Post on 20-Aug-2020
~~~
App, viral, content– dylematy biznesowe
nowych mediów
Zainstalowana w telefonie aplikacja podłączona do internetu budzi pana Ćwierkacza o określonej
godzinie, mówiąc mu dzień dobry, podając obecną temperaturę i przewidywaną pogodę na cały
dzień. Wyłączając alarm, Pan Ćwierkacz odbywa swój codzienny poranny rytuał, tak jak miliony
innych ludzi na całym świecie: najpierw e-mail, następnie Facebook, by zobaczyć co się dzieje
u znajomych, a po tym Twitter – po trendujących tweetach wie już co jest głównym wydarzeniem
poranka. Dopiero wtedy idzie się wykąpać, umyć zęby i ubrać.
Siedząc w tramwaju w drodze do pracy wyciąga swój tablet i czyta ulubiony magazyn lub jeszcze
trochę zaspany przewija palcem w dół niekończący się strumień obrazków, niesfornych szcze-
niąt, słodko wyglądających kociąt i ludzi robiących sobie krzywdę w mało inteligentny sposób. A
może też po prostu słucha przez telefon swojego ulubionego radia z Bostonu czy Kopenhagi.
Gdy wraca z pracy, nie musi się spieszyć by zdążyć na wieczorne wiadomości – przez cały dzień już
kilkukrotnie sprawdzał co się dzieje na świecie ze swojej komórki – jeden z polityków zatweeto-
wał już o nowych zmianach w rządzie; NGO, które zalajkował na Facebook’u podało informację
o nowych atakach na Bliskim Wschodzie, a na Vine już zobaczył jak działa nowa drukarka 3D do
drukowania jedzenia.
Pan Ćwierkacz również nie musi się spieszyć na wieczory superhit �lmowy, emitowany tuż po
wiadomościach, który i tak już widział 5 lat temu w kinie. Ma za to ekran i konsolę do gier podłączo-
ną do internetu, gdzie na jednej z aplikacji znajdzie �lmy i seriale wybrane zgodnie z jego
preferencjami. Ma pewność, że nie znajdzie tam żadnych komedii z Jim’em Carrey’em (którego nie
znosi), ani reality show o wędkarzach czy dekoracji wnętrz (które go nudzą). Pan Ćwierkacz ogląda
to co lubi i kiedy lubi.
1 App, viral, content
Zainstalowana w telefonie aplikacja podłączona do internetu budzi pana Ćwierkacza o określonej
godzinie, mówiąc mu dzień dobry, podając obecną temperaturę i przewidywaną pogodę na cały
dzień. Wyłączając alarm, Pan Ćwierkacz odbywa swój codzienny poranny rytuał, tak jak miliony
innych ludzi na całym świecie: najpierw e-mail, następnie Facebook, by zobaczyć co się dzieje
u znajomych, a po tym Twitter – po trendujących tweetach wie już co jest głównym wydarzeniem
poranka. Dopiero wtedy idzie się wykąpać, umyć zęby i ubrać.
Siedząc w tramwaju w drodze do pracy wyciąga swój tablet i czyta ulubiony magazyn lub jeszcze
trochę zaspany przewija palcem w dół niekończący się strumień obrazków, niesfornych szcze-
niąt, słodko wyglądających kociąt i ludzi robiących sobie krzywdę w mało inteligentny sposób. A
może też po prostu słucha przez telefon swojego ulubionego radia z Bostonu czy Kopenhagi.
Gdy wraca z pracy, nie musi się spieszyć by zdążyć na wieczorne wiadomości – przez cały dzień już
kilkukrotnie sprawdzał co się dzieje na świecie ze swojej komórki – jeden z polityków zatweeto-
wał już o nowych zmianach w rządzie; NGO, które zalajkował na Facebook’u podało informację
o nowych atakach na Bliskim Wschodzie, a na Vine już zobaczył jak działa nowa drukarka 3D do
drukowania jedzenia.
Pan Ćwierkacz również nie musi się spieszyć na wieczory superhit �lmowy, emitowany tuż po
wiadomościach, który i tak już widział 5 lat temu w kinie. Ma za to ekran i konsolę do gier podłączo-
ną do internetu, gdzie na jednej z aplikacji znajdzie �lmy i seriale wybrane zgodnie z jego
preferencjami. Ma pewność, że nie znajdzie tam żadnych komedii z Jim’em Carrey’em (którego nie
znosi), ani reality show o wędkarzach czy dekoracji wnętrz (które go nudzą). Pan Ćwierkacz ogląda
to co lubi i kiedy lubi.
Kolega Pana Ćwierkacza dzwoni do niego by wyciągnąć go do baru obejrzeć mecz. Pan Ćwierkacz
idzie spotkać się ze znajomymi i ogląda z zaciekawieniem mecz nadawany przez jedną z nielicznych
stacji telewizyjnych, której udało się przeżyć kryzys dzięki sportowym transmisjom na żywo.
Wychodząc z baru zawuważa, że przytra�ło mu się coś nieprzyjemnego – ktoś urwał lusterko w jego
samochodzie. Pan Ćwierkacz bierze więc do ręki swój telefon i pyta się Siri czy Google Voice o
najbliższy serwis samochodowy. GPS prowadzi go bez problemu do serwisu, zlokalizowanego
przez internetowe mapy. Pan Ćwierkacz nawet się nie dowie, że inny serwis samochodowy z lepszy-
mi cenami jest nieopodal jego mieszkania, ponieważ nigdy się nie pojawił w rezultatach wyszu-
kiwania jego telefonu.
Ta wizja to nie twór fantazji, lecz rzeczywistość wielu tysięcy czy nawet milionów konsumen-
tów, która staje się udziałem rosnącej rzeszy ludzi na całym świecie.
Szczerze wierzymy, że ta rzeczywistość, będzie również dotyczyć coraz większej grupy Polaków.
Fenomen rosnącej interaktywności mediów polega na jego uniwersalności – niezależnie od
lokalizacji, społeczeństwa, czy kultury, konsumenci mediów na całym świecie przechodzą te same
zmiany w zwyczajach i zachowaniach. Nie ma powodów by uważać, że polski rynek stanowi wyją-
tek od reguły.
Wspomniane zmiany opisaliśmy w naszym raporcie „App, Viral, Content – nowe dylematy bizneso-
we mediów”. Ujęliśmy je w 9 trendów, które naszym zdaniem, będą stanowić albo już stanowią o
kształcie mediów i ich modelach biznesowych, a także roli mediów w gospodarce i społeczeństwie.
Z premedytacją unikamy opierania się na prognozach rynku, raportach analityków i wyliczeniach,
ponieważ zależy nam na spojrzeniu na nowe media z perspektywy konsumenta z tabletem w ręku.
W ten sposób zaobserwowaliśmy trendy, które de�niują rynek, a które wydają się być pominięte lub
źle zdiagnozowane przez analityków patrzących z perspektywy zwrotów z inwestycji.
App, viral, content 2
9
Współczesne media bardzo różnią się między sobą. Twitter, Spotify, Facebook, Rzeczpospolita, Wykop, TVN, Kwejk, –
to wszystko media, choć wydawało by się, że tak niewiele je łączy. Ale wszystkie media, niezależnie jak bardzo różniły-
by się na pierwszy rzut oka, musi łączyć jedno: celem ich istnienia jest dostarczanie treści konsumentowi. Jest to
wspólny mianownik dla działalności tak odmiennych, jak drukowana na papierze przez dziennikarzy Rzeczpospolita,
jak i Kwejk, na którym oglądamy śmieszne obrazki nadesłane przez internautów. Oba spełniają de�nicję mediów i
bądź co bądź, konkurują ze sobą o naszą uwagę.
Należy też pamiętać, że treść – jak każdy inny towar – musi zostać wyprodukowana. Jak? Metody są różne. Telewizja
wyśle korespondenta do miejsca, gdzie coś się wydarzyło. Twitter będzie oparty na wkładzie społeczności, która go
tworzy. Inne portale będą używać automatów, aby skanować treści w Internecie i opracowywać je według potrzeb
czytelnika. Portale specjalistyczne będą publikować ustawy. Mając w pamięci, że treść w swojej de�nicji jest bardzo
szerokim pojęciem – od tekstu, przez dźwięk, do obrazu – tworzy to olbrzymią różnorodność.
Mediom potrzebni są też autorzy, „producenci treści” którzy opracowują ją w formę pożądaną przez czytelnika.
Osoby, które na podstawie zaobserwowanych wydarzeń napiszą artykuł. Osoby, które nakręcą �lm i wrzucą na YouTu-
be. Dziennikarze radiowi, którzy poprowadzą program.
Najważniejszym, ale wcale nieoczywistym zadaniem mediów jest dotarcie do odbiorcy. Czy mamy drukować nasze
artykuły, czy raczej stworzyć stronę w internecie? Czy może lepiej, zamiast pisać, nagrywać �lmy na których omawia-
my informację? Stworzyć aplikację na smartfony? A może polegać na sile facebook’a i puścić w eter treść „viral”?
A jak czytelnik będzie chciał przeczytać naszą wiadomość, to czy powinniśmy mu kazać za to płacić? Czy raczej opie-
rać się na reklamodawcach?
Powyższe przykłady pokazują, że każde, nawet bardziej innowacyjne media poruszają się w ramach łańcucha stwo-
rzonego z czterech elementów.
1 App, viral, content
Media krok po kroku
Cyfrowa eksplozja była potężna. […] Nie ma miejsca, gdzie cyfrowy oznacza zyskowny. To zaburzenie nie przyniosło ze sobą nowego biznesu modelowego.
– Tina Brown, była redaktorka Newsweeka and Daily Beast
3
App, viral, content 4
I co najbardziej istotne – na każdym etapie łańcucha medium może ponosić koszt, działać bezkosztowo albo
notować przychód.
Wbrew wrażeniu jakie można odnieść z powszechnej dyskusji nie ma jednego nowego modelu biznesowego
mediów, którego nikt nie odkrył – ale pewnego dnia zostanie odnaleziony – w kierunku którego zmierzać będą
wszystkie media. Wręcz przeciwnie, nowoczesne media będą różnorodne jak nigdy, opierając się na kompletnie
odmiennych pomysłach. Ale wszystkie będą wpisywać się w powyższy schemat, a dylematem biznesowym będzie na
którym etapie chcemy ponosić koszty, a na którym notować przychody.
Przykładowo, Twitter będzie pozyskiwał informacje za darmo od autorów, którzy nie domagają się za to wynagrodze-
nia, a w tym samym czasie Rzeczpospolita będzie płacić spore pieniądze za wysłanie korespondentów na miejsce
wydarzeń i ich pensje. Jednak Twitter dla ostatecznego odbiorcy będzie darmowy, a Rzeczpospolita zainkasuje od
odbiorcy 4,90 zł. TVN w tym czasie będzie działał podobnie do Rzeczpospolitej w sferze korespondentów, podobnie
do Twittera w sferze darmowości, ale oparty będzie na reklamach.
Dlatego największym dylematem jest to, jak zbilansować koszty i przychody powstałe na kolejnych etapach prezen-
towanego przez nas łańcucha. Bo w erze nowych mediów nie jest oczywiste, że przychód może pojawić się tylko na
ostatnim etapie, prezentując reklamy czytelnikowi albo żądając od niego pieniędzy. Skądże. Reklama natywna
pozwala zarobić na treści, którą się zajmiemy. Czasem autorzy będą chcieli zapłacić za to, żeby umieścić informację na
naszym portalu - i nie będzie to reklama, ale pełnoprawny content, który będziemy sprzedawać innym, jak eDarling.
Możemy zarabiać też na dystrybucji treści, jak MTV Mobile, który eksperymentował z telewizją na komórki, żeby
zarabiać na przesyle danych. A może też się pojawić sytuacja w której my będziemy płacić czytelnikowi za oglądanie
naszych treści, nie na odwrót – pojawiają się pierwsze podmioty które chcą płacić za oglądanie reklam.
A wszystko to, małe klocki pomysłów na działalność, wpisuje się w jeden łańcuch z czterech elementów: treść,
autor, dystrybucja, odbiorca. Ilość kombinacji jest nieskończona. Którą wybierzesz?
TreśćJaki rodzaj informacjimamy publikować?
Skąd mamy go pozyskać?
Kto i w jaki sposób opracuje nasząinformację?
Jak wyślemy informację do czytelnika? Czy i jak czytelnik powinien płacić zainformację?
Autor Dystrybucja Odbiorca
1 App, viral, content5
Era Internetu i idąca za tym nowa rzeczywistość przede�niowała media tak dogłębnie, że ich rolę spełniają teraz
twory nie pasujące do starych de�nicji. 20 lat temu mówiąc media mielibyśmy na myśli tylko radio, telewizję i prasę.
Dzisiaj, biorąc za wyznacznik zachowawcze określenie funkcji mediów jako podmiotu przekazującego informację
i będącego źródłem wiadomości okazuje się, że mediami jest większość istniejących portali internetowych. Są w
końcu źródłem informacji.
Porównując hobbystyczne czasopisma które pojawiają się regularnie w kioskach (a którym na pewno nie odmówili-
byśmy określenia „media”) z portalami stworzonymi przez pasjonatów, bardzo prawdopodobne, że te drugie będą
reprezentować porównywalny poziom merytoryczny. W dodatku są szerzej dystrybuowane, bo przez Internet.
Podobnie wypada porównywanie magazynów opinii i blogów.
Ktoś, kto określa internetowe formy przekazy jako „nie-media” robi to raczej ze względu na niższy prestiż portali
internetowych i dzienników niż praktycznie uznanie. Ale patrząc na to jak historycznie rozwija się Internet i jakie ma
przed sobą perspektywy trudno udawać, że jest to gorsza forma przekazu.
Co więcej, należy pamiętać, że wraz z nowymi formami komunikacji pojawiły się nowe formy przekazu.
Dominującym trendem jest powrót do komunikacji obrazkowej, która szczególnie popularna jest wśród młodzie-
ży. Obrazki przekazują emocje, idee, informacje czy rozrywkę w skondensowanej formie. W naszej opinii, należy ją
uznać za formę przekazu równoważną tekstowi i wideo – ponieważ jedynie ze względów historycznych nie zyskała
ona dotychczas należytej popularności (kolorowy druk był bardzo drogi lub niemożliwy przez większą część historii
prasy i niepraktyczny w erze wideo). Potwierdza to fakt, że nawet największe polskie portale prasowe zaczynają publi-
kować artykuły zawierające popularne memy czy obrazkowe reakcje internautów na wydarzenia polityczne.
Oznaczało by to, że nowymi mediami stają się także portale typu Kwejk.pl czy Demotywatory. Może to u nas budzić
wewnętrzny sprzeciw, ale należy zdać sobie sprawę, że to tego typu portale są źródłem informacji dla wielu grup
społecznych, nie prasa. Trendy podpatrujemy na Kwejku, a już nie w magazynach młodzieżowo-lifestylowych. Tam
też publikujemy treść rozrywkową, która zastąpiła „Szymon Majewski Show”. A i wiadomości o ważnych kwestiach
społecznych młodzież pozyskuje z treści obrazkowych – protesty przeciwko ACTA zrodziły się z obrazków na Kwejku,
a nie z lektury prawnych stron Rzeczpospolitej.
Portale internetowe wszelkiej maści są więc realną alternatywą dla uznanych tytułów prasowych, telewizji czy rozgło-
śni radiowych. Należy o tym pamiętać, bo jednym z największych błędów biznesowych może być niedocenienie
konkurencji – a rywalizacja o naszą ograniczoną uwagę w XXI w. jest ogromna.
Czym są nowe media?
Kiedyś wiadomości przychodziły do nas o określonych porach, zazwyczaj raz dziennie – czy to w wieczornym
wyda-niu wiadomości, czy w porannej gazecie. Dziś, w erze Internetu każdy posiada dostęp do najnowszych infor-
macji na smartfonie. O wydarzeniach w dowolnej części świata dowiadujemy się w kilkanaście minut, czy sekund
po wydarzeniu.
Dlatego, oglądając wspomniane wieczorne wydanie wiadomości czy poranne wydanie gazety czytamy o wydarze-
niach, o których prawdopodobnie już wiemy. Tradycyjne media utraciły możliwość konkurowania na polu szybkości
dotarcia do konsumenta. W sferze mediów nowoczesnych czas reakcji jest bardzo istotnym czynnikiem konkurencji.
Czytelnik, który ma możliwość sięgnięcia po informację w każdej sekundzie domaga się jej natychmiast po zaistnieniu.
Co więcej, o ile kiedyś codzienną gazetę czytaliśmy raz, to na portale informacyjne wchodzimy regularnie co parę
godzin, za każdym razem oczekując czegoś nowego. Stąd istnieje dodatkowa presja na zespołach redakcyjnych,
aby nieustannie szukać nowych wiadomości lub dobudowywać treść do poprzednich. Można zauważyć, że czasopi-
sma w większym stopniu skupiają się na samodzielnym tworzeniu tematów (przez co rozumiemy np. wykrycie afery)
niż informowaniem, co się dzieje na świecie.
Co to oznacza dla biznesu?
Ze względu na brak możliwości dostarczenia bieżących informacji czytelnikowi „od razu” powstaje trend odcho-
dzenia mediów tradycyjnych, czyli telewizji i gazet drukowanych w stronę publicystyki, komentarzy oraz kreowania
własnych tematów. Pewien wyjątek stanowią telewizje informacyjne, ale w przypadku ich ograniczonych �nansów
i niemożności stworzenia autorskiego materiału z większości wydarzeń, także one coraz częściej odtwarzają informa-
cje z portali i serwisów internetowych.
1 App, viral, content
Trend 1. Dynamika informacji
7
TreśćWiększy koszt
błyskawicznegopozyskania informacji
Większe nakłady na to, aby informa-cje błyskawicznie tra�ały do odbiorcy
Autor Dystrybucja Odbiorca
Z drugiej strony, na mediach internetowych wymusza to wydatki na utrzymanie newsroom’u, będącego w ciągłej
gotowości oraz produkującego znaczącą ilość informacji tak, aby czytelnik zawsze mógł znaleźć coś nowego. Jedno-
cześnie, ten model pracy często powoduje pogorszenie „jakości” newsa, ponieważ brakuje czasu na komentarz,
wypowiedzi ekspertów lub szersze spojrzenie na zagadnienie.
App, viral, content 8
Informacja o Bitwie u ujścia Nilu dotarła do Londynu po 62 dniach od wydarzenia. Pokonując 3336 km osiągnęła szybkość 2,25 km/h.
Informacja o trzęsieniu ziemi w Seczuanie pojawiła się po angielsku na Twitterze w 7 minut.Zakładając 1 minutę na przeczytanie wiadomości osiągnęła szybkość 61 557 km/h.*
1798
2008
*Zrodlo Clark G., „A Farewell to Alms: A Brief Economic History of the World”, Princeton Economy Press, 2007** The Reuters Guide to Good Information Strategy, 2000*** www.readingonline.org/electronic/JAAL/2-02_Column; Badanie przeprowadzone przez: Dr Martin Hilbert and his teamat the University of southern California
1000 x – tyle wynosi dzienna produkcja książek
– każdego dnia statystyczna osoba produkuje około 6 takich gazet***
otrzymujemy codziennie dawkę wiedzy porównywalną ze 174 gazetamio 85 stronach każda (podczas gdyw roku 1986 było to jedynie 40) –
– szacuje się, że w ciągu ostatnich 30 lat stworzono więcej informacji niż przez ostatnie 5000 lat**
5 latza tyle lat zasób wiedzy drukowanej ulegnie podwojeniu –
20076 x
W roku 2007 ilość informacji krążących po świecie szacowano na 295 eksabajtów, czyli 29,500,000,000,000,000,000,000 pojedynczych informacji.
To 315 razy więcej niż ziaren piasku na ziemi, jednak mniej niż 1% danych DNA jednego człowieka.***
Viral zyskał swoją nazwę od wirusów, łącząc z nimi charakterystykę, że każdy „zarażony” zaraża dziesięciu kolejnych,
błyskawicznie docierając do istotnej części populacji. W erze Internetu coraz więcej treści dociera do nas przez dystry-
bucję wirusową - dzięki naszym znajomym którzy wysłali nam to, co uznali za ciekawe. To rewolucja zarówno bizneso-
wa, jak i społeczna. Z punktu widzenia biznesowego daje ona możliwości dotarcia do olbrzymiej rzeszy ludzi minimal-
nym kosztem. Jeżeli dział marketingu zdoła stworzyć treść, która będzie dla użytkowników atrakcyjna, oni sami wezmą
na siebie ciężar jej dystrybucji. Tra� nie tylko do większej ilości osób niż zwykła reklama telewizyjna, ale zostanie też
bardziej zapamiętana, a może nawet stanie się częścią popkultury. Old Spice swoją kampanią w 2010 dotarł do
6,7 milionów odbiorców w ciągu 24 godzin od opublikowania klipu i 23 milionów w ciągu 36 godzin, a sam �lm był
przerabiany dziesiątki razy*.
Rzadziej dostrzegany jest potencjał społeczny zjawiska. Kiedy społeczeństwo bardzo niskim kosztem może błyska-
wicznie komunikować się między sobą, każdy z nas może „zarazić” około dwustu swoich kontaktów online. W związku
z tym, nie potrzeba już centralnego nadawcy informacji jak 30 lat temu, kiedy taką rolę pełniły gazety, radia czy
telewizje. Zamiast jednego podmiotu, który dostarcza informacje wielu obywatelom, obywatele wymieniają informa-
cje między sobą.
Dlatego coraz trudniej jest wprowadzić cenzurę, manipulować społeczeństwem czy nie dopuszczać je do głosu.
Najlepszym przykładem jest tu Arabska Wiosna, gdzie manifestujący w obliczu cenzurowanych mediów wymieniali
informacje przez Twittera i Facebooka. Polskim przykładem są z kolei demonstracje o ACTA. Informacji o zapisach
traktatu nie można było znaleźć w ogólnopolskich mediach, ale społeczeństwo samo wymieniało między sobą
informacje.
1 App, viral, content
Trend 2. Viral, czyli jak zarażać treścią
9
*www.ryanwiancko.com/2010/07/15/and-the-oldspice-maneuver-is-created-blows-the-doors-o�-of-advertising
Treść
Niższe nakłady na dotarcie doodbiorcy, ponieważ inny odbiorca
zadba o wysłanie mu treści
Autor Dystrybucja Odbiorca
Co to oznacza dla biznesu?
Dla przedsiębiorców marketing wirusowy to kolejny powód, aby nie wykupywać tradycyjnych reklam w prasie,
radio czy telewizji, ale niższym kosztem bezpośrednio docierać do klienta – co ma związek z innym trendem opisywa-
nym dalej. Z drugiej strony, to także szansa dla mediów na nowy – tani i efektywny – model dystrybucji treści. Jest on
bardzo trudny do opanowania, ale daje olbrzymie możliwości. Portal buzzfeed.com to jeden z najbardziej rozpozna-
walnych portali internetowych w USA. Fenomen buzzfeed.com polega na tym, że sam portal to „moloch” przesycony
wszelkiego rodzaju treściami. Wchodząc bezpośrednio na stronę można się na niej łatwo zgubić. Jest to zamierzony
zabieg – buzzfeed.com ma bardzo mało wejść bezpośrednich, ale treść, która jest ciekawa, szokująca, szybka i łatwa
do przetrawienia, oparta jest przede wszystkim na swojej wirusowości i jest rozprowadzana przez samych użytkowni-
ków za pomocą social media. W ten sposób 80% wejść na buzzfeed odbywa się poprzez kliknięcie linka do artykułu
zamieszczonego w mediach społecznościowych.
W listopadzie 2013 r., strona odnotowała rekord – ponad 130 milionów unikalnych wejść na portal, oraz 110 milio-
nów wyświetleń �lmów na kanale portalu na YouTube. Efekt społeczny pokazuje, że media tradycyjne straciły swój
monopol na informacje, a ich istnienie nie jest konieczne. W przypadku, gdy nie będą one spełniać oczekiwań
społeczności, będzie ona w stanie stworzyć własne kanały komunikacji. W związku z tym media muszą pilnie obser-
wować co jest przedmiotem debaty w Internecie, ponieważ to społeczeństwo, nie dziennikarze, będzie narzucać
coraz to nowe tematy debaty publicznej.
App, viral, content 10~~~
1 App, viral, content
Trend 3. From mass media to my media
11
TreśćWyższe nakłady przez
konieczność dostosowaniatreści do czytelnika
Wyższe nakłady przez koniecznośćdostosowania wysyłanego przekazu
do czytelnika
Autor Dystrybucja Odbiorca
Podczas opracowywania raportu wiele razy słyszeliśmy historie o dzieciach wychowanych na telewizji internetowej,
które nie potra�ą zrozumieć, że kiedyś nie można było zapauzować czy zmienić nadawanego w telewizji programu.
Powoli wyczerpuje się model biznesowy oparty na masowym przekazie, w którym podaje się jak najwięcej treści,
o jak najszerszej tematyce adresowanej do jak najszerszego grona odbiorców. Liniowy tryb podawania treści,
w którym redakcja, rada programowa czy inna grupa wykwali�kowanych i kosztownych osób decyduje jaką treść
odbiorcy będą konsumować i w jakiej kolejności będzie ona podawana, straci z czasem rację bytu. Dziś konsument
oczekuje odpowiedniej treści w odpowiedniej formie na odpowiednim nośniku na zasadach, które jemu odpowiada-
ją i o czasie, który mu odpowiada. Dzisiejsze trendy wymuszają zatem na mediach zdolność do dostarczenia odbiorcy
treści dopasowanej do jego gustów o wybranej przez niego porze.
Ten sam trend ma odbicie w praktycznie każdym medium. Zaczynają pojawiać się portale informacyjne, które
„uczą się” naszych zainteresowań i serwują nam takie informacje, jakie prawdopodobnie z chęcią przeczytamy.
Facebook wybiera pokazywane nam aktualizacje zgadując, jak dobrze znamy się z innymi użytkownikami. Google
dobiera wyniki wyszukiwania ze względu na naszą charakterystykę i w przypadku wyrazów wieloznacznych zazwy-
czaj trafnie odgadnie co mieliśmy na myśli.
Co to oznacza dla biznesu?
Jest to znaczące wyzwanie dla mediów, których „narzucająca się” formuła ramówki może w najbliższych latach
odstraszać coraz więcej odbiorców. Radiostacje i telewizje oparte na samym odtworzeniu wybranych piosenek czy
�lmów będą coraz mniej konkurencyjne, a prasa, która będzie tworzyć treść "odgórnie", bez udziału czytelników,
straci ich zainteresowanie.
Koronnym przykładem udanego wykorzystania tego trendu jest sukces Net�ix. Z większą ilością subskrybentów na
świecie (29 milionów) niż ESPN, Fox czy FX, Net�ix to obecnie największa nielinearna sieć telewizyjna na świecie, która
umożliwia nie tylko obejrzenie �lmów i seriali online, ale dodatkowo analizuje historię obejrzanych treści wideo i na
tej podstawie proponuje kolejne �lmy, które mogą nam się spodobać. Co więcej, Net�ix zajął się już produkcją
własnych �lmów i seriali, których treść jest oparta na zachowaniach i preferencjach widzów. Co najważniejsze,
największą zaletą Net�ix jest jego cena i dostępność: kosztuje $8 za miesiąc i można go odtwarzać na konsolach gier
wideo, komórkach, tabletach i laptopach.
App, viral, content 12
Trend 4. Twitteryzacja treści
Treść
Niższy koszt obróki informacjiw wiadomość lub content
Autor Dystrybucja Odbiorca
Dziś każdy ma iPhone’a w ręce. Każdy może nagrać wideo. To już nie jest żadna wyspecjalizo-wana sprawa. Teraz potrzeba naprawdę dobrej jakości treści, aby się wybić.
– John Shankman, the Awl
1 App, viral, content13
Jednym z trendów, w kierunku którego media już podążają i będą dalej podążać to tzw. Twitteryzacja.To darmowa,
krótka treść o bardzo niskiej jakości i bardzo niskich lub zerowych kosztach, tra�ająca do konsumentów, którzy chcą
otrzymać jasną, prostą i nieskomplikowaną treść. Twitteryzacja treści nie zostaje bez wpływu na serwisy informacyjne.
Z jednej strony da się zauważyć proces spadku wartości informacji, która stała się już w oczach internautów ich
prawem. W rezultacie dostęp do wiadomości jest obecnie nieograniczony, a media które próbują pobierać opłatę są
przez konsumentów ignorowane.
Obecnie tzw. „sucha”, obiektywna informacja nie opatrzona komentarzem jest mało warta dla odbiorcy – zbyt mało,
by media które skupiają się na przekazywaniu takiej treści, mogły od niego żądać jakiejkolwiek zapłaty (w postaci
reklamy, udostępnienia danych użytkownika, opłaty za dostęp do portalu itd.). W tym kontekście rozpaczliwe
i nieudane wydają się próby podbicia oglądalności przez niektóre polskie stacje telewizyjne poprzez kompilowanie
i nadawanie �lmów z Youtube.
Sprawdza się zasada: „Jeśli nie dasz mi tego czego szukam, znajdę to sam - gdzie indziej i za darmo”.
Doskonałym przykładem w przypadku treści rozrywkowej na krajowym rynku, jest sukces portalu kwejk.pl, a na
rynku międzynarodowym 9gag.com. Operując w formacie scroll down, użytkownicy sami wrzucają treści rozrywko-
we, często własnego autorstwa,przy wykorzystaniu memów, śmiesznych �lmików czy zdjęć kotów i psów, a portale
zarabiają setki tysięcy złotych rocznie wyłącznie z paru nienarzucających się reklam. Wśród mediów informacyjnych
sporą innowacją jest serwis nowthisnews.com, dostępny przede wszystkim jako aplikacja na tablety, ale posiadający
również stronę dostępną na PC. Nowthisnews.com polega na automatycznie odtwarzanym ciągu wideo z wiadomo-
ściami ze świata, przeważnie półminutowymi, w których odbiorca w mniej niż 5 minut otrzymuje najważniejsze
informacje dnia.
Co to oznacza dla biznesu?
Rynek mobilny to przyszłość mediów - mały i szybki format podawania treści w opcji scroll down (jak twitter,face-
book czy instagram), ze względu na charakterystykę mobilnych nośników będzie dominował. Przy takim forma-cie,
tradycyjny podział portalu na homepage i podstrony przestają mieć rację bytu, co z kolei przekłada się na niższą
klikalność i w konsekwencji - mniejsze dochody z reklamy. Media będą musiały sobie uświadomić, że informacja
będzie tracić na wartości, a jej rola będzie sprowadzona do roli darmowego, opcjonalnego dodatku do innego rodza-
ju treści.
App, viral, content 14
Trend 5. Bez kosztów, bez kłopotów– niskie bariery wejścia nowych mediów
Treść
Niższy koszt dotarcia do czytelnikaprzez skalę internetu
Autor Dystrybucja Odbiorca
W roku 2014 nie ma żadnych przeszkód, żeby ktokolwiek z nas stworzył stronę internetową, która potencjalnie będzie
mogła dotrzeć do 39 milionów Polaków lub nawet miliardów ludzi na Ziemi z dostępem do internetu. To skala niewy-
obrażalna jeszcze dwadzieścia lat temu, kiedy stworzenie takiego zasięgu wymagałoby olbrzymich nakładów - czy to
postawienia masztów radiowo-telewizyjnych, czy kosztów druku.
Z powodu zerowych kosztów inwestycji i o wiele niższych nakładów na utrzymanie, każdy obecnie może stworzyć
swoje medium. Widać to po ilości stron, portali i blogów, które powstały w ostatnim dziesięcioleciu. Co ważne, wiele
tych stron porusza tematy bardzo niszowe. Jeszcze dwadzieścia lat wcześniej tematy te nie mogłyby być omawiane
ze względu na niemożność dotarcia do odpowiedniej ilości ludzi zainteresowanych tematem i koszty utrzymania
odpowiedniego czasopisma. Obecnie, dzięki darmowym stronom i wyszukiwarkom internetowym powstają portale
dla miłośników chomików, wąsów czy fryzjerów. Jest to bardzo pozytywne zjawisko społeczne i znaczny katalizator
przepływu wiedzy.
Dziś za 10 lub 15 tysięcy dolarów możesz stworzyć wideo o telewizyjnej jakości, która 20 lat temu kosztowałoby pół miliona dolarów. Bariery wejścia przy produkcji w treści spadły. Dys-trybutorzy byli tak potężni ponieważ tylko oni mogli dotrzec do mas. Teraz Coca-Cola ma 77 milionów fanów na Facebooku.
– John Shankman, the Awl
Trend ten nie powinien być jednak bagatelizowany, ze względu na możliwość pojawiania się różnych „nietypowych”
stron. Z innej perspektywy oznacza to, że obecnie każdy może rzucić rękawicę tradycyjnym mediom i nie będzie
stał na przegranej pozycji. Co więcej, będzie miał o wiele lepszą sytuację! Prasa ponosząca koszty druku ma i tak
zasięg ograniczony do nakładu, zwykle paruset tysięcy – a nas, w czasach gdy każdy ma internet, nic nie ogranicza.
Podobnie jest w przypadku telewizji i radia, które każdy z nas może stworzyć praktycznie za darmo, a i tak mieć zasięg
większy niż telewizja publiczna.
Co to oznacza dla biznesu?
W miarę oczekiwanego postępu technologicznego i upowszechniania komputerów, tabletów i smartfonów
coraz bardziej widoczna będzie przewaga kosztowa mediów nowoczesnych nad mediami tradycyjnymi.
W dalszym ciągu na korzyść prasy drukowanej i telewizji tradycyjnej przemawiają o wiele wyższe stawki reklamowe,
ale w dłuższej perspektywie ich los uzależniony jest od podejścia reklamodawców. Jeśli konkurencja internetu dopro-
wadzi do spadku lub zrównania stawek za reklamy, drukowanie prasy i maszty telewizyjne stracą uzasadnienie bizne-
sowe. Jest to o tyle prawdopodobne, że ze względu na powyższy trend, podaż potencjalnych reklamodawców
znacząco się zwiększyła. Co więcej, możliwość zaistnienia portali specjalistycznych pozwala też reklamodawcom
precyzyjnie tra�ać w grupy docelowe, przez co mogą być one atrakcyjniejsze niż tradycyjne media.
Na rynku nowych mediów niskie bariery wejścia powodować będą nieustanne zmiany graczy i ich udziałów w
rynku. Kiedy nie potrzeba znaczących nakładów inwestycyjnych, nie istnieje tama, która w normalnym biznesie
powstrzymuje konkurentów od prób podebrania klientów lepszą ofertą czy usprawnieniami.
1 App, viral, content15
Trend 6. Treść non-pro�t, a ludzka chęć dzielenia się
Treść
Niższy koszt autora pracującegobez wynagrodzenia
Autor Dystrybucja Odbiorca
Wielką zmianą dla modeli biznesowych mediów jest pojawienie się nowej kategorii twórców treści, którzy nie doma-
gają się wynagrodzenia za swoją pracę. Pojawiają się oni przede wszystkim w portalach społecznościach, forach
dyskusyjnych, wielu portalach specjalistycznych i dotyczących zainteresowań, ale w mniejszym lub większym stopniu
każda forma mediów odczuwa ich obecność.
Nawet tradycyjna telewizja coraz częściej polega na �lmach opublikowanych na YouTube. W poprzedniej erze, kiedy
media tworzyły głównie telewizja, prasa i radio, zdecydowana większość twórców była w ten czy inny sposób opłaca-
na. Obecnie mały procent ogółu treści publikowanych w Internecie jest tworzonych za pieniądze, który jest raczej
domeną non-pro�t.
Co ciekawe jednak, nie implikuje to niskiej wartości merytorycznej treści dostępnej online. Za przykład mogą świad-
czyć chociażby fora techniczne, prawne czy inne specjalistyczne, które z powodzeniem mogą zastąpić książkę i łatwiej
odpowiedzieć na nasze potrzeby.
Zwłaszcza w kategorii mediów, które tra�ają do bardzo wąskiej grupy odbiorców (treść branżowa czy specjalistyczna)
przewaga internetowych darmowych odpowiedników jest miażdżąca, przede wszystkim ze względu na poten-
cjalny zasięg dystrybucji oraz brak kosztów po stronie klienta.
Na autorach non-pro�t oparty jest też fenomen portali społecznościowych, których atrakcyjny model biznesowy
opiera się na samodzielnym tworzeniu treści przez użytkowników. Podejście społecznościowe pojawia się także
w innych sferach: użytkownicy Twittera informują siebie nawzajem o wydarzeniach, internauci korzystający z YouTube
tworzą rozrywkę sami dla siebie, a na forach dyskusyjnych pomagają sobie nawzajem. Wszystko z pominięciem
centralnego elementu – pośrednika - do którego byliśmy przyzwyczajeni w erze przedinternetowej.
Co to oznacza dla biznesu?
Model biznesowy nowych mediów oparty na autorach non-pr�t bardzo dotyka twórców mediów tradycyjnych,
ponieważ wartość ich pracy, w obliczu natłoku darmowych konkurencyjnych treści, znacząco spadła. W dalszym
ciągu są oni niezastąpieni, ponieważ dysponują specjalistyczną wiedzą, samodzielnie „tworzą” znaczącą ilość conten-
tu, niemniej jednak, większa podaż darmowych treści powoduje mniejszy popyt na ich pracę.
W najbliższych latach zaobserwować będzie można, że największym sukcesem biznesowym będą cieszyć się media
które znajdą możliwość przekonania użytkowników do samodzielnego i darmowego tworzenia treści. Nie wyklucza
to sukcesu mediów zatrudniających autorów, ale będą one zmuszone do o wiele większej komercjalizacji swoich
treści ze względu na wyższe wydatki. Media specjalistyczne będą sukcesywnie tracić rynek na rzecz swoich darmo-
wych, non-pro�towych odpowiedników online.
App, viral, content 16
1 App, viral, content
Trend 7. Płacić? Nigdy! Jak zarobić gdy nikt nie płaci?
17
Treść
Niższy przychód gdyż odbiorca jestbardziej wymagający kiedy
przychodzi do zapłaty
Autor Dystrybucja Odbiorca
Informacja przestaje być towarem, za którą można żądać zapłaty, lecz prawem każdego użytkownika internetu.
Dostęp do wiadomości jest obecnie nieograniczony, a media które próbują pobierać opłatę zostają przez konsumen-
tów ignorowane. W przytłaczającej większości przypadków ta sama informacja będzie dostępna w dwa kliknięcia
dalej za darmo. Sprawdza się zasada: „Jeśli nie dasz mi tego czego szukam, znajdę to sam – gdzie indziej i za darmo”
Wpisuje się to w kulturę internetu, w której „darmowość” jest bardzo istotną cechą. Dotychczasowy rozwój sieci przy-
zwyczaił użytkowników, że za nic nie muszą płacić. Z jednej strony wynika to z bardzo aktywnych ruchów „open”, które
tworzą treści i produkty dostępne bez ograniczeń – jak Firefox czy Wikipedia Commons. Z drugiej – z bardzo
aktywnego ruchu pirackiego, który udostępnia za darmo większość treści.
112 mln blogerów*
200 mln użytkowników Twittera**
550 mln użytkowników forów dyskusyjnych***
150 mln użytkowników aplikacji Instagram****
0 PLN wynagrodzenia za ich treści
*www. do.id.uw.edu.pl/Blogi-liczby.pdf**www.statisticbran.com/twitter-statistics***www.quora.com/Internet-Forums/How-many-active-forum-users-are-there na podstawie www.entrepreneur.com/blog/223900****www.en.wikipedia.org/wiki/Instagram#Users
Nie znaczy to, że ludzie mają naturalną skłonność do nie płacenia. Użytkownicy Spotify wolą płacić abonament i mieć
dostęp do wszystkich piosenek w dowolnym miejscu, niż szukać nielegalnych źródeł. Czytelnicy wolą drukowane
książki lub urządzenia typu Kindle od nielegalnie skopiowanych pdf-ów na komputerze. Amerykańscy internauci
wolą płacić za dostęp do Net�ix (8$/mc) niż ściągać pirackie �lmy.
Co to oznacza dla biznesu?
Biznes, aby osiągnąć sukces, powinien zrozumieć, że istota komercjalizacji nie leży w tym, że internauci odmawiają
zapłaty za treści. Odbiorcy – zupełnie racjonalnie – są po prostu niechętni do wydawania swoich pieniędzy. Stając
przed dylematem zakupu usługi w sieci, będą analizować jaką wartość dodaną otrzymają w porównaniu do usługi
niepłatnej.
Właśnie to jest powodem, dla którego gazety z trudnością sprzedają dostęp do swoich zasobów (ponieważ podobne
artykuły są szeroko dostępne za darmo), a o wiele lepiej radzą sobie ze sprzedażą treści portale typu StockWatch.
Publikują one treści które również są dostępne publicznie, ale agregując, obliczając i komentując dają dużą wartość
dodaną dla odbiorcy, który oszczędza w ten sposób czas.
Dlatego kluczem do sukcesu przy sprzedaży treści w internecie jest stworzenie wysokiej wartości dodanej dla czytel-
nika – powinien on czuć, że za te pieniądze dostaje coś „ekstra”.
App, viral, content 18
Cyfrowy Polsat - min. 14.90 zł / m-c
Gazeta Wyborcza – 2,30 – 2,80 zł Gazeta.pl – 0 zł
Onet.pl – 0 zł
Ipla.tv - 0 zł
Abonament radiowy 70,80 zł / rok Spotify – 0 zł
Wersja premium: 19,99 zł / m-c dostępny na smartfony, tablety,PC i telewizor)
Polityka, Newsweek – 5,90 zł
Polityka Cyfrowa – 15,99 zł / m-c
Wprost – 4 zł
Natemat.pl – 0 zł
Wpunkt – 0 zł
Opracowanie własne
1 App, viral, content
Trend 8. Reklama staje się treścią czyli po co dziśreklamodawcom media?
19
Treść
Niższy przychód, jako żereklamodawcy nie potrzebują
mediów aby dotrzeć do czytelnika
Autor Dystrybucja Odbiorca
Drogą przyszłości dla �rm przy budowaniu wizerunku jest przeistoczenie reklamy w treść. Reklama, która będzie
dodatkiem lub przerywnikiem w podawaniu treści będzie zwyczajnie ignorowana przez odbiorców, którzy nie tylko
nie zwrócą na nią uwagi, ale wręcz nabiorą negatywnego stosunku do reklamodawcy stosującego tego typu marketing.
Zarówno reklamodawcy, jak i media będą musiały w końcu zrozumieć, że efektywność reklamy coraz mniej będzie
się opierać na samej klikalności i odsłonach, a coraz bardziej na “wirusowości”, tudzież atrakcyjności treści, która
„przemyca” subtelną – co ważne – reklamę.
Wszelkiego rodzaju kampanie reklamowe znanych korporacji, które nigdy nie pojawiły się ani w telewizji, ani w jakich-
kolwiek innych tradycyjnych mediach, dobrze obrazują ten trend. Film “Make it count” na YouTube reklamujący Nike
Powerband, ale wyprodukowany przez prywatną osobę zobaczyło już 10,5 mln ludzi. Z kolei zaangażowana
politycznie reklama Coca-Coli, promująca pojednanie indyjsko-pakistańskie i odwołująca się do ideałów pokoju
i przyjaźni między ludźmi obejrzało od maja 2013 r. 2,3 mln ludzi.
Najciekawszym przykładem, który doskonale obrazuje ten trend, jest �rma GoPro, produkująca zminiaturyzowane
kamery dla sportowców. Na kanale GoPro na YouTube zobaczymy narciarzy skaczących w przepaść ze spadochro-
nem, rowerzystów zjeżdżających po niezwykle stromym zboczu, czy windsurferów pokonujących 5-metrowe fale –
każdy z nich nosi ze sobą kamerę GoPro i nagrywa swoje ekstremalne wyczyny. Każdy �lmik „GoPro” (obecnie 597
�lmików) posiada średnio parę milionów wyświetleń.
W Polsce pierwszą udaną próbę tworzenia treści w ramach reklamy był słynny �lmik z grudnia 2012 r. „Rysiek z Klanu
wraca do gry” (3,5 mln wyświetleń na Youtube), promujący kampanię społeczną na rzecz humanitarnego traktowania
psów. Filmik nigdy nie ukazał się w telewizji – chociażby ze względu na cenzurę, której ten klip zdecydowanie by nie
przeszedł.
Co to oznacza dla biznesu?
Gdy zanikają granice między marketingiem a treścią, rozmywa się również granica między mediami a reklamodawcą.
Reklamodawca może sam tworzyć treść i pełnić funkcję medialną. W ten sposób eliminuje pośrednika jakim są media,
obniżając koszty kampanii i uzyskując o wiele większy zasięg potencjalnych odbiorców. W tym kontekście łatwiej zrozu-
mieć spadki przychodów z reklam tradycyjnych mediów na całym świecie oraz coraz silniejsze przeświadczenie wśród
reklamodawców, że tańszym i bardziej efektywnym sposobem na dotarcie do swojej docelowej grupy klientów jest
samodzielne tworzenie treści i jej dystrybucja poprzez darmowe platformy takie jak Facebook, Twitter czy YouTube.
Rynek mobilnych nośników stanowi przyszłość cyfrowego świata – takie są fakty i wszystkie znaki na ziemi (na niebie
niestety ich brak) wskazują, że rynek mobilny „połknie” pozostałe segmenty rynku mediów i rozrywki. Oto parę staty-
styk, które potwierdzają tę jakże autorytatywną opinię:
Do końca 2013 na świecie powinno być 2 mld użytkowników smartfonów - prawie 1/3 ludzkości (Deloitte).
W roku 2014 transfer danych dokonywany przez mobilne nośniki przewyższy transfer danych na stacjonarnych komputerach (Microsoft).
W USA 77% wyszukiwań na nośnikach mobilnych odbywa się w obecności otwartego komputera (pwc).
54% internautów w USA używa smartfonów do sprawdzenia produktów on-line podczas zakupów w sklepie.
A jak wygląda polski rynek?
Na koniec roku 2012, 54 proc. internautów używało smartfona - to wzrost o 50% rdr (IAB Polska).
2 lata temu było 18,1 mln internautów w Polsce. To oznacza, że w 2012 roku 9 mln Polaków aktywnie korzystało ze smartfonów.
Szacuje się, że na koniec roku 2013 ze smartfonów będzie aktywnie korzystać 13,5 mln osób (interaktywnie.com).
Młodzi Polacy są na dobre osadzeni w światowych trendach: 77% osób z Polski w wieku 18-30 lat
(90% w innych krajach świata) sprawdza smartfona przed wyjściem do pracy/szkoły (CISCO Connected World Techno-
logy Report 2012).
Oglądalność na YouTube: 8 mlnTransmisje na żywo w 50 krajachEkwiwalent reklamowy 100 milionów funtów
Wizerunkowa kampaniareklamowa napoju energety-zującego Red Bull z udziałem
m.in. Felixa Baumgartnera:
Reklama podczas Super-Bowl: £ 2,2 mlnNajdroższa kampania reklamowa (Pepsi): £ 4,88 mlnReklama w TVN podczas �nału Masterchefa: £ 0,026 mln
Trend 9. Skazani na mobilność
App, viral, content 20
App, viral, content 22
Czy poszedłbyś do kiosku w zimowy poranek?
Kolejne spadki słupków sprzedaży niepokoją redaktorów naczelnych na całym świecie. W popularnej opinii śmierć prasy
jest nieunikniona, zważywszy na to, jak archaicznym nośnikiem jest papier w porównaniu do tabletów, opinia ta wydaje
się być całkowicie uzasadniona. Wiele osób błędnie jednak uznało, że oznacza to śmierć tytułów prasowych.
Wbrew pozorom społeczeństwo czyta dzisiaj o wiele więcej treści niż 20 lat temu, kiedy dominowała telewizja. Dzisiaj
znacząca większość treści w internecie ma formę pisemną lub obrazkową. Dlatego myli się ten, kto uważa, że nie ma już
popytu na dziennikarstwo, a czytelnictwo spada. Popyt jest nadal - inaczej się tylko objawia.
Prasa wydaje się tracić rynek, ponieważ ma ona największe trudności z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości
w erze internetu i mobilności. Utrzymywany przez nią model dystrybucji dla nowych pokoleń jest archaiczny – kto
wychodzi o poranku w zimie do kiosku po gazetę, gdy bezustannie dostaje najświeższe wiadomości prosto na swój
telefon?
Mimo, że przejście prasy drukowanej do internetu wydaje się być nieuniknione, wydawcy mają trudność ze zrozumie-
niem, że niemożliwe jest pogodzenie dotychczasowego modelu pracy ze sposobem, w jaki funkcjonują nowe media.
Utrzymując system pracy oparty na deadline’ach, agregacji treści w jedno wydanie i sprzedaży łącznej nie wcześniej niż
następnego dnia, nijak się ma do idei nowych mediów. Czytelnik buntuje się w momencie, gdy musi wraz z artykułami,
które chętnie przeczyta kupić paręnaście, które go nie interesują i czytać o wydarzeniach, o których dowiedział się dzień
wcześniej na Twitterze. Co ciekawe, często kiedy już tytuł zdecyduje się uruchomić wydanie elektroniczne, robi to tak,
jakby chciał ukarać czytelnika za to, że ten woli internet od papieru. Wydanie na tablety jednego z polskich tytułów
ekonomicznych nie pozwala przybliżyć tekstu, czytelnikowi pozostaje kupić sobie lupę. Często wydania elektroniczne są
zwykłą kopią wydania drukowanego, co czyni taki format mało czytelnym i nudnym.
Wyobraźmy sobie uznany polski dziennik, który na bardzo dobrze wykonanej stronie internetowej prezentuje wiadomo-
-ści przystosowane do czytelników –analizuje to, na co klikamy i wie, co nas interesuje. Jeśli tekst nas zainteresuje, można
go przeczytać za bardzo drobną opłatą. Opłata ta jest automatycznie pobierana z karty kredytowej – czytelnik nie musi
po raz en-ty wpisywać numeru karty. Cena to 50 groszy za artykuł, a nie 5 złotych za artykuł i resztę gazety, która nas nie
interesuje. A jeśli ktoś woli nieograniczony dostęp za stałą opłatą, ma takie prawo. Co ważne, artykuły pojawiają się na
bieżąco, a nie raz dziennie, rano.
Co stoi na przeszkodzie takim rozwiązaniom? Wydaje się, że jedynie niechęć do zmian.
Wyzwaniem dla przedstawicieli prasy jest więc dostosowanie ich sposobu pracy i sprzedaży do trendów, jakie pojawiły
się i jakie opisujemy w tym raporcie. Sukces osiągną Ci, którzy zapomną o tym jak pracowali do tej pory i nad czystą kartką
spróbują zaprojektować swój tytuł od nowa, zamiast konserwować stare systemy nieprzystające do czasów. Szlaki
przetarł amerykański Newsweek, który zrezygnował całkowicie z druku i jest wydawany tylko w internecie. Innych może
czekać los Kodaka, który nie potra�ł zrozumieć, że era aparatów analogowych już nie wróci.
Dlaczego gazety tracą czytelników?
To nie nasza wina, to odbiorcy są coraz głupsi
Media zdają się z roku na rok być wypełnione treścią coraz niższej jakości. Objawia się to we wspomnianej „tabloidyza-
cji” czyli spłycaniu przekazu i szukaniu sensacji, zastępowaniu autorytetów celebrytami i pogorszenie „warsztatu
dziennikarza”, jak na przykład słuchania racji obu stron. Zastanawia, że nie zawsze jest to wynik przypadku, lecz często
świadomej strategii mediów.
W obliczu spadających przychodów przedstawiciele mediów wolą bowiem tworzyć mniej skomplikowany przekaz,
który jest w stanie dotrzeć do szerszej publiczności. Oparte jest to na założeniu, że „mądrzy ludzie mogą czytać głupie
rzeczy”, ale „głupi ludzie nie będą czytać mądrych rzeczy”. Łączy się to z przeświadczeniem, że społeczeństwo głupieje
– jak onegdaj zauważył chociażby Grzegorz Miecugow.
Z biznesowego punktu widzenia wydaje się być to jednak diagnozą nieuzasadnioną. Nie ma bowiem żadnego
sygnału, że społeczeństwo w swoim przekroju jest mniej zainteresowane tematami ważnymi lub że zrezygno-
wało z ambitnych treści. Wręcz przeciwnie, nasze społeczeństwo znacząco zwiększyło wskaźnik edukacji wyższej
wśród młodzieży – abstrahując od jakości edukacji, świadczy to o pragnieniu wiedzy i kształcenia się społeczeństwa.
W naszej opinii przedstawiciele mediów tradycyjnych błędnie uznali spadek przychodów za objaw braku zaintereso-
wania ambitną treścią, kiedy tak naprawdę, jest on związany ze zmianą modelu konsumpcji treści przez wykształcone
i zamożne grupy społeczne, które preferują nowe media, lepiej odpowiadające ich potrzebom.
Nie zmienia się za to model konsumpcji treści przez osoby mniej wykształcone i mniej zamożne. Ze względu na przy-
zwyczajenie, brak znajomości obsługi komputera lub braku środków na zakup tabletu, w dalszym ciągu konsumują
one treści „po staremu”, nie wiedząc jak lub nie chcąc korzystać z dobrodziejstw nowych mediów.
Tworzy to mylne wrażenie, że popyt na ambitne treści spada, a na niską treść rośnie. W świetle tej diagnozy
przedstawiciele mediów popełniają błąd, decydując się na przejście na niższy poziom jakości treści. Chociaż może być
to działanie zwiększające przychody, jest to korzystne tylko ze względu na krótkookresowy wzrost sprzedaży. W dłuż-
szej perspektywie media deprecjonują swoją największą wartość, czyli markę i idący za nią prestiż, pozycjonując się
w sektorze, gdzie konsument jest mniej atrakcyjny dla reklamodawcy.
Lepszą strategią mogłoby się okazać dostosowanie swojej działalności do zmieniającego się modelu konsumpcji
treści przez czytelnika, czyli wyjście naprzeciw jego oczekiwaniom. Nawiązując do innych tez naszego raportu, uwa-
żamy, że tytuły prasowe mają przewagę nad innymi podmiotami reprezentującymi nowe media ze względu na
prestiż, tradycję i warsztat dziennikarski. Niestety, ze względu na niechęć do zmian i nieumiejętność dostosowania się
do potrzeb czytelnika, przewagę będą zdobywać portale internetowe, które są wolne od bagażu tradycji i konserwa-
tywnej postawy tradycyjnych mediów.
Dlaczego treści w mediach tracą na jakości?
1 App, viral, content23
App, viral, content 24
Jeśli Twój portal nie zarabia, może nie jestpotrzebny światu
Facebook i Twitter to usługi, które mają szansę stać się symbolami dekady. Jednocześnie, mimo olbrzymiej popular-
ności, wręcz wszechobecności mają one problem z przekuciem swojego sukcesu w zyski. Podobne dylematy miały
i mają inne hity internetu, jak Instagram czy radio internetowe Pandora.
Paradoks polega na tym, że ich wyceny osiągają szczyty, inwestorzy są gotowi wstrzykiwać olbrzymie kapitały
w spółki, wierząc w przyszłe zyski – ale spytani, rzadko są w stanie odpowiedzieć gdzie miałyby się pojawić.
Mimo to, Facebook, który stał przed tym dylematem jeszcze parę lat temu znalazł rozwiązanie . Wykorzystując trochę
miejsca na pokazywanych nam stronach i to, ile informacji o sobie podajemy, Facebook jest w stanie wyświetlić nam
reklamę, która dokładnie pasuje do naszych zainteresowań. Podobnie Google.
Twitter zdecydował się na umieszczanie w „streamie” tweetów sponsorowanych . Wykorzystał przy tym swoją unikal-
ną charakterystykę i fakt, że również jest w stanie oszacować co nas interesuje – czy śledzimy treści kulinarne,
polityczne czy rozrywkowe.
Spotify oferuje nam abonament premium, który pozwala pozbyć się reklam. Jeśli zdecydujemy się na wersję darmo-
wą, dalej możemy słuchać tego, co chcemy kiedy chcemy, ale od czasu do czasu wtrąci się reklama. W tym momencie
usługa niewiele różni się od radia, tylko sami wybieramy czego słuchamy. Tak samo Angry Birds, które możemy i kupić,
i ściągnąć za darmo z reklamami.
Portale takie jak Lex.pl czy Stockwatch nie oferują nic za darmo ani za reklamę. Tutaj trzeba wyłożyć zapłacić za
abonament, ale w zamian otrzymujemy specjalistyczną i profesjonalnie opracowaną treść.
Jaki jest zatem wniosek?
Po pierwsze to nieprawda, że Internauci nie są skłonni płacić za usługi w Internecie. Przykłady stron, które z sukcesem
wymagają płatności można mnożyć, ale wszystkie je łączy jedno – ich ofertę trudno zastąpić bo dają wartość dodaną
dla użytkownika. Instagram miałby problem z wprowadzeniem płatności za swoje usługi, ponieważ nie oferuje on
przydatnej usługi, a nieskomplikowana technologia znalazłaby wielu naśladowców - konkurentów. Lex.pl może
pozwolić sobie na system abonamentowy, bo niewielu byłoby w stanie zaproponować podobny produkt, a korzyść
z jego użycia dla odbiorcy jest znaczna. Podobnie działają strony typu StockWatch czy Brand24.
Drugim mitem jest przekonanie, że przychód musi pochodzić z reklamy albo płatności. Portale typu Kontomierz,
który pozwala na podsumowanie wydatków, oferują dopasowane do charakteru konsumenta produkty bankowe,
pobierając za to prowizję. Wikipedia utrzymuje się z datków (które wprawdzie są płatnością, ale nieobligatoryjną).
Podsumowując, w obliczu różnorodności start-upów, kiedy każdy z nich niesie ze sobą unikalny pomysł i usługę,
kluczowe jest dopasowanie modelu zarabiana do wyjątkowych cech naszego portalu. W każdym z powyższych przy-
kładów widać unikalną cechę która sprawia, że taki, a nie inny model zarabiania jest najlepszy.
Jak skomercjalizować nowe media?
Reklamodawca też ma swoje potrzeby
Zarówno prasa, telewizja jak i radio odczuwają mniejsze zainteresowanie swoich dotychczasowych głównych spon-
sorów – reklamodawców. Stawki reklamowe w mediach tradycyjnych są, w ślad za słabnącym popytem, co roku
niższe.
Podobnie jednak, jak we wcześniej opisanym przykładzie umierania prasy drukowanej, reklamodawcom trudno się
dziwić, że nowe media lepiej odpowiadają ich potrzebom. Oferują one możliwość dotarcia do konsumenta o okre-
ślonych zainteresowaniach, wieku i miejscu zamieszkania. Pozwalają tra�ć z przekazem dokładnie w swoją grupę
docelową i uzależnić stawkę za kampanię od efektów, na przykład kliknięć. Zachęcać do klikania atrakcyjną animacją,
gra�ką lub innym sposobem zwrócenia uwagi. W porównaniu do takich możliwości stara, statyczna reklama wydru-
kowana w głębi czasopisma , którą czyta niesprecyzowany odbiorca, wydaje się być przeżytkiem.
Dlatego nie powinno zaskakiwać, że reklamodawcy preferują media, które dają im większe możliwości.
Reklamodawca, podobnie jak czytelnik, jest odbiorcą naszych usług, na którego potrzeby powinniśmy reagować.
A dodając swoje dotychczasowe atuty w postaci prestiżu, popularności i zasięgu nowoczesnej formy reklamy, trady-
cyjne media miałaby znaczącą przewagę w rywalizacji z nowymi mediami.
Z drugiej strony, reklamodawcy coraz częściej decydują się na samodzielny kontakt z konsumentem. Istnienie
narzędzi jak Facebook czy YouTube pozwala na samodzielną emisję treści reklamowych z pominięciem mediów.
Wiąże się to z tym, że dla czytelnika atrakcyjniejszą formą jest reklama, która niesie ze sobą treść – jak na przykład skok
Felix Baumgartnera ze stratosfery, która była w istocie wielką reklamą Red Bulla, czy pozostałe przykłady opisane
w trendach.
Trend ten dobrze antycypuje reklama natywna, która jest dopiero pioniersko aplikowana w Polsce i budzi spore
kontrowersje za każdym razem, kiedy zostanie użyta. Ta forma marketingu budzi często skojarzenia z treścią sponso-
rowaną, jednak należy pamiętać, że w reklamie natywnej dziennikarz pozostaje obiektywny. W naszej ocenie jest
ona wartością dodaną dla wszystkich trzech stron komunikacji – i reklamodawcy, i medium, i odbiorcy. O ile nie
posługuje się ona kłamstwem (choć takie ryzyko występuje przy każdym rodzaju reklamy), pozwala lepiej przekazać
wartości marki promującej się �rmy oraz uatrakcyjnić treść portalu. Pytanie, czy lepsza dla użytkownika jest inwazyjna
reklama zasłaniająca cały ekran z uciekającym „iksem” czy raczej artykuł z subtelnie wbudowaną w treść reklamą,
pozostawimy jako retoryczne.
Dlaczego w mediach tradycyjnych jest coraz mniej reklam?
1 App, viral, content25
Zarówno prasa, telewizja jak i radio odczuwają mniejsze zainteresowanie swoich dotychczasowych głównych spon-
sorów – reklamodawców. Stawki reklamowe w mediach tradycyjnych są, w ślad za słabnącym popytem, co roku
niższe.
Podobnie jednak, jak we wcześniej opisanym przykładzie umierania prasy drukowanej, reklamodawcom trudno się
dziwić, że nowe media lepiej odpowiadają ich potrzebom. Oferują one możliwość dotarcia do konsumenta o okre-
ślonych zainteresowaniach, wieku i miejscu zamieszkania. Pozwalają tra�ć z przekazem dokładnie w swoją grupę
docelową i uzależnić stawkę za kampanię od efektów, na przykład kliknięć. Zachęcać do klikania atrakcyjną animacją,
gra�ką lub innym sposobem zwrócenia uwagi. W porównaniu do takich możliwości stara, statyczna reklama wydru-
kowana w głębi czasopisma , którą czyta niesprecyzowany odbiorca, wydaje się być przeżytkiem.
Dlatego nie powinno zaskakiwać, że reklamodawcy preferują media, które dają im większe możliwości.
Reklamodawca, podobnie jak czytelnik, jest odbiorcą naszych usług, na którego potrzeby powinniśmy reagować.
A dodając swoje dotychczasowe atuty w postaci prestiżu, popularności i zasięgu nowoczesnej formy reklamy, trady-
cyjne media miałaby znaczącą przewagę w rywalizacji z nowymi mediami.
Z drugiej strony, reklamodawcy coraz częściej decydują się na samodzielny kontakt z konsumentem. Istnienie
narzędzi jak Facebook czy YouTube pozwala na samodzielną emisję treści reklamowych z pominięciem mediów.
Wiąże się to z tym, że dla czytelnika atrakcyjniejszą formą jest reklama, która niesie ze sobą treść – jak na przykład skok
Felix Baumgartnera ze stratosfery, która była w istocie wielką reklamą Red Bulla, czy pozostałe przykłady opisane
w trendach.
Trend ten dobrze antycypuje reklama natywna, która jest dopiero pioniersko aplikowana w Polsce i budzi spore
kontrowersje za każdym razem, kiedy zostanie użyta. Ta forma marketingu budzi często skojarzenia z treścią sponso-
rowaną, jednak należy pamiętać, że w reklamie natywnej dziennikarz pozostaje obiektywny. W naszej ocenie jest
ona wartością dodaną dla wszystkich trzech stron komunikacji – i reklamodawcy, i medium, i odbiorcy. O ile nie
posługuje się ona kłamstwem (choć takie ryzyko występuje przy każdym rodzaju reklamy), pozwala lepiej przekazać
wartości marki promującej się �rmy oraz uatrakcyjnić treść portalu. Pytanie, czy lepsza dla użytkownika jest inwazyjna
reklama zasłaniająca cały ekran z uciekającym „iksem” czy raczej artykuł z subtelnie wbudowaną w treść reklamą,
pozostawimy jako retoryczne.
App, viral, content 26
Nikt nie chce wydawać pieniędzy na byle co
Wielokrotnie w raporcie powtarzamy, że każdy rodzaj treści z pewnością jest dostępny za darmo gdzieś w cyberprzestrzeni,
parę kliknięć od nas. Nie ma co ukrywać, że dzieje się tak przede wszystkim ze względu na piractwo, które osiągnęło już
niebotyczne rozmiary. Stygmatyzacja piractwa jako przestępstwa przesłania nam jednak to, jak piractwo wpływa na naszą
konsumpcję kultury.
Metoda liczenia strat spowodowanych piractwem polega bardzo często na założeniu, że ściągnięto X albumów niele-
galnie, a każdy z nich kosztował Y złotych – w związku z czym strata to X razy Y. Opiera się to na błędnym ekonomicznie
założeniu, że konsument, gdyby nie miał możliwości dostępu do pirackich treści, na pewno by je zakupił. W rzeczywistości
jest wręcz przeciwnie - gdyby te treści nie były dostępne za darmo, nigdy byśmy po nie nie sięgnęli. Paradoksalnie więc,
piractwo powoduje wzrost konsumpcji kultury w społeczeństwie. Korzystają na tym twórcy, artyści i pisarze, których kopio-
wana na potęgę twórczość zyskuje na popularności, rozpoznawalności i uznaniu.
Doskonale zobrazowane jest to na przykładzie rynku muzycznego, gdzie zespoły przekuwają większą popularność zdoby-
tą na pirackich płytach czy nielegalnych �lmach na YouTube na wyższe ceny biletów na koncertach, które w ciągu pięciu lat
rozwoju internetu wzrosły o 61%. Nie utratę zysków tu, a raczej przeniesienie ich źródła, a samym artystom zaczęło
zależeć na darmowym rozpowszechnianiu ich muzyki . Ponadto okazuje się, że osoby które najczęściej nielegalnie
ściągają treści są też osobami, które najwięcej wydają na kulturę. Wniosek nasuwa się sam – piractwo nie wynika z niechęci
do płacenia za treści w internecie, a raczej z braku możliwości kupienia tej treści w internecie po rozsądnej cenie.
Dylematem nowych mediów jest więc skonstruowanie modelu działalności tak, aby być odpornym na piractwo - albo
nawet wykorzystać je na swoją korzyść. Odporność zyskamy, kiedy zaoferujemy naszym użytkownikom znaczącą wartość
dodaną w stosunku do treści pirackich . Jak Net�ix, gdzie jako abonent nie musimy się martwić o poszukiwanie �lmów -
zawsze są dla nas dostępne w najwyższej jakości i za bardzo niski, stały, miesięczny abonament. W tym samym czasie
telewizje kablowe i koncerny tworzą zawiłe systemy płatności i ustalone z góry pakiety kanałów czy też rozwijając
niezwykle kosztowne systemy zabezpieczeń antypirackich, co zniechęca konsumenta.
Równie doskonałym przykładem produktu odpornego na piractwo jest Spotify. Ich model opiera się na udostępnieniu
wszystkich dostępnych zasobów muzyki za darmo, co jest celem tożsamym z tym, jaki przyświeca PirateBay. Jednocześnie,
co parę piosenek trzeba wysłuchać reklamy, co użytkownik jest w stanie zaakceptować, w zamian uzyskując legalny dostęp
do muzyki. Spotify przechwycił dzięki temu sporą część ruchu, który kierował się dotychczas w stronę torrentów i nielegal-
nych mp3 i wykorzystał go do generowania zysku. Obecnie Spotify używa 24 miliony użytkowników w 55 krajach,
a 6 milionów płaci za dostęp w wersji premium.
Widać więc, że nie dość, że piractwo ma pozytywny skutek na świadomość kulturową społeczeństwa, to można je
wykorzystać do swojego sukcesu. Twórca nowych mediów musi pamiętać, że ludzie nie pobierają treści nielegalnie gdy nie
muszą – robią to wtedy, gdy czują, że treść nie jest warta wyznaczonej ceny.
Skąd się bierze zjawisko piractwa i czy można mu przeciwdziałać?
Bariery rozwoju nowych mediów
Inercja przyzwyczajeńNieważne jak atrakcyjne, wygodne czy dynamiczne będą nowoczesne media, dla pewnej grupy która wychowała się
w erze tradycyjnych mediów nigdy nie będą one alternatywą. Siła przyzwyczajeń jest ogromna, a kogoś, kto od
30 lat czyta drukowaną gazetę czasem bardzo trudno przekonać do zmiany. Dlatego tradycyjne media jeszcze przez
długi czas znajdować będą odbiorców, mimo tego, że będą oferować usługę niższej jakości.
Zamożność społeczeństwaPodstawowa bariera w drodze do rozwoju i przemiany rynku mediów to wciąż mała ilość pieniędzy w naszym portfe-
lu, przez co spora część społeczeństwa nie może pozwolić sobie na takie urządzenia jak tablet, telewizor nowej gene-
racji, czy opłacić szerokopasmowy internet. Nie mają w związku z tym możliwości konsumowania nowych mediów,
których zasięg jest przez to znacząco ograniczony.
KontrkulturaW obliczu wszechobecnej internetyzacji i cyfryzacji wytworzyła się grupa konsumentów, która w świadomy sposób
sprzeciwia się i odrzuca nowe media. Zapach książki, czy skrzeczenie winyla w gramofonie jest im droższe niż szybki,
łatwy i darmowy dostęp do nich przez Internet. Choć ta grupa konsumentów nie ma potencjału, aby w znaczny
sposób wpłynąć na rynek, niemniej stanowi ona barierę w jego rozwoju.
PrestiżStare tytuły, czy to w telewizji, prasie czy radiu wciąż cieszą się dość wysoką reputacją i stanowią źródło prestiżu dla
osób w nich się pojawiających. Milion obserwujących na twisterze, wciąż w percepcji społecznej jest mniej wartościo-
we niż wystąpienie w telewizji czy pisanie felietonów do szanowanego tygodnika. Prestiż tradycyjnych mediów
jeszcze długo będzie działał na ich korzyść.
1 App, viral, content27
Słuchaj odbiorcy – to on decyduje, co tworzysz.Odbiorcy nie chcą już mass media - oni chcą my media. Jeżeli nie będziesz w stanie zrozumieć
zainteresowań odbiorcy, utracisz go. Skończyły się czasy, gdy media mogły narzucić temat
dyskusji, teraz same muszą słuchać.
Nie wyzyskuj odbiorcy – zawsze znajdzie darmową konkurencję.Nie myśl, że skoro coś stworzyłeś, to ktoś powinien Ci za to zapłacić. Obecnie jest tyle portali
publikujących podobne treści, że czytelnik na pewno znajdzie alternatywę. Zadbaj o to, żeby
wyróżniać się jakością.
Spraw, by odbiorca poczuł, że mówisz do niego i tylko do niego.Masz tylu różnych odbiorców - dlaczego wrzucasz ich wszystkich do jednego worka, wysyłając
jeden przekaz? Istnieją technologiczne możliwości zindywidualizowania sygnału, wykorzystaj go.
Pamiętaj, że często mniej to więcej.Wiele doskonałych pomysłów poległo na tym, że były nieintuicyjne. Zadbaj, aby to, co tworzysz
było zrozumiałe dla każdego, nawet jeżeli pierwszy raz korzysta z komputera. Prostota przede
wszystkim.
Dostosuj treść do formy – nie na odwrót.Czasem Twój czytelnik chce coś szybko przeczytać w drodze do pracy, czasem chciałby usiąść i
zamyślić się przy lekturze. Dlaczego w takim razie wklejasz na Twittera link do czterostronicowego
artykułu? Zrozum to i dostosuj się, dając mu alternatywę.
29 App, viral, content
1
2
3
4
5
App, viral, content 30
Zadowolony odbiorca to twoja najlepsza reklama – jego „lajki” i „share’y” są bezcenne.Doceń potęgę społeczności i marketingu wirusowego. Jeżeli będziesz publikował intrygującą
treść, Twoi czytelnicy sami zadbają, żeby jak najwięcej osób się o niej dowiedziało.
Pamiętaj, że informacja dociera do Ciebie równie szybko jak do odbiorcy.O ile nie jesteś w środku bitwy tylko w swoim biurze, to prawdopodobnie Twój czytelnik dowiadu-
je się o jej losach tym samym tempem co Ty. Pamiętaj, że wtedy musisz zaproponować mu dodat-
kową wartość, aby zechciał Cię słuchać.
Doceniaj siłę społeczności.Społeczność zrodzona wokół Twojego portalu jest w stanie wiele dla Ciebie zrobić, biorąc na
swoje barki wypełnianie go treścią, rozwój i promocję. Nawiąż z użytkownikiem relację i traktuj
jak partnera, nie klienta.
Zadbaj o to, by reklama nie była inwazyjna.Dlaczego karzesz swojego odbiorcę wyświetlając reklamę na całą stronę i ukrywając zamykający
ją x? Albo każesz oglądać dwuminutową reklamę przed dużo krótszym �lmikiem? Pamiętaj, że
jeśli będziesz utrudniał czytelnikowi lekturę treści które publikujesz, on nie będzie się starał
wbrew Tobie.
Bądź autentyczny.Jeżeli będziesz chciał stworzyć przekaz, z którym się nie zgadzasz, to zawsze da się odczuć, a
Twoje szanse sukcesu będą minimalne.
6
7
8
9
10
Mamy nadzieję, że udało nam się choć trochę wyjaśnić i wytłumaczyć pozorny chaos, który panuje obecnie na rynku mediów. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, nie ma już złotej recepty na sukces w tej branży - stare media mają wyznaczoną, choć jeszcze nieznaną datę ważności; w nowych mediach z kolei łatwo się potknąć i wypaść z obiegu już na zawsze.
Mimo to, pozostajemy optymistyczni - uważamy, że nowa era mediów, gdzie odbiorca ma realny wpływ na tworzone treści, służy w dłuższym terminie poprawie jakości życia spo-
łecznego i większej wolności - politycznej, twórczej i kulturowej.
31 App, viral, content
Magdalena KrawczykHubert Guzera
Sergiusz SchellerJerzy Grzesiak
mgd.krawczyk@gmail.comhubertguzera@gmail.comsergiusz.scheller@gmail.comgrzesiak.jurek@gmail.com
avc.report2014@gmail.com
App, viral, content 32
Magdalena Krawczyk // mgd.krawczyk@gmail.com
Studentka studiów magisterskich na kierunku Zarządzanie w Szkole Głównej Handlowej
w Warszawie oraz absolwentka Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszaw-
skiego. Ambasadorka �rmy McKinsey&Company na Uniwersytecie Warszawskim, laure-
atka X edycji Programu Kariera organizowanego przez Polską Radę Biznesu oraz �nalist-
ka konkursu CIMA Global Business Challenge 2013. Pasjonatka gra�ki komputerowej,
dyrektor artystyczny miesięcznika studenckiego „Magiel”.
Sergiusz A. Scheller // sergiusz.scheller@gmail.comObecnie współpracownik PAP Biznes w Warszawie. Przed powrotem do Polski studiował
w School of Oriental and African Studies (U. of London) na kierunku Bachelor of Arts
(with Hons) in Hebrew and Israeli Studies, a także w King's College London (U. of London)
na kierunku MA in International Relations na wydziale Department of War Studies. W czasie
studiów spędził również rok w Izraelu, studiując na Hebrew University of Jerusalem, gdzie
zaangażował się m.in. w lokalnym think-tanku Jerusalem Centre for Public A�airs. Stażysta
Ambasady RP w Tel Awiwie oraz autor tekstów o bezpieczeństwu międzynarodowym
i globalnej gospodarce. Prywatnie fanatyk roweru i nart oraz zapalony podróżnik.
Hubert Guzera // hubertguzera@gmail.comStudent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i absolwent kierunku Bachelor Studies
in Finance na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Laureat i �nalista wielu
ogólnopolskich konkursów z dziedziny doradztwa biznesowego. Aktualnie pracuje
w PwC Polska w ramach programu PwC Genius oraz współpracuje z Forum Obywatel-
skiego Rozwoju, wcześniej analityk w Prometeia Capital. Zaangażowany w dziennikar-
stwo ekonomiczne, był m.in. redaktorem naczelnym magazynu Finance News oraz
redaktorem w Akademickim Radiu Luz we Wrocławiu. W wolnych chwilach zajmuje
się żeglarstwem morskim i windsur�ngiem.