Post on 11-Jan-2017
1
Nr 1 PaŹdziernik 2012
DOBISZ Nieregularnik XLIV LO im. Antoniego Dobiszewskiego
Pierwszy numer Dobisza w roku szkolnym 2012/2013 dedykujemy przede wszystkim
miłośnikom Warszawy oraz Bolesława Prusa - najdoskonalszego chyba kronikarza naszego
miasta, którego rok właśnie obchodzimy w stolicy. Ten numer to prawie monografia pisarza.
Ale przypominamy także sylwetki Piotra Skargi, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Janusza
Korczaka - ich również wspominamy w roku 2012. Będzie też o Antonim Malczewskim –
romantycznym poecie i alpiniście, Powstaniu Warszawskim oraz Politechnice…
Nie zabraknie rzecz jasna aktualiów ze szkoły – w XLIV LO naprawdę wiele się dzieje…
Inspiracją do niniejszego numeru był dla nas Tygodniki Ilustrowany, pismo z epoki Prusa
(jego winietę z 1862 roku prezentujemy powyżej).
Z okazji niedawno obchodzonego Dnia Komisji Edukacji Narodowej, składamy
najserdeczniejsze życzenia wszystkim nauczycielom z XLIV LO…
M.K.
Zapraszamy do lektury naszej gazety - ZESPÓŁ REDAKCYJNY DOBISZA
W NUMERZE:
Projekt Prus 2012 – s. 1
Ci szaleni cykliści – s. 12
Słowo o Skardze, Kraszewskim i Korczaku – s. 13
Antoni Malczewski w Warszawie – s.14
O Powstaniu Warszawskim – s. 15
Politechnika Warszawska dawniej i dziś – s. 16
Wieczory z teatrem – s. 17
Konsumpcja z okien Dobisza – s. 18
Byd jak The Doors – s.19
Krzyżówka edukacyjna – s. 20
2
Nr 1 PaŹdziernik 2012
PROJEKT PRUS 2012
(1912 - 2012)
W bieżącym roku przypada setna rocznica śmierci Bolesława Prusa – jednego z największych
polskich pisarzy wszech czasów. Podczas międzynarodowej sesji UNESCO, na wniosek Towarzystwa
Literackiego im. Adama Mickiewicza, przyjęto uchwałę ogłoszenia roku 2012 - Rokiem Prusa pod
honorowym patronatem UNESCO.
Z tej okazji w Warszawie zorganizowano wiele ciekawych imprez. Większość z nich odbyła się niestety
w maju, kiedy w Dobiszu trwały na dobre matury. Aby nic nam nie umknęło, wysłaliśmy w różne miejsca
naszych reporterów, którzy przygotowali sprawozdania z obchodów Roku Prusa. Poniżej przedstawiamy
kronikę tych wypadków.
***
Spośród wielu wydarzeo w mieście, szczególnym zainteresowaniem cieszyła się impreza plenerowa - happening pt. “Hołd Prusowski.” Uczniowie z XXXV LO i Gimnazjum nr 19 im. Bolesława Prusa zaprosili mieszkaoców Warszawy na Krakowskie Przedmieście. Program obejmował m.in. spotkanie z Izabelą Łęcką i jej ojcem Tomaszem, przemarsz w historycznych kostiumach, scenki rodzajowe przygotowane na podstawie utworów pisarza oraz lekturę fragmentów Kronik, Lalki i Emancypantek. Z kolei w Muzeum Historycznym na Rynku Starego Miasta odbyła się Noc Muzeów z Bolesławem Prusem, podczas której zaprezentowano m.in. wystawę „Bolesław Prus – warszawiak z wyboru”. Przygotowano też spacer śladami Rzeckiego i ekspozycję galanterii sklepu Wokulskiego. Noc Muzeów z Bolesławem Prusem miała także miejsce w Bibliotece Publicznej przy ulicy Koszykowej.
3
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Wystawa osobistych dokumentów i rękopisów autora, pokazy filmów o pisarzu oraz ekranizacje jego utworów, to główne atrakcje imprezy. Powodzeniem cieszyła się również gra miejska, podczas której udostępnione zostały niezwykłe zakątki prawie stuletniego gmachu Biblioteki. W siedzibie Biblioteki Narodowej przy Al. Niepodległości zorganizowano ogólnopolską konferencję naukową pt. „Bolesław Prus – artysta, myśliciel, świadek, krytyk i współtwórca swej epoki” – z tej propozycji skorzystali przede wszystkim ci, którzy Prusem chcą się zajmować profesjonalnie. Główna Księgarnia Naukowa imienia pisarza (na wprost Uniwersytetu Warszawskiego) zaproponowała z kolei wieczór autorski twórców Leksykonu "Lalki" – najnowszej pozycji, która w niezwykle oryginalny sposób przybliża Warszawę widzianą oczami Prusa. Dla zachęty kilka cytatów z tego niezbędnika…
Hasło ALKOHOL
Firmę J. Mincel i S. Wokulski oglądamy w „Lalce” po raz pierwszy przez szkło butelek w renomowanej jadłodajni przy Krakowskim Przedmieściu […] Również Ignacy Rzecki, główny subiekt w sklepie Wokulskiego, lubi wieczorem udać się do restauracji, żeby […] wypić kilka kufli piwa. […] W latach 70. XIX wieku w Warszawie było ponad 80 piwiarni, na ich szyldach malowano butelki, z których piwo lało się do szklanek lub przedstawiano wyciągnięte ręce, trzymające kufle piwa, wszystkie napisy były dwujęzyczne (polskie i rosyjskie) przy jednakowej wielkości liter w obu językach. […] Wśród gatunków piwa wyróżniano bawarskie, angielskie, lekkie piwa marcowe i ciemne, mocne portery. […] Bohaterowie „Lalki” nie piją taniej wódki, która w ówczesnych czasach miała bardzo złą reputację: lud nazywał ją bełtuchą, brają, charą, prościuchą, siwuchą, a w prasie opisywano przypadki, kiedy jej spożycie skończyło się zatruciem lub nawet śmiercią. Tylko raz, w kulminacyjnym momencie, na dworcu w Skierniewicach, Wokulski żąda wódki w dworcowym bufecie: - Wódki!... – zawołał. Zdziwiona bufetowa podała mu kieliszek. Podniósł go do ust, ale uczuł ściskanie w gardle i nudności i postawił kieliszek nietknięty. […]
Hasło KOLEJE ŻELAZNE
Miłosne perypetie (Wokulskiego) osiągają punkt zwrotny w czasie podróży pociągiem Drogi Żelaznej Warszawsko – Wiedeńskiej, w trakcie której bohater słyszy rozmowę, jaką w języku angielskim prowadzi na jego temat panna Izabela ze Starskim. […] Po kilkudziesięciu minutach pociąg staje w Skierniewicach. Konduktor otworzył drzwi, Wokulski zerwał się z siedzenia. Moment zatrzymania się wygląda tak dramatycznie przede wszystkim dlatego, że drzwi wagonów Kolei Wiedeńskiej zamykane były i otwierane na klucz – wyłącznie od zewnątrz…
Hasło SPIRYTYZM I MEDIA
Ważnym wydarzeniem w czasie pobytu Wokulskiego w Paryżu był jego udział w seansie spirytystycznym […]. Szczególnie mocne wrażenie wywarły na bohaterze doświadczenia magnetyczne z zakresu hipnozy. […] W Warszawie czasów Lalki rozwinął się biznes mediumiczny. Wytwarzano i sprzedawano rozmaite rekwizyty, używane podczas seansów: specjalne stoliki, ekrany fosforyzujące, którymi oświetlały się zjawy i inne rekwizyty […] Najwybitniejszym ówczesnym badaczem hipnozy, magnetyzmu i mediów był Julian Ochorowicz, filozof, psycholog, poeta, wynalazca w dziedzinie elektroakustyki i telefonii. Był zaprzyjaźniony z Prusem, który uwiecznił go w „Lalce” jako inżyniera wynalazcę Juliana Ochockiego.
Tyle z Leksykonu… Polecamy wszystkim tę książkę, jest naprawdę niezwykła - i można ją wypożyczyć w szkolnej bibliotece…
Oprócz wieczoru autorskiego, w Księgarni przygotowano również ekspozycję dokumentującą 50-lecie jej istnienia oraz wystawę prac warszawskiego artysty Dariusza Twardocha – nie tak dawno był gościem Tygodnia Kultury w Dobiszu. Głównym motywem jego twórczości są pajacyki, które kojarzyć można z toposem teatru świata, obecnym także w „Lalce” Prusa. O osobliwościach tej lektury opowiadali profesorowie: Krzysztof Rutkowski i Ewa Paczoska. Polecamy świetne książki tych autorów: Wokulskiego w Paryżu (K. Rutkowski) oraz Lalkę czyli rozpad wszechświata (E. Paczoska).
W związku z rokiem Prusa Instytut Badań Literackich PAN przeprowadził konkursu historycznoliteracki dla szkół średnich - „Bolesław Prus. W setną rocznicę śmierci pisarza”. Jego rozstrzygnięcie miało miejsce w maju – niestety wśród laureatów zabrakło tym razem uczestników z Dobisza…
Nietypowym przeżyciem dla naszych reporterów okazało się sympozjum „Powieściopisarze o Lalce”, zorganizowane przez IBL. Uczestnikami spotkania byli m.in. Inga Iwasiów, Anna Nasiłowska, Jerzy Sosnowski, Magdalena Tuli, Marek Krajewski, Jan Tomkowski i Krzysztof Varga. Autorzy rozmawiali o tym, jakie znaczenie ma dla nich dziś najwybitniejsza powieść Prusa. Ogromne wrażenie zrobił na nas prof. Jan Tomkowski oraz Marek Krajewski - autor świetnych powieści o Eberhardzie Mocku i „mieście Breslau”. Pewnym dysonansem było natomiast wystąpienie pisarza Krzysztofa Vargi, który - jak można sądzić - zbyt przejął się hasłem Alkohol z Leksykonu Lalki… Tymczasem najbarwniejszą imprezą, wpisująca się świetnie w warszawskie obchody Roku Prusa, był kolejny już Festiwal Wokulskiego pod patronatem Warszawskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej im. Bolesława Prusa. Promocja „Kuriera” - jednodniówki wydanej przez WWSH z okazji festiwalu, odczytywanie fragmentów Lalki, konkurs ze znajomości powieści, wystawa – „Warszawa w czasach Bolesława Prusa”, pokazy mody z epoki, lekcja savoir-vivre’u z bohaterami Lalki, parada pudli, Prus jeżdżący na rowerze i popisy cyklistów – to główne wydarzenia na skwerze przed pomnikiem Bolesława Prusa i na Krakowskim Przedmieściu. Świetna impreza, kto nie widział, niech żałuje… A wszystko to w katarynkowym klimacie z XIX wieku.
***
Zainspirowani wydarzeniami w mieście, postanowiliśmy wziąć udział w Projekcie Prus 2012. Uczestnicy, obecni uczniowie klasy III F, pisali recenzje ze spektaklu teatralnego „Lalka” (wybrane teksty publikowaliśmy w poprzednim numerze Dobisza), interpretowali ulubione fragmenty powieści Prusa, tworzyli winiety, pisali reportaże o Prusie i miejscach z nim związanych. Niezależnie od projektu Prus 2012, obecna klasa III E wykonała serię plakatów, przedstawiających skomplikowaną postać Wokulskiego. Poniżej prezentujemy efekty pracy naszych licealistów… (red.)
***
4
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Jestem dziki człowiek –
mówił o sobie – więc popadam w obłęd,
ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja…
( plakaty kl. III E)
5
Nr 1 PaŹdziernik 2012
CZYTANIE LALKI z 3F
1. KOBIETY
„(...) Nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych
bydląt jak ludzie. W całej naturze samiec należy do tej
samicy, która mu się podoba i której on się podoba. Toteż
u bydląt nie ma idiotów. Ale u nas!... Jestem Żyd, więc nie
wolno mi kochać chrześcijanki... On jest kupiec, więc nie ma
prawa do hrabianki... A ty, który nie posiadasz pieniędzy,
nie masz praw do żadnej zgoła kobiety... Podła wasza
cywilizacja!... Chciałbym bodaj natychmiast zginąć, ale
przywalony jej gruzami...”
Doktor Szuman - uczony Żyd, snuje naukowe teorie na temat uczud,
powinności oraz praw każdego człowieka. Uważa, że w miłości nie powinny
istnied podziały ze względu na wielkośd majątku czy pochodzenie.
W rozmowie z Rzeckim jest rozgoryczony, zły na to, w jakim stopniu
cywilizacja wpłynęła na spełnienie uczud zakochanych. W epoce, która
miała położyd kres podziałom międzyludzkim, Szuman nie mógł poślubid
chrześcijanki, kupiec Wokulski nie mógł związad się z arystokratką,
a Rzeckiemu, ze względu na brak majątku, odmówiono prawa do miłości.
Doktor uważa, że wzorce, dotyczące łączenia się w pary, powinniśmy
czerpad ze świata zwierząt, w którym nie obowiązują konwenanse
i stereotypy. Według niego w takim świecie ludzie byliby szczęśliwsi
i bardziej spełnieni… (Magdalena Bobel)
Słowa Szumana to kwintesencja surowej krytyki ludzkich istot. Podobno
zostaliśmy stworzeni na Boże podobieostwo… Cóż, według doktora to
podobieostwo zostało zaburzone i zdeformowane przez postęp cywilizacji.
Ludzie stają się podli, pragną tylko własnych korzyści, władzę mają
pieniądze i chciwośd. To są wyznaczniki ludzkich ścieżek. Światem władają
mężczyźni, którymi z kolei kierują bezwzględne kobiety. Każdy wspina się
na własny szczyt, niekiedy docierając do celu po trupach…
(Agnieszka Rusiecka)
"Kobiety, ważna rzecz. Kochałem się już, zaraz, ileż to?…
Cztery… sześć… ze -siedem, tak, siedem razy… Zabiera to
dużo czasu i napędza desperackie myśli… Głupia rzecz,
miłość… Poznajesz, kochasz, cierpisz… Potem jesteś znudzony
albo zdradzony… Tak, dwa razy byłem znudzony, a pięć razy
zdradzony…"
Pozytywizm to okres, w którym nie wywyższa się miłości, nie jest to już
szalone, intensywne uczucie, jak w romantyzmie. Liczy się trzeźwy umysł,
nauka, spokój. Przedstawicielem takiego spojrzenia na świat jest Julian
Ochocki. Ponad wszystko ceni naukę i to jej poświęca całe swoje życie.
Poznał wiele kobiet, przeżył kilka zawodów miłosnych. Twierdzi więc, że
miłośd to strata czasu i "głupia rzecz". Byd może pracą chce wynagrodzid
sobie brak kobiety, to nauka staje się jego "towarzyszką życia". Pani
Wąsowska mówi o nim: Ach, jaki on naiwny, a jaki wspaniały! Wierzy
w idealną miłośd, z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był
pewnym, że go nigdy nie zdradzi.... Ochocki nie zaznał prawdziwej,
szczerej, romantycznej miłości, dlatego nie wierzy w moc tego uczucia.
Myślę jednak, że gdyby zakochał się szczęśliwie, nie szukałby pocieszenia
w pracy naukowej… (Anna Makowska)
- Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać? –
spytał lokaj zatrzaskując drzwiczki powozu.
- Do sklepu Wokulskiego …
- Dlaczego, Belciu, do Wokulskiego? – spytała panna Florentyna
- Chcę kupić sobie paryskie rękawiczki, kilka flakonów perfum…
- To samo dostaniemy gdzie indziej.
- Chcę tam – odpowiedziała sucho panna Izabela …
6
Nr 1 PaŹdziernik 2012
2. IZABELA ŁĘCKA
"Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli. Gdyby ją kto
szczerze zapytał: czym jest świat a czym ona sama,
niezawodnie odpowiedziałaby, że świat jest zaczarowanym
ogrodem, napełnionym czarodziejskimi zamkami, a ona
boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne”
Powyższy cytat opisuje mentalnośd Izabeli Łęckiej. Była salonową lalką,
arystokratką, która w pogoni za wystawnym życiem doprowadziła się do
stanu emocjonalnej ułomności. Była rozpieszczana przez zapobiegliwego
ojca, dlatego wyrosła na próżną egoistkę. Żyła tak, jakby odgrywała
pierwszoplanową rolę w teatrze świata, a cała scenografia miała tylko
cieszyd i bawid jej oczy. Łęckiej zdawało się, iż jako „nimfa” nie podlega
ludzkiej ocenie, bez skrępowania bawiła się ludźmi. Zamknięta
„w czarodziejskim ogrodzie”, nie potrafiła dostrzec piękna realnej miłości.
(Natalia Mizerska)
„…nabywa nasze weksle, nasz serwis, opętuje mojego ojca
i ciotkę, czyli – ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak
myśliwiec zwierzynę. To już nie smutny wielbiciel, to nie
konkurent, którego można odrzucid, to zdobywca! […] Chce
mnie kupid? Dobrze, niech kupuje!... przekona się, że jestem
bardzo droga… Chce mnie złapad w sieci? Dobrze, niech je
rozsnuwa… ale ja mu się wymknę […] O Boże! Nawet nie
domyślałam się, jak głęboką jest przepaśd, w którą spadamy,
dopóki nie zobaczyłam takiego dna. Z salonów Kwirynału do
sklepu… To już nawet nie upadek, to haoba!” >>
Izabela widzi w Wokulskim tylko nikczemnego kupca, który próbuje ją
zdobyd. Czuje się osaczona i nie może tego znieśd. Jej marzeniem jest
prawdziwa miłośd, która jednocześnie wyniesie ją i zapewni dobrobyt.
Chce byd wolna i mied kogoś, kto byłby posłuszny, kto spełniałby jej
wszelkie zachcianki. Boi się Wokulskiego, obawia się jego siły
i determinacji. Nazywa go zdobywcą - wie, że jest on w stanie wiele
poświęcid, aby osiągnąd cel. Żywi wobec niego pogardę i nie może go
pokochad. Jego poczynania są dla niej obrazą. (Iweta Laskowska)
„Świat salonów kochała panna Izabela na śmierd i życie, wyjśd
z niego mogła tylko do grobu, ale z każdym rokiem, a nawet
miesiącem, mocniej gardziła ludźmi; pojąd nie mogła, ażeby
kobietę, tak jak ona piękną, dobrą i dobrze wychowaną, świat
opuszczał dlatego tylko, że- nie ma majątku...”
Izabela jest kobietą zagubioną w pustym świecie arystokracji. Powoli
zaczyna sobie jednak uświadamiad jego brzydotę i okrucieostwo. To dla
niej sytuacja zupełnie nowa, gdyż od zawsze wpajano jej, że żyje w świecie
pięknym i najlepszym z możliwych. Nieprzyzwyczajona wcześniej do
cierpienia, odbiera je ze zdwojoną mocą, nie umiejąc sobie z nim poradzid.
Nie jest nieczuła z własnej winy, lecz przez otoczenie, w którym dorastała,
które starała się naśladowad i przez które stała się pustą „lalką”. Teraz
próbuje odnaleźd swoje własne ja, lecz ciąży na niej świadomośd,
że wyjście ze wspaniałego świata salonów będzie dla niej równoznaczne
ze śmiercią… (Julia Demus)
Dziewczęta z klasy 3F w roli panny Izabeli Łęckiej… (stylizacja zdjęć – Katarzyna Gendłek)
7
Nr 1 PaŹdziernik 2012
3. STANISŁAW WOKULSKI
„Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku
sześddziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego. To, co dla
patrzących jest sprzeczne, w nim samym jest najzupełniej
konsekwentne.”
Wokulski to człowiek przełomu, złożony i skomplikowany. Reprezentuje
dwie epoki: pozytywizm i romantyzm. Jako przedstawiciel wieku pary
i elektryczności realizuje ideały pracy organicznej i pracy u podstaw.
Fascynuje go nauka i postęp techniczny. Popiera działalnośd naukowców -
pomaga Geistowi i przyjaźni się z Ochockim. Ludzi ocenia na podstawie ich
ideałów i wartości moralnej. Dzielnie przezwycięża swoje słabości i lęki.
Z kolei walka w powstaniu styczniowym, zesłanie na Syberię,
indywidualizm, kryzysy psychiczne i zmienne nastroje, wskazują na cechy
romantyczne. Podobnie jak inni romantycy, bohater zakochuje się i cierpi.
Widzi w Izabeli „bratnią duszę”, pragnie z nią zaznad „komunii dusz”. Po
odkryciu okrutnej prawdy o ukochanej, podejmuje próbę samobójczą…
Wokulski, to jedna z najciekawszych postaci w polskiej literaturze. Doktor
Szuman w dwóch zdaniach ujął charakter bohatera, którego dalsze losy
nadal nie są znane… (Katarzyna Gendłek)
„... miałem przed sobą dwie drogi. Jedna prowadzi do
wielkiego wynalazku, który może zmienić dzieje świata,
druga do pani. Wyrzekłem się tamtej bo mnie tu przykuwa
niewidzialny łańcuch; nadzieja, że mnie pani pokocha.
Jeżeli to jest możliwym, wolę szczęście z panią od największej
sławy bez pani (…) . Ale jeżeli się łudzę, tylko pani może zdjąć
ze mnie to zaklęcie. Powiedz, że nie masz i nie będziesz
miała nic dla mnie i… wrócę tam, gdzie może od razu
powinienem był zostać”
Wokulski kocha Izabelę w sposób wręcz maniakalny. To uczucie ma na
niego destrukcyjny wpływ. Dla niej chce się poświęcid, wyzbyd wszystkiego.
Pragnie wyłącznie szczęścia Izabeli. Świadczy o tym fakt, iż mimo
ogromnego cierpienia, gotowy jest zostawid ją w spokoju, jeżeli tylko ona
tego zechce. Wokulski bardzo dokładnie analizuje wszystkie chwile
spędzone z ukochaną. Rozpamiętuje je i na nowo doszukuje się w nich
przejawu chodby odrobiny wzajemności. Traktuje Łęcka z czcią, idealizuje
ją i porównuje do anioła. Ta miłośd sprawia, że nie widzi wad panny Izabeli.
I chodby wszystkim dokoła wydawało się, że nie jest warta takiego uczucia,
on musi przy niej trwad… (Dominika Zaradkiewicz)
„wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd
mocniejszy od ich przewidywao i pragnieo”
Te słowa wypowiada Wokulski podczas samotnej przechadzki ulicami
Warszawy. Bohater dąży do realizacji ideałów pracy organicznej i pracy
u podstaw, wierzy w postęp techniczny, popiera działalności naukowców
i badaczy. Cechuje go ambicja i biegłośd w pokonywaniu własnych słabości.
Zarazem wierzy on w jakąś wyższą wartośd - w to, że świat nie jest
pozbawiony sensu. Można tu spekulowad na temat jego wiary w ewolucję
ludzkości lub opowiedzied się po stronie religii – Boga, który kieruje
ludzkim przeznaczeniem… W osobie Wokulskiego najbardziej zaciekawił
mnie właśnie sposób jego myślenia i bycia, jego ambicje, geniusz
i filantropia. Jest on na swój sposób zwyczajny, posiada wiele zalet – ale to
właśnie drobne wady, jaką jest na przykład nieumiejętnośd radzenia sobie
z własnymi uczuciami, tworzą z niego naprawdę ciekawą postad.
(Robert Knobelsdorf )
„ Ale czy może byd szczęściem to, czego nie pragniemy?... ”
Takie pytanie zadawał sobie Wokulski. Odrzucił miłośd pani Stawskiej dla
bezgranicznego uczucia do Izabeli Łęckiej. Uwielbiał kobietę, która nic do
niego nie czuła. Nie wybrał natomiast tej, która go prawdziwie kochała.
Cóż za ironia losu... Wszyscy zastanawiamy się, czy to, czego chcemy, może
byd jednocześnie tym, co dla nas najlepsze... Jakże często pojawiają się
w nas wewnętrzne dylematy, dotyczące słuszności życiowych decyzji.
Celem jest tu zawsze jedno - czud się spełnionym, szczęśliwym i nie
żałowad niczego! Gdy o czymś marzymy, a rzeczywistośd daje nam
w zamian coś zupełnie innego, czujemy się rozczarowani. Jednak po czasie
może okazad się, że to nieoczekiwane sprawia nam prawdziwą radośd. Byd
może kiedyś dostaniemy więcej, niż mogliśmy sobie wyobrazid. To są
jednak tylko domysły… A co, jeśli życie potraktuje nas w inny sposób?
Wokulski zadaje sobie jedno z tych ponadczasowych, dotyczących ludzkiej
egzystencji pytao, na które nie ma sprecyzowanej odpowiedzi. Każdy musi
odnaleźd własną - sam, w głębi swojego serca… (Anna Seta)
„Czuł w duszy dziwną pustkę, a na samym jej dnie coś jakby
kroplę piekącej goryczy. Żadnych sił, żadnych pragnień, nic,
tylko tę kroplę tak małą, że jej niepodobna dojrzeć, a tak
gorzką, że cały świat można by nią zatruć”
Pewnego wieczoru, ujrzawszy po raz pierwszy Izabelę, Wokulski - jak prawdziwy romantyk - poddaje się wielkiej miłości. Dla niej wyjeżdża za granicę, dla niej zdobywa majątek, buduje imponujący sklep, bywa na salonach i otacza się arystokracją. Jednocześnie nie zapomina o swojej przeszłości - jest typem społecznika i myśli o sprawach ogółu. Łęcka była jednak zbyt dumna, aby związad się z kupcem. Przed miłosną „chorobą” Wokulski realizował swoje marzenia - był naukowcem i pragnął dokonywad przełomowych odkryd. Dla miłości zrezygnował ze swoich pragnieo, zrezygnował z samego siebie. Co na tym zyskał? On sam nic - stał się jedynie „lalką” w rękach Izabeli. Jednak społeczeostwo zyskało wiele – zapewnił pracę wielu osobom, przyczynił się do rozwoju miasta. Kropla goryczy z cytowanego fragmentu symbolizuje uczucie Wokulskiego do Izabeli. Ta miłośd go niszczy. Gorycz w sercu sprawia, że jest wewnętrznie pusty, niezdolny do działania… (Natalia Siwak)
,,Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie
noc.”
Powyższe słowa wypowiada Wokulski w rozmowie z Rzeckim. Właśnie
powrócił z Bułgarii, gdzie dorobił się ogromnego majątku. Mężczyźni
rozmawiają o interesach, o rodzinie Łęckich i o tęsknocie… Przebywając za
granicą, Wokulski tęsknił za ojczyzną i przede wszystkim za Izabelą – tego
jednak nie wyznał przyjacielowi… Przypadek bohatera dowodzi, że przed
rozterkami, które nas dręczą, nie ma ucieczki. Prędzej czy później, mimo
prób ich uniknięcia, powracają do nas. W dzieo możemy zapomnied, oddając się różnym zajęciom, ale nocą zostajemy sam na sam z naszymi
myślami… (Angelika Matracka)
8
Nr 1 PaŹdziernik 2012
4. IGNACY RZECKI
„Niekiedy podczas tych samotnych zajęć w starym subiekcie
budziło się dziecko. Wydobywał wtedy i ustawiał na stole
wszystkie mechaniczne cacka. (...) Wszystkie te figury pan
Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch. A gdy kogut
zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami, gdy tańczyły
martwe pary, co chwilę potykając się i zatrzymując, gdy
ołowiani pasażerowie pociągu, jadącego bez celu, zaczęli
przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat
lalek, przy drgającym świetle gazu, nabrał jakiegoś
fantastycznego życia, stary subiekt podparłszy się łokciami
śmiał się cicho i mruczał(...)”
Stary subiekt wprawia właśnie w ruch mechaniczne zabawki. Ruszające się
przedmioty sprawiają wrażenie żywych, są jednak martwe - ich ruchami
kieruje Rzecki. To tylko zabawki w rękach człowieka, mające odegrad
wyznaczoną im rolę. Prus wprowadza tu motyw teatrum mundi . W tym
spektaklu świata, ludzie, tak jak marionetki lub aktorzy, mają odegrad
swoje role - mniej lub bardziej ważne. Nie można tego zmienid.
W przeciwieostwie do teatru, w życiu nie ma jednak prób, nie znamy też
swoich ról - musimy więc stale improwizowad… (Aleksander Słowik)
„Marionetki! Wszystko marionetki! Zdaje im się, że robią
co chcą, a robią tylko co im każe sprężyna taka ślepa jak one”.
Ludzie rozpoczynają swoje przedstawienie wraz z narodzinami. Życie jest
ich rolą. Posiadają kwestie do wygłoszenia i kilka ról do odegrania, śmierd
jest zejściem ze sceny. Człowiek trwa jednak w przekonaniu, że ma pełną
władzę nad swoim życiem. Uważa, że może robid wszystko i mied to, czego
tylko zapragnie. W rzeczywistości nie ma jednak żadnego wyboru, nie jest
w stanie w pełni kontrolowad swojego życia. Wszystko, co się zdarza, jest
już zaplanowane. Ale przez kogo? Skoro ludzie są aktorami, to kim jest
reżyser? Kto kieruje marionetkami i każe im zejśd ze sceny? Tym kimś może
byd Bóg… Tylko od niego zależy, jak potoczy się akcja sztuki nazywanej
życiem… (Izabela Piotrowska)
„A jednak ciężko żyd na świecie. I nieraz myślę sobie: czy
naprawdę jest jaki plan, wedle którego cała ludzkośd posuwa
się ku lepszemu, czyli też wszystko jest dziełem przypadku,
a ludzkośd czy nie idzie tam, gdzie ją popchnie większa siła?...
Jeżeli dobrzy mają górę, wówczas świat toczy się ku dobremu,
a jeżeli gałgany są mocniejsi, to idzie ku złemu. Zaś
ostatecznym kresem złych i dobrych jest garśd popiołu.”
Oto jedna z wieku refleksji Ignacego Rzeckiego - subiekta, który stawia
przed nami filozoficzne pytania: Jak funkcjonuje nasz świat? Czy czuwa
nad nami Bóg, mający określone zamiary wobec każdego, czy też życiem
kieruje przypadek? A może wszystko jest kwestią naszych wyborów?
Sądzę, że niezależnie od tego, jak jest naprawdę, powinniśmy starad się
kierowad własnym życiem. Nawet jeśli istnieje pewna koncepcja, zgodnie
z którą każdy człowiek ma do spełnienia określoną rolę, warto spróbowad
zrobid coś więcej, wyznaczad sobie nowe, często trudne do osiągnięcia
cele… (Joanna Supryn)
Rzecki rozmyśla nad sensem życia, ma świadomośd tego, iż wszyscy są
pionkami w grze zwanej życiem. Nie ważne, czy plan ustalono z góry, czy
też rządzi nami przypadek - ludzie pozostają istotami pozbawionymi
własnej woli, nawet jeśli myślą, że są niezależni. Na świecie toczy się
odwieczna walka dobra ze złem - tu „dobrzy”, a tu „gałgany”. „Garśd
popiołu” to śmierd, która nie daruje żadnemu z nas i która kooczy
wszystko… (Justyna Lasek)
9
Nr 1 PaŹdziernik 2012
5. LITERATURA
Najczęściej jednak przeglądał Don Quichota, który robił na
nim potężne wrażenie. Przypomniał sobie tę dziwną historię
człowieka, przez kilkanaście lat żyjącego w sferze poezji – tak
jak on, który rzucał się na wiatraki – jak on, był druzgotany
– jak on, który zmarnował życie uganiając się za ideałem
kobiety – jak on, i zamiast królewny znalazł brudną dziewkę
od krów – znowu on!... „ A jednak ten don Quichot był
szczęśliwszy ode mnie! – myślał. – Dopiero nad grobem zaczął
budzid ze swoich złudzeo… A ja?...”
Pozytywista Wokulski porównuje się do Don Kichota, błędnego rycerza,
któremu w głowie przewróciły romanse rycerskie. W istocie, także naszego
bohatera uformowały książki – książki zbójeckie, jak powiedziałby wieszcz…
Cóż zatem, oprócz ksiąg uczonych, czytywał Wokulski? Ewangelie, Kabałę,
baśnie Tysiąca i jednej nocy, Tyrteusza, Platona, Kartezjusza, Rousseau,
Schillera, Feuchterslebena, Schmida, Valpiusa, Defoe, Hogarta, Cervantesa,
Słowackiego, Krasioskiego i nade wszystko Mickiewicza…
„ Z własnej literatury wyniósł tylko złudzenia, które skooczyły się rozkładem
jego duszy – ukojenie i spokój znajdował tylko w literaturach obcych.”
Książki zawładnęły wyobraźnią Wokulskiego do tego stopnia, iż uroił sobie,
że sam jest błędnym rycerzem. Doskonale spostrzega to pani Wąsowska,
dając cenną radę bohaterowi: „Wyrzud pan z siebie średniowiecznego
trubadura, bo mamy już wiek dziewiętnasty, w którym kobiety są inne, niż
pan je sobie wyobraża, o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy. […]”.
„ Więc chciał już nie byd don Quichotem i zapragnął posiadad władzę nad
siłami natury”. Niebawem też, dostrzegłszy w pani Wąsowskiej kobietę
swojego gatunku, zacznie o niej myśled bardzo śmiało: „ Byłby przysiągł, że
czuje zapach jej ciała, że słyszy spazmatyczny śmiech, i w głowie
zaszumiało mu na samą myśl zbliżenia się do niej. - Co to musi byd za
wściekła kobieta! – Kąsałbym ją…”
Tymczasem jednak, z donkiszoterii tak łatwo się nie wyrasta… Wokulski
zbyt mocno utożsamił się z tym pięknym mitem…
(Monika Kozioł)
6. BOLESŁAW PRUS
***
Typowe noty biograficzne piszą zazwyczaj tak:
Bolesław Prus - właściwie Aleksander Głowacki herbu Prus (ur. 20 sierpnia 1847 w Hrubieszowie, zm. 19 maja 1912 w Warszawie); polski
pisarz, prozaik, nowelista i publicysta okresu pozytywizmu, współtwórca polskiego realizmu, kronikarz Warszawy, myśliciel i popularyzator wiedzy,
dziennikarz, działacz społeczny, propagator turystyki pieszej i rowerowej; do jego najpopularniejszych dzieł należą: Katarynka, Kamizelka, Z legend
dawnego Egiptu, Dusze w niewoli, Placówka, Lalka, Emancypantki, Faraon i Kroniki…
W projekcie klasy 3F, zatytułowanym PRUS 2012, nie chodziło jednak o daty, statystyki czy zapewnienia, że wielkim pisarzem był…
Chcieliśmy raczej odkryd autora jako osobę, poszukad tropów mniej oczywistych w jego życiu i twórczości. Nie było to zadanie łatwe bowiem,
jak niegdyś napisał Tadeusz Boy-Żeleoski, „Prus nie ma biografii”…
Punktem wyjścia była dla nas oczywiście Lalka. Założyliśmy jednak, że nie
jest to tylko szkolna lektura, o której powiedziano już prawie wszystko. Nie jest to też powieśd o Warszawie, chociaż tu właśnie dzieje się jej
akcja…
10
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Nasza polonistka, pani Monika Kozioł, czasem wspomina na lekcjach swojego
akademickiego nauczyciela - Profesora Władysława Panasa, który uczył ją, aby do
tekstów literackich nigdy nie podchodzid schematycznie, aby byd „czytelnikiem
perwersyjnym”. Specjalnością Profesora była geopoetyka – odkrywanie literatury
poprzez konkretną przestrzeo związaną z życiem pisarza. Jakie więc miejsca
ukształtowały Prusa, czy w Lalce można znaleźd elementy jego biografii? >>
Realizując projekt w roku szkolnym, mieliśmy ograniczone możliwości działania:
posiłkowaliśmy się opracowaniami oraz Internetem; poszukując śladów Prusa,
odbyliśmy też spacery po mieście. Nasz reporter dotarł jednak poza Warszawę -
geopoetyką zajęła się p. Monika Kozioł. W czasie wakacji odwiedziła kilka miejsc,
które były dla Prusa ważne. Oto sprawozdanie z tej wędrówki… (zespół red.)
SKIERNIEWICE
„We mnie jest dwu ludzi: jeden zupełnie rozsądny, drugi wariat” – mówił o sobie
Wokulski. Innym zaś razem powiada: „Nie wiedziałem, że człowiekowi może ciążyd
własna dusza”. Jednak te słowa charakteryzują także samego Prusa. W stanach
głębokiej depresji, lęku spowodowanego agorafobią i podczas silnych ataków
migreny, mógł myśled o rzeczach strasznych. Po samobójczej śmierci adoptowanego >
syna, pisarz już nigdy nie odzyskał spokoju. Emil (pierwowzór swawolnego Dyzia
z „Ludzi bezdomnych”), targnął się na życie z powodu beznadziejnej miłości – jak
Wokulski… I chociaż Prus w „Kronikach Tygodniowych” z awersją pisał o samobójcach,
swojego bohatera skazał na to potworne doświadczenie. Wiek pary i elektryczności,
Kolej Żelazna, Skierniewice…
HRUBIESZÓW
W Pamiętniku starego subiekta czas jakby się zatrzymał: „– Pamiętaj!... Wszystko
pamiętaj… Z tym umarł. […] W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan
Domaoski wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na naradę: co ze mną począd?”. Rzecki
utrwalił także moment, kiedy po raz pierwszy spotkał u Hopfera Wokulskiego:
„Zaszedłem do piwnicy. […] siwy starzec w piaskowym surducie, z pliką papierów na
kolanach, i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója. To był Stach
Wokulski i jego ojciec.” Samotne dzieciostwo i młodośd – wczesna strata ojców >>
i ani słowa o matkach… Również Prus doświadczył tej traumy. Osierocony w wieku
3 lat przez matkę, a w wieku lat 9 przez ojca, przeszedł pod opiekę babki mieszkającej
w Puławach. Po jej śmierci zamieszkał u ciotki w Lublinie. Następnie znalazł się
w Siedlcach pod opieką starszego brata. Plebania w Hrubieszowie, gdzie się urodził,
musiała byd dla Prusa smutnym wspomnieniem, początkiem alienacji, w którą później
wyposażył swoich dwóch bohaterów.
Wokulski i Rzecki - najsamotniejsi z samotnych…
NAŁĘCZÓW
„Kilka dni następnych upłynęło Wokulskiemu w sposób dziwny; gdyby go zapytano:
czym były dla niego? zapewne odpowiedziałby, że snem szczęścia, jedną z tych epok
w życiu, dla których, byd może, natura powołała na świat człowieka.” Czy Prus był tak
szczęśliwy w Nałęczowie, jak Wokulski w Zasławiu?... >>
Wiadomo, że w Pałacu Małachowskich, ulubionym miejscu Prusa, w pokoju na
piętrze, a później na parterze, autor mieszkał i pisał Lalkę… Obecnie znajduje się tu
muzeum pisarza, odtworzono jego biurko i maszynę do pisania. Wśród eksponatów
znajdują się też słynne okulary Prusa… (oprac. M.K.)
11
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Eksponaty zgromadzone w nałęczowskim muzeum: maszyna do pisania i okulary Prusa, rękopis „Lalki” oraz słynna ławeczka…
Prus i Ochorowicz
„Wokulski w milczeniu przypatrywał się. Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat
trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykła fizjognomią. Zdawało mu się,
że ma rysy Napoleona Pierwszego, przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa. *…+
Gdybym był najwyższym sędzią – myślał – i gdyby spytano mnie, kto jest wart
panny Izabeli: Wokulski czy Ochocki, musiałbym przyznad, że… - Ochocki…
O osiemnaście lat młodszy ode mnie (osiemnaście lat!) i taki piękny…
W dwudziestym ósmym roku życia skooczył dwa fakultety *…+ i już zrobił trzy
wynalazki *…+ A nad to wszystko jest naczyniem, w którym wylęga się wielka idea…
Niewiele osób wie, że pierwowzorem inżyniera Ochockiego z „Lalki” był Julian
Ochorowicz: wynalazca i uczony, egiptolog, filozof, publicysta i poeta; powszechnie
uważano go za pioniera psychologii eksperymentalnej i hipnologii… Prus przyjaźnił się
z nim przez całe swoje życie i wielokrotnie korzystał z jego wszechstronnej wiedzy.
Ślady Ochorowicza znajdziemy nie tylko w „Lalce” (Ochocki, prof. Geist, paryskie
seanse mediumiczne, na których bywał Wokulski). Jeden z bohaterów „Faraona” nosi
przecież znaczące imię Menes – od łacioskiego mens, mentis, czyli rozum… Także
w noweli „Z legend dawnego Egiptu”, wykorzystał Prus wiedzę egiptologiczną
swojego przyjaciela. Dziwny początek „Kamizeli”, to kolejna inspiracja Ochorowiczem.
Narrator utworu Prusa wyznaje: „nie chciałbym znowu trzymad chorej kamizelczyny
między własnymi rzeczami. Był jednak czas, żem ją kupił za cenę znakomicie wyższą
od wartości […] Człowiek miewa w życiu takie chwile, że lubi otaczad się
przedmiotami, które przypominają smutek.” Nie kto inny, jak Ochorowicz właśnie,
wierzył, że w przedmiotach utrwalają się ludzkie myśli i emocje…
Z kolei o „Sławie” – powieści, która ostatecznie nigdy nie powstała – Prus pisał
z nostalgią: „byłem do niej tak przywiązany, że – wyraźnie zapowiedziałem ją
w „Lalce”. Marzenia Ochockiego, Wokulskiego i prof. Geista można streścid w jednym
słowie: SŁAWA!.. Byd może więc Prus chciał opisad dalsze losy swoich bohaterów.
A to znaczyłoby, że Wokulski jednak nie zginął w zasławskich ruinach… >>
Mamy rok 1893… 16 listopada w Warszawie przy ul. Wilczej 44, w salonie paostwa
Ochorowiczów, zasiadają goście. Wśród nich obecni są także Bolesław Prus i jego
żona Oktawia. Mieszkają nieopodal – na Wilczej 12. Tymczasem rozpoczyna się seans
mediumiczny z udziałem słynnego w XIX wieku medium – Eusapii Palladino. Wkrótce
nastąpią osobliwe zjawiska: stolik, ustawiony w salonie obok gości, unosi się bez
niczyjej pomocy. Julian Ochorowicz już wie, że muzyka sprzyja tym dziwnym
objawom, zaczyna więc grad preludium Chopina. Wtedy w jego kierunku rusza stół,
przy którym zasiadają zebrani. Zrywają się natychmiast z krzeseł… Mebel zaczyna
skakad - tym razem w rytm poleczki. Kiedy gospodarz przestaje grad, wszyscy widzą,
że jakaś niewidzialna ręka nadal uderza w klawisze. Gaśnie światło. W ciemnościach
widad jednak unoszące się drobne iskierki. Uczestnicy seansu czują, że ktoś delikatnie
muska ich twarze. Nagle, na przygotowanych wcześniej tabliczkach, pojawia się
czerwony znak, przypominający literę P…
Miesiąc później, w podobnym składzie, odbywa się kolejny seans. W swoich
osobistych notatkach Ochorowicz odnotuje: „11 grudnia 1893 roku niewidzialne ręce
zbiły okulary Prusowi”. Potem zwróciły je pani Oktawii, która i tym razem
towarzyszyła mężowi. Ochorowicz był zachwycony – oto potwierdza się stworzona
przez niego teoria ideoplastyki, według której ludzkie wyobrażenia mogą się
materializowad. Impulsem do wytworzenia czegoś w rodzaju ręki, może byd więc
samo wyobrażenie sobie ręki… na przykład tej ręki, która zbiła okulary Prusa…
Podobno, podczas licznych spotkao przy ul. Wilczej, działy się rzeczy naprawdę
niezwykłe. Przedmioty fruwały w powietrzu, medium lewitowało – uczestnicy musieli
je chwytad i przytrzymywad. Ściskanie nóg Eusapii Palladino, pod stołem i w ciemnym
pokoju, wydawało się Prusowi szczególnie zabawne, i znaczące… Na łamach „Kuriera
Codziennego” napisał jednak: „Jeżeli kto, to Ochorowicz, miałby największy interes
w zdemaskowaniu kuglarstw osoby, podającej się i uznanej za medium”. Innym zaś
razem mówił o przyjacielu: "To przyrodnik, wynalazca najsilniejszych telefonów,
psycholog i człowiek w ogólności niezwykle zdolny. O jego charakterze nie
wspominam. Znam go od ławy szkolnej i do tego, co mówi lub robi, przywiązuję
bezwarunkową wartośd". Autor „Lalki” doskonale wiedział, że Ochorowicz był
człowiekiem nadzwyczaj sceptycznym, żądającym zawsze naukowych dowodów.
Słynny aktor - Ludwik Solski, odnotował w swoich pamiętnikach: „Ochorowicz był do
szpiku kości pozytywistą, który zjawisko mediumistyczne uważał za objaw dotychczas
nie zbadanych sił przyrodzonych”…
Monika Kozioł
***
Julian Ochorowicz (1850 – 1917)
Człowiek renesansu w czasach pozytywizmu.
Śmiały myśliciel.
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.
12
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Ci szaleni cykliści W Europie wieku pary i elektryczności zagościły na dobre rowery. Pierwsi cykliści pojawili się w Polsce już w latach 60-tych XIX wieku. Nowe pojazdy najszybciej dotarły do Warszawy. W1866 roku na ulice stolicy wyjechały trzykołowe trycykle, rok później drewniane welocypedy, bez łaocucha i hamulców, z pedałami umieszczonymi na okutym żelazem kole, zaś w roku 1885 - angielskie bicykle z gumowymi obręczami na kołach, z których jedno było znacznie większe od drugiego. Stale udoskonalane rowery - nazywane również samojazdami - szybko zyskiwały popularnośd. W albumie zatytułowanym „Cykliści. Sympatycy, pasjonaci, mistrzowie 1886-1939" przeczytad można, że w XIX-wiecznej Warszawie bycie cyklistą graniczyło niemal z heroizmem: „Pasjonaci samojazdów musieli pokonad wiele przeszkód zanim wyruszyli w drogę. Wprowadzenie w ruch trycykla, welocypedu czy bicykla wymagało zdolności prawie akrobatycznych. Pierwsze konstrukcje z drewna i stali w niczym nie przypominały dzisiejszych rowerów. (...) Co więcej, nie wszędzie można było nimi dojechad. Ścieżki rowerowe wyznaczane były przez rozporządzania oberpolicmajstra Warszawy". Dopiero w 1896 roku zezwolono na przejazdy rowerem po wszystkich ulicach Warszawy. Cykliści mogli korzystad też z wybudowanego w 1896 roku toru Dynasy, gdzie mieściła się siedziba Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Członków tej >>
organizacji nazywano „sprężystymi” - nie tylko ze względu na sprawnośd fizyczną. Byli też aktywni społecznie: organizowali wyścigi i wycieczki, kursy jazdy na rowerze, zbierali pieniądze na budowę pomnika Adama Mickiewicza, wspierali Towarzystwo Opieki nad Dziedmi, towarzystwa dobroczynności, pogotowie ratunkowe, uniwersytet ludowy oraz przytułki. Później wzięli też udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku jako łącznicy i sanitariusze.
Wyprawy pierwszych cyklistów często kooczyły się wypadkami, co skrupulatnie odnotowywały kroniki towarzyskie. Słynna była na przykład kraksa Sienkiewicza, który jadąc na modelu bez hamulców, spadł i rozbił sobie głowę. Dochodząc do zdrowia po wypadku, zaczął pisad „Quo Vadis”… Z kolei Albert Einstein wyznał kiedyś, że nad teorią względności rozmyślał podczas rowerowych przejażdżek. Maria Skłodowska-Curie na rowerze wybrała się w podróż poślubną. Miała najnowszy model - z dwoma kołami tej samej wielkości i pompowanymi oponami. Kierownicę zdobiła girlandą kwiatów. „Tylko w chlapaninę wolimy kolej" – pisała do znajomego. W niedziele krążyli z mężem rowerami po Paryżu…
Wielkim entuzjastą roweru okazał się również Bolesław Prus – mimo że cierpiał na agorafobię, czyli lęk przestrzeni. Należał do Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów - legitymował się książeczką członkowską z numerem pięć. Kiedy w 1891 roku nauczył się jeździć na nowym wynalazku, kupił sobie tani model za 5 rubli srebrem, garnitur z barchanu i wyprawiał się na całe dnie w okolice ukochanego Nałęczowa. W jednej z Kronik napisał: „A więc czytelniku i czytelniczko! Jeśli masz pieniądze, kupuj rower. Nie wyobrażaj sobie, że w nim siedzi diabeł, nie lękaj się trudów początkowej nauki,
nie lekceważ go jako zabawkę, ale naucz się jeździć i wyjeżdżaj jak najczęściej i najdalej za miasto. W krótkim czasie zgrubieją ci muskuły, odzyskasz sen, apetyt i dobry humor, staniesz się człowiekiem zdrowym, dzielnym...”. Satyryczne rozważania na temat sportów rowerowych zawarł w utworze „Ze wspomnień cyklisty”. Główny bohater tekstu – określony jako „proza jeżdżąca na rowerze” – wybiera się za miasto dla poratowania zdrowia: „wyjąłem z szafy garnitur cyklistowski, naoliwiłem panewki roweru i mocno napompowałem obręcze. […] Ubrałem się w popielaty kostium, włożyłem
czarne pończochy w żółte pasy, wsunąłem w kieszeń rewolwer, a w torebkę >
na kierowniku zakalcowane bułki z wysuszoną szynką, i – jestem gotów. […] Nie widziano piękniejszych łydek od moich, a nawet w klubie cyklistów niewielu dorównałoby mi pod tym względem. […] – Lucyper!... Lucyper!...(wołano za mną), co w języku chłopskim ma oznaczać – welocyped.
[…] Cykliści nieraz spadają ze swoich maszyn, czasami nawet w sposób niebezpieczny. Ale takiego kozła, jakiego ja wywróciłem w tej chwili, chyba jeszcze nie widziano na ziemi!...” Mijając podczas wycieczki jakąś osobę na rowerze, bohater pomyślał: „[…] jeżeli jest cyklistą, musi być porządnym
człowiekiem… Tak… jeżeli jest!... Ale jeżeli jest przebranym bandytą?”…
Z wyprawy za miasto bohater Prusa powraca poobijany, a właściwie zdruzgotany. Jego wcześniejsze przeczucia spełnił się: „Co za szkoda, co za szkoda – że wypisałem się z Towarzystwa Cyklistów!... Mógłbym zawrócić do
cyklodromu i tam, nie narażając się na oddalenie od miasta […], mógłbym przejeździć kilka zaleconych godzin.” Cóż… nikt nie obiecywał, że będzie łatwo… Niech nas to jednak nie zniechęca do jazdy na rowerze! (red.)
13
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Słowo o Skardze, Kraszewskim i Korczaku
16 września 2011 roku Sejm Rzeczypospolitej ustanowił rok 2012 Rokiem ks. Piotra Skargi, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Janusza Korczaka. Trzy uchwały
w tej sprawie przygotowała sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu, a za ich przyjęciem posłowie zagłosowali niemal jednomyślnie. (oprac. zespół red.)
W obecny roku przypada 400. rocznica śmierci księdza Piotra Skargi (1536-1612) -
jezuity, teologa, kaznodziei króla Zygmunta III Wazy, rektora Kolegium Jezuitów
w Wilnie, pierwszego rektora Uniwersytetu Wileoskiego. Ksiądz Skarga to autor
kilkudziesięciu książek o charakterze religijnym, z których najpoczytniejsze
były „Żywoty świętych” oraz „Kazania sejmowe". Opowiadał się za wzmocnieniem
władzy królewskiej i ograniczeniem władzy Sejmu, co miało w jego czasach
fundamentalne znaczenie. Założył kolegia jezuickie m.in. w Połocku (obecnie
Białoruś), Rydze (obecnie Estonia) i Dorpacie (także obecna Estonia). Nazywany jest
narodowym kaznodzieją – jego działalnośd można określid jako służbę Kościołowi
i ojczyźnie. To jedna z najbardziej znanych postaci w polskiej historii. Wielki Jan
Matejko uczynił go bohaterem swojego obrazu… W tekstach Skargi można znaleźd >>
chociażby takie sentencje: „Czytaniem odganiajcie matkę wszystkich grzechów –
próżnowanie”, „Rozkosz jest jak pszczoła – miodu trochę, a żądła i boleści wiele”,
„Dobry człowiek woli sam cierpied, niż na cierpienia patrzed”, „Jeżeli przyjaźo nie jest
związana miłością i cnotą, łatwo może byd rozwiązana przez głupotę”, „Prawa, które
sprawiedliwości w sobie nie mają, lecz krzywdę ludzką - pokrzywione są, nie są prawa,
lecz złośd szczera”, „Kto ojczyźnie służy, sam sobie służy”… Piotr Skarga zmarł 27
września 1612 r. Został pochowany w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie - jego
płyta nagrobna znajduje się przed wielkim ołtarzem. Badania przeprowadzane przez
komisję dla celów jego beatyfikacji wykazały „że Skarga mógł zostad pochowany
żywcem, w stanie śmierci klinicznej lub letargu. Świadczyły o tym uszkodzenia kości
palców. Te obrażenia sam mógł sobie zadad, oprzytomniawszy w grobie"….
…………………………………………………………………………………………………………………………………………
W 2012 roku przypada również 200. rocznica urodzin Józefa Ignacego Kraszewskiego
(1812 - 1887) - polskiego pisarza, autora 232 powieści, w tym 144 społecznych,
obyczajowych i ludowych oraz 88 historycznych. W uzasadnieniu uchwały sejmowej
czytamy: „Jego imponujący dorobek literacki wywarł trwały wpływ na kulturę
i literaturę polską oraz twórczośd współczesnych mu i późniejszych pokoleo
Polaków". Kraszewski urodził się w Warszawie. Pochodził z rodziny ziemiaoskiej,
pieczętującej się herbem Jastrzębiec. W swoim pisarstwie utrwalił m.in. sylwetki
rodziców – byli dla niego wzorcami postaci literackich. Ojciec, Jan Kraszewski, chorąży
powiatu prużaoskiego, został przedstawiony w Powieści bez tytułu. Zofię Kraszewską
- matkę - sportretował m.in. w Pamiętnikach nieznajomego. Kraszewski opisywał
zarówno czasy sobie współczesne, jak i narodową przeszłośd. Polskie >>
powieściopisarstwo wiele mu zawdzięcza – począwszy od Sienkiewicza, na literaturze
obecnej skooczywszy… Najważniejszym dziełem autora jest z pewnością cykl "Dzieje
Polski". W jego skład wchodzi 29 powieści z historii Rzeczypospolitej, ułożonych
w porządku chronologicznym (1876–1890, 76 tomów). Spośród nich najbardziej
znana jest chyba „Stara Baśo”. Inne utwory autora, cieszące się dużą popularnością,
to chociażby: Hrabina Cosel (1873) Krzyżacy 1410 (1883), Mistrz Twardowski (1840)
i Zygmuntowskie czasy (1846).
Wiemy, że wśród nauczycieli naszego liceum, namiętnym czytelnikiem Kraszewskiego
jest p. prof. Stanisław Kozłowski. Dedykujemy mu więc powyższy tekst i pozdrawiamy
serdecznie…
„Historia o Janaszu Korczaku i o pięknej miecznikównie” (powieśd z czasów Jana Sobieskiego) – to tytuł mniej znanej książki Kraszewskiego, niezwykle znaczący… Czyżby XIX-wieczny autor przewidział, że razem z nim, bohaterem roku 2012 będzie także Janusz Korczak?...
„Wszystko się dziwnie plecie/ Na tym tu bożym świecie:/A kto by chciał rozumem wszystkiego dochodzić?/ I zginie, a nie będzie umiał w to ugodzić” – pisał niegdyś Jan Kochanowski…
………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Janusz Korczak (właściwie - Henryk Goldszmit) urodził się w 1878 (lub 1879) roku w Warszawie, w spolonizowanej rodzinie żydowskiej. Jak wspominał w swoich pamiętnikach - wpadł w "szaleostwo, furię czytania". W 1905 roku otrzymał dyplom lekarza. Szybko stał się jednym z najbardziej cenionych warszawskich pediatrów. Ale był też, a może przede wszystkim, świetnym pedagogiem, pisarzem, publicystą i działaczem społecznym. Zginął wraz z wychowankami - dobrowolnie towarzysząc im w drodze na śmierd w komorze gazowej… W tym roku mija 70. rocznica jego śmierci, a także 100. rocznica założenia przez niego Domu Sierot, który mieścił się przy ulicy Krochmalnej w Warszawie. „Był jedną z najpiękniejszych i zarazem najtragiczniejszych postaci w polskiej historii. Ale to nie tragiczny kres jego życia zadecydował o tym pięknie. Ono tkwiło w jego pracy, mądrości, idei dobra, jaka mu przyświecała…” – napisał jeden z publicystów. Korczak kojarzony jest z literaturą dziecięcą. „Król Maciuś Pierwszy”, „Król Maciuś na wyspie bezludnej”, „Bankructwo małego Dżeka”, „Kajtuś Czarodziej” – to jego najbardziej znane tytuły. >>
Jednak Korczaka powinni czytad także dorośli. W twórczości autora można odnaleźd takie refleksje: „Jeśli nie wierzysz w duszę, musisz przecież uznad, że ciało twoje żyd będzie jako trawa zielona, jako obłok. Jesteś przecież wodą i prochem”, „Duch tęskni w ciasnej klatce ciała. Ludzie czują i rozważają śmierd pod kątem kooca, a jest ona tylko dalszym ciągiem życia, innym życiem”, „Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagad mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka”, „Mamy dwa wyrazy: swoboda i wolnośd. Swoboda, zda mi się oznaczad posiadanie: rozporządzam swoją osobą. W wolności mamy pierwiastek woli, więc czynu zrodzonego z dążenia”, „Nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział, nie żeby umiał na pamięd, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało”, „W zmęczeniu hartuję się i dojrzewam”, „Nie wolno zostawiad świata takim, jakim jest”…
14
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Antoni Malczewski w Warszawie
W koocu czerwca ubiegłego roku szkolnego, obecna klasa 3F wybrała się na spacer po Warszawie. Miejscem docelowy tej wyprawy były Stare
Powązki. Chcieliśmy poznad, chociaż w drobnym zarysie, historię tej niezwykłej nekropolii. Plan wycieczki był jednak bardzo konkretny.
Potraktowaliśmy to wyjście jako rozszerzenie wiadomości o polskim
romantyzmie – tym mniej znanym… Mickiewicz, Słowacki, Krasioski
i Norwid – te nazwiska znają wszyscy. Tylko nieliczni zaś słyszeli o Malczewskim. Nie chodzi tu przy tym o malarza - słynnego polskiego
symbolistę – Jacka Malczewskiego. Na Powązkach chcieliśmy spotkad autora „Marii” – Antoniego Malczewskiego…
Chod historycy przyznali pierwszeostwo Mickiewiczowi, można powiedzied,
że to właśnie Antoni Malczewski rozpoczął polski romantyzm. Napisał pierwszą w naszej literaturze powieśd poetycką. W niej też powołał do
życia, pierwszego w naszej literaturze, bohatera bajronicznego – pełnego mroku i pasji straceoca, który nie zdołał „uciec od rozpaczy”… Żaden
z polskich romantyków nie ukazał siły losu tak przejmująco, jak
Malczewski, ale i żadnego z nich los nie dotknął w tak okropny
i groteskowy sposób, jak jego – napisano o poecie. „Maria” – najgłośniejsze, i właściwie jedyne dzieło pisarza – stała się poniekąd
przyczyną jego przedwczesnej śmierci. Ten piękny poemat okupiony był bowiem wielkim cierpieniem. Wyniszczony śmiertelną chorobą i brakiem
jakichkolwiek środków do życia, Malczewski zmagał się z samym sobą oraz z czasem - czasem, którego miał tak niewiele… Do kooca wierzył, że
„Maria” odmieni jego życie. Stało się jednak inaczej… Jak bywa nazbyt często, wydawcy i czytelnicy zupełnie nie zauważyli twórczości autora.
Pisarz zmarł w nędzy i osamotnieniu 2 maja 1826 roku w swoim warszawski mieszkaniu przy ul. Elektoralnej nr 796. Pochowano go gdzieś
na Powązkach, na koszt miasta – uprzednio licytują wszystkie, bardzo nieliczne z resztą rzeczy, które po nim pozostały. Miejsce pochówku do dziś
nie jest znane. Jedynie na grobie jego przyrodniej siostry postawiono, w 1854 roku, tablicę pamiątkową z napisem: „Autorowi Marii”. To jej
właśnie poszukiwaliśmy na Powązkach…
Nic nie zapowiadało tak tragicznego finału życia poety. Antoni Malczewski spokrewniony był z najlepszymi rodami arystokratycznymi, a nawet samą rodziną królewską. Pieczętował się herbem Abdank… Urodził się 3 czerwca 1793 roku, miejsce jego narodzin, podobnie jak pochówku, jest niestety nieznane – biografowie wskazują na Warszawę lub wołyoski Kniahinin. Jako 12-latek rozpoczął naukę w Liceum Krzemienieckim, którego absolwentem był również Słowacki. Tadeusz Czacki napisał, że Malczewski był przykładem postępowania dobrego,
innych celował uczniów w naukach i z chlubą dla tej szkoły był uczniem... Szczególne zdolności wykazywał w matematyce i językach obcych. Tymczasem w roku 1811 wstąpił do wojska Księstwa Warszawskiego. Był studentem wojskowej szkoły inżynieryjnej… Rana odniesiona w pojedynku (zniszczona kostka u lewej nogi) uniemożliwiła mu udział w kampanii 1812 roku. Wsławił się jednak podczas obrony Modlina - potężnej twierdzy pod Warszawą. Po zajęciu obiektu przez Rosjan, przebywał krótko w niewoli. Rozstał się z wojskiem w stopniu porucznika, kolejne lata życia poświęcając podróżowaniu. Jako pierwszy Polak, i ósmy alpinista na świecie, wszedł na szczyt Mont Blanc (4 sierpnia 1818), jako pierwszy zdobył też szczyt w Alpach - Aiguille du Midi (wraz z Jean-Michaelem). Opis tych wypraw zawarł w XIX tomie genewskiej Bibliotheque Universelle: „W podróży mojej na szczyt góry Mont-Blanc, […] przez dwie godziny pobytu doznałem uczud, jakich już zapewne w życiu moim nie doświadczę […] Nic wspanialszego i dzikszego, jak widok z góry Mont Blanc; […] inaczej go sobie wyobrazid niepodobna, jak wystawując się uniesionym przez jakiegoś dobrego, czy złego ducha w chwili, gdy Bóg Chaos utwarzał. […] Wszystko, co dziełem człowieka, znika przez swoją małośd; […] krótki oddech i szybkie bicie pulsu, nadludzkim jakimś czuciem i uczuciem przejmują śmiertelnika”. Kolejny Polak zdobędzie ten szczyt dopiero 20 lat po Malczewskim… Po wyprawie w góry pisarz zwiedza Szwajcarię, Włochy i Francję, nawiązuje wiele świetnych znajomości, poznaje najnowsze tendencje w sztuce i filozofii. Szczególnie wrażenie zrobi na nim spotkanie z Georgiem Byronem. Najsłynniejszy angielski poeta stanie się odtąd mistrzem Malczewskiego… Powrót do kraju okaże się dla poety fatalny. Znajomośd z Zofią Rucioską – żoną przyjaciela – na zawsze odmieni jego życie. Malczewski podejmie się leczenia kobiety za pomocą modnego wówczas magnetyzmu. Niebawem połączy ich niebezpieczny związek, z którego poeta nigdy się nie wyzwoli. Zofia zniszczy mu życie i porzuci w chwili śmierci… Koszmar tego związku z pewnością wpłynie na skrajny pesymizm „Marii”. Fabułę poematu oprze Malczewski na wydarzeniach autentycznych, związanych ze zbrodnią dokonaną na Gertrudzie Komorowskiej - pierwszej żonie Szczęsnego Potockiego. Zamordowano ją na polecenie - przeciwnego małżeostwu syna - wojewody wołyoskiego. Jednak zdarzenia historyczne mają w utworze znaczenie drugorzędne. Malczewski pisze przede wszystkim o tragizmie ludzkiego życia, niemożności ucieczki od fatalnego przeznaczenia. Atmosferę grozy, tajemniczośd i melancholii, podkreśla słynna pieśo masek: „Ah! Na tym świecie, Śmierd wszystko zmiecie…”
Na Powązkach, przy płycie upamiętniającej Malczewskiego, odczytaliśmy
fragmenty jego poematu. To szczególne spotkanie z literaturą dedykowaliśmy
specjalnie AUTOROWI MARII… (zespół red.)
15
Nr 1 PaŹdziernik 2012
O Powstaniu Warszawskim…
W tym roku obchodziliśmy 68. rocznicę Powstania
Warszawskiego. To wielkie wydarzenie wciąż budzi
emocje, ciągle dyskutujemy nad jego sensownością.
Wojciech Wencel (poeta i publicysta), w swoich
rozważaniach na ten temat, napisał między innymi: zarzuty
krytyków odnoszą się do samej idei otwartej walki
z najeźdźcą. Powstanie z definicji jest starciem słabo
uzbrojonego podziemia z regularną armią okupacyjną.
Każde jest nie dość dobrze przygotowane, a moment
wybuchu nigdy nie jest optymalny. To raczej dramatyczna
próba wyjścia z matni, odwrócenia zbiorowego losu, który
wydaje się przesądzony. Dlatego niewiele jest powstań
skutecznych. […] Polacy kilkakrotnie musieli wybierać
między zagładą narodu w wyniku złamania ducha
i metodycznej eksterminacji patriotów a krańcowo
ryzykowną próbą odzyskania wolności. […] Powstanie
Warszawskie było wspólną emanacją niepodległego ducha,
polskim żywiołem, w którym dowódcy, żołnierze i cywile
tworzyli jedność. […] Oddając dziś cześć i chwałę
bohaterom, nie róbmy tego ze współczucia… litość byłaby
dla nich policzkiem. Podziękujmy za ten mężny wybór, który
sprawia, że – jak prorokował Tadeusz Gajcy – „wciąż
odradzamy się wolni, z ich bronią w naszych spokojnych
snach”…
***
Również uczniowie naszego liceum wzięli udział w dyskusji o Powstaniu Warszawskim. Poniżej prezentujemy wybrane refleksje na ten temat.
* Powstanie Warszawskie odcisnęło ogromne piętno w historii Polski i całej
współczesnej nam Europy. Ten akt heroicznej walki, pełnej poświęcenia
i wyrzeczeo, do dzisiaj stanowi przykład wiary w zwycięstwo oraz własne
możliwości. Po zakooczeniu Powstania, chciano wymazad je z pamięci ludzi
- „dzięki” działalności służb bezpieczeostwa w komunistycznej Polsce.
Bohaterowie ginęli za sam fakt uczestnictwa w walce, szkoły milczały na
ten temat. Pomimo tego, dzięki przekazowi ustnemu, niemal pod samym
nosem bezpieki, wspomnienie o tych 63 dniach słooca w samym środku
burzy dziejów przetrwało. Dzisiaj wspaniałe dziedzictwo kulturowe oraz
moralne, jakie pozostawiło nam to wydarzenie, często jest źle
wykorzystywane – np. przez polityków. Wypaczeniu może ulec sama
pamięd o ludziach oraz o ich dokonaniach w służbie ojczyźnie. >>
Przeinaczanie faktów i zmienianie ich na własny użytek sprawia, że nie
tylko politycy, ale również zwykli ludzie gubią prawdziwy sens Powstania -
myśląc, że dobrze je znają i rozumieją. Ale można w tym dostrzec też dobre
strony. Ci sami ludzie dbają również o pamięd tamtych dni oraz o edukację
w tym zakresie. Regularnie organizowane są obchody i różnego rodzaju
imprezy, które mają na celu propagowanie idei, jakie przyświecały
walczącym. W tym artykule nie chciałem roztrząsad wielu zagadnieo
dotyczących odbioru Powstania w dzisiejszych czasach, ale nakłonid
naszych czytelników do refleksji na temat tego, ile zawdzięczamy tamtym
ludziom, i czy my dzisiaj bylibyśmy gotowi na takie same wyrzeczenia. Nie
chciałem także narzucad wam mojego toku myślenia, tylko poruszyd wasz…
Czy jesteście w stanie zachowad możliwośd trzeźwej oceny Powstania oraz
tego, jak należało się wtedy zachowad? Z tym pytaniem zostawiam
naszych czytelników i życzę udanych przemyśleo…
Marcin Wieliczko
*
Obecnie bardzo wielu ludzi dywaguje nad sensem Powstania Warszawskiego. Myślę jednak, że problem z opinią o potrzebie tego wydarzenia nie leży w Powstaocach, lecz w nas. Dlaczego mamy Ich oceniad, skoro żyjemy w zupełnie innych czasach - nie musimy już walczyd o niepodległośd Ojczyzny - dlaczego więc to robimy?... Wydaje nam się, że jesteśmy mądrzy, a chyba zwyczajnie nam nie wypada. Nie jesteśmy przecież w stanie przewidzied, co Oni czuli, i co Nimi kierowało… Niektórzy negują koniecznośd Powstania ze względu na ogromne zniszczenie Warszawy - ale czym jest dorobek materialny wobec samego człowieka? Byd może krytykujemy, bo nie rozumiemy, bo w obecnej chwili nie bylibyśmy w stanie podjąd decyzji, która dla Powstaoców była oczywista. To była przede wszystkim walka o honor. Moim zdaniem rozważania: „Powstanie Warszawskie - potrzebne, czy nie”, powinny dotyczyd właśnie tej kwestii. Sądzę też, że należy wspierad pamięd o naszych stu dwudziestu tysiącach cywili - bohaterach i patriotach, którzy, mimo że nie otrzymali oczekiwanej pomocy, nie bali się poświęcid życia dla wyższej idei. Zrobili to, czego coraz więcej z nas chyba by nie potrafiło. Chociaż z militarnego punktu widzenia Powstanie Warszawskie skooczyło się klęską, to jego uczestnicy nie bali się zapłacid najwyższej ceny. Cynicy mogą mówid, że to manipulacja, ale to po prostu patriotyczne wychowanie, które sprawiło, że to, co nam wydaje się „szaleostwem”, czymś zupełnie nieodpowiedzialnym, dla Nich było rzeczą naturalną. Za swoje działania powinni bezwzględnie otrzymad nasz szacunek i pamięd, a nie osądy, czy to, czego dokonali było słuszne, czy też nie…
Marta Boruc
16
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Politechnika Warszawska dawniej i dziś…
Politechnika Warszawska jest jedną z najstarszych i największych wyższych uczelni technicznych w Polsce. Została założona w 1915 roku i była pierwszą uczelnią w kraju prowadzącą
naukę w języku polskim. Gmach Główny powstał w latach 1899-1901 jako jeden z sześciu budynków wchodzących w skład dużego kompleksu. Został zbudowany w stylu akademickiego
renesansu. Czterokondygnacyjny krużgankowy dziedziniec wewnętrzny został pokryty szklanym dachem. Na początku Politechnika Warszawska była uczelnią rosyjską, z wykładowym
językiem rosyjskim, bojkotowaną przez polskich studentów… W 1944 roku na terenie Gmachu Głównego trwały walki, które spowodowały zniszczenie samego budynku i znajdujących
się w nim zbiorów bibliotecznych. Kamienny taras z ławkami znajdujący się przed gmachem został zaprojektowany przez profesora uczelni Konrada Kucza-Kuczyoskiego. Głaz z tablicą
z brązu na dziedziocu Politechnik odsłonięto 21.XI.1968 roku. Napis informuje: Pamięci profesorów, pracowników, studentów oraz żołnierzy września i Powstania Warszawskiego
poległych w latach 1939-1945. Politechnika Warszawska. Na dziedziocu uczelni znajduje się też tablica z napisem: Obroocom Politechniki w Powstaniu Warszawskim 1944, żołnierzom
3-go Batalionu Pancernego AK… (red.)
***
W czwartek 13 września miałem okazję odwiedzid Warszawski Salon Maturzystów –
coroczną imprezę, podczas której można uzyskad informacje dotyczące wyższych
uczelni - przede wszystkim polskich, ale swoją ofertę prezentowały również szkoły
zagraniczne. Spotkanie zorganizowano w budynku Politechniki Warszawskiej. Ten
masywny gmach jest jednym z najładniejszych przykładów architektury Dolnego
Mokotowa. Wnętrze z przestronną salą zaprojektowano bardzo inteligentnie.
Pomimo tego, że na wizytę wybrałem się o mało atrakcyjnej dla uczniów porze
(13.00), zainteresowanych było całkiem sporo. Stoiska poszczególnych uczelni
prezentowały się dośd podobnie - centralnym punktem był telebim wyświetlający
reklamy, wokół którego zebrały się osoby przybliżające chętnym oferty szkół. To
rozwiązanie bardzo praktyczne, gdyż uczniowie o nie do kooca sprecyzowanych
zainteresowaniach, mogli przysłuchiwad się konwersacji uczestników salonu i stąd
czerpad inspiracje dla siebie…
Michał Soloch
*
Gmach Główny Politechniki Warszawskiej został zbudowany na przełomie XIX i XX
wieku. Masywne mury nośne budynku stanowiły nie tylko konstrukcję podpierającą
stropy i dach, ale kryły także sied kanałów dawnego systemu ogrzewania ciepłym
powietrzem, doprowadzanym z kotłowni zewnętrznej. Solidna konstrukcja przetrwała
pożary i zniszczenia w czasie Powstania Warszawskiego. W środku uczelni mieści się
duża Aula - pełna balustrad i kolumn w stylu włoskiego renesansu…
Bartek Oręziak
*
Gmach Politechniki został zaprojektowany przez dwóch wybitnych polskich
architektów: Stefana Szyllera - współprojektanta Biblioteki Uniwersyteckiej - oraz
Bronisława Rogóyskiego, który zaprojektował z kolei dom Warszawskiego
Towarzystwa Wioślarskiego. Styl budynku odwołuje się do klasycznych kanonów.
Uczelnia posiada dwukondygnacyjną fasadę o zaokrąglonych narożnikach, w jej
wnętrzu znajdują się między innymi piękne sale wykładowe. Budynek Politechniki
bardzo mi się spodobał - jest godnym polecenia zabytkiem, który naprawdę warto
odwiedzid…
Nina Nguyen
*
W ramach spotkania w Salonie Maturzystów, miałam okazję po raz pierwszy znaleźd
się w środku Gmachu Głównego Politechniki Warszawskiej. Wcześniej wiele razy
mijałam ten budynek, jednak nigdy nie było mi dane go zwiedzid. A wnętrze jest
naprawdę imponujące! Mimo tłumu, który zgromadził się w środku, mogłam poczud
piękno tego miejsca. Wysokie, smukłe pomieszczenie przypominało scenografię
z Romea i Julii. Delikatne balustrady, łuki oraz jasne kolory nie kojarzyły się
z „wytwórnią przyszłych inżynierów” - raczej aktorów lub artystów... Absolutnym
fenomenem okazał się sufit z wielobarwnymi witrażami. W jego centralnej części
umieszczono słooce… Kto wie - może to symbol świetlistej przyszłości młodzieży
studiującej w tej części Politechniki? Całośd, zaprojektowana przez Stefana Szyllera
i Bronisława Brochwicza – Rogóyskiego, nawiązuje do renesansu i baroku – zgodnie
z modą obowiązującą w czasie powstawania budynku. Odbija się w to w okrągłej
przestrzeni gmachu, który został zaprojektowany według zasad obowiązujących na
wszystkich europejskich uczelniach. Mury nośne były tak mocne, że nie uległy
całkowitemu zniszczeniu podczas II wojny światowej…
Marysia Kobierska
Zdjęcie współczesne Politechniki i fotografia z lat 1900 – 1920
Mało kto wie, że obiekt służący dziś studentom, powstał prawie 100 lat temu! Mowa
o Politechnice Warszawskiej, gdzie niedawno odbył się Salon Maturzystów, którego
byłem uczestnikiem.
Owa uczelnia powstała w roku 1899. Jej budowa trwała zaledwie 2 lata. Dominują tu masywne mury nośne, oparte na stylistyce włoskiego renesansu. Budynek zaprojektował m.in. Stefan Szyller – autor projektu Biblioteki i bramy Uniwersytetu Warszawskiego. Styl Szyllera określa się jako historyzm – jego domeną są nawiązania do przeszłych epok… A teraz trochę na temat wnętrza uczelni… Po przekroczeniu ogromnych drzwi naszym oczom ukazuje się korytarz prowadzący do głównej auli. Po dojściu do jego kooca, wstępujemy na średniej wielkości balkon w kształcie elipsy, z którego możemy zacząd podziwianie… Uczucie temu towarzyszące mogę porównad do tego, co czuł Juliusz Cezar przekraczając Rubikon… Setki korytarzy, setki łuków pełniących rolę okien, w których przesiadują studenci w chwilach wolnych od nauki – to robi wrażenie! Nad wszystkim zaś rozciąga się ogromny szklany dach w kształcie pięciokąta. Dzięki niemu główna aula jest bardzo dobrze oświetlona. Z zewnątrz gmach zwieocza kamienna rzeźba, przedstawiająca grono osób - w tym lidera z wyciągniętą dłonią, w której dzierży znicz. Można to interpretowad jako sukces architekta – bowiem budowla, dzięki swojej masywnej konstrukcji, przetrwała obie wojny światowe… Robert Knobelsdorf
R.K.
17
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Wieczory z teatrem
Dzięki aktywności p. prof. Moniki Pajewskiej, uczniowie naszego liceum mają okazję regularnie odwiedzad teatr. Wszystkich zainteresowanych spektaklami wieczorową porą, zapraszamy do szkolnej biblioteki – można tu uzyskad wszelkie informacje na ten temat. Jeszcze w październiku i listopadzie szykują się nam wyjścia do Collegium Nobilium – chcemy zobaczyd „Wesele” i „Casanovę”. Tymczasem prezentujemy na zachętę recenzję z przedstawienia, w którym niedawno uczestniczyła jedna z reporterek naszej gazety.
Pan Maciej Englert, decydując się na wyreżyserowanie „Hamleta” Williama
Szekspira, postawił sobie bardzo trudne zadanie. Każda adaptacja tego
utworu jest skomplikowana – Szekspira można różnie interpretowad.
Niektórzy twierdzą, że dzieła jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury
angielskiej, należy czytad - nie wystawiad. Jednak spektakl w Teatrze
Współczesnym udowadnia, że sztuka nie musi byd dobra tylko na
papierze…
Przedstawienie oparto na podstawie XIX-wiecznego tłumaczenia Józefa
Paszkowskiego. Zostały tu ukazane niemal wszystkie sceny z utworu.
„Hamlet” jest dramatem rodzinnym, politycznym i społecznym, który
skupia się na metafizycznych zmaganiach bohatera ze światem. Jesteśmy
świadkami jak młody książę, zagrany przez Borysa Szyca, pomału dojrzewa.
Aktor zagrał tytułową postad doskonale, kierując jej charakter w stronę
szaleostwa i rozczarowania światem. Jeden z najbardziej znanych
monologów - „Byd albo nie byd” – ukazał w delikatnym świetle, bez
nadmiernego patosu. >>
W czasie sztuki obserwujemy jak, udając obłąkanego, bohater snuje plany
zdemaskowania stryja, który zamordował króla. Zemstę obiecał duchowi
ojca - w tej roli Janusz Michałowski. Niestety scena spotkania Hamleta ze
zjawą, mimo nastrojowej muzyki, która towarzyszyła nam niemal przez
cały spektakl, nie była udana. Pan Michałowski mówił cicho
i niezrozumiale. Na uwagę zasługuje natomiast świetna interpretacja
postaci Poloniusza w wykonaniu Sławomira Orzechowskiego. Aktor nadał
jej szczególny charakter, który bawił i zachwycał całą widownię. Córkę
Poloniusza zagrała Natalia Rybicka, jednak jej rola była trochę zgaszona.
Najlepiej wypadała w scenach szaleostwa Ofelii – snującej się po scenie
i śpiewającej tajemnicze pieśni. Klaudiusz – duoski król i zabójca
poprzedniego władcy - zagrany przez Andrzeja Zielioskiego, wykreowany
był na postad pełną wyrzutów sumienia, która nie spieszy się jednak
z wyznaniem winy. Matka Hamleta - zagrana przez Katarzynę Dąbrowską -
jako kobieta uległa i zainteresowana własnym bezpieczeostwem, ukazana
jest jako postad poboczna. Nie do kooca ją zapamiętujemy. Z kolei postacie
dwóch grabarzy, mimo że pojawiają się tylko na krótką chwilę, są bardzo
wyraziste. Role te świetnie zagrali Krzysztof Kowalewski i Leon Charewicz.
Scenografia sztuki - nieprzesadzona i skromna - doskonale pasowała do
dramatu Szekspira. Przeważała ciemnośd, a nieśmiałe oświetlenie
nadawało przedstawieniu pewnej dozy tajemniczości. Kostiumy również
nie były zbyt wyszukane. Ofelia miała na sobie zwykłą lnianą sukienkę,
a Hamlet czarny płaszcz. Większośd aktorów wystąpiła w strojach
współczesnych. Jedynie królowa Gertruda ubrana była w długą suknię
koloru jesiennej żółci. Myślę, że dzięki temu widzowie mogli się skupid nie
na wyglądzie zewnętrznym, lecz na tym, co artyści chcieli przekazad
z wnętrza swoich bohaterów. Finałową scenę pojedynku na florety
odegrano niezwykle pokazowo.
„Hamlet” w wydaniu aktorów Teatru Współczesnego nie nudzi, pomimo że
przedstawienie trwa prawie cztery godziny. Nie odczuwa się żadnej
monotonni, a w niektórych scenach można dostrzec nawet elementy
parodii. Niestety - antrakt jest tylko jeden, co zmusza widzów do wielkiej
wytrzymałości przez prawie dwie godziny. Mimo tego, polecam -
naprawdę warto…
Katarzyna Gendłek – 3F
18
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Konsumpcja z okien Dobisza
W kwietniowym numerze Dobisza mieliśmy zamieścid tekst Pawła Godlewskiego z obecnej klasy 3 F. Niestety – wtedy udało się zmieścid tylko jego „zajawkę”… A rzecz dotyczy współczesnego handlu, komponuje się więc doskonale z tematem przewodnim niniejszego wydania. Co pomyśleliby Wokulski i stary subiekt Rzecki o dzisiejszych kupcach? Lepiej nawet nie myśled…
Nie ma skrupułów tam, gdzie są niskie ceny…
Jest poniedziałek, 2 kwietnia, tuż przed godz. 8.00. Za chwilę pierwszy dzwonek. Uczniowie szybkim krokiem idą do szkoły. Nie jest to jednak zwykły dzieo – uwagę przyciąga kilkudziesięcioosobowe zgromadzenie. Czy cofnęliśmy się 30 lat wstecz, do czasów głębokiego komunizmu, kiedy tłumy czekały przez całą noc, aby zdobyd kilogram mięsa bez kości? Nie, dziś otwierają Biedronkę… Na ten dzieo czekali nie tylko uczniowie i pracownicy naszej szkoły, ale też okoliczni mieszkaocy.
- Widziała Pani tę nową gazetkę z promocjami? – pyta
pewna pani w kolejce. - Całkiem ładny czajnik
za 19,90. i kilogram sera na sernik za 6.99.
- Na święta będzie jak znalazł – odpowiada
kobieta obok.
- Stoję tu od piątej rano, chciałam być pierwsza, ale
parę osób już było przede mną, takiego taniego DVD
nigdzie w Warszawie nie kupię. Wszystkie ceny
z okazji otwarcia będą jeszcze niższe. A i tak
Biedronka słynie z dobrej jakości produktów w niskiej
cenie – włącza się pani Ewa - emerytka z pobliskiego
bloku. Wtóruje jej pani Krystyna:
- To cudowny dzień dla mieszkańców tego osiedla.
Jak wiadomo emerytura nie jest wysoka, a ten sklep
pomoże mi trochę oszczędzić. Za te same pieniądze
kupię więcej produktów niż w zwykłym
spożywczaku….
W kolejce przeważają głównie osoby po
sześćdziesiątce, atmosfera jest napięta. Wszyscy
czekają aż otworzą się drzwi, niczym wrota do
magicznego świata codziennie niskich cen. Słychać
liczne rozmowy: głównie o polityce, o emeryturach,
o tragedii w Smoleńsku. W tłumie stoi też ojciec
z córeczką. Dziewczynka zaczyna płakać:
- Tato, tato, zimno… do domu - żali się mała.
- Wytrzymaj jeszcze trochę. Kupię ci tę zabawkową
kuchenkę, taką jaką chciałaś, w naprawdę okazyjnej
cenie. Masz tu gazetkę i sobie popatrz - przekonuje
ojciec. Dziewczynka trochę cichnie, za to w tłumie
słychać kolejną starszą kobietę: >>
- A co się pan tak pcha? Oddychać nie mogę… trochę
powietrza! – mówi zdenerwowana.
Zaczynają się drobne sprzeczki. Im bliżej godziny
zero, tym ludzi coraz więcej. Czekali tak długo…
- Otwarcie przesuwano aż pięć razy! Nie wiadomo,
czy dziś też nie przełożą i całe stanie na marne -
denerwuje się pan w szarej kurtce.
Uczniowie przez okna sal patrzą, jak tłum przed
nowym supermarketem gęstnieje. Jedni chcą wyjść
z lekcji, inni opowiadają, co kupią w nowym sklepie
gdy skończą się zajęcia. To temat, o którym się po
prostu mówi.
- Powinni dziś zrobić dzień wolny od szkoły - żartuje
nauczycielka. W szkolnym bufecie przysłuchuje się
rozmowie:
- Biedronka to będzie dobra opcja, będzie znacznie
taniej niż tutaj. Ciekawe, czy pozwolą nam do niej
chodzić na przerwach?...
Około godziny 11.00. drzwi do supermarketu
otwierają się. Przed nimi stoją zniecierpliwieni ludzie
oraz panowie w strojach sympatycznych czerwonych
biedronek z balonikami. Jednak nikogo to nie
interesuje. Tłum rusza; najpierw wolno, powoli,
potem coraz szybciej - w poszukiwaniu mega
promocji. Każdy ma nadzieję, że nikt go nie
wyprzedzi. Biedronka pochłania coraz więcej ludzi.
Ale nie tylko ich - zwykle tam, gdzie pojawia się ten
supermarket, znikają okoliczne, od lat istniejące
sklepy. Pani ze szkolnego bufetu, na pytanie - czy boi
się konkurencji ze strony portugalskiego giganta -
odpowiada: >>
- Absolutnie nie. Po pierwsze uczniowie nie mogą
wychodzić na przerwach ze szkoły, a po drugie mamy
stałych klientów, których lubimy - a oni lubią nas.
Nawet gdyby mieli zapłacić 10 groszy drożej,
kupią u nas…
Uczniowie, zaraz po skończeniu zajęć, szybko idą
do ,,biedrony''. Okazuje się jednak, iż ludzi jest tyle,
że ciężko wejść. Stoi gigantyczna kolejka.
Pytam się: - Do czego?
- Darmo dają - mówi starsza pani
- Za darmo to nawet w cztery litery nikt nie chce
kopnąć - odzywa się druga.
Mówię jeszcze coś o etyce, że właściciele
supermarketu podatki płacą w Portugali, a nie
w Polsce, wykorzystują pracowników, a w pobliżu
Biedronek plajtują lokalne sklepy…
- A czy ktoś myślał o etyce, jak przyznawał nam tak
niskie emerytury? Za co mam kupić drogie produkty
w delikatesach? To jest biznes, tu nie ma skrupułów…
Drożyzna… wszystko przez rząd, to oni do tego
doprowadzili - odpowiada pan Józef, emerytowany
kierowca.
***
Pewne jest to, że sieć będzie się rozwijać, tak jak
wszystkie wielkie markety. I nie ma się co dziwić.
Wiadomo: im niższe ceny, tym ludzi więcej - w końcu
tak dużo, że do kasy trzeba stać przynajmniej godzinę,
a do środka trudno wejść. A etyka? - znika tam gdzie
chodzi o pieniądze i pojawiają się niskie ceny –
codziennie…
Paweł Godlewski – 3F
19
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Być jak The Doors
Wyprawa do Austrii i Włoch, wizyta w Bargteheide w Niemczech, wycieczka uczniów kl. 2E do Łodzi – to tylko niektóre z ważnych wydarzeo w naszej szkole. Obchodziliśmy także po raz
kolejny Dzieo Papieski w XLIV LO, z okazji którego zorganizowano wiele ciekawych zajęd. My jednak chcielibyśmy poświęcid szczególną uwagę wystawie zdjęd klasy 3E. Możecie ją
obejrzed na parterze, obok szkolnej biblioteki. Projekt - zatytułowany BRAMY, OKNA, DRZWI - zainspirował nas do rozważao nad symboliką tych motywów. Skojarzyliśmy je od razu
z twórczością Williama Blake’a i Jima Morrisona – lidera grupy The Doors. Co łączy te postacie? Dowiecie się czytając poniższe teksty… (red.)
William Blake (1757-1827) - filozof, poeta, rzeźbiarz, rytownik i malarz obdarzony
wielką wyobraźnią plastyczną. Stworzył m.in. cykl ilustracji do takich dzieł jak: Boska
Komedia Dantego, Raj utracony Miltona, czy Biblia. Ten niezwykły artysta i wizjoner,
uznany za jednego z czołowych angielskich preromantyków, był jedną z najbardziej
oryginalnych postaci w dziejach kultury europejskiej… Oto, co napisali o nim nasi
uczniowie:
Kinga Marzec (2A) – Jeśli Bóg stworzył człowieka, to jesteśmy Jego dziełem, jesteśmy
do niego podobni. Świętośd powinna się więc wyrażad w szacunku do własnego
ja i cudzego życia. Wszystko, co istnieje, zasługuje na życie, którym obdarował je Bóg
– to jedna z głównych myśli Williama Blake’a…
Marta Boruc (2C) - Blake sądził, że w człowieku rozgrywa się wewnętrzna walka
między rozumem a wyobraźnią. Tylko dzięki tej ostatniej jesteśmy w stanie poznad to,
czego nie zna rozum. Dzięki wyobraźni wiemy o istnieniu Boga, ponieważ „On jest
w nas, a my w Nim”. Biblia była dla Blake’a Kodeksem Sztuki, który wzbogaca, a nie
ogranicza człowieka. W piekle mają spłonąd złe uczynki człowieka, ale nie on sam…
Magda Mirkowska (2C) – Według Blake’a nie ma różnicy między religią a sztuką,
autorzy Biblii byli przede wszystkim artystami. Aniołowie są wielokolorowymi
stworzeniami, które zachowują się zawsze tak samo – w przeciwieostwie do
demonów…
Magda Piętka (2C) – „Wszystko, co żyje jest święte” – te słowa Blake’a mówią, że
każdy człowiek, mimo grzechów, pójdzie do Nieba, ponieważ istotą chrześcijaostwa
jest przebaczenie. To sprawia, że ta religia jest piękna i pełna zrozumienia dla
człowieka; Boga i ludzi łączy miłośd…
Maciek Krawczak (2E) - W filozofii Blake’a, zamiast konfliktu niebo – piekło, występuje
konflikt rozumu i wyobraźni. Bóg istnieje w człowieku właśnie pod postacią
wyobraźni. Twierdzenie o braku piekła, powiązane jest u Blake’a z bezwarunkowym
przebaczeniem…
Diana AlBokei (2E) – Urizen, postad tragiczna i zbłąkana, symbolizuje u Blake’a rozum,
który poniósł klęskę. Z kolei Los jest metaforą wyobraźni, poetyckiej wizji i Nieba.
Tylko za pomocą wyobraźni człowiek może naprawdę poznawad świat…
Julia Krup (2E) – Dla Blake’a religia jest sztuką, a modlitwa rodzajem artystycznej
kontemplacji. Jak typowy romantyk, autor wątpi w siłę rozumu, której zaufali
oświeceniowi filozofowie, matematycy i uczeni. To wyobraźnia okazuje się rajem,
w którym zapisane jest istnienie każdej rzeczy…
Julia Korniluk (2E) – Blake twierdzi, że dobro jest bierne, a zło aktywne – każdy artysta
musi zatem opowiedzied się po jego stronie. Jednak demony w tej filozofii
pozbawione są zła… Powstanie świata interpretuje Blake jako rozdzielenie tego,
co było kiedyś jednością: światła i ciemności, duszy i ciała. Kosmos zmienił się w chaos
– wszystko stało się wobec siebie wrogie. Utrata jedności w świecie była przyczyną
upadku…
*** Podobnie jak w całej mistyce chrześcijaoskiej, śmierd u Blake’a nie oznacza kooca
ludzkiej egzystencji. Jest raczej zasłoną, która kryje tajemnice wiecznego życia…
Jedna z najbardziej znanych rycin Blake’a pokazuje grób jako sześcienną budowlę,
do której prowadzą otwierające się do wewnątrz drzwi. Są lekko uchylone. Stary
człowiek stawia stopę na progu… Nie potrafimy dostrzec, co kryje się za tajemniczymi
drzwiami. Na szczycie grobowca siedzi młodzieniec z twarzą zwróconą ku niebu.
W późniejszym rysunku Blake usunie postad młodzieoca – stary człowiek podąża
prosto w ciemnośd…
Istnieją rzeczy znane i nieznane, a pomiędzy nimi są drzwi – pisał William Blake.
Te właśnie słowa zainspirowały Jima Morrisona, poetę i lidera grupy The Doors, która
stała się muzyczną ikoną Ameryki kooca lat 60-tych, i którą ciągle odkrywają coraz
młodsze pokolenia. Drzwi stały się symbolem przejścia między światłem i ciemnością,
wyobrażają początek i koniec, tajemnicę i zmianę. Są też kojarzone z ludzką duszą
i mądrością – to jeden z najbardziej filozoficznych symboli: „Mądrośd w samych
drzwiach odzywa się, mówiąc: O ludzie, do was wołam!”. Odważ się zatem byd
mądrym i otwórz drzwi – Break on through to the other side… (M.K.)
Ryciny Williama Blake’a: Spisujący Anioł Obecności i Drzwi Śmierci. Bramy Raju (dwie wersje). Obok – portret Jima Morrisona (szkic ołówkiem – M.K.)
20
Nr 1 PaŹdziernik 2012
Krzyżówka edukacyjna
Na zakooczenie tego numeru Dobisza proponujemy krzyżówkę, która ma sprawdzad,
na ile uważnie przeczytaliście naszą gazetę. Życzymy powodzenia…
1. To coś, ma wydobyd Wokulskiego z „obłędu”
2. Dzieło Ignacego Rzeckiego
3. Nazwa teorii Juliana Ochorowicza
4. Ulubiony bohater literacki Wokulskiego
5. Welocyped w „języku chłopskim”
6. Imię adoptowanego syna Bolesława Prusa
7. Tytuł powieści poetyckiej Antoniego Malczewskiego
8. Imię ukochanej Hamleta
9. Styl Szyllera, architekta Politechniki Warszawskiej
10. To, co łączy Skargę, Kraszewskiego i Korczaka
11. Imię Gajcego – poety z pokolenia Kolumbów
12. The Doors, czyli…
13. Jedno z potocznych określeo wódki w XIX-wiecznej Warszawie
1
1
2 2
3
4 3
5 4
6
7
5
8 6
9 7
10
11
8
12 9
13
10
HASŁO:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
W.B.
Zespół redaguje w składzie: Marta Boruc, Magda Mirkowska, Magda Piętka – 2C, Marcin Wieliczko – 2D, Maciej Krawczak,
Diana AlBokei, Julia Krup, Julia Korniluk – 2E, Katarzyna Gendłek, Paweł Godlewski, Robert Knobelsdorf, Maria Kobierska,
Bartłomiej Oręziak, Michał Soloch, Nina Nguyen – 3F, prof. Monika Kozioł
Ilustracje: Michał Soloch, Katarzyna Gendłek, prof. Monika Kozioł, Wolne Zasoby Internetowe
Osoby zainteresowane współpracą z gazetką prosimy o kontakt z p. prof. Moniką Kozioł koziol_monika@wp.pl
21
Nr 1 DODATEK – WILLIAM BLAKE PaŹdziernik 2012
Urizen in Chains The Illuminated Books The Ancient of Days
Job Hamlet and His Father’s Ghost
Archive God Judging Adam