza, czy mogłabym się włą-czyć i coś zaproponować. To nie do końca było tak. Przypominam sobie, że pewnego dnia zjawiłaś się w biurze i powiedzia-łaś, że ten periodyk może być wydawany lepiej i ja Ci odpowiedziałem, że wszystko można zrobić lepiej. Tylko kto to będzie robił. Powiedziałaś – ja. To zrobiło na mnie wrażenie. Roma: Redaktor naczelną pisma była wtedy Magda-lena Kwiatkowska, ale dostałam de facto wolną rękę, pomysły wcielałam w życie, zachęcałam kolejne oso-by. Długo nie trwało, a do pomocy włączył się Leszek.

Skoro ja cały środowy i czwartkowy wieczór co drugi tydzień byłam wyłączona z czegokolwiek, bo „robi-łam gazetkę”, to nie miał wyboru, jeśli nie chciał tego czasu spędzać samotnie. Leszek: Pamiętam, że jedną z pierwszych moich ini-cjatyw było to, by przestać stosować określenie „biu-letyn parafialny”, ponieważ kojarzyło (nadal kojarzy) mi się to z komercyjnym produktem słabej jakości. A przecież „JJZ” takie miało nie być i w mojej ocenie takie nie jest. Wtedy też Adam zaczął stosować okre-

Rozmowa

22-5-2016 Strona 9

Danuta i Hieronim Piotrowie przygodę z parafialną prasą rozpoczęli od listu do księdza proboszcza pt. „My, niesakra-mantalni”, który ukazał się z końcem 2006 r. na tych łamach, a który był zaczynem do działającej od tego czasu Wspólnoty Związków Niesakramentalnych. Danuta komentuje bieżące wydarzenia lub okoliczności wierszem, ponadto przez minio-ne lata wspólnie z Hieronimem przeprowadziła liczne roz-mowy z naszymi parafianami, opublikowali też wiele wspo-mnień. Niestety niedawno wyprowadzili się ponad 30 km stąd. Już nam brakuje ich zaangażowania.

ślenia „gazetka”, a ostatnio już „gazeta parafialna”. Bo mam wrażenie, że jesteśmy na takim właśnie poziomie… Leszku, poza tym jak określić, nazwać pisma wydawane przez parafie? Leszek: Określenia mogą być różne – dwutygodnik, miesięcznik, magazyn. Mnie określenie „gazetka para-fialna” kojarzy się z tandetą. Staramy się, by „JJZ” nie było takie… I zapewniam Cię, że takie nie jest. Brzmi nie-skromnie, ale prawdziwie. Słuchajcie, co dwa ty-godnie my, czytelnicy, dostajemy gotowy produkt – numer gazety parafialnej. Jak wygląda Wasz czwartkowy wieczór, kiedy gazeta musi trafić do druku? Roma: To nie jest tylko czwartkowy wieczór! To jest już kilka wieczorów lub dni z rzędu. Właściwie ty-dzień po ukazaniu się pisma zaczynam przygotowa-nia do następnego numeru – opracowuję pierwsze materiały lub je piszę, próbuję sobie wyobrazić całość i ustalić braki, by na ostatnią chwilę coś zamówić, poszukać lub napisać. Leszek: Przecież często już w dniu ukazania się da-nego numeru sięgasz po telefon lub mailujesz, by za-cząć zdobywać materiały do następnego lub później-szych wydań. No właśnie, co Was inspiruje? Jakieś lokalne wy-darzenia? Rytm Kościoła w Polsce? Czy to, co dzie-je się w Watykanie? Roma: Właściwie wszystko z wymienionych po tro-chu, dodając Twoje zorientowanie w „branży”. Naj-więcej dziennikarskich natchnień mam zawsze na mszy św. . Jeśli chcemy, by w piśmie było więcej nazwisk niż nasze, trzeba zawczasu o tym pomyśleć, poprosić, podpowiedzieć temat, a potem przypo-mnieć (często kilkukrotnie), zredagować, zdobyć fo-tografie, a jak to wszystko nie wyjdzie, to szukać al-ternatywy na ostatnią chwilę. Co drugi czwartek pra-ce osiągają apogeum, gdy zawieszamy życie prywat-ne, a ja zawodowe, by scalać, układać w objętość sta-nowiącą wielokrotność czterech stron, czyli drukar-skiej składki. I to pochłania sporo czasu, by wszystko upchnąć lub odwrotnie, by wypełnić daną objętość. Leszek wszystko sczytuje, poprawia i sprawdza skład. Leszek: Warto uświadomić, że gazetę robimy sami i ręcznie, tj. posługując się wyłącznie Wordem, a nie

żadnym profesjonalnym (i dużo droższym) oprogra-mowaniem czy wsparciem grafika czy detepowca (osoby od składu w gazecie). Co niestety często wi-dać. Kończymy najczęściej około północy, by Miron – czyli nasza drukarnia – w piątek rano miał w skrzynce gotowe pliki. Staramy się, i z dumą przy-znaję, że nam to wychodzi, by niezależnie od tego, jak późno my dostaniemy materiały autorów, Miron o 9 miał komplet plików do wrzucenia na maszyny. Ile osób tworzy redakcję, a ile osób przez te dzie-sięć lat Twojego/Waszego redaktorstwa się prze-winęło? Roma: W redakcji jesteśmy w siódemkę i w tym skła-dzie spotykamy się 2-3 razy do roku. To zespół wy-mieniony w stopce gazetki: państwo Piotrowie, Mał-gorzata Świderska, Agnieszka Kubczak, my i Ty. Wy-myślamy i ustalamy wstępnie tematy na dany rok, szukamy autorów, opracowujemy stałe rubryki. Tyle tylko że poza Gosią i księdzem nikt z nas nie mieszka już na terenie parafii, co sprawia, że trudniej o szybką reakcję, o relację z czegoś, co wypadałoby opowie-dzieć na łamach następnego numeru. Trzeba więc będzie postarać się znów o narybek od września… Przez te lata owocnie udzielali się w naszym piśmie zwłaszcza: Agnieszka Jankiewicz, Agnieszka Gałdow-ska, ks. Janusz Dyl, Karolina Osińska, Magdalena Kwiatkowska, Milena Teper. A poza tym niemała gru-pa osób takich, jak pani Teresa Śliwińska, Brelka (pseudonim), Emilia Mrowińska, o. Tomasz Szymczak („korespondent” z Rzymu, ale i z Jerozolimy), organi-sta Tomasz Walenciak, Agata i Tomasz Kamzelakowie czy Małgorzata Heigelmann, które same z siebie za-proponowały konkretne rubryki i je prowadziły lub prowadzą. Podpowiem, że był jeszcze Mariusz Wolf z Nowego Jorku piszący felietony. Roma: Nadto osoby ze wszystkich niemal wspólnot, które pamiętają, by redakcji wysłać relację, zapo-wiedź, prośbę itp. materiały. To dzięki nim gazeta żyje i się jako tako rozwija i jestem im wszystkim za to ogromnie wdzięczna, że bezinteresownie czują lub czuły się współodpowiedzialne za ten końcowy pro-dukt. To duże odciążenie, gdy ktoś sam z siebie mięta, by po ważnym wydarzeniu swojej wspólnoty wysłać nam pełną relację. Niezmiennie do tego zachęcam.

300. numer

Strona 10

Małgorzata Świderska dołączyła do nas niedawno… czyli 2 lata temu. Zgłosiła się zwłaszcza do robienia zdjęć, ale ko-rzystamy z jej talentów i obecności w dużo szerszym zakresie. W naszej parafii udziela się również w Caritasie, a dzięki nastoletnim córkom pomaga nam spojrzeć na świat oczami młodsze-go pokolenia.

Agnieszka Kubczak dołączyła do naszego zespołu po tym, jak ksiądz proboszcz zaproponował jej i Karolinie Osińskiej udział w warsztatach dla przedstawicieli prasy parafialnej „Parafianie do piór”, zorganizowa-nych w 2010 przez Romanę Zygmunt. Przez te lata Agnieszka była na-szym młodzieżowym kontaktem, ponieważ udzielała się w świetlicy, relacjonowała liczne wydarzenia na parafialnym podwórku i była od-powiedzialna za Kącik dla dzieci oraz obecnie za Kącik podróżnika. Nie-stety Agnieszka też „już tutaj nie mieszka”, a intensywne życie zawo-dowe utrudnia kontakty ze wspólnotą. Roma, masz mocne i twórcze doświadczenie pra-cy w redakcji „Pressu” (magazyn o mediach). Czy są jakieś podobieństwa, różnice w pracy redak-cyjnej? Roma: Wyłącznie różnice. Jest jedna rzecz wspólna – rozpiska, czyli tabelka z polami, które oznaczają kolejne strony, by zobaczyć rozkład materiałów, co z czym sąsiaduje, gdzie będzie ogłoszenie, ramka itp. Tak to się robiło za moich czasów w miesięczniku i coś takiego robię przy obszerniejszych numerach, by nie zgubić jakiegoś tekstu (choć to się zdarza). Cała reszta nie ma porównania. Różni nas cały warsztat i organizacja, począwszy od składu, o którym mówiliśmy wcześniej, czy profesjo-nalnej korekty – Leszek nie jest ani filologiem, ani zawodowym korektorem, a to on ostatni czyta teksty, które wychodzą spod mojej redakcji i już korekty. Nie sposób przy takiej organizacji i tempie zagwaranto-wać perfekcję języka. Natomiast nikt inny w zespole nie ma takich kompetencji. Leszek: Co trzeba podkreślić – pracujemy pro publico bono. Ani nikt nam za naszą pracę nie płaci, ani my nie pobieramy żadnych opłat. To sprawia, że więcej nam wolno i jesteśmy niezależni. Roma: Sami ustalamy, co dajemy –ja mam zazwyczaj pierwszy lub ostatni głos, ale myślę, że nie jest on autorytarny. Chodzi mi jednak o to, że nie pytamy np. proboszcza o zgodę na publikację czegoś. Prosimy jedynie księdza czy teologów o pomoc przy tematach religijnych – by nie publikować głupot. A czasem zda-rzały się takie „miny”, by wspomnieć pomylenie dwóch Marii Magdalen przez autora pewnego rozwa-żania biblijnego. Ta niezależność sprawia, że robimy to, co lubimy. Jeśli nikt się nie zgłosi do opracowania jakiegoś zaproponowanego tematu, to go w gazecie nie będzie – nie zmuszę nikogo do tego, by pisał coś wbrew sobie lub przy braku czasu i możliwości, bo

nie jestem jego przełożoną ani pracodawcą. Ta niezależność finansowa to również niezależność od ogłoszeniodawców, coś, o czym media mogą tylko pomarzyć. Bo choć w profesjonalnych mediach mię-dzy redakcją a działem reklamy stawia się „chiński mur”, to w wielu mediach to już tylko teoria. Z czegoś trzeba wypłacić pensje… To zresztą coś, co mnie też zniechęciło do mediów. Leszek: Ostatnio jednak puściliśmy pierwszą płatną reklamę, sporadycznie drobne ogłoszenia. Publiku-jemy też artykuły od sponsorów, w których podmioty zainteresowane promocją na naszych łamach przed-stawiają treści, jeśli uznamy je za przydatne dla na-szych czytelników, a w zamian sponsor wspiera na przykład konkretną wspólnotę czy inicjatywę w para-fii. Roma: Niemniej mamy inną zależność – od dobra. Media kierują się zasadą: krew, pieniądze lub seks – jako recepta na sprzedawaną gazetę. Jak widać, u nas nic z tych rzeczy. No, o pieniądzach czasem piszemy, ale nie o malwersacjach. Leszek: Najczęściej są to relacje z Rady Ekonomicz-nej. Obiekt jest stary, dawno nie był remontowany, a do tego podlega regulacji konserwatora zabytków, stąd nierzadko musimy zaglądać do kieszeni parafian. Roma: Dziś wyjątkowo o tym mówić nie będziemy . Publikując nasze materiały, myślimy o tym, czy one niosą dobro lub prowadzą do niego. Jeśli wkładamy kij w mrowisko, to po to, by z tego coś wyszło dobre-go, by poruszyć serca, wyciągnąć z letargu. Jeśli anga-żowaliśmy się w tematy społeczne – jak sprawa Fili-pińczyków w zakładach Cegielskiego, to w ich obro-nie. Zapewne wielu czytelników tego nie wie, ale w 2009 roku dzięki dociekliwości księdza proboszcza i naszym kontaktom w mediach huczało o oszukaniu filipińskich pracowników przez pośrednika. To my to ujawniliśmy, gdy ci panowie Tobie się poskarżyli. Poza tym, że nasza parafia zrobiła zbiórkę pieniędzy, by biedacy nie wracali bez nicze-go do kraju, bo nie wypłacono im części wynagro-dzeń, wiele raczej z tego nie wynikło.

Rozmowa

22-5-2016 Strona 11

Ale szumu narobiliśmy sporo – począwszy od firmy pośredniczącej, przez ambasadę Filipin, Państwową Inspekcję Pracy, po ogólnopolskie media, które prze-jęły temat. To dążenie do dobra to też jest powód, dla którego bardziej krytycznym czytelnikom może brakować czasem ostrzejszej krytyki z naszej strony, np. zacho-wania konkretnych osób. Ale jej brak wynika z tego, że znamy często drugie dno spraw w parafii, które bulwersują, a to dno nie nadaje się do publikacji bez zniszczenia konkretnych osób czy bez rozłamu w parafii. Mówimy więc o autocenzurze, ale uważam, że tak się wyraża troska o dobro w katolickim ama-torskim piśmie. Nie będziemy się przyczyniali ani do powstawania plotek ani tym bardziej do linczu. Stąd żadnych insynuacji, żadnego bezpodstawnego cze-piania się ad personam itp. Niemniej w takich sytu-acjach budzi się we mnie dziennikarski zew i chęć przeprowadzenia śledztwa, zrobienia rzetelnego ma-teriału, by wykazać, że coś mogłoby funkcjonować lepiej. Tylko wtedy pytam – po co? Po to, by ludzie czytali coś z wypiekami na twarzy, a kilka osób – ofiar tekstu, miało zmarnowane życie? Bo tak to wygląda w zawodowych mediach. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, a u nas nie ma ani rąbania, ani za bardzo wió-rów. Stąd pewnie niektórzy myślą, że jesteśmy pro… proboszczowscy, pro... jacyś tam. Nie dbam o to za-nadto, bo jak coś mi w parafii nie pasuje, to mówię o tym konkretnej, odpowiedzialnej za daną kwestię osobie i pytam, czy możemy to zmienić, a nie marnuję na to łamów pisma. Potem często słyszę, że to, co mnie razi, jest aprobowane czy wręcz chwalone przez większość. Po co więc siać zamęt? Leszek: Ale przecież wystąpiliśmy z ostrą krytyką, do której zachęciliśmy też innych aktywnych czytelni-ków, gdy naszym zdaniem ksiądz proboszcz zbyt poli-tycznie wypowiadał się podczas jednego z kazań tuż po katastrofie w Smoleńsku. Nie pytaliśmy wtedy Ciebie o zgodę. Ty też wobec późniejszych reakcji nie oponowałeś. Leszku, nie mam wrażenia, że to była ostra kryty-ka. Pamiętam, że odnieśliście się do mojej homilii. To był bodajże głos Krzysztofa, Pawła i Wasz. Nie mam też wrażenia, że mówiłem jakoś politycznie – żegnałem człowieka, który dla mojej tożsamości

politycznej był ważny. Roma: W każdym razie tu nie było autocenzury. Je-dynie prośba do autorów o wyważone opinie, tak by nie obniżać poziomu dyskusji i krytyki. Zresztą do ostrzejszej wymiany zdań doszło też przy okazji pla-nów szpitala wybudowania lądowiska dla helikopte-rów w Parku im. Jana Pawła II. Publikowaliśmy wszystkie głosy w opozycji do mojego, dodam – pry-watnego, a nie redakcyjnego. Podzielałem Twój glos, gdyż w grze był SOR. To sprawa zasadnicza dla mieszkańców Wildy. Roma: Zatem był to także Twój głos, a nie opinia całej redakcji. Na czym według Ciebie/Was polega fenomen pra-sy parafialnej – w archidiecezji prawie połowa parafii – około 200 – wydaje swoje biuletyny, pe-riodyki, gazetki? Leszek: Nie mam pewności, czy można mówić o fe-nomenie. Nie robiliśmy żadnego badania, jedynie przy okazji wystawy prasy parafialnej w naszym ko-ściele sprzed paru lat dokonaliśmy przeglądu tego, co się publikuje. Poza tym, gdy mamy okazję, staramy się sprawdzić, co robi „konkurencja”. Bardzo często ta „prasa parafialna” sprowadza się do wykazu czytań, ogłoszeń, ewentualnie fotorelacji z procesji itd. Jed-na–dwie kartki A4 powielane na kserografie. Istnieją oczywiście i bardziej rozbudowane i dużo piękniej wydawane periodyki, niemniej ja osobiście nie przypominam sobie publikowanych w nich tek-stów, które zapadłyby w pamięć, dały do myślenia… Daleki jestem od popadania w samozachwyt (tym bardziej że teksty „JJZ” koryguję, a nie tworzę ich), niemniej uważam, że większość tego fenomenu to publikacje nazbyt „kościółkowe”. Oczywiście w „JJZ” chcemy zaspokajać różne potrze-by, dlatego są tu teksty religijne, czasem teologiczne, ale również kulturalne i społeczne. Roma: A mnie się wydaje, że parafie wreszcie doceni-ły tę formę komunikacji z wiernymi – w druku można przekazać więcej informacji i wiedzy niż w ogłosze-niach parafialnych.

Last but not least Ks. Adam Błyszcz na swojej ścieżce edukacyjnej miał również filologię polską. Ale i bez niej pewnie prędzej czy później Jego nazwisko byśmy zobaczyli na łamach nie tylko parafialnej prasy. Obecnie publikuje teksty na portalu Deon.pl, często gości na łamach dominikańskiego „W drodze”, można Go usłyszeć w Radiu Emaus, ale i zobaczyć telewi-zji (był również w TVP). Ksiądz Adam to nasza kopalnia tematów, roz-mówców, faktów i inspiracji. Do nocy odbiera telefon, gdy spaniko-wana naczelna dopytuje, czy na pewno nie zapomnieliśmy o ważnym wydarzeniu. Albo czy miałby coś na wypełnienie ostatniej pół strony.

300. numer

Strona 12

Parafialna prasa w liczbach Historia prasy parafialnej w naszej parafii: przed wojną co niedzielę na terenie parafii był dostępny – co ciekawe sprzedawany – „Tygo-dnik Kościelny Parafji Zmartwychwstania Pań-skiego”, redagowany przez księży (kopie ar-chiwalnych numerów kilkukrotnie dołączali-śmy do naszych wydań). „Ja Jestem Zmar-twychwstaniem” powstało zaś w 1989 r. Nakład – 400-500 egz., na Wielkanoc i Boże Narodzenie 1000 egz. Objętość – najczęściej 16-20 str. Koszt druku – miesięcznie ok. 700-1000 zł Ofiar czytelników – średnio 450 zł/numer

Nie prowadziliśmy (zdaje mi się) żadnych badań, ale jak sobie wyobrażacie przeciętnego czytelnika naszego pisma? Roma: Zrobiliśmy ankietę z okazji 150. numeru, czyli zimą 2009 roku, ale profilu czytelnika z niego nie od-tworzyliśmy. Zdarzyło mi się w tramwaju na Ratajach zobaczyć starszą panią, która zająwszy miej-sce siedzące, wyciągnęła z torby nasze pismo i zaczęła je pochłaniać wzrokiem. Mile mnie to połechtało. Gdy myślę o naszych czytelnikach, to częściej mam przed oczami osobę dojrzałą niż młodą. Obstawiała-bym, że 60 proc. czytelników ma więcej niż 50 lat i że sporo z nich nie robi sobie raczej cotygodniowego przeglądu prasy katolickiej. Myślę też, że to osoby raczej regularnie uczęszczające na msze do naszego kościoła. Ale to jedyne, co udało mi się wywniosko-wać, bo myślę, że w tej grupie są osoby o bardzo zróżnicowanym stopniu wykształcenia, zaangażowa-nia religijnego, oczytania. To powoduje, że nie może-my się za bardzo sprofilować. A z tego z kolei wynika nierówność numerów. Zdarzają się, w mojej ocenie, numery lepsze i słabsze. Ale wierzę, że każdy do ko-goś trafi i coś mu da – w najgorszym wypadku tylko orientację w parafialnych wydarzeniach. Leszek: W uzupełnieniu mogę podać kilka statystyk dotyczących odwiedzin strony WWW pisma. W ciągu miesiąca odwiedza ją ponad 100 użytkowników. Większość to oczywiście wejścia z terytorium Polski, ale zdarzają się Niemcy (w ostatnim miesiącu pięć wizyt), Austria, Włochy. Także USA, Kanada i Austra-lia. Od czerwca 2011 roku publikujemy „JJZ” na plat-formie issuu.com. Tam również udostępniają ciekawe statystyki. Umieściliśmy już 112 numerów „JJZ”, które czytane były przez użytkowników ponad trzy tysiące razy. W ostatnim miesiącu odwiedzali nas czytelnicy z Polski (65), ale i ze Zjednoczonego Królestwa (3). To być może pytanie do czytelników, ale zastana-wialiście się, dlaczego co dwa tygodnie około 400-450 egzemplarzy „JJZ” się rozchodzi? Roma: Sama chętnie bym poznała tę odpowiedź, bo jednak, mimo tylu lat, działamy po omacku. Czy można to jakoś odczytać? Żeby nie było po omacku? Roma: Staram się o jak najwyższy poziom tekstów, jak największe zróżnicowanie tematyki i form dzien-nikarskich (to akurat słabo wychodzi, na przykład brakuje nam wywiadów, bo brakuje nam na to czasu i rąk do pracy). Punktem odniesienia jest dla mnie to,

czy za dany numer nie będę się wstydzić jako katolicki redaktor. I szczerze przyznaję, że się nie wstydzę. Szału nie ma, ale jest przyzwoicie – tak najczęściej kwituję kolejne numery. Największym komplementem dotąd dla naszego pisma było zdanie kolegi – naszego ró-wieśnika, bardzo oczytanego i zaangażowanego w sprawy Kościoła, że „to jedyna prasa katolicka, którą czyta regular-nie”. Słucham Was i mam takie wrażenie, że zdecydowana większość ludzi ani Waszej, ani mojej pracy nie traktuje jako pracy redaktorskiej, dziennikar-skiej. Mylę się?

Roma: Pewnie masz rację, bo nie ma takiej świado-mości. Nie każdy pracował w mediach. Ale specjalnie mi to nie przeszkadza. To sytuacja analogiczna do tej, że osoby o słabym słuchu nie bardzo docenią ciężką pracę wirtuoza przed koncertem czy ogrom przygo-towań do występów sopranistki. Ale zdaje się, że po to prowadzimy tę rozmowę . Zdarzyło Ci się/Wam cenzurować teksty? Roma: Jeśli nie zamawiam jakiegoś tekstu, a ktoś mi go podsyła, to niepublikowanie jest suwerenną decy-zją redaktora naczelnego. I takie sytuacje się zdarzają, choć rzadko – kieruję się tu wyłącznie jakością i aktu-alnością tekstu i tym, co z niego wyniknie. Poniżej pewnego poziomu nie zejdę z szacunku do czytelni-ków. Leszek: Zdarza się jednak, że puszczamy materiał, z którego nie jesteśmy do końca zadowoleniu. Mamy świadomość, że spektrum naszych czytelników jest bardzo szerokie: płeć, wiek, wrażliwość, estetyka itp. Nie wszyscy patrzą na świat identycznie i nie wszyscy tak jak my. Roma: Tak. Czasem staram się uratować czyjś tekst, układając go od nowa, dopisując coś i prosząc autora o akceptację, by nie manipulować jego wypowiedzią czy zamysłem. Natomiast na porządku dziennym pra-cy redaktora jest ingerencja w podsyłane teksty. W żadnym szanującym się piśmie do druku nie idzie tekst prosto spod pióra dziennikarza. Zawsze prze-chodzi przez co najmniej jednego redaktora, który układa, skraca, dodaje tytuły, zajawki, wybicia. Nie-rzadko dziennikarz ma problemy, by w finalnym tek-ście poznać swoje dzieło. Trzeba pamiętać, że nasz zespół i osoby dostarczające materiały to w 90 proc. amatorzy. Profesjonalna redakcja sprawi, że tekst nabiera bardziej przejrzystej formy, niekiedy zyskuje głębszą wymowę.

Rozmowa

22-5-2016 Strona 13

10 przykazań właściwego stosunku do mediów Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, a nie telewizja lub jakiekolwiek inne medium. 1. Nie zapominaj nastawić anteny na świat nad-przyrodzony, na to, co w górze jest. Bóg dotrzy-muje tego, co mówi i obiecuje, media nie. 2. Nie twórz fałszywych wyobrażeń o sobie, świe-cie i Bogu. Rzeczywistość jest często inna, aniżeli przedstawiają ją media. 3. Miej czas na Dobrą Nowinę. Tak wiele złych wiadomości dostarczanych przez media – przez dłuższy czas – nie zniesie żaden człowiek. 4. Nie zgub swoich bliźnich z oczu i nie strać wiary w ich dobrą wolę. Są oni lepsi niż ukazują ich me-dia. 5. Nie miej upodobania w przemocy i gwałcie. Media nie mogą się bez nich obyć. A życie bez nich jest szczęśliwsze. 6. Trzymaj się mocno wyobrażenia świata i syste-mu wartości przekazywanych przez tradycję i do jakich sam dochodzisz. Media często je niszczą, niszczą też sacrum i wszelkie tabu. 7. Miej własną opinię na temat ważnych zagad-nień życia i nie wierz wszystkiemu, co czytasz w prasie, słyszysz w radiu, oglądasz w telewizji i internecie. Media ubierając się w słowa i obrazy obiektywizmu, często są stronnicze, wiele w nich sensacji, jednostronności i półprawd, uprawiają propagandę. 8. Nie pozwól uzależnić się. Broń swojej wolności, zachowaj dystans i postawę krytyczną wobec tego, co czytasz, słyszysz, oglądasz. Właściciel koncernów medialnych, partie polityczne, potężni producenci i handlowcy przy pomocy mediów chcą pozyskać ciebie jako swego zwolennika, na-bywcę swoich towarów i usług. 9. Nie patrz na innych, bądź panem samego sie-bie. Świat pełen ludzi potrzebuje niezależnych i w pełni rozwiniętych osobowości. 10. Nie uchylaj się od odpowiedzialności. Bohate-rzy telewizyjni i filmowi mają życie wymyślone i za ciebie żyć nie będą.

Autor - prof. Leon Dyczewski OFMConv, wieloletni wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, organizator studiów dziennikarskich na KUL, zmarł w marcu br.

Wracając do Twojego pytania: tak, ocenzurowałam na pewno jeden pomysł – Twój. Z góry zapowiedziałam, że polityki na łamach nie będzie, więc do cenzurowania tek-stu już nie doszło, bo go nawet nie dostarczyłeś . Nic innego mi nie przychodzi do głowy… Wiesz, że ja nie pamiętam. O co poszło? Roma: O planowany „list do przyjaciół z Platformy”. Ucię-łam wątek dość szybko, wiec nie miałeś po co się trudzić. Jeśli mielibyście (każde z Was osobno) wymienić po jednym sukcesie i po jednej porażce, klęsce to na co wskazalibyście w tych 10 latach i 300 numerach? Roma: Adwent z błędem ortograficznym w tytule jednego artykułu! Duch Święty musiał być już wykończony, że tu nas nie wsparł albo zapomnieliśmy Go o to poprosić i potem w niedzielę przed mszą prawie dostałam zawału, jak coś takiego zobaczyłam w druku . Takich wpadek z bykami jest więcej. Leszek: Tym samym mamy też moją największą wpadkę. Przyznaję, że to ja zmieniłem pisownię adwentu w tek-ście. I to kilkukrotnie. Autor przesłał tekst bez błędów. Jam to uczynił. Roma: Poza tym niska interakcja czytelników. Ilekroć prosiliśmy o listy, opinie, próbowaliśmy zacząć dyskusję, tylekroć spełzło to na niczym, z pojedynczymi chlubnymi wyjątkami. Wiem, że ludzie są zajęci, zagonieni, ale po-nieważ my jesteśmy typami aktywistów i wśród takich ludzi żyjemy, to trudno nam zrozumieć tak odmienne postawy. Inną porażką jest lista osób, z którymi chcę i planuję rozmowy już od…. kilku lat. I wciąż ich nie prze-prowadziłam. Nie narzekałbym. Roma: Po stronie sukcesów wpisałbym fakt, że wciąż nam się z zespołem chce, że się nie poddajemy, nawet gdy czasem numer robimy w dwie-trzy osoby, że od czasu do czasu ktoś nam nie szczędzi dobrego słowa za tę pracę. Wiadomo – nie robimy tego dla poklasku. Robimy, bo lu-bimy, bo uważamy, że warto, że coś dobrego wynika z tego dla naszej parafii, a może i Kościoła? Ale czasem po ludzku warto usłyszeć, że to nie idzie w próżnię, że te pieniądze wydawane na druk, nie są zmarnowane. Leszek: Na pewno sukcesem jest to, że „JJZ” okrzepło. Mamy za sobą długą historię, jednak nie tak dawno jesz-cze o takiej regularności kolejnych numerów można było pomarzyć. Pismo również „spuchło” i standardowo liczy 16-20 stron, wypełnionych nie byle jakim materiałem… Leszku, jesteś skromny i to rozumiem. Mam jednak nieodparte wrażenie (a siedzę w tym od ponad dwu-dziestu lat), że gazeta naszej parafii w tej chwili sta-nowi czołówkę prasy parafialnej w Polsce. I nie mogę Wam nie podziękować za to, co przez te dziesięć lat zrobiliście. |

Rozmowa przeprowadzona 12 maja 2016 r.

Dzień Matki

Strona 14

Matka w Boliwii Choć Boliwia jest krajem chrześcijańskim od XIV wieku, tj. czasów podboju przez Hiszpanów, do dziś kult andyjskiej Matki Zie-mi idzie w parze z kultem Maryi. Boliwia jest krajem tak różno-rodnym i o tak głębokich różni-cach społecznych, że trudno jest opisać rzeczywistość, która pa-sowałaby do całego kraju. Jedno jest pewne, matka zajmuje naj-ważniejsze miejsce w rodzinie, jeśli chodzi o miłość i przywiąza-nie dzieci. Natomiast ojciec zaj-muje najważniejsze miejsce w rodzinie, jeśli chodzi o podej-mowanie decyzji, najczęściej au-tokratyczne, z pominięciem woli kobiety i dzieci. I tak oto miesza się kultura macho z matriarchatem. Kultura macho to kultura męska, kultura braku poszanowania kobiety, często oparta na przemocy. Kobieta bez mężczyzny w takiej kulturze niewiele znaczy, nie ma kto chronić jej praw, dlatego samotne matki i wdowy nie mają tu łatwego życia. Padają ofiarą pazernych sąsiadów, którzy chcą je oszukać, np. zabierając ziemię, która rzekomo im się należy. Dlatego wiele kobiet jest w stanie ścierpieć przemoc, brak szacunku, ale jednak coś znaczyć, niż zdać się na niełaskę losu kobiety samotnej. A dlaczego matriarchat? Bo w oczach dzieci ojciec często nie istnieje. Nie istnieje fizycznie, bo odszedł lub jest nieobecny emocjonalnie, bo pije, bije, nie zaj-muje się dziećmi wcale. I matka jest tą, która chroni dziecko, opiekuje się nim, choć też często ta opieka jest niewystarczająca, żeby zaspokoić potrzebę dziec-ka do bycia kochanym. Bo matka powtarza los swojej babci, matki, które też nie były kochane, wyszły szyb-ko za mąż też bez miłości i cykl się powtarza. Żeby też nie demonizować aż ta strasznie losu ko-biety i rodziny w Boliwii, muszę zaznaczyć, że istnieje ogromna różnica między życiem na wsi a życiem w mieście. W mieście świat wygląda zupełnie inaczej. W mieście chyba głównie za sprawą edukacji żyje się podobnie jak w Polsce. Rodzice zajmują się dziećmi, szanują się nawzajem, chodzą do kina, na spacery itp. Znam bardzo wiele dobrych, kochających się rodzin, dobrych ojców i mężów. Jednak na wsi życie jest cof-nięte o kilkadziesiąt lat. Dzieci nie mają doświadczeń robienia czegoś z własnym tatą, może poza pracą

w polu. Niestety też mało co robią ze swoją mamą, ale choćby to, że ona zabiera dzieci jak robi zakupy, jak sprzedaje coś na targu, zawsze są przy niej. Nawet jeśli mama nie ma zwyczaju przytulać, to dziecko ma doświadczenie bliskości przez to że do kilku lat jest noszone w aguayo, czyli kolorowej chuście na plecach. Dlatego dziecko, jeśli ma się do kogo uciec, to do matki właśnie. Stąd też w religii andyjskiej kult Pachamamy, czyli Matki Ziemi. Matki, która opiekuje się wszystkimi, dba o wszystkich, którzy ją czczą, ale niestety wymaga ofiar. Do tej pory składa się ofiary Pa-chamamie, np. przy rozpoczę-ciu budowy składa się ofiary z płodów lamy. W każdy pierwszy piątek miesiąca roz-pala się rodzaj kadzidła w domu czy sklepie, warszta-cie, żeby Pachamama zapew-niła pomyślność. Pijąc alko-hol, należy zawsze troszkę wylać na ziemię, na cześć Pa-chamamy. Nie udało się przez wiele lat chrześcijaństwa wy-eliminować wierzeń pogańskich. One współistnieją razem z chrześcijaństwem, tworząc swoisty synkre-tyzm religijny. Ale właśnie z kultem matki, kultem Pachamamy związany jest również kult Matki Bożej. Matkę Bożą najłatwiej było zaakceptować i najważ-niejsze sanktuaria w Boliwii są właśnie sanktuariami maryjnymi. Pierwsze obrazy Maryi w czasach pierw-szych misjonarzy odwoływały się do symboliki przy-pisywanej Pachamamie, żeby miejscowej ludności łatwiej zaakceptować nową wiarę. Efekt jest taki, że wiele osób, odwiedzając sanktuarium, prosząc bardzo gorliwe zresztą o łaski dla siebie i swojej rodziny, udaje się później do szamana i oddaje kult Pachama-mie. Trochę na zasadzie Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Ciekawostką jest to, że jeśli chodzi o kult Pana Je-zusa, to najbardziej rozpowszechniony jest nasz pol-ski kult Bożego Miłosierdzia, a obraz Jezusa Miłosier-nego jest w każdym niemal kościele. Nie wiem, czy nie jest bardziej powszechny niż u nas w Polsce. Zbliżający się Dzień Matki jest świętowany podob-nie jak w Polsce. Dzieci w szkole przygotowują przed-stawienia, laurki, piosenki i spędzą ten dzień z mamą, w sposób inny niż co dzień. Wielu ojców z tej okazji pójdzie się upić, jak co dzień, choć tym razem może troszkę bardziej niż zwykle. | Z Boliwii specjalnie dla „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” JOANNA TRAWCZYŃSKA-ROCHA

Dzień Matki

22-5-2016 Strona 15

Matce nigdy nie jest trudno Czy ma wybór?

Kiedy ma się 80 lat, można przyjąć, że słowo matka jest już rzadziej używane, bo przecież ona już tak dawno odeszła. To oczywiste, że nie wszyscy tak czują oddalający się wizerunek tej, która z woli Najwyższego obdarowała mnie darem życia. Mimo upływu lat, mimo mego zaawansowanego wieku, zaw-sze czuję się Jej dzieckiem, pa-miętam wiele epizodów z dzieciństwa, Jej heroizm ży-cia, Jej walkę o utrzymanie nas – dzieci przy życiu, gdy okres naszego dzieciństwa został naznaczony ciemną kartą oku-pacyjnej nocy, pogłębioną utra-tą ojca, straconego w otchłani niemieckiego obozu koncen-tracyjnego. Kiedy przenoszę na papier te moje doznania i wspo-mnienia, też zastanawiam się nad tym, czy i ile razy można rozpamiętywać te trudne lata własnego dzieciństwa. I tu znajduję odpowiedź. Nie za-mierzam użalać się nad wła-snym losem, ale oddać cześć i szacunek Matkom, które tak jak moja zostały okaleczone we wczesnych latach swego życia, wczesnych latach swego mał-żeństwa, kiedy pozbawione swych partnerów życiowych, musiały zmierzyć się z tą okrutną rzeczywistością – przezwyciężyć ból po stracie ukochanego małżonka i wal-czyć o swoje dzieci, o utrzyma-nie ich przy życiu. Bo one czuły się też zobowiązane nas wy-chować, realizując jakoby te-stament swego partnera. Moja matka zawsze pamiętała

i przytaczała słowa z ostatnie-go, obozowego listu z Au-schwitz. Ojciec prosił: „Pamię-taj, proszę, stale o tym, aby na-szym dzieciaczkom nikt nie wyrządził czegoś złego”. Mama opiekowała się nami z pełnym poświęceniem, dzień po dniu, ze łzami w oczach, z ciągłą nadzieją, że może los nie będzie dla niej tak okrutny, może tata wróci. Niestety, listo-nosz przyniósł to niechciane Sterbeurkunde (akt zgonu) z Standesamt Auschwitz (urzędu stanu Auschwitz). Zostaliśmy sami. Mój ból, kilkuletniego dziecka, na początku był mało rozumiany, rósł z wiekiem. A że tak mogło być, zawdzięczam Mamie, która wszystko czyniła, byśmy nie odczuli braku ojca. Dzisiaj wiem i rozumiem, ile to Ją kosztowało. Ten ból przeży-wały wszystkie matki, matki moich kolegów z kamienicy, ale przecież i wiele innych dotknię-tych tą tragedią. Dzisiaj, kiedy zbliża się Dzień Matki, chcielibyśmy uczynić dla naszych Matek coś szczególne-go, by sprawić im radość, by przywołać na ich obliczach uśmiech, zmniejszyć ilość kło-potów, ulżyć w cierpieniu, dać dowód naszej miłości i powiedzieć: Mamo Kochana, za mało Cię kochałem za to wszyst-ko, co Ty dla mnie uczyniłaś. Chcę Tobie to dzisiaj powiedzieć, że nie zapomnę niczego, czego mnie uczyłaś, bo z każdym dniem mego dorosłego życia, gdy miałem już swoją rodzinę, mo-głem czerpać z tej skarbnicy Twych rad – wskazówek do wy-

Mamo Chcę Ci powiedzieć Że często wspominam Lata wcale niełatwe Bardzo kolorowe Czasem słone albo w kratkę Chcę Ci Mamo dać Kosz wypełniony po brzegi Moją miłością Oraz dziękowaniem Za Twą mądrość Za słowa ciepłe jak dotyk słońca I za milczenie Gdy musiałam sama wybrać Jedną z trudnych dróg Za podaną dłoń gdy Życie boleśnie kopało Przepraszam to zbyt mało Za łzy ocierane ukradkiem Za każde przykre sowo Wiem, że cierpiałaś Gdy ktoś mnie ranił I uczyłaś ufać na nowo Gdybym tylko mogła Jeszcze raz ucałować Twoją spracowaną rękę Położyć głowę na kolanach Usłyszeć bicie Twego serca I razem iść w nieznane Fotografia, kilka słów pożegnania Napisane Twą Mateńko ręką Na niewielkiej kartce W złotej ramce na komodzie To na co patrzę co dzień I moja modlitwa do Boga By przyjął cię do aniołów w niebie A gdy nadejdzie czas Byśmy odnalazły tam siebie DANUTA PIOTR

Dzień Matki

Strona 16

chowania mych dzieci, wnuków, by one wiedziały, jak postępować w swym życiu dla dobra swego po-tomstwa. Kiedy naszych Matek nie ma już z nami, kiedy matkami są już nasze córki, a może i wnuczki, to przypa-trujemy się, jak one spełniają swo-ją matczyną rolę. Jest im teraz du-żo łatwiej; nie znaczy to, że i one pozbawione są kłopotów i rozterek życia rodzinnego. Ale my pamiętamy i nigdy nie zapomnimy losu polskich i nie tylko polskich matek, które traciły swoje dzieci w okrucieństwach okupacji, wojen, kataklizmów. Ile musiała znieść matka, którą rozdzielono z jej ma-

leńkim dzieckiem w trakcie selek-cji w obozach koncentracyjnych? Jak ona cierpiała i była bezradna, gdy jej dziecko umierało z głodu i zimna, w nieludzkich warunkach zsyłek syberyjskich? Nie mogła nieraz pochować osobiście swego ukochanego dziecka, a nawet nie wie, gdzie i co uczyniono ze zmar-łym dzieckiem. To piętno pozo-stawiło w jej świadomości niegoją-cą się ranę, która nadal krwawi i sprawia ból jej matczynego serca. Cieszmy się zatem, że obecne matki, mimo niedoskonałości sys-temu, mimo braków, które najle-piej potrafi wyliczyć dzisiejsza matka, nie załamują rąk, lecz czy-

nią wszystko, by ich dziecko nie zaznało głodu, choroby, niedostat-ku, by cieszyło się swym dzieciń-stwem, o które ich matka dba kosztem wielu wyrzeczeń, bo każ-dy czas ma swoje problemy, ale ona nigdy nie przestanie być Mat-ką, bo serce Jej, najczystsze z serc. Wszystkim Matkom, by nigdy nie musiały przeżywać podob-nych tragedii, by w swym życiu, mimo piętrzących się nieraz przeszkód, zachowały siłę i ser-ce, a nade wszystko dar wdzięczności i szacunku swych dzieci. | JANUSZ MARCZEWSKI

DLA SENIORÓW NAUCZ SIĘ OBSŁUGIWAĆ KOMPUTER I POSGŁUGIWAĆ INTERNETEM – BEZPŁATNIE I BEZBOLEŚNIE!

TSP INSTYTUT z ul. Przemysłowej w Poznaniu zaprasza seniorów na bezpłatne szkolenie z podstawowej obsługi komputera. Start już 30 maja. Więcej informacji na str. 21.

Modlitwa

22-5-2016 Strona 17

Dobre postanowienia Modlitwa za Polskę Miesiąc maj, a szczególnie jego początek, kojarzy się ze świętami państwowymi i kościelnymi. Skojarzenie to, w połączeniu z niedawnymi obchodami 1050. rocznicy chrztu Polski zmusiło mnie do rozmyślania na temat mojego kraju i mojego narodu. Zacząłem się zastana-wiać, co oznacza patriotyzm w nowoczesnym wydaniu, czy sam jestem patriotą i co robię dla Polski z własnej nieprzymuszonej woli. Doszedłem do wniosku, że ten obszar mojego życia też powinien podlegać poprawie. Jestem pewien, że każdy, bez względu na sytuację ży-ciową, w jakiej się znajduje (oczywiście stosownie do obecnych możliwości), ma możliwość poprawy jakości życia w naszej ojczyźnie na jakimś obszarze. Niektórzy z nas mogą pomóc w zwiększeniu jej bezpieczeństwa, inni we wzrastaniu duchowym narodu, jeszcze inni w pomnażaniu jej oraz Polaków dobra materialnego. Moje propozycje na dobre postanowienia chciałbym rozpocząć od przypomnienia przepowiedni i nauczania kard. Augusta Hlonda, prymasa Polski. Kard. Hlond na audiencji dla ks. Ignacego Posadzego, przełożonego ge-neralnego Towarzystwa Chrystusowego, tak powiedział: „…Wynik tej rozgrywki pomiędzy państwem Bożym a państwem szatana nie nastręcza wątpliwości. Kościół

ma zapewnione zwycięstwo: »Bramy piekielne nie przemogą go« [Mt 16, 18]. Chodzi tylko o to, by każdy człowiek rzucił na szalę tego zwycięstwa zasługę swego moralnego czynu. (…) Kto na wyznaczonym swoim po-sterunku nie daje z siebie wszystkiego, jest zdrajcą spra-wy Bożej i naraża na niebezpieczeństwo innych. Kto zaś z tej walki z wygodnictwa się usuwa, jest dezerterem z szeregów oficerskich Chrystusa". Znane też są przepowiednie ks. kardynała spisane z jego „Dziennika”, takie choćby, jak: „Polska nie zwycię-ży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźnie-go” albo „Polska ma stanąć na czele Maryjnego zjedno-czenia narodów” i „Trzeba ufać i modlić się. Jedyną bro-nią, której Polska używając odniesie zwycięstwo — jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi inne narody będą karane za swą niewier-ność względem Boga. Polska będzie pierwsza, która do-zna opieki Matki Bożej. Maryja obroni świat od zagłady zupełnej. Polska nie opuści sztandaru Królowej Nieba. Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem". Powyższe słowa zachęcają mnie do zrobienia postano-wienia, aby więcej modlić się w intencji Polski i Polaków.

Jeżeli ktoś uzna, że chciałby zacząć się modlić w in-tencji ojczyzny lub chciałby robić to częściej, zachęcam, aby zapoznał się z poniższymi propozycjami. Zacznę od prezentacji modlitw ułożonych przez Pol-skich świętych. Św. s. Faustyna tak pisała w swoim dzienniczku: „Jezu najmiłosierniejszy, proszę Cię przez przyczynę świętych Twoich, a szczególnie przez przyczy-nę Matki Twojej najmilszej, która Cię wychowała z dzie-cięctwa, błagam Cię, błogosław Ojczyźnie mojej. Jezu, nie patrz na grzechy nasze, ale spójrz się na łzy dzieci małych, na głód i zimno, jakie cierpią. Jezu, dla tych nie-winiątek, udziel mi łaski, o którą Cię proszę dla Ojczyzny mojej (Dz. 286). Bł. ks. Jerzy Popiełuszko w ten sposób modlił się o błogosławieństwo ojczyzny: „Wszechmocny Boże, Oj-ców naszych Panie! Pochylamy pokornie nasze głowy, by prosić o siłę wytrwania i mądrość w tworzeniu jedności, by prosić o Twoje błogosławieństwo. Wszystkich pole-camy Twojej szczególnej opiece, Twojej mocy uzdrawia-jącej ludzkie serca. Chcemy wszystkim naszym winowaj-com przebaczyć, jak Ty przebaczasz nam nasze winy. I zbaw od złego nas wszystkich. Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego. Amen”. Spotkałem się z pomysłem modlitwy za Polskę po-przez ofiarowanie modlitwy za polityka. W tym przypad-ku wybiera się konkretną osobę sprawująca władzę, np. prezydent, premier, minister, poseł. W intencji wybranej osoby codziennie odmawiana jest jedną z czterech mo-dlitw: „Modlitwa ks. Piotra Skargi za Ojczyznę”, „Modli-twa o łaski dla sprawujących władzę św. Klemensa Rzymskiego”, „Modlitwa franciszkańska”, „Modlitwa Jana Pawła II: aby przeciwnicy podali sobie ręce”. Poszukując inspiracji w modlitwie za Polskę i naród, odnalazłem jeszcze wiele inicjatyw. Największa z nich to Krucjata Różańcowa za Ojczyznę. Krucjata jest oddolną inicjatywą wiernych świeckich, wspartą uczestnictwem wielu biskupów i kapłanów. Krucjata nie stanowi żadnej nowej organizacji ani struktury w Kościele. Duchową opiekę na tym dziełem Księża Biskupi powierzyli ojcom paulinom z Jasnej Góry i Jasnogórskiej Rodzinie Różań-cowej. Oo. paulini w komunikacie wydanym 25 września

Wiara

Strona 18

Redakcja „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapra-szamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publi-kujemy wszystkie numery – w kolorze.

2011 r. ogłosili podjęcie opieki nad Kru-cjatą Różańcową za Ojczyznę, jak rów-nież potwierdzili intencję Krucjaty oraz zasady uczestnictwa i przystąpienia do ruchu. W powyższym komunikacie moż-na wyczytać: „Krucjata Różańcowa za Ojczyznę jest wielkodusznym darem duchowym wiernych, którzy z Maryją, Królową Polski, modlą się o Polskę wier-ną Bogu, krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów naszego narodu. Osoby te czynią to dobrowolnie, zobowiązując się do co-dziennego rozważania i odmawiania w tych intencjach przynamniej jednej z tajemnic Różańca Świętego, z nadzieją, iż jeśli tę modlitwę podejmie co naj-mniej dziesięć procent narodu, pozy-skamy wtedy głębszą duchową moc do właściwego poprowadzenia spraw na-szej ojczyzny – Polski”. Jeśli ktoś chciałby dołączyć do krucjaty, to może to zrobić przez internet na stronie http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/ lub poprzez wysyłkę pocztą tradycyjną deklaracji przystąpienia na adres: Kru-cjata Różańcowa za Ojczyznę o. Bogumił Schab (Jasnogórska Rodzina Różańcowa) ul. Kordeckiego 2, 42-225 Częstochowa. W Poznaniu punktem kontaktowym jest księgarnia Sursum Corda przy Rynku Łazarskim 1, 60-731 Poznań, tel. 61 865 08 20. Krucjata „patronuje” comiesięcz-nej mszy w intencji ojczyzny, które mają miejsce w kościele Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej o godz. 12.30. Najbliższa taka msza będzie miała miejsce 19 czerwca, a po niej odbędzie się po-kutny marsz różańcowy. Uważam, że jeżeli jestem lub mam zamiar być dobrym patriotą, to nie po-winno w moim życiu zabraknąć modli-twy w intencji Polski i Polaków. | TK Opracowane na podstawie stron: http://www.duchprawdy.com/kardynal_august_hlond_prymas_polski.htm http://zapolske.pl/o-akcji http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl http://www.jasnagora.com/news.php?ID=6818

Z katechezy Papieża Dlaczego jałmużna jest tak istotna?

9 kwietnia, podczas nadzwyczajnej audiencji ogólnej związanej z Jubileuszem Miłosierdzia, Ojciec Święty wygłosił katechezę pt. „Jałmużna znaczy miłosierdzie”. Pochodzące z języka greckiego słowo „jałmużna” oznacza „miło-sierdzie”. Dawanie jałmużny może się wydawać czymś łatwym, jed-nak trzeba uważać, aby nie ogołocić tego gestu z wielkiej treści, jaką zawiera. Jałmużna powinna nieść całe bogactwo miłosierdzia. Obo-wiązek jałmużny jest stary jak Biblia, był to obowiązek, jakiego mu-siała przestrzegać osoba religijna. W Starym Testamencie Bóg wyma-ga szczególnej troski o sieroty, wdowy i osoby, które czasem nie mają nic. Poprzez dawanie jałmużny chwalimy Boga. Bóg zachęca nas, aby-śmy dawali jałmużnę chętnie, bez żalu, a nie dlatego, abyśmy byli chwaleni i podziwiani. Jałmużna jest aktem miłości skierowanym do tych, którzy się do nas zbliżają i proszą o pomoc, aktem dokonanym w tajemnicy tak, że tylko Bóg go widzi. Jałmużna to zaangażowanie wobec ubogiego, to pozbawienie się czegoś swojego, aby dać drugie-mu. Jałmużna nie bierze się z tego, co nam zbywa albo czego nie potrzebujemy, lecz stanowi pomoc okazaną jako rezultat świa-domego wyrzeczenia oraz umartwienia i pracy nad sobą. Różni się więc od dobroczynności tym, że ma na względzie nie tylko potrze-bującego, lecz także darczyńcę, który przez dawanie jałmużny udo-skonala siebie. Okazywanie łaskawości wyrażające się w dawaniu jałmużny stanowi istotny przejaw naśladowania Boga w Jego dobroci. Jałmużna pomnaża obecność i owoce dobroci, przez co zbliża ludzi do siebie nawzajem oraz do Boga. Jej wartość jest porównywalna z war-tością modlitwy i składaniem ofiar. Jest to więc niezwykły prezent obdarowujący obie strony. Zapytaj samego siebie: czy jesteś zdolny, aby się zatrzymać, zainte-resować i spojrzeć w twarz, w oczy osobie, która cię prosi o pomoc? Czy zastanawiałeś się, czego tej osobie tak naprawdę potrzeba? | EWA KOŁODZIEJ Wspólnota Galilea

Wiara

22-5-2016 Strona 19

Woda, która daje czystość Jubileuszowa droga chrzcielna VII

Obecny rok duszpasterski poświęcony jest odkrywaniu zna-czenia, wartości chrztu świętego. To zadanie stoi przed każ-dym z nas. Zgodnie ze wskazaniami Episkopatu Polski publiku-jemy krótkie omówienie poszczególnych części liturgii chrzcielnej. W Kościele pierwotnym chrztu udzielano poprzez trzykrotne zanu-rzenie osoby w wodzie. Czynność ta nazywała się po grecku baptizein (zanurzać). I w takiej wersji przeszło to do języków romańskich i języ-ka angielskiego. W języku niemieckim (to ciekawe) mamy do czynie-nia z kalką – die Taufe (chrzest) oznacza zanurzenie. Języki słowiań-skie (w tym polski) poszedł w stronę związku obrzędu chrztu z imie-niem Chrystusa i znakiem krzyża. To jakoś stanowi o tożsamości CHRZEŚCijanina. Przy zanurzeniu w wodzie wypowiadano formułę trynitarną, która pozostała do dziś: Ja ciebie chrzczę w imię Ojca, I Syna, I Ducha Świę-tego. Raz jeszcze warto podkreślić, że podstawowe credo wyznaw-ców chrześcijaństwa obejmuje dwie prawdy: tę dotyczącą jednego Boga w trzech osobach oraz tę, że w jednej osobie Syna Bożego są dwie natury: boska i ludzka. Dzisiaj natomiast zamiast zanurzenia obmywa się głowę dziecka wodą. W ten sposób zostaje wykorzystany inny aspekt symboliki wo-dy (wcześniej mówiliśmy o żywiole, który niesie śmierć – woda mor-ska, a zarazem umożliwia życie – woda źródlana). Obok tej naturalnej symboliki wody należy mieć na względzie również jej znaczenie wyni-kające z historii zbawienia: Potop, Wyjście z Egiptu i chrzest Jezusa w rzece Jordan. Teraz zaś mówimy o oczyszczeniu. O oczyszczeniu z grzechu pierworodnego. Woda, która przynosi czystość. O chrzcie zwykliśmy mówić, że to sakrament, który przynosi nam „oczyszczenie z grzechów i nowe narodzenie w Duchu Świętym” (KKK 1262). To oznacza, że „chrzest odpuszcza wszystkie grzechy, grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste, a także wszelkie kary ze grzech. W tych, którzy zostali odrodzeni, nie pozostaje więc nic, co mogłoby przeszkodzić im w wejściu do Królestwa Bożego, ani grzech Adama, ani grzech osobisty, ani skutki grzechu, wśród których naj-cięższym jest oddzielenie od Boga”. (KKK 1263). Przypatrując się sakramentowi chrztu, należy powiedzieć, że jego efektem jest to, że ochrzczony staje się przybranym synem Boga (zawsze miałem wrażenie, że przymiotnik „boży” nieco osłabia wy-mowę tej prawdy), uczestnikiem boskiej natury, świątynią Ducha Świętego oraz członkiem mistycznego Ciała Chrystusa – Kościoła. |

REDAKCJA

Procesja Bożego Ciała Czwartek, msza św. o godz. 16, a po niej procesja. Trasa będzie wiodła ulicami: Pamiątkową, Rolną, Partyzancką, Czwartaków, Rolną, ponownie Pamiątkową.

Ołtarze będą usytuowane: I ołtarz (skrzyżowanie ulicy Traugutta i Rolnej): Parafialny Zespół Caritas oraz Wspólnota Osób Żyjących w Związkach Niesakramentalnych; II ołtarz (na wysokości willi pp. Drze-wieckich): duszpasterstwo młodzieży (Ruch Światło – Życie oraz świetlica para-fialna); III ołtarz (ulica Rolna – na wysokości schronu Europa): Wspólnota Nie Jesteś Sam i Parafialna Wspólnota Modlitwy Wstawienniczej; IV ołtarz (na fasadzie kościoła): wspólnota Żywego Różańca oraz Galilea. O pomoc w przystrojeniu ołtarzy pro-szę także parafian mieszkających w po-bliżu rozstawionych ołtarzy. Proszę również, aby mężczyźni, którzy chcieliby nieść baldachim, nawiązali kon-takt ze mną. Ks. proboszcz Adam Błyszcz CR

Z życia parafii

Strona 20

APELE JASNOGÓRSKIE 2016 Zapraszamy do wspólnej modlitwy przy grocie Naj-świętszej Maryi Panny od ponie-działku do piątku, o godz. 20.30 do końca maja.

1. Pieśń na rozpoczęcie (do dyspozycji uczestników śpiewniki) 2. Fragment Pisma Świętego (wg uznania przygotowu-jących – sugerowana Ewangelia wg św. Łukasza) 3. Pieśń 4. Rozważanie (najlepiej byłoby wybrać jeden z trzech następujących wątków: a/miłosierdzie (Nadzwyczaj-ny Jubileusz Miłosierdzia; b/ chrzest (1050. rocznica Chrztu Polski; c/rodzina (najnowsza adhortacja apo-stolska Franciszka Amoris laetitia) 5. Modlitwa (wg uznania przygotowujących – dziesią-tek różańca lub litania do Matki Bożej – niekoniecz-nie Loretańska, bo ta jest odmawiana na nabożeń-stwie majowym) 6. Pieśń 7. Rachunek sumienia (wg uznania – sugerowane uczynki miłosierdzia co do ciała i co do duszy) 8. Żal za grzechy 9. Apel Jasnogórski 10. Błogosławieństwo kapłana 11. Pieśń na zakończenie Przygotowanie i prowadzenie apeli 23 maja, poniedziałek – Parafialny Zespół Caritas 24 maja, wtorek – Galilea 25 maja, środa – szafarze 26 maja, czwartek – młodzież gimnazjalna przygoto-wująca się do bierzmowania 27 maja, piątek – Zespół Angelus 30 maja, poniedziałek – ministranci seniorzy 31 maja, wtorek – wspólnota domu zmartwych-wstańców

Żołnierski rodowód jasnogórskich apeli Fragmenty opracowania o. dra Józefa S. Płatka, OSPPE z Jasnej Góry za: www.jasnagora.com Apel jasnogórski jest wieczorną modlitwą kiero-waną do Maryi, Królowej Polski i Matki Kościoła w intencji Ojczyzny i Kościoła. (…) Jest sprawowany szczególnie uroczyście – jako odrębne nabożeństwo maryjne – na Jasnej Górze codziennie o godzinie 21.00. Takie nabożeństwo maryjne sprawowane jest również o godzinie 21.00 w niektórych sanktuariach maryjnych i kościołach w dni szczególnie poświęcone czci Bogarodzicy Dziewicy Maryi. Apel jasnogórski znany jest i najczęściej prakty-kowany jako pieśń, śpiewana w różnych wersjach i na różne melodie, zazwyczaj po wieczornych nabożeń-stwach. Często też po wieczornej mszy św. śpiewa się trzykrotnie hejnał: Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!

Początki apelu jasnogórskiego W dniu 4 listopada 1918 r. polscy żołnierze z 22. Pułku Piechoty, dowodzeni przez podporucznika Ar-tura Wiśniewskiego, wyzwolili Jasną Górę spod oku-pacji austriackiej i o godz. 21.15 stanęli wraz z pauli-nami przed Cudownym Obrazem Królowej Polski, dziękując za odzyskaną wolność po 123 latach niewo-li narodowej i zaborów. Można w tej dziękczynnej modlitwie maryjnej dopatrywać się również genezy apelu jasnogórskiego. Ks. Michał Kordecki, pallotyn – w oparciu o trady-cję ustną – podaje inne dane dotyczące początków apelu jasnogórskiego. Kapitan Władysław Polesiński,

Z życia parafii

22-5-2016 Strona 21

pilot, zmarły w 1939 r., trochę „wadzący się z Bo-giem”, podczas próbnego lotu usłyszał nagle jakby wewnętrzny rozkaz: „Zniż lot, ląduj!” Wylądował szczęśliwie. Po opuszczeniu samolotu nastąpiła jego eksplozja. Była godzina 21.00. Gdy po powrocie do domu opowiedział swojej żo-nie o tym wydarzeniu, ona zapytała go, którego to było dnia i o której godzinie to się stało? Okazało się, że właśnie tego dnia o godzinie 21.00 polecała go Matce Bożej. Kapitan stanął „na baczność”, zasaluto-wał i zwrócił się do Matki Bożej Jasnogórskiej, meldu-jąc się Jej jako swemu Dowódcy, od którego otrzymał ten wewnętrzny nakaz ratujący go od śmierci. Odtąd czynił to codziennie. Kapitan Władysław Polesiński nawrócił się, zmie-nił życie i założył wśród oficerów polskich katolicką organizację – „Krzyż i Miecz”. Członkowie tej organi-zacji mieli w zwyczaju codziennie o godzinie 21.00 meldować się na apel przed Matką Bożą Częstochow-ską. (…) W dniu 8 września 1946 r. Kardynał August Hlond, Prymas Polski, w obecności całego Episkopatu i pra-wie milionowej rzeszy wiernych – w uroczystość Na-rodzenia Najświętszej Maryi Panny – oddał cały Na-ród polski Niepokalanemu Sercu Maryi. Apel – modlitwa o uwolnienie internowanego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego Po otrzymaniu bolesnej wiadomości o internowa-niu ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski w późnych godzinach nocnych w dniu 25 września 1953 r. paulini na Jasnej Górze podjęli z pielgrzymami specjalne modlitwy o jego rychłe uwolnienie. Ksiądz Prymas podczas swego internowania w Stoczku Warmińskim – w okresie stalinowskiego terroru – postanowił dokonać osobistego Aktu odda-nia się w niewolę miłości Matce Bożej, zawierzając Jej całkowicie swój los. Prymas Polski oddał się Maryi w uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia w dniu 8 grudnia 1953 r. W tym samym dniu rozpoczęto na Jasnej Górze wieczorową modlitwę, zwaną apelem, w jego intencji o godzinie 21.00. Papież Pius XII w tym czasie ogłosił początek Maryjnego Roku Jubi-leuszowego. (…) Ksiądz kard. Stefan Wyszyński rozmiłował się w tej maryjnej modlitwie, nadał jej właściwy charak-ter i treść oraz stał się jej szczególnym propagatorem. | Źródło: www.jasnagora.com/wydarzenie-2065

BEZPŁATNE SZKOLENIE Z OBSŁUGI KOMPUTERA I KORZYSTANIA Z INTERNETU TSP INSTUT z Poznania zaprasza na bezpłatne szko-lenie współfinansowane ze środków UE Europej-skiego Funduszu Społecznego. Szkolenie skierowane jest do osób:

w przedziale wiekowym 50-64 lata, z wykształceniem maksymalnie średnim, z woj. WIELKOPOLSKIEGO.

Zakres szkolenia:

wyszukiwanie informacji w internecie, korzystanie ze stron internetowych urzędu, przychodni lekarskich, MPK, tworzenie treści, zapisywanie zdjęć, muzyki, korzystanie z poczty elektronicznej, przesyłanie załączników np. zdjęć, zabezpieczenie i ochrona swoich danych osobowych, ustawienie komputera zgodnie z własnymi preferencjami. Start szkolenia 30.05.2016 r.

Zapraszamy do kontaktu i zgłoszeń: tel. 61 622 93 39 TSP INSTUT Biuro w Poznaniu ul. Przemysłowa 15/17, 61-579 Poznań

Polecamy

Strona 22

Do teatru zaprasza Emilia Mrowińska

6 czerwca Scena na Piętrze zaprasza na Skwer Romana Wilhelmiego na godz.18.30 z okazji 90. rocz-nicy urodzin tego wybitnego aktora i 25–lecia jego śmierci. Następnie przejdziemy do teatru, gdzie o godz. 19 obejrzymy spektakl „Nie lubię Pana, Panie Fellini” w reżyserii Marka Koterskiego. Jest to mono-dram o Giuletcie Masinie, zdobywczyni dwóch Osca-rów, a prywatnie żonie reżysera Federica Felliniego. W roli głównej zobaczymy Małgorzatę Bogdańską. Monodram zaczyna się pierwszym spotkaniem Giu-lietty i Federica, a kończy śmiercią obojga…. I „zmartwychwstaniem” Giulietty. Po drodze wędrujemy przez ich wspólne życie i kolejne plany filmowe: „La stra-da’’, „Noce Cabirii’’, „Ginger i Fred”. Wstęp tylko na zaproszenia (rezerwacja tel. 602 310 699). Natomiast 27 czerw-ca o godz. 19 odbędzie się ostatni w tym sezo-nie recital aktora Rober-ta Kudelskiego z zaspo-łem muzycznym pt. „Co mężczyzna chce powie-dzieć”. W czasie koncertu aktor zaśpiewa znane i lu-biane piosenki zarówno polskie, jak i zagraniczne w nowych, zaskakujących aranżacjach. Koncert utrzymany jest w klimacie refleksyjnym i melancholijnym. Nastrojową muzykę stworzy trzy-osobowy zespół: Tomasz Krezymon / Piotr Matu-szewski – fortepian, Jarek Michalski – gitara i Szymon Linet – instrumenty perkusyjne. Jak głoszą materiały prasowe „pięknie zaśpiewane opowieści o miłości i konferansjerka Roberta Kudelskiego składają się na niezapomniany spektakl piosenki aktorskiej dla wraż-liwej, samotnej, zakochanej lub odkochanej publicz-ności”. Bilety w cenie 75 zł, 55 zł, 45 zł: (61) 855 26 81, www.scenanapietrze.pl |

Fascynująca Fascynująca prostota i mądrość. Fascynująca Marianna Popiełuszko. Fascynacja 1. W zagmatwanym świecie pełnym pokiereszowanych przez życie ludzi życiorys pani Marianny Popiełuszko, matki bł. ks. Jerzego, jawi się niczym kolejny żywot świę-tego. Czytelnik pewnie sam dojdzie do wniosku, że książkę można by równie dobrze zatytułować „Święta matka”. Bezwarunkowe i nigdy nie gasnące zaufanie Panu Bogu – jak u Maryi. Daleka od dewocji, ale pełna zaufa-nia i zawierzenia postawa. I rozmodlenie. Różaniec jako środek na wszystkie troski, zmartwienia i kłopoty. Jedy-ny skuteczny, gdy przecież nie ma się wpływu na życie dziecka, które oddało się Kościołowi, co pani Marianna powtarza na każdym kroku. Lekturę tej książki polecam każdej matce pełnej lę-ków o swoje dzieci. Fascynacja 2. Nie kończyła teologii, żadnych wyższych szkół. Nie jeździła po świecie, ale mądrości i spostrzegawczości w kwestiach wiary może jej pozazdrościć niejeden inteli-gent. Co odpowiedź, to strzał w 10. Zdumienie 1. Pani Popiełuszko od dnia święceń nie mówiła o swo-im synu inaczej niż ksiądz. Dla mnie dziś to niebywałe, wręcz nienaturalne, że matka, która straciła syna w tak okrutnych okolicznościach, w żadnej wypowiedzi o nim nie wyraża się bardziej bezpośrednio, czule… Brzmi to obco – nawet w tak formalnej wypowiedzi, jaką są ze-znania w procesie beatyfikacyjnym, a co dopiero w roz-mowie z dziennikarką. Pani Popiełuszko uważała, że nie jest godna pocałować głowy swojego syna męczennika w trumnie. Całowała go tylko w ręce i nogi.

Polecamy

22-5-2016 Strona 23

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r. Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Małgorzata Heigelmann, Janusz Marczewski, Emi-lia Mrowińska (teatr), Tomasz Szymczak (Rzym). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85 Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów.

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań, tel. 61 833-34-62 Strona internetowa: www.poznancr.pl e-mail: [email protected] konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498 Biuro parafialne czynne: od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12, w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierw-szego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62.

Zdumienie 2. Do połowy książki można odnieść wrażenie, że ks. Jerzy był wychowywany w niepełnej rodzinie, tj. bez ojca. Wrażenie spowodowane raczej przez autorkę, bynajmniej nie życiem. Pisanie w super-latywach wyłącznie o pani Mariannie i pomijanie sylwetki ojca w biografii bł. ks. Jerzego prawie do połowy książki to jednak nieproporcjonalne roz-łożenie akcentów. Niedosyt Zwłaszcza pierwsza połowa tej niewielkiej pu-blikacji nieco kuleje – rażą powtórzenia opisów sytuacji, rażą fragmenty pisane na klęczkach („Ty Mnie Styka nie maluj na kolanach - ty Mnie maluj dobrze!” - miał napomnieć pobożnego malarza Pan Jezus, zgodnie z przekazem przedwojennego facecjonisty Franca Fiszera). O ile podzielam po-dziw dla pani Marianny, to jednak zawodowy dziennikarz i redaktor powinni sięgnąć po bar-dziej wysublimowane środki wyrazu niż pisanie laudacji. Czytelnik sam oceni, czy to świadectwo, tak przekazane będzie dla niego poruszające. Oczywiście jest dzięki postawie bł. Jerzego Popie-łuszki i jego Rodziców. I dlatego jest warte przy-pomnienia, lektury, pogłębionej refleksji. | ROMANA ZYGMUNT

Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko. Milena Kindziuk. Wydawnictwo Znak, Kraków, 2012. R E K L A M A * R E K L A M A * R E K L A M A

Polecamy

Strona 24

Wszystkim Dzieciom z okazji nadchodzącego ich święta życzymy prawdziwej radości dzieci Bożych oraz nieustającej przyjaźni z Panem Jezusem. Redakcja

O tym, jak bramkarz strzelił gola Kiedy Karol skończył sześć lat, poszedł do szkoły mieszczącej się niedaleko jego domu. Już od pierwszego dnia bardzo dobrze się uczył, był obowiązkowy i sumienny. Chętnie pomagał kolegom i kole-żankom. Wszystko go ciekawiło, chciał się jak najwięcej nauczyć, jak najwięcej dowiedzieć o świecie, książkach, sławnych ludziach, zwie-rzętach, roślinach. Zawsze z niezwykłą starannością odrabiał prace domowe. I choć dużo czasu poświęcał na naukę, tak jak wszystkie dzieci na świecie bardzo lubił się bawić. Jesienią, kiedy padał deszcz, grał w ping–ponga, czytał książki i bawił się z córką sąsiadów, Ginką. Wspólnie bawili się w teatr: najpierw wymyślali bohaterów, potem pisali dialogi, a na końcu zamieniali się w aktorów. Zimą, kiedy na drzewach pojawiały się śniegowe czapy, jeździł na sankach, łyżwach i nartach. Wiosną, kiedy wszystko rozkwitało i z godziny na godzinę robiło się coraz ciepłej, bawił się w ogrodzie, biegał po łące. A latem, gdy świeciło słońce, Karol doka-zywał na podwórku, pływał w rzece i grał w piłkę z kolegami. Był najlepszym piłkarzem na całym podwórku. Grał w ataku i obronie. Często stał też na bramce. Innym zawodnikom trudno było wtedy strzelić gola. Pewnego dnia chłopcy z sąsiedztwa spotkali się na podwórku. Wybrali spośród siebie dwóch kapitanów, którzy w ciągu kilku minut skompletowali swoje drużyny. Karol stanął na bramce. Sędzia zagwizdał na palcach na znak rozpoczęcia meczu. Walka była zacięta. Po kilkunastu mi-nutach drużyna, w której grał Karol, wygrywała już 2:0. Choć piłka wiele razy leciała w stronę bramki Karola, on ani razu jej tam nie wpuścił. Bronił bramki tak, jak rycerz broni wejścia do zamku, w którym mieszka księżniczka. Kiedy do końca meczu zostało zaledwie pięć minut, jeden z piłkarzy tak mocno kopnął piłkę w kierunku bramki, że Karol musiał podskoczyć i kopnąć ją jeszcze mocniej. Piłka z niesamowitą szybkością leciała, leciała i leciała. Wy-dawało się, jakby chciała dolecieć do chmur. Ale nagle skręciła, wy-biła w oknie kościoła szybę i wpadła do środka. Mecz skończył się przed planowanym czasem. Na boisku zapanowała cisza. Piłkarze za-mienili się w kamienne posągi. Dopiero po chwili pobiegli do księdza. Po południu, kiedy w kościelnym oknie była już nowa szyba, piłkarze i ksiądz zastanawiali się, czy uznać tę bramkę strzeloną przez Ka-rola, czy też nie.

Fragment z książki Jan Paweł II, czyli jak Karolek został papieżem

autorstwa Joanny Krzyżanek