Post on 25-May-2018
Niemieckie umocnienia z czasów II Wojny Światowej w
okolicach Bogucina
Witam wszystkich czytelników – zarówno mieszkańców Bogucina jak i osoby w inny sposób związane z naszą miejscowością. Nazywam się Łukasz Podlaszewski, w Bogucinie mieszkam prawie że od samego urodzenia. Obecnie jestem studentem Krajoznawstwa i Turystyki historycznej na Uniwersytecie Gdańskim. Moją największą życiową pasją jest historia – a konkretnie historia regionalna, ta dotycząca mojej Małej Ojczyzny. W wyniku rozwijania swoich zainteresowań udało mi się zebrać trochę ciekawych informacji na temat naszych okolic, którymi chciałbym się z wami podzielić. W tym tekście chciałbym opowiedzieć co nieco o tych wszystkich tajemniczych obiektach: rowach, okopach, bunkrach, na które możemy natknąć się spacerując po lasach w okolicach Bogucina.
Jest rok 1944. Niemcy odnoszą klęski na wszystkich frontach. Rosjanie po wygranych pod
Stalingradem i pod Kurskiem prą z ogromną siłą na zachód i nic nie jest w stanie ich
powstrzymać. Front zbliża się do terenów, które od 1939 roku nie były objęte wojną - gdzie
ogromne masy Niemców żyją spokojnie nie zdając sobie sprawy jak blisko jest dzień ich
klęski. W połowie roku sytuacja na froncie stabilizuje się. To daje dowództwu III Rzeszy czas na przygotowanie obrony.
Czasu jest bardzo mało więc w grę wchodzą jedynie różnego rodzaju umocnienia polowe.
Powstaje w ten sposób sieć linii obronnych ( stellung ) przecinających nasz kraj w układzie
wertykalnym. Oznaczone są one literami od A do E oraz cyframi. Poza tym ważniejsze
strategicznie miasta jako obszary umocnione otaczane są pierścieniami umocnień. Tak dzieje
się właśnie z Włocławkiem ( ważnym ze względu na przeprawę mostową ), który jako obszar
umocniony zostaje włączony do linii obrony Stellung B1. Cały ciężar prac nad tymi umocnieniami spada na lokalną polską ludność.
Przebieg linii obronnych
Każdy Polak, bez względu na płeć, jeśli tylko ukończył 16 lat był zobowiązany do
zgłoszenia się do prac fortyfikacyjnych. Obejmowały one kopanie rowów przeciwczołgowych,
transzei, rowów strzeleckich, wznoszenie żelbetowych schronów. Wśród Polaków prace te
były określane potocznie jako "okopy", po stronie niemieckiej nazywano je "einsatz". Prace
te dzieliły się na bliskie i dalekie. Te pierwsze nie były zbyt uciążliwe - można powiedzieć, że
miały one charakter bardziej "dorywczy". Te drugie zaczęto organizować jesienią 1944r. -
odbywały się z dala od miejsca zamieszkania. Pracujący byli skoszarowani w prowizorycznych
obozach - były to różnego rodzaju baraki, obory, stodoły ( generalnie warunki były fatalne ).
Tego typu obozy powstały w Chalinie, Krojczynie, Łochocinie, Nasiegniewie, Tłuchówku,
Wielgiem, Zadusznikach i Złowodach. Panowała tam bardzo surowa dyscyplina - za oddalenie
się od obozu groziło rozstrzelanie. Prace przy umocnieniach trwały właściwie do nadejścia
frontu. Gdy ten był już blisko, robotnicy byli wywożeni w głąb Rzeszy. Wielu jednak udawało się wymknąć korzystając z ogólnego zamieszania przy często dosyć chaotycznej ewakuacji.
Chciałbym w tym momencie gorąco zachęcić do zapoznania się z opowieścią bezpośredniego
uczestnika tych wydarzeń, mieszkańca Bobrownik - Kazimierza Bullera. Jego wspomnienia
zostały spisane przez jego syna i umieszczone na prowadzonej przez niego, wspaniałej i
niezwykle ciekawej stronie internetowej. Fragment dotyczący pobytu "na okopach" znajdziecie pod tym linkiem ( nagłówek - "Na okopach") :
http://www.bobrownikinadwisla.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=115&Itemid=107
Przyjrzyjmy się może teraz bliżej samym umocnieniom. Był to bardzo przemyślany
system, w pełni wykorzystujący warunki terenowe. Linię obrony rozpoczynał rów
przeciwpancerny, ciągnący się na całej długości i zabezpieczający stanowiska obronne przed
czołgami nieprzyjaciela. Aby był skuteczny musiał być wykonany według ścisłych instrukcji - kąt nachylenia ścian rowu musiał wynosić 55 stopni.
Za rowem przeciwpancernym rozciągało się kilka linii okopów. Te miały zygzakowaty kształt (
aby w przypadku wpadnięcia do nich np. granatu, odłamki nie zabiły wszystkich w okopie ).
Pośród tych linii okopów, w miejscach strategicznie ważnych, na najwyższych wzniesieniach z
dobrym widokiem na przedpole wnoszono żelbetowe schrony. W pierścieniu umocnień
Włocławka są to tak zwane "tobruki", czyli niewielkie schrony strzeleckie do prowadzenia
ognia okrężnego typu Ringstand 58c. Ich potoczna nazwa pochodzi stąd, że po raz pierwszy
pojawiły się w czasie walk o miasto Tobruk w północnej Afryce. Były one masowo stawiane na polskich odcinkach niemieckich linii obrony.
Ringstand 58c w okolicy Bogucina
Schron tego typu przeznaczony był dla 2 do 3 żołnierzy. Składał się z dwóch przedziałów:
bojowego i amunicyjnego. Do bunkra wchodziło się wejściem od tyłu, do którego
doprowadzony był okop - wchodziło się w ten sposób do przedziału amunicyjnego. W tym
miejscu była przechowywana amunicja, mogła znajdować się również np. radiostacja.
Następnie po schodkach wchodziło się do przedziału bojowego. Po środku znajdował się tam
okrągły otwór, gdzie na specjalnej obrotowej szynie zamontowany był karabin maszynowy ( najczęściej Mg34, bądź też Mg 42 ).
Szkic przedstawiający wnętrze schronu
Tobruki były wkopywane w ziemię i umieszczane na równi z poziomem gruntu, tak że ponad
ziemię wystawał jedynie przedział bojowy. Dzięki temu były bardzo trudne do zlokalizowania
i zniszczenia przez przeciwnika. Ciekawą rzeczą jest również to, że często stawiane były w
większych grupkach obok siebie tworząc swego rodzaju małe "rejony umocnione". Sama
konstrukcja była bardzo prosta. Były to półfabrykaty - na miejsce przywożono gotowe formy
szalunkowe i zbrojenia, następnie zalewano wszystko betonem ( wszystko za jednym razem, aby beton był silniejszy ). Budowa trwała około 25 dni. Grubość ścian wynosiła około 40cm.
Obrotowa szyna na której montowany był karabin maszynowy
W pierścieniu umocnień Włocławka znajduje się grubo ponad 100 sztuk tego typu schronów!
Dobrą wiadomością jest to, że zdecydowana większość jest dobrze zachowana. Ogólnie cała
linia umocnień ( okopy, rowy przeciwczołgowe, itd.) zachowała się do dzisiaj i stanowi grupę bardzo ciekawych obiektów w naszej okolicy.
Mówiąc o badaniu, zbieraniu informacji o tych umocnieniach nie sposób nie wspomnieć o
kimś chyba najbardziej zasłużonym w tej dziedzinie - panu Karolu Bazeli. W wyniku odbytych
przez niego wielu poszukiwań terenowych, rozmów z mieszkańcami udało mu się
zinwentaryzować prawie wszystkie schrony z umocnień włocławskich. Sporządził na podstawie tego bardzo ciekawą mapkę, którą pozwolę sobie zamieścić poniżej:
Nas oczywiście najbardziej interesują schrony z okolic Bogucina - a więc te oznaczone na
powyższej mapce numerami 1,2,3,4 i 5. Trzeba tutaj podkreślić, że te różnią się od tych
położonych na wschód od szosy Lipno - Włocławek. Te "nasze" położone są w lasach - co jest
ogromną zaletą, ponieważ umożliwia nieograniczony dostęp do nich jak i często sprawia, że z
racji na położenie z dala od cywilizacji nie są zbytnio zaśmiecone. W przypadku tych na polach - często dostęp jest utrudniony, a same schrony robią niestety za śmietniki.
Na koniec mapka mojego autorstwa z zaznaczonymi dokładnie obiektami z naszych
najbliższych okolic. ( Mapka dopiero powstaje, więc na razie nie jest może zbyt obszerna w obiekty )
https://mapsengine.google.com/map/edit?mid=zhF2z3uHPl9s.kWh2xuiDruOQ
Legenda:
Czerwone kropki - Ringstandy
Fioletowe linie - Rowy przeciwpancerne
Żółte linie - Okopy
Niebieska kropka - Ringstand który nie przetrwał do naszych czasów
Ringstandy wokół Włocławka - obecnie
Zapraszam teraz na małą, wirtualną wycieczkę po Ringstandach z naszych okolic.
Za ilustracje posłużą nam zdjęcia mojego autorstwa. Niestety nie są one zbyt pięknej jakości
( robiłem je jakiś czas temu telefonem - musicie mi wybaczyć ).
Zaczynajmy
Wchodzimy do okopu i podążamy nim w kierunku bunkra. Ukazuje się nam taki oto widok:
Jest to niemiecki schron typu Ringstand 58c widziany od "zaplecza", tak więc gdy stoimy
w tym miejscu to za schronem rozciąga się obszar z którego spodziewamy się nadejścia
przeciwnika. Oczywiście ten schron jest stanowiskiem ognia okrężnego, więc na wypadek
zajścia nas od tyłów również możemy się ostrzeliwać. Przyjrzyjmy się teraz dokładniej
samemu schronowi. Otwór na dole to wejście - prowadzi on do przedziału amunicyjnego. Ma
ono około 120cm wysokości, więc można schylając się spokojnie do środka wejść. Na zdjęciu
jednak widzimy, że wejście to jest w dużym stopniu zasypane - obecnie jest to standard. W
przypadku tego ringstanda można nawet powiedzieć, że wejście jest całkiem nieźle
odsłonięte - często są one całkowicie skryte pod ziemią. W związku z tym chcąc dzisiaj zajrzeć
do wnętrza trzeba najczęściej wchodzić od góry, przez stanowisko strzeleckie.
Przejdźmy teraz w naszym oglądaniu nieco wyżej. Kwadratowy otwór po prawej stronie
od wejścia to otwór wentylacyjny ( jeden z dwóch - drugi jest zasypany, po lewej stronie ).
Były one bardzo ważne, ponieważ przy intensywnym ostrzale we wnętrzu gromadziła się
duża ilość gazów prochowych. Poza tym w zimie zawsze można było postawić w środku mały
piecyk i tym otworem wyprowadzić na zewnątrz komin. Tutaj muszę wspomnieć, że w
jednym z takich otworów znalazłem zachowany fragment drewnianych szalunków -
pozostałość po wykonywanej naprędce budowie. Trzeba tutaj podkreślić, że wszystkie te
ringstandy były wznoszone w dużym pośpiechu i to po dziś dzień wyraźnie widać. Często są
one niewykończone - ujawnia się to na przykład w tym, że bardzo wiele z nich nie jest
dostatecznie wkopane w ziemię i wbrew założeniom wystaje ponad poziom gruntu.
Widać to choćby w przypadku ringstanda ukazanego powyżej. Nie był on już przez to tak
dobrze zamaskowany i łatwiej było go zniszczyć.
Przejdźmy teraz do górnej części schronu. Od strony wejścia mamy tutaj nadlany
betonowy garb mający chronić strzelców prowadzących ogień zza bunkra. Najbardziej
charakterystycznym elementem jest jednak okrągły otwór - stanowisko strzeleckie.
Podejdźmy więc bliżej i rzućmy na nie okiem.
Na pierwszym planie widzimy metalową obręcz, na której zamontowana była obrotowa
szyna z karabinem maszynowym. Poniżej znajduje się pomieszczenie w kształcie ośmiokąta -
jest to przedział bojowy. Stał tutaj strzelec, który mógł prowadzić ostrzał we wszystkich
kierunkach świata. Ze ściany wystają dwa metalowe kątowniki - na nich stawiana była
skrzynka z amunicją. Poniżej mamy warstwę piachu. Tego typu stan to obecnie najbardziej
typowy widok. Zdarzają się jednak ringstandy lepiej i gorzej zachowane niż ten tutaj. Te
gorsze mają często wyrwaną metalową obręcz, pourywane kątowniki i są jeszcze bardziej
zasypane. Te zachowane lepiej natomiast mają zachowany jeszcze metalowy schodek, który
umożliwiał strzelcowi wychylenie się, bądź wyjście na zewnątrz przez otwór strzelniczy (
przykład poniżej ).
Przejdźmy teraz z przedziału bojowego do przedziału amunicyjnego. Prowadzą tam
cztery betonowe schodki. Niestety obecnie przeważnie ich nie uświadczymy, ponieważ
najczęściej są zasypane. Duża obecność piasku wewnątrz ringstandów to obecnie norma.
Przez lata po wojnie były zasypywane - bądź to przez samą naturę, bądź przez ludzi. Bardzo
często do przedziałów amunicyjnych można wejść jedynie "na czworakach". Zdarzają się
jednak mniej zasypane, albo nawet i całkowicie nie zasypane bunkry. Widząc takie, człowiek
przyzwyczajony do tych przykrytych piaskiem zdumiewa się wielkością tych schronów. Robią
one naprawdę spore wrażenie.
Schodki
Przedział amunicyjny to pomieszczenie w kształcie kwadratu. Gdy nie ma tutaj piasku,
człowiek o wzroście 180cm może swobodnie się wyprostować.
W tym miejscu kończy się nasza "wycieczka".
Źródła:
• Krajewski M. , Kujawy wschodnie i ziemia dobrzyńska w latach okupacji hitlerowskiej
(1939-1945), Włocławek 2002
• Ślady II Wojny Światowej na terenie nadleśnictwa Włocławek,
http://www.torun.lasy.gov.pl/web/wloclawek/96 , Dostęp: 30.12.13r.
• Bliski J., Bazela K., Przedmoście Włocławek (Niemieckie fortyfikacje umocnionego
przedmościa Włocławek 1944-1945) [W:] Rocznik Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie, tom
1, pod red. Andrzeja Szałkowskiego, Rypin 2009
Po więcej historii związanych z naszymi okolicami zapraszam na swojego bloga:
http://znad-wisly.blogspot.com